PorzÄ…dek po prusku


PorzÄ…dek po prusku
Współczesne społeczeństwo niemieckie w wyniku doświadczeń obu
wojen światowych jest głęboko pacyfistyczne i niechętne użyciu siły w
stosunkach międzynarodowych
ÅšwiadczÄ… o tym m.in. konstytucyjne ograniczenia w wykorzystaniu niemieckich wojsk
poza granicami RFN, sprzeciw opinii publicznej i rządu wobec amerykańskiego ataku na
Irak w 2003 roku, a ostatnio niezadowolenie z planów rozmieszczenia w Europie tarczy
antyrakietowej. Sto lat temu rzecz miała się jednak inaczej.
Pozycja armii i szacunek do munduru w niemieckim społeczeństwie okresu
wilhelmińskiego były wyjątkowe. Przykłady można by mnożyć. W pazdzierniku 1906 roku
w Köpenick pod Berlinem niedawno zwolniony z wiÄ™zienia drobny przestÄ™pca Friedrich
Voigt, przebrany w zakupiony od handlarza staroci mundur kapitana gwardii, rozkazał
napotkanym na ulicy żołnierzom udać się wraz z nim do magistratu. Tam aresztował
burmistrza i skarbnika za rzekome malwersacje finansowe, a sam po cichu wymknÄ…Å‚ siÄ™
z pieniędzmi. Nieświadomi mistyfikacji żołnierze jeszcze do wieczora okupowali ratusz,
nikogo stamtąd nie wypuszczając. Nikt przy tym nie spytał Voigta o dokumenty, nakaz
aresztowania  wystarczył sam widok munduru i zdecydowanie oszusta. Z kolei sędziwy
ziemianin z Pomorza Bogdan Hutten-Czapski u schyłku swego barwnego i długiego
życia, w trakcie którego pełnił wysokie funkcje wojskowe i państwowe w Rzeszy
Niemieckiej, wspominał, że nic nie sprawiło mu takiej radości jak zwykłe podoficerskie
naszywki. Związek weteranów i osób chcących czcić pamięć zwycięskich wojen
zjednoczeniowych Kyffhäuserbund liczyÅ‚ przed wybuchem Wielkiej Wojny 2,8 mln
członków, co czyniło z niego największą organizację społeczną w Niemczech. Dzieci
dorastały otoczone armią ołowianych żołnierzyków, a w specjalistycznych czasopismach
pedagogicznych radzono nauczycielom, by uczyli się od wojska. I rzeczywiście  w
szkołach panowała iście koszarowa dyscyplina.
PORUCZNIK W SKAADZIE PORCELANY
O tym, że armia w Rzeszy stała poza prawem, w 1913 roku przekonali się boleśnie
mieszkańcy ośmiotysięcznego alzackiego miasteczka Zabern (dziś Saverne we Francji).
Aferę, która przeszła do historii jako symbol pruskiego militaryzmu, wywołało
prowokacyjne zachowanie dwudziestoletniego junkra z Prus Wschodnich, porucznika
Güntera von Forstnera. Ten butny i arogancki oficer 2. batalionu 99. PuÅ‚ku Piechoty
stacjonującego w Zabern w przemówieniach do nowo wcielonych rekrutów czynił
niewybredne aluzje do Alzatczyków, określając ich mianem "Wackes", co odpowiada
1
polskim słowom "chamy" lub "prostaki". Stało się tak pomimo obowiązującego już
dziesięć lat formalnego zakazu używania w wojsku tego słowa. Mało tego, Forstner
zachęcał żołnierzy, aby podczas patrolowania miasta ostro sprzeciwiali się ewentualnym
zaczepkom ze strony mieszkańców i nie wahali się użyć broni. Za położenie trupem
cywila wyznaczył nawet nagrodę w wysokości dziesięciu marek. Chcący mu się
przypodobać podoficer Wilhelm Hoeflich od siebie dorzucił jeszcze trzy marki.
Informacje o tym przedostały się za pośrednictwem miejscowych rekrutów do prasy.
Lokalna "Zaberner Anzeiger" 6 listopada 1913 roku opublikowała artykuł na ten temat.
Jeszcze tego samego dnia wieczorem oburzeni mieszkańcy Zabern zebrali się pod
domem Forstnera, wznoszÄ…c antypruskie i profrancuskie okrzyki. Za swe zachowanie
podporucznik został ukarany jedynie sześcioma dniami aresztu domowego. Po odbyciu
kary, nie bacząc na wzburzone nastroje, ostentacyjnie pojawiał się w mieście w eskorcie
czterech żołnierzy. Przełożeni nie przenieśli go do innej jednostki. Natomiast
aresztowano dwóch rekrutów podejrzanych o przeciek do prasy, a po miesiącu skazano
ich na kary trzech i sześciu tygodni więzienia za spowodowanie uszczerbku na
wizerunku armii.
