Ebook Swatla I Cienie Netpress Digital


Bronisława Ostrowska
ŚWATAA I
CIENIE
Konwersja: Nexto Digital Services
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej
zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Nexto.pl.
Spis treści
A KIEDY ĆMY WIECZOREM O SZYBY
AOPOC...
ALEJ BZÓW
BAŚC O TRZECH SIOSTRACH
BOGDAJEM...
BOŻ
CUD-KRÓLEWNA
CZEREŚNIE
DZIECICTWO
DAUGI PRZERWANY PEREA SZNUR
AJACCIO
ANIOAOM DyWIKU
BIAAA GODZINA
BOŻA KRÓWKA PO TRAWIE SI
WSPINA...
CHUSTY OFIARNE
CICHE SZCZŚCIE, NAJLEPSZE NA
ZIEMI...
CZEMU TY SI ŚMIEJESZ, NIEBO...
DRZEWA
DZIEDZILIA
ECHA PIEŚNI ŻYWOTA WIECZYŚCIE
POWROTNE!...
4/112
FORTEPIAN SI SKARŻY I PAACZE...
INWOKACJA
JESIEC
KOAO ŚWICONEJ KREDY
LANDA
MACIERZYCSTWO
MACIERZYCSTWO
NA KASZTANACH SREBRNE PKI...
NA TAFL MORZA BAKITN...
NOC MIEJSKA
O, KOLOROWY UPIORNY UAANIE...
ILEŻ TSKNOTY, ŚWIATAA I LOTU SI
SKAADA...
JEGO KRWAWY RUBIN W
PIERŚCIONKU...
JUR
KSIENI TSKNOTA
LASY
MENUET
NA RAN SERCA ŚNIEG PADA...
NIE BÓJ SI MNIE - PRZYJD
POGODNIE, AAGODNIE...
O SKWITNIJCIE, CZARNE KRZYŻE
CMENTARNE...
ODCHODZCEMU ŻYCIU
PRZEDŚMIERTELNA SPOWIEDy...
ODDECH MORZA
5/112
OKIENNEJ RAMY KRZYŻ...
OSTATNI MODREJ FALI PAACZ...
OTWÓRZ, JANKU!
PAJK
PRACA
PRZED MADONN
RUINY
SIENKIEWICZ
SNOBOM
OGNISKO
OKWIT
OTO W PIELGRZYMSTWIE, JAK
OKOWNY OAÓW...
OŚMIORNICA
POGODA
PROM
PRZEDWIECZERZ
SIEJBA GROBÓW
SIEWNA
SZCZŚCIE
TANCERKA Z KAMBODŻY
TEN SAM KWIATOWY SEN...
TYLE GODZIN PRZEDE MN...
UPIÓR
WIOSNA
WOAAAAM PTAKA DZIKIEGO, BY
PRZYSZEDA JEŚĆ MI Z RK...
6/112
WRÓŻ SOBIE, WRÓŻ...
WYCHODZ W POLE Z PSEM...
Z RAPTULARZA
ZIELONE ŚWITA
TARTAK SAONECZNY
TYCH, CO NA PIKNYM KAAMSTWIE
SPARLI ŻYCIA CHWAA...
TSKNOTA
WIDZIEĆ KREW ŚCIEKAJC
ŻAOBIONYM...
WIOSNA 1915
WRACAJ, WRACAJ PUAKI...
WSCHÓD KSIŻYCA
Z PANOPTICUM
ZIARNO
ZOSTAWCIE WY MNIE W SPOKOJU...
AÓDy MOJA
ŚMIERĆ
ZBUDOWAAAM JASN CHAT
ŚPIEWANKA IV
ŚPIEWANKA V
WIANKI MOJE, WIANKI...
ŚPIEWANKA VIII
ŚLUBOWANIE
ŚNIENIE
ŚWIATY
ŚWATAA I CIENIE
Bronisława Ostrowska
A KIEDY ĆMY
WIECZOREM O SZYBY
AOPOC...
A kiedy ćmy wieczorem o szyby łopocą,
A serce pierś rozrywa niespokojnym biciem -
Czy wiesz, co mały świerszczyk gra w kominie
nocą?
Czy wiesz, że to bez ciebie życie nie jest życiem?
