Pewnego słonecznego dnia w Niemczech

Oto pierwsza notka opowiadania o Nevada Tan. Będzie tu dużo o głównej bohaterce, ale postaram się żeby, chociaż jakaś drobna część tego opka była poświęcona każdemu z owego zespołu. Liczę, że spodoba wam się to opowiadanie. Robię avatary na zamówienie. Jednak proszę żeby przysyłać(lub podawać linki) obrazki, z których chcecie żeby avek był wykonany. To gwarantuje, że na pewno moja praca będzie wam się podobać!

A teraz marsz do czytania! xD

Pewnego słonecznego dnia w Niemczech, a dokładniej w Hanower, żyła sobie pewna rodzina. Była jak każda familia w tym mieście, jednakże była bardziej muzykalna niż jej sąsiedzi. Pani domu codziennie grała na fortepianie, który ustawiony był w salonie. Czasami grywała także w duecie, wraz ze swoją siedemnastoletnią córką.

Jedyny mężczyzna w domu przebywał tam rzadko. Jeżeli już przyjeżdżał z delegacji, w domu urządzano istne święto. Można spokojnie powiedzieć, że była to dobra i kochająca się rodzina.

Jednak jej szczęście i spokój zniszczył napad na ich dom. W ten czas wszyscy byli w domu. Zabili ojca, który stawiał opór, który chciał bronić tego, co należało do niego. Gdy dobierali się do pani domu z pomocą przyszła córka, jednak nie udało jej się powstrzymać rabusiów. Została uderzona w tył głowy i straciła przytomność. Kiedy się obudziła widziała tylko dach karetki, która ją wiozła do szpitala.

W szoku zaczęła histeryzować i rzucać się. Zadawała nieskładne pytania i krzyczała na sanitariuszy. Po chwili leżała spokojnie, skrępowana pasami, otępiona środkiem uspakajającym.

Powiadomili najbliższą i jedyną rodzinę, jaką miała, dopiero wtedy lekko się uspokoiła. Niestety spokój nie trwał długo. Wieść o śmierci ojca i bardzo poważnym stanie zdrowia matki po raz kolejny dzisiejszej nocy wprowadziła dziewczynę w histerię.

Następnego dnia siedemnastolatka odważyła się odwiedzić matkę. Czuwała przy niej dopóki nie wynieśli ją śpiącą z sali. Śniła, że do szpitala, do jej matki przyszedł ojciec. Wziął panią domu na ręce i skierował się do wyjścia z sali, jednak tuż przed samym wejściem odwrócił się do niej i uśmiechnął do niej. Później zniknęli we mgle.

Dziewczyna tuż przed pogrzebem rodziców dowiedziała się, że jej matka była w pierwszych tygodniach ciąży. To było przysłowiowym gwoździem do trumny. Nie odzywała się przez cały pogrzeb i trzy dni.

W Hanower została do odczytania testamentu rodziców, w którym wszystko zapisano jej. Spadek nie był mały. Rodzice przewidzieli możliwość wcześniejszej śmierci i wpisali w dokument intercyzę, która mówiła, że dziewczyna nie może samodzielnie prosperować majątkiem dopóki nie ukończy 20 lat, przez ten czas jej majątkiem rozsądnie ma kierować siostra jej matki Caterina Sonnenschein Bürgerlicher.

Z rodzinnego domu wzięła tylko swoje rzeczy i fortepian mamy....

…::<b> Rok później</b>::…

Malownicze przedmieście Hamburga. Spokojną okolicą nie można tego było nazwać od roku, odkąd tu wprowadziła się siedemnastoletnia Talvi’a.

Przeprowadziła się tam po tragicznej śmierci rodziców. Mieszka u swojej cioci pani Cateriny Sonnenschein. Pani Caterina miała syna imieniem Timo...

-TIMO!!!!!!!!!!!

-Tak?

-Zabiję cię!! Co to jest?!

-Co?

-Jeszcze głupkowato się pytasz?! Ty cholero już nie żyjesz!!!

Taki krzyki wtopiły się w „krajobraz” tego spokojnego przedmieścia. Sąsiedzi tylko głośno wzdychają, bo ci innego im pozostało? Jednak wróćmy do naszej kłócącej się dwójki.

Obecnie dziewczyna, a dokładniej Talvi, biegała za chłopakiem, który wyciął jej niezbyt miły kawał. Miała na sobie lepką, kleistą zieloną niezidentyfikowaną maź. Gdyby nie ta „maź” można by było zobaczyć jej kasztanowe włosy i piękne rysy twarzy. Czekoladowe oczy szukały zbiega, który jakimś cudem wyparował z mieszkania. Talvi’a była osóbką filigranową, delikatną, jednakże to tylko pozory. Jej kruchy wygląd to tak dla zmyłki, dziewczyna potrafiła uderzyć, o czym już nie raz zdążył się przekonać owy Timo.

Właśnie Timo. To 20-nasto letni kuzyn Talvi. Wysoki, brązowe oczy, krótko przystrzyżone włosy koloru brązowego. Miał styl „hip-hop’owca”. Za duże bluzy, spodnie i koszulki, jednakże trzeba było przyznać, że taki styl mu pasował. Och, trzeba tu także napomknąć o tym, że jest jednym z wokalistów Nevada Tan.

Dziewczyna zatrzymała się w holu, oparła ręce na kolanach i ciężko oddychała. Jednak po chwili skierowała swój wzrok na schody i krzyknęła ponownie:

-TIMO!!! ZŁAŹ I TAK DOSTANIESZ!

Wtem Talvi’a usłyszała dzwonek do drzwi:

-To ja otworzę i wysmaruję twoich przyjaciół.- Powiedziała do siebie i skierowała się do drzwi. Stanęła tak żeby jej nie było widać, gdy będzie otwierała skrzydło wejściowe i z premedytacją otworzyła wejście do domu Tima. Piątka chłopaków, a w zasadzie mężczyzn zdziwiła się, gdy nikogo nie zobaczyła w środku. Już mieli wchodzić, gdy nagle przed nich wyskoczyła jakaś zielona postać, którą oczywiście była Talvi.

