cz3


202

V. INSTYTUCJONALNE ZABEZPIECZENIE STAROŚCI

6. USTAWA O PRZEKAZYWANIU ZIEMI

203




spokoić, wywołują nastrój niechęci i braku zaufania. Cóż z tego, powiadają zainteresowani, że jest ustawa, skoro i tak po dawnemu musimy przepisywać ziemię za dożywocie i wyglądać łaskawie kęsa chleba z li­tości?

Rolnicy zgłaszają w tym zakiresie pewne propozy­cje. Odwołajmy się znów do listów kierowanych do redakcji „Dziennika Ludowego" i do wywiadów prze­prowadzanych w Górze przeiz Zakład Badań Rejonów Uprzemysławianych PAN.

„Rentę za przekazanie ziemi uważam za ostateczność. Po­nieważ ,z tej zieini nie żyje tylko jeden człowiek. Może raczej przekazywać zbyt duże gospodarstwa, a resztę zostawić, by uszanować ludzkie zamiłowania".

„Dużym gospodarstwom przyznawać trzeba małą rentę, bo tam i tak mają zasoby. A biedak .to żyje z 'tego tylko, co dostanie".

„Wszyscy rolnicy powinni płacić większy podatek, by od­kładać na starość".

„Mówiąc o rencie, trzeba najpierw przeprowadzić koma­sację i 'Stworzyć w każdej gromadzie jedno wydzielone PGR".

Autorzy tych wypowiedzi dotykają newralgicznych punktów życia współczesnej wsi, bo i komasacja, jak wiadomo, nie przebiega bezkonfliktowo, i dodatkowe opodatkowanie budzi zawsze zrozumiały opór. Tym niemniej wydaje się, że pewne posunięcia są koniecz­ne. Z uwagi na potrzebę centralnego zabezpieczenia losu starych Ludzi na wisi co najmniej 3 problemy wymagają rozstrzygnięcia.

Problem pierwszy dotyczy właśnie komasacji. Bez stworzenia bazy terytorialnej dla PGR, które przej­mować ma gospodarstwa i regulować ich wymianę, nie .można poważnie mówić o zagospodarowaniu zie­mi przejętej za rentę. Problem drugi — to ułatwianie prywatnym nabywcom kupna ziemi przekazanej za rentę. Oto młody absolwent technikum rolniczego z pow. Łosice pisze, że chętnie kupiłby ok. 5 ha zie­mi przeznaczonej do przymusowego wykupu i licy­tacji. „W promieniu 3 km jest mnóstwo takiej ziemi. Nie można jej zagospodarować, ponieważ trudno się doszukać właściciela. Jako samotny nie mam prawa ubiegać się o kupno ziemi",

Spotkała go iisitotnie odpowiedź odmowna, ponieważ grunty z licytacji mogą nabywać tylko ci rolnicy, któ­rzy mają w tej samej miejscowości własne małe lub średnie gospodarstwo. Ponieważ podobną zasadę roz­ciąga się i na gospodarstwa przekazywane za rentę, wydaje się ona zbyt rygorystyczną. Pewne uelastycz­nienie przepisów mogłoby w tym zakiresie przynieść wiele pożytku.

I wreszcie problem trzeci, najważniejiszy. Chodzi mianowicie o powszechne ubezpieczenie. W odniesie­niu do zawodów pozarolniczych dawno już przyjęto zasadę powszechnych ubezpieczeń emerytalnych, po­bieranych W postaci składek od pensji każdego za­trudnionego. W przypadku rolników ubezpieczenie ta­kie mogłoby być wkalkulowane w podatek .na Fun­dusz Rozwoju Rolnictwa. W toku dyskusji nad tymi sprawami zgłoszono m. in. projekt książeczek ubezpie­czeniowych założonych w SOP z obowiązkiem wkła­dania nawet bardzo małej sumy każdego miesiąca od momentu usamodzielnienia się zawodowego młodego rolnika. Za późno bowiem żądać od ster ego człowieka, by wpłacił jednorazowo wielotysięczną składkę ubez­pieczeniową w momencie, gdy chce rozpocząć pobie­ranie renty.

Na podstawie badań reprezentacyjnych prowadzo­nych przes Katedrę Socjologii Pracy IGS stwierdzono, że 11,7% ogółu ludności w wieku lat 65 i więcej, za­trudnionych uprzednio w rolnictwie, korzystało w la­tach 1966/67 ze świadczeń emerytalnych. Jak widać, wskaźnik ten jest znacznie .wyższy, niż przy zacho­waniu przyjętej w spisie powszechnym miary wieku poprodukcyjnego, ustalonej na 60 lat29. Z tamtego bowiem rachunku wynikało, że zaledwie 1,9% ludno­ści w widku poprodukcyjnym na wisi korzysta ze świadczeń. Okres aktywności zawodowej trwa w rol­nictwie znacznie dłużej i stąd ta wielka różnica przy stosowaniu innej miary wieku. Rozpiętość wskaźników między wsią i miastem pozostaje jednak w dalszym

28 J. Nadolski: Źródła utrzymania i sytuacja material­na lu$zi w starszym wieku w Polsce. Referat wygłoszony na konferencji IGS, maj 1970 (maszynopis w SGPiS).


7. -HENTY ROLNIKÓW FBANCUSKICH


204

V. INSTYTUCJONALNE ZABEZPIECZENIE STAROŚCI




ciągu duża, skoro w mieście w latach 1966/67 ze świadczeń emerytalnych korzystało 73,9% ludności w wieku 65 lat i więcej.

Warto również zwrócić uwagę na inny fakt, który wywiera wpływ na sytuację materialną tej grupy ludności, tj. na wysokość miesięcznych świadczeń, W mieście przychód miesięczny powyżej 1200 zł mia­ło 22°/o rencistów, na wsi tylko 6,9w/o. W mieście 8% osób w wieku poprodukcyjnym wykazało się brakiem jakiegokolwiek stałego dochodu, na wsi 18,2fl/o30.

System zabezpieczenia emerytalnego ma obecnie bardzo szeroki zasięg. Nie obejmuje on tylko osób czerpiących dochody z x działalności zarobkowej na własny rachunek (np. prywatny handel). Grupę tę po­za rolnictwem szacuje się na 160 tyś. osób, a wraz z członkami rodzin na 450 tyś. osób. W rolnictwie in­dywidualnym natomiast mamy ok. 2,3 min zatrud­nionych. Jeśli doliczymy członków rodzin, uzyskamy liczbę 6 min osób, które nie są objęte powszechnym zaopatrzeniem emerytalnym. Można już dziś powie­dzieć bez przesady, że rolnicy indywidualni są osta­tnią kategorią, której w sensie powszechnym nie do­tyczy instytucjonalne zabezpieczenie starości.

Decyzje, jakie podjęto w tym zakresie w ostatnich latach, zwłaszcza w 1968 r. są wielkim krokiem na­przód- w dziedzinie zrównania praw .wszystkich oby­wateli, nie są jednak krokiem ostatecznym. Problem zapewnienia egzystencji starych ludzi na wsi czeka jeszcze na pełne rozwiązanie, choć trzeba zdawać so­bie sprawę, że jest to jeden z najtrudniejszych proble­mów dnia dzisiejszego.

7. RENTY ROLNIKÓW FRANCUSKICH

podobnymi jak w Polsce problemami

starych rolników spotykamy się też we Francji, gdzie również szuka się dróg rozwiązania tej palącej kwestii. Francja jest jednym z krajów, -w których system społecznych świadczeń zaczął się rozwijać bardzo

J. Nadolskł, loc. cit.

0x08 graphic
wcześnie. Rezerwy finansowe rodziny, pochodzące z nagromadzenia kapitałów i dóbr trwałego użytku, przestały być podstawowym źródłem zabezpieczenia ogromnej większości rodzin, które preferują zabez­pieczenie społeczne. Zabezpieczenie to, obejmujące niezdolnych do pracy członków rodziny, dotyczyło w pierwszym rzędzie dzieci i kobiet, a następnie przeniesione zostało także na pokolenie w wieku po­produkcyjnym. Obecnie na mocy ustaw z 5 IV 1928 r. i 30 IV 1930 r. oraz dekretów z 3QX 1935 r. i 19 X 1945 wszyscy pracujący zarobkowo w przedsiębior­stwach państwowych i prywatnych po przekroczeniu tzw. wieku emerytalnego otrzymują rentę, uzależ­nioną od długości stażu pracy i wysokości zarobków w ostatnim dziesięcioleciu. Wiek emerytaJiny, podobnie jak w Polsce, wynosi dla mężczyzn 65 lat (w >niektó-zawodach 60 lat), dla kobiet odpowiednio 60 i 55. *]e iwałki o zabezpieczenie społeczne rolników końca ubiegłego wieku. Pierwszym etapem na do osiągnięcia celu było stworzenie tzw. Wza­jemnej Pomocy Rolniczej (Mutualite Agricołe), insty­tucji opartej na zasadach ruchu spółdzielczego^ która w wyniku dobrowolnie podpisanych kontraktów po­partych składkami dawała rolnikom ubezpieczenia na wypadek ognia, gradobicia, choroby inwentarza, a póź­niej również w razie nieszczęśliwych przypadków.

Z czasem utworzone zostały Kasy Wzajemnej Po­mocy Rolniczej, które objęły obowiązkowe ubezpie­czenia członków rodzin. W latach 1923—1928 wpro­wadzono obowiązkowe ubezpieczenia rolników od wy­padków przy pracy. W latach 1928—1932 rozszerzono te ubezpieczenia na choroby i kieski żywiołowe, przy czym .uprawnienia przyznano wówczas tylko pracow­nikom najemnym, a właścicielom dopiero w końcu lat 30-tych. W latach 1932—1939 uczyniono poważny krok naprzód wprowadzając w odniesieniu do ludności wiejskiej dodatki tylko dla rodzin pracowników na­jemnych, następnie i dla właścicieli gospodarstw.

Z punktu widzenia interesów ludności w wieku po­deszłym decydującą datę stanowi 10 stycznia 1948 r., kiedy to wydano dekret rozciągający przepisy emery-


203

V. INSTYTUCJONALNE ZABEZPIECZENIE STAROŚCI

7. RENTY ROLNIKÓW FRANCUSKICH

207




talne na rolników. Od tej pory możemy już mówić o stałym rozwoju zasad, zmierzających do ujednolice­nia praw emerytalnych różnych kategorii ludności. Tak więc w 1952 r. powstały Kasy Starych Rolników, przewidujące rentę dla właścicieli gospodarstw. W 1961 r. ustalono dla tej samej grupy ludności obo-wiązko^je ubezpieczenia na wypadek choroby i inwa­lidztwa.

iwsi francuskiej istnieją 2 wyraźnie zrózmcowa-grupy: robotnicy rolni i właściciele. Robotnicy rol-l korzystają na starość z emeirytury przysługującej pracownikom wszystkich .przedsiębiorstw. Jej wyso­kość jest proporcjonalna do przeciętnego zarobku po­bieranego w ciągu dziesięciu ostatnich lat pracy. Ro­botnicy rolni rozpoczynający pobierać rentę po ukoń­czeniu 60 lat, otrzymują stawkę ,równą 20'°/o wyna­grodzenia, natomiast po ukończeniu 65 lat mają pra­wo do 40% zarobiku.

Uprawnienia emerytalne właścicieli gospodarstw są nieco bardziej zróżnicowane. Ich renta składa się z dwóch części, tj. renty podstawowej równej dla wszystkich i renty uzupełniającej, której wysokość za­leży od liczby punktów nabytych przez wpłacanie składek proporcjonalnych do przy chodów ość i gospo-darsiljway

W miarę postępu społecznego we. wszystkich kra­jach rozwiniętych koncepcja egalitaryzmu w systemie świadczeń socjalnych ściera się z koncepcją różnico­wania form pomocy w oparciu o zasadę ,,każdemu według jego zasług", a raczej według jego dotychcza­sowych dochodów. Zwolennicy pierwszej koncepcji do­magają się jednakowych rent dla wszystkich nieza­leżnie od wykonywanego zawodu, kwalifikacji, stopnia zaangażowania w pracy, zasobów materialnych. Na tej zasadzie oparty jest system rent brytyjskich, czy fol-kepension skandynawskich, gdzie każdy członek spo­łeczeństwa, nie wyłączając króla, otrzymuje pewną su­mę pieniędzy, wystarczającą do zaspokojenia elemen­tarnych potrzeb. Sysitem ten zresztą przewiduje renty uzupełniające uzależnione od sytuacji zawodowej i od wysokości zarobków. Renty uzupełniające mają na ce-

lu zapewnić ludziom starym ten standard życia, jaki mieli podczas aktywności zawodowej.

Zwolennicy drugiej koncepcji wychodzą z założę-nią, że tendencja egalitaryzrmu jest niesłuszna, nato-1 miast tendencja zmierzająca do zapewnienia poziomu egzystencji sprzed osiągnięcia wieku emerytalnego jest nierealna. Przyjmując zaisadę, że renta ma za­bezpieczyć minimum środków do życia, [konkretne pro­pozycje odnośnie jej wysokości opierają na badaniu potrzeb. Według badań francuskiego naukowca Quillo-na potrzeby ludzi starych kształtują się najwyżej w granicach 75% potrzeb ludzi w wieku produkcyj­nym, mających na utrzymaniu rodzinę31. Zgodnie z tymi badaniami średnią granicę potrzeb ustalono na 200 franków miesięcznie, co — mówiąc nawiasem - -jest sumą dalece niewystarczającą.

Polityka zabezpieczenia społecznego we Francji zmierza do zapewnienia wszystkim członkom społe­czeństwa minimum warunków egzystencji. Te zasady nie zostały jeszcze w pełni zrealizowane w odniesie­niu do ludności wiejskiej. Obserwujemy bowiem bar­dzo duże zróżnicowanie średniej renty w poszczegól­nych grupach zawodowych. Generalna zasada prze­widuje średnią rentę miesięczną w granicach 110 fr. Ponadto jednak pracownicy różnych resortów otrzy­mują rozmaite stawki dodatkowe. Dodatki (te dla fun­kcjonariuszy państwowych wynoszą 300—400 fr. mie­sięcznie, natomiast dla rolników 50 fr.32, co jest wy­mownym świadectwem nierówności w stosunku do 'wsi. W rzeczywistości wartość realna tej sumy jest bardzo niewielka, jeśli zestawimy ją z ceną podstawo­wych usług komunalnych i środków żywnościowych. Jednorazowy bilet paryskim metro kosztuje 1,20 fr. {autobusy są dwukrotnie droższe), bochenek chleba przeciętnie 1,50—2 fr., kilogram szynki 22 fr., kilo­gram masła 12—13 fr.

Od szeregu lat toczą się dyskusje, jak poprawić sy-

31 P. Paillat: Sociologie de la vieillesse. Paris 1963, s. 87. 112 P. Laroque: Succśs et faiblesses de l'effort social franeais. Paris 1961, s. 113.


208 V. INSTYTUCJONALNA ZABEZPIECZENIE "STAHÓŚĆI

7. RENTY ROLNIKÓW FRANCUSKICH

209




tuację starych ludzi. Problem jest jednak trudniejszy i bardziej skomplikowany, niżby się rnpgło wydawać. Nie wystarczy bowiem samo prawo do pobierania pie­niędzy po skończeniu okresu aktywności zawodowej. Przede wszystkim muszą się znaleźć pieniądze. A pie­niądze -przeznaczone na renty i emerytury nie pocho­dzą z akumulacji w skarbie narodowymi a^e po prostu ze składek osób ubezpieczonych, które podczas całego okresu aktywności zawodowej składają w ten sposób kapitał na własną rentę. Zasady, na których oparło się ustawodawstwo francuskie w zakresie świadczeń socjalnych, wynikały z rachunku ekonomicznego. Za­kładano, że sumy wypłacone rocznie na renty starcze powinny stanowić 9fl/o całego, funduszu płacM. Na tej podstawie obliczono wysokość składki na fundusz eme­rytalny pobieranej od każdego pracownika przy wy­płacie zarobków. Te same zasady rozrachunku obo­wiązują zresztą i w naszym ustawodawstwie. Obliczo­no następnie, że każdy zatrudniony wpłaci potrzebną sumę w ciągu 30 lat aktywności zawodowej. Ale oka­zuje się, że bardzo mało rencistów przekroczyło klau­zulę 30 lat pracy, a więc siłą rzeczy korzystają oni z pieniędzy wpłacanych nie przez siebie, lecz przez innych.

W ostatnich latach problem skomplikował się do­datkowo przez czynniki o charakterze demograficz­nym i ekonomicznym. Nastąpiło przesunięcie granicy wieku ludzkiego, co spowodowało, po pierwsze, prze­dłużenie okresu pobierania renty, a po drugie, bez­względny wzrost liczby osób pobierających ją. W nie­których resortach doszło do takiej sytuacji, że grupa rencistów przewyższała grupę zawodowo czynnych, W górnictwie w 1959 r. na 314500 ubezpieczonych przypadało 322 268 rencistów. Oznacza to, że każdy ubezpieczony powinien utrzymać ponad jednego ren­cistę M. Rzecz zrozumiała, że w tej sytuacji następują przelewy z innych działów gospodarki lub z innych funduszów w obrębie tego samego działu.

88 P. P a i 11 a t, op. cit., s. 64. « P. P a i 11 a t, op. cit. s. 64.

Na skutek uprzemysławiania terenófw rolniczych i wzrostu aktywizacji zawodowej kobiet wkraczają do produkcji nowe roczniki. Wyrasta zatem liczba ubezr pieczonych i wizrasta sunia płaconych przez nich skła­dek. Z pewnością względy te odgrywają pewną rolę. Jeśli jednak do poprzednio wymienionych czynników dołożymy jeszcze i ten, że przedłużano okres obo­wiązku szkolnego, skracając tym samym okres akty­wności zawodowej, to prognozy w tej dziedzinie nie wróżą nagłego przyrostu funduszu emerytalnego. Obli­czono wprawdzie, że na skutek wzrostu aktywności zawodowej fundusz składek zwiększy isię do 1980 r. o 10°/o, ale równocześnie suma wypłaconych rent ule­gnie podwojeniu.

W tej sytuacji pojawiają się propozycje przedłuże­nia okresu produkcyjnego uprawniającego do renty nawet do 45 lat {zamiast 30 czy 20 wymaganych do­tychczas). Rozlegają się ró,wniież głosy, by dolną gra­nicę renty utrzymać na bardzo niskim poziomie, prze­widując jej podnoszenie w miarę posuwającego się wieku rencistójw, gdy następuje dalsza utrata zdolno­ści do pracy zarobkowej, a rosną obciążenia w zwią­zku ze stanem zdrowia, pomocą lekarską i .pielęgniar­ską.

Problem ubezpieczeń społecznych na wsi nabiera szczególnej wymowy i ostrości. Przede [wszystkim zwrócić należy uiwagę ,na fakit, że ogólnie biorąc wieś francuska podobnie jak .poletka, odznacza się wyższym .współczynnikiem ludzi starych niż miasto. Jest wśród nich bardzo iwielu starców powyżej 80 lat. Odpływ młodych roczników do miasta i przemysłu pogarsza nieustannie strukturę wieku. Prowadzi to do poważ­nych zakłóceń w dziedzinie tworzenia funduszu eme­rytalnego. Rolnicy firanouscy domagają się renty w ta­kiej wysokości, jaka obowiązuje w innych zawodach. Równocześnie jednak wynikające z tego tytułu obcią­żenia są dodatkowym czynnikiem przyspieszającym exodus wiejski. Młodzi rolnicy nie chcą ponosić tych obciążeń na rzecz starych. Natomiast .państwo nie może regulować wypłaty rent na zasadzie przelewów z in* nych działów produkcji, .ponieważ na to z kolei nie

14 — Problemy ludzi starych


210 , V. INSTYTUCJONALNE ZABEZPIECZENIE STAROŚCI

godzą się pracownicy owych innych działów. Polityka

rent i emerytur wiąże się bezpośrednio z polityką za­trudnienia i płac, działając niejako na zasadzie naczyń połączonych. Chociaż więc istnieje w tym kraju po­wszechna tendencja zabezpieczenia wszystkim obywa­telom minimum egzystencji, właściciele gospodarstw rolnych są tą .grupą ludności, której los w wieku po­deszłym bywa jeszcze często niełaitfwy.

8. .RENTY DOŻYWOTNIE. WE FRANCJI

Jedną z form poprawy sytuacji starych rolników we Francji jest uchwalenie w 1963 r. dożywotniego od­szkodowania, czyli po prostu renty dożywotniej 38. Przechodząc pewne modyfikacje, została ona ostate­cznie ustalona w obecnej formie 19 XI 19'69 r. Należy ją rozpatrywać w dwóch aspektach: ekonomicznym i społecznym. Ma ona bowiem na celu poprawę struk­tury agrarnej, a ,z drugiej sifcrony .poprawę warunków bytu ludzi starych, którym trudno jest uprawiać go­spodarstwo i otrzymywać z niego dostateczny dochód. Tak więc, o ile w przypadku renty rolniczej podsta­wowymi warunkiem jej otrzymania jest wiek i płace­nie składek przez określoną ilość lat, o tyle w przy­padku renty dożywotniej warunek stanowi zrzeczenie się gospodarstwa.

Rolnictwo francuskie w ostatnich latach przeżywa poważny kryzys. Drobne gospodarstwa nie wytrzymują konkurencji, nie przynoszą dochodu ekwiwalentnego do włożonej w nie pracy. Zajmuje się tymi zagadnie­niami specjalnie powołany Fundusz Akcji Socjalnej dla Poprawy Struktur Agrarnych FASASA (ząb. roz­dział III, s. 99).

Renta dożywotnia nie wyklucza ani nie zawiesza prawa do renty rolniczej. Każdy rolnik po ukończe­niu 65 lat, a w przypadku stwierdzonej świadectwem lekarskim niezdolności do pracy — po ukończeniu 60 lat, otrzymuje rentę rolniczą, htóra obejmuje rentę podstawową uzależnioną do czasokresu płaconych skła-

85 Indemnite viagśre de d&part — w skrócie: IVD.

211

8. RENTY DOŻYWOTNIE WE FRANCJI

dek, i rentę uzupełniającą uzależnioną od wielkości dochoelu z gospodarstwa. Przekroczenie określonego wieku jest właściwie wystarczającym warunkiem, otrzymania renty rolniczej podstawowej, ustalonej dla wszystkich na sumę 1650 fr. rocznie (tj. ok. 135 fr.. miesięcznie) według nowej ustawy z l X 1969 r. Po­nadto każdy rolnik w wieku podeszłym; zarówno wła­ściciel gospodarstwa, jak i jego użytkownik — dzier­żawca, po przekroczeniu 65 lat, a w przypadku uzna­nej niezdolności do pracy — po przekroczeniu 60 lat, ma prawio ubiegać się o rentę dożywotnią pod wa­runkiem, że zrzeknie się ziemi i przestanie na niej pracować. Dając mu szansę poprawy egzystencji, wła­dze zmierzają równocześnie do poprawy struktury agrarnej przez powiększenie obszaru gospodarstw i do odmłodzenia kadry zatrudnionej w rolnictwie.

Warunki uzyskania renty dożywotniej, stanowiącej dodatek do otrzymywanej renty rolniczej, są więc na­stępujące. Po pierwsze, jak zostało powiedziane, wa­runek stanowi przekroczenie wieku uznanego i w in­nych zawodach za wiek emerytalny. Po drugie, wnio­skodawca musi wykazać się wykonywaniem zawodu rolniczego co najmniej przez 15 lat, nie w charakterze robotnika rolnego (bo ich dotyczy ogólny system eme­rytalny), ale właściciela lub dzierżawcy. Po trzecie, go­spodarstwo musi być przekazane rolnikowi gospodaru­jącemu lub członkowi rodziny do trzeciego stopnia włącznie, fetory jednak nie przekroczył 50 lat. Ten .punkt ma na uwadze odmłodzenie kadry i zapewnie­nie rolnictwu personelu kwalifikowanego. Po czwarte wreszcie, o rentę dożywotnią Ubiegać się mogą ci, któ­rzy (przekazali nie mniej niż 3 ha, jest- to bowiem najniższa wymagana norma obszarowa.

Wszystkie te .zasady obejmują rolników, którzy do­konali aktu rezygnacji z gospodarstw po 10 VIII 1962 r. Akty wcześniejsze nie są respektowane. Rezygnacja może wystąpić pod trzema formami. Może to być sprze­daż, darowizna lub co najmniej dziewięcioletnia dzier­żawa. W każdym z tych przypadków pierwotny właś­ciciel nabywa prawo do renty dożywotniej.

Rozróżniamy dwa rodzaje renty dożywotniej. Renta


212 v- INSTYTUCJONALNE ZABEZPIECZENIE STAROŚCI

8. RENTY DOŻYWOTNIE WE FRANCJI

213




dożywotnia zwykła wynosi 1500 fr. rocznie. Spełnia ona przede wszystkim zadania obiriony interesów społecz­nych, ponieważ poprawia dochód rolnika, który prze­staje gospodarować. Natomiast renta dożywotnia pod­wyższona wynosi 3000 fr. rocznie. Ma ona na celu głównie poprawę struktury agrarnej i preferuje tych rolników, którzy przekazaniem swego gospodarstwa przyczyniają się do powstania nowych Lub wyraźnego powiększenia już istniejących, Toteż rentę dożywotnią podwyższoną otrzymać mogą .tylko ci rolnicy, którzy przekazują co najmniej 5 ha ziemi ornej. Równocześ­nie należy zastrzec, że nie mają prawa dio renty do­żywotniej ci, którzy posiadają gospodarstwo czterokro­tnie większe od minimalnej powierzchni obszarowej. To miniimum obszarowe różni się w poszczególnych regionach. Najogólniej rzecz biorąc, można powiedzieć, że o rentę dożywotnią podwyższoną ubiegać się mogą tylko ci, którzy przekazują co najdnniej 5 ha, a co naj­wyżej 18—25 ha w zależności od regionu pod wa­runkiem, że ich własne gospodarstwie musi zniknąć. W ten sposób powstaje gospodarstwo nowe, należące do młodszego właściciela aibo zwiększa się struktura obszarowa gospodarstwa sąsiedzkiego, a dawny wła­ściciel rezygnuje całkowicie z uprawy roli. Może on swoją ziemię oddać dzieciom, wydzierżawić odpłatnie na 9 lat lub .sprzedać, byleby tylko jego gospodar­stwo przestało istnieć. Wolno mu jednak zachować l ha ziemi wraz z domem do własnego użytku.

W niektórych rejonach kraju, szczególnie słabo ro­zwiniętych, jak Bretania czy Owernia, wystarczy osią­gnąć 60 łat, by nabyć .prawo do renty dożywotniej. Chodzi tam bowiem o stworzenie bodźców ekonomi­cznych do zrzekania się ziemi na rzecz młodych rol­ników i o poprawę poziomu produkcji w większych, bardziej zmodernizowanych gospodarstwach.

W prasie rolniczej prowadzi się kampanię zachęcają­cą rolników w wieku podeszłymi do podjęcia decyzji. Wysuwa się między innymi argument poprawy wa­runków materialnych i skłania do szczegółowej kalku­lacji wszystkich własnych dochodów. Przewija się np. stwierdzenie, żejwiększość diochodów uzyskanych z rol-

nictwa przeznacza się po .prostu na inwestycje, a wi interes gospodarstwa dominuje nad interesem człowie­ka. Tymczasem renta przeznaczona będzie w całości na zaspokój enie potrzeb osobistych, na poprawę egzy-stencji.

Rolnicy francuscy mogą sami dokonywać wyboru najwłaściwszych rozwiązań. Proponuje się ich kilka. Mogą więc oni w dalszym ciągu uprawiać ziemię, nie występując o refttę w .ogóle (ma to miejsce czasem w dużych gospodarstwach rolnych). Mogą nie zaprze­stawać aktywności zawodowej, a otrzymywać rentę rolniczą podstawową. Mogą wreszcie wycofać się z ak­tywności zawodowej, rozprzedając, rozdając lub wy­dzierżawiając swoją ziemię po kawałku, .ale wtedy ich dochód dodatkowy wpływa na zredukowanie lub całkowite zawieszenie renty uzupełniające]. Jeśli je­dnak ta transakcja .nie będąc rozdrobnieniem ziemi przyczyni się do jej koncentracji w danymi rejonie, przy czym własne gospodarstwo rolnika zostanie źli-1" kwidowane — nabywa on prawa do renty dożywot­niej.

