Praca wychowanie seksualne

Kontrowersje wokół wychowania na przełomie tysiącleci - Wychowanie Seksualne.

Ewelina Domagała - Resocjalizacja II rok

Plan Pracy:

1.Pojęcie wychowania, wychowanie seksualne .

2.Rys historyczny edukacji seksualnej.

3.Współczesna edukacja seksualna.

4.Kompetencje nauczyciela wychowania seksualnego.

5.Wychowanie seksualne tematem tabu - Moje własne przemyślenia – Podsumowanie .

Bibliografia:

  1. Wincenty Okoń – Słownik Pedagogiczny, PWN, Warszawa 1984 r.

  2. Mieczysław Łobocki – Teoria Wychowania w zarysie, Wyd. Impuls 2008 r.

  3. Dorota Kornas - Biela - Historyczny kontekst rozwoju edukacji seksualnej, „Studia nad rodziną " 1998 nr.1

  4. Maria Braun - Gałkowska - Psychologia Domowa, Warmińskie wydawnictwo diecezjalne, Olsztyn 1990.

  5. W. Półtawska - "Rola rodziców w wychowaniu seksualnym młodzieży" W: F. Adamski - "Wychowanie w rodzinie chrześcijańskiej" Kraków 1982

Załączniki :
Do swojej dołączam także dwa artykuły ukazujące jak duży jest problem wychowania seksualnego.
1.. Przekrój - Justyna Sierakowska - "Diabelska edukacja"
2. Gazeta wyborcza - Wojciech Borodzicz - Smoliński - Wychowanie seksualne dzikich

1.Wychowanie to według Okonia - „Świadomie organizowana działalność społeczna, której celem jest wywołanie zamierzonych zmian w osobowości człowieka”. Na podstawie tej definicji chciałybyśmy podać wam definicję wychowania seksualnego również za Okoniem: „Wychowanie seksualne to ogół działań i wpływów zmierzających do ukształtowania u dzieci i młodzieży postaw szacunku i zrozumienia wobec przedstawicieli płci odmiennej oraz takich uczuć wzajemnych, jakie są warunkiem wytwarzania się prawidłowych relacji między dziewczętami i chłopcami „ Nieco inną definicję, ale wiążącą się z wcześniejszą podaję Maria Braun-Gałkowska według której „wychowanie seksualne jest to teoria z punktu widzenia celu. Celem wychowania seksualnego jest być dobrym człowiekiem w swojej płci”. Życie w zgodzie ze swoją płcią polega według prof. Marii Braun- Gałkowskiej na akceptowaniu swojej płci. To zaś oznacza, że należy mieć wiedze na temat anatomii i fizjologii, być wolnym w podejmowaniu ról związanych z płcią.

2. Większość kultur świata prymitywnego wychowania seksualnego uczyło się przez obserwację ludzi dorosłych. Do XVIII w. w naszej europejskiej cywilizacji rozmawiano z dziećmi o seksualności w domu. XVIII i XIX w. spowodował, że postawy wobec seksualności uległy zaostrzeniu. Seks stał się tematem tabu. W II połowie XX w. lekarze zaczęli uświadamiać młodzież. Uczyli wiedzy o anatomii, fizjologii i różnicy psychologicznej w płci oraz o chorobach przenoszonych drogą płciową. Dopiero Światowa Organizacja Zdrowia w 1986 r. wydała dokument poświęcony edukacji seksualnej dzieci i młodzieży. Dokument ten powstał z powodu:
1. „obniżenia się wieku inicjacji seksualnej młodzieży
2. pojawienia się AIDS
3. dynamicznego rozwoju seksuologii wieku młodzieżowego”.
Cele wychowanie seksualnego jak twierdzi M. Kozakiewicz - „celem wychowania seksualnego musi być otwieranie młodych ludzi na etyczną, społeczną i higieniczną problematykę życia seksualnego, obiektywne ukazywanie im wielości odpowiedzi udzielanych na te same pytania, oraz uzdalnianie do samodzielnego wysiłku w celu dorabiania się własnych ocen i norm postępowania.”

WHO wyróżniła następujące cele wychowania seksualnego w szkole, są to mianowicie:
1) „pomoc w kształtowaniu dojrzałości psychoseksualnej,
2) pomoc w kształtowaniu pozytywnego stosunku do płci
3) sprzyjaniu modelom trwałych związków opierających się na miłości i partnerstwie,
4) uświadomienie seksualne, polegające na dostarczeniu wiedzy dotyczącej zmian biologicznych, psychicznych i społecznych na różnym etapie rozwoju człowieka,
5) przekazanie informacji na temat chorób przenoszonych drogą płciową,
6) uświadomienie znaczenie i następstw inicjacji seksualnej,
7) przeciwdziałanie kompleksom, lękom i fobiom seksualnym,
8) promocja zasad higieny osobistej”.

Wkoncu zostały wypracowane zasady Edukacji seksualnej, zgodnie ze standardami międzynarodowymi, powinny:
1) zapewniać wszechstronną informację na temat ludzkiej seksualności dostosowaną do wieku dziecka;
2) dostarczać wiedzę odpowiednio wcześnie- tak, by wyprzedzać doświadczenia młodzieży;
3) przekazywać rzetelną i pełną informację na temat antykoncepcji, w tym skuteczności i wad różnych metod;

4) zapewniać rzetelną informację na temat AIDS i sposobu uniknięcia zakażenia wirusem HIV oraz innych chorób przenoszonych drogą płciową;
5) wzmacniać odpowiedzialność mężczyzn za skutki aktywności seksualnej;
podkreślać prawo kobiety do decyzji w sprawach seksu, także do odmowy w każdej sytuacji.

