Gadamer Hans Georg Cóż to jest prawda (1)[1]


ny będzie podawać, a nawet samemu sobie wmawiać jako
prawdÄ™ to, co w rzeczywistoÅ›ci dyktuje mu opinia publi­
czna albo interes państwa. Zachodzi tu ścisły związek między
granicami wyrażania poglądów a brakiem wolności samego
myślenia. Przyznajmy otwarcie, że pytanie:  Cóż to jest
prawda?" w sensie, w jakim zadał je Piłat, po dziś dzień
określa nasze życie.
Ale jest jeszcze inna tonacja, jakiej możemy dosłuchać się
w słowach Piłata, tonacja, jaką słyszał w nich Nietzsche,
CÓŻ TO JEST PRAWDA?
twierdząc, że są to jedyne słowa Nowego Testamentu, które
majÄ… wartość. SÅ‚owa PiÅ‚ata majÄ… mianowicie wyrażać nie­
chętny sceptycyzm wobec  zapaleńca". Nietzsche cytuje je
nieprzypadkowo. Wszak i jego krytyczne spojrzenie na
Pytanie Piłata:  Cóż to jest prawda?" (Ewangelia według
św. Jana 18, 38), rozumiane w kontekście, w jakim zostało współczesne chrześcijaństwo jest krytycznym spojrzeniem
zadane, zawiera w sobie problem neutralnoÅ›ci. JeÅ›li bo­ psychologa na fanatyka.
wiem wziąć pod uwagÄ™ paÅ„stwowo-prawne stosunki ówcze­ Ten sceptycyzm przybiera skrajnÄ… formÄ™ w stosunku Nie­
snej Palestyny, pytanie zadane przez procuratora Poncjusza tzschego do nauki. Nauka, stale żądając dowodów i dając
PiÅ‚ata znaczy, że to, co taki czÅ‚owiek jak Jezus uważa za dowody, jest w istocie równie nietolerancyjna jak fa­
prawdÄ™, z punktu widzenia paÅ„stwa jest caÅ‚kowicie nie­
natyk. Nikt nie jest tak niewyrozumiały jak człowiek, który
istotne. Liberalne i tolerancyjne stanowisko, jakie zajmuje
chce dowieść, że to, co mówi, jest prawdÄ…. WedÅ‚ug Nie­
tu władza państwowa, może budzić zdumienie. Daremnie
tzschego nauka jest nietolerancyjna, ponieważ jest w ogóle
szukać by czegoÅ› podobnego w starożytnej, a nawet nowo­
oznaką słabości, póznym wytworem życia, aleksandryń-
czesnej państwowości, aż po czasy liberalizmu. Tolerancja
stwem, dziedzictwem owej dekadencji, która bierze poczÄ…­
taka była możliwa w szczególnej sytuacji prawnej władzy
tek od twórcy dialektyki  Sokratesa; przedtem bowiem
paÅ„stwowej, zawisÅ‚ej miÄ™dzy żydowskim  królem" a rzym­
nie zdarzała się  nieprzyzwoitość dowodzenia", a szlachetna
skim procuratorem. Może tak wÅ‚aÅ›nie przedstawia siÄ™ po­
pewność siebie obywaÅ‚a siÄ™ w swoich nakazach i wypowie­
lityczny aspekt tolerancji; wówczas zadaniem polityki,
dziach bez dowodów.
która dąży do urzeczywistnienia ideału tolerancji byłoby
Ten psychologiczny sceptycyzm wobec orzeczenia prawdy
ustanowienie podobnej równowagi władzy państwowej.
nie dotyczy oczywiście samej nauki. Pod tym względem
Audzilibyśmy się sądząc, że ten problem nie pojawia się
Nietzsche nie znalazł kontynuatorów. Ale nauka jako taka
w nowoczesnym państwie, które zasadniczo uznaje wolność
wzbudza pewną wątpliwość, która prześwieca jako trzecia
nauki. Powoływanie się na ową wolność jest bowiem zawsze
warstwa spoza słów  cóż to jest prawda?". Czy nauka rze­
niebezpieczną abstrakcją. Wolność ta nie zwalnia naukowca
czywiÅ›cie, jak sama o sobie twierdzi, jest ostatecznÄ… instan­
z odpowiedzialności politycznej, z chwilą gdy opuszcza on
cjÄ… i jedynym siedliskiem prawdy?
zaciszny gabinet oraz chronione przed wejÅ›ciem osób nie­
Nauka uwolniła nas od wielu przesądów i zdemaskowała
powołanych laboratorium i dzieli się swoją wiedzą z opinią
wiele złudzeń. Wysuwane przez naukę roszczenie do prawdy
publiczną. Jakkolwiek idea prawdy rządzi życiem badacza
polega zawsze na kwestionowaniu nie sprawdzonych presu-
w sposób bezwarunkowy i jednoznaczny, to przecież jawność
pozycji, a tym samym na lepszym rozpoznawaniu tego, co
jego wypowiedzi jest ograniczona i wieloznaczna. Badacz
jest. Ale jednocześnie, w miarę jak postępowanie naukowe
musi wiedzieć, jakie będą skutki jego słów, i musi za nie
rozszerza siÄ™ na wszystko, co jest, wÄ…tpliwe staje siÄ™, czy
odpowiadać. Konsekwencja takiej sytuaGji bywa o tyle
założenia nauki dopuszczają w ogóle pytanie o prawdę w jej
przewrotna, że badacz mając na względzie owe skutki, skłon-
pełnym wymiarze. Pytamy z troską, w jakiej mierze z sa-
(vlc * AX
32
3 Rozum, siowo, dzieje cJL"V  - - 33
czenie prawdy, dokonał niezmiernie ważnego odkrycia.
mego postępowania nauki wynika, że jest tyle pytań, na
Oczywiście nie Heidegger pierwszy odkrył, że aletheia to
które musimy znalezć odpowiedz, a których nauka nam za­
właściwie tyle co  nieskrytość". Ale Heidegger nauczył nas,
brania? Nauka zabrania pytań, dyskredytując je, to jest
co to znaczy dla myślenia o byciu, że właśnie ze skrytości
ogłaszając je za bezsensowne. Albowiem dla nauki sens ma
i niejawnoÅ›ci rzeczy trzeba niejako gwaÅ‚tem wydobyć praw­
wyÅ‚Ä…cznie to, co odpowiada jej wÅ‚asnej metodzie dochodze­
dę. Skrytość i niejawność są ze sobą powiązane. Rzeczy
nia do prawdy i badania prawdy. Uczucie niezadowolenia
same z siebie trzymajÄ… siÄ™ w ukryciu;  natura lubi siÄ™ ukry­
wobec zgłaszanego przez naukę roszczenia do prawdy rodzi
wać"  miaÅ‚ powiedzieć Heraklit. Ale brak jawnoÅ›ci cechu­
siÄ™ zwÅ‚aszcza w dziedzinie religii, filozofii i Å›wiatopoglÄ…­
je także ludzkie słowa i czyny /Ludzkie mówienie nie prze- |/
du. Są to instancje, na które powołują się głosy sceptyczne
kazuje bowiem wyłącznie pravray, zna także pozór, złudzę- I
wobec nauki, aby zaznaczyć ograniczenia naukowej specja­
nie, udawanie.-Istnieje zatem pierwotny związek między 1
lizacji i metodycznego badania w stosunku do rozstrzygajÄ…­
prawdziwym byciem i prawdziwą mową. Nieskrytość tego,
cych problemów życiowych.
co jest, dochodzi do głosu w jawności wypowiedzi.
Wydaje siÄ™ oczywiste, że spoÅ›ród tych trzech warstw Pi­
Rodzajem mowy, który w sposób najbardziej czysty rea­
Å‚atowego pytania najważniejsza jest dla nas warstwa osta­
lizuje ten związek, jest nauczanie. Zapewne, doświadczamy
tnia, która uwydatnia problem wewnętrznego związku
mowy nie tylko i nie przede wszystkim jako tego, co uczy,
prawdy i nauki. Należy tedy przede wszystkim oddać spra­
ale takie doświadczenie mowy mieli na myśli filozofowie
wiedliwość temu wyjątkowemu związkowi, jaki zachodzi
greccy i ono wÅ‚aÅ›nie powoÅ‚aÅ‚o do życia naukÄ™ i jej możli­
między prawdą a nauką.
wości. Mowę, logos, można też wykładać jako rozum, o tyle
zasadnie, że Grecy bardzo szybko pojęli, iż to, co pierwotnie ,
zawiera siÄ™ i ukrywa w mowie, to same rzeczy w ich zro- /
NAUKA I PRAWDA
zumiałośei. To rozum samych rzeczy daje się przedstawić I
Nie ulega niczyjej wątpliwości, że cywilizacja zachodnia i przekazać w pewnym szczególnym sposobie mówienia. Ów
zawdzięcza swój specyficzny kształt, a także swoją wciąż sposób mówienia nazywamy wypowiedzią albo sądem. Ję-1
rosnÄ…cÄ… jednolitość nauce. Ale chcÄ…c pojąć ten zwiÄ…zek, zyk grecki okreÅ›laÅ‚ to sÅ‚owem apophansis, pózniejsza logi­
trzeba cofnąć się do zródeł zachodniej nauki, to jest do jej ka ukuła pojęcie sądu. Cechą sądu w odróżnieniu od innych
greckich poczÄ…tków. Nauka grecka jest czymÅ› nowym i od­ [sposobów mówienia jesTtó, że jego jedynÄ… intencjÄ… jest by­
miennym w porównaniu z tym, co przedtem wiedziano cie prawdziwym, że chce być prawdziwy i oceniany wy­
i uprawiano jako wiedzę. Stwarzając naukę Grecy oderwali łącznie według tego, czy ujawnia to, co jest, tak, jak ono
Zachód od Wschodu i nadali mu jego wÅ‚asny kierunek roz­ jest. SÄ… rozkazy, proÅ›by, zaklÄ™cia, jest zagadkowe zjawisko
woju. SpowodowaÅ‚ to szczególnyj^jdo_j,vi«lzy, poznania, pytania, do którego jeszcze wypadnie nam powrócić, krótko
| badania tego, co nieznane, dziwne, osobliwe oraz równie mówiąc  mowa przybiera niezliczone formy, w których
j s?c?ególny sceptycyzm wobec tego, co ludzie mówią i co mieści się coś takiego jak prawdziwość. Ale powołaniem
'podają za prawdę. Pouczającym przykładem jest pod tym! tych form nie jest wyłącznie ukazanie tego, co jest, tak, jak
wzglÄ™dem pewna scena u Homera. Oto Telemach na py­ ono jest.
