712 08 (2)




712 - Max Freedom Long - "Magia cudów"









Wstecz /
Spis Treści /
Dalej




Rozdział VIII
Czytanie w myślach, jasnowidztwo, wizje, przewidywanie
przyszłości, patrzenie w kulę i wszystkie związane z psychometrią
zjawiska, ujęte w terminologii dziesięciu czynników systemu
Huny
 
Przypadek 13
Czytanie w myślach
 
Uwagi wstępne:
Jeśli ktoś siedzi w jakimś cichym miejscu w towarzystwie innych
osób, na przykład w sali wykładowej, i próbuje odczytać
ich myśli, musi, po pierwsze, znać jakiś sposób, by nawiązać z
daną osobą kontakt, choć siedzi ona w odległości kilku metrów.
Po drugie, jeżeli kontakt został nawiązany, musi posiąść umiejętność
odczuwania lub widzenia myśli w cudzym umyśle i przenoszenia ich
odbić do siebie.
Nowoczesna psychologia i parapsychologia nie wyjaśniają istoty
tych dwóch mechanizmów. Koncepcja transmisji myślowej
na wzór fal radiowych upada ze względu na okoliczność, że o
ile odległość odgrywa jakąś rolę w nadawaniu transmisji, o tyle w
łączności telepatycznej nie ma ona większego znaczenia. Teoria
„wibracji”, zaczerpnięta z teorii o drganiach fal
dźwiękowych w powietrzu, nie ma najmniejszego zastosowania w
praktyce. Pogląd, iż bezcielesne duchy mogą zabierać myśli innym i
przynosić je nam, również nie daje praktycznego wyjaśnienia. W
takim razie pozostaje jedyne wytłumaczenie spełniające warunek
praktyczności – daje je nauka Huny.
 
Opis przypadku:
Kiedyś postanowiłem sprawdzić swoją możliwość odczytywania cudzych
myśli. Na miejsce eksperymentu wybrałem salę wykładową. Moja metoda
polegała na tym, że koncentrowałem wzrok na tyle głowy studenta,
uciszałem własne myśli i czekałem na wrażenia. Powtarzałem to w
dziesięciominutowych odcinkach czasu przez kilka dni z rzędu, zanim
zacząłem otrzymywać wyniki.
Były chwile, kiedy jakaś myśl lub wrażenie przypływały do mnie
zupełnie tak, jakbym coś sobie przypomniał. Zdając sobie sprawę, że
te wspomnienia nie mają nic wspólnego z moją własną
przeszłością, przyjmowałem je jako przychodzące do mnie z umysłu,
który usiłowałem odczytywać. Kilku moim bliskim przyjaciołom
ośmieliłem się przyznać do tego, co robię, by znaleźć u nich
potwierdzenie, czy odczytałem ich myśli poprawnie. Przeważnie
przejmowałem od nich myśli o rzeczach błahych, o sprawach
przychodzących im do głowy bez powodu, kiedy to świadomość nie była
zaangażowana w myślenie. Otrzymywałem pamięciowe wrażenia związane z
planowanym zakupem nowej sukienki, z pragnieniem pójścia na
ślizgawkę, z beznadziejną miłością młodzieńca do jakiejś dziewczyny.
Niebawem wyczerpałem moich przyjaciół lub raczej
doprowadziłem do tego, że wystrzegali się mojego spojrzenia i w ten
sposób stali się bezużyteczni dla moich eksperymentów.
Skoncentrowałem więc uwagę na obcym, młodym człowieku, który
zdawał się pogrążony w rozmyślaniach.
Początkowo odczytałem w jego myślach obraz jakiegoś dziwnego
pokoju, małego, skąpo oświetlonego i zamkniętego – ale
przytulnego, pomimo surowych mebli i prostych łóżek. Później
zobaczyłem niskiego starego Chińczyka, z wystającymi zębami i
cofniętym podbródkiem. Zdawało mi się, że rozmawia o czymś z
moim obiektem, ale nie słyszałem . wyraźnie. Podsłuchałem natomiast
przydomek Chińczyka, który brzmiał jakby „Wiewiórka”.
Bardzo mnie to rozśmieszyło, ale doszedłem do wniosku, że to ja sam
go tak nazwałem ze względu na jego zęby i cofniętą szczękę.
Na koniec odczytałem w myślach studenta jego nieustającą tęsknotę
za tym pokojem i za Chińczykiem – tęsknił za czymś, co miał lub
czego skosztował w związku z tym pokojem i z człowiekiem „Wiewiórką”.
Zgromadziwszy wystarczającą ilość danych i mając dość pełny obraz
tego, co zajmowało myśli studenta, pewnego dnia poprosiłem go na
stronę, przedstawiłem się i zacząłem zadawać mu pytania. Nie
uzyskałem od niego nic poza stanowczą i wielce gniewną odprawą.
Okazało się później, że następny mój krok w tym
przydługim nieco eksperymencie także był związany z obrazem pokoju i
Chińczyka. Ale kiedy przystępowałem do kolejnego etapu eksperymentu,
nie wiedziałem jeszcze ó tym powiązaniu. '
Usiłowałem zatem odczytać myśli innego młodzieńca i pewnego dnia
zdziwiłem się niezmiernie, odczytawszy w jego umyśle tę samą tęsknotę
i taki sam obraz pokoju. i Chińczyka. Lecz tym razem wyczułem u
chłopaka więcej obawy niż tęsknoty. Obawa ta walczyła z marzeniem o
jakimś „głębokim zaciągnięciu się”. Doznawałem tej
tęsknoty jakby własnymi zmysłami. Najbardziej zaskoczyło mnie
pojawienie się tego samego przydomka „Wiewiórka” w
odniesieniu do Chińczyka.
Podszedłem do owego studenta i zacząłem z nim rozmawiać.
Powiedziałem mu, iż mam wrażenie, jakby czegoś się obawiał, i
spytałem, czy tak jest rzeczywiście. Pobladł i odrzekł, że w zasadzie
mam rację. Opowiedziałem mu więc o pokoju i o Chińczyku. Zaczął drżeć
nerwowo i spytał, kto go „wsypał”. Zapewniłem, że od
nikogo nie dostałem żadnych bezpośrednich informacji. Wyjaśniłem, że
przeprowadzam test odczytywania cudzych myśli, i wspomniałem, iż
odkryłem niesamowitą zbieżność między jego myślami a myślami tego,
który zdawał się jego przyjacielem. Student przemyślał sprawę
– cały czas blady i drżący. – po czym zaśmiał się nerwowo
i wszystkiemu zaprzeczył, nawet temu, że się bał. Wreszcie radził,
żebym pilnował swoich spraw.
Po kilku miesiącach dotarłem do istoty sprawy. To, o czym byłem
przekonany, że „odczytałem” z myśli studentów,
okazało się prawdą. Otóż grupa młodych ludzi z ciekawości
próbowała palić opium. Chińczyk, w którego pokoju się
zebrali, rzeczywiście nosił przydomek „Wiewiórka”.
Widziałem jego twarz tak, jak wyglądała w rzeczywistości. Członkowie
tejże grupy po kolei wpadali w nałóg palenia opium. Moi dwaj
studenci również byli w tamtym pokoju. Pierwszy z nich się nie
bał, pragnął tylko „zapalić” sobie. Drugi nie tylko
chciał „zapalić”,, ale także bał się, że już wpadł w
nałóg i nie będzie się mógł z niego wyzwolić.
 
