1012

O MITOLOGII WOLNYCH MEDIÓW Gdyby czytelnik prasy podziemnej znalazł w „Biuletynie Informacyjnym”, „Solidarności Walczącej” czy w „Głosie” polemikę z tekstem „Trybuny Ludu” lub komentarz do wypowiedzi czerwonego kacyka, doznałby zapewne szoku i pomyślał – po jasną cholerę psują cenny papier i tracą miejsce na powielanie bredni. O tym, że „prasa kłamie”, a „komuna łże” wiedziały w PRL-u nawet dzieci, zatem udowadnianie milionowego łgarstwa propagandy nie przynosiło odbiorcom dodatkowej wiedzy i było równie daremne, jak prostowanie doniesień „Żołnierza Wolności”. Jeśli autorom z „SW” czy „Głosu” przyszłoby do głowy opierać swoje teksty na partyjnych biuletynach, analizować bełkot Toepliza czy wywody Siwaka, nie tylko straciliby prestiż i odbiorców, ale nikt przy zdrowych zmysłach i nie nazwałby tych wydawnictw wolnymi mediami. Niezależna prasa miała informować Polaków o sprawach, które reżim ukrywał, mówić na tematy zakazane i ujawniać prawdziwe oblicze PRL-u. Niezależność oznaczała przede wszystkim uwolnienie od przekazu reżimowych gadzinówek i podejmowanie tematów, które nie pojawiły się w oficjalnym obiegu. Odbiorca chciał wiedzieć – co dzieje się w Polsce i jak wyglądają sprawy na świecie i w najmniejszym stopniu nie był zainteresowany polemiką z Urbanem czy dyskusją wokół tez VIII zjazdu i roszad w partii komunistycznej. Ta podstawowa cecha - tworzenie własnego i wolnego od propagandy przekazu, decydowała o wartości i sile niezależnej prasy, wywoływała wściekłość komuny i była głównym powodem determinacji, z jaką tropiono podziemne drukarnie. Jeśli przypominam o latach 80. i fenomenie prasy podziemnej, to nie dlatego, by stawiać prosty znak równości między ówczesnymi realiami a dniem dzisiejszym. Dla pokolenia, które dziś chce tworzyć wolne media i nadaje sobie miano dziennikarzy niezależnych, takie retrospekcje nie mają większego znaczenia, a tamta rzeczywistość jawi się im jako rozdział skończony i nieporównywalny. Nie są zrozumiałem nawet dla tych, którzy w działaniach Tuska i Komorowskiego dostrzegają znamiona zamordyzmu lub definiują stan dzisiejszy jako „powrót do PRL-u”. Pod werbalnymi deklaracjami i funkcjonalną demagogią takich stwierdzeń, tkwi zwykle wiara, że III RP nie może być państwem równie zepsutym i zniewolonym, a miłe twarze z okienek telewizyjnych i zgraje znajomych żurnalistów, nie mogą przypominać postaci komunistycznych najemników. Wiara w „odmienność” III RP, zmieszana z poczuciem „normalności” tego państwa, jest nie tylko efektem ulegania mitologii „uśmiercenia komunizmu” czy wyrazem intelektualnej niedojrzałości, ale znajduje głębsze uzasadnienie w powszechnym lęku przed odkrywaniem nazbyt wymagających prawd. O ile łatwo mówić o „praktykach rodem z PRL”, deliberować o „metodach bezpieki” i „propagandzie rządowych mediów”, o tyle trudniej przyjąć konsekwencje tych słów i zdobyć się na adekwatne zachowania. Cóż z tego, że Jarosław Kaczyński oznajmia - „Platforma to postkomuna”, a elektorat PiS-u zachwyca się twardymi słowami prof. Cieszewskiego, skoro próżno oczekiwać głębszej refleksji. Nadal obowiązuje dogmat o „mechanizmach demokracji”, a politycy PiS lgną do telewizyjnych gwiazdeczek i wdzięczą się do propagandystów. Ten rażący dysonans w zachowaniach opozycji i „naszych” mediów, bywa zwykle niedostrzegany przez odbiorców i tylko tej przypadłości środowiska te zawdzięczają bezkarność w nadużywaniu przymiotnika „niezależny”. Gdy w dziesiątkach miejsc przyznających sobie miano „wolnych mediów” czytam polemiki z tezami TVN-u, krytykę kłamstw „GW” lub rozważania nad głosem propagandysty- ćwierćinteligenta – pytam: co to obchodzi Polaków i jaki ma związek z budowaniem niezależnego przekazu? Skąd u ludzi piszących te brednie bierze się przekonanie, że recenzowanie tego, co powiedzieli w rządowych przekaźnikach jest szczytem wolnej myśli i służy polskim sprawom? Jakie znaczenie mają łgarstwa rezonatorów Moskwy i po co nadawać im wartość racjonalnego przekazu? Zastanawiam się również, jak niską miarę przekładają ludzie „naszych” mediów do swoich czytelników, jeśli w ramach tak pojmowanej niezależności serwują im ekstrakt najnikczemniejszej głupoty. Nie wykluczam, że młodych adeptów „wolnych mediów” fascynuje babranie w wytworach propagandy lub śledzenie partyjnych funków. Może wierzą, że na tym polega niezależność, a miarą opozycyjności jest krytyka Tuska i podglądanie „wyborczej”. Może wydaje się im, że dyskutując z Golemem dokonują czynów Prometeusza i walczą o wielką sprawę. Nie mogą jednak oczekiwać, że narzucą te wyobrażenia innym lub stworzą nowy „model niezależności”. Jeśli nie wiedzą, jak tworzy się wolne media i mówi o rzeczach ważnych dla Polaków, niech pytają ludzi wydających w stanie wojennym zakładowe gazetki, niech słuchają autorów z „Głosu” czy „Solidarności Walczącej”, niech uczą się na tym, co miało wartość autentycznie wolnej myśli. To co w sferze informacji proponują dziś „nasze media”, nie jest żadną nową jakością i nie prowadzi do przełamania monopolu propagandy. Przypomina raczej popłuczyny po wyrobach III RP i nie powinno być kojarzone z niezależnym dziennikarstwem. Nie zmienią tego żadne kongresy, apele i pohukiwania partyjnych działaczy. Trzeba zacząć od rzeczy najprostszych i wyjaśnić owym „niepokornym”, że nie buduje się własnego przekazu na lekturze „Wyborczej”, a wolność nie oznacza prawa do promowania bełkotu funkcjonariuszy medialnych. Po to, by rzetelnie informować Polaków, budować nowe obszary zainteresowań i niezależny od władzy tok narracji, trzeba porzucić obserwowanie Onych i zdobyć na samodzielną refleksję. To wymaga wysiłku, pracy, aktywnych poszukiwań i odpowiedzialności. Czasem, oderwania od układów towarzyskich i zrezygnowania z przaśnego "gwiazdorstwa". Autonomia w sferze informacji nie rodzi się z polemiki z tezami TVN-u i zachłystywania wrzutkami propagandystów. Nie polega na bezmyślnym cytowaniu depesz PAP-u i wpatrywaniu w ekran telewizora czy tabletu w oczekiwaniu na emisję „Dziennika Telewizyjnego”. Zamiast wspólnoty w przeżuwaniu medialnej papki, trzeba tworzyć nowe tematy, mówić o tym co dla nas ważne, eksponować rzeczy zakazane i ukrywane przez reżim. O niezależnych mediach będziemy mogli mówić dopiero wtedy, gdy wypracują one przekaz całkowicie wolny od produktów systemu, bez potrzeby zachłystywania się bełkotem byle frustrata ani cytowania łgarstw ćwierćinteligentów. Jeśli ludzie zarządzający „naszymi” mediami nie potrafią przemówić własnym głosem i nie stać ich na intelektualny wysiłek rozstania z III RP, niech przynajmniej nie mamią Polaków ułomną wizją niezależności.

Aleksander Ścios

Jedność moralno-polityczna zagrożona Ach, wszystko niedobrze! To znaczy - z jednej strony dobrze, bo cóż złego może być w Światowym Szczycie Laureatów Pokojowej Nagrody Nobla, jaki w dniach ostatnich odbył się w Warszawie? Nic złego w tym nie ma i być nie może, bo - po pierwsze - Warszawa, którą Stanisław Cat-Mackiewicz nazywał „małym żydowskim miasteczkiem na niemieckim pograniczu” na tym zjeździe noblistów niezwykle zyskała prestiżowo tym bardziej, że przedmiotem ich obrad było nowe urządzenie świata, uzupełnione i poprawione. Co prawda pomysły na lepsze urządzenie świata poszły w rozmaitych kierunkach, co przypomniało nieco budowę biblijnej wieży Babel i na przykład jedna noblistka postulowała likwidację NATO, podczas gdy były prezydent naszego nieszczęśliwego kraju Lech Wałęsa, który na Szczycie brylował, zaproponował, by w ramach tworzenia parlamentu i rządu światowego NATO zostało tylko przekształcone w „ministerstwo globalnej obrony”, w ramach którego wyznaczeni generałowie prowadziliby nieubłagana walkę z rasizmem i antysemityzmem. Najwyraźniej wypowiedź Roberta Browna, dyrektora zespołu HEART, który jeszcze wiosną opowiadał gazecie „Times of Israel” o spotkaniu delegacji zespołu z sześcioma ministrami polskiego rządu oraz przedstawicielami opozycji i twierdził, że w sprawie żydowskich roszczeń majątkowych nastąpił „przełom”, nie była słowami na wiatr. Skoro Lech Wałęsa roztacza przed innymi noblistami i zachwyconą publicznością takie „koncepcje”, to coś musi być na rzeczy - oczywiście jeśli chodzi o konieczność nieubłaganego zaostrzenia walki z antysemityzmem. Rząd już w ubiegłym roku ogłosił świętą wojnę z „faszyzmem”, Lech Wałęsa roztacza przed noblistami wizję NATO wojującego z antysemityzmem, minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz powtarza swoje pogróżki wobec białostockich kibiców, że „idziemy po was!”, słowem - wszystko się zazębia i - jak powiadają gitowcy - „gra i koliduje”. Ale mało kto skupia się na tych koncepcjach, przyczynach ich głoszenia i ich prawdopodobnych konsekwencjach, bo w centrum uwagi niezależnych mediów głównego nurtu jest działalność znienawidzonego Antoniego Macierewicza, stojącego na czele parlamentarnego zespołu badającego przyczyny katastrofy w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Działalność tego zespołu już dawno wzbudzała irytację wielu środowisk i osób, zresztą z różnych powodów - na przykład, że przyczynia się on do „dzielenia Polaków”, podczas gdy jeszcze Edward Gierek proklamował „jedność moralno-polityczną narodu” - oczywiście pod przewodnictwem partii, więc w świetle tamtej proklamacji wszelkie próby „dzielenia Polaków” na grupki („najpierw jest tak: tworzą się grupki, tutaj tuwimy, tam - kadłubki, tu nacje te, tu te”), na klasy posiadające i wyklęty lud ziemi, na wierzących i niewierzących albo żywych i umarłych, muszą zostać surowo napiętnowane. Innym powodem irytacji działalnością złowrogiego Antoniego Macierewicza było uporczywe podtrzymywanie hipotezy o zamachu, podczas gdy możliwość zamachu została raz na zawsze wykluczona zarówno przez rosyjski MAK pod przewodnictwem generaliny Anodiny, przez komisję pod przewodnictwem ministra Jerzego Millera, przez zespół pana doktora Laska, któremu premier Tusk zlecił demaskowanie smoleńskich kłamstw, a nawet - przez niezależną prokuraturę, która ustami swego prokuratora generalnego podtrzymuje stanowisko, iż na potwierdzenie zamachu „nie ma żadnych dowodów”. Tymczasem zaproszeni przez złowrogiego Antoniego Macierewicza eksperci ogłaszają rozmaite ekspertyzy, podające w wątpliwość oficjalne ustalenia. I chociaż pan doktor Lasek wraz z członkami jego zespołu uwija się jak w ukropie przy podważaniu wniosków owych ekspertów - złowrogi Antoni Macierewicz nie tylko nic sobie z tego nie robi, ale nawet zuchwale puszcza mimo uszu upomnienia, jakie skierował pod jego adresem sam „Jurek Owsiak”, właśnie uhonorowany przez pokojowych noblistów nagrodą za wybitne zasługi dla medycyny, więc niewątpliwy a nawet patentowany autorytet moralny. Nie tylko puścił mimo uszu, ale jak na złość zwołał II Konferencję Smoleńską, która przyćmiła nawet Światowy Szczyt noblistów.Konferencja została poprzedzona wyznaniem prof. Jacka Rońdy, który w telewizji TRWAM przyznał się do „blefu” - jakoby miał wiarygodny dokument iż piloci nie zeszli poniżej 100 metrów, podczas gdy tak naprawdę nie tylko zeszli, ale on żadnego dokumentu nie miał. Zwolennicy wersji oficjalnej triumfowali, ale krótko, bo oto prof. Chris Cieszewski ogłosił, że na podstawie satelitarnych zdjęć miejsca katastrofy ustalił, iż słynna „pancerna brzoza”, o którą miał rozbić się pechowy samolot, była ułamana już 5 kwietnia, a więc na 5 dni przez katastrofą. W rezultacie „Polacy” dodatkowo się „podzielili”: na obrońców integralności pancernej brzozy aż do dnia 10 kwietnia i na przeciwników tej integralności tempore criminis. Wprawdzie pan doktor Lasek zaraz ustalił, że prof. Cieszewski się pomylił, że na satelitarnych zdjęciach nie było żadnej brzozy, tylko zwyczajne śmieci, ale cóż tego, kiedy kolejny „podział Polaków” stał się już faktem dokonanym? W tej sytuacji wdowiec po pani Jolancie Szymanek-Deresz, należący do prorządowej grupy rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej - bo trzeba nam wiedzieć, że wzorem innych Polaków, również i one się podzieliły - więc pan Paweł Deresz zwrócił się do pani marszałek Sejmu Ewy Kopacz z wnioskiem o rozwiązanie zespoły złowrogiego Antoniego Macierewicza. W odpowiedzi złowrogi Antoni Macierewicz zaproponował rozwiązanie zespołu pana doktora Laska. Wywołało to wobec niego lawinę oskarżeń, że używa „języka nienawiści” i w ogóle - co jest zrozumiałe o tyle, że złowrogi Antoni Macierewicz zawsze wyprzedza zespół doktora Laska co najmniej o jeden krok, więc doktor Lasek znajduje się w sytuacji głęboko frustrującej tym bardziej, że w świetle regulaminu Sejmu możliwość rozwiązania zespołu Antoniego Macierewicza okazuje się problematyczna. Od razu pojawiły się propozycje, by regulamin odpowiednio zmienić, co oczywiście jest możliwe, ale - po pierwsze - otworzyłoby to jeszcze jeden podział wśród Polaków, a po drugie - złowrogi Antoni Macierewicz mógłby kontynuować działalność w ramach zespołu pozaparlamentarnego, a nawet - nieparlamentarnego.Tymczasem Polacy dzielą się w tempie iście stachanowskim. Na przykład - na zwolenników posyłania 6-latków do szkół i na przeciwników. W ramach tego podziału dokonują się następne: na zwolenników rozszerzenia demokracji bezpośredniej, w ramach której o rozwiązaniach w dziedzinie edukacji decydowano by w referendum i na nieubłaganych zwolenników demokracji przedstawicielskiej. Jeszcze ten podział się dobrze nie ustalił, a tu Polacy znowu się podzielili w kwestii sposobu postępowania ze skazańcami, którzy swoją karę odsiedzieli i mają wyjść na wolność, ale których inni ludzie się obawiają. Pobożny minister Gowin w czasach dobrego fartu proponował, by trzymać ich nadal w zamknięciu pod pretekstem leczenia, ale opozycja podnosi, że to jest tworzenie pozorów legalności dla psychuszek, w których reżym będzie osadzał „faszystów”, „antysemitów”, „homofobów” i „ksenofobów”, przeciwników integralności pancernej brzozy. Czy wreszcie tych „Polaków”, którzy na skutek „podzielenia” znajdą się po niewłaściwej stronie. Rządowy projekt ustawy jest przyczyną kolejnych podziałów wśród „Polaków”, a dodatkowo stwarza poważne ryzyko dla ministra sprawiedliwości, pana Marka Biernackiego, który zapowiedział, że jeśli Trybunał Konstytucyjny uzna go za sprzeczny z konstytucją, to on poda się do dymisji. Na tym tle warto odnotować jeszcze jeden podział. Otóż aż 76 procent Polaków uważa, że w Polsce jest kryzys gospodarczy; 51 procent - że lekki, a 25 procent - że głęboki. Prezentowany w Krynicy przez premiera Tusk pogląd, że kryzysu nie ma, podziela zaledwie 18 procent Polaków, więc o ile w przypadku brzozy podział ten sprawia wrażenie symetrycznego, to w tym przypadku o żadnej symetrii nie ma mowy. SM

Wrocławski Tygodnik Katolicki - wnioski T. Mazowieckiego co do ogłoszonego wyroku ws. ks. biskupa Kaczmarka oraz ks. J. Danilewicza, ks. Wł. Widlaka, ks. J. Dąbrowskiego oraz siostry W. Niklewskiej

Wrocławski Tygodnik Katolicki, Nr 5, 27.IX.1953 r., str. 3-5, (PAX). WNIOSKI

Tadeusz Mazowiecki

WE WTOREK dnia 22 września br. [1953] Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie ogłosił wyrok w sprawie ks. biskupa Kaczmarka oraz ks. J. Danilewicza, ks. Wł. Widlaka, ks. J. Dąbrowskiego siostry W. Niklewskiej — oskarżonych o zorganizowanie ośrodka prowadzącego działalność dywersyjną wymierzoną przeciwko państwu ludowemu, działalność godzącą w najżywotniejsze interesy naszego narodu. Proces ten, którego szczegółowy przebieg znany jest z prasy codziennej i radia, wstrząsnął nami wszystkimi. Bolesne jest dla katolików widzieć na ławie oskarżonych duszpasterzy, ponieważ kapłańskie posłannictwo otaczamy wysokim szacunkiem i godnością. Bolesny i stwarzający głęboką rozterką sumienia jest dla katolików widok przed sądem biskupa, którego apostolski urząd posiada w Kościele katolickim charakter dogmatyczny, a którego nadprzyrodzona misja zobowiązuje nas zawsze do najwyższej czci i religijnego posłuszeństwa. Kościół katolicki pełnił przez wieki swą religijną misje w różnych ustrojach społecznych i w Polsce Ludowej pełni ją także. Stosunek między Kościołem a Państwem, a w tych ramach uprawnienia Kościoła. określa Konstytucja Lipcowa i Porozumienie z kwietnia 1950 roku. Każdy, kto jest wiernym Kościoła a zarazem uczciwym obywatelem ludowej ojczyzny, rozumie, że religijna misja Kościoła trwająca przez wszystkie czasy może i po winna być pełniona w ustroju socjalistycznym. Równocześnie milionowe rzesze wierzących w naszym kraju dają codziennie ofiarny i twórczy wkład w nowe budownictwo gospodarczo - społeczne. I właśnie ludowa ojczyzna przywróciła godność ludzką milionom prostych łudzi, w olbrzymiej większości wierzącym. przekreślając raz na zawsze stosunki społeczne, w których urodzenie czy majątek decydowały o wartości człowieka, otwiera dzieciom robotników i chłopów dostęp do nauki i kultury i buduje w niezwykle trudnych warunkach powojennego życia pod stawy lepszego bytu. Z tych to obu powodów kierując się tak względem na przyszłość katolicyzmu w Polsce jak i względem na dobro narodu — trzeba rozważyć i przemyśleć wnioski, jakie wypływają z bolesnej dla Kościoła sprawy ks. biskupa Kaczmarka, tak aby podobnie tragiczna dla sumień wierzących sytuacja nie mogła się już więcej powtórzyć. Na rozprawie sądowej zanalizowana- została przestępcza działalność oskarżonych jak i jej skutki. Wychowanie nacechowane podejrzliwością i wrogością wobec postępu społecznego, atmosfera środowiska społecznego rozniecająca lub choćby tylko podtrzymująca bezwzględną wrogość wobec osiągnięć społecznych Polski Ludowej, wpływy polityczne przychodzące z zewnątrz i wyrosła na tym wszystkim błędna postawa polityczna ks. biskupa Kaczmarka, która doprowadziła go do kolizji z prawem — oto sumarycznie ujęte przyczyny działalności przestępczej oskarżonych. Doprowadziły one do czynów skierowanych przeciwko interesom własnego narodu. Doprowadziły ks. biskupa Kaczmarka do działalności wrogiej wobec interesu narodowego i postępu społecznego w okresie przedwojennym, okupacyjnym i w Polsce Ludowej. Doprowadziły w szczególności nie tylko do postawy przeciwnej nowej rzeczywistości naszego kraju, nie tylko do podrywania zaufania w trwałość władzy ludowej i nowych stosunków społecznych w Polsce, ale i do uwikłania się we współpracę z ośrodkami wywiadu amerykańskiego, które pragnęłyby posługiwać się przedstawicielami duchowieństwa, jako narzędziem realizacji swych wrogich Polsce planów. Należy z całą silą zaznaczyć, że proces skierowany był wyłącznie przeciwko działalności społeczno-politycznej ks. biskupa i współoskarżonych, nie zaś przeciwko urzędowi biskupiemu i ich godności kapłańskiej. Urząd biskupi i godność kapłańska stanowi dla katolików przedmiot wysokiej czci. Nie ma bowiem katolicyzmu bez uznawania niezniszczalnej i dogmatycznie określonej struktury Kościoła, której fundament stanowi urząd biskupa pozostającego w jedności religijnej z Ojcem św. Katolika obowiązuje posłuszeństwo w sprawach wiary, moralności i jurysdykcji, natomiast postawa polityczna biskupa czy kapłana podlega takiej samej ocenie jak postawa każdego innego obywatela. Dlatego więc nie tylko bolejemy ale i odcinamy się od błędnych pog1ądów ks. biskupa Kaczmarka, które doprowadziły go do akcji dywersyjnej wobec Polski Ludowej, i kierowały w tej działalności jego postawą. Zadając sobie pytanie jak się stało, że do tego dojść mogło widzimy następujące wyjaśnienie. Ku działalności tej kierowało nastawienie wrogie wobec postępu społecznego, wrogie wobec przemian społecznych i broniące dotychczasowego kapitalistycznego ustroju. Postawa ta wyrażała się też w widzeniu przyszłości dla Kościoła i katolicyzmu jedynie w dawnych warunkach, co w skutkach oznaczało wyzbywanie się apostolskiego nastawienia wobec nowych czasów i nowej epoki społecznej. Wrogość wobec reformy rolnej, wrogość wobec unarodowienia przemysłu i wobec innych podstawowych osiągnięć społecznych Polski Ludowej doprowadziła w wyniku tego nastawienia nie tylko do szkód dla ściśle pojętego interesu państwa ale i do przeciwdziałania czy osłabiania możliwości układania się poprawnych stosunków między Kościołem a Państwem, do traktowania Porozumienia z kwietnia 1950 r. jako martwej litery, co godziło zarówno w interesy Państwa jak i w dobro Kościoła i jego misję religijną w Polsce Ludowej. Ku tej szkodliwej działalności kierowały ks. biskupa Kaczmarka i współoskarżonych poglądy prowadzące do utożsamiania wiary ze wsteczną postawą społeczną, a dobra Kościoła z trwałością i interesem ustroju kapitalistycznego. Z tego stanowiska wynikało wiązanie się z imperialistyczną i nastawioną na wojna polityką rządu Stanów Zjednoczonych. Stąd też płynęło nieodróżnianie tego co jest w stanowisku Stolicy Apostolskiej Obowiązującym nakazem wiary i dyscypliny kościelnej, od tego co jest jedynie wyrazem doczesnych poglądów politycznych poszczególnych ludzi, choćby piastujących najwyższe godności kościelne. W tym miejscu dotykamy nader ważnej i bolesnej dla katolików polskich sprawy stosunku politycznego Stolicy Apostolskiej wobec Polski Ludowej i jej słusznych praw dziejowych. Jak już tu podkreślano, katolikiem test się, jeśli uznaje się prymat Ojca św. w rzeczach wiary, moralności i jurysdykcji. Katolicy w Polsce bez względu na różnice poglądów nie wyobrażają sobie inaczej swego związku z Kościołem, niż zachowując ten naczelny wymóg dogmatyczny i jurysdykcyjny. Jednakże w wyniku uwarunkowań społeczno - politycznych, którym podlegają poszczególni ludzie, a laicko w wyniku nieustannego nacisku polityki rządu Stanów Zjednoczonych — w stanowisku Stolicy Apostolskiej wobec Polski Ludowej — z głęboką troską i niepokojem — nie znajdujemy uznana dla słusznych praw dziejowych Polski i nowej drogi rozwojowej, którą nasz naród kroczy. Przeciwnie, spotykamy się niejednokrotnie z próbami użycia działalności kościelnej dla celów wrogich Polsce Ludowej oraz z popieraniem tych sił, które zagrażają najżywotniejszym interesom naszego narodu. Ma to miejsce w kwestii niemieckiej, gdzie rewizjoniści i odwetowcy zachodnio - niemieccy znajdują oparcie w wystąpieniach najwyższych czynników kościelnych. Bolejąc nad tym faktem i uważając go — jako wynikający ze społeczno-politycznych powiązań z ustrojem kapitalistycznym, a nie z doktryny Kościoła za zjawisko przejściowe, zobowiązani jesteśmy do tym usilniejszego i stanowczego odróżniania religijnych funkcji i dyrektyw Stolicy Apostolskiej od poglądów politycznych poszczególnych członków Kurii Rzymskiej. W tym stanie rzeczy uleganie tym politycznym a nie religijnym nastawieniom prowadzi — jak to miało miejsce w wypadku ks. biskupa Kaczmarka — do stanowiska wrogiego wobec interesu narodowego i postępu społecznego, a zarazem do stanowiska przynoszącego szkodę misji religijnej i przyszłości Kościoła w Polsce. W tym stanie rzeczy przy zachowaniu całkowitej jedności religijnej z Głową Kościoła — Ojcem Św. wymaga to stanowczego odróżniania przez władzę kościelną w Polsce — Episkopat — religijnego posłannictwa Stolicy Apostolskiej od politycznej postawy zajmowanej przez najwyższe czynniki kościelne. Proces ks. biskupa Kaczmarka udowodnił również naocznie, i to nie po raz pierwszy, jak dalece imperializm amerykański, pragnący przy pomocy nowej wojny, a więc śmierci milionów ludzi, narzucić panowanie swego ustroju wyzysku i krzywdy społecznej krajom, które obrały nową drogę dziejową, usiłuje różnymi drogami oddziaływać na duchowieństwo oraz ludzi wierzących i kierować ich na drogę walki z własną ojczyzną, stanowiącą wspólne dobro wszystkich obywateli. Przedstawiając się jako obrońca cywilizacji chrześcijańskiej imperializm amerykański dokonuje nadużycia, pragnąc oszukać katolików w krajach demokracji ludowej, w szczególności w Polsce, że nowa wojna, wojna dokonywana przy pomocy neohitlerowskiego Wehrmachtu ma pozostawać w zgodzie z dobrem Kościoła. To nadużycie wymaga stanowczego odporu od nas, którzy wiemy, że dobrem Kościoła nie jest wojna, a katolicyzm pełni swą misję przez apostolstwo a nie przez siłę polityczną i militarną. Stawiający na skłócenie wewnętrzne Polaków imperializm amerykański musi otrzymać stanowczą odprawę od polskich katolików. W szczególności ważne jest wyraźne i stanowcze odcięcie się od tych usiłowań przez władzę kościelną w Polsce — Episkopat, na przeciwstawianie którego interesom naszego narodu i jego nowej drodze rozwojowej liczy wciąż imperializm amerykański. W procesie ks. biskupa Kaczmarka była mowa wielokrotnie o sprawie szczególnie nas obchodzącej, o sprawie Ziem Zachodnich. Nader przykry jest dla nas fakt, że ks. biskup wskutek swej błędnej postawy społeczno-politycznej, sprzeniewierzając się interesowi narodowemu i związanej z nim bezpośrednio ogólnoludzkiej sprawie pokoju, zajmował stanowisko różne od tego, które cechuje cały naród, a któremu olbrzymie rzesze katolików polskich, w tym szerokie koła duchowieństwa dały niejednokrotnie stanowczy wyraz. Sprawa stosunku do Ziem Zachodnich, do granicy na Odrze i Nysie, granicy ugruntowującej, silę Polski i otwierającej nowe przyjacielskie stosunki z przemieniającym się narodem niemieckim, — nie może pozostawiać i nie pozostawia żadnej wątpliwości. Z każdym dniem wysiłkiem i ofiarną pracą milionów Polaków zamieszkujących te ziemie umacnia się ostateczne ich scalenie z Macierzą. We wsiach i miastach, od Wrocławia, Opola, przez Zieloną Górę, Gorzów, po Szczecin, Koszalin i Olsztyn rozwija się tu i pogłębia nowe życie polskie. Stanowiskiem całego narodu, stanowiskiem wszystkich ludzi wierzących naszego kraju jest też, aby to ostateczne scalenie nastąpiło także na odcinku administracji kościelnej przez ustanowienie regularnych diecezji biskupich na Ziemiach Zachodnich. Wiadomo bowiem wszystkim, że nieuregulowanie dotąd tej sprawy ze strony Stolicy Apostolskiej i utrzymywanie na tych ziemiach stanu tymczasowości w administracji kościelnej stanowi poważny argument, który wykorzystują dla swojej antypolskiej propagandy rewizjoniści i odwetowcy w Zachodnich Niemczech. Jesteśmy najgłębiej przekonani, że jednolita i zdecydowana postawa szerokich rzesz katolików polskich domagających się utworzenia stałych diecezji kościelnych na Ziemiach Zachodnich znajdzie nie tylko pełne zrozumienie, ale i zmobilizuje dla tej sprawy aktywność Episkopatu, tak iż ten postulat wszystkich ludzi wierzących zostanie spełniony. Bolesny dla sumień ludzi wierzących proces ks. biskupa Kaczmarka dobiegł końca. Wyciągnięcie wniosków z jego przebiegu — jak już podkreślaliśmy — jest konieczne, aby podobna sytuacja nie miała nigdy więcej miejsca. Wyciągając z tego smutnego doświadczenia wnioski, katolicy w Polsce winni mieć na uwadze takt, że przy całkowitym poszanowaniu dla urzędu i godności biskupiej jasnej oceny wymaga błędna postawa społeczno-polityczna, która sprawiła, że biskup Kościoła Powszechnego, miast pełnić swe nadprzyrodzone posłannictwo będące potrzebą wiernych, w skutek swej szkodliwej dla interesu narodowego działalności znalazł się na ławie oskarżonych. Katolicy polscy co dnia pogłębiając swój wielki udział w pracy całego narodu, jednocząc się we wspólnym Froncie Narodowym będą dalej pracować nad tym, aby stwarzać perspektywę dla misji Kościoła w nowej epoce, usuwać istniejąca trudności i nie dopuszczać do tragicznych konfliktów w sumieniach wierzących. Jak to miało miejsce w związku z procesem ks. biskupa Kaczmarka. Wierzymy bowiem najgłębiej, że nawet najbardziej bolesne i tragiczne pomyłki nie mogą zmienić faktu, iż przyszłość należy do ustroju społecznego, w którym żyjemy, i że w tej przyszłości Kościół znajdzie właściwe swej misji religijnej miejsce, a ludzie wierzący na równi z ludźmi innych światopoglądów będą tej przyszłości współtwórcami. Tadeusz Mazowiecki

Wyrok w procesie członków dywersyjnego ośrodka antypaństwowego antyludowego

WARSZAWA (PAP). W dniu 22 bm. [Wrzesień 1953] Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie ogłosił wyrok w procesie członków antypaństwowego i antyludowego ośrodka, na którego czele stał ks. biskup Kaczmarek, b. ordynariusz diecezji kieleckiej. Sąd skazał osk. Czesława Kaczmarka na łączną karę 12-lat więzienia oraz utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na lat 5; osk. Jana Danilewicza na łączną karę 10 lat więzienia i utratę praw na okres lat 5; osk. Józefa Dąbrowskiego na łączną karę 9 lat więzienia i utratę praw na okres lat 4 oraz osk. Władysława Widlaka na łączną karę 6 lat więzienia i utratę praw na okres lat 3. Osk. Walerię Niklewską Sąd skazał na 5 łat więzienia i pozbawienie praw publicznych i obywatelskich praw honorowych na przeciąg 2 lat, zawieszając jednocześnie na lat 5 wykonanie kary pozbawienia wolności. W stosunku do wszystkich oskarżonych Sąd orzekł przepadek mienia na rzecz Skarbu Państwa. Wszystkim oskarżonym Sąd zaliczył na poczet kary areszt tymczasowy. Po ogłoszeniu sentencji wyroku Przewodniczący Sądu zarządził natychmiastowe zwolnienie Walerii Niklewsklej. W uzasadnieniu wyroku Sąd uznał winę wszystkich oskarżonych za udowodnioną. Jako okoliczność obciążającą Sąd wziął pod uwagę wykorzystanie przez wszystkich oskarżonych ich stanowisk w hierarchii kościelnej dla wrogiej działalności przeciwko Państwu. W stosunku do osk. Kaczmarka Sąd podkreślił jako okoliczność obciążającą jego kierowniczą rolę w ośrodku oraz fakt, iż zajmując wysokie stanowisko w hierarchii kościelnej osk. Kaczmarek wykorzystał autorytet tego stanowiska dla przestępczej działalności i uaktywnienia swych podwładnych w ośrodku antypaństwowym. Jako okoliczność łagodzącą Sąd uznał przyznanie się osk. Kaczmarka do winy i jego wysiłek w kierunku zrozumienia ogromu szkody, wyrządzonej przezeń Państwu, Narodowi, Kościołowi i wierzącym. W odniesieniu do osk. Danilewicza Sąd — podkreślając również jego wysokie stanowisko w hierarchii kościelnej — wziął z drugiej strony pod uwagę jako okoliczność łagodzącą przyznanie się do winy i (akt, że wykazał on dążenie do zrozumienia szkód wyrządzonych Państwu, Narodowi, Kościolw1 i wierzącym. W stosunku do osk. Dąbrowskiego Sąd wskazał w uzasadnieniu wyroku jako okoliczność łagodzącą przyznanie się do winy oraz wpływ, jaki nań wywierali bezpośredni przełożeni w hierarchii kościelnej, oskarżeni Kaczmarek i Danilewicz. Jako okoliczność łagodzącą w stosunku do osk. Widlaka Sąd wziął pod uwagę, iż działał on pod wpływam swych przełożonych, że przyznał się do winy, wyraził szczerą skruchę za popełnione przestępstwa oraz wykazał zrozumienie błędów i szkód wynikających z jego działalności przestępczej. W odniesieniu do osk. Niklewskiej Sąd uznał za okoliczności łagodzące jej szczerą skruchę i szczere przyznanie się do winy oraz przemożny wpływ, jaki wywierali na nią oskarżeni Kaczmarek i Danilewicz którzy wykorzystali wpojoną jej zasadę bezwzględnego posłuszeństwa wobec przedstawicieli hierarchii kościelnej. Sąd uznał również za okoliczność łagodzącą to, iż Niklewska będąc przez długie lata odizolowana od życia, nie orientowała się dostatecznie w zagadnieniach społeczno-politycznych. W tym stanie rzeczy Sąd w stosunku do osk. Niklewskiej uznał za właściwe warunkowe zawieszenia wykonania kary pozbawienia wolności.

28/10/2013 „55 profesorów i Ojczyzna jest zgubiona”- twierdził Otto von Bismarck. I miał rację! Nie wiem skąd wziął liczbę 55- bo mówi się również o liczbie 88, ale dyktatura teoretyków prowadzi do bankructwa współczesne państwa demokratyczne.. Pan Stefan Kisielewski nazywał rządy socjalistów gomułkowskich- „ rządami ciemniaków”. Oberwał za to pałami od tzw., nieznanych sprawców.. Których do tej pory nie znaleziono.. Zresztą są już nowi” nieznani sprawcy”.. Zginęło już kilkadziesiąt osób w dziwnych okolicznościach.. I też sprawców nie znaleziono- nieznanych sprawców.. Ale na razie wg „ Dziennika Gazety Prawnej”, tysiące orzeczeń sądowych wydanych po 1 stycznia może być nieważnych(????)Sąd Najwyższy opiniując reformę sądownictwa przygotowaną przez pana Jarosława Gowina, byłego ministra sprawiedliwości, uznał, że popełnił on kolosalny błąd: nie podpisywał osobiście decyzji o przenoszeniu sędziów ze znoszonych sądów, lecz scedował to na swoich zastępców, wobec czego decyzje te są nieważne, a sędziowie nie mogą orzekać. Część sędziów, których sądy zostały zniesione 1 stycznia nie wychodzi na salę rozpraw i nie wydaje wyroków.(???) Będą coraz większe zatory, jeśli chodzi o wydawanie wyroków.. Oczekiwanie zwiększy się z dwóch lat- do czterech.. Tak jak oczekiwanie na operację w państwowych szpitalach.. Ilu już poumierało pod drzwiami państwowej służby zdrowia nie doczekawszy operacji? Takich statystyk się nie prowadzi.. Panie! Zaświeć nad ich duszami. Bezimiennymi ofiarami państwowej służby zdrowia.. Kilka dni temu okazało się, że w jakimś szpitalu zoperowano pacjentce nogę- konkretnie kolano. I dobrze, bo operacja się odbyła, Narodowy Fundusz Zdrowia zapłacił, nigdy nie można się dowiedzieć skąd ten Fundusz ma pieniądze- i wszystko jest ok.- pacjentka żyje, bo operacja się udała.. Ale to nie było to kolano, o które pacjentce chodziło, ale jak powiedział lekarz- nie mam oryginalnej wypowiedzi, ale chodziło o to, że to drugie kolano też było w nienajlepszym, stanie. No właśnie! I tym sposobem pacjentka będzie miała zoperowane i sprawne obydwa kolana. A tak musiałaby stać znowu w kolejce reglamentacyjnej- w systemie zorganizowanej w obrządku komunistycznym na zasadzie wspólnoty- służby zdrowia.. To bardzo ciekawe, że pośród prawników, którymi otoczony był pan Jarosław Gowin jako minister sprawiedliwości, żaden nie doradził mu, żeby osobiście podpisywał decyzje o przenoszeniu sędziów. Nie znalazł się ani jeden sprawiedliwy w Ministerstwie Sprawiedliwości, któryby zwrócił uwagę panu ministrowi, że nie może scedować swoich uprawnień na zastępców.. A może może? Tylko prasa tak pisze, żeby znowu robić hałas wokół pana ministra Gowina., który- co by nie powiedzieć- pochodził spoza układów sądowniczych.. I chyba nie przynależał do Krajowej Rady Sądowniczej.. Teraz będzie budował swoje ugrupowanie polityczne.. Ale jakoś na razie nas- Kongresu Nowej Prawicy- nie chce u siebie.. A przecież my jesteśmy prawdziwą prawicą konserwatywną i liberalną? Ki diabeł! Nie chcieć u siebie ludzi ideowych i oddanych ideom prawicowym i tkwiącym po dwadzieścia lat w okopach konserwatyzmu i prawdziwego liberalizmu.? Nie wierzy nam, że chcemy w Polsce zmian w kierunku konserwatywno- liberalnym, a nie socjalistycznym?. A może chodzi o co innego.. Około 20% młodego elektoratu Platformy Obywatelskiej Unii Europejskie i Rynków Finansowych odeszło oszukanych od Platformy Obywatelskiej wziętych propagandowo na „liberalizm”- a tak naprawdę zaserwowano im socjalizm. To jednak sporo, jak na pierwotny potencjał wynoszący ponad 40 %., całości” obywateli” fatygujących się do demokratycznych wyborów z nadzieją, że w Polsce coś się zmieni.. Problem polega na tym, że przyjęty dwadzieścia lat temu kurs na socjalizm europejski jest utrzymany i realizowany z żelazną konsekwencją.. Żeby coś naprawdę zmienić- to trzeba zmienić kurs.. Na suwerenność! Na Europę Ojczyzn, a nie na jedno państwo o nazwie Unia Europejska. Razem z panami: Nigel Farage, Heinz- Chrystian Strache czy Jean Marie Le Pen.. Rozsadzić tę Unię- nawet przy pomocy demokracji.. W końcu to narządzie Szatana.- jak twierdzili dawni papieże.. Bo kto o zdrowych zmysłach przyjmuje ustalanie prawdy w drodze głosowania większościowego.?. I dlatego burdel coraz większy.. Kiedyś to były czasy- mam na myśli profesorów.. Profesor to był ktoś, człowiek nauki, czyli prawdy będącej zgodnością z rzeczywistością.. Dzisiaj profesorem może zostać wielu ludzi, jeśli tylko wymyślą jakąś teorię, do której przekonają innych profesorów, którzy wcześniej wymyślili równie niepoważne teorie „ naukowe” i teraz są „profesorami”.. Krąg” profesorów” się powiększa, ale nauka na tym nie zyskuje, bo to teoretycy.. Można mieć teorię, ale musi się ona sprawdzić z rzeczywistością. Jak się nie sprawdzi- -pozostaje tylko teorią.. Nie mającą z nauką wiele wspólnego.. Ale katedra teorii mniemanologii stosowanej pozostaje.. I zajmuje się wyższością Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy.. Albo wyższością Dnia nad Nocą.. No bo, że po Ciemnej Nocy nastaje Jasny Dzień- już wiadomo.. Zawsze można przegłosować, że jest odwrotnie.. No bo jest! Po Jasnym Dniu nastepuje Ciemna Noc.. Jeszcze tylko obróbka ustawy w Trybunale Konstytucyjnym- i już.. Wygląda mi na to, że pan Jarosław Gowin chce zagospodarować te 20% młodego elektoratu pragnącego wolności w demokratycznym państwie prawnym. Chociaż demokracja jest zaprzeczeniem wolności człowieka- można mu zawszę wolność odebrać. Ale i można i nie odbierać.. Nie przegłosowując.. Pozostaje pytanie: dlaczego wcześniej pan Jarosław Gowin nie działał na rzecz liberalizmu, dopiero wtedy gdy w sondażach spadło Platformie na łeb i na szyję? Chociaż obecnie znowu urosło.. Ważne jest oczywiście w demokracji, kto te sondaże robi.. Kto te głosy liczy- jak twierdził towarzysz Stalin.. W najnowszym sondażu opublikowanym przez Ministerstwo Prawdy, Kongres Nowej Prawicy plasuje się razem z Polskim Stronnictwem Ludowym na piątym miejscu.. To dobry prognostyk.. Pan Janusz Korwin- Mikke odwala kawał roboty. Prawie codziennie w innym mieście ma spotkania.. Przychodzi głównie młodzież i sale są pełne.. To kolejny dobry prognostyk dla prawdziwej prawicy.. Do wyborów jeszcze jakiś czas. .Po drodze wybory samorządowe, europejskie i dopiero krajowe W Europie też rosną sondaże eurosceptyków.. To dobry prognostyk.. Może uda się w końcu zaistnieć? A profesorów – teoretyków należy odsunąć od decydowania o naszym losie.. Niech dyktatorzy fałszywych teorii krzewią je gdzieś na bezludnej wyspie i na własny rachunek.. Będą najwyżej szkodzić wyspie i sobie- a nie nam.. I jakoś nie przychodzi im do głowy przetestować te teorie na szczurach? A dopiero potem, na ludziach… Wystarczy kilku profesorów i Ojczyzna jest zgubiona.. Nie potrzeba aż 55.. no i Donald Tusk z panem Jackiem Vincentem Rostowskim.. WJR

