szymurateoriomnogo┼Ťciowy


Nominalizm teoriomnogościowy.

Wbrew temu co się mówi jest to realizm w sporze o uniwersalia. Mówi się tak, gdyż utożsamia się stanowisko realistyczne z tezą że istnieją byty ogólne bez egzemplifikacji indywidualnej. Mogą istnieć. To jest skrajny realizm. Uniwersale bez egzemplifikacji może istnieć w sensie platońskim jeżeli ma jakąś treść. I innym bytem ogólnym będzie sześciometrowy człowiek ogólny który nie ma egzemplifikacji i innym będzie idea dwudziestometrowej (czegoś //depresja) a dla teorii mnogości jedno i drugie jest zbiorem pustym czyli mamy do czynienia z tym samym czymś. Poza tym teoria idei platońskich jest związana z językiem intensjonalnym i odróżnia się zakres od znaczenia a w teorii mnogości to jest utożsamiane.

Na gruncie teorii mnogości mówi się językiem nominalistycznym. Pogląd na świat jaki się wiąże z tą koncepcją, to pogląd w którym można powiedzieć że istnieją tylko konkrety które są całościami. Posłużę się przykładem (Bleka ; )) ? Sweniusa???), którzy proponują coś takiego: pomyślmy o torcie składającym się z trzech części i to jest rzeczywistość. Można się do tej całości odnosić dwojako. Do całości albo do części traktując je osobno - odniesienie pluralne. Można mówić o wszystkich żołnierzach jako o armii i wszystkich żołnierzach jako bytach osobnych, i gdzie tu w świecie wypatrzyć zbiór w sensie teorii mnogości? Czym są zbiory? Niczym co można by wypatrzyć w doświadczeniu, ale są konstruktami które powołuje siejby wyeliminować paradoksy. Naprawdę istnieją tylko części i całości do których można się odnosić na dwa sposoby ale w pewnym momencie powstaje kłopot. Np. takie całości powstają jak zbiór wszystkich zbiorów nie będących swymi elementami. Konstruuje się więc zbiory odróżniające elementy od zbiorów. Zbiory te to są byty spełniające aksjomaty pewnej teorii i nie majone nic wspólnego ze sporem o uniwersalia. mamy tu nominalistyczne założenie: jeśli mamy już zbiór i mówmy że własność to tyle co zbiór, jeśli już do teorii mnogości dołączymy pogląd na temat własności i powiemy że własności to tyle co zbiory to dodajemy nominalizm do teorii mnogości i popadamy w wiele kłopotów.

Bo jeżeli własność to tyle co zbiór, posiadać własność= należeć do zbioru, powstaje pytanie: jak skończony podmiot poznający ma znać własności? Jak ma rozstrzygać o posiadaniu własności? Może to robić tylko na podstawie rozpoznania cechy, czyli przynależności do zbioru a jak rozpoznać przynależność? Na podstawie cechy…

Gdyby zaś nawet uniwersalia takie dało się uchwycić, to niemożliwe byłyby zmiany ilościowe, tylko jakościowe. Coraz mniej jest zieleni na świecie mówimy. Co to jest zieleń? Zbiór przedmiotów zielonych. Czyli nie będzie mniej tej zieleni, która teraz jest tylko to będzie inna zieleń w sensie innego zbioru, nie można powiedzieć, że jest mniej zieleni, można tylko powiedzieć że zamiast jednej jest inna. Więc w tym języku nie da się o zmianach ilościowych mówić bo własność sprowadza się do ilości obiektów w zbiorze.]

O tym, że znaczenia też nie da się tym tłumaczyć już mówiłem.

Można próbować tę konsekwencję, że niemożliwe są zmiany ilościowe, tylko jakościowe, a właściwie by nie można…. Bo gdybyśmy zrobili coś takiego, że mówilibyśmy o możliwych światach i utożsamiali własność z zakresem we wszystkich możliwych światach to wówczas nie byłoby żądnych zmian znaczeniowych, bo to byłby ten sam zakres.

Wszystkie wady nominalizmu się powtarzają.

To co powiedziałem to tylko właściwie uzupełnienie tego co się stanie jak do wokalizmu dodamy teorię mnogości.

Konceptualizm,

Mówiący, iż słowo znaczy gdyż mamy pojęcia w umyśle. Ten pogląd nie ma już pewnych wad poprzedniego. Skoro mamy pojęcia w umyśle, to możemy coś pojmować gdy brak jest słów. To nie dźwięk, napis jest potrzebny, słowa nie mogą być używane arbitralnie i wyjaśnione jest zjawisko synonimiczności (to samo pojęcie), nie ma problemów z nadużyciem prawdy bo jest pojęcie prawdy,.