Komentarz:
Z powyższego przypadku widać, że to podświadomość, czyli niższe
Ja, musi na nasz rozkaz nauczyć się czytania w myślach innych osób.
Praktyka pokazuje, że świadome Ja, czyli duch średni, nie potrafi
mimo wysiłków samo odczytywać myśli. Osoba chcąca poznać
zawartość cudzego umysłu musi najpierw powstrzymać się od myślenia,
zrelaksować własny umysł i pozwolić działać swobodnie swemu niższemu
Ja. Musi więc przyjąć postawę wyczekującą i czekać, aż podświadomość
pokaże, do czego jest zdolna po otrzymaniu naszego rozkazu.
Większość ludzi może nauczyć się prostych czynności
parapsychicznych z udziałem świadomości. Wymaga to jednak
długotrwałej praktyki. Niektórzy uczą się szybciej, inni zdają
się mieć talent wrodzony do tego typu działań. To samo dotyczy nauki
posługiwania się sugestią hipnotyczną, telepatią, wpatrywania się .w
szklaną kulę i przeczuwania przyszłości. Jeżeli chodzi o patrzenie w
przyszłość, sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, jako że
informacje o przyszłych wydarzeniach muszą pochodzić od Wyższego Ja,
o ile są skrystalizowane i znajdują się już na drodze do realizacji.
Według teorii Huny, nieskrystalizowanej przyszłości nie można
zobaczyć.
Huna uczy, że aby nawiązać kontakt z osobą, której myśli
mają być odczytane, nasze podświadome Ja musi najpierw wysłać nitkę
aka lub substancję ciała widmowego, aby połączyła się z cudzą
podświadomością. (To wszystko powinno się robić na drodze telepatii i
hipnozy. Nie należy mówić nikomu o eksperymencie, lecz poprzeć
swe działania modlitwą. Dzięki modlitwie zyskuje się kontakt z
Wyższym Ja, wszystkie modlitwy są bowiem telepatyczne).
Podświadomość ma niezwykłą umiejętność wysnuwania z siebie swego
widmowego ciała, na wzór ameby, która wysuwa nibynóżki,
czyniąc z nich narzędzie do zdobywania pokarmu. W słownictwie kahunów
istnieje kilka wyrazów, opisujących tę czynność
podświadomości. Najpierw więc powstaje „ręka” wyciągająca
się w kierunku osoby, z którą chcemy się skontaktować.
Następnie, kiedy dotknęliśmy już tej osoby, trzeba „przebić
się” przez nią i wniknąć do jej widmowego ciała, tak jak
włócznia przebija twarde ciało fizyczne.
Trzeba pamiętać, iż zgodnie z Huną obiekt naszego działania, jeśli
jest świadomy wysiłków zmierzających do dotknięcia go i
przebicia się do jego niewidzialnego ciała, zazwyczaj może skłonić
swą podświadomość, by odparła takie zbliżenie. Średnie Ja, czyli duch
świadomości tej osoby, użyłby w tym celu całego wysiłku woli. (W ten
sam sposób może ktoś odrzucić sugestię hipnotyczną).
Po nawiązaniu kontaktu z osobą, która nie stawia oporu,
przechodzimy do trzeciego etapu. Oto dwoje ludzi połączonych zostaje
nicią widmową. Po nici tej płynie strumień niższej many, czyli siły
życiowej o niskim napięciu.
Połączona w ten sposób, niewidzialnym drutem naładowanym
ładunkiem elektrycznym, podświadomość czytającego wysyła
mikroskopijną cząstkę swych narządów zmysłów aż do
dalekiego końca nici. Obserwuje, jakie myśli przebiegają przez umysł
obiektu. Czyni z nich sobowtóry myślowe i przesyła z powrotem
wraz ze strumieniem siły życiowej do centrum świadomości
„czytelnika”. Tam myśli owe prezentowane są jakby
soczewce świadomości średniego Ja. (W ten sam sposób niższe Ja
prezentuje świadomości potrzebne jej wspomnienia). Tak oto myśli
drugiej osoby stają się znane przeprowadzającemu eksperyment, bo on
właśnie jest tym średnim Ja.
Powyższy fragment zawiera informacje nieoczekiwanej wartości. Całe
lata zajęło bowiem „dokopywanie się” do ukrytych znaczeń
słów używanych przez kahunów, by w końcu stało się
zrozumiałe, na czym, według nich, polegają omawiane zjawiska
parapsychiczne. Chcąc lepiej wyjaśnić mechanizm owych zjawisk, musimy
ponownie przyjrzeć się pewnym jego szczegółom.