ALEJ BZÓW
Kiedy niebo lazurowe
Kryształową świeci głębią,
Tam, gdzie bujne bzy liliowe
Niby sina mgła się kłębią,
Chciałabym ja iść...
Szłabym w słońca złotej toni,
W złotych pyłów zawierusze,
Słuchająca bzowej woni,
W bzów patrząca pióropusze,
W ich skłębioną kiść...
Wtedy mnie by się wydało,
Że słonecznych skier zawieje
Pochłonęły mnie już całą!
Że ja w bezmiar olbrzymieję
Pozłocistą mgłą,
Że już krążę w złotym pyle,
Że się wtapiam w woń i słońce,
Ginąc w woni jak motyle
Oszalałe i mdlejące,
Co z rozkoszy mrą...
BAŚC O TRZECH
SIOSTRACH
Posłał siostry trzy pan w babie lato na łan:
Która nici najwięcej umota,
Tej dostanie się korona złota -
Tej dostanie się korona złota.
Strój se godny ma zwić ta, co panią chce być:
Niechaj szatę z pajęczyn uszyje,
Jakiej oko nie znało niczyje -
Jakiej oko nie znało niczyje...
A jesienny był czas, i z wiatrami nad las,
By ze szatek anielskich len biały,
Pajęczyny we słońcu latały -
Pajęczyny we słońcu latały.
A świt modry już wszedł nad polami w mgle het,
Trzody z rykiem ciągnęły pod zorzę,
I żurawie leciały za morze -
I żurawie leciały za morze.
Więc najstarsza z trzech dziew siadła w cieniu śród
drzew,
Pajęczyny zbierała te siwe,
Co upadły na łąkę, na niwę -
Co upadły na łąkę, na niwę.
A weśrednia w ten czas szła na wygon pod las;
10/112
Obaczyła z fujarką pastucha,
Więc przysiadła opodal a słucha -
Więc przysiadła opodal a słucha.
A najmłodsza szła w krąg wśród ugorów i łąk;
Obaczyła sznur długi żurawi,
Jak we słońcu jesiennym się pławi -
Jak we słońcu jesiennym się pławi.
Za ptakami tak szła po ugorach by mgła,
Aż zjaśniała po sobie od słońca,
Za ptakami na wyraj lecąca -
Za ptakami na wyraj lecąca.
A gdy skończył się dzień i na pola zszedł cień,
Powracały trzy siostry do chaty,
Że to jedzie królewicz bogaty -
Że to jedzie królewicz bogaty.
Starsza przodem w dom szła; kłębek nici już ma,
Więc po drodze się cieszy i chlubi,
Że ją właśnie królewicz poślubi-
Że ją właśnie królewicz poślubi.
I weśrednia szła z nią; oczy żarem jej skrzą,
Nie zbierała z pastuchem pajęczyn,
Myśli jeno o dniu swych zaręczyn -
Myśli jeno o dniu swych zaręczyn.
A najmłodszej to w krąg u korali i wstąg
Nitki lśnią jak haft słońca bogaty;
I tak wraca świecąca do chaty -
I tak wraca świecąca do chaty.
11/112
Pan przyjechał na dwór do rodziców trzech cór,
A że młodsza najpiękniej rozkwita,
Więc się do niej obraca i pyta -
Więc się do niej obraca i pyta:
"Takaś piękna jak cud! słońcem świecisz od wrót!
Czyś pajęczyn zebrała już wiele?
Czy nam, kraśna, zagrają w kościele -
Czy nam, kraśna, zagrają w kościele?"
Lecz ta oczy w dal śle, ani słuchać go chce:
"Miałam z bliska to słońce złocone,
Schowaj, panie, twą złotą koronę -
Schowaj, panie, twą złotą koronę!"
Więc przed średnią pan wstał, złoty pierścień jej
dał:
"Ty mi będziesz kochanką i żoną,
Kraśna dziewko, już tak ci sądzono -
Kraśna dziewko, już tak ci sądzono."
Lecz ta, płonąc by mak, odpowiada mu tak:
"Niechaj siostra ci żoną ostanie,
Ja innego miłuję już, panie -
Ja innego miłuję już, panie.
