v 04 118







Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
IV.118)



 
 









Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana













Maria Valtorta


Księga IV - Trzeci
rok życia publicznego





  POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –






118. «RELIGIA TO MIŁOŚĆ I
PRAGNIENIE
PÓJŚCIA DO TEGO, W KOGO WIERZYMY»


Napisane 2 maja
1946. A, 8373-8388
Tak są
przedwczesne świty letnie, że niewiele czasu upływa
pomiędzy zajściem księżyca a pojawieniem się pierwszego brzasku
jutrzenki. Jednak
skoro musieli przyspieszyć marsz najmroczniejsze chwile nocy zaskakują
ich jeszcze w
okolicach Cezarei i pochodnia z cierniowego krzewu nie daje dość
światła. Trzeba się
na chwilę zatrzymać także dlatego, że dziewczynka nieprzyzwyczajona do
marszu w nocy
stale potyka się o kamienie w połowie ukryte w kurzu.
«Lepiej zatrzymać
się na chwilę.
Dziewczynka nie widzi i jest zmęczona» - odzywa się Jezus.
«Nie, nie, ja
mogę... Chodźmy
dalej, dalej... On mógłby przyjść. To tędy przechodziliśmy idąc do
tamtego domu»
– mówi szczękając zębami dziewczynka, mieszając słowa hebrajskie i
łacińskie w
nowym języku, aby ją zrozumiano.
«Pójdziemy za
drzewami i nikt nas
nie zobaczy. Nie bój się» – odpowiada jej Jezus.
«Tak. Nie bój
się... Ten...
Rzymianin o tej godzinie leży pijany pod stołem...» – mówi Bartłomiej
dla jej
uspokojenia.
«A poza tym jesteś
z nami, a my
cię bardzo kochamy! Nigdy nie pozwolimy cię skrzywdzić. O! Jest nas
dwunastu silnych
mężczyzn...» – mówi Piotr niewiele wyższy od niej. On jest krępy, ona –
wątła,
on – spalony przez słońce, ona – w kolorze śniegu. Biedny kwiat,
któremu kazano
rosnąć w cieniu, żeby się stał bardziej pociągający i cenniejszy.
«Jesteś młodszą
siostrzyczką, a
bracia bronią swych sióstr...» – mówi Jan.
Dziewczynka przy
ostatnim błysku
znalezionej na szybko pochodni podnosi na pocieszających ją jasne,
stalowoszare, lekko
niebieskie tęczówki, dwie tęczówki przejrzyste, jeszcze wilgotne od
łez, jakie
wcześniej wylewała... Jest nieufna. Jednak poddaje się im i przechodzi
przez wyschły
strumień za drogą. Wchodzą do jakiejś posiadłości, która się tu kończy
gęstymi
zaroślami.
Siadają w
ciemnościach i czekają.
Mężczyźni przespaliby się nieco, ale najmniejszy hałas wywołuje jęk
dziewczynki, a
galop konia sprawia, że podskakuje czepiając się konwulsyjnie szyi
Bartłomieja. On,
być może jako najstarszy, wzbudza jej zaufanie i zażyłość. W tych
warunkach nie
można spać.
«Ależ nie bój się!
Kiedy jesteś
z Jezusem nic złego nie może cię spotkać» – mówi Bartłomiej.
«Dlaczego?» – pyta
drżąc
dziewczynka i wciąż trzymając apostoła za szyję. [On zaś wyjaśnia:]
«Bo Jezus jest
Bogiem na ziemi, a
Bóg jest silniejszy od ludzi.»
«Bóg? Kto to jest
Bóg?» [– pyta
dziewczynka.]
«Biedne dziecko!
Jak oni cię
wychowali? Niczego cię nie nauczyli?» [– pyta Bartłomiej.]
«Że mam się
troszczyć o to, żeby
skóra była biała, a moje włosy błyszczące... słuchać panów... mówić
zawsze:
‘tak’... Ale nie mogłam mówić: ‘tak’ Rzymianinowi... Był brzydki i
bałam się
go... Bałam się przez cały dzień... Wciąż tam był... w kąpieli, kiedy
się
ubierałam... a te oczy... te ręce... O! A kto nie mówi: ‘tak’ otrzymuje
razy
kijem...»
