Cień świętego
Bardzo dawno temu żył sobie człowiek tak bogobojny, że aniołowie cieszyli się na jego widok. On sam wcale nie
wiedział, że jest święty. Po prostu wykonywał sumiennie swoje obowiązki, a dobroć promieniująca z niego była czymś tak naturalnym jak zapach kwiatów. Świętość jego polegała na tym, że nie zatrzymywał w pamięci niczyjej przeszłości, lecz brał każdego takim, jakim aktualnie był. Nie zwracał uwagi na wygląd zewnętrzny, lecz potrafił patrzeć w serce człowieka.
Pan Bóg posłał pewnego dnia do niego anioła: - Bóg posyła mnie do ciebie! Powiedz tylko jakieś życzenie, a od razu zostanie spełnione. Czy chciałbyś mieć dar uzdrawiania chorych?
- Nie, jest o wiele lepiej, kiedy sam Bóg uzdrawia - odpowiedział.
- A może chciałbyś mieć dar nawracania grzeszników?
- Nie jestem godny tak świętych spraw. Lepiej będzie, kiedy zajmą się tym kapłani.
- Może chciałbyś być dla wszystkich wzorem do naśladowania?
- Tego też nie pragnę, gdyż zwracałbym na siebie uwagę. - Co więc chciałbyś posiadać? - pytał cierpliwie anioł. - Bożą łaskę! Bo kiedy ją posiadam, to mam wszystko!
- Musisz jednak życzyć sobie czegoś szczególnego. Jak sam nic nie wymyślisz, to ja postaram się o coś dla ciebie.
- Dobrze. Proszę o to, aby za moją przyczyną działo się dobro, o którym ja nic nie będę wiedział.
W niebie postanowiono, że cień świętego człowieka będzie posiadał szczególną moc: kiedy będzie padał na chorych, będą uzdrawiani.