Czarnobyl skazenie srodowiska


Zmieniający się kierunek wiatru roznosił radioaktywną chmurę w różne strony

Przemieszczanie się chmury radioaktywnej ( animacja )

Przeprowadzone w godzinach popołudniowych i wieczornych obliczenia wskazywały, że dawka promieniowania od radiojodów w tarczycy dzieci może przekroczyć 50 mSv (Sv jest jednostką dawki promieniowania pochłoniętego przez organizm uwzględniającą różnice biologiczne rożnych rodzajów promieniowania i warunków napromienienia), a więc poziom powyżej którego Międzynarodowa Komisja Ochrony Radiologicznej zalecała blokowanie dostępu radiojodów do tarczycy jodem nieradioaktywnym. To zalecenie oparte było na wspomnianym już administracyjnym założeniu, że każda, nawet bliska zerowej dawka promieniowania jonizującego może wywołać nowotwory złośliwe. Nowe dane z Hiroshimy i Nagasaki wskazują jednak, że poniżej dawki 200 mSv nie zaobserwowano znaczącego wzrostu śmiertelności nowotworowej, a przy dawkach mniejszych od 100 mSv śmiertelność wskutek białaczek była w tych dwóch miastach niższa niż u mieszkańców nie napromienionych. Również w Szwecji wsród tysięcy osób, którym podawano jod-131 dla celów diagnostycznych (średnia dawka 500 mSv) stwierdzono mniejszą częstość zachorowań na raka tarczycy niż u ludzi, którzy z takiej diagnostyki nie korzystali.

Jednak wobec narastającego zagrożenia czarnobylskiego nie roztrząsano takich subtelności (przyszła na to pora dopiero teraz), lecz zastosowano się do zaleceń międzynarodowych i uznano, że najpilniejszą sprawą jest ochrona dzieci przed skażeniem jodem promieniotwórczym.

Około godz. 18:00 specjaliści w CLOR dowiedzieli się z radia BBC, że źródłem emisji radionuklidów jest awaria reaktora w Czarnobylu. Ta informacja umożliwiła nam tylko nieco bardziej realistyczne prognozowanie dalszego rozwoju sytuacji, bowiem to co działo się w samym Czarnobylu było ciągle okryte tajemnicą. Dziś wiemy, że wszelkie połączenia z Czarnobylem zostały wówczas odcięte przez KGB. Lakoniczne oświadczenie TASS informujące o awarii na Ukrainie, bez podania miejscowości i informacji potrzebnych do planowania działań ochronnych, dotarło do Warszawy późnym wieczorem.

O godz. 18:30 zwróciliśmy się do Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych współpracującego z CLOR z prośbą o codzienne pobieranie prób powietrza z wysokości 1, 3, 6, 9, 12 i 15 km wzdłuż północno-wschodniej części granicy. W następnych dniach wykonano 60 lotów, a zdobyte w ten sposób informacje wykorzystaliśmy do prognozy skażeń. W godzinach popołudniowych CLOR nawiązał kontakt ze specjalistami z innych krajów (Anglii, Francji, Finlandii, Szwecji), wymieniając informacje o skażeniach oraz planowanych przedsięwzięciach.

Do późnych godzin nocnych w CLOR pracowano nad propozycjami zaleceń ochronnych dla ludności Polski. O pomoc w przygotowaniu najważniejszego z nich, tj. użycia jodu nieradioaktywnego dla blokady tarczycy poproszono specjalistów z Ministerstwa Zdrowia oraz Szefostwa Służby Zdrowia MON

Rozprzestrzenianie się chmury radioaktywnej

Na pozostałych terenach akcja przebiegała mniej sprawnie niż w województwach północno-wschodnich. Tam zaledwie 25% populacji dzieci otrzymało jod stabilny w ciągu pierwszych 24 godzin. W tych rejonach kraju akcję jodową w większości zakończono 2 maja, jednak w niektórych miejscowościach ciągnęła się ona jeszcze do 5 maja. Komisja Rządowa przewidując, że zabraknie mleka w proszku, poleciła ministrowi handlu wewnętrznego wprowadzenie 2 maja reglamentowanej jego sprzedaży dla dzieci do 12 miesiecy oraz dokonanie importu brakującej ilości.