STASI 2.0 a kryzys gospodarczy USA i demograficzny w Japonii

Czy kłótnia amerykańsko-niemiecka jest szansą dla Polski wyzwolenia się z dominacji naszego zachodniego sąsiada? W artykule Financial Times’a “German opposition lays out terms for coalition negotiations with Merkel” Quentin Peel przytacza lidera SPD Sigmara Gabriela stwierdzającego że rząd koalicyjny powstanie do czasu Świąt Bożego Narodzenia. Jednocześnie uważając że porozumienie jest w znacznym stopniu dogadane w sytuacji kiedy SPD nie podnosi głównego postulatu swojego elektoratu jakim jest wyższa skala podatkowa dla najbogatszych, lecz ogranicza się do minimalnej płacy w wysokości €8,50 za godzinę pracy. Powoli może się wyjaśniać przyczyna dla której w Niemczech jest tworzona tak olbrzymia większość parlamentarna, ubezwłasnowolniająca wszelką opozycję w tym kraju o co dopytywał się również  Stephan Richter w artykule Financial Times’a „Merkel might rock the boat and turn Green”. Otóż obecnie rozpętana publicznie antyamerykańska debata o podsłuchiwanie p. kanclerz Merkel, którą również opisuje Quentin Peel w kolejnym artykule „Merkel will feel sharp sense of betrayal after NSA phonetapping” w którym działania NSA są przyrównywane przez niemieckich demonstrantów do STASI. O ile dla wielu może być to cynizmem („Cynics would say that was naïve”), to jednak z punktu widzenia Polski i UE można uznać wybuch tych protestów jako nieprzypadkowo związany z tworzeniem wielkiej koalicji. Której zadaniem wbrew pozorom może nie być skupienie na sprawach wewnętrznych, lecz na „wypchnięciu” USA z Niemiec i przejęciu jeszcze silniejszej kontroli nad decyzjami UE. A działanie powyższe jeśli zamierzone to jest bardzo niebezpieczne i niewątpliwie mające wielu przeciwników i w UE i w samych Niemczech. I właśnie może do tego być potrzebne tak silne wsparcie parlamentarne i z którymi to pomysłami FDP mogłoby gdyby zasiadało w Bundestagu się nie zgadzać. Gdyż jeśli chodzi o podłoże materialne rozdmuchanej obecnie afery to należy uznać że powyższy temat przez dziesięciolecia nie był poruszany przez tzw. opinię publiczną (co jest również przyczynkiem co do jej kondycji moralnej i fundamentów na których się opiera, ale co nie jest przedmiotem obecnej analizy), a i obecnie nieprzypadkowo został nagłośniony: „Gdyż jak inaczej można traktować całą aferę Snowdena która obecnie „wybuchła” w sytuacji kiedy to według znanego od 2011 r. raportu Washington Post „Top Secret America” codziennie cała armia 854 tyś. urzędników, oficerów i podwykonawców dokonywała w tym kraju pracę wywiadowczą. Według tego źródła większość z 55 tyś. pracowników National Security Agency to pracownicy analizujący dane z rozległego centrum podsłuchu miliardów połączeń telefonicznych, pracujący w całej sieci obiektów położonych w Virginii, Maryland i Waszyngtonie. Przecież nie mogło na świecie być niezauważone, że USA wydaje co najmniej $80 mld dolarów rocznie na wywiad, co jest wielkością większą od wydatków obronnych każdego z krajów na świecie, poza wyjątkami które można wymienić na palcach jednej ręki. I mimo tego wybucha afera na cały świat, dewastująca obraz Ameryki. Bo jak inaczej traktować debatę o kradzieży własności intelektualnej przez Chińczyków w sytuacji podsłuchu amerykańskiego (i wsparcia dla Apple kosztem Samsunga), czy też o poszanowaniu prawa w Ameryce Pd. w sytuacji zatrzymania prezydenta Boliwii w Wiedniu, czy też o tym że najgorsza na świecie jest KGB. Do tego nakłada się obraz Ameryki jako rządzonej przez oligarchię bankowo-szpiegowską, jak sugeruje co do ostatniego członu, w artykule Financial Times’a „Data intelligence complex is the real story” Edward Luce. Przytaczając stwierdzenia prezydenta Dwight D. Eisenhowera który ostrzegając Amerykanów przed lobby militarno-przemysłowym (“military-industrial complex”) mówił o tym że mają one kompleksowy wymiar: ekonomiczny, polityczny i ideologiczny (“The total influence – economic, political, even spiritual – is felt in every city, every state house, every office of the federal government […] We must be alert to the … danger that public policy could itself become the captive of a scientific technological elite.”) O ile charakter funkcjonowania różnych dewastujących nasz kraj lobby dobrze odczuwamy w Polsce, o tyle upokarzana Ameryka, „grillowana” rewelacjami Snowdena przez najbliższe lata, może być wsparciem odrodzenia w Polsce, o ile okaże się właściwie zdiagnozowana przez dwie strony. Niemcy przed wyborami również mogą chcieć na wzór Gerharda Shröedera „zagrać” antyamerykańskimi sentymentami. Ale przecież Niemiecka dominacja w Europie kosztuje już wiele jej partnerów, co musi budzić antyniemieckie odczucia". Okazuje się obecnie że rewelacje podsłuchowe powodują „grillowanie” Ameryki i są wykorzystywane przez Niemcy. Ale przecież erozję jej wpływów, poza wyjątkiem jakim jest Bliski Wschód, widać już na całym świecie. To już nie tylko Rosja, Chiny, Ameryka Pd, ale i Turcja i UE. Ten upadek amerykańskiej potęgi zatacza kolejne kręgi w sytuacji kiedy dotychczasowi sojusznicy muszą zaczynać dbać o swoje bezpieczeństwo na własną rękę, jak jest w przypadku Japonii, a może i Anglii która obawia się być wciągnięta przez kontrolowaną przez Niemcy Europę. Gideon Rachman w artykule Financial Timesa “Japan offers an unsettling glimpse of all of our futures” poleca wszystkim którzy mają problem demograficzne, a więc w pierwszej kolejności Polsce, przyjrzenie się Japonii która już od 2010 r. przeżywa redukcję swojej populacji. Przewidywania mówią o spadku ludności z 127 mln obecnie do 86,7 mld w 2060 r., kiedy to 40% społeczeństwa będzie miała powyżej 65 lat. Okazuje się że coraz liczniejsze starsze pokolenia głosując karnie w wyborach zmuszają do podwyższenia opodatkowania młodszych, zmniejszając bezpieczeństwo ich pracy – aż 38% z nich będąc na niestabilnych kontraktach - jak i prowadząc do długu publicznego w wysokości 270% PKB. W efekcie mimo bardzo niskich stóp procentowych obecnie około 25% japońskiego budżetu stanowi obsługa tego gigantycznego długu. Aż strach pomyśleć co się będzie działo w sytuacji kiedy stopy procentowe wzrosną a produktywność spadnie. Gdy chodzi o stabilność międzynarodową to właśnie w efekcie kryzysu demograficznego staje się ona coraz bardziej napięta. Gdyż sąsiadujące Chiny już w 2011 r. przegoniły Japonię i mając coraz wyższe dochody budżetowe już obecnie przeznaczają od 3 do 4 razy więcej na zbrojenia. Niepewna wsparcia słabnącej na oczach Ameryki Japonia w efekcie, w każdej chwili może porzucić amerykański popękany „parasol” i zacząć się zbroić na potęgę – a będzie to wyścig nie konwencjonalny lecz atomowy. My również tych zmian o charakterze geopolitycznym w sytuacji panującego kryzysu gospodarczego powinniśmy się obawiać. Zwłaszcza że przeżywamy wyjątkowo silną zapaść demograficzno-cywilizacyjną i praktycznie rozbroiliśmy się – nie mamy armii z poboru lecz ekspedycyjno-zawodową, a położenie między Niemcami i Rosją się nie zmieniło. Przy czym rozniecenie konfliktu antyamerykańskiego przez Niemcy nie musi oznaczać rezygnacji Ameryki z jej pozycji w Europie, lecz służyć do wzmocnienia swoich sojuszników w Polsce, jakich ma tutaj wyjątkowo dużo. Aby tak się stało nie możemy być starzejącym się społeczeństwem, przedmiotem działania różnych lobby, a i USA nie powinno wzmacniać jedynie grupy liberalne, których silniejsza pozycja pożytku społecznego nie przyniesie, lecz kraj który chce odrodzenia społeczno-gospodarczego państwa. Dr Cezary Mech

Tusk po cichu w Brukseli „klepnął” unię bankową

1. W ostatni piątek zakończyło się posiedzenie kolejnego unijnego szczytu w Brukseli i jak było do przewidzenia przekaz z tego posiedzenia w większości mediów w Polsce, ograniczył się do informacji o amerykańskich podsłuchach przywódców głównych krajów UE (głównie Angeli Merkel), a także gróźb premiera Tuska pod adresem Jarosława Kaczyńskiego i Antoniego Macierewicza w związku z katastrofą smoleńską. Tylko z komunikatu Polskiej Agencji Prasowej można się było dowiedzieć, że na tym szczycie podjęto najważniejsze decyzje dotyczące ostatecznego kształtu przygotowywanej od blisko 2 lat unii bankowej i że zaakceptował je bez żadnych zastrzeżeń premier Donald Tusk.

2. Przypomnijmy tylko czym ma być unia bankowa, wzbogacona o już wcześniej zatwierdzony wspólny nadzór bankowy? W pewnym uproszczeniu według propozycji zawartych w nowej dyrektywie unijnej, Komisja Europejska chce aby w całej UE obowiązywały jednakowe zasady restrukturyzacji i likwidacji banków. Banki wszystkich 27 krajów unijnych wpłacałyby składki na specjalny fundusz likwidacyjny, z którego później miałyby być finansowane programy restrukturyzacyjne banków, które popadły w finansowe tarapaty. Docelowo wpłaty te miałyby sięgnąć do 1% ich depozytów, a więc byłoby to bardzo wysokie obciążenie banków, w tym w szczególności dla banków w Europie Środkowo-Wschodniej będących spółkami- córkami banków z Europy Zachodniej. To obciążenie byłoby wręcz kuriozalne dla banków w Polsce. W związku z prowadzoną w ostatnich latach, twardą polityką najpierw Krajowego Nadzoru Bankowego, a później Krajowego Nadzoru Finansowego, banki w Polsce nie są w takiej sytuacji aby były zagrożone restrukturyzacją czy też likwidacją, a więc same nie mając wielkich kłopotów, musiałyby się składać, na znajdujące się często w trudnej sytuacji banki w krajach Europy Zachodniej.

3. Z kolei podporządkowanie banków w Polsce unijnemu nadzorowi bankowemu(te rozwiązania Tusk i Rostowski zaakceptowali w Brukseli już wcześniej) w szczególności tzw. kluczowych banków systemowych i pozostawienie krajowym nadzorom tylko banków regionalnych czy wręcz lokalnych oznacza, że najważniejsze decyzje dotyczące ich bezpieczeństwa, będą zapadały poza naszym krajem. Do tej pory mimo tego, że ponad 70% banków w Polsce jest w rękach właścicieli zagranicznych, KNF swoimi rekomendacjami, potrafił je przymusić do corocznego pozostawienia w Polsce dużej części wypracowanych zysków i przeznaczenia ich na wzmocnienia kapitałowe. Przy nadzorze unijnym wielkie banki systemowe mające swoje spółki -córki w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, będą w stanie przeforsować decyzje w tym zakresie, które będą służyć spółkom- matkom, zlokalizowanym w krajach Europy Zachodniej. Wprawdzie premier Tusk na konferencji prasowej w Brukseli twierdził, że w negocjacjach potwierdzono intencje równowagi pomiędzy krajami w których funkcjonują bankowe spółki-matki i krajami goszczącymi ich spółki -córki ale w ilu to już sprawach podejmowanych na unijnym forum byliśmy zapewniani przez szefa rządu, że polskie interesy będą należycie ochronione? W rzeczywistości jednak było niestety inaczej.

4. Ostateczne propozycje w tej sprawie mają być gotowe do końca tego roku, a stosowne przepisy powinny zostać przyjęte przez Radę i Parlament Europejski do końca maja przyszłego roku a więc tuż przed końcem jego kadencji ale po tym szczycie w dokumentach mogą nastąpić tylko kosmetyczne zmiany. Wprawdzie przepisy dotyczące unii bankowej będą dotyczyły naszego kraju dopiero po tym jak podejmiemy decyzję, że do niej przystępujemy (automatycznie obejmują kraje należące do strefy euro) ale nie ulega wątpliwości, że na taką decyzję naszego kraju będą nalegały kraje, które mają tu wielkie bankowe spółki -córki. Jeżeli któraś z nich popadnie w poważne kłopoty będą naciski aby można było sięgnąć do unijnego funduszu restrukturyzacyjnego, a wtedy Polska do unii bankowej pewnie zgłosi akces. Tak zapadają fundamentalne decyzje dotyczące przyszłości naszego kraju, a dyskusji na ten temat w mediach jak na lekarstwo.

Kuźmiuk

29/10/2013 W trosce o bezpieczeństwo Brytyjczycy ubierają udomowione kurczaki w odblaskowe kamizelki.(???) Nie znam szczegółów, czy jest to ustawowy wymóg ubierania kurczaków w kamizelki odblaskowe, czy na razie fanaberia właścicieli kurczaków.. W każdym razie będzie bezpieczniej! Potem w kamizelki odblaskowe będą ubierane krowy, konie, świnie- jak najbardziej.. Świnie w pierwszym rzędzie powinny maszerować na froncie walki o bezpieczeństwo w odblaskowych kamizelkach- bo o socjalizm już się nie walczy. Socjalizm już jest! Maszerujemy do komunizmu.. Totalitaryzm coraz większy: pan Lech Wałęsa zaproponował na szczycie pokojowych noblistów, w odróżnieniu od noblistów wojennych, których szczytu nie ma- by zaczipować wszystkich polityków..(????) Powtarzam za panem Stanisławem Michalkiewiczem, że „kto słucha pana Lecha Wałęsy, sam sobie szkodzi”.. Potem będą czipiować pozostałych- nie będących politykami.. W atmosferze” laickich 10 przykazań”, przyłączenia Polski do Niemiec i „laickiej moralności”.. Chociaż… Może pan Lech Wałęsa, największy mędrzec Europy jest heroldem zbliżających się zmian? Może jego ustami” Europejczycy” chcą nas przyzwyczaić do nowego? Ale w fartuszku i z kielnią jeszcze pan Lech Wałęsa nie paraduje.. W Kościele Powszechnym szaleje pedofilia.. Atak na Kościół jest już powszechny ze strony laickich mediów.. Codziennie jakiś ksiądz: a to się związał z kobietą, a to zajmował się dzieckiem, a to.. Czas na morderstwa , kłamstwa i złodziejstwa- księży.. W każdej skrzynce z jabłkami znajdzie się jedno zgniłe jabłko.. Proboszcz łódzkiej parafii zabronił księżom głaskania dzieci po główce(???) W mojej parafii księża jeszcze głaskają dzieci – bo się no boją.. Ale kto wie, co będzie dalej? Może będzie ustawowy zakaz głaskania dzieci, tak jak dawania im klapsów? A może trzeba je będzie ubierać w odblaskowe kamizelki i odblaskowe buty. Albo do głaskania będzie wyznaczony jakiś urzędnik państwowy… Żeby tylko nie zagłaskał dziecka na śmierć.. Tymczasem Sojusz Lewicy Demokratycznej szykuje demokratyczną ustawę o cmentarzach i i chowaniu ludzi zmarłych. Będzie można przechowywać prochy zmarłego w domu, albo je rozsypywać. Żeby tylko nie na próg sąsiada.. A jak się wyrzuci prochy na śmietnik- to będzie bezczeszczenie zwłok, czy też nie będzie.?. Klozetu nie wolno wyrzucić- ale urnę z prochami – jak najbardziej.. Bo czy w ogóle istnieje pojęcie bezczeszczenia prochów ludzkich? Powstaną” łączki pamięci”,” ogrody pamięci” i „pola pamięci”.. Nie będą to” Pola śmierci”:- tak jak w Kambodży, pod rządami Pol Pota- absolwenta paryskiej Sorbony. Co ONI porobią w przyszłości z tymi wszystkimi cmentarzami, których w Polsce jest tak wiele.?. ”Przeklęte cmentarze” –pisał jakiś lewicowy poeta, ale nie pamiętam który.. Tak mu te cmentarze przeszkadzały, bo ludzie są do nich bezmyślnie przywiązali.. Może w przyszłości nie będzie Święta Wszystkich Świętych- będzie Halloween..? Jak każdy będzie miał urnę w domu- to po co cmentarze? A tereny po cmentarzach odda się deweloperom., w ramach rządowego programu” Mieszkanie na swoim”, nie mylić z programem” Cmentarz na swoim- urna w domu.”. Trzeba się w końcu rozprawić z Katolikami.. Niech sobie nie myślą, że tak zawsze będzie.. Katolicy do katakumb.. Chyba Sojusz Lewicy Demokratycznej nową ustawę o cmentarzach szykuje najpierw dla swoich członków.. Palić ich razem z legitymacjami partyjnymi. Ale najpierw powinni je zjeść- tak jak na „Ogniomistrzu Kaleniu”.. Zrobić zbiorowe oglądanie filmu, a potem niech każdy zje swoją legitymację. Albo nawzajem- sąsiad sąsiadowi…Smacznego! A tymczasem Fundacja Twój Ruch, pozwała partię Janusza Palikota”Twój Ruch”, dawniej Ruch Janusza Polikota do sądu, za plagiat nazwy. Pisałem już, że słowa” Twój Ruch” wykorzystał dyrektor oddziału ”Ruchu” w Radomiu kilka lat temu w reklamie. A podobno nazwę nowego Ruchu wymyśliła pan Maria Czubaszek- znana lewicówka „ Szkła Kontaktowego”. Zaraz po ogłoszeniu pozwu, ”nieznani sprawcy” przebili oponę w samochodzie duchowego opiekuna Fundacji- pastora Pawła Chojeckiego. Dawnego kolegę z Unii Polityki Realnej.. Fundacja promuje wartości chrześcijańskie, poprzez Kościół Nowego Przymierza.. Paweł Chojecki wydawał nawet gazetkę” Pod prąd”- nie wiem jak teraz.. Potem wystąpił z Unii Polityki Realnej.. Ostatni raz widziałem go we Wrocławiu na Konwencie, na którym pan Janusz Korwin- Mikke ogłosił powstanie nowej partii. Pastorowi Pawłowi Chojeckiemu „ nieznani sprawcy „ napisali na samochodzie:” Peace ,Sex ,Klemens na Prezydenta:” ..(????) Po uchwale lustracyjnej w Sejmie w roku 1992- też ”nieznani sprawcy” przecięli opony panu Januszowi- w samochodzie..Nie podobała im się uchwała lustracyjna, której nie wykonał minister Antoni Macierewicz? Wyciągnął jakąś listę z MSW- i ją ogłosił.. I nie zlustrował ani posłów, ani senatorów, ani wojewodów, ani prokuratorów ani sędziów.. Do dziś uważa się, że to on jest sprawcą” zamieszania” lustracyjnego.. A on- jako minister MSW- uchwały nie wykonał.. Tak jak przeciwnikiem ;lustracji był pan Tadeusz Mazowiecki, „ najwybitniejszy polityk XX wieku”(???)- jak twierdzi pan premier Donald Tusk. Skoro tak, to dlaczego opuścił Unię Wolności, wtedy, gdy” najwybitniejszy polityk XX wieku” tam był? I założył swoją partię.. A nie lepiej było przebywać w towarzystwie” najwybitniejszego polityka XX wieku”- tym bardziej, że się jest najwybitniejszym politykiem XXI wieku, nieprawdaż? Pan Tadeusz Mazowiecki był twórcą Unii Demokratycznej i Unii Wolności, dwóch wrogich Polsce i Polakom- partii.. Zresztą obie zniknęły ze sceny politycznej… Nawet ćwierćinteligenci nie chcieli na nie głosować.. Popierał przyłączenie Polski do Unii Europejskiej.. Był” Europejczykiem” pełną buzią.. Znacie Państwo moje zdanie: albo się jest Polakiem i ma się obowiązki polskie, albo się jest „Europejczykiem” -i ma się obowiązki Związku Socjalistycznych Republik Europejskich.. Tertium non datur.. Nie można być sługą dwóch panów.. To on wraz z innymi, położył podwaliny pod III Rzeczpospolitą, która obecnie jest bankrutem, zadłużona po demokratyczne uszy, z której uciekają- jak z tonącego okrętu- młodzi ludzie.. Szykuje się kolejne kilkaset tysięcy na emigrację.. Ta’ społeczna gospodarka rynkowa”- wychodzi nam bokiem.. Naród się zwija, złodziejstwo, marnotrawstwo,korupcja i głupota- sięga zenitu.. Polska upada.. III Rzeczpospolita upada.. A pana Tadeusza Mazowieckiego ogłasza propaganda” mężem stanu”.(????). Dla mnie pan Tadeusz Mazowiecki nie był żadnym mężem stanu.. Był twórcą Unii Demokratycznej i Unii Wolności.. Dwóch wrogich Polsce i Polakom ugrupowań.. Jedno z nich pod zmienioną nazwą- rządzi dzisiaj Polską, nazywa się Platforma Obywatelska.. I co z tą Polską? No właśnie! Co z nią! WJR

W sprawie cen gazu z Rosji, NIK ustalił to co wiemy od dawna

1. Wreszcie Najwyższa Izba Kontroli upubliczniła informację, że sporządziła raport pokontrolny dotyczący kontraktów gazowych z Rosją podpisanych przez rządy naszego kraju w 2006 i 2010 roku. Sam raport jest niestety tajny ale rzecznik NIK ujawnił jego główną sentencję, Polska zdecydowanie przepłaca za gaz kupowany w Rosji. NIK zdecydował się badać obydwa kontrakty ten negocjowany przez rząd Prawa i Sprawiedliwości i ten przez rząd Platformy i PSL-u ale tylko jak się wydaje w celu osłabienia wymowy wniosków pokontrolnych dotyczących kontraktu z 2010 roku. Kontrakt z 2006 roku jest bowiem nieporównywalny w żaden z sposób z tym z 2010 roku ponieważ dotyczył tylko 2 mld m3 gazu i był negocjowany tylko dlatego, że Rosja rozwiązała jednostronnie spółkę z udziałowcem ukraińskim a ten właśnie podmiot dostarczał naszemu krajowi 2 mld m3 gazu. Zbliżająca się zima i brak możliwości dostarczenia przez stronę ukraińską brakującego gazu spowodowały, że konieczne były nagłe negocjacje z Rosja i stąd zgoda naszego kraju w zasadzie na dyktat ze strony naszego wschodniego sąsiada.

2. Przypomnijmy więc co zawierał kontrakt gazowy z Rosją negocjowany w 2010 roku przez rząd Tuska. Otóż w grudniu 2010 roku Wicepremier Pawlak z Wicepremierem Rosji Sieczinem podpisali porozumienie o dodatkowych dostawach rosyjskiego gazu do Polski. Rząd Tuska uznał to porozumienie za swój wielki sukces, będący ponoć dowodem bardzo dobrych stosunków z Rosją. Umowę podpisano do roku 2022 ale nastąpiło to dopiero po burzliwej debacie w Sejmie, zarządzonej zresztą na wniosek PiS, bo wcześniej rząd Donalda Tuska, forsował umowę gazową z Rosją aż do roku 2037 (do tego momentu umowa z Rosją była negocjowana aż na 27 lat). Poza tym w kontrakcie zawarte są: formuła cenowa kupowanego gazu oparta na cenach ropy naftowej i ceny prawie 2- krotnie wyższe niż te po jakich Rosja chciała sprzedawać gaz Chinom i znacznie wyższe niż dla odbiorców w Europie Zachodniej takich jak RWE E.ON, czy GDF Suez, zakaz reeksportu przez Polskę gazu kupionego w Rosji, opcja bierz i płać (a więc płać także wtedy kiedy nie jesteś w stanie gazu zużyć).

3. Już wtedy niezależni eksperci podkreślali i dziwili się, że mająca ponoć bardzo dobre stosunki z Rosją – Polska, musiała dokonać tych wszystkich ustępstw, żeby kupić od Rosjan 2 mld m3 brakującego nam gazu, który to wcześniej dostarczała nam spółka rosyjsko -ukraińska RosUkrEnergo. Wtedy także ci eksperci zastanawiali się dlaczego zamiast podpisania porozumienia pomiędzy dyrektorem ds. zbytu w Gazpromie i dyrektorem ds. zakupów w PGNiG na zakup w ciągu 4-5 najbliższych lat po 2 mld m3 gazu rocznie (a więc do czasu oddania do użytku Gazoportu w Świnoujściu), polski rząd zdecydował się na wielomiesięczne negocjacje w wyniku których kupuje te dodatkowe 2 mld m3 gazu w ciągu 11 najbliższych lat i jednocześnie oddaje wszystkie dotychczasowe pożytki z kontraktu gazowego Rosjanom. Sam Tusk i wicepremier Pawlak zapewniali, że Polska podpisała najlepszy jak można było kontrakt gazowy, a jego cechą szczególną jest stabilność dostaw gazu. O cenach kupowanego od Rosjan gazu, obydwaj „taktownie” jednak milczeli.

4. Na skutek przyjętej w kontrakcie formuły cenowej cena gazu dla Polski w 2012 roku przekroczyła magiczną granicę 500 USD za 1000 m3 i wtedy dopiero rząd Tuska się obudził i nieśmiało zażądał od Rosjan obniżek (PGNIG nawet wniósł pozew do Trybunału Arbitrażowego). Oczywiście w Polsce nic o tym nie wiemy, relacje handlowe z Gazpromem są owiane tajemnicą, a jak kształtują się ceny po jakich kupujemy gaz z Rosji, możemy się na przykład dowiedzieć z rosyjskich mediów, które piszą o takich cenach gazu sprzedawanego za granicę. W wyniku wielomiesięcznych przepychanek Gazprom zgodził się ostatecznie na 10% obniżkę cen dla Polski, tyle tylko, że nadał to nasz kraj, płaci Rosjanom najdrożej w Europie za dostarczany przez nich gaz. Za gaz od Rosjan płacimy więc jak za przyszłościowe zboże i to wcale nie dlatego jak sugeruje NIK, że winne jednakowo są rządy Prawa i Sprawiedliwości i Platformy i PSL-u. To tylko poprawność polityczna nowego prezesa NIK powoduje, że ostateczna konkluzja raportu pokontrolnego Izby, próbuje obciążyć obydwa rządy. Kuźmiuk

Protasiewicz za poparcie obiecał załatwić pracę w burdelu ?Praca dla tancerki w nocnym klubie – taką ofertę zamieścił na stronie internetowej Powiatowy Urząd Pracy w Warszawie. Od kandydatek wymaga się trzyletniego doświadczenia, zaawansowanej znajomości gimnastyki i angielskiego „...”praca na etat za 1,5 tys. zł ma polegać nie tylko na tańcu, ale także na „konwersacji z klientami klubu", „promowaniu usług pracodawcy" i „towarzyszeniu gościom podczas wieczoru". „...(źródło )
„Najwyraźniej doszło do zemsty Grzegorza Schetyny - na nagraniu słychać rozmowę posła PO Norberta Wojnarowskiego - sojusznika Protasiewicza - z jednym z delegatów partii. Z kontekstu wynika, że rozmowa miała miejsce dzień przed zjazdem. „...”Znamy się za długo, żeby tam o dupie Marynie gadać. (...) Jacek Protasiewicz mnie zapytał wprost, czy Ty jesteś w stanie go poprzeć „...”Bo mi też z żoną taki numer wycięli, że moja żona złożyła rezygnację z KGHM Ecoren. Bo mieszkam już w Warszawie, nie? I o niej zapomnieli, od 1 października jest bezrobotna, ale na razie jeszcze jakoś ogarniam. Byłem u Pawła Grasia: „Kurwa, to jest chore, że naszych ludzi czyszczą”. „To podziękuj Schetynie i idź do Prortasiewicza (…). Oczywiście Jacek się zobowiązał że pomoże, ale niezależnie od tego Jacek zbiera głosy. Dziś o piątej może premier go poprze „....”Jacek poprosił mnie o spotkanie z paroma osobami. Powiedział, że może zaproponować pomoc (…). Myślę, że Jacek jest w stanie pomóc z pracą „...(źródło )
Coraz wyraźniej widać obłęd socjalistycznego państwa i demoralizację nomenklatury kolaboranckiej wobec Niemiec partii. W tym samym czasie, kiedy administracja Tuska rozpoczęła wysyłanie Polek do burdeli mamy akt politycznej prostytucji w socjalistycznej partii kontrolującej Polskę . Akt sprzedaży głosów w zamian za pracę Rząd Tuska przekształca urzędy pracy w biura werbunkowe do burdeli . Co więcej . Brak natychmiastowego zwolnienia z pracy ludzi odpowiedzialnych za uwikłanie urzędu III RP w propagowanie wysyłania Polek do pracy w burdelach najlepiej świadczy o tym ,że fanatycy politycznej poprawności we władzach państwa ani na jotę nie chcą odstąpić od bandytyzmu obyczajowego , którym terroryzują Polaków Przypomnę ,że Platforma jest partią sutenerską , to członek jej władz, lobbysta sutenerów Janusz Palikot domagał się uznania sutenerów za normalnych przedsiębiorców, a burdele za normalne zakłady pracy . Przestrzegałem wtedy przed zbydlęceniem państwa do jakiego doprowadzą ludzie pokroju Palikota Czego można się spodziewać od partii skrajnie zdemoralizowanej , spadkobierczyni kolaboranckiej PZPR , którą Kaczyński trafnie określił Jarosław Kaczyński „że jest taki fenomen jak system postkomunistyczny, który niektórzy nazywają postkolonialnym, bo on ma wiele, zwłaszcza w sferze kulturowej, cech postkolonializmu, to niewątpliwie PO jest główną, w sensie funkcjonalnym, formacją postkomunistyczną. „....”Zatem w największym skrócie – PO to postkomuna.”

...”jednocześnie jest tym, co było potrzebne komunie w okresie przemian. Była to ideologia skrojona dla nich, w ramach której mogli przeżyć i umocnić się w roli nowej klasy właścicielskiej, a więc panującej.” „...(więcej )
PZPR była partią ludzi kolaborujących z Rosją , Platforma jest partią ludzi kolaborujących z Niemcami . Obie partie zapewniały rodzinom swojej partyjnej nomenklatury dobrą pracę w administracji . Warto jednak zwrócić uwagę na istotne różnice , za czasów I Komuny, czyli PRL nastąpiło wzmocnienie biologiczne ,a w II Komunie, czyli III RP mamy do czynienia z procesem wyniszczenia biologicznego narodu . To nie PZPR , ale opiero chore kierownictwo Platformy wpadło na pomysł , który zaowocował próbą wysłania Polek do burdeli Podsumowując filozofię Platformy . Żony i córki działaczy Platformy do ciepłych suto opłacanych synekur , a żony i córki Polaków do ….burdeli Niemiecki i urząd pracy zaproponował dziewiętnastolatce pracę w domu publicznym”....” Do zdumiewającego działania urzędników państwowych doszło w niemieckim Augsburgu. Dziewiętnastoletnia dziewczyna otrzymała list z państwowego urzędu pracy,w którym zaproponowano jejprace w domu publicznym„.....”Domy publiczne są legalne w Niemczech od 2002 roku, dlatego urzędów pracy mogą oferować posadyw tak zwanych dzielnicach czerwonych latarni. Oferuje się zresztą nie tylko oferty pracy kelnerek czy barmanek. Bild przypomina, że w 2005 roku doszło do podobnego skandalu, gdybezrobotnej programistce z Berlina zaproponowano jej prace ko prostytutka.Gdy dziewczyna kategorycznie odmówiła zmniejszono jej wysokość zasiłku motywując to odmową podjęcia zatrudnienia.„... (więcej )
 Palikot „Jeśli już mówimy o legalizacji, to czy nie za bardzo Ruch Palikota odleciał chcąc zalegalizować sutenerstwo?- O legalizacji sutenerstwa mówił rzecznik Ruchu Palikota Andrzej Rozenek. Ale ja się z nim zgadzam. „......” nie można zwalczyć tego sektora rynku” „..”jak i dla dobra państwa, które może na tym zarabiać. .(więcej )
 Tomasz Terlikowski „Prostytucja okazuje się „fajną zabawą" i sposobem na wyzwalanie Polski z okowów zacofania i konserwatyzmu.....(więcej )
Palikot wzywa. Jest kryzys. Polki do burdeli  Palikot „- O legalizacji sutenerstwa mówił rzecznik Ruchu Palikota Andrzej Rozenek. Ale ja się z nim zgadzam.”   Kaczyński mówiąc że Ruch Palikot jest najgorszym ,co znajduje się w Sejmie ma racje. Musimy zdać sobie sprawę ,że Ruch Palikota jest lewacką organizacja , która w sposób bezprecedensowy rozwija strukturalny terror ideologiczny w stosunku do polskiego społeczeństwa . Sprawa krzyża okazał się tylko preludium . Przestrzegałem wtedy , że Palikot rozpoczął w Polsce marsz marksizmu kulturowego , który pozwoliłem sobie nazwać „ faszyzmem kulturowym „....  „Palikot dał twarz Urbanowi . Każdy kto zna poglądy Urban na temat praw dzieci, praw rodziny , wojującego homoseksualizmu, kościoła , osób starszych i prostytucji widzi ,że Palikot realizuje chory społeczny i polityczny program Urbana . Palikot jest popychadłem intelektualnym Urbana Proszę zwrócić uwagę ,że Palikot swoją agresję , filozofię przemocy kieruje przeciwko najsłabszym , przeciwko dzieciom, teraz przeciwko kobietom , większości bardzo młodym , które dopiero co zaczęły poznawać świat, które jeszcze nie dojrzały społecznie dzięki Ruchowi Palikota poznają świat Palikota ,świat burdeli . „....”Znamienne że Palikot wie , i to bardzo dobrze ,że legalizacja sutenerstwa dotknie młode i bardzo młode kobiety . Użył słów „ Dla dobra i zdrowia dziewczyn trudniących się tym zawodem jak i dla dobra państwa, które może na tym zarabiać.”...  III RP jako sutener czerpiący korzyści, podatki z handlu ludźmi , upodlania swoich obywatelek W Stanach Zjednoczonych w celu ochrony niedojrzałych jeszcze osób W Stanach Zjednoczonych podniesiono wiek od którego można kupować alkohol do 21 lat . Uznano , że osoby poniżej tego wieku są zbyt niedojrzałe społecznie i powinny znajdować się pod szczególną ochroną prawa Palikot na tle filozofii godności istoty ludzkiej „ Przez Izbę Reprezentantów USA przeszła ustawa podnosząca rygory dotyczące handlu i przemyty ludzi... (więcej)  
Stop Obłudzie . Stop Palikotowi . Mesjasz lewackiego kulturkampfu rozdzierał szaty w Sejmie , kiedy niezbyt lotny i rozgarnięty Biedroń wspomniał coś o działaniach poniżej pasa , co posłowie skwitowali śmiechem . Palikot rzucał się , że to skandal, poniżanie . Jakoś wysyłając Polski do domów publicznych w których będą poddane przemocy sutenerów, nic nie mówi o godności osobistej Polek, o przemocy fizycznej , mobbingu , poniżaniu Mesjasz ideologicznego kulturkampfu skierowanego przeciw Polakom , Palikot uważa , szacunek, ochrona godności należy się homoseksualiście , ale już nie Polkom, której znalezienie się w domu publicznym , której werbunek przez sutenerów chce ułatwić. Warto przypomnieć batalie , zwycięska na szczęście , jaką stoczono ze środowiskami lewackimi w sprawie udziału nieletnich w firmach pornograficznych . Sutenerzy zajmujący się produkcja nie mogli podać swoim 16 letnim „aktorom” i „aktorkom „drinka, czy poczęstować papierosem , bo byłoby to łamanie prawa, ale mogli „dopuszczać „ do nich , w ramach orgii, filmów pornograficznych kogo tylko chcieli , jak chcieli i w jakiej ilości chcieli Palikot twierdząc ,że prostytucja jest takim samym zawodem jak inne indoktrynuje w prymitywny sposób .Statystyki mówią ,że 40 procent prostytutek próbowało popełnić samobójstwo . Nie chcę tutaj wdawać się w zagadnienia natury biologicznej , hormonalnej ,z jakimi związane jest poniżająca praca skutkujące bardzo często zaburzeniami psychicznymi u prostytutek . Jaki jeszcze zawód jest tak znienawidzony ,że 40 procent osób go uprawiających próbuje popełnić samobójstwo Legalizacja sutenerstwa to legalizacja przemocy zwyrodnialców wobec kobiet , to zmuszenie społeczeństwa do akceptacji ich poniżenia Już teraz III RP , państwo, które toleruje przemoc w stosunku do słabszych nie jest w stanie ochronić ludzi przed handlarzami niewolników. Niskie wyroki dla handlarzy niewolników tylko zachęcają do tego procederu Oto przykład jak III RP chroni wolność ludzi . „ Sąd uznał winę oskarżonych w zakresie głównych zarzutów dotyczących handlu ludźmi” …”Sąd uznał, że bracia dopuścili się handlu ludźmi” …. „Wszyscy trzej bracia uznani zostali także za winnych tego, że groźbami pobicia i przemocą doprowadzili „ …. „zapłacili za nie dwóm obywatelom Ukrainy tysiąc dolarów.” Co za handel ludźmi oraz posiadanie niewolników  grozi w Polsce Anno domini 2009 ze strony polskiego wymiaru sprawiedliwości  / czy aby na pewno sprawiedliwość ? „Sąd Okręgowy w Nowym Sączu wydał wyroki skazujące w procesie o handel ludźmi” …Jan i Józef G. skazani zostali na kary łączne po 5 lat więzienia ” ..( więcej)  
Kryzys , długi i podatki Tuska oznaczają nędze dla wielu . Wielu Polków straci pracę , domy, gospodarstwa rolne . Ale to wszystko da się odbudować . Sprowadzenie przez Palikota Polski do roli burdelu Europy, a Polek do pozycji …...  Jest kryzys , sutenerzy wspierani przez Palikota zniszczą niejedno życie , handlarze niewolników już legalnie będą sprzedawać Polki jak bydło Obłuda Palikot nie zna granic. '...(więcej Marek Mojsiewicz