Edukacja seksualna jest nieodłącznym składnikiem wychowania młodych ludzi. Wychowanie seksualne jest częścią ogólnego wychowania, wzbogaca je o nowe elementy i nasuwa dalsze możliwości rozszerzania poglądu na świat oraz wpajaniu młodemu pokoleniu racjonalistycznej i humanistycznej postawy wobec wszystkich zjawisk życia. Do jego realizacji zobowiązują nas, przyjęte przez Polskę, dokumenty końcowe konferencji ONZ w Kairze i Pekinie. Jest to Konwencja o Prawach Dziecka. W kwietniu 1998 roku Minister Edukacji Narodowej wydał Rozporządzenie w sprawie wprowadzenia do nauczania szkolnego (dla klas szkół podstawowych i ponadpodstawowych) przedmiotu wiedza o życiu seksualnym człowieka oraz zakresu jego treści programowych. Krajowym dokumentem, nakładającym na państwo polskie obowiązek wprowadzenia zajęć wychowania do życia w rodzinie jest „Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży”. Dokument ten adresowany jest wyraźnie do trzech resortów: Zdrowia, Edukacji i Pracy, ale przez tyle lat ciągnących się sporów nie mówiono o edukacji seksualnej osób upośledzonych umysłowo, czy niepełnosprawnych ruchowo. Mimo, iż pozostawieni zostali poza marginesem tych burzliwych dyskusji, nie znaczy wcale, że takiej edukacji nie potrzebują wręcz przeciwnie. Wychowanie seksualne osób niepełnosprawnych fizycznie, czy też umysłowo należałoby rozpocząć bardzo wcześnie, zanim jeszcze pojawią się potrzeby seksualne. Zgodnie z tym dokumentem jak i z rozporządzeniem MENiS zajęcia powinny odbywać się w ostatnich dwóch klasach szkoły podstawowej, gimnazjach, szkołach ponadgimnazjalnych. W każdej klasie po 14 godzin rocznie. Wybór programów i podręczników należy do prowadzącego nauczyciela. Uczeń nie jest zobowiązany do brania udziału w zajęciach. Za uczniów niepełnoletnich decyzję podejmują rodzice, jeśli są pełnoletni, decyzja należy do nich. Tak wyglądają rozporządzenia.

3. Wychowanie seksualne w rodzinie

Do głównych instytucji wychowania seksualnego należy rodzina, tu bowiem dzieci na przykładzie zachowań ojca i matki kształtują swoje pierwsze, często decydujące wyobrażenia o miłości między kobietą i mężczyzną zaś skutek jej widoczny jest po wielu latach.

Prawo i obowiązek rodziców do wychowywania dzieci wypływa z samego faktu przekazania im życia. Jest on pierwszy i mający pierwszeństwo w stosunku do zadań wychowawczych innych osób. Rodzice mają prawo do wychowania swoich dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami moralnymi i religijnymi. Obowiązek wychowawczy rodziców ma szczególne znaczenie w odniesieniu do ludzkiej płciowości. Wychowanie to ma doprowadzić do znajomości zasad moralnych i uznania ich za rzecz niezbędną dla odpowiedzialnego wzrostu osobowego w dziedzinie płciowości ludzkiej. Ma ono także zaznajomić ze stroną biologiczną i psychologiczną tej sfery ludzkiej osobowości. Najlepiej mogą to uczynić rodzice, których prawo do wychowania jest prawem naturalnym. Stąd wynika, że każde działanie wychowawcze, odnoszące się do wychowania do miłości, prowadzone przez osoby spoza rodziny, powinno być podporządkowane i uprzednio zaakceptowane przez rodziców. Rodzina jest szkołą człowieczeństwa; jest podstawową szkołą uspołecznienia. Jest nią szczególnie w odniesieniu do problemu tak delikatnego, jakim jest płciowość i związana z nią czystość. Ze względu na różne trudności, na jakie natrafiają w obecnych czasach rodzice (m. in. rozpowszechniana przez mass-media pornografia), konieczna jest z ich strony podwójna troska: „z jednej strony wychowanie dzieci uprzedzające i krytyczne, z drugiej - odważne demaskowanie niewłaściwych poczynań władz. Niebezpieczeństwem w wychowaniu seksualnym ze strony rodziców jest ich postawa lękowa lub zbytnio liberalna wobec spraw dotyczących seksualności.

Obecnie, rodzice zbyt często przyjmują postawę liberalną, która przecenia fizyczną sferę seksualną, koncentruje się na niej i izoluje ją od przeżycia miłości i odpowiedzialności. Postawa taka jest niewłaściwa, ponieważ naraża dziecko na zbyt wiele bodźców i doznań seksualnych, których nie będzie ono w stanie zintegrować w sposób pozytywny. Dla harmonijnego i właściwego wychowania seksualnego ważny jest klimat uczuciowy, jaki panuje w rodzinie. Jakość wzajemnej więzi rodziców zabezpiecza prawidłowy rozwój uczuciowy u dzieci. W rodzinie, w której panuje miłość, ludzka płciowość jest rozumiana jako część wezwania do złożenia daru z siebie w miłości do Boga i do ludzi. Ważną sprawą jest, aby rodzice znajdowali czas na przebywanie z dziećmi i prowadzenie z nimi rozmów.

Powinni oni uczyć swoje dzieci nawiązywania właściwych relacji z Bogiem i innymi osobami, szczególnie zwracając uwagę na osoby odmiennej płci. Niezbędny jest otwarty, pełen zaufania dialog rodziców z dziećmi. Powinni także zachęcać dzieci do praktykowania samokontroli i powściągliwości, co jest niezbędne w panowaniu nad sobą. Nieodłącznym elementem wychowania jest dobry przykład rodziców. Matka uczy swoje córki cech kobiecości i macierzyństwa, a dla synów jest przykładem wzorowej kobiety. Ojciec, przez swój styl bycia, przeniknięty męską godnością, pociąga swoich synów i daje poczucie bezpieczeństwa swoim córkom. Rodzice powinni szanować intymność swoich dzieci, a w ten sposób one będą się starały o podobną postawę wobec drugich. Istotne też jest zachowanie wstydliwości i skromności w mowie, postępowaniu i strojach. Tylko w ten sposób można ukształtować szacunek dla własnego ciała i dla godności innych ludzi.

Biorąc pod uwagę etapy rozwoju dziecka, rodzice w wychowaniu seksualnym powinni brać pod uwagę cztery ogólne zasady :

1) każde dziecko jako osoba jedyna i niepowtarzalna, powinno otrzymać indywidualną formację;

2) wszystkie przekazywane młodym wyjaśnienia zawsze powinny posiadać wymiar moralny;

3) wychowanie do czystości i stosowne informacje na temat ludzkiej płciowości powinny być udzielana w szerszym kontekście wychowania do miłości;

4) rodzice powinni przekazywać te informacje z najwyższą delikatnością, ale w sposób jasny i we właściwym czasie.

