Zagubiona miłość P 5


g
Zagubiona
miłość
Świat staje się coraz bardziej niezrozumiały, a ludzie  czy gorsi? Może
zagubieni& A każdy radzi sobie z tym inaczej. Najgorsze, kiedy człowieka od
najmłodszych lat dotyka zbyt duże zło. Zbyt duże jak na jego wiek i dojrzałość. Bo
człowiek pozbiera się ze wszystkiego  ale nigdy nie będzie już taki sam.
S.i.s
2 | S t r o n a
3 | S t r o n a
Spis treści
Prolog strona 4
Rozdział 1 strona 5
Rozdział 2 strona 10
Rozdział 3 strona 14
Rozdział 4 strona 21
Rozdział 5 strona 30
4 | S t r o n a
PROLOG
Jego ręce sunęły wzdłuż mojego nagiego ciała, które drżało z rozkoszy jaką mi dawał.
Jego ręce potrafiły czynić cuda, wystarczyłoby mnie dotknął. W jego dotyku było coś
magicznego. Jęknęłam, czując jego usta na moim sutku, owinęłam go w pasie swoimi nogami,
ocierając się o jego wybrzuszenie w spodniach.
-To nie fair, że ja nie mam już nic na sobie, a ty masz to  wychrypiałam, odpinając
pasek w jego spodniach.
- Nikt Ci nie broni się ich pozbyć  wymruczał.
Dwie minuty pózniej leżał nagi na mnie, całując zachłannie moją szyję. Jęknęłam,
czując jak napiera na mnie i uniosłam biodra, kręcąc nimi, dając mu do zrozumienia, czego
chce. Czułam jak uśmiecha się tuż przy mojej szyi.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem  mruknął, podnosząc głowę i patrząc mi w
oczy. Jego wzrok nie opuszczał mojego do momentu, gdy wszedł we mnie, a jak krzyknęłam z
rozkoszy.
KAŻDY, KTO CHCE BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH
ROZDZIAAACH PROSZONY JEST O WPISANIE SI (DODANIE
KOMENTARZA) W FOLDERZE BANERY, POD BANEREM ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! !
5 | S t r o n a
ROZDZIAA 1
 Bella
- Zastanawiałaś się kiedyś nad życiem?  Peyton przystanęła na chwilę,
przyglądając mi się.
- Wiem, że wczoraj co poniektórzy z tej szkoły nawalili się na imprezie u
Chada, ale ty raczej tam nie byłaś!  Prychnęła.
- Jejku Pey, czy naprawdę zadawanie Ci głębokiego pytania musi się
wiązać z tym, że się nawaliłam?
- Nie, ale to niedobrze, bo wiesz ja jestem ta płytka i nie zadaje mi się
głębokich pytań. Chyba, że nie o charakterze mówimy, to owszem mogę
pomieścić dość duży kaliber.  Zazgrzytałam zębami ze złości i skrępowania,
odwróciłam się plecami do przyjaciółki, chcąc odejść.
- Bello, powiesz mi, o co chodzi? Dziwnie się zachowujesz& .
- Jak to się stało, Pey?
- Co się stało?  zapytała zdezorientowana.
- Jesteś cheelederką, najpopularniejszą i jedną z najładniejszych
dziewczyn w szkole. Masz piękne blond włosy, duże niebieskie oczy i zgrabne
nogi, faceci za Tobą szaleją, a ty przyjaznisz się ze mną. Nudną, zaręczoną
dziewicą, o krótkich nogach i brzydkich brązowych włosach.
- Ty serio jesteś nadal dziewicą? Mike wygląda na takiego dość skorego
do świntuszenia  puściła mi oko.
- To raczej nie ze mną.
- O co chodzi Bello? Masz swojego wymarzonego chłopaka, ups
przepraszam narzeczonego. Macie się pobrać i stworzyć piękną, ułożoną
rodzinkę, nie tego zawsze chciałaś? - Owszem, o Peyton można było
powiedzieć, że była płytka, ale pewnością nie głupia. Odwróciłam wzrok,
nie patrząc na nią. Obawiałam się jednak, że moja blond przyjaciółka już
mnie rozgryzła.
- Bells, pamiętasz jak trafiłyśmy do tego ogólniaka?  Powiedziała, nie
zrażona moją reakcją.  Wpadłyśmy pierwszego dnia na Chada. Spodobałaś
mu się wtedy, chyba próbował się z Tobą umówić, a ty olałaś go.
Powiedziałaś mi wtedy, że to pewnie przyszły kapitan szkolnej drużyny,
6 | S t r o n a
największy podrywacz w mieście, będzie urządzał najlepsze imprezy i
zdobywał kiepskie stopnie. Nie pomyliłaś się, jak już pewnie wiesz.
- Tak Pey, w istocie tak było, ale do czego zmierzasz?  Zapytałam z
udawanym westchnieniem. W głębi duszy cała drżałam, że o to właśnie mnie
rozgryzła.
- Już kończę, obiecuje. Powiedziałaś mi wtedy też, że nie takiego życia
chcesz. Liczą się dla Ciebie oceny, nie mecze. Chłopak z domu niekoniecznie
bogatego, ale ułożonego. Taki, który nie będzie urządzał imprez, co sobotę i
wyrywał panien. Ciekawa jestem  tu przerwała na chwilę, przyglądając mi
się coraz wnikliwiej.
- Dlaczego zawsze masz racje, co do innych, a co do siebie nie , jak
myślisz?  To powiedziawszy wyminęła mnie i wkrótce zniknęła w tłumie. W
tłumie, w którym pojawił się właśnie Chad Murrey.
 Chad
- Stary, wyjaśnisz mi kiedyś, o co chodzi z tą laską?  Głos Scotta wyrwał
mnie z zamyślenia.
- Jaką laską?
- Wiem, że średniej 5.0 to ja może nie mam, ale kompletnego idioty to ty
ze mnie nie rób, dobra?  Wzniosłem ręce w geście poddania.  Wiesz stary 
powiedział, kładąc mi ręce na ramionach.  Rozumiem, że czujesz się jak
bóstwo, szczególnie po ostatnim sezonie, a nie wygląda by w tym miało się
coś zmienić, ale nie przesadzasz z tą mądralą? Każda laska w tej szkole może
być Twoja, a ty chcesz ją?! Stary, tylko popatrz, to wszystko jest praktycznie
Twoje  wskazał na dwie blondynki, stojące najbliżej nas, ładne. Nawet
bardzo ładne.
- Taaa, więc nie wypatruj zakonnic, tylko bierz to, co Ci daje los 
poklepał mnie jeszcze po plecach i odszedł. Popatrzyłem na dziewczyny o
których mówił Scott.
- Panie przyjdą jutro na mecz?  powiedziałem, podchodząc i
obejmując je obie. Uśmiechnęły się do mnie.  Znakomicie. 
Odpowiedziałem, również się uśmiechając i ruszyłem z dwiema niezłymi
laskami przez korytarz.
Czy czułem się jak bóstwo? Nie.
7 | S t r o n a
Czy Bella mnie interesowała? Tak.
I to bardziej niż bym sobie tego życzył&
 Bella
Peyton miała racje - pomyślałam z goryczą. Nigdy nie mylę się, co do
innych ludzi, dlaczego więc pomyliłam się w stosunku do siebie? Nie umiałam
odpowiedzieć sobie na to pytanie. Zawsze wydawało mi się, że wiem czego
chce od życia. To co powiedziała mi dziś Peyton było prawdą. Zawsze tak to
sobie wyobrażałam. Dom, dzieci, spokojny i pracujący mąż. Zero imprez,
szaleństwa. Nigdy tego nie pragnęłam. Mój tato nie raz powtarzał, że jestem
zbyt sztywna. Nie chciał bym się śpieszyła ze ślubem, czy dziećmi. Uważał, że
na to mam jeszcze dużo czasu. Mówił żebym się bawiła, korzystała z życia,
umawiała z chłopcami. Czerpała garściami i była szczęśliwa. Śmiałam się z
tego. Wydawało mi się, że jest w błędzie. Miał być przy mnie, chronić mnie.
Zawsze to obiecywał. A teraz go nie ma. Jestem sama jak palec na tym
pustym, wielkim świecie. Moja matka mnie nawet nie słucha. To zawsze tata
był dla mnie opoką. To do niego przychodziłam się wypłakać. To on
wtajemniczał mnie zawsze we wszystkie zagadki życia. Co teraz, gdy go już ze
mną nie ma? Azy zaczęły spływać po mojej twarzy, a ja czułam w sercu
ogromny smutek. Czy aż tak się myliłam, co do siebie? Czy tata miała racje?
Nawet jeśli, to co z tego? Teraz już było za pózno. Nie miałam już szansy na to
by robić to, co chciałam, a przecież nie mam jeszcze nawet 18 lat.
Leżałam jakiś czas, pozwalając łzom płynąć. Tak było dobrze. W ten
sposób ból w moim sercu po starcie ojca malał. A ja czułam jakby tu ze mną
wciąż był.
&
- Bello, Bello!  Jasno włosa kobieta stanęła przede mną, mając rekami.
- Tak mamo?
- Wreszcie! Halo, tu ziemia, moja panno. Mówię do Ciebie od pięciu
minut  stwierdziła oskarżycielskim tonem.
- Przepraszam, co mówiłaś?
- Dzwonił Mike.
8 | S t r o n a
- Co z nim?  powiedziałam, udając zaciekawienie. Wiedziałam, że to
nie Mike dzwonił, tylko jego ojciec. Gdyby chciał mi coś powiedzieć,
zadzwonił by na komórkę.
- Musisz się przygotować, wypadła mu jakaś ważna kolacja w firmie i
przyjedzie po Ciebie o 19.00.
- Mamo jestem zmęczona, na dodatek mam jutro test i muszę się
pouczyć. Dlaczego umawiasz mnie z Mikiem za moimi plecami, nie pytając
mnie nawet o zdanie!  Starałam się nie podnosić głosu, by nie wszcząć
kolejnej awantury.
- A niby czemu miałabym pytać Cię o zdanie?  Fuknęła lodowatym
głosem na mnie.  Dobrze wiesz, że Mike chcąc przejąć kiedyś firmę po ojcu
musi się już teraz angażować, a ty jako jego narzeczona masz obowiązek go
wspierać.
- A jak on wspiera mnie? Jak ty mnie wspierasz? Jak jego ojciec wspiera
jego?  Powiedziałam, patrząc na matkę z bólem.  Nie zastanawiałaś się
kiedyś, czy ten pośpiech, zaręczyny, to wszystko jest dobrym pomysłem? 
Zimne, bystre oczy przeszyły mnie na wylot.
- Tata by tego nie pochwalił  szepnęłam, odwracając wzrok.
- Izabello, dobrze wiesz, że nie stać mnie na utrzymywanie Cię na dłuższą
metę, nie wspominając już nawet o studiach. Przy Miku nawet nie będziesz
musiała iść na studia. Będziesz zajmować się domem i dziećmi, niczego Ci nie
zabraknie.
- Mamo! Czy ty naprawdę nic nie rozumiesz?  Mój głos podniósł się o
oktawę.  Ja chcę iść na studia! Chcę zdobyć wykształcenie i iść do pracy.
- Masz na to czas. Urodzisz i wychowasz dzieci, a potem&
- Nie mamo  przerwałam jej  Ja chcę iść do collegu teraz, z
koleżankami. Poznać świat i ludzi, chcę tylko tego, co każda nastolatka w
moim wieku  wypaliłam, moje policzki płonęły żywym ogniem.
- Zrozum wreszcie, że Twoje życie nie jest usłane różami. Nie zawsze
dostajemy to, czego chcemy. Twojego ojca tu nie ma i Ci nie pomoże. A
terasz marsz do pokoju, na 19.00 masz być gotowa i koniec dyskusji 
wycedziła, po czym odwróciła się i wyszła.
Gdzie jesteś tato?
&
9 | S t r o n a
O 19.00 byłam gotowa i nie mając wyjścia poszłam na tą cholerną
kolacje. Przepraszam, to był bankiet.
Jednak od tamtego dnia coś zaczęło się we mnie zmieniać, może
zmieniłam się już wcześniej, a teraz to zauważałam? Nie wiem. Nie umiałam
określić jakie to były zmiany, w głowie miałam ogromny mętlik, a miliony
pytań czekało na odpowiedzi. Jednego tylko byłam pewna. Nie chce więcej
tak żyć. Nie byłam gotowa na ślub w wieku 18 lat, a już na pewno nie z
Mikiem.
