Moliere Kochanka wspaniała


Moliere

KOCHANKA WSPANIAŁA

OSOBY KOMEDII

ARISTONA, Księżna, matka Eryfili.

ERYFLA, ma się rozumieć, córka Aristony.

IFIKRAT

TYMOKLES Książęta kochankowie Eryfili.

KLEONA, powiernia Eryfili.

ANAXARCH, Astrolog.

SOSTRAT, dowódzca wojsk kochanek Eryfili.

KLTON, Syn Anaxarcha.

KOREB, służący Aristony.

KLITYDAS, błazen dworu Aristony.

WENERA, fałszywa Anaxarcha.

Scena w Tepalii na dolinie Tempe.

Dodaj do ulubionych

OSOBY W MIĘDZYSCENIACH.

w pierwszem.

EOL

TRYTONY

AMORY

RYBACY

ZEFIRY

NEPTUN

BÓSTWA MORSKIE

w Drugiem,

TRZY PANTOMINY TAŃCUJĄCE.

w Trzeciem.

NIMFA Z DOLINY TEMPE.

TYRCYS, pasterz kochanek Kalisty.

KALISTA pasterka.

LIKART, MENANDER. przyjaciele Tyrzysa.

DWÓCH SATYRÓW.

FAUNY I DRYADY.

KLIMENA pasterka.

FILINT, pasterz jej kochanek.

PASTERZE I PASTERKI

w Czwartem.

OŚM POSAGÓW TAŃCUJĄCYCH.

w Piątem.

CZTERY PANTOMINY TAŃCUJĄCE.

w Szóstem.

KSIĘNI.

DWÓCH OFIARNIKÓW.

SZEŚCIU SŁUG OFIARNYCH.

CHÓR LUDÓW.

SROCZKI.

OŚMIU NIEWOLNIKÓW.

MĘŻCZYŹNI I KOBIETY zbrojni.

GONIEC.

SZEŚCIU TRĘBACZY.

APOLLO.

KOCHANKA WSPANIAŁA.

MIĘDZYSCENIE PIERWSZE

(Teatr wystawia obszerne morze ograniczone czterema wielkiemi skałami, u spodu których płyną Trytony i na środku morza cztery Amory na delfinach. Eol wzniesiony nad wodami w chmurach).

Scena I.

EOL, TRYTONY, AMORY.

EOL.

Wiatry, które dzień w czarne oblekacie kiry

Skryjcie się po ciemnych skałach,

Niech na cichych morza wałach

Sama panuje miłość i zefiry.

Scena II.

(Morze się ucisza, i ze środka wód, wznosi się miasto. Ośmiu rybaków wychodzi z głębi morza z perłami i koralami).

EOL, TRYTONY, AMORY, RYBACY, ZEFIRY.

TRYTON.

Czyichże oczu postrzały

Dodaj do ulubionych

Nasze wilgotne mieszkania przejrzały ?

Boginie dążą w te strony,

Skryjcie się Nereidy, skryjcie się Trytony.

CHÓR TRYTONÓW.

Idźmy ku nim z uwielbieniem,

I hołd boskim ich wdziękom złóżmy naszem pieniem.

. ZEFIR.

Jak są piękne!

. ZEFIR.

Jak każda urocza i zgrabna!

. ZEFIR.

Najpiękniejsza z niebianek nie jest tak powabna..

CHÓR TRYTONÓW.

Idźmy ku nim z uwielbieniem,

I hołd boskim ich wdziękom złóżmy naszem pieniem

PIERWSZY BALLET.

(Rybacy tańcują, poczem każdy usiada pod stałą).

JEDEN Z TRYTONÓW.

Co za wspaniały widok się przybliża !

Neptun z swym dworem uświetnia tę ciszę.

CHÓR

Nućmy wesołe pieśni towarzysze;

Niech nasz głos jak rosa świeża.

Wznosząc się w powietrzne kraje

Ożywia łąki i gaje.

(śpiew i muzyka).

Dodaj do ulubionych

Scena III.

NEPTUN, BOGOWIE I BOGINIE MORSKIE, EOL, TRYTONY, AMORY, ZEFIRY, RYBACY.

DRUGI BALLET.

(Neptun tańcuje z swym dworem, Trytony i rybacy dzwoniąc konchami, tańcują także z nim razem.

Koniec pierwszego międzyscenia.

Dodaj do ulubionych

AKT PIERWSZY.

Scena I

SOSTRAT, KLITYDAS.

KLITYDAS.

(na stronie).

Coś bardzo zamyślony:

SOSTKAT.

Nie; niema nadziei:

Serce moje okrutnej lęka się kolei,

Nieszczęścia me straszliwe!

KLITYDAS.

(na stronie).

Sam do siebie gada.

SOSTRAT.

O nieba!

KLITYDAS.

To westchnienie coś mi, coś powiada.

Oj, wyjdzie to na moje.

SOSTRAT.

Coż się ze mną dzieje!

Na czemże śmiem zuchwałą budować nadzieję !

Dodaj do ulubionych

Ach, wśród łechcących marzeń, widzę nierostropny

Wieki ciężkiego życia i koniec okropny!

KLITYDAS.

(na stronie).

W tej głowie bardziej widzę, niż w mojej zawiło.

SOSTRAT.

O serce! w jakżeś straszną przepaść mnie wtrąciło!

KLITYDAS.

(głośno).

Sługa Pana Sostrata!

SOSTRAT.

Dokądże, Klitydzie?

KLITYDAS.

Ale Pan mi wprzód powiedz, dokąd to Pan idzie?

Jaka tajemna boleść i smutek ponury

Wiedzie Pana nieznacznie w te lasy i góry ?

Kiedy wszyscy nawałą garną się ciekawie

Przypatrzyć się wspanialej na morzu zabawie,

Którą miłość panicza, księcia Ifikrata

Wydała dla księżniczek i wielkiego świata ?

Jakto było wspaniale! naszła ludu siła,

Muzyka, powiem Panu, ślicznie rzępoliła,

Ifikrat nadskakiwał, wzdychał do panienki,

Której skały i wody uwielbiały wdzięki.

SOSTRAT.

Ja nie widząc, wystawiam sobie tę wspaniałość,

I ten liczny zbiór ludzi, którzy mają śmiałość

Natręctwem mieszać świetne książęce zabawy,

Dla tegom nie chciał sobą powiększać ich wrzawy.

Dodaj do ulubionych

KLITYDAS.

Pan się liczyć nie możesz pomiędzy natręty,

Gdyż u obu księżniczek jesteś dobrze wzięty:

Posiadając cnót tyle, zbiór przymiotów rzadki,

Szczególny masz szacunek u córki i matki.

Pańska zatem przytomność nic popsuć nie może,

Nie te miałeś powody, i ja się założę,

Żeś dla innej przyczynki ukrył się od gości.

SOSTRAT.

Nie; ja do takich rzeczy niemam ciekawości.

KLITYDAS.

Gadaj co chcesz mój Panie; choć kto nie ciekawy,

Lubi iść tam, gdzie ludzie ciągną dla zabawy,

I nie duma sam jeden kiedy każdy hula:

Musisz w głowie koniecznie jakiegoś mieć mula.

SOSTRAT.

Jakiegoż?

KLITYDAS.

A ja nie wiem; to wielka zawiłość.

Aj, aj ! aj! co to znaczy ? coś tu pachnie miłość !

Nie odemnie, dalibóg; to od Pana właśnie.

SOSTRAT.

Szalony !

KLITYDAS.

Nie szalony, niech mnie piorun trzaśnie,

Ale Pan zakochany; kochasz się z zapałem.

Ja mam nos delikatny, zaraz przewąchałem.

Dodaj do ulubionych

SOSTRAT.

Skądże wiesz?

KLITYD.

Skąd wiem ? Oho ! zdziwi się Pan trocha,

Jak może jeszcze powiem kogo to Pan kocha.

SOSTRAT.

Ja ?

KLITYDAS.

Pan: i zgadnę zaraz imię tej osoby.

Ja mam swe tajemnice i różne sposoby,

Jak nasz mądry Astrolog co nieba rozmierza,

Którego nasza księżna wielbi jak rycerza.

On w gwiazdach widzi ludzkich przeznaczeń znamiona,

Ja w oczach czytam osób kochanych imiona.

Stój Pan i otwórz oczy. Nie wstydźże się i fi! fi!

E, e: r, y, ry; Ery; — f, i, fi; Eryfi:

L, a, la; E: ry: fi: la. A co? czy się mylę? Że Pan kochasz prześliczną pannę Eryfilę ?

SOSTRAT

Coż ja słyszę! tak, zgadłeś, Klitydzie kochany;

To słowo mnie uderza jak grom niespodziany!

KLYTYDAS.

Widzi Pan jakem mądry, choćem ksiąg nie zjadał!

SOSTRAT.

Ach jeśliś serca mego tajemnicę zbadał,

I jeśli się litujesz nieszczęść mych ogromu,

Nie chciejże jej, błagam cię, odkrywać nikomu,

Szczególniej temu bóstwu któreś tu wymienił.

Dodaj do ulubionych

FLITYDAS.

Lecz bez żartu: postrzegłszy że się Pan odmienił,

Kiedym ja zdołał dociec miłość jego skrytą,

Chociaż to jak powiadam, w czoło mnie nie bito,

Sądzi Pan że księżniczka skromna i nieśmiała

Tak szczupłe ma światełka by jej nie poznała ?

Piękność wierz Pan, jest zawsze bardzo przenikliwa

W dociekaniu tych uczuć które w serca wlewa;

A język, ocz i westchnień które przymus tłumi,

Ta, do której się ściąga, najjaśniej rozumie.

SOSTRAT.

Niech bóstwo co mi ciężkie sprawia niepokoje,

W oczach mych i westchnieniach czyta miłość moję;

Ale innym sposobem niech się nic nie dowie.

KLITYDAS.

Czegoż się Pan obawia ? co za trwoga w mowie ?

Czy można, by ten Sostrat, co Brennusa gonił,

Co Grecyą od Gallów barbarzyńców bronił,

By rycerz zawołany, w wojnie tak straszliwy,

W miłości tak był niemy i tak bojaźliwy,

I lękał się powiedzieć kocham!... ja się dziwię !

SOSTRAT.

Lękam się mój Klitydzie, i drżę sprawiedliwie:

Nie tak się lękam Gallów barbarzyńskiej dziczy,

Jak dwojga ocz pełnych wdzięków i słodyczy.

KLITYDAS.

Oho ho! ja nie jestem tak odważnym mężem;

Dodaj do ulubionych

Mnieby bardziej przestraszył jeden Gali z orężem,

Niż piędziesiąt sześć oczów najpiękniejszych w świecie.

Ale w takim przypadku coż Pan myśli przecie ?

SOSTRAT.

Umrzeć, bez wynurzenia mej miłości.

KLITYDAS.

Ślicznie!

To Pan chce jak uważam, umrzeć metodycznie.

Haj! haj!... żwawym być trzeba gdy się serce pali,

Bo sami tylko tracą w miłości nieśmiali

Ja gdybym się i w samej zakochał niebiance,

Tobym się jej oświadczył jak ziemskiej kochance.

