filmyy

SE7EN David Fincher 1995

-Grubas zmuszony do jedzenia umiera - obżarstwo
-morderstwo adwokata – chciwość (za to że bronił gwałcicieli, pedofilów)
-przymocowany do łóżka przez rok – lenistwo
-klub nocny lust
-kobieta z obciętym nosem - pride (brzydka w środku – prostytutka)
-morderca pojawia się na komisariacie (charakterystyka – bogaty, wykształcony, szalony – ścina opuszki aby nie zostawiać odcisków palców; uważa że zabójstwa grzeszników których dokonał to dzieła Boże; )

Książki jako inspiracje do zbrodni, wymierzania sprawiedliwości na własną rękę (Boska Komedia, Tomasz z Akwinu – pisał o 7 grzechach głównych)
Nauczanie przez morderstwa – morderstwa to kazania - tolerujemy grzechy bo są powszechne;
ZAKOŃCZENIE: detektywi jadą z mordercą po dwa ostatnie ciała; podjeżdża auto z dostawcą paczek – dla detektywa – W ŚRODKU GŁOWA TRACY – ŻONY MŁODEGO DETEKTYWA MILLSA. Morderca chce aby ten go zastrzelił w gniewie – ostatni grzech. Strzelił. „Świat to piękne miejsce i warto o niego walczyć. – E. Hemingway. Zgadzam się z tym drugim”

Fabuła opowiada o seryjnym zabójcy, który pragnie pokazać ludziom, jak bardzo są grzeszni. Jego zabójstwa są przerażające, ale każde jest niebywale przemyślane i ma swoje miejsce w wielkim planie Johna. Wszystkie ofiary są ze sobą powiązane, bo każda z nich prezentuje jeden z grzechów głównych. Na przykład "Obżarstwo" ukazane jest pod postacią bardzo otyłego mężczyzny, którego morderca zmuszał do nieustannego jedzenia, aż pękł mu żołądek, a "Lenistwo" to inny mężczyzna, który cały rok leżał na łóżku, aż zaczął przypominać mumię. "Pycha" to piękność, która musiała dokonać dramatycznego wyboru, a "Żądza" odbyła zabójczy stosunek. John bawi się w kotka i myszkę z policją, a ta odkrywając kolejne ofiary, jest bezradna. 
Widzimy ciemne, zrujnowane mieszkania i przerażające pomieszczenia. Ale czy może być inaczej, kiedy akcja dotyczy umysłu zabójcy, niebywale inteligentnego psychopaty? Jak stwierdza sam detektyw Somerset (Freeman), "on jest metodyczny, dokładny… a co najgorsze, cierpliwy". I nie wolno go lekceważyć, jak zwykłego wariata. 
Nie mamy pojęcia, kto mieszka obok nas. Tak naprawdę nas to nie obchodzi. Dopiero po fakcie, po jakiejś tragedii, przecieramy ze zdumieniem oczy i kręcimy głowami, oszołomieni i wytrąceni z równowagi. John Doe był człowiekiem znikąd. Nikt nic o nim nie wiedział. Nie dał się poznać do samego końca ("Nieważne, kim jestem. To nie ma żadnego znaczenia"). Był czyimś sąsiadem i mógł się miło uśmiechać w odpowiedzi na "dzień dobry". Nikt nie przypuszczał, że w jego mózgu przez wiele lat dojrzewał przerażający plan. Ilu takich Johnów może żyć obok nas? 

INTOUCHABLESOlivier NakacheEric Toledano 2011

- Phillippe miał wszystko oprócz tego, co tak naprawdę jest podstawą bytu każdego człowieka - miłości, przyjaźni i zdrowia, gdzie - jak się okazuje - najmniej ważne było dla niego te ostatnie. Phillippe poznając Drissa zaczął odkrywać życie na nowo. 
- Oparta na prawdziwych wydarzeniach historia znajomości bogatego, sparaliżowanego jegomościa z wyższych sfer oraz młodego ciemnoskórego chłopaka z paryskich bloków. Nie łączy ich nic, ale to przecież wspaniały początek przyjaźni, bo jeden ma dokładnie to, czego drugiemu brakuje. Obaj wspaniale się uzupełniają, dzięki sobie nawzajem uczą się patrzeć na życie z innej perspektywy. Philippe odzyska radość i sens życia, dowiadując się, że świat widziany z wózka inwalidzkiego również może wyglądać pięknie. Driss zasmakuje dostatniego życia, dokształci się kulturalnie, odbierze cenną lekcję dorastania i z poczciwego złodziejaszka zamieni się w rozsądnego mężczyznę. Wspaniała lekcja życia pozbawiona manieryzmu, kiczu i patosu.

Wyluzowanego Drissa (Omar Sy) nic nie tknie. Chłopak wprawdzie klepie biedę, niedawno opuścił więzienne mury i mieszka na podparyskim blokowisku, ale pogody ducha mu nie brak. Pod dostatkiem ma również rezonu, a jego odzywek nie powstydziliby się mistrzowie komedii scenicznej. Kiedy przez (nie)zupełny przypadek zostanie opiekunem sparaliżowanego bogacza Phillippe'a (Francois Cluzet), widzowie najpewniej zapłaczą. Na łzy wzruszenia starczy jedna chusteczka, łez śmiechu nie otrzecie całą paczką. 

THEORY OF EVERYTHING James Marsh 2014

-walka z chorobą
-pomoc i wsparcie bliskich
-miłość, rodzina, dom, przyjaciele
-radość życia pomimo trudności (żarty, marzenia)

CHCE SIĘ ŻYĆ Maciej Pieprzyca 2013

„najgorsze w byciu roślina jest to, że NIKt cię nie rozumie”

-choroba
-matka polka – wytrwałość pomimo braku wsparcia lekarzy
-rodzina, miłość rodzicielska
-zazdrość w rodzeństwie; zadnidbywanie zdrowych dzieci przez matke
-ojciec „najpierw myślałem że jest astronomem, potem mechanikiem, przestępcą… czarodziejem” - tajemnicosć jak u Schultza
-świat oczami dziecka/niepełnosprawnego
-nipełnosprawny zdolny do miłości – chce zabić ojca swojej dziewczyny który ja bije
-w ośrodku opiekuńczym „miłość wygląda tu tak samo jak u nas. I śmierć przychodzi tak samo
-proba samobójcza (spadł ze schodów)
-bunt – symbolizowany przez uderzenie ręką w stół – nauczył go tego ojciec – sprzeciw zmienie ośrodka

(matka trafiła do szpitala po tym jak Mateusz ją przewrócił – on trafił do ośrodka, z którego już go nie odebrali}

Główny bohater Mateusz cierpi na rozległe porażenie mózgowe. Nie mówi, nie chodzi, nie można się z nim porozumieć. Lekarze wyrokują: Mateusz do końca życia będzie rośliną. Przerażająca diagnoza okazuje się jednak błędna. Chłopiec doskonale rozumie, co się wokół niego dzieje. Z płynącej z offu narracji dowiadujemy się, że ma poczucie humoru (chwilami wyjątkowo sarkastyczne), fascynuje się astronomią i damskimi biustami, ale też wydaje się pogodzony z losem, jaki go spotkał. Tak wyszło i już. Chciałby tylko udowodnić bliskim, że ciało może i ma niesprawne, ale głowa pracuje u niego na pełnych obrotach. Zgodnie z lekcją wpojoną przez ojca Mateusz nigdy się nie poddaje. Dlatego gdy już wszyscy stracą nadzieję na cud, bohater spotka wreszcie kogoś, kto pozwoli mu nawiązać łączność ze światem. 

To raczej ciepła opowieść o świecie osoby niepełnosprawnej (często widzimy świat jego oczami). A codzienność z perspektywy Mateusza nie różni się zbytnio od – schematycznie pojętej – normalności: owszem, występują bolesne ograniczenia, ale jest też zwyczajna radość z życia, nastoletnie miłości i przyjaźnie. Wzruszenie nie jest wcale wywoływane nachalnie, poprzez tanie chwyty. Reżyser z ciepłym spojrzeniem pokazuje realne życie rodziny, która zmaga się z niepełnosprawnością jednego z jej członków – ojciec (przepiękny, bodaj najlepszy ze wszystkich, rozdział "Czarodziej") i rodzeństwo traktują bohatera zupełnie jak zdrowego człowieka, zaś matka, nigdy niepogodzona z wyrokiem lekarzy, walczy o godność swojego syna. 

Mateusz pożąda towarzystwa ludzi, ale cierpi na czterokończynowe porażenie mózgowe uniemożliwiające mówienie, a także poruszanie. Zaszczepiona ambicja motywuje go do walki o godziwe życie i próbę skontaktowania się ze światem, który mylnie sądzi, że Mateusz jest także upośledzony umysłowo. Głosem z offu, jak mantrę, powtarza słowa ojca – "Dobrze jest". Reżyser Maciej Pieprzyca, stosując dalekie plany, wykorzystuje możliwości ukazania relacji między chłopcem a jego bliskimi, skupiając się na posturach ciała czy odległościach, jakie ich dzielą. Często stosowana jest także żabia perspektywa, pokazująca bezbronność Mateusza, który jednak nie jest idealizowany. Z biegiem czasu pomimo siły walki i buntowniczego charakteru nie może poradzić sobie ze śmiercią i samotnością. Pieprzyca nie buduje dramatyzmu na siłę. Oszczędnie używa zbliżeń czy dynamicznego ruchu kamery. Potęga leży w ciszy, która dominuje podczas scen, gdy Mateusz znajduje się w ośrodku dla niepełnosprawnych intelektualnie. Przerywana wstrząsającym szlochem bohatera, który wreszcie może przekazać rodzinie za pomocą wyuczonego sposobu porozumiewania, że nie jest rośliną, porównywalna jest do przyspieszenia bicia serca na odgłos tłuczonej szyby. 

Stowarzyszenie Umarłych Poetów Peter Weir 1989

-Carpe diem – „będziemy żarciem dla robaków”
„tworzymy poezję bo należymy do ludzkiej rasy wypełnione emocjami”
-Nil Perry – gra Puka w śnie nocy letniej, bunt przeciwko ojcu – gdy ojciec się dowiaduje o tym, Keating radzi mu pokazać kim jest i co chce robić, żyć po swojemu, , po spektaklu i awanturze z ojcem popełnia samobójstwo
-Todd Anderson – nieśmiały, bojaźliwy, nowy w szkole; nie uwierzy że Nil mógłby popełnić samobójstwo. Jako jedyny buntuje się przed podpisaniem dokumentu wyrzucającego Keatinga – ZMIANIA NA BUNTOENIKA
-Nox Overstreet zakochany w dziewczynie sportowca – carpe diem – dzwoni do niej, idzie na imprezę – całuję Chris, zostaje podbity przez jej chłopaka, idzie do jej szkoły i czyta wiersz ryzykując kolejne pobicie,
-charlie dolton?? Bunt w szkole, chce dziewczyn w szkole
-Keating – naucza samodzielnego myślenia, ukazuje wartość i cel poezji, wyznaje zasad carpe diem, bunt przeciwko tradycyjnemu nauczaniu, wierzy w młodzież, zostaje posądzony o przyczynienie się do samobójstwa Nila i podsycanie w uczniach ryzykownych zachowań

Bohaterami dzieła Petera Weira są uczniowie prestiżowej i konserwatywnej Akademii Weltona (Tradycja! Honor! Dyscyplina! Doskonałość!). Knox Overstreet (Josh Charles) durzy się w Chris Noel; Todd Anderson (Ethan Hawke), zaniedbywany przez rodziców, żyje w cieniu swojego genialnego, starszego brata; Charlie Dalton (Gale Hansen) przeżywa istną burzę hormonalną i odkrywa w sobie duszę buntownika; Richard Cameron (Dylan Kussman) to lizus i kujon; Neil Perry (Robert Sean Leonard) posiada talent aktorski, jednak surowy i despotyczny ojciec chce, by jego syn został lekarzem. Nowy nauczyciel John Keating (Robin Williams) uwalnia osobowość chłopców, uczy ich samodzielnego myślenia, nakłania do realizacji marzeń, a oni pod jego wpływem zakładają Stowarzyszenie Umarłych Poetów.

Neil Perry (Robert Sean Leonard) redaguje szkolną księgę pamiątkową i jest bardzo zaangażowany w życie Akademii, zbiera także same najlepsze oceny. Celuje zwłaszcza w chemii, ponieważ zamierza zostać lekarzem. Właściwie należałoby powiedzieć, że to jego ojciec tak zaplanował, bo sam Neil nie jest do końca pewien, co chciałby robić w życiu. Todd Anderson (Ethan Hawke) to nowy współlokator Neila. Wcześniej uczył się gdzie indziej, ale zmienił szkołę ze względu na rodzinną tradycję; Akademię Weltona ukończył jego starszy brat. Todd jest nieśmiały i małomówny, z trudem można usłyszeć, co mówi, nie najlepiej jest także u niego z poczuciem własnej wartości. Miał szczęście, że został współlokatorem Neila, gdyby bowiem trafił na Richarda Camerona (Dylan Kussman) ciężko byłoby mu się tu z kimkolwiek zaprzyjaźnić. Cameron to egoista i lizus, który potrafi się nieźle ustawić, ale nikogo tak naprawdę nie lubi. Są jeszcze: dusza towarzystwa, Charlie Dalton (Gale Hansen), spec od łaciny, Steven Meeks (Allelon Ruggiero), jego kumpel Gerard Pitts (James Waterston) i oczywiście Knox Overstreet (Josh Charles), którego wprost nie sposób nie lubić. Czy ci chłopcy podołają wymaganiom pedagogów i oczekiwaniom rodziców? Łatwo na pewno nie będzie. W końcu bycie honorowym, zdyscyplinowanym i doskonałym w celu podtrzymania szkolnej tradycji to nie lada zadanie. Chłopcom w ich zmaganiach towarzyszyć będzie nowy nauczyciel angielskiego, John Keating (Robin Williams), który sam przed laty ukończył Akademię Weltona, więc doskonale wie, z czym borykają się tutejsi uczniowie. Postanawia on wnieść w ich szkolne życie coś nowego. Jego niecodzienne metody dydaktyczne najpierw wzbudzają zdziwienie, a później - entuzjazm chłopców, którzy wreszcie na własnej skórze mogą się przekonać, że istnieją nauczyciele, którzy nie tylko wymagają, ale też inspirują. Wraz z Keatingiem uczniowie wkraczają w świat poezji i uczą się "spijać soki życia". 

ZIELONA MILA Frank Darabont 1999 (S. King)

Wspomnienia Paula Edgecombe (Tom Hanks) historii skazańca przychodzą przy oglądaniu filmu

Percy – nieczuły nadzorca – pracuje to tylko dlatego ze chce zobaczyc umierającego czloweka na krzesle; nie moczy gąbk przy wyroku de la Cruea przez co skazany pali się żywcem – John oddaje mu chorobę kobiety (goza mózgu) – KARA ZA ZŁO
John Coffe – niewinny skazaniec za zabójsto dziewczynek (którym chciał pomóc); magiczne moce uleczania i przywracania do zycia . BOI SIĘ CIEMNOŚCI=ZŁO – przy egzekucji nie zakłada chusty na twarz
Edward de la Cruea – skazany, oswoił mysz, zabity w totrurach przez Persy’ego
Bill – zły człowiek, więzień, prawie psychopata- to on zbił i zgwałcił te dziewczynki o które posądzono Johna., gdy Percy dostaje chorobe kobiety zabija go- KARA ZA ZŁO

 Wspomniany bohater to kierownik więziennego bloku E. Ma dobrą pracę, wiedzie spokojne, ustabilizowane życie u boku żony. Życie Paula ulega zmianie, kiedy John Coffey (wzruszający do łez Michael Clarke Duncan) wkracza na Zieloną Milę, bo tak właśnie nazywany jest szeroki korytarz bloku E. 

Wbrew pozorom, nie tylko wygląd Coffeya, jako czarnoskórego, oblepionego mięśniami olbrzyma, wzbudza zainteresowanie. Okazuje się bowiem, że pod postacią wielkoluda kryje się bojaźliwy, wystraszony i uczuciowy człowiek nie umiejący pojąć istoty zła na świecie, a co dopiero zdolny do zgwałcenia i zabicia dwóch dziewczynek. Bo takie właśnie było przestępstwo, którego rzekomo miał się dopuścił i za które zapłaci życiem. 

John wzbudza w Paulu zainteresowanie po tym, jak go ulecza. Początkowo w klawiszu rodzi się coraz więcej wątpliwości co do słuszności zarzutów wobec Coffeya. Z biegiem czasu, za sprawą cudów dokonywanych przez Johna zdaje on sobie sprawę, z kim ma do czynienia. Uświadamia sobie, że życie Bogu ducha winnego człowieka leży w jego rękach. W walce o jego istnienie jest jednak osamotniony, nie może liczyć na nikogo prócz samego siebie. Bowiem tylko on od Johna dostał szanse objawienia prawdy, co do zarzutów wobec niego. 

Jeśli chodzi o nutkę fantastyki w filmie, stanowi ona pewne uzupełnienie i wyjaśnienie, jak wielki dar i zarazem udrękę może stanowić przeklęcie. Jednocześnie widz zdaje sobie sprawę z bezsilności człowieka wobec całej machiny więziennej, jak również to, jak żywe i namacalne są wspomnienia wyniesione z "takiej pracy", często przeradzające się w koszmary, pomimo tego, że z koszmarami nie mają nic wspólnego. 

Śmierć nie ominie nikogo, nawet osoby obdarowanej przez Boga zdolnościami czynienia cudów. Pytanie tylko, kiedy ona nastąpi i w jakich okolicznościach. Dla Paula będzie ona końcem męki i końcem kary za pozwolenia zabicia najwspanialszego człowieka, tak niewinnego i samotnego, jakiego jeszcze nigdy nie było. Swoim bardzo długim życiem i czekaniem na śmierć, która nie wiadomo kiedy się zjawi, odbywa pokutę. Bo jak on sam powiedział : "Każdy musi umrzeć, wiem, że od tej reguły nie ma wyjątku, ale czasem Boże mój, Zielona Mila jest taka długa".

"Zielona mila" jest filmem zupełnie innym niż większość produkcji o amerykańskim więziennictwie – wyróżnia ją przede wszystkim niespotykany klimat, idealnie dobrana scenografia oraz bardzo uwydatniony motyw śmierci i niesprawiedliwości, które dosłownie wiszą w powietrzu. Elementy fantastyczne perfekcyjnie wpasowują się w trochę ponurą i przygnębiającą fabułę, sprawiając, że produkcja jest jeszcze bardziej melancholijna.  

Jest to piękny film o poświęceniu, poczuciu obowiązku i mordercach. Ukazany świat jest pełen kontrastów: Wielki  Murzyn skazany za morderstwo jest łagodnym uzdrowicielem o miłym usposobieniu, wykonujący wyroki  śmierci  Edgecombe  jest zdolny do głębokich uczuć, groźny przestępca Delacroix umie zajmować się udomowioną myszką, a zgrywający twardziela strażnik Percy potrafi posikać się ze strachu. Różnorodność postaci, ich złożona psychika i wielowymiarowość wpływają na niezwykłość filmu. Niezapomniany jest także klimat: brutalne realia połączone z mistycyzmem i uduchowieniem - śmierć i miłość, mord i przebaczenie,  zgnilizna moralna i uzdrowienie - oto kontrasty,  jakie spotykamy w tej produkcji. Muzyka i ujęcia (szczególnie te, w których Coffey wypluwa "muchy") są wykonane fenomenalnie i współtworzą niesamowity klimat. Blok śmierci "E" to miejsce, które samo w sobie jest tajemnicze i klimatyczne i sposób jego przedstawienia także ma udział w sukcesie "Zielonej Mili". 

ŻYCIE JEST PIĘKNE Roberto Benigni

Komedia, której głównym tematem jest... holocaust. Błaznowaty wieśniak przybywa do dużego miasta w Toskanii, zakłada rodzinę. Wybucha wojna, wkraczają Niemcy, wieśniak, jako pół-Żyd trafia do obozu koncentracyjnego wraz z najbliższą rodziną. Próbuje jednak przekonać syna, że pobyt w obozie jest jedynie pewną formą zabawy dla dorosłych.

Dla Guida Orefice (Roberto Benigni) życie jest niekończącą się, radosną przygodą. Jego przyjazne usposobienie i nieodłączny uśmiech są sposobem na życie. A otaczająca go rzeczywistość wcale do najciekawszych nie należy. W faszystowskich Włoszech Mussoliniego właśnie zaczynają się pierwsze prześladowania osób żydowskiego pochodzenia, do których Guido również się zalicza. Jednak dla niego najważniejsi są: jego ukochana żona Dora (Nicoletta Braschi) i synek Giosue. Pewnego dnia ojciec i syn zostają wysłani transportem do obozu koncentracyjnego. Guido postanawia za wszelką cenę ochronić nie tylko życie swego dziecka, lecz również ustrzec jego świadomość i niewinność przed brutalną prawdą. 

W filmie kontrastowo uwypuklone są dwie części – humorystyczna oraz tragiczna. W pierwszej widz obserwuje pobyt ubogiego Guida we włoskim miasteczku w 1939 roku. W sercu bohatera zaczyna kiełkować miłość do przypadkowo spotkanej kobiety. Dora okazuje się zamożną narzeczoną urzędnika państwowego. Guido postanawia wykorzystać spryt oraz niebanalne poczucie humoru do zdobycia wybranki. Włoszka odwzajemnia uczucie komika i odjeżdża z nim na koniu z Grand Hotelu, miejsca swoich zaręczyn. 

W drugiej części filmu rozpoczyna się manicheizm – walka dobra ze złem w niekonwencjonalny sposób w cywilizacji śmierci. Guido poślubia Dorę i prowadzi wymarzoną księgarnię, wychowują pięcioletniego synka Giousa. Tymczasem zasięg antysemityzmu w Europie jest coraz większy. Guido nie wypiera się żydowskiego pochodzenia mimo antysemickich plakatów na wystawach sklepów. Tytułowe piękne życie zostaje brutalnie przerwane przez aresztowanie Guida z potomkiem w dzień urodzin chłopca w celu wywiezienia ich do obozu koncentracyjnego. Matczyny instynkt oraz miłość nie pozwala Dorze zostawić na pastwę losu rodziny, z własnej woli wsiada do pociągu śmierci. Guido godzi się z przeznaczeniem i chce za wszelką cenę uchronić niewinność i nieświadomość synka od prawdy – wmawia mu, że z okazji jego urodzin biorą udział w wielkiej grze, w której główną nagrodą jest czołg. 

Nie jest to jednak opowiastka, w której wszystko kończy się happy endem, gdzie w walce dobra ze złem nie ma żadnych ofiar. Guido Orfice to prawdziwy bohater - poświęcił swe życie, by ocalić syna i oszczędzić mu cierpień. Dbał on nie tylko o malutkiego Giosue, ale także o swoją żonę. W każdy możliwy sposób stara się z nią skontaktować. I tak, w chwili kiedy pracuje jako kelner, by podnieść Dorę na duchu, puszcza jej ulubioną piosenkę. Innym razem, wraz z synkiem zakrada się do jednego z pomieszczeń żołnierzy, gdzie przez megafon przesyła żonie pozdrowienia. Jest to nie lada wyczyn, gdyż mężczyzna narażał w ten sposób nie tylko swoje życie, ale także małego Giosue. 