Pierwszą i najważniejszą rzeczą, którą należy zrozumieć i
zapamiętać, jest okoliczność, że w widmowym ciele niższego Ja zawarte
są odbicia, duplikaty wszystkich komórek i tkanek fizycznego
ciała, a co za tym idzie – duplikaty wszystkich narządów
zmysłów. Jeśliby tak nie było, to duchy komunikujące się z
nami za pośrednictwem medium, musiałyby donosić, iż są głuche, nieme
i ślepe – co przecież przeczy faktom.
Dowodów na to, iż narządy zmysłów są zdublowane w
niższym ciele widmowym, dostarczyły rozmaite eksperymenty.
Przeprowadzali je ludzie, którzy nauczyli swe niższe Ja, by
wysuwało swoje ciało widmowe i dotykało (czy czuło) rzeczy bez
udziału fizycznych oczu, uszu, zmysłu dotyku etc. Kuda Bux, człowiek
chodzący po ogniu, o którym wspominałem wcześniej; zdolny był
do projekcji swego zmysłu wzroku z oczu fizycznych na swą skórę
na plecach, tak że mógł czytać (a miał szczelnie zasłonięte
oczy) nagłówki w gazecie rozłożonej na jego barkach.
Obserwowałem kiedyś pewnego niewidomego adwokata, który
wszedł do domu towarowego i powoli krążył po labiryncie stoisk i
wystaw, polegając jedynie na swojej wyrobionej umiejętności projekcji
duplikatów narządów zmysłów swego ciała
widmowego. W ten sposób potrafił zlokalizować wszystkie
przeszkody. Ostatnio ludzi, którzy stracili wzrok na wojnie,
uczy się, jak mają wyczuwać przeszkody na swej drodze. Praca z nimi
opiera się na próbach wyostrzenia im słuchu. W tym celu używa
się małej, wydającej trzaski sprężynki. Pacjent słucha, jak dźwięczy
echo tych trzasków. Mówi mu się przy tym, że to słabe
echo istnieje i że on ma się nauczyć wyławiać je szybko słuchem i
oceniać odległość dzielącą go od ściany, drzwi czy innego przedmiotu.
Zauważono, że kiedy pada śnieg, możliwość oceny odległości od
przedmiotu ginie. Płatki śniegu nie tłumią aż tak dźwięku, by
zupełnie go zagłuszyć, ale jeżeli niewidomy wysłał już projekcję
substancji ciała widmowego, to zetknie się ona ze śniegiem i doniesie
o jego istnieniu zamiast o bardziej odległych przedmiotach. Może być
oczywiście i tak, że jakaś dobrze wytrenowana podświadomość ma
nieprzeciętną zdolność chwytania dźwięków odległych obiektów
i oceny dystansu, ale w takich przypadkach nie wydaje się, iżby
wystarczało samo ucho fizyczne – wymaga ono pomocy, o jakiej
mówi teoria projekcji.
Media uczestniczące w seansach spirytystycznych często miały
wrażenie, że na jakiś czas i w pewnych określonych warunkach (zbadamy
je później) porzucają swe ciała fizyczne. W takich momentach
(zazwyczaj kiedy ciało fizyczne jest w głębokim transie lub w stanie
nieświadomości) zmysły są o wiele bardziej wyostrzone, niż kiedy
używają ich ciężkie organy fizyczne. Media szybciej i sprawniej
myślą, kiedy odłączone od swych ciał fizycznych – przebywają w
ciałach widmowych.
Kiedy jakaś osoba opuszcza swe ciało na dłuższy okres i wędruje do
bardziej odległych miejsc, mówi się o „podróży
astralnej”. Wiele do tej pory napisano na ten temat, dowodząc,
iż taki rodzaj podróżowania jest możliwy i że takie wędrówki
są faktem. W przypadkach „podróży astralnych”
osoby dokładnie opisują zwiedzane miejsca, a i one same są w tych
miejscach widziane przez innych.
Różnica między czytaniem w myślach a podróżowaniem
astralnym polega na ilości substancji widmowej, jaką wydziela niższe
ciało widmowe. Jeżeli wysyłana jest tylko mała dawka, to centrum
świadomości pozostaje w ciele fizycznym obejmującym całą masę
niższego ciała widmowego. Ale kiedy niższe ciało widmowe wysyłane
jest w całej swej masie, pozostawiając za sobą tylko cieniutką
niteczkę widmowej materii (sznurek astralny), by łączyła je z ciałem
fizycznym, wtedy centrum świadomości z konieczności przenosi się wraz
z większą częścią ciała widmowego i uzewnętrznia się wizytą w jakimś
odległym miejscu.