tanie, kim jest, odpowiada: mojÄ… matkÄ… jest Penelopa, ale
Co to za doświadczenie, w którym prawda jest jedynie
kto jest ojcem, tego przecież nigdy nie można na pewno
tym, co przekazane w mowie? Prawda to nieskrytość. Sens
wiedzieć. Ludzie mówiÄ…, że Odyseusz. Ten skrajny scepty­
mowy polega na podawaniu tej nieskrytości, na objawianiu.
cyzm ujawnia charakterystycznÄ… zdolność Greków do prze­
Podaję coś i w ten sposób coś jest dane, przekazane komuś
istaczania bezpośredniego głodu wiedzy i pragnienia prawdy
tak samo, jak jest dane mnie samemu. Według Arystotelesa
w naukÄ™.
sÄ…d jest prawdziwy, gdy podaje razem to, co jest razem dane
Toteż Heidegger, sięgając do greckiego słowa na ozna-
w rzeczywistości; sąd jest fałszywy, gdy podaje razem to,
34
3* 35
co w rzeczywistości nie jest dane razem. Prawdę mowy
wania za wystarczajÄ…cy warunek prawdy tego tylko, co
określa się zatem jako dostosowanie mowy do rzeczy; mowa
czyni zadość ideałowi pewności.
jest prawdziwa, jeśli to, co podaje, stosuje się do danej
Ta cecha współczesnej nauki określa całe nasze życie.
rzeczy. StÄ…d pochodzi dobrze znana z logiki definicja prawdy
Albowiem ideał weryfikacji, ograniczenie tego, co się wie,
jako adaeąuatio intellectus ad rem. Zakłada się przy tym
do tego, co można sprawdzić, spełnia się w naśladowaniu.
jako coś oczywistego, że mowa, to jest intellectus, który się
To właśnie zasada postępowania współczesnej nauki u-
w niej wyraża, może być tak dostosowana, że dochodzi
ksztaÅ‚towaÅ‚a caÅ‚y Å›wiat planowania i techniki. Problem na­
w niej do głosu tylko to, co jest dane, a więc  że istotnie
szej cywilizacji i ciężka dola, jakÄ… gotuje nam jej stech­
podaje rzeczy takimi, jakie one są. Ze względu na to, że
nicyzowanie, nie polega na tym, że brak wÅ‚aÅ›ciwej in­
istnieją także inne możliwości prawdy mowy, nazywamy
stancji poÅ›redniej miÄ™dzy poznaniem a praktycznym sto­
to prawdÄ… zdania. Siedliskiem prawdy jest sÄ…d.
sowaniem jego wyników. Niemożliwość takiej instancji
Zaprezentowany tu poglÄ…d jest może jednostronny i nie wynika wprost z istoty naukowego sposobu poznania. Sa­
znajduje jednoznacznego poparcia u Arystotelesa. Ale taki ma nauka jest technikÄ….
właśnie pogląd ukształtował się na gruncie greckiej teorii
Rzeczą godną uwagi jest, że przemiana, jakiej z chwilą
logosu i stał się podstawą nowożytnego pojęcia nauki, jakie
narodzin nowożytnoÅ›ci ulegÅ‚o pojÄ™cie nauki, nie naruszy­
z tej teorii wyrosło. Nauka stworzona przez Greków nie
ła fundamentalnego pierwiastka greckiej myśli o bycie.
odpowiada bynajmniej naszemu pojęciu nauki. Właściwą
Nowożytna fizyka zakÅ‚ada starożytnÄ… metafizykÄ™. Heideg­
nauką jest według Greków nie przyrodoznawstwo, a już
ger rozpoznaÅ‚ owo siÄ™gajÄ…ce starożytnoÅ›ci znamiÄ™ zachod­
na pewno nie historia, lecz matematyka. Przedmiotem ma­
niego myÅ›lenia i na tym polega rola, jakÄ… odegraÅ‚ w ksztaÅ‚­
tematyki jest bowiem byt czysto rozumowy, matematykÄ™
towaniu siÄ™ dziejowej samowiedzy terazniejszoÅ›ci. Rozpo­
można przedstawić w postaci zamkniÄ™tego systemu deduk­
znanie to staje na przeszkodzie wszelkim romantycznym
cyjnego, a przeto stanowi ona wzór wszystkich nauk. Dla
próbom odświeżania dawnych  średniowiecznych bądz
nowoczesnej nauki charakterystyczne jest zaÅ›, że matema­
hellenistyczno-humanistycznych  ideałów, ponieważ
tyka stanowi taki wzór nie ze wzglÄ™du na rodzaj bytu przy­
stwierdza nieuchronność dziejów zachodniej cywilizacji.
sługujący jej przedmiotowi, ale jako najdoskonalszy sposób
Nie może nas odtąd zadowolić nawet stworzony przez
poznania. Nowożytna postać nauki zerwała całkowicie
Hegla schemat filozofii dziejów i dziejów filozofii, gdyż
z postaciami wiedzy, jakie ukształtowały się w Grecji i na
według Hegla filozofia grecka była jedynie spekulatywną
chrześcijańskim Zachodzie. Elementem dominującym stała
wprawką do tego, czego spełnienie przyniosła dopiero sa-
siÄ™ idea metody. W sensie nowożytnym metoda, choć przed­
mowiedza ducha w czasach nowożytnych. Idealizm speku-
stawia siÄ™ rozmaicie w różnych naukach, jest jednoli­
latywny i jego postulat nauki spekulatywnej pozostaÅ‚ bez­
ta. Ideał poznawczy określony przez pojęcie metody, polega
silnÄ… próbÄ… restauracji. Nauka  cokolwiek by o niej mó­
na tym, że dążymy drogą poznania tak świadomie, że zawsze
wić  jest alfą i omegą naszej cywilizacji.
możemy ponownie na niÄ… wejść. Methodos znaczy postÄ™po­
wanie  drogÄ…, którÄ… idzie siÄ™ za kimÅ›". Metodyczność zakÅ‚a­
da stałą możliwość pójścia drogą, którą się raz już szło,
PRAWDA POZA NAUK
i taką możliwość znamionuje postępowanie naukowe. Ale
tym samym ogranicza się siłą rzeczy zasięg roszczenia do
Filozofia nie od dziś dopatruje się w tym problemu. Można
prawdy. Jeżeli prawdę (veritas) ustanawia dopiero spraw-
raczej powiedzieć, że całą naszą świadomość cywilizacji
dzalność  bez wzglÄ™du na jej formÄ™  to kryterium poz­
okreÅ›la fakt, że współczesnÄ… naukÄ™ przeÅ›laduje jak cieÅ„ kry­
nania nie jest już jego prawda, ale jego pewność. Toteż od
tyka  szkół". W perspektywie filozoficznej zagadnienie
czasu klasycznego sformułowania reguły pewności przez
to można sformułować następująco: czy, w jakim sensie
Kartezjusza etos nowoczesnej nauki zobowiÄ…zuje do uzna-
i w jaki sposób można sięgnąć poza wiedzę, która stała się
36
35
golną pozycję. Jest jednocześnie materialną daną wyjściową
tematem nauk? Nie trzeba wspominać, że w praktycznym
wszelkiej dalszej analizy logicznej. I to nie tylko jako pro­
doświadczeniu życiowym zdarza się to każdemu z nas. Moż-
sta suma wypowiedzi. Albowiem wypowiedz, która ma mó­
na zawsze mieć nadzieję, że inni są przekonani o tym, co się
wić prawdÄ™, musi czynić zadość nie tylko warunkom logicz­
samemu uważa za prawdÄ™, nawet jeżeli nie można tego do­
nej analizy. Jej roszczenie do nieskrytości polega nie tylko
wieść. WiÄ™cej  nie zawsze uznaje siÄ™ dowodzenie za wÅ‚a­
na akcie podania tego, co dane. Nie wystarcza, by to , co jest
ściwy sposób przekonywania. Wciąż na nowo przekraczamy
dane, było też podane w wypowiedzi. Problem polega na
granicę możliwości obiektywizowania własnych przekonań,
tym, czy wszystko jest dane tak, aby mogło być podane
którÄ… zgodnie ze swojÄ… logicznÄ… formÄ… skrÄ™powana jest wy­
w mowie, i czy podanie tego, co można podać, nie przeszka­
powiedz. Żyjemy wśród form przekazywania tego, czego nie
dza uznaniu czegoś, co również jest, i jest doświadczane.
można zobiektywizować, a form tych dostarcza nam język,
SÄ…dzÄ™, że bardzo wymownym Å›wiadectwem tego proble­
między innymi język poezji.
