Malsagow Sozerko Artaganowicz Wyspy piekielne Sowieckie wi臋zienie na趌ekiej P贸艂nocy


Sozerko Artaganowicz Malsagow

0x08 graphic
WYSPY PIEKIELNE
Sowieckie wi臋zienie na Dalekiej P贸艂nocy

Londyn, A. M. Filpot, L.T.D. 1926 rok.
T艂umaczenie na j臋zyk angielski F.N. Leion /?/

0x08 graphic

TRE艢膯

Od autora

0x08 graphic

Cz臋艣膰 I. (Wprowadzaj膮ca) Z Batumu na Wyspy So艂owieckie

Rozdzia艂 1. Bia艂a Gwardia na Kaukazie

Rozdzia艂 2. S艂awetna "amnestia"

Rozdzia艂 3. Okropno艣ci wi臋zienia w Tyflisie (Tbilisi)

0x08 graphic
Rozdzia艂 4. Zes艂anie na So艂贸wki

Cz臋艣膰 II. Wyspy So艂owieckie

Rozdzia艂 1. Z historii Sol贸wek

Rozdzia艂 2. Od monasteru do 艂agru

Rozdzia艂 3. Galeria czekist贸w

Rozdzia艂 4. 艁agier na Wyspie Popiej

Rozdzia艂 5. Tyrania kryminalist贸w

Rozdzia艂 6. "Kontrrewolucjoni艣ci"

Rozdzia艂 7. Ofiary Czeki: szczeg贸lnie dziwne przypadki

Rozdzia艂 8. "Polityczni": klasa wybra艅c贸w

Rozdzia艂 9. Dola kobiet

Rozdzia艂 10. Wi臋藕niowie - obcokrajowcy

Rozdzia艂 11. "Zmiana gabinetu"

Rozdzia艂 12. 呕ycie codzienne, praca, wy偶ywienie

Rozdzia艂 13. Okropno艣ci szpitalne

Rozdzia艂 14. Jak "kszta艂tuje si臋" po偶ytecznych obywateli

0x08 graphic
Rozdzia艂 15. Jak 偶yj膮 czeki艣ci.

Cz臋艣膰 III. Ucieczka

Rozdzia艂 1. Jedyna droga do wolno艣ci

Rozdzia艂 2. Realizacja naszych plan贸w

Rozdzia艂 3 Ucieczka: etap pierwszy

Rozdzia艂 4 Koszmarne przej艣cie

Rozdzia艂 5 Wolno艣膰

Od autora

Ja i czterech moich przyjaci贸艂 opu艣cili艣my Wyspy So艂owieckie (dalej w tek艣cie zwane So艂贸wkami, pod kt贸r膮 to nazw膮 funkcjonuj膮 w 艣wiadomo艣ci spo艂eczno艣ci) 18 maja 1925 roku i przekroczyli艣my granic臋 pomi臋dzy Rosj膮 a Finlandi膮 15 czerwca. Jednak偶e dopiero
osiem dni p贸藕niej, dotar艂szy do miejscowo艣ci Knusamo, ustalili艣my ostatecznie, 偶e znajdujemy si臋 w Finlandii. Tak wi臋c nasza podr贸偶 trwa艂a 36 dni.

Jak przypuszcza艂em, poza granicami Zwi膮zku Radzieckiego warunki 偶ycia zes艂anych na So艂贸wki ofiar (lub 艣ci艣lej - zes艂anych na powoln膮 艣mier膰) - re偶im lagrowy, warunki pracy, wy偶ywienie i inne wewn臋trzne i zewn臋trzne warunki bytu codziennego - by艂y zupe艂nie nieznane.

Mo偶na zrozumie膰 przyczyny tajemnicy, kt贸r膮 otoczono So艂贸wki. Sowieckie gazety, kt贸re zataja艂y przed czytelnikami okrutn膮 prawd臋, nie podejmowa艂y na swych 艂amach tego tematu. Przed nami nie by艂o ani jednego przypadku udanej ucieczki wi臋藕nia za granic臋, w zwi膮zku z czym nie by艂o sposobu przekazania 艣wiatu - za pomoc膮 i po艣rednictwem spo艂ecze艅stwa europejskiego - prawdy o So艂贸wkach.

Opatrzno艣膰 cudem wybawi艂a mnie z tego piek艂a. I uwa偶a艂em za sw贸j 艣wi臋ty obowi膮zek przekaza膰 艣wiatu informacj臋 o tym, co sam widzia艂em, s艂ysza艂em i przez co przeszed艂em.

Uwagi poni偶sze nie pretenduj膮 do rangi artystycznej doskona艂o艣ci i stylistycznego pi臋kna, nie pretenduj膮 tak偶e do miana wyczerpuj膮cej, ca艂o艣ciowej relacji; traktuj臋 je jako 艣wiadectwo uczciwego cz艂owieka i 艣wiadka, kt贸ry m贸wi prawd臋 i tylko prawd臋. Je艣li moja relacja zostanie potraktowana jako godne uwagi i przedyskutowania zeznanie, a tym samym stanie si臋 fragmentem gigantycznego aktu oskar偶enia, z jakim nar贸d rosyjski, ca艂a ludzko艣膰, historia i B贸g niew膮tpliwie wyst膮pi膮 przeciwko w艂adzy radzieckiej - b臋d臋 przekonany, i偶 wype艂ni艂em sw贸j obowi膮zek.

Na potwierdzenie powy偶szego (o ile starczy si艂 i beznami臋tnego zdystansowania si臋 wobec podj臋tego tematu (mog臋 powiedzie膰, 偶e gdy pokaza艂em te notatki przyjacio艂om, kt贸rzy uciekli wraz ze mn膮, wszyscy stwierdzili zgodnie co nast臋puje: opis re偶imu na Wyspach So艂owieckich w wielu przypadkach jest nazbyt wstrzemi臋藕liwy.

Cz臋艣膰 I. (Wprowadzaj膮ca)
Z Batumu na Wyspy So艂owieckie

Rozdzia艂 1
Bia艂a Gwardia na Kaukazie

Kl臋ska Denikina -Wojna partyzancka - Nieoczekiwany cios -
Nieuchwytny Cze艂okajew - Umowa w dzia艂aniu

Zanim przejd臋 do celu nadrz臋dnego - opisu warunk贸w 偶ycia w sowieckim wi臋zieniu na Wyspach So艂owieckich, chcia艂bym zatrzytna膰 si臋 kr贸tko na tym okresie mego 偶ycia, kt贸ry bezpo艣rednio poprzedza艂 moje zes艂anie. Wydaje mi si臋, i偶 mo偶e 贸w opis mie膰 szersze, ponad osobiste znaczenie. O ile mi wiadomo, dzia艂alno艣膰 represyjna w艂adzy radzieckiej na P贸艂nocnym Kaukazie w stosunku do uczestnik贸w zd艂awionego powstania antysowieckiego nigdy nie by艂a przedmiotem opis贸w i analiz w tw贸rczo艣ci literackiej i wspomnieniowej.

W czasie ostatniego wycofywania si臋 genera艂a Denikina znajdowa艂em si臋 w szeregach Armii Kaukaskiej na froncie Carycy艅skim. Katastrofa Armii Ochotniczej zmusi艂a nas wszystkich do szukania
schronienia w g贸rach. Ci膮gle mieli艣my do czynienia z atakami wroga, nasza brygada kawaleryjska dotar艂a do rzeki Terek, gdzie zosta艂a rozformowana. Najbardziej wytrwa艂e i silne jej zgrupowania przekroczy艂y granic臋 Gruzji, w贸wczas niezale偶nego jeszcze pa艅stwa. W Gruzji ci cz艂onkowie brygady, kt贸rzy nadawali si臋 do dalszej s艂u偶by, po艂膮czyli si臋 pod wodz膮 K艂ycz Sultan-Grireja, tworz膮c pu艂k kawaleryjski. Do jego obowi膮zk贸w nale偶a艂o dokonywanie wypad贸w na sowieckie ty艂y i prowadzenie walk zaczepnych powoduj膮cych dezorganizacje i zamieszanie w艣r贸d wroga. Mieli niszczy膰 drogi i organizowa膰 powstania przeciw bolszewikom. Wyprawa na Kuba艅, planowana na lato 1920 r. przez sztab genera艂a Wrangla, kt贸ry wraz ze sw膮 armi膮 znajdowa艂 si臋 w贸wczas na Krymie, zainspirowa艂a Su艂tan - Gireja do wys艂ania na Kuba艅 i nas - w nadziei nak艂onienia kuba艅skich Kozak贸w do powstania. Na Kubaniu - po nieudanych walkach - przy艂膮czyli艣my si臋 do wycofuj膮cych si臋 wojsk, kt贸re dotar艂y wcze艣niej na Krym; okaza艂o si臋, i偶 wyprawa znacznie przekroczy艂a przewidywane rozmiary. Zuchwa艂y plan zorganizowania - wesp贸艂 z Kozakami Kuba艅skimi - zbrojnego powstania przeciw w艂adzy sowieckiej nie uda艂 si臋. Byli艣my zn贸w w rozproszeniu.

W wyj膮tkowo trudnych warunkach (otoczeni przez wojska Armii Czerwonej) uda艂o si臋 sformowa膰 nowy oddzia艂 pod dow贸dztwem pu艂kownika Iks (nie mog膮 wymieni膰 na razie nazwiska pu艂kownika, poniewa偶 kontynuuje na Kaukazie walk臋 partyzanck膮 przeciwko w艂adzy sowieckiej). Oddzia艂 nasz, nie bacz膮c na sw膮 skromn膮 liczebno艣膰, prowadzi艂 nadal nie bez powodzenia dzia艂ania wojenne. Zacz臋li艣my obmy艣la膰 plan akcji o szerszym zasi臋gu, gdy nieoczekiwanie zostali艣my pozbawieni wsparcia, od kt贸rego zale偶a艂o powodzenie planowanych dzia艂a艅 i na kt贸re bardzo liczyli艣my. Wybuch艂o powszechnie znane powstanie w Gruzji. W rzeczywisto艣ci Gruzja znalaz艂a si臋 pod okupacj膮 regularnych wojsk Armii Czerwonej - bez jakiegokolwiek oporu. Oddzia艂 nasz, prowadz膮c dzia艂ania obronne, wycofywa艂 si臋 przez niedost臋pne g贸ry do Batumu. Tu cz臋艣膰 oddzia艂u przesta艂a istnie膰 w formie zorganizowanej i przeformowa艂a si臋 w wi臋ksze lub mniejsze powsta艅cze oddzia艂y wojskowe. Pozostali przeszli do Anatolii.

Ja uda艂em si臋 Ad偶arystanu. Tam nawi膮za艂em 艂膮czno艣膰 z Trapezundem, gdzie mieszka艂 Igrek (nazwiska nie mog膮 wymieni膰 z przyczyn wspomnianych wy偶ej). A偶 do jesieni 1922 r wraz z Igrekiem organizowali艣my cz臋ste wypady na granic臋 sowieck膮. Zar贸wno w贸wczas, jak i teraz, nieoficjalne dow贸dztwo nad ca艂ym ruchem powsta艅czym na Kaukazie, skupia艂o si臋 w r臋ku znanego powszechnie pu艂kownika Cze艂okajewa. Dzi臋ki wszechstronnemu wsparciu ludno艣ci miejscowej, kt贸ra sympatyzowa艂a "bia艂ym" oraz osobistemu m臋stwu, odwadze i umiej臋tno艣ciom strategiczno - przyw贸dczym, Cze艂okajew by艂 nieuchwytny dla bolszewik贸w.

Posiadam dok艂adne informacje, i偶 Gruzi艅ska i Zakaukaska Czeka cz臋sto pr贸bowa艂a go przekupi膰. Proponowano mu niejednokrotnie ogromne sumy w z艂ocie, aby tylko opu艣ci艂 Kaukaz. Bolszewicy obiecywali mu will臋 w dowolnie wybranym kraju Europy. Jednak偶e nieuchwytny pu艂kownik odrzuca艂 te propozycje ze wstr臋tem i do dzi艣 kontynuuje nieoczekiwane wypady to na jeden, to na drugi o艣rodek w艂adzy sowieckiej na Kaukazie.

Pomi臋dzy Cze艂okajewem a kaukaskimi w艂adzami sowieckimi istnieje niezwyk艂y uk艂ad. Rodzina pu艂kownika od kilku ju偶 lat cierpi uwi臋ziona w zamku Metech - niegdy艣 twierdzy car贸w Gruzi艅skich, zamienionej p贸藕niej na wi臋zienie. Owo wi臋zienie tyfliskie znane by艂o szeroko ze swego okrucie艅stwa i zezwierz臋cenia. Bolszewicy oczywi艣cie dawno by ju偶 rozstrzelali rodzin臋 Cze艂okajewa, gdyby ten nie wzi膮艂 do niewoli i nie ukry艂 w znanym sobie miejscu - jako zak艂adnik贸w - kilku przedstawicieli w艂adzy sowieckiej. Gdy pu艂kownik si臋 dowiedzia艂, i偶 jego rodzina zosta艂a aresztowana, pos艂a艂 do szefa gruzi艅skiej Czeki list nast臋puj膮cej tre艣ci "Przy艣l臋 w workach po 40 g艂贸w komunist贸w za ka偶dego cz艂onka mojej rodziny, zamordowanego przez was. Pu艂kownik Cze艂okajew."

W ten spos贸b zar贸wno rodzina pu艂kownika jak i zak艂adnicy - komuni艣ci do dzi艣 pozostali przy 偶yciu.

Rozdzia艂 2

S艂awetna "amnestia"

Moja g艂upia 艂atwowierno艣膰 - Ch艂opiec - czekista - Wyprowadzeni
na rozstrzelanie - Represje - Odwa偶ny g贸ral - Rozpoznany przez
idiot臋.

W 1922 roku dla uczczenia rocznicy Pa藕dziernika Rada Komisarzy Ludowych RSFRR (Rosja wtedy istnia艂a pod tak膮 w艂a艣nie nazw膮) og艂osi艂a ca艂kowit膮 amnesti臋 dla wszystkich przeciwnik贸w w艂adzy sowieckiej. Amnestia ta, podpisana przez kwiat partii komunistycznej, obiecywa艂a oficjalnie ca艂kowite wymazanie ka偶dego przest臋pstwa przeciwko w艂adzy Radzieckiej, dokonanego przez bia艂ogwardzist贸w wszystkich stopni i kategorii.

Do dzi艣 nie mog臋 zrozumie膰, w jaki spos贸b ja, kt贸ry lepiej ni偶 ktokolwiek inny zna艂em warto艣膰 obietnic bolszewickich, kt贸ry walczy艂em z w艂adz膮 sowieck膮 na 艣mier膰 i 偶ycie - mog艂em uwierzy膰 w szlachetne intencje i dobr膮 wole ludzi, kt贸rzy zawsze k艂amali. Zap艂aci艂em za swoj膮 niewybaczaln膮 g艂upot臋 cierpieniami w wiezieniu So艂owieckim. Niechaj m贸j los b臋dzie przestrog膮 dla innych 艂atwowiernych.

W kwietniu 1923 r. odda艂em si臋 sam w r臋ce oficer贸w Czeki w Batumie. Przes艂uchiwa艂 mnie 艣ledczy, kt贸ry rzuca艂 si臋 w oczy z powodu swego wieku. By艂 to energiczny m艂odzieniec lat siedemnastu. S艂u偶by 艣ledcze w Rosji sowieckiej by艂y zorganizowane "znakomicie”. Kiedy m艂ody czekista podsumowa艂 moje przest臋pstwa (trzeba przyzna膰, i偶 do艣膰 szczeg贸艂owo) zako艅czy艂 przes艂uchanie z ironicznym u艣miechem! "No c贸偶, nie b臋dziemy mi臋czakami w stosunku do takich ch艂opak贸w jak ty". I rzeczywi艣cie nie byli "mi臋czakami”. Gdy powo艂a艂em si臋 na oficjalne nast臋pstwa amnestii, 艣ledczy wprost, zanosi艂 si臋 ze 艣miechu: "Odprowadzi膰 go do celi, niech, mu tan poka偶膮 amnesti臋". I rzeczywi艣cie, tam mi j膮 pokazali.

Nie b臋d膮 szczeg贸艂owo opisywa膰 swych m臋czarni moralnych i fizycznych, bicia, poni偶ania mojej godno艣ci, pr贸by wydobycia ze mnie zezna艅 za pomoc膮 prowokacji - wszystkiego tego, co prze偶y艂em jako wi臋zie艅 Batumskiej Czeki. Do艣膰 powiedzie膰, 偶e mnie wzywali na przes艂uchania o drugiej po p贸艂nocy. Przes艂uchania dotyczy艂y kilku ostatnich lat mego 偶yciorysu, kt贸ry w艂adze zna艂y do najdrobniejszych szczeg贸艂贸w. Zaproponowano mi, bym si臋 przyzna艂 do wszystkiego i wymieni艂 g艂贸wnych wsp贸艂uczestnik贸w w ilo艣ci dziesi臋ciu ludzi (liczb臋 okre艣lono jednoznacznie i 艣ci艣le). Przekonywanie przeplatano przekle艅stwami i obra藕liwymi wyzwiskami; wyzwiskom towarzyszy艂y wystrza艂y rewolwerowe nad moj膮 g艂ow膮. Wszystkie te zabiegi stosowano w celu zastraszenia mnie. Odrzuca艂em wszystkie oskar偶enia i odmawia艂em wymienienia kogokolwiek ze wsp贸艂uczestnik贸w. Mnie i jeszcze trzech innych wi臋藕ni贸w wyprowadzono na rozstrzelanie na podw贸rze wi臋zienne. Jeden z wi臋藕ni贸w zosta艂 zabity dwa kroki ode mnie. Drugiego tak偶e zastrzelili od razu. Trzeci upad艂 ociekaj膮c krwi膮. Nast臋pnie wrzasn臋li w moim kierunku "Teraz twoja kolej!"

Sta艂em w os艂upieniu obok cia艂 moich wsp贸艂wi臋藕ni贸w. Niemal dotykaj膮c mojej g艂owy lufami pistolet贸w czeki艣ci krzyczeli : "Przyznaj si臋 !"

Milcza艂em. Z jakiego艣 powodu postanowili mnie nie zabija膰. By膰 mo偶e, i偶 moje 偶ycie by艂o im do czego艣 potrzebne. Sp臋dzi艂em jeszcze kilka dni w Batumskim wiezieniu Czeki. Nast臋pnie przeniesiono mnie do wi臋zienia Zakaukaskiej Czeki w Tyflisie. Jej zarz膮d i kierownictwo znajdowa艂y si臋 w dzielnicy So艂o艂aki, w centrum miasta. Co si臋 tyczy okrucie艅stwa, to nie by艂o r贸偶nicy mi臋dzy porz膮dkami w Tbilisi i w Batumie. Szefem i wszechmocnym gospodarzem Zakaukaskiej Czeki w tym czasie by艂 znany pewszechnie Mogilewski, kt贸ry nie tak dawno zgin膮艂 w katastrofie lotniczej. Krew p艂yn臋艂a na Kaukazie strumieniami. Komuni艣ci byli po trzykro膰 bardziej m艣ciwi w stosunku do swych wi臋藕niow: za zab贸jstwo Worowskiego w Szwajcarii, za powstanie w Gruzji, za ultimatum lorda Kersona.

W niezliczonych wi臋zieniach Kaukazu codziennie mordowano tysi膮ce ludzi. Kaukaz nie zosta艂 jeszcze ostatecznie pokonany przez komunist贸w i w czasie gdy pisze te s艂owa, ca艂e terytorium p艂on臋艂o w ogniu wojny domowej. Grupy powsta艅cze wrywa艂y si臋 do miast i wiesza艂y wszystkich bolszewik贸w, kt贸rzy wpadali im w r臋ce. Ci ostatni odpowiadali wzmocnieniem swego i tak bezlitosnego terroru. Pewnego razu powsta艅cy zeszli z g贸r do stanicy Kursk niedaleko W艂adykaukazu i mi臋dzy innymi zabrali stado, kt贸re nale偶a艂o do Sowiet贸w. W 艣lad rzuci艂a si臋 pogo艅 pod wodz膮 os艂awionego kata, 艂otysza Sztybe, szefa GPU (Pa艅stwowego Zarz膮du Politycznego Republiki Gori na Kaukazie) grupa powsta艅c贸w skry艂a si臋 w g贸rach, zap臋dzaj膮c tam wszystkie zwierz臋ta domowe, i pogo艅 nie mog艂a jej odnale藕膰. Czekistom uda艂o si臋 otoczy膰 i schwyta膰 tylko jednego z dow贸dc贸w powstania. G贸ral, za plecami kt贸rego by艂a wysoka stroma ska艂a, mia艂 pe艂ne kieszenie pocisk贸w i odpiera艂 ataki kilku oddzia艂贸w przez wiele godzin. Jeden z jego celnych strza艂贸w trafi艂 samego Sztybe. Chocia偶 powstaniec zosta艂 kilka razy ranny, sam po艂o偶y艂 ponad o艣miu komunist贸w. Koniec ko艅c贸w 艣miertelnie ranny g贸ral spad艂 ze ska艂y. W jego broni, kt贸r膮 zimne palce trzyma艂y blisko twarzy, nie znaleziono ani jednego pocisku, walczy艂 do ko艅ca. Przywi膮zano go p贸藕niej do ko艅skiego ogona i powleczono cia艂o do W艂adykaukazu. Kata Sztybe pochowano ze wszystkimi honorami wojskowymi na Placu Puszkina w Tyflisie. 艢mier膰 tego przest臋pcy w艂adze wykorzysta艂y jako pretekst do wzmocnienia represji w stosunku do wi臋藕ni贸w. Pasterzem, pieczy kt贸rego powierzono ca艂膮 trzod臋 wyp臋dzon膮 przez powsta艅c贸w w g贸ry, by艂 g艂uchoniemy od urodzenia, wyra藕nie niedorozwini臋ty ch艂opak. W艂a艣nie jemu polecono rozpoznawa膰 po艣r贸d wszystkich wi臋藕ni贸w Kaukazu - tych ludzi, kt贸rzy byli powi膮zani z zab贸jstwem „niezapomnianego towarzysza Sztybe".

Przewodnicz膮cego Czeki Republiki Gori nie interesowa艂a odpowied藕 na pytanie w jaki spos贸b my, wi臋藕niowie, w momencie 艣mierci Sztybe, lub jeszcze znacznie wcze艣nie, zamkni臋ci w wi臋zieniach, mogli艣my uczestniczy膰 w jego zab贸jstwie. Ustawiono nas w dwa szeregi: wystarczy艂o, 偶eby pastuch zatrzyma艂 si臋 przed jakim艣 cz艂owiekiem i wyda艂 niezrozumia艂y be艂kot lub po prostu g艂upawo si臋 u艣miecha艂, a ju偶 wi臋藕nia, kt贸ry zwr贸ci艂 uwag臋 ch艂opca, traktowano jako uczestnika zab贸jstwa "niezapomnianego towarzysza Sztybe". Natychmiast pada艂 rozkaz: "Dwa kroki naprz贸d" i kula si臋ga艂a g艂owy ofiary.

Kilka tuzin贸w ludzi zamordowano w ten spos贸b na moich oczach. Tak偶e w ten spos贸b, id膮c wzd艂u偶 drugiego szeregu, pastuch zatrzyma艂 si臋 przede mn膮. 艢mier膰 wyda艂a mi si臋 nieunikniona. Ale prokurator Republiki Gori, Toguzow, kt贸ry pod膮偶a艂 w 艣lad za pastuchem i kt贸ry przes艂uchiwa艂 mnie tej nocy, doskonale wiedzia艂, i偶 nie mia艂em absolutnie 偶adnego udzia艂u w zabicia Sztybe; poczu艂 prawdopodobnie na moment wyrzuty sumienia i odprowadzi艂 pastucha akurat w tym momencie, gdy ten wykrzywi艂 przede mn膮 sw膮 twarz w idiotycznym grymasie.

Prokurator 贸w by艂 postaci膮 charakterystyczn膮. Kazbek Toguzow, by艂y oficer, w 1917 r. kontynuowa艂 na Kaukazie strace艅cz膮 i rozpaczliw膮 walk臋 o utrzymanie Rz膮du Tymczasowego, domagaj膮c si臋 rozwi膮zania wszystkich Rad Robotniczych i 呕o艂nierskich przy u偶yciu si艂y zbrojnej. Ale w zagadkowych i tajemniczych okoliczno艣ciach wst膮pi艂 do komunistycznej partii i do dzi艣 wiesza ludzi, ale ju偶 wrog贸w bolszewizmu.

Rozdzia艂 3


Okropno艣ci wi臋zienia w Tyflisie

Zdecydowanie ksi臋cia Muchra艅skiego - Metech - W r臋kach sadyst贸w
- Przekl臋te miejsce - Noce rozstrzeliwa艅 - San wpad艂em we w艂asne sieci.

W艣r贸d tysi臋cy ludzi znajduj膮cych si臋 w wi臋zieniach Zakaukaskiej Czeki r贸wnocze艣nie ze mn膮 zamkni臋to pi臋tnastu oficer贸w. Byli w艣r贸d nich: genera艂 Cu艂ukidze, ksi膮偶臋 Kamszyjew, ksi膮偶臋 Muchra艅ski, kt贸rego brat by艂 偶onaty z c贸rk膮 Wielkiego Ksi臋cia Konstantego Konstantynowioza. Wszyscy byli oskar偶eni o organizowanie mitycznego kontrrewolucyjnego spisku i zwi膮zki z powstaniem gruzi艅skim 1923 roku. Ludzie ci po d艂ugich i ci臋偶kich przes艂uchaniach zostali skazani na rozstrzelanie. Ksi膮偶臋 Muchra艅ski postanowi艂 drogo sprzeda膰 swoje 偶ycie. Uda艂o mu si臋 zdoby膰 wielki gw贸藕d藕 (znalaz艂 go w celi). Gdy w noc wykonania wyroku otworzy艂y si臋 drzwi i grupa czekist贸w pod dow贸dztwem Szulmana, komendanta Zakaukaskiej Czeki, znanego jako "komendanta 艣mierci" wesz艂a, by wyprowadzi膰 skazanych oficer贸w Muchra艅ski rzuci艂 gw贸藕d藕 z ca艂ej si艂y w twarz Szulmanowi, celuj膮c prosto w oczy. Ci臋偶ki gw贸藕d藕 z艂ama艂 katowi nasad臋 nosa. Szulman j臋kn膮艂 z b贸lu, natychmiast rozleg艂y si臋 krzyki i strza艂y. Cel臋 wype艂ni艂 dym. Wszyscy oficerowie w liczbie pi臋tnastu zostali zabici na miejscu przez konw贸j. Wi臋藕niom z s膮siednich cel rozkazano zmy膰 strugi krwi. Kat Zlijew, pe艂nomocnik nadzwyczajny GPU Republiki Gori w Osetii, ucieka艂 si臋 do nast臋puj膮cego sposobu przes艂ucha艅. Z ca艂膮 sil膮 wpycha艂 luf臋 rewolweru do ust przes艂uchiwanego, obraca艂 i przekr臋ca艂 rewolwer w ustach, rani膮c dzi膮s艂a i wybijaj膮c z臋by. M贸j kolega z celi wi臋zienia GPU Republiki Gori zosta艂 poddany takim torturom. By艂 to niem艂ody Osety艅czyk, kt贸rego podejrzewano o nast臋puj膮ce przest臋pstwo (cytat z aktu oskar偶enia): "Oskar偶ony o to, 偶e pewnego razu przeszed艂 obok drzwi domu Cze艂okajewa".

x x z

Po up艂ywie kilku tygodni zosta艂em przeniesiony do g艂贸wnego wi臋zienia kaukaskiego Metech w Tyflisie. Podobnie jak i teraz, w 1923 r. Metech by艂 wykorzystywany tylko jako miejsce trzymania pod stra偶膮 wi臋藕ni贸w politycznych; zwykli kryminali艣ci byli umieszczani w wiezieniu pa艅stwowym. Pod kluczem, 艂膮cznie z du偶膮 ilo艣ci膮 gruzi艅skich mie艅szewik贸w, znajdowa艂o si臋 2600 bia艂ogwardzist贸w.

Nieludzkie represje by艂y systematycznie stosowane wobec bezbronnych ludzi - widzia艂em wielu starc贸w, kobiety i dzieci. Raz w tygodniu - w czwartek - specjalna komisja, z艂o偶ona z cz艂onk贸w Czeki Zakaukaskiej i Gruzi艅skiej, zasiada艂a w kancelarii naczelnika wiezienia i uk艂ada艂a list臋 ofiar, nie zwracaj膮c zbytniej uwagi na stopie艅 winy poszczeg贸lnych os贸b. Dow贸d winy g贸rowa艂 nad ludzkim odruchem. Ca艂y personel wi臋zienny Czeki Zakaukaskiej i Gruzi艅skiej zosta艂 skompletowany z sadyst贸w. Co tydzie艅, w czwartek noc膮, rozstrzeliwano od sze艣膰dziesi臋ciu do stu os贸b. te noce by艂y prawdziwym piek艂em dla ca艂ego Metechu. Nie wiedzieli艣my, komu s膮dzona by艂a 艣mier膰 i dlatego ka偶dy oczekiwa艂 艣mierci. Ani jeden wi臋zie艅 nie by艂 w stanie zmru偶y膰 oka do samego rana. Nieustanne przelewanie niewinnej krwi sta艂o si臋 tortur膮 nie do wytrzymania nie tylko dla wi臋藕ni贸w, lecz tak偶e dla ludzi mieszkaj膮cych na wolno艣ci, poza murami wi臋zienia. Wszystkie ulice wok贸艂 Metechu przez d艂u偶szy czas by艂y opustosza艂e. Mieszka艅cy tej dzielnicy porzucali swoje domy nie b臋d膮c w stanie s艂ucha膰 odg艂os贸w rozstrzeliwa艅 i przejmuj膮cych krzyk贸w i j臋k贸w ich ofiar,

Czeki艣ci Meteohu zawsze byli pijani. Byli to zawodowi rze藕nicy. Ich podobie艅stwo do tych ostatnich by艂o tym mocniejsze, 偶e mieli zwyczaj zakasywa膰 r臋kawy do 艂okci i w taki spos贸b przemierzali korytarze i cele. Od czasu do czasu obsuwali si臋 na pod艂og臋 odurzeni alkoholem i ludzk膮 krwi膮. W noc rozstrzeliwa艅 wyprowadzano z ka偶dej celi od pi臋ciu do dziesi臋ciu ludzi, Czeki艣ci przeci膮gali jak najd艂u偶ej procedur臋 odczytywania list skazanych na 艣mier膰 i przeci臋tnie proces ten w ka偶dej celi trwa艂 do pi臋tnastu minut. Przed ka偶dym imieniem i nazwiskiem robiono d艂ugie pauzy, w czasie kt贸rych wszyscy aresztanci dr偶eli z przera偶enia. Takich tortur nie mogli wytrzyma膰 nawet ludzie o bardzo mocnych nerwach. W czwartkowe noce po艂owa wi臋藕ni贸w p艂aka艂a do samego rana. Na nast臋pny dzie艅 nikt nie m贸g艂 prze艂kn膮膰 nawet najmniejszego k臋sa jedzenia; wi臋zienny obiad pozostawa艂 nietkni臋ty. Tak bywa艂o co tydzie艅.

Wi臋藕niowie z Republiki Gori, kt贸rzy przybyli na So艂owki w 1925 r., opowiadali, 偶e proceder ten by艂 kontynuowany i p贸藕niej. Wiele os贸b nie mog艂o wytrzyma膰 d艂ugotrwa艂ego koszmaru i traci艂o zmys艂y. Inni pope艂niali samob贸jstwo r贸偶nymi dost臋pnymi sposobami.

W czasie gdy znajdowa艂em si臋 pod kluczem, znany powszechnie tyfliski czekista Zozula (kuba艅ski kozak), zosta艂 ulokowany w艣r贸d wi臋藕ni贸w jako prowokator. Kat ten w stosunkowo kr贸tkim czasie rozstrzela艂 osobi艣cie sze艣膰set os贸b (faktu tego nie negowa艂 sam Zozula). Wreszcie zosta艂 zdemaskowany i zabity przez wsp贸艂wi臋藕ni贸w.

Sp臋dzi艂em cztery i p贸艂 miesi膮ca w Metechu i co czwartek przygotowywa艂em si臋 na 艣mier膰. Po wyj艣ciu z pierwszego "rozpocz膮艂em" nieko艅cz膮c膮 si臋 seri臋 podr贸偶y po r贸偶nych innych wi臋zieniach. Z twierdzy Metecha przeniesiono mnie do wiezienia pa艅stwowego w Tyflisie. St膮d do "Timachiku" - wi臋zienia w Baku, gdzie sp臋dzi艂em dwa tygodnie. Nast臋pnie by艂o wi臋zienie Czeki w Pietrowsku (trzy tygodnie). Potem - Gro藕ny, z Gro藕nego w wagonie Sto艂ypinowskim, skonstruowanym specjalnie dla wi臋藕ni贸w - do W艂adykaukazu. I wsz臋dzie by艂o to samo: ca艂kowite niszczenie ludzkiej osobowo艣ci, te same tortury w czasie nocnych przes艂ucha艅, g艂贸d i bicie, to samo bezprawie i samowolne rozstrzeliwania.

Rozdzia艂 4

Zes艂anienie na So艂贸wki

Ostatecznie "amnestionowany" - Szpana - Udana ucieczka - Klasyfikacja wi臋藕ni贸w

- Protekcja madame Kamieniewej.

Koniec ko艅c贸w 30 listopada 1923 roku (po up艂ywie siedmiu miesi臋cy od momentu, gdy zosta艂em "amnestionowany" przez Czeka w Batumie (艣ledczy W艂adykaukaskiej Czeki "amnestionowa艂" mnie ostatecznie nast臋puj膮cymi s艂owy: "Zgodnie z poleceniem komisji amnestyjnej Komisariatu Ludowego Spraw Wewn臋trznych d/s Spraw Zes艂a艅 obywatel Malsagow zosta艂 uznany winnym przest臋pstw przewidzianych w artyku艂ach 64 i 66 Kodeksu Karnego RSFRR: Artyku艂 64 - "Organizowanie akt贸w terroru i wsp贸艂praca z obywatelami innych pa艅stw". Artyku艂 66 - "Szpiegostwo na rzecz bur偶uazji mi臋dzynarodowej". Malsagow zostaje zes艂any do obozu koncentracyjnego na Wyspy So艂owieckie na okres lat trzech".

Zar贸wno ja, jak i inni "amnestionowani" w ten sam spos贸b bez po艣piechu byli wysy艂ani na P贸艂noc. Pierwszy przystanek by艂 w Rostowie nad Donem. Tu po raz pierwszy zetkn膮艂em si臋 z tzw. „szpan膮” - zwyk艂ymi kryminalistami, kt贸rzy odgrywali do艣膰 niezwyk艂膮 rol臋 we wszystkich rosyjskich wi臋zieniach, 艂agrach i miejscach zes艂a艅.

Z艂odzieje wielkiego i ma艂ego formatu, w艂amywacze, zab贸jcy, fa艂szerze pieni臋dzy i w艂贸cz臋dzy w臋drowali ca艂ymi dywizjami z jednego wi臋zienia do drugiego, odsiaduj膮c w ten spos贸b swoje wyroki, albo uciekali przy pomocy przekupionych stra偶nik贸w, by wkr贸tce znale藕膰 si臋 znowu w kolejnym wi臋zieniu. Niemal wszyscy byli goli, zawsze g艂odni i zawszeni. Stra偶nicy bili ich po g艂owach wyciorami, kryminali艣ci zabijali si臋 nawzajem ceg艂ami wyrwanymi ze 艣cian wi臋ziennych. Ca艂kowicie zdziczeli, dok膮d by ich nie wys艂ano, wsz臋dzie ci nieszcz臋艣nicy przegrywali w karty sw贸j sk膮py przydzia艂 (porcj臋 kapu艣niaku) lub ostatni膮 par臋 w艂asnych spodni. Tego typu straty starali si臋 kompensowa膰 grabi膮c nowo aresztowanych wi臋藕ni贸w z kategorii politycznych. Skradzione rzeczy "szpana" przepija艂a i sprzedawa艂a za po艣rednictwem wi臋ziennych i obozowych dozorc贸w.

Po wej艣ciu do celi, przeznaczonej dla nas w wi臋zieniu rostowskim, oniemia艂em z przera偶enia: wysz艂o nam na przeciw oko艂o stu ludzi - przedstawicieli "szpany"-z og艂uszaj膮cymi wrzaskami i pogr贸偶kami. W k膮cie siedzia艂o pi臋ciu m臋偶czyzn z inteligencji, w艣r贸d nich i pu艂kownik Sztabu Generalnego. "Szpana" w przeci膮gu nocy rozebra艂a wszystkich do naga.

Na szcz臋艣cie w艣r贸d nas byli ludzie, kt贸rzy przeszli wszelkie mo偶liwe pr贸by 偶yciowe. Jeden z nich nakre艣li艂 kred膮 linie na pod艂odze celi i podzieli艂 w ten spos贸b pomieszczenie na dwie strefy wp艂yw贸w - polityczn膮 i kryminaln膮, a nast臋pnie bardzo wyra藕nie og艂osi艂 "szpanie": "Zabij臋 pierwszego, kt贸ry przekroczy t臋 lini臋". By艂 olbrzymiego wzrostu i "szpana" si臋 go wystraszy艂a. Noc膮 wystawiali艣my wartownik贸w na granicy "strefy wyp艂yw贸w". Gdyby wydarzenia przybra艂y inny obr贸t, to nasze pieni膮dze i rzeczy osobiste zosta艂yby ukradzione. Od pieni臋dzy i rzeczy osobistych by艂 uzale偶niony nasz los: r贸偶nymi 艂ap贸wkami przekupywali艣my stra偶nik贸w, aby uzyska膰 cho膰by minimalne udogodnienie 偶ycia wi臋ziennego.

Z Rostowa wys艂ali nas do Moskwy na Tagank臋. W wi臋zieniu taga艅skim wspomniany system podzia艂u by艂 powszechnie obowi膮zuj膮cym. Istnia艂y oddzielne cele dla kryminalist贸w r贸偶nych kategorii. Tu zetkn臋li艣my si臋 z ciekaw膮 gradacj膮 przest臋pc贸w, wprowadzon膮 przez w艂adz臋 sowieck膮. Wszyscy przest臋pcy zostali podzieleni nie na dwie kategorie - kontrrewolucjonist贸w i "szpan臋", jak na Kaukazie i w Rosji po艂udniowej, lecz na trzy.