Piątka mężczyzn w tym momencie krzyczała jak grupka przestraszonych dziewcząt. Gdy pierwszy „strach” minął zauważyli, że tym „czymś” była kuzynka Tima. Teraz w najlepsze śmiała się z nich:

-Wiecie co?!... ha ha... krzyczycie jak dziewczynki... ha ha!

-No naprawdę bardzo śmieszne...

-No już wybaczysz mi, że śmiałam się z największego śpiewaka w Niemczech?

-Jak dasz nam wszystkim po buziaku to przestaniemy się gniewać.:D

-A ty czasami w dziób nie chcesz?! Czasami mam wrażenie, że ty tylko szukasz pretekstu żeby zbliżyć się do mnie.

-Wiesz, że niszczysz jego uczucia?- Powiedział David, wchodząc do domu z resztą chłopaków.

-Życie jest brutalne. W każdym bądź razie mam kogoś innego na oku. Franky poszukaj sobie innej panny.

Piątka mężczyzn weszła do salonu i wygodnie się rozłożyła na fotelach i sofach, natomiast Talvi poszła do siebie zmyć to „badziewie”. Gdy wyszła z łazienki wybrała pierwsze lepsze rzeczy, które o dziwo pasowały do siebie, i ponownie zamknęła się w łazience. Chwilę później już zbiegała po schodach z torbą i telefonem w ręce. Jak błyskawica przeleciała przez przedpokój. „Jeszcze tylko uprzedzić, Tima że wychodzę i GO!”

-Jesteś Timo? Bo wiesz ja wychodzę!

-A gdzie??

-Na prawo jazdy! Lecę już jestem spóźniona! Pa chłopaki!

-Talvi’a to może cię podwiozę?

-Dziękuję Jan, z chęcią skorzystam.

Jechali już z pięć minut, nowym autem Jana. Był to Mercedes CL Brabus, czarny metaliczny kolor połyskiwał w czerwcowym słońcu. DJ dawno o nim marzył, prawie cały dochód z debiutanckiej płyty poszedł na to auto.

-Jeszcze raz dziękuję, że mnie podwozisz. Kochany jesteś.

-Wiem :D

-Ale skromny!

-Wiesz, to jest tak. Jeżeli słyszysz takie rzeczy od zajebistej laski to rozumiesz że w 100% to prawda.

-Czy mam to potraktować jako komplement?

-Nie wiem czy ten twój facet, tego, którego masz na oku, nie będzie o to zazdrosny. Bo jeżeli nie… to tak, jak najbardziej.

-Szkoda tylko, że on mnie nie zauważa i traktuje jak kuzynkę jego przyjaciela..

-Nie wszystko jest takie jakbyśmy chcieli...

-Jakbym skądś to znała.-Na twarzy dziewczyny zagościł grymas rozgoryczenia. Wspomnienia tamtej fatalnej nocy zawsze pozostaną dla niej bolesne. I chociaż Jan i reszta wiedzieli, z jakich powodów Talvi’a przeprowadziła się do Hamburga, nikt z nich nie mógł jej w pełni pomóc. Przecież wspomnień nikt nie może na stale wymazać.

-A tak zmieniając temat znaleźliście już jakieś wspólne lokum?

-Nie, David i Juri cały czas przeglądają ogłoszenia. Jak na razie nic niema dla nas odpowiedniego. Ech...

-Dobra zatrzymaj się tutaj, to tu. Dziękuję.

W jakimś nieznanym Talvi rozgarnieniu, pocałowała na pożegnanie Jana w policzek. Chłopak w osłupieniu siedział jeszcze parę minut, dopóki jakiś facet nie zatrąbił na niego. Z dziwnymi myślami pojechał w stronę domu Tima.

Fang jetzt endlich zu leben an, verdammt

Wróciły koło godziny osiemnastej. W domu byli jeszcze mężczyźni z zespołu, którzy nadal siedzieli w salonie. Talvi razem z przyjaciółkami chciały niezauważenie przejść koło nich, jednak szybko zostały zauważone. Nic dziwnego, kiedy były już po dwóch średnich piwach, a wejście od salonu było obok schodów prowadzących na wyższe piętra:

-Talvi wróć, twoje koleżanki też.

-Timooo... Przecież widzisz, że wróciłam!

-Ale coś mi się zdaje, że jesteś lekko pod wpływem alkoholu. A wiesz, co mówiła moja matka?

-Ale wy jesteście tacy kochani, że nic nie powiecie, prawda?

-Talvi a może ich zaprosimy... Dużo tego mamy...

-Ty to zawsze z czymś wylecisz Annie. Miałyśmy być tylko my...

-Ale zostawimy im trochę, jak im się humorek polepszy to przyjdą i będziemy razem popychać głupoty. :P

-W sumie też racja.. Timo, ty nasz raperze narodowy zgódź się! Hołd ci składamy i o łaskę prosimy, w zamian do nóg padamy a skarby nasze skromne przyjmi!

Dziewczyny za Talvi’ą wybuchły gromkim śmiechem i po chwili wszystkie padły na kolana oddając Timo’wi sześć piw.

Oczywiście MC z chęcią przyjął darowiznę, którą rozdał każdemu członkowi zespołu po jednym. Chwilę później słyszeli cichą muzykę i ciągłe śmiechy dziewczyn.

…::<b>U Dziewczyn</b>::…

-Kobiety! Bawimy się w prawdę i wyzwania!

-Która wypiła już swoje?

-Ja już kończę trzecie, chwila!

-Marii ty żłopie!

-Ok. Już mamy! Cichooo…

Pięć dziewczyn zasiadło na około butelki. Każda z piwem w ręku zerkała na swoje koleżanki. Po pewnych kłótniach, która pierwsza, zabawę zaczęła Gloria. Padło na Natashę:

-To kochaniutka dajesz! Co wybierasz?