 

Wychowanie seksualne w szkole

Nauczyciele i wychowawcy zobowiązani są do chętnej współpracy z rodzicami, aby wspomagać ich wysiłki wychowawcze. Szkoła nie może zastępować wychowania rodzinnego, lecz tylko wspomagać je. Wychowanie do miłości - jako właściwe wychowanie do życia w małżeństwie i rodzinie podjęte przez szkołę za zgodą rodziców - powinno być włączone w cykl całościowego i integralnego wychowania dzieci i młodzieży. Wychowanie do miłości może być podejmowane w szkole w zakresie różnych przedmiotów szkolnych, bez konieczności wprowadzania odrębnego przedmiotu. Nauczyciele i wychowawcy winni być przygotowani pod względem merytorycznym, aby prawidłowo i umiejętnie wplatać zagadnienia wychowania do miłości w realizowany przez siebie program. Szczególnie wskazana jest ich pomoc, tym rodzicom, którzy z różnych powodów nie potrafią poruszać tych zagadnień ze swoimi dziećmi. Nauczyciele i wychowawcy powinni uwrażliwiać i ostrzegać rodziców przed negatywnymi wpływami masowej kultury. W tym celu niezbędna jest ścisła współpraca rodziców ze szkołą. Obecnie, w dobie zagrożeń spowodowanych demoralizacją (propagowanie moralności przeciwnej miłości i czystości), należy otoczyć szczególną troską dzieci i młodzież. Wychowanie do miłości powinno zmierzać do tego, aby zwłaszcza młodzież w starszych klasach szkoły podstawowej i średniej - więc w okresie dojrzewania - poznała prawidłowość mechanizmów i zmian, jakie dokonują się w ich organizmie, jaki jest ich sens i celowość.

Należy więc nieprzerwanie wychowywać młodzież ku dogłębnemu rozumieniu osobowego wymiaru płciowości człowieka. Szczególnie należy przygotować młodych do samowychowania tak, by w pełnym wymiarze realizowali powołanie do macierzyństwa i ojcostwa.

4. Kompetencje nauczyciela wychowania seksualnego

Nauczyciel podejmujący się prowadzenia lekcji poświęconych zagadnieniom wychowania seksualnego musi opanować nie tylko treść przedmiotu, ale też metodykę jego nauczania. W wychowaniu seksualnym dzieci i młodzieży bardzo ważnymi elementami są: autorytet nauczyciela, potrafiącego sprostać zadaniu, opartego na zaufaniu, oraz metody związane z celowym, skutecznym i profesjonalnym przekazaniem młodzieży wiedzy. Te dwa aspekty: zaufanie i metody to źródło sukcesu w wychowaniu seksualnym.

Aby jednak zajęcia z zakresu wychowania seksualnego nie były trudne dla nauczycieli i dla uczniów, nauczyciel winien być:
1) w zgodzie ze swoją płcią, rozumieć zalety i potrzeby płci, posiadać zdolność nawiązywania kontaktu z młodzieżą, reprezentować wysoki poziom kultury osobistej,
2) mieć dobre przygotowanie merytoryczne i pedagogiczne,
3) wyważać proporcje w doborze treści z uwzględnieniem aspektów biologicznych, psychologicznych i społecznych życia seksualnego człowieka,
4) poznać zespół dzieci i rodziców, zaznajomić się z ich oczekiwaniami i propozycjami tematów,
5) dobrać tak metody i formy zajęć, aby zainteresować i poszerzyć fachową wiedzę dziecka, rozbudzając wrażliwość na drugiego człowieka.

Osoba zajmująca się przekazywaniem wiedzy o życiu seksualnym człowieka wśród młodzieży niepełnosprawnej powinna świetnie rozumieć jej problemy, obawy czy niepokoje związane nie tylko ze sferą seksualną, ale i kłopoty, mogące wystąpić w przyszłości, w podjęciu normalnych kontaktów erotycznych przy „nienormalnym” funkcjonowaniu ciała. Dobry wychowawca, którego szybko zaakceptuje młodzież niepełnosprawna, oprócz wiedzy merytorycznej i atrakcyjnych form jej przekazywania, powinien odznaczać się pewnym urokiem osobistym, poczuciem humoru, umiejętnością słuchania, pewnością siebie, rozumianą jako swoistą śmiałość z umiejętnością „maskowania” czy unikania swego zakłopotania, ale bez zadufania w sobie. Osoba dbająca o prawidłowe wychowanie seksualne młodzieży ma prawo nie ukrywać własnych poglądów, ale nie powinna być krytyczna w odniesieniu do innych wartości moralnych , nie może więc potępiać nikogo, kto ma odmienne poglądy i zgodnie z nimi żyje.

1.Przejrzystość w sprawach seksualnych
Pierwszym podstawowym warunkiem, jaki osoba prowadząca zajęcia z wychowania seksualnego powinna sobie samej postawić, jest jej przejrzystość wobec spraw seksualnych i osobista odpowiedzialność. Pierwszym znakiem tej przejrzystości i odpowiedzialności jest jej wewnętrzna wolność wobec wszystkich problemów seksualnych. Wychowawcy powinni być świadomi, iż nie można w sposób obojętny mówić do dzieci i młodzieży o seksualności. Wychowanie seksualne, jakie odbywa się w ramach szkoły, jest również pewną formą dawania świadectwa dzieciom i młodzieży.

2.Wzajemne zaufanie
Postawa dojrzałego, przejrzystego i odpowiedzialnego traktowania spraw seksualnych sprawi, iż osoby prowadzące wychowanie seksualne będą wzbudzały zaufanie młodzieży.

To właśnie zaufanie zachęci młodych do otwartego poruszania spraw seksualnych zarówno podczas lekcji wychowawczych, jak i w trakcie rozmów indywidualnych.

Bez atmosfery zaufania pomiędzy rodzicami i dziećmi, czy też pomiędzy wychowawcą a wychowankami, dobre wychowanie seksualne jest niemożliwe.

Wychowawca na takich lekcjach powinien przyjąć postawę ojcowską, macierzyńską lub też - jeżeli jest nieco młodszy - przynajmniej postawę starszego brata, starszej siostry. Powinien zdecydowanie unikać zarówno postawy kumplowskiej chęci przypodobania się młodzieży, jak i postawy autorytarnego narzucania swoich poglądów.

