Schulman Tom Stowarzyszenie umarłych poetów


scenariusz - Tom Schulman

STOWARZYSZENIE UMARŁYCH POETÓW

wersja trzecia, poprawiona, 29 września 1988

***********************************************************

OBSADA

Neil Perry ........................ Robert Sean Leonard

John Keating ........................... Robin Williams

Todd Anderson ............................. Ethan Hawke

Knox Overstreet .......................... Josh Charles

Charlie Dalton (Nuwanda) .................. Gale Hansen

Steven Meeks ......................... Allelon Ruggiero

Gerard Pitts ......................... James Waterstone

Richard Cameron ......................... Dylan Kussman

Chris Noel ........................... Alexandra Powers

Pan Perry .............................. Kurtwood Smith

Pan Nolan ................................ Norman Lloyd

***********************************************************

(c) dla polskiego przekładu: Konrad Grześlak, VI 2000

kgrzeslak@poczta.onet.pl

dla Misi i dla Agusi

***********************************************************

1 WNĘTRZE. JADALNIA W AKADEMII WELTON - DZIEŃ - RÓŻNE

UJĘCIA

RAZEM Z NAPISAMI POCZĄTKOWYMI

Z lewej strony widać fresk przedstawiający naturalnej wiel-

kości grupę chłopców patrzących adorująco na kobietę, która

reprezentuje wolność. Z prawej strony mamy fresk ukazujący

młodych ludzi zgromadzonych w sali konferencyjnej korpora-

cji wokół przemysłowca. Między freskami stoi chłopiec.

Dziwny dudniący DŹWIĘK MUZYKI zaczyna się i urywa, prze-

rwany przez dźwięk pompowania. Nauczyciel podchodzi szybko

do chłopca, poprawia mu krawat i odprowadza.

Na innej ścianie mamy ogromny portret dziewiętnastowiecz-

nego Szkota w spódnicy (kilcie). Przed obrazem - młodzi

chłopcy trzymający sztandary i kilkunastu starszych męż-

czyzn ubranych w kostiumy na dawną modłę grupują się w pro-

cesję. Nerwowym młodszym chłopcom (z siódmej klasy) pokazy-

wane są ich miejsca w szyku, dawane są im świece. Chłopcy

zapalają je jeden od drugiego, póki wszystkie świece się

nie palą.

Nagle MUZYKA WYBUCHA w całej okazałości. To DUDY (kobza).

Kobziarz, w spódnicy jak Szkot na portrecie, prowadzi pro-

cesję.

2 WNĘTRZE. KORYTARZ PROWADZĄCY DO JADALNI - DZIEŃ

Kobziarz wchodzi w długi i ciemny, kamienny korytarz. Nie

dająca spokoju barwa jego staroświeckiego instrumentu od-

bija się echem po całym budynku. Chwilę potem wchodzą za

kobziarzem inni uczestnicy procesji. Prowadzi ich koryta-

rzem i w dół schodami do...

3 WNĘTRZE. STARA KAMIENNA KAPLICA W WELTON - DZIEŃ

... gdzie dwustu chłopców w wieku szkolnym (high school) -

prawie wszyscy w czarnych blezerach - siedzi po obu stro-

nach głównej nawy i obserwuje procesję wchodzącą na podium

z przodu. Przy większości chłopców widzimy ich rodziców.

RÓŻNE UJĘCIA PROCESJI

CZTERECH SZESNASTOLETNICH CHŁOPCÓW NIESIE SZTANDARY. Każdy

z chłopców ma na sobie archaiczny kostium z przełomu wie-

ków. Każdy sztandar wysławia inny wyraz. Na pierwszym napi-

sane jest "TRADYCJA", na drugim "HONOR", na trzecim

"DYSCYPLINA", a na ostatnim "DOSKONAŁOŚĆ".

STARSI MĘŻCZYŹNI koło 70-tki i 80-tki, najwyraźniej naj-

starsi wychowankowie szkoły, idą ku podium, każdy z ety-

kietką z nazwiskiem i w swoim najlepszym ubraniu.

SIÓDMOKLASIŚCI trzymający świece są nerwowi i skrępowani.

Większość z nich koncentruje się bacznie na tym, by ich

świece nie zgasły podczas marszu. Jednemu z chłopców świeca

zgasła i teraz z trudem powstrzymuje się on od płaczu.

Kobziarz staje w rogu podium, maszerując w miejscu. Za nim,

w czarnych togach, siada trzydziestu paru nauczycieli. Naj-

starsi wychowankowie z procesji zasiadają w honorowych fo-

telach na podium.

Czterech młodych ludzi trzymających sztandary schodzi z

głównej nawy i zajmuje miejsca przy swoich rodzicach wśród

publiczności. Siódmoklasiści też siadają z rodzicami.

Ubrany w togę w czerni i purpurze mężczyzna, który zamyka

procesję, podchodzi do podium. To DYREKTOR GALE NOLAN, wy-

soki mężczyzna po 60-tce. Muzyka ustaje.

NOLAN

Panie i panowie, znakomici wychowanko-

wie, uczniowie: w tym roku przypada

setna rocznica powołania do życia Aka-

demii Welton.

Zaczyna się aplauz. Wkrótce cała kaplica stoi w burzliwej

owacji. Po stosownym czasie Nolan pokazuje wszystkim, by

usiedli.

NOLAN

Sto lat temu, w 1859 roku, czterdziestu

jeden chłopców zasiadło w tej sali i

zadano im to samo pytanie, które zada-

wane jest wam na początku każdego seme-

stru: Panowie, czym są cztery filary?

Wszyscy uczniowie stają na baczność. Natrafiamy na TODDA

ANDERSONA siedzącego między swoimi rodzicami. Todd ma 16

lat, dobrze wygląda, ale zdaje się być załamany, niepewny

siebie, nieszczęśliwy. Ma etykietkę z nazwiskiem, ale nie

ma blezera Akademii Welton. Kiedy inni wstają, matka Todda

trąca go łokciem. Todd wstaje. Patrzy, jak inni uczniowie:

WSZYSCY CHŁOPCY UNISONO

Tradycja! Honor! Dyscyplina! Doskona-

łość!

Wszyscy chłopcy siadają. Todd też siada. Wszyscy na powrót

są cicho.

NOLAN

W pierwszym roku istnienia Akademia

Welton miała pięciu absolwentów. W ze-

szłym roku z Akademii wyszło pięćdzie-

sięciu jeden absolwentów, z których

trzy czwarte dostało się do Ivy League!

Aplauz. Podczas owacji wyłuskujemy z tłumu KNOXA

OVERSTREETA i CHARLIE'GO DALTONA, obaj mają 16 lat i obaj

ubrani są w blezery Welton. Knox (siedzi między swoimi ro-

dzicami) trzyma sztandar. Ma kręcone włosy, wygląda na wy-

lewnego człowieka, jest niski, ale dobrze zbudowany. Char-

lie, także z rodzicami, ma przystojną, ale przyjazną twarz.

Nie ma sztandaru, ale kiedy Nolan wspomina o Ivy League

[grupa tradycyjnych uniwersytetów na Wschodzie USA o wyso-

kiej reputacji i społecznym prestiżu - przyp. tłum.], obaj

chłopcy pasują pod to jak ulał.

NOLAN

Tego rodzaju osiągnięcie jest rezulta-

tem żarliwego poświęcenia się nauczanym

tu zasadom. To dlatego wy, rodzice, po-

syłacie nam waszych synów, i to dlatego

jesteśmy najlepszą szkołą przygotowaw-

czą w Stanach Zjednoczonych.

(więcej aplauzu)

Nowi uczniowie...

Wszyscy zwracają oczy ku nowym uczniom - siódmoklasistom i

uczniom, którzy się przenieśli. Wśród nich jest Todd Ander-

son - wygląda na skrajnie zażenowanego.

NOLAN

Klucz do waszego sukcesu znajduje się w

naszych czterech filarach. To znaki

rozpoznawcze naszej szkoły i staną się

one kamieniami węgielnymi waszego ży-

cia. Richard Cameron, Kandydat do Sto-

warzyszenia Welton...

Wśród publiczności, niedaleko Todda, siedzi RICHARD

CAMERON, jeden z trzymających sztandary, 16 lat, mały klon

swojego ojca. Staje na baczność z entuzjazmem. Zbyt wiel-

kim.

CAMERON

Tak, sir!

NOLAN

Co to jest Tradycja?

CAMERON

Tradycja, proszę pana, to miłość do

szkoły, kraju i rodziny. Naszą tradycją

w Welton jest być najlepszym!

NOLAN

Dobrze, panie Cameron. George Hopkins,

Kandydat do Stowarzyszenia Welton. Ho-

nor.

Cameron siada. Twarz jego ojca rozjaśnia się w uśmiechu

niezwykłej satysfakcji.

HOPKINS

(poza kadrem)

Honor to godność i wypełnianie obowiąz-

ków!

NOLAN

Dobrze, panie Hopkins. Honorowy Kandy-

dat do Stowarzyszenia, Knox Over-

street...

Knox, jak wspomniano, jest jednym z trzymających sztandary.

Wstaje.

KNOX

Tak, sir.

NOLAN

Co to jest dyscyplina?

KNOX

Dyscyplina to szacunek dla rodziców,

nauczycieli, dyrektora. Dyscyplina po-

chodzi z wewnątrz.

NOLAN

Dziękuję, panie Overstreet. Honorowy

Kandydat Neil Perry.

Knox siada. Dumni ojciec i matka Knoxa poklepują go z uzna-

niem. Wstaje NEIL PERRY. Podczas gdy niektórzy chłopcy mają

wpięte w klapy marynarek dwie lub trzy odznaki za osiągnię-

cia, Neil ma ich przyczepione do kieszeni cały pęk. Neil ma

16 lat, emocjonalny, urodzony przywódca. Mimo to w jego

oczach widać więcej niż ślad złości i niezadowolenia. Obok

niego siedzi pochmurny PAN PERRY, jego ojciec.

NOLAN

Doskonałość, panie Perry.

NEIL

(recytuje)

Doskonałość jest rezultatem ciężkiej

pracy. Doskonałość jest kluczem do

wszelkiego sukcesu, i w szkole i wszę-

dzie.

Neil siada. Nie patrzy na swojego ojca, ani ojciec nie pa-

trzy na niego.

NOLAN

Panowie, w Welton będziecie pracować

ciężej, niż pracowaliście kiedykolwiek

w życiu, a nagrodą będzie sukces, któ-

rego wszyscy tu po was oczekujemy.

Chciałbym teraz wezwać na podium naj-

starszego żyjącego absolwenta Welton -

pana Alexandra Carmichaela Jr., Klasa

1866.

Osiemdziesięciolatek na scenie nie chce pomocy od siedzą-

cych obok niego i idzie wolno - z wielkim napięciem - do

podium, podczas gdy publiczność wstaje do kolejnej owacji

na stojąco.

PRZENIKANIE DO:

4 PLENER. AKADEMIA WELTON - GŁÓWNY TRAWNIK - DZIEŃ

Akademia Welton to zbiór tradycyjnych wypłowiałych kamien-

nych budynków. Jest rok 1959, ale w Welton to nie ma zna-

czenia. Ta szkoła z tradycjami jest zupełnie odizolowana od

polityki i trendów świata na zewnątrz.

Uczniowie stoją ze swoimi rodzicami pod ogromnym namiotem.

Przekąski, kawa, herbata i poncz leżą na przykrytych bia-

łymi obrusami stołach.

Matka Charliego, przejęta synem, stoi przy nim i poprawia

mu fryzurę. Potem całuje go.

Ojciec Knoxa obejmuje syna z uczuciem.

Pan Perry stoi przy Neilu i poprawia odznaki za osiągnięcia

przyczepione do marynarki.

Rodzice Todda Andersona stoją rozmawiając z inną parą, nie

zwracają w ogóle uwagi na Todda, który wygląda na bardzo,

ale to bardzo samotnego. Pan Nolan przechodzi obok i zerka

na etykietkę z nazwiskiem Todda.

NOLAN

A, pan Anderson. Ma pan przed sobą nie

lada wyzwanie, młody człowieku. Pański

brat był tu jednym z najlepszych.

TODD

(słabo, prawie niesłyszal-

nie)

Dziękuję.

Ojciec Neila, z Neilem za sobą, podchodzi do Nolana i prze-

rywa.

PAN PERRY

(w jakiś sposób zaniepoko-

jony)

Gale, słyszałem coś o nowym nauczycielu

angielskiego u juniorów.

NOLAN

Pan Gladen objął funkcję dyrektora w

Malford, więc zatrudniliśmy Johna Ke-

atinga.

PAN PERRY

(podejrzliwie)

Były uczeń, jak słyszałem?..

NOLAN

Najlepszy uczeń, panie Perry. I spędził

ostatnie dziesięć lat nauczając w Mc-

Millan School w Edynburgu.

PAN PERRY

(udając, że jest pod wra-

żeniem)

Och. McMillan.

Nolan rozgląda się wokół. Znajduje wzrokiem, pokazuje dło-

nią:

PO DRUGIEJ STRONIE TRAWNIKA stoi plecami do nas ubrany w

czarną togę nauczyciel, patrzy na piękne JEZIORO WELTON.

Jakby wyczuwał, że jest obserwowany, obraca się do nas twa-

rzą. To JOHN KEATING, pod czterdziestkę, z iskrzącymi się

oczyma.

Nolan kładzie rękę na ramieniu pana Perry i prowadzi go.

NOLAN

Chodźmy, pozna go pan. I polubi.

Obserwujemy, jak Nolan prowadzi pana Perry'ego przez traw-

nik i przedstawia panu Keatingowi, który podchodzi by się z

nimi przywitać. Todd stoi samotny, rozglądając się. Neil

Perry, teraz zostawiony sam sobie, też się rozgląda. Obaj

obserwują innych uczniów żegnających się ze swoimi rodzi-

cami.

5 PLENER. PARKING AKADEMII WELTON - DZIEŃ

Siódmoklasiści żegnają się z rodzicami. Drżące podbródki.

Młode oczy wstrzymujące łzy. Niektórzy chłopcy szlochają.

Dla większości tych młodych chłopców to pierwszy raz w ży-

ciu, gdy będą z dala od swoich rodziców i domów - i jest to

szokujące doświadczenie.

PLAN OGÓLNY, AKADEMIA WELTON

Akademia Welton leży w samotnej, odizolowanej dolinie w la-

sach Vermont. Chociaż położenie jest malownicze, izolacja

ta tylko pogłębia poczucie samotności, którego właśnie do-

świadcza większość siódmoklasistów.

6 SCENA POMINIĘTA

7 WNĘTRZE. WYŁOŻONA DĘBINĄ SALA PAMIĄTKOWA WELTON - DZIEŃ

Z 50-ciu członków młodszych klas (junior) siedzi na krze-

słach, bądź stoi dookoła pomieszczenia. Są tu wymienieni

wyżej uczniowie: Todd Anderson, Neil Perry, Knox Over-

street, Charlie Dalton, Richard Cameron. Wszyscy, prócz

Todda, mają na sobie blezery Welton. Todd wyróżnia się

przez to i wie o tym dobrze.

Schody przy ścianie prowadzą do drzwi na drugim piętrze.

Drzwi te otwierają się i wychodzi na schody gęsiego pięciu

chłopców. Stary nauczyciel (DR. HAGER) podchodzi do drzwi i

woła pięć nazwisk.

HAGER

Overstreet, Perry, Dalton, Anderson,

Cameron.

Chłopcy ci gęsiego wchodzą schodami. Kiedy to robią, sie-

dzący chłopiec (PITTS) nachyla się do chłopca obok (STEVENA

MEEKSA). Meeks wygląda na słodkiego jajogłowego, bardzo

krótko ostrzyżony. Ma kieszonkowy zegarek na łańcuszku.

PITTS

Kim jest ten nowy chłopak?

MEEKS

(wzrusza ramionami)

Anderson.

Stary Hager dostrzega tą wymianę zdań.

HAGER

Panowie Pitts i Meeks. Przewinienia.

Pitts i Meeks spuszczają wzrok. Pitts rzuca spojrzenie na

Meeksa i wywraca oczami.

HAGER

Następne przewinienie, panie Pitts.

Pittsowi znika uśmiech. Hager zamyka drzwi.

8 WNĘTRZE. GABINET DYREKTORA - DZIEŃ

Pięciu chłopców zajmuje miejsca w rzędzie krzeseł na wprost

pana Nolana. Nolan siada za biurkiem, przy nim na podłodze

leży PIES MYŚLIWSKI.

NOLAN

Witam z powrotem, panie Dalton. Jak tam

pana ojciec?

CHARLIE

W porządku, sir.

NOLAN

Pańska rodzina przeniosła się do tego

nowego domu, panie Overstreet?

KNOX

Tak, sir, jakiś miesiąc temu.

NOLAN

Cudownie. Słyszałem, że jest piękny.

(daje psu coś do jedze-

nia)

Panie Anderson, ponieważ jest pan tu

nowy, niech wyjaśnię, że w Welton wy-

znaczam zajęcia pozalekcyjne na podsta-

wie zasług i chęci. Zajęcia te są trak-

towane tak samo poważnie jak praca w

klasie... prawda, chłopcy?

CHARLIE, CAMERON, KNOX

Tak, sir!

NOLAN

Nieuczęszczanie na wyznaczone spotkania

będzie owocowało przewinieniami. Zaję-

cia pana Daltona to szkolna gazeta,

Klub Regulaminu, piłka nożna, wioślar-

stwo. Pana Overstreeta, Kandydata do

Stowarzyszenia Welton, to szkolna ga-

zeta, piłka nożna, Klub "Synowie Wycho-

wanków". Pana Perry'ego, Kandydata do

Stowarzyszenia Welton, to Klub Che-

miczny, Klub Matematyczny, kronika

szkoły, piłka nożna. Pana Camerona,

Kandydata do Stowarzyszeni Welton, to

Klub Dyskusyjny, wioślarstwo, Klub Re-

gulaminu, prawo, Rada Honorowa. Pan An-

derson, według pańskich zapisów z Ba-

lincrest, to piłka nożna, Klub Regula-

minu, kronika szkolna. Coś jeszcze, o

czym nie wiem?

Todd próbuje się przemóc. Wygląda, jakby próbował przemó-

wić, ale z jego ust nie wydobywa się żaden dźwięk.

NOLAN

Proszę mówić głośniej, panie Anderson.

TODD

(ledwo go słychać)

Wolałbym wioślarstwo, sir.

Widać, że strach Todda przed mówieniem jest zbyt duży, by

go zwalczyć. Nolan patrzy na Todda.

NOLAN

Wioślarstwo? Powiedział "wioślarstwo"?

Tutaj jest napisane, że grał pan w Ba-

lincrest w piłkę nożną.

TODD

(znów ledwo go sły-

chać)

Grałem... ale...

Na czoło Todda występuje pot. Todd zaciska pięści, aż bie-

leją mu knykcie. Wygląda tak, jakby za chwilę miał wybuch-

nąć płaczem. Pozostali chłopcy patrzą na niego.

NOLAN

Polubisz tutejszą piłkę nożną, Ander-

son. Jesteście wolni.

Chłopcy wstają i wychodzą. Todd wygląda bez dwóch zdań ża-

łośnie. Nauczyciel przy drzwiach woła następne nazwiska.

9 PLENER. TEREN AKADEMII WELTON (CAMPUS) - DZIEŃ

Uczniowie Welton idą ku swoim internatom. Neil Perry pod-

chodzi do Todda Andersona, który idzie samotnie. Neil po-

daje mu dłoń na przywitanie.

NEIL

Słyszałem, że mamy być współlokatorami.

Neil Perry.

TODD

(ściszonym głosem)

Todd Anderson.

Todd nie przestaje iść. Nastaje niezręczna cisza.

NEIL

Dlaczego opuściłeś Balincrest?

TODD

Mój brat tu chodził.

NEIL

Ach, więc jesteś z tych Andersonów.

10 WNĘTRZE. HALL INTERNATU DLA JUNIORÓW - DZIEŃ

Neil i Todd weszli właśnie do hallu internatu.

TODD

Moi rodzice od początku chcieli, żebym

tu chodził, ale nie miałem wystarcza-

jąco dobrych stopni. Musiałem pójść do

Balincrest, żeby się podciągnąć.

NEIL

Cóż, dostałeś nagrodę pocieszenia. Nie

oczekuj, że polubisz to miejsce.

TODD

Nie oczekuję.

11 WNĘTRZE. POKÓJ W INTERNACIE DLA JUNIORÓW - DZIEŃ

Każdy z małych pokoi zawiera dwa proste łóżka, dwie szafki

i dwa biurka. Miejsce walizek jest na podłodze. Wchodzi

Neil. Richard Cameron wsuwa głowę.

CAMERON

Słyszałem, że trafił ci się nowy. Cho-

lerny mówca z niego, co? O o...

Wchodzi Todd Anderson. Cameron czmycha. Todd usłyszał ko-

mentarz Camerona, ale ignoruje to. Kładzie walizkę na łóżku

i zaczyna rozpakowywać.

NEIL

Nie zważaj na Camerona. To dupek.

Ktoś puka do drzwi. Wchodzą Knox Overstreet, Charlie Dalton

i Steven Meeks.

CHARLIE

(do Neila)

Hej, słyszałem, że chodziłeś na letnie

zajęcia?

NEIL

Taa, z chemii. Ojciec pomyślał, że po-

winienem pójść naprzód.

CHARLIE

Cóż, Meeks jest znakomity z łaciny, a

ja nie zapomniałem do końca angiel-

skiego, więc jeśli chcesz, mamy już na-

szą grupę.

NEIL

Pewnie, ale Cameron też mnie pytał.

Ktoś ma coś przeciwko dołączeniu go?

CHARLIE

A co jest jego specjalnością? Wazeli-

niarstwo?

Niektórzy parskają śmiechem.

NEIL

Hej, to twój współlokator.

CHARLIE

To nie moja wina.

Nikt nie jest zachwycony Cameronem, ale też nikt nie opo-

nuje.

MEEKS

(do Todda)

Nie sądzę, żebyśmy się poznali. Jestem

Steven Meeks.

TODD

(nieśmiało wyciągając

dłoń)

Todd. Anderson.

Knox i Charlie również podają Toddowi dłonie.

CHARLIE

Charlie Dalton.

KNOX

Knox Overstreet.

Todd wita się z nimi.

NEIL

Todd jest bratem Jeffreya Andersona.

CHARLIE

O taa. Pewnie. Najlepszy student, mowa

pożegnalna, Laureat Narodowego Stypen-

dium.

Todd potakuje twierdząco.

MEEKS

Cóż, witaj w "Hell"ton.

CHARLIE

Tu jest w każdym calu tak ciężko, jak

mówią. Chyba, że jesteś geniuszem, jak

Meeks.

MEEKS

Kadzi mi, więc pomagam mu z łaciny.

CHARLIE

I z angielskiego, i z trygonometrii.

Meeks uśmiecha się. Ktoś puka do drzwi.

NEIL

Otwarte.

Wchodzi ojciec Neila. Neil jest zaskoczony.

NEIL

Ojcze. Myślałem, że... wyjechałeś.

Wszyscy chłopcy wstają.

MEEKS, CHARLIE, KNOX

Panie Perry.

PAN PERRY

Usiądźcie, chłopcy. Jak się macie?

CHŁOPCY

Dobrze, sir. Dziękuję.

PAN PERRY

Neil, uznałem, że masz na głowie zbyt

dużo zajęć pozalekcyjnych. Rozmawiałem

o tym z panem Nolanem i będziesz mógł

pracować nad szkolną kroniką w przy-

szłym roku.

NEIL

Ale ojcze, jestem zastępcą redaktora.

PAN PERRY

Przykro mi, Neil.

NEIL

Ale ojcze, to nie w porządku.

PAN PERRY

Koledzy, wybaczcie nam na chwilę.

Pan Perry wychodzi na korytarz, Neil za nim.

12 WNĘTRZE. KORYTARZ INTERNATU JUNIORÓW - DZIEŃ

PAN PERRY

Nie życzę sobie, żebyś kłócił się ze

mną publicznie, rozumiesz mnie?

NEIL

Ojcze, nie kłóciłem się z tobą.

PAN PERRY

Gdy skończysz już akademię medyczną i

będziesz na swoim, możesz robić, co ci

się żywnie podoba. Póki co, masz się

mnie słuchać.

NEIL

Tak, sir. Przepraszam.

PAN PERRY

Wiesz, jakie to ważne dla twojej matki,

prawda?

NEIL

Tak, sir.

Używając presji winy i kary pan Perry wykazał się subtelno-

ścią tyrana-terrorysty. Stanowczość Neila kruszy się w ob-

liczu despotyzmu ojca. Neil przerywa ciszę.

NEIL

Znasz mnie, zawszę biorę na siebie za

dużo.

PAN PERRY

Dobry chłopak. Zadzwoń do nas, jeśli

będziesz czegoś potrzebował.

Odwraca się i odchodzi.

13 WNĘTRZE. POKÓJ NEILA - DZIEŃ

Pozostali czekają w ciszy. Wchodzi skruszony Neil.

CHARLIE

Czemu on nie pozwala ci robić tego, co

chcesz?

KNOX

Właśnie! Postaw się mu! Nie może być

już gorzej.

NEIL

Co za nonsens. Tak, jakbyście wy posta-

wili się swoim rodzicom, panie Przyszły

Prawniku i panie Przyszły Bankierze!

Neila zdejmuje z koszuli odznakę za osiągnięcie w dziedzi-

nie kroniki szkolnej i ciska ją na biurko.

KNOX

Poczekaj chwilę. Ja nie pozwalam moim

rodzicom włazić mi na głowę.

NEIL

Taa, bo robisz dokładnie to, co ci mó-

wią! Będziesz w kancelarii prawniczej

twojego tatki, to pewne jak że tu

stoję.

(do Charliego)

A ty będziesz zatwierdzał pożyczki, aż

wykitujesz.

CHARLIE

OK, nie lubię tego ani trochę bardziej

od ciebie. Mówię po prostu --

NEIL

Skoro robisz tak samo, nie mów mi, jak

mam rozmawiać z ojcem. W porządku?!

KNOX

W porządku. Jezu, więc co masz zamiar

zrobić?

NEIL

To, co muszę. Pieprzyć kronikę.

MEEKS

Ja bym na pewno nie kruszył o to kopii.

To tylko stado ludzi próbujących zaim-

ponować Nolanowi.

NEIL

(gorzko)

Pieprzyć to wszystko. Mało mnie to

wszystko wzrusza.

Uderza dłonią w poduszkę na swoim łóżku i kładzie się w ci-

szy na plecach. Wszyscy są cicho, wyczuwając niezadowolenie

Neila. W końcu Charlie przerywa ciszę.

CHARLIE

Nie wiem jak inni, ale ja mógłbym od-

świeżyć łacinę. O ósmej u mnie?

NEIL

Pewnie.

CHARLIE

Czuj się zaproszony, Todd.

KNOX

Taa, zajdź do nas.

TODD

Dziękuję.

Chłopcy wychodzą. Neil leży w ciszy. Widzi odznakę za osią-

gnięcie, którą rzucił - podnosi ją. Todd dalej się rozpako-

wuje. Wypakowuje fotografię matki i ojca obejmujących star-

szego chłopca, którym najwyraźniej jest brat Todda,

Jeffrey. Todd stoi z boku, trochę osobno od rodziny. Todd

wypakowuje też grawerowany skórzany zestaw na biurko

(pióra, bibularz, itd.) i kładzie go na biurku.

NEIL

A ty co myślisz o moim ojcu?

TODD

(cicho, do siebie)

Wolałbym go od mojego...

NEIL

Co?

TODD

Nic.

NEIL

Todd, jeśli chcesz jakoś tu przetrwać,

będziesz musiał mówić głośniej. Cisi

może i obejmą władanie na ziemi, ale

nie dostaną się do Harvardu. Wiesz, co

mam na myśli?