Powstaje teraz pytanie o możliwość pamiętania po powrocie z
wędrówki, widzianych w podróży szczegółów
i zdarzeń. Teoria Huny tłumaczy, w jaki sposób powstają
wspomnienia, i jak dotąd my, ludzie współcześni, nie mamy
innych wyjaśnień. A zatem wspomnienie jest myślą, która
przetrwała dzięki temu, iż w jakiś sposób odcisnęła się kiedyś
na mikroskopijnej cząsteczce substancji widmowej.
Umiejętność tworzenia myśli przysługuje prawdopodobnie wszystkim
trzem duchom człowieka, jak też zwierzętom, a nawet i niższym formom
żywym. Proces myślenia możliwy jest dzięki sile życiowej o pewnym
napięciu. Kiedy myśl jest już ukształtowana, otrzymuje swe własne
ciało widmowe i zostaje przytwierdzona nicią widmową (lub może
bezpośrednio) do myśli, które pojawiły się przed nią lub po
niej. (W terminach psychologii współczesnej w ten właśnie
sposób wyjaśnia się asocjację pojęć).
Gdy jakaś myśl już powstała i została odciśnięta na kawałku
substancji widmowej, przejmuje ją niższe Ja i przechowuje w tej
partii niższego ciała widmowego, która łączy się z częściami
mózgu związanymi z funkcją zapamiętywania. Czy jesteśmy na
jawie, czy też we śnie, nasze kształty myślowe znajdują się w
komórkach kory mózgowej, a kiedy średniemu Ja potrzebne
jest jakieś wspomnienie, na przykład nazwisko znajomego, wówczas
niższe Ja odnajduje w miejscu, gdzie jest składowane w mózgu i
w jego widmowym duplikacie. Następnie przedstawia je średniemu Ja.
Pożądane wspomnienie przywoływane jest wraz z łańcuchem
towarzyszących mu innych wspomnień. Jedno bowiem wspomnienie pociąga
za sobą wiele kolejnych skojarzeń.
Gdy na przykład przypominamy sobie imię przypadkowo poznanej
osoby, równocześnie przypominamy sobie jej wygląd, brzmienie
głosu i miejsce, gdzie ją poznaliśmy. Pamięć może być wierniejsza,
jeśli zwracamy baczną uwagę na te właśnie „przyczepione”
pojęcia czy kształty myślowe. Kahuni, jak pamiętamy, mówili o
takich uczepionych formach myślowych i porównywali je do kiści
winogron lub porzeczek. Grono winorośli doskonale ilustruje mechanizm
przypominania, gdy każde winogronko przymocowane jest do szypułki,
ona z kolei do łodygi głównej, łodyga do pnia i do korzenia,
korzeń do ziemi i przez nią do innych roślin w niej zakorzenionych.
O wykorzystywaniu siły życiowej w procesie myślenia doskonale
świadczą eksperymenty z falami mózgu i ciała. Nie jest to ten
rodzaj fal, które powstają przy emisji radiowej, lecz są
bardzo blisko związane z ciałem – ono ogranicza ich zakres.
Wykresy przenoszenia się fal o niewielkich ładunkach elektrycznych po
nerwach i innych komórkach ciała pokazują, iż podczas naszego
snu ruch fal jest zupełnie inny niż na jawie. Wówczas niższe
Ja używa innego napięcia siły życiowej. Najbardziej skomplikowane i
nieregularne wykresy powstają na jawie i odzwierciedlają połączone
działanie niższego i średniego Ja w procesie myślenia. Przy stanie
ludzkiej nieświadomości igła urządzenia notującego nie wskazuje
prawie żadnej czynności elektrycznej – linie wykresu 'są
zupełnie proste. Natomiast przy atakach epilepsji linia wznosi się
gwałtownie do góry w momencie szczytu ataku, po czym wypręża
się niemal całkowicie po typowym „spadku”, kiedy to
następuje utrata przytomności (i gdy prawdopodobnie niższe i średnie
Ja opuszczają na jakiś czas ciało).
Chciałbym tutaj wtrącić, dla wygody czytelników
studiujących to zjawisko, że epilepsja powstaje w wyniku nieustannych
ataków bezcielesnych duchów niższych, które
zdolne są opanować niższe Ja osoby dotkniętej chorobą. Mogą one na
kilka minut wchłonąć siłę życiową z jej ciała, mimo walki okradanego
w ten sposób organizmu. Ubytek tej siły jest oczywisty, o czym
świadczy utrata przytomności, a następnie powolny powrót
człowieka do świadomego stanu oraz do pierwotnych sił. Siła życiowa