SOSTRAT.

Wiele rzeczy, Klitydzie, wrzące me płomienie

Na okrutne, na wieczne skazują milczenie.

KLITYDAS.

Naprzykład, jakie rzeczy przeszkadzają Panu ?

SOSTRAT.

Niskość mojego losu i świetność jej stanu,

Karcąc dumę mych ogniów, tę miłość zbyteczną,

Między nią i mem sercem kładą tamę wieczną:

Chęci dwóch możnych książąt, co wielbiąc jej wdzięki

Walczą z sobą o chwałę zyskania jej ręki,

A najbardziej cześć boska i szacunek święty

Które mi nakazują jej boskie ponęty.

KLITYDAS.

Et! co mi Pan z szacunkiem !. miłość ! to rzecz cała:

Dodaj do ulubionych

Ja myślę że księżniczka miłość twą poznała,

I nie jest, mnie się zdaje, obojętna na nią.

SOSTRAT.

Ach twe słowa to serce bardziej jeszcze ranią.

KLITYDAS.

Wnioski moje są słuszne, a to ich zasada,

Że ona wybór męża dzień od dnia odkłada.

Stój Pan, czegoż mój umysł dokazać niezdolny ?

Ona mnie dosyć lubi, mam do niej wstęp wolny.

I zyskałem przywilej jak człowiek uczony,

Mieszać się w obcowania i prawić androny.

Czasem mi się nie uda, a czasem się uda;

Niechże mi Pan pozwoli, porobimy cuda.

Ja Pana bardzo kocham, i każdy go kocha;

Znajdę porę samnasam pomówić z nią trocha...

SOSTRAT.

Ach! jeśli wzgląd litośny masz na mą niedolę,

Nie mów jej ani słowa; umrzeć raczej wolę

Niż w jej oczach najmniejszej być winnym płochości:

I ta cześć ku jej boskim...

KLITYDAS.

Cicho! zgraja gości!

Dodaj do ulubionych

Scena II.

ARYSTONA, IFIKRAT, TYMOKLES, SOSTRAT, ANAXARCH, KLITON, KLITYDAS.

ARYSTONA

(do Ifikrata).

Wyznaję, że choć żadnej nie szukasz stąd sławy,

Nie, książe, nie wyrówna cudom tej zabawy:

Ten przepych, widok ogniów czarowny i miły,

Tak umysły i oczy nasze zachwyciły,

Że nic w świecie równego widzieć niepodobna.

TYMOKLES.

Prawda; przechadzka była świetna i ozdobna;

Lecz ja się Pani, lękam o moje igrzysko,

Którem dla niej zgotował tu, nad rzeczką bliską.

ARYSTONA.

O, zapewne że nasze nie znudzą się oczy.

Te błonia mają zawsze wdzięk dla nas uroczy,

Bez tęsknot nam jak piorun w tem miejscu czas leci,

Które imieniem Tempe, wsławili poeci.

Bo prócz łowów co naszą pierwszą są roskoszą,

Prócz świąt co nasze dusze i umysły wznoszą,

Wy oba ożywiacie te niwy, te góry,

Zabawą zdolną wszelkie trosk rozbijać chmury.

A Sostrat nie był z nami ?

SOSTRAT.

Byłem nieco chory.

Dodaj do ulubionych

IFIKRAT

Sostrat, Pani, jest człowiek, który znając dwory

Sądzi że się ciekawość zawsze źle wydaje;

Że nieładnie cisnąć się między ludu zgraje.

SOSTRAT.

Nie, ja się nie przymuszam: chciej mi wierzyć Panie;

Nie powstało w mej myśli to śmieszne mniemanie:

Mogłaby mnie pociągnąć świetność ta wspaniała,

Gdyby inna przeszkoda mnie nie zatrzymała.

ARYSTONA.

A Klitydas ją widział?

KLITYDAS.

Tak jest; lecz zdaleka.

ARYSTONA.

Dla czegoż ?

KLITYDAS.

Bo Klitydas od tłumu ucieka,

I boi się przypadków co się zdarzyć mogą.

Śniło mi się żem jaje niby rozgniótł nogą,

Co podług Anaxarcha wróży złą nowinę,

I znaczyć ma zaczepkę albo czubaninę.

ANAXARCH

Ja widzę że Klitydas rzadko mówiąc skromnie,

Nie miałby o czem mówić jeśliby nie o mnie,

KLITYDAS.

Rzecz prosta: bo o Panu mówić można tyle,

Że ten przedmiot jest zdolny wszystkie zająć chwile.

Dodaj do ulubionych

ANAXARCH.

Prosiłem cię być obrał przedmiot mniej wysoki.

KLITYDAS.

Pan mówi, że nad wszystkiem panują wyroki:

I jeżeli na gwiazdach napisano stoi

Abym mówił o Panu, czyliż mu przystoi

Żądać abym wojował z mojem przeznaczeniem ?

ANAXARCH.

Za wysokiem, łaskawem księżnej pozwoleniem,

To na jej świetnym dworze jest złe i gorszące,

Że wszystkim wolno prawić bałamuctw tysiące,

Że na drwiny złych śmieszków, drwić im pozwoliwszy,

Może być wystawiony człowiek najuczciwszy.

ARYSTONA.

Jakżeś widzę zabawny że się to obchodził

KLITYDAS.

Za pozwoleniem księżnej: jeśli mi się godzi,

Dziwi mnie w astrologji, bo dziwić się trzeba,

Że ludzie którzy znają wszystkie dziurki nieba,

Których rozum w utworach olbrzymi i krzepki

Wznosi się nad poziomy, nad nas słabe zlepki,

Potrzebują łask naszych.

ANAXARCH.

Ach, co za uparły !

Powinieneś lepszemi księżnę bawić żarty.

KLITYDAS.

Bawię jakiemi zdołam: jest to moja droga.

Dodaj do ulubionych

Rzemiosło żartownisia nie jest astrologa;

Choćbyś Pan chciał dowodzić, twierdzić i wnioskować,

Inna rzecz dobrze kłamać a dobrze żartować:

Łatwiej można oszukać niż rozśmieszyć ludzi.

ARYSTONA.

Przestańże już Klitydzie: twój żart często nudzi.

Gdzież Księżniczka ?

TYMOKLES.

Na boku, przed nami się skryła:

Podawałem jej rękę, lecz ją odrzuciła.

ARYSTONA.

Ponieważ miłość wasza, w chęciach nie ustawa,

I pod moje, książęta, poddaje się prawa;

Że będąc rywalami, bez niezgod i sporu

Stanowczego mej córki czekacie wyboru,

Wynurzcie się mi oba; czy przez czas ten długi

Zdołał zając jej serce jeden albo drugi?

TYMOKLES.

Pani, nie jestem próżny; ale w każdej chwili

Siliłem się bym zajął serce Eryfili,

Chwytałem tysiąc sprężyn, których miłość tkliwa.

Których pełen zapałem kochanek używa:

U nóg jej ponawiałem w ogniach, tyle razy

Przysięgę, że ją kocham, kocham nad wyrazy;

Czyniłem tysiąc przysług, me usta, me oczy

Oznajmowały rozpacz co me serce tłoczy;

Śpiewały jej mą miłość najpieszczeńsze głosy,

Dodaj do ulubionych

Tę miłość, którą twarde prześladują losy:

Westchnienia, łzy me nawet płynęły potokiem;

Lecz próżno; niewzruszona cierpień mych widokiem,

Płomieniom co mnie trawią, w swym oporze stała,

Najmniejszej wzajemności dowodów nie dała.

ARYSTONA.

A ty, książę ?

IFIKRAT.

Co do mnie, opór jej zważywszy,

Próżność moich zabiegów, i ogień najżywszy,

Który wlała w me serce potęga jej wdzięków,

Nie chciałem przy niej tracić westchnień, łez i jęków.

Wiem Pani, że twej woli ulega w tej mierze,

I że z twoich rąk tylko małżonka obierze.

Ciebie więc o nią błagam w przedsięwzięcia stały,

I tobie na jej miejscu składam me zapały:

O gdybyś Pani chciała przejąć na swę stronę

Te zwycięztwa i śluby dla niej przeznaczone!

ARYSTONA.

Książę; są to grzeczności najzgrabniejsze kwiatki,

Bo chcąc córki otrzymać, trzeba ująć matki,

Tak słyszałeś; lecz darmo; ja ceniąc jej szczęście,

Dałam jej wolny wybór i wolne zamęście.

IFIKRAT.

Nie; mój się na czczą grzeczność umysł nie wysila.

Zachwyca mnie księżniczka, piękna Eryfila,

Że jest, Pani, krwią twoją, że podobna tobie;

Dodaj do ulubionych

I ja ciebie, o Pani, wielbię w jej osobie.

ARYSTONA.

Bardzo dobrze.

IFIKRAT.

Tak Pani: tem czuciem przejęty,

Gdy świat widzi twe boskie wdzięki i ponęty....

ARYSTONA.

Mój książę; te ponęty i wdzięki na stronę:

Ja z mych pochwał wyrzucam słowa przesadzone.

Niech mnie chwalą żem dobra, szczera i cnotliwa,

Że jestem matka ludu, na niedolę tkliwa,

Że kocham mych przyjaciół, że szanuję cnoty;

Wolę to, niż te wszystkie grzecznych słów pieszczoty.

Trzeba w ich smakowaniu ostróżność mieć rzadką,

Tem bardziej, będąc Panie takiej córki matką.

IFIKRAT.

Ach Pani, żeś jej matką, cenię to wysoko;

Lecz temu ledwie zdoła obce wierzyć oko,

Bo piękna Eryfila, otwarcie wyznaję,

Nie córką twoją Pani, lecz siostrą się zdaje.

ARYSTONA.

Dość już: mnie nie pochlebia próżność ta dziecinna,

Która rozsądnych matek łudzić nie powinna.

Chcę być miana za matkę, gdyż nią jestem, Panie;.

Próżnobym już w tym błogim być nie chciała stanie,

Który sama przyjęłam za duszy mej zgodą; .

Dodaj do ulubionych

I nie chcę wzorem innych uchodzió za młodą.

Słabości (tej płeć nasza, często jest powolna;

Ja od niej, dzięki niebu, jestem książę wolna.

Wróćmy do naszej mowy. Czyście do tej chwili

Skłonności córki mojej jeszcze nie zgłębili ?

IFIKRAT.

Jest to dla mnie noc czarna.

TYMOKLES.

To dla mnie zawiłość,

ARYSTONA.

Może wstyd ma otworzyć mnie i wam swę miłość:

Trzeba na jej odkrycie innych środków użyć.

Sostracie, chciej na przyjaźń tych książąt zasłużyć,

Dowiedz się z ust mej córki przez zręczne badania,

Ku któremu z nich obu serce jej się skłania.

SOSTRAT.

Pani; chociaż ten zaszczyt równo zżyciem cenię,

Sto innych spełni godniej to trudne zlecenie:

Które przechodzi biegłość i zdolności moje.

ARYSTONA.

