Dwadzieścia osiem dni Co się stało w Warszawie w kwietniu i maju43 roku

Patrycja Bukalska/18.04.2006 06:00

Dwadzieścia osiem dni

Co się stało w Warszawie w kwietniu i maju 1943 roku

„Ależ się te Żydki smażą” – tak mówi, z satysfakcją, pewien nauczyciel chemii do swego ucznia, Zbigniewa Grabowskiego. Lekcja jest ich ostatnim spotkaniem, bo Grabowski postanawia, że nigdy więcej nie odezwie się do swego korepetytora. Pamięta jednak to zdanie, jakby usłyszał je wczoraj.

 On sam krąży wtedy bezradnie wokół płonącego getta. Bezsilnie patrzy, jak na ulicę opadają płatki popiołu. Ma wyrzuty sumienia, że nie jest tam, że nie walczy wspólnie z innymi Żydami.

Ilu było tych, którzy walczyli od 19 kwietnia do połowy maja 1943 r.? Szacunki się różnią. Wiadomo, że do walki stanęły 22 grupy Żydowskiej Organizacji Bojowej, z których każda liczyła po 10-12 żołnierzy. Wiadomo, że walczył też Żydowski Związek Wojskowy. Ilu miał ludzi? Trudno powiedzieć, bo prawie wszyscy zginęli. I byli jeszcze ci, którzy walczyli na własną rękę, tzw. „dzicy”. W sumie – nie więcej niż tysiąc osób. Kiedy zaczęła się walka, w getcie pozostawało jeszcze kilkadziesiąt tysięcy Żydów. Jürgen Stroop, kat walczącego getta, mówił o 50 tys. cywilów; prof. Izrael Gutman, historyk z Yad Vashem, a w 1943 r. uczestnik powstania, o 40 tys.

Tyle zostało z 450 tys. w kwietniu 1941 r. Ci, co nie walczyli, stawili opór we wcześniej przygotowanych bunkrach, schronach lub próbowali dostać się na „stronę aryjską” kanałami. Ich szanse były jednak równe zeru. Niemcy podpalali bunkry i domy, do kanałów wpuszczali gaz. Osaczeni w płonących kamienicach, ludzie popełniali samobójstwo, czasem wyskakując z okien. Takie sceny utrwalili niemieccy żołnierze, robiący sobie pamiątkowe zdjęcia. Zachowały się też relacje świadków z „aryjskiej strony”.

Bo getto płonęło w samym sercu miasta. Część mieszkańców Warszawy współczuła ginącym, część – jak ów nauczyciel chemii – patrzyła na rozgrywającą się obok tragedię jak na widowisko. O nich pisał w „Tygodniku” Jan Błoński w eseju „Biedni Polacy patrzą na getto” z 1987 r., który wywołał wówczas burzę.

Niewielu starało się przyjść Żydom z pomocą. Wielu pozostało obojętnymi – getto było dla nich obcym światem, odgrodzonym murem wzniesionym przez Niemców.
Armia Krajowa przeprowadziła kilka akcji, mających wesprzeć Żydów: próbowano wysadzić w powietrze mur otaczający getto, atakowano niemieckie posterunki. Niewiele to dało. Może nie można było zrobić więcej – dowództwo AK obawiało się wybuchu przedwczesnego wtedy powszechnego polskiego powstania w Warszawie.

Można jednak było zrobić więcej dla tych, którzy z getta próbowali się wydostać. Tymczasem po powstaniu swoiste „polowanie na Żydów” – donosy, szantaże – nasiliły się. To jednak było już potem, gdy getto zamieniło się w pustynię gruzów, z jednym całym budynkiem – kościołem św. Augustyna, który służył Niemcom za magazyn.

Co było wcześniej? W lipcu 1942 r. Niemcy rozpoczęli tzw. Wielką Akcję, w czasie której wysłali do obozów zagłady ok. 300 tys. Żydów. W październiku rozszerzono istniejącą już Żydowską Organizację Bojową; w jej skład wchodziły niemal wszystkie istniejące w getcie ugrupowania: Haszomer Hacair, Dror, Akiba, Bund, Gordonia, Poalej – Syjon Lewica, Poalej – Syjon Prawica, Hanoar Hacyjoni i PPR.

