0727







Przedwiośnie



Przedwiośnie.


Rok 1918 przyniósł Polsce długo oczekiwaną niepodległość. Po ponad stuletniej niewoli nadszedł czas odpowiedzialności za suwerenne, wyzwolone państwo, czas konkretnych zadań, koncepcji. Różne siły społeczne przedstawiały odmienne wizje przyszłości Polski, walczyły o władzę. Tymczasem zamordowany został pierwszy prezydent Rzeczpospolitej, Gabriel Narutowicz, narastał spór między generałem Henrykiem Sikorskim a Józefem Piłsudskim, wybuchały strajki w Łodzi, na Śląsku, następowała szybka dewaluacja złotówki, inflacja. Stefan Żeromski swoją powieścią pt. "Przedwiośnie" upomina się o polską drogę do dobrobytu, sprawiedliwości i demokracji. Przedstawia różne koncepcje rozwoju Polski nie opowiadając się za żadną z nich. Ja natomiast chciałabym wyrazić swoje poglądy na temat owych programów naprawy Rzeczpospolitej.
Najbardziej spodobała mi się droga powolnych reform reprezentowana przez wiceministra ówczesnego rządu - Szymona Gajowca. "Reformy, które by przewyższały bolszewickie i niemieckie, które by ludy okrainne odwróciły twarzą ku Polsce a nie ku Rosji." Gajowiec to spokojny, zrównoważony, mądry i doświadczony starszy człowiek, który za najwyższy cel stawiał sobie dobro Polski. Patriota. Zdawał sobie sprawę, iż po dziesiątkach lat, kiedy to krajem władało trzech, konsekwentnie niszczących polskość, okrutnych zaborców, Polacy są podzieleni: mówią różnymi językami, dotyczą ich różne prawa, posługują się odmiennymi walutami. Dlatego dążył do ujednolicenia prawa, wprowadzenia podstawowej jednostki monetarnej (jaką miał być polski "złoty") dla całej, zjednoczonej, niepodległej ojczyzny.
Gajowiec doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że małe, biedne, przez wiele lat nie istniejące nawet na mapach świata państwo, nie może liczyć na pomoc zachodnich mocarstw. Widział zatem potrzebę utworzenia silnej armii broniącej granic przed ekspansją sąsiadów oraz sprawnej policji pilnującej ładu i porządku wewnątrz kraju.
Nie zapomniał oczywiście o wykształceniu całego społeczeństwa. Postulował reformę oświaty, naukę bezpłatną, dostępną dla wszystkich.
Mimo iż wielu przeciwników tego programu uważało go za zbyt powolny i nie polepszający sytuacji licznej biedoty, ja skłaniam się do niego przychylnie. Bez wątpienia żadne reformy nie mogą przebiegać w sposób natychmiastowy i być tak doskonałe, że polepszą byt całego społeczeństwa. Rząd polski nawet teraz, kilkadziesiąt lat po śmierci autora "Przedwiośnia", nie odnalazł "właściwej drogi".
Niesłusznie zarzucano Żeromskiemu znieważenie jedności narodowej i podżeganie do rewolucji. Odpowiedział artykułem w którym jednoznacznie oświadczył: "...nigdy nie byłem zwolennikiem rewolucji, czyli mordowania ludzi przez ludzi. We wszystkich swoich pismach, a w "Przedwiośniu" najdobitniej potępiam rzezie i kaźnie bolszewickie" (Stefan Żeromski "W odpowiedzi Arcybaszewowi i innym"). Po przeczytaniu "Przedwiośnia" nie mogę nie zgodzić się z opinią autora. Połączył w powieści elementy wojny Tatarów z Ormianami na tle religijnym i historię buntu robotników w Baku, aby obraz rewolucji stał się bardziej ekspresyjny, odrzucający, ostrzegający i przerażający. Osiągnął swój cel. Przekonał mnie, że rewolucja jest zła, wyrządza ludziom więcej krzywd niż pożytku. Rewolucja bowiem wyzwala najgorsze instynkty. Władzę zdobywają nie ludzie mądrzy, kompetentni, ale aroganccy i bezduszni. W sytuacji "rewolucyjnej" prawo rzadko jest respektowane. Wygrywa głupota; interesy wąskiej grupy, tzw. przywódców mas ludowych biorą górę nad mądrością jednostki.
Dlatego, między innymi, nie zgadzam się z komunistycznym programem naprawy Rzeczpospolitej.