3.Kompetencja
Innym ważnym wymaganiem w prowadzeniu wychowania seksualnego jest znajomość praw, jakimi kieruje się ludzka seksualność. Wychowawcy czy rodzice nie mogą wychowywać dzieci według własnych tylko odczuć, szczególnie wówczas, gdy są one niedojrzałe i nie uporządkowane. Powinni wystrzegać się też udzielania zbyt uproszczonych i jednostronnych rad, które mogłyby wprowadzić młodych ludzi w błąd. Brak znajomości praw fizjologii, psychologii oraz praw moralnych powoduje, iż wychowawcy czy rodzice łatwo mogą straszyć młodych ludzi tam, gdzie powinni ich uspokajać; lub też przeciwnie - mogą ich zbytnio uspokajać tam, gdzie powinni pobudzać ich do większej odpowiedzialności i czujności

4.Wyczucie i delikatność
Zarówno w mówieniu na temat seksualności, jak i - tym bardziej - w rozmowach indywidualnych o sprawach płciowości wymagana jest od wychowawcy wyjątkowa delikatność i dyskrecja. Powinien on dobrze wyczuć, czego potrzebują i jednocześnie czego oczekują od niego młodzi ludzi. Wyczucie i doświadczenie podsuną wychowawcy czas i sposób przekazania stosownych informacji, postawienia odpowiednich pytań lub też udzielenia rad i wskazówek.

5.Informacje proporcjonalne do etapu rozwoju
W wychowaniu seksualnym należy uwzględniać poszczególne etapy rozwoju dzieci. Rodzice i wychowawcy nie powinni nigdy narzucać dzieciom żadnej informacji seksualnej, ale podążać za ich wrażliwością i potrzebami rozwojowymi. W indywidualnym wychowaniu seksualnym w rodzinie samo dziecko - najczęściej poprzez pytania - daje wyraźne sygnały, jakiej informacji potrzebuje na danym etapie rozwoju. Zaufanie pomiędzy rodzicami a dzieckiem sprawia, iż będzie ono w stanie pytać ich o sprawy, które je interesują. Dużym niebezpieczeństwem dla wychowania seksualnego mogą być rozbieżności pomiędzy informacjami przekazywanymi przez rodzinę, szkołę, duszpasterzy oraz publikacje, z których młody człowiek korzysta samodzielnie. Rodzice i wychowawcy powinni czuwać, aby młodzi nie stawali się ofiarami światopoglądowych kłótni osób dorosłych. Aby uniknąć tego niebezpieczeństwa, konieczna jest współpraca wszystkich, którym leży na sercu wychowanie dzieci i młodzieży.

  1. Moje przemyślenia

Uważam że najczęściej jest tak, że wiedza dotycząca seksualności jest przekazywana cząstkowo na różnych zajęciach, głównie na biologii, języka polskiego, geografii i godzinie wychowawczej niestety nie jest to dobre rozwiązanie. Wydaje mi się, że wychowywać możemy dziecko od jego najwcześniejszych lat. Wiedzę na temat seksualności tak jak każdą inną wiedzę powinno się podawać dziecku z rozsądkiem, stopniowo ją poszerzać.

Dziecko zadając pytania rodzicom samo będzie podpowiadać, co go interesuje, jakie tematy należy podjąć w rozmowie z dzieckiem. Ponad połowa podręczników dopuszczonych do użytku szkolnego jest autorstwa osób związanych z opcją promującą katolicką wersję wychowania do życia w rodzinie.

Publikacje te przekazują wiedzę w sposób fragmentaryczny i tendencyjny.

Autorzy takich wydawnictw najwyraźniej promują swoją własną wersję wychowania seksualnego dla poszerzania i pogłębiania wychowania wyznaniowego, a nie dla przygotowania nastolatków do rozwiązywania własnych praktycznych problemów życia płciowego w świecie współczesnym, tak jak jest naprawdę, w jakim żyją, i w takim jaki ich zdaniem być powinien. Skoro więc prawo nakazuje nam obowiązek wychowania seksualnego, to musimy uwolnić się z tabu, wszelkich mitów i uprzedzeń, od jednostronności poglądów i narzucania ich komukolwiek.

Rozumiem także że każdy człowiek ma prawo wstydzić się rozmawiać na taki temat ze swoimi bliskimi jednak musimy mieć świadomość tego że może to uchronić szczególnie młodzież przed błędami za które będą płacić całe życie. Może to także zapobiec za wcześniej inicjacji seksualnej oraz niechcianym ciążą. Musimy pamiętać że mamy przed sobą całe życie które można przeżyć w odpowiedniej kolejności. Jeżeli jednak stanie się inaczej powinniśmy mieć także tę świadomość że każde nienarodzone dziecko ma prawo do życia.

Załącznik 1
Diabelska edukacja

Lekcje wychowania seksualnego w Polsce to fikcja. Nieregularne, nieobowiązkowe i prowadzone przez słabych nauczycieli. Lewica zgłasza projekt zmian, szykuje się ideologiczna bitwa. na jej wynik nie czekają tylko dzieci, które co roku rodzą 20 tysięcy nowych dzieci.

Jestem uczniem jednego z krakowskich liceów. Niedawno w szkole pokazano nam filmy na temat aborcji i homoseksualizmu. Mówiono w nich, że liberałowie i postkomuniści mordują nienarodzone dzieci. Usłyszeliśmy również, iż homoseksualiści w wyniku emocjonalnej atrofii nie są w stanie stworzyć żadnej więzi z drugim człowiekiem. Po filmie nauczycielka wychowania do życia w rodzinie (WDŻ) porównała dzisiejszą, i tak restrykcyjną, ustawę aborcyjną do stalinowskich i hitlerowskich metod niszczenia narodu polskiego” – napisał Marcin do Grupy Edukatorów Seksualnych „Ponton”, stowarzyszenia wolontariuszy prowadzących w szkołach zajęcia z wychowania seksualnego.

To polska norma. – Zgodnie z ustawą o planowaniu rodziny, ochronie płodu i warunkach przerywania ciąży z 1993 roku w szkołach powinno być nauczane wychowanie seksualne. Jednak w niektórych nie ma go wcale, a tam, gdzie jest, na zajęciach często w ogóle nie pada słowo „seks” – oburza się seksuolog, profesor Zbigniew Izdebski.

Lewica rusza do boju

Posłowie Lewicy złożyli właśnie w Sejmie projekt nowelizacji ustawy. Zakłada on, że zajęcia z wychowania seksualnego będą obowiązkowe. Program ma obejmować informacje na temat ochrony przed przemocą seksualną, a także metod i środków zapobiegania ciąży, sposobów zabezpieczenia się przed chorobami przenoszonymi drogą płciową, w tym HIV i AIDS. Nauczyciele mieliby też uczyć partnerskich relacji między kobietami i mężczyznami oraz odpowiedzialnego macierzyństwa i ojcostwa. Przedmiot obowiązywałby już od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Lewica chce również wyeliminować niekompetentnych nauczycieli. Wychowania seksualnego mogłyby uczyć wyłącznie osoby, które ukończyły podyplomowe studia z wiedzy o życiu seksualnym człowieka.