«Już cię nie będą
bili. Nie ma
tu już ani Rzymianina, ani jego rąk... jest pokój...» – odpowiada jej
Jezus. Inni
zaś komentują:
«Ależ to
okropność! Jak cenne
zwierzęta! Jak zwierzęta! I jeszcze gorzej... bo zwierzę wie
przynajmniej, że uczy
się go pracować, nosić uprzęż i wędzidło, bo taka jest jego praca. Ale
to dziecko
rzucono tam, pozbawiając je jakiejkolwiek wiedzy!...»
«Gdybym to
wiedziała, rzuciłabym
się w morze. On mi mówił: „Uczynię cię szczęśliwą”...»
«Rzeczywiście
uczynił cię
szczęśliwą w sposób, którego sobie nie wyobrażał. Szczęśliwą na ziemi i
w
niebie, gdyż poznać Jezusa to szczęście.
[Zapada] cisza.
Każdy rozmyśla nad
okropnościami świata. Potem półgłosem dziewczynka pyta Bartłomieja:
«Powiedz mi, co to
jest Bóg? I
dlaczego On jest Bogiem? Bo jest piękny i dobry?»
«Bóg... W jaki
sposób nauczyć
tego ciebie, tak pozbawioną jakiejkolwiek myśli religijnej?»
«Religijnej? A to
co jest?» [–
pyta dziewczynka.]
«Najwyższa
Mądrość! Jestem jak
ktoś kto tonie w niezmierzonym morzu! Co robić wobec takiej otchłani?»
[Jezus mu
odpowiada:] «Takie jest
proste, Bartłomieju, to co ci się wydaje trudne. To przepaść, tak, lecz
jest pusta i
ty możesz ją napełnić tym, co Prawdziwe. Gorzej jest wtedy, gdy
przepaście wypełnia
błoto, trucizny, węże... Mów z prostotą, z jaką byś mówił do dziecka.
Ona
zrozumie cię lepiej niż dorosły.»
«O! Nauczycielu!
Czy jednak Ty nie
mógłbyś tego uczynić?»
«Mógłbym. Jednak
dziewczynka
przyjmie słowa kogoś jej podobnego łatwiej niż Moje słowa Boga. A poza
tym... to
przed takimi przepaściami znajdziecie się w przyszłości, żeby je
wypełnić Mną.
Musicie się nauczyć to robić» [– wyjaśnia Jezus apostołowi.]
«To prawda!
Spróbuję. Posłuchaj,
dziecko... Czy pamiętasz swą matkę?»
«Tak, panie.
Siedem razy zakwitły
kwiaty na wiosnę, odkąd nie jestem przy niej. Ale przedtem z nią
byłam...»
«To dobrze. I
pamiętasz ją?
Kochasz ją bardzo?»
«O!» – szloch,
który towarzyszy
temu okrzykowi wszystko mówi.
«Nie płacz, biedne
dziecko...
Posłuchaj... miłość, jaką darzysz swą matkę...»
«...i ojca... i
moich
braciszków...» – dodaje dziewczynka szlochając.
«Tak... swą
rodzinę, miłość do
rodziny, twoja myśl, jaka się ku nim kieruje, pragnienie powrotu do
niej...»
«Nigdy
więcej!!...» [– płacze
dalej dziewczynka.]
«Wszystko to można
nazwać religią
rodziny. Religia, a więc idee religijne to miłość, myśl i pragnienie
pójścia tam,
gdzie się znajduje ten lub ci, którym wierzymy, których kochamy i
pragniemy.»
«Ach! I jeśli
wierzę w tego Boga,
będę mieć religię... To proste!» [– woła dziewczynka.]
«Dobrze, ale co
jest proste? Mieć
religię albo wierzyć w tego Boga?» [– pyta ją Bartłomiej.]
«To i to. Bo łatwo
wierzy się w
Boga dobrego jak On. Rzymianin wymieniał ich wielką ilość i
przysięgał... Mówił:
„na boginię Wenus”, „na boga Kupido”. Ale to musieli nie być dobrzy
bogowie, bo
on, wzywając ich, czynił rzeczy, które nie są dobre.»
