szymura0412wi─ůzkowainagiegokonkretuteoria


Będę mówił o problemie tożsamości przedmiotów i trochę czasu trzeba poświęcić pojęciu tożsamości

Leibniz sformułował dwie zasady

Zasadę identyczności (ścisłej) czasem się ja nazywa zasadą nieodróżnialności tego co identyczne. Idzie o to, że jeżeli coś jest identyczne (x z ygrekiem) to każdą cechę która ma x ma y i odwrotnie.

Dla każdej cechy S jest tak, że dla każdego x i y jeżeli x = y to jeżeli x ma cechę S to jest tak tylko jeśli y ma cechę S.

Zasada nieodróżnialności mówi, że jeżeli nie można odróżnić jakiś rzeczy to są one identyczne.

Zasada ta mówi, że dwa przedmioty identyczne jakościowe są jednym i tym samym przedmiotem.

W związku z identycznością dyskutuje się problem, czy identyczność, jeżeli zachodzi to zachodzi koniecznie, tzn jakieś x jest z jakimś y identyczne to jest tak bo tak musi być czy tylko dlatego że się tak złożyło.

Kripke zaproponował dowód konieczności.. Pogląd Kripkego jest konkurencyjny wobec poglądu Fregego który uważał, że identyczność jest przygodna - tak się zdarza w świecie, że przedmioty pewne są identyczne. Zapewne większość z państwa zna przykład Fregego gwiazdy porannej i wieczornej. Wymaga to oglądania nieba, danych empirycznych, zdania identycznościowe GW=GP jest empirycznym o przygodnej identyczności. Kripke twierdzi, że tożsamość jest relacją konieczną, jeśli zachodzi to nie może nie zachodzić, dowód:

Dla każdego x

Dla każdego y

x=y wtw gdy jakieś F zachodzi wtw gdy F zachodzi w odniesieniu do y

???????????? trudne warunki…… kreda itp. UJ.

F niech będzie to predykat: jest konieczne (x=…) miejsce na nasycenie predykatu w sensie Fregego //depresja.

Podstawiam do zasady nieodróżnialności tego co identyczne ten oto predykat. Ponieważ tam mam f(x) wpisuje to x. zamiast równoważności zapiszę implikację w jedną stronę i ten sam predykat wypisuję po raz drugi x=y.

Dla każdego x dla każdego y jeżeli x=y to jest konieczne, że x=x , to jeżeli jest konieczne, że x=x, to jest konieczne że x=y.

Jak widać jest to oczywista tautologia. Każdy kto nie jest heglistą musi przyjąć że x=x. możemy więc to oderwać. Co zostaje?

Dla każdego x i dla każdego x=y to jest konieczne że x=y

Tym sposobem Kripke dowiódł że identyczność jeżeli zachodzi to zachodzi koniecznie.

Uwaga na marginesie: ten dowód jest dowodem przy założeniu zasady tożsamości ścisłej Leibniza, tym co uzyskaliśmy jest wynik, że jeżeli tożsamość rozumieć jako tożsamość pod każdym względem to jest to relacja zachodząca koniecznie. Ten wynik z pozoru nieoczekiwany może mówić, że jeżeli przyjrzymy się dwu rzeczom w doświadczeniu to one zawsze są różne. Co więc jest? Absolut? Jeśli tak to jest koniecznie identyczny i jest to świat twierdzeń z którymi możemy się zgodzić, jeśli się zgodzimy na Absolut.

Zasada identyczności tego co nieodróżnialne.

Tutaj nikt nie próbował twierdzić, że ma ona sens empiryczny, wprost przeciwnie, wielu mówiło że jest bezsensowna bo jest bezsensowna empirycznie. Jak można by pomyśleć o jej falsyfikatorze? Pokazać dwa przedmioty które nie różnią się pod względem żadnej cechy i dowieść że są różne.

Okazuje się, że jednak mimo tej trudności jednak można wymyślić sytuację w której mamy do czynienia z różnymi przedmiotami identycznymi pod względem cech. Blake (Max Blake??). dwie identyczne kule - stykają się w jednym punkcie, w zerowym miejscu. Te kule sobie są i nie ma niczego poza tymi kulami. Nie ma absolutnej przestrzeni tak, że można podać (różne) współrzędne. Ile jest tych kul? Są nieodróżnialne. A jest ich dwie. Nie ma lewo - prawo bo nie ma obserwatora. Sytuacja ta jest bezludzia. Da się pojąć różność dwu kul i numeryczną ich nieidentyczność.

Do tej zasady będę wracał przy okazji teorii konkretów.