mu sÄ… nauki humanistyczne. W naukach humanistycznych
Tymczasem nauka według swego własnego mniemania
również jest coÅ›, co można podciÄ…gnąć pod pojÄ™cie meto­
przezwycięża przypadkowość subiektywnego doświadczenia
dy współczesnej nauki. Każdy z nas musi uznawać spraw-
przez obiektywne poznanie, jÄ™zyk wieloznacznej symboli­
dzalność wyników poznania za ideał. Ale musimy także
ki przez jednoznaczność pojęcia. Powstaje jednak pytanie:
przyznać, że ten ideał bywa nader rzadko osiągany, a ci
czy w obrÄ™bie nauki jako takiej istnieje granica możli­
spośród badaczy, którzy najusilniej starają się go osiągnąć,
wości obiektywizacji, wynikająca wprost z istoty sądu
przeważnie nie mają nam do powiedzenia rzeczy naprawdę
i prawdy wypowiedzi?
ważnych. W naukach humanistycznych zdarza się coś, co
Odpowiedz na to pytanie nie jest bynajmniej oczywi­
w naukach przyrodniczych jest nie do pomyślenia  oto
sta. We współczesnej filozofii istnieje nurt, którego znacze­
badacz może niekiedy nauczyć siÄ™ wiÄ™cej z książki dyletan­
nia nie wolno lekceważyć, a dla którego odpowiedz ta nie
ta niż z książek innych badaczy. Oczywiście są to przypadki
ulega wÄ…tpliwoÅ›ci. CaÅ‚a mianowicie tajemnica i jedyne za­
wyjątkowe, ale fakt, że się zdarzają, wskazuje, że spraw-
danie filozofii ma polegać na tak dokÅ‚adnym formuÅ‚owa­
dzalność sÄ…du jest kryterium niewspółmiernym wobec za­
niu wypowiedzi, by mogÅ‚y one rzeczywiÅ›cie jednoznacz­
chodzącego tu stosunku poznania prawdy i możliwości jej
nie wyrażać to, co ma siÄ™ na myÅ›li. Filozofia winna stwo­
wypowiedzenia. Jest to sytuacja tak czÄ™sto spotykana w na­
rzyć system znaków niezależny od metafizycznej wielo­
ukach humanistycznych, że uzasadnione podejrzenia budzi
znaczności języków naturalnych oraz od wieloznaczności
w nas okreÅ›lony typ prac naukowych, które z przodu i z ty­
współczesnej kultury i pÅ‚ynÄ…cych stÄ…d pomyÅ‚ek i niepo­
Å‚u, a przede wszystkim u doÅ‚u, to jest w przypisach, po­
rozumieÅ„, a zbliżony do jednoznacznoÅ›ci i precyzji mate­
kazują metodę, jaką zostały opracowane. Czy rzeczywiście
matyki. Logika matematyczna uchodzi tu za Å›rodek rozwiÄ…­
pojawiajÄ… siÄ™ tam jakieÅ› nowe pytania? Czy coÅ› zostaje po­
zania wszystkich problemów, pozostawianych dotąd przez
znane? Czy też tylko naśladuje się metodę poznawczą i tak'
naukę filozofii. Ten nurt, który narodził się w ojczyznie
wybornie utrafia w jej zewnętrzne formy, że powstaje
nominalizmu i przeniknął cały świat, przywraca do życia
wrażenie pracy naukowej? Musimy przyznać, że  odwrot­
idee wieku osiemnastego. Jako filozofia napotyka jednak
nie  najwiÄ™ksze, najbardziej pÅ‚odne osiÄ…gniÄ™cia nauk hu­
immanentnÄ… trudność logicznÄ…, z czego sam stopniowo za­
manistycznych pozostawiają daleko w tyle ideał sprawdzal-
czyna sobie zdawać sprawÄ™. Można wykazać, że wprowa­
ności. Z perspektywy filozofii jest to rzecz bardzo ważna.
dzenie konwencjonalnego systemu znaków nie może siÄ™ do­
Albowiem nie chcemy przez to powiedzieć, że maÅ‚o orygi­
konać za sprawą systemu przez te konwencje stanowionego,
nalny badacz z rozmysłem stwarza złudzenia i dzięki temu
że przeto wprowadzenie języka sztucznego zakłada zawsze
uchodzi za uczonego, a odwrotnie, badacz płodny to ten,
istnienie innego jÄ™zyka, którym siÄ™ mówi. Mamy tu do czy­
który w akcie rewolucyjnego protestu odrzuca wszystko, co
nienia z logicznym problemem metajęzyka. I jeszcze z czymś.
do tej pory w nauce obowiązywało. Chcemy raczej uwydat-
Oto język, którym mówimy i w którym żyjemy, ma szcze-
39
38
go sprawÄ™ pytajÄ…c o wykraczajÄ…ce poza logikÄ™ warunki
nić pewien faktyczny stosunek, zgodnie z którym to, co
prawdy wypowiedzi. MyÅ›lÄ™, że zasadniczo można powie­
umożliwia naukÄ™, może zarazem ograniczać pÅ‚odność nau­
dzieć, iż nie mogą istnieć wypowiedzi po prostu prawdziwe.
kowego poznania. Chodzi tu o zasadniczy stosunek prawdy
Teza ta jest znana jako punkt wyjścia Heglowskiej idei
i nieprawdy. I autokonstrukcji rozumu przez dialektykÄ™.  Forma sÄ…du nie
Otóż, chociaż podawanie tego, co dane, jest prawdziwe, nadaje się do wyrażania prawd spekulatywnych." Prawda
to znaczy pokazuje, jak jest, to jednoczeÅ›nie okreÅ›la z gó­ jest bowiem caÅ‚oÅ›ciÄ…. Wszelako krytyka wypowiedzi i sÄ…­
ry, o co w ogóle można dalej sensownie pytać i co w kolej­ du, jakÄ… uprawia Hegel, sama jest jeszcze odniesiona do
nych czynnoÅ›ciach poznawczych ukazywać. Każdy dalszy ideaÅ‚u caÅ‚kowitego wypowiedzenia, mianowicie do total­
krok w poznaniu oznacza jakÄ…Å› utratÄ™ prawdy. Nie chodzi noÅ›ci dialektycznego procesu, którÄ… ujmuje wiedza abso­
przy tym o stosunek iloÅ›ciowy, jak gdybyÅ›my mogli utrzy­ lutna. IdeaÅ‚ ten jest dalszÄ… radykalizacjÄ… pierwiastka grec­
mać tylko okreÅ›lony, skoÅ„czony zakres naszej wiedzy. Po­ kiego. GranicÄ™, którÄ… logika zdaÅ„ sama sobie wyznacza,
znajÄ…c prawdÄ™ zarazem zakrywamy prawdÄ™ i zapominamy okreÅ›la w rzeczywistoÅ›ci nie myÅ›l Hegla, ale dopiero nau­
jÄ…. Ale to nie wszystko. Już bowiem pytajÄ…c o prawdÄ™ je­ ki, których przedmiotem byÅ‚o doÅ›wiadczenie dziejów i któ­
steÅ›my z koniecznoÅ›ci skrÄ™powani naszÄ… sytuacjÄ… herme- re przeciwstawiaÅ‚y siÄ™ Heglowi. Tak na przykÅ‚ad w prze­
neutycznÄ…. A to przecież znaczy, że nie jesteÅ›my w stanie Å‚omie zainicjowanym przez Heideggera doniosÅ‚Ä… rolÄ™ ode­
poznać jakiejÅ› części prawdy, ponieważ ograniczajÄ… nas  graÅ‚y prace Diltheya poÅ›wiÄ™cone doÅ›wiadczeniu Å›wiata dzie­
choć o tym nie wiemy  przesÄ…dy. W praktyce pracy nau­ jów.
kowej istnieje również coś takiego jak  moda".
" " "
Zdajemy sobie sprawę z tego, jaką potęgą jest moda
i jaką presję potrafi wywierać. Oczywiście słowo  moda"
PRAWDA JAKO ODPOWIEDy
brzmi w nauce fatalnie, gdyż pretendujemy do wyższości
Nie ma wypowiedzi, którą można by ująć tylko ze względu
ponad to, co jest jedynie wymogiem mody. Pytanie tylko,
na podaną w niej treść, jeżeli chce się uchwycić ją w jej
czy obecność mody w nauce nie należy do samej istoty
prawdzie. Każda wypowiedz jest umotywowana. Każda
rzeczy. Czy sposób, w jaki poznajemy prawdÄ™, nie powo­
wypowiedz ma zaÅ‚ożenia, których nie wypowiada. UwzglÄ™d­
duje z konieczności, że każdy krok do przodu oddala nas
nienie tych zaÅ‚ożeÅ„ jest warunkiem zgÅ‚Ä™bienia prawdy wy­
od założeń, z których wyszliśmy, pogrąża je w mroku o-
powiedzi. Otóż twierdzÄ™, że ostatecznÄ… formÄ… logicznÄ… ta­
czywistości, skrajnie utrudnia wyjście poza te założenia,
kiej motywacji wypowiedzi jest pytanie. Pierwszeństwo
wypróbowanie nowych założeń, a tym samym uzyskanie
w logice ma nie sÄ…d, ale pytanie, czemu historyczne Å›wia­
rzeczywiście nowej wiedzy? Nie tylko życie, ale także nauka
dectwo dajÄ… platoÅ„ski dialog i dialektyczne zródÅ‚a grec­
ulega biurokratyzacji. Pytamy wiÄ™c: czy należy to do is­
kiej logiki. Prymat pytania wobec wypowiedzi oznacza jed­
toty nauki, czy też jest to tylko rodzaj kulturalnej choro­
nak, że wypowiedz jest ze swej istoty odpowiedzią. Nie ma
by nauki, schorzenie znane też w innych dziedzinach 
wypowiedzi, która by nie byÅ‚a jakimÅ› rodzajem odpowie­
by wspomnieć choćby o ogromnych pudłach budynków
dzi. Toteż kryterium zrozumienia wypowiedzi musi być
administracyjnych i zakładów ubezpieczeniowych? Może
zrozumienie pytania, na które ona odpowiada. Wydaje się
rzeczywiście należy to do samej istoty prawdy, tak jak
to rzeczą oczywistą i każdemu dobrze znaną z życiowego
pojawia siÄ™ ona w myÅ›li greckiej, a zatem i do istoty na­
doÅ›wiadczenia. Gdy ktoÅ› wypowiada stwierdzenie, które­
szych możliwości poznawczych, tak jak ukształtowała je
go nie rozumiem, próbuję sobie wyjaśnić, w jaki sposób
nauka grecka. Współczesna nauka zradykalizowała tylko,
do tego doszedł, jakie zadał sobie pytanie, na które owa
jak widzieliśmy powyżej, założenia nauki greckiej, które
wypowiedz odpowiada. Jeżeli ma to być wypowiedz praw­
dają o sobie znać w pojęciach logosu, wypowiedzi, sądu.