-Wyznanie, bo wiem, że wymyśliłabyś jakieś szpetne zadanie!

-Osz ty! Dobra pierwsze lepsze. Straciłaś cnotę?

-hym... Tak.- Odparła bardzo cichutko, jakby się bała, że będzie zlinczowana. W pokoju rozbrzmiał jeden wielki pisk, który na pewno było słychać na dole. Po zakręceniu przez Natashę wypadło, na Talvi, która też o dziwo wybrała wyznanie, co spotkało się z głośnym zastanawianiem, „co jest?!”:

-W takim razie oki. Na kogo polujesz? W kim jesteś zakochana?

-Ja? No… w Janie. Ale nie mówcie mu!!

-Ale to ten czy ten ze szkoły?

-Ten ze szkoły...

-Dobra i tak Annie wygada.

-Wcale nie!

-Jak tam chcesz. Kręć Talvi!

Tym razem przyszła kolej na Marii. Na przekór poprzedniczkom wybrała zadanie. Polegało ono na pocałowaniu najfajniejszego, jej zdaniem, chłopaka w salonie. Wszystkie wyszły z pokoju i skierowały się w stronę pokoju gościnnego. Nie obyło się bez upadków po drodze i nagłych wybuchów śmiechu, gdy któraś palnęła jakąś głupotę. Annie wywaliła się tuż przed wejściem do pokoju, przez co wszystkie poległy tuż przed chłopakami. Szóstka mężczyzn, którym także polepszył się humorek, ledwo powstrzymała się od wybuchnięcia śmiechem:

-Marii złaź z nas i rób swoje! Gloria wbijasz mi łokieć w łopatki!

Gdy dziewczyny pozbierały się z ziemi, jak jeden mąż zaczęły dopingować Marii. Chłopcy nie za bardzo wiedzieli, o co chodzi i woleli poczekać na rozwój wydarzeń. Skrępowana Marii odwróciła się do skandujących dziewczyn:

-Ale ja tego nie zrobię!

-No to ściągaj koszulkę!

-Ale ja nic nie mam pod spodem!

-To wybieraj! I tak masz najładniejsze z nas cycki!

-Talvi!!

Marii niepewnie podeszła do Tima, wspięła się na palce i pocałowała go w policzek. Wtem w salonie rozbrzmiało zawiedzione westchnienie czwórki dziewczyn. Marii z zadowoleniem odeszła od oszołomionego MC i cała w skowronkach powiedziała:

-Widzisz Talvi, nie sprecyzowałaś zadania to masz! :P

-Marii ty szczwany lisie!

-A ja myślałam, że jest już na tyle upita, że nie zauważy różnicy...

-Tyle piwa wypiła i jeszcze rozumuje!

-Że też to zrobiła. Wszyscy mieli by niezły widok....!

-Ale wy dziewczyny zboczone jesteście!

-Juri, spostrzeżenie miesiąca... Chodźcie musimy jeszcze pokręcić tą butelką, trzeba coś wymyślić Annie i Glorii!

Późniejsza zabawa kręciła się na całego. Chłopcy dołączyli po kolejnym „kręceniu” butlą. Chłopcy nie myśleli pojęcia, że tyle alkoholu dziewczyny sprowadziły do pokoju. Wszędzie walały się butelki i puszki po piwie. Szóstce mężczyzn wydawało się, że wszystkie pięć pań w ich towarzystwie są na tyle pijane, że mogą wykorzystywać sytuację gry w butelkę. Jednak nasze panie zaskoczyły chłopaków swoją wytrwałością. W końcu zabawa skończyła się, gdy grę opuściła Talvi, po tym jak Franky po raz kolejny chciał wykorzystać sytuację.

Wszyscy po wzięciu piw rozsiedli się po pokoju. David i Linke usiedli pod oknem, Talvi i Marii zajęły łóżko. Obrotowe krzesło zajął Jan, po krótkiej chwili zaczął się okręcać na nim. Biurko okupowała Natasha. Na kufrze pod ścianą usadowił się T:mo, a koło niego siedział oparty o kufer Juri. Gloria leżała na podłodze razem z Frankym, tyle że dziewczyna trzymała głowę na kolanach Juriego. Trwali tak w ciszy popijając swoje napoje. Od czasu do czasu słyszeli chichot Talvi, której najwidoczniej procenty uderzyły do głowy. Gdy zaczynali kolejne piwa Natasha wyskoczyła z kolejną „grą”:

-To może porozmawiamy? Szczere wyznania! Temat: Kiedy, z kim i gdzie było wasze pierwsze przeżycie seksualne??? Kto pierwszy?? ;D

Po krótkiej chwili pierwszy odezwał się Juri:

-W wieku 14 lat poznałem dziewczynę o rok starszą ode mnie. Mieszkała trzy domy dalej ode mnie... Przez „przypadek” weszliśmy na strony od 18 lat. Później samo tak jakoś wyszło. Potem robiliśmy to prawie codziennie.

Kolejne wyznanie było Davida:

-Ostatnio z moją koleżanką z klasy, ale tylko petting...

W pokoju rozległ się cichy pomruk oburzenia ze strony Natashy, za co dostała poduszką od Marii:

-Skoro taka harda jesteś to gadaj a jak tobie poszło!

Blondynka oblała się szkarłatnym rumieńcem. Wzięła kilka głębokich oddechów, po czym zaczęła:

-Było to wczoraj. Prawie nas matka przyłapała. Ale było boskooo...

-Taaa dobra a z kim??

-yyy… aaaa...

-Chyba nie chcesz nam powiedzieć, że z NIM!?- Wykrzyknęła Gloria. Wtedy wszystkie dziewczyny usiadły i z uwagą czekały na odpowiedź koleżanki. Jednak Natasha milczała:

-Kobieto! Przynajmniej powiedz, że go zmusiłaś a nie poprosiłaś!

