Myśl o aniołach pomaga nam zrobić ważny krok naprzód poza granicami naszej wyobraźni

Myśl o aniołach pomaga nam zrobić ważny krok naprzód poza granicami naszej wyobraźni. Aniołowie są to przecież istoty niewyobrażalnie wspaniałe, doskonałe, potężne. A jednak są stworzeniami Bożymi i w porównaniu z nieskończoną wielkością swojego Stwórcy ich wielkość jest właściwie cieniem i niczym. Czy dobrze mówię, Ojcze?

Zapłatą twojej wiary jest twój Bóg. Jego będziesz miał, On sam siebie przygotowuje jako nagrodę dla swoich czcicieli. Przypatrzcie się, najdrożsi, całemu stworzeniu: niebu, ziemi, morzu, wszystkiemu, co jest na niebie, na ziemi i w morzu. Jakie to piękne, jakie przedziwne, z jaką godnością i porządkiem ułożone! Czy te rzeczy was zachwycają? Na pewno. Dlaczego? Bo są piękne. Myślę, że zobaczywszy piękność aniołów, popadlibyście w omdlenie. A kimże dopiero jest Stwórca aniołów! I właśnie On jest zapłatą waszej wiary! Chciwcy, cóż was zadowoli, jeżeli sam Bóg was nie zadowala?

Rzadko o tym się myśli, że świat stworzony to nie tylko nie dający się ogarnąć w dal ani w głąb kosmos materialny. Że piękno stworzenia Bożego to również prawie nieprzeczuwalne dla nas obecnie piękno wspaniałego świata stworzeń duchowych, rozumnych i kochających.

Na początku Bóg stworzył świat, wypełnił go wszelkimi bytami widzialnymi oraz bytami rozumnymi. Najlepszymi w tym świecie są duchy obdarzone inteligencją, zdolne do kontemplowania Boga i świadome siebie. Związał je w jedną społeczność, którą nazywamy świętym i niebieskim Miastem. W Mieście tym rzeczywistością podtrzymującą w istnieniu i obdarzającą szczęściem jest sam Bóg, który jest życiem i pokarmem wszystkich.

Mam taki problem: Jeśli aniołowie są to stworzenia duchowe, to raczej nie zostali stworzeni w czasie, gdyż czas jest sposobem istnienia rzeczywistości materialnej. Jeśli zaś nie zostali stworzeni w czasie, czy wobec tego są współwieczni Bogu? Tu rodzi się wątpliwość: Czy jakiekolwiek stworzenie może być współwieczne Bogu?

Wiara i zdrowy rozum potępiają pogląd, jakoby jakieś stworzenie było współwieczne Bogu. Jeżeli więc powiem, że aniołowie nie zostali stworzeni w czasie, ale że byli oni przed wszystkimi czasami oraz że Bóg jest i zawsze był ich Panem, muszę zapytać ponadto, czy — jeżeli zostali stworzeni przed wszystkimi czasami — stworzenia mogły być zawsze. Na to można by ewentualnie odpowiedzieć: Oczywiście, że w takim razie aniołowie byli zawsze, jeśli „zawsze” oznacza „w każdym czasie”. Ale jeśli tak odpowiem, usłyszę na to: To jakim sposobem nie są współwieczni Stwórcy, jeśli On był zawsze i oni byli zawsze? Ponadto, jakim sposobem można ich nazwać stworzeniami, jeśli sądzi się, że byli zawsze? Czy można powiedzieć, że byli zawsze, bo byli w każdym czasie jako ci, którzy zostali stworzeni wraz z czasem albo też czasy zostały stworzone wraz z nimi — a zatem są stworzeni? Przecież nie zaprzeczymy, że czasy zostały stworzone, chociaż nikt nie wątpi, że czas był w każdym czasie. Bo gdyby nie było czasu w każdym czasie, byłby czas, kiedy nie było żadnego czasu! Czy jest ktoś aż tak niemądry, żeby to mówić? Możemy bowiem zasadnie powiedzieć: Był czas, kiedy nie było Rzymu; był czas, kiedy nie było Jerozolimy; był czas, kiedy nie było Abrahama; był czas, kiedy nie było człowieka itp. Wreszcie — jeśli nie z początkiem czasu, ale po jakimś czasie został stworzony świat — możemy powiedzieć: Był czas, kiedy nie było świata. Ale powiedzieć: był czas, kiedy nie było czasu — byłoby czymś równie niedorzecznym, jak gdyby ktoś powiedział: był człowiek, kiedy nie było człowieka; albo: był ten świat, kiedy jeszcze tego świata nie było. Zatem podobnie jak o stworzonym czasie mówimy, że był zawsze, bo czas był w każdym czasie — tak samo, jeśli aniołowie byli zawsze, nie można stąd wnioskować, że nie są stworzeni, jako że „byli zawsze”, znaczy: „byli w każdym czasie”. A dlatego byli w każdym czasie, gdyż bez nich i samych czasów by nie było. Gdzie bowiem nie ma żadnego stworzenia, którego zmienność sprawia upływ czasu, czasy w ogóle są niemożliwe. Toteż, choćby aniołowie i zawsze byli, są stworzeni. I choćby byli zawsze, nie byliby współwieczni Stwórcy. On bowiem był zawsze w niezmiennej wieczności, oni zaś zostali stworzeni. Mówi się zaś o nich, że byli zawsze, bo byli w każdym czasie i bez nich nie mogłoby być czasów. Czas zaś, który przebiega dzięki zmianom, nie może być współwieczny z niezmienną wiecznością.

