07 Pierwszy List do Koryntian

PIERWSZY LIST DO KORYNTIAN

Wprowadzenie do listów św. Pawła.

Wstęp do Pierwszego Listu do Koryntian (B.P.)

Wstęp do Pierwszego Listu do Koryntian (P.K.)

1 Kor 1. Adres, pozdrowienie i dziękczynienie. ROZŁAMY.. Chrystus jest niepodzielny. Prawdziwa mądrość zapewni jedność.

1 Kor 2. Paweł apostołem mądrości krzyża.

1 Kor 3. Objawy niedojrzałości Koryntian. Wnioski praktyczne.

1 Kor 4. Istota posłannictwa apostolskiego. Napomnienia i przestrogi.

1 Kor 5. TRZY „GRZECHY GŁÓWNE” ADRESATÓW... Kazirodztwo.

1 Kor 6. Szukanie sprawiedliwości przed trybunałami pogańskimi. Swoboda obyczajów..

1 Kor 7. SPRAWY ŚWIĘTEJ SPOŁECZNOŚCI. Małżeństwo. Wierność powołaniu. Wyższość dziewictwa nad małżeństwem.. Wskazania dla wdów..

1 Kor 8. SPRAWA SPOŻYWANIA MIĘSA OFIAROWANEGO BOŻKOM POGAŃSKIM. Zasady ogólne – Wolność w Chrystusie.

1 Kor 9. Przykład bezinteresownej miłości Apostoła.

1 Kor 10. Przykład z dziejów Izraela. Bałwochwalstwo i udział w ucztach bałwochwalczych.

1 Kor 11. O PORZĄDKU NA ZEBRANIACH LITURGICZNYCH.. Strój i nakrycie głowy kobiet. Wieczerza Pańska.

1 Kor 12. Charyzmaty Ducha Świętego. Kościół jednym nadprzyrodzonym Ciałem Chrystusa.

1 Kor 13. Hymn o miłości.

1 Kor 14. Zasady korzystania z charyzmatów..

1 Kor 15. WOKÓŁ PRAWDY O ZMARTWYCHWSTANIU.. Zmartwychwstanie Chrystusa i świadectwo Apostołów.. Zmartwychwstanie wszystkich wiernych na wzór Chrystusa. O ciałach po zmartwychwstaniu. Hymn estchtologiczny i napomnienie.

1 Kor 16. Polecenia, pozdrowienia i życzenia końcowe.

Wprowadzenie do listów św. Pawła

Paweł - Apostoł narodów

Po nawróceniu Paweł całe swe życie poświęcił na gorliwą służbę Chrystusowi, dlatego bez przesady można go nazwać największym misjonarzem Kościoła: dla Chrystusa zdołał przemierzyć prawie połowę terytoriów Cesarstwa Rzymskiego, leżących nad Morzem Śródziemnym, pokonując pieszo przynajmniej 16 000 km. Trzeba przy tym przyznać, że to właśnie dzięki jego niezłomnej postawie apostolskiej i umysłowi otwartemu na kulturę pogańską zawdzięczamy fakt, że chrześcijaństwo swym zasięgiem objęło Azję Mniejszą i Grecję. Po założeniu wspólnoty w danej miejscowości zazwyczaj przez jakiś czas pozostawał w niej, nauczając i umacniając w wierze. Jednakże nawet po jej opuszczeniu nie przestawał troszczyć się o jej życie duchowe i moralne. Kiedy w niektórych wspólnotach pojawiały się większe problemy dogmatyczne, moralne lub dyscyplinarne, wierni zwracali się do niego z prośbą o pomoc, traktując go tym samym jako swego najwyższego przełożonego i jako autorytet. Pozostając z dala, Paweł przesyłał w formie rozbudowanych listów swoje napomnienia i odpowiedzi na pytania. W jego dziele misyjnym listy te odegrały zatem wielką rolę, a zawarte w nich rozstrzygnięcia wielu kwestii do dzisiaj stanowią fundament nauczania Kościoła.

Powstanie zbioru listów Pawła Apostoła

Listy Pawłowe są odpowiedzią na konkretne problemy powstałe w danym Kościele. W większości nie są listami prywatnymi, lecz pismami urzędowymi, przeznaczonymi do publicznego odczytania w danej wspólnocie. Czasem nawet sam apostoł pragnął, by wspólnoty wymieniły między sobą listy i zapoznały się z treścią pouczeń skierowanych do innej wspólnoty (Kol 4,16). Listy Pawłowe są najstarszymi znanymi nam tekstami pierwotnego chrześcijaństwa (pierwsze z nich - Listy do Tesaloniczan - powstały już 20 lat po Zmartwychwstaniu Chrystusa). Wielki autorytet Apostoła Narodów sprawił, że poszczególne wspólnoty starały się sprowadzać jego pisma z innych wspólnot, przepisywały je i przechowywały jako wykład wiary i moralności. Mimo to kilka jego listów zaginęło. W Kol 4,16 Paweł wspomina o Uście do braci w Laodycei, którego nie znamy. W 1 Kor 5,9 powołuje się na jakiś wcześniejszy list do Koryntian, który nie zachował się, a 2 Kor 7,8 sugeruje, że po liście znanym nam jako Pierwszy List do Koryntian napisał jeszcze jeden. Już Drugi List św. Piotra wspomina o zbiorze listów naszego brata Pawła (2P 3,15). Tzw. Kanon Muratoriego (powstał ok. 200 r.) wymienia wszystkie listy Pawła, w liczbie 13, zaliczając je do zbioru Ksiąg Świętych. W kanonie tym nie ma jednak Listu do Hebrajczyków. Późniejsze papirusy i kodeksy mają w większości 14 listów, wśród których figuruje także List do Hebrajczyków. Poszczególne pisma zostały umieszczone w kanonie według ich wielkości: od listu najdłuższego do najkrótszego.

Zagadnienia literackie listów Pawła Apostoła

List ze swej natury jest zawsze skierowany do konkretnego adresata, którym może być np. jednostka, grupa, wspólnota lub mieszkańcy jakiegoś miasta. Różni się tym od rozprawy filozoficznej lub teologicznej, napisanej w formie listu, która choć podaje we wstępie adresata (najczęściej fikcyjnego), to jednak ze swojego założenia jest dziełem literackim przeznaczonym do szerszego grona czytelników (taki charakter może mieć List do Efezjan List do Hebrajczyków). Ówczesne listy miały ściśle określoną strukturę: 1) nadawca i adresat ze wstępnym pozdrowieniem; 2) treść; 3) zakończenie i pozdrowienie końcowe. Podając nadawcę i adresata, Paweł stosuje formę wschodnią, gdzie pierwsze zdanie jest w 3 osobie, natomiast drugie zdanie w 1 osobie [np. Paweł... do Kościoła Bożego w Koryncie... Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego (1 Kor 1,1-3)]. Zakończenie listu zawierało zazwyczaj pozdrowienie i końcowe życzenia, które u Pawła nie ograniczają się tylko do zdawkowego: „Pozdrawiam!”, lecz przybierają rozbudowaną formę liturgiczną.

Pod względem literackim listy apostoła Pawła są bardzo zróżnicowane. Nie służą tylko przekazowi informacji i nie są tylko odpowiedzią na pytania adresatów. Znajdują się w nich części doktrynalne, parenetyczne (zachęty, napomnienia, przestrogi i rady), wspomnienia, wyznania osobiste, apologie (mowy obrończe), modlitwy, dziękczynienia, hymny, diatryby (ostre krytyki), wizje apokaliptyczne, doksologie (krótkie formuły ku chwale Boga) i inne. Zawarte w nich bogactwo gatunków literackich sprawia, że w całej literaturze greckiej listy te stanowią prawdziwy ewenement. Używany przez Pawła język można umiejscowić między literackim językiem greckim a stosowanym na co dzień językiem koine.

Przy pisaniu listów Paweł korzystał z pomocy sekretarza. W Rz 16,22 dowiadujemy się, że list ten pod dyktando Pawła pisał Tercjusz, Rzymianin z Koryntu. Przy zakończeniu listu sam Paweł dopisuje jedynie kilka słów albo tylko stawia swój podpis, którego zadaniem było uwiarygodnienie pisma (1 Kor 16,21; Ga 6,11; Kol 4,18; 2Tes 3,17). Ponieważ listy były dyktowane, daje się w nich wyczuć szczególny styl mówcy, który czasem poprawia to, co przed chwilą niezbyt dokładnie powiedział (1 Kor 1,16), albo nagle urywa zdanie w połowie i zaczyna zupełnie nową myśl (np. Rz 5,12n; 1 Kor 9,15). Paweł często odwołuje się do ST. Najczęściej nawiązuje do różnych tekstów ST na zasadzie aluzji lub swobodnego korzystania z tekstów biblijnych. Wszędzie posługuje się Septuagintą (grecki przekład ST), lecz bardzo rzadko cytuje całe fragmenty dosłownie. Prawdopodobnie przytacza teksty z pamięci, zmieniając je niekiedy i dostosowując do własnej myśli. Niekiedy też spisuje modlitwy, pieśni i hymny, które utworzyli chrześcijanie na użytek liturgiczny (np. Flp 2,6-11; Kol 1,13-20). Znamiennym tekstem, który Paweł przejmuje z tradycji, jest ustanowienie Eucharystii (1 Kor 11,23-25).

Wstęp do Pierwszego Listu do Koryntian (B.P.)

Okoliczności powstania

Miasto Korynt miało wyjątkowo korzystne położenie geograficzne. Znajdowało się między dwoma portami: Kenchrami (oddalonymi o 10 km), skąd przez Morze Egejskie można było dotrzeć do wszystkich portów wschodnich, i Lechaionem (oddalonym o 2 km), położonym nad Zatoką Koryncką, skąd można było dotrzeć do Italii. Dzięki takiemu położeniu Korynt był miastem bardzo bogatym i stał się w Grecji największym ośrodkiem handlowym. W I w. pełnił funkcję stolicy prowincji Achai i był siedzibą prokonsula. Jak każde tego typu miasto Korynt charakteryzował się wielkimi kontrastami: obok bogatych elit żyły w nim masy ludzi biednych. Historycy obliczają, że za czasów Pawła 2/3 ludności Koryntu stanowili niewolnicy. Fragment z 1 Kor 1,26-29 wskazuje na to, że w Koryncie pierwsi nawróceni na chrześcijaństwo pochodzili zwłaszcza spośród biedoty i niewolników. Ponieważ było to ważne miasto w Cesarstwie Rzymskim, osiedlało się w nim wielu legionistów-weteranów. Prawdopodobnie niektórzy z nich przyjęli chrześcijaństwo, czego potwierdzeniem byłoby wymienianie przez Pawła imion łacińskich (np. Lucjusz, Tercjusz, Gajus, Kwartus, Tycjusz, Justus) w listach do wspólnoty korynckiej czy we wzmiankach o niej. W Koryncie była też duża liczba Żydów, którzy w pobliżu agory mieli własną synagogę. Ponadto do Koryntu chętnie przybywali mówcy i filozofowie, którzy przy okazji publicznych dysput promowali nowo powstałe prądy myślowe. Ogólnie Korynt nie cieszył się dobrą sławą. Używano nawet czasownika koryntiazomai żyć po koryncku na określenie frywolnego życia lub uprawiania nierządu. Oprócz rozwiązłości Koryntianie słynęli również z pijaństwa.

Paweł po raz pierwszy przybył do Koryntu pod koniec 50 r. i pozostał tam przez około osiemnaście miesięcy. W tym czasie nawrócił sporą liczbę pogan i Żydów i zorganizował życie wspólnoty chrześcijańskiej (Dz 18,1 -18). Po wyjeździe Apostoła okazało się, że nowo nawróceni chrześcijanie nie do końca zerwali z dawnym stylem życia. Niektórzy z nich ponownie ulegali negatywnym wpływom środowiska pogańskiego, inni próbowali wracać do judaizmu. Poważnymi problemami nękającymi młodą wspólnotę było m.in. uczestnictwo w kultach pogańskich, pogoń za ekstatycznymi doznaniami wzorowanymi na pogańskich kultach misteryjnych, przypadki profanacji podczas Eucharystii, swoboda seksualna, a także przywiązanie do pogańskich filozofii (zwłaszcza platonizmu), co powodowało odrzucenie istotnej prawdy wiary - zmartwychwstania ciała. Paweł czuł się ojcem wspólnoty korynckiej (1 Kor 4,15), był z niej dumny, nazywał ją pieczęcią swojego apostołowania (1 Kor 9,2) i swoim listem polecającym (2 Kor 3,2). Po opuszczeniu Koryntu Apostoł z pewnością utrzymywał ze wspólnotą stałe kontakty, których śladem jest obecna w 1 Kor 5,9 wzmianka o jakimś wcześniejszym liście, który jednak nie zachował się do naszych czasów.

Pierwszy List do Koryntian został napisany około pięciu lat po założeniu korynckiej wspólnoty, w czasie pobytu Pawła w Efezie, gdzie zatrzymał się podczas swojej trzeciej podróży misyjnej w latach 52-56. Bezpośrednią przyczyną napisania listu było pismo od Koryntian, w którym zadawali oni Apostołowi pytania i przedstawiali mu różne wątpliwości (1 Kor 7,1). W odpowiedzi Paweł nawiązuje także do innych informacji na temat sytuacji w Koryncie, które do niego dotarły (1 Kor 1,11; 5,1; 11,18).

Treść i teologia

Pierwszy List do Koryntian oprócz wstępu (1 Kor 1,1 -9) i zakończenia zawierającego różne informacje (1 Kor 16,1-24) składa się z wyjaśnień związanych z pytaniami i trudnościami występującymi w Kościele w Koryncie. Należały do nich: podziały wśród chrześcijan (1 Kor 1,10 - 4,14); kazirodztwo i postawa chrześcijan wobec publicznego zgorszenia (1 Kor 5,1-13); odwoływanie się do pogańskich sądów w celu rozstrzygnięcia sporów wśród chrześcijan (1 Kor 6,1 -11); rozpusta (1 Kor 6,12-20); wybór małżeństwa lub bezżenności (1 Kor 7,1-40); spożywanie mięsa ofiarowanego pogańskim bożkom (1 Kor 8,1 - 11,1); porządek w czasie zebrań liturgicznych (1 Kor 11,2-34); korzystanie z różnych darów Ducha Świętego (1 Kor 12,1 - 14,40); zmartwychwstanie i życie wieczne (1 Kor 15,1 -58).

Paweł rozwiązuje wszystkie problemy, starając się ukazać je w świetle przykładu zostawionego przez Jezusa Chrystusa. Dla Apostoła jedynym punktem odniesienia jest Jezus Chrystus. Tylko w oparciu o wierność nauce Jezusa można właściwie zrozumieć i wyjaśnić każdą pojawiającą się trudność czy wątpliwość. Paweł zapewnia, że każdy, kto zwróci się do Jezusa, zostanie przez Niego oświecony i otrzyma zbawienie teraz i w wieczności.

Wstęp do Pierwszego Listu do Koryntian (P.K.)

Kościół w Koryncie został założony podczas drugiej podróży misyjnej św. Pawła. Długi stosunkowo – ponad półtora roku trwający – pierwszy jego pobyt w tym mieście został opisany dość dokładnie w Dz 18,1–17.

Po wyjeździe Pawła z Koryntu młoda wspólnota przeżywa pewien kryzys. Jednym z czynników powodujących niepokój i zamieszanie było pojawienie się w Koryncie Apollosa (Dz 18,27; 19,1). Jego oratorskie talenty i niezwykły zapał apostolski pociągnęły część wiernych, okazujących tym samym pewną niechęć – by nie powiedzieć, wręcz pogardę – Pawłowi. Z czasem rozpoczęli swoją działalność na terenie wspólnoty inni nauczyciele, zabiegający przede wszystkim o własny rozgłos, i tak dochodziło do tworzenia się coraz to nowych stronnictw i ugrupowań.

Na kształtowanie postawy moralnej wspólnoty wywierał z pewnością negatywny wpływ również fakt otoczenia tych młodych, jeszcze nie okrzepłych społeczności chrześcijańskich przez środowiska pogańskie, które w Koryncie bardziej niż gdzie indziej beztrosko podchodziły do tak ważnych dla chrześcijanina spraw szóstego przykazania. Jeśli nawet wierni zdołali już sami, we własnym życiu, uporać się z problemami przestrzegania zasad Ewangelii w tym zakresie, to należało jeszcze rozwiązać – lub raczej, rozwiązywać każdego dnia na nowo – problem współżycia z tymi, co wiedli rozwiązły tryb życia.

Wierni Koryntu chyba nawet zwracali się do Pawła z prośbą o dokładniejsze wskazania pod tym względem. W odpowiedzi na ową petycję powstał list, którego dziś nie ma, lecz o jego niewątpliwym istnieniu mówi Paweł w 1 Kor 5,9. Był to więc chronologicznie pierwszy list Pawła do Koryntian, tzw. list przedkanoniczny (epistola praecanonica). Od czasu tego listu niewiele jednak zmieniło się na lepsze. Pojawiały się coraz to nowe problemy. Oto np. wspólnota nie reagowała jak należy na powszechnie znany grzech kazirodztwa (5,1nn); w przypadkach zaistnienia pewnych sporów uciekano się do trybunałów pogańskich (6,1–6); dochodziło do pewnych nadużyć podczas uczt eucharystycznych (11,17–34); powstała kwestia zachowania się niewiast na zebraniach liturgicznych (11,5; 14,34nn); nadużywano lub źle używano daru glosolalii (rozdz. 12) ; rozsiewano błędne poglądy na czas i naturę powszechnego zmartwychwstania ciał (rozdz. 15); nie wiedziano, czy wolno spożywać mięso żertw składanych bożkom pogańskim (8,1–11,1); zastanawiano się wreszcie, czy godzi się wstępować w związki małżeńskie, czy może raczej należałoby trwać w stanie bezżennym (rozdz. 7). Sytuacja religijna Kościoła była więc nabrzmiała trudnościami, o czym Paweł miał dość dokładne wieści. Nie można było dłużej zwlekać. Pod koniec swego prawie trzyletniego pobytu w Efezie, chyba na krótko przed rozruchami wywołanymi przez złotnika Demetriusza, pisze Apostoł pierwszy kanoniczny list do Koryntian. Jeśli przyjmie się, że pobyt Pawła w Efezie przypada na lata 53–56, to list powstał z pewnością w r. 56 lub 57, przed – lub niedługo po świętach Paschy, na co wskazują pewne wyrażenia świadczące o atmosferze paschalnej w czasie pisania listu. Paweł mówi o przaśnikach (5,1), o tzw. ofierze pierwocin, składanej zazwyczaj w dzień po święcie Paschy; zdaje się nawiązywać do igrzysk sportowych, organizowanych w Efezie pod koniec tamtejszej wiosny (9,24–27).

Autentyczność 1 Kor jest zbyt dobrze udokumentowana w najstarszej tradycji patrystycznej, by mogła być podawana w wątpliwość. Zastrzeżenia wysuwano ostatnio co do tekstów 1,2b i 14,33b–35. Zauważa się, że owe tak bardzo ekumenicznie brzmiące słowa z 1,2b: wespół ze wszystkimi, co na każdym miejscu wzywają imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa, ich i naszego [Pana], nie mogły być napisane przez samego Pawła w liście, który ma charakter zdecydowanie indywidualny i zajmuje się sprawami specyficznie korynckimi. Zdanie to znajdowało się pierwotnie rzekomo na początku całego zbioru Pawłowych listów i dopiero z czasem zostało umieszczone we wstępie do 1 Kor. Przypuszczenie to jest mało prawdopodobne, a w najlepszym razie niczym nie uzasadnione, głównie z tego względu, że o pierwotnej postaci Corpus Paulinum nic nie wiemy. Istnieje natomiast przynajmniej jedna racja przemawiająca w sposób dość przekonujący za Pawłową autentycznością tego zdania i co więcej, za jego pierwotną przynależnością do 1 Kor. Otóż mówiąc o świętych, co na każdym miejscu wzywają imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa tym samym wprowadza Paweł czytelnika swego listu w problematykę rozbicia wspólnoty korynckiej, powszechność zaś tego samego kultu miała być jednym z powodów uznania rozłamu za zjawisko ze wszech miar godne potępienia.

Za późniejszy niepawłowy dodatek uważają też niektórzy tekst 1 Kor 14,33b–35, czyli polecenie, aby niewiasta milczała w kościele. Tekst ten bowiem pozostaje w rzekomej sprzeczności z 1 Kor 11,5n, gdzie Apostoł zezwala niewieście przemawiać – dosłownie, prorokować – byleby tylko miała nakrytą głowę. Zresztą prorokowanie owo, wspomniane bezpośrednio po wskazówkach co do modlitwy, nie musiało mieć charakteru zbyt urzędowego. Mogło być jakimś prywatnym monologiem. Pawłowi chodzi jedynie o to, by powiedzieć, iż nie może się ono dokonywać bez nakrycia głowy. Sprzeczność jest znów tylko pozorna. Tekst 14,33b–35 nie zawiera bowiem zakazu przemawiania w ogóle, tylko – jak z kontekstu wynika – polecenie, żeby podczas zebrań publicznych niewiasty nie zabierały głosu w charakterze przewodniczących.

Najważniejszym problemem introdukcyjnym w związku z Pierwszym Listem do Koryntian jest sprawa jedności literackiej tego pisma. Okazją do podjęcia studiów nad tym zagadnieniem była wzmianka Pawła (1 Kor 5,9) o jego pierwszym, nie istniejącym dziś liście do Koryntian. Wynika z tej, mimochodem uczynionej uwagi, że obok naszych dwu kanonicznych listów do Koryntian istniały inne pisma skierowane przez Pawła do tej samej korynckiej wspólnoty. Śladów tych pism zaczęto się doszukiwać tak w pierwszym, jak i w drugim kanonicznym liście do Koryntian. I tak w wyniku dłuższych badań nad 1 Kor niektórzy spośród egzegetów doszli do wniosku, że list ten składa się z dwu niezależnych pism Pawła. Ten drugi list miał być odpowiedzią na pytania skierowane przez Koryntian do Pawła ustnie lub listem, który zaginął.

A oto rzekome sprzeczności wskazujące, iż 1 Kor należy uważać za kompilację dwu pierwotnie niezależnych pism: W 1 Kor 4,19 Paweł zapowiada rychłe przybycie do Koryntu, a w 16,5nn mówi, że odwiedzi adresatów swego listu dopiero wtedy, kiedy będzie wracał z Macedonii. Należy jednak zauważyć, że zwrotu przybędę wkrótce wcale nie musi się pojmować w sensie tak ścieśnionym, iżby odrzucał myśl udania się do Koryntu w drodze powrotnej z Macedonii. Tak więc sprzeczność pomiędzy 4,19 a 16,3 jest tylko pozorna. W 16,3 Paweł precyzuje swoje plany, ogólnie tylko naszkicowane w 4,19.

W 10,1–22 zabrania kategorycznie uczestniczenia w ucztach pogańskich, a w rozdz. 8 i 10,23 – 11,1 zezwala spożywać mięso z ofiar składanych bożkom pogańskim, byleby tylko nie gorszyć tym słabszych. Mamy więc chyba do czynienia z fragmentami pism pochodzących przynajmniej z różnych okresów chronologicznych, jeśli w ogóle należących do tego samego autora. Nietrudno jednak zauważyć, że instrukcje dotyczące spożywania mięsa z ofiar składanych bożkom pogańskim (rozdz. 8; 10,23 – 11,1) są tylko pozornie sprzeczne z zakazem uczestniczenia w ucztach pogańskich (10,1–22). Ten ostatni wcale nie musiał być odwołany, aby można było uzyskać zezwolenie na spożywanie mięsa żertw we własnym domu.

W rozdz. 9 bardzo energicznie broni Paweł swej apostolskiej godności, natomiast w rozdz. 1–4 zdaje się wcale nie odpierać ataków swoich nieprzyjaciół. Niezupełnie ścisłe jest jednak twierdzenie, że w rozdz. 1–4 Paweł wcale nie odpiera ataków nieprzyjaciół na jego apostolską godność. Wystarczy odczytać takie teksty, jak 4,9; 3,5nn; 4,1nn, aby się przekonać o słuszności powyższego sprostowania. To prawda, że tonacja tej obrony jest inna; inny też nastrój towarzyszy Pawłowi w czasie pisania pierwszych rozdziałów, jednakże jest to nie mniej stanowcza apologia apostolskiego autorytetu.

Z 11,18nn wynika, że Paweł po raz pierwszy słyszy o sporach w łonie korynckiej gminy, tymczasem już w rozdz. 1–4 wiele o nich mówi. Natomiast 1 Kor 11,18 wcale nie wskazuje na ta, by Paweł słyszał po raz pierwszy o rozłamach w gminie korynckiej. Rozłamy owe, prowadzące w rzeczywistości do powstania tzw. partii korynckich, opisane dość dokładnie w 1 Kor 1–4, to zupełnie coś innego niż spory wspomniane w 1 Kor 11,18. Te ostatnie zdają się mieć charakter partykularnych nieporozumień, ostrych, lecz jednostkowych konfliktów, gdy tymczasem do utworzenia się partii korynckich doszło – jak się wydaje – wcale nie na tle sporów. Tak więc dane z 1 Kor 11,18 zupełnie nie kolidują z treścią 1 Kor 1–4. Podstawą do połączenia w jeden list dwu pierwotnie niezależnych pism była chęć skomponowania już pod koniec I w. takiego Corpus Paulinum które składałoby się z siedmiu listów. Aby osiągnąć tę symboliczną liczbę, połączono mniejsze pisma w większe całości.

Hipoteza dzielenia całego Corpus Paulinum. na siedem listów, w wyniku czego krótsze pisma scalono w większe całości, nie posiada żadnego historycznego uwarunkowania i nie da się niczym udowodnić. Jest czystą, obiektywnie mało prawdopodobną hipotezą. Dochodzimy zatem do wniosku, że rzekome sprzeczności między poszczególnymi częściami 1 Kor wcale nie świadczą o kompilacyjnym charakterze tego listu. Przechodzenie od jednego tematu do drugiego albo podejmowanie tego samego tematu kilka razy, lecz zawsze z innego punktu widzenia, jest podyktowane specjalnym charakterem wątpliwości, które Paweł rozprasza odpowiadając adresatom swego pisma.

Tak więc hipoteza kompozycji redakcyjnej dwu pierwotnie oddzielnych pism nie znajduje wielu zwolenników i stwarza cały szereg nowych, jeszcze trudniejszych do rozwiązania problemów. Dość luźne powiązanie tematyczne różnych fragmentów tego pisma znajduje swoje wyjaśnienie tak w różnorodności zagadnień, jak i żywym temperamencie Pawła. Należy zatem przyjąć, że 1 Kor wyszedł spod pióra Pawła w postaci przekazanej przez kanon ksiąg NT.

List zawiera cenny obraz stosunków społeczno-religijnych pierwotnej wspólnoty, żyjącej w środowisku greckim. Znajdują się w nim doniosłe pod względem dogmatycznym pouczenia o małżeństwie i dziewictwie (rozdz. 7), o Eucharystii (11,23–27), o Kościele jako Ciele Chrystusa (12,12–32), o zmartwychwstaniu Chrystusa i Jego wiernych (rozdz. 15). Rozdział zaś 13, traktujący o miłości, słusznie nazwano „Pieśnią nad pieśniami NT”.

1 Kor 1

Adres, pozdrowienie i dziękczynienie Rz 1,1+

1 Paweł, z woli Bożej powołany na apostoła Jezusa Chrystusa, i Sostenes, brat,

1. Większość swych listów rozpoczyna Paweł od przedstawienia się czytelnikom, przy czym powtarza prawie stereotypową formułę: z woli Bożej powołany na apostoła Jezusa Chrystusa. W ten sposób niejeden list zaczyna się od pewnego akcentu polemicznego, bo przypominając swoje powołanie przez Boga udziela Paweł ciągle na nowo odpowiedzi tym, którzy twierdzili, że nie jest on w pełni apostołem. W owym powołaniu Pawła, podobnie jak w całym jego życiu, wszystko jest niezwykłe, ale na szczególną uwagę zasługuje to, że Apostoł przed swym nawróceniem był krwawym prześladowcą Chrystusa i Jego wyznawców. Historia powołań, zarówno staro – jak i nowotestamentowych, nie zna drugiego podobnego przypadku. Prześladowca, ogólnie znany wróg Chrystusa, staje się Jego narzędziem wybranym (por. Dz 9,15). Jest to powołanie indywidualne, mające dokładnie sprecyzowany cel. Paweł zostaje powołany po to, aby głosić Ewangelię wśród pogan. Tak więc rzeczownik apostoł jest określeniem nie osoby jako takiej, lecz funkcji. Jest to nazwa posłannictwa danej osobie powierzonego. Dopełniacz Jezusa Chrystusa wskazuje na Tego, który uczynił Pawła apostołem, lecz z drugiej strony określa także treść całego apostolatu Pawła. Przecież to właśnie w 1 Kor oświadczy Paweł: Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego (2,2). Sostenes, nie znany nam bliżej chrześcijanin, towarzysz Pawła, jest nazwany bratem, czego, rzecz jasna, nie należy pojmować dosłownie. Jest to brat w Panu. Nie ma też żadnych powodów, by Sostenesa z 1 Kor utożsamiać ze wspomnianym w Dz 18,17 przełożonym synagogi.

1,1. Listy starożytne rzadko były dziełem kilku autorów. Paweł mógł być więc autorem, zaś Sostenes skrybą, który list spisał (por. 1 Kor 16,21). Sostenes mógł też mieć wpływ na treść listu lub (co wydaje się bardziej prawdopodobne) jedynie zgadzać się z przesłaniem apostoła.

2 do Kościoła Bożego w Koryncie, do tych, którzy zostali uświęceni w Jezusie Chrystusie i powołani do świętości wespół ze wszystkimi, co na każdym miejscu wzywają imienia Pana naszego, Jezusa Chrystusa, ich i naszego [Pana]. Dz 18,17; Dz 5,11+ Dz 9,13+ Dz 2,21+

1,2 do Kościoła Bożego. Ulubione wyrażenie Pawła (10,32; 11,16.22; 15,9; 2 Kor 1,1; Ga 1,13; 1 Tes 2,14; 2 Tes 1,4; 1 Tm 3,5.15; por. także Dz 20,28+). Należy też przywołać „Kościoły Chrystusa” (Rz 16,16). Por. Mt 16,18+; Dz 5,11+; 7,38+.

— wespół ze wszystkimi... ich i naszego [Pana]. Inne tłumaczenie: „z wszystkimi, którzy na każdym miejscu, swoim i naszym, wzywają imienia Jezusa Chrystusa, naszego Pana”.

2. Pismo kieruje Paweł do społeczności zwanej Kościołem Bożym w Koryncie. W świecie greckim termin µşş»·ĂŻ±, odpowiednik naszego „Kościoła”, był od dawna dobrze znany. Określało się nim, zwłaszcza w ustrojach demokratycznych, zwykłe zgromadzenie, zwołanie – bo rzeczownik µşş»·ĂŻ± pochodzi od czasownika µşş±»É, „zwoływać”. Otóż zgromadzeniem, jakby zwołaniem swoistym, jest każda wspólnota, z tą jednak bardzo zasadniczą różnicą, że tworzy ona zgromadzenie Boże, Kościół Boży. Z czasem – zwłaszcza w okresie redagowania listów więziennych – terminem tym będzie Paweł określał Kościół powszechny, początkowo jednak posługując się tym wyrazem ma na myśli Kościoły lokalne. Lecz prawdą jest to, że każda wspólnota, każdy Kościół lokalny stanowi jakby miniaturę Kościoła powszechnego.

Do wspólnoty Kościoła formalnie wchodziło się zawsze przez sakrament chrztu, i tak jest po dzień dzisiejszy. Łaska tego sakramentu sprawia zaś, że wszyscy, którzy należą do Kościoła, są nazywani świętymi. Nie jest to świętość w sensie wolności od wszelkiego grzechu, w znaczeniu pełnej doskonałości moralnej. To jedynie wyraz uświęcenia chrześcijanina przez łaskę chrztu świętego. Świętymi lub uświęconymi są chrześcijanie w Jezusie Chrystusie, ponieważ zostali ochrzczeni właśnie w Jego imię.

Powołanie do określonej funkcji, powołanie indywidualne, odróżnia Paweł od powołania kolektywnego wszystkich wiernych. To pierwsze jest powołaniem do pewnego stanu, do stanu świętości, przy czym świętość owa jest tu synonimem zbawienia wiecznego. Każdy chrześcijanin, co więcej, każdy człowiek, jest wzywany do wspólnoty z Chrystusem, czyli do świętości. Jeżeli w odpowiedzi na ów apel Boży pocznie wzywać imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa, to znaczy, że ustosunkował się pozytywnie do powołania Bożego. Wtedy przysługuje mu w pełni tytuł powołanego Bożego. Celem życiowym – można by nawet powiedzieć, codziennym zajęciem – powołanych przez Boga jest wzywanie imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa, tak jak celem całego istnienia narodu wybranego w ST było wzywanie imienia Jahwe. Takie samo co do swej istoty powołanie chrześcijan, dokonujące się przez tego samego Chrystusa, który jest Panem wszystkich ludzi – Pawła i Sostenesa w takim samym stopniu jak Koryntian oraz wszystkich chrześcijan, jacy gdziekolwiek żyją, powinno eliminować z życia wiernych wszelkie niesnaski, niepokoje, rozdarcia i gniewy. W tak sformułowanym pozdrowieniu Paweł nawiązuje zaraz na wstępie do jednego z głównych problemów 1 Kor. Problemem tym, a zarazem głównym powodem napisania całego listu był podział wspólnoty korynckiej na różne ugrupowania i stronnictwa. Otóż Koryntianie nie powinni zapominać ani na chwilę, że zostali powołani wszyscy tym samym wezwaniem Bożym do tej samej świętości, że wszyscy – gdziekolwiek wypadło im żyć – wzywają imienia tego samego Jezusa Chrystusa, Pana wszystkich ludzi.

1,2. Słowo „uświęceni", oznacza tych „którzy zostali oddzieleni" („święci lub oddzieleni dla Boga"). Termin ten był w Starym Testamencie używany w odniesieniu do Izraela i oznaczał, że Bóg oddzielił ten naród dla siebie mocą swego odkupienia Z tego powodu Izraelici mieli żyć dla Boga, inaczej niż jak otaczające ich narody.

3 Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego i Pana Jezusa Chrystusa!

3. Łaska i pokój stanowią treść prawie wszystkich pozdrowień zaczynających i kończących listy Pawła. Łaska jest tu synonimem dobroci, miłosierdzia, opieki Bożej. Pokój zaś – to ta szczególna atmosfera, jaką każdy chrześcijanin może oddychać od momentu zbawczej śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Paweł powie wyraźnie na innym miejscu: Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia dzięki wierze, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa (Rz 5,1). Tak więc możność trwania w pokoju z Bogiem usprawiedliwia, co jest zupełnie zrozumiałe, jeśli się zważy, że niepokój był pierwszym skutkiem grzechu. Odejście od Boga, ukrycie się przed Nim, to bezpośrednie następstwo pierwszego grzechu. Niepokój wkroczył też natychmiast między pierwszą parę ludzką: Adam tłumacząc się ze swego grzechu przed Bogiem, całą winą obarcza Ewę i nie chce z nią mieć nic wspólnego (por. Rdz 3,12). Grzech poróżnił dwu braci i doprowadził do pierwszego bratobójstwa (por. Rdz 4,1–16), grzech dzielił narody i sprawiał, iż coraz trudniej było się im porozumieć inaczej, jak tylko za pomocą śmiercionośnego żelaza. Tak więc dzieło naprawiania tego, co zostało zniszczone grzechem, wprowadzającym wszędzie niepokój i zamęt, musiało być z konieczności jednym wielkim wprowadzeniem pokoju. W rezultacie Paweł będzie mógł napisać gdzie indziej: I was, którzy byliście niegdyś obcymi [wobec Bogai [Jegowrogami przez sposób myślenia i wasze złe czyny, teraz znów pojednał [Bóg]w doczesnym Jego ciele przez śmierć, by stawić was przed sobą jako świętych i nieskalanych, i bez zarzutu (Kol 1,21n). Chrystus jest dawcą łaski i pokoju w takim samym stopniu, co Bóg Ojciec. Ojciec jest inicjatorem całego dzieła zbawienia, co Paweł podkreśla wiele razy i z wielkim naciskiem. Jezus Chrystus współdziała z Nim jak najściślej, wykonując Jego świętą i zbawczą wolę.

1,3. Słowo „łaska" to tradycyjne greckie pozdrowienie, zaś „pokój" to pozdrowienie żydowskie. W modlitwie-życzeniu (modlitwa zawierająca życzenia dla odbiorców często pojawia się w początkowej części starożytnych listów), Paweł ogłasza boskość Jezusa, gdy stawia Go na równi z Ojcem, źródłem łaski i pokoju.

4 Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie. 2Kor 8,7; 2Kor 8,9

4. Wiersz ten rozpoczyna modlitwę apostolską Pawła. Treścią jej – jak wszystkich innych modlitw Apostoła – są sprawy innych, dokładniej zaś, dobra nadprzyrodzone wiernych powierzonych jego pieczy. Swoje modlitwy rozpoczyna Paweł zazwyczaj od dziękczynienia. Dziękuje za ludzi, za ich nawrócenie, nazwane tu łaską daną w Chrystusie Jezusie. Od tego momentu, tzn. od chwili swego nawrócenia, Koryntianie żyją również, istnieją w Chrystusie Jezusie. Jest to nowy sposób ich doczesnej egzystencji.

1,4. Dziękczynienie było typowym elementem starożytnego listu. Podobnie jak mowy, listy mógł rozpoczynać proem, wychwalający jego adresatów, co miało zjednać ich przychylność wobec głównego przesłania. Moraliści, którzy wygłaszali mowy ganiące lub pisali listy napominające, także dodawali dziękczynienie, by czytelnicy łatwiej mogli przyjąć ich radę.

5 W Nim to bowiem zostaliście wzbogaceni we wszystko: we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, 1Kor 12,8+

5. Znając naukę o Chrystusowym krzyżu, Koryntianie są bogatsi od wielu greckich mędrców. Nadto z chwilą przyjęcia chrztu św. zjednoczyli się z Chrystusem, a Chrystus – jak to Paweł sam zaznaczy przy innej okazji (2 Kor 8,9) – jest synonimem wszelkiego bogactwa. Mieć słowo i poznanie – oznacza najprawdopodobniej tyle, co mieć wiedzę oraz umiejętność przekazywania tej wiedzy innym.

1,5. W początkowej części listu często wprowadzano tematy, które miały zostać później rozwinięte. „Słowo” i „poznanie" były dla Koryntian ważne. Jedną z konkurencji Igrzysk Istmijskich rozgrywanych w pobliżu było wygłaszanie mów, wiedzę zaś łączono z mądrością filozoficzną lub zdolnością do swobodnego wypowiadania się na każdy temat (w umiejętności tej szkolono retorów i mówców publicznych). Paweł ma tutaj na dary myśli duchowe, nie zaś jedynie naturalne zdolności, Koryntianie musieli w nich jednak celować, liczyły się one bowiem szczególnie w ich kulturze.

6 bo świadectwo Chrystusowe utrwaliło się w was.

1,6 świadectwo Chrystusowe. Chodzi o świadectwo dawane Chrystusowi.

— w was. Albo: „u was”.

7 Nie doznajecie tedy braku żadnej łaski, oczekując objawienia się Pana naszego, Jezusa Chrystusa. 2Kor 6,10

1,7 oczekując objawienia się. W szczytowym momencie ujawnienia tajemniczych planów Boga (Rz 16,25+) Chrystus objawi się w chwale na końcu czasów podczas swej „paruzji” (1 Kor 15,23+) i swego „objawienia się” (1 Tm 6,14+; por. Łk 17,30; Rz 2,5; 8,19; 2 Tes 1,7; Hbr 9,28; 1 P 1,5.7.13; 4,13; Ap 1,1), najpierw jednak „objawi się” Niegodziwiec, którego Chrystus unicestwi (2 Tes 2,3-8).

6–7. Oczywiście Koryntianie są bogaci przede wszystkim dzięki dobroci Bożej, ale poza tym również i dlatego, że Paweł i jego towarzysze dołożyli wszelkich starań, by przekonująco świadczyć Koryntianom o Chrystusie, by wszczepić głęboko w ich umysły i serca teologię krzyża i zmartwychwstania Zbawiciela. Właściwie pojęte życie chrześcijanina jest oczekiwaniem – przy ustawicznym trwaniu w łasce – objawienia się, czyli ponownego przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa. Świadomość nie dającej się uniknąć konieczności rozrachunków z Panem nadaje życiu chrześcijanina charakter ciągłej wspinaczki ku górze. Oczekiwanie chrześcijanina nigdy nie może być biernym trwaniem na tym samym miejscu. Chrześcijaństwo jest życiem.

8 On też będzie umacniał was aż do końca, abyście byli bez zarzutu w dzień Pana naszego, Jezusa Chrystusa. 2Kor 1,21; Flp 1,7; Kol 2,7

1,8 bez zarzutu. Por. Flp 1,10; 2,15n; Ef 1,4; Kol 1,22; 1 Tes 3,13; 5,23; Jud 24.

— Ten „dzień Pana” (5,5; 2 Kor 1,14; 1 Tes 5,2; 2 Tes 2,2; por. 2 P 3,10), zwany także „dniem Chrystusa” (Flp 1,6.10; 2,16), po prostu „dniem” (1 Kor 3,13; 1 Tes 5,4; por. Hbr 10,25) lub „owym dniem” (2 Tes 1,10; 2 Tm 1,12.18; 4,8; por. Mt 7,22; 24,36; Łk 10,12; 21,34), „dniem Syna Człowieczego” (Łk 17,24; por. w. 26), „dniem Boga” (2 P 3,12), „dniem nawiedzenia” (1 P 2,12), „wielkim dniem” (Jud 6; Ap 6,17; 16,14), „ostatnim dniem” (J 6,39.40.44.54; 11,24; 12,48), jest wypełnieniem w czasie eschatologicznym, który zapoczątkował Chrystus, „dnia Jahwe”, zapowiedzianego przez proroków (Am 5,18+). Ten ostatni etap historii zbawienia (Dz 1,7+), zrealizowany już częściowo przez pierwsze przyjście Chrystusa (Łk 17,20-24) i przez upadek Jerozolimy (Mt 24,1+), zostanie dopełniony chwalebnym powrotem (1 Kor 1,7+; 15,23+; 1 Tm 6,14+) Najwyższego Sędziego (Rz 2,6+; Jk 5,8-9), czemu będą towarzyszyć przewrót i odnowa kosmiczna (por. Am 8,9+; Mt 24,29p+; Hbr 12,26n; 2 P 3,10-13; Ap 20,11; 21,1; por. Mt 19,28; Rz 8,20-22). Ten dzień światła się zbliża (Rz 13,12; Hbr 10,25; Jk 5,8; 1 P 4,7; por. 1 Tes 5,2-3), a jego data nie jest pewna (1 Tes 5,1+) i trzeba się przygotować w czasie pozostawionym do dyspozycji (2 Kor 6,2+).

1,6-8. Wyrażenie „dzień Pana naszego Jezusa Chrystusa" pełni tutaj rolę przypisywaną w tradycji żydowskiej „dniu Bożemu". Niektóre nurty w ramach starożytnego judaizmu (szczególnie w diasporze) odsuwały na dalszy plan eschatologiczny wymiar biblijnej nadziei. Paweł pragnie odwrócić tę tendencję u chrześcijan w Koryncie.

9 Wierny jest Bóg, który powołał was do współuczestnictwa z Synem swoim, Jezusem Chrystusem, Panem naszym. 1J 1,3; Flp 3,10n

1,9 Wierny. Por. 10,13; 2 Kor 1,18; 1 Tes 5,24; 2 Tes 3,3; 2 Tm 2,13; Hbr 10,23; 11,11.

— do współuczestnictwa. To słowo (grec. koinonia) w swoich licznych użyciach zawiera pewną podstawową treść. Wspólnota ma źródło w dobrach posiadanych przez większą liczbę osób, niezależnie od tego, czy chodzi o dobra duchowe czy o materialne. Faktycznie, w relacjach między chrześcijanami dobra materialne idą zawsze w parze z duchowymi (Rz 15,26-27; 2 Kor 8,4; 9,13; Ga 6,6; Flp 4,15-17). Niekiedy przeżywa się wspólnotę w działaniach lub uczuciach (2 Kor 1,7; 6,14; 1 Tm 5,22; 2 J 11; Ap 1,9). Wspólnotowość, od której pochodzą wszystkie inne rodzaje wspólnoty, daje uczestnictwo w dobrach właściwie Boskich (1 Kor 9,23; Flp 1,5; Flm 6), jednoczy nas z Ojcem i z Jego Synem, Jezusem Chrystusem (1 Kor 1,9; 1 J l,3+.7+), z samym Chrystusem (1 Kor 10,16; Flp 3,10; 1 P 4,13), z Duchem (2 Kor 13,13+; Flp 2,1). Daje nam ona również udział w przyszłej chwale (1 P 5,1). Dzięki temu, że Chrystus miał udział w naszej ludzkiej naturze (Hbr 2,14), my mamy udział w naturze Bożej (2 P 1,4+). Omawiane słowo staje się charakterystyczne dla wspólnoty chrześcijańskiej (Dz 2,42+).

8–9. Jeżeli życie chrześcijanina będzie trwaniem w łasce, jeżeli będzie wypełnione tęsknotą za spotkaniem się z Chrystusem, to Chrystus sam przyjdzie mu z pomocą i sprawi – oczywiście przy jego współpracy – że człowiek ów nie zasłuży sobie w dzień sądu na odrzucenie. Przy innej okazji tę samą prawdę wyrazi Paweł: Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim (Rz 8,28). Pojęcie wierności Boga wiąże się ściśle z tematem naszego powołania, a dokładniej mówiąc, z obietnicami zwykle towarzyszącymi powołaniu. Powołanie całej ludzkości w NT ma za cel wprowadzenie nas do wspólnoty z Synem Bożym. Dzięki wejściu do tej wspólnoty człowiek będzie miał prawo do uczestniczenia w dobrach, które przysługują Jezusowi jako jedynemu Synowi Ojca Niebieskiego. Chodzi więc o rzecz niezwykłej wagi, i dlatego wierność Boga odgrywa tu bardzo zasadniczą rolę.

1,9. Starożytni filozofowie często mówili o międzyludzkiej „wspólnocie" lub „komunii" z innymi ludźmi. Chociaż Pawłowi mogło chodzić o wspólnotę w Chrystusie z innymi wierzącymi, ma przypuszczalnie na myśli coś, co było w starożytności znaczenie bardziej niezwykłe - bliskość z samym Panem. Grecko-rzymska religia kładła nacisk na rytualne elementy kultu (lub, w przypadku pewnych kultów, na element ekstatyczny pozbawiony aspektu relacji z bóstwem). Żydzi postrzegali Boga jako Osobę blisko związaną ze swoim ludem, nie twierdzili jednak, że przebywa On pośród nich lub mówi do wierzących za pośrednictwem Ducha (o czym Paweł wspomina w innych miejscach).

1,1-9. Wstępne pozdrowienie Wersety te odpowiadają tradycyjnemu sposobowi rozpoczynania starożytnych listów; zob. wprowadzenie do listów z Nowego Testamentu o komentarz do Listu do Rzymian 1,1.7.

PRZECIW NIEPORZĄDKOM WŚRÓD

CHRZEŚCIJAN KORYNTU

ROZŁAMY

Chrystus jest niepodzielny

10 Przeto upominam was, bracia, w imię Pana naszego, Jezusa Chrystusa, abyście żyli w zgodzie i by nie było wśród was rozłamów; abyście byli jednego ducha i jednej myśli. Rz 15,5; Flp 2,2n

10. Wezwania do zgody i jedności powtarzają się w listach św. Pawła najczęściej. Sposób formułowania tych napomnień, a zwłaszcza ich motywacja świadczą również o doniosłości, jaką Paweł przywiązywał do sprawy wewnętrznego spokoju i harmonii w Kościele. Dlatego nie tylko uroczyście upomina, lecz czyni to w imię Pana Jezusa Chrystusa. Motywem, mającym zdeterminować postępowanie Koryntian, jest więc autorytet Chrystusa, którego Paweł przedstawia tu w pełni Jego władzy: Pan Jezus Chrystus. Tak więc Koryntianie są upominani jakby przez samego Chrystusa. Jeśli nie posłuchają głosu Pawła, wymówią posłuszeństwo samemu Chrystusowi. Wierni nazywani są przy tym braćmi, co suponuje, że w napomnieniu owym nie brakowało także uczuciowego zaangażowania się Apostoła. Samo wezwanie do jedności jest powtórzone dwukrotnie, przy czym Pawłowi nie chodzi jedynie o zewnętrzne pozory jedności i zgody. Ma on na uwadze jednomyślność, tożsamość i wspólnotę najbardziej ukrytych pragnień. Tylko wtedy uniknie się również jawnych rozłamów i rozdarcia.

1,10. Przez pierwsze trzy wieki istnienia Kościoła wierzący spotykali się głównie w domach prywatnych. Domy należące do zamożnych członków Kościoła mogły oczywiście pomieścić większą liczbę osób (zob. komentarz do 1 Kor 11,17-34). Ponieważ wielkość owych domostw ograniczała liczebność poszczególnych wspólnot i zmuszała chrześcijan do gromadzenia się w mniejszych grupach (Kościołach domowych), łatwo mogło dojść między nimi do podziałów. Jednak w dalszej części listu staje się jasne, że główną przyczyną podziałów były różnice wynikające z istniejących stosunków społecznych, które znalazły odzwierciedlenie w chrześcijańskiej wspólnocie. W starożytnej retoryce wyróżniano gatunek zwany homonoia, który wyrażał skargę z powodu podziałów i wzywał do jedności. Czytelnicy Pawłowi mogli więc od razu rozpoznać charakter argumentacji zastosowanej przez apostoła.

11 Doniesiono mi bowiem o was, bracia moi, przez ludzi Chloe, że zdarzają się między wami spory.

1,11 Nie wiadomo dokładnie, kim była Chloe, można domniemywać, że prowadziła przedsiębiorstwo lub handel, a zatrudniała pospołu niewolników, jak też wyzwoleńców i ludzi wolnych.

1,11. Informatorami mogli być ludzie Chloe (bogatej kobiety-przedsiębiorcy mieszkającej w Koryncie lub w Efezie), którzy podróżowali pomiędzy tymi miastami w interesach. Jako tacy mogli być niewolnikami o wysokiej pozycji społecznej lub wyzwoleńcami należącymi do jej domu. Będąc członkami Kościoła w Koryncie, przynieśli oni Pawłowi nowiny. Wieści i listy były najczęściej dostarczane przez ludzi podróżujących w innych sprawach. (Gdyby ludzie ci byli dziećmi, nie zaś sługami Chloe, zostaliby nazwani od domu swojego ojca, nawet gdyby już nie żył).

12 Myślę o tym, co każdy z was mówi: Ja jestem od Pawła, a ja od Apollosa; ja jestem Kefasa, a ja Chrystusa. Dz 18,24+; J 1,42; 1Kor 3,22-23

1,12 ja jestem Kefasa. Może mówili tak dlatego, że Kefas (Piotr) odwiedził Kościół w Koryncie (por. 9,5), albo z tego powodu, że niektórzy członkowie lokalnego Kościoła odwoływali się szczególnie do powszechnie uznanego autorytetu Piotra, choć jego samego nigdy nie widzieli.

— a ja Chrystusa. Być może jest to odwoływanie się do Chrystusa widzianego na ziemi i do Jego bezpośrednich świadków (por. Dz l,21n; 10,41) z powodu przedkładania ich ponad innych (por. 1 Kor 9,1; 2 Kor 5,16+; 11,5.23; 12,11) albo też chodzi o roszczenie sobie prawa do zjednoczenia z Chrystusem bez żadnego ludzkiego pośrednika. Możliwe również, że zacytowane wyrażenie jest po prostu odpowiedzią Pawła skierowaną do tych, którzy odwołują się do takiego czy innego mistrza będącego człowiekiem.

11–12. Tymczasem wieści, jakie dochodziły do Pawła z Koryntu, nie były najlepsze. Ludzie zatrudnieni przez nie znaną bliżej chrześcijankę Chloe, a może po prostu jej krewni lub niewolnicy – donieśli Pawłowi, że gmina koryncka jest wręcz podzielona na różne ugrupowania. Z doniesień owych wynikało, że istniały w łonie korynckiej wspólnoty cztery stronnictwa; nazwane z czasem przez komentatorów: pauliniści, czyli zwolennicy Pawła, apolloniści, tj. zwolennicy Apollosa, petryniści, czyli ci, co czuli się w pewien sposób związani z osobą Piotra, zwanego inaczej Kefasem, oraz tzw. chrystusowcy, czyli szczególni czciciele Chrystusa.

Pauliniści byli najprawdopodobniej ściślej związani z osobą Pawła, którego – jak się zdaje – bronili przed atakami jego nieprzyjaciół. Możliwe, że to właśnie oni źle zrozumieli naukę moralną głoszoną przez Apostoła i wskutek tego hołdowali specyficznemu libertynizmowi moralnemu. Pod względem przekonań doktrynalnych przypuszczalnie niewiele różnili się od nich tzw. apolloniści, czyli zwolennicy Apollosa, który zaimponował im piękną wymową i zapałem przewyższającym, jak im się wydawało, gorliwość Pawła.

Najmniej liczni byli, jak się wydaje, zwolennicy Piotra. Ludzie ci, być może przybyli z Palestyny, gdzie prawdopodobnie zostali nawróceni przez Piotra, chełpili się swoim pochodzeniem od Abrahama i nadal przypisywali, jak się zdaje, pewną rolę Prawu w dziele usprawiedliwienia człowieka. Możliwe, że byli sami obrzezani i innym doradzali fizyczne obrzezanie.

Wreszcie ugrupowanie tak zwanych chrystusowców tworzyli ludzie, którzy się przechwalali szczególną znajomością Chrystusa. Paweł nie stanowił dla nich ostatecznej instancji. Bardzo możliwe, że jego naukę podawali nawet czasem w wątpliwość.

1,12. Starożytni nauczyciele gromadzili wokół siebie grono słuchaczy. Filozofowie starali się skłonić ludzi do emocjonalnego przywiązania się do nich, podając to za konieczny warunek moralnego i intelektualnego rozwoju. Rabini mieli własne szkoły, zaś uczniowie zwykle propagowali poglądy swego nauczyciela. Paweł podaje tutaj przypuszczalnie „Kefasa" i „Chrystusa" jedynie jako przykłady (por. 1 Kor 3,5-6) - chodzi mu o to, że każdy podział jest zły, nawet podział opierający się na twierdzeniu, iż należy się jedynie do Chrystusa i odrzucaniu uczniów Pawłowych lub naśladowców Apollosa.

13 Czyż Chrystus jest podzielony? Czyż Paweł został za was ukrzyżowany? Czyż w imię Pawła zostaliście ochrzczeni? Ef 4,5

13. Otóż jakimikolwiek byłyby owe ugrupowania, ze wszech miar zasługiwały na potępienie. Fakt ich istnienia sprzeciwia się przede wszystkim jedności Chrystusowego Ciała. Wspólnota podzielona na różne ugrupowania jest obrazem rozdartego Ciała Chrystusa. Istnieniu jakichkolwiek podziałów w łonie Kościoła sprzeciwia się fakt śmierci Chrystusa za całą ludzkość. Nikt inny: ani Piotr, ani Paweł, ani Apollos – tylko Chrystus umarł za wiernych w Koryncie. A więc tylko z Nim powinni się zjednoczyć. Nikogo, żadnego ziemskiego przywódcy czy przełożonego nie powinni przekładać nad Chrystusa. Wreszcie jeżeli Koryntianie czuli się w sposób szczególniejszy związani z ludźmi, za pośrednictwem których otrzymali chrzest, to nie powinni jednak zapominać, że wszyscy zostali ochrzczeni w imię tego samego Chrystusa, wchodząc z Nim właśnie w szczególną jedność.

1,13. Paweł posługuje się tutaj częstą metodą prowadzenia sporów - reductio ad absurdum (polegającą na sprowadzeniu tezy przeciwnika do oczywistego, choć absurdalnego wniosku).

14 Dziękuję Bogu, że prócz Kryspusa i Gajusa nikogo z was nie ochrzciłem. Dz 18,8; Rz 16,23 

15 Nikt przeto nie może powiedzieć, że w imię moje został ochrzczony. 

1.14-15. W pewnych greckich 'religiach misteryjnych człowiek poddawany inicjacji mógł nazywać tego, kto go do grupy wprowadził, swoim „ojcem”. Kryspus i Gajus to łacińskie imiona; mogą one wskazywać na wysoką pozycję społeczną noszących je osób.

16 Zresztą, prawda, ochrzciłem dom Stefanasa. Poza tym nie wiem, czy ochrzciłem jeszcze kogoś. 1Kor 16,15-17; Dz 16,15+

1,16 Zresztą, prawda. Styl języka mówionego — Paweł dyktuje (por. 16,21), w przeciwnym razie bowiem dokonałby poprawki i przeniósł początek w. 16 przed w. 15.

14–16. Ten trójwiersz wcale nie świadczy o pomniejszaniu przez Pawła wartości chrztu św. jako sakramentu. Przypuszczenie tego rodzaju pozostałoby w prostej sprzeczności z w. 13, gdzie chrzest w imię Chrystusa jest uznany wyraźnie za podstawę społeczności chrześcijańskiej. Niedbałość, z jaką Paweł wylicza zarówno ochrzczonych, jak i nie ochrzczonych przez siebie Koryntian, jest wyraźnie zaplanowana. Paweł chce tym samym dać do zrozumienia adresatom swego listu, iż wcale nie jest ważne to, przez kogo zostali ochrzczeni. Nikt też, lub dokładniej, prawie nikt, nie może twierdzić, że trwa przy Pawle dlatego, iż przez niego został ochrzczony. Wspomnianego tu Kryspusa należy utożsamić z Kryspusem z Dz 18,8, jednym z pierwszych nawróconych w Koryncie. Gajus – to prawdopodobnie ten sam człowiek, o którym mówi Rz 16,23 – osobistość dość ważna w Kościele. Stefanasa wspomina Apostoł w zakończeniu listu (16,15), dom Stefanasa oznacza właściciela wraz z całą jego rodziną najbliższą, a może i dalszą oraz ze służbą i z niewolnikami.

1.16. Paweł dlatego wymienił Stefanasa oddzielnie, że poznał go i ochrzcił gdzie indziej (1 Kor 16,15). Członkowie starożytnego „domu” praktykowali zwykle religię wyznawaną przez człowieka, który był jego głową. 1 Kor 16,15 zakłada, że Stefanas był wierzącym i miał pewien majątek.

Prawdziwa mądrość zapewni jedność

17 Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża.

1,17 nie w mądrości słowa. Tej ludzkiej „mądrości” (a chodzi tu o spekulacje intelektualne i o sztuczki retoryki) będzie się przeciwstawiać mądrość Boża (w. 24 i 2,6n).

— by nie zniweczyć. Dosł.: „uczynić pustym” (pozbawić treści). Paweł rozwinie ten punkt w 2,1-5.

17. Paweł przypomina przede wszystkim swoim zwolennikom: niech pamiętają, że nie w imię Pawła zostali ochrzczeni. Chcąc przy tym zupełnie świadomie zminimalizować rolę szafarza chrztu, wypowiada zdanie, które samo w sobie może nawet budzić pewne zdziwienie: Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię. Nie znaczy to jednak, że Paweł deprecjonuje wartość sakramentu chrztu. Wystarczy przeczytać, nawet pobieżnie, szósty rozdział Listu do Rzymian, by rozwiać tego rodzaju przypuszczenia. Chodzi tu o zwrócenie uwagi Koryntian na samą naturę i na skutki chrztu, a nie na osobę szafarza tego sakramentu. Pod tym względem o wiele wyżej postawić należy osobę głoszącego Ewangelię. Ostatecznie – i tak jest po dzień dzisiejszy – chrzcić może każdy, natomiast do głoszenia Chrystusa potrzebny jest specjalny mandat. Jeśli Paweł tak uroczyście oświadcza, że głosząc Koryntianom Chrystusa świadomie rezygnował z mądrości słowa, to czyni aluzję nie tylko do sofistyki retorów pogańskich, lecz być może również do nauczania Apollosa, hołdującego, jak się wydaje, tego rodzaju formom ewangelizowania. Paweł obawia się, że takie nauczanie może się przyczynić do zniweczenia, do zagubienia w potoku słów i do pozbawienia treści Chrystusowego krzyża.

1,17. W judaizmie ,,chrzest” był ostatecznym aktem nawrócenia poganina. Wcześni chrześcijanie nadawali podobne znaczenie temu obrzędowi. Paweł nie chce tutaj jednak podkreślać znaczenia tego aktu. Kładzie nacisk na przesłanie, którego przyjęcie potwierdza chrzest. Starożytni moraliści często zaprzeczali, jakoby posługiwali się umiejętną retoryką, by przekonać swych słuchaczy, podkreślali zaś, że odwoływali się jedynie do prawdy.

1,10-17. Chrystus nie jest podzielony Starożytni *retorzy uznaliby przynajmniej fragment 1 Kor 1,10-4,21 (w którym Paweł wzywa do jedności), a być może całe pismo apostoła, za list napominający. Paweł nie odpiera tutaj ataków przeciwników (jak w 2 Kor), lecz podejmuje temat niewłaściwych zachowań samych Koryntian. Z kontekstu wynika, że faworyzowali oni pewnych nauczycieli — Pawła i Apollosa — z powodu retorycznych umiejętności jednego, zaś filozoficznych drugiego (1 Kor 1,18-4,21).

18 Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia.

1,18 Zob. Mk 2,2+.

— głupstwem jest. W całym tym fragmencie „głupstwo” jest pojęciem bardzo negatywnym: nie chodzi tu o niedorzeczność bohaterstwa, lecz o głupotę, głupkowatość, ograniczoność.

1,18. Grecy wierzyli, że niektórzy bogowie umierali i powstawali na nowo do życia (zwykle były to bóstwa związane z cyklem natury, które odradzały się co roku), zaliczali jednak tę wiarę do starożytnych mitów, które czasami poddawano alegorycznej interpretacji. Rzymianie uważali ukrzyżowanie za rodzaj śmierci właściwy dla niewolników, również Żydzi uważali taką śmierć za haniebną (Pwt 21,23). Postacie uważane za „zbawicieli” były zwykle bogami, królami, bogatymi dobroczyńcami lub cudotwórcami. Społeczeństwo rzymskie opierało się na władzy i statusie społecznym. Należała do mężczyzny — głowy domu, do zamożnych i arystokratycznych rodzin itd. Przypisywanie władzy człowiekowi, który został ukrzyżowany — co było najwyższym wyrazem słabości — miało dla starożytnych tyle samo sensu, co dla ludzi współczesnych, którzy pozostają poza Chrystusem.

19 Napisane jest bowiem: Wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość przebiegłych zniweczę. Rz 1,16 Iz 29,14; Ps 33,10

1,19 W Iz 29,14 jest zawarta taka sama myśl jak w podanym tu zacytowaniu: Bóg obwieszcza ludowi, przestraszonemu z powodu zagrożenia asyryjskiego, że nie zdołają dać ocalenia wynalazki mądrości czysto ludzkiej.

18–19. Głoszoną przez Pawła i innych apostołów naukę krzyża można pojmować w sposób dwojaki, w zależności od tego, jakie powoduje ona reakcje w ludzkich duszach. Ci, którzy odrzucając tę naukę sami sobie gotują wieczne potępienie, uważają Ewangelię za zwykłe głupstwo; sens tego określenia sprecyzuje Paweł za chwilę. Natomiast jest prawdziwą mocą Bożą dla tych, którzy słuchając jej i wprowadzając ją w życie dostępują zbawienia wiecznego. Cytując – według Septuaginty – słowa Izajasza, Paweł stwierdza, że ów podział ludzkości na dwie kategorie, spowodowany różną postawą wobec Ewangelii, był przewidziany przez Boga przed wiekami. Ludzka ograniczona mądrość mądrych tego świata będzie przyczyną ich zguby, podobnie jak przebiegłość, wyrachowanie doczesne wyda tylko zgubne skutki.

1.19. Paweł cytuje tutaj Iz 29,14, by wykazać, że mądrość ludzi, którzy opierają swoje życie na ludzkiej tradycji (Iz 29,13-14), nie zaś na Bożym objawieniu (Iz 29,9-12), zostanie zniweczona; por. podobnie w Jr 8,9.

20 Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego świata? Czyż nie uczynił Bóg mądrości świata głupstwem? Iz 33,18; Iz 19,12 Rz 1,19-20+

1,20 W całym tym fragmencie Paweł nie potępia autentycznej mądrości ludzkiej, która jest darem Boga i pozwala Go poznać (w. 21+), lecz potępia mądrość pyszną, samowystarczalną.