Istnieje zatem kilka możliwych źródeł dochodu, do których starzy /rolnicy mają pełne prawo. Są to pro­dukty uzyskiwane z własnej jednohektarowej dziadki, którą wolno zatrzymać, renta rolnicza podstawowa, renta rolnicza uzupełniająca (uzależniona od wysoko­ści wpłaconych składek i przy chodów ości z uprawiane­go wówczas gospodarstwa), czynsz dzierżawny lub ka-.pitał uzyskany ze sprzedaży ziemi i wreszcie renta do­żywotnia.

Przyjrzyjmy się poprzez liczby funkcjonowaniu za­sad renty dożywotniej w rejonie Bretanii, która obej­muje 4 departamenty: Cótes du Nord, Finistere, Mor-bihan oraz Ilłe-et-Vilaine. W całym rejonie istnieje 162 000 gospodarstw rolnych o ogólnej powierzchni l 204 000 ha. Przeciętna powierzchnia gospodarstw wa­ha się tu około 11,70 ha. Połowa rolników uprawia jednak obszar mniejszy od 10 ha, co stanowi 20% ogólnej powierzchni użytkowej. Mamy więc do czy­nienia z wyraźną polaryzacją majątkową. W 1968 r. było 327 000 osób zatrudnionych w rolnictwie, z czego


214 v. instytucjonalne zabezpieczenie starości

8. RENTY DOŻYWOTNIE WE FRANCJI

215




20 000 przypadało na robotników rolnych. Podział za­trudnionych w rolnictwie według płci kształtował się następująco: 145000 kobiet i 181000 mężczyzn. Liczba członków rodziny właścicieli gospodarstw wynosiła 628 000 osób. Obserwuje się stały spadek czynnych zawodowo w rolnictwie bretońskim — rocznie ok. 9500 mężczyzn i 6400 kobiet. Do 1968 r. do regionalnego oddziału FASASA wpłynęły 5293 podania o pomoc w zmianie zawodu, a w r. 1969 (bez grudnia) wpłynęło takich podań 1665.

Zjawisko starzenia się wsi występuje w Bretanii z dużą ostrością. Średni wiek właścicieli gospodarstw wynosi 51 lat. Ponad 26'°/o rolników bretońskich prze­kroczyło 60 rok życia. Średnia powierzchnia uprawia-

3592

3592

0x01 graphic

1690

3168

O

1960

1970

1950

Liczba indywidualnych gospodarstw rolnych we Francji i w Polsce

nych przez nich gospodarstw wynosi 7,70 ha, oo po­krywa się z tezą o negatywnej korelacji obszaru go­spodarstwa z wiekiem gospodarza. Przeszło 73% rol­ników powyżej 60 lat uprawia obszar ziemi mniejszy od 10 ha, a więc poniżej średniej obszarowej dla re­jonu.

Równocześnie, i to już m. in. dzięiki rencie doży­wotniej, następuje spadek liczby gospodarstw w tem­pie 2,5'%'rocznie. Od 1964 r. do końca 1968 r. dokła­dnie 15517 właścicieli gospodarstw otrzymało rentę dożywotnią. W ciągu 1969 r. (bez grudnia) wpłynęły w tej sprawie 9672 nowe podania. Powierzchnia prze­kazana s tamowi 55'°/o obszaru uprawianego dotychczas przez korzystających z renty dożywotniej. Z drugiej strony 30% ustępujących umożliwiło powstanie no­wych jednostek gospodarczych prowadzonych przez młodych, natomiast pozostałe zlikwidowane gospodar­stwa pozwoliły na zwiększenie powierzchni silniejszych ekonomicznie ferm o 3010/*.

Władze lokalne przyznają subwencje rolnikom,, obej­mującym nowe gospodarstwa.

Właściciele największych gospodarstw nie otrzymu­ją renty dożywotniej. Z punktu widzenia ekonomiki produkcji fakt ten stanowi poważny .mankament, po­nieważ te właśnie duże jednostki gospodarcze najdłu­żej pozostają w rękach ludzi starych. Równocześnie władze próbują budować pawilony, by przesiedlać do nich ludzi starych. Ci jednak wolą z reguły pozostać •na miejscu. W tej sytuacji przeważnie młodzi wycho­dzą, budując sobie nowy dom. Wspólne mieszkanie dwóch pokoleń występuje w tym regionie stosunkowo rzadko.

Renta dożywotnia oraz -Fundusz Akcji Socjalnej dla Poprawy Struktur Agrarnych (FASASA) zasługują na uwagę z puinktu widzenia porównań między sytuacją polską a francuską. Instytucja ta ma na celu dostar­czanie starym rolnikom dwóch form pomocy. Po pierw­sze, są to odszkodowania na tzw. instalację lub rein-stalację w przypadku zmiany miejsca zamieszkania (koszty przeprowadzki, poprawa stanu wyposażenia domu, .drobne remonty). Po drugie, jak już wspornnia-


316 'V. INSTYTUCJONALNE ZABEZPIECZENIE STAHOSCI

no, jetst to pomoc udzielana starym rolnikom by od­chodząc z zawodu i przekazując swogą ziemię mło­dym, mogli otrzymać rentę dożywotnią. Jest ona w pe­wnym sensie odpowiednikiem polskiej ustawy z 241 \ 1968 r. o przekazywaniu ziemi za rentę. W naszych warunkach państwo przejmuje ziemię w zagospodaro­wanie, odstępując ją następnie dla PGR, kółka rolni­czego, spółdzielni produkcyjnej, błądź prywatnego na­bywcy. W warunkach francuskich państwo nie spełnia roli pośrednika, w rzeczywistości jednak odgrywa nieco podobną rolę, realdzując koncepcję poprawy struktury agrarnej przez powiększanie obszaru silnych ekono­micznie gospodarstw prowadzonych przez młodych ludzi.

9. O POPRAWĘ STRUKTURY AGRARNEJ

0x01 graphic

1967

do 2ha 2~5ha S-10ha 10-20ha pawyżejZOha

Struktura agrarna gospodarstw indywidualnych .we Francji (proces koncentracji) i w Polsce (proces rozdrobnienia)

Oceniając społeczny aspekt sprawy, pragniemy rów­nież zatrzymać się nad aspektem ekonomicznym, jakim jest szansa dla gospodarstwa. W latach 1955—1965 po­wierzchnia gospodarstw likwidowanych, która przyczy-

21T

B. O POPRAWĘ STRUKTURY AGRARNEJ

niła się do powiększenia innych gospodarstw stanowiła rocznie 0,7°/» powierzchni użytkowej, co oznacza, że każde statystyczne gospodarstwo rosło o 1,8 ha. W mo­dzie są obecnie terminy „resforulsturacja" i „przemode­lowanie". Okazuje się jednak, że tylko 40*% gospo­darstw zwolnionych przez osoby w wieku podeszłym, przechodzi w ręce rolników już posiadających ziemię. Można więc jedynie mówić o poprawie struktury tej grupy gospodarstw. Pozostałe gospodarstwa przekazy- . wane ;są w ręce nowych nabywców lub spadkobier­ców, zwykłe dzieci. W tych przypadkach występuje raczej odmłodzenie producentów rolnych, a nie po­prawa struktury agrarnej.

Ogólnie biorąc, w minionym dziesięcioleciu liczba gospodarstw rolnych we Francji zmniejszyła się-o 31,11'%, natomiast powierzchnia ich zwiększyła się średnio o 24'%. W przełożeniu na liczby oznacza to, że w 1955 r. rolnik francuski posiadał średnio 15,42 ha, a w 1965 t. posiadał 19,19 ha. Proces ten jednak prze­biega bardzo nierównomiernie. Jak bowiem podaj e L. Sourd, w 13 departamentach w tym samym czasie-przeciętna powierzchnia gospodarstw zmniejszyła się o 41%3e. Zjawisko takie miało miejsce w departa­mencie Żyrondy, Pirenejów, Sekwany. Co ciekawsze, w 5 departamentach liczba gospodarstw zwiększyła się, co oznacza postępujący także równolegle proces roz­drobnienia.

Z drugiej strony w 6 departamentach nastąpił wzrost obszaru gospodarstw o ponad 60*/», był on zatem zna­cznie więkiszy od średniej krajowej. Wyróżniają się pod tym względem Sabaudia i Mozela, w których śre­dnia powierzchnia gospodarstw wzrosła odpowiednio o 125% i 121%. Widać więc, że funkcjonowanie za­sad zmierzających do poprawy struktury agrarnej nie-we wszystkich środowiskach ma jednakowy przebieg.

Przyczyny tego zróżnicowania są wielce złożone,. Duża część osób przekazujących gospodarstwo dyspo­nowała małym obszarem ziemi, nie wystarczającym do-pełnej samodzielności. Ponadto w wielu przypadkach-

88 L. Sourd: 1VD, „Paysans" 1969 nr 76.


•218 V. INSTYTUCJONALNE ZABEZPIECZENIE S.TAHOSCI

S. O POPRAWĘ STRUKTURY AGRARNEJ

219




przekazywano tereny leśne i nieużytki, co zgodnie z terminologią amerykańską, możnaby zaliczyć do „re­jonów rezerwowych". Wreszcie nie można pomijać pro­cesów urbanizacyjnych, które oo rok pochłaniają setki tysięcy hektarów zajmowanych pod lokalizację zakła­dów przemysłowych, budowę miast i osiedli, szlaków komunikacyjnych, terenów rekreacyjnych.

Należałoby zastanowić się, czy powiększenie po-•wierzchni gospodarstw jest czynnikiem automatycznie zwiększającym dochód, oraz czy zmniejszenie liczby rolników zapewnia im lepsze warunki produkcji. Można by się spodziewać, że podział tej samej ilości ziemi między mniejszą liczbę producentów musi być dla nich korzystny, okazuje się jednak, że nie wszystkie go-.spodarstwa korzystają z tej szansy w równym stop-

niu.

W Wyższej Szkole Agronomicznej w Rennes prowa--d*ono w 1969 r. badania nad funkcjonowaniem zasad renty dożywotniej i poprawy struktury agrarnej w 3 rejonach kraju.

W departamencie Ille-et-Vilaine, na północo-z a cho­dzie Francji ogromną większość ustępujących, tzn. 86'°/o stanowią mężczyźni. Ich wiek waha się między 58 a 71 rokiem życia, co stanowi średnio 62,8 lat. Wiek nabywców waha się między 29 a 59 rokiem życia, śre-•dnio 39,1 lat. Natomiast średnia powierzchnia prze­kazywanych gospodarstw wynosi 9,19' ha.

Czwartą część obszaru nabywanego w trybie kupna lub spadku zajmują gospodarstwa o powierzchni od 5 do 6 ha, a połowa przekazywanych gospodarstw nie przekracza 8 ha, co świadczy o tym, że rolnicy starzy mają przeważnie małe gospodarstwa. Gospodarstwa zyskujące w drodze 'tej transakcji powiększają prze­ciętnie swój obszar o 42,2'%. Odsetek ten jest niższy w rejonach charakteryzujących się produkcją specja­listyczną, a wyższy w rejonach, gdzie dominuje poli-'kultura. W efekcie działania zasady renty dożywotniej średnia powierzchnia gospodarstw w - tym północno-—zachodnim rejonie wynosi 29,61 ha, -podczas gdy przed­tem wynosiła 18,50 ha. W poszczególnych gminach

i kantonach różnice w przyrostach są jeszcze bardziej widoczne.

Stairzy ludzie przekazują swą ziemię przeważnie naj­bliższym członkom rodziny: 56% nabywców stanowią dzieci, a tylko 34°/o dalsi krewni i 10°/o sąsiedzi.

Jeśli chodzi o sposób przekazywania, to aż w 96°/o przypadków transakcja dokonała się w formie dzier­żawy, 'w 2'°/o — ,w formie kupna, i tylko w 2°/o '— w formie darowizny. Wskaźniki te są znamienne z punktu widzenia egzystencji starych ludzi na wsi. Jak widać, nie spieszą się oini z rejentalnym zapisem na rzecz dzieci. Godzą się wprawdzie na rezygnację z za­rządzania gospodarstwem, ale wolą zachować tytuł wła­ściciela, zwłaszcza, że i w tyim przypadku nie tracą prawa do renty dożywotniej.

Na podstawie statystyki z 19>67 r. dla tego rejonu widać, że 4452 rolników może ubiegać się o rentę do­żywotnią, ponieważ przekroczyli oni 60.lat, z tego aż 1416 osób przekroczyło 65 lat. Właściciele najmniej­szych gospodarstw rezygnują z nich najchętniej, co z uwagi na cel — poprawę struktury agrarnej — przy­nosi mniejisze korzyści.

W Livtradc:is Forez, w centrum Francji, blisko ośrod­ka przemysłowego Clermont Ferrand, obserwujemy podobne tendencje. Badania objęły gospodarstwa, któ­re zwiększyły swój obszar (stanowiły one 63'°/o) i go­spodarstwa nowo pows,tałe (37°/o). Średni obszar zie­mi oddawanej w przypadku powiększenia gospodarstw ' wynosi 9 ha, w przypadku powstania gospodarstw no­wych — 22 ha.

W obu grupach rolników oddających ziemię znaczną część stanowią ludzie mający ukończone 70 lat; sta­nowią oni 23% w grupie rolników przekazujących całe duże gospodarstwa ,na rzecz powstania nowych go­spodarstw i aż 45*/o ogółu w grupie rolników przeka­zujących mniejisze działki służące do powiększenia go­spodarstw już istniejących. Ogółem 60lo/o gospodarzy kończy swą aktywność między 66 a 70 rokiem życia. W 48 przypadkach ziemię oddano członkom rodziny, a tylko w 15 — obcym. Średnia powierzchnia w tej


220 v- INSTYTUCJONALNE ZABEZPIECZENIE STAROŚCI

B. O POPRAWĘ STIHTKTtJRY AGRARNEJ

22Ł




grupie goispodarstw przekazywanych wynosiła w obu rejonach 9—10 ha, a w grupie nowo powstałych 21:23 ha. W wyniku tych tendencji nastąpiło odmłodze­nie grupy użytkowników o 25 lat. Struńura ich wieku kształtuje się obecnie następująco: do 35 lat — 15%, 35—44 lata — 35%, 45^54 lata — 40!%, 55—59 lat — 10%.

W trzecim, tj. południowo^zachodnim rejonie Fran­cji otrzymano obraz nie odbiegający od poprzednich. Obszar ziemi przekazywanej jest tu odwrotnie propor­cjonalny do wieku byłego gospodarza. Im gospodarz byi starszy, tym gospodarstwo oddawane przez niego było miniejsze. I tak gospodarze do lat 60 oddawali średnio prawie 14 ha, gospodarze od 65—70 łat od­dawali 12,5 ha, a po przekroczeniu 70 lat już tylko 6,8 ha. Podobnie, jak w poprzednich rejonach, starsi stanowią najliczniejlszą grupę zbywców, co świadczy o zjawisku prowadzenia gospodarstwa do bardzo póź­nego wieku. Wśród nabywców z kolei przeważają rocz­niki najmłodsze. Około połowa nabywców nie przekro­czyła 35 lat. Występuje tu również stosunek odwro­tnie proporcjonalny, w przeciwnym kierunku. Im na­bywca jest młodszy, tym obszar przejętej przez niego ziemi jeist większy.

W tym rejonie Francji obserwujemy też w ciągu ostatnich lat ogromny wzrost liczby wfntiosków o rentę dożywotnią. Początkowo wnioskodawców zgłaszało się niewielu. Wstrzymywała ich obawa przed utratą pra­wa własności do ziemi. Szybko jednak zwyciężyły prze­słanki racjonalne. Podczas gdy w 1964 r. zaledwie 1039 oisób otrzymało rentę dożywotnią po przekaza­niu ziemi, to w 1969 r. otrzymało ją 9107., Liczby te świadczą o wzroście zaufania do tej formy zabezpie­czenia egzystencji, a równocześnie są dowodem reali­zacji -zasady poprawy struktury rolnej.

A oto jak przedstawiają się statystycznie dotychcza­sowe rezultaty funkcjonowania zasady renty dożywot­niej. Otóż do 1969 t. na terenie całej Francji 141 017 rolników skorzystało z renty dożywotniej. Przekazali oni ogółem l 095 810 ha ziemi, która przeszła w ręce 117 796 nowych nabywców, posiadających dotychczas

2 629 244 ha. Średnio więc struktura agrarna ich go­spodarstw poprawiła się o 42%; Dzięki przekazaniu ziemi przez producentów w wieku podeszłym powstało 53 828 nowych gospodarstw o średniej powierzchni 25,5 ha. W 1970 r. ogółem w całej Francji liczba ko­rzystających z renty dożywotniej wynosiła 204261 osób.

Aczkolwiek koncepcja poprawy struktury agrarnej nie jest sama przez się cudownym lekarstwem na wszelkie niedomogi w rolnictwie francuskim, choćby ze względu na fakt obciążenia iprzy starcie młodych rolników poważnymi długami za spłaty ziemi, to sta­nowi ona pewien krok naprzód na drodze do przeciw­stawiania się drobnej, nierentownej gospodarce, a rów­nocześnie krok na drodze do .poprawy eg?ystencji sta­rych rolników.


1. POMOC ZAMKNIĘTA

223:



VI. Formy opieki spoleczrtej

Stosunek do ludzi starych, naszych wczorajszych --żywi­cieli, naszych nauczycieli i wychowawców,, jest dla nas probierzem moralności społe-łeczeristwa. •-

Edward ' Rosset1 ,1. POMOC ZAMKNIĘTA

Mówiąc o formach opieki nad ludźmi starymi, na­leży wyróżnić 2 podstawowe kategorie, tg. opiekę za­mkniętą i otwartą. Ta pierwsza obejmuje zabezpie­czenie warunków mieszkaniowych, ta druga — wa­runków finansowych,-"'Kwestia mieszkaniowa wysuwa się na czoło problernatykl igeirontologiicznej analizowa­nej przez ośrodki naukowe w świecie. Sprawie tej było m. in. poświęcone w dużej mierze międzynarodowe sympozjum w Brukseli, zorganizowane z inicjatywy Komitetu Mieszkalnictwa, Budownictwa i Planowania Europejskiej Komisji Gospodarczej przy ONZ.

Szybki rozwój budownictwa zakładów opiekuńczych dla osób w wieku podeszłym wiąże ^ię z ekspansją rozpowszechnionej na zachodzie teorii o zaniku rodzi­ny trzyipokoieniowej i wyłącznej dominacji rodziny nu­klearnej, obejmującej rodziców i niepożenkme dzieci. W oparciu o tę teorię i w oparciu o badania na temat potrzeb bytowych ludzi starszych, prowadzone pod kie­runkiem B. S. Rowntree w Wielkiej Brytanii w po­czątku lat 60-tych, ok. 26% całego budownictwa miesz­kaniowego przeznaczono na domy dla rencistów.

1 E. Rosset: Polska roku 1985. Warszawa 19|65, s. 155.

W niektórych krajach Europy Zachodniej zyskuje sobie prawo obywatelstwa koncepcja „ogniska miesz­kaniowego", będącego formą przejściową między tra­dycyjnym, domem-pensjonatem a własnym mieszka­niem. W Polsce zbliżają się do tej koncepcji zakładane drogą eksperymentu „domy spokojnej starości" dla ludzi w wieku podeszłym o pełnej sprawności fizycz­nej. Lokalizuje się je w pobliżu zabudowy osiedlowej, tak jednak, by znajdowały się w sąsiedztwie terenów zielonych.

"Wszystkie koncepcje opieki zamkniętej bazują w za­sadzie na teorii zaniku wielkiej rodziny, dążąc do stworzenia ludziom starszym niezależności mieszkanio­wej, w oderwaniu od dzieci i krewnych. Teoria ta je­dnak znajduje tyluż przeciwników, co' zwolenników. Równocześnie z nią, na podstawie badań prowadzo­nych równolegle w różnych krajach formułuje się tezę trwania więzi pokoleniowej."

Okazuje się, że mimo odległości dzielących członków rodziny osoby starsze dążą do utrzymywania jak naj­ściślejszych kontaktów z dziećmi i że właśnie te więzi uczuciowe wpływają decydująco, na stan ich zdrowia. Tę potrzebę i występowanie więzi rodzinnej we współ­czesnych społeczeństwach cywilizowanych sformułował po raz pierwszy Townsend w pracy The Family Life of Old People 2, a następnie rozwinął L. Rosenmayer i E. Kpckeis w postaci pojęcia „intymności z dystan­su" i „zmodyfikowanej szerokiej rodziny". Badania te dostarczyły bardzo ważnych postulatów w zakresie po­lityki społecznej w odniesieniu do osób starszych. Mówi się już nawet o pojawieniu się np. w społeczeństwie amerykańskim subkultury osób starszych w wyniku ich dyskryminacji i segregacji3.

Jerzy Piotrowski na podstawie badań zmierzających do określenia potrzeb ludzi starych zaprzecza również

1 P. Townsend: The Family Life of Old People. Glen-eoe 1967.

8 D. Techniczek: O kierunkach badań w dziedzinie socjologii i psychologii społecznej wieku starszego. „Studia socjologiczne" 1968 ,nr 2.


.224

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

I. POMOC ZAMKNIĘTA

229




poglądom głoszącym, że „we współczesnym społeczeń­stwie w związku z przemianami wywołanymi indu­strializacją, daw.na, wielka trzypokołeniowa rodzina' przeobraża się w małą rodzinę dwuipokoleniową", w której nie ma już miejsca dla ludzi starych. Wyka­zuje on, że najczęstszym typem gospodarstwa domo­wego w Polsce jest wspólne zamieszkiwanie rodziców i dzieci, co świadczy o trwałości więzów rodzinnych. „Więzy współżycda rodzinnego młodych pokoleń z ich starymi rodzicami stanowią niezwykle cenny kapitał społeczny, godzien odnowy i wsparcia, szczególnie gdy podejmuje się program opieki nad człowiekiem starym w jego środowisku jako wiodącą alternatywę do insty­tucjonalizacji. Rozwój opieki otwartej nad człowiekiem starym może mieć oparcie w tym kapitale więzów rodzinnych. ...Niedorozwój świadczeń i usług socjal­nych bywa źródłem zadrażnień i konfliktów mimo do­brej woli zainteresowanych" 4.

/Nie tylko zresztą uznawanie istnienia więzi mię-dzypokoleniowych jest przyczyną szukania poza ro­dziną rozwiązań w dziedzinie zapewnienia warunków mieszkaniowych ludziom starym. Pomoc zakładowa jest najdroższą formą pomocy i coraz częściej traktuje się ją jako konieczność w sytuacjach przymusowych. Mimo to „sieć domów pomocy społecznej stanowi i sta­nowić będzie .nadal jedno z najistotniejszych ogniw ' w systemie pomocy społecznej" B. Obserwujemy stały wzrost liczby tych placówek i wzrost miejscj W 1939 r, we wszystkich domach opieki na terenie kraju znajdo­wały pomieszczenie 23 572 osoby, wliczając w to prze­wlekle chorych w liczbie 1664. Obecnie możemy mó­wić o ich dwukrotnym wzroście, ponieważ w 1966 r. liczba ta sięgała 42 734 osób6, natomiast w 1969 r.

4 J. Piotrowski: Zatrudnienie, zdrowie i środowisko
rodzinne ludzi starych, „Szpitalnictwo Polskie" 1&67 nr 6.

5 M. Karczewski: Domy pomocy społecznej — inte­
gralna część pomocy społecznej „Biuletyn opiekuna społeczne­
go" 1966 nr J.

8 M. Rutkiewlcz: Organizacja opieki społecznej nad człowiekiem starym w Polsce Ludowej. „Szpitalnictwo Polskie" 1967 nr 6,

w 445 zakładach na terenie kraju przebywało 47 000 osób7, a w 1970 r. w 464 zakładach — 48 444 osoby. Jeśli wyłączymy domy dla przewlekle chorych, nie­widomych, psychicznie chorych i umysłowo upośle­dzonych, a także domy dla dzieci głęboko niedorozwi­niętych (109 placówek na 8970 miejsc), to otrzymamy przedstawiony na tablicy 30 obraz placówek i miejsc przeznaczonych dla ludzi starych o pełnej sprawności fizycznej.

93

Tablica 30. Liczba miejsc w domach pomocy społecznej dla ludzi starych w Polsce w 1970 r.

Typ domu

Liczba domów

Liczba

miejsc

Państwowe domy rencisty

74

7298

Domy opieki społecznej

„ państwowe

11

663

„ „Caritasu"

4

308

„ dotowane

4

415

8684

Razem

Obserwujemy stały wzrost liczby miejsc <w domach pomocy społecznej. Wzrost ten jest jednak nierówno­mierny, dotyczy domów rencisty i domów dla prze­wlekle chorych przy ispadku miejsc w domach .opieki. Wiąże się to z koncepcją domu pomocy społecznej, która ulega przeobrażeniom. •

Dawniej ludzie pozbawieni rodzin lub pieniędzy szli do przytułku, gdzie dawano im kąt na sienniku we wspólnej sali i miskę zupy, drewnianą lub żelazną, żeby się nie stłukła. Modlili się za to trzy razy dzien­nie przed wielkim krzyżem wiszącym na ścianie, bła­gając o szczęście dla swych dobroczyńców. Dawne przytułki, przekształcone po wojnie na domy opieki społecznej, istnieją już w formie szczątkowej jako prze-

1 J. R u t k i e iw i c z : Drogi rozwoju zabezpieczenia spo-lecznego w ubiegłym ćwierćwieczu i perspektywy na przy­szłość „Zdrowie Publiczne" 1909 nr 7.

15 — Problemy ludzi starych


226

VL FORM1* OPIŁKI SPOŁECZNEJ

1. POMOC ZAMKNIĘTA




.żytki przeszłości. Na terenie Polski istnieje 19 domów opieki. W samej Warszawie są 3 domy: Stowarzysze­nia „Caritas", bractwa im. FVanciszka Salezego i bra­ctwa im Brata Alberta. Na murach jednego z nich

Tablica 31, Wzrost liczby miejsc w domach rencisty i domach opieki w latach 19601970

1965

1970

Typ domu

Domy rencisty

3664

4874

7298

„ opieki

10143

6967

1386

„ dla przewlekle chorych

11 317

13761

18561

Razem

25 124

25602

27445

widnieje wielki napis: Res sacra miser. W wojewódz­twie warszawskim działa ich obecnie 6: w powiecie Gostynin, Grodzisk, Pułtusk, Sochaczew, Otwock i Mińsk Mazowiecki. Nie mają one charakteru religij­nego, jak domy warszawskie, ale tryb żyicia i warunki są podobne, to znaczy wispólne mieszkanie w dużych salach, dyscyplina koszarowa, atmosfera szpitalna. Znajdują się tu przeważnie ludzie bardzo niedołężni i najstarsi, którzy w Polsce przedwojennej często- nie mieli warunków, a w Polsce Ludowej nie mieli już siły.^ by wypracować rentę.

i Domy opieki występują obecnie w postaci zanika­jącej obok dwóch innych rozwijających się form po­mocy zamkniętej, tj. domów dla^ przewlekle chorych i domów rencistówj (zob. tablica 31). W Warszawie istnieje 5 domów ma przewlekle chorych, łącznie na 2600 miejsc. W woj. warszawskim istnieje ich też 5: w powiecie Radzymin, Ciechanów, Żyrardów, Przasnysz i Gostynin (ostatni prowadzony jest przez „Caritas") o łącznej liczbie 645 łóżek.

W ostatnim 204eci>u zmieniają się nieustannie pro­porcje liczby miejisc na korzyść domów specjalnych, tj. właśnie dla przewlekle chorych i głęboko upośledzo­nych kosztem miejsc w domach opieki, które traktuje się jako formę zanikającą. Podczas gdy w 1947 r.

w domach opieki na terenie Polski przebywało 21 500: osób, to w 19S6 ir. — 13500, a w 19&5 r. — już tylko 6967, a w 1970 r. zaledwie 1386. Domy dla przewle­kłe chorych w 1946 r. dysponowały liczbą 412 miejsc, a w 1965 r. liczbą 13 761. Za tymi cyframi kryje się, zmiana proJGilu domu i zmiana jego warunków.

