Szantaż


W życiu każdego człowieka przychodzi czas, gdy chce się wreszcie usamodzielnić, zacząć żyć własnym życiem, zdobywać doświadczenie. Niestety, nie zawsze jest to możliwe. Nie raz na drodze ku tym szczytnym celom stoi wiele przeszkód, trudnych do ominięcia... Upartych.... Złośliwych... Rudych... Przeszkód. Tego zdania była przynajmniej panna Virginia Molly Weasley właścicielka sześciu rudych, starszych braci i jednego przyjaciela, który w jej rodzinie traktowany był jak kolejny syn.
Virginia bardzo chciała stać się kobietą. Chciała poznać rozkosze życia erotycznego. Ale jak ona, biedna malutka istotka mogła tego dokonać będąc dzień i noc pilnowana przez Gwardię Honorową złożoną z braci i przyjaciela rodziny Harry'ego Ginny Uważaj Na Siebie Maleńka, Pottera, który traktował ją jakby miała o dziesięć lat mniej.
"Żenujące" - pomyślała i ugryzła kolejny kawałek pysznego ciasta malinowego autorstwa jej matki i uśmiechnęła się z przymusem do radośnie wyszczerzonych w jej stronę bliźniaków.
"Następni niestrudzeni strażnicy mej cnoty..."
"Cholera, sami to się puszczają na lewo i prawo, a ja chyba do końca życia mam pozostać w błogim stanie nieświadomego niczego dziewicy". Ginny jęknęła cicho i ruszyła w stronę swojego pokoju.
- Hej, mała, gdzie idziesz?
- Powiesić się, a co chcesz mi towarzyszyć?
- Dobra siostra nie bij, ja się tylko tak pytam - Ron mówił znad talerza pełnego kurzych udek. - Mniam.. Fred zostaw to moje
- Przestańcie - Molly Weasley wyglądała na obruszoną zachowaniem chłopaków. - Harry podać ci jeszcze puddingu poziomkowego, kochanie?
- Nie, dziękuję... Jestem pełny - chłopak poklepał się po brzuchu i uśmiechnął przepraszająco.
"Ładny ma uśmiech, żeby jeszcze mnie tak nie pilnował" - pomyślała z rozmarzeniem Virginia i wyszła z kuchni.
Dziewczyna udała się do siebie i walnęła się na łóżko, miała wszystkiego dosyć, a już w szczególności życia pod wieczna ochrona. Była tak zdesperowana, że na serio myślała o tym by pójść do łóżka z Malfoyem. W skrytości ducha Ginny musiała przyznać, że on, Harry i, o zgrozo (!) jej własny brat wyrośli na niezłe "mięska" i wszystkie dziewczyny na nich leciały. Ona też. A najgorsze z tego wszystkiego, że dwóch z tych przystojniaków miała pod własnym dachem, co prawda Roniasty jako brat się nie liczył, ale Harry...
Cholera! Chciała seksu, natychmiast! W końcu ile razy normalna kobieta może przeżywać orgazm za sprawą własnej ręki? Przeleżała na wyrku godzinę a później poszła pod prysznic gdzie spędziła pół godziny myśląc nad tym jak rozwiązać palący problem utraty dziewictwa. Energicznie umyła długie, proste rude włosy i zaczęła je spłukiwać. Nie miała pojęcia jak zabrać się do rzeczy, żeby zaraz któryś z braci albo Potter.. Całkiem fajnie wyglądający Potter...nie weszli jej w drogę.
Ponownie jęknęła ze złości i zarzuciwszy na siebie cienką koszulkę udała się do pokoju Rona. Chciała od niego pożyczyć książkę do Eliksirów, bo zadanie, które zadał im Snape było cholernie trudne i żeby rozwiązać jej poprawnie trzeba było korzystać z podręczników siódmoklasistów. Nie siląc się na pukanie weszła do pokoju i ją zamurowało. Ron w samych bokserkach siedział na łóżku i czytał jakąś gazetę. Ale to nie widok brata sprawił, że Virginia wrosła w ziemię, dostała palpitacji serca, na policzki wystąpił lekki rumieniec a w jej żołądku zatrzepotało stado motyli. Na środku pokoju stał sobie spokojnie ON. Chłopiec z blizną. Był niemal nagi, okrywał go jedynie skąpy, biały ręcznik na biodrach. Oczy nie przysłonięte okularami zwrócił się w stronę dziewczyny a jego twarz rozjaśnił uroczy, jak zwykle nieco nieśmiały uśmiech.
- Czego? - To słowo na pewno nie wyrwało się z ust nieśmiałego Pottera, lecz z ust jej brata. - I w czym ty do diabła chodzisz? To jest krótkie i prześwituje.
- Roniasty odczep się - warknęła jego mała siostrzyczka i rumieniec zaskoczenia przemienił się w rumieniec złości. - To, w czym chodzę, w czym sypiam i z kim sypiam to moja sprawa.
- Zaraz, zaraz jak to sypiasz?!? Z kim sypiasz?! Harry czy ty to słyszałeś?! - Ron poderwał się z łóżka i zaczął się wydzierać na całe gardło. Ginny obdarzyła go spojrzeniem wygłodniałego bazyliszka i wyszła z pokoju nawet nie wspominając o książce.
- Harry, czy ty to słyszałeś - Ron z nieszczęśliwą miną zwrócił się do przyjaciela. Według niego jego siostra nie powinna nawet znać słowa seks, a co tu mówiąc już o stosowania tego do cieleśnie.
- Słyszałem, Ron - powiedział spokojnie Harry. - I wiesz, co? Może my jej za bardzo pilnujemy. Trochę mi nawet głupio, że tak się nią opiekuję, czasem mam wrażenie, że ją to denerwuje a nawet krępuje. Taki nadzór... Ale w końcu jesteś jej bratem - brunet wzruszył ramionami.
- Właśnie - rudzielec wyciągnął palec w geście "ja mam rację" - Jestem jej bratem i mówię ci. Ona jest za młoda... za mała na seks!
- Przestań, powiedziała to z przekory. Pod takim nadzorem jak nasz na sto procent jest jeszcze dziewicą - Potter wzruszył ramionami.
- Co miało oznaczać to jeszcze, Harry? - Spytał Ron oskarżycielskim tonem, jakby samo przypuszczenie, że jego siostra nie będzie wiecznie niewinna było zbrodnią. Wbił podejrzliwe spojrzenie w przyjaciela.
Harry spojrzał się na Rona jak na wariata i wciągnął na siebie dżinsy, jednocześnie przed oczyma cały czas miał obraz młodszej siostrzyczki swego przyjaciela. Dziewczyna podobała mu się, oczywiście traktował ją jak siostrę, tylko... Gdy stała tak w tej koszulce i gdy promienie zachodzącego słońca oświetliły jej figurę, no cóż wtedy nie mógł o niej myśleć jak o "młodszej siostrzyczce".
Ginny jak burza wpadła do swego pokoju i oparła się o drzwi. Musiała zaczekać aż jej oddech się uspokoi.
Tego już było za wiele. Miała ogromny temperament i musiała coś z tym zrobić zanim zwariuje albo po prostu rzuci się kiedyś na jakiegoś faceta.
"MAM" pomyślała...
Poczekała aż się ściemni, wzięła miotłę i wdrapała się na okno w samej koszulce i szlafroku.
"Powinnam trafić do Dragon Tower, w końcu Malfoy chwali się na lewo i prawem swoim domiszczem. Ta przystojna blond bestia mi pomoże" - panna Weasley potknęła się jednak na parapecie i spadła ... prosto w ramiona Harry'ego Pottera.
- Kur*wa - soczyście zaklęła mała Ginny.
- Nie powinnaś się tak wyrażać malutka - mruknął Harry i powoli zaczął opuszczać ją na ziemie. Bardzo powoli przesuwał ją po swoim ciele, tak, że dokładnie zapoznał się z każdą krągłością jej ciała.