«Nie jest głupie
to dziecko...»
– stwierdza cicho Piotr.
[Dziewczynka mówi
dalej:] «Ale ja
nie rozumiem jeszcze dobrze, kto to jest Bóg. Widzę, że jest
człowiekiem, jak ty...
zatem Bóg to człowiek? Jak to można zrozumieć? Dlaczego jest silniejszy
od wszystkich?
On nie ma ani miecza, ani sług...»
«Nauczycielu,
pomóż mi...» [–
prosi Bartłomiej.]
«Ależ nie,
Natanaelu! Ty tak dobrze
nauczasz.»
«Mówisz to z
dobroci... Spróbujmy
jednak iść dalej. Posłuchaj, dziecko... Bóg nie jest człowiekiem. On
jest jak
światło, spojrzenie, dźwięk tak wielki, że napełnia Niebo i ziemię,
oświetla
wszystko, wszystko widzi, poucza o wszystkim, wszystko nakazuje...»
«Nawet
Rzymianinowi? W takim razie
to nie jest dobry Bóg. Boję się [Go!» – stwierdza dziewczynka.]
«Bóg jest dobry i
daje dobre
nakazy. Nakazał ludziom nie wywoływać wojen, nie brać niewolników,
zostawić dzieci
ich matkom i nie straszyć dziewczynek. Jednak ludzie nie zawsze
słuchają nakazów
Boga.»
«Ale ty, tak...»
[– mówi
dziecko.]
«Ja, tak» [–
odpowiada
Bartłomiej.]
«Ale skoro On jest
silniejszy od
wszystkich, dlaczego nie zmusza do posłuszeństwa? I jak mówi, skoro nie
jest
człowiekiem?»
«Bóg... O!
Nauczycielu!» [–
woła Bartłomiej.]
«Naprzód,
Bartłomieju. Jesteś
nauczycielem tak mądrym. Potrafisz wyrażać z prostotą najbardziej
wzniosłe myśli i
boisz się? Czy nie wiesz, że Duch Święty jest na wargach tych, którzy
nauczają
sprawiedliwości?» [– zachęca go Jezus.]
«To się wydaje
proste, kiedy się
Ciebie słucha... a wszystkie Twe słowa są tu, w środku... Ale żeby
wyszły z nas,
kiedy mamy czynić to, co Ty czynisz!... O! Biedni my ludzie! Nic nie
warci nauczyciele!»
«Uznanie waszej
małej wartości to
oddanie się nauczaniu Ducha Pocieszyciela...» [– mówi Jezus.]
«Dobrze.
Posłuchaj, dziecko. Bóg
jest silny, bardzo silny, silniejszy od Cezara, silniejszy od
wszystkich ludzi razem
wziętych z ich wojskami i wojennymi konstrukcjami. Lecz to nie jest pan
bezlitosny,
który każe wszystkim mówić: ‘tak’ pod karą batów dla tego, kto tak nie
mówi.
Bóg to jest ojciec. Czy twój ojciec bardzo cię kochał?»
«Jak bardzo!
Nazwał mnie Aurea
Galla, bo złoto jest kosztowne, a Galia to ojczyzna. I mówił, że byłam
mu droższa
niż złoto, które posiadał kiedyś i niż ojczyzna...»
«Twój ojciec cię
bił?» [– pyta
dalej Bartłomiej.]
«Nie. Nigdy. Nawet
jeśli się źle
zachowywałam mówił: „Moja biedna córeczko!” i płakał...»
«Widzisz! Tak
czyni Bóg. On jest
Ojcem. On nas kocha i płacze, jeśli jesteśmy źli, ale nas nie przymusza
do
posłuszeństwa. Jednakże człowiek zły zostanie pewnego dnia ukarany
przez straszliwe
męczarnie...» [– wyjaśnia dalej Bartłomiej.]
«O! Bardzo dobrze!
Pan, który mnie
odebrał mojej matce i zaprowadził na wyspę i Rzymianin w męczarniach! I
ujrzę ich?»
«Ujrzysz to przy
Bogu, jeśli w
Niego uwierzysz i jeśli będziesz dobra. Ale aby być dobra nie możesz
nienawidzić
nawet Rzymianina.»
