Jan Brzechwa Przeciw cholerze


Jan Brzechwa
OPOWIASTKI I HUMORESKI
PRZECIW CHOLERZE
Dorocznym zwyczajem w Warszawie wybuchła epidemia cholery. Reporterzy gazet
codziennych bez różnicy zapatrywań i poglądów politycznych dzień i noc opisywali
po 5 marek za wiersz wypadek zachorowania na cholerę, który miał miejsce w nocy
o godzinie 3 minut 45, dnia trzeciego czy ósmego bieżącego miesiąca na ulicy takiej
a takiej.
Warszawa, tak wrażliwa na wszelkiego rodzaju nowości, przejęła się do głębi nowym
nieszczęściem, jakie zawisło nad ukochaną stolicą.
Powstały w przeciągu dwu dni cztery towarzystwa propagandy antycholerycznej,
które niesłychanie energicznie i ofiarnie zabrały się do pracy. Przede wszystkim więc
w porozumieniu z Ministerstwem Zdrowia wydrukowano w dziesiątkach tysięcy
egzemplarzy płomienne odezwy, jak na przykład: "Nie pić surowej wody", "Brudne
ręce to cholera" itp. Z hasłami tymi przystąpiono do roboty.
Ministerstwo Handlu i Przemysłu sprowadziło z Ameryki sto tysięcy umywalni, które
zostały poustawiane na wszystkich rogach ulic i każdy przechodzień był chwytany
przez urzędujące przy umywalniach panie, które mu przemocą myły ręce na
poczekaniu za opłatą zaledwie stu marek. Przez ofiarne zrzeszenie starych dewotek
zostały również wybudowane baraki, na których widniały ogromne szyldy "Tu woda
przegotowana", gdzie można było dostać pastę do obuwia oraz cykorię.
Ministerstwo Zdrowia, znając dobrze lekkomyślność warszawiaków postanowiło
uniemożliwić im picie surowej wody, a to drogą przegotowania wody w Wiśle za
pomocą podkopu i przeprowadzenia pod jej łożyskiem ogrzewania centralnego.
Roboty te zajęły bardzo dużo czasu, a epidemia tymczasem szerzła się w
zastraszającym tempie. Postanowiono więc przedsięwziąć środki jak
najenergiczniejsze. Został tedy wydany dekret głoszący, że śmiercią karany będzie
ten, kto spróbuje wymyślać innym, używając słowa "cholera", gdyż mogło to
prowokować epidemię. Nadto specjalne komisje sanitarne chodziły po wszystkich
mieszkaniach, dokonując szczepień. Ponieważ jednak skutki były częstokroć zgoła
nieprzewidziane, Ministerstwo Pracy w porozumieniu z Ministerstwem Oświecenia
wydało rozporządzenie, ażeby wskutek spuchnięć, jakie wywołuje szczepienie, nie
dokonywać go na tych organach, które danemu osobnikowi są potrzebne do pracy.
Tak więc malarzom nie wolno było szczepić się w rękę, którą malują, tragarzom w
plecy, na których dzwigają ciężary, a posłańcom w nogi. To samo miało być
zastosowane do urzędników państwowych, którzy siedzą przy biurkach. Sytuacja
pogorszyła się nieco, gdy wyszło na jaw, że wszystkie zapasy surowicy zostały
wyczerpane.
Zażegnano klęskę dzięki ruchliwości Ministerstwa Przemysłu i Handlu, które zakupiło
we wszystkich instytucjach bakteriologicznych kontynentu produkcję surowicy
antycholerycznej na przeciąg trzydziestu lat, płacąc w złocie. Po dokładnym
obliczeniu okazało się, że dla dostarczenia całej zakupionej surowicy należałoby
przewozić dziennie dwieście wagonów, co przerażonym mieszkańcom wydało się
cyfrą niezmiernie małą, tym bardziej, że dzięki sprężystości kolei państwowych i ich
ministerstwa przewieziono 25 ampułek surowicy, po czym nastąpił strajk przeciw
cholerze wszystkich kolejarzy.