dziwa, trzeba samemu zadać pytanie, na które ona odpo-
Badania filozoficzne, którym w Niemczech mego pokole­
nia nadali kształt Husserl i Heidegger, usiłowały zdać z te-
41
40
tuacji, kiedy ludzie sÄ… wywoÅ‚ywani po nazwisku i zapyty­
wiada. Z pewnością nie zawsze łatwo jest znalezć właśnie
wani oraz kiedy sami sobie zadajÄ… pytania. Zobaczymy
t o pytanie, na które wypowiedz rzeczywiście odpowiada.
wówczas, że istota wypowiedzi ulega rozszerzeniu. Wypo­
Nie jest Å‚atwo przede wszystkim dlatego, że również pyta­
wiedz jest zawsze odpowiedzią i zawsze odsyła do pytania,
nie nie jest czymÅ› pierwotnym, do czego można siÄ™ dowol­
a co więcej, zarówno pytanie, jak odpowiedz pełnią jako
nie odwoÅ‚ywać. Bowiem każde pytanie jest samo odpowie­
wypowiedzi funkcję hermeneutyczną. Zarówno pytanie,
dzią. Oto dialektyka, w którą się wikłamy. Każde pytanie
jak odpowiedz sÄ… skierowane do kogoÅ›. Nie chodzi tylko
jest umotywowane. Jego sens nie jest w nim w peÅ‚ni obec­
o to, że w treść naszych wypowiedzi wplata siÄ™ jakiÅ› ele­
ny. Tu właśnie należy szukać korzeni wspomnianego wyżej
ment spoÅ‚ecznego Å›wiata, w którym żyjemy. Tak rzeczy­
aleksandrynizmu, który zagraża naszej kulturze nauko-
wiście jest. Rzecz jednak w tym, że wypowiedz zawiera
wej  trudno bowiem w niej zadawać pytania zródłowe.
prawdÄ™ tylko o tyle, o ile jest skierowana do kogoÅ›. Albo­
Rzeczą rozstrzygającą, umiejętnością, którą musi odznaczać
wiem horyzont sytuacji, który ustanawia prawdÄ™ wypo­
siÄ™ badacz naprawdÄ™ godny tego miana, jest umiejÄ™tność do­
wiedzi, obejmuje także tego, komu tą wypowiedzią coś
strzegania pytaÅ„. Dostrzegać pytania to znaczy uczynić wy­
się mówi. | tjo-^i': -" < " QJf/*^9^*<-
łom w zwartym murze presupozycji, który dominuje nad B
naszym myśleniem i poznawaniem. Nie jest prawdziwym Z całą świadomością wyciągnęła ten wniosek współczesna
badaczem, kto nie umie przedrzeć siÄ™ przez ten mur i dziÄ™­ filozofia egzystencjalna. Przypomnijmy filozofiÄ™ komuni­
ki temu zyskać możliwość dostrzeżenia nowych pytaÅ„ i u- kacji u Jaspersa, której pointa polega na tym, że zniewa­
dzielenia nowych odpowiedzi. Horyzont sensu każdej wypo­ lajÄ…ca wÅ‚adza nauki koÅ„czy siÄ™ tam, gdzie dociera siÄ™ do
wiedzi zakreśla jakaś sytuacja pytania. właściwych zagadnień ludzkiego istnienia  skończoności,
dziejowoÅ›ci, winy, Å›mierci, krótko mówiÄ…c  do tak zwa­
JeÅ›li używam w tym kontekÅ›cie pojÄ™cia sytuacji, Å›wiad­
nych  sytuacji granicznych". W tej dziedzinie komunikacja
czy to o tym, że naukowe pytania i naukowa wypowiedz
to już nie przekazywanie wyników poznania przy użyciu
sÄ… tylko szczególnymi przypadkami bardziej ogólnego sto­
nieodpartych dowodów, ale rodzaj commercium egzystencji.
sunku, do którego odnosi się pojęcie sytuacji. Sytuację
Ten, kto mówi, sam został zagadnięty, i odpowiada jako
i prawdÄ™ wiąże już ze sobÄ… amerykaÅ„ska filozofia pragma­
jakieÅ› Ja jakiemuÅ› Ty, bo sam jest jakimÅ› Ty dla swoje­
tyzmu. W myśl pragmatyzmu właściwością prawdy jest
go Ty. Nie wystarcza jednak, moim zdaniem, pojÄ™ciu praw­
zdolność do uporania się z jakąś sytuacją. Poznanie jest
dy naukowej, która jest anonimowa, ogólna i zniewalajÄ…­
pÅ‚odne, jeÅ›li likwiduje problematycznÄ… sytuacjÄ™. Nie sÄ…­
ca, przeciwstawić pojÄ™cie prawdy egzystencjalnej. ZwiÄ…­
dzÄ™, by pragmatyczne ujÄ™cie rzeczy tu wystarczaÅ‚o. Åšwiad­
zek prawdy z jakąś możliwą egzystencją, o którym mówi
czy o tym już fakt, że pragmatyzm odrzuca wszelkie tak
Jaspers, kryje bardziej ogólny problem filozoficzny.
zwane pytania filozoficzne, metafizyczne, bo chodzi prze­
Dopiero Heideggerowskie pytanie o istotÄ™ prawdy wy­
cież tylko o to, aby poradzić sobie z jakąś sytuacją. Aby
kracza rzeczywiście poza problem subiektywności. Myśl
posunąć się naprzód, trzeba, twierdzi pragmatyzm, pozbyć
Heideggera przebywa drogÄ™ od narzÄ™dzia (Zeug) przez dzie­
się całego dogmatycznego balastu tradycji. Uważam, że
Å‚o (Werk) do rzeczy (Ding), drogÄ™, która daleko w tyle po­
to wniosek zbyt pochopny. Prymat pytania, o którym mó­
zostawia zagadnienie nauki, w tym także nauk historycz­
wiłem, nie ma charakteru pragmatycznego. Prawdziwa
nych. Warto pamiętać, że dziejowość bycia panuje także
odpowiedz zaÅ› nie wiąże siÄ™ z kryteriami skutecznoÅ›ci dzia­
tam, gdzie istnienie jest siebie Å›wiadome i gdzie jako nau­
Å‚ania. Ale pragmatyzm ma racjÄ™ o tyle, o ile gÅ‚osi koniecz­
ka zachowuje siÄ™ historycznie. Hermeneutyka nauk histo­
ność wyjścia poza formalny związek między pytaniem a
rycznych, rozwijana najpierw przez romantyzm i szkołę
sensem wypowiedzi. Zjawisko pytania jako kategoria sto­
historycznÄ…, od Schleiermachera po Diltheya, staje siÄ™ caÅ‚­
sunków miÄ™dzyludzkich ukaże siÄ™ w caÅ‚ej swojej konkret­
kiem nowym zadaniem, jeżeli umieÅ›cić jÄ… wzorem Heideg­
ności, jeśli od teoretycznej relacji pytania i odpowiedzi,
gera poza problemem subiektywności. Dotychczas poszedł
która decyduje w nauce, przejdziemy do konkretnych sy-
43
42
w tym kierunku jedynie Hans Lipps, którego logika her-
no, zawsze już było nam współczesne jako coś, co chce być
meneutyczna nie jest wprawdzie w rzeczywistoÅ›ci herme­ prawdÄ…. To, co zdawaÅ‚o siÄ™ jedynie rekonstrukcjÄ… minio­
neutykÄ…, ale skutecznie broni obowiÄ…zujÄ…cej mocy jÄ™zyka nego sensu, stapia siÄ™ z tym, co przemawia do nas bezpo­
przed logicznÄ… niwelacjÄ…. Å›rednio jako prawda. Samowiedza Å›wiadomoÅ›ci historycz­
nej musi uwzględnić ową współczesność przeszłości jako
"
problem dialektyczny. Poznanie dziejów nie polega nigdy
wyłącznie na ich uprzytomnieniu. Ale także rozumienie nie
HISTORIA I PRAWDA
jest tylko rekonstrukcjÄ… jakiejÅ› struktury sensu, Å›wiado­
To, że  jak powiedzieliśmy wyżej  każda wypowiedz mym wykładem nieświadomego wytworu. Rozumieć się
ma swój horyzont sytuacyjny i jest do kogoś skierowana, wzajemnie to rozumieć się w jakiejś sprawie. Rozumieć
stanowi tedy tylko podstawę do dalej idącego wniosku, iż przeszłość to  odpowiednio  słyszeć, co chce nam ona
skończoność i dziejowość wszelkiej wypowiedzi sprowadza powiedzieć jako prawdę. Prymat pytania nad wypowiedzią
siÄ™ do zasadniczej skoÅ„czonoÅ›ci i dziejowoÅ›ci naszego by­ oznacza w hermeneutyce, że każde pytanie, które rozumie- i
cia. Stwierdzenie, że wypowiedz jest czymś więcej niż u- my, zadajemy sami. Stopienie horyzontu terazniejszości i ho- j
obecnieniem danego stanu rzeczy, znaczy przede wszystkim, ryzontu przeszÅ‚oÅ›ci to sprawa historycznych nauk humani­
że wypowiedz ta należy do całości dziejowej egzystencji stycznych. Ale zajmując się tą sprawą nauki humanistyczne
i jest współczesna wszystkiemu, co może być w niej obec­ czyniÄ… to tylko, co my już czynimy po prostu istniejÄ…c.