Marketingowy i medialny obłęd Pierwszą książkę Piotra Zychowicza („Pakt Ribbentrop-Beck”) przeczytałem w całości (patrz artykuł z 14.10.2012: wpolityce.pl/artykuly/38430-co-wypadalo-mackiewiczowi-nie-wypada-zychowiczowi), drugiej („Obłęd 44”), nie byłem w stanie doczytać do końca – utknąłem gdzieś przed 200 stroną. Obydwie marketingowo mają bardzo dobre i intrygujące tytuły, natomiast jeżeli chodzi o ich historyczną adekwatność plasują się na poziomie piły tarczowej i betonu. Pierwszy tytuł byłby bardzo trafny a treść całkiem ciekawa, gdyby ograniczył się do historii alternatywnej, która ma swoje określone ramy i właściwych odbiorców. Ale natychmiast trzeba zaznaczyć, że historia alternatywna wymaga bardzo dużej wiedzy historycznej i jeszcze większej realistycznej wyobraźni – z obu stron: piszącego i czytelnika. Natomiast edukacja historyczna, z którą mamy do czynienia od 70 lat nie sprzyja szerszemu odbiorowi tego gatunku, co zresztą widać gołym okiem. Większość nie powinna oponować. Drugi tytuł jest już raczej bezczelny i świadczący o marketingowym traktowaniu samej historii. „Obłęd” ma sugerować jakąś dojrzałość Autora i ostateczną rozprawę z mitem Powstania Warszawskiego, natomiast dodatek „44” akcentuje nie tylko datę zdarzenia, ale również udziela mu mickiewiczowskiej powagi. A to już jest przekroczenie dobrego smaku, ale także zatracenie poczucia porządku i chyba symptomy wyobcowania. Ogólnie, miały lecieć wióry, a sypią się bzdury. Ani decyzji Becka, ani wybuchu żadnego powstania narodowego nie można traktować w sposób jednowymiarowy. Każde wydarzenie trzeba położyć na szalach historii, a w opisywanym przypadku postawić pytanie: co jest ważniejsze, Powstanie Warszawskie jako odruch niepodległości, czy PRL jako system podległości? Pierwsze wymaga bezwzględnej obrony, drugie potulnego serwilizmu lub świadomej zdrady. Skutki postaw są diametralnie różne. Warto też porównać postawę polskiego społeczeństwa w „Obłędzie 44” i po „obłędzie” i przeciwstawić je okresowi Solidarności. Nie ujmując nic „S” (sam emocjonalnie jestem z nią związany), Powstanie Warszawskie nie miało złudzeń, a ile złudzeń niósł za sobą rok 1980/1981? Która więc klęska była większa: klęska „obłędu”, czy klęska Solidarności? Biorąc pod uwagę stan umysłu naszego społeczeństwa, wątpliwości powinny zniknąć. I to jest problem na dzień dzisiejszy. Dzieje Polski nie liczą sobie 70-kilka lat, lecz ponad dziesięć wieków. Ich opis wymaga wykształconej wyobraźni, a nie kupieckiej kalkulacji. Oczywiście, że Powstanie Warszawskie skazane było na przegraną, ale PRL wypowiedziała wojnę 1000-letniej niepodległościowej tradycji polskiej, a więc dziełu, które trzymało fundamenty naszej kultury i naszej tożsamości. Była to więc walka o prawo do bytu, a więc o wszystko. Jedenastomilionowa Armia Czerwona oznaczała wyrok, ale brak szacunku i dezawuowanie Powstania przez reprezentanta pokolenia, które wchodzi na arenę polityczną, to już nie powtórka z rozrywki, lecz powielanie komunistycznego schematu. Nie takich książek powinny doczekać się II RP i Powstanie Warszawskie, bo punktem odniesienia do tego, co chcemy dziś zbudować jest nie PRL, lecz Polska okresu międzywojennego. Przegrana w 1944 r. nie ma tu żadnego znaczenia. Ważny jest przekaz, a ten ma on określoną cenę. Nieszanowanie tego nominału nakręca koszty, które będzie musiało zapłacić pokolenie Autora „Obłędu”. Zresztą już płaci ono za Solidarność, a cena tkwi w rozwiązaniu wszystkich dużych zakładów pracy, co przekłada się na bezrobocie. Ciekawsze jest więc tu pytanie: co byłoby, gdyby Powstanie Warszawskie nie wybuchło? (Zdaję sobie sprawę, że słowa te nie bardzo trafiają do przekonania fanom książek Zychowicza, ale to jest już ich problem). Zychowicz mimo to ma jednak pewną zasługę: wydobywa typowość dla zjawiska, które można nazwać różnicą poglądów pomiędzy piłsudczykami a narodowcami. Ten problem wciąż nie został rozstrzygnięty, jest nadal nabrzmiały i wymaga ustaleń stosownych do czasów, w których żyjemy. W obydwu książkach Autor stawia z góry ustaloną tezę (niestety, rodem z PRL-u), stwarza pewien fakt medialny, a potem wyciąga tylko takie materiały, które pozwolą mu udowodnić swoją rację. Przeszłość traktowana jest tu marketingowo i w sposób wirtualny. Problemy Becka i Powstania są wciąż nabrzmiałe i gorące, a więc łakome marketingowo. Więcej, można powiedzieć, że są sensacyjne. Trudno powiedzieć, jak życie rozstrzygnie te antagonizmy, jedno jest pewne, że dyskusja na ten temat nie powinna iść w kierunku taniego powielania przedwojennych, wojennych i PRL-owskich stereotypów. Kiepska szkoła, wolny rynek i wolna amerykanka, to triada która pcha wielu, zwłaszcza młodych ludzi, na drogę bez przeszłości i przyszłości. Więcej, ta droga nie ma też teraźniejszości, bo porusza się w przestrzeni wirtualnej. Temat obydwu ostatnich książek uderza w te czułe punkty Polaków, którymi zajmowała się komunistyczna propaganda, a których krótki czas wolności nie pozwolił jeszcze rozstrzygnąć. Pozycje Zychowicza trafiają więc na polski grunt wciąż skłonny bardziej do zabawy, niż rzeczowej dyskusji. Ktoś powie: fakty, fakty, fakty, sam Autor twierdzi, że jeszcze nikt mu żadnego błędu nie udowodnił. Ale co tu udowadniać skoro sama teza jest wątpliwa i wątpliwego pochodzenia, a prowadzony wywód nadaje się bardziej do pisania bajek niż rozstrzygnięć historycznych. Historia alternatywna niczego nie rozstrzyga. Życie ludzkie, historia człowieka, czy kultury lub państwa to nie jest dowolna układanka. Ta układanka jest już ułożona. Tu nie zawsze dwa plus dwa równa się cztery. Historia Polski usytuowana w kleszczach dwóch państw, które dopuściły się największych zbrodni w dziejach, jest tego najlepszym przykładem. Dla Piotra Zychowicza akceptacja powstań (wystąpiły, więc musiały wybuchnąć) to determinizm historyczny – tak, jakby ludzką krzywdę skumulowaną w energię można było wstrzymać, jak słońce, by potem poprzez interpretację móc ruszyć ziemię... Ale jak nie można wstrzymać słońca, to można przynajmniej je wyśmiać. Więcej, obrona Becka, a tak naprawdę II RP; obrona Powstania Warszawskiego, a tak naprawdę – wszystkich powstań narodowych, to według z-cy red. naczelnego „Do Rzeczy”, brak zrozumienia historii… Owszem, niektóre pytania postawione przez Zychowicza są bardzo ważne. Wymagają one jednak wielu badań i czasu na rzeczową odpowiedź. To nie jest temat na „komiksy”. Tak samo sprawa ma się z powstaniami. Skoro wybuchły, musiały mieć jaką przyczynę. Ba, gdyby wybuchały jedynie w Polsce, można by przyjąć, że jesteśmy idiotami, ale skoro wybuchały na całym świecie, nie trzeba kpić i wyśmiewać, lecz wyjaśniać ich mechanizmy… Niektórzy powiedzą, że zostały już wyjaśnione, ale dlaczego wobec tego duża część społeczeństwa zachowuje się tak, jakby nie słyszeli o niczym? Powstania, wysoka świadomość społeczna oraz odpowiedzialność i solidarność to przymioty-warunki wpisane w geopolitykę polskiego terytorium i polskiej świadomości. To nie my zwariowaliśmy, lecz uwarunkowania ostatnich ponad 200 lat postawiły nam takie warunki. Do tego dochodzi jeszcze jakaś powolność środowiska naukowego, bo to książka nienaukowa, bo w polskiej historiografii od dawna ścierają się nurty: narodowy i państwowy, propowstaniowy i antypowstaniowy; bo poczekamy, zobaczymy itd. A tymczasem z pola widzenia uchodzi fakt narastania zjawiska coraz powszechniejszej niekompetencji kulturowej naszego społeczeństwa. Przestaje ono odróżniać prawdę od kłamstwa, rzeczywistość od fikcji. To dzieje się w momencie tworzenia się nowego układu sił w Europie i świecie. Książki Piotra Zychowicza nie są jedynymi, które wykorzystują ten stan. Podobnych mu autorów na rynku księgarskim jest więcej. Oczywiście, nikomu nie można zakazać ich wydawania, ale też poziom odbioru i weryfikacji powinien być dużo lepszy. W 70 lat po wojnie samo dopuszczenie myśli, że można było pójść z ludobójcami i przez to wziąć na siebie współodpowiedzialność jest po prostu chore. Brnięcie w tę kwestię, nie zasługuje już na żadną uwagę. Może warto się zastanowić w jaki sposób wyjaśnilibyśmy sami sobie, a potem Europie i światu Powstanie Warszawskie, gdyby na jego czele stanęło AL? Czerwonej plamy na mapie Polski nie zmazalibyśmy już nigdy, a polskie szkoły z naszych dzieci zrobiłyby takich durniów, jakich świat nie widział. Twierdzenie o jakimś hołdzie dla Studnickiego, czy Mackiewicza jest takim samym nieporozumieniem. W II RP wybitnych antykomunistów było na pęczki... A może chodzi tu tylko proniemieckość? Dlatego historia alternatywna musi mieć zamknięty krąg dyskutantów, którym „co by było gdyby” może pomóc w lepszym zrozumieniu pewnych zjawisk. I tyle. Wychodzenie z tym na zewnątrz jest niedojrzałością emocjonalną, a robienie z niej kasy, poniżej godności historyka. Zjawisko medialne wywołane przez Piotra Zychowicza nie jest problemem jego samego, bo jeszcze istnieje wolność, lecz bardziej dotyczy to tych wszystkich, którzy z wypiekami na twarzy czytają jego książki. Świadczy to o jałowości naszego kulturowego biegu. Natomiast najbardziej zdumiewa fakt, że książki Zychowicza nagłaśniają głównie media uważające się za prawicowe. I na koniec wróćmy do podstawowego wątku, a więc antagonizmu narodowców z piłsudczykami. II RP miała zupełnie inne uwarunkowania, niż PRL i III RP. W 1945 przesunięto granice i zmieniły się parametry geopolityczne – chcemy czy nie, jesteśmy w świecie zależności piastowskich. Wracamy jakby do początków naszej państwowości. Dlaczego? Dlatego, że Polska jest, i jest faktem podmiotowym i politycznym. Ujmując rzecz geopolitycznie, wracają wszystkie uwarunkowania z tamtego okresu. Dziś historia Polski piastowskiej staje się ważniejsza niż jagiellońskiej, choć o doświadczeniach tamtych nie możemy zapominać. W jaki sposób to zrobić, pytał swojego czasu Rymkiewicz. Na ścianie wschodniej istnieją uznane przez nas trzy suwerenne państwa. Polska na dawnych kresach nie ma już nic do szukania, tak samo, jak Niemcy na naszych ziemiach zachodnich. Skracając, dziś pomiędzy Bugiem a Odrą, pomiędzy Tatrami a Bałtykiem walka narodowców z piłsudczykami przypomina walkę dwóch zacietrzewionych straceńców na krze lodu, która dryfuje w niechcianym przez obydwu kierunku. Wielu narodowców i piłsudczyków rozumie ten problem, ale wielu też wciąż nie może go pojąć. Odzyskanej niepodległości nie można podzielić na Piłsudskiego i Dmowskiego, tak samo zresztą jak nie można rozdzielić Kościoła z historii Polski. Jeżeli stawiać pomnik, to Dmowskiemu i Piłsudskiemu razem (propozycje wysunąłem w 2004 r., patrz „Ostatnia na Drogę, Lublin 2004, s. 75-76). Ponadto zdrowy rozsądek podpowiada, że dziś trzeba godzić obydwa kierunki – narodowy z piłsudczykowskim i tworzyć z nich syntezę ( o tym też wspominałem w w/w książce). Zychowicz niewątpliwie jest pisarzem utalentowanym, ale jak na razie swoje zdolności wykorzystuje w niewłaściwym kierunku. Ciekawe, jakim tematem uraczy nas w trzeciej książce? Ryszard Surmacz

30/10/2013 „Trzeba się przykleić do dużej partii” - twierdzi pani Danuta Hojarska, z domu Gąsiorek, urodzona w Malborku– kiedyś posłanka Samoobrony Andrzeja Leppera., w sprawie swojej koleżanki, pani Renaty Beger, która szykuje się na powrót do polityki. Myślę, że to doby pomysł.. Lepiej na pewno nie będzie , ale będzie weselej.. Pamiętam te „ kurwiki w oczach”.. No i ten seks w owsie.. Pani Renata Beger była posłanką z Piły- mojego rodzinnego miasta, to znaczy urodziłem się w Pile., tak jak aktorka Smutniak. Mam tam rodzinę ze strony mamy.. Nawet nie wiem jak głosowali demokratycznie.. Muszę przy okazji zapytać. Urodził się tam również oświeceniowiec Staszic. .Zamiast wiary w Pana Boga- rozum.. W roku 1954 rodzice przenieśli się do Radomia.. I tak zostało.. Naprawdę fajnie było w demokratycznym Sejmie jak była tam lewicowa partia” Samoobrona”.. Chcieli oczywiście dobrze- jako patrioci- ale wyszło jak zwykle.. Jako lewica nieokrągłostołowa byli atakowani niemiłosiernie za byle co.. A najmniej za program, bo kogo w demokracji tak naprawdę obchodzi program demokratycznej partii? Jak od dwudziestu paru lat mamy jeden realizowany : rabunek Polaków z pieniędzy i własności i zniewalanie ich przepisami.. Im więcej przepisów- tym większa niewola.. I większy socjalizm.. No i zadłużyć do granic nieprzyzwoitości demokratycznej.. „Jak chce wrócić to niech idzie do SLD”- twierdzi pani Danuta Bojarska. No pewnie! W SLD przyjmą wszystkich lewicowo skołowanych, to znaczy, żeby wszystkim odbierać, a dać określonej garstce.. A najwięcej zabierają ci, którzy ten proceder realizują. Z tego procederu nic oczywiście nie wynika, oprócz elektoratu, który lubi jak się jednemu odbiera- a jemu daje.. Bo jak Kalemu ukraść krowę- to oczywiście wielki skandal, ale jak Kalemu dać krowę ukradzioną- to oczywiście dobrze.. Sprawiedliwość społeczna jest po właściwej stronie.. Pani Renata Beger jest obecnie szefową Związku Zawodowego Rolnictwa i Obszarów Wiejskich ”Regiony”, i jest to dobry prognostyk na powrót do Sejmu.. Bo za mało mamy związkowców w Sejmie.. Jak w demokracji człowiek walczy o poprawę wszystkiego, w tym losu swojego- to zyskuje uznanie w oczach tych, w których imieniu człowiek walczy o wszystko. I będzie lepiej- wszystkim! A najbardziej tym, którzy walczą.. Jedni walczą o skrzywdzonych homoseksualistów, inni o skrzywdzoną przyrodę, inni o skrzywdzone kobiety, a jeszcze inni o maltretowane zwierzęta. Bo nic tak nie porusza demokratycznego elektoratu jak wielka krzywda wobec wszystkiego i wszystkich.. Wtedy lepiej wszystkich skłócić! I chyba o to chodzi.. Pani Renata została nawet na tę okoliczność” magistrem administracji”(???) To chyba jakaś nowa „ nauka”, o której do tej pory nie słyszałem.. W epoce demokracji bardzo rozwija się” nauka”.. To znaczy teoria wymyślana przez spryciarzy, którą spryciarze chcą nazywać „ nauką”.. Żeby przyciągać do siebie skołowaną ludność młodocianą, żeby ta uganiała się potem za posadami.. Bo w dzisiejszych demokratycznych czasach- nie ma to jak posada tzw. państwowa., fundowana przez podatników. Zresztą tak jak w socjalizmie przedwojennym, czy powojennym.. Dobra, solidna i dobrze płatna państwowa posada- to jest to! A reszta niech na to wszystko dyma. i tyra „Jest już tyle związków, że nikt nie broni rolników. Nie ma Andrzeja Leppera. Czasami mówi się, że związki są po to, żeby je finansować z Ministerstwa Rolnictwa”(???) Twierdzi pani Danuta Hojarska.. Ach! Z Ministerstwa Rolnictwa? A skąd Ministerstwo Rolnictwa ma pieniądze na finansowanie związków zawodowych z obszaru rolnictwa i socjalizacji wsi? „ W takich formacjach wszyscy chcieliby być liderami”- nadal twierdzi pani Danuta Hojarska.. No pewnie! Kto by nie chciał.. Walczyć o poprawę losu rolników i mieć z tego korzyści.. Tak jak Polskie Stronnictwo Ludowe, wcześniej Zjednoczone Stronnictwo Ludowe.. Pani Danuta też ma ciekawą kartę” polityczną”.. Bo” politycy „ demokratyczni” utożsamiają karierę polityczną z posadami. Im wyższa posada- w hierarchii demokratycznego i biurokratycznego nonsensu- tym szczytniejsza kariera.. Pani Danusia była w swoje karierze radną gminy Nowy Dwór Gdański, zasiadała w Zarządzie Pomorskiej Izby Rolniczej, Radzie Społecznej Towarzystwa Ubezpieczeń Wojennych- pardon-Wzajemnych oraz Radzie Rolników przy Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.. Dlaczego” społecznego”, a nie „ narodowego”? Wcześniej była w Związku Młodzieży Wiejskiej, w Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, a od roku 1981 należała do Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i Polskiego Stronnictwa Ludowego- jak najbardziej „polskiego”, bo” zjednoczone” nie było „polskie”.. Była i jest w Polsce nadal” komuna wiejska” i „komuna miejska”.. I tak utrwalają ten komunizm biurokratyczny.. Jako posłanka Samoobrony była w Sejmie wiceprzewodniczącą Komisji Sprawiedliwości- Społecznej i Praw Człowieka.. Co ONI Tam przegłosowywali z nudów i jak już brali te pieniądze? Więcej sprawiedliwości i więcej praw ..Co jest sprzecznością samą w sobie.. Im więcej praw- tym mniej sprawiedliwości.. Cholera jasna! Nie można się w tym bałaganie praw człowieka w ogóle połapać.. Jak może być Komisja, która w samej nazwie ma sprzeczność.. Albo sprawiedliwość, albo prawa człowieka.. Tak jak z demokracją: albo wolność i państwo prawa, albo demokracja i bezprawie większościowe.. Pani Danusia ma rację.. Jest już tyle związków, że nie ma kto bronić rolników.. Bo działacze zajęci są organizowaniem sobie posad. I obroną samych siebie. A co Państwo myślicie? Zdobyć posadę- to jeszcze pół biedy, ale ją utrzymać, przed zakusami innych, którzy posadę też chcieliby mieć.. To jest dopiero sztuka! Obronić posadę w mateczniku socjalizmu i demokracji.. A jednak panu Protasiewiczowi we Wrocławiu się udało.. W pierwszym glosowaniu demokratycznym nie było rozstrzygnięcia, to było w drugim.. O kilkanaście głosów więcej niż w poprzednim.. Jak to się mogło stać.? Kupowanie głosów demokratycznych w demokratycznym państwie prawnym jest zakazane… I słusznie! Bo kto to słyszał, żeby głosy kupować? Co to targowisko…. próżności? Głosy trzeba dokładnie liczyć, bo nie ważne kto jak głosuje.. Tak nauczał towarzysz Stalin.. No i wychował całe pokolenie liczących na głosy.. Ale fałszywymi obietnicami można głosy kupować- jak najbardziej. Byle by nie płacić za nie gotówką., ani przelewem, ani kartą.. Gdzieś demokraci w kolejnych bachanaliach rozdawali wódkę.. Chyba w Grójcu.. Nie wolno! Wolno jedynie kłamać i obiecywać do woli.. Demokratyczne państwo- w tej materii- gwarantuje bezkarność. .No cóż.. Demokracja i socjalizm oparte są na kradzieży. Taka natura socjalizmu i demokracji.. Obaj kandydaci na Dolnym Śląsku, starali się jak mogli, żeby szefować strukturom i obaj nie kupowali głosów.. Podejrzewam, że rozdawali posady- kto więcej rozda atrakcyjnych posad państwowych, ten będzie górą.. No i górą był pan eurpoposeł Protasiewcz.. Bardzo ważna figura w strukturach Platformy Obywatelskiej Unii Europejskiej i Rynków Finansowych.. Trzeba się przykleić do większej grupy- zdecydowanie do pana Donalda Tuska przeciw Grzegorzowi Schetynie.. Prokuratura w Legnicy będzie teraz sprawdzała, czy nie doszło do korupcji” politycznej”(???) Podpowiadam… Sprawdzić wszystkie zarządy państwowych spółek, czy tam, czasami nie doszło do korupcji” politycznej”.. Wszędzie siedzą kolesie kolesi, korumpujący się politycznie, a prokuratura w Legnicy będzie sprawdzała, czy nie doszło do korupcji podczas Bitwy pod Legnicą.. To się nazywa niewidzieć sprawy- nie widzieć żyrafy w składzie porcelany.. Cała ta demokracja to jedna wielka korupcja polityczna.. No cóż… Dlatego” trzeba się przykleić do dużej partii”.. Powiedzmy wprost: wybrać sobie jeden z demokratycznych gangów, które napadły na Polaków.. I zostać jednym z rozbójników.. Ali Baba to naprawę mały pikuś, przy setkach tysięcy rozbójników zalegających nasze- demokratyczne państwo prawne.. Gdyby nie było Sezamu- nie byłoby tylu zbójców. Jak to obrazowo wyjaśnia pan Janusz Korwin- Mikke - przyszły poseł: „trzeba zabrać koryto, a nie zmieniać świnie przy korycie”.. WJR

Za błędy rządu Tuska zapłacimy przynajmniej 1 mld zł

1. Wczoraj Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o ustaleniu i wypłacie emerytur, do których pobierający te świadczenia w okresie od 1 października 2011 do 21 listopada 2012 roku, utracili prawo na skutek rozwiązań ustawowych przyjętych przez rząd Donalda Tuska w 2010 roku i uchwalonych w tym samym roku przez większość koalicyjną Platforma-PSL. Otóż tą ustawą rządzący zdecydowali o zakazie łączenia wynagrodzenia z emeryturą i w związku z tym wprowadzili obowiązującą od 1 stycznia 2011 roku zasadę, zgodnie z którą aby uzyskać prawo do emerytury, trzeba zwolnić się z pracy choćby na jeden dzień. Wszystkim tym, którzy nie zastosowali się to tej zasady po 1 października 2011 roku, ZUS zawieszał automatycznie prawo do emerytury i przestawał wypłacać świadczenia.

2. Ustawa została zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego i ten swoim rozstrzygnięciem w dniu 13 listopada 2012 roku uznał za niekonstytucyjny przepis zmuszający do rozwiązania umów o pracę tych pracowników, którzy uzyskali prawo do emerytury przed dniem 1 stycznia 2011 roku, a więc przed dniem wejścia jej w życie (konstytucyjna zatem zdaniem TK jest konieczność przerywania pracy choćby na jeden dzień przez wszystkich tych którzy uzyskali prawo do emerytury po 1 stycznia 2011 roku). W ten sposób TK po raz kolejny potwierdził ,że stoi na straży praw nabytych obywateli naszego kraju i wszystkie rozwiązania prawne, które te prawa naruszają z dużym prawdopodobieństwem, będą uchylane.

3. Po opublikowaniu tego wyroku TK w Dzienniku Ustaw w dniu 21 listopada 2012, emeryci którym zawieszono emerytury mogli zwracać się do ZUS o ich odwieszenie i Zakład wydawał pozytywne w tej sprawie decyzje, tyle tylko że obowiązujące od 22 listopada 2012 roku. Projekt ustawy przyjęty wczoraj przez rząd, zapewne jeszcze w listopadzie zostanie uchwalony przez Parlament i podpisany przez prezydenta i poszkodowani emeryci będą mogli się zwracać z wnioskami do ZUS o wypłatę zaległych świadczeń razem z kwotami ich waloryzacji i ustawowymi odsetkami za okres blisko 13 miesięcy. Według wstępnych szacunków ten wyrok TK, będzie kosztował dodatkowo podatników przynajmniej 1 mld zł, ponieważ ZUS nie ma na to środków więc zapewne zwróci się do ministra finansów o stosowne zwiększenie dotacji do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych na rok 2014. Tak się niestety kończy pisanie ustaw przez rząd Platformy i PSL-u dosłownie na kolanie i nie reagowanie na uwagi opozycji, bo tak się złożyło, że klub Prawa i Sprawiedliwości zwracał wtedy uwagę iż projekt ustawy jest niekonstytucyjny, ponieważ odbiera emerytom ich prawa nabyte.

4. Piszę o tym wyroku TK i jego kosztach w związku z tym, że tym razem rząd Tuska szykuje zmiany w ubezpieczeniach społecznych na dużą poważniejszą skalę niż w roku 2010 ,a projekt ustawy w tej sprawie ma wpłynąć do Sejmu pod koniec listopada. Chodzi o zapowiadane dwie główne zmiany w emeryturach kapitałowych, polegające między innymi na umorzeniu blisko 120 mld zł obligacji będących aktywami Otwartych Funduszy Emerytalnych, wprowadzenie tzw. suwaka czyli konieczności przekazywania przez OFE wszystkich środków tych ubezpieczonych, którzy w ciągu najbliższych 10 lat przejdą na emeryturę. Sam mam negatywny stosunek do OFE ale wydaje się, że proste umorzenie obligacji będących aktywami OFE może być przez ich właścicieli czyli PTE (głównie zagraniczne podmioty finansowe) zaskarżane do międzynarodowych trybunałów w oparciu o zobowiązania naszego kraju o ochronie inwestycji zagranicznych. Nie chciałbym być złym prorokiem ale przegrane procesy w takich sprawach wprawdzie pewnie po wielu latach ale mogą wiązać się z odszkodowaniami dla właścicieli OFE, których wysokość może nas przyprawić o zawrót głowy. Wypada w tym miejscu przypomnieć, że odszkodowania dla Eureko w związku z jego wycofaniem się z PZU S.A. w wyniku porozumienia zawartego z rządem Donalda Tuska kosztowały polskie państwo przynajmniej kilkanaście miliardów złotych. Kuźmiuk

Chlać jak Wipler ćpać jak Tusk , być dziwkarzem jak Wałęsa Szef stowarzyszenia Republikanie Przemysław Wipler zaatakował dwóch funkcjonariuszy policji. Został zakuty w kajdanki i przewieziony na komendę „...”Nie wiadomo czy poseł Wipler był pod wpływem alkoholu. - Był w takim stanie, że badanie alkomatem było niemożliwe. Nie wiem, czy był pijany, czy pod wpływem narkotyków -.....(źródło )
A co Kaczyński myśli o Tusku? „...”Jarosław przez lata nim gardził,mówił, że to chłoptaś, nie polityk. Powtarzał, że w latach 80., gdy jegożona z synkiem gnieździła się w akademiku, on przepuszczał pieniądze z kolegami na imprezach. Po upadku komuny to samo: balangi, alkohol, piłeczka.„...(więcej)
"Lech Wałęsa nie jest pewien, kto co na niego ma" - twierdzi Sławomir Cenckiewicz w rozmowie z Bogdanem Zalewskim. Autor książki "Wałęsa. Człowiek z teczki" ujawnia w rozmowie z dziennikarzem RMF FM, jak podążył tropem materiałów kompromitujących ex-prezydenta i byłego lidera "Solidarności". ...”Napisał pan, że Mieczysław Wachowski, wieloletni zaufany Lecha Wałęsy był w osiemdziesiątych latach, nazwę to łagodnie, "organizatorem potajemnych schadzek" lidera "Solidarności" z kobietami w hotelu Solec w Warszawie. Hotel był naszpikowany pluskwami i monitoringiem z kamer. Jakie pan ma na to dowody i po co pan w ogóle wyciąga takie sprawy na światło dzienne „...”Ten wątek nie jest zupełnie odkrywczy, nowatorski. Ta sprawa została opisana w dwóch bardzo dobrych książkach z 1993 roku "Kim pan jest, panie Wachowski?" i "Droga cienia" Ingi Rosińskiej i Pawła Rabieja”....”czy Lech Wałęsa a robił różnego typu skoki w bok, niemalże publiczne, tylko i wyłącznie z głupoty? Czy robił to wszystko z poczucia bezkarności, z poczucia tego, że ma jakieś wielkie wsparcie na szczytach władzy? I że nic mu nie zaszkodzi, nawet tego typu ekscesy, gdzieś tam po nocach w naszpikowanych techniką operacyjną hotelach. W tym kontekście ja do tego powracam i to opisuję, tym bardziej że pojawiają się różnego typu materiały, również te, które wywiózł na Zachód Wasilij Mitrochin”...”Słynne "Archiwum Mitrochina" „...”to pułkownik KGB, który w 1993 roku wyjechał na Zachód i wywiózł wielkie archiwum. Jest tam mowa o różnych kompromitujących materiałach o charakterze obyczajowym, dotyczących Lecha Wałęsy, którymi po prostu dysponowali obóz władzy w PRL i Moskwa. Mnie interesują te lejce, za które trzymano Wałęsę w momencie, kiedy on stawał się osobą niemalże symboliczną, ikoną "Solidarności" i przywódcą polskiego narodowego ruchu antykomunistycznego”...(źródło )

Roz­mo­wa Ma­zur­ka. Kamil Sipowicz, historyk filozofii, poeta. „ Chłopaki Tuska mieli najlepszą trawę w mieście” Kamil Sipowicz „ Bo Donald Tusk palił marihuanę, a jego pokój w akademiku znany był z tego, że chłopaki mieli najlepszą trawę w mieście! On doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że to żadna trucizna. „....”Mieliśmy wspólnych znajomych, nasze środowiska się przenikały i pobieżnie znałem Tuska, zanim jeszcze został politykiem. Dlatego sądziłem, że skoro wie, co to jest, to wróci do normalnej polityki, czyli niekarania za posiadanie i z czasem do legalizacji marihuany używanej do celów leczniczych „...”Platforma Obywatelska przestaje być obywatelska i dla mnie ideałem byłyby rządy Tuska z Europą Plus, która powstaje z partii Palikota. To wymusiłoby na Tusku niezbędne, liberalne zmiany: zalegalizowaliby marihuanę, in vitro, związki partnerskie.””...(więcej )
Co prawda Tusk sam kilka lat temu przyznał się do palenia „trawki”, ale sugerował, że był to jedynie incydent.Palił pan, ale się nie zaciągał?- pytali w 2008 r. dziennikarze „Newsweeka”.W życiu nie użyłbym tej obłudnej clintonowskiej formuły, ale naprawdę nie ma o czym mówić
- stwierdził wtedy Tusk.”...(więcej )
Jarosław Kaczyński „Nic nie wiem o tym, żeby Ludwik Dorn nie płacił alimentów. Wiem natomiast o tym, że chce te niewysokie jak na sytuację jego dwóch córek alimenty jeszcze obniżać. I mówię wprost - to jest dla mnie absolutnie nie do zaakceptowania - powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński w "Sygnałach Dnia". „ ...(więcej )
Ryszard Czarnecki aprobuje porzucenie dzieci przez Marcinkiewicza „„Kazimierz Marcinkiewicz, premier z kapelusza, niegdyś faworyt sondaży idawny działacz ZChN potajemnie wziął ślub w Barcelonie”….To jego prywatna sprawa – mówi Ryszard Czarnecki z PiS, który zna Marcinkiewicza od czasów Zjednoczenia Chrześcijańsko -Narodowego. – Chociaż uważam, że jest wiele miast w Polsce, równie pięknych jak Barcelona,w których można powiedzieć ukochanej kobiecie "tak"– dodaje„...(więcej )
Wiktor Ferfecki „ Problemy z seksem na prawicy” ….„Afery obyczajowe są dla konserwatystów szczególnie trudne. I często źle rozgrywają je w mediach. „Józef Oleksy mówi, że na ostatnie afery obyczajowe na prawicy patrzy z zaniepokojeniem. Jego zdaniem prawdziwy wysyp spraw tego typu jest jednak dopiero przed nami. – Na razie to tylko incydenty. Nasilenie nadchodzi zazwyczaj przed wyborami „...”.młody poseł PiS Mariusz Antoni Kamiński. Gdy pod koniec lutego ogłosił, że się rozwodzi, od razu dodał, że to dla niego trudna decyzja, a cały majątek zostawia żonie. „....”To dalszy ciąg sprawy, którą opisał „Wprost". Zdaniem tygodnika „piękna i przebiegła" Ilona Klejnowska „omotała" Mariusza Łuszczka, byłego już pracownika Solidarnej Polski, by wydobywać od niego informacje. „.....”Artykuł o perypetiach uczuciowych Kurskiego chciał opublikować w styczniu tygodnik „Nie". Publikację zablokował adwokat europosła. Przyniosło to efekt odwrotny od zamierzonego. O sprawie napisały największe portale i trafiła ona na pierwszą stronę tabloidu „Fakt"......”Najbardziej znanym przykładem są kłopoty byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza, który w styczniu 2009 roku ogłosił, że rozstaje się z żoną.Choć próbował otwarcie opowiedzieć o zmianach w swoim życiu, zgubiły go entuzjastyczne wypowiedzi o nowej narzeczonej, w których trudno było dopatrzyć się skruchy z powodu rozwodu.” ”Kilka miesięcy później udzielenia informacji o szczegółach swojej sprawy rozwodowej odmówił tabloidom poseł PSL Eugeniusz Kłopotek. „.....Sprawa zaczęła się od wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Powiedział, że Dorn łamie reguły, wnioskując o zmniejszenie alimentów na rzecz dzieci z poprzedniego małżeństwa. Po stronie prezesa stanął Przemysław Gosiewski, jednak szybko się okazało, że sam nie jest przykładnym mężem i ojcem. – Coś we mnie pękło. Dłużej nie mogłam znieść tej hipokryzji – powiedziała „Super Expressowi" jego była żona Małgorzata Gosiewska, obecnie posłanka PiS. Zarzuciła mu, że nie interesuje się synem z pierwszego małżeństwa. Oświadczenie do mediów wysłała też żona Dorna.”. „...(więcej )
Wywiad Mazurka z była żoną Palikota Marią Nowińską...”Jest pani bohaterką prasy jako kobieta, która dostaje największe alimenty w Polsce. Nie dostaję ani grosza. Alimenty sąd zasądził moim synom, ponieważ mąż zniknął na rok i tylko czasem przez kierowcę przysyłał jakieś sumy na dzieci . Alimenty, którymi się chełpi, były nieadekwatne do tego, jakie mógłby płacić, ale piarowcy mojego męża już zadbali o to, by prasa pokazała to z zupełnie innej strony”. „...(więcej )
„Od razu zastrzega, że nie zamierza podawać kwot, jakie płaci byłej żonie. "I tak pan Kaczyński odziera mnie z prywatności, ale są pewne granice" - twierdzi Ludwik Dorn. Przypomina też, że w obecnej kadencji Sejmu nie jest już marszałkiem, przez co zarabia mniej o jedną trzecią, a także że niedawno urodziło mu się dziecko."Suma zobowiązań (alimenty i spłata kredytu hipotecznego) zrównała się niemal z moimi dochodami" - pisze Dorn i tłumaczy, że dlatego starał się o zmniejszenie alimentów.”. „...(więcej )
2011 rok ”udało się pod pretekstem nałożenia makijażu przed wywiadem przeprowadzić test na obecność narkotyków u 50 wychodzących z parlamentu deputowanych. Okazało się, że 12 (24 procent) z tej losowo wybranej próbki w ciągu 36 godzin poprzedzających test paliło marihuanę, a czterech (8 procent) zażywało kokainę. Chociaż „Hieny” nie zamierzały ujawnić personaliów przebadanych posłów, organ czuwający nad przestrzeganiem prawa do prywatności zakazał emisji programu, a policja skonfiskowała materiały filmowe i wyniki badań. Dziennikarze poinformowali jednak o całym zdarzeniu, podając statystyczny efekt badań – 32 procent deputowanych na haju.”...” Poważni publicyści argumentują, że skoro niektóre kategorie zawodowe (maszyniści, kierowcy) przechodzą takie badania obowiązkowo, dlaczego nie zobligować do nich ludzi, na których spoczywa jeszcze większa odpowiedzialność, bo tworzą prawo i decydują o najważniejszych sprawach kraju. Słychać głosy, by przymusowym testom poddać również przedstawicieli władz lokalnych.” .. Dziennikarze wloscy ...Stanęli za to przed sądem. Zostali skazani na grzywnę z zamianą na pięć i pół miesiąca więzienia za naruszenie prywatności posłów i... narażenie na szwank reputacji parlamentu.… „Laboranci będą czekali na około 1000 włoskich parlamentarzystów od 9 do 17 listopada w biurach rządowego Departamentu Polityki Antynarkotykowej w centrum Rzymu. Politycy oddadzą do zbadania mocz i ślinę oraz włosy. Czyści otrzymają certyfikat, który poświadczy, że w ciągu ostatnich sześciu miesięcy nie brali narkotyków”..( więcej )
Krzysztof Piesiewicz, „pod koniec 2009 roku "Super Express" ujawnił nagrania, na których widać było, jak znany opozycyjny prawnik, scenarzysta, a także ówczesny senator PO, wciąga przez zrulowany banknot biały proszek. W rozmowie z "Super Expressem" polityk przyznał, że w swoim życiu zażywał kokainę, twierdził jednak, że na nagraniu nie ma narkotyków, ale rozdrobnione lekarstwa. Sprawą zainteresowała się prokuratura. Polityk został oskarżony m.in. o posiadanie narkotyków i udzielanie ich innym osobom. „...”"To była zaplanowana akcja. Obudziłem się nieprzytomny, usmarowany szminką. Nie wiedziałem, co się dzieje. Nikt nie chce się znaleźć w sytuacji, w której ktoś go nieprzytomnego ubiera w sukienkę. Kiedy mi to zaproponowano, zapłaciłem za płytę z kompromitującym mnie filmem. Wtedy jeszcze nie było mowy o szantażu. Nigdy nie przywiązywałem wagi do szmalu. Oddałem im wszystko, co miałem" ….(źródło)
W zasadzie nie jest tutaj potrzebny żaden komentarz . To co wiemy to zapewne wierzchołek góry lodowej Elity a raczej hołoty polityczne należy wymienić . Mam nadzieję ,że Kaczyński i Mariusz Kamiński układając listy wyborcze PiS pozbędą się różnego rodzaju bawidamków, zdemoralizowanych ludzi porzucających dzieci i żony i innych tego rodzaju zdemoralizowanych niedorozwojów. Bez tego nie jest możliwe powstrzymanie pochodu lewactwa Przypomnę tylko słowa Kaczyńskiego „Jarosław Kaczyński w przemówieniu na trzecią rocznicę Zamachu Smoleńskiego „Najważniejsza jest miłość do Ojczyzny. A miłość tej Ojczyzny, Polski, oznacza także miłość Prawdy. Bo korzeniem Rzeczpospolitej jest Chrystus. To mówił ks. Piotr Skarga i to jest aktualne po dziś dzień „...(więcej )
Janusz Szewczak „Bielecki był bardzo zdziwiony i zaskoczony, że Polska w dostępie do elektryczności zajmuje 137 miejsce na 189 krajów, za to w możliwości zadłużania się jako obywatele i przedsiębiorcy jesteśmy na 3 miejscu - jest więc gdzie dalej strzyc owieczki „...”Bank Światowy opublikował właśnie raport na temat przedsiębiorczości "Doing Business 2014", w którym Polska w sferze poprawy warunków prowadzenia biznesu na 189 ocenianych państw przesunęła się o 3 pozycje na 45. Tytuły portali internetowych to już czysty odlot, WP.pl: "Gigantyczny wzrost, co za tempo", Onet.pl: "Niesamowity skok Polski w rankingu".Można powiedzieć, że to już czysta fanfaronada i dziecinne wręcz pompowanie balona. Polska to podobno raj dla przedsiębiorców i tygrys gospodarczy, tyle tylko, że tygrys wegetariański odżywiający się tylko szczawiem i propagandą. Na rządowej konferencji, gdzie premier D. Tusk i były premier J. K. Bielecki nie omieszkali pochwalić się tym "sukcesem”, zapomniano nam tylko powiedzieć, że w owym rankingu Banku Światowego wyprzedzają nas takie kraje jak: Rwanda, Białoruś, Ukraina, Macedonia, Burkina Faso, Kirgizja, Burundii, Egipt, Mali i Sierra Leone. Chyba więc nikt, kto zna realia nie traktuje poważnie tego typu rankingów, a raczej jako "marketingowy bełkot" światowej finansiery.”....”W raporcie "Doing Business" pod względem płacenia podatków Polska lokuje się gdzieś między Tunezją, a afrykańską Republiką Malawi. „....”Na pierwszym miejscu wśród krajów najbardziej przyjaznych przedsiębiorcom według raportu "Doing Business 2014' znajduje się Singapur, mimo tego, a może właśnie dlatego, że za korupcję urzędniczą można zostać skazanym na karę śmierci '….(źródło )
Prof. Roberto de Mattei, Uniwersytet Europejski w Rzymie, „Przeciwko naturzeKorzenie kulturowe mogą z jednej strony sięgać rewolucji seksualnej rozwijającej się w USA od lat 50. ubiegłego stulecia wraz z opublikowaniem tzw. Raportów Kinseya (od nazwiska publikacji doktora Alfreda Kinseya). Ta rewolucja społeczna zbiegła się z filozoficznym i krytyczno-literackim ruchem strukturalizmu rozwijającym się przede wszystkim we Francji w latach 60. i 70. XX wieku. Do jego najważniejszych przedstawicieli należeli: lingwista Roman Jakobson, antropolog Claude Lévi-Strauss, psychoanalityk Jacques Lacan, filozof i historyk Michel Foucault, filozof marksistowski Louis Althusser oraz krytyk literacki Roland Barthes.'...”Strukturalizm znajdujący swój wyraz w rewolucji 1968 r. stoi u źródeł myśli jednej z najważniejszych protagonistek ruchu gender – amerykańskiej filozof Judith Butler, autorki publikacji „Uwikłani w płeć. Feminizm i polityka tożsamości” z roku 1990, która w niedługim czasie stała się prawdziwym i właściwym manifestem tej ideologii. Punktem wyjścia analizy Butler jest odrzucenie jakiegokolwiek elementu stabilności w tożsamości ludzkiej osoby.Klasyczne definicje męskości i kobiecości zostają zanegowane jako przypadkowe i mało znaczące konstrukcje społeczne, a tradycyjna płeć biologiczna zostaje zastąpiona nową płcią społeczną i psychologiczną. W takim ujęciu nie mówi się już o tożsamości seksualnej, ale o orientacji seksualnej przyjmującej różne kierunki rozwoju: heretoseksualny, homoseksualny, transseksualny itd. w zależności od kontekstu społeczno-kulturowego, w którym dana jednostka będzie wzrastała i się rozwijała.”...”Destrukcja rodziny Jeśli zaś chodzi o korzenie polityczne teorii płci, można ich upatrywać w dwóch konferencjach ONZ: w Kairze (1994) i w Pekinie (1995), stanowiących pierwszy krok skrywanej strategii ukierunkowanej na uwypuklenie europejskiej normy politycznej – tzw. perspektywy płci. Taki zamysł dobrze ilustruje Amerykanka Dale O’Leary w swoim eseju z roku 1997 pt. „Mężczyźni czy kobiety, wojna płci”, w którym podkreśla, że „to, co się stało, jest ważne, ponieważ wojna kulturowa jest walką idei, a ONZ ma prestiż i środki ekonomiczne pozwalające jej promować tę sprawę wśród wszystkich, poczynając od liderów świata, aż do dzieci szkolnych, przenikając przez mass media”.'...”W środowisku międzynarodowym ważne jest także przypomnienie tzw. Zasad Yogyakarty (Yogyakarta Principles) przyjętych na międzynarodowym kongresie, jaki odbył się na Uniwersytecie Gadjah Mada w Dżakarcie (Indonezja) w dniach 6-9 listopada 2006 r., stanowiących szereg rewolucyjnych wytycznych w sprawie stosowania prawa międzynarodowego w zakresie tzw. orientacji seksualnej i tożsamości płci. „...”Projekt Zasad Yogyakarta został zaprezentowany podczas obrad Rady ONZ ds. Praw Człowieka 26 marca 2007 r., a 29 lipca 2009 r. Rada Europy uwzględniła go w dokumencie „Prawa człowieka a tożsamość płciowa”. Ten projekt proponuje całkowitą zmianę społeczeństwa (nie zwykłe rozszerzenie praw, jak się kłamliwie mówi) poprzez zniszczenie tradycyjnej rodziny i pojęć osób: mężczyzny i kobiety. „...”Zwykle to zjawisko idzie w parze z uchwalaniem praw korzystnych dla homoseksualistów. Między ruchem gender a ruchem homoseksualnym zawiązał się de facto mocny ideologiczny sojusz strategiczny dążący do stworzenia nowej antropologii społecznej uwolnionej od prawa naturalnego.Francja François Hollande’a jest dzisiaj tym europejskim krajem, który bardziej niż inne stoi w centrum prawdziwej rewolucji kulturowej napędzanej przez ministra edukacji Vincenta Peillona. W związku z tym rozpoczęciu roku szkolnego we Francji towarzyszyło umieszczenie na frontonie 55 tys. placówek edukacyjnych Karty świeckości, dwóch stron podzielonych na 15 punktów i 2 rozdziały: „Republika jest laicka” oraz „Szkoła jest laicka”. W wizji Peillona i Hollande’a szkoła nie powinna być zwykłym miejscem nauki, ale głównym substytutem rodziny przekazującym pseudowartości „Republiki”.'...”Od roku szkolnego 2014/2015 r. francuskie ministerstwo edukacji zamierza wprowadzić kursy „moralności laickiej”, które będą się odbywały w szkołach wszystkich szczebli, od przedszkola do liceum. „.....”PrzebudzenieZaskakująca zmiana kierunku następuje jednak w Norwegii, kraju znajdującym się w ostatnich latach w czołówce polityki płci. Najnowszy film dokumentalny norweskiego reżysera Haralda Eia „The Gender Equality Paradox” („Paradoks genderowej równości”) zdemaskował oszustwa i kłamstwa kryjące się za postawami ideologicznymi teoretyków gender. Z pracy reżysera wynika paradoks.Pomimo że ten kraj skandynawski zajmuje pierwsze miejsce w klasyfikacji „The Global Gender Gap Report”, corocznym raporcie oceniającym kraje pod względem równości płci, polityka płci nie funkcjonuje. Przez lata rząd próbował odwrócić role, przyjmując na przykład męskich pielęgniarzy i kobiety inżynierów, z fatalnymi skutkami. Nie można obciążyć odpowiedzialnością za tę sytuację domniemanych form dyskryminacji, jako że prawa równości dotyczące gender obowiązują w Norwegii bardziej niż w innych krajach. Problem w tym, że nie można pogwałcić ludzkiej natury.”....”Także we Francji ruch „Manif pour Tous”, który rozwinął się stopniowo ubiegłej jesieni w sposób spontaniczny jako wyraz sprzeciwu wobec rewolucyjnych ustaw Hollande’a, przyczynił się do przebudzenia milionów sumień i podjęcia w innych krajach podobnych inicjatyw w obronie naturalnej rodziny. Dlatego tak ważne i decydujące jest przeprowadzanie wszędzie i na wszystkich szczeblach kampanii informacyjnych przedstawiających w sposób prawidłowy i szczery zakłamanie i poważne zagrożenia dla rodziny i całego społeczeństwa ze strony ideologii gender. Pochód tej ideologii nie jest nieodwracalny. „....(źródło ) Marek Mojsiewicz