Pierwsz膮 grup臋 zwan膮 "KR" /kontrrewolucjoni艣ci/ tworzyli ludzie podejrzani o dzia艂alno艣膰 na korzy艣膰 monarchii lub, szerzej, bur偶uazji, tzn. o dzia艂alno艣膰 antysocjalistyczn膮. W tej r贸偶norodnej grupie mo偶na spotka膰 i by艂ego ministra, i szwajcara, i m艂odego unter-oficera, i genera艂a, bogatego fabrykanta i handlarza z niewielkiego sklepiku, by艂膮 ksi臋偶n膮 i jej kuchark臋. W艂adza sowiecka w艂膮czy艂a do tej grupy tak偶e ca艂e duchowie艅stwo - bez r贸偶nicy i wzgl臋du na wyznanie, wszystkich wykszta艂conych i p贸艂 - wykszta艂conych, wszystkich kupc贸w i oficer贸w.

Do grupy drugiej zaliczono tak zwanych "dzia艂aczy politycznych i partyjnych", pozosta艂o艣ci przedrewolucyjnych partii socjalistycznych - SR - 贸w (Rewolucyjnych Socjalist贸w) SD - ek贸w (Socjaldemokrat贸w), anarchist贸w i innych, kt贸rzy nie identyfikowali si臋 z bolszewikami.

I trzecia grupa, kt贸r膮 tworzyli przest臋pcy kryminalni w czystej postaci, czyli tzw. "szpana". W艂adze sowieckie aprobowa艂y tak膮 klasyfikacj臋 zar贸wno na So艂贸wkach, jak i w innych miejscach zes艂a艅 oraz na wolnych osiedleniach.

Na Tagance umie艣cili nas w celi, kt贸ra do granic mo偶liwo艣ci by艂a zape艂niona przedstawicielami duchowie艅stwa. By艂 tu i W艂adyka Piotr (Soko艂ow) - arcybiskup saratowski; byli mnisi monasteru Kaza艅skiego i wielu innych. Niemal wszyscy byli oskar偶eni o ukrywanie drogich kamieni i wyrob贸w z cennych kruszc贸w - w sytuacji, gdy bolszewicy dokonywali grabie偶y cerkwi, by zaspokoi膰 potrzeby materialne Trzeciej Mi臋dzynarod贸wki.

Owi biskupi, duchowie艅stwo i mnisi, podobnie jak i my, zostali zes艂ani na So艂贸wki.

W Piotrogrodzie, gdzie nasz etap dotar艂 na pocz膮tku stycznia 1924 roku, umieszczono nas we wsp贸lnej celi z grup膮 z艂o偶on膮 z dwudziestu pi臋ciu ludzi; cel臋 te wszyscy nazywali "kasyno". By艂o to w drugim wi臋zieniu etapowym, przeznaczonym wy艂膮cznie dla wi臋藕ni贸w, kt贸rych miano wysy艂a膰 do innych miejscowo艣ci.

Niedawno zosta艂 zamkni臋ty ekskluzywny dom gier hazardowych przeznaczony dla wysokich dzia艂aczy komunistycznych, zwany "Kasyno". Zosta艂 zlikwidowany pod pretekstem, i偶 grano tu o zbyt wysokie stawki, 偶e urz膮dzano pijackie orgie i awantury, 偶e kwit艂a tam prostytucja i str臋czycielstwo. Nieoficjaln膮 patronk膮 tej "szlachetnej" instytucji by艂a madame Kamieniewa, 偶ona przewodnicz膮cego Komitetu Wykonawczego Guberni Moskiewskiej. Zamykaj膮c kasyno moskiewski GPU nie odwa偶y艂 si臋 aresztowa膰 ma艂偶onki komunistycznego genera艂 - gubernatora Moskwy, ale ca艂y personel domu gry, z krupierem Pietrowem na czele, zosta艂 zes艂any na Sol贸wki - na trzy lata.

Ci ch艂opcy byli tak偶e naszymi towarzyszami w podr贸偶y oraz w czasie pobytu w Kiemi. Wkr贸tce grupa "kasyno”, w wyniku interwencji madam Kanieniewej zosta艂a skierowana na wolne osiedlenie w rejonie Peczorskim. Przed nasz膮 ucieczk膮 z 艂agru s艂ysza艂em, 偶e Pietrow i jego kompani wr贸cili do Moskwy.

Etapy wi臋藕ni贸w wysy艂ane s膮 teraz na P贸艂noc raz w tygodniu - w 艣rody. W jedn膮 z takich 艣r贸d, 14 stycznia 1924 roku, ja oraz wielka ilo艣膰 innych "Kaer贸w" (kontrrewolucjonist贸w), wi臋藕ni贸w i dzia艂aczy politycznych, a tak偶e "szpany” zosta艂a wywieziona na So艂贸wki w aresztanckich wagonach.

Cz臋艣膰 II
Wyspy So艂owieckie

Rozdzia艂 1
Z historii So艂贸wek

Warunki 偶ycia w poprzednich 艂agrach - "Bia艂y Dom" - 10.000 rozstrzelanych - Masowe zatapiania - Komisja 艣ledcza - Pozostali przesiedleni na Wyspy So艂owieckie.

Do roku 1922 Cho艂mogory ( i Pertomi艅sk) pe艂ni艂y funkcj臋, kt贸r膮 obecnie zlecono 艂agrowi na Wyspach So艂owieckich. Gdy znalaz艂em si臋 na So艂贸wkach na pocz膮tku 1924 roku, spotka艂em kilka os贸b, kt贸re by艂y skazane z artyku艂u o "kontrrewolucji" i pozosta艂y przy 偶yciu. Znajdowa艂y si臋 one w wi臋zieniach wymienionych miast. Na So艂贸wki zostali przewiezieni w 1922 roku. Chcia艂bym pokr贸tce zatrzyma膰 si臋 na tym, co opowiadali owi cudem ocaleli
ludzie.

Obozy koncentracyjne w Cho艂mogorach i Pertomi艅sku zosta艂y utworzone przez w艂adz臋 sowieck膮 pod koniec 1919 roku. Kierowano tu ludzi ze wszystkich zak膮tk贸w Rosji; mieli tam 偶y膰 w po艣piesznie skleconych barakach. Pomieszcze艅 tych nigdy nie ogrzewano, nawet w czasie najsurowszej zimy (gdy mrozy w tych p贸艂nocnych szeroko艣ciach geograficznych dochodzi艂y do minus 30-60 stopni C, czyli od 90 do 110掳 Farenheita). Wi臋藕niowie otrzymywali nast臋puj膮cy przydzia艂 偶ywno艣ciowy; jeden ziemniak na 艣niadanie, obierki ziemniaczane ugotowane na wodzie na obiad i jeden ziemniak na kolacj臋. Ani kawa艂ka chleba, ani uncji cukru, nie m贸wi膮c o mi臋sie lub t艂uszczu. I ludzie ci, dr臋czeni m臋czarniami g艂odu i rozpaczy, zjadali kor臋 drzew, nie
b臋d膮c w stanie przezwyci臋偶y膰 uczucia g艂odu i wycie艅czenia. Pod groz膮 tortur lub rozstrzeliwa艅 byli zmuszeni godzi膰 si臋 na wykonywanie najci臋偶szych prac: karczowa膰 pnie, pracowa膰 w
kamienio艂omach, sp艂awia膰 drzewo.

Zabroniono im kategorycznie korespondowa膰 z rodzin膮, otrzymywa膰 listy lub przesy艂ki z jedzeniem lub odzie偶膮. Wszystkie listy niszczono, a jedzenie z偶era艂a stra偶 obozowa. Stra偶nicy korzystali tak偶e z przysy艂anej wi臋藕niom odzie偶y. Po kl臋sce genera艂贸w Denikina i Wrangla (odpowiednio pod koniec 1919 i w 1920 roku) wzi臋ci do niewoli biali oficerowie i
偶o艂nierze, a tak偶e ludno艣膰 cywilna - m臋偶czy藕ni, kobiety i dzieci - zamieszkuj膮cy odebrane bia艂ym terytoria, etap po etapie zsy艂ana byli do Cho艂mogor. A po zd艂awieniu powstania w Kronsztadzie w kwietniu 1921 r. wszyscy marynarze w liczbie oko艂o dw贸ch tysi臋cy, wzi臋ci pod stra偶 przez bolszewik贸w, tak偶e zostali zes艂ani do Cho艂mogor. Resztki armii Ko艂czaka, rozliczni Sybiracy i Ukrai艅scy atamani, ch艂opi z guberni Tambowskiej, kt贸rzy przy艂膮czyli si臋 do powstania Antonowa, dziesi膮tki tysi臋cy przedstawicieli inteligencji wszystkich narodowo艣ci i wyzna艅, kuba艅scy i do艅scy kozacy - wszyscy sp艂ywali szerokim strumieniem do Cho艂mogor i Pertomi艅ska.

Najwy偶sze w艂adze tych o艣rodk贸w mianowano w Moskwie; solidnie wykonywa艂y polecenia wysy艂ane z Centrali; 艣redni i ni偶szy personel rekrutowa艂 si臋 spo艣r贸d aresztowanych czekist贸w, kt贸rzy byli zsy艂ani z powodu nazbyt widocznych grabie偶y, 艂ap贸wkarstwa, pija艅stwa i innych przest臋pstw. Ch艂opcy ci, z braku innych ofiar na kt贸rych mogliby wy艂adowa膰 swe niezadowolenie z powodu utraty ciep艂ych stanowisk w czrezwyczajce, odnosili si臋 do podleg艂ych im wi臋藕ni贸w 艂agrowych z nieopisanym okrucie艅stwem. Pomocnik komendanta w Cho艂mogorach - Polak Kwieci艅ski, by艂 szczeg贸lnie okrutny. Ten kat - sadysta mia艂 na sumieniu okropno艣ci tzw. "Bia艂ego Domu", kt贸ry znajdowa艂 si臋 w okolicy Cho艂mogor. "Bia艂ym Domem" nazywano dworek ziemia艅ski, porzucony przez w艂a艣cicieli. By艂 to budynek pomalowany na bia艂o. Tam w ci膮gu dw贸ch lat - od 1920 do 1922 r. - na rozkaz Kwieci艅skiego codziennie dokonywano rozstrzeliwa艅. Przera偶aj膮ca s艂awa "Bia艂ego Domu" zwielokrotnia艂a si臋 i dlatego, 偶e nie grzebano cia艂 rozstrzeliwanych. Pod koniec 1922 r. wszystkie pomieszczenia "Bia艂ego Domu" by艂y zape艂nione trupami do sufitu.

Dwa tysi膮ce marynarzy z Kronsztadu rozstrzelano w ci膮gu trzech dni. Od贸r rozk艂adaj膮cych si臋 cia艂 zatruwa艂 powietrze w promieniu wielu kilometr贸w. Smr贸d, kt贸ry nie zmniejsza艂 si臋 ni w dzie艅, ni w nocy, dusi艂 wi臋藕ni贸w, utrudnia艂 oddychanie i powodowa艂 utrat臋
przytomno艣ci. Trzy czwarte mieszka艅c贸w miasta Cho艂mogory nie by艂o w stanie znosi膰 tych okropno艣ci i opu艣ci艂o w艂asne domy.

Nie ulega najmniejszej w膮tpliwo艣ci, i偶 w艂adza sowiecka wiedzia艂a o tych koszmarach, kt贸re mia艂y miejsce w Cho艂mogoraoh i Pertomi艅sku; nie mog艂a nie wiedzie膰. Ale b臋d膮c zainteresowan膮 w bezlitosnym likwidowaniu wrog贸w, tych prawdziwych i domniemanych,
kierownictwo partii komunistycznej ograniczy艂o si臋 tylko do umycia r膮k.

Zab贸jstw i mord贸w dokonywano nie tylko w os艂awionym "Bia艂ym Domu", ale i w innych miejscowo艣ciach. Czeki艣ci praktykowali nast臋puj膮c膮 metod臋: wchodzili do pomieszcze艅 wi臋藕ni贸w i, pokazuj膮c wybrane ofiary, liczyli: "Jeden, dwa, trzy". "Jeden" - oznacza艂o, 偶e wi臋zie艅 b臋dzie rozstrzelany w tym samym dniu, "dwa" - 偶e rozstrzelaj膮 go jutro, "trzy" - 偶e pojutrze. Post臋powano tak najcz臋艣ciej w贸wczas, gdy przybywa艂 nowy du偶y etap i pojawia艂a si臋
pal膮ca konieczno艣膰 znalezienia miejsc w celach dla nowo przybywaj膮cych.

Jak za艣wiadczaj膮 naoczni 艣wiadkowie, w Cho艂mogorach i Pertomi艅sku rozstrzelano oko艂o 10 tysi臋cy os贸b. I jakkolwiek przera偶aj膮co by to nie brzmia艂o, nie ma w tej liczbie niczego
niezwyk艂ego, poniewa偶 w ci膮gu trzech kolejnych lat - a偶 do momentu rozformowania - obozy te by艂y jednymi z najbardziej g艂o艣nych wi臋zie艅 i miejsc zes艂a艅 z ca艂ej Rosji Sowieckiej. Ponadto w sk艂ad podstawowych ogromnych etap贸w, kt贸re przywo偶ono tam ze wszystkich
zak膮tk贸w europejskiej i azjatyckiej Rosji, do艂膮czano tak偶e osoby, rozstrzeliwanie kt贸rych, z r贸偶nych przyczyn, niewskazane by艂o w miejscach ich sta艂ego pobytu. Na przyk艂ad wszystkich
"amnestionowanych" przez miejscowe w艂adze sowieckie.

Kaci w Cho艂mogorach i Pertomi艅sku uciekali si臋 i do innych sposob贸w likwidacji wi臋藕ni贸w - cz臋sto ich topili. Z wielkiej ilo艣ci znanych mi przypadk贸w opowiem tylko o nast臋puj膮cych:

W 1921 a. cztery tysi膮ce by艂ych oficer贸w i 偶o艂nierzy armii Wrangla za艂adowano na pok艂ad barki i jednostk臋 t臋 czeki艣ci zatopili w wodach uj艣cia rzeki D藕winy. Tych, kt贸rzy mogli si臋 jeszcze utrzyma膰 na powierzchni wody, rozstrzelano.

W 1922 r. na kilka barek za艂adowano wi臋藕ni贸w, kt贸rych nast臋pnie potopiono w D藕winie

wprost na oczach ludzi. Nieszcz臋snych pasa偶er贸w z innych, niezatopionych barek, w艣r贸d kt贸rych

by艂o wiele kobiet, wysadzono na jedn膮 z wysp ko艂o Cho艂mogor i rozstrzelano z karabin贸w maszynowych, znajduj膮cych si臋 na barkach.

Masowych zab贸jstw na tej wyspie dokonywano przez d艂u偶szy czas. Podobnie jak "Bia艂y Dom", by艂a ona zape艂niona trupami. Tych, kt贸rym uda艂o si臋 jej unikn膮膰, poluj膮cy i 偶膮dni 艣mierci
czeki艣ci zam臋czali, zmuszaj膮c do pracy ponad si艂y. Wi臋藕niom nale偶a艂 si臋 wspomniany przydzia艂 偶ywno艣ci - porcja zwana "pajok"; w艣r贸d wi臋藕ni贸w byli przecie偶 starcy i kobiety, kt贸rzy pracowali po dwana艣cie godzin na dob臋. Za wielkie szcz臋艣cie uwa偶ano znalezienie w polu zgni艂ego ziemniaka i zjadano go 艂apczywie, natychmiast, na surowo.

Gdy czeki艣ci zauwa偶yli, i偶 miejscowi mieszka艅cy /Saani, Zyrianie, Samojedzi/ rzucali niekiedy chleb w t艂um wi臋藕ni贸w przechodz膮cych obok ich chat, zacz臋li wyprowadza膰 nieszcz臋艣nik贸w do pracy inn膮 drog膮 przez g臋sty las i bagna.

Gdy nowo przyby艂y wi臋zie艅 by艂 przyzwoicie ubrany, to natychmiast go rozstrzeliwano, by jak najpr臋dzej zabra膰 po nim odzie偶.

Wczesnym latem 1922 roku marynarz z Kronsztadu, kt贸ry szcz臋艣liwym trafem pozosta艂 przy 偶yciu, uciek艂 z 艂agru Cho艂mogorskiego. Uda艂o mu si臋 dotrze膰 do Moskwy, gdzie, wykorzystuj膮c stare kontakty, osi膮gn膮艂 zgod臋 na audiencj臋 we Wszechrosyjskim
Centralnym Komitecie Wykonawczym Partii; powiedzia艂 Kalininowi: "Zr贸bcie ze mn膮 co chcecie, ale zwr贸膰cie uwag臋 na te okropno艣ci, jakie maj膮 miejsce w 艂agrach P贸艂nocy".

Do tego czasu czeki艣ci ju偶 zlikwidowali 90% wszystkich wi臋藕ni贸w. "Umi艂owanie cz艂owieka" przez komunist贸w zosta艂o udowodnione z ca艂膮 oczywisto艣ci膮; w Komitecie Wykonawczym, zamieniwszy gniew na wsp贸艂czucie, wspania艂omy艣lnie wys艂uchano b艂aga艅 zbieg艂ego marynarza.

Pod koniec lipca z Moskwy do Cho艂mogor wys艂ano specjaln膮 komisj臋, kt贸ra mia艂a przeprowadzi膰 inspekcj臋 艂agru. Przewodniczy艂 jej niejaki Feldman. Sam Feldman nie by艂 w stanie ukry膰 swego przera偶enia na widok tego, co zasta艂 na miejscu i co us艂ysza艂 od wi臋藕ni贸w i 艣wiadk贸w. Rozstrzela艂 komendant贸w 艂agru, a ich pomocnik贸w i pozosta艂y personel wys艂a艂 do Moskwy jakoby celem przeprowadzenia 艣ledztwa. Jednak偶e wszyscy czeki艣ci zostali wypuszczeni na wolno艣膰 i otrzymali odpowiednie stanowiska w jednostkach GPU na po艂udniu Rosji. Feldman zdaj膮c sobie spraw臋, 偶e "Bia艂y Dom" i dziesi膮tki tysi臋cy wype艂niaj膮cych go trup贸w k艂adzie si臋 ci臋偶kim brzemieniem na sumieniu Moskwy, by艂 zmuszony zlikwidowa膰 ob贸z i zatrze膰 wszelkie 艣lady po tym, co si臋 tam dzia艂o. Dlatego rozkaza艂 spali膰 wszystko na miejscu. Komisja Feldmana uzyska艂a od Komitetu Wykonawczego Partii pe艂nomocnictwo do udzielenia amnestii w obydwu 艂agrach, ale na wolno艣膰 wyszli tylko zwykli kryminali艣ci - "szpana". Nikt z kontrrewolucjonist贸w nie zosta艂 amnestionowany.

W sierpniu 1922 roku pozosta艂ych, kontrrewolucjonist贸w pod pewn膮 stra偶膮 przewieziono z Pertomi艅ska i Cho艂mog贸r - przez punkt przesy艂kowy w Kemi - na Wyspy So艂owieckie.

Rozdzia艂 2
Od monasteru do 艂agru

S艂awny Monaster So艂owiecki - Jego znaczenie i pot臋ga ekonomiczna
- Najazd bolszewicki - Zniszczenia i grabie偶e - Organizacja 艂agru - 艁agry i ich kierownicy.

Ob贸z So艂owiecki wywodzi sw膮 nazw臋 od Monasteru So艂owieckiego, za艂o偶onego w 1429 r. przez 艣wi臋tych mnich贸w Sawwatiusza i Hermana, a 艣wi臋ty Zosima w 1436 roku zbudowa艂 pierwsz膮 cerkiew na terenie klasztoru. Wyspa (17 mil d艂ugo艣ci i 11 mil szeroko艣ci), na kt贸rej zbudowano monaster, jest jedn膮 z wielu w archipelagu znanego jako "Wyspy So艂owieckie". Opr贸cz wspomnianej Wielkiej Wyspy jest jeszcze pi臋膰 innych du偶ych: Anzer, Wielki i Ma艂y Zajatsk (Wielki i Ma艂y Muksalm) jest ponadto kilkana艣cie niniejszych wysepek. Rozrzucone s膮 na Morzu Bia艂ym przy wej艣ciu do Zatoki Oneskiej (rzeka Onega), w pobli偶u zachodniego wybrze偶a Guberni Archangialskiej.

Monaster So艂owiecki - jeden z najstarszych i najbardziej szanowanych w Rosji - d艂ugi czas by艂 znany ze swego wyj膮tkowego ascetyzmu, charakterystycznego dla sposobu 偶ycia jego mieszka艅c贸w, z niezliczonych skarb贸w swych cerkwi i wielkiej ilo艣ci mnich贸w w nim przebywaj膮cych. Liczba m艂odzie艅c贸w, wysy艂anych przez rodzic贸w na rok do monasteru na nauk臋, si臋ga艂a w niekt贸rych okresach dw贸ch tysi臋cy.

Monaster posiada艂 mi臋dzy innymi w艂asn膮 garbarni臋 i fabryk臋 wyrob贸w sk贸rzanych, warsztaty odlewnicze, fabryk臋 papieru, fabryk臋 zapa艂ek, tartaki, tuziny warsztat贸w o r贸偶nym profilu i przeznaczeniu, drukarnie (wszyscy zatrudnieni byli mnichami), dok, flot臋 handlow膮, a nawet niewielk膮 flotyll臋 wojskow膮, przewidzian膮 do obrony w艂asnych wybrze偶y. Artyleria i piechota monastera sk艂ada艂a si臋 wy艂膮cznie z mnich贸w i przeznaczona by艂a tak偶e do cel贸w obronnych.

Pierwsze lata rewolucji w spos贸b bardzo nieznaczny wp艂yn臋艂y na kszta艂t organizacyjny i potencja艂 gospodarczy monasteru, chocia偶 znalaz艂 si臋 szybko na g艂贸wnej trasie bolszewickich grabie偶y. Nawet w贸wczas, gdy znajdowali si臋 tam Anglicy (nale偶y wspomnie膰, 偶e gubernie Archangielska i Murma艅ska by艂y przez jaki艣 czas pod okupacj膮 bia艂ogwardyjskiej armii rosyjskiej, dowodzonej przez genera艂a Millera i kontrolowanej przez wojska angielskie), monaster ca艂y czas 偶y艂 swoim tradycyjnym pracowitym 偶yciem.

W艂adza sowiecka z w艂a艣ciw膮 jej przemoc膮 i okrucie艅stwem zniszczy艂a ten znakomicie zagospodarowany zak膮tek Rosji na Dalekiej P贸艂nocy.

Jesieni膮 1922 roku wszystkie drewniane zabudowania na terenie monasteru zosta艂y spalone. Bolszewicy zacz臋li od tego, 偶e wyko艅czyli mnich贸w - poczynaj膮c od przeora, a pozosta艂ych mieszka艅c贸w wys艂ali na roboty przymusowe do Rosji centralnej. Skarby rozgrabili czeki艣ci, kt贸rzy jako pierwsi wkroczyli na teren klasztoru. Drogocenne ramy ikon zosta艂y zrabowane, a same drewniane ikony w spos贸b barbarzy艅ski por膮bano siekierami na opa艂. Dzwony podrzucano z dzwonnic, a z艂om odwieziono do Moskwy na przetopienie.

Obok wielkiej ilo艣ci przedmiot贸w bezcennych zar贸wno z punktu widzenia religijnego jak i materialnego, barbarzy艅cy sowieccy zniszczyli skarby stanowi膮ce wielk膮 warto艣膰 historyczn膮 i kulturow膮. Czeki艣ci zrabowali bibliotek臋 klasztorn膮, kt贸ra w ci膮gu pi臋ciu wiek贸w swego istnienia by艂a uzupe艂niana unikatowymi utworami. Bibliofilskimi rarytasami rozpalano w piecach, gin臋艂y w p艂omieniach stare dokumenty i kroniki. Koniec ko艅c贸w barbarzy艅skie metody nowej w艂adzy w po艂膮czeniu ze zbrodniczymi grabie偶ami i brakiem kompetencji nowo narodzonej sowieckiej administracji, doprowadzi艂y do upadku i warsztaty, nale偶膮ce kiedy艣 do monasteru. Staro偶ytne budowle zosta艂y zamienione w zwa艂y gruz贸w. Czeki艣ci ogrodzili monaster drutem kolczastym. Na p贸艂 rozwalony Kreml (podstawowa twierdza obronna) i pomieszczenia gospodarcze zamieniono na centrum administracyjne S艁ON (Siewiernyj 艁agier Osobogo Naznaczenija - Ob贸z P贸艂nocny Specjalnego Przeznaczenia).

Wszystkie sfery dzia艂alno艣ci administracyjnej na So艂贸wkach znajdowa艂y si臋 w gestii narz膮d贸w resortowych i by艂y im podporz膮dkowane; podlega艂 im 艂agier So艂owiecki, 艂agier w Kiemi na Wyspie Popiej, 艂agier na wyspie Kond i miejsca zes艂a艅 w rejonach Paczewskim i Zyria艅skim.

Kiem艂agier na Wyspie Popiej (znajduje si臋 w odleg艂o艣ci 膰wier膰 mili od wybrze偶a i 26 mil od miasta Kiemi) by艂 g艂贸wn膮 stacj膮 kolejow膮 na trasie do So艂贸wek. W Kiem艂agrze gromadzi艂y
si臋 tysi膮ce nowych wi臋藕ni贸w w oczekiwaniu na rozpocz臋cie nawigacji; przysy艂aj膮 ich tu, na So艂贸wki, ze wszystkich zak膮tk贸w Rosji. Zwykli przest臋pcy, kt贸rych od czasu do czasu amnestionuj膮, rozpoczynaj膮 st膮d sw膮 podr贸偶 na po艂udnie.

Wi臋藕niowie nieprzerwanym strumieniem przewo偶eni s膮 z Kiem艂agru do monasteru, a z monasteru na Wysp臋 Popi膮 do r贸偶nych prac, kt贸re s膮 wykonywane na tej wyspie.

Zanim przejd臋 do szczeg贸艂owego opisu administracji sowieckiej, przypomn臋, 偶e gdy przyby艂em na w艂o艣ci S艁ON - u, w obozie znajdowa艂o si臋 ponad pi臋膰 tysi臋cy wi臋藕ni贸w wszystkich trzech kategorii, opisanych w rozdziale poprzednim: kontrrewolucjonist贸w, politycznych i kryminalist贸w (szpany). Kontrrewolucjoni艣ci i kryminali艣ci ulokowani zostali na terenie samego monasteru w cerkwiach i celach, mieszcz膮cych si臋 w zabudowaniach Kremla, kt贸ry ocala艂 z zawieruchy rewolucyjnej. Natomiast wi臋藕niowie polityczni przebywaj膮 w pustelniach porozrzucanych po ca艂ej Wielkiej Wyspie w odleg艂o艣ci trzech, sze艣ciu i o艣miu mil od Kremla.

Na Wyspie Popiej kontrrewolucjoni艣ci i szpana umieszczani byli w barakach pobudowanych przez Brytyjczyk贸w, natomiast polityczni mieszkali oddzielnie.

Najwa偶niejsz膮 postaci膮 w administracji Oboz贸w P贸艂nocnych Specjalnego Przeznaczenia jest czekista moskiewski, cz艂onek Wszechrosyjskiego Centralnego Komitetu Wykonawczego, Gleb Bokij (nawiasem m贸wi膮c jeden z so艂owieckich statk贸w zosta艂 nazwany jego imieniem). Wysoki, chudy, prawdopodobnie otrzyma艂 staranne wychowanie. Jego maniery i spos贸b bycia robi膮 przygn臋biaj膮ce wra偶enie, spojrzenie ma ostre, przeszywaj膮ce. Zawsze nosi艂 mundur
wojskowy. By艂 to typowy niez艂omny komunista, doskonale wykszta艂cony, z elementami okrucie艅stwa w charakterze. Mieszka w Moskwie, gdzie pe艂ni okre艣lone funkcje w GPU i tylko od czasu do czasu odwiedza So艂贸wki.

Jego zast臋pca, nazwiskiem Nogtiew, znajduje si臋 stale w Kremlu monasterskim i jest rzeczywistym szefem S艁ON - u. Losy wi臋藕ni贸w spoczywaj膮 ca艂kowicie w jego r臋kach. Jest tak偶e cz艂onkiem Wszechrosyjskiego Centralnego Komitetu Wykonawczego /WCIK/, wcze艣niej
by艂 marynarzem na kr膮偶owniku "Aurora". Jest to cz艂owiek ma艂o wykszta艂cony, pij膮cy, nieco przyg艂uchy, o wyj膮tkowo okrutnej fizjonomii. W 艂agrach znany powszechnie pod pseudonimem Kat. Kiedy Nogtiew obchodzi baraki i pustelnie wi臋藕ni贸w politycznych, ci ostatni krzycz膮 mu prosto w twarz: "Kacie, wyno艣 si臋!" (P贸藕niej wyja艣ni臋 dlaczego taka "swoboda" uchodzi bezkarnie).

Praw膮 r臋k膮 Nogtiewa i jego pomocnikiem jest komunista esto艅ski Ejchmans. Cierpia艂 na paradomani臋. Sam b臋d膮c zwariowanym na punkcie kultu wszystkiego, co zwi膮zane jest z wojskiem, wymaga艂 tego samego od wi臋藕ni贸w, zmusza艂 ich do pos艂usze艅stwa, morz膮c ustawicznym g艂odem. Ci膮gle im przypomina艂 o obowi膮zku witania go na spos贸b wojskowy. Natychmiast po przybyciu na So艂贸wki zaczyna艂 za pomoc膮 rozkaz贸w i bicia poucza膰 wi臋藕ni贸w jak nale偶y odpowiada膰 na jego powitanie "Dzie艅 dobry" (krzepki wojskowy ton i stuprocentowa uwaga).

Od chwili mego przybycia na Sol贸wki do marca 1924 roku w艂膮cznie komendantem Kemperraspriedpunkta by艂 niejaki G艂adkow - czekista, urodzony w Rosji centralnej, w Ka艂udze; wcze艣niej robotnik. Zwraca艂 uwag臋 nami臋tnym przywi膮zaniem do pa艅stwowych pieni臋dzy i zdumiewaj膮cym instynktem opieku艅czym w stosunku do szpany. Prawie niepi艣mienny, grubianin, na艂ogowo pij膮cy i graj膮cy w karty, niczym nie r贸偶ni艂 si臋 od zwyk艂ych kryminalist贸w. Uwarunkowania te stworzy艂y swoisty grunt ideologiczny do wprowadzenia przez G艂adkowa przemocy i dyktatury szpany nad kontrrewolucjonistami i politycznymi, a my byli艣my zmuszeni
wszystko to znosi膰.

Rozdzia艂 3
Galeria czekist贸w

Zes艂ani czeki艣ci w charakterze personelu wi臋ziennego - "Prokurator "
- los go艣cia zagranicznego - Najbli偶szy wsp贸艂pracownik Beli Kuna
- "Pa艂ka Smole艅skiego" - Bunt w wi臋zieniu moskiewskim
- "Mamu艣ka” kryminalist贸w - Ukarany spekulant.

W marcu 1924 roku mia艂a miejsce tzw. „zmiana gabinetu”. Postaram si臋 opowiedzie膰 o tym ni偶ej, teraz b臋d臋 kontynuowa膰 relacj臋 na temat kierownictwa z poprzedniego sk艂adu gabinetu. Bokij, Nogtiew, Ejchmans, G艂adkow - s膮 to ludzie, kt贸rzy posiadaj膮 w艂adz臋. Przys艂ani zostali z Moskwy przez samego Dzier偶y艅skiego. Pozostali przedstawiciele personelu 艂agru So艂owieckiego i Kiemskiego wywodzili si臋 z czekist贸w. W monasterze i na Wyspie Popiej by艂o ich kilka dziesi膮tk贸w. Kiedy ju偶 nie mo偶na by艂o d艂u偶ej ukrywa膰 przed spo艂ecze艅stwem 艂ap贸wkarstwa, wymuszania i wy艂udzania, przemocy i obrzydliwego pija艅stwa os贸b zajmuj膮cych odpowiedzialne stanowiska w organach GPU, zacz臋to ich niezw艂ocznie poci膮ga膰 do odpowiedzialno艣ci za te przest臋pstwa.

Niekt贸rych wys艂ano do innych miejscowo艣ci, innych wtr膮cano do 艂agr贸w So艂owieckich z wyrokami od dw贸ch do dziesi臋ciu lat. S膮 tu do dzi艣 wykorzystywani do porucze艅 "specjalnych".

Pami臋tam kilku zes艂anych czekist贸w, kt贸rzy zajmowali i zajmuj膮 do tej pory wa偶ne stanowiska administracyjne na Wyspach So艂owieckich.

Pomocnikiem Nogtiewa do spraw administracyjnych jest niejaki Wa艣ko - ordynarny i okrutny nikczemnik. To indywiduum - "prokurator" Wysp So艂owieckich, by艂 w posiadaniu wszystkich dokument贸w, dotycz膮cych akt spraw zes艂a艅c贸w. Wag臋 i istot臋 dzia艂alno艣ci tego cz艂owieka mo偶na scharakteryzowa膰 za pomoc膮 nast臋puj膮cego przyk艂adu: kontrrewolucjoni艣ci i polityczni, bez wyj膮tku, uwa偶ani s膮 za wi臋藕ni贸w skazanych z wyrok贸w GPU (nawiasem m贸wi膮c - zawsze bez procesu s膮dowego, bez wyroku, tylko na podstawie decyzji tzw. "tr贸jki”), a wysoko艣膰 wyrok贸w skazuj膮cych nie podlega apelacji. W rzeczywisto艣ci znajduj膮 si臋 oni w sytuacji os贸b oskar偶onych, kt贸rych sprawy s膮 w 艣ledztwie i nie zosta艂y definitywnie zamkni臋te. W ka偶dej chwili mog膮 si臋 znale藕膰 nowe dowody winy, kt贸re uzupe艂ni膮 akta sprawy i wyrok mo偶e zosta膰 odpowiednio przed艂u偶ony, albo oskar偶ony mo偶e zosta膰 rozstrzelany.

Praca towarzysza Wa艣ko sprowadza艂a si臋 do starannych poszukiwa艅 jakichkolwiek nowych fakt贸w lub niczym nie potwierdzonych donos贸w, co pozwoli艂oby na jak najtrwalsze zakotwiczenie zes艂a艅ca na So艂贸wkach. I dla osi膮gni臋cia takiego celu nie wzdraga艂 si臋 przed 偶adnymi 艣rodkami, wykorzystywa艂 agent贸w - prowokator贸w, fabrykowa艂 "nowe" dowody winy, itd.

Zarz膮dzanie dzia艂em technicznym obecnego 艂agru So艂owieckiego skupia艂o si臋 w r臋kach Roganowa - in偶yniera, zes艂anego na So艂贸wki za przest臋pcz膮 niekompetencj臋 zawodow膮. Nie wiem, jak on kierowa艂 swoim odcinkiem, ale dla nikogo nie ulega艂o w膮tpliwo艣ci, 偶e
teraz Roganow, po zmianie munduru - niczym si臋 nie r贸偶ni od prawdziwego czekisty: ani stosunkiem do wi臋藕ni贸w, ani pe艂nym samozadowolenia wyzywaj膮cym sposobem bycia. Jego pomocnikami technicznymi zar贸wno na terenie monasteru, jak i na Wyspie Popiej byli in偶ynierowie wybrani spo艣r贸d zes艂a艅c贸w. Ludzie ci nie maj膮 na nic wp艂ywu, s膮 niemal bezbronni w obliczu niesprawiedliwo艣ci i podlegaj膮 takiej samej okrutnej przemocy jak i wszyscy pozostali wi臋藕niowie z naszego 艣rodowiska. Kierownictwo S艁ON - u otrzyma艂o zalecenie ubiegania si臋 o zgod臋 na prowadzenie gospodarki samowystarczalnej, o czym powiem p贸藕niej. Oznacza艂o to dla 艂agru mo偶liwo艣膰 zawierania rozlicznych um贸w z Republik膮 Karelsk膮, ze wszystkimi mo偶liwymi organizacjami i w艂adzami centralnymi o wykorzystywanie pracy wi臋藕ni贸w przy budowie dr贸g i obiekt贸w przemys艂owych, oraz przy wyr臋bach, le艣nych. Podejmowano pr贸by ponownego uruchomienia na Wyspach, So艂owieckich zniszczonych fabryk i warsztat贸w. Jednakowo偶 wszystkie te pr贸by, o czym b臋dzie mowa p贸藕niej, nie ko艅czy艂y si臋 nigdy inaczej ni偶 niepowodzeniem.

Naczelnik zarz膮du S艁ON ma do dyspozycji kogo艣 w rodzaju "doradcy prawnego do spraw pracy przymusowej”. Te praktycznie zb臋dne obowi膮zki pe艂ni艂 Frenkiel - ongi艣 znany w臋gierski przemys艂owiec. Frenkiel przyby艂 do Rosji na zaproszenie Ministerstwa Handlu Zagranicznego w celu zawarcia um贸w handlowych na warunkach koncesyjnych i wzi臋cia w arend臋 niekt贸rych sowieckich zak艂ad贸w przemys艂owych. Zamiast tego zosta艂 z rozkazu GPU zes艂any na So艂贸wki na 2 lata za "szpiegostwo na korzy艣膰 bur偶uazji mi臋dzynarodowej" (art.55 Kodeksu Karnego). Czasami wysy艂aj膮 Frenkla nawet do Moskwy i Piotrogrodu w dotycz膮cych 艂agru sprawach handlowych i prawnych. Termin zako艅czenia jego wyroku up艂ywa z ko艅cem bie偶膮cego (1925) roku, jednak偶e - zgodnie z poleceniem GPU z sierpnia 1924 roku - nie mo偶e zosta膰 odes艂any z So艂贸wek na W臋gry, lecz do Narymu , nast臋pnie do Turucha艅ska i, koniec ko艅c贸w, Frenkiel "wyl膮duje" w Obwodzie Zaria艅skim.

W sk艂ad ni偶szych kr臋g贸w administracji So艂owieckiej wchodz膮 starostowie, dow贸dcy pu艂k贸w pracy i dow贸dcy kompanii roboczych (rot).