Domy dla przewlekle chorych, podobnie zresztą jak i tzw. domy starców, odgrywały dawniej wyłącznie rolę opiekuńczą, którą określić by można lapidarnie t jako doprowadzenie człowieka do końca. Obecnie w co­raz większym stopniu spełniają one funkcje leczniczo--opiekuńcze, tak jak szpitale. W poszczególnych od­działach uprawia się tu lecznictwo geriatryczne, reu-. matołogiczne, rehabilitacyjne, nie, skazując człowieka na utrzymywanie stanu istniejącego, ale podejmując wysiłki w tym kierunku, by przywrócić mu sprawność

,.»rąk czy nóg, by przenieść go np. do domu rencistów.

/ IW najbliższym czasie domy opieki społecznej zosta­ną ostatecznie zlikwidowane i przekształcone w domy dla przewlekle chorych, gdzie można zachować pewne cechy lecznictwa szpitalnego, ale równocześnie położyć większy nacisk na modernizację i wyższy standard po­zwalający zapomnieć o smutnych rekwizytach przy-tułkowej przeszłości! Toteż np. dom w Henrykowie czy Brańszczyikiu wyposażeniem swym niczym nie różnią sieod nowoczesnych pawilonów szpitalnych. rDla ludzi starych, samotnych i pozbawionych opieki pozostaje więc ujednolicony niezależnie od ich warun­ków materialnych dom rencistyj Marny takich domów 5 w Warszawie i 5 w woj. warszawskim a ogółem w Polsce 74. Nawet w domach znajdujących się w sta­rych, adaptowanych na ten cel pomieszczeniach zrywa się ze złą tradycją atmosfery szpitalnej, zastępując

. wielkie sale trzy- 5 czteroosobowymi pokojami. Id^ą przewodnią przy tworzeniu projektów typowych jest zapewnienie człowiekowi maksimum intymności i swo­body. W rayśl zasady, że nic tak nie łączy jak ściana, w najsłynniejszym Domu Matysiaków przeprowadzono podział pokoi dwuosobowych, dając każdemu prawo do własnego kąta. iCharakter domu rencisty ulega również przeobraże-

16*


228

i. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

I. POMOC ZAMKNIĘTA

229




ztiom, zaprzeczając tradycyjnym poglądom, że przy­chodzi się tu ,w syitnjacji beznadziejnej, a wychodzi tylko w jeden określony sposób^Istnieje tendencja, by mieszkańcom domów rencisty zapewnić warunki nor­malnego tryibu życia. Państwo asygnuje wielkie sumy na budowę, wyposażenie i utrzymanie tych domów, ale pobyt w nich nie jest upokarzającą jałmużną, ponieważ pensjonariusze płacą miesięczną stawkę. Występują 3 warianty odpłatności: l — płaci sam pensjonariusz 80°/o właisnej renty; 2 — płaci rodzina zobowiązana do alimentacji; 3 — płaci skarb państwa w przypadku osób samotnych, nie otrzymujących renty. O ile wa­riant pier,w!szy dotyczy olbrzymiej większości miesz­kańców miasta, o tyle wariant drugi i trzeci odnosi się z reguły do mieszkańców wisi, którzy w -swej pod­stawowej masie nie korzystają ze świadczeń emery­talnych. Ta specyfika sytuacji wiejiskiej powoduje, że dramaty samotnej starości objawiają się tu znacznie częściej i przybierają znacznie ostrzejszą postać.

I tak np. do Wydziału Opieki społecznej Wojewódzkiej Rady Narodowej w Warszawie wpłynęło - podanie o umieszczenie w domu rencisty starego człowieka, nocującego po cudzych oborach, (ponieważ córki wyrzuciły go z mieszkania, choć za­pisał im po 7 ha ziemi. Innyi istarzec w podobnej sytuacji nie odważył się szukać przytułku w cudzych obejściach i nocował po prostu w kopcu po -kartoflach.

Na wniosek opiekuna społecznego z . 'powiatu Pruszków w domu rencisty w Żyrardowie umieszczono 70-letniego czło­wieka wt .sianie kompletnego wycieńczenia z głodu. Jego oso­bliwa biografia ujawnia wiele elementów . życia rodzinnego na wsi. Otóż jako bezrolny w iswej młodości nie mógł za­wrzeć związku małżeńskiego. Na krok ten zdecydował się do­piero po ukończeniu 50 lat, gdy na skutek zmian społeczno--ekonomicznych otrzymał pracę. Kandydatka miała wówczas lat ,16 i nieślubne dziecko, co dla społeczności lokalnej sta­nowiło barierę uniemożliwiającą 'ceremonię ślubną z odpo­wiadającym jej wiekiem partnerem. Zdecydowała się zawrzeć związek z człowiekiem trzykrotnie starszym, by chronić się przed potępieniem opinii i zapewnić sobie, zgodnie z jej wyo­brażeniami, byt materialny. W czasie ich '20-letnego po,życia małżeńskiego urodziło się ośmioro dzieci, co do których ojco-atwa zdania w środowisku ibyły podzielone. Mąż otrzymywał pensję, a następnie rentę i osiem dodatków rodzinnych. Całą tę sumę żona zatrzymywała dla siebie, być może jako ekwi­walent za istracone lata młodości. Mężowi nie dawała jeść,

nie prała mu bielizny. Gdy umieszczono go w domu rencisty, przyjechała z pretensjami, by zabrał ze sobą również młodsze dzieci, iskoro pozbawił je rertty.

(Pomijając $oż tak skrajne, a naiweit wręcz patolo­giczne iprzypadki, trzeba stwierdzić, że sytuacja starych ludzi na wsi jest znacznie trudniejsza, co z kolei na­kłada na opiekunów obowiązek mobilizowania opinii społecznej, apelu do ich międzyludzkiej solidarności.; Przykłady takich postaw odnajdujemy w wielu śro­dowiskach.

Do Wydziału Opieki Społecznej w Warszawie zgłosiła się czteroosobowa .delegacja z tego samego pruszkowskiego po­wiatu. Był w niej opiekun społeczny, 'sekretarz gromadzkiej rady i dwie gospodynie wiejskie. „Są w naszej wsi pod lasem dwie samotne staruszki, pozostające na wyłącznym utrzyma­niu gromady. Do tej pory radziliśmy sobie z nimi, przynosząc żywność, opał i wodę. Teraz jednak 'dietko zachorowały i nie wstają z łóżka. W tych warunkach nie moiżemy sobie pora­dzić l prosimy umieścić je w domu rencisty".

W 1969 r. w woj. warszawskim 207 osób czekało na umieszczenie w domu rencfety, a 143 •— w domu dla przewlekle chorych, tj. razem 3508. Wśród czekają­cych 60% stanowią kobiety, co niemailże idealnie od­powiada strukturze ludności według płci, ponieważ po­wyżej sześćdziesiąt ego roku życia kobiety stanowią właśnie 60fl/o ogółu ludności. Jeśli chodzi o wiek pe­tentów, to przeważają ludzie w grupie od 70—80 lat. Jest ich 42%k Niemała część, bo 29IO/0' przypada rów­nież na tych, którzy przekroczyli 80 lat. W tej grupie właśnie znacznie przeważają kobiety. W większości przypadków zgłaszają się oczywiście ludzie samotni.

„Jestem inwalidą bez rodziny. Zatrzymałem się u jednej •staruszki, ale ona też ma iść do .szpitala". „Cierpię na bez­wład nóg, bo byłem ranny w czasie wojny, za co dostałem nawet Krzyż Walecznych. Nie mam dzieci". „Żyję w groma­dzie Strzegowo na koszt państwa. Pomagają mi tylko dzieci szkolne". „Mam 84 lata i kiedyś .służyłam ipo majątkach, a od dwudziestu lat żyję z zapomogi gromadzkiej rady, to nawet nie dorobiłem się własnego mieszkania. Zimową porą często nocuję u ludzi w wiązce słomy, a latem w póki". '

» Według danych Wydziału Zdrowia i Opieki Sipołecznej WRN,


VI. FOHMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

1. POMOC ZAMKNIĘTA

231




Za każdą ^prawą kryje się dramat bądź to samot­ności prawdziwej, bądź samotności w rodzinie, bo i ta­kich przypadków nie brak, o czym świadczą podania •pisane zwykle ręką opiekuna społecznego,

„Mam paraliż prawej nogi i prawej ręki. Całą gospodarkę, czyli 7 ha zapisałem synowi, ale on znęca się nade mną m&-ralnie i fizycznie. Mieszkanie moje jest złączone z chlewnią, skąd przecieka gnojowika. Syn często zostawia drzwi otwarte, a ja nie mogę wstać, iby je zamknąć". „Proszę mnie wziąć do domu rencisty, bo z-amieszikuję w komórce. Mam kilkoiro dzieci, którym oddałem ziemię, ale nie 'chcą mnie do siebie zabrać, bo jestem chorowity, i uważają, że nie nadaję się do miasta".

Rosnąca liczba miejsc w domach rencisty nie za­spokaja rosnących jeszcze szybciej potrzeb w związku z postępującym procesem starzenia się ludności. Pod­czas gdy w 1960 r. na 10 tyls.,osób w wieku 70 lat i więcej — 312 mogło znaleźć miejsce w domu po­mocy społecznej, w 1965 r. już tylko 291. Wskaźnik ten jest najniższy w woj. warszawskim. Liczba ocze­kujących na miejsce przekroczyła w 1969 r. liczbę umieszczonych ((tablica 32).

że wieś korzystała przede wszystkim z niższej formy domu opieki. Wskaźniki te jednak nie odzwierciedla­ją sytuacji ludności rolniczej, ponieważ przy zróżni­cowanej strukturze zawodowej zamieszkiwainie na wsi -nie jest równoznaczne z przynależnością społeczno-za-wodową. Nie prowadzono badań masowych, które mo­głyby ujawnić rzeczywisty odsetek ludności rolniczej w domach pomocy społecznej i wśród petentów ocze-

Tablica 33. Rodzaje odpłatności w domach pomocy społeczne/ - - w 1967 r.a

Rodzaj odpłatności

Typ domu

Liczba pensjo­nariuszy

renta

skarb państwa

odpłat­ność ro­dziny

Domy rencistów Państwowe domy opieki Społeczne domy opieki

5166 3 176 716

4513 830 448

703 1968 239

119 378 29

Razem

9058

5791

2910

526



Tablica 32. Liczba osób umieszczonych w domach rencistów i oczekujących na miejsce w latach 19601969

1960

1964

1966

1969

Osoby umieszczone

1 289

1 105

1 507

1461

Osoby .oczekujące na miejsce

294

670

1223

1492

Dla przeprowadzenia pełniejszej analizy sytuacji lu­dzi starych na wsi ważne jest, jaki odsetek stanowią oni w zakładach pomocy społecznej. Nie prowadzi się takiej statystyki w skaM kraju. Departament Pomocy Społecznej Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej przeprowadził na ten temat j ednor azowe badani e w 1967 r. Na ogólną liczbę 5166 pensjonariuszy prze­bywających wówczas w domach rencisty ,1360, tj. 26,3°/o pochodziło ze wsi, a na 3892 pensjonariuszy w domach opieki ze wsi pochodziło 2213, tj. &6,8°/o. Widać więc,

Źródło: dane Dep. Opieki Społeczne] Ministerstwa Zdrowia l Opie­ki Społecznej, a Dolne liczby nie sumują się, ponieważ w niektórych przypadkach

występują równocześnie dwa rodzaje odpłatności.

kujących na zaScwaUfikowanie. Można jedynie anali­zując formy odpłatności (tablica 33) wydedukować po­średnio, jatoi był w .przybliżeniu udział tej grupy lud­ności.

Jak wiadomo, ludność rolnicza w swej podstawowej masie nie korzysta z zabezpieczenia instytucjonalnego w postaci renty. Toteż starzy rolnicy mogą przebywać w domach pomocy społecznej jedynie na koszt rodzi­ny, bądź na koszt skarbu państwa. Tymczasem, jak wynika z tablicy 33, na koszt rodziny przebywa we wszystkich zakładach .zaledwie 5,8°/o ogółu pensjona­riuszy, a na koszt skarbu państwa 32,l°/o. W domach rencistów przedstawiających najwyższy standard wy­posażenia, proporcje są jeszcze mniej korzystne dla


232

VI. FORM^ OPIEKI SPOŁECZNEJ

1. POMOC ZAMKNIĘTA

233




ludności rolniczej. Aż 87,3%> stanowią tu renciści. Wśród pozostałych mamy zwykle do czynienia z for­mami' pośrednimi, tj. z częściową lub całkowitą do­płatą skarbu państwa czy rodziny. Znikomy jest odse­tek tych, którzy przebywają wyłącznie na koszt ro­dziny.

0x01 graphic

W-138Qosób M-OT'osób Pensjonariusze domów rencisty z miasta i ze wsi w 1.967 r.

Wydział Zdrowia i Opieki Społecznej Wojewódzkiej Rady Narodowej w Warszawie miał na koniec I pół­rocza 1970 r. do rozpa,trzenia 115 podań o przyjęcie do domu rencisty i domu opieki. Wśród nich tylko 35 podań pochodziło od mieszkańców wsi, z czego za­ledwie kilka od rolników. Reszta to przeważnie na­uczyciele wiejscy i byli pracownicy miejscowych urzę­dów, posiadający rentę. Jeśli chodzi o interesujący nas szczególnie pow. płocki, to w ciągu 1969 r. i w pierw­szym półroczu 1970 r. wpłynęły ogółem 23 podania, z tego tylko 8 ze wsi. Wszyscy petenci z powiatu płoc-kiegfl_są rencistami.

'. I tu dochodzimy znów do wniosku formułowanego w poprzednich rozdziałach. Poprawa sytuacji starych ludzi na wsi, a więc m.in. poprawa ich warunków mieszkaniowych, wiąż.e się nierozłącznie z instytucjo­nalnym zabezpieczeniem egzystencji tej grupy lud­ności. Zdarza się, że ludzie ze wsi, którzy już zdecy­dowali się złożyć podanie w sprawie przyznania im miejisca w domu rencisty, po pewnym czasie rezyg­nują, wycofując wniosek; następuje to wówczas, gdy dowiadują się, że za pobyt mają płacić członkowie ro-

dziny. Dlatego wśród 5 podań z pow. płockiego, które znajdowały się w 1970 r. w Wydziale Opieki Społecz­nej WRN, wszystkie z wyjątkiem jednego napłynęły z samego Płocka. Natomiast to jedyne ze środowiska -wiejskiego złożyła wdowa otrzymująca remtę.

Zaikład Badań Rejonów Uprzemysławianych prze­prowadził szczegółową analizę źródeł utrzymania i wa­runków materialnych wszystkich osób w wieku popro­dukcyjnym zamieszkałych na terenie gromady Góra w pow. płockim. Jest tu ogółem 481 osób, które ukoń­czyły 60 lat, co stanowi 13,5% ogółu ludności tej gro­mady. Wśród tej licznej bardzo grupy ani jedna osoba nie wystąpiła z wnioskiem o przyznanie miej&ca w do­mu rencisty, chociaż wielu mieszka w warunkach złych, popadając nierzadko w konflikty z rodziną rów­nież i na tym tle.

(IŚTożemy wyróżnić 3 kategorie przyczyn niechęci by­łych rolników do zakładów opieki społecznej. Przede wszystkim działają przyczyny natury psychologicznej, wyrażające się w oporach wobec wszeiŁkich zmian. Lu­dowe porzekadło porównujące starych ludzi do sta­rych drzew, których nie da się ła/two przesadzić, od­nosi się głównie do wsi. Rolnicy nie chcą korzystać z tej formy opieki. W ich przypadku jest to bowiiem nie tylko kwestia zmiany miejsca pobytu, ale rów­nież kwestia brutalnego zerwania z całą przeszłością, ze sposobem życia, z zajęciami i upodobaniami, z ca­łym środowiskiem, w które się wrosło. Powoduje to często wręcz szok psychicznej.

Działają tu także przyczyny społeczne. W tradycyj­nym .układzie stosunków człowiek stary na wsi znajdo­wał miejsce w ramach rodziny, będącej jednością pro­dukcyjną i konsumpcyjną. Nie było w tym środowisku ani zwyczaju przechodzenia na rentę, ani zwyczaju spędzania ostatnich lat poza rodziną. Był natomiast zwyczaj pracy do końca życia. Rolnicy wkraczający obecnie w wiek poprodukcyjny wyrośli w takich wa­runkach i wśród takich postaw, toteż oczekują od swych' dzieci opieki, jaką i oni otaczali swoich rodzi­ców.

Wreszcie istnieją przyczyny ekonomiczne, związane


234

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

1. POMOC ZAMKNIĘTA

235




z problemem odpłatności za pobyt w domu .opieki. Dla osób pobierających rentę kwestia ta jest uregulo­wana, ponieważ płacą one 80°/o swych wpływów, za- ; trzymując resztę na osobiste wydatki. W odniesieniu.-] do podstawowej rzeszy rolników zasada ta, jak wia- -j domo, niie funkcjonuje. Zawsze więc przy podjęciu de­cyzji pojaiWia się pytanie, kto będzie płacił. Gdy.są dzieci^ na nie spada ten obowiązek. Starzy rodzice wolą wiec mieszkać we wspólnej izbie, nawet w naj­większych niewygodach, byle nie narażać ich na wy­datki.

Tętn właśnie kompleks przyczyn sprawia, że starzy rolnicy nie. korzystają z miejsc w zakładach pomocy społecznej. Kiedy więc mówimy o stałym wzroście miejsc, nie bierzemy zwykle pod uwagę faktu, że | w niczym nie zmienia to losu bairdzo licznej grupy ludnościowej na wsi.

W latach 1970—1975 przewidziano oddanie do użyt­ku ok. 30 000 nowych miejsc. W planie perspektywicz­nym zakłada się osiągnięcie w 1985 r. liczby 150 000 miejsc we 'Wszystkich domach pomocy zamkniętej. Problem dotyczy nie tyflko wzrostu ilościowego. Do­tychczas były to z reguły domy duże, a nawet bardzo duże, przeznaczone dla 300—1000 osób. Z punktu wi­dzenia ich charakteru zasługuje na uwagę tendencja budowania pokoi jedno- i dwuosobowych oraz pomiesz­czeń na rehabilitację geriatryczną, jak gimnastyka, te"-rapia zajęciowa, fizykoterapia, laboratoria analityczne. Ze społecznego punktu widzenia najważniejszą sprawą jest zacieranie granicy między domem rencisty a do­mem opieki, który przeznaczony był dla ludzi nie po­bierających zaopatrzenia emerytalnego.

Dla wielkiej rzeszy ludzi, zwłaszcza samotnych, domy rencisty są wprost koniecznością. Nie oznacza to je­dnak, by traktować je jako jedyine lekarstwo na wszystkie udręki podeszłego wieku. Od dłuższego czasu wśród pubicystów i działaczy toczy się dyskusja nad tym, ,co zrobić, by schyłek życia uchronić od dodatko­wych wstrząsów, konfliktów i nieszczęść. Dyskutuje się więc również i model współczesnego domu renci­sty, który odpowiadałby nie tylko biologicznym, ale

i psychicznym potrzebom człowieka. Dochodzimy bo­wiem do Wnioi&ku, że problem nie mieści się wyłącznie w kategoriach ekonomicznych. Punktem odniesienia dla tej tezy mogą być choćby kraje skandynawskie.

W krajach tych o przeciętnie wysokiej stopie ży­ciowej zrobiono bardzo wiele w zakiresie unormowa­nia warunków tych wszystkich, którzy potrzebują opieki. Toteż i problem starości został zasadniczo roz­wiązany. Domy starców rozsiane są po całym kraju. Są w każdej gminie, w każdej wiosce. Jest ich zna­cznie więcej niż żłobków, przedszkoli, izb porodowych, a chyba niewiele mniej niż szkół. Buduje się je nieu­stannie, coraz piękniejsze, coraz nowocześniejsze. Ich mieszkańcy płacą z renty za swoje utrzymanie, w za­mian za co dostają pokój, wyżywienie, opiekę. Teore­tycznie rzecz biorąc, nie można nic zarzucić wzorowo .zorganizowanej akcji socjalnej na rzecz starców. Prze­widziane zostało wszystko. A jednak w wędrówkach po Skandynawii towarzyszy człowiekowi jakieś dziw­ne, przygnębiające przeświadczenie, że starość jest tu­taj wyjąjtowo smutna.

W Danii i Szwecji w żadnej grupie społecznej, ni­gdzie nie spotyka się w rodzinie przedstawicieli star­szej generacji, tak jakby ludzkość obejmowała tyłko dwa pokolenia: dzieci do lat czternaistu i dorosłych zdolnych do pracy produkcyjnej. Reszta się nie liczy. Wprawdzie dla tej reszty zaplanowano wygodne po­mieszczenia, w których czekać ma cierpliwie na śmierć, ale czym wypełni te lata czekania — to nikogo nie obchodzi. Wraz z ukończeniem 67 lat człowiek auto­matycznie przechodzi do grupy nieprodukcyjnej i tym samym zostaje oddelegowany na dożywotni niairgimes. Za tą barierą wieku przestaje być żywym, samodziel­nym człowiekiem, a staje się meblem, sprzętem, który należy ,co dzień obmieść z kurzu, oczyścić, utrzymać w dobrym stanie, ale któiry nikogo nie interesuje. Wę­drówka do domu starców jest tu jakąś nieuchronną koniecznością, jakimś etapem dla wszystkich. Choćby -mieszkanie składało się z szesnastu pokoi, nie ma w nim miejsca dla dziadka, nawet jeśli ów dziadek po­siada dość wysoką rentę i nie byłby ciężarem w sen-


236

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

1. POMOC ZAMKNIĘTA

237




się finansowym. Tym sposobem trzecie pokolenie nie uczestniczy w radościach i smutkach swoich następ­ców, nie cieszy się skucesami własnych dzieici i wnu­ków. Chociaż według rocznika statystycznego przecię­tna długość życia jest tu wyższa niż w wiełu innych krajach europejskich, to właściwie śmierć zaczyna się z chwilą ukończenia 67 lat.

Domy buduje się coraz piękniejsze, coraz bardziej nowoczesne, nawet na wisi. Jest i ogród, i szklane ściany od słonecznej strony. A przecież jakoś nie wi­dać tego słońca od wewnątrz. I wireszcie prawdziwy koszmar — Miasto Starców w Kopenhadze. Tu już nie można mówić o domu, o terenie, to po prostu miasto. Zespół cieminyich solidnych budynków, a każdy z nich grujpuje dziesiątki, nawet setki zniedołężniałych istot. Widzieć co dzień, na każdym kroku swój własny zmierzch na setkach przykładów — to wprost okropne. Na terenie tego miasta znajduje się szpital. Łóżek o połowę mniej niż wszystkich mieszkańców. Przewi­duje się więc, że co drugi nie śpi w swym własnym łóżku, ale iw szpitalnym. W salach i korytarzach, w jadalniach i sypialniach (panuje wszechwładnie jeden temait — śmierć. Czy przyjdzie szybko, czy (będzie bez-bolesna, czy zaskoczy nagle we śnie? O rodzinach nie mówi się prawie wcale. Rodziny zostały tam za murem w innym śiwiecie i na razie nie myśflą o tym, że czeka je ten sam los. Może właśnie dlatego tak rzadko zja­wiają się w tym mieście. I cmentarz jest także w po­bliżu. Wiszytstko tu przecież planuje się dla wygody, dla ułatwienia, w trosce o człowieka. Niech więc i po śmierci nie musi ten człowiek odbywać dalekiej podró­ży. Niech się nie trzejsie w metalowej t^utonie po miejlskim ibrulku.

To odizolowanie od świata, ten systematyczny po­dział na pokolenia sprawia, że „starość" jest tutaj tak smutna i beznadziejna. Humanitaryzm polegający na stworzeniu dobrych warunków egzystencji staje się czasem anty humanitaryzmem.

W Polsce podjęto już próby opracowania nowycha form stałej opieki nad ludźmi starymi. Na zasadzie eksperymentu otwarto przy szkole pracownika społecz-

nego w Warszawie pierwszy w kraju dom dziennego pobytu. Bowtetał już i drugi taki dom. Jest to placów­ka przeznaczona dla tych ludzi, którzy mają własne wygodne mieszkanie samodzielne, bądź przy arodizinie, ale pozostają cały dzień bez opieki. W domu dzienne­go pobytu otrzymują za niewielką odpłatnością trzy posiłki. Ponadto organizuje się dla nich roboty ręczne, zbiorowe czytanie, słuchanie audycji, wycieczki, zakiup biletów do teatru. Koncentruje się tu więc życie to­warzyskie, a równocześnie zostaje rozwiązany bardzo uciążliwy (w tym wieku problem wyżyiwienda.

Inną formą jest istniejący w Warszawie Dom Spo­kojnej Starości. Jest to duża, wygodna kamienica, gdzie poszczególne osoby posiadają po prostu własne miesz­kania 'lokatorskie. Dzięki sprawnie funkcjonującemu samorządowi mogą korzystać z podobnych zajęć typu rozrywkowo-towarzyski ego, jak uczestnicy domu dzien­nego pobytu. Poza tym, pozostając w kontakcie z punk­tem PCK i z opiekunem społecznym, mają zapewnio­ną opiekę lekarską i pielęgniarską, a w razie potrzeby wszelkie 'usługi domiowe.

Niektóre dzielnice miasta d niektóre powiaty woje­wództwa {warszawiskiego podejmują własne inicjatywy, Tak np. przy Miejskim Domu Kultury w Żyrardowie powstał Klub Złotego Wieku. Uczestnicy zbierają się tu raz w tygodniu na tzw. herbatki o charakterze im­prez kiulturalno-aTtystycznych. Proponuje się rozsze­rzenie zakiresu tej akcji poprzez (wydawanie obiadów i otwarcie klubu także w inne dni tygodnia. Mogłoby to .rozwiązać sprawę ludzi zamykanych na klucz nawet przez dobre rodziny i zmniejszyć"presję wywieraną na domy rencistów oblegane ciągle iprzez petentów. Fun­dusze na ten cel wygospodarowuje Żyrardów za po­średnictwem Polskiego Komitetu Pomocy Sjpołecznej.

I wreszcie isprawa zasługująca na słowa uznania — dom rencistów w Skolimowie. Jeden z pięciu w woje-wódzitlwie, ,niby taki sam, a właśnie inny.

W dwóch pawilonach, przypominających na zefw-nątrz pensjonat, położonych wśród drzew szpilkowych, mieszka razem 75 osób. Tu w żadnym wypadku nie można powiedzieć, że przebywa, tylko właśnie, że


asa

VI. FOBMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

1. POMOC ZAMKNIĘTA

239,




mieszka. Nie są to ibowieim pacjenci, ani kuracjusze, ani nawet pensjonariusze, tylko po prostu mieszkańcy. Naczelna zasada postępowania skolimowskiej dyrekcji polega na tym, by stworzyć (warunki egzystencji zbli­żone całkiem do życia rodzinnego. Dąży się więc do maksymalnej ilości pokoi jednoosobowych. Nie przy­pominają one w niczym cel szpitalnych i sanatoryj­nych z bielą żelaznych równo ustawionych łóżek i ta-kichże nocnych szafeczek. W całym domu nie ma dwóch jednakowo urządzonych pokoi. Przyjazd do Sko­limowa traktuje się tyiko jako'jeszcze jedną z prze­prowadzek, a nie jak zerwanie z całym dotychczaso­wym trybem życia i atmosf eirą własnego domu. Otrzy­mujący skierowanie do Skolimowa przyjeżidżają naj­pierw, by omówić z dyrekcją warunki swojego za­mieszkania. Mogą ze sobą zaibrać potem nie tylko rze­czy osobiste, ale i meble, obrazy, żyrandole, naczyinia, to wszystko, co stanowi fragment lich dotychczasowe] egzystencji, do czego się przywiązali.'Zostawiając zna­jomych, rodzinę, środowisko, nie muszą także zosta­wiać daleko .obrazu własnego pokoju, własnych gustów, przyzwyczajeń, nawyków. Nie muszą wchodzić pod ten dach jak do dantejskiego piekła opatrzonego przytła­czającym napisem: Lasciate ogni speranza.

Tutaj zatrzymuje się nadzieję na ciepło rodzinnego domu, na nowe przyjaźni, na rozwój własnych zain­teresowań, na ciekawe kontakty 'towarzyskie, na per­spektywę życia. Podczas pierwszej wstępnej wizyty uzgadnia się wyposażenie pokoju w sprzęty (kto chce, może otrzymać meble i to według własnego .gustu), na­wet kolor malowania ścian, deseń firanek, rodzaj

kwiatów.