- Nie mów do mnie malutka i dlaczego do diabła mnie śledzisz!
- Ja ciebie? Chyba przesadzasz, ja tu tylko stoję i grzecznie palę, no i od czasu do czasu łapie małe dziewice.
- Skąd wiesz, że jestem dziewicą?! - Warknęła dziewczyna.
- A nie jesteś? - Spytał Harry udając zaskoczenie.
- Och, odwal się! - Warknęła. - Oczywiście, że jestem i pozostanę nadal jak nie wyrwę się spod chorej kurateli braciszków i twojej, Harry - skrzywiła się ze złością, splotła dłonie na piersi i wydęła pogardliwie usta.
- Tylko nie mów, że twoje eskapada miała na celu pozbycie się cnoty - Potter z trudem powstrzymywał śmiech, ale nie było mu wesoło zbyt długo, bo Virginia wbiła w niego poważne spojrzenie i odpowiedziała:
- Owszem, wybierałam się do Dragon Tower... Tylko Malfoy jest na tyle szalony żeby mnie pozbawić dziewictwa i na tyle przystojny abym pozwoliła mu wprowadzić mą skromną i nadmiernie nadzorowaną osobę w świat sztuki erotycznej. Dasz macha, Harrry?
- Malfoy - Harry wykrzyknął zaskoczony - nawet o tym nie myśl! Tobie odbiło! Malfoy! Poza tym on wcale nie jest przystojny. A papierosa ci nie dam, jesteś na to za mała.
- Wcale nie jestem za mała, do ciężkiej cholery, a Draco jest przystojny i zamierzam z nim stracić dziewictwo - Ginny zaczęła krzyczeć.
- Drzyj się jeszcze głośniej, to już wtedy na pewno wszyscy cię usłyszą... Malfoy... Ginn myślałem, że masz lepszy gust.
- ODWAL SIE
- No, co, ja chce ci tylko pomóc.
- Jak tak bardo chcesz mi pomóc, to prześpij się ze mną, a jak nie to daj spokój!
- Przespać się z tobą? - Harry był totalnie zaskoczony.
- Tak! - Virginię nagle oświeciło. - Masz dwa dni, albo ty mnie rozdziewiczysz Harry, albo zrobi to Malfoy, wybór należy do ciebie.
- Aleś mi postawiła ultimatum... chyba nie mówisz poważnie, Ginny. - Harry patrzył na nią w niemym szoku.
- Bardzo poważnie skarbie. Albo ty, albo Draco Malfoy. Muszę przyznać, że te jego opięte czarne dżinsy uwydatniają całkiem kształtne pośladki, Harry - dziewczyna uśmiechnął się rozkosznie i wyrwała oniemiałemu chłopakowi niedopalonego papierosa.
Zaciągnęła się kilka razy wyrzuciła niedopałek i wróciła do swego pokoju, bardo zadowolona. A biedny Harry stał jak zaklęty i wpatrywał się w wypalonego peta.
- Do ciężkiej cholery, jeśli tej małej jędzy wydaje się, że będzie mną rządziła to się myli, cholernie się myli.
Wściekły teleportował się do pokoju Virgini, zjawił się tam w chwili gdy miała ona na sobie tylko koronkowe figi - właśnie przebierała się do spania. Dziewczyna pisnęła zaskoczona, ale nic więcej nie była w stanie zrobić gdyż chłopak rzucił ją na łóżko i zaczął całować. Virginia była przez chwilę totalnie zaskoczona, ale szybko objęła chłopaka i przyciągnęła do siebie mocno, namiętnie oddając pocałunek.
- Malfoy będzie cię miał po moim trupie, Virginio Weasley - powiedział dobitnie Harry i delikatnie zaczął pieścić prawą pierś dziewczyny. Ginny jęknęła cichutko.
Chłopak skończył ją dotykać tak nagle jak zaczął to robić, usiadł na łóżku i powiedział.
- Zrobię to z tobą, ale na swoich warunkach. I nie zrobimy tego ani teraz, ani za dwa dni, tylko wtedy, kiedy ja zdecyduje, jasne?
- Zapomnij Potter, to ja już wole Malfoya - Ginny, co prawda była zachwycona zachowaniem Harry'ego, a w szczególności tym pocałunkiem, ale nie zamierzała się do tego przyznawać.
- Weasley, woleć to ty sobie możesz, ale tylko na tyle sobie możesz pozwolić, jasne słoneczko?
- Ty świnio, wiesz, co, nie myślałam, że jesteś takim chamem, zupełnie jak moi bracia! Czy wam się wydaje, że własna ręka ma mi starczyć do końca życia?
Harry zaśmiał się radośnie.
- Aż tak źle nie będzie... nie każę ci czekać do końca życia... Powiedzmy, że zrobię to z tobą jak skończysz Hogwart. Dobry termin? - Zakpił i wlepił w nią rozbawiony wzrok jasnozielonych oczu.
- Świnia - Virginia rzuciła w niego poduszką i się rozpłakała. - Jesteś gorszy od Łasicy, Harry, wynos się z mojego pokoju.
- Ginny, ja żartowałem z tym ukończeniem Hogwartu, przestań płakać. Ginny płakała rzewnymi łzami a Harry nie wiedział, co ma robić, nie chciał jej skrzywdzić, ani zasmucić.
- No, nie płacz malutka, ja...
- Odwal się - warknęła "malutka" - Mam cię dosyć i właśnie, że strącę dziewictwo z Malfoyem! Skoro ty nie chcesz to nie.
- Ale ja..
- Potter albo zrobisz to do jutra, albo nigdy!
- Tak mówisz? Skarbie, ale to będzie bolało..
- No to, co?! Poboli i przestanie... a zresztą, chyba mi to jakoś wynagrodzisz... - Jej wielkie ciemne, lśniące od łez oczy wpatrywały się wyczekująco w chłopaka.
- Ty jednak wiesz, czego chcesz, Ginny - powiedział z uznaniem.
- A co, ty też uważasz, że jestem malutka i nic nie wiem o życiu, jak ci moi bracia, którzy mnie trzymają na siłę pod kloszem?! NIEDOCZEKANIE!
- Dobra... zrobię to... ale na moich warunkach...
- Ale...
- Na moich warunkach - głos chłopaka przybrał na sile. - Jutro. A teraz...
- Co?
- Rozchyl troszkę nogi... - Harry uśmiechnął się złośliwe i pchnął Ginny na łóżko. Virginia popatrzyła nieufnie na chłopaka, ale posłusznie rozchyliła uda.
- No to się zabawimy, skarbie - powiedział Harry i wyszczerzył się do dziewczyny. - Miałem cię za taką niewinną..
- A ja ciebie za nieśmiałego, Harry - oddała zgrabnie piłeczkę rudowłosa. - Udowodnij mi, że możesz więcej niż ja mogę sama sobie... - uśmiech dziewczyny był niemal perwersyjny.
"Poczekaj mała żmijko, ja ci jeszcze pokażę" - pomyślał Bliznowaty i niewinnie cmoknął Ginny w policzek.
- Albo wiesz, co, odwróć się - powiedział odsuwając się od dziewczyny - tak będzie zabawniej.
- Jak to się odwróć? - Ginny spojrzał na niego szeroko otwierając oczęta. - Coś ty wymyślił?
- Coś, czego sama nie mogłabyś zrobić. No klapnij na ten swój brzuszek i wbij zęby w poduszkę, nie chcesz chyba obudzić całego domu.
- Aleś ty skromny - mruknęła Virginia, ale odwróciła się na brzuch.
Harry już dotknął dłonią jej majteczek z zamiarem ściągnięcia, ale zaraz pokręcił głowa i uśmiechnął się złośliwie.
"Niech w tym zostanie, będzie zabawniej" - pomyślał, po czym rozszerzył jej nogi i przez cieniutki materiał majteczek dotknął jej kobiecości. Virginia westchnęła cichutko.