Todd potakuje.

NEIL

Cholerny skurczybyk!

Neil przyciska metalowe ostrze odznaki do kciuka, raniąc

się do krwi. Todd drga. Neil nie. Neil ciska z powrotem od-

znakę.

14 WNĘTRZE. KLASA CHEMICZNA - DZIEŃ

Klasa ta to laboratorium, wypełnione buteleczkami, itp.

Neil, Todd, Knox, Charlie, Cameron, Meeks i inni członkowie

klasy juniorów siedzą dookoła. Nauczyciel w okularach stoi

na środku klasy rozdając grube podręczniki.

NAUCZYCIEL CHEMII

Dodatkowo prócz zadań z podręczników

każdy z was wybierze z listy projektów

trzy laboratoryjne eksperymenty i bę-

dzie przynosił mi opis jednego co pięć

tygodni. Pierwsze dwadzieścia zagadnień

z końca pierwszego rozdziału proszę

opracować na jutro.

UJĘCIE CHARLIEGO DALTONA, gdy na jego ławce ląduje gruby

podręcznik. Charlie rzuca niedowierzające spojrzenie na

Knoxa Overstreeta, który może tylko potwierdzić tę smutną

prawdę kiwnięciem głową. Todd bierze książki bez żadnej re-

akcji.

15 WNĘTRZE. KLASA ŁACINY - DZIEŃ

Ci sami studenci siedzą naprzeciw nauczyciela łaciny, McAL-

LISTERA, mężczyzny po 60-tce. Nauczyciel odmienia łaciński

rzeczownik przez przypadki z rażącym szkockim akcentem.

MCALLISTER

Agricola, agricolae, agricolas, agrico-

las, agricolatis, agricolatus.

UJĘCIE UWZGLĘDNIAJĄCE TODDA, NEILA, KNOXA i innych, gdy z

trudem nadążają za lekcją McAllistera.

16 WNĘTRZE. KLASA MATEMATYKI - DZIEŃ

Na ścianach wiszą tablice matematyczne. Stary łysy nauczy-

ciel ("odźwierny" Nolana), Dr. Hager, rozdaje książki.

Ogromny ładunek pracy dla uczniów.

HAGER

Wasza nauka trygonometrii wymaga abso-

lutnej precyzji. Brak u kogokolwiek

odrobionej pracy domowej będzie karany

odjęciem jednego punktu od końcowej

oceny. Radziłbym wam nie sprawdzać mnie

w tej kwestii. Kto zechciałby zacząć od

definicji kosinusa?

Wstaje Richard Cameron.

CAMERON

Kosinus to stosunek przyprostokątnej

przyległej do kąta do przeciwprostokąt-

nej. Jeśli zdefiniujemy kąt A, to...

17 WNĘTRZE. KLASA ANGIELSKIEGO - DZIEŃ

Uczniowie juniorzy - Todd, Neil, Knox, Charlie, Cameron,

Meeks i paru innych, których widzieliśmy - wchodzą do

klasy. Są obładowani książkami i wyglądają na wyczerpanych.

Z przodu klasy siedzi i gapi się za okno JOHN KEATING - na-

uczyciel, który mignął nam przelotem już wcześniej. Ubrany

w koszulę z kołnierzykiem, krawat, bez marynarki.

Chłopcy zajmują miejsca i rozkładają toboły. Keating gapi

się przez okno dłuższy czas. Uczniowie zaczynają wiercić

się, czuć nieswojo. W końcu Keating wstaje, bierze linijkę

i zaczyna wolno spacerować między ławkami. Zatrzymuje się i

patrzy jednemu z chłopców w twarz.

KEATING

(do czerwieniącego się

chłopca)

Nie krępuj się.

Odchodzi, zatrzymuje się przed Charliem Daltonem.

KEATING

(jakby odkrywał coś, o

czym wie tylko on)

Hm hm.

(idzie do Todda)

Hm hm.

(idzie do Neila)

Ha!

Keating uderza linijką w drugą dłoń, potem idzie wielkimi

krokami na przód klasy.

KEATING

Giętkie młode umysły!

Wchodzi na biurko, odwraca się twarzą do klasy.

KEATING

(energicznie)

Och Kapitanie, mój Kapitanie. Kto wie,

skąd to jest?

Nikt nie podnosi ręki.

KEATING

Napisał to poeta Walt Whitman o Abraha-

mie Lincolnie. W tej klasie możecie

zwracać się do mnie bądź "Panie Ke-

ating", bądź "Och Kapitanie, mój Kapi-

tanie".

Keating schodzi i zaczyna przechadzać się między ławkami.

KEATING

Abym stał się obiektem jak najmniejszej

ilości plotek, pozwólcie, że wam po-

wiem: tak, byłem uczniem tej instytucji

wiele wiosen temu, i nie, w tamtym cza-

sie nie posiadałem takiej charyzmatycz-

nej osobowości. Jednakże, jeśli ktoś

zechce naśladować mój sposób zachowa-

nia, wyjdzie mu to tylko na zdrowie.

Proszę zabrać podręczniki z tyłu, pano-

wie, i wyjdźmy do sali pamiątkowej.

Odchodzi od biurka i wychodzi. Uczniowie siedzą, nie bardzo

wiedząc, co mają robić, potem zdają sobie sprawę, że po-

winni iść za Keatingiem. Szybko gromadzą swoje książki,

biorą podręczniki i wychodzą.

18 WNĘTRZE. WYŁOŻONA DĘBINĄ SALA PAMIĄTKOWA WELTON - DZIEŃ

To sala, gdzie chłopcy poprzednio czekali. Ściany pokryte

są fotografiami klasowymi, datowanymi od XIX wieku. Szkolne

trofea wszelkiego rodzaju wypełniają szafki i półki. Ke-

ating wprowadza uczniów, obraca się do nich twarzą.

KEATING

Panie...

(Keating zerka na li-

stę)

Pitts. Niefortunne nazwisko. Proszę

wstać, panie Pitts.

Pitts wstaje.

KEATING

Proszę otworzyć podręcznik na stronie

czterdziestej i przeczytać nam pierwszą

strofę wiersza.

Pitts wertuje książkę. Znajduje wiersz.

PITTS

"Do dziewic, by nadrabiały czas"?

KEATING

Właśnie to.

Chichoty. Pitts czyta.

PITTS

Gromadź pąki róż, póki możesz,

Bo Czas wciąż i wciąż płynie,

Kwiat, który dziś się uśmiecha,

Jutro zginie.

KEATING

Gromadź pąki róż, póki możesz. Łaciń-

skim zwrotem na to zdanie jest "Carpe

Diem". Ktoś wie, co to znaczy?

MEEKS

Carpe Diem... chwytaj dzień.

KEATING

Bardzo dobrze, panie?..

MEEKS

Meeks.

KEATING

Chwytaj dzień, pókiś młody, patrz, byś

robił użytek z danego ci czasu. Czemu

poeta napisał te linijki?

UCZEŃ

Bo mu się śpieszyło?

KEATING

Bo jesteśmy żarciem dla robaków, kole-

dzy! Bo możemy doświadczyć tylko ogra-

niczonej ilości wiosen, lat i jesieni.

Pewnego dnia, w co trudno uwierzyć,

każdy z nas jak tu stoi przestanie od-

dychać, stanie się zimny i umrze!

Wstańcie i przyjrzyjcie się bacznie

twarzom chłopców, którzy chodzili do

tej szkoły sześćdziesiąt i siedemdzie-

siąt lat temu. Nie bójcie się, spójrz-

cie na nich.

Chłopcy wstają. Todd, Neil, Knox, Meeks i inni podchodzą do

klasowych fotografii, które wiszą jedna obok drugiej na

ścianach sali pamiątkowej.

UJĘCIA NA RÓŻNE FOTOGRAFIE NA ŚCIANACH. Z dalekiej prze-

szłości spoglądają na nas twarze młodych ludzi.

KEATING

Nie są inni niż żaden z was, czyż nie?

Jest w ich oczach nadzieja, tak jak w

waszych. Wierzą, że są przeznaczeni do

cudownych rzeczy, tak jak wielu z was.

Cóż, chłopcy, gdzie się teraz podziały

te uśmiechy? A gdzie nadzieja?

Chłopcy patrzą na zdjęcia, zelektryzowani tym, co mówi Ke-

ating.

KEATING

Czy przypadkiem większość z nich nie

czekała, aż było za późno, by uczynić

życie choć odrobinę takim, na jakie ich

było stać? Czy w pogoni za wszechmogą-

cym bóstwem sukcesu nie zaprzepaścili

swoich chłopięcych marzeń? Nad większo-

ścią z tych panów rosną żonkile! Jed-

nakże, chłopcy, jeśli zbliżycie się

bardzo blisko, usłyszycie, jak szepczą.

No dalej, nachylcie się. Zbliżcie się.

(głośny szept)

"Carpe Diem, koledzy. Chwytajcie dzień.

Uczyńcie wasze życie niezwykłym."

Todd, Neil, Knox, Charlie, Cameron, Meeks, Pitts - wszyscy

gapią się na fotografie na ścianie. Wszyscy pogrążeni są w

myślach.

19 PLENER. CAMPUS WELTON - DZIEŃ

Klasa wychodzi z sali pamiątkowej. Todd, Neil, Knox, Char-

lie, Cameron, Necks i Pitts idą razem, niosąc książki.

Wszyscy myślą o tym, co właśnie się wydarzyło.

PITTS

Dziwaczne.

NEIL

Ale inne.

KNOX

Można się było przestraszyć.

CAMERON

Myślicie, że będzie nas z tego pytał?

CHARLIE

O Jezu, Cameron, nic nie łapiesz?

PLENER. CAMPUS WELTON - DALEJ

MEEKS

Co z grupą z trygonometrii? Zaraz po

obiedzie?

RÓŻNI CHŁOPCY

W porządku. Pewnie. Super.

KNOX

Nie wyrobię się. Jestem umówiony na ko-

lację u państwa Danburry.

PITTS

Któż to taki, państwo Danburry?

CAMERON

Wielkie szychy. Jak się tam wkręciłeś?

KNOX

To przyjaciele mojego ojca. Pewnie mają

z dziewięćdziesiąt lat albo coś w tym

stylu.

NEIL

Posłuchaj, wszystko jest lepsze od tu-

tejszych obiadków.

CHARLIE

Zgadzam się z przedmówcą.

Grupa rozchodzi się. Neil idzie teraz tylko z Toddem, który

nie odezwał się słowem podczas całej dyskusji.

NEIL

Chcesz przyjść na zajęcia grupy?

TODD

Dzięki, ale wolałbym zrobić historię.

20 WNĘTRZE. POKÓJ TODDA I NEILA W INTERNACIE - PÓŹNE

POPOŁUDNIE

Todd wchodzi sam. Kładzie książki i siada przy biurku.

Kartkuje stos książek przed sobą, wzdycha na widok ogromu

pracy, która go czeka.

Todd bierze zeszyt i otwiera książkę od historii. Gapi się

na zeszyt przez chwilę, potem pisze "CHWYTAJ DZIEŃ" wiel-

kimi literami. Patrzy na słowa, które napisał, wzdycha, wy-

rywa kartkę, a potem zagłębia się w prace domowe.

A21 PLENER. CAMPUS WELTON - ZMIERZCH - SZEROKI PLAN

Kolory jesieni zanikają wśród nadchodzącej nocy. Stary Dr.

Hager wyjeżdża z campusu szkolnym samochodem typu kombi

("furą").

B21 PLENER. WALTON VILLAGE (NEW CASTLE) - ZMIERZCH -

PRZEJAZD "FURĄ"

21 PLENER/WNĘTRZE. DUŻA POSIADŁOŚĆ - ZMIERZCH

Knox Overstreet wychodzi z auta. Dr. Hager odjeżdża. Knox

puka do drzwi, wpuszcza go pokojówka. Knox jest oczarowany

tym domem wielkim jak pałac.

22 WNĘTRZE. BIBLIOTEKA POSIADŁOŚCI DANBURRYCH - ZMIERZCH

JOE DANBURRY to bystry mężczyzna około 40-tki, dobrze

ubrany, przyjazny. Jego żona, atrakcyjna blondynka mniej

więcej w tym samym wieku, siedzi obok niego.

JOE DANBURRY

Wejdź, Knox. Joe Danburry. To moja

żona, Janette.

KNOX

(zaskoczony)

Miło mi poznać.

PANI DANBURRY

Wykapany ojciec z ciebie. Jak on się

miewa?

KNOX

Doskonale. Właśnie wygrał dużą sprawę

dla General Motors.

JOE DANBURRY

Och. Wiem, co zamierzasz robić. Jaki

ojciec, taki syn, co?

(spoglądając poza

kadr)

Ginny. Chodź, poznaj Knoxa.

Wchodzi GINNY DANBURRY - 15 lat, ładna, nieśmiała, z czu-

pryną włosów w nieładzie.

PANI DANBURRY

Knox, to nasza córka Virginia.

GINNY

Ginny, mamo.

Knox kiwa głową. Jego "cześć" jest grzeczne. Jej "cześć"

jest nieśmiałe.

Wchodzi CHET DANBURRY - wysoki, kawał chłopa, kilka lat

starszy od Knoxa. Razem z nim jest śliczna nastoletnia bru-

netka, CHRIS NOEL, w krótkiej spódnicy tenisowej. Miękkie

żarzące się oczy, dobrze zbudowana - ta dziewczyna jest

oszałamiająca.

CHET

Tato, mogę wziąć Buicka?

JOE DANBURRY

Co jest nie tak z twoim wozem?

PANI DANBURRY

Chet, gdzie twoje maniery? Knox, to mój

syn Chet i jego dziewczyna Chris Noel.

To jest Knox Overstreet. Wybaczcie,

pójdę sprawdzić kolację.

CHET

(niedbale)

Cześć.

Knox i Chet podają sobie dłonie. Reakcja Knoxa na Chris

jest jak RAŻENIE PIORUNEM. Chris daje Knoxowi dłoń, uśmie-

cha się. Knox wita się z nią niemal z otwartymi na oścież

ustami.

CHRIS

Miło mi poznać.

KNOX

Cała przyjemność po mojej stronie.

CHET

Oj, tato, czemu o to jest zawsze takie

wielkie halo?

JOE DANBURRY

Bo kupiłem ci samochód sportowy, a na-

gle cały czas chcesz jeździć moim.

CHET

Mama Chris czuje się lepiej, gdy Chris

jeździ większym autem. Prawda, Chris?

Chet obdarza ją figlarnym uśmiechem. Chris czerwieni się.

CHRIS

Wszystko w porządku, Chet.

CHET

Nie w porządku. Oj tato.

Joe Danburry wychodzi z pokoju. Chet za nim.

CHET

No pozwól, tato.

Knox, Ginny i Chris zostają w pokoju. Knox uśmiecha się do

Chris.

KNOX

Więc, hm, do jakiej chodzisz szkoły?

CHRIS

Ridgeway High. Jak tam w Henley Hall,

Gin?

GINNY

(bez wyrazu)

OK.

CHRIS

(do Knoxa)

To szkoła bliźniacza do twojej, prawda?

KNOX

Tak jakby.

CHRIS

(do Ginny)

Weźmiesz udział w sztuce w Henley Hall?

(do Knoxa)

Wystawiają "Sen Nocy Letniej".

GINNY

Może.

KNOX

Jak poznałaś Cheta?

(obie dziewczyny patrzą na

niego)

To znaczy... Eee...

CHRIS

Gra w drużynie footballowej Ridgeway, a

ja ich dopinguję. Kiedyś chodził do

Welton, ale wylali go za złe oceny.

(do Ginny)

Powinnaś to zrobić, Gin. Byłabyś wspa-

niała.

Ginny spuszcza wzrok onieśmielona. Chet podchodzi do drzwi.

CHET

Chris. Dał mi go. Jedźmy.

CHRIS

Miło było poznać, Knox. Na razie, Gin.

KNOX

(umierając w środku)

Miło było poznać, Chris.

Chris i Chet wychodzą. Przez okno widzimy, jak Chet i Chris

odchodzą i obejmują się ramionami.

GINNY

(mówi Knoxowi w zaufa-

niu)

Chet tylko dlatego chce Buicka, żeby

mogli gdzieś zaparkować.

KNOX

A.

Na zewnątrz Chris i Chet wsiadają do Buicka i całują się.

Knox gapi się z zazdrością.

GINNY

Coś nie tak?

KNOX

Niee...

23 PLENER. DOM DANBURRYCH - ZMIERZCH

Chet i Chris odjeżdżają.

24 WNĘTRZE. ŚWIETLICA KLASY JUNIORÓW - NOC

Internat jest cichy. Neil, Cameron, Meeks, Charlie i Pitts

siedzą razem ucząc się matematyki. Kiedy do robią, Pitts

pracuje nad złożeniem do kupy małego kwarcowego radia. Todd

jest u siebie ucząc się samotnie. Knox wpełza do hallu, wy-

gląda na wstrząśniętego.

CHARLIE

Jak tam kolacja?

KNOX

Straszna. Tragiczna! Poznałem najpięk-

niejszą dziewczynę, jaką kiedykolwiek w

życiu widziałem.

NEIL

Szalonyś? Co w tym złego?

KNOX

Jest praktycznie zaręczona z Chetem

Danburry. Panem Kupa Mięcha we własnej

osobie.

PITTS

Szkoda.

KNOX

Nie szkoda. To tragedia! Czemu musi być

zakochana w palancie?!

PITTS

Wszystkie fajne lecą na palantów, wiesz

przecież. Zapomnij o niej. Weź książkę

do matmy i rozwiąż nam zadanie dwuna-

ste.

KNOX

Nie mogę tak po prostu o niej zapo-

mnieć, Pitts. A już na pewno nie mogę

myśleć o matmie!

MEEKS

Pewnie, że możesz. Pomyśl sobie, jak to

jest być tangensem - i już prawie je-

steś w matematyce.

CAMERON

Co ci, Meeks?

MEEKS

(zakłopotany)

Myślałem, że to mu pomoże.

KNOX

(siadając)

Naprawdę sądzisz, że powinienem o niej

zapomnieć?

PITTS

Masz jeszcze inną możliwość.

Knox klęka na kolano, jakby się oświadczał.

KNOX

Tylko ty, Pittsiaczku.

Pitts odpycha Knoxa. Knox siada z powrotem i zalewa go fala

rozpaczy.

25/26 SCENY POMINIĘTE

26A PLENER. CAMPUS WELTON - RANEK

Kobziarz z Welton maszeruje po trawniku ćwicząc. Uczniowie

śpieszą z internatów na śniadanie.

27 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ

Światła są zgaszone, a okna zasłonięte. Keating siedzi na

krześle obok nauczycielskiego biurka. Wygląda poważnie,

uroczyście. Wszyscy siedzą nieruchomo.

KEATING

(miękki, kojący głos)

Chłopcy, cichutko otwórzcie podręczniki

na stronie 54.

Chłopcy robią to, o co ich prosi. Keating czyta, co nastę-

puje, z cichą czcią.

KEATING

Eugene Field, "Błękitny Chłopczyk"

Ten piesek w garść kurzu się zmienił,

Lecz stoi śmiało i broni,

Żołnierzyk od rdzy się czerwieni,

Muszkiet butwieje mu w dłoni.

Minął czas, gdy piesek był nowy,

Żołnierz maszerował grzecznie,

To było, gdy Błękitny Chłopczyk

Całował ich, kładł bezpiecznie.

"Nie odchodźcie, póki nie wrócę

Cichutko zostańcie w ławkach!",

Wchodzi do swojego łóżeczka

I śni o pięknych zabawkach.

A kiedy tak śpi, anielska pieśń

Budzi Chłopczyka jak w niebie,

"Lat tak wiele, wiele upłynie,

Zabawki nie zdradzą ciebie.

Zostaną tu wierząc w Chłopczyka,

I każdy tu o tym marzy,

By dotknęła go jego ręka,

Uśmiech zagościł na twarzy.

I rozmyślają lata całe,

Na krześle, od kurzu chorzy,

Gdzie Błękitny Chłopczyk się podział,

Co je tu niegdyś położył.

Keating jest w czytaniu mistrzem. Jego niesamowity głos

"wydoił" z tego sentymentalnego wiersza wszystko, co w nim

cenne. Wielu chłopców wygląda, jakby miało się rozpłakać.

Nagle Keating krzyczy:

KEATING

Aaaaaaa!!

Uczniowie podskakują na swoich miejscach.

KEATING

Melasa! Mdła melasa! Wydrzyjcie to ze

swoich książek. Wyrwijcie całą stronę!

Chcę, żeby te sentymentalne śmieci tra-

fiły do kosza, tam gdzie ich miejsce!

Idzie między ławkami z koszem i czeka, aż każdy z chłopców

wrzuci tam stronę z podręcznika. Chłopcy, wpędzeni przez

Keatinga w sentymentalną uliczkę, nie potrafią powstrzymać

się od śmiechu na tak nieoczekiwaną zmianę nastroju.

KEATING

Wydrzyjcie bez śladu. Chcę, żeby nic z

tego nie zostało! Eugene Field! Hańba!

27A WNĘTRZE. KLASA MCALLISTERA - DZIEŃ

Pan McAllister, szkocki nauczyciel łaciny, wychodzi z klasy

i idzie korytarzem do klasy Keatinga. Zagląda przez szybę w

drzwiach i widzi chłopców wyrywających strony ze swoich

książek. Zaalarmowany McAllister otwiera drzwi i wchodzi do

klasy Keatinga.

27B WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ

McAllister już ma udzielić chłopcom reprymendy, gdy nagle

zauważa Keatinga.

MCALLISTER

Co jest, do... Przepraszam, nie myśla-

łem, że pan tu jest, panie Keating.

Zbity z tropu i zmieszany McAllister wychodzi. Keating

idzie wielkimi krokami do przodu klasy, kładzie kosz na

podłogę i wkłada do niego nogę. Ugniata stopą śmieci parę

razy. Potem kopie kosz gdzieś dalej.

KEATING

To walka, chłopcy. Wojna! Jesteście du-

szami w krytycznym momencie życia. Albo

ulegniecie woli hoi polloi, a owoc

zgnije na krzewie - albo zatriumfujecie

jako jednostki. To może przypadek, że

częścią moich obowiązków jest nauczać

was o Romantyźmie, ale zapewniam was,

że traktuję to zadanie całkiem poważ-

nie. Nauczycie się w tej klasie tego,

czego wymaga od was ta szkoła, ale je-

śli wykonam porządnie moją pracę, to

nauczycie się też o wiele, wiele wię-

cej. Nauczycie się delektować językiem

i słowami, bo są one jak kamienie w

rzece, po których możecie przejść do

wszystkiego, co można zrobić w życiu, i

to zrobić dobrze. Chwilę temu użyłem

terminu "hoi polloi". Ktoś wie, co to

znaczy? No dalej, Overstreet, głąbie.

(śmiechy)

Anderson, jesteś mężczyzną czy kurcza-

kiem?

Więcej śmiechów. Wszystkie oczy skierowane są na Todda,

który wyraźnie cały się spina. Nie potrafi zmusić się do

mówienia. Potrząsa głową na "nie". Meeks podnosi rękę i

mówi:

MEEKS

[The] hoi polloi. Czy to nie znaczy

przypadkiem "tłuszcza" [the herd]?

KEATING

Dokładnie, Meeks. Greckie słowo na

"tłuszczę". Mimo to, niech cię

ostrzegę, kiedy mówisz "the hoi pol-

loi", to tak jakbyś mówił "the the

herd". Co oznacza, że też należysz do

"hoi polloi".

Keating uśmiecha się ironicznie. Meeks też się uśmiecha.

Więcej chichotów. Keating idzie na tył klasy.

KEATING

Wielu będzie spierać się, czy dziewięt-

nastowieczna literatura ma się jakkol-

wiek do szkoły biznesowej czy szkoły

medycznej. Powiedzą, że powinniśmy czy-

tać naszego Fielda czy Pipple'a, uczyć

się o rymie i rytmie, cicho zaś tylko

dążyć do spełniania naszych pozostałych

ambicji.

Uderza dłonią w ścianę za nim. Ściana odpowiada hukiem ni-

czym bęben. Chłopcy podskakują i odwracają się.

KEATING

(prowokujący szept)

Cóż, mówię im "nonsens"! Czyta się po-

ezję, bo jest się członkiem gatunku

ludzkiego, a gatunek ludzki przepeł-

niony jest pasją! Medycyna, prawo, ban-

kowość - są potrzebne by podtrzymać ży-

cie - ale poezja, romans, miłość,

piękno! To jest to, dla czego trzymamy

się życia. Czytamy u Whitmana:

Och życie, moje życie, pytania tych, co

przeżyli, niekończące się korowody nie-

dowiarków, miasta przepełnione głu-

potą...

Co dobrego w tym życiu, moim życiu?

Odpowiedź: To, że jesteś tu, że życie

istnieje, i świadomość, że potężna

sztuka trwa dalej, a ty możesz dopisać

własną kwestię."

Keating przerywa na chwilę. Klasa siedzi, chłonąc to.

KEATING

(przejęty ton)

"Że potężna sztuka trwa dalej, a ty mo-

żesz dopisać własną kwestię". Niesamo-

wite.

(pauza)

Poezja to upojenie, koledzy. Bez niej

jesteśmy przeklęci.

Keating czeka dłuższą chwilę.

KEATING

Co będzie waszą kwestią?

ZBLIŻENIE na twarze NEILA, KNOXA, CHARLIEGO, MEEKSA,

CAMERONA, PITTSA i TODDA, gdy kontemplują to pytanie. Ke-

ating delikatnie przerywa ten nastrój:

KEATING

Otwórzmy podręczniki na stronie sześć-

dziesiąt i przeczytajmy o zapatrywa-

niach Wordswortha na romantyzm...

25 WNĘTRZE. JADALNIA WELTON - DZIEŃ

W przejściu między stołami, z przodu pomieszczenia stoi

stół jadalny nauczycieli. Przed nim wszystkie stoły

uczniowskie. Pan McAllister siada po prawej Keatinga.

MCALLISTER

Całkiem interesujące zajęcia miał pan

dziś, panie Keating.

KEATING

Przepraszam, jeśli zszokowałem.

MCALLISTER

Nie trzeba przepraszać. To było całkiem

fascynujące, choć niefortunne.

KEATING

Słyszał pan całość?

MCALLISTER

Cichym mnichem to pan nie jest.

McAllister uśmiecha się. Keating też.

MCALLISTER

Ryzykuje pan bardzo zachęcając ich do

bycia artystami, John. Kiedy uświadomią

sobie, że nie są Rembrantami, Szekspi-

rami czy Picassami, zniewawidzą pana.

KEATING

Nie artystami, George, wolnomyślicie-

lami. Nie myślałem, że jesteś cynikiem.

MCALLISTER

Cynikiem? Realistą! Pokaż mi serce nie-

skażone głupimi marzeniami, a powiem

ci, że należy do szczęśliwego czło-

wieka.

Przeżuwa kawałek.

MCALLISTER

Ale nie powiem, żeby nie podobały mi

się twoje wykłady.

Keating uśmiecha się zadowolony.

INNE UJĘCIE - JADALNIA - DZIEŃ

Todd, Knox, Charlie, Cameron, Pitts i Meeks siedzą przy

stole i jedzą. Wchodzi Neil i dołącza do nich.

NEIL

Znalazłem w bibliotece kronikę z jego

klasy seniorów.

Neil otwiera kronikę i czyta.

NEIL

Kapitan drużyny piłkarskiej; Redaktor

kroniki; Dążący do Cambridge; Człowiek,

który najpewniej zdziała wiele; Wielbi-

ciel Kobiecych Ud; Stowarzyszenie Umar-

łych Poetów.

Różne ręce chwytają starą kronikę i zabierają ją Neilowi.