Wówczas założono w kraju dziewiętnaście wielkich zakładów i zaczęto w nich
wyrabiać szczepionkę. Produkcja posuwała się zupełnie niezle, okazało się jednak,
że wszyscy są już szczepieni, na to zaś, aby wspomniane zakłady nie poniosły
bankructwa, należałoby szczepić każdego mieszkańca bez różnicy wieku i płci, a
zwłaszcza narodowości, co najmniej sto razy.
Zostały więc wydane odnośne zarządzenia, że tym, którzy nie wylegitymują się ze
stu szczepień, nie wolno: żenić się, jadać mięsa, chodzić do kina, jezdzić kolejami i
tramwajami, mówić po francusku, czytać "Rzeczypospolitej", palić papierosów oraz
nosić dekoltowanych sukien.
Zarządzenia te niezmiernie poskutkowały, co zwłaszcza można było zauważyć u
niewiast, które każąc sobie szczepić o pięć cali poniżej obojczyka, dzięki puchnięciu
ciała formowały odpowiednio swe biusty i zdarzały się nawet wypadki, gdy wyschłe
stare panny robiły sobie w tym celu po dwa tysiące szczepień, nie zawsze z dobrym
skutkiem.
Całe zastępy skautów amerykańskich, bawiących w Warszawie, pragnąc dopomóc
biednej ludności, wyjadały wszystkie surowe owoce, aby osłabić epidemię pomiędzy
Polakami.
Dla skuteczniejszej walki z klęską urządzono na ten cel dwadzieścia wieczorów
tańcujących i jedną redutę, oraz wygłoszono sto publicznych prelekcji o tym, jak
trzeba myć ręce i gotować wodę.
Ministerstwo Aprowizacji, idąc na rękę rządowi, we wszystkich składnicach miejskich
zamiast chleba, mąki i cukru wydawalo na kartki szczepionkę i sublimat, co
niezmiernie dobrze wpłynęło na stan zdrowotny miasta.
Po pół roku statystyka stwierdziła, że w ostatnich sześciu miesiącach nie zauważono
ani jednego wypadku cholery, wobec czego w rocznicę dwóchsetnego szczepienia
wyprawiono bal w salach redutowych, na którym pito surową wodę, gdyż nie było już
żadnych obaw zasłabnięcia.
Staraniem Ministerstwa Kultury i Sztuki na placu Saskim wzniesiono posąg z drzewa
wagi 1290 pudów, na którym widniał napis: "Cholera do cholery". Po czym zaczęto
szczepić tyfus, szkarlatynę, dyfteryt, dżumę i wszystkie inne możliwe choroby dla
zapobieżenia epidemiom.
W Sejmie powstała Partia Choleryków, którzy domagali się szczepienia tej choroby
niektórym posłom. Sprawy te tak pochłonęły całą Izbę, że jednogłośnie
postanowiono odłożyć głosowanie nad konstytucją na czas, aż ustanie epidemia
szczepienia, która, jak się okazało, była znacznie niebezpieczniejsza od wszystkich
epidemii.
Sprawy te stały się szczególnie aktualne, gdy pewnego dnia odebrało sobie życie
kilkunastu posłów, którzy powiesili się z rozpaczy, że nie mieli już nic do
zaszczepienia.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jan Brzechwa Czerwony kapturek
Jan Brzechwa Stryjek
Jan Brzechwa Żaba
Jan Brzechwa A głupiemu radość
Jan Brzechwa Astma
Jan Brzechwa?jki dla dorosłych
Jan Brzechwa Rzepka literacka
Jan Brzechwa Śledzie po obiedzie
Jan Brzechwa Sójka
Jan Brzechwa Pąsowa suknia
Jan Brzechwa Szelmostwa lisa witalisa
Jan Brzechwa Dwie gaduły
Jan Brzechwa Alamakota
Jan Brzechwa Amerykański pojedynek
Jan Brzechwa Wiec wariatów
Jan Brzechwa Foka
Jan Brzechwa Pożegnanie z bajką
Jan Brzechwa Żółw
Jan Brzechwa Człowiek i perła

więcej podobnych podstron