Hans Słowiki w aksamitach PROLOG


Walter Hans
SłOwikI
W akSAMITACh
I JEDWabIACh
Z ŻYCIa WIELKICH PRImADONN
PRZEŁOŻYŁ
JULIUSZ KYDRYŃSki
1986
POLSkIE WYDAWNICTWO MUZYCZNE
Tytuł oryginału:
NAChtiGALL IN SAMT UND SEIDF
KWIATY DLA PRImADONNY
"...na wszystko się dla niej ważę, nie-
(tu 70-nutowa koloratura)
bezpieczeństwa pokonam !"
Orfeusz
opracowanie Ferdinanda Bertoniego
Niestety, stara to prawda: diabły są atrakcyjniejsze od
aniołów.
W przypadku Callas: jaśnieje ona lucyperyczną urodą.
strąconego archanioła. Teraz pragnie sama stwarzać raje,
kształtować marzenia, otrzymywać złote jabłka, rozpraszać
płomienie i dym.
Właśnie schodzi do mnie po schodach...!
Lekka jak piórko, barwna jak paw i gibka, spływa po
czerwonym pluszu schodów do hotelowego foyer: pełen
obojętności dla świata śmiech w organdynie.
Obok niej drepce jasnowłosa włoska pokojówka, a za
nią Nicolo, wymuskany dyrygent. Dopiero za nim kroczy
"pan Titta", mały i zupełnie niezauważalny: Giovanni
Battista Meneghini.
Działo się to w czasie, gdy jeszcze pokazywała tygrysie
pazury, by igrać z całą kulą ziemską. Działo się to w cza-
sie, kiedy była "assoluta".
Siadamy przy stoliku.
Callas zamawia grejpfruta, bez cukru. Inni także.
wszyscy chwalą te owoce, ponieważ ona je lubi. Wszyscy
twierdzą z entuzjazmem, że są najlepsze.
Lecz dla niej jest to po prostu tylko przepisana w Holly-
wood dieta.
Zadaję pytania po angielsku. Callas, urodzona w Nowym
Jorku, słucha ich uważnie. Pokojówka tłumaczy pytania
signorowi Meneghini. Ten kiwa tylko głową i nie mówi
nic. Ale Callas, odpowiadając po angielsku, wpatruje się
w dyrygenta. A on się czujnie uśmiecha.
Na złotej wadze kołyszą się pięknie utoczone zdania,
lecz informacji w nich niewiele.
Tak, zasięg głosu trzy oktawy - kontraltowe f do wy-
sokiego f. Ulubione kwiaty - gardenie. Ulubiona potra-
wa - szparagi po mediolańsku... utarte pytania "dla roz-
grzewki".
Potem:
- Pani ulubiona rola?
- Medea !
- Dlaczego?
Kontakt wzrokowy z Nicolem nagle się urywa. Poko-
jówka rezygnuje z dalszego tłumaczenia. Primadonna od-
dycha głęboko, z czarnych oczu padają iskry:
- Kocham tę tragiczną heroinę. To wielka, gwałtowna
rola,.mieniąca się wszystkimi barwami, rozumie pan.
I niesłychanie wiele do grania! To trudna, ale cudowna
partia, a równocześnie tak bardzo ludzka!
Jej uśmiech ściąga w dÓł kąciki ust, przez co nos wydaje
się dłuższy.
- Ludzka i wzruszająca nawet w złym - magnifiqua!
Znów dłubiemy łyżeczkami w grejpfrucie.
Cherubiniego przerażająca opera grozy,tak...Medea pod-
judza Jazona do zdobycia Złotego Runa, potem kradnie
mu je i ucieka. "Dreszcz mnie przejmuje, gdy ją nazywam
mą żoną" - śpiewa Jazon w pierwszym akcie. W ostat-
nim - z pałaców zostają ruiny. Nadjeżdża rydwan i unosi
Medeę w niebo bohaterek.
Pokojówka spogląda na zegarek i podnosi palec. Koniec
rozmowy.
Krótkiej i ożywionej - ale była w niej cała Callas! Od
grejpfruta bez cukru trzy oktawy w górę aż do nieba
bohaterek.
Wstajemy.
Na Marię Callas nie czeka żaden rydwan bogów, to ona
musi czekać na windę. Schody - to dobre na wejście,
jak na scenie; odejście następuje już mechanicznie. Niby
w lampionie, oświetlonym od wewnątrz, primadonna uleci
w wysokie rejony hotelu.