Teraz wróćmy do zasady tożsamości. Te dwie zasady zdają się bardzo mocno warunki nakładać na tożsamość. Powstaje pytanie, czy jeżeli nie myślimy o absolucie, który jeżeli jest to pewnie jest tożsamy w sposób konieczny, ale zastanawiamy się nad światem naszym. Czy zasada tożsamości znajduje w nim zastosowanie? Po pierwsze wskazuje się, że w grę wchodzą tzw konteksty intencjonalne. Przekonania życzenia sądy wiedza. Akty intencjonalne podmiotów. Pojawiają się więc sytuacje w których mówimy o przedmiotach identycznych w zwykłym sensie, które okazują się nieidentyczne w sensie Leibniza.

Przykład: Jan jest przekonany, że Derrida przyczynił się do upadku kultury europejskiej.

Nieprawda, że Jan jest przekonany że autor `gramatologii' przyczynił się…

Dwa fakty w świecie. (Jan nie wie, że derrida napisał gramatologię)

Wyodrębnijmy sobie:

Derrida - autor gramatologii

Zadajmy pytanie - czy Derrida jest identyczny z autorem gramatologii w sensie Leibniza.

Gdyby był to każda deskrypcja poprawnie odniesiona do Derridy byłaby prawdą o autorze gramatologii. Ale prawdą o Derridzie jest że Jan uważa, iż przyczynił się on…. A autor gramatologii nie ma tej cechy.

Derrida nie jest więc tożsamy z autorem gramatologii w sensie ścisłym.

Możemy więc porzucić tę zasadę gdy w grę wchodzą konteksty intencjonalne, bo przekonania stwarzają problemy, cechy które się z nimi wiążą. Więc rozwiązanie polegałoby na tym iż mówimy że zasada tożsamości Leibniza nie dotyczy kontekstów intencjonalnych.

Można przyjąć nie to standardowe rozwiązanie, ale zachować tę zasadę i powiedzieć, że autor gramatologii nie jest identyczny z derridą. To jest pojęcie i to jest pojęcie i jak się one będą rozwijać to może dojść do takiego pojęcia tego czegoś o czym mówimy, że mamy do czynienia z tym samym czymś, ale tu ratuje się te zasadę kosztem zdroworozsądkowej koncepcji konkretu osób rzeczy o których się myśli że są przedmiotami odniesienia. Nasz dyskurs zaczyna być pojmowany jako dotyczący pojęć.

Rozważmy przykład szklanki wypełnionej wodą. Ta woda to jest zawartość szklanki, woda zawarta w szklance ito co ona zawiera to to samo coś. Jeżeli woda zawarta w szklance i zawartość szklanki to jedno i to samo coś, to zgodnie z zasadą tożsamości Leibniza trzeba powiedzieć, ze cokolwiek powiem o wodzie musze móc powiedzieć o zawartości szklanki,. Ale o wodzie mogę powiedzieć, że dwa dni temu była w rurze. A o zawartości szklanki? Nie.

O niej można powiedzieć, że jeszcze niedawno była sokiem grejpfrutowym a tego nie mogę powiedzieć o wodzie zawartej w szklance. A zatem jeżeli nie poczynię pewnych zastrzeżeń to muszę powiedzieć, że woda zawarta w szklance i zawartość szklanki to są rzeczy różne.

Żeby zachować ograniczoną zasadę tożsamości trzeba wprowadzić ograniczenie czasu. Tożsamość temporalna. Zawartość szklanki i woda zawarta w szklance są tożsame w pewnym czasie. I o takiej tożsamości możemy mówić że jest tożsame w sensie Leibniza ale temporalnie i w tym przypadku jest to tożsamość lokacyjna bo rozważamy tu tożsamość pod względem zajmowanego miejsca.

Rozważa się również tożsamość materiałową i tożsamość historyczną.

Proszę sobie wyobrazić mebel wyglądający jak krzesło a po rozłożeniu jest drabinka. Jest to drabinkokrzesło. Jest to krzesło identyczne z drabinką. To jest cały czas ten sam materiał - tożsamość materiałowa i temporalna.

Tożsamość historyczna - jakieś obiekty mogą mieć różne historie i w pewnym okresie czasu one się tak zbiegną, że będą te obiekty w pewnym czasie tym samym czymś. Czyli np. piąte małżeństwo Jana jest trzecim małżeństwem Małgorzaty. Historia Niemiec i Polski ma identyczną część: zjazd w Gnieźnie.

Ale jest to dalej jeszcze z grubsza rzecz biorąc tożsamość w sensie Leibniza.