20. Te cztery pytania retoryczne niektórzy uważają również za cytat – dość swobodny co prawda – z Iz 19,11nn; 33,18nn; Ba 3,16, inni są zdania, że mamy tu do czynienia ze śladem pewnego florilegium biblijnego, spisanego już – a może przekazywanego w postaci niepisanej. Trzy określenia: mędrzec, uczony, badacz tego świata – wszystkie co prawda wyrażają ideę mądrości, wiedzy czysto naturalnej, ale nie są tylko zwykłymi synonimami. Pierwszy termin, mędrzec, jest być może aluzją do filozofii pogańskiej; drugi – uczony, bardzo prawdopodobnie nawiązuje do żydowskich uczonych w Piśmie; badacze tego świata – to ludzie, zarówno poganie jak i Żydzi, zajęci badaniem tylko świata widzialnego, bez jakiegokolwiek odnoszenia się do sfery nadprzyrodzonej. Ponieważ z uporem trwali w swym pseudomądrym zaślepieniu, pokazał im Bóg, do czego może ich to doprowadzić. Oto musieli w pewnym momencie sami stwierdzić, że są bezsilni w swej mądrości, czyli że są po prostu nierozumni. Do takiego przekonania nie mogli jednak dojść inaczej, jak tylko po skonfrontowaniu świata z Ewangelią. Wyrażenie ten świat pochodzi z języka apokaliptyki i jest przeciwstawieniem – nie spotykanego zresztą u Pawła – zwrotu „świat, który ma przyjść”.

1.20. Komentatorzy słusznie dopatrują się wzoru dla użytych tutaj Pawiowych sformułowań w takich tekstach jak Iz 19,12; 33,18 i Hi 12,17 (por. też zasadę podaną w Prz 21,30; Iz 29,14; 44,25; 47,10; Jr 8,8 9; 9,12.23). Określenie „badacz tego, co docześni odnosi się przypuszczalnie do wyszkolonych *retorów, którymi filozofowie gardzili jako ludźmi nie posiadającymi autentycznego przesłania. Paweł rzuca jednak wyzwanie także filozofom („Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony?”).

21 Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawiać wierzących.

1,21 nie poznał Boga w mądrości Bożej. Chodzi o to, że Bóg nie został poznany w dziełach, które objawiają Jego mądrość. Por. Mdr 13,1-9; Rz 1,19-20. Inni objaśniają: przez zrządzenie Bożej mądrości, albo: w czasie Bożej mądrości, czyli starej ekonomii, postawionej pod znakiem miary, przeciwstawionej ekonomii nowej, gdzie Bóg się objawia w sposób paradoksalny, pozornie niedorzeczny.

21. Jest to uzasadnienie stwierdzenia, że Bóg głupstwem uczynił mądrość tego świata. Terminy mądrość i głupstwo przyjmują tu co chwila inne znaczenia. Mądrość Boża – to przede wszystkim porządek w stworzonym wszechświecie, to sens dziejów ludzkości, sumienie każdego człowieka, to dzieje Izraela oraz mądrość Boga objawiona w Piśmie. Do odkrycia i poznania tak rozumianej mądrości Bożej wystarczyłaby zwyczajna ludzką mądrość, tj. naturalne zdolności poznawcze, mądrość pozbawiona jeszcze jakiegokolwiek światła z góry. Ponieważ świat – tzn. przede wszystkim wspomniani już mędrcy tego świata – choć posiada wszystkie konieczne możliwości, jednak nie poznał mądrości Bożej, tedy posłużył się Bóg głupstwem głoszenia Słowa, tzn. Ewangelii. Ta decyzja Boga jest wyrazem dobroci. Bóg nie chce śmierci grzesznika, lecz aby się nawrócił i żył. I znów głoszenie słowa Bożego mogło się wydać „głupstwem” – oczywiście jak najbardziej w cudzysłowie – jedynie w świetle tzw. mądrości tego świata. Zresztą pojęcie tej głupoty wyjaśni Paweł za chwilę dość dokładnie. Uważana przez świat za głupstwo Dobra Nowina staje się źródłem zbawienia tylko dla tych, którzy jej słuchają i w nią wierzą, co Apostoł stwierdził już zresztą przed chwilą (1,18).

1.21. Bohaterowie greckiej komedii antycznej udawali głupców, w końcu jednak okazywali się mądrymi. Przeciwieństwem tych bohaterów był człowiek głupi, który podawał się za mądrego i pragnął przypisać sobie zasługi mądrych, w końcu jednak bywał zdemaskowany. ‘Platon powiadał, że ludzka mądrość nie ma żadnej wartości, ludzie powinni więc szukać mądrości Bożej.

22 Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, Mt 12,38p; J 2,18+; Dz 17,19-23 J 12,34;

1,22 Poszukuje się zabezpieczeń ludzkich: cudów gwarantujących prawdziwość orędzia (por. J 4,48), mądrości i nauki zadowalających umysł, który łaknie poznania. Samego tego poszukiwania nie należy potępiać, a krzyż Chrystusa — choć wydaje się to paradoksem — również tutaj będzie odpowiedzią (w. 24+), natomiast jeśli to poszukiwanie staje się ze strony człowieka uprzedzającym wymaganiem, poza którym odrzuca on możliwość przylgnięcia do odkrywanej prawdy, jest ono nie do przyjęcia.

23 my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, Ga 5,11

22–23. Ludzkość w Biblii dzieli się zazwyczaj na Greków i Żydów. Okazuje się, że postawa jednych i drugich była diametralnie różna od tego, czego nauczali głosiciele Dobrej Nowiny. Żydzi bowiem żyli w ustawicznej pogoni za znakami; byli ich żądni w czasach patriarchów i proroków, ciągle domagali się ich od Jezusa. Grecy szukali mądrości, oczywiście tylko mądrości świata, przejawiającej się w chorobliwym niekiedy filozofowaniu. Otóż w świecie zamieszkałym przez takich ludzi dzieło Chrystusa traciło swoją wymowę. To, czego dokonał Chrystus, to, co z Nim uczyniono, było dla Żydów zgorszeniem, i to z dwojakiego powodu. Najpierw gorszyli się stosunkiem Jezusa do grzeszników. Chodził przecież wśród nich, kontaktował się z nimi, zasiadał z nimi do wspólnego stołu, poza tym, podając się za Mesjasza, dopuścił do tego, że zginął jak zbrodniarz. Otóż to postępowanie urągało najprostszym, najbardziej elementarnym wyobrażeniom o Mesjaszu, który w przekonaniu Żydów miał pokonać wszystkie uciskające ich moce, sam będąc przy tym niezwyciężonym. Dla pogan zaś głupstwem bez znaczenia był Jezus wraz z całym Jego dziełem. Nie mogli bowiem zrozumieć tego, że pozwolił się zgładzić haniebnie człowiek, który podawał się za Boga i twierdził, że przyniósł zbawienie całemu światu.

1,22-23. Starożytni Grecy znani byli ze swego umiłowania nauki. Zarówno Grecy, jak i Żydzi mogli pragnąć dowodów w postaci cudów, lecz Paweł oddziela tutaj jednych od drugich w celu wywołania efektu retorycznego. Na temat „głupstwa krzyża” dla jednych i dla drugich, zob. komentarz do 1 Kor 1,18.

24 dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków – Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. J 6,35+

1,24 Ujmując rzecz po ludzku, krzyż zarówno Żydom, jak i Grekom jawi się jako przeciwieństwo wszelkiego oczekiwania: to porażka, a nie chwalebne objawienie się, głupstwo, a nie mądrość; w świetle wiary jednak krzyż jawi się jako wypełnienie oczekiwania i jako coś, co je przewyższa: jako moc i mądrość Boża.

25 To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi. 2Kor 12,10; 2Kor 13,4

1,25 Ten paradoksalny charakter działania Bożego (1,18-25) sprawdza się w wybraniu Koryntian (1,26-30) i w przepowiadaniu Pawła (2,1-5).

24–25. O tym, że nauka o Chrystusie ukrzyżowanym dla tych, którzy ją przyjmują, jest mocą, była już mowa w w. 18. Teraz dorzuca Paweł nowe określenie: Jest to także prawdziwa mądrość Boża, tyle razy podziwiana przez Apostoła przy różnych sposobnościach (zob. zwł. Rz 11,33–36).

Głupstwo, którym posłużył się Bóg, aby przynieść zbawienie ludzkości, czyli nauka o Ukrzyżowanym, znaczy o wiele więcej niż najgłębsze mądrości ludzkie. Tak się też rzecz ma i ze sprawą znaczenia, mocy: to, co bezsilne, słabe w oczach Boga, w rzeczywistości przewyższa największe moce tego świata. Oto jak odmienna jest logika Boża od ludzkiego sposobu myślenia.

1,24-25. W starożytności Bożą moc przypisywano zwykle cudotwórcom. Paweł używa wyrażeń „głupstwo u Boga” i „słabe u Boga” w sensie ironicznym: odrobina mądrości Bożej przewyższa największe l osiągnięcia ludzkiej mądrości. Ironia była powszechnie stosowanym środkiem retorycznym.

1.18-25. Mądrość Boża w krzyżu Judaizm podkreślał znaczenie Mądrości Bożej, którą On sam objawił w swoim słowie. Mądrość była czasami personifikowana(l Kor 1,30). W kontekście rozpowszechnionego wśród Greków szacunku (I» filozofii i 'retoryki, wydaje się prawdopodobne, że niektórzy wykształceni członkowie *Kościoła przejawiali szczególne zainteresowanie „mądrą mowa Styl przemawiania Apollosa mógł bardziej im odpowiadać, niż Pawła (1 Kor 1,12; zob. komentarz ilu Dz 18,24).

26 Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Według oceny ludzkiej niewielu [tam] mędrców, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Rz 7,5+

1,26 Według oceny ludzkiej. Dosł.: „według ciała”.

26. Źle pojęta mądrość była jedną z głównych przyczyn podziału wspólnoty korynckiej na różne ugrupowania. Niestosowność postępowania Koryntian polegała na tym, że ludzie ci fanatycznie szukali mądrości tego świata, cenili ją sobie wysoko i byli gotowi poświęcić dla niej niekiedy Ewangelię. Otóż Paweł wykazuje, że w oczach Boga mądrość tego świata wcale nie przedstawia tak wielkiej wartości. To nie mądrość brał Bóg pod uwagę, gdy wybierał sobie swoje sługi. Wśród wiernych Koryntu też niewielu było mądrych mądrością tego świata, czyli mądrością dosłownie: według ciała. W grupie chrześcijan korynckich brakowało również możnych, ludzi o dużych wpływach, potentatów w znaczeniu materialnym. Nie było też wcale arystokracji greckiej; przeciwnie, chrześcijanie korynccy – i nie tylko korynccy – rekrutowali się przede wszystkim ze społecznych nizin. Właśnie w nich upodobał sobie Chrystus.

27 Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał, co niemocne, aby mocnych poniżyć; Jk 2,5; Sdz 7,2; 1Sm 16,7; 2Kor 4,7

28 i to, co nieszlachetnie urodzone według świata oraz wzgardzone, i to, co [w ogóle] nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić,

27–28. Bóg wybierając to, co głupie w oczach świata, miał w tym bardzo wyraźny i doniosły cel: chciał w ten sposób zawstydzić mędrców. Ci ostatni stwierdzą bowiem kiedyś sami, że to właśnie oni byli rzeczywistymi głupcami. Będą się naprawdę wstydzić swojej rzekomej mądrości. Stanie się tak dzięki temu, że Bóg okazał swe upodobanie w maluczkich i głupich tego świata. Podobne cele przyświecały Bogu, gdy wyróżniał to, co nieszlachetnie urodzone i to, czym wzgardził świat, co było tak mało ważne w oczach możnych, że w ogóle się nie liczyło, po prostu nie istniało. Otóż właśnie na tych upokorzonych Bóg zwrócił szczególną uwagę, ażeby unicestwić to, co się liczy w oczach świata.

29 tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga. Pwt 8,16-18+; Rz 3,27+; Ef 2,9

29. Rezultat osiągnięty takim postępowaniem Boga jest taki, że żadne stworzenie nie może się chełpić wobec Niego. Niemocni, maluczcy, nieszlachetnie urodzeni, po ludzku sądząc, wcale nie mieli czym się szczycić. Jeżeli zaś nabrali potem znaczenia, to wyłącznie dzięki miłosierdziu Bożemu. Ich nadprzyrodzone wybranie mogło być powodem jedynie do wdzięczności dla Boga, ale nigdy do wynoszenia się ponad innych. Wielkim, możnym tego świata wykazał Bóg, że w rzeczywistości nie są ani wielcy, ani możni, że jako tacy nie liczą się dla Boga. Krótko mówiąc, żadne stworzenie nie może się chełpić przed obliczem Boga; musi być po prostu tylko stworzeniem, które otrzymało wszystko od swego Stwórcy i jest wskutek tego zobowiązane do okazywania Mu ustawicznej wdzięczności (1 Kor 4,7).

1,26-29. Rzymski porządek społeczny opierał się raczej na urodzeniu („szlachetnym urodzeniu"), niż na zamożności. Jednak, niezależnie od przyjętego kryterium, większość chrześcijan z Koryntu wywodziła się z niższych warstw społecznych, które też stanowiły olbrzymią większość starożytnego społeczeństwa. Użycie określenia „niewielu" sugeruje jednak, że niektórzy z wierzących posiadali wyższą pozycję - byli wśród nich bez wątpienia właściciele domów, w których spotykały się Kościoły. Werset ten przypomina Jr 9,23 i wprowadza w cytat Jr 9,24, przytoczony przez apostoła w 1 Kor 1,31.

30 Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem,

1,30 Przez Niego bowiem jesteście. Wyrażenie to zawiera bardzo głęboką treść. Wy istniejecie teraz w Jezusie Chrystusie, wy, którzy kiedyś nie istnieliście (w. 28) w oczach świata, podczas gdy ci, którzy istnieją według świata, zostają zniweczeni (w. 28). To właśnie z tego nowego istnienia w Jezusie Chrystusie powinniście się chlubić (w. 31), tylko i wyłącznie z niego (por. w. 29).

— stał się dla nas mądrością od Boga. W ten sposób mądrość chrześcijańska nie jest owocem wysiłku ludzkiego „według ciała”. Ona znajduje się w bycie ludzkim, objawionym w „pełni czasów” (Ga 4,4), Chrystusie, którego trzeba „pozyskać” (Flp 3,8), aby znaleźć w Nim „wszystkie skarby mądrości i wiedzy” (Kol 2,3). To jest mądrość zbawienia całkowitego: „sprawiedliwości, uświęcenia, odkupienia”.

— Te trzy ostatnie słowa to fundamentalne tematy przyszłego listu do Rzymian, który już się kształtuje w myślach Pawła (por. Rz 1,17; 6,19.22; 3,24).

1,30. Literatura żydowska i grecka czasami personifikowały mądrość. Chrystus jako Mądrość Boża (1 Kor 8,6; por. J 1,1-18) staje się sprawiedliwością, uświęceniem i odkupieniem, dokonując całkowitej przemiany człowieka dla Boga. Prawo było uważane zarówno za mądrość (Pwt 4,6), jak i sprawiedliwość (Pwt 6,25).

31 aby jak to jest napisane, w Panu się chlubił ten, kto się chlubi. Jr 9,22-23; 2Kor 10,17

30–31. Dzięki wybraniu przez Boga wszyscy chrześcijanie otrzymali nowy sposób istnienia: jesteście w Chrystusie Jezusie. Paweł wyjaśni na innym miejscu, jak należy pojmować ten nowy rodzaj życia: razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie (Ga 2,19n). Chrystus Jezus, z którym każdy chrześcijanin łączy się w szczególny sposób przez chrzest, jest najwyższą mądrością, ten sam Chrystus, który był głupstwem dla pogan i zgorszeniem dla Żydów. Mądrością od Boga jest Chrystus dlatego, że w Nim właśnie urzeczywistniły się wszystkie plany Boże względem całej ludzkości; te plany, w których nawet upór ludzki został wprzęgnięty do dzieła zbawienia. Nic tedy dziwnego, że Paweł tak oto wyraża podziw dla mądrości Bożej: O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jakże niezbadane są Jego wyroki i nie do wyśledzenia Jego drogi! (Rz 11,33).

Chrystus jest sprawiedliwością w tym sensie, że przynosi nam usprawiedliwienie. Wskutek usprawiedliwienia zaś lub dokładniej, w samym usprawiedliwieniu, człowiek otrzymuje coś z Bożej sprawiedliwości, coś z doskonałości Bożej. Chrystus jest sprawiedliwością także i w tym znaczeniu, że w Nim znajduje się pełnia wszelkiej doskonałości.

Dzięki usprawiedliwieniu chrześcijanin może być nazywany – i w rzeczywistości jest – uświęcanym. Owo uświęcenie oznacza z jednej strony obecność w nim łaski, z drugiej zaś przypomina cokolwiek starotestamentową ideę świętości narodu wybranego. Naród był święty dlatego, że stanowił szczególną własność (Wj 19,5) Boga, że był poświęcony, oddany Bogu i tylko Bożym sprawom. Chrystus jest wreszcie naszym odkupieniem, ponieważ za cenę Jego miłości i posłuszeństwa względem Boga Ojca zostaliśmy wykupieni z niewoli grzechu. Oto lista dobrodziejstw Bożych. Jeśliby więc jeszcze ktoś chciał się chlubić, to może się chlubić jedynie w Panu. Wszystko bowiem co posiada, otrzymał od Pana.

1,31. Paweł parafrazuje tutaj Jr 9,24 - człowiek winien się raczej chlubić poznaniem i rozumieniem Boga, niż ludzkiej mądrości.

1 Kor 2

Paweł apostołem mądrości krzyża

1 Tak też i ja, przyszedłszy do was, bracia, nie przybyłem, aby błyszcząc słowem i mądrością, głosić wam świadectwo Boże. 2Kor 11,6

2,1 świadectwo Boże. Wariant: „tajemnicę Bożą”.

2 Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego. Ga 3,1; Ga 6,14

1–2. Przybywając po raz pierwszy do Koryntu, Paweł był pod świeżym wrażeniem swego nieudanego wystąpienia w Atenach. Wiadomo, że licznie zebrani tam, żądni nowości słuchacze Pawła opuścili agorę, okazując lekceważenie i pogardę, skoro tylko Apostoł zaczął mówić o przyszłym zmartwychwstaniu tych, co umierają w Panu (por. Dz 17,32n). Paweł wiedział dobrze, że powodem jego porażki była nie tylko treść głoszonej nauki, lecz także jej forma. Nauka Pawła nie miała nic z błyskotliwej retoryki pogańskiej. Nie wynika z tego jednak wcale, że Paweł był nieudolnym mówcą, że nie mógłby współzawodniczyć z retorami pogańskimi. Sam przecież podaje racje uzasadniające jego postępowanie: Posłał mnie Chrystus… abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża. Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia (1 Kor 1,17n). Świadectwo Boże ze względu na swą treść wymaga innej formy. Wszystko, co Paweł głosił w Koryncie – i nie tylko w Koryncie – sprowadza się do jednej wielkiej prawdy. Jest to prawda o zbawczym cierpieniu Jezusa. W tej prawdzie streszcza się cała teologia Pawła. Jest to teologia na wskroś soteriologiczna. Z głoszenia takiej właśnie teologii Paweł nie zrezygnuje za żadną cenę, nawet za cenę takiej samej klęski jak ta, jaką niedawno poniósł w Atenach.

2,1-2. Nawet najbardziej znani mówcy (np. Dio Chryzostom) często wypierali się swych umiejętności oratorskich, by obniżyć oczekiwania publiczności i dopiero wówczas olśnić ich swoją mową. Retorzy zalecali stosowanie tej metody. Ponieważ w tym kontekście Paweł chlubi się ze swej słabości, przeto nie wychwala swej umiejętności przemawiania ani biegłości w filozofii (por. Wj 4,10). Owa rezerwa apostoła nie oznacza jednak (przeczy temu zręczne przeprowadzenie dowodu), iż styl jego argumentacji był słaby, nawet jeśli sposób przekazu (ton głosu i gestykulacja) były niewystarczające (co wydaje się prawdopodobne, zob. 2 Kor 10,10).

3 I stanąłem przed wami w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem.

2,3 w słabości i w bojaźni, i z wielkim drżeniem. To stereotypowe wyrażenie biblijne (2 Kor 7,15; Ef 6,5; Flp 2,12; por. Ps 2,lln).

3. Jeśli Apostoł wyznaje, że stanął przed Koryntianami w słabości, w bojaźni i z wielkim drżeniem, nie oznacza to, że obawiał się tylko ludzkiej klęski, która odbiera zazwyczaj pewność siebie i wpływa niekorzystnie na dobrą sławę nauczającego, zmniejszając znacznie jego autorytet. Bojaźń apostolska Pawła ma charakter zdecydowanie religijny. Paweł drży na samą myśl, że oto wobec tylu ludzi cierpienia Chrystusa mogą się okazać bezużyteczne, bo jeśli nie usłuchają Apostoła, to nie uwierzą Ewangelii, a co za tym idzie, nie nawrócą się i nie wejdą do królestwa umiłowanego Syna Bożego (Kol 1,13). Powodem bojaźni mogła też być wizja ewentualnej kary, jaką Paweł, być może, przewidywał dla siebie za to, że on, apostoł pogan, nie zdołał jednak wielu tych ludzi doprowadzić do Chrystusa.

2.3. Zwrot „w słabości i w bojaźni” pojawia się w 'Starym Testamencie i w literaturze żydowskiej. Chociaż ma charakter formuły, był używany w różnych kontekstach. Tutaj słowa te sugerują, że słabość Pawła leżała w sposobie przekazu, nie zaś w niewystarczającej znajomości ówczesnych stylów 'retorycznych.

4 A mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy, 2Kor 12,12; Dz 1,8+

2,4 były ukazywaniem ducha i mocy. Aluzja do cudów i do wylań Ducha, jakie towarzyszyły przepowiadaniu Pawła (zob. 1,5 i 2 Kor 12,12).

4. Wystąpienia Pawła w Koryncie nie miały nic z demagogicznych wywodów i sofistyki, która w świecie greckim uchodziła za szczyt sztuki filozofowania i której rysem najbardziej charakterystycznym była troska nie o treść, lecz o formę. Ten rodzaj nauczania stwarzał wielkie możliwości popisywania się talentami krasomówczymi. Otóż Paweł dołoży wszelkich starań, by siebie samego jak najstaranniej ukryć, natomiast ukazać w pełni ducha i moc Bożą. Ludzie muszą dojść do przekonania, że słowa wypowiadane przez niego nie są tylko słowami ludzkimi, że daje się w nich odczuć tchnienie Ducha Bożego. Nie mówi też o swoich własnych sukcesach, nie demonstruje własnej mocy. Głosi magnalia Deiwielkie dzieła Boże (Dz 2,11), świadczące o cudotwórczej mocy Boga.

5 aby wiara wasza opierała się nie na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej.

2,5 Rozumowania mądrości ludzkiej są przekonywające same z siebie (w. 4) i pociągają słuchaczy ku przylgnięciu wyłącznie ludzkiemu (w. 5), co właśnie Paweł odrzuca. Jego słowo jest w pełni ukazywaniem (w. 4), ponieważ objawia działanie Ducha, domaga się ono jednak przylgnięcia innego rodzaju, a mianowicie — przylgnięcia w Duchu.

5. Ludzie, którzy takiemu nauczaniu uwierzą, będą opierali swoją wiarę nie na mądrości ludzkiej, lecz na wierze Bożej. Inaczej mówiąc, motywem skłaniającym ich do wiary nie będą czysto ludzkie argumenty, lecz tylko i wyłącznie moc Boga, dostrzegana w nauczaniu Apostoła. Możliwe, że chodzi tu również o cuda, których mocą Bożą dokonywał Paweł. Wiadomo przecież, że taką moc posiadali Apostołowie z woli samego Chrystusa, który zapowiada: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą: węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, a ci odzyskają zdrowie (Mk 16,17n).

2.4-5. W starożytnej retoryce „ukazywanie" było sposobem argumentacji wychodzącej z pewnych i niepodważalnych przesłanek. Paweł nie używa tutaj jedynie sylogizmu (metody rozumowania, która miała charakter logiczny, mogła być jednak oparta na błędnych przesłankach), dialektyki (którą 'Platon określał jako czynność definiowania i klasyfikowania danych) lub sztuczek retorycznych.

„Moc” oznacza tutaj moc Bożą związaną z głoszeniem słabości krzyża (1 Kor 1,18.24). Moc ta mogła być poświadczona cudami (2 Kor 12,12; 13,4; Rz 15,19).

2,1-5. Zbawieni przez krzyż Chrystusa, nie przez retorykę Paweł odwołuje się tutaj do nawrócenia samych Koryntian. Zbawiło ich głoszenie z mocą słabości krzyża, nie zaś potęga ludzkiej 'retoryki (1 Kor 1,18).

Nawet najwięksi obrońcy retoryki przyznawali, że była ona czasami nadużywana. Dowodzili jednak, że retoryka jest niezbędna — na nic by się bowiem zdało, gdybyśmy znali prawdę, lecz nie potrafili innych do niej przekonać. Filozofowie starożytni często krytykowali retorykę, utrzymując, że prawda jest ważniejsza, niż umiejętne przemawianie. Jednak ci sami filozofowie posługiwali się różnymi rodzajami argumentacji opracowanymi przez retorów. Paweł wyraża tutaj dezaprobatę dla czegoś, co jest jedynie pustą retoryką, lecz w swych utworach (także w 1 Liście do Koryntian) zdradza rozległą znajomość retoryki i posługuje się różnymi środkami retorycznymi. Chociaż Paweł mógł nie dorównywać retorycznym umiejętnościom Apollosa (lub standardom narzuconym przez przywódców Kościoła w Koryncie), był mimo wszystko zręcznym pisarzem.

6 A jednak głosimy mądrość między doskonałymi, ale nie mądrość tego świata ani władców tego świata, [zresztą] przemijających. Rz 16,25+

2,6 między doskonałymi. Nie chodzi o ezoteryczną grupę wtajemniczonych, lecz o tych, którzy osiągnęli pełny rozwój życia chrześcijańskiego i myśli chrześcijańskiej. Por. 14,20; Flp 3,15; Kol 4,12; Hbr 5,14; Mt 19,21+. Należy ich utożsamiać z „ludźmi duchowymi”, których Paweł przeciwstawia „niemowlętom w Chrystusie” (3,1).

— ani władców tego świata. Pod tym określeniem należy rozumieć autorytety ludzkie lub raczej złe moce, demony, które panują nad światem (por. 1 Kor 15,24-25; Ef 6,12; także Łk 4,6 i J 12,31+), albo wreszcie tych i tych, na ile pierwsi są narzędziami drugich.

6. Podobnie jak w drugiej części rozdziału pierwszego, tak też w rozdziale drugim Pierwszego Listu do Koryntian Paweł posługuje się ciągle dwoma pojęciami mądrości. Mówi albo o mądrości tego świata, nie znaczącej nic u Boga, albo o mądrości Bożej, będącej przedmiotem pogardy w świecie. Tej ostatniej nie mogą zrozumieć ludzie żyjący według Prawa. Głosi ją Apostoł tylko doskonałym, tj. ludziom żyjącym już łaską chrztu świętego i duchem Ewangelii. Nie ma ona nic wspólnego z mądrością cieszącą się uznaniem w tym świecie, nie jest to mądrość, jaką posiedli i jaką się chlubią władcy tego świata, posiadający zresztą tylko iluzoryczną, bo przemijającą władzę.

2.6. Filozofowie starożytni posługiwali się terminem „doskonali” lub „dojrzali” na oznaczenie ludzi, którzy osiągnęli mądrość. (Użycie tego słowa dla określenia ludzi, którzy zostali w pełni przyjęci w poczet wyznawców *religii misteryjnych ma tutaj mniejsze znaczenie). W 1 Kor 2,6-9 Paweł przedstawia kontrast pomiędzy mądrością doczesną wielkich „tego świata” a wieczną mądrością Bożą.

7 Lecz głosimy tajemnicę mądrości Bożej, mądrość ukrytą, tę, którą Bóg przed wiekami przeznaczył ku chwale naszej,

2,7 ukrytą. Dosł.: „w tajemnicy”. Nie chodzi o mądrość zagadkową, lecz o taką, której przedmiotem jest tajemnica, sekret planu zbawienia dokonanego w Chrystusie (Rz 16,25+).

2.7. Judaizm wierzył, że Boża Mądrość istniała przed stworzeniem świata i z jej pomocą Bóg dokonał dzieła stworzenia.

8 tę, której nie pojął żaden z władców tego świata; gdyby ją bowiem pojęli, nie ukrzyżowaliby Pana chwały; Ef 3,10; 1P 1,12; Iz 19,11; Iz 19,13; Ba 3,14

2,8 Pana chwały. Chwała jest blaskiem mocy Jahwe (Wj 24,16+), bezspornym i nienaruszalnym Boskim przymiotem. Paweł, określając Jezusa w ten sposób, stawia Go tym samym na równi z Jahwe.

2.8. Wielu komentatorów sugerowało, że określanie „władcy tego świata" odnosi się do zwierzchności anielskich w niebie (por. 1 Kor 15,24; Rz 8,38; Ef 1,21). Kontekst wskazuje raczej na władców ziemskich — możnych tego świata (1 Kor 1,26-28).

9 lecz właśnie [nauczamy], jak zostało napisane: Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują. Iz 64,3 Jr 3,16 Syr 1,8

2,9 Zacytowane stychy to wolna kombinacja Iz 64,3 i Jr 3,16 albo cytat z apokryfu Apokalipsa Eliasza.

7–9. Jest to mądrość ukryta lub inaczej mówiąc – tajemnica mądrości Bożej. Od wieków istniejąca w Bożych planach zbawienia, czyli wyniesienia człowieka do chwały, jego dobro zawsze miała na względzie. Gdyby ją pojęli władcy tego świata, inspirowani w swej przewrotności przez szatana, gdyby chcieli zrozumieć, że Syn Boży ogołaca się(por. Flp 2,7) dla grzesznych ludzi, pewnie nie skazaliby Go na śmierć krzyżową. Zapewne nie dopuściliby się też tego czynu, gdyby wiedzieli, że mają do czynienia z Panem chwały, a więc z absolutnym Władcą, z kimś, kto posiada boską moc nawet nad śmiercią. Nie zamordowaliby też zapewne Jezusa, gdyby mieli choć słabe pojęcie o nagrodzie, jaka czeka człowieka w życiu przyszłym za wierne trwanie przy Nim. Choćby zmobilizowali wszystkie władze poznawcze swych oczu, uszu i serca, nie mogliby przedstawić sobie ogromu szczęścia przygotowanego dla tych, którzy Boga miłują.

2.9. Paweł cytuje tutaj Iz 64,4, fragment modlitwy o ponowną interwencję Boga w historię na rzecz „Reszty”, która pokłada w Nim nadzieję. Paweł modyfikuje nieco brzmienie cytatu, co było częstą praktyką w starożytności. (Apostoł może też łączyć ten tekst z przekładem *LXX fragmentu Iz 65,17, mówiącym o teraźniejszości, która zostanie zapomniana w przyszłym świecie.) Paweł wskazuje, że wieczne sprawy Boże są dostępne dla śmiertelników jedynie w sposób, o jakim będzie mowa w wersecie 10.

10 Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego. 2Kor 13,13+; J 14,26+

10. Potrafią natomiast wyobrazić sobie to szczęście ci, w których mieszka Duch Boży. To On swą obecnością sprawia, że człowiek może poznawać rzeczy zakryte przed zwykłymi śmiertelnikami. Duch Boży, nawet przebywając w człowieku, przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego. Posługując się zdaniem nam zaś objawił to Bóg myśli Paweł przede wszystkim o sobie, o własnych doświadczeniach pod Damaszkiem. Jednakże nie ulega wątpliwości, że czyni również aluzje do wszystkich, w których przez łaskę chrztu przebywa Duch Boży. O tym Duchu Bożym powiedział Jezus Chrystus: Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem (J 14,26).

11 Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku? Podobnie i tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży. Prz 20,27 Rz 11,33n

12 Otóż my nie otrzymaliśmy ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania dobra, jakim Bóg nas obdarzył.

11–12. Możliwości i zakres naszego poznania ilustruje Paweł odwołując się do analogii pomiędzy funkcjami poznawczymi Ducha Bożego w Bogu a poznawaniem czysto ludzkim w człowieku: to, co Boskie, może poznać tylko Duch Boży. Otóż człowiek, któremu został dany Duch Boży, może poznawać to, co jest z Boga. Wynika stąd wyraźna aluzja do sakramentu chrztu, dzięki któremu otrzymujemy łaskę uzdalniającą nas do poznania tego, co nadprzyrodzone, czyli m.in. do zrozumienia mądrości i dobroci Boga dla człowieka. Takiego poznania nie może uprawiać człowiek pozbawiony łaski.

13 A głosimy to nie za pomocą wyszukanych słów ludzkiej mądrości, lecz korzystamy z pouczeń Ducha, przedkładając duchowe sprawy tym, którzy są z Ducha. 1Kor 15,44+; J 10,26+; Mt 16,23

2,13 przedkładając duchowe sprawy tym, którzy są z Ducha. BJ: „wyrażając w terminach duchowych sprawy duchowe”. Tekst trudny. Można go też rozumieć następująco: „wskazując zgodność spraw duchowych dla (ludzi?) duchowych”, „sprawy duchowe w ten sposób odnosząc do (ludzi?) duchowych” lub też „podporządkowując sprawy duchowe osądowi ludzi natchnionych”.

13. Nawiązując do w. 6 wyjaśnia z kolei Paweł, na czym polega i jak przebiega proces przekazywania innym prawd poznanych w sposób nadprzyrodzony. Głoszenie tych prawd odbywa się nie przy pomocy środków, jakimi operują mędrcy tego świata, lecz dzięki specjalnej pomocy Ducha Świętego. Ostatni fragment w. 13 można rozumieć co najmniej dwojako. Albo chodzi tu o przedstawienie w sposób duchowy rzeczy duchowych, czyli o ideę dostosowania głoszenia do natury rzeczy głoszonych, albo też mówi Paweł o tym, że apostołowie Chrystusa ludziom, którzy są duchowi, głoszą prawdy Boże w duchowy sposób, czyli chodzi o dostosowanie sposobu głoszenia prawd do możliwości poznawczych odbiorców Bożego słowa. Ponieważ w kontekście bezpośrednio poprzedzającym jest mowa o ludziach obdarzonych specjalnymi zdolnościami poznania, ta druga ewentualność zdaje się dokładniej odtwarzać myśl św. Pawła.

2.10-13. Jedynie *Duch Boży wie, co znajduje się w sercu Boga. Ponieważ jednak wierzący posiadają Bożego Ducha, również oni mogą poznać to, co Boskie. Było to radykalne stwierdzenie dla wielu wyznawców starożytnego judaizmu, ponieważ większość żydowskich nauczycieli nie wierzyła, że Duch działa w ich czasach. Słowo „duch” rozumiano w różny sposób, oznaczało m.in. „wewnętrzną postawę”, „dyspozycję”; stąd wyrażenie „duch świata” nie musi oznaczać żadnego bytu duchowego (w przeciwieństwie do „Ducha Bożego”).

14 Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego pojąć, bo tylko Duchem można to zrozumieć.

2,14 Człowiek zmysłowy. Grec: psychikos. Chodzi o człowieka odwołującego się wyłącznie do swoich naturalnych możliwości. Por. „ciało zmysłowe” w 15,44.

15 Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, lecz sam przez nikogo nie jest sądzony. 1Kor 15,44+

2,15 Tekst po części polemiczny — „przez nikogo” należy rozumieć: „jeśli ten nie jest (człowiekiem) duchowym”, jak ma to miejsce w przypadku Koryntian, ludzi „cielesnych” (3,1-3). W rozdz. 14 Paweł poda reguły, którym winni się podporządkować „duchowi”. Por. także 12,10+1 Tes 5,19-22.

14–15. Myśl o potrzebie pewnego adaptowania sposobu głoszenia Dobrej Nowiny do możliwości poznawczych ludzi wprowadza zapowiadany zresztą wcześniej podział ludzi na zmysłowych i duchowychZmysłowymi – jak wynika z dalszego kontekstu – nazywa Paweł tych, którzy nie rozumieją tego, co jest z ducha, dla których sprawy ducha są zwykłym głupstwem, którzy są pozbawieni wszelkiego związku ze sferą nadprzyrodzoności. Duchowymi zaś są nazywani ci, których podstawą istnienia i działania jest Duch otrzymany na chrzcie św. Wskutek tego mogą oni rozsądzać wszystkich i wszystko, a zwłaszcza to, co się wymyka spod osądu człowiekowi zmysłowemu, sami zaś są osądzani jedynie przez Boga. Dość wyraźnie daje Paweł do zrozumienia, że Koryntianie są jeszcze ciągle zmysłowi i że wskutek tego ani nie mają prawa, ani nie mogą opiniować o postępowaniu Pawła.

2,14-15. Człowiek duchowy może rozsądzać wszystko, lecz „zmysłowy” nie potrafi pojąć tego, co jest z Bożego Ducha, ani ludzi duchowych. Paweł posługuje się słowem „zmysłowy”, nawiązując być może do rozpowszechnionej w '"hellenistycznych kręgach żydowskich interpretacji Rdz 2,7; zob. komentarz do 1 Kor 15,45-46. (Hellenistyczni Żydzi mogli zaczerpnąć ten język od pewnych greckich filozofów, którzy przeciwstawiali „zmysłów) „ziemski” element duszy umysłowi. Paweł dzieli ludzi na tych, którymi rządzi ich dusza zmysłowa, i tych, którymi kieruje Duch Boży. 'Gnostycy z II w. po Chr. błędnie posługiwali się tekstem 1 Kor 2,14-15, podając go jako dowód na odróżnienie ludzkiej duszy i ducha, oraz twierdząc, że jedynie oni stanowią elitarną grupę, która podąża za nieskażonym, nieśmiertelnym Duchem).

16 Któż więc poznał zamysł Pana tak, by Go mógł pouczać? My właśnie znamy zamysł Chrystusowy. Iz 40,13; Rz 11,34 1Kor 7,40

16. Paweł posiada Ducha Świętego, o którym mówił przed chwilą. Jest tego w pełni świadom i dlatego czuje się upoważniony do udzielania Koryntianom pouczeń.

2,16. Paweł odwraca sens retorycznego pytania postawionego w Iz 40,13 (por. Rz 11,34) w związku z zesłaniem *Ducha. Wierzący poznali w pewnej mierze zamysł Pana, ponieważ znają objawienie Ducha.

2,6-16. Prawdziwa mądrość w Duchu Paweł wyjaśnia, że nie występuje przeciwko prawdziwej mądrości—mądrość ta przekracza jednak ludzkie zrozumienie i może zostać przyjęta jedynie przez tych, którzy znają zamysł Boży dzięki Duchowi.

1 Kor 3

Objawy niedojrzałości Koryntian

1 A ja nie mogłem, bracia, przemawiać do was jako do ludzi duchowych, lecz jako do cielesnych, jako do niemowląt w Chrystusie. Hbr 5,12-14; 1Tes 2,7; 1P 2,2

3,1 Według rozróżnienia: duch — ciało (por. Rz 1,9+; 7,5+).

2 Mleko wam dawałem, a nie pokarm stały, bo byliście słabi; zresztą i nadal nie jesteście mocni.

1–2. Jeżeli w ostatnich wierszach poprzedniego rozdziału istniały pewne wątpliwości, czy do tzw. ludzi zmysłowych zalicza Paweł również Koryntian, to tu już całkiem wyraźnie mówi, że Koryntianie są ciągle jeszcze cieleśni. To uniemożliwia Apostołowi traktowanie ich tak, jak zwykło się traktować ludzi duchowych. Wyrażenie niemowlęta w Chrystusie jest co prawda synonimem określenia ludzie zmysłowi, cieleśni – wyraźnie wskazuje na to w. 3 – ale posiada odcień mniej pejoratywny. Z wyrazem niemowlęta kojarzy się natychmiast pojęcie mleka jako pokarmu tej kategorii ludzi. Równocześnie pojawia się dobrze znana z Listu do Rzymian antyteza: słabi – mocni. Koryntianie należą – rzecz jasna – do słabych.

3.1-2. Starożytni pisarze często porównywali ludzi pozbawionych wiedzy do niemowląt, które rozpoczynają od rzeczy podstawowych, od mleka (*Filon, *Epiktet itd.). Gdyby Paweł pragnął wydobyć pełną treść tego obrazu, ukazałby siebie jako matkę lub piastunkę (por. 1 Kor 4,15; 1 Tes 2,7). Nauczyciele zawsze zakładali, że uczniowie będą rozpoczynali naukę od rzeczy elementarnych, spodziewali się jednak, że wychodząc z tego punktu będą czynili postępy, zmierzając ku rzeczom wyższym.

3 Ciągle przecież jeszcze jesteście cieleśni. Jeżeli bowiem jest między wami zawiść i niezgoda, to czyż nie jesteście cieleśni i nie postępujecie tylko po ludzku? Syr 37,28 Ga 5,19-20

3,3 zawiść i niezgoda. W niektórych rkpsach dodane: „niesnaski”.

3,3. Słowo „cieleśni” ma tutaj nieco inny sens, niż w w. 1: oznacza, że postępowali oni na sposób cielesny, nie zaś, że byli cieleśni z natury. Na temat „ciała” i Ducha, zob. komentarz do Rz 8,1-11.

4 Skoro jeden mówi: Ja jestem Pawła, a drugi: Ja jestem Apollosa, to czyż nie postępujecie tylko po ludzku? 1Kor 1,12

3–4. Duchowe niewyrobienie cielesnych lub słabych przejawia się m.in. w sporach i nieporozumieniach, do jakich między nimi dochodzi. Nigdy nie dopuszczą do ich powstania ludzie żyjący wedle Ducha. W ten sposób nawiązuje Paweł ponownie do podziału wspólnoty na ugrupowania i stronnictwa religijne, ujawniając tym samym jeden z głównych powodów napisania listu.

3,4. W kulturze greckiej bohaterów czyniono czasami bogami. Niektórzy badacze twierdzili też, że adepci *religii misteryjnych mieli stawać się bogami. Tradycje późniejsze czyniły bogami filozofów, filozofowie zaś powiadali, że ludzie mogą stać się bogami dzięki cnocie, uważali bowiem duszę za boski element obecny w każdym człowieku. Chociaż pewni pisarze żydowscy, którzy działali w świecie greckim, przejęli ten język deifikacji, wiara w jednego Boga skutecznie powstrzymywała Żydów i chrześcijan przed posunięciem się aż tak daleko (Rdz 3,5). Paweł powiada tutaj: Jeśli będziecie szli za ludźmi, nie tylko nie staniecie się boscy, lecz nawet nie będziecie podążali za ‘Duchem Bożym.

5 Kimże jest Apollos? Albo kim jest Paweł? Sługami, przez których uwierzyliście według tego, co każdemu dał Pan.

5. Wiadomo już, że jednym ze źródeł rozdarcia religijno-społecznego wspólnoty było niewłaściwe zrozumienie – lub niezrozumienie w ogóle – roli szafarza sakramentu chrztu. Paweł wraca obecnie do tej samej sprawy, rozpatrując ją jednak tym razem na płaszczyźnie nieco szerszej. Doszedł bowiem do wniosku, iż Koryntianie w ogóle nie wiedzą, na czym polega istota posłannictwa apostolskiego. Otóż apostoł głoszący Chrystusa w niczym nie przypomina wędrownego retora-sofisty, zabiegającego swymi trikami o pozyskanie sobie jak największego grona słuchaczy. Obalając to błędne przeświadczenie i wyjaśniając istotę apostolatu nowotestamentowego, tym samym zostawił nam Paweł piękny zarys teologii posługiwania apostolskiego. Apostoł bowiem w przekonaniu Pawła jest przede wszystkim sługą. W większości przekładów nowożytnych wyrazem sługa oznacza się aż cztery zbliżone co prawda pod względem treści, lecz niejednoznaczne rzeczowniki: ´ą¬şo˝o (´ą±şo˝Ż±), ´oĹ»o (´oĹ»oĹ˝), »µąÄoĹÁłĚÂĹŔ·ÁÄ·Â.

I tak, raz mówi Paweł o sobie oraz o innych głosicielach Ewangelii: [Bóg] sprawił, że mogliśmy stać się sługami Nowego Przymierza (2 Kor 3,6), po czym starotestamentowej posłudze śmierci (3,7) i potępienia (3,9) przeciwstawia nowotestamentową posługę Ducha (3,8) i sprawiedliwości (3,9). Czasem przedstawia się jako sługa Boga (2 Kor 6,4, por. Ef 3,7; 1 Tes 3,2), kiedy indziej jako sługa Chrystusa (2 Kor 11,23; Kol 1,7; 1 Tm 4,6). Jeszcze innym razem mówi, że jest sługą Ewangelii (Kol 1,23) albo sługą Nowego Przymierza (2 Kor 3,6). Na określenie zaś swojej pracy używa Paweł obok wspomnianych już wyrażeń: posługiwanie Ducha (2 Kor 3,8) i posługiwanie sprawiedliwości (3,9), także: posługa jednania (2 Kor 5,18), posługa na rzecz świętych (2 Kor 8,4; 9,1), posługa sprawie społecznej świętych (2 Kor 9,12) lub po prostu posługa (Rz 11,13; 15,31; 2 Kor 6,3; 9,13; 1 Tm 1,12; 2 Tm 4,5).

Czasownik ´ą±şo˝É oraz urobione od tego samego źródłosłowu rzeczowniki ´ą¬şo˝o´ą±şo˝Ż± wyrażają w pierwszym rzędzie – i to zarówno w grece pozabiblijnej, jak i w Biblii – ideę posługiwania przy stole podczas posiłków. W znaczeniu pochodnym określa się nimi codzienną troskę o środki do życia i wreszcie najogólniej pojętą wszelką służbę oraz okazywanie pomocy potrzebującym.

Zarówno o sobie samym, jak i o towarzyszach swoich podróży misyjnych wiele razy mówi Paweł: ´oĹ»oą I·ĂoĹ XÁąĂÄoĹ (Rz 1,1; Ga 1,10; Flp 1,1; Kol 4,12; 2 Tm 2,24; Tt 1,1) lub: ´oĹ»oą ĹĽÉ˝ (2 Kor 4,5), co zwykle tłumaczy się „słudzy Jezusa Chrystusa”, tzn. „słudzy wasi”. Czasownik: ´oĹ»oĹ˝ oraz związane z nim rzeczowniki ´oĹ»o i´oĹ»µŻ± wyrażają ideę spełniania czegoś nie z zamiłowania, lecz z konieczności, z faktu pozostawania pod czyimiś rozkazami. W pojęciu Greków człowiek określony mianem ´oĹ»o był uważany za niemal okaleczonego. W rzeczywistości bowiem nie posiadał tego, co decyduje o godności każdego człowieka: był pozbawiony wolności. Życiu niewolnika towarzyszył ustawiczny strach. Musiał wciąż rezygnować z własnej woli, z własnych zamiłowań, albo – co gorsza – bał się, ponieważ w każdej chwili mogła go spotkać z ręki pana kara najzupełniej niezasłużona, z pozbawieniem życia włącznie. Zrozumiałe zatem były wśród Greków opory przeciwko wszystkiemu, co mogło mieć posmak służenia, wyjąwszy może jedyny wypadek, tzn. gdy chodziło o służenie prawom. Tego rodzaju służba była uważana za wyraz prawdziwego patriotyzmu.

W Septuagincie czasownik ´oĹ»oĹ˝ i pochodzące od niego terminy odpowiadają w oryginale hebrajskim czasownikowi ‘abad i jego pochodnym. Nie tylko zaś w Biblii, lecz także w literaturze judaistycznej pozabiblijnej grupa słów utworzonych od rdzenia ‘abad określa najczęściej stan poddaństwa wobec króla lub zwycięskiego wodza. Nie brak tu również, podobnie jak w użyciu greckiego ´oĹ»o czy ´oĹ»oĹ˝, czynnika lęku wywołanego świadomością despotycznej władzy tego, który ma decydować o losach swoich poddanych.

Natomiast niewielu związków można się dopatrzyć między Biblią a literaturą pozabiblijną, jeśli chodzi o religijne użycie terminów wyrażających ideę służenia. Gdy bowiem w religii starożytnych Greków nie znana była postawa człowieka jako sługi bogów, to w ST czasownik ‘abad, podobnie jak w Septuagincie ´oĹ»oĹ˝, często występuje w opisach zależności człowieka od Boga. Pomijając już to, że Sługą Jahwe był nazywany sam Mesjasz, sługami Boga nazywają się i są nazywani wielcy mężowie Izraela; jak np. Mojżesz (Joz 14,7), Jozue, Abraham (Ps 105[104],42), Dawid (Ps 89[88],4), Izaak (Dn 3,35). Nie ma wątpliwości, że do owych biblijnych kategorii myślenia nawiązuje Paweł o wiele bardziej niż do greckich poglądów religijnych. Apostoł jest świadom tego, że jego posługa Ewangelii kontynuuje w pewien sposób dzieło rozpoczęte przez Mojżesza, Jozuego, Abrahama i Dawida. Swoją posługę zestawia z posługą Mojżesza (2 Kor 3,5nn). Do wielkich czynów tamtych ludzi zdaje się nawiązywać, kiedy mówi, że im, misjonarzom Nowego Przymierza, została powierzona posługa jednania wszystkich ludzi z Bogiem (2 Kor 5,18). Służenie Chrystusowi uważa za największy zaszczyt i za wyraz prawdziwej wolności. Choć wyznaje, że biada mu, gdyby nie głosił Ewangelii, to jednak wiele razy również powie, że czuje się przez to szczególnie wyróżniony. Nie ma w jego postawie niczego z konieczności ulegania bogom Olimpu. Ponadto czuje się Paweł – podobnie jak towarzysze jego prac misyjnych – sługą ludzi, którym jest głoszona Ewangelia. I ta koncepcja posługi lub nawet niewolnictwa znana jest tylko z historii Izraela. Patriarchowie i Prorocy byli prawdziwymi sługami potrzeb duchowych ludu wybranego.

3,5-9. Paweł używa tutaj znanego obrazu siania. Pod koniec wersetu 9 apostoł wprowadza równie częsty obraz budowli, który stanie się motywem wiodącym aż do 1 Kor 3,17. Inni pisarze starożytni, lip. ‘Filon, także przedstawiali Boga jako siewcę lub budowniczego; w ‘Starym Testamencie, por. Rt 4,11; Ps 28,5; 51,18; 69,35; 147,2; Jr 1,10; 18,7; 24,6; 31,4.28; 45,4.

6 Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost. 7 Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost – Bóg. 

8 Ten, który sieje, i ten, który podlewa, stanowią jedno; każdy według własnego trudu otrzyma należną mu zapłatę. 2Kor 6,1; Ef 2,20-22; 1P 2,5

9 My bowiem jesteśmy pomocnikami Boga, wy zaś – uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą.

3,9 pomocnikami Boga. Albo: „zwykłymi pracownikami Boga”.

6–9. Posłannictwo apostołów przyrównywał Paweł także do pracy na roli. Nie jest ważne, kto siał lub podlewał. Od żadnego z nich ostatecznie nie zależy wykiełkowanie ziarna i rozwój całej rośliny. To zawsze daje tylko Bóg. Metafora pracy na roli przekształca się stopniowo w alegorię nierzadko spotykaną w literaturze judaistycznej. Rolnicy – czyli apostołowie – są tylko skromnymi pomocnikami Boga; rolą uprawną jest lud Boży. Dobro uprawianej roli-ludu Bożego wymaga tego, aby między rolnikami, bez względu na działalność każdego z nich – panowała doskonała harmonia. Zróżnicowanie zadań jest absolutnie zrozumiałe, a zapłata będzie odpowiadać zasługom, jakie każdy na swym odcinku zgromadzi.

3,5-9. Paweł używa tutaj znanego obrazu siania. Pod koniec wersetu 9 apostoł wprowadza równie częsty obraz budowli, który stanie się motywem wiodącym aż do 1 Kor 3,17. Inni pisarze starożytni, lip. ‘Filon, także przedstawiali Boga jako siewcę lub budowniczego; w ‘Starym Testamencie, por. Rt 4,11; Ps 28,5; 51,18; 69,35; 147,2; Jr 1,10; 18,7; 24,6; 31,4.28; 45,4.

3.1-9. Objawy niedojrzałości Koryntian Podziały na frakcje, którym przewodziły wybitne jednostki, świadczą o tym, że chrześcijanie z Koryntu postępowali raczej jak ludzie „zmysłowi”, „cieleśni", niż ludzie duchowi. Paweł i Apollos byli jedynie sługami — Koryntianie powinni zaś naśladować Boga.

10 Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Iz 28,16; 1P 2,5; Dz 4,11-12

11 Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus.

10–11. Z przenośniami zaczerpniętymi z życia rolników łączono – często czynili to autorzy pozabiblijni – metafory z dziedziny budownictwa. Zdaje się nie ulegać wątpliwości, że przenośnie owe, zastosowane do pracy apostolskiej, tkwią swymi korzeniami w wypowiedziach proroka Jeremiasza: Spójrz, daję ci dzisiaj władzę nad narodami i nad królestwami, byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył, byś budował i sadził (Jr 1,10). Druga brzmi: Skieruję wzrok na nich dla ich dobra, sprowadzę ich do tego kraju, odbuduję ich, by więcej nie rujnować (Jr 24,6). Należy jednak pamiętać, że zakładanie fundamentów i wznoszenie na nich budowli jako alegoria ilustrująca akcję o charakterze religijnym jest spotykana także u Filona i Epikteta. Zresztą rolę równorzędnego źródła tego rodzaju metafor odgrywały zapewne obserwacje codziennego życia.

3,10-11. „Roztropny budowniczy” to ten, który kieruje pracami. Paweł określa strategię budowlaną i wyznacza zadania.

12 I tak jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, z drewna, z trawy lub ze słomy, 1Kor 1,8+

12. Metafora przybiera coraz bardziej rysy alegorii. Wiadomo już, kto jest budowniczym, kto fundamentem, do czego należy przyrównać cały proces budowania. Wielkość zaś wysiłku budujących zależy od jakości materiału budowlanego. Apostoł wylicza tu aż sześć odmian budulca: trzy bardziej szlachetne i trwałe – złoto, srebro, kamień – i trzy mniej wartościowe, łatwo zniszczalne – drzewo, siano, słoma.

13 tak też jawne się stanie dzieło każdego: odsłoni je dzień [Pański]; okaże się bowiem w ogniu, który je wypróbuje, jakie jest. Mt 3,11-12p; 1P 1,7

14 Ten, którego budowla wzniesiona na fundamencie przetrwa, otrzyma zapłatę; 

15 ten zaś, którego dzieło spłonie, poniesie szkodę: sam wprawdzie ocaleje, lecz tak jakby przez ogień.

3,15 jakby przez ogień. To tak, jak się ucieka z pożaru, przedzierając się przez płomienie — zostaje się uratowanym niemal w ostatnim momencie. Nie jest tu bezpośrednio brany pod uwagę czyściec, jednakże ten tekst przynależy do tych, od których wychodząc Kościół rozwinął tę doktrynę.

13–15. Wiersze te w przekonaniu wielu egzegetów, zwłaszcza starszych, uchodzą za biblijny dowód na istnienie czyśćca. W rzeczywistości jednak chodzi tu – jak wykazały najnowsze badania – nie tyle może o czyściec, ile raczej o ogień sądu przyszłego, na co wskazuje nie tylko wyrażenie dzień Pański, lecz także cała biblijna teologia „próbowania w ogniu” lub „oczyszczania ogniem”. Tak więc za całkowite oddanie się misji nauczania przyobiecana jest słuszna nagroda, natomiast za „półapostolat”, za hipokryzję w stosunku do nauczanych czeka „apostoła” nie wieczna zguba co prawda, lecz dotkliwa próba ognia. Nie będąc dowodem na istnienie czyśćca, tekst ten rzuca podwaliny pod tę prawdę.

3,12-15. Również w innych starożytnych opowiadaniach pojawia się porównanie różnych materiałów budowlanych, jakie Paweł tutaj wymienia. Co więcej, wszyscy wiedzieli, który z materiałów wytrzyma próbę ognia (por. np. Lb 31,23). Starożytni pisarze żydowscy porównywali czasami grzeszników do słomy, która zostanie spalona w dniu sądu (w ‘Starym Testamencie por. np. Iz 33,11). Jedynie sąd odsłoni ostateczną wartość dzieła każdego ze sług.

16 Czyż nie wiecie, że jesteście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? 1Kor 6,19; Ef 2,20-22; 2Kor 6,16

3,16 świątynią. Wspólnota chrześcijańska, Ciało Chrystusa (12,12+), jest prawdziwą świątynią Nowego Przymierza. Duch, który w niej zamieszkuje, spełnia to, co jako figura zapowiadała świątynia, miejsce zamieszkiwania chwały Boga (1 Krl 8,10-13; por. J 2,21+; Ap 21,22 i 1 Kor 6,19; 2 Kor 6,16).

17 Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście.

3,17 tego zniszczy Bóg. Paweł rozróżnia trzy kategorie głosicieli, a są to: konstruujący solidnie (w. 14), budujący z materiałów, które nie wytrzymują próby (w. 15), i burzący zamiast konstruować (w. 17), ci ostatni są świętokradcami i jako tacy zostaną ukarani.

16–17. Z przenośnią dotyczącą budowania kojarzy się Apostołowi tematyka świątyni Bożej. Otóż świątyniami Boga są wszyscy chrześcijanie. Świątynią Boga jest każdy ochrzczony mieszkaniec Koryntu. Miejsce świątyni jerozolimskiej, jedynej dla całego Izraela, zajmuje teraz wnętrze każdego człowieka. Nadeszła już bowiem godzina, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie… Bóg jest duchem; trzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i w prawdzie (J 4,23n). W każdym z nich mieszka Duch Święty. Ale świątynią Boga jest także cała społeczność koryncka. Jest to dom, rodzina Boża, tak jak kiedyś rodziną, domem Jahwe był cały Izrael.

Otóż tworzenie się ugrupowań i stronnictw na terenie Koryntu to nic innego, jak tylko burzenie owej świątyni i pozbawianie Ducha Świętego miejsca zamieszkania. Łatwo sobie wyobrazić karę, jaką Bóg ześle na tych, co niszczą Jego przybytki: zostaną pozbawieni życia nadprzyrodzonego. Kto niszczy świątynię Boga, podnosi rękę na najwyższą świętość. Dlatego też kara przewidziana za ten czyn jest taka ciężka.

3,16-17. Także w ‘Zwojach znad Morza Martwego przedstawiano Boży lud jako budowlę, świątynię. Obraz ten był przypuszczalnie na tyle znany, że Pawłowi czytelnicy od razu go zrozumieli.

Wnioski praktyczne

18 Niechaj się nikt nie łudzi. Jeśli ktoś spośród was mniema, że jest mądry na tym świecie, niech się stanie głupim, by posiadł mądrość. 1Kor 1,17-25

18. Nie można się tedy łudzić; nie ma co liczyć w takiej sytuacji na pobłażliwość czy miłosierdzie Boże. Trzeba się zabrać natychmiast do naprawy swego życia, trzeba się wewnętrznie odmienić. Odmiana powinna przede wszystkim polegać na tym, by człowiek wyzbył się przeświadczenia, że jest mądry. Niech z całą świadomością i dobrowolnie zrezygnuje z mądrości tego świata, niech się stanie dla niego głupim, gdyż to jest jedyny sposób na zdobycie mądrości prawdziwej, tej mądrości, która znaczy coś w oczach Boga.

19 Mądrość bowiem tego świata jest głupstwem u Boga. Zresztą jest napisane: On udaremnia zamysły przebiegłych Hi 5,13

20 lub także: Wie Pan, że próżne są zamysły mędrców. Ps 94,11

19–20. Ideę tych dwu mądrości wyjaśnił Paweł już wcześniej, stwierdzając, że niewłaściwe pojmowanie mądrości było jednym z powodów rozdarcia wspólnoty korynckiej. Tutaj powtarza te same myśli, przypominając, że mądrość tego świata jest głupstwem u Boga, że Bóg może udaremnić zamysły najbardziej przebiegłych i że to już nie raz uczynił. Wie też Bóg, że pozornie najgenialniejsze pomysły mędrców tego świata są puste, jeśli się je snuje bez współudziału świata nadprzyrodzonego.

3,18-20. Paweł cytuje tutaj Hi 5,13 i Ps 94,11. Pierwszy tekst stanowi maksymę mądrościową, chociaż Elifaz, który ją przytoczył, wykorzystał ją w zły sposób przeciwko Hiobowi (Hi 4-5). Ps 94,11 w swoim kontekście podkreśla, że tylko Bóg naucza ludzi w sposób właściwy — ludzka mądrość zawsze jest głupotą (np. 1 Kor 1,19).

3,10-20. Sprawdzian tych, którzy należą do Boga Koryntianie powinni naśladować Boga, nie zaś tych, którzy pełnią wśród nich posługę (1 Kor 3,1-9), ponieważ jedynie dzień sądu ujawni, kto autentycznie służył Bogu (1 Kor 3,10-15). Budowla, którą wznoszą słudzy Boży, jest Jego świątynią i symbolizuje Jego lud (1 Kor 3,16-17).

21 Niech się przeto nie chełpi nikt z powodu ludzi! Wszystko bowiem jest wasze: 22 czy to Paweł, czy Apollos, czy Kefas; czy to świat, czy życie, czy śmierć, czy to rzeczy teraźniejsze, czy przyszłe, wszystko jest wasze, 

23 wy zaś Chrystusa, a Chrystus – Boga. 1Kor 11,3

3,23 W w. 21-23 celowo są podjęte terminy z 1,12: „co każdy z was mówi: «Ja jestem od Pawła, a ja od Apollosa; ja jestem Kefasa»”. Tymczasem sprawa ma się przeciwnie — stwierdza Paweł, odrzucając powyższy sposób widzenia. To nie wy przynależycie do tych ludzi, to oni są wasi, są waszymi sługami. Oni są dla waszej posługi, podobnie jak całe stworzenie, abyście wy byli Chrystusa, który sam jest Boga.

21–23. Człowiek sam w sobie nie ma żadnych powodów do wynoszenia się ponad drugich. Nie mają też żadnych powodów do przechwalania się swymi przywódcami członkowie poszczególnych ugrupowań. Paweł już wcześniej wyjaśnił, że wszyscy owi przełożeni są jedynie sługami Chrystusa dla dobra wiernych. Tak więc PawełApollos czyKefas – wszyscy w równym stopniu są do dyspozycji Koryntian, stanowią niejako ich własność. Zresztą własnością Koryntian jest również cały świat, ich doczesne życie, co więcej, nawet śmierć, teraźniejszość i cała przyszłość. Posiadają od Boga prawo dysponowania tym wszystkim. To właśnie od nich zależy rodzaj ich życia i śmierci, to oni nadają specjalny kształt teraźniejszości i sobie samym będą zawdzięczać zarówno dobrą, jak i złą przyszłość. Nie mogą jednak zapominać, że Panem wszystkiego jest Chrystus, a Bóg – Panem Chrystusa.

3,21-23. Wszystko i tak należy do Koryntian Fragment ten zapewne przemówił do starożytnych czytelników. Skoro zarówno Paweł jak i Apollos zostali dani Koryntianom przez Boga, to dlaczego mieliby podążać jedynie za Pawłem lub Apollosem, a nie za Bogiem, który udziela wszystkiego? Boży lud miał objąć w posiadanie świat przyszły (Za 8,12; Rz 4,13), obecnie zaś są dziedzicami świata mocą obietnicy i dziećmi Boga, który nim włada.

Starożytni filozofowie ze szkoły ‘stoickiej i ‘cynickiej często wychwalali „nieposiadanie niczego” (zob. komentarz do 2 Kor 6,10), podkreślając jednocześnie, że należy do nich cały świat, mogą więc brać wszystko, czego im potrzeba. Często cytowali też przysłowie „przyjaciele mają wszystko wspólne” i twierdzili, że jako przyjaciołom bogów, którzy są właścicielami wszystkiego, wszystko im się należy.

1 Kor 4

Istota posłannictwa apostolskiego

1 Niech więc uważają nas ludzie za sługi Chrystusa i za szafarzy tajemnic Bożych. Łk 12,42-44

1. Termin grecki, ĹŔ·ÁÄ·Â, użyty tu przez Pawła na określenie posługi apostolskiej, oznacza niewolnika lub sługę wiosłującego na okręcie (µÁķ – wioślarz). U innych zaś autorów NT – u Pawła termin powyższy występuje tylko w 1 Kor 4,1 – rzeczownikiem tym zwykło się określać służących, którzy przebywają zawsze przy boku pana i są gotowi na wszystkie jego skinienia. Nie troszcząc się o przestrzeganie różnic etymologicznych, używa Paweł wyrazu ĹŔ·Áķ zamiennie z rzeczownikiem oąşo˝ĚĽoÂ. I tak np. w 1 Kor 4,1 siebie i wszystkich apostołów określa Paweł terminem ĹŔ·ÁÄ·Â, ale w następnym wierszu, mówiąc o tych samych ludziach, posługuje się terminem oąşo˝ĚĽoÂ. W rzeczywistości jednak urząd szafarza to coś o wiele bardziej nobliwego niż zwykła posługa. Szafarz bywał obdarzany przez swego chlebodawcę pełnią zaufania, dysponował dobrami powierzonymi jego pieczy, reprezentował na zewnątrz, zwłaszcza w sprawach dóbr doczesnych, samego właściciela majętności – był gospodarzem domu. Trudno rozstrzygnąć, do jakiego środowiska kulturowo-religijnego nawiązuje Paweł, kiedy przedstawia siebie jako szafarza Bożego. Instytucja gospodarza domu lub administratora dóbr pańskich była znana zarówno w świecie semickim, jak i u Greków. Oryginalność myśli Pawła można dostrzec przede wszystkim w kompozycji: szafarstwo tajemnic Bożych. Jest to niewątpliwie aluzja do specjalnego wprowadzenia Apostołów w sedno tajemnic Bożych, bądź przez szczególne objawienie, bądź wskutek dłuższego przebywania przy boku Chrystusa. Oto jak św. Marek określił cel powołania grona Dwunastu: I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki (Mk 3,14). Zresztą sam Jezus mówił do Apostołów: Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego… (Mt 13,11).