Nie; nie same twych zasług rękojmią są boje:

Sostracie, ty masz dowcip, i biegłość w potrzebie,

I moja Eryfila dość szanuje ciebie..

SOSTRAT.

Kto inny....

Dodaj do ulubionych

ARYSTONA.

Nie wzbraniaj się i zbadaj jej duszę.

SOSTRAT.

Ponieważ Księżna każe, więc usłuchać muszę:

Lecz każdy na twym dworze lepiej tysiąc razy

Niż ja, mógłby wypełnić te chlubne rozkazy.

ARYSTONA.

Tyś skromny; lecz twa biegłość celu nie omyli,

Wiem że zręcznie wybadasz skłonność Eryfili;

I przypomnisz dzisiejszy wieczór pożądany,

Że się wcześnie udamy do gaju Dyany.

Scena III.

IFIKRAT, TYMOKLES, SOSTRAT.

IFIKRAT.

(do Sostrata).

Ja dzielę ten szacunek jaki masz u księżny.

TYMOKLES.

(do Sostrata).

Cieszę się z jej wyboru, przyjacielu mężny.

IFIKRAT.

(do Sostrata).

Usłużyć przyjaciołom masz możność i wolę,

TYMOKLES.

(do Sostrata).

Ująć uczciwych ludzi otwarte ci pole.

IFIKRAT.

(do Sostrata).

Ja ci mojej Sostracie, nie poruczam sprawy.

Dodaj do ulubionych

TYMOKLES.

(do Sostrata).

Nie proszę byś na moję wzgląd chciał mieć łaskawy

SOSTRAT.

Bo to próżno; tu grzecznych nie trzeba wyrazów,

Ja nie przejdę zlecenia mojego rozkazów

Za żadnym nic nie powiem; przebaczcie więc oba.

IFIKRAT.

Działaj jak ci się zdaje.

TYMOKLES.

Czyń jak się podoba.

Scena IV.

IFIKRAT, TYMOKLES, KLITYDAS.

IFIKRAT.

(cicho do Klityda).

Klitydas niech pamięta jak mi przyobiecał,

Aby mnie przed księżniczką najmocniej zalecał.

KLITYDAS.

(cicho do Ifikrata).

Niech Pan będzie spokojny, a dobrze się stanie:

Pana z jego rywalem, co za porównanie!

Ładny mi wymuskaniec, by się z Panem mierzył!

IFIKRAT.

(cicho do Klityda).

Ja cię suto nagrodzę: proszę abyś wierzył.

Dodaj do ulubionych

Scena V.

TYMOKLES, KLITYDAS.

TYMOKLES.

Mój rywal nadskakuje, lecz ja się nie boję;

Klitydas dał mi słowo wspierać miłość moję.

KLITYDAS.

Zapewne; Pański rywal skręci się, już widzę;

On zdaje się przy Panu jak gruszka przy fidze.

TYMOKLES.

Ja cię suto nagrodzę.

KLITYDAS.

(sam).

Zewsząd grzeczne słówka;

Lecz coż mi po grzecznościach ! niema, jak gotówka!

Otoż ona; lecz dla mnie inny czas się przyda.

Scena VI.

ERYFILA, KLEONA.

KLEONA.

Pani stroni od ludzi: toż się źle nie wyda?

ERYFILA.

Ach, dla osób natrętną otoczonych zgrają

Jak się miłemi chwile samotności stają,

Dodaj do ulubionych

I po tej nudnej wrzawie co goni za nami,

Jak słodko jest ze swemi rozmawiać myślami!

Zostaw mnie.

KLEONA.

Zechce Pani obaczyć zabawę

Osób, które chcą ściągnąć je j oko łaskawe ?

One przez pantominy, kroki, poruszenia,

Milcząc, najskrytsze uczuć malują odcienia,

ERYFILA.

Kleona jak uważam, sama zabaw chciwa,

Zawsze mnie jakaś nudną zabawką rozrywa;

Gdyż zawsze, dzięki niebu, jej umysł ochoczy

Chce dać sławę wszystkiemu co jej ściąga oczy:

A tak jest opiekunką wszystkich muz ubogich;

I ile w świecie zasług włóczy się niedrogich,

Wszystko to pod jej ludzkie udaje się wsparcie.

KLEONA.

To niech wnidą ?

ERYFILA.

Niech wnidą.

KLEONA.

Lecz mówiąc otwarcie,

Może tańce złe będą, oni źle przyjęci....

ERYFILA.

Złe, czy nie, muszę twoje zaspokoić chęci.

Dodaj do ulubionych

KLEONA.

To tylko pospolite będą pantominy.

ERYFILA.

Jakiekolwiek; niech tańczą, zaraz obaczymy.

Koniec pierwszego Aktu.

MIĘDZYSCENIE DRUGIE.

(Trzy pantominy tańcują przed Eryfilą).

Koniec drugiego międzysecnia.

Dodaj do ulubionych

AKT DRUGI.

Scena I.

ERYFILA, KLEONA.

ERYFILA.

Prawda że zgrabne tańce; bardzom im jest rada.

KLEONA.

Prawda, że i Kleona niezły gust posiada.

ERYFILA.

Nie chlub się; skądże o nim mniemania masz tyle ?

O ! jeszcze z nim osiędziesz. Zostaw mnie na chwilę.

Scena II.

ERYFILA, KLEONA, KLITYDAS.

KLEONA.

(idąc naprzeciw Klityda).

Księżniczka chce być samą — ostrzegani Klityda.

Dodaj do ulubionych

KLITYDAS.

Klitydas grzeczny człowiek i źle się nie wyda.

Scena XII.

ERYFILA KLITYDAS.

KLITYDAS.

(śpiewając).

La, la...

(udając zadziwionego na widok Eryfili)

Aj ! aj !

ERYFILA.

(do Klityda chcącego niby odejść).

Klitydzie.

KLITYDAS.

Pani mi przebaczy...

ERYFILA.

Zaczekaj tu

KLITYDAS.

Coż Pani rozkazać mi raczy?

ERYFILA.

Gdzieś był ?

KLITYDAS.

Widziałem księżnę, skrywszy się za krzakiem,

Do gaju z licznym ludu idącą orszakiem.

ERYFILA.

Te miejsca są czarowne: Klityd ich nie gani ?

KLITYDAS.

Pewnie. Byli książęta kochankowie Pani.

Dodaj do ulubionych

ERYFILA.

Rzeka miłe wężyki kręci w swoim biegu.

KLITYDAS.

Bardzo miłe. I Sostrat był także u brzegu.

ERYFILA.

Czemuż nie był na morzu ? czy od ludzi stroni ?

KLITYDAS.

Bo mu jakiś ćwiek w głowie wszelkich uciech broni.

Chciał do mnie coś powiedzieć, prosił kilka razy;

Lecz Pani tak surowe dała mi rozkazy

Ażebym próśb niczyich do niej nie przynosił,

Że mnie darmo nieborak zaklinał i prosił:

Wzręcz mu więc powiedziałem cicho, bez hałasu.

Idź Aspan z Panem Bogiem bo ja niemam czasu

ERYFILA.

To źle, żeś miał dla niego grzeczności tak mało

A Sostrata Klitydzie słuchać należało.

KLITYDAS.

Tak; wprzódym zatknął uszy na jego żądanie,

Lecz potem mu łaskawe dałem. posłuchanie.

ERYFILA.

Dobrześ zrobił.

KLITYDAS.

W istocie, na moję pociechę

Człowiek ten ma prawdziwej uczciwości cechę;

Dobry, mężny, jakimi ludzie być powinni.

Nie trzpiot, nie hałaburda, nie panicz jak inni,

Dodaj do ulubionych

Rostropności najwyższej, najzdrowszego zdania,

Nie porywczo wszystkiemu klaska lub przygania,

I gdy mu najpiękniejsze kto przeczyta rymy,

Nie krzyknie Homer za nic ! jak wielu słyszymy.

Słowem, jestem z szacunkiem dla niego najżywszym

I gdybym był księżniczką, onby był szczęśliwszm.

EKYFILA.

Ton człowiek wielkich zalet. O czemżeś z nim gadał?

KLITYDAS.

Pytał mnie z uniesieniem, aż się nieposiadał,

Czy przejazdzka po morzu roskoszna i miła,

Wystawą swą księżniczkę bardzo zabawiła;

Wielkie osobie Pani oddawał pochwały,

Które ją z niebiankami wśród niebios zrównały,

Wynosił ją nad bogi umysł jego wrzący,

Częste przytem westchnienia wydając niechcący.

Które mi poznać dały więcej niż on żądał,

Wreście, tylem do jego serduszka zaglądał,

Takem go wziął w obroty więcej pół godziny,

Tej jego ponurości szpiegując przyczyny,

Aż mi wyznał że kocha.

ERYFILA.

Kocha? Jakto, kocha?

Co to za nierozmyślny! co za miłość płocha !

KLITYDAS.

Czegóż się Pani gniewa ?

Dodaj do ulubionych

ERYFILA.

Kochać mnie, to śmiałość!

A wyznać to przed światem, to większa zuchwałość!

KLITYDAS.

On bo nie Panią kocha.

ERIFILA.

Co? nie mnie?

KLITYDAS.

Nie, wcale:

Onby nie śmiał ku Pani w płochym trwać zapale,

Ani jej książęcego dotykać honoru.

ERYFILA.

Kogoż kocha Klitydzie?

KLITYDAS.

Jedną z panien dworu,

ERYFILA.

Jaką!

KLITYDAS.

Młodą Amiklę, której żąda ręki.

ERYFILA.

Czyliż jego miłości godne są jej wdzięki ?

KLITYDAS.

Ubóstwia ją, i prośby do Pani przesyła,

Byś ich miłość opieką swoją zaszczyciła.

ERYFILA.

Kto ? ja ?

KLITYDAS.

Nie; ja tu sobie uarubię kłopotu.

Dodaj do ulubionych

Gniew Pani mnie przymusił użyć tego zwrotu:

Bo on Panią ubóstwia, szczerze wyznać musze.

ERYFILA.

Nadto sobie pozwalasz podchodzić mą duszę.

Chcesz czytać w mojem sercu nie bądź tak ochoczy.

Idź precz ani na moje nawijaj się oczy.

(Klilydas odchodzi);

ERYFILA.

Klitydzie!

KLITYDAS.

Słucham Panią.

ERYFILA.

Ten raz ci przebaczam.

Czekaj.

KLITYDAS.

Zanadto łaski: lecz jeśli wykraczam....

ERYFILA.

Pod wanmkiem, byś nigdzie, niech cię Bóg uchowa,

O tem co się tu mówi, nie wyrzekł i słowa.

Pamiętaj.

KLITYDAS.

Bardzo dobrze: ani pisnę, ani...

ERYFILA.

Więc Sostrat ci powiedział że mnie kocha?

KLITYDAS.

Pani,

On mi tego nie mówił; niebo jest mym świadkiem,

Lecz ja mu tajemnicę wyrwałem ukradkiem,

Którą przed samym sobą radby ukryć wiecznie,

Dodaj do ulubionych

Gdym go zaczął podchodzić zgrabniutko i grzecznie.