Ale są jeszcze przypadki w których mówimy o tożsamości a żeby utrzymać ją nie wystarczy wyrzucić kontekst intencjonalny i ograniczyć rzecz czasowo. Dwa znane przykłady:

Statek Tezeusza, który zawijał od portu do portu wyjmowano mu deseczkę a jak dojechał to nie było ani jednego kawałka który byłby na początku. Historycznej tożsamości nie ma, o tożsamości lokalizacyjnej też.

Skarpety lorda jakiegośtam co cerował skarpetki jedwabne wełnianą nitką. I została tylko wełna. Czy to te same skarpetki? Ten sam okręt?

Jeżeli jest tożsamość, to żadna z powyższych. Mówi się o tożsamości struktury lub funkcji.

Jak zatem widać kiedy zaczynamy używać pojęcia tożsamości przestaje ono być rygorystyczne jak chciał Leibniz. Peter Rich ?? powiedział, że z różnych względów lepiej jest używać tożsamości względnej niż ścisłej. Pojęcie tożsamości formalnej czy strukturalnej jest już pojęciem pod jakimś względem. Jednym z powodów dla których Rich postulował to jest, że w naszym świecie nie ma obiektów co do których byśmy się zastanawiali czy są tożsame w sensie Leibniza. Jeśli są wyodrębniane to są różne a jeśli pytamy czy obiekt może zachować sam w sensie Leibniza to wiemy że z biurka wypadają elektrony i ono traci tożsamość. Pojęcie to nie stosuje się do świata fizycznego i psychicznego.

Czy stosuje się do II świata w sensie Poppera? Wg Richa nie ma sensu pytać ile jest danego koloru, więc jeśli nie ma to sensu to nie ma sensu problem tożsamości. Wniosek: pojęcie to jest nieużyteczne - może absolut jest identyczny ze sobą w tym sensie. I musi być. Bo jest wszystkim i musi być tożsamy zawsze ze wszystkim.

Pojęcie tożsamości Richa relatywizuje tożsamość do jakiegoś względu. Zakłada się tu realizm, ten wzgląd musi być czymś co decyduje o tożsamości wiec istnieje powszechnik. Ale relatywizujemy pojęcie tożsamości do względu.

I derrik ???? sprzeciwił się temu -zaproponował przykład:

Mamy drzewo, dorodne liściaste zielone i jeżeli my je zetniemy to będzie taki oto pieniek. To już nie będzie to samo drzewo. Zachowaliśmy pień zmieniliśmy je pod jakimś względem. A ogołoćmy je z liści - to jest to samo które było wiosną. Żeby mówić o tożsamości czegoś mówi WILKINS ?? nie jest obojętne co bierzemy pod uwagę. Liście okazały się nieobojętne a całość pnia okazała się istotna. Wilkins który jest esencjalistą mówi, że trzeba mówić o tożsamości pod względem cech istotnych.

Odnotujmy przypadek który ewidentnie lepiej przyjmuje tożsamość Richa niż Wilkinsa. Chodzi o tożsamość tzw przez Kircha (????) porcji rzeczywistości. Co to są te porcje? Nieskończoną ilość można znaleźć np w tej sali. Wyobraźmy sobie, że dzielimy salę na sześciany o 2 metrowych bokach i one tak jak sala jest tak one te porcje rzeczywistości wraz z tym co zawierają. W jakim sensie można mówić o tożsamości takich porcji rzeczywistości? W tej porcji jest ten kwiatek, w innej są 3 osoby. Nie można znaleźć istotnych cech. Jakby ktoś się uparł i chciał mówić, że ich istotą jest usytuowanie w czasoprzestrzeni to rzecz przenosi się na dyskusję dotyczącą czasoprzestrzeni: zakłada się jedna, absolutną czasoprzestrzeń.

--

Teorie przedmiotu konkretnego/ partykularnego.

Pierwszą koncepcją jest koncepcja która nosi nazwę wiązkowej teorii przedmiotu.

W literaturze mówi się albo (Słowa !!! jak się mówi o wiązkach??)

