The role of my life


The Role of
my Life
1
Autor: LoneliestTeam
Beta: netka1992
Banner: Aleksander.Reeves
2
Per i Peccati1
Gdzieś we Włoszech:
- Brawa- krzyknął jakiś wysoki, z ciemnymi długimi włosami mężczyzna z
pierwszego rzędu wstając i bijąc gorące brawa. Jego twarz jest pełna zachwytu
w oczach można dostrzec łzy, wrażliwy człowiek na sztukę określiłby go
niejeden.
- Applausi2- krzyczy z zachwytem.
Kwiaty jak fale uderzają o scenę, a dzwięk braw jest niesiony po całej sali. I to
wszystko dla nich, dla tych zwykłych, a zarazem niepowtarzalnych,
utalentowanych artystów którzy przez tą krótką i ulotną chwilę przenoszą cię
do innego lepszego świata. Pobudzają twój umysł, a ty widzu razem z nimi
odczuwasz radość, strach, smutek, szczęście. Podziwiasz ich i krytykujesz, ale
mimo wszystko końcowy efekt i tak będzie na plusie.
Gdy schodzą ze sceny ty drogi widzu nadal klaszczesz z zachwytem lub z
niesmakiem jesteś oburzony, ale mimo wszystko i tak tam wrócisz aby być
bliżej nich, sceny, sztuki.
- Meraviglioso3- woła mężczyzna z pierwszego rzędu wchodząc za scenę.
-E 'stato il migliore 4- mówi do kogoś z uśmiechem na ustach bijąc brawa całej
grupie aktorów. Podchodzi do aktora którego oklaskiwano najdłużej i
najmocniej, chwyta go za ramię i z uśmiechem na twarzy mówi:
-Potrai giocare un ruolo importante nella mia5- i opuszcza całe szczęśliwe
zgromadzenie, które zaczyna świętować udany występ.
To jest dla niego szansa, największy, najlepszy dyrektor teatru zauważył go kto
1
Za jakie grzechy
2
Brawa, Oklaski
3
Wspaniały
4
On był najlepszy
5
Zagrasz u mnie
3
by się nie cieszył. Lecz on wie nie jest laikiem zdaje sobie z tego
sprawę że ten aktor jest jego kurą znoszącą złote jaja, on zawsze umiał to
dostrzec. Inni się cieszą, śmieją, wiwatują sami sobie, a nowa  kura znoszące
złote jaja jest w szoku, takie szczęście. Od dwóch lat grywa na deskach teatru
aż w końcu znalazł klucz do kariery wielkiej, nieśmiertelnej, zapisującej się w
pamięci ludzi kariery.
Nowy Jork:
Dyrektor szkoły- już na pamięć znałam każdy szczegół gabinetu dyrektora
szkoły w ostatnich miesiącach dość często zdarzało mi się tu być sama nie
wiem czemu. Siedziałam na przeciwko tej starej krowy, która namiętnie z
nosem przy kartce wypełniała jakieś druczki. Zaczęłam stukać palcami bo jej
idealnie posprzątanym biurkiem wtedy ta wstrętna okularnica podniosła
wzrok i spojrzała na mnie. W ogóle to nie wiem czy patrzyła na mnie czy też
gdzieś w bok, jej zez był naprawdę przerażający, ale właśnie tego mi było
trzeba uwagi. Po chwili do gabinetu wielkiej pani dyrektor wpadła moja
matka, a miałam już następny pomysł jak wkurzyć te sukę.
- Przepraszam za spóznienie- usprawiedliwiła się i zajęła miejsce obok mnie.
- Mówiłam, że jesteś w pracy- powiedziałam jak gdyby nigdy nic za co Renee
skarciła mnie wzrokiem.
