report


Tygodnik wedkarski - Nr 8, 22 maja 1999 NR 8          22 maja 1999 W NUMERZE: Aktualności Aktywność dobowa ryb - wykres na nadchodzący tydzień Słońce i księżyc - wschody i zachody Drapieżniki - Zderzenie z początkiem Kropkowańce - Jeden ruch naprzód Wędkarski survival - Przeżyć, by pojeść Reportaż - Nie ma silniejszej rzeki Konkretna ryba - Bieg przez płotki Przegląd sprzętu wędkarskiego - Złapać gryfa Tam łowią ludzie z RYBIEGO OKA - Połowić z Łodzi Po sąsiedzku - Dookoła głowy Globalna wioska - Precedens... i po zawodach Muchowy koszyk - Zapraszamy do zerówki   Portal Aktualności Aktywność dobowa ryb Słońce i księżyc Drapieżniki Kropkowańce Wędkarski survival Reportaż Konkretna ryba Przegląd sprzętu Tam łowimy Po sąsiedzku Globalna wioska Muchowy koszyk ARCHIWUM   Zwraca mi uwagę, bym nie wkładał pychowego wiosła z dołu rzeki, z zaprądowej strony. Szczególnie wówczas, gdy płyniemy w poprzek. Rybacka łódź jest długa, nurt silny i jeśli pióro zablokuje się w piachu lub wlezie miedzy kamienie, to łajba naprze na drzewce i Wisła wyrzuci mnie za burtę, a w najlepszym wypadku stracę wiosło.      Dużo ma tych ostrzeżeń. Stuknął mu siódmy krzyżyk, z tego szósty na wodzie. Rzeka nie ma dla niego tajemnic - chciałoby się napisać - ale Stary natychmiast zwraca uwagę:      - Jest zawsze tajemnicą, jest zmienna, robi niespodzianki, trzeba być z nią ostrożnym, darzyć ją szacunkiem...      Wydał już sto pięćdziesiąt metrów sieci. Stan wody jest średni, rzeka wygląda groźnie, tymczasem trzymetrowe wiosło zawsze sięga dna. Twardego - albo okucie stuka o kamienie, albo zgrzyta po żwirze. Ostatni skład drygawicy idzie za burtę. Od krzyżaka, który prowadzi z nurtem początek siatki, dzieli nas sto metrów łuku znaczącego się na powierzchni styropianowymi pływakami. Pychowe wiosło idzie w odstawkę, Stary siada przy dulkowych. Będzie tylko kontrował, pozwalając krzyżakowi, sieci i nam spływać swobodnie. Swój obwód zna doskonale, wie, że na tym odcinku nie ma zatopionych drzew, zbrojonego betonu czy ostrokrawędziastych głazów, które mogłyby złapać drygawicę i zepsuć spływ. Wiślane łososie      Były jeszcze nie tak dawno. Zanim przegrodzono rzekę zaporą we Włocławku. Wisła była dużo brudniejsza, ale instynkt nakazywał trociom brnąć na tarło w dorzecze Sanu i Dunajca. Rok w rok na drodze wędrówki stawały im sieci wiślanych rybaków. Do 1970 roku, kiedy to ostatecznie spięto brzegi Wisły długą na 1200 m i wysoką na 24 m tamą, wszyscy rybacy czekali na ciąg tych szlachetnych ryb. Pod koniec lat 60. Stary miewał jeszcze po kilkadziesiąt łososi z jednego spławienia sieci. Mimo zapewnień inżynierskich o sprawności przepławki dla ryb, przez zaporę przedostawały się nieliczne osobniki. Trzeba było całkowicie zakazać połowu troci w dorzeczu Wisły powyżej tamy we Włocławku...      - Fama o ciągu szła od Wisłoujścia - opowiada rybak. - Łososie były pod Toruniem, a my tu wszyscy szykowaliśmy siatki, rzucaliśmy codzienny połów leszczy, nie obchodził nas nawet sum i sandacz. Padła pierwsza trotka na wysokości Wyszogro-du, a my już czesaliśmy wodę w nadziei na to, że ci z dołu rzeki przegapili przednią straż stada...      Szło wtedy zarobić, mimo że przepisy nakazywały złowione ryby sprzedawać państwowej "Centrali Rybnej". A ta bez żenady okradała rybaków, płacąc grosze w porównaniu z ceną detaliczną. Wystarczyło jednak uwędzić część połowu, część świeżej ryby zbyć po cichu restauratorom, by znacznie zasilić rodzinny budżet. Zresztą nie tylko z łososiem kombinowało się wówczas. Na boki wyciekały sandacze, sumy, szczupaki, a bywało, że i certy, a nawet co większy leszcz. I tak się żyło do zmiany ustroju, kantując urzędników ustalających ceny.      Dziś kantuje się urząd skarbowy, zaniżając połowy i ilość sprzedanych ryb. Ci sami restauratorzy podjeżdżają pod dom Starego i znów ryba "wycieka" bez faktury.      Dziś, po ponad ćwierćwieczu od przegrodzenia rzeki, przez przepławki przechodzą pojedyncze sztuki. Bardzo rzadko zaplątują się w oka sieci. Stary jest zawodowcem, wypuszcza więc łososie, które daje się wyplątać z drygi bez łamania łuków skrzelowych. Te, którym siatka zrobiła krzywdę, zabija, wędzi na zimno i zjada.      - Bo nie ma, panie, smaczniejszej ryby od wiślanego łososia. Trzeba go splastrować, posypać tartym masłem z zamrażalnika i skropić lekko cytryną. Smak smaków, raj na języku i w przełyku... Wiślane smaki      Łowił ryby już podczas okupacji. Jako niedorostek wypływał na wodę z ojcem i dziadkiem. Sposobił się do rybaczenia - taka była rodzinna tradycja. Najstarszy szedł do sieci, młodszy do wybierania rzecznego piasku, trzeci do żeglugi... Dopiero czwarty sam sobie szukał fachu. Najczęściej zresztą też zostawał na Wiśle. Stary miał pięciu braci - zgodnie z tradycją jeden został piaskarzem, a potem po rozpędzeniu prywaciarzy pracował jako bagromistrz na pogłębiarce, drugi na wcześniejszą emeryturę zszedł, kiedy rozpędzano Żeglugę Warszawską, trzeci do dziś jest nadzorcą szlaku i stawia na Wiśle bakany wytyczające tor wodny, czwarty jest inżynierem hydrotechnikiem i przeniósł się do Kędzierzyna Koźla, na Odrę i jej kanały, piąty jest przystaniowym w jednym z klubów nad Zalewem Zegrzyńskim. Obaj synowie Starego kończyli "wodne szkoły" - jeden Technikum Gospodarki Wodnej w Dębem, drugi Technikum Żeglugi Śródlądowej w Koźlu. Pierwszy ma prywatną firmę, która kopie stawy hodowlane, stawia groble i pomosty, buduje nabrzeża. Drugi pływał w Żegludze Bydgoskiej, a teraz ma własną barkę motorową i mieszka w Niemczech.      - Wisła jest jak nałóg, choć wiele wodniackich rodów odwróciło się już od niej. Ale w wielu ludziach pozostał jeszcze smak na rzekę...      Pora na rybie smaki... Tu Stary woli mówić o najnowszych czasach. Co prawda po wojnie, może do końca lat pięćdziesiątych, ryba z Wisły była smaczna i pachnąca, ale potem nastał czas fenolu i bywało, że podczas smażenia po kuchni rozchodził się smrodek "czystej, żywej chemii". I tak było do zmiany ustroju.      Potem przyszedł czas recesji i czas ekologii. Niektórzy truciciele zbankrutowali, inni pobudowali oczyszczalnie. I choć Wisła nadal nie mieści się w żadnej klasie, to przecież leszcze i sumy odzyskały śluz, rybie mięso straciło fenolowy absmaczek. Najdłużej utrzymywał się on w certach i brzanach, trwał w dużych jaziach, ale przez ostatnie dwa lata ryba z Wisły jest smaczniejsza od tej z Kanału Żerańskiego, czy nawet z niektórych odcinków Narwi. Zaciąg      Kończymy wybieranie sieci. Trwa to długo. Stary wplątuje z matni nie tylko ryby, ale starannie usuwa z drygawicy włókna celulozy. Te farfocle, to zhomogenizowany, rozdrobniony przez rzekę papier toaletowy, podpaski, resztki żywności i drobiny gówna z warszawskich toalet. Obwód Starego leży poniżej kolektora burakowskiego. Gdyby nie czyścił starannie siatki podczas każdego wybierania, to musiałby ją wyrzucić po tygodniu. Na dnie łodzi trzepocą się leszcze, jest kilka brzan, ze dwadzieścia pięć kilo certy, trzy niebrzydkie szczupaki, czterokilowy sandacz i z siedmiokilowy sum - mister dzisiejszego dnia. Sumka, sandacza i szczupaki wnuk zaraz zawiezie do zaprzyjaźnionej restauracji, leszcze, certy i brzany oficjalnie odbierze pośrednik, które rozwiezie je potem po sklepach i przetwórniach. Dzień był niezły. Da na czysto ze sto dwadzieścia złotych. Zazwyczaj przynosi mniej niż 50.      Ciągniemy razem wózek z rybami. Mijają nas faceci z długimi żerdziami. Zaglądają do wózka. Stary czerwienieje, ale wita się z nimi, zamienia kilka słów. Dopiero gdy znikają za wałem, klnie paskudnie i wyrzuca na wydechu: - Nie ma siły na tych kłusoli. Podrywkami łowi z piętnaście ekip z tej wioski. Nie o to chodzi, że wybiorą z ryby, bo Wisła to rzeka, że nie ma silniejszej, ale interes psują, sprzedając rybę za grosze. Policja wodna ich nie ściga, bo w płytkie łachy nie może wpłynąć motorówka, a kiedy poszedłem na nasz posterunek, to mi powiedzieli, że mają ważniejsze sprawy na głowie. Musi, że mają, bo wyszło na wieś, żem się skarżył i łódź mi zrąbali siekierą, tak że przez trzy tygodnie nie byłem na wodzie... JACEK S. JÓŹWIAK Chcę uspokoić regulaminowych purystów - ze starym łowiłem w środku lata. Tekst znalazł się obecnie w TW, ponieważ chciałbym opublikować tu wszystko, co dotyczy mojej wielkiej wielkiej wędkarskiej fascynacji Wisłą...

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
create?tor report^E0EC2C
function error reporting
daily technical report 2012 10 01
reportselector
Reports Wolin
Perec Opoczyński Reportaże z warszawskiego getta
Auto Tool Zero Script center button DRO report
NI Reports errors
monitor report configuration status?386928
wassilij grossman pieklo treblinki pierwszy reportaz z roku44
reportselector
Reportaż Szpital Prokocim i papież
monitor report configuration status?386928

więcej podobnych podstron