«Nie? Jak to
zrobić?!...» [–
pyta dziecko. Bartłomiej odpowiada:]
«Modlić się za
niego albo...»
«Co to znaczy
modlić się?»
«Mówić Bogu o tym,
czego
pragniemy...»
«Ale ja chcę
strasznej śmierci dla
panów!» – mówi dziewczynka z dziką gwałtownością.
«Nie, nie możesz
tego [chcieć].
Jezus nie będzie cię kochał, jeśli będziesz tak mówić...» [– wyjaśnia
apostoł.]
«Dlaczego?»
«Bo nie należy
nienawidzić tego,
kto wyrządza nam zło.»
«Jednakże nie mogę
ich
kochać...» [– stwierdza dziewczynka.]
«Na razie,
zapomnij o nich...
Spróbuj zapomnieć. Potem, kiedy będziesz więcej... wiedzieć o Bogu,
będziesz się za
nich modlić... Mówiliśmy więc, że Bóg jest potężny, ale pozostawia Swym
dzieciom
wolność...»
«Ja jestem córką
Boga? Mam dwóch
ojców? Ile On ma dzieci?»
«Wszyscy ludzie są
dziećmi Boga,
gdyż to On ich uczynił. Widzisz gwiazdy tam w górze? To On je uczynił.
A te drzewa? To
On je uczynił. A ziemia, na której siedzimy, i ten śpiewający ptak, i
morze, które
jest tak wielkie... On uczynił to wszystko i wszystkich ludzi. I ludzie
są bardziej Jego
dziećmi niż cokolwiek innego. Są synami dzięki temu, co nazywamy duszą.
Ona jest
światłem, dźwiękiem, spojrzeniem, które nie są tak wielkie jak Jego,
wypełniające
całe Niebo i ziemię, lecz jednak są piękne. Nigdy nie umierają, tak
samo jak On nie
umiera.»
«Gdzie jest ta
dusza? Czy ja ją
mam?» [– pyta dziewczynka.]
«Tak. W twoim
sercu. To ona dała ci
poznać, że Rzymianin jest zły. Ona z pewnością nie pozwoli ci pragnąć
być jak on.
Prawda?»
«Tak...» – [mówi]
dziewczynka i
po swoim niepewnym ‘tak’ zastanawia się... Potem mówi z przekonaniem:
«Tak! To był jakby
głos w środku
i potrzeba otrzymania pomocy... i innym głosem w moim wnętrzu, ale to
był mój głos,
wołałam mamę... bo nie wiedziałam, że był Bóg, że był Jezus... gdybym
to
wiedziała wołałabym Go tym głosem, który miałam w środku...»
Jezus mówi, kładąc
dziewczynce
dłoń na głowie:
«Dobrze
zrozumiałaś, dziewczynko,
i uczyniłaś postępy w Światłości. Ja ci to mówię. Wierz w Boga
prawdziwego,
słuchaj głosu swej duszy, który jest wolny od wszelkiej nabytej
mądrości, lecz wolny
także od złej woli, a będziesz miała Boga za Ojca. Przy śmierci, która
jest
przejściem z ziemi do Nieba dla tych, którzy wierzą w Boga prawdziwego
i którzy są
dobrzy będziesz miała miejsce w Niebie przy twoim Panu...»
Ona zmienia
pozycję i klęka
mówiąc:
«Blisko Ciebie.
Dobrze jest być
blisko Ciebie. Nie odłączaj się ode mnie, Jezu. Teraz wiem, kim jesteś
i upadam na
twarz. W Cezarei bałam się to uczynić... Wydawałeś mi się mężczyzną.
Teraz wiem,
że jesteś Bogiem ukrytym w człowieku i że jesteś dla mnie Ojcem i
Obrońcą.»
«I Zbawicielem,
Aureo Gallo» [–
dodaje Jezus.]
«I Zbawicielem.
Wybawiłeś mnie.»
«I wybawię cię
jeszcze bardziej.
Będziesz mieć nowe imię...»
«Odbierasz mi
imię, które mi dał
mój ojciec? Pan na wyspie nazywał mnie Aurea Kwintylla, bo dzielił nas
na kolory i
numerował. A ja byłam piątą jasnowłosą... Ale dlaczego nie zostawisz mi
imienia,
które mi dał mój ojciec?» [– pyta dziewczynka Jezusa.]