- Naprawdę nie wiem co mam począć z Pani córką- zwróciła się do mojej
matki okularnica- Od paru miesięcy są z nią same problemy na początku
uznawaliśmy je za niewinne wygłupy, ale jest coraz gorzej. Dwa tygodnie
temu została złapana na paleniu w tamtym tygodniu ten nieprzyjemny
incydent z próbą ściągania. Ale sądziłam, że po rozmowie z ojcem da jej coś to
do myślenia, że została tylko zawieszona- twarz matki był jak otwarta księga a
jej oczy robiły się wielkie jak spodki od filiżanek to nie moja winna, że miałam
układ z Charlie.
- A dzisiaj ten incydent z Panią Bloom- zapomniała dodać ze starą, zgorzkniała
Panna kociarą Bloom to była poprawna wersja.
- Co ona takiego znowu zrobiła?- zapytała Renee z paniką.
4
- Wie pani mi nie przystoi cytować słów, które wypowiedziała Pani córka pod
adresem Pani Bloom.
Piętnaście minut pózniej nareszcie by wolna od ględzenia tej wstrętnej
okularnicy.
- Dosyć tego moja Panno!- krzyknęła mama przy samochodzie- Co ty
wyprawiasz chcesz żeby cię wylali?- popatrzyła na mnie wściekle, ale szczerze
jakoś się tym specjalnie nie przejęłam- Jutro masz przeprosić te cała& - szukała
słowa w głowie.
- Kociarę- podpowiedziałam
- No właśnie. Od czego ona w ogóle jest?- zapytała zapinając pasy.
- Od zajęć teatralnych- i na tym skończyła się cała pogadanka na temat mojego
zachowania, miała bardzo wyluzowanych rodziców przez co nie mogłam
narzekać.
- Hej Charlie- przywitałam się z nim rzucając torebkę a właściwie mój
ukochany worek pełen skarbów.
- Hejka- odpowiedział nie odrywając się od fascynującej gry.
Mama wkroczyła za chwilę do domu więc postanowiłam się ulotnić do siebie.
Gdy pokonywałam schody słyszałam jak zdaje Charliemu relacje z dzisiejszej
wizyty u okularnicy. Szczerze miałam na to wyjebane, a na co nie miałam? To
było odpowiednie pytanie.
Drzwi od mojej raju, świątyni zamknęłam z wielkim hałasem z buta, jak to
mama mówiła a coś się do cholery rączek nie posiada?!
Jutro zapewne będę musiała przeprosić te starą kociarę bo mi żyć nie dadzą,
ale byle do wakacji. Podeszłam do okna, aby wpuścić trochę do tej speluny
świeżego powietrza.
- Hej Bells!- usłyszałam ryk z ulicy, spojrzałam na chodnik.
- Niech to szlak- powiedziałam pod nosem- Czego chcesz Ted?- zapytałam
wkurwiona jego widokiem.
5
- Idziesz na szluga?- zapytał jak gdyby nigdy nic.
- A co obstawy potrzebujesz?
- Tak jakby&
- To zapomnij plancie- i szlak wziął świeże powietrze wole się tu udusić niż
słuchać jęków tego dupka.
Włączyłam muzykę i rzuciłam się zrezygnowana na łóżko, wszystko
zaczynało mnie dobijać Okularnica, Kociara, Ted, Mama, Charlie, szkoła,
znajomi i nawet pies, który cholera jasna wie gdzie jest tak moja wina
zgubiłam go na spacerze, ale przecież nie zrobiłam tego specjalnie do jasnej
cholery. Po chwili usłyszałam dzwięk sms któż mnie tak kocha.
Przycisz do kur** nędzy te muzykę! Bo zaraz pęknie mi głowa.
Dziękuję:* Mama
Cała mama uważacie, że zbyt wyluzowana dla mnie trochę za mało.
- No cóż Joan6- powiedziałam, przyciszając piosenkę- Masz rację mam złą
reputację.
****
- Pani Bloom  zwróciłam się do tej starej kociary, na dodatek musiałam
podnieś swoje cztery litery- Chciałam Panią przeprosić za swoje wczorajsze
zachowanie nie zachowałam się jak przystało i obiecuje, że więcej taka sytuacja
się nie powtórzy.