powstaje ze spożywanego przez nas pokarmu. Sądzi się, iż po dokonaniu
kradzieży energii przez niższe Ja, lub nawet przez duchy niższe niż
ludzkie; cukier we krwi stopniowo utlenia się i produkcja siły
życiowej wzrasta. Możliwe też, że zamieszkujące ciało niższe i
średnie Ja zmuszone są opuścić swą siedzibę, kiedy następuje rabunek
sił, i wracają dopiero po jakimś czasie przez łączący sznur lub po
mocnych niciach substancji widmowej, przytwierdzonych między nimi a
powłoką fizycznego ciała.
W przypadkach, które badałem i obserwowałem, nieraz z
powodzeniem stosowano hipnozę, by wzmocnić odporność pacjenta na
powtarzające się okresowo ataki. Problem ten jest blisko związany ze
zjawiskiem wymiany Ja w przypadkach rozdwojenia osobowości czy też
opętania przez duchy, co w rezultacie prowadzi do choroby umysłowej.
W tych sytuacjach duchowi-intruzowi utrudnia się życie w ukradzionym
przez niego ciele, stosując metodę szoku insulinowego. Zawadzający
duch po pewnym czasie się wynosi i pełnoprawni właściciele ciała mogą
powrócić na miejsce.
Teraz zajmiemy się bliżej mechanizmem projekcji części lub głównej
masy ciała widmowego (niższego lub połączonego ze średnim Ja, jak w
przypadku świadomej podróży astralnej). Przy obecnym stanie
badań, do których odwołuję się w tej pracy, nie można
właściwie stwierdzić, w jaki sposób ktoś może wysyłać nitkę
widmową przez pokój lub całą masę widmowego ciała przez pół
kontynentu. Największą jednak zagadką są magnetyczne właściwości
materii ciała widmowego. Istnienie takich właściwości jest oczywiste,
bo kiedy substancja widmowa naładowana jest siłą życiową i działa pod
wpływem świadomości, zachowuje się jak siła napędowa odpychająca lub
przyciągająca. Przez analogię możemy traktować tę czynność jako
wyciąganie „ręki” – jak określali to kahuni. Kiedy
ów mechanizm zostanie w końcu w pełni zrozumiany, zjawisko
magnetyzmu może odegrać zaiste wielką rolę, gdyż właśnie istnieniem
cech magnetycznych substancji widmowej można wyjaśnić gwałtowne
przyciąganie podróżnika astralnego, zmuszające go do powrotu z
wędrówki i do błyskawicznego połączenia się z ciałem będącym w
niebezpieczeństwie.
Przy odczytywaniu cudzych myśli, a także w telepatii, kształty
myślowe danej osoby nie są jej odbierane przez drugiego człowieka.
Jest oczywiste, że duplikaty form myślowych powstają dzięki temu, iż
operator potrafi odczuć, jakie myśli znajdują się w umyśle obiektu
lub też w umyśle partnera przy wymianie telepatycznej. Równie
oczywiste jest to, że za każdym razem, gdy przywołujemy jakieś
wspomnienie z zasobów pamięci, tworzymy jego duplikat, kiedy
się nad tym wspomnieniem zastanawiamy. Dlatego też uczymy się wiersza
przez powtarzanie zapamiętanych linijek, a raczej powtarzania
duplikatów wyrazów i wersów, aż grona
kojarzących się ze sobą kształtów myślowych będą mocne,
trwałe, łatwe do odszukania i w końcu zostaną przeniesione przez
niższe Ja do centrum świadomości.(Zważmy, że średnie Ja nie potrafi
pamiętać. Nie umie magazynować ukształtowanych myśli w swym widmowym
ciele i jeśli po śmierci człowieka oddzielone zostało od swego
towarzysza, niższego Ja, niezdolne jest pamiętać, kim bądź czym jest
lub było. W takim stanie separacji jest zaiste smutną i żałosną
zjawą).
Niższe Ja przechowuje wszystkie nasze wspomnienia w swym ciele
widmowym i po śmierci możemy z tych wspomnień korzystać. Nie umierają
one wraz z rozkładem komórek mózgowych martwego ciała
fizycznego. Roczniki „Badań Parapsychicznych” pełne są
opisów przypadków, w których zmarli powracali z
zaświatów, by komunikować się z żywymi za pośrednictwem
osób-mediów lub też w inny sposób, a najlepszym
dowodem na trwanie po śmierci są właśnie niezliczone świadectwa, że
zmarli pamiętają zdarzenia z czasów swego fizycznego życia.
 