-Miałam na niego haka, ale…-zamilkła, gdy zobaczyła spojrzenia dziewczyn.

-Żebyś później nie żałowała! Przecież wiesz, jaki z niego ch**!

-Fajnie że my coś z tego rozumiemy!- Odezwali się mężczyźni.

-Nie ważne i tak nie zrozumiecie, to trochę ską… ską… Fuck. To trudne! Może teraz Marii?

-Ok. Dwa lata temu na koloniach, z takim zajebistym facetem. Marco miał na imię. Ummm...

-Linke?

-Ja czekam aż moja dziewczyna „dojrzeje” psychicznie... :P

-Annie?

-Ja żyję w przekonaniu, że zrobię to dopiero po ślubie xD

Wszyscy obecni w pokoju wypili mały toast za jej postanowienie, by trzymała się go i nie straciła sensu tej decyzji. Po toaście przemówił T:mo:

-Trzy lata temu jednak nic z tego nie pamiętam.

-Ale nie zaszła w ciążę???- dopytywała Marii.

-Nie. Powiedziała, że nawet gdyby chciała to by nie mogła. Potem wyleciała jak strzała z pokoju. Jan może teraz ty?

-Czemu nie? To był jeden jedyny raz w moim życiu. Tak dla spróbowania w wieku piętnastu lat. Później mnie jakoś do tego nie ciągło. Teraz czekam na prawdziwą miłość...

-To ty wierzysz w takie rzeczy?

-uhum.. Zresztą seks jest przereklamowany. Gloria?

-Z chłopakiem starszym o pięć lat, wtedy miałam szesnaście.

-Toż to pedofil!

-eee tam! Przyjaciel brata! :D To kto teraz?

-Ja chcę na końcu!

-Tak Talvi ty masz najwięcej do opowiadania :P To jak z tobą Franky?

-Ze mną? W osiemnaste urodziny. Pijany byłem i się nie kontrolowałem. Jakaś dziewczyna wykorzystała sytuację i tyle.

-To faceta można wykorzystać?!

-Annie! Tobie za głupotę płacą czy brałaś jak rozdawali?! Oczywiście, że można zgwałcić faceta...

-Mnie nie zgwałcono Marii!!

-No, ale sam przecież mówiłeś …!

-Wiem, co mówiłem i nie będę się kłócić z pijaną kobietą!

-Wcale nie jestem pijana! To ty jesteś pijany!

-No już koniec dzieci! Koniec… Została jeszcze Talvi opowieśććć...

Wszyscy jak na komendę spojrzeli w stronę kuzynki MC. Dziewczyna leżała na wznak, zakrywając dłonią usta by powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem. Gdy zobaczyła to Marii zepchnęła koleżankę z łóżka:

-To ja może stąd będę opowiadać? Gdy byłam jeszcze w Hanowerze miałam tam taką przyjaciółkę, znałyśmy się od pobytu w szpitalu, gdy nasze matki nas urodziły. No i sobie urosłyśmy do wieku 15 lat. I jak to każdy przechodził burzę hormonów, my trochę odbiegłyśmy od tego. Na początku nie byłyśmy pewne, co to siebie. Ale jej impulsywność wygrała. Byłyśmy ze sobą 1,5 roku. Nasz pierwszy raz był pod namiotami na szkolnej wycieczce. Po pół roku mi się znudziło. I zdradzałam ją z takim jednym kolesiem, nie żebym z nim spała, jedynie się całowaliśmy. Wtedy byłam „bi”. Po roku naszego chodzenia spotkałyśmy się w centrum. Kruczek w tym taki, że byłam tam z tym chłopakiem i zauważyła nas na pocałunku. Podeszła, ale nie była sama. Później się okazało, że oby dwie się zdradzałyśmy. Normalnie tak się śmiałyśmy z tego że łoj! Mnie przeszedł i homo- i biseksualizm. Teraz jestem Hetero. I jest mi całkiem dobrze. Teraz spytacie czy spałam z jakimś facetem? Otóż nie, bo tak jak powiedział bodajże Jan- seks jest przereklamowany. Mi przeszło, ale jej nie. Gdy ostatni raz się widziałyśmy miała taką jedną laskę, gdyby ją mężczyźni zobaczyli powiedzieliby: „Szkoda, że się taka panienka marnuje!”.

I to by było na tyle. ;D

-No to fajnie, czego ja się tu dowiaduję o mojej kuzyneczce!

-Jak chcesz to mogę im jeszcze powiedzieć jak to mnie uświadomiłeś! :P

-Nie, bo i tak mają skrzywienie mózgu.

-Ano racja.

-Mam nadzieję, że już nie wrócisz do tamtej strefy!

-Spokojna twoja rozczochrana David! :P

…::<b> Z punktu widzenia T:ma(i jego narratora :P)</b>::…

Mój bohater siedział tak jak ostatnio, czyli na kufrze. Już dobrą chwilę temu stwierdził, że ten rodzaj siedziska jest bardzo, ale to bardzo niewygodny. Jednak siedział dalej. Wszyscy spali, prócz niego. Popijając kolejne piwo patrzył jak zahipnotyzowany na czerwono-włosą dziewczynę, która smacznie spała przewieszona przez łóżko. Wspominał każdą chwilę, kiedy byli sami i nie musieli udawać przed resztą, że między nimi nic nie jest. Sam do końca nie wiedział, czemu tak robią. Czasami miał ochotę pocałować ją przy wszystkich, a później wykrzyczeć im, że są razem. Prawdę powiedziawszy to był jej pomysł. Zgodził się, bo szanował jej decyzje. Wtedy mógł wszystko dla niej zrobić, tak jak teraz. Tak bardzo się starał żeby nie poznała go jako „wschodzącą gwiazdę, nu-metalu” lecz jako tego zwykłego Tima Sonnenschein. Długo to trwało, cały rok i trzy miesiące...