Klatka windy zamyka się z trzaskiem, pan Titta zostaje
na dole i patrzy za swoją znikającą żoną. Podnosi głowę-
już jej nie ma.
Gest Orfeusza... Znużonemu eks-fabrykantowi z Werony
zdaje się brzmieć w uszach aria: "Utraciłem Eurydykę''.
Wydobył ją z Hadesu, ukochał, wzniósł na wyżyny,
rozpieścił - perdu! Utraciłem...
Ja płacę za grejpfruta, gdyż kelner wyraŹnie tego żąda,
i odchodzę.
Myślę sobie już w citroenie, apres:
Czy można o takich damach pisać grube książki?
Można...
Czyż nie dzieje się zawsze tylko to, co właśnie miało
miejsce w hotelu: primadonna, pokojówka, dyrygent. :nąż
i ktoś, kto szuka tu jakiejś tajemnicy?
Tak. Ale dzieje się w tysiącach szalonych odmian! Ko-
biety śpiewają, żeby mężczyźni je kochali - to są stare
historie. Sięgają daleko w przeszłość, co najmniej do Izydy
i Ozyrysa. Są to historie, z których powstaje historia.
Także historia muzyki. A jeszcze bardziej historia kultury
i obyczajów. Nieco socjologii: emancypacja kobiet. Poza
tym, jeśli się zechce, nieco ornitologii: słowikI po nie-
miecku rodzaju żeńskiego, w staroniemieckim języku lite-
rackim znaczy śpiewaczka nocna), niepozorny ptaszek
z krajów śródziemnomorskich, który jedynie poprzez swój
śpiew zdobył uznanie i sławę.
Stop! Jeden słowik nie czyni jeszcze wiosny.
Jazda! Pozostają jeszcze do rozważenia mityczne relikty;
na przykład: w purpurowym gniazdku obok swej pięknej
Kreolki siedzi cesarz Napoleon; rozkazał właśnie - pod
karą śmierci - zlikwidować włoskie fabryki kastratów,
a oto teraz leje łzy zachwytu, słuchając śpiewu kastrata...
Żeby można było o tym poczytać nieco dokładniej, na-
leży to napisać.
Czerwone światło na skrzyżowaniu: Czekać...
Ludzie przechodzą ulicę po "zebrze": starzy, młodzi,
zmęczeni, żwawi. Szarzy, zieloni, czerwoni. Wszyscy mają
coś do roboty i co dzień szukają owej reszty, którą winne
im jest życie. Jeśli trzeba - w Operze.
Żółte światło: Powinno się...
Zielone światło: Pisać!
PROLOG U STÓP OLIMPU
Pomost ku niebu, łagodnie sfalowany dywan bogów-
górska łąka pośród greckiego lata.
Przy bliższym spojrzeniu: cyklameny, aromatyczne zioła,
kosmate tufy. Galaktyka barwnych owadów, powietrze po-
łyskliwe jak z masy perłowej.
Żmija w trawie!
Potem chrzęst i trzask, niosący śmierć. Nadchodzi czło-
wiek. Nóżka kobieca, naga i piękna, lecz obce to ciało
w królestwie Flory.
Nagłe ukąszenie. Eurydyka umiera.

U stóp Olimpu bierze początek wielka, pełna zagadek
legenda Orfeusza.
Czy tylko legenda?
Chyba jest w niej jakiś ślad historii: Orfeusz, królewicz
tracki, w VIII wieku p.n.e. zaślubia śliczną Eurydykę.
W kilka dni po weselu jego żona ginie wskutek ukąszenia
węża.
Początek skargi Orfeusza, dalekosiężnego lamentu.
Góry, drzewa, zwierzęta i ludzie opłakiwali razem ze
śpiewakiem zgasłą piękność. Drgania siedmiostrunnej liry
Orfeusza kazały drżeć niebu i ziemi.
A więc to jednak nie historia - tylko legenda! Ojcem
Orfeusza był Apollo, matką - muza Kaliope.
Sam syn, półbóg, odważnie wkroczył do królestwa Ha-
desu, poruszył teraz swą pieśnią także świat podziemny
i uzyskał pozwolenie wyprowadzenia Eurydyki z powrotem
do świata żyjących. Pod jednym warunkiem: że nie uleg-
nie pokusie i nie spojrzy na żonę, dopóki nie wyjdzie na
światło dzienne.