Na swobodzie, czy pod kontrolą? „Wariat na swobodzie największą klęską jest w przyrodzie” - pisał Czesław Miłosz, który niestety nie wyjaśnił, czy nie miał na myśli kogoś konkretnego, czy pisał tak tylko ogólnie. Bo to spostrzeżenie jest bardzo trafne, zarówno ogólnie, jak i konkretnie - o czym możemy przekonać się każdego dnia, słuchając, a zwłaszcza - odczuwając na własnej skórze rezultaty radosnej twórczości Umiłowanych Przywódców. A cóż dopiero, gdy taki jeden z drugim zaczyna dawać upust słowotokowi, odzwierciedlającemu gonitwę myśli, którą mój przyjaciel z lat studenckich, Zenon Soja charakteryzował mową wiązaną jako sytuację, w której „myśl jedna drugą jak królika...” - no, mniejsza z tym. Któż z nas nie był ani razu mimowolnym i bezradnym świadkiem takiego popisu? A właśnie w dniach ostatnich odbywał się w Warszawie zjazd laureatów Pokojowej Nagrody Nobla. To bardzo ciekawe towarzystwo, na widok którego przypomniała mi się humoreska z przedwojennego tygodnika „Na Szerokim Świecie”, który prenumerował mój ojciec, a którego rocznikami zaczytywałem się w dzieciństwie. Otóż ta humoreska była opowieścią o dwóch płomiennych obrońcach pokoju mieszkających w sąsiadujących ze sobą bananowych republikach Ameryki Środkowej: profesorze i poecie. Profesor nie ustawał w wymyślaniu coraz to nowych sposobów walki o pokój, a z kolei poeta z wydajnością karabinu maszynowego produkował wiersze o pokoju, albo przynajmniej przeciwko wojnie. Nawiasem mówiąc, przeciwko wojnie i o pokoju pisywał również „miełkij frant, poet iz Polszy Iwaszkiewicz”. Leopold Tyrmand w rozmowie ze Stefanem Kisielewskim pochwalił jeden z takich wierszy Jarosława Iwaszkiewicza o pokoju - że bardzo ładny. Ładny - zgodził się Kisiel. - O wojnie też ładnie by napisał. Jakby mu kazali. Wracając tedy do bohaterów humoreski, to z racji swojego zaangażowania ubiegali się o pokojową Nagrodę Nobla. Towarzyszyły temu piekielnie skomplikowane intrygi, a w miarę przybliżania się termin u ogłoszenia werdyktu, nienawiść między obydwoma pretendentami rozpaliła się do białości. - Ach, gdybyśmy mieli chociaż kilka tanków - wzdychał profesor - to w try miga zniszczylibyśmy tę nędzną Icaraguę. Bo w „nędznej Icaragui” mieszkał konkurent-poeta. On też snuł rozmaite ponure marzenia. I wreszcie komitet noblowski ogłosił werdykt, przyznając pokojowa Nagrodę Nobla profesorowi. Ten kiedy tylko usłyszał szczęśliwą nowinę, pobiegł do ministra wojny i całą sumę zaoferował na zakup tanków, przy pomocy których jego kraj mógłby położyć kres istnieniu „nędznej Icaragui”. Otóż warszawski szczyt zebrał się w 30 rocznicę przyznania pokojowej Nagrody Nobla byłemu prezydentowi naszego nieszczęśliwego kraju Lechowi Wałęsie, który z tego tytułu na szczycie brylował. Między innymi wygłosił przemówienie, w którym zauważył, że politycy wymknęli się spod kontroli i żeby kontrolę nad politykami przywrócić, trzeba im wszczepić „czipy”, dzięki którym w każdej chwili będzie wiadomo, co taki jeden z drugim polityk robi. Wprawdzie kto słucha byłego pana prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju, ten sam sobie szkodzi, niemniej jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Lech Wałęsa nie tyle snuł projekty na przyszłość, co po prostu dzielił się z zebranymi swoimi własnymi doświadczeniami. Bo pomyślmy: któż to niby po wszczepieniu „czipów” miałby sprawować nad politykami kontrolę? Przecież nie wyborcy, nieprawdaż? Taką kontrolę mogliby sprawować oficerowie prowadzący, bo któż inny mógłby mieć dostęp do aparatury odbiorczej? A że istnieje bardzo wiele poszlak wskazujących, że Lech Wałęsa nie tylko w okresie, że tak powiem, heroicznym, ale i później, w epoce chwały, znajdował się pod nieustanną kontrolą, to dlaczego mamy wykluczać możliwość, że już jako kandydat na prezydenta został zaczipowany? Ciekawe, kto mógłby mieć przez ten czas dostęp do aparatury odbiorczej, ale ktokolwiek by to nie był, musiałby mieć sporo uciechy. Jednak to był dopiero wstęp, bo potem rozpoczęła się już prawdziwa gonitwa myśli w głowie byłego „mędrca Europy”. Zaproponował on ni mniej, ni więcej, by pod egidą Organizacji Narodów Zjednoczonych powstał światowy parlament, światowy rząd, a w nim - „ministerstwo obrony globalnej”. Skoro rząd byłby „światowy”, to przed kim to ministerstwo miałoby bronić świata? Logika gonitwy myśli wskazywałaby, że przed inwazją kosmitów, ale taka konkluzja byłaby zbyt wesoła nawet jak na światowy szczyt laureatów pokojowej Nagrody Nobla. Okazało się więc, że nie, że o kosmitach nie ma mowy, przynajmniej na razie, bo „wyznaczeni generałowie” mieliby „natychmiast” likwidować „antysemityzm i rasizm”. Ta deklaracja byłego prezydenta naszego nieszczęśliwego kraju byłaby dobrą wskazówką, dobrą poszlaką, wskazującą na to, kto może kontrolować odbiorczą aparaturę - gdyby oczywiście Lech Wałęsa był zaczipowany. Że mianowicie kontrolę nad aparaturą sprawowałaby ta bezpieczniacka wataha, która w ramach przygotowań do transformacji ustrojowej przewerbowała się do Mosadu. Trudno bowiem inaczej wytłumaczyć takie zaangażowanie naszego Kukuńka w walkę z „antysemityzmem” i „rasizmem” zwłaszcza w sytuacji ewidentnego konfliktu interesów między Polską, a Izraelem i żydowskimi organizacjami wiadomego przemysłu, używającymi oskarżeń o „antysemityzm” w celu doprowadzenia Polaków do stanu psychicznej bezbronności. To oczywiście nic dobrego, zwłaszcza gdyby likwidowaniem „antysemityzmu” mieliby się zajmować „generałowie wyznaczeni” przez rząd światowy. Ale nawet w takiej sytuacji można dostrzec pewną dobrą stronę - że mianowicie były prezydent naszego nieszczęśliwego kraju nadal znajduje się pod kontrolą i jeśli nawet bryluje na światowym szczycie laureatów Pokojowej Nagrody Nobla, to przecież nie jest na swobodzie. SM

31/10/2013 „Platforma Obywatelska jest znana jako partia kanciarzy. Jednak gdy oszuści zaczynają kantować samych siebie- to znaczy, że koniec ich rządów jest bliski”- napisał wczoraj na swoim blogu pan Janusz Korwin- Mikke.. Oczywiście koniec kanciarzy powinien nastąpić jak najszybciej dla naszego dobra i dla dobra Polski, ale wydaje mi się, że wśród kanciarzy może nastąpić pokój.. Bo nic tak nie łączy jak wspólne interesy.. W końcu obsadzili socjalistyczne państwo demokratyczne i oczywiście prawne- jak kruki.. Obsadzili dokumentnie.. Od góry do dołu.. I powiększyli armię urzędników o ponad 100 000(!!!!) A są to dane z ubiegłego Roku Pańskiego 2012.. Ilu ich obsiadło- jak kruki- demokratyczne państwo prawne do dzisiaj? Może pojawią się jakie dane.. Ale na pewno armię te powiększyli.. I co to dla nas oznacza., że ludzie Schetyny, poczuli się oszukani przez ludzi Protasiewicza? Zupełnie nic! Co za różnica, czy na plecach będziemy czuli oddech ludzi frakcji Protasiewicza , czy ludzi frakcji Schetyny? Protasiewciza oznacza ludzi Donalda Tuska… Tak jak kiedyś w łonie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej- frakcji „Puławskiej”- czy „Natolińskiej”. Takie frakcje mamy dzisiaj w Sojuszu Lewicy Demokratycznej.. Pan Leszek Miller w dużej mierze pogonił ludzi frakcji „Puławskiej”, szczególnie pana Ryszarda Kalisza- którzy są w Ruchu Janusza Palikota, czyli dzisiaj grupie demokratycznej i prawnej ” Twój Ruch”.. Pan Ryszard na razie nie jest w puławskiej frakcji ”Twój Ruch”- formalnie. Ale jest duchem.. Nie ma specjalnej różnicy, czy gnębić i rabować nas będą ludzie Schetyny, czy ludzie Protasiewicza- Tuska. Jeden czort! Oni w zasadzie zajęci są sobą i organizowaniem łatwego życia dla swoich.. Coooooo??? Będą się przejmować nami.. ”Europejczycy”- mać! Wprowadzają rozwiązania „europejskie” zwane przez propagandę standardami, który wymierzone są w cywilizację łacińską pod każdym względem.. Przede wszystkim Prawa Człowieka- przeciw Prawom Naturalnym czyli Prawom Bożym.. I powolne likwidowanie Prawa Rzymskiego.. Likwidacja odpowiedzialności, rodziny, honoru, uczciwości, prawdy, głaskanie morderców i wynoszenie do rangi cnoty wszelkich dewiacji.. W gospodarce likwidacja wolnego rynku i zastąpienie go centralnym planowaniem gospodarczym i dotacjami sterowanymi przez biurokrację, które to dotacje zabijają przedsiębiorczość.. Regulacje, papiery, marnotrawstwo.. Jednym słowem komuna europejska w nowoczesnym wydaniu…. Z cywilizacji- kiedyś łacińskiej- robią pustynię.. Na której w przyszłości „ obywatele” Unii Europejskiej umierać będą z głodu, może nie z pragnienia– jak się ta komuna zawali, bo zawalić się musi pod ciężarem socjalizmu, biurokracji , a co za tym idzie- wysokich podatków.. Na razie ludzie umierają z pragnienia, uciekając przez pustynię w Afryce.. 87 osób znaleziono martwych na Sacharze , zmarli z pragnienia podczas ucieczki z Nigru do Algierii, a stamtąd do socjalnej , umierającej Europy.. To są zupełni biedacy, którzy niczego się w życiu nie dorobili- nie mając nic do stracenia pędzą w kierunku europejskiego socjalizmu, który- mają nadzieję, że ich wyżywi, dając im zasiłki., bez pracy.. Zastanawiam się, dlaczego Polska Akcja Humanitarna nie buduje studni na całej Sacharze, a tylko w Sudanie? Jeśli już, to pobudować studnie na Sacharze, żeby można było spokojnie uciekać z Afryki do socjalnej Europy. Co jakieś kilka kilometrów studnia.. Załatwić dotacje z Unii Europejskiej- i budować studnie na Sacharze.. Piachu jest na razie na Sacharze dość.. Chyba, że socjalizm zrobi postępy na tej pustyni, to z pewnością zabraknie piachu.. Jak zwykle w tym ustroju marnotrawstwa, głupoty, nonsensu- i nieróbstwa.. Ale my swoją pustynię będziemy mieli.. .. Nazywa się Pustynia Błędowska.. Nie jest to pustynia naturalna, ale sztuczna.. I …. zarasta(???) Pustynia zarasta- i wydawałoby się, że dobrze.. Zarośnie i nie będzie problemu.. No ale wtedy nie byłoby problemu? I nikt by ni wyciągnął z braku problemu żadnych pieniędzy.. ? Problem musi być.. Bo do podziało jest 9 milionów złotych..50 procent tej sumy daje Narodowy Fundusz Ochrony środowiska, 45%- dała Komisja Europejska- nasz nowy rząd no i 5% wysupłała gmina Klucze, prawdopodobnie biorąc kredyt.. No i będzie nadal Pustynia Błędowska.. Ciekawe, że w całym kraju wielbiciele lasów, zalesiają co się da, a tu bronią pustynię przed rozrastającym się lasem.. Wystarczy dać im pieniądze i ich ukierunkować.. Jakby inna grupa dostała 20 milionów złotych na zalesianie- to nie byłoby Pustyni Błędowskiej tylko Las Błędowski.. Zależy kto ile zapłaci? Na Pustyni Błędowskiej kręcono „ Faraona”, mój ulubiony film- bardzo pouczający, jeśli chodzi o analizę władzy.. Może w wkrótce będzie zakazany jako” antysemicki” – warto go sobie przypomnieć.. Na Pustyni Błędowskiej ćwiczyli żołnierze Africa Korps.. W latach pięćdziesiątych obsadzano Pustynię Błędowską lasem- sosną i wierzbą.. Co to za pustynia, ma której rośnie sosna i wierzba? Chodzi o szczególne gatunki- a jednak.. Teraz socjaliści karczują drzewa, żeby Las Błędowski- nie powstał.. Bo wzięli za to pieniądze.. Nawet usuną muł z 10 hektarów Bagien Błędowskich i Stawu Jandy(???) Nie wiedziałem, że pani Krystyna Janda ma swój staw na Pustyni Błędowskiej.. Zresztą bagna na Pustyni- musi to być rodzaj pustyni bagiennej.. Tradycyjna pustynia to piasek, wielbłądy, karawany.. No i zupełny brak wody! Zresztą wielbłądy można zawsze sprowadzić.. a pustynię skanalizować.. Żeby ludzie nie umierali z pragnienia przebywając na Pustyni Błędowskiej? Albo poprosić jedną z komisji sejmowych.. Żeby zaprojektowała konia.. Bo wielbłąd to koń zaprojektowany przez komisję sejmową.-jak twierdzi pan Janusz Korwin- Mikke.. Jeszcze nie pobity przez Policję Obywatelską, tak jak poseł Przemysław Wipler, który tak właśnie twierdzi.. Musi być niezły- nie znałem go od tej strony.. Sześciu policjantów pobić? Mając tylko 1,4 promila w wydychanym powietrzu? Tak twierdzi prasa, ale nawet.. Jak był w nocnym klubie i trochę się napił, to ile może lub powinien mieć w wydychanym powietrzu ,żeby prasa nie robiła hucpy? W niektórych krajach europejskiego socjalizmu- można jeździć samochodem mając 0.8 promila(???) A picie w kanapach jest nieograniczone ilością spożytego alkoholu… A u nas pijąc do jedzenia w knajpie- ile promili można mieć ustawowo? Nic nie wiem na ten temat.. Chyba na razie nie ma ograniczeń.. Może czas wyregulować ustawowo ile „ obywatel” może mieć we krwi powietrza, pardon- alkoholu, żeby nie był stawiany w stan oskarżenia? Pan poseł Wipler nie jechał samochodem, przynajmniej nic na razie nie wiadomo.. Dopóki nie zostanie sprawdzony monitoring.. Mam nadzieję, że taśmy z minitoringu nie zaginą, tak jak nie mamy czarnych skrzynek z Tupolewa.. chciałbym zobaczyć jak sześciu policjantów bije i kopie posła Wiplera- posła konserwatywnego, a nie lewackiego na przykład Piotra Ikonowicza.. Chciałbym zobaczyć twarze tych sześciu policjantów, których pobił poseł Wipler.. Bo twarz posła Wiplera widziałem.. Według legendy pustynia powstała z rozsypanego przez diabła piasku, którym chciał on zasypać olkuską kopalnię srebra.. Jak to w legendzie, a było to dawno, jak jeszcze nie było najzabawniejszego ustroju świata- demokracji.. Dzisiaj musiałby zasypać całą Polskę, wszystkie ta rady demokratyczne i ten cały demokratyczny Sejm- Świątynię Rozumu.. Zresztą to sami demokraci zrobią z Polski pustynię.. Jesteśmy na najlepszej drodze.. WJR

Platforma traktuje Polskę jak swój prywatny folwark

1. Na początku chciałbym zrobić zastrzeżenie, że konflikty i wojny podjazdowe w Platformie, kompletnie mnie nie interesują, nie interesuje mnie również kto ostatecznie zwycięży w województwie dolnośląskim, europoseł Jacek Protasiewicz czy poseł Grzegorz Schetyna? Ale jak najbardziej musi mnie interesować jako posła RP, funkcjonowanie Platformy jako partii rządzącej niepodzielnie Polską (z jakimś udziałem PSL-u) od blisko już 6 lat i korzystającej w tym rządzeniu z ciągle dużych rozmiarów majątku państwowego zgromadzonego przede wszystkim w spółkach skarbu państwa.

2. To niepodzielne rządzenie to objęcie przez ludzi Platformy albo osoby przez nią wskazane najważniejszych stanowisk w państwie, sporą część z tych kluczowych, tuż po katastrofie smoleńskiej w taki sposób, że nie liczyła się wtedy nawet żałoba, najważniejsze było błyskawiczne objęcie opróżnionych funkcji. Ludzie Platformy rządzą również w 15 samorządach województw (tylko w województwie podkarpackim po skandalu z marszałkiem z PSL-u, koalicja Platformy i PSL-u musiała oddać władzę) i w większości dużych miast, a także w wielu mniejszych gminach i powiatach.

Na korytarzach sejmowych żartuje się ostatnio, po wybraniu na szefa NIK posła Platformy Krzysztofa Kwiatkowskiego, że do przejęcia przez tę partię, zostało tylko jeszcze stanowisko Prymasa. Objęcie przez ludzi Platformy wszystkich kluczowych stanowisk w na szczeblu centralnym i w samorządach, a także nie realizowanie przez czwartą władzę (media) funkcji kontrolnej wobec rządzących, stworzyło sytuację w której państwo, gospodarka, różne dziedziny życia społecznego, zaczęły być wykorzystywane przez rządzących jak prywatny folwark.

3. Sprawa byłej posłanki Platformy Beaty Sawickiej, która jeszcze przed wyborami w 2007 roku, została przyłapana przez CBA na ordynarnej korupcji, została wykorzystana przez szefa Platformy i premiera, zamiast do walki z korupcją, to do rozprawy z szefem tej służby, Mariuszem Kamińskim. Pozbycie się Kamińskiego z CBA i to w takich okolicznościach, złamało tej służbie kręgosłup i wprawdzie działa ona w dalszym ciągu ale jej funkcjonariusze doskonale wiedzą, że jeżeli w jakiś śledztwach pojawiają się nazwiska ludzi Platformy, to należy je odkładać na dno przepastnych szuflad. W tej sytuacji wśród ludzi rządzącej Platformy zapanowała atmosfera, że „hulaj dusza, piekła nie ma” i stąd przekonanie, że nam wszystko wolno, co więcej w sytuacji kiedy mamy sprzyjające nam media, to nawet kiedy coś niekorzystnego dla tej partii wypłynie, to przecież uda się to PR-owo przykryć.

4. Skala zawłaszczania państwa w ciągu 6 lat przybrała takie rozmiary, że działania nepotyczne i korupcyjne zaczęły być ujawniane przez samych ludzi Platformy. Najpierw zaczęli mówić o tym ludzie z Platformy usunięci (Rokita, Piskorski), a od niedawna także sami jej członkowie. Najdobitniej wyraziła to śląska radna Platformy Dorota Połedniok, która w liście pożegnalnym do Donalda Tuska napisała, „że politycy Platformy potraktowali Polskę jak wojenny łup, jak dziwkę z którą się robi co się chce”. Wtórował jej także były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin, który ostatnio nazwał tę partię „bagnem moralnym”.

5. Wybory regionalne w Platformie stały się okazją do kolejnej fali ujawnionych skandali, które dobitnie pokazują, że politycy tej partii traktują państwo jak prywatny folwark. Działki po okazyjnych cenach od Agencji Nieruchomości Rolnych w województwie lubuskim oferowane przez kandydatkę na szefową regionu, miejsca w zarządach i radach nadzorczych największych spółek skarbu państwa jak w przypadku województwa dolnośląskiego, to jak się wydaje tylko czubek góry lodowej nepotyzmu i korupcji w szeregach Platformy. Tylko definitywne odsunięcie od władzy ludzi tej partii w zbliżających się coraz szybszymi krokami wyborach parlamentarnych, może te negatywne zjawiska najpierw poważnie ograniczyć i w ciągu krótkiego okresu definitywnie zlikwidować. Kuźmiuk

Jadwiga Staniszkis: przepompownia kapitału w Polsce trwa

Główne koszty ponoszą najbiedniejsi. Zamrożono progi uprawniające do pomocy społecznej co powoduje, że środki te nie są wykorzystywane. Rośnie skala wyzysku – m.in. praca „na zawołanie” bez płacy za nadgodziny. Cięcia – na opiekę medyczną dzieci, czy na naukę (400 mln) . Jadwida Staniszkis

Mechanizm znany z rosyjskiego kryzysu drugiej połowy lat 90. Czyli połączyć w "konsorcjum" dwa podmioty – bankruta i spółkę względnie zdrową. Zdobyć wielkie zamówienie publiczne i ukryć zyski w księgowości bankruta unikając opodatkowania. A potem wytransferować realne pieniądze. Jeden podmiot służy do windowania wydatków i do transferu środków. Drugi – pod maską upadłości – do unikania zobowiązań. Czy tak było przy inwestycjach drogowych? Czy tak będzie przy budowie bloków elektrowni Opole? - zadaje pytania prof. Jadwiga Staniszkis w najnowszym felietonie dla Wirtualnej Polski. W Rosji wokół oddziałów spółek energetycznych przynoszących zyski stworzono wianuszki firm bez płynności: płaciły za energię przejmując część zobowiązań podatkowych i długów centrum grupy (Gazprom, RAO). Traciło państwo. Bo wianuszek bankrutów nie miał czym płacić. – Państwo zaś, zadłużając się – oddawało tymże spółkom (za bezcen) swoje w nich akcje. Później następowało uwłaszczanie i transfery w ręce już prywatne. W Polsce przepompowywanie kapitału trwa. Na przykład przez spółki na majątku miasta (a potem – po pozbyciu się fasadowych wspólników – także przez fikcyjne, księgowe tylko dokapitalizowanie, dewaluujące ich udziały) uwłaszczenie się na – kupionych za bezcen – budynkach. Kluczowe w tej operacji są dwa ogniwa: KRS – Krajowy Rejestr Sądowy i Zarząd Budynków Komunalnych. Także wzrost skali pracy na umowę (poza – i tak luźnymi – rygorami prawa pracy) to zarabianie przez pracodawców kosztem budżetu państwa. I ZUS-u. Spółki-cienie wykonujące (na zlecenie i siłami spółki-matki) jej statutowe zadania to też przepompownia. Środków na administrację w ręce prywatne. Prowizje, łapówki, kontrola (bo to działania umożliwiane dzięki kooptacji) i – górująca nad wszystkim – demoralizacja to dodatkowe efekty. Ów proces patologicznej redystrybucji kapitału zintensyfikował się gdy zaczęły napływać środki unijne. Obecnie środki te schodzą niżej – na poziom miast i regionów. Dlatego partie (i ich skarbnicy) walczą o władzę tego szczebla. Wygrywa się nawet przegrywając. Bo sam proces wyborczy pozwala przepompować fundusze partyjne w ręce prywatne, do – arbitralnie dobranych – firm PR, badania opinii, grafików itp. Główne koszty ponoszą najbiedniejsi. Zamrożono progi uprawniające do pomocy społecznej co powoduje, że środki te nie są wykorzystywane. Rośnie skala wyzysku – m.in. praca „na zawołanie” bez płacy za nadgodziny. Cięcia – na opiekę medyczną dzieci, czy na naukę (400 mln) Warto przeanalizować ów ruch kapitału (i - strumieni finansów publicznych). I odpowiedzieć – czy to tylko – niepohamowana pazerność, czy już mafia? Jadwiga Staniszkis

Hieny rzuciły się sobie do gardeł o resztę padliny Michał Karnowski „ Słucham tych taśm i widzę , jak spływa po gębach obecnych rządców tłuszcz , jak rwą ten postaw sukna „...”Tym bardziej wątpliwe by kojarzyli poniższy cytat: Rzeczpospolita to postaw czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Hiperborejczykowie, Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło. A my z księciem wojewodą powiedzieliśmy sobie, że z tego sukna musi się i nam tyle zostać w ręku, aby na płaszcz wystarczyło; dlatego nie tylko nie przeszkadzamy ciągnąć, ale i sami ciągniemy.A skoro nie kojarzą słów, które książę Bogusław Radziwiłł szczerze i nieszczęśliwie dla siebie wyznał Andrzejowi Kmicicowi, to pewnie i nie skojarzyły im się z najnowszymi taśmami rzuconymi narodowi z trzewi Platformy Obywatelskiej. „...(źródło )
Zaremba „Platforma zaczęła spełniać rolę biura pośrednictwa pracy. (...) To jest problem polegający na tym, że polityczne stanowiska obsadzane są według nie kryteriów merytorycznych, a politycznych, na zasadzie protekcji. A to już dotyczy nas wszystkich i dlatego powinniśmy się tym zainteresować „...”„"Fakt" z tej dziwnej okazji przypomina polityczną drogę Norberta Wojnarowskiego, głównego bohatera nagrania, które rozpętało wojnę w PO. Gazeta nazywa go "partyjnym karierowiczem" i opisuje, w jaki sposób przeszedł ścieżkę od platformerskiej młodzieżówki, przez samorząd, aż po Sejm - dbając przy tym o siebie i swoich najbliższych. „...”Dla przykładu - żona posła otrzymała stanowisko w Agencji Rozwoju Regionalnego, a następnie w jednej ze spółek-córek KGHM. To nie wszystko - z czasem Wojnarowski otworzył firmę zajmującą się skupem długów szpitali będących pod kuratelą samorządów, przy okazji będąc... współautorem ustawy poświęconej tej sprawie. „...”"Fakt" przypomina również, że nazwisko Wojnarowskiego pojawiło się już przy okazji afery Beaty Sawickiej, gdy posłanka Platformy, mówiąc o "biznesie robionym na służbie zdrowia" wymienia dzisiejszego bohatera. „...(źródło )
Niesiołowski „ Mówmy krócej, szkoda czasu – jeżeli pan Schetyna obrażony wyjdzie z Platformy i wyciągnie parę osób – jest to możliwe – to mamy nowe wybory, a Schetyna będzie odpowiedzialny za powrót PiS, recydywę Macierewicza i reszty! (...) Oni aż kwiczą z rozkoszy! „...”Oglądałem tę pychę w ZchN, AWS, KPN… Jestem na to odporny. Schetyna przegrał zjazd na Dolnym Śląsku, ale jeżeli będzie chciał zniszczyć Platformę, to może zafundować Polsce rządy Kaczyńskiego! (…) To rozumowanie: popełnię samobójstwo, by uniemożliwić Tuskowi… Nie siedzę w głowie Schetyny! Sądząc z dotychczasowego zachowania – to człowiek na tyle rozumny, że tego nie zrobi. On ma miejsce w Platformie. Szef sejmowej komisji spraw zagranicznych to nic?! „....(źródło )
W Polsce sektor publiczny zatrudniał ok. 3,5 mln osób na koniec zeszłego roku. Najwięcej osób pracowało w oświacie, prawie milion. Niewiele mniej w szeroko pojętej administracji „.....”Z analizy wynika, że zarobki w sektorze publicznym są wyższe niż w prywatnym. W zeszłym roku różnica sięgała ok 30 proc. „.....”Ekonomiści policzyli, że polski sektor publiczny zatrudnia 21,6 proc. wszystkich pracujących „.....”Z raportu wynika, że prawie milion osób państwo zatrudnia w oświacie (2010 roku) „....”Drugą równie liczną grupą są pracownicy administracji publicznej, obrony narodowej i obowiązkowego ubezpieczenia społecznego, których w 2010 roku również było prawie milion.. „....”Należy jednak pamiętać,  że urzędnicy, których liczba w zależności od przyjętej definicji wynosi od 0,4 mln do prawie 1 mln osób, „....”Pomimo rosnącego znaczenia sektora prywatnego w usługach związanych z ochroną zdrowia, obszar ten wciąż jest zdominowany przez sektor publiczny, w którym zatrudnionych jest ponad pół miliona osób „...(więcej )
Wydawało się że nie da się rozdrapać w krótkim czasie dziesiątków tysięcy lukratywnych kierowniczych stanowisk w administracji i spółkach skarbu państwa Słuchając taśm w których członkowie rządzącej partii ordynarnie prostytuują się politycznie za jedno z nich widzimy ,że rozkradziono, rozdano , przewłaszczono wszystkie te stanowiska. Całe rodziny, ba klany wytyczyły swoje rewiry , mocno trzymają w swych brudnych łapach kawały rozdartego sukna Wataha hien zagryza teraz Schetynę . Po wyeliminowaniu jego i jego ludzi łup może być wielki. Kawał rozdartego sukna znajdujący w rękach kliki Schetyny może liczyć kilkaset, a może i więcej dobrze płatnych synekur, które teraz zostaną rozdzielone pomiędzy napastników Gospodarka się sypie , budżet jest w fazie rozpadu , nędza wyziera coraz wyraźniej , więc polityczna hołota coraz zacieklej walczy o synekury dla siebie o dla swoich rodzin . W tej sytuacji to już jest walka o przetrwanie ekonomiczne o uchronienie się przed biedą i nędzą dotykającą coraz większej liczby Polaków „W 1243 Batu-chan, udzielając zezwolenia Jarosławowi na używanie tytułu wielkiego księcia i pozwalając na sprawowanie przezeń władzy w księstwie kijowskim i rostowsko-suzdalskim, wprowadził przestrzegany później obyczaj każdorazowego uzyskiwania odpowiedniego przywileju przez władców Rusi, tzw. jarłyku. Tatarzy pozostawili na podbitych ziemiach ruskich stare struktury polityczne i nie tylko wykorzystywali dla umocnienia swego panowania waśnie i konflikty między książętami ruskimi, lecz również sami umiejętnie je podsycali. Ci, którzy chcieli otrzymać jarłyk, musieli stanąć przed obliczem chana. Nigdy nie wiedzieli, czy czeka ich wspaniałe przyjęcie, poniżająca procedura hołdownicza, czy też śmierć”...”Wkrótce działania chanów przybrały charakter metodyczny. Na Rusi pojawili się poborcy podatkowi i urzędnicy przeprowadzający spis ludności. W miastach osadzono namiestników tatarskich (baskaków), którzy mieli czuwać nad przestrzeganiem terminów składania daniny. Spisy mieszkańców ziem ruskich oparte były na systemie dziesiątkowym. Dla ułatwienia rozliczeń podatkowych dziesiątki łączono w setki, te w tysiące, a następnie — dziesiątki tysięcy. Duchowieństwo zwolniono od wszelkich danin i powinności. Dodatkowy ciężar stanowiły periodyczne branki, uprowadzanie ludności i zmuszanie jej do służby wojskowej. Spadały na nią również świadczenia na rzecz tatarskiej służby łączności: dostarczanie podwód, kwater i wyżywienia dla posłańców....(źródło)
Kluczem do przetrwania dla książąt ruskich i źródłem łask chanów mongolskich była eksploatacja własnej ludności i wyciskanie z niej podatków dla Mongołów . Przy okazji wysługujący się Mongołom książęta mogli dodatkowo okradać swoich . Aby jednak trwać musieli eliminować cała konkurencję , tak aby kontrolujący Ruś najeźdźcy nie mogli postawić na kogoś innego .Analogię tej sytuacji możemy znaleźć tera zw Polsce . Kluczem doi przetrwania dla Tuska jest z jednej strony istnienie wrogiego Niemcom PiS jak i eliminacja wszystkich innych w swoim obozie , na których współczesny kolonizator mógłby postawić . „Rada miejska Nowego Jorku podwyższyła z 18 do 21 lat wiek uprawniający do kupowania papierosów, zarówno tradycyjnych, jak i elektronicznych.”...”To prawo pozwoli zredukować odsetek palących wśród nowojorczyków, szczególnie młodych nowojorczyków, oszczędzając im lata uzależnienia od nikotyny i problemów zdrowotnych – powiedziała Christine Quinn, rzeczniczka Rady. „...(źródło ) Marek Mojsiewicz

Łukasz Warzecha: sprawa Przemysława Wiplera jest przykra z paru powodów Przypomnijmy, że nagranie, pokazujące atak na Jakuba Wojewódzkiego policja udostępniła zaledwie kilka godzin po zdarzeniu. Tym razem tłumaczenie policji jest całkowicie idiotyczne: "Nagranie jest długie, a my nie chcemy pokazywać fragmentów" Znam posła Wiplera. Nie napiszę jednak, jak zwykli mówić niektórzy przedstawiciele salonu, gdy ich znajomi byli oskarżani o niegodne postępowanie: "Znam, więc wiem, że tego nie zrobił". Nie wiem. Ludzie po alkoholu różnie się zachowują. Wiem jednak z całą pewnością jedno: policja na tyle nie budzi dziś mojego zaufania, że nie jestem w stanie uwierzyć w jej wersję bez dowodu. A dowodu policja nie chce nam przedstawić - pisze w felietonie dla WP.PL Łukasz Warzecha. Przemysław Wipler: miałem co świętować, dowiedziałem się, że zostanę po raz piąty ojcem