«Ja ci go nie
odbieram. Ale
będziesz nosić, dodane do twego dawnego imienia, imię nowe, wieczne.»
«Jakie?» [– pyta
dziecko.]
«Chrześcijanka, bo
Chrystus cię
ocalił. Ale oto niebo bieleje. Chodźmy... Widzisz, Natanaelu, że jest
łatwo mówić o
Bogu do pustych przepaści... Bardzo dobrze mówiłeś. Dziewczynka szybko
uformuje się w
Prawdzie... Idź naprzód z Moimi braćmi, Aureo...»
Dziewczynka jest
posłuszna, ale z
obawą. Wolałaby pozostać przy Bartłomieju. On pojmuje to i obiecuje:
«Zaraz przyjdę...
Bądź
posłuszna...»
Pozostaje przy
Jezusie z Piotrem,
Szymonem i Mateuszem, który zauważa: «Szkoda, że Waleria ją zatrzyma.
To jednak
poganka...»
[Jezus odzywa
się:] «Nie mogę
narzucać Łazarzowi...»
Mateusz sugeruje:
«Jest Nike,
Nauczycielu...»
«I Eliza...» –
odzywa się Piotr.
«I Joanna... To
przyjaciółka
Walerii, więc Waleria z pewnością odda jej ją chętnie. Byłaby w dobrym
domu» –
mówi Zelota.
Jezus się
zastanawia i milczy...
«Ty musisz o tym
pomyśleć... Ja
idę do dziewczynki, bo nie przestaje się oglądać. Ufa mi, bo jestem
stary... Ja
mógłbym ją zatrzymać... jedna córka więcej... Ale ona nie jest z
Izraela...» – i
dobry, lecz zbytnio izraelski Natanael odchodzi.
Jezus patrzy na
oddalającego się i
potrząsa głową.
«Skąd ten gest,
Nauczycielu?» –
pyta Go Zelota.
«Bo... to Mnie
smuci, że widzę,
iż nawet mędrcy są niewolnikami uprzedzeń...» [– wyjaśnia Jezus.]
«Jednakże...
powiedzmy to między
sobą... Bartłomiej ma rację... i nawet... powinieneś o tym myśleć...
Przypomnij
Sobie Syntykę i Jana... żeby się nie stało to samo... Wyślij ją do
Syntyki...» –
proponuje Piotr, bojąc się przykrości z powodu obecności małej poganki
pośród nich.
[Jezus mówi:]
«Jan wkrótce
umrze... Syntyka jest
jeszcze zbyt mało uformowana, aby być nauczycielką takiej dziewczynki
jak ona... To
otoczenie nie dla niej...»
«A jednak nie
powinieneś jej
zatrzymywać. Pomyśl, że Judasz będzie wkrótce z nami. I Judasz,
Nauczycielu, pozwól
Sobie to powiedzieć, to człowiek lubieżny i ktoś... kto mówi z
łatwością, aby
wyciągnąć z tego korzyść... i kto ma zbyt wielu przyjaciół pośród
faryzeuszy...»
– mówi z naciskiem Zelota.
«Właśnie! Szymon
ma rację! To
właśnie i ja myślałem! – woła Piotr – Posłuchaj go, Nauczycielu!...»
Jezus rozmyśla i
milczy... Potem
mówi:
«Módlmy się! A
Ojciec nam
dopomoże...»
I idą w tyle za
innymi modląc się
żarliwie...
Świt zmienia się w
poranną
zorzę... Przechodzą przez małą wioskę, aby dojść do drogi, prowadzącej
przez
pola... Słońce staje się coraz silniejsze. Zatrzymują się na posiłek w
cieniu
olbrzymiego orzecha.
«Jesteś zmęczona?
– pyta Jezus
dziewczynkę, która je z niechęcią – Powiedz, a zatrzymamy się.»
«Nie, nie.
Chodźmy...» [– prosi
dziecko.]
«Pytaliśmy ją o to
wiele razy, ale
ona wciąż zaprzecza...» – mówi Jakub, syn Alfeusza.
«Mogę [iść]! Mogę!
Chodźmy
dalej...»
Idą więc dalej.
Aurea przypomina
sobie:
«Mam sakiewkę.