ŻOB-owcy gromadzą broń, nadal wykonują wyroki na kolaborantów. W styczniu 1943 r., podczas drugiej akcji wysiedleńczej, po raz pierwszy stawiają zbrojny opór. Walka trwa cztery dni; wywiezionych zostaje tylko (w porównaniu z Wielką Akcją) kilka tysięcy Żydów. Oczywiste staje się, że likwidacja getta to kwestia czasu.

18 kwietnia 1943 r. warszawiacy-katolicy obchodzą Niedzielę Palmową. Następnego dnia wieczorem w kalendarzu przypada początek żydowskiego święta Pesach. 20 kwietnia – urodziny Hitlera. Być może udana akcja w getcie miała być swego rodzaju prezentem urodzinowym dla führera?

W każdym razie 19 kwietnia o pierwszej w nocy getto otaczają jednostki niemieckiej żandarmerii i granatowej policji. ŻOB i ŻZW uprzedzają ludność cywilną. Powstańcy zajmują stanowiska.

Nad ranem niemieckie kolumny wkraczają do getta – i zostają zatrzymane. Powstańcy atakują je granatami i butelkami z benzyną. Zaczyna się Powstanie w Getcie.

Stroop liczył się z tym, że Żydzi mogą się bronić. Dlatego planował akcję wysiedleńczą na trzy dni. Plan się nie powiódł. Dopiero 16 maja Stroop napisze w raporcie: „Była żydowska dzielnica mieszkaniowa przestała istnieć”.

Symbolem zagłady getta staje się wysadzenie tego dnia Wielkiej Synagogi na Tłomackiem. Trzy dni wcześniej w proteście przeciw obojętności świata samobójstwo popełnia Szmul Zygielbojm, przedstawiciel Bundu w polskim rządzie emigracyjnym w Londynie.

Z dwóch walczących w getcie organizacji przeżyła garstka: kilkunastu żołnierzy ŻOB-u, z ŻZW prawie nikt.

Jest w tym paradoks, na który zwraca uwagę historyk Paweł Szapiro: Żydowski Związek Wojskowy traktował powstanie jako demonstrację i jego żołnierze zamierzali, po kilku dniach walk, wycofać się na „stronę aryjską”. Żydowska Organizacja Bojowa nie wierzyła w szanse ratunku, decyzja o walce była dla nich raczej decyzją o wyborze rodzaju śmierci, jaką muszą umrzeć.

Tymczasem to spośród ŻOB-owców przeżyli świadkowie, z których w Polsce najważniejszym jest Marek Edelman. O ŻZW nie miał kto opowiedzieć i nadal to, co wiadomo o tej formacji, jest trudne do zweryfikowania.

Opowiedzenie historii Powstania w Getcie dodatkowo utrudniała polityka: najpierw komunistyczna propaganda starała się przedstawić zryw jako „walkę proletariatu”, a ŻZW, założony przez Żydów-oficerów przedwojennego Wojska Polskiego, do takiej wizji nie pasował.

Przez lata zmieniał się zatem sposób opisania i upamiętnienia powstania. Tak jest po trosze do dziś: inny jest obraz w Polsce, inny w Izraelu. O tych różnicach spojrzenia mówią uczestnicy debaty, zorganizowanej przez „TP” [patrz kolejne strony – red.].

Jest jeszcze wiele białych plam w historii getta. Tymczasem im mniej świadków pozostaje, tym trudniejsze jest ich zapełnienie. Ciągle są tematy, których dotykamy jakby z obawą, jak choćby sprawa pomocy dla getta, zbywając to zdaniem, że AK przecież próbowała.

Od Powstania w Getcie mijają 63 lata i być może nie na wszystkie pytania można będzie znaleźć odpowiedź. Ale bez względu na to, jak różne są te nasze pamięci, trzeba pamiętać o ludziach, którzy w obliczu śmierci walczyli. I o tych, którzy walczyć nie mogli, mordowani w straszliwy sposób.

 


Wyszukiwarka