- Czytam w niektórych mediach, że uderzyłem się w krawężnik, mogę pokazać jak wyglądają moje ręce, twarz - powiedział Przemysław Wipler na konferencji prasowej zorganizowanej w sejmie. - Zostałem brutalnie pobity - podkreślił polityk...Sprawa Przemysława Wiplera, szefa Republikanów, jest przykra z paru powodów. Po pierwsze, bo objawił się wśród osób ją komentujących zadziwiający sojusz. Po tej samej stronie stanęli ci, dla których konserwatyści, obojętnie pod jakim sztandarem, są solą w oku oraz ci, którzy odejście z PiS uznają za zdradę ojczyzny. Ci pierwsi jeszcze kilka dni temu rwali szaty, jeśli ktoś nie dość głośno rozpaczał nad rzekomą napaścią na Jakuba Wojewódzkiego (redaktor Żakowski chciał mi nawet z tego powodu przylać pałą bejsbolową – patrz jego felieton na internetowej stronie „Polityki”). Rzekomą, bo sprawa wygląda coraz dziwniej, a nadworny trefniś PO jakoś nie kwapi się, aby przekazać policji kolejne dowody. Wcześniej oburzali się na tych, którzy nie okazywali wystarczająco gorliwie współczucia Grzegorzowi Miecugowowi, uderzonemu podczas Przystanku Woodstock. Ci drudzy – z uzasadnionych powodów – nie są raczej skłonni ufać policji. I to jest delikatne sformułowanie. Powodów jest wiele: od sposobu traktowania kibiców piłkarskich począwszy, poprzez metody działania przy okazji rozlicznych antyrządowych demonstracji, na zachowaniu policjantów 11 listopada 2012 roku skończywszy. Nagle okazuje się, że ci pierwsi mogą sobie kpić i żartować z Przemysława Wiplera, który – w przeciwieństwie do Wojewódzkiego – ma widoczne ślady obrażeń. Ci drudzy zaś, równie niespodziewanie, są w stanie w tej akurat sprawie dać wiarę policji i pouczać, co powinien, a czego nie powinien robić polityk. Tej edukacyjnej gorliwości jakoś im brakowało po ujawnieniu nagrań z wyjazdowego posiedzenia klubu PiS, na których całkiem wesoło dokazywali Adam Hofman i Tomasz Kaczmarek. Po drugie – przykry jest fakt, że trudno zaufać policji. O tym, w jakim stanie jest ta służba, pisałem na portalu Wirtualnej Polski kilka tygodni temu w liście do ministra Sienkiewicza. Media informują na przemian o przypadkach nadgorliwości, przekraczania uprawnień i niekompetencji wśród policjantów. Tych przypadków jest tyle, że trudno już myśleć o nich jako o pojedynczych incydentach. Znaczna część z nich to sytuacje, gdy policjanci przekroczyli swoje uprawnienia, traktując zatrzymanych w poniżający sposób albo po prostu sprawiając im lanie. Kojarzy się to ze sprawą posła Wiplera. Rzecz jasna, ogromna grupa ludzi jest gotowa sprowadzić rzecz do żartu i kpiny, w czym trochę pomógł sam poseł. Pozowanie fotoreporterowi w szpitalu nie było najrozsądniejszym pomysłem, a niektóre tłumaczenia podczas konferencji prasowej w sejmie nie brzmiały spójnie. Z drugiej jednak strony Wipler wydawał się autentycznie poruszony sytuacją. Tyle że to wszystko czynniki działające na emocje. A w takiej sprawie emocje są złym doradcą. Należy je zostawić na boku i zastanowić się nad samym zajściem i jego następstwami. Co może budzić wątpliwości? Z wersji policyjnej musiałoby wynikać, że parlamentarzysta zachowywał się wobec funkcjonariuszy jak furiat. Nie jest to oczywiście niemożliwe – jako się rzekło, ludzie po alkoholu robią czasami najdziwniejsze rzeczy. Jednak wersja Wiplera jest całkiem inna i a priori nie jest mądrze dawać wiarę ani jednej, ani drugiej. Można by to zrobić dopiero mając w ręku twarde dowody. Wipler na poparcie swoich twierdzeń ma obrażenia, które robią wrażenie. Policjantów, którzy podejmowali interwencję nie widzieliśmy, nie słyszeliśmy na własne uszy ich opowieści i jej nie usłyszymy, bo policyjne procedury nie pozwalają im się wypowiadać. Co jednak znacznie ciekawsze, choć policja dysponuje nagraniem z monitoringu, nie ma zamiaru go upublicznić. Przypomnijmy, że nagranie, pokazujące atak na Jakuba Wojewódzkiego policja udostępniła zaledwie kilka godzin po zdarzeniu. Tym razem tłumaczenie policji jest całkowicie idiotyczne: "Nagranie jest długie, a my nie chcemy pokazywać fragmentów". Po pierwsze, przy sprawie tej wagi – domniemane pobicie posła przez policję – nie powinno mieć to żadnego znaczenia. Opinia publiczna ma prawo przekonać się na własne oczy, jak wyglądała sytuacja. Po drugie – długość nagrania jakoś nie była problemem choćby w przypadku głośnej sprawy bójki kibiców i meksykańskich marynarzy na gdyńskiej plaży. A skoro tak, to trudno nie podejrzewać policji o jakieś kombinacje i matactwa. Uczciwy nie ma nic do ukrycia. Dla mnie sprawa jest prosta i jasna: dopóki nie zobaczę nagrania, nie mam powodu wierzyć ani jednej, ani drugiej stronie. Na razie ciąg zdarzeń każe mi być szczególnie nieufnym wobec wersji policyjnej. Również dlatego, że nadspodziewanie szybko media jedynie słuszne odnalazły rzekomego świadka wydarzeń, podobno - taka była przynajmniej pierwsza informacja - taksówkarza. Taksówkarz ów - rozmowę z nim można obejrzeć na portalu tvn24.pl - opisywał całe zajście z podziwu godnymi szczegółami. Rzec by można, że nawet jak na taksówkarza ma niezwykły dar obserwacji. Niektóre z podawanych przez niego detali robiły ogromne wrażenie. Stwierdził na przykład, że policjanci prysnęli w mężczyznę gazem pieprzowym "z odległości około półtora metra". Niebywała dokładność. Co bardziej spostrzegawczy obserwatorzy zauważyli, że świadek posługuje się specyficznym żargonem, charakterystycznym dla służb mundurowych. No, ale to oczywiście na pewno czysty przypadek. Podobnie jak z całą pewnością kompletnie przypadkowa jest zbieżność w czasie przykrej przygody posła Wiplera i niezwykle dla Platformy Obywatelskiej kłopotliwej kwestii kupczenia stanowiskami w spółce skarbu państwa w zamian za oddanie głosu w wyborach wewnętrznych na kandydata, obstawianego przez Donalda Tuska. Jak było naprawdę - nie wiemy. Moja własna teoria - podkreślam: jest to jedynie hipoteza, którą zweryfikuję, jeśli pojawią się twarde dowody - jest trochę mniej skomplikowana. Nie wykluczam przy tym, że gdy incydent już się wydarzył, odpowiednie czynniki postanowiły go należycie rozdąć, aby wygodnie przykryć niewygodne dla partii rządzącej problemy. Hipotetycznie zatem: policjanci zjawili się w związku z inną sprawą, ale sposób przeprowadzania przez nich interwencji pozostawiał wiele do życzenia. Poseł Wipler postanowił się wtrącić (był po alkoholu, ale przypominam, że to jeszcze w Polsce nie jest zakazane). Rzecznik Komendy Stołecznej twierdzi, że "próbował rozkazywać policjantom". Pytanie, jakie to były "rozkazy". Może tylko jeden, na ogół doprowadzający gliniarzy do furii: "Proszę się wylegitymować". Od słowa do słowa, doszło do sporu, a policjanci, zgodnie ze swoimi nawykami i pamiętając mało zdecydowaną interwencję na Pomorzu, która wzbudziła powszechną radość w sieci - cisnęli posłem o glebę. Potem potraktowali go standardowo, czyli tak, jak traktują każdego wypitego jegomościa: parę kopów, kilka fang, coby się dżentelmen nie rzucał. Gdy wyszło na jaw, że mają do czynienia z posłem, spanikowali i szybko trzeba było wymyślić jakąś wersję, ratującą tyłki im i ich przełożonym. I oto dowiedzieliśmy się, że poseł w pijanym widzie, niczym Chuck Norris, próbował znokautować dzielnych funkcjonariuszy, więc po prostu musiał dostać w gębę. Czy tak było w istocie - może się dowiemy, a może nie. Śledztwo w tej sprawie z zawiadomienia posła może trwać miesiącami albo i latami. A na koniec okaże się, że taśma z monitoringu w tajemniczy sposób zaginęła, jak część dowodów w sprawie Olewnika albo jak na długo łuska z dachu samochodu inspektora Papały. Wszystkim, którzy dziś szybko ferują wyrok i z satysfakcją rechoczą z przygody młodego posła, zalecałbym jednak chwilę refleksji. Niech sami sobie zadadzą pytanie, czy naprawdę chcą, żeby - jak na Białorusi czy w Rosji - policja lała opozycyjnych, niewygodnych posłów, chowała twarde dowody i tłumaczyła się, że człowiek sam się kopnął w głowę i sam wbił nosem w ścianę. Łukasz Warzecha

Naród się budzi Wprawdzie większość niezależnych mediów głównego nurtu pracuje w służbie ciszy, to znaczy - stara się ukrywać przed opinią publiczną istotne wydarzenia za parawanem wydarzeń błahych, ale również i tam dochodzi niekiedy do sytuacji, że „z obfitości serca usta mówią”. Oto „Gazeta Wyborcza” z widocznym zaniepokojeniem informuje o planach emisji seriali w telewizji TRWAM. Z zaniepokojeniem - bo dotychczas przemysł rozrywkowy był zdominowany albo przez „lewicę laicką”, to znaczy - dawnych stalinowców, teraz już w drugim, a nawet trzecim pokoleniu, albo przez towarzycho chałturników, co to za pieniądze gotowi są zrobić wszystko, zwłaszcza gdy chodzi o duraczenie mniej wartościowego narodu tubylczego - no a teraz ten monopol może zostać przełamany. Budzi to zaniepokojenie dotychczasowych monopolistów, którym się wydawało, że skoro w swoim czasie generał Kiszczak zapalił przed nimi zielone światło, to już tak będzie do końca świata. Tymczasem okazuje się, że chociaż kraj nadal okupowany jest przez bezpieczniaków z komunistycznymi rodowodami, chociaż bezpieczniackie watahy wysługują się państwom sąsiednim, do których przewerbowały się jeszcze w początkach transformacji ustrojowej, chociaż lewica laicka i autorytety moralne do wynajęcia dostarczają dla tej okupacji i tej zdrady pozorów moralnego uzasadnienia, to przecież mniej wartościowy naród tubylczy najwyraźniej zaczyna się budzić z letargu. To przebudzenie obejmuje znaczną część młodzieży, która nie tylko nie poddaje się tresurze, ale zaczyna przemawiać własnym głosem, wywołując wściekłość dotychczasowych właścicieli Polski, którzy już w ubiegłym roku proklamowali świętą wojnę z „faszyzmem”. Nie tylko proklamowali, ale się do tej wojny systematycznie przygotowują. Oto 23 października Sejm uchwalił ustawę, na podstawie której będzie można wprowadzić w Polsce tak zwane „psychuszki”, w których, na podstawie orzeczeń niezawisłych sądów, będzie można umieszczać „osoby stwarzające zagrożenie”. Jest to rozwiązanie podobne do forsowanego jeszcze w latach 70-tych, kiedy to ustawa o ochronie zdrowia psychicznego wprowadzała kategorię „osoby podejrzanej o chorobę psychiczną”. Wtedy udało się do tego nie dopuścić, ale dzisiaj, w obliczu narastającego buntu części młodzieży, naszym okupantom, za pośrednictwem Umiłowanych Przywódców, udało się postawić na swoim. Zastanówmy się, któż może tworzyć krąg „osób stwarzających zagrożenie”? Przede wszystkim - każdy przeciwnik obecnej okupacji kraju przez bezpieczniackie watahy, a zwłaszcza ten, kto daje swojemu sprzeciwowi publiczny wyraz. Mówiąc wprost - przeciwnicy obecnego reżimu, który - jak to pokazują wybory gauleitera na Dolnym Śląsku - w walce o lepszy dostęp do żłobu zaczyna zagryzać się już między sobą. A przecież psychuszki nie są bronią jedyną, nie są jedynym narzędziem represji. W rezerwie czeka projekt ustawy przewidujący stworzenie pozorów legalności dla tak zwanej „bratniej pomocy”, to znaczy - przewidujący użycie obcych formacji zbrojnych do tłumienia zamieszek na terenie Polski. Najwyraźniej nasi okupanci nie są pewni, czy w razie czego sami daliby sobie z nami radę, więc na wszelki wypadek próbowali zalegalizować zagraniczne auxilia. Tamten projekt został wprawdzie przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wycofany niby to do dalszych prac - ale to tylko taktyczne zagranie, żeby nas niepotrzebnie nie płoszyć - bo jak padnie stosowny rozkaz, to pan minister Sienkiewicz wniesie go do Sejmu, a tam Umiłowani Przywódcy w podskokach go zatwierdzą tak samo skwapliwie, jak 23 października przyklepali psychuszki. To zresztą logiczne, ta cała bratnia pomoc. Skoro wszyscy podsłuchują się nawzajem i podglądają, to przecież mogą też nawzajem się wspomagać w walce z własnymi narodami. Ale przeciwko temu właśnie budzi się reakcja, budzi się opór. Akurat okolicznością sprzyjającą temu narodowemu przebudzeniu może stać się jutrzejszy dzień Wszystkich Świętych, kiedy to cała Polska wyrusza na groby. Właśnie tego dnia warto ze szczególna rewerencją wspomnieć o tych, których lewica laicka w latach 40-tych i 50-tych nie tylko mordowała i prześladowała na różne sposoby, ale też próbowała zamordować nawet pamięć o nich. I teraz też próbuje, podsuwając nam pod nos jakichś podejrzanych idoli - żeby tylko odwrócić uwagę od prawdziwych, autentycznych korzeni naszego narodu. Ale coraz gorzej im to idzie, ten rząd dusz, który jeszcze kilka lat temu wydawał się gwarantowany, coraz bardziej wymyka im się z rąk, a samozwańczy kandydaci na przewodników mniej wartościowego narodu tubylczego staja się coraz bardziej groteskowi. SM

01/11/2013 Serwisy informacyjne głównego ścieku propagandowego dezinformacji i propagandy zdominowała ostatnio sprawa pana Piotra Ikonowicza, działacza socjalistycznego, współzałożyciela Polskiej Partii Socjalistycznej. Socjalizmu ci u nas dostatek- jeden działacz socjalistyczny więcej, jeden mniej.. Co za różnica.. W lutym 2008 roku został w pierwszej instancji skazany na karę roku pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na okres trzech lat za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariuszy policji w czasie blokowania eksmisji. Podczas trwania tego procesu, ze względu na niestawiennictwo na rozprawach, został za nim wydany list gończy, na podstawie którego został tymczasowo aresztowany.. Pan Piotr, właściwie towarzysz Piotr Ikonowicz, bo „panów” pan Piotr zwalcza zawzięcie- ważny jest proletariat, jak to u socjalistów. Chociaż współcześni socjaliści , ci bardziej nowocześni -oparcia szukają pośród homoseksualistów, lesbijek, singli, matek samotnie wychowujących dzieci, ekologów, dopłat do wszystkiego, przemocy w rodzinie, feministek, transseksualistów, antyklerykałów- a tak naprawdę wrogów Kościoła Powszechnego. Towarzysz Piotr Ikonowicz – jako mastodont socjalizmu- zajmuje się obroną biedaków, których w biedę wpędziło socjalistyczne państwo prawne i demokratyczne.. On nie walczy z modelem państwa, które czyni z ludzi niewolników i żebraków- on walczy o ideę socjalizmu. Żeby jak najszybciej zapanowała sprawiedliwość społeczna. Założył nawet Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej- w demokratycznym państwie prawnym.. Jak jego idee zostaną urzeczywistnione, i wszystko rozdzielone sprawiedliwie społecznie, i nic już nie zostanie do rozdzielenia- zapanuje głód, smród i oczywiście ubóstwo.. Będzie z czym walczyć przez następne sto lat! Pan Piotr Ikonowicz, czerwony socjalista jak się patrzy, ubzdurał sobie, że nie powinno być „ eksmisji na bruk”(???) To bardzo ciekawy pogląd.. Każdy pogląd socjalisty jest ciekawy z punktu widzenia logiki. Bo nie ma w nim logiki.. I dlatego świat budowany przez socjalistów jest alogiczny.. Logika jest prosta: nie płacisz- nie możesz korzystać. Nie płacisz w sklepie- nie możesz dostać towaru, którego potrzebujesz. .Żeby coś kupić musisz uczestniczyć na wolnym rynku w zdobywaniu środków na swoje utrzymanie, dając coś ludziom, co ludzie potrzebują.. To jest uczciwe i lepszego sposobu na życie ludzkość nie odkryła.. Na tym Stany Zjednoczone zdobyły potęgę światową, którą teraz oddają na rzecz innych wschodzących potęg- w których ludzie pracują. Trzeba robić coś pożytecznego dla innych, żeby dostać ekwiwalent za pracę logicznie użyteczną.. To znaczy o użyteczności decydować powinien wyłącznie rynek.. Jeszcze 50 lat temu, Amerykanie żyjący w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, a dzisiaj w Ludowej Republice Stanów Zjednoczonych- nie byli tak zadłużeni jak są dzisiaj.. Ludzie wydawali mniej więcej tyle ile zarabiali, ale w tym czasie bankierzy i ich propaganda wmówiła im, że można pożyczyć pieniądze z banku na procent i przyspieszyć pożądanie posiadania dóbr doczesnych dziś i życia w teraźniejszości- przejadając przyszłość, nie tylko najbliższą, ale przyszłość swoich dzieci i wnuków.. I dzisiaj Ludowa Republika Stanów Zjednoczonych jest bankrutem posiadając 19 bilionów dolarów długu i systematycznie go powiększając, prowadząc w przy tym idiotyczne wojny w imię zabobonu demokracji i zabobonu praw człowieka.. Infekując inne kraje tym wariactwem, wytwarzając niesamowity chaos i zgubę narodom.. I pomyśleć, że kiedyś- nie tak dawno przecież- człowiek starał się żyć z tego co ma, a nie z tego co chciałby mieć, pożądając mglistej przyszłości, która nie wiadomo jaka będzie..Aby ją przejeść i skonsumować. Mieć już- a spłacać w przyszłości. Człowiek który nie zna przyszłości, i nie będzie jej nigdy znał indywidualnie, chce budować teraźniejszość przy pomocy oparcia na urojonych wyobrażeniach o przyszłości, której nie zna.. Budując teraźniejszość opartą na przeszłości, człowiek nie jest często w stanie uporać się z teraźniejszością, a co dopiero z mglistą przyszłością.. I to jest właśnie jeden z największych nonsensów współczesnych czasów opartych o iluzje.. Miliony ludzi pogrążonych w długach. I żyjących na kredyt- tak jak państwa, w których zyją.. Ciekawe, że dokumenty odnoście pana Piotra Ikonowicza znajdujące się w Instytucie Pamięci Narodowej znajdują się w ….. zbiorze zastrzeżonym(???) Co tam jest ciekawego. Że aż powędrowały do zbioru zastrzeżonego? Towarzysz Piotr nawet nie złożył dokumentów odnośnie ułaskawienia, a jego koledzy upominają się o niego- bez dokumentów- u prezydenta Komorowskiego. Żeby go ułaskawił.. Może by i ułaskawił, gdyby dokument miał, tak jak Julię Tymoszenko- też by ułaskawił, gdyby mógł.. Bo Unii Europejskiej bardzo zależy na „Pięknej Julii”, żeby wyszła na wolność jak najszybciej, wbrew wyrokowi,. którzy zapadł w jej sprawie- wyrok wydał niezawisły sąd Ukrainy. Chyba, że Unia Europejska uważa, że sąd na Ukrainie nie był niezawisły.. Musi to być bardzo poważna sprawa, bo pan Aleksander Kwaśniewski, kiedyś prezydent III Rzeczpospolitej , teraz robi za chłopca na posyłki i stara się wyciągnąć „Piękną Julię” z tarapatów na Ukrainie… Był tam już ponad 20 razy(!!!) To musi być priorytet! Ciekawe, czy jej dane też znajdują się w tamtejszym zbiorze zastrzeżonym? Towarzysz Piotr Ikonowicz nie przejmuje się tym, kto ma zapłacić za” obywatela”, który nie płaci komornego.. Bo gdyby Piotr Ikonowcz zapłacił ze swojej kieszeni- to wszystko byłoby w porządku. .Ma prawo nienawidzić prywatnej własności,- tak jak John Lennon ,ale nie może cedować utrzymania lokatorów na właścicieli kamienic.. W końcu oni też mają swoje potrzeby i potrzebne im są pieniądze na utrzymanie, i siebie- i kamienic. Tym bardziej że obciążenia systematycznie rosną., socjalistyczne państwo o to dba.. Nie dość, że właściciele utrzymują państwo, to jeszcze powinni utrzymywać lokatorów.. Może jeszcze towarzysza Piotra Ikonowicza, który jest stałym publicystą tygodnika” prawicowego” „Uważam Rze”. Co za cel wpuszczać lewaka, żeby wypisywał różne głupstwa na łamach konserwatywnej gazety?. Niech sobie wypisuje w Trybunie Ludu, albo w Gazecie Wyborczej.. To tak jakby w „ Gościu Niedzielnym” publikować felietony Millera, Kalisza,. Ikonowicza , Żakowskiego czy pani Wielowiejskiej? Niepłacących lokatorów powinni zacząć utrzymywać wszyscy ci, którzy podpisali się pod listem do prezydenta Komorowskiego, żeby ułaskawił Piotra Ikonowicza.. Ryszard Bugaj, Ewa Hołuszko, Danuta Kuroń, Barbara Labuda, Karol Modzelewski, Józef Pinior, Zofia Romaszewska czy Zbigniew Romaszewski.. ”Nie możemy zgodzić się z sytuacją, w której w III Rzeczpospolitej wysyła się do więzienia działaczy społecznych zaangażowanych w pomoc słabym i wykluczonym”(???)- napisali w liście. A w jaki to sposób towarzysz Ikonowicz chciał pomóc eksmitowanym? Ano, żeby właściciel ich utrzymywał.. A dlaczego są” wykluczeni”- a jest już ich miliony? Może winne jest socjalistyczne państwo, które rabuje niemiłosiernie swoich poddanych, w ramach praw człowieka. i „obywatela”- i tworzy armię wykluczonych… Ale taki „ obywatel” nie ma prawa, żeby go nie rabować.. Ma obowiązek płacić! I ma kochać demokratyczne państwo prawne, które doprowadza miliony ludzi do rozpaczy.. Za pobicie funkcjonariusza policji, towarzysz Ikonowicz powinien powędrować do więzienia - i tyle. Sprawiedliwości społecznej musi stać się zadość.. Chyba, że to jest niesprawiedliwość społeczna.. Żeby bojownika walczącego o sprawiedliwość społeczną wsadzać do więzienia.. A gdzie tata - Mirosław Ikonowicz, dawny komuch poprzedniej komuny i siostra Magdalena Gessler, która naucza wszystkie restauracje - jak mają gotować.. Że nie pogonią jej gdzie pieprz rośnie.. Niech każdy gotuje jak sam uważa, a skoro smakuje klientom.. Nie musi smakować pani Marcie Gessler-Ikonowicz., nieprawdaż? WJR

Werdykt stalinowski „Policmajster powinność swej służby zrozumiał” – poucza nas wieszcz, Adam Mickiewicz Trybunał w Strasburgu w sprawie Katynia: opisując w „Panu Tadeuszu”, jak to na polecenie carskiego czynownika, jegermajstra Kozodusina, policjant stwierdził, że zagryziony piesek Telimeny to żaden piesek, ale „kotna łania”. Trybunał Praw Człowieka i obywatela w Strasburgu to żaden sąd ni trybunał, prędzej już policmajster, to powolne narządzie polityków unijnych, i ze sprawiedliwością ma tyle wspólnego, co ratlerek Telimeny z kotną łanią. Nie znaczy to, że nie zdarzają mu się nawet, od czasu do czasu, i sprawiedliwe wyroki, ale „rzecz to rzadka i obrosła mitem”. Dyspozycyjny charakter Trybunału Praw Człowieka i Obywatela w Strasburgu wobec polityki udowadnia i najnowszy „wyrok” w sprawie ludobójstwa dokonanego przez Rosjan w Katyniu. Ten wyrok to zaprzeczenie sprawiedliwości, jej urągowisko. Niestety, odkąd podpisaliśmy Traktat Lizboński, likwidujący prawnie suwerenność państwa polskiego, tego rodzaju polityczne decyzje ubrane dla niepoznaki w formę „orzeczeń sądowych” będą już nas nękać; gdyż obawiam się, że nie jest to ostatnie słowo zasr....ców z tego Trybunału. Ilu członków Trybunału Praw Człowieka i Obywatela w Strasburgu pobiera drugie pensje od tajnych służb niemieckich i francuskich – to słodka tajemnica tych służb, ale musi ich być wielu, jeśli w sprawie Katyńskiej tylko czterech członków Trybunału opowiedziało się za prawda i sprawiedliwością. Jakże by Trybunał mógł orzec inaczej, gdy istnieje strategiczne partnerstwo niemiecko-rosyjskie, nawiązane kilka lat temu?...Jakże by mógł orzec uczciwie – gdy propaganda niemiecka od lat wysila się, by przerzucić odpowiedzialność za holocaust na Polaków, w czym basuje jej – na swoim odcinku – propaganda rosyjska, nie mówiąc już o intensywnych wysiłkach propagandy żydowskiej? Przypomnijmy i to (bo to ważne!), że wśród ludobójczych oprawców z Katynia byli też NKWD-yści Żydzi. Ujawnienie tej prawdy szerokiej opinii światowej - jakże psułoby wizerunek „narodu wybranego” w świecie... Zatem „policmajster powinność swej służby zrozumiał”... Zważywszy na to strategiczne partnerstwo Berlina i Moskwy, na wolną rękę, jaką dał Niemcom w Europie amerykański prezydent Clinton, a ostatnio – Obama, wreszcie na umowę stowarzyszeniową, jaka ma Izrael z Unią Europejską (chociaż nijak nie leży w Europie...) – należy obawiać się, że i w innych ważnych dla Polski sprawach poprzebierani za sędziów tego Trybunału funkcjonariusze służb specjalnych „orzekać” będą równie „sprawiedliwie”, jak w sprawie katyńskiej. Sterowany politycznie Trybunał Praw Człowieka i Obywatela w Strasburgu przypomina dyspozycyjne stalinowskie sądownictwo, które także stroiło się w piórka „demokratycznych wolności”: -Nikt nie zna takiej demokracji jak nasza – chlubił się Józef Stalin... Unia Europejska opiera się na neomarksistowskiej ideologii, na doktrynie włoskiego komunisty Antoniego Gramsciego, która trafnie scharakteryzował Leszek Kołakowski już po tym, jak na emigracji w Londynie wyleczył się z „marksistowskiego ukąszenia” dzięki wysokopłatnej posadzie. Pisał on o politycznej poprawności”, zalecanej przez Gramsciego jako nowej drodze do światowego komunizmu: według Gramsciego „głównym zadaniem klasy robotniczej jest wyzwolenie się duchowe z kultury burżuazyjnej i kościelnej (...) Hegemonia kulturowa jest uprzednim i zasadniczym warunkiem zdobycia władzy politycznej”. Innymi słowy – komunizm może jeszcze zwyciężyć świat, pod warunkiem wszakże, iż najpierw unicestwi tradycyjne wartości moralne i kulturalne, a potem narzuci narodom swój system polityczny. Marks i Lenin proponowali odwrotna kolejność: najpierw ujarzmienie polityczne, obezwładnienie terrorem fizycznym – potem „budowanie nowej świadomości”. Kołakowski tak charakteryzuje dalej współczesny neo-marksizm Gramsciego w postaci politycznej poprawności: ta hegemonia kulturowa ma mieć „charakter przede wszystkim negatywny; nastawiony będzie na krytykę przeszłości, na pogrążenie jej w niepamięci, na całkowite zniszczenie; wytyczne (do realizacji tego planu) będą miały początkowo charakter bardzo ogólny, tak, aby można je było zmieniać w każdej chwili, przystosowując do tworzonej bazy politycznej”. I Kołakowski puentuje: takie „politycznie poprawne państwo” będzie się „koncentrować w dziedzinie kultury na destrukcji odziedziczonych nabytków”. (Leszek Kołakowski – „Główne nurty marksizmu”, tom III, str.247-248, wydawnictwo „Alternatywy”, 1981). Cóż wiec dziwić się, że unijny Trybunał Praw Człowieka i Obywatela „zamknął ostatecznie” sprawę skargi rodzin ofiar tego ludobójstwa? Tym bardziej nie dziwi, że moskiewski korespondent „Gazety Wyborczej”, żydowskiej gazety dla Polaków, Radziwinowicz, napisał o tym wyroku, że „powinniśmy przyjąć go spokojnie. To ważna i szacowna instytucja”. Takie „ważne i szacowne” instytucje mnożą się zresztą w Unii Europejskiej jak króliki. Podatnik wszystko zniesie - po to jest Unia Europejska, by go żyłować maksymalnie. Gdyby przed rewolucją francuską ktoś powiedział w Europie, że w przyszłości ponad 70 procent dochodu każdego obywatela będzie konfiskowane przez aparat państwowy podatkami – uchodziłby za śmiesznego czarnowidza... Tylko te 30 procent dzieli więc Unią Europejską od pełnej socjalistycznej recydywy, i to nie licząc planowanej inflacji. To i Trybunał w Strasburgu jest „trybunałem” tylko w 30 procentach, o czym zaświadcza wspomniany jego werdykt w sprawie wniosku rodzin katyńskich, odrzuconego „zdecydowaną większością” ponad 70 procent głosów jurorów. Marian Miszalski

Lepiej być Wiplerem niż „ciotą” degeneratem MilleremNocne życie jest dla polityków lewicy, bogobojna prawica niech siedzi w domu" - napisał na Twitterze szef SLD Leszek Miller komentując incydent z udziałem posła Przemysława Wiplera. „...(źródło )
Palikot „"Gowin zachowuje się jak katolicka ciota „....””Nic zdrożnego w słowach Palikota nie widzi poseł jego ugrupowania i były lider Kampanii przeciw Homofobii Robert Biedroń. – Janusz nie chciał tym sformułowaniem obrazić homoseksualistów, ale napiętnować obłudę i zakłamanie takich ludzi jak minister Gowin, którzy co innego mówią, a co innego robią. Sam dosadniej bym tego nie ujął – mówi "Rz". Przekonuje, że w środowiskach homoseksualnych sformułowanie "ciota" jest często używane. – Sami w klubach gejowskich często w ten sposób określamy osoby, które charakteryzują się zakłamaniem „....(więcej )
„Przemysław Wipler nie jest już szefem Republikanów. Poseł zrezygnował z funkcji prezesa na czas wyjaśnienia sprawy jego zachowania pod wpływem alkoholu.'....”O swojej decyzji poseł Wipler poinformował członków stowarzyszenia w komunikacie. Podziękował im za wsparcie i "nieuleganie zbędnym emocjom". Przeprosił też za "zaistniałą sytuację". Dodał, że niezależnie od jego oceny, nie przysparzałby problemów stowarzyszeniu i członkom, "gdyby nie było go w tamtym miejscu i o tamtej porze".”...(źródło )
Degenerat „człowiek, który trwale zatracił normy moralne i poczucie godności; zwyrodnialec”...(źródło)
Kabotyn «osoba zachowująca się w sposób obliczony na efekt» ….(źródło )
obłuda, wada etyczna związana z fałszywym, nieszczerym, dwulicowym postępowaniem, podejmowanym jedynie ze względu na zewn. formy lub korzyści; przejawem „....(źródło )
Korwin Mikke „ (Znakomitym przykładem jest taki zbydlęciały lewak jak p. Daniel Cohn-Bendit, czujący się równie dobrze w Paryżu, jak w Berlinie. Zaczął od… przedszkola: „w 1972 roku złożyłem podanie o pracę w alternatywnym przedszkolu we Frankfurcie nad Menem. Pracowałem tam ponad dwa lata. Mój ciągły flirt z dziećmi szybko przyjął charakter erotyczny. Te małe pięcioletnie dziewczynki już wiedziały, jak mnie podrywać. Kilka razy zdarzyło się, że dzieci rozpięły mi rozporek i zaczęły mnie głaskać. Ich życzenie było dla mnie problematyczne. Jednak często mimo wszystko i ja je głaskałem”.).....”. Kapłani tej Nowej Wiary nadal ją propagują „....”. P. Cohn-Bendit jest wpływowym posłem do Parlamentu Europejskiego „......(więcej )
"Obłuda jest hołdem jaki występek składa cnocie" de La Rochefocauld Lewactwo pierze ludziom mózgi twierdząc ,ze taki bydlak jak nazywa Korwin Mikke socjalistę , pedofila Cohn Bendita który otwarcie przyznaje się do uprawiania swojego zboczenia jest człowiekiem wartościowym , bo nie jest obłudny. Lewactwo wmawia ludziom ,że obłuda jest gorsza niż zbydlęcenie , czy skrajna degeneracja Miller chlubi się tym ,że socjaliści to degeneraci ,jest dumny ,że jego towarzysze nie muszą z nikim i niczym się liczyć ,z żadnymi normami i zasadami Wipler, który jest młodym, niedoświadczonym politykiem , o czym najlepiej świadczy jego odejście z PiS , zachował się jednak honorowo , uznał ,że nie powinno go tam być „ nie przysparzałby problemów stowarzyszeniu i członkom, "gdyby nie było go w tamtym miejscu i o tamtej porze". Ale nawet , gdyby tylko twierdził obłudnie ,że nic się nie stało , to i tak nie byłby takim degeneratem jak Miller , który nie widzi nic złego w piciu i bawieniu się towarzyszy do rana w czasie , gdy ciężarna żona czeka w domu „Chińczycy wykonali kolejny krok w kierunku umocnienia pozycji Yuana na arenie międzynarodowej. Otóż pomiędzy Europejskim Bankiem Centralnym a Ludowym Bankiem Chin została podpisana umowa umożliwiająca wymianę Euro na Yuany. Wartość umowy opiewa na 45 mld Euro i jest największą umową tego typu podpisaną przez Chiny w ciągu ostatnich 2 lat. „...”Wcześniej Chiny zawarły podobne porozumienia z Japonią, Indiami, Rosją, Brazylią, RPA, UAE, Australią, Niemcami oraz Wielką Brytanią „..”Umowa ta w praktyce umożliwia wprowadzenie rozliczeń handlowych w Euro oraz Yuanie w miejsce doczasowych rozliczeń dolarowych. Z jednej strony jest to kolejne uderzenie w dolara, jako że ogranicza popyt na amerykańską walutę. Z drugiej strony jest to kolejny krok w kierunku wzrostu znaczenia Yuana na arenie międzynarodowej. Zaledwie 3 lata temu chińska waluta notowana była na 18 miejscu pod względem wysokości wymiany handlowej. W tym roku Yuan jest na pozycji 9 z dzienną wymianą na poziomie 120 mld USD. Co ważniejsze, żadna waluta nie zyskuje znaczenia równie szybko jak waluta Chin. „....”System oparty na dolarze jako głównym środku rozliczeniowym trwa już 69 lat i jak widać Chiny przodują w działaniach mających na celu wprowadzenie nowego, alternatywnego systemu. Jednocześnie kraj ten nie działa sam czego dowodem jest ustanowienie wspólnego funduszu dla krajów BRICS, mającego tworzyć przeciwwagę dla MFW „....”Chiny od kilku lat nie raportują danych odnośnie posiadanych rezerw złota. Oficjalne dane mówią o tysiącu ton lecz jest to wartość znacznie zaniżona. Chiny bowiem są największym producentem złota, a jednocześnie nie eksportują kruszcu poza granice. „....”Co więcej eksport złota z Hong Kongu do Chin wynosi około 100 ton miesięcznie. „....”Pewne jest natomiast, że Chiny obawiając się ataku finansowego podobnego do tego jaki został przeprowadzony w roku 1989 na Japonię, przygotowują się do oparcia Yuana na złocie „....(źródło ) Marek Mojsiewicz

Przenoszę Wszystkich Świętych A to mi się cholera trafiło − pisać felieton akurat w dzień Wszystkich Świętych. Czyli − spokój, Ziemkiewicz. Wyciszenie, refleksja, wspominanie zmarłych... Zero aktualiów... Czyli co − nic o porachunkach w rządzącej mafii i że dolnośląskich wyborów nie można powtórzyć, bo chwilowo skończyły się stanowiska w KGHM i trzeba by dopiero powołać kolejnych paręnaście spółek-córek (już jest ich ponad pięćdziesiąt) z kolejnymi radami nadzorczymi i zarządami do dyspozycji Partii? Nic o siedmiogodzinnym rodzeniu przez ścisły zarząd rządzącej mafii decyzji, że nie będzie się niczego wstydzić i za nic przepraszać, aż proszącej się, by ująć te uchwałę w prostych słowach: "nie oddamy waszego płaszcza i co nam zrobicie?" Zero przypominania tych wszystkich pompatycznych wykwitów skrajnej obłudy i cynizmu, dla wygłoszenia których niegdyś, w dniu emisji przez zaprzyjaźnioną stację telewizyjna taśm pani Beger i pana Morozowskiego, zwołał Tusk konferencję prasową o północy? Nic o − omyłkowym zapewne, ale kto wie − skopaniu przez policję pijanego posła jak by był zupełnie zwykłym pijanym obywatelem? Ani słowa mam nie pisać o cudownie ozdrowiałym męczenniku Wojewódzkim, który ledwie parę dni po polaniu przez "prawicowe bojówki" kwasem (czy wodą święconą, jak twierdzą niektórzy?) już jest ponownie full available na nagraniach tudzież imprezach, bez śladu jakichkolwiek podrażnień znakomicie wypielęgnowanej, jak na pięćdziesięciolatka, cery − co zaświadczają liczne zdjęcia na pudelkach? Ani słowa o jego kurtce, zaczynającej dorównywać sławą błękitnemu prochowcowi Cohena, którą umęczon przez brunatnych terrorystów obiecał przekazać policji do badań, ale na razie nie może, bo jeszcze mu jej nie odesłali z pralni? Tylko dlatego, że dziś Wszystkich Świętych nie mogę mu złożyć gratulacji, że tak cudownie wystrychnął na idiotów wszystkich tych Kuźniarów, Lisów, Żakowskich, Najsztubów i innych swych obrońców, stając się Rońdą salonu? Mitoman mitomanem, jajca jajcami, ale zaledwie kilka dni temu doszło w Poznaniu do aktów prawdziwego politycznego bandytyzmu. Mniejsza o najście zamaskowanych lewaków uzbrojonych w sztynkbomby na spotkanie Ruchu Narodowego i o totalną obojętność, z jaką potraktowała je policja (przysłana wszak po to, żeby pilnować "faszystów" od Dmowskiego, a nie anarcholi). Ale nocna napaść tychże bojówkarzy na Macieja Witzberga mogła skończyć − i zapewne w ich zamiarach miała się skończyć − jego ciężkim poranieniem, może nawet śmiercią. To już nie błazenada, nie pudelkowe cierpienia Kubusia pozującego na ofiarę wojny polsko-polskiej, tylko autentyczny polityczny bandytyzm zorganizowanych komunistycznych bojówek, wspieranych szczuciem i judzeniem potężnej propagandowej machiny, dla której polski patriotyzm jest "brunatnym zagrożeniem", i w duchu przez tę propagandę narzuconym cieszące się niezwykłą pobłażliwością policji oraz aparatu ścigania. O tym też dzisiaj nie? Mam nie zadać retorycznego pytania, jak zareagują na to zdarzenie główne prorządowe media, dla których wielkim powodem bicia na alarm były okrzyki na wykładach Środy czy Baumana (te ostatnie w pełni przez stalinowskiego zbrodniarza zasłużone)? Bo przecież wiadomo, że tak samo jak na przykład na napaść tzw. antify i pobicie uczestników obchodów dnia Żołnierzy Wyklętych w Lublinie: głuchym milczeniem. No i mam o tym nie pisać, bo nie wypada, skoro dziś Wszystkich Świętych? To o czym mam pisać? Wspominać zmarłych − też zdaje się nie wolno? Taka teraz nowa moda: my, salon, elit, "ludzie wykształceni i na poziomie", czyli ci wszyscy którzy żyją z dojenia podatników i boją się zmiany, mamy swoich zmarłych i wara komu innemu mówić o nich dobrze! Kiedy ojciec Rydzyk przypomniał o męczeństwie polskich Żydów, po chamsku najechał na niego profesor Hartman, odmawiając mu prawa do oddawania ofiarom holocaustu czci, bo są one własnością i kapitałem Hartmana oraz jego ekipy. Gdy z kolei ktoś przypomniał, że w czasie wojny ratowała Żydów rodzina dzisiejszego arcybiskupa Michalika, w podobnym stylu zaprotestowała przeciwko temu "Gazeta Wyborcza". Gdy po śmierci Tadeusza Mazowieckiego sprzeciwiłem się wykorzystywaniu jej przez Palikota do antysmoleńskiej propagandy, towarzystwo śmiało narobić ajwaju, że "cieszę się" ze śmierci pierwszego premiera III RP! Wcale nie wiem, czy jeśli na przykład napiszę teraz coś dobrego o właśnie zgasłym profesorze Markiewiczu, to jakiś michnikowy autorytet nie doskoczy do mnie z obelgami, że to ich zmarły, ich własność i wara od autoryteta. Zbydlęcenie elit doszło najwyraźniej do postulatu, że każdy ma mieć swoich zmarłych − i symetrycznie, skoro my sikamy na znicze tych ze Smoleńska, to wy nie ważcie się pokazywać, że jesteście od nas lepsi, też musicie sikać na groby naszych. A może a propos będzie dziś zająć się zdjęciem uchachanego Tuska, przybijającego z Putinem żółwika w miejscu śmierci znienawidzonego politycznego konkurenta? Tylko po co, skoro zdjęcie samo w sobie jest wystarczająco wymowne? Mogę w sekrecie powiedzieć − nie jest jedyne. Pewne z czasem wyjdą i pozostałe fotki z tej serii, dowodzące, że to, co widać, to nie żądne przypadkowe grymasy, żadne złudzenie. Po prostu w takiej właśnie atmosferze przybijał pan Tusk z Putinem to porozumienie, którego elementem było odrzucenie przez stronę polską (jeśli można tę ekipę tak nazwać) propozycji prezydenta Miedwiediewa by powołać międzynarodową komisję śledczą i decyzja, by wszystko bez żadnych zastrzeżeń oddać drogiemu, kochanemu premierowi Rosji, który już zrobi, żeby było jak trzeba. Ja bardzo czytelników przepraszam. Ja po tym tygodniu po prostu nie mam nastroju takiego, na jaki dzień Wszystkich Świętych zasługuje, i trudno, kogo ten felieton razi, niech wróci do niego pojutrze. Umówmy się, że taki prawdziwie świąteczny tekst napiszę, jak mnie najdzie, kiedy indziej, żeby się sztuka zgadzała, i będzie fertig. RAZ