Poczynając od 4 maja, w CLOR mierzono zawartość jodu-131 w tarczycach mieszkańców Warszawy i kilku województw. Łącznie zbadano około 1400 osób. Podobne badania prowadzono u kilkuset osób w Instytucie Energii Atomowej w Świerku, gdzie również badano zawartość cezu-137 i cezu-134 w całym ciele.

Od 6 maja dwie ekipy CLOR prowadziły zwiad radiacyjny w pobliżu wschodniej granicy kraju, korzystając z helikopterów MSW. Mierzono moc dawki promieniowania gamma, zbierano próby mleka, roślin i gleby, a także badano skażenie ludzi. Wykryto wtedy silne skażenia radiojodem tarczyc dzieci szkolnych w niektórych miejscowościach. Specjaliści CLOR zażądali od Komisji Rządowej, by skierować do tego rejonu samochodowe laboratorium CLOR, w celu dokładnego zbadania skażenia dzieci w rejonach przygranicznych. Przewodniczący Komisji zarządził przeprowadzenie tych badań przez CLOR, jednak zarówno prezes PAA, jak i minister zdrowia sabotowali to zarządzenie i w końcu nie dopuścili do jego realizacji. 31 maja dyżurny Ośrodka Dyspozycyjnego Służby Awaryjnej CLOR zapisał w raporcie nr 181/86, że został telefonicznie powiadomiony, aby na polecenie prezesa PAA wstrzymać wszelkie pomiary jodu-131 w tarczycy wykonywane w samym CLOR.

0x08 graphic

Pionowy rozkład cezu -134 i cezu -137 w atmosferze nad Polską w mBq/m3

Komisja Rządowa pracowała do 18 czerwca, analizując zmieniającą się sytuację, wprowadzając normy skażeń oraz modyfikując, a potem stopniowo ograniczając działania profilaktyczne. Na żądanie Komisji w pierwszych dniach maja sprowadzono z zagranicy 2000 ton mleka w proszku.

SKUTKI ZDROWOTNE

Średnia dawka promieniowania na całe ciało, jaką Polacy otrzymali w ciągu pierwszego roku od czarnobylskich radioizotopów wynosiła (według oceny UNSCEAR) 0.27 mSv. Stanowiło to 11% rocznej naturalnej dawki promieniowania. W ciągu całego życia Polacy otrzymają średnio od opadu czarnobylskiego dawkę na całe ciało wynoszącą około 0.9 mSv, czyli około 0.5% dawki, jaką w tym samym czasie zostaną napromienieni ze źródeł naturalnych, wynoszącej 168 mSv. Około 74% tej dawki na całe ciało pochodziło od cezu-137, 20% od cezu-134, 1% od jodu-131 i około 5% od innych izotopów. Tak mała dawka na całe ciało od skażenia czarnobylskiego nie będzie mogła dać żadnych, ani szkodliwych ani dobroczynnych, zauważalnych zmian zdrowia ludności w naszym kraju.

Dawka promieniowania na tarczycę od jodu-131 była natomiast znacznie wyższa. W zachodnich, mało skażonych województwach, sięgała ona od około 2 do 30 mSv u dzieci w wieku 1 roku. We wschodnich, silniej skażonych rejonach, dawka ta sięgała niekiedy około 10-90 mSv. U niemal 5% dzieci (u których zastosowano profilaktykę jodową) maksymalne dawki wynosiły niemal 200 mSv. Profilaktyka jodowa zmniejszyła dawki na tarczycę dzieci średnio o blisko połowę. Tam gdzie akcję rozpoczęto wcześniej zmniejszenie dawki mogło być nawet pięciokrotne. Około 70-80% radiojodu w tarczycy dzieci pochodziło z pożywienia (głównie z mleka). Tylko 20-30% radiojodu przedostało się do tarczycy drogą oddechową. Maksymalne stężenia jodu-131 w mleku pojawiły się w większości rejonów po 5 maja. Zatem nawet późno zastosowana profilaktyka dała korzystny efekt.