CHARLIE

Wielbiciel Kobiecych Ud? Niezły gagatek

był z pana "K".

KNOX

Co to jest Stowarzyszenie Umarłych Po-

etów?

MEEKS

Są jakieś zdjęcia w kronice?

NEIL

Nic. Żadnej wzmianki.

CHARLIE

Nolan.

Pan Nolan podchodzi do stołu chłopców. Pod stołem Cameron

bez pytania wciska kronikę Toddowi. Todd patrzy na Came-

rona, ale bierze ją.

NOLAN

Podobają się panu zajęcia, panie Perry?

NEIL

Tak, sir. Bardzo.

NOLAN

A nasz pan Keating? Wydaje się wam in-

teresujący, chłopcy?

CHARLIE

Tak, sir. Właśnie o tym rozmawialiśmy.

NOLAN

To dobrze. Jesteśmy nim zachwyceni.

Wiecie, był Laureatem Rhodesa.

Nolan wychodzi. Todd patrzy na kronikę, którą ukrywa na ko-

lanach pod stołem, potem wraca do jedzenia.

29 PLENER. CAMPUS - PÓŹNIEJ

Keating idzie przez szkolny trawnik, ubrany w sportową ma-

rynarkę i szalik, trzyma swoje książki. Pitts, Neil, Came-

ron, Knox, Charlie, Meeks i Todd podchodzą do niego.

NEIL

Panie Keating? Sir? Och Kapitanie, mój

Kapitanie.

(Keating zatrzymuje

się)

Co to było Stowarzyszenie Umarłych Po-

etów?

KEATING

Ach, więc chłopcy trochę pomyszkowali.

NEIL

Właśnie przeglądałem starą kronikę,

gdy...

KEATING

Nie ma nic złego w szperaniu.

Chłopcy czekają na więcej.

NEIL

Ale co to było?

Keating spogląda dookoła i upewnia się, że nie są obserwo-

wani.

KEATING

Umarli Poeci byli tajną organizacją.

Nie wiem, jak obecna administracja by

na to patrzyła, ale wątpię, żeby ich

reakcja była przychylna. Umiecie do-

trzymać tajemnicy?

Morze potakujących głów.

KEATING

Stowarzyszenie Umarłych Poetów zostało

stworzone, żeby wysysać z życia całą

kwintesencję. To zdanie z Thoreau i

było recytowane na każdym spotkaniu.

Spotykaliśmy się małą grupą w jaskini i

czytaliśmy każdy po kolei Shelleya,

Thoreau, Whitmana, nasze własne wier-

sze, cokolwiek - i pozwalaliśmy urokowi

tych chwil ogarniać nas swoją magią.

KNOX

Więc mówi pan, że to była paczka face-

tów siedzących i czytających poezję?

KEATING

(ubawiony)

Obie płcie uczestniczyły, panie Over-

street. I, uwierzcie mi, nie czytaliśmy

tak sobie, my pozwalaliśmy ściekać temu

z naszych języków jak miód. Kobiety

mdlały, unosiły się duchy... Bogowie

byli tworzeni, panowie.

Chłopcy myślą chwilę.

NEIL

Co znaczy ta nazwa? Czy czytaliście

tylko martwych poetów?

KEATING

Każda poezja była do przyjęcia. Nazwa

ta znaczyła tyle, że jeśli chciałeś

wstąpić do organizacji, musiałeś być

martwy.

KILKU CHŁOPCÓW

Co?

KEATING

Pełne uczestnictwo wymagało praktyki

przez całe życie. Żyjący byli po prostu

adeptami. Nawet ja wciąż jestem z tych

słabszych praktykantów.

Chłopcy nie wiedzą, co powiedzieć.

KEATING

Ostatnie spotkanie musiało się odbyć ze

dwadzieścia pięć lat temu. Od tamtej

pory nie było żadnego.

Keating odchodzi. Chłopcy stoją i patrzą. Neil obraca się

do nich.

NEIL

Pójdziemy jeszcze dzisiaj, mówię wam.

Wszyscy się piszą?

PITTS

Gdzie jest ta jaskinia, o której opo-

wiadał?

NEIL

Za strumieniem. Tak mi się wydaje.

PITTS

To mile stąd.

CAMERON

Jak dla mnie trąci nudą.

CHARLIE

To nie idź.

CAMERON

Wiecie, iloma to grozi przewinieniami?

CHARLIE

Więc nie idź, do diabła! Proszę.

CAMERON

Wszystko, co mówię, to że musimy być

ostrożni. Nie możemy dać się złapać.

CHARLIE

(sarkastycznie)

Bez jaj, Sherlocku.

NEIL

Kto jest za?

CHARLIE

Ja jestem.

Neil patrzy na Knoxa, Pittsa i Meeksa.

PITTS

Cóż...

CHARLIE

No dalej, Pitts...

MEEKS

Ma kiepskie oceny, Charlie.

NEIL

No to mu pomóż.

PITTS

Co to ma być, nocne zajęcia wyrównaw-

cze?

NEIL

Zapomnij, Pitts, przychodzisz. Meeks,

ty też masz kiepskie oceny?

Śmiechy.

MEEKS

W porządku. Wszystkiego można z raz

spróbować.

CHARLIE

Oprócz seksu.

Więcej śmiechów. Meeks rumieni się.

CAMERON

Jestem za, póki będziemy ostrożni.

CHARLIE

Knox?

KNOX

Nie wiem. Nie łapię tego.

CHARLIE

Oj chodź. To pomoże ci się dobrać do

Chris.

KNOX

Tak? Z czego to wnioskujesz?

CHARLIE

Kobiety mdleją!

KNOX

Ale czemu?

Grupa odchodzi. Knox wstrzymuje się, potem idzie za nimi.

KNOX

Czemu one mdleją?! Charlie, powiedz mi,

czemu mdleją!

Knox podąża za pozostałymi. Todd zostaje z tyłu. Nikt go

nie pytał, więc oddala się w swoją stronę.

30 WNĘTRZE. ŚWIETLICA - PÓŹNE POPOŁUDNIE

Uczniowie czytają. Neil siada obok Todda.

NEIL

(ściszony głos)

Słuchaj, zapraszam cię. Nie możesz

oczekiwać, że wszyscy cały czas będą

myśleć o tobie. Nikt cię nie zna.

TODD

Dzięki, ale nie o to chodzi.

NEIL

Więc o co?

TODD

Ja... po prostu nie chcę przyjść.

NEIL

Ale dlaczego? Nie rozumiesz, co mówi

Keating? Nie chcesz nic z tym zrobić?

TODD

Tak. Ale...

NEIL

Ale co? Cholera, powiedz mi.

TODD

Nie chcę czytać.

NEIL

Co?

TODD

Keating powiedział, że każdy po kolei

czytał. Nie chcę tego robić.

NEIL

Boże, ty chyba naprawdę masz problem,

nie? Czy czytanie może zrobić ci

krzywdę? Właśnie o to w tym wszystkim

chodzi. O wyrażanie siebie.

31 WNĘTRZE. INTERNAT - PÓŹNA NOC

Stary Dr. Hager, osiadły "marszałek" internatu, szwenda się

po pokoju, z uchylonymi drzwiami, i robi herbatę. Neil,

Charlie, Knox, Meeks, Pitts, Cameron i Todd przemykają ci-

cho obok drzwi i wychodzą.

32 PLENER. KAMPUS WELTON - NOC

Szkolny pies myśliwski podchodzi i warczy na chłopców.

Pitts podaje psu kawałek żarcia i pies odchodzi.

33 PLENER. TEREN SZKOŁY - NOC

Widać gwiazdy, wieje wiatr. SERIA UJĘĆ ukazuje chłopców

idących przez campus. Dochodzą do kamiennego muru ze starą

żelazną bramą, która jest zamknięta na łańcuch. Chłopcy

przeciskają się przez bramę i znikają w lesie za nią.

34 PLENER. LAS WELTON I STRUMIEŃ - NOC

Chłopcy idą przez straszny las szukając jaskini. Dochodzą

do brzegu strumienia i zaczynają szukać właściwego miejsca

pośród korzeni drzew i zwietrzałej skały. Charlie nagle wy-

nurza się z wejścia do jaskini.

CHARLIE

Uuu, jestem martwym poetą!

MEEKS

(przestraszony)

Aaa!

(przytomnieje)

Spadaj, Dalton!

CHARLIE

Oto i nasze miejsce.

KRÓTKIE PRZENIKANIE DO:

34A WNĘTRZE. JASKINIA - CHWILĘ PÓŹNIEJ

Budzi się świeżo rozpalony ogień. Chłopcy gromadzą się wo-

kół płomieni.

NEIL

Niniejszym przywracam do życia Kapitułę

Stowarzyszenia Umarłych Poetów w Wel-

ton. Te spotkania będą prowadzone

przeze mnie i pozostałych członków

obecnych w tej chwili. Todd Anderson,

ponieważ wolałby nie czytać, będzie

protokolantem naszych spotkań.

Todd nie jest zadowolony ze swojej roli, ale próbuje tego

nie okazywać.

NEIL

Na początek, zgodnie z tradycją, prze-

czytam przesłanie od członka Stowarzy-

szenia, Henry'ego Davida Thoreau.

Neil otwiera egzemplarz "Waldenu" H.D. Thoreau od Keatinga

i czyta.

NEIL

"Zamieszkałem w lesie, albowiem chcia-

łem żyć świadomie".

(opuszcza linijki)

"Chciałem żyć pełnią życia i wyssać z

niego całą kwintesencję!".

CHARLIE

W porządku. To popieram.

NEIL

"Wykorzenić wszystko, co nie jest ży-

ciem".

(opuszcza linijki)

"Bym w godzinie śmierci nie odkrył, że

nie żyłem". Adepcie Overstreet.

Knox występuje. Neil podaje mu "Waldenu". Knox przerzuca

kartki książki, póki nie znajduje innego podkreślonego aka-

pitu. Czyta.

KNOX

Miliony zbudzone są na tyle, by praco-

wać fizycznie; ale tylko jeden z mi-

liona zbudzony jest na tyle, by wydaj-

nie pracować intelektualnie; tylko je-

den na sto milionów, by żyć życiem po-

ety bądź kapłana. Budzić się to znaczy

żyć.

CHARLIE

Hej, to jest super.

Knox podaje książkę Cameronowi. Cameron czyta.

CAMERON

Jeśli ktoś podąża pewnie w kierunku

swoich marzeń i próbuje żyć takim ży-

ciem, jakie sobie wyobraził, sukces

spotka go nieoczekiwanie w najmniej

spodziewanym momencie.

KNOX

Tak! Chcę osiągnąć sukces z Chris!

Cameron podaje książkę Toddowi. Todd trzyma książkę, za-

miera. Zanim ktokolwiek zdąża zauważyć strach Todda, Neil

zabiera mu książkę i podaje ją Meeksowi.

MEEKS

Jeśli zbudowałeś zamki na niebie, twoja

praca nie musi iść na marne. Tam wła-

śnie mają stać. Teraz tylko podłóż pod

nie fundamenty.

NEIL

Boże, chcę zrobić wszystko! Chyba zaraz

mnie rozerwie.

Neil wydaje się być przepojony pragnieniem wyłamania się z

pleśni, która go otacza. Uderza dłonią o dłoń wyrażając tak

swoją determinację. Charlie otwiera książkę, którą przy-

niósł i przerzuca kartki.

CHARLIE

Posłuchajcie tego:

Poza otaczającą mnie nocą,

Czarną jak Piekło między biegunami,

Dziękuję wszystkim możliwym bogom

Za duszę moją niepokonaną.

ODJEŻDŻAMY od tej małej grupy chłopców stojących razem po-

środku nocy. Coś wibruje im w głowach, coś żywego i podnie-

cającego, jak wiatr i otaczające ich kołyszące się drzewa.

Charlie unosi dłonie w powietrze.

CHARLIE

Tu i teraz przysięgam nie bać się ni-

czego!

PRZENIKANIE DO:

35 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ

KEATING

Unikajcie używania słowa "bardzo", bo

to oznaka lenistwa. Człowiek nie jest

bardzo zmęczony, tylko wyczerpany. Nie

mówcie "bardzo smutny", ale "posępny".

Język został wynaleziony w jednym celu,

chłopcy - by zalecać się do kobiet - i

w tym dążeniu nie ma miejsca na leni-

stwo. Nie ma na nie miejsca również w

waszych esejach.

Klasa śmieje się ze zrozumieniem. Keating zamyka książkę,

potem podchodzi do mapy z przodu pokoju i podnosi ją - pod

mapą na czarnej tablicy napisany jest cytat, który Keating

czyta na głos:

KEATING

Odkładam na bok kreda i szkoły,

Pozwalam mówić za wszelką cenę

Nietkniętej naturze,

Pierwotnej energii.

- Walt Whitman.

Ach, ależ trudno zignorować te kreda i

szkoły, pochodzące od naszych rodziców,

naszych tradycji, naszych czasów współ-

czesnych. Jakże mamy, jak Whitman, po-

zwolić mówić naszym prawdziwym naturom?

Jak otrząsnąć się z uprzedzeń, nawyków,

wpływów? Odpowiedzią jest to, moi dro-

dzy koledzy, że musimy bez przerwy pró-

bować znaleźć nowy punkt widzenia.

Wchodzi na biurko.

KEATING

Czemu tu stoję? By czuć się wyższym od

was? Stoję na moim biurku, by przypo-

mnieć sobie, że musimy bez przerwy zmu-

szać się do patrzenia na sprawy w różny

sposób. Świat wygląda stąd inaczej. Je-

śli w to nie wierzycie, stańcie tu i

spróbujcie. Wszyscy. Po kolei.

Keating zeskakuje. Chłopcy, z rzucającym się w oczy wyjąt-

kiem Todda, idą na przód sali i po kilku na raz wchodzą na

biurko Keatinga. Kiedy to robią, Keating kroczy wielkimi

krokami tu i tam między ławkami.

KEATING

Próbujcie nigdy nie myśleć o czymś tak

samo dwa razy. Jeśli jesteście czegoś

pewni, zmuście się do przemyślenia tego

w inny sposób, nawet jeśli wiecie, że

jest zły albo głupi. Kiedy czytacie,

nie koncentrujcie się wyłącznie na tym,

co autor miał na myśli, ale zajmijcie

się chwilę waszymi myślami. Musicie

walczyć, by znaleźć swój własny głos,

chłopcy, a im dłużej czekacie by za-

cząć, tym mniej prawdopodobne, że kie-

dykolwiek go znajdziecie. Thoreau po-

wiedział: "Większość ludzi prowadzi ży-

cie pełne cichej desperacji". Pytam:

czemu być na to skazanym? Zaryzykujcie

chodzenie po nowych ścieżkach. Teraz.

Płomień w waszych sercach mógłby zmie-

nić świat, koledzy. Nakarmcie go.

Keating idzie do drzwi. Wpatruje się w klasę, potem pstryka

światłami - wyłącza i włącza bez końca. Wydaje z siebie ha-

łas uderzającego pioruna.

KEATING

Oprócz esejów chcę, żeby każdy z was

napisał wiersz - coś swojego do przeka-

zania na głos klasie. Do zobaczenia w

poniedziałek.

Wychodzi. Zaraz potem wkłada z powrotem głowę.

KEATING

(szelmowski uśmiech)

I niech pan nie myśli, że nie wiem, że

to zadanie przeraża pana na śmierć, pa-

nie Anderson, ty krecie.

Keating wkłada dłoń i udaje, że wysyła na Todda świetlne

błyskawice. Klasa śmieje się. Todd zmusza się do niewyraź-

nego uśmiechu.

A36 WNĘTRZE/PLENER. CAMPUS WELTON - POPOŁUDNIE - RÓŻNE

LOKACJE

Pitts i Meeks wspinają się na szczyt dzwonnicy, która wień-

czy Kaplicę Welton. Przywiązują antenę kwarcowego radia

Pittsa do krzyża. Natychmiast łapią niewyraźnie stację roc-

kandrollową.

PITTS

Radio Wolna Ameryka.

Próbują dostroić muzykę, ale wkrótce przechodzi ona w szum.

Rzucają radio sfrustrowani.

36

Kilku uczniów Welton biegnie przez zieleń, kopiąc piłki.

37

Wzdłuż jeziora ćwiczy drużyna wioślarska Welton. Pan Nolan

siedzi w łodzi, pali fajkę i obserwuje.

38

Knox jedzie wzdłuż porośniętego drzewami jeziora na rowe-

rze. Dojeżdża do RIDGEWAY HIGH SCHOOL. Za płotem ubrani

jednakowo chłopcy ćwiczą football. Niedaleko od nich ćwiczą

kibicujące im dziewczyny [cheerleaders]. Knox zatrzymuje

się. Widzi:

Wśród kibicujących dziewczyn jest Chris. Śmieje się, gdy

ćwiczy okrzyki z innymi dziewczynami. Knox obserwuje ją ze

wzbierającą w oczach tęsknotą.

Chet Danburry przechwytuje podanie tuż przed Chris i by ją

rozbawić idzie dumny jak paw, potem odchodzi. Chris śmieje

się.

Knox wsiada z powrotem na rower i oddala się pedałując.

39 WNĘTRZE. POKÓJ TODDA I NEILA - POPOŁUDNIE

Todd siedzi na łóżku, obok niego leży ryza papieru. Todd

zaczyna pisać coś, zamazuje to, a na jego twarzy pojawia

się wyraz frustracji. Otwierają się drzwi. Wchodzi Neil,

wyglądając tak, jakby zobaczył Boga. Upuszcza trzymane

książki na biurko.

NEIL

Znalazłem to.

TODD

Znalazłeś co?

NEIL

Co chcę robić! Właśnie teraz. To, co

jest naprawdę we mnie.

Podaje Toddowi kartkę papieru. Todd czyta.

TODD

"Sen Nocy Letniej". Co to jest?

NEIL

Sztuka, głuptasie.

TODD

To wiem. A co to ma wspólnego z tobą?

NEIL

Wystawiają to w Henley Hall. Zobacz,

otwarte przesłuchania.

TODD

Więc?

NEIL

Więc zamierzam grać! Odkąd tylko pamię-

tam, chciałem tego spróbować. Zeszłego

lata próbowałem nawet pójść na letnie

próby repertuaru, ale oczywiście ojciec

by mi nie pozwolił.

TODD

A teraz pozwoli?

NEIL

Do diabła, nie, ale nie o to chodzi.

Chodzi o to, że po raz pierwszy w całym

moim cholernym życiu wiem, czego chcę,

i po raz pierwszy zamierzam to zrobić,

czy mój ojciec będzie tego chciał czy

nie! Carpe diem, do cholery!

Neil podnosi sztukę i czyta parę linijek na głos. Jest nimi

oczarowany. Zaciska uniesione w górę z radości pięści.

TODD

Neil, jak zamierzasz zagrać w sztuce,

jeśli twój ojciec ci nie pozwoli?

NEIL

Najpierw muszę dostać rolę, potem będę

się o to martwił.

TODD

Nie zabije cię, jeśli nie powiesz mu,

że chodzisz na próby?

NEIL

Z tego, co wiem, to nie musi w ogóle o

tym wiedzieć.

TODD

Daj spokój, to niemożliwe.

NEIL

Gówno prawda. Nic nie jest niemożliwe.

TODD

Czemu go najpierw nie spytasz? Może po-

wie "tak".

NEIL

Śmiechu warte. Jeśli go nie spytam, to

przynajmniej nie okażę swojego niepo-

słuszeństwa.

TODD

Ale jeśli wcześniej powiedział "nie",

to teraz...

NEIL

Jezu Chryste, po czyjej ty jesteś stro-

nie? Nawet jeszcze nie dostałem roli.

Nie mogę się cieszyć swoim pomysłem na-

wet przez małą chwilę?

Todd odwraca się z powrotem do swoich kartek. Neil siada na

łóżku i zaczyna czytać sztukę.

NEIL

A przy okazji, jest spotkanie dziś po-

południu. Idziesz?

TODD

(zblazowany)

Chyba tak.

Neil odkłada sztukę i patrzy na Todda.

NEIL

To, co ma do powiedzenia pan Keating,

gówno cię obchodzi, prawda?

TODD

Co to miało znaczyć?

NEIL

Bycie w klubie oznacza bycie przejętym

różnymi sprawami. A ty jesteś tak prze-

jęty jak mniej więcej dół z szambem.

TODD

Chcesz, żebym odszedł... o tym właśnie

mówisz?

NEIL

Nie, chcę, żebyś był. Ale bycie w czymś

oznacza, że musisz coś robić. Nie tylko

mówić, że jesteś.

TODD

(obraca się gniewnie)

Posłuchaj, Neil, doceniam twoje zainte-

resowanie moją osobą, ale ja nie jestem

taki jak ty. Kiedy mówisz, ludzie zwra-

cają na to uwagę. Ludzie idą za tobą.

Ja taki nie jestem.

NEIL

Czemu nie? Nie sądzisz, że mógłbyś?

TODD

Nie! Nie wiem, i pewnie nigdy się nie

dowiem. Chodzi o to, że nic nie możesz

z tym zrobić, więc odwal się, w po-

rządku? Potrafię się sobą zaopiekować.

Dobra?

NEIL

Eee... Nie.

TODD

Nie? Co to znaczy "nie"?

NEIL

(wzrusza ramionami)

Nie.

Neil otwiera sztukę. Todd czeka, czy Neil mu ustąpi. Ale

Neil tego nie robi.

40 SCENA POMINIĘTA

A41 PLENER. JASKINIA - POPOŁUDNIE

Chłopcy wchodzą do jaskini.

41 WNĘTRZE. JASKINIA - POPOŁUDNIE

Jest pogodne, rześkie jesienne popołudnie. Charlie, Knox,

Todd, Meeks, Neil, Cameron i Pitts siedzą dookoła. Neil re-

cytuje Thoreau.

NEIL

"Zamieszkałem w lesie, gdyż chciałem

żyć świadomie. Chciałem żyć pełnią ży-

cia i wyssać z niego całą kwintesen-

cję".

KNOX

(jęczy)

Boże, chcę wyssać całą kwintesencję z

Chris. Jestem taki zakochany i czuję,

że zaraz umrę!

NEIL

Wiesz, co powiedzieliby martwi poeci:

Gromadź pąki róż, póki możesz...

KNOX

Ale ona jest zakochana w: kretyn, syn

najlepszego przyjaciela mojego ojca. Co

powiedzieliby na to martwi poeci?

Knox odchodzi od grupy. Zalewa go fala rozpaczy.

CHARLIE

Czuję się, jakbym nigdy wcześniej nie

żył. Przez lata niczym nie ryzykowałem.

Nie mam zielonego pojęcia, czym jestem,

ani co chcę robić! Neil, ty wiesz, że

chcesz grać. Knox chce Chris.

KNOX

Potrzebuje Chris! Musi mieć Chris!

CHARLIE

Meeks, jesteś tu mózgiem. Co martwi po-

eci powiedzieliby na temat kogoś ta-

kiego jak ja?

MEEKS

Romantycy byli zawziętymi eksperymenta-

torami, Charles. Pławili się w wielu

rzeczach, zanim się ustatkowali, jeśli

w ogóle.

CAMERON

W Welton nie ma wielu sposobności do

eksperymentów, Meeks.

Charlie chodzi przez chwilę, potem wpada na pomysł. Zwraca

się do całej grupy.

CHARLIE

Niniejszym ogłaszam, że jest to Jaski-

nia Pasjonujących Eksperymentów Char-

lesa Daltona. W przyszłości ktokolwiek

chciałby tu wejść, musi mieć moje po-

zwolenie.

PITTS

Poczekaj chwilę, Charlie. Powinna nale-

żeć do klubu.

CHARLIE

Powinna, ale ja ją znalazłem i teraz to

ogłaszam. Carpe jaskinię, chłopaki.

Chwytaj jaskinię.

Charlie szczerzy się. Chłopcy patrzą po sobie i kręcą gło-

wami. Neil kieruje się do wyjścia.

NEIL

Muszę już iść na przesłuchania. Życzcie

mi szczęścia.

MEEKS

Powodzenia.

Neil wychodzi. Charlie znajduje kamień i zaczyna wykuwać

nim swoje imię na ścianie jaskini. Pitts potrząsa głową.

42 PLENER. BOISKO DO PIŁKI NOŻNEJ - POPOŁUDNIE

Na boisku wieje porywisty wiatr. Około pięćdziesięciu

chłopców stoi w swoich swetrach, ruszając się dookoła, pró-

bując się rozgrzać. Wśród nich jest Todd, Charlie, Pitts i

Knox, który trwa w stanie chorobliwej rozpaczy. Do chłopców

podchodzi Keating, trzymając pod jednym ramieniem takie

same piłki, a pod drugim teczkę.

PITTS

Zobaczcie no, kto jest trenerem piłkar-

skim.

KEATING

Spokój, spokój, jest nas całkiem nie-

mało, więc musimy być cicho, jeśli mamy

do czegokolwiek dojść. Kto ma listę?

UCZEŃ-SENIOR

Ja, sir.

Keating bierze trzy-stronicową listę i śledzi ją.

KEATING

Proszę odpowiadać "obecny". Chapman?

UCZEŃ (CHAPMAN)

Obecny.

KEATING

Perry?

(brak odpowiedzi)

Neil Perry?

Keating zerka na Todda. Todd nie wie co powiedzieć.

KEATING

Hmmmm. Watson?

(brak odpowiedzi)

Richard Watson? Też nieobecny, co?

KTOŚ

Watson jest chory, sir.

KEATING

Hmm. Chory oczywiście. Podejrzewam, że

powinienem dać Watsonowi przewinienia.

Ale jeśli dam je Watsonowi, to będę mu-

siał dać również przewinienia Perry'e-

mu, a przecież lubię Perry'ego.

Zgniata listę w kulę i odrzuca ją.

KEATING

Chłopcy, nie musicie być tu, jeśli nie

chcecie. Wszyscy, którzy chcą grać, za

mną.

Keating odmaszerowuje. Zadziwieni i rozbawieni jego kapry-

śnością chłopcy w większości podążają za nim w podnieceniu.

43 NOWE UJĘCIE - DALEJ NA BOISKU - PÓŹNIEJ

Większość chłopców siedzi na ziemi. Keating stoi przed

nimi.

KEATING

Entuzjaści mogą spierać się, że jedna

gra czy sport są z natury lepsze od in-

nych. Dla mnie najważniejszą rzeczą w

sporcie jest sposób, w jaki inne istoty

ludzkie potrafią popchnąć nas do ściga-

nia się. Platon, człowiek równie uta-

lentowany jak ja, powiedział "współza-

wodnictwo uczyniło ze mnie poetę, sofi-

stę, mówcę". Każdy ma wziąć pasek pa-

pieru i uszeregować się jeden za dru-

gim.

Rozdaje paski papieru zaciekawionym uczniom.

44 PLENER. BOISKO DO PIŁKI NOŻNEJ - PÓŹNIEJ

Chłopcy formują się w długi sznurek. Todd stoi apatycznie z

tyłu. Dziesięć stóp przed pierwszym chłopcem leży na ziemi

piłka.

KEATING

Wiecie, co robić... Dalej!

McAllister idzie wzdłuż boiska. Obserwuje zafascynowany,

jak chłopak z czoła linii występuje naprzód i czyta na głos

kwestię ze swojego paska papieru.

PIERWSZY CHŁOPIEC

Och, by staczać nierówne walki,

Spotykać wrogów nieustraszonych.

Biegnie i kopie piłkę w bramkę - niecelnie. Keating stawia

następną piłkę, potem kładzie płytę na przenośnym gramofo-

nie. Zaczyna grać muzyka klasyczna. Następny chłopiec,

Knox, występuje.

KEATING

Rytm, chłopcy! Rytm jest ważny.

KNOX

By być z nimi sam na sam,

By wiedzieć, ile można znieść.