Orfeusz zawiódł. Odwrócił się i Eurydyka zmarła po
raz drugi, tym razem już na zawsze.
Pokusa tego co wizualne okhazała się zbyt silna nawet
dla półboga. Nerw wzrokowy, kierowany ciekawością serca,
unicestwił cud.
Pytanie: czy oko może być wrogiem muzyki, przyczyną
jej zagubienia? Czy rozkosz wzrokowa jest niebezpieczna
dla potęgi liry?
Lirę miał -wynaleźć posłaniec bogów, Hermes. Grecy
uważali, że jest ona rezonatorem, reagującym na "świat".
Brzmienie świata, niesłyszalne dla niedoskonałego ludz-
kiego ucha, staje się słyszalne dzięki lirze. W jej dźwię-
kach przejawia się harmonia świata, kosmos.
w chwili gdy Orfeusz zwątpił w potęgę swej liry i za-
ryzykował owo spojrzenie, kosmos dla niego zamilkł"Pieśń - w rozumieniu greckim - utraciła swą moc.
"J'ai perdu ma Eurydice" - każe skarżyć się Orfeuszo-
wi Christoph Willibald Gluck w swojej paryskiej refor-
matorskiej operze. Podczas gdy instrumenty smyczkowe
rozprzestrzeniają perłowy blask po Polach Elizejskich-
harmonię świata po Champs Elysees - Gluck radzi wy-
konawcy swego Orfeusza: "Śpiewaj to z taką rozpaczą
i z takim bólem, jakby ci ucinano nogę!"
Ale któraż z gwiazd operowych zgodziłaby się na to?
Sztuka jest przecież rozkoszą! Opera jest wypoczynkiem;
więc po co tu brutalność? Publiczność drogo płaci za
bilety, więc trzeba ją bawić, cieszyć, dostarczać jej roz-
rywki.
A przecież primadonma Pauline Viardot usłuchała
Glucka!
Jako kobieta śpiewała w roku 1859 partię Orfeusza
w rejestrze altowym, bliższym istocie bezpłciowej, "czło-
wiekowi nijakiemu". w strasznej rozpaczy krążyła wokół
trupa Eurydyki, śpiewała z całą siłą i tremolowała nawet
fermatę na wysokim g.
Jesteśmy w samym centrum problemu opery! O włos
od pytania, czy primadonna, która śpiewa Orfeusza, ma
się liczyć z Orfeuszem czy z publicznością. Czy musi być
sztuczną, bezpłciową istotą, czy może być kobietą. Czy
Gluck ma słuszność, kiedy każe myśleć o ucinaniu nogi.
Czy wreszcie biesiada dla uszu i rozkosz dla oczu są ze
sobą spokrewnione.
9
Zostajemy przy problemie opery, kiedy pozostajemy
przy Orfeuszu.
Od chwili gdy unieśmiertelnił swój żal po jedynej, utra-
conej - sądził Oividiusz - wzgardził Orfeusz miłosną
pociechą, jaką mu dać mogły wszystkie kobiety świata,
i z platoniczną konsekwencją oddał się miłości do chłop-
ców. Pederastia jako tragiczna pointa.
Kobiety Tracji, głęboko urażone i wątpiące w siłę swo-
ich wdzięków, rzucały w półboga oszczepami, lecz jego
pieśń odwracała ostrza.
Muzyka była dla Orfeusza ochronną tarczą. Ale czy
mogło tak trwać długo? Czy syn Apollina mógł po wszyst-
kie czasy opierać się pierwiastkowi dionizyjskiemu roz-
pasanym zmysłom, przemożnemu prawu do użycia?
Nie !
Menady, pijane nałożnice boga Dionizosa, rozdarły po-
dobno śpiewaka na strzępy.
Lecz głowa zabitego śpiewała dalej.
Kobiety z Lesbos, pozbawione przesądów emancypantki,
utalentowane obywatelki wczesnoklasycznego miasta-pań-
stwa, domagające się wspólnoty społecznej, politycznej
i kulturalnej, przejawiające wzajemne ku sobie skłonności,
a przecież szanowane przez prawo - Lesbijki zatem po-
grzebały głowę Orfeusza i ofiarowały mu pokój.