Do niedawna starost膮 艂agru So艂owieckiego (r贸wnocze艣nie dow贸dc膮 pu艂ku pracy) by艂 czekista nazwiskiem Michelson - kalekie pokraczne stworzenie, wyr贸偶niaj膮ce si臋 niewiarygodnym okrucie艅stwem. Gdy pod koniec lat 20 w艂adza sowiecka dokonywa艂a represji na terenach pokonanego Krymu, Michelson by艂 praw膮 r臋k膮 drugiego potwora - nazwiskiem Bela Kun - by艂ego dyktatora Republiki W臋gierskiej, kt贸remu pomaga艂 w pe艂nieniu funkcji "przewodnicz膮cego Triumwiratu do spraw koordynacji czerwonym terrorem na Krymie". Michelson, podobnie jak Bela Kun, byli znani szeroko poza granicami Krymu jako zab贸jcy dziesi膮tk贸w tysi臋cy oficer贸w i 偶o艂nierzy z armii Wrangla oraz ludno艣ci cywilnej. W sumie nawet sam Dzier偶y艅ski, kt贸rego 偶adn膮 miar膮 nie mo偶na podejrzewa膰 o umi艂owanie cz艂owieka, zmuszony by艂 po艂o偶y膰 kres Krymskim Nocom 艣w. Bart艂omieja. Bel臋 Kuna uznano za chorego psychicznie (wiadomo艣膰 ta prze艣lizgn臋艂a si臋 w gazetach so艂owieckich); Michelson zosta艂 zes艂any na Sol贸wki. Obecnie kieruje dzia艂aniami OGPU w jednej z republik autonomicznych.

Inn膮 godn膮 uwagi postaci膮 jest Marian Smole艅ski, cz艂onek KPP, kt贸ry przed moim przybyciem do 艂agru by艂 ju偶 dow贸dc膮 kompanii roboczej. W po艂owie 1924 r zosta艂 zwolniony i otrzyma艂 intratne stanowisko w OGPU. Smole艅ski postanowi艂 nie oddawa膰 si臋 do niewoli w czasie wojny polsko-sowieckiej w 1920 roku, tylko z w艂asnej woli przeszed艂 na stron臋 czerwonych. "Solidarno艣膰 proletariacka" splata艂a si臋 w nim z nienawi艣ci膮 do klasowych wsp贸艂braci. By艂 zaciek艂ym polskim szowinist膮 i do Rosjan odnosi艂 si臋 z tak pal膮c膮 nienawi艣ci膮, i偶 p膮sowia艂 z w艣ciek艂o艣ci na d藕wi臋k s艂owa "Rosja". Bezkarnie "kultywowa艂" ow膮 nienawi艣膰 w stosunku do wi臋藕ni贸w, kt贸rych bi艂 bez lito艣ci. Nazwisko Smole艅skiego zosta艂o uwiecznione w anna艂ach So艂owieckich dzi臋ki "pa艂om smole艅skim", kt贸re by艂y jego wynalazkiem. By艂y to grube zagi臋te pa艂y, do dzi艣 wykorzystywane do bicia wi臋藕ni贸w.

Nie spos贸b pomin膮膰 milczeniem i innego komendanta roboczego batalionu - Grochalskiego. Rozstrzelano go na Sol贸wkach jesieni膮 1924 roku. Grochalski o艣wiadczy艂, 偶e za cara by艂 oficerem intendentury. Sprawia艂 wra偶enie cz艂owieka inteligentnego. Mia艂 tylko
jedno oko. Bod koniec roku 1917, gdy bolszewicy doszli do w艂adzy, mianowali go komendantem miasta Oranienbaum nad Zalewem Fi艅skim. Tam mu wybili prawe oko albo kul膮, albo wyciorem karabinowym.

Podstawy roszcze艅 Grochalskiego do popularno艣ci mia艂y swe 藕r贸d艂o w tym, i偶 bra艂 udzia艂 w s艂ynnym powstaniu wi臋藕ni贸w w Butyrkach zim膮 1923 roku. Wi臋藕niowie, trzymani latami pod stra偶膮 bez jakiegokolwiek aktu oskar偶enia, wpadli w skrajn膮 rozpacz i wzniecili powstanie pod wodz膮 politycznych (socjal - rewolucjonist贸w).

Pewnego pi臋knego poranka zbudzi艂y Moskw臋 rozpaczliwe okrzyki. Trzy tysi膮ce aresztant贸w rozbroi艂o wewn臋trzn膮 stra偶 wi臋zienn膮 i za偶膮da艂o niezw艂ocznego rozpatrzenia ich spraw przez samego Kalinina, przewodnicz膮cego WCIK (Wsiesojuznyj Centralnyj Ispo艂nitielnyj Komitiet = Wszechzwi膮zkowy Centralny Komitet Wykonawczy); powsta艅cy domagali si臋 ponadto dymisji prokuratora republiki, znanego powszechnie Kataniana. Wysun膮wszy si臋 z okien Butyrek skandowali na ca艂膮 Moskw臋: "My chcemy Kalinina, nie potrzebny nam Katanian !!"

Ca艂e miasto skierowa艂o si臋 w stron臋 wi臋zienia. Prowadz膮ce do niego ulice by艂y zape艂nione t艂umem. Wielu ludzi oklaskami wyra偶a艂o swoje poparcie. Demonstracji nie uda艂o si臋 powstrzyma膰 ani namowami, ani pogr贸偶kami. W ci膮gu dw贸ch godzin rozlega艂y si臋 rozpaczliwe okrzyki. Koniec ko艅c贸w GPU uciek艂o si臋 do u偶ycia si艂y. Dwa pu艂ki wojsk specjalnych GPU (CzON - Czasti Osobogo Naznaczenija) zd艂awi艂y op贸r t艂um贸w i ruszy艂y w kierunku wi臋zienia. GPU stanowczo za偶膮da艂o jak najsurowszego ukarania powsta艅c贸w. Organizator贸w tego samego dnia rozstrzelano na dziedzi艅cu wi臋zienia, pozosta艂ych wi臋藕ni贸w zbito wyciorami. Przez dwa tygodnie wi臋zienia nie ogrzewano, chocia偶 by艂y silne mrozy. Wszystkie szyby by艂y wybite. Wi臋藕niom wydawano racje g艂odowe, odebrano im we艂niane koce. Tych wi臋藕ni贸w, kt贸rzy g艂o艣niej j臋czeli z zimna, zes艂ano na Sol贸wki na pi臋膰 lat. Grochalski by艂 w ich liczbie.

Po sze艣ciu miesi膮cach Wa艣ko o艣wiadczy艂, 偶e Grochalski nie tylko g艂o艣no j臋cza艂, lecz by艂 jednym z wichrzycieli, podjudzaj膮cych do demonstracji, w zwi膮zku z czym zosta艂 rozstrzelany na So艂贸wkach.

Kwieci艅ski (Kwici艅ski), kt贸rego Feldman po przeprowadzonych w Cho艂mogorach dochodzeniach wys艂a艂 do Moskwy na rozpraw臋 s膮dow膮, jest ju偶 znany czytelnikom. Za swe straszne przest臋pstwa nie poni贸s艂 偶adnej kary i do dzi艣 kontynuuje na Sol贸wkach "s艂awne"
tradycje "Bia艂ego Domu", uciekaj膮c si臋 stale do pomocy "smole艅skich pa艂ek".

Jak ju偶 wspomnia艂em, przed „zmian膮 gabinetu” wiosn膮 1924 roku, komendantem obozu w Kemi by艂 G艂adkow, or臋downik wszystkich kryminalist贸w. Ale pot臋偶niejszego obro艅c臋 swych interes贸w znale藕li kryminali艣ci w osobie 偶ony G艂adkowa, prostej wie艣niaczce spod Ka艂ugi, kt贸ra ca艂kowicie trzyma艂a w gar艣ci swego m臋偶a. Jej oficjalne stanowisko - administrator. Ale ca艂y 艂agier zwraca艂 si臋 do niej z szacunkiem, nazywaj膮c "Mamu艣k膮”. Mianem tym ochrzci艂y j膮 wdzi臋czne opryszki. I rzeczywi艣cie by艂a matk膮 dla kryminalist贸w. Ta kobieta pozwala艂a, by nie pracowali, zwalnia艂a r贸wnocze艣nie od kar, stawa艂a w obronie gdy zajmowali si臋 grabie偶膮 innych wi臋藕ni贸w i innymi awanturami. By艂o ca艂kowicie bezcelowym sk艂adanie skargi na r臋ce G艂adkowa, 偶e kryminali艣ci ukradli ci ostatni膮 par臋 spodni. Komendant o艣rodka przesy艂owego w Kemi dawa艂 niezmiennie jedn膮 i t臋 sam膮 odpowied藕: "Nie interesuje mnie czy ci臋 okradli, czy nie, przedtem moje opryszki nic nie mia艂y, a ty jeste艣 bur偶ujem".

Bod opiek膮 Gladkowa i "Mamu艣ki" kryminali艣ci wprowadzili w 艂agrach w艂asn膮 dyktatur臋. W rzeczywisto艣ci do dzisiejszego dnia stanowi膮 oni uprzywilejowan膮 kast臋, arystokracj臋 Wysp So艂owieckich. Przed zmian膮 gabinetu pomocnikiem komendanta w Kemi by艂 Klimow, tak偶e z aresztowanych czekist贸w. Zanim wst膮pi艂 "do s艂u偶by" w resorcie Dzier偶y艅skiego, by艂 komendantem Moskiewskiego Kremla. Nieco p贸藕niej wchodzi艂 w sk艂ad 艣wity Trockiego. Po przerzuceniu go do pracy w GPU ujawni艂 niezwyk艂e zdolno艣ci w dziedzinie brania 艂ap贸wek, ju偶 nawet zacz膮艂 si臋ga膰 po kawa艂ek chleba samego szefa gubernialnego GPU, w zwi膮zku z czym szef po艣piesznie si臋 go pozby艂, zsy艂aj膮c na So艂贸wki - z wyrokiem dziesi臋ciu lat.

Ale ludzie utalentowani wsz臋dzie rzucaj膮 si臋 w oczy. Na So艂贸wkach Klimow kontynuowa艂 sw贸j poprzedni proceder - 艂ap贸wkarstwo.

Grupa "Kasyno” „wnios艂a" z sob膮 na w艂o艣ci S艁ON-u wielkie sumy pieni臋dzy i na dodatek co miesi膮c otrzymywa艂a dotacje od madame Kamieniewej. Przedstawiciele tej grupy wr臋cz zasypywali Klimowa pieni臋dzmi, a ten, w odpowiedzi, zwalnia艂 ich z ci臋偶kich rob贸t.

W 1924 roku Klimow, zamiast postawienia przed s膮dem, zosta艂 przeniesiony do klasztoru So艂owieckiego i tam dowodzi艂 WOChrem. Na jego miejsce przyby艂 cz艂owiek nazwiskiem Proworow, ale wkr贸tce stamt膮d wyjecha艂; zosta艂 przeniesiony i mianowany komendantem
艂agru na Wyspie Kond w pobli偶u Wyspy Popiej.

Pomocnikiem G艂adkowa i "Mamu艣ki” do spraw gospodarczych by艂 aresztowany czekista Mamonow, m艂ody cz艂owiek lat dwudziestu dwu - dwudziestu trzech. Zosta艂 zes艂any na So艂贸wki z wyrokiem 10 lat z powodu tych samych "cnotliwych” post臋pk贸w, kt贸rych dokonywali
wszyscy jego koledzy: 艂apownictwa, pija艅stwa, okrucie艅stwa w stosunku do wi臋藕ni贸w.

Nie bacz膮c na m艂ody wiek, Mamonow by艂 do艣wiadczonym cz艂owiekiem. Przechodz膮cymi wszelkie wyobra偶enie kradzie偶ami mienia pa艅stwowego (o czym sam regularnie opowiada艂 ludziom, gdy by艂 pod wp艂ywem alkoholu), oszustwami i ca艂kowitym brakiem kompetencji doprowadzi艂 do zupe艂nej ruiny gospodarstwo Kiem艂agru, a rozliczenia wprowadzi艂 w stan chaosu. Moskiewski czekista Kiri艂ow, kt贸ry pod koniec marca 1924 roku mia艂 zast膮pi膰 G艂adkowa, odm贸wi艂 przyj臋cia kierownictwa 艂agru - dop贸ki komisja specjalna nie przeprowadzi 艣ledztwa w sprawie dzia艂alno艣ci Mamonowa. W zwi膮zku z tym Centrala wyznaczy艂a specjaln膮 grup臋 艣ledcz膮. Komisja ta po艣wi臋ci艂a pi臋膰 miesi臋cy na zbadanie rachunk贸w i ksi膮g inwentaryzacyjnych Mamonowa, pracuj膮c dzie艅 w dzie艅. Zarysowa艂 si臋 szkic niewiarygodnych strat materialnych, kradzie偶y i oszustw, ale Mamonow mimo wszystko nie poni贸s艂 偶adnej kary.

Rozdzia艂 4
艁agier na Wyspie Popiej

Zimno, wilgo膰 i ciemno艣ci - 艁agier, jego po艂o偶enie geograficzne i "wdzi臋ki" - Najnowsze udoskonalenia - Lekka praca za du偶膮 艂ap贸wk臋.

Sama przyroda protestuje przeciwko istnieniu takiego zjawiska jak katorga. So艂owieckie 艁agry Specjalnego Przeznaczenia znajduj膮 si臋 na bardzo dalekiej p贸艂nocy. Klimat jest tam surowy i wilgotny. Lato trwa tylko dwa - dwa i p贸艂 miesi膮ca. 艢nieg zaczyna taja膰 bardzo p贸藕no, a wiosna zawsze si臋 op贸藕nia. Cz臋sto bywaj膮 burze, zamiecie, wiej膮 przeszywaj膮ce p贸艂nocne i p贸艂nocno - wschodnie wiatry. Przez dziewi臋膰 miesi臋cy w roku Monaster So艂owiecki jest ca艂kowicie odci臋ty od 艣wiata. Najbardziej gn臋bi d艂uga, pos臋pna, mroczna zima, tym bardziej 偶e o艣wietlenie w barakach jest sk膮pe. Wilgo膰, kt贸ra rozprzestrzenia si臋 znad bagien so艂owieckich, dzia艂a szkodliwie na zdrowie wi臋藕ni贸w, i tak wycie艅czonych ci臋偶k膮 prac膮 fizyczn膮.

Kreml monasterski otoczony wysokim kamiennym murem, przypomina twierdz臋. Tam, w celach zamieszka艂ych niegdy艣 przez mnich贸w, umieszczono teraz kontrrewolucjonist贸w i szpan臋. Musieli sami postara膰 si臋 o prycze, sto艂y i opa艂. Ponadto te grupy wi臋藕ni贸w rozlokowano tak偶e w cerkwiach. Te 艣wi膮tynie nie tak dawno zosta艂y ograbione, a wiele z nich stoi z powybijanymi szybami. Opr贸cz g艂贸wnych sobor贸w (Przemienienia Pa艅skiego, 艢wi臋tej Tr贸jcy, Zosimy i Sawwatiusza, Za艣ni臋cia Marii Panny), 艣wi膮ty艅 pod wezwaniem 艣w. Miko艂aja, 艣w. Filipa i Zwiastowania Bogarodzicy - istnieje jeszcze oko艂o dziesi臋ciu cerkwi i kaplic, a tak偶e wielka ilo艣膰 pojedynczych pustelni, gdzie rozkwaterowano politycznych. Czekistom natomiast oddano dom Archimandryty i najlepsze cele.

Wyspa Popia ma oko艂o trzech mil d艂ugo艣ci i dw贸ch mil szeroko艣ci. Cie艣nina pomi臋dzy wysp膮 a kontynentem jest w膮ska (zaledwie 膰wier膰 mili) i do艣膰 p艂ytka. Dlatego okaza艂o si臋 mo偶liwe przerzucenie mostu na drewnianych palach - z przeznaczeniem dla kolejki w膮skotorowej, kt贸ra 艂膮czy wysp臋 z miastem Kiemi i jest odga艂臋zieniem linii Pietrozawodsk - Kiem' - Murma艅sk.

Odleg艂o艣膰 pomi臋dzy stacj膮 na wyspie a stacj膮 w Kiemi (dwie mile od miasta) wynosi oko艂o o艣miu mil; ponadto niedaleko Kiemi jest jeszcze przystanek kolejowy. Wykonana z bali moszczona droga dla pieszych prowadzi od 艂agru do stacji na wyspie. I takie same drogi 艂膮cz膮 r贸偶ne inne zabudowania.

Na wschodniej stronie Wyspy Popiej znajduj膮 si臋 dwie przystanie, p贸艂nocna i po艂udniowa. Wykorzystywana jest tylko ta ostatnia. Wyspy Popi膮 i So艂owieck膮 dzieli oko艂o czterdziestu mil: dwana艣cie mil do Rymbaki i jeszcze dwadzie艣cia osiem od Rymbaki do Wyspy So艂owieckiej (dzi艣 Wielka Wyspa). Morze, oddzielaj膮ce Wysp臋 Popi膮 i Rymbaki zim膮 nie zamarza, natomiast miedzy wysp膮 Rymbaki a Wielk膮 Wysp膮 -zamarza. Na Wyspie Rymbaki znajduje si臋 latarnia morska i magazyny.

Fabryka "Siewieroles" /Las P贸艂nocy/ znajduje si臋 w pobli偶u przystani po艂udniowej. Wykorzystuje si臋 w tej fabryce prac臋 wi臋藕ni贸w. Dwa wielkie budynki znajduj膮ce si臋 obok 艂agru, niedaleko fabrycznego magazynu materia艂贸w drzewnych, zajmowali czerwonoarni艣ci 95 - tej dywizji.

Wyspa Popia i jej okolice

1. Rzeka Kiem'

2. Domek dozorcy stacji
3. Przystanek

4. Miejsce, od kt贸rego rozpocz臋艂a si臋 nasza ucieczka (linia kropkowana ukazuje marszrut臋 pierwszego tygodnia)

5. Dwa budynki zajmowane przez 95 dywizj臋 GPU

6. Stacja telegraficzna

7. Sk艂ad materia艂贸w drzewnych

8. Stacja kolejowa

9. Budynek "Siewierolesu"

10. Ob贸z ogrodzony drutem kolczastym

11. Przysta艅 po艂udniowa /czynna/

12. Przysta艅 p贸艂nocna /nieczynna/
13. Latarnia morska

14. Przysta艅

15. Monaster So艂owiecki, ogrodzony drutem kolczastym

16. G贸ra Siekierna albo Siekirka - miejsce wykonywania wyrok贸w i wiezienie w 艂agrze.

Ma kra艅cu p贸艂nocnym znajduje si臋 stacja telegraficzna. Zim膮 jest to jedyny 艣rodek 艂膮czno艣ci z Wyspani So艂owieckimi. Monasterski telegraf znajduje si臋 w budynku Kremla. W jasn膮 pogod臋 z przystani Wyspy Popiej dobrze jest widoczna s艂awna G贸ra Siekierna na Wielkiej Wyspie.

Sam ob贸z koncentracyjny posiada kszta艂t ogrodzonej prostok膮tnej przestrzeni o d艂ugo艣ci oko艂o dwustu jard贸w i szeroko艣ci stu pi臋膰dziesi臋ciu. Znajduje si臋 na bagnach w po艂udniowo-wschodniej cz臋艣ci wyspy. A wok贸艂 rozrzucone s膮 zwa艂y kamieni. Bezpo艣rednie s膮siedztwo bagien sprzyja rozpowszechnianiu si臋 malarii, szkorbutu i chor贸b p艂ucnych. Na So艂贸wkach wi臋藕niowie bardzo cierpi膮 z powodu niewiarygodnej ilo艣ci komar贸w, kt贸re rojami unosz膮 si臋 nad bagnami, nie daj膮c nikomu spokoju ni w dzie艅, ni w nocy.

Ob贸z jest otoczony wysokim ogrodzeniem z drutu kolczastego. Wzd艂u偶 ogrodzenia w regularnych odst臋pach stoj膮 wie偶yczki stra偶nicze dla wartownik贸w. Ka偶da mie艣ci o艣miu ludzi. W przeznaczonym dla stra偶y wartowniczej budynku, kt贸ry znajduje si臋 poza terenem 艂agru, czerwonoarmi艣ci (w liczbie trzydziestu o艣miu ludzi), kt贸rzy w razie potrzeby stanowi膮 si艂臋 rezerwow膮 do pomocy lub zastpstwa ochrony zewn臋trznej. Dy偶urni czeki艣ci zakwaterowani s膮
zewn膮trz agru w budynku komendantury.

Wej艣cie na teren 艂agru i wyj艣cie z niego odbywa si przez bram臋 g艂贸wn膮, chronion膮 przez specjaln膮 wart臋. Inna brama (na planie oznaczona cyfr膮 2) jest zamkni臋ta na sta艂e. Jest traktowana jako wej艣cie zapasowe. Wi臋ksza cz臋艣 barak贸w agrowych zosta艂a zbudowana przez Brytyjczyk贸w, kt贸rzy wsp贸艂dzia艂ali z rosyjsk膮 armi膮 p贸艂nocn膮 pod dowdztwem genera艂a Millera. Natomiast rkoma wi臋ni贸w - ju偶 za re偶imu sowieckiego - zbudowano ca艂kiem niewiele. Do 1925 r. w 艂agrze nie by艂o ani szalet贸w, ani szpitala, ani elektrowni, ani warsztat贸w; nie by艂o tak偶e dr贸g - ani moszczonych drewnianych, ani polnych. Jeszcze ca艂kiem niedawno by艂y przypadki, 偶e wi臋藕niowie ton臋li w lepkiej b艂otnistej mazi, a baraki zalewa艂y strugi rzadkiego b艂ota.

Moszczone drogi wykonywane by艂y z desek i listew, kt贸re by艂y ukadane na wbitych w bagno palach. Takich dr贸g i 艣cie偶ek jest zaledwie pi臋膰. Najwi臋ksza z nich wiedzie od g艂贸wnego wej艣cia do wschodniej strony zasiek贸w z drutu kolczastego i nazywa Newski Prospekt. Inna droga prowadzi od wej艣 zapasowych do Newskiego Prospektu, st膮d do szalet贸w, do baraku nr 1 (na planie zosta艂 oznaczony cyfr膮 29), gdzie osadzano wi臋藕ni贸w politycznych, a od skrajnego pomieszczenia magazynowego - do baraku szpitalnego (na planie cyfra 36).

Plan 艂agru na Wyspie Popiej
1. Pomieszczenie wartownicze
2 - 9. Budki wartownicze

10. Brama g艂贸wna

11. Brama zapasowa

12. Barak 偶e艅ski /z dw贸ch pomieszcze艅/
13. Urz臋dnicy 艂agrowi i personel techniczny
14. Druga kompania robocza

15, 16. Pierwsza kompania robocza /dla kontrrewolucjonist贸w i przest臋pc贸w kryminalnych/

17. Droga moszczona od bramy zapasowej

18. Newski Prospekt

19. Komendantura

  1. Specjalna kompania robocza ( drogi moszczone oznaczone lini膮 podw贸jn膮, polne - jedn膮

kropkowan膮, male艅kie 艣cie偶ynki - kropkami)

21-22. Trzecia kompania robocza


23. Wi臋zienie, dy偶urny kwatermistrz

24. Ku藕nia
25 a, b, c. Zwa艂y kamieni

26. Warsztaty

27. Elektrownia

28. Kuchnia

29. Barak dla wi臋藕ni贸w politycznych

30-33. Magazyny

34. Szalety

35. 艢mietnik

36. Szpital

37. Konie, wozy

38. W膮w贸z

39. Szopa na siano.

Drogi polne wiod膮 od Newskiego Prospektu wzd艂u偶 linii pomieszcze艅 magazynowych (na planie 30-33), a od Newskiego Prospektu obok kuchni, warsztat贸w, elektrowni - do szpitala; natomiast od komendantury - wzd艂u偶 barak贸w, gdzie rozlokowani byli kontrrewolucjoni艣ci i szpana. Opr贸cz wymienionych jest jeszcze kilka w膮ziutkich i nier贸wnych dr贸偶ek, wiod膮cych przez bagna - od baraku wi臋藕ni贸w politycznych - w kierunku kuchni i do innych pomieszcze艅.

Komendantura - budynek nr 2 (na planie cyfra 19). Pomieszczenie to podzielone zosta艂o na kilka oddzielnych lokali, przeznaczonych. dla rozlicznych oddzia艂贸w zarz膮du 艂agru: administracyjnego, gospodarczego itd. Kompania "Specjalist贸w", zakwaterowana w baraku nr 4 (cyfra 20 na planie) sk艂ada si臋 z krawc贸w, szewc贸w, stolarzy i innych rzemie艣lnik贸w, kt贸rzy zaspokajaj膮 potrzeby administracji i czerwonoarmist贸w.

Elektrownia znajduje si臋 pod nadzorem in偶yniera nazwiskiem Krasin. Przedtem by艂 celnikiem, ale zwolniono go za spekulacj臋 i zes艂ano na So艂贸wki. Nadz贸r nad warsztatami sprawuje "zwolennik i stronnik" Sawinkowa. Kuchni臋 poruczono by艂emu pu艂kownikowi Ra-szewskiemu, a stajnie ko艅skie innemu kontrrewolucjoni艣cie o nazwisku 艁arin.

Organizacj膮 pracy 艂agru zajmuje si臋 niejaki Paw艂ow (Niko艂aj Niko艂ajewicz), sprzedajny oszust. Bierze 艂ap贸wki na zasadzie aukcyjnej: kto zaproponuje najwi臋ksz膮 sum臋 pieni臋dzy, otrzymuje wolny dzie艅. Przytocz臋 pewien przyk艂ada. Na Wyspie Popiej nie ma s艂odkiej wody i musi si臋 j膮 dostarcza膰 z Kiemi. Do tego celu s艂u偶膮 dwie podwody z cysternami. Poniewa偶 wo偶enie wody nale偶y do rob贸t najl偶ejszych (w por贸wnaniu z karczowaniem pni), o t臋 prac臋 trwa rozpaczliwa rywalizacja. Paw艂ow bez skr臋powania pyta艂: kto za ni膮 wi臋cej zap艂aci? By艂o trzech wi臋藕ni贸w, kt贸rzy jakim艣 cudem znale藕li spos贸b, by przewie藕膰 z sob膮 du偶e sumy pieni臋dzy. Zaproponowali wi臋cej od innych (oko艂o 150 rubli) i wozili wod臋 a偶 do chwili mojej ucieczki.

Najwy偶sze kierownictwo 艂agrowe zamieszkuje w niewielkiej wiosce rybackiej (oko艂o siedemdziesi臋ciu chat), w pobli偶u ogrodzenia z drutu kolczastego. W czasie dy偶ur贸w osoby odpowiedzialne za porz膮dek pozostawa艂y w 艂agrze.

Rozdzia艂 5

TYRANIA KRYMINALIST脫W

Punkt rozdzielczy - Okradzeni ju偶 pierwszej nocy - Nie pisane prawo kryminalist贸w

-Karanie zdrajcy - Przesy艂ka dla profesora - Udany szanta偶

Wszyscy nowo przybyli na Wysp臋 Popi膮 wi臋藕niowie zostaj膮 skierowani do 艂agrowego punktu rozdzielczego.

Ledwie wi臋zie艅 postawi stop臋 na tej nieszcz臋snej ziemi so艂owieckiej, natychmiast znajduje si臋 w zasi臋ga wp艂yw贸w i oddzia艂ywania zorganizowanej grupy kryminalist贸w, tzw. szpany. Gdy nasz etap sk艂adaj膮cy si臋 z kaukaskich kontrrewolucjonist贸w, duchowie艅stwa, grupy "Kasyno” i innych, zbli偶y艂 si臋 do baraku nr 6 na terenie punktu rozdzielczego, wyszli nam na spotkanie uzbrojeni czeki艣ci rekrutuj膮cy si臋 z miejscowych wi臋藕ni贸w. Chcieli si臋 dowiedzie膰, czy nie ma w艣r贸d nas, w naszym etapie wsp贸艂pracownik贸w lub agent贸w GPU, poniewa偶 ci ostatni pod 偶adnym pozorem nie powinni
wchodzi膰 na teren punktu rozdzielczego: kryminali艣ci mogli ich pozabija膰 na miejscu. Kilku z naszego etapu odesz艂o na bok. Reszta posz艂a do baraku nr 6. By艂a to ogromna drewniana szopa, nabita do
granic mo偶liwo艣ci szpan膮. Prycze by艂y ustawione w dwie poziome warstwy - jedna nad drug膮. Legowiska i pod艂oga pod pierwsz膮 warstw膮 nar us艂ane by艂y na po艂y obna偶onymi cia艂ami. W powietrzu wisia艂 tak
straszliwy fetor, 偶e z trudem utrzyma艂em si臋 na nogach. Rozlega艂y si臋 pijackie lamenty, zawodzenia, s艂ycha膰 by艂o obrzydliwe przekle艅stwa i k艂贸tnie. Wisz膮ca w k膮cie lampa dawa艂a bardzo w膮t艂e 艣wiat艂o.


Punkt rozdzielczy opisuj臋 tak szczeg贸艂owo dlatego, i偶 wszyscy nowo przybyli musieli przej艣膰 przez ten koszmarny etap swej niewoli. Ponadto miejsce to w spos贸b najbardziej przekonuj膮cy i obrazowy
charakteryzuje warunki 艂agr贸w so艂owieckich w og贸le.

Nauczeni wcze艣niejszym rostowskim do艣wiadczeniem po艂o偶yli艣my si臋 na przywiezionym z sob膮 dobytku k艂ad膮c go pod g艂owy. Okaza艂o si臋 jednak, 偶e ten 艣rodek ostro偶no艣ci by艂 ca艂kowicie nieprzydatny. Noc膮 zbudzi艂 mnie straszny ha艂as. Wpatruj膮c si臋 uwa偶nie w p贸艂mrok baraku zrozumia艂em z przera偶eniem, 偶e wszystkie nasze rzeczy zosta艂y rozkradzione, zapasy 偶ywno艣ci powynoszone, koszyki, walizki, pude艂ka si艂膮 pootwierane. Z jednego k膮ta dolatywa艂y j臋ki i krzyki: tam oryginalna, z艂o偶ona z kryminalist贸w komisja s臋dziowska skaza艂a swego kole偶k臋 na kar臋 ch艂osty za to, 偶e przyw艂aszczy艂 sobie zbyt du偶o zrabowanego mienia. W drugim k膮cie trzech kryminalist贸w drewnianymi pa艂ami bi艂o po g艂owie swego towarzysza. Ocieka艂 krwi膮, ale nie godzi艂 si臋 na oddanie ukradzionej bielizny, kt贸r膮 kurczowo trzyma艂 w r臋kach. Na g贸rnym poziomie nar, pod samym sufitem kryminali艣ci za nasze pieni膮dze grali w karty w rosyjsk膮 gr臋 hazardow膮 "trzy listki". Obok drzwi grupa szpany zawiera艂a umow臋 handlow膮 z ochroniarzem wymieniaj膮c czyj艣 pled na spirytus. Nast臋pnego ranka my, przedstawiciele grupy kontrrewolucyjnej, doszli艣my do wniosku, 偶e sk艂adanie skargi nie ma sensu. Ale mimo wszystko jeden z wi臋藕ni贸w politycznych, eser, (tak偶e z naszego etapu) z oburzeniem zrelacjonowa艂 komendantowi spos贸b zachowania si臋 szpany, z 艂aski kt贸rej zosta艂 w 艣rodku polarnej zimy w jednej koszuli. Komendant, w celu zachowania pozor贸w formalno艣ci, pojawi艂 si臋 w baraku i bardzo niepewnym tonem za偶膮da艂: "Oddajcie rzeczy. Co za skandaliczne zachowanie!" Kryminali艣ci odpowiedzieli gromkim 艣miechem. Nast臋pnej nocy z ca艂膮 pewno艣ci膮 zabiliby esera, gdyby艣my nie stan臋li w jego obronie.

Rankiem episkop I艂艂arion Troicki, najbli偶szy wsp贸艂pracownik patriarchy Tichona (jednego z pierwszych mieszka艅c贸w 艂agru) otrzyma艂 rozkaz odprowadzenia naszego etapu do baraku nr 9.

Zwyk艂ych kryminalist贸w mocno jednoczy niepisane prawo wewn臋trzne. Ci ustawicznie g艂odni i na p贸艂 nadzy wisielcy, umieraj膮cy codziennie na szkorbut i syfilis, nigdy nie podejmuj膮 ryzykownych dzia艂a艅. Rzucaj膮c膮 si臋 w oczy 偶yczliwo艣膰 i opieku艅czo艣膰 w艂adz 艂agrowych w stosunku do kryminalist贸w - wszystkich, bez wyj膮tku - 艂atwo wyt艂umaczy膰.

Instynktowna wrogo艣膰 szpany w stosunku do kontrrewolucjonisty - wykszta艂conego ja艣nie pana, w takim stopniu by艂a zakodowana w ka偶dym czeki艣cie, 偶e tak偶e w ka偶dym kontrrewolucjoni艣cie upatrywa艂 monarchist臋 i bur偶uja. inn膮 przyczyn膮, sprawiaj膮c膮 i偶 jakakolwiek skarga na kryminalist贸w stawa艂a si臋 bezsensowna, by艂 fakt i偶 wi臋ksz膮 cz臋艣膰 administracji so艂owieckiej 艂膮czy艂a za szpan膮 mentalno艣膰 i spos贸b my艣lenia oraz podobie艅stwo przedrewolucyjnej przesz艂o艣ci.

Gdy znalaz艂em si臋 na Wyspie Popiej, w 艂agrze by艂o oko艂o tysi膮ca czterystu kryminalist贸w. Ilo艣膰 kontrrewolucjonist贸w by艂a wielokrotnie mniejsza, a politycznych by艂o oko艂o siedemdziesi臋ciu os贸b. Ci ostatni, z przyczyn, o kt贸rych powiem p贸藕niej, w og贸le nie pracowali. Ponadto "mamu艣ka” stale zwalnia艂a szpan臋 od wszelkich form pracy. Dlatego te偶 na barki kontrrewolucjonist贸w spada艂 ca艂y ci臋偶ar wszelkich prac, przewy偶szaj膮cych wielokrotnie ludzkie mo偶liwo艣ci.

Sytuacja najcz臋艣ciej by艂a nast臋puj膮ca: szpana pracowa艂a niewiele, politycznych w og贸le nie p臋dzono do roboty, pracowali tylko kontrrewolucjoni艣ci.

Swoisty kodeks etyczny kryminalist贸w so艂owieckioh 艂膮czy艂 ich wszystkich w niepodzielny zwi膮zek. Kodeksu tego przestrzegano w spos贸b okrutnie bezwarunkowy. Gdy kryminali艣ci stwierdz膮, 偶e znajduje si臋 w艣r贸d nich „ssuczony" (co w ich 偶argonie oznacza zdrajc臋, kt贸ry sprzedaje w艂adzy tajemnice), takiego natychmiast zabijaj膮 w spos贸b najbardziej wyrafinowany. Nigdzie nie jest z tak膮 determinacj膮 realizowana zasada „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”, jak w艣r贸d kryminalist贸w.

W po艂owie 1924 r. zatrzymano wreszcie szajk臋 bandyt贸w, kt贸rym przez d艂u偶szy czas udawa艂o si臋 unikn膮膰 rozstrzelania. Hersztem bandy by艂 niejaki Mojsiejko. Kolesie - z艂odzieje ochrzcili go Petlur膮, a samych siebie nazywali "petlurowcami". Bandyci owi, opr贸cz wielu napad贸w z broni膮, mieli na sumieniu wiele „mokrej roboty” ("Mokra robota" w knajackim 偶argonie oznacza zab贸jstwo). Jeden z najbardziej aktywnych "petlurowc贸w", pseudo "Awronczik”, „ssuczy艂 si臋"; zdradzi艂 szajk臋 i na wszelkie sposoby pomaga艂 w jej aresztowaniu.

Banda sk艂ada艂a si臋 z 38 os贸b p艂ci obojga; 30 z nich zosta艂o "pos艂ane na lewo" (co w 偶argonie z艂odziejskim oznacza, 偶e zostali rozstrzelani) w Moskiewskim wi臋zieniu Butyrki. O艣mioro pozosta艂ych (w艣r贸d nich by艂 sam Awronczik oraz cztery kobiety - 偶ony rozstrzelanych) zes艂ano na So艂贸wki.

Gdy zdrajca znalaz艂 si臋 na punkcie rozdzielczym, natychmiast zjawili si臋 pozostali "petlurowcy” i skatowali go niemal 艣miertelnie. M臋偶czyzn "petlurowc贸w" aresztowano na miejscu, a Awronczika umieszczono w szpitalu. Ale nawet tam nie uda艂o mu si臋 ocali膰 偶ycia. Cztery kobiety z bandy przedosta艂y si臋 do szpitala i zabi艂y go rozbijaj膮c mu czaszk臋.

Akta sprawy przes艂ano do Moskwy. GPU odpowiedzia艂o kr贸tko: "Rozstrzela膰". I w listopadzie 1924 r. pozostali "petlurowcy" - m臋偶czy藕ni i kobiety, kt贸rym uda艂o si臋 unikn膮膰 艣mierci w Butyrkach, padli od kul czekist贸w na So艂贸wkach, potwierdzaj膮c przez sw膮 艣mier膰 bezwzgl臋dno艣膰 "kodeksu etycznego" kryminalist贸w.

O ile szpana nie ma opor贸w przed zabiciem ka偶dego, kto jest niewygodny, to tym mniej wzdraga si臋 przed okradaniem wszystkich razem i ka偶dego z osobna. Ponadto do grabie偶y zmuszaj膮 kryminalist贸w nieustanny g艂贸d i ch艂贸d (na So艂贸wkach do艣膰 cz臋sto mo偶na zobaczy膰 zupe艂nie nagich wi臋藕ni贸w kryminalnych), oraz niepohamowany poci膮g do alkoholu i gry w karty.

Grabie偶e, ofiarami kt贸rych zawsze i niezmiennie s膮 kontrrewolucjoni艣ci, planowane s膮 z profesjonalnym mistrzostwem. Jak ju偶 wspomnia艂em, po przybyciu na Wysp臋 Popi膮 przeniesiono
nas z baraku nr 6 do baraku nr 9. Za pomoc膮 drewnianych przegr贸dek zosta艂 podzielony na 4 pomieszczenia: w pierwszym mieszka艂 starosta 艂agru, w drugim umieszczono zes艂anych w sprawie "Kasyna", trzecie s艂u偶y艂o jako wi臋zienie obozowe, w czwartym umieszczono nas, kontrrewolucjonist贸w; w ten spos贸b mieli艣my z wi臋藕niami wsp贸ln膮 艣cian臋.