Knox biegnie i kopie piłkę. Tuż przed tym, jak wali w nią

silnie nogą, krzyczy: "CHET!". Keating kładzie następną

piłkę.

MEEKS

By patrzeć naprzód, torturom, więzie-

niu, publicznej hańbie - twarzą w

twarz!

Meeks biegnie i kopie piłkę z wielkim przejęciem. Teraz

Charlie występuje i czyta.

CHARLIE

By być naprawdę Bogiem!

Zdeterminowany Charlie kopie piłkę do bramki. McAllister

uśmiecha się i idzie dalej.

45 SCENA POMINIĘTA

46 WNĘTRZE. POKÓJ NEILA I TODDA - NOC

Todd siedzi przy biurku, przed nim leży na wpół skompono-

wany wiersz. Todd dodaje linijkę, potem sfrustrowany łamie

ołówek. Wstaje i kroczy po pokoju, bierze inny ołówek i

znów próbuje.

47 WNĘTRZE. KORYTARZ W INTERNACIE - NOC

Wchodzi Neil, wygląda na oszołomionego.

NEIL

Dostałem to. Hej, wszyscy, dostałem

rolę! Mam zagrać Pucka. Hej, jestem

Puckiem!

GŁOS Z POKOJU

Więc "puckuj" się. Ciszej!

CHARLIE I INNI

Ekstra, Neil. Gratulacje!

48 WNĘTRZE. POKÓJ NEILA I TODDA - NOC

Neil wchodzi i zamyka drzwi. Jest niesamowicie podniecony,

wyciąga starą maszynę do pisania i zaczyna pisać. Todd ob-

serwuje.

TODD

Neil, jak zamierzasz to zrobić?

NEIL

Ciii. Właśnie tym się zajmuję. Potrze-

bują mieć list z pozwoleniem.

TODD

Od ciebie?

NEIL

Od mojego ojca i Nolana.

TODD

Neil, nie zamierzasz chyba...

NEIL

Cicho. Muszę pomyśleć.

Neil mruczy wersy ze sztuki, chichocze sam do siebie, potem

dalej pisze. Todd kręci głową niedowierzająco.

49 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ

Knox stoi przed klasą i czyta wiersz, który napisał.

KNOX

Widzę słodycz w jej uśmiechu,

Jasne światło rozświetla oczy,

A pełnią życia i zadowoleniem

Jest wiedzieć, że ona...

Knox urywa. Opuszcza kartkę.

KNOX

Przepraszam. To głupie.

Knox idzie z powrotem na swoje miejsce.

KEATING

W porządku, Knox. Dobra robota.

(do klasy)

To, co zrobił Knox, demonstruje ważną

kwestię nie tylko w pisaniu poezji, ale

w każdym przedsięwzięciu. To znaczy,

gdy mamy do czynienia z ważnymi rze-

czami w życiu, z miłością, pięknem,

prawdą, sprawiedliwością.

Keating chodzi po klasie.

KEATING

I nie ograniczajcie poezji do słów. Po-

ezję można znaleźć w sztuce, muzyce,

fotografii, w sposobie przyrządzania

potraw - we wszystkim, gdzie można od-

naleźć ślad objawienia. Może istnieć w

najbardziej codziennych czynnościach,

ale nigdy, przenigdy nie może być zwy-

czajna. Proszę bardzo, piszcie o niebie

albo uśmiechu dziewczyny, ale kiedy to

robicie, pozwólcie waszej poezji przy-

wołać dzień zbawienia, dzień Sądu Osta-

tecznego, jakikolwiek dzień, nieważne -

tak by oświecała nas, wstrząsała nami i

- jeśli jest natchniona - wzbudzała w

nas małe poczucie nieśmiertelności.

CHARLIE

Och Kapitanie, mój Kapitanie. Czy ist-

nieje poezja w matematyce?

Chichoty w klasie.

KEATING

Oczywiście, panie Dalton, jest w mate-

matyce elegancja. Gdyby wszyscy zajmo-

wali się poezją, nasza planeta umarła

by z głodu, na miłość boską. Ale poezja

musi istnieć - i tu zatrzymajmy się, by

to nadmienić - w nawet najprostszym ak-

cie życia, albo zmarnujemy naprawdę cu-

downą możliwość, którą życie nam, isto-

tom ludzkim, oferuje. Wypowiedziawszy

to, kto chciałby następny recytować? No

dalej. W końcu i tak każdego przepytam.

Keating rozgląda się. Nie ma ochotników. Keating wykrzywia

twarz w uśmiechu.

KEATING

Spójrzcie na pana Andersona. Cierpi w

agonii. Wystąp, kolego, i pozwól nam

się wyciągnąć ze swojego nieszczęścia.

Wszystkie oczy patrzą na Todda. Wewnątrz Todd umiera.

Wstaje i wychodzi wolno na środek klasy, jak skazaniec w

drodze na egzekucję.

KEATING

Todd, czy przygotowałeś wiersz?

Todd kręci głową na "nie".

KEATING

Pan Anderson jest przekonany, że

wszystko, co ma w środku, jest bezwar-

tościowe i krępujące. Tak właśnie,

Todd? Czy nie tego się boisz?

Todd potakuje odruchowo na "tak".

KEATING

Więc dziś przekonasz się, że to co masz

w środku, warte jest bardzo wiele.

Keating podbiega do tablicy. Gwałtownie pisze:

"WYDAŁEM Z SIEBIE BARBARZYŃSKI RYK PONAD SKLEPIENIEM

ŚWIATA" - Walt Whitman.

KEATING

Ryk, dla tych co nie wiedzą, to głośny

krzyk bądź płacz. Todd, chciałbym, byś

zademonstrował nam barbarzyński ryk.

TODD

(prawie niesłyszalnie)

Ryk?

KEATING

Barbarzyński ryk.

Keating wstrzymuje się, potem nagle i gwałtownie podbiega

do Todda.

KEATING

Dobry Boże, chłopie! Krzycz!

TODD

(przestraszony)

Aaa!

KEATING

Jeszcze raz! Głośniej!

TODD

AAA!

KEATING

GŁOŚNIEJ!

TODD

AAAAAAAAAAA!

KEATING

W porządku! Bardzo dobrze! Mimo

wszystko jest tam barbarzyńca!

Keating klaszcze. Klasa też klaszcze. Todd, cały czerwony,

jakby trochę "rośnie".

KEATING

Todd, tam nad drzwiami jest portret

Whitmana. Kogo ci on przypomina?

Szybko, Anderson, nie myśl nad tym.

TODD

Szaleńca.

KEATING

Szaleńca. Może nim był. Jakiego rodzaju

szaleńca? Nie myśl! Odpowiedz.

TODD

Zwariowanego szaleńca.

KEATING

Użyj swojej wyobraźni! Pierwsza rzecz,

jaka przychodzi ci na myśl, nawet jeśli

to bzdura!

TODD

Szaleniec... szaleniec o spoconych zę-

bach...

KEATING

Teraz przemawia poeta! Zamknij oczy i

pomyśl o obrazie. Opisz, co widzisz.

TERAZ!

TODD

Zamykam... zamykam oczy. Jego obraz

płynie obok mnie.

KEATING

(pobudzająco)

Szaleniec o spoconych zębach.

TODD

Szaleniec o spoconych zębach ze spoj-

rzeniem, które ściera mi mózg.

KEATING

Doskonale! Pozwól mu działać. Nadaj

temu rytm!

TODD

Wyciąga dłonie i dusi mnie. Cały czas

mamrocze coś wolno. Prawda... Prawda

jest jak koc, który nigdy nie zakrywa

zimnych stóp.

To powoduje chichoty w klasie. A to złości Todda.

KEATING

Do diabła z nimi, ważny jest koc!

Todd otwiera oczy i zwraca się do klasy głosem pełnym pro-

wokującego rytmu.

TODD

Rozciągaj go, ciągnij go, a i tak nie

zakryje żadnego z nas. Kop go, bij go,

nigdy nie będzie go na tyle dużo...

KEATING

Nie przerywaj!

TODD

(walczy, ale wydobywa z

siebie)

Od chwili, gdy przychodzimy płacząc, do

chwili, gdy odchodzimy umierając, bę-

dzie krył tylko twoją głowę, choćbyś

jęczał, płakał i krzyczał!

Todd stoi nieruchomo długą chwilę. On i pozostali uczniowie

poczuli tę magię, to coś, co miało przed chwilą miejsce.

Neil zaczyna bić brawo. Inni przyłączają się. Todd prostuje

się i po raz pierwszy widać w nim ślad pewności siebie.

Aplauz urywa się. Keating podchodzi do Todda.

KEATING

Nie zapomnij tego.

49A PLENER. BOISKO DO PIŁKI NOŻNEJ - DZIEŃ

Piłka odskakuje od kopiącej ją stopy. Słychać IX Symfonię

Beethovena, czwartą jej część, "Odę do Radości". Keating

stoi z boku boiska obok swojego przenośnego gramofonu, pa-

trzy na chłopców grających w piłkę, wymachuje rękoma jak

dyrygent kierujący orkiestrą. Przed nim chłopcy grają w

piłkę pod tą spektakularną muzykę. Biegają, kopią, podają,

padają, blokują, główkują, robią zwody, odbierają piłkę -

wszystko to wśród przytłaczającego refrenu jednego z naj-

bardziej inspirujących utworów muzycznych, jakie kiedykol-

wiek powstały.

50A PLENER. JASKINIA MARTWYCH POETÓW - POPOŁUDNIE

Chłopcy wchodzą do jaskini.

50 WNĘTRZE. JASKINIA MARTWYCH POETÓW - POPOŁUDNIE

Neil wchodzi szybko trzymając małą połamaną figurkę. Inni

adepci Stowarzyszenia Umarłych Poetów zgromadzeni są do-

okoła Charliego, który siedzi cicho po turecku przed nimi.

Ma zamknięte oczy, w jednej ręce trzyma stary saksofon.

NEIL

Spójrzcie na to.

PITTS

Co to jest?

NEIL

Bożek tej jaskini.

Z głowy figurki wystaje pręt, na którym zatknięta jest

świeca. Neil wkłada figurkę w ziemię i zapala świecę.

Świeca oświetla figurkę - czerwono-niebieskiego dobosza, z

twarzą dziobatą i zwietrzałą, lecz ze szlachetnym obliczem.

Charlie, który nie ruszył się z miejsca, chrząka. Wszyscy

zwracają się ku niemu i siadają.

CHARLIE

Panowie, "Poetyka" według Charlesa Dal-

tona.

Wydaje z saksofonu oderwane nuty. Przypadkowe, wrzaskliwe,

brzmią jak kiepska odmiana Johna Cage'a. Nagle Charlie

przestaje.

CHARLIE

(jak w transie, z szybko-

ścią doręczyciela)

Śmiać się, płakać, przewracać, mamro-

tać, trza robić więcej. Trzeba być wię-

cej...

Gra jeszcze parę nut na saksofonie, potem:

CHARLIE

(bardziej gwałtownie niż

przedtem)

Chaos wrzeszczy, chaos marzy, płacze,

lata, trza być więcej!! Trzeba być wię-

cej!!

Charlie gra prostą, ale przecudowną melodię. Sceptycyzm

znika z twarzy chłopców. Gdy Charlie zanurza się w swojej

muzyce, tak samo robią pozostali. Melodia kończy się dłu-

gim, pięknym, łapiącym za serce dźwiękiem.

NEIL

Charlie, to było wielkie! Gdzie się na-

uczyłeś grać właśnie tak?

CHARLIE

Rodzice zmusili mnie do gry na klarne-

cie, ale go nienawidziłem.

(z kpiącym brytyjskim ak-

centem)

Saksofon jest bardziej dźwięczny.

Knox wstaje. Cofa się, pełen udręki i frustracji.

KNOX

Boże, dłużej tego nie zniosę! Jeśli nie

będę miał Chris, to się zabiję.

CHARLIE

Knox, musisz się uspokoić.

KNOX

Nie, byłem spokojny całe moje życie! To

mnie zabije, jeśli nie zrobię czegoś.

NEIL

Gdzie idziesz?

KNOX

Dzwonię do niej!

51 WNĘTRZE. TELEFONY W INTERNACIE - PÓŹNIEJ

Wszyscy chłopcy stoją wokół. Knox podnosi słuchawkę, wy-

kręca zuchwale numer, potem czeka.

52 WNĘTRZE. DOM CHRIS - POPOŁUDNIE

Chris ma włosy po myciu, w wilgotnym ręczniku, ale wygląda

oszałamiająco. Wchodzi i odbiera telefon.

CHRIS

Halo?

53 WNĘTRZE. TELEFONY W INTERNACIE / KLATKA SCHODOWA -

POPOŁUDNIE

Knox słyszy głos Chris. Zaczyna mówić, ale odkłada słu-

chawkę.

KNOX

Ona mnie znienawidzi! Państwo Danburry

mnie znienawidzą. Moi rodzice mnie za-

biją!

Patrzy po twarzach pozostałych. Nikt nic nie mówi.

KNOX

W porządku, do cholery, macie rację!

"Carpe diem", nawet jeśli od tego

zginę.

Podnosi słuchawkę i znów wykręca numer.

54 WNĘTRZE. DOM CHRIS - JAK WYŻEJ

Znów dzwoni telefon. Znów Chris wchodzi i odbiera.

CHRIS

Halo?

55 WNĘTRZE. INTERNAT - JAK WYŻEJ

KNOX

Cześć, Chris, tu Knox Overstreet.

56 WNĘTRZE. DOM CHRIS - JAK WYŻEJ

CHRIS

Knox. A tak, Knox. Cieszę się, że dzwo-

nisz.

57 WNĘTRZE. INTERNAT - JAK WYŻEJ

KNOX

Naprawdę?

(podniecony do swoich ko-

legów)

Cieszy się, że dzwonię!

58 WNĘTRZE. DOM CHRIS - JAK WYŻEJ

CHRIS

Chciałam do ciebie zadzwonić, ale nie

miałam numeru. Rodzice Cheta wyjeżdżają

w ten weekend z miasta, więc Chet wy-

prawia przyjęcie. Chciałbyś przyjść?

59 WNĘTRZE. INTERNAT - JAK WYŻEJ

KNOX

Cóż, pewnie!

60 WNĘTRZE. DOM CHRIS - JAK WYŻEJ

CHRIS

Rodzice Cheta o tym nie wiedzą, więc

proszę, zachowaj to w sekrecie. Ale mo-

żesz przyprowadzić kogoś ze sobą.

61 WNĘTRZE. INTERNAT - JAK WYŻEJ

KNOX

Przyjdę. U Danburrych. Piątek wieczór.

Dzięki ci, Chris.

Odkłada słuchawkę. Jest jak rażony piorunem. Wydaje z sie-

bie skowyt.

KNOX

Uwierzycie w to? Miała do mnie zadzwo-

nić! Zaprosiła mnie ze sobą na przyję-

cie!

CHARLIE

U Cheta Danburry'ego.

KNOX

Taa.

CHARLIE

No więc?

KNOX

Więc co?

CHARLIE

Więc naprawdę uważasz, że ona uważa, że

idziesz z nią?

KNOX

Do diabła, nie, Charlie, ale nie to

chodzi. Wcale nie o to chodzi!

CHARLIE

A o co?

KNOX

O to, że o mnie myślała! Spotkałem się

z nią tylko raz, a ona już o mnie my-

ślała. Cholera, to się stanie! Czuję

to. Ona będzie moja!

Wychodzi z pomieszczenia z telefonami, z głową w chmurach.

Pozostali patrzą po sobie, nie wiedząc co pomyśleć.

62 PLENER. AUDITORIUM (SALA WIDOWISKOWA) W HENLEY HALL -

DZIEŃ

Budynki w tej szkole zbudowane są z białej cegły. Neil par-

kuje swój rower i wchodzi do sali widowiskowej.

63 WNĘTRZE. SCENA W AUDITORIUM - PÓŹNIEJ

Na scenie aktorzy ze szkoły średniej są właśnie podczas

próby "Snu Nocy Letniej" Szekspira. Neil stoi pośrodku, gra

Pucka. Trzyma laskę, mającą na jednym końcu dzwoneczek

przyozdobiony głową błazna.

NEIL

(jako Puck)

Troje na razie? Chodźże jeszcze jedno,

Z dwojga obu rodzajów czworo wynika.

Oto idzie, smutna coś.

Amor to jest wredny ktoś,

Co kobiety biedne szaleństwem dotyka.

Wejście Ginny Danburry, która gra Hermię - czołga się, wy-

gląda na wyczerpaną. Kiedy zaczyna wygłaszać swoją kwestię,

PANI REŻYSER sztuki, kobieta po czterdziestce, przerywa

jej.

PANI REŻYSER

Dobrze, Neil. Naprawdę miałam uczucie,

że twój Puck tu rządzi. Pamiętaj, że

jest do bólu zachwycony tym, co robi.

NEIL

(rubasznie, figlarnie)

Amor to jest wredny ktoś,

Co kobiety biedne szaleństwem dotyka.

PANI REŻYSER

Doskonale. Kontynuuj, Ginny.

Gdy Ginny wchodzi raz jeszcze i zaczyna swoją kwestię...

GINNY

(jako Hermia)

Nigdy przed tak znużona i w takiej niedoli,

Mokra od rosy, zraniona przez różę,

Nie mogę tak pełzać, nie mogę już iść.

64 PLENER. INTERNAT W WELTON - NOC

... Neil jedzie na rowerze, parkuje. Kiedy zaczyna iść do

internatu, dostrzega sylwetkę siedzącą w bezruchu na murze.

NEIL

Todd?

Neil podchodzi, by lepiej się przyjrzeć. To Todd, siedzi w

ciemności bez marynarki.

NEIL

Co się dzieje?

Todd nie odpowiada.

NEIL

Todd, o co chodzi?

TODD

Dziś moje urodziny.

NEIL

Tak? Wszystkiego najlepszego. Dostałeś

coś?

Todd trwa w bezruchu. Potem wskazuje na pudełko. Neil spo-

gląda na nie. To, co jest w pudełku, to chyba opatrzony mo-

nogramem zestaw na biurko, który widzieliśmy w pokoju

Todda.

NEIL

To twój zestaw na biurko.

(pauza)

Nie łapię.

TODD

Dali mi dokładnie taki sam w zeszłym

roku!

NEIL

Ooo...

TODD

(przedrzeźnia)

Ooo.

Długa pauza.

NEIL

Cóż, może pomyśleli, że będziesz po-

trzebował jeszcze jednego. Może pomy-

śleli, że...

TODD

A może w ogóle nie pomyśleli, bo nie

jestem moim bratem! Jego urodziny to

zawsze wielkie halo.

(pauza: patrzy na ze-

staw)

Najgłupsze jest to, że nie podobał mi

się już ten pierwszy.

Odkłada zestaw.

NEIL

Wiesz, Todd, najwyraźniej niedoceniasz

wartości takiego zestawu na biurko.

TODD

Co?

NEIL

Chodzi mi, że to bardzo specjalny pre-

zent. Któż chciałby piłkę do nogi czy

kij do baseballa czy samochód, kiedy

może dostać taki cudowny zestaw na

biurko jak ten!

TODD

Taa! Spójrz tylko na tą linijkę!

Śmieją się. Narasta cisza.

TODD

(zamyślony)

Wiesz, jak tata mnie nazywał, kiedy do-

rastałem? "Pięć dziewięćdziesiąt

osiem". Tyle warte byłyby związki che-

miczne z ludzkiego ciała, gdyby w suro-

wym stanie zapakować je w butelki i

sprzedać. Powiedział mi, że tyle będę

wart, dopóki nie będę codziennie praco-

wał nad tym, by być lepszym. "Pięć

dziewięćdziesiąt osiem".

Neil potrząsa głową.

TODD

Kiedy byłem mały, myślałem, że rodzice

automatycznie kochają swoje dzieci. Tak

powiedzieli mi moi nauczyciele. Tak

czytałem w książkach, które mi dawali.

W to wierzyłem. Cóż, moi rodzice może i

kochali mojego brata, ale nie mnie.

Bierze głęboki oddech pełen udręki. Neil próbuje zmusić się

do powiedzenia czegokolwiek. Todd odchodzi do internatu.

65 PLENER. DZIEDZINIEC Z CEGŁY W WELTON - DZIEŃ

Klasa gromadzi się na dziedzińcu wyczekująco. Następny ka-

wał Keatinga? Keating zwraca się do nich.

KEATING

Ludzie, jestem zachwycony waszym postę-

pem, wyrażonym w waszych esejach i

wierszach. Mimo to wiem, że polityką

szkoły jest zachęcać do uczenia się w

grupach i jestem przekonany, że ten

niebezpieczny acz nieuchronny element

konformizmu wsącza się nieustannie w

waszą pracę. Panowie Pitts, Cameron,

Overstreet i Chapman, proszę tu stanąć

w szeregu.

Keating wskazuje czterem chłopcom, by stanęli obok niego.

KEATING

Na cztery zaczynacie chodzić razem do-

okoła dziedzińca. O niczym nie myśli-

cie. Tu nie ma stopni. Raz, dwa, trzy,

cztery.

Chłopcy zaczynają chodzić. Idą jedną stroną dziedzińca, po-

tem wzdłuż tyłu, wracają drugą stroną, potem wzdłuż przodu.

KEATING

Właśnie tak. Proszę dalej.

Kiedy chłopcy znów chodzą dookoła dziedzińca, zaczynają iść

razem jednym krokiem. Wkrótce staje się to swego rodzaju

marszem, tworzącym rytm raz-dwa-trzy-cztery. Keating za-

czyna uderzać w dłonie do tego rytmu.

KEATING

O, jest. Słyszycie?

(klaszcząc głośniej do

rytmu)

Raz dwa, raz dwa, raz dwa, raz dwa.

UJĘCIE PRZEZ OKNO

McAllister siedzi w pustej klasie i czyta książkę. Widzi

zamieszanie na dziedzińcu i wygląda.

UJĘCIE Z GÓRY

Maszerujący chłopcy wchodzą w ujęcie. Klasa dołącza się do

klaskania. Wkrótce chłopcy maszerują pełni wigoru do rytmu

wyznaczanego przez klaskanie całej klasy.

NOWE UJĘCIE

Ze swojego biura na drugim piętrze Nolan wygląda przez okno

i patrzy na maszerujących poniżej chłopców.

UJĘCIE NA KEATINGA

KEATING

W porządku, stańcie. Zapewne zauważyli-

ście, jak z początku panowie Overstreet

i Pitts zdawali się mieć inny krok niż

pozostali, ale wkrótce wszyscy chodzili

w tym samym rytmie. Nasza zachęta spra-

wiła, że było to jeszcze wyraźniejsze.

Ale ten eksperyment nie miał na celu

wyróżnić panów Pittsa i Overstreeta.

Zademonstrował nam, jak trudno jest

każdemu z nas słuchać własnego głosu

czy zachować własne przekonania w obec-

ności innych. Jeśli któryś z was sądzi,

że mógłby maszerować inaczej, to niech

spyta siebie, czemu uczestniczył w kla-

skaniu. Koledzy, jest w nas wszystkich

wielka potrzeba bycia akceptowanym.

Mimo to, ta potrzeba może stać się

zdradliwym nurtem, porywającym nas,

chyba że jesteśmy silnymi i zdetermino-

wanymi pływakami. Nie upierajcie się

przy oddzielnych ścieżkach tylko dla-

tego, by być "inaczej" czy "wbrew", ale

zaufajcie temu, co jest w was unikalne,

nawet jeśli jest dziwne czy niepopu-

larne. Jak powiedział pan Robert Frost

"dwie drogi rozchodziły się w lesie, a

ja... ja wybrałem tą mniej uczęszczaną.

I to była jedyna różnica".

Rozlega się dźwięk dzwonka oznajmiającego koniec zajęć. Ke-

ating odchodzi.

UJĘCIE NA NOLANA W JEGO BIURZE

Nolan odchodzi od okna.

UJĘCIE NA McALLISTERA W JEGO KLASIE

Rozweselony błazeństwami Keatinga wraca do swojej książki.

66 WNĘTRZE. WEJŚCIE DO JASKINI MARTWYCH POETÓW - NOC

Todd, Neil, Cameron, Pitts i Meeks siedzą dookoła. Wznosi

się mgła, a drzewa kołyszą się pośród wiatru.

MEEKS

Gdzie Knox?

PITTS

Przygotowuje się do przyjęcia.

CAMERON

A co z Charliem? To on upierał się przy

tym spotkaniu.

NEIL

Zamieszkałem w lesie, albowiem chciałem

żyć świadomie. Chciałem żyć pełnią ży-

cia i wyssać z niego całą kwintesencję

--

Z lasu słychać dźwięk dziewczęcego głosu.

DZIEWCZĘCY GŁOS

Niczego nie widzę.

GŁOS CHARLIEGO

To właśnie tu.

Do jaskini dochodzą Charlie i DWIE DZIEWCZYNY. Jedna jest

ładna, a druga nijaka. Dziewczyny mają około 20-tki, blon-

dynki, trzymają w dłoniach piwa. Nie wydają się z takich,

które mogłyby się zainteresować Charliem i resztą chłopców.

Są tutaj by się dobrze zabawić.

CHARLIE

Cześć, chłopaki, poznajcie Glorię i...

NIJAKA DZIEWCZYNA

Tinę.

CHARLIE

Tina i Gloria, a to klasa adeptów Sto-

warzyszenia Umarłych Poetów.

GLORIA

Ale dziwna nazwa! Nie powiecie nam, co

znaczy?

CHARLIE

Mówiłem wam, to tajemnica.

GLORIA

Czyż on nie jest słodki?

Gloria obejmuje Charliego czule. Pozostali członkowie klubu

są oszołomieni. Te dziewczyny to dzikie egzotyczne stworze-

nia bezwstydnie kochające mężczyzn - co oczywiście powo-

duje, że serca młodych chłopców zamierają w piersiach.

Dziewczyny chichoczą.

TINA

Już więcej nie mogę nazywać cię Char-

lie?

(obejmuje Charliego ramie-

niem)

Co oznacza Numama, kotku?

CHARLIE

Nuwanda, i sam to wymyśliłem.

GLORIA

Zimno mi.

Charlie obejmuje ramieniem Glorię.

MEEKS

Rozpalmy ognisko.

Charlie rzuca Meeksowi spojrzenie. Kiedy chłopcy rozchodzą

się by zgromadzić drzewo, Charlie zeskrobuje trochę błota

ze ściany jaskini i rozciera je na twarzy jak indiański wo-

jownik. Rzuca Glorii swoje najbardziej seksowne spojrzenie,

potem odchodzi do pozostałych chłopców. Dziewczyny szepczą

i chichoczą.

67 PLENER. DOM DANBURRYCH - NOC

Knox parkuje rower z boku domu. Zdejmuje płaszcz i wciska

do torby przy siodełku. Poprawia krawat, potem idzie do

drzwi wejściowych. Puka. Słyszy ze środka muzykę. Znów

puka. W końcu, ponieważ nikt nie otwiera, Knox sam otwiera

drzwi.

68 WNĘTRZE. DOM DANBURRYCH - JAK WYŻEJ

Knox wchodzi. Ze sprzętu Hi-Fi gra "Open the Door to Your

Heart" Darrella Banksa. W hallu przy wejściu siedzi na ka-

napie para i obmacuje się jak szalona. Na schodach, na dole

i na górze, są inne pary, które robią to samo. Knox stoi i

nie wie co zrobić. W tej chwili przechodzi hallem Chris, z

nieuczesanym chaosem zamiast włosów.

KNOX

Chris!

Chris obraca się i widzi Knoxa.

CHRIS

O, cześć. Cieszę się, że przyszedłeś.

Przyprowadziłeś kogoś?

KNOX

Nie.

CHRIS

Jest tu Ginny Danburry. Poszukaj jej.

KNOX

Ale, Chris...

CHRIS

Muszę znaleźć Cheta. Czuj się jak u

siebie.