Jeżeli Paweł z takim naciskiem zarówno siebie, jak i pozostałych apostołów czy nauczycieli korynckich nazywa szafarzami tajemnic Bożych, to dlatego, by powiedzieć, że wszyscy oni pełnią tylko pokorną służbę u jednego, wspólnego dla wszystkich Pana, Jezusa Chrystusa. Tajemnica (ĽĹĂÄ®Áąo˝) – termin użyty przez Pawła 21 razy – oznacza najczęściej całą ekonomię zbawienia lub poszczególne jej etapy. W bliższym sprecyzowaniu są to skarby mądrości i życia Bożego niedostępne ludzkości od wieków, lecz w końcu objawiane w życiu i działalności Chrystusa (por. Rz 16,25; 1 Kor 2,7.10; Ef 3,10; Kol 1,26; 2,2–3). Otóż do rozdzielania owych skarbów mądrości Bożej są powołani apostołowie.

4,1. „Szafarze" (dosł. „zarządcy domu") byli często sługami (jak tutaj) lub wyzwoleńcami. Owym sługom i wyzwoleńcom powierzano zadanie zarządzania majątkiem pana, szczególnie jego sprawami finansowymi, mieli więc wielką władzę i prestiż. Niektórzy starożytni filozofowie uważali samych siebie za szafarzy lub rządców prawd Bożych.

2 A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny.

2. W sprawach dotyczących administrowania dobrami materialnymi ten tylko stawał się szafarzem, kto dał dowody prawdziwej uczciwości i wiernego przywiązania do swego pracodawcy. Skoro tylko okazywało się – Biblia zna taki przypadek – że szafarz nadużył zaufania swego Pana, natychmiast tracił zaszczytny urząd na pańskim dworze, a Pan tak oto zwracał się do tego, co był mu jeszcze do niedawna najbliższy: Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać (Łk 16,2). Wszystkie kwalifikacje apostoła jako szafarza tajemnic Bożych sprowadzają się ostatecznie do tego, aby był wierny Panu. Apostoł występując w imieniu Chrystusa nie może zniekształcać depozytu wiary. Oto dlaczego Paweł powiedział: Postanowiłem bowiem, będąc wśród was, nie znać niczego więcej, jak tylko Jezusa Chrystusa, i to ukrzyżowanego (1 Kor 2,2). Tymi samymi racjami powodowany nakazuje również Tymoteuszowi: O Tymoteuszu, strzeż depozytu [wiary] unikając światowej czczej gadaniny i przeciwstawnych twierdzeń fałszywej wiedzy, jaką niektórzy obiecując, odeszli od wiary (1 Tm 6,20; por. 2 Tm 1,14).

Tak więc nie był Paweł w Koryncie żadnym nowatorem, nie głosił innej nauki niż ta, jaką opowiadali pozostali apostołowie. Był bowiem szafarzem Boga.

4,2. Ponieważ szafarzom powierzano prowadzenie finansów ich panów, nabywanie niewolników i dóbr, oraz dokonywanie mądrych inwestycji, musieli oni być ludźmi „wiernymi" lub „godnymi zaufania".

3 Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będę osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki. Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę.

4,3 trybunał. Dosł.: „dzień”. Paweł ironizuje. Chodzi o „dzień Pański” (1,8+), który ludzie chcieliby naśladować, niesłusznie wypowiadając sąd, jaki przynależy tylko Bogu na sądzie ostatecznym.

3. Paweł nigdy nie pracował dla zdobycia sobie poklasku. Nie troszczył się zbyt o to, co mówią o nim ludzie. Niczego więc nie zmieni w swym apostolskim programie, choćby jego dotychczasowe i nauczanie, i życie były przedmiotem najbardziej nawet ostrej krytyki i potępienia tak ze strony Koryntian, jak i jakichkolwiek innych ludzi. Soli Deo– oto jego apostolska dewiza. Paweł wie dobrze, że ludzie nie mogą umniejszyć jego rzeczywistej wartości. Bezinteresowność apostolskiego poświęcenia jest posunięta tak daleko, że wyłącza nawet możliwość zadowolenia z samego siebie. Paweł nie pracuje po to, aby osiągnąć dobre samopoczucie. Nie potrafi zresztą – tak jak nikt tego nie umie – być sędzią we własnej sprawie.

4 Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. 2Kor 5,10-11

4,4 Sumienie. Wyraz syneidesis (por. 1 Sm 25,31; Mdr 17,10+) nabiera u Pawła wartości specyficznie chrześcijańskich. Jakiekolwiek byłyby normy zewnętrzne, postępowanie człowieka zależy od jego własnego osądu (Dz 23,1; 24,16; Rz 2,14-15; 9,1; 13,5; 2 Kor 1,12), ale ten osąd podlega osądowi Boga (tutaj; 8,7-12; 10,25-29; 2 Kor 4,2; por. 1 P 2,19). Sumienie jest dobre i czyste, jeśli jest kierowane wiarą oraz miłością (1 Tm 1,5.19; itd.; 1 P 3,16.21) i oczyszczone krwią Chrystusa (Hbr 9,14; 10,22).

4. Paweł jest jednak spokojny we własnym sumieniu co do uczciwości w spełnianiu obowiązków apostolskich. Daje ze siebie wszystko. Sam powie na innym miejscu, że pracował więcej od wszystkich (1 Kor 15,10). Jednakże ocenę swoich apostolskich trudów i usprawiedliwienie pozostawia Panu, wiedząc zresztą, iż żadne dzieło ludzkie nie jest doskonałe.

4,3-4. Stary Testament mówi o dniu Bożego sądu jako „dniu Boga". Słowo „dzień" może czasami oznaczać „trybunał" i w tym znaczeniu Paweł go tutaj używa, co oddaje wiele tłumaczeń. Paweł posługuje się w tych wersetach kilkoma terminami prawnymi. Większość starożytnych filozofów, szczególnie cyników, wyrażała pogardę dla opinii innych na ich temat.

5 Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamysły serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę. Mt 7,1 Rz 2,16; Łk 12,2-3

5. Jeżeli Paweł, obdarzony od Boga tyloma szczególnymi łaskami, doznający tylu objawień i mający zupełnie czyste sumienie, nie odważy się sądzić nawet siebie samego, przeto i Koryntianie winni się wstrzymać, aż do przyjścia Pana, z wydawaniem wyroków na Pawła. Już bowiem w ST powiedział Bóg: Moja jest odpłata (Pwt 32,35), a Chrystus Pan tę samą prawdę wyłożył dosadnie w przypowieściach o chwaście i sieci (Mt 13,24–30.36–43 oraz 47–49).

4,5. Jezus i inni nauczyciele żydowscy mówili, że w dniu sądu Bóg wywiedzie na światło ukryte myśli ludzkie (por. Iz 29,15). Starożytna retoryka zajmowała się też wyrażaniem „pochwały" tym, którym należna była cześć. Paweł powiada, że liczy się tylko ta pochwała, której Bóg udzieli na sądzie ostatecznym.

4,1-5. Grzeszny styl życia zawsze zdradzał grzeszne motywy, lecz pobożny styl życia mógł czasami maskować egoistyczne pobudki. Jedynie Bóg zna ludzkie serca, dlatego ludzie uważani za wielkich będą właściwie osądzeni dopiero podczas sądu ostatecznego (1 Kor 3,5-15). Paweł sięga tutaj po język filozofów szanowanych przez chrześcijan z Koryntu.

4,1-5. Nie sądźcie przedwcześnie Grzeszny styl życia zawsze zdradzał grzeszne motywy, lecz pobożny styl życia mógł czasami maskować egoistyczne pobudki. Jedynie Bóg zna ludzkie serca, dlatego ludzie uważani za wielkich będą właściwie osądzeni dopiero podczas sądu ostatecznego (1 Kor 3,5-15). Paweł sięga tutaj po język filozofów szanowanych przez chrześcijan z Koryntu.

6 Mówiąc to, miałem na myśli, bracia, mnie samego i Apollosa, ze względu na was, abyście mogli zrozumieć, że nie wolno wykraczać ponad to, co zostało napisane, i niech nikt w swej pysze nie wynosi się nad drugiego.

4,6 ponad to, co zostało napisane. Tekst trudny. Być może zacytowanie przysłowia znanego Żydom lub w Koryncie, być może glosa wynikła z uwagi kopisty.

4.6. Filozofowie, których ideałem była harmonia, często ostrzegali ludzi, by nie „wykraczali poza to, co zostało napisane”, lecz postępowali zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami. Paweł może więc wzywać czytelników do jedności, przypominając im zobowiązania, jakie podjęli wraz z przyjęciem Chrystusa. Niektórzy komentatorzy sugerowali, że słowa „nie wykraczali poza to, co zostało napisane” odnoszą się do kształcenia dzieci w wieku szkolnym, które uczono pisma, przepisywać określone teksty. Inni sądzą, że Paweł nawiązuje tutaj do Pisma Świętego, być może do tekstów dotyczących ludzkiej głupoty, które wcześniej zacytował.

7 Któż będzie cię wyróżniał? Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśli otrzymałeś, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał? J 3,27

6–7. Paweł zdaje się nie ukrywać faktu, że pewien wpływ na zamieszanie w Koryncie miało również pojawienie się tam Apollosa. Równocześnie można się tu dopatrzyć pewnej wymówki pod adresem tego ostatniego z powodu jego działalności na nie całkiem swoim terenie. Może też, myśląc o Apollosie, czyni Paweł spostrzeżenie, że w głoszeniu Dobrej Nowiny powinno się unikać przesady polegającej na podawaniu własnych domysłów wykraczających poza to, co zostało napisane bądź w ST, bądź w innej apostolskiej, utrwalonej na piśmie katechezie. Do apostołów należy wierne przekazywanie depozytu wiary, bez wprowadzania jakichkolwiek zmian. Równocześnie ukazuje Paweł jeszcze jeden powód religijnego rozdarcia wspólnoty korynckiej. Obok źle pojętej roli szafarza chrztu św., pogoni za fałszywą mądrością i źle zrozumianego posłannictwa apostolskiego, przyczyną rozłamu było również wynoszenie się w Koryncie jednych ponad drugich. Wynoszenie się ponad innych jest właściwie wykroczeniem przeciwko sprawiedliwości. Przecież wszystko, co człowiek ma, otrzymał od Boga. Chlubi się więc bezpodstawnie cudzym kosztem i przywłaszcza sobie prawa należne innym.

4.7. Wszystko, co Koryntianie posiadali, zostało im udzielone przez Boga — nic mu się nie należało. Filozofowie antyczni lubili podkreślać ten aspekt, by powstrzymać ludzi przed próżną chwałą.

8 Tak więc już jesteście nasyceni, już opływacie w bogactwa. Zaczęliście królować bez nas! Otóż tak! Nawet trzeba, żebyście królowali, byśmy mogli współkrólować z wami. Ap 3,17; Oz 12,9

4,8 Zaczęliście królować bez nas! Bez nas zostaliście już włączeni do królestwa niebieskiego i używacie, aż do nasycenia, wszystkich jego bogactw.

8. Gorzka ironia przeplata się w tym wierszu z irytacją i żalem. Nasyceni – to z pewnością aluzja do rzekomej doskonałości Koryntian (por. Flp 3,12). Podobną myśl wyraża tematyka bogactwa, potraktowana przez Pawła w sposób szczególny w 2 Kor 8,9. Mówiąc o rzekomym królowaniu Koryntian czyni Paweł aluzję do udziału wiernych, jeszcze za ich ziemskiego życia, w Królestwie niebieskim. Ta rzekoma samowystarczalność i pewność siebie Koryntian nie ma nic wspólnego z postawą autentycznego apostoła. Paweł stwierdza, że Koryntianie opływają w bogactwa, że „królują” bez niego, bez Pawła. Za chwilę zresztą przedstawi z całą dokładnością swoją sytuację społeczną.

4.8. Ironia była w starożytności tradycyjnym środkiem ‘retorycznym i literackim. Filozofowie często uważali siebie za jedynych prawdziwych królów, twierdząc, iż tylko oni posiadają wystarczająco szlachetny charakter, by właściwie panować. Twierdzili też, że jedynie oni posiadają prawdziwe bogactwo. Paweł wyraża ironiczną zgodę na twierdzenia najbardziej wykształconych ze swych czytelników: Jesteście prawdziwymi filozofami. Ja zaś, wasz nauczyciel w Chrystusie, jestem głupcem”.

9 Wydaje mi się bowiem, że Bóg nas, apostołów, wyznaczył jako ostatnich, jakby na śmierć skazanych. Staliśmy się bowiem widowiskiem dla świata, aniołów i ludzi; 2Kor 4,8-12; 2Kor 6,4-10; 2Kor 11,23-33; 2Tm 3,10-11

4,9 Staliśmy się... widowiskiem. Podobieństwo ze skazanymi na śmierć, którzy na oczach tłumu są rzucani dzikim zwierzętom.

9. Z racji swego posłannictwa należą apostołowie do kategorii ludzi z góry skazanych na śmierć, a wśród owych skazańców znajdują się na ostatnim miejscu. Doznają największych upokorzeń i zniewag ze strony złego świata. Aniołowie i ludzie tworzą razem jakby cały kosmos, widownię, na oczach której rozgrywa się smutny dramat apostolskiego życia. Ten obraz wiąże się ze zwyczajem rzucania ciał najpierw różnych więźniów, a potem szczególnie chrześcijan dzikim zwierzętom na pożarcie, co zwykle miało miejsce na teatralnej arenie. Doskonałym komentarzem powyższej deklaracji jest to, co Paweł napisze później o sobie samym w 2 Kor 4,7nn.

4.9. Filozofowie ‘stoiccy wierzyli, że budzą podziw bogów i śmiertelników swym wytrwaniem w cierpieniach. Paweł powiada jednak, że cierpiący ‘apostołowie stali się „widowiskiem” — przedmiotem szyderstwa w teatrze świata. Osoba odpowiedzialna za igrzyska w starożytnym amfiteatrze wyznaczała gladiatorów, którzy mieli toczyć walkę z dzikimi zwierzętami. Tutaj sam Bóg wyznacza apostołów. Termin „ostatni” wskazuje na to, że występowali w ostatnim spektaklu dnia — zarezerwowanym zwykle dla najgorszych, najbardziej niegodziwych przestępców, którzy mieli umrzeć na arenie. Teatr w Koryncie mógł pomieścić osiemnaście tysięcy widzów.

10 my głupi dla Chrystusa, wy mądrzy w Chrystusie, my niemocni, wy mocni; wy doznajecie szacunku, a my wzgardy.

4,10 Kończąc tę myśl (w. 6-10), Paweł w tonie ironicznym powraca do tematów z rozdz. 1-2: Jesteście roztropni, mocni, godni czci albo się za takich uważacie, co nie jest jednak według Boga, ale według świata, tego świata, który uważa nas za głupich, słabych oraz godnych pogardy i w konsekwencji prześladuje nas (w. 11-13) — rzeczywistość w oczach Boga przedstawia się całkiem odwrotnie.

10. Następują trzy antytezy, potęgujące coraz bardziej nastrój dotkliwej ironii. Mądrzymocnidoznający szacunku – to określenia typowo ironiczne, ukazujące przy tym znaną już ludzką logikę, tak zasadniczo różną od Bożego sposobu myślenia. Mówiąc o mądrości Koryntian być może ma Paweł na myśli tzw. gnostyków korynckich, którzy przechwalali się tym, że znają Chrystusa, że wobec Niego zajmują roztropną postawę.

4.10. Starożytni filozofowie podawali się za mądrych, potężnych i naprawdę godnych czci, w przeciwieństwie do głupich mas. Rozumieli przez to, że ich postępowanie jest mądre, że są moralnie silni i godni czci z powodu swej cnoty. Społeczeństwo było jednak ogólnie przeciwnego zdania, szczególnie jeśli chodzi o bezdomnych ‘cyników — uważanych za głupich, słabych żebraków. Przeciwnicy Pawłowi sądzą, że jego postępowanie stanowi zaprzeczenie prawdziwej mądrości. Paweł posługuje się ironią, by dać do zrozumienia, że mądrość jest po jego stronie.

11 Aż do tej chwili łakniemy i cierpimy pragnienie, brak nam odzieży, jesteśmy policzkowani i skazani na tułaczkę, 2Kor 11,27

4.11. Greccy moraliści często stawiali samych siebie za przykład do naśladowania dla innych — szczególnie cynicy, bezdomni i błąkający się, zależni od ludzkiej dobroczynności. Paweł ukazuje swoje własne cierpienia i ofiary dla ‘Ewangelii jako wzór do naśladowania dla Koryntian (1 Kor 4,9-16). Wszystko, o czym Paweł mówi w 1 Kor 4,11 pasuje do typowego starożytnego opisu wędrownego filozofa ze szkoły cynickiej.

12 i utrudzeni pracą rąk własnych. Błogosławimy, gdy nam złorzeczą, znosimy, gdy nas prześladują; Dz 18,3+

4.12. W tym miejscu Paweł odróżnia jednak siebie od większości filozofów i dystansuje się od arystokratycznych ideałów warstwy wyższej, reprezentowanej również w ‘Kościele w Koryncie. Starożytni filozofowie mogli się trudnić żebractwem, pobierać opłaty lub być wspierani przez ‘patronów. Praca fizyczna była dla nich ostatecznością. Ponieważ bogaci właściciele ziemscy także uważali pracę fizyczną za coś niegodnego, zamożni członkowie Kościoła mogli czuć się zażenowani na myśl o zaproszeniu przyjaciół ze swego kręgu, by przyszli posłuchać nauczania Pawła, który przecież pracował jako rzemieślnik. Paweł opowiada się tutaj po stronie większości, którą w Kościele stanowili członkowie warstw niższych, i chlubi się swoją niską pozycją społeczną.

13 dobrym słowem odpowiadamy, gdy nas spotwarzają. Staliśmy się jakby śmieciem tego świata i wzbudzamy odrazę we wszystkich aż do tej chwili. Lm 3,45

4,13 Słowa tłumaczone jako „śmieć” i „odraza” oznaczają też nieszczęśników, których czyniono kozłami ofiarnymi w przypadkach klęsk publicznych. — Paweł często powraca do trudności i prześladowań, jakie spotykają go w jego apostołowaniu, i do sposobu, którym Bóg pozwala mu je pokonywać (2 Kor 4,7-12; 6,4-10; 11,23-33; 1 Tes 3,4; 2 Tm 3,10-11). Według niego słabość apostoła ukazuje moc Tego, który go posyła (2 Kor 12,9-10; Flp 4,13), ponieważ wielkość wypełnionego dzieła nie może być przypisana tylko działaniu posłanego (2 Kor 4,7+).

11–13. Ten krótki katalog apostolskich udręk mógł Paweł z łatwością sporządzić, przypatrując się różnym kolejom własnego życia. Apostołowie wobec udręk, jakich im życie nie szczędzi na każdym kroku, zachowują się tak, jak nakazał Chrystus w swym wiekopomnym Kazaniu na Górze (Mt 5,10n). Błogosławieństwem odpowiadają na złorzeczenia, w milczeniu znoszą prześladowania, za zniewagi i potwarze odpłacają dobrym słowem. Nie cieszą się najmniejszym nawet szacunkiem u ludzi: są uważani za śmieci i odrazę całego świata. Te dwa ostatnie, prawie synonimiczne określenia posiadają pewną, głównie soteriologiczną, jak się wydaje, wymowę. Być może, kryje się w nich aluzja do przekonań Greków, skazujących na śmierć opryszków różnego autoramentu, męty społeczne, uchodzące za uosobienie moralnego brudu jakiegoś miasta lub całego narodu. Zabijając ich tym samym oczyszczało się moralnie całą społeczność. Możliwe również, że jest to aluzja do starotestamentowej praktyki zrzucenia w przepaść kozła ofiarnego, na którego głowę symbolicznie składano wszystkie wykroczenia moralne owej społeczności (Kpł 16,7–10.20–22). Jakkolwiek by było, śmierć zarówno greckich skazańców, jak i ofiarnego kozła z Biblii posiadała wartość ekspiacyjną. O takiej funkcji udręczeń apostolskich aż po śmierć włącznie myślał Paweł, gdy cytując opinie współczesnych – nazywał siebie i innych apostołów śmieciem i odrazą świata.

4.13. Filozofowie uważali czasami tłumy za „śmieci”. Częściej jednak masy postrzegały wędrownych filozofów ‘cynickich w podobnych kategoriach. Paweł sięga po obraz czegoś pozbawionego wartości, wyrzuconego (Lm 3,45) i budzącego powszechną odrazę. Naśladując Chrystusa, Paweł jest jeszcze bardziej radykalny od cyników, gdyż uprzejmie odpowiada na potwarz (por. Prz 15,1; 29,8). Wiciu cyników odczuwało satysfakcję mogąc obrazić swą publiczność, i to nawet bez najmniejszego powodu, by wyrazić w ten sposób swą niezależność. Filozofowie ‘stoiccy i ‘cyniccy wierzyli, że ich wytrwałość w cierpieniach stanowi dowód, iż są prawdziwymi filozofami. Paweł pragnie, by jego filozoficznie wykształceni czytelnicy uznali, że na ich własnych warunkach może współzawodniczyć z najlepszymi spośród nich.

4,6-13. Apostołowie jako ostatni ze wszystkich W ‘królestwie Jezusa, gdzie największymi są najmniejsi, zaś sam Król umarł za swój lud, nikt nie jest ważniejszy od innych. I rzeczywiście, prawdziwi ‘apostołowie pełnią najniższą, nie zaś najwyższą rolę. Nie powinni przyjmować za to pochwał.

Napomnienia i przestrogi

14 Nie piszę tego, żeby was zawstydzić, lecz aby was napomnieć – jako moje najdroższe dzieci. 

4.14. Listy karcące mogły być pisane w celu zawstydzenia ludzi, którzy postępują niegodnie lub — w mniej surowym tonie — by udzielić czytelnikom napomnienia i przestrogi. Z wyjątkiem sytuacji skrajnych, filozofowie starożytni woleli raczej napominać, niż udzielać nagany i przez to upokarzać czytelników. Starożytni moraliści podkreślali, że napominają ludzi jedynie dlatego, że się o nich troszczą, czasami opisując tę troskę w kategoriach uczuć rodzicielskich. Paweł już ukazał samego siebie jako rodzica w 1 Kor 3,1-2. Nazwanie czytelników „najdroższymi dziećmi” może odzwierciedlać fakt, że ojcowie byli odpowiedzialni za wychowanie swych synów.

15 Choćbyście mieli bowiem dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców; ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie. Ga 4,19; 1Tes 2,11; Flm 1,10; 2Tes 3,7+

4,15 wychowawców. Grec. paidagogos oznacza niewolnika, którego zadaniem było doprowadzenie dziecka, a potem także młodzieńca do jego nauczycieli, czuwanie nad nim, strofowanie go za wybryki. Jest w tym odcień negatywny.

— zrodziłem was w Chrystusie Jezusie. To duchowe ojcostwo odpowiada temu, o którym Paweł mówi w 3,6 — „Ja siałem”: Ja zasiałem w was nowe życie Ducha, który upodabnia was do Chrystusa. Por. w. 17; Ga 4,19; Flm 10. Gdzie indziej Paweł przyrównuje swą delikatność wobec nawróconych przez siebie chrześcijan do czułości ojca lub matki (1 Tes 2,7.11; por. 2 Kor 12,15+).

14–15. Ton listu znów ulega zmianie. Staje się najpierw pojednawczy, a potem wręcz ojcowski. Paweł rozróżnia przy tym wyraźnie nauczyciela od ojca. Nauczyciel nie zawsze bowiem przez swoje nauczanie prowadzi do nowego życia. Natomiast ojcostwo nie stanowi w przypadku Pawła i Koryntian jedynie obrazu: Paweł jest rzeczywiście ojcem duchowym Koryntian, gdyż dzięki jego nauczaniu narodzili się do nowego życia.

4.15. Słowo „wychowawca” odnosi się do niewolnika, który towarzyszył dziecku w drodze do szkoły. Chociaż musiało odnosić się do niego z szacunkiem, on zaś był odpowiedzialny za uczenie go dobrych manier, opiekun ten nie był jednak nauczycielem w pełnym tego słowa znaczeniu. Nauczycieli, z którymi łączyły ich szczególne więzi, uczniowie mogli nazywać i traktować jak „ojców”. Paweł nazywa tutaj siebie ich „ojcem... przez Ewangelię”, pomniejsza to w sposób pośredni — przez porównanie — rolę innych nauczycieli, ponieważ niewolnicy-służący w niczym nie przypominali ojców.

16 Proszę was przeto, bądźcie naśladowcami moimi!

16. Najczęściej wzywa Paweł do naśladowania Boga Ojca lub Jezusa Chrystusa. Rzadko kiedy zachęca do naśladowania siebie samego. Ilekroć to czyni, prawie zawsze dodaje, że pozostaje w jedności z Chrystusem albo bierze z Niego przykład. Tę samą ideę szczególnej solidarności z Chrystusem odnajdujemy zresztą zaraz w wierszu następnym, gdzie Paweł mówi o swoich drogach w Chrystusie Jezusie. W świetle zaś nieco wcześniejszej wypowiedzi Apostoła o jego udrękach należy przypuszczać, że chodzi tu o zachętę do naśladowania go w przyjmowaniu postawy na wskroś chrześcijańskiej wobec naszych prześladowców i nieprzyjaciół.

4.16. Filozofowie, ‘rabini i nauczyciele byli ogólnie uważani za wzory do naśladowania i ludzi, których należy słuchać. Jest to jeden z najstarszych motywów występujących w literaturze greckiej.

17 Dlatego to posłałem do was Tymoteusza, który jest moim synem umiłowanym i wiernym w Panu, aby wam przypomniał drogi moje w Chrystusie i to, czego nauczam wszędzie, w każdym Kościele. Dz 19,22; Dz 16,1+

4,17 drogi moje. Tak dosł. W BJ: „moje reguły postępowania” (por. Ps 119,1; J 14,6+; Dz 9,2+).

17. Choć Dz 16,1nn nie mówią wyraźnie o tym, że Tymoteusz był ochrzczony przez Pawła, to jednak określenie tego umiłowanego ucznia mianem dziecka wyraźnie wskazuje na ojcowskie – oczywiście w sensie duchowym – powiązania z nim św. Pawła. Tymoteusza darzył Apostoł całkowitym zaufaniem, i dlatego niejednokrotnie powierzał mu ważne misje. To właśnie Tymoteusz miał upewnić Koryntian, że Paweł głosił im i ukazywał na przykładzie własnego życia chrześcijaństwo takie samo, jakie głosił w innych Kościołach.

4.17. Uczeń mógł być nazywany „synem” nauczyciela (1 Kor 4,15). Tymoteusz, naśladowca Pawła, mógł stać się wzorem dla „dzieci” Pawła w Koryncie. Pawłowe „drogi” mogą stanowić aluzję do żydowskiego znaczenia nadawanego „drogom” jako Bożym Prawom lub właściwemu sposobowi postępowania.

18 Przechwalali się niektórzy, dumni z tego, że nie przybywam do was. 

19 Otóż właśnie przybędę wkrótce, jeśli taka będzie wola Pana, i będę zważał nie na słowa tych, co się unoszą pychą, ale [zobaczę], co mogą uczynić. Dz 18,21 1Kor 2,4+

4,19 ale [zobaczę], co mogą uczynić. Chodzi o dokonania dzięki mocy Ducha (por. 2,4; 1 Tes 1,5), a przede wszystkim o nawrócenie i o życie według Ducha.

20 Albowiem nie w słowie, lecz w mocy przejawia się królestwo Boże. 

21 Cóż chcecie? Z rózgą mam do was przybyć czy z miłością i w duchu łagodności? 2Kor 10,2

18–21. Znów następuje nagła i diametralna zmiana nastroju Autora. Krążyły prawdopodobnie wieści, że Paweł po prostu obawia się przybyć do Koryntu. Pojawienie się tam Tymoteusza – a nie Pawła – utwierdziło ludzi w tym przekonaniu. Otóż Apostoł oficjalnie zapowiada swoje przybycie do Koryntu. Zapowiada wymiar sprawiedliwości tym, którzy unoszą się pychą. Jest całkowicie świadom mocy, jaką w sobie nosi od czasu inwestytury apostolskiej. Pytanie retoryczne kończące cały rozdział jest również wyrazem tej świadomości.

4,18-21. W tym fragmencie Paweł występuje w roli „ojca” (1 Kor 4,14-17). Ojcowie byli często przedstawiani jako bardziej czuli od matek, używali jednak rózgi do karcenia. W rzymskiej ‘retoryce politycznej postać patriarchy była przedstawiana jako surowa i nieprzejednana.

1 Kor 5

TRZY „GRZECHY GŁÓWNE” ADRESATÓW

Kazirodztwo

1 Słyszy się powszechnie o rozpuście między wami, i to o takiej rozpuście, jaka się nie zdarza nawet wśród pogan; mianowicie, że ktoś żyje z żoną swego ojca. Kpł 18,8; Kpł 20,11; Pwt 27,20

5.1. Związek małżeński brata i siostry był uważany za fakt niemoralny w całym cesarstwie rzymskim z wyjątkiem Egiptu. Związek kazirodczy między rodzicem i dzieckiem był traktowany z odrazą w całym świecie rzymskim. Obrzydzenie wobec takiego czynu wyrażają greckie opowieści o Edypie i oszczerstwa wysuwane pod adresem cesarzy — kazirodztwo było bowiem jednym z niewielu przestępstw, które we wszystkich kulturach uważano za coś odrażającego. Rzymskie prawo skazywało winowajców na wygnanie na wyspę. Związek z przyrodnią matką był traktowany tak samo jak współżycie z naturalną matką, a więc uważany za kazirodztwo. Paweł posługuje się tutaj językiem nawiązującym do Kpł 18,6-8.

2 A wy unieśliście się pychą, zamiast z ubolewaniem żądać, by usunięto spośród was tego, który się dopuścił wspomnianego czynu. Kpł 18,29; Pwt 13,6

1–2. Najprawdopodobniej chodzi tu o stosunki seksualne nie z matką, lecz z macochą. W przeciwnym razie powiedziałby Paweł, „że ktoś żyje z własną matką”, a nie z żoną swego ojca. Przy sposobności dowiadujemy się, że proceder tego rodzaju budził odrazę nawet wśród pogan, co mogło stanowić motyw dość istotny nie tylko zmiany postępowania chrześcijan w ogóle, lecz nawet wszystkich Koryntian, którzy żyli często jak poganie, ale nie znosili przyrównywania ich do pogan. Bardzo surowo był piętnowany grzech kazirodztwa przez Prawo Mojżeszowe (por. Kpł 18,7). Przewrotność moralna Koryntian polegała na tym, że chełpili się oni tolerancją względem poszczególnych rozpustników, zamiast ich potępić i zdobyć się na zbiorową skruchę i jakby żałobę.

5.2. Ludzie ci mogli się chlubić swoją duchową wolnością. Popełnienie przestępstw było w starożytności uważane za zło, lecz chlubienie się z tego powodu było czymś jeszcze gorszym.

Synagogi, które pełniły rolę ośrodków życia społecznego lokalnych wspólnot, wymierzały kary swym członkom, szczególnie tym, których niemoralne postępowanie narażało całą żydowską wspólnotę na zniewagi ze strony ‘pogan. Kara mogła być cielesna (chłosta), najwyższym jednak jej wymiarem było wykluczenie ze wspólnoty — duchowa banicja. Takie wykluczenie miało być duchowym odpowiednikiem kary śmierci, którą mógł wymierzyć jedynie Bóg. Można ją było jednak odwrócić, jeśli wykluczona osoba się ‘nawróciła.

3 Ja zaś, nieobecny wprawdzie ciałem, ale obecny duchem, już potępiłem, tak jakbym był wśród was, sprawcę owego przestępstwa. Kol 2,5

5.3. Autorzy starożytnych listów wyrażali czasami głęboką troskę o czytelników. Pisali, że chociaż są „nieobecni ciałem” są wszakże „obecni duchem” lub umysłem. W pewnych przypadkach sam list wytwarzał efekt obecności autora. Takie sformułowanie wyrażało duchową bliskość, nie zaś obecność w sensie nadprzyrodzonym.

4 Przeto wy, zebrawszy się razem w imię Pana naszego, Jezusa, w łączności z duchem moim i z mocą Pana naszego, Jezusa, Mt 18,20

5,4 Pana naszego, Jezusa. Warianty: „naszego Pana Jezusa Chrystusa”, „Pana Jezusa”.

— wy... w łączności z duchem moim. Paweł prosi wspólnotę o potwierdzenie decyzji, którą on już podjął, wspólnota jednak działa w imię Jezusa i jej osąd jest przyobleczony mocą Jezusa (por. Mt 18,18).

5.4. Żydzi wierzyli, że wyroki wydane przez prawowitych sędziów, opierają się na autorytecie sądu w niebie (zob. komentarz do Mt 5,22). Wydaje się, że w judaizmie stosowano ekskomunikę lub oficjalne wykluczenie ze wspólnoty (co poświadczają ‘Zwoje znad Morza Martwego oraz literatura *rabinacka) w zastępstwie kary śmierci. Chrześcijanie przejęli tę praktykę z judaizmu.

5 wydajcie takiego szatanowi na zatracenie ciała, lecz ku ratunkowi jego ducha w dzień Pana Jezusa. 1Tm 1,20 1Kor 1,8+

5,5 Często mówi się w związku z tym wierszem o „ekskomunice”, jednakże to słowo nie występuje w Biblii (nie jest ono dokładnym odpowiednikiem słowa „być wyklętym” — Joz 6,17+; 1 Kor 16,22+). Kary wykluczenia stosowano w ST w judaizmie, w Qumran. W NT są przedstawione liczne przypadki, w których powody i sposoby wykonywania tej kary są różne. Czasem winny musiał przez pewien czas pozostawać na uboczu wspólnoty (1 Kor 5,2.9-13; 2 Tes 3,6-14; Tt 3,10; por. 1 J 5,16-17; 2 J 10), niekiedy był „wydawany” (tutaj; 1 Tm 1,20) szatanowi, pozbawiony wsparcia Kościoła świętych i stąd wystawiony na działanie mocy, które Bóg pozostawia jego Przeciwnikowi (2 Tes 2,4; Hi 1,6+), jednak nawet w tych krańcowych przypadkach zostaje utrzymana nadzieja nawrócenia i ostatecznego zbawienia (tutaj; 2 Tes 3,15; itd.). Tego rodzaju dyscyplina zakłada pewną władzę wspólnoty nad jej członkami (por. Mt 18,15-18+).

3–5. Paweł, czując się odpowiedzialny za moralność wiernych, nie może tolerować takiego stanu rzeczy. Zwołuje w myśli koryncką wspólnotę, staje pośrodku i mocą samego Chrystusa wydaje wyrok na winnego. Gmina nie bierze więc czynnego udziału w tym akcie karno-prawnym; jest tylko jego świadkiem. Ponieważ Paweł jest nieobecny w Koryncie i nie może tam na razie przybyć, wydaje Koryntianom polecenie, w jaki sposób mają zakomunikować rozpustnikowi jego decyzję. Wyrok jest wprawdzie niezwykle surowy, ale nie zmierza do całkowitej zagłady człowieka: ma dotknąć w sposób szczególny tylko ciała nieszczęśnika. Owo zatracenie ciała polegało chyba na tym, że skazany został wyłączony z Kościoła jako Ciała Chrystusa. Nie mógł się z nim kontaktować; pozbawiony pomocy nadprzyrodzonej był jak umarły za życia. Lecz nawet owa surowa kara miała charakter leczniczy: ratowała ducha nieszczęsnego grzesznika w dzień Pana. Z pewnością chodziło też o to, żeby powstrzymywać innych od dopuszczania się analogicznych wykroczeń.

5.5. Można to porównać z dawnym pogańskim zwyczajem magicznego przeklęcia — kary polegającej na wydaniu winowajcy bogom świata podziemnego lub innym bóstwom zemsty. Tabliczki z przekleństwami, które stosowano w tym celu, były wówczas rozpowszechnione. W Starym Testamencie słudzy Boży nakładali klątwę na przedmioty służące do praktykowania bałwochwalstwa i przeznaczali je na zniszczenie. Tutaj Paweł poucza Koryntian, by wydali tego człowieka ‘szatanowi, narzędziu zniszczenia. Paweł ma nadzieję, że spowoduje to cierpienie (1 Kor 11,30), które doprowadzi do ‘nawrócenia, a więc i zbawienia. Nauczyciele żydowscy często uważali, że cierpienie połączone z nawróceniem może być przebłaganiem za grzech, bądź też (jak to ma miejsce tutaj) cierpienie może prowadzić do nawrócenia.

5,1-5. Kara za niemoralność seksualną Paweł przechodzi teraz od zagadnień związanych z jednością Kościoła (rozdz. 1-4) do kwestii związanych z moralnością w sferze seksualnej (rozdz. 5-7). Chociaż większość współczesnych ofiar kazirodztwa nie ponosi za to winy (molestowanie seksualne nigdy nie jest zawinione przez ofiarę; por. Pwt 22,26), w rozdziale 5 Paweł mówi jednak o grzechu dwojga dorosłych osób, działających za obopólną zgodą.

6 Wcale nie macie się czym szczycić! Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza? Ga 5,9

5,6 nie macie się czym szczycić! Dosł.: „Nie jest ładne wasze chlubienie się”.

6. Metafora dotycząca odrobiny kwasu zakwaszającego dużą ilość ciasta, spotykana często w literaturze judaistycznej, pochodzi najprawdopodobniej z katechezy synoptycznej (por. Mt 13,33; Łk 13,21). Grzech jednego człowieka – zwłaszcza tak odrażający jak kazirodztwo – wpływa na stan moralny całej wspólnoty.

5,6. Charakterystyczną cechą kwasu jest to, że wnika on w ciasto, co powoduje, iż podczas pieczenia całe ciasto pęcznieje. Paweł posługuje się tutaj kwasem jako symbolem grzechu.

7 Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, bo przecież przaśni jesteście. Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha. J 1,29; 1P 1,19; Ap 5,6

5,7 przaśni jesteście. Kwas (zaczyn chlebowy) jest tu znakiem zepsucia, jak w Ga 5,9; Mt 16,6p i przeciwnie do Mt 13,33p; chleb przaśny (bez kwasu) jest symbolem czystości (w. 8). Mamy tutaj typowy przykład Pawłowej moralności: stańcie się tym, czym jesteście. „Jesteście czyści, oczyśćcie się”. Spełniajcie w waszym życiu to, czego dokonał w was Chrystus, kiedy staliście się chrześcijanami. Por. Rz 6,11-12; Kol 3,3-5.

8 Tak przeto odprawiajmy święto nasze, nie przy użyciu starego kwasu złości i przewrotności, lecz na przaśnym chlebie czystości i prawdy.

5,8 Przed Paschą, według żydowskiego rytuału, usuwano wszystek chleb kwaszony, znajdujący się w domu (Wj 12,15), składano w ofierze baranka paschalnego (Wj 12,6) i spożywano chleby niekwaszone (Wj 12,18-20). Dla Pawła są to symboliczne przygotowania tajemnicy chrześcijańskiej. — Chrystus, prawdziwy baranek paschalny, przez swoją ofiarę zniszczył stary kwas grzechu i sprawił, że jest możliwe życie święte oraz czyste, które symbolizują niekwaszone chleby. Możliwe, że to porównanie przyszło Pawłowi na myśl w związku z porą roku, w jakiej pisał.

7–8. Po nawróceniu chrześcijanin powinien dołożyć wszelkich starań, aby definitywnie zerwać ze złem, by wyrzucić ze siebie wszystkie pozostałości dawnych grzechów i złych upodobań, zupełnie tak, jak Żydzi przed każdą Paschą bardzo starannie usuwali resztki wszelkiego kwasu (Wj 12,15). Nowi ludzie są podobni do paschalnych przaśników żydowskich, pozbawionych kwasu zepsucia. Stwierdzenie, że Chrystus został złożony w ofierze jako nasza Pascha, stanowi chronologicznie pierwszą w NT wzmiankę o traktowaniu ofiary Chrystusa jako chrześcijańskiej Paschy. Obraz Chrystusa jako Baranka paschalnego musiał być w Koryncie znany przynajmniej od czasu głoszenia tam Dobrej Nowiny przez św. Pawła. Zapoczątkowana z chwilą przyjścia Chrystusa nowa epoka ma być jednym wielkim świętem Paschy. Jak bowiem kiedyś Żydzi w uroczystość Paschy składali w ofierze baranka, tak też chrześcijanie mają swego Baranka, Jezusa Chrystusa. On to wyprowadza ludzkość z niewoli grzechu, jak ongiś Izraelici byli wyprowadzeni z niewoli egipskiej. Tym się mamy chlubić, jako przaśnym chlebem, skoro stary kwas jest symbolem złości i przewrotności.

5,7-8. Apostoł zachęca, by Koryntianie pozostali przaśni, jak chleb w okresie Święta Paschy. (Po pierwszym Święcie Paschy Żydzi opuścili Egipt w tak wielkim pośpiechu, że nie mieli czasu zakwasić chleba. Następnym pokoleniom przykazano, by podczas święta spożywali przaśny chleb pamiątkę tego wydarzenia.) Żydzi oczekiwali odkupienia, na podobieństwo ich pierwszego wyjścia z Egiptu, kiedy przyjdzie Mesjasz. Paweł wierzy jednak, że Mesjasz już przyszedł i sam stał się nowym Barankiem Paschalnym.

9 Napisałem wam w liście, żebyście nie obcowali z rozpustnikami. 2Kor 6,17

5,9 Chodzi o list „przedkanoniczny” (zob. Wstęp s. 1566).

10 Nie chodzi o rozpustników tego świata w ogóle ani o ludzi chciwych albo zdzierców lub bałwochwalców; musielibyście bowiem całkowicie opuścić ten świat. 1J 5,19 J 17,15; Rz 1,29+

5,9-10. Żydzi uważali zwykle ‘pogan za ludzi seksualnie „niemoralnych” i mieli przypuszczalnie rację w przypadku większości mężczyzn.

11 Dlatego pisałem wam wówczas, byście nie przestawali z takim, który nazywając się bratem, w rzeczywistości jest rozpustnikiem, chciwcem, bałwochwalcą, oszczercą, pijakiem lub zdziercą. Z takim nawet nie siadajcie wspólnie do posiłku.

5,11 bratem. Mowa o członku wspólnoty chrześcijańskiej (Dz 1,15+).

9–11. Prawdopodobnie znów zapytywany przez Koryntian w sprawie ich kontaktów z poganami, nawiązuje Paweł najpierw do listu, który już Koryntianom przesłał (tzw. list przedkanoniczny), a potem daje kilka konkretnych wskazań. Przede wszystkim w instrukcjach wspomnianego listu – prawdopodobnie źle zrozumianych – nie chodziło Pawłowi o to, żeby chrześcijanie korynccy zerwali wszelką łączność z poganami, którzy są tu nazywani rozpustnikami tego światachciwcamibałwochwalcami i zdziercami. Uniknięcie wszelkich kontaktów z tymi ludźmi nie jest możliwe; trzeba by w ogóle zrywać chyba z tym światem. W pouczeniach, w przestrogach Apostoła chodzi o chrześcijan, którzy podając się za braci, czyli za wyznawców Chrystusa, w rzeczywistości żyją jak poganie. I znów powtarza się – nawet wzbogacony cokolwiek – katalog występków, jakich dopuszczali się, jak widać, nie tylko poganie. Zasiadanie do wspólnego stołu uchodziło za wyraz szczególnej zażyłości. Otóż na przynależność do wspólnoty wcale nie zasługiwali chrześcijanie znani z publicznych wykroczeń moralnych.

5.11. Żydowska ekskomunika (1 Kor 5,3-5) wykluczała również z uczestnictwa w posiłkach wspólnotowych, co poświadczają także ‘Zwoje znad Morza Martwego.

12 Jakże bowiem mogę sądzić tych, którzy są na zewnątrz? Czyż i wy nie macie sądzić tych, którzy są wewnątrz?

5,12 są na zewnątrz? Chodzi o tych, którzy nie należą do wspólnoty (por. Mk 4,11; Kol 4,5; 1 Tes 4,12; 1 Tm 3,7). Wyrażenie pochodzi z judaizmu (por. Syr prol., w. 5).

5.12. Rzym zezwalał lokalnym wspólnotom żydowskim na karanie tych, którzy dopuścili się naruszenia żydowskiego prawa. Osądzenie i wymierzenie kary odbywało się w ‘synagodze, pełniącej rolę ośrodka, w którym skupiało się życie lokalnej wspólnoty żydowskiej (por. komentarz do 2 Kor 11,24). Paweł zachęca, by chrześcijanie żyjący w jego czasach postępowali podobnie wobec błądzących współwyznawców.

13 Tych, którzy są na zewnątrz, będzie sądził Bóg. Usuńcie złego spośród was samych. Pwt 13,6

12–13. Mianem będących na zewnątrz często są określani w listach Pawła poganie. Ich sędzią jest Bóg. Natomiast Paweł troszczy się – z polecenia Bożego – o społeczność już nawróconych, których zresztą zobowiązuje do tego, żeby nie tolerowali zła, jakie w postaci przewrotnych ludzi panoszy się między nimi.

5.13. Stary Testament często wzywał Boży lud, by usunął spośród siebie sprawców zła, zwykle przez fizyczną egzekucję (Pwt 13,5; 17,7; 19,19; 21,21; 22, 21.24; 24,7). W przeciwnym razie grzesznik mógł pozbawić Bożego błogosławieństwa całą wspólnotę i ściągnąć śmierć na innych (Joz 7,5.25). Tutaj sprawca zła zostaje wygnany ze wspólnoty. Wygnanie było powszechnie stosowaną karą w okresie rzymskim. W judaizmie wykluczenie ze wspólnoty było duchowym równoważnikiem kary śmierci, w okresie ‘Nowego Testamentu stosowano je do przestępstw zagrożonych karą śmierci w myśl starotestamentowego prawa (zob. komentarz do 1 Kor 5,2; wyrok śmierci wydany przez żydowski sąd nie był prawomocny bez zgody Rzymian).

5.6-13. Usunięcie rozwiązłości z Kościoła Niemoralność wewnątrz ‘Kościoła, i to najwyraźniej aprobowana przez jego członków, znacznie skuteczniej mogła sprowadzić chrześcijan na manowce niż rozwiązłość niewierzących.

1 Kor 6

Szukanie sprawiedliwości przed trybunałami pogańskimi

1 Czy odważy się ktoś z was, gdy zdarzy się nieporozumienie z drugim, szukać sprawiedliwości u niesprawiedliwych zamiast u świętych? Dz 9,13+

6,1-11 W całym tym fragmencie Paweł wyrzuca Koryntianom, że swoje nieporozumienia przedkładają poganom, zamiast pokojowo rozwiązywać je między sobą. Nie należy uważać za decydujące argumenty tego, co jest raczej sarkastyczną ironią. Prawdziwa opinia Pawła na temat sądów pogańskich znajduje się w Rz 13,1-7.

6,1 szukać sprawiedliwości u niesprawiedliwych. Chodzi o sędziów pogańskich, którzy akurat w Koryncie nie są szczególnie przekupni lub nieprawi, nie mają jednak „sprawiedliwości” udzielonej przez Boga, stąd u Pawła gra słów: jakżeż mogliby oni „okazać sprawiedliwość” „sprawiedliwym”, którymi są „święci”, członkowie wspólnoty?

1. A oto kolejny powód napisania Pierwszego Listu do Koryntian: chrześcijanie korynccy, sprawiedliwi – bo przez chrzest przyswoili sobie łaskę usprawiedliwienia – szukają sprawiedliwości u pogan, czyli u niesprawiedliwych. A przecież ci ostatni kierują się zupełnie innymi zasadami w swym codziennym życiu, inne jest również ich pojęcie sprawiedliwości. Co więcej, wtajemniczeni w wewnętrzne sprawy i nieporozumienia chrześcijan, mogliby to wykorzystać w celu działania na ich szkodę.

6.1. Podobnie jak współczesne społeczeństwa zachodnie, Rzymianie lubili się procesować. Wysłuchiwanie spraw rozpoczynało się o wschodzie słońca i kończyło dopiero o zmierzchu. Sędziowie byli zwykle wybierani spośród ludzi zamożnych, zaś większość spraw toczyła się o pieniądze.

2 Czyż nie wiecie, że święci będą sędziami tego świata? A jeśli świat będzie przez was sądzony, to czy nie jesteście godni wyrokować w tak błahych sprawach? Dn 7,22; Dn 7,26; Mt 19,28; Ap 20,4

6,2 będą sędziami. Łącznie z Chrystusem, najwyższym sędzią świata.

6.2. Członkowie warstwy wyższej byli w sądach lepiej traktowani. W rzeczy samej owa preferencja prawna była wpisana w kary przepisane w prawie. Co więcej, członkowie warstw niższych nie mogli pozywać członków warstwy wyższej. Jednak zdaniem Pawła, nawet najniżej stojący spośród chrześcijan posiadają zdolność do osądzania spraw.

3 Czyż nie wiecie, że będziemy sądzili także aniołów? O ileż przeto więcej sprawy doczesne! Jud 1,5-6

2–3. O tym, że święci będą kiedyś z Chrystusem współsędziami świata, mówią niektóre teksty zarówno ST (por. np. Dn 7,22; Mdr 3,8) jak i NT (Mt 19,28; Ap 2,26n). W kilku pytaniach retorycznych tworzących ten dwuwiersz powtarza się ciągle argumentacja w oparciu o zasadę Qui potest plus, potest et minus. Jedną z owych doniosłych rzeczy, jakie mogą czynić święci, chrześcijanie, jest osądzanie aniołów. To dość zagadkowe wyrażenie oznacza – jak się zdaje – że sprawiedliwi, wskutek szczególnego zjednoczenia z Chrystusem, będą wychwalać aniołów dobrych, potwierdzając, czyli jakby na nowo wydając, wyroki potępienia na aniołów złych, czyli odpadłych (por. Jud 6; 2 P 2,4).

6,3. Według tradycji żydowskich, sprawiedliwi mieli sądzić narody. Ich sądom mieli podlegać nawet aniołowie, którzy — jak wierzono — panowali nad narodami. Wyrażenie „zwykłe sprawy życiowe” odnosiło się przeważnie do kwestii związanych z majątkiem, szczególnie dotyczących ludzi zamożnych. Jednak w starożytności cudzołóstwo (uważane za kradzież żony) mogło również zaliczać się do tej kategorii (zob. komentarz do 1 Kor 6,5).

4 Wy zaś, gdy macie sprawy doczesne do rozstrzygnięcia, zwracacie się do ludzi za nic uważanych w Kościele!

6,4 ludzi za nic uważanych w Kościele! Mowa o pogańskich sędziach (por. Mt 5,25; 18,17). Można też tłumaczyć: „Jeśli więc macie doczesne spory, weźcie jako sędziów ludzi, o których w Kościele niewiele się mówi”, czyli chrześcijan najbardziej pokornych — oni wystarczą, aby „wyrokować w tak błahych sprawach” (ironicznie).

6,4. Werset ten można tłumaczyć jako pytanie, stwierdzenie lub polecenie: „Sędziami waszymi czyńcie ludzi za nic uważanych w Kościele”, w przeciwieństwie do sposobu postępowania świata (zob. komentarz do I Kor 6,2). Takie odczytanie sugeruje pogląd, że najmniejszy spośród chrześcijan powinien być bardziej kompetentny w wymierzaniu sprawiedliwości od najmądrzejszego z pogan (por. 1 Kor 2,14-15).

5 Mówię to, aby was zawstydzić. Bo czyż nie znajdzie się wśród was ktoś na tyle mądry, by mógł rozstrzygać spory między swymi braćmi?

4–5. Gdyby przyjąć, że mamy tu do czynienia z trybem oznajmującym tego sformułowania, to byłaby to aluzja do pogan za nic uważanych w Kościele, a jednak, niestety, wzywanych przez chrześcijan do rozstrzygania ich spraw życiowych. Gdyby zaś – co jest gramatycznie również dopuszczalne – upatrywać w tym zdaniu tryb rozkazujący, byłoby to polecenie zaangażowania do rozstrzygania doczesnych sporów chrześcijan, najprostszych nawet, ludzi najmniejszych pod względem wtajemniczenia teologicznego. Dopatrywanie się trybu rozkazującego sugeruje także retoryczne pytanie tworzące w. 5. Oczywiście żyje wśród wiernych Koryntu wielu chrześcijan zdolnych rozstrzygać doczesne spory korynckiej wspólnoty chrześcijańskiej.

6,5. Spory rodzinne, np. o podział spadku, mogły zostać rozstrzygnięte w drodze prywatnego arbitrażu, chociaż arbitrami byli zwykle właściciele ziemscy zajmujący ważną pozycję społeczną. Sądy rozstrzygały w sprawach o cudzołóstwo, morderstwo i zdradę, magistraty zaś w pozostałych. Ta sprawa trafiła przypuszczalnie przed sąd świecki i — zważywszy na kontekst (1 Kor 5,1-13; 6,12-20) — mogło chodzić o zdradę małżeńską lub o obopólnie akceptowane cudzołóstwo.

6 A tymczasem brat oskarża brata, i to przed niewierzącymi. 

6,6. Żydowskie wspólnoty poza Palestyną były bardzo wyczulone na punkcie swojego statusu jako mniejszości i nie chciały utrwalać negatywnych wyobrażeń pogan na temat moralności swoich członków. W konsekwencji sprawy żydowskie załatwiano we własnym gronie. Chrześcijanie byli w tym okresie grupą jeszcze mniej liczną.

7 Już samo to jest godne potępienia, że w ogóle zdarzają się wśród was sądowe sprawy. Czemuż nie znosicie raczej niesprawiedliwości? Czemuż nie ponosicie raczej szkody? Mt 5,38-42p; Rz 12,17-19; 1Tes 5,15

8 Tymczasem wy dopuszczacie się niesprawiedliwości i wyrządzacie szkody, i to właśnie braciom. 

6,7-8. Wielu starożytnych filozofów, którzy uważali, że majątek nie ma większego znaczenia, opowiadało się raczej za zignorowaniem przestępstwa, niż wniesieniem sprawy do sądu. Paweł woli żydowski sposób rozstrzygania sporów wewnątrz wspólnoty, który służy zarówno sprawiedliwości, jak i świadectwu wobec zewnętrznego świata.

9 Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący ze sobą, Rz 1,29+

10 ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. Ga 5,21

6–10. Jest to fragment będący nie najlepszym świadectwem moralnej postawy Koryntian. Daleko im do doskonałości, jakiej obraz nakreślił Jezus w Kazaniu na Górze. Nieskorzy są do nadstawiania policzka lewego, gdy ich ktoś uderzy w prawy (por. Mt 5,39–42). Nie tylko że prawie siłą dochodzą swego, ale nawet krzywdę wyrządzają braciom. Następuje lista występków obywateli korynckich przynoszących niewielką chlubę zarówno samemu miastu, jak zwłaszcza społeczności tamtejszych chrześcijan.

6,9-10. Zarówno Żydzi, jak i chrześcijanie głosili, że niesprawiedliwi nie „odziedziczą ‘królestwa Bożego”, tj. nie będą mieli w nim udziału. Żydowskie i pogańskie „katalogi występków” często precyzowały, kogo należy zaliczyć do „niesprawiedliwych”. Paweł postępuje zgodnie z tą praktyką. Zwrot „nie łudźcie się” pojawia się w starożytnych napomnieniach moralnych i jest powszechnie stosowany w ‘Nowym Testamencie. Badacze spierali się o znaczenie słowa tłumaczonego wyrażeniem „mężczyźni współżyjący ze sobą”, wydaje się jednak, że chodzi o ludzi zaangażowanych w związki homoseksualne, co w starożytność było częstą praktyką greckich mężczyzn.

Podobnie jak to czynili żydowscy ‘rabini, Paweł wypowiada ‘retoryczne potępienie: chociaż w praktyce został wykluczony ze wspólnoty jedynie największy grzesznik (1 Kor 5,1-5), to jednak ci którzy' trwają w wymienionym tutaj grzechu, nie wejdą do ‘królestwa.

11 A takimi byli niektórzy z was. Lecz zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana naszego, Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego. Ef 2,1-6; Tt 3,3-7; J 3,5; 1J 2,12

6,11 Należy zwrócić uwagę na trynitarne przedstawienie myśli (por. 2 Kor 13,13+).

11. Aby ktoś nie pomyślał, że Paweł snuje smutne refleksje, nie mające jednak związku z wiernymi Koryntu, stwierdzi Apostoł wyraźnie: takimi byli niektórzy z was. Jako wytrawny pedagog i znawca ludzkiej duszy, nie mógł Paweł poprzestać na wyliczeniu wcale nie błahych występków Koryntian. Przypomni zwięźle – ale jakże głęboko teologicznie – fakt, naturę i skutki chrztu św. W chrzcie dokonało się obmycieuświęcenie i usprawiedliwienie dawnych grzeszników. Każde z tych określeń ukazuje inny aspekt sakramentu nawiązując do coraz to innej koncepcji grzechu. Wszystko dokonało się w imię Jezusa Chrystusa mocą Ducha Bożego. Tak więc cała Trójca Święta jest zaangażowana w dzieło zbawienia człowieka.

6,11. W przeciwieństwie do wielu starożytnych moralistów, Paweł wychodzi od tego, kim Koryntianie są dzięki działaniu Boga, i zmierza ku temu, jak powinni postępować, a nie odwrotnie.

6,1-11. Chrześcijanie a sądy świeckie Opowiedziawszy się za tym, by ‘Kościół pełnił rolę sądowniczą w przypadku przestępstw o charakterze seksualnym (rozdz. 5), Paweł wskazuje teraz na konieczność sądów kościelnych w swoim społeczeństwie (1 Kor 6,1-8), następnie zaś powraca do tematu grzechów o podłożu seksualnym (1 Kor 6,9.12-20). Możliwe, że stronami w procesie opisanym w 1 Kor 6,1-8 byli ojciec i syn z 1 Kor 5,1. Jeśli tak, byłoby to praniem własnych brudów na oczach świata. Słowo „szkoda” (1 Kor 6,7-8) może przemawiać za taką interpretacją (por. 1 Tes 4,4-6); przeciwko niej zaś słowa „Czemuż nie znosicie raczej niesprawiedliwości?” (1 Kor 6,7).

Żydowskie wspólnoty rozsiane po całym świecie śródziemnomorskim miały własne sądy w ‘synagogach. Żydzi i chrześcijanie, którzy stanowili mniejszość, nie mogli sobie pozwolić na przenoszenie wewnętrznych sporów, jakie pojawiły się w ich wspólnotach, do sądów świeckich. W ówczesnym społeczeństwie i tak wysuwano przeciwko nim wiele oszczerstw. Zob. komentarz do Dz 18,12-17.

Swoboda obyczajów

12 Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę. 1Kor 10,23; Rz 6,15+ Rdz 4,7

6,12 Wszystko mi wolno. Można przypuszczać, że jest to Pawłowe przysłowie, którego sens wypaczali rozpustnicy.

— nie wszystko przynosi korzyść. W tym zdaniu koncentruje się cała Pawłowa moralność: nie chodzi już o to, by wiedzieć, co jest dozwolone, a co zabronione, lecz o to, by określić, co sprzyja czy też co przeszkadza wzrostowi nowego człowieka odrodzonego w Chrystusie. Por, Rz 6,15+.

12. Tematyka wykroczeń przeciwko szóstemu przykazaniu znów wraca. Dochodzi do tego, być może, za pomocą skojarzeń przy okazji redagowania katalogu występków Koryntian. Zaczyna się od zacytowania pewnych dewiz moralnych, krążących wśród Koryntian. Były one najprawdopodobniej wynikiem świadomego zniekształcenia nauki Pawła o wolności chrześcijańskiej. Korygując te błędne poglądy tym samym uzupełnia Apostoł w sposób dość istotny swoją – znaną skądinąd, zwłaszcza z Listu do Rzymian – teologię wolności. Tak np. dowiadujemy się, że autentyczna wolność chrześcijańska posiada swoje bardzo wyraźne granice. Jedną z nich jest sprawa korzyści nadprzyrodzonych. Korzystanie z wolności nie może przynosić duchowej szkody człowiekowi. Inny, paralelny tematycznie fragment tego samego listu (Rz 10,23nn), we wspomnianej tu korzyści pozwala dopatrywać się dobra społecznego całej wspólnoty. Wolność jednostki nie może kolidować z dobrem całej społeczności. Drugą granicą chrześcijańskiej wolności jest poczucie osobistej godności chrześcijanina, jako istoty wyzwolonej z więzów grzechu. Wolność nie powinna doprowadzić do tego, żeby człowiek stał się niewolnikiem swoich pożądań, z czasem zupełnie nieprzezwyciężalnych.

6,12. Starożytni filozofowie stosowali różne metody, by ustalić, w jaki sposób należy postąpić, np. czy coś „wolno” lub jest „zgodne z prawem", bądź — co najważniejsze — czy dane postępowanie „przynosi korzyść” lub jest „celowe”. Wielu filozofów usprawiedliwiało utrzymywanie kontaktów z prostytutkami lub publiczne pobudzanie się, wyjaśniając przy tym, że sprawują całkowitą kontrolę nad swymi uczuciami!

Jak zwykle w ‘diatrybie (starożytnej formie nauczania), Paweł cytuje opinię wyimaginowanego przeciwnika, podobną do stanowiska zajmowanego przez jego czytelników, następnie zaś ją obala lub dokonuje jej oceny: „«Wszystko mi wolno«. Może i tak, lecz »wszystko« nie jest dla was dobre”.

13 Pokarm [jest] dla żołądka, a żołądek dla pokarmu. Bóg zaś unicestwi jedno i drugie. Ale ciało nie jest dla rozpusty, lecz dla Pana, a Pan dla ciała. Kol 2,22 1Kor 10,31

6,13 ciało nie jest dla rozpusty. Paweł zwalcza opinię, według której nie ma żadnej różnicy między potrzebami w dziedzinie odżywiania się a życiem płciowym. Odpowiada: te pierwsze są związane z obecnym życiem i znikną wraz z nim (w. 13), natomiast (por. 10,31) życie płciowe angażuje przynależność do Chrystusa i winno być takie, jakie przystoi Jego członkom (w. 15-17; por. Ef 5,21-33+).

13. A oto inna zasada głoszona przez heroldów korynckiej wolności, odnosząca się tym razem do spożywania pokarmów. Do jej sformułowania doszło, być może, również w związku z pouczeniem Pawła, dotyczącym nieobowiązujących już przepisów starotestamentowego Prawa co do spożywania pokarmów. Pocieszano się, być może, poza tym – prawdopodobnie słowami Pawła, iż przyjdzie czas, że Pan unicestwi zarówno same pokarmy, jak i wnętrzności ludzkie wchłaniające owe pokarmy. Sądzono oprócz tego – jak się zdaje – że podobnie rzecz się ma z ludzkim ciałem, gdy chodzi o pożycie seksualne. Otóż gdy w przypadku spożywania pokarmów Paweł nie wprowadza żadnych korekt – należy się domyślać, rzecz jasna, że zalecał umiarkowanie – to bardzo stanowczo kwestionuje słuszność wspomnianej przed chwilą analogii. Ciało jest przeznaczone nie do rozpustylecz dla Pana. Chrystus przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie zdobył sobie prawo własności nie tylko co do duszy, lecz także i ciała człowieka. Człowiek zaś korzystając z owoców zbawczego dzieła przez chrzest św. i inne sakramenty czyni z własnego ciała mieszkanie Boga, oddaje się Bogu cały na własność.

14 Bóg zaś i Pana wskrzesił, i nas również swą mocą wskrzesi. 1Kor 15,12n; Rz 1,4+; Rz 8,11+

6,14 wskrzesi. Wariant: „wskrzesił” jest bliższy Kol 2,12 niż Rz 6,4-8, a w 1 Kor wydaje się anachronizmem.

6,13b-14. Jeśli ciała wierzących mają zostać wzbudzone z martwych, Bóg musi przywiązywać wagę do czynów dokonywanych w ciele i przez ciało. Używane raz ze słowem „was”, raz z „my”, słowo soma zawsze oznacza ciało fizyczne; ciało jako takie jest środkiem komunikowania się

„Pokarm dla żołądka, a żołądek dla pokarmu” to typowe greckie rozumowanie, które wykazuje przez analogię, że ciało jest dla seksu, a seks dla ciała (por. też ogólne użycie słowa „żołądek” jako metafory, w komentarzu do Flp 3,19). Stwierdzenie, że Bóg unicestwi jedno i drugie było typowym wyrazem greckiej pogardy dla nauki o zmartwychwstaniu (rozdz. 15), Grecy bowiem wierzyli, że w chwili śmierci człowiek na zawsze wyzwala się od swego ciała. Paweł odpowiada na ten grecki pogląd ukazując starotestamentowy/żydowski punkt widzenia, w myśl którego ciało jest dla Boga który wskrzesi je z martwych.