- Przyjmuje przeprosiny Bello, możesz usiąść- wskazała dłonią krzesło.
Boże co za poniżenie, ale przynajmniej ta stara kocica łaskawie pozwoliła mi
usiąść, ale po co tyle wyniosłości. Sucz uważa się za kogoś lepszego od nas, że
jest górą a my to śmieci, które można przepychać z miejsca na miejsce. Może i
obiecałam, że więcej nie wytnę jej takiego numeru, ale kto powiedziałam, że jej
czegoś innego nie zrobię już nawet miałam pewien plan.
6
Chodzi o piosenkę Joan Jett- Bad reputation
6
Zadowolona wróciłam do domu, a powody mojej radości były dwa po
pierwsze byłam dzisiaj grzeczna i obeszło się bez interwencji, po drugie za
dwa tygodnie rozpoczną się wakacje.
Grzeczna i bez żadnych wyskoków przeżyłam pierwszy tydzień wakacji, lecz
szczerzę mówiąc zaczynałam się już trochę nudzić.
-Isabello! Isabello miłości ty moja!- usłyszałam wołanie z zewnątrz. Leniwie
podniosłam się z łóżka i otworzyłam to pieprzone okno.
- I czego się drzesz?- zapytałam wściekle widząc Teda stojącego pod moim
oknem.
- Przyjdziesz na dzisiejszy melanż?
- Nie!- chciałam już zamknąć okno.
- Szkoda. Bo wiesz ja już powiedziałem Angie, że będziesz- to suka
pomyślałam nie wierze, że by o mnie zapomniała nie po tym jak kryłam jej
dupę.
- Jednak zmieniłam zdanie- warknęłam- Skoro nie ty jesteś organizatorem to
jednak wpadnę.
- Będą po ciebie o siódmej- powiedział z nadzieją.
- Nie rozpędzaj się tak- ostrzegłam go- Wbij sobie do tego pustego łba, że
nigdzie się z tobą nie wybieram, a jeśli zobaczę cię tu dzisiaj to gwarantuję ci,
że do końca swych dni nie przelecisz już żadnej panienki!
- Czyżby to była jakaś aluzja?- zapytał ze śmiechem.
- Pieprz się!
-Mam nadzieję, że dzisiaj wieczorem z tobą. Zero, jeden dla mnie Swam-
odszedł śmiejąc się.
Skurwiel, ale jeszcze pożałuje.
- Gdzie to się wybierasz?- zapytał Charlie widząc jak próbowałam opuścić
dom.
7
- Na imprezę.
-Dzwoniłaś do Renee?
- Nie.
- O której będziesz?
- Czwarta może trzecia.
- Baw się dobrze. Pa.
- Pa- powiedziałam z uśmiechem na twarzy. Mega luz za to ich kochałam.
Dużo ludzi, bardzo dużo ludzi. W ogrodzie, salonie, kuchni, sypialniach na
górze, łazience- pewna nowość. Rozchodzili się jak robactwo.
- Bells jak dobrze, że jesteś- ucieszyła się Angela.
- Ty paskuda wywłoko czym byłaś tak zajęta że nie mogłaś mi napisać sms o
tym nielegalnym zgromadzeniu z górą trawy i alkoholu- naskoczyłam na nią
na wejściu.
- Wybacz kochanie na Facebooku wystarcza jedno klikniecie. Nie marudz,
napij się czegoś i wyluzuj.
Alkohol lał się strumieniami, a blat kuchenny był pokryty białym proszkiem.
Na górze jakieś pary w ogóle nie dbały o swoją prywatność i dawały darmowe
porno show.
