Cytat
W zakÄ…tku tworzÄ…cym jakby niewielkÄ… izbÄ™, oÅ›wietlonÄ… jednym oknem, stoi na niewysokim piedestale tors biaÅ‚ej Afrodyty. Sznur owiniÄ™ty czerwonym pluszem nikomu do niej przystÄ™pu nie daje. Judym, widziaÅ‚ już byÅ‚ ten cenny posÄ…g, ale nie zwracaÅ‚ naÅ„ uwagi, jak na wszelkie w ogóle dzieÅ‚a sztuki. Teraz zdobywszy w cieniu pod Å›cianÄ… wygodnÄ… Å‚aweczkÄ™ jÄ…Å‚ dla zabicia czasu patrzeć w oblicze marmurowej piÄ™knoÅ›ci. GÅ‚owa jej zwrócona byÅ‚a w jego stronÄ™ i martwe oczy zdawaÅ‚y siÄ™ patrzeć. Schylone czoÅ‚o wynurzaÅ‚o siÄ™ z mroku i, jakby dla obaczenia czegoÅ›, brwi siÄ™ zsunęły. Judym przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ jej nawzajem i wtedy dopiero ujrzaÅ‚ maÅ‚Ä…, niewidocznÄ… faÅ‚dÄ™ miÄ™dzy brwiami, która sprawia, że ta gÅ‚owa, że ta bryÅ‚a Isamienna w istocie - myÅ›li. Z przenikliwÄ… silÄ… spoglÄ…da w mrok dokoÅ‚a leżący i rozdziera go jasnymi oczyma. ZatopiÅ‚a je w skrytoÅ›ci życia i do czegoÅ› w nim uÅ›miech swój obraca. Wytężywszy rozum nieograniczony i czysty, posiadÅ‚a wiadomość o wszystkim, zobaczyÅ‚a wieczne dnie i prace na ziemi, noce i Å‚zy, które w ich mroku pÅ‚ynÄ…. Jeszcze z biaÅ‚ego czoÅ‚a bogini nie zdążyÅ‚a odejść mÄ…dra o tym zaduma, a już wielka radość dziewicza pachnie z jej ust rozmarzonych. W uÅ›miechu ich zamyka siÄ™ wyraz uwielbienia. Dla miÅ‚oÅ›ci szczęśliwej. Dla uczestnictwa wolnego ducha i wolnego ciaÅ‚a w życiu bezgrzesznej przyrody. Dla ostrej potÄ™gi zachwytu zmysłów, którego nie stÄ™piÅ‚y jeszcze ani praca, ani zgryzota, siostry rodzone, siostry nieszczÄ™sne. UÅ›miech bogini pozdrawia nadchodzÄ…cego z daleka. Oto zakochaÅ‚a siÄ™ w piÄ™knym Å›miertelniku Adonisie... Cudne marzenia pierwszej miÅ‚oÅ›ci rozkwitÅ‚y w Å‚onie jej jako kwiat siedmioramienny amarylisa. Barki jej wÄ…skie, wysmukÅ‚e, okrÄ…gÅ‚e dźwignęły siÄ™ do góry. Dziewicze Å‚ono drży od westchnienia... DÅ‚ugi szereg wieków, który odtrÄ…ciÅ‚ jej rÄ™ce, który zrabowaÅ‚ jej ciaÅ‚o od piersi i zoraÅ‚ przeÅ›liczne ramiona szczerbami, nie zdoÅ‚aÅ‚ go zniweczyć. StaÅ‚a tak w półmroku “wynurzajÄ…ca siÄ™", Anadiomene, niebiaÅ„ska, która roznieca miÅ‚ość. Obnażone jej wÅ‚osy zwiÄ…zane byÅ‚y w piÄ™kny wÄ™zeÅ‚, krobylos. PodÅ‚użna, smagÅ‚a twarz tchnęła nieopisanym urokiem.
Gdy Judym wpatrywał się coraz uważniej w to czoło zamyślone, dopiero zrozumiał, że ma przed sobą wizerunek bogini. Była to Afrodite, ona sama, która się była poczęła z piany morskiej. I mimo woli przychodziła na myśl nieskromna legenda o przyczynie onej piany wód za sprawą Uranosa. A przecież nie była to Pandemos, nie była nawet żona Hefajstowa ani kochanka Anchizesa tylko jasny i dobry symbol życia, córka nieba i dnia...
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
t informatyk12[01] 02 101r11 012570 01introligators4[02] z2 01 nBiuletyn 01 12 2014beetelvoiceXL?? 01012007 01 Web Building the Aptana Free Developer Environment for Ajax9 01 07 drzewa binarne01 In der Vergangenheit ein geteiltes Land LehrerkommentarL Sprague De Camp Novaria 01 The Fallible Fiendtam 01 c4yf3aey7qcte73qcpk4awpowae4en5ggim26ti01 Przedmowawięcej podobnych podstron