GWIAZD NASZYCH WINA Josh Boone 2014 Johna Greena

-książki „Cios udręki”- idol, autorytet, potem rozczarowanie; „ból domaga się by go czuć”
-rak (dwie postawy – Hazel żyje wyłącznie chorobą, Gus przeciwnie
-miłość (Monika i Isaak – rzuciła go przez chorobę – usuniecie oczu) (Hazel i Gus – wsparcie, nieskończoność miłości – „niektóre nieskończoności są większe niż inne nieskończoności”)
-śmierć „umieramy w środku życia. Umieramy w środku zdania”
-walka z chorobą o marzenia – wyjazd do Amsterdamu; dżiny, nierozsądne wykorzystanie życzenia na Disneyland
-rodzina „jestem granatem. Pewnego dnia wybuchnę i zniszczę wszystko wokół siebie. To moja odpowiedzialność żeby zminimalizować ofiary”- problem co będzie po śmierci, rodzice przestaną być rodzicami – stracą cel

Hazel (Shailene Woodley) i Gus (Ansel Elgort) podzielają ten sam rodzaj sarkastycznego poczucia humoru, niechęć do konwenansów i - wreszcie - miłość, za sprawą której przeżywają niezapomnianą podróż. Pomimo tego, że tych dwoje nastolatków musi stawić czoła nadzwyczajnym wyzwaniom, ich odwaga i wzajemne oddanie dowodzą, że choć życie nie jest idealne, to miłość już tak.

Augustus ma przerzuty, prosi o napisanie mów pogrzebowych, umiera.

SIEDEM DUSZ Gabriele Muccino 2008

Film "Siedem dusz" to pełna tajemnic, zaskakująca historia miłosna, która zadaje prowokacyjne pytania na temat życia i śmierci, żalu i przebaczenia, przyjaźni, miłości i odkupienia. Opowiada o związkach, które w bardzo nieoczekiwany sposób łączą ze sobą ludzkie losy. To poruszająca opowieść o człowieku nękanym pewną tajemnicą, który decyduje się odkupić swoje winy drastycznie zmieniając życie siedmiu zupełnie obcych sobie osób. Kiedy już wprowadza swój plan w czyn, nic nie jest w stanie zmienić jego postanowienia. A może tak mu się tylko wydaje... Ben Thomas (Will Smith) nigdy nie spodziewałby się tego, że zakocha się  w jednej z nieznajomych i to właśnie ona zacznie go zmieniać

"W ciągu 7 dni bóg stworzył świat. A w ciągu 7 sekund ja swój świat roztrzaskałem" - już pierwsze słowa wypowiedziane przez głównego bohatera stanowią zachętę do oglądania filmu oraz zagadkę, o której opierać się będzie cały film. Bena Thomasa poznajemy w niezbyt szczególnej chwili, gdy wzywa karetkę po własnej próbie samobójczej. Widzimy w nim człowieka bez serca, pozbawionego współczucia, wywyższającego się, zwykłego "urzędasa".

Miał być dramat psychologiczny, a wychodzi obyczajowy, wręcz film romantyczny, gdzie "zły" człowiek miałby pod wpływem kobiety stać się czułym, wrażliwym i "dobrym" człowiekiem, a może mężem! Lecz nagle doznajemy szoku, wszystko co widzieliśmy na początku, to jakby zmyłka, kadr z innego filmu. Przypomniał mi się "21 gramów", którego kadry zostały ułożone tak, że film oglądamy od końca, który zdaje się być początkiem. Bena Thomasa poznajemy z innej strony widzimy, że coś go dręczy jakieś wydarzenia z przeszłości, których jeszcze nie poznaliśmy, ale na pewno się o nich dowiemy. Od tej chwili przestaje być urzędnikiem skarbówki. Traktujemy go, jako osobę chętną do pomocy innym, zrobienia za wszelką cenę czegoś dobrego, choćby wypowiedzenia kilku miłych słów. Wart uwagi jest też romans Bena z chorą na serce, piękną Emily Posą (Rosario Dawson). W dużym stopniu film opiera się właśnie na niej i do końca będzie z nią związany. W dalszej części poznajemy całą przeszłość Thomasa i dowiadujemy się, jaki problem społeczeństwa film naprawdę ma nam obrazować. Reszty po prostu nie da się opisać bez zdradzania zakończenia. 

Obraz rozpoczyna się od sceny telefonu głównego bohatera Tima (Will Smith), zgłaszającego na pogotowie ratunkowe swoje własne samobójstwo. Na tym punkcie opiera się dalsze fabularne wyjaśnianie, jak doszło do takiej sytuacji, oczywiście przy użyciu flashbacków i patetycznej formuły filmu "Bóg stworzył świat w siedem dni, a ja roztrzaskałem swój w siedem sekund". Tim Thomas okazuje się urzędnikiem podatkowym (przynajmniej na początku) i ma się wrażenie, jakby posiadał coś niezwykłego, czym może odmienić życie siedmiu osób. Tim skrupulatnie wybiera swoje "ofiary", upewniając się, czy dana osoba na pewno na ten tajemniczy dar zasłużyła. Choć na wstępie widz czuje się lekko zmieszany i nie wie, w którą stronę skierować swój odbiór, rozwiązanie sensu tego wszystkiego dosyć szybko się pojawia. Teoretycznie mamy w pełni wiedzieć, o co chodzi dopiero na końcu, ale reżyser  - jak to często bywa - nie docenił inteligencji widza i sprawa staje się jasna dużo wcześniej. 

  Co do samego bohatera – na początku pokazany jako osoba nieczuła, wręcz kompletnie niewrażliwa, np. kiedy dzwoni do niewidomego sprzedawcy mięsa i rzuca w niego epitetami. Później jednak okazuje się bezinteresownie opiekuńczy w stosunku do chorej Emily (Rosario Dawson) czekającej na przeszczep. Między Emily i Timem rodzi się uczucie, które doprowadza do tego, że wydaje nam się, iż może film nie skończy się tak, jak przewidywaliśmy. 

Poznajemy go jako człowieka przygnębionego życiem, który zdecydował się odejść z tego świata, ale sposób, w jaki to robi, różni go od typowych samobójców. Po nieszczęśliwym wypadku, w którym ginie 7 osób, w tym jego ukochana Sarah Jenson (Robinne Lee), życie Tima ulega diametralnej zmianie. Postanawia wdrożyć w życie plan, w którym zamierza ocalić siedem istnień. Podszywając się pod agenta urzędu podatkowego - Bena Thomasa, starannie wybiera 7 ciężko chorych osób, którzy według niego zasługują na dar życia, dar który może im podarować. Chce w ten sposób spłacić dług, jaki zaciągnął u Boga w dniu wypadku. Wszystko idzie zgodnie z planem, do czasu gdy spotyka piękną Emily Posa (Rosario Dawson). Zakochuje się w niej, komplikując wcześniejsze zamierzenia. Choć bardzo ją kocha, ma świadomość tego, że musi "odejść", by ocalić jej życie. Jak się wszystko kończy - dowiadujemy się w pierwszych minutach filmu. 

OSKAR I PANI RÓŻA Eric-Emmanuel Schmitt

Główną i symultanicznie tytułową postacią książki jest Oskar. To dziesięcioletni chłopiec przebywający na oddziale onkologicznym. Jego przezwisko to Jajogłowy. Chłopczyk ten choruje na białaczkę, czyli nowotwór złośliwy. Nikt nie jest mu już w stanie pomóc w wyzdrowieniu.

 W tej trudnej sytuacji rodzice zachowują się inaczej niż przedtem. Tego nie potrafi zrozumieć chorujący, który zaprzyjaźnia się ze starą pielęgniarką. Kobietę nazywa ciocią Różą. Poczciwa wolontariuszka stara się być dla niego kimś, kim nigdy wcześniej nie była. Wciąż go zabawia, pozostaje wesoła, a nawet staje się zapaśniczką. To ona wyznaje mu prawdę na temat jego nieudanej operacji.

Pani Róża namawia Oskara do napisania listu do Boga. Chłopiec w niego nie wierzy, podobnie w św. Mikołaja. Nie wie jednak, gdzie wysłać te wiadomości. A mimo to przekonuje się, że Bóg je czyta. W listach tych opisuje to, co przeżywa. Może też w każdym liście, czyli codziennie, poprosić Go o spełnienie jednej prośby.

20 grudnia Oskar podsłuchuje rozmowę rodziców z lekarzem i dowiaduje się, że niedługo umrze. Rodzice, nieumiejący sobie poradzić z chorobą syna, nie chcą go tego dnia widzieć, przez co Oskar czuje się jeszcze gorzej. Schował się do szafki i cieszył się, że wszyscy go szukają. Gdy go odnajdują, ciocię i Oskara przeraża to, że doktor przewidział na ich spotkania jedynie 12 dni. Róża, po opowiedzeniu legendy, proponuje chłopczykowi, by każdy dzień przeżywał tak, jakby w sumie trwał dziesięć lat.

Chłopak między swoim dziesiątym a dwudziestym rokiem życia poznaje, czym są problemy związane z dziewczynami. W końcu jednak Peggy Blue zaprzyjaźnia się z nim. Oskar zwraca się z prośbą do Boga o „ślub”. Ten wysłuchuje chłopca, gdyż Oskar spędza z nią noc na rozmowach w łóżku. Dla niego marzenie się spełniło.

Następnego dnia z ciocią odwiedza szpitalną kaplicę. Dowiaduje się o sytuacji Boga na krzyżu i że cierpiał fizycznie, ale nie bał się umrzeć.

 Kolejnego dnia grudnia operacja Peggy zmieniła ją z niebieskiej dziewczyny na różową. Chłopiec jest szczęśliwy, chociaż bardzo podobała mu się w tamtym kolorze skóry. Nawet siedzi przy swoich teściach, którzy go bardzo lubią.

 Następnego dnia Oskar ma między czterdzieści a pięćdziesiąt lat. Czuje się coraz gorzej. Ciocia Róża tłumaczy mu, że to wiek średni i radzi mu walczyć o swoją miłość. Prosi Boga o pogodzenie się z Peggy Blue.

 W Boże Narodzenie Peggy i protagonista są ponownie razem. Oskar wie, że ten dzień znowuż spędzi ze swoimi rodzicami, więc ucieka. Chowa się w samochodzie pielęgniarki. Kiedy budzi się i wychodzi z auta, widzi dom. Jest mu zimno, więc z trudem dzwoni do drzwi i upada. Róża dostrzega chłopca i bierze go do siebie. Ciocia tłumaczy dziecku, że kiedy go już nie będzie, rodzice też umrą i będą dogorywać w samotności. Namawia go też do spędzenia wspólnie świąt z nią i rodzicami. Główna postać Schmitta zgadza się i dzięki temu przeżywa cudowne chwile.

 Z każdym dniem chłopiec czuje się gorzej. Przez chwilę obraził się na Najwyższego za to, że umrze w samotności. W końcu Peggy wychodzi ze szpitala. Jednakże Ojciec Niebieski pokazał się mu za sprawą krajobrazu w oknie. Dostrzega, jak noc przechodzi w dzień. Rozumie, że to dzięki Niemu, że to jest właśnie On. Prosił też Przedwiecznego, aby zrozumieli to jego najbliżsi.

Śmierć upomina się o chłopca 1 stycznia, gdy chłopiec kończy 11 lat, choć dla Oskara w sylwestra przekroczył on sto dziesięć lat. Ostatni list do Pana pisze Róża. Dziękuje w nim, że poznała chłopca. Wyznaje, iż dla niego była nie jakąś tam panią, ale ciocią. Cieszy się, że dla kogoś mogła być wesoła, zabawna, a nawet zapaśniczką. Teraz dzięki niemu ma w sobie tyle miłości i sił, że wystarczy jej do końca życia, by wierzyć w Niego. Na końcu napomina o pudełku, które pozostawił Oskar. Widnieje na nim wiadomość, że tylko Bóg może go obudzić.

Motyw śmierci - Z jednej strony śmierć budzi niepokój, jest czymś wypieranym ze świadomości. Tak się dzieje w całym szpitalu, nikt z dorosłych ani z kolegów Oskara nie ma ochoty rozmawiać o przemijaniu. Z drugiej strony - staje się czymś tajemniczym i wciągającym (historia o matce pani Róży), a w końcu naturalnym i oswojonym. Tak kończy się droga chłopca ku śmierci. Oskar usypia bez strachu, przekonany o wyższej konieczności takich spraw. Zostawia kartkę z napisem „Tylko Pan Bóg ma prawo mnie obudzić”.

Motyw Chrystusa Jako symbol cierpienia pomaga chłopcu wyklarować swoje uczucia i dokonać ich wizualizacji. Pani Róża posługuje się postacią ukrzyżowanego Chrystusa, żeby uświadomić chłopcu różnicę między cierpieniem duchowym i cielesnym. Dzięki temu Oskar może pozbyć się przynajmniej psychicznego bólu. Zaczyna rozumieć, że to od niego zależy, czy będzie bał się umierania.

Motyw dziecka, dzieciństwa Jest w opowieści istotą, która doświadcza cierpienia, walczy z chorobą,a a potem umiera. Niezwykła dojrzałość Oskara jest w tym kontekście całkiem realistyczna, a nie sztucznie stworzona na potrzeby powiastki filozoficznej. Chwilami mały bohater jest po dziecięcemu arogancki i zbuntowany w rozmowach z Panem Bogiem (choć ma to wymiar także filozoficzny). Dziecko jest tu pośrednikiem między światem codziennym i nadprzyrodzonym (mimo że duże znaczenie ma tu rola cioci Róży).

Motyw listu List jest medium, za pomocą którego Oskar kontaktuje się z Panem Bogiem. Nie zna adresu, więc listy nie są wysłane, ale ich pisanie pełni funkcję terapeutyczną. Chłopiec pewnie nie do końca jest tego świadomy, traktuje to pisanie jak okazję do podzielenia się bólem, wątpliwościami i marzeniami z kimś, kto staje mu się z czasem bardzo bliski. Są chwile, kiedy Oskar nie lubi Pana Boga, na przykład gdy Peggy opuszcza szpital. Ale przeważnie pisanie listów przynosi dziecku ulgę.

Motyw przyjaźni Przyjaźń zawiązuje się między Oskarem i panią Różą, którą chłopiec nazywa ciocią. Polega na tym, że bliscy sobie ludzie potrafią rozmawiać o sprawach najtrudniejszych. Nie pomijają więc, kluczowego w książce, tematu śmierci. Chłopiec ufa swojej opiekunce, wyraża przy niej swój żal, gniew, bunt i strach. Ma w niej oparcie w ostatnich chwilach życia. Pani Róża natomiast umacnia się w swojej wierze w Boga i doświadcza wielu wzruszających chwil, o których, mimo ich tragicznego wymiaru, będzie pamiętać już zawsze.

WSZYSTKO ZA ŻYCIE Sean Penn 2007

-książki – bohaterowie dotrzymują towarzystwa
-porzuca wszystko, wyrusza na wyprawę
-podróż – odnalezienie sensu egzystencji, oderwanie się od obłudy świata
-„szczęście autentyczne tylko gdy się nim dzielisz”

Historia we "Wszystko za życie" opowiada o Chrisie McCandlessie (Emile Hirsch), świetnie zapowiadającym się młodzieńcu z "dobrego domu". Bohater właśnie skończył liceum i wybiera się na Harvard studiować prawo. Ma swoje oszczędności, również dumni z syna rodzice są chętni żeby wspierać go finansowo. Właśnie takie życie wymarzyli sobie dla pierworodnego. Jednak dzięki inwersji czasowej wiemy, że Chris ma zupełnie inne plany niż wpasowanie się do tego świata pozorów i robienia tego, czego oczekują od niego inni. 
Od początku niezwykle spodobał mi się pomysł na życie głównego bohatera. Porzucenie całego materialnego świata. Rzeczy. Społeczeństwa. Wszelkich narzucanych form, czy gombrowiczowskiego robienia sobie gąb. Po co? Żeby odnaleźć prawdziwego siebie. Żeby sprawdzić, kim naprawdę się jest "bez telefonu, bez basenu, bez zwierzaka czy papierosów". Myślę, że każdy gdzieś w głębi serca marzy o takiej ucieczce w dzicz. Dlatego od razu zaczęłam się utożsamiać z głównym bohaterem. Nawet mu zazdrościłam, że znalazł w sobie odwagę na coś takiego. 

I tak obserwowałam jego podróż, z uczuciem podziwu i lekkiej zazdrości. Podziwiałam niezwykłe widoki. Razem z nim poznawałam napotkanych przypadkowo ludzi. Widziałam, jak mocno na nich wpływał, mimo że to były tylko przelotne znajomości. Wnosił coś w życie każdej napotkanej osoby, a potem znikał wciąż dążąc za marzeniem – zaszyciem się samotnie w dziczy, na Alasce. 

Film płynął sobie przed moimi oczami, które nie zawsze mogły się na nim skupić. Było wiele momentów, kiedy myślami zupełnie się od niego odrywałam, a gdy wracałam, okazywało się, że wcale dużo nie straciłam. Co jakiś czas patrzyłam, ile zostało czasu do końca. Parę razy chciałam go przerwać i "skończyć kiedy indziej". Jednak coś mnie trzymało, coś mi mówiło, że warto poznać te historię do końca. I nie myliłam się. Powiem tyle: rzadko zdarza mi się płakać. Na filmach wcale. Lecz gdy tutaj łzy popłynęły, nie przestały nawet po obejrzeniu całych napisów końcowych, wyłączeniu komputera i sięgnięciu po książkę. 

Dlaczego? Ponieważ bohater znalazł to, czego chyba wcale nie szukał. Od początku chciał odnaleźć prawdziwego siebie – czy mu się to udało? Nie wiem. Jednak po tym wszystkim, co przeżył, po tak długim czasie w samotności, w dziczy zdał sobie sprawę, jaka jest prawdziwa recepta na szczęście: Hapiness is real when shared. (Prawdziwe szczęście jest wtedy, gdy się nim dzielisz). Paradoksalnie, wszystko do czego dążył, wszystkie przygotowania, wyrzeczenia, jego marzenie o zaszyciu się samotnie w dziczy były tego całkowitym przeciwieństwem. Umarł tak naprawdę dlatego, że był sam. Umarł ze świadomością tego, że jest to najgorsza śmierć, jaką można umrzeć – w samotności. Moje uczucia spotęgowała informacja, która pojawiła się na koniec filmu, a o której wcześniej nie miałam pojęcia – że jest to historia oparta na faktach.

Alexander Supertramp - tak siebie nazwał w podróży, w poszukiwaniu szczęścia. McCandless kierował się w dół, w stronę nieośnieżonej trasy do Alaski, mając jedynie niewielką ilość ryżu, karabin kalibru 22, aparat fotograficzny, niewielki wybór literatury, w tym przewodnik o lokalnej faunie i florze i jadalnych roślinach. Nie wziął ani mapy, ani też kompasu. Umarł w sierpniu, jego rozkładające się ciało zostało odnalezione na początku września przez myśliwych łosi. 

Było zbyt wiele złych rzeczy, które miały miejsce w jego domu. Częste kłótnie. Jednak najgorsze było to, że ojciec wziął ślub dwa razy i Alex odkrył, że urodził się jeszcze przed tym, jak jego ojciec ożenił się z jego biologiczną matką. Wtedy chłopak uświadomił sobie, że jest nieślubnym dzieckiem. Mimo to, skończył edukację z zadowalającymi wynikami, tak jak wymarzył sobie jego ojciec. 

Jednak po uroczystym pożegnaniu absolwentów, postanowił opuścić swój dom, w poszukiwaniu prawdziwego szczęścia z dala od tego wszystkiego, co działo się w domu. Stwierdził, że ma już dość. Nie chciał kontynuowania nauki ani tego, aby jego rodzice byli wokół niego. Uświadomił sobie, że może żyć bardzo dobrze na własną rękę i tym samym być zupełnie szczęśliwym. 

Jestem całkowicie pewny, że można godnie żyć w pojedynkę, bez nikogo wokół, w różnym miejscu. Lecz z drugiej strony znowu, to co zrobił Alexander wyglądało, jakby to było szczęściem dla niego. Przyjemnie spędził dwa lata. Ale podczas paru ostatnich tygodni, gubił to. To było więcej niż 9 tygodni odkąd z kimś rozmawiał. Na koniec, był on bardziej samotny niż głodny. To jest ironia, że przed śmiercią, wspomniał on w swoim dzienniku: "Happiness only real when shared", co mniej więcej oznacza: "Szczęście jest prawdziwe, tylko wtedy kiedy mamy je z kim dzielić". Jednak zdał sobie sprawę, że najlepsze szczęście jest wtedy, gdy jesteś z ludźmi, jak on to nazwał - "society", czyli społeczeństwem. 

Ja jestem taką osobą, która z jednej strony czasami chce być sama, a z drugiej chce otaczać się zaufanymi ludźmi. Szczęściem jest być samotnym, ale tylko na chwilę. Miałem to szczęście do niedawna lecz teraz jestem samotny, ale bez szczęścia i przyjaciół, których miałem i których teraz mi ogromnie brakuje. Mam ogromną nadzieję, że to się jednak zmieni. Dzięki filmowi "Wszystko za życie" ta nadzieja i wiara w to, że znowu będzie dobrze, nie znika. Mimo to najważniejsze jest, aby nauczyć się korzystać z każdej chwili i cieszyć się nią. To nie pozostawia czasu na introspekcje i bycie - SOBĄ.

Co daje nam szczęście?  Czy uwolnienie się od świata materialnego, norm rządzących społeczeństwem i innych ludzi może oznaczać ostateczne wyzwolenie? W XX wieku żył człowiek, który poświęcił życie, aby się o tym przekonać. Nazywał się Christopher McCandless. Jego historię opowiada film "Into The Wild". 

Właśnie skończył szkołę. Z wyróżnieniem. Jego oceny były tak dobre, że bez trudu dostałby się na wydział prawa na Harvardzie. Jego oszczędności wynosiły ponad 24 000 $, a bogaci rodzice obiecali mu nowego Cadidlaca. Czy można sobie wyobrazić lepszy start życiowy? Chris jednak pogardził tymi dobrami. Opuścił dom bez uprzedzenia, a wcześniej wszystkie swoje pieniądze wydał na cele charytatywne. Ruszył w świat. Cel: Alaska. 