Odchodzi. Knox ją obserwuje. Ogarnia go fala przygnębienia.

69 PLENER. LAS DOOKOŁA JASKINI - NOC

Charlie zbiera drzewo. Neil, Pitts, Todd i inni chłopcy

otaczają go.

NEIL

Charlie...

CHARLIE

Nuwanda.

NEIL

Nuwanda, co się dzieje?

CHARLIE

Nic, dopóki nie macie nic przeciwko

dziewczynom tutaj.

PITTS

Cóż, pewnie że nie. Po prostu... Mogłeś

nas ostrzec.

CHARLIE

Myślałem, że to będzie spontaniczne. To

znaczy, na tym przecież miało to

wszystko polegać, nieprawdaż?

NEIL

Gdzie je znalazłeś?

CHARLIE

Przechodziły koło płotu boiska do

piłki. Powiedziały, że ciekawi je

szkoła, więc zaprosiłem je na spotka-

nie.

CAMERON

Chodzą do Henley Hall?

CHARLIE

Nie sądzę, żeby chodziły do szkoły.

CAMERON

To miastowe?!

CHARLIE

Cameron, o co ci dokładnie chodzi? Za-

chowujesz się, jakby były twoją matką

czy coś takiego. Boisz się ich?

CAMERON

Do diabła, nie, ale boję się ich w ten

sposób, że jeśli zostaniemy z nimi zła-

pani, to jesteśmy martwi.

GLORIA

(poza kadrem)

Powiedzcie, co się tam dzieje?

CHARLIE

Właśnie zbieramy drewno.

(cicho, do Camerona)

Po prostu trzymaj gębę na kłódkę, pa-

lancie, a o nic się nie będzie trzeba

martwić.

CAMERON

Uważaj, do kogo mówisz "palancie".

NEIL

Och, uspokój się, Cameron.

Charlie rzuca Cameronowi spojrzenie - ironiczny przestrach

- potem odchodzi. Inni podążają za nim. Cameron obserwuje

Charliego i Neila przez chwilę, potem idzie za nimi.

70 WNĘTRZE. SPIŻARNIA U DANBURRYCH - NOC

Knox, bliski samobójstwa, szwenda się po zatłoczonym przy-

jęciu i dochodzi do spiżarni. Wokół stoją dzieciaki i ga-

dają. Para w rogu zajęta jest długim pocałunkiem. Jego dłoń

nie przestaje wędrować do jej kolana, a jej dłoń nie prze-

staje odpychać jego dłoni, chociaż nie przerywają poca-

łunku. To dzieje się bez przerwy podczas tej sceny.

Ginny Danburry stoi w rogu, ona i Knox wymieniają uśmiechy.

Przy zlewie stoi koleś i robi burbona z Colą. Koleś patrzy

na Knoxa.

KOLEŚ

Jesteś bratem Mutta Sandersa?

Knox kręci głową na "nie".

KOLEŚ

Bubba...

BUBBA jest wielkim pijanym mięśniakiem opierającym się o

lodówkę.

KOLEŚ

Ten gościu wygląda jak Mutt Sanders?

BUBBA

Jesteś jego bratem?

KNOX

Żadnego pokrewieństwa. Nigdy o nim nie

słyszałem. Przykro mi.

BUBBA

Powiedz, Steve, gdzie twoje maniery? Tu

stoi brat Mutta Sandersa, a ty nie za-

oferowałeś mu drinka? Chcesz trochę

burbona?

KNOX

Właściwie to nie.

Steve wkłada szklankę w dłoń Knoxa i napełnia ją burbonem,

dodając tylko odrobiny Coli. Bubba stuka się z nim szklan-

kami.

BUBBA

Za Mutta.

STEVE

Za Mutta.

KNOX

Za Mutta.

Bubba i Steve opróżniają swoje szklanki. Knox idzie za ich

przykładem, potem dostaje ataku kaszlu. Steve dolewa

wszystkim burbona.

BUBBA

Więc co tam, do diabła, słychać u

Mutta?

KNOX

(kaszląc nierówno)

Właściwie to nie znam Mutta.

BUBBA

(wznosi toast)

Za pieprzonego Mutta.

STEVE

Za pieprzonego Mutta.

KNOX

Pieprzonego Mutta.

Wychylają swoje drinki. Knox nie przestaje kasłać.

BUBBA

Cóż, chyba pójdę poszukać Patsy.

(klepie Knoxa w plecy)

Pozdrów ode mnie Mutta.

KNOX

Pozdrowię.

Knox i Ginny wymieniają porozumiewawcze spojrzenia. Bubba

zostawia Knoxa, który wciąż kaszle. Ginny odłazi gdzieś.

Steve nalewa sobie i Knoxowi następną szklaneczkę burbona.

71 WNĘTRZE. JASKINIA - NOC

Chłopcy rozpalili ognisko i dziewczyny ogrzewają dłonie.

Świeca na głowie "bożka jaskini" porusza się. Tina zauważa

figurkę z prętem na głowie.

TINA

Słyszałam, że wy chłopaki jesteście

dziwni, ale że nie aż tak dziwni.

Bierze łyka whisky i oferuje kolejkę Neilowi. Neil bierze i

pociąga. Najwyraźniej nie miał w życiu zbyt dużo whisky,

ale zachowuje się, jakby miał. Oddaje Tinie whisky.

TINA

No, podaj dalej.

Neil podaje dalej. Whisky krąży od chłopca do chłopca.

Każdy z nich próbuje pokazać, że smakuje mu ta potworna go-

ryczka. W przeciwieństwie do innych Toddowi udaje się prze-

łknąć whisky bez kasłania. Wszyscy są pod wrażeniem.

GLORIA

(do Todda)

Taaa!

(do innych)

Nie brakuje wam tutaj, chłopaki, towa-

rzystwa dziewczyn?

CHARLIE

Czy brakuje? To nas doprowadza do

szału. Przeciwko temu powstał ten klub.

Tak właściwie to chciałem ogłosić, że

zamieściłem w szkolnej gazecie artykuł,

podpisany przez Stowarzyszenie Umarłych

Poetów, domagający się dopuszczenia do

Welton dziewcząt, byśmy mogli wszyscy

przestać walić konia.

NEIL

Co?! Jak żeś to zrobił?

CHARLIE

Jestem jednym z tych od korekty. Prze-

myciłem mój artykuł.

CAMERON

Mój Boże, to już koniec!

CHARLIE

Czemu? Nikt nie wie, kim jesteśmy.

CAMERON

Nie sądzisz, że odkryją, kto to zro-

bił?! Nie wiesz, że przyjdą do ciebie i

zażądają odpowiedzi na pytanie, co to

jest Stowarzyszenie Umarłych Poetów?

Charlie, nie miałeś prawa robić czegoś

takiego!

CHARLIE

Jestem Nuwanda, Cameron.

GLORIA

(obejmując ramieniem Char-

liego)

Właśnie, to Nuwanda.

CHARLIE

Czy my po prostu urządziliśmy to dla

zabawy, czy też znaczy coś to, co mó-

wimy? Jeśli to wszystko, by przyjść i

poczytać sobie nawzajem garść wierszy,

to po co to, do cholery?

NEIL

Mimo to nie powinieneś tego robić,

Charlie. Nie przemawiasz w imieniu

klubu.

CHARLIE

Hej, moglibyście przestać wreszcie mar-

twić się o wasze małe cenne karczki?

Jeśli mnie złapią, powiem im, że to ja

to urządziłem. Wszystkie wasze tyłki są

bezpieczne. Słuchajcie, Gloria i Tina

nie przyszły tu słuchać kłótni. Robimy

spotkanie czy nie?

GLORIA

Taa, jak mamy się zdecydować, czy dołą-

czamy do klubu, jeśli nie zrobicie spo-

tkania?

NEIL

(rzuca Charliemu zasko-

czone spojrzenie)

Dołączamy?

Charlie to ignoruje. Zwraca się do Tiny.

CHARLIE

"Czyż mam przyrównać cię do dnia po-

środku lata? Boć przecież bardziej je-

steś od niego cudowna i spokojna..."

W swoim "recitalu" Charlie zwraca się bezpośrednio do Tiny.

Tina roztapia się jak po znieczuleniu.

TINA

Och, to takie słodkie!

Tina ściska Charliego. Pozostali chłopcy patrzą po sobie,

próbując - bez rezultatu - ukryć swoją niewiarygodną za-

zdrość.

CHARLIE

Napisałem to dla ciebie.

TINA

Napisałeś?

CHARLIE

Dla ciebie też jakiś napiszę, Gloria.

(zamyka oczy)

Ona idzie, piękna jak noc...

Oczy Charliego otwierają się. Zapomniał słów tego wiersza.

Kryje się z tym, przechodzi przez jaskinię.

CHARLIE

Ona idzie, piękna jak noc...

Charlie odwraca się plecami, otwiera książkę i czyta szybko

po cichu. Zamyka książkę, odkłada ją i odwraca się do Glo-

rii.

CHARLIE

po bezchmurnych krajach, rozgwieżdżo-

nych niebach; Wszystka piękność ciemno-

ści i jasności spotyka się w jej po-

staci, w jej oczach.

Gloria piszczy z zachwytu.

GLORIA

Czyż on nie jest cudowny?!

Pozostali chłopcy są całkowicie przerażeni, ale i potwornie

zazdrośni o to, że Charlie tak daleko w tym zaszedł. Gloria

przytula się do Charliego.

72 WNĘTRZE. LIVING-ROOM U DANBURRYCH - NOC

Gra głośno muzyka the Drifters. Wszystkie światła w pokoju

są wyłączone. Jedynym oświetleniem jest blask księżyca zza

okien. Dopiero kiedy nasze oczy przyzwyczajają się do ciem-

ności, widzimy, że pokój wypełniony jest obmacującymi się

parami.

Wchodzi Knox, który trzyma w dłoni kolejnego drinka i wy-

gląda na ubzdryngolonego. Idzie kawałek, potem potyka się o

parę leżącą na podłodze.

WKURZONY MĘSKI GŁOS

Hej!

KNOX

Przepraszam.

Knox opada na sofę. Po lewej siedzi para, która nieźle się

zabawia. Ich oddechy są jak oddechy jakichś gigantycznych

bestii. Po prawej Knoxa jest inna para, również uprawiająca

macanko. Knox próbuje wstać, ale para, o którą się wcze-

śniej potknął, przetoczyła się w międzyczasie pod jego

łydki i przygwoździła go do sofy. Knox próbuje ułożyć się

najwygodniej, jak może, w swoim małym legowisku na sofie.

Muzyka urywa się. Pokój brzmi jak symulacja szpitalnego od-

działu respiratorów. Dwoje w parze po prawej Knoxa wyglą-

dają i brzmią, jakby zamierzali odgryźć sobie nawzajem

wargi. Knox spogląda na parę po lewej. Słyszy:

MĘSKI GŁOS

Och, Chris, jesteś taka piękna.

Tą parą są Chris i Chet. Chris siedzi tuż obok Knoxa. Znów

zaczyna się muzyka. To "This Magic Moment" The Drifters.

Chris i Chet nie przestają ostro się pieścić. Knox próbuje

odwrócić gdzieś wzrok, ale nie może oderwać oczu od Chris.

CHET

Chris, jesteś wspaniała.

Chet całuje mocno Chris, a Chris opiera się o Knoxa. W po-

koju wypełnionym blaskiem księżyca Knox widzi zarys twarzy

Chris, jej kark, krągłości jej piersi. Dopija do końca swo-

jego drinka i próbuje odwrócić wzrok.

KNOX

Pomóż mi, mój Boże.

Chris bez opamiętania dalej opiera się o Knoxa. Knox walczy

z pokusą - próbuje nawet nie patrzeć - ale przegrywa walkę.

Nagle obraca się i patrzy znów na Chris. Cała racjonalna

strona jego natury krzyczy "nie", ale emocje szepczą "tak".

KNOX

(do siebie)

Carpe breastum. Chwytaj pierś.

CHRIS

(do Cheta)

He?

CHET

Nic nie mówiłem.

Chet i Chris znów się całują. Tak jakby działał niewi-

doczny, nie uznający oporu magnes, Knox wyciąga dłoń i za-

czyna bardzo delikatnie głaskać kark i szyję Chris, w dół

ku piersiom. Chris najwyraźniej myśli, że dłoń należy do

Cheta i pozwala jej płynąć w dół. Knox porusza dłoń w górę

i w dół, zmysłowo. Zamyka oczy i oddycha ciężko.

CHRIS (W CIEMNOŚCI)

Och, Chet, to tak cudownie czuć...

CHET (W CIEMNOŚCI)

Naprawdę?

(pauza)

Co?

CHRIS (W CIEMNOŚCI)

No wiesz...

Knox ucieka z dłonią. Chet myśli przez chwilę, potem znów

całuje Chris.

CHRIS (W CIEMNOŚCI)

Nie przestawaj.

CHET (W CIEMNOŚCI)

Czego nie przestawać?

CHRIS (W CIEMNOŚCI)

Chet...

Knox kładzie znów dłoń na szyi Chris. Znów zaczyna masować,

jeszcze bardziej delikatnie, płynąc w dół ku piersiom.

CHRIS (W CIEMNOŚCI)

Och... och...

Widzimy sylwetkę Cheta wahającego się nad Chris, próbują-

cego domyśleć się, o czym ona mówi. Poddaje się i kontynu-

uje całowanie. Chris nie przestaje okazywać tego, że jest

jej bardzo przyjemnie.

Knox odchyla głowę na sofie, a jego oddech staje się

ciężki. Narasta muzyka. Knox, nie potrafiąc się oprzeć, ma-

suje klatkę piersiową Chris, niebezpiecznie zbliżając się

do piersi. Chris zaczyna głośno oddychać. Knox wpada w eks-

tazę. Jego drink wypada mu z dłoni.

Nagle dłoń Cheta chwyta dłoń Knoxa i błyska światło lampy.

Knox staje twarzą w twarz ze wściekłym Chetem i zdezorien-

towaną Chris.

CHET

Co ty robisz?!

CHRIS

Knox?!

KNOX

(udając zaskoczenie)

Chet! Chris! Co wy tu robicie?

CHET

Oż ty...

Chet wali Knoxa pięścią w twarz. Łapie Knoxa za koszulę,

rzuca na podłogę i skacze na niego. Zaczyna nawalać go w

twarz, którą Knox z całych sił próbuje ochronić.

CHET

Ty pieprzony mały fiucie!

CHRIS

(zaczynając czuć dla Knoxa

współczucie)

Chet, nie musisz go krzywdzić.

Pięści Cheta uderzają Knoxa raz za razem.

CHRIS

Chet, przestać! On nie miał nic złego

na myśli.

Odciąga Cheta. Knox turla się gdzieś dalej, trzymając się

za twarz.

CHRIS

Dość tego!

Chet staje nad Knoxem, który trzyma się za zakrwawiony nos

i opuchniętą twarz.

KNOX

Przepraszam, Chris. Przepraszam!

CHET

Chcesz jeszcze, ty mały sukinsynu? Co?!

Wynocha stąd, do kurwy nędzy!!!

Napiera znów na Knoxa, ale Chris i inni odciągają go siłą.

Jeszcze inni pomagają Knoxowi wyjść z pokoju.

KNOX

(pijany)

Chris, przepraszam!

CHET

Jak cię następnym razem zobaczę, to nie

żyjesz!

73 SCENA POMINIĘTA

74 WNĘTRZE. JASKINIA - NOC

Ognisko rzuca na ścianę jaskini ciepłe światło. Gloria sie-

dzi z ramieniem wokół Charliego, patrząc na niego z uwiel-

bieniem w oczach. Butelka krąży między Tiną a innymi chłop-

cami.

CHARLIE

Hej, chłopaki, czemu nie pokażecie Ti-

nie ogrodu Umarłych Poetów?

MEEKS

Ogrodu?

PITTS

Jakiego ogrodu?

Charlie w ciszy rusza oczami na Pittsa i innych, żeby wy-

nieśli się po cichu. Neil szturcha łokciem Pittsa i poka-

zuje głową na zewnątrz. Nagle Pitts wstaje.

PITTS

Aaa. W porządku. Ten ogród. Chodźcie,

chłopaki.

Chłopcy i Tina idą ku wyjściu.

TINA

Ależ to dziwne! Wy nawet macie ogród?

Meeks stoi w jaskini, nie ruszając się z miejsca.

MEEKS

O czym wy, ludzie, mówicie?

Wszyscy pozostali wyszli. Meeks patrzy na Charliego, który

wpija w niego wzrok ostry jak sztylety.

MEEKS

Charles, eee, Nuwanda, my nie mamy

ogrodu.

Neil wraca i wyciąga za sobą Meeksa. Charlie czeka, aż

wyjdą.

CHARLIE

(do Glorii)

Boże, jak na takiego mądrego kolesia,

to jest całkiem głupi.

Gloria gapi się w oczy Charliego. Charlie uśmiecha się.

GLORIA

Myślę, że jest słodki.

CHARLIE

Myślę, że ty jesteś słodka.

Charlie patrzy na nią. Zamyka oczy i pochyla się nad nią

powoli do pocałunku. Kiedy ma już to zrobić, Gloria wstaje.

GLORIA

Wiesz, co naprawdę mnie w tobie fascy-

nuje?

CHARLIE

(mrugając oczami)

Co?

GLORIA

Wszyscy faceci, których spotykam, chcą

mnie tylko dla jednego, dla ciała. Ty

taki nie jesteś.

CHARLIE

Nie jestem?

GLORIA

Nie! Każdy inny już do tej pory by mnie

przeleciał, ale ty wolisz moją duszę.

Zrób dla mnie jeszcze trochę poezji.

CHARLIE

Ale...

GLORIA

Proszę! To takie wspaniałe, być doce-

nianą za mój umysł!

Wstaje i zaczyna kroczyć po jaskini. Charlie przesuwa dło-

nią po twarzy. Gloria odwraca się i patrzy na niego.

GLORIA

Nuwanda? Proszę...

CHARLIE

W porządku! Myślę!

(pauza)

"Nie pozwól memu małżeństwu prawdziwych

umysłów przyznać się do przeszkód; mi-

łość to nie miłość, gdy na widok od-

miany alarm podnosi lub gdy przychyla

się ku temu, kto ją niszczy".

Gloria wydaje z siebie seksualne jęki.

GLORIA

Nie przestawaj.

CHARLIE

(bardziej i bardziej gwał-

townie i do rytmu wyznacza-

nego przez jęki Glorii)

"O nie, to już na zawsze ustalony znak,

który wygląda nawałnic i nigdy się im

nie kłania; To gwiazda dla zagubionego

statku, której wartości nie dane nam

znać, choć zmierzyć można jej wyso-

kość".

GLORIA

To lepsze niż seks każdego dnia. To

jest romans!

Kiedy sfrustrowany Charlie dalej recytuje:

PRZENIKANIE DO:

75 WNĘTRZE. KAPLICA AKADEMII WELTON - DZIEŃ

Słychać szmer rozmów, gdy zgromadzeni w kaplicy uczniowie

idą ku swoim miejscom, podając sobie z ręki do ręki szkolne

gazetki. Twarz Knoxa jest opuchnięta. Twarze Neila, Todda,

Pittsa, Meeksa, Camerona, a przede wszystkim Charliego na-

znaczone są wyczerpaniem.

Pitts podaje Charliemu teczkę.

PITTS

(cicho)

Wszystko gotowe.

Charlie potakuje. Wchodzi pan Nolan. Wszyscy odkładają ga-

zetki i wstają. Nolan idzie szybkim krokiem do podium i po-

kazuje, by wszyscy usiedli. Wszyscy siadają.

NOLAN

W wydaniu Walter Honor z tego tygodnia

pojawił się nieautoryzowany i bluźnier-

czy artykuł o tym, że potrzeba w Welton

dziewcząt. Zamiast tracić mój cenny

czas na wykrycie współwinnych - a za-

pewniam was, że ich znajdę - proszę

wszystkich uczniów, którzy wiedzą co-

kolwiek o tym artykule, o ujawnienie

się tu i teraz. Kimkolwiek są winni,

jest to ich jedyna szansa na uniknięcie

wydalenia z tej szkoły.

Nagle gdzieś w pomieszczeniu DZWONI TELEFON. Charlie żwawo

podnosi teczkę na kolana i otwiera ją. W teczce jest dzwo-

niący telefon. Wszyscy zebrani są zdumieni. Nikt nigdy nie

zrobił tu czegoś równie obraźliwego. Nieustraszony Charlie,

grając super poważnego, odbiera telefon.

CHARLIE (DO TELEFONU)

(tak by wszyscy sły-

szeli)

Halo, Akademia Welton. Tak, jest tu,

chwileczkę. Panie Nolan, to do pana.

NOLAN

Co?!

Charlie przykłada słuchawkę z powrotem do ucha.

CHARLIE (DO TELEFONU)

Naprawdę? Poważnie? Powiem mu. Panie

Nolan, dzwoni Bóg. Mówi, że powinniśmy

mieć dziewczęta w Welton.

Uczniowie wybuchają śmiechem. Na podeście, gdzie siedzą na-

uczyciele, Keating jest zaskoczony i ubawiony, a jednak

zmartwiony. On i McAllister wymieniają zaniepokojone spoj-

rzenia. Wściekły Nolan, z twarzą nabiegłą krwią, idzie

szybko nawą do Charliego. Strąca telefon z kolan Charliego.

NOLAN

Nie będzie pan ze mnie robił pośmiewi-

ska, panie Dalton!

Bierze Charliego pod ramię i wyprowadza go gwałtownie z ze-

brania. Keating obserwuje to z niepokojem.

76 WNĘTRZE. BIURO NOLANA - DZIEŃ

Charlie stoi pośrodku pokoju. Wściekły Nolan chodzi wiel-

kimi krokami.

NOLAN

Kto jeszcze był w to zamieszany?

CHARLIE

Nikt, sir. To byłem tylko ja. Robiłem

korektę, więc umieściłem mój artykuł

zamiast artykułu Roba Crane'a.

NOLAN

Panie Dalton, jeśli myśli pan, że jest

pierwszym, który próbuje zostać wyrzu-

conym z tej szkoły, to niech pan to

przemyśli raz jeszcze. Inni próbowali

podobnych działań i przegrali, i pan

też na pewno przegra. Pochyl się i złap

się za łydki.

Charlie wykonuje polecenie, a Nolan przygotowuje wiosło.

Wiosło ma wywiercone dziury, żeby łatwiej nabierało prędko-

ści. Nolan zdejmuje marynarkę i staje za Charliem.

NOLAN

Proszę liczyć na głos, panie Dalton.

Uderza wiosłem w pośladki Charliego.

CHARLIE

Jeden.

Nolan bierze następny zamach wiosłem. Tym razem wkłada w to

więcej siły. Charlie krzywi się z bólu.

CHARLIE

Dwa.

Nolan uderza, a Charlie liczy. Przy czwartym uderzeniu ból

jest tak wielki, że Charlie mówi prawie niesłyszalnie. Przy

siódmym uderzeniu po policzkach Charliego spływają łzy.

Dziewiąte i dziesiąte uderzenie sprawiają, że Charlie dławi

się płaczem i nie potrafi wydusić z siebie słowa. Nolan za-

przestaje po dziesiątym razie.

NOLAN

Czy wciąż upierasz się przy tym, że to

był twój i tylko twój pomysł?

CHARLIE

(dławiąc się bólem)

Tak... sir.

NOLAN

Co to jest "Stowarzyszenie Umarłych Po-

etów"? Chcę nazwisk.

CHARLIE

(wciąż w "agonii")

To tylko ja, panie Nolan. Przysięgam.

Ja to przygotowałem.

NOLAN

Jeśli dowiem się o innych, panie Dal-

ton, zostaną wydaleni, a pan pozostanie

na liście uczniów. Proszę wstać.

Charlie wykonuje polecenie. Ma czerwoną, nabiegłą krwią

twarz. Walczy z łzami bólu i upokorzenia.

NOLAN

Welton umie przebaczać, panie Dalton,

pod warunkiem, że będzie miał pan od-

wagę przyznać się do swoich błędów. Gdy

będziesz gotowy przeprosić całą szkołę,

daj mi znać.

77 WNĘTRZE. INTERNAT JUNIORÓW - POPOŁUDNIE

Chłopcy drepczą w swoich pokojach, czekając na powrót Char-

liego. Ktoś widzi, że Charlie idzie. Wszyscy udają, że się

uczą.

Charlie wchodzi idąc powoli, próbując ukryć swój ból. Kiedy

idzie w kierunku swojego pokoju, Neil, Todd, Knox (z opuch-

niętą twarzą), Pitts i Meeks zbliżają się do niego.

NEIL

Co się stało? Wywalili cię?

CHARLIE

(nie patrząc na ni-

kogo)

Nie.

NEIL

Co się stało?

CHARLIE

Mam wszystkich wydać, przeprosić

szkołę, a wszystko zostanie wybaczone.

Charlie kieruje się do swojego pokoju. Pozostali patrzą po

sobie.

NEIL

Co masz zamiar zrobić? Charlie?

CHARLIE

Do cholery, Neil, mam na imię Nuwanda.

Charlie obdarza chłopców wiele mówiącym spojrzeniem, potem

wchodzi do swojego pokoju i trzaska drzwiami. Uśmiechy

uwielbienia pojawiają się na twarzach jego kolegów. Charlie

nie dał się złamać.

78 WNĘTRZE. BUDYNEK SZKOLNY W WELTON - POPOŁUDNIE

Keating idzie korytarzem. Już ma się zatrzymać i porozma-

wiać z McAllisterem, kiedy przechodzi Nolan.

NOLAN

Panie Keating, moglibyśmy zamienić

słówko?

79 WNĘTRZE. PUSTA KLASA KEATINGA - DZIEŃ

Keating i Nolan wchodzą. Keating włącza światło. Nolan roz-

gląda się dookoła.

NOLAN

To była moja pierwsza klasa, John, wie-

działeś o tym?

(patrzy na biurko Ke-

atinga)

Moje pierwsze biurko.

KEATING

Nie wiedziałem, że pan nauczał.

NOLAN

Angielskiego. Długo przed tym, jak tu

się uczyłeś. Było mi ciężko rzucić na-

uczanie, naprawdę.

(pauza)

Dochodzą mnie plotki, John, o pewnych

niecodziennych metodach nauczania w

twojej klasie. Nie mówię, że mają jaki-

kolwiek związek z wybrykiem małego Dal-

tona, ale nie ma chyba konieczności mó-

wić ci, że chłopcy w tym wieku są bar-

dzo podatni na wpływy.

KEATING

Pańska reprymenda z pewnością wywarła

wielki wpływ.

NOLAN

(puszcza to mimo uszu)

Co się tam wyprawiało pewnego dnia na

dziedzińcu?

KEATING

Na dziedzińcu?

NOLAN

Maszerujący chłopcy. Klaszczący razem.

KEATING

A, to. To było ćwiczenie mające udowod-

nić tezę. O złych stronach konformizmu.

NOLAN

John, tutaj program nauczania jest

ustalony. Przetestowany. Działa. Jeśli

go podważasz, to co ich powstrzyma

przed tym samym?

KEATING

Zawsze myślałem, że edukacja to uczenie

samodzielnego myślenia.

NOLAN

(niemal wybucha śmie-

chem)

W wieku tych chłopców? Nigdy w życiu!

Tradycja, John. Dyscyplina.

(klepie Keatinga po ramie-

niu)

Przygotuj ich do college'u, a reszcie

spraw daj toczyć się własnym życiem.

Nolan uśmiecha się i wychodzi. Keating stoi i myśli. Po

chwili w drzwiach pojawia się głowa McAllistera.

MCALLISTER

Na twoim miejscu nie martwiłbym się o

to, że ci chłopcy staną się wielkimi

konformistami.

KEATING

Czemuż to?