Harry nie przestając delikatnie jej dotykać przez materiał stringów pochylił się i polizał jędrny pośladek najmłodszej latorośli Weasleyów. Dziewczyna przymknęła oczy mrucząc leniwie jak kociak.
"Może nie będzie tak źle" - pomyślała.
Chłopak zdjął dłoń z łona dziewczyny, podciągnął się niespiesznie ku górze i musnął wargami kark napalonej na erotyczne doznania z mężczyzną, małolaty.
Harry zaczął lizać szyje dziewczyny, po czym ukąsił jej ucho. Ginny cichutko jęknęła i wsadziła twarz w poduszkę, nie sądziła, że on może być takim sadystą. Harry jeszcze mocniej przysunął się do dziewczyny, tak, że ta poczuła bardzo dokładnie jego nabrzmiałą męskość wbijająca się w jej pośladki. Dłonie chłopaka wślizgnęły się pod jej ciało i zaczęły pieścić nabrzmiałe sutki. Dziewczyna miała już ponownie jęknąć, gdy nagle poczuła... cholera nic nie poczuła, ten dupek po prostu zwiał, teleportował się ostatnia świnia!
Usiadła ze złością na łóżku. Była bliska łez. Już miała sama zaspokoić się tradycyjną metodą, gdy nagle do głowy przyszedł jej świetny pomysł.
Wstała, narzuciła koszulkę i poszła po cichutku do pokoju Hrry'ego i Rona. Miała nadzieję, że drzwi będą otwarte, nie myliła się. Jej brat grzecznie spał.
Weszła i schowała się pod kołdrą, gdzie zamierzała poczekać aż Harry wróci spod prysznica.
Kiedy przyszedł i wślizgnął się pod kołdrę w samych bokserkach koloru bordo poczuł ciepłe ciałko drugiej osoby a po chwili usłyszał złośliwy głosik.
- Potter albo ty mnie zaspokoisz albo lecę do Dragon Tower. Nie żartuję.
- Kur*wa! - syknął Harry. - Odbiło ci?! Przecież tu śpi Ron! Już cię tu nie ma!
- Draco chyba mi nie odmówi - powiedziała słodko Virginia i bez żadnych ostrzeżeń wsunęła swą drobna dłoń w bokserki chłopaka. - Harry czyżbyś się cieszył na mój widok? - Zapytała bezczelnie i cmoknęła oniemiałego chłopaka w szyje.
- Weasley tobie odbiło już zupełnie - zasyczał cicho. - Spadaj do siebie, za chwile tam przyjdę.
- O nie panie Potter, teraz już za późno, albo robisz to tutaj, albo...
- Dobra, dobra... ale jak sobie to wyobrażasz, kiedy obok śpi twój brat?
- Och po prostu zrób mi dobrze, postaram się być cicho... i może ci się odwdzięczę, skarbie - uśmiechnęła się rozbrajająco. - Trzeba było mnie doprowadzić od razu a nie traktować w ten sposób, Harry.
- Ty wyrafinowany rudzielcu... skąd u ciebie tyle determinacji, co? - Spytał niemal z rozbawieniem.
- Rodzinne - lakonicznie odpowiedziała Virginia.
- Dobra odsuwaj się ode mnie i przesuń w stronę ściany - mruknął Harry i spojrzał w stronę łóżka, na którym chrapał jego przyjaciel. Zadowolona Virginia natychmiast wykonała jego rozkaz.
- Rany, ale z ciebie mały zboczeniec - mruknął Harry i przysunął się do dziewczyny.
- To wszystko przez was, gdybyście pozwolili mi na więcej to..
- To pewnie wszystkich byś zgwałciła -powiedział Harry i bez żadnych ceregieli wsunął jej dłoń za majtki. Natychmiast poczuł, ze dziewczyna je chętna i gorąca.
Virginia bardzo chciała zaprzeczyć, że nikogo by nie gwałciła, ale pieszczoty Harry'ego sprawiły, ze nie była w stanie nic powiedzieć. Jęknęła cichutko i wtuliła twarz w ciepłą skórę chłopaka.
Harry delikatnie wsunął palec do wilgotnego i gorącego wnętrza dziewczyny, sprawiając, że jęk Virgini stał się głośniejszy.
- Cicho ty mała, napalona wiewiórko - wymruczał jej do ucha i namiętnym pocałunkiem zamknął jej usta.
Dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyje i jeszcze bardziej przysunęła się do chłopaka. Spowodowało to następny stłumiony przez pocałunek jęk, a właściwie prawie krzyk. Jego palce wbiły się w nią jeszcze mocniej. Wnętrze dziewczyny było takie ciasne, gorące i mokre, a on był taki napalony. Harry z trudem powstrzymywał się by nie rzucić się na tą gorącą małolatę. Wiedział, że ona by tego chciała, ale to jeszcze nie ten czas, jeszcze nie.
Harry oderwał się od miękkich i chętnych ust Virginii, z tym całowaniem to nie był najlepszy pomysł bo to jedynie rozpalało jego młodzieńcze zmysły. Kiedy Virginia bardzo głośno jęknęła, zdenerwowany całą sytuacją Potter powiedział.
- Ty mała, zboczona, ruda kreaturo, weź bądź cicho albo wbij zęby w poduszkę, bo wyrzucę cię w tej chwili...
Ginny wbiła zęby, ale nie w poduszkę tylko w ramie chłopaka, na co ten syknął z bólu.
-Nie gryź! - Warknął do dziewczyny, ale ta go już nie słyszała. Jej ciało zostało uniesione na falach zmysłowej rozkoszy i musiała na czymś zacisnąć zęby żeby krzykiem nikogo nie budzić. Chwile później szczytowała.
Harry sam musiał zacisnąć zęby, żeby nie krzyknąć z bólu, bo Virginia nieźle go urządziła.
- Ty mała cholero - syknął.
Obydwoje mieli w oczach łzy. Mała Ginny z rozkoszy. Harry, bo miał wrażenie, że za chwilę jego ramię zostanie odgryzione.
Virginia odsunęła się od niego troszeczkę.
- Dziękuję - pisnęła cicho - i sorry - dodała ze skruchą, patrząc na jego ramię, po którym spływała stróżka krwi. - Odwdzięczyć ci się, Harry?
- Spadaj, chyba, ze chcesz, żebym to ja cię pogryzł.
- Ale ja naprawdę mogę...
- Virginio Molly Weasley zjeżdżaj do siebie, zanim nie zgwałcę cię przy twoim bracie. Już.
Ginny szybko wybiegła z pokoju, a Harry usiadł na łóżku i przypalił sobie papierosa, nie miał siły wychodzić na dwór.
-Powinienem cię zabić, ku*rwa, powinienem cię wykastrować i zabić - usłyszał od strony sąsiedniego łóżka i zobaczył jak jego najlepszy przyjaciel podnosi się z pościeli.
- Daj spokój, Ron - Harry uśmiechnął się do rudzielca. - Nawet jej nie tknąłem... chociaż chciała.
- Nie tknąłeś, aha..- Ron podejrzliwie patrzył na zielonookiego.
- Możesz iść i sprawdzić, nadal jest dziewicą.
- Drań! - Rudy rzucił poduszką w bruneta. - Miałeś poczekać aż skończy szkołę!.
- Jej to powiedz - spokojnie odrzekł Harry.
- Żeby mnie zabiła... Jakby wiedziała, że jej życie urządziliśmy to byśmy dopiero dostali... a tak poza tym, to słyszałem wasze rozmowy.
- Że co?!
- Okno było otwarte, a ona głośno się darła... Jak sądzisz ona z Malfoyem to na poważnie?
- Na poważnie to ona będzie w grobie leżeć, a teraz to ja idę spać, a ty...
- A ja spróbuje wyrzucić z głowy obraz siostry jęczącej z rozkoszy, a przy okazji zrób coś z tym ramieniem, nie wiem czy ona szczepiona...
- Nie wygląda źle, chociaż nieźle boli.