- Biją się- wrzasnął piskliwie jakiś szczyl z aparatem a może i drutem na
zębach. Wszyscy jak stado poganianego bydła wybiegli do ogrodu gdzie
James okładał jakiegoś frajera. James frajer bez mózgu, miał więcej mięśni niż
rozumu. Typowy gościu z grupy sportowców. Zgromadzona publika
wykrzykiwała imię frajera sportowca, ukochanego Angie. Ona sama byłą
wniebowzięta doskonale zdając sobie z tego sprawę, że to ona usidliła James a
i połowa zebranych tutaj plastików głównie ta grupa zazdrościła jej
najbardziej. Biedak, który przyjął wyzwanie od Jamesa ledwie trzymał się już
na nogach, a James nie odpuszczał. Jedno uderzenie w brzuch, frajer zgina się
z bólu. Nieudany cios w kierunku Jamesa, dwa strzały po pysku i ostatni
8
ostateczny frajer pada zalewając się krwią. Tak krzyczmy imię zwycięscy-
żałosne. Mimo, że Angie jest moją the Best to gościa bez mózgu i tak nie
trawię.
Impreza trwa dalej nikt się nie przejmuje frajerem, który zwija się gdzieś z
bólu na trawniku wszyscy chlają, ćpają i dają porno show.
- Może kreseczkę?
- Wez ty się ode mnie odpieprz człowieku!- Ted moja zmora.
- Wież mi kochanie wyluzowałabyś się trochę- mówi dopalając skręta.
- Od ciebie nie zamierzam nic brać, w końcu kto cię tam może wiedzieć
jakiego gówno masz przy sobie.
Odchodzę najszybciej jak potrafię, ale słyszę za sobą że ta łajza Ted podąża za
mną. Staram się nie zwracać na niego uwagi, spokojnie wchodzę do kuchni i
biorę piwo.
- Chodz Bello- do kuchni wpada Angela i ciągnie mnie w kierunku wyjścia-
Musisz się trochę rozruszać- krzyczy do mnie próbując przekrzyczeć muzykę.
W końcu się zatrzymuje i zaczyna tańczyć- No dalej Bells pokaż na co cię stać-
mówi do mnie śmiejąc się.
I ja dałam się ponieść muzyce. Ściśnięte ciała obijały się o siebie w zmysłowym
ruchu. Każdy dał się nieść porywającemu rytmowi. Niespodziewanie Angela
złapała mnie za tyłek, a następnie objęła od tyłu. Doskonale wiedziałam co to
wyuzdana zdzira planuje. Cały czas tańczyłyśmy ,widziałam że ludzie
tańczący koło nas przyglądają się tej scenie, ale oni nie byli jedyni.
Gwałtownym ruchem obróciłam się w kierunku Angeli, a ta się tylko
uśmiechnęła. I znowu nasze ciała zaczęły się stykać. to była kolejna popisówka
w naszym wydaniu. Grupka kolesi czytaj kumpli Jamesa wraz z Tedem nie
spuszczali nas z oka.
- No dalej ślicznotki pokarzcie na co was stać!- zawył jeden z nich.
Ani ja ani Angela nie miałyśmy z tym problemu aby się pocałować. I wtedy
rozległy się gwizdy i wycie dochodzące od strony męskiej. Co tak kręci
9
facetów na widok dwóch liżących się lasek?- Nie wiem.
- No słonko- zwrócił się do mnie Ted- Wiedziałem, że jesteś otwarta na nowe
doświadczenia, ale że aż na takie- nie zareagowałam. Żebym to pierwszy raz
całowała się z Angelą no może pierwszy raz w taki sposób zazwyczaj były to
tylko niewinne muśnięcia.
- Gdybyś miała ochotę pouczyć się trochę języka to wiesz gdzie mnie szukać-
powiedział łapiąc mój tyłek.
- Ostrzegałam cię chyba- warknęłam. Ted w geście poddańczym oderwał
swoje łapska od moich pośladków.
- Pewnego dnia będziesz mnie błagać- szepnął mi do ucha przygryzając
płatek.
Miałam ochotę wyjebać mu butelką w ten jego zakłuty łeb, ale wtedy nie
zostawił by mnie chyba w spokoju, a tak przynajmniej sobie poszedł.