Czy Mike był złym człowiekiem? Nie, nigdy tak o nim nie myślałam. To
obowiązki, życie, to wszystko czego wymagał od niego ojciec, niszczyło go.
Nie raz wspominałam, jak to było na początku, gdy zaczęliśmy się spotykać.
Zaledwie rok temu. Potrafił być wtedy taki słodki i czarujący. Przynosił mi
kwiaty, zabierał na długie spacery. Interesował się mną i tym, co chcę mu
powiedzieć, potrafił słuchać. Wszystko zaczęło się zmieniać pół roku temu,
gdy ojciec zaczął go angażować w sprawy firmy. Na początku Mike
opowiadał mi o wszystkim. Nie chciał tego wszystkiego. Zaczął się zamykać w
sobie. Może gdybyśmy się kochali, umielibyśmy dać sobie radę z tym
wszystkim?
Ale czy można sobie poradzić z czymś takim? Jak radzili sobie Ci wszyscy
ludzie przez lata, gdy ich małżeństwa były aranżowane tak jak nasze? Czy
mieliśmy szansę poczuć do siebie coś więcej niż przyjazń, skoro przez rok czasu
to nie nastąpiło?
Nasze małżeństwo zostało zaplanowane praktycznie w dniu, w którym
się poznaliśmy. Nikt nas nie zapytał o zdanie. Moja matka myślała tylko o tym,
by mnie bogato wydać za mąż, a ojciec Mike dbał o wygląd swojej firmy. Z
racji ustanowienia Mike swoim następcą, potrzebował dla niego żony z dobrą
reputacją, a przede wszystkim taką, która będzie posłuszna. W takim świecie
jak nasz nie ma miejsca na miłość.
A ja nie chciałam tak skończyć, zamknięta w czterech ścianach,
kukiełka. Chciałam brać życie pełnymi garściami i cieszyć się każdą chwilą.
Nie miałam pojęcia skąd się brały te uczucia we mnie. Nigdy nie byłam taką
osobą. Tak jak powiedziała Peyton, pomyliłam się tylko w stosunku do samej
siebie, jakie to ironiczne& .nieomylna Bella Swan.
10 | S t r o n a
ROZDZIAA 2
 Bo widzisz, to nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele
bardziej niż nasze zdolności.
(Harry Potter, słowa Albusa Dumbledora)
 Bella
To wręcz dziwne jak jeden człowiek może czuć tyle sprzecznych ze sobą emocji.
Jak jeden człowiek może podejmować tyle decyzji, których pózniej żałuje. Jednak czy
gdyby człowiek znał swoją przyszłość podejmował by inne decyzje? Wybierał inne
wyjścia?
Czy gdybym rok temu wiedziała, co się wydarzy w moim życiu, coś by to
zmieniło? Pewnie tak, ale czy byłoby to lepsze rozwiązanie? Czy naprawdę
podjęłabym inne decyzje? Nie byłam tego taka pewna&
Tamtego dnia poszłam na tą kolację z Mikiem i na wiele innych w ciągu
następnych kilku tygodni. Nie miałam wielkiego wyboru. Moja matka nie
pozostawiała mi go. Nigdy.
Nie lubiłam tych jego kolacji, bankietów, charytatywnych bali, wiedział o
tym. Podejrzewałam, że on również ich nie lubi, lecz nie przyzna się do tego.
Miałam wrażenie, że Mike się poddał, nie sprzeciwiał się, bo jego życie było
już przesądzone, tak chyba myślał.
Nienawidziłam sztucznie się uśmiechać, dygając przed facetami, którzy
spokojnie w większości mogliby być moimi ojcami, a ich wzrok był pożądliwy,
gdy lustrowali moje ciało. Pilnować się na każdym kroku. To zabijało mnie, a
ja się zmieniałam. Tak naprawdę nie byłam do końca świadoma tego
wszystkiego. Zmiany zachodzące we mnie zaczęłam zauważać oczami
innych ludzi, gdy patrzyli na mnie zszokowani lub pytali czy wszystko w
porządku.
Jednak tak naprawdę wszystko zaczęło się pewnego popołudnia w
piątek. Siedzieliśmy z Mikiem w jego pokoju. Pomagał mi w matematyce, gdy
zadzwoniła do mnie Peyton.
- Hej Bello, nie wybrałabyś się ze mną na imprezę?  Tak naprawdę
miałam wielką ochotę iść z nią.
11 | S t r o n a
- Sorki Pey, nie dam rady.
- Jesteś u Mike? Piątkowe korki z matmy?  domyśliła się.
- Yep  odpowiedziałam, nie patrząc na blondyna.
- No cóż szkoda, może innym razem. Jakbyś zmieniła zdanie wiesz gdzie
mnie szukać.  Wiedziałam. Imprezę organizował Chad Murrey, byłam tego
pewna. W co ta Peyton pogrywa? Przecież wie, że ot tak nie mogę sobie iść
na imprezę& a może mogę? Odwróciłam się w stronę Mike, który zdążył obok
moich zeszytów rozłożyć swoje dokumenty. Popatrzył na mnie przez dłuższą
chwilę.
- Bello, odpowiedz mi na pytanie, tylko szczerze. Nie pragniesz takiego
życia, prawda?  Jego wzrok nie opuszczał mojego.
- Mike  powiedziałam cicho  czy to ważne?
- Dla mnie jest ważne, a dla Ciebie powinno jeszcze bardziej! 
Westchnęłam, nie wiedząc, co zrobić. Chciałam być z nim szczera, ale czy
mogłam sobie na to pozwolić nie raniąc go?
- Nie. Nie chce takiego życia. Nie zrozum mnie zle, nie chodzi o Ciebie.
Jesteś dobrym człowiekiem i wierzę, że będziesz dobrym mężem. Boje się tylko
czy ta firma, obowiązki czy to Cie nie zniszczy? A ja  westchnęłam - tak wiele
się zmieniło Mike  powiedziałam cicho, powstrzymując szloch.  Chciałabym
przestać udawać kogoś kim nie jestem i nigdy nie będę. Chciałabym
spróbować życia, popełniać błędy. Nie chcę Cie ranić. Kocham Cię, ale jak
przyjaciela, a to za mało  starałam się patrzeć wszędzie tylko nie na niego.
- Bells, to co mówisz nie sprawia mi bólu  powiedział miękko, a ja
podniosłam na niego wzrok, zaskoczona.  Tak szczerze powiedziawszy
czułem to, czekałem kiedy przyjdziesz powiedzieć mi, że masz dość i
odchodzisz  westchnął.
- Och Mike  pokręciłam głową. - Przecież nie powiedziałam, że
odchodzę.
- Nie, jeszcze nie, ale musisz przyznać, zmieniasz się. Prędzej czy pózniej
byś to powiedziała, powinnaś przynajmniej już dawno to zrobić.  Zamilkł,
ukrywając twarz w dłoniach.
- Ja też Cię kocham Bells jak siostrę, ale nic więcej.  Patrzyłam na niego,
nie rozumiejąc do czego zmierza.  Idz i rób to, na co masz ochotę. Idz na
imprezę z Peyton, sam chętnie bym to zrobił.
12 | S t r o n a
- Więc chodz z nami  uśmiechnęłam się lekko.
- Nie Bell, ty masz wybór, ja nie. Proszę Cię byś chociaż ty była szczęśliwa.
Popatrzyłam na niego, czując łzy spływające po twarzy. Pocałowałam go w
policzek i trzymając jego twarz w dłoniach, popatrzyłam mu w oczy.
- Ty też masz wybór Mike, przemyśl to.
&
Prosto od Mike poszłam do Peyton. Powiedzieć, że przyjaciółka była
zdziwiona na mój widok, to mało. Prawie nie zemdlała z wrażenia, gdy
oznajmiłam jej, że wybieram się z nią na tą jej imprezę.
Stojąc teraz przed lustrem, po godzinie maltretowania mnie przez Peyton
toną makijażu i lokówką, to ja zamarłam. Przyglądałam się swojemu odbiciu,
nie będąc pewną, czy dziewczyna którą widzę, to na pewno ja. Nie
przypominałam siebie pod żadnym względem. Makijaż, który zrobiła mi
przyjaciółka wcale nie był przesadzony, czego się bałam. Podkreślał moje
duże zielone oczy i idealnie kontrastował z bladą cerą. Włosy opadały falami
na ramiona, błyszcząc.
Byłam ubrana w
skórzane, czarne szorty
przyjaciółki, jeansową
bluzeczkę rozpinaną na
zamek z przodu. Był lekko
niedopięty, tworząc dość odważny dekolt i uwydatniając moje piersi, które
zawsze uważałam za małe. Na nogach miałam sandały na dość wysokiej
koturnie, które o dziwo były wygodne. A co najważniejsze podobałam się
sobie w tej wersji, czułam się inaczej. Wolna, atrakcyjna, seksowna.
Nie zdziwiła mnie reakcja większości osób na imprezie, gdy przyglądali
się nam. Peyton jak zawsze wyglądała zjawiskowo, a ja cóż, akurat dziś nie
wyglądałam zle. Przyjaciółka wręczyła mi kubek z piwem, pociągnęłam spory
łyk i skrzywiłam się, nie byłam jego fanką. Rozmawiałyśmy chwilę z Pey,
opowiadałam jej o mojej dzisiejszej rozmowie z Mikiem. Z głośników leciała
jakaś szybka piosenka i wielu ludzi było już pijanych. Tu i tam całowały się
pary, niektóre naprawdę wyglądały jakby potrzebowały osobnego pokoju.
Parę dziewczyn seksownie kręciło biodrami. Rozglądając się tak po tłumie,
zauważyłam Chada, w towarzystwie jego kumpla Scotta i jakiś dwóch blond
dziewczyn. Odwróciłam szybko wzrok, miałam jednak wrażenie, że zostałam
przyłapana. Podniosłam oczy i nie myliłam się, przyglądał mi się z
konsternacją na twarzy.
13 | S t r o n a
- Pey, potrzebuje czegoś mocniejszego niż to  powiedziałam, pokazując
na kubek. Zaśmiała się patrząc na mnie.
- Teraz zaczynasz mówić jak normalna dziewczyna. Chodz nauczę Cię
grać w grę  i pociągnęła mnie w głąb domu. Okazało się, że tą grą było
 Nigdy nie&   ktoś mówi czego nie robił i jeśli, ktoś z siedzących przy stole
osób też tego nie robił musiał wypić kolejkę1. Takim sposobem dość szybko
byłam wstawiona. Niezle wstawiona. Śmieszyło mnie praktycznie wszystko, co
wyszło z ust kogokolwiek. Peyton widząc mój stan, odciągnęła mnie od
stolika.
- Aleś się załatwiła, kto by pomyślał, że masz taką słabą głowę 
pokręciła głowa.
- Kiedyś trzeba  zachichotałam  Chodzmy zatańczyć  pociągnęłam ją
za rękaw.
- Jesteś pewna, że się nie wywrócisz czy coś?  Pey popatrzyła na mnie
sceptycznie.
- Oj nie marudz, tylko chodz. Zawsze chciałam zatańczyć na stole 
klasnęłam w dłonie i pociągnęłam ją. Kiedy tylko znalazłyśmy się wśród
tańczących wgramoliłam się na stół. Kątem oka znów dostrzegłam Chada,
który przypatrywał się moim poczynaniom. Wypity alkohol dodał mi odwagi,
więc zaczęłam kręcić biodrami w rytm muzyki, a moje ręce wędrowały
wzdłuż mojego ciała. Zniżyłam się, dając mu dobry widok na mój dekolt, a
prostując się wypięłam tyłek i dałam sobie klapsa. Patrzyłam w tym czasie
prosto w oczy Chada. Niestety moja równowaga, też był inna niż normalnie.
Poczułam koniec stołu po nogami i poczułam jak lecę w tył& .
KAŻDY, KTO CHCE BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH
ROZDZIAAACH PROSZONY JEST O WPISANIE SI (DODANIE
KOMENTARZA) W FOLDERZE BANERY, POD BANEREM ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! !
1
Wiem, że to było jakoś inaczej, ale tak mi pasowało ;)
14 | S t r o n a
ROZDZIAA 3
 Bella
- O jejku, oby nie bolało za bardzo - pomyślałam. Stolik nie był wysoki,
mimo to wolałabym nie przekonywać się na własnej skórze, jak boli
spadnięcie z niego i spotkanie z podłogą. Zacisnęłam mocno powieki.
Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, że wcale nie upadłam.