6.13-14. „Pokarm dla żołądka, a żołądek dla pokarmu” to typowe greckie rozumowanie, które wykazuje przez analogię, że ciało jest dla seksu, a seks dla ciała (por. też ogólne użycie słowa „żołądek” jako metafory, w komentarzu do Flp 3,19). Stwierdzenie, że Bóg unicestwi jedno i drugie było typowym wyrazem greckiej pogardy dla nauki o ‘zmartwychwstaniu (rozdz. 15), Grecy bowiem wierzyli, że w chwili śmierci człowiek na zawsze wyzwala się od swego ciała. Paweł odpowiada na ten grecki pogląd ukazując ‘starotestamentowy/żydowski punkt widzenia, w myśl którego ciało jest dla Boga, który wskrzesi je z martwych.

15 Czyż nie wiecie, że ciała wasze są członkami Chrystusa? Czyż wziąwszy członki Chrystusa, będę je czynił członkami nierządnicy? Przenigdy! 1Kor 12,12+ Rz 6,12-13

14–15. Przy wykroczeniach przeciwko godności ludzkiego ciała zatrzymuje się Paweł nieco dłużej. Przyrównanie organizmu ludzkiego do ciała Chrystusa sprawia, że każde naruszenie szóstego przykazania jest grzechem przeciwko swoistej sprawiedliwości, jest naruszeniem prawa własności Bożej. Jeśli chrześcijanin własne ciało oddaje nierządnicy, tym samym wydaje jej ciało Chrystusa, skoro nierząd jest karykaturą małżeństwa ustanowionego przez stwórcę.

16 Albo czyż nie wiecie, że ten, kto łączy się z nierządnicą, stanowi z nią jedno ciało? Będą bowiem – jak jest powiedziane – dwoje jednym ciałem. Rdz 2,24; Rz 8,9-10

6,15-16. Paweł argumentuje tutaj w oparciu o Rdz 2,24. Żydowscy interpretatorzy odnosili zwykle ten fragment do małżeństwa, ponieważ jednak w prawie żydowskim stosunek płciowy stanowił przypieczętowanie jedności małżeńskiej (lub jej zdradę), Pawłowe odwołanie się do z Rdz 2,24 miałoby sens jedynie dla czytelników pochodzenia żydowskiego lub pogan obeznanych ze Starym Testamentem.

Prostytucja była uważana za takie samo zajęcie jak każde inne, cieszyła się jednak złą reputacją (dotyczyło to prostytutek, nie zaś mężczyzn, którzy z nimi współżyli). Do kontaktu z prostytutkami było wiele okazji w zajazdach i tawernach. Wywodziły się głównie spośród niewolnic wychowywanych specjalnie w tym celu oraz porzuconych niemowląt, których wiele było w starożytności. Żydzi zdecydowanie sprzeciwiali się prostytucji, chociaż byli i tacy, którzy się w nią angażowali. Według ‘Filona, była to w oczach Boga zbrodnia zasługująca na karę śmierci. Trudno jednak uznać pogląd żydowski za dominujący w świecie pogańskim. Niektórzy poganie uważali nawet prostytucję za instytucję użyteczną, która zapobiega cudzołóstwu.

17 Ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem.

6,17 jest z Nim jednym duchem. Można by raczej oczekiwać: jednym ciałem, jednak Paweł pragnie uniknąć tego, by fizyczny realizm jedności z Chrystusem (w. 15) był rozumiany na sposób zbyt grubiański.

6,17. Stary Testament mówi o ludziach „złączonych” z Bogiem (Jr 50,5; Za 2,11; por. Lb 25,3; Oz 4,17). Paweł nawiązuje tutaj zwłaszcza do starotestamentowej nauki o Bogu, który poślubił swój lud przymierzem. Na podstawie analogii z Rdz 2,24, Paweł nie mówi, że Bóg jest z nimi „jednym ciałem” (w Starym Testamencie i w judaizmie nie wierzono, że Bóg posiada ciało), lecz „jednym duchem”, w intymnym związku przymierza, jak mąż i żona. Dlatego też chrześcijanin, łącząc się z prostytutką, znieważa świętość swojego związku z Bogiem (podobnie jak w nierządzie sakralnym, rozpowszechnionym w Koryncie w okresie poprzedzającym panowanie Rzymu).

18 Strzeżcie się rozpusty! Bo czyż jakikolwiek grzech popełniony przez człowieka jest poza ciałem? Lecz [ja wam mówię], kto grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy.

6,18 Chodzi o porównawczą antytezę powszechnie używaną w literaturze semickiej (por. Mt 12,31; Łk 14,26; Rz 9,13). Rozpustnik grzeszy przeciw własnemu ciału w większym stopniu niż ktoś, kto popełnia inny grzech, bardziej duchowy, odwodzi bowiem swoje ciało od jego prawdziwego powołania, którym jest zadzierzgnięcie związku z innym życiem niż tylko własne.

16–18. A oto jeszcze inny powód, który winien skłaniać Koryntian do unikania rozpusty: jednocząc się z nierządnicą przestają należeć do Chrystusa. Przy sposobności Paweł wyjaśnia, że jedność z Chrystusem ma charakter duchowy. Niemałą trudność sprawia twierdzenie, że wszelki grzech popełniany przez człowieka jest poza ciałem. Wiadomo przecież, że większość wykroczeń przeciwko piątemu przykazaniu – od rozmaitych okaleczeń poczynając, a na samobójstwie kończąc – to grzechy przeciwko ciału, i to nierzadko przeciwko własnemu ciału. Być może chodzi tu o sformułowanie myśli, że żaden z grzechów ludzkich nie brudzi ciała w tak przykry sposób jak rozpusta. Możliwe też, że przez ciało należy tu rozumieć organizm społeczny, wspólnotę pierwotną. Grzechy nieczyste wprowadzały szczególną atmosferę do życia tej społeczności, brukały ją w sposób wyjątkowy. Zresztą może Paweł abstrahował w danym momencie od wszelkich porównań i chciał jedynie stwierdzić z całym naciskiem, że grzechy nieczyste bezczeszczą ludzkie ciało, będące świątynią Boga.

6,18. Starożytni moraliści często wzywali ludzi, by „strzegli się” występków (także w 1 Kor 10,14). Narracyjnym przykładem tej zasady może być Józef (Rdz 39,12). Słowa „wszelki grzech… jest na zewnątrz ciała” mogą wyrażać stanowisko przeciwne (1 Kor 6,12-14), na które Paweł odpowiada: „Kto grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy”.

19 Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? 1Kor 3,16-17; Rz 5,5+; 1Tes 4,4-8 1Kor 3,23

6,19 ciało wasze jest przybytkiem Ducha Świętego. Por. 3,16+; J 2,21+; Ap 21.22+.

6,19. Porównaj komentarz do 1 Kor 3,16-17; tutaj jednak odniesienie go do pojedynczego chrześcijanina (a więc i do jego seksualnej świętości) jest autorstwa samego Pawła.

20 Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele! 1Kor 7,23; Rz 3,24+; Rz 6,15+; Flp 1,20

6,20 Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Tak tekst grec. Por. Rz 3,24+.

19–20. Właśnie o owej świątyni mówi kolejny wiersz listu. To, co w 3,16 było powiedziane o całej wspólnocie, teraz stosuje Paweł do poszczególnych jednostek. Przy sposobności jeszcze raz przypomina, że nie należymy już do siebie, bo stanowimy własność Boga, a dokładniej Chrystusa, gdyż to On nabył nas sobie za cenę własnego życia. Wszystko więc czym człowiek jest – także jego ciało – winno służyć pomnażaniu chwały Bożej.

6,20. Chwalenie Boga w ciele było sprzeczne z grecką mentalnością wielu Pawłowych czytelników; zob. komentarz do 1 Kor 6,12-14. Słowo „nabyci” odnosi się do wykupienia z niewoli (1 Kor 7,23). Możliwe, że Paweł wykorzystuje tutaj grę słów, która nawiązuje do ceny wykupienia niewolnicy-prostytutki.

6,12-20. Ciało jest dla Boga, nie dla rozpusty Prawo biblijne zakazuje kontaktów seksualnych osobom, które nie żyją ze sobą w związku małżeńskim. Kara za współżycie z jedną osobą, a następnie poślubienie drugiej, była taka sama jak za cudzołóstwo popełnione przez małżonka — śmierć. Chociaż kary tej nie wymierzano już w czasach Pawła, jej intencją było podkreślenie poważnego charakteru grzechu. Niemoralność seksualna przed ślubem była traktowana jako akt cudzołóstwa wymierzony przeciwko przyszłemu małżonkowi (Pwt 22.13-29).

Wielu greckich myślicieli uważało jednak, że kontakty seksualne bez zawarcia związku małżeńskiego („nierząd”) nie są naganne, pod warunkiem że nie zniewolą człowieka. Niektórzy* szczególnie wulgarni "cynicy dawali nawet publicznie upust swej żądzy. Dla wielu Greków płci męskiej poniżej trzydziestego roku życia najbardziej dostępną formą kontaktów heteroseksualnych było współżycie z niewolnicami i prostytutkami. Prawo rzymskie dopuszczało prostytucję, zabraniało zaś nierządu jedynie wówczas, gdy kobieta i mężczyzna byli arystokratami. Odpowiedź Pawła zdradza świetna orientację w ówczesnej kulturze i umiejętność przekazania prawdy biblijnej w sposób, który był w tej kulturze zrozumiały.

1 Kor 7

ODPOWIEDZI W SPRAWACH DONIOSŁYCH

SPRAWY ŚWIĘTEJ SPOŁECZNOŚCI

Małżeństwo Ef 5,22-33+

1 Co do spraw, o których pisaliście, to dobrze jest mężczyźnie nie łączyć się z kobietą.

7,1-40 Paweł nie podejmuje sprawy małżeństwa i dziewictwa w ogólności, ale odpowiada, niewątpliwie punkt po punkcie, na problemy, jakie mu przedstawiono. Mówi więc kolejno: o osobach zaślubionych (chrześcijańska para małżeńska — w. 1-11, małżeństwo, w którym tylko jedna strona przynależy do Kościoła — w. 12-16) i o osobach nie zaślubionych (dziewice — w. 25-35, narzeczeni — w. 36-38, wdowy — w. 39-40). Ogólna zasada rozwiązywania przedstawionych problemów jest ujęta w w. 17, 20, 24: niechaj każdy trwa w stanie, w jakim został powołany. Ten plan nie jest rygorystyczny: dziewictwo bywa często przywoływane, gdy mowa o małżeństwie, i odwrotnie. Paweł sugeruje w ten sposób uzupełnianie się tych dwóch stanów, z których żaden nie może być rozumiany bez drugiego.

7,1 Albo też: „Przechodzę teraz do tego, co mi napisaliście, a mianowicie że dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą”. W każdym razie Paweł uznaje ważność tej opinii dla nie zaślubionych (lepiej, że będą trwali w takim stanie — w. 8), ale sprzeciwia się odnoszeniu jej do osób zaślubionych, którym odradza wstrzemięźliwość (w. 2-5).

1. Skarciwszy Koryntian za ich różne wykroczenia, z kolei przystępuje Paweł do udzielania odpowiedzi na ich wątpliwości i pytania. Niektóre kwestie dotyczyły godziwości związku małżeńskiego. Być może zrodziły się one w świadomości ludzi, którzy zaniepokojeni pouczeniami Pawła o ohydzie grzechów nieczystych, zaczęli zastanawiać się nad tym, czy w ogóle jakiekolwiek kontakty seksualne, nawet małżeńskie, są godziwe. Wynika z tego, że we wspólnocie korynckiej obok tendencji zdecydowanie pod względem moralnym liberalnych istniały też i dawały o sobie znać prądy i dążenia prawdziwie ascetyczne. Na ożywieniu tych ostatnich tendencji Apostołowi wyraźnie zależy. Dlatego stwierdza najpierw, że bezżenność jest stanem doskonalszym od małżeństwa. Warto przy okazji przypomnieć, że w oficjalnym judaizmie wstępowanie w związki małżeńskie było nakazane przez Prawo. Nie zalecanym przez żadne prawo, lecz normalnym stanem każdego dorosłego mężczyzny i każdej niewiasty było u Greków małżeństwo. Wiadomo, że nie zawierały związków małżeńskich rzymskie westalki, a przez cyników i niektóre neoplatońskie środowiska bezżenność była uważana za stan doskonalszy od małżeństwa. Bezżenności przestrzegano również w społeczności qumrańskiej.

7,1. Paweł odpowiada teraz na stanowisko wyrażone w liście napisanym do niego przez Koryntian: „Dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą”. Niektórzy członkowie ‘Kościoła w Koryncie mogli postępować zgodnie z zasadą często przyjmowaną przez greckich myślicieli — seks jest dopuszczalny, pod warunkiem że człowiek nie wiąże się małżeństwem (por. 1 Kor 6,12-21). Inni, do których Paweł zwraca się tutaj, byli już żonaci (1 Kor 7,2-5), lecz powstrzymywali się od kontaktów seksualnych z małżonkami. Paweł twierdzi, że w przypadku mężczyzn żonatych za późno już na wybór celibatu (por. w. 5).

2 Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża.

7,2 Jest to raczej zachęta skierowana do zaślubionych, aby korzystali z małżeństwa, niż rada skierowana do tych, którzy nie otrzymali powołania do celibatu.

2. Paweł jest jednak świadom tego, że trwanie w bezżennym stanie dla wielu – żeby nie powiedzieć, dla większości ludzi – jest prawie niemożliwe. Ludziom tym radzi bez żadnych wewnętrznych oporów wstępować w związki małżeńskie, podając równocześnie kilka zasad służących za podstawę do rozwijanej z biegiem czasu etyki małżeńskiej. Cel pożycia małżeńskiego – uniknięcie grzechów rozpusty – jest więc przedstawiony według tych pierwszych wskazań od strony tylko negatywnej, na co Paweł zresztą jeszcze kilkakrotnie zwróci uwagę (por. 7,5.9).

7.2. Słowa „niech każdy ma” to grecki idiom, który oznacza „niech każdy utrzymuje kontakty seksualne”. Żydzi uważali współżycie płciowe w małżeństwie za skuteczny środek zapobiegający seksualnej niemoralności, z czym Paweł zgadza się tutaj (zob. też Prz 5,19-20).

3 Mąż niech oddaje powinność żonie, podobnie też żona mężowi. 

7.3. Żydowskie kontrakty małżeńskie nakładały wiele obowiązków na męża i żonę. Jednym z głównych obowiązków męża było fizyczne współżycie z żoną. Paweł postrzega współżycie płciowe za obowiązek obojga małżonków. Znaczenie słowa „powinność (małżeńska)” jest tutaj jasne.

4 Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; podobnie też i mąż nie rozporządza własnym ciałem, ale żona.

7,4 Wszelkie egoistyczne użycie małżeństwa powinno być wykluczone, natomiast jest wymagane dawanie siebie. W Ef 5,25 jako wzór zostaje małżonkom przedstawiony przykład Chrystusa w Jego ofierze.

7.4. Pisarze greccy czasami rozumieli uleganie namiętnościom lub stosunki seksualne za poddawanie się pod czyjąś władzę.

5 Nie unikajcie jedno drugiego, chyba że na pewien czas, za obopólną zgodą, by oddać się modlitwie; potem znów wróćcie do siebie, aby – wskutek niewstrzemięźliwości waszej – nie kusił was szatan. 

7.5. Żydowscy nauczyciele, którzy w tym okresie usiłowali tworzyć prawo, różnili się w kwestii, na jak długo mąż mógł złożyć ślub wstrzemięźliwości seksualnej wobec żony. Członkowie jednej ze szkół twierdzili, że na „dwa tygodnie”, drugiej — że na „jeden tydzień”. Chociaż Paweł nie uznałby dłuższego powstrzymywania się do współżycia za powód rozwodu, jak to czynili nauczyciele żydowscy (1 Kor 7,10-13), wyraźnie jednak pragnie ograniczyć powstrzymywanie się małżonków od współżycia, nawet za obopólną zgodą, pozostawiając szczegóły do rozstrzygnięcia samym małżonkom. Na temat „kuszenia”, zob. komentarz do 1 Kor 7,2.9.

6 To, co mówię, pochodzi z wyrozumiałości, a nie z nakazu.

7,6 pochodzi z wyrozumiałości. Ta koncesja odnosi się do okresów wstrzemięźliwości w małżeństwie. Dla innych tym, co przyzwolone, jest małżeństwo (por. w. 7).

3–6. We wzajemnym pożyciu małżeńskim obowiązuje zasada absolutnej równości praw i obowiązków. Racją jedyną, dla której jedna ze stron uzyskawszy uprzednio zgodę drugiej – może na jakiś czas powstrzymać się od pożycia małżeńskiego, jest intencja oddania się modlitwie. Nie wynika z tego, że w przekonaniu Pawła – a zatem z konieczności i według nauczania Kościoła – oddawanie się modlitwie wyklucza wspólne pożycie dwojga małżonków. Wszystko wskazuje na to, że mamy tu do czynienia z aluzją do żydowskiego zwyczaju powstrzymywania się przez pewien czas od pożycia małżeńskiego po to, by oddawać się tylko studiowaniu Prawa i modlitwie, przy czym wcale nie była wymagana zgoda małżonka. Wypowiedź Pawła o wstrzemięźliwości czasowej w pożyciu małżeńskim nie jest przedmiotem żadnego przykazania. Jest to jego prywatna rada, płynąca ze zrozumienia słabości ludzkiej. Wydaje się zresztą, że uwaga o wyrozumiałości rozciąga się także na wszystko, co Paweł powiedział o stosunku małżeństwa do dziewictwa.

7.6. Żydowskie prawo dopuszczało pewne ustępstwa z uwagi na ludzką słabość. Paweł zezwala tutaj (lecz nie wymaga) na okresy wstrzemięźliwości seksualnej, dając do zrozumienia, że to ci, którzy powstrzymują się od współżycia (nie zaś ci, którzy je podejmują) są słabi. Powstrzymywanie się od współżycia seksualnego w małżeństwie jest ich pomysłem, nie zaś jego.

7 Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja sam, lecz każdy jest obdarowany przez Boga inaczej: jeden tak, a drugi tak. Mt 19,12

7,7 Dla Pawła dziewictwo nie różni się od małżeństwa przez fakt, że jest specjalnym darem Boga, gdyż Jego darem są obydwa te stany.

7.7. Paweł rozumie, że nie wszyscy są powołani i uzdolnieni do życia w stanie wolnym.

7,1-7. Wypełnianie obowiązków małżeńskich W starożytnym świecie istniały różne poglądy w kwestii bezżenności. Większość antycznych pisarzy potępiała tę praktykę. Wielu nauczycieli żydowskich uważało ją nawet za grzech, ponieważ prokreacja należała do największych obowiązków człowieka, zaś małżeństwo stanowiło właściwą ochronę przed grzechami o charakterze seksualnym. („Zaludnianie ziemi” było przez wszystkich Żydów uważane za biblijne przykazanie. W starożytności powszechnie praktykowano aborcję i porzucanie dzieci, zaś w prawie rzymskim nowo narodzone dziecko nie było uważane za osobę, dopóki ojciec nie uznał go za członka swojej rodziny. Jednak starożytni Żydzi i chrześcijanie — a także niektórzy pogańscy moraliści — jednomyślnie praktyki te potępiali jako morderstwo.)

Istniały jednak kręgi filozofów oraz mniejsze sekty religijne (wśród Żydów wielu członków sekty ‘esseńczyków), którzy opowiadali się za celibatem lub wyrzekali się instytucji małżeństwa. Niektórzy filozofowie sprzeciwiali się małżeństwu, lecz uważali kontakty płciowe z prostytutkami za dopuszczalne, gdyż nie zobowiązywały człowieka do trwałego związku (por. komentarz do 1 Kor 6,12-20).

Poglądy starożytnych w tej sprawie można z grubsza podzielić w sposób następujący: (1) małżeństwo i prokreacja są ważne dla wszystkich, którzy są do tego fizycznie zdolni (dla większości); (2) małżeństwo jest przeszkodą i nie powinno być nigdy zawierane przez mędrców, chyba że (co zdarzało się rzadko) człowiek znajdzie małżonkę w równym stopniu oddaną filozoficznemu stylowi życia (‘stanowisko cyników); (3) małżeństwo jest dobre dla większości, jednak wyjątek stanowią ludzie tak oddani duchowym dążeniom, że nie mają już na nie czasu (pogląd ‘rabinów z początku II w. po Chr). Paweł łączy tutaj elementy drugiego i trzeciego stanowiska.

8 Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja.

7,8 którzy nie wstąpili w związki małżeńskie. Dosł.: „niezaślubionym”. Paweł zalicza do tej kategorii wszystkich pozostających bez współmałżonka lub bez współmałżonki, łącznie z osobami będącymi w separacji (por. w. 11, gdzie występuje to samo słowo — grec. agamos).

— dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. To sformułowanie przywołuje Rdz 2,18: „nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam”, i — jak się zdaje — przeczy mu, jednak to zaprzeczenie jest tylko pozorne, ponieważ dla chrześcijanina, zjednoczonego z Chrystusem i z braćmi, nie istnieje już samotność Adama.

7.8. Życie w stanie wolnym wiązało się z określonymi korzyściami; zob. komentarz do 1 Kor 7,32-34. Nie każdy był jednak przygotowany do prowadzenia takiego stylu życia; w przeciwnym razie powinien pomyśleć o zawarciu związku małżeńskiego (1 Kor 7,9).

9 Lecz jeśliby nie potrafili zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć. 1Tm 5,11-14+

7–9. Wyłożywszy, bardzo ogólnie zresztą, zasady pożycia małżeńskiego, powraca Paweł do stwierdzenia wyższości dziewictwa nad małżeństwem, lecz dodaje natychmiast, że do życia w stanie bezżennym, podobnie zresztą jak i do małżeństwa, trzeba być specjalnie powołanym. Uwaga niniejsza odnosi się zarówno do tych, którzy nie wstąpili w ogóle w związki małżeńskie, jak i do tych, którzy już owdowieli. Przy tych ostatnich Paweł zatrzymuje się zresztą nieco dłużej, dając wyraźnie do zrozumienia, że jest zwolennikiem małżeństwa jednorazowego. Do tej sprawy wróci jeszcze za chwilę, teraz jednak – by być dokładnym – zaznacza, że z jego rady nie powinni korzystać ci wdowcy lub wdowy, którzy przez trwanie w bezżenności narażaliby się na karę przyszłego ognia – bo i tak można by rozumieć ostatnie słowa w. 9 – lub mieliby płonąć jeszcze za życia w ogniu pokus.

7.9. Słowo „płonąć” (w niektórych przekładach słusznie dodano „namiętnością”) było używane w starożytnych powieściach na określenie pobudzenia erotycznego, często (w sensie metaforycznym) za sprawą ognistych strzał Kupidyna. O ile literatura grecko-rzymska nie widziała w namiętności nic złego, Paweł był przekonany, iż właściwym jej miejscem jest jedynie małżeństwo i opowiadał się za dwoma rozwiązaniami — panowaniem nad sobą lub zawarciem związku małżeńskiego.

10 Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swego męża! Mt 5,32p; Mt 19,9

11 Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotna albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony.

10–11. Inaczej rzecz się ma z nierozerwalnością związku małżeńskiego. Tu Paweł nie udziela rad. Nierozerwalność węzła małżeńskiego jest przedmiotem bardzo wyraźnego nakazu Chrystusa. Może się wprawdzie zdarzyć sytuacja – Paweł nie podaje na razie bliższych okoliczności – że małżonkowie będą musieli rozstać się z sobą, lecz ta rozłąka powinna mieć charakter przejściowy i co za tym idzie, bynajmniej nie upoważnia do zawarcia nowego związku małżeńskiego, ponieważ dotychczasowy wcale nie został unieważniony. Tak więc NT – podobnie jak prawo greckie i rzymskie – przewiduje również praktykę separacji małżeńskiej.

7,10-11. Ten zakaz rozwodu — w dosłownym tego słowa znaczeniu unikalny w starożytności — pochodzi od „Pana”, został zaczerpnięty z nauczania Jezusa (Mk 10,11-12). (Słowa, które przetłumaczono tutaj jako „odchodzi”, „oddala” lub „opuszcza”, „rozwodzi się” pełniły często rolę synonimów rozwodu i taką rolę odgrywają też przypuszczalnie w tym kontekście. W 1 Kor 7,10-11 jednak, gdzie Paweł nawiązuje do nauczania Jezusa, może być faktem znaczącym, że w Palestynie żona Żydówka mogła jedynie „odejść” od męża, nie zaś się z nim „rozwieść”. W społeczeństwie rzymskim każda strona mogła się rozwieść ze swym współmałżonkiem.)

12 Pozostałym zaś mówię ja, nie Pan: Jeśli któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala. 13 Podobnie jeśli jakaś żona ma niewierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje. 

7,12-13. W 1 Kor 7,12-16 Paweł musi wyjaśniać, w jaki sposób nauczanie Jezusa odnosi się do danej sytuacji. Ogólne zasady były zwykle kwalifikowane przez odniesienie do konkretnych okoliczności. A co w przypadku, gdy jeden z małżonków stal się ofiarą rozwodu wbrew swojej woli? (Zgodnie z prawem żydowskim, obowiązującym w Palestynie, kobieta mogła otrzymać list rozwodowy w wyniku jednostronnych działań podjętych przez męża. W prawie rzymskim każda ze stron mogła wystąpić o rozwód.) Ponieważ większość pierwszych chrześcijan nawróciła się po zawarciu małżeństwa (zwykle zaaranżowanego przez rodziców), tekst ten nie sugeruje, jakoby wierzący świadomie decydowali się na małżeństwa z poganami.

14 Uświęca się bowiem mąż niewierzący dzięki swej żonie, podobnie jak uświęca się niewierząca żona przez brata. W przeciwnym wypadku dzieci wasze byłyby nieczyste, teraz zaś są święte.

7,14 Jak często w Biblii, „świętość” oznacza tutaj nie tyle wewnętrzne uświęcenie duszy, ile raczej stan poświęcenia lub przynależności, która jest podstawą dla tego pierwszego (por. Dz 9,13+). Rzeczywiście małżonek niewierzący jest przez swoje zjednoczenie z członkiem ludu świętego w pewien sposób odniesiony do prawdziwego Boga i do Jego Kościoła, dzieci zaś, zrodzone z tego związku, z natury prawa są członkami ludu świętego. Należy zauważyć, że nie ma tu bezpośredniej wzmianki o ich chrzcie.

12–14. A oto inny przypadek. Dwoje ludzi nie ochrzczonych – wstępuje w związek małżeński, po czym jedna ze stron przyjmuje chrzest. Druga nie chce co prawda przejść na chrześcijaństwo, ale też nie zamierza odejść od ochrzczonego współmałżonka lub zrezygnować z pożycia małżeńskiego. Według zaleceń Pawła należy na tę sytuację zezwolić. Racje, które przemawiają za takim potraktowaniem strony niewierzącej, są następujące: 1) istnieje pewne prawdopodobieństwo, lub przynajmniej nadzieja, że strona niewierząca, pociągnięta dobrym przykładem świętego życia strony wierzącej, również z czasem przyjmie chrzest święty; 2) w grę wchodzi nadprzyrodzone dobro dzieci. Przebywając w atmosferze chrześcijańskiego życia przynajmniej jednego z małżonków, dzieci owe uczestniczą niejako w dobrach duchowych wierzącego ojca lub matki, zbliżając się w to sposób do Boga. W przeciwnym wypadku dostałyby się pod wpływy mocy tego świata, a one są określeniem wszystkiego, co nieświęte. Zarówno „nieczystość”, jak i „świętość” dzieci mają charakter zewnętrzny, społeczny, choć nie są pozbawione związku z wewnętrznym usposobieniem człowieka.

7,14. Zarówno grecko-rzymskie, jak i żydowskie prawo zajmowało się statusem dzieci pochodzących ze związków mieszanych pod względem statusu społecznego. Żydowskie prawo rozpatrywało też pozycję dzieci ze związków mieszanych pod względem religijnym. Paweł wykazuje tutaj, że orędzie ‘Ewangelii dotyczy również dzieci ze związków mieszanych pod względem religijnym i nie mogą być one wykorzystywane jako powód do rozwodu. W społeczeństwie rzymskim, gdy dochodziło do rozwodu, dzieci szły zwykle za ojcem. Żona chrześcijanka traciłaby po rozwodzie możliwość wywierania na dzieci wpływu, który skłaniałby je ku Bogu.

15 Lecz jeśliby strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie! Nie jest skrępowany ani brat, ani siostra w tym wypadku. Albowiem do życia w pokoju powołał nas Bóg.

7,15 niech odejdzie! To samo słowo co w w. 11 (grec. chorizo), gdzie wyraźnie zostaje wykluczone powtórne małżeństwo. Paweł w jasny sposób nie bierze pod uwagę nowego małżeństwa strony chrześcijańskiej.

— nas. Wariant: „was”.

7.15. Paweł omawia tutaj konkretną sytuację, jakiej nie obejmuje ogólna zasada Jezusa, którą dopiero co przytoczył (1 Kor 7,10-11): małżonek, który nie pragnął rozwodu, może ponownie wstąpić w związek małżeński (zob. komentarz do 1 Kor 7,12-13). Słowa „nie jest skrępowany” stanowią aluzję do formuły używanej w żydowskich listach rozwodowych, skierowanej do kobiety: „Nie jesteś skrępowana, możesz więc poślubić każdego mężczyznę”, są też zastosowaniem do rozwodu słownictwa, które dotyczyło wykupienia z niewoli. „Skrępowanie” oznaczałoby, że w Bożych oczach jest ona nadal poślubiona mężowi. Stwierdzenie „nie jest skrępowana” („jest wolna”) oznaczało, że mogła powtórnie wyjść za mąż.

16 A skądże zresztą możesz wiedzieć, żono, że zbawisz twego męża? Albo czy jesteś pewien, mężu, że zbawisz twoją żonę?

15–16. Może się zdarzyć i tak, że strona nie ochrzczona, nie mogąc się pogodzić z nowym stylem życia strony ochrzczonej, zgłosi chęć odejścia. Nie należy jej tego utrudniać. Chodzi bowiem o to, by małżonkowie, by ludzie w ogóle, żyli w atmosferze pokoju – taki jest cel powołania wszystkich ludzi przez Boga – a nie antagonizmów i sporów. Zresztą nie ma żadnej pewności, że uniemożliwienie rozstania stronie pragnącej odejść rzeczywiście zagwarantuje jej zbawienie. Przeciwnie, można by nawet przypuszczać, że życie w ustawicznej niezgodzie i brak obopólnego zrozumienia mogłyby się stać przyczyną wiecznej zguby. I odwrotnie – zezwolenie na rozłąkę w pewnych okolicznościach zdaje się rokować nadzieje dojścia do Boga. Dlatego niektórzy proponują odczytać w. 16 w sposób następujący: Zresztą nic nie wiadomo, żono, „może właśnie w ten sposób zbawisz twego męża”. To samo odnoszą do męża o żonie. Opuszczony współmałżonek, ochrzczony, w tym wypadku staje się wolny i może wstąpić w nowy związek małżeński. Przywilej ten, zwany inaczej Pawłowym (privilegium Paulinum), ma zastosowanie w kościelnym prawie małżeńskim po dzień dzisiejszy.

7.16. Chociaż ‘Stary Testament podkreślał Bożą wierność wobec rodzin tych, którzy mu służyli, było też oczywiste, że pobożni rodzice mogą mieć bezbożne dzieci (por. np. 2 Krn 23-36 passim). Paweł zgadza się tutaj, że nawrócenie współmałżonka nie jest pewne.

7.8-16. Zawarcie małżeństwa czy życie w stanie wolnym Wersety 8-9 są ‘dygresją, za pomocą której Paweł chce ukazać przeciwieństwo pomiędzy ludźmi, którzy zamierzają pozostać w stanie wolnym (1 Kor 7.8-9)    a małżonkami, którzy pragną powrócić do stanu wolnego (1 Kor 7,10-16). Dygresje często pojawiają się w utworach starożytnych.

Wierność powołaniu

17 Zresztą niech każdy postępuje tak, jak mu Pan wyznaczył, zgodnie z tym, do czego Bóg go powołał. Ja tak właśnie nauczam we wszystkich Kościołach. 1Kor 7,20-24

17. Słowa te mogą stanowić zakończenie rozważań nad sprawą małżeństwa, ale mogą też uchodzić za wprowadzenie do nowej problematyki. To drugie przypuszczenie zdaje się być bardziej prawdopodobne. Każdemu wybrał Bóg i przygotował inną drogę do siebie. Być może istniały jakieś szemrania, przypisujące Pawłowi różnicowanie swojego nauczania w zależności od jego adresatów. Otóż tak nie jest. Paweł naucza tak samo we wszystkich Kościołach. Mówiąc inaczej, różne okoliczności życiowe, towarzyszące człowiekowi w ciągu jego życia, są równocześnie oznakami jego powołania.

7,17. Greccy filozofowie, zwłaszcza stoicy, podkreślali konieczność zaakceptowania swojej sytuacji. Jednakże stoicy uważali, że bóstwem, które kierowało ich życiem było Fatum, Paweł zaś ufał Bogu jako miłującemu Ojcu.

18 Jeśli ktoś został powołany jako obrzezany, niech nie pozbywa się znaku obrzezania; jeśli zaś ktoś został powołany jako nieobrzezany, niech się nie poddaje obrzezaniu. 1Mch 1,15

18. W środowiskach zwłaszcza judeochrześcijańskich z problemem powołania życiowego wiązała się w sposób dość istotny sprawa obrzezania, co wpływało niekiedy także na obyczaje religijne i stwarzało pewne rozterki również wśród chrześcijan nawróconych z pogaństwa. Niektórzy, będąc obrzezanymi, przejąwszy się nauką Pawła o bezużyteczności obrzezania, usiłowali przy pomocy pewnych zabiegów pozbyć się znaku obrzezania. Inni natomiast, ulegając wpływom propagandy „żydujących”, uważali, że mimo przyjęcia chrześcijaństwa powinni poddać się obrzezaniu.

19 Niczym jest zarówno obrzezanie, jak i nieobrzezanie, a ważne jest tylko zachowywanie przykazań Bożych. Ga 5,6; Ga 6,15; Rz 2,25-29

20 Każdy przeto niech pozostanie w takim stanie, w jakim został powołany. 1Kor 7,17-24

19–20. Wskazania Pawła, skierowane do jednych i do drugich, są pod tym względem zupełnie jasne. Ani obrzezanie, ani jego brak, jedynie przestrzeganie przykazań Boga winno być przedmiotem troski każdego człowieka. Jeśli chodzi o następny wiersz, trudno rozstrzygnąć, czy jest to konkluzja rozważań kontekstu poprzedzającego, czy też wprowadzenie do kwestii niewolnictwa. Treściowo i strukturalnie wiersz może spełniać obydwie funkcje.

7.18-20. Grecy nago wykonywali ćwiczenia gimnastyczne. Zarówno oni, jak i Rzymianie uważali obrzezanie za okaleczenie. Od kilku stuleci niektórzy Żydzi, którzy wstydzili się swojego obrzezania w kulturze zdominowanej przez elementy greckie, poddawali się chirurgicznemu zabiegowi naciągnięcia pozostałości napletka, by usunąć efekt obrzezania.

21 Zostałeś powołany jako niewolnik? Nie martw się! Owszem, nawet jeśli możesz stać się wolnym, raczej skorzystaj [z twego niewolnictwa]! Kol 3,22-4,1; Ef 6,5-9; Rz 6,15+

7,21 [z twego niewolnictwa]! Inni uzupełniają: „z tej okazji”, jednakże na to nie pozwala kontekst.

7.21. Wielu starożytnych filozofów uważało, że niewolnicy i ich panowie mogli być równi pod względem moralnym i duchowym, brali jednak pod uwagę także warunki, w których żyli niewolnicy. Nawet wówczas jednak, gdy filozofowie ci dochodzili do władzy (np. Marek Aureliusz, cesarz rzymski w II w. po Chr.), nie zmuszali społeczeństwa do przestrzegania zasad swej ‘stoickiej moralności. Każda próba buntu niewolników była brutalnie tłumiona, rada Pawła miała więc charakter praktyczny.

22 Albowiem ten, kto został powołany w Panu jako niewolnik, jest wyzwoleńcem Pana. Podobnie i ten, kto został powołany jako wolny, staje się niewolnikiem Chrystusa. Rz 6,18; Rz 6,22

21–22. Położenie społeczne niewolników w świecie starożytnym, pominąwszy pewne przypadki odosobnione, z punktu widzenia etyki głoszonej przez Chrystusa było jednym z problemów wymagających zasadniczego rozwiązania. Wiadomo, że niewolnicy najczęściej w drodze ucieczki (por. Flm) próbowali – przeważnie bezskutecznie – odzyskać wolność. Zdarzały się też niekiedy jawne bunty i wystąpienia zbrojne niewolników. Paweł nie zdaje się popierać tych metod, chyba głównie ze względu na ich nieskuteczność. Co więcej, udziela nawet takiej oto rady: Jeśli ktoś nawraca się na chrześcijaństwo jako niewolnik, a potem nadarza mu się sposobność odzyskania wolności, to niech mimo wszystko wykorzysta raczej stan swego poniżenia, gdyż dla Pana, dla wieczności, nie ma żadnego znaczenia to, czy ktoś jest wolnym, czy niewolnikiem. Wszyscy chrześcijanie są bowiem niewolnikami Chrystusa i odwrotnie: będący niewolnikami od wielu nawet pokoleń, nabywają, przyjąwszy sakrament chrztu, wszystkich praw wolnych dzieci Bożych. Dopatrywanie się w w. 21 myśli: „Jeśli możesz się stać wolnym, skorzystaj z tego”, samej w sobie również możliwej, jest jednak pozbawione logicznego związku z kontekstem następnym.

7.22. Wyzwoleniec miał pewne stałe obowiązki wobec swego dawnego pana, w sensie prawnym był jednak wolną osobą. Były pan pozostawał jego ‘patronem, który mógł swojemu wyzwoleńcowi pomagać finansowo i politycznie. Wyzwoleniec był zaś jego ‘klientem, który dba o interesy i cześć swego dawnego pana. Wyzwoleńcy byli też w dalszym ciągu uważani za członków domu ich byłych panów.

23 Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci. Nie bądźcie więc niewolnikami ludzi! 1Kor 6,20; Rz 3,24+

7,23 W drugim zdaniu chodzi o niewolnictwo duchowe: o poddanie się sposobowi widzenia ludzi i ich obyczajom.

24 Bracia, niech przeto każdy trwa u Boga w takim stanie, w jakim został powołany. 1Kor 7,17; 1Kor 7,20

23–24. Sens ewentualnych zabiegów odzyskania wolności kojarzy się Pawłowi z wielkim dziełem wykupu całej ludzkości z niewoli grzechu. Niewolnikami ludzi staliby się Koryntianie, gdyby tylko po ludzku myśleli i do ludzi wyłącznie, a nie do Boga, byli przywiązani. Możliwe, że jest to jeszcze jedna aluzja do podziału wspólnoty na różne ugrupowania religijne. Rozumowanie kończy się jeszcze jednym, identycznym powtórzeniem myśli wyrażonej w w. 20. Zarówno stan wolny, jak i niewolnictwo są pewnymi drogami mogącymi zaprowadzić do Boga.

7,23-24. Niewolnicy byli drodzy. Można było ich nabyć w celu przekazania na rzecz świątyni (byli wówczas „wyzwalani” do służby dla bóstwa), częściej zaś odsprzedawano ich innemu właścicielowi.

7.17-24. Bądźcie zadowoleni z obecnej sytuacji Niezależnie od tego, czy człowiek żyje w małżeństwie, czy w stanie wolnym, powinien akceptować swoją sytuację, chociaż nie oznacza to, że nigdy nie będzie mógł zmienić swojego położenia (1 Kor 7,21). Użyta tutaj przez Pawła argumentacja jest tak podobna do nauczania ‘stoików i ‘cyników, że jego wykształceni, zainteresowani filozofią czytelnicy, przypuszczalnie przytaknęliby mu z szacunkiem.

Wyższość dziewictwa nad małżeństwem

25 Nie mam zaś nakazu Pańskiego co do dziewic, lecz daję radę jako ten, który – wskutek doznanego od Pana miłosierdzia – godzien jest, aby mu wierzono.

7,25 co do dziewic. Odnosi się to do obu płci.

7.25. Termin przetłumaczony jako „dziewica” był zwykle używany na oznaczenie tylko tych kobiet, które miały unikać przedmałżeńskiego współżycia w kulturze grecko-rzymskiej (poza judaizmem). Wydaje się, że Paweł stosuje go w odniesieniu do mężczyzn i kobiet, podobnie jak to czyniło kilku późniejszych pisarzy.

26 Uważam, iż przy obecnych utrapieniach dobrze jest tak zostać, dobrze to dla człowieka tak żyć.

7,26 przy obecnych utrapieniach. Mowa o tych, które towarzyszą okresowi pośredniemu między pierwszym przyjściem Chrystusa a Jego powrotem (por. 2 Kor 6,2+).

25–26. Zasygnalizowany dość ogólnie na początku rozdz. 7 problem stosunku małżeństwa do dziewictwa podejmuje Paweł na nowo. Oświadcza na wstępie, że to, co zamierza powiedzieć o dziewictwie, nie stanowi treści nakazu Chrystusa, lecz ma charakter rady, nie pochodzącej jednak od byle kogo, bo od tego, któremu należy wierzyć, ponieważ doznał on miłosierdzia od Pana. Jest to aluzja albo do bezżenności Pawła jako stanu uważanego przez Apostoła za wyraz miłosierdzia Bożego, albo nawiązanie do owych objawień prywatnych, o których na innym miejscu Paweł sam mówił i które czyniły go, przynajmniej pod tym względem, człowiekiem szczególnie oświeconym. A oto kilka racji uzasadniających twierdzenie Pawła o wyższości dziewictwa nad małżeństwem. Na pierwszym miejscu wymienia Apostoł utrapienia, tzn. różne udręki związane z życiem ziemskim w ogóle, a cierpienia poprzedzające powtórne przyjście Chrystusa w szczególności. W takiej sytuacji możemy wybrać ten stan, który przynajmniej nie będzie źródłem nowych ucisków. Jest to, jak widać, motywacja odwołująca się do zdrowego rozsądku chrześcijanina.

7.26. Wielu Żydów oczekiwało nadejścia okresu wielkiego ucisku przed nastaniem końca świata. W tym czasie małżeństwo i prokreacja miały stracić swój sens. W czasie wielkich klęsk, gdy można było utracić współmałżonka i dzieci, miała zastosowanie taka sama zasada (np. Jr 16,2; nie było to jednak normą — por. Jr 29,6).

27 Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej! Jesteś wolny? Nie szukaj żony! 28 Ale jeśli się ożenisz, nie grzeszysz. Podobnie i dziewica, jeśli wychodzi za mąż, nie grzeszy. Tacy jednak cierpieć będą udręki ciała, a ja chciałbym ich wam oszczędzić.

7,28 udręki ciała. Chodzi nie o próby pochodzące z pożądania (7,2-9), lecz o trudności życia małżeńskiego.

27–28. Nie oznacza to jednak, że można lub że należy porzucić żonę lub męża, jeśli ktoś już wstąpił w związek małżeński, po to, by znaleźć się w sytuacji korzystniejszej, by sobie zaoszczędzić kłopotów życiowych. Byłoby to sprzeczne z dopiero co wyłożoną nauką Pawła o nierozerwalności związku małżeńskiego. Nie dopuszczają się natomiast żadnego wykroczenia ludzie, którzy mimo ostrzeżeń Pawła, będąc dotąd wolnymi, wstępują w związek małżeński. Życie w małżeństwie – może nie w ogóle, ale w czasach, które się już rozpoczęły – pociąga za sobą wiele kłopotów i udręk, których Paweł chciałby zaoszczędzić wiernym Koryntu.

7,27-28. W terminologii starożytnych kontraktów rozwodowych słowa „nie usiłuj odłączyć się” oznaczają „nie usiłuj się rozwieść”. Słowa „jesteś wolny” (dosł. „jesteś wolny od żony”) mogą oznaczać „jesteś rozwiedziony” lub „owdowiały”. W bezpośrednim kontekście musi chodzić przynajmniej o pierwszą z wymienionych sytuacji (takie jest znaczenie wyrażenia w poprzedniej linijce). Paweł stara się zniechęcić zarówno do zawierania ponownych związków (w. 27), jak i do zawierania małżeństw przez dziewice z powodów podanych w kontekście, zezwala jednak na jedno i na drugie.

29 Mówię [wam], bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, 2Kor 6,2+

7,29 czas jest krótki. Techniczny termin z dziedziny nawigacji, dosł.: „czas na zwinięcie żagli”. Niezależnie od tego, jak długi byłby odstęp czasu między teraźniejszością a paruzją, traci to ważność, gdyż w zmartwychwstałym Chrystusie przyszły świat już jest obecny.

30 a ci, którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, którzy się radują, tak jakby się nie radowali; ci zaś, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; 2Kor 6,8-10

31 ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata. 1J 2,16-17

7,31 tak jakby z niego nie korzystali. Styl oratorski, w którym staranie się o osiągnięcie ogólnego wrażenia jest przedkładane nad precyzję każdego z terminów. Paweł nie zachęca do obojętności wobec spraw ziemskich, chce tylko ustrzec przed ugrzęźnięciem w nich oraz przed zapomnieniem o ich względnym charakterze w odniesieniu do Chrystusa i do Jego królestwa, które nadchodzi.

29–31. Druga racja przemawiająca za wyższością dziewictwa nad małżeństwem została wyrażona słowami: czas jest krótki. Zdanie to może nie dowodzi przekonania Pawła o bliskości paruzji. Raczej jest to bardzo ogólne, ale jakże obfitujące w następstwa stwierdzenie, że egzystencja ludzka jest krótka. Pełne uświadomienie sobie tej prawdy zmusza do odpowiedniego wykorzystania naszego życia. Trzeba każdego dnia i w każdej chwili zmobilizować wszystkie środki, trzeba obrać taki styl życia, żeby w owym krótkim czasie zyskać jak najwięcej. Nie jest ważne więc to, czy ktoś ma żonę czy nie, nie jest ważne, czy się smuci czy raduje, czy opływa w bogactwa czy jest ubogi… Nie jest ważne to wszystko, bo przeminie i co najważniejsze, przeminie niebawem.

7,29-31. Trudne czasy, które nadchodzą, wywrą wpływ na wszystkie normalne więzi międzyludzkie; zob. komentarz do 1 Kor 7,26.

32 A ja chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. 33 Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. 34 I doznaje rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem, i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi.

7,34 Wariant: ,,33... o to, jak by się przypodobać żonie. 34 Zachodzi różnica między kobietą zamężną a dziewicą. Kobieta niezamężna troszczy się o sprawy Pana...”.

35 Mówię to dla waszego pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; ale po to, byście godnie i z upodobaniem trwali przy Panu.

32–35. Wreszcie motyw najistotniejszy: dziewictwo jest doskonalsze od małżeństwa dlatego, że umożliwia całkowite i wyłączne oddanie się Bogu. Człowiek trwający w stanie bezżennym nie jest skazany na konieczność ciągłego dzielenia swego serca. Pomijając już to, że służba Bogu w takiej sytuacji jest bardzo połowiczna, nie można również zapominać o rozterce wewnętrznej jeżeli nie o rozdarciu wręcz – jakie człowiek przeżywa, nie mogąc zdobyć się na pełną miłość ani do Boga, ani do współmałżonka. Godne i ochotne trwanie Koryntian przy Panu – oto przedmiot pragnień Apostoła w momencie przekazywania owych rad co do małżeństwa i dziewictwa.

7,32-35. Filozofowie cyniccy z zasady unikali wstępowania w związek małżeński (chociaż nie stronili od współżycia), by nie narażać się na „utrapienia”. Można było jednak uczynić wyjątek jeśli mężczyzna znalazł żonę, która podzielałaby jego przekonania i nie odciągała go od stylu życia właściwego cynikom (jedynym znanym przykładem jest Hipparcha, żona Kratesa). Kontekst wskazuje na to, że Paweł wypowiada tutaj ogólne stwierdzenie, nie zaś zasadę, od której nie ma wyjątków. Paweł dopuszcza możliwość, że dla niektórych pozostawanie w stanie wolnym może być źródłem utrapień (1 Kor 7,2.59), ponownie wskazuje jednak na wartość życia w bezżeństwie dla tych, którzy taki styl życia mogą prowadzić

36 Jeżeli ktoś jednak uważa, że nieuczciwość popełnia wobec swej dziewicy, jako że przeszły już jej lata, i jest przekonany, że tak powinien postąpić, niech czyni, co chce: nie zgrzeszy; niech się pobiorą. 37 Lecz jeśli ktoś, bez jakiegokolwiek przymusu, w pełni panując nad swoją wolą, postanowił sobie mocno w sercu zachować nietkniętą swoją dziewicę, dobrze czyni. 38 Tak więc dobrze czyni, kto poślubia swoją dziewicę, a jeszcze lepiej ten, kto jej nie poślubia.

7,38 swoją dziewicę. Tak dosł.

— Według starożytnej interpretacji chodzi w tym tekście o sprawę sumienia ojca, który stawia sobie pytanie, czy wydać córkę za mąż czy też nie. To rozumienie napotyka jednak takie trudności, że coraz mniej bierze się je pod uwagę, chodzi tu bowiem niewątpliwie nie o młode dziewczęta, które oddawały swoje dziewictwo pod opiekę zaufanego człowieka, z którym żyły w niebezpiecznej intymności, lecz o narzeczone. Wydaje się logiczne, że po przedstawieniu nauki odnoszącej się do małżonków, potem do dziewic, a przed zajęciem się sprawą wdów, Paweł podejmuje sprawę tych, którzy w chwili nawrócenia się na chrześcijaństwo byli narzeczonymi, a więc nie można do nich odnieść trzykrotnie powtórzonej zasady (w. 17, 20, 24): „niech przeto każdy trwa... w takim stanie, w jakim został powołany”. Rozwiązanie Pawła jest zgodne z tym, co powiedział w w. 8-9. W grec. użyto tu co prawda terminu „dziewica”, jednak w BJ proponuje się tłumaczyć przez „narzeczona”, dając jako możliwy następujący przekład całego tekstu: ,,36 Jeśli ktoś pełen młodzieńczej namiętności uważa, iż ryzykuje zły postępek wobec swojej narzeczonej i że sprawy mają iść według ustalonego biegu, niechaj czyni, co chce: nie grzeszy, niechaj się pobiorą! 37 Jednakże kto powziął w sercu silną decyzję, poza jakimkolwiek przymusem, zachowując pełną kontrolę swojej wolności i postanowił sam w sobie traktować z respektem swoją narzeczoną, ten czyni dobrze. 38 Tak ten, kto się żeni ze swoją narzeczoną, czyni dobrze, ale ten, kto się nie żeni, czyni jeszcze lepiej”.

36–38. Istnieją przynajmniej dwie interpretacje tego trudnego tekstu. Według jednej z nich chodzi tu o pewnego ojca, stojącego wobec zagadnienia wydania lub niewydania za mąż córki, która jest już nie pierwszej młodości. Stwarza to cały szereg różnych problemów: rodzina czuje się nieco upokorzona, czystość moralna córki jest zagrożona, z każdym rokiem zmniejszają się jej szanse zawarcia związku małżeńskiego. Zdaniem Pawła ojciec takiej kobiety jeśli chce, może ją wydać za mąż. Nie będzie w tym nic złego. Jeżeli jednak ona sama z całą świadomością godzi się trwać w panieństwie, jeżeli nie ma żadnej konieczności zewnętrznej – np. brak środków do życia – zawierania małżeństwa, jeżeli owa dziewczyna czuje się dostatecznie panią swej woli i jest przekonana o wyższości dziewictwa nad małżeństwem, to jej ojciec – zgodnie z radą Pawła – może podjąć decyzję pozostawienia jej w stanie panieńskim. Interpretację tę trudno jednak zaakceptować, głównie dlatego, że postać ojca jest tu elementem nowym, nie występującym w kontekście ani poprzedzającym, ani następującym. Według innej egzegezy chodzi tu o młodego człowieka, który przeżywa rozterkę nie wiedząc, czy ma poślubić młodą kobietę, czy też nie. Otóż człowiek ten jeżeli wyczuwa, że dalsze trwanie w stanie bezżennym byłoby dlań zbyt trudne i może trochę krzywdzące dla dziewczyny, której lata już przeszły, powinien – według wskazań Pawła – ją poślubić. Jeżeli natomiast jest pewny, że nie upadnie i nie ma innych racji przemawiających za koniecznością zawarcia związku małżeńskiego – może się nie żenić. Wyraz grecki użyty w tym przypadku w celu wyrażenia idei zawierania związku małżeńskiego znaczy najczęściej „wyjść za mąż”, ale niekiedy także „ożenić się”. Na zakończenie Paweł nie omieszka zauważyć, że obie brane tu po uwagę decyzje będą moralnie dobre, doskonalszą będzie jednak decyzja trwania w stanie bezżennym.

7,36-38. Badacze debatowali czy fragment ten dotyczy ojców dziewic, czy też ich narzeczonych — tekst można odczytywać na obydwa sposoby. Rodzice aranżowali małżeństwa swoich dzieci, zasięgając zwykle w pewnym stopniu ich opinii. Ojciec miał w tej sprawie najwięcej do powiedzenia. Słowo „lata” w zwrocie „przeszły już jej lata” (1 Kor 7,36) mogą oznaczać połowę wieku nastoletniego (umowy małżeńskie zawierane przez rodziców dopuszczały zawarcie związku we wcześniej niż w naszej kulturze). Przeważnie jednak oznacza „przekroczenie młodości”, odnosi się więc przypuszczalnie do dziewicy starszej niż zwykły wiek zamążpójścia. Nie istnieją pochodzące z tego okresu dowody na „duchowe zaręczyny”, które stały się powszechne w późniejszym chrześcijaństwie, być może pod wpływem odczytywania tego fragmentu jako odnoszącego się do „oblubieńca”.

7,25-38. Rady dla dziewic Chociaż ta część listu jest skierowana przede wszystkim do dziewic, Paweł czyni tutaj dygresję, podobnie jak gdzie indziej (por. 1 Kor 7,8-9; 11,2-16), w tym przypadku w celu przedstawienia relacji dziewic do innych grup, na temat których właśnie się wypowiedział (1 Kor 7,27-28 nawiązuje do 1 Kor 7,12-16).

Wskazania dla wdów

39 Żona związana jest tak długo, jak długo żyje jej mąż. Kiedy mąż umrze, może poślubić, kogo chce, byleby w Panu. Rz 7,2

7,39 byleby w Panu. Chodzi o wzięcie za męża chrześcijanina.

7.39. „Może poślubić” (dosł. „jest wolna, aby poślubić”). Na temat słowa „związana”, „wolna”, zob. 1 Kor 7,15.27. W rozważaniach na temat rozwodu i wdowieństwa słowo „wolna” zawsze znaczy „wolna, by ponownie wyjść za mąż”. (Użyto innych greckich słów w 1 Kor 7,15 [„skrępować”] i w 1 Kor 7,27 [„być wolnym”] niż w w. 39, są one jednak synonimami; takie zróżnicowanie terminologiczne było tradycyjną techniką ‘retoryczną, która pojawia się w całym Nowym Testamencie). Ci, którzy twierdzą, że pierwsza linijka tego wersetu wyklucza zawarcie ponownego małżeństwa wszystkim osobom, które dokonały rozwodu, nie biorą pod uwagę nie tylko 1 Kor 7,15.27-28, lecz także starożytnego sposobu wypowiadania się: po przeprowadzonym zgodnie z prawem rozwodzie nikt nie uważał poprzedniego małżonka za „jej męża”. To, że wdowiec może się ożenić tylko „w Panu” oznacza, iż Paweł jest przeciwny, by wierzący poślubiali niewierzących (por. Pwt 7,3; Sdz 3,6; Ezd 9,2). Wdowy i rozwódki, w przeciwieństwie do dziewic (którym rodzice aranżowali małżeństwo), miały wiele do powiedzenia w sprawie swego zamążpójścia.

40 Szczęśliwsza jednak będzie, jeżeli pozostanie tak, jak jest, zgodnie z moją radą. A wydaje mi się, że ja też mam Ducha Bożego. 1Kor 2,16

39–40. Stanowisko Pawła w sprawie ponownego małżeństwa wdowców i wdów jest już znane: lepiej pozostać we wdowim stanie. Jeżeli jednak ktoś przewiduje, że będzie wskutek tego „płonął” (w. 9), niech bez wahania zawiera małżeństwo, byleby w Panu, co oznacza: byleby godnie, uczciwie i z osobą ochrzczoną.

7,40. Chociaż Paweł wyraża jedynie swoją „radę”, znacznie mniej zdecydowanie niż oznajmia słowa Jezusa (1 Kor 7,10-12), nie uważa jednak, by z tego powodu miałaby być ona mniej autorytatywna. ‘Duch był zwykle kojarzony z dawnymi prorokami; Paweł wyraża tutaj przekonanie, że pisze pod wpływem natchnienia, tak jak uczyniłby to prorok (por. 1 Kor 14,37).

1 Kor 8

SPRAWA SPOŻYWANIA MIĘSA OFIAROWANEGO BOŻKOM POGAŃSKIM

Zasady ogólne – Wolność w Chrystusie

1 Jeżeli chodzi o pokarmy składane bożkom w ofierze, to oczywiście wszyscy posiadamy wiedzę. Lecz wiedza unosi pychą, miłość zaś buduje.

8,1—10,33 Chodzi tu o mięso zwierząt złożonych w ofierze idolom, którego resztki nie zużyte podczas uczt ofiarnych były sprzedawane na rynku (10,25) lub spożywane w miejscach przyległych do świątyni (8,10). Koryntianie podzielili się w ocenie tego, czy można spożywać to mięso nie wchodząc w kontakt z bożkami? Zapytany o to Paweł odpowiada, podobnie jak w Rz 14-15: chrześcijanin jest wolny, lecz miłość domaga się brania pod uwagę opinii skrupulantów oraz tego, by unikać gorszenia ich. Paweł nie odwołuje się do dekretu z Jerozolimy (Dz 15,20.29) i wydaje się, że go nie zna (Dz 15,1+).

2 Gdyby ktoś mniemał, że coś wie, to jeszcze nie wie, jak wiedzieć należy. Rz 15,2

Usiłując należycie zrozumieć problem tzw. idolotytów, musimy najpierw spróbować dostrzec wszystkie okoliczności, w jakich zrodziła się ta specyficzna dla chrześcijan korynckich trudność. Otóż gdy składano ze zwierząt – zwłaszcza dużych, jak np. woły – ofiarę, to mięso z ofiarowanego zwierzęcia dzielono w sposób następujący: część spalano w świątyni na ołtarzu, część była przeznaczona dla kapłanów obsługujących świątynię, resztę pozostawiano do dyspozycji temu, kto składał lub finansował ofiarę. Jeżeli na ofiarę składało się np. 100 wołów, to ani nie zdołano spożyć ich mięsa w czasie uczty przyświątynnej, zaraz po uroczystościach składania ofiary, ani nie wyczerpano wszystkich zapasów po drugim przyjęciu, odbywającym się zazwyczaj w domu. Pozostałą resztę przejmowały więc lokalne sklepy z mięsem – i tu właśnie powstawał problem: czy chrześcijanom wolno ze spokojnym sumieniem kupować mięso, którego część złożono już idolom – stąd nazwa techniczna: idolotyty – w ofierze? Kwestia okazywała się tym trudniejsza do rozwiązania, że najprawdopodobniej nie istniały inne możliwości zaopatrzenia się w mięso.

1–2. Mówiąc o „wiedzy” dotyczącej spożywania pokarmów składanych bożkom, być może nawiązywał Paweł do swej wypowiedzi np. w 6,12, ale na pewno przesadzał, gdy stwierdzał, że wszyscy są pod tym względem oświeceni. Za chwilę będzie bowiem mówił o tych, co takiej wiedzy nie mają – i prawdopodobnie oni to właśnie zgłosili niniejszy problem. Ci, którzy posiadali wiedzę, nie odczuwali żadnego niepokoju spożywając idolotyty. Zresztą jest również możliwe, że Paweł cytuje tu powiedzenie powtarzane z fanfaronadą przez tzw. „mocnych” Koryntian, którzy zdawali się arogancko ignorować obecność słabych we wspólnocie. Jedną z cech charakterystycznych w postępowaniu owych mocnych było przechwalanie się mądrością, wiedzą, jaką rzekomo posiadali w stopniu wyższym niż zwykli śmiertelnicy. W wyjaśnieniach Pawła należy zwrócić uwagę przede wszystkim na bardzo ważne rozróżnienie: co innego wiedza, a co innego miłość. Wiedza pozbawiona miłości sprawia, że człowiek daje się ponosić coraz groźniejszej pysze; buduje zaś tylko miłość. Może się komuś wydawać, że posiada wiedzę, ale to wcale nie oznacza, że zna również sposób, w jaki powinno się z tej wiedzy korzystać.

3 Jeżeli zaś ktoś miłuje Boga, ten jest również uznany przez Boga.

8,3 uznany przez Boga. W sensie biblijnym: „kochany przez Boga”. Por. Oz 2,22+.

3. Prawdziwą wartość nadaje wiedzy miłość do Boga i do bliźnich. Ona to sprawia, że Bóg poznaje lub uznaje człowieka. Na zapleczu tego stwierdzenia można się dopatrzyć bez trudności, zmodyfikowanej co prawda, lecz rzeczywistej, starotestamentowej idei wybrania Bożego. Tak więc ostatecznie liczy się nie mądrość i wiedza ludzka, tylko wiedza Boga o człowieku, który miłuje Boga i swoich bliźnich.

8,1-3. Przypuszczalnie Paweł dlatego rozpoczyna od tematu wiedzy, która przynosi wolność, że podjęto go w liście nadesłanym mu przez Koryntian (por. 1 Kor 7,1). Twierdzili oni, że ich wyższa „wiedza”, czyli świadomość, iż bożki nie są prawdziwe, pozwala im na spożywanie mięsa. Paweł nie zgadza się z takim rozumowaniem.

4 Zatem jeśli chodzi o spożywanie pokarmów, które już były złożone bożkom na ofiarę, wiemy dobrze, że nie ma na świecie ani żadnych bożków, ani żadnego boga, prócz Boga jedynego. 

5 A choćby byli na niebie i na ziemi tak zwani bogowie – jest zresztą mnóstwo takich bogów i panów – Pwt 6,4+

8,5 jest zresztą mnóstwo takich bogów i panów. Paweł stwierdza po prostu fakt. Takimi „bogami” są fikcyjne istoty Olimpu i ciała gwiezdne, „panami” zaś — ludzie ubóstwiani.

4–5. Po tych refleksjach nad czystą wiedzą i wiedzą wzbogaconą miłością przystępuje Paweł wprost do problemu idolotytów. Jego rozumowanie jest proste: ponieważ nie istnieją w rzeczywistości bogowie, którym są składane pogańskie ofiary, żadnego znaczenia nie mają również same ofiary. Tę prawdę – choć z innego punktu widzenia – wyrażają słowa jeden Bóg, będące chyba najkrótszym wyznaniem monoteizmu chrześcijańskiego. Tego stanu rzeczy nie zmienia przekonanie o istnieniu całego mnóstwa idolów i władców tego świata.

8,4-5. Ww. 4-6 wyrażają słuszne, monoteistyczne przekonanie, na którym opierają się „mocni”, by wykazać, że fakt ofiarowania mięsa bożkom nie ma większego znaczenia, mogą je więc spożywać. Paweł zgadza się z treścią tych wersetów, odrzuca jednak wnioski wyciągnięte z tego przez Koryntian (1 Kor 8,7-13).

6 dla nas istnieje tylko jeden Bóg, Ojciec, od którego wszystko pochodzi i dla którego my istniejemy, oraz jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko się stało i dzięki któremu także my jesteśmy. Wj 20,2-3+; 1Tm 2,5; Rz 11,36; Ef 4,5-6; Kol 1,16-17; Hbr 1,2; J 1,3

8,6 Inne możliwe tłumaczenie: „jeden Bóg, Ojciec, od którego wszystko (pochodzi) i ku któremu (idziemy), i jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko (otrzymuje istnienie) i przez którego (idziemy) do Ojca”. W nawiasach podano słowa dodane dla uczynienia zrozumiałymi tych zdań, w których brakuje czasowników. Należy zwrócić uwagę na stwierdzenie preegzystencji Chrystusa (por. Kol 1,15+; Flp 2,6+).

6. Pojęcie Boga-Stwórcy i Boga-Ojca są sobie treściowo bliskie i w NT dość często występują łącznie. Bóg chrześcijan jest nie tylko początkiem i źródłem, lecz także celem ich istnienia. Chronologicznie po raz pierwszy w listach Pawła spotykamy tu wzmiankę o współudziale Syna w dziele stworzenia świata (por. Kol 1,15–20; Hbr 1,2; J 1,3). Chrystusowi również zawdzięcza każdy chrześcijanin swoje szczególne istnienie, swoją egzystencję w Chrystusie. Dotykamy tu tylko bardzo złożonego problemu chrystologii bazującej na pojęciach Logosu, obrazu i mądrości.