- Ale zdezynfekować musisz, gdzieś czytałem, że ugryzienie człowieka może narobić niezłego bigosu, zwłaszcza jak nie mył zębów.
Harry popatrzył na Rona ze zdziwieniem.
- Bredzisz Ronaldzie Weasley... poza tym mała zęby myje.
- Nie byłbym tego taki pewien... Ginny jęcząca z rozkoszy, o mój Boże... - Ron pokiwał z niedowierzaniem głową i odwrócił się do ściany. - Dobranoc Harry i nie łaź po nocach do mojej siostry.
- Ani mi się śni - szczerze odrzekł brunet.
Ale po chwili przypomniał sobie, co takiego zamierza zrobić ta mała, wredna, ruda małpa, jeśli on nie przyjdzie do niej w nocy... ech te kobiety z nimi źle, a bez nich jeszcze gorzej.

***

Następnego dnia Virginia W obudziła się wczesnym rankiem z uśmiechem na twarzy. Dziś miała stać się kobietą. To było po prostu piękne. Nie to było bardziej niż piękne. To było wspaniałe. Już się nie mogła doczekać nocy, po tym, co wczoraj zrobił z nią Harry...
"Musze go chyba przeprosić, za to, że go ugryzłam. Biedak"
Po śniadaniu, kiedy Harry dobrowolnie poszedł myć naczynia, Virginia po cichutku do niego podeszła i powiedziała.
- Eee..., słuchaj, sorry, że cię ugryzłam, naprawdę, ja nie chciałam.
- Nie, oczywiście, wzięłaś mnie tylko za poduszkę, skarbie - Potter nie zamierzał jej ułatwiać i wyglądał tak, jakby się gniewał.
- Wcale nie...
- Co wcale nie wzięłaś mnie za poduszkę, nie no coraz lepiej - Harry świetnie się bawił a Ginny była coraz bardziej zakłopotana.
Przecież ona chciała stać się tylko prawdziwą kobietą, dlaczego wszystko obraca się przeciwko niej. To niesprawiedliwe.
- Harry ja naprawdę nie chciała... ja cię przepraszam, co mam zrobić żebyś się nie gniewał? - zapytała zrozpaczona rudaska.
- Masz poczekać do końca szkoły na utratę dziewictwa - Harry złośliwie się uśmiechnął. - I nie masz prawa zrobić tego wcześniej z Malfoyem, ani z nikim innym po za mną.
- Świnia! Jeżeli myślisz, że będę łaskawie czekała aż się zdecydujesz być prawdziwym mężczyzną dwa lata, to grubo się mylisz. Draco Malfoy będzie miał wszystko co zechce dzisiejszej nocy - Ginny pokazała chłopakowi język i wybiegła zapłakana z kuchni.
Jeszcze wczoraj nie miałaby nic na przeciwko żeby zrobić to, z Malfoyem, zresztą teraz też ta perspektywa ją pociągała, ale spodobało jej się to, co robił z nią Harry i chciała koniecznie jego.
Pobiegła do swojego pokoju i wybuchła płaczem.
Chwile później usłyszała jak drzwi do jej pokoju się otwierają, a ktoś wchodzi do środka i stoi nad nią. Poznała te kroki, poznała wodę kolońską i czekała cierpliwie na przeprosiny. Ginny była bardzo wyrozumiałą dziewczyną i bez problemu dałaby się przeprosić, oczywiście o ile te przeprosiny byłyby szczere.
Na dnie serduszka miała nadzieje, ze pan Potter umie przepraszać - przecież doprowadził ją do płaczu. Niestety nie usłyszała przeprosin, za to poczuła jak ciężka ręka upada na jej pośladek. Natychmiast poderwała się z krzykiem z łóżka i stanęła na przeciw bruneta.
- A teraz posłuchaj Weasley, ja w odróżnieniu od tego pokraki jestem mężczyzną i nie musze nikomu tego udowadniać. Szczególnie takim upartym rozwydrzonym dzieciakom jak ty. Skoro tak bardzo chcesz to odbiorę ci to dziewictwo. Dzisiaj, ale na moich warunkach. A jeśli jeszcze raz mnie ugryziesz to zapewniam cię, że ja też mam zęby i potrafię się odwdzięczyć.
To powiedziawszy Harold James Potter opuścił pokój zaskoczonej dziewczyny i pogwizdując powrócił do mycia naczyń. Virginia przełknęła zniewagę z gryzieniem i wytarła zapłakane oczy.
- Niedoczekanie jego, że jego słowo będzie ostatnim - powiedziała na głos sama do siebie. - Doprowadził mnie do łez i olał sprawę a na dodatek stawia mi warunki.
Zbiegła do kuchni i stanęła za Harrym.
- Ty - warknęła. - Ja cię przeprosiłam za to ugryzienie a poza tym doskonale wiesz, że nie zrobiłam ci tego złośliwie ani specjalnie. Jesteś wredny i wykorzystujesz sytuację. Zupełnie jak Ślizgon.
- Tiara chciała mnie tam umieścić - powiedział Harry i spokojnie zaczął wodzić spojrzeniem po jej figurze.
Nagle podszedł do dziewczyny i posadził ją na szerokim parapecie okna, tak, że jednocześnie mógł obserwować jej braci, którzy pomagali pani Weasley w pieleniu ogródka. To znaczy konkretnie Rona, bo cała reszta była w pracy.
- Harry co ty...
- Zamknij się kobieto - powiedział Potter i najbezczelniej w świecie podciągnął jej spódniczkę, po czym szarpnięciem zdarł majteczki.
Virginia była w tej chwili całkiem pewna tego, że Malfoy zachowałby się tak samo jak Potter. Wzrok chłopaka był bezczelny i Ginny zastanawiała się jak ten miły Harry może być taki pewny siebie i ślizgoński... Ale taki był i należało z tego brać to, co najlepsze a będąc szczerą wobec siebie, Virginia liczyła na to, że wszystko co zechce zaoferować jej zielonooki będzie bardzo dobrej jakości.
Harry posłał jej smirka, którego nie powstydziłby się nie tylko żaden z Malfoy'ów, ale też sam Severus Snape i wsunął dłoń między uda dziewczyny.
Panna Weasley odpłynęła.
Jego palce zaczęły pieścić jej wilgotną kobiecość, a ona zaczęła cichutko jęczeć. Była wniebowzięta. Zamknęła oczy i odchyliła głowę do tyłu oddychając coraz głośniej. Na szczęście, albo i nieszczęście dla siebie nie widziała złośliwego uśmiechu Harry'ego, chłopak nagle odsunął się od niej i spokojnie podszedł do lodówki.
- Harry, co ty..
- Twój brat zaraz tu wejdzie, więc radziłbym ci zeskoczyć z tego okna.
Ginny zeskoczyła natychmiast z okna i podbiegła do chłopaka
- Oddaj mi majtki - wyciągnęła do niego rękę oczekując na zwrot bielizny, ale w odpowiedzi usłyszała tylko szczery śmiech.
- Zapomnij malutka, zapomnij
- Co?! - Ginny była wściekła. - Oddawaj majtki, Potter!
- Nie... zostawię sobie na pamiątkę - Harry poklepał się po tylnej kieszeni spodni i cmoknął dziewczynę w policzek. Wyją z lodówki sok i jak gdyby nigdy nic, nalał sobie do szklanki.
Virginia już go miała opieprzyć, gdy nagle do kuchni wparował spocony Ronald W.
- Soczku?- Spytał najspokojniej w świecie zielonooki brunet.
Ginny spiorunowała spojrzeniem obu chłopaków i pobiegła do swojego pokoju założyć na siebie jakąś bieliznę. Harry odprowadzał ją zadowolonym spojrzeniem a Ron tylko wzruszył ramionami. Dla własnego, chwiejnego zdrowia psychicznego wolał nie ingerować w to, co się dzieje miedzy jego siostrą i najlepszym przyjacielem.
