MICHALKIEWICZ WIECZOROWĄ PORĄ


Stanisław Michalkiewicz: Wieczorową porą 2005-01-21 (13:35) Najwyższy Czas!


Nie ma sprawiedliwości na tym świecie. Można powiedzieć, że w wielu
przypadkach sprawy układają się według zasady, że "każdemu to, na czym mu mniej
zależy". Właśnie pewien pan wtargnął do wieżowca, w którym ulokował się ważny
bank, sugerując, iż ma przy sobie bombę, którą zaraz zdetonuje, jeśli
natychmiast nie pozwolą mu wystąpić w telewizji, w programie red. Cebuli. W ten
sposób postawił na nogi wszystkie służby antyterrorystyczne w Warszawie, które
wprost wyrywały go sobie z rąk, bo dzięki Bogu nie mają zbyt częstych okazji
wykazania swojej przydatności i nikt na ich miejscu nie przepuściłby takiej
gratki. Podobnie i TVN. Cóż za reklama dla stacji! Wcale bym się nie zdziwił,
gdyby się okazało, że domniemany terrorysta został przez tę stację zwyczajnie
wynajęty, gwoli przelicytowania konkurencji i w ogóle pewnego ożywienia
stęchłej atmosfery warszawskiej. Różne reality shows zaczynają się nudzić
zblazowanej publiczności, chociaż uczestnicy tych programów gotowi są rżnąć się
przed kamerami, w nadziei uzyskania roli w jakimś prawdziwym filmie
pornograficznym, z którego szybko przeszliby do intelektualistów albo do
polityki. W ten sposób spełnia się proroctwo wiecznie żywego Lenina o
"organizatorskiej funkcji prasy" radia i telewizji. Oczywiście i w przeszłości
różni dyktatorzy, sekretarze i fhrerzy zagarniali władzę w celu "zmieniania
świata", ale wydaje się, że dopiero czwarta władza zorganizuje życie z samych
tzw. faktów autentycznych, bez konieczności zmieniania czegokolwiek. Oczywiście
wszystko musi wyglądać niezwykle realistycznie, więc tylko patrzeć, jak w
widowiskach telewizyjnych pojawią się prawdziwe trupy.
Inni znowu wiele daliby, gdyby media przestały interesować się nimi, niechby
tylko na pewien czas. Tak pewnie myślał sobie brytyjski książę Harry, któremu
jakaś Schweine zrobiła fotografię, kiedy na jakimś balu przebierańców wystąpił
w niemieckim mundurze wojskowym i to w dodatku - ze swastyką! Królowa Elżbieta,
która wybiera się akurat na galówkę do obozu koncentracyjnego w Auschwitz (jest
taki rozkaz, żeby teraz tak właśnie pisać o Oświęcimiu), wpadła w popłoch, co
też powiedzą o tym w Izraelu. Rada w radę stanęło na tym, że lekkomyślny książę
uda się do Auschwitz na reedukację, żeby wbił sobie do głowy, że jak już nie
może wytrzymać bez przebierania - to najlepiej za lesbijkę albo kogoś takiego,
ewentualnie - za "Che" Guevarę lub jeszcze lepiej - Pol Pota, a wtedy wszyscy
będą zadowoleni, bo jużci - każdy rozumie, że młodość ma swoje prawa i musi się
wyszumieć. Widać, że ci Anglicy nie są jeszcze tak wytresowani, jak, dajmy na
to, my, między innymi dzięki takim imprezom, jak Dzień Judaizmu i temu podobne,
które wyrastają u nas jak grzyby po deszczu, odkąd "filantrop" zadzwonił kieską
pomału, a także osobom, które - niczym Timur i jego drużyna - wyznaczają nowe
drogi. Dobrym przykładem jest tutaj pan Piotr Cywiński, prezes warszawskiego
Klubu Inteligencji Katolickiej, prezes Pax Romana (ale nie Giertycha, tylko
tego od europejsów), członek i sekretarz Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej
(czy nie powinno się aby pisać Auschwitzowskiej?), no i członek założyciel
stowarzyszenia "Sterndlech" na rzecz promocji wychowania żydowskiego. I to
wszystko w wieku zaledwie 33 lat! Dobry kogut w jajku pieje.
Ale co nam tam jakiś książę, kiedy mamy większe zmartwienia. Oto w środowisku
autorytetów moralnych narasta niepokój z powodu niecnych zamiarów osobników
chorych z nienawiści na odkrytą jeszcze za Breżniewa schizofrenię bezobjawową.
