164


TYTUL: "W zwiazku z zagadnieniem narodowosci, czyli o autonomizacji" AUTOR: Wlodzimierz Iljicz Lenin OPRACOWAL : Cezary Cholewinski (cholewin@dollar.it.com.pl) KOREKTA : Adrian Zandberg (anet@eleet.webmedia.pl) Ja, zdaje sie, mocno zawinilem wobec robotnikow Rosji, ze nie ingerowalem dosc energicznie i dosc ostro w slawetna sprawe autonomizacji, oficjalnie zwana, zdaje sie, sprawa zwiazku socjalistycznych republik radzieckich. W lecie, gdy wylonilo sie to zagadnienie, bylem chory, a nastepnie jesienia zbytnio wierzylem w swe wyzdrowienie oraz w to, ze na plenum pazdziernikowym i grudniowym bede mial mozliwosc ingerowania w tej sprawie. Jednakze ani na plenum pazdziernikowym (poswieconym temu zagadnieniu), ani na plenum grudniowym nie moglem byc obecny i w ten sposob kwestia ta prawie calkowicie mnie ominela. Zdolalem zaledwie porozmawiac z tow. Dzierzynskim, ktory wrocil z Kaukazu i opowiedzial mi, jak to zagadnienie przedstawia sie w Gruzji. Zdolalem takze zamienic pare slow z tow. Zinowjewem i wyrazic mu swe obawy co do tej kwestii. To, co uslyszalem od tow. Dzierzynskiego, ktory stal na czele komisji wyslanej przez Komitet Centralny w celu "znadania" incydentu gruzinskiego, moglo we mnie wzbudzic tylko najgorsze obawy. Jesli doszlo do tego, ze Ordzonikidze mogl sie zapedzic az do uzycia przemocy fizycznej, o czym zakomunikowal mi tow. Dzierzynski, to mozna sobie wyobrazic, w jakie bagno stoczylismy sie. Najwidoczniej caly ten pomysl "autonomizacji" byl z gruntu niesluszny i niewczesny. Twierdza, ze potrzebna byla unifikacja aparatu. Skad plynely te zapewnienia? Czy aby nie od tego samego aparatu rosyjskiego, ktory jak to juz zaznaczylem w jednym z poprzednich odcinkow mego pamietnika, przejelismy od caratu i tylko leciutko pomazalismy radzieckim krzyzmem? Nie ulega watpliwosci, ze trzeba bylo poczekac z ta sprawa do czasu, az moglibysmy powiedziec, ze reczymy za ten aparat jak za swoj wlasny. A obecnie powinnismy uczciwie przyznac cos wrecz przeciwnego, ze swoim nazywany aparat w gruncie rzeczy calkowicie nam jeszcze obcy i stanowiacy mieszanine burzujazyjno-carska, z ktora uporac sie w ciagu pieciu lat bez pomocy innych krajow i w warunkach gdy przewazaly "zajecia" wojenne oraz walka z glodem - nie mielismy zadnej mozliwowsci. W takich warunkach jest rzecza zupelnie naturalna, ze punkt o "wolnosci wystapienia ze zwiazku", ktorym my sie usprawiedliwiamy, okaze sie swistkiem papieru niezdolnym do obrony obcoplemiencow Rosji przed najazdem owego rdzennego Rosjanina, Wielkorusa-szowinisty, w istocie rzeczy lajdaka i gwalciciela, jakim jest typowy biurokrata rosyjski. Nie ulega watpliwosci, ze znikomy odsetek robotnikow radzieckich i przepojonych duchem radzieckim bedzie tonac w tym morzu szowinistycznego wielkoruskiego dranstwa jak mucha w mleku. W obronie tego posuniecia mowi sie, ze wyodrebnione zostaly komisariaty ludowe, ktorych dzialalnosc wiaze sie bezposrednio z narodowa psychika, narodowa oswiata. Ale tutaj nasuwa sie pytanie: czy mozliwe jest calkowite wyodrebnienie tych komisariatow ludowych, oraz drugie pytanie: czy zatroszczylismy sie nalezycie o srodki skutecznej obrony obcoplemiencow przed rdzennie rosyjsklim dzierzymorda? Przypuszczam, ze