Założeniem przyjętym jest zasada identyczności tego co nieodróżnialne. Teoria ta we wszystkich wersjach głosi, że przedmiot jest po prostu wiązką własności. Ten piec nie jest niczym więcej niż wiązką takich własności jak kaflowatość połyskliwość itp. nie ma czegoś w czymś. Przedmiot jest tożsamy z wiązką własności. Jak łatwo się domyślić w zależności od tego czy jest się realistą czy nominalistą będzie interpretował własności jako uniwersalia lub będzie mówił np. że przedmiot jest wiązką tropów. Koncepcja Hume'a na przykład przedmiot to wiązka wrażeń itp. w każdym razie wspólne założenie: przedmiot to wiązka własności. Obowiązuje zasada identyczności nieodróżnialnych, jeśli więc mamy do czynienia z nieodróżnialną wiązką to jest to ten sam przedmiot. Jeśli nie potrafimy wskazać różnicy powiedzieć na czym ona polega to to jest ten sam przedmiot z definicji. Utrata lub nabycie cechy to zmiana tożsamości w związku z tym pojawiają się kłopoty z wyjaśnieniem na czym polega zmiana. Bo żeby ona miała miejsce to COŚ musi się zmieniać. Zgodnie z założeniami nie mamy zmian jednego przedmiotu tylko zastąpienie go przez inny przedmiot. I to jest jedna z najsłabszych cech tej teorii. Ma jeszcze kilka słabości:

Aboutness. Zawsze mówimy coś o czymś i teraz jak przyjąwszy tą koncepcję wyjaśnić mówienie czegoś o czymś? Mamy ten oto piec jako wiązkę przedmiotów i jeżeli ja powiem, że ten piec ma kafle, to o czym ja orzekam te kafle, o całej wiązce? O pozostałych cechach? Piec to nie substrat o których orzekam cechy, bo jeśli przyjmiemy że jest coś takiego jak piec to istnieje coś takiego jak piegowatość. Russell może to nazwać piecem ale to JEST ta wiązka. Nie można tej wiązki o piecu orzekać, nie zachodzi relacja predykacji.

Jeżeli my orzekamy cechy o przedmiotach, przedmioty to wiązki cech to dlaczego jest tak, że pewne przymiotniki stosujemy w predykatach a inne w podmiotach? „czarna tablica” dlaczego tak, skoro to wiązka? Tutaj ta teoria może powiedzieć, że zawsze jest tak, że jeżeli mówimy o czymś to własności są w predykacie. Czasem własność wstawiamy do podmiotu, mówimy to jest czarna tablica ta tablica jest czarna, przesuwamy wyrażenia z podmiotu do orzecznika i odwrotnie. Dlaczego jednak dzielimy dziewczęta na ładne bardzo ładne itp. a nie dzielimy piękności na piękności poranka piękności obrazu itp. dlaczego zaczynamy wiązać od takich a nie innych podmiotów. Wyjaśnienie: praktyka, najpierw mamy do czynienia z dziewczynami a potem z pięknem. Gdyby sens miało orzekanie czegokolwiek o czymkolwiek na gruncie tej teorii. Bo jeśli my chcemy orzec coś o wiązce własności to możemy albo:

Ta własność należy do tej wiązki i każdy kto pojmuje czym jest ów przedmiot niczego się nie dowiaduje, gdy orzekamy o wiązce piec że jest kaflowata, to nic nowego nie mówimy. Może więc należy powiedzieć, że gdy mówimy o przedmiotach to orzekamy o wiązce własność która nie należy ale wtedy mówimy nie o tej wiązce bo przypisujemy własność która do niej nie należy. A więc albo nie mówienie o tym o czym chcemy mówić albo o tym o czym zamierzamy mówić, albo nie mówieniem niczego. Nie mówimy nic nowego albo nie o tym co trzeba.

Ta wiązkowa teoria przedmiotu została zmodyfikowana na gruncie heglizmu. Tam kłopot rozwiązuje się mówiąc ze przedmiot jest rozwijającym się pojęciem ale to jest inna koncepcja już.

Następny kłopot: problem co czyni wiązkę wiązką? Dlaczego np. tę oto wiązkę pojmujemy jako składającą się z blatu ale wiemy że klucz do biurka nie należy. Dlaczego milimetrowa warstwa powietrza (kurz) nie należy do biurka? Co wiążę wiązkę w przedmiot? Po pierwsze zbiory, te własności są po prostu zbiory. To nie jest rozwiązanie bo pytamy się co powoduje że te własności tworzą zbiory. Drugie wyjaśnienie: wyjaśnienie Moore'a. relacja wiąże własności, relacje wiążące są oprócz własności w wiązce.

Ale weźmy wiązkę dwuelementową (a,b) i każe się nam myśleć, że w istocie jest to wiązka trójelementowa, bo jest jeszcze Relacja która wiąże te elementy (a,b,R) ale co wiąże te trzy elementy itp. - regres. Czyli rozwiązanie to prowadzi do regresu w nieskończoność.

To u Moore funkcjonuje na gruncie realizmu.