Przypadek 14
Telepatia, czyli przenoszenie myśli
 
Uwagi wstępne:
Telepatia, tak jak czytanie w cudzych myślach, polega na
wykorzystaniu mocy psychicznych, które to działanie nie wymaga
udziału duchów osób zmarłych ani współpracy z
nadświadomością, czyli Wyższym Ja.
Zadziwiające, jak w przypadku większości ludzi mało potrzeba
czasu, by rozwinąć w nich pewne zdolności telepatyczne.
W każdej dobrej bibliotece można znaleźć szczegółowe prace
i raporty z eksperymentów telepatycznych. Znakomite są książki
takich autorów jak Eileen Garret, Upton Sinclair oraz
Dunninger, odgadywacz myśli popisujący się na estradach, który
próbował także wysyłać telepatyczne wrażenia słuchaczom swych
audycji radiowych. (Gdyby takie próby kończyły się sukcesem,
nasze twierdzenia zostałyby obalone. Znaczyłoby to bowiem –
jeżeli podeprzemy się teorią Huny – że głos ludzki, nawet gdy
jest zamieniony w fale radiowe, a potem znów w dźwięk płynący
z odbiornika, nadal może przenosić się po nici widmowej, by łączyć ze
sobą nadawcę audycji i jego słuchaczy. Zdawać by się mogło, iż jest
to mechanizm niesamowity i nieprawdopodobny, ale istnieje przecież
wiele innych równie 'niewiarygodnych zjawisk, które
jednak są wystarczająco dobrze sprawdzone i dowiedzione. W każdym
razie nie wolno nam pominąć nawet' najmniejszych wskazówek czy
śladów zbliżających nas do zrozumienia starożytnych praktyk
magicznych).
Na Tahiti od kilku lat stosuje się specyficzną formę telepatii.
Zwana jest „radiem kokosowym” i polega na systematycznym
przesyłaniu wiadomości drogą telepatyczną po całej wyspie, począwszy
od portowej wioski Papeete. Kiedy do portu napływają informacje o
nowych wydarzeniach, przesyła się je telepatycznie do tubylców
zamieszkujących rozmaite okolice wyspy, przeważnie do starszych
kobiet. O tym zjawisku napisano wiele prac. Podawano w nich
przypadki, kiedy to miejscowi przekazywali sobie dane personalne i
wizerunki turystów, gdy ci podróżowali akurat po
wyspie. Gdziekolwiek docierali, wszędzie już na nich czekano.
Do odległych zakątków Afryki najnowsze wieści o decyzjach
politycznych Brytyjczyków docierały na kilka godzin, czasami
na kilka dni wcześniej niż oficjalne komunikaty. Tubylcy odgrywali
rolę odbiorników telepatycznych lub też astralnych podróżników
zdobywających wieści o ważnych dla siebie wydarzeniach.
Doktor Rhine z Duke University uczynił o wiele więcej niż
jakikolwiek inny naukowiec, by telepatii dać podstawy naukowe, żeby
jako pozazmysłowa percepcja stała się uznaną dziedziną nowoczesnej
psychologii.
 
Opis przypadku:
Przeprowadzając w 1946 roku eksperymenty doktora Rhine'a wraz z
grupą mych przyjaciół na cotygodniowych spotkaniach,
stwierdziłem, że kilka osób miało wrodzone umiejętności
telepatyczne. W ciągu paru miesięcy, dzięki praktyce odbywanej raz w
tygodniu, zdolności te znacznie się rozwinęły.
Pewnego wieczoru .usiadłem na jednym końcu długiego pokoju, a w
drugim końcu twarzą do mnie siedziała kobieta wrażliwa na
przyjmowanie informacji telepatycznych. Miałem przed sobą specjalne
karty obmyślone przez doktora Rhine'a. Każda karta przedstawiała
prostą figurę lub symbol. Potasowałem je, po czym po kolei odwracałem
do siebie. spoglądając, co przedstawiają. Telepatyczny obraz symbolu
starałem się przesłać odbiorczyni.
Odkryłem dziewięć kart, wszystkie symbole widniejące na nich
kobieta nazwała prawidłowo. Ponieważ był to najlepszy wynik
osiągnięty w naszej grupie eksperymentalnej, ci, którzy
stanowili widownię, byli bardzo poruszeni. Po odkryciu dziewiątej
karty i po kolejnej prawidłowej odpowiedzi zaczęli wydawać okrzyki
zachwytu, które z pewnością rozproszyły uwagę kobiety. Przy
dziesiątej karcie popełniła pomyłkę. Ale i tak 90% trafień stanowi
dla nas dostateczne świadectwo. Mamy zresztą tak wiele dowodów
na istnienie telepatii, że w tej chwili powinniśmy raczej zapytać, na
czym ona polega, a nie, czy jest możliwa.
 
Komentarz:
Mechanizm łączności telepatycznej między ludźmi jest taki, jak
przy czytaniu w myślach, z tym że obie strony świadome są wysiłku,
jakiego wymaga przesłanie telepatyczne od jednego partnera do
drugiego. Jeden z partnerów stara się rozluźnić i nastawić na
odbiór, a drugi usiłuje się z nim połączyć nicią z substancji
widmowej, po której popłyną wrażenia czy też ukształtowane
myśli niesione z prądem siły życiowej o niskim napięciu.
W tym miejscu nie będziemy omawiać telepatycznych informacji o
zdarzeniach mających nastąpić w przyszłości, które to wrażenia
dotarły do odbiorcy, a on wziął je za wydarzenia obecne. Zajmiemy się
tym później.
 