MCALLISTER

Ty też ukończyłeś te nawiedzone koryta-

rze, jak sam wiesz.

KEATING

I co?

MCALLISTER

Cóż, jeśli chcesz wychować zagorzałego

ateistę, daj mu solidne religijne na-

uczanie. Działa za każdym razem.

Keating patrzy na McAllistera. Nagle parska śmiechem. McAl-

lister uśmiecha się, potem znika w korytarzu.

79A WNĘTRZE. INTERNAT JUNIORÓW - POPOŁUDNIE

Chłopcy wychodzą, każdy na swoje zajęcia. Keating wchodzi i

podchodzi do Charliego, który również wychodzi z kolegami.

CHARLIE

(zaskoczony)

Pan Keating!

KEATING

Nie wiem, co za niefortunny bodziec po-

pchnął pana to tego śmiechu wartego wy-

czynu, panie Dalton, ale, czymkolwiek

był, mam nadzieję, że dał panu nauczkę.

CHARLIE

Jest pan po stronie pana Nolana?! A co

z carpe diem i wysysaniem z życia całej

jego kwintesencji, i z wszystkim innym?

KEATING

Wysysanie kwintesencji nie oznacza ko-

pania pod sobą dołków, Charles. Wciąż

masz zobowiązania wobec siebie i wobec

tych, którzy się tobą opiekują.

CHARLIE

Ale ja myślałem, że...

KEATING

Jest miejsce na odwagę i jest również

miejsce na ostrożność, Charles, a mądra

osoba rozumie, na które z nich jest po-

rzeba. Dać się wyrzucić z tej szkoły

nie jest aktem mądrości. Może nie jest

ona doskonała, ale wciąż są tu możliwo-

ści do wykorzystania.

CHARLIE

Taa? Jakie na przykład?

KEATING

Na przykład, jeśli pominąć wszystko

inne, możliwość uczęszczania na moje

zajęcia, rozumiemy się?

CHARLIE

(uśmiechając się)

Tak, sir.

KEATING

Więc uważajcie na swoje głowy - wy

wszyscy - zrozumiano?

NEIL, TODD, PITTS, MEEKS, CAMERON,

KNOX

Tak, sir.

Keating obdarza ich słabym uśmiechem i wychodzi.

80 SCENA POMINIĘTA

81 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ

Chłopcy siedzą na miejscach. Keating podchodzi do tablicy i

pisze wielkimi bazgrołami: "COLLEGE".

KEATING

Panowie, dzisiaj weźmiemy pod rozwagę

umiejętność, którą uważam za nieodzowną

dla przetrwania w większości college'ów

- analizę książek, których nie czytali-

śmy. College zapewne zniszczy waszą mi-

łość do poezji. Godziny nudnych analiz

i seansów krytycyzmu zrobią swoje. Col-

lege również każe wam zajmować się

wszelkiego rodzaju literaturą - wiele z

niej będzie emitować transcedentną ma-

gię, której musicie się poddać; inna

zaś to tylko męty, których musicie uni-

kać jak zarazy.

Keating przerywa.

KEATING

Przypuśćmy, że uczęszczamy na zajęcia

zatutyłowane "Nowoczesne powieści".

Przez cały semestr czytaliście takie

arcydzieła jak wzruszający "Ojciec Go-

riot" Balzaca czy "Ojcowie i dzieci"

Turgieniewa, ale gdy dostajecie zadanie

na finałowy egzamin, okazuje się, że

macie napisać esej na temat rodziciel-

skiej miłości w "Debiutancie - niedo-

wiarku", powieści - a używam tu tego

pojęcia z czystej hojności - napisanej

przez nikogo innego, jak samego naszego

wykładowcę.

Keating patrzy na chłopców z uniesionymi brwiami, potem

mówi dalej.

KEATING

Po przeczytaniu trzech pierwszych stron

powieści zdajecie sobie sprawę, że wo-

lelibyście pójść na ochotnika na wojnę,

niż tracić swój cenny ziemski czas na

zatruwanie sobie umysłu takim szambem.

Ale czy się poddać? Dostać "F"? Abso-

lutnie nie, gdyż jesteście przygoto-

wani.

Keating kroczy po sali.

KEATING

Otwórzcie naszego "Niedowiarka" i prze-

czytajcie na obwolucie, że książka jest

o Franku, sprzedawcy sprzętu rolni-

czego, który poświęca wszystko, żeby

zapewnić swojej pnącej się po drabinie

społecznej córce Christine warunki do

debiutu, którego ona tak desperacko

pragnie. Zacznijcie swój esej od dekla-

racji, że rezygnujecie z odtwarzania w

tym miejscu fabuły, na tyle ją jednak

przywołajcie, by przekonać profesora,

że przeczytaliście książkę. Następnie

przerzućcie się na coś znajomego i pre-

tensjonalnego. Na przykład możecie na-

pisać: "Co się zaś nasuwa na myśl, to

podobieństwa między okrutnym obrazem

rodzicielskiej miłości odmalowanym

przez autora, a nowoczesną teorią

Freuda. Christine jest Elektrą, a jej

ojciec upadłym Edypem". W końcu

przejdźcie do niejasności i napiszcie

coś takiego:

Keating wstrzymuje się, potem mówi...

KEATING

"To co najbardziej rzuca się w oczy, to

tajemniczy związek powieści z naukami

hinduskiego filozofa Avesh Rahesh Nona.

Rahesh Non rozpatrywał bolesny fakt po-

zbywania się rodziców przez dzieci opa-

nowane przez trzygłowego potwora, po-

twora ambicji, pieniędzy i społecznego

sukcesu". Rozpatrzcie następnie teorie

Rahesh Nona na temat, czym żywi się po-

twór, jak obciąć mu głowy, etc., etc.

Skończcie pochwałą genialnej prozy pro-

fesora i jego nieskończonej odwagi,

która pchnęła go do przedstawienia wam

"Debiutanta - niedowiarka".

Meeks podnosi rękę.

MEEKS

Och, Kapitanie, mój Kapitanie. A co,

jeśli nie wiemy nic o kimś takim, jak

Rahesh Non?

KEATING

Rahesh Non nigdy nie istniał. Wy go

tworzycie, jego albo kogoś podobnego.

Żaden nadęty profesor college'u, jak

ten nasz, nie ośmieli się przyznać do

nieznajomości tak ważnej postaci i naj-

pewniej otrzymacie komentarz podobny do

tego, który ja otrzymałem:

Keating grzebie na biurku, znajduje kartkę i czyta z niej:

KEATING

Pańskie odwołania do Rahesh Nona były

pełne wnikliwości i dobrze zaprezento-

wane. Cieszę się widząc, że ktoś jesz-

cze prócz mnie docenia tego wielkiego,

acz zapomnianego wschodniego mistrza.

"A" z plusem.

Rzuca gdzieś kartkę.

KEATING

Panowie, analizowanie potwornych ksią-

żek, których nie przeczytaliście, bę-

dzie częścią naszego finałowego egza-

minu, więc radzę poćwiczyć to trochę

samemu. A teraz coś o pułapkach egzami-

nów w college'u. Wyjmijcie brudnopisy i

ołówki, chłopcy. Będzie quiz wiedzy

ogólnej.

Chłopcy wykonują polecenie. Keating rozdaje testy. Z przodu

sali ustawia ekran, potem idzie na tył i ustawia rzutnik do

slajdów.

KEATING

Wielkie uniwersytety są zatłoczone jak

Sodoma i Gomora, pełne tych rozkosznych

bestii, których tak mało tu widzimy:

kobiet. Poziom roztargnienia jest tam

bardzo wysoki, ale ten quiz został zro-

biony, by was na to przygotować. Niech

was uprzedzę, że ten test będzie się

liczył. Zaczynajmy.

Chłopcy zaczynają wypełniać testy. Keating wkłada slajd do

rzutnika. Na ekranie przed całą klasą pojawia się powięk-

szenie pięknej dziewczyny w wieku college'owym, schylającej

się, żeby podnieść ołówek. Widać bardzo dobrze jej

kształty, jest pochylona tak, że możemy zobaczyć jej

majtki. Chłopcy podnoszą na chwilę wzrok znad testów, więk-

szość po chwili zwraca uwagę już tylko na slajd.

KEATING

Skoncentrujcie się na testach, chłopcy.

Macie dwadzieścia minut.

Keating zmienia slajd. Tym razem widzimy piękną kobietę w

kusej bieliźnie (reklama z "Vogue" bądź z podobnego maga-

zynu). Chłopcom jest strasznie trudno skoncentrować się na

testach. Parada slajdów trwa dalej - piękne kobiety w od-

słaniających wiele i prowokujących pozach, spore powiększe-

nia greckich rzeźb nagich kobiet, itd. Chłopcy na próżno

starają się zająć testami. Knox na całej kartce pisze tylko

"Chris, Chris, Chris"...

PRZENIKANIE DO:

82-85 SCENY POMINIĘTE

86A PLENER. CAMPUS WELTON - ZMIERZCH

Chłopcy w kurtkach z wielkimi kapturami i w zimowych szali-

kach idą od budynku do budynku. Wiatr wieje i kręci liśćmi.

UJĘCIE NA ŚCIEŻKĘ, gdzie idą razem Todd i Neil. Todd trzyma

egzemplarz "Snu nocy letniej". Neil wymachuje swoją błazeń-

ską laską Pucka jak szpadą, gdy ćwiczy swoje kwestie.

NEIL

Otoś, łotrze, zwart i gotów.

Gdzież jesteś?

TODD

(czyta)

Będę tuż za tobą.

NEIL

(z pamięci)

Podążaj za mną tam, gdzie równina.

Boże, jak ja to kocham!

TODD

Tą sztukę?

NEIL

Tak, i granie! To musi być jedna z naj-

piękniejszych rzeczy na tym świecie.

Większość ludzi, jeśli mają szczęście,

żyje życiem o połowę mniej fascynują-

cym, niż pozwalają na to ich możliwo-

ści! Jeśli dostawałbym role, mógłbym

żyć i z tuzin razy.

Z teatralnym przesadnym gestem biegnie i wskakuje na mur.

NEIL

Być albo nie być, o to jest pytanie.

Boże, po raz pierwszy w całym moim ży-

ciu czuję, że naprawdę żyję! Musisz

tego spróbować.

Neil zeskakuje z muru.

NEIL

Powinieneś pójść na próby. Wiem, że po-

trzebują ludzi do obsługi świateł i

sprzętu.

TODD

Nie, dzięki.

NEIL

Mnóstwo dziewczyn. Dziewczyna, która

gra Hermię, jest niesamowita.

TODD

Przyjdę na przedstawienie.

NEIL

Tchórzliwa pipka. Gdzież jesteśmy?

TODD

Taa, gdzież ty jesteś?

NEIL

Włóż w to więcej siły!

TODD

TAA, GDZIEŻ TY JESTEŚ?!

NEIL

Właśnie tak! "Podążaj za mym głosem.

Wybadamy, czy ludzi tu nie ma". Do zo-

baczenia na obiedzie.

Neil i Todd doszli w międzyczasie do internatu. Neil wbiega

do środka. Todd potrząsa głową i odchodzi.

86 WNĘTRZE. POKÓJ TODDA I NEILA W INTERNACIE - ZMIERZCH

Neil wchodzi do pokoju wirując w podnieceniu, młócąc powie-

trze swoją błazeńską laską. Odwraca się i widzi swojego

ojca, siedzącego przy biurku. Neil jest tym porażony.

NEIL

Ojcze!

PAN PERRY

Neil, masz natychmiast poniechać tej

śmiechu wartej sztuki.

NEIL

Ojcze, ja...

Pan Perry skacze na równe nogi i wali dłonią w biurko.

PAN PERRY

Nie ośmielaj się mi pyskować! Wystar-

czy, że traciłeś czas na tę absurdalną

sprawę z aktorstwem. Ale ty mnie jesz-

cze rozmyślnie oszukałeś!

(chodzi wielkimi, wście-

kłymi krokami)

Kto ci to nakładł do głowy? Myślałeś,

że jak uda ci się to ukryć? Odpowiedz

mi!

NEIL

Nikt... Myślałem, że zrobię ci niespo-

dziankę. Mam same "A" i...

PAN PERRY

Naprawdę myślałeś, że bym się nie do-

wiedział?! "Mój siostrzeniec gra w jed-

nej sztuce z pana synem" - mówi pani

Marks. "Musiała się pani pomylić" - mó-

wię. "Mój syn nie gra w żadnej sztuce"

. Zrobiłeś ze mnie kłamcę, Neil! Teraz

pójdziesz jutro i powiesz im, że odcho-

dzisz.

NEIL

Ojcze, mam główną rolę. Przedstawienie

jest jutro wieczorem. Ojcze, proszę.

PAN PERRY

(podchodzi do Neila)

Nie dbam o to, czy świat się zawali ju-

tro wieczorem, ty kończysz z tą sztuką!

Czy to jasne? Czy to jasne?!

NEIL

Tak, sir.

Pan Perry przestaje. Patrzy ostro na syna.

PAN PERRY

Kosztowało mnie to wiele poświęceń, że-

byś się tu dostał, Neil. Masz mnie te-

raz nie zawieść.

Odwraca się i wychodzi. Neil stoi sam przez długi czas.

Idzie do biurka, potem nagle zaczyna walić w nie dłonią.

Wali tak i wali, a łzy ściekają mu po policzkach.

87 WNĘTRZE. JADALNIA W WELTON - WIECZÓR

Wszyscy "adepci" Stowarzyszenia, prócz Neila, siedzą i je-

dzą. Można zauważyć, że chłopcy - Charlie, Knox, Todd,

Meeks i Pitts - mają kłopoty z jedzeniem. Wyglądają nie-

zdarnie. Podchodzi do nich stary Hager.

HAGER

Panie Dalton, co z tobą, synu? Masz ja-

kiś problem z jedzeniem?

CHARLIE

Nie.

Hager obserwuje chłopców.

HAGER

Panowie Meeks, Overstreet i Anderson,

czy panowie są leworęczni?

CHŁOPCY

Nie, sir.

HAGER

Więc czemu jecie lewymi rękoma?

Chłopcy patrzą po sobie. Knox zabiera głos w imieniu grupy:

KNOX

Pomyśleliśmy, że byłoby dobrze przeła-

mać stare nawyki, sir.

HAGER

Co jest złego w starych nawykach, panie

Overstreet?

KNOX

Narzucają mechaniczny styl życia, sir.

Ograniczają swobodę umysłu.

HAGER

Panie Overstreet, sugeruję panu, by

martwił się pan mniej o przełamywanie

starych nawyków, a bardziej o nabiera-

nie dobrych nawyków względem nauki. Czy

pan mnie zrozumiał?

KNOX

Tak, sir.

HAGER

To się tyczy was wszystkich. A teraz

jedźcie normalnie prawidłowymi rękoma.

Hager ich obserwuje. Chłopcy wykonują polecenie. Kiedy Ha-

ger odchodzi, Charlie zmienia rękę z powrotem na lewą i za-

czyna nią jeść. Jeden za drugim, każdy robi to samo.

Wchodzi Neil, wygląda poważnie i smutno. Cicho zajmuje

swoje miejsce przy stole.

NEIL

Odwiedziny ojca.

TODD

Musisz zostawić sztukę?

NEIL

Nie wiem.

CHARLIE

Czemu nie porozmawiasz o tym z panem

Keatingiem?

NEIL

A co to da dobrego?

CHARLIE

Może będzie miał dla ciebie jakąś radę.

Może nawet porozmawia z twoim ojcem.

NEIL

Żartujesz? Nie bądź śmieszny.

88 PLENER. POKÓJ KEATINGA - WIECZÓR

Mieszkanie Keatinga jest na drugim piętrze internatu, ale

wchodzi się do niego od zewnątrz. Charlie, Todd, Pitts i

Neil stoją przed drzwiami. Charlie puka.

NEIL

To głupie.

CHARLIE

To lepsze, niż nic nie zrobić.

Nikt nie otwiera drzwi.

NEIL

Nie ma go tu.

Charlie próbuje otworzyć drzwi. Otwierają się.

CHARLIE

Zaczekajmy na niego.

Charlie wchodzi do środka.

INNI

Charlie! Nuwanda!

Charlie nie wychodzi. Ciekawość zwycięża w pozostałych

chłopcach, którzy niechętnie wchodzą za Charliem.

89 WNĘTRZE. POKÓJ KEATINGA - JAK WYŻEJ

Umeblowanie jest proste, spartańskie, a pokój wygląda,

jakby nikt w nim nie mieszkał. Chłopcy stoją dookoła, wy-

glądają na skrępowanych.

PITTS

(cicho)

Nuwanda, nie powinniśmy tu wchodzić.

Charlie i chłopcy oglądają sobie pokój. Na podłodze przy

drzwiach stoi walizka. Parę książek leży na łóżku. Charlie

podchodzi do biurka.

CHARLIE

Ja nie mogę!.. Spójrzcie na nią!

Na biurku stoi oprawione w ramki zdjęcie pięknej dwudzie-

stokilkuletniej dziewczyny. Obok zdjęcia leży napisany do

połowy list. Charlie podnosi i czyta.

CHARLIE

Moja droga Jessico. Gdy cię nie ma,

jest mi tu tak bardzo samotnie, bla bla

bla. Wszystko, co mogę zrobić, by sobie

ulżyć, to oglądać twoje piękne zdjęcie

albo zamknąć oczy i wyobrażać sobie

twój promienisty uśmiech - ale moja

kiepska wyobraźnia jest wobec twojej

osoby tylko mglistym substytutem. Och,

jakże tęsknię za tobą i chciałbym...

Pozostali chłopcy wyczuli w pokoju obecność kogoś jeszcze.

Cofają się od Charliego. Nagle Charlie przerywa i widzi Ke-

atinga.

CHARLIE

Witam!

Keating spokojnie zabiera Charliemu list i składa go.

KEATING

Kobieta jest katedrą, chłopcy. Oddawaj-

cie cześć każdej szansie, która się wam

przydarza.

Otwiera szufladę.

KEATING

Czy zechciałby pan jeszcze coś prze-

kartkować, panie Dalton?

CHARLIE

Przepraszam. Ja, my...

Keating wkłada list do szuflady i zamyka ją. Charlie wy-

gląda pomocy od kolegów. Neil występuje krok naprzód.

NEIL

Och Kapitanie, mój Kapitanie, przyszli-

śmy tu, żeby porozmawiać z panem o

czymś.

KEATING

W porządku.

NEIL

Tak właściwie, to chciałbym porozmawiać

z panem na osobności.

Charlie i pozostali cieszą się, że będą mogli wyjść.

PITTS

Muszę iść się pouczyć.

POZOSTALI

Taa. Do zobaczenia, panie Keating.

Wychodzą w pośpiechu.

KEATING

Wpadajcie, kiedy tylko chcecie.

CHŁOPCY

Dziękujemy, sir.

PITTS

(cicho, wychodząc)

Cholera, Nuwanda. Jesteś idiotą.

CHARLIE

(również wychodząc)

Nie mogłem się powstrzymać.

Keating też nie może się powstrzymać i uśmiecha się do sie-

bie. Neil i Keating zostają sami. Neil chodzi po pokoju,

rozglądając się.

NEIL

Jezu, nie dali panu za wielkiego po-

koju, co?

KEATING

(z grymasem)

Może nie chcieli, żeby ziemskie rzeczy

odrywały mnie od mojego nauczania.

NEIL

Czemu pan to robi? To znaczy, przy ca-

łym tym gadaniu o "chwytaniu dnia", my-

ślałbym raczej, że mógłby pan zwiedzać

świat czy coś takiego?..

KEATING

Cóż, ja zwiedzam świat, Neil. Nowy

świat. Widzieć ucznia takiego jak ty,

gdy zapuszcza korzeń i rozkwita. To

warte wszystkiego. Właśnie dlatego tu

wróciłem. Miejsce takie jak to potrze-

buje choć jednego nauczyciela takiego

jak ja.

(uśmiecha się ze swojego

dowcipu, potem...)

Czy przyszedłeś tu, żeby rozmawiać ze

mną o moim nauczaniu?

NEIL

Panie Keating, mój ojciec zmusza mnie

do rzucenia sztuki w Henley Hall. Kiedy

pomyślę o "carpe diem" i tym wszystkim,

to czuję się jak w więzieniu! To zna-

czy, rozumiem jego punkt widzenia. Nie

jesteśmy bogatą rodziną, jak rodzina

Charliego. Ale on zaplanował za mnie

resztę mojego życia i nigdy nie zapytał

mnie, czego ja chcę!

KEATING

Nie możesz przeżywać swojego życia dla

kogoś innego, Neil. Możesz żyć tylko

dla siebie. Czy powiedziałeś ojcu to,

co przed chwilą powiedziałeś mi? Poka-

załeś mu swoją pasję dla grania?

NEIL

Żartuje pan? On by mnie zabił!

KEATING

Więc również dla niego grasz jakąś

rolę, czyż nie? Rolę niebezpieczną i

autodestrukcyjną.

Keating obserwuje Neila chodzącego nerwowo.

KEATING

Neil, wiem, że to wydaje się niemoż-

liwe, ale musisz pójść do ojca i poka-

zać mu, co czujesz. Musisz pozwolić mu

zobaczyć, kim jesteś. To twoja jedyna

szansa.

NEIL

Wiem, co powie. Powie, że granie to ja-

kieś tam fochy, że to lekkomyślność i

że powinienem o tym zapomnieć. Powie

mi, jak na mnie liczą i żebym wybił to

sobie z głowy "dla własnego dobra".

KEATING

Cóż, jeśli to coś więcej niż fochy, to

będziesz musiał mu to udowodnić. Musisz

mu pokazać z pasją i zaangażowaniem, że

to jest to, co naprawdę chcesz robić.

Jeśli to nie zadziała, za jakiś czas

będziesz miał osiemnaście lat i bę-

dziesz mógł robić, co chcesz.

NEIL

Osiemnaście! To za dwa lata! A co ze

sztuką? Przedstawienie jest jutro wie-

czorem!

KEATING

Daj ojcu szansę na okazanie ci życzli-

wości. Porozmawiaj z nim. Pozwól mu zo-

baczyć, kim jesteś.

NEIL

Nie ma żadnego łatwiejszego sposobu?

KEATING

Nie, jeśli chcesz pozostać w zgodzie z

samym sobą.

Neil siedzi tam przez długą chwilę.

90/91 SCENY POMINIĘTE

92 WNĘTRZE. JASKINIA CHARLIEGO - NOC

Chłopcy siedzą w pomieszczeniu oświetlonym świecą. Charlie

gra na saksofonie. Knox siedzi w rogu, mamrocząc coś do

siebie, pracując nad wierszem miłosnym dla Chris. Todd sie-

dzi i też coś pisze. Cameron się uczy. Pitts zajęty jest

wydrapywaniem na ścianie jaskini cytatu z książki. Knox

spogląda na zegarek.

KNOX

Dziesięć minut do godziny policyjnej.

Nikt się nie odzywa. Knox patrzy na Todda.

KNOX

Co piszesz?

TODD

Nie wiem. Wiersz.

KNOX

Dla klasy?

TODD

Nie wiem.

Charlie nie przestaje grać na saksofonie. Todd dalej pisze.

Knox patrzy na swój wiersz miłosny dla Chris. Klepie się

dłonią z wierszem w nogę.

KNOX

Cholera. Cholera! Gdybym tylko mógł

sprawić, żeby Chris przeczytała ten

wiersz!

PITTS

Czemu go jej nie przeczytasz? U Nuwandy

to zadziałało.

KNOX

Ona nie zechce mnie nawet widzieć,

Pitts.

PITTS

Nuwanda recytował poezję Glorii i Glo-

ria cała na niego poleciała... prawda,

Nuwanda?

Charlie przestaje dąć w saksofon. Myśli przez chwilę nad

odpowiedzią.

CHARLIE

Absolutnie.

Znów zaczyna grać. Z oddali słyszymy dźwięk dzwona. Charlie

kończy grać swoją melodię, wkłada saksofon do futerału i

wychodzi. Todd, Cameron i Pitts też wychodzą. Knox stoi

sam, patrząc na wiersz. Potem wychodzi z determinacją.

KNOX

Do cholery! Do ciężkiej cholery! Jeśli

to zadziałało u niego, to zadziała i u

mnie.

93A PLENER. TEREN WELTON - WCZESNY RANEK

Mroźny świt wstaje nad campusem Welton. Śnieg przykrywa

ziemię. Szkolny kobziarz stoi i gra chwytającą za serce me-

lodię.

93 PLENER. INTERNAT JUNIORÓW - JAK WYŻEJ

Knox wychodzi z budynku internatu, ubrany tak, by było mu

ciepło przy tak mroźnej pogodzie. Wchodzi pośpiesznie na

swój rower i odjeżdża szybko.

94 PLENER. RIDGEWAY HIGH SCHOOL - RANEK

Duży znak oznajmia, że to Ridgeway High School. Knox pod-

jeżdża na rowerze pod szkołę na pełnej prędkości. Teraz

trzyma bukiet kwiatów. Z trudem łapiąc oddech parkuje

szybko rower i wbiega do szkoły.

95 WNĘTRZE. KORYTARZ RIDGEWAY HIGH SCHOOL - RANEK

Uczniowie obojga płci chodzą korytarzami tej publicznej

szkoły. Stoją przy swoich szafkach, wkładają tam kurtki, a

wyciągają książki. Knox biegnie korytarzem, rozglądając się

obłędnie. Idzie szybko korytarzem, zatrzymuje się i pyta o

coś uczniów, potem biegnie jak oparzony po schodach.

A96 WNĘTRZE. INNY KORYTARZ RIDGEWAY HIGH SCHOOL - JAK

WYŻEJ

Chris stoi przed swoją szafką, rozmawia z dwiema koleżan-

kami, wyjmuje jakieś książki. Knox dostrzega ją i podchodzi

do niej.

KNOX

Chris!

CHRIS

Knox! Co ty tu robisz?

Odciąga Knoxa z dala od koleżanek.

KNOX

Przyszedłem przeprosić cię za tamten

wieczór. Przyniosłem ci to oraz wiersz,

który napisałem.

Podaje jej kwiaty i wiersz. Chris widzi je, ale ich nie

bierze.

CHRIS

Jeśli Chet cię zobaczy, to cię zabije,

nie domyśliłeś się tego?

KNOX

Nie dbam o to. Kocham cię, Chris. Za-

sługujesz na coś więcej niż Chet i ja

jestem tym czymś. Proszę, weź to.

CHRIS

Knox, jesteś szalony.

Rozbrzmiewa dzwonek. Korytarze pustoszeją.

KNOX

Proszę. Zachowałem się jak dupek i wiem

to. Proszę?

Chris patrzy na kwiaty, jakby zastanawiała się, czy zaak-

ceptować prezent.

CHRIS

Nie! I przestań mnie niepokoić.

Wchodzi do klasy i zamyka drzwi. Korytarz jest teraz pusty.

Knox stoi trzymając swoje kwiaty i swój wiersz. Przez mo-

ment waha się, potem otwiera drzwi i wchodzi do klasy.

96 WNĘTRZE. KLASA CHRIS - JAK WYŻEJ

Zajęcia jeszcze się nie zaczęły, ale uczniowie zajmują już

miejsca. Nauczyciel pochyla się nad ławką i pomaga jednej z

uczennic przy pracy domowej. Knox wchodzi i podchodzi do

ławki Chris.

CHRIS

Knox, nie wierzę w to!

KNOX

Wszystko, o co proszę, to żebyś posłu-

chała.

(otwiera wiersz i

czyta)

"Niebiosa stworzyły dziewczynę zwaną

Chris, Z włosami i skórą ze złota, Do-

tykać jej to rajska przyjemność, Cało-

wać ją to zaszczyt nie do opisania".

Zakłopotana Chris czerwienieje. Jej koleżanki powstrzymują

się od chichotów. Knox dalej czyta.

