01






Cytat




W zakÄ…tku tworzÄ…cym jakby niewielkÄ… izbÄ™, oÅ›wietlonÄ… jednym oknem, stoi na niewysokim piedestale tors biaÅ‚ej Afrodyty. Sznur owiniÄ™ty czerwonym pluszem nikomu do niej przystÄ™pu nie daje. Judym, widziaÅ‚ już byÅ‚ ten cenny posÄ…g, ale nie zwracaÅ‚ naÅ„ uwagi, jak na wszelkie w ogóle dzieÅ‚a sztuki. Teraz zdobywszy w cieniu pod Å›cianÄ… wygodnÄ… Å‚aweczkÄ™ jÄ…Å‚ dla zabicia czasu patrzeć w oblicze marmurowej piÄ™knoÅ›ci. GÅ‚owa jej zwrócona byÅ‚a w jego stronÄ™ i martwe oczy zdawaÅ‚y siÄ™ patrzeć. Schylone czoÅ‚o wynurzaÅ‚o siÄ™ z mroku i, jakby dla obaczenia czegoÅ›, brwi siÄ™ zsunęły. Judym przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ jej nawzajem i wtedy dopiero ujrzaÅ‚ maÅ‚Ä…, niewidocznÄ… faÅ‚dÄ™ miÄ™dzy brwiami, która sprawia, że ta gÅ‚owa, że ta bryÅ‚a Isamienna w istocie - myÅ›li. Z przenikliwÄ… silÄ… spoglÄ…da w mrok dokoÅ‚a leżący i rozdziera go jasnymi oczyma. ZatopiÅ‚a je w skrytoÅ›ci życia i do czegoÅ› w nim uÅ›miech swój obraca. Wytężywszy rozum nieograniczony i czysty, posiadÅ‚a wiadomość o wszystkim, zobaczyÅ‚a wieczne dnie i prace na ziemi, noce i Å‚zy, które w ich mroku pÅ‚ynÄ…. Jeszcze z biaÅ‚ego czoÅ‚a bogini nie zdążyÅ‚a odejść mÄ…dra o tym zaduma, a już wielka radość dziewicza pachnie z jej ust rozmarzonych. W uÅ›miechu ich zamyka siÄ™ wyraz uwielbienia. Dla miÅ‚oÅ›ci szczęśliwej. Dla uczestnictwa wolnego ducha i wolnego ciaÅ‚a w życiu bezgrzesznej przyrody. Dla ostrej potÄ™gi zachwytu zmysłów, którego nie stÄ™piÅ‚y jeszcze ani praca, ani zgryzota, siostry rodzone, siostry nieszczÄ™sne. UÅ›miech bogini pozdrawia nadchodzÄ…cego z daleka. Oto zakochaÅ‚a siÄ™ w piÄ™knym Å›miertelniku Adonisie... Cudne marzenia pierwszej miÅ‚oÅ›ci rozkwitÅ‚y w Å‚onie jej jako kwiat siedmioramienny amarylisa. Barki jej wÄ…skie, wysmukÅ‚e, okrÄ…gÅ‚e dźwignęły siÄ™ do góry. Dziewicze Å‚ono drży od westchnienia... DÅ‚ugi szereg wieków, który odtrÄ…ciÅ‚ jej rÄ™ce, który zrabowaÅ‚ jej ciaÅ‚o od piersi i zoraÅ‚ przeÅ›liczne ramiona szczerbami, nie zdoÅ‚aÅ‚ go zniweczyć. StaÅ‚a tak w półmroku “wynurzajÄ…ca siÄ™", Anadiomene, niebiaÅ„ska, która roznieca miÅ‚ość. Obnażone jej wÅ‚osy zwiÄ…zane byÅ‚y w piÄ™kny wÄ™zeÅ‚, krobylos. PodÅ‚użna, smagÅ‚a twarz tchnęła nieopisanym urokiem.
Gdy Judym wpatrywał się coraz uważniej w to czoło zamyślone, dopiero zrozumiał, że ma przed sobą wizerunek bogini. Była to Afrodite, ona sama, która się była poczęła z piany morskiej. I mimo woli przychodziła na myśl nieskromna legenda o przyczynie onej piany wód za sprawą Uranosa. A przecież nie była to Pandemos, nie była nawet żona Hefajstowa ani kochanka Anchizesa tylko jasny i dobry symbol życia, córka nieba i dnia...






Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
t informatyk12[01] 02 101
r11 01
2570 01
introligators4[02] z2 01 n
Biuletyn 01 12 2014
beetelvoiceXL?? 01
01
2007 01 Web Building the Aptana Free Developer Environment for Ajax
9 01 07 drzewa binarne
01 In der Vergangenheit ein geteiltes Land Lehrerkommentar
L Sprague De Camp Novaria 01 The Fallible Fiend
tam 01 c4yf3aey7qcte73qcpk4awpowae4en5ggim26ti
01 Przedmowa

więcej podobnych podstron