– Nie możemy udawać, że problemy z seksem nie dotyczą młodzieży, że nie ma molestowania, kazirodztwa. Młodzież musi wiedzieć, co to jest zły dotyk. Ta wiedza jest cały czas ideologizowana. Nie może dochodzić więcej do takich przypadków jak 14-letniej Agaty, która zaszła w ciążę ze swym kolegą, a szpitale odmówiły jej prawa do aborcji.

Gdyby chodziła na odpowiednie zajęcia, prawdopodobnie do takiej sytuacji by nie doszło. Podobnie jak i do tej, gdy inną dziewczynę przez sześć lat wykorzystywał seksualnie ojciec – argumentuje Izabela Jaruga-Nowacka, jedna z inicjatorek ustawy.

Brzmi sensownie, na dodatek nauczanie wychowania seksualnego cieszy się ogromnym poparciem społecznym. Według najnowszych badań CBOS obecność tego przedmiotu w szkole popiera aż 90 procent ankietowanych. Przeciwników jest raptem kilka procent. Kłopot w tym, że wychowanie seksualne jak czerwona płachta na byka działa na Kościół. Nie są mu również życzliwi konserwatywni politycy PO, PSL i PiS. Lewica też nie zrobiła wiele, by dać swej inicjatywie jakieś szanse. Przeciwnie, projekt nowelizacji ustawy dotyczy również refundowania wszelkiego rodzaju środków antykoncepcyjnych, a to już w zdominowanym przez prawicę Sejmie wstęp do ideologicznej wojny.

– Kwestia wychowania seksualnego jest sprawą bardzo praktyczną, ale że to inicjatywa SLD, najważniejsza staje się ideologia – potwierdza Joanna Kluzik-Rostkowska z PiS. – Gdyby sprawą zajął się rząd, a nie Lewica, mielibyśmy przynajmniej szansę na merytoryczną dyskusję – dodaje posłanka PiS. Wtóruje jej Magdalena Kochan z Platformy. – Panie z Lewicy znalazły sobie niszę, chcą w ten sposób zdobywać popularność – komentuje posłanka PO. – A zarówno my, jak i PSL, do awangardy obyczajowej nie należymy. Kochan dodaje, że „seks to sprawa ważna, ale bardzo intymna”. I tyle. Jeśli nie stanie się cud, po raz kolejny propozycja sensownych zmian zostanie poświęcona na ołtarzu polityki. To fatalna wiadomość, bo zarówno wiedza młodzieży o seksie i antykoncepcji, jak i nauczanie o nich w polskich szkołach wołają o pomstę do nieba.

Seksualna bryndza

– W tej chwili w szkołach nie ma lekcji wychowania seksualnego, ale coś, co nazywa się „wychowanie do życia w rodzinie” – wyjaśnia Alicja Długołęcka, pedagog i seksuolog. Ustawowo na WDŻ wydzielone jest 14 godzin rocznie, od piątej klasy szkoły podstawowej do ostatniej klasy szkoły średniej. Przedmiot jest fakultatywny, nieletni uczęszczają nań za zgodą rodziców. – Problem w tym, że w wielu szkołach nie ma nawet tych 14 godzin – dodaje doktor Długołęcka. Także dlatego, że rozpaczliwie brakuje nauczycieli, choć od kandydatów nie wymaga się zbyt wiele. Wystarczy krótki kurs przygotowania do przedmiotu, po nim każdy – pani od biologii czy nawet katechetka – może nauczać o seksie. Dziś liczba nauczycieli WDŻ to 10 202 osoby (tegoroczny raport CODN). Mają do obsłużenia prawie pięć milionów uczniów, czyli jeden nauczyciel przypada średnio na 20 klas. Dla porównania – katechetów jest w polskich szkołach prawie cztery razy więcej. Na dodatek zarówno kwalifikacje zawodowe, jak i neutralność światopoglądowa wielu nauczycieli WDŻ pozostawiają wiele do życzenia.

– Przez całą szkołę średnią były raptem cztery godziny z dwoma nauczycielami: dwie w drugiej i dwie w trzeciej klasie. Przyszedł jakiś grubawy facet z wąsikiem i poinformował, że to jemu przypadł przykry obowiązek przeprowadzenia z nami lekcji.

Potem przeczytał nam jakieś rozporządzenie, co zajęło mu całą pierwszą lekcję – opowiada ekslicealistka Agnieszka. – Za drugim razem padły konkretne pytania o seks, o pozycje. A on dalej swoje: „Jeśli chodzi o akt współżycia...”. No to my: jak powstaje dziecko? On: „Para małżeńska powinna przed aktem współżycia pomodlić się, a następnie kładą się i tworzą nowe życie”.

– Większość z nas wypisała się z tych zajęć. Były na ostatniej lekcji, w dodatku na żenującym poziomie. Prowadziła je katechetka, to była ostatnia klasa liceum, a ona kazała nam rysować wykresy i wymyślać definicje miłości. Gdy pytaliśmy o najlepsze zabezpieczenia, kazała nam liczyć dni, czyli metoda kalendarzykowa. Straszyła, że po pigułkach „72 godziny po” wyrosną nam wąsy – wspomina 21-letnia Ula, była już uczennica II LO imienia Marii Curie-‑Skłodowskiej w Sanoku. Tymczasem nauczyciele mają obowiązek informować młodzież o wszystkich metodach antykoncepcji.

– Według rozporządzenia MEN z 26 lutego 2002 roku uczniowie szkół ponadgimnazjalnych mają lekcję „Metody i środki antykoncepcji”, nie są one ograniczone tylko do tych naturalnych – mówi wiceminister edukacji Zbigniew Marciniak, pokazując zapis. – Jednak z tym przedmiotem bywa tak jak na przykład z językiem polskim. Tam też nie wszystkie lektury są przerabiane – przyznaje. Zapis zapisem, a niekompetentni nauczyciele opowiadają androny. Uczniowie żartują: „Przychodzi nauczycielka na lekcję i mówi: »Dzisiaj porozmawiamy o seksie«. Na co klasa: »A co chciałaby pani wiedzieć?«”.

