712 21 (2)




712 - Max Freedom Long - "Magia cudów"









Wstecz /
Spis Treści /
Dalej




Rozdział XXI
Jak kahuni za pomocą magii panowali nad wiatrem, pogodą i
rekinami
Legendarne dzieje Hawajczyków wspominają o tym, jak dawni
przodkowie podróżowali z rodzinnych stron, płynąc w wielkich
podwójnych łodziach niesionych przez fale jakąś magiczną siłą.
Ta sama tajemnicza moc pozwoliła ich wodzowi, Hawaii Loa, zobaczyć
połowę obwodu kuli ziemskiej i odnaleźć grupę wysp, które
miały stać się ich nowym domem. Dzięki tej samej magii kierowali
wiatrami i falami morskimi, tak że ich kruche statki nie ulegały
rozbiciu.
Magia pozwalała im również panować nad rekinami i innymi
stworami morskich głębin.
Wszystkie te umiejętności tłumaczono teorią, że kiedy średnie Ja
awansuje na wyższy poziom, aby stać się Wyższym Ja, przechodzi
początkowo coś w rodzaju stażu czy nauki rzemiosła, odgrywając rolę
opiekuna, stróża, czy teozoficznego „ducha przyrody”
nad grupami niższych istot. Duchy owe są siedzibami wyższych
świadomości, których działanie widoczne jest w kryształach,
roślinach, owadach, ptakach, rybach i zwierzętach. Są także źródłem
instynktownej wiedzy, która umożliwia pszczole budować miodowy
plaster, a ptakowi misterne gniazdo.
Ponieważ wszystkie Wyższe Ja są ze sobą w bliskim kontakcie,
prośbę o kontrolę nad pogodą można składać przez swoje Wyższe Ja,
które przypuszczalnie przekazuje ją innemu Wyższemu Ja
rządzącemu aurą w tej okolicy.
Znany był również system bezpośredniego zwracania się do
duchów pogody. Kahuna znający takiego ducha i tym samym
połączony z nim nicią widmowego ciała, po której mógł
wysyłać mu modlitwy, miał możliwość polecenia duchowi swego ucznia i
połączenia go z nim.
 
Przypadek 30
Biały człowiek uczy się panować nad wiatrami
 
Uwagi wstępne:
W opisanym niżej przypadku zobaczymy, że można panować nad pogodą
bez używania bodźców fizycznych, jakie spotyka się w rytualnym
tańcu węża czy w innych tropikalnych tańcach południowozachodnich
Indian.
 
Opis przypadku:
N. S. Emerson, zmarły jakiś czas temu chirurg, był przez jakiś
czas geometrą na Hawajach. Praca zmuszała go nieraz do wyjazdów
w odległe zakątki wysp, gdzie działali jeszcze kahuni, uprawiając
swoje magiczne praktyki. Zaprzyjaźnił się z kilkoma. Jeden z nich,
obeznany z wyższą magią panowania nad aurą, podjął się nauczyć
Emersona swej sztuki. „Polecił” go kilka razy
niewidzialnemu bogu (Aumakua), sprawującemu rządy nad pogodą,
i nauczył go odmawiania modlitwy rytualnej, która miała
przyczynić się do nasilenia wiatru bądź też jego osłabienia.
Kahuni wielokrotnie demonstrowali Emersonowi skuteczność tej
magii, by wpoić mu wiarę w jego możliwości. Przy ich pomocy złożył
odpowiednią modlitwę i czekał na jej spełnienie. Później
doszedł już do tego, że sam myślał o bogu i recytował modlitwę,
otrzymując takie same wyniki jak jego nauczyciel.
Modlitwa nie była skomplikowana. Zawierała sprecyzowane obrazy
myślowe, czyli ukształtowane myśli o pożądanych warunkach pogodowych.
Była głośno powtarzana, przez co stawała się bodźcem fizycznym
skłaniającym niższe Ja do nawiązania kontaktu i przeniesienia
telepatycznej prośby modlitewnej. Słowa modlitwy skierowane były do
„wiatrów z Hilo”. Proszono o to, by małe wiatry
schowano z powrotem w wietrznym balonie, a wypuszczono na wolność
duże wiatry, lub odwrotnie. Nic w tej modlitwie nie wskazywało na
charakter sił zaangażowanych w to zjawisko ani na istotę mechanizmu
owej magii. W magii liczy się zresztą nie tyle, co się mówi,
ile to jak się postępuje z niższym Ja.
Pan Emerson utrzymywał kontakt z Wyższym Ja od pogody przez resztę
życia. Niejednokrotnie przychodzili do niego znajomi z prośbą, by
uspokoił wiatry, gdyż zamierzali wybrać się łodzią na sąsiednie
wyspy. Za każdym razem zapraszano go na coroczne zawody latawców
organizowane przez szkołę dla chłopców w Kamahameha. Proszono
wówczas, by modlił się o wypuszczenie silnych wiatrów z
wietrznego balona, tak aby duże latawce mogły wznieść się w górę.
Rozmawiałem z wieloma ludźmi, którzy sami byli świadkami, jak
po dziesięciu minutach od złożenia modlitwy zadął silny, ostry wiatr.
Nie miałem jednak szczęścia, by widzieć to na własne oczy. A jeśli
nawet Emerson zawiódł kiedykolwiek chłopców na
latawcowych zawodach, to ja o takim wypadku nigdy nie słyszałem.
 