ne. Kiedy chcemy zrozumieć sądy, które nam przekazano,
Jeśli posługuję się tu pojęciem współczesności, to po to,
rozpoczynamy historyczne rozważania, z których ma wy­
aby umożliwić takie zastosowanie tego pojÄ™cia, jakie suge­
niknąć, gdzie i kiedy te sądy zostały wypowiedziane, jaka
ruje Kierkegaard. Kierkegaard okreÅ›laÅ‚ prawdÄ™ chrzeÅ›ci­
byÅ‚a ich motywacja, a tym samym  jaki jest ich wÅ‚aÅ›ci­
jaÅ„skiego przesÅ‚ania jako  współczesność", wÅ‚aÅ›ciwe zada­
wy sens. A zatem, kiedy chcemy uprzytomnić sobie jakiś
nie chrzeÅ›cijanina zaÅ› widziaÅ‚ w dążeniu do takiej współ­
sÄ…d jako taki, musimy uprzytomnić sobie zarazem jego hi­
czesności, która by znosiła wszelki dystans historyczny. To,
storyczny horyzont. Ale w rzeczywistości robimy jeszcze
co Kierkegaard ze wzglÄ™dów teologicznych ubieraÅ‚ w for­
coś więcej. Nasz stosunek do przekazu nie ogranicza się
mę paradoksu, jest wszak ze swej istoty czymś ważnym
bowiem do zrozumienia go, o ile zrozumienie miaÅ‚oby ozna­
dla caÅ‚ego naszego stosunku do przekazu i przeszÅ‚oÅ›ci. SÄ…­
czać wydobycie sensu przez historyczną rekonstrukcję. Tak
dzÄ™, że jÄ™zyk dokonuje staÅ‚ej syntezy horyzontu przeszÅ‚oÅ›­
może postępować filolog, ale nawet filolog przyzna, że w
ci i horyzontu terazniejszości. Rozumiemy się nawzajem,
rzeczywistości robi coś więcej. Gdyby starożytność nie była
kiedy ze sobą rozmawiamy, kiedy nie możemy się dogadać,
klasyczna, to jest  gdyby nie stanowiÅ‚a wzoru mówie­
a przecież w końcu przez użycie słów przedkładamy sobie
nia, myślenia i tworzenia, nie byłoby filologii klasycznej.
wzajemnie wypowiedziane tymi słowami rzeczy. Język ma
Otóż dotyczy to każdej filologii, w każdej filologii daje o so­
swojÄ… wÅ‚asnÄ… dziejowość. Każdy z nas ma swój wÅ‚asny jÄ™­
bie znać fascynacja innym, obcym albo odległym, które się
zyk. Dwoje ludzi, którzy dzielÄ… ze sobÄ… życie, ma swój jÄ™­
przed nami odsłania. Właściwa filologia nie jest wyłącznie
zyk. Nie ma problemu jednego, wspólnego dla wszystkich
historiÄ…, a to dlatego, że także sama historia jest w rzeczy­
języka, jest tylko cudowność faktu, że jakkolwiek każdy
wistoÅ›ci ratio philosophandi, drogÄ… poznania prawdy. CzÅ‚o­
z nas ma odmienny język, możemy rozumieć się nawzajem
wiek studiujÄ…cy dzieje sam okreÅ›lony jest przez doÅ›wiad­
ponad granicami indywidualnoÅ›ci, narodów i czasów. A za­
czenie dziejów. HistoriÄ™ pisze siÄ™ wciąż na nowo, bo jesteÅ›­
razem rzeczy, o których mówimy, przedstawiają się nam,
my stale określani przez naszą terazniejszość. Chodzi nie
gdy o nich mówimy, jako coś wspólnego. Jaka jest rzecz,
tylko o rekonstrukcję, nie tylko o to, by przeszłość stała
to wychodzi na jaw niejako dopiero wtedy, gdy o tym mó­
siÄ™ nam współczesna. WÅ‚aÅ›ciwa zagadka i problem rozumie­
wimy. To, co nazywamy prawdą, otwartość, nieskrytość
nia polega na tym, że to, co w ten sposób uwspółcześnio-
rzeczy, ma tedy swoją własną czasowość i swoją własną dzie-
44
45
jowość. W trakcie wszystkich zabiegów o prawdÄ™ spostrze­
gamy ze zdumieniem, że nie możemy powiedzieć prawdy
nie zwracajÄ…c siÄ™ do kogoÅ› i nie odpowiadajÄ…c komuÅ›, a prze­
to bez wspólnoty uzyskanego porozumienia. Ale najbardziej
zdumiewające w istocie języka i rozmowy jest to, że kiedy
z kimÅ› o czymÅ› rozmawiam, nie jestem wcale zwiÄ…zany tym,
co sądzę, że nikt z nas nie obejmuje swoim sądem całej
prawdy, ale że niejako cała prawda obejmuje nas obu,
w tym, co każdy z osobna sądzi. Hermeneutyka na miarę
CZAOWIEK I JZYK
naszej dziejowej egzystencji miałaby za zadanie rozwinąć te
związki sensu języka i rozmowy, które rozgrywają się ponad
nami.
Klasyczna, pochodzÄ…ca od Arystotelesa definicja istoty
przełożyła Małgorzata Auluisiewicz
czÅ‚owieka gÅ‚osi, że czÅ‚owiek jest żywÄ… istotÄ…, która posia­
da logos. Definicja ta staÅ‚a siÄ™ kanonem w tradycji Zacho­
du w postaci takiej oto formuły: człowiek to animal ra-
tionale, rozumna żywa istota, to znaczy istota wyróżniajÄ…­
ca się spośród innych zwierząt zdolnością do myślenia.
Greckie słowo logos oddawano więc przez  rozum" lub
"
 myślenie". W istocie słowo to oznacza jednak również 
a nawet przede wszystkim  język. Arystoteles tak pisze
gdzieÅ› o różnicy miÄ™dzy czÅ‚owiekiem a zwierzÄ™ciem: Zwie­
'
rzÄ™ta mogÄ… porozumiewać siÄ™ miÄ™dzy sobÄ…. Dążąc do cze­
goś, wskazują sobie nawzajem, co sprawia im przyjemność,
unikając czegoś  wskazują, co sprawia im ból. Przyroda
nie poszÅ‚a dalej w tym wypadku. Tylko czÅ‚owiekowi do­
dany zostaÅ‚ logos, by mógÅ‚ ujawniać innym, co jest ko­
rzystne, a co szkodliwe, i przez to zarazem, co słuszne, a co
niesłuszne. Głęboka to myśl. Korzystne lub szkodliwe jest
coś, czego pożąda się nie dla niego samego, lecz dla czegoś
innego  coś, co służy do dostarczania czegoś, czego nie
ma. Za osobliwość człowieka uznaje się więc tu górowanie
nad tym, co za każdym razem obecne, poczucie przyszłości.
I jednym tchem dodaje Arystoteles, że tym samym dane
"
jest człowiekowi poczucie słuszności i niesłuszności 
wszystko to zaś dlatego, że człowiek jako jedyny posiada
'
logos. Człowiek może myśleć i może mówić. Może mówić,
to znaczy może mówiÄ…c ujawnić coÅ›, czego nie ma w obec­
nej chwili  tak, że również ktoÅ› inny ma to przed oczy­
ma. Wszystkie swoje myśli człowiek może w ten sposób
przekazać innym, ba  więcej jeszcze: tylko dzięki tej
możliwości przekazu istnieje w ogóle między ludzmi wspól-
47
nota myśli, pewne wspólne pojęcia. Przede wszystkim te, tego mędrca z Tegel stało się fundamentem nowożytnego
które pozwalają ludziom żyć razem bez mordu i zabójstw, językoznawstwa.
dziÄ™ki którym możliwe jest życie spoÅ‚eczne, życie unormo­ Jednakże stworzenie filozofii i nauki o jÄ™zyku przez
wane politycznie, oparta na podziale pracy wspólnota gos­ Humboldta nie oznaczaÅ‚o jeszcze w żadnym wypadku, że
podarcza. Wszystko to zawiera siÄ™ w prostej formule: czÅ‚o­ udaÅ‚o siÄ™ ponownie osiÄ…gnąć tÄ™ samÄ… gÅ‚Ä™biÄ™ zrozumienia
wiek jest żywÄ… istotÄ…, która mówi. co Arystoteles. Badania nad jÄ™zykami poszczególnych lu­
ZdawaÅ‚oby siÄ™, że tak uderzajÄ…ce i przekonywajÄ…ce stwier­ dów rzuciÅ‚y z pewnoÅ›ciÄ… nowe Å›wiatÅ‚o na różnorodność lu­
dzenie powinno od dawna zapewnić zjawisku jÄ™zyka wy­ dów i epok oraz leżącÄ… u jej podstaw wspólnÄ… istotÄ™ czÅ‚o­
różnione miejsce w refleksji nad istotÄ… czÅ‚owieka. Cóż bar­ wieka. Ale horyzont pytania o czÅ‚owieka i jÄ™zyk ograni­
dziej przekonywajÄ…cego niż to, że jÄ™zyk zwierzÄ…t  o ile czaÅ‚o tu przekonanie, że jÄ™zyk jest pewnÄ… zdolnoÅ›ciÄ…, w ja­
chce siÄ™ tak nazwać ich sposób porozumiewania siÄ™  jest kÄ… czÅ‚owiek jest wyposażony  chodzi zaÅ› o to, by wy­
czymÅ› zupeÅ‚nie różnym od jÄ™zyka ludzkiego, przedstawia­ jaÅ›nić jej strukturalne prawidÅ‚owoÅ›ci (takie jak gramaty­
jÄ…cego i komunikujÄ…cego innym Å›wiat przedmiotowy? I to ka, syntaksa, sÅ‚ownictwo). W zwierciadle jÄ™zyka można zo­
za pomocÄ… zmiennych, a nie raz na zawsze ustalonych zna­ baczyć poglÄ…dy na Å›wiat poszczególnych ludów, ba  na­
ków, jakimi posÅ‚ugujÄ… siÄ™ zwierzÄ™ta;  zmiennych" nie tyl­ wet strukturÄ™ ich kultury aż do najdrobniejszych szczegó­
ko w tym sensie, że istnieją różne języki, lecz także w tym, łów. Taki właśnie wgląd w stan kulturowy indogermań-
że w jednym te same wyrażenia mogą oznaczać coś innego, skiej rodziny ludów zawdzięczamy na przykład świetnym
różne wyrażenia zaś  to samo. badaniom Viktora Hehnsa nad roślinami uprawnymi
i zwierzętami domowymi. Językoznawstwo jest jakby inną
W rzeczywistoÅ›ci jednak istota jÄ™zyka nie staÅ‚a siÄ™ by­
prehistoriÄ…, prehistoriÄ… ludzkiego ducha. Jednakże zjawi­
najmniej ośrodkiem zainteresowania filozofii zachodniej.