Otworzyłam zdezorientowana oczy. Mój wzrok był rozmazany, zapewne od
ilości wypitego alkoholu. Przed sobą miałam twarz Chada, który wyglądał na
zaniepokojonego, ale nawet ze ściągniętymi brwiami był przystojny.
Zachichotałam, wpatrując się w niego, nie do końca świadoma spojrzeń
rzucanych od wszystkich. Strach zaczął znikać z twarzy Chada, zastąpiony
przez złość.
- Co ty kurwa wyprawiasz?  warknął tak cicho, że nie słyszał go nikt po
za mną.
- W tym momencie to sama nie wiem czy leże, stoję, w każdym razie ty
mnie trzymasz  znów zachichotałam. Popatrzył na mnie srogo.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło.
- Hmm  pomyślałam chwilę.  Wcześnie tańczyłam na Twoim stole,
przynajmniej tak mi się wydaje, a chyba nic nie przegapiłam
- Jesteś pijana  kolejne warknięcie.
- A nie po to robisz te wszystkie imprezy?
- W życiu bym nie pomyślał, że zobaczę Cię w takim stanie i to na mojej
imprezie  westchnął.
- Mógłbyś mnie postawić?  poprosiłam.
- Całkiem dobrze się Ciebie trzyma  mrugnął do mnie, po czym mnie
postawił. Jego wzrok powędrował po moim ciele.
- Mógłbyś przestać? - Tym razem to ja warknęłam na niego.
- Trzeba było się tak nie ubierać i nie tańczyć na tym przeklętym stole. 
Zaczął się bronić, a ja popatrzyłam gniewnie na niego.
- Czemu tu przyszłaś?  Zapytał po chwili ciszy.
15 | S t r o n a
- Nie wiedziałam, że jestem niemile widziana  znów warknęłam,
odwracając się, chcąc odejść. Niestety znów zakręciło mi się w głowie i się
zachwiałam.
- Chryste Bello  jęknął, łapiąc mnie po raz drugi dzisiejszego wieczoru. 
Chodz  poprowadził mnie. Weszliśmy do holu, w którym były schody.
- Dasz radę iść sama?  Mrugnął, na co skinęłam mu tylko głową. I o co
mu u licha chodzi? Moje szare komórki były jednak zbyt zamroczone, by
pracować logicznie.
Schody prowadziły do wąskiego korytarza, a po jego obu stronach
znajdowały się drzwi. Chad poprowadził mnie do drugich drzwi na lewo. Jak
się zdążyłam domyślić, mimo zamroczonego mózgu, był to jego pokój.
Stanęłam w progu, rozglądając się po pokoju, gdy tymczasem mój towarzysz
usiadł na łóżku. Ściany miały szary kolor, nie było tu zasłon ani zdjęć, tylko
plakaty jakiś drużyn. Na prawo od drzwi stało łóżku, zaś po lewej szafa i biurko,
okno znajdowało się naprzeciwko drzwi. Nic nadzwyczajnego, nie wiem
czemu się spodziewałam. Pokój Mike był dużo przytulniejszy, pomyślałam.
- Nie powiedziałem, że nie chcę żebyś tu była, wy dziewczyny wszystko
odwrócicie tak jak chcecie.
- A wy macie talent do bycia delikatnymi  odburknęłam.  Mogę
wiedzieć, co tu robimy?
- Wydaje mi się, że trzezwiejesz  odpowiedział, opierając się plecami o
ścianę.
- To chyba zle Ci się wydaje, bo Twój pokój coraz bardziej wiruje 
oparłam ręce o kolana. Usłyszałam jak Chad wciąga głośno powietrze,
zdezorientowana popatrzyłam na niego. Wpatrywał się we mnie,
powędrowałam za jego wzrokiem. Momentalnie się wyprostowałam. Super.
Po prostu świetnie, dałam mu popis własnego dekoltu, albo raczej położyłam
mu na tacy swój biust.
- Przepraszam, nie jestem przyzwyczajona do tego typu ubrań 
powiedziałam zażenowana, a jednocześnie zła.
- Na stole wydawałaś się w pełni świadoma, co masz na sobie  tym
razem popatrzył mi w oczy. Jego właśnie, świeciły się jak u małego dziecka.
- Bo byłam  odparłam.  Nikt nie kazał Ci na mnie patrzeć.
16 | S t r o n a
- Wiesz bardzo trudno Ci się nie przyglądać  wstał, podchodząc do
mnie powoli. Jedną rękę oparł o framugę, tuż koło mojej głowy. Pachniała
perfumami i alkoholem.
- Czemu?  Nagle zaschło mi w gardle.
- Zdajesz sobie sprawę z tego jak dziś wyglądasz?
- Tak  wyjąkałam. Jego oddech łaskotał moją buzię.
- A zdajesz sobie sprawę jak to działa na facetów? Na mnie?  Był coraz
bliżej.
- Nie  wyszeptałam  jak?  Zdołałam jeszcze powiedzieć, zanim jego
usta dotknęły moich. W pierwszym momencie zamarłam. To nie tak, że się
jeszcze nie całowała, robiłam to. Jednak inaczej jest całować z Mikiem, do
którego nie czułam nic prócz przyjazni, a inaczej z Chadem, do którego
wzdychałam już od dłuższego czasu.
Jego ciało naprało na moje, skutecznie mnie blokując. Bezwiednie
podniosłam ręce, zarzucając mu je na szyję. Chwilę pózniej jego język był w
moich ustach. Oderwał się ode mnie tylko na chwilę, zamykając drzwi.
Popchnął mnie lekko w stronę łóżka, a ja poleciałam na nie, mając dalej
problemy z równowagą. Jego usta z powrotem naparły na moje, całując
mnie. Jedną ręką odnalazł zamek od mojej bluzki i sprawnie go rozpiął.
Oderwał się od mnie znów, a jego wzrok zaczął pożerać moje piersi, odziane
w tym momencie jedynie w czarny biustonosz. Pewnie gdybym była
trzezwiejsza zawstydził by mnie jego wzrok, jednak w obecnym stanie rzeczy
myślałam tylko o tym by znów mnie pocałował. Drżącymi dłońmi
podwinęłam jego podkoszulek, uśmiechnął się cwanie do mnie i zdjął go.
Przejechałam dłońmi po jego klatce. Patrząc mu w oczy zjechałam dłońmi
na sam dół jego brzucha, docierając do guzika jeansów. Rozpięłam go,
chociaż nie wiem jak mi się to udało, przy tak trzęsących się dłoniach.
- Skarbie, wiesz mi, mam wielką ochotę wziąć Cię tu i teraz, ale jesteś
pijana  westchnął, a jego ręka powędrowała do mojej, zatrzymując ją. Nie
chce mnie? To była pierwsza rzecz jaka przyszła mi na myśl. Poczułam
wzbierające się łzy pod powiekami. Jasne, jak ktoś taki jak on chciałby mieć
ze mną do czynienia? Byłam nikim. Nie, nie wolno mi tak myśleć! Nakazałam
sobie. Powiedział, że chce przecież, dlaczego coś sobie wmawiam? Położył
się obok mnie, bawiąc się moimi włosami.
17 | S t r o n a
Prawdopodobnie gdybym była trzezwiejsza nie odważyłabym się go
nawet pocałować, ale z pewnością nie można było powiedzieć dziś o mnie,
że jestem.
- Chcę żebyś to zrobił  szepnęłam, patrząc mu uparcie w oczy.
- Masz chłopaka  zmarszczył brwi.
- Pięć minut temu, Ci to nie przeszkadzało.
- Całowanie to jeszcze nie tragedia  przewrócił oczami.
- A oglądanie mnie w staniku też nie?  uniosłam brew.  Nie poślubię
Mikie, jak chce tego moja matka, nie kocham go. Zmieniłam się, przedtem
wszystko o czym marzyłam miałabym z nim, ale teraz jest to niewystarczające.
Po za tym, chyba troszkę zszargałam sobie dziś swoją idealną opinie. Tatuś
Newton nie będzie zadowolony  zaśmiałam się. - Czemu nie wpadłam na to
wcześniej?
- Podobasz mi się Bello i to od dawna, wiesz ty. Niestety ostatnim razem
mnie  olałaś  powiedział lekko zły.
- Zmieniłam się  mrugnęłam, dalej rozbawiona.
- Zauważyłem  mruknął, uśmiechając się drwiąco. Jego usta po raz
kolejny tego wieczoru, znalazły się na moich. Tym razem nie powstrzymał
mnie przed rozpięciem jego spodni, zdjął je szybko. Równie szybko pozbył się
moich szortów i majtek. Jego wzrok wędrował po moim ciele, wyglądając na
usatysfakcjonowanego. Jego podniecenie było wyraznie widoczne, pod
cienkim materiałem bokserek.
Nagle zaczęłam się zastanawiać czy będzie bardzo bolało. Nie
pomyślałam o tym wcześniej, może to i lepiej? Może bałabym się gdybym
wiedziała, że będzie boleć. Zresztą nie koniecznie chciałam o tym z
kimkolwiek rozmawiać. To nie był temat otwarty dla mnie. Pytać się o takie
rzeczy matki, nawet gdy się ma normalną mamę, musi być niezwykle
krępujące. Zaś Pey pewnie powiedziała by mi wszystko i to bez krępacji, ale
tylko z jej strony. Teraz nie był czas na zastanawianie się nad tym. Podjełam
już decyzję i nie zamierzałam się z niej wycofywać. Na swój sposób
pragnęłam Chada i mogłam z całą pewnością stwierdzić, że on pragnął
mnie. Być może nie tak to powinno wyglądać. Powinno się to robić z osobą,
którą się kocha i ufa jej, ale ja ufałam Chadowi i zależało mi na nim. Nie wiem
czy to miłość, ale prawdą jest to, co powiedziała Peyton. Chad Murrey
siedział w mojej głowie od pierwszego dnia, gdy go zobaczyłam tylko nie
chciałam tego przyznać, nawet przed samą sobą.
18 | S t r o n a
Mój krzyk rozniósł się echem, po cichym piętrze. Chad wszedł we mnie
szybkim i zdecydowanym ruchem, przebijając tym samym moje dziewictwo.
Znieruchomiał, a jego oczy próbowały znalezć moje. Mój niespokojny
oddech był w tym momencie jedynym dzwiękiem w pokoju. Próbowałam
uspokoić skołatane serce, ganiąc się w duchu. Ból był& przytłaczający.
Zamknęłam na chwilę oczy próbując odgonić od siebie strach i się rozluznić,
co wcale nie było łatwe, nie tak to sobie wyobrażałam.
- Bells?  szepnął, a w jego głosie słychać było strach i bezradność.
Otworzyłam oczy, natrafiając na niego, intensywnie się we mnie
wpatrującego.
- Już w porządku  odszepnęłam.
- Jesteś dziewicą  powiedział, a bezradność zaczęła zastępować złość.
- Byłam, to chyba lepsze określenie.
- Zdążyłem zauważyć i poczuć. Jak mogłaś mi nie powiedzieć?  Zapytał
z wyrzutem.
- Myślałam, że to dość oczywiste, ale bałam się, że jak Ci to uświadomię,
to się rozmyślisz  Jęknął, zatapiając głowę w moich włosach. Po chwili
podniósł się, znów na mnie patrząc.
- Mogłem Ci zrobić krzywdę.
- Ale nie zrobiłeś  popatrzył na mnie ze ściągniętymi brwiami.  To było
zaskoczenie i trochę bólu, wszystko już w porządku  uśmiechnęłam się lekko.
Ból wciąż był, ale mniejszy. Przez chwilę wpatrywał się we mnie nic nie
mówiąc, tak jakby rozważał, co ma robić. Wiedziałam, że może zaraz się
wycofać. Podniosłam biodra i lekko nimi pokręciłam. Moje wargi odszukały
jego usta i wpiłam się w nie łapczywie.
- Poczekaj  powiedział, odrywając się ode mnie.
- Nie  wysapałam, łapiąc oddech po pocałunkach.
- Obiecuję, że się nie wycofam  zaśmiał się, dobrze interpretując moje
zachowanie  Jeśli tego chcesz, to dobrze, ale wolałbym nie być jeszcze
tatusiem, więc pozwól, że założę prezerwatywę.
- Och  zdołałam wydusić, patrząc na niego wielkimi oczami. Byłam
głupia! Jak mogłam o tym nie pomyśleć?!
&
19 | S t r o n a
Obudziłam się jakiś czas pózniej, nie mając pojęcia, która jest godzina,
ani jak długo spałam. Popatrzyłam na śpiącego obok mnie Chada.