Hume to nominalista. Przedmioty to wiązki wrażeń (tropów) u Hume'a tym co wiąże wrażenia to nawyk. Pojawiają się po sobie, stykają się w czasie, zgodnie z prawami asocjacji. Przyzwyczajamy się do powiązań. Znana krytyka: gdyby przedmioty były tym do czego się przyzwyczajamy to byśmy mieli podstawę że gadające głowy w telewizji nie mają nóg np. Hume nie miał na to recepty, ale Berkeley powiedział, że Bóg widzi gadające głowy i ma zasadzie Boskich przyzwyczajeń to działa.

Podsumowując: po pierwsze nie wyjaśnia problemu zmiany, po drugie ma kłopoty z wyjaśnieniem predykacji (z wyjaśnieniem dlaczego nie jest obojętne co jest podmiotem a co predykatem oraz nie potrafi wyjaśnić na czym polega orzekanie czegoś nowego o przedmiotach) i ma kłopoty z wyjaśnieniem jedności.

Tych kłopotów stara się uniknąć teoria bezcechowego (gołego, ogołoconego). Ta teoria mówi, ze istnieje pewien substrat. Nie jest tak że przedmiot to tylko wiązka, ale jedna i ta sama wiązka może charakteryzować różne przedmioty. Odrzuca się zasadę tożsamości tego co nieodróżnialne. Mogą być dwie nieodróżnialne wiązki własności i mogą być wiązkami własności różnych przedmiotów. Zmiana polega więc na pozyskiwaniu i traceniu własności, bo nie tylko jest tak, że te same wiązki charakteryzują różne przedmioty ale jeden i ten sam przedmiot może tracić i zyskiwać cechy, w toku zmiany można zachowywać tożsamość. Możemy orzekać nowe cechy. Jest jednak kłopot epistemologiczny. Jak bowiem w dyskursie dać znać, że mówimy o dwu różnych przedmiotach o tych samych cechach. Jak powiedzieć, że jednak jest różnica numeryczna a nie ma jakościowej? Jak można powiedzieć, że ktoś w ogóle wie że jest różnica. To zakłada koncepcję wiedzy która nie musi być zwerbalizowana. Czuję, że to nie jest to samo, mówi się. Nie da się podać cechy bo podstawą ujednostkowienia jest ogołocony substrat.

W przypadku kul chyba nie da się powiedzieć, że CZUJĘ że są inne.

Przykłady którymi się posługuje ta teoria substratu nota bene ?? nazwał tę teorię ??? jego metafora miała pokazywać że poduszka w którą się wkłada igły jest niewidzialna…. Zazwyczaj jest tak, że smakując trunek, cechy tego co właśnie posmakowałem przed chwilą i tego co teraz smakuję są identyczne, ale czuję że to jednak nie całkiem to samo. A opisać się chyba nie da. To miałby być przykład że to co jednostkowe może być nieopisywalne a odczuwalne. Ale ten przykład jest do niczego bo właśnie przed chwilą opisałem te smaki jako różne: wcześniej i później doznane. Z kulami jest trudniej. Nie potrafimy pokazać sytuacji w której mamy do czynienia z tymi samymi wiązkami, bo natychmiast pojawiają się różne opisy. Więc jeśli ja pomyślałem różne a moniści w sprawie relacji język-myśl mają rację, czyli co pomyślę muszę zwerbalizować, to pojawia się różnica werbalna i różne opisy. Czyli wiązkowa teoria ma swoje wady ale recepta tej koncepcji nagiego konkretu nie jest dobra - po przemyśleniu tego co się czuje okazuje się że znów są wiązki.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Szymura, II ROK, SEMESTR II, psychologia różnic indywidualnych, opracowania
szymura0315hegelarystoteleskonkretnypowszechnik
Szymura0125podobienstoitropy
szymura0405kryteriakonkretuniwersalecd
5 Eysenck Szymura id 39864 (2)
szymura0322nazwywłasne
szymuradeterminabledeterminingIngarden
Szymura, II ROK, SEMESTR II, psychologia różnic indywidualnych, opracowania
txt 1 Szymura Słabosz 2002 uwaga selektywna, Uczenie sie, Poznawcza
szymuratropyaustin
prawo gospodarczy szymura notatki i test, Ekonomia
Testy z Szymury, Studia - Politechnika Opolska, Semestr 4, Prawo Gospodarcze
szymurateoriomnogo┼Ťciowy
szymura0419jednostkowienie
szymura0301lesniewskikotarbinskiintardenrealizm
szymura0118nominalizmwokalistyczny
Szymura, II ROK, SEMESTR II, psychologia różnic indywidualnych, opracowania
Fajkowska, Szymura, Lęk geneza, mechanizmy, funkcje,str 50 76
Szymura Uwaga selektywna a pozytywne i negatywne konsekwencje automatyzacji czynności(2)

więcej podobnych podstron