Ojcze, aż mi się w głowie zakręciło od Twojego rozumowania. Zrozumiałem tyle, że „zawsze” aniołów jest niewyobrażalnie bogatsze od „zawsze” człowieka, zaś „zawsze” Boga nieskończenie przewyższa „zawsze” aniołów. „Zawsze” dla człowieka byłoby wtedy, gdyby idąc po linii czasu w przeszłość i w przyszłość, nie natrafiło się ani na początek, ani na koniec. „Zawsze” aniołów jest transcendentne wobec czasu, choć trudno nam sobie wyobrazić, na czym to polega. Natomiast „zawsze” Boga to nieskończona teraźniejszość, która nie ma ani przeszłości, ani przyszłości, bo nigdy się nie zaczęła i w ogóle nie mija. „Zawsze” Boga jest to nieprzemijające, dosłownie nieskończone „teraz”. Następne moje pytanie: Czy aniołowie cieszą się wolnością?

Pierwszy człowiek mógłby wytrwać w dobru, gdyby zechciał. Ponieważ nie chciał, wolność jego woli uległa degradacji: teraz jest ona w taki sposób wolna, że może chcieć dobrze lub źle. O ileż bardziej byłaby wolna, gdyby nie mogła służyć grzechowi! Taką wolność miał uzyskać również człowiek, tak jak uzyskali ją — jako owoc zasługi — święci aniołowie.

To bardzo wnikliwa uwaga na temat wolności. Możliwość wyboru między dobrem a złem jest oczywiście rodzajem wolności. Ale bardziej wolny jest ten, kto jest tak ugruntowany w dobru, że zło go już nie pociąga. Chwała wiernemu mężowi, który skutecznie odrzuca pokusy zdrady małżeńskiej; świadczy to o tym, że dobrze korzysta on ze swojej wolności. Ale bardziej wolny jest taki mąż, który kocha swoją żonę tak bardzo, że pokusa zdrady nie śmie go nawet zaczepić. Zatem wolność aniołów wyznacza nam perspektywę rozwoju naszej ludzkiej wolności. A co sądzisz, Ojcze, o poznaniu aniołów?

Święci aniołowie nie uczą się Boga za pomocą dźwięczących słów, ale przez samą obecność niezmiennej Prawdy, czyli Słowa Jego Jednorodzonego. Poznają zaś to Słowo i Ojca, i Ducha Ich Świętego więcej, niż my poznajemy samych siebie. Tak samo poznają, że Bóg jest nierozdzielną Trójcą i że poszczególne w niej Osoby są jednak substancją, a jednak nie są trzema bogami, tylko jednym Bogiem. Samo również stworzenie poznają lepiej w Mądrości Bożej, przez którą zostało stworzone, niż w nim samym. Konsekwentnie, i samych siebie poznają lepiej w ten sposób niż w sobie samych, a jednak również w sobie samych siebie poznają. Zostali bowiem stworzeni i są czym innym niż Stwórca. Zatem w Bogu poznają jak gdyby poznaniem dziennym, w sobie zaś jak gdyby poznaniem wieczornym.