takich srodkow nie podjelismy, chociaz moglismy i powinnismy byli je podjac. Uwazam, ze fatalna role odegraly tutaj pospiech i administratorskie zapedy Stalina, a takze jego zacietrzewienie wobec slawetnego "socjalnacjonalizmu". W ogole zacietrzewienie w polityce odgrywa zazwyczaj jak najgorsza role. Obawiam sie takze, ze tow. Dzierzynski, ktory wyjezdzal na Kaukaz, aby zbadac sprawe "zbrodni" owych "socjalnacjonalow", wyroznil sie tutaj takze tylko swym rdzennie rosyjskim nastawieniem (wiadomo, ze zrusyfikowani obcoplemiency zawsze wpadaja w przesade, gdy chodzi o rdzennie rosyjskie nastawienie) i ze bezstronnosc calej jego komisji dostatecznie charakteryzuja "rekoczyny" Ordzonikidzego. Sadze, ze zadna prowokacja, a nawet zadna obelga nie moze usprawiedliwic tych rosyjsich rekoczynow i ze na tow. Dzierzynskim ciazy niezmazana wina za to, ze zlekcewazyl owe rekoczyny. Dla wszystkich innych obywateli na Kaukazie Ordzonikidze byl wladza. Ordzonikidze nie mial prawa pozwolic sobie na taka porywczosc, na ktora on i Dzierzynski sie powolywali. Przeciwnie, Ordzonikidze obowiazany byl panowac nad soba w takim stopniu, w jakim nie jest obowiazany zaden zwykly obywatel, a tym bardziej oskarzony o przestepstwo "polityczne". A przeciez socjalnacjonalowie to byli w gruncie rzeczy obywatele oskarzeni o przestepstwo polityczne i wszystkie okolicznosci tego oskarzenia tylko tak wlasnie mogly je kwalifikowac. Tutaj stajemy juz wobec donioslego, zasadniczego pytania: jak nalezy pojmowac internacjonalizm? Sadze, ze towarzysze nasi nie zglebili tego zagadnienia dostatecznie. Pisalem juz w swych pracach, poswieconych kwestii narodowej, ze nic nie jest warte abstrakcyjne ujmowanie zagadnienia nacjonalizmu w ogole. Nalezy odrozniac nacjonalizm narodu uciskajacego od nacjonalizmu narodu uciskanego, nacjonalizm narodu wielkiego od nacjonalizmu narodu malego. W stosunku do tego drugiego nacjonalizmu my, nacjonalowie wielkiego narodu, okazujemy se prawie zawsze w praktyce historycznej winni niezliczonych gwaltow, a nawet wiecej - sami nie dostrzegamy, ze popelniamy niezliczone akty przemocy lub zniewagi; wystarczy tylko, gdy powolam sie na swe wlasne wspomnienia nadwolzanskie, na to, jak u nas pogardliwie traktuja obcoplemiencow, jak o Polaku nie powiedza inaczej niz "Polaczyszko", jak Tatara zwa zawsze zjadliwie "Kniaz", Ukrainca - "Chochol", Gruzina i innych obcoplemiencow kaukaskich - "kapkaskij czelowiek". Dlatego tez internacjonalizm narodu uciskajacego, czyli tak zwanego "wielkiego" (choc jest on wielki tylko swa przemoca, wielki tylko jako wielki dzierzymorda), powinien polegac nie tylko na przestrzeganiu formalnej rownosci narodow, lecz i takiej nierownosci, ktora rekompensowalaby ze strony narodu uciskajacego, narodu wielkiego, te nierownosc, jaka faktycznie ksztaltuje sie w zyciu. Kto tego nie zrozumial, ten nie zrozumial, co to jest prawdziwie proletariacki stosunek do kwestii narodowej, ten w gruncie rzeczy trwa nadal na pozycjach drobnomieszczanskich i dlatego nie moze nie staczac sie ustawicznie na pozycje burzuazyjne. Co jest wazne dla proletariusza? Dla proletariusza jest rzecza nie tylko wazna, lecz rowniez zywotnie konieczna zapewnienie sobie ze strony obcoplemiencow