Uroczyste przyjęcie do grona wspólnej rodziny od­bywa się po przyjeździe, w czasie pierwszego obiadu. W skolimowiskim domu nie ma żadnych rygorów. Ist­nieje tylko obowiązek zejścia na wspólny obiad. Poza tym śniadanie i kolację można otrzymać we własnym pokoju, jeśli ktoś woli dłużej spać, siedzieć rano w szla­froku lub gdy ma nawyk czytania przy jedzeniu.

Dużą rolę odgrywa samorząd, organizując czwartki, literackie, wycieczki krajoznawcze do Żelazowej Woli,

Nałęczowa, Puław, Płocka, Spały, organizujący rów­nież w miarę potrzeby prace dobrowolne, np. repera­cje fkanek.

Mieszkańcy Skolimowa nie zrywają z przeszłością, nie muszą zmieniać trybu życia, nie czują się tu ani osamotnieni, ami zbędni. A to jest chyba podstawowa wartość 'istnienia.

W środowisku wiejskim przybywa ludzi samotnych szybciej niż w mieście. Dla bardzo wielu z nich dom rencisty byŁby [rozwiązaniem sytuacji. Problem miesz­kaniowy na wsi utrudniony jest przez fakt rozdrobnie­nia sieci osadniczej w 70 tyś. miejscowości w Polsce, z których znaczna część rozproszona jest w formie kolonii. Wychodząc z założenia, że stosunki między pokoleniami nie zawsze układają się dobrze, że stan­dard mieszkań ludzi starych na wsi jest jeszcze bardzo daleki od ideału, że coraz większa ich grupa po odejś­ciu dzieci do miasta może liczyć tylko na własne siły, że starzy ludzie pragną spokoju — postuluje się budo­wę domów dla starców w miejscowościach bejdących siedzibą ośrodka zdrowia 9. Koncepcja taka sprzyja za­sadzie .pozostania ludzi starych w środowisku, do któ­rego przywykli. Byłyby to więc domy nieduże, obliczo­ne co najwyżej na mieszkańców jednej gromady. Nie zostaliby oni w ten sposób wyrwani ze swego środo­wiska, odcięci od przyjaciół i znajomych, mogliby w dalszym ciągu żyć wśród swoich.

2. POMOC OTWARTA

^ Coraz częściej jednak odzywają się głosy, że wszel­kiego typu domy opieki są (ostatecznością zarówno ze względu na doboro jednostek, jak i ze względiu na kosz­ty, ponieważ jest to najdroższa forma pomocy. Podej­muje się więc kroki zmierzające do rozwinięcia po­mocy pozazakładowej |w formie świadczeń pieniężnych, świadczeń w naturze oraz usług.)

Krytyka modelu pomocy zamkniętej dotyczy już nie

8 A. Gałfcowski: Problem ludzi starych w budownic­twie na terenach niezurbanizowanych, „Szpitalnictwo Polskie" 1967 nr 6.


240

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

2. POMOC OTWAHTA

241




tylko takiej czy innej formy domu rencisty, ale samej koncepcji pomocy. Socjologowie starości coraz częściej powiadają, że w cywilizowanym społeczeństwie 'współ­czesnym eliminacja ludzi starych nie polega na tym, by ich usunąć z życia, ani nawet z rachunku ekono­micznego, z rubryki „wydatki", ale by ich usunąć sprzed oczu. Stąd izrodziła się pozornie szlachetna idea umieszczania ich w Wielkich osiedlach, niemal imia-stach przeznaczonych wyłącznie dla nich. Wyjaśnianie tych koncepcji przyczynami ekonomicznymi jeist — zdaniem wielu teoretyków na zachodzie — odwraca­niem uwagi od znacznie głębszych przyczyn, tj. od za­miaru uwolnienia się od nich. Nikt nie pyta zaintereso­wanych, czy taka koncepcja im odpowiada. A tym­czasem cmi tak isamo, ,a nawet bardziej niż inni, od­czuwają potrzebę życia i otoczenia młodzieży we włas­nym dawnym środowisku. Zjawisko alienacji ludzi sta- • ;J rych jest nie mniej igroźne niż ipewne niedostatki fi­nansowe w systemie rent i emerytur, ponieważ akcen­tuje różnicę między silnym i słabym.

/Ani sprawiedliwy ustrój społeczny, ani wysoki stan­dard ekonomiczny nie jeist w stanie zapobiec wszyst­kim ludzkim nieszczęściom. Nie każde z nich sprowa-'--| dza się do potrzeb materialnych, mię każde daje się roz­wiązać iprzy pomocy ustaw i paragrafów. *• Ilustracją tego twierdzenia może być choćby drobny epizod, jaki wydarzył się przed paroma laty na przedmieściach Kopenhagi. Po śmierci starego człowieka z ulicy Dron-ningaards otwarto testament, który wylwołał pewnego rodzaju sensację. „Cały'Swój majątek, wszystko co po­siadam, przeznaczam temu, kto po mej śmierci za­strzeli mojego psa". Stary człowiek zostawił po sobie sześciopokojową, pięknie urządzoną willę i sto tysięcy koron duńskich ulokowanych w banku. Ale nie zosta­wił .ani jednej bliskiej osoby. Od wielu lat przebywał tylko iw towarzystwie psa, miał go przy sobie po ostat­nich chwil i ,nie chciał, by ten jedyny na świecie przy­jaciel musiał żyć bez niego. Postanowił zaoszczędzić mu cierpień samotności.

' Dramaty samotności rozgrywają się tak samo często w czterech ścianach własnego pokoju, jak i w>e wspól-

nym mieszkaniu rodzinnym, gdzie brak atmosfery cie­pła i życzliwości. Rozgrywają się tak samo często w trudnych warunkach materialnych, jak i w środo­wiskach uznanych za zamożnej:

Problem .postaw wobec ludzi starych dotyczy kształ­
towania humanistycznych stosunków międzyludzkich,
poczucia nie tylko wrażliwości, na cudzą krzywdę, ale
poczucia więzi i solidarności. ^Stanzy, samotni, chorzy,
ofiary wypadku i klęski losowej^ chociaż z różnych
środowisk i z różnych warunków 'bytowych dadzą się
pod jednym wzglądem sprowadzić do wspólnego mia­
nownik?/ — potrzebują ludzkiej pomocy, l tej, która się
nie mieści w paragrafach.; W Polsce prowadzi tę po­
moc równolegle kilka resortów: referaty opieki spo­
łecznej i komitety pomocy, służba zdrowia i oświata,
orgama wymiaru sprawiedliwości i organizacje społecz­
ne./'' - • - ' '•

Polski Komitet Pomocy Społecznej przeznacza ok. 70'°/o swych środków finansowych na ludzi starych. Działalność tej instytucji opiera się o zasadę aktyw- . ności społecznej, która ma zastąpić dawną formę do­broczynności. Podejmuje :Się więc akcję zmierzającą do uczulenia ogółu na sprawy ludzi starych „przesu­wając postulat czynnej postawy wobec potrzebują­cych ze sfery filantropii djo sfery (solidarności wyni­kającej ze społecznego stosunku człowieka do czło­wieka" 10.

Polski Komitet Pomocy Społecznej powstał ^v 1958 r. Za pośrednictwem 8409 kół terenowych zajmuje się on organizacją opieki otwartej. Ogromny wzrost docho­dów własnych Komitetu świadczy o postawach spo­łeczeństwa. W 1959 r. dochody pochodzące ze składek członkowskich, zbiórek publicznych, rozprzedaży zna­czków i darów wynosiły 14,4 min złotych, a w 1969 r. — 105,8 min złotych.

Koła terenowe PKPS iprowadzą różnorodną działal­ność w postaci świadczeń materialnych i niematerial-

10 B. K o ż u s z n i k : Polski Komitet Pomocy Społecznej (Zadania i formy działalności na rzecz ludzi w podeszłym wie­ku), referat wygłoszony na konferencji IGS, maj 1970 (maszy­nopis w SGPiS).


16 — Problemy ludzi starych


242

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

2. POMOC OTWARTA

243




nych. Istnieje więc na terenie kraju 130 Klubów Se­
niora, skupiających ok. 6 tyś. osób, których zadaniem
jest utrzymywanie więzi ze społeczeństwem i rozwija­
nie życia towarzyski eg o poprzez wspólne oglądanie
programów telewizyjnych, dyskusje nad 'książką i fil­
mem, wieczory wspomnień, obchody urodzin, gry to­
warzyskie, wycieczki historyczne i krajoznawcze. Licz­
ba klubów rośnie bardzo iszytako, skoro jeszcze w 1964 r.
było ich zaledwie 9. Ważną formą działalności są ko­
misje pomocy alimentacyjnej, które właśnie na wsi .
mogą odegrać poważną rolę w rozwiązywaniu sytuacji
konfliktowych, udzielając porad prawnych, przygoto­
wując pisma procesowe, dążące też do polubownego
załatwienia sporu międizy rodzicami i dziećmi. . \

Głównym kierunkiem pracy ogniw PKPS, podobnie jak całego resortu Opieki Społecznej, jest realizacja zasady pozostawiania człowieka starego w jego dotych-> czasowym środowisku oraz równoczesny rozdwój punk- , tów żywienia .zbiorowego, opieki i usług domowych. Przeciętnie 25 tyś. osób rocznie otrzymuje świadcze­nia obiadowe ze środków PKPS, ok. 1000 osób korzy­sta z usług w formie pracy społecznej, a ok. 1400 osób objętych jest usługami opiekunek domowych opłaca­nych ze środków PKPS. Pomoc odzieżową otinzynluje rocznie przeciętnie 81 tyś. osób, a opałową 20 tyś. osób. Organizacja wszelkiego rodzaju usług w zakresie opieki nad chorym w domu, pomocy domowej, remontów mieszkań, usług pralniczych, kąpielowych, krawiec­kich, a także organizacji wypoczynku i życiia kultu­ralnego, czym zajmuje się głównie PKPS, PCK, czasem. ZMW i KGW —ifo druga, obok pomocy zamkniętej, droga otoczenia opieką człowieka sta-regoj)

Ogółem Wydział Zdrowia i Opieki Społecznej Wo­jewódzkiej Rady Narodowej w Warszawie wydał w 1968 r. z funduszy własnych i funduszy organiza­cji społecznych 53 165 210 zł na zasiłki stałer okresowe i doraźne, a także na obiady, pomoc w naturze i po-moic w usługach. W pow. płockim w tymże rotkiu prze­znaczono 650 880 zł na zasiłki stałe, 79 200 zł na za­siłki okresowe, 69 600 zł na zasiłki doraźne, 42 000 zł na obiady, 180000 zł na pomoc w żywności, 69 500 zł

na pomoc w odzieży, 10200 zł na opał, 18000 zł na opiekę nad chorym w domu, 8 640 na pomoc domo­wą, 5 600 zł na remonty mieszkań ludzi starych. W skali kraju na same świadczenia pieniężne w zakre­sie opieki wydatkowano w 1969 r. sumę 550 000 000 zł.

Równocześnie jednak spotykamy się z osobliwym zja­wiskiem, które trudno może określić jako dyskrymina­cję wsi, chociaż z pewnością świadczy o pewnej -nie*-równomierności rozdziału środków wewnątrz powia­tów. Jedynie w otrzymywaniu zasiłjków ludność wsi w pow. płockim ma przewagę nad ludnością miasta (zob. tablica 34), co z uwagi na brak świadczeń eme­rytalnych i tak w znikomym tylko procencie zaspokaja potrzeby. We wszystkich natomiast formach pomocy ludność wsi nie partycypuje tu wcale, nie korzysta więc z obiadów, przydziału żywności, opału, odzieży, opieki nad chorym w domu, pomocy domowej. W 1970 r. na terenie pow. płockiego zakwalifikowano do zasił­ków stałych 167 osób, z czego 112 mieszkających np. wsi, a 55 w mieście, przyznając wsi na ten cel sumę 752 640 zł, a miastu 432 960 zł. Ta pozorna różnica na korzyść wsi okazuje się jednak złudna przy przepro­wadzeniu całkiem prostego rachunku. Otóż średni zasi­łek miesięczny w mieście wynosi 656 zł, a na wsi 560 zł. Trudno ustalić, skąd bierze się ta różnica, można tylko przypuszczać, żeni. in. jest ona wynikiem braku zna­jomości przepisów przez niektóre gromadzkie rady , i opiekunów terenowych.

W gromadzie Góra na 481 osób w wieku powyżej 60 lat jak już stwierdziliśmy, tylko 16 osób pobiera rentę, a ze stałych zasiłków korzystają tylko 4 nie posiadają­ce ziemi ani rodziny. Ogromna rzesza mieszkańców tej gromady w wieku poprodukcyjnym musi więc liczyć na właisne siły, pracując do końca życia, bądź na pomoc rodziny.

Na marginesie warto przekazać spostrzeżenie uczy­nione przez pracowników Wydziału Opieki Sipołccmej Wojewódzkiej Rady Narodowej: w ostatnich latrch spada zapotrzebowanie na opiekę społeczną w pow. płockim. Można to wiązać bezpośrednio z wyższym poziomem eikonomicznym i socjalnym, następującym,


16*


244

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

3. DZIAŁALNOŚĆ OPIEKUNÓW SPOŁECZNYCH

245




Tablica 34. Formy pomocy społecznej w pow. płockim w 1969 r.
. Liczba osób korzystających

j.ł.v\jŁaj 3wiauv>^vuia

ogółem

miasto

wieś

Zasiłek stały

184

58

126

okresowy

228

125

103

„ jednorazowy

412

158

254

Obiady

495

495

_

Żywność

674

674

Opał

46

46

Odzież — bielizna

147

147

Opieka nad chorym w domu

124

124

Pomoc domowa

28

28

_.

Remonty mieszkań

Sprzęt domowy

Inna pomoc materialna

18

18

• _

2356

l 873

483

Razem

pod wpływem procesów, uprzemysłowienia. W sytua­cji starych ludzi na Wisi odgrywa rolę zjawisko dyu-zawodowości, które — jak się okazuje — jest korzyst­niejsze. Młodzi dojeżdżający do Płocka pomagają w gospodarstwie, a jednocześnie wnoszą wkład finanso­wy. Inaczej przedstawia się sytuacja w pow. Gostynin, gdzie obserwujemy raczej zjawisko migracji stałej, a nie wahadłowej, nawet w tym samym kierunku — do Płocka. Gdy młodsze pokolenie opuszcza wieś na stałe, sytuacja pozostawionych starych rodziców jest daleko gortsza i ze względu na siłę roboczą i ze wjzglę-du na pomoc finansową. Potwierdza to zaobserwowany W'ZrQst zapotrzebowania ina opiekę społeczną w pcw. goistytnińiskim, właśnie w ostatnim okresie.

3. DZIAŁALNOŚĆ OPIEKUNÓW SPOŁECZNYCH

Pomoc społeczna płynęła przez szereg lat różnymi kanałami. Brak koordynacji poczynań odbijać się mógł ujemnie na [wynikach. Istmiejący np. w latach 50-tych system pomocy pieniężnej nie zapewniał ciągłości opie­ki nad- daną jednostką czy rodziną. By ujednolicić

i ulepszyć zakres pomocy, uchwałą Rady Ministrów z dnia 5 III 1959 t. powołano do życia instytucję opie­kunów społecznych. Decyzja ta oznaczała rozszerzenie działalności państwa w oparciu o Współpracę społe­czeństwa w sprawowaniu opieki nad tymi obywatela­mi, którzy o własnych siłach nie są w stanie zapewnić sobie samodzielnego bytu.

/^Do funkcji opiekunów należy kierowanie do domów opieki, domów dla przewlekle chorych i dla głęboko upośledzonych, należy też udział w komisjach przy­dzielających zasiłki stałe, okresowe i doraźne, opieka nad chorym w domu, odwiedzanie samotnych osób w szpitalach i domach opieki, organizowanie dla podo­piecznych życia kulturalnego i towarzyskiego. W fun­kcjach Itych mieści się również organizowanie usług domowych, jak sprzątanie, palenie w piecu, noszenie wody, zakupy, nawet drobne remonty mieszkańj W jed­nym tylko 19'68 r. i w jednym tylko woj. warszaw­skim opiekunowie objęli swą działalnością 26 tyś. osób, rozdysponowując między nich 3,8 542 000 zł z budżetu państwowego, poważne kwoty z funduszu Polskiego Komitetu Opieki Społecznej świadczącego ogółem 6 min zł araz wykonując różnego rodzaju prace i speł­niając usługi, których koszt nie mieści się w zwykłych granicach rachusnku ekonomiczego.

W woj. warszawskim działa obecnie 8381 opiekunów społecznych". Są wśród nich opiekunowie specjali­styczni, zakładowi, gromadzcy i 7265 opiekunów tere­nowych, z (których 6513 przypada na wieś. Różny jest skład społeczny, struktura wieku, płci i wykształcenia tej potężnej armii ludzi dobrej woli, pracujących bez­interesownie na jednym z najtrudniejszych odcinków życia. Zaledwie 148 opiekunów w woj-, warszawskim posiada wykształcenie wyższe, a 1632 średnie lub nie­pełne średnie, podczas gdy olbrzymia większość ma co najwyżej ukończoną szkołę podstawową. Można by w tym miejscu postawić pytanie, dlaczego ludzie z cen­zusem naukowym tak rzadko decydują się poświęcać swój czas sprawom opieki społecznej. Na tę strukturę

Dane z 1969 r.


246

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

3. DZIAŁALNOŚĆ OPIEKUNÓW SPOŁECZNYCH

247




wykształcenia pewien wpływ wywiera fakt, że ogrom­na Mdękiszość opiekunów działa w środowisku wiejskim.

Rozmieszczenie przestrzenne sieci opiekunów tere­nowych nie w pełni .odpowiada stosunkom demogra­ficznym i potrzebom społecznym. Ta swoista „geogra­fia powiatów" jest odbiciem postaw, wyrazem stopnia zaangażowania, barometrem ludzkiej Wrażliwości. Naj­liczniejsze ludnościowo powiaty w województwie .war­szawskim — to Wołomin, Pruszków i Mińsk Mazo­wiecki. Żaden jednak z nich nie zajmuje pierwszego miejsca pod względem liczby opiekunów społecznych. Trzy pierwsze miejsca zajmują kolejno powiaty: Gró­jec (450 opiekunów), Płock (392) i Płońsk (376). Pod­czas gdy w Płońsku na jednego opiekuna przypada przeciętnie 218 mieszkańców a ,w Płocku 228, to np. w Rykach aż 365.

Jedmym z powiatów, w których najwcześniej zor­ganizowano sieć terenowych opiekunów społecznych — są Siedlce. W mieście liczącym ok. 40 tyś. mieszkań­ców działa ich 17, natomiast w powiecie zamieszkałym przez niespełna dwa razy tyle ludności opiekunów jest aż 284. Wytmaga tego struktura przestrzenna wsi, roz­rzuconych w promieniu wielu kilometrów, co stwarza dodatkowe trudności w rozeznaniu potrzeb i sytuacji domowej podopiecznych. Przeciętnie na jednego opie­kuna przypada ich w skali powiatu 267, choć ,są re­jony, że jest ich nawet 2000.

Kim są ci ludzie, zgłaszający się dobrowolnie, by świadczyć bezinteresownie usługi i nieść pomoc iinnym ludziom? Na 284 siedleckich opiekunów terenowych, tylko 7 ma wykształcenie wyższe, 16 średnie, 14 nie­pełne średnie, 148 podstawowe, a 99 niepełne podsta­wowe. Kobiety stanowią w tej grupie tylko 23°/o. Przy­chodzą do ,tej pracy Ludzie różnych zawodów. Jest więc wśród nich l rencista, 2 lekarzy, 3 pielęgniarki, 13 robotników, 2'6 nauczycieli, 33 pracowników umy­słowych, 34 gospodynie wiejskie i 167 rolników. Jeśli by te dwie ostatnie grupy potraktować łącznie, to blisko 7 P/o ogółu stanowią ludzie utrzymujący się wyłącznie z rolnictwa.

W pow. płockim na 22 opiekunów gromadzkich przy­pada 13 kobiet i 9 męż-czyzn. Jeśli chodzi o zawód, to jest wśród nich 8 pracowników umysłowych, 13 rol­ników i l rencista. Wśród opiekunów terenowych nie rolnicy należą do wyjątków. W gromadzie Góra działa 19 terenowych opiekunów społecznych. Wszyscy z nich są rolnikami. W grupie tej są zaledwie 3 kobiety, co przeczy dość powszechnym twierdzeniom o rzekomo wrodzonych dyspozycjach psychicznych zdetermino­wanych płcią. Jeśli natomiast chodzi o wiek, przewagę mają ludzie starsi. Na łączną liczbę 41 opiekunów gro­madzkich w pow. płockim i terenowych w gromadzie Góra itylko l osoba nie przekroczyła 30 lat, a 7 nie przekroczyło lat 40, dalszych 12 mieści się w grupie wieku od 41—50 lat, 9 ,w grupie wieku od 51—60 lat, a 12 osób ma powyżej 60 lat. Świadczy to o słabym zainteresowaniu tego rodzaju pracą społeczną przed­stawicieli młodego pokolenia.

Ani wiek, ani płeć, ani pozycja społeczna nie jest wyznacznikiem zaangażowania, podobnie też jak nie jest nim stopień zaabsorbowania własną pracą domową i zarobkową, czy wreszcie światopogląd. Zgłaszają się na funkcje opiekunów partyjni i bezpartyjni, wierzący i niewierzący, starzy i młodzi, samotni i obarczeni licz­nymi rodzinami. Łączy ich jedno — chęć czynienia dobrze, pasja działania, pragnienie wyjścia za granice wąskiego światka własnych spraw.

Nie w cyfrach leży główny walor działalności opie­kunów społecznych, ale w ich wielkiej żarliwości. Róż­ne sprawy przechodzą przez ich ręce. Cizytamy o nich w wywiadach społecznych, w listach i prośbach do Wydziału Zdrowia.

Najczęściej zdarza się, że opiekun bierze w obronę starych rodziców, których dzieci rozgrzeszyły się. z obo­wiązku pomocy. Jeden z nich wybrał się do stolicy, odszukał ,w jednej z centralnych instytucji pana dy­rektora i wszedł do jego .gabinetu po prostu z pyta­niem: „C^y ma pan matkę?" Staruszka żyła w biedzie, korzystając tylko ze wsparcia Gromadzkiej Rady, ale w okresie ciężkiej choroby, która przykuła ją ,do łóżka,


248

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

3. DZIAŁALNOŚĆ OPIEKUNÓW SPOŁECZNYCH

249




wsparcie takie okazało się niewystarczające. Dopiero podczas wizyty opiekuna dyrektor przypomniał sobie, że ma (rzeczywiście matkę.

Ta różnorodność spraw wymaga wielostronnych kompetencji i udziału różnorodnych instytucji, co z kolei wywołuje potrzebę koordynacji i wiązania dzia­łalności. Z tej potrzeby zrodziła się koncepcja stwo­rzenia powiatowych ośrodków opiekuna społecznego. Pierwszy taki ośrodek w woj. warszawskim powstał eksperymentalnie w 1967 roku. w pow. siedleckim, gdzie istniał właściwy klimat dla tego rodzaju po­czynań.

Interwencja opiekuna jest konieczna tam, gdzie ro­dzina nie potrafi we własnym zakresie rozwiązać spra­wy albo gdy nie chce zająć (właściwej postawy. W cią­gu zimy 1970 r. trzy fakty, jakie miały miejsce w woj. warszawskim, wstrząsnęły opinią publicziną.

We wsi Budy Stare w pow. goistynińskim znaleziono starca trzymanego przez wJasne dzieci w klatce w chlewiku. Czło­wiek ten był już w stanie kompletnego wyniszczenia fizycz­nego i psychicznego. Drugi fakt miał miejsce w Ojrzeniu w pow. Ciechanów. W okresie największych mrozów zmarła kobieta mieszkająca na skraju wisi w szałasie. Nikt z miesz­kańców wioski nie zainteresował się tymi, foy wziąć ją do ogrzanej izby w najcięższym okresie. Na interwencję władz wojewódzkich wystosowano do Wydziału Zdrowia i Opieki Społecznej już po śmierci pismo stwierdzające, że przecież udzielono' jej opieki, urządzając na koszt gromadzkiej rady pogrzeb łącznie z zakupieniem trumny. Po pogrzebie znalazł się .nawet rodzony brat zmarłej, który przybył w nadziei otrzymania spadku.

Wreszcie trzecia sprawa wydarzyła się w paw. Łosice. We wsi Rzewuski dwoje starych ludzi zamarzło na śmierć. Cho­ciaż rodzoiny ,syn mieszkał w odległości .2 km, a córka w od­ległości l km, żadne z (nich nie zainteresowało się tym, "by dostarczyć rodzicom żywność i opal. Ojciec zmuszony koniecz­nością wyruszył w śnieżycą w poszukiwaniu ratunku i za­marzł w iza&pie. Maflka .natomiast umarła w nieopalanej izbie w oczekiwaniu na męża.

Te skrajne przejawy znieczulicy społecznej nie są przykładami odosobnionymi. Można ich cytować wię­cej.

Środowisko wiejskie nie jest wyizolowanym obsza­rem, gdzie postawy wobec ludzi starych nacechowane

są wybitnie złą wolą. Z uwagi jednak na ogólnie gor­szą z punktu widzenia prawnego sytuację ludzi starych ha wsi, ich niedola przybiera tu większe rozmiary.

„Odrębne rozpatrywanie sytuacji ludzi .starych na terenach niezuribanizowanych uzasadnione jest różni­cami struktury demograficznej i organizacji osadnic­twa iw stosunku do miast oraz specyfiką stosunków międzyludzkich na (wsi" 12.

Dlategoffunfecja opiekuna terenowego w społecznoś­ciach wiejskich ma szczególną rangę i szczególne zna­czenie.

Rejony opiekuńcze na wsi pokrywają isię z isołec-twem, a w mieście z obszarem komitetu blokowego Mamy obecnie w kraju 51 tyś. rejonów opiekuńczych i ok. 60 tyś. opiekunów.

Z pojęciem opieki społecznej kojarzy się sklwa: filan­tropia i miłosierdzie. Opieką obejmowano głównie lu­dzi, którzy nie mieli żadnych możliwości zapewnienia sobie egzystencji. Pod tym względem obserwujemy istotne zmiany. Zmiany te jednak w środowisku wiej­skim inie rozwiązują jeszcze problemu.

4. ŚWIADCZENIA SŁUŻBY ZDROWIA

Mówiąc o ubezpieczeniu społecznym i opiece dotknąć musimy jednego z newralgicznych punktów, jakim jest opieka lekarska na wsi.

Stwierdzono, że co najminiej 17w/o ludności w wieku powyżej 60 lat odznacza się złą sprawnością fizyczną, cierpiąc na różnego rodzaju schorzenia wieku podeszłe­go. Na miejsca w domach opieki czeka 10 000 osób, a ok. 7000 blokuje łóżka szpitalne, nie mogąc zapew­nić sobie żadnej opieki domowej 13. Bez ryzyka można powiedzieć, że duża grupa osób samotnych wymaga­jących stałej opieki, a nie posiadających często wystar­czających środków do życia, mieszka na wisi. W okresie

IB A. GaJkowski: Problem ludzi starych w budownic­twie na terenach niezurbanizowanych. „Szpitalnictwo polskie", 1967 nr '6 s. 298.

13 B. KożU'Sznik: Polski Komitet Pomocy Społecznej ... referat wygłoszony na konferencji IGS, maj 1OTO.


250

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

4. ŚWIADCZENIA SŁUŻBY ZDROWIA

251




powojennym ,,rozpoczęło się stopniowe porządkowanie sytuacji społeczno-ekonomiczne j kraju, obejmowanie ubezpieczeniem społecznym coraz szerszych warstw ludności, rozwój społecznej, powszechnie dostępnej służby zdrowia" 14, z kitótrej przed 1939 r. korzystało 14,Wo, obecnie 75°/o ludności. Problem świadczeń le­karskich dla rencistów został .generalnie rozstrzygnięty. Korzystają oni z bezpłatnej pomocy lekarskiej, medy-kamentóiw, leczenia szpitalnego i sanatoryjnego l5. Jak jednak wykazaliśmy w poprzednich rozdziałach, grupa ta na wsi jest nieliczna.