8.6. Stoicy i inni posługiwali się formułami podobnymi do tej (istnieje wielu bogów, lecz tylko jeden prawdziwy, najwyższy Bóg), korzystali z nich również żydowscy apologeci (obrońcy) monoteizmu. Ujęcie Pawłowe różni się jednak od stanowiska stoików i Żydów. Judaizm twierdził przede wszystkim, że istnieje jeden Bóg i tylko On jest Panem (Pwt 6,4). Paweł ukazuje tutaj jako Bóstwo zarówno Ojca, jak i Syna. W niektórych tekstach żydowskich czytamy, że Bóg stworzył świat za pośrednictwem uosobionej Mądrości. Paweł przypisuje tutaj tę rolę Chrystusowi (por. 1 Kor 1,30).

7 Lecz nie wszystkim dana jest wiedza. Niektórzy jeszcze do tej pory spożywają pokarmy bożkom złożone, w przekonaniu, że chodzi o bożka, i w ten sposób kala się ich słabe sumienie. Rz 14; Rz 15,1-2; Rz 15,7; 1Tes 5,14

8,7 w przekonaniu, że chodzi o bożka. Wariant: „przez swe jeszcze niedawne uczestniczenie (w kulcie) bożków”.

8.7. Dla niezamożnych Koryntian mięso było dostępne jedynie w czasie obchodów pogańskich świąt, kiedy za darmo rozdawano je masom. Wielu ludzi pozbawionych społecznego znaczenia („słabych”) kojarzyło więc nieodłącznie mięso z bałwochwalstwem.

8 A przecież pokarm nie przybliży nas do Boga. Ani nie będziemy ubożsi, gdy przestaniemy jeść, ani też jedząc, nie wzrośniemy w znaczenie. Rz 14,17; Kol 2,21n; Hbr 13,9

8,8 pokarm nie przybliży nas do Boga. Inne tłumaczenie: „to nie pokarm postawi nas przed sądem Boga”.

8.8. Paweł wypowiada tutaj przypuszczalnie opinię „mocnych” (korynckiej elity), z którą się zgadza z wyjątkiem odpowiedzi, której udziela w 1 Kor 8,9.

9 Baczcie jednak, aby to, iż wiecie, [jak należy postępować], nie stało się dla słabych powodem do zgorszenia. Rz 6,15+

8.9. Filozofowie starożytni przeważnie wierzyli, że „wszystko” do nich należy i że mają wolność i władzę, by tak postępować, jak się im podoba. Niektórzy, np. *cynicy, nie zwracali najmniejszej uwagi na obyczaje społeczne. Jednakże starożytni ‘rabini żydowscy, chociaż przekonani o swej racji, ograniczali mimo to własne prawa, podporządkowując się opinii większości swych kolegów ze względu na zachowanie pokoju. Żydowscy nauczyciele uważali spowodowanie czyjegoś „zgorszenia” i oddalenia się od Boga za gorsze od śmierci, pozbawiało to bowiem człowieka udziału w przyszłym świecie.

10 Gdyby bowiem ujrzał ktoś ciebie, oświeconego wiedzą, jak zasiadasz do uczty bałwochwalczej, czy to nie skłoni również kogoś o słabszym sumieniu do spożywania z ofiar składanych bożkom? Rz 14,15

11 I tak to właśnie wiedza twoja sprowadza zgubę na słabego brata, za którego umarł Chrystus. Mt 10,40+; Dz 9,5

7–11. Następuje praktyczne zastosowanie uwag o potrzebie wiązania wiedzy z miłością. Otóż chrześcijanie posiadający wiedzę, czyli mocni, nie powinni zapominać o tym, że są obok nich słabi, nie uświadomieni ich bracia w Chrystusie. Ci są przekonani, że rzeczywiście istnieją pogańscy bogowie i że spożywanie mięsa z ofiar składanych tym bożkom jest rzeczywistym uczestniczeniem w kulcie bałwochwalczym, co jak wiadomo, jest grzechem. Jeżeli jednak owi słabi zobaczą, że tzw. mocni, czyli oświeceni, spożywają takie mięso, będą ich naśladować, dopuszczając się czynów, które we własnym sumieniu uważają za wykroczenia przeciwko Bogu. Pośrednią przyczyną tego wykroczenia staje się więc wiedza mocnych. Przez nią słaby gotuje sobie zgubę wieczną, przez nią również marnuje się krew Chrystusa, który umarł dla zbawienia wszystkich ludzi.

12 W ten sposób, grzesząc przeciwko braciom i rażąc ich słabe sumienia, grzeszycie przeciwko [samemu] Chrystusowi. 

13 Jeżeli więc pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie będę jadł mięsa, by nie gorszyć brata. Rz 14,13; Rz 14,20n

12–13. W ten sposób wina mocnych wobec słabych – brak względu na ich słabość – staje się również winą wobec Chrystusa: brakiem należnego szacunku dla Jego zbawczej krwi. W takiej sytuacji mocni, jeśli pragną być uczciwymi, jeśli chcą łączyć wiedzę z miłością, powinni się powstrzymać od spożywania mięsa z ofiar składanych pogańskim bożkom. Dodatkowym uzupełnieniem tej sugestii może być w. 8: pokarm nie przybliży nas do Boga…, ani też jedząc nie wzrośniemy w znaczenie. W wierszach 9–13 suponuje Paweł znajomość zasady, która uchodzi za elementarną po dzień dzisiejszy w teologii moralnej: nigdy nie wolno decydować się na czyny sprzeczne z głosem sumienia.

8,10-13. Człowiek, który kojarzył mięso z bożkami, mógł sądzić, że spożywanie go było właściwe nawet wówczas, gdy oznaczało uczestniczenie w bałwochwalstwie, błędnie odczytując przekonania „mocnego”. (Podobnie ‘faryzeusze powiadali, że jeśli ktoś widzi faryzeusza przyjmującego pokarm od człowieka niereligijnego, nie oznacza to wcale, jakoby z tego pokarmu nie oddano dziesięciny. Faryzeusz mógł bowiem postanowić w swoim sercu, że złoży dziesięcinę gdy uda się do swego domu).

8,1-13. Pokarm ofiarowany bożkom Mięso ofiar składanych bożkom było podawane w świątynnych jadłodajniach (często był to element kultu) lub spożywane w czasie wspólnotowych posiłków. Część mięsa sprzedawanego na targowiskach została ofiarowana bożkom. Ten, kto jadł w świątyni, wiedział, jakie jest pochodzenie mięsa, kto zaś spożywał posiłek w domu przyjaciela poganina, nigdy nie mógł być tego pewien. W pogańskich miastach, w których istniały duże wspólnoty żydowskie, Żydzi mieli zwykle własne targowiska.

Żydowscy nauczyciele z Palestyny debatowali, co należy czynić w przypadku braku pewności co do źródła pokarmu (np. czy oddano z niego dziesięcinę), nigdy jednak nie podjęliby ryzyka spożycia czegokolwiek, co mogło zostać złożone w ofierze bożkom. Byli oni przekonani, że Żydzi spoza Palestyny nieświadomie uczestniczyli w bałwochwalstwie, gdy poganie zapraszali ich na uczty (nawet jeśli przynosili własny pokarm). Ścisłe przestrzeganie takiej nauki (co niektórzy czynili) poważnie ograniczało ich relacje poganami. Sprawa była jeszcze bardziej kłopotliwa w przypadku chrześcijan, którzy nawrócili się z pogaństwa: Czy mogli spożywać posiłki z ludźmi, z którymi prowadzili interesy lub członkami swojego stowarzyszenia rzemieślniczego? Czy mogli uczęszczać na przyjęcia organizowane w świątyni z okazji ślubu krewnego?

W rozdz. 8-10 Paweł stara się wypracować kompromis między różnymi frakcjami w korynckim ‘Kościele. Ludzie lepiej wykształceni i należący do społecznej elity, w przeciwieństwie do ubogich, regularnie spożywali mięso, nie zaś jedynie wówczas gdy było rozdawane darmo podczas obchodów pogańskich świąt. Mieli oni zamożnych przyjaciół, którzy częstowali ich mięsem. Ludzie ci reprezentowali przypuszczalnie frakcję liberalną, której członkowie uważali samych siebie za „mocnych”, zaś członków niższej grupy społecznej za „słabych”.

1 Kor 9

Przykład bezinteresownej miłości Apostoła

1 Czyż nie jestem wolny? Czy nie jestem apostołem? Czyż nie widziałem Jezusa, Pana naszego? Czyż nie jesteście moim dziełem w Panu? Rz 6,15+; Rz 1,1+ Dz 9,17+; 1Kor 15,8

9,1-27 W kwestii spożywania pokarmów ofiarowanych bożkom miłość winna mieć pierwszeństwo przed wolnością własnego osądu. Paweł pragnie pokazać, jak on sam, kierując się miłością względem wszystkich, rezygnował z pewnych praw, jakie mu dawał status apostoła.

1. W pouczeniach skierowanych do tzw. mocnych korynckich chodzi ostatecznie o to, by nie dawać nikomu zgorszenia. Troska o przestrzeganie tej zasady wiąże się z koniecznością zdobywania się na pewne wyrzeczenia i ofiary. Aby te nakazy utrwaliły się lepiej w świadomości Koryntian, Paweł nie waha się posłużyć przykładem własnego życia, wypełnionego najróżniejszymi ofiarami i rezygnacją z rzeczy najgodziwszych, w obawie przed zgorszeniem bliźnich. Każde z retorycznych pytań w. 1 każe się domyślać odpowiedzi twierdzącej, a wszystkie owe odpowiedzi mają wyrażać ideę absolutnej wolności i autentycznej godności apostolskiej Pawła.

2 Jeżeli nawet nie jestem apostołem dla innych, dla was na pewno nim jestem. Albowiem wy jesteście pieczęcią mego apostołowania w Panu. 2Kor 3,3

9.1-2. Przez słowo „wolny” filozofowie rozumieli zwykle uwolnienie się od fałszywych wartości lub trosk o majątek, a więc i samowystarczalność. Idea wolności była często związana z „władzą” lub „prawami”. Paweł, który wzywa swych czytelników, by ograniczyli swą „wolność” (1 Kor 8,9), sam rezygnuje z własnych praw (1 Kor 9,4-5).

3 Oto moja obrona wobec tych, którzy mnie potępiają.

2–3. Treść tego wiersza nawiązuje dość wyraźnie do kontekstu poprzedniego, ale ma też charakter osobistej apologii Pawła jako apostoła. Gdy chodzi o Koryntian, to ich egzystencja jako chrześcijańskiej wspólnoty jest argumentem najdosadniej przemawiającym za autentycznością apostolskiego posłannictwa Pawła. Faktu istnienia Kościoła korynckiego nikt i nic nie może podważyć. Jest to kontrargument przedstawiony tym, co przyszli do Koryntu, by konkurować z Pawłem.

9.3. Głównym celem Pawła jest tutaj dostarczenie przykładu, który wesprze jego napomnienia podane w rozdziale 8. W tym celu posługuje się formą listu apologetycznego (zawierającego obronę). Pewni zamożni członkowie korynckiej wspólnoty narzekali na prosty styl życia Pawła-rzemieślnika, który odróżniał go od większości wędrownych nauczycieli (zob. komentarz do 1 Kor 9,6). To, co tutaj jest sprawą drugorzędną, później stanie się istotne, gdy niezadowolenie członków tej grupy zostanie wykorzystane przez innych wędrownych nauczycieli (zob. komentarz do 2 Kor 12,13-18).

4 Czyż nie mamy prawa skorzystać z jedzenia i picia?

9,4 Pytanie dotyczy jedzenia i picia na koszt wspólnot.

9.4. Paweł przedstawia tutaj oczywiste prawo do tego, by mieć środki na utrzymanie; zob. komentarz do 1 Kor 9,1-2.6.

5 Czyż nie wolno nam brać ze sobą niewiasty-siostry, podobnie jak to czynią pozostali apostołowie oraz bracia Pańscy i Kefas? Łk 8,2-3; Mt 12,46+

9,5 niewiasty-siostry. Dosł. Inne możliwe tłumaczenia: „niewiasty chrześcijańskiej”, „żony chrześcijańskiej”. W każdym razie do zadania, polegającego na odciążeniu od problemów materialnych, żonaci apostołowie, jak Kefas (Piotr), zwykle wybierali swoje żony.

9,5. Żydowscy ‘uczniowie, którzy udawali się na nauki do dalekiego nauczyciela, nie zabierali ze sobą żon. Podobnie było w przypadku uczniów w Ewangeliach. Równie rzadko jak ‘cynicy, którzy czasami mieli żonę gotową dzielić ich styl życia (zob. komentarz do 1 Kor 7,32-35), także ‘apostołowie mogli zabierać ze sobą żony jako swych współpracowników.

Chociaż w starożytnych egipskich i hebrajskich pieśniach miłosnych (Pnp 4,9-12; 5,1) żony czule nazywa się „siostrami” (także w Tb 8,4.7), tutaj słowo to oznacza raczej siostrę w Chrystusie (tj. chrześcijankę; choć w niektórych przekładach czytamy „ukochana żona”. Gdybyśmy przyjęli taka interpretację, wówczas należałoby rozumieć, że Paweł przedstawia siebie i Barnabę jako wyjątki od ogólnej praktyki, iż apostołowie byli żonaci).

6 Czy tylko mnie samemu i Barnabie nie wolno nie zarobkować? J 1,42; Dz 4,36+

9.6. Starożytni filozofowie zapewniali sobie środki utrzymania na wiele sposobów: przyłączali się do bogatych ‘patronów, dla których wygłaszali mowy podczas uczt; pobierali opłaty za swoje nauki; żebrali (żebractwo budziło powszechną pogardę, było praktykowane jednak przez ‘cyników) lub, w ostateczności, pracowali fizycznie. Chociaż rzemieślnicy chlubili się zwykle swoją pracą, arystokraci i ludzie korzystający z ich bogactwa pogardzali pracą fizyczną. Ta „mocna” społecznie frakcja w ‘Kościele pragnęła niewątpliwie, by nauczyciel, który założył ich wspólnotę, nie pracował.

7 Czy ktoś pełni kiedykolwiek służbę żołnierską, pozostając na własnym żołdzie? Albo czy ktoś uprawia winnicę i nie spożywa z jej owoców? Lub czy pasie ktoś trzodę, a nie posila się jej mlekiem? Dz 18,3+ 2Tm 2,6

9.7. Jeśli robotnicy, którzy wykonywali prace świeckie, byli wynagradzani, dlaczego nie ‘apostołowie?

8 Czyż mówię to tylko na zwykły ludzki sposób? Czy nie wspomina o tym także Prawo? Pwt 25,4 Łk 12,6; Łk 12,24

9 Napisane jest właśnie w Prawie Mojżesza: Nie zawiążesz pyska wołowi młócącemu. Czyż o woły troszczy się Bóg, 

10 czy też powiedział to przede wszystkim ze względu na nas? Bo przecież ze względu na nas zostało napisane, iż oracz ma orać w nadziei, a młocarz – [młócić] w nadziei, że będzie miał coś z tego. 1Kor 10,6+

9,8-10. W myśl Pwt 25,4 robotnik powinien zostać nakarmiony. Paweł może tutaj argumentować, stosując powszechną żydowską zasadę qal wachomer. jeśli należało postępować w taki sposób z wołami, o ileż bardziej z ludźmi. Niektórzy nauczyciele żydowscy byli zdania, że Boże nauki dotyczące zwierząt przekazywały w rzeczywistości prawdy odnoszące się do ludzi.

11 Jeżeli więc my zasialiśmy wam dobra duchowe, to cóż wielkiego, że uczestniczymy w żniwie waszych dóbr doczesnych? Rz 15,27

4–11. Z pytań, jakie znów w sposób retoryczny formułuje Paweł w kilku kolejnych wierszach, można wywnioskować, czego dotyczyły zarzuty wysuwane przeciwko Apostołowi. Sprowadzały się one właściwie do jednego. Twierdzono mianowicie, że Paweł sam jest świadom swej niższości w porównaniu z innymi apostołami i dlatego nie korzysta z praw przysługujących każdemu autentycznemu apostołowi. Być może, iż z czasem odmawiano Pawłowi tu i ówdzie prawa do korzystania z tego, co przysługiwało innym apostołom. Z owego dość długiego łańcucha pytań sformułowanych negatywnie każde sugeruje odpowiedź tylko pozytywną. Paweł ma prawo do tego, by Koryntianie zapewnili mu byt materialny, wolno mu korzystać z pomocy pobożnych niewiast, tak jak korzystali z niej inni głosiciele Ewangelii i krewni Jezusa, również obciążając wspólnotę wydatkami związanymi z utrzymaniem tej pomocy. Podobnie jak inni apostołowie tak też Paweł i Barnaba nie mają obowiązku zarobkowania fizyczną pracą. Posłannictwo apostolskie głosicieli Ewangelii, a między nimi i Pawła; jest przyrównane do służby wojskowej, do pracy wieśniaka na roli i do zajęć pasterza pilnującego trzody. Każdy z tych ludzi ma prawo – co jest chyba zupełnie naturalne – do korzystania z owoców swej pracy. O słuszności tego prawa mówią już natchnieni autorzy ST. Wierni – w tym wypadku Koryntianie – zabezpieczając Pawłowi byt materialny spłacaliby jedynie dług zaciągnięty u Apostoła w postaci dóbr duchowych, które wskutek łaski chrztu św. stały się ich udziałem.

12 Jeżeli inni mają udział w waszej majętności, to czemuż raczej nie my? Nie korzystaliśmy jednak z tej możliwości, lecz znosimy wszystko, byle nie stawiać żadnych przeszkód Ewangelii Chrystusowej. 1Kor 4,12

9,11-12. Paweł odmawia skorzystania z prawa do materialnego wsparcia, by nikt się nie zgorszył 'Ewangelią. Wielu wędrownych nauczycieli zwracało się do ludzi z prośbą o wsparcie. Gdyby więc słuchacze uznali Pawła za takiego nauczyciela, mogliby podać w wątpliwość motywy głoszenia przez niego Ewangelii lub uznać go za 'klienta frakcji Kościoła skupiającej członków klasy wyższej. Filozofowie rozważali w swoim gronie, na ile powinni liczyć się z opinią publiczną. Niektórzy 'stoicy i większość 'cyników żyła według własnych upodobań, dowodząc, że nie jest ważne, co inni sobie o nich pomyślą. Inni filozofowie uważali, że nie powinni dawać niepotrzebnie powodów do zgorszenia, pragnęli bowiem przyciągnąć innych do mądrości ukrytej w filozofii.

13 Czyż nie wiecie, że ci, którzy trudzą się około ofiar, żywią się ze świątyni, a ci, którzy posługują przy ołtarzu, mają udział w ofiarach ołtarza? 

9.13. Kapłani i lewici utrzymywali się z dziesięcin pochodzących od ludu (por. np. 2 Krn 31,4), mieli też prawo do pewnej części ofiar z pokarmów składanych na ołtarzu (podobnie jak kapłani w wielu innych starożytnych świątyniach pogańskich).

14 Tak też i Pan postanowił, ażeby z Ewangelii żyli ci, którzy głoszą Ewangelię. Mt 10,10p

9.14. Paweł nawiązuje tutaj do wypowiedzi Jezusa (Mt 10,10; Lk 10,7; por. 1 Tm 5,18).

9.1-14. Utrzymanie apostoła Wezwawszy zamożnych chrześcijan z Kościoła w Koryncie, by zrezygnowali ze swoich praw (rozdz. 8), Paweł daje im przykład, w jaki sposób wyrzekł się własnych (rozdz. 9), następnie zaś kontynuuje rozważania na temat mięsa ofiarowanego bożkom (rozdz. 10). Starożytni nauczyciele moralności często dawali własne życie jako przykład, by na tej podstawie przekazać prawdy moralne, zaś ich zwolennicy przypatrywali się ich życiu i głoszonej przez nich doktrynie, by nauczyć się właściwego postępowania. Żywoty nauczycieli żydowskich były czasami używane przez późniejszych ‘rabinów nawet jako precedens prawny.

15 Lecz ja z żadnego z tych praw nie skorzystałem. Piszę zaś to, nie żeby coś osiągnąć w ten sposób. Wolałbym raczej umrzeć niż... Nikt mnie nie pozbawi mojej chluby.

12–15. Mając więc pełne prawo do korzystania z tego wszystkiego, co przysługuje z woli Boga każdemu apostołowi, Paweł zupełnie świadomie i dobrowolnie zrezygnował z wszystkich tych przywilejów apostolskich. Uczynił tak nie z poczucia swej podrzędności wobec innych Apostołów, lecz dlatego, że nie chciał być dla nikogo ciężarem, nie chciał, by ktokolwiek się uskarżał, że słuchanie Ewangelii, a potem należenie do Kościoła kosztują zbyt wiele. Mówiąc to wszystko Paweł wcale nie zamierza stosować chwytu retorycznego polegającego na wzbudzeniu podziwu lub litości, mogących zaowocować z czasem hojnymi datkami. Paweł nie przyjmuje żadnego wynagrodzenia – nawet najsłuszniejszego – za swoje apostolskie trudy. Ową bezinteresowność uważa za największą siłę swego apostolatu. I tym się właśnie chlubi, nie czuje z tego powodu poniżenia.

9.15. Poleganie na sobie samym było postawą cenioną przez filozofów.

16 Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii! Dz 4,20; Dz 9,15-16; Dz 22,14-15; Dz 26,16-18

9.16. „Biada mi” było powszechnym zwrotem 'staro-testamentowym i greckim, wypowiadanym w obliczu przerażających wieści.

17 Gdybym to czynił z własnej woli, miałbym zapłatę, lecz jeśli działam nie z własnej woli, to tylko spełniam obowiązki szafarza. 

18 Jakąż przeto mam zapłatę? Otóż tę właśnie, że głosząc Ewangelię bez żadnej zapłaty, nie korzystam z praw, jakie mi daje Ewangelia. 2Kor 11,7

16–18. Idea chlubienia się nasunęła Pawłowi refleksję nad jego stosunkiem do apostolskiego posłannictwa. Nie jest ono samo w sobie powodem do wynoszenia się. Paweł tylko wypełnia zadania, do jakich został powołany. Czyni to co prawda ochoczo i z całym poświęceniem, lecz wie dobrze, co by go spotkało, gdyby nie głosił Ewangelii.

17-18a. Filozofowie stoiccy powiadali, że Fatum narzucało swoją wolę niezależnie od tego, czy człowiek ją akceptował, czy nie. Stary Testament nauczał, że człowiek winien podporządkować się powołaniu Bożemu, nawet jeśli (jak to było w przypadku Mojżesza, Gedeona, Izajasza, Jeremiasza) czuł się do tego zadania nieprzygotowany lub niezdolny.

9,17-18. Filozofowie 'stoiccy powiadali, że Fatum narzucało swoją wolę niezależnie od tego, czy człowiek ją akceptował, czy nie. Stary Testament nauczał, że człowiek winien podporządkować się powołaniu Bożemu, nawet jeśli (jak to było w przypadku Mojżesza, Gedeona, Izajasza i Jeremiasza) czuł się do tego zadania nieprzygotowany lub niezdolny.

19 Tak więc nie zależąc od nikogo, stałem się niewolnikiem wszystkich, aby tym liczniejsi byli ci, których pozyskam. Rz 6,15+; Mt 20,26p

20 Stałem się jak Żyd – dla Żydów, aby pozyskać Żydów. Dla tych, co podlegają Prawu, byłem jak ten, który jest pod Prawem – choć w rzeczywistości nie byłem pod Prawem – by pozyskać tych, co pozostawali pod Prawem. Ga 4,4-5

21 Dla zwolnionych od Prawa byłem jako nie podlegający Prawu – nie będąc zresztą wolnym od prawa Bożego, lecz podlegając prawu Chrystusowemu – by pozyskać tych, którzy nie są pod Prawem.

9,21 podlegając prawu Chrystusowemu. Chodzi o takie znaczenie jak w 11,1 i w Ga 2,20+.

22 Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby uratować choć niektórych. 2Kor 11,29

23 Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział.

19–23. Niniejszy fragment ukazuje dokładnie metody apostolskiej działalności Pawła. Cechą istotną jego postępowania jest elastyczność, ustawiczna troska o dostosowanie się – oczywiście w granicach ortodoksji doktrynalnej do sposobu bycia i możliwości percepcyjnych słuchaczy jego pouczeń. I tak np. jest Żydem dla Żydów, gdy każe obrzezać Tymoteusza (Dz 16,3), gdy składa ślub nazireatu (18,18), gdy w życiu codziennym następuje tak, jak postępują Żydzi (21,20–26). Jest poganinem, gdy walczy o uwolnienie chrześcijan nawróconych z pogaństwa od ciężaru Prawa Mojżeszowego, gdy nie pozwala obrzezać Tytusa (Dz 15,2.25.35; Ga 2,1.3). Jest jednym ze słabych Koryntu czy Rzymu, gdy upomina mocnych, by w korzystaniu z wiedzy kierowali się również poczuciem miłości bliźniego (1 Kor 8,13; Rz 14 i inne). Dopiero teraz uwidaczniają się powody, dla których Paweł tak bardzo ceni bezinteresowność swego apostolatu. Nie mógłby prowadzić swobodnej, absolutnie nieskrępowanej działalności, gdyby za swoją pracę przyjmował jakieś wynagrodzenie. Owo wyzwolenie się od pieniądza zapewniało w pewnej mierze skuteczność pracy Pawła. Opisując wspomnianą już giętkość swoich apostolskich metod jest też Paweł ciągle zatroskany o to, żeby Koryntianie właściwie go zrozumieli. I dlatego, gdy mówi, że postępował jak zwolniony od Prawa, to zaraz dodaje, że nigdy nie czuł się uwolniony od przestrzegania prawa Bożego i prawa Chrystusowego.

9,19-23. Myśliciele z kręgów arystokratycznych pogardzili demagogami, którzy starali się przypodobać tłumom. Demagogów takich uważali za „niewolników”. Paweł zapożycza swój język z populistycznej retoryki, bez wątpienia obrażając tym samym arystokratyczną frakcję w Kościele w Koryncie. Pewni żydowscy nauczyciele, jak np. Hillel, postępowali podobnie, by pozyskać dla prawdy jak najliczniejszą rzeszę zwolenników.

24 Czyż nie wiecie, że gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie biegną, lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę? Przeto tak biegnijcie, abyście ją otrzymali. Ga 5,7+

25 Każdy, kto staje do zapasów, wszystkiego sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś – nieprzemijającą. Mdr 4,2; Mdr 5,16; Flp 3,14; 2Tm 4,7-8; 1P 5,4; Jk 1,12; Ap 2,10; Ap 3,11

24–25. Posługiwanie się przenośniami zaczerpniętymi z życia stadionu było szczególnie wskazane w liście przeznaczonym dla Koryntian. To przecież w Koryncie odbywały się co dwa lata igrzyska istmijskie i nie brak egzegetów, którzy przypuszczają, że Paweł osobiście przypatrywał się zapasom sportowym właśnie na stadionie korynckim. Pomysł wykorzystania w parenezie chrześcijańskiej idei szlachetnego współzawodnictwa, nawet między poganami, uważa się po dzień dzisiejszy za mądre i skuteczne osiągnięcie metody apostołowania. W porównaniu ascezy chrześcijańskiej do zawodów sportowych nie wszystkie szczegóły są adekwatne. Na stadionie zdobywa nagrodę tylko ten, kto wygrywa zawody, kto okazuje się najlepszym. Inni, mniej sprawni, choćby dokładali największych starań, zostaną pokonani. Inaczej rzecz się ma, gdy chodzi o wysiłki ascetyczne chrześcijanina. Co prawda są przewidziane wśród nagrodzonych w niebie pewne stopnie i rozróżnienia, ale każdy za uczciwą, pełną poświęcenia pracę otrzyma zasłużoną nagrodę i będzie niewymownie szczęśliwy z tego, co posiądzie, nie zazdroszcząc nikomu większego wyróżnienia. Każdy zbawiony będzie się cieszył pełnią własnego szczęścia.

Mimo iż odwołuje się do metafor zaczerpniętych ze świata pogańskiego, Paweł w sposobie myślenia okazuje się Żydem. W przyrównaniu wysiłków ascetycznych do zapasów sportowych chodzi mu o jedno: żeby wierni zrozumieli, że warto zrezygnować z życiowych przyjemności, bo za to czeka wieczna nagroda, a nie tylko szybko więdnący wieniec i krótkotrwała sława. Czytelnicy listu Pawła, być może sami już uzupełnili sobie myśl Apostoła rozumując w ten sposób: warto pracować nad sobą, tym więcej, że pewność nagrody jest o wiele większa niż na stadionie, gdzie zdobycie pierwszego miejsca do końca jest niewiadomą.

9,24-25. Filozofowie starożytni (których wpływ odnajdujemy w źródłach pochodzących z żydowskiej 'diaspory, np. 'Filon i *4 Księga Machabejska) często używali przykładów zaczerpniętych ze świata sportu, by za ich pomocą opisać swoje zmagania o prawdę i mądre postępowanie. Paweł przedstawia karność i ofiarność jako niezbędne elementy chrześcijańskiego życia przez analogię do biegu (1 Kor 9,24-26a) i walki na pięści (1 Kor 9,26b-27). (Bieg był pierwszą z czterech konkurencji sportowych pięcioboju podczas greckich igrzysk.) Fraza „lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę” (wieniec na głowę, który był nietrwały) podkreśla jak trudnym zadaniem było wygranie wyścigu. (Długi okres intensywnego treningu czekał każdego, kto chciał wziąć udział w wydarzeniu sportowym. Na przykład, uczestnicy Igrzysk Olimpijskich musieli złożyć przysięgę na Zeusa, że na dziesięć miesięcy przed ich rozpoczęciem podejmą wyczerpujący trening.)

Sam Korynt był miejscem ważnych igrzysk dla całej Grecji, które odbywały się co dwa lata na Przesmyku Korynckim. Były to igrzyska cieszące się w Grecji wielkim powodzeniem, miały miejsce zaraz po Igrzyskach Olimpijskich, które odbywały się co cztery lata. Wieńce były nagrodą dla zwycięzców Igrzysk Istmijskich (sporządzano je z dzikiego drzewa oliwnego, które rosło na Olimpie, pietruszki nemejskiej itd.).

26 Ja przeto biegnę nie jakby na oślep; walczę nie tak, jakby zadając ciosy w próżnię 27 lecz poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego.

9,27 W całym powyższym fragmencie jest użyty ówczesny język sportowy. Paweł zachęca „mocnych”, aby go naśladowali, z miłości poświęcając swoje prawa wobec odpłaty niebieskiej, podobnie jak atleci wyrzekają się wszystkiego, by zdobyć nagrodę.

26–27. Nie pierwszy to już raz stawia Paweł siebie samego za przykład do naśladowania. W tym wypadku chce, by w nim widziano wzorowego biegacza i niezwyciężonego pięściarza. Dwie dyscypliny sportowe – najbardziej chyba popularne w starożytności – zastały połączone w jeden obraz.

Walka dwóch pięściarzy – to jakby zmaganie się chrześcijanina z jego własnym ciałem. Pokonane ciało ma się stać posłusznym narzędziem zwycięskiego ducha. Zawodnik liczący na zwycięstwo musi walczyć według pewnych wskazań. Nade wszystko jednak powinien bardzo umiejętnie posługiwać się zasobami własnej energii. Nie może biec bezmyślnie, jakby na oślep, nie może zadawać ciosów w próżnię. Musi przede wszystkim poskromić przeciwnika, musi tak skutecznie odpierać jego ataki, by ten zrozumiał, że nie z byle kim ma do czynienia. Mądry zawodnik potrafi najpierw osłabić przeciwnika po to, by go następnie zabrać w niewolę, czyli pokonać. Paweł nie mówi, do jakich ascetycznych środków się ucieka, by odnosić nad sobą każdego dnia nowe zwycięstwa, ale wyjaśnia, że oprócz chęci dawania innym dobrego przykładu nie zapomina też ani na chwilę o swoim własnym zbawieniu. Nie odstępuje go zbawienna obawa, aby nauczający sam nie był uznany za niezdatnego. Być może jednak, iż oświadczenie to nie ma tak eschatologicznego charakteru. Paweł obawia się, by – będąc człowiekiem tylko – nie upadł kiedyś wskutek własnych zaniedbań. Wtedy cały jego apostolski trud z pewnością poszedłby na marne.

Jakkolwiek pojęłoby się powyższe słowa Pawła, nie ulega wątpliwości, że ich sens zasadniczy jest taki: żadne, największe nawet przywileje nie zwalniają człowieka od ustawicznej pracy nad sobą i od ciągłego czuwania. Nic dziwnego, że właśnie tekst 1 Kor 9,24–27 znalazł się w dekrecie Soboru Trydenckiego o niewystarczalności samej wiary do zbawienia (Denz 804).

9,26-27. Walka na pięści była jedną z głównych konkurencji podczas greckich igrzysk. Zawodnicy mieli na rękach skórzane rękawice, które pokrywały większą część przedramienia z wyjątkiem palców. Był to sport szczególnie brutalny. Walka z cieniem lub „uderzanie powietrza” nie było wystarczającym przygotowaniem do walki bokserskiej. Aby wygrać, zawodnik musiał poddawać swoje ciało surowej dyscyplinie. Podobnie Paweł musiał się poddawać karności, by dla Ewangelii poświęcić to, co wydawało się konieczne. W przeciwnym razie zostałby wykluczony z wyścigu i utraciłby wieniec *życia wiecznego (1 Kor 9,25).

9,15-27. Paweł rezygnuje ze swoich praw Daleki od pragnienia przypodobania się wszystkim słuchaczom (1 Kor 9,19; por. 1 Kor 10,33), Paweł przyjmuje otwarcie taktykę polegającą na opowiedzeniu się po stronie ludzi, którzy ciężko pracują (1 Kor 9,12-15), co mogło zrazić arystokratycznych posiadaczy ziemskich, którzy nigdy nie wykonywali żadnej pracy fizycznej. Użycie przez apostoła populistycznych obrazów politycznych w 1 Kor 9,19-23 mogło w jeszcze większym stopniu przyczynić się do wyobcowania wobec tych członków wspólnoty, którzy stanowili finansową podporę tamtejszego 'Kościoła. Priorytetem Pawła było dotarcie do wszystkich ludzi z 'Ewangelią, nie zaś zaspokojenie gustów elity.

1 Kor 10

Przykład z dziejów Izraela

1 Nie chciałbym, bracia, byście nie wiedzieli, że nasi ojcowie wszyscy co prawda zostawali pod obłokiem, wszyscy przeszli przez morze Wj 13,21

10,1-13 Ten fragment to komentarz do wyrażenia zamykającego poprzedni rozdział. Niebezpieczeństwo zostania odrzuconym istnieje: ukazują to przykłady wzięte z historii Izraela. Przyczyną tego wyeliminowania były pycha i zarozumiałość, niechaj więc strzegą się tych wad „mocni”.

10,1-6.10-12. Ustaliwszy, że ci, którzy spożywają mięso ofiarowane bożkom, powinni powstrzymać się, choć mają do tego prawo, Paweł podejmuje teraz temat nawiązujący do Pisma Świętego: seksualna niemoralność i związki chrześcijan z Koryntu z bałwochwalstwem w niczym nie różnią się od grzechów dawnego Izraela, które ściągnęły nań karę Bożą. Pawłowe wnioski mogły zaskoczyć jego czytelników, lecz styl argumentacji nie mógł nikogo dziwić: starożytni nauczyciele w dużym stopniu polegali na przykładach zaczerpniętych z przeszłości, szczególnie ze świętych ksiąg. Judaizm, w sposób dla siebie właściwy, czerpał przykłady z Pisma.

2 i wszyscy byli ochrzczeni w [imię] Mojżesza, w obłoku i w morzu; 1Kor 14,22

1–2. Nie odstępując zasadniczo od tego samego tematu przechodzi Paweł do innych obrazów. Tym razem przypomina nie znaną, być może, jeszcze wiernym Koryntu – inaczej nie użyłby chyba słów: Nie chciałbym, żebyście nie wiedzieli – historię wędrówki Izraela po pustyni (por. Wj 13–17). Niewola egipska jest w NT symbolem trwania człowieka w grzechu. Otóż Bóg tak umiłował Izraela, że wyprowadził go z tej niewoli, i to w sposób, który dawał do zrozumienia, że Jahwe jest ciągle z ludem. Obłok towarzyszący Izraelitom – to przecież nic innego, jak zewnętrzny znak obecności Boga wśród ludzi. Wszyscy byli w zasięgu tego zbawiennego obłoku. Wszyscy też przeszli przez morze. Paweł nie wspomina o szczegółach tego przejścia. Dzieje Izraela były już Koryntianom znane albo też Apostoł sądził, że nawet sama wzmianka o przeprawieniu się przez morze ludzi, którzy do niedawna byli niewolnikami, zrobi na czytelnikach listu pożądane wrażenie.

Co oznacza ten potrójny chrzest Izraelitów? Przejście Izraelitów przez Morze Czerwone jest typem chrztu w NT. Według interpretacji św. Tomasza fale Morza Czerwonego – to woda chrztu, a obłok prowadzący Izraelitów symbolizuje Ducha Świętego. Mojżesz zaś, pierwszy pośrednik, spełnił rolę, Chrystusa ST. Jeśli Paweł mówi, że Izraelici byli ochrzczeni w Mojżeszu, to pragnie wyrazić taką mniej więcej myśl: poddając się kierownictwu Mojżesza, Żydzi zjednoczyli się jakby ze swym przywódcą. On właśnie reprezentował ich wszystkich, brał ich niejako na siebie po to, by w ich imieniu zawrzeć następnie wiekopomne przymierze na Synaju. Tak właśnie będą kiedyś brać na siebie drugiego Pośrednika, Chrystusa, i przywdziewać się w Niego ci, których obmyje woda chrztu.

10,1-2. Niektórzy późniejsi nauczyciele żydowscy także kreślili paralele pomiędzy Morzem Czerwonym a żydowskim chrztem prozelitów, Paweł mógł jednak użyć tej ilustracji niezależnie od tego, czy w tym okresie była już stosowana. Zestawia on doświadczenie wybawienia podczas Wyjścia z Egiptu ze zbawieniem w Jezusie, by wykazać, iż nie chroni ono automatycznie przed możliwym upadkiem (1 Kor 10,6-12), (Żydzi oczekiwali nowego Wyjścia, obiecanego przez proroków, które miało nastąpić w czasach Mesjasza.)

3 wszyscy też spożywali ten sam pokarm duchowy Wj 16,4-35+

4 i pili ten sam duchowy napój. Pili zaś z towarzyszącej im duchowej skały, a skałą był Chrystus. Wj 17,5-6; Lb 20,7-11

10,4 duchowy napój. Paweł przywołuje na myśl obłok i przejście przez Morze Czerwone — figury chrztu oraz mannę i wodę ze skały — figury Eucharystii, aby zachęcić Koryntian do roztropności i pokory: Hebrajczycy na pustyni w pewien sposób mieli udział w tych samych darach, podobnie jak oni, jednakże mimo to w większości nie spodobali się Bogu (w. 5).

— z... duchowej skały. Według tradycji rabinackiej skała z Lb 20,8 szła za Izraelem na pustyni. Paweł uważał ją za symbol odwiecznego Chrystusa, który działał już w historii Izraela.

3–4. Słowa te stanowią wyraźną aluzję do manny, którą Izraelici żywili się na pustyni, oraz do cudownego uzyskania przez Mojżesza wody. Manna i woda stały się typem prawdziwego chleba i prawdziwego napoju, czyli dwu postaci eucharystycznych w NT. Zdaniem niektórych egzegetów wzmianka o Eucharystii została wprowadzona po to, by chrześcijańskie zwyczaje przeciwstawić rozpowszechnionym w Koryncie i znanym z wyuzdania ucztom pogańskim. Manna zastała nazwana pokarmem duchowym albo dlatego, że posiadała sens duchowy – była zapowiedzią Eucharystii – albo dlatego, że została ludziom dana w sposób niezwykły, nadziemski. To samo wypada powiedzieć o wyrażeniu duchowy napój: napój niezwykły, cudowny, lub napój o wyższym duchowym znaczeniu.

Sam obraz skały towarzyszącej Izraelitom w ich wędrówce po pustyni jest chyba aluzją do pewnej legendy rabinistycznej, według której skała dotknięta laską Mojżesza poruszyła się i poszła ślad w ślad za Izraelitami. Skała owa jest znów określona mianem duchowej, a nadto Paweł wyjaśnia, że skałą był Chrystus. Łaski wysłużone ludziom i zsyłane na nich przez Chrystusa urzeczywistniają w stosunku do wiernych to, co jako typ biblijny zapowiada woda cudownie wyprowadzona przez Mojżesza ze skały. Mając to na uwadze, można za Justynem powiedzieć, że Chrystus był obecny już wśród Izraelitów, autor zaś Dziejów Apostolskich nie bez słuszności mówi o Kościele wędrującym na pustyni (7,38). Nawiązując do wspomnianej wyżej legendy rabinistycznej Paweł zdaje się mówić: prawdziwa Skała, która towarzyszyła Izraelowi na pustyni, to nie była góra twardych kamieni, jak was o tym błędnie zapewniają wasi nauczyciele, to był naprawdę sam Chrystus.

10,3-4. Izraelici na pustyni mieli też święty pokarm i napój, jak Koryntianie (1 Kor 10,16), lecz ich to nie zbawiło (1 Kor 10,6-12). W pewnych tradycjach żydowskich źródło wody podążało za Izraelitami na pustyni (niektórzy dodawali, że to z powodu zasług Miriam). W Pawłowym zastosowaniu, utrzymanym w stylu midraszu, skała uczyniła dla Izraela to, czego Chrystus dokonał dla Koryntian.

5 Lecz w większości z nich nie upodobał sobie Bóg; polegli bowiem na pustyni. Lb 14,16

5. Paweł nawiązuje do 10,1 kończąc takie oto rozumowanie: nie możecie nie wiedzieć, że ojcowie nasi byli przedmiotem szczególnej miłości Bożej. Wyprowadził ich Bóg z niewoli egipskiej, pozwolił bezpiecznie przeprawić się przez Morze Czerwone, związał ich w sposób szczególny z Mojżeszem, umiłowanym swoim, sprawił nawet, że już wtedy przebywał z ludźmi Jego Syn jedyny. A jednak nie wszyscy spośród tych tak uprzywilejowanych ludzi dotarli do Ziemi Obiecanej… Konkluzja praktyczna znajduje się w wierszu następnym: Stało się zaś to wszystko, by mogło posłużyć za przykład dla nas, abyśmy nie byli skłonni do złego, tak jak oni zła pragnęli.

10,5. Nauczyciele żydowscy przeważnie uważali wczesną śmierć za znak kary Bożej (zgodnie z ich opinią, badacze Prawa, którym Bóg stawiał wyższe wymagania, mogli zostać w ten sposób ukarani nawet za to, że nie studiowali Prawa wystarczająco pilnie).

6 Stało się zaś to wszystko, by mogło posłużyć za przykład dla nas, abyśmy nie byli skłonni do złego, tak jak oni zła pragnęli. Lb 11,4; Lb 11,34

10,6 to wszystko... za przykład. Dosł.: „Te wszystkie wydarzenia stały się dla nas figurami”, jakie wzbudził Bóg, aby wcześniej zapowiedzieć rzeczywistości duchowe ery mesjańskiej („antytypy” — 1 P 3,21; ale Hbr 9,24). Ten „typologiczny” (albo „alegoryczny” — Ga 4,24) sens ksiąg świętych, mimo że przekracza jasną świadomość natchnionych autorów, nie jest przez to mniej biblijny, ponieważ zamierzył go Bóg, autor całego Pisma św. Tę typologię, przyporządkowaną pouczaniu chrześcijan, często stosowali autorzy NT. Paweł wpaja ją wielokrotnie (w. 11 i 9,9n; Rz 4,23n; 5,14; 15,4; por. 2 Tm 3,16), a nawet całe pisma, jak czwarta Ewangelia lub Hbr, są oparte na typologii ST.

6. Niektórzy spośród pierwszych chrześcijan sądzili, że fakt przyjęcia chrztu św. zapewni im całkowicie zbawienie bez jakiegokolwiek wysiłku z ich strony. Paweł przestrzega Koryntian przed niebezpieczeństwem podzielania takiego poglądu, odwołując się do przykładu Izraela ST. Lud ten obsypany tylu przywilejami, jakże surowo został ukarany właśnie za to, że był zadufany w swym wybraniu. Kara zesłana na Izrael Starego Prawa ma głębszy sens. Była nie tylko karą, lecz także pouczeniem dla wszystkich pokoleń. Wierni NT otrzymali łaski o wiele większe niż możność przeprawienia się przez Morze Czerwone, manna i cudownie otrzymana na pustyni woda. Zostali rzeczywiście ochrzczeni, dostali za pokarm prawdziwe Ciało i Krew Jezusa. Niech więc uważają, by nie popaść w błędy swych ojców, aby ich nie spotkała podobna kara.

10,6. Wydarzenia zapisane w Prawie miały być znakiem lub ostrzeżeniem dla innych (Lb 26,10). Złe pragnienia Izraelitów polegały na pożądaniu „lepszego” pokarmu od manny - duchowego pokarmu udzielonego przez Boga (Lb 11,4-6) - pragnęli mięsa (Lb 11,18; por. komentarz do 1 Kor 8,7).

7 Nie bądźcie też bałwochwalcami, jak niektórzy z nich, według tego, co jest napisane: Zasiadł lud, by jeść i pić, i powstali, by się oddawać rozkoszom. Wj 32,6

7. Jako najcięższy upadek Izraela wymienia św. Paweł grzech bałwochwalstwa, nawiązując wyraźnie do kultu złotego cielca (Wj 32,6). Zacytowanie akurat tego sprzeniewierzenia się Bogu prawdziwemu pozwala przypuszczać, że grzechy uczestniczenia w orgiastycznych ucztach pogańskich zdarzały się także niektórym chrześcijanom korynckim. Wzmianka o jedzeniu i piciu, i o rozkoszach zdaje się wyraźnie na to wskazywać.

10.7. Zob. Wj 32,4.6. Izrael, który niegdyś jadł w Bożej obecności (Wj 24,11), w Wj 32,6 je i pije w obecności bożka, którego nazywa bogiem. Późniejsi 'rabini uważali ten epizod za najbardziej kłopotliwy w całej historii Izraela (w końcu niektórzy wpadli nawet na pomysł, by obarczyć winą 'pogan, którzy wędrowali przez pustynię wraz z Izraelitami). Żydowscy komentatorzy słusznie odczytywali wyrażenie „oddawać się rozkoszom” jako bałwochwalstwo.

8 Nie bądźmy też rozpustnikami, jak byli nimi niektórzy spośród nich, i padło ich jednego dnia dwadzieścia trzy tysiące. Lb 25,1-9

8. Możliwe, że niektórzy spośród chrześcijan uczestnicząc w ucztach pogańskich dopuszczali się nawet grzechów nieczystych. Paweł przypomina im jako ostrzeżenie śmierć dwudziestu trzech tysięcy Izraelitów. Księga Liczb wspomina o dwudziestu czterech tysiącach Izraelitów ukaranych za grzechy z Moabitkami (Lb 25,1–9). Wzmianka Pawła o dwudziestu trzech tysiącach tłumaczy się – zdaniem egzegetów – cytowaniem Pisma Świętego z pamięci. Wymieniając grzechy nieczyste zaraz po grzechach bałwochwalstwa Paweł wskazuje, za przykładem Mdr 14,12, jak te dwa upadki łączą się wzajemnie. Gdy zaistnieje jeden, pociąga za sobą drugi.

10.8. Izraelici współżyli z kobietami madianickimi, które trudniły się prostytucją sakralną (Lb 25,1-8), Bóg zesłał więc plagę jako karę (Lb 25,9). W oparciu o tekst Starego Testamentu, tradycje żydowskie zgodnie donoszą, że zginęło dwadzieścia cztery tysiące Izraelitów. Być może Paweł pragnął nawiązać do liczby lewitów (Lb 26,62) lub pomieszał tę liczbę z trzema tysiącami zabitymi podczas wcześniejszej kary (Wj 32,28). Starożytni pisarze nie przywiązywali wagi do tego rodzaju szczegółów, chociaż mogą one dziwić współczesnych czytelników (którzy zwykle sugerują błąd albo domniemują, że kolejny tysiąc zginął następnego dnia).

9 I nie wystawiajmy Pana na próbę, jak niektórzy z nich Go wystawiali, i poginęli od wężów. Lb 21,5-6

10,9 Pana. Wariant: „Chrystusa”.

9. Znów nawiązuje Paweł do wydarzenia z czasów wędrówki Izraelitów po pustyni. Kuszeniem Pana było wtedy szemranie Izraelitów karmionych manną na brak potraw, jakimi żywili się w Egipcie (Lb 21,5n). Pana NT, czyli Chrystusa, kusili Koryntianie albo domagając się znaków i cudów, albo pragnąc ciągle darów, z których najbardziej cenili sobie glosolalię (por. 1 Kor 14,1–10).

10 Nie szemrajcie, jak niektórzy z nich szemrali – i zostali wytraceni przez dokonującego zagłady. Lb 17,6-15 Wj 12,23+

10,9-10. Tradycje żydowskie krytycznie odnoszą się do postępowania Izraela na pustyni, zwłaszcza do skarg na pożywienie, którym Bóg go obdarzał. Filozofowie starożytni także ostrzegali przed szemraniem i zwracali uwagę, że człowiek powinien przyjąć to, co zesłali mu bogowie lub Fatum.

11 A wszystko to przydarzało się im jako zapowiedź rzeczy przyszłych, spisane zaś zostało ku pouczeniu nas, których dosięga kres czasów. 1Kor 10,6+; Rz 15,4 Ga 6,1

10–11. Wzmianka o szemraniu jest aluzją do wystąpień Koracha, który buntował się przeciwko władzy Mojżesza i nie uznawał kapłańskich przywilejów rodu Aarona. Myśląc o sytuacji panującej w Koryncie Paweł albo czynił aluzję do rozłamów, jakie miały miejsce w tej wspólnocie, albo miał na uwadze niezadowolenie wywołane jego listem przedkanonicznym, zawierającym instrukcje regulujące stosunek chrześcijan do pogan. Dokonujący zagłady – to wykonujący wyroki Boże anioł, wspomniany kilkakrotnie w ST (por. Wj 12,23; 2 Sm 24,16). Niektóre pouczenia znajdujące się w Piśmie Świętym dotyczą nas bezpośrednio, inne odnoszą się do nas w sposób pośredni. Te ostatnie są zawarte w pewnych wydarzeniach lub uosobione w konkretnych postaciach. Mówi się o nich, że obok zwykłego, dosłownego sensu mają także sens typologiczny czyli stanowią zapowiedź innych, przyszłych rzeczywistości. Wyrażenie kres czasów nie może stanowić podstawy do przypisywania Pawłowi nauki o bliskim ponownym przyjściu Pana. W rzeczywistości chodzi tylko o to, że już rozpoczęła się, tak często zapowiadana przez proroków, era mesjańska. W spekulacjach historiozoficznych autorów natchnionych jest to niewątpliwie ostatnia epoka, kres czasów w ogólnym ujęciu dziejów całej ludzkości.

12 Niech przeto ten, komu się zdaje, że stoi, baczy, aby nie upadł.

10,12. Starożytni nauczyciele często wskazywali na to, że przeciwności dotykają wszystkich i że człowiek nie powinien unosić się dumą, lecz podporządkować swojemu losowi. O ile pogańscy pisarze podkreślali ludzką wolę, Paweł kładzie nacisk na wierność Boga.

13 Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania, abyście mogli przetrwać. Syr 15,11-20; 1Kor 1,9+; Jk 1,13-14; Mt 6,13; Mt 26,41

10,13 „Kusić” to przede wszystkim próbować, wystawiać na próbę, rozpoznawać rzeczywistość, jaka się kryje pod pozorami. Bóg człowieka „kusi”, „wystawia na próbę”, mimo że zna go dogłębnie (Jr 11,20+; 2 Krn 32,31), aby mu dać możliwość okazania głębokiej postawy serca (Rdz 22,1+; Wj 16,4; Pwt 8,2.16; 13,4; Jdt 8,25-27), jednakże ta próba jest często prowokowana przez zewnętrzne okoliczności, przez diabła, „Kusiciela” (Hi 1,8-12; Mt 4,lp+; 1 Kor 7,5; 1 Tes 3,5; Ap 2,10), albo też przez pożądliwość (Jk 1,13-14; 1 Tm 6,9). I właśnie ta próba nadaje słowu „pokusa” sens uwodzenia, pociągania ku złu, nad czym jednak wierny może odnieść zwycięstwo z pomocą Boga (Syr 44,20; Mt 6,13p; 26,41p; Łk 8,13; 1 P 1,6-7). Sam Jezus chciał być kuszony, aby w ten sposób umocnić swoje poddanie się woli Ojca (Mt 4,lp+; 26,39-41p; Hbr 2,18; 4,15). Jeśli zaś chodzi o człowieka, który „kusi” Boga, to jego postawa jest bluźnierczą (Wj 17,2.7; Dz 15,10+).

12–13. Dotychczas Paweł mówił do ludzi słabych, upadających. Lecz oto następuje przestroga dla tzw. mocnych. Niech baczą, żeby nie upadli. Jednakże i oni nie powinni podupadać na duchu, choćby im przyszło walczyć z najcięższymi pokusami. Pan Bóg nie przestanie być dobrym, miłującym ojcem także wtedy, gdy dopuszcza nawet bardzo przykre pokusy. Nie będą one nigdy tak wielkie, aby przekraczały wytrzymałość człowieka, a nadto we właściwym czasie otrzyma on wskazanie, w jaki sposób będzie mógł je przezwyciężyć.

10,12-13. Starożytni nauczyciele często wskazywali na to, że przeciwności dotykają wszystkich i że człowiek nie powinien unosić się dumą, lecz podporządkować swojemu losowi. O ile pogańscy pisarze podkreślali ludzką wolę, Paweł kładzie nacisk na wierność Boga.

10,1-13. Historia Izraela jako ostrzeżenie Ustaliwszy, że ci, którzy spożywają mięso ofiarowane bożkom, powinni powstrzymać się, choć mają do tego prawo, Paweł podejmuje teraz temat nawiązujący do Pisma Świętego: seksualna niemoralność i związki chrześcijan z Koryntu z bałwochwalstwem w niczym nie różnią się od grzechów dawnego Izraela, które ściągnęły nań karę Bożą. Pawiowe wnioski mogły zaskoczyć jego czytelników, lecz styl argumentacji nie mógł nikogo dziwić: starożytni nauczyciele w dużym stopniu polegali na przykładach zaczerpniętych z przeszłości, szczególnie ze świętych ksiąg. Judaizm, w sposób dla siebie właściwy, czerpał przykłady z Pisma.

Bałwochwalstwo i udział w ucztach bałwochwalczych

14 Dlatego też, najmilsi moi, strzeżcie się bałwochwalstwa. 

10,14. „Strzec się występków” (dosł. „uciekać przed występkami”) było częstą moralną zachętą w starożytności (por. 1 Kor 6,18).

15 Mówię jak do ludzi rozsądnych. Zresztą osądźcie sami to, co mówię:

14–15. Niniejszy dwuwiersz spełnia zarówno funkcję konkluzji kończącej rozumowanie kontekstu poprzedzającego, jak i wprowadzenia do dłuższego fragmentu o charakterze czysto parenetycznym. Przedmiotem tej parenezy jest sprawa udziału chrześcijan korynckich w ucztach pogańskich.

10,15. Starożytne mowy i listy napominające często rozpoczynały się pochwałą, która miała na celu zaskarbienie sobie przychylności audytorium. Celem Pawła jest przekonanie Koryntian, nie zaś jedynie udzielenie im nagany.

16 Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest udziałem we Krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? 1Kor 11,23-26

10,16 Mowa tu o kielichu, nad którym wypowiadamy błogosławieństwo, jak Chrystus podczas ostatniej wieczerzy.

16. Wiersze 16–19 stanowią motywację wspomnianych przed chwilą napomnień. Otóż chrześcijanin nie może brać udziału w religijnych ucztach pogańskich dlatego, ponieważ związał się już w sposób szczególny z Panem i dzięki temu uczestniczy w ucztach, w czasie których pije z kielicha prawdziwej Krwi Chrystusa i spożywa Chleb będący prawdziwym Ciałem Pańskim. W tekście jest mowa o kielichu błogosławieństwa, co stanowi wyraźną aluzję do żydowskiej wieczerzy paschalnej, gdy w sposób szczególnie uroczysty błogosławiono trzeci kolejny kielich. Podkreślając z naciskiem, że ten kielich błogosławią chrześcijanie, Paweł tym samym odróżnia ucztę ofiarną od kielichów, z których pito i które błogosławiono na ucztach pogańskich lub żydowskich. Łamania chleba dokonywano podczas każdego zwykłego posiłku, z czasem jednak określenie to zaczęto odnosić przede wszystkim do wydarzeń Ostatniej Wieczerzy, gdy łamanie chleba i rozdzielanie go przez Chrystusa obecnym stanowiło moment centralny. Po owym łamaniu chleba rozpoznali kiedyś Chrystusa dwaj uczniowie z Emaus (Łk 24,35).

17 Ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba. 1Kor 12,12+

10,17 Przez przyjmowanie Ciała Chrystusa chrześcijanie są zjednoczeni z Nim i między sobą. Eucharystia urzeczywistnia jedność Kościoła w Chrystusie. Por. 12,12+.

17. Chrystus jest jeden; jedno też jest Jego ciało, skutkiem zaś udziału w łamaniu chleba, będącego Ciałem Chrystusa, jest organiczna jedność tych, co uczestniczą w tego rodzaju ucztach. Nie można – jak powie Paweł nieco dalej – pić z kielicha Pana i z kielicha demonów; nie można zasiadać przy stole Pana i przy stole demonów (10,21). Oto, jakie są społeczne skutki udziału chrześcijan w spożywaniu Ciała i piciu Krwi Jezusa. Eucharystia stanowi rzeczywistą więź społeczną chrześcijan. A chrześcijanie to ludzie, którzy się odżywiają tym samym Chlebem, tj. Ciałem Chrystusa.

10,16-17. Podczas greckich uroczystości religijnych, przed przystąpieniem do spożywania napoju, wylewano nieco wina z kielicha na cześć pogańskich bogów. Tutaj jednak „kielich” i „chleb” nawiązują do posiłku paschalnego, który spożywano podczas Wieczerzy Pańskiej (1 Kor 11,23-26). Nie tylko podczas Paschy, lecz także innych posiłków, głowa żydowskiego domu odmawiała błogosławieństwo (dziękczynienie) nad kielichem wina. Komentatorzy podają, że ostatni kielich, wypijany na zakończenie posiłku, nazywano kielichem błogosławieństwa.

18 Przypatrzcie się Izraelowi według ciała! Czyż nie są w jedności z ołtarzem ci, którzy spożywają z ofiar na ołtarzu złożonych? Kpł 3,1+

10,18 W pierwszym zdaniu mowa o Izraelu historycznym (por. Rz 7,5+), chrześcijanie zaś są „Izraelem Bożym” (Ga 6,16), prawdziwym Izraelem.

10,18. Kapłani spożywali części ofiar złożonych w świątyni. Mięso niektórych ofiar (np. baranka paschalnego, którego Paweł także uznaje za ofiarę — 1 Kor 5,7) było spożywane przez lud. Słowa „w jedności z ołtarzem” oznaczają, że cały Izrael stanowił jedność, gdy składał ofiarę jedynemu Bogu.

19 Lecz cóż to znaczy? Czy może jest czymś ofiara złożona bożkom? Albo czy sam bożek jest czymś? 

20 Ależ właśnie to, co ofiarują poganie, demonom składają w ofierze, a nie Bogu. Nie chciałbym, byście mieli coś wspólnego z demonami. Pwt 32,17 2Kor 6,14-16

10,19-20. Podobnie jak Izajasz, Paweł twierdzi, że w sensie fizycznym bożki są niczym (por. Iz 44,12--20; 45,20-25; 46,1-11). Jednak, podobnie jak większość tekstów ze 'Starego Testamentu, w których wspomina się o demonach (przynajmniej w ich greckim przekładzie - Kpł 17,7; Pwt 32,17.37-39; Ps 106,28.37) i wiele późniejszych utworów z literatury żydowskiej i chrześcijańskiej (w wyjątkiem pism ‘rabinów), Paweł wierzy, że fałszywi bogowie, którzy szukają czci u ludzi są demonami.

21 Nie możecie pić z kielicha Pana i z kielicha demonów; nie możecie zasiadać przy stole Pana i przy stole demonów.

10,21 W w. 16-18 wspólnota eucharystyczna z Chrystusem jest porównana z ucztami ofiarnymi ST, gdzie wierni są w jedności z ołtarzem. W w. 21 stół eucharystyczny został przeciwstawiony stołowi uczt rytualnych, które następowały po składaniu ofiar pogańskich, Paweł więc ustawia Eucharystię zdecydowanie w perspektywie ofiarniczej.

18–21. Z kolei ukazuje Paweł skutki uczestniczenia chrześcijan w ucztach pogańskich. Skutki te są również potraktowane jako racje, które powinny powstrzymywać chrześcijan od udziału w owych ucztach. Rozumowanie opiera się na zasadzie – zilustrowanej nawiązaniem do ST (por. Kpł 7,6–15; Pwt 18,1–4) – szczególnej jedności składających ofiarę z tym, komu ofiara jest składana. Tak też rzecz się ma z uczestniczeniem w ucztach pogańskich. Wszyscy biorący w nich udział, a więc i zaproszeni chrześcijanie, jednoczą się – zwłaszcza przez spożywanie darów ofiarnych – z demonami. A przecież chrześcijanie stanowią już intymną jedność z Chrystusem. Idole są wprawdzie niczym same w sobie, lecz uprawianie bałwochwalstwa to sprawa szatańska. Oddaje się bowiem cześć boską czemuś, co w ogóle w rzeczywistości nie istnieje. Dlatego nie wolno pić równocześnie z kielicha Pana i z kielicha demonów.

10.21. Poganie nazywali ołtarze stołami ofiarnymi bogów (np. stół Serapisa). Większość świątyń na obszarze starożytnego Bliskiego Wschodu miała takie stoły. Wyrażenie „stół Pana” pojawia się w Starym Testamencie w znaczeniu ołtarza (np. Ml 1,7; por. 1 Kor 9,13). Wspólnota stołu prowadziła do powstania bliskiej więzi.

22 Czyż będziemy pobudzali Pana do zazdrości? Czyż jesteśmy mocniejsi od Niego? Pwt 4,24+

10,22 Zazdrość Boga (Wj 20,5; Pwt 4,24), którą w ST łączy się z wątkiem zaślubin (Oz 2,21n+), pojawia się też wielekroć w NT. Tutaj słowo to ma pełny sens, gdyż oddawanie czci prawdziwemu Bogu wyklucza jakąkolwiek „wspólnotę” z idolatrią; gdzie indziej kładzie też nacisk na wierność, którą trzeba zachować za wszelką cenę (2 Kor 11,2), lub na zapał w posługiwaniu wierze (Dz 22,3; Rz 10,2; Ga 1,13-14; Flp 3,6).

22. Wspomniana tu zazdrość Pana jest synonimem miłości. Ten antropomorfizm w odniesieniu do Boga zawsze miał takie samo znaczenie. Pan Bóg nigdy nie jest zazdrosny o bezbożników, natomiast zależy Mu bardzo na tym, żeby Jego wyznawcy, poza Nim, nic i nikogo nie kochali (por. Pwt 32,21). Sam oddał się ludziom bez reszty i nie znosi, by ludzie darzyli Go jedynie połową serca. Taka pseudomiłość pobudza Go nie tylko do zazdrości, lecz także do gniewu. Narażenie się zaś na gniew Boga jest świadomym działaniem na własną szkodę. Tak więc rozumowanie powyższe jest równocześnie odwołaniem się do zdrowego rozsądku chrześcijanina.

10.22. Paweł ponownie wysuwa retoryczny zarzut pod własnym adresem, lecz jego czytelnicy, którzy są obeznani ze Starym Testamentem, wiedzą, że Pan jest Bogiem zazdrosnym, który nie pozwala na oddawanie czci innym bogom (np. Pwt 32,17.21; zob. komentarz do 1 Kor 10,19-20).

23 Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje. 1Kor 6,12+; Rz 14,19;

10.23. Greccy nauczyciele posługiwali się kryterium „użyteczności”, by ustalić, czy należy podjąć jakieś działanie. Paweł wysuwa retoryczny zarzut („wszystko wolno”), następnie zaś nań odpowiada („ale nie wszystko przynosi korzyść”). Taka metodę stosowano często w starożytnym nauczaniu moralnym.

10,14-23. Mięso ofiarowane bożkom służy demonom Paweł podaje tutaj religijne uzasadnienie, dlaczego nie należy spożywać mięsa złożonego w ofierze bożkom.

24 Niech nikt nie szuka własnego dobra, lecz dobra bliźniego. Rz 15,2 1Kor 10,33; Flp 2,4

23–24. Powtarza się znana już zasada o wolności moralnej ze znanymi już także ograniczeniami. Rozwój duchowy całej wspólnoty przez praktykę odpowiednio pojętej wolności osobistej kojarzy się Pawłowi z zasadą najbardziej znamienną całej etyki chrześcijańskiej: nigdy nie szukać dobra własnego, lecz myśleć o potrzebach bliźnich. Paweł jeszcze niejednokrotnie będzie wracał do tej reguły i nie zawaha się nawet na przykładzie własnego życia pokazać, jak powinna wyglądać owa altruistyczna miłość (10,33).