Chcę w chałupie z nim żyć, z ust mu słodkość chcę
pić:
On mi śpiewa za wsią na wygonie
Pasający tam bydło a konie -
Pasający tam bydło a konie..."
Pan odwrócił swój wzrok i ku starszej szedł krok,
12/112
Lecz miał lica okrutnie zsępione,
Bo nie była urodna na żonę -
Bo nie była urodna na żonę.
Uśmiechnęła się doń i podała mu dłoń,
Kłębek ręką trzymała już drugą.
Żyli z sobą szczęśliwie i długo -
Żyli z sobą szczęśliwie i długo.
BOGDAJEM...
Bogdajem rosła jako krzaki głogów
W słonecznym złocie
Albo wykwitła wśród pustych rozłogów
Jako stokrocie.
Bogdajem była jako brzoza biała
Liście rozwiała
Lub pokraśniała wśród leśnej gęstwiny
Jako kaliny.
Bogdajem była dziewanną tą złotą,
Słońca pieszczotą,
Albo wyrosła jak kwiecie kąkolu
We szczerym polu.
BOŻ
Żyje w sercu człowieczym jakieś jasne bożę,
Co się spod zwału smutków nagle nieraz budzi
I niespodzianie skrzydła rozwija pod zorzę -
Że tedy drobiazg: uśmiech przechodzących ludzi,
Wzrok dziecka, pąk rozkwitły lub przelot motyla
Całe światy radości niewiednie odchyla...
CUD-KRÓLEWNA
Cud-królewna złotowłosa,
piękna jak zorza,
Siedzi w słońcu na tarasach
nad brzegiem morza.
Włosów swoich zwój grający,
warkocz harfiany,
Opuściła na topiele,
na srebrne piany.
I tak siedzi zasłuchana
w słoneczną ciszę,
A warkocze jej grające
fala kołysze.
Modre oczy cud-królewny,
dwa boże gońce,
Wyleciały na niebiosa,
na złote słońce!
Wyleciały jak orlice
śmiałymi loty,
"Ktoś ty, pani, krasą lica
w słońca powodzi?
Ktoś ty, pani, krasą lica
podobna róży,
Która patrząc w oko słońca
płatków nie mruży?
16/112
Otom rozwiał na wsze wiatry
żagle tęskniące,
Szukający oczu jasnych
wpatrzonych w słońce!
Umęczone moje żagle
i serce moje...
Zaż przy twoich stopach, pani,
tęskność ukoję?"
Cud-królewna z swego brzegu
odrzekła smutnie,
A głos dzwonił nad wodami
jak złote lutnie;
"Nie rozumiem ciebie, panie,
ciemne twe słowa!
Noc wieczysta lice twoje
przede mną chowa.
Mrok tajemnic mię otacza,
groza bez końca:
Tęsknię jeno a wyglądam -
nie widzę słońca!
Ślepe oczy ślę na błękit
skargą daremną,
A szumiące wielkie morze
płacze nade mną."
I powracał na głębiny
żagiel - ptak biały
A warkocze cud-królewny
17/112
na falach grały.
CZEREŚNIE
W domu pachną smażone czereśnie,
Osy biją o nagrzane ściany...
W sercu wstaje z daleka, jak we śnie,
Obraz dawno, dawno zapomniany:
Siedzę w cieniu chmielowej altany,
Jest pogodnie, radośnie i wcześnie,
Świeci złotem kociołek miedziany,
A w nim pachną smażone czereśnie.
Walcząc witką z osami złotemi,
Aby która w płyn lepki nie padła,
Patrzę w czerwień wonnego zwierciadła
A w nim widzę - dalekie od ziemi -
Słodkich odbić różowe widziadła:
Wieczną bajkę dziecinnej alchemii.
DZIECICTWO
Pamiętam cichą głowę o włosach jak len
I blade chabry oczu zza rzęs - zdziebeł słomy,
I tych palców śnieżystych drobny splot ruchomy,
I ten głos oddalony i śpiewny - jak sen.
O latarnio magiczna ukochanych scen!
O wy w sadach tonące wiejskie strzeszne domy!
Obrazie jak mgła lotny, jak tęcza znikomy,
Omanie zatracony w gorzkich dalach, hen!
