Kazanie na 7 Niedziele Wielkanocy B




Kazanie na




A:hover {
FONT-WEIGHT: bold; COLOR: #dccd47
}








strona
główna nowości   email  księga gości      ogłoszenia  dyskusja   
reklama-banery
chat





 rok
B
VII. Niedziela Wielkanocna –
04. czerwca 2000.                                                                       
ks. Jan Kasztelan
Potulice
 

Homilia do młodzieży.
 
„Aby stanowili jedno”
Na pewno niejednokrotnie
słyszeliśmy z naszych ambon ogłoszenie o obchodzeniu Tygodnia Modlitw o
Zjednoczenie Chrześcijan. Celem tej akcji jest uświadomienie nam
wszystkim, że sprawa jedności między uczniami Jezusa powinna być
przedmiotem zatroskania każdego z nas. Słowa, które słyszeliśmy przed
chwilą: „...aby tak jak My stanowili jedno” stają się dzisiaj dla każdego
z nas wezwaniem i zadaniem. Zostały one wypowiedziane w wieczerniku przed
męką i śmiercią Jezusa, dlatego mogą być traktowane jako testament naszego
Pana. Historia Kościoła uczy, że jedność wśród uczniów Jezusa została
przez nas ludzi pogwałcona. Znamy schizmę Wschodnią, wystąpienie Marcina
Lutra i jego konsekwencje. Dzisiaj nad Słowem Bożym pochylają się ludzie
różnych wyznań chrześcijańskich i odczytują słowa Jezusa jako wezwanie do
działania. Jak to zrobić? Jak przywrócić utracona jedność? Chyba najlepiej
rozpocząć od własnego podwórka.
nie ty, nie ja, lecz my

Z obserwacji życia można
wyciągnąć taka naukę. We wielu konfliktach można by dojść do porozumienia,
gdyby nie czekanie na ruch drugiej strony. Często słyszymy: „Ja jestem
niewinny, ale gdyby on chciał zgody, to bym się na to zgodził”. Problem
polega na tym, że w wielu wypadkach obydwie strony konfliktu rozumują w
podobny sposób. A prawda wydaje się być bardzo prosta: W konfliktach
między ludźmi zazwyczaj nie ma strony niewinnej. Prawdą jest, że wina
różnie się rozkłada, ale w każdym sporze mogę znaleźć coś, czego mógłbym
uniknąć, co mógłbym zrobić lub powiedzieć inaczej. W historii zbawienia
był tylko jeden wypadek, kiedy jedna ze stron była całkowicie niewinna –
sprawa Jezusa z Nazaretu. Uświadomienie sobie tego wydawałoby się
oczywistego faktu sprawia wielu ludziom ogromne trudności. Ja jestem też
winny, ja mam przeprosić – to niemożliwe. Prościej całą winę przypisać
drugiej stronie i z obrażoną miną czekać, aby łaskawie przebaczyć. Jeżeli
zaś przyjmiemy, że t danym sporze jest część mojej winy, to konsekwencją
powinien być gest wyciągniętej ręki. I tu pojawi się kolejne pytanie:
Kto ma pierwszy wyciągnąć rękę?