Co strzeliło mu do głowy? Zostawił w rodzinnym mieście wszystkie perspektywy na dalsze życie. Zostawił pogrążoną w niepewności, tęsknocie, a w końcu rozpaczy rodzinę.  Ruszył w niebezpieczną podróż bez wcześniejszego planowania, bez pojazdu i pieniędzy. Ruszył sam. Wszystko po to, aby poznać prawdziwa wolność. I (jak to zwykle paradoksalnie bywa) uciekając od ludzi i cywilizacji, spotkał prawdziwych przyjaciół. W dziczy, na drodze ku przygodzie poznał żądnych wolności podróżników, tułaczy, dla których ojczyzną był cały świat, osoby takie jak on. 

Alaska oznaczała wyzwolenie.  Bo nie było tam prawa, urzędów, pieniędzy. Nie było tam nic. I właśnie to nowhere było miejscem wyzwolenia. Sprawiało, że człowiek był zależny tylko od jednej jedynej rzeczy – natury. Czy ta wolność była prawdziwa? Czy nie zabijała jej tęsknota za domem i rodziną? Dla Chrisa była. Przynajmniej na początku. Wreszcie sam, ze swoimi ukochanymi książkami i budowanymi na podstawie ich lektury przemyśleniami. Martwiący się tylko o to, jak zdobyć jedzenie. Brudny, wynędzniały, często głodny – ale szczęśliwy. Wolny. Długo cieszył się swobodą, o której dawno już marzył. Ale w końcu zdał sobie sprawę, że nie ma się z kim podzielić swoją radością.  Dotarło do niego, że szczęście prawdziwe jest tylko wtedy, gdy można się nim dzielić. On swoje szczęście zdusił w sobie. Cieszył się nim, ale nie było ono prawdziwe. W końcu musiał poddać się naturze – ogromniej sile, od której nie można się uniezależnić. 

Wyprawa Chrisa nie była bezcelowa. Spełnił swoje marzenie, osiągnął cel, odnalazł Boga i spotkał wspaniałych ludzi, którzy podzielali jego pasję. Stał się w pełni wolny. Przekonał się na własnej skórze, że można żyć bez pieniędzy i dóbr materialnych. Oraz, że życie to jest o wiele lepsze od tego jakie uważamy za ‘normalne’. Czy było to słuszne? Widz, zafascynowany przedsięwzięciem głównego bohatera zaczyna się zastanawiać czy nie okazał się on jedynie samolubnym i myślącym nieżyciowo nastolatkiem?  Jego rodzice wprawdzie nie byli idealni i o ich wadach możemy dowiedzieć się z opowieści Chrisa próbującego wylądować swoją frustrację, ale czy zasłużyli oni an to, aby spędzić lata bez wieści o swoim synu, a potem bezpowrotnie go stracić? Na te pytania sami musimy znaleźć odpowiedź. 

W filmie cała wyprawa głównego bohatera jest właściwe opowieścią o kolejnych odwiedzanych przez niego miejscach i uczuciach mu towarzyszących. Wspomnienia przeplatające się z pobytem na Alasce sprawiają, ze ponad 2-godzinny reportaż jakim jest w zasadzie "Into The Wild" ani trochę nie nudzi. Barwne krajobrazy, nastrojowa muzyka, bliskość natury i dobra gra aktorska to aspekty, których w tym obrazie na pewno nie brakuje. Emile Hirsch grający Chrisa doskonale wczuł się w swoją rolę. Oddał całą determinację i chęć wyzwolenia, jaką kierowała się jego postać oraz wszystkie jej uczucia. Sprawił, że widz kibicuje mu podczas całego filmu i sam zaczyna marzyć o takiej przygodzie. Idealny film dla ludzi, których dusza pragnie wyrwać się od szarości, monotonni i bezsensu codziennego życia. 

BUNTOWNIK Z WYBORU Gus Van Sant 1997

-geniusz w sprzątaczu uczelni MIT
-w barze poznaje Skylet – odchodzi od niej, mówi że jej nie kocha, koniec: „gdyby profesor pytał o pracę, powiedz mu – sorry ale chcę spróbować szczęście z dziewczyną”
-bójka, trafia do więzienia, profesor wciąga go pod warunkiem spotkań matematycznych i z psychologiem
-„zapytany o Michała anioła przytoczysz każdą książkę napisaną na ten temat. Wiesz o nim wszystko. Ale nie potrafisz opisać mi zapachu kaplicy sykstyńskiej. Zapytany o kobiety podasz listę oczekiwań, może nawet kilka przeleciałeś. Ale nigdy nie obudziłeś się obok osoby, która naprawdę byś kochał. Zapytany o wojnę zaczniesz cytować różne dzieła, ale nie wiesz jak tam jest. Twój przyjaciel nie umierał na twoich kolanach.”
-samotność – mechanizm obronny – odpycha ludzi zanim sam zostanie odrzucony
-w przeszłości bity przez ojczyma „to nie twoja wina”
-przyjaźń z psychologiem

Will Hunting (Matt Damon) nie ma większych ambicji, niewiele też oczekuje od życia. Wykonuje dorywcze prace fizyczne, a wieczorami włóczy się po okolicznych barach, często wdając się w awantury. Zwrot w jego życiu następuje w dniu, kiedy nieoczekiwanie odkryte zostają jego wybitne uzdolnienia matematyczne, a on sam poznaje piękną studentkę. Will staje w obliczu pierwszego poważnego wyboru: musi zdecydować, czy nadal żyć będzie na pograniczu prawa, czy też podejmie rzucone mu wyzwanie i spróbuje zmienić swój stosunek do świata. W zmaganiach z samym sobą ma mu pomóc psycholog (Robin Williams), który słynie z niekonwencjonalnych metod działania. Dochodzi do starcia dwóch silnych osobowości, które przynosi zaskakujące efekty

Will Hunting (Matt Damon) to dwudziestoletni mieszkaniec Bostonu. Mimo ogromnego potencjału i ponadprzeciętnej inteligencji woli marnować się jako sprzątacz na prestiżowej uczelni technicznej. Pewnej nocy udaje mu się przeprowadzić bardzo skomplikowany dowód matematyczny na tablicy zapełnionej zadaniami z wykładów, czym przyciąga uwagę jednego z profesorów, który jest chętny do współpracy z chłopakiem, ale trudny charakter Willa całkowicie to uniemożliwia. Jego zaufanie wzbudza dopiero psycholog po przejściach, Sean Maguire (Robin Williams).

Film opowiada o rozterkach młodego chłopaka, Willa, wywodzącego się z biednej dzielnicy. Wydawałoby się, że jest skazany na beznadzieję, brak pracy, perspektyw. Jednak otrzymuje on od życia szansę - ma genialny umysł. Szczególnie uzdolniony jest z matematyki. To staje się jego przepustką do "lepszego" świata. Jednak nie od razu chce z tej szansy skorzystać. Nie chce opuszczać swych przyjaciół, przyzwyczajeń. A poza tym boi się podjąć ryzyko, obawia się odpowiedzialności. Żyjąc jak dotychczas, ma złudne poczucie bezpieczeństwa. W podjęciu tak trudnej decyzji o rzuceniu dotychczasowego życia pomaga mu psycholog Sean. 

Will Hunting (Matt Damon) jest "trudnym" nastolatkiem, pracującym jako sprzątacz na wyższej uczelni. Na tablicy w korytarzu rozwiązuje bardzo trudne zadanie matematyczne przeznaczone dla studentów. Nikt poza Willem nie potrafił tego dokonać. Przypadkowo profesor Gerald Lambeau (Stellan Skarsgård) dowiaduje się o jego wyczynie. Postanawia wziąć go pod swoje skrzydła. Okazuje się jednak, iż to wcale nie będzie takie proste. Młodzieniec ma problemy z prawem, grozi mu odsiadka. Wtedy profesor poręcza za niego, w zamian Willowi zostaje uczęszczanie na terapię. Kolejni psychoterapeuci odchodzą po zaledwie kilku minutach spędzonych w towarzystwie nieokrzesanego buntownika. W końcu Gerald decyduje się poprosić o pomoc swojego dawnego przyjaciela Seana Maguire (Robina Williamsa), który nie da się tak łatwo spławić. Stosując niecodzienne metody psychoterapii, dotrze tam, gdzie innym się nie udało... 

Will Hunting (Matt Damon) jest właśnie takim człowiekiem. To absolutny geniusz we wszystkich przedmiotach ścisłych i humanistycznych. Niestety, nikt nie zdaje sobie z tego sprawy, gdyż styczność Willa z uczelnią ogranicza się do zamiatania tam podłóg. Traf chciał, że pewnego dnia profesor Gerald Lambeau (Stellan Skarsgard) zobaczył, jak chłopak robi obliczenia na tablicy zapisanej zadaniami z wykładów. Zadaniami, których rozwiązanie gwarantowało publikację na łamach jednego z najbardziej opiniotwórczych magazynów naukowych. Nauczyciel wiedział, że takiego talentu nie można zaprzepaścić, zaczął więc prowadzić zajęcia z Willem. Niestety jego skłonności do przemocy (za którą kiedyś został usunięty ze studiów i trafił do aresztu) okazały się poważną przeszkodą. Najrozsądniejszym rozwiązaniem wydawało się zatrudnienie terapeuty, jednak większość specjalistów nie potrafiła sprostać ponadprzeciętnemu umysłowi chłopaka. Dopiero profesor Sean Maguire (Robin Williams), przyjaciel Lambeau ze studiów, dzięki swojemu podejściu do pacjentów, zyskał zaufanie Willa i był w stanie rozpocząć terapię. 

Można tu zauważyć obecność znanego motywu mistrza i ucznia. Problem w tym, że nie wiadomo, kto jest kim, gdyż Sean i Will często zamieniają się rolami. Profesor próbuje dotrzeć do przeszłości swojego pacjenta, by pomóc mu z teraźniejszością i uświadomić, że przyszła pora dokonywania ważnych wyborów. Z kolei chłopak chce rozwikłać tajemnicę tego, co dręczy jego opiekuna i zrozumieć powody, dla których ten poświęca się dla innych ludzi. Silna osobowość obydwu mężczyzn i przyjaźń, która zaczyna ich łączyć, pozwala na przygotowanie się do zmian, które niedługo zapukają do ich drzwi. Dla jednego będzie to poznanie nowej miłości, a dla drugiego pożegnanie starej. 

SKAZANI NA SHAWSHANK Frank Darabont 1994 (S. King)

-Andy – bankowiec, skazany za zabójstwo żony i kochanka
-bity przez „cioty” ; pomógł klawiszowi ominąć podatki, za to dostał dla kumpli piwo; pisze listy o rozbudowanie biblioteki – po
latach dostaje fundusze i ksiązki;
-RED narrator– załatwia wszystko, PRZYJACIEL, sympatyczny; po 40 latach wychodzi na wolność „nie ma dnia bym nie żałował. Patrze wstecz na młodzieńca którym byłem. Chce wlać gówniarzowi oleju do głowy. Ale czasu nie cofnę” trafił do tego samego mieszkania do Brooks (books was here); chce wrócić do więzienia, gdzie wszystko ma sens, gdzie nie musi zyć w strachu. Ale spełnia obietnice Andyego – jedzie na pastwisko z czarnym kamieniem, znajduje pieniądze od Andyego i list – proszony jest o przyjazd do niego i pomoc w interesach i spędzenie reszy życia szczęsliwie „zajmij się życiem albo umieraniem-cholerna racja”;
-hipokryzja więzienia – „Biblia i dyscyplnina” a straznicy potrafią pobić więżnia na śmierć z błahego powodu; zastrzelili więźnia który mógł pomóc w zwolnieniu adnyego z wiezienia (znał mordercę kochanków);
-Brooks – stary bibliotekarz w shawshank, po latach więzienia wychodzi na wolność, nie potrafi się odnaleźć, wszystko jest nowe, uzależnił się od murów więzienia, był tam kimś ważnym. Popełnia samobójstwo.
-naczelnik – hipokryta, brutal, miłośnik biblii, oszust finansowy, pierze brudne pieniadze, zmusza do pomocy Andyego
-marzenia – ucieczka z wiezienia, hotelik nad morzem, wycieczki kutrem, z przyjacielem Redem kto wszystko załatwi
-wytrwałość w dążeniu do celu/wolności - 20 lat kopał tunel, czołganie się po kanałach, 450m,

Andy Dufresne (Tim Robbins), dobrze zarabiający bankier z Nowej Anglii, zostaje oskarżony o podwójne zabójstwo - swojej żony i jej kochanka. Uparcie twierdzi, że jest niewinny, ale dzięki niezbitym dowodom zostaje skazany na podwójne dożywocie w więzieniu Shawshank. Shawshank rządzi hipokryta i fanatyk biblijny, naczelnik Norton (Bob Gunton), a wraz z nim sadystyczni strażnicy. Andy już po kilku dniachpoznaje brutalną, więzienną rzeczywistość, ale dzięki wrodzonej inteligencji, sprytowi oraz pomocy przyjaciela Ellisa Boyda "Reda" Reddinga (Morgan Freeman) udaje mu się zachować nadzieję, która pozwoli dokonać zemsty

Młody bankowiec - Andy Dufresne zabija swoją żonę, którą nakrywa w objęciach innego mężczyzny. Czyn ten wydaje się nad wyraz dziwny, gdyż Andy ma wszystko to, o czym może marzyć młody mężczyzna. Proces jest szybki, a sędzia nieugięty. Wyrok to podwójne dożywocie. 

Andy trafia do więzienia Shawshank, gdzie porządku pilnują sadystyczni strażnicy, a rolę naczelnika odgrywa Samuel Norton, który pod osłoną Pisma Świętego dokonuje coraz to bardziej perfidnych oszustw i występków. Codzienność po drugiej stronie muru nie łamie Andy'ego. Coś trzyma go w niezwykłym stanie, który okaże się zbawiennym na samym końcu filmu. Z biegiem czasu nasz bohater zaczyna rozumieć zasady panujące w więzieniu. Swoją skromnością, a przede wszystkim wykształceniem zdobywa względną sympatię strażników. Najważniejsza jest jednak przyjaźń z czarnoskórym Redem. Mężczyźni, pomimo dzielących ich różnic, powoli odnajdują wspólny język. Pomaga to każdemu z nich w walce z depresją i monotonią życia za kratkami. Wiele lat spędzonych w Shawshank, kończy się nagle jednej nocy. To, co było całkowicie nieprzewidywalne, stało się rzeczywistością i zadziwiło wszystkich. Wydarzenia te odciskają swoje piętno na głównych bohaterach, którzy w zaskakujący sposób przypieczętują swoją przyjaźń. 
Red pokazuje, jak życie w więzieniu ukształtowało jego psychikę. Trzyma jednak swój smutek na wodzy, nie dając nic po sobie poznać. Stać go nawet na ironiczne żarty "Jedyny winny w Shawshank"

ukazana jest tu prawdziwa męska przyjaźń i szansa,  jaką może przynieść nam jutro, a doskonała gra aktorska Freemana oraz Robbinsa uwydatnia to w piękny i przejrzysty sposób. Sprawia, że wszystkie emocje ukazywane w filmie są przelewane na nas.   

Możemy tu dostrzec pewną symbolikę. Wszystkie elementy ukazanego świata odwołują się do czegoś. Więzienie i kraty to nasze przekonania, pogląd na życie, to jedyne, co mamy. Strażnicy, więzienni "klawisze" i naczelnik są naszymi słabościami, są tym, czego się w życiu boimy. Andy jednak potrafi zrobić coś, czego nie potrafią inni, jest w stanie wyrwać się z tej matni, nie zamyka się w świecie stworzonym przez innych, nie chce się poddać. Film niesamowicie inspiruje i oddziałuje na widza. Pełen subtelnych przesłanek sprawia, że w nas też rodzi się chęć walki, chęć życia w świecie i otoczeniu stworzonym przez nas samych. 

"Skazani na Shawshank" zaczynają się w momencie, gdy główny bohater - Andy Dufresne, młody bankier, zostaje skazany na podwójne dożywocie za zabicie żony i jej kochanka, w tytułowym więzieniu Shawshank. Już pierwsze chwile pobytu w Shawshank okazują się ciężkie. Naczelnik i strażnicy więzienni są nastawieni na bicie i kary w postaci siedzenia w zamkniętym pomieszczeniu. Inni więźniowie także nie ułatwiają życia nowym. Mimo to Andy odnajduje się w więziennym życiu - dzięki umiejętnościom nabytym przed skazaniem, pomaga kolegom, strażnikom, naczelnikowi, a nawet organizuje pieniądze na bibliotekę. Zaczyna dostawać coraz lepsze role w więzieniu - najpierw pracuje w pralni, potem pomaga bibliotekarzowi Brooksowi, w końcu zaczyna pracę w biurze u samego naczelnika. Jednak nikt nie wie, jaki ma plan ucieczki. 

Najciekawszą rolą w filmie jest zdecydowanie Red, kumpel Andy'ego, grany przez Morgana Freemana. Red jest starym i dobrze znanym więźniem w Shawshank. Gdy ktoś chce zdobyć jakiś towar, w postaci papierosów czy zwykłych przedmiotów, zwraca się właśnie do niego. Ma w więzieniu swój autorytet. Jak sam siebie nazywa, jest "jedynym winnym w Shawshank", ale i jednym z niewielu, którzy marzą o wolności i dążą do jej uzyskania. Widzi zapał Andy'ego, pomaga mu i w końcu staje się jego najlepszym przyjacielem. Freeman wydaje się niemal stworzony do tej roli, doskonale wkomponowuje się w bycie "człowiekiem, który w więzieniu wszystko załatwi", ale nie poradzi sobie na wolności. Od początku widz lubi Reda i życzy mu jak najlepiej. 

IMIĘ RÓŻY Jean-Jacques Annaud 1986 (Umberto Eco)

,,Imię róży” to powieść historyczna – opisane wydarzenia rozgrywają się w średniowieczu, epoce jednoznacznie kojarzonej z triumfem wiary. Opowiada ona jak do zagubionego w górach opactwa przybywają franciszkanin Wilhelm z Baskesville i jego uczeń Adso Z Melku. Gdy przybywają do opactwa, aby uczestniczyć w debacie teologicznej między zwolennikami i przeciwnikami ubóstwa dowiadują się, że nad nim zawisło widmo śmierci. Ktoś jest sprawcą tajemniczych zbrodnii a ofiary zostały zamordowane - noszą znamiona otrucia. Wilhelm podejmuje dochodzenie, ustalając, że zabójstwa wiążą się ze zbiorami tutejszej biblioteki. Z czasem udaje mu się przeniknąć do wnętrza biblioteki gdzie odkrywa unikalne dzieła. Przybyły do opactwa inkwizytor Bernard Gui winą za mordy obarcza nierozgarniętego mnicha i dziewczynę ze wsi, a także klucznika z heretycka przeszłością. Wydobywa z nich wyznanie winy i skazuje na śmierć, jednak Wilhelm nie zgadza się z wyrokiem i nadal prowadzi własne śledztwo. Rozwiązuje zagadkę i odkrywa winowajcę. Jorge – stary bibliotekarz przekonany o destrukcyjnej sile śmiechu broni dostępu do dzieła Arystotelesa ,,Poetyki”. W przypływie szaleństwa starzec podpala księgi, niszcząc bezcenny dorobek pokoleń mnichów

Głównym wątkiem tej powieści jest wątek kryminalny. Przybywający do opactwa dwaj zakonnicy zostają poproszeni o znalezienia zabójcy Adelmusa z Otrantu. Jednak w kolejnych dniach dochodzi do następnych morderstw. I tak Adso i Wilhelm przez okres pobytu w tym opactwie szukają zabójcy. Poświęcają temu całą swoją uwagę i szukają coraz to nowych tropów i wskazówek. Wątek ten jest bardzo ciekawy, ponieważ z biegiem czasu dzięki niemu coraz więcej dowiadujemy się o sprawcy. Sam Adso wspomina, jak jego mistrz niczym Sherlock Holmes prowadzi śledztwo metodami logicznej dedukcji. Śledztwo jest długie i trudne a wszystkie tropy prowadzą do tajemniczej biblioteki

W książce tej przedstawiony jest obraz znaczenia religii w średniowieczu Religia miała w tych niespokojnych i okrutnych czasach dużą siłę przyciągającą. Większość ludzi wiodła w okresie średniowiecza trudne i smutne życie, co czyniło chrześcijańską obietnicę radosnego życia wiecznego szczególnie atrakcyjną, natomiast klucz do bram raju znajdować się miał w rękach kościoła. Duchowieństwo skutecznie zmonopolizowało wszystkie uznane dziedziny wiedzy, w rzeczywistości rzadko, kiedy osoba świecka potrafiła czytać i pisać. Jedynie kler znał Pismo Święte, które istniało w wersji łacińskiej, greckiej i hebrajskiej. Dlatego kościół był pod każdym względem jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. W wyniku tego, religia stała centrum życia społecznego, natomiast duchowni zaczęli być postrzegani za istoty wyższe. Pozycja kościoła była uprzywilejowana np. osoby duchowne odpowiadały przed specjalnymi sądami gdzie były znacznie lżej traktowane. Inną zaskakującą postawą w zachowaniu mnichów jest to jak postrzegają osoby świeckie. Uważają je za prostaków jako osoby nie wykształcone posługujące się niecywilizowanym językiem oraz ulegające pokusom ciała i myślące jedynie o zaspokojeniu potrzeb doczesnych. Kościół stał się potęgą nie tylko religijną, ale również kulturową, ekonomiczną i polityczną mającą ogromny wpływ na kształtowanie mentalności zbiorowej i kultury średniowiecza.

Książka ta porusza też bardzo ważną kwestie ubóstwa kościoła. W przekonaniu niektórych, ubóstwo i pokora Św. Franciszka, będące tak bliskie duchowi Ewangelii, stawiało w niezbyt dobrym świetle bogactwa, jakimi otaczany był papież i kościół. Doprowadziło to do wielu zażartych sporów, w których wyniku nastąpił podział kościoła na zwolenników i przeciwników ubóstwa. Franciszkanie chcieli życia zgodnego biblią, czyli takiego, jakie wiódł Chrystus i jego uczniowie a czego z pewnością nie można było powiedzieć o papieżu i innych dostojnikach kościelnych. 
Inną ważną kwestią poruszaną przez autora książki jest śmiech. Wbrew pozorom pełni on bardzo ważną rolę w powieści, o czym dowiadujemy się w ostatnim rozdziale – tajemnicza księga ,,Poetyka” Arystotelesa, którą bezskutecznie próbuje odnaleźć Wilhelm, dotyczyła właśnie tego zagadnienia. Wilhelm i Jorge w swoich wywodach prezentują dwa skrajnie różne stanowiska na ten temat. Franciszkanin dostrzega przede wszystkim pozytywne działanie śmiechu i nie widzi w tym nic złego natomiast stary bibliotekarz uważa śmiech jako coś złego- znak głupoty. Jego zdaniem śmiech przypomina słabość ludzi, jest to rzecz nikczemna – potrafi uczynnić rzeczy święte śmiesznymi, zmiana porządku świata oraz niebezpieczeństwo straty z oczu rzeczy ostatecznych.