maksimum zaufania w proletariackiej walce klasowej. Co jest do tego potrzebne? Potrzebna jest do tego nie tylko rownosc formalna. Potrzebne jest w tym celu wyrownanie w ten czy inny sposob - postepowaniem wobec obcoplemiencow lub ustepstwami na ich rzecz - rachunku krzywd, ktore w toku dziejow wyrzadzil obcoplemiencom rzad narodu "wielkomocarstwowego" i ktore zrodzily owa nieufnosc i podejrzliwosc. Sadze, ze bolszewikom, komunistom tlumaczyc tego dalej i szczegolowo nie ma potrzeby. Sadze tez, ze w danym wypadku, gdy chodzi o narod gruzinski, mammy typowy przyklad, kiedy prawdziwie proletariacki stosunek do sprawy wymaga od nas szczegolnej ostroznosci, wyrozumialosci i ustepliwosci. Gruzin, ktory z lekcewazeniem traktuje te strone sprawy, lekkomyslnie szermuje oskarzeniami o "socjalnacjonalizm" (podczas gdy sam jest nie tylko prawdziwym i autentycznym "socjalnacjonalem", lecz rowniez brutalnym wielkoruskim dzierzymorda) - taki Gruzin narusza w istocie rzeczy interesy proletariackiej solidarnosci klasowej, gdyz nic tak nie hamuje rozwoju i nie podwaza proletariackiej solidarnosci klasowej jak niesprawiedliwosc narodowa, i "skrzywdzeni" nacjonalowie na nic nie sa tak czuli jak na poczucie rownosci i na pogwalcenie tej rownosci, jesli to sie nawet dzieje na skutek niedbalstwa, czy nawet w formie zartu - na pogwalcenie tej rownosci przez wlasnych towarzyszy-proletariuszy. Oto dlaczego w danym wypadku lepiej przesolic na rzecz ustepliwosci i lagodnosci wobec mniejszosci narodowych niz nie dosolic. Oto dlaczego podstawowy interes solidarnosci proletariackiej, a wiec rowniez proletariackiej walki klasowej, wymaga abysmy nigdy nie traktowali kwestii narodowej w sposob formalny, lecz zawsze uwzgledniali nieuchronnie istniejaca roznice proletariusza narodu uciskanego (czy tez malego) w stosunku do proletariusza narodu uciskajacego (czy tez wielkiego). Jakie srodki praktyczne nalezy zastosowac w sytuacji, ktora sie wytworzyla? Po pierwsze, nalezy utrzymac i umocnic zwiazek republik socjalistycznych; co do tego nie moze byc watpliwosci. Jest to potrzebne nam tak, jak potrzebne jest komunistycznemu proletariatowi calego swiata do walki z nmiedzynarodowa burzuazja i do obrony przed jej knowaniami. Po drugie, trzeba utrzymac zwiazek republik socjalistycznych jesli chodzi o aparat dyplomatyczny. Przy sposobnosci nalezy zaznaczyc, ze aparat ten jest czyms wyjatkowym w skladzie naszego aparatu panstwowego. Nie dopuszczalismy do niego ani jednego choc troche wplywowego czlowieka ze starego aparatu carskiego. Tu caly aparat, we wszstkich choc troche decydujacych ogniwach, utworzony zostal z komunistow. Dlatego tez aparat ten wywalczyl juz sobie (mozna to smialo powiedziec) miano wyprobowanego aparatu komunistycznego, oczyszczonego w bez prownania wiekszym stopniu ze starego, carskiego, burzuazyjnego i drobnoburzuazyjnego personelu niz ten, ktorym musimy sie zadowalac w innych komisariatach ludowych. Po trzecie, trzeba przykladnie ukarac tow. Ordzonikidzego (mowie to z tym wiekszym ubolewaniem, ze sam naleze do grona jego przyjaciol, pracowalem z nim za granica, na emigracji), a takze zbadac dodatkowo lub na nowo wszystkie materialy komisji Dzierzynskiego w celu skorygowania