Z brakiem rent wiąże się bowiem kwestia braku uprawnień do świadczeń zakładów społecznych służby zdrowia, zarówno w zakresie opieki zdrowotnej otwar­tej, jak zamkniętej, a także świadczeń pogotowia ra­tunkowego, zaopatrzenia w leki i środki pomocnicze (aparaty słuchowe, okulary, protezy)' oraz leczenia w sanatoriach uzdrowiskowych. Pewnym kategoriom starych ludzi na wsi świadczenia w- zakresie służby zdrowia przysługują z innego tytułu. Korzystają więc z nich członkowie Polskiego Związku Niewidomych, korzystają, sołtysi, ale tylko w okresie pełnienia obo­wiązków służbowych, nie nabierając tych uprawnień dożywotnio. Korzystają także członkowie rodzin żoł­nierzy odbywających służbę wojskową, m. in. rodzice, jeśli są niezdolni do zarobkowania, bądź osiągnęli wiek: matka 50 lat, ojciec 60 lat. .Bezpłatne świadczenia dla rodzin obejmują w tym wyipaidku opiekę zdrowotną otwartą i zamkniętą, świadczenia pogotowia ratunko­wego, nie obejmują natomiast środków pomacniozych, z wyjątkiem leków przy niektórych chorobach prze­wlekłych, ziwrotu kosztów przejazdu do zakładu lecz­niczego oraz leczenia sanatoryjno-uzdirowiskowego.

Prawo do bezpłatnych świadczeń (w-pewnym zakresie mają również chłopi małorolni na mocy ustawy z dnia

14 J. Rutki e wic z: Drogi rozwoju zabezpieczenia spo­
łecznego w ubiegłym ćwierćwieczu i perspektywy na przy­
szłość. „Zdrowie Publiczne" 1969 nr 7.

15 Rozporządzenie -Ministra Zdrowia i Opieki Społecznej
z 22 III 1961 r. Dziennik Ustaw 1961/20 póz. 103 i 19'52/36 póz.
278.

7 IV 1949 r.16 oraz instrukcji Ministra Zdrowia i Opie­ki Społecznej z dnia 4 VI1962 r. w sprawie pobierania ulgowych opłat za świadczenia zakładów opieki zdro­wotnej zamkniętej od osób prowadzącyich gpspodars/two rolne 17. Za chłopów małorolnych uznane są osoby pro­wadzące gospodarstwo rolne, a nie posiadające mająfeku podlegającego podatkowi od nieruchomości, ani do­chodów lub dodatkowych zajęć podlegających podat­kowi obrotowemu bądź dochodowemu, jeśli przychód szacunkowy z ich gospodarstwa ustalony dla celów po­datku gruntowego nie przekracza określonych norm. Wyróżniamy tu 2 kategorie osób. Jeśli przychód z ich gospodarstwa nie przekracza 1320 izł rocznie, korzy­stają bezpłatnie z leczenia w szpitalach, klinikach, in­stytutach naukowych, izbach chorych i izbach porodo­wych oraz pomocy położniczej '(przez 8 dni). Jeśli na­tomiast przychód ich nie przekracza 13 200 zł rocznie, korzystają z bezpłatnego leczenia jedynie w zakładach dla nerwowo i psychicznie chorych pod warunkiem, że zostali tam umieszczeni jako chorzy umysłowo.

Wreszcie ze świadczeń służby zdrowia korzystają osoby zakwalifikowane vdo pomocy społecznej. Podsta­wę praWhą stanowi ustawa z 16 VIII 1923 r., instrukcja Ministra Zdrowia z 1952 r. oraz wytyczne Zarządu, Profilaktyki i Lecznictwa z 2511956 r. Osobom za­kwalifikowanym do pomocy społecznej przysługują bezpłatnie następujące świadczenia: opieka zdrowotna zamknięta i otwarta, świadczenia pogotowia ratunko­wego, leki i środki opatrunkowe, środki pomocnicze i przedmioty ortopedyczne, leczemie isanatoryjno-uzdro-wiskowe 18, Zaznaczyć jednak trzeba, że w zasadzie nie kwalifikuje się do pomocy społecznej osób .posiadają­cych gospodairstwo rolne. A ponadto samo prawo jest bardzo często naruszane na szczeblu gromadzkiej rady.

Jak wynika z badań Jerzego Piotrowskiego, ok. 30%

18 Dziennik Ustaw 1950/26 póz. 0.75, 1956/44 póz. 40fl i 196(2/32 póz. 151.

17 lustrułtcja 21/62 w Dzienniku Urzędowym Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej. 1962/11 póz. 66.

16 Dziennik Urzędowy Ministra Zdrowia 105*2/2 .póz. 17 oraz 1956/3 póz. 9.


252

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

4. świadczenia służby zdrowia

253




ludności miejskiej i 80% ludności wiejskiej skarży się na trudności ,w uzyskaniu pomocy lekarskiej 19. Tenże sam autor podaje, że w mieście 53l0/o osób |w wieku po­deszłym korzysta z leczenia ambulatoryjnego, na wsi 35°/o, że ze szpitala korzysta w mieście 9'% ludzi sta­rych, a na wsi 6°/o. Te różnice świadczą nie tyle o przy­słowiowej krzepie chłopskiej, co po prostu o braku „kultury leczenia"20, a w gruncie rzeczy — braku możliwości. Rozpiętość między wsią i miastem byłaby bowiem znacznie większa, gdybyśmy iza podstawę po­równań przyjęli zatrudnienie w rolnictwie i poza rol­nictwem.

W 1968 r, działało na wsi 2307 ośrodków zdrowia i spółdzielni, co .nie rozwiązuje jeszcze w pełni pro­blemu, choćby ;ze względu na ich rozmieszczanie i ob­sadę personalną. Połowa ludności wisi nie ma upraw­nień do świadczeń lekarskich, co odbija się na .często­tliwości odwiedzin w przychodni. Przeciętnie miesz­kańcy wisi zgłaszają się pięciokrotnie rzadziej, choć stan ich zdrowia ogólnie biorąc przedstawia się gorzej właśnie ze względu na inną strukturę wieku21.

Prowadząc badania nad losem ludzi starych w gro­madzie Góra w pow. płockim, zebrano dokumentację na temat częstotliwości wizyt lekarskich. Gromada Góra podzielona jest na 3 rejony służby zdrowia. Naj­większa część ludności korzysta z ośrodka zdtrowia w Staroźrebalch. Na 481 mieszkańców gromady Góra w wieku poprodukcyjnym na przestrzeni r. 1969 do Ośrodka Zdrowia w Staroźrebach zgłosiła się jedna osoba, urodzona w 1904 r., cierpiąca na dolegliwości serca i uiściła opłatę w wysokości 40 zł. Warto od razu dodać, że kartoteka Ośrodka Zdrowia w Staroźrebach obejmuje 4500 osób. Nie są to jednak ludzie starzy,

]S J. Piotrowski: Zatrudnienie, zdrowie i środowisko rodzinne ludzi starych. „Szpitalnictwo Polskie" '1967 nr 6.

20 J. P i o t r o w s k i: Ludzie starzy w społeczności wiej­
skiej, referat na sympozjum zorganizowane przez ZMW
w Trzebnicy w i!9(69 r. '(maszynopis w Zarządzie Gł. ZMW).

21 B. S n a r s k i : Zapobieganie i leczenie człowieka w wie­
ku podeszłym w warunkach wiejskich, referat na Sympozjum
Naukowe zorganizowane .przez ZG ZMW w kwietniu 1970 r.
w Inowrocławiu. „Biuletyn ZMW" 1970.

dla których wydanie 40 zł na wizytę lekarską jest na ogół poważną sumą w budżecie.

Starzy ludzie ze wsi trafiają do lekarza już w osta­teczności, w momencie krytycznym. Dlatego wśród pacjentów szpitala w Płocku jest ich dokładnie tyle samo, co starych ludzi z miasta, tj. 121. Wprawdzie i tak nie jest to adekwatne do liczebności obu tych grup, ponieważ w samym Płocku mieszka 69 686 osób, a w pow. płockim 91 200. Różnica ujawnia się jed­nak dopiero w momencie, gdy bierzemy pod uwagę odpłatność pacjentów szpitalnych w wieku podeszłym. W odniesieniu do mieszkańców wsi wyróżniamy 6 ka­tegorii osób w zależności od ich źródeł dochodu: 1) właściciele gospodarstw rolnych, 2) rodzice na utrzymaniu dzieici-rokiików, 3) renciści, 4) pracujący w sektorze poza rolniczym, 5) 'będący na utrzymaniu opieki społecznej, 6) ubezpieczeni jako członkowie ro­dziny z tytułu pracy zarobkowej. Tablica 35 ukazuje, ilu reprezentantów każdej z tych grup w wieku po­wyżej 60 lat znajdowało się w szpitalu w Płocku w (styczniu i lipcu 1969 r. — ,na ogólną liczbę 14212 chorych zarejestrowanych w ciągu pełnych 12 mie­sięcy tegoż rokiu.

Stosunkowo dużą grupę wśród pacjentów w wieku podeszłym ze wsi stanowili ubezpieczeni i renciści nie ponoszący kosztów leczenia szpitalnego. Inni decydu­ją się na leczenie szpitalne znacznie trudniej, ponie­waż wiąże się to z obciążeniem finansowym ich sa­mych lub najbliższych członków rodziny. Dlatego w odniesieniu do ludności wiejskiej w wieku poipro-dukcyjnym mamy tak różne wskaźniki.

Ludność w wieku poprodukcyjnym na wsi stanowi w pow. płockim 13,3% ogółu; rentę pobiera 3,3%. Wśród pacjentów ze wisi w płockim szpitalu ludzie starzy stanowią 11,3%. Wśród pacjentów wiejskich w wieku poprodukcyjnym ubezpieczeni stanowią 23,1%, w tym renciści 13,2%.

"Wskaźniki te są wymownym dowodem na to, że postawy ludności wiejskiej w stosunku do troski o własne zdrowie różnicują się pod wpływem źródeł utrzymania.


VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

4. świadczenia służby zdhowia

255




Tablica 35. Podstawa odpłatności pacjentów szpitala w Placku w wieku powyżej 60 lat, zamieszkałych na wsi w 1969 r.

Podstawa odpłatności

Liczba osób

styczeń lipiec ogółem

Przychód z własnego gospodarstwa

rolnego 33 36 69

Przychód z gospodarstwa rolnego dzieci 10 11 21
Ubezpieczenie społeczne z tytułu

własnej pracy zarobkowej 5 4 9
Ubezpieczenie
spoJeczne z tytułu pracy

zarobkowej członka rodziny 12 3

Renta 7 9 16

Opieka społeczna l 23

57

64

121

Razem

Trudności w dostępie ludzi starych do opieki le­karskiej nie są specyfiką wsi polskiej. Bardzo wyso­kie koszty świadczeń w tym zakresie są .jedną z głównych przyczyn samobójstw popełnianych przez rencistów amerykańskich 22.

We Francji różnica między wsią i miastem w dzie­dzinie pomocy lekarskiej występuje nie tylko '76 względiu na koszty, ale przede wszystkim ze względu na duże odległości do pokonania. W. badaniach na temat warunków bytowych ludzi starych23 ujawnio­no, że 12,4% osób ma do najbliższego lekarza ponad 10 km, natomiast l9,T°/o ponad 30 km. Ludzie starzy domagali się zwrotu kosztów leczenia a zwłaszcza lekarstw, które są bardzo drogie. Aczkolwiek dla 28 typów chorób chronicznych zwrot kosztów leczenia jest przewidziany ustawowo, to jednak wiele osób w badanym środowisku rolniczym nie korzystało z tych świadczeń. Tak samo nie korzystali oni z bez­płatnych wizyt lekarskich ani z opieki pielęgniarek, które działają itylko w niektórych departamentach.

"E. R o s s e (t: Ludzie starzy..., s. 429.

*3 Badania prowadzone w 1969 r. przez instytucję Wzajem­nej Pomocy Rolniczej w Rennes.

Opierając się na rozeznaniu potrzeb i finansowych możliwościach ich zaspokojenia, sekretarz generalny Towarzystwa Garontologicznego w Bordeaux dr H. De-strem proponuje rozwiązanie kompromisowe, polega­jące ma wyposażeniu domów rencisty w Izbę chorych dostosowaną do lokalnych warunków. Powołuje się on przy tym na wyniki iobrad XVIII-go Kongresu Medy­cyny Wisi w Awinionie, kiedy to proponowano 4-szcze-blową strukturę szpitalnictwa, zaczynając od izby cho-. rych we wsiach o liczbie 500 mieszkańców 24. Pozwoli to na pozostawienie ludzi starych w ich środowisku. - Według relacji dr Destrema sytuacja starych ludzi na w[si z punktu widzenia pomocy lekarskiej jest czę­sto wprost dramatyczna ze względu na odległość do pokonania, mniejszą znajomość zarządzeń administra­cyjnych, brak funduszy (własnych. Zdaniem jego na­leży podjąć kroki w celu przygotowania nie tylko miejsc w izbach chorych przy domach rencistów roz­sianych w terenie, ale również zabezpieczyć im mimo trudności opiekę pielęgniarską, zapewtnić środki finan­sowe, -a wreszcie przygotować powrót do domu, co w przypadku osób samotnych jest kwestią nieoboję­tną.

Lekarze i psychologowie są zgodni co do tego, że w celu zachowania zdrowia bardzo ważną sprawą jest samopoczucie ludzi' starych.

„W nowoczesnym postępowaniu gerontologicznym nie można oddzielić leczenia od opieki społecznej. Dla człowieka starego zwykła ludzka życzliwość, ciepłe mieszkanie, gorący posiłek i inne usługi specjalne są nie mniej ważne od leiczenia. Lekarz, szczególnie le­karz rejonowy, musi więc znać nie tylko stan zdro­wia starego pacjenta, ale i jego warunki bytowe, śro-• dowisko, stosunki rodzinne. A więc nie tylko me­dyczne aspekty choroby, ale i .psychologiczne, socjo­logiczne, ekonomiczne, które istnieją lub powstają wskuttek -choroby lub ją wywołują... Potrzeby spo­łeczne są więc nie mniej ważne aniżeli potrzeby w za-

21 H. D es t r e im : Les problemes d'action sanitatre en milieu rural. „Revue Frangaise de Gerontologie" 1969 nr 2.


258

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

5. MIESZKANIA DLA LUDZI STARYCH

259




Oczywiście ich standard pozostawia wiele do życze­nia. Pod .tym względem najgorsza sytuacja występuje na wsi, gdzie kwestia mieszkaniowa starych ludzi sta­je się palącym problemem. W celu jej poprawy podej­muje się w poszczególnych departamentach odpowie­dnie kroki, przydzielając w nowych blokach mieszka­nia rencistom głównie na parterze, od strony słonecz-. nej i w miarę możności z widokiem na zieleń.

Formą pośrednią między mieszkaniem indywidual­nym a miejscem w domu rencisty jest tzw. inieszka-nie-ognisko. Każdy zachowuje tu swoją niezależność, otrzymując pokój z kuchnią i urządzeniami sanitarny­mi. Świadczenia na rzecz lokatorów obejmują tu — poza dodatkiem mieszkaniowym na ogrzewanie i świa­tło — również pomoc w utrzymaniu porządku, korzy­stanie ze wspólnego telewizora, radia, biblioteki, ła-ziemki, pralki, a także ewentualnie posiłków w restau­racji należącej do ogniska. Trzeba jednak" stwierdzić, że są to raczej dopiero projekty, które tu i ówdzie zaczyna ją-przybierać realne kształty.

Formą zbliżoną do ogniska są tzw. rezydencje, które również mają na celu utrzymać niezależność jednostki, Buduje się je na ogół poza miastem, dążąc do zapew­nienia ciszy i spokoju. Rezydencje są też pewnym kom­promisem miedzy tradycyjnym domem rencistów a mieszkaniem indywidualnym. Małe pawilony umie­szcza się wokół budynku centralnego, dysponującego wszystkimi potrzebnymi usługami zbiorowymi. Rezy­dencje, podobnie jak wsie emerytów, obejmują miesz­kania indywidualne i, podobnie jak ognisko, włączają się w ogólne programy budowlane, by umknąć zjawi­ska segregacji międzypokoleniowej, choć w rzeczywi­stości nie udaje im się tego osiągnąć. Rezydencje do-stairczają też wszystkich usług zbiorowych w postaci stołówki, sali rozrywkowej, sprzątania pokoi, usług fryzjerskich, opieki lekarskiej i dentystycznej, masa­ży, rehabilitacji funkcjonalnej. Ze względu na cha­rakter terenu rozróżnia się 3 typy rezydencji: poziome parterowe lub najwyżej dwupiętrowe (np. Gradignan koło Bordeaux), pół pionowe do 4 pięter jak „La Be-ine" koło Reims, i wreszcie pionowe, jak „Les Fłora-

Mes" w Bagnolet pod Paryżem o 13 piętrach, gdzie znajduje się również Ośrodek Gerontologiczny.

Istnieje też forma umieszczenia ludzi starych przy rodzinie nie koniecznie własnej za pewną odpłatno­ścią, w której partycypuje opieka społeczna. Rezul­taty są tu raczej dość skromne, ponieważ trudno stwo­rzyć taką atmosferę, by człowiek stary czuł się miesz­kańcem, a nie gościem.

Wreszcie najpowszechniejszą formą są domy renci­stów organizowane według nowej koncepcji. Mają to być z reguły domy małe, przeznaczone najwyżej dla 80 osób, otrzymujących pokoje indywidualne. Za po­byt rencista płaci 90!0/o swoich dochodów.

W niektórych regionach Francji akcja na rzecz osób starych (rozwija się szczególnie bujnie. Należałoby pod tym względem wyróżnić dwa rejony: rejon południo-w,o-zachodni w okolicy Bordeaux i rejon Lyonu.

W Bordeaux tuż po zakończeniu drugiej wojny świa­towej zespolono wysiłki władz lokalnych z inicjatywą społeczną ludzi dobrej woli na rzecz zaawansowanych w wieku mieszkańców tego regionu. Miasto posiada Towarzystwo Gerontologiczne, jedno z dwóch istnie­jących we Francji. Główne wysiłki skoncentrowano na zapewnieniu ludziom starym w mieście i na wsi wa­runków mieszkaniowych, odpowiadających potrzebom współczesnego człowieka. Powstał tu więc wspaniały dom lekarzy-rencistów. W gminie Cauderan zrealizo­wano bardzo ciekawą inicjatywę, budując kompleks mieszkań, które spełniały podwójną- rolę. Przeniesieni do nich ludzie starzy otrzymali mieszkania mniejsze wiprawdzie od posiadanych przez nich dotychczas, ale za to o .wyższym standardzie wyposażenia. Równocze­śnie zwolniono ich własne mieszkania dla młodych ro-dziin. Około 45 km od miasta w Ares zbudowano też komfortowy dom dla 100 byłych nauczycieli.

Zagadnienie mieszkań wiąże się z kwestią-wysokości rent i emerytur. Przed 6 laty przeprowadzono bada­nie, stwierdzając, że w samym tylko mieście Bordeaux-ok. 3000 osób miało na swoje utrzymanie mniej niż 100 fr. miesięcznie, a na wsi sytuacja przedstawiała się jeszcze gorzej. Jest to suma mikroskopijna. Nale-


17*


260

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

5. MIESZKANIA DLA LUDZI STARYCH

261




.żało więc w pierwszej kolejności zabezpieczyć tym ludziom warunki egzystencji, otwierając tzw. ogniska „Grand Parć" i „Chateau Thierry". Dzienne utrzyma­nie po bardzo niskich cenach skalkulowano na 3,80 fr., z tym, że deficyt pokrywają władze lokalne 27.

Tuż za miastem w Gradignan otwarto w 1956 r. piękny dom rencisty pod nazwą „La Clairiere" — „Po­lanka". Pensjonariusze mogą tu zabrać ze sobą meble i przedmioty, z którymi są najbardziej związani, by mieli przed oczami chociaż fragment własnego domu. Cena dziennego utrzymania wynosi tu 10,30 fr. Ci jednak, którzy ,nie dysponują tym funduszem, mogą korzystać z pomocy społecznej. Ponadto podjęto je­szcze inną próbę przyjścia z .pomocą gorzej .sytuowa­nym, budując Blok Socjalny nad Sommą koło Leydet. Warunki są tu skromniejsze, ale koszty utrzymania bardzo niskie.

Ogółem w samym Bordeaux istnieje 9 domów ren­cisty, a na terenie regionu Akwitanii 36. Z punktu wi­dzenia administracyjnego rozróżniamy 3 kategorie tych domów, a więc prywatne prowadzone najczęściej przez stowarzyszenia religijne, departamentalne czyli pań­stwowe i branżowe, tzn. przeznaczone dla byłych pra­cowników danego resortu, np. nauczycieli, lekarzy, ko­lejarzy. Ogółem we wszystkich kategoriach domów na terenie Akwitanii przebywa obecnie 5916 osób. Je­dnym z najciekawszych domów branżowych nie tylko w skali rejonu, ale całego kraju jest zespół mieszka­niowy w Gradignan, .przeznaczony dla 113 byłych ro­botników budowlanych oraz wdów po pracownikach tej branży.

Zespół ten trudno nazwać domem rencisty. Słusz-niejsza jest tu rzeczywiście nazwa rezydencja. Gradig­nan znajduje się kilkanaście kilometrów za miastem na terenie zespołu leśnego, na przeciw wspomnianego już domu pod nazwą Polanka. Rezydencję oddano do użytku w końcu 1964 r. W niczym nie przypomina ona nie tylko tradycyjnych przytułków, ale nawet gi-

w H. De s trem: Les realisations de Bordeaux, „Eisprit" .maj 1963, s. 812.

gantycznych miast starców, jakie spotkać można iw kra­jach skandynawskich. Na skrzyżowaniu dróg wśród drzew znajduje się tablica z planem sytuacyjnym ca­łego ośrodka. Pod spodem wykaz nazwisk wszystkich mieszkańców rezydencji, a obok nazwisk guziczek. Od­wiedzający naciska guziczek umieszczony przy naz­wisku i na planie zapala się lampka wskazująca do-kłatłne położenie mieszkania. Rezydencja nie jest bo­wiem skupiona w jednym kilkupiętrowym bloku, ale rozciąga się na przestrzeni kilku hektarów. Trzeba tu właściwie wyróżnić dwie, a nawet trzy części: dom przeznaczony dla ludzi wymagających stałej opieki, klinika i zespół mieszkań indywidualnych. W dużym bloku jednopiętrowymi położonym tuż przy tablicy orientacyjnej znajdują się pokoje dla administracji. Cały personel administracyjny, lekarski, gospodarczy i ogrodniczy składa się z 30 osób. Obok pokoi dla ad­ministracji znajdują się w tym budynku również wszystkie pomieszczenia gospodarcze: kuchnia, pral­nia, dwie nowocześnie urządzane jadalnie, sala bilar­dowa, świetlica z telewizorem. W pobliżu, ale już na terenie kliniki, są wspaniale wyposażone gabinety le-kairsko-zabiegowe, a więc oprócz izby przyjęć jest rentgen, gabinet dentystyczny, sala kinoterapii, nawet basen przeznaczony dla kąpieli leczniczo-rehabilitacyj-nych. Przewidziano, że z urządzeń tych korzystać może i ludność mieszkająca w Gradignan poza rezydencją. Ma to miedzy innymi na celu przezwyciężanie izolacji pensjonariuszy panującej w tradycyjnych domach star­ców. Klinika posiada dwadzieścia łóżek. Mieszkańcy rezydencji nawet w razie przewlekłej choroby nie mu­szą przenosić się do szpitala, co powoduje w tym wieku czasem bardzo poważny szok psychiczny. Prze­wożeni są jedynie na operację. W momencie jednak gdy nadają się do opuszczenia szpitala, zabiera się ich z powrotem do domu. Nawet na okres wielomie­sięcznej przewlekłej choroby pensjonariusziom rezyden­cji nie odbiera się ich własnych łóżek w ich własnych mieszkaniach w Gradlgnen. Łóżka czekają na nich dotąd, dopóki nie wrócą z kliniki. W rezydencji mieszkają zarówno samotni jak i mał-


Ź62

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

5. MIESZKANIA DLA LUDZI STABYCH

263




żeństwa. Samotni mają pojedyncze, bardzo ładnie urzą­dzone pokoje, każdy inaczej, bez szablonu, z re­spektowaniem indywidualności. Małżeństwa korzystają z mieszkań dwupokojowych, czasem bardzo obszer­nych. Przeciętny wiek pensj:onariuiszy wynosi 80 lat.

W dużym budynku mieści się także nowo otwarta sala kinowa, z której kiorzystają również w określone dni mieszkańcy okolicy. Chodzi o ten sam.cel, co w od­niesieniu do udostępnienia urządzeń leczniczych — o przezwyciężenie izolacji. Sala kinowa ze sceną dla teatru amatorskiego ułatwia organizowanie rozrywek. Trzeba bowiem stwierdzić, że ze względu na dość niski poziom wykształcenia byłych robotników budowlanych ani biblioteka, ani klub telewizyjny nie cieszy się tu zbytnim uznaniem. Znacznie więlcsze powodzenie mają wszelkie zajęcia ręczne, .traktowane nie tylko jako rozrywka, ale jako prace użyteczne. Praca jest do­browolna, dostosowana do indywidualnej kondycji. Mężczyźni utrzymują samodzielnie cały ogród o po­wierzchni 3 ha. Poza częścią ogólną parku każdy z nich ma przed domem własny ogródek i rodziny prowadzą między sobą współzawodnictwo o jego wygląd. Męż­czyźni mają również .warsztat stolarski, w którym wy­konują przedmioty [potrzebne na użytek rezydencji. Warsztat mieści się na parterze w niedużej salce. Są tu skrzynki na kwiaty, kirzesła wymagające reperacji. Na tle innych przedmiotów odcinają się jednak krzy­że, wielkie drewniane krzyże .malowane na czarno, czekające zawsze w pogotowiu na towarzyszy. Prze­ciętnie w ciągu roku umiera tu ok. 8 osób, co ze względu na fakt, że wielu pensjonariuszy przekroczyło 90 lat, jest zjawiskiem normalnym, a jednak trudno oprzeć się przykremu wrażeniu, jakie sprawiają te czarne krzyże oparte o białą ścianę kącika zaintere­sowań.

Kobiety również w ramach dobrowolnych .prac„ zaj­mują się kuchnią i pralnią. W kuchni stanowią raczej pomoc przy bardziej pracochłonnych czynnościach. Kiedy np. trzeba przygotować .wymyślne ciasto czy ulubione małże w skorupie, tzw. mule, wiadomo, że kucharki nie mogą się tego podjąć. Wtedy zgłaszają

się ochotnkzki. „Niech pan będzie spokojny, panie dyrektorze, my to zrobimy". Domeną kobiecą jest też oczywiście pralnia. Każdy z mieszkańców ma swoją półkę w dużej szafie. Szafę zrobili także pensjonariu­sze. Raz w tygodniu kładzie się na półce węzełek brudnej bielizny, a odbiera porcję czystej, uprasowa­nej.

Podstawową częścią rezydencji są pawilony rozsiane po całym parku. Pawilon parterowy obejmuje zwykle 2 lub 3 samodzielne mieszkania zbudowane w ten spo­sób, że w każdej chjwiłi można je zaadaptować do no­wych potrzeb i przerobić mieszkanie dwuosobowe na jednoosobowe lub odwrotnie. Nie ma dwóch -identycz­nych pawilonów. Każdy z nich różni się zewnętrzną architekturą oraz wnętrzem urządzonym już według własnego gustu i własnymi meblami. Obecnie mieszka w rezydencji 21 małżeństw i -71 osób samotnych.

Rezydencja urzeczywistnia koncepcję-przeciwdziała­nia izolacji poprzez pracę i poprzez utrzymyjwanie >wię-zi z otoczeniem. Raz w tygodniu zapewnia się wszyst­kim bezpłatny środek lokomocji do Bordeaux, gdzie można zrobić zakupy, spotkać się z przyjaciółmi. W ra­mach zajęć kulturalnych cieszą się powodzeniem od­czyty, ilustrowane przezroczami, zwykle na tematy życia łudzi w innych krajach. Jeśli natomiast chodzi

0 ułatwienia wizyt rodzinnych, przewidziano w tym
celu kilka pokoi gościnnych. Mieszkańcy Gradignan
czują się właścicielami i gospodarzami swojej rezy­
dencji. To.jest podstawowy walor tej zasady zabezpie­
czenia starości.