Wtedy zauważył, że dziewczyna otworzyła jedno oko starając się ogarnąć otaczającą ją ciemność. Po krótkim czasie spojrzała na niego i uśmiechnęła się figlarnie. Odesłał jej uśmiech, po czym wstał. Już miał otwierać drzwi, kiedy przy jego uchu usłyszał szept czerwonowłosej:

-Czemu wychodzisz??

-Idę się położyć, nie ma dla mnie miejsca w pokoju...

-To ja idę z tobą!

Gdy wyszli na korytarz, T:mo odruchowo pochwycił dłoń dziewczyny i ścisnął lekko, lecz stanowczo. I poszli w kierunku pokoju MC...

<b> <i> Następnego dnia</i></b>

Chłopak obudził się, gdy promienie słoneczne nie dały za wygraną i natrętnie świeciły mu w oczy. Jednak nie była to jedyna rzecz, która zakłóciła mu spokojny sen. Cały czas coś go miziało po nosie. Otworzył jedno oko i zobaczył czerwoną czuprynę, która opierała się na jego piersi. Dopiero po krótkim zastanowieniu rozpoznał w tym charakterystycznym kolorze włosów swoją dziewczynę. Była w samej bieliźnie tak samo jak on. Przez głowę przechodziły mu jak slajdy obrazy wczorajszej nocy. Zapowiadało się wtedy na coś poważnego, lecz wiedział, że później oboje by żałowali, jeszcze był na tyle trzeźwy, że do niczego nie doszło. Spojrzał na zegarek, była 8:21, a poza pokojem było cicho. Co oznaczało, że reszta śpi. Nie chciał kusić losu i postanowił obudzić śpiącą pannę. Nie poszło to sprawnie i po jego myśli, więc użył bardziej drastycznych środków i zaczął „strzelać” z jej stanika. Po chwili obudziła się i z przerażeniem stwierdziła, że jest pół naga i prawie nic nie pamięta. Dopiero po wyjaśnieniu T:ma uspokoiła się. Wtuliła się w chłopaka i zaczęła miziać chłopaka palcem po klatce piersiowej. Słyszała jak jego oddech stał się płytki i szybszy. Lubiła go tak drażnić... On także nie pozostał dłużny. „Dokuczaliby” sobie dalej, lecz nagle usłyszeli jak ktoś wychodzi z pokoju Talvi. Czerwono włosa szybko wyskoczyła z łóżka i zebrała swoje rzeczy, po czym czmychnęła do łazienki. Za to Mc looknął czy dziewczyna nie zostawiła jakiś ubrań, po czym czekał aż osobnik przejdzie obok, niestety usłyszał jak ktoś puka i po chwili wchodzi do jego małego „królestwa”:

-T:mo, nie widziałeś gdzieś Marii? A co ty taki w negliżu?

-Bo po ciemku nie mogłem znaleźć mojej koszulki GLORIO! Z resztą nie miałem już na to siły. A co do twojego poprzedniego pytania to, Marii chyba siedzi u mnie w łazience. Właśnie się zastanawiałem, kto tam siedzi, kiedy ty weszłaś.

-Acha...

Odczekał dobrą chwilę po wyjściu dziewczyny z pokoju, po czym podszedł do drzwi od łazienki i delikatnie w nie zapukał. Odczekał chwilę, po czym wszedł do łazienki. W środku zastał dziewczynę pod prysznicem. Już dostał odpowiedz na pytanie: „Czemu mi nie odpowiedziała?!”. Stał tak i patrzył na rozmazaną sylwetkę swojej dziewczyny( no przecież woda paruje!) za szklanym parawanem. W duchu dziękował Bogu za to, że ma taką wspaniałą dziewczynę, która kocha go nie za sławę, lecz ze to, jaki jest. Niewiele myśląc zdjął jedyną rzecz, jaką miał na sobie i wszedł do kabiny prysznicowej. Woda była naprawdę gorąca, dziewczyna już od dłuższego czasu wiedziała, że T:mo jest w środku i przygląda jej się jak się kąpie. Jednak nie przypuszczała, że chłopak wejdzie do kabiny! Gdy poczuła jego ręce na swojej tali, przeszedł ją zimny dreszcz. Odwróciła się i spojrzała na niego. Nie patrzył tam gdzie każdy inny na jego miejscu by spojrzał, lecz patrzył w jej czekoladowe oczy. Był wyższy od niej głowę, a gdy patrzył na nią krople wody spływały mu po nosie. Bardzo ją to bawiło, ale nie chciała się zaśmiać by nie zepsuć atmosfery. Dopiero, gdy go objęła spostrzegła, że on także jest nagi. T:mo z szelmowskim uśmiechem przybliżył swoją twarz do jej i pocałował ją tak jak za pierwszym razem. Delikatnie, jakby się bał, że ta chwila minie...

…::<b> Parę godzin później</b>::…

Siedział w fotelu, myślami będąc gdzie indziej. Choć wtedy do niczego nie doszło, czuł się jakby właśnie z nią to zrobił. Nie mógł się pozbyć uczucia tej namiętności, która wybuchła w Marii i nim. Niezbyt się z tym czuł. Miał dziwne wrażenie, że mógł z czymś,<b> takim</b> poczekać.

Teraz doszedł do wniosku, że bardzo dobrze zrobili, że nie ujawniają swojego związku, wszystko jest tak jak to wyobrażał sobie, gdy jeszcze jej nie miał. W głębi duszy nasz Mc był strasznym romantykiem, jednak nie ujawniał tej strony swojego życia, bo uważał, że <u>raper</u> nie powinien być romantykiem. Choć odkąd jest z Marii „mięknie” coraz bardziej.

Wtedy to usłyszał szloch i pochlipywanie dochodzące z przed pokoju. Znał to, tak Talvi miała kolejny ciężki dzień. Odkąd tu przyjechała miał wrażenie, że za szybko doszła do siebie po takiej stracie. Jednak, od czasu do czasu zdarzało się, że miała cięższe dni i cały dzień płakała i nic nie mówiła. A ostatnio coraz częściej jej się to zdarzało.