Przez kilka godzin Ginny wolała unikać Harry'ego, nie wiedziała, z czym może wyskoczyć. Dopiero koło godziny trzeciej, gdy większość rodziny, nie licząc Percy'ego, który oficjalnie nie należał już do Weasleyów, była w domu odważyła się zejść na dół. Nie mogła przecież przypuszczać, że Potter będzie na tyle bezczelny by dobierać się do niej przy braciach
- No, Ginny zjedz trochę obiadu, skarbie, co z tobą? - Fred doskonale naśladował Molly Weasley.
- Udław się - grzecznie odrzekł Virginia.
- Nieładnie tak mówić do własnej matki - George nie pozostawał z talentem aktorskim w tyle za bliźniakiem.
- Może soczku pomarańczowego? - spytał z łobuzerskim uśmiechem Harry i dziewczyna posłała mu mordercze spojrzenie.
- Oj, dajcie spokój, Gin, nie widzicie, że nie jest w nastroju? - Bill wziął w obronę swoją małą, kochaną siostrzyczkę.
- Jedyny, który mnie rozumie - mruknęła Ginny i posłała w stronę Billy'ego słodki uśmiech, po czym zaczęła zajadać lody. Nagle ku swej wielkiej konsternacji poczuła czyjąś stopę jeżdżącą po jej nodze. Z zaskoczeniem podniosła głowę i zobaczyła uśmiechniętego Harry'ego, który niewinnie popijał soczek i wyglądał jak anioł a nie złośliwy seksualny sadysta. Próbowała strząsnąć jego stopę, ale na niewiele się to zdało. W pewnym momencie poczuła jak jego noga opiera się na jej udzie.
- Chyba za dużo tych lodów! - Powiedziała głośno i szybciutko wstała od stołu. - Jeszcze przytyję.
- Och, nie ty siostruniu! - powiedział Fred.
- Ty zawsze będziesz malutka i zgrabniutka, Gin... taki cukiereczek - wszedł mu w słowo George.
- Och, ona po prostu się krępuje siedzieć z samymi mężczyznami... w końcu już dorasta... - Harry z jeszcze bardziej niewinnym uśmiechem pojechał ostro po ambicji Virginii.
- Tutaj jeszcze musieliby być mężczyźni, bo po za Billem i Charlim ta ja widzę samych chłopczyków - ale ona nie zamierzała się tak łatwo poddać.
- Żaden z was nie nadaje się na mężczyznę, jesteście tylko denerwującymi dzieciakami, którzy bawią się w dorosłych i to jeszcze nieudolnie! - Dziewczyna rozkręciła się jak małe radyjko. - Myślałby, kto, tacy duzi i wspaniali a tak naprawdę kretyni - warknęła na koniec - i pewnie nawet Malfoy byłby od was lepszy.
Z szybkością błyskawicy opuściła kuchnie trzaskając głośno drzwiami.
- Napięcie przed miesiączkowe - skwitował uśmiechnięty Harry a w głębi duszy zastanawiał się, jak to on się odwdzięczy pannie W za te komplementy.

***

Panna W. zeszła na dół dopiero pół godziny później i ostentacyjnie rozwaliła się na kanapie w pokoju z książką pod jak najbardziej bezpretensjonalnym tytułem "Jak znaleźć prawdziwego mężczyznę", którą zamówiła z czasopisma mugolskiego "Cosmopolitan". Do pokoju wszedł nie, kto inny tylko Harry Potter, przeczytał tytuł lektury Virginii i roześmiał się dźwięcznie i bardzo głośno.
Ginny pomyślała z konsternacją, że ta kreatura mająca się za prawdziwego faceta ma przyjemnie brzmiący i na sto procent męski śmiech.
"Cholera" - pomyślała rudowłosa a na głos powiedziała.
- Wyjdź chłopcze, przeszkadzasz mi w czytaniu...
- Skoro już ci przeszkodziłem, to mogę to jeszcze trochę porobić - powiedział Harry i usiadł koło niej na kanapie. Ginny już chciała cos odburknąć, gdy nagle jego dłoń wsunęła się pod jej spódniczkę i dotknął jej pośladków.
- Co ty robisz? - Pisnęła zaskoczona dziewczyna i próbowała przewrócić się na plecy, ale Harry drugą ręką położył jej na plecach i nie mogła się ruszyć.
- Nic takiego, tylko jeszcze trochę ci po przeszkadzam - powiedział i znowu zerwał jej majteczki. - To już chyba druga para dzisiaj, ciekawe ile będzie do wieczora - mruknął i wsunął swą dłoń miedzy jej uda.
- Cham - syknęła dziewczyna, gdy zerwał z niej figlarne, bordowe stringi.
Jej złość jednak nie trwała długo, bo kiedy Harry dotknął delikatnie jej kobiecości, Virginia odpłynęła i jęknęła cichutko.
Potter bezczelnie podwinął jej spódnicę i zaczął całować pośladki i uda dziewczyny nie przestając palcami drażnić jej coraz bardziej wilgotnego wnętrza. Ginny zacisnęła zęby na poduszce, żeby nie jęczeć nie mogła sobie na to pozwolić. Drzwi do salonu były uchylone, a na schodach słyszała rozmowę braci. Braci! Próbowała się jakoś wykręcić, ale nic nie pomagało. Harry dalej całował jej pośladki, a jego palce bardzo powoli wsuwały się do wilgotnego wnętrza. Było jej coraz lepiej, coraz przyjemniej. Dłonie zacisnęła na poduszce, zamknęła oczy i przestała ie. przejmować tym, że w każdej chwili ktoś może wejść
I nagle wszystko się skończyło, tak jak wcześniej w kuchni. On się po prostu odsunął, obciągnął jej spódniczkę i usiadł w fotelu. Zrobił to dosłownie pół minuty przed tym jak do pokoju weszli Bill i Charli.
- Czemu mi to robisz? - Pisnęła cicho Ginny, ale nie doczekała się odpowiedzi.
- Czytasz "Proroka? - spytał Harry'ego z szerokim uśmiechem Charli.
- Yup!- odrzekł chłopak, niewinnie się uśmiechając.
- Och, Gin, daj spokój z tymi prawdziwymi mężczyznami... Mało ci tych chłopów? - Z rozbawieniem zapytał Bill patrząc znacząco na książkę siostruni.
- Och dajcie wy mi wszyscy spokój - krzyknęła i wybiegła z pokoju zostawiając dwóch oniemiałych braci.
- Miałeś racje Harry - mruknął Charli - napięcie przed miesiączkowe.
- Nasza malutka siostrzyczka dorasta - powiedział z jakąś nostalgią w głosie Bill - niedługo pewnie będzie chciała chodzić na randki i różne takie.
Harry na słowa różne takie tylko złośliwie zachichotał i wyszedł z pokoju. On już jej zgotuje "różne takie", przecież nie będzie podważała jego męskości. Zapukał do drzwi pokoju małej rudowłosej wiewióry.
Musiał przyznać, że ta zabawa zaczęła mu się bardzo podobać.
Nie powiedziała ani "proszę" ani "odwal się". Harry podejrzewał, ze zamknęła drzwi od środka, kiedy jednak je pchnął nie napotkał żadnego oporu i wszedł do pokoju Virginii. Dziewczyna leżała na łóżku, tyłem do niego i nawet nie drgnęła.
- Cześć - powiedział i bez uprzedzenia wsunął rękę pod jej spódnice. Znowu miała majtki i chłopak cicho się zaśmiał. Tym razem były to czarne, koronkowe figi.
- Nie starczy ci tych par, malutka... do wieczora ściągnę chyba wszystkie - pozwiedzał i wsunął dłoń za koronkę majtek.
- Spróbuj je tknąć, a z twojej ukochanej miotły zostaną tylko drzazgi, tak, że nawet z nich porządnych wykałaczek nie będzie można zrobić - warknęła dziewczyna, gdy tylko poczuła jak ściąga z niej bieliznę.
Harry tylko się roześmiał i ponowni zerwał z niej majteczki.
