Nie wiem, czy ten dziad jeszcze żyje. Franciszek Gołembski bodajże (my nazywaliśmy go Bilbo). Jeśli chodziłaś do niego na wykłady, to zmarnowałaś kilkadziesiąt godzin życia i dowiedziałaś się co to znaczy naprawdę się nudzić. Egzamin składał się z czterech pytań krótkiej odpowiedzi - parę słów/nazwisko i jednego na kilka zdań. Nie mogę Ci pomóc w tym przypadku, bo zupełnie nie wiadomo, co będzie na egzaminie. Miałem materiały, które Ci wysłałem na telefonie i próbowałem z nich ściągać, ale znalazłem odpowiedź na jedno pytanie (mimo, że materiał zgadza się z tym przerabianym na zajęciach). Poza tym, prace oceniane są przez jego pomagierki (on chyba już nie widzi), które będą też pewnie was pilnować na samym egzaminie. Ściągać nie jest łatwo, ale się da. Generalnie, zdobądź jakieś pojęcie o filozofii z tych materiałów i szyj na egzaminie. Ocenianie jest łagodne, wystarczy minimum wiedzy, żeby zaliczyć. Jak nie w pierwszym, to w drugim terminie. Nikt nie miał chyba z tego przedmiotu warunku, on istnieje tylko po to, żeby Bilbo nie nudził się sam w domu i dociągnął jakoś do emerytury.