Komentarz:
Sprowadzanie deszczu nie było z reguły częścią magicznych praktyk
kahunów zajmujących się pogodą, a to dlatego, że w odległych
zakątkach Wysp Hawajskich wskaźnik opadów był zadowalający.
Choć trudno sobie wyobrazić, jak za sprawą Wyższego Ja, w
odpowiedzi na rytualne modły, chmury i deszcze tworzą się nagle z
niczego na czystym niebie, to łatwo można dopuścić myśl o jakiejś
kontrolującej pogodę sile, która sprowadza odległe chmury
deszczowe i każe im opróżnić ich zawartość we wskazanym
miejscu.
 
Przypadek 31
Panowanie nad rekinami i żółwiami morskimi
 
Uwagi wstępne:
Gdy przebywałem na Wyspach Hawajskich, nigdy nie słyszałem o
przypadku, by rekiny zaatakowały żywego człowieka, chociaż pożerały
ciała topielców. Rekiny występujące przy skupiskach wysp na
Pacyfiku mają podobno swoje Wyższe Ja, które, gdy tylko chcą,
mogą przybierać postać rekinów. Krąży wiele opowieści o
bliskich stosunkach między ludźmi i poszczególnymi rekinami.
Zdarzało się nieraz, że całe rodziny były blisko związane z
rozmaitymi gatunkami stworzeń i zawierały jakieś magiczne pakty z ich
Opiekuńczymi Wyższymi Ja. Dało to początek pewnej formie totemizmu
przestrzegającego rytuału, że zwierzęta totemu rodzinnego nie były
przez tę rodzinę zjadane.
Zdaje się, że między dziećmi i Wyższymi Ja troszczącymi się o
niższe stworzenia istnieje silne pokrewieństwo. Dzieci często
wykazują naturalne zdolności parapsychiczne i widzą krasnoludki. Na
Hawajach panuje przekonanie, że duchy małych dzieci mogą w pewnych
okolicznościach rodzić się w ciałach małych rekinów i w ten
sposób podtrzymywać związki totemowe między rekinami a
ludzkimi rodami.
(Gdy mowa o wrażliwości psychicznej dzieci i ludów
prymitywnych polegającej na świadomym postrzeganiu Wyższego Ja,
przypomina mi się opowiadanie Mary Austin zamieszczone w jej
autobiografii Earth's Horizons. Jako mała dziewczynka odkryła
istnienie ducha nadświadomości i nazwała go „ja Mary” w
odróżnieniu od „Mary”, która była nią samą.
Potrafiła otrzymywać pomoc od owego ducha nawet w takich drobiazgach
jak przejście po zwalonym pniu przez rzeczkę, czego nie zrobiłaby
samodzielnie. Kiedy była już starsza, dowiedziała się, że Indianie ze
szczepu Piute znają Wyższe Ja i nazywają go Wakanda. czyli
„przyjaciel duszy ludzkiej”. Przez całe życie, gdy miała
jakieś trudności, modliła się do tej „ja Mary” i rzadko
nie otrzymywała pomocy).
Na wyspach Samoa istniał, przynajmniej do 1934 roku, obrzęd, przy
którym dzieci powtarzały zwrotki prostych pieśni i, jak się
zdaje, nawiązywały kontakt z Wyższymi Ja panującymi nad rekinami i
żółwiami z tamtych okolic.
 