W rozpaczy, mej litości błagał, i zaklinał,

Bym przed Panią najmniejszej rzeczy nie wspominał,

Ale żem się wypaplał, bądźże zdrów niebożę!

ERYFILA.

Dobrze; on mi milczeniem podobać się może;

Lecz gdyby mi chciał odkryć te ciche płomienie,

Straciłby mój szacunek i moje wejrzenie.

Oto on. Pamiętajże, bo złe będą skutki.

(grozi mu).

KLITYDAS.

Broń Boże! ja mój język zamknę na trzy kłódki.

Scena IV.

ERYFILA, SOSTRAT.

SOSTRAT.

Pani mojej śmiałości przebaczy łaskawie,

Że tu przed jej obliczem natrętnie się stawię;

Ale rozkaz od księżnej który cenię tyle,

Przymusza mnie przerywać jej samotne chwile.

ERYFILA.

Jaki rozkaz Sostracie ?

SOSTRAT.

Rozkaz, wybadania,

Do którego z dwóch książąt serce jej się skłania.

ERYFILA.

Wielka stąd mojej matki rozsądkowi chwała,

Dodaj do ulubionych

Że cię do tak trudnego zlecenia wybrała.

Mieć podobne zlecenia zapewne ci miło?

To, jak myślę, Sostracie, roskosz ci sprawiło?

SOSTRAT.

Obowiązek mi Pani, przyjąć je nakazał,

Abym nieposłuszeństwem zasług mych nie zmazał

Gdyby księżna przyjęła moje odmówienie,

Innemu to zaszczytne dałaby zlecenie.

ERYFILA.

Czemużbyś je Sostracie innemu zostawił ?

SOSTRAT.

Przez bojaźń, Pani moja, bym się źle nie sprawił.

ERYFILA.

Czy sądzisz że twe cnoty ja cenię tak mało,

By ci skrytych me serce uczuć nie wyznało ?

Abym ci nie odkryła czem jestem przejęta,

I jakie u mnie względy mają ci książęta?

SOSTRAT.

Ach! tego śmiałość moja wymagać nie będzie,

Moje, Pani, zasługi, małe są w tym względzie:

Chcę tylko, byś łaskawie, jasnemi wyrazy

Raczyła dać odpowiedź na księżnej rozkazy.

ERYFILA.

Aż dotąd się wzbraniałam tłumaczyć mą duszę,

Dziś, przez przyjaźń dla ciebie, otworzyć ją musze:

I chociaż dobroć matki niezmienna i stała

Odkładać mi ten wybór zawsze pozwalała,

Dodaj do ulubionych

Soslrat mnie o me słowo skoro naglić pocznie,

Wyrok, zdawna żądany odkryję niezwłocznie.

SOSTRAT.

Ja nie śmiem być natrętnym ni oporu winić

Księżniczki, która dobrze wie co ma uczynić.

ERYFILA.

Taka właśnie mej matki wola i życzenie.

SOSTRAT.

Mówiłem, że niezgrabnie wykonam złecenie!

ERYFILA.

Sostracie; wszak przed tobą nic tajnego niema,

I niesie nie ukryje przed twemi oczyma:

Nie dostrzegłyż twe oczy uczuć mych tajemnych,

Których tu nikt nie widzi wśród starań daremnych ?

Patrz, jak chcą moim oba cieszyć się wyrokiem:

Na któregoż z tych książąt czulszem patrzę okiem ?

SOSTRAT.

W tym razie, czy się wątpi lub komu zazdrości,

Czasem zdanie i wybór są skutkiem stronności.

ERYFILA.

Do któregoż się skłaniasz, gdybym cię spytała ?

Któremu, przecie, życzysz, bym swą rękę dała ?

SOSTRAT.

Ach! nie życzenia moje, które ślepo radzą,

Lecz twe skłonności, Pani, wyrok niech wydadzą.

Dodaj do ulubionych

ERFILA.

Lecz gdybym cię w tym względzie prosiła o radę?

SOSTRAT.

Nie wiedziałbym jak radzić, jaką wziąść zasadę.

ERYFILA.

Otwórz Sostracie zdanie i sąd swój swobodny,

Kto z nich obu w mem sercu pierwszeństwa jest godny?

SOSTRAT.

Jeżeli moje oczy, Pani, sądzić mogą,

Godnym tego zaszczytu nie widzę nikogo.

Wszyscy książęta świata u mnie są za mali,

Aby się o twą Pani, rękę dobijali;

Bogowie są jej godni: a ludzie, o Pani,

Ofiary i kadzidła niech ci niosą w dani.

Pochlebiasz mi Sostracie; nadtoś dla mnie grzeczny.

Lecz chcąc bym ci wskazała wybór mój stateczny,

Do którego z nich obu skłonność masz prawdziwą ?

Z którym cię ściślej łączy przyjaźni ogniwo ?

Scena V

ERYFILA, SOSTRAT, CHOREB.

CHOREB.

Pani, księżna ją szuka.

Dodaj do ulubionych

SOSTRAT.

(na stronie).

Ach mój chłopcze mały !

Jakżeś tu przyszedł w porę! nieba cię zesłały !

SCENA VI.

ARYSTONA, ERYFILA, IFIKRAT, TYMOKLES, SOSTRAT, ANAXARCH, KLITYDAS.

ARYSTONA.

Ścigają ciebie córko miłych zabaw roje;

I Judzie których smuci oddalenie twoje.

ERYFILA.

Choć ich o mnie gorliwość nadto sobie cenię,

Nie smuci ich tak bardzo moje oddalenie.

ARYSTONA.

Tyle nam różnych zabaw sprawiają książęta,Że każda dziś godzina jest niemi zajęta:

Wszystkie tu zobaczymy. Usiądźmyż w tym gaju;

To miejsce najpiękniejszą jest ozdobą maju.

Koniec Aktu drugiego.

Dodaj do ulubionych

MĘDZYSCENIE TRZECIE.

(Teatr wysławia gaj Dyany).

NIMFA Z DOLINY TEMPE.

Chodź wielka księżno ze swemi ponęty,

I patrz na nasze niewinne zabawy;

Miłością samą nasz umysł zajęty,

Nie szukaj blasku i dworskiej tu wrzawy.

W nas miłość wiecznie się pali,

I miłość będziem śpiewali.

SIELANKA.

Scena I.

TYRYS.

Wy śpiewacie o słowiki,

Was nie dręczy srogi los;

Te wąwozy, te gaiki

Budzi wasz pieszczony głos:

Gdybyście znały me troski,

Umilkłby głosek wasz boski.

Dodaj do ulubionych

Scena II.

LIKART, MENANDER, TYRCYS.

LIKART.

Coż to? zawsze łzy rzęsiste?

MENANDER.

Zawsze smutny i płaczliwy?

TYRYS.

Zawsze wielbię, czczę Kalistę,

Zawsze, zawsze nieszczęśliwy !

LIKART.

Porzuć, porzuć swoje smutki.

TYRYS.

Jakże, jak ? ach poradź jak !

MENANDER.

Na tę słabość sposób krótki,

Zwycięż siebie, o tak ! tak!

TYRYS.

Ach! ty mówisz nie do rzeczy!

Śmierć mnie tylko, śmierć uleczy.

LIKART I MENANDER.

Ach Tyrysie!

TYRYS.

Ach pasterze !

LIKART I MENANDER.

Porzuć, porzuć, radzę szczerze.

Dodaj do ulubionych

TYRCYS.

Dajcie pokój przyjaciele:

Cierpię wiele, cierpię wiele.

LIKART I MENANDER.

odwagę błagaj nieba.

TYRYS

Ach, o śmierć mi błagać trzeba,

LIKART.

Niema pasterki tak twardej,

Tak nieużytej i hardej

Którejby nie pokonały

Serca stateczne zapały.

MENANDER.

Szczerze kochając i mile,

Często trafiamy na chwilę,

Co z lwicy czynią baranka,

I najszczęśliwszym kochanka.

TYRCYS.

Otoż idzie wolnym krokiem:

Ja się skryję przed jej okiem.

Scena III.

KALISTA

(sama).

Ach, jak honor nasz i sława

Srogie rozciąga nad sercami prawa !

Dodaj do ulubionych

Ciągłą surowość Tyrcys widzi we mnie;

Jednak z czułością widzę jego męki;

Jego udręczeń żal rai, żal tajemnie,

Chciałabym jego uspokoić jęki.

Gdy nas nieba ukształciły

Z sercem skłonnem do kochania,

Czemuż przykry i niemiły

Wyrok kochać nam zabrania !

Czemuż wstyd nam i honor, co są naszą strażą,

Przeciw lubym ponętom uzbrajać się każą!

O szczęśliwe lube ptaszki!

Wasze są wolne czucia i igraszki:

Wam są nieznane łzy i smutek srogi,

Nie doświadczacie trosk i mąk nieznośnych;

Wyście szczęśliwe ! wolno wam, bez trwogi

Iść za pociągiem waszych serc miłośnych.

Lecz sen luby i żądany Mile tłoczy moję duszę,

I ucisza serca rany; Chwilkę usąć, usąć muszę.

Wszakże nieba surowe, i wyrok ze skały,

Tej jedynej słodyczy nam nie odebrały.

(zasypia na murawie).

Dodaj do ulubionych

Scena IV.

KALISTA, (uśpiona) TYRCYS, LIKART, MENANDER.

TYRCYS.

Do mojej pięknej tyranki

Nieśmy swe kroki w cichości,

Nie śmiejmy twardej kochanki

Uspionej budzić srogości.

WSZYSCY RAZEM.

Spijcie, spijcie piękne oczy, najpiękniejsze w świecie,

Używajcie spokojności którą nam bierzecie.

TYRCYS.

O, cicho, cicho, słowiki!

Niech wiatr się nic nie odzywa;

Cichutko płyńcie strumyki,

Kalista moja spoczywa.

WSZYSCY RAZEM.

Spijcie, spijcie piękne oczy, najpiękniejsze w świecie,

Używajcie spokojności którą nam bierzecie.

KALISTA.

(obudziwszy się, do Tyrcysa).

Ach, nie można się uchronić!

Pocoż zawsze za mną gonić?

TYRYS.

Jeśli nie ciebie, kogoż, o nieba !

Gonić mi trzeba ?

KALISTA.

Czegoż pasterzu żądasz odemnie ?

Dodaj do ulubionych

Skończyć ogrom cierpień moich,

Umrzeć, umrzeć u nóg twoich,

Mamże jęczeć nadaremnie.

KALISTA.

Dość tych wzdychań i czułości;

Idź Tyrcysie; ja się boję

Aby litość dziś miłości

Nie zawiodła w serce moje.

LIKART i MENANDER

(razem).

Czyli przez miłość czy litość,

Ładnie jest, ładnie, być czułą;

Porzuć już swą nieużytość,

Nieboż cię z uczuć wyzuło ?

Nie bądź, ach, nie bądź z kamienia

Na jego stałe westchnienia:

Czyli przez miłość czy litość,

Ładnie jest, ładnie, być czułą.

KALISTA

(do Tyrcysa).

Tak jest, dosyć być tak hardą,

Chcę osłodzić twoje życie;

Twym płomieniom byłam twardą

A kochałam ciebie skrycie.