Przypadek 15
Patrzenie w kryształową, kulę
 
Uwagi wstępne:
Wpatrywanie się w kryształ czy wróżenie ze szklanej kuli
jest starożytną praktyką magiczną. Kahuni nieraz wkładali czarne,
okrągłe kamienie do drewnianych mis napełnionych wodą, polewali je,
by błyszczały, po czym wpatrywali się w ich lśniącą powierzchnię.
Niebawem ukazywały się na niej charakterystyczne wizerunki.
Kryształ nie ma żadnych specyficznych właściwości, które
czyniłyby go szczególnie użytecznym w magii. Ani jego blask,
ani kulisty kształt nie grają tu istotnej roli. Także wypełnione wodą
okrągłe naczynia nie mają specjalnego znaczenia. Obrazy widziano
bowiem również w plamach rozlanego na spodku atramentu, a
nawet na czystym, otynkowanym murze.
Obrazy postrzegane w krysztale przez odprężonego i pragnącego coś
zobaczyć obserwatora wykazują cechę raczej widziadeł sennych niż
prawdziwych wizerunków, które można by sfotografować
lub też które widziałoby naraz kilka osób.
W przypadkach, gdy wielu ludzi komunikowało, że widzi w szkle ten
sam obraz, był on czymś w rodzaju wizji grupowej, jawiącej się nad
dawnymi polami bitewnymi czy też nad innymi miejscami, w których
obserwowano zdarzenia z przeszłości na zasadzie wizualnego
odtworzenia.
Prawdziwy, czysty obraz w krysztale, podobny do widziadła sennego,
może zobaczyć tylko jedna osoba, bardzo skoncentrowana. Obrazy
odbierane są przez zmysł wzroku. Tak samo jak te widziane we śnie,
poruszają się i nieraz towarzyszy im dźwięk.
Już samo pragnienie ujrzenia jakiejś rzeczy, miejsca czy osoby
nadaje procesowi wpatrywania się w szklaną kulę właściwości
psychometryczne. Powoduje projekcję substancji widmowej i pozwala
nawiązać kontakt na odległość z tą rzeczą lub osobą. Wysunięta nić
podąża starym śladem, drogą łączącą już wcześniej wizjonera z
widzianym przedmiotem. Chociaż do tej pory nie wyjaśniono jeszcze w
pełni owego mechanizmu, wydaje się, iż obraz w krysztale jest
wyobrażeniem sennym, wytworzonym przez podświadomość, która
najpierw wysiliła swą zdolność percepcji zmysłowej (tak jak przy
odczytywaniu myśli i przy telepatii), następnie poczyniła obserwacje
odległych przedmiotów i zdarzeń, po czym z powrotem przeniosła
ukształtowane myśli i wrażenia, budując na nich jakby wizualne
marzenia senne zogniskowane wewnątrz kryształu.
 
Opis przypadku:
Kilka lat temu w Lovelock, w stanie Nevada, przeprowadziłem szereg
eksperymentów z koleżanką, która korzystając z moich
wskazówek, rozwinęła w ciągu kilku zaledwie tygodni doskonałe
umiejętności w zakresie wpatrywania się w szklaną kulę.
Za kryształ służyło nam szkło powiększające w kształcie przycisku
do papieru. Leżało na ciemnym suknie i patrzyliśmy w nie, ilekroć
pragnęliśmy ujrzeć jakieś miejsce lub osobę. Najlepsze rezultaty
osiągaliśmy wówczas, gdy koleżanka, wpatrująca się w szkło,
jednocześnie dotykała palcami listu lub jakiegoś innego przedmiotu,
będącego kiedyś w bezpośrednim kontakcie z osobą, którą moja
przyjaciółka pragnęła teraz ujrzeć w szklanej bryle.
W ten sposób ujrzeliśmy w szkle kilku naszych wspólnych
znajomych. Napisaliśmy do nich, pytając, czy ich „szklane”
wizerunki i pewne widziane przez nas zdarzenia zgadzają się z
rzeczywistością. Chcieliśmy tą metodą sprawdzić słuszność i
wiarygodność naszych doświadczeń. Okazało się, iż obrazy w szkle były
, zadziwiająco dokładne. Widzieliśmy, na przykład, jednego z naszych
znajomych, jak podchodzi do tunelu górniczego z kamerą i
statywem. Usiadł i czytał coś z małej, czarnej książki, dopóki
górnicy nie zaczęli wychodzić z kopalni. Wówczas zrobił
im kilka ujęć i odszedł. Jest to doskonały przykład scenki widzianej
na odległość, ludzi i wszystkich ich czynności. Wszystko widziane z
idealną dokładnością z odległości około 500 mil. Wydarzenie i
pojawienie się jego obrazu w szkle miały miejsce w tym samym czasie.
Kiedy opuściłem Lovelock, codziennie otrzymywałem od mojej
znajomej listy, w których opowiadała mi, co robiłem każdego
ranka tuż przed określoną godziną. Dokładnie opisywała miejsca i
ludzi, których widziałem. Zauważyłem wówczas pewien
szczegół: gdy zjeżdżałem do kopalni, jej wizja w szkle
najwyraźniej nie podążała za mną, obraz zatrzymywał się na
powierzchni i pokazywał wejście do szybu. Niebawem niknął zupełnie.
 