- Och ty.. - dziewczyna pisnęła i próbowała wyrwać się z męskiego uścisku, niestety, na niewiele się to zdało. On był silniejszy.
- Nie chce już! Słyszysz, nie chce iść z tobą do łóżka, nie zgadzam się! - Dziewczyna zaczęła się szarpać a jej głos był coraz głośniejszy.
- Sorry malutka, ale teraz to ty nie masz już nic do gadania, ja chce żebyś ze mną straciła to swoje cenne dziewictwo i tak się stanie. I cos mi się wydaje, że ty też tego chcesz - powiedział Harry i znowu bezczelnie dotknął jej kobiecości.
Virginia była zła i czuła się upokorzona jego postępowaniem.
- Zostaw mnie, chamie jeden! - wrzasnęła i rozpłakała się jak małe dziecko. Harry popatrzył na nią całkiem zdezorientowany, jej reakcją.
- Co jest, Ginny? - Zapytał niepewnie.
- Jesteś podły i złośliwy. Idź sobie stąd i oddaj mi majtki, ale już!
- Uspokój się, ty mała wariatko. Najpierw za mną łazisz i błagasz żebym zabrał ci dziewictwo...
- Po pierwsze wcale cię nie błagałam, tylko postawiłam ci ultimatum, a po drugie to ty za mną łazisz i robisz mi na złość!
- Och, bądź cicho - Harry nie zamierzał słuchać jej wywodów. Pochylił się i pocałował odkryty brzuch dziewczyny, a palce wsunął do jej ciepłego, wilgotnego wnętrza.
Dziewczyna jęknęła cichutko, ku swemu nieszczęściu była bardzo pobudzona, a to, co Harry wyprawiał z jej ciałem tylko zwiększała to uczucie. Jego język zagłębił się w jej pępek, a palce dalej penetrowały jej wnętrze. Ciało dziewczyny zacisnęło się wokół niego i już po chwili przeszły ja pierwsze dreszcze całkowitej rozkoszy.
- Proszę - wyjęczała cichutko.
- O co prosisz? - zapytał Harry podnosząc głowę i spoglądając w jej duże, zamglone oczy.
- Nie przerywaj... tylko nie przerywaj...
Harry uśmiechnął się do siebie i ponownie zaczął całować jej brzuch. W tym momencie bynajmniej nie zamierzał przerywać, za bardzo mu się podobały jej reakcje.
W chwili, gdy przez ciało Virgini przetoczyła się fala orgazmu z dołu dobiegł głos jej mamusi, który kazał dziewczynie natychmiast zejść na dół.
- Cholera! - stwierdziła malowniczo Ginny i zbiegła na dół. Molly nie lubiła zbyt długo czekać na żadne ze swoich latorośli.
Harry został sam ze swoim podnieceniem.
- Cholera, ale ta kobieta ma wyczucie - powiedział na głos. - Kur*wa mać - dodał jeszcze na podkreślenie beznadziejności swojej sytuacji.
Ale teraz wiedział jak czuła się Ginny, kiedy się z nią tak podle zabawiał.
Miał tylko nadzieję, że ta mała ryża wiewióra wróci szybko na górę..
Ginny nie wróciła szybko.
Molly kazała Virginii pomóc sobie przy robieniu kolacji.
W czasie kolacji zarówno Harry jak i Ginny zachowywali się bardzo spokojni, co oczywiście wzbudziło niepokój, Rona, ale dla własnego zdrowia psychicznego, jeśli takowe posiadał, w co obie autorki szczerze wątpią, wolał nie ingerować w sprawy tejże dwójki.
- Mamo, ja się wcześniej położę... tak jakoś źle się czuje - powiedziała Ginny uśmiechając się przy tym niepewnie. - Trochę brzuch mnie boli.
- Oczywiście kochanie, zaraz przyniosę ci ziółka - Molly jak przystało na kobietę i matkę popatrzyła się współczująco na swe najmłodsze dziecię, a gdy jej córeczka wyszła wściekłym spojrzeniem obrzuciła synów.
- Jeśli któryś z was zacznie jej dokuczać, to ja już sobie z nim porozmawiam, jasne?
- Oczywiście - odpowiedział męski chór.
- Słyszałeś masz jej nie przeszkadzać - syknął Ron do przyjaciela, gdy wieczorem grali w eksplodującego durnia.
- Spoko, jasne - brunet bezczelnie skłamał - nawet się do niej nie zbliżę, jak źle się czuje to jest nieprzyjemna. - Idziesz pod prysznic pierwszy?
- Tak, tylko zagrajmy jeszcze jedną partyjkę, muszę się odegrać.
- Spoko - powiedział, chociaż tak naprawdę, Harry nie mógł się doczekać aż Ronald Weasley smacznie zaśnie a on będzie mógł się wymknąć do swojej małej "podopiecznej".

Godzinę później, kiedy Potter już wrócił z łazienki a Ron powiedział mu dobranoc, zielonooki wysunął się ze złośliwym uśmieszkiem spod kołdry i ruszył na misję swego życia.


Bardzo cicho otworzył drzwi do pokoju Virgini, dziękując wszelkim bogom za to, że Hermiona przyjedzie dopiero za tydzień i do tego czasu dziewczyna śpi sama. Cicho podszedł do łóżka i usiadł na nim. Ginny nawet się nie poruszyła. Harry zsunął z niej kołdrę i tu spotkała go wielka niespodzianka... panna Weasley spała nago. Całkowicie nago. Promienie księżyca oświetlały jej skórę, nadając jej miodowy połysk.
Harry pochylił się nad śpiącą i delikatnie zaczął całować jej szyje.
Pogładził dłonią ramię dziewczyny i położył się obok niej.
Czule pieścił jej brzuch i pocałował płatek ucha Virginii.
- Malutka, obudź się - wyszeptał i delikatnie pogłaskał jej pośladki.
Ginny westchnęła przez sen, ale nie otworzyła oczu.
Harry przewrócił ją na plecy i pocałował usta dziewczyny a dłonią zaczął gładzić wnętrze jej uda. Dziewczyna cicho mruknęła i otworzyła oczy
- Co tak długo? Myślałam, że będziesz wcześniej.
- Twój brat cierpi na bezsenność - mruknął Harry i schylił głowę, tak, że zaczął ustami pieścić jej sutki. Dziewczyna cichutko jęknęła i pociągnęła go za włosy.
- Nie tak! Teraz ja się tobą zajmę... i odwdzięczę ci się za to jak mnie traktowałeś przez cały dzień.
- Ty mną? - Harry ją delikatnie acz skutecznie odepchnął.
Pochylił się nad nią i mocno przytrzymał jej nadgarstki w swoich dłoniach
- O nie, malutka - powiedział stanowczo. - Już ci mówiłem, że wszystko odbędzie się na moich warunkach, albo nie odbędzie się wcale.
- Jest jeszcze Dracze w swojej wielkiej willi i ze swoim wielkim interesem - wysyczała wściekle Virginia.
Harry zaśmiał się złośliwie.
- Nie, skarbeczku... Bo jeżeli to z nim zrobisz, twoi kochani bracia się dowiedzą i pozbawią go tego jak to pięknie określiłaś wielkiego interesu. A tak a propos - Potter wydawał się rozbawiony. - Skąd ty wiesz, że Draco Malfoy ma duuuże przyrodzenie?
- Mam oczy - warknęła. - Ty wstrętny szantażysto!
- No nieładnie patrzeć facetom między nogi, koteczku.. A co do szantażowania, to o ile mnie pamięć nie myli... ty zaczęłaś tą zabawę, prawda? - chłopak uśmiechnął się niewinnie i pocałował rozchylone wargi Virginii. Jego język wsunął się do jej ust i zaczął delikatnie dotykać jej podniebienia. Uczucie było dosyć dziwne, z jednej strony czuła przyjemne łaskotanie, a z drugiej jeszcze przyjemniejsze dreszcze. Dłońmi zaczęła gładzic plecy chłopaka i odwzajemniać pocałunku.