0x08 graphic

Akcja jodowa ocaliła około 5 000 polskich dzieci od zachorowania na raka tarczycy

Gdyby w Polsce nie przeprowadzono profilaktyki jodowej to u około 5% dzieci, tj. około 500 000, dawka promieniowania na tarczycę od jodu-131 przekroczyłaby 1000 mSv. Zachorowalność na raka tarczycy po takich i większych dawkach wynosi na Białorusi około 1%. Jeżeli u nas byłaby podobna, to można sądzić, że w wyniku akcji jodowej ocaliliśmy około 5000 polskich dzieci od tej choroby. Zgodnie z danymi Kliniki Mayo w Rochester, Minnesota, przy wystąpieniu raka tarczycy u dzieci pełne wyleczenie osiąga się niemal w 100% przypadków. Jest to dobra prognoza dla 682 dzieci na Białorusi, Ukrainie i w Rosji, które zachorowały na raka tarczycy. Wiele z nich leczy się w krajach zachodnich.

W wyniku akcji jodowej 18.5 mln ludzi przyjęło blokującą dawkę płynu Lugola, w tym ponad 95% dzieci i młodzieży. Była to pierwsza w historii medycyny tak wielka akcja profilaktyczna dokonana w ciągu kilku dni. Rozpoczęto ją po około 13 godzinach od powziętej decyzji. Akcja ta dowodzi wysokiej sprawności organizacyjnej i zdolności do improwizacji Polaków. Dla porównania należy przypomnieć, że po katastrofie elektrowni w Three Mile Island koło Harrisburga, w Pensylwanii w 1979 roku, rząd amerykański zaczął dostarczać wyprodukowane ad hoc tabletki jodu okolicznym mieszkańcom w cztery dni po wypadku. Świadczy to o trudnościach logistycznych takiej akcji, które w dużej mierze wpłynęły na niepodjęcie jej w krajach europejskich, poza Polską, mimo że niektóre z nich były skażone w stopniu wyższym niż my. W Europie po prostu nie było wystarczającego zapasu tabletek jodowych dla zagrożonej ludności, ani szans na ich natychmiastowe wyprodukowanie i dystrybucję. Nasz sukces był wynikiem śmiałej decyzji oraz nowatorskiej idei, która zrodziła się w Ministerstwie Zdrowia: postanowiono użyć nie tabletek jodowych, których też nie mieliśmy, lecz przygotować w każdej aptece dobrze znany farmaceutom płyn Lugola. Zapasy jodu i jodku potasu niezbędnych do wyprodukowania go w aptekach znacznie przekraczały potrzeby.

Skażenie gleby cezem-137 w Polsce po katastrofie w Czarnobylu

Badania epidemiologiczne (największe jakie kiedykolwiek przeprowadzono w Polsce) wykonane przez zespół prof. Janusza Naumana z Akademii Medycznej w Warszawie, złożony z najwybitniejszych polskich endokrynologów i radiologów wykazały, że łagodne "zewnątrztarczycowe" objawy uboczne po podaniu płynu Lugola (mdłości, bóle głowy i swędzenie skóry) pojawiły się w około 5% przypadków. U bardzo małych dzieci niekiedy występowały wymioty, prawie zawsze u tych którym zamiast płynu Lugola podano roztwór jodyny. W żadnej grupie wiekowej nie zaobserwowano ubocznego "wewnątrztarczycowego" działania profilaktycznych dawek jodu. W badaniach tych, przeprowadzonych w latach 1989-1990, nie stwierdzono zwiększonego występowania nowotworów tarczycy.

Badania Instytutu Onkologii nie wykazały do roku 1995 wzrostu nowotworów tarczycy i białaczek. Ubocznym, bardzo ważnym rezultatem badań grupy prof. Naumana było stwierdzenie obecności wola endemicznego u mieszkańców znacznych obszarów Polski, wywołanego głębokim niedoborem jodu w naszej diecie. Niedobór zaczął się około 1980 roku, gdy zaprzestano jodowania soli kuchennej. W efekcie tych badań powrócono do jodowania żywności w Polsce, co powinno przyczynić się do poprawy zdrowia ludności.