Zapewne jakimś dalekim przybliżeniem tego poznania w Bogu jest nasze poznawanie siebie i otaczającej nas rzeczywistości w świetle wiary. Ale niewyobrażalnie potężne i wspaniałe poznanie aniołów — zwłaszcza bezpośrednia kontemplacja Tego, który jest Miłością — będzie również naszym udziałem. I już teraz w naszym poznaniu może być coraz więcej miłości i coraz więcej Boga. Niemniej poznajemy Boga ciągle jakby przez zasłonę. Aż zazdrość człowieka ogarnia, kiedy się pomyśli, że aniołowie już teraz mają bezpośredni przystęp do Boga.

Wraz z aniołami czcimy jednego Boga, którego kontemplacja już teraz ich uszczęśliwia. Również nas nie uszczęśliwiłoby nawet oglądanie anioła. Może nas uszczęśliwić samo tylko oglądanie Prawdy, w której miłujemy również aniołów i cieszymy się z ich szczęścia. Nie zazdrośćmy im tego, że są bardziej od nas zdolni do uszczęśliwiającego oglądania Boga i żadne uciążliwości im w tym nie przeszkadzają. Ale raczej kochajmy ich, bo i my spodziewamy się czegoś podobnego od wspólnego nam Boga. Dlatego czcimy ich miłością, nie kultem. I nie budujemy im świątyń, oni bowiem nie chcą być przez nas wielbieni. Wiedzą przecież, że my sami, jeśli dobrzy jesteśmy, jesteśmy świątyniami Najwyższego Boga. Słusznie bowiem napisano, że anioł zakazuje człowiekowi siebie adorować, lecz należy wielbić jednego Pana, pod którym on jest naszym współsługą (Ap 22,9).

Ojcze, tak bardzo zależy Ci, żeby skontrastować chrześcijańską cześć dla aniołów z kultem pogańskich bogów. A przecież w sposób całkiem naturalny pojawia się problem, czy poganie czczący różnych bogów nie czcili w ten sposób mocy Bożych, które my nazywamy aniołami?

Wszyscy święci aniołowie szukają chwały Tego, którego kochają. Wszystkich, których kochają, starają się porwać i zapalić do Jego czci, do Jego uwielbienia, do Jego kontemplacji. Jego im zwiastują, nie siebie, ponieważ są Zwiastunami. Jako bojownicy nie potrafią szukać innej chwały, jak tylko swojego Władcy. Gdyby bowiem swojej chwały szukali, zostaliby potępieni jako tyrani. Takim jest diabeł i demony, czyli jego aniołowie. Przywłaszczył sobie i demonom cześć boską, i wypełnił sobą świątynie pogańskie. Poganie mówią: My nie czcimy złych duchów, czcimy tych, których wy nazywacie aniołami, tych, którzy są mocami wielkiego Boga i posługami wielkiego Boga. Obyście chcieli ich czcić! Szybko byście się od nich dowiedzieli, że nie należy ich czcić. Posłuchajcie anioła, który uczy. Uczył jednego z uczniów Chrystusa i pokazywał mu liczne dziwy. Kiedy ten przeraził się przedstawionym mu cudownym widzeniem i upadł do stóp anioła, ten, szukając wyłącznie chwały swojego Pana, powiada: „Powstań, co robisz? Bogu złóż pokłon. Albowiem ja jestem współsługą twoim i twoich braci” (Ap 19,10).

A jednak chrześcijanie czczą aniołów. Na czym to polega?


Właściwy porządek wyznania wiary wymaga, aby wyznawszy Trójcę wspomnieć o Kościele, domu tego Mieszkańca, świątyni tego Boga, mieście tego Założyciela. Chodzi o cały Kościół, nie tylko o tę jego część, która pielgrzymuje na ziemi, chwaląc imię Pańskie od wschodu słońca aż do zachodu, i śpiewając pieśń nową po wyzwoleniu z niewoli starego człowieka. Zbudowany jest on również z tej części, która zawsze jest w niebie, trwa przy Bogu i nigdy nie popadła w jakiekolwiek zło. Szczęśliwą tę część stanowią święci aniołowie. Wspiera ona stosownie do potrzeb swoją część pielgrzymującą, gdyż obie będą stanowiły jedno w wiekuistej wspólnocie. A już obecnie są jednym Kościołem przez węzeł miłości, jako że cały Kościół został ustanowiony po to, aby czcić jedynego Boga.