KNOX

Stworzyły boginię i nazwały ją Chris,

Jak? tego się już nie dowiem, Lecz choć

ma dusza daleko jest w tyle, Moja mi-

łość tylko rośnie i rośnie.

Reszta klasy dojrzała w międzyczasie, co się dzieje, i te-

raz wszystkie oczy skierowane są na Knoxa. Chris kryje

twarz w dłoniach, ale Knox nie przestaje.

KNOX

I widzę słodycz w jej uśmiechu, Jasne

światło rozświetla oczy, A pełnią życia

i zadowoleniem, Jest tylko wiedzieć, że

ona żyje.

Knox opuszcza dłoń z wierszem. Chris patrzy na niego, zu-

pełnie zmieszana. Knox kładzie wiersz i kwiaty na ławce.

KNOX

Kocham cię, Chris.

Odwraca się i wychodzi.

97 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ

Chłopcy siedzą. Keating jeszcze nie przyszedł. W tym momen-

cie wchodzi Knox i idzie szybko do swojej ławki.

CHARLIE

Jak poszło? Przeczytałeś jej to?

KNOX

Tak.

PITTS

Super! Co powiedziała?

KNOX

Nie wiem.

CHARLIE

Co znaczy, nie wiesz?

KNOX

Później wam powiem.

Drzwi klasy otwierają się. Wchodzi Keating, ubrany w swój

zwyczajny szalik i marynarkę. Kładzie książki na biurku,

potem patrzy na klasę kogoś szukając.

KEATING

Neil, moglibyśmy zamienić słówko?

Wychodzi na korytarz.

98 WNĘTRZE. KORYTARZ NA ZEWNĄTRZ KLASY - JAK WYŻEJ

Oprócz Neila i Keatinga na korytarzu nikogo nie ma. Keating

zamyka drzwi od klasy.

KEATING

Co powiedziałeś ojcu? Rozmawiałeś z

nim?

NEIL

(kłamie)

Taa.

KEATING

Naprawdę? Powiedziałeś ojcu to, co mi?

Pozwoliłeś mu zobaczyć twoją pasję dla

aktorstwa?

NEIL

Taa. Nie spodobało mu się to ani tro-

chę, ale przynajmniej pozwolił mi pozo-

stać w sztuce. Oczywiście nie będzie

mógł przyjść. Będzie w Chicago w inte-

resach. Ale myślę, że pozwoli mi pozo-

stać przy aktorstwie. Tak długo, jak

będę miał dobre stopnie.

Neil kieruje się z powrotem do klasy. Keating go obserwuje.

99 WNĘTRZE. TELEFONY W INTERNACIE / KLATKA SCHODOWA - NOC

Todd, Knox, Cameron, Pitts i Meeks są ubrani w płaszcze i

krawaty. Drepczą w hallu internatu. Knox, wciąż markotny,

stoi sam z boku.

MEEKS

Gdzie jest Nuwanda? Przegapimy wejście

Neila.

PITTS

Zanim wyszedł, powiedział coś o zrobie-

niu się na czerwono.

CAMERON

O co mu chodziło, do diabła?

PITTS

Przecież znasz Charliego.

Charlie zbiega po schodach.

MEEKS

Co znaczy "zrobić się na czerwono"?

Charlie rozgląda się czujnie dookoła, potem rozpina koszulę

odsłaniając namalowaną na klatce piersiowej czerwoną bły-

skawicę.

TODD

Po co ci to?

CHARLIE

Dla indiańskiego wojownika to symbol

męskości. Sprawia, że czuję się pełen

wigoru. Tak, że mógłbym doprowadzać

dziewczyny do szaleństwa.

PITTS

A co, jeśli to zobaczą, Nuwanda?

CHARLIE

(puszcza oko)

To nawet lepiej.

Pozostali patrzą po sobie znacząco, potwierdzając swoje

wspólne podejrzenia, że Charlie ostatecznie postradał zmy-

sły. Kiedy kierują się do hallu, mijają wchodzącą tu Chris.

KNOX

Chris!

CHRIS

Knox, czemu mi to robisz?

KNOX

(rozglądając się)

Nie powinno cię tu być.

Wyprowadza ją na zewnątrz internatu.

99A PLENER. BUDYNEK INTERNATU - NOC

Pada śnieg. Knox wyprowadza Chris z budynku i prowadzi

chodnikiem z dala od pozostałych.

KNOX

Jeśli cię tu przyłapią, będziemy oboje

w wielkich tarapatach.

CHRIS

Och, ale było w porządku, że przysze-

dłeś na chama do mojej szkoły i zrobi-

łeś ze mnie kompletną idiotkę?

KNOX

Nie chodziło mi o to, żeby robić z cie-

bie idiotkę.

CHRIS

Cóż, zrobiłeś! Chet dowiedział się i

jest wściekły. Musiałam bardzo się sta-

rać, żeby odciągnąć go od zamiaru

przyjścia tu i zabicia cię. Musisz z

tym skończyć, Knox.

KNOX

Ale ja cię kocham.

CHRIS

Mówisz to i mówisz bez końca, a nawet

mnie nie znasz!

Pozostali czekają przy internacie. Knox macha im dłonią.

KNOX

Idźcie. Dogonię was.

Pozostali odchodzą. Knox czeka, aż znikną.

KNOX

Oczywiście, że cię znam! Od pierwszej

chwili, kiedy cię ujrzałem, wiedziałem,

że masz cudowne uosobienie.

CHRIS

Tak po prostu?! Po prostu wiedziałeś?

KNOX

Oczywiście, że tak po prostu. Tak zaw-

sze się wie, kiedy coś jest w porządku.

CHRIS

A co, jeśli nie masz racji? Co, jeśli

mało mi na tobie zależy?

KNOX

Wtedy nie byłoby cię tu i nie ostrzega-

łabyś mnie przed Chetem.

To sprawia, że Chris zastanawia się przez chwilę.

CHRIS

Słuchaj, muszę już iść. Spóźnię się na

sztukę.

KNOX

Idziesz z Chetem?

CHRIS

Z Chetem? Na sztukę? Żartujesz sobie?

KNOX

Więc idź ze mną.

CHRIS

Knox, jesteś wkurzający!

KNOX

Daj mi tylko jedną szansę. Jeśli nie

polubisz mnie po dzisiejszym wieczorze,

zostawię cię w spokoju na zawsze.

CHRIS

Mhm...

KNOX

Obiecuję. Słowo Martwego Poety. Chodź

ze mną dziś wieczorem, potem, jeśli nie

będziesz chciała mnie więcej widzieć,

przysięgam, że grzecznie odejdę.

CHRIS

Boże, jeśli Chet się dowie, to...

KNOX

Chet o niczym się nie dowie. Usiądziemy

z tyłu i wyślizgniemy się, jak tylko

się skończy.

CHRIS

Knox, jeśli obiecujesz, że to będzie

tego koniec...

KNOX

Słowo Martwego Poety.

CHRIS

Co to znaczy?

KNOX

Moje słowo.

Przykłada palce do serca i patrzy szczerze. Prowadzi pod

rękę niechętną Chris.

CHRIS

Chyba straciłam rozum.

100 WNĘTRZE. AUDITORIUM W HENLEY HALL I SCENA - NOC

Auditorium wypełnione jest niemal do granic rodzinami, na-

uczycielami i uczniami. Charlie, Todd, Meeks, Cameron i

Pitts siadają z tyłu. Dostrzegają pana Keatinga parę rzędów

przed nimi i machają do niego. Obok Keatinga siedzi pan

McAllister.

Światła ściemniają się. Słychać prosty akompaniament mu-

zyczny - fujarki, bongosy, trójkąt. Kurtyna unosi się.

Kiedy wchodzą aktorzy, oklaskiwani są przez ich kolegów i

rodziny.

Kiedy aktorzy zaczynają sztukę, Charlie zauważa kątem oka,

jak Knox wchodzi z Chris. Znajdują miejsca i siadają razem.

Charlie rzuca Knoxowi zaskoczone, podniecone spojrzenie.

Knox kiwa lekko głową.

KRÓTKIE PRZENIKANIE DO:

101 NA SCENIE

Wchodzi Neil jako Puck, ma na sobie koronę z kwiatów.

Członkowie Stowarzyszenia Umarłych Poetów zrywają się w

burzliwej owacji. Przez moment Neil wygląda na zagubionego.

Todd zaciska kciuki.

NEIL

(jako Puck)

Leć, duszku. Gdzież teraz błądzisz?

AKTORKA Z HIGH SCHOOL

(jako Wróżka)

Ponad wzgórzem, nad doliną,

Poprzez lasy i przez wrzosy...

Keating rzuca spojrzenie w tył na Martwych Poetów i poka-

zuje im uniesione w górę kciuki na szczęście dla Neila.

Chłopcy widzą to i odwzajemniają gest.

NEIL

(jako Puck)

Dobrze mówisz: Jam tułacz nocny jest i wesoły,

Ja psociłem Oberonowi, i uśmiech mu dałem,

Gdy tłustą, fasolą karmioną szkapę zmamiłem,

Że niepodobną się stała do źrebięcia wcale.

UJĘCIE NA "MARTWYCH POETÓW"

oglądających w skupieniu przedstawienie. Kiedy Neil wymawia

swoje kwestie, wybuchając śmiechem tam, gdzie powinien,

Todd siedzi wymawiając bezgłośnie kwestie razem z nim, tak

jakby miało to pomóc Neilowi przetrwać przedstawienie. Mimo

to Neil najwyraźniej nie potrzebuje pomocy, a jego występ

jest całkiem udany. Charlie nachyla się do pozostałych.

CHARLIE

(podniecony szept)

Jest dobry! Jest cholernie dobry!

Ktoś z tyłu szepcze "ciii". Charlie odwraca się do tyłu i

szepcze "ciii" do upominającego. Potem odwraca się z powro-

tem i ogląda przedstawienie. Nagle, po ułamku sekundy, od-

wraca się z powrotem zaaferowany. Widzi:

Pan Perry wchodzi z tyłu auditorium i staje samotnie koło

drzwi.

CHARLIE

Mój Boże.

TODD

Co?

Charlie pokazuje innym, gdzie spojrzeć. Todd i pozostali

rzucają spojrzenie za siebie i widzą pana Perry'ego.

TODD

Jezu...

Wszyscy odwracają się z powrotem i oglądają sztukę, chociaż

teraz są całkiem spięci obecnością pana Perry'ego.

102 SZTUKA

Na scenie są aktorzy grający Lysandera i Hermię. Hermię gra

Ginny Danburry, która ubrana jest w ponętny kostium z liści

i gałązek.

LYSANDER

Jedna darń służyć nam ma za poduszkę,

Jedno serce i łóżko, dwa łona, jedna wiara.

GINNY

(jako Hermia)

Nie, dobry Lysandrze. Przez wzgląd na mnie, mój

drogi,

Połóż się dalej jeszcze, blisko mnie się nie

kładź.

UJĘCIE NA "MARTWYCH POETÓW"

Charlie przegląda program.

CHARLIE

Hermię gra Ginny Danburry. Knox jest

głupi. Ona jest piękna!

Meeks pokazuje palcem na usta, że Charlie był cicho.

NA SCENIE

GINNY

(jako Hermia)

Lecz miły przyjacielu, dla taktu i miłości,

Połóż się dalej, w twej ludzkiej skromności,

O takim oddzieleniu można też powiedzieć,

Iż staje się panną i prawym kawalerem,

Na razie leż dalej: dobranoc, druhu miły,

By twojej miłości złe moce nie zmieniły.

Charlie siedzi całkowicie oczarowany Ginny.

UJĘCIE NA KULISY

Kiedy Ginny i Lysander grają na scenie swoje kwestie, Neil

stoi za kulisami i wygląda na widownię. Dostrzega swojego

ojca siedzącego z tyłu auditorium. Mimo to Neila nie ogar-

nia panika. Ma spokojny wyraz twarzy.

NA SCENIE

LYSANDER

Oto moje łoże. Sen da ci wytchnienie!

GINNY

(jako Hermia)

Gdy mówił to, widziałam oczu jego zmrużenie!

Lysander i Ginny kładą się na scenie i idą spać. Gra akom-

paniament, rozpoczynając muzyczne interludium.

PRZENIKANIE DO:

103 MUZYCZNE INTERLUDIUM

Fujarki i bongosy tworzą nie dający spokoju czarowny na-

strój. W ZWOLNIONYM TEMPIE, bez słów, widzimy Neila na sce-

nie, grającego Pucka. Neil przechodzi do lirycznej zabawy,

bezwstydnie radosny, oczarowany i czarujący. To Neil, który

jest uosobieniem rozkwitającej młodości. Inni bohaterowie

też pojawiają się w zwolnionym tempie w interludium...

Ginny, jako Hermia, rozpalona tak, że nigdy byśmy nie przy-

puszczali... Charlie, zaklęty rzuconym przez nią czarem...

Keating, Todd i inni chłopcy - przejęci grozą i zachwyceni

wszystkim, co widzą. Knox patrzy na Chris w totalnym upoje-

niu. Chris zaczyna czuć jakieś uczucie do Knoxa, ale usil-

nie próbuje tego nie okazywać.

PRZENIKANIE DO:

104 NA SCENIE

Interludium się kończy. Neil stoi sam na scenie jako Puck.

Zwraca się do widowni, ale następujące słowa kieruje wprost

do swojego ojca.

NEIL

(jako Puck)

Jeśli my, cienie, was zgorszyliśmy,

Wiedzcie, że wszystko już naprawiliśmy

Żeście się tylko zdrzemnęli,

Gdyście wizje te widzieli.

Gnuśny blady motyw ten

Nic nie zrodził tylko sen.

Mili, nie róbcie nagany,

Wybaczycie, naprawiamy.

Jakem Puck jest najuczciwszy,

A szczęścia nie zasłużyliśmy,

Skrobać nam się w język żmiji,

Byśmy szkody naprawili.

A nie, Pucka kłamcą zwijcie.

Więc dobranoc już przyjmijcie.

Dajcie dłonie, łammy lody,

A Drozd sam naprawi szkody.

Jeśli były jakieś wątpliwości co do talentu Neila jako ak-

tora, to teraz zniknęły. Kurtyna opada. Widownia wybucha

entuzjastycznym aplauzem.

UJĘCIE NA WIDOWNIĘ

Chłopcy, Keating, wszyscy, wstają do owacji na stojąco.

UJĘCIE NA SCENĘ

Aktorzy kłaniają się po kolei. Ginny odbiera wielkie brawa.

Dostrzega Charliego, który klaszcze i krzyczy "brawo" jak

rażony piorunem. Knox uśmiecha się do Chris, kiedy oboje

klaszczą. Potem bierze ją za rękę - Chris się temu nie

sprzeciwia..

Neil wchodzi ponownie i kłania się. Członkowie Stowarzysze-

nia Umarłych Poetów krzyczą. Neil kłania się raz jeszcze.

Jeszcze więcej okrzyków pochodzących od ludzi na widowni, w

tym od Keatinga.

Ojciec Neila wyszedł.

105 WNĘTRZE. KULISY I ZAPLECZE - NOC

To miejsce to istny dom wariatów, wypełniony podnieconymi

aktorami, dumnymi rodzicami, ludźmi pragnącymi pogratulować

i życzyć szczęścia, itp. Kiedy członkowie Stowarzyszenia

Umarłych Poetów i pan Keating tu wchodzą, Charlie dostrzega

Ginny otoczoną gratulującymi ludźmi.

CHŁOPAK

Byłaś wspaniała.

Jeden z aktorów, chłopak w wieku Charliego, obejmuje ją ra-

mieniem.

AKTOR

Gratulacje!

Ginny jest w środku morza pochlebstw. Charlie czeka na

swoją kolejkę i myśli. W końcu staje przed Ginny. Z abso-

lutną szczerością mówi:

CHARLIE

Z twoich oczu wypływa jasne światło.

Ginny widzi, że on naprawdę tak uważa. Patrzą sobie w oczy.

106 WNĘTRZE. MĘSKA PRZEBIERALNIA - JAK WYŻEJ

Wchodzą podekscytowani aktorzy, pełni radości z tego, że

przedstawienie poszło tak dobrze. Neil, oszołomiony "doty-

kiem sztuki", niesiony jest na rękach przez kolegów-akto-

rów. W tej chwili pełnej nastroju święta wchodzi ojciec Ne-

ila, powstrzymujący się przed wybuchem gniewu.

PAN PERRY

Neil, chodź ze mną.

Neil schodzi z ramion kolegów.

NEIL

(zrezygnowany)

Tak, sir.

Pan Perry prowadzi Neila do drzwi przebieralni.

PAN PERRY

Okłamałeś mnie!

107 SCENA POMINIĘTA

108 PLENER. PARKING PRZED AUDITORIUM - NOC

Pan Perry wyprowadza Neila, jak więźnia, z auditorium i

prowadzi do samochodu. Pozostali aktorzy i widzowie gratu-

lują Neilowi głośno wołając. Todd, z tyłu tego całego

tłumu, próbuje dosięgnąć przyjaciela.

TODD

Neil, to było wielkie! Neil!

CHARLIE

Urządzamy przyjęcie!

PAN PERRY

NEIL.

NEIL

To nie ma sensu.

Pan Keating dosięga Neila i bierze go za ramiona.

KEATING

Neil, byłeś doskonały!

Pan Perry strąca i odpycha ręce Keatinga.

PAN PERRY

Wara od niego!

To działa na wszystkich jak uderzenie młotem. Pan Perry wy-

prowadza Neila z tłumu. Todd, Keating, Charlie, Pitts i

inni obserwują, jak pan Perry wsadza Neila do samochodu.

Charlie zaczyna iść w tamtą stronę, ale Keating go po-

wstrzymuje.

KEATING

Nie rób tego gorszym, niż już jest.

Pan Perry zapala silnik i odjeżdża. Twarz Neila za szybą

jest jak twarz więźnia zabieranego na egzekucję.

TODD

Neil!

Ogłuszeni wypadkami, członkowie Stowarzyszenia gromadzą się

w jednym miejscu.

PITTS

Wciąż mamy spotkanie?

109 WNĘTRZE. GABINET PANA PERRY'EGO - NOC

Matka Neila siedzi w kącie pokoju, jej oczy czerwone są od

płaczu. Ojciec Neila siedzi przy biurku. Wchodzi Neil,

wciąż ubrany w swój kostium Pucka. Patrzy na płaczącą

matkę. Zaczyna mówić, ale...

PAN PERRY

Synu, usilnie próbuję zrozumieć, czemu

uparłeś się przy swoim nieposłuszeń-

stwie, ale, jakikolwiek był powód, nie

pozwolę, żebyś zrujnował sobie życie.

Jutro zabieram cię z Welton i zapisuję

do Szkoły Wojskowej w Braden. Pójdziesz

do Harvardu i zostaniesz lekarzem.

Świeże łzy pojawiają się w i tak już zaczerwienionych

oczach Neila.

NEIL

(prosząco)

Ojcze, to dziesięć lat więcej. Nie wi-

dzisz, że to szmat życia?

PAN PERRY

Masz możliwości, o jakich mi się nawet

nie śniło! Nie pozwolę, żebyś je za-

przepaścił.

Pan Perry wychodzi z pokoju. Matka Neila wygląda, jakby

miała zamiar coś powiedzieć, ale nie mówi nic. Neil zostaje

sam.

110 WNĘTRZE. JASKINIA - NOC

ODJAZD KAMERY od zapalonej świecy na głowie "bożka ja-

skini", obok opróżnionej do połowy butelki wina i paru czy-

stych kieliszków, do Todda, Meeksa i Pittsa siedzących w

kupie, by nawzajem się ogrzać. Każdy z nich trzyma upity do

połowy kieliszek wina i patrzy markotnie w płomień, zdając

sobie sprawę, że symbolizuje on Neila. Po chwili Todd wali

dłonią w ścianę.

TODD

Następnym razem, gdy zobaczę ojca Ne-

ila, zatłukę go. Nieważne, co się ze

mną stanie!

Zaczyna chodzić po jaskini.

MEEKS

Gdzie Cameron?

PITTS

Kto wie? Kogo to obchodzi?

Wchodzą Charlie i Ginny.

CHARLIE

Chłopaki, to jest Ginny Danburry.

Ginny, to jest Todd, to Meeks, a to

Pitts.

PITTS

(do Ginny)

Byłaś cudowna!

Pozostali chłopcy potwierdzają to.

GINNY

(nieśmiało)

Dziękuję.

Charlie patrzy na Ginny z uwielbieniem. Wchodzą Knox i

Chris. Charlie patrzy na nich podekscytowany.

KNOX

Hej wszystkim, to jest Chris.

MEEKS

Taa, wiele o tobie słyszeliśmy!

(Knox gapi się na

niego)

To znaczy... No wiesz... Znaczy...

W wejściu jaskini pojawia się Keating. Światło księżyca od-

bija się od śniegu na zewnątrz, oświetlając Keatinga od

tyłu.

MEEKS, KNOX, TODD

(zaskoczeni)

Pan Keating!

KEATING

(do Charliego)

Dzięki za zaproszenie.

Keating widzi wino i nalewa sobie trochę do kieliszka.

KEATING

(wznosi toast)

Za Neila.

CHŁOPCY

Za Neila.

Wszyscy upijają trochę wina. Na zewnątrz cisza i wyjący

wiatr.

KEATING

Nie wolno nam teraz wpadać w ponurac-

two. Neil by tego nie chciał. Zrobił

dzisiaj coś wyjątkowego, wartego świę-

towania. Dołączmy do wyjącej nocy.

Keating wychodzi z jaskini. Pozostali podążają za nim.

Chris i Ginny patrzą na Knoxa i Charliego.

GINNY

Knox, co tu właściwie jest?

CHARLIE

Zobaczysz.

CHRIS

Muszę iść do domu. Chet może dzwonić.

KNOX

Tylko na małą chwilkę. Obiecałaś.

Charlie wyprowadza Ginny. Chris niechętnie idzie za Knoxem.

CHRIS

Jesteś naprawdę wkurzający.

111 PLENER. WZGÓRZA NIEDALEKO WELTON - NOC

Świeci księżyc w pełni, świecą gwiazdy, noc jest pogodna i

zimna. Wszystkie drzewa pokryte są soplami lodu. Mróz prze-

mienił to, co kiedy indziej jest jałowym lasem, w zimowy

fenomen. Matka Natura przykryła świat skrzącymi się brylan-

tami. Keating prowadzi grupę porośniętą drzewami ścieżką do

miejsca na zboczu, z którego można dojrzeć strumień.

Chłopcy i dziewczęta rozglądają się wokół. To wyjątkowo ma-

lownicze miejsce. Wszyscy stoją przez chwilę w ciszy, chło-

nąc widok.

KEATING

Spotykaliśmy się tu przy specjalnych

okazjach. Kto chciałby rozpocząć spo-

tkanie?

MEEKS

"Zamieszkałem w lesie, gdyż chciałem

wyssać z życia całą jego kwintesencję".

Ktoś chce coś poczytać?

Keating zaczyna zbierać drzewo na ognisko. Inni mu poma-

gają.

KEATING

No dalej, chłopcy, nie wstydźcie się.

TODD

Ja coś mam.

CHARLIE

To coś, co pisałeś?

TODD

Tak.

Zgłoszenie się Todda na ochotnika wszystkich zaskakuje.

Todd występuje krok naprzód i wyjmuje z kieszeni jakieś

kartki. Rozdaje paski papieru pozostałym.

TODD

Niech wszyscy czytają między zwrotkami.

Todd otwiera kartkę z wierszem i czyta.

TODD

Marzymy o jutrze, a jutro nie nadchodzi,

Marzymy o chwale, której wcale nie chcemy.

Marzymy o nowym dniu, choć on już nastał.

Uciekamy z bitwy, choć musimy w niej walczyć.

Todd kiwa głową. Wszyscy czytają:

WSZYSCY

I wciąż śpimy.

TODD

Nasłuchujemy wołania, choć nie uważamy,

Myślimy o przyszłości, co jest tylko planami,

Marzymy o mądrości, którą dzień w dzień mijamy,

Modlimy się o zbawcę, a w naszych rękach zba-

wienie.

WSZYSCY

I wciąż śpimy.

TODD

I wciąż śnimy. Wciąż się modlimy. I wciąż się

boimy.

(pauza)

I wciąż śpimy".

Todd zamyka wiersz. Pozostali gotują mu wielką owację.

MEEKS

To było wielkie!

Todd "rośnie", chłonąc to wszystko. Kiedy cofa się o krok,

inni klepią go gratulująco po plecach. Keating uśmiecha

się, dumny niezmiernie z postępu, jaki uczynił jego uczeń.

Urywa z drzewa sopel lodu w kształcie kuli.

KEATING

Dzierżę w dłoni kryształową kulę. Widzę

w niej wielkie rzeczy dla Todda Ander-

sona.

Todd patrzy na Keatinga, potem nagle, z wielką siłą, obej-

mują się. Przerywają, a Keating pociera zapałkę by rozpalić

ogień.

112 WNĘTRZE. POKÓJ NEILA W DOMU JEGO RODZICÓW - NOC

Neil siedzi sam w swoim przykrytym mrokiem pokoju gapiąc

się za okno. Wszystkie jego emocje wyschły i uleciały, a na

twarzy nie ma nawet odrobiny uczucia.

113 PLENER. ZBOCZE NAD STRUMIENIEM - NOC

Wszyscy kucają wokół ogniska i ogrzewają się. Po chwili Ke-

ating wstaje.

KEATING

A teraz "Generał William Booth idzie do

Nieba" autorstwa Vachel Lindsay. Kiedy

robię pauzę, pytacie: "Czyś skąpan jest

we krwi Baranka?"

(recytuje)

Booth odważnie przy dźwięku wielkiego werbla

dowodził...

WSZYSCY

Czyś skąpan jest we krwi Baranka?

Recytując głośno Keating zaczyna maszerować przez las.

Wszyscy maszerują za nim.

KEATING

Święci rzekli z poważnym uśmiechem: oto nadcho-

dzi...

WSZYSCY

Czyś skąpan jest we krwi Baranka?

114 WNĘTRZE. KORYTARZ W DOMU NEILA - NOC

Na końcu korytarza, w swojej sypialni, państwo Perry kładą

się do łóżka i wyłączają nocne lampki. Drzwi innego pokoju

otwierają się i wychodzi z nich na korytarz Neil. Niewi-

dziany przez rodziców skręca na rogu i odchodzi.

115 WNĘTRZE. GABINET PANA PERRY'EGO - NOC

Pokój oświetlony jest światłem księżyca. Neil podchodzi do

biurka swojego ojca. Otwiera górną szufladę i wkłada do

niej dłoń. Wyciąga ją z kluczem. Kluczem tym otwiera dolną

szufladę biurka. Bierze koronę z kwiatów, którą miał na so-

bie jako Puck, i wkłada ją na głowę.

116 PLENER. ZBOCZE NAD STRUMIENIEM - NOC

Grupa idzie za Keatingiem przez las, obok pokrytych szronem

drzew, przez przykryte śniegiem wzgórza, i recytuje wiersz

Vachel Lindsay.

KEATING

Drepczący trędowaci niżsi odeń rangą,

Chwiejnie klaskali mu w wilgotnych okopach,

Dziwki z alei i bladzi narkomani,

Umysły wciąż emocją się kierujące,

Te o łamliwej ducha sile.

WSZYSCY

Czyś skąpan jest we krwi Baranka?

117 WNĘTRZE. SYPIALNIA PANA PERRY'EGO - NOC

KAMERA PRZYBLIŻA SIĘ POWOLI do państwa Perrych, gdy śpią

mocno w swoim łóżku. PRZYBLIŻANIE dojeżdża i kończy bieg na

twarzy pana Perry'ego. Pan Perry podnosi wzrok.

PAN PERRY

Co to było?

PANI PERRY

Co?

PAN PERRY

Ten dźwięk. Słyszałaś go?