Autor w swojej pracy połączył ze sobą wiele wątków kolejnym jest wątek miłosny. Opowiada on o miłości Adsa do pewnej wieśniaczki, która oddawała się nocami mnichom w zamian za jedzenie. Jednak jest to wątek nie zbyt szeroko ukazany w książce. Jednak znajomość ta sprawia, że młody nowicjusz ma coraz więcej wątpliwości i zastanawia się nad jego wiarą.

---------KSIĄŻKA A FILM W porównaniu z oryginałem liczba wątków została w filmie znacznie zmniejszona, a także spłaszczona, przez co nawet jako film detektywistyczny, Imię Róży Annaud ma wiele wad. Najistotniejszą jest sposób przedstawienia poszczególnych zbrodni i innych wydarzeń z nimi związanych: fabuła zdecydowanie nie wymaga od widzów myślenia. Wręcz przeciwnie - nawet nie ma w nim miejsca na domysły! Wszelkie zagadki, którymi dosłownie naszpikowana jest powieść, są z miejsca odkrywane przed widzami, uniemożliwiając w ten sposób jakiekolwiek dociekania czy niepewność. Już sama rozmowa mnichów z opatem i bratem Jorgem, przedstawiona w jednej z początkowych scen filmu, może naprowadzić widza na właściwy trop. Wielokrotne ukazywanie brata Jorgego podczas kluczowych rozmów między mnichami, w pobliżu miejsc zbrodni oraz sugestywne zbliżenia jego postaci od razu "naznaczają" go jako głównego prowodyra straszliwych wydarzeń w opactwie. Podobnie rzecz się ma z kolejnymi mordami: nawet jeśli widz nie jest świadkiem przestępstwa i nie widzi osoby, która je popełniła, ślady na ubraniach czy dziwne zachowanie danej postaci od razu rozwiewają wszelkie niepewności. Samemu detektywowi czyli bratu Wilhelmowi też idzie o wiele lepiej, łatwiej niż w powieści Eco. Tam Wilhelm w dużej mierze zdobywa informacje od mnichów nie tylko w czasie rozmów, ale także podczas obserwacji ich zachowań. Ponadto wiele wskazówek okazuje się błędnych, a właściwe informacje często uzyskuje zupełnie przypadkiem. W filmie natomiast śledztwo Wilhelma zdaje się być nieprzerwanym ciągiem sukcesów. Już podczas sekcji zwłok pierwszego mnicha-samobójcy brat z Baskerville zauważa ciemne ślady na palcach zmarłego, co znacznie ułatwia mu rozwiązanie zagadki trucizny. W książce jest to jedna z niewiadomych, które znajdują rozwiązanie jako ostatnie. Bez problemu też zauważa i odczytuje zaszyfrowane znaki na kartce pozostawionej w skryptorium, chociaż w powieści rozwiązanie tej zagadki po części wymagało wielu prób, a po części było sprawą przypadku. W filmie Wilhelm w trakcie śledztwa zbiera coraz więcej istotnych informacji i prawie zawsze wyciąga z nich właściwe wnioski, chociaż bardzo rzadko rozmawia z mnichami. I w końcu poruszanie się po labiryncie biblioteki, nawet bez uprzedniego sporządzenia planu budynku, już za drugim razem nie stanowi dla niego żadnego problemu.

Kluczowym elementem powieści, który został zmarginalizowany w filmie, jest Biblioteka. W książce Umberto Eco biblioteka obecna jest od pierwszego dnia opowiadanej historii - najpierw jako budynek, następnie jako tajemnicze i złowieszcze pomieszczenie zawierające niezliczoną liczbę ksiąg, aż w końcu jako miejsce i przyczyna zbrodni oraz symbol o wielu znaczeniach. Jest ona niezwykle istotna dla wszystkich niemal bohaterów powieści - dla brata Wilhelma jako źródło wiedzy i tajemnicy, dla mnichów jako skarbnica wiedzy świata chrześcijańskiego i wyznacznik ich życia w opactwie, dla brata Jorgego jako symbol potęgi i jednocześnie przyczyna i siedlisko zła. Każdy mieszkaniec opactwa, nawet jeśli nie zna całej prawdy o tym miejscu, czuje dla niego respekt a jednocześnie pewien niepokój. Autor wiele miejsca w powieści poświęcił niezwykle skrupulatnemu opisowi biblioteki - czytelnik zyskuje obszerną wiedzę na temat jej zewnętrznego i wewnętrznego wyglądu, domniemanej zawartości, tajemnic w niej ukrytych oraz powiązań między nią a poszczególnymi bohaterami powieści. Symbolika biblioteki jest niezwykle bogata - w książce można znaleźć wiele porównań tego miejsca do labiryntu, który z kolei jest znakiem labiryntu świata [4], do skarbnicy wiedzy, władczyni podporządkowującej sobie całe opactwo [5], a także do żywego organizmu powstałego z niezliczonej liczby ksiąg, które prowadzą między sobą odwieczny dialog [6]. Bibliotekarz, jego zastępca i brat Jorge - uprzywilejowani mieszkańcy opactwa, którzy dzięki swoim rangom mają bezpośredni dostęp do biblioteki - obdarzani są przez innych mnichów szacunkiem, a jednocześnie wzbudzają lęk. Sam kształt, podział na poszczególne sektory i sposób rozmieszczenia ksiąg w bibliotece jest niezwykle znaczący. Jej gmach i zawarte w niej pomieszczenia zostały zbudowane i nazwane w taki sposób, aby symbolizowały cały świat, a rozmieszczenie pokoi ma odpowiadać rozmieszczeniu kontynentów i krajów na Ziemi. Powieść obfituje również w tematy związane z symbolem biblioteki. Pojawia się zatem wiele odniesień do książek, zawartej w nich wiedzy, a także rozważania o naturze dobra i zła. W filmie wszystkich tych elementów zabrakło. Biblioteka nie tylko została usunięta w cień rozgrywających się wydarzeń. Pozbawiona wszelkiej symboliki stanowi jedynie kolejny etap w śledztwie brata Wilhelma, a jedyne odniesienia do niej związane są z osobistym zamiłowaniem Wilhelma do ksiąg. Brat z Baskerville nawet nie wie na początku, gdzie znajduje się biblioteka, a gdy już się tego dowiaduje, nie wzbudza to w nim większego zainteresowania. Opat natomiast nie zakazuje mu wstępu do biblioteki, jak to ma miejsce w powieści. Uproszczenie symbolu biblioteki pociąga za sobą wiele konsekwencji. Najważniejszymi z nich są: wyeliminowanie podwójnego znaczenia śledztwa (jako procesu rozwiązania zagadki kryminalnej i jako procesu rozwiązania "zagadki" o świecie), spłycenie wielu postaci (między innymi opata, Jorgego oraz bibliotekarza i jego zastępcy). W miejscu wątku biblioteki i labiryntu pojawia się w filmie natomiast miłość nowicjusza do dziewczyny, która z kolei w książce potraktowana została dosyć pobieżnie i jednorazowo. O "zastąpieniu" wątku biblioteki wątkiem miłosnym świadczy końcowa wypowiedź Adso. Podczas gdy w powieści traktuje ona o książkach i ich znaczeniu w jego dorosłym życiu, w filmie przywołuje wspomnienia o jego wielkiej miłości, którą okazała się być niema dziewczyna (Choć stary dziś jestem, u progu śmierci, wyznać muszę, że ze wszystkich twarzy pokrytych mgłą czasu, najżywszy mam obraz owej dziewczyny, o której nigdy marzyć nie przestałem. Była jedyną ziemską miłością mojego życia, choć nigdy nie dane mi było poznać jej imienia) Tak więc wątek miłosny, oprócz wątku detektywistycznego i sporu między Kościołem a franciszkanami o ubóstwo, jest jednym z przewodnich motywów filmu. 

Motyw biedy

Ubóstwo Chrystusa to temat dysputy, jaka odbywa się w opactwie pomiędzy przedstawicielami papiestwa i braćmi mniejszymi. To franciszkanie jako pierwsi postawili tezę mówiącą o tym, że Mesjasz i jego uczniowie nie posiadali żadnego przedmiotu na własność. Podkreślenie ubóstwa Boga nasuwa konieczność jego naśladowania i odrzucenie materialistycznego podejścia do życia, co czynią właśnie franciszkanie. Z tezą polemizują środowiska związane z papiestwem.

Po burzliwej dyskusji zakończonej bijatyką, Wilhelm wyjaśnia Adsowi, że legaci papiescy nigdy nie poprą tego stwierdzenia ze względu na zamiłowanie biskupów i samego papieża do wystawnego życia (dobrym przykładem jest sam Abbon, zachwycający się skarbami opactwa).

Motyw kobiety

Jedyną kobiecą postacią, pojawiającą się w powieści jest młoda, uboga dziewczyna. Wiadomo, że sprowadzaniem kobiet do opactwa zajmuje się Salwator służący Remigiuszowi. Przypuszczalnie większość kobiet oddaje się klucznikowi w zamian za jedzenie (dziewczyna pozostawia w kuchni pakunek z sercem zwierzęcym, później zostaje przyłapana na wynoszeniu czarnego koguta). Adso spotyka młodą wieśniaczkę przypadkiem, ukrywając się w kuchni przed klucznikiem. Młody mnich jest przerażony i jednocześnie zachwycony urodą „dzieweczki pięknej i strasznej jak wojska uszykowane porządnie”. Poddaje się jej urokowi, opisując miłosne zbliżenie wersetami z biblijnej „Pieśni nad pieśniami”. Dla bohatera kobieta uosabia boskie piękno, tajemnicę i wielką pokusę. Adso przeżywa spotkanie z dziewczyną przez pryzmat obserwowanych wcześniej ilustracji do Apokalipsy (kontrastowe postaci Marii i „wielkiej nierządnicy babilońskiej”).

Motyw zbrodni

Główny motyw utworu to zbrodnia. Po przybyciu do opactwa Wilhelm otrzymuje zadanie rozwiązania tajemnicy śmierci młodego Adelmusa. Pierwszy zgon (w tym wypadku na skutek samobójstwa) niespodziewanie pociąga za sobą kolejne zbrodnie.

Franciszkanin szybko zauważa, że kluczem do rozwiązania zagadki jest biblioteka. Zeznania kolejnych postaci, własne domysły i trafna dedukcja pozwalają bohaterowi rozwikłać trudną zagadkę. Okazuje się, że za większością zgonów stoi ślepy starzec, fanatycznie broniący dostępu do niektórych ksiąg. Tą, która wzbudzała pośród mnichów żądzę wiedzy, była „Poetyka” Arystotelesa, traktująca o funkcji śmiechu. O śmierć współbraci przypadkowo zostaje oskarżony klucznik Remigiusz. Prawdziwy morderca ginie podczas wielkiego pożaru biblioteki.

Motyw śmiechu

Kolejny ważny motyw w powieści to śmiech. Krytyka śmiechu i zabawy to obsesja brata Jorge. Starzec na każdym kroku napomina mnichów, by zachowali powagę i odrzucali śmiech jako narzędzie szatana. Zakonnik uważa, że śmiech to przejaw głupoty, a wyśmiewanie osób, przedmiotów i innych elementów otaczającego świata jest równoznaczne z krytyką dzieła Bożego stworzenia.

Wilhelm odkrywa, że większość zamordowanych mnichów brała udział w dyskusji na temat roli śmiechu. Młodzi pracownicy biblioteki (w tym Adelmus zajmujący się tworzeniem karykaturalnych ilustracji) spotkali się z miażdżącą krytyką ze strony brata Jorge. Ciekawa dyskusja na temat funkcji śmiechu odbywa się w finałowym momencie powieści pomiędzy ślepym starcem i Wilhelmem. Jorge utrzymuje, że śmiech to przejaw szatańskiego działania: „(...) tutaj wywraca się funkcję śmiechu, podnosi się go do rangi sztuki, otwierają się przed nim bramy świata uczonych”. Ponadto mnich uważa, że śmiech zmniejsza strach przed śmiercią, złem i samym Bogiem – co, jego zdaniem, jest niedopuszczalne. Wilhelm oponuje, zarzucając mordercy fanatyzm i ukrywanie prawdy. Jorge umiera, zjadając karty znienawidzonej księgi i wyśmiewając swoich wrogów.

Motyw literatury

Jeden z głównych motywów powieści związany jest z księgą i literaturą „zakazaną”. Mnisi zamieszkujący opactwo poświęcają swoje życie pracy w bibliotece (według Wilhelma jest to najważniejszy księgozbiór świata chrześcijańskiego). Większość dnia spędzają w skryptorium, przekładając manuskrypty z obcych języków, mozolnie przepisując stare woluminy i zdobiąc je wymyślnymi ilustracjami. Sama biblioteka to niemalże święte miejsce. Gigantyczny księgozbiór zawiera księgi z całego świata, teksty chrześcijańskie, ale i ateistyczne.

Główny wątek utworu wiąże się z bezcennym woluminem „Poetyki” Arystotelesa (drugi tom księgi), sprowadzonym do opactwa przed wielu laty przez brata Jorge. Mnich zna wartość tego dzieła i jest jego strażnikiem. Jednocześnie uważa, że przekaz utworu jest niezwykle szkodliwy: „(...) Ta księga mogłaby nauczyć, że wyzwalanie się od strachu przed diabłem jest mądrością”.

Gdy grupa młodych mnichów odkrywa sekret księgi, Jorge postanawia ich ukarać. Karty „Poetyki” są nasączone śmiertelną trucizną, ciekawscy zakonnicy tracą więc życie wertując księgę. W finale dzieło zostaje zniszczone – Jorge wyrywa karty księgi i zjada je (nawiązanie do fragmentu „Apokalipsy św. Jana” – prorok zjada księgę podaną przez archanioła). Wolumin spłonie podczas pożaru biblioteki.

Księga symbolizuje zakazaną wiedzę, tajemnicę i mądrość

BOHATEROWIE
Wilhelm z Baskerville

Główny bohater opowieści Adsa. Franciszkanin pochodzący z Anglii i nauczyciel młodego nowicjusza. Wilhelm przybywa do Italii w celu pojednania dwóch stronnictw: papieskiego i przedstawicieli braci mniejszych (sam Adso nie jest pewien celu misji swojego mistrza).

Na prośbę opata podejmuje się przeprowadzenia śledztwa, mającego odkryć tajemnicę śmierci młodego mnicha. Wilhelm cechuje się ponadprzeciętną spostrzegawczością i niezwykle przenikliwym umysłem. Jest wykształcony, oczytany, fascynują go zagadnienia naukowe, a sam chętnie wykorzystuje nowatorskie – jak na czasy średniowiecza – wynalazki jak, np. okulary.

Autorytetem średniowiecznego detektywa jest Roger Bacon. Wilhelm wierzy w siłę nauki, rozumu i zdrowego rozsądku. Jest dociekliwy, odrzuca łatwe bądź naiwne rozwiązania („diabeł” straszący w bibliotece) na rzecz prawdy, która jest dla zakonnika jedną z najważniejszych wartości. Ciekawym elementem życiorysu Wilhelma jest fakt, iż zrezygnował z funkcji inkwizytora; sam przyznaje, że nigdy nie wydał wyroku skazującego.

Bohater uosabia rozsądek, wiedzę i wielką inteligencję, przejawiającą się w umiejętności analizy i łączenia ważnych faktów. Jako zakonnik nienawidzi fanatyzmu (określa brata Jorge mianem „prawdziwego diabła”) i przyznaje, że w kwestiach wiary każdy może zbłądzić.

Jest mądrym, życzliwym opiekunem i prawdziwym „mistrzem” młodego Adsa.

Adso z Melku

Młody – osiemnastoletni – nowicjusz, mnich zakonu benedyktyńskiego. Narrator i jeden z głównych bohaterów opowieści, pisanej z perspektywy całego życia, a także towarzysz Wihelma z Baskerville i świadek wszystkich wydarzeń mających miejsce w opactwie.

Bohater jest sympatyczny i nieco naiwny, starający się skrupulatnie przytoczyć każdy szczegół opisywanych wydarzeń. Nie zawsze nadąża za tokiem myślenia swojego mistrza, ale jego uwagi bywają pomocne i odkrywcze.

Podczas wizyty w klasztorze jest świadkiem krwawych zdarzeń, przeżywa też w nim swoją jedyną miłosną przygodę z młodą wieśniaczką. Po opuszczeniu opactwa rozstaje się z Wilhelmem i powraca do Melku.

Abbon

Opat klasztoru benedyktynów. Zaniepokojony tajemniczą śmiercią młodego mnicha prosi Wilhelma o pomoc, zakazując mu jednocześnie wstępu do biblioteki. Jest wielkim miłośnikiem drogocennych kamieni. Starsi mnisi podważają jego decyzje. Uważają, że promuje cudzoziemców, powierzając im najważniejsze posady. Opat ginie w labiryncie biblioteki, zamknięty w pomieszczeniu bez wyjścia przez brata Jorge.

Adelmus

Młody nowicjusz, pracujący w opactwie jako iluminator. Pozwala się uwieść Berengarowi w zamian za odkrycie sekretu biblioteki. Wyrzuty sumienia doprowadzają go do samobójstwa. Jego śmierć zapoczątkowała szereg kolejnych zbrodni.

Bencjusz

Jeden z mnichów zamieszkujących w opactwie, retoryk i wielbiciel starych manuskryptów. Wyjaśnia Wilhelmowi, na czym polegał związek pomiędzy Berengarem i Adelmusem. Podczas śledztwa kradnie zatrutą księgę, ale szybko przyznaje się do winy. Po śmierci Malachiasza otrzymuje posadę bibliotekarza.

Berengar

Pomocnik bibliotekarza, mnich wtajemniczony w sekrety biblioteki. Wykorzystuje swoją wiedzę, by skusić i uwieść młodego nowicjusza. Przerażony skutkami grzechu, przyznaje się Wilhelmowi do winy. Jego związek z Adelmusem był powszechnym przedmiotem zainteresowania mieszkańców opactwa. Berengar jest trzecią ofiarą mordercy. Jego zwłoki zostają odnalezione w łaźni.

Bernard Gui

Dominikanin, inkwizytor znany ze swej bezwzględności, członek legacji papieskiej. Przybywa do opactwa, by wziąć udział w dyspucie o ubóstwie Chrystusa, ale jednocześnie prowadzi własne śledztwo. Bernard stara się odnaleźć wśród mnichów dawnych heretyków. Przyłapanie Salwatora i dziewczyny nasuwa mu przypuszczenie, że oboje zajmują się czarną magią. Po aresztowaniu Remigiusza, Bernard odkrywa związek pomiędzy klucznikiem i Salwatorem. Jako inkwizytor przeprowadza pokazowy proces, który nie daje oskarżonym żadnych szans obrony.

Dziewczyna

Młoda, piękna wieśniaczka pochodząca prawdopodobnie z ubogiej rodziny. Oddaje się klucznikowi w zamian za pożywienie. Przypadkiem spotyka w kuchni Adsa. Zachwycona urodą i nieśmiałością młodego mnicha, uwodzi go. Następnego dnia zostaje przyłapana z Salwatorem przez Bernarda Gui i oskarżona o czarnoksięstwo. Opuszcza opactwo jako zakładniczka inkwizytora.

Hubertyn

Mistyk i mędrzec, przyjaciel Wilhelma. Jego przeszłość nie jest do końca znana. Ukrywa się w opactwie przed inkwizycją. Podczas dysputy opowiada się za ubóstwem Chrystusa. Po procesie Remigiusza opuszcza klasztor z obawy o swoje życie.

Jorge z Burgos

Sędziwy, ślepy mnich, odpowiedzialny za wszystkie morderstwa dokonane w opactwie. Jorge zna wszystkie sekrety biblioteki, w czasach młodości sam przywiózł do klasztoru wiele cennych woluminów. Z biegiem czasu mnichzaczął wywierać wpływ na kolejnych bibliotekarzy (i opata) po to, by utrudnić dostęp do ksiąg uznawanych przez niego za heretyckie. Tajemnicza księga, którą Jorge stara się ukryćm to drugi tom „Poetyki” Arystotelesa, traktujący o funkcji śmiechu. Bohater postanawia ukarać ciekawskich mnichów, nasącza karty księgi trucizną, a ta zabija kolejne ofiary. W finale powieści Jorge zjada karty „Poetyki” i doprowadza do wielkiego pożaru biblioteki.

Malachiasz

Bibliotekarz, bohater skryty i nieufny. Pilnie strzeże sekretów biblioteki, podporządkowując się woli brata Jorge. Ginie – podobnie jak większość ofiar – po nieumyślnym spożyciu trucizny zawartej w kartach zakazanej księgi.

Mikołaj

Mnich zajmujący się w opactwie szklarstwem. Na prośbę Wilhelma wyrabia prototyp okularów, zbudowany z dwóch grubych soczewek (zamiennik pary skradzionej w bibliotece).

Remigiusz

Klucznik opactwa, w przeszłości członek sekty dulcynian i dawny towarzysz Salwatora. Na jego polecenie Salwator sprowadza do opactwa kobiety. Jedną z nich jest młoda dziewczyna, którą spotyka Adso. Remigiusz jest podejrzany przez Bernarda o heretycką przeszłość. Przyłapany w szpitalu nad zwłokami Seweryna, zostaje oskarżony o wszystkie pozostałe morderstwa. Bernard doprowadza do procesu i przyznania się oskarżonego do win. Do wydania wyroku przyczynia się Malachiasz, który w kluczowym momencie zdradza przyjaciela.

Salwator

Mnich pracujący w kuchni. Jest towarzyszem Remigiusza, a w przeszłości zajmował się żebractwem i włóczęgą z rozmaitymi grupami uznawanymi przez papiestwo za heretyckie (dulcynianie). Jest postacią komiczną. Jego wygląd, posługiwanie się mieszaniną łaciny i włoskich dialektów oraz specyficzny humor nasuwają Adsowi skojarzenia z diabłem. Salwator pada ofiarą Bernarda z Gui. Ten przyłapuje go z młodą dziewczyną i zawiniątkiem z czarnym kotem. To wystarcza inkwizytorowi do wydania wyroku. Bohater poddany torturom wydaje Remigiusza i przyznaje się do herezji.

Seweryn

Herborysta, opiekun przyklasztornego szpitala. Pomaga Wilhelmowi zrozumieć działania niektórych ziół. Odnajduje zakazaną księgę w szacie zabitego Berengara. Poznaje jej sekret (zatrute strony), ale okupuje go śmiercią. Ginie uderzony ciężkim globusem.

Wenancjusz

Mnich, tłumacz tekstów greckich. Ginie jako drugi w kolejności. Jego zwłoki znaleziono w kadzi ze świńską krwią. Po zakończeniu śledztwa okazuje się, że mnich zatruł się substancją zawartą w kartach księgi, a jego zwłoki wrzucono do kadzi dla niepoznaki.