Co to konkretnie znaczy, że z aniołami powinniśmy się związać miłością?


Oto są dwie miłości: jedna święta, druga nieczysta. Jedna otwarta na innych, druga — zamknięta. Jedna przyczyniająca się do dobra wspólnego i zmierzająca do najwyższej wspólnoty, druga przywłaszcza sobie nawet to, co wspólne, i bezczelnie dąży do panowania. Jedna poddana Bogu, druga z Nim walcząca; jedna pełna pokoju, druga wywołująca zamieszanie; jedna wprowadzająca pokój, druga buntownicza. Jedna stawia wyżej prawdę niż zbieranie pochwał za błądzenie, druga — chciwa wszelkiej pochwały. Jedna pragnie dla bliźniego tego, czego dla siebie, druga chce zawładnąć bliźnim. Jedna rządzi bliźnim dla jego dobra, druga — dla swojego dobra. Obie miłości pojawiły się najpierw w aniołach: jedna w dobrych, druga w złych. I zbudowały wśród ludzi dwa odrębne miasta. Dzieje się to pod przedziwną i nie dającą się opisać Opatrznością Bożą, która rządzi i kieruje całym stworzeniem. Jedno to Miasto sprawiedliwych, drugie — niegodziwców. Na razie są one ze sobą zmieszane. Rozdzielone zostaną na Sądzie Ostatecznym, kiedy jedno Miasto, złączone w swoim Królu z dobrymi aniołami, posiądzie życie wieczne, drugie zaś, złączone ze złymi aniołami, zostanie wraz ze swoim królem wrzucone w ogień wieczny.

Mówisz, Ojcze, o dobrych aniołach, jakby byli naszymi bliźnimi.

Nazwa „bliźni” słusznie przysługuje temu, komu powinniśmy udzielać posługi miłosierdzia lub od kogo taką posługę przyjmujemy. Oczywiste więc, że przykazanie miłości bliźniego dotyczy również świętych aniołów, od których otrzymujemy tak wiele posług miłosierdzia, o czym Pismo wspomina wielokrotnie. Również sam Bóg i Pan nasz chciał być nazwany naszym Bliźnim. Albowiem Pan Jezus Chrystus samego siebie przedstawił w Samarytaninie, który przyszedł z pomocą człowiekowi leżącemu prawie bez życia przy drodze, napadniętemu i pozostawianemu przez zbójców.

Co więcej, Pan Jezus nazwany jest w Biblii Aniołem: „Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie” (Ml 3,1). Ewangeliści, przytaczając to proroctwo, wyjaśniają, że aniołem, który przyszedł przygotować drogę przed Panem, jest Jan Chrzciciel (Mt 11,10; Łk 7,27). Zatem Aniołem Przymierza, o którym mówi prorok Malachiasz, jest Pan Jezus. Jak to więc rozumieć, że człowiek, Jan Chrzciciel, został nazwany aniołem, a zwłaszcza, że Aniołem został nazwany Syn Boży?

Tak samo Pan nazywa siebie Prorokiem (J 4,44). Pan jest Prorokiem, a zarazem Słowem Bożym, i żaden prorok, w którym nie ma Słowa Bożego, nie jest prawdziwy. Zatem Słowo Boże jest w prorokach i Słowo Boże jest Prorokiem. W Starym Testamencie prorocy byli natchnieni i napełnieni Słowem Bożym, naszym Prorokiem jest samo Słowo Boże. Otóż tak jak Prorok Chrystus jest Panem proroków, tak Anioł Chrystus jest Panem aniołów. Albowiem nazwany został „Aniołem wielkiego orędzia” (Iz 9,6; wg Septuaginty). A przecież na innym miejscu powiada prorok, że nie poseł ani anioł, ale „On sam przyjdzie i zbawi nas” (Iz 35,4). Kto przyjdzie? Anioł wielkiego orędzia. Nie przez jakiegoś anioła, ale sam przyjdzie jako Anioł — Ten, który jest zarazem Panem aniołów.  „Anioł” bowiem jest to nazwa zadania, nie natury. Wyraz ten po grecku znaczy „zwiastun”, „posłaniec”. Otóż któż zaprzeczy temu, że Chrystus zwiastował nam Królestwo Niebieskie? Następnie, anioła czyli zwiastuna posyła ten, kto przez niego coś zwiastuje. A któż zaprzeczy temu, że Chrystus jest posłany? On sam tyle razy mówił: „Nie przyszedłem czynić mojej woli, ale wolę Tego, który Mnie posłał” (J 6,38).

