Kazanie na II Niedzielę Wielkiego Postu A




Kazanie na II Niedzielę Wielkiego Postu




A:hover {
FONT-WEIGHT: bold; COLOR: #dccd47
}








strona
główna nowości   email  księga gości      ogłoszenia  dyskusja   
reklama-banery
chat




Kazania Pasyjne

 rok A

II Niedziela Wielkiego
Postu – Zdrada

 „Z
nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu (uczniami). A
gdy jedli rzekł: zaprawdę powiadam wam jeden z was mnie zdradzi. Bardzo
tym zasmuceni zaczęli pytać jeden przez drugiego: chyba nie ja Panie? On
zaś odpowiedział: ten, który ze mną rękę zanurza w misie, on mnie zdradzi.
Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi jak o Nim jest napisane, lecz biada temu
człowiekowi przez którego syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla
tego człowieka, gdyby się nie narodził. Wtedy Judasz, który Go miał
zdradzić rzekł: Czy nie ja Rabbi? Odpowiedział mu: Tak jest ty... oto
nadszedł Judasz jeden z dwunastu, a z nim wielka zgraja z mieczami i
kijami od arcykapłanów i starszych ludu. Zdrajca zaś dał im taki znak: Ten
którego pocałuję, to On, Jego pochwyćcie. Zaraz też przystąpił do Jezusa
mówiąc: Witaj rabbi i pocałował Go. A Jezus rzekł do niego: Przyjacielu po
coś przyszedł? Wtedy podeszli, rzucili się na Jezusa i pochwycili Go...
Judasz, który Go wydał widząc, że Go skazano, opamiętał się, zwrócił
trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym i rzekł: zgrzeszyłem
wydawszy krew niewinną. Lecz oni odparli: Co nas to obchodzi? To twoja
sprawa. Rzuciwszy srebrniki ku przybytkowi oddalił się, potem poszedł i
powiesił się.”
Tak przedstawia nam
Ewangelia życiorys jednego z apostołów Jezusa Chrystusa – Judasza. Należał
do najbliższego grona słuchaczy – do grona dwunastu – których Chrystus sam
sobie wybrał i którzy mieli przejąć Jego dziedzictwo. Jezus wiedział kto i
kiedy Go zdradzi.
Istniał zwyczaj, że
mistrz i uczeń witali się po dłuższej rozłące uściskiem i pocałunkiem
pokoju. Judasz używa tego samego znaku aby wskazać w ciemnościach oprawcom
kogo mają pojmać – a więc do zdrady.
Brzydzimy się zdrajcą
narodu, ojczyzny, rodziny, przyjaciela. Brzydzimy się gdyby nawet były ku
zdradzie jakieś powody. A tu? Uczeń wobec pełnego dobroci swojego Mistrza
używa pocałunku, który jest znakiem pokoju – jako znaku wojny. Symbolu
miłości i przyjaźni – używa jako znaku zdrady i nienawiści.

Obrazilibyśmy się
gdyby w gronie naszych znajomych ktoś nam powiedział: ty zdrajco, Judaszu.
A gdyby Chrystus tak do nas powiedział? Zapewne też byśmy się oburzyli!
Ale czy słusznie?
W 1839 r. katolicy w
Chinach przeżywać musieli ciężkie chwile.
Kiedyś przed
chińskiego mandaryna przyprowadzono matkę z piętnastoletnim synem. On
idzie pierwszy na przesłuchanie. Na wszystkie zadawane pytania pada tylko
jedna odpowiedź:
– Jestem
chrześcijaninem!
Zapada zmrok.
Rozciągają chłopca na ławie i sieką do krwi rózgami. Po pewnym czasie
mandaryn nakazuje przerwać bicie i rzecze do stojącej Matki:

– Kobieto! Ty jesteś
okrutną matką! Naprawdę jesteś straszną matką. Jednym słowem łamiąc upór
tego chłopca, możesz uratować swoje dziecko i uczynić je szczęśliwym. A ty
patrzysz z zimną krwią na męczarnie swego syna.
Ściśnięte przeogromnym
bólem serce matki zaczyna się wahać. Syn zauważa wahanie matki. Z trudem
przechyla się ku niej na katowskiej ławie i jęcząc z bólu mówi:

– Mamo, nie płacz!
Niebo warte jest najwyższej ceny!
Słowa te podnoszą na
duchu załamaną matkę. Wznosi swe oczy ku niebu i modli się:

– O Panie, wybacz mi,
żem się zawahała. Nie jestem naprawdę godna takiego dziecka.