Kilka razy szpana wykr臋ca艂a nam r贸偶ne numery. Kryminali艣ci 艣wiadomie dokonywali r贸偶nych wykrocze艅, byle tylko znale藕膰 si臋 w wi臋zieniu. Nast臋pnie wiercili we wsp贸lnej drewnianej 艣cianie otwory nad pod艂og膮 i noc膮 bezszelestnie wczo艂giwali si臋 pod narami do naszego pomieszczenia, wykradali odzie偶, 偶ywno艣膰 i pieni膮dze. Je偶eli ktokolwiek pr贸bowa艂 domaga膰 si臋 zwrotu swojej w艂asno艣ci, kryminali艣ci bili go niemal na 艣mier膰.

Szpana zawsze dzieli艂a si臋 swoj膮 zdobycz膮 z ochron膮 艂agrow膮 i ze starost膮. Dlatego te偶 偶aden z nich nie zwraca艂 nigdy najmniejszej uwagi na nasze skargi. Pewnego razu starosta nawet o艣wiadczy艂, 偶e my sami okradamy si臋 wzajemnie.

Niekiedy grabie偶e zmienia艂y si臋 w bezwstydne wymuszenia i szanta偶e, realizowane dzi臋ki pob艂a偶liwo艣ci ze strony nadzoru 艂agrowego. By艂 w艣r贸d wi臋藕ni贸w naszego baraku profesor Kriwacz - Nemaniec, cz艂owiek starszy (mia艂 chyba ponad siedemdziesi膮t lat). Narodowo艣ci czeskiej; pracowa艂 jako t艂umacz w Komisariacie Spraw Zagranicznych. Zes艂ano go na So艂贸wki (na dziesi臋膰 lat) z tego samego 66 artyku艂u Kodeksu Karnego - jak wszystkich innych obcokrajowc贸w - "szpiegostwo na rzecz bur偶uazji mi臋dzynarodowej", By艂, oczywi艣cie, zupe艂nie niewinny. Kriwacz - Nemaniec cieszy艂 si臋 wielkim autorytetem 艂agrze. Szanowano go g艂臋boko przede wszystkim za to, 偶e w艂ada艂 p艂ynnie wieloma j臋zykami - 艂膮cznie z chi艅skim, japo艅skim, tureckim; zna艂 tak偶e j臋zyki europejskie.

Profesor otrzyma艂 przesy艂k臋 z upominkami od politycznego Czerwonego Krzy偶a, kt贸remu patronowa艂a madame Pieszkowa, 偶ona Maksyma Gorkiego. Wspomniana organizacja otacza艂a opiek膮 tylko wi臋藕ni贸w politycznych, a kontrrewolucjonist贸w widocznie uwa偶a艂a za zwyk艂ych bandyt贸w, poniewa偶 pozostawi艂a ich ca艂kowicie w艂asnemu losowi - na 艂asce so艂owieckiej administracji i
kryminalist贸w.

Profesor cieszy艂 si臋 jak dziecko przesy艂k膮, ale, niestety, nied艂ugo. Szpana zn贸w zala艂a wiezienie. Bandyci kolejny raz w艂amali si臋 przez 艣cian臋 i zabrali nasze rzeczy 艂膮cznie z przesy艂k膮 Kriwacz - Nemanieca. Rankiem kryminali艣ci uciekli si臋 do szanta偶u. Znali艣my t臋 metod臋 doskonale. Przez czekist臋 przys艂ali profesorowi list, w kt贸rym proponowali mu zwrot jego rzeczy za sze艣膰 czerwo艅c贸w (oko艂o sze艣ciu funt贸w). Czech, kt贸ry w przewiewnym baraku zmarz艂 na ko艣膰, przyj膮艂 propozycje szpany powa偶nie i, nie bacz膮c na nasze przestrogi, pos艂a艂 przez tego偶 czekist臋 wszystkie pieni膮dze, jakie mia艂, pozostaj膮c bez grosza przy duszy. Jak przypuszczali艣my - nie zwr贸cono mu ani rzeczy, ani pieni臋dzy. Po jakim艣 czasie kilku kryminalist贸w wyjecha艂o z So艂贸wek; w艣r贸d nich byli i ci, kt贸rzy ograbili profesora. Po
drodze na po艂udnie wys艂ali list, w kt贸ry obiecywali "pami臋ta膰 zawsze drogiego profesora, i nie zapomnie膰 go do ko艅ca swoich dni."

Okradanie kontrrewolucjonist贸w uwa偶ane by艂o przez szpan臋 za spraw臋 honoru, ale ograbienie swojego towarzysza by艂o surowo karanym przest臋pstwem. Przesy艂ki adresowane do politycznych i kontrrewolucjonist贸w przechowywane s膮 w specjalnym pomieszczeniu na Wyspie Popiej przez ca艂膮 jesie艅 i zim臋 - a偶 do rozpocz臋cia nawigacji, dop贸ki nie b臋dzie mo偶liwy kontakt z monasterem. Z nastaniem wiosny odwozi si臋 przesy艂ki specjalnym statkiem. Kilka razy kryminali艣ci w艂amywali si臋 do tego pomieszczenia i bezkarnie rozkoszowali si臋 plonami swej grabie偶y. Znajdowa艂o to ca艂kowit膮 aprobat臋 w oczach towarzyszy. Ale pewnego razu, gdy w okradzionym baraku znajdowa艂o si臋 kilka przesy艂ek dla kryminalist贸w, z winowajcami rozprawiono si臋 w spos贸b nader okrutny: dw贸ch w艂amywaczy po prostu zabito.

Rozdzia艂 6

KONTRREWOLUCJONI艢CI

-Najci臋偶sze roboty dla kontrrewolucjonist贸w -„Kontrrewolucjoni艣ci"- poj臋cie wieloznaczne, - Pstrokata r贸偶norodno艣膰 - Szczeg贸lne prze艣ladowania duchowie艅stwa - Wybitni dzia艂acze cerkwi

Wi臋藕niowie polityczni siedz膮 na So艂贸wkach w osobnych celach, w grotach pustelnik贸w. A na Wyspie Popiej - w specjalnym baraku. Kontrrewolucjoni艣ci natomiast umieszczeni s膮 zar贸wno w monasterze, jak i w 艂agrze w Kiemi, gdzie przebywaj膮 razom ze zwyk艂ymi kryminalistami. Cele monasterskie i baraki 艂agrowe zape艂nione s膮 do granic mo偶liwo艣ci ludzk膮 mieszanin膮, z艂o偶on膮 ze szpany i kontrrewolucjonist贸w.

Kontrrewolucjoni艣ci nie tylko wykonuj膮 najci臋偶sze prace i utrzymuj膮 porz膮dek we w艂asnych pomieszczeniach; opr贸cz tego na艂o偶ono na nich obowi膮zek oczyszczania nor kryminalist贸w z resztek jedzenia, plwocin, wymiocin, brudu i wszy. Jak tylko przybywa nowa partia kaer贸w, natychmiast jest zmuszana de mycia barak贸w, kt贸re s膮 do tego stopnia zanieczyszczone przez szpan臋, i偶 obowi膮zek ten bardzo nadszarpuje zdrowie.

W 1924 r. w ci膮gu dw贸ch miesi臋cy do sprz膮tania 艂agr贸w na Wyspie Popiej zatrudniono p贸艂tora tysi膮ca kontrrewolucjonist贸w. Do艣膰 powiedzie膰, 偶e bardzo cz臋sto kryminali艣ci za艂atwiaj膮 swoje potrzeby fizjologiczne na miejscu, tj. w baraku.

Oczywi艣cie szpana nie 偶ywi najmniejszego uczucia wdzi臋czno艣ci za wszystko, co si臋 dla nich robi. Przeciwnie, procedura ta, tak bardzo upokarzaj膮ca dla ka偶dego cz艂owieka, traktowana jest przez szpan臋 jak co, co jej przys艂uguje i tylko skazuje wykonuj膮cych te prace na dodatkowe upokorzenia ze strony kryminalist贸w, popieranych przez administracj臋 agrow膮.

Na przyk艂ad, gdy wysprz膮tali艣my wskazany przez administracj臋 brudny barak, "wdzi臋czna" szpana przys艂a艂a nam ultimatum ze szczeg贸lnym wykazem wielkiej ilo艣ci produkt贸w: herbaty, chleba, cukru, tytoniu itd. Wszystko to mia艂o by膰 wr臋czone kryminali艣cie, kt贸ry przyni贸s艂 ultimatum. Powiedziano nam, 偶e w przypadku niespe艂nienia warunk贸w najpierw zostaniemy pobici, a p贸藕niej ograbieni do czysta.

Byli艣my zmuszeni odda膰 wymagane produkty. Togo typu ultymatywne 偶膮dania ciesz膮 si臋 wielk膮 popularno艣ci膮 w艣r贸d szpany. Zarzucaj膮 nimi kontrrewolucjonist贸w i w monasterze i w Kiem艂agrze.

Bardzo trudno dokona膰 szczeg贸艂owego przegl膮du i opisu tej kategorii wi臋藕ni贸w, kt贸r膮 okre艣la si臋 mianem kontrrewolucjonist贸w; trudno nawet pokusi膰 si臋 o obiektywn膮 ich ocen臋. Na So艂贸wkach by艂o do艣膰 du偶o kontrrewolucjonist贸w - oko艂o trzech tysi臋cy. Dziel膮c t臋 kategori臋 wi臋藕ni贸w na grupy, nawet umowne, mo偶na by艂oby pom贸c czytelnikowi w ukszta艂towaniu cho膰by przybli偶onego poj臋cia o kontrrewolucjonistach. B臋dzie to z pewno艣ci膮 obraz niepe艂ny, w 艂agrach bowiem jest wielu kontrrewolucjonist贸w, kt贸rych nie spos贸b zakwalifikowa膰 do jakiejkolwiek grupy.

W P贸艂nocnych 艁agrach Specjalnego Przeznaczenia (S艁ON) jest wielu przedstawicieli dyscyplin zwanych humanistycznymi: adwokat贸w, pisarzy, nauczycieli, lekarzy. Bardzo du偶o jest nauczycieli
szk贸艂 podstawowych i 艣rednich, s膮 tak偶e nauczyciele akademiccy - zar贸wno m臋偶czy藕ni, jak i kobiety, przy czym te ostatnie stanowi膮 wi臋kszo艣膰. Jest wielu ch艂op贸w, robotnik贸w, rzemie艣lnik贸w, drobnych urz臋dnik贸w, in偶ynier贸w i technik贸w. Liczn膮 „reprezentacj臋” maj膮 Kozacy do艅scy, kuba艅scy i syberyjscy oraz narody Kaukazu. Po艣r贸d obywateli rosyjskich obcego pochodzenia najliczniejsi s膮
Esto艅czycy, Polacy i mieszka艅cy Karelii (niekt贸rzy z nich wr贸cili z Finlandii uwierzywszy w amnesti臋) oraz 呕ydzi. Tych ostatnich zsy艂aj膮 na So艂贸wki ca艂ymi rodzinami: jednych, oskar偶onych o sprzyjanie syjonizmowi, innych - o udzia艂 w kontrrewolucji ekonomicznej, jeszcze innych - o udzia艂 w tzw. "zbrojnym bandytyzmie"; w to rozci膮gliwe poj臋cie GPU wk艂ada wszystko, co tylko mo偶e przyj艣膰 do g艂owy: od cz艂onkostwa (nawet w przesz艂o艣ci) w partii monarchist贸w do produkcji fa艂szywych banknot贸w.

Na So艂贸wkach jest wielu obcokrajowc贸w, o kt贸rych, bardziej szczeg贸艂owo, b臋dzie mowa ni偶ej.

Najliczniejsze grupy wi臋藕ni贸w tworz膮 oficerowie starej i nowej armii, ludzie z kr臋g贸w przesy艂owych i nepmani, znani przedstawiciele starego re偶imu - biurali艣ci i arystokracja - oraz duchowie艅stwo.

Obecnie na So艂贸wkach znajduje si臋 oko艂o trzystu biskup贸w, ksi臋偶y i mnich贸w. Bo tej liczby nale偶y doda膰 kilkaset os贸b 艣wieckich, zes艂anych na So艂贸wki wraz ze swoimi duszpasterzami; wszyscy otrzymali wyroki z artyku艂u 72 Kodeksu Karnego - "kontrrewolucja religijna, sprzeciwianie si臋 konfiskacie maj膮tku cerkiewnego (szlachetne metale, drogie kamienie, dzie艂a sztuki itp.), propaganda religijna, nauczanie dzieci w duchu religijnym” itd.

Duchowie艅stwo na So艂贸wkach, chocia偶 stanowi najbardziej dr臋czon膮 i poni偶an膮 przez w艂adze lagrowe grup臋 zes艂a艅cz膮, zwraca powszechn膮 uwag臋 skromno艣ci膮, pokor膮 i stoicyzmem, z jakim znosi cierpienia fizyczne i moralne.

Przedstawiciele duchowie艅stwa, przyzwyczajeni od dzieci艅stwa do ci臋偶kiej pracy fizycznej, nie bez racji s膮 uwa偶ani za najlepszych robotnik贸w w 艂agrze. Pod tym wzgl臋dem administracja 艂agrowa ocenia ich w spos贸b w艂a艣ciwy i wykorzystuje bezlito艣nie do najr贸偶niejszych trudnych prac. Duchownych wysy艂ano do najci臋偶szych, najbardziej wyczerpuj膮cych rob贸t; dla przyk艂adu wszystkie odcinki w膮skotor贸wki na Wielkiej Wyspie zbudowa艂y osoby duchowne.

Oczywi艣cie surowo zabronione s膮 jakiekolwiek formy kultu religijnego. W 艂agrze na Wyspie Popiej zmar艂 pewien duchowny, bardzo wyn臋dznia艂y staruszek. Przed 艣mierci膮 ze 艂zami w oczach
b艂aga艂 komendanta obozu, by pozwoli艂 biskupowi ordynariuszowi I艂艂arionowi udzieli膰 mu ostatniej pos艂ugi religijnej. Komendant odm贸wi艂 umieraj膮cemu w spos贸b nader obra藕liwy.

Ka偶dy dzie艅 w 艂agrze traktowany by艂 jako roboczy, a na Wielkanoc i Bo偶e Narodzenie w艂adze staraj膮 si臋 wynale藕膰 duchowie艅stwu najbardziej upokarzaj膮ca prace, np. czyszczenie ubikacji i latryn.

W P贸艂nocnych 艁agrach Szczeg贸lnego Przeznaczenia odbywali wyroki nast臋puj膮cy znani dzia艂acze cerkwi: W艂adyka I艂艂arion (Troicki), Metropolita Diecezji Moskiewskiej, najbli偶szy wsp贸艂pracownik i pomocnik ostatniego patriarchy Tichona. Ani na wolno艣ci, ani w wi臋zieniu metropolita I艂艂arion nie wchodzi艂 w konflikty z w艂adz膮 sowieck膮, jednak zawsze by艂 zdecydowanym zwolennikiem prawdziwej prawos艂awnej cerkwi - w odr贸偶nieniu od "偶ywej cerkwi", kt贸r膮 szczodrze subsydiowa艂o GPU. Za obron臋 swych przekona艅 religijnych i za 艣cis艂膮 wsp贸艂prac臋 z patriarch膮 Tichonem, metropolit臋 zes艂ano na trzy lata do Archangielska, gdzie odbywa艂 kar臋 w niewyobra偶alnie ci臋偶kich warunkach. Po powrocie do Moskwy znowu podj膮艂 walk臋 z "偶yw膮 cerkwi膮", uczestniczy艂 w dyskusjach religijnych, podczas kt贸rych demaskowa艂 bezlito艣nie komunistyczne brednie swego oponenta unaczarskiego, po czym
znowu zosta艂 zes艂any, tym razem na Sowki.

Po rozstrzelaniu Metropolity Beniamina, Metropolita Masni艂 (Lemieszewski) stan膮艂 na czele Diecezji Piotrogrodzkiej. Skazany na zes艂anie z artyku艂u 72 KK ("kontrrewolucja religijna", traktowana przez bolszewik贸w jako obrona prawos艂awia przed niszcz膮c膮 presj膮 "偶ywej cerkwi") we wrze艣niu 1924 r. przybyna So贸wki. Sze艣ciu innych biskup贸w i mnich贸w oraz dwana艣cie os贸b 艣wieckich zes艂ano do tego samego 艂agru - z tego samego artyku艂u i w tym samym czasie.

Biskupa Serafima (Ko艂pi艅skiego), biskupa Piotra (Soko艂owa), pe艂ni膮cego obowi膮zki biskupa Saratowskiego Pitirima (Kry艂owa), przeora Monasteru Kaza艅skiego oraz pi臋tnastu przedstawicieli monasterskiego czarnego i bia艂ego duchowie艅stwa - wszystkich, co do jednego, zes艂ano na So艂贸wki z tego偶, 72 artyku艂u KK. Setki innych biskupw, ksi臋偶y i mnich贸w deportowano nie tylko z powodu bolszewickiego has艂a, i religia to "opium dla narodu", lecz g艂贸wnie dlatego, 偶e duchowie艅stwo nie mia艂o
zamiaru usprawiedliwia grabiey cerkwi w celu jakoby niesienia pomocy g艂oduj膮cy; przeciwnie, publicznie skrytykowa艂o t臋 akcje jako dzie艂o r膮k stronnik贸w "偶ywej cerkwi", przekupionych przez pa艅stwo.

Rozdzia艂 7

OFIARY CZEKI: SZCZEG脫LNIE DZIWNE PRZYPADKI

呕ona i m膮偶 - K艂amstwa o corocznej amnestii - Straszny
koniec Borysa Sawinkowa - Pomoc dla g艂oduj膮cych jest
przest臋pstwem - Dzier偶y艅ski w nieoczekiwanym 艣wietle -
Niestrudzony my艣liwy w pogoni za paso偶ytami - Tortury
starych zak艂adnik贸w

Przyczyny, dla kt贸rych ludzi wysy艂ano na So艂贸wki s膮 tak r贸偶norodne i tak bezpodstawne, 偶e nie spos贸b je oceni膰 w kategoriach zwyk艂ego wynalazku czekistowskiej "jurysprudencji".

Dla przyk艂adu: w艣r贸d zes艂a艅c贸w znajduje si臋 wiekowa hrabina Frederiks. W czasie wojny ta niem艂oda dama spe艂nia艂a wielk膮 misj臋, troszcz膮c si臋 o rannych oficer贸w i 偶o艂nierzy. A teraz nie otrzymuje 偶adnej pomocy od Czerwonego Krzy偶a, ale jak mo偶e - pomaga chorym (sama ustawicznie nie dojada); z tego powodu bez przerwy stanowi obiekt kpin i niesmacznych, dokuczliwych 偶art贸w. Zes艂ano j膮 tylko za to, 偶e mia艂a nieszcz臋艣cie by膰 siostr膮 hrabiego Frederiksa, ministra dworu imperatorskiego w okresie mordu dokonanego na carze i jego rodzinie. Frederiks by艂 znany powszechnie jako najbli偶szy doradca Miko艂aja II. W tym czasie, gdy zes艂ano hrabin臋 na So艂贸wki, sam hrabia - brat 偶y艂 na wolno艣ci w Piotrogrodzie do ostatnich dni swego d艂ugiego 偶ycia (by艂 stuletnim starcem). Stosunkowo niedawno pozwolono mu wyjecha膰 do Finlandii.

W jednej z cel na Wielkiej Wyspie So艂owieckiej (w tzw. budynku kobiecym) m臋czy艂a si臋 偶ona znanego dzia艂acza pa艅stwowego starego re偶imu, cierpi膮c g艂贸d i ci臋偶k膮 ponad si艂y prac臋 fizyczn膮. Oficjalny werdykt w tej sprawie brzmia艂: "Zes艂a膰 na So艂贸wki na 5 lat jako 偶on臋 ministra Miko艂aja Krwawego". Za艣 sam minister zajmuje wysokie stanowisko w rz膮dzie sowieckim.

艢lusarza nazwiskiem Timoszenko przywieziono na So艂贸wki z Worone偶a z wyrokiem na dna lata. By艂 to zwyk艂y robotnik, kt贸ry z polityk膮 nie mia艂 nic wsp贸lnego. Ca艂y czas pr贸bowa艂 wydoby膰 od Wa艣ki odpowied藕 na pytanie, za jakie przest臋pstwo zes艂ano go do obozu koncentracyjnego, i dopiero w 1925 r., po up艂ywie dw贸ch lat 艂agru, oskar偶ono go o przynale偶no艣膰 do "kontrrewolucyjnej organizacji Sawinkowa" i wywieziono do Rejonu Nary艅skiego jeszcze na trzy lata.

W tym samym czasie z Nowochoperska (miasto powiatowe w Guberni Weroneskiej) przys艂ali nowych "Sawinkowc贸w". Byli w艣r贸d nich: Wrasznikow - by艂y zarz膮dca dobrami grafa Woroncowa - Daszkowa na Kaukazie, Sawinow - specjalista mechanik, Kriwiakin - kierownik dzia艂u w jakiej艣 instytucji sewieckiej i inni. Do tej listy nale偶y do艂膮czy膰 in偶yniera z Guberni Po艂tawskiej nazwiskiem Nowicki i grup臋 ch艂op贸w spod Worone偶a. Wielu z tych ostatnich, gdy m贸wiono im na Sol贸wkach, 偶e s膮 oskar偶eni o udzia艂 "w spisku Sawinkowa", podejrzliwie pytali: "Sawinkow? A kim on jest, genera艂em?"

Podczas mego pobytu na Sol贸wkach przyby艂 tam niejaki Epsztejn, skazany na trzy lata. Gdy zainteresowa艂 si臋, dlaczego i za co zosta艂 skazany, us艂ysza艂 od 艣ledczego odpowied藕: "Dlatego 偶e jeste艣 rzeczowym cz艂owiekiem".

Analogiczn膮 odpowied藕 us艂ysza艂 i inny „przest臋pca'', 呕yd, krawiec nazwiskiem Gurijew, niegdy艣 w艂a艣ciciel sklepu z gotow膮 odzie偶膮 (obecnie kieruje warsztatom krawieckim w Kiem艂agrze).

Nie tak dawno z Polski do Rosji zbieg艂o dw贸ch Polak贸w Minicz i Winc艂owski. W艂adze pograniczne zorganizowa艂y wspania艂e powitanie zbiegom, kt贸rzy "szukali ratunku przed okrutn膮 niewol膮 u polskich pan贸w". Ale Moskiewskie GPU zes艂a艂o ich na So艂贸wki na 3 lata. Obaj Polacy przeklinaj膮 teraz ten dzie艅, w kt贸rym postanowili przekroczy膰 granic臋 "najbardziej wolnego na 艣wiecie pa艅stwa".

Co roku de Kiemi przybywa po dwa tysi膮ce kontrrewolucjonist贸w, kt贸rzy z rozpocz臋ciem nawigacji zostaj膮 odtransportowani na Wyspy So艂owieckie. Szczeg贸lnie du偶e nasilenie przyp艂ywu wi臋藕ni贸w obserwuje si臋 w okresie poprzedzaj膮cym rocznic臋 rewolucji pa藕dziernikowej w 1917 r. - 7 listopada (25 pa藕dziernika wg starego stylu).

Co roku w ty czasie Wszechrosyjski Centralny Komitet Wykonawczy (wcik) w celu roz艂adowania "z艂o艣liwych k艂amstw bur偶uazji Mi臋dzynarodowej i bezwstydnych emigrant贸w" o okrucie艅stwach w艂adzy sowieckiej - og艂asza wielk膮 amnesti臋 dla "wszystkich wrog贸w rz膮dz膮cego proletariatu". Przewodnicz膮cy prowincjonalnych i powiatowych oddzia艂贸w OGPU, realizuj膮c dekrety humanitarnego WCIK-u, rozstrzeliwuj膮 po艂ow臋 swoich wi臋藕ni贸w na kilka dni przed og艂oszeniem amnestii, a pozosta艂ych wysy艂aj膮 do 艂agr贸w. W ten spos贸b nikt nie jest w stanie znale藕膰 si臋 w kr臋gu oddzia艂ywania dobroczynnej amnestii; w rzeczywisto艣ci 7 listopada nie amnestionuje si臋 nikogo. WCIK ma poczucie dobrze spe艂nionego obowi膮zku, GPU tak偶e jest usatysfakcjonowane, "k艂amstwo bezwstydnej bur偶uazji" zosta艂o zdemaskowane.

M贸g艂bym zape艂ni膰 wiele stronic nazwiskami "amnestionowanych" w ten spos贸b ludzi. Dla przyk艂adu przypomn臋 zdarzenia, kiedy to zasta艂 "amnestionowany" nie tylko jeden cz艂owiek (kt贸ry okaza艂
si臋 do艣膰 kr贸tkowzrocznym), ale i wszyscy jego krewni.

Pod koniec 1923 r. 偶o艂nierz armii Denikina, wie艣niak z Guberni Po艂tawskiej, gdy dowiedzia艂 si臋 o amnestii og艂oszonej przez rz膮d sowiecki w zwi膮zku z rocznic膮 rewolucji pa藕dziernikowej, wr贸ci艂 do Rosji z Zagranicy. Na granicy wr臋czono mu paszport sowiecki, a po przyje藕dzie de domu uda艂 si臋 oddzia艂u powiatowego GPU, gdzie zosta艂 zarejestrowany i nast臋pnie wypuszczony do rodziny, w kr臋gu kt贸rej sp臋dzi艂 kilka dni.

Rezultat wiary w amnesti臋 by艂 taki, 偶e na pocz膮tku 1924 roku 偶o艂nierza tego zes艂ano na Syberi臋 do powiatu Nary艅skiego z wyrokiem na 3 lata. W tym samym czasie jego ojca i ciotk臋 GPU deportowa艂o na So艂贸wki - za ukrywanie kontrrewolucjonisty (artyku艂 68 KK). Do czasu mojej ucieczki wszystkie te wie艣niacze ofiary "cudownej amnestii" wci膮偶 jeszcze znajdowa艂y si臋 na So艂贸wkach w oczekiwaniu na zes艂anie do powiatu Zyria艅skiego.

Na So艂贸wki regularnie przysy艂ano i "amnestionowanych" emigrant贸w. Przed sam膮 moj膮 ucieczk膮 przyby艂a liczna grupa emigrant贸w, sk艂adaj膮ca si臋 w dziewi臋ciu dziesi膮tych z szeregowych 偶o艂nierzy. Reszt臋 stanowili oficerowie. By艂 w艣r贸d nich kawalerzysta nazwiskiem Menuel i by艂y adiutant hetmana Ukrainy, Skoropadskiego - Szaprunienko.

Og艂aszana przez w艂adze sowieckie amnestia obejmowa艂a w rzeczywisto艣ci tylko tych ludzi (emigrant贸w lub obywateli sowieckich), kt贸rych nazwiska mog艂y by膰 w przysz艂o艣ci wykorzystywane
jako przyn臋ta. Takie postacie, jak by艂y genera艂 S艂aszczew i inni podobni mu sprzeniewiercy, mog膮 偶y膰 na wolno艣ci i piastowa膰 odpowiedzialne, wysokie stanowiska dot膮d, dop贸ki to odpowiada GPU i dop贸ki GPU uwa偶a, 偶e imi臋 kt贸regokolwiek z owych zmieniaj膮cych pogl膮dy polityczne ludzi, tzw. "smienowiechowcew", mo偶na b臋dzie kiedy艣 wykorzysta膰 jako dow贸d ''dobrej woli w艂adzy sowieckiej”, kt贸ra amnestionowa艂a wszystkich ''wyra偶aj膮cych skruch臋 emigrant贸w". Ale gdy zdrajca ju偶 "wykona swoje zadanie", mo偶e zosta膰 zwolniony, a 艣ci艣lej - wys艂any do 艂agru, albo na tamten 艣wiat.

Do艣膰 wspomnie膰 losy "amnestionowanego" przez bolszewik贸w znanego esera Sawinkowa, kt贸rego czeki艣ci natychmiast wyrzucili z pi膮tego pi臋tra wi臋zienia.

Zwyk艂ych, powracaj膮cych do kraju emigrant贸w wysy艂a si臋 natychmiast na So艂贸wki, albo do powiatu Nary艅skiego - i to tylko w sytuacji, gdy w stosunku do nich nie zawyrokowano najwy偶szego wymiaru kary (rozstrzelanie). Taki wyrok niemal zawsze czeka oficer贸w.

Rz膮d sowiecki, odp艂acaj膮c za dobro z艂em, wrzuca do oboz贸w koncentracyjnych ludzi, kt贸rzy "splamili si臋" prac膮 w takich organizacjach, kt贸re nieszcz臋sny nar贸d rosyjski na zawsze zachowa we wdzi臋cznej pami臋ci.

W艣r贸d wi臋藕ni贸w so艂owieckich znalaz艂 si臋 lekarz dentysta, 偶yd moskiewski nazwiskiem Malewanow. Aktywnie wsp贸艂dzia艂a艂 z ameryka艅skimi organizacjami charytatywnymi, nios膮cymi pomoc g艂oduj膮cym; w efekcie zes艂any zosta艂 na Sol贸wki z wyrokiem na 5 lat. Poniewa偶 aktualny Kodeks Karny ZSRR nie przewidzia艂 jeszcze najwy偶szego wymiaru kary za niesienie pomocy g艂oduj膮cym, Malowanowowi "przyszyto" artyku艂 zwi膮zany ze "szpiegostwem ekonomicznym". Kilku Rosjan, kt贸rzy wsp贸艂pracowali z ameryka艅skim towarzystwem dobroczynnym na rzecz g艂oduj膮cych i z organizacjami filantropijnymi innych kraj贸w - "wdzi臋czne" GPU zosta艂o na Syberi臋 do powiatu Nary艅skiego i Peczorskiego.

Karpow, znany powszechnie dyrektor Teatru Aleksandryjskiego w Piotrogrodzie, a nast臋pnie Teatru Wielkiego i Ma艂ego w Moskwie, zosta艂 zes艂any na So艂贸wki wraz z innymi artystami (Jurowskin, Georgisen i innni) z oskar偶enia o kontrrewolucj臋. W czasie mego pobytu na Wyspie Popiej, Karpowa przenie艣li w inne miejsce.

Gdy czeki艣ci chc膮 kogo艣 zes艂a膰, ale nie mog膮 znale藕膰 odpowiedniego pretekstu, zawsze mo偶e s艂u偶y膰 pomoc膮 pojemny artyku艂 68 ("ukrywanie kontrrewolucjonisty") i 72 ("kontrrewolucja religijna"). In偶ynierowie - komuni艣ci (mi臋dzy innymi niejaki Osipow, kt贸ry zas艂yn膮艂 na ca艂y 艂agier z niezliczonej ilo艣ci wszy na swoim ciele), oficerowie marynarki wojennej, tajni wsp贸艂pracownicy GPU ("seksoty" ) jubilerzy, fryzjerzy, posiadacze ziemscy, stronnicy Machny (szefa ukrai艅skiego ruchu partyzanckiego), "bandyci ekonomiczni", dow贸dcy wojsk GPU, zegarmistrze - kr贸tko m贸wi膮c, w 艂agrze so艂owieckim reprezentowane by艂y wszystkie znane zawody, wszystkie warstwy spo艂eczne i wszystkie stanowiska i pozycje spo艂eczne.

Bardzo interesuj膮ca by艂a sytuacja braci Mysze艂owin贸w, z zawodu zegarmistrz贸w. Obaj zostali oskar偶eni o podrabianie i fa艂szowanie banknot贸w, chocia偶 przedstawione 艣ledczemu zeznania 艣wiadk贸w i wyniki rewizji domowej wskazywa艂y jednoznacznie, 偶e jeden z braci rzeczywi艣cie fabrykowa艂 fa艂szywe banknoty, a drugi by艂 zupe艂nie niewinny. A jaki by艂 wyrok GPU? - Winnego zes艂ano na So艂贸wki na trzy lata, a niewinnego - na dziesi臋膰 lat. Motywy, kt贸rymi kierowa艂y si臋 s膮dy czekist贸w w czasie ferowania podobnych wyrok贸w pozostan膮 dla nas wieczn膮 tajemnic膮.

Do艣膰 ciekaw膮 postaci膮 by艂 in偶ynier technolog, Krasilnikow Niko艂aj. Zes艂ali go na So艂贸wki za kontrrewolucj臋 religijn膮", ale w rzeczywisto艣ci cz艂owiek ten nigdy nie mia艂 z czym艣 podobnym do czynienia. Przed rewolucj膮 znano in偶yniera jako cz艂owieka my艣l膮cego i zdecydowanego przeciwnika socjalizmu - we wszelkich mo偶liwych przejawach. Gdy bolszewicy doszli do w艂adzy, Wo艂odarski kilkakrotnie posy艂a艂 po niego; chcia艂 przekona膰 in偶yniera, by zaprzesta艂 g艂oszenia hase艂 kontrrewolucyjnych. Ale uparty in偶ynier, ciesz膮cy si臋 ogromnym autorytetem w艣r贸d robotnik贸w, nadal
wyst臋powa艂 z przem贸wieniami i drukowa艂 swoje pamflety. Wkr贸tce przeni贸s艂 si臋 do Moskwy, gdzie tak偶e kontynuowa艂 swoj膮 dzia艂alno艣膰 polityczn膮, kt贸rej celem - podobnie jak w okresie przedrewolucyjnym - by艂a dyskredytacja socjalizmu w ka偶dej jego postaci.

Krasilnikowem zainteresowa艂 si臋 sam Dzier偶y艅ski i pos艂a艂 po niego. In偶ynier zjawi艂 si臋 w kwaterze g艂贸wnej GPU i tam, w gabinecie szefa Komisji Nadzwyczajnej (Czerezwyczajki) - Dzier偶y艅ski i Krasilnikow dyskutowali bez przerwy przez kilka godzin - o socjalizmie i jego utopijnych celach. By艂 to z pewno艣ci膮 jedyny przypadek w 偶yciu Dzier偶y艅skiego, kiedy pozwoli艂 komukolwiek na swobodn膮 wypowied藕. I to gdzie? W samym budynku GPU!

Krasilnikow, wspania艂y orator, pr贸bowa艂 przekona膰 szefa czekist贸w do konieczno艣ci zrezygnowania z nadziei wcielenia w 偶ycie tak absurdalnej idei, jak socjalizm. Dzier偶y艅ski nie m贸g艂 si臋 z tym pogodzi膰 i uruchomi艂 dowody innego rodzaju ...

... Noc p艂yn臋艂a powoli. Dzier偶y艅ski zaproponowa艂 in偶ynierowi rozk艂adane 艂贸偶ko w swoim gabinecie. A rankiem poleci艂, by Krasilnikowowi przyniesiono kaw臋 i pozwoli艂 mu odej艣膰. Jednak偶e wkr贸tce Krasilnikowa aresztowali funkcjonariusze GPU ni偶szego szczebla i zes艂ali na So艂贸wki.

W 艂agrze dos艂ownie zjada艂y go wszy. Ja sam, po przej艣ciu tuzina wi臋zie艅 w drodze na p贸艂noc, mia艂em wyobra偶enie o tych paso偶ytach, ale nigdy i nigdzie nie zdarzy艂o mi si臋 widzie膰 takiej ilo艣ci wszy, jak u in偶yniera na So艂贸wkach. Codziennie rano i wieczorem niszczy艂 ogromne ilo艣ci tych paso偶yt贸w i po ka偶dej z艂owionej wszy wo艂a艂: "Aha, trzymajcie j膮, teraz kolej na nast臋pn膮 !"

So艂贸wki przepuszczaj膮 przez swoje trzewia zar贸wno starych, jak i m艂odych. W lutym 1925 roku na Wysp臋 Popi膮 przyby艂o pi臋膰dziesi臋ciu student贸w i uczni贸w z Feodosji, Sewastopola, Symferopola i Ja艂ty. Ka偶dy z nich dosta艂 trzy lata za "organizowanie spisku kontrrewolucyjnego wesp贸艂 z zagraniczn膮 bur偶uazj膮". W sformu艂owaniu tym nale偶y doszuka膰 si臋 podejrzenia, i偶 kierowanie spiskiem realizowane by艂o z Konstantynopola. Ale oskar偶enie pozbawione by艂o jakichkolwiek podstaw i dowod贸w. Opr贸cz doros艂ych student贸w w etapie znalaz艂o si臋 dwudziestu uczni贸w klas 艣rednich i starszych, niemal jeszcze dzieci.

Nied艂ugo przed moim przyjazdem na So艂贸wki GPU Zakaukaskiej Republiki Radzieckiej przys艂a艂o tam czterdziesta starc贸w narodowo艣ci czecze艅skiej. Jeden z nich wygl膮da艂 przez okno baraku, co by艂o surowo zabronione przez niekt贸rych czekist贸w. Z tega powodu ca艂膮 grup臋 wys艂ano na G贸r臋 Siekiern膮, znan膮 na So艂贸wkach jako miejsce tortur, wsadzania do "kamiennych work贸w" (o tym zabiegu opowiem p贸藕niej) i bicia "smole艅skimi pa艂ami a偶 do utraty przytomno艣ci. Jeden ze starc贸w mia艂 sto dziesi臋膰 lat. Starc贸w - Czecze艅c贸w zes艂ano na So艂贸wki w charakterze zak艂adnik贸w - za syn贸w, wnuk贸w i prawnuk贸w, kt贸rzy przy艂膮czyli si臋 do oddzia艂贸w partyzanckich i prowadz膮 nieustann膮 walk臋 z bolszewikami. Wojna ta trwa do tej pory. Za艣 sami zak艂adnicy niczego podobnego nie dokonywali. Praktyka brania zak艂adnik贸w i dokonywania okrutnych represji w stosunku do cz艂onk贸w rodzin, a nawet znajomych powsta艅c贸w i emigrant贸w, zosta艂a wprowadzona przez w艂adze sowieckie do skomplikowanego systemu terroru, systemu, kt贸ry nie wzdraga si臋 przed niczym na drodze do osi膮gni臋cia celu - absolutnego podporz膮dkowania ca艂ego narodu rosyjskiego woli kierownictwa partii komunistycznej.

Rozdzia艂 8

"POLITYCZNI". KLASA UPRZYWILEJOWANA

Wsp贸艂cze艣ni pustelnicy - Dlaczego traktuj膮 ich lepiej -
Przywileje z dziedziny kultury - M臋stwo i dyscyplina
socjalist贸w - G艂od贸wki - "Odci膮偶eni" przez zwyk艂ych kryminalist贸w - Wybitna broszura sowiecka

Politycznych jest obecnie na So艂贸wkach oko艂o pi臋ciuset os贸b, w tym sto pi臋膰dziesi膮t kobiet i kilkadziesi膮t dzieci. Te ostatnie przebywaj膮 w takich samych warunkach, jak doro艣li wi臋藕niowie; dotyczy to zar贸wno praw, jak i obowi膮zk贸w oraz racji 偶ywno艣ciowych. Na Wyspie Popiej przebywa osiemdziesi臋ciu zes艂a艅c贸w politycznych, w tym sze艣膰dziesi臋ciu m臋偶czyzn i dwadzie艣cia kobiet. Wi臋kszo艣膰 z nich to cz艂onkowie partii socjaldemokratycznej, socjalrewolucyjnej, anarchi艣ci, cz艂onkowie
bundu i innych tego typu organizacji. Wszyscy zostali zes艂ani na So艂贸wki za czynn膮 opozycj臋 wobec w艂adzy sowieckiej w latach 1917 - 1919 i za konsekwentnie uprawian膮 biern膮 krytyk臋 jej
dzia艂alno艣ci.