CUDZOZIEMKA Maria Kuncewiczowa

Cudzoziemka jest dziełem wielowymiarowym, poruszającym wiele problemów. Pierwszym, najbardziej widocznym (nawet w tytule) jest samotność głównej bohaterki. Róża Żabczyńska jest cudzoziemką we własnym państwie, a nawet we własnej rodzinie. Jako osoba o bardzo skomplikowanej i nadwrażliwej psychice, trudno jej budować normalne relacje z otoczeniem, tym bardziej, że myślami wciąż tkwiła w przeszłości. Niespełniona miłość z czasów młodości odcisnęła na niej piętno na całe życie. Od momentu rozstania z Michałem do końca pozostała samotna, mimo że przez ponad czterdzieści lat żyła z Adamem i mieli razem trójkę dzieci. Poprzysięgając zemstę wszystkim mężczyznom po tym jak porzucił ją ukochany, wyrządziła sobie i przyszłemu małżonkowi wielką krzywdę. Zrujnowała i sobie i jemu życie. Powieść można odczytywać zatem jako piętnującą zacietrzewienie, kompleksy, rozdrapywanie starych ran, życie przeszłością, instrumentalne traktowanie innych ludzi, ale również jako studium psychiki kobiety skrzywdzonej i samotnej.

Powieść Kuncewiczowej porusza również problem zawodowego i życiowego niespełnienia. Róża od dziecka marzyła o zostaniu śpiewaczką, lecz została zmuszona do pobierania nauki gry na skrzypcach. Chciała być do końca życia żoną Michała, ale wyszła za Adama, u boku którego nie zaznała szczęścia przez ponad czterdzieści lat. Marta chciała być ogrodnikiem, lecz jej matka zdecydowała za nią i posłała ją na studia śpiewu, aby realizowała jej marzenia. Córka Róży wyszła za Pawła, chociaż go nie kochała, lecz posłuchała namowy matki. Władysław nie chcąc postępować wbrew woli Róży zerwał zaręczyny z Haliną. Wszystkie wymienione przypadki odnoszą się do niespełnionych marzeń bohaterów, którzy poddawali się zbyt łatwo lub ulegali presji. Członkowie rodziny Żabczyńśkich nie potrafili podążać za głosem własnego serca, dlatego tak niewielu z nich zaznało prawdziwego szczęścia.

Cudzoziemka porusza również w bardzo wyraźny sposób temat relacji małżeńskich i rodzinnych. Na łamach książki Kuncewiczowa zaprezentowała niebywały przypadek związku, który trwał ponad czterdzieści lat, a który od pierwszego dnia skazany był na niepowodzenie. Mowa oczywiście o Róży i Adamie. O ile mężczyzna wydawał się przez cały czas kochać małżonkę, był wyrozumiały, cierpliwy, zwracał się do niej pieszczotliwie, to ona nigdy nie powiedziała mu, ze go kocha, wręcz przeciwnie pokazała mu zdjęcie Michała oznajmiając, że to jest jedyna miłość jej życia. Róża często kpiła z Adama, nie mogła na niego patrzeć, nie znosiła jego niezaradności i niezdecydowania. Właściwie nie wiadomo jakim cudem wytrzymali ze sobą tyle czasu, lecz wreszcie po przyjeździe do Warszawy się rozstali. Można przypuszczać, że Adam był jej potrzebny jedynie do dania potomstwa. Najbardziej cieszyła się z chłopców, którzy nie byli podobni do ojca. Dzięki temu wyobrażała sobie, że ma Władysia i Kazia z Michałem. Zupełnie inaczej, przynajmniej do czasu, traktowała Martę, będącą podobną do Adama. Przez pierwsze sześć lat życia nie uważała jej za własną córkę. Róża zbyt mocno ingerowała w życie własnych dzieci, przez co w jakiś sposób uzależniła je od siebie. Widać to najlepiej na przykładzie Władysława, którego żona nie może znieść obecności teściowej, a mimo to on wciąż cieszył się na przyjazd matki, która rozstawiała po kątach wszystkich domowników i służbę.

Powieść ukazuje też jak wielkie znaczenie w życiu człowieka może odgrywać sztuka. Gdyby nie muzyka i piękny śpiew Marty, matka pewnie nigdy by jej nie zaakceptowała. Gdyby nie gra na skrzypcach, Róża nie miałaby żadnego „azylu”, nie miałaby jedynego świata, gdzie nie czuła się cudzoziemką. 

Powieść porusza też tematy filozoficzne, o czym pisze Ludwik Fryde w opracowaniu dziełu Kuncewiczowej:

Finał Cudzoziemki – objawienie potwornej pustki nie poza życiem, ale w nim samym, w jego ostatecznym rozrachunku – może budzić uczucia metafizyczne i przejmować dreszczem Tajemnicy Istnienia. Używamy terminów Stanisława Ignacego Witkiewicza – bo też znaleźliśmy się na jego terenie.

Patrząc na powieść z tej perspektywy możemy stwierdzić, że opowiada ona o sensie ludzkiego życia. Róża spoglądając w przeszłość pojmuje popełnione przez siebie błędy, wyrządzone bliskim krzywdy i przeprasza za nie. Kuncewiczowa w subtelny sposób pokazuje nam jak żyć, aby być szczęśliwym.

Motyw samotności – Poczucie samotności przez całe życie towarzyszy głównej bohaterce powieści Marii Kuncewiczowej „Cudzoziemka”. Róża Żabczyńska wszędzie czuje się obco. W Rosji uważana była za Polkę, w Polsce – ze względu na akcent – za Rosjankę, na prowincji – za damę z dużego miasta, a za granicą za cudzoziemkę. Samotna jest również w małżeństwie. Nie kocha swojego męża, Adama, rozpamiętując przez całe życie pierwszą, dziewczęcą miłość do Michała Bądskiego. Życie kobiety to nieustanne cierpienie, wspominanie i tęsknota za utraconym uczuciem. Ta izolacja od świata sprawia, że Róża nie potrafi znaleźć swojego miejsca, co pogłębia jej samotność. 

Równie samotna jest córka skrzypaczki – Marta. Od najmłodszych lat pozbawiona przez matkę kontaktu z rówieśniczkami, później realizująca marzenia i ambicje Róży, która w dziewczynie dostrzegła wielki talent muzyczny, nie odnalazła szczęścia nawet w małżeństwie. Poślubiła mężczyznę, wybranego jej przez Żabczyńską, który rozumiał jej miłość do muzyki, lecz nie potrafił okazywać cieplejszych uczuć. Osamotniona Marta, spragniona namiętności, szukała tych uczuć w ramionach innych mężczyzn. Samotność dokucza również Adamowi. Przez całe małżeństwo żyje w cieniu innego mężczyzny, ma świadomość tego, że uwielbiana przez niego żona wciąż myśli o Michale Bądskim. Adam marzył o prawdziwym, spokojnym domu, małżeńskiej poufałości i szczęściu. Niestety, Róża nie potrafiła mu tego zapewnić, żyli pod jednym dachem, lecz w rzeczywistości obok siebie. 

Motyw córki – Marta jest najmłodszym dzieckiem Róży i Adama, dzieckiem niechcianym przez matkę, poczętym w noc, kiedy mężczyzna siłą wyegzekwował swoje małżeńskie prawa. Dla Adama Marta jest wymarzoną córką, „nieodrodną córeczką tatusia” – jak mawiała zawsze Róża. Mężczyzna przelał na dziewczynkę całą miłość, której nie mógł ofiarować żonie i synowi. Matka przez pierwsze lata życia Marty nie interesowała się nią, nie okazywała żadnych uczuć, była obojętna i nienawidziła dziecka. Z zawziętością śledziła córkę, upajała się jej strachem. W pewnym momencie chciała nawet otruć dziewczynkę, myśląc, że w ten sposób zemści się ostatecznie na mężu. Zemsty dokonała w inny sposób – odbierając Adamowi córkę. Okazało się, że dziewczyna posiada piękny głos i Róża podjęła decyzję o dalszym życiu Marty. Uznała, iż córka jest w stanie zrealizować jej marzenia o sławie i powinna uczyć się śpiewu. Marta, przez całe dzieciństwo łaknąca matczynej miłości, zrezygnowała z własnych marzeń o szkole rolniczej, poświęciła również wspaniałe porozumienie łączące ją z ojcem i zaczęła spełniać pragnienia Róży.

Motyw syna – Władysław, syn Róży i Adama, przez całe życie pozostawał pod wpływem matki, będąc niejako uzależnionym od skrzypaczki, pełen podziwu dla niej i ciekawości. Od najmłodszych lat musiał okazywać jej troskę i ślepą miłość. Róża, świetnie manipulująca uczuciami najbliższych, zmusiła syna do zerwania zaręczyn z pierwszą narzeczoną. Później niszczyła spokój jego żony i dzieci. Władyś przez wiele lat pozostawał rozdarty między miłością do matki a miłością do Jadwigi. 

Motyw ojca – Adam przez całe życie stara się być dobrym i kochającym ojcem. Śmierć syna Kazia przyjmuje zgodnie z zasadą „Bóg dał – Bóg zabrał”, czego nie może wybaczyć mu żona. Z życia Władysia wycofuje się, widząc, że Róża darzy chłopca zaborczą miłością. Zupełnie inne relacje łączą go z córką. Marta jest jego dzieckiem – ukochanym, wymarzonym, upragnionym. Od chwili narodzin opieka nad dziewczynką spada na barki mężczyzny – matka nie interesuje się córką, nie chce jej karmić. Adam rozpieszcza Martę, łączy ich prawdziwe porozumienie i silna więź emocjonalna. Pragnie, aby dziewczynka była szczęśliwa, choć często musi ukrywać się z okazywaniem jej czułości, aby nie drażnić żony. Z czasem traci córkę, która staje się dla Róży narzędziem zemsty na mężu. Kobieta, wbrew woli Adama, decyduje, że dziewczyna będzie uczyła się śpiewu. Adam bezradnie patrzy, jak Marta stopniowo oddala się od niego i staje się ulubienicą matki.

Motyw matki – Różę Żabczyńską trudno nazwać prawdziwą matką. Nie potrafi okazywać czułości dzieciom, jest wymagająca i despotyczna. Są chwile, w których rozważa zamordowanie Marty i Władysia. Zaborczym uczuciem darzy wyłącznie syna, który jest podobny do niej i w niczym nie przypomina męża. Od chłopca wymaga nieustannej troski, zainteresowania. Bez skrupułów doprowadza do zerwania zaręczyn z pierwszą narzeczoną, później niszczy spokój domu Władysława. Marty nienawidzi, ponieważ dziewczynka jest podobna do ojca. Początkowo nie interesuje się córką, nie zajmuje się jej wychowaniem, później popada w skrajność i staje się nadopiekuńcza. Zmienia się, kiedy okazuje się, że Marta została obdarzona pięknym głosem. Róża postanawia, że córka zostanie śpiewaczką i w jej karierze widzi możliwość zrealizowania własnych ambicji i marzeń. 

Motyw kobiety – Powieść Marii Kuncewiczowej „Cudzoziemka” to wspaniałe studium psychologii kobiety. Autorka przybliża czytelnikowi portret Róży Żabczyńskiej, kobiety nieszczęśliwej, porzuconej, niespełnionej artystki, skłóconej ze światem i z samą sobą. Pierwsza miłość, zakończona zdradą, staje się dla głównej bohaterki utworu życiową tragedią. Przez wiele lat Róża rozpamiętuje stracone szczęście, żyje nienawiścią do świata i innych ludzi, zamienia w koszmar życie męża i dzieci. Czeka na powrót ukochanego mężczyzny, a jej egzystencja przypomina sen na jawie. Dopiero na kilka dni przed śmiercią Róża dostrzega swoje błędy, pragnie pogodzić się ze światem, prosić o wybaczenie i wybaczyć doznane krzywdy. W rzeczywistości kobieta żyła tylko przez szesnaście lat, kiedy mieszkała w Taganrogu i przez ostatni dzień życia, w którym, wspominając swoją przeszłość, zrozumiała przyczyny swoich klęsk. 

Motyw artysty – Róża Żabczyńska jest artystką niespełnioną pod względem zawodowym. Obdarzona talentem muzycznym nigdy nie osiągnęła sławy, o jakiej zawsze marzyła. Za swoją porażkę winiła nauczyciela śpiewu, który nie przywiązywał uwagi do przygotowania technicznego uczennicy. Przez wiele lat pragnęła zagrać koncert D-dur Brahmsa, lecz nigdy nie potrafiła tego uczynić, sądząc, że ma źle wyćwiczoną rękę. Dopiero u kresu życia zrozumiała, że jej serce, zgorzkniałe i pełne nienawiści, nigdy nie potrafiło odpowiednio czuć muzyki. Artystką jest również obdarzona pięknym głosem Marta. Przez wiele lat ukrywała przed matką swój talent. Róża w karierze córki widziała zrealizowanie własnych ambicji. 

Motyw cierpienia – Róża Żabczyńska, bohaterka powieści Marii Kuncewiczowej „Cudzoziemka” przez całe życie cierpi po stracie ukochanego mężczyzny. Zdradzona, postanawia zemścić się na ludziach. Żyje w nieustannym konflikcie ze światem, staje się osobą zimną, wyrachowaną, złą. Wiele lat wspomina utracone szczęście, czeka na powrót Michała, nieświadomie niszcząc siebie i osoby, które szczerze ją kochały. 

Motyw kariery – Niespełniona kariera skrzypaczki staje się życiowym kompleksem Róży Żabczyńskiej. Kobieta za swoją porażkę obwinia nauczyciela muzyki i twierdzi, że została źle przygotowana technicznie. Niezrealizowane marzenia o sławie stara się zrekompensować karierą córki.

Motyw konfliktu – Róża Żabczyńska przez ponad czterdzieści lat pozostaje w nieustannym konflikcie z całym światem. Żyje wspomnieniami traconej miłości, nienawidzi ludzi, obwiniając wszystkich za swoje porażki i nieszczęście. Dopiero przed śmiercią zaczyna rozumieć, w jaki sposób zmarnowała swoje życie, dochodzi do równowagi psychicznej, staje się cicha i dobra, prosząc o przebaczenie bliskich. Sama również przebacza doznane krzywdy.

Motyw męża – Adam bezgranicznie zakochany w żonie, przez wiele lat małżeństwa stara się zaspokoić każdy kaprys Róży. Życie w ich wspólnym domu podporządkowane jest wyłącznie wymaganiom kobiety. Mężczyzna jest świadomy tego, że Róża wciąż żyje wspomnieniami pierwszej miłości, lecz, pomimo tego, traktuje ją z szacunkiem i wyrozumiałością. Jego życie jest nieustannym czekaniem na znikomą oznakę czułości i zainteresowania. Mimo trudnego charakteru skrzypaczki, wybuchów histerii, nie potrafi znienawidzić żony.

Motyw nieszczęśliwej miłości – Róża Żabczyńska w wieku szesnastu lat przeżywa pierwszą miłość, która zaważy później na całym jej życiu. Osamotniona i zagubiona dziewczyna, czująca się obco w Polsce, zakochuje się w Michale Bądskim, synu jej nauczyciela muzyki. Młodzieniec odwzajemnia jej uczucia, jest oczarowany piękną panną, zachwyca się jej klasycznym nosem, rozbudza w niej namiętność i pożądanie. „Sieh mal, sieh mal – diese, diese Nase…” te słowa prześladują Różę do końca jej dni, od nich zaczęły się „sprawy jedyne, nieziszczone, najlepsze i najgorsze”. Dziewczyna wyjeżdża za ukochanym do Petersburga. Ich szczęście zostaje zakłócone bardzo szybko. Michał ulega urokowi moskiewskiej kursistki i zdradza Różę. Porzucona skrzypaczka postanawia zemścić się na całym świecie – na mężczyznach, ponieważ przez jednego z nich została skrzywdzona, na kobietach, gdyż jedna z nich odebrała jej ukochanego, na Polsce, bo w tym kraju spotkało ją niewyobrażalne nieszczęście. Poślubia Adama, lecz nie potrafi odwzajemnić jego uczuć, nieustannie wspominając i rozpamiętując utraconą miłość. Życie swoje i bliskich zamienia w piekło. Przez ponad czterdzieści lat żyje jak we śnie – dla niej czas zatrzymał się na dniu, w którym Michał szeptał jej czułe słowa w pokoju mieszkania Bądskich. Niespełniona jako kobieta, nieszczęśliwa jako żona dopiero przed śmiercią zaczyna rozumieć, co straciła. Z życiowego letargu budzi ją dopiero doktor Gerhardt, wypowiadający podobne zdanie, które usłyszała przed wieloma laty z ust ukochanego: „Und so eine wnderschöne Nase haben wir…”. Kobieta postanawia zmienić się, przebaczyć doznane krzywdy, pragnie prosić męża i dzieci o przebaczenie, pogodzić się ze światem. Nieszczęśliwa miłość do Michała, to niespełnione uczucie, sprawiło, że Róża Żabczyńska zniszczyła swoje życie, zniszczyła emocjonalnie siebie i swoich najbliższych.

Motyw przemiany – W życiu Róży Żabczyńskiej dwukrotnie zachodzi przemiana wewnętrzna. W wieku szesnastu lat młoda adeptka Konserwatorium Muzycznego zakochuje się w Michale Bądskim. Wówczas jest wrażliwą, ufną marzycielką. Po zdradzie ukochanego dziewczyna marzy wyłącznie o zemście. Staje się osobą złą, kapryśną, drażliwą, nieprzystępną i bezwzględną. Wychodzi za mąż za Adama, którego nie darzy żadnym uczuciem, pozostając wierna pierwszej miłości. Przez wiele lat rozpamiętuje uczucia do Michała, czeka na jego powrót. Unieszczęśliwia w ten sposób siebie i bliskich. Przed śmiercią w kobiecie zachodzi kolejna przemiana. Róża uwalnia się od swoich lęków i godzi się z losem. Zawdzięcza to spotkaniu z doktorem Gerhardtem, który komplementuje ją słowami, wypowiedzianymi przez Bądskiego. Skrzypaczka budzi się z letargu, w który zapadła po stracie ukochanego. Znów ma szesnaście lat i sądzi, że całe życie jest przed nią. Postanawia zmienić swoje postępowanie, staje się cicha i pokorna. Wspominając całe swoje życie, zaczyna rozumieć przyczyny klęsk, jakie poniosła. W ostatnich rozmowach z bliskimi prosi ich o przebaczenie. 

Motyw szaleństwa – Róża Żabczyńska jest osobą niepoczytalną. W chwilach niezrównoważenia emocjonalnego myśli o zamordowaniu własnych dzieci. Jest osobą histeryczną, niszczącą siebie i męża. 

Motyw snu – Życie Róży przypomina sen na jawie. Żabczyńska przez czterdzieści lat żyje wspomnieniami utraconej miłości, rozpamiętuje doznane krzywdy. Czuje się niespełniona jako kobieta i jako artystka, za co obwinia cały świat. Marzenia traktuje jako sposób na ucieczkę od rzeczywistości.

CHŁOPIEC W PASIASTEJ PIŻAMIE Mark Herman 2008

Herman pokazuje prześladowania Żydów widziane oczami naiwnego, ośmioletniego chłopca o imieniu Bruno. Bruno wraz z rodzicami i starszą siostrą mieszka w Berlinie, jednak pewnego dnia, gdy jego ojciec, niemiecki oficer, dostaje awans na dowódcę obozu pracy, cała rodzina przeprowadza się na wieś. Chłopiec nie może odnaleźć się w nowym miejscu, nie ma się z kim bawić, całymi dniami się nudzi. Wszystko zmienia się, gdy zauważa przez okno swego pokoju "farmę", na której pracują dziwni rolnicy w pasiastych piżamach. Bruno, jak każde dziecko w jego wieku, ma niezwyciężoną chęć samodzielnego poznawania i odkrywania świata, dlatego też ignoruje zakazy rodziców, wykrada się z domu przez tylne drzwi i wyrusza w stronę tajemniczej "farmy". Poznaje tam chłopca o imieniu Szmul, Żyda, który z całą rodziną został zamknięty w obozie. Między dziećmi nawiązuje się nierozerwalna, aczkolwiek "zakazana" przyjaźń. Bruno stara się codziennie odwiedzać Szmula i rozmawiać z nim przez kolczasty drut. 

Na szczególną uwagę zasłużyły zmiany zachodzące w zachowaniu członków rodziny. Ojciec, typowy SS-mana, mordujący z zimną krwią nazista, który uważa Żydów za "podludzi", staje się obojętny na uczucia innych, nawet swoich najbliższych. Matka, po tym, jak dowiaduje się, że jej mąż zabija niewinnych ludzi, zaczyna tracić kontrolę nad samą sobą. Ciekawą postacią jest też córka, na którą ideologia führera, wpajana przez propagandę, nauczyciela i rodzinę ma ogromny wpływ. Wymienia nawet swoje lalki na plakaty propagandowe. Najbardziej spodobała mi się scena, w której więzień pełniący funkcję sługi, opatruje Bruna, który spadł z huśtawki. Gdy przychodzi matka, każe chłopcu udać się na górę, a sama zastanawia się, czy podziękować Żydowi za pomoc. W tej chwili wypowiedziałam na głos słowa: "nawet nie stać jej na to jedno słowo", po czym matka powiedziała: "dziękuję". Główni bohaterowie grani przez Asę Butterfielda i Jacka Scanlona są trybikiem napędzającym całą machinę filmu. Inni aktorzy, tak samo jak muzyka napisana przez Jamesa Hornera ("Titanic", "Star Trek II") stanowią tło, które jest niezbędnym dopełnieniem budującym nadzwyczajny nastrój i napięcie. 

Można zauważyć, że przedstawionemu światu brakuje realizmu. Niemożliwe było, aby przy ogrodzeniach brakowało wieży strażniczych, a wykonanie podkopu graniczyło z cudem. Sęk w tym, że w "Chłopcu w pasiastej piżamie" nie chodzi o realizm, nie jest to film dokumentalny. Chodzi o uniwersalne przesłanie. Muszę wycofać napisane wcześniej słowa. "Chłopiec w pasiastej piżamie"niezupełnie opowiada o Holokauście. Mówi przede wszystkim o dozgonnej przyjaźni oraz o postrzeganiu ówczesnego świata przez ludzi nieświadomych oraz tych ogłupionych nazistowską propagandą działania dla dobra narodu. Film poruszający do głębi i zdecydowanie godny uwagi.