- Gliny!- krzyknął jakiś koleś z ogrodu i wszyscy jak w popłochu zaczęli
uciekać.
- Kurwa mać!- zaklęła Angela i zaczęła sprzątać blat w kuchni.
- Chowajcie alkohol- wrzeszczał James.
Ja tak samo rzuciłam się do sprzątania. Minutę pózniej rozległo sie pukanie do
drzwi. Angie jak przystało na gospodarza poszła stawić im czoła. Z ponad
trzydziestu osób w domu zostało tylko sześć większość z towarzystwa
spieprzali szybciej niż wiatr. No nie dziwię się im skoro nasze doborowe
towarzystwo składał się z ludzi z zawiasami, wyrokami, inni to dilerzy, drobni
rabusie. Tak, właśnie w takim zdemoralizowanym środowisku się obracałam.
Sorry zapomniałam o plastikach, galeriankach, sportowcach z rozbudowanym
ego.
- Czy rodzice są w domu?- zapytał gliniarz rozglądając się uważnie po
pomieszczeniu.
- Rodzice są na kolacji- skłamała niewinnym głosikiem Angie.
10
- Na kolacji, powiadasz? A ta głośna impreza?
- Panie władzo jaka impreza?!- powiedziała zdziwiona Angie- Wiem
zachowywaliśmy się może trochę głośno, ale wie Pan jak to jest gdy jest się
młodym...
- Mieliśmy zgłoszenie o zakłócaniu ciszy nocnej.
- W sześć osób chyba bardzo nie można jej zakłócać.
- No dobrze niech to będzie tylko ostrzeżenie- policjant już miał odchodzić
gdy nagle niewiadomo dlaczego i z jakiej przyczyny ze stołu spadły
papierowe kubki w których znajdował się koks. Gliniarz spojrzał na nas a
następnie wszedł do domu, aby przyjrzeć się białemu proszkowi.
****
Mniej więcej około czwartej dwadzieścia usłyszałam głos Charliego na
korytarzu i Renee. Niestety.
- Wygodne nawet te łóżka- powiedział zadowolony James układając się
wygodnie na poduszce. Nie wiem z czego ten idiota tak się cieszył. Sprawiało
mu to radość że siedzimy zapuszkowani i że przez jego kolegów trafiliśmy tu!
Ja, Angela, James, Ted- tego tylko tu brakowało, i koledzy Jamesa siedzieliśmy
w jednej ze śmierdzących cel czekając na jakieś zbawienie. Wszystko przez ten
pieprzony koks.
- No i czemu tak leżysz do kurwy- wrzasnęła Angela, kopiąc przy tym łóżko.
- Hej spokojnie maleńka- zaczął ją uspokajać.
- Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego co nam grozi- nie wierze po prostu nie
wierze Angela nagle się opamiętała- Nie zamierzam iść siedzieć za jakiś
twoich pokurwionych znajomych- zaczęła krzyczeć.
- Nie pójdziesz- powiedział do niej chwytając ją za policzki.
- Macie dzisiaj farta- powiedział gliniarz otwierając drzwi do naszej wolności.
Nie minęła chwila jak usłyszałam krzyk Renee.
11
- Bella! Boże dziecko coś ty narobiła- obwiniała mnie.
- Nic- odpowiedziałam nonszalancko i kierowałam się w stronę wyjścia.
- Jak nic- nie dawała za wygraną podążająca za mną- Czy ty nie rozumiesz że
mogłaś pójść siedzieć. Gdyby ten chłopaka się nie przyznał...
- To liczyłabym na zawiasy- odpowiedział otwierając drzwi do samochodu.
Renee wściekle wsiadała do samochodu trzaskając drzwiami z całej siły.
Charlie w milczeniu prowadził a mama wybijała nerwowy rytm palcami.
Marzyłam tylko o tym aby położyć się spać byłam taka padnięta wrażeniami
dzisiejszej nocy. Miałam już uciec do siebie do pokoju gdy nagle Renee jak
rozjuszony byk wrzasnęła.