sko jÄ™zyka ujÄ™te od tej strony oznacza jedynie pewne wy­
Rzucającą się w oczy wskazówkę dawał wprawdzie zawsze
różnione pole wyrazu, na którym można badać istotÄ™ czÅ‚o­
Stary Testament: wedle historii stworzenia Bóg daÅ‚ czÅ‚o­
wieka i jego rozwój historyczny. To jednak za mało, by
wiekowi władzę nad światem, pozwalając mu nazywać
wniknąć w głąb myśli filozoficznej. Nie pozwalała na to
wszelki byt wedÅ‚ug wÅ‚asnego uznania. Także historia wie­
leżąca u podÅ‚oża caÅ‚ej myÅ›li nowożytnej kartezjaÅ„ska cha­
ży babiloÅ„skiej Å›wiadczy o fundamentalnym znaczeniu jÄ™­
rakterystyka Å›wiadomoÅ›ci jako samoÅ›wiadomoÅ›ci. Ów nie­
zyka dla ludzkiego życia. A jednak to wÅ‚aÅ›nie religijna tra­
wzruszony fundament wszelkiej pewnoÅ›ci, ów najpewniej­
dycja chrześcijańskiego Zachodu obezwładniła w pewnej
szy z wszystkich faktów  fakt samowiedzy  stał się w
mierze myÅ›l o jÄ™zyku, tak że dopiero epoka OÅ›wiecenia po­
czasach nowożytnych miernikiem naukowego poznania w
stawiÅ‚a na nowo problem jego pochodzenia. Przestano wów­
ogóle. Naukowa analiza języka opierała się ostatecznie na
czas poszukiwać odpowiedzi na pytanie o pochodzenie jÄ™­
tym samym fundamencie. Energia jÄ™zykotwórcza byÅ‚a jed­
zyka w PiÅ›mie ÅšwiÄ™tym. ZaczÄ™to jej szukać w naturze czÅ‚o­
nÄ… z form, w jakich potwierdzaÅ‚a siÄ™ spontaniczność pod­
wieka. ByÅ‚ to wielki krok naprzód. Teraz trzeba byÅ‚o bo­
miotu. Oczywiście, także z tego punktu widzenia można
wiem pójść dalej; skoro jÄ™zyk należy do natury czÅ‚owie­
byÅ‚o pÅ‚odnie interpretować zawarty w poszczególnych jÄ™­
ka, nie ma sensu pytać o sytuacjÄ™ czÅ‚owieka pr z e d po­
zykach pogląd na świat  ale zagadka, jaką jest dla myśli
jawieniem siÄ™ jÄ™zyka, a w konsekwencji także o pochodze­
zjawisko języka, pozostawała w ukryciu. Do istoty języka
nie jÄ™zyka w ogóle. Herder i Wilhelm von Humboldt spo­
należy bowiem jej wrÄ™cz przepastna nieÅ›wiadomość. Dla­
strzegli, że pierwotnie ludzki charakter jÄ™zyka to pierwot­
tego nie przypadkiem samo pojęcie  język" jest tworem
nie jÄ™zykowy charakter czÅ‚owieka i podkreÅ›lali podstawo­
póznym. Słowo logos oznacza nie tylko myśl i język, lecz
we znaczenie tego zjawiska dla ludzkiego obrazu świata.
także pojęcie i prawo. Utworzenie pojęcia  język" zakłada
Wilhelm von Humboldt, byÅ‚y minister kultury, po wyco­
uÅ›wiadomienie sobie faktu, że siÄ™ mówi. Jest to jednak do­
faniu się z życia publicznego poświęcił się badaniom nad
piero rezultat pewnego ruchu refleksyjnego, w wyniku
różnorodnością struktury ludzkiego języka. Dzieło starości
48
4 Rozum, słowo, dzieje 49
którego czÅ‚owiek już nie tylko mówi, lecz i nabiera dy­ mówienia znajdujÄ™ znów u Arystotelesa. Miejsce to trak­
stansu do tego, że mówi. Właściwa zagadka języka polega tuje wprawdzie nie o nauce mówienia, lecz o myśleniu,
zaÅ› na tym, że w rzeczywistoÅ›ci nigdy nie potrafimy tego to znaczy o zdobywaniu pojęć ogólnych. Jak to siÄ™ dzie­
zrobić do końca. Myślenie o języku nie jest nigdy w stanie je, że w potoku następujących po sobie zjawisk, w ciągłym
wyprzedzić jÄ™zyka. Możemy myÅ›leć tylko w jakimÅ› jÄ™zy­ przepÅ‚ywie zmiennych wrażeÅ„ w ogóle coÅ› pozostaje? Prze­
ku i wÅ‚aÅ›nie to zadomowienie naszej myÅ›li w jÄ™zyku jest de wszystkim jest to niewÄ…tpliwie zasÅ‚uga zdolnoÅ›ci do za­
tą głęboką zagadką, którą język stawia myśleniu. chowywania  pamięci. To ona pozwala nam rozpoznać
coÅ› jako to samo  i jest to pierwsze wielkie dokonanie
Język nie jest jednym ze środków, za pomocą których
abstrakcji. Wśród uciekających, zmiennych zjawisk tu i tam
świadomość komunikuje się ze światem. Nie jest trzecim
rozpoznaje się coś wspólnego  i tak z coraz większej
(obok znaku i narzÄ™dzia, które z pewnoÅ›ciÄ… także okreÅ›la­
liczby takich aktów rozpoznania (nazywamy je doÅ›wiadcze­
jÄ… istotÄ™ czÅ‚owieka) instrumentem sÅ‚użącym do tego. JÄ™­
niami), powstaje z wolna jedność doświadczenia. Dzięki
zyk w ogóle nie jest instrumentem, nie jest narzędziem.
niej zaÅ› możemy wyraznie rozporzÄ…dzać tym, co tak do­
Narzędzie jest bowiem  z istoty  czymś, czego użycie
Å›wiadczone: możemy posiadać wiedzÄ™ ogólnÄ…. Jak wÅ‚aÅ›ci­
można opanować: narzÄ™dzie możemy wziąć do rÄ™ki i odÅ‚o­
wie powstaje ta wiedza ogólna  pyta Arystoteles? Na
żyć, gdy już spełniło swoje zadanie. Wydawałoby się, że
pewno przecież nie nagle, z okazji jakiegoś pojedynczego
podobnie jest z jÄ™zykiem: bierzemy w usta leżące w pogo­
zjawiska, które pojawia siÄ™ znowu w szeregu innych zja­
towiu słowa jakiegoś języka i pozwalamy, by po użyciu
wisk i zostaje rozpoznane jako to samo. To pojedyncze zja­
zniknęły z powrotem w ogólnym zapasie słów, którym roz­
wisko jako takie nie wyróżnia się przecież spośród innych
porzÄ…dzamy. Ale to nie to samo. Analogia ta jest faÅ‚szy­
tajemniczą zdolnością do prezentacji tego, co ogólne. Jest
wa, ponieważ Å›wiadomość nigdy nie stoi naprzeciw Å›wia­
podobne do wszystkich innych zjawisk. A jednak wiedza
ta, siÄ™gajÄ…c  w stanie jakby bezjÄ™zykowym  po na­
ogólna kiedyÅ› powstaÅ‚a. Gdzie to siÄ™ rozpoczęło? Arystote­
rzędzie porozumienia. We wszelkiej naszej wiedzy o nas
les znajduje na to idealny obraz1: w jaki sposób  pyta
samych i o Å›wiecie jesteÅ›my już raczej ogarniÄ™ci przez jÄ™­
 zatrzymuje się uciekające wojsko? W którym momencie
zyk, przez nasz wÅ‚asny jÄ™zyk. Wychowujemy siÄ™, poznaje­
znowu stoi? Z pewnością przecież nie wtedy, gdy staje
my Å›wiat, poznajemy ludzi i w koÅ„cu poznajemy nas sa­
pierwszy, drugi czy trzeci żołnierz. Na pewno nie można
mych uczÄ…c siÄ™ mówić. Nauka mówienia nie polega na za­
powiedzieć, że wojsko stoi, gdy okreÅ›lona liczba uciekajÄ…­
znajamianiu się z użyciem gotowego już narzędzia w celu
cych żołnierzy zaniechała ucieczki  ani też że wtedy, gdy
oznaczenia swojskiego i znanego nam już świata. Nauka
ostatni żołnierz przestał uciekać. W tym momencie bowiem
mówienia to oswajanie i poznawanie Å›wiata samego i Å›wia­
wojsko nie zaczyna, lecz od dawna już zaczęło siÄ™ zatrzy­
ta takiego, jakim go napotykamy.