Panie powiedziały
mi: „Dasz ją, kiedy się zaczną góry”. Góry są tutaj i daję Ci ją...»
Szuka w torbie, do
której Lidia
włożyła jej jakieś ubrania... Wyjmuje sakiewkę i daje ją Jezusowi.
«Jałmużna... One
nie chciały, aby
im dziękować. One są lepsze niż wielu z nas... Weź, Mateuszu, i
zatrzymaj te
pieniądze. Posłużą na skryte jałmużny.»
«Nie mam o tym
mówić Judaszowi z
Kariotu?»
«Nie» [– odpowiada
Jezus.]
«Zobaczy
dziewczynkę...»
Jezus nie
odpowiada... Podejmują na
nowo marsz uciążliwy z powodu wielkiego upału, kurzu, oślepiającego
światła. Potem
zaczynają się wspinać na pierwsze odgałęzienia Karmelu, tak sądzę. Ale
choć jest
więcej cienia i ochłody, Aurea idzie naprzód powoli i często się
potyka. Bartłomiej
idzie do tyłu, do Nauczyciela:
«Nauczycielu,
dziewczynka jest
rozpalona i wyczerpana. Co zrobimy?»
Zastanawiają się.
Zatrzymać się?
Nieść ją i iść dalej? Tak. Nie. W końcu decydują się, że trzeba iść
przynajmniej do drogi prowadzącej do Szikaminon, aby poprosić o pomoc
jakiegoś
podróżnego posiadającego wierzchowca lub wóz. Chcieliby ją nieść na
rękach, lecz
ona heroiczna w swej woli oddalenia się powtarza swoje:
«Mogę! Mogę!»
I chce iść sama.
Jest
zaczerwieniona, oczy błyszczą jej od gorączki. Naprawdę jest u kresu
sił, ale nie
poddaje się... Idzie naprzód powoli przyjmując podtrzymywanie przez
Bartłomieja i
Filipa... Ale idzie... Wszyscy są wyczerpani, ale pojmują, że trzeba
iść, więc
idą...
Wzgórze zostaje
zdobyte. Oto drugie
wzniesienie... Całkiem w dole – równina Ezdrelonu, a dalej wzgórza, na
których się
znajduje Nazaret...
«Jeśli nie
znajdziemy [pomocy],
zatrzymamy się u wieśniaków...» – mówi Jezus.
Idą, idą... Kiedy
dochodzą niemal
do równiny widzą grupę uczniów. Jest Izaak z Efezu ze swą matką, Abel z
Betlejem ze
swoją oraz inni, których imion nie znam. Dla niewiast jest prymitywny
wóz, ciągnięty
przez silnego muła. Są też pasterze Daniel i Beniamin, przewoźnik Józef
i inni.
«To Opatrzność nam
pomaga!» –
woła Jezus.
Nakazuje
zatrzymanie się, On zaś
idzie porozmawiać z uczniami, a szczególnie z uczennicami. Odchodzi z
nimi wraz z
Izaakiem i opowiada po części doświadczenia Aurei:
«Ustrzegliśmy ją
przed nieczystym
panem... Chciałbym ją wziąć do Nazaretu, aby ją otoczyć troską, bo jest
chora ze
strachu i zmęczenia. Ale nie mamy wozu. Dokąd wy zmierzacie?»
«Do Betlejem
Galilejskiego, do
Myrty. Nie można już znieść żaru równiny» – odpowiada Izaak.
«Udajcie się
najpierw do Nazaretu,
proszę was o to w imię miłości. Zaprowadźcie dziewczynę do Mojej Matki
i powiedzcie
Jej, że za dwa lub trzy dni będę u Niej. Dziewczynka ma gorączkę. Nie
zważajcie na
jej majaczenie. Później wam o tym opowiem...»
«Dobrze,
Nauczycielu, zrobimy jak Ty
chcesz. Od razu wyruszamy. Biedna dziewczyna! Bił ją?» – pytają wszyscy
troje.
«Chciał ją
zhańbić» [–
odpowiada Jezus.]
«O!... W jakim
jest wieku?»
«Około trzynaście
lat...»
«Nikczemnik!
Nieczysty. Będziemy
ją kochać. Jesteśmy matkami, prawda, Noemi?»