02/11/2013 „Bezduszność prawa” - takim pojęciem posłużył się pan poseł Ryszard Kalisz wobec sprawy towarzysza Piotra Ikonowicza. Obaj zaczadzeni fałszywą ideologią lewicowego nonsensu. Mówił to jako polityk i jako prawnik jednocześnie. To tak jakby mechanik samochodowy, który naprawia samochód mówił, że narzeka na „ bezduszność części”, które do siebie nie przystają, chociaż są te właściwe.. ”Kto w młodości był socjalistą ten na starość zostaje łajdakiem”- twierdził towarzysz Piłsudski ps Ziuk. Socjalista zresztą.. Początkowo nawet członek Polskiej Partii Socjalistycznej- Frakcja Rewolucyjna.. Pan Ryszard Kalisz jako prawnik powinien wiedzieć, że prawo nie powinno mieć duszy- tak jak człowiek stworzony przez Pana Boga na swoje podobieństwo, który duszę ma. Prawo wynika z tradycji i zwyczaju danego narodu, kształtuje się przez lata i przez wieki i opiera się na etyce i moralności cywilizacji, z której wyrasta.. Nasze prawo wyrasta z cywilizacji łacińskiej wyrosłej z Prawa Rzymskiego. Oczywiście obecnie żyjemy na gruzowisku tego prawa, między innymi dzięki posłowi Ryszardowi Kaliszowi, współtwórcy ustawy zasadniczej, pełnej pobożnych życzeń, sprzeczności i zaprzeczenia zdrowego rozsądku. Prawo- to ma być prawo, czyli zbiór zasad postępowania zgodnych z prawem naturalnym regulującym sposób postępowania człowieka wobec innego człowieka.. Prawo ma być sprawiedliwe, a nie zajmować się bolączkami i problemami przestępców- i nie powinno być” wrażliwe” na cudze problemy.. I nie powinno być ani” duszne”, ani” bezduszne”. Prawo ma być prawem, zasadami- i nie posiadać żadnej wrażliwości.. Bo czy stalowy pręt posiada jakąś wrażliwość? Ma być to stała i niezłomna wola oddawania każdemu tego co mu się należy.. Obecnie trwa proces rozmiękczania prawa, przy pomocy demokracji większościowej- i wikłania ludzi- zwanych w demokracji ”obywatelami” w niesprawiedliwość.. Nie dość, że fabryka prawa- zwana w demokracji parlamentem- produkuje niezliczoną ilość prawa, to jeszcze, co jakiś czas następuje obniżenie poziomu kar wobec popełnianych przestępstw.. Narasta jedynie fiskalizm prawny.. Więcej musimy oddać socjalistycznemu państwu opartemu o bezprawie demokracji i praw człowieka.. Zwykły demokratyczny rabunek jest sprawiedliwością społeczną.. Mimo dziurawego prawa pan poseł Ryszard Kalisz, domaga się jeszcze większej ilości dziur w tym serze prawnym.. Żeby towarzysza Piotra Ikonowicza nie wtrącać do lochu- mimo, że tak stanowi prawo- i żeby go potraktować łagodniej niż stanowi prawo i żeby go najlepiej wypuścić ponad prawem okazując mu wrażliwość prawną i społeczną, żeby mógł wrócić do „ pracy” w Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej.. Oznacza, to, że sąd, który wydał wyrok na towarzysza Piotra Ikonowicza powinien mieć więcej wrażliwości, i pominąć prawo, a pokierować się w wydawaniu wyroku wrażliwością społeczną na sprawy społeczne. Szczególnie wobec ludzi- „obywateli”: walczących z wydumaną krzywdą społeczną. Nasuwa się pytanie: to po co komu prawo? Wystarczy wrażliwość wydających wyroki na podstawie widzi mi się wydającego wyroki? Czas wprowadzić zalecenia towarzysza Lenina, że” prawo jest przeżytkiem burżuazyjnym”(!!!) I skasować prawo w cholerę.. Powołać trzyosobowe trybunały , nich orzekają o winie przy pomocy demokracji większości.. Bezduszny- jeśli już- to jest towarzysz Ryszard Kalisz.. Opowiadał mi jeden z „obywateli” demokratycznego państwa prawnego pod Teatrem Studia Buffo, jeden z tych co to pilnują samochodów jak właściciel się oddali, chyba z rok temu, jak to pod Teatr( ale nie wiem czy do Teatru) podjechał poseł Ryszard Kalisz jaguarem. Poprosił, żeby przypilnować mu samochodu, żeby nikt nie wybił mu szyby.. Jak wróci to” się policzymy:”..Za 1,5 godziny wrócił i…. wygrzebał z kieszeni 78, czy 88 groszy..(???) Tyle miał! Bezduszny poseł Ryszard Kalisz, pełen pogardy dla człowieka, który mu pilnował samochodu, a któremu obiecał.. Ale to nie było dla potrzeb telewizji- to było naprawdę! Tak jak w sprawie śmieci Krzysztofa Olewnika.. Gdy siostra Olewnika przyszła do niego do MSW- trzymał…..nogi na stole(???) Tak twierdziła w zeznaniach. I tak ją przyjmował- jako urzędnik. To jest dopiero bezduszność.. i niekoniecznie” bezduszność prawa”. .Bezduszny urzędnik, w bezdusznym Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i bezdusznej Administracji- a wszystko to w bezdusznym demokratycznym państwie prawnym.. Ale gdy trzeba bronić swojego lewicowego kolegi- to prawo nazywa „ bezdusznym”.. Sam będąc bezdusznym człowiekiem. .Bo właśnie człowiek może być z duszą, albo bez niej. Choć Kościół Powszechny twierdzi, że każdy człowiek ma duszę.. Myślę, że są wyjątki…”Dom Wspólny Polska”- tak się nazywa nowe ugrupowanie, które utworzył po wyrzuceniu go z Sojuszu Lewicy Demokratycznej.. Współpracuje z antycywilizacyjnym Ruchem Palikota- „Twój Ruch”. .Wspótworzy ten bałagan – w którym nam przyszło żyć-od wielu lat.. Jak napisali dziennikarze Prawa i Sprawiedliwości w tygodniku” W sieci”: ”Ewa Kopacz obok Sharon Stone wygląda jak Ryszard Kalisz obok Brada Pitta”. To znaczy dziennikarze Prawa i Sprawiedliwości powtórzyli tę frazę za” Radiem Z”.. Czy w ogóle pani Stone i Brad Pitt wiedzą kim są, pani Ewa Kopacz i pan Ryszard Kalisz? I co dalej napisali dziennikarze Prawa i Sprawiedliwości? :”To nieładnie zapraszać panią Stone, która nie ma szansy przy dzianinowych sweterkach i bluzeczkach z Szydłowca pani marszałek”. Gwoli ścisłości: pani marszałkini pochodzi ze Skaryszewa.. Do liceum chodziła w Radomiu- imienia Marii Konopnickiej.. Obecnie niedaleko Galerii Słoneczniej. Była lekarką w Szydłowcu i tam mieszkała w bloku- chyba na drugim piętrze z mężem, z którym zrobiła rozwód- niedawno mąż zmarł.. Jak czasami bywam w Szydłowcu, to tamtejszym mieszkańcom mówię, żeby szykowali dobre miejsce na pomnik.. Jak pomnik?- pytają. – Jak to jaki? Pani marszałkini Ewy Kopacz.. W końcu sobie zasłużyła.. Przekopała miejsce „katastrofy smoleńskiej” na metr w głąb.. Tak poszukiwała części ludzkich i samolotowych po katastrofie.. Ale w trzy miesiące potem archeolodzy znaleźli jeszcze z 5000 takich części(???) I wcale nie kopali metr ziemi w głąb, To pani Kopacz kopała, czy nie kopała? A może kłamała, że kopała.? Ale dlaczego kłamała, że kopłała? Czy sama z siebie,?. Czy może pod wpływem kogoś lub czegoś? To jest dopiero bezduszność.. W Skaryszewie też mówię ludziom, że trzeba przygotowywać miejsce pod pomnik.. Pomnik pani marszałkini Ewy Kopacz.. Jest tam takie miejsce obok Kościoła, w samym centrum- gdzie obecnie stoi drewniany koń- symbol Targu Końskiego, który odbywa się w Skarszewie od roku 1432- Król Władysław Jagiełło nadał ten przywilej mieszkańcom w nagrodę za dostarczenie koni pod Grunwald. W ubiegłym roku zjechali się lewicowi obrońcy zwierząt, którym nie podoba się handel końmi, bo narusza to prawa koni..(???) I jak nie będzie stanowczego oporu ludzi- to Targ wcześniej czy później zostanie zlikwidowany , jako element Średniowiecza i zacofania.. Zresztą ten pomnik konia można zawsze usunąć, a na to miejsce postawić pomnik pani marszałkini Kopacz- jeszcze za życia. Tyle dobrego zrobiła dla na i dla Polski? Konkretnie to nie wiem co, ale chyba zrobiła.. Była w Unii Wolności i w Platformie Obywatelskiej.- to chyba zrobiła. Była ministrem zdrowia.. Pogorszyło mi się od tamtego czasu.. A liceum imienia Marii Konopnickiej należy już dzisiaj zamienić na liceum imienia Ewy Kopacz.. No i Akademię Medyczną w Lublinie- nie wiem czyjego jest dzisiaj imienia- na pewno powinna być imienia Ewy Kopacz. i premiera Donalda Tuska. Ulice i place powinny być wyłącznie: Lecha Wałęsy, Ewy Kopacz, Bronisława Komorowskiego, Aleksandra Kwaśniewskiego, Ryszarda Kalisza, Leszka Millera Donalda Tuska. Bronisława Geremka, Lecha Kaczyńskiego, Jarosława Kaczyńskiego, Waldemara Pawlaka, Janusza Piechocińskiego,Władysława Frasyniuka, Marii Kaczyńskiej, Tadeusza Mazowieckiego, Adama Michnika, Wojciecha Jaruzelskiego, Jerzego Urbana, Janusza Palikota, Jacka Kuronia, Wandy Nowickiej, Magdaleny Środy, Kazimiery Szczuki i generała Dukaczewskiego byłego szefa Wojskowych Służb Informacyjnych. Dla porządnych ludzi nie powinno być miejsca.. A szczególnie dla ludzi z duszą.. Tylko dla bezdusznych! Czy to wszystko się kiedyś skończy? Na razie trwa ta pookrągłostołowa dewiacja. Likwidująca państwo polskie i wywracająca wszystko co tradycyjne- do góry nogami.. W sposób bezduszny! WJR

Zmiany w OFE i w konsekwencji budżet na 2014 rok na zakręcie

1. Do przyjętego niedawno przez Radę Ministrów projektu ustawy dotyczącej zmian w OFE, szerokim strumieniem płyną uwagi od różnych podmiotów, które ustawowo są wskazane do przedstawiania opinii w tej sprawie. Zapewne ku zaskoczeniu strony rządowej, te najbardziej krytyczne, pochodzą od instytucji publicznych. W ostatnich dniach takie właśnie opinie opublikowały: Komisja Nadzoru Finansowego (KNF), Główny Urząd Statystyczny (GUS), Narodowy Bank Polski (NBP), Prokuratoria Generalna, a nawet Ministerstwo Transportu. Szczególnie krytyczna i jednocześnie bardzo obszerna jest opinia KNF (dokument liczy aż 77 stron, podczas gdy uzasadnienie do projektu ustawy, 66 stron) i w zasadzie jest polemiką z przedstawionym wcześniej przez rząd tzw. przeglądem systemu emerytalnego.

2. Sam jestem bardzo krytyczny wobec OFE i uważam, że jedynym sensownym rozwiązaniem wobec tego systemu, byłoby wprowadzenie autentycznego wyboru dla ubezpieczonych w tym systemie ale z pełnymi tego konsekwencjami (jeżeli przechodzą do ZUS to z całością dotychczasowych aktywów i tych obligacyjnych i akcyjnych i przyszłą składką i jeżeli zostają w OFE to także z całością aktywów) i w związku z tym uważam, że propozycje rządowe mogą zaprowadzić nasz kraj przed międzynarodowe trybunały i w konsekwencji obciążyć wielomiliardowymi odszkodowaniami. Krytyka rządowych propozycji zmian w OFE przedstawiona przez KNF, zwiera także wiele trafnych spostrzeżeń nad którymi rządzący nie mogą przejść obojętnie. Pierwsze z nich to uczynienie z OFE agresywnych funduszy akcji poprzez zakaz inwestowania przez nie w obligacje skarbowe albo te gwarantowane przez skarb państwa. Drugim, spowodowanie znacznego podniesienia udziału i roli inwestorów zagranicznych w finansowaniu polskiego długu publicznego poprzez umorzenie blisko 150 mld zł obligacji skarbowych, co wystawia cały rynek długu na ogromne ryzyko. Kolejne to likwidacja tzw. minimalnej wymaganej rocznej stopy zwrotu, której istnienie do tej pory dawało ubezpieczonym w OFE pewne gwarancje bezpieczeństwa i było swoistym „batem” dla PTE (właścicieli OFE) aby chociaż taki minimalny poziom zwrotu, corocznie ubezpieczonym zapewnić. Uwagi innych podmiotów publicznych mają także duży ciężar gatunkowy, a ta zgłoszona przez ministra transportu Sławomira Nowaka brzmi wręcz dramatycznie. Jego zdaniem zakaz inwestowania dla OFE w obligacje gwarantowane przez skarb państwa, oznacza pozbawienie płynności Krajowego Funduszu Drogowego, a to z kolei niemożność kontynuowania budowy dróg i wykorzystywania na ten cel środków z następnego wieloletniego budżetu UE na lata 2014-2020.

3. Tak poważne zastrzeżenia do projektu zmian w OFE zgłaszane przez instytucje publiczne, każą postawić pytanie czy ten projekt wpłynie do Sejmu w takim czasie aby mógł być uchwalony (także przed Senat) przed końcem stycznia przyszłego roku czyli terminem konstytucyjnym uchwalenia budżetu państwa? Przypomnijmy tylko, że w konsekwencji umorzenia około 150 mld zł obligacji skarbowych, będących w posiadaniu OFE, rząd zaplanował w projekcie budżetu na 2014 rok o 8 mld zł mniejsze koszty obsługi części krajowej długu publicznego (mają one spaść z 32,4 mld zł w roku 2013 do 24,4 mld zł w roku 24,4 mld zł). Także w planie finansowym Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (tab 28 zawarta w sejmowym druku 1779 – projekt budżetu państwa na 2014 rok), zapisano w przychodach kwotę 15, 37 mld zł jako te pochodzące z reformy OFE. Tylko więc przyjęcie ustawy o zmianach w OFE w kształcie przedłożenia rządowego i wyraźnie przed 31 stycznia 2014 roku, daje szansę na uwzględnienie ponad 23 mld zł pochodzących z tego tytułu w projekcie budżetu na 2014 rok. Jeżeli uchwalenie ustawy o zmianach w OFE w kształcie przedłożenia rządowego staje się coraz bardziej wątpliwe, to także uchwalenie budżetu państwa na 2014 rok, znajduje się na zakręcie. A to umożliwia prezydentowi rozwiązanie Parlamentu. Kuźmiuk

Powtórka Subotnik Ziemkiewicza Przychodzi taki moment, kiedy świniom przestaje się już chcieć udawać, że nie są świniami. Komunistom na przykład odechciało się w latach osiemdziesiątych i wykwitem tego właśnie zjawiska była nowa linia propagandowa ukuta przez Urbana. Jesteśmy cyniczne świnie? Tak, i co z tego, ci z „solidarności” to też cyniczne świnie, poza tymi, którzy są naiwnymi idiotami. Nie umiemy rządzić tak, żeby ludziom się żyło choć odrobinę lepiej? Nie umiemy, no i co, myślicie, że jak ci z „Solidarności” by się dorwali do naszego koryta, to by umieli lepiej? I tak dalej – im bliżej było upadku komuny, tym bardziej odpuszczała sobie ona udawanie, że nie jest tym, czym jest, skupiając się wyłącznie na opluskwianiu opozycji i zabijaniu w ludziach nadziei, że może być lepiej. Komu się marzy lepsze życie − proszę bardzo, paszport w jedną stronę. Teraz jest zupełnie identycznie. Kiedy wybuchła afera hazardowa, Tuskowi jeszcze się chciało stwarzać pozory. Powyrzucał podejrzanych, kazał natychmiast przygotować ustawę, obiecał wyjaśnienie sprawy przez sejmową komisję… Wiadomo, co to wszystko było warte, ale przynajmniej „występek złożył hołd cnocie”, jak definiował hipokryzję znany filozof. Mafijnych układów wewnątrz rządzącej sitwy, które ujawniły wewnętrzne „wybory” w PO (biorę to słowo w cudzysłów, bo w istocie „kampania sprawozdawczo-wyborcza” w partii rządzącej przebiega identycznie, jak w jej sławnej poprzedniczce, tyle, że nikt tego nie nazywa „centralizmem demokratycznym”) już nawet nie próbuje się niczym osłodzić. No co, jesteśmy mafią, nie udawajcie, że o tym nie wiecie od dawna. I co z tego − lepsza mafia od sekty, nie? Fakt faktem, że kiedy nawet „szkło kontaktowe” poczuło się zmuszone zestawić dzisiejszą bezczelność PO z jeremiadami, jakie Tusk wygłaszał na nocnej konferencji prasowej po ujawnieniu przed siedmiu laty sprokurowanych przez TVN taśm posłanki Beger, jedyny PiS postanowił zdyskontować kompromitację rządzących kolejną konferencją o Smoleńsku i Macierewiczem, powtarzającym mniej więcej to samo co zwykle. Co zrobić; taka opozycja to marzenie dla każdej władzy. Pozory zarzucają już także rządowi propagandyści. No, może jeszcze niektórzy, troszeczkę − tak, jak ze wspomnianym przypomnieniem w TVN nagrań Tuska miotającego gromy na „korupcję polityczną” i tokującego, że nie wolno tolerować „politycznej zgnilizny”. Ale na przykład media drukowane już zupełnie. Omalże widzę te kolegia redakcyjne. Wyszło cholera, że nasi korumpowali stanowiskami w KGHM, co robić? Przyszykujcie duży materiał o tym, jak wszyscy inni politycy też doili KGHM. Albo: słuchajcie, z tym referendum trzeba jakoś Partii pomóc, znajdźcie coś na tych Elbanowskich, albo wymyślcie. A wy, towarzyszko redaktor, dla was jest zadanie specjalne − skontaktujecie się z prokuratorem tym-a-tym, on wam przekaże materiały na jednego z tych pseudoeksertów, tylko wiecie, zróbcie to tak, żeby umoczyć wszystkich… Takie dziennikarstwo, jakie robią dziś Lis, Baczyński i różne wicemichniki, uprawiali redaktorzy pokroju Nienackiego czy Machejka, piszący „reportaże” o walkach z „reakcyjnymi bandami leśnymi” pod dyktando jakiegoś Baumanna z referatu propagandowego UB i na podstawie dostarczonych przez niego materiałów. I nie wyjeżdżać nam tu, ka, z jakimiś burżuazyjnymi przesądami − toczy się ostra walka klasowa, nie udawajcie, że nie wiecie, kto może wygrać wybory, jeśli Partia je przegra! No! O pani Torańskiej można powiedzieć wszystko, ale nie to, żeby była zwolenniczką prawicy. Przeciwnie, bała się histerycznie „katolickiego fundamentalizmu” i równie histerycznie nienawidziła Jarosława Kaczyńskiego (wiem, bo kiedy chciałem ją raz zaprosić do programu, nie poprzestała na odmowie, ale uraczyła mnie 40 minutową tyradą na ten temat, bardzo zresztą dla mnie ciekawą). I oto w jej wydanej pośmiertnie książce znajduje się rozmowa, w której dziennikarz TVN − też przecież z zasady wolny od podejrzeń o sprzyjanie opozycji − opowiada, jak po tragedii w Smoleńsku Piotr Kraśko kazał ekipie telewizyjnej fałszować rzeczywistość, inscenizując rzekome spontaniczne współczucie i solidarność Rosjan. Po czymś takim powinno być trzęsienie ziemi, głowy wynoszone z TVP koszami, zawodowa śmierć pseudodziennikarza i wory pokutne zakładane przez wszystkich odpowiedzialnych za jego zatrudnienie. A co jest? To samo, co w PO po wycieku wyborczych nagrań − bezczelne oświadczenie TVP, że szefem „Wiadomości” był wtedy Jacek Karnowski (a co to ma niby do rzeczy) i milcząca solidarność całego rządowego agit-propu udającego, że nie jest wcale aparatem agitacyjno-propagandowym, tylko normalnymi mediami. Niby nic nowego, tylko skala większa. Oni już nawet nie próbują udawać, że są na smyczy władzy, zajmują się już tylko budowaniem symetrii, że niby ci, co z tą władzą walczą, są równie nieobiektywni, jak oni, podlizujący się jej i spełniający jej propagandowe potrzeby. I co z tego, że kłamiemy, wszyscy przecież kłamią, a zresztą czy w ogóle jest coś takiego jak prawda? Ostatnią nadzieją całej tej bandy redaktorów, profesorów, prezesów, dyrektorów, urzędników, zawodowych autorytetów i innych pracowników budżetówki które pod patronatem PO oblazły Polskę jak słoikowe wszy pewnego dziennikarza „Gazety Wyborczej”, jest zabić w ludziach nadzieję, że może być lepiej, zniechęcić ich, wtrącić w apatię, opluć i obsmarować ekskrementami wszystkich i wszystko, zohydzić Polskę jako taką i wmówić, że musimy żyć w smrodzie, bo na nic lepszego nie zasługujemy i do niczego lepszego nie jesteśmy zdolni. Deja vu. RAZ

Prof. Dudek: Mazowiecki utrzymał wpływy komunistów mazowiecki „Dla tych Polaków, którym się podoba III RP, Mazowiecki będzie bohaterem" - mówi prof. Dudek. W niedzielę pogrzeb Tadeusza Mazowieckiego – pierwszego premiera III RP, postaci, którą ocenia się bardzo różnie. Dla jednych Mazowiecki, to bohater, a dla drugich człowiek, który współpracował z komunistami. „Dla tych Polaków, którym się podoba III RP, którzy akceptują sposób wychodzenia z komunizmu symbolizowany przez okrągły stół i politykę określaną mianem grubej kreski, będzie bohaterem. Na pewno prowadzona przez Mazowieckiego polityka nie podtrzymywała reżimu komunistycznego, ale też pozwoliła komunistom zachować wpływy” - tłumaczy w wywiadzie z „Super Expressem” prof. Antoni Dudek. Historyk wyjaśnia, że postępowanie Mazowieckiego na przełomie lat 80. i 90. wynika z tego, że b. premier bał się, że gdyby Solidarność zaczęła robić, co chciała, to komuniści – przy wsparciu ZSRR – mogliby łatwo powtórzyć 13 grudnia 1981 r. „Po ośmiu latach uważał, że to ciągle się może powtórzyć. Moim zdaniem była to błędna ocena. Nie znaczy to jednak, że ludzie starego reżimu by się nie bronili, gdyby poczuli się fizycznie zagrożeni. Ale nikt nie mówił o samosądach. Mowa była raczej o działaniach dekomunizacyjnych, czyli usuwaniu ich ze stanowisk. Tu ma pan rację, że niespecjalnie by protestowali, bo liczyli się z tym, że dojdzie do daleko posuniętych zmian kadrowych, które wszakże nie nastąpiły.” Mazowiecki wielokrotnie zaznaczał, że w przypadku, gdyby całkowicie zreformowano, np. służby specjalne i wprowadzono nową kadrę, to ci „starzy esbecy” mogliby zacząć spiskować przeciwko porządkowi demokratycznemu – wyjaśnia Dudek. Zdaniem historyka, ten strach przed jakimś „puczem” był przyczyną tego, że Mazowiecki nie wykorzystał w pełni możliwości, które dawała mu wówczas sytuacja. Jednak, pomimo wielu błędów, które popełnił Tadeusz Mazowiecki, prof. Dudek zwraca też uwagę na jego sukcesy. „Do wielkich osiągnięć Mazowieckiego i jego ekipy zaliczam przywrócenie samorządu terytorialnego i zorganizowanie, o czym się często zapomina, pierwszych w pełni wolnych wyborów, właśnie do samorządów” - zauważa Antoni Dudek. Dodaje jednak, że znaczących zaniedbań dokonano jeśli chodzi o reformę sądownictwa. „Pozwolono mu funkcjonować tak, jakby nie zaszły zmiany ustrojowe. Nie dokonano nawet tak kosmetycznych zmian jak w przypadku SB, którą rozwiązano i poddano weryfikacji. A moim zdaniem wymiar sprawiedliwości szedł ręka w rękę z aparatem bezpieczeństwa w zniewalaniu Polaków w okresie komunizmu. Rząd Mazowieckiego pozwolił całemu środowisku prokuratorsko-sędziowskiemu działać w takim kształcie, w jakim go PRL ukształtowała. To się odbija Polsce czkawką do dzisiaj.” Prof. Antoni Dudek stara się także wytłumaczyć zaangażowanie Tadeusza Mazowieckiego w struktury PAX. Jego zdaniem wynikało to z ambicji b. premiera, który chciał zaistnieć w tej rzeczywistości, która wówczas miała miejsce w Polsce. Aby to zrobić musiał się dostosować do wymagań, które narzucała władza – stąd jego teksty, krytykujące np. Żołnierzy Wyklętych – wyjaśnia Dudek. Zdaniem profesora, na korzyść Mazowieckiego działa też fakt, że po zerwaniu z PAX-em – pomimo zaangażowania bezpośredniego w PRL, w postaci bycia posłem, jego działalność nie była już tak kompromitująca. mc,"SE"

Stalinizacja historii w PRL Aby pisać historię należało się powoływać na ,,jedynie słuszną’’ interpretację dziejów

Przemiany polityczne będące efektem wkroczenia Armii Czerwonej na ziemie polskie w roku 1944; przesunięcie granic i nowa rola Polski jako państwa-satelity Związku Radzieckiego, nowy, pojałtański, a de facto poteherański układ Europy i rola naszego kraju, jaka na mocy tegoż układu Polsce przypadła dały początek wielu zmianom. Przemiany te nie ominęły również nauki, w tym nauki historycznej. W uprawianiu tejże przestał, w pewnej mierze, decydować warsztat historyczny; decydować zaczęły względy polityczne i ideologiczne. Znawca historiografii polskiej i światowej, Andrzej Feliks Grabski, tak ujął owe zmiany: młodym adeptom historii uporczywie wtłaczano do głowy świętą zasadę <partyjności> historycznego poznania, według której adekwatne poznanie <obiektywnej rzeczywistości> mogli osiągnąć tylko tacy historycy którzy reprezentowali <postępową> – faktycznie: zgodną z aktualną linią partii – postawą polityczno-ideologiczną. Jednym słowem: aby pisać historię należało się powoływać na ,,jedynie słuszną’’ interpretację dziejów. Oczywiście, tej ,,jedynie słusznej’’ koncepcji nie tworzyli historycy polscy; w omawianym okresie musieli oni wzorować się na ,,zdobyczach nauki radzieckiej’’. Lata 1944-1956 są tu latami szczególnymi: to właśnie w ich trakcie stworzono podwaliny pod historiografię Polski Ludowej w ogóle. Był to czas (przynajmniej pierwsze z tych lat), kiedy środowisko historyków przedwojennych, bez większych problemów, zintegrowało się, niezależnie od podziałów politycznych, z nowym państwem. Połączono siły nad odbudową dawnych i tworzeniem nowych struktur nauki historycznej. Rozpoczęto uruchamianie studiów historycznych na nowych oraz reaktywowanych uczelniach, podejmowały działalność instytucje naukowe, porządkowano oraz tworzono zbiory biblioteczne. Władze: ,,udzielały tej pracy szczególnego poparcia, widząc w niej nie bez racji ważne także pod względem politycznym świadectwo związania się świata nauki – w którym przedstawiciele nauki historycznej zajmowali poczesne miejsce – z potrzebami nowego państwa’’. Jednak to o czym pisze powyżej cytowany badacz, nie na długo mogło związać przedstawicieli nauki historycznej z władzami nowego państwa. Ci pierwsi nie godzili się na ścisłe związanie nauki z potrzebami państwa, z ukierunkowywaniem jej przez władze. Hasło ,,nauka w służbie ludu’’ nie do końca do historyków docierało, tym bardziej, że piśmiennictwo historyczne, od początku nowej władzy, poddane zostało cenzurze. W warsztacie historycznym, aż do roku 1949, nie było konieczne (jeszcze) nawiązywanie do inspiracji marksistowskich; odwoływano się zatem nie tylko do stalinowskiej wykładni teorii materializmu historycznego, lecz także czerpiących z nieortodoksyjnych, z jego punku widzenia, poglądów marksistów zachodnich. Nie zmienił tego VII Powszechny Zjazd Historyków Polskich (pierwszy po wojnie), który odbył się we Wrocławiu 1948 roku w tym miejscu, dla zaakcentowania ,,ważności’’ tzw. Ziem Odzyskanych). Pomimo prób historyków marksistowskich nie nastąpiła przebudowa historiografii opierająca się na teorii materializmu historycznego. Zjazd ten był tylko ,,zaledwie <muśnięciem> marksizmu’’ (tak to ujął historyk Tadeusz Łapkowski). Zjazd wrocławski mimo niepełnego zwycięstwa historyków opowiadających się za marksistowską teorią dziejów, pokazał kierunek w którym nauka historyczna będzie się rozwijać. Historyk Tadeusz Rutkowski twierdzi, że zjazd ten nie mógł jeszcze w pełni przeforsować pełnego opowiedzenia się historyków za marksizmem, gdyż: Jego program i przebieg był (…) dowodem słabości kadrowej polskich komunistów w naukach historycznych’’, pomimo tego zjazd przyniósł niemałe efekty: ,,widoczne podporządkowanie się polityczne środowiska historycznego dyrektywom politycznym i brak wystąpień niewłaściwych z politycznego punktu widzenia. Po zjeździe, rozpoczęto przygotowywania nauki historycznej do pełnego przewartościowania w kierunku wzoru radzieckiego oraz do zapewnienia dominacji marksizmu-leninizmu we wszystkich jej dziedzinach. W roku akademickim 1950/1951 wprowadzono na uniwersytetach katedry przedmiotów ideologicznych, na wzór obowiązujących w Związku Radzieckim wytycznych. Były to katedry mające w swym składzie przedmioty: marksizmu-leninizmu, ekonomii politycznej czy materializmu dialektycznego. 10 października otworzono Instytut Kształcenia Kadr Naukowych wzorowany na radzieckim Instytucie Czerwonej Profesury. Na czele nowo powstałej placówki stanął Adam Schaff. Na przełomie 1951 i 1952 roku (dokładnie od 28 grudnia do 12 stycznia ) w Otwocku odbyła się Pierwsza Konferencja Metodologiczna Historyków Polskich. Zdaniem Rafała Stobieckiego, znawcy historiografii doby PRL – u Spotkanie w Otwocku stanowi do dziś jedną z najczarniejszych kart w powojennych dziejach polskiej humanistyki, jest dobitnym przykładem postępującego od końca lat czterdziestych procesu zniewolenia polskiej historiografii. Konferencja była przypieczętowaniem odgórnie narzuconego marksizmu nauce historycznej w Polsce, dla władz była ona sukcesem. Zaakcentowano wejście historiografii polskiej na nowe tory, przez udział w niej historyków radzieckich – Borysa Griekowa, Jewgienija Kosminskiego, Arkadija Sidorowa oraz Piotra Trietiakowa – zaznaczono współdziałanie nauki w Polsce i w Związku Radzieckim. Ponadto kilku badaczy starej, przedwojennej szkoły, złożyło samokrytykę (m.in. Stanisław Arnold), a poprzez wykluczenie niektórych badaczy z udziału w konferencji (m.in. Zygmunta Wojciechowskiego, Władysława Konopczyńskiego) pokazano, że nowa szkoła historyczna nie będzie brała pod uwagę jakichkolwiek elementów sprzeciwu. 1 stycznia 1953 roku powołano przy Polskiej Akademii Nauk Instytut Historii. Wzorowany był na Instytucie Historii Akademii Nauk ZSRR. Pierwszym dyrektorem został Tadeusz Manteuffel, zastępcami Bogusław Leśnodorski oraz Leon Grosfeld, a sekretarzem naukowym Witold Kula. (Rafał Stobiecki pisze: (…) nominacja [T. Manteuffla na stanowisko dyrektora IH PAN], pozornie mało znacząca, nie oznaczała z pewnością kryzysu tej formy nauki historycznej jaka zaczęła dominować w Polsce na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych. Stanowiła raczej dowód na to, że dalsze zmiany w polskiej nauce historycznej są niemożliwe bez udziału szerokiego grona profesjonalistów, często, co wówczas było niezmiernie ważne, historyków bezpartyjnych’. Powołanie Instytutu było zakończeniem procesu przebudowy podstaw organizacyjnych polskiej nauki historycznej. Stalinizacji nauki historycznej ostatecznie dokonano na I Kongresie Nauki Polskiej w roku 1951 odbywającym się w Warszawie. Jak podaje Andrzej Leon Sowa: ,,Był on uwieńczeniem bardzo intensywnie prowadzonej wcześniej akcji przekształcenia nauki polskiej na wzór radziecki. Odrzucono poglądy o apolityczności nauki, o prawie wyboru problematyki badawczej (…) Obowiązującą doktryną stał się materializm dialektyczny, który miał ułatwić walkę o postęp. Największą uwagę partia zwracała na nauki tworzące <front ideologiczny> , takie jak historia, filozofia, literaturoznawstwo czy ekonomia. Wzorem wszystkich dokonań, także naukowych, był Związek Radziecki’’. Zaczęły powstawać ośrodki partyjne, które, wzorem radzieckich odpowiedników, miały zajmować się badaniem historii partii, ruchu robotniczego i ich przemożnym wpływem na dzieje Polski. Narzucono przede wszystkim materializm historyczny jako podstawę teoretyczną nauki historycznej. Również elementem stalinizacji nauki historycznej było wprowadzenie do obiegu naukowego podręczników radzieckich autorów. Przykładowo w szkołach średnich historii średniowiecznej uczono się z książki Jewgienija A. Kosminskiego, ,,Historia wieków średnich’’, zaś w obiegu akademickim funkcjonowała ,,Historia ZSRR’’ napisana pod redakcją Anny M. Pankratowej (książka ta stanowiła także podręcznik pomocniczy dla nauczycieli). W praktyce piśmiennictwo historyczne zajmujące się danymi tematami było zmuszone czerpać z historiografii radzieckiej. Pojawiły się pewne ,,wzorce’’, z którymi należało się zapoznać i z których korzystać. W zasadniczych kwestiach nie można było się z takowymi ,,wzorcami’’ nie zgadzać. Podejmując się pisania prac historycznych należało się na owe ,,wzorce’’ powoływać. Im temat był bardziej związany z zagadnieniami politycznymi, a zwłaszcza polityki najnowszej – okresu odbudowy państwa polskiego po I wojnie światowej czy okres budowy Polski Ludowej – tym utrzymanie pewnego dystansu do ,,wzorca’’ stawało się niebywale trudne.

Opracowano na podstawie:

A. F. Grabski, Zarys historii historiografii polskiej, Poznań 2006.

R. Stobiecki, Historia pod nadzorem. Spory o nowy model historii w Polsce (II połowa lat czterdziestych – początek pięćdziesiątych) Łódź 1993.

Stobiecki Rafał, Historiografia PRL. Ani dobra, ani mądra, ani piękna… ale skomplikowana. Studia i szkice, Warszawa 2007. Patryk Pietrasik

W czystej postaci No i jakże nie odwoływać się do mojej ulubionej teorii spiskowej, skoro tylko na jej nieubłaganym gruncie można wyjaśnić zagadkowe fenomeny, wstrząsające ostatnio naszym nieszczęśliwym krajem? Na przykład straszliwy konflikt między panem generałem Noskiem, a panem generałem Skrzypczakiem? Wprawdzie nie ulega wątpliwości, że obydwaj robią to wszystko dla Polski - jakże by inaczej - ale najwyraźniej jeszcze nie zdecydowano, czy dla Polski będzie lepiej, jeśli z kurzu, jaki powstanie przy przeliczaniu 140 miliardów złotych, które mają zostać zrabowane podatnikom i przeznaczone na modernizację naszej niezwyciężonej armii, powykrawa sobie fortuny i pozakłada stare rodziny jedna wataha, czy też wataha druga. Bez rozstrzygnięcia tej kwestii nie można rozpoczynać modernizacji, - to chyba jasne - więc walka buldogów przenosi się spod dywanu na dywan. Podobny wypadek przy pracy zdarzył się podczas wyborów na stanowisko dolnośląskiego gauleitera Platformy Obywatelskiej. W innych okręgach prawidłowo: wystawiany był tylko jeden kandydat, a w dolnośląskim - dlaczegoś aż dwóch - no i stało się. Oto działacz Edward Klimka twierdzi, że nie tylko uzyskał od posła Norberta Wojnarowskiego obietnicę posady w KGHM, w zamian za głosowanie na pana Jacka Protasiewicza, który w demokratycznym głosowaniu pokonał był pana Grzegorza Schetynę, ale nawet tę obietnicę „udokumentował” - jak to między dżentelmenami. Pan minister Graś uważa wprawdzie, że to tylko „incydent”, ale już pan Biernat z łódzkiej PO uważa pana Klimkę za prowokatora. To by nawet rzucało światło na przyczynę, dla której do stosownego oświadczenia pana Klimki - jak to się mówi - „dotarł” następnie tygodnik „Newsweek Polska”, kierowany przez pana red. Tomasza Lisa. Dlaczego akurat „Newsweek Polska” - aaa, to jest oczywiście sławna dziennikarska tajemnica, której nie wypada nam odkrywać - ale w rezultacie wybory na Dolnym Śląsku mają zostać powtórzone, a w tej sytuacji nie można wykluczyć, że tym razem wygra je pan Grzegorz Schetyna. Wprawdzie akcja, o którą pan Klimka oskarża posła Wojnarowskiego i którą „udokumentował”, mogła dokonać się „bez wiedzy i zgody” pana Jacka Protasiewicza, a w każdym razie myślę, że tak właśnie będzie on mówił, ale tym razem kapryśna demokracja może zdecydować inaczej. I o to chodzi. Warto w związku z tym zwrócić uwagę na kilka spraw. Po pierwsze - na tak zwane „sektory strategiczne”, które ze względu na ową strategiczność powinny pozostawać własnością państwową. KGHM jest fragmentem takiego właśnie sektora i to wyjaśnia przyczyny, że pan Klimka już w godzinę po udokumentowanej rozmowie z posłem Wojnarowskim otrzymał telefoniczne zaproszenie na rozmowę od jednego z wiceprezesów KGHM. Skoro taki wiceprezes otrzymuje swoją posadę z politycznego nadania, to nic dziwnego, że się słucha - podobnie jak pan prezes Ryszard Milewski z gdańskiego niezawisłego sądu. Po drugie - czyż nie inaczej postępuje polityk, który Umiłowanym Przywódcą też zostaje z czyjegoś polecenia - no bo dlaczego ścisły sztab partyjny wpisuje na listę akurat tego ambicjonera, a nie innego, spośród oczekujących za drzwiami? Takie rzeczy wyjaśnia tylko teoria spiskowa, według której demokratyczne procedury, to tylko takie makagigi, rodzaj dekoracji, która ma zamaskować fakt okupacji Polski przez tajne służby z rodowodem, którego początki nikną w mrokach „utrwalania władzy ludowej”, albo nawet Gestapo lub NKWD. Po trzecie - na samą demokrację. Polega ona m.in. na tym, że kandydaci składają wyborcom różne obietnice, których zresztą potem przeważnie nie dotrzymują. Nie zawsze to musi być coś złego, bo spełnienie większości tych obietnic doprowadziłoby do katastrofy - ale podstawową zasadą demokracji jest kupowanie głosów za obietnicę przyszłych korzyści. Głupsi czekają na nie długo i przeważnie się nie doczekują, a mądrzejsi próbują kapitalizować swoje prawa polityczne jak najszybciej. Dlatego zupełnie nie rozumiem, dlaczego pan Mariusz Kamiński, wiceprezes PiS, domaga się od prokuratury wszczęcia energicznego śledztwa, chociaż sam powiada, że to „polityczna korupcja w czystej postaci”. Skoro „w czystej”, to o co chodzi? SM

03/11/2013 W ”wolnorynkowej ” gospodarce - europejskiej nadchodzą zmiany. Szykuje się zniesienie kwot mlecznych od roku 2015- kwoty mlecze zastąpi pakiet klimatyczny, pardon- oczywiście pakiet mleczny. Socjalistyczną gospodarkę planową i reglamentacyjną propaganda nazywa „wolnym rynkiem”(????) Żeby wprowadzić w błąd miliony” obywateli” Unii Europejskiej żyjących w państwie, w którym połowa budżetu idzie na utrzymywanie socjalizmu planowego w rolnictwie. Budżet Unii Europejskiej to prawie 1 bilion euro(!!!!) Jest co dzielić i jest co przywłaszczać.. Biurokracja czuje się jak przysłowiowy pączek w maśle.. Dzieli i odejmuje, zawłaszcza, a potem znowu dzieli i odejmuje- to co pozostało po zawłaszczeniu.. I znowu resztkę dzieli i odejmuje.. Więcej odejmie niż podzieli.. Taki wieloletni hokus-pokus antygospodarczy…..Socjalne rolnictwo europejskie trzyma się dzięki 500 miliardom euro rocznej dotacji.. Czy ktoś wyobraża sobie do końca ten nonsens?????). Utrzymywać nieefektywny dział gospodarczy za kolosalną sumę 500 miliardów euro, zamiast spowodować, żeby ten dział gospodarki generował dochody.. Socjaliści to oczywiście wydawałoby się idioci.. Ale pomyśleć: ile można ukraść i przywłaszczyć sobie z sumy 500 miliardów euro(???) Ile agend, ile urzędów pomocowych, ile urzędów regulacyjnych, ile rozliczeniowych, ile urzędów rozprowadzających, ile sumujących i sprawozdających można utworzyć na bazie tych 500 miliardów euro? I ile zmarnować instalując pieniądze w rękach biurokracji na szczeblu europejskim. Czy ONI tę idiotyczną budowlę antygospodarczą konstruują po pijanemu? Bo chyba nie na trzeźwo- ku zgubie narodów zamieszkujących terytorium Unii Europejskiej, zanim narody zmienią się w jeden naród- „ naród europejski”.. Teraz modne jest w propagandzie słowo” pijany”. Trzeźwa Policja Obywatelska łapie co jakiś czas „ pijanych” kierowców- niezależnie, czy mają we krwi, 0,2. O,5, czy O,8, czy 1,4- wszyscy są pijani, że ho, ho, ho.. A przecież zawartość alkoholu we krwi wcale nie świadczy o pijaństwie..(????) Świadczy o zawartości alkoholu we krwi.. Tylko i wyłącznie.. Można mieć 0,3- i być pijanym, a można mieć 1,4- i nie być pijanym.. W Szwajcarii można mieć we krwi 0.8 i wolno jechać samochodem- tak jak we Włoszech., w którym tamtejszy parlament uchwalił w ubiegłym tygodniu ustawę o lepszym penetrowaniu kieszeni Włochów, którzy ukrywają swoje dochody przed fiskusem. Banki, jubilerzy- i kto tam jeszcze mają już obowiązek informowania o podejrzanych zakupach i transakcjach. Nawet jak robione są na trzeźwo- bez pijaństwa.. Pamiętacie Państwo” samobójczą” śmierć pana Grzegorza Michniewicza, szefa Kancelarii Premiera Donalda Tuska w dniu 22.12. 2009 roku, w przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia..? Mający dostęp do różnych tajnych informacji i kodów, pan Michniewicz popełnił” samobójstwo” wieszając się na klamce w swoim domu pod Warszawą, będąc ubrany w pidżamę i kapcie na nogach.. Powiesił się na klamce drzwi przy pomocy sznura od odkurzacza(??? ) Odkurzacz cały czas był sprawy i gotowy do odkurzania.. Mógł się powiesić na sznurze od lodówki.. Ale wybrał sznur od odkurzacza.. Znalazł go jego kierowca, który- jak zwykle – przyjechał po niego służbowym samochodem.. I potem zeznał co widział.. Pan Michniewicz nie palił, nie pił i był wegetarianinem.. Idealny kandydat i wzór na” Europejczyka” Żeby jeszcze był homoseksualistą tak jak Witold Gombrowicz… Ale okazało się, że we krwi miał 1,4 promila alkoholu(????) Skąd u licha te 1,4 promila u niepijącego szefa Kancelarii Premiera..? Wcześniej miał stresująca rozmowę z panem Tomaszem Arabskim.. Nie wiadomo o co chodziło.. Nie zawsze jak nie wiadomo o co chodzi- chodzi o pieniądze…. Pan Tomasz Arabski jest teraz ambasadorem w Królestwie Hiszpanii.. Skąd te 1.4 promila? Pan poseł Przemysław Wipler w czasie gdy pobijał 6 policjantów przed klubem w Warszawie- też miał we krwi 1,4 promila alkoholu.. Na razie nie ma prawnego zakazu posiadania promili we krwi, nawet podczas uczty w knajpie.. W końcu człowiek powinien mieć prawo się upić, jak nikomu nie przeszkadza i nikogo nie krzywdzi. Jeśli oczywiście te 1,4 promila nie powoduje u pijącego stanu upojenia alkoholowego. Zresztą powinno się karać za popełnione przestępstwo, a nie za to., pod wpływem czego zostało popełnione… Czekam z niecierpliwością na ujawnienie przez prokuraturę nagrań z monitoringu, na którym będzie dokładnie widać, jak poseł Wipler bije tych sześciu policjantów w tym policjantkę.. Państwo też z pewnością nie możecie się doczekać.. Prywatnie sądzę, że nagranie to nie zostanie ujawnione wobec” osób stwarzających zagrożenie”.. Bo nie wiem, czy państwo wiecie, że jest już ustawa wobec takich osób.-„ obywateli, ”stwarzających zagrożenie”” Będą psychuszki dla „ stwarzających zagrożenie”.. Tak jak kiedyś w Sowietach.. Socjalizm im się nie podobał- do domu wariatów – i już! Od 23 października sądy, jak najbardziej niezawisłe i samorządne- mogą kierować do domu wariatów.. Na razie jest promocja i nie wsadzają.. Ale niech no tylko wszystko się dotrze.. Pakiet mleczny ma na celu zapewnienie organizacjom skupiających producentów mleka negocjowanie w ich imieniu odpowiednich cen sprzedaży surowego mleka. W Polsce mechanizm kwotowania produkcji mleka obowiązuje od 2004 roku i polega na płaceniu rolnikom określonej kwoty za 100 litrów mleka, na przykład w lutym tego roku średnia cena, jaką rolnicy otrzymywali za mleko, wynosiła 123,7 złotych za 100 litrów i była o 15% mniejsza niż suma unijna.” Jego głównym celem( celem pakietu mlecznego) jest zachowanie równowagi na rynku mleka i przetworów mlecznych między sprzedającymi a kupującymi i zapewnienie producentom zbytu na ich produkty po korzystnej cenie”(???) To nie rynek ma to ustalać, ale spece od rujnowania rolnictwa unijnego.. W sezonie 2012/2013-, mechanizm kwotowy ustalał limit litrów mleka dla Polski na poziomie 9,96 miliardów kilogramów(????) Trzeba to jeszcze przeliczyć na dekagramy i gramy- to wtedy widać lepiej w jakim nonsensie żyjemy.. Skoro mechanizm kwotowy jest dobry w rolnictwie, to dlaczego nie zastosować go w innych dziedzinach gospodarczych, i tak samo ustalić limity litrów w kilogramach, metrów kwadratowych w tonach, a metrów sześciennych- w litrach.. Niech całkowicie zapanuje socjalizm kwotowy na wszystko i oczywiście do wszystkiego dopłacać..A pieniądze na dopłaty brać z pożyczek.. I zwiększać dług publiczny w nieskończoność.. W związku ze zmianami na rynku mleka została przez apolitycznego prezydenta Bronisława Komorowskiego podpisana nowelizacja ustawy o organizacji rynku mleka i przetworów mlecznych, jej zadaniem jest przygotowanie producentów do zmian na rynku po zniesieniu kwot mlecznych(???) Pan prezydent chyba w ogóle nie wie co podpisuje,.a Sejm nie wic co uchwala.. A rząd nie wie- co robi. .Czy w ogóle ktoś jeszcze wie co się tu dzieje? W „ wolnorynkowej” gospodarce planowej, której ustala się ceny i okoliczności z korzyścią dla producentów, pomijając konsumentów.. Precz z socjalizmem kwotowym i pakietami mlecznymi! WJR

Nawet na tranzycie koleją przez Polskę będzie zarabiała zagranica

1. W poprzednim tygodniu miała miejsce największa publiczna oferta w tym roku na giełdzie w Warszawie. To grupa PKP S.A. sprzedała blisko 50% akcji swojej spółki PKP Cargo za około 1,4 mld zł aby w ten sposób spłacić dużą część swoich zobowiązań wobec skarbu państwa. Tak więc to głównie potrzeby finansowe ministra Rostowskiego, zdecydowały o tym, że jakiś czas temu zdecydowano się sprzedać najbardziej zyskowną część majątku grupy PKP S.A. Ostatecznie PKP razem z doradcami inwestycyjnymi wyceniła walory PKP Cargo po 68 zł za akcję i już wtedy pojawiły się zastrzeżenia wielu analityków, że wycena jest za niska bo przecież chodzi o drugą w Europie spółkę kolejową pod względem wielkości przewozów towarowych. Na giełdowym debiucie przebicie wobec ceny ofertowej wyniosło blisko 18% w pierwszych transakcjach (80,2 zł za akcję), a cena maksymalna to 83,5 zł, a więc aż o 23% więcej, co potwierdza wcześniejsze wątpliwości wielu ekspertów.