Wyglądał spokojnie i beztrosko. Czy naprawdę potrafiłam odnalezć się w
jego świecie?
Pomyślałam o tym, co dziś się wydarzyło. Z pewnością nie były to czyny
godne podziwu, ale nie czułam się zle. Nie powiedziałabym, że nasz seks to
fajerwerki, czy ogromne pokłady przyjemności, ale było w porządku.
Po moim małym incydencie, nie przyznania się, Chad starał się być
delikatny i czuły. Byłam mu za to ogromnie wdzięczna, gdyż nie bardzo
wyobrażałam sobie bym mogła to przeżyć w miarę bezboleśnie, gdyby miał
wchodzić we mnie tak jak za pierwszym razem. Mimo to ból cały czas był
obecny, wiedziałam jednak, że musze to przetrwać. Następnym razem
będzie lepiej. Mimo to nie potrafiłam żałować swojej decyzji i nie miałam
pojęcia skąd się to brało. Czy aż tak bardzo zależało mi na tym chłopaku? A
może to tylko manifestacja, by udowodnić sobie, że nie jestem już tą Bellą, co
wcześniej? Nie wiedziałam, czy chcę znać odpowiedz na te pytania.
Delikatnie podniosłam się z łóżka, nie chcąc zbudzić chłopaka.
Pozbierałam z podłogi swoje ubrania i ubrałam się pośpiesznie. Na biurku
znalazłam kawałek kartki i długopis.
555-736-3832 to mój numer. Zadzwoń, jeśli będziesz chciał. Musiałam iść.
Bella
Zbiegłam po schodach na dół. Musiało być pózno, bo większość spała,
zalana w trupa. W salonie na kanapie, spała Peyton, obok niej leżała moja
torebka. Zabrałam ją i szybko wyszłam.
W drodze powrotnej do domu modliłam się by moja matka poszła spać,
by nie słyszała o której wróciłam i w jakim stroju. Z reguły w piątki uczymy się z
Mikiem do pózna, lub po nauce oglądamy jakiś film. Zdarzają się nam też te
nieszczęsne kolacje i bankiety i wtedy też pózno wracam, moja matka z
reguły już wtedy śpi, a dochodzenie przeprowadza rano.
Cicho weszłam do domu i na palcach przeszłam przez dom i po
schodach na górę, omijając skrzypiące stopnie. Weszłam do swojego pokoju
i zamknęłam drzwi. Zaświeciłam światło, przebrałam się i weszłam po kołdrę.
Dopiero teraz odetchnęłam z ulgą. Udało się  pomyślałam szczęśliwa.
2
Fikcyjny numer (mam nadzieję xD)
20 | S t r o n a
Moje oczy praktycznie się zamykały, dlatego pozwoliłam opaść
powiekom. To był długi i męczący dzień. Chciałam sobie to wszystko
przemyśleć i poukładać w głowie. Jednak moje myśli zaprzątało pragnienie
snu i jedno dręczące pytanie& czy Chad zadzwoni?
KAŻDY, KTO CHCE BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH
ROZDZIAAACH PROSZONY JEST O WPISANIE SI (DODANIE
KOMENTARZA) W FOLDERZE BANERY, POD BANEREM ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! !
21 | S t r o n a
ROZDZIAA 4
 Bella
Następnego ranka, lub może powinnam powiedzieć, tego ranka, obudziłam
się zmęczona i obolała. Tak to chyba odpowiednie słowo. W sumie nie raz słyszałam
i to nawet od Peyton, że kobieta po dobrym seksie jest obolała, ale czy mój był
dobry? Wątpiłam w to, więc doszłam do wniosku, że po prostu po seksie jest się
obolałą. Zmęczenie jak się domyślałam wynikało, z niedospania i
nieprzyzwyczajenia. Noce spędzałam z reguły śpiąc u siebie w łóżku, sama. Nie
miałam pojęcia, o której wróciłam do domu.
Popatrzyłam na zegar, było po jedenastej, aż dziwne, że moja matka jeszcze
mnie nie obudziła. Dowodziło to jedynie jak ślepo była zapatrzona w Newtonow. Nie
przeszkadzało jej moje wracanie w środku nocy, lub może nawet nad ranem do
domu, ani nie pytała, co robiliśmy z Mikiem, dopóki był to on. Domyśliłam się, że
gdyby znała prawdę, w ogóle nie pojawiłabym się wczoraj u Chada, a nie
potrafiłam żałować swojej wizyty. Mimo lekkiego bólu jaki wciąż czułam. Tak szczerze
powiedziawszy to chciałabym znowu spróbować, wierzyłam, że drugi raz będzie
lepszy, a przecież tyle się mówiło, pisano na temat przyjemności podczas stosunku.
Chciałam poczuć tą przyjemność.
Zwlokłam się z łóżka, po drodze zbierając ubrania Peyton. Lepiej żeby moja
matka ich nie zobaczyła, zaczęłyby się pytania i mogłaby się domyślić, gdzie tak
naprawdę wczoraj byłam, a tego z pewnością nie chciałam. Z torebki wyciągnęłam
telefon, widniały dwie wiadomości. Moje serce zabiło szybciej, tylko po to by chwilę
pózniej poczuć rozczarowanie. Smsy były od Peyton
Hej, gdzie ty zniknęłaś?! Daj znać co z Tobą. Martwię się  Peyton.
Wystukałam szybko odpowiedz, by przyjaciółka się nie denerwowała.
Wszystko w porządku, jestem w domu. Spałaś, gdy wychodziłam i nie chciałam
Cię budzić. Wpadnę pózniej oddać ubrania  Bells.
Druga wiadomość była od Mika.
Hej Bells, kryłem Cię przed Twoją matką, dzwoniła do mnie. Powiedziałem, że
długo się uczyliśmy i usnęłaś. Mój ojciec jeszcze nie wrócił z Seatle, wiec nic nie wie.
Zadzwoń jak się bawiłaś i czy wszystko w porządku  Mike.
Postanowiłam, że do Mike zadzwonię pózniej i mu wszystko opowiem, po za
tym chyba mieliśmy dzisiaj jakąś kolacje dobroczynną. Chcąc na razie ukryć wszystko
przed naszymi rodzicami, musieliśmy udawać, tak więc dalej musiałam chadzać na
te kolacje. Ciekawe jak ja powiem mojej matce, że nie mam zamiaru wychodzić za
MIke. Westchnęłam. Tym będę się martwić pózniej. Wzięłam telefon i poczłapałam
22 | S t r o n a
na dół. Weszłam do kuchni, w której znalazłam moją rodzicielkę, smażącą naleśniki.
Uśmiechnęła się na mój widok.
- Cześć córeczko, mam nadzieję, że dobrze spałaś  powiedziała szczerząc się
do mnie.  W sumie to nie musiałaś wracać do domu, Mike mi powiedział, że
usnęłaś, wiedziałam co się dzieję, ale skoro wróciłaś, to przynajmniej zjesz porządne
śniadanie.  Była rozanielona, jak nie moja matka. Postawiła przede mną talerz
naleśników, ze smażonymi jabłkami, takie jakie lubiłam najbardziej. Nie potrafiłam
sobie przypomnieć kiedy ostatnio zrobiła mi śniadanie, nie wspominając o takim
śniadaniu!
- Mamo, wszystko w porządku?  zapytałam ostrożnie.
- Oczywiście kochanie  odpowiedziała.  Córeczko ,  kochanie ? Coś tu było
nie tak, ona nie zwracała się tak do mnie, nie robiła mi śniadań, więc co się stało?
- Czemu masz taki dobry humor?
- Oh kochanie, tak się cieszę, że tak dobrze dogadujecie się z Mikiem. Nawet
nie wiesz jak się zdziwiłam, gdy mi powiedział, że usnęłaś u niego. Na początku
byłam zła, ale potem pomyślałam sobie, że skoro tak to znaczy, że mu ufasz i musicie
się dogadywać coraz lepiej  uśmiech nie schodził jej z twarzy, a oczy świeciły się
jasnym blaskiem. O nie, pomyślałam. Jak mogłam być tak głupia i nie domyślić się,
że matka zinterpretuje to po swojemu?
- Mamo, zawsze dobrze się dogadywaliśmy  powiedziałam cicho.
- Owszem, ale jak przyjaciele, a teraz widzę, że zaczyna to wchodzić na inny
poziom i jestem taka szczęśliwa.
- Właśnie widzę  burknęłam, grzebiąc w naleśnikach. Jakoś nagle straciłam
apetyt.
Wtedy zadzwonił mój telefon, pomyślałam, że to Peyton chciała wiedzieć
wszystko odnośnie wczorajszej imprezy i nie może wytrzymać do popołudnia, gdy do
niej przyjdę.
- Słucham  powiedziałam do słuchawki.
- Cześć Korns  odpowiedział mi męski głos. Zamarłam z telefonem przy uchu.
Popatrzyłam na matkę, ta jednak wydawała się pogrążona we własnych myślach.
- Poczekaj chwilkę ok?  odpowiedziałam do słuchawki.
- Mamo?  popatrzyła na mnie.  To Peyton, zaraz wrócę  powiedziałam
pokazując na telefon, kiwnęła głową na zgodę i powróciła do swojego zajęcia.
Pognałam na górę do swojego pokoju.
- Hej Chad  wydusiłam gdy byłam już pewna, że nikt po za nim tego nie
usłyszy.
23 | S t r o n a
- Już myślałem, że mnie spławiasz  mruknął.
- No coś ty.  odparłam. Cała się pociłam. Wczoraj będąc po alkoholu miałam
dużo więcej śmiałości, dziś nie widziałam co mam powiedzieć, jak się zachować.
- Chciałem zapytać, czy miała byś ochotę się ze mną dziś spotkać  zagadnął.
- Jasne  wydukałam.
- Mógłbym do Ciebie wpaść?  zapytał. Do mnie?! O nie, nie, nie. To
wykluczone! Jeśli moja matka by go tu zobaczyła, miałabym dożywotni szlaban.
- To nie jest najlepszy pomysł. Może ja mogłabym przyjść do Ciebie? 
odpowiedziałam.
- Twoja matka?  domyślił się.
- Tak, gdyby Cię zobaczyła obawiam się, że ty mógłbyś mieć problem ze swoim
narządem rozrodczym, a ja szlaban do końca życia  westchnęłam.
- Domyślam się, że nic nie wie o Twoich planach.
- To nie jest takie proste jak myślisz  jęknęłam.  Zgadzamy się z Mikiem, że nie
chcemy tego związku, ślubu i tego wszystkiego, ale nasi rodzice nie przyjmują tego
do wiadomości. Musimy dopiero wymyślić jakiś plan.
- To przyjdziesz?
- Tak, za pół godziny będę u Ciebie  powiedziałam i się rozłączyłam. Byłam
zła. On nie rozumiał w jakiej sytuacji byłam, to wszystko nie było takie proste jak się
wydawało. Potrząsnęłam głową żeby odgonić złe myśli i zabierając z pokoju ubrania
poczłapałam do łazienki wziąć prysznic, nie miałam zbyt dużo czasu.
&
W drodze do Chada zadzwoniłam do Mike by upewnić się, co do dzisiejszej
kolacji i opowiedzieć mu jak było. Ucieszył się, że dobrze się bawiłam. Nie
wspomniałam mu na razie nic o Chadzie, wolałabym powiedzieć mu to osobiście,
uważałam, że tak będzie bardziej fair w stosunku do niego. Zadzwoniłam też do
Peyton by powiedzieć jej, że idę do Chada, obiecała mnie kryć i dać znać, gdyby
moja mama się z nią kontaktowała, choć szczerze w to wątpiłam. Wciąż bujała w
obłokach.
Dom Chada stał zaraz przy drodze, więc dostrzegłam go z daleka, będąc
jednak już na podjezdzie poczułam się nieswojo. Co jeśli otworzy, któryś z jego
rodziców? Jak się przedstawię?  Dzień dobry, jestem Bella, państwa syn mnie
wczoraj rozdziewiczył, ale nie wiem kim dla siebie jesteśmy, czy mogę się z nim
zobaczyć? Na miejscu takich rodziców, zamknęłabym drzwi. Weszłam po
schodkach na werandę i drżącymi dłońmi, dotknęłam dzwonka. Wytarłam ręce o
spodnie, które miałam na sobie. Miałam ochotę uciec, czemu nie zaproponowałam
24 | S t r o n a
spaceru po lesie? Bo w Forks nie ma nawet gdzie iść na spacer& .Moja udręka się
przedłużała, aż wreszcie drzwi otworzyły się z rozmachem, ukazując Chada.