W "Przedwiośniu" drogę gwałtownych zmian reprezentuje Lulek, przyjaciel głównego bohatera powieści, Cezarego Baryki. Lulek jest komunistą chcącym natychmiastowej rewolucji, zlikwidowania klas społecznych i oddania władzy robotnikom. Postulował, aby zniesiono granice, robotnicy wszystkich narodów połączyli się w trudzie i przyjaźni. Dla tego młodego człowieka nie była ważna Polska (wręcz przeciwnie - chorobliwie oczekiwał upadku kraju), lecz wszystkie swoje nadzieje wiązał z doskonałym, według niego, rządem rosyjskich braci - robotników. Dezaprobował walkę narodowowyzwoleńczą, patriotyzm napawał go obrzydzeniem. Przeciwstawiał się kapitalizmowi, bogaceniu się ludzi najbardziej wykształconych i burżuazji. Proponował zabranie właścicielom ich fabryk, a kierownictwo nad nimi powierzyć robotnikom, majątki podzielić w taki sposób, aby nie było biedaków, aby każdy miał równo.
Lulek był bardzo chory, dlatego pragnął błyskawicznie działać, widzieć natychmiastowe skutki.
Sprawiał wrażenie człowieka wykształconego lecz jego wiedza była jedynie wiedzą książkową. Nigdy nie był w Rosji, nie widział rozlewu krwi, masowych mordów niewinnych ludzi, skutków rewolucji. Nigdy nie czuł tego, co ludzie powracający do ojczyzny po wielu latach spędzonych na obczyźnie, z dala od rodzinnych stron i przyjaciół. Nie widział jak płaczą i całują słupy przygraniczne, są szczęśliwi. Nie rozumiał, nawet nie próbował rozumieć ich pragnień i tęsknot.
Ja również nie byłam świadkiem tak drastycznych scen, ani też nie przeżyłam tak wzruszających uniesień. Jednak zdaję sobie sprawę z niebezpieczeństw jakie niesie ze sobą program komunistyczny. Niemożliwe jest bowiem, aby kontrolę nad dużymi przedsiębiorstwami przejęli ludzie niewykształceni, nie potrafiący zarządzać, dyskutować na sporne tematy, uważający za najlepszy argument bunt i przemoc. Żaden człowiek nie jest taki sam, dlatego nie można zlikwidować różnic społecznych, majątkowych, sprawić, aby wszyscy wyznawali tą samą religię, tak samo myśleli, mieli identyczne poglądy i dążenia.
Najciekawszą wizją utopijną, jaką kiedykolwiek przeczytałam, jest w "Przedwiośniu" mit o szklanych domach. Któż bowiem nie marzy o tym aby żyć w kraju "mlekiem i miodem płynącym", być zdrowym, mieszkać w pięknych domach? Jak opowiada Seweryn Baryka, stać na domy wszystkich, gdyż zbudowane są z powszechnie dostępnego materiału - szkła. Projektowane przez architektów i najwybitniejszych artystów wspaniale komponują się z przyrodą, są dziełami sztuki. Dzięki unowocześnionemu systemowi wodociągów są czyste i zdrowe. Ów mit o szklanych domach posłużył Żeromskiemu do otworzenia ludziom oczu, pobudzaniu ich do myślenia o lepszej przyszłości. Jest pewnego rodzaju prowokacją. Ludzie bowiem przyzwyczaili się do biedy, już jej nie zauważają. Wizja dobrobytu ma uświadomić społeczeństwu, że można żyć lepiej, że trzeba do tego dążyć. Każdy pragnie lepszego życia dla siebie i najbliższych. Ta wizja miała nie tylko pobudzić wyobraźnię, ale i wstrząsnąć. "My też chcemy tak żyć i możemy tak żyć". Tylko... właśnie, jak to zrobić? To pytanie jeszcze przez wiele lat będzie stawiane, a droga realizacji do tej pory się nie skończyła.
Psychika i mentalność Polaków od stuleci jest taka sama. Może dlatego "historia lubi się powtarzać". Na sejmikach szlachta - buńczuczna, ociekająca tłuszczem i woniejąca gorzałką - krzyczała: "veto". Sprzedawczykowie zdradzali ojczyznę. Komuniści zabijali niewinnych ludzi i wprowadzili terror w państwie. Co będzie dalej jeżeli się nie zmienimy, nie posłuchamy ludzi uczonych, inteligentnych, wybitnych? Jeżeli nie damy wstrząsnąć swym umysłem i sumieniem?




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
0727 1

więcej podobnych podstron