W rejonie Bordeaux najnowocześniejsze rezydencje

1 domy rencistów nie są jednak w zasadzie przezna­
czone dla rolników, ponieważ buduje się tu domy bran­
żowe, a rolnicy nie posiadają dotychczas takich do­
mów. W skrajnych przypadkach (wymagających inter­
wencji umieszcza się ich zwykle w szpitalach lub
schroniskach, dość jeszcze tradycyjnych fw formie. Po­
nieważ zasadą jest umieszczenie chorego starca możli­
wie najbliżej miejsca zamieszkania, problemem pierw­
szorzędnej wagi jest tworzenie urządzeń sanitarnych
przeznaczonych do tego celu możliwie w każdym ośrod-


264

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

5. MIESZKANIA DLA LUDZI STARYCH

265




ku rolniczym. Okazuje się, że w bieżącym etapie jest to -jeszcze żądanie nierealne.

W tej sytuacji na uwagę zasługują wszystkie inicja­tywy zmierzające do poprawy warunków mieszkanio­wych .starych ludzi na wsi. Między innymi w wyniku takich inicjatyw powstał prywatny dom starców w miejscowości Sens de Bretagne na północno-zacho-dzie kraju.

W Bretanii, podobnie jak w całej Francji, istnieje na wsi dużo budynków przeznaczonych dla ludzi, któ­rzy wkroczyli w wiek emerytalny. Są więc stare przy­tułki, zakładane kiedyś na .wzór szpitali z dużymi sy­pialniami i wielką jadalnią o długich stołach. Istnieją schroniska prowadzone przez zakonnice. Powstaje co­raz więcej peństwowych dompw rencisty, których mieszkańcy [wpłacają na utrzymanie emeryturę, otrzy­mując 10'°/o do własnej dyspozycji na pokrycie dro­bnych kosztów.

W Sens natomiast wszystko jest inaczej. Dom nie został zbudowany przez władze państwowe w ramach realizacji programu świadczeń socjalnych. Nie zało­żono go też w oparciu o klasztor z przeznaczeniem dla biedoty bez środków do życia. Dom powstał z ini­cjatywy prywatnej ludzi dobrej woli, którzy zapra­gnęli zrobić coś pożytecznego dla innych ludzi.

W 1967 r. wśród stałych mieszkańców osady liczą­cej ok. 1700 osób zrodziła się myśl budowy domu star­ców. Powstał dziesięcioosobowy komitet, w skład któ­rego wszedł między innymi miejscowy lekarz, nota­riusz, właściciel fermy, aptekarz. Każdy z nich miał trochę własnych funduszy, które postanowili przezna­czyć na ,ten cel. Ponadto zaczęli organizować impre­zy dochodowe: loterie fantowe, zbiórki uliczne, bale, uroczystości z bufetem i orkiestrą, składki po domach. Pomysł narodził się z troski o ludzi potrzebujących nie tyle pomocy materialnej, co atmosfery ciepła i ser­deczności. Wyznając zasadę nie wyrywania człowieka starego z własnego środowiska, członkowie komitetu postanowili urządzić taki wspólny dom dla mieszkań­ców gminy Sens de Bretagne, by nie musieli porzucać oni ziemi, do której przywykli od dzieciństwa, a je-

dnooześnie, by mogli znaleźć opiekę i życzliwość. Taka była idea.

Przedstawiciele komitetu weszli w porozumienie z przedsiębiorstwem budowlanym. W marcu 1969 r. dom został oddany do użytku. Komitet wpłacił od razu wymaganą sumę pieniędzy, korzystając również z sub­wencji władz departamentalnych, a następnie podpi--sano umowę na płacenie czynszu za wynajęcie bu­dynku. Koszty owego czynszu .mieli pokrywać pen­sjonariusze. Dom bowiem nie powstał na zasadzie przytułku dla ubogich i schroniska dla bezdomnych, ale na zasadzie bloku lokatorskiego, w którym każdy czuje się mieszkańcem, a nie jałmużnikiem na łasce litościwego społeczeństwa.

Ustalono wiec miesięcznie komorne w wysokości 170 franków za pokój jednoosobowy i 190 franków za pokój dwuosobowy dla par 'małżeńskich. Ponadto usta­lono dzienną stawkę wyżywieniową ma 10,50 franków za pełne utrzymanie, wraz ze sprzątaniem po­koju, praniem, światłem i innymi świadczeniami. Dom nie ma na celu przysparzanie dochodu. Ma być tylko samowystarczalny. Świadczenia lokatorskie mu­szą pokryć czynsz wpłacany przedsiębiorstwu budowla­nemu, koszty remontu i obsługi, w tym utrzymanie dziesięcioosobowego personelu.

Długi, czyściutki korytarz na parterze i pierwszym piętrze. Szereg białych drzwi do pięćdziesięciu jedna­kowych pokoi wyposażonych w łazienkę, przedpokój, szafę ścienną i drzwi na taras. Meble są własne. Każdy przywozi je ze sobą, zachowując część swojego domu. Mieszka tu obecnie 58 osób różnych zawodów. Są i rol­nicy.

„Miałam 3 ha ziemi i 3 krowy, 8 km stąd. Większość życia prowadziłam tę gospodarkę samodzielnie, bo pierwszą wojnę światową mąż spędził ,na froncie i w obozie jeńców, a w czasie drugiej zaraz na początku w czterdziestym pierwszym zmarł. Niektórzy radzili mi wtedy, żeby się tego wyrzec i iść do miasta, ale nie chciałam, bo lubię swoją ziemię. Syn miał wtedy 13 lat. Jeszcze był za mały, by gospodarować. A po­tem jak podrósł, to poszedł do miasta, bo za mało mieliśmy ziemi, żeby na niej dobrze żyć. A ja wolałam żyć .na swoich trzech hektarach, u siebie. A ' kiedy tu przyszłam, krowy


266

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

5. MIESZKANIA DLA LUDZI STARYCH

26?




tylko .sprzedałam, bo mi niepotrzebne. Ale ziemia została, moja ziemia. Wydzierżawiłam ją sąsiadowi. Ale to nie star­cza na opłatę, nawet razem z rentą".

W stosunku do rolników uznanych za ekonomicznie słabych dodatkowe koszty ponosi opieka społeczna. Ale staruszka nie ma prawa korzystać z opieki społecznej, ponieważ jest prawną właścicielką ziemi. Nie chce zresztą korzystać z opieki. Uradzili z synem, że on będzie płacić tę resztę, niebagatelną sumę 200 fr. mię-, sięcznie, byle nie tracić prawa do ziemi.

„Domu też nie sprzedałam, ani nie wynajęłam, by nie wipuścić. obcego. Stoi zamknięty na klucz. Bo jak dom jest m&j, to i ziemia moja. A może syn iż niej kiedyś skorzysta, gdy przejdzie na rentę. Witedy poprawi dom. A jak nie syn, to wnuczek kiedyś przyjdzie i wybuduje całkiem nowy dom. Ziemia będzie jego. To uradziliśmy z isynem, żeby płacić mie­sięcznie te 24 tyś. fr.28 On przyjeżdża do mnie co 3 tygodnie i listy pisze dość często. Ale ja mówię mu, żeby nie pisać tak często, jeśli wszystko- idzie dobrze, bo szkoda pieniędzy na znaczek. I ja też nie piszę. Bo pieniądze mogą być potrzebne. W zeszłym roku syn nawet nie brał specjalnie urlopu, żeby zapłacić za to moje mieszkanie".

Chociaż reforma pieniężna dokonała się we Francji blisko 10 lat temu, staruszka podobnie jak większość ludzi w tym rejonie operuje ciągle pojęciem starych franków, licząc na tysiące. W nowych frankach poda­je się ceny artykułów codziennych, ale gdy chodzi o rzeczy ważne, o to, co przedstawia prawdziwą war­tość, zawsze wymienia się sumę starych franków. Po­jęcie ceny pola 15 000 fr. nic właściwie nie znaczy. A dopiero jak się powie, że to jest iwarte półtora mi­liona, wtedy już wiadomo, o jaką Wartość chodzi.

Mieszkańcy domu w Sens de Bretągne mają prze­ciętnie ok. 80 lat. Najstarsza liczy sobie 90. Raz w ty­godniu przyjeżdża tu lekarz. W jadalni stoi telewizor. W wielu pokojach są też telewizory. Wszędzie bardzo czysto.

Wśród personelu zatrudnionego w domu rencisty je­den tylko człowiek nie pochodzi z Sens de Bretągne — •dyrektor.

28 Mowa o starych frankach.

„Urodziłem się na wisi w departamencie Marne. Wiele lat spędziłem z dala od rodzinnych stron, tak się składało. Bar­dzo jednak pragnąłem wrócić na wieś, jaką pamiętam z lat dziecinnych. W moich stronach ogromnie się zmieniło, tak dalece, że wole. tam nie jeździć, by zachować we wispomnle-niach obraz, jaki mi utkwił w pamięci. W tym krajobrazie łatwiej mi właśnie zachować ten obraz. Wspomnienie mojego dzieciństwa — to właśnie,Sens de Bretągne".

W niedalekiej stąd gminie Montfort dom starców prowadzą zakonnice w białych habitach. Panuje atmo­sfera klasztorno^szpitalną.. Jest kilka pokoi jednooso­bowych, ale większość to zbiorowe sale po 6, po 8. Wszędzie jednakowe meble: brązowe łóżka, wąskie brą­zowe stoły i krzesła, na ścianach wielkie krzyże. Po­siłki jada się w sypialniach. Opłata dzienna wynosi 9 frankófw. Nie brak kandydatów. Wiele starych osób szuka tu ucieczki nie tyle przed rodzinnymi konflikta­mi, co przed samotnością w rodzinie i poczuciem swo­jej zależności. Wiele wraca po prostu w rodzinne strony.

„Przez 50 lat pracowałam daleko w mieście i przez te wszystkie lata marzyłam o tym, by wrócić do .tego miejsca, gdzie na cmentarzu spoczywają zwłoki moich przodków od 300 lat. I wróciłam do tej ziemi, gdzie jestem u siebie".

Chociaż buduje się we Francji coraz więcej nowo­czesnych domów rencisty, oignisk i rezydencji, to je­dnak niewiele miejsc w nich zajmują rolnicy.

6. BADANIA WARUNKÓW BYTOWYCH LUDZI STARYCH WE FRANCJI

Wychodząc z założenia, że podstawowym zadaniem opteki społecznej jest nie tylko poznanie potrzeb, ale również ich przyczyn, instytucja Wzajemnej Pomocy Rolniczej w Rennes wyszła z inicjatywą przeprowa­dzenia badań ankietowych na temat sytuacji starych ludzi na wsi. Przy udziale pracowników naukowych Wyższej Szkoły Agronomicznej opracowano w 1969 r. olbrzymi kwestionariusz obejmujący 23 strony. ppo-blem rolników w wieku podeszłym jest w tym rejonie szczególnie trudny ze względu na strukturę wieku lud­ności, wykazującą systematyczny wzrost roczników


208

•VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

6. WARUNKI BYTOWE WE FRANCJI

269




starszych oraz ze względu na sytuację rolnictwa, W związku ze starzeniem się ludności wsi rosną obcią­żenia przypadające na ludność w wieku produkcyj­nym. Na ogólną liczbę 40 000 .gospodarstw w tym re­jonie przypada 36000 rencistów, wśród których pra­wie 30 000 to dawni właściciele i dzierżawcy.

Badaniami objęto wszystkich rencistów rolników w wybranych gminach, powierzając tę pracę opieku-norn społecznym. Przy redagowaniu kwestionariusza oparto się na wzorach stosowanych przez Narodowy Instytut Studiów Demograficznych .oraz Narodowy Instytut Statystyki i Badań Medycznych. Kwestiona­riusz składa się z 11 części, dotyczących ogólnych da­nych o respondencie i jego rodzinie, źródeł utrzyma­nia, okoliczności uzyskania renty, warunków mieszka­niowych, kontaktów zewnętrznych, więzi rodzinnej, współżycia sąsiedzkiego, rozrywek i zajęć, stanu zdro­wia, motywów pomocy oraz wniosków i obserwacji ankietera. Do badań .wybrano te gminy, gdzie istnieją już pewne ośrodki pracy społecznej i gdzie Wzajem­na Pomoc Rolnicza ma pewne doświadczenia, kierując się jednak zasadą doboru rejonów różnych ,pod wzglę­dem ekonomicznym. Ogółem objęto badaniami 737 osób (w tym 206 małżeństw). Największa ich część przy­padła na dwie gminy, tj. La Guerche (164 osoby) i La Grand Fougeray (155 osób). Wśród badanych więk­szość stanowią ludzie powyżej 70 lat, w tym aż 61 przekroczyło 80 lat, a pięcioro przekroczyło 90 lat.

Podstawowym źródłem utrzymania tej grupy jest rolnicza renta starcza, z której korzysta 91,7'% ogółu. Nie oznacza to jednak, że renta stanowi jedyne i wy­starczające źródło egzystencji. Duża cześć .osób korzy­sta z różnych funduszy uzupełniających, jak renty wo-enne, inwalidzkie, korporacyjne, czynsz dzierżawczy, t nawet kontynuacja aktywności zawodowej w gospo-łarstwie. Dziwi nieco fakt, że stosunkowo mało osób 18,8'% w grupie źródeł dodatkowych) korzysta z renty lożywotniej,

Sytuacja ekonomiczna dawnych rolników pozosta­nia jeszcze wiele do życzenia, skoro zaledwie 53 spo­śród nich, tj. 8,8% ogółu (nie licząc tych, którzy nie

nadesłali odpowiedzi) oceniło swoje .dochody jako wy­starczające. Na j poważni e jis za pozycję /w budżecie sta­nowią koszty mieszkaniowe, co sprawia, że jak po­dają respondenci „nie można kupić sobie mięsa każde­go dnia", „nie można sobie sprawić okularów, bo są za drogie".

Większość osób mieszka w malutkich przysiółkach lub w zupełnej izolacji ze względu na fakt rozprosze­nia gospodarstw w tym rejonie. W niektórych gmi­nach odsetek starych ludzi mieszkających w odosob­nieniu jest szczególnie wysoki, a ,więc np. w gminie Lieuron 88,6% oisób mieszka w przysiółku, 9,6% w zu­pełnej izolacji, a tylko 2,8% w małej osadzie gmin­nej. To rozproszenie utrudnia organizację zbiorowej pomocy i opieki.

Chociaż badanie prowadzono w środowisku wiej­skim, gdzie — wydawać by się mogło — większość byłych rolników posiada własny dom, to jednak oka­zało się, że w domu własnym mieszka mniej niż po­łowa respondentów. W domu rencisty przebywa bar­dzo znikoma ich liczba, a podstawowa grupa wynaj­muje mieszkania, oo stanowi poważne obciążenie bud­żetu. W domu .rencisty znajduje się zaledwie 2,2% badanej zbiorowości. Wbrew przypuszczeniom niewiel­ki jest też odsetek osób przebywających u dzieci, bo tylko 22,8%. U dzieci mieszkają na ogól najmniej za­możni i z tego powodu ich mieszkania, a raczej po­jedyncze pokoje dzielone wspólnie z rodziną znajdu­ją się w nienajlepszym stanie. Oto przykład krańcowo drastyczny: w jednej izbie bez podłogi na ubitej zie­mi żyje małżeństwo z dwojgiem dzieci w wieku lat 7 i 10 razem z matką męża konającą na gangrenę na­rządów wewnętrznych 29.

Domy, w których przebywają ludzie starzy, bądź to samodzielnie, bądź u rodziny, mają średnio 150 lat. Prawie połowa osób (dokładnie 44,4%) mieszka w do­mach, które liczą sobie więcej niż 150 lat, a ponad 10% stanowią domy mające ponad 300 lat. Nie trud-

28 Rapport d'enquete sur les personnes dgees. Caisse cTe Mutualite Sociale Agricole d'IIle-et-Vilakie, 1969 s. 16.


270

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

6. WARUNKI BYTOWE WE FRANCJI

271




no sobie wyobrazić, jaki jest stan ich .wyposażenia technicznego i jakiej wymagają naprawy. Oto przy­kład żyjącej samotnie staruszki, która nie może w ogó­le otwierać okna, bo mur grozi zawaleniem się 30. Aż 16% pomieszczeń ma zamiast podłogi ubitą ziemię, a 26,6% — cement. Jeśli chodzi o ogrzewanie, to za­ledwie P/o osób korzysta z prądu elektrycznego a 4,2% z centralnego ogrzewania (włączając w to naturalnie i mieszkańców domów rencisty), podczas gdy co trze­cia osoba ogrzewa swe mieszkanie wyłącznie przy po­mocy kominka. Na ogół jednak respondenci nie zgła­szają zastrzeżeń odnośnie do wygody i komfortu. Oto charakterystyczne odpowiedzi na pytanie, co najbar­dziej chcieliby uzyskać dla wyposażenia swego miesz­kania: „Nic, nie chcę nikogo o nic prosić", „Zawsze żyliśmy tak jak teraz". Okazuje się jednak, że po­trzeby w tym zakresie są poważne.

Nie mniej jest do zrobienia w dziedzinie komuni­kacji. Wprawdzie 10% respondentów posiada własny środek lokomocji, ale większość z nich nie może z nie­go korzystać ze względu na zły stan zdrowia. Dziwi fakt, że zalediwie 15'% osób korzysta z publicznych środków lokomocji. Jest to spowodowane dwiema przy­czynami: wysokimi cenami biletów i odległością od miejsca postoju.

Więzi rodzinne kształtują się na średnim poziomie. Ogromna większość osób (69,1'%) żyje w kompletnej samotności, a część z nich nie widuje się w ogóle z ro­dziną, nawet nie uczestniczy w spotkaniach rodzin­nych (15,9°/o).

Jedną z rozwijających się fonm opieki nad ludźmi starymi we Francji jest funkcja pomocy domowej. Jak jednak wykazuje ankieta, w badanym rejonie 62,3% osób nie korzysta z żadnych form tej pomocy. A równocześnie co czwarty zgłasza na nią zapotrzebo­wanie. Rozwiązałoby to w znacznym stopniu kłopoty z miejscami w domach rencisty, na które s^tarzy roL-nicy nie wyrażają chęci. „Nie pójdziemy do tych do­mów", „Chcę umrzeć u siebie".

» Op. cit., s. 18.

W badaniach przeprowadzonych wśród osóib star­szych przez Ośrodek Gerontologiczny w Bordeaux w latach 1966—1968 na pytanie, czy chcieliby oni za­mieszkać w domu rencisty, aż 58% respondentów od­powiedziało „nie", 35% — odpowiedziało „być może", a tylko 7% odpowiedziało „tak". Przy tym w mo­mencie podejmowania ostatecznej decyzji zaledwie 2,8% wyraziło zgodę na przejście do domu rencistów.

Rolnicza Wzajemna Pomoc Socjalna w departa­mencie Loary przeprowadziła ,też w 129 gminach an­kietę na ten temat. Wśród ankietowanych tylko 1100 starców mieszkało w zakładach i domach rencisty. z czego ok. 13'% zdecydowałoby się pozostać w do­mach własnych, gdyby miało zapewnioną pomoc do­mową. Ogromna większość, tj. 15 248 osób mieszkało u siebie, z czego mniej niż połowa wspólnie z członka­mi rodziny; wśród pozostałych 7537 osób — to albo stare małżeństwa bezdzietne, albo w ogóle osoby sar motne. Dla większości z nich dwugodzinna pomoc do­mowa każdego dnia umożliwiałaby egzystencję bez przemieszczania się do zakładu opiekuńczego. Przynio­słoby _to nie tylko oszczędności resortowi opieki, ale również byłoby rozwiązaniem bardziej humanitarnym, opartym o zasadę, że normalne miejsce osób starszych jest w ich własnej rodzinie.

Wobec takich postaw podejmuje się inne próby roz­wiązań sytuacji mieszkaniowej i warunków życia sta­rych ludzi na wsi.

7. POMOC DOMOWA W ŚRODOWISKU

Organizowanie wspomnianej pomocy domowej dla ludzi starych stanowi jedną z form popieranych obec­nie i finansowanych przez czynniki urzędowe. Władze centralne i lokalne korzystają przy tym ze współdzia­łania czynnika społecznego, które przejawia się w orga­nizowaniu zbiórek pieniężnyich na starców w ostatnią niedzielę października lub dobrowolnego udziału lud­ności w różnych zajęciach i piracach konkretnych dla starców. Oprócz pomocy stałej wchodzą tu w grę róż-


272

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

STt



ne czynności wynikające z aktualnej, przejściowej po­trzeby.

Państwo przewiduje wypłacanie z Krajowego. Fun­duszu Solidarności dodatku mieszkaniowego, sięgają­cego nawet do 75fl/o czynszu, a przyznawanego tym osobom, których dochody nie przekraczają określonej sumy 31.

Akcją socjalną objęte są takie prace, jak prowadze­nie przydziałów artykułów żywnościowych, odzieżo­wych, opału, bonów na posiłki. W dzielnicach miast i .siedzibach urziędów gminnych na wsi organizuje się punkty stałych dyżurów, gdzie można otrzymać infor­macje w podstawowych sprawach życiowych, jak usłu­gi, mieszkanie, pomoc lekarska.

Szeroko zakrojona akcja socjalna zmierza do tego, by nie tylko odciążyć starego człowieka od nadmiaru obowiązków, ale by również nie pozbawiać go możli­wości wykonywania tych obowiązków, jeśli tylko czu­je się on na .siłach. Aktywność bowiem potrzebna jest człowiekowi do życia. Jednostka powinna sama ucze­stniczyć w poprawie swej egzystencji, w czynieniu jej możliwie najciekawszą i najpełniejszą. Chodzi o to, by takie przekonanie, a tym samym psychiczne przy­gotowanie do zajęć w okrelsie emerytalnym razpocząć jeszcze ,w latach aktywności zawodowej. Jednym więc z zadań akcji socjalnej na rzecz starców jest działal­ność wśród osób młodszych, zmierzająca do rozbudze­nia w nich różnych zainteresowań pozazawodowych, do wyrobienia nawyków uczestniczenia w pracach spo­łecznych na rzecz środowiska, korzystania ze zdobyczy kultury, uprawiania własnych hobby. Te bowiem na­wyki przeniesione w lata późniejsze mogą stać się częścią .składową życia i uchronić przed poczuciem pustki i osamotnienia.

Główny jednak kierunek działania — to pomoc do­mowa. &więci ona pełny triumf również w rejonie Bor­deaux, gdzie zrodziła się w 1955 r. z inicjatywy ów­czesnego dyrektora Kasy Dodatków Starczych rejonu

ai Petit-Lievois: Aide et action sociale. „Esprit", 1&63, s. 798.

. W 1Q0Q r. 4y»^onowano tu przessikolonyefl pomocnic domowych, ktpre sprzątają mieszkacie, (przynoszą prowiant, (w miarę potrzeby s.zyr feują posiłki oraz spełniają pewne posługi sanitarne nie wymagające fachowej opieki pielęgniarskiej. Wyli­czono, że we wspomnianym rofcu przepracowały pną łączni^ 178180 godzin, obsługując 1070 gospodarstw domowych. Ponadto rozdano 1000 paczek urodzino­wych. Fundusze na te cele pochodzą od Stowarzyszenia Pomocy poanoWej Starcom utworzonej w 1953 r„ Rady Administracyjną) Bordeaux, Kasy Regionalnej Pomo­cy Społecznej Akwitanii, Kasy Handlowej, Dyrekcji Kolejowej, Kasy Narodowej Robotników Jłudowlanych oraz z dajrów i subwencji.

Pomoc domowa w Bordeaux zasługuje na szczegó-Jowsze omówienie. W 1955 r. powstała tu pierwsza ina terenie Francji Komisja ?omocy Domowej Star­com. W przeciwieństwie do innych ośrodków krajo­wych, gdzie pomoc domowa ogranicza się głównie do starców chorych, wymagających raczej opieki pielę­gniarskiej, w rejonie Bordeaux .afccja ta ma znacznie $zerszy zakres.

Polityka zabezpieczenia zmierzająca dio zapewnienia osobom starym pomocy bez wyrywania ich z własnego środowiska datuje się we Francja od 1&54 r. Zgodnie jednak z artykułem 10 dekretu z 2iX 1954 r., stano­wiącego zastosowanie paragrafu III i IV Kodeksu Ro-clzinnego i Pomocy Społecznej, upowszechnienie usług domowych odnosiło się' do osób .chorych i miało na celu uniknięcie umieszczania ich w szpitaluM. De­kretem z 711959 r. określono charakter usług domo­wych |>rzy chorym. Dopiero dekret z 14IV1962 r. rozszerza zakres usług poza osoby wyłącznie obłożnie chore i dopuszcza pomoc bądź to w formie domowych usług gospodarczych, bądź świadczeń w postaci do­datków pieniężnych na te usługi. W ten sposób poli­tyka zabezpieczenia wykracza poza opiekę lekarsko*

»J. F. RollAnd: Politiąue d' Aide et d' Action Sociale en faveur des personnes agees. „Revue Fran$aise de logie" 19|69 nr 2.


18 — Problemy ludzi starych


974

vr, i-obmy óphbkj

7. POMOC DOMOWA W ŚRODOWISKU

275




-pielęgniarską. Każda więc osoba powyżej lat' 65, nie-, zależnie od stanu zdrowia, ma pirawo do usług dó-mowyich, fctóre stanowią pewnego rodzaju aikcję prewencyjną, pozwalającą uniknąć lub opóźnić konie­czność umieszczenia w domu rencistów. W wypadku uznania niezdolności do pracy granicę wieku podobnie, jak w odniesieniu do renty przesuwa się na 60 lat. Pomoc W domu dla .osób samotnych w ramach świad­czeń socjalnych przewidziana jest na 30 godzin mie­sięcznie, a dla małżeństwa -^ 45 godzin.

Z usług tych korzystać mogą ludzie, których do­chody miesięczne nie przekraczają wyznaczonego pu­łapu, fej, 4400 fr. rocznie dla osoby samotnej i 6600 fir. rocznie dla małżeństwa. Podanie w tej sprawie składa sam zainteresowany, bądź1 osoba trzecia jak krewny, sąsiad, opiekun społeczny. Tenże opiekun społeczny przeprowadza następnie wywiad w domu, by uzasa­dnić potrzebę stałej pomocy. Wywiad może być prze­prowadzony na szczeblu gminy, miasteczka, powiatu lub dzielnicy miasta. W przypadku gdy zainteresowany woli dodatek finansowy na pomoc domową, może go otrzymać po dopełnieniu analogicznych formalności z tym jednak zastrzeżeniem, by dodatek ten nie prze­kraczał 60°/o kosztów usług domowych.

Zadaniem pomocy domowej jest nie tylko zatrzy­manie starca możliwie najdłużej w jego własnym, do­tychczasowym środowisku, ale równocześnie kładzie się akcent na -potrzebę integracji osób starszych w tym środowisku, na ich włączanie w normalny nurt ży­cia. W praktyce cel ten nie zostaje w pełni osiągnięty z tej prostej przyczyny, że liczba pomocy domowych jest niefwyistarczająca. Przewidziany limit 30 godzin, spełniający swe .zadanie w początkowym stadium, zu­pełnie nie rozwiązuje problemu iw miarę postępu wie­ku petenta. Tenże sam cytowany raport J. F. Rollan-da przynosi stwierdzenie, że nie .może być mowy o ścisłej reglamentacji rozmiarów pomocy w momen­cie przejścia na rentę, ponieważ każdy przypadek jest przypadkiem szczególnym i powinien być rozwiązany w sposób szczególny.