mywać. Jak to siÄ™ zaczyna, jak rozszerza i jak to siÄ™ dzie­
Zagadkowy, głęboko utajony proces! Jakim urojeniem
je, że w pewnym momencie wojsko znów stoi, to znaczy:
jest przekonanie, że dziecko wypowiada jedno, pierwsze
znów słucha komendy? Nikt nie wie tego do końca, nikt
sÅ‚owo! Jakim szaleÅ„stwem byÅ‚a chęć odkrycia jÄ™zyka ludz­
nie potrafi tego zaplanować, nikt nie jest w stanie tego
koÅ›ci przez wychowywanie dzieci w hermetycznym zamk­
stwierdzić. A jednak bez wątpienia coś takiego się dzieje.
nięciu wobec wszelkich ludzkich dzwięków, by następnie
DokÅ‚adnie tak samo ma siÄ™ sprawa z wiedzÄ… ogólnÄ… i do­
na podstawie ich pierwszego artykuÅ‚owanego dzwiÄ™ku przy­
kładnie tak samo  ponieważ jest to w istocie to samo 
znać pewnemu istniejącemu ludzkiemu językowi przywilej
z naszym wkraczaniem w język.
prajęzyka stworzenia! Szaleństwo takich pomysłów leży
w tym, że chcÄ… one w jakiÅ› sztuczny sposób przerwać na­
Językowa wykładnia świata poprzedza zawsze wszelką
sze prawdziwe zwiÄ…zki ze Å›wiatem jÄ™zyka, w którym ży­
myśl i wszelkie poznanie. Ucząc się jej wychowujemy się
jemy. W rzeczywistości jesteśmy zawsze już zadomowieni
~~>" Analityki wtóre, lOOa, przeł. K. Leśniak, Warszawa 1973, s. 258 (przyp.
w języku tak jak w świecie. Najgłębszy opis procesu nauki
tłum.).
50 4* 51
w Å›wiecie zarazem. Dlatego to wÅ‚aÅ›nie jÄ™zyk jest wÅ‚aÅ›ci­
tna funkcja. Im bardziej język jest żywym procesem, tym
wym śladem naszej skończoności. Język ma nas zawsze już
mniej jest się go świadomym. Niepamięć języka o sobie
za sobÄ…. Miernikiem wÅ‚aÅ›ciwego mu sposobu bycia nie mo­
samym świadczy więc o tym, że jego prawdziwy byt polega
że być świadomość jednostki. Ba, język, którym mówimy
na tym, co w nim powiedziane, na tym co tworzy wspólny
nie jest naprawdÄ™ obecny w żadnej Å›wiadomoÅ›ci jednostko­
Å›wiat naszego życia wraz z należącym do niego caÅ‚ym wiel­
wej. W jaki zatem sposób język jest obecny? Na pewno nie
kim Å‚aÅ„cuchem tradycji, wychodzÄ…cej nam naprzeciw z lite­
jest to możliwe bez świadomości jednostkowej. Ale także
ratury obcej, literatury żywych i martwych jÄ™zyków. Praw­
nie jest obecny w zespole wielu takich świadomości.
dziwym bytem jÄ™zyka jest to, co absorbuje nas, gdy go sÅ‚y­
Nikt, kto mówi, nie ma przecież właściwej świadomości szymy  to, co powiedziane.
swego mówienia. Tylko w wyjÄ…tkowych wypadkach mówiÄ…­ Byt jÄ™zyka charakteryzuje siÄ™ po drugie tym, że Ja nie
cy świadom jest języka, którym mówi. Na przykład wtedy, jest jego podmiotem. Kto mówi językiem niezrozumiałym
gdy komuÅ›, kto chce coÅ› powiedzieć, przychodzi na myÅ›l dla.nikogo poza nim, nie mówi w ogóle. Mówić  to mó­
sÅ‚owo, które go dziwi, które wydaje mu siÄ™ obce lub komi­ wić do kogoÅ›. SÅ‚owo chce być sÅ‚owem celnym  to zaÅ› zna­
czne, tak, że sam zadaje sobie wówczas pytanie:  czy można czy, że słowo nie tylko przedstawia mnie samemu rzecz,
właściwie tak powiedzieć?" Stajemy się wtedy na moment o której mówi, lecz stawia ją przed oczyma również temu,
świadomi języka, którym mówimy, ponieważ nie robi on do kogo mówię.
tego, co do niego należy. Jakie jest więc właściwe zadanie
Mówienie należy wiÄ™c nie do sfery jednostki, lecz do sfe­
języka? Sądzę, że można tu wyróżnić trzy różne aspekty.
ry wspólnoty. Dlatego słusznie postąpił Ferdinand Ebner
dając niegdyś swemu ważnemu dziełu Das Wort und die
Po pierwsze, mówienie z istoty zapomina o sobie. Żywa
geistigen Realitdten podtytuł Pnewmatologische Fragmen-
mowa nie jest świadoma swej struktury, gramatyki, synta-
te. Duchowa realność języka jest bowiem realnością pneu-
ksy, itd.  a wiÄ™c wszystkiego tego, co jest tematem jÄ™zy­
ma, ducha Å‚Ä…czÄ…cego Ja i Ty. JÄ™zyk jest rzeczywisty w ro­
koznawstwa. Współczesna szkoła zmuszona do tłumaczenia
zmowie  na co już dawno zwrócono uwagÄ™. W każdej roz­
gramatyki i syntaksy na wÅ‚asnym jÄ™zyku ojczystym za­
mowie zaÅ› panuje duch, dobry lub zÅ‚y, duch zatwardzia­
miast na języku martwym, takim jak łacina, wypacza więc
Å‚oÅ›ci i zahamowania lub duch otwarcia siÄ™ ku sobie i pÅ‚yn­
z konieczności naturalny stan rzeczy. Żądając wyraznego
nej wymiany między Ja i Ty.
uświadomienia sobie gramatyki języka od kogoś, kto mówi
tym jÄ™zykiem od dzieciÅ„stwa, żąda siÄ™ doprawdy ogromne­
NiciÄ… przewodniÄ… opisu formy, w jakiej dokonuje siÄ™
go wysiłku abstrakcji. W rzeczywistym procesie mówienia
wszelka rozmowa, może być pojęcie gry (por. 3 część Wahr-
sam język znika całkowicie za tym, co za każdym razem
heit und Methode). Musimy siÄ™ jednak przede wszystkim
jest w nim powiedziane. Jest takie ładne doświadczenie,
odzwyczaić od widzenia istoty gry z perspektywy Å›wiado­
które każdy z nas przeżyÅ‚ uczÄ…c siÄ™ jÄ™zyków obcych. Cho­
moÅ›ci grajÄ…cego. Z tej perspektywy można dostrzec stru­
dzi o zdania służące jako przykłady w podręcznikach czy
kturÄ™ gry jedynie od strony jej subiektywnego przejawia­
na kursach językowych. Ich zadaniem jest uświadomienie
nia siÄ™. Taki wÅ‚aÅ›nie opis grajÄ…cego czÅ‚owieka staÅ‚ siÄ™ po­
w abstrakcyjny sposób określonego zjawiska językowego.
pularny  głównie dziÄ™ki Schillerowi. Jednakże w rzeczy­
Dawniej, gdy jeszcze przyznawano siÄ™ do tego zadania ab­
wistości gra jest ruchem, ogarniającym tego lub to, co gra.
strakcji, jakim jest nauczenie siÄ™ gramatyki i syntaksy ja­
 Gra fal",  igrające komary",  swobodna gra członów" 
kiegoÅ› jÄ™zyka, byÅ‚y to zdania wyraznie bezsensowne, mó­
to na pewno nie tylko przenośnie. Fascynacja grą polega
wiÄ…ce coÅ› o Cezarze czy wuju Karolu. Nowsza tendencja,
wÅ‚aÅ›nie na znikniÄ™ciu wÅ‚asnego ja w pewnym ruchu, roz­
zgodnie z którą usiłuje się zawrzeć dodatkowo w takich
wijającym swą własną dynamikę. Gra toczy się, gdy gracz
przykładach sporą ilość interesującej wiedzy o zagranicy,
uczestniczy w niej z caÅ‚Ä… powagÄ…, gdy nie jest ona dla nie­
ma niezamierzone skutki uboczne: im bardziej interesujÄ…­
go  tylko grą", czymś niepoważnym. Ludzi, którzy tego nie
ca treść przykładu, tym bardziej zaciera się jego pierwo-
potrafią, nazywamy ludzmi niezdolnymi do gry. Otóż są-
...2 53
dzę, że gra i rozmowa, która Jest rzeczywistością Języka, są
Możemy to wyjaśnić na przykładzie wspólnego nam
sobie strukturalnie pokrewne. To nie wola Jednostki, przy­
wszystkim doÅ›wiadczenia. Chodzi mi o tÅ‚umaczenie i czy­
chylna lub powściągliwa, decyduje o tym, że zaczynamy
tanie przekÅ‚adów z obcych jÄ™zyków. TÅ‚umacz zastaje pe­
naprawdę rozmawiać i że rozmowa unosi nas Jakby dalej
wien jÄ™zykowy tekst  to znaczy coÅ›, co ustnie lub na pi­
 decyduje o tym prawo rzeczy, o którÄ… w rozmowie cho­
śmie powiedziano  który powinien przełożyć na własny
dzi  rzeczy, wywoÅ‚ujÄ…cej każde Tak i Nie i w koÅ„cu go­
jÄ™zyk. Jest oczywiÅ›cie zwiÄ…zany z tym, co zastaje, a prze­
dzÄ…cej Je ze sobÄ…. Dlatego mówimy czasem po udanej roz­
cież nie może tego po prostu sformuÅ‚ować w nowym ma­
mowie, że JesteÅ›my niÄ… wypeÅ‚nieni. Gra Tak i Nie rozgry­
teriale językowym, już nie obcym, lecz własnym  nie
wa siÄ™ dalej w myÅ›li, czyli  wedle słów Platona  we­
mówiÄ…c nic samemu. To zaÅ› znaczy, że tÅ‚umacz musi w so­
wnętrznej rozmowie duszy z samą sobą.
