Wyższy etap amnezji


Wyższy etap amnezji

Nie miałem okazji, wskutek oddalenia, by dać wy­raz zdziwieniu artykułem Aleksandra Halla, zamieszczonym w sobotnio-niedzielnej „Rzeczpospoli­tej” bodaj już ze trzy tygodnie temu. W artykule owym Hali wyraził opinię, że liczne nieszczęścia polskiej demokracji wynikają z braku porządnego systemu partyjnego, który to system z jakichś powo­dów się u nas nie wykształcił. Omówienie tych powodów mogłoby być najciekawszą częścią artykułu, ale z jakiegoś powodu to akurat autora nie zaintere­sowało. Nie wiem czemu. W końcu to właśnie Alek­sander Hali był w pierw­szym niekomunistycznym rządzie ministrem do spraw partii po­litycznych i dobrze pamiętam, że jego główną troską na tym stanowisku - w ogóle powodem utworzenia takiej funkcji - było niedopuszczenie, by w Polsce powstały normalne partie polityczne. A skoro już, niestety, nie można było tego „polskiego piekła” zakazać - to żeby przynajmniej rzucać im ile się da kłód pod nogi, osłabić materialnie i jak tylko można zmniejszyć ich szansę w rywalizacji z zasiedziałymi na kradzionym przez czterdzieści lat majątku post­komunistami.

Taka bowiem była „filozofia rządzenia” eleganc­kiego towarzystwa, w którym Hall się wówczas za­trudniał jako prawicowy listek figowy. Towarzystwo owo było czułe na demokratyczne pryncypia do te­go stopnia, że nie czekając, aż demokracja zacznie być w Polsce czymkolwiek więcej niż obietnicą, przyznało wszystkie wynikające z niej prawa czerwonej mafii, która przez pół wieku niszczyła Polskę i wysługiwała się sowieckim okupantom. Towarzy­stwo tak poważnie traktowało niezbędną dla demo­kracji praworządność, że ze sklerotyczną pedanterią trzymało się w szczegółach każdego peerelowskiego przepisu, choćby pochodził jeszcze z dekretu Bieruta, i miesiącami nie pozwalało sobie na zmia­ny nawet tak oczywiste, jak likwidacja cenzury. A zarazem to jakże czułe na punkcie literalnego stosowania się do zasad demokracji towarzystwo stawało na głowie, aby nie powstały w Polsce par­tie polityczne. Poza komunistami, przekształconymi w reformatorów, miał w ich planach prawo istnieć tylko solidarnościowy „ruch”. Masowy, wielki ruch, popierający bezkrytycznie historycznych przywódców - pomysł jak raz rodem z faszyzmu, a nie z demokracji. Przypominam o tym, bo wielu ludzi twierdzi, że ci, którzy w tak straszny sposób roztrwonili „Solidarność”, chcieli dobrze i pobłą­dzili z idealizmu. Otóż nie. Pięknoduchostwo, moralizowanie o „przebaczeniu” czy powstrzymywa­niu się od zemsty i wszystkie te świętoszkowate mi­ny były od samego początku zasłoną dla polityczne­go wyrachowania, dla posunięć i sojuszy, które miały jedynie słusznemu towarzystwu dać monopol władzy „na co najmniej dwanaście lat”.

Tydzień później, znowu w podróży, tym razem po­wrotnej (nie piszę, gdzie mnie przez ten czas zanussiło, bo od tego są wyspecjalizowani felietoniści w innych pismach) mogłem zapoznać się, teraz dla odmiany w „Gazecie Wyborczej”, z wypowiedzią by­łego zwierzchnika Aleksandra Halla, Tadeusza Mazowieckiego. Przy okazji jakiejś jubileuszowej sesji zorganizowanej przez tę gazetę dał on wyraz przeko­naniu, że gdyby nie wielka ostrożność, z jaką swego czasu wdrażał reformy, proces ten nie poszedłby tak pokojowo, przeciwnie, mogłoby dojść do gwałtownej reakcji zagrożonego aparatu i demokratyzacja od­daliłaby się o całe dziesięciolecie. Po prostu nie mogłem uwierzyć własnym oczom! Mazowiecki, jeden z tych, którzy mieli „Złoty Róg”, nie tylko nie ma do siebie żadnych pretensji o zaniechania, których się wtedy dopuścił. On jest z nich dumny - nie robiąc gwałtownych ruchów, nie sprowokował komunistów do gwałtownej kontrreakcji! Po piętnastu latach, po otwar­ciu większości archiwów, ujawnieniu tego, czego wcześniej można się było tyt­ko domyślać, ten człowiek nadal nie rozumie, że po roku 1988 Polsce bar­dziej groziła inwazja Marsjan, niż Sowietów, że gdy­by nie fakt, iż komunizm wtedy zdychał i pozostawał całkowicie już niezdolny do jakiejkolwiek kontrakcji, przenigdy by komuniści nie oddali władzy, nie posu­nęliby się ani o włos! Ładny nam się trafił „pierwszy, niekomunistyczny premier „!

Nie są to jedyne przykłady (na przeciwnej do Ma­zowieckiego stronie zamieszczono wywiad z Frasyniukiem, wart osobnego felietonu, o tym, że Unia Demokratyczna/Wolności nie popełniła żadnych błę­dów), wchodzenia przez Polskę na wyższy etap amnezji. Przywykliśmy już, że nie mają sobie nicze­go do zarzucenia, nic nie pamiętają i namawiają nas do „wybierania przyszłości” byli budowniczowie peerelu. Dziś tak samo zaczynają się już zachowy­wać byli budowniczowie III RP.

9 czerwca 2004



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rafał Ziemkiewicz Felietony Wyższy etap amnezji
Do zaburzeń wyższych czynności nerwowych należą
Konkurs historyczny SP etap rejonowy
Etap rejonowy 2007 2008 klucz
Etap 3 9
pochodne wyzszych rzedow id 364 Nieznany
Etap podstawowy XXV Olimpiady Wiedzy Ekologicznej ODPOWIEDZI
54 Olimpiada chemiczna Etap III
Konkurs historyczny GIM etap szkolny 2
gimnazjum etap szkolny 2013 angielski
Stopień wyższy i najwyższy przymiotnika, ITALIANO, gramatyka, Gramatyka(1)
Końcowy etap tworzenia pracy dyplomowej
historia 3 etap 2010 klucz
arkusz oceny 1 etap
46 Olimpiada chemiczna Etap I Zadania teoretyczne
Etap 8
JEDNORODNE RÓWNANIA LINIOWE WYŻSZYCH RZĘDÓW ROZWIĄZANIA
chemia 3 etap 2010 klucz

więcej podobnych podstron