Odwrócił się w stronę drzwi i zobaczył zapłakaną kuzynkę, która trzymała w ręce naszyjnik jej mamy.

Cicho szepnął by podeszła do niego a gdy to zrobiła pociągnął ją na swoje kolana i tak jak zawsze przytulił. Czuł jak koszulka przemaka pod wpływem jej łez. Żałował, że jego rodzice wyjechali w tą podróż. Jego mama lepiej radziła sobie w tych sytuacjach. Często w takich sytuacjach wspominał swoją chrzestną, która zawsze w niego i jego zespół mocno wierzyła. Dopiero po godzinie dziewczyna uspokoiła się i zasnęła mu na ramieniu....

<b> Powrót do historii prawdziwej...</B>

Obudziła się następnego dnia z potwornym bólem głowy. W dodatku uprzytomniła sobie, że dziś poniedziałek i musi iść do szkoły. Zwlekła się z łóżka i doprowadziła do stanu używalności. T:mo o dziwo zrobił jej śniadanie. Przez co wprawił swoją kuzynkę w zakłopotanie. Wzięła tabletkę i poszła do szkoły. Po drodze przykleiła się do niej plotkara Izabell. Jak zaczęła gadać to skończyła dopiero po dzwonku na lekcje.

Na wychowawczej klasa otrzymała pełne wyniki matury i naganę ich klasę. Tak to jest jak bryka się w szkole. Dziewczyny przyszły dopiero na trzecią lekcję, Gloria śmierdziała petami a od dziewczyn ciągło browarem:

-A wy co?

-A my nic. Do szkoły przyszłyśmy w końcu.

-Aha, bo wiecie babka dawała pełne wyniki matury.

-To trzeba do niej iść... A co ty taka zmarnowana??

-Nie wiem. Głowa mnie boli a wczorajszego dnia prawie nie pamiętam!

-To coś ty robiła?! Ja żeby pozbyć się tego kaca przeleżałam cały dzień w wannie z zimną wodą! Ostatni raz się tak urządziłam!

-Ostatnim razem też tak mówiłaś... :P

-Czepiacie się.

-Glorio, od kiedy to palisz kobieto?! Jedzie od ciebie jak nie powiem co!

-Ech za długa historia…

Po skończonych lekcjach poszły tak jak ostatnio do restauracji. Zamówiły po kawie i zaczęły rozmawiać. Tak zeszło im do piątej, bo Talvi im dosłownie zasypiała na ramieniu.

Gdy dziewczyny odprowadziły Talvi do domu okazało się, że nikogo w nim nie ma, a dziewczyna zapomniała kluczy:

-No i co teraz zrobię?! Chyba nie będę spać na chodniku!

-A jakby tak otworzyć drzwi?

-Kurwa! Ty złota rybko! One są ZAMKNIĘTE!

-Ale wiesz tak jak na filmach!

-Na filmach kłamią!

-Ale ja umiem otwierać zamki nożyczkami, a to raczej w filmach nie występuje!

-Co nie zmienia faktu, że filmy są wyssane z palca!

-A filmy oparte na faktach?!

-Też. Mówią tak żeby ludzie wierzyli, im więcej ludzi uwierzy w tę bajkę tyle więcej zarobią. Ot cała regułka.

-Dobra, dobra koniec tej dysputy! Spać mi się chce! Kto ma te nożyczki?!

Po piętnastu minutach użerania się nad zamkiem, wielu tysiącach przekleństw i głośnym chrapaniu Talvi. Drzwi stanęły otworem przed dziewczynami:

-Boska jesteś Nat! Jeszcze chwila a Talvi zacznie mi się ślinić przez sen!

-No to już poturlaj ją do kanapy. ;P

-No wybacz bardzo! Herosem to ja nie jestem! Ciężka jest jak na swoją posturę!

-Nie krzycz tak, sama póóóóóójdę- Ziewnęła potężnie właścicielka domu. Po czterech buziakach w policzek weszła do domu zamykając za sobą drzwi. Chwiejnym krokiem weszła do salonu i legła na kanapie zasypiając w locie...

Obudził ją odgłos rozbijanego telefonu. Zdezorientowana dziewczyna wstała z kanapy i podążyła za krótkotrwałym źródłem dźwięku. Wyszła na korytarz i zobaczyła T:ma siedzącego na schodach z ukrytą twarzą w rękach. Pod równoległą do niego ścianie zobaczyła szczątki jego telefonu. Spojrzała ponownie na chłopaka i zobaczyła jak jego ramiona w dziwnych drganiach wznosiły się i opadały. Pierwszy raz widziała kuzyna płaczącego. Stała tak patrząc na niego, w pewnym momencie MC wściekle rzucił swoją czapką.

Dopiero, gdy ponownie zakrył twarz dłońmi Talvi ostrożnie usiadła koło niego i go przytuliła. Przycisnęła jego głowę do serca, tak jak robiła to jej mama, kiedy była mała. Wtedy T:mo zaczął płakać jeszcze głośniej. Po chwili czekoladowo oka poczuła jak bluza zaczyna jej przemakać:

-Hej, co się stało…? T:mo…?

-Zerwała ze mną rozumiesz?! ZERWAŁA! I po co było to wszystko ukrywać?! Powiedz mi, <b> po co</b>?!?!

-Wszystko się kiedyś kończy, T:mo. Może miała jakieś ważne powody, albo coś? Może coś nią kierowało do takiego postępowania. Poczekaj aż ochłonie, przemyśli i wtedy z nią porozmawiaj. Nie warto wszystkiego wyjaśniać od razu, powiesz za dużo i będzie nie dobrze. A teraz idź na górę weź ciepłą kąpiel i do łóżka.