25 Tak więc wszystko, cokolwiek w jatce sprzedają, spożywajcie, niczego nie dociekając – dla spokoju sumienia. 

10.24-25. Mięso zwierząt złożonych w ofierze, było zanoszone na targ, który znajdował się na agorze w Koryncie (w niewielkiej odległości od miejsca, w którym Paweł kiedyś pracował — Dz 18,3). Nie każde mięso, które tam sprzedawano, zostało ofiarowane bożkom, niektóre jednak tak. W większych miastach Żydzi często organizowali własne targi, by uniknąć mięsa z ofiar pogańskich, w innych zaś pytali o pochodzenie mięsa wystawionego na sprzedaż. Nauczyciele żydowscy uważali jednak grzechy popełnione nieświadomie za „lekkie”, Paweł przeto zakłada, że nawet ludzi skrupulatnych usatysfakcjonuje rada: „To, o czym nie wiesz, nie wyrządzi ci krzywdy”. Większości ludzi nie stać było na zakup mięsa i musieli się zadowolić rybami oraz potrawami mącznymi, Paweł więc zwraca się tutaj do zamożnych członków Kościoła.

26 Pańska bowiem jest ziemia i wszystko, co ją napełnia. Ps 24,1

25–26. I znów porusza Paweł problem potraw dozwolonych i zakazanych. Znów chodzi głównie o mięso kupowane w sklepach, gdzie jak wiadomo, sprzedawano wiele mięsa zwierząt składanych bożkom pogańskim w ofierze. Powtarza się ta sama zasada: wszystko wolno kupować i spożywać ze spokojnym sumieniem, bez jakiegokolwiek dociekania, skąd to pochodzi. Wszystko bowiem, co wyszło z rąk Boga, samo w sobie jest dobre – stwierdził już dawno Psalmista (Ps 24[23],1).

10,26. Paweł cytuje tutaj Ps 24,1, który wysławia majestat i wielkość Boga: Jest On jedynym, prawdziwym i żywym Bogiem — wszystko do Niego należy, nie zaś do bożków lub demonów. Nauczyciele żydowscy, być może już w czasach Pawła, posługiwali się tym tekstem do wykazania, że należy składać dziękczynienie przed posiłkiem.

27 Jeżeli zaprosi was ktoś z niewierzących, a wy zgodzicie się przyjść, jedzcie wszystko, co wam podadzą, nie pytając o nic – dla spokoju sumienia. 28 A gdyby ktoś powiedział: To było złożone na ofiarę – nie jedzcie przez wzgląd na tego, który was ostrzegał, i z uwagi na sumienie.

27–28. Z treści wiersza wynika, że choć Paweł nie tolerował uczestnictwa chrześcijan korynckich w pogańskich ucztach przy składaniu ofiar, to jednak zezwalał na skorzystanie z zaproszenia na wspólny posiłek, odbywający się w domu jakiegoś poganina. Tu obowiązywała chrześcijan ta sama zasada: wszystko, co wyszło z rąk Boga, jest dobre. Mogli więc spożywać ze spokojnym sumieniem to, co przed nimi postawiono. Gdyby jednak ktoś spośród „słabych”, również biorących udział w tym wspólnym posiłku, poczuł się zgorszony takim postępowaniem i dałby temu wyraz w napomnieniach skierowanych do „mocnych”, ci ostatni powinni sobie jego napomnienia wziąć do serca. Mają zmienić swój dotychczasowy sposób postępowania i zaprzestać spożywania pokarmów składanych bożkom pogańskim w ofierze.

29 Mam na myśli sumienie nie twoje, lecz bliźniego. Bo dlaczego by czyjeś sumienie miało wyrokować o mojej wolności?

10,29 W drugim zdaniu mowa o tym, że w postępowaniu należy brać pod uwagę błędne sumienie drugiego, ale nie tak, by się poddawać jego fałszywemu osądowi.

10,27-29. Większość świątyń miała własne sale biesiadne, ludzi zaś zapraszano na posiłki spożywane „przy stole Serapisa” i innych pogańskich bogów. Mięso podawane podczas takich spotkań składano przedtem w ofierze bożkom. Gości zapraszano też na uczty w zamożnych domach, gdzie nie mogli być pewni, skąd pochodziło mięso. Żydzi, którzy unikali spożywania nieczystych pokarmów (np. wieprzowiny), byli praktycznie wykluczeni z udziału w takich bankietach, nie odnosili się jednak wrogo do *pogan, którzy jedli wieprzowinę, o ile jeśli tylko powstrzymywali się przed bałwochwalstwem. Żydzi czasami ponosili męczeńską śmierć, byle tylko uniknąć spożycia nieczystego pokarmu, zaś od pogan, którzy wyznawali wiarę w Boga, wymagali unikania przynajmniej tych pokarmów, o których było wiadomo, że złożono je w ofierze bożkom.

30 Jeśli ja coś spożywam, dzięki czyniąc, to czemu mam być spotwarzany z powodu tego, za co dzięki czynię?

29–30. Chodzi przy tym znów o sumienie człowieka „słabego”, który wydając sądy o „mocnym” w rzeczywistości wyrządza mu krzywdę, obciążając tym samym własne sumienie. Tak więc troska o czystość sumienia jest pierwszą racją, dla której należy ograniczyć swobodę korzystania ze słusznego skądinąd prawa do wolności. Jednakże jest jeszcze inna racja. Gdy ktoś bezwzględnie, na nikogo i na nic nie zważając, chce praktykować wolność, to właśnie owa wolność, chluba każdego chrześcijanina, staje się przedmiotem sarkania, jeśli nie wręcz potępienia. Wreszcie człowiek prawdziwie uświadomiony, mający autentyczną wiedzę i żyjący wedle ducha nie może być ani osądzany, ani potępiany przez tych, którzy takiej wiedzy nie posiadają.

10,30. Podobnie jak Żydzi, chrześcijanie zawsze składali dziękczynienie za pokarm przed posiłkami (w pobożnych żydowskich domach w Palestynie także po posiłkach).

31 Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie. Kol 3,17; 1P 4,11 1Kor 9,19-23

10,31 Podobnie jak Paweł, niektórzy nauczyciele żydowscy podkreślali, że wszystko należy czynić ze względu na Boga. Pewni filozofowie twierdzili, że człowiek powinien poświęcić swoje życie temu, co będzie miało znaczenie ponadczasowe. W Starym Testamencie Bóg wyraźnie pragną, by Jego lud był Mu niepodzielnie oddany (Pwt 6,4-5; Ps 63,1). Paweł uznaje takie przekonanie za właściwe i łączy je z wiarygodnością Ewangelii (1 Kor 10,32-33).

10.31. Podobnie jak Paweł, niektórzy nauczyciele żydowscy podkreślali, że wszystko należy czynić ze względu na Boga. Pewni filozofowie twierdzili, że człowiek powinien poświęcić swoje życie w temu, co będzie miało znaczenie ponadczasowe. W ‘Starym Testamencie Bóg wyraźnie pragnął, by jego lud był Mu niepodzielnie oddany (Pwt 6,4-5; Ps 63,1). Paweł uznaje takie przekonanie za właściwe i łączy je z wiarygodnością ‘Ewangelii (1 Kor 10,32-33).

32 Nie bądźcie zgorszeniem ani dla Żydów, ani dla Greków, ani dla Kościoła Bożego, 1Kor 1,2+

33 podobnie jak ja, który się staram przypodobać wszystkim pod każdym względem, szukając nie własnej korzyści, lecz dobra wielu, aby byli zbawieni. Rz 15,2; 1Kor 10,24+

31–33; 11,1. Celem istnienia człowieka na ziemi jest przysparzanie chwały Bogu. Wszystkie jego myśli, słowa i czyny powinny służyć tej jednej sprawie. Nie przysporzy zaś człowiek nigdy chwały Bogu, gdy swoim postępowaniem będzie gorszył innych – choćby to nie byli członkowie społeczności chrześcijańskiej, lecz Grecy albo Żydzi. Daleki jest Paweł od samochwalstwa, a pełen zatroskania o dobro – i to dobro wieczne – wiernych, gdy na koniec przedstawia siebie samego jako wzór do naśladowania (por. także: 4,16; Flp 3,17; 1 Tes 1,6; 2 Tes 3,7–9). Paweł równocześnie uzasadnia tę propozycję: on jest również naśladowcą Chrystusa.

10.32-33. Zob. komentarz do 1 Kor 9,18-23.

1 Kor 11

O PORZĄDKU NA ZEBRANIACH LITURGICZNYCH

Strój i nakrycie głowy kobiet

1 Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa. 2Tes 3,7+

11,1 Paweł podał samego siebie (rozdz. 9) jako przykład tej zasady, którą przedstawił w 1 Kor 10,32-33 Filozofowie często wskazywali na swój styl życia jako wzór do naśladowania przez uczniów

2 Pochwalam was, bracia, za to, że we wszystkim pomni na mnie jesteście i że tak, jak wam przekazałem, zachowujecie tradycje. 1Tes 2,13+; 1Tes 4,1-2; 2Tes 2,15; 1Kor 15,1-3

2. Jak każda captatio benevolentiae, tak i te słowa Pawła zawierają niemało przesady, co łatwo stwierdzić, wracając na moment choćby do pierwszych rozdziałów listu. Sprawy, do których omówienia Paweł za chwilę przystąpi, dotyczą zachowania się wiernych na zebraniach liturgicznych i ucztach eucharystycznych; zdarzały się tam często nieporządki. Tradycja, o której tu mowa, to cała nauka Chrystusa przekazana przez Pawła Koryntianom.

11,2. Listy często pisano w celu „pochwalenia” lub „upomnienia” adresatów. Czasami elementy te nadawały ton całemu pismu. „Tradycję” stanowiły przepisy przekazywane drogą ustną (w ten sposób przekazywali swoje tradycje np. faryzeusze z Palestyny).

3 Chciałbym, żebyście wiedzieli, iż głową każdego mężczyzny jest Chrystus, mężczyzna zaś jest głową kobiety, a głową Chrystusa – Bóg. Ef 5,23+ 1Kor 3,23; Dz 11,27+

3. Fragment 11,3–16 poświęcony jest zachowaniu się – a zwłaszcza nakryciu głowy – kobiet na ucztach eucharystycznych. Usiłując wprowadzić pod tym względem pewien porządek, posługuje się Paweł argumentacją zaczerpniętą z ówczesnej kosmologii, a głównie antropologii. Powtarzający się w tym wierszu kilkakrotnie wyraz głowa wyraża ideę pewnej, nie określonej bliżej nadrzędności. Chrystus jest głową mężczyzny w tym sensie, że był mężczyzną, wzorem i modelem każdego ziemskiego mężczyzny. Mężczyzna natomiast jest głową kobiety dlatego, iż według starotestamentowej nauki o początku człowieka – Paweł bardzo wyraźnie do tego nawiązuje – mężczyzna został stworzony pierwszy, a potem dopiero kobieta, i to w wyraźnej zależności od mężczyzny. Bóg jest głową Chrystusa chyba głównie w tym znaczeniu, że właśnie Bóg Ojciec jest Stwórcą wszechrzeczy oraz inicjatorem całego dzieła zbawienia. Chrystus jest poza tym poddany Ojcu i niższy od Niego ze względu na swą ludzką naturę.

4 Każdy mężczyzna, modląc się lub prorokując z nakrytą głową, hańbi swoją głowę.

11,4 hańbi swoją głowę. To się równa hańbieniu Chrystusa, wobec którego jakby się ukrywał, zamiast odzwierciedlać Jego chwałę „z odsłoniętą twarzą” (2 Kor 3,18). W tym urywku (w. 1-16) Paweł wykorzystuje dwuznaczność grec. kefale = „głowa” w znaczeniu „część ciała” i „głowa” jako „przełożony”, „wódz”. Ta argumentacja jest uzależniona od zwyczajów, do których apostoł przywykł, co relatywizuje jego wnioski.

11,3-4. Starożytni pisarze często opierali swoje argumenty na grze słów, jak to tutaj czyni Paweł. Apostoł posługuje się słowem „głowa” w znaczeniu dosłownym (jako częścią ciała, którą należy nakryć) i przenośnym (oznaczającym tę osobę, która sprawowała władzę w starożytnym domu). (Niektórzy komentatorzy podkreślali, być może słusznie, że greckie słowo „głowa” oznacza nie tylko „władzę”, lecz także „źródło" — zob. 1 Kor 11,12 — lecz sprawa ta jest przedmiotem sporów i nie może zostać tutaj rozstrzygnięta.) Na temat nakrywania głowy przez kobiety, zob. wprowadzenie do tej części listu. Kobiety nie przewodniczyły modlitwom w większości żydowskich ‘synagog, zaś tradycja żydowska pomniejszała rolę prorokiń ze ‘Starego Testamentu. W Kościołach Pawiowych posługa kobiet odgrywała ważną rolę.

5 Każda zaś kobieta, modląc się lub prorokując z odkrytą głową, hańbi swoją głowę; wygląda bowiem tak, jakby była ogolona. 2Kor 3,18

4–5. Otóż ten przez Boga ustanowiony porządek rzeczy powinien być respektowany przez ludzi, zwłaszcza gdy zbierają się razem, by dokonywać wspólnie pewnych aktów kultu. Wspomina tu Paweł o modlitwie i prorokowaniu. Prorokowanie oznacza – jak się to okaże jeszcze w dalszych rozdziałach listu – przemawianie inspirowane specjalnym natchnieniem Ducha Świętego, który pozwala wnikać głębiej w prawdy Boże i przekazywać innym ich treść, a ponadto ujawnia niekiedy rzeczy zakryte z teraźniejszości i przyszłości. Podczas tego rodzaju praktyk, dokonywanych wobec wielu członków wspólnoty, mężczyzna nie powinien nakrywać głowy, bo jest – jak to Paweł stwierdzi za chwilę –obrazem i chwałą Boga. Tłumienie, przygaszanie odblasku chwały Bożej byłoby aktem nieposzanowania Stwórcy. Kobieta zaś hańbi swoją głowę, gdy bez jej nakrycia modli się lub publicznie prorokuje. Wydaje się, iż Paweł nawiązuje w tym poleceniu głównie do powszechnego wówczas na Bliskim Wschodzie zwyczaju noszenia długich włosów przez kobiety.

6 Jeżeli więc jakaś kobieta nie nakrywa głowy, niechże ostrzyże swe włosy! Jeśli natomiast hańbi kobietę to, że jest ostrzyżona lub ogolona, niechże nakrywa głowę. 1Kor 11,15

11,5-6. Paweł sięga tutaj po starożytną metodę stosowaną podczas sporów, zwaną reductio ad absurdum:: Jeśli tak im zależy na odsłanianiu głowy, dlaczego w ogóle nie usuną naturalnego okrycia, jakim są włosy? Paweł sprowadza w ten sposób ich stanowisko do absurdu — największym fizycznym powodem do wstydu dla kobiety było obcięcie włosów lub ogolenie głowy, jak to czynili mężczyźni.

7 Mężczyzna zaś nie powinien nakrywać głowy, bo jest obrazem i chwałą Boga, a kobieta jest chwałą mężczyzny. Rdz 1,26-27

6–7. Zachowanie się sprzeczne z tymi zwyczajami – np. strzyżenie włosów przez niewiastę – budziło powszechną dezaprobatę, żeby nie powiedzieć wręcz odrazę. Kobieta jest chwałą mężczyzny głównie z tej racji chyba, że została stworzona za jego pośrednictwem i jakby na żądanie mężczyzny. Jest więc wtórnym, a nie bezpośrednim odblaskiem Boga.

11,7. Paweł rozpoczyna tutaj swoją argumentację, wychodząc od porządku stworzenia. Nie może zaprzeczyć, że także kobieta jest obrazem Boga (Rdz 1,27 wyraźnie podaje, że mężczyzna i kobieta zostali stworzeni na obraz Boży). Być może ma przez to na myśli, że odkryte głowy kobiet przyciągają uwagę mężczyzn na to, co ludzkie, nie zaś Boskie. Dzisiaj ktoś mógłby powiedzieć „zawracają mężczyznom w głowach”.

8 To nie mężczyzna powstał z kobiety, lecz kobieta z mężczyzny. Rdz 2,21-23

9 Podobnie też mężczyzna nie został stworzony dla kobiety, lecz kobieta dla mężczyzny. 1Kor 14,34

8–9. Wiersze te uwydatniają Pawłową ideę zależności kobiety od mężczyzny, sprawiając równocześnie, że Apostoł jest uważany za jednego z największych antyfeministów w dziejach ludzkości. Nie należałoby jednak zapominać – pragnąc uściślić tę przestarzałą opinię – o licznych jego wypowiedziach domagających się równouprawnienia niewiasty.

11,8-9. Według Rdz 2,18 Bóg stworzył kobietę jako odrębną istotę z żebra mężczyzny, by zaradzić jego samotności. Zwrot, który przetłumaczono jako „pomoc odpowiednią" podkreśla raczej jej siłę, niż podporządkowanie mężczyźnie. (Słowo „pomocnik" było w ‘Starym Testamencie znacznie częściej używane w odniesieniu do Boga niż do kogoś innego; słowo „odpowiedni” znaczy „korespondujący” lub „właściwy dla”; jest więc mowa o istocie równej mężczyźnie, w przeciwieństwie do zwierząt.) A zatem kobieta została stworzona, ponieważ mężczyzna potrzebował jej siły, nie zaś — jak niektórzy błędnie odczytywali ten werset — by była jego sługą.

10 Oto dlaczego kobieta winna mieć na głowie znak poddania, ze względu na aniołów.

11,10 znak poddania. Dosł.: „władzę”. Niewątpliwie chodzi o znak władzy męża, której kobieta jest poddana.

— ze względu na aniołów. Ich niewidzialna obecność winna pobudzać do właściwego porządku i do przyzwoitości — tak według żydowskiej interpretacji Pwt 23,15 (Qumran).

10. Aniołowie, obecni według żydowskiej tradycji przy przekazywaniu Mojżeszowi Prawa (por. Dz 7,53), byli też stróżami tego Prawa wśród ludzi, szczególnie zaś czuwali nad jego przestrzeganiem podczas zebrań liturgicznych. O takiej właśnie roli aniołów-stróżów Prawa mówią często także teksty qumrańskie. Natomiast nie wiadomo dotychczas, co oznacza wyrażenie znak poddania na głowie dosł. „władza na głowie”. W każdym razie jest to chyba jakieś nakrycie głowy – być może i twarzy – rodzaj welonu, jaki po dzień dzisiejszy noszą kobiety jeszcze niekiedy na Wschodzie. Możliwy jest sens: „znak uprawnienia do udziału w kulcie”.

11,10. Paweł powiada tutaj dosłownie „powinna mieć władzę nad własną głową ze względu na aniołów”. Apostoł ma przez to na myśli, że powinna mądrze korzystać ze swego prawa do decydowania, w jaki sposób nakrywać głowę, by nie uwłaczało to jej mężowi (1 Kor 11,8-9), zważywszy na „aniołów”. Przez „aniołów” rozumiano tutaj (1) istoty anielskie, które (zgodnie z dawnymi żydowskimi interpretacjami Rdz 6,1-3) zapałały do kobiet pożądaniem, wskutek czego upadły; (2) aniołowie obecni podczas kultu Bożego, którzy byliby urażeni złamaniem zasad przyzwoitości lub afrontem, którym zachowanie takie byłoby dla ich mężów (por. ‘Zwoje znad Morza Martwego); i (3) aniołowie, którzy panowali nad narodami, lecz ostatecznie mieli zostać poddani wszystkim wierzących, także kobietom (1 Kor 6,3; tj. jako przyszli władcy, wierzący — kobiety i mężczyźni — powinni podejmować mądre wybory już obecnie, nawet w takich sprawach jak ubiór).

11 Zresztą u Pana ani mężczyzna nie jest bez kobiety, ani kobieta nie jest bez mężczyzny. 12 Jak bowiem kobieta powstała z mężczyzny, tak mężczyzna rodzi się przez kobietę. Wszystko zaś pochodzi od Boga. 

11,11-12. Paweł precyzuje swój poprzedni argument zaczerpnięty z porządku stworzenia (1 Kor 11,7-10). Pragnie jedynie wykazać słuszność swojego stanowiska w sprawie nakrycia głowy i nic więcej. Kobiety i mężczyźni są od siebie wzajemnie zależni (por. też 1 Kor 7,2-5).

13 Osądźcie zresztą sami. Czy wypada, aby kobieta z odkrytą głową modliła się do Boga? 14 Czyż sama natura nie poucza nas, że hańbą jest dla mężczyzny nosić długie włosy, 15 podczas gdy dla kobiety jest to właśnie chwałą? Włosy bowiem zostały jej dane za okrycie.

11–15. Paweł łagodzi cokolwiek swój dotychczasowy sąd o bezwzględnym poddaniu kobiety mężczyźnie i stwierdza, że zarówno przyjście na świat, jak i dalsze istnienie mężczyzny są również uwarunkowane egzystencją kobiety. Paweł rozważa z kolei argumenty zaczerpnięte z Biblii, dotyczące nakrywania głowy przez kobiety i nienakrywania jej przez mężczyznę. I tak motywacja biblijna znajduje swe potwierdzenie i umocnienie zarazem w motywacji czysto naturalnej.

11,13-15. Starożytni pisarze, zwłaszcza filozofowie ze szkoły ‘stoików, lubili czerpać argumenty ze świata przyrody. Natura poucza, jak mawiali, że tylko mężczyznom wyrasta broda, zaś włosy kobiece są z natury dłuższe od męskich. Jak wszyscy mieszkańcy miast, Paweł doskonale zdaje sobie sprawę z wyjątków od tej reguły (barbarzyńcy, filozofowie i bohaterowie przeszłości epickiej, także biblijni nazirejczycy). Argument „z natury" mógł się odwoływać do ogólnego porządku stworzenia, tak jak był on postrzegany przez jego czytelników.

16 Może ktoś uważa za właściwe spierać się nadal, my jednak nie jesteśmy takiego zdania; ani my, ani Kościoły Boże. 1Kor 4,17; 1Kor 7,17; 1Kor 14,33; 1Kor 1,2+

16. Dyskusja na temat bądź co bądź jednak nie najważniejszy poczęła już Pawła wyprowadzać z równowagi. Być może, iż wskazania Pawła nie spotykały się z należytym posłuchem, może wysuwano jakieś kontrargumenty. Dlatego Apostoł ucina sprawę. Jeszcze raz krótko przypomina, że to, co powiedział, jest wykładnikiem opinii całego Kościoła. Dalsze sprzeciwy nie będą brane pod uwagę. Nie wprowadza się tu bowiem żadnych nowości, przypomina tylko potrzebę przestrzegania istniejących już obyczajów.

11,16. Paweł kieruje swój ostatni argument do tych, których pierwsze nie przekonały. Filozofowie, zwani sceptykami, odrzucali wszystkie argumenty oprócz jednego, przyjmowanego powszechnie, który odwołuje się do zwyczajów („tego nie wypada robić”).

11,2-16. Nakrycie głowy kobiet Paweł powróci do tematu pokarmu w 1 Kor 11,17-34 (por. rozdz. 8-10), teraz jednak czyni krótką dygresję, by podjąć kolejną kwestię, jaka pojawiła się w ‘Kościele w Koryncie i dotyczyła tych, którzy dobrowolnie zrezygnowali ze swoich praw (1 Kor 11,10). ‘Dygresje były często stosowane w literaturze starożytnej.

Kobiece włosy były w starożytności uważane za rzecz budzącą pożądanie u mężczyzn; od wielu kobiet żyjących we wschodniej części świata śródziemnomorskiego wymagano nakrywania włosów. Brak nakrycia włosów uważano za prowokowanie mężczyzn i budzenie w nich pożądania, podobnie jak kostiumy kąpielowe w niektórych kulturach współczesnych. Zwyczaj nakrywania głowy przez kobiety panował na obszarze żydowskiej Palestyny i w innych miejscach cesarstwa, lecz nie praktykowały go kobiety należące do warstw wyższych, które pragnęły pochwalić się modną fryzurą. Paweł musiał się więc zająć konfliktem kulturowym w Kościele — konfliktem między modą obowiązującą w ówczesnych warstwach wyższych, a troską przedstawicieli warstw niższych, by nie złamane zostały zasady przyzwoitości w dziedzinie seksu. (Grecy odsłaniali głowy podczas wykonywania praktyk religijnych, zaś Rzymianie je nakrywali. Może to mieć tutaj znaczenie, zważywszy na dwojakie kulturowe powiązania Koryntu jako miasta zarówno greckiego, jak i rzymskiego. Ponieważ jednak obyczaj ten dotyczył obu płci, nie musi mieć związku z przedstawionym tu problemem.)

Paweł porusza wiele krótkich kwestii dotyczących bezpośrednio kontekstu kulturowego. Jego twierdzenia nie muszą odnosić się do wszystkich kultur. Paweł pragnie przekonać kobiety z Koryntu, nie zaś kobiety współczesne, by nakrywały głowy.

Wieczerza Pańska

17 Udzielając już pouczeń, nie pochwalam was i za to, że schodzicie się razem nie na lepsze, ale ku gorszemu.

17. Oto sprawy, których Paweł zdawał się nie dostrzegać w schlebiających Koryntianom pierwszych wierszach tego rozdziału. Ogólnie rzecz biorąc, sąd Pawła o zebraniach liturgicznych chrześcijan korynckich jest następujący: schodzicie się razem nie na lepsze, ale ku gorszemu. Dalsze wywody będą stanowić uzasadnienie tej smutnej opinii.

18 Przede wszystkim słyszę – i po części wierzę – że zdarzają się między wami spory, gdy schodzicie się razem jako Kościół. 19 Zresztą nawet muszą być wśród was rozdarcia, żeby się okazało, którzy są wypróbowani.

18–19. Spory – to chyba aluzja do religijnych ugrupowań korynckich wspomnianych na początku listu. Stroniły one od siebie nawet podczas zebrań liturgicznych. Może to nawet i dobrze. Przynajmniej wiadomo, którzy spośród korynckich chrześcijan są już dostatecznie urobionymi, konsekwentnymi wyznawcami Chrystusa, a którzy zwykłymi sekciarzami, skłóconymi z resztą wspólnoty.

11,17-19. Paweł mógł pochwalić Koryntian w pewnych sprawach (zob. komentarz do 1 Kor 11,2), lecz nie w tej. Podobnie jako podziały wywołane rasizmem lub kulturowymi uprzedzeniami (zob. wprowadzenie do Listu do Rzymian), podział z powodu przynależności do różnych warstw społecznych jest sprzeczny z duchem ‘Ewangelii.

20 Tak więc, gdy się zbieracie, nie ma u was spożywania Wieczerzy Pańskiej. 

11,20. Na temat „Wieczerzy Pańskiej”, zob. „stół Pański” w 1 Kor 10,21. Paweł pragnie zarysować ironiczny kontrast pomiędzy Pańską (1 Kor 11,20) a ich własną (1 Kor 11,21) wieczerzą.

21 Każdy bowiem już wcześniej zabiera się do własnego jedzenia, i tak się zdarza, że jeden jest głodny, podczas gdy drugi nietrzeźwy.

11,21 do własnego jedzenia. Jest ono przeciwstawione „wieczerzy Pańskiej” z w. 20, która się domaga wspólnej celebracji w miłości, a nie podziału dyktowanego egoizmem.

22 Czyż nie macie domów, aby tam jeść i pić? Czy chcecie świadomie znieważać Kościół Boży i zawstydzać tych, którzy nic nie mają? Cóż wam powiem? Czy będę was chwalił? Nie, za to was nie chwalę! 1Kor 1,2+

20–22. Wśród zasługujących na potępienie wad Koryntian wymienia Paweł przede wszystkim egoizm, przejawiający się w trosce o zaspokojenie tylko własnego głodu. W takiej sytuacji wspólne posiłki nie tylko że nie mają już nic wspólnego z chrześcijańską communitas, ale wręcz przynoszą hańbę Kościołowi i nikogo nie budują.

11,21-22. Niektórzy byli traktowani podczas posiłków w bardziej honorowy sposób od innych. Sposób traktowania odzwierciedla pozycję społeczną w ówczesnym w świecie. Zob. wprowadzenie do tej części listu.

23 Ja bowiem otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy, której został wydany, wziął chleb 1Kor 15,3+; Mt 26,26-29; Mk 14,22-25; Łk 22,14-20; 1Kor 10,16-17; Wj 12,14; Pwt 16,3

11,23 otrzymałem od Pana. Stało się to nie przez objawienie bezpośrednie, lecz przez tradycję sięgającą Pana.

23. Naukę o Eucharystii otrzymał Paweł nie w formie prywatnego objawienia wprost od Pana, lecz za pośrednictwem wcześniejszych przekazów ustnych. Apostoł jest jednym z ogniw w łańcuchu tradycji sięgającej czasów Ostatniej Wieczerzy. Na treść owej tradycji składają się następujące prawdy: 1. Uczty eucharystyczne zapoczątkował sam Chrystus w czasie Ostatniej Wieczerzy, po której nastąpiło pojmanie Jezusa przez Jego oprawców. W ten sposób od samego początku uwydatnia się ścisły związek pomiędzy Eucharystią a śmiercią Jezusa. Wyrażenie „łamanie chleba” stało się z czasem technicznym określeniem uczt eucharystycznych w życiu pierwszych chrześcijan. Uczty eucharystyczne wiernych mają być ponawianiem Ostatniej Wieczerzy wraz z jej nawiązaniem do śmierci Jezusa. Następne dwa wiersze jeszcze dokładniej sprecyzują powyższe prawdy.

11,23. Słowa „otrzymałem" i „przekazałem" były używane zwłaszcza w odniesieniu do przekazywania tradycji (1 Kor 11,2; 15,3). Niektórzy późniejsi rabini mówili o tradycjach otrzymanych „od Mojżesza". Chociaż wiedzieli, iż otrzymali je od swych poprzedników, byli przekonani, że tradycja miała swoje ostateczne źródło w Mojżeszu. Paweł ma przypuszczalnie na myśli, że ci, którzy wcześniej byli uczniami, opowiedzieli mu o Ostatniej Wieczerzy. Miała ona miejsce w „nocy", podobnie jak każda wieczerza paschalna.

24 i dzięki uczyniwszy, połamał i rzekł: To jest Ciało moje za was [wydane]. Czyńcie to na moją pamiątkę!

11,24 [wydane]. Warianty: „złamane”, „dane”.

25 Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: Kielich ten jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę! Hbr 8,6-13;

11,25 Pawłowy tekst jest bliski Łk 22,19-20.

24–25. Wspomniany tu kielich – to tzw. trzeci kielich, który wypijano uroczyście podczas drugiej części Wielkiego Hallelu. Jest on również nazwany kielichem przymierza, gdyż jak ongiś Mojżesz wziąwszy krew z zabitych wołów oświadczył: Oto krew przymierza, które Pan zawarł z wami… (Wj 24,8), tak teraz dokonuje się Nowe Przymierze przypieczętowane kielichem Krwi Jezusa. Użyty w tym miejscu grecki termin ´ą±¸®ş· oznacza zresztą nie tylko przymierze, lecz także ostatnią wolę, testament. Jeżeli w odniesieniu do tego, co się dokonało u stóp góry Synaj, można mówić jedynie o przymierzu, to w omawianym tekście Pawła – lub dokładniej, w zastosowaniu przez Chrystusa – obydwa wymienione znaczenia terminu ´ą±¸®ş· słusznie mogą być brane pod uwagę jak tego mamy dowód w Hbr 9,15–28.

11,24-25. Przaśniki spożywane w czasie Paschy były zwykle rozumiane przenośnie jako „chleb niedoli, który spożywali przodkowie" w czasach Mojżesza. Jezus odniósł ten chleb do samego siebie (zob. komentarz do Mk 14,22-24). Poganie czasami spożywali posiłki pogrzebowe (stypy) „na pamiątkę" zmarłego, lecz tutaj posiłek ma takie samo znaczenie, jak w Starym Testamencie, gdzie Święto Paschy upamiętniało odkupieńcze działanie Boga w historii (np. Wj 12,14). Podobnie jak w rytuale paschalnym, forma „wy" odnosi się do wszystkich przyszłych pokoleń.

26 Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie. Jr 31,31+; Wj 24,8 1Kor 16,22; Ap 22,17; Ap 22,20

26. To, czego dokonał Chrystus na Ostatniej Wieczerzy, odnosiło się do przymierza, lecz wypowiedziane przy tym słowa uchodziły równocześnie za ostatnią wolę Chrystusa, czyli były również Jego testamentem, zostawionym ludzkości. Wyrażenie „krew Jezusa” jest dla Apostoła synonimicznym określeniem ofiary Jezusa na krzyżu. Dlatego właśnie mówi Paweł: Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie…

10,26. Słowa „aż przyjdzie" wyznaczają granice czasową sprawowania Wieczerzy Pańskiej, o której wspomina sam Jezus (Mk 14,25). Obchody Paschy nakierowane były w przyszłość - na przyszłe odkupienie Izraela - oraz w przeszłość (na to, jak Bóg ich odkupił, gdy wyprowadził z Egiptu za czasów Mojżesza).

27 Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny staje się Ciała i Krwi Pańskiej.

27. Spożywać chleb lub pić kielich Pański niegodnie – znaczy to nie uświadamiać sobie związku, jaki istnieje między Eucharystią a męką i śmiercią Jezusa, znaczy to przyjmować postaci eucharystyczne lekkomyślnie lub bez szacunku, tak jak to czynili karceni przez Pawła Koryntianie. Zwrot winnym staje się Ciała i Krwi Pańskiej oznacza tyle, co bezcześci Eucharystię. Ta sprawa jest bardzo ważna, dlatego Paweł ponawia przestrogę.

28 Niech przeto człowiek baczy na siebie samego, spożywając ten chleb i pijąc z tego kielicha. 29 Kto bowiem spożywa i pije, nie zważając na Ciało [Pańskie], wyrok sobie spożywa i pije.

11,29 spożywa i pije. W niektórych rkpsach dodane: „niegodnie”.

— na Ciało [Pańskie]. Wariant: „na Ciało Pańskie”.

28–29. Tak więc każdy, kto ma przystąpić do stołu Pańskiego, niech wpierw uczyni dokładny rachunek sumienia: niech zapyta samego siebie, czy wie, co spożywa i co pije. Niegodne spożywanie Ciała i Krwi Pańskiej ściąga bowiem wyrok potępiający.

11,27-29. Słowa „spożywa... lub pije... niegodnie” odnoszą się tutaj do spożywania wieczerzy w ramach różnic społecznych związanych z zajmowaną pozycją, co prowadziło do powstania podziałów w 'Kościele (1 Kor 11,21-22). Odrzucając innych członków Ciała Chrystusa, Kościoła (1 Kor 10,17), odrzucali też zbawczy dar Jego ciała, pod postacią chleba (1 Kor 11,24).

30 Dlatego to właśnie wielu wśród was jest słabych i chorych i wielu też pomarło.

11,30 Z powodu braku należnej czci dla „Ciała i Krwi Pańskiej” Koryntianie zostali dotknięci chorobą, a nawet śmiercią.

30. Paweł dopatruje się pewnych związków przyczynowych pomiędzy nadużyciami zdarzającymi się na zebraniach liturgicznych a chorobami i – najprawdopodobniej nagłymi – zgonami. Nieszczęścia te są wyrazem kary Bożej za dopuszczanie się wspomnianych przed chwilą wykroczeń.

31 Jeżeli zaś sami siebie osądzimy, nie będziemy sądzeni. 

32 Lecz gdy jesteśmy sądzeni przez Pana, upomnienie otrzymujemy, abyśmy nie byli potępieni ze światem. Pwt 8,5+

11,32 Doświadczenia zsyłane przez Pana są „sądami”, wstępem do sądu ostatecznego, mają one jednak spowodować nawrócenie, które pozwoli uniknąć ostatecznego potępienia (w. 32). Te kary mogłyby zostać oddalone, gdyby winny zastanowił się nad sobą i poprawił, szczególnie przy okazji przyjmowania Ciała Chrystusa w komunii (w. 31).

33 Tak więc, bracia moi, gdy zbieracie się, by spożywać [wieczerzę], poczekajcie jedni na drugich! 34 Jeżeli ktoś jest głodny, niech zaspokoi głód u siebie w domu, abyście się nie zbierali ku potępieniu [waszemu]. Co do spraw pozostałych, wydam zarządzenia, gdy do was przybędę.

31–34. Osądzanie siebie samego powinno z reguły prowadzić do rozpoznania własnych grzechów i do żalu za nie. Zdobycie się we właściwym momencie na ową skruchę i żal uchroni człowieka przed wyrokiem potępiającym. Następują konkretne wskazania, pod jakim względem powinna nastąpić poprawa. Należy zabiegać o to, żeby zebrania eucharystyczne wiodły do zbawienia, a nie do potępienia, aby były pozbawione tendencji egoistycznych. Mają być ucztami prawdziwej miłości Boga i bliźniego. Szczegóły omówi Paweł osobiście podczas planowanej w niedługim czasie wizyty w Koryncie.

11,30-34. Nauczyciele żydowscy podkreślali, że Bóg ukarze sprawiedliwych za ich nieliczne grzechy w tym świecie, lecz w świecie przyszłym osądzi i ukarze niegodziwych za ich liczne grzechy. Tym samym żydowscy nauczyciele wierzyli, że cierpienie może uwolnić człowieka od późniejszej kary. Paweł zgadza się przynajmniej z tym, że cierpienie może być karceniem Pańskim. Paweł może dawać tutaj do zrozumienia, że dla tych, którzy nie przyjmują innych chrześcijan, 'Kościół nie może być źródłem uzdrowienia (1 Kor 12,9).

11,17-34. Wieczerza Pańska Członkowie ‘Kościoła w Koryncie spotykali się w do mach zamożnych ‘patronów (zob. komentarz do Dz 18,6-7). W grecko-rzymskim społeczeństwie patroni często zapraszali członków własnej grupy społecznej, by zajmowali miejsca w triclinium (najlepszej komnacie domu), podczas gdy inni przebywali i byli obsługiwani w miejscu dobrze z owej komnaty widocznym, w atrium (gdzie na sofach mogło siedzieć nawet czterdzieści osób). Goście zgromadzeni w dużym pomieszczeniu, w atrium, otrzymywali gorsze jedzenie i gorsze wino, i często uskarżali się z tego powodu. Ten problem o charakterze ogólnospołecznym znalazł swoje odbicie w Kościele.

Tłem tego posiłku jest żydowska wieczerza paschalna — święta uczta i uroczystość religijna; zob. komentarz do Mt 26,17-30. Wydaje się jednak, że Koryntianie o tym tle zapomnieli — zaczęli traktować posiłek jako uroczystą świąteczną ucztę, którą znali z greckich obchodów lub ze spotkań greckich związków religijnych.

1 Kor 12

Charyzmaty Ducha Świętego

1 Nie chciałbym, bracia, byście trwali w niewiedzy co do darów duchowych.

12,1 —14,40 Te rozdziały mówią o dobrym użyciu darów Ducha (charyzmatów), udzielanych wspólnocie jako widzialne świadectwa Jego obecności i dla zaradzenia szczególnej sytuacji młodej wspólnoty, w której wiara nie przemieniła jeszcze wystarczająco mentalności przenikniętej pogaństwem. Koryntianie okazują tendencję do doceniania przede wszystkim darów najbardziej spektakularnych i do wykorzystywania ich w atmosferze rozprężenia, naśladującej pewne ceremonie pogańskie. Paweł reaguje na to uściślając, że charyzmaty są darem dla dobra wspólnoty, nie powinny więc być okazją do rywalizacji (rozdz. 12). Następnie ukazuje, że wszystkie charyzmaty przewyższa miłość (rozdz. 13). Wreszcie wyjaśnia, że ich hierarchia wynika z wkładu, jaki wnoszą one w budowanie wspólnoty (rozdz. 14).

1. Nowo założony przez Pawła Kościół koryncki żył i rozwijał się w środowisku na wskroś pogańskim. Nic tedy dziwnego, że pozostałości pewnych przekonań i zwyczajów pogańskich dawały o sobie znać w łonie samej już chrześcijańskiej wspólnoty, stwarzając problemy, które Paweł rozwiązywał osobiście albo listownie. Jednym z takich problemów była sprawa właściwego posługiwania się tzw. charyzmatami.

2 Wiecie, że gdy byliście poganami, ciągnęło was nieodparcie ku niemym bożkom.

12,2 Aluzja do pełnych gwałtowności i nieporządku zjawisk w pewnych kultach pogańskich, co było uważane za znak ich autentyczności. W zgromadzeniach chrześcijańskich przeciwnie — znakiem prawdziwości wystąpienia jest jego zawartość, a nie nawiedzona zewnętrzna forma (w. 3).

2. Paweł ciągle musi przypominać Koryntianom, że mimo przyjęcia chrztu zachowują się tak, jak za pogańskich czasów. Pod pretekstem praktyk religijnych dopuszczają się najrozmaitszych nadużyć i dają upust swoim najniższym skłonnościom. Możliwe – tak przynajmniej utrzymuje św. Jan Chryzostom na podstawie tego tekstu – że wielu chrześcijan korynckich brało udział w orgiach dionizyjskich, należąc już do społeczności ochrzczonych.

3 Otóż zapewniam was, że nikt, pozostając pod natchnieniem Ducha Bożego, nie może mówić: [Niech] Jezus [będzie] przeklęty. Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus. J 14,26+; 1J 4,1-3 Dz 2,21+; Dz 2,36+; Rz 10,9; Flp 2,11

3. Z oświadczenia powyższego wynika, że Koryntianie ze szczególnym upodobaniem przysłuchiwali się podczas religijnych seansów rzekomo ekstatycznym okrzykom wtajemniczonych. Do treści tych wołań przywiązywali wielką wagę i uważali je prawie zawsze za głos samego Boga: niejeden pewnie próbował sam wprowadzić się sztucznie w stan podniecenia. Jedni przy tym wołali: [Niech] Jezus będzie przeklęty, inni zaś: Panem jest Jezus. Otóż nie ulega wątpliwości, że zwykłymi szarlatanami i uwodzicielami są ci, co rzucają bluźnierstwa na Jezusa twierdząc przy tym, że to Duch Święty przez nich przemawia. Z drugiej zaś strony jest rzeczą pewną, że do wyznania wiary w boską godność Jezusa nieodzowna jest pomoc Ducha Świętego. Oto pierwsze kryterium odróżniania dobrych duchów od złych, prawdziwych natchnień od uwodzicielskich inspiracji.

12,1-3 Sens darów Ducha Świętego Ponieważ chrześcijańskie dary, takie jak dar 'prorokowania, zostały udzielone przez Bożego 'Ducha (zarówno w Starym jak i w Nowym Testamencie), kulturowe tło jest tutaj mniej istotne niż w innych fragmentach 1 Listu do Koryntian (np. poświęconych mięsu składanego w ofierze bożkom). Tło kulturowe może jednak pomóc współczesnym czytelnikom w ocenieniu, jak pierwsi czytelnicy listu apostoła mogli postrzegać funkcjonowanie niektórych darów we własnej kulturze.

Paweł twierdzi, że prorokowanie nie musi być koniecznie znakiem pobożności — także poganie prorokowali, w przybytkach greckich wyroczni osoby natchnione prorokowały w ekstazie, raczej pod wpływem pogańskich bogów niż Boga chrześcijan. Chociaż w czasach Pawła zainteresowanie wyroczniami osłabło, to jednak wraz z innymi formami wróżenia nadal wywierały one silny wpływ na kulturę pogańską. Paweł może więc wskazywać czytelnikom na ich dawne postępowanie w pogaństwie jako na ostrzeżenie, że działalność ekstatyczna sama w sobie nie może stanowić dowodu, iż człowiek jest posłuszny Bogu. Werset 3 kontrastuje przypuszczalnie dwa skrajne hipotetyczne przykłady złych i prawdziwych wypowiedzi proroczych.

4 Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; 5 różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan;

4–5. Charyzmaty chrześcijańskie, aczkolwiek są różne i uzdalniają do różnych funkcji w społeczności kościelnej, nie są wynikiem działania różnych przyczyn, lecz wszystkie pochodzą od tego samego Ducha Świętego. Podobnie różne są sposoby wykorzystania charyzmatów. Służą różnym celom, ale celem ostatecznym wszystkich jest Pan.

6 różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich.

12,6 Należy zwrócić uwagę na trynitarne przedstawienie myśli w w. 4-6 (por. 2 Kor 13,13+).

6. W instrukcjach dotychczas omówionych Paweł wymienił charyzmaty, łącząc je przyczynowo z Duchem, jako posługiwanie związane z Panem i działanie odniesione do Boga. Według wszelkiego prawdopodobieństwa chodzi tu o trzy różne aspekty tego samego daru Bożego. W korzystaniu z tego daru ukazuje się szczególny wkład coraz to innej Osoby Trójcy Świętej.

7 Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra. Dz 1,8+; 1Kor 12,28-30; Rz 12,6-8

7. Jest to konkluzja poprzednich wywodów, nawiązująca zresztą dość wyraźnie do pierwszych wierszy omawianego fragmentu: Duch Święty jest autorem wszystkich charyzmatów, w ich korzystaniu On sam objawia się na zewnątrz. Ponownie podkreślony jest społeczny charakter wszystkich charyzmatów: mają one na celu – pomijając już inne korzyści – nie tyle uświęcenie samego charyzmatyka, ile raczej dobro i pożytek całej wspólnoty.

8 Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha,

12,8 dar mądrości słowa. To niewątpliwie dar wykładania najgłębszych prawd chrześcijańskich, tych, które odnoszą się do życia Bożego i do życia Boga w nas, „nauczanie doskonałe” z Hbr 6,1. Zob. także 1 Kor 2,6-16.

— umiejętność poznawania. To dar wykładania elementarnych prawd chrześcijaństwa: „podstawowych nauk o Chrystusie” z Hbr 6,1.

8. Pierwszy z tych darów, dar mądrości, czyni człowieka zdolnym do poznania i wniknięcia w istotę planów Bożych. Pozwala mu również zrozumieć, na czym polega życie Boże w Bogu samym i jak powinno ono rozwinąć się w człowieku. Umysłowość Pawła, jako autora znanych nam po dzień dzisiejszy listów, jest przykładem tego rodzaju korzystania z daru mądrości. Umiejętność poznawania zaś sprawia, że człowiek może przekazywać innym ukryte prawdy Boże. Jest to szczególny dar mówienia w sposób przystępny o rzeczach trudnych. Wszystkich Apostołów i wczesnochrześcijańskich głosicieli Ewangelii można uważać za ludzi obdarzonych darem umiejętności poznawania. Znów podkreśla się, że te dwa dary nie pozostają w żadnej między sobą kolizji. Obydwa pochodzą bowiem od tego samego Ducha.

9 innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania przez tego samego Ducha,

12,9 dar wiary. Chodzi o wiarę w stopniu niezwykłym (por. 13,2).

9. Tego szczególnego daru wiary nie należy mieszać z teologalną cnotą wiary, która polega na uznaniu czegoś za prawdę jedynie na podstawie powagi Boga mówiącego. Wiara, o której mówi tu Paweł, to mocne zaufanie Bogu, zwłaszcza Jego wszechmocy i wszechwiedzy, wiara w Bożą moc czynienia cudów, wiara mająca za podstawę nie tyle słowa, ile raczej czyny. Zdarzali się też ludzie umiejący w sposób innym nie znany sprawiać ulgę chorym i cierpiącym. Ta zdolność pochodząca od Ducha Świętego nazywała się łaską uzdrawiania.

10 innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków. Dz 11,27+; 1J 4,1-3 Dz 2,4+

12,10 rozpoznawanie duchów. To dar określania źródła zjawisk charyzmatycznych (Bóg, natura, Zły).

— dar języków. Charyzmat języków albo „glosolalia” jest darem chwalenia Boga przez wydawanie pod wpływem Ducha Świętego i w stanie mniejszej lub większej ekstazy niezrozumiałych dźwięków. To właśnie Paweł nazywa „mówieniem językami” (1 Kor 14,5.6.18.23.39) lub „mówieniem językiem” (14,2.4.9.13.14.19.26.27). Ten charyzmat wywodzi się z najbardziej pierwotnego Kościoła, gdy był pierwszym dostrzegalnym skutkiem zstąpienia Ducha do dusz. Zob. Dz 2,3-4; 10,44-46 i 11,15; 19,6.

10. Paweł wyraźnie odróżnia łaskę uzdrawiania od daru czynienia cudów. Mówiąc o tych dwu charyzmatach miał być może na myśli siebie samego i Piotra. Łukasz zanotował wiele cudów dokonanych przez obu Apostołów dzięki posiadanej przez nich łasce uzdrawiania oraz czynienia cudów. Zarówno ST, jak i NT opowiadają o ludziach, którzy przemawiali w imieniu Boga, korzystając ze szczególnych natchnień Ducha Świętego. Mówili nie tylko o zakrytej przed umysłem ludzkim przyszłości, lecz czytali także w sercach ludzkich (1 Kor 14,24n). Ich proroctwa zazwyczaj miały na celu podtrzymanie na duchu słuchaczy, umoralnienie ich i zmobilizowanie do czynienia dobra. Gdy chodzi o treść pouczeń, prorokujący najczęściej wyjaśniali sens Pisma, zwłaszcza przepowiedni prorockich (1 P 1,11; 1 Kor 13,2). W zakładaniu Kościołów prorocy towarzyszyli zawsze apostołom (Ef 2,20).

Dar rozpoznawania duchów pozwala odróżniać fałszywe natchnienia od prawdziwych charyzmatów Ducha Świętego. Zapewne musiało się czasem zdarzyć, że błędnie tłumiono także dobre natchnienia. Dlatego św. Paweł pisał do Tesaloniczan: Ducha nie gaście, proroctwa nie lekceważcie (1 Tes 5,19–20).

Daru języków nie należy utożsamiać z przemawianiem wieloma językami w dzień Zielonych Świąt. Z daru języków korzystali – jak się zdaje – Korneliusz i wzmiankowani w Dziejach Apostolskich uczniowie z Efezu (Dz 10,14–47; 19,6). Charyzmat ten, zwany inaczej glosolalią, przejawiał się w wychwalaniu Boga słowami niezrozumiałymi dla zwykłych ludzi (por. 1 Kor 14,5.18.39). Łaska tłumaczenia języków dawała możność rozumienia i przekazywania innym tego, co mówili korzystający z daru glosolalii (por. 1 Kor 14,1–40).

11 Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce.

11. Dary Ducha Świętego nie są udzielone temu, kto o nie prosi lub na nie zasługuje. Duch Święty udziela ich zgodnie z wolą swoją i potrzebami Kościoła. Jeszcze raz podkreśla się więc na zakończenie rolę Ducha Świętego w rozpowszechnionym i drogim pierwotnemu Kościołowi zjawisku charyzmatów.

12,4-11. Różnorodność darów Paweł podkreśla, że dary różnią się między sobą, wszystkie są jednak użyteczne; dlatego też chrześcijanin posiadający określony dar nie jest mniej ważny od drugiego, który otrzymał inny.

Podobnie jak wielu starożytnych pisarzy, Paweł tworzy tutaj listę w sposób przypadkowy. Zważywszy na użycie takich terminów jak „słowo", „mądrość" i „poznanie" (1 Kor 12,8) we wcześniejszej części 1 Listu do Koryntian, z pewnością odnoszą się one do udzielonej przez Boga umiejętności przemawiania i nauczania (zob. komentarz do 1 Kor 1,5). (Niektórzy współcześni czytelnicy odnosili te wyrazy do wiedzy objawionej w sposób nadprzyrodzony. Chociaż w kontekście 1 Listu do Koryntian terminy te przypuszczalnie takiego znaczenia nie posiadają, wiedza objawiona w sposób nadprzyrodzony stanowiła domenę proroków w Starym Testamencie i może być uważana za swoisty rodzaj daru proroctwa.)

Niektórzy magowie usiłowali uzdrawiać i czynić cuda (1 Kor 12,9-10), lecz poza chrześcijaństwem nie ma żadnych starożytnych paralel do podobnych zjawisk regularnie pojawiających się w lokalnej wspólnocie. Dar „rozpoznawania duchów" był szczególnie przydatny do osądzania proroctw (por. 1 Kor 14,29; 1 J 4,1). Chociaż ekstatyczne mamrotanie jest zjawiskiem występującym także w niektórych współcześnie istniejących kulturach pogańskich, starożytny świat śródziemnomorski dostarcza niewielu dowodów na występowanie podobnego zjawiska, nie ma też żadnych znanych paralel zjawiska „mówienia językami" (natchnionego przemawiania w nieznanym sobie języku - 1 Kor 14,2) lub natchnionego „tłumaczenia" języków (termin ten może oznaczać tłumaczenie lub komunikowanie ogólnego sensu wypowiedzi).

Kościół jednym nadprzyrodzonym Ciałem Chrystusa

12 Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Rz 12,4-5

12,12-30 Mimo że Paweł odwołuje się do klasycznego apologu, gdzie się porównuje społeczeństwo do ciała tworzącego jedność w różnych członkach, to jednak nie stamtąd przejmuje koncepcję Ciała Chrystusa. Tę zaczerpnął ze swej pierwotnej wiary (por. Dz 9,4n; Ga l,15n) w Jezusa zmartwychwstałego w swoim ciele, ożywionym przez Ducha (Rz 1,4+), pierwocinie nowego świata (1 Kor 15,23), Jezusa, do którego chrześcijanie przylegają swoim ciałem (Rz 8,11+) poprzez ryty chrztu (1 Kor 12,13; por. Rz 6,4+) i Eucharystii (1 Kor 10,16n). W ten sposób stają się oni Jego „członkami” (1 Kor 6,15) i wszyscy, zjednoczeni z Jego własnym ciałem, stanowią razem z Nim Ciało Chrystusa, które nazywamy „mistycznym” (1 Kor 12,27; por. Rz 12,4n). Ta wielce realistyczna doktryna, która się jawi już w 1 Kor, zostaje przywołana i rozwinięta w listach więziennych, gdyż właśnie zawsze w ciele Chrystusa, ukrzyżowanym w jego cielesności i ożywionym przez Ducha (Ef 2,14-18; Kol 1,22), dokonuje się pojednanie ludzi, którzy są Jego członkami (Ef 5,30), przy czym w listach więziennych jest bardziej wyakcentowana jedność tego Ciała, które gromadzi wszystkich chrześcijan w jednym i tym samym Duchu (Ef 4,4; Kol 3,15), oraz Jego utożsamienie z Kościołem (Ef l,22n; 5,23; Kol 1,18.24). Uosobione w ten sposób Ciało (Ef 4,12n; Kol 2,19) ma już jako Głowę Chrystusa (Ef 1,22; 4,15n; 5,23; Kol 1,18; 2,19; por. 1 Kor 12,21) — niewątpliwie na skutek wpływu koncepcji Chrystusa-Głowy w stosunku do Mocy i Potęg (Kol 2,10). Wreszcie, to Ciało jest postrzegane tak, że zawiera w sobie w pewien sposób cały wszechświat zebrany pod panowaniem Kyriosa (Ef 1,23+). Por. J 2,21+.

12,12 Jak ciało ludzkie doprowadza do jedności wielość swoich członków, tak Chrystus, jednocząca zasada Kościoła, prowadzi wszystkich chrześcijan do jedności swego Ciała.

13 Wszyscy bowiem w jednym Duchu zostaliśmy ochrzczeni, aby stanowić jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscy też zostaliśmy napojeni jednym Duchem. Ef 4,4-6; Ga 3,28; Kol 3,11 Flm 1,16+

14 Ciało bowiem to nie jeden członek, lecz liczne [członki]. 15 Jeśliby noga powiedziała: Ponieważ nie jestem ręką, nie należę do ciała – czy wskutek tego rzeczywiście nie należy do ciała? 16 Lub jeśliby ucho powiedziało: Ponieważ nie jestem okiem, nie należę do ciała – czyż nie należałoby do ciała? 17 Gdyby całe ciało było wzrokiem, gdzież byłby słuch? Lub gdyby całe było słuchem, gdzież byłoby powonienie? 18 Lecz Bóg, tak jak chciał, stworzył [różne] członki, rozmieszczając każdy z nich w ciele. 19 Gdyby całość była jednym członkiem, gdzież byłoby ciało? 20 Tymczasem są wprawdzie liczne członki, ale jedno ciało. 21 Nie może więc oko powiedzieć ręce: Nie jesteś mi potrzebna, albo głowa nogom: Nie potrzebuję was. 22 Raczej nawet niezbędne bywają dla ciała te członki, które uchodzą za słabsze; 23 a te, które uważamy za mało godne szacunku, tym większym obdarzamy poszanowaniem. Tak przeto szczególnie się troszczymy o przyzwoitość wstydliwych członków ciała, 24 gdyż wobec tych, które nie należą do wstydliwych, nie istnieje taka potrzeba. Lecz Bóg tak ukształtował nasze ciało, że zyskały więcej szacunku członki z natury mało godne czci, 25 by nie powstało rozdwojenie w ciele, lecz żeby poszczególne członki troszczyły się o siebie nawzajem.

12–25. Charyzmaty, choć są liczne, służą wspólnemu dobru całej społeczności chrześcijańskiej. Ideę tego dobra wyraża metafora ciała ludzkiego, w skład którego wchodzi wiele członków o różnych funkcjach – wszystkie one jednak służą wspólnemu dobru całego organizmu. Otóż poszczególni wierni pełnią w Kościele różne funkcje. Każda z nich jest niezbędna do podtrzymywania przy życiu całego organizmu, i dlatego nie można powiedzieć, że pewne członki są grzeszne lub mniej nobliwe, a drugie dostojniejsze, lepsze. Owszem, zdarza się niekiedy, że te, uważane przez ludzi za gorsze, mało znaczące lub wstydliwie ukrywane części ciała są szczególnie potrzebne całemu organizmowi do jego pełnego życia. Tak też i wierni w Kościele. Choć mają różne zadania do spełnienia i cieszą się może niejednakowym poważaniem, to jednak wszyscy stanowią jedno Ciało Chrystusa i swoją działalnością powinni przyczyniać się do wzrostu tego Ciała. Podstawą owej jedności jest ten sam Duch Święty, w którym wszyscy – czy to Grecy, czy Żydzi, niewolnicy czy wolni przyjęli chrzest św. stając się przez to sobie równymi. Źródłem jedności jest także moc Ducha Świętego, ożywiająca niby cudowny napój wszystkich wiernych.

26 Tak więc, gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy jednemu członkowi okazywane jest poszanowanie, współradują się wszystkie członki. Rz 12,15

26. Nikt tedy w Kościele nie może się wynosić z powodu posiadanego urzędu ponad swoich bliźnich. Bardzo często bowiem wypełnianie owych wielkich zadań jest uwarunkowane sprawnością funkcjonowania członków mało godnych czci. Udział wszystkich w radościach i smutkach całości – oto atmosfera życia całej wspólnoty.

12,12-26. Kościół nadprzyrodzonym Ciałem Chrystusa Paweł posługuje się obrazem powszechnie używanym w odniesieniu do rzymskiego państwa lub do wszechświata i odnosi go do 'Kościoła (jak w Rz 12,3-5). Gdy rzymscy plebejusze (członkowie warstwy niższej w dawnym Rzymie) grozili buntem, arystokrata Menenius Agryppa przekonał ich, że chociaż ukryci (jak żołądek), są jednak niezbędnymi członkami ciała. Warstwy wyższe i niższe odgrywały odmienne role, lecz były jednak równie ważne. Argument ten był jedynie arystokratyczną sofistyką, mającą udobruchać motłoch. Później jednak inni pisarze, zwłaszcza filozofowie 'stoiccy, sięgali po ten obraz. Stoicy powiadali, że wszechświat przypomina ciało, zaś Boski logos (rozum) jest umysłem (lub głową), który kieruje tym ciałem. Paweł mówi tutaj o jedności ciała nie po to, by jakąś grupę uspokoić, lecz aby powiedzieć wszystkim chrześcijanom w Koryncie, że winni się wzajemnie szanować i cenić. Jak samo oko lub stopa są bezużyteczne, podobnie każdy członek 'Kościoła oddzielony od innych chrześcijan.

27 Wy przeto jesteście Ciałem Chrystusa i poszczególnymi [Jego] członkami. 1Kor 12,7-11; Rz 12,6-8

27. Jest to chronologicznie pierwsze w listach Pawła wyraźne nazwanie społeczności Ciałem Chrystusa. Dopiero wczesne średniowiecze dorzuci do tego określenia przymiotnik „mistyczne”.

28 I tak ustanowił Bóg w Kościele naprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, a następnie tych, co mają moc czynienia cudów, potem tych, którzy uzdrawiają, którzy wspierają pomocą, którzy rządzą, którzy przemawiają rozmaitymi językami. Ef 4,11 Rz 1,1+; Dz 11,27+

12,28 nauczycieli. Są oni powołani w każdym Kościele do regularnego i zwyczajnego nauczania (por. Dz 13,1+).

— którzy wspierają pomocą. Charyzmat uzdalniający do pełnienia dzieł charytatywnych.

— którzy rządzą. Charyzmat administrowania i kierowania Kościołem.

28. Odpowiednikiem różnych części organizmu ludzkiego są ustanowione z woli samego Boga różne urzędy w Kościele. Wśród nich na miejscu pierwszym wymienia Paweł Apostołów, do których należy tu zaliczyć nie tylko kolegium Dwunastu, lecz także wszystkich misjonarzy, kładących podwaliny pod coraz to nowe społeczności kościelne, z których każda oddzielnie jest również miniaturą Ciała Chrystusa. Do proroków, oprócz wyjaśniania ludziom woli Boga względem nich i tego, co ich czeka w przyszłości, należało podtrzymywanie zapału i żywotności całej wspólnoty. Nauczyciele – to ludzie obdarzeni specjalnym darem jasnego i przekonującego ukazywania prawd Bożych. Zdarzali się też w pierwotnym Kościele chrześcijanie cieszący się specjalnym darem sprawiania ulgi cierpiącym i chorym. Byli i tacy, który specjalizowali się niejako – znów z woli i przy szczególnym poparciu Boga – w przeprowadzaniu akcji charytatywnych, tak bardzo drogich Kościołowi od samego początku jego istnienia. Wreszcie specjalny charyzmat posiadali ci, co zarządzali wspólnotą troszcząc się być może o jej podstawę materialną, ład administracyjny i ogólną harmonię. Nie bez powodu na samym końcu wymienia Paweł wiernych obdarzonych nadprzyrodzonym darem posługiwania się rozmaitymi językami. Niezrozumienie istoty tego charyzmatu przez Koryntian, szczególne pragnienie posiadania go i złe korzystanie z niego, kazały Apostołowi świadomie umniejszyć niejako wartość tego daru.

12.27-28. „Najprzód... po wtóre... po trzecie” wyraża stopniowanie znaczenia. Większość darów następujących po pierwszych trzech została przypuszczalnie wymieniona w przypadkowej kolejności.

29 Czyż wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokują? Czy wszyscy są nauczycielami? Czy wszyscy mają moc czynienia cudów? 30 Czy wszyscy posiadają łaskę uzdrawiania? Czy wszyscy mówią językami? Czy wszyscy potrafią je tłumaczyć?

12,29-30. Starożytni Żydzi lub poganie uznaliby niektóre z wymienionych darów za niezwykłe, np. dar prorokowania lub czynienia cudów, uważane wówczas za rzadkie. Termin przetłumaczony jako „apostołowie" oznacza przypuszczalnie „upoważnionych posłańców", wyposażonych w pełną władzę tego, kto ich posłał, o ile właściwie realizowali powierzoną sobie misję. Chociaż niektórzy filozofowie uważali samych siebie za posłańców bogów, zaś Żydzi często w takich kategoriach postrzegali proroków ze Starego Testamentu, pierwsi chrześcijanie uważali funkcję proroka za swoisty ówczesny urząd w Kościele. (Zob. komentarz do Ef 4,11).

12,28-30. Paweł odnosi w. 14 do darów Ducha Świętego.

12,12-30. Paweł posługuje się obrazem powszechnie używanym w odniesieniu do rzymskiego państwa lub do wszechświata i odnosi go do Kościoła (jak w Rz 12,3-5). Gdy rzymscy plebejusze (członkowie warstwy niższej w dawnym Rzymie) grozili buntem, arystokrata Menenius Agryppa przekonał ich, że chociaż ukryci (jak żołądek), są jednak niezbędnymi członkami ciała. Warstwy wyższe i niższe odgrywały odmienne role, lecz były jednak równie ważne. Argument ten był jedynie arystokratyczną sofistyką, mającą udobruchać motłoch. Później jednak inni pisarze, zwłaszcza filozofowie stoiccy, sięgali po ten obraz. Stoicy powiadali, że wszechświat przypomina ciało, zaś Boski logos (rozum) jest umysłem (lub głową), który kieruje tym ciałem. Paweł mówi tutaj o jedności ciała nie po to, by jakąś grupę uspokoić, lecz aby powiedzieć wszystkim chrześcijanom w Koryncie, że winni się wzajemnie szanować i cenić. Jak samo oko lub stopa są bezużyteczne, podobnie każdy członek Kościoła oddzielony od innych chrześcijan.

