dyskretni kaowcy z cia










Dyskretni kaowcy z CIA







 
PRZEKRÓJ - 30 LISTOPADA 2010
 
 
RAFAŁ KOSTRZYNSKI

Dyskretni kaowcy z CIA

 
Kto przeniósł stolicę nowoczesnej
sztuki z Paryża do Nowego Jorku? Kto promował Jacksona Pollocka i Marka Rothko?
Amerykański wywiad
 

Zwykle ci, którzy łożą na kulturę, lubią się tym chwalić. No, chyba
że jest to amerykańska Centralna Agencja Wywiadowcza, która w czasie zimnej
wojny wydała miliony dolarów na promowanie amerykańskiej sztuki. Agenci CIA
pomagali artystom, którzy dla przeciętnego rodaka byli uosobieniem samego zła
i zepsucia. Malarze ze szkoły nowojorskiej ulegali nałogom, mieli na ogół
lewicowe poglądy, a płótna wykorzystywali głównie do łamania wszystkich
zasad klasycznego malarstwa. Poważna Ameryka gardziła nimi, wymyślała na ich
temat różne bon moty. Skąd więc w CIA pomysł, by wspierać sztukę Jacksona
Pollocka (alkoholika), Marka Rothko (alkoholika), Willema de Kooninga
(alkoholika ze zwichrowaną psychiką) czy Roberta Motherwella (nie pił tyle,
ale był rozpustnikiem)? - Chciałbym móc powiedzieć, że to dzięki nam świat
poznał abstrakcyjny ekspresjonizm, ale to byłaby przesada - przyznał Donald Jameson, agent CIA, który w październiku oficjalnie
ujawnił, że agencja wspierała malarzy. - My po prostu zauważyliśmy różnicę
między naszym ekspresjonizmem a socrealizmem proponowanym przez Związek Radziecki.
I wykorzystaliśmy to.

Hotentot oraz jajko z szynką

CIA nie miała innego wyjścia. Druga połowa lat 40. to początek wojny
ideologicznej między zachodnim systemem demokratycznym a sowieckim
totalitaryzmem. Wojny na wszystkich frontach. Jankesi chcieli pokazać, że
demokracja jest od totalitaryzmu nie tylko bogatsza, ale też bardziej
zaawansowana technologicznie, lepiej uzbrojona i kipiąca wdziękiem. Na brak
pieniędzy, technologii i broni Amerykanie nie mogli narzekać. Tylko wdzięku
mieli tyle, co Prusowski Ślimak.
Najpierw do promocji amerykańskiej sztuki za granicą zabrał się - zupełnie
oficjalnie - Departament Stanu, który w ramach planu Marshalla kupił 79 obrazów
nowoczesnych artystów, płacąc za nie hurtowo cenę 49 tysięcy dolarów (wyszło
średnio po 620 za płótno). Wśród 47 autorów prac znalazły się wschodzące
gwiazdy amerykańskiego kubizmu, surrealizmu i ekspresjonizmu: Georgia O'Keeffe,
John Marin, Ben Shahn oraz Jacob Lawrence. Cel - pokazać, że USA to nie tylko
samochody, guma do żucia i Hollywood. W 1946 roku kolekcja zostaje podzielona
na dwie części. Większa trafia w formie wystawy do Europy, gdzie zostaje
przyjęta z ogromnym entuzjazmem. Z Pragi ma dotrzeć do Budapesztu i Warszawy,
ale nagle - na początku 1947 roku - zostaje odwołana. Powodem jest wrzenie za
Atlantykiem.
Liga Amerykańskich Artystów pisze w pełnym oburzenia liście do
Departamentu Stanu, że wystawa jest niereprezentatywna. Redakcja magazynu "Look"
publikuje artykuł pod tytułem: "Takie obrazy kupiono za twoje pieniądze".
Prezydent Harry S. Truman ogłasza, że jeśli wystawa przedstawia sztukę, to
on jest Hotentotem. Przewodniczący komisji parlamentarnej decydującej o
rozdziale państwowych pieniędzy pisze w liście do szefa amerykańskiej
dyplomacji George'a C. Marshalla: "Te obrazy to kpina ze sztuki; ośmieszają
nas w oczach innych kraj ów". Prezydent Truman o obrazie Yasuo
Kuniyoshiego "Odpoczywająca dziewczyna z cyrku" mówi, że to styl
malarski "jajko z szynką". Kongresmani zaglądają artystom w życiorysy
i wychodzi im, że 18 było podejrzewanych o działalność antyamerykańską,
co w dobie makkartyzmu oznaczało przeważnie poglądy lewicowe. Eksponaty
trafiają do sklepu z nadwyżkami wojskowymi (!) i rozchodzą się za łączną
sumę 5,5 tysiąca dolarów. Zawstydzony Marshall przyrzeka publicznie, że już
nigdy nie wyda ani centa podatnika na sztukę nowoczesną. Nad tym wszystkim
unoszą się słowa kongresmana z Michigan: "Kubizm chce niszczyć za pomocą zamierzonego
chaosu. Futuryzm - mitem o maszynie. Dadaizm - wyszydzaniem. Ekspresjonizm - małpując to, co chore i prymitywne.
Abstrakcjonizm - kreując burze mózgów. Surrealizm - przez negację rozumu".
CIA załamuje ręce.