Obw贸d Wielkiej Wyspy So艂owieckiej wynosi oko艂o 40 mil. Jest tu wiele jaski艅 i pieczar; niegdy艣 zamieszkiwali je mnisi i pustelnicy oraz 艣wi臋ci m臋偶owie, kt贸rzy z艂o偶yli 艣luby milczenia. Wykute w ska艂ach pieczary przywodz膮 na pami臋膰 艣redniowieczne g贸rskie osiedla. Rozrzucone s膮 po ca艂ej wyspie w odleg艂o艣ci od trzech do sze艣ciu, a niekiedy i do pi臋tnastu mil od monasteru. Teraz umieszczono w nich grupy wi臋藕ni贸w politycznych - po dwudziestu - trzydziestu ludzi w ka偶dej pieczarze.

W Kiem艂agrze przebywaj膮 w specjalnym baraku Nr 11 (oznaczonym na planie cyfr膮 29), kt贸ry zosta艂 podzielony na dwa pomieszczenia: jedno dla m臋偶czyzn, drugie dla kobiet i dzieci. Barak jest ogrodzony drutem kolczastym i bez przerwy strze偶e go specjalny wartownik.

Na Wielkiej Wyspie polityczni mog膮 porusza膰 si臋 swobodnie - bez ochroniarzy, mog膮 chodzi膰 po swym terenie i odwiedza膰 si臋 wzajemnie.

Na Wyspie Popiej wyprowadzani s膮 na spacery w towarzystwie wartownika. Polityczni nigdy nie stykaj膮 si臋 z kontrrewolucjonistami i kryminalistami.

Polityczni - w p艂aszczy藕nie ideowej - maj膮 znacznie wi臋cej punkt贸w stycznych z bolszewikami (je偶eli w og贸le mo偶na m贸wi膰 o jakiejkolwiek ideologii bolszewickiej), ni偶 kontrrewolucjoni艣ci; z tego te偶 wzgl臋du w艂adze sowieckie udzielaj膮 wi臋cej uwagi ich potrzebom i 偶膮daniom. Wiadomo przecie偶, 偶e na w艂adze te znaczny wp艂yw wywieraj膮 zar贸wno prawe skrzyd艂o partii komunistycznej, jak i - w znacznym stopniu - socjali艣ci Europy Zachodniej; z opini膮 tych ostatnich komuni艣ci sowieccy - bez wzgl臋du na r贸偶nice i rozbie偶no艣ci w pogl膮dach - musz膮 si臋 mimo wszystko liczy膰. W rezultacie, gdy polityczni przybywaj膮 na miejsca zes艂a艅 - na So艂贸wki i do innych 艂agr贸w - maj膮 zapewnione rajskie warunki w por贸wnaniu z niemo偶liw膮 do wytrzymania wegetacj膮 kontrrewolucjonist贸w.

Dopiero po "zmianie gabinetu" wiosn膮 1924 roku kontrrewolucjoni艣ci uzyskali zgod臋 na korespondencj臋 z rodzinami (listy by艂y bardzo uwa偶nie czytane przez czekist贸w) i na otrzymywanie przesy艂ek z wolno艣ci. Polityczni natomiast zawsze z tych praw korzystali.

Je艣li kontrrewolucjonista nie ma krewnych, albo je艣li rodzina nie mo偶e przys艂a膰 mu pieni臋dzy, 偶ywno艣ci i innych niezb臋dnych rzeczy, to skazany jest na 艣mier膰 g艂odow膮, poniewa偶 obliczonego na dziesi臋膰 dni przydzia艂u 艂agrowego starcza mu tylko na dwie doby. Ponadto nie nale偶y zapomina膰, 偶e GPU, skazuj膮c kontrrewolucjonist臋 na zes艂anie, z regu艂y konfiskuje ca艂e nale偶膮ce do niego i jego rodziny mienie. A polityczni mog膮 do woli otrzymywa膰 wszystko, co im jest potrzebne - i to nie tylko od krewnych, lecz i - po pierwsze, od politycznego Czerwonego Krzy偶a, kt贸remu przewodzi madame Pieszkowa, - po drugie, od zagranicznych organizacji socjalistycznych, kt贸re przysy艂aj膮 obfite wsparcie materialne i - po trzecie, od Komitetu Pomocy Rosyjskim Zes艂a艅com i Wi臋藕niom. Nale偶y podkre艣li膰, 偶e kontrrewolucjoni艣ci nigdy nie mieli takiego typu pomocy i wsparcia.

Polityczni posiadaj膮 w艂asn膮 bibliotek臋, kt贸ra jest na bie偶膮co uzupe艂niana nowymi ksi膮偶kami rosyjskimi i obcymi. Mog膮 prenumerowa膰 czasopisma sowieckie i zagraniczne - byle nie o tre艣ci
politycznej. Maj膮 prawo do organizowania towarzystw i organizacji kulturalnych. Szefowie grup wi臋藕ni贸w politycznych maj膮 pozwolenie na czytanie gazet i organizowanie dyskusji na rozliczne tematy - zar贸wno w pieczarach, jak i w baraku Nr 11. Politycznym wolno uprawia膰 sport. Administracja z uwag膮 rozpatruje ka偶d膮 wniesion膮 przez nich skarg臋.

Kontrrewolucjoni艣ci nie dysponuj膮 takimi mo偶liwo艣ciami. Maj膮 dost臋p jedynie do czytelni 艂agrowej. Ale poniewa偶 szpana od czasu do czasu zamienia to pomieszczenie w kloak臋, to ani jeden
kontrrewolucjonista tam nie zagl膮da.

Do 艂agru przychodz膮 dwa periodyki: gazeta "Biednota" i czasopismo „Bezbo偶nik”. Ale nawet tego typu lektura dociera do kontrrewolucjonist贸w po dw贸ch - trzech miesi膮cach po przys艂aniu, poniewa偶 najpierw czyta j膮 administracja z Kiemi, nast臋pnie kierownictwo so艂owieckie, p贸藕niej 偶o艂nierze. Kontrrewolucjoni艣ci nie maj膮 pozwolenia na zajmowanie si臋 dzia艂alno艣ci膮 kulturaln膮, nie m贸wi膮c o politycznej; zreszt膮 nie maj膮 na to czasu, poniewa偶 bez przerwy obci膮偶eni s膮 robot膮 ponad si艂y. Wnoszenie skarg nie ma sensu (czytelnik ju偶 wie, w jaki spos贸b administracja rozpatruje skargi, wp艂ywaj膮ce od kontrrewolucjonist贸w).

I, co najwa偶niejsze, zgodnie z utart膮 tradycj膮 - polityczni nie pracuj膮 w og贸le, w zwi膮zku z czym mo偶na m贸wi膰 o ich wielkich przywilejach - w por贸wnaniu z tymi, kt贸rzy sytuacj臋 tak膮 postrzegaj膮 jako krzycz膮c膮 niesprawiedliwo艣膰. Ca艂e brzemi臋 prac zar贸wno na zewn膮trz 艂agru, jak i na jego terenie z艂o偶one zosta艂o na barki kontrrewolucjonist贸w i, w nieco mniejszym stopniu, kryminalist贸w, kt贸rych udzia艂 w pracach wi臋ziennych praktykowany jest od niedawna.

Ale czy tylko dzi臋ki sympatii zagranicznych socjalist贸w i wzgl臋dnej tolerancyjno艣ci w艂adzy sowieckiej udaje si臋 wi臋藕niom politycznym na So艂贸wkach jako tako wegetowa膰? W znacznie wy偶szym stopniu jest to zas艂ug膮 samych politycznych.

Osobi艣cie jestem zdecydowanym przeciwnikiem program贸w spo艂ecznych "polityk贸w”, fundamentalne teorie kt贸rych nie r贸偶ni膮 si臋 od idei bolszewickich i s膮 najczystsz膮 utopi膮. Tym niemniej nie mog臋 nie odda膰 sprawiedliwo艣ci ich sile, wytrwa艂o艣ci i odwadze, kt贸re przejawiaj膮 w obronie swych 偶膮da艅, wysuwanych przez nich jako przez zwart膮, skonsolidowan膮 organizacj臋, pragn膮c膮 z艂agodzenia okrutnych warunk贸w na zes艂aniu; je艣li jest te konieczne, gotowi s膮 za nie po艣wi臋ci膰 偶ycie.

Si艂膮 konsolidacji socjali艣ci przewy偶szaj膮 nawet szpan臋. S膮 w ka偶dej chwili gotowi podj膮膰 g艂od贸wk臋, wznieci膰 powstanie, niemal bez wahania przyj膮膰 艣mier膰, byle tylko nie pomniejszy膰 wagi stawianych sobie cel贸w i wysuwanych 偶膮da艅.

Zim膮 1923 r. na terenie Monasteru So艂owieckiego polityczni (ponad tysi膮c ludzi) zrobili w pobli偶u swych jaski艅 艣lizgawk臋. Administracja 艂agrowa zwr贸ci艂a uwag臋 grupie 艂y偶wiarzy, 艣piewaj膮cych pie艣ni rewolucyjne. Nast臋pnie rozkazano przerwa膰 艣piewanie, ale polityczni nie pos艂uchali. Wtedy Nogtiew przys艂a艂 na 艣lizgawk臋 pluton czerwonoarmist贸w i poleci艂 otworzy膰 ogie艅 - bez uprzedzenia - w kierunku 艂y偶wiarzy. Dziewi臋膰 os贸b (sze艣ciu m臋偶czyzn i trzy kobiety) zosta艂o zabitych, wielu by艂o rannych.

Polityczni og艂osili g艂od贸wk臋 i za偶膮dali przys艂ania z Moskwy specjalnej komisji 艣ledczej. Dos艂ownie wszyscy uczestniczyli w g艂od贸wce - i na Wyspie Popiej, i wielkiej Wyspie So艂owieckiej. Niekt贸rzy nie mogli usta膰 na nogach z wycie艅czenia i tych skierowano do szpitala. Jednym z g艂oduj膮cych by艂 znany powszechnie eser Bogdanow , kt贸ry do momentu zes艂ania do powiatu Nory艅skiego w kwietniu 1925 roku, by艂 liderem socjalist贸w na So艂贸wkach.

Nogtiew poszed艂 do szpitala chc膮c przekona贸 g艂oduj膮cych, 偶eby przerwali akcj臋. Powitano go okrzykami: "Kat !”, "Morderca !". Bogdanow, zaniepokojony, by Nogtiew sw膮 obecno艣ci膮 w sali szpitalnej nie zaszkodzi艂 os艂abionym ludziom, poleci艂 towarzysz膮cym mu osobom wynie艣膰 nosze na kt贸rych le偶a艂, na podw贸rze. Nast臋pnie zapyta艂 Nogtiewa "Czego pan sobie 偶yczy?". Nogtiew znowu pr贸bowa艂 przekona膰 go o konieczno艣ci przerwania g艂od贸wki. „Czy to jest wszystko, co mi pan ma do powiedzenia?” - zapyta艂 Bogdanow; - odnie艣cie mnie z powrotem do szpitala. Nie chc臋 rozmawia膰 z zab贸jc膮.”

Koniec ko艅c贸w polityczni osi膮gn臋li sw贸j cel. We wrze艣niu tego偶 roku zosta艂a wyznaczona komisja, w sk艂ad kt贸rej wchodzili: Smirnow (prokurator S膮du Najwy偶szego ZSRR), Katanian (prokurator GPU) i Solec. Jednak socjali艣ci nie osi膮gn臋li wszystkiego, o co walczyli. Nogtiew nie poni贸s艂 偶adnej kary za rozstrzelanie dziewi臋ciu os贸b. Komisja stwierdzi艂a, 偶e dzia艂a艂 w celach samoobrony.

Latem 1924 roku polityczni znowu podj臋li g艂od贸wk臋; tym razem domagali si臋 polepszenia wy偶ywienia. G艂od贸wka trwa艂a trzyna艣cie dni. Kilkoro ludzi zmar艂o, a oko艂o stu znalaz艂o si臋 w szpitalu. Znowu zwr贸cili si臋 do Moskwy z 偶膮daniami, kt贸re tym razem zosta艂y uwzgl臋dnione. Od tego mementu zacz臋li otrzymywa膰 codziennie po dwa funty chleba (bia艂ego i czarnego), funt mi臋sa, dobre mas艂o, mleko, jajka itd. Takie przydzia艂y 偶ywno艣ci otrzymuj膮 do dzi艣.

Pod koniec roku 1924 i na pocz膮tku 1925 na So艂贸wki zacz臋li przybywa膰 studenci z Moskwy, Piotrogrodu i z innych miast. Rz膮d sowiecki zacz膮艂 wyp臋dza膰 z uczelni wy偶szych a nast臋pnie aresztowa膰 student贸w pochodzenia bur偶uazyjnego, by zwolni膰 miejsca dla komunist贸w.

Przyby艂o trzy etapy. Dwa pierwsze, licz膮ce po oko艂o sto os贸b (w tym trzydziestu student贸w), przyjecha艂y do Kiemi w sierpniu 1924 roku. Znale藕li si臋 w tych etapach przedstawiciele wszystkich partii (monarchist贸w, socjaldemokrat贸w, anarchist贸w i in.). Nowoprzybyli o艣wiadczyli, i偶 s膮 wi臋藕niami z kategorii politycznych i za偶膮dali umieszczenia ich w pieczarach - z uwzgl臋dnieniem wszystkich przywilej贸w, jakie posiadali inni „pustelnicy”; domagali si臋 tak偶e lepszego wy偶ywienia. Administracja odm贸wi艂a ich pro艣bie. Studenci podj臋li g艂od贸wk臋, a wszyscy polityczni solidarnie do nich si臋 przy艂膮czali. Kiedy kilka os贸b zmar艂o z g艂odu, student贸w uznano za politycznych i wys艂ano ich na wysp臋 Kond , gdzie mogli zamieszka膰 w pieczarach.

Wyspa Kond znajduje si臋 w odleg艂o艣ci dziesi臋ciu mil od monasteru. Wcze艣niej kierowano tam „seksot贸w" (tajnych agent贸w GPU) p艂ci obojga. Do ich zada艅 nale偶a艂o 艣ledzenie wi臋藕ni贸w i preparowanie donos贸w. Nogtiew kupowa艂 potrzebnych mu do tego celu ludzi, przydzielaj膮c im wzmocnione racje 偶ywno艣ciowe. Kiedy te us艂ugi stawa艂y si臋 niepotrzebne, umieszcza艂 ich w pieczarach - pojedynkach.

Trzecia grupa student贸w (licz膮ca dwadzie艣cia sze艣膰 os贸b, w tym dw贸ch anarchist贸w) przyby艂a do Kiemi w kwietniu 1925 roku. Po drodze z Piotrogrodu do Kiemi aresztanci o ma艂o nie roznie艣li wagon贸w, w kt贸rych jechali. Administracja 艂agru odm贸wi艂a im statusu wi臋藕ni贸w politycznych. Studenci - znowu poparci przez socjalist贸w - og艂osili g艂od贸wk臋, kt贸ra trwa艂a pi臋膰 tygodni. Nogtiew zwr贸ci艂 si臋 do GPU, kt贸re zdecydowa艂o, 偶eby student贸w odes艂a膰 z powrotem do Piotrogrodu. Dalsze ich losy nie s膮 mi
znane.

Wszelkie rozmowy i rokowania z w艂adzami polityczni prowadz膮 za po艣rednictwem "genera艂a" Ejeamansa, poniewa偶 po艣rednictwo Nogtiewa jest dla nich nie do przyj臋cia. Socjali艣ci nawet podejmuj膮 ryzyko publicznego bojkotu znanych przedstawicieli GPU i Narodowego Komisariatu Justycji (Narkomjusta).

Pod koniec 1924 roku przyjecha艂a na So艂贸wki tak zwana "komisja roz艂adunkowa", w kt贸rej sk艂ad wchodzili: Smirnow, Katanian, Gleb Bokij i sekretarz. Wi臋藕niowie 艂膮czyli z ni膮 wielkie nadzieje, kt贸rym jednak偶e nie dane by艂o si臋 zi艣ci膰. Komisja rzeczywi艣cie "roz艂adowa艂a" So艂贸wki, ale tylko od szpany. Kryminali艣ci, w ilo艣ci czterystu os贸b, zostali zwolnieni z 艂agru, czego nie mo偶na powiedzie膰 ani o jednym kontrrewolucjoni艣cie czy wi臋藕niu politycznym. W czasie po偶egnania z odje偶d偶aj膮c膮 szpan膮 Katanian o艣wiadczy艂 sp臋dzonym zewsz膮d wi臋藕niom: "Je艣li zwolnieni dzisiaj wi臋藕niowie poprawi膮 si臋 i stan膮 si臋 po偶ytecznymi dla Sowieckiej Republiki obywatelami, to na przysz艂y rok przyjad膮 jeszcze raz i zwolni膮 jeszcze jedn膮 grup臋".

W ten spos贸b losy kontrrewolucjonist贸w i politycznych uzale偶nione zosta艂y od zachowania wi臋藕ni贸w - recydywist贸w na wolno艣ci.

Komisja sp臋dzi艂a na So艂贸wkach trzy dni, a wi臋ksz膮 cz臋艣膰 czasu - na polowaniu. Czeki艣ci wytrzebili ostatnie z ocala艂ych oswojonych zwierz膮t (oswajaniem zajmowali si臋 niegdy艣 mnisi). W ostatnim dniu Katanian zwiedza艂 pieczary 艂agru so艂owieckiego. Ale polityczni przep臋dzili go okrzykami: „Morderco, won”, „Kacie, wyno艣 si臋!”.

Prokurator S膮du Najwy偶szego, Smirnow, wyst膮pi艂 z d艂ugim przem贸wieniem. Jego wyk艂ad w ca艂o艣ci po艣wi臋cony by艂 zdementowaniu "bezwstydnych oszczerstw bia艂ogwardyjskiej prasy emigracyjnej i zagranicznych bur偶uazyjnych gazet". Szczeg贸lnie mocny atak przypu艣ci艂 na organ socjalist贸w - emigrant贸w - gazet臋 "Dzie艅" za to, 偶e "swym zbrodniczym k艂amstwem o So艂贸wkach wprowadza w b艂膮d proletariat Europy Zachodniej.”

Po powrocie do Moskwy Smirnow napisa艂 i wyda艂 broszur臋 pod tytu艂em "So艂贸wki" (Wydawnictwo Pa艅stwowe, Moskwa 1925 r.), w kt贸rej o艣wiadczy艂, 偶e panuje tam "ca艂kowita swoboda", 偶e stosunek administracji do wi臋藕ni贸w jest "wi臋cej ni偶 艂agodny".

Dla zwie艅czenia ca艂o艣ci obrazu rzeczywisto艣ci so艂owieckiej Smirnow pozwoli艂 sobie na przyjemno艣膰 otwartego szydzenia z wi臋藕ni贸w. Egzemplarze tej broszury zosta艂y przywiezione (w ogromnej ilo艣ci) do 艂agr贸w so艂owieckich; tam rozdano je nam, kt贸rzy nieustannie mogli艣my si臋 rozkoszowa膰 "wolno艣ci膮, wspania艂ym wy偶ywieniem i wi臋cej ni偶 艂agodnym stosunkiem administracji".

O ile Nogtiew, Ejchmans i ich otoczenie zaledwie wys艂uchali s艂贸w wi臋藕ni贸w politycznych, o tyle 偶yczliwy stosunek ni偶szego personelu administracji 艂agrowej uwa偶any by艂 za norm臋.

Dialogi politycznych z dow贸dcami pu艂k贸w i oddzia艂贸w pracy, z kwatermistrzami i personelem, odpowiadaj膮cym za kuchni臋 i warsztaty, raczej przypomina艂y rozkazy. Ich starosta, Bogdanow, podczas rozmowy z kt贸rymkolwiek z przedstawicieli ni偶szej hierarchii 艂agrowej zawsze zaczyna艂 zdanie od s艂贸w: "My 偶膮damy...", "My chcemy...”, zamiast "My prosimy...”. Przed samym rozdawaniem racji 偶ywno艣ciowych Bogdanow mia艂 zwyczaj odwiedza膰 kwatermistrza, 偶eby wybra膰 dla swojej grupy lepsze mi臋so, bia艂y chleb itd. Zast臋pca starosty - socjaldemokrata Mamu艂ow, jurysta z W艂adykaukazu, korzysta艂 z takich samych uprawnie艅. Polityczni, maj膮c wiele czasu dla siebie, mogli uczy膰 i wychowywa膰 swoje dzieci zgodnie z w艂asnymi przekonaniami. Cz臋sto mo偶na by艂o zobaczy膰 dziesi臋cioletniego ch艂opca, syna socjalisty, spaceruj膮cego wzd艂u偶 barak贸w i witaj膮cego czekist贸w i wartownik贸w wyzwiskami. Kiedy wi臋藕niowie dla 偶artu pytali go, do jakiej partii nale偶y, z dum膮 odpowiada艂: "Jestem socjalist膮. Precz z komunistami - uzurpatorami!".

Rozdzia艂 9

LOS KOBIET

Przera偶aj膮ce towarzystwo - Jak si臋 wyp艂aca d艂ugi karciane

- Haremy czekist贸w - Kobieta "rublowa"

- Choroby weneryczne

Najwi臋kszym szcz臋艣ciem, kt贸rym mog膮 cieszy膰 si臋 wi臋藕niowie polityczni, jest to, 偶e ich 偶ony i dzieci nie musz膮 si臋 styka膰 z kryminalistkami. Towarzystwo tych kobiet jest przera偶aj膮ce ...

Obecnie w 艂agrach so艂owieckioh znajduje si臋 oko艂o sze艣ciuset kobiet. W monasterskich obiektach znaleziono dla nich "budynek kobiecy" - w Kremlu. Na Wyspie Popiej do ich dyspozycji oddano barak Nr 1 i cz臋艣膰 innego.Trzy czwarte z nich to 偶ony, kochanki, przyjaci贸艂ki, krewne lub po prostu wsp贸lniczki przest臋pc贸w kryminalnych.

Oficjalnie kobiety wysy艂ane s膮 na So艂贸wki i do powiatu Nary艅skiego za "sta艂膮 prostytucj臋". Co jaki艣 czas w wi臋kszych miastach europejskiej i azjatyckiej cz臋艣ci Rosji organizowane s膮 ob艂awy na prostytutki; celem tych ob艂aw jest schwytanie prostytutek i zes艂anie ich do oboz贸w koncentracyjnych. Kobiety te w okresie trwania w艂adzy sowieckiej zorganizowa艂y si臋 w swego rodzaju oficjalne zwi膮zki zawodowe, od czasu do czasu urz膮dzaj膮 w Moskwie i Piotrogrodzie marsze uliczne, w czasie kt贸rych protestuj膮 przeciwko wspomnianym ob艂awom i zes艂aniom, ale korzy艣ci z tych marsz贸w protestacyjnych niewiele.

W charakterze i sposobie 偶ycia przedstawicielek szpany jest tyle obyczajowych nonsens贸w, 偶e m贸wienie o nich ka偶demu cz艂owiekowi, nie obeznanemu z warunkami i realiami 艂agru so艂owieckiego, mo偶e si臋 wyda膰 majaczeniem szale艅ca. Dla przyk艂adu - kiedy kryminalistki id膮 do 艂a藕ni, to rozbieraj膮 si臋 ju偶 w swoich barakach i zupe艂nie nagie przechadzaj膮 si臋 po terenie 艂agru - przy wt贸rze gromkiego 艣miechu i aprobuj膮cych okrzyk贸w personelu so艂owieckiego.

Kryminalistki, podobnie jak i m臋偶czy藕ni, wci膮gaj膮 si臋 szybko do hazardowych gier w karty. Ale w przypadku przegranej raczej nie s膮 w stanie wyr贸wna膰 d艂ugu karcianego pieni臋dzmi, przyzwoit膮 odzie偶膮 czy produktami 偶ywno艣ciowymi. Nie maj膮 nic z tych rzeczy. W zwi膮zku z tym codziennie mo偶na obserwowa膰 niesamowite sceny. Kobiety zasiadaj膮 do gry pod warunkiem, 偶e w razie przegranej zobowi膮zuj膮 si臋 natychmiast p贸j艣膰 do baraku m臋skiego i odda膰 si臋 kolejno dziesi臋ciu m臋偶czyznom. Wszystko to winno si臋 odbywa膰 w obecno艣ci oficjalnych 艣wiadk贸w. Administracja 艂agrowa nigdy nie ingeruje w te skandaliczne okropie艅stwa.

艁atwo sobie wyobrazi膰, jak postrzegana jest kryminalistka przez kobiety wykszta艂cone ze skrzyd艂a kontrrewolucyjnego. Najbardziej cyniczne i obrzydliwe przekle艅stwa na przemian z wzywaniem imienia Boga, Chrystusa, Matki Bo偶ej i wszystkich 艣wi臋tych; totalne pija艅stwo, nieopisane awantury i skandale, kradzie偶e, brud, niechlujstwo, syfilis - to zbyt wiele nawet dla bardzo silnego i odpornego psychicznie charakteru.

Wys艂a膰 uczciw膮 kobiet臋 na So艂贸wki - to znaczy zmieni膰 j膮 w ci膮gu kilku miesi臋cy w co艣 gorszego od prostytutki, w k艂臋bek niemego, pokornego cia艂a, w przedmiot handlu wymiennego w r臋kach personelu 艂agrowego.

Ka偶dy czekista na So艂贸wkach ma jednocze艣nie od trzech do pi臋ciu na艂o偶nic. Toropow, kt贸rego w 1924 roku mianowano pomocnikiem komendanta do spraw gospodarczych w Kiemi, zorganizowa艂 sobie oficjalny harem w 艂agrze - stale uzupe艂niany - odpowiedni do jego gust贸w i predyspozycji. Czerwonoarmi艣ci z ochrony 艂agru bezkarnie gwa艂c膮 kobiety.

Zgodnie z 艂agrowymi zasadami, spo艣r贸d kontrrewolucjonistek i kryminalistek codziennie wybiera si臋 po dwadzie艣cia pi臋膰 kobiet do obs艂ugi czerwonoarmist贸w z ochraniaj膮cej So艂贸wki 95
dywizji. 呕o艂nierze s膮 tak leniwi, 偶e aresztantki musz膮 艣cieli膰 im 艂贸偶ka.

Czistiakowowi, staro艣cie 艂agru z Kiemi, kobiety nie tylko gotuj膮 obiady i czyszcz膮 buty, ale nawet go k膮pi膮. Do tych cel贸w wybierane s膮 najm艂odsze i najbardziej poci膮gaj膮ce. A czeki艣ci obchodz膮 si臋 z nimi tak, jak im w danej chwili przyjdzie do g艂owy.

Wszystkie kobiety na So艂贸wkach podzielone s膮 na trzy kategorie. Pierwsza - "rublowe", druga - "p贸艂rublowe", trzecia - "pi臋tnastokopiejkowe". Je艣li kto艣 z administracji 艂agrowej chce kobiet臋 pierwszej kategorii, t j. m艂od膮 kontrrewolucjonistk臋, kt贸ra niedawno przyby艂a do 艂agru, m贸wi ochroniarzowi: "Przyprowad藕 mi "rublow膮"".

Przyzwoita kobieta, kt贸ra rezygnuje ze "wzmocnionej" porcji 偶ywno艣ciowej, proponowanej przez czekist臋 - jako na艂o偶nicy, wkr贸tce umiera na gru藕lic臋 lub z wycie艅czenia. Na Wyspach So艂owieckich takie przypadki s膮 bardzo cz臋ste. Chleba nie starcza na ca艂膮 zim臋. Do chwili rozpocz臋cia nawigacji nie ma mo偶liwo艣ci dowozu nowych zapas贸w 偶ywno艣ci, w zwi膮zku z czym i tak g艂odowe racje 偶ywno艣ciowe zmniejszane s膮 o po艂ow臋.

Czeki艣ci i szpana zara偶aj膮 kobiety syfilisem i innymi chorobami wenerycznymi. O stopniu rozprzestrzeniania si臋 tych chor贸b na So艂贸wkach mo偶na wnosi膰 na podstawie nast臋puj膮cego faktu: Do niedawna chorzy na syfilis (m臋偶czy藕ni i kobiety) lokowani byli na Wyspie Popiej w specjalnym baraku (Nr 8). Ale ich liczba wzros艂a do takiego stopnia, 偶e w ci膮gu kilku miesi臋cy przed moj膮 ucieczk膮 barak Nr 8 ju偶 nie mie艣ci艂 wszystkich chorych i administracja zdecydowa艂a, 偶e najlepszym wyj艣ciem z sytuacji b臋dzie przerzucenie zara偶onych do barak贸w zamieszka艂ych przez zdrowych ludzi. Doprowadzi艂o to oczywi艣cie do gwa艂townego zwi臋kszenia si臋 ilo艣ci chorych.

Gdy 偶膮dania czekist贸w napotykaj膮 na sprzeciw, panowie i w艂adcy uciekaj膮 si臋 do upokarzaj膮cych wypad贸w w stosunku do swoich ofiar.

Pod koniec 1924 roku przyby艂a na So艂贸wki siedemnastoletnia dziewczyna, bardzo urocza i poci膮gaj膮ca Polka. Wraz z rodzicami zosta艂a skazana na rozstrzelanie za "szpiegostwo na rzecz Polski". Rodzic贸w rozstrzelano, a dziewczynie, poniewa偶 jeszcze nie by艂a pe艂noletnia, najwy偶szy wymiar kary zamieniono na dziesi臋膰 lat 艂agr贸w so艂owieckich.

Dziewczyna mia艂a nieszcz臋艣cie zwr贸ci膰 na siebie uwag臋 Toropowa. Zabrak艂o jej odwagi sprzeciwi膰 si臋 jego odra偶aj膮cym propozycjom. Toropow rozkaza艂 przyprowadzi膰 j膮 do komendantury, oskar偶aj膮c o "ukrywanie kontrrewolucyjnych dokument贸w", rozebra艂 j膮 do naga i zacz膮艂 obszukiwa膰 na oczach ca艂ej ochrony 艂agrowej, badaj膮c ze szczeg贸ln膮 skrupulatno艣ci膮 te cz臋艣ci cia艂a dziewczyny, gdzie, jak mu si臋 wydawa艂o, naj艂atwiej by艂oby „ukry膰 dokumenty”.

W jeden z lutowych dni do baraku kobiecego przyszed艂 pijany czekista Popow w asy艣cie kilku koleg贸w (r贸wnie偶 pijanych). Wszed艂 do 艂贸偶ka madame Iks. Kobieta owa nale偶a艂a do najwy偶szych kr臋g贸w spo艂ecze艅stwa; zosta艂a zes艂ana na So艂贸wki na dziesi臋膰 lat - po rozstrzelaniu m臋偶a. Popow zwl贸k艂 j膮 z po艣cieli i powiedzia艂: "Czy nie zechce pani przej艣膰 z nami za druty?" (dla kobiety to oznacza艂o, 偶e ma by膰 zgwa艂cona). Madame Iks by艂a w malignie do nast臋pnego ranka.

Niewykszta艂cone lub ma艂o wykszta艂cone kobiety ze 艣rodowiska kontrrewolucyjnego czeki艣ci wykorzystywali bez lito艣ci. Szczeg贸lnie tragiczny by艂 los Kozaczek, kt贸rych m臋偶贸w, ojc贸w i braci rozstrzelano, a nast臋pnie nieszcz臋sne kobiety zes艂ano do 艂agr贸w.

Rozdzia艂 10

CUDZOZIEMSCY WI臉殴NIOWIE

Szpiegostwo na rzecz Meksyku - Zagadkowy komunikat

- Taktyka GPU - Pr贸by ucieczki okrutnie udaremnione

Wi臋kszo艣膰 cudzoziemc贸w zes艂ano Na So艂贸wki z oskar偶enia o "szpiegostwo na rzecz bur偶uazji mi臋dzynarodowej" (artyku艂 66). R贸wnolegle z wymienionym, czeki艣ci cz臋sto korzystali z innego, r贸wnie bezpodstawnego i absurdalnego artyku艂u. "Jurysprudencja" GPU by艂a wyj膮tkowe bieg艂a w obna偶aniu przest臋pstwa tam, gdzie nie by艂o nawet jego cienia.

W艣r贸d wi臋藕ni贸w so艂owieckich znajdowa艂 si臋 hrabia Wille - konsul generalny Meksyku w Egipcie - i jego 偶ona. Mimo woli rodzi si臋 w g艂owie my艣l, ze cz艂owiekowi, kt贸ry mieszka w Kairze z pewno艣ci膮 musia艂o by膰 trudno "realizowa膰 szpiegostwo na rzecz Meksyku w Rosji Sowieckiej", tym bardziej, 偶e konsul nie tylko nie m贸wi, ale i nie rozumie po rosyjsku. Okoliczno艣ci tego aresztowania by艂y nast臋puj膮ce.

呕ona hrabiego Wille by艂a Gruzink膮, z domu ksi臋偶na Kara艂owa. W 1924 roku za zgod膮 rz膮du sowieckiego - po wprowadzeniu do paszportu odpowiednich uzupe艂nie艅 - wraz z m臋偶em - konsulem przyjecha艂a na Kaukaz odwiedzi膰 matk臋. Na nieszcz臋艣cie w艂a艣nie wtedy st艂umione zosta艂o powstanie gruzi艅skie. Bolszewicy rozstrzelali brata ksi臋偶nej, ksi臋cia Kara艂owa, a dyplomat臋 z 偶on膮 zes艂ali na So艂贸wki na trzy lata "za szpiegostwo na rzecz Meksyku". W lutym 1925 roku przybyli do 艂agru.

Konsul generalny mieszka na So艂贸wkach na podstawie paszportu dyplomatycznego, kt贸ry gwarantuje mu nietykalno艣膰 osobist膮. Po przybyciu do 艂agru usi艂owa艂 wys艂a膰 do Meksyku wyczerpuj膮cy opis wo艂aj膮cego o pomst臋 do nieba pogwa艂cenia przez w艂adze sowieckie praw mi臋dzynarodowych w stosunku do jego osoby. Ale cenzura so艂owiecka list zniszczy艂a. Koniec ko艅c贸w hrabia uciek艂 si臋 do pomocy j臋zyka Ezopowego i skierowa艂 do swego rz膮du telegram, zaczynaj膮cy si臋 od s艂贸w: "Bior臋 udzia艂 w niezwykle interesuj膮cej wycieczce po Rosji P贸艂nocnej." Prawdopodobnie fakt zes艂ania wysokiego dyplomaty na So艂贸wki by艂 ju偶 znany za granic膮, poniewa偶 nied艂ugo przed moj膮 ucieczk膮 przys艂ano mu samolotem rzeczy z Londynu; (nawiasem m贸wi膮c, w chwili aresztowania czeki艣ci ograbili hrabiego do czysta). Teraz prowadzi o偶ywion膮 korespondencj臋 po francusku z Cziczerinem, domagaj膮c si臋 uwolnienia. Ale Meksyk jest zbyt daleko, ponadto nie dysponuje flot膮 handlow膮 ani takimi pieni臋dzmi, kt贸re m贸g艂by po偶yczy膰 Sowietom, wobec czego Komisariat Spraw Zagranicznych w uprzejmych odpowiedziach na listy meksyka艅skich koleg贸w pomija milczeniem pytanie o termin uwolnienia hrabiego Wille. Jedynym pozytywnym wynikiem korespondencji z Cziczerinem by艂o zwolnienie hrabiego od ci臋偶kich rob贸t, ale hrabina Wille, jak i pozosta艂e kontrrewolucjonistki, myje w barakach pod艂ogi i pierze czekistom koszule.

Na So艂贸wkach mo偶na spotka膰 przedstawicieli r贸偶nych narodowo艣ci - zar贸wno du偶ych, jak i ma艂ych: Anglik贸w, W艂och贸w, Japo艅czyk贸w, Francuz贸w, Niemc贸w oraz obywateli male艅kich pa艅stewek. Przyczyny ich aresztowania z regu艂y s膮 haniebnie bezpodstawne. Odnosi si臋 wra偶enie, 偶e GPU specjalnie odbiera obcokrajowcom ochot臋 do odwiedzania Rosji, do bli偶szego poznawania kraju, do budowania podstaw kontakt贸w handlowych lub jakichkolwiek innych powi膮za艅.

Wcze艣niej ju偶 wspomina艂em o sprawie fabrykanta w臋gierskiego, Frankela, kt贸rego Komisariat Handlu Zagranicznego zaprosi艂 do Moskwy. W wyniku tego zaproszenia go艣膰 zosta艂 zes艂any na So艂贸wki. Podobnych przypadk贸w by艂o bardzo du偶o. Na przyk艂ad Esto艅czyk Motis pojecha艂 do Moskwy, 偶eby obejrze膰 og贸lnorosyjsk膮 wystaw臋 osi膮gni臋膰 gospodarczych; wprost z wystawy wys艂ano go na So艂贸wki.

W czasie kryzysu rz膮dowego na Litwie, gdy walka partii osi膮gn臋艂a przera偶aj膮cy poziom okrucie艅stwa, cz艂onek jednego z przegranych ugrupowa艅 uciek艂 ze swego kraju do Rosji Sowieckiej. By艂 oficerem wojsk in偶ynieryjnych armii litewskiej i nie mia艂 poj臋cia ani o Rosji, ani o komunistach. My艣la艂, 偶e jako emigrantowi politycznemu zaproponuj膮 mu s膮siedzi azyl w swoim kraju. Uciekinier nie zd膮偶y艂 jeszcze przekroczy膰 granicy, gdy go natychmiast aresztowano, oskar偶aj膮c - mimo energicznych protest贸w - o "organizowanie kontrrewolucyjnego spisku oraz szpiegostwo na rzecz Litwy" i zes艂ano na So艂贸wki.

W monasterze i na Wyspie Popiej wi臋ziono wiele os贸b, oficjalnie akredytowanych przy plac贸wkach dyplomatycznych obcych pa艅stw. Byli to przede wszystkim Polacy, Finowie, Esto艅czycy i Litwini - wsp贸艂pracownicy przedstawicielstw dyplomatycznych, konsulat贸w i misji tych kraj贸w, aresztowani i oskar偶eni o "szpiegostwo" i, rzadziej, o "spekulacj臋".