Wstała wyciągając przed siebie rękę żeby pomóc chłopakowi wstać...

T:mo nad wyraz szybko dzisiaj zasnął. Filigranowa postać siedząca na werandzie bardzo przejmowała się tym nagłym wybuchem kuzyna. Przecież to ON był jej podporą w ciężkich chwilach. Miała prawdziwy mętlik w głowie. Wiedziała jak bardzo cierpiał teraz T:mo. W gruncie rzeczy, jeżeli już kochał, to miłował całym sobą. Nagle telefon zaczął wibrować jej w kieszeni. Po wydostaniu go z zapchanej papierkami kieszeni spojrzała na wyświetlacz: <i>”David”</i>. Bez wahania odebrała:

-Nom, co tam?

-Nie ma T:ma w domu? Bo wiesz miała być próba, a jego nie ma i...

-Przepraszam że ci przerywam, ale on raczej dzisiaj na próbę nie przyjdzie.

-Czemu? Coś się stało?

-Tak do końca to nie wiem, co się wydarzyło. Wpadł w histerię, płakał i mówił na poziomie trzylatka. To chyba musiało się coś poważnego wydarzyć.

-A mówił coś konkretnego?

-No, tak. Że z nim zerwała.

-To T:mo kogoś miał?!

-Jesteś jego najlepszym przyjacielem to myślałam, że wiesz, o kogo chodzi!

-A ty jesteś jego kuzynką- najbliższą rodziną!

-Nie krzycz na mnie. I przestańmy się obwiniać. Jako rodzina i przyjaciele zawaliliśmy na całej linii.

-A, co z nim???

-Teraz śpi. Wykąpał się a później dałam mu tabletkę żeby spał. Chyba każdy chce spać po takim czymś...

-No nic pilnuj go. Pa.

-Papa!

…::<b><i>Tymczasem w pokoju T:ma</i></b>::…

Nie wziął tej tabletki. Chciał jeszcze spokojnie pomyśleć. Jednak każde wspomnienie, każda myśl sprawiała mu taki ból… Łzy piekły pod powiekami, serce popękało. Przecież miało być tak pięknie, robił wszystko żeby <i> ten</i> związek był inny od poprzednich. Traktował niniejsze partnerstwo poważnie. A ona co? Ot tak zerwała! Ba! Nawet nie raczyła przyjść mu powiedzieć o tym osobiście tylko przez telefon łaskawie go o tym poinformowała!!!

Tym razem nie powstrzymał łez. Płynęły małymi strumykami po jego policzkach. Rażony piorunem wstał z łóżka, podniósł materac i wyciągnął spod niego kilka zdjęć paczkę papierosów i zapalniczkę. W środku były jeszcze trzy papierosy po wyciągnięciu jednego drżącymi dłońmi zapalił go. Patrzył na rzucone na biurko zdjęcia. Byli szczęśliwi, radośni i przede wszystkim zakochani. A teraz? Chciał krzyczeć z bólu. Otworzył okno wypuszczając przy okazji chmurkę dymu. Rzadko palił tylko w sytuacjach krytycznych, kiedy już nie mógł sam sobie poradzić z problemami. Tą paczkę miał już od jakiś dwóch lat.

Po tym dymku był kolejny i kolejny. Wypalił wszystkie, które miał, a chciał jeszcze więcej. Po raz kolejny raz rzucił okiem na zdjęcia. W każdym wypalił jej i swoją twarz. Kiedy skończył ze wszystkimi połknął tabletkę i położył się z powrotem...

Była godzina 21:36 zmywała właśnie naczynia, które jakimś cudem zagnieździły się w zlewie. Oczywiście mogła je włożyć do zmywarki, ale chciała przy okazji pomyśleć. Cały dzisiejszy dzień T:mo spędził u siebie w pokoju, schodził tylko się napić. A kiedy przyszła od Glorii, wracał z jakiegoś miejsca. Zachodziła sobie w głowę gdzie jej kuzyn się włóczył.

Dzwonił David jakieś trzy razy z nadzieją, że T:mowi już lepiej i że przyjdzie na próbę. Ale raperowi nawet nie zależało by odpowiedzieć. W końcu David zaproponował by ona przyszła zamiast MC.

Wiedziała, że ma talent do rymów taki sam( jeżeli nie lepszy) jak jej kuzyn. Czasami, gdy nie mogła sobie poradzić w tym okrutnym świecie, więc pisała rymy. Słowa w nich zawarte były dla odbiorcy ostre i miały bardzo rzeczowy ton. Ukazywały zimną i nie przyjemną prawdę otaczającego środowiska.

Jednak wracając do tematu. Powiedziała, że zastanowi się do jutra. Nie była pewna czy zgodzić się, w końcu może chłopakowi przejdzie? Musi z nim o tym porozmawiać.

Właśnie myła zęby, kiedy po raz kolejny w tym dniu usłyszała dzwoniący telefon. Jak błyskawica poleciała do kuchni gdzie znajdowała się słuchawka stacjonarnego. Z pełną buzią piany odebrała:

-Prloszę chylke pochekać!- Powiedziała niewyraźnie do telefonu. Dopiero po opróżnieniu jamy ustnej ponownie zajęła się rozmową:

-Przepraszam już jestem!

-Co się stało Talvi? Czemu mówiłaś tak nie wyraźnie?

-Och wujku, może u ciebie jest dziewiąta rano, ale u nas jest eee… dziesiąta? Myłam zęby. To skoro już wiesz to mów, co tam chciałeś! :P

-Ach no chciałem was poinformować, że za trzy dni wracamy z niespodzianką, i tak sobie pomyślałem, żebyście posprzątali dom przed naszym przybyciem. Na pewno jest w katastrofalnym stanie...!

-E tam nie przesadzaj jeszcze tak źle nie jest! A co to za niespodzianka?

-Oj Talvi, gdybym ci powiedział nie byłoby niespodzianki! A jak tam T:mo nie słyszę żebyście się znowu kłócili.

