Zbiorek Nr 28

Zbiorek Nr.28

1. Bo to się zwykle tak zaczyna, dreszcze i niewyraźna mina, rozdygotany jesteś i gorący, pociągająco - czarujący. Potem oblewasz się, rumieńcem to znak że pragniesz mnie najwięcej, dozuję zgodnie z zaleceniem, trzy razy dziennie, przed jedzeniem. A na noc pod pierzynę, termofor daję aspirynę, choroba jednak postępuje, i też ją w kościach czuję. Więc mówię prosto bez żenady, fachowej nam potrzeba rady, szkoda byś wszystkich pozarażał, idź proszę rano do lekarza. A może spytasz farmaceuty, o lek skuteczny bez recepty, bo nadal protest pieczątkowy, a ty na jutro masz być zdrowy!

2. NARZEKANIE - Nie wytrzymam, daję słowo, z naszą cechą narodową, od wieczora, aż do rana słychać tylko narzekania. Pod prysznicem, nawet w wannie, narzekamy nieustannie. Zięć narzeka, że teściowa, jest za dobra, a to powód, że on jeden, nic nie mówi, przez co kontakt z ludźmi gubi. Bo koledzy, łącznie z szefem, narzekają na swą świekrę. Żonie, kolcem stoi w oku, mąż co nie ma" na bok skoków" bo jej wszystkie koleżanki, znają mężów swych kochanki, a ją bardzo chętka kręci, by się pozbyć konkurencji. Dzieci też problemy mają, na rodziców narzekają, że są razem, nic nie ginie, że wciąż dobrze jest w rodzinie. U kolegów, po rozwodzie, " darcie kotów" jest na co dzień. Pani w sklepie narzekała, że w kolejce nie postała, a jak wszystko szybko kupi, to się nudzi potem w kuchni i narzekać nie ma na co, bo jej rentę na czas płacą. Od wieczora, aż do rana słychać ciągłe narzekania. Na lekarzy , na barmana, na sąsiadów już od rana, na drogowców i kierowców i na wszystkich naszych posłów. A ja zacznę zmieniać świat, od pozbycia własnych wad. I od rana do wieczora, będę wciąż, zadowolona.

3. Ależ się uśmiałam z tych przeróżnych przebrań, czerwonych żakietów, orderów błyszczących tych kryz niedzisiejszych, paziów wystrojonych z namaszczeniem wielkim, w katedrze kroczących. Ale już najbardziej przyznać tutaj muszę, ze śmiechu pękałam, jak kobyła rżałam ,gdym w telewizorze te dam kapelusze dziwaczne okropnie okiem swym ujrzała. Jakieś piórka, tiule jakieś kręte rogi co z rogiem Wojskiego mi się skojarzyły. Tak mnie rozbawiła maskarada cała żem ze śmiechu padła, powstać nie mam siły może jak ochłonę trochę spoważnieję najlepsze życzenia dla młodych dorzucę niech płatkami róży los im życie ściele chyba, że ze śmiechu pierwej się uduszę.

4. Czasem mylił z ananasem to co nosił tam pod pasem, gdy po pijatyce chciał skorzystać z WC. Ujął dłońmi nieboraka ale mały a to draka. Gdzie zgubiłem parametry tam u Mirki czy u Helgi. Włożę go do ciepłej wody nie dla niego długie chłody. I gdy w oczach ujrzał trwogę, runął z "wackiem" na podłogę

5. Czas upływa, coś się dzieje, ja się wcale nie starzeję, a na czasu upływanie, mówię: że to dojrzewanie. Więc dojrzewam wolno sobie, z lat dodanych nic nie robię, niech tam lecą latka moje, byle wolno, ja postoję. Chcę także, gdy dojrzeję, widzieć jak się mój świat śmieje, z światem grzecznie móc pogadać, i nie musieć wcześnie spadać. Ty też tylko dojrzewaj, i starzenia zaniechaj, bo się stare szybciej psuje, a dojrzałe: wciąż smakuje... Miłego dzionka. pozdrawiam.