«Oczywiście,
Myrto. Panie,
weźmiesz ją na uczennicę?»
«Jeszcze nie
wiem...» [–
odpowiada Jezus.]
«Jeśli ją
zatrzymasz, jesteśmy tu
[gotowe pomóc]. Nie wracam do Efezu. Wysłałam przyjaciół, aby wszystko
zlikwidowali.
Zostaję z Myrtą... Pamiętaj o nas w sprawie dziewczynki. Ty ocaliłeś
naszych synów.
My chcemy ją ocalić.»
«Później
zobaczymy...» [–
odpowiada im Jezus.]
«Nauczycielu, te
dwie uczennice
dają wszelką gwarancję świętości...» – wstawia się za nimi Izaak.
[Jezus
wyjaśnia:]
«To nie zależy ode
Mnie... Módlcie
się wiele i zachowajcie milczenie wobec wszystkich. Słyszycie? Wobec
wszystkich.»
«Będziemy milczeć»
[–
obiecują.]
«Podjedźcie wozem»
[– prosi
Jezus.]
Jezus cofa się, a
za Nim idą dwie
niewiasty i Izaak, prowadzący wóz. Dziewczynka położyła się na trawie,
aby znaleźć
nieco ochłody w swej wielkiej gorączce...
«Biedna
dziewczyna! Nie umrze,
prawda?»
«Jakie piękne
dziecko!»
«Kochana, nie bój
się. Jestem
matką, wiesz? Chodź... Podtrzymaj ją, Myrto... Chwieje się... Pomóż
nam, Izaaku...
Tutaj, gdzie jest mniej wstrząsów.... Torba pod głowę... Przykryjmy ją
płaszczami...
Izaaku, zmocz to płótno. Położymy je na czole... Jaka gorączka, biedna
dziewczyna!...»
Dwie niewiasty
troszczą się po
matczynemu. Aurea otumaniona gorączką jest jakby nieobecna...
Kiedy wszystko
jest na miejscu wóz
może odjechać... Izaak zanim pogoni muła, przypomina sobie o czymś:
«Nauczycielu,
jeśli pójdziesz do
mostu, spotkasz Judasza z Kariotu. Czeka na Ciebie jak żebrak... To on
nam powiedział,
że miałeś tędy przechodzić. Pokój Tobie, Nauczycielu. W nocy będziemy w
Nazarecie!»
«Pokój z Tobą!» –
mówią
obydwie uczennice.
«Pokój wam!»
Wóz toczy się
kłusem...
«Niech będą dzięki
Panu!...» –
mówi Jezus.
«Tak, to dobrze
dla dziewczynki i
dobrze przez wzgląd na Judasza... Lepiej, żeby o niczym nie
wiedział...» [– mówią
apostołowie.]
«Tak. Lepiej. Do
tego stopnia
lepiej, że proszę wasze serca o ofiarę. Zanim wejdziemy do Nazaretu
rozdzielimy się.
Wy, znad jeziora, pójdziecie z Judaszem do Kafarnaum, podczas gdy
bracia, Tomasz i Szymon
pójdą do Nazaretu.»
«Tak zrobimy,
Nauczycielu. A co
powiesz tym [uczniom], którzy na Ciebie czekają?»
«Że trzeba było
koniecznie
uprzedzić Moją Matkę o naszym nadejściu... Chodźmy...» – i [Jezus]
dochodzi do
uczniów, którzy tak są szczęśliwi, że mają ze sobą Nauczyciela, że nie
stawiają
pytań.


 
 



Przekład: "Vox Domini"





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
118 04 (4)
118 04
118 04 (7)
04 (131)
2006 04 Karty produktów
04 Prace przy urzadzeniach i instalacjach energetycznych v1 1
04 How The Heart Approaches What It Yearns
str 04 07 maruszewski
[W] Badania Operacyjne Zagadnienia transportowe (2009 04 19)
Plakat WEGLINIEC Odjazdy wazny od 14 04 27 do 14 06 14
MIERNICTWO I SYSTEMY POMIAROWE I0 04 2012 OiO
r07 04 ojqz7ezhsgylnmtmxg4rpafsz7zr6cfrij52jhi

więcej podobnych podstron