- Proszę Harry, ja chce poznać twoje ciało, proszę - szepnęła cichutko, gdy chłopak wreszcie się od niej odsunął.
- A może ja nie chce, żebyś je poznawał, może chce poznać twoje - powiedział i jednocześnie zaczął pieścić jej piersi. Były doskonałe, nie za duże, jak u Cho, ani nie za małe. Po prostu idealnie mieściły się w jego dłoni.
Ginny jęknęła cichutko, kiedy Harry polizał jej sutek, ale za chwilę zaczęła pojękiwać głośniej, bo chłopak zaczął ssać twardy czubek piesi i delikatnie chwytać go zębami.
Dłonie bruneta ześlizgnęły się wzdłuż nagiego ciała nastolatki i gładziły biodra dziewczyny i wewnętrzną stronę ud.
Virginia zaczęła wiercić się pod wpływem coraz silniejszego podniecenia a jej oddech był płytki i szybki.
Głową zaczęła rzucać po poduszce. To, co on z nią robił było wspaniałe i chciała więcej. Cichutko jęknęła, gdy palce Harry'ego wsunęły się do jej środka.
- Cicho bądź, chyba nie chcesz żeby ktoś nas usłyszał? - Szepnął Potter.
- To weź zatkaj mi usta - wyjęczała dziewczyna i wbiła w jego plecy paznokcie.
- Ty głąbie, nie mogłeś rzucić zaklęcia wyciszającego? Matoł!
- Cholera, to twój pokój, dziewczyno! Ja mam o tym myśleć? Chciałaś tracić cnotę to teraz bądź cicho. - Harry ponownie zaczął pieścić łono Virginii.
- Nie mogę być cicho - wyjęczała a w jej oczach zalśniły łzy.
- Dobra, to powiedz mi gdzie do cholery masz różdżkę, rzucę to zaklęcie wyciszające.
- Nie wiem, gdzie ją położyłam, musisz zapalić światło. Harry spojrzał się ze złością na dziewczynę.
- Jeszcze nigdy nie uprawiałem tak kłopotliwego seksu - mruknął do siebie.
- Jak coś ci się nie podoba to wcale nie musisz tego robić - mruknęła Ginny ale w głębi dusza miała nadzieje, ze Harry'emu podoba się to tak samo jak jej - jestem pewna, że Dra...
- Posłuchaj ty mały rudzielcze, jeśli jeszcze raz wspomnisz o Malfoyu to stanę się nie przyjemny. Cholernie nieprzyjemny.
- No dobra, nic już o nim nie powiem - Virginia się żachnęła. Ale w takim razie, albo chcesz to ze mną zrobić, albo daj mi spokój, twoje zachowanie powoli mnie zniechęca.
- Dziecko, seks nie jest od tego, żeby się przy nim stresować, to niezdrowe. - Harry wstał, zapalił lampkę nocną na baterie, jedną z wielu mugolskich zabawek w Norze i zaczął szukać różdżki.
Po chwili znalazł ją w łapkach małego pluszowego niedźwiadka, którego Ginny dostała na ostatnie Walentynki.
- Fajny misiek, skąd go masz? - zaczął ją podpuszczać, bo doskonale wiedział skąd ma tą zabawkę, w końcu na ostatnie Walentynki sam go jej dał... oczywiście anonimowo.
- Dostałam na Walentynki... nie zniszcz, bardzo go lubię.
- Spoko, tylko ten koleś zagwizdał ci patyk do czarowania panienko. Nie skrzywdzę go, ale różdżkę muszę mu odebrać.
Chłopak uśmiechnął się do siebie rzucił zaklęcie wyciszające na pokój i usiadł koło dziewczyny.
- No, mała - oznajmił z zalotnym uśmiechem - teraz to możesz nawet krzyczeć w niebogłosy i nikt cię nie uratuje.
Harry ze złośliwą miną zrobił Ginny coś, czego się nie spodziewała i co wywołało jej głośny chichot. Potter brutalnie połaskotał pannę Weasley.
Dziewczyna zaczęła piszczeć i kręcić się na łóżku. Była właścicielką niesamowitych łaskotek i wystarczyło ją tylko dotknąć w odpowiednim miejscu i już piszczała ze śmiechu, a Harry oczywiście to wykorzystał.
Ale panna Weasley nie była taka bezbronna, na jaką wyglądała, jeszcze chwile dała się tak torturować i nagle chłopak poczuł jej dłoń na swoim kroczu. Przez materiał bokserek poczuł jak ona zaczyna go pieścić.
- Niegrzeczna dziewczynka - powiedział odsuwając delikatnie, ale stanowczo jej dłoń.
Virginia skrzywiła się niezadowolona.
- Harry, pozwól mi - porosiła i uśmiechnęła się do niego niewinnie.
- Nie - odpowiedział po prostu brunet i uśmiechnął się złośliwie.
Ginny chciała już zaprotestować, ale chłopak zaczął całować jej lewy sutek i jęknęła cichutko, zamiast uczyć go dobrego wychowania.
Usta chłopaka schodziły powoli coraz niżej, a jego dłonie przytrzymywały skutecznie ręce dziewczyny na pościeli. Po chwili poderwał się od niej i z niewinną minką zapytał.
- Będziesz grzecznie leżeć i nie będziesz się ruszać, czy mam cię związać?
- A co ty zamierzasz robić? - Ginny zapytała z delikatnie wyczuwalnym lękiem.
- Zamierzam ci tylko odebrać dziewictwo maluszku - powiedział Harry i rozsunął jej uda po czym bez żadnych ceregieli schylił głowę i pocałował jej wilgotną kobiecość, by za chwile wsunąć do środka swój zwinny język.
Virginia krzyknęła i zacisnęła dłonie na włosach chłopaka.
Harry niecierpliwym gestem odsunął jej ręce i przytrzymał za nadgarstki.
- Podoba ci się? - spytał niewinnie i uśmiechnął się do niej bezczelnie.
Oczy dziewczyny były lekko przymrużone z rozkoszy i oddychała bardzo płytko.
- Harry, nie przestawaj, błagam - wyszeptała.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - mruknął i ponownie zagłębił głowę miedzy jej udami.
Jego język zaczął potrącał jej łechtaczkę, a dłońmi przytrzymywał biodra, by dziewczyna nie rzucała się za bardzo.
Jej krzyki były niczym muzyka dla jego uszu, chciał więcej, chciał wszystkiego, co ona mogła mu dać. Coraz szybciej i mocniej zagłębiał się w jej ciało, doprowadzając tym samym, Virginie do wspaniałego spełnienia.
Dziewczyna opadła bez sił na pomiętą pościel. Dochodziła do siebie bardzo powoli a po jej policzkach płynęły łzy, które Harry delikatnie scałował.
- Już dobrze - wyszeptał jej do ucha. - Nadal tego chcesz, Ginny? - Mówił bardzo cicho i łagodnie.
- Tak, Harry. Teraz chcę jeszcze bardziej.
- Ale wiesz, że będzie bolało, skarbie? - Spytał i pogładził jej policzek
- No to, co?! - Virginia przyciągnęła go do siebie i mocno pocałowała.
Ich pocałunek stał się bardzo intymny, a Giny ponownie się podnieciła, gdyż mogła wyczuć na ustach Harry'ego smak swego ciała. Jej ręce zaczęły ślizgać się po jego ciele. Dłońmi zjechała na jego pośladki i próbowała zdjąć bokserki.
- Nie Ginny - Harry natychmiast się od niej odsunął.
- Ale przecież...
- Ja to zrobię - powiedział i zsunął je z siebie. Oczy Ginny bardzo się rozszerzyły.
Harry Potter, jak każdy szukający nie wyróżniał się zbyt wielkim wzrostem, ale miał za to bardzo wysportowane ciało i jak się okazało nie wszystko w nim było drobnej budowy.