Motyw holocaustu W nietypowy sposób autor powieści „Chłopiec w pasiastej piżamie” ukazał sytuację Żydów w czasie II wojny światowej, kiedy to masowo dochodziło do ich eksterminacji w obozach koncentracyjnych. „Chłopiec w pasiastej piżamie” to historia ośmioletniego Bruna, syna niemieckiego oficera, odpowiedzialnego za organizację i funkcjonowanie obozu koncentracyjnego, gdzie dochodzi do masowych mordów żydowskich więźniów. Bruno, zupełnie nieświadomy, czym zajmuje się jego ojciec i dlaczego w pobliżu domu na ogrodzonym terenie mieszkają identycznie ubrani ludzie, postanawia zaprzyjaźnić się z jednym z nich. Bruno w żadnej sposób nie doświadczał konsekwencji i przejawów wojny, która stała się przyczyną tragedii dla jego nowo poznanego kolegi – Szmula. Chłopcy, mimo że ich rozmowy odbywały się przez wysoki płot, bardzo się zaprzyjaźnili, Bruno każdego dnia biegł do swojego przyjaciela, który w jego rozumieniu mieszkał za płotem, choć w rzeczywistości Szmul, syn żydowskiego zegarmistrza był jednym z więźniów obozu. Autor ukazuje, jak wojna może być odbierana w zupełnie inny sposób, w zależności, po której stronie się żyje. Bruno był zupełnie nieświadomy, jaka przyszłość czeka jego przyjaciela, która była nieunikniona i bezlitosna – Szmul, razem ze wszystkimi więźniami obozu trafił tam, by zostać zgładzonym, ponieważ taki cel był istnienia obozów koncentracyjnych. Powieść przedstawia okrucieństwo wojny i Holocaustu z punktu widzenia dwóch niewinnych chłopców, którzy wbrew faszystowskiej ideologii i nauk wpajanych od dziecka, potrafią w drugiej osobie zauważyć człowieka, a nie Niemca, czy Żyda. Książka abstrahuje od brutalnych scen cierpienia i śmierci, skupiając się na emocjach oraz przeżyciach dzieci, co odróżnia ją od większości utworów poruszających tematykę Holocaustu. 
Motyw przyjaźni
Motyw dzieciństwa
Motyw kłamstwa, ukrywania strasznej prawdy przed dziećmi

POZIEMNY KRĄG David Fincher 1999

-Motyw cierpienia – można pokonać innym cierpieniem – bezsenność wyleczona przez chodzenie na spotkania chorych na raka jąder, chorych na gruźlicę, umierających,
-„stajesz się własnością tego co posiadasz” – materializm, konsumpcjonizm, meble
-Marla – robi to co on,

Organizowanie i uczestniczenie w walkach to tylko sposób na zrobienie czegoś przeciw rzeczywistości, przeciwko popadaniu w schemat, w który zostaje wepchnięta większość ludzi: bezmyślne przechodzenie z jednego dnia w drugi. 
O czym właściwie jest więc film? I tu zaczyna się jego prawdziwa potęga! Jest o tym, o czym chcemy, by był. Interpretacje i nadinterpretacje nieograniczone, bo to kwestia tego, na co zwrócimy w nim uwagę. Można dostrzec sprzeciw wobec marketingowemu stylowi życia, narzuconym normom, można zwrócić uwagę na ucieczkę w świat wykreowany, niemożliwość odnaleziona w sobie uczuć, w końcu zabijanie bólu psychicznego fizycznym, niszczenie nudy, wyładowywanie agresji (ale jakże z obowiązującymi i przestrzeganymi zasadami!) czy w końcu zwykły bunt. Ale dla mnie najważniejsze są chyba gratulacje, jakie padają w słowach: "Jesteś o krok bliżej dna". Aby zacząć prawdziwie żyć, muszą osiągnąć dno, poczuć ból, bliskość śmierci. I dla mnie o tym jest ta opowieść przede wszystkim – o chęci narodzenia się, a nie wegetowania. Bohaterowie dokonują autodestrukcji, by wciąż zmartwychwstawać. Tylko problem jest, że czasami nie potrafią się odbić od dna, którego muszą jednak przecież dotknąć. Przestają więc panować nad negacją rzeczywistości. Zakładają krąg ludzi mało kompatybilny z ustalonymi odgórnie normami, wartościami, system niszczący poczucie stabilizacji, występujący przeciw niewolnictwu "zadomawiania się". 

Opowiadać fabuły nie będę, natomiast warto zwrócić, na początek, uwagę na jedną chociażby postać: Marlę – rewelacyjna Helena Bonham Carter, dużo bardziej wyrazistą, aniżeli jej odpowiednik książkowy (zasługa w tym wyłącznie chyba wspaniałej aktorki, jaką ona jest). W filmie zachowano taką konwencję jak w książce – na samym początku pada sformułowanie, że wszystko w życiu bohatera łączy się z tą osobą. I faktycznie. Staje się ona wszystkim tym, co nienawidzi i co kocha. Nienawidzi, bo nie pozwala mu uciekać w wyimaginowany ból, dokonywać za jego pomocą swoistego Katharsis. A kocha? Bowiem tylko na niej mu chyba zależy. Jest podobna do niego, tylko że dużo silniejsza. W sumie ciekawy zabieg – w świecie męskich walk, łamanych kości i krwi kapiącej z oczu mamy postać pięknej kobiety, niezależnej, potrafiącej sterować bardziej swym życiem niż owi mężczyźni, spotykający się w klubie. 

Innym ciekawym motywem jest sam rodzaj walk – o ileż ta destrukcja wydaje się chociażby czystszym sportem niż taki boks, które nam jest dane "kontemplować" w TV. Walczą przyjaciele, nie przez nienawiść względem siebie, nie dla "chwały" czy pieniędzy. Nad dźwiękiem tych trzeszczących kości, czy też odgłosu "dławienia się własną krwią przy wciąganiu powietrza" czuć wręcz unoszącą się sympatię. Podanie przegranemu ręki i podniesienie go (lub tego co z niego zostało) ze szczerym uśmiechem... To robi wrażenie. I dziwić nie może, w końcu jedynie w klubie człowiek żył prawdziwym życiem. 

Także kwestia "złotych myśli" – sformułowania najbardziej trafne padają z ust osoby, którą psychiatrzy uznaliby za niezrównoważoną (ale to już dopowiedziane mamy w powieści), w każdym razie nie przystającą do norm obowiązujących. Jednak właśnie ta postać potrafi nadać sens życiu innych ludzi, nie tylko przez tworzenie klubów walki, a chociażby zapewnia ratunek niedoszłemu weterynarzowi. Co prawda kpinę z norm i określenia "zdrowy" mieliśmy już w "Don Juanie DeMarco" z Deppem, ale i w "FC" jest to nieźle, choć mniej wyraziście, zaakcentowane przez owe trafne sformułowania: sens – w pewien "tylerowski sposób". 

W tym filmie wszystko wydaje się pomieszane. Normalne życie z nocnym, normalni ludzie z psychopatami, a jawa cały czas wydaje się nam snem. W pewnym momencie musimy tak bardzo skupiać się na seansie, że pozostajemy obojętni na wszystko, co się wokół nas dzieje. Nie radzę go oglądać przy włączonym ekspresie do kawy. To jest jego największa zaleta: wciąga do cna. Oglądając obraz, miałem wrażenie, że Norton i Pitt zaraz wyjdą do mnie z ekranu. Albo że ja przeniosę się do nich. 

Kolejnym atutem produkcji są fantastyczne dialogi, a niektóre cytaty są wręcz poetyckie, szczególnie te wypowiadane przez Tylera. Świetnym też okazał się pomysł, żeby główny bohater wcielił się w rolę narratora. Jego komentarze są ironiczne, okraszona potężną dawką czarnego humoru, niesamowicie spokojne, chociaż na ekranie dzieją się rzeczy, które przyprawiają widza o gęsią skórkę. Szczególnie jest to widoczne podczas walk w tytułowym Kręgu. Krew leje się z twarzy, zęby, powybijane, walają się po podłodze, a głos narratora nie zmienia się nawet o jeden ton. I ani przez chwilę nie wyczuwamy w nim jakichkolwiek emocji. A co najważniejsze, ta powolna narracja nie staje się w trakcie filmu nużąca. Wręcz przeciwnie. 
  
O fabule. Główny bohater, grany przez znakomitego Edwarda Nortona, cierpi na bezsenność. Jest całkowicie rozczarowany i znudzony swoją monotonną egzystencją. Do czasu, gdy spotyka dziwnego mężczyznę, podczas podróży samolotem. Nieznajomy przedstawia się jako Tyler Durden (Brad Pitt, kolejna świetna kreacja u Finchera). Kieruję się w życiu dziwną filozofią - dąży do samodestrukcji. I kiedy mieszkanie Narratora zostaje zniszczone, wprowadza się właśnie do Tylera. Wkrótce obaj mężczyźni, odkrywszy, że fizyczny ból sprawia im satysfakcję, organizują cotygodniowe walki, które systematycznie przyciągają rzesze spragnionych bólu mężczyzn. Powstaje nielegalny klub, zwany "Podziemnym Kręgiem". Wkrótce potem działalność klubu przybiera postać tajnej organizacji, która powoli przeistacza się w groźną grupę terrorystyczną... 

"Podziemny krąg" już jest filmem kultowym. Jest obrazem o człowieczeństwie. O tym, jak jest ono pojmowane; czy jako samolubna pogoń za konsumpcją w cywilizowanym świecie, czy też jako krwawa walka dająca wolność, w świecie, gdzie liczy się tylko 8 zasad, wykrzykiwanych przez Tylera Durdena. Jest refleksją na temat tego, czym jest wolność. Względną normalnością i spokojem urzędnika kompletującego meble do swojego mieszkania czy wieczną walką z systemem, prowadzoną przez anarchistę? 

"Jesteśmy narodem zwierząt, które zapomniały o radościach wynikających z bycia zwierzęciem. Żyjemy w nierealnym świecie i nie mamy pojęcia, ile możemy wytrzymać, bo nigdy nie stajemy w obliczu wyzwania czy próby". To słowa Chucka Palahniuka, autora książki, na podstawie której powstał scenariusz do filmu. Jakże wymowny staję się ten cytat, po obejrzeniu "Podziemnego kręgu". Walki organizowane przez Tylera w sobotnie wieczory przyciągają z czasem tłumy mężczyzn, chętnych bić się ze sobą do ostatniej kropli krwi, by chociaż na kilka minut, stać się samcem dominującym, bogiem,władcą. W walkach bierze udział również główny bohater, wykreowany genialnie przez Edwarda Nortona, który zupełnie porzuca swoje dotychczasowe życie, zamieszkując w wynajmowanej przez Tylera ruderze. Wszystko, co dotychczas posiadał, spłonęło, w przenośni i dosłownie, a on stał się człowiekiem wolnym. Wolności tej dopełniają walki, w których bierze udział, a także życie anarchisty, w które wprowadza go Tyler, stając się jego przyjacielem i duchowym przewodnikiem. Główny bohater, bezimienny narrator, przechodzi na naszych oczach przemianę – przeistacza się w człowieka, którego nie interesują już doczesne dobra, mebelki i ciuszki. Nie jest już przykładnym urzędnikiem – staje się wojownikiem w walce o wolność. Oczywiście swoją wolność. Wszelkie materialne ograniczenia, przestają dla niego istnieć. Liczy się tylko walka i satysfakcja którą z niej czerpie. 

Narratora "Fight Clubu" poznajemy  w chwili, kiedy wybiera meble z katalogu Ikei, włóczy z lotniska na lotnisko, nie może spać w nocy. Ból istnienia uśmierza spotkaniami grup wsparcia dla ciężko chorych. Tylko słuchanie relacji osób w jeszcze gorszej sytuacji daje mu ulgę. Na szczęście ta żałosna szopka ma się ku końcowi. Bezimienny przedstawiciel standardowej amerykańskiej klasy średniej poznaje w samolocie Tylera Durdena. To spotkanie daje początek niezwykłej relacji, umożliwiającej przejście absolutnej transformacji. W momencie kiedy wykręca numer telefonu do "rezydencji" Tylera, rozpada się na drobne kawałeczki cała jego dotychczasowa filozofia. Nie chce być dłużej zakładnikiem pustych ideologii. W pełni świadomie wybiera wolność. 

Naprzeciw anarchistycznego, pewnego siebie Durdena stoi Marla Singer. Narrator potrzebuje jej, żeby zachować równowagę. Początkowo sprawia wrażenie lekko stukniętej romantyczki, pozbawionej kontaktu z rzeczywistością. Główny bohater czuje się od niej lepszy, mądrzejszy, mniej uszkodzony. Nie chce widzieć, że Marla rozgryzła popaprany świat, zrozumiała wszystkie dysfunkcje. Pogodziła z porażką rasy ludzkiej i nie musi już czekać na cud. O tej niezwykłej świadomości, przekonujemy się podczas ich zażartej dyskusji w jednej z restauracji. Marla Singer wybucha jak wulkan, wytacza kolejne argumenty, nagle zdajemy sobie sprawę, że w całej tej szalonej wizji Davida Finchera to kobieta okazuje się najbardziej rozsądna. 

Tymczasem narrator kontynuuje krwawe walki, gdzieś w barowych piwnicach. Siniaki i blizny, zniewolonego chłopczyka zmieniają w żelaznego mężczyznę. Karmiony durdenowską filozofią, pozwala opaść klapkom z oczu. Samotność, w jakiej go zastaliśmy, przestała być problemem. Wyrwany z pogoni za nieosiągalną perfekcją, delektuje się w kojącej destrukcji. Z Tylerem u boku dokonuje głębokiej metamorfozy. Poświęca się, abyśmy mogli jego oczami zobaczyć świetnie sprzedające się kłamstwo. Odkrywa zgniliznę wokół której żyjemy, a o której istnieniu nie chcemy wiedzieć. Policzkuje nas, wyrywa ze snu. 

Edward Norton wcielający się w szeregowego pracownika wielkiej korporacji dosięga jądra konsumpcyjnej pułapki. Wraz z doskonałym Bradem Pittem wywleka na światło dzienne problemy, z którymi nie mamy odwagi się zmierzyć. Ustawieni z boku w wygodnej pozycji, wolimy zapomnieć o tym, co nas tłamsi i ogranicza. Drastyczny przykład bohatera "Podziemnego kręgu" to klucz do złotej klatki, w jakiej daliśmy się zamknąć. Film Davida Finchera niczym odezwa do ludu przekonuje, iż warto skonfrontować potrzeby z kaprysami. Powinniśmy rozumieć, że jakość życia nie jest ściśle związana z majętnością czy marką samochodu. Jakość życia to przestrzeń, którą potrafimy wytyczyć dla naszych myśli. Wolność osiągnięta wbrew wszelkim manipulacjom. Działanie podejmowane mimo ograniczeń i frustracji. Musimy ciągle próbować, by nie zapomnieć o tym kim jesteśmy. A wtedy nawet utrata wszystkiego nie będzie końcem, będzie początkiem.

CZARNY ŁĄBĘDŹ Darren Aronofsky 2010

Nihil novi. Darren Aronofsky pozostaje jednym z najuważniejszych kronikarzy ludzkich obsesji. Widzi w nich wieczny żywioł destrukcji, ale i kreacji. Obsesja prowadzi u niego do obłędu, ten zaś bywa tożsamy z geniuszem. W "Czarnym łabędziuulubiony motyw reżysera trafia na podatny grunt – jego utwór tematyzuje sztukę, która nie od dziś chadza z obłędem, geniuszem i obsesją pod rękę. 

"Czarnym łabędziu" podążamy śladami baletnicy Niny (Portman). Podążamy dosłownie, gdyż Aronofsky  subiektywizuje narrację, omiatając bohaterkę zamaszystymi panoramami lub "zawieszając" kamerę na jej barkach. Ścieżka, którą wydeptuje dziewczyna, wiedzie z domu do teatru. W miejscu pracy czeka na nią morderczy trening, w domu – apodyktyczna matka. Wytresowana dziewczyna panuje nad każdym ruchem i nad każdym gestem. Kompensując matce utraconą karierę, zamienia swoje ciało w precyzyjne narzędzie. I to właśnie obsesja perfekcji stanie się przyczyną jej zguby. Rozerotyzowany trener Leroy (Cassel) tłumaczy dziewczynie, że perfekcja to również umiejętność zatracenia się. Ale Nina, choć na parkiecie wylewa pot, krew i łzy, zatracić się nie potrafi. Gdy w zespole pojawi się wyzywająca Lily (Kunis), a stawką w grze stanie się angaż w otwierającym nowy sezon "Jeziorze łabędzim", bohaterka będzie miała niewiele czasu, by zrzucić białe piórka i dać się uwieść czarnemu łabędziowi.   

Niezwykła emocjonalna intensywność – efekt reinterpretacji klasycznych horrorowych, gotyckich chwytów. Pojemna metaforyka rozpadu ciała. Toksyczna relacja między matką i córką. O wielkości artysty nie świadczy jedynie to, że w oparciu o rzeczone nawiązania buduje autonomiczny język. I nawet nie to, że czytane w psychoanalitycznym kluczu dzieło nie rozpada się jak domek z kart. Dawno nie widziałem jednak filmu, który w tak kompletny i fascynujący sposób przekładałby jeden artystyczny język na drugi i opowiadał za pomocą obrazu o czymś możliwym do uchwycenia tylko w tańcu. W balecie Aronofsky’ego nie ma charakterystycznego dla kina o sztuce upajania się pięknem spektaklu, kontemplowania przedstawienia jako całości. Reżysera nie interesuje bowiem całość, lecz detal. Spektaklu nie oglądamy z perspektywy widowni. Kamera szusuje między wykonawcami, zdejmuje ich w zbliżeniach i półzbliżeniach, panoramuje jak szalona, kręci piruety. Operator Matthew Libatique odarł sztukę baletową z kiczu i wyciągnął na wierzch źródło jej erotycznej siły – ruch. Nie trzeba świetnej sceny lesbijskiego seksu, by uczynić "Czarnego łabędzia" najgorętszym filmem ostatnich lat. 

Całość przypomina trochę szwedzki stół: horror, dramat, seks, rozpad ciała i rozpad umysłu. Do wyboru, do koloru. Portman daje lekcję aktorstwa, Kunis obdarowałaby seksapilem tuzin swoich koleżanek po fachu, a "francuski" do szpiku kości Cassel wygłasza pretensjonalne tyrady o pożądaniu i transcendencji. Amerykański krytyk nazwał Darrena Aronofsky’ego "Tonym Scottem kina artystycznego". I jest w tym sporo racji. Obsesja doskonałości, trauma rywalizacji w "sztafecie pokoleń", gmach sztuki wybrukowany męczeństwem – wszystko występuje u niego w wersji "pop". Kawa na ławę, bez subtelności i półśrodków. To, co w obrazie, trzeba tautologicznie przełożyć na słowa, a potem powtórzyć. Raz za razem, do znudzenia. Tutaj, w filmie zespolonym nierozerwalnie ze sztuką baletową, operującą równie niesubtelnymi środkami, działa to jednak na korzyść reżysera. Podobnie jak baletnica Nina, jego pompatyczny, eklektyczny i groteskowy "Czarny łabędźjest bliski perfekcji.

MOTYW PRZEMIANY Jednym z kluczowych tematów filmu jest przemiana. Zarówno oryginalny utwór Czajkowskiego, jak i adaptacja Darrena Aronofskiego koncentrują się na motywie metamorfozy. W utworze rosyjskiego kompozytora młoda dziewczyna Odetta zostaje zaklęta w królową łabędzi. Może wrócić do swej pierwotnej, ludzkiej postaci tylko wtedy, gdy ktoś obdarzy ją prawdziwym uczuciem. Tymczasem w dziele amerykańskiego reżysera transformacja ta ma charakter bardziej metaforyczny. Oglądając film, obserwujemy przemianę głównej bohaterki, która stopniowo zaczyna utożsamiać się z rolą czarnego łabędzia (w trakcie tańca Ninie wydaje się, że rosną jej skrzydła). Protagonistka z niewinnej i „słodkiej dziewczynki”, jak nazywa ją w jednej z pierwszych scen jej matka, przeobraża się w dojrzałą i zmysłową kobietę, świadomą swej seksualności. Symbolika towarzysząca temu przeistoczeniu budowana jest na wyraźnych kontrastach, widocznych zarówno w zmianie scenografii jak i w zachowaniach bohaterki. Przykładowo, jasne kolory dominujące w pierwszych scenach filmu, wraz ze stopniowym popadaniem protagonistki w obłęd przechodzą w ciemniejszą dominantę; widzimy też jak Nina, początkowo miła i uprzejma w relacjach z matką; później, próbując się wyzwolić spod jej opieki, staje się opryskliwa i agresywna.

MOTYW MATKI/ DZIECKA Już w jednej z pierwszych scen filmu Aronofskiego widzimy coś niepokojącego w relacji matki i córki. Mimo, iż bohaterka jest już osobą dorosłą, wciąż mieszka ze swoją matką. Kobieta wyręcza ją prawie we wszystkim, pozwalając Ninie koncentrować się tylko na tańcu i wielogodzinnych ćwiczeniach. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że matka Erica Sayers (Barbara Hershey) jest niespełnioną artystycznie baleriną, która zrezygnowała ze swojej kariery, by urodzić Ninę. Problematyczna relacja obu kobiet zostanie jednak wkrótce zerwana. Zapowiedź tego możemy dostrzec w scenie, w której Nina pozbywa się wszystkich zabawek i barykaduje drzwi własnego pokoju, próbując chronić w ten sposób swoją prywatność. Dzieje się to niejako pod wpływem nowej koleżanki Niny, zmysłowej baletnicy, która zdaje się być przeciwieństwem ułożonej i powściągliwej uczuciowo dziewczyny.
Toksyczna relacja z matką (byłą tancerką), narzucającą córce surowy tryb życia podporządkowany pracy. Jednocześnie matka hamuje rozwój emocjonalny dziewczyny i jej dorastanie. Stereotypowe pragnienie zaspokajania własnych, niezrealizowanych ambicji poprzez sukces córki, niezależnie od jego ceny. Kompensacja.

MOTYW LUSTRA Codzienna czynność, jaką jest spoglądanie w lustro ma także swój metaforyczny sens – służy potwierdzaniu naszej tożsamości. W filmie wielokrotnie zobaczymy przeglądającą się Ninę. Wraz z postępem psychozy bohaterce zaczyna się wydawać, że jej lustrzane odbicia ożywają. Protagonistka nie jest już w stanie potwierdzić swego ja. „Ja” staje się kimś innym.
Symboliczny motyw lustra, lustrzanego odbicia (lustro w domu Niny i w garderobie, odbicie w szybie metra, obecność Lili – sobowtóra, czy alter ego), w którym bohaterka poszukuje siebie. (Według „Słownika symbol" lustro symbolizuje m.in.: świat, ogień, życie, przeznaczenie, wróżbę, proroctwo, kobiecość, zalotność, próżność, miłość, objawienie, echo, samowiedzę). Za pomocą odbicia w zwierciadle wprowadza się postaci i rzeczy znajdujących się poza przestrzenią przedstawioną, spoza obrazu

KOLORY Bogate znaczenia niosą ze sobą kolory w filmie: czerwona szminka na twarzy Niny, która idzie prosić reżysera o rolę, różowo-pudrowy kolor pokoju bohaterki, która mentalnie nie wyszła z okresu dzieciństwa, biel pudru na twarzy baletnicy i czarne oczy itd.

