W jaki sposób Honoriusz Balzak przedstawił społeczeństwo paryskie z początku XIX wieku w swej powieści Ojciec Goriot?
Realistyczna powieść Honoriusza Balzaka Ojciec Goriot została wydana w 1834 r. jako jedna z części Komedii ludzkiej. Przedstawia Paryż i jego mieszkańców w pierwszym dwudziestoleciu XIX w. (akcja rozgrywa się od października 1819 r. do stycznia 1820 r.).
W powieści autor umieścił wiele szczegółowych opisów miejsc i osób, by zilustrować różnice społeczne dzielące Paryżan. Narrator nie kryje swego stanowiska, posługuje się często ironią. Także bohaterowie oceniają otaczający ich świat. Ważne zwłaszcza są obserwacje młodego studenta Eugeniusza i oceny byłego galernika, przestępcy Vautrina.
W Ojcu Goriot występują trzy splatające się ze sobą wątki. Pierwszy to wątek tytułowego bohatera, bezwzględnie wykorzystywanego przez córki. Drugi to historia Eugeniusza de Rastignac, studenta, który przybył do Paryża, by zrobić tu karierę. Wreszcie trzeci to historia kryminalna, planowane przez Vautrina morderstwo, w które chce wciągnąć Eugeniusza.
Te trzy wątki oraz opisy, oceny, refleksje bohaterów tworzą przejmujący w swej szczerości, okrutny obraz świata, w którym bogiem jest pieniądz. Początkowe partie powieści to opis pensjonatu pani Vauquer i jego mieszkańców. Tu najlepiej widać sposób, w jaki Balzak opisuje. Dzielnica, w której znajduje się pensjonat: „Najobojętniejszy człowiek ulega smutkowi ogarniającemu tu każdego; turkot pojazdu staje się istnym wydarzeniem, domy są martwe, mury trącą kaźnią. Zbłąkany Paryżanin ujrzy tu jedynie tanie pensjonaty lub zakłady publiczne, nędzę i nudę, starość chylącą się ku śmierci, radosną młodość zniewoloną do pracy”.
Równie smutny jest pensjonat z tanimi meblami, imitującymi zamożność, ze sztucznymi ozdobami. „Pierwszy ten pokój (salon) wydziela zapach, na który język nie posiada określenia, a który trzeba by nazwać odorem pensjonatu”. Jeszcze gorsza jest jadalnia, brudna, z lepkimi półkami i poszczerbionymi talerzami, „z wiekuistymi meblami”. „Słowem, panuje tam nędza bez poezji, nędza oszczędna, zaciekła, wytarta”, „mury ociekają nieszczęściem”, „z kątów wieje chciwość”.
W opisach wyraźnie widać stosunek narratora do tej rzeczywistości. Nie budzi ona współczucia, jest ohydna, budzi tylko wstręt.
Podobnie opisuje ludzi. Z pasją i niechęcią przedstawiona jest pani Vauquer: jej fałszywy warkocz, wykrzywione pantofle. „Twarz pomarszczona, pulchna, z nosem w kształcie papuziego dzioba, małe tłuste ręce. Cała osoba nabita niby szczur kościelny”. Mieszkańcy pensjonatu to biedni ludzie, którzy dużo w życiu przeszli. Pisze Balzak, że „posiadali ciała o mocnej budowie, organizmy, które oparły się burzom, twarze zimne, twarde, wytarte na kształt wyszłych z użycia talarów. Zwiędłe usta zbrojone były chciwymi zębami”. Widok panny Michonneau był „zdolny wystraszyć anioła litości”. Była chuda jak szkielet, miała bezbarwny wzrok i „przenikliwy głos konika polnego”. Opisując ją zastanawia się narrator, jakie przejścia tak odarły ją z kobiecości. „Pan Poiret był to istny automat”. Także bardzo chudy, wyniszczony, zwiędły. Wiktoryna Taillefer była blada, smutna, nieśmiała, napiętnowana cierpieniem. „Ta smutna młodość przypominała roślinę o pożółkłych liściach, świeżo zasadzoną w nieżyczliwym gruncie”. I tak dalej. Opisy są szczegółowe, miejsca i ludzie naznaczeni nędzą nie budzą współczucia ani nawet litości. Tu nie ma miejsca na litość - po prostu im się nie udało, są usunięci na bok. Z nędzą wcale nie łączy się dobroć. Ci ludzie gotowi są za kilka franków sprzedać brata, matkę. Przecież bez mrugnięcia okiem wydają Vautrina i jeszcze targują się z agentem policji. Pani Vauquer z atencją traktuje pana Goriot, gdy widzi jego zamożność, drwi z niego i poniewiera nim, gdy zubożał.