To święta prawda, Ojcze! Właściwie otrzymaliśmy z nieba tylko jedno Zwiastowanie — to, którego Zwiastunem jest Syn Boży. Wszystkie znane nam z Pisma zwiastowania, orędzia, posłania anielskie jedynie zapowiadają to jedno Zwiastowanie lub mu towarzyszą. Nie przypadkiem wokół Chrystusa widzimy tylu aniołów. Anioł Gabriel zwiastował wcielenie Syna Bożego (Łk 1,26n). Przy Jego narodzeniu aniołowie śpiewają chwałę Bogu na wysokościach i ogłaszają pokój na ziemi ludziom dobrej woli (Łk 2,13n). Anioł Pański troszczy się o bezpieczeństwo Niemowlęcia (Mt 2,13). Aniołów spotykamy na początku publicznej działalności Chrystusa (Mt 4,11), w Ogrodzie Oliwnym (Łk 22,43), w grobie Zmartwychwstałego (Mk 16,5), w dniu Wniebowstąpienia (Dz 1,10). Prawdę mówisz, Ojcze, że zbawienie rodu ludzkiego głęboko obchodzi mieszkańców nieba. Oczywiście, nie chodzi o to, jakoby Chrystus potrzebował aniołów, ale ujawniła się w ten sposób ta solidarność, która jest znakiem prawdziwej miłości.

Wszyscy aniołowie są stworzeniami służącymi Chrystusowi. Aniołowie mogli być posłani, aby oddać Mu cześć, mogli być posłani dla posługi, ale nie do pomocy. Tak właśnie napisano, że „aniołowie Mu usługiwali” (Mt 4,11) — nie jako miłosierni komuś potrzebującemu, ale jako poddani Wszechmogącemu Panu.

Ojcze, podobno przypowieść o zagubionej drachmie interpretujesz jako przypowieść o Chrystusie — Przedwiecznej Mądrości Bożej i aniołach?

„Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas” (J l,14). I zapaliło pochodnię swojego ciała — wtedy mianowicie, gdy zawisło na krzyżu — i zaczęło szukać zagubionej drachmy (Łk 15,8). Szukało i znalazło, a sąsiedzi — tzn. całe stworzenie duchowe, które jest najbliżej Boga — gratulowali Mu. Radują się sąsiedzi ze znalezionej drachmy, radują się aniołowie, kiedy odnajdzie się dusza ludzka.

Tak, sam Pan Jezus mówił, że „większa jest radość aniołów w niebie z jednego grzesznika czyniącego pokutę, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nawrócenia nie potrzebują” (Łk 15,10). Pan Jezus uczył również, że niektórzy aniołowie związani są z nami szczególnie (Mt 18,10). Nazywa się ich potocznie aniołami stróżami.

Trzeba nam łaknąć mądrości, trzeba nam pragnąć sprawiedliwości. Nasycimy się nią i napełnimy dopiero po zakończeniu obecnego życia, kiedy osiągniemy to, co nam obiecał Bóg. Obiecał nam równość z aniołami (Łk 20,36). Aniołowie obecnie nie pragną ani nie łakną tak jak my, ale obfitują w prawdę, w światło, w nieśmiertelną mądrość. Toteż są szczęśliwi. I z pełni swojego szczęścia — przebywają bowiem w niebieskim mieście Jeruzalem, do którego obecnie dążymy — spoglądają na nas pielgrzymów i litują się nad nami, a na rozkaz Boży pomagają nam, abyśmy doszli kiedyś do naszej wspólnej ojczyzny, gdzie wraz z nimi nasyci nas Boże źródło prawdy i wieczności.