Wszyscy obcokrajowcy 偶yj膮 jedynie nadziej膮, 偶e zostan膮 wymienieni na komunist贸w przez przedstawicielstwa swoich kraj贸w. Administracja 艂agrowa traktuje ich ze szczeg贸lnym okrucie艅stwem. Otrzymuj膮 takie same racje 偶ywno艣ciowe, jak kontrrewolucjoni艣ci i p臋dzeni s膮 przewa偶nie do najci臋偶szych rob贸t.

W ostatnich miesi膮cach kilkakrotnie by艂y podejmowane pr贸by ucieczek. Decydowali si臋 na nie (nie zawsze z dobrym skutkiem) przede wszystkim Esto艅czycy, 艁otysze, Finowie i Polacy. Dlatego te偶 Nogtiew wyda艂 zarz膮dzenie, aby wi臋藕niowie tych narodowo艣ci nie byli zatrudniani przy pracach poza terenem 艂agr贸w.

Pocz膮tkowo za pr贸b臋 ucieczki karano okrutnym biciem, p贸藕niej rozstrzeliwano (chocia偶, wed艂ug regulaminu 艂agrowego, najwy偶sz膮 kar膮 za takie wykroczenie mia艂o by膰 przed艂u偶enie wyroku o jeden rok).

W marcu 1925 roku pewien Fin pr贸bowa艂 ucieczki z Monasteru So艂owieckiego. Konwojowany przez stra偶nika uda艂 si臋 do ust臋pu, gdzie przeskoczy艂 przez 艣cian臋 i znalaz艂 si臋 na brzegu morza. W tych szeroko艣ciach geograficznych wiosna pojawia si臋 p贸藕no, w zwi膮zku z czym warstwa lodu, pokrywaj膮ca wody w pobli偶u Kremla, by艂a jeszcze na tyle mocna, 偶e mog艂a utrzyma膰 ci臋偶ar cia艂a cz艂owieka. Fin bieg艂 w stron臋 lasu z szybko艣ci膮, na jak膮 by艂o go sta膰 - po w膮skiej kraw臋dzi lodu wzd艂u偶 wybrze偶a. Stra偶nik stwierdzi艂 ucieczk臋, wszcz膮艂 alarm i w 艣lad za uciekinierem rozleg艂y si臋 strza艂y. Zanim Fin zd膮偶y艂 dobiec do lasu (gdzie m贸g艂by si臋 ukry膰, przeczeka膰 do momentu bardziej sprzyjaj膮cego ucieczce i unikn膮膰 schwytania), nieoczekiwanie l贸d zacz膮艂 si臋 pod nim za艂amywa膰; uciekinier przystan膮艂 zaskoczony i niezdecydowany. Czeki艣ci go schwytali.

Przyprowadzili go do 艂agru i torturowali ponad godzin臋 z takim okrucie艅stwem, 偶e po艂ama艂y si臋 nawet grube "pa艂y smole艅skie". Nast臋pnie - ca艂ego we krwi - rozstrzelano.

Rozdzia艂 11

"ZMIANA GABINETU"

- Nowe kierownictwo 艂agru w Kiemi - Parada wojenna

- Czekista - bigamista, - Kontynuacja poprzednich nadu偶y膰

Wiosn膮 1924 roku na Wyspie Popiej dokonano wymiany personelu administracyjnego. Cz艂onkowie zarz膮du US艁ON (Uprawlenije Siewiernymi 艁agieriami Osobogo Naznaczenija) i kierownictwo 艂agru w monasterze pozostali bez zmian. By艂a to sytuacja, kt贸r膮 wi臋藕niowie okre艣lili terminem "zmiana gabinetu".

Na miejsce G艂adkowa naczelnikiem Kiem艂agru zosta艂 mianowany Iwan Iwanowioz Kiri艂owski, by艂y sier偶ant jednego z pu艂k贸w gwardyjskich. Jak wspomniano wcze艣niej, Kiri艂owski odmawia艂 przyj臋cia tego stanowiska dot膮d, dop贸ki nie zostanie przeprowadzona kontrola dokumentacji 艂agrowej przez komisj臋 rz膮dow膮. Gdy powo艂ana specjalnie komisja stwierdzi艂a marnotrawstwo i malwersacje na niewyobra偶aln膮 skal臋, G艂adkowa skazano na pi臋膰 lat zes艂ania za "fa艂szerstwa i lekcewa偶膮cy stosunek do powierzonych obowi膮zk贸w". Mamonow, bezpo艣rednio powi膮zany z dzia艂alno艣ci膮 przest臋pcz膮 swego szefa G艂adkowa, nie poni贸s艂 偶adnej kary. Prawdopodobnie dlatego i G艂adkow w dwa dni po og艂oszeniu wyroku zosta艂 uniewinniony i otrzyma艂 skierowanie do pracy w organach GPU w Ka艂udze.

Zanim Kiri艂owski obj膮艂 obowi膮zki komendanta, po 艂agrze kr膮偶y艂y s艂uchy, 偶e jest ca艂kiem przyzwoitym cz艂owiekiem. Wkr贸tce nadarzy艂a si臋 okazja osobistego przekonania si臋 o tej "przyzwoito艣ci". Kiri艂owski do dzi艣 stoi na czele 艂agru i ma tych samych pomocnik贸w, kt贸rych mia艂 jego poprzednik.

Jego przyjazd by艂 odpowiednim pretekstem do przeprowadzenia bezb艂臋dnie wyre偶yserowanego ceremonia艂u. Ejchmans (czytelnik ju偶 go zna), kt贸rego marzeniem by艂o zamienienie 艂agru w osady wojskowe w stylu epoki Arakczejewa, przez kilka kolejnych dni musztrowa艂 wyg艂odnia艂ych wi臋藕ni贸w - 艂膮cznie z kobietami i dzie膰mi, zmusza艂 ich do opanowania rozlicznych ruch贸w i postaw, reagowania na s艂owa komendy; wszystkie te dzia艂ania przesi膮kni臋te by艂y duchem wojskowym,

Gdy Kiri艂ewski zbli偶a艂 si臋 do 艂agru, ustawiono nas w dwa szeregi. "Baczno艣膰! R贸wnaj w prawo!”. Starosta podszed艂 do Kiri艂owskiego z raportem: "W powierzonym mi roboczym pu艂ku wszystko w porz膮dku". T臋 sam膮 ceremoni臋 powt贸rzyli dow贸dcy kompanii roboczych. Po czym Kiri艂owski przywita艂 si臋 z nami:" Dzie艅 dobry!". Ta niewybredna farsa trwa艂a godzin臋. Pod koniec Kiri艂owski zapyta艂, czy kto艣 ma pytania, pro艣by czy skargi na administracj臋. Oczywi艣cie jego pytanie pozosta艂o bez reakcji z naszej strony. Gdyby tylko ktokolwiek mia艂 czelno艣膰 wypowiedzie膰 skarg臋, to tego samego dnia wrzucono by go na Siekierk臋 (miejsce tortur) i zbito "pa艂ami smole艅skimi" na 艣mier膰.

Zast臋pc膮 Kiri艂owskiego do spraw administracyjnych by艂, jak wspomnia艂em, Toropow, sko艅czony 艂ajdak z wyba艂uszonymi baranimi oczyma. Pocz膮tkowo dowodzi艂 kompani膮 95 - ej dywizji wojsk GPU, pe艂ni膮cej stra偶 na Wyspie Popiej. Obok bezdennej g艂upoty, jego cech膮 charakterystyczn膮 by艂o zaopatrywanie si臋 w 偶on臋 ka偶dorazowo - po przybyciu na nowe miejsce pracy. Na Wyspie Popiej Toropow nie zadowoli艂 si臋 haremem, z艂o偶onym z wi臋藕niarek, i po raz sz贸sty o偶eni艂 si臋 z "dorszojadk膮" ("dorszejedzi" - nazwa wymy艣lona dla mieszka艅c贸w osiedli rybackich w okolicach 艂agru, podstawowym po偶ywieniem kt贸rych jest dorsz).

Zast臋pc膮 Kiri艂owskiego do spraw gospodarczych by艂 Miko艂aj Miko艂ajewicz Popow. Ubiera艂 si臋 nad podziw elegancko i, co dziwne, nie by艂 czekist膮, ani nawet komunist膮. By艂 nader zagadkowym osobnikiem. Czasami m贸wi艂, 偶e w swoim czasie by艂 gwardyjskim oficerem, innym razem - 偶e za cara pracowa艂 w ministerstwie, to znowu, 偶e by艂 adiutantem Trockiego. W ka偶dym razie robi艂 wra偶enie cz艂owieka starannie wykszta艂conego i mia艂 wygl膮d Polaka. Popow si臋 j膮ka艂. Do kontrrewolucjonist贸w odnosi艂 si臋 z nienawi艣ci膮 i okrucie艅stwem. Gdy wi臋藕niowie, id膮c do pracy, przechodzili obok niego, zwraca艂 si臋 do otaczaj膮cych go czekist贸w na tyle g艂o艣no, by mogli go us艂ysze膰 i kontrrewolucjoni艣ci: "To szajka kryminalist贸w. S艂yszycie? - kryminalist贸w! To s膮 wrogowie. Nauczymy moresu t臋 sfor臋 !"

"Zmiana gabinetu" niewiele zmieni艂a w sytuacji wi臋藕ni贸w: sprowadza艂a si臋 do tego, 偶e kierownictwo 艂agr贸w "uczono moresu” - na pokaz; administracja nadal regularnie rozkrada艂a skromne pa艅stwowe i jeszcze skromniejsze zes艂a艅cze pieni膮dze oraz ich g艂odowe racje 偶ywno艣ciowe. G艂adkow krad艂 otwarcie, Kiri艂owski natomiast - pod pokrywk膮 swej "uczciwo艣ci".

Og贸lny obraz so艂owieckiego 偶ycia i uk艂ad贸w 艂agrowyeh jest jak smutny d藕wi臋k dzwon贸w, wzywaj膮cych do roboty; represje, antyludzki charakter dzia艂alno艣ci personelu pozosta艂y niezmienne.

Rozdzia艂 12

DZIE艃 POWSZEDNI. PRACA. WY呕YWIENIE

"Miejsce pod lamp膮" - Praca "na zewn膮trz" i "wewn膮trz"

- Zwolnienie z powodu choroby - Okropno艣ci wyr臋bu lasu
- Jak nas 偶ywiono - Wi臋藕ni贸w morz膮 g艂odem, a pa艅stwo okradaj膮

Baraki na Wyspie Popiej tworz膮 prostok膮ty o d艂ugo艣ci oko艂o 40 jard贸w i szeroko艣ci 10 jard贸w. W ka偶dym z nich kwaterowano 艣rednio od dwustu do trzystu ludzi. W barakach Nr 5 i Nr 6, zajmowanych przez szpan臋, upchano ponad siedmiuset mieszka艅c贸w.

Z nadej艣ciem nocy nie spos贸b by艂o oddycha膰. W barakach nieustannie czu膰 by艂o nieopisany od贸r. Wieczorem, gdy wi臋藕niowie po pracy wracali do swych przybytk贸w - ze szczelinami w 艣cianach, z dziurawymi dachami, z przeci膮gami wiej膮cymi ze wszystkich stron zastawali taki zi膮b, 偶e trz臋s艂o wszystkich, jak przy ataku malarii. Nocami nie mo偶na by艂o zasn膮膰 z powodu zaduchu i wyziew贸w ludzkich.

Pi臋trowe nary umieszczone by艂y wzd艂u偶 艣cian. Ka偶dy stara艂 si臋 zaj膮膰 g贸rn膮 prycz臋, poniewa偶 na le偶膮cych poni偶ej spada nie ko艅cz膮ca si臋 lawina wszy, resztek jedzenia, plwocin i wymiocin. O g贸rne pi臋tro tocz膮 si臋 krwawe boje.

Elektrowni臋 zbudowano dopiero pod koniec 1924 roku. Do tego czasu po艣rodku baraku pe艂ga艂o co艣 na kszta艂t lampy - blaszanka z knotem z lekka nas膮czonym parafin膮. Lampa ta dawa艂a nieco
艣wiat艂a trzem - czterem najbli偶szym pryczom. Pozosta艂a cz臋艣膰 baraku ca艂y czas pogr膮偶ona by艂a w mroku. Teraz w ka偶dym baraku jest ma艂a 偶ar贸wka elektryczna /16 wat/, ale jest to wci膮偶 za ma艂o dla
takich du偶ych pomieszcze艅.

Pod t膮 jedyn膮 male艅k膮 偶ar贸wk膮 zawsze gromadzi si臋 wielka ilo艣膰 wi臋藕ni贸w, przywyk艂ych do czytania i pisania list贸w do rodziny. Szczeg贸lnie zim膮 daje si臋 we znaki ustawiczny brak 艣wiat艂a. Starostowie barak贸w wykorzystuj膮 t臋 sytuacj臋; bior膮 艂ap贸wki - zar贸wno w pieni膮dzach, jak i produktach 偶ywno艣ciowych - za "miejsce pod lamp膮".

NEP (Nowa Polityka Ekonomiczna) wywar艂a wp艂yw nawet na Sol贸wki. 艁agry przesz艂y na w艂asny rozrachunek gospodarczy - na zasadzie "samozaopatrzenia"; w zwi膮zku z tym znacznie si臋 zmniejszy艂a wydawana corocznie przez pa艅stwo suma na utrzymanie So艂贸wek. W ten spos贸b w obecnym (1925) roku 艂agry otrzyma艂y zaledwie dwie艣cie pi臋膰dziesi膮t tysi臋cy z艂otych rubli - zamiast dw贸ch milion贸w, kt贸re przewidzieli w kosztorysie Nogtiew i Gleb Bokij.

Wydawanego wi臋藕niom po偶ywienia nie starcza nawet na podtrzymanie g艂odowej wegetacji. Administracja musi sobie przyw艂aszczy膰 du偶e samy pieni臋dzy. Naczelnik US艁ON-u i jego pomocnicy wyciskaj膮 z wi臋藕ni贸w ostatnie si艂y, zamieniaj膮c ich w milcz膮cych niewolnik贸w.

Roboty na So艂贸wkach dziel膮 si臋 na dwie kategorie: "zewn臋trzne” (za ogrodzeniom z drutu kolczastego) i "wewn臋trzne" (na terenie 艂agru). Do prac zewn臋trznych wywo偶ono wi臋藕ni贸w z Wyspy Popiej i Wysp So艂owieckich - na l膮d sta艂y. Do prac zaliczanych do kategorii zewn臋trznych nale偶a艂y: wywo藕 drzewa, osuszanie bagien, oczyszczanie i utrzymywanie w gotowo艣ci dr贸g 偶elaznych i dr贸g gruntowych oraz drewnianych, przygotowanie drewna budowlanego dla potrzeb 艂agru i na eksport, za艂adowanie i wy艂adowanie tego drewna oraz materia艂贸w budowlanych, a tak偶e kamieni, 偶ywno艣ci itd. Statki do przewo偶enia 艂adunk贸w i wi臋藕ni贸w to parowce - „Gleb Bokij" i "Newa” oraz barka "Klara Zetkin”, kt贸ra otrzyma艂a t臋 nazw臋 na cze艣膰 niemieckiej komunistki.

Do rob贸t wewn臋trznych zaliczane s膮: usuwanie 艣niegu, pomoc w kuchni i w warsztatach, wynoszenie nieczysto艣ci z ust臋p贸w i barak贸w, zamieszka艂ych przez zwyk艂ych kryminalist贸w, us艂ugiwanie czekistom. Kobiety myj膮 pod艂ogi w biurach i barakach, gotuj膮 jedzenie, opieraj膮 czekist贸w i czerwonoarmist贸w, reperuj膮 im odzie偶 itd.

Praca i zim膮, i latem zaczyna si臋 o sz贸stej rano. Wed艂ug instrukcji winna si臋 ko艅czy膰 o si贸dmej wieczorem. W ten spos贸b roboczy dzie艅 na So艂贸wkach trwa dwana艣cie godzin - z godzinn膮 przerw膮 na obiad o pierwszej w po艂udnie. Takie s膮 za艂o偶enia oficjalne. W rzeczywisto艣ci praca trwa znacznie d艂u偶ej, wed艂ug widzi mi si臋 nadzoruj膮cego czekisty; szczeg贸lnie cz臋sto takie przypadki maj膮 miejsce latem, kiedy wi臋藕niowie zmuszani s膮 do roboty niemal do utraty przytomno艣ci. O tej porze roku dzie艅 pracy trwa od sz贸stej rano do p贸艂nocy, a nawet do pierwszej w nocy.

Na So艂贸wkach nie ma niedzieli, ani jakichkolwiek innych dni wolnych od pracy. Ka偶dy dzie艅 uwa偶any jest za roboczy. W wielkie 艣wi臋ta (Wielkanoc, Bo偶e Narodzenie itd.) czas pracy specjalnie si臋 wyd艂u偶a, by urazi膰 uczucia wierz膮cych wi臋藕ni贸w. Tylko jeden dzie艅 w roku traktowany jest jako 艣wi臋to - Pierwszy Maja.

Choroba, fizyczne niedomaganie, staro艣膰 lub dzieci艅stwo w najmniejszym stopniu nie s膮 brane pod uwag臋. Odm贸wienie p贸j艣cia de pracy z powodu choroby - nawet je艣li dostrzec j膮 mog膮 go艂ym okiem sami czeki艣ci - poci膮ga za sob膮 - jako pierwsz膮 i ostrzegawcz膮 - kar臋 wys艂ania na G贸r臋 Siekiern膮; za powt贸rn膮 odmow臋 - rozstrzelanie, chocia偶 wed艂ug prawa - za odmow臋 p贸j艣cia do pracy (nawet bez uzasadnionej przyczyny) przewiduje si臋 tylko przed艂u偶enie wyroku o jeden rok.

Najci臋偶sz膮 i najbardziej wyczerpuj膮c膮 prac膮 jest wywo偶enia z lasu i transport drzewa zim膮. Jest to praca ponad ludzkie si艂y. Trzeba na mrozie sta膰 po kolana w 艣niegu; p贸藕niej nie spos贸b si臋 porusza膰. 艢cinane siekierami ogromne drzewa spadaj膮 na wi臋藕ni贸w, zabijaj膮c ich niekiedy na miejscu. Ubrani w 艂achmany, bez r臋kawic, w samych tylko 艂apciach, wi臋藕niowie z trudem trzymaj膮 si臋 na nogach z wycie艅czenia i g艂odu. R臋ce i ca艂e cia艂o przemarzaj膮 na wylot.

Minimalna norma dzienna jest nast臋puj膮ca: czterech wi臋藕ni贸w powinno 艣ci膮膰, por膮ba膰 i posk艂ada膰 cztery s膮偶nie sze艣cienne (s膮偶e艅 - oko艂o dw贸ch jard贸w = 0,9144m x 2) drzewa i dop贸ki tego nie
wykonaj膮, nie pozwala si臋 im wr贸ci膰 do 艂agru. Zwi膮zane z robotami zewn臋trznymi dodatkowe komplikacje polegaj膮 na tym, 偶e je艣li wi臋藕niowie nie wykonaj膮 dziennego zadania dok艂adnie przed regulaminow膮 godzin膮 powrotu do 艂agru, to szpana szturmem zdobywa kuchni臋 i kontrrewolucjoni艣ci zostaj膮 bez jedzenia.

Pewnego razu pos艂ano mnie wraz z kolegami - kontrrewolucjonistami na brzeg rzeki Kiem' na wyr膮b drzewa, kt贸re by艂o bardzo potrzebne. Dlatego wys艂ano nas do pracy o pi膮tej rano. Zwykle zmiana wartownik贸w odbywa si臋 w po艂udnie. Tym razem z jakiego艣 powodu zmiany naszych wartownik贸w o oznaczonej godzinie nie przys艂ano. Czerwonoarmi艣ci, kt贸rzy nadmiern膮 dyscyplin膮 nie grzesz膮, odprowadzili nas z powrotem do 艂agru, 偶eby sami mogli si臋 zmieni膰. Toropow zwymy艣la艂 ich i wezwa艂 nowy konw贸j. I znowu poszli艣my do lasu z now膮 ochron膮 do pracy - bez przerwy na obiad. Bo 艂agru wr贸cili艣my dopiero o czwartej rano. Kr贸tko m贸wi膮c, przepracowali艣my na strasznym mrozie dziewi臋tna艣cie godzin, nie licz膮c dwu nieplanowanych w臋dr贸wek - z lasu do 艂agru i z powrotem - bez jedzenia i odpoczynku.

Na So艂贸wkach wszystko, co da si臋 ukra艣膰, dawno zosta艂o ukradzione, wszystko, co mo偶na sprzeda膰, dawno zosta艂o sprzedane. W celu pozyskania nowych 艣rodk贸w finansowych w艂adze 艂agrowe zawieraj膮 r贸偶ne "powa偶ne" umowy handlowe i umowy o prac臋 na terenie "autonomicznej" republiki Karelii. Na przyk艂ad - o budow臋 drogi od Kiemi do Uchty. Jednak偶e, widz膮c, 偶e samej Karelii grozi bezrobocie, WCIK republiki z艂o偶y艂 w Moskwie skarg臋 na S艁ON, poniewa偶 ten ostatni m贸g艂 pozbawi膰 Karel贸w kawa艂ka chleba. Umowa zosta艂a anulowana. Ale administracja so艂owiecka i tak potrafi艂a wyci膮gn膮膰 z tego korzy艣膰. Zdarzy艂a si臋 rzecz nast臋puj膮ca. Nogtiew przekaza艂 do Moskwy do rozpatrzenia projekty zupe艂nie niewykonalnych zobowi膮za艅 przeprowadzenia rob贸t na terenie Karelii i za偶膮da艂 wyasygnowania ogromnych sum oraz spirytusu (ten mia艂 by膰 przeznaczony dla robotnik贸w, kt贸rzy trac膮 zdrowie pracuj膮c na bagnach). Jak tylko pieni膮dze i spirytus dostarczono na So艂贸wki, czeki艣ci natychmiast podzielili wszystko mi臋dzy sob膮. Przy czym wi臋ksz膮 cz臋艣膰 otrzymali najbli偶si przyjaciele Nogtiewa.

Poniewa偶 projekty budowlane i komercyjne nie przynosi艂y namacalnego dochodu, w艂adze so艂owieckie postanowi艂y zwi臋kszy膰 sw贸j stan posiadania poprzez zmniejszanie racji 偶ywno艣ciowych. Ten plan udawa艂o im si臋 realizowa膰. Teraz ka偶dy wi臋zie艅 - bez wzgl臋du na rodzaj wykonywanych rob贸t- zacz膮艂 otrzymywa膰 funt czarnego chleba. Chleb wydawano od razu na dziesi臋膰 dni i pod koniec tego terminu stawa艂 si臋 twardy jak kamie艅. Zawsze by艂 藕le wypieczony; robiono go z nie艣wie偶ej m膮ki, kt贸ra nadawa艂a chlebowi gorzki smak.

Dwa razy na dzie艅 dawano wi臋藕niom gor膮c膮 straw臋. Obiad sk艂ada艂 si臋 z talerza zupy, ugotowanej ze sple艣nia艂ych dorszy. De tej obrzydliwie 艣mierdz膮cej cieczy nie dodawano ani odrobiny t艂uszczu. Na kolacj臋 dawano misk臋 kaszy jaglanej lub gryczanej, takie bez t艂uszczu. Do艣膰 cz臋sto kontrrewolucjoni艣ci zostawali w og贸le bez kolacji, poniewa偶 szpana, kt贸ra przegra艂a w karty swoje porcje, okrada艂a kuchni臋 do ostatniej okruszyny.

Wed艂ug norm 艂agrowych ka偶dy wi臋zie艅 codziennie mia艂 otrzymywa膰 oko艂o 15 gram贸w cukru, t j, 150 gram贸w na dziesi臋膰 dni. W rzeczywisto艣ci ka偶dy wi臋zie艅 otrzymywa艂 p贸艂 szklanki p艂ynnego, na wp贸艂 zamarzni臋tego cukru na dekad臋; by艂o tego najwy偶ej pi臋膰dziesi膮t - sze艣膰dziesi膮t gram贸w. Czeki艣ci rozpuszczaj膮 cukier w wodzie i w ten spos贸b z ka偶dej porcji "wykrawaj膮" dla siebie nawet do 100 gram贸w od wi臋藕nia w dekadzie, co, w warunkach 艂agru z kilkoma tysi膮cami zes艂a艅c贸w, daje w sumie doch贸d w ilo艣ci dwudziestu - trzydziestu pud贸w.

W dokumentach tak偶e zastrze偶ono, 偶e wi臋藕niowie otrzymuj膮 1/8 funta mas艂a i tyle偶 tytoniu. W rzeczywisto艣ci nikt z wi臋藕ni贸w nie otrzymywa艂 ani jednego, ani drugiego. Beczu艂ki z mas艂em i setki ton tytoniu sprzedawa艂o kierownictwo w Kiemi, a pieni膮dze przyw艂aszcza艂o.

Zgodnie z instrukcj膮 ka偶dy wi臋zie艅, znajduj膮cy si臋 na ci臋偶kich robotach fizycznych, mia艂 prawo do wynagrodzenia w wysoko艣ci trzydziestu pi臋ciu kopiejek na wydatki kieszonkowe. Pieni膮dze na ten cel w艂adze moskiewskie przysy艂a艂y dodatkowo - poza bud偶etem. Ani jeden wi臋zie艅 nigdy nie otrzyma艂 tych trzydziestu pi臋ciu kopiejek. Ka偶dy grosz z tej "premii" szed艂 do kieszeni czekist贸w.

Bardzo mo偶liwe, 偶e przed "zmian膮 gabinetu" wy偶ywienie na So艂贸wkach by艂o lepsze ni偶 teraz. Wtedy wi臋藕niowie otrzymywali nawet konserwy, wi臋ksza cz臋艣膰 kt贸rych pochodzi艂a z zapas贸w pozostawionych przez Anglik贸w (starczy艂o ich na dwa lata). Odnosi si臋 wra偶enie, 偶e wszystkie te przydzia艂y 偶ywno艣ciowe by艂y tak pomy艣lane, by mog艂y s艂u偶y膰 powolnemu wyniszczeniu wi臋藕ni贸w, kt贸rzy umierali powoln膮 艣mierci膮 g艂odow膮. Wed艂ug moich oblicze艅 cz艂owiekowi, kt贸ry ci臋偶ko pracuje fizycznie, takiego dziesi臋ciodniowego przydzia艂u 偶ywno艣ciowego starczy zaledwie na dwie - trzy doby.

Ale, jak ju偶 wspomnia艂em wcze艣niej, polityczni otrzymuj膮 "wzmocnione" racje 偶ywno艣ciowe, kt贸rych tak偶e ledwie starcza.

Czerwonoarmistom wydaj膮 przydzia艂 "p贸艂nocny"; zawiera on wi臋ksz膮 ilo艣膰 mas艂a, t艂uszczu, bia艂ego chleba, a nawet spirytus.

Rozdzia艂 13
Okropno艣ci szpitalne

Szpitale bez lekarstw - "Wi臋藕niowie nie powinni chorowa膰"
- Szale艅cy przy w艂adzy - Zainteresowanie umieralno艣ci膮 wi臋藕ni贸w
- Dobry czekista

"Pomoc" medyczna na So艂贸wkach jest faktycznie medyczn膮 niemoc膮 - cz臋艣ciowo z braku 艣rodk贸w, cz臋艣ciowo z powodu ca艂kowitego braku zainteresowania administracji 艂agrowej oraz tajnych instrukcji Moskiewskiego GPU. Jedynym dost臋pnym lekarstwem jest 艣mier膰.

Warunki sanitarne w 艂agrach s膮 okropne. Nie tylko baraki, kuchni, ust臋py i inne zabudowania znajduj膮 si臋 w niewiarygodnie brudnym stanie. Na So艂贸wkach nawet "szpitale" mo偶na okre艣li膰 mianem rozsadnik贸w epidemii. Wilgo膰, bagnista miejscowo艣膰, bardzo niedobra woda, miliony komar贸w i wszy - wszystkie te czynniki w ogromnej mierze sprzyjaj膮 powstawaniu i rozprzestrzenianiu si臋 chor贸b.

Wi臋藕niowie nie maj膮 bielizny na zmian臋, nie maj膮 odpowiedniej odzie偶y i obuwia, brakuje myd艂a. Os艂abieni sta艂ym niedo偶ywieniem i prac膮 ponad si艂y - prawie nie s膮 w stanie walczy膰 z niedomaganiem. "Szpital" znajduje si臋 w Kremlu Monasteru So艂owieckiego. S艂owo uj膮艂em w cudzys艂贸w dlatego, 偶e w szpitalu tym nie ma 偶adnych lekarstw; po艣ciel chorych jest bardzo brudna, pacjenci otrzymuj膮 zwyk艂膮 racj臋 偶ywno艣ciow膮, za艣 samo pomieszczenie nigdy nie jest ogrzewane.

Odpowiadaj膮cy za chorych lekarz sam wywodzi si臋 z grona wi臋藕ni贸w; niejednokrotnie pr贸bowa艂 przekona膰 naczelnika US艁ON-u, 偶e brak lekarstw, bielizny po艣cielowej (chorzy cz臋sto le偶膮 na go艂ych deskach), myd艂a, jadalnej 偶ywno艣ci i ust臋pu wewn膮trz samego szpitala (pacjenci zmuszeni s膮 wychodzi膰 do wsp贸lnej ubikacji w jednym z pomieszcze艅 na dziedzi艅cu pomonasterskim - przy ka偶dej pogodzie, nawet zim膮) sprawiaj膮, 偶e leczenie wi臋藕ni贸w w tych warunkach nie jest niczym innym, ni偶 umy艣lnym zab贸jstwem. Ale administracja so艂owiecka zawsze odmawia艂a tego rodzaju pro艣bom. Na So艂贸wki przybywaj膮 wci膮偶 nowe i nowe tysi膮ce zes艂a艅c贸w i trzeba oczyszcza膰 baraki ze "zb臋dnego elementu". Pewnego razu. Nogtiew z ca艂膮 powag膮 o艣wiadczy艂: "Chorowa膰 - to nie jest zaj臋cie dla wi臋藕ni贸w".

Innym do艣膰 typowym przyk艂adem, ilustruj膮cym so艂owieck膮 pomoc medyczn膮, jest "szpital" na Wyspie Popiej . Kieruje nim kobieta - Lwowa 艁iaria Niko艂ajewna. Jest do艣wiadczonym lekarzem. Przed zes艂aniem pracowa艂a w Czerwonym Krzy偶u i by艂a niemal na wszystkich frontach wojny 艣wiatowej i wojny domowej w Rosji, P贸藕niej Lwowa zosta艂a "seksotk膮" (tajn膮 agentk膮 GPU), ale kiedy stwierdzono, 偶e Maria Lwowa wypowiada艂a si臋 nieostro偶nie o tajnych sprawach GPU", zes艂ano j膮 na So艂贸wki z wyrokiem na pi臋膰 lat.

Kobieta ta, mo偶e i w g艂臋bi duszy nie najgorsza, by艂a ca艂kowicie zdemoralizowana prac膮 w organach GPU i 偶yciem so艂owieckim. Zupe艂nie straci艂a kontrol臋 nad sob膮. Nikt na So艂贸wkach, nawet najbardziej zdemoralizowany przest臋pca, nie kl膮艂 z takim mistrzostwem, z jakim czyni艂a to kierowniczka szpitala, kt贸ra pod adresem ludzi i samego Boga s艂a艂a najbardziej plugawe przekle艅stwa. Cz臋sto kryminali艣ci przychodzili do szpitala tylko po to, by pos艂ucha膰 i zapo偶yczy膰 z leksykonu Marii Lwowej nieprzystojno艣ci, stanowi膮ce jej najnowsze wynalazki j臋zykowe.

Nikt na So艂贸wkach (spo艣r贸d m臋偶czyzn i kobiet) nie pije tak du偶o i nie doprowadza si臋 do takiego zezwierz臋cenia, jak Maria Lwowa. Znalaz艂a si臋 na najni偶szym stopniu moralnej degradacji. Jej troska o chorych by艂a w艂a艣nie taka, jakiej mo偶na by艂o oczekiwa膰 od tego typu istoty. Dla Lwowej 偶ycie ludzkie straci艂o jak膮kolwiek warto艣膰. Ju偶 same przez si臋 szpitale so艂owieckie daj膮 spor膮 gwarancj臋, 偶e znajduj膮cy si臋 w nich pacjent umrze. I Lwowa - przez sw膮 ordynarno艣膰, zupe艂n膮 oboj臋tno艣膰 wobec ludzkich cierpie艅 (cechy te dowodz膮 jej ca艂kowitej bezduszno艣ci) - przyspiesza 艣mier膰 chorych. Gdy pacjenci narzekaj膮 na okropne warunki w jej szpitalu, zawsze odpowiada: "Im gorzej, tym lepiej. Wszyscy b臋d膮 ta艅czy膰 jak im zagram!" I bluzga艂a ”wielopi臋trowymi” przekle艅stwami, kt贸rych powt贸rzy膰 nie spos贸b.

Ale nie jestem w stanie rzuci膰 kamieniem w t臋 kobiet臋. Z powodu specyficznych warunk贸w 偶ycia w zwariowanych okoliczno艣ciach sama postrada艂a zmys艂y. Ale czy偶by Nogtiew i inni "naczelnicy" so艂owieccy nie mieli oczu i uszu? Dlaczego zlecili kierowanie s艂u偶b膮 medyczn膮 na Wyspie Popiej kobiecie psychicznie niezr贸wnowa偶onej?!

Na pocz膮tku rozdzia艂u ju偶 odpowiedzia艂em na to pytanie. Kierownictwo centralne "GPU, a w 艣lad za nim i so艂owieccy czeki艣ci celowo zwi臋kszaj膮 艣miertelno艣膰 w 艂agrach. Kolejnym tego przyk艂adem jest fakt, i偶 wi臋藕nia mo偶na wys艂a膰 na badania lekarskie do Kiemi wy艂膮cznie na jego koszt. Lekarz odwiedza regularnie so艂owieckich czekist贸w, czego nie mo偶na powiedzie膰 w odniesieniu do wi臋藕ni贸w.

Kontrrewolucjoni艣ci i wi臋藕niowie polityczni boj膮 si臋 szpitala jak ognia. Gdy zdarzy si臋 zachorowa膰 wi臋藕niom tych dw贸ch kategorii i nie mog膮 wyleczy膰 si臋 "domowym" sposobem, to nawet w chwili 艣mierci b艂agaj膮, by nie przenoszono ich do szpitala. I tylko szpana, kt贸ra, na podobie艅stwo Lwowej, nie szanuje ni w艂asnego, ni cudzego 偶ycia, dobrowolnie tam idzie. W zwi膮zku z czym kryminali艣ci dziesi膮tkami umieraj膮 na szkorbut.

Od tutejszej wody psuj膮 si臋 z臋by, a b贸l pot臋guj膮 przeci膮gi, hulaj膮ce po barakach, i p贸艂nocne mrozy. W 艂agrze koniecznie powinni by膰 denty艣ci. Co prawda w So艂owieckim Kremlu jest dentysta - znany ju偶 czytelnikowi uczestnik ameryka艅skiej akcji dobroczynnej na rzecz g艂oduj膮cych - Malewanow, ukarany przez bolszewik贸w w dow贸d wdzi臋czno艣ci za pr贸by niesienia pomocy ludziom. Ale nie ma ani lekarstw, ani instrument贸w dentystycznych.

Na Wyspie Popiej problem ten zosta艂 rozwi膮zany w spos贸b radykalny. W 艂agrze jest cz艂owiek nazwiskiem Brusi艂owski. Przed rewolucj膮 by艂 felczerem (albo miejscowym chirurgiem), a po 1917 roku zosta艂 czekist膮 GPU w Jelizawietgradzie (obecnie wchodzi w sk艂ad Guberni Odeskiej, a pocz膮tkowo nale偶a艂 do Cherso艅skiej). Zes艂ano go na So贸wki z artyku艂u 76 Kodeksu Karnego (zbrojny bandytyzm). Pomimo s艂u偶by w Czeka - Brusi艂owski by艂 ca艂kiem mi艂ym, sympatycznym cz艂owiekiem. Postanowi艂 zrobi wszystko, co w jego mocy, by pom贸c cierpi膮cym: przystosowa艂 do wyrywania zb贸w zwyk艂e kleszcze kowalskie.

Oczywi艣cie, nie spos贸b wyleczy chore z臋by, je艣li nie ma si臋 偶adnych lekarstw i narzdzi. I pacjenci zawsze na to si臋 zgadzali. Za swe us艂ugi Brusi艂owski nigdy nie bra艂 pienidzy. Ma wielk膮 ilo艣膰 pacjent贸w - szczeg贸lnie spo艣r贸d szpany, kt贸rym wyrywa z臋by jeden po drugim. Pocz膮tkowo wyrywa艂 nawet zdrowe z臋by - prawdopodobnie dlatego, 偶eby nabra膰 wprawy.

Ten wsp贸艂czuj膮cy czekista leczy ponadto syfilis. Jego metoda walki z tym okropnym cierpieniem stanowi tak偶e "ostatnie s艂owo" nauki so艂owieckiej. Mieszanin臋 nalewki z zi贸艂 na spirytusie z dodatkiem czego艣 jeszcze - wstrzykuje do wewn膮trz przy pomocy zwyk艂ej strzykawki. Jednak w tej dziedzinie wyra藕nie brakuje mu do艣wiadczenia, poniewa偶 liczba chorych na syfilis w 艂agrach nieustannie ro艣nie i przypadk贸w zej艣 艣miertelnych jest coraz wi臋cej,

Rozdzia艂 14

Jak kszta艂tuje si臋 „po偶ytecznych” obywateli


Najcz臋stsze kary - Wystudzona cieplarnia - „Na komary!”
- 艢redniowieczne tortury - Masowe rozstrzeliwania s膮 zb臋dne

Kierownictwo Partii Komunistycznej o艣wiadcza: 艁agry P贸艂nocne Specjalnego Przeznaczenia w swych za艂o偶eniach s膮 o艣rodkiem penitencjarnym. Chce w ten spos贸b przekona 艣wiat, 偶e odbywanie wyrok贸w w tych zak艂adach” ma dopom贸c wi臋藕niom, by stali si臋 lepszymi i po偶ytecznymi obywatelami Republiki Sowieckiej.

W rzeczywisto艣ci za艣 zar贸wno kary, jak i obs艂uga medyczna sprzyjaj膮 szybkiemu przechodzeniu wi臋藕ni贸w na tamten 艣wiat.