Dziś miłością mą wzajemną

Twe zmartwienia uspokoję;

Mścij się, mścij się już nademną,

Masz Tyrcycie serce moje.

Dodaj do ulubionych

TYRYS.

Nieba! pasterze! szczęście me bez miary

Umrę z uciechy, umrę z tej radości.

LIKART.

Nagroda godna twej wiary !

MENANDER.

O losie godny zazdrości!

Scena V.

DWÓCH SATYRÓW, KALISTA, TYRCYS, LIKART, MENANDER.

PIERWSZY SATYR.

(do Kalisty).

Co ? ty gardząc mą osobą kochasz tego gbura ?

A na moje zalecanki serce twe nieczułe ?

DRUGI SATYR.

(do Kalisty).

Co ? ty dla mnie lak oziębła; sroga i ponura,

A z pogardą moją kochasz tego safandułę?

KALISTA.

Tak losowi się podoba, Cierpcie oba, cierpcie oba.

PIERWSZY SATYR.

Miłość uciech niszczycielką

Dręczy i wyciska łzy;

Lecz nie tak płaczliwi my,

Chociaż nami gardzisz ty,

Dodaj do ulubionych

Ulgą dla nas jest butelka,

W niej pociecha nasza wszelka.

DRUGI SATYR.

Nam nie zawsze zajaśnieje

Szczęście, jak się często chce;

Ale kiedy z nami źle,

My się cieszym w lubej grze;

Winko nas do śmiechu grzeje,

Kto się z naszych westchnień śmieje.

WSZYSCY RAZEM.

My się dziarsko zabawimy bo nie chcemy płakać,

Spieszcie Fauny i Dryady, śpieszcie z nami skakać.

Scena VI.

KALISTA, TYRCYS, LIKART, MENANDER, DWÓCH SATYRÓW, FAUNY I DRYADY.

PIERWSZY BALLET.

(taniec Faunów i Dryad).

Scena VII.

CI WSZYSCY, KLIMENA i FILINT.

FILINT.

Kiedym jeszcze był ci drogi,

Byłem wesół każdej chwili;

Dodaj do ulubionych

Monarchowie, same bogi,

Szczęściu memu zazdrościli.

KLIMENA.

Gdym twą była ulubioną,

I twa miłość była stała,

Pogardziłabym koroną,

Bym w twem sercu panowała.

FILINT.

Gasząc me dla ciebie żary,

Inna uleczyła mnie.

KLIMENA.

Mszcząc się za mnie twej niewiary,

Inny przyjął serce me;

FILINT.

Dziś mnie kocha Irys miła,

To me życie, to mój Bóg;

Gdyby śmierci mej życzyła,

Wnetbym umarł u jej nóg.

KLIMENA.

Mirtyl kocha mnie bez granic,

On uwieńcza miłość mą;

Umrę, nie zważając na nic,

By dowieść jak kocham go.

FILINT.

Lecz gdy mi słodkie wspomnienie

Zapały dawne oczuci,

Dodaj do ulubionych

Irydę z serca wyżenie,

I sobie miejsce powróci ?

KLIMENA.

Choć Mirtyl stały mi w wierze

Ślub ze mną pragnie zawierać,

Ja z tobą, mówię ci szczerze.

Chcę razem żyć i umierać.

OBOJE RAZEM.

Ach! kochajmy się statecznie,

Żyjmy z sobą, żyjmy wiecznie,

I w okrutnej śmierci dobie,

Bądźmy razem, razem w grobie.

(biorą się za ręce i tańcują).

WSZYSCY.

Jakże lube wasze zwady kochankowie młodzi!

Ileż ogniów i roskoszy za niemi nadchodzi!

Przeniknieni swą miłością, smutkiem i kłopotem,

Tak się kłóćcie bez ustanku by się godzić potem.

DRUGI BALLET

(Fauny i Dryady tańcują, i tańce ich są przeplatane śpiewem pasterzów i muzyką).

PASTERZE I PASTERKI.

Pijmy słodycz z lubej czary którą miłość wieńczy,

Roskosz czuła i niewinna złoci wiek młodzieńczy,

Niech kto pnie się na zaszczyty,

Rolę świetną w świecie gra;

Dodaj do ulubionych

Ten we wrzasku wiek przeżyty

Wiele trosk i zgryzot ma.

Pijmy słodycz z lubej czary którą miłość wieńczy,

Roskosz czuła i niewinna złoci wiek młodzieńczy.

Wszystko miło, gdy się kocha,

Jak szczęśliwe serca dwa:

Miłość wierna i nie płocha,Życiu wieczną wiosnę da.

Pijmy słodycz z lubej czary którą miłość wieńczy,

Roskosz czuła i niewinna złoci wiek młodzieńczy.

Koniec trzeciego międzyscenia.

Dodaj do ulubionych

AKT TRZECI.

Scena. I.

ARYSTONA, ERYFILA, IFIKRAT, TYMOKLES, SOSTRAT, ANAXARCH, KLITYDAS.

ARYSTONA.

Zawsze te same słowa powtarzać wypadnie,

I wołać bez ustanku, to pięknie! to ładnie !

Nic nie może z tak miłem równać się igrzyskiem.

TYMOKLES.

Pani fraszkę wspaniałem zaszczyca nazwiskiem.

ARYSTONA.

Takie fraszki wyznaję, nie nudząc nikogo,

Najzimniejszym osobom podobać się mogą.

Powinnaś być tym Panom wdzięczną, Eryfilo,

Że cię chcą zobowiązać rozrywkami tylą.

ERYFILA.

Jestem matko, ujęta każdą ich przysługą.

Dodaj do ulubionych

ARYSTONA.

A jednak swem zwlekaniem dręczysz ich tak długo.

Przyrzekłam cię nie zmuszać; lecz miłość ich stała

Błaga cię, byś im myśli swoje okazała,

I widząc ich ulegań stateczne dowody,

Nie zwlekała należnej zasług ich nagrody.

Zleciłam Sostratowi uczuć twych zgłębienie,

I nie wiem, czy to ważne spełnił polecenie.

ERYFILA.

Tak jest, miałam przez niego rozkaz matki świeży;

Lecz mi wybór najmocniej wstrzymywać należy.

Choć jestem poruszona i szczerze przejęta

Miłością jaką dla mnie mają ci książęta,

Boję się odmówienia chwycić się sposobu,

Bym została niewdzięczną jednemu z nich obu.

IFIKRAT.

Pani się tym sposobem obu nas pozbędzie.

ARYSTONA.

O, nie miej Eryfilo bojaźni w tym względzie:

Ci książęta twych uczuć i wyboru szali

Swoje serca i losy bez szmeru poddali.

ERYFILA.

Miłość często w wyborze nie dość jest głęboką;

Lepiej go może wskazać obojętne oko.

ARYSTONA.

Ja cię zmuszać nie myślę; ale się nie boję,

Dodaj do ulubionych

Aby się w tym wyborze omiliło twoje.

ERYFILA.

Nie gwałcąc słowa matki ani serc tych osób,

Niech tu na rostrzygnienie pewny podam sposób.

ARYSTONA.

Jaki?

ERYFILA.

Niech zacny Sostrat wątpliwość tę skruszy.

Zleciłaś mu odkrycie uczuć mojej duszy,

Niechże on tu rozwiąże moje położenie,

ARYSTONA.

Ja szanuję Sostrata, i tyle go cenię,

Że czy w nim twe uczucia ufność swoję kładą,

Lub czy pragniesz we wszystkiem iść za jego radą,

Sprawę, jego zdrowemu poddaję sądowi.

IFIKRAT.

Więc nam trzeba bić czołem Panu Sostratowi:

SOSTRAT.

Nie, niech żadnych pokłonów książe mi nie czyni:

Bo z całą uległością dla mej monarchini,

Z całem uszanowaniem jakie mnie przenika,

Ja się zrzekam lak wielkiej chwały pośrednika.

ARYSTONA.

Dla czegożto, Sostracie?

SOSTRAT.

Pani mam powody,

I wielkie do przyjęcia tej chluby przeszkody.

Dodaj do ulubionych

A jednak ci łaskawie księżna jej udziela:

Czy się lękasz Sostracie mieć nieprzyjaciela?

SOSTRAT.

Jabym o nieprzyjaciół mało dbał urazy,

Wypełniając zaszczytne mej Pani rozkazy.

TYMOKLES.

Dla czegoż w ich spełnieniu tyle masz bojaźni ?

Z jakich przyczyn książęcia unikasz przyjaźni,

Który ci za swą dolę wdzięczność swą poświęci ?

SOSTRAT.

Możebym nie uwieńczył czułych jego chęci.

IFIKRAT.

Jakaż tego przyczyna, powiedz ostatecznie.

SOSTRAT.

Po coż na mnie tak naglić, bym wyrzekł koniecznie.

Może ja rozważając mego sądu skutki!

Mam życzeniom serc waszych przeciwne pobudki,

Może mam przyjaciela o którym nie wiecie.

Który, nie śmiejąc wyznać, wzdycha, pała skrycie

Do tych boskich powabów co was pokonały;

Może mi ten przyjaciel nieszczęsny i stały,

Codzienne swe powierza męki i cierpienia,

Żaląc się na okrutne losów przeznaczenia,

I widzi ślub księżniczki nieobcy Wam obu,

Jako wyrok mający wtrącić go do grobu:

Dodaj do ulubionych

Jeśli tak jest, Panowie, czyż na domiar męki

Powinien grot śmiertelny odebrać z mej ręki?

IFIKRAT.

Ty jesteś jak się zdaje, sam, tym przyjacielem,

Który twych troskliwości i chęci jest celem.

SOSTKAT.

Nie ściągaj na mnie, książę, szydnemi wyrazy,

Słuchających cię osób gniewu i obrazy:

Znając siebie, wiem dobrze, bo mam dość poznania,

Co mi los mój pozwala, a czego zabrania.

ARYSTONA.

Dosyć tego Panowie; w dogodniejszej chwili

Znajdziem środek, by poznać wybór Eryfili.

ANAXARCH.

Czyż w tym względzie pewniejszych Pani środków trzeba,

Nad poddanie się całkiem rozrządzeniu nieba ?

Rzuciłem już potrzebne znaki tajemnicze,

Których się upragniony ślub księżniczki tycze,

I wkrótce się spodziewam, że nam w jednem słowie

Niebo o tem małżeństwie przez gwiazdy odpowie.

Czyliż chwała i szczęście których dziś me dłonie

Sprawą nieba, udzielą tej lub owej stronie,

Nie zdołają księżniczki wyboru ustalić ?

Kto będzie usuniony, czyż może się żalić,

Lub się słusznie obrażać, kiedy nieba same

Tę skutkom jego życzeń położyły tamę?

Dodaj do ulubionych

IFIKRAT.

Tak, ja na to przystaję i tą jedynie drogą

Wątpliwości i spory przecięte być mogą.

TYMOKLES.

Co niebo postanowi, i ja nieodwłocznie,

Bez oporu, przystanę na jego wyrocznią.

ERYFILA.