Mecenasi sztuki

Wtedy w Agencji pojawia się pomysł, by tych lewicowych dekadentów objąć
dyskretną promocją. Celem operacji było pokazanie amerykańskiej awangardy
na tle radzieckich dokonań artystycznych. Najlepiej nadawali się do tego artyści
ze szkoły nowojorskiej: postępowi, radykalni, nowocześni. Pollock i spółka
budzili zainteresowanie nie tylko swoją twórczością, ale też hulaszczym
trybem życia (rozpusta nigdy nie była w USA uważana za cnotę). Co robi
wychowany w demokracji amerykański artysta awangardowy? Pije, ale i rozwija się,
kwitnie, tworzy nowe trendy. A radziecki? Tylko pije. Świetnie korespondowało to z celem, który przyświecał
CIA od początku jej istnienia - zohydzić światu komunizm.
O pieniądze nie trzeba było się martwić. Fundusze na realizację planu
Marshalla pokrywały wszystko. Gilbert Greenway, agent CIA z książki
"Kulturalna zimna wojna" Frances Stonor Saunders, tak wspomina tamte
czasy: - Pieniędzy mieliśmy tyle, że nie byliśmy w stanie ich wydać. Nikt
ich nawet nie liczył. To było niesamowite!
W 1950 roku w CIA zaczyna działać Wydział Organizacji Międzynarodowych.
Na jego czele staje Tom Braden. - Agencja zdała sobie sprawę, że makkartyzm w
połączeniu z czerstwym filisterstwem sprawia, iż nikt nie uwierzy, że
amerykańska kultura kwitnie - mówi "Przekrojowi" Robert Fulford,
kanadyjski pisarz i eseista, autor artykułów poświęconych wspieraniu artystów
przez CIA. - Tymczasem komunizm stawał się na Zachodzie coraz bardziej modnym
prądem ideologicznym. Trzeba to było odwrócić.
Wydział Bradena zajął się promocją artystów - jazzmanów, śpiewaków
operowych, sponsorował światowe tournee Bostońskiej Orkiestry Symfonicznej.
Agenci działali w firmach przemysłu filmowego, w dystrybucji, wydawnictwach.
Abstrakcyjny ekspresjonizm wspierali hojnie. Gdy w 1958 roku okazało się, że
londyńska galeria Tate nie ma pieniędzy na przeniesienie z Paryża wystawy
"Nowe malarstwo amerykańskie", jak spod ziemi wyrósł milioner Julius
Fleischmann i ogłosił, że z własnej kieszeni zapłaci za transport. "Własna
kieszeń" okazała się oczywiście kieszenią CIA.

Artyści artystom

W CIA nie brakowało ludzi, którzy znali się na sztuce znacznie lepiej niż
kongresmani czy prezydent. Zanim Tom Braden trafił do wywiadu, był
sekretarzem w nowojorskim Muzeum Sztuki Współczesnej. Pracował tam również
John Hay - jeden z założycieli wywiadu. Większość agentów skończyła Yale
albo Harvard. - Promując abstrakcyjny ekspresjonizm, udało im się wytworzyć wśród amerykańskich elit przekonanie, że
dzięki niemu kulturalna stolica świata przeniosła się z Paryża do Nowego
Jorku - tak efekty działania CIA w roli mecenasa sztuki wyjaśnia w rozmowie z
"Przekrojem" Louis Menand, pisarz, laureat Pulitzera. - Słyszałem
opinie, że gdyby nie CIA, artyści ze szkoły nowojorskiej nie byliby dziś
tacy sławni. To przesada. Prawda, że CIA przekazywała nielegalnie pieniądze
na promowanie ich sztuki. Prawda, że wielu wpływowych ludzi uważało Pollocka
za wyraziciela amerykańskich wartości, choć wcale ich nie uosabiał. Ale nie
ma dowodów, że pomoc trafiała konkretnie do niego.
Z tezą, że to wywiad wypromował abstrakcyjnych ekspresjonistów, nie
zgadza się Robert Fulford. - CIA zainteresowała się nimi właśnie dlatego,
że mieli już ugruntowaną pozycję. Wmagazynach sponsorowanych przez agencję
nikt nie pisał pochlebnie o Pollocku.
Czy malarze wiedzieli, że sprzyjają im zupełnie pozaartystyczne czynniki?
To mało prawdopodobne, bo CIA starała się, żeby nic nie budziło podejrzeń. Jak
zareagowaliby, gdyby się dowiedzieli? Trudno przewidzieć. Gdy jeden z założycieli
prestiżowego magazynu literackiego "Encounter" poeta Stephen Spender
zorientował się, że jest ono sterowane przez CIA, odszedł z hukiem. Z kolei
Jerzemu Giedroyciowi czy Konstantemu Jeleńskiemu nie przeszkadzało, że
paryska "Kultura" czerpie z tego samego źródła. Nie ona jedna. Kongres
Wolności Kultury - fasadowa organizacja sponsorowana przez wywiad USA - pomagał
wydawać ponad 20 czasopism docierających do odbiorcy za żelazną kurtyną. Można
się oburzać, że w ten sposób tworzył sztuczny ferment ideologiczny i
manipulował odbiorcą. Ale jeśli efektem tego fermentu są książki Bertranda
Russella, muzyka Louisa Armstronga czy warte miliony dolarów obrazy Jacksona Pollocka, to znaczy, że CIA - być może po raz pierwszy i jedyny w swojej
historii - połączyła przyjemne z pożytecznym. Bo kto pamięta dziś o
socrealizmie?









Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ster Proc Dyskret 6 [tryb zgodności]
dyskretne
Lista zadan nr 3 z matematyki dyskretnej
Baciar jo se?ciar?ciary
c5 9awietlane Cia c5 82o
1 5 podstawowe poj cia prawa?m 2
matma dyskretna 08
Metody odkrywania wiedzy wykład 8 Dyskretyzacja atrybutów ciągłych
Algorytmy Matematyka Dyskretna
R Pr MAP1151 wyklad4 rozklady dyskretne
Dyskretny urok klasy robotniczej
CIA i Solidarność
Podstawowe poj cia KJP

więcej podobnych podstron