Czy człowiek może się upodabniać do aniołów? A może to jest naszym obowiązkiem?

Aniołowie mają tak wielką moc, że gdyby czynili to, co mieści się w ich możliwościach, nikt by im nie dorównał. Człowiek chciałby mieć moc anielską, ale obca mu jest anielska sprawiedliwość. Najpierw sprawiedliwość ukochaj, a moc przyjdzie w ślad za nią.

Niezupełnie o to mi chodziło, Ojcze, interesuje mnie, czy w ogóle człowiek może być podobny do aniołów.

Modlimy się w Psalmie: „Ty, który zasiadasz na cherubinach, ukaż się!” (79,2) Cherubiny są stolicą chwały Bożej, a wyraz ten znaczy „pełnia wiedzy”. Chociaż cherubiny są to najwyższe moce i potęgi niebieskie, jednak jeśli chcesz, możesz być cherubinem. Cherubiny są stolicą Bożą, a posłuchaj, co mówi Pismo: „Dusza sprawiedliwego jest stolicą mądrości” (Mdr 7,28). Zapytasz: Jakże mogę się stać pełnią wiedzy? Któż zdoła ją wypełnić? Posłuchaj, czym się ją wypełnia: „Miłość jest wypełnieniem Prawa” (Rz 13,10). Nie szukaj daleko i w różnych kierunkach. Jeśli przeraża cię rozłożystość gałęzi, uchwyć korzeń i nie myśl o wielkości drzewa. Niech będzie w tobie miłość, a pełnia wiedzy z pewnością przyjdzie za nią. Bo czegóż nie zna ten, kto zna miłość, skoro powiedziano: „Bóg jest miłością” (1 J 4,8)?

I to jest mądrość prawdziwie anielska: poznać Tego, który jest Miłością. I tylko w takim stopniu, w jakim otwarliśmy się na tę mądrość, jesteśmy we wspólnocie z aniołami.

„Będę Ci śpiewał wobec aniołów” (Ps 137,1). Tak śpiewam, jak się raduję. Jeśli radują mnie rzeczy niższe, raduję się wobec ludzi; radość z rzeczy wyższych przeżywam wobec aniołów. Niegodziwiec nie zna radości sprawiedliwego: „Nie ma radości dla bezbożnych, mówi Pan” (Iz 48,22; 57,21). Radość niegodziwca w knajpie, radość męczennika w kajdanach. „Będę Cię wielbił, zwrócony ku Twojej świątyni” (Ps 137,2). Gdzie jest świątynia? Tam, gdzie kiedyś zamieszkamy; tam, gdzie będziemy Cię wielbić. Biegnijmy zatem, aby wielbić. Brzemienne jest nasze serce i szuka miejsca, aby porodzić. Z całą pewnością Bóg mieszka w aniołach. Właśnie dlatego radość z rzeczy duchowych, a nie z dóbr ziemskich, pobudza nas do śpiewania Bogu i jest to pieśń wobec aniołów. Samo zgromadzenie aniołów jest świątynią Bożą; uwielbiajmy Boga, zwróceni ku Jego świątyni. Jest Kościół na dole i Kościół na górze. Pierwszy istnieje we wszystkich wiernych, drugi — we wszystkich aniołach. Ale Pan aniołów zstąpił do Kościoła na dole i aniołowie usługiwali Mu na ziemi, kiedy On nam usługiwał (Mt 4,11). A w czym nam usługiwał, jeśli nie w tym, co również dzisiaj spożywamy i pijemy? Skoro więc Pan aniołów nam usługuje, nie traćmy nadziei, że będziemy równi aniołom. Ktoś większy bowiem od aniołów zstąpił do człowieka i Stwórca aniołów stał się człowiekiem, Pan aniołów umarł za człowieka.

Tak, wszystkie prawdy wiary prowadzą do Chrystusa. Prawda o aniołach również. Dziękuję Ci, Ojcze, za rozmowę.

 

Logowanie

Początek formularza

zamknij [x]

Login:

Hasło:

Nie pamiętam hasła Konto? Zarejestruj się!

Dół formularza


Wyszukiwarka