Brak wykwalifikowanej kadry nie dziwi. – Kieruję studiami podyplomowymi wychowanie seksualne na UW, program obejmuje 400 godzin, w tym roku skończyło je 60 osób – mówi profesor Izdebski. – Wydawałoby się mało, tymczasem i tak niewielu z nich znajduje zatrudnienie. Często dyrektor szkoły, obawiając się reakcji miejscowego proboszcza, zniechęca rodziców do zapisywania dzieci na zajęcia. Ma wtedy święty spokój – dodaje profesor.

Dziewczyna to zapieczętowany ogród

Nauczycielom mógłby pomóc porządny podręcznik, ale na oficjalnej liście książek zatwierdzonych przez MEN dominują te reprezentujące mocno katolicki punkt widzenia na seks. – Nauczyciele często korzystają z przestarzałych, na dodatek ideologicznych podręczników – tłumaczy Izdebski.

– Niektóre z tych tytułów jawnie promują nierówność płci i nietolerancję wobec osób o odmiennej orientacji – oburza się Długołęcka.

Biorę do ręki „Wędrując ku dorosłości” Teresy Król, podręcznik dla klas V–VI, i czytam: „Masturbacja to niedojrzała, przejściowa forma aktywności seksualnej. U większości minie bez śladu w momencie osiągnięcia wyższego stopnia dojrzałości psychicznej, moralnej i duchowej. (...) Utrwala egoistyczne i niedojrzałe przeżywanie sfery seksualnej, bez odniesienia do drugiej osoby i bez powiązania z uczuciem miłości”. U Król dominuje słownictwo typu: „losowe oddalenie”, „seksualne milczenie”.

Podobnie w podręczniku Mariny Ombach „W poszukiwaniu prawdziwej miłości”, swego czasu również rekomendowanym przez MEN. Nabuzowany hormonami nastolatek może przeczytać, że jego penis jest „zakończeniem tułowia, służy przekazywaniu życia”, a jego dziewczyna to „ogród zamknięty i zapieczętowany”. Na stronie 49. wspomnianej pozycji doczyta: „Popęd płciowy służy przekazywaniu życia. Popęd służący osiąganiu przyjemności jest wynaturzeniem”.

Do młodzieży, która myli pochwę z macicą, a masturbację nazywa „targaniem bagiety”, te słowa raczej nie przemówią. Skąd więc młodzież czerpie wiedzę na temat seksu? Głównie od kolegów – 55 procent – i z Internetu (44 procent), rzadziej z czasopism młodzieżowych (33 procent) tak wynika z badania „Postawy seksualne młodych Polaków” przeprowadzonego w kwietniu przez CBOS.

A od kogo wiedzy oczekują? Od rodziców lub szkoły – 62 procent. Aż trzy czwarte uważa, że lekcje wychowania seksualnego powinny być obowiązkowe. Ponad połowa młodych Polaków jest przekonana, że edukacja na temat życia seksualnego i środków antykoncepcyjnych w szkole jest niewystarczająca, a prawie 80 procent zgodziło się, że jej brak jest główną przyczyną ciąż wśród nastolatek.

Te same badania pokazują, że więcej niż połowa nastolatków inicjację seksualną rozpoczyna pod wpływem emocji, bez środków antykoncepcyjnych.
– Na tych zajęciach powinna być poruszana nie tylko wiedza biologiczna, ale także kształtowanie asertywnej postawy: nie ma prezerwatywy, nie ma stosunku. Dobrze przeprowadzona edukacja seksualna oznacza mniej niechcianych ciąż, a co za tym idzie – mniej aborcji – twierdzi doktor Grzegorz Południewski, ginekolog, prezes Towarzystwa Rozwoju Rodziny.

Seksuolodzy są zgodni: najważniejsze to zdążyć przed pierwszą miłością, bo zakochany dzieciak jest odporny na wiedzę. Skutek? – Według raportu rządowego za 2006 rok dziewczynki do 18. roku życia urodziły prawie 20 tysięcy dzieci. Czy możemy sobie na to pozwolić? – pyta Jaruga-Nowacka.

Z badań Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika też, że wśród polskich 15-latków co piąty chłopiec i co dziesiąta dziewczynka mają już za sobą doświadczenie współżycia. Choć psychicznie są mniej dojrzali, to zazwyczaj chłopcy inicjują seks. Potrzeba biologiczna jest wtedy tak silna, że trudno ją powstrzymać.

Porozmawiamy o seksie

– Dzieci od przedszkola powinno się uczyć nazw części intymnych. To uchroniłoby je przed złym dotykiem, bo wiedziałyby, że jak dorosły dotyka w nieodpowiednie miejsce, to jest to złe. Zagwarantowałoby też, że zanim młodzież podejmie życie seksualne, będzie posiadać odpowiednią wiedzę. We Francji dzieci przyswajają sobie to słownictwo od przedszkola, zajęcia są obowiązkowe, bo dziecko ma wiedzieć – mówi doktor Długołęcka.

WHO przeprowadziła badania w 35 krajach. Wyniki pokazują, że wprowadzenie edukacji seksualnej do szkół opóźnia aktywność seksualną młodzieży, prowadzi też do częstszego stosowania antykoncepcji. Programy okazywały się skuteczniejsze, gdy wprowadzono je, zanim młodzi podjęli aktywność seksualną. Dobrym przykładem jest Holandia, gdzie edukacja seksualna od lat jest obowiązkowa. W latach 90. seria programów „Seks z Angelą”, w których bohaterka rozmawiała z nastolatkami na temat seksu, przynosił znakomite efekty.

W Szwecji ciąże wśród nastolatek to rzadkość, ale tam nawet rodzice są dokształceni, bo pilnują tego i szkoła, i lekarze. Kampanie społeczne oraz kursy dla rodziców, jak rozmawiać z dziećmi o seksie, są na porządku dziennym. Z badań szwedzkiego urzędu statystycznego wynika, że wśród wszystkich ciężarnych jest dziś zaledwie dwa procent nastoletnich matek. W Polsce to ciągle 6–7 procent.