2. Samo PKP i doradcy inwestycyjni (między innymi Goldman Sachs, Morgan Stanley) twierdzili, że wycena jest odpowiednia bo w ostatnich dwóch latach (2011-2012), spółka PKP Cargo odnotowała wyraźny spadek zysku (z ponad 400 mln zł do 260 mln zł) przy jednoczesnym wzroście wartości sprzedaży z 5,2 mld zł do prawie 5,7 mld zł. Tyle tylko, że spadek zysku w spółce wynika po części z faktu, że po zmianie zarządu spółki, rozpoczęło generalne porządkowanie jej finansów i w konsekwencji tworzenie różnego rodzaju rezerw na przyszłe zobowiązania. Jeszcze ważniejsze jednak dla przyszłości spółki i jej wyniku finansowego, są jednak przygotowywane od 2011 roku regulacje w ramach UE wynikające z dyrektywy w sprawie tzw. jednolitego obszaru kolejowego. Po jej przeforsowaniu przez Komisję Europejską w Polsce będą musiały ulec poważnemu obniżeniu ceny korzystania z linii kolejowych (docelowo o blisko 2/3 w stosunku do obecnie obowiązujących stawek), a to będzie oznaczało podwyższenie zysku spółki co najmniej 3- krotnie, a w ten sposób i wartość przedsiębiorstwa może wzrosnąć o kolejne kilka miliardów złotych. Nie wzięcie pod uwagę w wycenie spółki tego zbliżającego się szybkimi krokami prawa unijnego i brak reakcji właściciela na zgłaszane w tej sprawie postulaty choćby organizacji związkowych, jest co najmniej zastanawiające.

3. Na razie grupa PKP ma w spółce większościowy pakiet akcji ale ponieważ zdaniem jej prezesów i ich przełożonego ministra Nowaka, debiut giełdowy PKP Cargo był niezwykle udany, to wydaje się, że pojawi się pokusa sprzedaży inwestorom instytucjonalnym (na podstawie księgi popytu budowanej w ciągu 1-2 dni), kolejnych mniejszych pakietów akcji. Tego rodzaju presja ze strony ministrów finansów i transportu, będzie zapewne rosła ponieważ przychody PKP z ubiegłotygodniowej sprzedaży, pozwolą zaledwie na uregulowanie 1/3 zobowiązań całej grupy. Najprawdopodobniej będzie więc realizowana koncepcja sprzedawania kolejnych pakietów akcji nazywana metodą salami i jednocześnie forsowane w statucie spółki zapisy o ograniczeniu wykonywania praw z akcji innych inwestorów niż skarb państwa albo inne podobne do tzw. złotej akcji, które są coraz częściej są kwestionowane przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości i tak naprawdę na gruncie krajowym są zwyczajnym mydleniem oczu opinii publicznej. Szybko się pewnie okaże, że sporo udziałów w PKP cargo, mają państwowe koleje niemieckie, bo akurat ten kraj doskonale wie jak przyszłościowa może być firma przewożąca towary na terenie takiego kraju jak Polska.

4. Niezależnie od dalszego przebiegu wypadków tej sprawie, sprzedano dużą część drugiego w Europie przedsiębiorstwa z ogromnymi perspektywami rozwojowymi ponieważ jest bardzo mocno zakotwiczony w kraju który ma najlepsze położenie tranzytowe na naszym kontynencie. Rządząca koalicja Platformy i PSL-u ustami ministra Nowaka, jednocześnie odtrąbiła wielki sukces ponieważ przy pomocy uzyskanych wpływów, udało się trochę pomóc ministrowi Rostowskiemu, który potrzebuje w końcówce roku pieniędzy jak przysłowiowa „kania dżdżu” Kuźmiuk

Przez pryzmat ekonomii A Polacy nadal się wylegują nie zauważając że nadeszła już noc polarna Ingram Pinn jak zwykle trafnie ukazuje w swoich grafikach procesy gospodarczo-polityczne zachodzące na świecie. Tym razem obrazując artykuł Martina Wolfa „The pain of rebalancing global growth” w Financial Times’ie ukazuje światową gospodarkę na huśtawce na której w zrównoważony sposób huśtają się z jednej strony kraje wysoko rozwinięte a z drugiej wschodzące potęgi na czele z Chinami i Indiami. Wydaje się proces „rozłączania” gospodarek o którym pisałem pięć lat temu wtenczas kontestowany nie tylko nastąpił, ale i wystąpiła nowa równowaga w której te dwa światy się kompensują. Z tym że o ile obecny proces dywergencji w aspekcie wzrostu będzie kontynuowany to następnym etapem okaże się zamiana miejsc i uzależnienie wzrostu krajów wysokorozwiniętych od procesów gospodarczych w krajach wschodzących. A zgodnie z ostatnim raportem MFW mimo widocznego spowolnienia zwłaszcza w Indiach do 3,8% w tym roku budżetowym i wzrostu do 5,1% w roku przyszłym są to wielkości o których może pomarzyć świat zachodni. Gdy na ten proces wzrostu w Chinach w wysokości 7,6% i 7,3% w roku 2014 i przeciętne wzrosty we wschodzącej Azji w wysokości 6,3% w tym roku i 6,5% w roku przyszłym, fakt że dotyczy to społeczeństw stanowiących połowę ludzkości, to już niedługo zachód będzie mógł się huśtać sam gdyż zrównoważyć nowe kolosy na huśtawce równoważnej Ingram’a nie będzie w stanie. Zwłaszcza że drugim regionem pod względem wzrostu okazuje się subsaharyjska Afryka odżywająca po pandemii Aidsa, której Zachód był w stanie zaoferować jedynie cywilizację śmierci. Wg raportu MFW gospodarka afrykańskiego kolosa jakim okazuje się Nigeria będzie się rozwijała w tempie 7% w tym roku w porównaniu z jej azjatyckim odpowiednikiem Indonezją 6,3%. I wg Davida Bloom’a z Harvardu wzrośnie w porównaniu z obecnym stanem trzykrotnie do 2030 r. tempem niewyobrażalnym dla twórców „zielonej wyspy” w Polsce. A przyspieszenie jest spowodowane tym czym jest coup de grace Polski demografia: “With the demographic dividend, Nigeria’s economy can be three times larger than [it is] today in 2030, instead of only two times larger without the demographic dividend.” Zgadza się z tą diagnozą Javier Blas cytując w raporcie Financial Times’a “Businesses put faith in ‘demographic dividend’”: “features of Nigeria’s economy make capitalising on [the demographic dividend] opportunity challenging”. To samo zdanie podziela Rachel Savage w podsumowaniu raportu FT “Sub-Saharan Africa In line for ‘demographic dividend’ while developed world must count cost of ageing population” konkludując : “The world is going through huge population upheavals with no end in sight this century”. W tym momencie jesteśmy już o krok przed powtórzeniem wędrówki ludów i upadku zgnuśniałego Cesarstwa Rzymskiego. Czarna Afryka naciska na kraje islamu które jak w przeszłości Germanie wdzierają się do Europy i ją zalewają – a doświadczenie bitewne które obecnie nabywają i poczucie upokorzenia są dodatkowym napędem tego działania. W Europie obok Niemiec krajem które wyrasta na mocarstwo jest 80-cio milionowa Turcja. Europejskie gdyż w części leżące na naszym kontynencie i jeden z kierunków historycznej ekspansji która w pewnym sensie już się dokonała bo jak pisze Quentin Peel w artykule Financial Timesa „It’s all a matter of unfinished business” ukazując wielokulturowość Berlina 200 tyś. Turków tam mieszka z całej 3 mln ich społeczności w Niemczech. Jest to kraj który przeżywa niesamowitą ekspansję którą w 90 rocznicę powstania republiki ukazało otworzenie najgłębszego łączącego Europę z Azją metra pod Bosforem. Z drugiej strony widać że jest to kraj na cenzurowanym. Bo o ile Guardian w artykule Constanze Letsch „Istanbul's underwater Bosphorus rail tunnel opens to delight and foreboding” poinformował o jego otwarciu które odbywało się, co charakterystyczne przy udziale japońskiego premiera Shinzo Abe to znaczna część jego treści to skargi ekologów. Okazuje się że 13,6 km tunel z milowym podmorskim kawałkiem (56 metrów) kosztował $4 mld – w tym $1 mld z funduszy japońskich, podczas gdy jak nie wiadomo z czego chwalą się polskie władze odcinek drogowy z 2,65 km pod Ursynowem ma kosztować skandalicznie drogo bo 6 mld zł, a i tak nie wiadomo czy nie drożej. Gdy chodzi o skargi ekologów i architektów których wyeksponowanie przytłumiło wydźwięk tureckiego sukcesu cywilizacyjnego, to o ich infantylności niech świadczy konkludujący fragment o socjoekonomicznym wpływie którego zamieszczenie ośmiesza wydawców: „"Marmaray is uniquely a technical project. We have no idea how it will affect the city, and the people in it, if it will change life in the city for better or worse," he said. "But we can be sure that the vulnerable residents of Istanbul will feel the impact more than the others. A mega project like this will cause major rent increases and profiteering by some." Citing the lack of government control mechanisms in the real estate market, Güvenç said poorer residents and small businesses were likely to be priced out of neighbourhoods adjacent to the new metro line. "Increased overall accessibility – access to transport, shopping, culture etc – will cause rents in formerly cheaper areas to rise quickly. It will substantially change the social strata of the city. With the opening of the Marmaray line, the Bosphorus Strait will cease to be an obstacle. It means the end of Istanbul as we know it."” Okazuje się że kwestie ekologiczno-społecznych ocen mają wpływ nie tylko na ocenę opinii społecznej na temat charakteru przemian w krajach wschodzących ale również mogą mieć praktyczny wymiar gdy chodzi o dostęp do rynku kapitałowego. Otóż gdy chodzi o finansowanie tureckich projektów infrastrukturalnych zastosowanie metod ESG ogranicza dostępność kapitału dla stygmatyzowanych krajów. Jak podaje Daniel Dombey w artykule Financial Times’a „Financing uncertainties threaten Turkey’s infrastructure hopes” będąca na cenzurowanym z powodu nie uwzględnienia protestów społecznych Turcja może właśnie z powodu braku ratingu społecznego nie być w stanie sfinansować swoich inwestycji infrastrukturalnych które Atilla Yesilada z Global-Source Partners ocenia na $250 mld. Okazuje się że z powodu eksplozji gospodarczej nawet piąte w Europie lotnisko Ataturk w Istambule, w którym wzrost pasażerów w tym roku wzrósł o 16% pęka w szwach. W związku z powyższym konieczna jest oceniana na €22 mld lokalizacja nowego lotniska w tym mieście, które ma być największe na świecie z potencjałem przyjęcia 150 mln pasażerów rocznie. Otóż mimo że przetarg na tą inwestycję wygrało pięcioczłonowe konsorcjum to okazuje się że obecnie może mieć problem ze zdobyciem koniecznego kapitału na rynku międzynarodowym w sytuacji kiedy banki tureckie są zbyt słabe kapitałowo aby takich środków dostarczyć. Całość ma o tyle podtekst polityczny że w dyskusji na tym polu padają oskarżenia że po wydarzeniach z lata tego roku niektóre z konkurencyjnych firm, wymieniana jest Lufthansa oskarżają negatywne oddziaływanie środowiskowe tych projektów w celu odstraszenia potencjalnych inwestorów: „Binali Yildirim, Turkey’s transport minister, suggested European companies that failed to win the tender were trying to convince banks to deny loans to the winning consortium. Accusing banks of using issues such as environmental problems “as an excuse not to provide loans for some big projects”, he said, adding: “It will not be surprising for us to face such obstacles with the third airport project”. O ile na naszych oczach marzenia sułtana Abdülmejida z 1860 o odrodzeniu Turcji i budowie tunelu podmorskiego pod Bosforem się realizują, a państwa wschodzące już równoważą wpływy krajów rozwiniętych, to okazuje że polskie nadzieje na wystąpienie procesów konwergencji odsuwają się w czasie. I po raz kolejny może się okazać że z powodu zaniechań i brak dbania o krajowe interesy to my, a nie Turcja staniemy się „chorym państwem” Europy. Dr Cezary Mech

Od grubej kreski do grubej przesady

*Platon dzisiaj *Szlachetne cele – brudne metody

*Plastry i kadzidło

Od grubej kreski – do grubej przesady Mądry Platon pouczał, że to, co widzimy, to cienie rzeczywistości, o której sądzić możemy tylko analizując te cienie. Gdy więc cieniasy z Platformy Obywatelskiej podsrywają się donosami i taśmami – widzimy cień w postaci walki politycznych ambicji Tuska i Schetyny, ale cóż kryje się za tym cieniem? Za tym cieniem kryje się, jak sądzę, inny cień, ale jakby konkretniejszy: cień dymisji generała Noska i wszczętego postępowania w sprawie generała Skrzypczaka. Za tym z kolei cieniem kryje się w głębszym jeszcze cieniu sprawa rozdysponowania w najbliższych latach 130 miliardów złotych „ na zbrojenia” polskiej armii, która tak dobrze, jak istnieje wirtualnie (nie licząc kosztownego kontyngentu zaciężnego w Afganistanie). A co kryją w swym cieniu te pieniądze? Jakież to koterie i frakcje bezpieczniackie ostrzą sobie zęby na te forsę? Które to służby zagraniczne „lobuja” już za intratnymi zamówieniami? Ha! Gdy jawna już walka buldogów na dywanie o ten szmal rzuca tyle cienia – nic dziwnego, że i cieniasy z PO zostały podkręcone do ożywionej krzątaniny wokół interesów swych mocodawców, zleceniodawców i dobrodziejów, którzy wystrugali z banana wszystkich tych Donków, Grzechów, Zbychów, Mirów itp.,itd., etc. Nie bez kozery generał Gromosław Czempiński chwalił się, że też jest „współzałożycielem” Platformy Obywatelskiej. Zwracam uwagę na słówko „też”: godna podziwu skromność generała... Już samo użycie „ujawnionych nagrań” tajnych rozmów telefonicznych dwóch działaczy PO daje wiele do myślenia: wszak nie po deklarowanych celach (te są zawsze wzniosłe i szlachetne...), ale po metodach rozpoznajemy, z kim mamy do czynienia. Dał nam przykład Adam Michnik jak nagrywać mamy! I tak, przedzierając się przez kolejne „smugi cienia”, docieramy do platonowskiej ukrytej rzeczywistości: do prawdziwego charakteru partii zwanej humorystycznie Platformą Obywatelską. Partia ta to kolejny plaster przyklejany na tę d..., której dała tzw. koncesjonowana opozycja szyldując siuchtę, spisek „okrągłego stołu” i tę trzecią, żałosną, spodstolną Rzeczpospolitą, degenerującą się z roku na rok pod rozmaitymi plastrami: UD (później UW), Kongres Aferałów, wreszcie PO. Nic też dziwnego, że wszystkie te ugrupowania po śmierci Mazowieckiego (pamiętamy: „gruba kreska”) uderzyły w zgodny ton panegirycznego, groteskowego żałobnego zadęcia, a prezydent hrabia Bul- Komorowski ogłosił nawet dzień jego pogrzebu dniem narodowej żałoby. Rzeczywiście, wszystkie te „plastry” mają kogo okadzać: to przecież Mazowiecki zaniedbał skandalicznie proces prawdziwej gospodarczej i politycznej transformacji Polski, utrwalając „zaporowo” model przekształceń uknuty pod okrągłym stołem, i jeszcze wcześniej: kapitalizm kompradorski, kolonialny. Wszystkie więc cieniasy wiele mu, w istocie, zawdzięczają... Może warto by jednak dodać, że najwięcej przecież zawdzięcza Mazowieckiemu jako premierowi żydowskie lobby polityczne w Polsce. Że też loża B’nai B’rith nie opublikowała nigdzie swych szczególnych kondolencji i wyrazów żalu! Jakaż małostkowość, jakaż niewdzięczność!... Jakież, he,he, wyrachowanie, jaka chytra kalkulacja... Rząd Mazowieckiego („sami Żydzi i jeden Syryjczyk” – jak głosił celny dowcip) nie uczynił właściwie nic, by „rozpoznać bojem” siłę smyczy, na którą go wzięto. Zadowolił się tym, co rzucili mu, jak ochłap, kiszczakowcy, nie wykonał ani jednego posunięcia politycznego, które zbadałoby siłę tej uwięzi. Rząd Mazowieckiego zadowolił się w zupełności „grubą kreską” i „siłą spokoju”, co oznaczało pełne samozadowolenia konsumowanie synekur (i związanych z nimi możliwości rozdawania forsy), łaskawie przydzielonych im spodstolną siuchtą z komunistami. Doprawdy – trzeba aż żałoby narodowej dla upamiętnienia śmierci tak miernego i kiepskiego polityka?... Jeśli Komorowski z małżonką mają jakiś dług wdzięczności wobec zmarłego, niechże nie spłacają go „żałobą narodową”, ale własną. Ta ogłoszona przez Komorowskiego „żałoba narodowa” wygląda na kiczowaty pomnik, jakie wszystkie te „plastry” wystawiają tak naprawdę sobie, dla przykrycia i ukrycia w jeszcze głębszym cieniu (ciągle te bezpieczniacko-propagandowe metody) spodstolnej siuchty. Najbardziej ubawiło mnie przedstawianie Mazowieckiego jako „człowieka zasad”...Kiedy przegrał wybory prezydenckie z Wałęsą i Tymińskim skwitował to stwierdzeniem, że „Polacy nie dojrzeli do demokracji”, ale kiedy wcześniej Polacy sarkali na urągające demokracji koncesjonowane wybory i zmianę ordynacji wyborczej w trakcie wyborów – powiedział, że „umów należy dotrzymywać”... Chodziło właśnie o spodstolna siuchtę, spodstolną zmowę „okrągłego stołu”, na mocy której komunistom zafundowano dodatkowy termin wyborczy... A to ci „człowiek zasad”! Mazowiecki spoczął na katolickim cmentarzu w Laskach. Na tym cmentarzu pochowana jest, nawiasem mówiąc, także...Julia Brystygierowa, zwana „krwawą Luną”, największa stalinówka bierutowskiej Polski i oprawczyni polskich patriotów. Daleko posunięty cmentarny ekumenizm... Już rozlega się „chór wujów” dobiegający spod wszystkich tych politycznych plastrów, nadymający tego nader kiepskiego polityka do rangi jakiegoś męża opatrznościowego III Rzeczpospolitej...Chór wujów jakby zwęszył okazję: tą „żałobą narodową” przykryje nadto pamięć o Lechu Kaczyńskim? Bo chyba i o to chodzi w tej żałobie narodowej... Jeszcze w PRL napisał bodajże Kazimierz Brandys (już po swym wyleczeniu się z „ukąszenia heglowskiego”...), że w Polsce Ludowej po to tylko nadyma się jednych, żeby głębiej w niebyt wdeptać innych. W spodstolnej III RP, jak widać, metodę tę „plastry” przejęły w całości. Ma w tym swój niebagatelny udział i Mazowiecki, który podczas swego premierostwa bez żenady obsadzał „swoimi” propagandę i kulturę! Jeśli więc nie ciszej – to może przynajmniej szczerzej nad tą trumną?...Żeby i w jej cieniu zobaczyć więcej prawdy o rzeczywistości. Od grubej kreski – do grubej przesady: jest w tym ta sama logika, logika spodstolna.

Marian Miszalski

04/11/2013 „Ilu jeszcze zginie na pasach”? Okazuje się, że wśród ofiar ginących na drogach- piesi to prawie 50% ofiar – podała propaganda. Reszta ginie w samochodach. Będą nadawane spoty telewizyjne, które mają przestrzec kierowców przed brawurowową jazdą. Wymierzoną przeciw pieszym. Kosztowne spoty telewizyjne już są nadawane, żeby wspomóc państwową telewizję finansowo- każdy sposób jest dobry.. Propaganda sama siebie nakręca- za pomocą naszych pieniędzy.. Gdyby tylko o 10 km/.h mniej jechał potencjalny kierowca – morderca- nie bójmy się tego słowa.. Bo każdy z nas- potencjalnych kierowców- jest potencjalnym mordercą.. Czyha tylko na pieszego, żeby go zabić, szczególnie na pasach. Wybić pieszych do nogi na pasach.- to jest ukryta myśl każdego kierowcy, polującego na pieszych., który z pianą na ustach wyszukuje pieszego, żeby go staranować. I dobrze by było, żeby miał we krwi co najmniej 3 promile. Obraz kierowcy- w obrazie propagandy- byłby pełny.. Spot pokazuje jak to kierowca uderza w bezbronnego pieszego z szybkością 60km/h i potem jak uderza z szybkością 50/h.. Oczywiście lepiej byłoby jak uderzałby z szybkością 40km.h, dodatkowo lepiej jak z szybkością 30km/h a najlepiej jak nie uderza wcale. To znaczy najlepiej, żeby kierowcy wcale nie jeździli po drogach..To i tak leciałyby spoty pokazujące, jakby to było, gdyby jeździły.. Chodzi o przepływ pieniędzy pomiędzy tymi, którzy zlecają prezentowanie kosztownych spotów, i dostają pieniądze z budżetu socjalistycznego państwa prawnego, a tymi, którzy czerpią korzyści z emitowania tych spotów.. W końcu można cały dzień pokazywać spot dotyczący mycia zębów , rąk i nóg.. Celem poprawienia higieny osobistej „obywateli”, ale pieniądze będą płynąć wartkim strumieniem do telewizji, bo „obywatele” już przestają płacić podatek od posiadania telewizora za te ogłupiające treści.. Tego wariactwa już się nie daje oglądać- tak twierdzą ci, którzy jeszcze próbują wyłuskać pomiędzy propagandowymi serialami i reklamami propagandowymi- coś dla siebie, bo są sportowymi kibicami.. Najlepszym przykładem normalności, jeśli chodzi o relacje pomiędzy poruszającym się pojazdem stalowo- metalowym a człowiekiem, jest uprzywilejowanie pociągów i tramwajów, Na morzach i w przestrzeni powietrznej na razie przejść dla pieszych nie ma i pieszy nie jest uprzywilejowany. A dlaczego ustawodawca wymyślił, żeby człowiek na pasach był uprzywilejowany wobec nadjeżdżającego samochodu., który waży co najmniej tonę i w zderzeniu z nim człowiek nie ma żadnych szans, praktycznie przy każdej prędkości zderzenia? Piszę o pasach nie chronionych światłami.. Nie bezpieczniej dla pieszego byłoby uprzywilejowanie pojazdu mechanicznego i pieszy powinien poczekać, aż pojazd przejedzie- i dopiero wtedy przechodzić na drugą stronę jezdni? Byłoby mniej wypadków- to dla ,mnie jasne, ale nie jest jasne dla tych wszystkich, którzy przeforsowali głupotę preferencji pieszego.. Dlaczego coś takiego przeforsowali, przyczyniając się do zwiększenia śmiertelności pośród pieszych? Może chodziło im więcej to, żeby więcej Polaków wyginęło na drogach.,. Bo innego wytłumaczenia nie widzę.. I propaganda wszystko zwala na kierowców.. Chociaż często winien jest pieszy.. Gdyby wolniej.. Na razie nie przyszło im do głowy w Świątyni Rozumu, żeby uprzywilejowywać człowieka w relacji pociąg- człowiek. Bo można byłoby wprowadzić ustawodawstwo, na podstawie którego, gdy pieszy chce przejść w lesie na drugą stronę torów, to pociąg powinien się zatrzymać ,żeby pieszy – grzybiarz sobie przeszedł spokojnie na drugą stronę , na teren poligonu wojskowego, bo tam grzybów jest w bród. A przecież socjalistyczne państwo prawne szanuje grzybiarzy, byleby tych grzybów nie sprzedawali na targu, chodzi o te nie atestowane. W lesie nie rosną inne grzyby niż nie atestowane- atestowane nie rosną. Ale na targu muszą być sprzedawane atestowane.. trzeba zapłacić „ znawcy” i wtedy będą atestowane. To człowiek mieszkający obok lasu czterdzieści lat, znający każdy jego zakamarek , każdy krzak i każdego grzyba, nie wie jakie grzyby ma zbierać? Kiego grzyba socjalistyczne państwo prawne wtrąca się do relacji człowiek- grzyb? Skoro pozwala jeszcze człowiekowi-„obywatelowi” zbierać grzyby w państwowym lesie. Jak jeszcze jedno dziecko się zatruje grzybem- to państwo może w ogóle zakazać zbierania, konserwowania i jedzenia grzybów.. I będzie o tej sprawie mówiło- poprzez państwową telewizję- kilkanaście razy w ciągu dnia.. ”Obywatel” przed telewizorem ma wrażenie, że Polacy wyłącznie umierają od jedzenia grzybów, no i na pasach.. Dobra goebbelsowska szkoła propagandy.. Kłamstwo powtarzane kilkaset razy , albo jeden fakt wyolbrzymiany do granic nieprawdopodobieństwa…. Żadnej miary! Ładnie by wyglądała podróż lokomotywy elektrycznej z czterdziestoma wagonami , całość składu ważącego kilkaset ton, gdyby musiał zatrzymywać się przy każdym przejeździe kolejowym i każdym miejscu, gdzie grzybiarze szukają grzybów i przechodzą na drugą stronę torów. .Maszynista musiałby zostać wyposażony w noktowizory i specjalistyczne lornetki wojskowe, które umożliwiałyby zidentyfikowanie mu ludzi przemieszczających się po torach.. No i helikopter który na bieżąco informowałby go o sytuacji na torach kilka kilometrów przed nim.. Ale byłoby bezpieczniej! A że pociąg jadący z Krakowa do Gdańska jechałby miesiąc- to nie miałoby znaczenia.. I tu nie ma przywilejów dla pieszych. Nawet jak jedzie tramwaj, i nie ma sygnalizacji świetlnej na przejściu dla pieszych, to pierwszeństwo ma tramwaj- a nie pieszy. I słusznie! Bo jakie ma szanse pieszy w zderzeniu z tramwajem? Jeszcze jakieś ma , jak siedzi w innym tramwaju! Można jeszcze wszystkich pieszych ubrać w obowiązkowe i twarzowe kamizelki pomarańczowe, żeby ich było widać z daleka., w nurcie kolejnych preferencji dla pieszych. W myśl nowego przygotowywanego prawa, jak tylko pieszy zbliży się do przejścia, już kierowca musi się zatrzymywać, nawet jak pieszy zbliża się do przejścia, ale nie zamierza przechodzić, bo rozmawia z kolegą, którego akurat spotkał po latach, zanim przemiesi się na drugą stronę ulicy.. Kierowca zawsze grzecznie może zapytać stojącego przy przejściu:” Proszę Pana, czy będzie Pan przechodził teraz na drugą stronę ulicy, czy może potem”??? A jak pieszy mu odpowie ”Vete a la mierda”, co po polsku oznacza” sp…..j”- to bardzo prosto obie strony wezmą się za łby.. Być może o to chodzi ustawodawcy.. Ponawiam pytanie? Ilu” obywateli” musi jeszcze zginąć na pasach, dzięki głupiemu ustawodawstwu promującemu pieszego na pasach? Przecież to zwykły nonsens! Przyzwyczajeni do pasowych preferencji piesi pędzą na łeb na szyje na pasy mając zakodowane w mózgach ze słuchawkami na uszach, że mają pierwszeństwo.. I wtedy giną! Często nie widziawszy światła czerwonego.. Mają bardziej widzieć pojazd- a nie kolor światła. . Kolor światła go nie przejedzie. W poprzedniej komunie uczono mnie, żebym najpierw przepuścił jadące samochody, a dopiero wtedy przeszedł na drugą stronę ulicy.. I to było słuszne! Poprzednia komuna była „ zła” pod każdym względem, a obecna jest dobra- pod każdym względem.. Tak twierdzi propaganda.. i jak tu przyzwyczaić ludzi ponownie do myślenia? Najpierw należałoby się rozprawić z propagandą, która jest świadomym i celowym działaniem mającym na celu osiągnięcie jakiegoś skutku.. A jakiego – oprócz ogłupiania? Nie widzę innego, oprócz tego, żeby było więcej wypadków… Ilu jeszcze zginie na pasach w imię fałszywej ideologii? Tak jak wielu straciło pracę- też w imię fałszywej ideologii.. Wszędzie w socjalizmie brylują fałszywe ideologie.. Dyktatura teoretyków nie ma granic! Jak to mówił Stefan Kisielewski” rządy ciemniaków”(????) I za to oberwał od” nieznanych sprawców”.. Dokąd nas one zaprowadzą? WJR

Wreszcie możemy zaskarżyć pakt fiskalny do TK

1. W tym tygodniu klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości wreszcie będzie mógł zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego Traktat o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Walutowej czyli tzw. pakt fiskalny. Będziemy mogli to zrobić dopiero teraz, ponieważ mimo tego, że prezydent Komorowski ratyfikował pakt w lipcu ale dziwnym zbiegiem okoliczności został on opublikowany w Dzienniku Ustaw przez Kancelarię Premiera, dopiero pod koniec października. Wcześniej klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości zaskarżył do TK ustawę z 20 lutego 2013 roku o jego ratyfikacji ale do tej pory skarga ta nie została przez Trybunał jeszcze rozpatrzona (w tej skardze poważamy ratyfikację Traktatu wg artykułu 89 Konstytucji RP czyli zwykłą większością głosów, choć ewidentnie przekazuje on kolejne narodowe uprawnienia na rzecz międzynarodowej organizacji jaką jest Unia Europejska czyli powinien być ratyfikowany wg. artykułu 90 Konstytucji RP, a więc większością kwalifikowaną – w tym przypadku powinno się za nim opowiedzieć 2/3 posłów w Sejmie i senatorów w Senacie).

2. W skardze dotyczącej samego traktatu fiskalnego, podnosimy jego niezgodność z art. 1, 2 i 4 Konstytucji RP, a więc są to zarzuty podkreślające, że jest on sprzeczny wręcz z podstawami naszej ustawy zasadniczej. Podnosimy także poważne zastrzeżenia dotyczące ingerencji zapisów traktatowych w artykuły Konstytucji RP zawarte w rozdziale „Finanse publiczne”, a w szczególności w proces uchwalania budżetu, podatki i szerzej w finanse publiczne i gospodarkę. Przypomnijmy tylko, że z traktatu wynika konieczność zrównoważenia budżetu państwa, a jeżeli już pojawi się deficyt to najwyżej do poziomu 0,5% PKB. Chodzi o tzw. deficyt strukturalny a więc sytuację w całym sektorze finansów publicznych (budżet państwa, budżety samorządów, budżety systemu ubezpieczeń społecznych), kiedy wydatki przekraczają dochody ale bez uwzględnienia zarówno dochodów jaki wydatków o charakterze nadzwyczajnym, bądź jednorazowym. Do tej pory zgodnie z paktem Stabilności i Wzrostu, deficyt sektora finansów publicznych nie powinien przekraczać 3% PKB (a więc może być aż 6 razy większy niż ten wynikający z paktu fiskalnego), a niedotrzymanie tego poziomu oznacza wszczęcie procedury nadmiernego deficytu wobec kraju członkowskiego. Wobec Polski taka procedura została wszczęta już w 2009 roku i przynajmniej na papierze minister Rostowski zmniejsza ten deficyt z 7,9% PKB w 2010 roku, poprzez 5,6% PKB na koniec 2011 roku 3,6 % PKB na koniec 2012 roku. Prawdopodobnie w roku 2013 deficyt ten znowu wrośnie aż poziomu 4,5% PKB. Jeżeli więc będziemy chcieli inwestować w rozwój infrastruktury technicznej i społecznej to albo dokonamy głębokich cięć w wydatkach budżetowych o charakterze społecznym i wtedy jest jakaś szansa na wykorzystanie środków z następnej perspektywy finansowej UE na lata 2014-2020, albo nie będziemy budować infrastruktury w ogóle.