31 Lecz wy starajcie się o większe dary, a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą.

12,31 —13,13 Fragment trzyczęściowy, z tematami: wyższość miłości (w. 1-3), jej dzieła (w. 4-7) i odwieczność (w. 8-13). Chodzi o miłość braterską, a miłości do Boga nie uwzględnia się bezpośrednio, ale jest ona obecna z natury rzeczy, zwłaszcza w w. 13 w połączeniu z wiarą i nadzieją.

29–31. Poszczególni członkowie wspólnoty mają zazwyczaj tylko jeden charyzmat. Każdy z darów jest określoną pełnią i doskonałością samą w sobie. Jednakże istnieje jeden charyzmat, którego Paweł dotąd nie wspomina, ponieważ zamierza mu poświęcić oddzielny rozdział. Już teraz jednak zachęca do ubiegania się o jego posiadanie. Korzystanie z tego charyzmatu czyni z życia chrześcijanina specjalną drogę – przenośnia spotykana często zarówno w ST, jak i w dokumentach qumrańskich – drogę najdoskonalszą.

12,31. Największe dary (zob. też 1 Kor 14,1) wyznaczone są przez potrzeby pozostałych członków Ciała (rozdz. 13). Większość Żydów wierzyła, że jedynie niewielu szczególnie pobożnych ludzi może czynić cuda. Nie było przyjęte, by każdy wierzący prosił Boga o dary najbardziej użyteczne dla Jego ludu. Pierwsi chrześcijanie odnosili się w sposób demokratyczny do rzeczywistości nadprzyrodzonej; wierzyli, że Bóg może aktywnie działać w codziennym życiu każdego wierzącego.

1 Kor 13

Hymn o miłości

1 Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.

13,1 Miłość, o jaką tutaj chodzi, jest różna od miłości zmysłowej, egoistycznej — to miłość (agape) chcąca dobra drugiego. Jej źródło znajduje się w Bogu, który pierwszy umiłował (1 J 4,19) i wydał swego Syna, aby pojednać ze sobą grzeszników (Rz 5,8; 8,32-39; 2 Kor 5,18-21; Ef 2,4-7; por. J 3,16n; 1 J 4,9-10) i uczynić ich swymi wybranymi (Ef 1,4), dziećmi (1 J 3,1). Odniesiona przede wszystkim do Boga Ojca (Rz 5,5; 8,39; 2 Kor 13,11.13; Flp 2,1; 2 Tes 2,16; por. 1 J 2,15), ta miłość — sama natura Boga (1 J 4,7n.l6) — występuje z tej samej racji u Syna (Rz 8,35.37.39; 2 Kor 5,14; Ef 3,19; 1 Tm 1,14; 2 Tm 1,13), który kocha Ojca i podobnie jest przez Niego kochany (Ef 1,6; Kol 1,13; por. J 3,35; 10,17; 14,31), Syn, tak jak i Ojciec, miłuje ludzi (J 13,1.34; 14,21; 15,9), za których wydał samego siebie (2 Kor 5,14n; Ga 2,20; Ef 5,2.25; 1 Tm l,14n; por. J 15,13; 1 J 3,16; Ap 1,5). Ta miłość jest także miłością Ducha Świętego (Rz 15,30; Kol 1,8), rozlewającego ją w serca chrześcijan (Rz 5,5+; por. Ga 5,22), co daje im w konsekwencji moc wypełnienia (por, Rz 8,4) istotnego przykazania Prawa, przykazania miłości Boga i bliźniego (Mt 22,37-40p; Rz 13,8-10; Ga 5,14). Ponieważ miłość braci, a nawet nieprzyjaciół (Mt 5,43-48p) jest koniecznym następstwem i prawdziwym dowodem miłości Boga (1 J 3,17; 4,20n), Jezus daje nowe przykazanie (J 13,34n; 15,12.17; 1 J 3,23; itd.), nieustannie wpajane przez Jego uczniów (Rz 13,8; Ga 5,13n; Ef 1,15; Flp 2,2n: Kol 1,4; 1 Tes 3,12; 2 Tes 1,3; Flm 5,7; por. Jk 2,8; 1 P 1,22; 2,17; 4,8; 1 J 2,10; 3,10n.l4; itd.). Tak też Paweł kocha swoich (2 Kor 2,4; 12,15; itd.) i tak jest przez nich kochany (Kol 1,8; 1 Tes 3,6; itd.). Ta miłość, oparta na szczerości i pokorze, zapomnieniu o sobie i darze z siebie (Rz 12,9n; 1 Kor 13,4-7; 2 Kor 6,6; Flp 2,2n), służeniu (Ga 5,13; por. Hbr 6,10) i wzajemnemu wspieraniu się (Ef 4,2; por. Rz 14,15; 2 Kor 2,7n), winna się okazać w uczynkach (2 Kor 8,8-11.24; por. 1 J 3,18) i zachowywać przykazania Pańskie (J 14,15; 1 J 5,2n; itd.), czyniąc wiarę skuteczną (Ga 5,6; por. Hbr 10,24). Ona jest więzią doskonałości (Kol 3,14; por. 2 P 1,7) i „zakrywa grzechy” (1 P 4,8; por. Łk 7,47). Opierając się na miłości Boga, nie lęka się niczego (Rz 8,28-39; por. 1 J 4,17n). Gdy jest praktykowana w prawdzie (Ef 4,15; por. 2 Tes 2,10), nadaje właściwy sens moralny (Flp l,9n) i otwiera człowieka na duchowe poznanie tajemnicy Boga (Kol 2,2; por. 1 J 4,7), miłości Chrystusa, co przewyższa wszelką wiedzę (Ef 3,17-19; por. 1 Kor 8,1-3; 13,8-12). Sprawiając, że w duszy chrześcijanina zamieszkuje Chrystus (Ef 3,17) i cała Trójca (2 Kor 13,13+; por. J 14,15-23; 1 J 4,12), miłość karmi życie cnót teologicznych (por. Rz 1,16+; 5,2+), wśród których ona jest królową (1 Kor 13,13), ponieważ tylko ona nie przeminie (1 Kor 13,8), lecz przejdzie w wizję (1 Kor 13,12; por. 1 J 3,2), kiedy to Bóg przydzieli swoim wybranym dobra, które obiecał miłującym Go (1 Kor 2,9; Rz 8,28; Ef 6,24; 2 Tm 4,8; por. Jk 1,12; 2,5).

     Cały 13 rozdz. uchodzi za hymn najpiękniejszy, jaki kiedykolwiek w dziejach ludzkości wyśpiewano na cześć miłości. Nawet ludzie nie mający nic wspólnego z chrześcijaństwem porównują Pawłowy hymn z najpiękniejszymi poematami klasycznymi literatury greckiej. Pisząc o miłości niewątpliwie miał Paweł przed oczyma postać umierającego za nas Jezusa. Nic też dziwnego, że każde zdanie hymnu zachowa swój sens, gdy na miejsce słowa „miłość” wstawi się imię „Jezus”. Hymn można podzielić na trzy następujące części: 1. Wzniosłość i konieczność miłości (ww. 1–3). 2. Przymioty miłości (ww. 4–7). 3. Absolutny prymat miłości (ww. 8–13).

1. Wyrażenie mówić językami ludzi odnosi się do tzw. glosolalii, czyli do daru posługiwania się obcymi językami bez potrzeby mozolnego uczenia się ich przedtem. Wydaje się, że Koryntianie przekładali ponad wszystkie inne dary Boże właśnie tę łaskę mówienia językami. Język aniołów – to tylko zwrot retoryczny, przenośnia, wyrażająca ideę najbardziej wzniosłej mowy, jaką człowiek mógłby się posługiwać. Nawet taka umiejętność nie na wiele się przyda, jeśli człowiek nie ma miłości. Spośród trzech terminów, używanych w języku greckim najczęściej na określenie miłości (ÁÉÂfą»Ż±±ł¬Ŕ·), Paweł wybiera słowo ±ł¬Ŕ·). Określa się nim zdecydowany, z góry przemyślany sposób życia wolnego od wszelkiego egoizmu, pełnego poświęcenia i pragnień najwyższego dobra dla drugich. Bez tak pojętej miłości najwznioślejsze przemówienia ludzkie i wprowadzająca otoczenie w podziw zdolność posługiwania się obcymi językami – to niczym dźwięk miedzi brzęczącej lub odgłos cymbałów brzmiących. Obydwa te instrumenty czynią tyle hałasu, że z trudem można w nim posłyszeć jakąś melodię. Oto pożytek z tak cenionego przez Koryntian, ale pozbawionego miłości charyzmatu glosolalii.

13,1. W niektórych tradycjach żydowskich, aniołowie przemawiali w języku hebrajskim, lecz większość Żydów zgodziłaby się, że rozumieli również inne języki, zwłaszcza że opiekowali się poszczególnymi narodami. Paweł przypuszczalnie wierzył, że oprócz języków ludzkich są też języki anielskie. Wówczas jego słowa znaczyłyby: „Nawet gdybym płynnie posługiwał się każdym językiem, jaki można sobie wyobrazić..." (W końcowej części Testamentu Hioba jego córki przemawiają w ekstazie językami aniołów, natchnione myślą o rzeczach niebieskich; nie jest jednak jasne czy ten tekst jest przed-Pawłowy, czy też został dodany do księgi przez mówiących językami chrześcijan z II w. po Chr.) Chociaż cymbały były używane w pewnych pogańskich obrzędach (także w kulcie żydowskim), Paweł pragnie wyrazić za pomocą tego porównania, że chociaż głośne, ich dźwięki same w sobie niczego nie komunikują (jak niektórzy retorzy w czasach Pawła). Korynt znany był ze swych wyrobów miedzianych, zaś miedziane wazy („miedź brzęcząca") były często używane w starożytnych amfiteatrach z tego okresu w celu wzmocnienia dźwięku.

13,1-13. Hymn o miłości Rozdział ten przypomina pochwały różnych cnót, jakie znaleźć można w innych utworach literatury grecko-rzymskiej. To jednak, że Paweł tę a nie inną cnotę wybiera i umieszcza ponad innymi, nie jest zależne od kultury, w której żył. W literaturze wczesnochrześcijańskiej miłość wielokrotnie pojawia się jako cnota najwyższa. Jako krótka dygresja wtrącona pomiędzy 1 Kor 12,31 a 1 Kor 14,1 (dygresja była środkiem powszechnie stosowanym w literaturze starożytnej), rozdział ten wyjaśnia, w jaki sposób oceniać, które dary są „większe”.

2 Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę, i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał – byłbym niczym. Mt 7,22 Mt 17,20; Jk 2,14-17

2. Powiedzenie przenieść góry było, jak się wydaje, powszechnie używanym zwrotem, mającym wyrażać niemożliwość lub małe prawdopodobieństwo. Zwrot ten odnajdujemy również w nauczaniu samego Jezusa (por. Mt 17,20; 21,21). Posiadanie tych wielkich darów bez udziału miłości daje wynik taki sam, jak korzystanie z glosolalii, nie mających na względzie dobra bliźnich: gdybym je miał… a miłości bym nie miał, byłbym niczym.

Z kolei wyjaśnia Paweł istotę innych charyzmatów. Jedne z nich – jak dar prorokowania, znajomość najgłębszych tajemnic oraz wiedza o wszystkim – dają możność udzielania najbardziej wzniosłych i najbardziej zrozumiałych pouczeń, drugie – spośród nich wymieniona jest tylko wiara – czynią człowieka zdolnym do skutecznego działania w warunkach najbardziej trudnych. Są to dary Boże, dzięki którym każda epoka w dziejach ludzkości ma swoich wielkich działaczy społecznych.

3 I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże. Mt 6,2; Dn 3,28

13,3 Wariant niekiedy wybierany w drugim stychu: „Gdybym wydał moje ciało dla uzyskania z tego chwały”.

3. Przestroga jest jasna: Może się zdarzyć – choć w praktyce bywa to raczej rzadko – że ktoś rozda bliźniemu wszystko, co ma, wcale przy tym ludzi nie miłując. Może się zdarzyć, że ktoś całego siebie poświęci społeczności i pozwoli niejako spłonąć swojemu ciału, tak jak to uczynił wzmiankowany przez Cycerona (Tuscul. 2,2) i Strabona (XV) bohater grecki Kalanos, pozwalając palić się żywcem na cześć Aleksandra w jego obecności. Jeśli nawet tak wielka ofiara, czasem arcypożyteczna dla społeczności, jest małowartościowa, gdy chodzi o wieczne zbawienie tego, który ją składa, to stąd, że nie było w niej miłości pełnej, miłości, którą się ogarnia nie tylko ludzi, lecz także Boga lub mówiąc dokładniej, którą się miłuje wszystko i wszystkich, ale w Bogu.

13,2-3. „Przenoszenie gór” wydaje się metaforą oznaczającą wykonywanie rzeczy niemożliwych (por. komentarz do Mk 11,23; por. Za 4,7). Chociaż rzymski czytelnik mógłby przypomnieć sobie opowieść o samobójstwie odrzuconej kochanki Dydony, ze sławnej rzymskiej epiki, lub pomyśleć o samospaleniu dokonywanym przez hinduskich filozofów, słowa „choćbym ciało swoje wydał na spalenie" stanowią zapewne aluzję do żydowskiej tradycji o męczennikach, którzy rzucali się w ogień, by uniknąć wymuszonej na nich siłą nieczystości rytualnej.

4 Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; Rz 13,8-10; Rz 12,9-10; 1Tes 5,14-15

13,4 W w. 4-7 miłość jest określona za pomocą ciągu piętnastu czasowników, dzięki czemu została scharakteryzowana nie abstrakcyjnie, lecz przez wskazanie działań, jakie wzbudza.

4. Paweł, człowiek czynu, nie lubi teoretyzowania. Opisując przymioty miłości posługuje się figurą literacką, zwaną personifikacją. Według wszelkiego prawdopodobieństwa ma na myśli – jak już zaznaczyliśmy – osobę samego Chrystusa. Wzniosłość Jego przymiotów jako ideału miłości przeciwstawia co chwila błędom, jak się wydaje, szczególnie częstym u Koryntian.

5 nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; 

6 nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Prz 10,12

5–6. Człowiek żyjący miłością nie ogranicza się do samego tylko respektowania praw bliźniego, lecz potrafi ciągle rezygnować z praw własnych. Nie ubiega się o miejsce, które nawet słusznie mu przysługuje; nie reaguje gniewem nawet wtedy, gdy czyjeś postępowanie powinno spowodować wybuch złości. Nie tylko nie pamięta złego i nie pielęgnuje w duszy chęci dokonania zemsty, ale w ogóle nie rejestruje w pamięci przykrości, jaką mu ktoś wyrządził; każda niesprawiedliwość względem bliźniego, nawet wroga, napełnia go smutkiem, podobnie jak prawda, gdziekolwiek by była; jest dla niego zawsze źródłem radości.

7 Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.

7. W ten sposób kończy się opis przymiotów miłości do Boga. Miłość wszystko znosząca sprawia, że człowiek potrafi przejść do porządku dziennego nad sprawami, które innych irytują i pozbawiają wewnętrznego spokoju. Miłość „wierzy w człowieka”. Tylko człowiek żyjący miłością potrafi przetrzymać ataki oszczerstwa, nienawiści i gniewu ze strony tych, którzy nienawidzą miłości.

13,4-7. Głównym celem pięknego ‘retorycznie Pawiowego opisu miłości jest przeciwstawienie jej temu, co apostoł wcześniej powiedział na temat postaw Koryntian.

8 Miłość nigdy nie ustaje, [nie jest] jak proroctwa, które się skończą, choć zniknie dar języków i choć wiedzy [już] nie stanie. 1Kor 13,13+; Dz 11,27+ Dz 2,4+

13,8 Gdy zniknie nasze poznanie Boga niedoskonałe (w. 11) i pośrednie (w. 12), by ustąpić miejsca wizji twarzą w. twarz, miłość u wybranych będzie taka sama, jaką mieli oni tutaj na ziemi (pierwszy stych).

8. Słowa te uważa się za punkt kulminacyjny w strukturze całego hymnu. Mówią one o nieprzemijających wartościach miłości. Przyjdzie czas, że nie będzie komu przekazywać wzniosłej wiedzy, niepotrzebny stanie się dar języków. Tylko miłość ciągle trwać będzie, mając w Bogu swój odwieczny przedmiot. Oto dlaczego przemijają charyzmaty związane z nauczaniem innych.

9 Po części bowiem tylko poznajemy i po części prorokujemy. 10 Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe.

9–10. Wszelkie doczesne, ziemskie poznanie ma charakter fragmentaryczny. Możemy uchwycić nim zaledwie wycinek, maleńki fragmencik prawdy o świecie i o Bogu. Otóż nasza nagroda niebieska będzie m.in. polegać na tym, że uzyskamy możność oglądania Boga wprost. Do tej sprawy Paweł zresztą wróci za chwilę (w. 12), zestawiając dokładniej nasze poznanie ziemskie z wizją błogosławionych.

11 Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecinne.

11. Mimo posługiwania się pierwszą osobą, Paweł mówi nie tyle o sobie samym, ile raczej o Koryntianach, pomagając im w ten sposób wysnuć zasadnicze wnioski z przedstawianego przed chwilą opisu miłości i jej przymiotów. Oto gdy byli oni jeszcze nie bardzo uświadomieni, nie urobieni wewnętrznie, podobni do niemowląt, poszukiwali chciwie glosolalii, proroctw i tym podobnych charyzmatów. Teraz jednak, po tylu naukach Pawła, po latach chrześcijańskiego życia wkroczyli w „wiek męski”. Czas pomyśleć o tym, co rzeczywiście godne jest zabiegów i starania. Wyzbyć się upodobań dziecięcych, tzn. zamiast pragnąć przynoszących tylko doczesny rozgłos charyzmatów, starać się usilnie o wzrost w miłości.

12 Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [ujrzymy] twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, wtedy zaś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany. 2Kor 5,7; Lb 12,8 1J 3,2; Ga 4,9

12. Nasze poznanie Boga, dopóki przebywamy tu na ziemi, jest podobne do oglądania jakiegoś przedmiotu lub siebie samego w lustrze. Choćby lustro było najidealniejszej jakości, nie dojrzymy w nim realnego przedmiotu, lecz tylko jego odbicie. Jak w lustrze, tak w stworzeniach oglądamy tylko odbicie Boga, odbicie zawsze niedoskonałe. Jednakże przyjdzie czas, kiedy nasze niedoskonałe poznanie Boga będzie zastąpione oglądaniem Stwórcy twarzą w twarz, bez żadnego pośrednictwa. Apostoł określa jeszcze dokładniej naturę przyszłego poznania Boga: kiedyś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany. Zwrot ostatni – można by lepiej wyrazić, „zostałem uznany” stanowi aluzję do wielkiego aktu uznania, przygarnięcia nas przez Boga w zbawczym dziele Chrystusa. Bóg poznał nas, uznał za swoich, okazując nam swą wielką miłość. Tak też my kiedyś będziemy oglądali Boga, gdy miłością zapłacimy za miłość lub dokładniej, gdy miłość, którą nas Bóg umiłował, wróci do swego źródła, tj. do Boga. Rozumiemy coraz lepiej, dlaczego Apostoł tak zdecydowanie przekłada miłość ponad wszelkie charyzmaty.

13 Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: największa z nich [jednak] jest miłość.

13,13 Zgrupowanie trzech cnót teologicznych, które pojawia się u Pawła już od 1 Tes 1,3 i jest niewątpliwie uprzednie w stosunku do apostoła, często powraca w jego listach, choć w innej kolejności: 1 Tes 5,8; 1 Kor 13,7.13; Ga 5,5n; Rz 5,1-5; 12,6-12; Kol 1,4-5; Ef 1,15-18; 4,2-5; 1 Tm 6,11; Tt 2,2. Por. Hbr 6,10-12; 10,22-24; 1 P l,3-9.21n. Poza tym występują razem wiara i miłość (1 Tes 3,6; 2 Tes 1,3; Flm 5), stałość i wiara (2 Tes 1,4), miłość i stałość (2 Tes 3,5). Por. 2 Kor 13,13.

13. Miłość większa jest nawet od wiary i nadziei, tj. od tych dwu cnót, których przedmiotem jest również Bóg i które Apostoł tak bardzo i tyle razy wiernym swoim zalecał. Przyjdzie czas, gdy człowiek przestanie już żyć nadzieją, bo osiągnie to, czego się całe życie spodziewał. Zbyteczna okaże się wiara, bo będzie Boga oglądał bezpośrednio. Świadectwo, pośrednik, okażą się zbyteczne. Zostanie tylko miłość.

13,8-13. Podobnie jak w wersetach 1-3, Paweł wykazuje tutaj, że miłość jest cnotą przewyższającą dary - w tym przypadku dlatego, że jest wieczna, dary zaś jedynie doczesne. Niektórzy prorocy ze Starego Testamentu przepowiadali wylanie Ducha w czasach ostatecznych, czemu miała towarzyszyć zdolność do przemawiania pod Jego natchnieniem (Jl 2,28). W innych proroctwach zapowiadano jednak, że wszystkie narody świata dojdą do poznania Boga, nie będzie więc potrzeby ich pouczania (Jr 31,33-34). Paweł wierzy, że czasem darów Ducha - obejmujących również zwyczajną ludzką wiedzę - jest okres obecny, między pierwszym a drugim przyjściem Jezusa (por. 1 Kor 13,10.12).

Zwierciadła starożytne (1 Kor 13,12) były zwykle wykonane z miedzi; zważywszy na światową sławę Koryntu jako ośrodka, gdzie wytwarzano wyroby miedziane, słowa te szczególnie mogły przemówić do adresatów (także w 2 Kor 3,18). Jednak nawet najlepsze zwierciadła dawały jedynie niedoskonałe odbicie (niektórzy filozofowie porównywali do zwierciadła poszukiwanie bóstwa przez ludzi śmiertelnych). Przeciwnie, objawienia w Wj 33,11, Lb 12,8 i Pwt 34,10 są bardziej bezpośrednie.

1 Kor 14

Zasady korzystania z charyzmatów Dz 2,4+; Dz 11,27+

1 Starajcie się posiąść miłość, troszczcie się o dary duchowe, szczególnie zaś o dar proroctwa! 1Tes 5,20; Dz 11,27+; Dz 2,4+

2 Ten bowiem, kto mówi językami, nie ludziom mówi, lecz Bogu. Nikt go nie słyszy, a on pod wpływem Ducha mówi rzeczy tajemne. Rz 1,9+

3 Ten zaś, kto prorokuje, mówi ku zbudowaniu ludzi, ku ich pokrzepieniu i pociesze.

1–3. Obok charyzmatu miłości, o której praktykę każe Paweł zabiegać najbardziej, na szczególne pożądanie zasługuje nie tyle dar mówienia różnymi językami, ile raczej charyzmat proroctwa. O wyższości daru tego decyduje to, że właśnie on, a nie charyzmat glosolalii, przyczynia się skutecznie do umocnienia całej społeczności. Ludzie obdarzeni charyzmatem prorokowania przez swoją działalność mieli się przyczyniać do utrwalenia w całej wspólnocie żywotności religijnej, zapału i mocy ducha. Jednym bowiem z zadań proroków – podobnie zresztą jak w ST – było podnoszenie na duchu upadających, pocieszanie strapionych.

14,1-3. Również w Starym Testamencie "prorocy wypełniali funkcje, które Paweł tutaj wymienia: „zbudowania" lub „podbudowania” (i burzenia, np. Jr 1,10, gdzie Boże słowo niszczy i odnawia narody); „pokrzepiania”, co może obejmować napominanie. Niemal wszyscy prorocy ze Starego Testamentu, nawet jeśli zapowiadali karę, dodawali też przesłanie „pociechy” i nadziei.

4 Ten, kto mówi językami, buduje siebie samego, kto zaś prorokuje, buduje Kościół. 

5 Chciałbym, żebyście wszyscy mówili językami, jeszcze bardziej jednak pragnąłbym, żebyście prorokowali. Większy jest bowiem ten, kto prorokuje, niż ten, kto mówi językami – chyba że jest ktoś, kto tłumaczy, aby wyszło to na zbudowanie Kościołowi. Lb 11,29

4–5. Okazuje się, że Koryntianie pragnęli najbardziej tych darów, którymi mogli zaimponować otoczeniu i zaspokoić w pewnym sensie własną próżność. Cała społeczność miała zaś z tego pożytek niewielki lub żaden. Charyzmat glosolalii ma wartość, i to wielką, ale jedynie wtedy, kiedy słowa przemawiających obcymi językami ktoś tłumaczy na język zrozumiały dla wszystkich. Znów zatem czynnikiem decydującym o wartości charyzmatu jest dobro społeczne, dokładniej, duchowe umocnienie wspólnoty.

14,4-5. Pawłowe pragnienie, by wszyscy mogli prorokować (por. Lb 11,29) jest przypuszczalnie realistyczne. Bóg obiecał, że całemu swojemu ludowi udzieli zdolności prorokowania, gdy nadejdą czasy ostateczne 01 2,28; według Nowego Testamentu zainaugurowane przez Jezusa). Gdyby wypowiedzi w językach były tłumaczone, mogłyby też służyć jako natchniona mowa użyteczna dla "Kościoła.

6 Bo przypuśćmy, bracia, że przychodząc do was, będę mówił językami: jakiż stąd pożytek dla was, jeżeli nie przemówię do was albo objawiając coś, albo przekazując jakąś wiedzę, albo prorokując, albo pouczając? 7 Podobnie jest z martwymi instrumentami, które dźwięki wydają, czy to będzie flet, czy cytra: jeżeli nie można odróżnić poszczególnych dźwięków, to któż zdoła rozpoznać, co się gra na flecie lub na cytrze? 

14,6-7. Zrozumienie jest kluczem do budowania innych (1 Kor 14,6-12). Paweł wspomina tutaj o dwóch głównych instrumentach muzycznych starożytności: fletnia (nie „flet” jak w większości przekładów), instrument dęty o brzmieniu przypominającym obój, często składający się dwóch rur połączonych z ustnikiem, była często używana do wykonywania muzyki religijnej i sentymentalnej; cytra, instrument strunowy szarpany, którym często akompaniowano śpiew.

8 Albo jeśli trąba brzmi niepewnie, któż będzie się przygotowywał do bitwy? 9 Tak też i wy: jeśli pod wpływem daru języków nie wypowiadacie zrozumiałych słów, któż pojmie to, co mówicie? Na wiatr będziecie mówili.

6–9. Tę samą myśl wyraża całkiem zrozumiałe samo w sobie, choć może nie najszczęśliwiej dobrane porównanie z instrumentami muzycznymi. Jeśli dźwięki nie ułożą się w akordy, jeśli będzie się mieć do czynienia z przykrą dla słuchu kakofonią – na nic zda się cały trud muzykowania.

14,8-9. Za pomocą trąby lub rogów wzywano wojsko do ustawienia się w szyku bojowym, marszowym itd. Fałszywe brzmienie trąby wywołałoby zamieszanie w szeregach wojska (1 Kor 14,8).

10 Na świecie jest takie mnóstwo słów, ale żadne nie jest bez znaczenia.

14,10 żadne nie jest bez znaczenia. Albo: „nie ma nic, co nie miałoby właściwego sobie języka”.

11 Jeżeli jednak nie będę rozumiał, co jakieś słowo znaczy, będę barbarzyńcą dla przemawiającego, a przemawiający – barbarzyńcą dla mnie.

14,11 „Barbarzyńcą” był nazywany ten, kto nie znał języka grec.

12 Tak też i wy, skoro jesteście żądni darów duchowych, starajcie się posiąść w obfitości te z nich, które się przyczynią do zbudowania Kościoła.

10–12. Podobnie rzecz się ma z różnorodnością języków. Każdy z nich przedstawia wartość tylko wtedy, gdy jest rozumiany przez człowieka, do którego się nim przemawia. W przeciwnym razie słuchacz i mówiący będą się sobie wydawali nawzajem zwykłymi barbarzyńcami. Znów przypomina Paweł, że z takiego posługiwania się obcymi językami wspólnota nie odnosi żadnego pożytku, i dlatego charyzmat ów nie przedstawia prawie żadnej wartości.

14,10-12. Grecy tradycyjnie spoglądali z góry na nie-Greków, uważając ich za „barbarzyńców” lub „cudzoziemców”, gdyż posługiwali się „niższymi” (tj. niegreckimi) językami. Jednak nawet ci, którzy nie wierzyli w wyższość Greków, dzielili ludzkość na „Greków i barbarzyńców” (np. Rz 1,14), zwykle przyjmując za podstawę narodowość, czasami jednak także język. Paweł zauważa, że ludzie, którzy nie potrafią się porozumiewać w sposób zrozumiały, uchodzą wobec siebie za obcych (1 Kor 14,11).

13 Jeśli więc ktoś korzysta z daru języków, niech się modli, aby potrafił to wytłumaczyć.

13. Co więc należy zrobić, żeby ów dar przemawiania językami służył dobru całej wspólnoty? Paweł odpowiada: Ten, kto go posiada, powinien się modlić o umiejętność wytłumaczenia wszystkiego, co mówi, językiem zrozumiałym dla wszystkich, którzy go słuchają.

14 Jeśli bowiem modlę się pod wpływem daru języków, duch mój wprawdzie się modli, ale umysł nie odnosi żadnych korzyści.

14,14 umysł nie odnosi żadnych korzyści. W modlitwie mówiącego językami, uniesionego w „duchu”, nie ma nic, co byłoby przyswajalne przez „umysł”.

14,13-14. Żydowski filozof "Filon opisywał boskie natchnienie jako opanowanie proroków przez Boga i całkowite zdominowanie przez Niego ich zdolności racjonalnych, w czasie gdy znajdowali się pod Jego wpływem. Paweł natomiast uważa, że również prorockie natchnienie zakłada zdolności racjonalne (podobnie jak tłumaczenie). Nawet w przypadku glossolalii (lub natchnionej wypowiedzi w obcych językach), która jest modlitwą innego, nieracjonalnego elementu ludzkiej natury, Paweł w żaden sposób nie daje do zrozumienia, jakoby umysł zmuszony był do bierności. Apostoł wierzy, że obydwa rodzaje oddawania Bogu czci i obydwa elementy ludzkiej natury są równie ważne. (W terminologii współczesnej owe elementy ludzkiej natury można by nazwać czynnikiem afektywnym i kognitywnym lub podświadomością i świadomością. W każdym razie, ani czysty racjonalizm niektórych współczesnych Kościołów, ani czysty emocjonalizm innych, nie odpowiadałby Pawłowi. Według niego cała ludzka osoba ma oddawać cześć Bogu.)

15 Cóż przeto pozostaje? Będę się modlił duchem, ale będę się też modlił i umysłem; będę śpiewał duchem, będę też śpiewał i umysłem.

 14.15. Charyzmatyczny kult — tj. oddawanie czci Bogu pod wpływem natchnienia ‘Ducha Świętego — był również praktykowany przez członków szkół prorockich w ‘Starym Testamencie (1 Sm 10,5; por. 2 Krl 3,15). Taka postawa przeniesiona w kontekst kultu świątynnego (1 Krn 25,1-5) przyczyniła się do powstania wielu psalmów. Chociaż oddawanie czci Bogu językami nie było praktykowane w Starym Testamencie, charyzmatyczny kult w szerszym tego słowa znaczeniu był wówczas znany.

16 Bo jeśli będziesz błogosławił w duchu, jakże na twoje błogosławienie odpowie Amen ktoś nie wtajemniczony, skoro nie rozumie tego, co ty mówisz? 2Kor 1,20

14,16 nie wtajemniczony. Chodzi o tego, kto nie otrzymał podobnych darów.

17 Zapewne piękne jest twoje dziękczynienie, lecz drugi tym się nie zbuduje.

14–17. Jeszcze raz wraca Paweł do społecznego pożytku daru glosolalii, jako jedynego kryterium wartości tego charyzmatu. Tym razem nie chodzi o nauczanie skierowane – w mowie niezrozumiałej – wprost do całej społeczności, lecz o modlitwę publiczną ekstatyka. Przysłuchującym się tej modlitwie może się udzielić religijny zapał, ale będzie to modlitwa trochę niegodna istot rozumnych. Nie będzie w niej bowiem uczestniczył umysł ludzi wypowiadających tylko wargami niezrozumiałe słowa modlitwy. Nie będą potrafili odpowiadać na modlitewne wezwania ekstatyka, nie odniosą ostatecznie z tej modlitwy żadnej korzyści. Krótko mówiąc, nie będą taką modlitwą zbudowani.

14.16-17. Rzymscy urzędnicy wiernie odmawiali przepisane, standardowe modlitwy. Nabożeństwa żydowskie dopuszczały nieco więcej swobody. Paweł oczekuje tutaj spontaniczności w modlitwie i nie sprzeciwia się nawet modlitwie w językach („w duchu”), pod warunkiem że zostanie ona przetłumaczona. Słowo „amen” było tradycyjną żydowską odpowiedzią, która wyraża zgodę na wypowiedziane błogosławieństwo.

18 Dziękuję Bogu, że mówię językami lepiej od was wszystkich. 19 Lecz w Kościele wolę powiedzieć pięć słów według mego rozeznania, by pouczyć innych, zamiast dziesięciu tysięcy wyrazów według daru języków.

18–20. Znów odwołuje się Paweł do przykładu własnego życia. Wyznaje – i to z prawdziwą wdzięcznością dla Boga – że korzysta również z daru języków, ale tylko w taki sposób, żeby odniosła z tego korzyść cała wspólnota. Paweł upomina Koryntian, aby byli jak dzieci, lecz ma jedynie na myśli niewinność, czystość duszy; nie mogą natomiast myśleć i wydawać swoich sądów tak jak naiwne dzieci. Widać z tego, że pogoń Koryntian za darem przemawiania różnymi językami uważa Paweł za zwykłą dziecinadę.

20 Bracia, nie bądźcie dziećmi w sposobie waszego myślenia, lecz bądźcie jak niemowlęta, gdy chodzi o rzeczy złe; w myśleniu zaś waszym bądźcie dojrzali!  Ef 4,14 Rz 16,19

14,18-20. Modlący się w ‘synagogach nie zawsze mogli czynić publicznie to samo, co czynili prywatnie. Podobnie Paweł wprowadza rozróżnienie pomiędzy prywatnym i publicznym praktykowaniem daru języków (u Greków 10 000 było największą liczbą). Nawet wtedy jednak, wyraźnie nie zakazuje publicznej modlitwy językami (1 Kor 14,39), o ile są one tłumaczone (1 Kor 14,28).

14.1-20. Zasady korzystania z charyzmatów Ponieważ chrześcijańskie dary, takie jak dar "proroctwa, były udzielane przez "Ducha, tło kulturowe ma tutaj mniejsze znaczenie niż w odniesieniu do innych fragmentów 1 Listu do Koryntian (np. na temat nakrywania głów przez kobiety w 1 Kor 11.2-16). Współczesnemu czytelnikowi może jednak pomóc zrozumienie, jak pierwsi czytelnicy pojmowali funkcjonowanie niektórych z wymienionych darów w ówczesnej kulturze.

Chociaż Paweł nie jest najwyraźniej przeciwny mówieniu językami (1 Kor 14,5.18), podkreśla, że wartość darów musi być oceniana na podstawie ich użyteczności w konkretnej sytuacji. Zrozumiała mowa podczas publicznych nabożeństw przynosi innym korzyść, zaś niezrozumiała, choćby nie wiadomo jak natchniona, przynosi tylko prywatny pożytek, chyba że zostanie przetłumaczona. Prawdziwym wyznacznikiem duchowości nie jest ani powściągliwy rzymski rytuał, ani ekstatyczne greckie celebracje — jest nim troska o innych (rozdz. 13). Termin, który przetłumaczono jako „mówienie językami” oznaczał zwykle po prostu „mówienie obcymi językami”. Tutaj jest jednak jasne (1 Kor 14,2.14), że człowiek, który pod natchnieniem modli się w obcych językach, wcale ich nie zna. Podobnie jak w Dziejach Apostolskich, dar ten zakłada nadprzyrodzone uzdolnienie.

21 Napisane jest bowiem w Prawie: Przez ludzi obcych języków i ust obcych będę przemawiał do tego ludu, ale i tak Mnie nie usłuchają mówi Pan. Iz 28,11-12

14,21 Tekst cytowany bardzo dowolnie.

14,21. Paweł cytuje tutaj Iz 28,11, który w swym kontekście odnosi się do kary. Ponieważ Jego lud niczego innego nie potrafił usłyszeć, Bóg przemówił do nich za pośrednictwem Asyryjczyków (por. Iz 33,19; Pwt 28,49). (Wielu nauczycieli żydowskich swobodnie posługiwało się terminem ,,‘Prawo” na oznaczenie wszystkiego, co było zawarte w Starym Testamencie. Z czasem zaczęto nawet stosować do wcześniejszych tradycji żydowskich.)

22 Tak więc dar języków jest znakiem nie dla wierzących, lecz dla pogan, proroctwo zaś nie dla pogan, lecz dla wierzących.

14,22 Tekst niejasny, ponieważ aplikacja w. 23-24 wygląda na przeciwstawną zasadzie w. 22. Proponowano różne rozwiązania tej trudności, ale żadne nie usuwa problemu.

21–22. Odwołując się do słów Proroka, Paweł, choć pozostaje przy temacie glosolalii, wprowadza jednak myśl nową. Oto Prorok zapowiada, że ludzie nie zechcą słuchać – a nie, że będą mogli zrozumieć – pouczeń do nich skierowanych. Paweł zdaje się pojmować słowa Proroka w sposób następujący: Bóg podejmował w ST różne próby dotarcia do swego narodu. Między innymi przemawiał do niego ustami obcych proroków. Lecz wszystkie Boże inicjatywy spotkały się z niewiarą ludzi. Stąd pochodzi skojarzenie: charyzmat obcych języków został dany po to, by przy jego pomocy zwerbować dla Chrystusa pogan, ludzi dotąd niewierzących. Nie ma potrzeby posługiwania się tym darem w środowiskach wierzących, dla których istnieje dar prorokowania.

14,22. Według jednych, Paweł ma tutaj na myśli języki jako znak, który wprawi w przerażenie niewierzących (por. 1 Kor 4,21); według innych, Paweł w 1 Kor 14,22 cytuje słowa Koryntian, by obalić ich poglądy w 1 Kor 14,23-25 (por. 1 Kor 6,12-14).

23 Kiedy się przeto zgromadzi cały Kościół i wszyscy poczną korzystać z daru języków, a wejdą na to ludzie prości oraz poganie, czyż nie powiedzą, że szalejecie? Dz 2,4; Dz 2,13

24 Gdy zaś wszyscy prorokują, a wejdzie [na to] jakiś poganin lub człowiek prosty, będzie pouczony przez wszystkich, osądzony 

25 i jawne staną się tajniki jego serca; a tak, upadłszy na twarz, pokłoni się Bogu, oznajmiając, że prawdziwie Bóg jest między wami. Iz 45,14; Za 8,23

14,23-25. Zjawisko ‘proroctwa znane było w świecie starożytnym, natomiast mówienie językami nie (w każdym razie podobne zjawiska były bardzo rzadkie). Starożytni szanowali proroctwa; gdyby ich jednak nie uprzedzono, że ktoś będzie przemawiał w językach, nie wiedzieliby co się dzieje (por. Dz 2,13). Być może w innych okolicznościach Paweł nie sprzeciwiałby się, by całe zgromadzenie jednocześnie w charyzmatyczny sposób wielbiło Boga (np. Dz 2,4-21), np. gdyby jego uczestnicy byli we własnym gronie (por. 1 Sm 10,5; 19,20), nie takie jednak warunki panowały w Kościołach domowych w Koryncie.

26 Cóż więc pozostaje, bracia? Kiedy się razem zbieracie, ma każdy z was już to dar śpiewania hymnów, już to łaskę nauczania albo objawiania rzeczy skrytych, lub dar języków, albo wyjaśniania: wszystko niech służy zbudowaniu.

23–26. Zebranie liturgiczne chrześcijan posługujących się spontanicznie darem języków będzie się wydawać ludziom nie rozumiejącym ich mowy lub poganom aktem zbiorowego szaleństwa. Takie zachowanie się chrześcijan nie przyciągnie poganina ani nie umocni duchowo człowieka prostego. Wynik akurat odwrotny osiągną korzystający z daru prorokowania. Prosty, nieuświadomiony chrześcijanin znalazłszy się w takim otoczeniu wiele skorzysta. Dowie się rzeczy nowych, zostanie pouczony, otrzyma wyjaśnienia. Jeszcze większy pożytek odniesie poganin, gdy przybędzie na takie zebranie. Być może, iż tam właśnie owi prorokujący ujawnią, co dręczy jego serce, może atmosferą tego rozmodlenia wzruszą go i trafią do przekonania. W każdym razie przybysz ów stwierdzi – lub dokładniej, może stwierdzić – iż wszystko, co słyszy, jest skierowane jakby wprost do niego. Dokona się akt publicznego wprowadzenia wiary w Boga Prawdziwego. Oto zilustrowana konkretnymi przykładami wyższość charyzmatu proroctwa nad glosolalią.

14.26. Chociaż w czasach Pawła modlitwy w ‘synagodze mogły mieć bardziej spontaniczny charakter, apostoł zachęca do indywidualnego zaangażowania, które wykraczałoby poza normy panujące w kultach innych religii. Powinniśmy jednak pamiętać, że Kościoły domowe w Koryncie liczyły nie więcej niż pięćdziesięciu członków. Regularnie korzystano z psalmów podczas żydowskich nabożeństw (Paweł może mieć tutaj na myśli albo biblijne psalmy, albo psalmy ułożone w czasach jemu współczesnych) oraz głoszono nauki. Jednak objawienia, mowa w obcych językach i ich tłumaczenie były typowymi wyróżnikami kultu chrześcijańskiego.

27 Jeżeli korzysta ktoś z daru języków, to niech mówią kolejno dwaj, najwyżej trzej, a jeden niech tłumaczy.

 

14.27. Zachowywanie porządku było ważne podczas mów i publicznych zgromadzeń w starożytności, co jest oczywiste, choćby na podstawie zwyczaju zasiadania według zajmowanej pozycji społecznej. Podczas zgromadzeń ‘esseńczyków należało uzyskać zgodę na zabranie głosu, przemawiano też w kolejności odpowiedniej do zajmowanej pozycji. Paweł nie jest tutaj tak rygorystyczny, pragnie jednak zachować równowagę między spontanicznością a porządkiem. Nie wszystkie rzeczy obiektywnie dobre były wskazane w kontekście danego zgromadzenia. W ‘Starym Testamencie charyzmatyczny kult nie był sprzeczny z porządkiem (1 Krn 25,1-5; por. też opis "Pilona pewnej żydowskiej sekty w Egipcie, którą jej wyznawcy określali mianem Therapeutów, czyli uzdrowicieli).

28 Gdyby nie było tłumacza, powinien zamilknąć na zgromadzeniu; niech zaś mówi sobie samemu i Bogu. 

14.28. Słowa „mówi sobie samemu i Bogu” oznaczają przypuszczalnie „mówi tak, że tylko Bóg może go usłyszeć”. Być może jednak wyrażenie to oznacza, że języki mogą być wykorzystywane nie tylko do modlitwy, lecz także służyć jako środek, za pomocą którego *Duch Boży przemawia do ducha pojedynczego człowieka (por. ‘proroctwo w 2 Sm 23,2-3; Oz 1,2; por. Ps 46,10; 91,14), choć być może dotyczy to swoistej formy natchnionej modlitwy.

29 Prorocy niech przemawiają po dwóch albo po trzech, a inni niech to roztrząsają. 

14.29. Wielu proroków ze ‘Starego Testamentu kształciło się prawdopodobnie w grupach uczniów prorockich, pod nadzorem bardziej doświadczonych proroków, np. Samuela (1 Sm 19,20; także w ‘narracjach o Eliaszu i Elizeuszu). Młode ‘Kościoły z czasów Pawła miały niewielu proroków tak doświadczonych i godnych zaufania jak Samuel, więc słuchanie i osądzanie ich przesłania musiało się odbywać podczas publicznych zgromadzeń przez wszystkich, którzy posiadali dar prorokowania. Sprawdzanie, osądzanie i wyjaśnianie proroctw nie musiało negować ich natchnienia (por. wypowiedzi ‘Platona na temat natchnionych poetów i żydowskich mędrców odpowiadających Pismem na pytania wynikające z Pisma).

30 Gdy zaś komuś innemu z siedzących dane będzie objawienie, pierwszy niech zamilknie. 

14.30. Starożytni nauczyciele przyjmowali różne postawy ciała podczas wykładów. Przynajmniej w czasach późniejszych ‘rabini siedzieli, zaś ‘uczniowie stali podczas wygłaszanych nauk. Osoby czytające Pismo wstawały. Wśród ‘esseńczyków zabierano głos po kolei. Osoba, która przemawiała podczas zgromadzenia, często wstawała, pozostali zaś siedzieli.

31 Możecie bowiem w ten sposób prorokować wszyscy, jeden po drugim, aby wszyscy byli pouczeni i podniesieni na duchu.

 

14.31. Na temat słów „możecie... prorokować wszyscy”, zob. komentarz do 1 Kor 14,5. Paweł dodaje tutaj „pouczenie” dotyczące celu proroctwa (tj. by słuchacze mogli się dzięki niemu czegoś nauczyć).

32 A dary duchowe proroków niechaj zależą od proroków.

14,32 Mówiąc inaczej, jeśli się okaże, że prorok stracił kontrolę nad swoją działalnością, to jest fałszywym prorokiem.

14.32. Według ówczesnych żydowskich poglądów dotyczących prorokowania, zakładało ono z całkowite poddanie się ‘Duchowi — człowiek nie mógł panować nad swoimi wypowiedziami. Dla Pawła natchnienie mogło być jednak poddane kontroli człowieka, który wybierał czas i sposób prorokowania. Na temat panowania człowieka nad jego duchem, por. Prz 16,32 i 25,28.

33 Bóg bowiem nie jest Bogiem nieładu, lecz pokoju. Tak jak to jest we wszystkich zgromadzeniach świętych,

14,33. Na temat powołania się na praktykę innych ‘Kościołów, zob. komentarz do 1 Kor 11,16.

27–33. A oto jeszcze kilka konkretnych wskazań co do sposobu korzystania z daru języków i charyzmatu prorokowania. Wskazania są proste i jasne. Niech charyzmatycy mówią pojedynczo – a nie wszyscy na raz – i niech zawsze ktoś ich wystąpienie tłumaczy na język zrozumiały dla wszystkich. Podobnie mogą postępować prorocy, z tym że w ich przypadku nie jest konieczny tłumacz, lecz ktoś, kto będzie pomagał ludziom prostym wniknąć głębiej w treść głoszonych prawd. Niech przemawiają po kolei, a nie wszyscy na raz. Nie wolno im impulsywnie poddawać się pasji prorokowania, mogłoby bowiem dojść do zamieszania i niepokoju. A to byłoby sprzeczne z naturą samego Boga-Pokoju, od którego pochodzą wszystkie charyzmaty.

14,26-33. Polecenia dotyczące zachowywania porządku Paweł spędził wśród Koryntian ponad półtora roku (Dz 18,11.18). Fakt, że wcześniej wskazówek tych nie przekazał tamtejszym chrześcijanom, sugeruje, iż odnosiły się one do konkretnej sytuacji, jaka pojawiła się w międzyczasie. Reguły, których przestrzeganie jest niezbędne, by nabożeństwo było budujące dla wszystkich, mogły się różnić zależnie od danej kultury, lecz zasada, by „wszystko służyło zbudowaniu” ma charakter uniwersalny.

34 kobiety mają na tych zgromadzeniach milczeć; nie dozwala się im bowiem mówić, lecz mają być poddane, jak to Prawo nakazuje. 1Kor 11,16+; Dz 9,13+ Rdz 3,16; 1Kor 11,3; 1Kor 11,9

14,34 nie dozwala się im bowiem mówić. Postawa bardziej pozytywna w 11,5, co relatywizuje wymowę tego zakazu, który wynikł ze społecznego kontekstu epoki.

14.34. Prawo biblijne nie zawiera żadnego konkretnego tekstu, który nakazywałby kobietom milczenie, chociaż Paweł mógł powołać się na argument ze stworzenia, którego użył w 1 Kor 11,8-9, lub na skutki przekleństwa w Rdz 3,16. Mógł też użyć słowa „prawo” w szerokim znaczeniu (1 Kor 14,21), mając na myśli ogólne podporządkowanie kobiet mężczyznom w czasach ‘Starego Testamentu. (Według takiej interpretacji Paweł przeciwstawia się prorokiniom z Koryntu, które nie uważają, że powinny być poddane. Zasada ta nie musi według Pawła dotyczyć wszystkich kultur, lecz fakt, że kobiety były podporządkowane mężczyznom w okresie Starego Testamentu sugeruje, że nie jest dla nich złe, by w pewnych kulturach postawę taką przyjęły. Według innej interpretacji Paweł cytuje w 1 Kor 14,34-35 pogląd Koryntian, następnie zaś go obala w 1 Kor 14,36; por. komentarz do 1 Kor 14,22. Inni mają co do tego wątpliwości, twierdząc, że argument 1 Kor 14,36 jest zbyt słaby, by podważyć pogląd wyrażony w 1 Kor 14,34-35.)

35 A jeśli pragną się czegoś nauczyć, niech zapytają w domu swoich mężów. Nie wypada bowiem kobiecie przemawiać na zgromadzeniu. 1Kor 11,5

34–35. Polecenie to nie pozostaje w sprzeczności z 11,5, gdzie Apostoł zezwolił zabierać głos kobietom na zebraniach liturgicznych, byleby tylko miały przy tym nakryte głowy (zob. Wstęp). Znów dochodzi tu do głosu idea podporządkowania niewiasty mężczyźnie, zgodnie z nakazami starotestamentowego Prawa (zob. Rdz 3,16). Obok tej motywacji biblijnej istnieje też druga, polegająca na odwołaniu się do ogólnoludzkiego – przynajmniej w tamtym środowisku – wyczucia tego co wypada i tego co nie wypada.

14.35. Zgodnie ze zwyczajem, bardziej wykształceni słuchacze zadawali pytania w trakcie mowy, uważano jednak za nieuprzejmość, jeśli czynili to ludzie nieuczeni. Poziom analfabetyzmu mierzony współczesnymi standardami był w starożytności wysoki (w miastach sytuacja była nieco lepsza), kobiety ponadto były znacznie mniej wykształcone w znajomości Pisma i publicznym przemawianiu od mężczyzn. Paweł nie oczekuje, by te niewykształcone kobiety poniechały nauki (w większości kultur, z których się wywodziły, problemem był dla nich właśnie brak dostępu do nauki), lecz daje najbardziej postępowy model, jaki istniał w ówczesnych czasach: mężowie powinni szanować ich zdolności intelektualne i udzielać im nauk prywatnie. Apostoł pragnie jednak, by nie przerywały nauczania podczas nabożeństw w kościele, bowiem dopóki nie dowiedzą się więcej, będą przeszkadzały innym i zakłócały porządek w czasie nabożeństw.

14,34-35. Przerywanie mowy W ramach zagadnień dotyczących porządku, który powinien panować w Kościele, Paweł czyni tutaj krótką ‘dygresję od kwestii ‘proroctw i języków oraz zasad, które się do nich odnoszą, by podjąć temat przerywania przez niektóre kobiety nauk głoszonych podczas kościelnych nabożeństw. Skoro Paweł nie zmienia tematu przechodząc od powszechnej zasady milczenia kobiet (w. 34) do zadawania pytań (w. 35a), następnie zaś powraca ponownie do uniwersalnej zasady milczenia, to jego ogólne stwierdzenie na temat milczenia kobiet w Kościele dotyczy jedynie konkretnej sprawy przedstawionej w w. 34a. Problemem jest tutaj słaba znajomość Pisma przez kobiety, nie zaś ich płeć.

36 Czyż od was wyszło słowo Boże? Albo czy tylko do was [mężczyzn] przyszło?

14,36 czy tylko do was [mężczyzn] przyszło? Odpowiedź jest negatywna, a tym samym Paweł zachęca Koryntian do zaakceptowania reguł przyjętych w innych Kościołach.

36. Pytania znajdujące się w tym wierszu pozwalają przypuszczać, że do Kościoła korynckiego zaczęły się wkradać inne obyczaje. A nikt przecież nie może powiedzieć, że właśnie z Koryntu wyszło Słowo Boże, że ta właśnie wspólnota może służyć za model dla innych. I nie tylko Koryntianie przyjęli słowo Boże. Muszą się wobec tego zachowywać tak jak wierni innych Kościołów.

37 Jeżeli komuś wydaje się, że jest prorokiem albo że posiada duchowe dary, niech zrozumie, że to, co wam piszę, jest nakazem Pańskim. 1Kor 2,16; 1Kor 7,40

38 A gdyby ktoś tego nie uznał, sam nie będzie uznany [przez Boga].

14,38 To Bóg jest tym, który nie uzna go za swego. — Wariant: „jeśli ktoś tego nie uznaje, niechaj tego nie uznaje” (ostre powiedzenie zirytowanego Pawła). Odnośnie do zamykania w ten sposób dyskusji por. 11,16; Flp 3,15.

37–38. Wiersz dość enigmatyczny. Zdaje się, że należy go rozumieć tak: przynajmniej ludzie, którzy otrzymali duchowe dary, powinni wiedzieć, że to, co Paweł powiedział o korzystaniu z charyzmatów, jest wyrazem woli samego Chrystusa. Niezastosowanie się do tych wskazań może ściągnąć na opornych karę odrzucenia przez Boga (por. 3,17; 8,3).

14.36-38. Niektórzy prorocy w ‘Starym Testamencie z większą mocą niż inni głosili Słowo Boże — np. Eliasz, Elizeusz, Samuel itd. Większość proroków pierwotnego ‘Kościoła nie mogła pod względem autorytetu równać się takim prorokom ‘Nowego Testamentu, jak Agabus, ani ‘apostołom, takim jak Paweł. Jeśli niektórzy prorocy w Koryncie powoływali się na dar proroctwa, by wesprzeć swe poglądy, Paweł tym bardziej mógł to uczynić, by ich poglądy obalić — to on przemawia w imieniu Boga.

39 Tak więc, bracia moi, troszczcie się o łaskę prorokowania i nie przeszkadzajcie w korzystaniu z daru języków. 1Kor 15,34

40 Lecz wszystko niech się odbywa godnie i w należytym porządku.

39–40. Konkluzja jest powtórzeniem treści w. 1. Korzystaniu z charyzmatów musi towarzyszyć troska o dobro całej społeczności, natomiast porządek, powaga, wzgląd na bliźniego – to czynniki dominujące w atmosferze wystąpień charyzmatyków.

14,39-40. Paweł daje tutaj podsumowanie rozdziału. Streszczenia końcowe nie były niezwykłe, chociaż nie zawsze je stosowano.

1 Kor 15

WOKÓŁ PRAWDY O ZMARTWYCHWSTANIU

Zmartwychwstanie Chrystusa i świadectwo Apostołów

1 Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którą przyjęliście i w której też trwacie. 1Tes 2,13+

15,1-58 Niektórzy chrześcijanie z Koryntu odrzucali zmartwychwstanie umarłych (15,12). Grecy uważali je za koncepcję prostacką (Dz 17,32+), podczas gdy Żydzi najpierw przeczuwali ją po trosze (Ps 16,10+; Hi 19,25+; Ez 37,10+), a później wprost jej nauczali (Dn 12,2+.3+; 2 Mch 7,9+). W celu przezwyciężenia błędu Koryntian Paweł wychodzi od podstawowego w głoszeniu Ewangelii twierdzenia, a mianowicie od paschalnego misterium Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego (w. 3-4; por. Rz 1,4; Ga 1,2-4; 1 Tes 1,10; itd.), następnie to rozwija, wyliczając ukazania się Zmartwychwstałego (w. 5-11; por. Dz 1,8+). Z tego punktu widzenia wykazuje niedorzeczność zwalczanej opinii (w. 12-34; por. 15,13+). Chrystus jest pierwociną i skuteczną racją zmartwychwstania umarłych (w. 20-28; por. Rz 8,11+). Wreszcie, Paweł odpowiada na obiekcje dotyczące tego, „jak” będzie przebiegało zmartwychwstanie umarłych (w. 35-53) i kończy hymnem dziękczynnym (w. 54-57).

1. Nauka o Chrystusowym krzyżu – to pierwszy z tematów poruszonych przez Pawła w 1 Kor. W czternastu kolejnych rozdziałach zostały omówione różne problemy społeczne, moralne i liturgiczne. Na zakończenie zaś znów wraca Apostoł do osoby Chrystusa wykładając prawdę teologiczną o Jego zmartwychwstaniu. Rzecz wymagała szczególnego podkreślenia właśnie gdy chodziło o Koryntian, którzy wątpili w możliwość przyszłego zmartwychwstania wszystkich ludzi, podważając tym samym prawdę o historycznym zmartwychwstaniu Chrystusa. Mówiąc o zmartwychwstaniu Paweł odwołuje się co chwila do nauczania innych Apostołów. Przede wszystkim nawiązuje do tego, co Koryntianie uznali już kiedyś za prawdę. Apeluje więc do ich rozsądku, do konieczności wysnucia praktycznych wniosków z tego, co się raz przyjęło za prawdę. A Koryntianie rzeczywiście nie tylko słyszeli, gdy mówiono o zmartwychwstaniu Chrystusa, lecz także uznali tę naukę za prawdziwą. Są nadal chrześcijanami, należą do Kościoła, lecz wydaje się, że dokonali niejakiej selekcji prawd kiedyś im głoszonych.

2 Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam głosiłem... Bo inaczej na próżno byście uwierzyli.

2. O tym, że nauka o krzyżu posiada moc zbawiania człowieka, mówił Paweł na początku swego listu (1,18). Nauka ta, jeśli ma wydać owoc pożądany, nie może być tylko teorią. Musi być wprowadzona w codzienne życie. Musi być zachowywana w życiu, tak jak to nakazywał nie tylko Paweł, lecz i Chrystus. W przeciwnym razie wszystkie przekonania religijne – jeżeli można je w ogóle nazwać przekonaniami – zawisną w próżni, wierze Koryntian zabraknie wszelkich podstaw.

15,1-2. Paweł stosuje tutaj tradycyjną metodę argumentacji, wychodząc od przesłanki, co do której wszyscy się zgadzają. Koryntianie muszą przyjąć Ewangelię, dzięki której się nawrócili (zob. też 1 Kor 2,1-5; Ga 3,2-5).

3 Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, 1Kor 11,23; Łk 1,2; 1Kor 11,2+; Dz 2,23+ Mt 28,10+; Łk 24,34n

15,3 Przekazałem... to, co przejąłem. Żywe słowo Ewangelii jest przekazywane, otrzymywane, strzeżone. Są to terminy przejęte z technicznego słownictwa tradycji rabinackiej (por. 11,23). Ale przede wszystkim Ewangelia ta jest głoszona (w. 1, 2), obwieszczana (w. 11 — „kerygmat”; por. Mt 4,23; itd.), to ona stanowi przedmiot wiary (w. 2, 11; por. Mk 1,15) i jest nośnikiem zbawienia (w. 2; por. Dz 11,14; 16,17).

— umarł... za nasze grzechy. Zbawczy charakter śmierci Chrystusa stanowi część głoszenia Ewangelii wcześniejszego niż Pawłowe (por. Rz 6,3).

15,3. Słowa „przekazałem wam... co przejąłem" należą do terminologii, którą badacze określają mianem „przekazywania tradycji": żydowscy nauczyciele przekazywali swe nauki uczniom, którzy z kolei powierzali je własnym następcom. Uczniowie mogli robić notatki, jednak przede wszystkim musieli zapamiętywać wypowiedzi mistrzów, a byli w tym zręczni. Zapamiętywanie przekazywanych nauk było główną cechą starożytnego kształcenia. Tradycje przekazane w pierwszym pokoleniu były szczególnie wierne. W takich fragmentach jak 1 Kor 15,3-5 lub 1 Kor 15,3-7 owe tradycje mogą być nawet dosłownymi cytatami. Fakt, że Jezus umarł za nasze grzechy „zgodnie z Pismem" może się odnosić zwłaszcza do Iz 53,4-6.8.11-12.

4 że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem;

15,4 zgodnie z Pismem. Wyrażenia z w. 3-4, o już utrwalonym sformułowaniu, są zaczątkiem przyszłych wyznań wiary (Credo).

3–4. Streszczając zwięźle swoje poprzednie nauczanie Paweł nie tylko odwołuje się do tradycji apostolskiej, lecz także wskazuje na starotestamentowe źródło tej tradycji. Zarówno śmierć, jak i zmartwychwstanie Chrystusa były przepowiedziane przez Pismo (por. Iz 63,9; Oz 6,3; Ps 16[15],10; Jon 2,1–2). Tak więc treść Pawłowego nauczania sprowadza się do trzech następujących prawd: śmierć za nasze grzechy, co Paweł szczególnie mocno i wielokrotnie akcentuje, złożenie do grobu i zmartwychwstanie Chrystusa. O wszystkich tych prawdach mówi św. Paweł, że je przejął lub przyjął, co niekoniecznie oznacza, że Apostoł czyni w ten sposób aluzję do swych osobistych objawień prywatnych, przez które otrzymał naukę tylko właściwą dla niego, nie znaną innym apostołom. Paweł zdaje się nawiązywać do tego, że prawdy o Chrystusie głoszone przez innych apostołów przejął jako następne ogniwo tradycji wczesnochrześcijańskiej i przekazał dalej. Wzmianka o złożeniu Jezusa do grobu będzie mieć szczególne znaczenie dla dalszego toku rozumowania Apostoła. Jeżeli bowiem nie ulega wątpliwości, że Chrystus został złożony do grobu, a po trzech dniach grób – dokładnie strzeżony przez straże wojskowe okazał się pusty, to także prawda o zmartwychwstaniu Jezusa zdaje się być niepodważalna.

15,4. Wzmianka o pogrzebie zakłada pusty grób po zmartwychwstaniu, ponieważ z definicji „zmartwychwstanie” oznacza nowe życie w ciele. Palestyńskie źródła żydowskie, którymi Paweł dysponował, nie mogły inaczej tego rozumieć. W przeciwieństwie do Ewangelii, Paweł nie wspomina o pustym grobie, bowiem wypowiedzi świadków dostarczają mocniejszych dowodów na to, co stało się z Jezusem (l Kor 15,5-8). Słowo „Pismo” odnosi się przypuszczalnie do różnych tekstów, takich jak Ps 16 i Iz 53,12. Jeśli słowa „(zmartwychwstał) trzeciego dnia” dotyczą także stwierdzenia „zgodnie z Pismem”, to być może zawierają aluzję do Oz 6,2, Jon 1,17 lub innych tekstów, chociaż Paweł mógł je dodać jedynie po to, by po prostu powiedzieć - zgodnie z żydowskim zwyczajem - że Jezus został wskrzeszony zanim „zaznał grobu” (Ps 16,10).

5 i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu,

15,5. Chociaż w starożytnym prawie ceniono argumenty, które odwoływały się do prawdopodobieństwa, zeznania naocznych świadków uważano za bardziej wartościowe. Powiadano, że starożytne epifanie (objawienia) bogów lub duchów były poświadczone przez naocznych świadków, ci jednak zwykle od dawna już nie żyli. (Epifanie bogów w czasach późniejszych często odnoszą się do snów lub działań nadprzyrodzonych. Ceremonia inicjacji w religiach misteryjnych w Eleusis mogła mieć swój punkt kulminacyjny w jakimś ekstatycznym spotkaniu z bóstwem, lecz i takie wydarzenia różnią się istotnie od historycznych, nieoczekiwanych, masowych objawień, które Paweł tutaj opisuje.) Liczne, różnorodne i masowe objawienia - takie jak wymienione w 1 Kor 15,6 - których prawdziwości broniła prześladowana grupa wyznawców, nie miały sobie równych w starożytności. Skoro zmartwychwstanie z definicji oznaczało nowe życie w ciele, chrześcijan zaś nie prześladowanoby jedynie za to, że widzieli ducha (większość starożytnych wierzyła w duchy), przeto twierdzili coś, czego nikt inny nie głosił. Słowo „ukazać się” było w starożytności używane zarówno na oznaczenie widzeń, jak i faktycznych przypadków pojawienia się (często Boga lub aniołów). Zgodnie jednak z definicją zmartwychwstania przyjmowaną przez wszystkich Żydów, szczególnie w tradycji palestyńskiej, którą Paweł tutaj cytuje, apostoł musi mieć na myśli zjawienie się Jezusa w dosłownym tego słowa znaczeniu.

Kefas to aramejska forma imienia Piotr. Na temat „Dwunastu”, zob. komentarz do Dz 1,13 oraz wprowadzenie do Dz 1,15-26.

6 później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli.

15,6 większość z nich żyje dotąd. Paweł daje do zrozumienia, że jeszcze dziś mogą oni świadczyć o tym, co widzieli, a zatem wasza wiara w zmartwychwstanie Chrystusa opiera się na pewnym świadectwie.

— niektórzy zaś pomarli. Dosł.: „zasnęli”. To samo wyrażenie spotykamy w w. 18, 20, 51 (por. 1 Tes 4,13+).