Czy w gwiazdach Pan Anaxarch tak widzi głęboko,

Że się jego wyroczne nie pomyli oko?

A ta chwała i szczęście jak nam wróżysz

Panie, Że dzisiaj nas czekają, kto zaręczy za nie ?

ARYSTONA.

Zawsze się ciebie córko, niedowiastwo trzyma.

ANAXARCH.

W moich przepowiedzeniach wątpliwości niema;

Dowody ich tysiączne, będą w tej godzinie

Poręką tych obietnic które Pani czynię.

Lecz jeżeli pokażę co jej nieba radzą,

Wola jej, niech jedyną serca będzie władzą;

Losy Pani w jej ręku, jeśli bez oporu

Jednego lub drugiego chwycisz się wyboru.

ERYFILA.

A więc mi niebo losy naznacza dwoiste?

ANAXARCH.

Tak jest Pani; te rzeczy są jak słonce czyste:

Jeśli pojmiesz jednego, szczęście, i wiek złoty,

Jeśli pojmiesz drugiego, męki i zgryzoty.

Dodaj do ulubionych

ERYFILA.

Lecz nie mogąc ich obu pojąć, pytam ciebie,

Musi być, jak rozumiem, napisano w niebie,

Co powinno nastąpić, a co nie powinno.

KLITYDAS.

(na stronie).

Mój Astrolog w obrotach.

ANAXARCH.

Chwilą Pani inną

Mógłbym astrologiczne wykryć tajemnice,

Byś pojęła naukę którą ja się szczycę.

KLITYDAS.

Tęga jak klin odpowiedź, i odpowiedź zdrowa.

Ja na astrologiją nie bąknę i słowa,

I owszem, klękam przed nią, do zawarcia powiek;

I Jegomość Anaxarch jest to wielki człowiek.

IFIKRAT.

Prawdy astrologiczne nie są to czcze baje,

Bo na ich niezawodność nikt, nikt nie powstaje.

KLITYDAS.

Zapewne.

TYMOKLES.

Wielu rzeczom ja wcale nie wierzę;

Ale w astrologii, wyznać mogę szczerze,

Nic niema pewniejszego nad wyrok jej krótki,

I nad jej niezawodnych przepowiedzeń skutki.

KLITYDAS.

To rzecz prosta jak obręcz, i dowód nie lada.

Dodaj do ulubionych

IFIKRAT.

Tysiące wielkich zdarzeń które przepowiada,

Mają w swoich ziszczeniach prawdę tak głęboką,

Że nawet najupartsze przekona się oko.

KLITYDAS.

Prawda.

TYMOKLES.

Ktoż się ze stawnych jej wypadków śmieje,

O których nas codziennie nauczają dzieje?

KLITYDAS.

Trzeba nie mieć rozumu; bo ktoż im zaprzeczy ?

ARYSTONA.

Sostrat milczy; coż prawie powie o tej rzeczy?

SOSTRAT.

Do przejrzenia tych pięknych tajemnic zasłony,

Wie każdy Pani, z pewną zdolnością stworzony:

Są umysły z tak małem i mdłem rozgarnieniem,

Że co światłem u innych, to u nich jest cieniem.

Nic milszego, zapewne, nad te obietnicę

Nauki, przechodzącej pojęcia granice;

Przemieniać wszystko w złoto, dni wieczności leczyć;

Lub, czyją się podoba, miłość odziedziczyć;

Spędząć samemi słowy chorób licznych brzemię;

Z nieba, znamiona szczęścia przelewać na ziemię;

Mieć duchy złe i dobre pod swemi rozkazy;

Tworzyć wojska powietrzne tajnemi wyrazy,

To pięknie, bez wątpienia; są i ludzie, Pani,

Dodaj do ulubionych

O prawdzie tej nauki mocno przekonani:

Lecz umysł mój tak słaby, wyznaję to szczerze,

Że jej pojąć nie mogąc, na oślep nie wierzę.

Wszystkie astrologiczne przymioty tajemne,

Tak mi są do pojęcia i trudne i ciemne,

Że nie zdołam zrozumieć, i wątpię nieśmiało,

Aby niebo me losy na gwiazdach spisało.

Jakaż spólność, stosunki, i jakie sposoby

Zbliżą ku nam te strasznie oddalone globy ?

Skądże ta umiejętność przejść mogła do ludzi ?

Jakiż ją bóg objawił że się człek nią trudzi ?

Stworzyłyż ją tysiączne planet postrzeżenia,

I ciał, których się wiecznie stanowisko zmienia?

ANAXARCH.

O, ja Pana przekonam.

SOSTRAT.

Dokażesz Pan sztuki.

KLITYDAS.

(do Sostrata).

On najjaśniej wyświeci ważność tej nauki.

IFIKRAT.

(do Sostrata).

Jeśli Pan nie pojmujesz, nie zaprzyj wypadków,

Których oczywistości tyle mamy świadków.

SOSTRAT.

Jako umysł mój gruby, i w pojęciu maty

Oczy me równie ciemne, bo nic nie widziały;

IFIKRAT.

Ja widziałem największe, najpewniejsze rzeczy.

Dodaj do ulubionych

TYMOKLES.

I ja widziałem prawdy którym nikt nie przeczy.

SOSTRAT.

Panowieście widzieli, wierzcież całą duszą;

Moje oczy inaczej stworzone być muszą.

IFIKRAT.

Wreście Astrologii nikt niema za baje,

Z księżną, wierzyć jej dziwom można, mnie się zdaje.

(obracając się do księżnej).

Czy go, Pani, rozumu światła nie oświecą?

SOSTRAT.

Pytanie nadto ostre, i zabawne nieco:

Umysł księżnej dla mego nie jest prawem, zgoła;

Jej rozum wznieść się może tam gdzie mój nie zdoła.

ARYSTONA.

Sostracie, wielu rzeczom ja także nie wierzę;

Ale w astrologii, ja ci powiem szczerze,

Słyszałam tyle cudów, że wątpić nie mogę.

SOSTRAT.

Ja na to ani słowa.

ARYSTONA.

Kończmy naszą drogę,

Czeka nas Eryfilo ta jaskinia bliska,...

Coż to? wszędzie zabawy, wszędzie widowiska?

Koniec Aktu trzeciego.

Dodaj do ulubionych

MIĘDZYSCENIE CZWARTE

(Teatr wystawia grotę).

BALLET

(Ośm posągów każdy z pochodnią, tworzą taniec urozmaicony wielą zwrotami i odmianami, z muzyką).

Koniec czwartego międzyscenia.

Dodaj do ulubionych

AKT CZWARTY.

Scena I.

ARYSTONA, ERYFILA.

ARYSTONA.

Czyje bądź te zabawy, zawsze wyznać muszę,

Że mile bawią oko, i zajmują duszę.

Odłączyłam się córko od tego natłoku,

Bym z tobą szczerem sercem mówiła na boku.

Powiedz prawdę; czy skłonność masz jaką tajemną,

Której nie chcesz otwarcie wynurzyć przedemną ?

ERYFILA.

Ja, matki?

ARYSTONA.

Mów otwarcie, pewnaś mej czułości;

Gorliwość ma o ciebie godna twej szczerości.

Zwracam ku twemu szczęściu wszystkie moje kroki,

Przekładam je nad wszystko, nad wszelkie widoki,

Którychby w moim stanie każda się chwyciła;

To dowód żem twą matką, żeś ty dla mnie miła;

Dodaj do ulubionych

Mogłażbym, rozważ sama, słuchać z twarzą srogą

Uczuć, które w twej duszy miejsce zająć mogą ?

ERYFILA.

Gdybym matko za twoim iść nie chciała wzorem,

I niegodne uczucia taiła z uporem,

Miałabym tyle mocy przez bieg życia cały,

Ze żadnejbym w krew twoję nie wniosła zakały.

ARYSTONA.

Mówże ze mną otwarciej, nie trwając w uporze.

Nie zawarłam twych uczuć w dwóch książąt wyborze,

Szukaj go tam gdzie zechcesz; ja zasługę cenię,

I takie mam wysokie o niej rozumienie,

Że jeśli mi swą skłonność wyznasz co do słowa,

Chętnie stwierdzić twój wybór dziś jestem gotowa,

ERYFILA.

Szczęścia mi, droga matko, większego nie trzeba,

Gdy pomyślnym wyrokiem dały mi cię nieba:

Lecz twej boskiej dobroci i uczuć, w tym względzie

Serce me nadużywać nie śmie i nie będzie.

Proszę tylko, byś dla mnie w przywiązaniu stała,

Jeszcze mnie do wyboru tego nie zmuszała.

ARYSTONA.

Dotąd panią wszystkiego byłaś Eryfilo;.

Lecz dziś oba książęta, co się wzajem silą....

Lecz co za szum ? i jaki widok się otwiera !

Co za bóstwo się zbliża !... bogini Wenera !

Dodaj do ulubionych

Scena II.

WENERA (na powietrznym wozie, otoczona czterema amorami) ARYSTONA, ERYFILA.

WENERA.

(do Arystony).

Księżno, twą dobroć, twą dla córki tkliwość,

Dzisiaj nagrodzą, dziś uwieńczą nieba;

Wskaże ci bogów o los jej troskliwość

Zięcia, jakiego wybierać ci trzeba,

Chlubny ten wybór zostanie

Szczęścia i uciech sprężyną:

Przez moje usta głoszą ci niebianie

Wielkość i chwałę co na twój ród spłyną.

Córkę więc dać bądź gotowa

Temu, kto dni twe zachowa.

Scena III.

ARYSTONA, ERYFILA.

ARYSTONA.

Córko, dziś więc twój wybór pod bogów jest władzą,

Już musisz przyjąć męża jakiego ci dadzą.

Słyszałaś wyrok niebios, i słowa bogini?

Idźmyż, złożyć im dzięki w najpierwszej świątyni.

Dodaj do ulubionych

Scena IV.

ANAXARCH, KLEON.

KLEON.

Otoż ojcze i księżna. Będziem rozmawiali... ?

ANAXARCH.

Zaczekajmy, niech córka od niej się oddali.

Lękam się jej umysłu, ho go niczem zgoła

Sztuka ma, jak jej matkę, ułudzić nie zdoła.

Nakoniec, mój synalku, pocieszmy się skrycie,

Podstęp nam się dopiero udał wyśmienicie.

Wenera mi wygrała, wsparła me zamiary;

Takeśmy urządzili wierzchołek pieczary,

Tak zręcznieśmi ukryli druty i sposoby

Utrzymania w powietrzu zmyślonej osoby,

I światła z amorkami tak nam dopisały,

Że mógłby na ten widok uwierzyć świat cały.

A księżna, jako wierzy w zabobonów mnóstwo,

Łatwo naszą Wenerę uznała za bóstwo.

Długom nad tem pracował synu, pocichutku,

Aż dziś owoc tej pracy zobaczyłem w skutku.

KLEON.

Ale któryż z tych książąt pracy twej jest celem

Któregoż większym ojcze jesteś przyjacielem ?

ANAXARCH.

Obadwa mnie szukali, przyrzekłem dla obu

Użyć do ich przedsięwzięć sztuki mej sposobu.