Jak kwiecie groszku z baśni szeptanej przez ciebie
Ożywa me dzieciństwo i rozchyla pąk,
I niesie mię w pachnącej kwiatowej kolebie
W twoich baśni powrotnych czarodziejski krąg,
Pod puchami obłoków na pogodnym niebie,
W zmartwychwstałej najsłodszej pieszczocie
twych rąk.
DAUGI PRZERWANY
PEREA SZNUR
W albumie p. M. K.
Nie wiem, czy piję złote wino,
Czy wiosennego kwiecia pył?
Czuję na oczach bajkę siną...
Wspomnienia jakieś w górze płyną,
Jakby girlandę z duchów wił.
Jak mocno pachną krwawe róże!
Płomień pochodni w dymach drży...
Auny się kładą na marmurze
I łzy z pochodni cieką duże -
Płonące krwawo smolne łzy.
Na biały marmur sypko spływa
Długi przerwany pereł sznur...
Snują się marzeń mdłe przędziwa
I owych pereł struga żywa
Echowym pieśniom daje wtór...
Cienie się włóczą w kątach sali
Pomiędzy kolumn smukły las,
W kielichach wino krwią się pali
I idzie stary sen z oddali -
I siada blady... obok nas...
21/112
Z wolna mi w piersi serce chłodnie,
Kiedy mu patrzę twarzą w twarz.
Księżyc nad morzem lśni pogodnie
I perły płaczą, i pochodnie,
I róże pachną...
AJACCIO
Uwieńczona gajami kwietnych pomarańczy,
Ujęta w gór śnieżystych zazdrosne koliska,
Modrooka zatoka śni jak odaliska,
Pod słońcem, co na falach dżdżem Danai tańczy.
Wesoły zefir lekko białe żagle niańczy;
Cicha woda jak turkus umarły połyska;
Od górskich hal niekiedy spiekło wrzosowiska
Dyszą nagłym powiewem woni opętańczej.
Wzdymaj się, lotny żaglu! Spiesz ku brzegom,
łodzi!
Widzisz te domy białe wśród kwiecia powodzi,
Przyczajone jak stado gołębi na łanie?
Tu mieszka szczęście. Cicho! Wciąż senniej i
słodziej
Płyniesz w czar miłowania... Zali wzrok cię zwodzi?
To kaplica umarłych. Wieczne spoczywanie...
ANIOAOM DyWIKU
Anioły dzwięku zaklęte w dzwonach,
Śpiewają w głos;
Na pozłocistych zbożnych zagonach
Ciężki zadumą o przyszłych plonach
Kłoni się kłos.
W żalu głębokim w dłonie się chyli
Pobladła twarz,
Wszystko się stapia w błysku tej chwili;
Czym my to byli? Co my to śnili?
Żywocie nasz...
Czemu w wieczornej żniwa godzinie
Nie niesiem nic?
Coś o zasłudze śniłam czy winie -
A jak sen próżny, to wszystko ginie
Sprzed moich lic.
Rodzeństwo moje, anioły dzwięku,
Grające z wież!
I moje serce Pan dzierżył w ręku,
Zanim je strącił, drżące od jęku,
Na ziemski ścież.
Przepoił całe pieśnią w błękicie
Niebiańskich pól,
Aby harmonii onej odbicie
Poniosło w ludzkie łono i życie
24/112
I w ludzki ból.
Pieśń swej miłości biło dzień cały
Serdeczną krwią,
Ale się bicia w głos nie rozgrały:
Próżno jej dzisiaj wasze hejnały
Do wtóru zwą.
Anioły dzwięku! wy mnie rozgrzeszcie,
Mnie - niemy dzwon,
I pieśń miłości z ziemi zabierzcie,
Gdzie, wolna życia, znajdzie nareszcie
Stracony ton.
BIAAA GODZINA
I
Zszarzały klombów płomienne rabaty,
Zgasł żar nasturcji i szkarletów krew -
I nagle widać tylko białe kwiaty
Pod ścianą mrocznych drzew.
Gwiazdy zabłysły w gałęziach topoli.
W białych tytoniach krążą szare ćmy -
Pamięć nie boli i życie nie boli...
Srebrne są kwiaty i gwiazdy, i łzy.