GODZINA MARSA
Ta arogancja wojskowych podgrzała nastroje i wywołała serię demonstracji i rozruchów.
Na ulicach wyzywano oficerów, a w kierunku patroli leciały kamienie. W jednej z
restauracji doszło nawet do szamotaniny z użyciem rewolwerów  na szczęście nikt
poważnie nie ucierpiał. Zamiast załagodzić konflikt, dowódca 99. Pułku Piechoty płk
Adolf von Reuter zdecydował się na rozwiązanie siłowe. 28 listopada bezprawnie przejął
władzę w mieście i ogłosił stan oblężenia. W kilku punktach Zabern rozstawiono gotowe
do strzału karabiny maszynowe. Wojsko zajęło także urząd pocztowy, aby nie dopuścić
do przedostania się wieści na zewnątrz. Przy akompaniamencie werbli patrole wojskowe
wyposażone w ostrą amunicję, z bagnetami na karabinach aresztowały ok. 30 osób. Jak
się pózniej okazało, byli to przeważnie przypadkowi przechodnie, niemający nic
wspólnego z wystąpieniami przeciwko armii niemieckiej. Ich jedyną winą był pośpiech lub
śmiech na widok żołnierzy. Wśród aresztowanych znalezli się m.in.: strażak biegnący do
pożaru, student spieszący się na pociąg, człowiek z bólem zębów zmierzający szybkim
krokiem do apteki, redaktor konserwatywnej gazety, a nawet wychodzÄ…cy z pracy
urzędnicy sądowi. Popychani kolbami, zostali spędzeni do jednej z koszarowych piwnic,
gdzie stłoczonych na zaledwie 20 mkw. i zziębniętych przetrzymywano przez 26 godzin.
Reuter ubolewał, że w "tej godzinie Marsa" nie polała się krew.
RCE PRECZ OD ARMII
Namiestnik Alzacji i Lotaryngii Karl von Wedel stanowczo potępił nieodpowiedzialne
działania wojskowych w Zabern. Przekonywał cesarza, że niepociągnięcie do
odpowiedzialności Forstnera i Reutera przekreśli wysiłki mające zjednać Alzatczyków dla
2
Rzeszy. Jak na ironię, miasteczko uchodziło wcześniej za jedno z bardziej lojalnych.
Wilhelm II nie podzielił tego stanowiska. Jego zdaniem sprawa miała wymiar
konstytucyjny, gdyż dotyczyła jego zwierzchnictwa nad armią (Kommandogewalt). Nie
chcąc udzielić Wedlowi nawet audiencji, dał wiarę kręgom wojskowym, że winę za
zajścia ponosi żądna sensacji prasa i prowokatorzy, a Reuter postąpił słusznie, broniąc
honoru armii i kładąc kres anarchii. Cesarz odmówił również przedyskutowania
międzynarodowego wymiaru kryzysu (z wiadomych względów bacznie obserwowanego
w sąsiedniej Francji) z odpowiednim urzędnikiem MSZ. Natomiast znany z
szowinistycznych poglądów następca tronu kronprinz Wilhelm wysłał do garnizonu w
Zabern telegram gratulacyjny, w którym zachęcał do utrzymania twardego kursu
względem "tubylców".
Bezprawne działania władz wojskowych oraz brak odpowiedniej reakcji rządu wywołały
poruszenie w całym kraju. Liberalny pisarz i publicysta Theodor Wolff na łamach prasy
pytał: Czy żyjemy w jakiejś republice południowoamerykańskiej, gdzie każdy pułkownik
może narzucić władzom sądowym prawo, czy życie i wolność obywateli zależą od
decyzji podejmowanych w kasynie oficerskim?
Sprawą zainteresował się Reichstag. Posłowie wszystkich partii, z wyjątkiem
konserwatystów i antysemitów, zwłaszcza zaś socjaldemokraci i lewicowi liberałowie,
wyrażali oburzenie, domagając się debaty parlamentarnej z udziałem kanclerza.
W przeddzień dyskusji na forum Reichstagu Forstner ponownie przypomniał o sobie
opinii publicznej. Podczas ćwiczeń wojskowych w mieście dostrzegł wśród gapiów
śmiejącego się ucznia szewskiego. Uznał to za obrazę armii i szablą ciężko ranił
młodzieńca w głowę. Ten incydent dolał jeszcze oliwy do ognia.