Trudno się dziwić, że gdy Eugeniusz znalazł się w tym otoczeniu, myślał tylko jak się stamtąd wydostać. Gdy jeszcze na dodatek poznał świat wyższych sfer, salonów, zaczął im zazdrościć i pomyślał, że musi się tam znaleźć za wszelką cenę. Opisy miejsc i ludzi związanych z arystokracją zdecydowanie kontrastują z wyżej zaprezentowanymi. „Anastazja de Restaud słuszna i zręczna, uchodziła za jedną z lepiej zbudowanych kobiet w Paryżu. Wyobraźcie sobie wielkie czarne oczy, wspaniałą rękę, szlachetnie zarysowaną nogę, ogień w każdym ruchu”. Pałace, powozy, konie, wytwornie ubrana służba - wszystko to oglądane przez Eugeniusza budzi w nim zazdrość i pożądanie. Boleśnie czuje, że za plecami śmieje się z niego służba pań de Restaud i de Beauseant. Piękna kuzynka jest jego pierwszą nauczycielką w świecie arystokracji. Uświadamia mu, że za przepychem, luksusem, pięknymi strojami, kryje się fałsz, obłuda, że nie ma tam prawdziwej miłości, są tylko układy, że nie liczy się wierność i lojalność małżeńska.
Wicehrabina tak ocenia swoje środowisko: „Świat jest bezecny i zły. Ledwie się nam zdarzy nieszczęście, zawsze znajdzie się przyjaciel gotowy powiadomić o nim i obracać nam puginał w sercu”. Poucza Eugeniusza, że kobiety tu są zepsute, ludzie próżni. Trzeba pozbyć się litości, by żyć w tym świecie. U kuzynki dowiaduje się Eugeniusz o nieszczęsnym losie ojca Goriot i rywalizacji nienawidzących się sióstr. To ona podsuwa mu pomysł wypłynięcia przy pomocy Delfiny. Wychodząc od niej już wie: „prawo i moralność są bezsilne wobec bogaczy”, a majątek to „ultima ratio mundi” (ostateczny argument świata). Gdy wrócił do pensjonatu: „Widok tej nędzy, wygląd sali były mu straszne. Przejście było zbyt gwałtowne, kontrast zbyt pełny, aby nie miały w nim rozwinąć nad miarę uczucia ambicji. Z jednej strony urocze obrazy najwyższej sfery, młode, żywe twarze, oprawne w cuda sztuki, zbytku, głowy pełne poezji, uczucia; z drugiej ponure obrazy ochlastane kałem, twarze, w których namiętności zostawiły jedynie swoje sznurki i swój mechanizm”. Właściwie nie miał wyboru, to, co zrobił, było oczywiste. Edukacji Eugeniusza dopełniła obserwacja tragedii ojca Goriot, ograbionego i porzuconego bez litości przez Delfinę i Anastazję oraz pouczenia Vautrina, który chciał wciągnąć studenta w zabójstwo brata Wiktoryny. Były galernik wypowiada sądy ostre i cyniczne. Paryż według niego to „ ucieszny śmietnik. Ci, co paćkają się w nim w powozie, to ludzie uczciwi, ci co paćkają się pieszo to łajdaki”. Aby żyć w tym świecie, trzeba pozbyć się zasad i moralności. Vautrin chwali się, że dla niego zabić człowieka to nic. W nic nie wierzy, nikogo nie słucha, gardzi światem i żyje poza prawem. Jest dobrym obserwatorem, zauważył, że Eugeniusz ma „wilczy apetyt, ostre ząbki” i uświadamia mu, że ucząc się i pracując niczego nie osiągnie. Czekają go lata pracy i wyrzeczeń za niewielką pensję sędziego lub prokuratora. By znaleźć się w kręgu pani Beauseant i Restaud potrzeba pieniędzy. Zdobyć je można tylko przy pomocy przestępstwa. „Czy wiesz, jak się tu robi karierę? Błyskiem geniuszu albo zręcznością zepsucia. Trzeba wejść w tę masę ludzi jak kula armatnia albo wśliznąć się jak zaraza. Uczciwość nie zda się na nic”. Vautrin nie potępia świata, zna go, uważa, że zawsze taki był i moraliści go nie zmienią. „Człowiek nie jest doskonały. Bywa bardziej lub mniej obłudny; głupcy powiadają wówczas, że jest moralny albo niemoralny”.
Tworzy więc Balzak w swej powieści niezwykle barwny obraz świata. Barwy w obrazie są kontrastowe, wyraziste, ostre - nie ma miejsca na światłocień, na subtelne przejścia. Albo, albo! Albo zły, zepsuty, niemoralny świat arystokracji, ale jakże urokliwy, piękny, pachnący, pożądany. Trzeba tylko być bogatym i ma się wszystko, to nic, że za cenę zbrodni, cudzego nieszczęścia, podłości i podłostek! Albo śmierdząca i śmieszna nędza pensjonatu pani Vauquer, wcale zresztą nie lepsza, bo i tu panuje egoizm, chciwość, podłość.
Narrator ocenia każdym zdaniem, dobierając drastyczne słowa, ostre epitety, porównania. Powieść Honoriusza Balzaka robi ogromne wrażenie! Muszę przyznać, że wprowadziła mnie w przygnębienie swą bezwzględną, okrutną oceną całego społeczeństwa. Autor nie dostrzega nigdzie ani odrobiny dobra, miłości, bezinteresowności. Gdy Eugeniusz zjawił się w Paryżu, jeszcze umiał współczuć i miał skrupuły, ale szybko się uczył i zdecydowanie wkroczył na drogę kariery. Zresztą Balzak nie daje mu szansy - wyraźnie stawia przed nim do wyboru tylko pensjonat lub salon Delfiny, no może jeszcze propozycję Vautrina... Dlatego Eugeniusz wybiera zdobycie tego świata i trudno mu się dziwić.