Komentarz:
Zanotowano przypadki dowodzące, iż duchy osób zmarłych mogą
mieć udział w tworzeniu i pokazywaniu obrazów widzianych w
kryształach. Najbardziej interesujący opis takiego przypadku
zaprezentował F. Fusedale na zebraniu Towarzystwa Dialektycznego.
Otóż zastał on swoje dzieci na tym, iż wpatrywały się w
srebrną bombkę z choinki wigilijnej, odkrywszy przypadkowo, że
potrafią dostrzec w niej jakieś obrazy. Dzieci umiały wyczuć obecność
przyjaznego ducha, który wywoływał im te wizerunki. Scenki w
kuli przedstawiały dalekie kraje i krajobrazy ze świata duchowego –
tak twierdziły dzieci. Rodzice również widzieli owe obrazy.
Niebawem ktoś stłukł kulę. Wówczas duch usłużnie pokazywał
ruchome i kolorowe obrazki na białej ścianie w pokoju. Rodzice byli
pod wrażeniem scen z arktycznych krain, w których ludzie i psy
ruszały się jak żywe. Wśród zwałów kry lodowej widzieli
uwięziony statek.
W krysztale można również zobaczyć wiadomości pisane.
Wpatrywanie się w kryształ i podróże astralne są ze sobą w
jakiś sposób związane. Widać to wyraźnie w sytuacjach, kiedy
najpierw obserwator dostrzega w krysztale jakieś odległe miejsce, a
następnie poszukuję go w rzeczywistości, tak jakby ktoś przechodził z
pokoju do pokoju i patrzył, jakie rzeczy i jacy ludzie znajdują się w
rozmaitych pomieszczeniach wielkiego domu.
Obrazy mają właściwości widziadeł sennych. Często obserwator ma
wrażenie, że bezpośrednio i z bliska ogląda wydarzenia, ą nawet że
stoi w środku akcji. W opracowaniach na temat wizji w szklanych
kulach zanotowano też inne ciekawe spostrzeżenie. Otóż były
takie przypadki, że operator wyobrażał sobie jakąś scenę czy
zdarzenie. Z owego wyobrażenia wyłaniała się wizja w formie obrazu w
krysztale, a akcja wydarzenia rozwijała się dalej samoistnie. W ten
sposób autorka powieści potrafiła wyobrazić sobie jakąś scenę
otwierającą książkę, którą zamierzała napisać. „Kiedy
scena wyłoniła się już w szkle, pisarka siadała i patrzyła, jak
wymyślone przez nią postacie powieściowe powoli same postanawiają
„odgrywać” nie napisane i nie zaplanowane rozdziały.
Kilka lat temu w Hollywood mój znajomy, jeden z najlepiej
wówczas płatnych scenarzystów, powiedział mi, iż jego
umiejętność produkowania tak dużej ilości materiału filmowego polega
w gruncie rzeczy na sztuce rozpoczynania fabuły. Gdy tylko wymyśli
początek, siada spokojnie przed gładką ścianą i patrzy na nią, dopóki
nie pojawią się tam obrazy i nie zaczną się przesuwać na wzór
taśmy filmowej aż do końca. Wtedy dopiero zapisuje w formie
scenariusza wszystko to, co widział.
Musimy zatem uczynić wyraźne rozróżnienie między trzema
rodzajami obrazów pojawiających się w krysztale lub na białej
ścianie:
1. Obrazy podobne do snów, przedstawiające odległe miejsca
i sceny (lub też przyszłe zdarzenia).
2. Obrazy wyraźne, wywoływane przez duchy. Widziane są
równocześnie przez wiele osób. Są bardziej obiektywne
niż wrażenia i senne widziadła o dużym stopniu subiektywności.
3. Obrazy płynące całkowicie z wyobraźni, lecz oparte na tworzeniu
ukształtowanych myśli, które następnie służą do wywoływania
odbić w krysztale. Nie mają one odniesienia do rzeczywistych miejsc i
odległych wydarzeń ani do przyszłych faktów i sytuacji.
Nie wiemy nic pewnego o właściwościach substancji, z której
utworzone są obrazy, widziane równocześnie przez kilka osób.
Prawdopodobnie jest to materia podobna do tej, z której
powstają ukształtowane myśli, to znaczy do substancji ciała
widmowego. O niej i o jej związku z ektoplazmą będziemy mówić
później.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
TI 99 08 19 B M pl(1)
ei 05 08 s029
Wyklad 2 PNOP 08 9 zaoczne
Egzamin 08 zbior zadan i pytan
niezbednik wychowawcy, pedagoga i psychologa 08 4 (1)
Kallysten Po wyjęciu z pudełka 08
08 Inflacja

więcej podobnych podstron