ROZEyLONY REICHSTAG
Debata w Reichstagu rozpoczęła się 3 grudnia 1913 roku. W odpowiedzi na interpelacje
poselskie kanclerz Bethmann-Hollweg przyznał, że Forstner popełnił wykroczenie, za
które już go ukarano, a sprawa ostatniego incydentu nie została jeszcze rozstrzygnięta.
Wziął jednak w obronę płk. Reutera, który rzekomo dążył do opanowania wymykającej
się spod kontroli sytuacji oraz musiał bronić honoru i czci armii. Królewski mundur musi
być otoczony szacunkiem w każdych okolicznościach  z naciskiem podkreślił kanclerz.
Jego zdaniem reakcja mieszkańców Zabern na zachowanie młodego porucznika była
niewspółmierna do jego czynów i sugerował, że kryła się za tym prowokacja.
Gniew posłów przerodził się niemal w furię, gdy pruski minister wojny gen. Erich von
Falkenhayn, powołując się kompetencje cesarza w sprawach wojskowych, odmówił
odpowiedzi na zapytania poleskie, a całą sprawę uznał za awanturę sztucznie wywołaną
przez warchołów i buntowniczą prasę. Po tych słowach przewodniczący Reichstagu
przez kilka minut nie mógł uciszyć wzburzonej sali.
3
Posłowie nie pozostali dłużni aroganckim urzędnikom państwowym, wygłaszając
płomienne filipiki przeciwko Bethmannowi-Hollwegowi  zarzucali mu m.in. ustępliwość
względem wojska i dwulicowość. Na zakończenie debaty 4 grudnia parlamentarzyści
uchwalili rezolucję uznającą odpowiedz kanclerza za niewystarczającą i większością 293
do 54 głosów przegłosowali wobec niego wotum nieufności. Zgodnie z konstytucją nie
pociągało to jednak za sobą dymisji rządu, gdyż ten był powoływany i odwoływany przez
cesarza. Odejścia kanclerza i ministra wojny bezskutecznie domagali się także
uczestnicy manifestacji, jakie w kilkunastu miastach zwołała SPD. Paradoksalnie
kanclerz wzmocnił swą pozycję, gdyż Wilhelm II był zadowolony, że twardo bronił przed
posłami cesarskich uprawnień.
WSZYSTKO (NA KRÓTKO) PO STAREMU
Po świętach Bożego Narodzenia i Nowym Roku emocje wokół afery w Zabern wyraznie
opadły. Sąd wojskowy w Strasburgu w styczniu 1914 roku uwolnił płk. Reutera od zarzutu
bezprawnego przejęcia kompetencji władz cywilnych 28 listopada. Zebrani na sali
sądowej oficerowie przyjęli wyrok z nieskrywaną radością i od razu pospieszyli z
gratulacjami do oskarżonego. Wkrótce pułkownika uhonorował odznaczeniem sam
cesarz. Trzy miesiące pózniej z funkcji namiestnika Alzacji i Lotaryngii zrezygnował
Wedel, a zastąpił go ultrakonserwatysta Hans von Dallwitz.
To wszystko nie wywołało już większego zainteresowania opinii publicznej ani posłów.
Zresztą chyba trudno byłoby oczekiwać, aby ten właśnie Reichstag chciał ograniczyć
wpływy wojskowych. W pazdzierniku 1913 roku, a wiec tuż przed aferą Zabern, pod
wpływem grożących wybuchem wojny ogólnoeuropejskiej komplikacji na Bałkanach
przegłosował on największe w dziejach Drugiej Rzeszy zwiększenie etatu armii.
Poza potwierdzeniem faktycznej nietykalności wojska w Niemczech sprawa pokazała
także dobitnie, że niemieckie władze wojskowe po 42 latach od przyłączenia Alzacji i
Lotaryngii wciąż traktowały jej mieszkańców jak obywateli drugiej kategorii i
potencjalnych wrogów, a prowincję za wysuniętą rubież o znaczeniu czysto
strategicznym.
Taki stan rzeczy nie potrwał jednak długo. Kilka miesięcy pózniej wybuchła Wielka
Wojna, w rezultacie której sporne obszary powróciły do Francji. Już w pierwszych dniach
konfliktu zbrojnego ofiarą barbarzyństwa armii pruskiej padli mieszkańcy naszego
Kalisza.
4


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Vista porzÄ…dki po SP1
Rozgrzewka po kwadracie – cz 2
po prostu zyj
Wędrówki po Kresach
punkty sieci po tyczMx
sałata po nicejsku wiosennie i zdrowo
Obliczenie po wpustowych, kolkowych i sworzniowych
Kallysten Po wyjęciu z pudełka 08
Åšlub po islamsku
Kuchnia francuska po prostu (odc 03) Kolorowe budynie

więcej podobnych podstron