bie samym zdobyć nieskoÅ„czonÄ… przestrzeÅ„ mówienia, od­
r
z\ Wiąże się z tym trzeci aspekt, który chciałbym nazwać
powiadającą temu, co powiedziane w obcym języku. Każdy
uniwersalnoÅ›ciÄ… jÄ™zyka. JÄ™zyk nie jest zamkniÄ™tym obsza­
wie, jakie to trudne. Każdy wie, jak przekład spłaszcza to,
rem tego, co da się powiedzieć, obok którego leżałby obszar
co powiedziane w oryginale. Odwzorowuje to jakby na pÅ‚a­
niewypowiedzianego. JÄ™zyk jest wszechobejmujÄ…cy. Wszyst­
szczyznie, tak, że sensy słów i formy zdaniowe przekładu
ko, co domniemane, da się zasadniczo powiedzieć. Język
kopiujÄ… oryginaÅ‚  ale przekÅ‚adowi brak przestrzeni. Bra­
jest równie uniwersalny jak rozum. Dlatego każdÄ… rozmo­
kuje mu trzeciego wymiaru, wÅ‚aÅ›ciwego temu, co powie­
wę cechuje również wewnętrzna nieskończoność i brak
dziane pierwotnie, to znaczy w oryginale. Jest to nie dajÄ…­
końca. Przerywamy ją  bo wydaje się nam, że dość już
ce się uniknąć ograniczenie wszelkich przekładów. Żaden
powiedzieliśmy albo że nie ma już nic do powiedzenia.
nie może zastąpić oryginału. To tylko złudzenie, że rzucona
Ale przerwanie takie nigdy nie jest ostateczne  rozmowa
w przekładzie na płaszczyznę wypowiedz oryginału musi
zawsze daje się podjąć na nowo.
być Å‚atwiej zrozumiaÅ‚a, bowiem przekÅ‚ad pomija z konie­
czności to, co w oryginale drugorzędne, co zawarte między
Doświadczamy tego często nawet boleśnie, gdy żąda się
wierszami. Przekonanie, że taka dedukcja do jednolitego
od nas jakiejÅ› wypowiedzi. Pytanie, na które trzeba wte­
sensu ułatwia rozumienie, jest iluzją. Żaden przekład nie
dy odpowiedzieć  pomyÅ›lmy choćby o kraÅ„cowych przy­
jest tak zrozumiały jak oryginał. Wieloznaczny sens tego,
kładach takiej sytuacji: o przesłuchaniu czy zeznaniach
co powiedziane  a sens wskazuje zawsze jakiÅ› kierunek
przed sądem  jest jakby przeszkodą dla ducha języka,
 wychodzi na jaw tylko wówczas, gdy coś mówimy: nie
ducha, który chce wypowiedzieć się w rozmowie. ( Teraz
powtarzamy, lecz mówimy po prostu. Zawsze wtedy, gdy
ja mówię" lub  niech Pan odpowie na moje pytanie!")
tylko powtarzamy za kimś, ów sens wymyka się nam z rąk.
Wszystko, co powiedziane, nie zawiera swej prawdy po
Zadaniem tÅ‚umacza nie jest wiÄ™c odtworzenie tego, co po­
prostu w sobie, lecz odsyła w tył i w przód; do tego, co nie
wiedziane. Musi on raczej zwrócić się w kierunku przez nie
powiedziane. Każda wypowiedz ma jakieś motywy  to
wskazanym, to znaczy ku jego sensowi  by przenieść to,
znaczy: o wszystko, co powiedziane, można sensownie za­
co jest do powiedzenia, w perspektywÄ™ swego wÅ‚asnego mó­
pytać:  dlaczego to mówisz?" I dopiero wówczas, gdy to
wienia.
nie powiedziane rozumiane jest wespół z tym, co powie­
dziane, wypowiedz jest w ogóle zrozumiała. Widać to szcze-^
Najlepiej widać to wtedy, gdy tÅ‚umacz ma umożliwić bez­
I golnie w wypadku pytania. Pytanie, które jest dla nas nie
poÅ›redniÄ… rozmowÄ™ miÄ™dzy ludzmi mówiÄ…cymi różnymi jÄ™­
i umotywowane, nie ma odpowiedzi. Motywy pytania otwie­
zykami. TÅ‚umacz odtwarzajÄ…cy tylko, czym sÄ… sÅ‚owa i zda­
rają bowiem dopiero dziedzinę, z której odpowiedz może
nia wypowiadane przez jednego z rozmówców w języku
być zaczerpnięta, a następnie udzielona. W istocie zatem,
drugiego, wypacza rozmowę czyniąc ją niezrozumiałą. Nie
tak w pytaniu, jak i w odpowiedzi kryje się nieskończona
musi on bowiem odtwarzać dosÅ‚ownie tego, co powiedzia­
rozmowa  przestrzeń dla słowa i odpowiedzi na nie.
ne, lecz jedynie to, co ktoÅ› inny chciaÅ‚ powiedzieć i powie­
Wszystko, co powiedziane, mieści się w tej przestrzeni.
dział, wielu rzeczy nie dopowiadając. Także ograniczoność
54
55
jego odtworzenia musi zdobyć sobie przestrzeń, która jest
warunkiem koniecznym rozmowy, to znaczy wewnętrznej
nieskończoności, właściwej wszelkiemu porozumieniu.
JÄ™zyk jest wiÄ™c prawdziwym centrum ludzkiego bytowa­
nia  jeżeli widzi siÄ™ go w jemu tylko wÅ‚aÅ›ciwej dziedzi­
nie, w dziedzinie ludzkiego współbycia, dziedzinie poro­
zumienia, stale na nowo narastającej zgody, niezbędnej
FILOZOFICZNE PODSTAWY
ludzkiemu życiu tak bardzo jak powietrze, którym oddy­
DWUDZIESTEGO WIEKU
chamy. Człowiek jest rzeczywiście, tak jak to powiedział
Arystoteles, istotÄ… mówiÄ…cÄ…. Albowiem wszystko, co ludz­
kie, powinniśmy dać sobie powiedzieć.
Jeżeli zadajemy dziś pytanie zadawane pod koniec XIX
przełożył Krzysztof Michalski
wieku (Chamberlain) temuż wiekowi, to znaczy, że mamy
powody, by na coÅ› spoglÄ…dać wstecz. Z historycznego pun­
ktu widzenia wiek XX nie jest na pewno wielkoÅ›ciÄ… okre­
Å›lonÄ… przez rachubÄ™ czasu. Wiek XIX trwaÅ‚ w rzeczywi­
stości od śmierci Goethego i Hegla do wybuchu pierwszej
wojny światowej, kiedy to właśnie rozpoczął się wiek XX,
okres wojny Å›wiatowej i wojen Å›wiatowych. Jeżeli zada­
jemy dziÅ› retrospektywne pytanie dotyczÄ…ce tej epoki na­
szego wieku, to znaczy, że od owego okresu wojen dzieli
nas jakaÅ› Å›wiadomość epoki. Wydaje siÄ™, że mÅ‚odsze poko­
lenie jest już w swojej postawie życiowej na tyle wyzwolo­
ne od strachu, by nie oczekiwać grożących katastrof jako
nieuchronnego nastÄ™pstwa historycznych powikÅ‚aÅ„ teraz­
niejszości. Oczekuje się powszechnie, że ludzkość nauczy
-.
siÄ™ dawać sobie radÄ™ z potężnymi Å›rodkami, jakimi dyspo­
nuje, a jakie mogÅ‚yby spowodować wzajemne unicestwie­
nie, że trzezwa ocena rzeczywistoÅ›ci i gotowość do rozum­
nych kompromisów zostawi otwartą drogę przyszłości. W
Å›wietle tego oczekiwania pojawia siÄ™ także pytanie o pod­
stawy tego stulecia, w którym żyjemy i w którego prze­
trwanie wierzymy.
Pytanie o podstawy jakiejÅ› epoki, jakiegoÅ› stulecia, ja­
kiegoÅ› czasu, to pytanie o coÅ›, czego na zewnÄ…trz nie wi­
dać, a co przecież ukształtowało jednolite oblicze naszej
współczesności. Jeśli odpowiemy, że podstawy XX wieku
daÅ‚ wiek XIX, zabrzmi to banalnie. Wszelako w takiej od­
powiedzi zawiera się pewna prawda, którą można przyjąć
za punkt wyjścia, że mianowicie wówczas, w XIX wieku,
rozpoczął się okres rewolucji przemysłowej  gwałtowna
57
Hans-Georg
Gadamer
rozum
słowo, dzieje
Szkice wybrane
Wybrał, opracował i wstępem poprzedził
Krzysztof Michalski
Przełożyli
Małgorzata Aukasiewicz
Krzysztof Michalski
Państwowy Instytut Wydawniczy
Warszawa 1979


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
nlp a coz to jest eioba
004 Guriewicz Arion coz to jest czas
Hans Georg Gadamer Estetyka i hermeneutyka Sztuka i naśladownictwo
Hans Georg Gadamer Aktualnosc Piekna
Hans Georg Gadamer Tekst i interpretacja
Hans Georg Gadamer Semantyka i Hermeneutyka
Co to jest dziennik, prawo prasowe
co to jest hiv i aids
co to jest prawo przyciagania
nagel jak to jest być nietoperzem (ang)
2 To jest niemozliwe w tym roku
co to jest dioda led

więcej podobnych podstron