Odetchnęłam z ulgą. Zaraz jednak z powrotem się spięłam. Jak miałam się
zachować i kim tak w zasadzie dla siebie byliśmy?
- Dziś Bella, którą znam  mruknął, z zawadiackim uśmiechem. Zarumieniłam się.
Miałam na sobie zwykłe dżinsy i podkoszulek. Nie miałam w szafie ubrań takich jak
Peyton i obawiałam się, że moja matka by ich nie zaakceptowała. Chad
przyciągnął mnie do siebie obejmując w tali i składając pocałunek na moich
ustach. Zassał moją dolną wargę, a ja uchyliłam delikatnie usta z przyjemności.
Wykorzystując to, jego język wdarł się do moich ust, penetrując je. Oderwaliśmy się
od siebie po dłuższej chwili, by złapać oddech. Nachylił się z powrotem w moją
stronę, ja jednak delikatnie się odsunęłam.
- Poczekaj chwilkę  powiedziałam.  Całowanie się z Tobą jest naprawdę
świetne, jednak chciałabym coś wiedzieć - Kiwnął głową, dając mi do zrozumienia,
że mam kontynuować.
- Być może to głupio zabrzmi, ale kim my dla siebie jesteśmy?  Czułam
rumieniec na moich policzkach, to naprawdę głupio brzmiało.
- Myślałem, że to oczywiste  powiedział wzruszając ramionami.
- Widocznie dla mnie nie jest oczywiste  burknęłam.
- A z kim uprawiasz seks, bo chyba nie z każdym  odparował.
- Gdybyś tak sobie przypomniał to uprawiałam go tylko i wyłącznie z Tobą, w
przeciwieństwie do Ciebie, jak mi się zdaje  warknęłam. Czułam się zła i upokorzona
w tym momencie, odwróciłam się napięcie, chcąc wyjść.
- Ej, zaczekaj  złapał mnie za nadgarstek, zatrzymując. Odwróciłam się do
niego.
- Co?  Zapytałam ze złością.
- Nie złość się na mnie, myślałem, że wiesz co do Ciebie czuję  powiedział
miękko, znów mnie przyciągając do siebie.
- Skąd mam to wiedzieć?  Popatrzyłam prosto w jego niebieskie oczy.
Wyglądał na wystraszonego.
- Nie jestem dobry w tej całej gatce o uczuciach, ale chciałbym żebyśmy byli
parą. Wczorajsza noc była cudowna. Szkoda tylko, że jak się obudziłem to Ciebie
przy mnie nie było  wymruczał mi do ucha ostatnie dwa zdania. Jego usta zjechały
na moją szyję składając na niej mokre pocałunki. Odchyliłam głowę do tyłu, dając
mu lepszy dostęp, to było naprawdę przyjemne. Jego ręce jechały wzdłuż mojego
ciała, zatrzymując się na dole koszulki. Powoli zaczął ją podnosić. Odsunęłam się
nieznacznie od niego.
25 | S t r o n a
- Twoi rodzice?  wydyszałam.
- Wrócą jutro, mamy cały dom dla siebie  odpowiedział, w jego oczach kryły
się jakieś niewypowiedziane słowa. Jego ręce podciągnęły moją koszulkę, ściągając
mi ją przez głowę. Usta powróciły do mojej szyi, jedną ręką objął mnie w tali,
przyciągając do siebie, a drugą łapiąc moją pierś. Zarzuciłam mu ręce na szyję,
oddając się pieszczotą. Popchnął mnie w stronę kanapy, sadowiąc na niej. Sam
szybko pozbył się swojej koszulki i spodni, a chwilę pózniej także moich. Czułam się
obnażona przed nim. Miałam ochotę się zakryć, ale nie pozwolił mi na to. Położył się
na mnie, całując zawzięcie moja usta. Jego ręce błądziły po moim ciele. Taki dotyk
był miły i przyjemny. Zaczęłam głaskać go po plecach. Czułam jak uśmiecha się
przy moich ustach, co wzięłam za aprobatę z jego strony. Mój lekki dotyk musiał być
dla niego także przyjemny. Jego prawa ręka zjechała w dół mojego ciała,
zatrzymując się na figach. Sapnęłam, gdy zaczął mnie pocierać przez materiał.
Poczułam coś dziwnego i nieznajomego, w moim ciele. Potrzebę by nie przerywał tej
pieszczoty. Uniosłam biodra lekko do góry, chcąc przybliżyć jeszcze bardziej swoje
ciało do jego ręki. Jednak on nagle zaprzestał ruchów. Popatrzyłam na niego
zdziwiona, on jednak tylko się uśmiechnął.
- Dotknij mnie  powiedział, z ustami znów przy mojej szyi.
- Co?  wyjąknęłam.
- Dotknij mojego penisa  powtórzył  nie bój się  dodał. Popatrzyłam
niepewnie w jego oczy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak jego przyrodzenie
napiera na mój brzuch. Był twardy. Wzięłam jedną rękę z jego pleców i powoli
zjechałam nią, wzdłuż jego klatki piersiowej do bokserek, które miał na sobie.
Czułam jak drży mi ręka. Położył swoją dłoń na mojej i wsunął je pod materiał.
Ustawił nasze ręce tak aby moja dotykała jego przyrodzenia.
- Dotknij go, przejedz po nim ręką, tylko delikatnie, na początek  wymruczał.
Zrobiłam o co prosił. Niepewnie badałam go. Dotknęłam jego jąder i wróciłam do
penisa.
- A teraz złap go u góry, powoli i delikatnie przesuń rękę w dół  westchnął,
przymykając oczy.  Rób tak  wysapał. Zaczęłam więc poruszać swoją ręką w górę i
dół, pieszcząc go. Po chwili poczułam ból w ręce. Chad domyślając się chyba,
dlaczego moje ruchy się zmieniły. Wyciągnął moją rękę, ze swoich bokserek,
pozbywając się ich przy okazji. Jego ręka znów powędrowała w moje okolice
intymne i ze mnie również ściągnął bieliznę.
- Rozszerz nogi skarbie. - Oparłam jedną nogę o oparcie kanapy, a drugiej
pozwoliłam zwisać, nie dosięgając nią podłogi. Znów potarł moją łechtaczkę.
Poczułam jego palec przy moim wejściu, sapnęłam gdy wsunął go we mnie szybko.
Znów poczułam piekący ból, starając się go zignorować. Nie można go było jednak
porównać do tego z wczoraj. Zaczął nim poruszać we mnie. Nagle wyciągnął go ze
mnie, sięgając po spodnie. Wyciągnął coś z tylnej kieszeni, co okazało się być
26 | S t r o n a
prezerwatywą. Naciągnął ją na swojego twardego penisa i bez uprzedzenia wszedł
we mnie. Zdusiłam krzyk wywołany zaskoczeniem i bólem z tak nagłego wejścia we
mnie. Zaczął poruszać się we mnie. Czułam kumulujące się napięcie w dole mojego
podbrzusza, była ono jednak dalekie.
- Zaraz dojdę- wysapał Chad.
- To dochodz  odparłam.
- A ty?  zapytał patrząc mi w oczy.
- Nie przejmuj się, nauczymy się.
- Jesteś pewna?  kiwnęłam mu głową na tak. Wątpiłam w to, czy jestem w
stanie dojść. Wzmocnił lekko swoje ruchy, a po chwili z jękiem opadł na mnie i
znieruchomiał. Leżeliśmy chwilę w ciszy, łapiąc głębokie oddechy. Gdy już w miarę
uspokoił swój puls, podniósł się lekko na rękach i cmoknął mnie w czoło.
- Przepraszam  westchnął, po czym delikatnie wyszedł ze mnie. Ściągnął
zużytą prezerwatywę i ubrał bokserki. Ja również sięgnęłam po swoją bieliznę. Potem
leżeliśmy tuląc się.
&
Wróciwszy tego dnia do domu, byłam skołowana. Kolejny seks z Chadem był
dużo lepszy od tego, z poprzedniej nocy. Słyszałam nie raz o tym, że chłopcy dużo
łatwiej i szybciej się podniecają, a nawet Peyton nie raz o tym wspominała, ale nie
miałam zamiaru jej o to pytać. Zrobiłam sobie mentalną notkę, by poszperać pózniej
w Internecie, może wtedy się czegoś dowiem.
Oczywiście nie zdążyłam wstąpić do przyjaciółki. Gdy powiedziałam mojemu
chłopakowi, że musze już iść, jęknął i zaczął nalegać bym została jeszcze trochę.
Gdy usłyszał, że nie mogę, zdziwił się i zapytał dlaczego. Wahałam się czy mu
powiedzieć, pamiętając jego wcześniejszą reakcje na wzmiankę o moich relacjach z
Newtonami. Postanowiłam mu jednak powiedzieć prawdę, mój tata zawsze
powtarzał, że prawda jest najlepsza. W ten sposób, doszło do naszej pierwszej kłótni.
Chad nie chciał nawet słyszeć moich wyjaśnień i tłumaczeń, nie mówiąc o próbie
zrozumienia mnie. Było mi przykro, że nie stara się choćby w mały sposób postawić w
mojej sytuacji. Nic się jednak nie odezwałam, tylko pospiesznie wyszłam. Zanim
zdążyłam dotrzeć do domu, zadzwonił do mnie. Przeprosił za swoje zachowanie i
obiecał nie wtrącać się w ten układ. Nie wierzyłam w to jednak. Wiedziałam, że w
przyszłości mogą pojawić się kolejne awantury o Mike. Westchnęłam, wchodząc
drugi raz pod prysznic dzisiejszego dnia. Co ja miałam zrobić? Zależało mi na
Chadzie i nie chciałam go stracić przez chore pomysły mojej matki. Wiedziałam
jednak, że dopóki nie skończę szkoły nic nie mogłam zrobić&
&
27 | S t r o n a
Mijały kolejne tygodnie, zamieniając się w cztery miesiące . Nieuchronnie
zbliżały się moje 18 urodziny, a tym samym koniec szkoły. Ta myśl napawała mnie
przerażeniem. Nie wiedziałam jak mam się zabrać do powiedzenia matce prawdy.
Ostatnie tygodnie tylko utwierdziły mnie w przekonaniu, że jest zdolna posunąć się
bardzo daleko, byleby zaciągnąć mnie to ołtarza z Mikiem.
Tamtego poranka była taka szczęśliwa! Nie pamiętałam, kiedy ostatnio
widziałam ją w takim stanie. A wszystko przez to, iż była przekonana, że spędziliśmy z
Mikiem upojne chwile. Tak! Moja matka składała ręce do nieba, ponieważ była
przekonana, że ja Izabella Swan, jej córka, przespałam się z chłopakiem. Oczywiście
cały klucz był w tym, że ja owszem, przespałam się wtedy z chłopakiem, niestety o
tym moja matka nie mogła się już dowiedzieć, gdyż tym chłopakiem nie był Mike
Newton, a ona tylko jego akceptowała. Dlatego też wraz z Mikiem okłamywaliśmy
naszych rodziców.
Miałam wyrzuty sumienia, że go w to wciągnęłam i teraz przeze mnie musi
kłamać. Zapewniał mnie jednak, że powtórzyłby to bez wahania, jeśli tylko miało mi
to pomóc.
Tak więc prowadziłam teraz tak jakby podwójne życie. Chodziłam wraz z
Mikiem na te wszystkie biznesowe spotkania, a Mike krył mnie w każdy piątek, gdy
szłam na imprezy do Chada. W soboty kryła mnie Peyton, a w niedziele moja matka
wybierała się do Port Angeles. W tym czasie spotykałam się z Chadem.
Chad. Układało się między nami coraz lepiej. Nie był ideałem, ale domyśliłam
się już, że ideały nie istnieją. Zależało mu w pewien sposób na mnie, wiedziałam to,
ale mimo to wciąż pozostawał prawie 18 letnim chłopakiem, w którym buzują
hormony. Jak na razie nie narzekałam. Właśnie o to mi chodziło. Chciałam się
poczuć jak zwykła nastolatka, mająca chłopka, z którym uprawia seks. Chciałam
być szalona i mało rozsądna.
Apropo seksu, stał się przyjemnością i dla mnie. Nie potrafiłam określić czy to
były te słynne fajerwerki, nie miałam porównania. Liczyła się dla mnie przyjemność
moja i Chada, ta którą odczuwaliśmy i nie miałam zamiaru się za dużo zastanawiać
nad tym, czy mogłoby być lepiej, z kimś innym. Widziałam w oczach chłopaka, że
mnie pożąda, kiedy podążał za mną wzrokiem. Uważałam, że dobra z nas para.