PIANISTA Roman Polański 2002

Film „Pianista” przedstawia losy młodego żydowskiego muzyka, Władysława Szpilmana, w czasie II wojny światowej. Oparty na pamiętniku artysty opis życia w warszawskim getcie wzrusza, bulwersuje, dociera do głębi. To poruszająca opowieść, która pokazuje w jak dramatycznej sytuacji znajdowała się Warszawa i jej mieszkańcy podczas okupacji niemieckiej. 
„Śmierć miasta” – tak wymowny tytuł nadał Szpilman swojemu pamiętnikowi. W tych dwóch słowach zamyka się sześć tragicznych lat w historii Warszawy. Piękne, rozwijające się miasto, tętniące życiem i zabawą nagle staje się bezwolne. Okupacja zabija całego jej ducha. Strach ogarnia wszystkich i wszystko. Bez żadnych wyjątków.

Dramat Szpilmana- znanego i cenionego pianisty jest związany wyłącznie z jego pochodzeniem. Absurdalne i okrutne podejście Niemców do Żydów jest dla niego udręką i piętnem przez te sześć bardzo trudnych lat. Początkowo starał się utrzymać rodzinę – zarabiał grając w niemieckich kawiarniach, dzięki swym znajomościom załatwiał „kennkarten”. 
Niemcy mordują dzieci, kobiety i starców- bez ludzkich uczuć, bez żadnych skrupułów . Powstaje konspiracyjny ruch podziemny, setki ludzi z narażeniem życia próbują obalić okupanta. W transporcie towarów z dzielnicy aryjskiej do getta biorą udział dzieci. Wymownie ukazuje to scena z filmu, kiedy Szpilman próbuje pomóc przedostać się dziecku na swoją stronę – gdy to mu się udaje, skatowane przez Niemca dziecko już nie żyje. 

Prawdziwy dramat pianisty rozpoczyna się 16 sierpnia 1942 roku. Szpilman wraz z matką, siostrami, ojcem i bratem wysłani zostają do obozu zagłady. Zgromadzeni z tysiącami Żydów na Umschlagplatz w obliczu zbliżającej się śmierci starają trzymać się razem, nie dopuszczają myśli o rozłące. Niespodziewanie artysta zostaje uratowany z transportu przez jednego z policjantów. Samotność, rozterka, rozpacz – trzy słowa, które najlepiej określają wówczas myśli Szpilmana. „Szedłem prosto przed siebie. Było mi obojętne, dokąd. Za mną pozostały Umschlagplatz i wagony, które wywoziły moich. Nie słyszałem już pociągu – był teraz daleko poza miastem, a mimo to czułem w sobie, jak się oddalał. Z każdym następnym krokiem czułem się bardziej samotny. Zawładnęło mną uczucie bezpowrotnego zerwania ze wszystkim co stanowiło moje życie” – napisał w książce, w której opisuje swoje życie podczas wojny. Nie wiedział co będzie dalej, nie wiedział co ma ze sobą zrobić, nie wiedział po co, z kim i jak żyć. Absolutna niewiedza, postrzępione myśli, paniczny strach zawładnęły nim zupełnie. Myślał tylko o tym jak przetrwać, jak znów wrócić do równowagi i codziennego życia. Komu zaufać? Gdzie szukać pomocy? Nie wiedział jak długo potrwa jeszcze wojna, czy skończy się w ogóle za jego życia, czy będzie mógł kiedyś być wolny... 

Wówczas rozpoczyna się jego tułaczka po warszawskich kamienicach. Dzięki uprzejmości wielu znajomych, udaje mu się przetrwać. Z dnia na dzień jest mu trudniej. Musi patrzeć na setki sponiewieranych ciał na ulicach. Do okrutnych wojsk niemieckich dołączają jeszcze gorsze wojska ukraińskie i litewskie. Z dnia na dzień traci znajomych i przyjaciół, osoby, dzięki którym jeszcze jest w Warszawie. Z dnia na dzień przestaje wierzyć, że to wszystko kiedyś się skończy.

Hitlerowcy wyczuwają zbliżające się powstanie warszawiaków. Wzmacniają kontrole, zwiększają rygor, mordują. Szpilman jest chory i wycieńczony. Brakuje mu odpowiedniej opieki, głównie lekarskiej. Wie co się naokoło niego dzieje, wie że jest tragicznie. Myśli o najgorszym – nie wierzy, że jego koszmar może się skończyć. Jego i tysięcy innych ludzi.
Rozpoczyna się powstanie. Szpilman z okna swej kamienicy obserwuje walkę z hitlerowcami. Napawa go optymizmem fakt, że mieszkańcy Warszawy się nie poddali i chcą walczyć. 

Powstanie jednak kończy się fiaskiem. Kamienica, symbol wiary Szpilmana, zostaje doszczętnie zniszczona. Znów ogarnia go strach, paniczny lęk. Czuje się jak gdyby był ostatnim już mieszkańcem Warszawy. Wędrówka po przygnębiających zgliszczach, panorama totalnie zniszczonej Warszawy porusza do głębi. Opuszczony, samotny mężczyzna przeżywa dramat, który do końca życia pozostanie w jego pamięci. 
Teatry, kina, eleganckie restauracje i kawiarnie obracają się pył. Serce Warszawy przestaje bić. Zrównane z ziemią budynki mogą symbolizować zburzone nadzieje mieszkańców stolicy. Nie mają gdzie mieszkać, ich tułaczka, bez żadnych planów i założeń, zazwyczaj kończy się śmiercią. Od ataku hitlerowców na Warszawę rozpoczyna się nowa era, wszystko co było już się nie liczy. 
Powstanie warszawskie – tak potrzebne niespełnionym nadziejom Polaków, tak potrzebne by pokazać że „Jeszcze Polska nie zginęła” . Dramat miasta polegał na tym, że traci wszystko to, na co pracowało przez dziesiątki lat. Wszystko to, na co pracowały miliony ludzi. 
Doszczętnie zrujnowane, niczym Troja miasto, ma jednak coś, czego nie da się zniszczyć – ciągłą wiarę mieszkańców w niepodległość, wolność i równość.

Szpilman ukrywa się w ruinach stolicy Polski. Gdy jest już bliski śmierci – wycieńczony, kontuzjowany, znajduje wybawienie w... niemieckim oficerze. Wilm Hosenfeld, jeden z niemieckich przywódców, znajduje pianistę w opuszczonym domu. Szpilman może wreszcie zagrać na fortepianie. Niesamowita radość, powrót nadziei i błysk w oczach Żyda pokazują, jak bardzo ważny był to moment w jego życiu. Hosenfeld pomaga mu jeszcze przeżyć kilka dni, aż do końca okupacji hitlerowskiej i końca wojny dla Warszawy. Kończy się koszmar, zaczyna nowe życie Szpilmana, który powraca do pracy w radiu.
http://www.bryk.pl/wypracowania/j%C4%99zyk_polski/recenzje/20983-film_pianista_opowiadaj%C4%85cy_o_dramacie_miasta_i_cz%C5%82owieka.html

DEKALOG Krzysztof Kieślowski 1988

1. Pierwsza część cyklu odpowiada pierwszemu z dziesięciu przykazań - "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną". W scenariuszu ujęte zostało ono w sposób podstawowy - jest to problem istnienia Boga w ogóle, a także kreowania przez współczesnego człowieka fałszywych bożków. Twórcy filmu nieprzypadkowo owym bożkiem uczynili komputer - chcieli bowiem uniknąć tradycyjnej, biblijnej wykładni grzechu, sprzeniewierzenia się boskim nakazom.
Jednym z głównych bohaterów "Dekalogu I" jest imiennik reżysera. Ponieważ na planie niewiele rzeczy dzieje się przypadkiem uważam, iż sam Kieślowski dawniej utożsamiał się ze swoim bohaterem. Krzysztof jest naukowcem. Wykłada logikę, wszystkie przypuszczenia opiera na liczbach, swą wiedzę czerpie ze sprawdzonych reguł. Jest ateistą niewierzącym przeczuciu. Uważa, że odpowiednio zaprogramowana maszyna potrafi mieć własny gust, zmysł estetyczny, potrafi wybierać pomiędzy dobrem a złem. 
Siostrą Krzysztofa jest Irena. Wszystko, co ją otacza, tłumaczy sobie boskim planem. Zapisuje ona Pawła na religię, gdy ten zaczyna poszukiwać istoty życia. Jest on małym chłopcem, który utkwił po środku otaczających go wydarzeń. Zaczyna szukać prawdy, gdy dowiaduje się, że maszyna nie zna odpowiedzi na wszystkie nurtujące go pytania. 
-Motyw ojca (racjonalista, kocha syna, sam go wychowuje, przypadkowo pozwala mu umrzeć – wierzy obliczeniom i pozwala mu iść na łyżwy na jezioro)
-Motyw dziecka (ciekawe świata, inteligentne, zadaje dużo pytań o życie i śmierć, wrażliwe – śmierć bezdomnego psa – „po co mi było obliczenie kiedy kermit dogoni …)

2. "Dekalog II" odnosi się do drugiego  przykazania: "Nie będziesz brał imienia Pana Boga swego nadaremno". Dorota Geller (Krystyna Janda)  jest kobietą z wielkim dylematem.  Jej mąż Andrzej leży w szpitalu w ciężkim stanie. Dorota jest w ciąży ze swoim kochankiem, który pragnie by wyjechała dla niego z kraju. Bohaterka prosi ordynatora (Aleksander Bardini), pod którego opieką jest jej mąż, by powiedział jej, czy Andrzej przeżyje, od tego zależy jej decyzja o donoszeniu ciąży. Jednak ordynator długo broni się przed złożeniem jakiejkolwiek deklaracji.  
Między dwojgiem głównych bohaterów jest napięcie, które niekiedy przechodzi w otwartą niechęć. Dorota widzi w lekarzu osobę, która może wyklarować skomplikowaną na własną rękę sytuację. Nawet w obliczu wiszącej w powietrzu śmierci, chce mieć wszystko pod kontrolą. Złości się na ordynatora, który nie jest w stanie dać jej odpowiedzi. Ordynator to osoba powściągliwa, przeżył własną tragedię - stracił rodzinę, o czym opowiada swojej sąsiadce, pani Basi. Sprawia wrażenie osoby  pogodzonej ze swoim losem. Gdy lekarz nadal opiera się w udzieleniu odpowiedzi Dorocie, ta oznajmia, że w związku z tym usunie ciążę. Ordynator postanawia interweniować i pieczętuje swoje słowa przysięgą. 

Krystyna Janda, nad której talentem nie trzeba się zastanawiać i Aleksander Bardini, nie muszą mieć rozbudowanych dialogów, aby zaprezentować kunszt aktorski jednych z najlepszych aktorów w polskim kinie. "Nie będziesz brał imienia Boga swego nadaremno". W którym miejscu historia odzwierciedla to przykazanie? Ordynator zadecydował słowem o życiu i śmierci Andrzeja, ale tym samym uratował życie dziecka Doroty. Nie wypowiedział przysięgi nadaremno. Przyszłość okazała się zupełnie inna niż miała być. Andrzej (Olgierd Łukaszewicz) ze szpitalnego łóżka obserwuje muchę której udało się wydostać ze szklanki soku. W jego przypadku, ten obraz jest symboliczny. Wyrwał się z sytuacji, w której jak sam określił "wszystko zbrzydło, pokraczniało...". 

Dorota myślała, że wszystko da się przewidzieć i zaplanować, nawet z drugiego człowieka, który może być omylny, uczyniła swoją wyrocznię. Ludzie często myślą, że  mogą wiedzieć wszystko, a tak naprawdę błądzimy często jak dzieci we mgle. Ordynator mówi Dorocie:  "Nie można mieć wszystkiego naraz". Ona niestety chce. Jak sama mówi, kocha dwóch mężczyzn, do tego pragnie rozwiązania swojego problemu nawet kosztem dziecka, na które czekała kilka lat. 

Sytuacja, która może wydawać się najtragiczniejsza, do której konsekwencji jesteśmy pewni, może mocno zaskoczyć w przyszłości. Inteligencja i taktyka nie zawsze się przydają w wielu dramatach. "Mam Boga prywatnego", słowa ordynatora można odnieść do samodzielnego wyznaczania sobie granic, nie zawsze sprawdzającymi się w zderzeniu z granicami innych. 
Jaki jest Bóg w "Dekalogu II"? Podobny trochę do kluczowego bohatera, ordynatora szpitala. Nie daje odpowiedzi na żądanie, ale czasem pokazuje przez różne sytuacje, że rzeczywistość okazuje się często inna, niż ją widzimy, jak chcemy widzieć i jak ją planujemy. 

3. Ewa, niedawna kochanka Janusza, z niezwykłą przebiegłością zakłóca jemu i jego rodzinie wigilijny wieczór. Podstępnie wyciąga go z mieszkania i skazuje na całonocną wędrówkę po mieście. Ich związek rozpadł się, jak wydawało się Januszowi - za obopólną zgodą - Ewa przystała na to, że mężczyzna wróci do swojej rodziny. Okazało się, że jej zgoda była pozorna i wymuszona okolicznościami. Teraz nieszczęśliwa kobieta, ogarnięta rozpaczą i zazdrością, próbuje jeszcze raz wskrzesić ich dawny związek. W roli niezwykle gwałtownej, wręcz drapieżnej Ewy wystąpiła Maria Pakulnis. Janusz, którego zagrał Daniel Olbrychski, to osoba zakłamana, nieszczera, jego rodzina zachowuje zewnętrzne formy religijności, co sprowadza się do pustych rytuałów podczas Wigilii. Ma to niewiele wspólnego z trzecim przykazaniem - "pamiętaj, abyś dzień święty święcił".

4. "Czcij ojca swego i matkę swoją" - głosi czwarte przykazanie dekalogu. Jest jednocześnie pierwszym z siedmiu, regulujących zasady wspołżycia między ludźmi, podczas gdy trzy początkowe odnosiły się do relacji: człowiek - Bóg. Z czwartego przykazania wynika podstawowe dla całego chrześcijaństwa (i kultury basenu Morza Śródziemnego) prawo moralne - zakaz kazirodztwa. W filmie Kieślowskiego motyw kazirodztwa determinuje misterną grę emocji, uczuć i wzruszeń, toczącą się między dwojgiem bohaterów - ojcem i córką. W ręce dziewczyny wpada list, napisany przez jej matkę na łożu śmierci. Wynika z niego, że ojciec bohaterki nie jest jej rzeczywistym rodzicem. Czy jednak jest to prawda? Dziewczyna sądzi, że tak. Zarzuca ojcu oszustwo. Rodzinna więź, łącząca dotychczas dwoje bohaterów, zostaje zawieszona. W nowej sytuacji dojrzały mężczyzna i młoda dziewczyna starają się dociec, co naprawdę do siebie czują. Budzą się skrywane przez lata tęsknoty, starannie dotąd tłumione pragnienia.

5. Jacek brutalnie morduje taksówkarza. Gdy zostaje oskarżony, jego obrony podejmuje się niewiele starszy Piotr, który robi wszystko, by uchronić chłopaka przed karą śmierci.
Duże znaczenie ma motyw przypadku. Po pierwsze mamy śmierć siostry w nieszczęśliwym wypadku. Była dla Jacka jedyną bliską osobą, a jej wytarte zdjęcie traktował jak relikwię. Po drugie − związane z tym wydarzeniem losy Jacka, który po tej tragedii "uciekł" ze wsi do Warszawy. Po trzecie − losy taksówkarza. Nie lubi on niewygodnych pasażerów − odjeżdża przed pijanym pasażerem, by przystanąć prosto po Jacka − swojego kata.
Film Kieślowskiego jest w pewien sposób reinterpretacją "Zbrodni i kary" Dostojewskiego. Zarówno Jacek (lodowato obojętny Mirosław Baka) jak i Raskolnikow, mimo popełnionych zbrodni, do samego końca wzbudzają w nas współczucie i sympatię. Spowodowane jest to faktem, iż ofiarami obydwu bohaterów były postacie odbierane w społeczeństwie negatywnie. Również motyw przypadku gra w twórczości obu autorów ważną rolę. Tak jak przypadki gonią księcia Myszkina z "Idioty", tak Jacek zostaje klientem wrednego taksówkarza, tylko dlatego, że ten nie chciał przewieźć pijanego człowiek albo pary. Zadziwiające, jak ta jedna chwila, zadecydowała o życiu przyszłej ofiary Jacka. 
Zastanawiające są motywy działania mordercy. Dlaczego zabił? Na ile w tym jego winy, a na ile otaczającego go świata? Czy wystarczającym wytłumaczeniem jest motyw rabunkowy? Czy też bardziej chciał odpłacić złem za zło, które go dotknęło? Każda sprawa jest inna, nie można generalizować i mierzyć jedną miarą poszczególnych przypadków. Symbolicznego wymiaru nabiera pytanie, które pada na egzaminie adwokackim z ust przewodniczącego komisji (Zbigniew Zapasiewicz) − jakie znaczenie ma w prawie karnym funkcja prewencyjna (którą pełni m.in. kara śmierci). Aspirujący adwokat (Krzysztof Globisz) żyje ideałami − nie godzi się na to, by człowieka traktować jako narzędzie do odstraszania innych. 
Film nie jest jednoznacznym opowiedzeniem się ani za karą śmierci, ani przeciw niej. Są tu trzy perspektywy: pokazanie i morderstwa, i wykonania wyroku, i naiwnego nieco idealisty, który w praktyce spotyka się pierwszy raz z tym, co dotąd znał z książek i obserwacji. Pokazane zostało to w sposób bardzo dosłowny i do tego jakże wstrząsający. Bez owijania w bawełnę i bez upiększania zbędnymi komercyjnymi fajerwerkami. Wielki ciężar emocjonalny i jednocześnie zero patosu. 

7.  Tym razem chodzi oczywiście o przykazanie siódme: "Nie kradnij". Niby nic prostszego, a jednak... "Czy można ukraść komuś swoją własność?" - pyta ustami bohaterki filmu reżyser i sprawa natychmiast robi się etycznie niejednoznaczna. Rzecz komplikuje się jeszcze bardziej, gdy okazuje się, że owa "własność" to dziecko, o które walczą matka i babcia. Majka jest studentką. Jako bardzo młoda dziewczyna nierozważnie wplątała się w związek ze starszym, lecz nieodpowiedzialnym mężczyzną. Efektem była niepożądana ciąża i obawa przed skandalem. Z pomocą córce przyszła matka, Ewa, która po narodzinach wnuczki uznała ją za własną córkę. Minęło jednak trochę czasu i w Majce odezwały się rodzicielskie uczucia. Pragnie dostać swoje dziecko z powrotem. Obwinia matkę o kradzież. Ta jednak uważa, że w rzeczywistości wybawiła Majkę z poważnych kłopotów, a w dodatku zapewniła wnuczce spokojne, dostatnie dzieciństwo. Co więcej, Ewa również przywiązała się do dziecka i po prostu nie chce go oddać. W tej sytuacji Majka postanawia wykraść swą własność i wyjechać za granicę. Czy jednak ta psychicznie słaba, nie umiejąca pokierować własnym życiem dziewczyna zdoła urzeczywistnić swój zamiar? Siódma część cyklu Kieślowskiego podzieliła krytykę. Dla jednych była "najmniej przekonująca ze wszystkich", dla innych zaś wręcz przeciwnie: "oryginalna, subtelna, skłaniająca do głębokiej refleksji". Z jednej strony zarzucano fabule dziwaczność, z drugiej zaś widziano w niej przejmującą opowieść o okaleczonych wewnętrznie kobietach, które miłość popchnęła do zadawania sobie nawzajem bólu. Kieślowskiemu udało się pokazać paradoks, kiedy matka i babka, walcząc o dobro dziecka, tak naprawdę je krzywdzą. Miłość miesza się tu z egoizmem tak ściśle, że trudno je rozdzielić. 

8.  Namnożyło się wiele gadających głów, mądrzących się na temat relacji polsko-żydowskich podczas II wojny światowej. Jedni próbują dowieść bohaterstwa Polaków inni wręcz przeciwnie. Dekalog VIII pokazuje, że nic nie jest jednoznaczne, białe lub czarne. Podjęcie się oceny postaw ludzi w tej ekstremalnej sytuacji często jest niemożliwe.
Zofia (Maria Kościałkowska) jest pracownikiem naukowym. Przed jednym z wykładów poznaje tłumaczkę swoich prac, Elżbietę (Teresa Marczewska), którą zaprasza na swój wykład etyki. Okazuje się, że Elżbieta jest Żydówką z pochodzenia, a w czasie wojny, jako kilkuletnie dziecko, miała trafić do chrześcijańskiej rodziny. Tak się jednak nie stało, ponieważ potencjalni rodzice niespodziewanie zmienili zdanie. Jednym z tych rodziców była właśnie Zofia, która po latach dostaje szansę wyjaśnienia całej sytuacji.
Dlaczego uratowani Żydzi nie wracają do Polski podziękować wybawicielom? „Korzystanie z pomocy jest poniżające.
Ludzie nie mają ochoty oglądać świadków swojego poniżenia, (...) dlaczego jedni mogą ratować, a inni tylko być ratowani? " 

DORIAN GRAY Oscar Wilde

Dorian Gray był pięknym chłopcem. Mieszkał w Londynie, a czasem beztrosko spędzał czas w wiosce Selby Rogal.
Kapitał życiowy chłopaka to spadek i uroda odziedziczone po matce (dziadek, u którego po jej śmierci się wychował, był lordem).

Dorian miał przyjaciela malarza, Bazylego Hallawarda (przyjaźnił się także z lordem Henrykiem Wottonem). Bazyli namalował portret Graya i od tego czasu zaczynają się wszystkie dziwne wydarzenia. Sportretowane piękno i młodość chłopca były niezwykłe, w rzeczywistym Dorianie obudziło się pragnienie zachowania tych przymiotów na zawsze. Życzenie zostaje spełnione i to jeden z największych cudów opowieści. Dokonana zostaje jednak pewna transakcja – portret się starzeje, a jego pierwowzór traci swoją wewnętrzną istotę – czyli sumienie, duszę, psychikę zdolną do współodczuwania.

Pewnego razu w teatrze Dorian poznał młodą aktorkę Sybillę. Przyjaciele, którzy znają już młodzieńca, nie popierają tego związku. Także brat dziewczyny wybucha gniewem, gdy ta, powodowana miłością, nie chce i nie potrafi odgrywać dawnej roli. To z powodu Graya popełnia samobójstwo. Chłopak nie może już do niej wrócić, chociaż przez chwilę nawet chce.

Na obrazie pojawia się szyderczy uśmiech. Dorian go dostrzega i tym samym pojmuje, co się stało z jego życiem. Spełnione życzenie staje się klątwą, ale młodzieniec wciąż tego nie dostrzega. Żyje i bawi się na całego, niczego nie kończy, wszystkim interesuje się przelotnie.

Także malarz zaczyna domyślać się, co właściwie przydarzyło się przyjacielowi. Dorian nie może pogodzić się z odkryciem tajemnicy i zabija Bazylego. Ciało podstępnie zostaje usunięte.

Od czasu do czasu męczą Doriana wyrzuty sumienia. Wciąż jednak czuje się królem życia. Kiedy brat Sybilli przypadkiem ginie na polowaniu, Gray przyjmuje to ze spokojem i ulgą. Ciekawi go jednak widok własnej duszy. W końcu znajduje w sobie dość odwagi, by spojrzeć na swój portret. Przytłoczony zniszczonym i odrażającym wizerunkiem, rzuca się na niego z nożem. Dzieje się jednak coś dziwnego. Gray rzeczywisty ginie jako starzec, a portret odzyskuje dawny wygląd.