PANI PERRY

Jaki dźwięk?

Pan Perry wychodzi z łóżka.

118 WNĘTRZE. KORYTARZ W DOMU NEILA - NOC

Pan Perry, w piżamie, idzie szybkim krokiem korytarzem.

Wchodzi do pokoju Neila, potem wraca na korytarz. Kieruje

się ku swojemu gabinetowi. Za nim, wkładając szlafrok,

idzie pani Perry.

119 PLENER. PRZY SZCZYCIE WZGÓRZA - NOC

Keating staje przed wysokiem zamarzniętym wodospadem. Ta

przepiękna lodowa rzeźba zdaje się przeczyć prawom grawita-

cji. Nocne niebo jest niesamowicie pogodne. Ludzie z grupy

oświetleni są blaskiem księżyca odbitym od śniegu.

KEATING

Przyszedł lekko Chrystus w sukni i koronie

Do Bootha-żołnierza, a ciżba uklękła.

Zobaczył Jezusa-Króla. Twarzą w twarz byli,

I klęknął płacząc na tym miejscu świętym.

WSZYSCY

Czyś skąpan jest we krwi Baranka?

120 WNĘTRZE. GABINET PANA PERRY'EGO - NOC

Pan Perry wchodzi i zapala światło. Wszystko zdaje się być

w porządku. Pan Perry już ma wyjść, kiedy jego uwagę przy-

ciąga czarny przedmiot na dywanie... Rewolwer. Zatrwożony

pan Perry idzie dookoła biurka. Widzi bladą białą dłoń i

traci oddech: zakrwawiony Neil leży na podłodze, martwy.

Pan Perry klęka i obejmuje syna. Pani Perry podnosi po-

tworny lament.

PAN PERRY

Nie!

121 PLENER. SZCZYT WZGÓRZA - NOC

Keating zatrzymuje się. Odwraca się i patrzy na pola, do-

linę i na przecudowne niebo, które wszystko otacza. Wszyscy

są zmęczeni, ale wielcy duchem.

KEATING

"Możemy, bądź nie, być tworzywem dla

wieczności, ludzie, ale, podczas gdy tu

jesteśmy, stajemy się częścią niezmier-

nej groźnej świetności".

Wznosi dłonie ku niebu.

KEATING

Nie straćcie choćby sekundy z tego, lu-

dzie. Czujcie to całymi sobą.

Trzymając się za głowę od tyłu krzyczy do nieba.

KEATING

ŻYJĘ!!! ŻYJĘ!!!

Pozostali robią to samo. Krzyki wzmagają się, krzyki zabawy

i rozkoszy. Knox patrzy na Chris. Po twarzach ich obojga

płyną łzy. Obracają się ku sobie i całują.

122-123 SCENY POMINIĘTE

124 WNĘTRZE. POKÓJ TODDA W INTERNACIE - RANEK

ODJAZD KAMERY od zbliżenia DŁONI, by odsłonić, że jest to

dłon śpiącego Todda. Otwierają się drzwi i wchodzą Charlie,

Knox i Meeks. Wyglądają na wstrząśniętych. Delikatnie budzą

Todda.

CHARLIE

Todd. Todd...

Todd otwiera oczy. Siada, wygląda na wyczerpanego. Jego

oczy przyzwyczajają się do jasności, potem Todd zamyka je i

kładzie się z powrotem. Podnosi budzik i zezuje nań.

TODD

Jezu, jest dopiero ósma. Muszę pospać.

Kładzie się na chwilę, potem na powrót otwiera oczy. Widzi

pozostałych chłopców patrzących na niego. Wyczuwa, że coś

jest nie w porządku. Siada.

CHARLIE

Todd, Neil nie żyje. Zastrzelił się.

Todd patrzy na Charliego przez chwilę. Twarze pozostałych

chłopców potwierdzają to, co mówi Charlie.

TODD

O mój Boże...

Zaczyna wymiotować. Wymiotując wybiega z pokoju. Pozostali

patrzą na siebie nawzajem. Nagle Charlie wybucha płaczem.

Kryje twarz w dłoniach.

125 WNĘTRZE. ŁAZIENKA W INTERNACIE - DZIEŃ

Todd chodzi w tę i z powrotem, ze łzami ściekającymi mu po

twarzy. Uderza dłonią w ścianę.

TODD

Ktoś musi się dowiedzieć, że to jego

ojciec! Neil by się nie zabił! On ko-

chał życie!

KNOX

Nie myślisz chyba poważnie, że jego oj-

ciec...

TODD

Nie własnoręcznie! Do cholery, nawet

jeśli ten drań nie pociągnął za spust,

to...

Todd szlocha. W końcu się powstrzymuje.

TODD

Nawet jeśli pan Perry go nie zastrze-

lił, to go zabił. Muszą się o tym do-

wiedzieć!

Biegnie przez pomieszczenie.

TODD

NEIL! NEIL!!!

Upada na ścianę i wybucha niepohamowanym szlochem.

126 WNĘTRZE. KLASA KEATINGA - DZIEŃ

Keating siedzi sam przy biurku w pustej klasie, usiłując

powstrzymać emocje. Wstaje i idzie wolno do ławki Neila.

Podnosi leżącą tam książkę, książkę bardzo na miejscu:

To jego własny podniszczony egzemplarz "Waldenu" Thoreau.

Keating otwiera go. Znaczące są tu słowa na obwolucie:

"Martwi Poeci".

Keating opada ciężko na krzesło Neila. Z jego gardła dobywa

się dźwięk wielkiej boleści.

McAllister zagląda do klasy Keatinga przez drzwi z tyłu.

Patrząc jego oczami Keating wydaje się być w pewnym sensie

małym chłopcem siedzącym samotnie w pustej klasie.

127 WNĘTRZE. KAPLICA - PÓŹNIEJ

Zgromadzona jest tu cała szkoła. Wzdłuż ścian stoją nauczy-

ciele.

Jest tu i Keating, bardzo poważny. Wchodzi Nolan.

NOLAN

Panowie, śmierć Neila Perry'ego to tra-

gedia. Był świetnym uczniem, jednym z

najlepszych w Welton, i będzie nam go

okrutnie brakować. Skontaktowaliśmy się

z rodzicami każdego z was, by wyjaśnić

im sytuację. Oczywiście, wszyscy są za-

niepokojeni. Na żądanie rodziny Neila

mam zamiar poprowadzić gruntowne docho-

dzenie w tej sprawie. Wymagam od was

pełnej współpracy.

128 WNĘTRZE. MAGAZYN - DZIEŃ

Charlie, Todd, Knox i Pitts stoją i czekają w pomieszczeniu

wypełnionym złomem. Ktoś puka do drzwi i wchodzi Meeks.

MEEKS

Nie mogę go znaleźć.

CHARLIE

Powiedziałeś mu o spotkaniu?

MEEKS

Dwa razy.

CHARLIE

Cholera...

Charlie podchodzi do okna i wygląda na trawnik. W oddali

widać budynek administracyjny.

CHARLIE

Tak, chłopaki, wszystkich nas usmażą.

PITTS

Wcale tego nie wiesz. Może on...

CHARLIE

Cameron to kabel! Z jakiego to innego

powodu nie było go na poprzednim spo-

tkaniu? Właśnie teraz siedzi u Nolana w

biurze i kabluje!

PITTS

Ale czemu? Czemu miałby to robić?

CHARLIE

Żeby się ratować.

Na drugim końcu korytarza słychać dźwięk otwieranych drzwi.

Knox idzie do drzwi i wygląda. Widzi:

Cameron wchodzi w korytarz. Knox wychodzi z drzwi i poka-

zuje Cameronowi, żeby przyszedł do magazynu.

KNOX

(głośny szept)

Cameron.

Cameron patrzy na Knoxa. Waha się, potem wchodzi do maga-

zyny. Charlie, Todd, Knox, Pitts i Meeks gapią się na

niego.

CAMERON

Co jest grane, chłopaki?

CHARLIE

Kablowałeś, no nie, Cameron?

CAMERON

Pieprz się, pajacu. Nie wiem, o czym

mówisz.

CHARLIE

Mówię o tym, że właśnie powiedziałeś

Nolanowi wszystko o klubie!

CAMERON

Gdybyś o tym nie słyszał, Dalton, niech

cię poinformuję, że istnieje w tej

szkole coś takiego jak Kodeks Honorowy.

Jeśli nauczyciel pyta cię o coś, mówisz

mu prawdę albo zostajesz wydalony.

Charlie rusza na Camerona.

CHARLIE

Oż ty...

Meeks i Knox przytrzymują Charliego.

KNOX

Charlie...

CHARLIE

To szczur! Jest w tym po czubki uszu,

więc sprzedał się, żeby się ratować!

KNOX

Nie tykaj go, Charlie. Zrobisz to i wy-

latujesz!

CHARLIE

I tak już wyleciałem!

KNOX

Nie wiesz tego. Jeszcze nie!

CAMERON

On ma rację, Charlie. A jeśli jesteście

mądrzy, każdy z was zrobi dokładnie tak

jak ja i zacznie współpracować. Nie po-

dejrzewają nas o nic. Jesteśmy ofia-

rami. My i Neil.

CHARLIE

Co to ma znaczyć? To kogo podejrzewają?

CAMERON

Kogo? Pana Keatinga oczywiście. "Kapi-

tana" we własnej osobie. Nie myślicie

chyba, że mógłby uniknąć odpowiedzial-

ności, co?

CHARLIE

Pan Keating? Odpowiedzialny za Neila?

Czy właśnie o tym mówisz?!

Wyślizguje się z objęć Meeksa i Knoxa.

CAMERON

A kto miałby niby być, durniu? Admini-

stracja? Pan Perry? Keating nas wpako-

wał w to całe bagno, nie? Gdyby nie on,

Neil siedziałby teraz wygodnie w swoim

pokoju, uczył się chemii i marzył o zo-

staniu lekarzem.

TODD

To nieprawda! Pan Keating nie powie-

dział Neilowi, co ma robić. Neil kochał

aktorstwo.

CAMERON

Wierzcie w to czy nie, ale mówię wam:

pozwólmy usmażyć Keatinga. Czemu mamy

rujnować sobie życie?

CHARLIE

Ty dupku.

Charlie leci jak strzała przez pomieszczenie i uderza Came-

rona na odlew w twarz. Cameron upada na podłogę. Charlie

staje nad nim.

KNOX

Charlie!

CAMERON

(do Charliego)

Właśnie podpisałeś swój wilczy bilet,

"Nuwanda".

Cameron zakrywa swój krwawiący nos. Charlie odwraca się i

wychodzi. Inni też wychodzą.

CAMERON

(za nimi)

Jeśli jesteście sprytni, chłopaki, zro-

bicie dokładnie to, co ja zrobiłem! I

tak wiedzą o wszystkim. Nie uratujecie

Keatinga, ale możecie sami się urato-

wać!

129-130 SCENY POMINIĘTE

130A PLENER. CMENTARZ NA WZGÓRZACH VERMONT - RANEK

To ponury zimowy poranek. Porywisty wiatr niesie przeni-

kliwe zimno, podczas gdy szkolny kobziarz maszeruje przed

procesją, grając wzruszającą elegię. Trumna z Neilem nie-

siona jest na ramionach przez Todda, Charliego, Meeksa,

Pittsa, Knoxa i Camerona... Potem złożona zostaje obok

grobu. Większość tych chłopców, podobnie jak pan Keating,

przeżywa teraz ciężkie chwile, powstrzymując łzy. Matka Ne-

ila, w czarnym woalu, oraz pan Perry patrzą na trumnę, po-

dobnie jak Nolan, pozostali uczniowie i nauczyciele.

Żałobnicy gromadzą się i jeden po drugim kładą kwiaty na

trumnie Neila. Todd i pozostali chłopcy mają czerwone od

smutku twarze. Pan Perry podchodzi do Keatinga.

PAN PERRY

Jest pan za to odpowiedzialny!

Pan Keating jest oszołomiony tym oskarżeniem. Pan Perry od-

chodzi, zostawiając oniemiałego Keatinga.

131/131A WNĘTRZE. POKÓJ TODDA W INTERNACIE - DZIEŃ

Łóżko Neila jest zaścielone, a jego biurko puste. Todd sie-

dzi przy oknie i patrzy przez campus na budynek administra-

cyjny. W tej właśnie chwili Dr. Hager eskortuje Meeksa od

tego budynku, przez campus, z powrotem do internatu.

132 WNĘTRZE. KORYTARZ W INTERNACIE - JAK WYŻEJ

Todd wygląda ostrożnie przez drzwi swojego pokoju. Meeks i

Hager wchodzą w korytarz. Hager zatrzymuje się na końcu ko-

rytarza.

Meeks idzie cicho z powrotem do swojego pokoju. Kiedy mija

Todda, nie patrzy na niego. Ale po twarzy Meeksa płyną łzy.

Meeks wchodzi do swojego pokoju i zamyka drzwi.

HAGER

Knox Overstreet.

Knox wychodzi z pokoju i dołącza do Hagera na końcu koryta-

rza. Wychodzą razem. Natychmiast Todd idzie korytarzem do

pokoju Meeksa. Puka.

TODD

Meeks, to ja, Todd.

MEEKS

(z pokoju)

Idź sobie, muszę się uczyć.

Todd zastanawia się, co się mogło wydarzyć.

TODD

Co się stało z Nuwandą?

MEEKS

(z pokoju)

Wydalony.

Todd stoi oszołomiony.

TODD

Co im powiedziałeś?

MEEKS

(z pokoju)

Nic, czego wcześniej nie wiedzieli.

Todd odwraca się i odchodzi.

PRZENIKANIE DO:

133/133A WNĘTRZE. POKÓJ TODDA - PÓŹNIEJ

Todd patrzy, jak Knox eskortowany jest przez Hagera campu-

sem do internatu. Todd znów wygląda przez drzwi.

134 WNĘTRZE. KORYTARZ W INTERNACIE - JAK WYŻEJ

Wchodzą Knox i Hager. Policzki Knoxa drżą. Jest na skraju

załamania nerwowego. Wchodzi do pokoju i zatrzaskuje drzwi.

Todd wchodzi z powrotem do swojego pokoju i opiera się o

ścianę. Fakt, że złamano Knoxa, wstrząsnął nim do głębi.

Todd oddycha ciężko i spogląda na sufit.

DR. HAGER

(z korytarza)

Todd Anderson.

135 WNĘTRZE. ŚWIETLICA AKADEMII WELTON - DZIEŃ

To pokój ze schodami prowadzącymi do biura Nolana. Podąża-

jąc za Hagerem Todd wchodzi po schodach, jak człowiek wspi-

nający się na szubienicę.

136 WNĘTRZE. BIURO PANA NOLANA - DZIEŃ

Dyrektor Nolan siedzi przy biurku. W pobliżu siedzą rodzice

Todda. Todd i Dr. Hager wchodzą. Todd widzi swoich rodzi-

ców, a jego wargi zaczynają drżeć.

TODD

Tato. Mamo.

NOLAN

Proszę usiąść, panie Anderson.

Jest tylko jedno puste krzesło - jak krzesło dla więźnia na

przesłuchaniu - przed biurkiem Nolana. Todd siada. Patrzy

na rodziców, którzy siedzą ze wzrokiem zimnym jak stal. Na

czoło Todda występuje gęsty pot.

NOLAN

Panie Anderson, myślę, że całkiem do-

brze udało nam się złożyć w całość to,

co się tu zdarzyło. Przyznaje pan, że

należał do tego Stowarzyszenia Umarłych

Poetów?

Todd patrzy na swoich rodziców i na Nolana. Zamyka oczy.

Chce kiwnąć głową na "tak". Zanim mu się to udaje, odzywa

się jego ojciec.

PAN ANDERSON

Odpowiedz panu.

TODD

Tak...

NOLAN

Nie słyszę cię, Todd.

TODD

(nie głośniej niż poprzed-

nio)

Tak, sir.

Nolan patrzy na Todda, potem na jego rodziców. Decyduje się

nie drążyć kwestii tego, że Todda nie można usłyszeć.

NOLAN

Mam tu drobiazgowe opisy tego, co

działo się na waszych spotkaniach. Opi-

sane jest, jak wasz nauczyciel zachęcał

ciebie i kolegów do zorganizowania

klubu i do używania go jako źródła in-

spiracji dla lekkomyślnego i pobłażli-

wego wobec siebie zachowania. Opisane

jest, jak pan Keating, w klasie i poza

nią, zachęcał Neila Perry'ego do podą-

żania za jego obsesją aktorstwa, cho-

ciaż wiedział, że jest to całkowicie

niezgodne z wyraźnymi zaleceniami ro-

dziców Neila. To rażące nadużycie przez

pana Keatinga stanowiska nauczyciela

doprowadziło bezpośrednio do śmierci

Neila Perry'ego.

Nolan podaje Toddowi kartkę.

NOLAN

Przyczytaj to uważnie, Todd. Jeśli nie

masz nic do dodania czy poprawienia,

podpisz.

Todd bierze kartkę i czyta. Zajmuje mu to dużo czasu, a

kiedy kończy, jego ręce drżą razem z kartką. Todd podnosi

wzrok.

TODD

(do Nolana, wymawiając

słowa z wielkim trudem)

Co... co się stanie... z panem Keatin-

giem?

PAN ANDERSON

A co to ma wspólnego z tobą?

NOLAN

(do pana Andersona)

W porządku. Chcę, żeby wiedział.

(do Todda)

Nie jesteśmy jeszcze pewni, czy pan Ke-

ating złamał w jakiś sposób prawo. Je-

śli tak, zostanie oskarżony. To, co my

możemy zrobić - a podpisy twój i innych

pomogą to zagwarantować - to sprawienie,

że pan Keating nigdy już nie będzie

uczył.

TODD

Nigdy... nie będzie uczył...

Ojciec Todda wstaje i podchodzi do Todda.

PAN ANDERSON

Wystarczy. Podpisz, Todd.

PANI ANDERSON

Proszę, kochanie, na miłość boską.

TODD

Ale... nauczanie to jego życie! To dla

niego znaczy wszystko!

PAN ANDERSON

A co cię to obchodzi?

TODD

A co ja obchodzę ciebie?! Jego obcho-

dziłem. Ciebie nie.

Ojciec Todda staje nad nim i podnosi pióro.

PAN ANDERSON

Podpisz dokument, Todd.

Todd kręci głową na "nie".

TODD

Nie podpiszę tego.

PANI ANDERSON

Todd!

TODD

To nieprawda! Nie podpiszę tego.

Ojciec Todda chwyta pióro i próbuje włożyć je z powrotem w

dłoń Todda. Nolan wstaje.

NOLAN

W porządku! Nie potrzebujemy jego pod-

pisu. Ale niech ponosi tego konsekwen-

cje.

Nolan idzie dookoła biurka do Todda.

NOLAN

Myślisz, że możesz uratować pana Ke-

atinga? Widziałeś, chłopcze, mamy pod-

pisy wszystkich pozostałych. Ale, jeśli

nie podpiszesz, zostaniesz objęty dys-

cyplinarnie nadzorem do końca roku. Bę-

dziesz pracował popołudniami i w nie-

dziele. A jeśli wyjdziesz poza campus,

zostaniesz wydalony.

Rodzice Todda i pan Nolan patrzą na Todda, czekając aż

zmieni zdanie. Todd myśli, potem:

TODD

(cicho)

Nie podpiszę.

NOLAN

A więc zobaczymy się tu znów po zaję-

ciach. Wyjdź.

Todd wstaje i wychodzi. Nolan patrzy na rodziców Todda.

PANI ANDERSON

Przykro nam, panie Nolan. Nie mogę

oprzeć się wrażeniu, że to nasza wina.

PAN ANDERSON

(do podłogi)

Nie powinniśmy byli go tu przysyłać.

NOLAN

Bzdura. Chłopcy w jego wieku są bardzo

podatni na wpływy. Utemperujemy go tu.

PRZENIKANIE DO:

137 SCENA POMINIĘTA

137A WNĘTRZE. POKÓJ KEATINGA - PÓŹNIEJ

Keating siedzi przy biurku i patrzy nie wiadomo gdzie. Za

oknem, sam na wzgórzu, ćwiczy kobziarz z Welton. Keating

obserwuje kobziarza przez chwilę, potem wstaje i otwiera

walizkę. Z półki na książki bierze powoli swoją ukochaną

poezję - swojego Byrona, swojego Whitmana, swojego Word-

swortha.

138 WNĘTRZE. KLASA JĘZYKA ANGIELSKIEGO - DZIEŃ

Są tu Todd, Knox, Meeks, Pitts i reszta klasy. Rzucają się

w oczy pusta ławka Neila i pusta ławka Charliego. Todd wy-

gląda na odrętwiałego, wzrok ma spuszczony, przypomina nam

tego Todda, którego zobaczyliśmy, gdy pierwszy raz go wi-

dzieliśmy. Knox, Meeks i Pitts wyglądają na upokorzonych.

Wszyscy ex-członkowie klubu są zbyt zawstydzeni by patrzeć

na siebie nawzajem. Tylko Cameron wygląda prawie normalnie.

Siedzi w ławce i uczy się, tak jakby nic się nie stało.

Otwierają się drzwi. Wkracza przez nie Nolan. Wszyscy

wstają. Nolan siada przy nauczycielskim biurku. Wszyscy

siadają.

NOLAN

Przejmuję tę klasę do czasu egzaminów.

Podczas przerwy znajdziemy nowego sta-

łego nauczyciela angielskiego. Kto po-

wie mi, gdzie jesteście w podręczniku

Huttona?

Nolan patrzy dookoła. Nie ma ochotników.

NOLAN

Panie Anderson?

TODD

(cicho, prawie niesłyszal-

nie)

U Huttona...

Todd przegląda książki. Szpera nerwowo.

TODD

(wciąż cicho)

Myślę, że...

NOLAN

(zirytowany tym)

Panie Cameron, proszę mnie z łaski swo-

jej poinformować.

CAMERON

Bardzo dużo opuściliśmy, sir. Przerobi-

liśmy romantyków i większość z rozdzia-

łów o literaturze po Wojnie Domowej.

NOLAN

A co z realizmem?

CAMERON

Myślę, że większość opuściliśmy.

Nolan przerzuca podręcznik. Drzwi otwierają się. Wchodzi

pan Keating.

KEATING

(do Nolana)

Przyszedłem po moje rzeczy osobiste.

Mam poczekać na koniec zajęć?

NOLAN

Proszę je zabrać, panie Keating.

(do klasy)

Teraz, panowie, otwórzcie na stronie

pięćdziesiąt cztery. Panie Cameron,

proszę przeczytać głośno wiersz Eugene

Fielda.

CAMERON

Panie Nolan, ta strona została wyrwana.

NOLAN

Więc proszę pożyczyć książkę od kogoś

innego.

CAMERON

One wszystkie zostały wyrwane, sir.

NOLAN

(gapiąc się na Ke-

atinga)

Co masz na myśli mówiąc, że wszystkie

zostały wyrwane?

CAMERON

Sir, my...

NOLAN

Nieważne, Cameron.

Nolan daje Cameronowi swój podręcznik.

NOLAN

Czytaj.

CAMERON

Eugene Field, "Błękitny Chłopczyk":

Ten piesek w garść kurzu się zmienił,

Lecz stoi śmiało i broni,

Żołnierzyk od rdzy się czerwieni,

Muszkiet butwieje mu w dłoni...

Gdy Cameron czyta, Keating, który stoi przy szafce w kącie

pokoju, patrzy na swoich uczniów. Widzi Todda, którego oczy

pełne są łez. Widzi Knoxa, Meeksa, Pittsa... wciąż zbyt za-

wstydzonych by spojrzeć mu w oczy, niemniej jednak pełnych

emocji. Niesamowita jest bowiem ironia losu, że Nolan wy-

brał akurat "Błękitnego chłopczyka".

Keating kończy się pakować. Idzie przez pokój do drzwi.

Kiedy dochodzi do drzwi, Todd nie może dłużej tego znieść.

Wstaje.

TODD

(przerywając Camero-

nowi)

Panie Keating, oni nas zmusili do pod-

pisania tego!

NOLAN

Cisza, panie Anderson!

TODD

Panie Keating, to prawda! Musi mi pan

uwierzyć.

KEATING

Wierzę ci, Todd.

NOLAN

Proszę wyjść, panie Keating!

TODD

Ale to nie była jego wina, panie Nolan!

Nolan idzie szybkim krokiem między ławkami i pcha Todda z

powrotem na krzesło.

NOLAN

Proszę siedzieć, panie Anderson! Jesz-

cze jeden taki wybryk z pańskiej

strony...

(odwraca się do klasy)

Czy kogokolwiek innego! A wylecicie z

tej szkoły!

Odwraca się do Keatinga, który zrobił w międzyczasie kilka

kroków w stronę Todda, tak jakby chciał mu pomóc.

NOLAN

Proszę wyjść, panie Keating!

Chłopcy patrzą na Keatinga. On patrzy na nich, chłonąc ich

widok po raz ostatni. Odwraca się i idzie do drzwi.

TODD

Och, Kapitanie!

Keating odwraca się i patrzy na Todda. Tak samo robią wszy-

scy inni. Todd podpiera się jedną stopą o ławkę, potem

staje na niej obiema. Stoi na ławce, wstrzymuje łzy i ob-

raca się twarzą do Keatinga.

NOLAN

(idąc do Todda)

Siadaj!

Kiedy Nolan idzie między ławkami do Todda, Knox (którego

ławka jest po drugiej stronie klasy) woła pana Keatinga i

też staje na swojej ławce. Nolan odwraca się i widzi to.

Meeks zbiera się na odwagę i staje na swojej ławce. Pitts

robi to samo. Jeden za drugim, a potem grupowo, inni

uczniowie z klasy idą za przykładem i stają na ławkach w

cichym hołdzie dla pana Keatinga.

Nolan, który zaczął od Todda i od Knoxa, teraz stoi w bez-

ruchu. Jest oczarowany tym przytłaczającym odzewem.

Keating stoi przy drzwiach, przytłoczony emocjami.

KEATING

Dziękuję wam, chłopcy. Ja... dziękuję.

Keating patrzy Toddowi w oczy, potem we wszystkie oczy.

Kiwa głową i wychodzi.

UJĘCIA na członków Stowarzyszenia Umarłych Poetów stojących

na swoich ławkach:

MEEKSA

PITTSA

KNOXA

a wreszcie na TODDA, który powstrzymuje się przed wybuchem

łez, ale stoi dumnie.

WYCIEMNIENIE.

KONIEC

OD TŁUMACZA:

Wszystko, co nie jest prozą, również sam tłumaczyłem.

Wielbicieli poezji i Szekspira serdecznie przepraszam...



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Stowarzyszenie umarłych poetów TEST GR B, Testy z lektur i polskiego
Stowarzyszenie umarłych poetów, Streszczenia
stowarzyszenie umarłych poetów
Stowarzyszenie umarłych poetów TEST GR A, Testy z lektur i polskiego
cytaty Stowarzyszenie Umarłych Poetów
N H K leinbaum Stowarzyszenie umarlych poetow
Kleinbaum Nancy Stowarzyszenie umarlych poetow
Kleinbaum Nancy Stowarzyszenie umarlych poetow
STOWRZYSZENIE UMARŁYCH POETÓW PORÓWNANIE AKADEMII WELTONA I WSPÓŁCZESNYCH SZKÓŁ
STPWARZYSZENIE UMARŁYCH POETÓW PORÓWNANIE AKADEMI WELTONA I WSPÓŁCZESNYCH SZKÓŁ
stowarzyszenie umarłych dziewcząt
KARTKA Z PAMIĘTNIKA TODDA ANDERSONA TOWARZYSZENIE UMARŁYCH POETÓW
Cykl 'Świat Czarownic ~ Wielkie Poruszenie I' tom I 'Port umarłych statków'

więcej podobnych podstron