Zaryzykowałabym nawet stwierdzeniem, że powoli się w nim zakochiwałam. Czasami
naprawdę potrafił być uroczy, np. wczoraj, kiedy kupił mi czekoladę, nawiasem
mówiąc moją ulubioną i gdy ją rozpakowaliśmy stwierdził, że jest w jego ulubionym
kolorze, bo taki sam kolor mają moje oczy.
Dzisiaj jednak, nie miało już być tak uroczo. Już to przeczuwałam. Chad
kompletnie nie rozumiał mojego układu z Newtonami. Nie winiłam go za to, to był
chory układ, chciałam jednak by chociaż spróbował mnie zrozumieć i wesprzeć, nie
wychodziło to jednak.
28 | S t r o n a
Nasze nieliczne kłótnie dotyczyły tego właśnie tematu i dziś jak się domyślałam
odbędzie się kolejna kłótnia. Wszystko za sprawą mojej jakże wspaniałej matki, która
wymyśliła by hucznie uczcić moje urodziny, ponadto na przyjęciu ogłaszając moje
zaręczyny z Mikiem. Nie miałam pojęcia jak odwieść ją od tego pomysłu, ale
wiedziałam, że muszę to zrobić. Bałam się reakcji Chada i tego, że wszystko się
wyda. Jeśli przyjęcie dojdzie skutku, przyjdą ludzie z mojej szkoły, gdzie codziennie
widywali mnie w objęciach Chada, jako jego dziewczynę i nagle dowiedzą się, że
jestem narzeczoną Mike. Nie mogłam do tego dopuścić. Na razie jednak, musiałam
przestawić nowy pomysł mojej mamusi swojemu chłopakowi.
&
- Że kurwa co?!  ryknął pół godziny pózniej Chad, uparcie wpatrując się
swoimi niebieskimi oczami we mnie.
- Mógłbyś na mnie nie krzyczeć ?  odpowiedziałam chłodno, zła na niego.
- Ja mam kurwa nie krzyczeć, tak?!  wrzasnął po raz kolejny.  A co ja mam
niby według Ciebie zrobić? Powiedzieć oj kochanie, nic się nie martw i zgódz się?
- Było by miło  mruknęłam. Popatrzył na mnie niedowierzająco, a ja nagle się
wystraszyłam.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz  warknął, przez zaciśnięte zęby.  Jesteś moją
dziewczyną, moją, kurwa, nie Newtona  syknął przez zaciśnięte zęby, przybliżając się
do mnie.
- Jestem Twoja, przecież wiesz, że mój związek z Mikiem to ściema.
- Tak, ale to on ma prawo wychodzić z Tobą, gdzie mu się żywnie podoba, to
on za pozwoleniem Twojej matki może Cię dotykać, to on ma Ciebie oficjalnie, nie
ja. Nie pozwolę, by jeszcze ogłosili oficjalnie Twoje zaręczyny z nim.
- A co chcesz zrobić?  tym razem to ja krzyknęłam.  Jeśli pójdziesz do mojej
matki, nie pozwoli Nam się już nigdy więcej spotkać, będzie mnie pilnować na
każdym kroku i nie wykluczone, że przyspieszy mój ślub. Teraz jest, może nie dobrze,
ale ufa mi i wierzy we wszystkie kłamstwa Mike, nie widzisz tego?  łzy spłynęły po
moim policzku. Byłam na niego wściekła, że nie potrafi spróbować postawić się w
mojej sytuacji.
- Postaw się na moim miejscu, gdybym to ja był zaręczony i musiałabyś się
ukrywać, z tym, że jesteś moją dziewczyna, jak byś się czuła?  powiedział, jakby
odczytując moje myśli. Nie potrafiłam odpowiedzieć na jego pytanie.
- Spróbuje odwieść ją od tego pomysłu, dobrze? Poczekaj jeszcze te parę
tygodni, gdy skończymy szkołę, powiem jej wszystko, obiecuję.  Popatrzyłam na
niego z prośbą w oczach. Nie wiedziałam jak powiem prawdę i jak wyplącze się z
tego małżeństwa, ale musiałam coś wymyślić. Pokiwał lekko głową, chociaż
29 | S t r o n a
widziałam w jego oczach zacięty wyraz, co oznaczało, że zdążymy się jeszcze o to
pokłócić. Objęłam go, zarzucając mu ręce na szyi.
- Nie zapominaj, że jestem Twoja, a Mike nigdy nie dotykał mnie w taki sposób
jak ty  wyszeptałam, patrząc mu w oczy. Pocałowałam go lekko, chcąc tym
upewnić go, co do moich słów. Objął mnie ramionami w tali, przyciągając do siebie.
Jego spragnione wargi naparły na mnie zachłannie. Przygryzłam jego dolną wargę,
na co przysunął mnie jeszcze bliżej siebie i polizał moje wargi swoim językiem,
prosząc o pozwolenie, którego udzieliłam. Dziś było już po wszystkim.
&
- Mamo, ale ja chciałabym się wstrzymać jeszcze z tym ogłoszeniem zaręczyn.
- Nie, Izabello, nie widzę powodu, dlaczego mielibyśmy się wstrzymywać,
kończysz szkołę, można by już nawet planować Wasz ślub  odparła, nie patrząc na
mnie. Ślub? Pomyślałam. Jest gorzej niż myślałam.
- Mamo, wszyscy będą mnie wytykać palcami i będą myśleli, że jestem w ciąży
 spróbowałam z tej strony. Matka popatrzyła na mnie krzywo.
- Ale nie jesteś, więc w czym problem? Zauważą swój błąd.
- To jeszcze gorzej, bo wtedy to już na pewno domyślą się, że poleciałam na
jego pozycję i pieniądze, a podobno to tu mamy mieszkać. Chcesz żeby przez
następne lata wytykali Nas palcami?
- Przesadzasz Izabello, już wiele osób wie, że jesteście parą, więc ja nie widzę
takiego problemu jak ty.
- Wiele osób?  Pisnęłam
- Tak, większość znajomych moich i taty Mike, powinnaś się domyślić.
Zbladłam. Skoro niektórzy w Forks wiedzieli o naszych zaręczynach, nie
wykluczone, że wiedzieli też o mnie i Chadzie, a to mogło się zle skończyć, jeśli ktoś
doniesie o tym mojej matce.
- Proszę, wstrzymajmy się chociaż do końca szkoły, to praktycznie parę tygodni.
Już mam wszystko praktycznie zaliczone i egzaminy napisane, ale wiesz to koniec
szkoły. Proszę, skończę szkołę i wtedy dobrze? Mike się zgadza ze mną, mamo 
popatrzyła na mnie, przez chwilę, jakby sprawdzając czy mówię prawdę.
Najwidoczniej wzmianka o Mike pomogła.
- Dobrze, porozmawiam z tata Mike, skoro tak. Koniec szkoły.
- Tak  szepnęłam. Miałam 3 tygodnie.
30 | S t r o n a
ROZDZIAA 5
 Bella
Kolejne tygodnie minęły bez zmian i mogłam powiedzieć, że byłam szczęśliwa.
Życie, nie, bycie z Chadem, nawet jeśli w pewnym stopniu potajemne, było
przyjemne.
Jednak jak wiadomo, każda bajka dobiega kiedyś końca, niestety moja mimo,
że szczęśliwa cały czas była narażona. Mój czas nieubłaganie dobiegał końca, a ja
dalej niestety nie wiedziałam jakie mam wybrać wyjście. Co mam zrobić? Owszem z
Mikiem wiedzieliśmy, co chcemy, lub raczej nie chcemy robić, jednak nasi rodzice to
całkiem inna historia.
Dziś był piątek, pózny wieczór, w sumie to prawdopodobnie jest już sobota i z
dumą mogłam powiedzieć, że byłam szczęśliwą absolwentką liceum Forks. Cóż z
tego?
Chad spał obok mnie, obejmując mnie ramieniem. Całkiem niedawno
spędziliśmy dość intensywnie czas, a ja
wiedziałam, że mój czas z ukochanym
dobiega końca. Najciszej i najdelikatniej jak
umiałam wysunęłam się z ramion chłopaka,
ubrałam się i wyszłam.
Dwadzieścia minut pózniej wchodziłam
po schodkach werandy u siebie w domu.
Jak co tydzień miałam na sobie ubrania pożyczone od Peyton, na co składały się
krótkie spodenki i gorset, wciąż nie mogłam się przekonać do tych krótkich,
obcisłych spódniczek i sukienek, które moja przyjaciółka próbowała mi wepchnąć
za każdym razem.
Tak więc jak zwykle, zachowywałam się najciszej jak umiałam, mając na
uwadzę, że lepiej by moja matka się nie obudziła i nie zobaczyła mojego stroju.
Niestety, gdy tylko przekroczyłam próg kuchni, światło w pomieszczeniu
rozbłysło. Moja matka siedziała przy stole i patrząc na nią wiedziałam już, że moja
bajka, mydlana bańka właśnie pękła.
Jej  morderczy wzrok przeszył mnie, lustrując zapewne moje ubranie od stóp
do głów. Zadrżałam, z trudem pezełykając slinę.
- Wyobraz sobie, że miałam jechać dziś do Port Angeles, a nie jak zawsze w
niedzielę, ale rozmyśliłam się. Doszłam do wniosku, że miło było by zjeść kolację z
córką, która właśnie ukończyła szkołę, jej narzeczonym i przyszłym teściem. Ustalić
wreszcie datę zaręczyn. Jak się zapewne już domyślasz pan Newton nie miał
zaplanowane nic w tym tygodniu i także był w domu, czego chyba Mike nie
31 | S t r o n a
wiedział. Dość szybko okazało się, że nie ma Cię u nich w domu, a to tam powinnaś
być. Mike jednak wytłumaczył mi, że jesteś u Peyton. Początkowo nawet w to
uwierzyłam, nie miałam powodu by nie wierzyć temu chłopcu. Zadzwoniłam więc
do Peyton i wiesz co się okazało? - Zamilkła, na chwilę, chyba tylko po to by cieszyć
widok tym, jak się pocę ze strachu.
- Okazało się, że ani jednej z Was tam nie ma, a mama tej Twojej przyjaciółeczki
była na tylę miła by powiedzieć mi gdzie poszłyście  tu prychnęła  Chad Murrey,
tak?  Wycedziła imię mojego ukochanego, wstając i podchodząc do mnie.
Spuściłam głowę, patrząc pod nogi i nie wiedząc, co robić. Chad, czemu Cię tu nie
ma?  Pomyślałam z goryczą.
- Popatrz na siebie, jak ty wyglądasz?! Jak ta Twoja przyjaciółeczka, dziwka  jej
słowa ociekały jadem. Coś scisnęło mnie w żołądku.
- Peyton nie jest dziwką, ja też nią nie jestem  powiedziałam cicho.
- Czyżby?  Parskęła. Podniosłam głowę, patrząc na nią i nie wierząc własnym
uszą.
- Mam rozumieć, że moja własna matka nazywa mnie dziwką tak? Bo co,
ubrałam krótkie spodenki i pokazałam pępek, jak każda dziewczyna w moim wieku?
Jakoś nie wydaje mi się, żeby ich rodzice nazywali je dziwkami. A może dlatego, że
miałam czelność się zakochać? Ach, oczywiście Chad Murrey nie spełnia twoich
standartów, bo portwel jego rodziców, nie jest nawet w połowie tak gruby jak
Newtona.  Nie zdążyłam nawet zareagować, nie mówiąc o odejściu do swojego
pokoju, na co miałam teraz ochotę. Poczułam tylko zderzenie mojego policzka z
dłonią matki. Moja głowa odleciała w bok, a ja poczułam silny, piekący ból. Moja
ręka automatycznie powędrowała do bolącego miejsca. Byłam w szoku. To była
moja matka?
- Jak śmiesz się tak do mnie zwracać? Robię wszystko by ustawić Cię w życiu, a
ty tak mi się odwdzięczasz?! Pieprząc się z jakimś chłoptasiem i pyskując, gdy Cię na
tym nakryłam?!
- Dopóki myślałaś, że pieprzę się z Mikiem, to nie miałaś nic przeciwko 
warknęłam.