By osiągnąć tafcie podejście do sprawy, trzeba zdo-

być odpowiednie fundusze. W tym zakresie począwszy
od 1959 r. włączyły się do akcji Kasy Ubezpieczenia
Społecznego, które od . 1964 r. przeznaczają 0,10°/o
składjek ma akcję socjalną na rzecz osób starych. I tu
znów należy zatrzymać się na specyfice rejonu Bor­
deaux. ,

Z inicjatywy Kasy Starości powstało tu już w 1955 r'.
Stowarzyszenie Pomocy Domowej Starcom. Do organi­
zacji tej zgłaszały kolejno swój akces instytucje, mo­
gące służyć materialnym wsparciem, a więc Kasa Za­
bezpieczenia Stafbści Handlu i Przemysłu, Biuro Po­
mocy Społecznej Bordeaux, Kasa Rzemieślnicza,
Przedsiębiorstwo Kolei Państwowej. Dotacje płynące
z tyich instytucji pozwoliły znacznie rozszerzyć zakres
godzin pomocy domowej, która iw przypadku miasta
Bordeaux wynosi średnio 192 godziny miesięcznie,
a w Lesparre aż 266 godzin, czyli pełne dni robocze.
Pomocą itą objęto łącznie w tym rejonie ok. 1600 osób
nie?, posiadających dzieci ani innych krewnych mogą­
cych się nimi opiekować. -

Na terenie rejonu Bordeaux pracuje obecnie 230 po­mocnic domowych dla starców. Jedna pomoc przypa­da na 7 starców, podczas gdy w tak rozwiniętym pod względem zabezpieczenia społecznego kraju jak Szwe­cja jędrna pomoc przypada na 40 starców. Przy okazji warta zwrócić uwagę na jeszcze jedną różnicę w po­dejściu do tych zagadnień w obu wymienionych kra­jach. Otóż Szwecja reprezentuje w tym wypadku za­sadę socjalistyczną, gwarantując pomoc bez wyjątku wszystkim, tymczasem we Francji istnieją bariery fi­nansowe, zapewnia się tu pomoc tylko tym, którzy nie przekroczyli pewnego pułapu dochodów.

Członkowie Stowarzyszenia Pomocy Domowej Star­com to ludzie różnych, zawodów, w tym też i sami ren­ciści, których łączy wspólne przekonanie, że człowiek stary dopóki jest zdrów, powinien zostać w swoim środowisku. Przeciwstawiają się więą oni wywieraniu presji i wpływaniu ria starców, by szli do domów ren­cisty. Jedna z członkiń komisji tej organizacji, zbiera­jącej się co dwa tygodnie w staroświeckim budynku przerobionym po teatrze, Beatrice GuilgauŁfe, również


7. pomoc domowa w środowisku

277




przeciwniczka domów rencisty, uważa, że podstawo­wym zadaniein jest chronienie człowieka przed sa­motnością.

„Starzy ludzie cierpią bardziej z braku uczucia i przyjaźni niż z braku chleba. Doin rencistów nie może im zastąpić ciepła iiodzinnego i domowego, ani zabezpieczyć poczucia, własnej wartości. Problem nie sprowadza isie. tylko do wygodnego łóż­ka i pełnego stoiu. Niewiele jest takich domów rencisty, któ­re .potrafią stworzyć atmosferę pełni życia przez pracę i roz­wój -własnych zainteresowań. A przecież trzebp zapewnić- każ­demu człowiekowi sens istnienia. Człowiek stary jest w na­szym społeczeństwie w najlepszym -razie przedmiotem współ-czucia i opieki, a powinien być przedmiotem naszych

Włączenie w nurt życia odbywa się w Bordeaux przez różnorodne zajęcia, kluby i rozrywki. Nawet w domach rencistów tego rejonu coraz częściej wpro­wadza się funkcję tzw. animatora, który ma być tym dobrym duchem i inicjatorem różnorodnych przedsie-' wzięć. Najczęściej rolę ,tę spełnia sam dyrektor za­kładu.

Zakład, niezależnie od tego, czy ma on charakter szpitala, pensjonatu, rezydencji, uważa się tu jednak za zło konieczne. W 1960 r. przeprowadzono badania na temat śmiertelności osób przebywających iw domach rencisty. Okazało się, że 58°/o osób umieszczonych w takim domu umiera w ciągu sześciu pierwszych miesięcy, tak silny wpływ wywiera w tym wieku proces zerwania z dawnym środowiskiem i adaptacji w nowym. Wszystkie więc wysiłki koncentruje się w Bordeaux na zapewnieniu, pomocy domowej ' i do­starczeniu różnorodnych atrakcji. Pomoc domowa bez­płatna obejmuje zarówno sprzątanie, jak przynosze­nie posiłków, robienie zakupów, pranie, prasowanie, reperacje odzieży naprawę sprzętu, zaopatrywanie w węgiel i drzewo (łącznie z codziennym wnoszeniem na piętro), konserwację instalacji gazowych i elektry­cznych, odnawianie mieszkań, wprawianie szyb, a tak­że rozmaite zabiegi sanitarne, jak podcinaoiie włosów czy paznpfcci, pomoc przy kąpieli Ltd.

Oprócz $iqmQcy domowej Stowarzysz ehie organizu­je dlia swoich podopiecznych (w każdym roku 15-^dnio-we wakacje w ł^sie; z których korzysta 200. osób, ha

4 kolejnych turnusach w czerwcu i lipcu. Poza tym w każdy czwartek przez .cały czerwiec zabiera się 'wszystkich chętnych mieszkających w Bordeaux au-• tokarem nad morze do pięknej wypoczynkowej miej­scowości Arcachon. Otrzymują oni gorący posiłek w restauracji, i są gośćmi młodzieży z prewentorium, która przygotowuje dla nich zawsze program rozryw­kowy. '

.Władze municypalne miasta l rejonu Bordeaux za­troszczyły się też o wyżywienie swoich podopiecznych. Zorganizowano tu sieć stołówek położonych w każdej dzielnicy. Koszty posiłków zostały skalkulowane w za­leżności od dochodów indywidualnych1 i kształtują się w granicach od 55 do 230 fr. miesięcznie. Każda ze stołówek przyjmuje od 40 do 90 osób przy imałych czte-roosoboiwych stolikach. Prowadzi się również wyda­wanie potraw na wynos. Łącznie stołówki wydają dziennie 1500 posiłków składających się z przystawki, dania mięsnego z jarzyną, dese.ru, chleba i 15 g wina. W sobotę stołownicy mogą otrzymać dodatkowy zimny posiłek, ponieważ w niedzielę personel kuchni nie pracuje. W przerwach między posiłkami jadalni^ za­mienia się na świetlicę, gdzie starzy ludzie mogą ko­rzystać z pewnyich wspólnych rozrywek.

' 8. SPECYFIKA POMOCY ŚRODOWISKOWEJ NA WSI

Wśród francuskich badaczy zagadnień starości uja­wniają się poglądy, że życie w środowisku wiejiskim może .być z punktu widzenia większości starców o wie­le bardziej pożądane. Kontakty są tu bowiem łatwiej­sze i bardziej bezpośrednie ze względu na mniejszą anonimowość międzyludzkich relacji. Obserwuje się we Francji dość powszechne zjawisko powrotu na wieś starych ludzi pochodzenia wiejskiego. Powiadają oni, że jadą „do kraju, zakończyć swoje dni". Tutaj nasu­wają się peiw^e propozycje praktyczne. Mówi o nich w swej pracy Franeois Bomatif33, który sugeruje, by ułatwiać budowę lub kupno małych domków na.wsl

" F. Roinatif: En mitieu rural, „Esprrt" maj 1968, s. 774.


278

• VI. FU«JVTY WFIEK1 SPOŁECZNEJ

b. pomoc środowiskowa na wsr

279




Rodziny miejskie mogłyby tu spędzać urlop, nabiera­jąc (równocześnie upodobania do zajęć, które w przy-'szłości mogą stać się pasją ich żyicia. Te domy mogą rozwiązać problem mieszkaniowy dużej grupy starych ludzi, którzy tu zechcą osiedlać się po przejściu na rentę. Z tych względów Romatif domaga się obniże-,nia podatków na tzw. „drugie rezydencje", które jego zdaniem są zalążkiem tego exodusu miejskiego w kie­runku w.si.

Ponadto proponuje on dostarczanie wszelkich uła­twień transportowych dla mieszkających na ,wsi ludzi starych, którzy pragnęliby odiwiedzić swoje dzieci i wnuki iw mieście. Bony komunikacyjne przyznawa­ne rencistom oczywiście nie w okresie szczytu urlopo­wego sprzyjać będą decyzjom powrotu na wieś wielu rencistów, którzy uczyniliby to chętnie, a boją się od­dalenia od rodziny i samotności.

Idąc dalej Romatif sugeruje przyznawanie dodatków rodzinnych tym pracownikom, którzy mają u siebie rodziców, podobnie jak przyznaje się dodatki na dzie­ci. Ponieważ tych dodatków nie ma, wiele osób nie­najlepiej sytuowanych i obarczonych licznymi dziećmi rozgrzesza się z wszelkich obowiązków, przekazując po pms.tu starych rodziców opiece publicznej.

*W rozwoju form pomocy na wisi trudność stanowi brak kwalifikowanego personelu. Chodzi zarówno o kwalifikacje zawodowe, jak i moralne, o wielkie za­miłowanie do tej pracy! Oto wypowiedzi przedstawi­cielek Pomocy Rodzinom Rolniczym, działających w re­jonie zamieszkanym przez 2500 osób, w tym 530 star­ców.

„Trzeba ich zrozumieć w takim isamym stopniu, jak im po­móc. Ileż to razy słyszałam od mich: Po co żyję jeszicze na śiwiecie? Nie pracuję, ,służę tylko do tego, .by nudzić cały świat. Trzeba im dowieść, że mogą być pożyteczni, .wyświad­czając drobne usługi i .udzielając rad. Trzeba im pokazać, że mają swoje miejsce,, dlatego (trzeba ich cierpliwie słuchać. Szczególną radość sprawia im, gdy mogą opowiadać młodym",

„A poza tym, kiedy jpomo.c rodzinna przychodzi do nich pracować, wiedzą, że nikomu nie będą nic zawdzięczać, że to jest usługa specjalnie dla nich, przez co czują się bardziej niezależni".

„Wydaje isię, że odczuwam .taką isamą radość jak oni, gdy

mam ten dzień pracy wśród .starców... Bez nich byłaby jakaś pustka w moim życiu zawodowymi jako rolniczej pomocy rodzinnej. Wieś isłcłada się przecież z dzieci, z młodzieży, z do­rosłych i starców" *4.

W celu objęcia pomocą wszystkich potrzebujących stworzono funkcję, a nawet zawód opiekunek społecz­nych. Ich działalność rozwija się szczególnie w rejo­nach rolniczych, a praca polega na tym, że wyszukują ludzi w warunkach wymagających pomocy. Zajmują się więc kobietami, które spodziewają się dziecka, które mają kłopoty małżeńskie, rodzinne, finansowe. Odwie­dzają rodziny wielodzietne, udzielając informacji w sprawie kolonii letnich, umieszczenia w żłobku, orientacji zawodowej, dodatków rodzinnych. Czuwają nad prawidłowym rozwojem iniemowląt, odwiedzając je regularnie w domu do ukończenia pierwszego roku życia. Prowadzą ewidencję wszystkich osób w wieku podeszłym, pisząc im podania do urzędów, troszcząc się

0 zapewnienie miejsc w szpitalu lub-w domu renci­
sty, udzielając wskazówek w sprawie trybu zalatwia-

1 nią renty.

Wobec nolwych wymagań współczesnego życia nie są to wyłącznie osoby dobrej woli, ale osoby z kwali­fikacjami, posiadające dyplom ukończenia Szkoły Opie­kunek Społecznych. Świadectwo maturalne upoważnia do rozpoczęcia trzyletniech studiów w szkole przygo­towującej do tego zawodu. Duży nacisk w czasie stu-

, diów kładzie się nie tylko na zagadnienie dietetyki, zdrowia, higieny, ale również na problemy psychologii

1 socjologii, jakie stawia przed człowiekiem współ­
czesnym codzienne życie. W trakcie studiów organi­
zowany jest staż w żłobkach, przedszkolach, przycho­
dniach przyzakładowych, szpitalach, domach starców.
Większość praktyk przypada na środowisko wiejskie,
które ma być w głównym stopniu środowiskiem ich
pracy.

- Istnieje tendencja, by opiekunka działała w każ­dej gminie. Jeden dzień w tygodniu dyżuruje ona w pokoju w merostwie. Ogłoszenia o dniach urzędo-

34 Wypowiedzi pomocnic domowych ,na wsi cytowane za F. Romatif: En milieu..., s. 771.


280

VI. FORMY OPIEKI SPOŁECZNEJ

8. POMÓC ŚRODOWISKOWA NA WSI

281



wania poszczególnych opiekunek podaje zwykle prasa lokalna; Przewija się wtedy przez ten pokój zwykle ok. 20 osób. W pozostałe dni tygodnia opiekunka spo­łeczna jeździ po swoim terenie < dla wykrycia potrzeb ludzkich. .Drogi są bardzo dobire, równe i jedzie się po nich wygodnie. Ale i taką najlepszą asfaltową szosą trafia się do ludzkich nieszczęść i do ludzkiej biedy tak samo, jak piaszczystą i pełną wyboi polną dro­żyną.

Oto kiłka kilometrów za siedzibą merostwa Le Grand Fou-geray, oibok małego, ale schludnego domku z kamienia, stara waląca się rudera bez ikiaraki, o skrzypiących ciężkich drzwiach. Jedna obszerna mroczna izba o kamiennej podłodze. Po środku 'długi stół zawalony różnymi przedmiotami, resztki chleba obok misek i talerzy. Pod ścianami baki sam .nieład. Jest zupełnie zimno. Przy pierwszych słowach widać kłęby pary. Na wprost drzwi duży tradycyjny kominek, jak we wszystkich domach bretońskich. Płoną gałęzie 'drzew, ale jest ich zbyt mało, iby ogrzały izbę. Nad kominkiem wielki drew­niany .krzyż. Staje przed nami kobieta w lichym drelichowym fartuchu, na boisyich nogach ma jakieś stare kapcie. Jest wy­raźnie ucieszona naszą wizytą. „Może wreszcie przyznają mi to dożywocie, 'bo bez tego umierać przyjdzie. Nie rnam już co sprzedawać. Sprzedałam wiszystiko przez ityle lat, kiedy 'trzeba było samej wychowywać dzieci. Mąż poszedł do innej. Rozwód? Nie, 'nie ma u nas rozwodu, nikt tego nie robi. Po prostu poszedł i ziemia jest niby jego i .moja, ale jak po­szedł, to za tę ziemię powinni mi przyznać' dożywocie".

Nazwisko ma Deibreton, szczególnie typowe dla tego skraw­ka ziemi francuskiej. Skończyła dopiero 612 lata. Ustawodaw­stwo francuskie przewiduje nabycie praw do renty dożywotniej w wieku lat '65. Jest więc jeszcze za młoda. Może .wprawdzie starać ,się o świadectwo1 lekarskie stwierdzające niezdolność do pracy, ale lekarz z Rennes niechętnie wydaje .rolnikom takie zaświadczenia. Powiada, że mają ziemię i to im da utrzymanie. Zgłosił się do niego pewien sparaliżowany ze wsi, przykuty ido Józka, i też miu odmówił. Powiedział, że z łóżka może jeszcze rządzić i kierować gospodarstwem. Lgbreton miaJa kiedyś więcej ziemi, ale częściowo musiała ją sprzedać na utrzymanie swoje i dzieci, gdy zabrakło innych rzeczy do sprzedaży. Ostatniego kawałka nie chciała jednak sprzedać nawet wtedy, gdy już nie starczyło jej sił .na to, by go upra­wiać. Gdyby ,nie miała dziś tych i3 ha, nie mogłaby :sftarać się o rentę. 3 ha — to minimum wymagane dla otrzymania renty dożywotniej, Letoreton oddała tę ziemię w dzierżawę za. byle jakie (pieniądze. Uważa, że dzierżawca ją wyzyskuje, że dobrze mu się pptwodzi, a [płaci najniższą stawkę. Mogłaby sprzedać na znacznie korzystniejszych warunkach, nje tracąc w ten

sposób prawa do renty dożywotniej. Kandydat ,na kupca mie­szka tuż za murfem, w sąsiednim domku. Jest niewiele za­możniejszy od Lebreton. Te 3 ha graniczą; z jego polem i gdy­by je nabył, poprawiłby sobie znacznie warunki gospodarowa­nia. ,Ąle Lebrefton nie chce sprzedać ziemi. „Ziemia musi zo­stać". Może; przecież kiedyś przydać się dzieciom".

To nic, że 'dzieci stad odeszły, że mają zawód. Stara kobie­ta trzyma dla nich kurczowo ten skrawek ziemi, który j^sst przyczyną jej niedoli. Zatargi i spory z sąsiadem ciągną się już od lat, a przebieg ostatniej bójki pokaleczona Lebreton zrelacjonowała w sądzie. Ale ziemia jest dla niej wartością najwyższą, tak samo jak dla pewnego 15-letriiego- chłopca z ^gospodarstwa o powierzchni 6 ha, któremu zaproponowano stypendium i internat w szkole zawodowej, a on odmówił. „Bo jeśli państwo mnie wykształci, to może będzie chciało zabrać, moją ziemię. To wolę nie mieć zawodu".

Małżonkowie Rouval mieszkają we wsi Le Mortier. Prze­dziwne to mieszkanie: jedna mroczna izba bez podłogi z tra­dycyjnym płonącym kominkiem i dwoma 'szerokimi .łożami w dwóch rogach. Druga izba znacznie mniejsza i jeszcze bar­dziej "ciemna, bez okna, tylko z szybą w drzwiach znajduje się w drugiej części budynków gospodarczych. Wygląda na to, że przerobiono ją z obory. Przy drzwiach żelazny piecyk z rurą wyprowadzoną na zewnątrz, dymiący. Pod ścianą stoi szeregiem 5 staroświeckich łóżek. Na jednym z nich pod jakimiś strzępami derek, w mroku i czadzie wydobywającym się z piecyka leży kilkunastoletni chłopiec chory na grypę. Jest najstarszy z- ośmiorga rodzeństwa. W pierwszej izbie przy kominku siedzi drobny, zniszczony pracą i chorobą

- człowiek. Ma dopiero 44 lata, ale czeka już na rentę in­
walidzką. Przez wiele lat był robotnikiem rolnym. Zarabiał.
wtedy (oprócz własnego wyżywienia) zaledwie 6 franków
dziennie. Przy powięikszającej się z każdym rokiem rodzinie
musiał poszukać innego zarobku. W fabryce zaproponowano

•mu 700 fr. ale za to musiał opuścić mieiszkanie, które miał

jako robotnik rolny u swego chlebodawcy. I wtedy postano­
wił kupić te dwie nory, które trudno nazwać mieszkaniem.
"W.Kredycie Rolniczym zaciągnął na ,10 lat pożyczkę. Spłacił
już prawie połowę. Ale teraz choruje, dodatki rodzinne przy­
chodzą nieregularnie, gdy ich sam nie odbierze w fabryce.
Chciałby poprawić warunki mieszkaniowe, wybudować' Jakiś
pokój dla .dzieci. Stara się przez opiekunkę społeczną o przy­
znanie nowego kredytu, głównie zresztą zabiega o to nie on,
zrezygnowany i apatyczny, lecz żona, bardziej energiczna.

„Potrzeba nam 80 tyś. fr. To prawda, że mąż teraz przestał
pracować, ale można jeszcze spłacać kredyt z dodatków ro­
dzinnych. A zresztą najstarszy zaczął już pierwszy (rok pra­
cować, dają mu jedzenie i 85 franków miesięcznie, to też
pomoże". . .

'Jakaż instytucja przyzna jej taki kredyt, wiedząc, ze nie


282

VI. FOltM Y-OPIEKI SPOŁECZNEJ



może 'go spłacić? Rouvalowie mogliby szukać gdzie indziej mieszkania, ale przecież to kupili na własność za wielką .sumę pożycaonych pieniędzy, kto im je teraz zwróci?

Wśród socjologów starości i demografów francus­kich coraz częściej ostrze ataków kierujevsię przeciw wszelkim formom dobroczynności zbiorowej i jedno­stkowej, która ich zdaniem służy tyUco wzmacnianiu najbardziej jaskrawych niesprawiedliwości społecznych i utwierdza istniejący system.

Zakończenie

Gdyby starość mogła być nauczycielką i przyjaciółką młodości, nie byłaby taka gorzka, jak niestety wciąż jeszcze abyt. często ibywa.

Włodzimierz Szewczuk *

Dzięki zdobyczom medycyny i cywilizacji przedłu­żyło się wydatnie życie ludzkie. Coraz więcej osób osiąga dziś sędziwy wiek i coraz więcej osób dożywa późnych lat w lepszej kondycji fizycznej. Równocze­śnie jednak z tym postępem nie następuje poprawa pozycji społecznej ludzi w wieku podeszłym, a zwła­szcza pewnej ich kategorii mieszkającej na wsi, co wiąże się nierozerwalnie z ich poziomem materialnym i bra­kiem ekonomicznej niezależności.

Starość jest na ogól smutnym okresem życia. Kło­poty 'związane z ogólnym osłabieniem organizmu, z gorszym stanem zdrowia, z ograniczeniem zdolności produkcyjnej, z poczuciem osamotnienia sprawiają, że schyłek życia ludzkiego bywa często trudny zarówno w mieście, jak i na wsi. Trzeba jednak stwierdzić, że sytuacja starych ludzi na wsi z punktu widzenia eko­nomicznego i społecznego różni się od sytuacji analo­gicznej grupy ludnościowej w mieście. Nie jest to wynikiem gorszej atmosfery rodzinnej i istnienia „wy­rodnych dzieci", ale wynikiem całego splotu kon­kretnych stosunków własnościowych, prawnych i so­cjalnych. Najogólniej rzecz biorąc, specyfika tego pro­blemu w środowisku wiejskim nią dwie cechy cha­rakterystyczne. Po pierwsze, ze względu na migrację


1 "W. Szewczuk: Przedmowa do wydania polskiego książki D. B. Bromleya „Psychologia starzenia się". Warszawa 1969 s. 7.


284

ZAKOŃCZENIE



młodzieży jest tu proporcjonalnie znacznie więcej lu­dzi w wieku poprodukcyjnym niż w mieście. Po dru­gie, ta liczniejsza grupa w swej podstawowej masie nie korzysta z form instytucjonalnego zabezpieczenia W postaci rent, emerytur, topieki lekarskiej, a w kon­sekwencji także domów rencisty,

'Powiadamy, że nastąpiło rozluźnienie wiązów rodzin­nych, spadek autorytetu starszej generacji, że osłabły uczucia, a dzieci nie chcą brać na siebie obowiązku • utrzymania rodziców. W twierdzeniu takim jest pewna część prawdy, aczkolwiek należy to zjawisko rozpa-, trywać w całokształcie procesów społecznych, doko­nujących się na wsi. Dawnych zasad zabezpieczenia w ramach grupy rodzinnej nie możemy w tej samej postaci stosować do sytuacji obecnej. Nie możemy ich przyjąć z powodu zmiany struktury wieku rodziny i z powodu ogólnej tendencji zapewnienia jednostce maksimum niezależności i samodzielności.

Tradycyjna rodzina chłopska realizowała swą fun­kcję zabezpieczającą nie w imię wartości moralnych, ale w imię ideologii pracy, wyznaczającej każdej je­dnostce zespołu rodzinnego określone miejsce w syste­mie wytwarzania, aż do ostatnich dni istnienia. Fun­kcja ta realizowana była pod presją kontroli społecznej ' i pod groźbą cofnięcia rejentalnego zapisu ziemi w ra­zie iniedotrzymania umowy dożywotniej."Jednym sło­wem rodzina musiała zabezpieczać starców. Ale rów­nocześnie stwierdzić trzeba, że rodzina mogła ich za­bezpieczać, bo ciężar ich utrzymania rozkładał się na dużą liczbę przedstawicieli młodszej generacji ze względu na ' wielodzietność rocŁzin chłopskich i na . krótszy przeciętnie okres .trwania tu życia ludzkiego.

Rozwój przemysłu łamie tradycyjne struktury ro­dzinne oparte na autorytecie doświadczenia, .wprowa­dza nową hierarchię wartości i nowe zasady podziału.. dóbr wytwarzanych kolektywnie przez zespół rodzin>-ny. W całym współczesnym świecie zanika funkcja za­bezpieczająca rodziny w dawnym tego słowa znacze­niu. W efekcie podejmowania pracy izarobkowej poza rolnictwem, co szczególnie wyraźnie występuje w re-

jonach przyspieszonej industrializacji, rośnie grupa osób nabywających upralwnienia emerytalne. Polska stając "się krajem przemysłowo-rolniczym zapewnia coraz szerszym rzeszom "swych obywateli w wieku po­produkcyjnym warunki egzystencji oparte na nowo­czesnych zasadach solidarności pokoleń. Jeśli chodzi

0 wieś, objęto zabezpieczeniem .emerytalnym oprócz
-pracowników państwowych przedsiębiorstw rolnych

1 rolniczych spółdzielni produkcyjnych, także chałup­
ników i rzemieślników, wreszcie pewną część rolni­
ków indywidualnych, skłonnych do przekazania ziemi,
państwu w zamian za rentę, oraz ludność dwuzawodo-
wą, podejmującą pracę w przemyśle bez rezygnacji
z gospodarstwa rolnego.

Rolnictwo uspołecznione obejmuje jednak tylko nie­wielki , odsetek czynnych zawodowo w tym sektorze. Dwuzawodowość rozwija się nie we wszystkich rejo­nach kraju, a ponadto w odniesieniu do tej grupy ludności, z reguły młodszej wiekiem, -, można mówić dopiero o perspektywie, nie, o dniu dzisiejszym. Jeśli natomiast chodzi o przekazywanie.ziemi za rentę, wy­kazaliśmy cały szereg hamulców natury administra­cyjnej,- ekonomicznej i psychologicznej uniemożliwia­jących pełną realizację ustawy, stanowiącej1 wprawdzie duży krok naprzód w dziedzinie polityki społecznej na w,si, ale krok nie wystarczający.

Podstawowa kategoria ludności wiejskiej nie ma do­tychczas zabezpieczonej starości. Jeszcze blisko 40% ogółu czynnych zawodowo, tj.-ok. 6,5 min osób łącznie z pomagającymi członkami rodziny pracuje w rolnic­twie. Natomiast 2,7 min osób jest w pełni czynnych zawodowo iw rolnictwie i utrzymuje się wyłącznie z rol­nictwa. Około 0,5 min z tej grupy zatrudnia -sektor państwowy (głównie PGR-y) i kilkadziesiąt tysięcy rol­nictwo spółdzielcze. Pozostaje więc ogromna rzesza rol­ników indywidualnych, których poza przekazaniem ziemi za rerłtę bądź dobrowolnym ubezpieczeniem w PZU nie obejmuje system powszechnego zaopatrze­nia emerytalnego. Według szacunkowych danych, z 1968 r. liczbę właścicieli i pomagających członków


286

ZAKOŃCZENIE

ZAKOŃCZENIE

287



rodziny w gospodarstwach indywidualnych określa się na 6 min osób. Spośród nich każdego roku coraz licz­niejsza grupa wkracza w wiek poprodukcyjny, W .wy­niku industrializacji i spowodowanych nią procesów migracyjnych obserwujemy zjawisko szybkiego starze­nia isię wsi, któremu nie towarzyszy zapewnienie wa­runków egzystencji .wypadających z aktywności zawo-dcwej rolników w wieku podeszłym.

JMimo zmian w strukturze rodziny, w stosunkach pracy, w hierarchii/ wartości, we wzroście aspiracji, w awansie społecznym i kulturowym środowiska wiej­skiego, mimo urbanizacji i nowoczesności, postępu i cy­wilizacji, starzy ludzie na wsi korzystają najczęściej, z tradycyjnej formy zabezpieczenia w ramach rodziny. W rejonach objętych industrializacją kształtuje się" nowy typ chłopsko-robotniczej rodziny .wielopokolenio­wej, w której starzy rodzice podejmują funkcje opie­kuńcze wobec wnuków i wykonują prace usługowe w gospodarstwie domowym, mając w zamian zapew­nione utrzymanie 2. W rejonach migracji stałej upow­szechnia się typ rodziny jednopokoleniowej, obejmu­jącej wyłącznie starych rodziców, których dzieci ode­szły do miasta. I wreszcie o|>oikr tego najczęściej wy­stępuje instytucja dożywocia, tradycyjna, a nawet ana­chroniczna forma zapewnienia egzystencji. Wyróżnia­my 2 postaci dożywocia: zostawienie kawałka ziemi z przepisaniem dzieciom reszty w zamian za świadcze­nia (w robociźnie lub przekazanie-całej ziemi w zamian za otrzymywane od obdarowanych artykuły pierwszej potrzeby.

Normy zwyczajowe i normy prawne obciążają krew­nych w linii prostej obowiązkiem utrzymania niezdol­nych do zabezpieczenia sobie egzystencji.członków ro­dziny3, krewni ci, jednak przede wszystkim dzieci; nie zawsze są w stanie zapewnić byt rodzicom, a coraz częściej i dziadkom. „Przeobrażenia społeczne nastę­pujące pod wpływem procesów uprzemysłowienia i ur-

a A. Dodziuk, D. Markowska: Wiejska starość. „Wieś Wispółczesna" 1967 nr 12.