3. Ale to nie wszystko. W traktacie znajdują się zapisy o mechanizmie korygującym przygotowywanym przez Komisję Europejską w odniesieniu do krajów, w których deficyt przekracza wyznaczony poziom deficytu strukturalnego, programach partnerstwa budżetowego i gospodarczego dla krajów objętych procedurą nadmiernego deficytu zatwierdzanych przez Radę UE i Komisję Europejską. Są także zapisy o koordynacji polityki gospodarczej krajów paktu, a także konieczność przedstawiania Radzie i Komisji Europejskiej ex ante (a więc przed podjęciem decyzji w kraju) reform polityki gospodarczej, które planuje się realizować w tych krajach. Naszym zdaniem mamy więc do czynienia ze zgodą na głęboką ingerencję instytucji europejskich Rady i KE zarówno w politykę budżetową jak i politykę gospodarczą krajów, które paktem zostaną objęte. Te wszystkie zastrzeżenia zostaną podniesione właśnie w skardze do TK z nadzieją, że Trybunał podejdzie do niej bez żadnych uprzedzeń i w sposób naprawdę merytoryczny, ponieważ naszym zdaniem pakt fiskalny podważa podstawy konstytucyjne ustroju polskiego państwa. Kuźmiuk

Niesiołowski nawołuje do siłowej „ likwidacji „ PiS ? Stefan Niesiołowski „Nie ma żadnej nadziei! Trzeba zlikwidować PiS! Ale trudno to zrobić. (...) PiS jest zarazą, która musi być wymazana z polskiej polityki. Ktoś, kto chce się z nimi dogadywać, zapłaci olbrzymią cenę! „...(źródło)
Dwie osoby zginęły, a jedna została ciężko ranna, przed biurem greckiej …. partii Złota Jutrzenka na przedmieściu Aten. Zastrzelili je dwaj mężczyźni jadący motocyklem - podały źródła policyjne.”....”Policja jeszcze nie zweryfikowała tożsamości zabitych i nie informuje o szczegółach ataku. Na miejsce zdarzenia przybyły służby antyterrorystyczne i otoczyły kordonem okolicę....”Na swoich stronach internetowych Złota Jutrzenka, w sondażach plasująca się na trzecim miejscu pod względem popularności, podała, że zabici mieli 22-26 lat, a "ataku dokonano na ślepo"..... ”Partia w komunikacie skrytykowała, że "rząd odmówił ochrony policyjnej pomimo gróźb" wobec członków ugrupowania.”...”Rzecznik partii Ilias Kasidiaris w prywatnej telewizji Star TV  oskarżył o strzały "terrorystów" i powiedział, że wydaje się, iż atak został dobrze zaplanowany.”...”Od 28 września szef partii Nikolaos Michaloliakos, jego prawa ręka Christos Papas i deputowany ugrupowania Janis Lagos przebywają w areszcie śledczym w związku ze śmiercią lewicowego działacza i rapera Pawlosa Fyssasa, zabitego 10 dni wcześniej przez członka Złotej Jutrzenki.”....(źródło)
The Economist „według badań opinii publicznej poparcie dla „Złotej Jutrzenki … skoczyło z 10 n a 15 procent od czerwca „.. ( więcej )
Lider ...greckiej partii Złoty Świt Nikolaos Michaloliakos został w sobotę zatrzymany pod zarzutem tworzenia organizacji przestępczej - podała policja. Zatrzymano też co najmniej jednego deputowanego partii - poinformowała rzecznika Iliasa Kasidiarisa. To nie koniec zatrzymań.”...Sąd Najwyższy wystawił nakazy aresztowania jeszcze co najmniej pięciu innych deputowanych Złotego Świtu oraz ok. 30 członków - doniosły anonimowo źródła policyjne ."Demokracja ma sposoby, by się bronić" - powiedział krótko po informacji o zatrzymaniu polityków rzecznik greckiego rządu Simos Kedikoglu. To pierwszy od 1974 roku przypadek aresztowania w Grecji deputowanych zasiadających w parlamencie.”..”Grecją wstrząsnęło w ubiegłym tygodniu zabójstwo 34-letniego antyrasistowskiego rapera Pawlosa Fyssasa, którego dokonał sympatyk skrajnie prawicowej partii. 21 września za zabójstwo rapera stanął przed sądem w Atenach 45-letni działacz ugrupowania Jorgos Rupakias. W środę wieczorem tysiące przeciwników Złotego Świtu wyszło na ulice Aten. Prawicowe ugrupowanie w ciągu tygodnia od zabójstwa Fyssasa straciło jedną trzecią poparcia w sondażach. W ostatnich dniach informowano o przeszukaniach biur partii przez policję oraz zatrzymaniach jej członków. W związku z tymi działaniami policji Michaloliakos zagroził w czwartek wieczorem wycofaniem posłów Złotego Świtu z parlamentu. Ugrupowanie ma 18 posłów i ich odejście mogłoby oznaczać konieczność rozpisania nowych wyborów. więcej
Nieznani sprawcy wpadli w środę na spotkanie poznańskich narodowców i obrzucili kamieniami ich szefa, Macieja Witzberga „....”"Poznań to lewacko-pedalskie miasto, ale rośniemy w siłę" - twierdził Maciej Witzberg w rozmowach ujawnionych przez Wikileaks. Tymczasem przed spotkaniem Ruchu Narodowego w auli jednej z poznańskich uczelni grupa mężczyzn wybiła szybę w drzwiach i rzuciła słoik ze zgniłymi jajami. - Wybiegliśmy na zewnątrz, ale wtedy z zaparkowanych gdzieś radiowozów wysypali się policjanci. Napastnicy uciekli. Byli zamaskowani, ubrani na czarno, z pałkami w rękach „....(źródło)
Witold Gadowski „A ci karierowicze, do czego oni byli Tuskowi potrzebni? Karierowicze byli potrzebni Tuskowi, który sam jest karierowiczem, po to, aby wyplenić z PO cały ideowy element i odejście Jarosława Gowina pokazuje, że nawet bardzo spolegliwi ideowo ludzie, spolegliwi charakterologicznie nie są w stanie wytrzymać tego, co tam się dzieje. Skala złych zachowań już przekracza jakąś rozsądną miarę. W Platformie została już tylko taka złodziejko-karierowiczowska magma. „...”Takie zgniłe bandy, dopóki posiadają władze, to mogą zastraszać innych. Jak stracą nadzieje na to, że będą rządzić, to rozlecą się w oka mgnieniu. Dopóki ta władza pozwala im na osiąganie własnych celów to będą się trzymać razem, bo to jest najlepsze spoiwo dla takich gangów. A Platforma ma mentalność gangu. „...”w Platformie Obywatelskiej zaczyna dominować zwykła hołota, która nie posiada żadnej kindersztuby i absolutnie nie ma pojęcia o tym, co to są dobre obyczaje „...”jest to wypadkowa tego, jakie towarzystwo, a raczej „towarzycho” zleciało się do Platformy. To nie jest towarzystwo ideowe, to nie są ludzie, którzy wierzą w jakieś dalekosiężne plany budowania Polski. To są zwyczajni karierowicze, to są ludzie, którzy zapisywali się do PZPR-u w czasach komunistycznych, a teraz zapisują się do PO, aby dorwać się gdzieś do jakichś funduszy budżetowych i wydać je na swój użytek. (…) Te standardy PRL-owskie zostały przeniesione przez PO do dzisiejszych czasów, z tym, że w czasach PRL obowiązywała tzw. mentalność socjalistyczna. Jakkolwiek by z tego nie wyśmiewać to towarzyszom zabraniano zbytniego wywyższania się nad ludem i klasą robotniczą. Dzisiaj ludzie z Platformy, słabo z reguły wyposażeni intelektualnie wręcz pysznią się tym, że mogą więcej i są bezkarni. I to jest groźne „...(źródło )
Ci , którzy uważają ,że Niesiołowski to pajac nie maja według mnie racji . W normalnym państwie osoba nawołująca do likwidacji dużej opozycyjnej partii byłaby uznana za pajaca . Ale w państwie socjalistycznym , posiadającym fanatyczną ideologię jaka jest dla II Komuny i niemieckiej Unii Europejskiej polityczna poprawność , czy dla socjalistycznych Niemiec Hitlera nazizm ludzie pokroju Niesiołowskiego to nie pajace , to heroldowie totalitaryzmu W Grecji zlikwidowano antyniemiecką partię , której poparcie wzrosło do 15 procent . Oznacza to ,że jej jest o parta o s ile politycznej porównywalnej do SLD, czy prawie do Platformy , która m a 22 procent poparcia. Były członek Platformy Obywatelskiej dokonał napadu politycznego na loka partii Jarosława Kaczyńskiego i zabił jednego z jej członków .Pomimo tego przywódca Platformy Obywatelskiej Donald Tusk w odróżnienia od przywódcy greckiego Złotego Świtu jest na wolności Można dostrzec pierwsze s sygnały ,że socjalistyczne reżimy zaczynają upodabniać się początkowych rządów hitlerowskich . Różnica jest taka ,że totalitarną lewicową rewolucje opartą na politycznych zbrodniach i terrorze socjalista Hitler chciał przeprowadzić błyskawicznie . Współcześni socjalistyczni spadkobiercy idei państwa totalitarnego nauczeni jego doświadczeniem lewacką rewolucje rozłożyli w czasie . Jednak o kres aksamitny ,w którym lewicowe rządy chwyciły ludzi za gardło ręką ubraną w aksamitną rękawiczkę w końcu musiał dobiec końca. Bieda, nędza ,jak jest skutkiem wprowadzenia jako ustroju gospodarczego socjalizmu „niemieckiego „ i całkowity upadek tak zwanego socjalistycznego Welfare State , Państwa Dobrobytu otrzeźwiły cześć społeczeństwa. Powstały realne ,a nie fasadowe partie takiej jak FIDESZ, Złota Jutrzenka , czy PiS . Zdobycie władzy przez Orbana było nauczką dla socjalistów ,że drugi raz do tego dopuścić nie można. Zabójstwo działacza PiS , atak bojówki na siedzibę greckiej partii Złota Jutrzenka , czy ostatni atak bojówki na działacza narodowców są sygnałami ,że wchodzimy w okres terroru i morderstw politycznych , dzięki którym socjalista Hitler ostatecznie wprowadził totalitaryzm . I tutaj warto zwrócić uwagę na na postać Niesiołowskiego , który jawnie za cichą , ale oczywistą aprobatą Tuska nawołuje do likwidacji resztek demokracji w Polsce , czyli do likwidacji PiS . Potem przyjdzie pora na likwidację narodowców i kogo sobie tam Niesiołowski i jego kumple partyjni upatrzą Niesiołowski epatuje językiem nienawiści i stylem wypowiedzi jednego ze słynnych socjalistów , niemieckich , Goebbelsa . Fakt ,że reżimowe media stały się trybuna dla niego , że stał się praktycznie oficjalnym reprezentantem „linii partii „ powinno być ostrzeżeniem dla Polaków . Świadczy to o tym ,że reżim przygotowuje się do takiej ewentualności jak w Grecji , siłowej czyli likwidacji opozycji . Przygotowanie i zrobienie prowokacji to kwestia czysto techniczna Marek Mojsiewicz

05/11/2013 „Podstawowe jednostki produkcji spółdzielczej”, czyli państwowe kołchozy kontrolowane przez państwo, zostają likwidowane na socjalistycznej Kubie. Nadszedł czas rezygnacji z fałszywej ideologii obejmowania przez państwo rolnictwa.. Im socjalistyczne państwo więcej obejmuje- tym mniej ściska. W końcu coś trzeba było z tym zrobić.. Socjalistyczna Kuba importuje 60% żywności dla swoich” obywateli, żeby nie poumierali z głodu.. Socjalizm równa się głód; kapitalizm- sytość.. Kapitalizm jest systemem tworzenia bogactwa- socjalizm tworzenia biedy.. Już nawet na Kubie to zauważyli, potrzeba było tylko sześćdziesięciu lat.. W Europie socjaliści tego nie widzą.. W ciągu pięciu ostatnich lat, na Kubie zlikwidowano 434 kołchozy(???) Najpierw ziemię rozdzielono rolnikom, pomijając dawnych właścicieli- a potem potworzono spółdzielnie produkcyjne, które mogą prowadzić samodzielną działalność gospodarczą.. Mogą sprzedawać płody rolne na targowiskach albo dostarczać je do państwowych i prywatnych hoteli czy punktów gastronomicznych. W Europie socjalistycznej tworzone są kołchozy prywatne(????) To znaczy ziemia jest prywatna, ale wszelkie decyzje i pieniądze wokół tych kołchozów są państwowe. Prywatne kołchozy żyją z tzw. wspólnej polityki rolnej polegającej na ustalaniu co, jak , ustalaniu cen i dotowaniu całości pieniędzmi upaństwowionymi.. Taki hitlerowski sposób gospodarowania poza wolnym rynkiem.. Na ten eksperyment idzie około 500 miliardów euro rocznie w Unii Europejskiej.. Oczywiście eksperyment w konsekwencji się nie uda- bo to straszna głupota antyekonomiczna.. Ale na razie socjaliści brną w tę głupotę, aż skończą się pieniądze. .Bo socjalizm się kończy , gdy kończą się pieniądze.. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby cały budżet europejskiego kołchozu szedł na utrzymanie rolnictwa.. Ale socjaliści potrafią- wiele- głupiego.. Może to jeszcze potrwać jakiś czas.. Tak jak nasilający się atak na Kościół Powszechny.. I to tylko na katolicki Kościół.. W Warszawie- w Centrum Sztuki Współczesnej prezentowana jest wystawa” British British Polish Polish; Sztuka krańców Europy, długie lata 90 i dziś”. Na tej wystawie prezentowany jest film z roku 1993 pt” Adoracja Chrystusa”, pana Jacka Markiewicza, Pan Jacek ma dyplom Wydziału Rzeźby warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Na co dzień utrzymuje rodzinę prowadząc hurtownię opakowań jednorazowych w Płocku.. Jako „ wielki „artysta- rzeźbiarz.. A co rzeźbi? Ano wypożyczył z Muzeum Narodowego średniowieczną rzeźbę Chrystusa i nakręcił film pt” Adoracja Chrystusa”, na którym to filmie nago przytula się do rzeźby Chrystusa,- szczególnie genitaliami.. Takie ma upodobanie- mówi, że adoruje Prawdziwego Boga, a wierni, których widział gdzieś w Kościele modlą się do ”niby Boga”.. Natomiast on- poprzez kontrowersyjne ruchy- Boga adoruje..(???) Taki film jest wyświetlany na tej wystawie- to jest sztuka nowoczesna.. Im więcej ataku na Kościół- tym bardziej nowoczesna.. Kościół to Średniowiecze i obskurantyzm- rzecz jasna.. Ci z Jasnogrodu- postępowcy całą gębą.. Genitaliami po Chrystusie Panu- wspaniała” adoracja”..(???) Pan Jacek prowadzi się trywialnie prowadząc hurtownię opakowań jednorazowych i zapewne nawet nie wie, że w europejskim kołchozie przemyśliwuje się likwidację jednorazowych torebek foliowych, które zaśmiecają nasze sklepy, nasze miasta, europejski Kołchoz- a może i cały świat(!!!), który jak tak dalej pójdzie stanie się jednym wielkim Kołchozem, tak jak kiedyś kołchozy na Kubie., wcześniej w Związku Socjalistycznym Republik Radzieckich, a obecnie w Związku Socjalistycznym Republik Europejskich. Czerwoni komisarze Kołchozu przemyśliwują jakby tu zlikwidować te jednorazowe torebki foliowe.. Jak to jak? Od jutra zakazać używania pod groźbą wysokich kar finansowych i już.. Nich się kto odważy nosić karpa w torebce foliowej.. Powoli zbliżają się Święta Bożego Narodzenia- znowu będzie w propagandzie- sprawa karpia, a sprawa polska.. Pani profesor Senyszyn przebierze się za karpia.. Bo już przykuwanie się do budy psa jej się znudziło.. Żeby wzięta pani profesor przywiązywała się do psiej budy łańcuchem? A gdyby zablokowało się jakieś ogniwo i nie można było wyplątać się z łańcucha? Zresztą – jak twierdzi pan Janusz Korwin- Mikke- socjalista to jest to brakujące ogniwo pomiędzy małpą a człowiekiem.. Aktywiści ekologiczni ciągle widzą te torebki foliowe na drzewach.. Że tak ich dużo- że lądują na drzewach.. Taki obraz przekazują normalnym ludziom, którzy aktywnymi ekologami nie są.. Może i gdzieś jakaś torebka foliowa zaczepiła się na drzewie.. Równie dobrze mogła zaczepić się o Pałac Kultury i Nauki imienia Józefa Stalina.. Ale przekazywany jest obraz zaczepionej torebki foliowej na drzewie.??? Bardziej kojarzy mi się ekolog- małpa na drzewie, niż torebka foliowa na drzewie.. No właśnie: a dlaczego pan Jacek Markiewicz , wielki artysta rzeźbiarz- ma dyplom, to musi być artysta- nie onanizuje, pardon- nie organizuje swoich „ dzieł” na drzewach? Może boi się ekologów.?. Niech się nie boi- najbardziej agresywni zostali zatrzymani w Federacji Rosyjskiej i grozi im 7 lat łagru.. Nie wiem czy przeciw nim, czy przeciw wszystkim terrorystom,- pan prezydent Putin przepchnął demokratycznie ustawę dumnie w Dumie na mocy której to ustawy demokratycznej rodzina terrorystów będzie odpowiadała finansowo za „ grzechy” terrorystów i piratów.(???) Znowu wraca w Rosji odpowiedzialność zbiorowa…Zresztą tak jak u nas.. Zawinił jeden- winny jest cały Kościół! Na razie odpowiedzialność zbiorową stosuje propaganda.. Przyjdzie czas i na sądy niezawisłe i powszechne… Nie przypadkowo pomyliłem słowa” onanizować” i „ organizować”.. „Artysta” Jacek Markiewicz w 1991 roku też zorganizował wystawę na której pokazywał swoje własne fotografie z momentu swojej własnej masturbacji(???). To musiało być ciekawe, jak właściciel hurtowni opakowań jednorazowych z dyplomem rzeźbiarza, zajmuje się onanizowaniem na własnych fotografiach.? Czy to nie wspaniała rzeźba! Swojego czasu w Muzeum Rzeźby w Orońsku niedaleko Radomia, zasrał całą sprawę- robiąc ekskrementy jako wyraz sztuki nowoczesnej.. Strasznie śmierdziało, ale nikt nie odważył się powiedzieć, że to wszystko co on robi to jedno wielkie gówno… Miał tez wystawę pt” Ja i AIDS”, na której to wystawie wystawiał na widok publiczny swoje ciało, swojego penisa i wszystko co przykryła przed światem cywilizacja, ubierając go.. Twierdził, że dziewczyny przychodzące na wystawę całowały go w …penisa(????), Stał jak głupi ch….- to go całowały. I wcale nie był to okrzyk średniowiecznych Germanów. Może myślały, że to jakaż rzeźba antyczna.. Cholera wie! Narobił też skandalu w Warszawie, upychając na wystawie jakieś prostytutki, zrobił się dodatkowy skandal- wystawę po dwóch dniach zamknięto. Taki to jest „ artysta rzeźbiarz”- pan Jacek Markiewicz… Raczej dewastator tradycyjnych wartości, kąpiący się w bezwstydzie, brudzie, syfie i AIDS..” Ideologiczny łobuz” jakby to powiedział pan profesor Paweł Śpiewak, ale nie wobec niego- ale wielkiego Polaka- Romana Dmowskiego. Tak właśnie powiedział- słyszałem na własne uszy w państwowej telewizji.. Wszystkie te miejsca „sztuki nowoczesnej” służą do propagowania zła i to za nasze pieniądze.. Moim zdaniem- po to są powoływane., w ramach” marszu przez instytucje”- pomysłu Gramsciego… W Europejskim Kołchozie kładzie się wielki nacisk na budowę muzeów sztuki nowoczesnej.. Nie przypadkowo! Na Kubie natomiast- kołchozy są likwidowane.. WJR

Tusk wypala żelazem nie korupcję ale przeciwników rządowych zmian w OFE

1. Kilka dni temu pisałem, że w ramach trwających konsultacji projektu ustawy o zmianach w OFE, szerokim strumieniem płyną uwagi od różnych podmiotów, które ustawowo są wskazane do przedstawiania opinii w tej sprawie. Zwróciłem uwagę, że zapewne ku zaskoczeniu strony rządowej, te najbardziej krytyczne, pochodzą od instytucji publicznych. W ostatnich dniach takie właśnie opinie opublikowały: Komisja Nadzoru Finansowego (KNF), Główny Urząd Statystyczny (GUS), Narodowy Bank Polski (NBP), Prokuratoria Generalna, a nawet Ministerstwo Transportu. Okazuje się jednak, że najbardziej zirytowały premiera Tuska i ministra Rostowskiego uwagi do wspomnianego projektu przygotowane przez Prokuratorię Generalną Skarbu Państwa. To państwowa jednostka organizacyjna mająca przedwojenne tradycje ale na nowo powołana do życia dopiero w 2006 roku, a jej głównym zadaniem jest zapewnienie ochrony prawnej interesów Skarbu Państwa.

2. Prokuratoria w swoim stanowisku wobec rządowych zmian w OFE wskazała, że aktywa posiadane przez OFE stanowią ich własność, a więc podlegają ochronie wynikającej z art. 21 Konstytucji RP. Prokuratoria zwróciła także uwagę, że OFE są niepaństwowymi osobami prawnymi, a ZUS państwową jednostką organizacyjną i w związku z tym odebranie części własności niepaństwowym osobom prawnym i przekazanie na rzecz państwowej jednostki organizacyjnej jest klasycznym wywłaszczeniem i konsekwencją takich decyzji mogą być odszkodowania na rzecz Funduszy, a dokładnie ich właścicieli czyli PTE. Te dwa fundamentalne zastrzeżenia do rządowych zmian w OFE, tak dotknęły rządzących, że wczoraj Prokuratoria Generalna ustami swojego rzecznika w popłochu się z nich wycofała.

3. Równie poważne są zastrzeżenia do rządowego projektu zgłoszone przez Komisję Nadzoru Finansowego (KNF). Pierwsze z nich to uczynienie z OFE agresywnych funduszy akcji poprzez zakaz inwestowania przez nie w obligacje skarbowe albo te gwarantowane przez skarb państwa. Drugim, spowodowanie znacznego podniesienia udziału i roli inwestorów zagranicznych w finansowaniu polskiego długu publicznego poprzez umorzenie blisko 150 mld zł obligacji skarbowych, co wystawia cały rynek długu na ogromne ryzyko. Kolejne to likwidacja tzw. minimalnej wymaganej rocznej stopy zwrotu, której istnienie do tej pory dawało ubezpieczonym w OFE pewne gwarancje bezpieczeństwa i było swoistym „batem” dla PTE (właścicieli OFE) aby chociaż taki minimalny poziom zwrotu, corocznie ubezpieczonym zapewnić.

4. Sam jestem bardzo krytyczny wobec OFE i to od dawna (mając w 1998 roku wybór ZUS czy ZUS i OFE wybrałem ZUS) ale uważam, że jedynym sensownym rozwiązaniem wobec tego systemu, byłoby wprowadzenie autentycznego wyboru dla ubezpieczonych w tym systemie ale z pełnymi tego konsekwencjami. Jeżeli ubezpieczeni przechodzą do ZUS to z całością dotychczasowych aktywów i tych obligacyjnych i akcyjnych i przyszłą składką i jeżeli zostają w OFE to także z całością aktywów i przyszłą składką. Każdy inne rozwiązanie w tym także to proponowane przez rząd Tuska, może zaprowadzić nasz kraj przed międzynarodowe trybunały i w konsekwencji obciążyć wielomiliardowymi odszkodowaniami (na co zwraca uwagę także Prokuratoria Generalna).

5. Premier Tusk przy okazji każdej kolejnej afery korupcyjnej, w którą zamieszani są ludzie Platformy, zapowiadał, że będzie ją wypalał gorącym żelazem. Okazuje się jednak, że korupcja z udziałem członków Platformy kwitnie, natomiast gorącym żelazem wypalany jest sprzeciw wobec rządowych propozycji zmian w OFE, o czym świadczy swoiste „zamknięcie ust” w tej sprawie Prokuratorii Generalnej. No cóż równowaga w przyrodzie musi być, skoro nie wypalamy gorącym żelazem korupcji to wypalamy nim negatywne opinie o rządowych zmianach w OFE. Kuźmiuk

Prof. Jadwiga Staniszkis: finansowa Magdalenka? Kolejne rządy nigdy nie zmieniały – mimo ostrzeżeń - reguł panujących w OFE. Przez lata utrzymywano znacznie wyższe, niż w innych krajach prowizje. Kilkanaście lat tolerowano antyrozwojowe skutki przeorientowania strumieni kapitału. Pompowano giełdę, bo przez lata wyceny akcji były zawyżane ze względu na przewagę popytu nad podażą. Czy to tylko rażący brak rozwagi i kompetencji przy podejmowaniu reformy w tym kształcie, czy – cicha umowa? Można przecież zidentyfikować grupy (organizacje), które zarobiły miliardy. Ocenić transfery zysków zagranicą. Dlaczego zwlekano ze zmianami systemu, które byłyby racjonalne lata temu (miliardowe oszczędności), ale dziś, spóźnione, tworzą nowe zobowiązania państwa? I to zobowiązania bez pokrycia. Bo równolegle (i jest to kwestia moim zdaniem ważniejsza, niż na przykład korupcja polityczna w PO) na całym świecie zmienia się relacja między biznesem a państwem. Na niekorzyść tego ostatniego. Bo – nieuchronnie – uszczuplająca wpływy podatkowe. Kryzys finansowy wymusił regulacje dotyczące działalności banków. Kreatywna księgowość wielu firm została więc zastąpiona kreatywną restrukturyzacją. Zaczęto tworzyć nie przynoszące zysków przybudówki – dziuple - dla ukrywania i transferu środków przed opodatkowaniem. Właśnie kosztem państwa. Rozwija się też nieprzejrzysty wewnętrzny system usług finansowych, wobec których wprowadzone regulacje są bezradne. To prawdziwa rewolucja managerska – bo bezradni są również akcjonariusze. Ucieczka managerów wielkich firm od ryzyka i odpowiedzialności, wysokie zarobki niezależnie od ekonomicznych efektów i – równocześnie finansowa zapaść państwa widoczne są również w Polsce. Nie dotyczy to małych i średnich firm. Te redukują ryzyko głównie kosztem pracowników. Duże – też, ale główną ofiarą stają się państwa. Paradoksalnie – im więcej środków publicznych (np. unijnych – jak w Polsce) wchodzi do gospodarki, tym bardziej widoczne są próby unikania opodatkowania. Gry przeciw państwu jako całości przy równoczesnych, korupcyjnych, koalicjach z urzędnikami średniego szczebla. Media skupiają się na jednostkowych incydentach (Wipler, Dolny Śląsk). A tymczasem powstaje nowy model kapitalizmu wobec którego i politycy, i pracownicy (związki zawodowe) wydają się bezradni. Także dlatego, że nie dostrzegają nowych reguł gry. Czy ta ślepota to tylko brak profesjonalizmu (jak z OFE) czy – cicha, niespisana umowa? Jak ta w Magdalence. To już nie tylko Rosja (imperium Gazpromu) i kraje, jak Polska, z wciąż niestety silnym kapitalizmem politycznym zasilanym obecnie strumieniami środków unijnych, ale – kraje zachodnie. W tym – USA gdzie (według "The Economist") dwie trzecie zakładanych obecnie firm to „dziuple” nie nastawione na własny zysk. Przybudówki dla szybkich przepływów finansowych. Działające w ramach organizowanych ad hoc, wydzielonych quasi – rynków. Unikające regulacji i odpowiedzialności. Przerzucające ryzyko na innych. Czy to już trwała redystrybucja władzy i realnych praw własności, kosztem państw i społeczeństw? Czy grozi to zakwestionowaniem związku wolnego rynku z demokracją? Bo nowe rozwiązania, choć tworzą się spontanicznie, jako odpowiedź biznesu na kryzys, kłócą się z liberalną zasadą wolności. Ale i – odpowiedzialności. I, osłabiają państwa zwiększając dramatyzm trudnych decyzji budżetowych. A to może uruchomić tęsknoty autorytarne! Prof. Jadwiga Staniszkis

Michnik i pedofil F.Bernard Czas działa na naszą korzyść „Dla popularyzacji pedofilii szczególnie dużo zrobił zmarły w 2006 r. holenderski działacz gejowski i seksuolog dr Frits Bernard. To on ukuł pojęcie tzw. pedofilii pozytywnej, twierdząc, że współżycie z dorosłymi wyzwala w dzieciach osobowość i wspiera ich rozwój emocjonalny. Zapytany przed śmiercią, jaki czynnik może spowodować społeczną akceptację pedofilii, odpowiedział jednym słowem: "czas" ….(więcej )
Adam Michnik „ Jesteśmy podzieleni. Wielka część naszych rodaków definiuje naszą sytuację jako katastrofę, ruinę ubekistan. Na to jest jedna rada cierpliwość. Cukier musi się rozpuścić. Cierpliwość to powinność patriotyczna „...”Cierpliwość oznacza, że metodami wojskowymi, pałkami się do niczego ludzi nie przekona. Trzeba wierzyć, że kropla drąży skałę „...”Antoni Macierewicz był człowiekiem zawsze niebanalnym. Wykształconym, sprawnym intelektualnie, odważnym. „....”Kiedyś Antek był inny. Ja go pamiętam jako człowieka o poglądach skrajnie lewicowych -gdy był zwolennikiem Che Guevary, Fidela Castro - bojowników w Chile. To był inny człowiek. Mnie uważał za zgniłego socjaldemokratę „....”Gdybym miał do wyboru Polskę Jarosława Gowina, czy Polskę Millera wybrał bym bez namysłu Polskę Millera. Bo Leszek Miller jest przedstawicielem opozycji odpowiedzialnej za państwo „...(źródło )
Adam Michnik „Największe zagrożenie dla Polski, to...?To jest oczywiste. To jest ta fala nastojów populistycznych, szowinistycznych, niszczących ład konstytucyjny i osłabiających państwo.”...(źródło )
Jarosław Kaczyński „„Polska potrzebuje nowej konstytucji- ocenił prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas konferencji poświęconej 15-leciu polskiej ustawy zasadniczej W ocenie Kaczyńskiego, są przesłanki, by w obecnej kadencji parlamentu wrócić do kwestii zmiany konstytucji. Jego zdaniem, świadczy o tym sytuacja Polski w Unii Europejskiej i zmiany zachodzące we wspólnocie, które "trzeba oceniać negatywnie". - To, co zdarzyło się przeszło 23 lata temu, to powstał system, który prof. Jadwiga Staniszkis określiła jako postkomunizm - powiedział Kaczyński. Jak dodał, jest to system antyrozwojowy, który został spetryfikowany przez obecnie obowiązującą konstytucję. Jak mówił, usytuowanie władzy wykonawczej w ustawie zasadniczej uniemożliwia m.in. zmianę tego systemu. Jego zdaniem, kształt konstytucji "utrudnia realizację części praw obywateli".Jak przekonywał, Polska potrzebuje nowej konstytucji. - Musimy tego dokonać– podkreślił.” więcej
Profesor Michał Wojciechowski „Wydaje się jednak, że groźniejsze stają się obecnie wady nowego ustroju, czyli nieudolnie rządzonego i zależnego od Zachodu państwa opiekuńczego, które to państwo aprobują wszystkie partie parlamentarne i większość ogłupionych obywateli. Chcą je oni co najwyżej ulepszać. „....(źródło )
Jan Hartman „ Palikota musi być mniej „ ...”Nowa partia ma być zupełnie inna od poprzedniczki „....”Wieść niesie, że będzie pan wiceprzewodniczącym nowej partii? Tego nie wiem, ale liczę na to, że znajdę się we władzach. „....”Według politologa prof. Kazimierza Kika jest pan ostatnim człowiekiem wierzącym w czar Janusza Palikota.”...”Wie, że jego byt polityczny zależy od tego, czy uda mu się zmniejszyć procent Palikota w Ruchu Palikota. I na pewno jutro nie oświadczy, że jest chrześcijańskim demokratą czy też radykalnym tradycjonalistą katolickim„....”Im lepiej poznaję Janusza Palikota, tym większego szacunku do niego nabieram i wierzę w jego potencjał polityczny. „...”Moją ambicją jest, żeby to była partia konstytucji, to znaczy, żeby działania jej polityków były zgodne z wartościami konstytucyjnymi i te wartości wspierały. „...(więcej )
Dlaczego zarówno Michnik jak i holenderski pedofil patrzą z optymizmem w przyszłość i wierzą ,że wystarczy czas , aby ich cele zostały osiągnięte Dlaczego zarówno Michnik jak i zboczeniec , pedofil Fris Bernard tak ochoczo popierają ustrój i system polityczno gospodarczy, jeden holenderski, a drugi polski ,. Oba zresztą oparte na ustroju socjalizmu niemieckiego To na istniejących chorych systemach politycznych zarówno Michnik jak i pedofil Bernard opierają swoją wiarę ,że to tylko kwestia czasu jak dorośli będą mieli prawo do legalnego gwałcenia dzieci w wypadku Bernarda i zbudowania bandyckiego socjalistycznego państwa w którym zniszczy się chrześcijaństwo do cna, a religia panującą będzie ideologia politycznej poprawności To dlatego Michnik i jego kamraci typu Kuczyńskiego , czy Smolar tak zawzięcie bronią obecnego ładu politycznego i gospodarczego, bronią kolonialnej konstytucji II Komuny Zarówno feministki jak lobby sutenersko pedofilskiej jakim był Ruch Palikota, a teraz Twój Ruch , Tusk, Miller, organizacje homoseksualne , nomenklatura Platformy , SLD , socjaliści , lewacy , prusacy . Wszyscy oni zaciekle bronią ustroju , który został zainstalowany w Polsce w wyniku Układu Okrągłego Stołu przez Rosjan i Niemcy Mamy w Europie i w Polsce do czynienia z lewacką konstrukcją ustrojową, która jest tak zbudowana , aby w perspektywie czasowej doprowadzić do zbudowania totalitarnego państwa socjalistycznego politycznej poprawności Jeśli nie dojdzie do obalenia Konstytucji Okrągłego Stołu i ustroju, który ona generuje to Michnik może być pewny że wcześniej ,czy później zatwierdzi się paraseksualne małżeństwa homoseksualne , lewactwo polskie dzieci będzie się seksualizowało w szkołach , publiczne wyznawanie chrześcijaństwa będzie ścigane , a instytucja rodziny całkowicie zniszczona Robert Winnicki „ Obalić Republikę Okrągłego Stołu „.....”.”Trzeba wreszcie obalić republikę Okrągłego Stołu i dokończyć rewolucję Solidarności, która została zdradzona właśnie przy Okrągłym Stole w 1989 roku”....”Jesteśmy kolonią Unii Europejskiej, panuje antynarodowy ustrój. Promuje się kosmopolityzm we wszystkich obszarach życia. Szkoła przestała już edukować ludzi, a zamiast tego wprowadziła tresurę. więcej
Waldemar Kuczyński „Jeśli prezes PiS zostanie wybrany na prezydenta, będzie przysięgał na Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej. Pytam więc, czy ciągle uważa, że jest ona "konstytucją formacji państwowej oligarchicznej. W istocie za tymi przepisami kryje się oligarchia" (słowa wypowiedziane 2 września 2007 roku w programie TVN "Kawa na ławę")”…”Jeżeli Jarosław Kaczyński zostanie prezydentem, wówczas będzie najwyższym przedstawicielem państwa III Rzeczypospolitej, jak nazywa ją konstytucja. Pytam więc, czy nadal uważa on, że III Rzeczpospolita jest Rywinlandem (to są słowa szefa PiS wypowiedziane 28 maja 2005 roku na wiecu wyborczym partii), że jest "postkomunistycznym monstrum" (to słowa na kongresie PiS 4 czerwca 2006 roku), że u jej podstaw tkwi Ubekistan (to z wywiadu dla "Rzeczpospolitej" 29 września 2006 roku), że jest ona "jakimś gigantycznym skandalem, takim, powiedzmy sobie postkolonialnym, miękkim tworem" (to słowa z rozmowy w radiowych "Sygnałach dnia", 2 kwietnia 2007 roku).Jak prezydent mający taki pogląd o państwie może je reprezentować zgodnie z dobrą wiarą, wolą i sumieniem? A więc, panie prezesie, czym jest dla pana III Rzeczpospolita? „..( więcej ) Mojsiewicz

Masakra w Międzyrzecu Rozbrajanie Niemców na ziemiach b. Królestwa Polskiego w listopadzie 1918 roku pozornie tylko odbywało się bezkrwawo, gdyż masakra w Międzyrzecu dowodzi, iż wypadki mogły potoczyć się zupełnie inaczej.

Po rozbrojeniu Niemców 11 listopada 1918 roku w Rykach, zabraną im broń przewieziono do Dęblina, gdzie posłużyła ona do uzbrojenia kompanii Polskiej Organizacji Wojskowej, której dowódcą został sierżant legionowy Ignacy Zowczak. Dnia 12 listopada 1918 roku kompania ta opuściła twierdzę z poleceniem obsadzenia linii Dęblin-Łuków. Zowczak po zajęciu Łukowa, wystąpił z propozycją ruszenia w kierunku Międzyrzecza, nie należącego do b. Generał-gubernatorstwa Warszawskiego, ale do tzw. Etapów Bugu, którego dowództwo mieściło się w Białej Podlaskiej. Był to obszar tyłowy, podległy niemieckiej Armii Wschód, liczącej ponad 600 tysięcy żołnierzy. Po zarekwirowaniu na stacji w Łukowie parowozu z dwoma wagonami żołnierze Zowczaka dotarli 13 listopada do Międzyrzeca, gdzie zastano znaczną załogę niemiecką. Sierżant udał się do komendantury miasta i zażądał oddania broni. Niemiecki komendant mjr Kwapp stanowczo odmówił, jednak tamtejsza Rada Żołnierska okazała się bardziej skłonna do rozmów. Po krótkich rokowaniach, Niemcy zgodzili się oddać broń, z wyjątkiem broni krótkiej, w zamian za gwarancję bezpiecznego odjazdu. Po zawarciu porozumienia Zowczak wydał odezwę do mieszkańców miasta, w której poinformował o objęciu komendy w mieście, wezwał do spokoju i dobrego traktowania mających wkrótce odjechać Niemców. Niemcy z kolei wydrukowali i rozkleili afisze zawiadamiające, że „opuszczą Polskę i będą uprzejmie i życzliwie odnosili się do ludności”. Po południu tegoż dnia zaczęli oddawać żołnierzom Zowczaka broń. Zowczak przystąpił do organizowania władzy w mieście. Siły jego kompanii wzmocniła miejscowa Straż Bezpieczeństwa, tak że miał do swej dyspozycji około 70 uzbrojonych ludzi. Niemcy jednak nie wyjeżdżali z miasta, nie wiedząc, w którą stronę mają jechać, na zachód czy też wschód. Podległość organizacyjna przemawiała za wyjazdem przez Białą Podlaską, gdzie mieściło się dowództwo Inspekcji Etapów Bugu. W Białej Podlaskiej stacjonował, liczący około tysiąca żołnierzy, garnizon, którego 12 listopada 1918 roku ogarnęło wrzenie rewolucyjne, w wyniku którego została wyłoniona Rada Żołnierska. Słabość sił POW w tym rejonie uniemożliwiło zajęcie miasta. Sytuacja w Białej pogorszyło przybycie 2 pułku huzarów przybocznych, zwanych „huzarami śmierci”, którzy 15 listopada usunęli Radę Żołnierską i faktycznie przejęli władzę w Białej. Kilku peowiaków zostało dotkliwie pobitych przez Niemców, co sprawiło iż reszta wycofała się do okolicznych lasów. Opanowanie Białej nastąpiło niewątpliwie na rozkaz dowództwa niemieckiej Armii Wschodniej, któremu chodziło o utrzymanie szerokiego pasa ziemi na lewym brzegu Bugu, osłaniającego linię kolejową Kowel-Brześć-Grajewo. Informacje o wydarzeniach w Białej dotarły do Międzyrzeca, którego b. komendant mjr Kwapp telefonicznie szczegółowo poinformował huzarów o sytuacji w Międzyrzecu, w tym o rozmieszczeniu polskich posterunków w mieście. Rankiem 16 listopada 1918 roku z Białej wyruszyła na dwóch samochodach ciężarowych grupa huzarów. W podmiędzyrzeckim folwarku Wysokie Niemcy zamordowali dzierżawcę W. Orłowskiego, mszcząc się za udział jego syna i zięcia w akcji rozbrojeniowej. Na odgłos strzałów, członkowie polskiego trzyosobowego posterunku, złożonego z miejscowych ochotników, próbowali uciec, jednak Niemcy zdołali ich złapać. Dowódca posterunku kpr. Edward Zubik został zastrzelony na miejscu, drugi, Władysław Wieliczko, ranny w głowę i pchnięty bagnem także zmarł wkrótce. Jedynie trzeciemu peowiakowi udało się zbiec. Po likwidacji posterunku droga do miasta stała przed Niemcami otworem. Ruszyli oni w stronę pałacu Potockich, gdzie swoją siedzibę miał Zowczak i gdzie znajdowała się zasadnicza część jego oddziału. Polacy nie spodziewali się ataku, a Niemcy po okrążeniu pałacu zaczęli ostrzeliwać budynek z karabinu maszynowego, a następnie obrzucili go granatami, powodując wybuch pożaru. Zaskoczeni Polacy wyskakiwali przez okna, ginąc od kul, bądź od ciosów bagnetem. „Tych, którzy w przedśmiertnej rozpaczy opuszczali płonący gmach – wspominał Czesław Górski – mordowano w okropny sposób, wprost zwierzęcy. Okrucieństwo pijanego żołdactwa niemieckiego nie miało granic. Zabijano, bito, znęcano się, pastwiono się, dobijając rannych ochotników polskich”. W międzyczasie Niemcy ze starej załogi miasta, szybko odzyskawszy broń, przyszli w sukurs swym kolegom z Białej, uderzając na stację kolejową, bronioną przez 10 miejscowych żołnierzy POW, pod dowództwem Kazimierza Mikołajczuka. Polscy obrońcy powitali agresorów strzałami, zadając im spore straty. Jednak mający znaczną przewagę liczebną Niemcy okrążyli budynek stacyjny, ostrzeliwując go z karabinów maszynowych. Po wyczerpaniu amunicji, część Polaków zdołała zbiec, część trafiła do niewoli, z której zbiegła, korzystając z wynikłego zamieszania. Niemcy przystąpili do pogromu w mieście. „Wyciągano z domów i mordowano w okrutny sposób nawet bezbronnych ludzi, – wspominał Górski – nie należących do żadnej organizacji. Rzucano do mieszkań granaty ręczne, raniąc i zabijając mieszkańców. Dopuszczono się przy tym licznych rabunków”. Gdy opadła fala mordów i rabunków, Międzyrzec wyglądał jak wymarły. Mieszkańcy miasta bali się opuszczać swe domy, a Niemcy wzięli zakładników, którzy odpowiadali życiem za jakiekolwiek wystąpienie przeciwko nowej władzy. W czasie walk i mordów zostało zabitych 19 żołnierzy sierżanta Zowczaka oraz 26 mieszkańców miasta. Wiele osób zostało rannych. Niemcy nie pozwolili pochować zamordowanych, a zwłoki ofiar „wrzucili do wykopanego w tym celu dołu w parku i zalawszy kwasem karbolowym, przysypali”. Uroczysty pogrzeb poległych odbył się dopiero w grudniu 1918 roku po opuszczeniu miasta przez Niemców. Kondukt prowadził ks. Biskup podlaski Henryk Przeździecki. Wyprawa na Międzyrzec nie była działaniem odosobnionym. Podobną akcję Niemcy z Białej przeprowadzili na Janów Podlaski, zabijając 4 peowiaków, a kilkunastu biorąc do niewoli. W Komarówce także zabili 4 peowiaków, a do podobnych wypadków doszło w kilku jeszcze miejscowościach w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Inna wyprawa podjęta przeciwko Radzyniowi zakończyła się niepowodzeniem. W lesie pod wsią Kąkolewnica członkowie miejscowej organizacji POW, wzmocnieni oddziałem przybyłym z Radzynia, urządzili zasadzkę, zmuszając Niemców do wycofania się. Wszystkie te operacje były fragmentem szerszego planu, którego celem było zastraszenie ludności polskiej oraz sparaliżowanie oporu. To zaś zapewniało kontrolę linii kolejowej, którą zamierzano ewakuować oddziały niemieckie z Ukrainy do Prus Wschodnich. W tej sytuacji KN POW wysłała do Białej swego przedstawiciela, por. Rudnickiego, który podpisał 18 listopada 1918 roku z Niemcami porozumienie, na mocy którego Niemcy mieli przeprowadzić ewakuację swych wojsk linią kolejową Brześć-Grajewo, a strona polska zobowiązała się nie czynić im w tym przeszkód. Jednocześnie wysłany przez Józefa Piłsudskiego do Kowna, siedziby Ober-Ostu, kpt. Janusz Gąsiorowski przywiózł samolotem 23 listopada do Warszawy projekt porozumienia, który został następnego dnia zatwierdzony przez Naczelnika Państwa. Za cenę czasowego odstąpienia Niemcom Grajewa oraz wycofania się z Białegostoku uzyskano od strony niemieckiej zgodę na ewakuację wojsk niemieckich nie przez Warszawę, ale Brześć-Białystok-Grajewo. Masakra w Międzyrzecu dowodzi, iż w listopadzie 1918 roku na terenach okupacji niemieckiej mogło dojść do wielkiej tragedii, gdyby wypadki potoczyły się inaczej, gdyby wśród Niemców wzięły górę tendencje do bezwzględnego działania.

Wybrana literatura:

P. Łossowski – Zerwane pęta. Usunięcie okupantów z ziem polskich w listopadzie 1918 roku

Polska Organizacja Wojskowa. Szkice i wspomnienia

Z krwawych dni. Echa wydarzeń listopadowych 1918 roku podczas rozbrajania Niemców w Międzyrzecu

Listopad 1918 we wspomnieniach i relacjach

Godziemba – blog


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
1012
1012
makro 3 1012, Socjologia, Mikrostruktura i Makrostruktura
1012
1012
Braun golarka męska Entry, 100, 105, 1007, 1008, 1012, 1013 instrukcja obsługi
Instalacja elektryczna Ursus 912 914 1012 1014 1222 1224 1614 1929
1012
1012
1012
hp 1010 1012 1015 toner recarga desmontar
#1012 Preventing Shoplifting
SHIBA reset 1012
Ursus 912, 914, 1012, 1014, 1222, 1224, 1614, kabina kierowcy
transport kolejowy gr 1012
BWV 1012, Cello suite No 6, tr Eriksson
1012 Orange Blue CAN SOMEBODY TELL ME WHO I AM Dinosaurs
Krukowski S ,Cmentarz grzebalny w Koziminach Światowiwit ,t X,1012
Cello Suite No 6 BWV 1012 Gavotte for Guitar

więcej podobnych podstron