- Oj kochanie, będziesz się pieprzyć właśnie z Mikiem i tylko z nim, choćbym
miała stać i Cię pilnować. Wezmiesz ten cholerny ślub, czy tego chcesz czy nie 
syknęła.
- Wiesz co czyni mnie dziwką? Ty i to, że chcesz mnie sprzedać. Jesteś
obrzydliwa, nie jestem sobie w stanie nawet wyobrazić jak ty możesz patrzeć na
siebie w lustrze. - Kolejny plask odbił się echem po cichym domu.
- Zamknij się i posłuchaj mnie uważnie. Nie pytam Cię czy masz ochotę i co
myślisz. Jutro oficjalnie powiem wszystkim o Waszych zaręczynach i ustalę
32 | S t r o n a
przyspieszoną datę ślubu, a ty więcej nie spotkasz się z tych chłopakiem. Jeśli
dowiem się, że złamałaś ten zakaz, pożałujesz tego  po tych słowach odeszła.
Jakimś cudem udało mi się dotrzeć do swojego pokoju, gdzie rzuciłam się na
łóżko i zaczęłam płakać. Płakałam nad całym moim życiem. Nie potrafiłam pojąć
jakim cudem moja matka potrafiła być taką osobą. Czyżby rodzona córka nic dla
niej nie znaczyła? Czyżby miłość była jej obca? Czy było możliwe, że mój ojciec,
kochany tatuś, który zawsze na każdym kroku okazywał mi i swojej żonie miłość,
potrafiłby żyć z taką osobą jak moja matka? Patrząc na to z drugiej strony nigdy nie
zachowywała się tak przy moim tacie. Udawała przez te wszytskie lata? Czy tak
bardzo zmnieniła się po jego śmierci? Nie miałam pojęcia. Nie znałam swojej matki,
tak jak i ona nie znała mnie.
Mijały godziny, a moje łzy dalej płynęły. Czułam się samotna i niekochana. Nie
miałam nikogo, kto mógłby mi pomóc. Mike był pogrążony w tym bagnie tak samo
jak ja, lub nawet gorzej, a Chad nie potrafił tego zrozumieć. Byłam sama przeciwko
mojej matce, Newtonowi i wszystko wskazywało na to, że dopną swego. Mój płacz
przybrał na sile, gdy po raz kolejny tej nocy przypomniałam sobie słowa mojej matki,
to jak nazwała mnie dziwką. Była taka lodowata i bezwzględna względem mnie.
Nie obchodziłam jej w żadnym stopniu. Nie chciała nawet słuchać o tym, co
jest dla mnie ważne, na czym mi zależy, o czym marzę w życiu. Zależało jej tylko na
tym by się mnie pozbyć. Byłam problem, dziewczyną na utrzymaniu, a gdy wyjdę za
mąż za Mike będzie miała ten problem z głowy, ponadto możliwe, że sama coś na
tym zyska. Tylko to się liczyło.
&
Równy tydzień pózniej w piatkowy wieczór, siedziałam u siebie w pokoju,
oglądajc jakiś bezsensowny film. Wczorajszego wieczoru została ustalona data ślubu,
który w przyspieszonym tępie miał się odbyć za miesiąc. Moja matka przez ten
tydzień robiła wszystko by przekonać Newtona, jednocześnie załatwiając wszystkie
formalności związane ze ślubem, bojąc się zapewne, że jej plan się nie powiedzie.
Mój telefon zadzwonił po raz dziesiąty, wiedziałam, że to Chad, ale nie potrafiłam z
nim porozmawiać. Jak miałam powiedzieć ukochanemu, że wszystko o czym
mówiliśmy, co mu obiecywałam, nie ma racji bytu? Przegrałam wojnę z moją matką
i nie było już wyjścia z sytuacji.
Przez ten tydzień nie miałam szansy zobaczyć się z ukochanym. Byłam
pilnowana na każdym kroku i to do tego stopnia, że moja matka sprawdzała co pół
godziny, co robię i czy na pewno jestem w domu. Nie było możliwośći się wymknąć.
W grę wchodziły jedynie telefony, których unikałam. Nie wiedziałam, co mam robić,
ani jak powiedzieć o wszystkim Chadowi.
Tak naprawdę moje życie zaczęło się od tej imprezy na której się upiłam. Od
pierwszej nocy, którą spędziłam z Chadem. Jakkolwiek dziwnie to brzwi, zważywszy
33 | S t r o n a
na ówczesne okoliczności, nie żałowałam ani jednej rzeczy, która wydarzyła się przez
ten czas, bo czułam, że żyję, a co najważniejsze byłam szczęśliwa.
Matka żwazym krokiem weszła do mojego pokoju, nie pukając.
- Jadę do Port Angeles załatwić rózne sprawy związae z Twoim ślubem, wrócę
wieczorem. Spróbuj pójść do tego Twojego kochasia, a o wszystkim się dowiem 
warknęła. Nie odezwałam się słowem. Odwróciła się i wyszła, a chwilę pózniej
usłyszałam dzwięk zamykanych drzwi wejściowych. Westchnęłam i wstałam, z
zamiarem pójścia po coś do jedzenia, ostatnimi dniami często chodziłam głodna.
Robiłam wszytsko by unikać mojej matki.
Otworzyłam lodówkę, wyciągając produkty na omleta, gdy usłyszałam
otwieranie się tylnych drzwi wejściowych. Skuliłam się na kolejne spotkanie z
rodzicielką, dziwiąc się jednocześnie, że wesza od tyłu.
- Bella  usłyszałam westchnienie, a chwilę pózniej byłam w ramionach Chada,
w pierwszej chwili zesztywniałam, próbując się odsunąć, jednak Chad trzymał mnie
mocno. Po chwili zrezygnowałam i przywarłam do niego, wtulając głowę w jego
klatkę. Jego silne ręce obejmowały mnie, czułam się dobrze.
- Cii nie płacz  powiedział miekko. Popatrzyłam mu w twarz, mój obraz był
zamazany i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, o czym mówił, płakałam.
- To koniec  wychrypiałam, patrząc mu uparcie w oczy.
- Nie mów tak, co się stało?  Jego oczy wwiercały się w moje, tak jakby chciał
się z nim wszystkiego dowiedzieć.
- Dowiedziała się o nas, zamknła mnie tu i& - głos zaczął mi się łamać  i ustaliła
już datę ślubu  dokończyłam.
- Kiedy?  Jego oczy w momencie z ciepłych, stały się chłodne.
- Spuściłam wzrok, nie mogłam patrzeć na niego, gdy tak na mnie patrzył.
-Miesiąc  szepnęłam. Poczułam jak zesztywniał przy mnie. Jego dłoni,
zacisnęły się w pięści na moich plecach.
- Mówiłaś, że to załatwisz  jego głos był cichy, zimny.
- Bo tak myślałam, ale chciałam ją na to jakoś przygotować, wymusić, by
pozwoliła mi iść na studia, z dala od niej i wtedy nie mogłaby mnie kontrolować 
wzruszyłam ramionami, tak naprawdę nie miałam pojęcia, jak uniknąc tego ślubu.
- Naprawdę myślałaś, że ona Ci na to pozwoli, gdy będziesz się jej grzecznie
pytać?  Warknął.
34 | S t r o n a
- Twoja matka nie jest osobą, z którą można iść na kompromis z tego, co
zauważyłem, a ty myślałaś, że powiesz jej  Mamo chce iść na studia i będzie
załatwione?
- A co ja miałam według Ciebie zrobić?  krzyknęłam, odsunął się ode mnie.
- Więc to koniec tak? Ożenisz się z tym Newtonem, a ja pójde w odstawkę?
Więc po co do jasnej cholery były te wszystkie obietnice?  On też krzyczał,
praktycznie mogłam sobie wyobrazić dym wychodzący mu uszami.
- Nie - wychrypiałam  Ja& ja kocham Cię i chce być z Tobą  powiedziałam
cicho, powoli podchodząc do niego.
- Ale nie będziesz  nie ruszył się, uważnie mnie obserwując.
- To tylko papier, on nigdy nie miał mnie w taki sposób jak ty  szepnęłam.
- I jak ty sobie to wyobrażasz? Będziesz jego żoną, możecie się nie kochać, ale
to facet i ma potrzeby, będziesz musiała eee wypełniać obowiązki żony, a ja nie
będę kochankiem, do którego będziesz wykradać się w nocy.  Jego głos zmiękł, tak
jakby się poddawał. Szybko podeszłam do niego, mocno go obejmując.
Podejrzewałam co mógł czuć, bo czułam to samo. Bezradność, poddanie, gniew.
Uspokoił się trochę i usiedliśmy na kanapie przytuleni do siebie. Takim sposobem
pierwszy raz odkąd byliśmy parą, spędziliśmy kilka godzin. Nie na sexie, tylko na
przytulaniu i zapewnianiu się, że razem jakoś damy radę, chociaż tak naprawdę w to
nie wierzyliśmy&
&
Obudziło mnie mocne pukanie do drzwi, otworzyłam zaspane oczy i jeknęłam.
Było mi niewygodnie i gorąco. Chad leżał na mnie, a jego ręce ciasno mnie
oplatały. Potrząsnęłam nim delikatnie, by się obudził, bo nie miałam innej szansy
wydostać się spod niego. Pukanie powtórzyło się.
- Co?  Wyjęczał.
- Przesuń się, ktoś puka do drzwi, oby to nie była moja matka. Popatrzyłam na
zegar wiszący na ścianie. Wskazywał 3.34, zmarszczyłam drzwi. Mojej matki musiało
jeszcze nie być, nie popuściłaby mi gdyby wróciła i zobaczyła mnie z Chadem
śpiących na kanapie. Gdzie w takim razie była i co zajęło jej tak długo? Zawsze
wracała z Port Angeles koło 19. Krople deszczu odbijały się od dachu, jak to zwykle
bywało w Forks, chciaż trzeba było przyznać, że ostatnie weekendy były dość
pogodne.
Chad wstał ze mnie, ale nie ruszył się z kanapy. Wstałam więc i podeszłam do
drzwi. Popatrzyłam przez wizjer, widząc kolegę mojego taty z pracy.
35 | S t r o n a
Po śmierci taty, to on przejął jego stanowisko, komendanta policji w Forks.
Otworzyłam szybko drzwi, moje serce zaczęło bić mocno i szybko. Wiedziałam, że
coś się stało.
Drugi mężczyzna był znacznie wyższy i potężniejszy, nie mógł być z Forks, bo go
nie rozpoznałam. To on się odezwał pierwszy.
- Panna Izabella Marie Swan?  Jego głos był mocny i szorstki.
- Tak  wyjąkłam, patrząc to na jednego, to na drugiego.
- Bello  odezwałs się Billy, kolega taty  Twoja mama miała wypadek.
- Co?  wyjąkłam.
- Nie znamy jeszcze szczegółów wypadku. Podejrzewamy, że jej auto wpadło w
poślizg. Jest bardzo ślisko, na dodatek mocny deszcz utrudnia widoczność, zderzyła
się z ciężarówką, jadąca z przeciwka i pradopodobnie przez siłę odbicia uderzyła w
drzewo  Moje oczy się rozszeżyły, a oddech przyspieszył. Myśli przelatywały przez
moją głowę w zawrotnej szybkości, nie mogąc połączyć tego wszystkiego w całość.
Deszcz, ciężarówka, drzewo.
- Bello?  Ze śrdoka zawołał Chad, nie odpowiedziałam mu, byłam jak
marionetka. Slyszałam, że podszedł do mnie, a jego ręce objęły mnie w pasie.
- Co się stało?  zapytał patrząc na policjantów. Billy zapewne znając go i
wiedząc już wszystko na temat naszej histori, popatrzył na Nas ze współczuciem.
Dopiero po chwili dotarło do mnie dlaczego tak patrzył.
- Pani matka zginęła na miejscu, nic nie dało się zrobić  powiedział ten wyższy i
wymieniając spojrzenie z Billym skinął i odszedł w stronę radiowozu.
- Bello?  zapytał Billy, patrząc na mnie  Wszystko w porządku?  skinęłam mu
ledwie dostrzegalnie głową. Nic nie było w porządku. Wzrok Billego zatrzymał się na
rękach chłopaka obejmujących mnie, po czym spojrzał Chadowi w twarz.
- Będziesz jej bardzo potrzebny w najbliższych dniach  powiedział do
chłopaka.
- Kochanie - zwrócił się znów do mnie  gdybyś czegokolwiek potrzbowała,
dzwoń do Nas, w każdej chwili. Twój tata był dla mnie jak brat, pewnie to wiesz. 