6. To miała być tajemnica. Jak on się mną zachwycał. Tym paznokciem złamanym. Tym siniakiem na pośladku. Wszystko poszło bardzo gładko. Oj,Ty dziadku, jak nie dziadku. Jeszcze teraz to przeżywam. Dreszcz podniety budzi ciało. Znowu Ciebie mało...mało... Może moje dzieci wreszcie gdzieś pojadą nad jeziora. Jeszcze trochę... będę chora. Dręczysz mnie telefonami. Bardzo tęsknisz, chcesz być blisko, że domowe chcesz ognisko, że już wszystko przemyślałeś, że na zapowiedzi dałeś... Tak beze mnie?! Trochę zagalopowałeś.

7. Budzi się mąż rano i patrzy na żonę. A ona prześliczna, jest nią zachwycony! - Jesteś cud kobieta! Powabna i miła! Żebyś Ty cholero trochę obca była! Usilnie bym prosił, a Ty odmawiała… Wtedy byś inaczej miła smakowała !!! (Wersja Nr. 2 ) Przyłożył mąż pięścią żonie z całej siły. - Czemu drogi mężu Tyś taki nie miły? - Jesteś mądra, piękna, powabna i miła… Żebyś Ty cholera ciutkę obca była!!!

8. Gdy już wszyscy będziemy liposukcjami odtłuszczeni, nabotoksowani, wyliftingowani, do bólu wydepilowani . Gdy już włosy zagęścimy, sztuczne rzęsy przykleimy, usta sobie powiększymy ,bielą zębów porazimy. Gdy już cały świat zaludnią celebrytki z implantami macho z kaloryferami troglodyci z ABS-ami. Gdy jak sławna owca Dolly zostaniemy sklonowani . A gdy miłość i kochanie zastąpimy seksowaniem. Co się wtedy z nami stanie? I kto pozostanie?

9. Jedna moja znajoma, złapała strasznego doła. Usiadła tak, jak stała, przestała mówić, wzdychała. Mężem ta cisza wstrząsnęła, straszna myśl mu błysnęła, czyżby się dowiedziała???!! I dusza w nim struchlała. Gdy drugi dzień milczała, obiadu nie ugotowała. Odwaga w nim wezbrała i w pytaniach się wylała. Jakaś krzywda cię spotkała? Umarł ktoś, zachorowałaś? No, mów moja kochana... No, mów moja mała... Dziwnie na niego spojrzała. Jeszcze troszkę powzdychała. Głową smętnie pokiwała. I w te słowa się ozwała. Przestań gadać, jak na haju, ustąpiono mi miejsca w tramwaju...

1.Boże Narodzenie. To świąteczne tchnienie. Bożej świętości. Z garścią miłości. Mojej dla Ciebie. W opłatkowym chlebie. Którym zawsze o tej porze. W domu czy też na dworze. Dzielić się będziemy. I wspólnie go zjemy. Gdyż magia tego święta. Jest w rodzinie zaklęta. Bo w który wieczór inny. Jak nie w ten wigilijny. Zbierając się w rodzinnym gronie. Siadając po każdej stołu stronie. Jemy razem potraw dwanaście. Niech dzieciątko słodko zaśnie. W dniu tak wielkim dla ludzkości. Gdy Bóg zsyła dziecię miłości. Które wtedy jakoś niedocenione. Teraz po niebiosa wysławione. Dało mi te miłości uczucie. To ciągłe w sercu kłucie. Które zawsze a dziś szczególnie. Wzbiera na sile. Więc powiem tyle. Że ma miłość tak urosła. I jak owoc już dorosła. By na zawsze i na pewno. Moje serce tylko jedno. Było Twoim też serduszkiem. Twoją cząstką dobrym duszkiem. Który w święta i w dni powszednie. Nie tylko w nocy ale i we dnie. Będzie Cię bronił od złego. Nie podskoczysz jej kolego. Bo miłość nas dwóch wiążąca. Jest jak maść na rany kojąca. Dlatego biorąc przykład rodziny świętej. Zamiast rzeczywistości przeklętej. Chce byśmy stali się rodziną. I z tą świąteczną chwilą. Też dzielili się opłatkiem. I patrzyli tak ukradkiem. Czy przez komin w pokoju. Wskoczy grubas w swoim stroju. Zwany przez nas Mikołajem. Z prezentami i rózgami. Z przepięknymi kolędami. Które z nim zaśpiewamy. I na gwiazdkę poczekamy. By w nadchodzącym Nowym Roku. Dodała nam sił i życia uroku.


Wyszukiwarka