Opis przypadku:
W „Geographic News Bulletin” wydanym 10 grudnia 1934
roku George H. Hutchinson, członek National Geographic Society,
przytacza opowiadanie naocznego świadka o rytuale zwanym „wołaniem
rekina i żółwia”, występującym na wyspie Samoa, we wsi
Val Togi.
Miejscowe dzieci i dorośli zebrali się na odprawienie ceremonii.
Później wysłano same dzieci na miejsce, gdzie ląd wcinał się w
morze. Tam recytowały starą legendę o tym, jak książę został
zamieniony w rekina, a księżniczka w żółwia. Śpiewając, dzieci
czyniły gesty przywołania, zapraszania: Po pięciu minutach w
przejrzystej wodzie wśród fal pojawił się mały rekin, może
1,5-metrowej długości. Przez minutę pływał przy brzegu w całej swej
okazałości, po czy zniknął. Niebawem w podobny sposób pojawił
się żółw, pokręcił się przez chwilę i odpłynął z powrotem w
głębiny.
 
Komentarz:
Kahuni zaczynali uczyć dzieci swojego rzemiosła od
najwcześniejszych lat. W wieku 9-10 lat nauka stawała się coraz
intensywniejsza. Kto wie, czy tak wczesne zaznajamianie się z prawami
magii nie ułatwiało niższemu Ja dziecka nawiązywać kontakty z Wyższym
Ja, czyli Aumakua. Może i my, ludzie nowocześni, zaczniemy
kiedyś pobierać takie nauki w dzieciństwie.
Aluzję do takiego postępowania znajdujemy w religii
chrześcijańskiej w słowach Chrystusa: „Pozwólcie
dzieciom przychodzić do Mnie, nie zabraniajcie im tego”.
Znajomość faktu, że kahuni „przedstawiali” swych
uczniów Wyższym Ja od pogody i przyrody, by utworzyć tym samym
łączące nici z materii widmowej między Wyższym Ja a uczniem, ma dla
nas niemałe znaczenie.
Może ten starożytny mechanizm magiczny dał początek idei
charakterystycznej dla rozmaitych religii, że kandydaci na przyszłych
księży muszą przedtem przejść święcenia kapłańskie. Ceremonii tej
dokonują kapłani, którzy już zostali wyświęceni (czyli
„przedstawieni, wprowadzeni”). Gdy więź między kapłanem a
Istotą Wyższą jest już raz ustanowiona, kapłan gotów jest
rozpocząć swą służbę.
W Indiach nadal istnieje rytuał, przez który dokonuje się
tego rodzaju „wprowadzenia”, czyli połączenia nicią
widmową. Nauczyciel postępuje tak, by nawiązać kontakt z Wyższą
Istotą, nawet jeśli nie zna zasady funkcjonowania magicznego
mechanizmu. W pewnym momencie uczniowie czują wyraźnie obecność
Wyższego Ja, doznają „iluminacji”. Rytuał ten przeważnie
zakładał bliski kontakt fizyczny nauczyciela i ucznia, czasem tylko
klepnięcie ręką albo nawet kuksaniec. Być może właśnie dzięki temu
gestowi dochodziło do połączenia ucznia z Wyższym Ja przez widmowe
ciało nauczyciela.
Chociaż sprawy tej nie możemy jeszcze w pełni zrozumieć, to jedno
niewątpliwie jest jasne. Otóż z całą pewnością między ludźmi a
Istotami Wyższymi istnieją jakieś więzi, nici łączące ze sobą dwa
światy. Jest wiele rozmaitych sposobów, które
skutecznie usuwają kompleksy blokujące nam drogę do wyższych poziomów
bytu i które otwierają możliwość telepatycznej komunikacji.
Kiedyś, gdy dzięki procesom eksperymentalnym prowadzonym na dużą
skalę nauczymy się naśladować czynności kahunów, może
znajdziemy sposób, by „zawrzeć znajomość” z
Wyższymi Ja kierującymi niższymi formami życia, pomiędzy którymi
są też pasożytnicze nowotwory prześladujące ludzi. Dzięki owym
Istotom zniszczymy raka i złośliwe narośle. W ten sam sposób
zapanujemy nad bakteriami. Jeszcze niedawno czytałem o kobiecie,
która głośno mówiła do mrówek, chodząc po domu i
wokół niego. Obiecywała, że pozostawi im ogród w
spokoju, byle tylko wyniosły się z mieszkania. To odniosło skutek,
umowa została zawarta.




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
(21 Potencjał zakłócający i anomalie)
980928 21
173 21 (10)
2 21 SPAWANIE MIEDZI I STOPÓW MIEDZI (v4 )
USTAWA z dnia 21 marca 1985 r o drogach publicznych
commercial howto 21
Nyx Password Storage 1 21 readme
21 (206)

więcej podobnych podstron