Dawki promieniowania na całe ciało w pierwszym roku po katastrofie w Czarnobylu

Na tym samym posiedzeniu odbyła się dłuższa dyskusja nad polityką informacyjną. Twierdziłem, że władze muszą dawać publiczności pełną informację o średnich, maksymalnych i minimalnych poziomach skażeń. Starałem się przekonywać, że wzbudzi to zaufanie ludności do postępowania i zaleceń Komisji. Kontrargumentem rzecznika rządu - głównego przeciwnika tej koncepcji, było niebezpieczeństwo wywołania paniki. Trudno jednak byłoby ją wywołać wiadomościami o skażeniach dających dawki promieniowania, na całe ciało, dziesiątki tysięcy razy niższe od zagrażających życiu. To co skłoniło go do podania prawdziwej informacji, to moja sugestia, że Polska poniesie setki milionów dolarów strat na eksporcie żywności, jeżeli przestaniemy być wiarygodni w oczach zachodnich kontrahentów i konsumentów.

Po tej dyskusji informacje w prasie były zgodne z rzeczywistością. I tak np. "Express Wieczorny" 5 maja opublikował komunikat Komisji Rządowej wraz z tabliczką szczegółowych średnich wartości skażeń kraju. Tego rodzaju informacja była unikatem w prasie światowej i została potem uznana przez ekspertów amerykańskiej Food and Drug Administration za najbardziej przejrzystą i pożyteczną spośród wielu. Amerykański Sekretarz Stanu George Schulz stwierdził, że Polska potraktowała ten wypadek w sposób zdecydowanie odmienny od ZSRR. Polska informowała ludność, przekazując wszystkie informacje jakimi dysponowała. Prasa zachodnioniemiecka wyrażała podobne opinie: Polskie media zwróciły od początku na siebie uwagę obszerną i rzeczową informacją ("Tages Anzeiger" - 2.05.86); Polacy w sposób najbardziej otwarty poinformowali własną opinię publiczną i zagranicę o skutkach awarii ("Volksblatt Berlin" - 3.05.86).

Pod tym względem różniliśmy się np. od Francji, gdzie po dwóch tygodniach milczenia, władze podały informację, że sytuacja wróciła do normy. W Anglii pojawiały się raczej enigmatyczne wiadomości, np. że większe skażenia występują na północy niż na południu, a 12 maja minister środowiska twierdził: można pić wodę, która wtedy w południowej Szkocji czterokrotnie przekraczała normy na wypadek awarii.

W roku 1986 specjaliści zachodnioniemieccy mówili do nas: Podziwiamy waszą sprawność i szybkość. U nas nie byłoby to możliwe. Tak widziano działania polskich specjalistów i władz za granicą, lecz nie w Polsce, gdzie spotkały się z powszechną krytyką.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Prawda o wybuchu w czarnobylu, skażenie terenu itd
analiza skażeń środowiska notatki
skażenie środowiska
Źródła emisji i skażenia środowiska tlenkami azotu w
POMIAR HAŁAŚLIWOŚCI RUCHU, Studia - IŚ - materiały, Semestr 06, Motoryzacyjne skażenie środowiska -
Źródła emisji i skażenia środowiska tlenkami azotu w Polsce i na świecie, ochrona środowiska
1Przewidywanie i identyfikacja problemow skazenia srodowiska, pytania dyplomowe
INTERAKCJE ORGANIZMU Z NIEKTÓRYMI CZYNNIKAMI CHEMICZNEGO SKAŻENIA ŚRODOWISKA
PYTANIA!!!!!!!!!!!, Studia - IŚ - materiały, Semestr 06, Motoryzacyjne skażenie środowiska - lab
Wpływ skażeń środowiska na świat zwierząt, Wpływ skażeń środowiska na świat zwierząt
Źródła emisji i skażenia środowiska dwutlenkiem siarki w Polsce i na świecie
~$arnobyl skazenie srodowiska doc
INTERAKCJE ORGANIZMU Z NIEKTÓRYMI CZYNNIKAMI CHEMICZNEGO SKAŻENIA ŚRODOWISKA
Ćw mineralizacja, Studia, UTP Ochrona środowiska, IV rok, Semestr VII, Skażenia surowców pochodzenia
Skażenia radioaktywne środowiska7, IOR nowe, Promieniowanie
Rosliny wodne w indykacji skazen wod i ich oczyszczaniu, Studia, 2-stopień, magisterka, Ochrona Środ
Monitoring skażeń, Studia, Ochrona środowiska
obliczenia glin, Studia PŁ, Ochrona Środowiska, Monitoring skażeń, sprawka
monitoring powietrze zew, Studia PŁ, Ochrona Środowiska, Monitoring skażeń, sprawka

więcej podobnych podstron