Odmowa pracy, niepos艂usze艅stwo w艂adzom, "propaganda kontrrewolucyjna", obra藕liwe s艂owa i czyny pod adresem personelu administracyjnego, "dowody" przest臋pczej przesz艂o艣ci (dziedzina, podlegaj膮ca komendantowi Wa艣kowi), pr贸by ucieczki - za wszystkie te przest臋pstwa przewidziane s膮 r贸偶norodne kary - w zale偶no艣ci od ci臋偶aru winy. Chc臋 wymieni膰 tylko niekt贸re spo艣r贸d najcz臋艣ciej stosowanych kar:

1. "Siekierka",

2. "Na komary",

3. Przed艂u偶enie terminu kary,

4. "Kamienne worki",

  1. Rozstrzelanie.

Te 艣rodki wychowawcze stosowane r贸wnolegle z biciem po twarzy, pozbawianiem przesy艂ek od rodziny (na nieokre艣lony termin) - na korzy艣膰 pozbawiaj膮cego, smaganiem batem lub "pa艂ami smole艅skimi" (bez "kamiennego worka") i czym si臋 tylko da艂o - wszystko to by艂o szeroko znane na So艂贸wkach. Oto ich kr贸tki opis.

"Siekierka" to wi臋zienie na os艂awionej G贸rze Siekierskiej (na Wielkiej Wyspie) w odleg艂o艣ci dw贸ch mil od Kremla. Niegdy艣 by艂a tu pustelnia jednego z najbardziej 艣wi膮tobliwych mieszka艅c贸w tych wysp. Wi臋藕nia, kt贸ry "zawini艂", przerzucano na ”Siekierk臋” na czas od dw贸ch do sze艣ciu miesi臋cy. Re偶im by艂 tam nast臋puj膮cy: wi臋zie艅 otrzymywa艂 codziennie p贸艂 funta chleba, kubek zimnej wody i nic wi臋cej. Wszystkie okna i drzwi s膮 zamkni臋te na sta艂e i wi臋zie艅 jest ca艂kowicie odci臋ty od 艣wiata. Ciemnica nie jest nigdy opalana. Kiedy up艂ywa termin kary, to zwykle pozostaj膮 tam trupy lub na p贸艂 偶ywi ludzie.
Rzadko kto wraca z „Siekierki”, a je偶eli ju偶, to przypomina pozbawiony 偶ycia szkielet.

"Na komary!" - bardzo popularny w艣r贸d czekist贸w so艂owieckich rodzaj kary. Wygl膮da nast臋puj膮co: wi臋藕nia rozbieraj膮 do naga i zmuszaj膮, by stan膮艂 na specjalnym kamieniu, kt贸ry znajduje si臋 z ty艂u za komendantur膮. Nieszcz臋艣nik musi (pod kar膮 "kamiennego worka" lub rozstrzelania) sta膰 zupe艂nie bez ruchu; nie mo偶e si臋 poruszy膰, nie wolno mu nawet kiwn膮膰 palcem, nie wolno op臋dza膰 si臋 od komar贸w, kt贸re momentalnie pokrywaj膮 ca艂e cia艂o ofiary grub膮 czarn膮 warstw膮. Tortura trwa kilka godzin. Pod koniec kary - w wyniku uk膮sze艅 jadowitych owad贸w — cia艂o zamienia si臋 w jedn膮 krwaw膮 ran臋. S艂abi gin膮 od razu, a co silniejsi przez kilka tygodni nie s膮 w stanie ani siedzie膰, ani le偶e膰.

Przed艂u偶enie wyroku jest ostatnio rzadko stosowane jako rodzaj kary; wynika to z tej prostej przyczyny, 偶e od niedawna GPU zacz臋艂o skazywa膰 oskar偶onych na termin nieokre艣lony. Po odbyciu dw贸ch, trzech, dziesi臋ciu lat - skazanego wysy艂aj膮 do Rejonu Peczorskiego, st膮d do Narymu, nast臋pnie Zyria艅ska i tak bez ko艅ca. Za powa偶niejsze naruszenie regulaminu czeki艣ci wrzucaj膮 wi臋藕ni贸w do "kamiennych work贸w".

W dawnych czasach wszyscy mnisi na Kremlu i zamieszkuj膮cy pieczary-pustelnie mieli male艅kie piwniczki do przechowywania zapas贸w 偶ywno艣ci, by艂y wykute w g艂azach w pobli偶u ich miejsc zamieszkania. Piwniczki, g艂臋bokie na trzy-cztery stopy, nie posiada艂y drzwi i 偶ywno艣膰 wk艂adano do nich z wierzchu, przez niewielkie otwory.

By艂y to os艂awione "kamienne worki". Czeki艣ci przyprowadzali wi臋藕ni贸w do "worka" i pytali: "Jak chcesz tam wej艣膰 - na d贸艂 g艂ow膮 czy nogami?"

Je艣li wi臋zie艅 wchodzi do "worka” na d贸艂 g艂ow膮, to go "pa艂kami smole艅skimi" bij膮 po plecach i po nogach; je艣li nogami - to po g艂owie i po twarzy. Bicie trwa dop贸ty, dop贸ki ca艂e cia艂o nie znajdzie si臋 w "worku" - zbyt niskim, by mo偶na w nim stan膮膰. Dlatego poddawany torturom musi kl臋cze膰 na kolanach z wyci膮gni臋t膮 do przodu g艂ow膮. Pobyt w "worku" trwa od kilku dni do tygodnia. Racje 偶ywno艣ciowe takie same jak na „Siekierce”. Tylko bardzo nielicznym udaje si臋 przetrzyma膰 t臋 艣redniowieczn膮 tortur臋.

Na So艂贸wkach nie praktykuje si臋 masowych rozstrzeliwa艅, jak to mia艂o miejsce w "Bia艂ym Domu", jednak rozstrzeliwania pojedynczych os贸b by艂y na porz膮dku dziennym. W艂adze sowieckie od czasu do czasu uciekaj膮 si臋 do wyniszczania okre艣lonej ilo艣ci ludzi - jako do rodzaju odwetu: dzieje si臋 to zazwyczaj w czasie t艂umienia wybuch贸w terroru komunistycznego w innych krajach. Na przyk艂ad, ponad sto os贸b spo艣r贸d wi臋藕ni贸w rosyjskich i obcokrajowc贸w rozstrzelano po st艂umieniu buntu antykomunistycznego przez w艂adze esto艅skie 1 grudnia 1924 roku, a nieco mniej - po st艂umieniu powstania w Bu艂garii.

Na podstawie bezpo艣rednich wypowiedzi czekist贸w doszed艂em do wniosku, 偶e obecnie GPU nie s膮 potrzebne systematyczne masowe rozstrzeliwania. Istniej膮 wszak inne, bardziej "humanitarne" sposoby osi膮gni臋cia zupe艂nie analogicznego rezultatu: to powolna 艣mier膰 g艂odowa, praca ponad si艂y i "pomoc medyczna".

B艂臋dem by艂oby mniemanie, i偶 "Siekierka", "kamienny worek", "komary" czy rozstrzeliwania stanowi膮 bezpo艣redni膮 reakcj臋 na dokonywane wykroczenia. Wi臋藕niowie znajduj膮 si臋 w sytuacji ca艂kowitej zale偶no艣ci od nieprzewidywalnych kaprys贸w administracji 艂agrowej, na samowol臋 kt贸rej zostali skazani przez w艂adze centralne. Je偶eli czeki艣cie nie spodoba si臋 czyja艣 twarz, gdy kt贸ry艣 zobaczy, 偶e si臋 po kryjomu prze偶egna艂e艣, je艣li w listach do krewnych pisa艂e艣 o swym ci臋偶kim losie - "Siekierka" i "worki" natychmiast otwieraj膮 przed tob膮 swoje straszne obj臋cia.

Rozdzia艂 15
Jak 偶yj膮 czek i艣ci

Wystawne 偶ycie proletariatu - Weso艂e libacje w Kiemi
- Odra偶aj膮ce orgie - "Trzymajcie wysoko sztandar komunizmu"
- Sposoby zwalniania kryminalist贸w

Ob贸z koncentracyjny na Wyspach So艂owieckich strze偶ony jest przez Trzeci Pu艂k Eskortuj膮cy Wojsk GPU (trzystu stra偶nik贸w), a na Wyspie Popiej - przez 95 dywizj臋 wojsk GPU (stu pi臋膰dziesi臋ciu 偶o艂nierzy).

Niezale偶nie od dobrego wy偶ywienia, wszyscy czerwonoarmi艣ci choruj膮 na szkorbut, podobnie jak i na syfilis. 呕o艂nierze - z wyj膮tkiem tych, kt贸rych obowi膮zkiem jest ochrona 艂agru, mieszkaj膮 w domach
prywatnych.

Ochrona so艂owiecka, sk艂adaj膮ca si臋 g艂贸wnie z kryminalist贸w, kt贸rzy po rewolucji pa藕dziernikowej nag艂e zaprezentowali "艣wiadomo艣膰 klasow膮" i dziesi膮tkami tysi臋cy wst臋powali do Partii Komunistycznej, ca艂y wolny czas sp臋dza艂a na grze w karty, piciu samogonu, pijackich orgiach i awanturach.

Pod tym wzgl臋dem na艣ladowali kierownictwo wy偶szego szczebla. Spos贸b 偶ycia przedstawicieli administracji so艂owieckiej nie ma nie wsp贸lnego z g艂oszonymi has艂ami proletariackimi. Nogtiew, Eichmans, Wa艣ko, Kiri艂owski, Popow - nie odmawiaj膮 sobie niczego. Bogac膮cy si臋 kosztem wi臋藕ni贸w "naczelnicy" wiod膮 zupe艂nie niekomunistyczny styl 偶ycia. Trunki, odzie偶 i inne towary dostarczane im s膮 poci膮gami z Moskwy, Petersburga i Kiemi. Sam uczestniczy艂em w roz艂adowywaniu dw贸ch takich sk艂ad贸w: by艂y wype艂nione w贸dk膮 r贸偶nych gatunk贸w, winami rosyjskimi i zagranicznymi, szampanem. likierami, drog膮 odzie偶膮 - zar贸wno m臋sk膮 jak i damsk膮 (dla na艂o偶nic), wygodnymi meblami i in.

"Naczelnicy" znani s膮 ze swych orgii nie tylko na So艂贸wkach, ale i daleko poza ich granicami - na terenach ca艂ej P贸艂nocnej Rosji.

Miejscem ich szale艅stw by艂o zwykle miasto Kiem', dok膮d 艣ci膮gali na pijackie orgie czeki艣ci z Wielkiej Wyspy i Wyspy Popiej.

Na samej Wyspie Popiej orgie odbywa艂y si臋 w mieszkaniu Kiri艂owskiego - komendanta punktu przesy艂kowo - rozdzielczego w Kiemi; jeszcze do niedawna cieszy艂 si臋 on opini膮 dobrze wychowanego cz艂owieka. Zazwyczaj wszystkie libacje ko艅cz膮 si臋 awanturami.

Dla przyk艂adu podam, 偶e w sierpniu 1924 roku w mieszkaniu Kiri艂owskiego odbywa艂a si臋 zwyk艂a libacja. Go艣cie i gospodarz napili si臋 do tego stopnia, 偶e komendantowi zrobi艂o si臋 niedobrze i wyprowadzono go na 艣wie偶e powietrze. Gdy wr贸ci艂 do mieszkania, zasta艂 go艣ci pijanych do nieprzytomno艣ci, wymiotuj膮cych wprost na st贸艂, a 偶on臋 le偶膮c膮 na kuszetce w obj臋ciach Popowa - w pozie jednoznacznej.

Kiri艂owski wpad艂 w sza艂, zwl贸k艂 Popowa z kuszetki i rzuci艂 nim z tak膮 si艂膮, 偶e ten wy艂ama艂 g艂ow膮 drzwi. Popow jednak zdo艂a艂 uderzy膰 komendanta w twarz, rozbijaj膮c mu przy tym okulary. Rozleg艂y si臋 strza艂y. Popowa odprowadzono do domu, gdzie wybi艂 pi臋艣ciami wszystkie szyby i, zalewaj膮c si臋 艂zami bezsilno艣ci, krzycza艂 tak g艂o艣no, 偶e s艂ycha膰 go by艂o w ca艂ym obozie; "Zniszczyli, zniszczyli mnie!"

Jestem sk艂onny wyrazi膰 opini臋, 偶e taki styl 偶ycia daleki jest od idea艂贸w komunistycznych. Tym nie mniej w listopadzie 1924 roku naczelnik US艁ON-u otrzyma艂 od Moskiewskiego GPU pismo dzi臋kczynne. Wyra偶ano w nim uznanie dla Nogtiewa i jego koleg贸w za to, 偶e "wysoko trzymaj膮 sztandar komunizmu".

Doprowadzeni do przesytu pijackimi orgiami naczelnicy so艂owieccy zabawiaj膮 si臋 amnestionowaniem szpany. Po otwarciu nawigacji zwalniaj膮 codziennie do pi臋ciuset os贸b.

Procedura zwalniania odbywa si臋 nast臋puj膮co: z kryminalist贸w i kryminalistek zdejmuje si臋 ostatnie 艂achmany ("odzie偶 pa艅stwowa”) wr臋cza si臋 im bilety kolejowe do miejscowo艣ci zamieszkania, zaopatruje w chleb - w zale偶no艣ci od d艂ugo艣ci trasy. Nast臋pnie zupe艂nie rozebran膮 szpan臋 za艂adowuj膮 do wagon贸w i kieruj膮 do stacji Kiem'. Jak 艂atwo si臋 domy艣li膰, znaczna cz臋艣膰 kryminalist贸w zaraz po przybyciu do Kiemi zaczyna grabi膰, 偶eby zdoby膰 chocia偶 jakiekolwiek rzeczy; z tego powodu odsy艂ana bywa do 艂agr贸w z powrotem, gdzie otrzymuje dodatkowy rok wi臋zienia. Pozosta艂a cz臋艣膰 amnestionowanych odje偶d偶a nago.

Nigdy nie zwolniono 偶adnego kontrrewolucjonisty. Od czasu do czasu do 艂agru dochodzi艂y s艂uchy, 偶e by膰 mo偶e zostan膮 zwolnieni wi臋藕niowie polityczni albo 偶e ich przenios膮 do jakiego艣 wi臋zienia na kontynencie. Ale te s艂uchy pozosta艂y tylko s艂uchami. Polityczni opuszczaj膮 So艂贸wki jedynie w przypadku zmiany miejsca ich zes艂ania.

CZ臉艢膯 III
ROZDZIA艁 I

JEDYNA DROGA DO WOLNO艢CI

Ob艂uda bolszewik贸w - Do偶ywotni wi臋藕niowie - Ucieczka studenta
Niko艂ajewa - Niepowodzenie innych pr贸b ucieczki

Przyje偶d偶aj膮cym do Moskwy grupom robotnik贸w zagranicznych w艂adza radziecka daje do zrozumienia, 偶e sama oczywi艣cie nie popiera 艂agru na Wyspach So艂owieckich i ca艂kowicie podziela pogl膮d, 偶e So艂贸wki daj膮 podstaw臋 do zw膮tpienia w „humanitaryzm” w艂adzy ludowej. "C贸偶 jednak robi膰?" - zadaj膮 pytanie kierownicy sowieccy. Kontrrewolucjoni艣ci nie zaprzestaj膮 walki z w艂adz膮 ludow膮, w zwi膮zku z czym GPU z kolei domaga si臋 tworzenia oboz贸w koncentracyjnych, ale zrzuca r贸wnocze艣nie ca艂膮 odpowiedzialno艣膰 na barki Rady Komisarzy Ludowych.

Tak wi臋c, Rada Komisarzy Ludowych wraz z GPU skazuje ludzi na do偶ywotni pobyt w 艂agrach so艂owieckioh i w innych podobnych miejscach. Od jesieni 1924 roku poczynaj膮c - zgodnie ze specjalnym poleceniem GPU (polecenie zosta艂o przekazane de rozpatrzenia i zatwierdzenia przez WCIK) - ka偶dy wi臋zie艅 po odbyciu wyroku na So艂贸wkach ma by膰 skierowany na „wolne osiedlenie” w Rejonie Nary艅skim, a nast臋pnie, jeszcze dodatkowo ma by膰 zes艂any do Rejonu Peczorskiego, co daje w sumie dwana艣cie lat. Dla tych, kt贸rzy jakim艣 cudem w ci膮gu tego okresu pozostali przy 偶yciu, miano w zapasie "nagrod臋" ostatni膮 - zes艂anie na wieczne osiedlenie we Wschodniej Syberii.

By艂o oczywiste, 偶e o jakie by was przest臋pstwo nie oskar偶ano, jak by艣cie si臋 nie sprawowali na So艂贸wkach - nigdy nie doczekacie si臋 wyj艣cia na wolno艣膰. Niemal ka偶dy zes艂any przez w艂adze sowieckie wi臋zie艅 jest skazany na 艣mier膰 - je艣li nie w 艂agrze, to w czasie transportu z wi臋zienia do wi臋zienia, z jednego miejsca zes艂ania do drugiego. Przera偶aj膮ca 艣wiadomo艣膰 tego, i偶 jeste艣 zes艂any na do偶ywocie, 偶e po So艂贸wkach b臋dziesz skazany na nowe osiedlenie, na nowe cierpienia, 偶e dostaniesz si臋 w 艂apy innego Nogtiewa, innego Kiri艂owskiego, 偶e ci przydziel膮 now膮 g艂odow膮 racj臋 偶ywno艣ciow膮, 偶e b臋d膮 zmusza膰 do wykonywania jeszcze ci臋偶szych rob贸t, 偶e wtr膮c膮 do „kamiennego worka”, zgnoj膮 w innej „Siekierce”- utwierdza艂a nieszcz臋艣liwego zes艂a艅ca w przekonaniu, i偶 ta nie ko艅cz膮ca si臋 "droga przez m臋k臋" mo偶e by膰 przerwana w jeden tylko spos贸b - drog膮 ucieczki.

Ale udana ucieczka z So艂贸wek to cud nieprawdopodobny, zes艂any przez 偶yczliwy los zaledwie kilku szcz臋艣liwcom spo艣r贸d dziesi膮tk贸w tysi臋cy zwyk艂ych 艣miertelnik贸w.

Podczas mojego pobytu na So艂贸wkach s艂ysza艂em tylko o jednym przypadku udanej ucieczki z wyspy, przy czym wi臋zie艅 uciek艂 nie za granic臋, lecz w g艂膮b Rosji. By艂 to student medycyny nazwiskiem Niko艂ajew (kontrrewolucjonista). W jaki艣 spos贸b uda艂o mu si臋 dosta膰 zaj臋cie w biurze komendanta obozu i, odgrywaj膮c po mistrzowsku nienawi艣膰 de kontrrewolucjonist贸w, zdoby膰 zaufanie czekist贸w. Zosta艂 kierownikiem do spraw administracyjnych 艂agru, mia艂 do dyspozycji wzory oficjalnych dokument贸w, niekiedy nawet bez ochrony wyje偶d偶a艂 w sprawach urz臋dowych do Kiemi. Student podrobi艂 wszystkie potrzebne mu papiery na fikcyjne nazwisko, dosta艂 bezp艂atny bilet kolejowy i legitymacj臋 cz艂onka partii komunistycznej. Nast臋pnie Niko艂ajew uda艂 si臋 do Kiemi niby to w sprawach s艂u偶bowych i bardzo d艂ugo nie wraca艂. Po up艂ywie wielu tygodni otrzymali艣my list, kt贸ry zawiera艂 informacj臋, i偶 Niko艂ajew znajduje si臋 w Moskwie, 偶e przesy艂a nam gor膮ce pozdrowienia i 偶yczy jak najszybszego wyjazdu na po艂udnie.

Wszystkie inne pr贸by ucieczki niezmiennie ko艅czy艂y si臋 pojmaniem zbieg贸w i wykonaniem na nich wyrok贸w 艣mierci w m臋czarniach. Tak ty艂o z Finem, kt贸ry pr贸bowa艂 uciec w marcu 1925 roku, tak by艂o z grup膮 kapitana Cchirt艂adze.

Sze艣ciu kontrrewolucjonist贸w z kapitanem Cchirt艂adze na czele podj臋艂o pr贸b臋 ucieczki z monasteru So艂owieckiego w 艂odzi zdobytej po zabiciu wartownika.

Pi臋膰 dni nosi艂o ich po wzburzonych sztormem falach. Bez powodzenia starali si臋 przybi膰 do brzegu w pobli偶u Kemi. Nie mieli ani si艂y ani 偶ywo艣ci na ich poratowanie; wiele razy przychodzi艂a im my艣l o samob贸jstwie (chcieli przewr贸ci膰 艂贸dk臋). Ale koniec ko艅c贸w jeden z nieszcz臋snych Kolumb贸w w pewnym momencie zawo艂a艂; „Ziemia!”. Przybili do brzegu i wyszli na l膮d p贸藕n膮 noc膮. Byli do tego stopnia os艂abieni i wycie艅czeni, 偶e po rozpaleniu ogniska w lesie padli na ziemi臋, zapominaj膮c o jakiejkolwiek ostro偶no艣ci. Tam ich odnalaz艂 patrol so艂owiecki. Czeki艣ci wrzucili do ogniska kilka r臋cznych granat贸w. Czterej zbiegowie zestali zabici na miejscu, a dw贸ch (w艣r贸d nich kapitan Cchirt艂adze) - pojmano. Wybuch oderwa艂 kapitanowi r臋k臋 i pokaleczy艂 obie nogi. Wi臋藕ni贸w odwieziono do szpitala, troch臋 podleczono, a p贸藕niej, po strasznych torturach, rozstrzelano.

Tylko dzi臋ki cudowi, bezpo艣redniej pomocy Bo偶ej, mog艂a si臋 dokona膰 rzecz niemo偶liwa: my - ja i czterej moi towarzysze, wierzyli艣my w mo偶liwo艣膰 cudu i tylko o to b艂agali艣my Boga. B贸g nas prowadzi艂 przez trzydzie艣ci pi臋膰 dni przez bagna Karelii i lasy przygraniczne, a na trzydziesty sz贸sty - wyprowadzi艂 nas do Kuusamo w Finlandii.

ROZDZIA艁 2

REALIZACJA NASZYCH PLAN脫W

Skrupulatny zwiad - Przyjazd Bessonowa - Nasza grupa skompletowana

- Konieczna wielka pomys艂owo艣膰 - Moment krytyczny

My艣l o ucieczce ustawicznie nie dawa艂a mi spokoju - jeszcze na Kaukazie, w wi臋zieniach czerezwyczajki w Batumie, Tyflisie, W艂adykaukazie i Gro藕nym. Po przybyciu na So艂贸wki natychmiast podj膮艂em pr贸b臋 zorientowania si臋, jakie s膮 po temu mo偶liwo艣ci. W 艂agrach P贸艂nocy wszystkich tego typu informacji zasi臋ga si臋 z wyj膮tkow膮 ostro偶no艣ci膮.

Podczas zadawania pyta艅 i w trakcie wyja艣niania okoliczno艣ci konieczne jest zachowanie jak najwi臋kszej delikatno艣ci i subtelno艣ci. Nie spos贸b nigdy z ca艂膮 pewno艣ci膮 i jednoznacznie okre艣li膰, kto spo艣r贸d wi臋藕ni贸w jest agentem GPU, a kto podziela twoje pogl膮dy. Nierzadkie by艂y przypadki, gdy wi臋藕niowie, ludzie wykszta艂ceni i budz膮cy sympati臋, zaprzedawali swych towarzyszy,

Zim膮 1924-25 roku nawi膮za艂em kontakt ze studentem medycyny Niko艂ajewem. Zakomunikowa艂 mi, 偶e przygotowuje si臋 do ucieczki. Nie dosz艂o jednak mi臋dzy nami do uzgodnienia stanowisk odno艣nie kolejnego etapu w realizacji planu. Niko艂ajew upiera艂 si臋 przy konieczno艣ci udania si臋 w g艂膮b Rosji - pod warunkiem posiadania wszystkich niezb臋dnych dokument贸w (obieca艂 je podrobi膰).

Jak ju偶 wspomnia艂em w poprzednim rozdziale, jemu uda艂o si臋 zrealizowa膰 ca艂kowicie sw贸j plan. Natomiast ja - przeciwnie;, by艂em zwolennikiem ucieczki za granic臋 z dw贸ch powod贸w. Po pierwsze, nawet je艣li uda艂oby si臋 nam zbiec - gdyby艣my zostali w Rosji, to czeki艣ci bardzo szybko mogliby nas odnale藕膰. Po drugie, Kaukaz - cel ostateczny mojej w臋dr贸wki - znajdowa艂 si臋 zbyt daleko od So艂贸wek i nie mia艂em najmniejszej pewno艣ci, 偶e uda mi si臋 tam dotrze膰. Tak wi臋c, gdy Niko艂ajew pomy艣lnie przedziera艂 si臋 przez Kem' i Piotrogr贸d do Moskwy, ja m臋czy艂em si臋 na So艂贸wkach w oczekiwaniu bardziej sprzyjaj膮cej mo偶liwo艣ci. W jedn膮 z sob贸t lutego 1925 roku przyby艂 na So艂贸wki mowy etap kontrrewolucjonist贸w. W艣r贸d wi臋藕ni贸w znajdowa艂 si臋 by艂y kapitan Pu艂ku Dragon贸w z ochrony osobistej Jego Wysoko艣ci, nazwiskiem Bessonow. Nie sp臋dzi艂 jeszcze w 艂agrze nawet dw贸ch dni, kiedy mnie zapyta艂: „Jak si臋 pan odnosi do my艣li o ucieczce? Ja jestem zdecydowany do艣膰 szybko st膮d ucieka膰”.

W obawie, 偶e mo偶e to by膰 szpieg GPU odpar艂em tylko; „Nawet nie my艣l臋 nigdzie ucieka膰. Mnie i tu jest dobrze”.

Ale wkr贸tce pozna艂em bli偶ej Bessonowa. Zosta艂 zes艂any do Tobolska za „kontrrewolucj臋”i za wielokrotne pr贸by ucieczki z wi臋zienia. I mimo wszystko jako艣 potrafi艂 zbiec z Tobolska i dotrze膰 do Piotrogrodu, gdzie sp臋dzi艂 p贸艂 roku na wolno艣ci.. Nast臋pnie zn贸w wpad艂 w r臋ce GPU, kt贸re skaza艂o go na 艣mier膰 przez rozstrzelanie. Ale wyrok ten zosta艂 zamieniony na pi臋膰 lat So艂贸wek, a nast臋pnie na zes艂anie do Rejonu Nary艅skiego. W obozie zachowywa艂 si臋 niezale偶nie, nie ukrywa艂 pogardy w stosunku do czekist贸w i nie podporz膮dkowywa艂 si臋 rozkazom personelu 艂agrowego.

Postanowili艣my ucieka膰 przez Finlandi臋. Ka偶dy z nas szuka艂 w艣r贸d wsp贸艂wi臋藕ni贸w towarzyszy tej bardzo ryzykownej podr贸偶y. Bessonow doszed艂 do wniosku, 偶e najbardziej odpowiadaj膮 temu zamiarowi dwaj Polacy - Malbrodzki i Sazonow. Malbrodzki by艂 szczeg贸lnie przydatnym wsp贸艂w臋drowcem, poniewa偶 dysponowa艂 kompasem. B臋d膮c w wi臋zieniu Mi艅skiej Czeki schowa艂 sw贸j kompas w kawa艂ku myd艂a i w tajemnicy przywi贸z艂 go a偶 na Sol贸wki. 呕adnych map oczywi艣cie nie mieli艣my. Kierunek naszej marszruty okre艣lali艣my jednoznacznie - na Zach贸d. Z tego powodu kompas mia艂 znaczenie decyduj膮ce.

Tylko ci wi臋藕niowie, kt贸rzy pracowali poza terenem obozu, mieli jakie艣 szanse ucieczki. Ostatnio administracja 艂agru zleca艂a mi sporz膮dzanie wykaz贸w wi臋藕ni贸w, przewidzianych do wykonywania r贸偶nego rodzaju prac poza zon膮. Ale mnie samemu czeki艣ci nie pozwalali wychodzi膰 poza druty, poniewa偶 od jakiego艣 czasu podejrzewali mnie o zamiar ucieczki. Stan膮艂em przed trudnym zadaniem - sporz膮dza膰 wykazy, uwzgl臋dniaj膮c w nich nazwiska potrzebnych nam ludzi i r贸wnocze艣nie umie艣ci膰 tam w艂asne nazwisko.

Do prac poza terenem 艂agru tworzono zwykle grupy, sk艂adaj膮ce si臋 z pi臋ciu - do dwunastu ludzi. My nie potrzebowali艣my tylu os贸b. Nale偶a艂o stworzy膰 grup臋, w sk艂ad kt贸rej wchodziliby wymienieni ju偶 czterej wi臋藕niowie (Bessonow, Malbrodzki, Sazonow i ja) oraz jeszcze jeden pewny "kontrrewolucjonista". Uda艂o mi si臋 umie艣ci膰 na li艣cie kozaka z Kubania, kt贸rego nie uprzedzili艣my wcze艣niej o niczym.

Powodzeniu przedsi臋wzi臋cia przeszkadza艂a pewna okoliczno艣膰. Ka偶da mianowicie grupa mia艂a si臋 sk艂ada膰 z wi臋藕ni贸w, kt贸rzy wchodzili w sk艂ad jednej i tej samej kompanii roboczej. Natomiast Bessonow by艂 w pi膮tej kompanii a Sazonow w si贸dmej. I chocia偶 bardzo ryzykowa艂em, 偶e mog膮 zwr贸ci膰 uwag臋 na sk艂ad osobowy sporz膮dzonej przeze mnie z takim wysi艂kiem listy, tym niemniej jako艣 mi si臋 uda艂o w艂膮czy膰 wszystkich naszych towarzyszy ucieczki do jednej grupy.

Wczesnym rankiem 18 maja 1925 roku dwie partie wi臋藕ni贸w zosta艂y wywiezione do odpowiednich rob贸t poza teren 艂agru. Grup臋 z艂o偶on膮 sze艣ciu ludzi skierowane do wycinki lasu na wybrze偶u w pobli偶u Kemi, a drug膮, nasz膮, wys艂ano my膰 baraki czerwonoarmist贸w na samej Wyspie Popiej. Okoliczno艣膰 ta grozi艂a zerwaniem ca艂ego naszego planu, poniewa偶 z Wyspy Popiej nie ma mo偶liwo艣ci ucieczki.

W czasie przygotowa艅 czekista nazwiskiem Miasnikow obserwowa艂 mnie ze szczeg贸ln膮 uwag膮. Czasem m贸wi艂, 偶e by艂 kiedy艣 huzarem, innym razem, 偶e marynarzem, a jeszcze kiedy indziej, 偶e wsp贸艂pracownikiem Dzier偶y艅skiego. W obozie Miasnikow zajmowa艂 stanowisko pomocnika komendanta pu艂ku roboczego. B臋d膮c pod ci膮g艂膮 obserwacj膮, zmuszony by艂em szuka膰 pretekstu, aby w艂a艣nie nasz膮 grup臋 (a nie inn膮) skierowano do lasu. Po kr贸tkim namy艣le podszed艂em do grupy wi臋藕ni贸w z sz贸stej kompanii i powiedzia艂em: „Ch艂opaki, wy przecie偶 skostniejecie w lesie w swoich 艂achmanach i 艂apciach. Lepiej 偶eby was skierowano do barak贸w”. Nasi natomiast, ju偶 wcze艣niej przygotowuj膮c si臋 do ucieczki, po艂atali odzie偶 i zreperowali obuwie.

Na nasze szcz臋艣cie akurat w tym momencie Miasnikowa gdzie偶 wezwano i ja, podprowadzaj膮c nasz膮 grup臋 do ochrany, powiedzia艂em: „A teraz, koledzy, idziemy pracowa膰 do lasu”.

Nigdy jeszcze moje serce nie bi艂o tak mocno, jak w tym momencie. Przydzielono nam konw贸j z艂o偶ony z dw贸ch czerwonoarmist贸w i poszli艣my do roboty.

ROZDZIA艁 3

UCIECZKA: ETAP PIERWSZY

Pierwsze powodzenie - W 艣lad za nami - Bessonow w roli dyktatora

- 艢lady po艣cigu - Pu艂apka

艢cinali艣my drzewa w lesie do godziny 贸smej rano. O tej w艂a艣nie porze przeje偶d偶a poci膮g towarowy, pod膮偶aj膮cy z Wyspy Popiej do Kiemi. Dlatego ucieka膰 w tym czasie by艂o bardzo niebezpiecznie. Gdy poci膮g znikn膮艂 z oczu, Bessonow da艂 r贸wny znak - podni贸s艂 sw贸j ko艂nierz. Podkradli艣my si臋 z ty艂u ku 偶o艂nierzom i od razu uda艂o si臋 nam jednego rozbroi膰. Drugi zd膮偶y艂 odepchn膮膰 Malbrodzkiego i Sazonowa, kt贸rzy mieli za zadanie obezw艂adni膰 go, i podni贸s艂 wielki wrzask. Na szcz臋艣cie znajdowali艣my si臋 w odleg艂o艣ci trzech mil od 艂agru. Uderzy艂em czerwonoarmist臋 z boku i wtedy upad艂. Opowiada艂em si臋 za rozstrzelaniem obydwu 偶o艂nierzy: byli komunistami i s艂u偶yli w wojskach GPU, ale Bessonow przekona艂 mnie, 偶e nie ma takiej konieczno艣ci, poniewa偶 akt zemsty w danej sytuacji nie przyni贸s艂by 偶adnej korzy艣ci i nikt by absolutnie nic na tym nie wygra艂.

W tym momencie kuba艅ski kozak, kt贸ry w wyniku niezwyk艂o艣ci sytuacji upad艂 bez si艂 na ziemi臋, wyci膮gn膮艂 ku nam r臋ce i b艂aga艂: "Bracia, nie zabijajcie!". Uspokoili艣my go: "Z jakiego powodu podnios艂e艣 taki raban, durniu? Nikt nie mia艂, zamiaru ci臋 zabija膰. Wolno艣膰, kt贸r膮 mia艂e艣 na So艂贸wkach, podarowa艂 ci Kalinin, a my ci臋 teraz uwolnimy naprawd臋. Zrobisz jak zechcesz. Je艣li wr贸cisz do obozu, czeka ci臋 kula w 艂eb. I艣膰 z nami - to sprawa bardzo ryzykowna. Jak chcesz, mo偶esz i艣膰 na sw贸j ojczysty Kuba艅. My obejdziemy si臋 bez ciebie. A ty zr贸b co ci rozum dyktuje".

Kozak poszed艂 z nami. Nawiasem m贸wi膮c nazywa艂 si臋 Prib艂udin. Wcze艣niej zadecydowali艣my trzyma膰 si臋 za wszelk膮 cen臋 ustalonej marszruty. Naszym celem nadrz臋dnym by艂o dotarcie do granicy rosyjsko - fi艅skiej znajduj膮cej si臋 w kierunku zachodnim. Przebyli艣my dwana艣cie mil id膮c 艣ci艣le na p贸艂noc wzd艂u偶 nasypu kolejowego; prowadzili艣my ze sob膮 dw贸ch czerwonoarmist贸w. Po przebyciu dziewi臋ciu mil pos艂ali艣my jednego z nich na zach贸d, a drugiego wypu艣cili艣my po jedenastu milach; uprzednio odebrali艣my im obuwie. Wed艂ug naszych oblicze艅 nie mogliby dotrze膰 do 艂agru wcze艣niej ni偶 nazajutrz rankiem - gdyby nawet odnale藕li w艂a艣ciwy kierunek powrotny.

Doszli艣my do domku stra偶nika kolejowego i poprosili艣my 偶eby nam sprzeda艂 chleba (mieli艣my sze艣膰 czerwo艅c贸w, zaoszcz臋dzonych w czasie przygotowa艅 de ucieczki). Ale zwrotnicowy (widocznie komunista) odm贸wi艂. Musieli艣my odebra膰 jedzenie si艂膮. Za艂adowali艣my 偶ywno艣膰 na plecy Prib艂udina, Malbrodzkiego i Sazonowa i przeszli艣my jeszcze trzy mile w kierunku na p贸艂noc. Nast臋pnie zawr贸cili艣my na wch贸d, p贸藕niej na po艂udnie i wr贸cili艣my na to samo miejsce, sk膮d dwa dni temu rozpocz臋li艣my marsz na p贸艂noc. Przeci臋li艣my nasyp kolejowy i wzi臋li艣my kurs prosto na zach贸d. W ci膮gu pierwszych dni szli艣my bez zatrzymywania si臋 - ca艂膮 dob臋 bez biwak贸w. W czasie kr贸tkich postoj贸w, zaznaczonych w dzienniku Bessonowa (prowadzi艂 dziennik na wewn臋trznych stronicach ok艂adek swojej Biblii) zaledwie zd膮偶yli艣my co艣 przek膮si膰. Ale wkr贸tce zm臋czenie zacz臋艂o dawa膰 o sobie zna膰. Dr贸g nie by艂o; szli艣my po wilgotnym gruncie, pokrytym g臋st膮 nisk膮 warstw膮 ro艣linno艣ci i po nieko艅cz膮cych si臋 bagnach.

Bessonow, kt贸ry sam mianowa艂 siebie na stanowisko bezlitosnego dyktatora, potrz膮sa艂 karabinem przed nosem ka偶dego z nas, gdyby zatrzyma艂 si臋 cho膰 na moment i grozi艂, 偶e zabije na miejscu. Wydawa艂 nam si臋 w贸wczas okrutny, ale teraz rozumiem, 偶e bezlitosny up贸r i wytrwa艂o艣膰 naszego „dyktatora” w znacznym stopniu zadecydowa艂y o powodzeniu ucieczki. Jeszcze raz ostro zmienili艣my kierunek i zacz臋li艣my posuwa膰 si臋 na po艂udnie, w kierunku rzeki Kiem'. Tu nas dopad艂a zamie膰. Padali艣my z n贸g pod silnym wiatrem. Moje buty przetar艂y nie na wylot, ale na szcz臋艣cie mia艂em par臋 starych kaloszy, wi臋c je obu艂em, omotawszy uprzednio nogi szmatami. Ten straszny wiatr, kt贸ry przyni贸s艂 nam tyle m臋czarni, by艂 r贸wnocze艣nie naszym sprzymierze艅cem, poniewa偶 zasypywa艂 艣niegiem 艣lady.