tej ogromnej masy uchybien i stronniczych sadow, ktore sa niewatpliwie w nich zawarte. Polityczna odpowiedzialnoscia za cala te zaiste wielkorusko-nacjonalistyczna kampanie nalezy obarczyc oczywiscie Stalina i Dzierzynskiego. Po czwarte, trzeba wprowadzic jak najsurowsze przepisy dotyczace uzywania jezyka narodowego w republikach innych narodow, wchodzacych w sklad naszego zwiazku, i z najwieksza skrupulatnoscia kontrolowac wykonanie tych przepisow. Nie ulega watrpliwosci, ze pod pozorem unifikacji sluzby kolejowej, pod pozorem unifikacji aparatu fiskalnego itp. przesaczac sie bedzie przy obecnym stanie naszego aparatu mnostwo naduzyc rdzennie rosyjskiego autoramentu. W walce z tymi naduzyciami niezbedna jest szczegolna pomyslowosc, nie mowiac juz o szczegolnej rzetelnosci tych, ktorzy stana do tej walki. Tutaj potrzebny bedzie szczegolowy kodeks, ktory moga opracowac z jakim takim powodzeniem tylko nacjonalowie zamieszkujacy dana republike. Przy tym nie nalezy w zaden sposob zarzekac sie z gory, ze w wyniku tej calej roboty nie wroci sie na nastepnym Zjezdzie Rad do tego, co bylo, tzn. utrzyma sie zwiazek socjalistycznych republik radzieckich tylko w dziedzinie wojskowej i dyplomatycznej, a we wszystkich innych dziedzinach przywrocona zostanie calkowita samodzielnosc poszczegolnych komisariatow ludowych. Nalezy miec na uwadze, ze rozdrabnianie komisariatow ludowych i brak skoordynowania ich pracy z Moskwa i innymi osrodkami mozna zneutralizowac w dostatecznym stopniu autrorytetem partii, jesli bedzie sie z niego korzystac z jako tako dostateczna oglednoscia i bezstronnoscia; szkoda, jaka moze wyniknac dla naszego panstwa z powodu braku unifikacji aparatow narodowych z aparatem rosyjskim, bedzie nieporownanie mniejsza, nieskonczenie mniejsza od szkody wyrzadzonej nie tylko nam, lecz rowniez calej Miedzynardowce, setkom milionow ludzi z narodow Azji, ktora ma w najblizszej przyszlosci w slad za nami wstapic na widownie historyczna. Byloby niewybaczalnym oportunizmem, gdybysmy w przededniu tego wystapienia Wschodu i w zaraniu jego przebudzenia podkopywali w jego oczach swoj autorytet chociazby najmniejsza nawet nietaktownoscia i niesprawiedliwoscia wobec naszych wlasnych obcoplemiencow. Co innego koniecznosc zespolenia sie przeciw imperialistom Zachodu, broniacym swiata kapitalistycznego. Tutaj nie moze byc watpliwosci i nie mam potrzeby mowic o tym, ze bezwarunkowo pochwalam te srodki. Co innego jednak, gdy my sami przybieramy - niech to bedzie nawet w sprawach drobnych - imperialistyczna postawe wobec uciskanych narodowosci, co calkowicie podwaza nasza cala pryncypialna szczerosc, nasza cala pryncypialna obrone walki z imperializmem. A dzien jutrzejszy w dziejach swiata bedzie wlasnie takim dniem, kiedy uciemiezone przez imperializm ludy ostatecznie sie obudza i kiedy rozpocznie sie dlugotrwaly i trudny, decydujacy boj o ich wyzwolenie. KONIEC

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
164 be grammar verbtenses5
Mój portfel z 22 sierpnia 08 (nr 164)
14 (164)
v 04 164
Mazowieckie Studia Humanistyczne r2001 t7 n1 s162 164
164,24,artykul
1644
Globo 164 Da necessidade de receber
164@7 pol ed02 2005
01 (164)
21 11 09 (164)

więcej podobnych podstron