Znów ledwo skinęłam, nie będąc w stanie wydusić z siebie słowa.
- Przyjadę rano dzieciaki, a teraz idzcie spać, jutro czeka Nas ciężki dzień 
westchnął i wkrótce on też odszedł.
&
Pastor zakończył właśnie swoją przemowę. Niezbyt wiele z tego, co powiedział
dotarło do moich uszu. Tak naprawdę nie chciałam tu być. Chad wraz z Mikem,
36 | S t r o n a
którzy o dziwo przez ostatnie kilka dni całkiem niezle się dogadywali, zmusili mnie do
tego. Zastanawiałam się czy ten ich rozejm miał coś wspólnego z ich  tajemniczą
rozmową, którą odbyli dwa dni temu.
W każdym razie, ceremonia dobiegała końca, a najgorsze wciąż było przede
mną. Przybyłam najpózniej jak się dało, po to by nikt nie zdążył zaczepić mnie przed,
wiedziałam, że teraz nie uda mi się już wymknąć. Już od dobrej chwili czułam
spojrzenia na sobie. Zostałam jakby nie było sierotą, nikt o niczym innym nie
rozmawiał przez ostatnie kilka dni i tak stałam się słynna po raz drugi na całe Forks.
Zaśmiałam się w duchu, przypominając sobie pogrzeb taty. Wtedy przynajmniej nic
nie udawałam, byłam szczerze zrozpaczona.
Dziś huh, nie życzyłam śmierci mojej matce, nie życzę jej nikomu. Miałam
wyrzuty sumienia, że tuż przed jej śmiercią z nią nie porozmawiałam, ale najwieksze
miałam za to, co czułam, co działo się w mojej głowie, bo to było złe. Ja się z tym
czułam zle.
Czy było mi przykro? Było. Czy żałowałam mojej matki? Tak. Jadnakże jak
bardzo chciałam, nie potrafiłam się okłamywać. Na pewno będzie mi jej brakować.
Nawet naszych kłotni, a było ich ostatnio tak wiele. Nie potrafiłam wciąż pojąć czym
się kierowała w życiu, od śmierci taty. Mimo to, widomość o jej śmierci, w pierwszym
momencie była wielkim szokiem, lecz potym jak ochłonęłam wywołała u mnie
nadzieję? Czy nadzieja na życie takie jakiego pragnęłam czyniła ze mnie złego
człowieka, bo pojawiła się tylko dlatego iż moja matka zmarła? Naprawdę nie
chciałam tak myśleć, ale to wciąż wracało.
To była taka chora sytuacja. Nie chciałam iść na pogrzeb, czułam się z tym zle.
Wolałabym pójść sama, tak by nikt mnie nie oglądał, nie wymuszał na mnie
udawanego smutku lub innych uczuć. Mogłabym wtedy pożegnać się szczerze i
prawdziwie, wyjawiając wszystko co kłębiło się w moich myślach od paru dni. Tak,
musiałam udawać. Przyjmować wszystkie kondolencje od ludzi, których niby znałam
od dziecka, a w wiekszości byli dla mnie obcy. Czułam się zle, bo ktoś postronny
mógłby pomyśleć, że cieszy mnie śmierć własnej matki. A to było dużo bardziej
skomplikowane. Obawiałam się, że sama tak do końca nie znałam wszystkich uczuć
jakie przeżywałam.
Wystarczyło już krzywe spojrzenia rzucane przez niektórych na Chada, który
cały czas wiernie stał u mojego boku, obejmując mnie i dodając mi otuchy. Kolejka
zmniejszała się, a ja kiwałam wszystkim głową, mówiąc ciche dziękuje. Na samym
końcu podszedł do Nas ojciec Mike, pan Newton. Jego wzrok na dłuższą chwilę
zatrzymał się na Chadzie, usta zacisnął w cięką linię i popatrzył na mnie z przyganą
w oczach.
- Bello, czy mógłbym porozmawiać z Tobą na osobności?  Zapytał, przez
zaciśnięte zęby. Skinęłam Chadowi, który popatrzył na mnie z pytaniem w oczach i
odszedł w stronę Mike. Ironiczne, wyglądało na to, że się polubili.
37 | S t r o n a
- Panie Newton?  Odezwałam się pierwsza, chcąc jak najszybciej zakonczyć
tą rozmowę i wrócić z Chadem do domu. Moglibyśmy wziąć kąpiel i się poprzytulać.
To właśnie robiliśmy od paru dni, przytlaliśmy się, nigdy nie posuwając dalej. Byłam
wdzięczna, że domyślił się czego teraz potrzebuje.
- Niepokoi mnie obecność twojego  przyjaciela  powiedział, patrząc na mnie
uważnie, a w jego głosie było słychać złość i drwinę, na wspomnienie Chada.
- To mój chłopak  odparłam, podnosząc brodę do góry  ma prawo być tu
dziś ze mną. Ojciec Mike podszedł do mnie, niebezpiecznie blisko. Jego oczy ciskały
gromy.
- Dobrze wiem kim on jest i to, że się z nim puszczałaś. Jestem jednak wstanie
zapomnieć o tym jeśli w tej chwili powiesz mu, że ma zniknąć.
- Co?  Wyjąkłam, patrząc na mojego rozmówcę z szkokiem wypisanym na
twarzy. Newton zaśmiał się drwiąco.
- Jeśli myślałaś, że śmierć Twojej matki coś zmienia, to się bardzo pomyliłaś moja
panno  warknął. Moje oczy rozszeżyły się jeszcze bardziej, a oddech stał się ciężki.
- Twoja matka obiecała Cię mojemu synowi, a ty dotrzymasz tej obietnicy i
wezmiesz z nim ten pierdolony ślub, czy Ci się to podoba czy nie. Mam nadzieję, że
wyrazniłem się jasno.  Po tych słowach odszedł, a ja stałam wpatrując się w jego
plecy, gdy podchodził do Mike i Chada. Obaj odwrócili się w moją stronę. Newton
powiedział coś synowi i odszedł. Chłopcy obaj podeszli do mnie.
- Chciałem się tylko pożegnać  powiedział Mike, przypatrując mi się uważnie.
- Mogę?  Zapytał, odwracając się w stronę Chada, który skinął mu twierdząco.
Mike przytulił mnie lekko.
- Uciekaj  wyszeptał mi na ucho, po czym odsunął się. Pożegnawszy się z
Chadem, odszedł, idąc śladem swojego ojca.
- Gotowa?  Zapytał Chad, przytulając mnie i składając słodki pocałunek na
moich ustach.
- Jasne  szepnęłam. Wziął to najwyrazniej jako wzruszenie i przytulił mnie
mocniej.
Miałam mętlik w głowie, jeszcze większy niż wcześniej, a nie przypuszczałam, że
to możliwe. Newton nie mógł mówić poważnie. Jak obcy człowiek mógł zmusić mnie
do ślubu? Żyjemy w XXI wieku na Boga.
Jednakże coś podpowiadało mi, że ten człowiek jest zdolny do rzeczy dużo
gorszych, niż przymuszenie mnie i swojego syna do ślubu. Bałam się. Myślałam, że mój
koszmar się skończył. Tak bardzo się myliłam, bo onnajwyrazniej dopiero się
zaczynał.
38 | S t r o n a
Jak miałam zinterpretować słowa Mike? Czyżby wiedział, co jego ojciec chce
zrobić? Ostrzegł mnie, dał mi wolną ręke. Tylko gdzie ja niby miałabym uciec? Nie
miałam już nikogo, żadnej rodziny, a jedyni ludzie jakich znałam, żyli tu w Forks.
Kochałam Chada i byłam z nim szczęśliwa. Chciałam z nim być, teraz tak
naprawdę, bez tajemnic i ukrywania się. Chciałabym iść do collegu z nim i Peyton,
cieszyc się młodzieńczymi latami. Jednakże wtedy Newton by mnie znalazł bez
problemu i zmusił do ślubu.
Czy moim jedynym wyjściem była prawdziwa ucieczka? Z dala od tego
miejsca, od jedynych ludzi jacy mi zostali? Od miejsca gdzie się urodziłam i
wychowałam. Zdala od domu i zmarłych rodziców? Czy taki czekał mnie los? To,
albo ślub z Mikiem? Nie chciałam wychodzić za niego za mąż. Uwielbiałam go, był
świetnym przyjacielem , ale tylko tym. Na dodatek był pod stałą kontrolą ojca, a
odkąd wyszło na jaw, że kłamał by mnie kryć było tylko gorzej.
Musiałam uciekać i to jak naszybciej, ale co miałam powiedzieć Chadowi? Czy
byłam w stanie go zostawić? Nie chciałam tego, ale nie mogłam tu zostać, a on
miał tu przyszłość. Dostał stypendium o którym marzył. Być może czekała go kariera i
kiedyś będzie wielkim graczem.Nie mogłąm mu tego odebrać, chcąc by wyjechał
ze mną. Musiałam odejść, sama.
&
Powiedziałam Chadowi, że potrzebuję chwilę dla siebie i czy mógłby podwiezć
mnie do domu, dając mu do zrozumienia, że chcę być sama. Nie protestował.
Pożegnał mnie kolejnym słodkim pocałunkiem, a ja przyciągnęłam go do siebie,
chcąc po raz ostatni zasmakować jego ust. Walczyłam ze sobą, czy nie powiedzieć
mu całej prawdy w aucie i błagać go, by wyjechał ze mną. Nie mogłam tak
postąpić. Najszybciej jak umiałam wysiadłam, obiecując, że zadzwonię pózniej. Jeśli
widział, że coś jest nie tak, nie dał tego po sobie poznać. Dziękowałam mu w duchu
za to, bo gdyby o coś zapytał, nie byłam pewna czy nie rozkleiłabym się.
Wbiegłam do domu, udając się od razu do swojego pokoju. Złapałam za
walizkę i na ślepo zaczęłam wrzucać ubrania, które były w szafie. Nie spkowałam nic
więcej niż ubrania, bielizna i kosmetyki. Nie mogłam sobie pozwolić na zbyt duży
bagaż. Ze słoika w szafie wyciągnęłam swoje oszczędności. Nie było tego za wiele,
ale powinno starczyć na bilet i jedzenie na kilka dni. Miałam nadzieję, że uda mi się
znaleść jakąś pracę by móc się utrzymać.
Gdy już miałam spakowaną walizkę, usiadłam na łóżku, biorać do ręki kartkę i
długopis. Chadowi należały się jakieś wyjaśnienia.
Kochany,
To, co robię nie mieści mi się w głowie. Niczego nie pragnę bardziej w tej chwili niż rzucić Ci się w
ramiona i powiedzieć, że Cię kocham. Niestety nie jest mi dane to zrobić.
39 | S t r o n a
Dziś na cmentarzu ojciec Mike wyraził się dość jasno, że zmusi mnie do ślubu z M wbrew mojej
woli. Nie proszę byś mi wybaczył, ale spróbuj zrozumieć. Nie mam wyjścia. Jeśli tu zostanę będę musiała
być z Mikiem. Oglądać Cię, mieć Cię na wyciagniecię reki, a mimo to będziesz niedostępny. Nie wyobrażam
sobie takiego życia.
Muszę uciekać, jak najdalej stąd, tak by mnie nie zlazł, nikt mnie nie znajdzie. Nie mogłam prosić
Cię byś rzucił wszystko i wyjechał ze mną, masz przyszłość przed sobą, a ja Ci jej nie odbiorę.
Przepraszam, pamiętaj, że Cię kocham,
Bella.
Złożyłam list, włożyłam do koperty, którą znalazłam w szufladzie biurka i
zaadresowałam. Zamierzałam wysłać go z podróży. Nie chciałam ryzykować
zatrzymywaniem się przed skrzynką na listy, pod domem Chada, mógł być na polu,
lub zobaczyć mnie przez okno.
Zabrałam jeszcz kluczyki i dokumenty i pognałam do auta. Musiałam dostać
się do Seatle, a pózniej przesiąć na samolot. Jeszcze nie wiedziałam gdzie.
40 | S t r o n a


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zagubiona miłość P 4
Zagubiona miłość P 6
Zagubiona miłość P 2
wymiary miłości
Sentymentalno romantyczny charakter miłości Wertera i Lotty
Śnieżny Dzień Powieść o wierze, nadziei i miłości Billy Coffey ebook
MIŁOŚĆ
Seks milosc spelnienie (2)
ankieta Najwyższej Siły Miłośći i Światła
narbutt dobra milosc zly dotyk

więcej podobnych podstron