II
Zapaliły się okna we dworze,
W białym dworze, w ganku z winogradem,
Świerszcze strzygą tak mocno - mój Boże -
Gwiazdy świecą w niebie takim bladem.
Płynie woda, płynie srebrna woda
Pod księżycem z daleka - z daleka...
Czego szkoda ci? czego ci szkoda?
Że ta rzeka - ucieka?
A jeżeli ja ciebie, jedyny,
Pokocham, pokocham na nowo,
U nóg się twoich położę
Tą jesienią gobelinową.
Roześmieję się w orzechach łuskanych,
26/112
Zacałuję w miodowych plastrach,
Zapłaczę w jaśminowych perłach
I w białych astrach.
I rozważę w ciężkich słonecznikach,
I zakrwawię w jarzębinach na strzesze,
I ziarnem z cienistych spichlerzy
Odchodzącego - rozgrzeszę?
BOŻA KRÓWKA PO
TRAWIE SI WSPINA...
Boża krówka po trawie się wspina;
Dąży w górę - radosna, niezgrabna;
Raz w raz pada i znowu zaczyna -
Lśni jej szatka jedwabna.
Ale wreszcie gdy stanie u szczytu
Ominąwszy wszystkie zdziebeł sidła,
To się śmiało rzuca w głąb błękitu,
Jakby nagle poczuła swe skrzydła.
Boża krówko! O Baśni daleka...
Pomnę jeszcze, jak z drżeniem tęsknoty
Wzrokiem dziecka śledziłam twe loty
I aż ślepłam, patrząca pod zorze,
By wypatrzeć maleńkie to boże,
Co spragnione jest twojego mleka.
CHUSTY OFIARNE
Na rozdrożnym krzyżu wiszą chusty.
(Jezu gwiezdny, zmiłuj się nad nami!)
Chusty ofiarne, lniane,
Czekające chusty Weroniki,
Całowane gorącymi usty,
Zawieszone na twój czarny krzyż,
Ex voto.
Duszo sieroto,
Śnisz?
Noc taka cicha, cicha,
Strzyże świerszczowy chór,
Aąka wilgocią dycha
I duma czarny bór
W dali...
Jedyna kędyś w chmurach się pali
Gwiazda,
Po rowach krążą świetliki
I puszczyk leci do gniazda...
- Śnisz?
Twojeż to chusty?
Przylgnęłaś do nich usty
I łowisz okiem rozpaczy
Przelotne blaski,
Jakie rzuca na nie księżyc zza chmur.
29/112
- Czekasz łaski?
Czekasz tego, co przyjdzie i przebaczy,
I nie złamie łamiącej się trzciny,
Nie odtrąci rozpacznego ludu,
A oblicze swojej zbawczej męki
Na twojej chuście złoży?
Czekasz błogosławiącej ręki,
-Przed którą duch się korzy -
- Żebrzesz cudu?
Było ci, duszo, iść
Jak Ruth w pogodny dzień
Na łan
I żąć,
I zbierać plonów pokłosie.
Było ci konew wziąć
W pogodne rano
I czerpać wodę zródlaną
Z tysiącem słonecznych drżeń!
A tedy po rannej rosie
Szedłby ku tobie Pan
I dłoń położył na czole
Jasną...
- A ty? a ty?
Nie było ciebie stać
Na Bożej Zgody wolę
I cichą gwiazdę własną,
Świecącą spoza chmur
30/112
Na czekającą brać -
Nie było ciebie, duszo, na czyn królewski stać.
Ani na oną moc,
By w życia gorące południe
Znijść w własnej doli głąb
Jak w mroczną studnię,
Której otchłanny ziąb
Straszy dzieci ciągnące wiadra sznur.
Godziny twego żywota
Przepływały jako chmury ponad tobą
I nie uderzyły w grom.
Zmurszały szczęścia dom
Wieje próchna świecącą żałobą,
Zżęta przez innych niwa twoja złota,
Z wyschłej zrenicy studni wyjrzał szary cień
- Ślepota -
Minął twój dzień
I oto mija noc.
- O śnij:
Może polami pustemi,
Kędy prężą się bruzdy na kształt żmij,
W pomroce
Szedł twej tęsknoty Bóg
I krzyż swój ciężki wlókł
Po ziemi...