Lirę Traka zawiesiły w świątyni Apollina. Wiatr uderzał
w jej struny i ciągnął dalej pieśń umarłego.
Doszło to do uszu gubernatora Pittakosa.
Gdy ów "płaskostopy brzuchacz", jak go nazywał Alka-
jos, dowiedział się od swych agentów, że lira Orfeusza,
nie dotykana ludzką ręką, nadal każe tańczyć drzewom
i skałom, sięgnął po książeczkę czekową:
- Kupuję!
W tym samym momencie, w którym boski dŹwięk został
zdegradowany do roli towaru, zamienił się w nieartykuło-
wany hałas, tak bardzo kakofoniczny, że obudził piekielne
psy.
I psy rozszarpały Pittakosa żywcem.

A lira, nie sprzedana, śpiewała dalej. Wypowiadała się
niejasno, orficko, w prasłowach. Nawet słowiki - o czym
dziś jeszcze można czytać w prospektach turystycznych-
śpiewają w tym miejscu szczególnie pięknie.
Czy można precyzyjnie określić taki dźwięk? Czy też
muzyka jest tylko mitycznym odurzeniem, zastępuje sta-
lową igłę w żyle?
Cicero uważał, że Orfeusz nigdy nie istniał - ale jego
muzyka istnieje w świecie. Powstaje pytanie: kto może
ją usłyszeć?
Wiemy dziś, że zakres słyszalności ucha ludzkiego jest
ograniczony. Ale czy to przemawia przeciwko "dźwięczą-
cemu światu" Greków? Czy to obala fikcję, jakoby posła-
niec bogów, Hermes, wynalazł pod postacią liry środek
połączenia się z harmonią świata, telefon, łączący z kos-
mosem?
Kto zatem może słyszeć ów dźwięk? Czy ci, ktÓrzy
delektują się nim w operze jak kulinarnym przysmakiem
i konsumują go jako kupną przyjemność, czy ci, którzy
pojmują go jako wartość artystyczną, jako "prasłowo",
bliskie Olimpowi?
Opera musi liczyć się z takimi pytaniami, gdyż właśnie
ona zaciągnęła w swojej florenckiej kolebce zobowiązanie
wobec Grecji. W decydujących fazach swego rozwoju
opera za każdym razem obierała Orfeusza swoim bohate-
rem - tęskniąc za mityczną Grecją.
. Jacopo Peri z pomocą Orfeusza stworzył barokowy
dramma per musica, Monteverdi - prototyp opery nowo-
czesnej, Luigi Rossi otworzył z : pomocą Orfeusza per-
spektywy sztuki synkretycznej, Gluck zainicjował paryską
reformę opery, Offenbach - operetkę.
Orfeusz pozostał postacią kluczową aż po Kreneka
. i Strawińskiego, nawet po kosmonautów Menottiego, któ-
rych zatrzymać może jedynie potężna siła muzyki.
Opera proponuje, żebyśmy mierzyli ją miarą Orfeusza.
Czy wytrzymuje to porównanie? Czy najmilszym jej
wabikiem nie pozostaje wciąż jakże niezwykle jadowita
optycznie primadonna, ciągle jeszcze diva w dosłownym
znaczeniu, a więc - boska?
Koniec prologu u stóp Olimpu.
Szmaragdowe morze łąk ustępuje kamiennej pustyni
wczEsnego kapitalizmu. Kwiaty o główkach jak lampiony
usychają, nad górą bogów zawisa biała, pierzasta chmura.
Nad Tamizą zapada mgła.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Hans Słowiki w aksamitach WIELBION
Hans Słowiki w aksamitach SCHMELIN
Hans Słowiki w aksamitach KWARTET
Hans Słowiki w aksamitach PATTI
Hans Słowiki w aksamitach MOZART
Hans Słowiki w aksamitach SPIS
Hans Słowiki w aksamitach OPERETKA
Hans Słowiki w aksamitach LIND
Hans Słowiki w aksamitach NIEMCY
Hans Słowiki w aksamitach WAGNER
Hans Słowiki w aksamitach ROSSINI
Andersen Hans Christian Słowik
Zelazny, Roger The Second Chronicles of Amber 01 Trumps of Doom Prologue
Psychologia w skutecznym zarządzaniu Hans Michael Klein, Christian Kolb
kurs przygotowanie do negocjaci prolog

więcej podobnych podstron