Z badań międzynarodowego instytutu SKIM Analytical Healthcare wykonanych wśród 12 tysięcy pań z 15 krajów UE wynika też, że prawie 40 procent Polek w wieku 15–49 lat nie stosuje żadnej metody antykoncepcji. To najgorszy wskaźnik spośród całej piętnastki. Co czwarta nie potrafiła podać powodu, dla którego nie stosuje żadnych zabezpieczeń, część tłumaczyła to względami religijnymi. Tymczasem nawet niektórzy przedstawiciele polskiego Kościoła dostrzegają konieczność edukacji seksualnej. Ksiądz Jacek Prusak, jezuita, psychoterapeuta, publicysta „Tygodnika Powszechnego”, napisał niedawno: „Kiedy mam w konfesjonale okazję usłyszeć od młodych ludzi, jak zmagają się z własną seksualnością i jak często są nieuświadomieni w kwestiach dotyczących tej sfery życia, zastanawiam się, czy nie wystawiamy Boga na próbę, usprawiedliwiając nauką Kościoła taki poziom ich ignorancji. (...) Edukacja seksualna nie jest dziełem Szatana”.

Nie ma wątpliwości, że potrzebujemy nowoczesnych lekcji wychowania seksualnego prowadzonych przez przygotowanych, otwartych nauczycieli.

– Szlag mnie trafia, gdy córka opowiada, jak mocno już leciwa nauczycielka uczyła naturalnych metod. Takie lekcje powinna prowadzić młoda, otwarta osoba, która potrafi dotrzeć do dzieciaków. One nie będą wstydziły się pytać, a ona odpowiadać – mówi Katarzyna Jankowska, matka 13-letniej Joasi.

Edukatorzy czekają

Takie osoby gromadzi Ponton, który od 2002 roku działa przy Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Edukatorzy prowadzą pogadanki w szkołach, udzielają porad przez telefon i Internet. Wolontariusze, głównie studenci, są niewiele starsi od tych, których uczą. – Młodzież chętniej bierze udział w zajęciach, bo jest porozumienie wiekowe – mówi Ola Józefowska z Pontonu. – Jednak nas jest mało, a szkół mnóstwo...

Edukatorzy są dobrze przygotowani, przechodzą gruntowne przeszkolenie z budowy narządów rodnych, cyklu kobiety oraz antykoncepcji. Mają też kurs wiedzy o HIV i AIDS oraz warsztaty z psychologami, jak reagować na sytuacje, którymi młodzi mogliby ich zaskoczyć. Jedni dyrektorzy są zadowoleni, że dostają fachową pomoc. Inni niekoniecznie. – Jedna dyrektorka powiedziała, że u nich edukację seksualną przeprowadzi pielęgniarka – wspomina Józefowska.

I przytacza przykładowe SMS-y do Pontonu.

SMS 1: Dotykaliśmy się z chłopakiem, on miał na sobie bieliznę. Czy plemniki mogą przeniknąć przez ubranie?

SMS 2: Mam 15 lat, kiedyś się masturbowałam, czy dlatego nie mam jeszcze miesiączki?

– Pytania młodzieży są porażające: „Czy to prawda, że nie zachodzi się w ciążę podczas pierwszego stosunku?”, „Czy połykając spermę, można zajść w ciążę pozamaciczną?” – potwierdza doktor Południewski.

– Młodzież bardzo się dziwi, kiedy tłumaczymy, że stosunek przerywany to nie metoda antykoncepcyjna – mówi Józefowska. – Wierzą, że odbywając kilka stosunków, podczas ostatniego nie trzeba się zabezpieczać.

Resort edukacji, jak podkreśla wiceminister Marciniak, zdaje sobie sprawę z konieczności podniesienia poziomu edukacji seksualnej. Gdy jednak w lipcu MEN zaczęło rozważać wprowadzenie obowiązkowego wychowania seksualnego, Paweł Wosicki, prezes fundacji Głos dla Życia, zainterweniował, dowodząc, że wychowanie powinno być przedmiotem fakultatywnym, bo „dziecko nauczone, jak nakładać prezerwatywę, będzie chciało zrobić z tej wiedzy użytek”. Z kolei były poseł LPR Wojciech Wierzejski nazwał ten pomysł „lewackim zamachem”. – Debata o wychowaniu seksualnym ma charakter czysto polityczny – potwierdza wiceminister Marciniak. – MEN powstrzymuje się od działań, bo czeka na jej wynik i decyzje parlamentu. Nie chcemy być stroną w sporze. Ale podkreślam, że chcemy krzewić wiedzę.

Chcą też tego rodzice, w badaniu CBOS gremialnie deklarując, że odpowiedzialność za rozmowy z dzieckiem na „trudne tematy” spoczywa nie tylko na nich, ale także na szkole. Trzeba mieć nadzieję, że myli się doktor Południewski, gdy mówi, że „projekt Lewicy nie przejdzie ze względów politycznych”. Chyba że posłowie chcą wziąć odpowiedzialność za kolejnych kilkadziesiąt tysięcy niepełnoletnich matek.

Judyta Sierakowska

Załącznik 2

Wychowanie seksualne dzikich

W prasie ukazały się artykuły mówiące o dramacie pani Agaty, nastolatki, która zaszła w ciążę i jej wielkiej wątpliwości, co zrobić z dzieckiem. Nie chcę pisać, co powinna zrobić, decyzja należy do niej i pewnie ona najlepiej czuje jaką decyzję powinna podjąć. Przykre jest, że jej osoba stała się polem walki między grupami reprezentującymi odmienne światopoglądy, które zmarginalizowały p. Agatę (człowieka) do roli poligonu, na którym rozgrywa się dramat młodej dziewczyny, która radykalnie rozpoczęła dorosłość.

Nauczyli nas regułek i dat,/ Nawbijali Nam mądrości do łba

Powtarzali co nam wolno co nie, / Przekonali co jest dobre co złe,

[...]

Tylko jakoś wciąż nie wiemy jak żyć!

"Dorosłe Dzieci" - sł. Andrzej Sobczak, muz.Wojciech Hoffmann

Kłótnia światopoglądowa, która się rozgrywa niejako przy okazji tego dramatu niestety przykrywa o wiele poważniejszy problem społeczno-polityczny. Jakość edukacji seksualnej w szkole, czas jej rozpoczęcia, rola państwa i rodziny w tym zakresie to pytania, które tylko delikatnie pozwalają zarysować problem i zmierzyć z polską dwulicowością i zakłamaniem.