Może ci rzucił miłosierdzie cudu,
A ty go nie dojrzałaś w ciemności i we łzach.
31/112
- Słyszysz, jak ci serce łopoce?
A może krzyż rozdroża
Pod twoich łez ulewą
I znojem trudu
Wystrzelił w czarodziejskie, zaświatowe drzewo
Aż pod błękitów dach...
Może tak przepoiła go twych bólów krew,
Że rozpali go w Mocy gorejący krzew,
Wstająca zorza...
A on rozpostrze opiekuńcze dłonie
W dal,
Ponad ugór pusty,
Ponad drogi rozdrożne i tułacze,
Nad ludzki żal
I rozpacze,
I łódz żywota twego, co w bezmocy tonie,
Świecąca żaglem ofiarniczej chusty.
Cyt...
Kędyś w bezmiernej oddali się czyni
Świt.
Topole, jak kolumny strzaskanej świątyni,
Obrzeżyły twoją drogę tułaczą:
Słysz, w liściach wiatr łopota,
Drzewa płaczą -
Rosa opada z liści.
Powstaje pożoga złota
Nowego dnia:
32/112
Nowy dzień nowym żywotom się iści,
Precz ciebie gna!
Na krwawym tle pożogi,
Spod zwitych chust zawoja
Majaczy
Czarny krzyż:
Oto ofiara twoja,
Pogardzona jako łachman żebraczy.
Jeszcze śnisz?
Idz, idz!
Na twe pokutne, niewolnicze drogi
Idz!
Zawodne gniazdo wić
Pośród płonących strzech,
Po borach szukać ech,
Po bagnach gonić ogniki...
Idz! idz!
Ostaw nietknięte cudem chusty Weroniki,
Nadaremnej ofiary żywota
Zszarzały łach.
CICHE SZCZŚCIE,
NAJLEPSZE NA ZIEMI...
Ciche szczęście, najlepsze na ziemi,
Idzie w słońcu drogami polnemi
I litosnym się śmieje uśmiechem
Nad człowieczym cierpieniem i grzechem.
Ciche szczęście, najlepsze na ziemi!
Czyś ty nie szło drogami błędnemi?
Tu są pola pod klęską i gniewem,
Kul posiane śmiertelnym posiewem.
Ciche szczęście, najlepsze na ziemi!
O, pójdz w słońcu drogami krwawemi
I na oczy krwią ślepe, w udręce,
Kładnij kwietne, słoneczne twe ręce!
CZEMU TY SIŚMIEJESZ,
NIEBO...
Czemu ty się śmiejesz, niebo, niebo
Lazurową pogodą radosne?
Wszyscy moi pod skrwawioną glebą,
Z której kwiaty wywołasz na wiosnę...
A ty do mnie uśmiechasz się, niebo?
Co ty do mnie szeptasz, rzeko, rzeko,
Co pluskotasz wesoło mej łodzi?
Moje szczęście uciekło daleko
Jak twa fala, co w morze uchodzi...
I nie wróci tu już nigdy, rzeko!
Co ty szumisz do mnie, lesie, lesie,
Co powiadasz mej wielkiej tęsknocie?
Moje złudy chłodny wicher niesie
Jak twe liście w konającym złocie...
Ale one nie odkwitną, lesie!
Cóż ty mi się kłonisz, pole, pole,
Cóż się chylisz witalnymi kłosy?
Pożegnałoś idącą mą dolę
Z wyżartymi oczyma od rosy,
A mnie witasz - a mnie witasz, pole?
O wy - pole, rzeko, lesie, niebo!
Ja nie wrócę w sny wasze kochane
35/112
Aż się sama stanę dżdżem i glebą,
Aż się sama już na wieki stanę
Wami - pole, rzeko, lesie, niebo...
DRZEWA
O, któż człowieczym słowem wypowiedzieć zdoła
Tej wiekuistej łaski miłościwy wiew,
Co spływa na gorączką przepalone czoła
Z wniebowziętych wierzchołków wybujałych
drzew?
Któż opowie różane żywota zachwyty,
Które rozkwitła jabłoń na błękicie śni,
Albo w słońcu wiosennym dreszcz brzóz złotolity
Wokół wiotkich gałązek i wysmukłych pni?