Motyw faustyczny Faust – zaprzedaje diabłu duszę, aby zatrzymać młodość i najpiękniejsze chwile. Motyw Fausta raczej wyraża się przez tęsknotę starca za utraconym rajem wczesnego okresu swojego życia, ale tu mamy i próbę oszukania czasu, i młodego, który powinien być starcem, a nie jest, wyłącznie z powodu spełnienia się iście faustowskiego marzenia. 

Motyw młodości Młodość – przedstawiona jako najlepszy okres w życiu, kojarzony z pięknem ciała i ducha. Okazuje się jednak, że jeśli już ktoś dostąpi łaski wiecznej młodości, to uwydatnia się zło, które kiedyś w nim się tylko tliło. Nie ma tu powrotu do młodości, jest jej nieustające trwanie, a potem nagły skok prosto w śmierć.

Motyw szatana Mefisto – diabeł, lub może lepiej – szatański duch – wcielony w arystokratę, z  którym rozmowa uświadamia Dorianowi Grayowi, czego naprawdę powinno się w życiu pragnąć. Według filozofii Mefistów jest to właśnie nieśmiertelność, nieprzemijająca młodość, która bezustannie pozwala korzystać ze wszystkich zmysłowych uroków życia.

Motyw śmierci Śmierć – spada na Doriana jak grom z jasnego nieba, ukazawszy mu na moment rzeczywiste oblicze starości. Na skutek samobójstwa umiera także Sybilla, która kiedyś Doriana kochała. Malarz zostaje zamordowany przez Graya. Po raz kolejny więc śmierć nie jest pojedyncza, tylko stanowi ważny element świata przedstawionego. 

ZOSTAŃ, JEŚLI KOCHASZ R.J. Cutler 2014

Cutler chętnie łączy przeciwieństwa. Banalny melodramat splata z opowieścią o sprawach ostatecznych, a postaci nastoletnich buntowników obdarowuje cechami dorosłych (i vice versa). Nieśmiała wiolonczelistka i grzeczny rockman,  którzy powinni być siłą napędową filmu, ustępują miejsca dorosłym bohaterom - wyluzowanym rodzicom dziewczyny. Grani przez Joshuę Leonarda iMireille Enos rodzice to eksrockmani, którzy w imię miłości zrezygnowali z buntu. On sprzedał perkusję i odszedł z punkowego zespołu, ona zaś przestała jeździć na koncerty, by zająć się wychowaniem dzieci. U Cutlera to właśnie dwoje sympatycznych czterdziestolatków spycha w cień młodych bohaterów. Nie tylko dlatego, że Leonard i Enos potrafią bawić się własnym wizerunkiem, ale też dlatego, że ich postaci okazują się dużo ciekawsze niż para mdłych nastolatków. 

W obrazie Cutlera niewiele jest napięć. Nie ma szkolnych konfliktów ani rodzinnych przepychanek. Nawet młodzieńcza miłość nie generuje przesadnie wielu tarć. Buntownik z gitarą okazuje się dżentelmenem, a nastoletniej Mii nie w głowie bunt, łamanie zasad i młodzieńcze szaleństwa. Ugrzecznienie filmowych bohaterów mogłoby być walorem "Zostań…" (przełamuje zgrany melodramatyczny schemat), gdyby nie fakt, że Cutler nie znajduje w swej opowieści innych źródeł napięcia, a jego film z minuty na minutę traci tempo. 

Motyw rodziny
Motyw sztuki (muzyki)
Motyw samotności – główna bohaterka uważa, że wiolonczela to solowy instrument. Dlatego tak bardzo ją lubi – jest tylko ona i instrument. Na ognisku została poproszona o zagarnie przy akompaniamencie znajomych. Wtedy zrozumiała, że od samotności wiele ważniejsza i lepsza jest wspólnota. (samotność jest wyborem, ale wybory nie zawsze są dobre)
Idealizacja kochanków – romantyczny rockman i idealna wiolonczelistka, zakochują się, są razem mimo przeciwności losu (szkoły oddalone od siebie, koncerty, brak czasu), miłość w trudnej chwili (zagrożenie życia)

BUSZUJĄCY W ZBOŻU David Salinger

Poszukiwanie sensu ludzkiego życia towarzyszy poszczególnym jednostkom od zarania wieków i jest nieodłącznym elementem ludzkiej egzystencji. Kolejne pokolenia starają się uzyskać odpowiedź na pytanie, dlaczego żyjemy i w jakim kierunku zmierza nasze życie. Według wielu teorii filozoficznych owo poszukiwanie jest już samo w sobie sensem ludzkiego życia, świadczącym o człowieczeństwie i celowości ludzkiego życia. Szczególnie trafna zdaje się być taka postawa myślowa w skonfrontowaniu z treścią i problematyką powieści Jerome Davida Salingera „Buszujący w zbożu”. 

Główny bohater dzieła, Holden Caulfield, tytułowy „buszujący w zbożu”, to postać, która ma odwagę wyrazić swoje głębokie zwątpienie w wartość otaczającej go rzeczywistości. Jego trzydniowa wędrówka ulicami nowojorskiej metropolii to swoista metafora ludzkiego życia. Młody człowiek, odkrywając na nowo znane mu z dzieciństwa miejsca i przeżywając sytuacje, które odsłaniają zło świata dorosłych, pogrąża się w swym rozczarowaniu i przygnębieniu. Nie potrafi odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości, nie pasuje do żadnego środowiska i śmiało wyraża swoje zwątpienie w sens czegokolwiek. Kroczy jednak dalej, nie znając właściwej dla siebie drogi, ale dość szybko przekonuje się, że każdy kolejny krok nie przynosi mu nic pozytywnego, a jedynie pociąga za sobą następne frustracje i dalsze niewiadome. Życie staje się dla niego wielkim rozczarowaniem, a wszystkie wydarzenia w przeciągu tych kilkudziesięciu godzin są symbolem jego zwątpienia i zanegowania tego, co przynosi mu proza ludzkiej egzystencji, proza dorosłości, u progu której się znajduje. Holden nie zatrzymuje się – podąża naprzód i szuka swego miejsca na Ziemi i celu, ku któremu będzie zmierzał przez całe życie. Jego wędrówka zyskuje przez to wymiar symboliczny – każdy człowiek na swój sposób jest bohaterem powieści Salingera i podobnie jak on szuka odpowiedzi na nurtujące go pytania i poszukuje sensu swego życia. Powieść nie ma pozytywnego przesłania – Caulfield nie wyciąga wniosków ze swej tułaczki, nie wie, co o tym wszystkim myśleć, nadal jest pełen wątpliwości i wewnętrznych rozterek. Największe wątpliwości budzi w nim kwestia wartości i idei, które szczególnie zaznaczają się w zderzeniu jego ideałów ze światem dorosłych. Dostrzega zło tego świata, moralny brud lub brak wszelkiej moralności, dwulicowość i zakłamanie. Ma świadomość, że jedynie niewinność świata dzieci jest przepełniona dobrem i pomimo wszystko wraz w upływem czasu przynosi kolejne rozczarowania. Holden, pozostający nadal dzieckiem, choć próbuje zasmakować dorosłego życia, dochodzi do smutnego wniosku – wszelkie niewinne zasady, dobre postawy i idee są w świecie dorosłych brutalnie weryfikowane i marginalizowane. Dostrzega upadek kultury, która staje się produktem masowym, a która powinna być symbolem lepszego jutra i nadzieją na zmianę tego, co negatywne.

Dla siedemnastoletniego bohatera „Buszującego w zbożu” dzieciństwo jest błogostanem, który niesie ze sobą zespół cech, ginących w świecie dorosłości. Niewinność dziecka i jego autentyczność, którą tak bardzo ceni w postawie i zachowaniu młodszej siostry i innych dzieci, są mu szczególnie bliskie i noszą znamiona prawdy i nonkonformizmu. W głębi duszy Holden pozostaje idealistą, ceniąc i dostrzegając również to, co dobre, choć życie wśród innych ludzi samo weryfikuje jego poglądy i sprawia, że przyjmuje postawę buntu wobec zastanej rzeczywistości. Nie chce zatracać swej indywidualności, lecz ma poczucie, że będzie musiał przyjąć zasady i postawy, które są powszechne. Świat dorosłych powoli niszczy niewinność i odrębność jednostki, wchłania ją, ponieważ jest bezsilna wobec wszechobecnego zakłamania i wynaturzenia. Powieść Salingera ukazuje rzeczywistość, wobec której główny bohater pozostaje niejako w opozycji. Wędrówka Holdena ma charakter nieustannego ścierania się jego idealizmu z tym, co przynosi mu życie i co pogłębia jego wyalienowanie ze społeczeństwa. Społeczeństwa, które nie może mu ofiarować tego, czego potrzebuje i nie spełnia jego oczekiwań. Świadomość nastolatka odnotowuje kolejne nienaturalne dla niego zjawiska, które postrzega jako złe, brzydkie i odrażające. Świat dorosłych niszczy jego mentalność, kaleczy jego wrażliwość i osobowość. Bohater, wykreowany przez amerykańskiego pisarza na kartach „Buszującego w zbożu”, to przede wszystkim jednostka zagubiona i skrzywdzona na skutek konfrontacji z brutalnością rzeczywistości, która swym zdegenerowaniem miażdży jego emocjonalność. 

Holden Caulfield staje się swoistym poszukiwaczem prawdy i autentyczności. Jest doskonałym obserwatorem, który potrafi dostrzec i odróżnić prawdę od kłamstwa, piękno od brzydoty, zło od dobra. Jego wędrówka staje się metaforycznym ujęciem odwiecznej walki pomiędzy wielkimi systemami ideowymi. W swym nastoletnim, rozwijającym się i zarazem na swój sposób dojrzałym światopoglądzie, bohater pozostaje w pełni ukształtowanym idealistą. Wierzy w wyższe wartości, a jego poglądy można sprowadzić do podstawowych pojęć: prawda, dobro, piękno. Jego bunt jest odpowiedzią na świat, który na pierwszym miejscu stawia materializm, kłamstwo, zło i brzydotę.

Holden jest również jednostką, która pozostaje w świadomej opozycji do innych ludzi. Jest przez nich odrzucany, niezrozumiany, ale sam również odrzuca innych, widząc niedoskonałości otaczających go rówieśników i ludzi. Pozostaje samotnymwśród tłumu. 

Pozostaje pytanie o sens jego wędrówki, o sens jego ucieczki… Jednak odpowiedź na nie nigdy nie będzie jednoznaczna. Holden poprzez poszukiwanie sensu swego życia uwidacznia swą wartość jako jednostki, ponieważ nie pozostaje biernymwobec swego życia. Sam również nie odnajduje tego, co szukał, choć w pewnej chwili ma wrażenie, że pragnie być tym, który będzie chronił innych przed niebezpieczeństwem. Wraca do punktu wyjścia, stając przed koniecznością powrotu do szkoły i żałuje, że opowiedział swoją historię. Nie wie, co będzie robił w przyszłości, kim będzie, dopóki nie stanie w obliczu tego, z czym będzie musiał się zmierzyć.

Powieść Jerome Davida Salingera: „Buszujący w zbożu” ma charakter swobodnejrelacji głównego bohatera o „wariackiej przygodzie”, jaką przeżył przed świętami Bożego Narodzenia. Narrator powtarza to, co wcześniej opowiedział swemu bratu i zwraca się bezpośrednio do tych, którzy mają ochotę go wysłuchać. W kompozycji utworu można dostrzec cechy, charakterystyczne dla powieści pikarejskiej

Akcja właściwa dzieła rozgrywa się w przeciągu trzech dni i ma charakterretrospekcji – główny bohater i zarazem narrator opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce kilka miesięcy wcześniej. Wszystkie zdarzenia ukazane są w porządku chronologicznym. Czas i miejsce akcji są ściśle określone. 

Narratorem i zarazem głównym bohaterem „Buszującego w zbożu” jest siedemnastoletni Holden Caulfield. Narracja utrzymana jest w formie pierwszej osoby liczby pojedynczej, w czasie przeszłym i jest subiektywna. Świat przedstawiony powieści ukazany jest z perspektywy narratora, który opisuje go i ocenia poprzez pryzmat własnych spostrzeżeń, obserwacji, przemyśleń i refleksji. Relacja narratora ma charakter monologu wewnętrznego – strumienia świadomości i jest ciągiem przeżyć bohatera, jego myśli, skojarzeń i odczuć. Narracja jest więc bezpośrednia, a narrator posiada ograniczoną wiedzę o świecie przedstawionym. Bohaterowie drugoplanowi i epizodyczni powieści scharakteryzowani są przede wszystkim w sposób pośredni – poprzez subiektywny opis i równie subiektywną oceną narratora. Ich charakterystyka jest pobieżna, czytelnik nie uzyskuje o nich zbyt wielu wiadomości poza tymi, które przekazuje Holden Caulfield. Natomiast charakterystyka głównego bohatera wyłania się bezpośrednio z jego własnych opinii o sobie, sposobu postępowania, zachowania i myślenia. 

Głównym motywem i osią kompozycyjną powieści jest wędrówka głównego bohatera po Nowym Jorku, po ucieczce ze szkoły. Holden dokładnie opowiada o wydarzeniach, które rozegrały się w przeciągu trzech dni i dwóch nocy, ukazując swój krytyczny stosunek do świata dorosłych i zasad, przeciwko którym się zbuntował. Swoistą klamrą kompozycyjną, spinającą całość dzieła, są rozdział pierwszy, w którym bohater rozpoczyna swą opowieść i rozdział ostatni, dwudziesty szósty, w którym kończy relację z „wariackiej przygody”, znajdując się w tym samym miejscu – w szpitalu, do którego trafił po powrocie do domu.

Język dzieła zbliżony jest do języka potocznego, charakterystycznego dla młodzieży. W toku narracji można odnaleźć słowa wulgarne i należące do gwary młodzieżowej. 

„Buszujący w zbożu” Jerome Davida Salingera jest utworem ponadczasowym i uniwersalnym. Porusza ważną i nadal aktualną problematykę dorastania, zderzenia młodzieńczych ideałów z brutalnym i niekiedy pełnym fałszu i obłudy światem dorosłych oraz buntu jednostki wobec świata.

TRZY KOLORY. NIEBIESKI

Film "Trzy kolory: Niebieski" jest pierwszym z tryptyku, na który składają się jeszcze kolejne obrazy: "Biały" i "Czerwony". Cały cykl - podobnie jak poprzedni, "Dekalog" - powstał w opozycji do bogatych w realia wcześniejszych filmów Krzysztofa Kieślowskiego, traktujących o problemach bohaterów w kontekście politycznym i społecznym. Nowa linia, obrana przez reżysera w połowie lat 80. XX wieku, poległa na sytuowaniu bohaterów w obliczu problemów egzystencjalnych, pojmowanych w sposób bardziej uniwersalny niż we wcześniejszych, bardziej realistycznych filmach.

Wszystkie filmy cyklu "Trzy kolory" nawiązują do Rewolucji Francuskiej, w warstwie ideologicznej odnosząc się w swobodny sposób do jej sztandarowych haseł: Wolność, Równość, Braterstwo, a w warstwie formalnej, za sprawą używanego jak symbol koloru, do barw francuskiej flagi. Zgodnie z tym założeniem, próbując doszukać się wymowy filmu "Trzy kolory. Niebieski" należy wyjść od hasła: wolność.

Bożena Janicka pisała o tym filmie:

"Autor 'Przypadku' opowiadającego o tym, że wolny wybór jest złudzeniem, bo okoliczności kierują nas zawsze w którąś z utartych kolein życia społecznego, teraz zrobił film o wolności jako kategorii bytu" ("Film" 10/1993).

Na dotychczasowe życie bohaterki filmu, młodej kobiety, Julie, żony cenionego kompozytora, matki kilkuletniej córki, składało się zapewne wiele obowiązków, które, jak to w życiu nieuniknione, odbierały jej część wolności. Wypadek samochodowy całkowicie zmienia jej życie. Kobieta traci męża i kilkuletnią córeczkę, sama wychodzi z życiem. W pierwszej chwili, kiedy ranna odzyskuje przytomność w szpitalu, podejmuje próbę samobójczą, nie znajduje w sobie jednak dość siły, by czyn ten spełnić.

"Nieporozumieniem wydają się interpretacje 'Trzech kolorów', zawierające morał. Potrzeba miłości nie jest w filmie Kieślowskiego żadnym postulatem - pisał Tadeusz Sobolewski - To jedyne wyjście, więź która trzyma bohaterkę przy życiu. Wolność okazuje się bezużyteczna wobec utraty kogoś, kogo kochaliśmy. Prawdziwa wolność wymagałaby zajrzenia w twarz śmierci. Julia czyni to, próbując w szpitalu samobójstwa. W ostatniej chwili jednak rezygnuje. Próbuje żyć nad przepaścią, która się wokół niej otworzyła - i w tej próbie przypomina ryzykantów, badających przepaść, uwiązanych liną u nóg. (...) Drobne przedmioty - jak filiżanka z kawą - widziane w niezwykłych, celebrowanych zbliżeniach, stają się dla Julii znakami przymierza z życiem, rękojmią istnienia. Kieślowski idzie jeszcze dalej, czyni aluzję do sakramentów. Julia reaguje na śmierć inaczej niż większość matek. Odrzuca pociechę pamiątek. Jednak zagląda do torebki dziecka, i znajduje okrągły lizak, który dziewczynka miała ze sobą w samochodzie. Julia bierze cukierek do ust - i staje się to rodzajem komunii." ("Kino" 10/1993)

Julie decyduje się żyć dalej, ale zarazem nie potrafi już żyć swoim dawnym życiem. Wszelkimi środkami dąży do tego, by odciąć się od przeszłości, bo pamięć o niej sprawia jej niezmierny ból. Wystawia na sprzedaż podmiejski dom i przeprowadza się do wynajętego mieszkania w Paryżu. Nie bierze ze sobą żadnych przedmiotów, poza sznurem niebieskich paciorków. Nie chce zachować też przedmiotów, które mogłyby jej się kojarzyć z wypadkiem. Od chłopaka będącego świadkiem wypadku nie przyjmuje wisiorka z krzyżykiem, który ten odnalazł i chce jej zwrócić.

Julie dąży do tego, by zerwać wszelkie dotychczasowe kontakty, odwiedza tylko dotkniętą demencją matkę, która córki nie poznaje. Matce oznajmia, że teraz będzie robić to, co zawsze chciała, czyli nic. Jest wolna. Spędza noc z Olivierem, asystentem męża (od dłuższego czasu, bez jakichkolwiek szans na wzajemność, w niej zakochanym), by natychmiast potem oznajmić mu o zerwaniu kontaktów.

Mąż Julie, Patrice, był cenionym kompozytorem, za jego sprawą także ona żyła w świecie muzyki. W ostatnim czasie Patrice pracował nad oratorium, które zamówiła u niego Rada Europy dla uczczenia spodziewanego zjednoczenia "krajów dwunastki". Utwór miał być wykonamy w 12 krajach jednocześnie podczas planowanych uroczystości. Pozostał niedokończony, a Julie jest przeciwna, by ktokolwiek inny uczynił to w jego zastępstwie. Początkowo chce nawet zniszczyć niedokończony utwór męża.

Julie mówi niewiele, jej twarz pozostaje nieodgadniona, a wszystkie czynności wykonuje jakby mechanicznie, jak ktoś nieomal nieobecny we własnym ciele. Pije kawę, pływa w basenie, rozmawia z sąsiadką po przeprowadzce do nowego mieszkania. Najwyraźniej w jej nowym życiu brak życia. To wolność, która jest brakiem, pustką.

Julie jest wolnością obarczona. To wolność niechciana, która dodatkowo sprawia jej ból. Julie czyni wszystko, by uniemożliwić sobie rozpamiętywanie przeszłości, ale zarazem nie czyni nic, by zbudować sobie nowe, prawdziwe życie. Przeszłość jest dla niej zbyt trudna do udźwignięcia. Chce ją w jakiś sposób unieważnić. Scena, w której Julia zjada lizaka swojej córeczki, może być interpretowana - jak chce Tadeusz Sobolewski - jako rodzaj komunii, ale zarazem w tym geście bohaterki jest pragnienie, by ten przedmiot, samym swoim istnieniem pogłębiający ból, unicestwić.

Julie świadomie pragnie żyć w zawieszeniu, w jakimś "nic", które ma być rodzajem życia na niby. W filmie pada niewiele słów, nie ma w nim deklaratywnych dialogów ułatwiających odczytanie znaczeń. To milczenie też ma sens symboliczny, jest częścią składową owego "nic". Zapewne było zamysłem reżysera, by nie dialog, lecz nasycony symboliką obraz, filmowany w zimnym niebieskim kolorze przykuwał uwagę widza. Jedynym przedmiotem, jaki Julie zabiera z domu jest sznur niebieskich paciorków. Przeniknięta bólem świadomie wybiera życie w zimnie, chce w nim trwać. Julie jest wolna, ale ból sprawia, że nie może z tej wolności korzystać, jest zamrożona.

Zmiana następuje dopiero po przypadkowym odkryciu, że jej mąż miał drugie życie, o którym Julie nie miała pojęcia. Był związany z inną kobietą. Zdrada męża raczej ją zdumiewa, niż rani. Ta wiedza ma zbawienny wpływ na życie Julie, wyrywa ją z pułapki bólu i kieruje na drogę prawdziwej wolności. Nie "wolności od", ale "wolności do", do nowego uczucia, do nowej pracy. Odnajduje kobietę swojego męża, Sandrine. Kobieta potwierdza to, czego Julie właściwe już była pewna, mówi, że jej związek z mężem Julie trwał kilka lat, a także, że spodziewa się dziecka Patrika. Sandrine wydaje się zagubiona, najwyraźniej także ona doznała dotkliwej straty i ponadto dręczy ją niepokój, czy Patrice ją kochał. Julie wielkodusznie zapewnia kochankę swego męża o jego miłości do niej. A po niedługim czasie podejmuje kroki, które zmieniają poprzednie decyzje. Odwołuje sprzedaż domu, oddaje go Sandrine i jej mającemu przyjść na świat synowi. Przyjmuje miłość Oliviera i informuje go o swojej gotowości, by pomóc mu dokończyć oratorium Patrika. Film zamyka wykonanie tego utworu. Tekst oratorium stanowi 13 rozdział z pierwszego listu św. Pawła do Koryntian, zwany także czasem hymnem o miłości.

Niebieski kolor związany z pojęciem wolności, które ma się kojarzyć z Rewolucją Francuską, w artystycznym zamyśle Kieślowskiego posłużył do zobrazowania wolności pojmowanej w sposób skrajnie odmienny, jako wartości związanej nie z życiem społecznym, lecz emocjonalnym, jednostkowym odczuciem.


Wyszukiwarka