Trudno jednak zrozumieć czym są pojęcia; zanim się nad tym zastanowimy postawmy pytanie: czy kiedy rozmawiamy ze sobą to wyrażamy te same pojęcia, czy każdy z nas ma swoje własne pojęcie i odbiorca dysponuje innym pojęciem niż słuchacz a ponieważ pojęcie jest konkretem to zmienia się w toku myślenia? W tym rozumieniu natychmiast przestajemy rozumieć na czym polega porozumiewanie się. Wobec tego trzeba przez pojęcie rozumieć coś, co podzielamy. A wiec uniwersalia istnieją, coś nimi jest co łączy nasze pojęcia. To jest stanowisko realistyczne.

Drugi problem to jest czym jest to pojęcie? Jak je sobie przedstawić? Pojmuję bowiem coś, gdy umiem to sobie przedstawić, tym lepiej coś rozumiem im wyraźniej to sobie przedstawiam mówi tradycja kartezjańska.

Tę koncepcję pojmowania jako przedstawiania sobie skrytykował Wittgenstein w dociekaniach.

  1. wystarczy się sobie przyjrzeć: gdy mówimy słowa następują po słowach i nie towarzyszy im strumień przedstawień.

  2. Ponadto gdy jeden mówi że śnieg jest biały przedstawia sobie śnieg a drugi formułę Tarskiego. Nie obowiązują reguły łączące słowa z przedstawieniami. Czasem jest niemożliwe żeby dwa różne przedstawienia związać. Tysiącobok i 999bok.

Wydaje się, że takie są fakty i że słowa nie znaczą z powodu iż coś sobie przedstawiamy. Przyjmijmy że tak jest, że przedstawienia są znaczeniami. Mamy wiec słowo „wysokość” i je sobie przedstawiamy. Ktoś sobie przedstawia coś wysokiego i ono ma także wysokość, głębokość itp. niesposób sobie przedstawić niczego prostego. Powstaje pytanie: co z tego przedstawienia jest tym co należy z niego wyodrębnić? Żeby to określić, trzeba to powiedzieć aby powiedzieć trzeba rozumieć, a więc przedstawić - regres.

Mówił też Wittgenstein że inna jest gramatyka przedstawień a inna rozumienia. Takie słowa jak przedstawiane sobie, cierpienie funkcjonują inaczej niż słowo rozumienie. Możemy powiedzieć ze ból jest bardziej lub mniej intensywny, krótszy dłuższy ale o rozumieniu tak chyba mówić nie można. Można: w pewnym momencie przestałem cokolwiek rozumieć, ale można powiedzieć, że ból trwa w czasie, a czy rozumienie też? Rozumiałem odtąd dotąd? Nie. Tak uważa Wittgenstein. Różnica jest taka gdyż przedstawienie to stan rzeczy a rozumienie to dyspozycja. To jest Wittgenstein w interpretacji nie Kripkego ale Mc???...

W każdym razie pojęcie jako przedstawianie sobie to nie jest koncepcja właściwa.

Konkurencyjna: koncepcja pojęć jako bytów nienasyconych Fregego.

X jest bytem nienasyconym jeżeli wstawiamy w miejsce X jakąś stałą nasycamy to pojęcie i otrzymujemy byt nasycony którego nazwą jest zdanie…z kolei ta koncepcja pojęcia podpada pod tę krytykę którą przeprowadził Kripke w imieniu Wittgensteina.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Szymura, II ROK, SEMESTR II, psychologia różnic indywidualnych, opracowania
szymura0315hegelarystoteleskonkretnypowszechnik
Szymura0125podobienstoitropy
szymura0405kryteriakonkretuniwersalecd
5 Eysenck Szymura id 39864 (2)
szymura0322nazwywłasne
szymuradeterminabledeterminingIngarden
Szymura, II ROK, SEMESTR II, psychologia różnic indywidualnych, opracowania
txt 1 Szymura Słabosz 2002 uwaga selektywna, Uczenie sie, Poznawcza
szymuratropyaustin
prawo gospodarczy szymura notatki i test, Ekonomia
Testy z Szymury, Studia - Politechnika Opolska, Semestr 4, Prawo Gospodarcze
szymura0412wi─ůzkowainagiegokonkretuteoria
szymura0419jednostkowienie
szymura0301lesniewskikotarbinskiintardenrealizm
szymura0118nominalizmwokalistyczny
Szymura, II ROK, SEMESTR II, psychologia różnic indywidualnych, opracowania
Fajkowska, Szymura, Lęk geneza, mechanizmy, funkcje,str 50 76
Szymura Uwaga selektywna a pozytywne i negatywne konsekwencje automatyzacji czynności(2)

więcej podobnych podstron