Chleb si臋 sko艅czy艂. Pozosta艂o nam tylko trzydzie艣ci kostek cukru. Musieli艣my wprowadzi膰 „racje g艂odowe”, licz膮c wszystko do ostatniej okruszynki. By艂o to akurat wtedy, gdy podchodzili艣my do wsi Poddiu偶noje.

Orientacyjna mapa pokazuje szlak naszej ucieczki (etapy zosta艂y oznaczone cyframi).

1. Wyspa So艂owiecka (w rzeczywisto艣ci znajduje si臋 o wiele dalej od l膮du sta艂ego).

2. Rymbaki.
3. Wyspa Popia.
4. Kiem'.

5. Poddiu偶noje.

6.Rzeka Kiem'.

7. Rzeka Szomba.
8. Moszczona drzewem droga.
9. Jezioro Toro.
10. Jezioro Muojarwi.

11. G艂贸wna droga od Kuusamo do Ulenborga.

W pobli偶u wsi rzuci艂y nam si臋 w oczy 艣lady czekist贸w. Poniewa偶 Bessonow mia艂 na nogach wojskowo buty, kt贸re odebra艂 jednemu z czerwonoarmist贸w, mogli艣my wi臋c por贸wna膰 艣lady i przekona膰 si臋, 偶e przechodzili tamt臋dy 偶o艂nierze wojsk GPU. Wida膰 by艂o tak偶e 艣lady ps贸w. Zrozumieli艣my: poluj膮 na nas z psami go艅czymi.

Postanowili艣my posuwa膰 si臋 na zach贸d wzd艂u偶 rzeki Kiem' bez jakiegokolwiek zbaczania a kursu. Z b贸lu w odmro偶onych nogach mia艂em 艂zy w oczach. Ale nie pozostawa艂o nam nic innego, jak tylko kontynuowa膰 nasz膮 w臋dr贸wk臋. W odleg艂o艣ci oko艂o dziesi臋ciu mil od Poddiu偶nego spotkali艣my dw贸ch Mieszka艅c贸w Karelii. Byli przera偶eni naszym kator偶niczym widokiem. Powiedzieli nam, i偶 ca艂a Republika Karelia zosta艂a powiadomiona, 偶e z So艂贸wek uciek艂o pi臋ciu wi臋藕ni贸w. Za pojmanie ka偶dego zbiega obiecywano dziesi臋膰 pud贸w m膮ki. Widzieli dziesi臋ciu czekist贸w z psami. Ponadto kuter z sze艣cioma 偶o艂nierzami na pok艂adzie patroluje rzek臋. Poprosili艣my Karel贸w o chleb i tyto艅. Dali nam dwa bochenki i paczk臋 machorki (mocny tyto艅), za co zap艂acili艣my im trzy ruble. Reszty nie mieli. Karelowie poradzili nam skr臋ci膰 w stron臋 farmy mlecznej, kt贸ra znajdowa艂a si臋 w odleg艂o艣ci dwudziestu pi臋ciu mil od Poddiu偶nego. Po jakim艣 czasie stwierdzili艣my, 偶e na tej farmie czeka nas fachowo zorganizowana zasadzka. Ale nie my艣l臋, 偶eby ci dwaj Karelowie skierowali nas tam specjalnie.

Zbli偶aj膮c si臋 do miejsc zamieszka艂ych, zwykle k艂adli艣my si臋 na ziemi臋 i ze dwie godziny obserwowali艣my, kto wchodzi do domu i kto z niego wychodzi. Tym razem zrobili艣my to samo. Ale niczego podejrzanego nie zauwa偶yli艣my. Sazonow, Malbrodzki i Prib艂udin pozostali w ukryciu, a Bessonow i ja skierowali艣my si臋 w stron臋 farmy. Bessonow otworzy艂 drzwi i kiedy ju偶 zamierza艂 przekroczy膰 pr贸g, rozleg艂 si臋 jego dziki wrzask: „Czerwoni”!. Otworzy艂y si臋 drzwi i Bessonow zobaczy艂 trzy wprost w niego wycelowane karabiny. B臋d膮c cz艂owiekiem zimnej krwi i w tej sytuacji nie straci艂 panowania nad sob膮, szybko zatrzasn膮艂 drzwi i zacz膮艂 przez nie strzela膰.

Podbieg艂em do niego. Czerwonoarmi艣ci wci膮偶 trwali w milczeniu. By艂oby g艂upot膮 nawi膮zywa膰 z nimi walk臋, wi臋c postanowili艣my odej艣膰 do lasu. W tym celu trzeba by艂o najpierw przej艣膰 obok okna i czeki艣ci mogli nas bardzo 艂atwo powystrzela膰 jak kuropatwy. Bessonow zaj膮艂 stanowisko obok stajni; stamt膮d mo偶na by艂o w ka偶dej chwili otworzy膰 ogie艅 w kierunku okna, gdyby nagle pojawi艂 si臋 w nim 偶o艂nierz. Sta艂em na drugim ko艅cu stajni z karabinem gotowym do strza艂u. Po jakim艣 czasie porzucili艣my nasze stanowiska, wydali艣my sobie rozkaz: "Biegiem marsz !" i byli艣my ju偶 prawie pod samym lasem, gdy do brzegu od uj艣cia rzeki Szomby, dop艂ywu Kiemi, podp艂yn膮艂 kuter z sze艣cioma 偶o艂nierzami na pok艂adzie. Znajduj膮cy si臋 w domu czerwonoarmi艣ci powyskakiwali przez okna w przeciwleg艂ej 艣cianie, wychodz膮cej na rzek臋. Nie widzia艂em 偶adnego sensu w dalszej wymianie strza艂贸w. Jednak Bessonow strzela艂 w kierunku kutra. Czeki艣ci wyskoczyli na brzeg i skierowali si臋 w stron臋 lasu. Nagle nie wiadomo sk膮d pojawi艂a si臋 druga 艂贸d藕, wype艂niona p艂acz膮cymi kobietami i dzie膰mi z rodzin rybak贸w karelskich. Pospiesznie skryli艣my si臋 do lasu.

ROZDZIA艁 4
STRASZLIWE PRZEJ艢CIE

Sazonow - budowniczy tratwy, - Gorzkie rozczarowanie
-Spi偶arnia kosiarzy - Grabie偶 na farmie komunistycznej
-Pewna 艣mier膰 - Rekord w p艂ywaniu

Kontynuowali艣my sw膮 mordercz膮 w臋dr贸wk臋, id膮c przez bagna poros艂e g臋stymi krzakami. Zamiast nadziei, w naszych, sercach pojawia艂a si臋 rozpacz. Od czasu do czasu padali艣my na ziemi臋 z g艂odu i wycie艅czenia. Moje odmro偶one nogi sprawia艂y mi niemi艂osierny b贸l.

Posuwali艣my si臋 艣ci艣le na po艂udnie wzd艂u偶 rzeki Kiem', nast臋pnie skierowali艣my si臋 na zach贸d. Padaj膮c i zn贸w wstaj膮c, co rusz grz臋zn膮c w bagnistej mazi, zdo艂ali艣my jednak pokona膰 dwadzie艣cia pi臋膰 mil. Przed nami pojawi艂o si臋 wielkie jezioro. Na jego brzegu sta艂o kilka chatek rybackich. W domach nie zastali艣my nikogo. Zabrali艣my troch臋 jedzenia i pozostawili艣my na kamieniu czerwoniec wraz z notatk膮 nast臋puj膮cej tre艣ci: „Wybaczcie, ale n臋dza zmusza nas do kradzie偶y. Zostawiamy wam czerwoniec”.

D艂ugo 艂amali艣my sobie s艂owy nie wiedz膮c jak przeprawi膰 si臋 przez jezioro. Pr贸bowali艣my obej艣膰 je dooko艂a, przeszli艣my dziesi臋膰 mil, ale wsz臋dzie natrafiali艣my na wod臋. W贸wczas Sazonow, kt贸ry wyr贸s艂 nad wod膮, zrobi艂 kilka male艅kich tratewek, zwi膮zuj膮c deseczki czym popad艂o. U偶ywali艣my wszystkiego, co by艂o pod r臋k膮: rzemienie karabin贸w, pasy, koszule. Nast臋pnie Sazonow przeprawi艂 nas na przeciwleg艂y brzeg. Zapami臋ta艂em, 偶e przeprawa przez jezioro pozbawi艂a nas resztek si艂.

Wskrzeszaj膮c w pami臋ci ca艂膮 t臋 drog臋, kt贸r膮 przeszli艣my w owo straszne dni, nie mog臋 poj膮膰, w jaki spos贸b uda艂o nam si臋 przetrzyma膰 podw贸jne obci膮偶enie - fizyczne i psychiczne - i nie pa艣膰 trupem gdzie艣 tam na karelskich torfowiskach?

Widocznie Bogu spodoba艂o si臋 nas ocali膰 i wyprowadzi艂 nas z g臋stych zaro艣li bagiennych, aby艣my mogli za艣wiadczy膰 przed ca艂ym 艣wiatem: u艣wi臋cone tereny Klasztoru So艂owieckiego zamienione zosta艂y przez niegodziwe w艂adze w miejsce nieustaj膮cych cierpie艅.

Po przeprawieniu si臋 przez jezioro postanowili艣my i艣膰 dok艂adnie na zach贸d. Wok贸艂 nas rozpo艣ciera艂y si臋 bezkresne topieliska, bez najmniejszej 艣cie偶ynki. Nie zosta艂o nam ani kawa艂eczka chleba. W przeci膮gu trzech dni jedynym i najsilniejszym naszym doznaniem by艂o uczucie g艂odu, dlatego te偶 na czwart膮 dob臋, nie bacz膮c na bardzo prawdopodobne ryzyko wpadni臋cia w zasadzk臋, udali艣my si臋 mimo wszystko na poszukiwanie chleba i w czasie tej w臋dr贸wki natrafili艣my na drewnian膮 moszczon膮 drog臋, kt贸ra wiod艂a przez bagna. Najprawdopodobniej zbudowali j膮 Anglicy. Nie znale藕li艣my na niej 偶adnych 艣lad贸w.

Przeprowadzili艣my narad臋 wojenn膮 i jednog艂o艣nie postanowili艣my skr臋ci膰 na p贸艂noc w nadziei znalezienia jakiego艣 zamieszka艂ego miejsca. Przeszli艣my dwana艣cie mil - nie by艂o 偶ywego ducha. Po jakim艣 czasie dotarli艣my do nast臋pnego jeziora. Na przeciwleg艂ym brzegu rozpo艣ciera艂a si臋 du偶a wie艣. Mo偶na by艂o us艂ysze膰 ludzkie g艂osy i szczekanie ps贸w. Powoli zbli偶ali艣my si臋 do brzegu. Bessonow i Sazonow d艂ugo stali nad samym brzegiem, krzycz膮c na ca艂e gard艂o: "Hej, jest tam kto?"

Wreszcie nas us艂yszano. Podp艂yn臋艂a 艂贸dka, przy wios艂ach siedzia艂 Karel. "Czy mo偶na dosta膰 u was cho膰 troch臋 chleba?. My zap艂acimy". „Chleba dosta膰 mo偶na ile zechcecie. I inne rzeczy tak偶e. Ale najgorsze jest to - powiedzia艂 uczciwy rybak - 偶e we wsi s膮 czeki艣ci z So艂贸wek. Poszukuj膮 was”. Znowu zag艂臋bili艣my si臋 w zaro艣la. Deszcz la艂 bez ustanku, wia艂 bardzo silny wiatr. Pomad cztery dni niczego nie mieli艣my w ustach i tylko palili艣my. Wreszcie nasza grupka natrafi艂a na 艣cie偶ynk臋 drewnian膮, k艂adk臋 przerzucon膮 ponad wod膮. 艢cie偶ka ta przywiod艂a nas do male艅kiego domku w艣r贸d bagien. Uwa偶nie przeszukali艣my okolic臋, ale nie znale藕li艣my nic do jedzenia. Czterej z nas pr贸bowali roznieci膰 ognisko z chrustu w strugach deszczu, a Bessonow nie przestawa艂 bada膰 okolicy. Ze zwiadu wr贸ci艂 nieoczekiwanie szybko, nios膮c w r臋kach pi臋膰 bochenk贸w czarnego chleba. Zrazu pomy艣la艂em, 偶e to wywo艂ane g艂odem halucynacje. Ale nie! To by艂 prawdziwy chleb, przy czym w wielkiej obfito艣ci.

Bez w膮tpienia domek by艂 w艂asno艣ci膮 karelskich kosiarzy. Zim膮 przenosz膮 zapasy 偶ywno艣ci do domk贸w, poniewa偶 latem nie spos贸b do nich dotrze膰 - bagna zamieniaj膮 si臋 w ogromne 艣r贸dl膮dowe morze. Niedaleko chatki Bessonow znalaz艂 drewniany schowek podobny do gigantycznego grzyba. Otwiera艂 si臋 po艣rodku, a tu偶 pod otworem le偶a艂y setki ogromnych bochn贸w, trzy worki kaszy, worek soli. Nasza rado艣膰 nie mia艂a granic. Postanowili艣my dobrze odpocz膮膰. Na szcz臋艣cie prawdopodobie艅stwo zasadzki czekist贸w po艣r贸d bagien by艂o niemal wykluczone, poniewa偶 przedostanie si臋 tam by艂o praktycznie niemo偶liwe (je艣li nie liczy膰 odkrytej przez nas 艣cie偶ki nad bagnami). Przygotowali艣my wywar z tego chleba, usma偶yli艣my mi臋so, nagotowali艣my r贸偶nych zup. Mieszkali艣my w chatce do tego momentu, dop贸ki nie pozosta艂o po pi臋膰 bochenk贸w chleba na ka偶dego.

P贸藕niej - zn贸w na zach贸d. Woda, woda, woda - bez granic, bez kresu. Maj膮c po pi臋膰 bochenk贸w, szli艣my oko艂o tygodnia. Znali艣my 艣cie偶ynk臋, kt贸ra doprowadzi艂a nas do farmy mlecznej. Ukryli艣my si臋 i zacz臋li艣my uwa偶nie ws艂uchiwa膰 si臋 w odg艂osy farmy, a po jakim艣 czasie wys艂ali艣my Sazonowa na poszukiwanie 偶ywno艣ci. Kiedy wr贸ci艂 z chlebem i mas艂em zauwa偶yli艣my, 偶e z chaty wybieg艂a wie艣niaczka i pospieszy艂a w stron臋 艂贸dki stoj膮cej na brzegu. By艂o oczywiste, 偶e w tym domu mieszkaj膮 komuni艣ci, a kobieta uda艂a si臋 na poszukiwanie czerwonoarmist贸w. Oddali艣my kilka strza艂贸w w jej kierunku; przel臋k艂a si臋 i wr贸ci艂a do domu. Ograbili艣my do czysta tych komunist贸w; zabrali艣my fask臋 mas艂a, wielk膮 ilo艣膰 chleba i ca艂y zapas ryb. Okaza艂o si臋, i偶 posiadamy tak膮 ilo艣膰 aprowizacji, 偶e nawet Bessonow i ja, kt贸rzy zwykle szli艣my na czele oddzia艂u tylko z karabinami (szukali艣my i torowali艣my drog臋) - teraz byli艣my zmuszeni nie艣膰 na plecach po worku z jedzeniem.

Tymczasem nasza odzie偶 zamieni艂a si臋 w 艂achmany; k艂uj膮ce krzaki porozrywa艂y j膮 na strz臋py. Obuwie rozpada艂o si臋 w oczach. Nasze zmierzwione brody sfilcowa艂y si臋, twarze przybra艂y wygl膮d straszny, 艂okcie i kolana stercza艂y na wierzchu. W og贸le, wygl膮dali艣my jak ludo偶ercy lub zbiegli kator偶nicy, kt贸rymi, w rzeczy samej, byli艣my.

Przedzieraj膮c si臋 w膮sk膮 艣cie偶k膮 przez las, natkn臋li艣my si臋 na 艣lady but贸w 偶o艂nierskich, i znale藕li艣my kawa艂ek skr臋ta. Poniewa偶 nie mieli艣my ju偶 machorki, niedopa艂ek natychmiast podnie艣li艣my i ka偶dy z nas g艂臋boko si臋 zaci膮gn膮艂. Sazonow i Malbrodzki upierali si臋, 偶eby艣my zboczyli z niebezpiecznej 艣cie偶ki. Poszli艣my w stron臋 rzeki. Poszukiwania brodu zaj臋艂y nam trzy godziny, ale i tak nie uda艂o si臋 go znale藕膰. Musieli艣my wr贸ci膰 do porzuconej 艣cie偶ki Po d艂ugim kluczeniu znale藕li艣my si臋 na miejscu, gdzie by艂y widoczne 艣lady wielu n贸g. Domy艣lali艣my si臋, 偶e granica jest gdzie艣 w pobli偶u.

Ale nie mieli艣my mo偶liwo艣ci, aby cho膰 w przybli偶eniu ustali膰, gdzie znajduje si臋 granica. Nie mieli艣my mapy i nikt nie wiedzia艂, ile mil nale偶y jeszcze pokona膰, aby dotrze膰 de Finlandii. wskaz贸wka kompasu pokazywa艂a nam, jak i艣膰 na zach贸d, ale na tym ko艅czy艂a si臋 jej pomoc.

Ostro偶nie poszli艣my za 艣ladami. W czasie gdy nasz oddzia艂 okr膮偶a艂 niewielkie wzniesienie, spoza wysokiej ska艂y posypa艂 si臋 grad kul. By艂o to dla mnie tak nieoczekiwane, 偶e stan膮艂em jak wryty. Pi臋膰dziesi膮t albo sze艣膰dziesi膮t pocisk贸w pad艂o niemal z bezpo艣redniej odleg艂o艣ci. Widzieli艣my wybuchy oddawanych zza ska艂y strza艂贸w, ale kula nikogo nawet nie musn臋艂a. Zrozumieli艣my, 偶e zasadzk臋 zorganizowano po obydwu stronach 艣cie偶ki, Ukry艂 nas las, wyj膮tkowo g臋sty w tym miejscu.

Rozbiegli艣my si臋 w r贸偶ne strony i pochowali艣my si臋 w艣r贸d drzew. Strzelanina trwa艂a jeszcze d艂ugo. Mo偶liwe, 偶e natkn臋li艣my si臋 na oddzia艂 sowieckich s艂u偶b pogranicznych.

Posuwaj膮c si臋 szybko w kierunku zachodnim znowu przyszli艣my nad rzek臋. Ale brodu i tak nie znale藕li艣my. Pr贸ba obej艣cia zakola rzeki tak偶e do niczego nie doprowadzi艂a: zatoczyli艣my wielki kr膮g i w rezultacie wr贸cili艣my na poprzednie miejsce. Za kilka dni wyja艣ni艂o si臋, 偶e wzd艂u偶 tej rzeki biegnie granica pomi臋dzy Rosj膮 a Finlandi膮. Uwa偶ano j膮 za nie do przebycia i dlatego nie strzegli jej ani Finowie, ani Rosjanie.

Ale my musieli艣my przedosta膰 si臋 przez rzek臋, kt贸ra przegradza艂a na艅 drog臋 na zach贸d. Sazonow szcz臋艣liwie przep艂yn膮艂 na drugi brzeg, Malbrodzki poszed艂 pod wod臋 i zacz膮艂 ton膮膰. Silny pr膮d znosi艂 go w d贸艂. Z trudem wyci膮gn膮艂em Malbrodzkiego na brzeg. Mnie samego znios艂o o kilka jard贸w w d贸艂 i ju偶 zacz膮艂em si臋 zach艂ystywa膰, gdy wpad艂em na pomys艂, aby oprze膰 luf臋 swego karabinu o dno rzeki i w ten spos贸b utrzyma膰 si臋 na powierzchni. Nie wiedzieli艣my, co robi膰 dalej. Zupe艂nie opadli艣my z si艂. Kilkakrotnie nieopatrznie rzucali艣my si臋 do wody i za ka偶dym razem, 艣miertelnie zm臋czeni, wracali艣my na brzeg. Sazonow kolejny raz zademonstrowa艂 nam swe mistrzostwo i umiej臋tno艣ci w pokonywaniu ka偶dego pr膮du, po kolei przeprawia艂 nas na przeciwleg艂y brzeg na w艂asnych plecach. By艂o to o godzinie trzeciej rano 15 czerwca 1925 roku.

ROZDZIA艁 5
WOLNO艢膯

Trudno艣ci j臋zykowe - B艂ogos艂awiona pewno艣膰 - Dziennik Bessonowa
- Przyjaciel w potrzebie - Nareszcie wolno艣膰

Przemokli艣my do nitki. Zamok艂y nasze pociski. R臋ce dr偶a艂y z zimna, nie mieli艣my si艂 nawet rozmawia膰. I na domiar z艂ego nasz mizerny zapas chleba poch艂on臋艂a rzeka. Na szcz臋艣cie w dwa dni p贸藕niej natrafili艣my w lesie na renifera. Bessonow, kt贸ry w odr贸偶nieniu od nas potrafi艂 jakim艣 cudem uchroni膰 sw膮 bro艅 i naboje przed zamoczeniem, zastrzeli艂 tego renifera. Z g艂odu i rado艣ci zjedli艣my od razu, bez chleba, prawie po艂ow臋 tuszy. Z niewielkiej ilo艣ci mi臋sa ugotowali艣my zup臋, a pozosta艂e, przygotowane do spo偶ycia kawa艂ki zabrali艣my ze sob膮. Wynikiem opisanej uczty by艂 og贸lny, silny rozstr贸j 偶o艂膮dka. Przez kilka dni byli艣my tak os艂abieni, 偶e poruszali艣my si臋 z najwi臋ksz膮 trudno艣ci膮.

Up艂yn臋艂y dwie doby od przeprawy przez rzek臋 i po do艣膰 d艂ugim i m臋cz膮cym marszu zobaczyli艣my will臋. Weszli艣my do 艣rodka i poprosili gospodarzy, aby nam sprzedali chleba, i w og贸le co艣 do jedzenia. A oni nas nie rozumieli. Nie umieli m贸wi膰 po rosyjsku. Podtrzymywani na duchu nadziej膮, 偶e znajdujemy si臋 w pobli偶u Finlandii, pytali艣my co to za kraj, gdzie si臋 znajdujemy - Finlandia czy Rosja (wie艣niacy po obu stronach granicy m贸wili po fi艅sku).

Trzeba by艂o uciec si臋 do j臋zyka gest贸w i porozumiewa膰 si臋 przy pomocy r膮k, ale by艂o to zupe艂nie nieskuteczne (nawiasem m贸wi膮c, po przybyciu do Finlandii dowiedzieli艣my si臋, 偶e fi艅ska nazwa tego kraju brzmi „Suomi”).

Wzi臋li艣my troch臋 prowiantu i zaproponowali艣my gospodarzom czerwoniec, ale nie chcieli przyj膮膰. Wtedy oddali艣my im wszystkie swoje drobne monety - dziewi臋膰dziesi膮t kopiejek srebrem. Na srebro wie艣niacy si臋 zgodzili. Odchodzili艣my odprowadzani nieprzyjaznymi spojrzeniami. Min臋艂o jeszcze kilka dni pe艂nych nieokre艣lonej trwogi: granica przekroczona, ale w jakim kraju si臋 znajdujemy? Je艣li w ZSSR, to czy nie ryzykujemy krachem ca艂ej naszej ucieczki - po tylu m臋czarniach, czy nie grozi nam znowu znalezienie si臋 w 艂apach czekist贸w?

23 czerwca podeszli艣my do wielkiej rzeki. Na przeciwleg艂ym brzegu sta艂o mn贸stwo ludzi; prawdopodobnie trwa艂y przygotowania do sp艂awu drzewa. W ci膮gu ostatnich tygodni rzuca艂y nam si臋 w oczy zasadnicze r贸偶nice w otaczaj膮cym nas pejza偶u: wsz臋dzie by艂y widoczne oznaki porz膮dku i kultury. A i robotnicy na tamtym brzegu byli o wiele czy艣ciej ubrani, ni偶 ich rosyjscy koledzy. Po d艂ugich wahaniach i w膮tpliwo艣ciach doszli艣my jednak do wsp贸lnego wniosku, 偶e granica pozosta艂a za nami. Zacz臋li艣my krzycze膰 i wo艂a膰 tych ludzi, aby nam przyszli z pomoc膮 i przys艂ali 艂贸dk臋. Robotnik, kt贸ry przeprawi艂 si臋 na drug膮 stron臋, obja艣ni艂 nam (oczywi艣cie nie bez trudno艣ci), 偶e ZSSR le偶y daleko za nami.

Po up艂ywie kilku chwil nie byli艣my w stanie wypowiedzie膰 ani s艂owa, bo na nasz膮 rado艣膰 na艂o偶y艂o si臋 zm臋czenie. Te niezapomniane chwile Bessonow uwieczni艂 w swoim dzienniku tylko jednym s艂owem: „FINLANDIA”.

Nasz „dyktator” prowadzi艂 dziennik na wewn臋trznych stronach ok艂adek, poni偶ej spisu tre艣ci i na odwrocie ostatniej, czterechsetnej stronicy „Nowego Testamentu Pana Naszego Jezusa Chrystusa” (wydanie synodalne 1916 roku). Codziennie robi艂 kr贸ciutkie notatki zwyk艂ym o艂贸wkiem. Owe ma艂o powi膮zane wzajemnie uwagi, kt贸re naprawd臋 przesz艂y ogie艅 i wod臋, daj膮 najpe艂niejszy obraz wszystkich przeciwno艣ci naszej ucieczki. Dzi臋ki nim nie stracili艣my rachuby czasu.

Przytocz臋 kilka najbardziej charakterystycznych fragment贸w z dziennika Biessonowa:

18 maja 1925 roku - Rozbroili艣my konw贸j i uciekli艣my.

21 maja - Biwak w lesie. Z powodu zamieci pozostajemy w chatce.

24 maja. - Zamie膰 trwa. O drugiej w nocy ruszamy w stron臋 rzeki Kiem'. O si贸dmej wieczorem przyszli艣my do wioski Poddiu偶noje. Wzi臋li艣my troch臋 chleba. Noc. Idziemy wzd艂u偶 rzeki Kiem'. Nastroje dobre. W Poddiu偶nym zasadzka czerwonoarmist贸w. Wyszli nas szuka膰

27 maja. - Szli艣my ca艂膮 noc i ca艂y dzie艅 bez odpoczynku. Jedzenie prawie si臋 sko艅czy艂o. O si贸dmej wieczorem przyszli艣my na farm臋 mleczn膮 w odleg艂o艣ci dwudziestu dw贸ch mil od Poddiu偶nego. Zmierzaj膮c w kierunku farmy wpadli艣my w zasadzk臋. Po wymianie strza艂贸w czerwoni uciekli 艂贸dk膮. My pospieszyli艣my wzd艂u偶 rzeki, zdobyli艣my jedzenie u rybak贸w. Jedzenia ma艂o. Zmuszeni jeste艣my i艣膰 o g艂odzie. Jeste艣my strasznie zm臋czeni. O drugiej w nocy odeszli艣my znad rzeki, zatrzymali艣my si臋 na odpoczynek o sz贸stej rano.

28 maja 1925 roku - Odpoczywamy ca艂y dzie艅. Jedzenia ma艂o. Wszystkim spuch艂y nogi.

29 maja - Przej艣cie nocne przez „nieprzebyte” bagna. W dzie艅 odpoczynek. Wieczorem pod膮偶amy naprz贸d. Odpoczynek. Muszki. G臋si. Zaj膮c. P贸艂noc. Malbrodzki nie mo偶e i艣膰 ze zm臋czenia. Odpocz臋li艣my.

30 maja - Ko艂o 11 wieczorem szcz臋艣liwie przeprawili艣my si臋 przez rzek臋 Szomba. Ulga i wielka rado艣膰. Dzi臋ki Bogu! Szli艣my ca艂膮 noc.

1 czerwca - Rankiem niespodziewanie natkn臋li艣my si臋 na chatk臋 rybaka. Wszyscy wyjechali na po艂贸w. Wzi臋li艣my tam chleba, pozostawiaj膮c trzy ruble. Wielka pomoc. Idziemy dalej. Przeprawili艣my si臋 na drugi brzeg. Wiecz贸r. Marsz bez odpoczynku. Zacz膮艂 pada膰 deszcz. Straszne zm臋czenie. „Straszna noc”. Deszcz tak leje, 偶e zgas艂o nasze ognisko. Ani minuty snu, zm臋czenie pozosta艂o.

2 czerwca - Idziemy jak pijani. Rankiem deszcz przesta艂 pada膰. Zatrzymujemy si臋 na odpoczynek dzienny. Chatka. Odpoczywamy ca艂y dzie艅 i ca艂膮 noc.

4 czerwca - Rankiem poszli艣my na wie艣 zdoby膰 po偶ywienie. Karelowie obiecali da膰 i ok艂amali nas. We wsi 偶o艂nierze. Jedzenia ca艂kiem ma艂o. Idziemy na zach贸d. Co jeszcze B贸g nam ze艣le?! Sytuacja krytyczna. Trudna droga wok贸艂 bagien.

5 czerwca 1925 roku - Odpoczynek. Artaganowicz (Malsagow) nie mo偶e i艣膰, 藕le wygl膮da. Ruszyli艣my o pierwszej w nocy. Wieje z p贸艂nocy. Woda, bagna, lodowate zimno. Rzeka nie do przebycia. Przeszli艣my sze艣膰 mil zamiast zaplanowanych szesnastu. Male艅ki kawa艂ek chleba i „manna” w kieszeniach w ci膮gu dw贸ch dni. Domek kosiarzy. „Grzyb” i ogromne ilo艣ci chleba, m膮ki i soli. Wszyscy padli na kolana i dzi臋kowali Stw贸rcy. Prawie ranek. Wszyscy 艣pi膮. Dzi臋ki Bogu! O Bo偶e, pom贸偶 nam w taki sam spos贸b i w przysz艂o艣ci i wybaw nas od wrog贸w naszych! Ja wierz臋: On nam pomo偶e.

6 czerwca - Odpoczynek. Male艅ka chatka. W tej chwili jestem szcz臋艣liwy moralnie i fizycznie. B贸g sprawi艂 cud!

8 czerwca - Pogoda si臋 zmieni艂a. Ciep艂o. Woda opada. Jemy co dwie godziny i chwalimy Boga. Prawie noc. Ognisko. Nie mog臋 spa膰. Czuwam. Sytuacja jest dobra. Nic nie zauwa偶yli艣my. Wed艂ug naszych oblicze艅, przeszli艣my 18 mil po „nieprzebytych bagnach”.

11 czerwca - Szli艣my ca艂膮 noc. Rankiem zatrzymali艣my si臋 na kr贸tki odpoczynek, wypili艣my przegotowanej wody. Poszli艣my dalej. Zatrzymali艣my si臋 o sz贸stej wieczorem. Male艅ka chatka numer dwa. Ruszyli艣my wieczorem. Jak wiele pr贸b na drodze do osi膮gni臋cia naszego celu. Wed艂ug moich oblicze艅 znajdujemy si臋 w odleg艂o艣ci trzynastu mil od granicy. Zosta艂o mi dwa kawa艂eczki chleba, Malbrodzkiemu - ani jednego.

12 czerwca 1925 roku - Wczesnym rankiem wypili艣my wrz膮tku w szopce nad jeziorem. 艢cie偶ki, jeziora, deszcz. Odpoczynek w rozwalaj膮cej si臋 chatce. Nerwy. Nic do jedzenia. Bo偶e pom贸偶 nam! Idziemy dalej. Posuwamy si臋 ca艂膮 noc. Deszcz, rosa, zimno. 艢cie偶ynka.

13 czerwca - Jezioro. Czerwoni. Linia patrolowania. Idziemy dooko艂a. Odpoczynek bez ogniska. Sze艣膰 mil na zach贸d i ani jednej oznaki granicy. Wed艂ug naszych oblicze艅 przekroczyli艣my granic臋 o p贸艂nocy. Szli艣my ca艂膮 noc. Zimno. Rozpalili艣my ognisko i odpoczywamy do rana. Jedzenia nie ma 偶adnego.

14 czerwca - Rzeka. Wycofujemy si臋. 艢cie偶ka. Zasadzka. Strza艂y z bezpo艣redniej odleg艂o艣ci. B贸g nas ocali艂. Chwa艂a Mu! Ucieczka. Z powrotem ku rzece. Straszliwa przeprawa.

15 czerwca - Odpoczynek po przeprawie. Suszymy si臋 ca艂y dzie艅 i noc. K艂贸tnia. Przywr贸cenie spokoju.

17 czerwca - Celnym strza艂em powalili艣my renifera. Prawie ca艂ego zjedli艣my.

18 czerwca - Ruszyli艣my rankiem. O p贸艂nocy zatrzymali艣my si臋 na odpoczynek. Ca艂y dzie艅 nie ruszali艣my si臋 z miejsca

19 czerwca - O si贸dmej wieczorem przeszli艣my polan臋. Odpocz臋li艣my. Polana wiedzie do nik膮d Kurs na farm臋 mleczn膮. Odpoczynek z krowami.

21 czerwca - Wyruszyli艣my rankiem. Zm臋czenie. Brak pewno艣ci. Nie mamy ochoty i艣膰. Polana. Podeszli艣my na skraj. Odeszli艣my z polany. Linia telefoniczna. Sp艂aw drzewa. FINLANDIA !!!

Bessonow prawdopodobnie nie odnotowywa艂 w swoim dzienniku ka偶dego dnia, poniewa偶 nasza ucieczka zako艅czy艂a si臋 w rzeczywisto艣ci dwudziestego trzeciego czerwca 1925 roku

Finowie przyj臋li nas 偶yczliwie. Nakarmili i wys艂ali do Ulenborga. Naczelnik policji ulenborskiej wzruszy艂 nas do 艂ez sw膮 troskliwo艣ci膮. Nie tylko dostarczy艂 do aresztu jedzenie i zaopatrzy艂 nas w pieni膮dze, ale osobi艣cie odprowadzi艂 mnie do lekarza, aby mi opatrzy艂 odmro偶one nogi. Ja, na pierwszy rzut oka prawdziwy bandyta, brudny, w 艂achmanach, wyczuwa艂em pewn膮 niezwyk艂o艣膰 w jego uprzedzaj膮cym sposobie bycia, a na twarzach spotykanych ludzi czyta艂em pe艂ne podejrzliwo艣ci pytanie: „Kto to wpad艂 w sid艂a szefa policji?”

I tym niemniej - nie od razu nas zwolniono. Okaza艂o si臋, 偶e w艂a艣ciciel fermy hodowlanej , gdzie przed kilkoma dniami zabrali艣my 偶ywno艣膰, zap艂aciwszy za ni膮 jeden rubel srebrem (poniewa偶 gospodarze nie przyj臋li sowieckich papierowych pieni臋dzy) - z艂o偶y艂 skarg臋, w kt贸rej domaga艂 si臋 kompensacji w wysoko艣ci tysi膮ca marek.

Gazety natomiast komunikowa艂y o zaj艣ciu w spos贸b nast臋puj膮cy: „pi臋ciu bolszewickich bandyt贸w przekroczy艂o granic臋 i dokona艂o zbrojnego napadu na farm臋 fi艅sk膮”. Byli艣my zmuszeni sp臋dzi膰 kilka dni w wi臋zieniu, dop贸ki nie rozpatrzono naszej sprawy (najpierw w Ulenborgu, a p贸藕niej w Helsinkach). Ale po So艂贸wkach i lasach Karelii wi臋zienie to wydawa艂o nam si臋 rajem prawdziwym.

Gdy przyjechali艣my do Helsinek, w wi臋zieniu odwiedzi艂 nas przewodnicz膮cy Komitetu Specjalnego do spraw Rosji w Finlandii, A. N. Fenoult. Dzi臋ki jego niewyczerpanej energii i osobistemu zaanga偶owaniu bardzo szybko nas zwolnili z wi臋zienia i stworzyli mo偶liwo艣膰, by艣my mogli przyzwoicie si臋 ubra膰 i doprowadzi膰 do mniej wi臋cej ludzkiego wygl膮du.

Godny podkre艣lenia jest fakt, 偶e Malbrodzki (drugi Polak, Sazonow, rodem z by艂ej Guberni Wile艅skiej nie zosta艂 uznany za obywatela Polski), kt贸ry od razu zwr贸ci艂 si臋 do polskiego konsula, opu艣ci艂 wi臋zienie razem z nami; a my nie posiadali艣my 偶adnej oficjalnej pomocy dyplomatycznej.

Chcia艂bym zako艅czy膰 t臋 skromn膮 relacj臋 s艂owami szczerej wdzi臋czno艣ci tym wszystkim (zar贸wno Finom jak i Rosjanom), kt贸rzy wykazali w stosunku do nas tyle sympatii i szczerego wsp贸艂czucia. Po niewiarygodnym okrucie艅stwie, jakie przejawia艂 cz艂owiek w stosunku do innego cz艂owieka w 艂agrach, po wo艂aj膮cym o pomst臋 do nieba egoizmie, znieczulicy, niewyobra偶alnej bezduszno艣ci zaszczepionej nieszcz臋snemu narodowi przez bolszewik贸w, przyj臋cie, jakie zgotowano nam w Finlandii - wzruszy艂o nas do g艂臋bi.

Przygotowanie do druku i publikacja

W Wielkiej Brytanii, Liwerpool, Londyn, T艂umaczenie z angielskiego -

Szachbu艂at Jandijew



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ma艂sagow Wyspy piekielne Sowieckie wi臋zienie na Dalekiej P贸艂nocy
Ma艂sagow S Wyspy piekielne
Ma艂sagow S Wyspy piekielne
101 Garb zniewolenia sowieckiegoid 11503 ppt
Przedpola Piekie艂 Rewersy
ZIZEK SLAVOJ, Zizek Slavoj Tybet w wi臋zieniu marze艅
POWIERNICZE WYSPY PACYFIKU, 艢WIAT - KRAJE I KONTYNENTY
Piekielna ilustracja, H. P. Lovecraft
KP poprawczaki, wi臋zienia
Ciosek ''Izolacja wi臋zienna'' TYLKO rozdz 12
Foucault M Nadzorowa膰 i kara膰 Narodziny wi臋zienia cz 1
personel wiezienny
IPN Dodatek historyczny Specjalny Ludno艣膰 polska w pa艅stwie sowieckim
WYSPY SALOMONA, 艢WIAT - KRAJE I KONTYNENTY
TURKS I CAICOS-WYSPY, 艢WIAT - KRAJE I KONTYNENTY
Wi臋zie艅 z, Dziennikarsttwo i komunikacjaspo艂eczna, Notatki itp
skutki izolacji wi臋ziennej, studia Pedagogika Resocjalizacja lic, Psychologia penitencjarna

wi臋cej podobnych podstron