Zwykliśmy uważać za
zdrajcę kogoś kto odstępuje od jakiś poglądów, radykalnie zmienia swoje
przekonania, kto sprzedaje tajemnicę jakiejś grupy ludzi czy oddaje się na
usługi swoim nieprzyjaciołom. I mógłby ktoś powiedzieć: Ja Chrystusa nie
zdradziłem, wierzę w Niego, jestem praktykującym katolikiem. Chrystus nie
zażądał ode mnie ofiary krwi, a więc nie miałem okazji się wykazać, że do
Niego przynależę. A więc Go nie zdradziłem. Ale czy rzeczywiście? Czy
każdorazowy nasz grzech nie jest zdradą Chrystusa. Czy przez to, że
opuszczam Mszę niedzielną, lekcje religii, że się upiję lub poświęcę
dobrowolnie niedzielę na pracę zarobkową bo wtedy mi więcej zapłacą a ja
tak potrzebuję pieniędzy, nie jest złożeniem na obliczu naszego Mistrza
judaszowskiego pocałunku. Pocałunku, który ma oznaczać miłość do Chrystusa
ale tak słabą, że ustąpi trzydziestu srebrnikom, za które Go sprzedamy
przy najbliższej okazji. Czy to będzie chwila przyjemności czy też jakaś
wartość materialna.
W 1920 r. w Nowym
Jorku odbywał się głośny proces spadkowy po multimilionerze Menforcie.
Jedyną spadkobierczynią była jego córka. Sędzia w obecności świadków
otworzył kopertę z testamentem i odczytał tekst:
„Majątek mój
przeznaczam jedynej mojej córce Gracji. Zanim jednakże stanie się prawną
właścicielką żądam od niej wyrzeczenia się wiary katolickiej.”

Sędzia zwrócił się z
zapytaniem czy wyrzeka się wiary. Na sali zapanowała cisza. Lecz ciszę tę
przerwał głos córki:
– Wiary się nie
wyrzekam
– Wobec tego – mówi
sędzia – majątek przechodzi na skarb państwa. Zapytał ją jednak dlaczego
tak postąpiła. Dziewczyna odpowiedziała:
– Utraty Boga nie
powetuje mi żadne dobro, a dla tych kilku czy kilkunastu lat życia nie
warto sobie przekreślać wieczności. Czymże jest majątek mojego ojca wobec
tego majątku, który mi daje Ojciec Niebieski?
Owe trzydzieści
srebrników za które Judasz sprzedał Chrystusa było sumą niższą nawet od
ceny niewolnika jaką wtedy płacono. Nasza cena za jaką sprzedajemy
Chrystusa jest także znikoma wobec tego co tracimy – wobec szczęścia
nieprzemijającego. Tę trochę marnego luksusu, który dziś zachwyca nasze
oczy a jutro zniknie. Moglibyśmy tak wyliczać długo katalog naszych zdrad
wobec Chrystusa, ale chodzi przede wszystkim o to, byśmy sobie
uświadomili, iż każdy nasz grzech jest taką właśnie obrzydliwą zdradą
wobec naszego Boga bo jest odwróceniem się do Niego plecami.

Oburzamy się, gdy
dowiemy się nieraz o drastycznej niewdzięczności dorosłych dzieci w
stosunku do swoich rodziców, których chcą umorzyć głodem lub zamykają w
komórce. Za to, że byli dla nich dobrzy: urodzili ich, przekazali im swój
majątek. Takimi właśnie wobec Boga – naszego najlepszego Ojca – jesteśmy
my wszyscy – bez wyjątku!
„...widząc, że Go
skazano, opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i
starszym i rzekł: zgrzeszyłem wydawszy krew niewinną. Lecz oni odparli: co
nas to obchodzi? To twoja sprawa. Rzuciwszy srebrniki ku przybytkowi
oddalił się, potem poszedł i powiesił się.”
Taki był kres życia
zdrajcy Judasza. Wpadł w rozpacz, a więc poznał co zrobił. Nie przeszły mu
przez gardło tak zarobione pieniądze więc je zwrócił, ale największym jego
grzechem było, że nie zaufał Bożemu miłosierdziu i nie błagał o wybaczenie
lecz poszedł i powiesił się. Piotr przecież też zdradził Jezusa kiedy
zaparł się Go na dziedzińcu Annasza a jednak zyskał przebaczenie.

Dla nas chrześcijan
rozpacz nie jest także rozwiązaniem, bo ona nie wyjedna nam przebaczenia,
ale po uznaniu naszej zdrady musimy ukorzyć się przed naszym Mistrzem i
powiedzieć Mu: Panie zdradziłem Cię ale przebacz mi, bo teraz dopiero
widzę com zrobił. Nie daj mi zginąć jak Judaszowi.
A On na pewno się nad
nami pochyli i podniesie.
Chrystus czeka w
konfesjonałach na swoich zdrajców, zdrajców a jednak synów, których nie
przestaje kochać. Dlaczego tak rzadko do Niego przychodzimy?
 


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kazanie na III Niedzielę Wielkiego Postu A
Kazanie na IV  Niedzielę Wielkiego Postu A
Kazanie na 3 Niedziele Wielkiego Postu B
Kazanie na V Niedzielę Wielkiego Postu A
Kazanie na 2 Niedzielę Wielkiego Postu C C
Kazanie na 2 Niedziele Wielkiego Postu A A
Kazanie na 5 Niedziele Wielkiego Postu AA
Kazanie na 1 Niedzielę Wielkiego Postu B
Kazanie na I niedzielę Wielkiego Postu A
Kazanie na 4 Niedziele Wielkiego Postu A
Kazanie na 1 Niedziele Wielkiego Postu A
Kazanie na 1 Niedziele Wielkiego Postu BB
Kazanie na 5 Niedzielę Wielkiego Postu B
Kazanie na 2 Niedzielę Wielkiego Postu B
Kazanie na 3 Niedziele Wielkiego Postu AA
Kazanie na 1 Niedzielę Wielkiego Postu C
Kazanie na 3 Niedzielę Wielkiego Postu C
Kazanie na 2 Niedzielę Wielkiego Postu C

więcej podobnych podstron