3 Kodeks rodzinny i opiekuńczy. Dziennik Ustaw 1964 nr 9.

banizacji powodują, że rodzina w -coraz mniejszym sto-, pniu jest wystarczającym oparciem dla ludzi starych" 4. Kwestia ta ma 2 aspekty: natury ekonomicznej i psy­chologicznej. W wielu przypadkach rodzina rzeczywiś­cie nie może zabezpieczyć bytu coraz liczniejszej gru­pie przedstawicieli starzejącej isię generacji. Ale coraz częściej również rodzina nie chce brać na siebie tego obowiązku, nie z powodu oschłości serca, tylko djatego, że nie akceptuje istniejących jeszcze ma wsi tradycyj­nych modeli życia rodzinnego. Jej bunt przeciw insty­tucji dożywocia jest niejednokrotnie buntem przeciw nierówności społecznej. W tych postawach młodych nie tyle wobec starych ludzi co wobec starych form egzy­stencji tkwi źródło wielu napięć i nieporozumień mię-dzypokoleniowych. Istniały i istnieją na wisi sytuacje nie tylko prawnie konfliktowe. Przyczyny antagoniz­mów o dramatycznym nieraz przebiegu tkwią nie w charakterologicznej specyfice rodziny chłopskiej, ale w uwarunkowaniach socjo-eko,nomicznych.

We wszystkich krajach europejskich podejmuje się bardziej lub mniej udane próby zabezpieczenia egzy­stencji każdego członka społeczeństwa. W krajach kapi­talistycznych występują 2 zasady instytucjonalnego , zabezpieczenia, które można by na j lapidarnie j określić jako respektowanie zasług bądź zaspakajanie potrzeb. Pierwsza zasada opiera się na systemie składek ubez­pieczeniowych, opłacanych przez określoną liczbę lat, przy czym wysokość świadczeń uzależniona jest zarów­no od stażu członkowskiego, jak i od rozmiaru wpłaty. Druga zasada, rozwijana szczególnie w krajach skan-dynawiskich i Wielkiej Brytanii, a w ostatnich latach także We Francji zmierza do zaspokojenia minimum potrzeb ludzkich niezależnie od stażu pracy i zawodu. Z punktu widzenia sytuacji rolnikóiw właśnie Francja ma w tyim zakresie interesujące doświadczenia. Na wsi francuskiej istnieją 2 różne grupy: robotnicy rolni i kierownicy gospodarstw, do (których zalicza isię właś­cicieli i dzierżawców. Robotnicy rolni, podobnie jak

4 J. Pioitrowski: Pozycja ludzi starych w Polsce. „Kultura i Społeczeństwo" 1969 'nr 2.


288

ZAKOŃCZENIE

ZAKOŃCZENIE

289



pracownicy najemni w innych sektorach/mają prawo do emerytury, której wysokość jest proporcjonalna do przeciętnej zarobku iw ciągu dziesięciu ostatnich lat pracy i stanowi 20°/o lub 40^/e wynagrodzenia zależnie od tego, czy zainteresowany przechodzi na rentę w Wie-, ku lat 60 czy 65. Jeśli chodzi o upraiwnienia emery­talne właścicieli gospodarstw, to obejmują one rentę równą dła wszystkich, aczkolwiek bardzo niską i rentę uzupełniającą, której wymiar zależy od liczby punktów nabyttych przez wpłacanie iskłatłek proporcjonalnych, do przychodów ości gospodarstwa. Ponadto każdy rol-^ nik francuski w wieku podeszłym, zarówno właściciel gospodarstwa, jak i jego użytkownik, po przekroczeniu 65 łat ina prawo ubiegać się O dodatkową rentę doży­wotnią pod warunkiem, że zrzeknie-się ziemi i przesta­nie na niej pracować. Poprawiając w ten sposób wa­runki materialne starych rolników, władze dążą rów­nocześnie do poprawy struktury agrarnej i do odmło­dzenia kadry zatrudnionej w rolnictwie.

Właściwie powiedzieć można, że w gruncie rzeczy we jwszystkich bez, wyjątku krajach rozwój ubezpie­czeń społecznych dla samodzielnych rolników wykazu­je opóźnienie w stosunku do innych grup zawodowych,, opóźnienie dochodzące do 70 lat. Pierwsze ubezpiecze­nia (społeczne dla pracowników najemnych pojawiły się jeszcze w ubiegłym stuleciu, rolników natomiast obej­muje się nimi dopiero stopniowo po II wojnie świato­wej". Poza tym ten opóźniony rozwój dotyczy tylko nie­których grup ubezpieczonych, gdy tymczasem w od­niesieniu do pracowników zatrudnionych iw innych sektorach gospodarki, przewidziano wszystkie ryzyka, a iwięc starość, macierzyństwo, choroby, utrzymanie rodziny. Wśród krajów socjalistycznych pełną ochronę-zapewniają rolnikom tylko 2 kraje, tj. Związek Ra­dziecki i Czechosłowacja.

.„We wszystkich europejskich kirajach" socjalistycz­nych z wyjątkiem Polski, cała ludność rolnicza objęta jest powszechnym systemem ubezpieczeń społecz­nych" 8. Wiąże się to z procesem uspołecznienia gospo-

6 J. Sit ańiczyfc: Społeczne .zabezpieczenie rolników vo niektórych kfajach Europy. „Wieś WispÓkze&nft" 1068 nr 2.

darki rolnej. W Bujtgarii, Czechosłowacji i NRD pow­szechne ubezpieczenie (wyprzedziło nawet socjalizacje, rolnictwa, alg objęcie całej ludności rolniczej syste­mem społecznych świadczeń nastąpiło w tych krajach również w wyniku kolektywizacji, tj. w łatach 1&57— 1985. Zabezpieczenie na starość przysługuje tu zatem tej kategorii ludności wiejskiej, która i w Polsce nią uprawnienia emerytalne, tj. .członkom spółdzielni pro­dukcyjnych i przedsiębiorstw państwowych. Ze wszy­stkich -krajów demokracji ludowej 'najwcześniej, tj. w 1949 r., wprowadziła te zasady Czechosłowacja, a obówiąizujący iw tym kraju aktualnie system został ostatecznie ustalony w 1964 r.

Pewną specyfikę obserwujemy w tej dziedzinie na 'Węgrzech, gdzie np. ubezpieczenie .na wypadek choro­by jest dobrowolne, ale w (praktyce spółdzielnie rolnicze ubezpieczają wszystkich swoich członków.

Jeśli chodzi o sposoby finansowania ubezpieczenia społeczflego, to w poszczególnych krajach socjalistycz­nych, obserwujemy pewne zróżnicowanie. Przeważnie jednak mamy .do czynienia z systemem wiązanym, zgodnie z którym koszty składek pokrywa częściowo ' ubezpieczony, a częściowo spółdzielnia lutb państwo. Wysokość składki opłacanej przez spółdzielców wyjiosi w poszczególnych krajach 2—9°/o ich dochodu uzyska­nego z pracy w spółdzielni, a w niektórych przypad­kach także z działki przyzagrodowej, .W krajach socjalistycznych ubezpieczeni em społecz­nym na starość objęci są członkowie rolniczych spół­dzielni produkcyjnych, fctóre stanowią tu dominującą formę własności. Z tego względu możemy mówić, że objjąta jest w większości krajów praktycznie cała lud­ność irolnicza. Ponadto Bułgaria i Czechosłowacja obję­ła ubezpieczeniem także rolników indywidualnychfl. Z tegp stwierdzenia . wynika prosty wniosek, że we wszystkich krajach socjalistycznych poza Polską za­bezpieczenie starości dotyczy prawie wszystkich rolni-

8 A. Wożnicka: "Ubezpieczenie społeczne samodzielnych rolników w niektórych krafoch Europy- „Studia i Materiały", Warszawa 1968 z. 30.

,19 — Problemy ludzi starych


2§Q . ' ZAKOŃCZENIE. ._ '..' " ' -,. '

ków, natomiast w Polsce dotyczy ono tylko nielicznych, ponieważ sektor państwowy i spółdzielczy nie odgrywa w naszym rolnictwie roli decydującej,

Jeśli chodzi o wysokość renty starczej dla rolników, to w niektórych krajach 'Socjalistycznych ma ona cha­rakter zryczałtowany, a np. w ZSRR i na Węgrzech zależy od podstawy wymiaru. Przyznanie prawa do renty wiąże się z osiągnięciem określonego wieku i .sta­żem pracy, a tym samym opłacaniem składek ubez­pieczeniowych. W większości^ krajów socjalistycznybh wymaga się stażu pracy wyłącznie w rolnictwie uspo­łecznionym. Natomiast w ZSRR zalicza się również do stażu pracę w innych zawodach. Z reguły obowiązu­jący staż członkowski wynosi 25 łat. Pod tym wzglę­dem przewidziano w ZSRR pewną zniżkę dla kobiet, wymagając od nich 20 łat pracy; w Polsce natomiast 20-letni staż pracy stanowi wystarczające minimum zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn.

Porównując Polskę 2 innymi krajami socjalistycz­nymi, warto jeszcze odnotować, że tylko u nas nie przewiduje się dodatków do renty dla rolników w przy­padku utrzymywania rodziny. W innych bowiem kra­jach dodatek taki istnieje. Równocześnie w-tych kra­jach nie pobiera się składek za członków rodziny.

Ogólnie biorąc, sytuacja rolników polskich przedsta­wia się niekorzystnie na tle sytuacji rolników w pozo­stałych krajach socjalistycznych. Ogół gospodarzy in­dywidualnych, stanowiących ogromną większość na­szego i sektora rolnego, nie korzysta z zabezpieczenia emerytalnego, zabezpieczenie członków rolniczych spół- ( dzielni produkcyjnych jest niekompletne, a w ramach ubezpieczenia na starość nie otrzymują oni dodatków dp rent przeznaczonych dla dzieci. -„Polska jest jedy­nym europejskim krajem socjalistycznym, w którym większość rolników nie korzysta z ubezpieczeń w ogóle, zwłaszcza zaś z Ubezpieczeń na starość" 7.

Poważnym krokiem naprzód iw dziedzinie uregulo­wania problemu zabezpieczenia ma starość jest nawią-

7 M. Winiewski: Zabezpieczenie rolników na starość-, ' „Wieś Współczesna" 1969 nr 10.

301

ZAKOŃCZENIE

żująca do ustawy z 1962 r. o przejęciu nieruchomości rolnych przez państwo w zamian za świadczenia eme­rytalne nowa ustawa z 1968 er. o dobrowolnym prze­kazaniu państwu ziemi za rentę. Jak jednak próbowa­liśmy wyfeazóć, realizacja tej ustawy .natrafia na po*-' ważne trudności. Odgrywają tu rolę hamulce psycho-"Społeczne, które wyrażają się <w przywiązaniu do zie­mi, (W niechęci ze strony (rolników do przekazywania własności w obce ręce, fw kulcie dla pirąwa zwyczajo­wego oddawania dziedzictwa dzieciom. Działają też ha­mulce prawno-administracyjne, iktóre bardzo wielu rolnikom uniemożliwiają dokonanie tej transakcji, a więc rygorystycznie stosowane normy obszarowe, po­niżej których renta nie przysługuje, brak progresji w wysokości świadczeń powyżej określonego maksi­mum obszaru gruntu, niemożność zatrzymania dla suk­cesorów części nieruchomości. Najogólniej rzecz biorąc, sytuacja sprowadza się do tego, że właściciele dużych,, silnych ekonomicznie jednostek, nie decydują się prze­kazywać ich za rentę, bo wyliczają, że nie jest to za­miana ekwiwalentna. Natomiast właściciele małych, słabych ekonomicznie gospodarstw prząważnie nie mogą ich przekazać, gdyż ze względu na zbyt mały areał nie podlegają ustawie, bądź też ich zadłużenia podaitkoiwe na rzecz skarbu państwa przewyższają war­tość posiadanej mieruchoniości; nie ma wówczas pod­staw do przekazania dobrowolnego, następuje przymu­sowy wykup, w którym to przypadku renta nie przy­sługuje. Istnieje też trzecia ewentualność, feto wie czy nie bardziej powszechna od pozostałych, a mianowicie to, że nawet przy spełnieniu ze strony petenta wszy­stkich warunków, transakcja nie inoże być przeprowa-wadzona, ponieważ Wydziały Rolnictwa w wielu po­wiatach nie mają możności zagospodarowania ziemi ze względu na brak w pobliżu PGE, kółka rolniczego czy spółdzielni produkcyjnej.

Nasuwają się pewne postulaty, fetóre mogłyby usprawnić realizację ustawy z 1968 r. Po pierwsze, wydaje się celowe pewne uelastycznienie przepisów w dziedzinie norm, obszarowych i możliwości przeka­zywania części ziemi najbliższym krewnym przy zacho-


19*


ZAKOŃCZENIE!

ZAKOŃCZENIE

293



waniu wszelkich rygorów o ograniczeniu podzUłu, gos­podarstw. Jeśli część ziemi pffze&azanej przesz starego &jca przyczyni się dp powiększenia etearu gospodar­stwa prowadzonego przez gyna,' wpłynie to na-pogra* we struktury agrarnej j na poprawę stosunków ro* tłzlnnych, 'co jest również 'kwestią nieobojętną. Po dru-fgie, wydaje się słuszne ułaitwiemie prywatnym nabyw­com kupna ziemi przekazanej za rentę. W rejonach, w których nie ina możliwości zagospodarowania ziemi przez jednostki państwowe bądź spółdzielcze, takie po- -dejście przy stosowaniu nawet kredytów i uJg podat­kowych dla nabywców wpływałaby na podnoszenie rentowności gospodarstw i wzrost poziomu produkcji, a równocześnie stanowiłoby rozwiązanie problemu lu­dzi starych, gospodarujących złe w sytuacji przyinuso-Wej. Po trzecie wtreazcie, wydaje się konieczne stwo­rzenie bazy terytorialnej dla jednostek państwowych i uspołecznionych, mogących przejmować gospodarstwa i regulować ich wymianę. Wiąże ,się to z bardzo trud* nym (skądinąd problemem. komasacji gruntów, który z uwagi na rangę ekonomiczną i społeczną powinien być wsparty szeroką akcją uświadamiającą w środo­wiskach rolniczych.

,W gruncie rzeczy wszystkie dotychczasowe sposoby uregulowania kwestii starych ludzi na wsi są tylko półśrodkami. Chodzi zarówno o dobrowolne ubezpie­czenie w PZU, jak i obie kolejne ustaiwy o rentach rolniczych z 1962 i 1968 r. Problem dojrzał na tyle, że wymaga centralnego rozwiązania.

, Zabezpieczenie emerytalne wszystkich rolników nie może oczywiście dokonać się przez automatyczne prze­kazanie kwot z budżetu państwowego, zwłaszcza, że byłyby to kwoty bardzo pokaźne. Zakładając, że ze względu na inną strukturę potrzeb, posiadanie własne­go mieszkania i działki ziemi, renta rolnicza pods-tawo- . wa może być niższa od renty w innych działach gos- ' podarki, próbowano okireśHć ją na 500 miesięcznie. Biorąc za podstawę wiek przechodzenia na rentę (65 lat dla mężczyzn i 60 lat dla kobiet) obliczono, że: rocz­ny koszt w skali kraju wyniósłby 3,7,mld złotych. ;Na-tomiast przy zastosowaniu -wariantu równej granicy.

wieku 65 lat dla kobiet i mężczyzn wyniósłby 3,2 mld zł, a przy zastosowaniu podwyższonej o 5 lat granicy wieku (dla mężczyzn do 70 lat, a dla kobiet do 65 lót), koszt wynosiłby 2,1 mld zł rocznie. Jest to na pewno poważne obciążenie, którego rozłożenie na wszystkich rolników pracujących stanowiłoby niebłahą pozycję w budżecie ich wydatków. Idąc dalej za tokiem tego rozumowania, przeprowadzono kalkulację, że w pierw­szym wariancie każde gospodarstwo rolne musiałoby łożyć na cele zabezpieczenia emerytalnego 700 zł rocz­nie, natomiast w wariancie trzecim przy podwyższonej

0 5 lat granicy wieku emerytalnego musiałoby łożyć
500 'zł8. Skoro i tak licząc podatki, Fundusz Rozwoju
Rolnictwa, fundusz gromadzki, oraz ubezpieczenia gos^
podarcze, przeciętny rolnik indywidualny opłaca rocz­
nie ok. 6000 zł, to jeszcze dodatkowe obciążenie w wy­
sokości 700 a nawet 500 zł byłoby rzeczywiście trudne
do przeprowadzenia. Być może kalkulację tę udałoby
się przeprowadzić nieco inaczej w oparciu o pewne do­
tacje w początkowym okresie lub przelewy z innych
•działów świadczących dla rolnictwa. Rachunek finan­
sowy pozostawiamy ekonomistom, ograniczając się
w tym miejscu do stwierdzenia, że problem zabezpie­
czenia na starość wszystkich rolników jest warunkiem
sine quo. non podniesienia prestiżu zawodu.

Do takiego podejścia skłaniają przesłanki demogra­ficzne, wyrażające się w nieustannym procesie starze­nia się wsi i wzroście bezwzględnym liczby osób po­trzebujących zapewnienia egzystencji. Skłaniają do te­go również przesłanki ekonomiczne, ponieważ przy­śpieszenie rotacji kadr i odmłodzenie wieku producen­tów wpłynie na intensyfikację procesów wytwórczych, Wzrost wydajności pracy i wzrost poziomu produkcji. Odgrywają też rolę przesłanki moralne. Posiadanie przez ludzi starych własnych środków utrzymania uniezależni ich od krewnych i wzmocni ich pozycję w rodzinie. Można zaryzykować twierdzenie, że in­stytucjonalne zabezpieczenie starych ludzi na wsi

1 szeroko .rozbudowany, system świadczeń, socjalnych

8 M, Winiewski, loc. cit. ': ,


294

ZAKOŃCZENIE

ZAKOŃCZENIE

295



w znacznym stopniu złagodzi, o ile nie wyeliminuje podstawowe źródło tzw. konfliktu pokoleń.

I wreszcie mamy na myśli przesłanki społeczne, cały' obszar spraw pojmowanych w kategoriach sprawiedli­wości. Trzeba bowiem jeszcze raz podkreślić z całym naciskiem, że brak świadczeń emerytalnych pociąga' za sobą w konsekwencji brał? świadczeń służby zdro­wia, trudności z uzyskaniem miejsca w domu rencisty i trudności z zapewnieniem opieki domowej.

Jest- ze wszechmiar niesłuszne, że teorię zabezpie­czenia ludzi starych wiąże się z pojęciem słabych jako kategorii społecznej. Wszelkie formy pomocy na rzecz tej grupy ludności zwykliśmy uważać za przejaw po­stawy humanitarnej w dążeniu do opieki, zapewnienia egzystencji, poprawy warunków. Nadajemy tym termi­nom walor jednoznacznie pozytywny, wiążemy ich genezę z eksplozją uczuć altruistycznych'. Tymczasem^ we współczesnych opracowaniach europejskich poja­wia się nie tylko krytyka pewnych systemów zabez-, pieczenia społecznego jako instytucji, ale krytyka nie­których koncepcji filozoficznych leżących u podłoża tej formy działania.

Demograf francuski Alfred Sauvy określa tę dzia­łalność jako pewną hipokryzję społeczną, która jest za­kamuflowaną formą eliminowania tej grupy ludności nie tylko z urzędów i stanowisk, ale z życia. Cały po­stęp ludzkości zmierza właściwie — zdaniem autora — do tego, by zmiażdżyć słabych, by ich unicestwić, bo tylko w ten sposób można się ich pozbyć, gdy staną się bezużyteczni. Ta eliminacja wynika z pewnego ro­dzaju swoistej logiki. Społeczeństwo współczesne jest na tyle wyrafinowane, by prymitywnym odruchom na­dawało ich właściwą formę. Nie strąca więc cherlawych niemowląt z góry Tajget, ani nie zabija starców, któ­rzy nie przynoszą korzyści, ale ubierając się w togę obrońcy słabych pod postacią stworzonego przez siebie systemu społecznych świadczeń, stara się jak najszyb­ciej oddelegować ich na margines, a tym samym przy­spieszyć również biologiczny kres egzystencji. Gdyby bowiem eliminacja słabych dokonywała się jawnie i otwarcie, własne życie każdego z przedstawicieli spp-

łeczeństwa 'byłoby zagrożone, ponieważ każdy może znaleźć jeszcze słabszego od siebie lub mniej potrzeb­nego niż on sam 9.

Nie wdając się w merytoryczną słuszność poglądów francuskiego demografa, trzeba zgodzić się z faktem, że przyznawanie określonej grupie społecznej jakich­kolwiek praw w imię uznania jej bezradności w grun~ cię rzeczy zatwierdza tę bezradność i słabość, a tym samym sankcjonuje segregację społeczeństwa na sła­bych i silnych. Dlatego też społeczna i polityczna waga problemu starzenia się ludności tkwi nie w tym, że pomnaża się liczba starców, ale w fakcie, że to pomna­żanie dokonuje się w społeczeństwie, które uważa za rzecz oczywistą dewaloryzację starych, zamiast trak­tować to zjawisko i ich samych jako cechę charaktery­styczną swej własnej kultury. Jeśli będziemy trakto­wać wiek czy określoną generację nie jako grupę spo­łeczną, ale jako etap rozwoju życia indywidualnego, zabezpieczenie egzystencji ludności w wieku podesz­łym przestanie być uważane za przejaw dobrej woli. filantropii i altruizmu, a stanie się faktem powszech- • nym i oczywistym, jak powszechne i oczywiste jest prawo dzieci do nauki. Słuszna polityka dotycząca sta­rości jest bowiem ponad dobrem obecnym jednej gru­py elementem dobra przyszłego wszystkich jednostek.

„Starość nie jest zjawiskiem chorobowym, patolo* gicznym, ale naturalnym okresem życia każdego orga­nizmu... W starości człowiek zdolny jest dać syntezę swej wiedzy i swego olbrzymiego doświadczenia" 10.

Socjologowie starości we Francji nie ograniczają się do krytyki istniejącego systemu, ale proponują roz-*-wiązania praktyczne, jak np. kształcenie rozłożone na całe.życie, a nie skoncentrowane w okresie młodości. Zgłaszają postulat. aktywności związanej nie tylko z ruchliwością zawodową, ale z bogatą działalnością kulturalną i obywatelską, w której jest miejsce na poważny dialog między pokoleniami, w myśl zasady;

9 A. Sauyy : La- socićte et les fatbles, w zbiorze: Vieil-lesse et vieillissement. Paris 1963 s. 741. .

10 A. Da-widowicz> Gdy się człowiek robi starszy.
Warszawa 1960 s. 162. ' V


296

ZAKOŃCZENIE

ZAKOŃCZENIE

' 297



że „ustalenie co ludzie starsi potrafią robić lepiej, niż młodzi,, jest przynajmniej tak samo interesujące, jak stwierdzenie, co zwykle robią gorzej" u. Wśród socjo­logów francuskich występuje również pogląd, że po­dział dóbr powinien być mniej bezpośrednio związany z wykonywanym zawodem, a bardziej z zasadą nowych form solidarności ogólnoludzkiej, że trzeba wykorzy­stywać wszystkie źródła dla zaspokojenia rosnących potrzeb. Domagają się oni, by rozważyć założenia po­lityki zabezpieczenia społecznego . nie tylko od strony budżetu państwa i obciążeń pozostałej części społe­czeństwa, ale w aspekcie rangi pojęcia człowiek w epo­ce podboju wszechświata i dynamicznego rozwoju myś­li ludzkiej. Głoszą konieczność przewartościowania i 'zharmonizowania emerytur, uelastycznienie zasad określających granicę wieku," zapewnienia możliwości pracy o niepełnym wymiarze godzin, zarezerwowania pewnych typów zajęć pracownikom w starszym wieku, rozwój usług domowych, politykę mieszkaniową pre­ferującą integrację, a nie segregację grup wieku. Za­sady te są obecnie w centrum uwagi teoretyków i prak­tyków gerontologii społecznej12. Mają one na celu po­prawić los ludzi starych, podnieść ich prestiż, przy­wrócić do godności ich rolę.

Ponieważ żaden z tych wniosków, będących Wyni­kiem rozważań przedstawionych w raporcie Komitetu Doradczego do Spraw Ludności i Rodziny pod kierow­nictwem M. Laroque'a, nie odegra roli bez rozbudze­nia i zmobilizowania opinii publicznej, prowadzi się szeroką akcję propagandową i popularyzatorską we wszystkich środowiskach. Polityka zabezpieczenia sta­rości powinna znaleźć oparcie w doktrynie stałego wzrostu poszanowania jednostki ludzkiej i w praktyce upowszechniania nieustannego kształcenia. Człowiek staje się człowiekiem dopiero przez wychowanie. Ażeby więc dokonywał się ciągle jego wzrost i rozwój, od­działywanie wychowawcze musi być permanentne.

"F, Bartlett: Przedmowa do książki A. Welforda: Ageing and Human Skill Londyn 1958.

12 M. Phili-bert: Le role et'l'image du vieillard dans notre societe. Esprit", 1963 s. 947.

Upowszechnienie idei wychowania permanentnego ma
przynieść zasadniczą reformę systemu szkolnego. Łą­
cząc w odniesieniu do wszystkich grup wieku naukę
i działanie, przestanie się przypisywać te dwie funkcje
dwom różnym okresom życia. Takie podejście, zdaniem
francuskich teoretyków, dostarczy środków do roz­
strzygnięcia równocześnie problemu młodych i proble­
mu starych. , . .

W świetle tych koncepcji perspektywicznych problem -człowieka starego na wsi wskazuje na wielkie zapóź-nienie w sferze podstawowych spraw.

Właściwie dopiero od niedawna zaczyna się dostrze­gać ten problem. Dotychczas panowało dość powszech­ne przekonanie, że w stosunku do środowisk rolniczych sprawa rozwiązuje się niejako samoistnie. Posiadanie własnego domu i kawałka ziemi wydawało się 'stano­wić dostateczną gwarancję zapewnienia egzystencji. Ponadto opieka nad starcami była częścią programu funkcjonowania rodziny patriarchalnej.

Polityka socjalna wobec tej grupy opierać się musi na innych założeniach niż w mieście. Posiadanie ka­wałka ziemi czy domu przestaje być wartością samą w sobie, a często staje się wręcz ciężarem, ponieważ stanowi przeszkodę w nabyciu uprawnień do różnych form dodatkowych świadczeń.

W caiej trosce o człowieka jest rzeczą pierwszopla­nową troska o jego potrzeby nie tylko materialne, ale także duchowe. Ten aspekt psychologiczny, pomijany często w wielu propozycjach praktycznych, prowadzi do pogłębienia stanów depresji i osamotnienia. Wiek starczy jest trudnym okresem życia nie tylko ze wzglę­du na ubytek sił fizycznych, na większą częstotliwość zachorowań, na skromniejsze możliwości finansowe. Człowiek stary cierpi ponadto znacznie więcej moral­nie, gdy czuje się ciężarem dla innych, dręczy go bez­czynność i nuda, trudności adaptacji do nowych, wy­mogów życia, do jego zmniejszającego się rytmu, cierpi samotność. Przywrócić człowiekowi staremu wiarę w jego użyteczność i samodzielność, w jego niezależ­ność i sprawność — to właściwie wrócić mu życie.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
olejki eteryczne cz3
2 Posadowienie budynku cz3
ModulIII cz3 kompleksy i osady Nieznany
Dostosuj zakład do przepisów prawa pracy Komentarz do ankiety kontrolnej bhp na budowie, 2005 cz3
Podstawy Socjologii - egz cz3, Wstih, socjologia
WYKŁAD 5 CZ3
Dziady cz3 i 4
Anteny mikropaskowe cz3
kat cz3 r84
prawo gospodarcze rejstracja działalności gospodarczej cz3
Informa cz3 v4
4.wpływ s zach org cz3, WZ-stuff, semestr 2, zachowania organizacyjne
podstawy+zarz%b9dzania+ +czes%b3aw+sobk%f3w+cz3 JZY3HZEDBY6YGIMW6Z2HFJRA24YKLYCDH7RASCI
Bajki edukacyjne dla dzieci cz3
cwVIII zaburzenia krazenia cz3
Orzeł Biały cz3
belka podsuwnicowa algorytm cz3

więcej podobnych podstron