Któż wypowie dostojność kwitnącej pogody
W rojnym brzęku harf pszczelnych dumających lip
Pokraśniałych jarzębin dziewicze jagody
Lub sosnowego pyłu oszalały syp?
I wielki spokój dębów, i świerków żałobę,
I kolumnowych topól podobłoczny śmig,
I wszystkich drzew, pór wszystkich radosną oz-
dobę,
I ich wzrostu do słońca wieczny niemy krzyk?
O drzewa! mauzoleów przeszłości kolumny,
Z którymi się nasz żywot niewidzialnie sprzągł!
Wy, kolebki dzieciństwa i starości trumny -
Wierne przez cały życia niewiernego ciąg!
Błogosławione bądzcie, drzewa! drzewa! drzewa!
Błogosławion wasz spokój i cichość, i szum!
37/112
Oto mi waszą chwałą duch stęskniony śpiewa
I ucieka się modlić w wasz ojcowski tum.
DZIEDZILIA
Z pian słonecznych na kłosia powodzi
Krasopani sławiańska się rodzi:
Złotogłowa zbóż pani - pralilia -
Pól gospodza - słoneczna Dziedzilia -
Dziedzilia.
Jako lite makaty bezcenne
Kręgiem kłosie przelewa się senne;
Śnieżne gryki i krasę konicze
Ślą tchów miodnych gorące słodycze;
Złoty łubin pod kwietnym płomieniem
Pęka w słońcu dostałym nasieniem;
I jak wejrzeć pył złoty się wlecze
Skroś błękitnej pogody dalecze -
dalecze.
Pocałunki słonecznej spiekoty
Na pierś niwom rzucają żar złoty!
Pole kłosów rozkoszą omdlewa...
Pole kłosów się kłoni i śpiewa...
Dzwonnych świerszczy żarliwe chorały
W hymn szaleństwa się kołem rozgrały,
Zasię w pieśni ich skwarnej i chwiejkiej
Kadzą ziela balzamne duszejki
I kwitnących zbożowych zdzbeł rzesza
W lotnym wietrze miłosny pył miesza,
39/112
Falująca dreszczami ciężkiemi
Pod nagrzanym, zapiekłym tchem ziemi -
tchem ziemi.
Dziwo cudu nad światem się przędzie:
Legła ziemia w dosytnym obrzędzie,
Wyciągnięta miedz kwietnych ramiony
Ku rozdrożnej gontynie zwalonej,
Gdzie z samotni świętego zwaliska
Jasna boga by płomię wytryska,
By bijące pól serce odwieczne,
By ich pieśnia i skrzydło słoneczne -
słoneczne.
Nad jej głową u niebios podwoi
Złote słońce jak młody bóg stoi
I - porwaną głębokim szafirem -
Opłomienia zwichrzonych gwiazd wirem,
Że w szaleństwie drgającej otchłani
Tan poczyna wieść pól Krasopani,
Krąg ekstazy, co w żarach się siania,
Krąg niezmienny wiecznego kochania -
kochania.
W kształt lotnego złocistych skier leja
Tańczy boga, płomienna zawieja:
Jakby wszystkie kwiatowe opyły
W jeden złoty się tuman stopiły!
Wszystkie wonie, szalone tęsknotą,
Wszystkie luby, co w wichrze się plotą,
40/112
Wszystkie szały i sny, i pragnienia
Zatoczyły się w okrąg płomienia -
płomienia.
Wciąż szaleńszy ich tan i gorętszy
Ku słonecznej potędze się piętrzy:
Jakichś dłoni tęskniących wytryski...
Jakieś tchnienia i szepty, i błyski...
Rozkosz męki, co zda się konaniem,
A wieczystym odkwita zaraniem...
Tan żywota, co z śmiercią graniczy
W nieskończeniu bolesnej słodyczy -
słodyczy.
Coraz wyżej z gontynnych skał grani
W słońce wzbija się tan Krasopani!
Coraz letniej w słoneczne przędziwa
Miłośnicza tęsknica się zrywa!
Aż nad łanów dosytnym omdleniem
W słońce spłynie skrzydlatym płomieniem,
Aż zakryje paiżą słoneczną
Swych dopełnień tajnicę przedwieczną -
Złotogłowa zbóż pani - pralilia -
Miłośnica słoneczna - Dziedzilia -
Dziedzilia.