Pragną oni ujawnić nazwiska wszystkich seksotów (młodzieży wyjaśniam, że to
siekrietnyj sotrudnik) UB i w ten sposób rozdrapać im na nowo rany, które
zdążyły już zarosnąć grubą błoną podłości. Wiadomo, że pierwsze miejsce wśród
wrogów ludzkości zajmuje straszliwy Osama bin Laden, zaraz po nim - Roman
Giertych. No dobrze, a kto trzeci? Trzeciego zdemaskował as dziennikarzy
śledczych, red. Paweł Smoleński, ten sam, co to wykrył aferę Rywina. Pojechał
do Krakowa i zaraz spenetrował prawdę, że wrogiem ludzkości, kto wie, czy nie
gorszym od Giertycha, jest Zbigniew Fijak. Giertych bowiem chce tylko dostać z
IPN dokumenty 32 autorytetów moralnych, które w związku z tym wpadły w jakiś
nerwowy trans. Zbigniew Fijak zaś - jeszcze gorzej. Też chce ujawnić, ale w
dodatku jeszcze - na nowo napisać historię PRL! No czy nie bezczelny typ? Po co
pisać na nowo historię PRL, kiedy nie tylko jest napisana, ale i zatwierdzona
przez samego pana red. Michnika, który w kwietniu 1990 roku został wpuszczony
do archiwum MSW i WSW i do dzisiaj nie powiedział, czego właściwie tam szukał,
czy to znalazł i jaki z tego zrobił czy nadal robi użytek. Ale po co miałby nam
mówić, kiedy powinno nam wystarczyć, że widział to w naszym imieniu? Toteż
legendarni przywódcy (w Korei Północnej jest "umiłowany przywódca", a u nas są
"przywódcy legendarni") "Solidarności" wystosowali list na Berdyczów, w którym
dali wyraz swemu zgorszeniu, że do rewizji historii tamtego okresu dążą ludzie,
którzy z "Solidarnością" nie mieli nic wspólnego. Ano, słuszna ich racja. Kto
to widział, żeby historią Średniowiecza zajmował się dzisiaj, dajmy na to, pan
prof. Jerzy Kłoczowski, a może jeszcze rewidował coś, co Jakub de Voragine
ustalił raz na zawsze? Nie ma innej rady, tylko trzeba do znowelizowanej ustawy
o IPN wprowadzić przepis o "kłamstwie solidarnościowym" albo przynajmniej
"seksotowym" na wzór słynnego "kłamstwa oświęcimskiego". Kto ośmieli się, dajmy
na to, ujawnić tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa w środowiskach
uwolnionych od takich podejrzeń z racji swojej, na przykład, legendarności, to
umrze podwójnie - ciałem i duszą.
Ze śmiercią cielesną nie powinno być problemu, trzeba tylko przekonać
odpowiednie władze Unii Europejskiej, że bez przywrócenia kary głównej nie da
się uratować pedagogicznej wersji legendarnej historii PRL i transformacji
ustrojowej. Jak jednak załatwić sprawę śmierci dusznej? Z tym mielibyśmy
poważne zgryzoty, gdyby nie Ekscelencja abp Józef Życiński, który wskazał
drogę, anatemując lubelski Klub Inteligencji Katolickiej. Wszystkich, którzy
nie zechcą śpiewać w postępowym chórze, stopniowo się powyklina i tylko
patrzeć, jak niczym lux ex oriente w Europie nadejdzie wiosna Kościoła. Trzeba
tylko jakimści sposobem zahamować ujawnianie seksotów, póki jeszcze te
zbawienne środki nie zostały zatwierdzone i pobłogosławione, bo periculum in
mora! Może by jakiś zbiorowy apel na podobieństwo apelu sztokholmskiego?
Telewizja na pewno przyjdzie w sukurs, może w postaci jakiegoś nowego serialu,
np. "Seksot wieczorową porą", który oglądalnością przebije nawet "Wielkiego
Brata"?


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Instytut Wieczorową Porą by Chochlica
prl krzywicka pora bigosu pora intymna
MICHALKIEWICZ ZATRUTA MARCHEWKA
mrok wieczorny
Godzinki ku czci Św Michała Archanioła tekst
MICHALKIEWICZ JAKÓŁKI WSCHODNIE I ZACHODNIE
MICHALKIEWICZ OD KOR u DO KOK u
MICHALKIEWICZ Troski i wnioski szermierzy wolności
Drinki wieczorne
MICHAŁ WOJCIECHOWSKI ZASADY SPOŁECZNE STAREGO TESTAMENTU
MICHALKIEWICZ DESUETUDO
S Michalkiewicz Cały pogrzeb na nic
PLANSZA BIURO Angelika Michale Nieznany

więcej podobnych podstron