Dodaj do ulubionych

Lecz większe Ifikrata dary i nadzieje,

Na niego więc ma sztuka szczęsne skutki zleje:

A skoro mu dopisze ten nasz obrót gładki,

Czekają nas mój synu, szczęście i dostatki.

Teraz muszę w umyśle księżnej Aryslony

Powzięte od dzieciństwa głaskać zabobony,

I utwierdzić w nim wiarę, korzystnie dla siebie,

W znamiona, którem mówił, żem kreślił na niebie.

Ty idź, kiedy się sprawa tak dobrze zaczęła,

przyłóż się jak możesz do skończenia dzieła.

Ruszaj tych sześciu ludzi uprzedzić w tej chwili"

By w swych łodziach za skałą dobrze się ukryli,

I czekali wieczora, kiedy Arysfona

Przechadza się nad brzegiem bez swych kobiet grona,

Aby samą napadli jak zbójcy, w zapędzie,

A tymczasem Ifikrat, który tam przybędzie,

Ocali ją, i za to, wątpliwości niema,

Że podług woli nieba, księżniczkę otrzyma.

Ostrzegłem go, dla myśli moich wykonania,

Aby się skrył w tym gaju który brzeg osłania.

Lecz wyjdźmy z tej jaskini; powiem ci po drodze

Jakie wzruszam sprężyny, w jakie rzeczy wchodzę.

Otoż się Eryfila przechadza na boku,

Starajmy się najmocniej schodzić z jej widoku.

Dodaj do ulubionych

Scena V.

ERYFILA.

(sama).

Ach jakież są zasługi moje przed bogami,

Że się dziś moim losem chcą zatrudniać sami

Jakież me przeznaczenie! o dolo wątpliwa!

Scena VI.

ERYFILA, KLEONA.

KLEONA.

Sostrat Pani na twoje rozkazy przybywa.

ERYFILA.

Zostawże nas tu samych, a przyjść możesz

Scena VII.

ERYFILA SOSTRAT.

ERYFILA.

Sostracie, ty mnie kochasz?

SOSTRAT.

Ja, Pani?

ERYFILA.

Wiem o tem;

Nie gardzę, owszem, cenię, skłonność twą tajemną,

Dodaj do ulubionych

Pozwalam ci ją nawet wynurzyć przedemną.

Miłe są memu sercu jej wzniosłe poloty,

Gdyż jej wszelkie Sostracie, towarzyszą cnoty;

Gdyby mi się niebiosy i wyrok ze skały,

W stanie, w jakim mnie widzisz, urodzić nie dały,

Nie byłaby ta miłość jak dziś, nieszczęśliwa.

Stokrotnie, ile wspomnę, boleść mnie przeszywa,

Czemu stan twój, a moje smutne przeznaczenie,

Wieczne moim uczuciom w skazały milczenie.

Ach! nie myśl że zalety nie wpadły mi w oko,

Że twoich cnót i zasług nie cenię wysoko,

I że ich nie przekłada serce moje ciche

Nad innych pełne szumu imiona i pychę:.

Lecz chociaż matka moja o los mój troskliwa,

Przymusu nad skłonnością moją nie używa,

Nie wzbraniając wyboru własnej mojej woli,

I na wszystko co zechcę najchętniej zezwoli,

Stan, stan, moim życzeniom zagradzając drogę,

Nie pozwala chcieć tego, co wykonać mogę;

Wznieść się nad przyzwoitość miłość ma nie zdoła,

Gdyż śmieszne sądy świata napotka dokoła,

A płoche ludu wieści latające zgrają,

Zbyt drogo wieniec chęci okupić nam dają.

Na (o się nie odważę; lecz dzisiaj jedynie

Dla ciebie, z tym wyborem takie zwłoki czynię.

Nakoniec wyższa siła upór mój zwycięża,

Próżne zwłoki; bogowie chcą mi nadać męża;

Dodaj do ulubionych

Nie widząc żadnych środków, uledz mi im trzeba,

I przyjąć bez szemrania straszny wyrok nieba.

Wierz Sostracie, że tracąc nadzieję ze szczętem,

Narzuconą mi rękę przyjmuję ze wstrętem;

I gdybym była panią losu co mnie gniecie,

Byłabym pewnie twoją, lub niczyją w świecie.

To miałam ci powiedzieć. W takim rzeczy stanie

Twym zaletom Sostracie, to winnam wyznanie;

Serce me przy swej doli, swego szczęścia kresie,

Twojej dla mnie miłości tę osłodę niesie.

SOSTRAT.

Ach, dla nieszczęśliwego, to nadto, o Pani!....

Dobroć jej, nowym ciosem serce moje rani;

Serce to dziś na losy narzekać przestało,

Bom się nie przygotował umrzeć z taką chwałą.

Jeślim się nie urodził z woli przeznaczenia

W stanie równie wyniosłym jak moje życzenia,

Szczęśliwym jest, że smutne pędząc dni mych zdroje,

Ściągnął litość księżniczki, litość Pani twoję:

I czułość jej wspaniałą, szczęściem upojony,

Przekładam w mojej duszy nad tysiączne trony.

Tak jest Pani; od chwili, gdy skrytym zapałem,

Przebacz temu wyznaniu kochać ciebie śmiałem,

Potępiłem natychmiast dumę moich chęci,

I wyrok co mnie czekał, miałem na pamięci.

Śmierć dla mnie obojętna, bom jej dawno wzywał,

Bom jej w mych udręczeniach zawsze się spodziewał;

Dodaj do ulubionych

Lecz chwilę jej twa dobroć takiem szczęściem

jakiem ja nie śmiałem pomyśleć w rozpaczy.

I dziś, chociaż mnie promień nadziei nie łudzi,

Umrę najwynioślejszym najszczęśliwszym z ludzi.

Jeśli jeszcze śmiem życzyć, (o dwóch łask twych Pani,

Których twoja niebiańska dobroć nie nagani;

Abym twoim widokiem mógł się cieszyć skrycie

Aż do ślubów, co mają odebrać mi życie;

I abyś w pośród szczęścia, wśród blasków 'i chwały

Które nieba w wyrokach dla nich wpisały

Raczyła czasem wspomnieć, po mojej utracie,

O wiernym, kochającym, i czułym Sostracie.

Dasz mi boska księżniczko tę nadzieję drogą?

Czy o nią prośby moje dobijać się mogą?

ERYFILA.

Idź, idź... ty mą spokojność kochasz bardzo mało,

Kiedy chcesz by me serce ciebie wspominało

SOSTRAT.

Pani; jeśli ta prośba twojej spokojności...

ERYFILA.

Odejdź mówię, Sostracie, oszczędź mej słabości.

Scena VIII.

ERYFILA, KLEONA.

KLEONA.

Pani, widzę cię smutną, i żal mi cię szczerze:

Dodaj do ulubionych

Czy pozwolisz by weszli twoi fu tancerze,

Aby cię zabawili ochoczym podskokiem!

I czy na ich usłużność miłem rzucisz okiem ?

Dobrze, dobrze Kleono; niech skaczą weseli,

Byle mi myśli moich przerywać nie śmieli.

Koniec Aktu czwartego.

MIĘDZYCZASIE PIĄTE

(cztery pantominy z muzyką stosują swe zwroty i podskoki da niespokojności Księżniczki).

Koniec piątego międzyscenia.

Dodaj do ulubionych

AKT PIĄTY.

Scena I

ERYFILA KLITYDAS.

KLITYDAS.

(udając że nie widzi Eryfili).

Gdzie ruszyć ? w jaki kątek, w jaką iść mara drogę?

Księżniczkę Eryfilę gdzież ja znaleść mogę ?

To nie żart, jak się pierwszy jej oczom nawinę,

I pierwszy jej tak ważną zaniosę nowinę !

Otóż ona. Ach Pani! lecę zadyszały

Z doniesieniem, że nieba już jej męża dały.

ERYFILA.

Ach! zostaw mi Klitydzie me smutne marzenie.

KLITYDAS.

To ja przepraszam Panią bardzo uniżenie.

Coś mi w ucho szepnęło, donieść Eryfili,

Że bogowie Sostrata dla niej przeznaczyli;

Lecz że Panią to wszystko nudzi co ja robię,

Dodaj do ulubionych

A zatem, jakem przyszedł, tak i pójdę sobie.

ERYFILA

Stój Klitydzie, zawróć się.

KLITYDAS.

Nie, do zobaczenia,

Ja Pani zostawuję te smutne marzenia.

ERYFILA.

Stój, mówię: coż mi powiesz?

KLITYDAS.

Nic, nic; ani jotki;

Pani to co ja powiem może wziąść za plotki,

Czasem korci człowieka komuś szepnąć w ucho

Coś tak; co mu przypadkiem nie wyjdzie na sucho;

Pani mi więc przebaczy że jestem półgłówkiem,

Żem się ni w pięć ni w dziewięć wyrwał ze swem słówkiem.

ERYFILA.

Jakżeś nudny!

KLITYDAS.

Drugi raz nikt mnie nie nagani;

Będę obyczajniejszym, i nie przerwę Pani.

ERYFILA.

Dosyć już, nie gniewam się; o coż tobie idzie ?

Jakąż mi dasz wiadomość ? opowiedz Klitydzie.

KLITYDAS.

To fraszka; o Sostracie, który pod tym lasem

Ale teraz nie pora, powiem innym czasem.

Dodaj do ulubionych

Jak Pani wolną będzie.

ERYFILA.

Ach, coż się tam stało!

Nie dręcz mnie niepewnością, powiedź mi rzecz całą.

KLITYDAS.

Pani chce o niej wiedzieć?

ERYFILA.

Chcę, chcę prędzej, wiedzieć.

Nie nudź; mów; o Sostracie, co miałeś powiedzieć ?

KLITYDAS.

Zdarzenie nadzwyczajne, któregom ja świadek,

Słowem nadspodziewany i dziwny wypadek.

ERYFILA.

Powiedz, powiedz, proszę cię.

KLITYDAS.

Zdarzenie, ze zdarzeń... !

Ale czy to nie przerwie smutnych Pani marzeń

ERYFILA.

Ach, nie nudź mnie, mów prędzej!

KLITYDAS.

Powiem więc dokładnie;

I to Pani jak sądzę do smaku przypadnie.

Tak było, proszę słuchać. Księżna, Pani mama,

W lasku, po tych ścieżeczkach szła tak sobie, sama:

Prawie sama, bo tylko ja, i drugi malec,

Jeszcze jeden, i drugi, i trzeci furgalec:.

Dodaj do ulubionych

Aż tu... leci... strach wspomnieć, dzik wielki, o bogi!

(Te dziki trzeba niszczyć wszystkie co do nogi

W gajach polerowanych) ten dzik, czoło dzików,

Nie mało, aż mróz po mnie; pomieszał nam szyków:

Widać że go musieli napędzić myśliwi,

Jak Pani go zobaczy, to się strasznie zdziwi.

Bo to taki ogromny, a wielki jak góra,

A na nim taka ruda, aż czerwona skóra,

A kły miał pewnie długie na trzydzieści cali...

ERYFILA.

(niecierpliwa).