Istnieją w relacjach młodych tendencje, które przez polityków nie są brane pod uwagę, bo traktuje się je jako wstydliwe lub takie, o których się nie mówi, bo "nie wypada" albo, co gorsza, "bo się hierarchii kościelnej" nie spodoba. Od wieków seks fascynował młodych ludzi i z różną dynamiką, ale stale spadał wiek inicjacji seksualnej. Już w 2002 roku wśród mężczyzn w wieku 20-24 lata inicjacja seksualna przypadała średnio na 17,53 rok życia, dla kobiet w tym przedziale wiekowym było to średnio rok później. (Dane przedstawione w tekście pochodzą z badań prowadzonych przez prof. Z. Izdebskiego i TNS OBOP w listopadzie 2002).

Jedno jest pewne - sytuacja się nie polepsza, a wręcz przeciwnie wiek inicjacji seksualnej obniża się z każdym pokoleniem. Oczywiście na wszystkie te dane należy patrzeć z dystansem, bo pokazują pewną średnią, która daje tylko obraz tendencji, która jest podtrzymywana przez kulturę powszechną, świat reklamy, pisma młodzieżowe, telewizję.
Powstaje pytanie, czy Polska jest gotowa zreformować swój system edukacji w zakresie wychowania seksualnego? Czy jesteśmy gotowi na przeprowadzenie poważnej, i wolnej od dogmatów ideologiczno-religijnych dyskusji na temat nauki młodych ludzi o ich seksualności.

Czy wiedzę o seksualności młodzież powinna wynosić tylko z domu, kolorowych pisemek i pseudo-poradników?

Kiedy powinno się rozpocząć nauczanie o seksualności? Czy na przykład dobrze przygotowani nauczyciele nie powinni prowadzić lekcji o seksualności człowieka już w gimnazjum? Czy nie lepiej, aby młody nastolatek, nastolatka wiedzieli o możliwych sposobach antykoncepcji jeszcze przed inicjacją seksualną? Ilu tragediom młodych ludzi można by wtedy zapobiec?

Można również problem przedstawić w ten sposób, że inicjację seksualną w wieku 15-16 lat przechodzi ok. 15-16 proc. populacji, a więc problem nie dotyczy ponad 80 proc. Stąd tylko krok do błędnego stwierdzenia, że skoro problem nie dotyczy 85 proc. populacji to nie warto go podnosić. Tylko, co mają zrobić młodzi ludzie, obywatele tego kraju, którzy jednak zaczynają współżycie?

Sytuacja 14-latki w ciąży to także kolejny sygnał pokazujący, że prawo, przyjęte przecież demokratycznie, nie jest w Polsce przestrzegane. Nie wiem czy tzw. "kompromis aborcyjny" przyjęty w ustawie przed 14 laty to najlepsze z możliwych rozwiązań, ale jedyne, na jakie było stać polskiego ustawodawcę w tamtym okresie. Problem jednak w tym, że nawet, jeśli tzw. "prawo antyaborcyjne" nie działa w takiej postaci jaką ma obecnie, to jak możemy myśleć, że inne rozwiązania, bardziej skomplikowane będą działać? Być może zamiast zmieniać coś co zostało z trudem wypracowane należy zapewnić jedynie jego efektywne funkcjonowanie?

Wydaje się, że problem jest zazwyczaj zamiatany przez polityków pod dywan. Każde nowe rozwiązanie, które można by wprowadzić rozpoczynając od profilaktyki (wychowania seksualnego w szkołach, np. gimnazjach) a na uregulowaniu relacji niepełnoletni pacjent - lekarz i opieka medyczna, społeczna i psychologiczna po podjętej decyzji (nie przesądzając o jej treści) wymaga przeprowadzenia szerokiej dyskusji społecznej, która nie będzie polegać na starciu tytanów: "ultra lewicowców z ultra katolikami" tylko na solidnej dyskusji specjalistów, szeroko zakrojonych badaniach społecznych i konsensusie, że trzeba zmiany wprowadzić. Polskie dyskusje na wszelkie tematy związane z szeroko pojętym wychowaniem seksualnym są albo mało znane, albo kończą się wielką awanturą, gdyż stanowiska są prezentowane przez najbardziej skrajne obozy.

Są dwie pewne rzeczy, które się zdarzą w wyniku wielkiego hałasu i dramatycznej sytuacji pani Agaty. Pierwsza, że za parę tygodni zapomnimy o tym wydarzeniu, a dziennikarze zajmą się inną sensacją. Druga, że politycy nie zajmą stworzeniem warunków prawnych do spokojnej i merytorycznej pracy specjalistów nad wprowadzaniem odpowiednich programów edukacji seksualnej, bo to wiązałoby się z dramatycznym narażeniem się Kościołowi. A przecież nie od dziś wiadomo, że Kościół pełni w Polsce funkcję V władzy (choć zupełnie nieformalnie).

Pozytywne jest to, że czytając historię Agaty być może młodzi ludzie dojdą do wniosku, że trzeba zmusić rząd do odważnego działania także i w tej dziedzinie, bo to my, młodzi, wiemy najlepiej, że takie sytuacje i takie dramaty będą się powtarzać.

Wojciech Borodzicz - Smoliński


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
WYCHOWANIE SEKSUALNE(2)
WYCHOWANIE SEKSUALNE JĘZYK I ARGUMENTY, pedagogika
Praca wychowawcza
PRACA WYCHOWAWCZA Z DZIEĆMI W EDUKACJI WCZESNOSZKOLNEJ
ZAJĘCIA Z WYCHOWAWCĄ 2014 2015-, PRACA WYCHOWAWCY
praca wychowawcy, Ukw, II Lic, Dydaktyka
Wychowanie seksualne część 2
WYCHOWANIE SEKSUALNE
TEMATYKA GODZIN WYCHOWAWCZYCH 2009-2010, PRACA WYCHOWAWCY
PRACA WYCHOWAWCZA I SZKOLENIOWA W II RP
Praca wychowawcza w klasach I wyk.8, Dokumenty do szkoły, przedszkola; inne, Wczesnoszkolna
Praca wychowawcy klasy
Wychowanie seksualne i prorodzinne
Praca wychowawcy klasy ćwiczenia
SAMOOCENA - SZCZEGÓŁOWE KRYTERIA OCENIANIA ZACHOWANIA, PRACA WYCHOWAWCY
PRACA WYCHOWAWCZA Z DZIEĆMI W KLASACH I III
jak basnie pomagaja w wychowaniu seksualnym dzieci
Praca wychowawczo - opiekuńcza z dzieckiem nadpobudliwym

więcej podobnych podstron