- A gdzie się to wybierasz?!
- Spać- powiedziałam i postawiłam stopę na pierwszym stopniu.
- Siadać mi tu ale już!- wydarła się na całe gardło. Nigdy jej jeszcze takiej nie
widziałam była to dla mnie zupełnie nowe oblicze mojej matki- Jeśli myślisz,
że zapomnimy o całej sprawie do się grubo mylisz. Mam dość tolerowania
twoich wyskoków ciągłych problemów w szkole, nocnego imprezowania.
Chyba byłam zbyt pobłażliwa, a ty moja droga świetnie to wykorzystałaś
jesteś zupełnie taka sama jak twój ojciec. Potrafisz tylko wykorzystywać! To
całe bezstresowe wychowanie i co mi się dostało córka kryminalistka.
- Doskonale wiesz że nic nie zrobiłam- krzyknęłam zdenerwowana. Byłam
czysta.
- Spójrz tylko czy chcesz się obracać w takim towarzystwie, takiego chcesz
życia? Może teraz wydaje ci się że jest to pociągające ta adrenalina ale co
będzie pózniej gdy przyjdą naprawdę problemy zaczniesz uciekać?! To nie jest
życie. Jesteś nieodpowiedzialna i lekkomyślna. Za dużo ci pozwalałam po
części to też moja winna. Dlatego razem z Charliem postanowiliśmy że na
okres wakacji wyjedziesz do swojej babci do Włoch.
- Co?!- oburzyłam się- A co z Angie przecież nie mogę tak zniknąć!
- To jest jedyny sposób abyś sie opamiętała. Może Angie też się zmienni, albo
12
ty i dojdziesz to wniosku że Angela i reszta nie są dobrym towarzystwem.
Przez te dwa miesiące masz się zastanowić nad sobą.
- Nigdzie nie jadę!
- Jesteś tego pewna- powiedziała złowrogo mama.
- Charlie- zwróciłam się do niego.
- Przykro mi- odparł- Jestem takiego samego zdania jak twoja matka. To dla
twojego dobra.
- Nienawidzę was- wrzasnęłam- Chcecie się mnie pozbyć- wiem było to trochę
dziecinę, ale nie potrafiłam opanować emocji jak oni mogli mi to robić wysyłać
do jakichś Włoch.
- Lepiej zacznij się pakować. O drugiej masz samolot- powiedziała Renee.
Ja czym prędzej pobiegłam do siebie. Dlaczego do cholerny mi to robili. I niby
tak nagle podjęli decyzje na pewno mieli to już zaplanowane. Gdyby nie to że
przede mną ostatni rok nauki w tym pieprzonym liceum na pewno dawno
bym już uciekła, lecz teraz bez pieniędzy nie widziałam dla siebie szans. To
oni mi je dawali a ja poświęcałam się imprezowaniu. Czy naprawdę jestem
taka zła i nierozsądna?
Wyjazd do Włoch nie wróżył niczym dobrym. Babcie Maria widziałam
ostatnio cztery lata temu. Nienawidziłam Włoch i tej całej głupiej
szekspirowskiej Werony następne żałosne miasto miłości- idiotycznej miłości.
No cóż widocznie los kładzie mi kłody pod nogi.
13


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
SOP8A The Role of Earth(Tape #5210C30A)
The role of cellular polysaccharides in the formation and stability of aerobic granules
Alanis Morisette The time of your life
The Role of Homogentisate Phytyltransferase and Other
Morimoto, Iida, Sakagami The role of refections from behind the listener in spatial reflection
Utgard the Role of the Jotnar in the Religion of the North
Eamon 4 the Rest of your life
Mutant Chronicles The Foe of My Foe
Newell, Shanks On the Role of Recognition in Decision Making
The Object of My Affection
Jamiroquai Picture Of My Life
Bee Gees Morning of my life
Bee Gees All Of My Life
02 Save the Life of My Child

więcej podobnych podstron