Coż dalej ?

KLITYDAS.

Nic nie dali, i lak pojechali.

ERYFILA.

Jak nudny !

KLITYDAS.

Zaraz, zaraz, skończę opisanie;

Lecz na to opisanie i słów mi niestanie;

Z opisów, jak wie Pani, choć wielkie pożytki,

Ja utnę jednem słowem, że był strasznie brzydki.

Z chrukiem, z paszczą skrwawioną, znać że był pod chłostą,

Jakby się chciał mścić na nas, wali ku nam prosto,

Strach było z nim iść w udry; ja choć jestem krzepki,

Nie chciałbym z nim żartować ani mieć zaczepki:

Ale księżna chcąc śmiało doświadczyć swej ręki,

Wymierza ostrą włócznię do jego paszczęki,

Ale za przeproszeniem; tu trzeba być zuchem;

Dodaj do ulubionych

Grot niezręcznie puszczony świsnął mu nad uchem.

Aż tu kreto; dzik do nas ! my w prawo i w lewo!

Każdy jak mógł, ze strachu drapał się na drzewo,

A Księżna bez obrony, także w strachu cała,

Pod jego kłem skrwawionym już już, upaść miała,

W tym się Sostrat nawinął gracko, co się zowie,

Jakby go na jej pomoc zesłali bogowie.

ERYFILA.

I coż?

KLITYDAS.

Jeżeli Panią nudzi moja powieść,

Nie chcę mego natręstwem paplaniem dowieść,

Nie nudzę jej, i resztę na potem odłożę.

ERYFILA.

O jakiżeś okrutny ! kończ prędzej ! mój Boże!

KLITYDAS.

Dobrze; to skończę prędko. Z jakiej zaczął beczki,

Nie widziałem, przyznam się; bom ja tchórz troszeczki.

Słyszałem tylko zdala, że dzik strasznie kwiknął,

A ten kwik mnie całego do kości przeniknął.

Aż mi włosy powstały, ja powiadam Pani,

W tym, gdyśmy wszyscy byli na miejsce zebrani,

Patrzymy, aż dzik leży cały w swej posoce,

A Księżna ucieszona i rada wysoce,

Sostrata swoim zbawcą i zięciem swym zowie,

Jakiego miłościwi dali jej bogowie.

Zrozumiawszy te słowa, poleciałem strzałą,

Dodaj do ulubionych

Abym Pani najpierwej doniósł co się stało.

Jeżelim ją unudził, niech za kare ginę.

ERYFILA.

Ach, któżby milszą dla mnie mógł przynieść nowinę!

KLITYDAS.

Oto nadchodzi księżna z jak najlepszem zdrowiem.

Scena II.

ARYSTONA, ERYFILA, SOSTRAT, KLITYDAS.

ARYSTONA.

Dociekam, Eryfilo, że wiesz co ci powiem.

Widzisz że nam bogowie swą wolę w tej chwili

Nad naszę spodziewanie prędzej wyłożyli,

Niebezpieczeństwo moje, dziś nam bez odwłoki

Dało poznać ich święte odwieczne wyroki:

Tak jest; znać, że ten wybór ich się sprawą dzieje,

Bo w nim sama zasługa, sam zbiór cnót jaśnieje.

Córko, czy bez przykrości, wewnętrznej męki,

Zbawcę dni mych nagrodzisz darem swojej ręki ?

I czy na jasną bogów wolę i rozkazy

Sostrata za małżonka przyjmiesz bez odrazy ?

ERYFILA.

I z rąk bogów i twoich, przyjmę matko droga,

SOSTRAT.

Gdzież jestem ? co za dola szczęśliwa i błoga!

Dodaj do ulubionych

Senże to pełen złudzeń ? senże pełen chwały,

Którym nieba w tej chwili upoić mnie chciały ?

I czyliż nieszczęśliwe, straszne obudzenie,

Nie wtrąci mnie w żelazne, pierwsze przeznaczenie ?

Scena III.

ARYSTONA, ERYFILA, SOSTRAT, KLITYDAS, KLEONA.

KLEONA.

Pani, dotąd Anaxarch zwodząc książąt obu

Używał tajemnego sztuki swej sposobu,

I przyrzekał na słowa zjawionej bogini,

Że wśród nich dwóch księżniczka wybór swój uczyni:

Lecz ze zdarzenia Pani, oba gniewem zdjęci,

Jawnie swe okazali ku niemu niechęci;

Wnet ze słowa po słowie zaczęły się spory,

I walka, że Anaxarch z ran swych leży chory.

Ja nie wiem czy z nich wyjdzie. Ale otóż oni.

Scena IV.

ARYSTONA, ERYFILA, SOSTRAT, IFIKRAT, TYMOKLES KLEONA, KLITYDAS.

ARYSTONA.

Panowie, za porywczo używacie broni;

Dodaj do ulubionych

Bo jeśli wam Anaxarch zrobił nieuczciwość,

Jabym za nią wymierzyć mogła sprawiedliwość.

IFIKRAT.

Czyliż sprawiedliwości sąd Pani jest wzorem,

Kiedyśmy tak skrzywdzeni śmiesznym jej wyborem?

ARYSTONA.

Wszakżeście się Panowie poddali w milczeniu

Wyborowi mej córki i niebios zrządzeniu?

TYMOKLES.

Tak Pani; obaśmy się poddali w tym względzie,

Że albo ja wybranym, lub Ifikrat będzie;

Lecz że dzisiaj jesteśmy odrzuceni oba,

To się nam mówiąc prawdę, nie bardzo podoba.

ARYSTONA.

A oba się zgodziwszy, jak wiecie dokładnie,

Przyjąć los odrzucenia na którego padnie,

Przykroż wam, że was wyrok strącił ze swej szali,

Gdyście się oba na to już przygotowali ?

IFIKRAT.

Prawda; lecz to przynajmniej pociechą z tej strony,

Jeżeli równy sobie będzie przeniesiony;

A nieuwaga księżnej, lak niesprawiedliwa,

Udręczeniem i gniewem nas obu przeszywa.

ARYSTONA.

Nie chciałabym na kłótni z księciem tracić chwile,

Pomniąc że mi grzeczności nagadał dziś tyle;

Dodaj do ulubionych

Proszę go, w duchu świętej przyjaźni i zgody,

By mi wskazał słuszniejsze do gniewu powody,

I pamiętał, że Sostrat ma zasług niemało,

W oczach całej Grecyi okrywał się chwałą,

A stan w który dziś wchodzi niebios wyrokami,

Zapełnia tę odległość między nim i wami.

IFIKRAT.

Pamiętamy; i Pani niech także pamięta,

Że nie są mało straszni wzgardzeni książęta.

TYMOKLES.

Zapewne, Pani długo, że to jej przełożę,

W zgardą nam wyświadczoną cieszyć się nie może.

ARYSTONA.

Ja przebaczam tę groźbę którą mnie zastrasza

się obrażoną, wielka miłość wasza;

i z duszą której żaden wyrzut nie uciska,

Swobodnie widzieć mogę Pylijskie igrzyska,

Zapraszam was książęta i idźmy wolnym krokiem,

Uwieńczmy dzień len boski tym pięknym widokiem.

(wychodzą wszyscy).

Koniec Aktu piątego.

Dodaj do ulubionych

MIĘDZYSCENIE SZÓSTE.

Uroczystość igrzysk Pityjskich.

(Teatr wystawia ogromną salę w kształcie amfiteatru, oświecona, w głębi jej widać ołtarz ofiarny obsypany kwiatem. Sześciu sług ofiarnych, z toporami na ramionach, stosownie ubranych, wchodzi przy odgłosie muzyki; za nimi dwóch ofiarników, i księni).

Scena I.

KSIĘNI, OFIARNICY, SŁUDZY, OFIARNI, CHÓR LUDÓW.

KSIĘNI.

Śpiewajcie słodkiemi rymy

Wokoło zebrane ludy;

Ten bóg któremu służymy,

Napełnia świat swemi cudy

PIERWSZY OFIARNIK.

Śpiewaj, śpiewaj cafe gronu,

Nic mu się oprzeć nie zdoła,

DRUGI OFIARNIK.

Febowi, z szyją schyloną

Dodaj do ulubionych

Wszystko ulega dokoła.

KSIĘNI.

Widząc jego twarz pieszczoną,

Ziemia śmieje się wesoła.

CHÓR.

Więc zebrani na cześć Feba,

Cieszmy się w tej ciszy,

Niech z błękitów czystych nieba,

Pieśni nasze słyszy.

PIERWSZY BALLET.

(Sługi ofiarne z toporami tańcują, poczem odchodzą i stają po

dwóch stronach teatru).

Scena II.

KSIĘNI, OFIARNICY, SŁUGI, OFIARNE, SKOCZKI, CHÓR.

DRUGI BALLET.

(Skoczki na koniach drewnianych przyniesionych od niewolników z muzyką tańcując okazują swą zręczność).

Dodaj do ulubionych

Scena III.

KSIĘNI, OFIARNICY, SŁUGI OFIARNE, SKOCZKI, NIEWOLNICY.

TRZECI BALLET.

(Ośmiu niewolników tańcując oznacza wszelkie znaki radości i uciech, odzyskawszy wolność).

Scena IV.

KSIĘNI, OFIARNICY, SŁUDZY OFIARNI, MĘŻCZYŹNI i KOBIETY, (uzbrojeni) CHÓR.

CZWARTY BALLET.

(Czterech ludzi zbrojnych i cztery kobiety zbrojne tańcują fechtując się).

Scena V.

KSIĘNI, OFIARNICY, SŁUGI OFIARNE, MĘŻCZYŹNI i KOBIETY (zbrojni) GONIEC, TRĘBACZE, CHÓR.

(Goniec i trębacze w towarzystwie muzyki, oznajmują przyjcie Apollina).

Scena VI.

WSZYSCY CI i APOLLO.

(Apollo przy odgłosie trąb i kotłów, razem z muzyką wchodzi na teatr, z laurem na głowie.

Dodaj do ulubionych

PIĄTY BALLET.

(Apollo tańcuję z ofiarnikami i sługami ofiarnemi taniec bohaterski).

SZÓSTY BALLET.

(Sześciu sług ofiarnych trzymając każdy w ręku topór i wieńce Apollina, przy odgłosie stosownej muzyki tańcują z mężczyznami i kobietami zbrojnymi, a Księni i Chór, śpiewają).

Koniec.

Dodaj do ulubionych



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
HG Kochanowicz [7] konspekt id Nieznany
Bóg i człowiek w utworach Kochanowskiego, Język polski
Jak Się Masz Kochanie, Teksty piosenek, TEKSTY
Kochanowski Satyr, polski, lektura+notatki, Renesans, Notatki
DOBRZE SIĘ MAM kochanie, teksty piosenek
Kochanowski treny(miłość) oraz Obraz wsi, Szkoła, Język polski, Wypracowania
Kochana Nasza Pani Dyrektor
Kochani
Witaj kochanie
J Kochanowski id 221361 Nieznany
Kochanie, czas na herbatę
molier suvamp39
cos wspanialego porcja bzdur

więcej podobnych podstron