Koniec wersji demonstracyjnej.
ECHA PIEŚNI ŻYWOTA
WIECZYŚCIE
POWROTNE!...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
FORTEPIAN SI SKARŻY
I PAACZE...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
INWOKACJA
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
JESIEC
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
KOAO ŚWICONEJ
KREDY
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
LANDA
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
MACIERZYCSTWO
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
MACIERZYCSTWO
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
NA KASZTANACH
SREBRNE PKI...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
NA TAFL MORZA
BAKITN...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
NOC MIEJSKA
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
O, KOLOROWY UPIORNY
UAANIE...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
ILEŻ TSKNOTY,
ŚWIATAA I LOTU SI
SKAADA...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
JEGO KRWAWY RUBIN W
PIERŚCIONKU...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
JUR
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
KSIENI TSKNOTA
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
LASY
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
MENUET
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
NA RAN SERCA ŚNIEG
PADA...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
NIE BÓJ SI MNIE -
PRZYJD POGODNIE,
AAGODNIE...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
O SKWITNIJCIE, CZARNE
KRZYŻE CMENTARNE...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
ODCHODZCEMU ŻYCIU
PRZEDŚMIERTELNA
SPOWIEDy...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
ODDECH MORZA
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
OKIENNEJ RAMY
KRZYŻ...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
OSTATNI MODREJ FALI
PAACZ...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
OTWÓRZ, JANKU!
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
PAJK
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
PRACA
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
PRZED MADONN
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
RUINY
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
SIENKIEWICZ
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
SNOBOM
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
OGNISKO
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
OKWIT
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
OTO W
PIELGRZYMSTWIE, JAK
OKOWNY OAÓW...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
OŚMIORNICA
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
POGODA
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
PROM
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
PRZEDWIECZERZ
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
SIEJBA GROBÓW
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
SIEWNA
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
SZCZŚCIE
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
TANCERKA Z
KAMBODŻY
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
TEN SAM KWIATOWY
SEN...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
TYLE GODZIN PRZEDE
MN...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
UPIÓR
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
WIOSNA
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
WOAAAAM PTAKA
DZIKIEGO, BY
PRZYSZEDA JEŚĆ MI Z
RK...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
WRÓŻ SOBIE, WRÓŻ...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
WYCHODZ W POLE Z
PSEM...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
Z RAPTULARZA
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
ZIELONE ŚWITA
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
TARTAK SAONECZNY
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
TYCH, CO NA PIKNYM
KAAMSTWIE SPARLI
ŻYCIA CHWAA...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
TSKNOTA
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
WIDZIEĆ KREW
ŚCIEKAJCNiedostępny
w wersji
demonstracyjnej
WIOSNA 1915
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
WRACAJ, WRACAJ
PUAKI...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
WSCHÓD KSIŻYCA
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
Z PANOPTICUM
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
ZIARNO
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
ZOSTAWCIE WY MNIE W
SPOKOJU...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
AÓDy MOJA
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
ŚMIERĆ
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
ZBUDOWAAAM JASN
CHAT
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
ŚPIEWANKA IV
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
ŚPIEWANKA V
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
WIANKI MOJE, WIANKI...
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
ŚPIEWANKA VIII
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
ŚLUBOWANIE
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
ŚNIENIE
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
ŚWIATY
Niedostępny w wersji demonstracyjnej
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej
zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym Nexto.pl.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ebook Wies I Miasto Netpress Digital
Ebook O Naszej Chwale Netpress Digital
Ebook Wbrew Zamiarom Netpress Digital
Ebook Polskie Szczescie Netpress Digital
Ebook Sztuka Oblapiania Netpress Digital
Ebook Piecdziesiecioletni Mezczyzna Netpress Digital
Ebook Potrawka Z Golebi Netpress Digital
Ebook Pan Zolzikiewicz Netpress Digital
Ebook Szlachcic Mieszczanin Netpress Digital
Ebook Przy Kosciele Netpress Digital
Ebook Rzeczpospolita Poetow Netpress Digital
Ebook Stracona Milosc Netpress Digital
Ebook Ukrainky Z Nutoju Netpress Digital

więcej podobnych podstron