Virginia dopiero teraz trochę się przestraszyła, że może ją boleć, ale w życiu nie przyznałaby się do tego na głos. Poza tym bardzo chciała się kochać z Harrym i wiedziała, że chłopak nie zrobi jej umyślnie żadnej krzywdy i będzie się starał być jak najdelikatniejszy.
Chłopak delikatnie rozsunął uda Ginny i palcami zaczął pieścić jej łono.
Virginia cichutko jęknęła. Przestała się bać, zamknęła oczy i ufnie poddała się pieszczotom kochanka. Harry wsunął w jej wilgotne wnętrze dwa palce i zaczął nimi delikatnie poruszać, oczy dziewczyny ponownie zaszły mgła i zaczęła cichutko jęczeć. Kiedy poczuł, że jest już gotowa by go przyjąć, rozszerzył jej uda i wbił się w nią jednym mocnym pchnięciem.
Ginny krzyknęła z bólu i wbiła paznokcie w ramiona Harry'ego.
- Ja już nie chce - syknęła i próbowała go z siebie zrzucić, na co chłopak tylko cicho zaklął.
" Cholera, jak ona dalej się będzie ruszać, to ja nie wytrzymam" - pomyślał i spróbował uspokoić dziewczynę.
- Ginny, uspokój się - szepnął dziewczynie do ucha - spokojnie malutka. Przytrzymał ją mocno i dziewczyna przestała się rzucać.
- Przecież mówiłem, że będzie bolało.
- Ale to bardzo boli - poskarżyła się zapłakana Virginia. - Ja nie chcę.
- Uspokój się, wszystko będzie dobrze. - Harry pogłaskał jej rude, spocone kędziorki.
Powoli się z niej wycofał, ale nie do końca i sięgnął dłonią w dół, żeby pieścić bardzo delikatnie łechtaczkę Virginii. Jednocześnie zaczął całować jej twarz, i schodził ustami coraz niżej. Ginny powoli zaczęła się odprężać i to, co robił Harry coraz bardziej zaczęło jej się podobać.
Kiedy chłopak poczuł, że ona nie będzie miała już nic przeciwko, ponownie wsunął się do jej ciała. Ginny cicho pisnęła, ale już nie próbowała protestować, domyślała się, że za pierwszym razem wale nie będzie tak różowo, ale Harry był taki delikatny i uważał by zadawać jej jak najmniej bólu.
Chłopak poruszał się bardzo wolno, choć tak naprawdę marzył tylko o tym by zapomnieć o wszystkim i bez żadnych ograniczeń korzystać z ciasnoty jej ponętnego ciała. Było mu wspaniale, po prostu cudownie.
Virginia ścisnęła udami biodra Harry'ego i mocno go objęła. Mimo dyskomfortu, jaki odczuwała, ból był już mniejszy, a poza tym bardzo chciała, żeby chłopakowi było jak najprzyjemniej.
Jej kochanek zaczął się poruszać trochę szybciej, ale niezbyt szybko, nie chciał jej sprawić niepotrzebnego cierpienia.
Virginia wsłuchana w jęki chłopaka przytuliła go jeszcze mocniej i spytała.
- Dobrze ci Harry?
Chłopak nic nie odpowiedział tylko pocałował dziewczynę w rozchylone usta. Jemu nie było dobrze - on czuł się jak w niebie. Po chwili poczuł, że jeszcze kilka ruchów i osiągnie spełnienie, dlatego też próbował wycofać się z jej ciała.
Młody Potter, nie przewidział, ze w czasie wakacji u Weasleyów czekają go jakiekolwiek seksualne ekscesy. Po prostu się nie zabezpieczył i teraz obawiał się, skutków tej zabawy. Co prawda nie miał nic przeciw, żeby ten mały rudzielec został w przyszłości matka jego dzieci, ale na pewno nie teraz.
Nie wycofał się jednak, bo "mały rudzielec" mocno objął go udami i namiętnie oddał pocałunek. Harry był jedynie biednym, rozochoconym nastolatkiem i nie mógł nic poradzić na naturalne reakcje swojego ciała. Krzyknął cicho w ekstazie a Ginny jęknęła cicho, czując jak nasienie chłopaka rozlewa się w jej ciele ciepłą i przyjemną falą.
Ginny przytuliła Harry'ego, który leżał na jej ciele. Chłopak dopiero po chwili przekręcił się, tak, ze teraz ona leżała na nim.
- Przepraszam, przygniotłem cię.
- Nic się nie stało - powiedziała Ginny i położyła głowę a jego klatce piersiowej, chciała posłuchać bicia jego serca, które dopiero się uspokajało.
- Harry - zaczęła niepewnie - czy...
- Tak kochanie?
- Czy następnym razem nie będzie tak bolało? - zapytała i od razu się zarumieniła.
- Obiecuje, że nie - odpowiedział chłopak i pocałował ją w czubek głowy. Teraz on musiał jej coś powiedzieć i nie wiedział jak to zrobić, żeby nie wyjść na chama.
- Ginny... czy... czy ty się jakoś... czy ty się jakoś zabezpieczałaś? - Wyszeptał w jej włosy.
Dziewczyna cała się zarumieniła i cichutko powiedziała.
- Myślałam, że ty to zrobiłeś... i co teraz będzie?
- Och, nie martw się - chłopak próbował wszystko bagatelizować. - Jestem pewny, że nic się nie stanie, przecież za pierwszym razem nie zajdziesz...
- Mam nadzieję, że się nie mylisz - Dziewczyna ufnie wtuliła się w swojego kochanka.
- Bardzo cię bolało? - spytał Harry z troską i z poczuciem winy.
- Nie tak bardzo. Podejrzewam, że jutro będzie gorzej... Przepraszam, Harry nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało jakbym miała do ciebie pretensję.
- To ja przepraszam, że ci sprawiłem ból, kochanie - chłopak delikatnie pocałował ją w policzek..
- Nie szkodzi. Jesteś cudowny, Harry - powiedziała i jeszcze bardziej wtuliła się w ciało chłopaka. - Ale jesteś pewny, że nic się nie stanie?
- Na pewno, kochanie, na pewno - odpowiedział chłopak modląc się by jego słowa były prawda.
Po kilku minutach Ginny usnęła wtulona w jego ciało, a Harry przyglądał się jej uważnie. Już dawno postanowił, że ta mała rudaska będzie jego i nikt nie mógł stanąć mu na drodze. Miał tylko nadzieje, ze szczęście, które towarzyszyło mu przez tyle lat nie opuści go i w tym momencie. Nie czuł się jeszcze gotowy na role ojca. Może za kilka lat, ale na pewno nie teraz... na pewno, w końcu Ginny ma jeszcze dwa lata szkoły przed sobą.
Z ta myślą Harry Potter, chłopiec, który przeżył zasnął tuląc do piersi ukochaną kobietę i maleńki zarodek nowego życia, którego istnienia jeszcze się nie domyślał...
Bo przecież za pierwszym razem zajść nie można...

***KONIEC***



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Szanta zwyczajna
Kobiece sposoby dąsy, fochy i szantaże
Emeryt szanta, piosenki chwyty teksty
Szantaż emocjonalny, Interesujące, PSYCHOLOGIA, PSYCHOLOGIA (materiały)
Szantażyści (w domu)
37 Szantażystka
10x06 (103) Szantaz, Książka pisana przez Asię (14 lat)
Child Maureen Seksowna szantażystka
Nikczemny szantaz Mazowieckiego
Szanta zwyczajna, Zdrowie, diety, porady, Rośliny lecznicze cz I.jpg, Zioła leczą, Zioła - własciwoś
Simone Naima Piękna córka szantażysty
§ Gardner Erle Stanley Perry Mason 50 Sprawa szantażowanego męża
Szantażyk
Szantaż Lepkowski
Gardner Erle Stanley Perry Mason 50 Sprawa szantażowanego męża
1100 DUO Child Maureen Seksowna szantażystka
Marrubium vulgare Szanta zwyczajna

więcej podobnych podstron