Najprościej znów zacząć od
początku i zapytać: Po co wyciągać rękę ? Po co dążyć do zgody? Dla ucznia
Jezusa jest to realizacja Chrystusowego wezwania do życia w jedności.
Znamy przecież to powiedzenie, które jeszcze tak niedawno można było
spotkać wyhaftowane na białych serwetach w naszych kuchniach: „Zgoda
buduje, niezgoda rujnuje”. Wszędzie tam, gdzie krzywda ludzka, tam trudno
mówić o budowaniu Królestwa Bożego. Jedność wśród uczniów Jezusa ma być
znakiem rozpoznawczym prawdziwości Jego nauki. Uświadomienie sobie tych
prawd pomaga w podjęciu decyzji o zrobieniu pierwszego kroku w kierunku
pojednania. Można na swój pożytek powtarzać sobie prostą prawdę: „Do zgody
pierwszy wyciąga rękę ten, któremu bardziej zależy na swoim i innych
zbawieniu”. Z drugiej strony, przecież codziennie powtarzamy słowa „odpuść
nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Można powiedzieć
prościej – traktuj nas tak, jak my traktujemy tych, którzy przeciw nam
zawinili. Trudno przyjąć, że ktoś żyjący w gniewie może spokojnie zasypiać
po wypowiedzeniu tych słów. A jednak wielu tak robi i nie widzą w tym nic
dziwnego. Dlaczego tak się dzieje? Chyba gdzieś zagubili sens
ewangelicznego orędzia, a może mylą przebaczenie z zapomnieniem? Przecież
to naturalne, że widząc człowieka, który sprawił mi ból coś w człowieku
się buntuje. Im większy ból, tym dłużej się go pamięta. I na to ludzka
mądrość znalazła lekarstwo mówiąc: „Czas leczy rany”. Przebaczenie
natomiast wypływa z wolnej woli człowieka, który nie chce odpłacać złem za
zło, ale starać wznieś się na wskazany przez Jezusa poziom i świadczyć
dobro nawet tym, którzy wyrządzili nam krzywdę. I wcale nie musi temu
towarzyszyć wymuszony uśmiech na twarzy i sztuczne zapewnienia w stylu:
nic się nie stało, to drobnostka. Stało się i mnie to zabolało, ale
ważniejsze dla mnie jest naśladowanie mojego Mistrza niż cofanie
biblijnego zegara do maksymy: oko za oko, ząb za ząb. osiągnięcie takiej
postawy nie jest łatwe i trzeba nam się o to jak najczęściej modlić. W
unikaniu konfliktowych sytuacji może też pomagać próbowanie patrzenia na
sprawę cudzymi oczami. Łatwo przychodzi nam przyjąć prawdę o tym, że każdy
z nas jest jeden, niepowtarzalny, trudniej zastosować to w praktyce.
Niepokojące też wydaje się rozbudzanie w wielu ludziach postaw
roszczeniowych w stylu: mi się należy, inni powinni. To prawda, że jest
wiele do zrobienia na płaszczyźnie poszanowania praw człowieka, ale
człowiek to także i ten, z którym nie mogę dojść do porozumienia i on ma
też swoje prawa jak choćby to, by mógł postrzegać rzeczywistość na swój
sposób.
Ja jestem prawdziwą drogą wiodącą do
życia.
Problem pojawi się, gdy
ludzie korzystając z prawa do odmienności prezentują diametralnie różne
sposoby widzenia. I nie chodzi tu o sprawę mody czy upodobań kulinarnych a
o sprawy najważniejsze, egzystencjalne, dotyczące istoty ludzkiego życia.
Wtedy, pamiętając słowa Jezusa warto zapytać, jak na daną sprawę
spojrzałby sam Mistrz, który z punktów widzenia przybliży nas bardziej do
Boga. jeżeli prawdę uczynimy naczelną wartością naszego życia będzie nas
to wiele kosztowało, bo wielkie sprawy zawsze wiele kosztują, ale już
wkrótce przekonamy się, że to się opłaci. Ten opisywany przez wielu
katastrofistów „okropny świat” stanie się dla nas polem działania,
wezwaniem do współpracy w dziele odkupienia. Nagle odkryjemy, że w tej
batalii o lepsze jutro nie jestem sam i być może Twój wczorajszy wróg
stanie się Twoim sprzymierzeńcem. Nagle i Ty odkryjesz to o czym pisał
jeden z ojców Kościoła: „W sprawach zasadniczych – jedność, w sprawach
drugorzędnych – różnorodność, we wszystkim zaś miłość. O odwagę takiego
stawiania sprawy, o siłę zdolną oprzeć się presji kierującego się
stereotypami otoczenia prośmy dzisiaj Pana. Daj nam panie umiłowanie
Twojej prawdy, daj odwagę patrzenia w prawdzie na siebie i drugich i
spraw, aby szczere szukanie pokoju gasiło spory, miłość zwyciężała
nienawiść, a pragnienie zemsty ustawało dzięki przebaczeniu (por. II.
Modl. Euchar. o Tajemn. Poj.). Amen.
 


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kazanie na 5 Niedziela  Wielkanocy B
Kazanie na 3 Niedzielę Wielkanocy A
Kazanie na 4 Niedzielę Wielkanocy C
Kazanie na 6 Niedzielę  Wielkanocy C
Kazanie na 2 Niedzielę Wielkanocy C
Kazanie na 3 Niedzielę Wielkanocy C
Kazanie na 4 Niedzielę Wielkanocy C C
Kazanie na 2 Niedziele Wielkanocy BB
Kazanie na 2 Niedziele Wielkanocy B
Kazanie na 2 Niedziele Wielkanocy BBB
Kazanie na 6 Niedzielę Wielkanocy C
Kazanie na 2 Niedziele Wielkanocną A
Kazanie na 3 Niedziele Wielkiego Postu B
Kazanie na 9 Niedzielę Zwykłą A
Kazanie na V Niedzielę Wielkiego Postu A
Kazanie na 3 Niedziele Zwykłą A
Kazanie na 2 Niedzielę Wielkiego Postu C C
Kazanie na 5 Niedzielę Zwykłą B

więcej podobnych podstron