-Bo widzisz on… już śpi.- Skłamała.

-Śpi?! Przecież on zasypia najpóźniej o północy!

-Miał ciężki dzień. Wiesz próby i takie tam...

-Ach… no tak kariera. Pozdrów go tam od nas i przekaż żeby znalazł czas na sprzątanie domu z tobą! Pa, mała!

-Wujku!- Oburzyła się.

-Dobrze przepraszam tylko się nie gniewaj na mnie. Do zobaczenia Talvi!

-Pa wujku!

Przechodziła koło pokoju T:ma, miała chęć przejść obok jego drzwi jednak coś ją pchnęło by wejść do środka pod pretekstem telefonu od wujka. Zapukała ostrożnie i nie czekając na odpowiedź weszła.

To, co zobaczyła zbiło ją na chwilę z tropu. Patrzyła jak chłopak w zaskakująco szybkim tempie chowa paczkę papierosów, niedopałki i zapalniczkę do szuflady. Podeszła do niego i przytrzymała mu dłoń, gdy chował opakowanie Malboro:

-T:mo nie wydziwiaj! Pal sobie dalej mnie to nie przeszkadza.- Powiedziała obojętnie, co bardzo zdziwiło rapera. Dobrze wiedział jak Dziewczyna nie lubi palących- to znaczy ludzi, których przy niej palą. Ale skoro tak mówiła wyciągnął z powrotem na biurko cały „sprzęt palarski”:

-Co jest?

-Wujek dzwonił. Przyjeżdżają za trzy dni i należałoby ogarnąć ten bałagan, którego praktycznie nie ma.

-Acha...

-Mówił, że jeszcze z jakąś niespodzianką wracają.- Zrobiła pauzę, kiedy nie zauważyła jakiejkolwiek reakcji. Zdawał się taki nieobecny, kiedy do niego mówiła. Jakby był tysiąc kilometrów stąd.

-Wiesz znowu dzwonił David. Oni się o ciebie martwią, tak jak ja. I… oni w końcu chcą odbyć normalną próbę. Mógłbyś ruszyć dupsko i zrobić to, co do ciebie należy. Nie możesz teraz rezygnować, to dzięki tobie jest ta grupa!

-Acha…- Znowu, kolejny brak reakcji. Głośno westchnęła. Podeszła do niego. Położyła mu ręce na ramionach i pochyliła głowę tak, że opierała brodę na czubku łebka rapera:

-T:mo może gdybyś zajął się czymś innym a nie tylko myśleniem o przeszłości, może to rozstanie by cię tak nie bolało?

-Nie Talvi to nic nie da. To tak jakbyś chciała kręcić film bez dobrego przekazu. Nie zastąpiłabyś mnie?- Odwrócił się twarzą do dziewczyny. Spojrzała w jego oczy, nie wyrażały praktycznie nic prócz bólu i obojętności. I cóż miała zrobić? Mruknęła niewyraźne <b>tak</b>, po czym pocałowała go delikatnie w czubek głowy i wyszła z pokoju.

<i>Zmienił się i to bardzo.</i> Ciągle przechodziło jej przez głowę. Leżała już drugą godzinę i w dalszym ciągu nie mogła zasnąć. Męczyła ją ta cała sytuacja z T:mo. Czasami miała wrażenie, że on jakby powstrzymywał się od mówienia o tym, co mu się przydarzyło. Było jej przykro, że zaczął palić, ale rozumiała go, bo ona też miała bardzo dużo sposobności by zacząć ćmić. Nie paliła tylko dlatego że znalazła inny jakże pasjonujący nałóg- picie kawy. Ale wracając. Dziewczyna próbowała dodzwonić się do Marii, bo chciała omówić wypad za miasto z dziewczynami. Jednak nikt nie odbierał. Co dziwniejsze, jeżeli był już sygnał połączenia nagle się urywał i odzywała się babka z obsługi telekomunikacyjnej. A gdy do niej wszystkie poszyły nikogo nie zastały w domu.

Po dłuższych przemyśleniach doszła do wniosku, że nie ma sensu leżeć w łóżku. Usiadła i porozglądała się przez chwilę po pokoju, po czym wstała i usiadła na parapecie okna wychodzącego na ulicę.

Wtedy zauważyła ciemną postać opartą o jakieś auto. Osobnik patrzył prawdopodobnie w jej okno. Przyglądała mu się z uwagą. Wytężała wzrok by dostrzec jego twarz jednak nic nie widziała. Chciała mieć taką nadzieję że to jest <b>jej </b> Jan. Już miała zamiar otworzyć okno i krzyknąć by wszedł kiedy postać weszła do samochodu i odjechała. Bardzo długo zastanawiała się czy to naprawdę mógł być Jan.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
pewnego słonecznego dnia w niemczech3, Talvi
pewnego słonecznego dnia w niemczech2
86, Pewnego jednak dnia przyby˙a do Taurog˙w z konwojem kilkudziesi˙ciu ˙o˙nierzy panna Anna Borzobo
Pewnego dnia
Pewnego dnia, Zabawne
Boglar Zobaczysz że pewnego dnia
Debbie Macomber Pewnego dnia, wkrótce
pan wołodyjowski, 1, Pewnego pi˙knego dnia jesieni˙ siedzia˙ sobie pod cienistym dachem letnika pan
Pewnego dnia pewna starsza dama przyszła do Deutsche Bank z torbą pełną pieniędzy, pliki
Zdarzylo się pewnego dnia
BIEDRONKA I MOTYL Boża krówka dnia pewnego, dla dzieci, Pomoce edukacyjne, Wierszyki
Pewnego dnia
Pewnego dnia, Zabawne
Reymont Władysław Stanisław Pewnego dnia
pewnego dnia 2
Boglar Krystyna Zobaczysz, że pewnego dnia
Wladyslaw Stanislaw Reymont Pewnego Dnia

więcej podobnych podstron