5–6. Mimo iż polski przysłówek potem zakłada pewną kolejność chronologiczną wyliczonych tu faktów, to jednak Paweł zdaje się nie przestrzegać zbyt skrupulatnie historycznej zgodności wszystkich chrystofanii. Nie usiłuje też – na co wskazują relacje Ewangelistów – szczegółowo wyliczać ukazywań się zmartwychwstałego Chrystusa. I tak np. nie wspomina o objawieniu się Chrystusa niewiastom przybyłym do pustego grobu. Pomija milczeniem ukazanie się Zmartwychwstałego Marii Magdalenie. Jest też niezbyt dokładny, gdy mówi, że Jezus ukazał się Dwunastu. Apostołów było już wtedy w ogóle tylko jedenastu, a nadto w chwili ukazania się Chrystusa nie było Tomasza. Dwunastu zdaje się być określeniem grona Apostołów jako całości. Zresztą dopiero w następnym wierszu mówi Paweł o ukazaniu się Jezusa wszystkim Apostołom. Chrystofania, której świadkami było więcej niż pięciuset braci, w Ewangeliach nie jest w ogóle wzmiankowana.

Te odchylenia Pawła od relacji Ewangelistów stanowią bardzo cenny argument, gdy chodzi o wykazanie jego autorskiej niezależności. Pawłowi najwyraźniej zależy na podaniu wzmianki o najważniejszych chrystofaniach, o tych, które były przedmiotem dysput w samym Koryncie i których świadkowie nieliczni już być może, lecz autentyczni – jeszcze żyli.

15,6. Celem Pawłowego powołania się na żyjących świadków jest skłonienie czytelników, by sprawdzili fakty, które przytacza, jeśli wątpią w jego słowa. Możemy spokojnie wykluczyć sugestię, jakoby pojawienia się Zmartwychwstałego były halucynacją zbiorową, gdyż przywidzenia, w których pojawiła się osoba o weryfikowalnych cechach fizycznych nie miały przedtem miejsca w historii. (Gdyby takie dowody dotyczyły jakiejś wojny lub innego wydarzenia historycznego, odnośnie do których często wystarcza nam słowo jednego autora, nikt nie pomyślałby dzisiaj o zaprzeczaniu im. To, że niektórzy uważają te dowody za niewystarczające, by wykazać historyczność zmartwychwstania, może wskazywać raczej na ich własne uprzedzenia dotyczące istnienia Boga lub Jego działania w Jezusie.)

7 Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim Apostołom.

15,7 wszystkim Apostołom. Pojęcie to, jak wynika z kontekstu, obejmuje liczniejszą grupę niż tylko Dwunastu z w. 5.

15,7. Słowo „(wszystkim) apostołom” odnosi się wyraźnie do większej grupy niż „Dwunastu" (1 Kor 15,5); zob. komentarz do 1 Kor 12,29-30.

8 W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi. Dz 12,17+; Rz 1,1+

15,8 jako poronionemu płodowi. Aluzja do nienormalnego, gwałtownego, „chirurgicznego” charakteru powołania Pawła. — On sam nie czyni żadnej różnicy między ukazaniem mu się Jezusa w drodze do Damaszku a Jego ukazaniami się od zmartwychwstania do wniebowstąpienia.

7–8. Jakub został wymieniony wśród świadków chrystofanii najprawdopodobniej dlatego, że cieszył się ogromną powagą w kościele jerozolimskim, o czym zapewne wiedzieli chrześcijanie korynccy. Tylko Piotr i Jakub – potem ze specjalnych przyczyn Paweł – zostali wymienieni jako pojedyncze osoby, które doznały zaszczytu oglądania zmartwychwstałego Chrystusa. Mówiąc o ukazaniu się Jezusa wszystkim Apostołom ma Paweł na myśli całe grono Jedenastu z Tomaszem włącznie. Listę chrystofanii rozpoczął Paweł od Piotra, najgodniejszego spośród Apostołów. Na końcu wymienia siebie samego, nazywając się poronionym płodem, co oznacza, iż uznaje swoją niedojrzałość moralną w porównaniu z innymi Apostołami z racji podanych w wierszu następnym.

15,8. Określenie „poroniony płód” (oznacza zwykle martwy płód (na skutek aborcji lub naturalnego poronienia). Paweł może określać siebie mianem upośledzonego w porównaniu z innymi apostołami (1 Kor 15,9) - w jakiś sposób deprecjonuje samego siebie. Wyrażenie to może oznaczać, że narodził się w niewłaściwym czasie (tutaj raczej po czasie, nie przedwcześnie) i nie był świadkiem pierwszych epifanii zmartwychwstałego Jezusa. Inni komentatorzy sugerowali, że Paweł został wybrany w łonie matki, jednak podjęte przez niego prześladowanie Kościoła niweczyło ten cel, powodując, że do czasu nawrócenia był jak poroniony płód.

9 Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. Ef 3,8; 1Tm 1,15-16 Ga 1,13-14; Dz 8,3+

10 Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną. 2Kor 11,23n

11 Tak więc czy to ja, czy inni, tak nauczamy i tak uwierzyliście. Dz 2,22+

9–11. Paweł już nigdy nie zapomni tego, że był kiedyś prześladowcą Kościoła. Możliwe, że ten właśnie wyrzut sumienia, towarzyszący mu przez resztę jego życia, nazwał wysłannikiem szatana (2 Kor 12,7). On to pozbawiał Pawła pewności siebie i sprawiał, że pewnego dnia Apostoł wyznał: do ostateczności i ponad siły byliśmy doświadczani, tak iż zwątpiliśmy, czy uda się nam ujść z życiem (2 Kor 1,8). Paweł jest świadom tego, że prześladował Kościół, że dlatego jest „mniejszy” od innych i nawet niegodzien przyrównania do Apostołów, którzy nigdy takimi prześladowcami nie byli. Lecz jest też pewien tego, że od czasu swego nawrócenia w niczym im nie ustępuje. Jednakże nigdy nie ukrywa, że wszystko, czym jest i czego dokonał, to dzieło łaski Bożej. Zasługa Pawła polega jedynie na tym, że nie stawiał oporu łasce, że w miarę swych możliwości z nią współpracował. Kończąc, jeszcze raz przypomina Paweł powiązanie głoszonej przez niego nauki o zmartwychwstaniu z tradycją ogólnokościelną.

15,9-11. Grecy nie mieli nic przeciwko chlubieniu się, pod warunkiem, że nie było ono zbyt ostentacyjne. Pobożny Żyd powinien dziękować Bogu za swoją dobroć i za zajmowaną pozycję. W judaizmie i w większości starożytnych religii wierzono, że za grzech spotka kara. Paweł wierzy, że Bóg nagrodzi go pomimo grzechów, ponieważ go kocha.

15,1-11. Zmartwychwstanie Chrystusa i świadectwo apostołów Niektórzy Koryntianie wiedli spory na temat przyszłego zmartwychwstania wierzących, nie wątpili jednak w zmartwychwstanie Jezusa, był to bowiem fakt pewny i stanowił fundament ich wiary. Paweł wskazuje jednak na jego silny związek z przyszłym zmartwychwstaniem wierzących (1 Kor 15,12-14).

Zmartwychwstanie wszystkich wiernych na wzór Chrystusa

12 Jeżeli zatem głosi się, że Chrystus zmartwychwstał, to dlaczego twierdzą niektórzy spośród was, że nie ma zmartwychwstania? 13 Jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał.

15,13 Odrzucając zmartwychwstanie umarłych, neguje się również ten szczególny przypadek, jakim jest zmartwychwstanie Chrystusa. Inna interpretacja: zmartwychwstanie Chrystusa ma sens jedynie jako pierwocina naszego zmartwychwstania, a negowanie go sprawia, że zmartwychwstanie Chrystusa nie ma żadnego sensu. To rozumowanie zostaje podjęte dopiero w w. 20.

12–13. W kontekście poprzedzającym stwierdził Paweł stanowczo, że prawda o zmartwychwstaniu Jezusa stanowi część najstarszej tradycji. O prawdzie tej świadczyli już inni Apostołowie, tak samo naucza również Paweł. Obecnie będzie dokładał wszelkich starań, żeby wykazać, iż logicznym następstwem faktu zmartwychwstania Chrystusa jest zmartwychwstanie wiernych. Zmartwychwstanie Chrystusa pociąga za sobą jakby z konieczności zmartwychwstanie wiernych. Rozumowanie to opiera się na suponowanej tu – lecz gdzie indziej dokładnie wyłożonej – zasadzie naszej solidarności z Chrystusem. Jeśli zatem ktoś twierdzi, że nie ma zmartwychwstania wiernych, to konsekwentnie musi też uznać, że nie było zmartwychwstania Chrystusa, co byłoby sprzeczne z wnioskiem, do którego Paweł doprowadził czytelnika przed chwilą.

14 A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara. Dz 2,22+

15,14 Wszystkie aspekty orędzia chrześcijańskiego i odpowiadającej mu wiary mają sens tylko przez odniesienie do centralnej rzeczywistości: do Chrystusa zmartwychwstałego, bez niej wszystko się wali.

14. Dalsze dowodzenie Pawła ma charakter negatywnego wyobrażenia sobie skutków ewentualnego niezmartwychwstania Chrystusa: co by było, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał? Po pierwsze, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, daremne, puste, pozbawione treści byłoby nauczanie wszystkich apostołów. Warto przyznać, że jedna z najstarszych koncepcji apostołowania polega na dawaniu świadectwa o Zmartwychwstałym (por. Dz 1,22). Więcej nawet – nie mógł być apostołem ten, kto nie mógł dowieść, iż oglądał Chrystusa zmartwychwstałego. Wszystko, czego dokonał Chrystus do chwili swego zmartwychwstania, było jakby zaledwie początkiem Jego dzieła i nie może stanowić przedmiotu nauczania. Nikogo by to nie zbudowało. Byłoby to apostołowanie pozbawione zasadniczej treści. Po drugie, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, wiara zwykłych wiernych byłaby po prostu bezprzedmiotowa. Nie byłoby co podawać ludziom do wierzenia, gdyż właśnie przez zmartwychwstanie Chrystusa okazało się, że jest On Synem Bożym (Rz 1,4).

15 Okazuje się bowiem, że byliśmy fałszywymi świadkami Boga, skoro umarli nie zmartwychwstaną, przeciwko Bogu świadczyliśmy, że z martwych wskrzesił Chrystusa. Dz 1,8+; Dz 26,16

16 Jeśli umarli nie zmartwychwstają, to i Chrystus nie zmartwychwstał. 

17 A jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w waszych grzechach. Rz 4,24-25; Rz 10,9

15,17 pozostajecie w waszych grzechach. Dzieje się tak, ponieważ tym, co niszczy grzech, jest nowe życie, uczestniczenie w życiu Chrystusa zmartwychwstałego (por. Rz 6,8-10; 8,2+).

15–17. Po trzecie, gdyby Chrystus nie zmartwychwstał, fałszywymi świadkami byliby ci, których sam Bóg powołał do świadczenia o Zmartwychwstałym. O kłamliwe świadczenie byliby posądzeni Apostołowie, gdyby przyjąć, że umarli nie zmartwychwstaną. Po czwarte, jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, to nadal nie dokonało się jeszcze dzieło naszego zbawienia, nadal trwamy w grzechach. Nie na wiele też zda się w tej sytuacji nasza wiara. Mamy tu do czynienia z jednym z najmocniejszych powiązań prawdy o zmartwychwstaniu Chrystusa z całym Jego zbawczym dziełem. Soteryjna funkcja zmartwychwstania jest podkreślona nie mniej dosadnie niż analogiczna rola męki i śmierci Jezusa (por. także Rz 4,25; 8,34).

15,12-17. Z wyjątkiem saduceuszów oraz tych Żydów, na których wpływ wywarły greckie wyobrażenia, większość mieszkańców Palestyny wierzyła w przyszłe zmartwychwstanie ciała (Dn 12,2). Zmartwychwstanie Jezusa było jedynie wstępnym aktem wypełnienia się tej nadziei, dlatego przeciwnicy wiary w przyszłe zmartwychwstanie musieli też odrzucić zmartwychwstanie Jezusa. Zgodnie z tradycyjną retoryką, Pawłowa argumentacja zmusza Koryntian do zaakceptowania zmartwychwstania wszystkich wierzących, ponieważ już się z nim zgodzili (i obiektywnie biorąc nic innego nie mogli uczynić - 1 Kor 15,1-11), że Jezus został wskrzeszony. Także nauczyciele żydowscy często posługiwali się konkretnymi przypadkami, by udowodnić prawdziwość zasady ogólnej, którą one zakładały.

18 Tak więc i ci, co pomarli w Chrystusie, poszli na zatracenie. 19 Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania.

15,19 Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy. Inne tłumaczenie: „Jeśli w tym życiu mielibyśmy tylko nadzieję (bez jej wypełnienia) w Chrystusie, bylibyśmy najbardziej ze wszystkich ludzi godni politowania”.

— godni politowania. Rezygnowanie z radości obecnego czasu to oszustwo, jeśli śmierć oznacza ostateczny koniec. Nieśmiertelność duszy nie jest brana pod uwagę poza perspektywą zmartwychwstania ciała.

18–19. Po piąte, jeśli Chrystus nie zmartwychwstał i jeśli konsekwentnie my również nie zmartwychwstaniemy, to smutny los spotkał nawet tych, którzy umarli w Chrystusie. Ze śmiercią skończyła się cała ich egzystencja. W ten sposób sprawiedliwi okazali się bardziej godni politowania niż wszyscy pozostali ludzie. Było im bowiem nieraz bardzo ciężko; żyli w trudnościach, każdego dnia umierali tu na ziemi z Chrystusem, aby żyć z Nim kiedyś w niebie. Tymczasem byliby tego życia pozbawieni. Nie zaznali żadnej radości na ziemi i nic lepszego nie czekałoby ich w przyszłości. Każde z tych pięciu następstw ewentualnego niezmartwychwstania wiernych okazuje się niedorzecznością, której możliwości absolutnie nie da się przyjąć. Zostaje więc jedno: umarli rzeczywiście zmartwychwstaną.

15,18-19. Wersety te sugerują, że Paweł odrzuca grecką ideę nieśmiertelności duszy pozbawionej cielesnego zmartwychwstania. Jeśli nie ma zmartwychwstania, trzeba przyjąć tezę epikurejczyków, którzy zaprzeczają istnieniu życia po śmierci (1 Kor 15,32). (Niezależnie od wyobrażenia sądu, typowy grecki pogląd, jakoby życie pozagrobowe sprowadzałoby się do bytowania cieni w podziemnym świecie było przerażające i beznadziejne, Pawłowa perspektywa zmartwychwstania jawi się jako bardziej zachęcająca.) Paweł mógł wierzyć w zmartwychwstanie i tymczasowe pośmiertne istnienie duszy, podobnie jak wielu faryzeuszów. Gdyby nadzieja zmartwychwstania nie dotyczyła całej ludzkiej osoby, Żydzi tacy jak Paweł, którzy uznawali cielesny charakter ludzkiej egzystencji, wątpiliby, czy w ogóle istnieje jakakolwiek nadzieja na przyszłość.

20 Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwociny spośród tych, co pomarli. Rz 8,11+; Kol 1,18; 1Tes 4,14; Rz 5,12-21+; 1Kor 15,45-49

20. Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych co pomarli. Fakt zmartwychwstania Chrystusa służy tu za podstawę do argumentacji mającej wykazać możliwość przyszłego zmartwychwstania wszystkich wiernych, przy czym znów suponuje się w tym dowodzeniu dość często występującą w pismach Pawła zasadę naszej solidarności z Chrystusem. W tym wypadku zasada owa odgrywa rolę szczególnie doniosłą ze względu na pojęcie tzw. pierwocin. Terminem tym określano w ST ofiary składane z pierwszych i najlepszych płodów ziemi, uwydatniając w ten sposób prawo Boga do wszystkiego, co stworzone, jako do swojej własności (Kpł 23,10–14). Dar składany z niewielkiej cząstki plonów ziemi wyrażał ideę oddania Bogu na własność całego żniwa. Przez cały rok do czasu najbliższych zbiorów Bóg będzie udzielał człowiekowi każdego dnia wszystkiego, co najniezbędniejsze do życia. Skojarzenie to powstało w świadomości Pawła być może dlatego, że pamiątka zmartwychwstania Jezusa zbiegła się z dniem składania w świątyni wspomnianej przed chwilą ofiary pierwocin. Chrystus jest nazwany pierwszym lub pierworodnym spośród umarłych (Kol 1,18), ponieważ On właśnie zapoczątkował proces zmartwychwstania. Posiadając tę samą co my wszyscy ludzką naturę, zmartwychwstając, Chrystus uleczył lub jeszcze dokładniej mówiąc, zmartwychwskrzesił ciała ludzkie. I tu już poczyna działać zasada naszej solidarności, czyli szczególnych związków z Chrystusem.

15,20. ,Jako pierwszy" — dosł. ,Jako pierwociny”. Pierwociny były początkiem żniw w Palestynie (znane ze ‘starotestamentowego święta pierwocin, Pięćdziesiątnicy — Kpł 23,15-21) oraz gwarancją rychłego zebrania pozostałych zbiorów.

21 Ponieważ bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez Człowieka też [dokona się] zmartwychwstanie. 22 I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni,

15,22 w Chrystusie wszyscy będą ożywieni. Perspektywa nie jest tylko fizyczna i biologiczna, lecz obejmuje całego człowieka: śmierć duchową z powodu grzechu oraz życie zmartwychwstałe w sprawiedliwości i miłości. Można zauważyć, że Pawłowa perspektywa nie obejmuje zmartwychwstania grzeszników, stwierdzonego w J 5,29; Dz 24,15; por. Dn 12,2.

21–22. Pragnąc przedstawić dokładniej naturę tej zasady, posłuży się Paweł znaną nam już z Listu do Rzymian typologią Chrystus – Adam. Wiemy, że typologia ta występuje tylko u Pawła i tylko trzy razy we wszystkich jego pismach razem wziętych (Rz 5,12–19; 1 Kor 15,20–22.44b–49). W obydwu fragmentach 1 Kor typologia Chrystus – Adam służy wykładowi nauki o zmartwychwstaniu. Podobieństwo pomiędzy Adamem a Chrystusem polega na tym, że zarówno w Pierwszym Adamie, jak i w Drugim, jest zamknięta niejako cała ludzkość; Pierwszy i Drugi przewodzi całej ludzkości. Lecz wpływ każdego z nich na stojące za nimi pokolenie ludzi jest zasadniczo różny. Jezus naprawia, ratuje to, co zostało zniszczone, zmarnowane przez Adama. Po stronie Jezusa – same pozytywy, po stronie Adama – wyłącznie negatywy. Na tle tych spostrzeżeń oczywiste już stają się stwierdzenia Pawła: Jeśli śmierć wzięła w swe posiadanie wszystkich ludzi przez pierwszego człowieka, to drugi Człowiek znów przywróci wszystkich do życia – 21 i 22 wyrażają tę samą myśl.

15,21-22. Zob. szczególnie komentarz do Rz 5,12-21. Paweł może tutaj nawiązywać do tradycji żydowskiej wywodzącej się spoza Palestyny (poświadczonej przez Filona), być może przejętej przez niektórych chrześcijan w Koryncie, według której idealny duchowy człowiek, utworzony w Rdz 1,26-27, różnił się od cielesnego Adama, stworzonego w Rdz 2,7.

23 lecz każdy według własnej kolejności: Chrystus jako pierwociny, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. 1Tes 4,16

15,23 przyjścia. „Paruzja”, termin pochodzenia hellenistycznego przyjęty w pierwotnym chrześcijaństwie na określenie chwalebnego przyjścia Chrystusa w Jego „dniu” (1 Kor 1,8+) na końcu czasów (Mt 24,3+; por. także 1 Tes 2,19; 3,13; 4,15; 5,23; 2 Tes 2,1; Jk 5,7.8; 2 P 1,16; 3,4.12; 1 J 2,28). W 2 Tes 2,8.9 to słowo zostało odniesione do przyjścia Niegodziwca. Por. analogiczny termin: „objawienie się” (1 Kor 1,7+; 1 Tm 6,14+).

24 Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc. Ps 110,1

15,24 Zwierzchność, Władzę i Moc. To wszystkie moce wrogie panowaniu Boga (por. 1 Kor 2,6; Ef 1,21; Kol 1,16; 2,15; 1 P 3,22).

23–24. Paweł nie ogranicza się do samej zapowiedzi niewątpliwego zmartwychwstania tych, którzy należą do Chrystusa. Dorzuca również pewne szczegóły co do samego sposobu zmartwychwstania. Otóż przede wszystkim mówi o pewnej kolejności, według której dokonuje się zmartwychwskrzeszenie. Kolejność owa będzie wyznaczona godnością zmartwychwstających. Na pierwszym miejscu jest więc wymieniony Chrystus: Jego zmartwychwstanie stanowi pierwociny wszelkiego zmartwychwstania. On też pociągnie za sobą jakby z konieczności – taka jest bowiem, jak już wiadomo, natura pierwocin – zmartwychwstanie tych, co do Niego należą. Koniec wszystkiego nastąpi wtedy, kiedy Chrystus odniósłszy zwycięstwo nad wszelkim królestwem, nad wszelką zwierzchnością, władzą i mocą, przekaże swoje królestwo Bogu Ojcu. Niewątpliwa to aluzja do Dn 7,14, gdzie jest mowa o przekazywaniu całego królestwa Synowi Człowieczemu. Teraz oto Syn Człowieczy, dokonawszy swego dzieła, oddaje królestwo znów w ręce Ojca.

15,23-24. Chociaż język, którego Paweł tutaj używa, jest niejasny, może oznaczać, że apostoł, podobnie jak wielu ówczesnych pisarzy żydowskich, przyjmował istnienie pośredniego okresu mesjańskiego pomiędzy obecnym wiekiem i wiekiem przyszłym (zob. komentarz do Ap 20). Na temat „pierwszego” (dosł. „pierwocin”), zob. komentarz do 1 Kor 15,20.

25 Trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy. 

15,25. Paweł rozpoczyna nawiązanie do Ps 110,1, który przytoczy również w 1 Kor 15,27.

26 Jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć.

25–26. Dwuwiersz rozwija ideę królowania Chrystusowego. U kresu czasów Chrystus znów ukaże absolutną pełnię swojej władzy. Zapowiadały to już starotestamentowe Psalmy, gdy przedstawiały wszystkich nieprzyjaciół Chrystusa pokonanych i leżących w prochu u Jego stóp (Ps 110[109],1). Lecz absolutna suwerenność Chrystusa objawi się przede wszystkim w Jego tryumfie nad śmiercią. Śmierć zostanie pokonana jako ostatnia, ale to zwycięstwo będzie mieć największą wymowę. W ten sposób konflikt między Chrystusem a światem zakończy się raz na zawsze przyznaniem racji Chrystusowi.

15,26. Wielu filozofów odrzucało żałobę, nie traktowało też śmierci jako wroga. Pisarze żydowscy przeważnie ukazywali śmierć jako nieprzyjaciela, czasami jako anioła posłanego przez Boga, nigdy jednak nie odnosili się do niej pozytywnie. Paweł traktuje śmierć jako ostatniego wroga, którego należy pokonać. 'Zmartwychwstanie będzie więc ostatecznym wydarzeniem, które poprzedzi nadejście ‘królestwa Chrystusa.

27 Wszystko bowiem rzucił pod stopy Jego. Kiedy się mówi, że wszystko jest poddane, znaczy to, że z wyjątkiem Tego, który Mu wszystko poddał. Ap 20,14; Ap 21,4; Ps 8,7

15,27 Kiedy się mówi, że wszystko jest poddane. Kiedy „wszystko zostanie poddane pod Jego stopy”, Jezus stanie przed Ojcem, aby Mu zdać sprawę z wypełnionej misji. Tłumaczy się też czasem, ale niesłusznie: „ale skoro Pismo mówi, że wszystko mu zostało poddane...”.

28 A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we wszystkich. Flp 3,21; Rz 9,5+ Kol 3,11; Ef 4,6

27–28. Aby lepiej uwydatnić ideę absolutnego tryumfu Boga nad światem, posługuje się Paweł cytatem z Ps 8,7, którego treść mesjańską dość powszechnie uznawano w pierwotnym Kościele. Tu jednak wyrażenie stopy Jego według wszelkiego prawdopodobieństwa należy odnieść do Osoby Boga Ojca. Poddającym wszystko władaniu Boga jest Chrystus. Tylko On, mimo swej śmierci i złożenia do grobu, nie został pokonany. Nadejdzie jednak taki moment, że i Syn zostanie poddany Ojcu. Nie chodzi tu jednak o umniejszanie godności Syna, lecz jest to stwierdzenie, że od pewnej chwili Syn już nie będzie potrzebował piastować swej władzy królewskiej w walce z nieprzyjaciółmi Boga. Nie będzie już bowiem owych nieprzyjaciół. Nie będzie też potrzebny żaden pośrednik. Bóg będzie sam wszystkim we wszystkich.

15,28. Podobnie jak teksty ze Starego Testamentu, Paweł powiada tutaj, że Syn będzie panował nad wszystkim jako Boży Pomazaniec, będzie jednak poddany pod względem roli Ojcu (Ps 110,1; 1z 9,6-7; Dn 7,14). Gdyby Paweł był stoikiem, słowa „wszystkim we wszystkich” mogłyby oznaczać, że wszystkie byty zostaną ponownie pochłonięte przez pierwotny ogień. Jednak słowa te napisane przez żydowskiego autora znaczą, że Bóg jest Stwórcą i Panem wszystkiego (Syr 43,27).

29 Bo inaczej czegoż dokonają ci, co przyjmują chrzest za zmarłych? Jeżeli umarli w ogóle nie zmartwychwstają, to czemu za nich chrzest przyjmują? 2Mch 12,44

15,29 to czemu za nich chrzest przyjmują? Aluzja do praktyki, która nie jest nam znana. Nie wypowiadając się co do niej samej, Paweł ogranicza się do podkreślenia, iż jeśli umarli nie zmartwychwstają, jest ona niedorzecznością.

29. Po pewnych dygresjach – zresztą pozornych tylko – znów powraca Paweł do problemu zmartwychwstania ciał. Pytanie tworzące pierwszą część tego wiersza jest jednak przedmiotem nie kończących się dysput egzegetycznych. Zdaniem jednych, nawiązuje tu Paweł do istniejącego wśród pierwszych chrześcijan zwyczaju dokonywania pewnych obrzędów – bo chyba nie formalnego chrztu – przez żywych lub przyjaciół zmarłego katechumena, który nie zdążył przyjąć chrztu. Wiara w pomoc, jaką się w ten sposób wyświadczyło zmarłemu, suponuje wiarę w jego zmartwychwstanie. Pewnym prawdopodobieństwem cieszy się nadanie całemu tekstowi dość szczególnego sensu za pomocą odpowiedniego rozmieszczenia znaków przestankowych. Paweł miałby, według tej interpretacji, stawiać retoryczne pytanie w postaci następującej: „Jeżeli nie ma zmartwychwstania umarłych, to po co żywi przyjmują w ogóle chrzest? Czy ze względu na zmarłych? Z pewnością nie. Jeżeli umarli nie zmartwychwstaną, to ich los nie odgrywa żadnej roli w podejmowaniu decyzji przyjęcia chrztu świętego”. Nie byłoby też wielkiego sensu przyjmować chrzest ze względu na żywych. Po co? Żeby wkrótce razem z nimi powiększyć liczbę tych, co umarli i nigdy już nie zmartwychwstaną? Tak więc poznajemy jeszcze jeden, wyimaginowany wniosek z zaprzeczenia nauki o zmartwychwstaniu umarłych: Jeśli nie ma zmartwychwstania umarłych, to nie ma żadnego sensu praktyka przyjmowania chrztu.

15,29. Wzmianka o „przyjmujących ‘chrzest za zmarłych” może oznaczać, że wierzący przyjaciel przyjmował chrzest w celu osiągnięcia symbolicznego efektu dla niedawno nawróconej osoby, która zmarła przed przyjęciem chrztu (być może męczeńską śmiercią, chociaż nie wiadomo o żadnych poważniejszych prześladowaniach w Koryncie; może też dlatego, że osoba ta znajdowała się na łożu śmierci i nie było już czasu na chrzest. Chociaż nie ma dowodów, że chrzest zastępczy był znany w judaizmie, pośmiertna symbolika mogła być i tam obecna. Na przykład, gdy ktoś został stracony, żydowscy nauczyciele powiadali, że jego śmierć była przebłaganiem za grzechy). Wyrażenie to mogło się też odnosić do obmycia zmarłych przed pogrzebem, co było tradycyjnym zwyczajem żydowskim. Grupy religijne ze starożytnego świata śródziemnomorskiego nadzorowały pochówki swych członków. Mógł to być też pośredni sposób powiedzenia „przyjmować chrzest, aby móc uczestniczyć w ‘życiu wiecznym wraz z chrześcijanami, którzy już umarli”, to znaczy: przyjmować chrzest ze świadomością, że kiedyś będzie musiał umrzeć. Wielu starożytnych pogan oddawało cześć zmarłym, umieszczając na przykład pokarm na ich grobach. Niezależnie od praktyki, do której Paweł tutaj nawiązuje, nie jest jasne czy wyraża swoją aprobatę.

30 Po co też i my wystawiamy się na niebezpieczeństwo każdej godziny? 2Kor 4,10-12

15.30. Na temat przeciwności, por. Ps 44,22 i 119,109.

31 Zapewniam was, bracia, przez chlubę, jaką mam z was w Jezusie Chrystusie, Panu naszym, że każdego dnia umieram.

 15.31. W tym kontekście słowa „każdego dnia umieram” w sposób przenośny zapowiadają męczeńską śmierć, która już się dokonuje w powtarzających się cierpieniach za ‘Ewangelię.

32 Jeżeli tylko ze względu na ludzi potykałem się w Efezie z dzikimi zwierzętami, to cóż mi stąd za pożytek? Skoro zmarli nie zmartwychwstają, to jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy. Iz 22,13

15,32 potykałem się... z dzikimi zwierzętami. Chodzi niewątpliwie o przenośnię. To doświadczenie nie jest nam znane skądinąd, por. jednakże 2 Kor 11,23-26.

— bo jutro pomrzemy. Por. Koh 9,7-10. Mamy tu do czynienia z pewną krasomówczą przesadą. Można się wyrzekać ziemskich radości z powodów czysto ludzkich, o czym dopiero co mówił sam Paweł (9,25).

30–32. Kolejny argument świadczący za koniecznością przyjęcia nauki o zmartwychwstaniu ciał czerpie Paweł z przeżyć własnych lub mówiąc dokładniej, z męczeńskiego charakteru swej apostolskiej pracy. Jeżeli Apostoł decyduje się na podejmowanie tak wielkich trudów, jeżeli widzi sens we współumieraniu każdego dnia z Chrystusem, to tylko dlatego, że wierzy niezłomnie w rzeczywistość własnego zmartwychwstania. Wzmianka: potykałem się w Efezie z dzikimi zwierzętami nie musi stanowić aluzji do przebywania Pawła w więzieniu efeskim – aczkolwiek przypuszczenie to rozwiązuje wiele problemów z introdukcji szczegółowej do listów św. Pawła – i do skazania go na pożarcie przez dzikie zwierzęta. Przypuszczeniu temu stoi na przeszkodzie przede wszystkim niezaprzeczalny fakt, że Paweł wyjechał jednak z Efezu cały i zdrowy, co trudno sobie wyobrazić – bez specjalnej interwencji nadprzyrodzonej – gdyby istotnie miał on do czynienia z dzikimi zwierzętami na arenie. Tak więc owe dzikie bestie to chyba po prostu źli ludzie, nie rozumiejący Pawłowego posłannictwa, jego prześladowcy, pojawiający się tam, gdzie rozpoczynał on swoją pracę. Lecz nie tylko apostolskie trudy Pawła byłyby pozbawione sensu. Nie miałoby sensu żadne ograniczenie, jakakolwiek asceza w życiu każdego człowieka. Nie pozostawałoby nic innego, jak tylko wprowadzać w życie napiętnowaną już przez Proroka dewizę pogańską: „Jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy”.

15.32. Rzymianie często bawili się oglądaniem przestępców, jeńców wojennych lub niewolników zabijanych przez dzikie zwierzęta na arenie, podobnie jak wielu współczesnych znajduje przyjemność w oglądaniu scen przemocy w telewizji i kinie (starożytni chrześcijanie nie chcieli brać udziału w takich przedstawieniach, chyba że zmuszano ich, by w nich występowali jako ofiary). Pokazy walk rzymskich gladiatorów odbywały się też w teatrze w Efezie podczas wielu pogańskich świąt (organizowano je też w Koryncie). Jest jednak mało prawdo podobne, by Paweł został rzucony na arenę na pożarcie dzikim zwierzętom. Ofiary takiego widowiska miały zginąć, zaś Paweł jako obywatel rzymski, nie mógł ponieść takiej kary. Filozofowie posługiwali się obrazem walki z dzikimi zwierzętami, Paweł więc opisuje tutaj przeciwności, które napotykał, w podobny sposób (por. podobnie w Ps 22,6.1213.16.20-21). Zwrot „ze względu na ludzi” (dosł. „według człowieka”) znaczy „w sposób przenośny” (w przeciwieństwie do większości tłumaczeń; por. 1 Kor 9,8; Rz 6,19; Ga 3,15).

Gdyby Paweł nie żywił nadziei zmartwychwstania, wówczas zamiast prześladowań, uległby swym namiętnościom. W ten sposób postępowali ‘epikurejscy filozofowie oraz wielu greckich i rzymskich mężczyzn uczestniczących w dzikich orgiach. Por. szczególnie Iz 22,13 i Łk 12,19. (‘Stary Testament często posługuje się obrazem jedzenia i picia bez negatywnego zabarwienia [Koh 2,24; 5,18-19; por. 3,12], lecz bez Boga nigdy nie zapewni to pełni życia - Iz 22,12-14; Koh 11,7-12,14; por. 7,2.14).

33 Nie łudźcie się! Wskutek złych rozmów psują się dobre obyczaje.

15,33 Cytat jest wersetem z grec. poety Menandra, być może stosowanym jako popularne przysłowie.

34 Ocknijcie się naprawdę i przestańcie grzeszyć! Są bowiem wśród was tacy, którzy nie uznają Boga. Ku waszemu zawstydzeniu to mówię. 1Kor 14,38

33–34. Wywody o zmartwychwstaniu umarłych kończą się przestrogą chyba przed ludźmi, którzy podważali słuszność m.in. nauki o przyszłym zmartwychwstaniu. Ich sceptycyzm mógł doprowadzić do przyjęcia niewłaściwej postawy, mógł w rezultacie wpłynąć na zmianę dotychczas dobrych, poprawnych obyczajów większej części wspólnoty. Wreszcie następuje wezwanie do czujności lub dokładniej, do przebudzenia się. Wielu bowiem spośród Koryntian trwało w otępieniu, jakby w ogóle nie było Boga, jakby ludzi nie czekała w przyszłości zarówno nagroda, jak i kara. Paweł ma nadzieję, że przypomnienie tego godnego opłakania i karygodnego stanu zawstydzi, a potem zmobilizuje Koryntian do gorliwego życia.

15,33-34. Paweł cytuje tutaj przysłowie przypisywane greckiemu komediopisarzowi Menandrowi, używane w czasach apostoła. Grecko-rzymscy moraliści i żydowscy nauczyciele mądrościowi często radzili unikania towarzystwa ludzi o niższej moralności (w Starym Testamencie: Ps 119,63; Rz 13,20; 14,7; 28,7). Paweł być może nawiązuje tutaj do tych, którzy nie wierzą w przyszłe 'zmartwychwstanie, nie mają zatem podstaw moralnych, jakie mają ci, którzy wierzą w ostateczny sąd Boży. Inni nauczyciele żydowscy, którzy wierzyli w zmartwychwstanie, kojarzyli brak wiary w tę naukę z nie-moralnością.

15,29-34. Cierpienie a nadzieja zmartwychwstania Pierwsi świadkowie ‘zmartwychwstania byli tak silnie przekonani o tym, że widzieli Jezusa wskrzeszonego, iż nie wahali się przypieczętować swojego świadectwa męczeńską śmiercią.

O ciałach po zmartwychwstaniu

35 Lecz powie ktoś: A jak zmartwychwstają umarli? W jakim ukazują się ciele? 

36 O, niemądry! Przecież to, co siejesz, nie ożyje, jeżeli wprzód nie obumrze. J 12,24

37 To, co zasiewasz, nie jest od razu ciałem, którym ma się stać potem, lecz zwykłym ziarnem, na przykład pszenicznym lub jakimś innym. 38 Bóg zaś takie daje mu ciało, jakie zechciał; każdemu z nasion właściwe.

15,38 każdemu z nasion właściwe. Według ludowego sposobu myślenia kiełkowanie i wzrost były procesem zależnym od dobrej woli bóstwa, a nie zjawiskiem naturalnym (por. 2 Mch 7,22-23). Co do relacji między aktualnym ciałem i ciałem chwalebnym, to Paweł kładzie o wiele większy nacisk na odrębność niż na kontynuację. Chce zapewne odpowiedzieć na zarzut tych (w. 35), którzy — skądinąd słusznie — nie chcieli przyjąć dosł. wyobrażenia z Ez 37,1-10+.

15.35-38. Starożytni pisarze często odpowiadali na 'retoryczne zarzuty padające ze strony wyimaginowanych przeciwników. Żydowscy nauczyciele przedstawiali pytania podobne do tego, które Paweł tutaj przytacza, jako typowe zarzuty zgłaszane przez niewierzących pod adresem nauki o zmartwychwstaniu. Na przykład, co się stanie gdy ktoś zginie na morzu lub gdy jego ciało zostanie całkowicie spalone przez ogień? Żydowscy 'rabini twierdzili, że ciało zostanie odtworzone z jednej z kości kręgosłupa, którą uważali za niezniszczalną. Paweł dowodzi, że niezależnie od materialnych szczątków, które przetrwają, pozostanie przynajmniej wzorzec dawnego ciała jako ziarno nowego. Argument apostoła, oparty na zasadzie analogii, był tradycyjnie stosowany i uważany za skuteczny, późniejsi rabini też posługiwali się analogią „ziarna”. „O, niemądry!” (1 Kor 15,36) to standardowa retoryczna inwektywa, stosowana przez Żydów i Greków wobec kogoś, kto zgłosił zarzut świadczący o niewiedzy lub niemoralności.

39 Nie wszystkie ciała są takie same: inne są ciała ludzi, inne zwierząt, inne wreszcie ptaków i ryb.

35–39. Trudnością zasadniczą w przyjęciu nauki o zmartwychwstaniu umarłych było to, że ludzie nie mogli sobie wyobrazić ani sposobu, w jaki dokona się zmartwychwstanie, ani samej natury zmartwychwstałych ciał. W odpowiedzi akcentuje Paweł szczególnie dwie myśli. Po pierwsze stwierdza, że między ziemskim, doczesnym, a przyszłym sposobem istnienia nie ma ciągłości. Człowiek musi obumrzeć, by mógł kiedyś żyć, tak jak musi ulec rozkładowi, zmienić postać swego istnienia ziarno rzucone w ziemię, jeśli ma z niego wyrosnąć zboże, rodzące z kolei inne ziarna. Nie należy zapominać o roli, jaką przy tym odgrywa wszechmoc Boża. Jej działanie jest odczuwalne nie tylko w przypadku ziarna wydającego ze siebie roślinę, lecz także w procesie przekształcania fizycznego ciała zmarłego człowieka w duchowe ciało zmartwychwstałego. Różnorodność ciał i organizmów żyjących świadczy o wielorakich, nieograniczonych wprost możliwościach Boga.

40 Są ciała niebieskie i ziemskie, lecz inne jest piękno ciał niebieskich, inne – ziemskich. 41 Inny jest blask słońca, a inny – księżyca i gwiazd. Jedna gwiazda różni się jasnością od drugiej.

 

15,39-41. Nawet w świecie obecnym nie wszystko zostało stworzone w postaci ciała fizycznego — niektóre byty mają ciało chwalebne. Ciała niebieskie (czasami utożsamiane z aniołami) miały zostać stworzone z ognia. Paweł opisuje różne rodzaje chwały właściwe dla różnych ciał ziemskich i niebieskich, by wyjaśnić, w jaki sposób 'zmartwychwstałe ciało stanie się ciałem chwalebnym, chociaż ludzie nie utracą swojej odrębności. Argumentacja użyta przez Pawła w tym fragmencie może niezbyt dobrze pasować do współczesnego astronomicznego modelu wszechświata, apostoł nie wypowiada się tutaj jednak na temat astronomii. Jego argumentacja ma na celu przekonanie starożytnych czytelników, których wyobrażenia na temat ciał niebieskich różniły się od wyobrażeń większości ludzi współczesnych.

42 Podobnie rzecz się ma ze zmartwychwstaniem. Zasiewa się zniszczalne – powstaje zaś niezniszczalne; 43 sieje się niechwalebne – powstaje chwalebne; sieje się słabe – powstaje mocne; 

15,42-43. Wielu nauczycieli żydowskich wierzyło, że ciało zostanie wskrzeszone dokładnie w takiej postaci, jaką miało w chwili śmierci, nawet jeśli zostało okaleczone, i dopiero później dozna uzdrowienia. Wiara ta miała na celu wykazanie ciągłości pomiędzy starym i nowym ciałem.

44 zasiewa się ciało zmysłowe – powstaje ciało duchowe. Jeżeli jest ciało zmysłowe, jest też ciało duchowe.

15,44 ciało zmysłowe. Dosł.: „ciało psychiczne”. Dla Pawła, jak też dla całej tradycji biblijnej, psyche (hebr. nefesz; por. Rdz 2,7) jest zasadą życiową, która ożywia ciało ludzkie (1 Kor 15,45), jest jego „życiem” (Rz 16,4; Flp 2,30; 1 Tes 2,8; por. Mt 2,20; Mk 3,4; Łk 12,20; J 10,11; Dz 20,10; itd.), jego żyjącą duszą (2 Kor 1,23) i może służyć określeniu całego człowieka (Rz 2,9; 13,1; 2 Kor 12,15; Dz 2,41.43; itd.), pozostaje jednak zasadą naturalną (1 Kor 2,14; por. Jud 19), która musi ustąpić przed pneuma, aby człowiek odnalazł życie Boże. To ustąpienie, zarysowane już podczas śmiertelnego życia przez dar Ducha (Rz 5,5+; por. 1,9+), pełny skutek zyska po śmierci. Podczas gdy filozofia grec. oczekiwała nieśmiertelnego życia tylko dla wyższej duszy (nous), wyzwolonej wreszcie (przez śmierć) z ciała, chrześcijaństwo pojmuje nieśmiertelność jako integralne odnowienie człowieka dzięki wskrzeszeniu ciała przez Ducha, zasadę Boską, zabraną człowiekowi przez Boga w konsekwencji grzechu (Rdz 6,3), Ducha, którego mu na nowo daje przez zjednoczenie z Chrystusem zmartwychwstałym (Rz 1,4+; 8,11+), Człowiekiem niebieskim i Duchem ożywiającym (1 Kor 15,45-49). Ciało z „psychicznego” staje się więc „duchowe”, niezniszczalne, nieśmiertelne (1 Kor 15,53), chwalebne (1 Kor 15,43; por. Rz 8,18; 2 Kor 4,17; Flp 3,21; Kol 3,4), wyzwolone z praw ziemskiej materii (J 20,19.26) i jej przejawów (Łk 24,16). — Wreszcie w szerszym znaczeniu, psyche, w przeciwieństwie do ciała, może oznaczać siedlisko życia moralnego i uczuć (Flp 1,27; Ef 6,6; Kol 3,23; por. Mt 22,37p; 26,38p; Łk 1,46; J 12,27; Dz 4,32; 14,2; 1 P 2,11; itd.), a nawet duszę duchową i nieśmiertelną (Mt 10,28.39p; Dz 2,27; Jk 1,21; 5,20; 1 P 1,9; Ap 6,9; itd.).

40–44. Po raz pierwszy stwierdza Paweł wyraźnie, że obok ciał ziemskich są także ciała niebieskie. Ciągle jednak chodzi o substancje materialne, na co wyraźnie wskazuje w. 41, gdzie jest mowa o słońcuksiężycu i gwiazdach. Wszystko to ma posłużyć za podstawę do wywodów o różnicy, jaka istnieje pomiędzy fizycznym a zmartwychwstałym ciałem człowieka. Mimo względnie długiego łańcucha przeciwstawień natura ciał zmartwychwstałych nie jest jednak określona dokładniej. Ma to być ciało niezniszczalne, chwalebne, mocne, duchowe, niebieskie. Nic jednak nie wiadomo o substancji tworzącej to ciało. Trudno też rozstrzygnąć, czy rzeczownik ciało oznacza tu postać, rodzaj nowego istnienia, czy właśnie jakąś materię. Jeśli to ostatnie, to jak pojmować określenie duchowe?

45 Tak też jest napisane: Stał się pierwszy człowiek, Adam, duszą żyjącą, a ostatni Adam duchem ożywiającym. Rdz 2,7; 1Kor 15,20-28+

15,45 Stał się... duszą żyjącą. Chodzi o byt uzdolniony do życia przez swoją psyche, czyli do życia czysto naturalnego i poddanego prawom przemijania oraz zniszczenia.

15,44-45. Ciało „cielesne” lub „zmysłowe” to dosłownie ciało „ożywiane przez duszę” w przeciwieństwie do ciała „duchowego”. Paweł nie naucza tutaj, jakoby przyszłe ciało miało zostać uczynione z „ducha” (chociaż stoicy twierdzili, że duch był substancją materialną), na tej samej zasadzie, co obecne ciało jest uczynione z „duszy”. Raczej obecne ciało jest dostosowane do obecnego naturalnego sposobu istnienia, zaś ciało przyszłe - do życia, które już teraz jest pod panowaniem Bożego Ducha. W w. 45 Paweł cytuje Rdz 2,7, który mówi o tym, że Bóg uczynił Adama „duszą żyjącą”, czyli naturalnym człowiekiem. Wielu jednak Żydów spoza Palestyny uważało, że Rdz 1,26-27 odnosi się do innego, idealnego człowieka - czystej formy, wzoru ludzkości - i Paweł do tej idei może też tutaj nawiązywać.

46 Nie było jednak wpierw tego, co duchowe, ale to, co ziemskie; duchowe było potem.

45–46. Kolejność: ciało fizyczne (zmysłowe) – ciało duchowe jest tylko konsekwencją następowania Chrystusa jako drugiego Adama po Adamie pierwszym. Nawiązując do Rdz 2,7 przypomina Paweł w odniesieniu do pierwszego człowieka jego możność utrzymywania się przy życiu; jest istotą żyjącą. Otóż Chrystus jako drugi Adam nie tylko że sam żyje, lecz posiada również możność obdarzania życiem innych, ożywiania ich. Nic tedy dziwnego, że przywróci życie także nie żyjącym.

47 Pierwszy człowiek z ziemi – ziemski, Drugi Człowiek – z nieba. 

48 Jaki ów ziemski, tacy i ziemscy; jaki Ten niebieski, tacy i niebiescy. Dn 7,13; J 3,13

49 A jak nosiliśmy obraz ziemskiego [człowieka], tak też nosić będziemy obraz [Człowieka] niebieskiego. Flp 3,21; Rz 8,29+; J 3,5-6

15,49 nosić będziemy. Wariant: „obyśmy mogli nosić”.

15,46-49. Filon, filozof żydowskiej diaspory, przeciwstawiał nie ulegającego skażeniu „człowieka niebieskiego” (z Rdz 1) „człowiekowi ziemskiemu” (z Rdz 2). Pierwszy reprezentował idealny duchowy stan umysłu, który dąży do rzeczy niebieskich, drugi zaś człowieka cielesnego, oddanego sprawom doczesnym. Paweł posługuje się tą terminologią w nawiązaniu do poglądu, który Koryntianie przypuszczalnie przyjmowali, odnosząc ją do zmartwychwstałego ciała oraz odwracając kolejność (najpierw człowiek naturalny, następnie duchowy).

Nauczyciele żydowscy często wyjaśniali, że nieposłuszeństwo Adama sprowadziło na świat grzech i śmierć (zob. komentarz do Rz 5,12-21). Często też jednak nauczali, że Adam przed upadkiem miał niezrównaną chwałę i moc, które zostaną odnowione w przyszłym świecie.

15.35-49. Natura ciała zmartwychwstałego Starożytny judaizm nauczał o 'zmartwychwstaniu ciała, nie zaś jedynie o nieśmiertelności duszy. Paweł zgadza się z tym, lecz przedstawia naturę nowego ciała w sposób odmienny od wielu ludzi jemu współczesnych.

50 Zapewniam was, bracia, że ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego i że to, co zniszczalne, nie może mieć dziedzictwa w tym, co niezniszczalne. 1Kor 6,10+

47–50. Podobieństwo zaś między pierwszym a drugim Adamem polega na tym, że obaj wywierają wpływ na następujące po nich pokolenia, obaj warunkują sposób istnienia tych pokoleń. Adamową, ziemską, była ludzkość do czasu przyjścia Chrystusa. Chrystusową zaś, niebieską, jest od czasu przyjścia Chrystusa. Po raz drugi – pierwszy raz w Rz 5,12–21 – i ostatni występuje tak wyraźnie u Pawła typologia Chrystus – Adam, nie spotykana zresztą nigdzie w takiej formie poza pismami Apostoła. Przemiana naszego doczesnego ciała, inaczej, jego zmartwychwstanie, jest warunkiem sine qua non wejścia do królestwa Bożego. Są to dwa różne światy, dwa zupełnie odmienne sposoby istnienia, nie dające się ze sobą pogodzić.

15.50. Określenie „ciało i krew” było wyrażeniem oznaczającym ludzi śmiertelniych.

51 Oto ogłaszam wam tajemnicę: Nie wszyscy pomrzemy, lecz wszyscy będziemy odmienieni.

15,51 Wariant przyjęty w Wulgacie: „wszyscy pomrzemy, lecz nie wszyscy zostaniemy odmienieni”, należy odrzucić.

15.51. „Sen” był powszechnym eufemistycznym określeniem śmierci.

52 W jednym momencie, w mgnieniu oka, na dźwięk ostatniej trąby – zabrzmi bowiem trąba – umarli powstaną nienaruszeni, a my będziemy odmienieni. 1Tes 4,15-17; Lb 10,3; Jl 2,1+; Mt 24,31+ 2Kor 5,1-5

15,52 Od Synaju (Wj 19,16.19) trąba należy do symboliki objawień się Boga (Mt 24,31; 1 Tes 4,16+). Wyznacza ona etapy Jego ostatecznego planu (por. siedem trąb w Ap 8,6 — 11,19).

— my. Chodzi o tych, którzy pozostali jeszcze przy życiu. Paweł liczy się z możliwością znalezienia się wśród nich, lecz por. 1 Tes 4,15+; 5,1+.

15.52. Prorocy ze ‘Starego Testamentu często posługiwali się obrazem trąby, której używano do zwoływania ludzi na zgromadzenie lub na wojnę. Tutaj (podobnie jak w codziennej żydowskiej modlitwie pochodzącej z tego okresu) odnosi się on do ostatecznego zgromadzenia Bożego ludu u końca czasów (por. podobnie w Iz 27,13). Paweł niewątpliwie zaczerpnął ten obraz od Jezusa (Mt 24,31).

53 Trzeba, ażeby to, co zniszczalne, przyodziało się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, aby się przyodziało w nieśmiertelność.

51–53. Choć Paweł posługuje się przymiotnikiem wszyscy – to jednak wydaje się, że ma na myśli jedynie wierzących. Szerszy kontekst jego teologii, podobnie zresztą jak i poszczególne wypowiedzi, zdaje się wskazywać na to, że w ogóle interesuje go życie pozagrobowe jedynie sprawiedliwych. Prawda dotycząca samego momentu owej przemiany tego, co zniszczalne, w to, co niezniszczalne, została nazwana tajemnicą, której treść ujawnił Bóg Apostołowi. Moment samej przemiany zbiegnie się z chwilą paruzji, która zastanie wielu ludzi przy życiu. Lecz wszyscy muszą być poddani prawu przemiany, bo ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego (w. 50). Przemiana dokona się w sposób gwałtowny, jakby na sygnał trąby – ten znak pojawia się we wszystkich opisach paruzji (por. Wj 19,16; Iz 27,13; Mt 24,31; 1 Tes 4,16; Ap 8,6–10).

Pierwsza osoba zaimka w zdaniu a my będziemy odmienieni nie musi być wyrazem osobistego przekonania Pawła, że paruzja będzie miała miejsce jeszcze za jego życia. Apostoł po prostu w wyobraźni łączy się z ludźmi, którzy dożyją paruzji. Możliwe, że w ten sposób formułuje swoje pragnienie spotkania się jak najszybciej z Chrystusem (por. 2 Kor 5,4; Flp 1,23). Ten nowy sposób istnienia, rozpoczynający się we wspomnianym momencie przemiany, nigdy już nie będzie miał końca.

Hymn estchtologiczny i napomnienie

54 A kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane: Zwycięstwo pochłonęło śmierć. Iz 25,8; Oz 13,14; Ap 20,14

15,54 kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność. Brak w niektórych rkpsach. - Cytowane w swobodny sposób.

15,53-54. Paweł cytuje tutaj Iz 25,8, który odnosi się do Bożego zwycięstwa nad śmiercią w czasach eschatologicznych, w okresie ostatecznego odnowienia Izraela.

55 Gdzież jest, o śmierci, twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień?

54–55. Przemiana tego, co śmiertelne, w to, co nieśmiertelne jest uważana za dowód ostatecznego i pełnego tryumfu Chrystusa nad śmiercią. Dwa zestawione tu bardzo fortunnie cytaty ze ST ukazują z ironią ostateczną klęskę i bezsilność śmierci.

15.55. Żydowscy interpretatorzy często łączyli różne fragmenty posiadające wspólne kluczowe słowo. „Śmierć" i „zwycięstwo” pojawiają się w Iz 25,8 a także w Oz 13,14, które Paweł może więc odnieść także do ‘zmartwychwstania. Chociaż kontekstem ostatniego z wymienionych tekstów jest sąd, wydaje się zawierać te samą treść, co fragment Iz 25,8 (chyba że odczyta się go jako pytanie).

56 Ościeniem zaś śmierci jest grzech, a siłą grzechu Prawo. Hbr 6,1+

15,56 siłą grzechu Prawo. Skondensowana formuła zapowiadająca już rozwinięcie, jakie nastąpi w Rz 5-7.

56. Ta jakby marginesowa uwaga nawiązuje wyraźnie do Rz 5,12–21. Ościeniem śmierci… – aluzja do poganiania zwierząt, gdyż przez grzech pierwszego człowieka śmierć wkroczyła na cały świat. Siłą grzechu jest Prawo w tym znaczeniu, że nie dając żadnej możliwości przestrzegania woli Bożej, naraża człowieka na coraz liczniejsze wykroczenia. Gdyby nie było Prawa, grzech – lub dokładniej, skłonność do grzechu, owoc pierwszego upadku – byłby niejako uśpiony, mniej groźny (por. Rz 7,7–13).

15.56. Nauczyciele żydowscy wyjaśniali zwykle fragment tekstu, który właśnie przytoczyli. Paweł interpretuje tutaj znaczenie „ościenia” i „zwycięstwa" w Oz 13,14 (por. komentarz do 1 Kor 15,55).

57 Bogu niech będą dzięki za to, że dał nam odnieść zwycięstwo przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Rz 7,7+; J 16,33

58 Przeto, bracia moi najmilsi, bądźcie wytrwali i niezachwiani, zajęci zawsze ofiarnie dziełem Pańskim, pamiętając, że trud wasz nie pozostaje daremny w Panu.

15,58 Ten wiersz łączy dopiero co dokonane rozwinięcie z 15,14, gdzie się rozpoczęło pouczenie. Pewność zwycięstwa daje wierzącemu siłę rozwoju. Dla Pawła nie ma i nie może być wiary bez życia w rozwoju.

57–58. Paweł nawiązuje tym razem aż do kilku myśli rozwiniętych w Liście do Rzymian (por. Rz 8,31–39). Dzięki zbawczemu życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa człowiek został uwolniony z więzów Prawa, śmierci i grzechu. Powód to do nie lada wdzięczności dla Chrystusa. Wywody całego rozdz. 15 kończy Paweł wezwaniem do wytrwałości, do poświęceń, które na pewno nie pójdą na marne. Dzieje człowieka bez wątpienia nie kończą się definitywnie z chwilą złożenia jego ciała do grobu.

15,57-58. Podobnie jak w 1 Kor 14,39-40, Paweł kończy swe wy wody swoistym podsumowaniem — tym razem jest to końcowe wezwanie. Podobnie jak judaizm, który kojarzył brak wiary w przyszły świat z niemoralnym postępowaniem, Paweł zachęca wierzących, by zachowali wiarę w zmartwychwstanie, a więc i właściwie postępowali.

1 Kor 16

Polecenia, pozdrowienia i życzenia końcowe

1 Jeżeli chodzi o zbiórkę, która się odbywa na rzecz świętych, zróbcie tak, jak poleciłem Kościołom Galacji. Dz 9,13+; Ga 2,10

16,1 zbiórkę... na rzecz świętych. Na jej temat zob. Rz 15,26-28; Ga 2,10; 2 Kor 8-9; Dz 24,17. „Święci” (por. 2 Kor 8,4) to chrześcijanie z Jerozolimy, którzy bardzo wcześnie znaleźli się w sytuacji wymagającej pomocy (Dz 11,29-30). Ta zbiórka zajmuje ważne miejsce pośród trosk Pawła, który dostrzegał w niej znak i rękojmię jedności między Kościołami założonymi przez niego a Kościołami judeochrześcijańskimi.

2 Niechaj pierwszego dnia tygodnia każdy z was coś odłoży według tego, co uzna za właściwe, żeby nie zarządzać zbiórek dopiero wtedy, kiedy przybędę. Mt 28,1+

16,2 pierwszego dnia tygodnia. To „dzień Pański” (por. Dz 20,7; Ap 1,10; Mt 28,1), czyli niedziela.

16.1-2. Słowa, by każdy dał „według tego, co uzna za właściwe”, wskazują na to, że Paweł nawiązuje tutaj do nauki o posłudze względem ubogich z Pwt 15,14 (por. też Pwt 16,10.17). Na temat spotkań „pierwszego dnia tygodnia", zob. komentarz do Dz 20,7.

3 Kiedy zaś się zjawię, poślę dar wasz z listami do Jeruzalem przez tych, których uznacie za godnych. 4 A jeśli warto będzie, żebym i ja się udał, powędrują ze mną.

1–4. Podczas tzw. Soboru Jerozolimskiego Paweł zobowiązał się do uczestniczenia w trosce o zaspokojenie potrzeb materialnych Kościoła jerozolimskiego (por. Ga 2,10). Apostoł, gdziekolwiek był, pamiętał o tych zobowiązaniach. Sprawa tak bardzo leżała mu na sercu, że sam pragnął dopilnować jej realizacji osobiście; nie przestając zabiegać o to, aby zebrać jak najwięcej darów i aby kolekta przebiegała sprawnie. Gotów był również, jeśliby sobie tego życzyli ofiarodawcy, osobiście udać się do Jerozolimy z zebranymi darami, choć – prawdopodobnie w celu uniknięcia zarzutu wyciągania osobistych korzyści z owych zbiórek proponował, by uczynili to inni. Prócz względów czysto praktycznych – pomoc będącym w potrzebie wiernym Kościoła jerozolimskiego – zbiórka owa miała być żywym udokumentowaniem jedności pierwotnego Kościoła z Jerozolimą, gdzie wówczas rezydował jeszcze św. Piotr.

16,3-4. Gdy Żydzi rozsiani po świecie byli już gotowi do wysłania dorocznego podatku świątynnego dla Jerozolimy, wybierali szanowanych i godnych zaufania członków wspólnoty jako przedstawicieli, którzy mieli dostarczyć pieniądze do Jerozolimy. Żydowscy podróżni często wieźli listy zawierające upoważnienia, które umożliwiały im uzyskanie gościny wszędzie, dokądkolwiek się udali. Wydaje się, że chrześcijanie kontynuowali tę praktykę.

5 Wstąpię do was, gdy będę wracał z Macedonii. Przez Macedonię bowiem przejdę tylko,

 16.5. By udać się z Efezu do Koryntu, najłatwiej było przepłynąć statkiem z Troady, w Azji Mniejszej, do Filippi, w Macedonii, następnie przebyć drogę wiodącą na zachód, skręcić na południe, do Grecji (jak to Paweł uczynił podczas swojej drugiej podróży misyjnej w Dziejach Apostolskich; zob. Dz 16.7-9).

6 u was zaś może zatrzymam się lub nawet przezimuję, żebyście mnie odprowadzili, dokądkolwiek wyruszę.

 

16.6. W zimie żegluga morska ustawała. Gdyby Paweł znajdował się wówczas w Koryncie, musiałby pozostać aż do otwarcia szlaków morskich na wiosnę. Paweł pisze wiosną (1 Kor 16,8), spodziewa się więc, że spędzi z nimi dłuższy czas (od chwili przybycia do następnej wiosny). Gościnność odgrywała wielką rolę w starożytności, Koryntianie czuliby się zaszczyceni, mogąc udzielić gościny znanemu nauczycielowi (ponadto założycielowi ich ‘Kościoła). Słowa „żebyście mnie odprowadzili” oznaczają, że Kościół zatroszczy się o pokrycie kosztów podróży apostoła.

7 Nie chciałbym bowiem tylko przelotnie was widzieć. Mam nadzieję pozostać z wami przez jakiś czas, jeśli Pan pozwoli. Dz 19,21; Dz 20,1n

16,7 Inne tłumaczenie pierwszego zdania: „Tym razem nie chcę was widzieć tylko przelotnie”. Zakładałoby to uprzednią krótką wizytę, niewiele wcześniejszą, co skądinąd mało prawdopodobne.

8 W Efezie zostanę aż do Pięćdziesiątnicy.

 

16.7-8. Wzmianka o Pięćdziesiątnicy oznacza, iż Paweł pragnie przestrzegać żydowskich świąt. Być może pozostanie w Efezie na święto częściowo w tym celu, by obalić oskarżenia wyzuwane przez jego przeciwników (1 Kor 16,9).

9 Otwarła mi się bowiem wielka i obiecująca brama, a przeciwnicy są liczni.

16,9 Obraz bramy taki sam jak w 2 Kor 2,12; Kol 4,3 dla określenia możliwości, stających przed apostolską posługą Pawła. Por. Ap 3,8; Dz 14,27+.

5–9. Okres zimy nie nadawał się w ówczesnych warunkach – i zwłaszcza w tamtych stronach – do podróżowania. Plany wyprawy są jasne i jednoznaczne. Zależy też Apostołowi na podkreśleniu zamiaru przejścia przez Macedonię, a dłuższego pobytu w Koryncie. Nieprzewidziane wydarzenia, nowe okoliczności sprawiły, że plany owe musiały ulec pewnej modyfikacji lub zostały zaniechane całkowicie (por. 2 Kor 1,15nn).

16,9. Zwrot „otwarła się brama” był używany w znaczeniu metaforycznym na oznaczenie swobody ruchów lub wolności wyboru. Paweł odnosi je tutaj do swojej służby.

10 Jeśliby zaś przybył Tymoteusz, baczcie, by nie obawiając się niczego, mógł wśród was przebywać, albowiem podobnie jak ja trudzi się dla Pańskiego dzieła.  1Kor 4,17

11 Niech przeto nikt go nie lekceważy. Odprowadźcie go w pokoju, aby dotarł do mnie, gdyż czekam na niego z braćmi. 1Tm 4,12

12 Co do Apollosa, brata, to bardzo go prosiłem, żeby do was przybył z braćmi. Lecz w tej chwili nie okazał żadnej chęci. Przybędzie, kiedy się nadarzy sposobność. Dz 18,24+

16,12 w tej chwili nie okazał żadnej chęci. Być może, aby swoją obecnością nie mobilizować grupy powstałej wokół jego imienia (1,12; 3,4-6; 4,6).

10–12. Nim przybędzie do Koryntu Paweł, przedtem zjawi się tam Tymoteusz. Paweł poleca go trosce Koryntian. Nie wydaje się, by właśnie Tymoteusz był doręczycielem 1 Kor. W chwili redagowania tego listu – jak to wynika z Dz 19,22 – był on już daleko w drodze. Wydaje się, że Koryntianie bardzo pragnęli widzieć u siebie Apollosa. Życzenie ich przekazał mu Paweł – aczkolwiek może trochę niechętnie, bo wspólnota była m.in. również z powodu Apollosa podzielona na ugrupowania (por. 1,12). Możliwe, iż Apollos również uświadomił sobie, że jego przybycie do Koryntu w tej sytuacji nie wyszłoby wiernym na dobre. Uda się tam później, gdy podziały we wspólnocie zostaną zlikwidowane i gdy nadarzy się stosowna okazja do podróży.

16,10-12. Osoby, które zajmowały wysoką pozycję, często pisały listy polecające, wykorzystując swój status, by służyć pomocą ludziom, dla których je pisali. Zob. komentarz do 2 Kor 3,1.

13 Czuwajcie, trwajcie mocno w wierze, bądźcie mężni i umacniajcie się! 1P 5,8-9

16.13. Zwrot „bądźcie mężni” (dosł. „bądźcie jak mężczyźni”) znaczy „bądźcie odważni”. Wyrażenie to nie musi koniecznie odwoływać się do męskości, lecz było używane na oznaczenie odwagi, ponieważ większość starożytnych wierzyła, że odwaga ma związek z męskością.

14 Wszystkie wasze sprawy niech się dokonują w miłości!

13–14. Jeszcze jedno wezwanie do trwania w wierze i do odwagi. Nic dziwnego, młoda wspólnota, nie dość jeszcze okrzepła, znajdowała się w centrum pogańskiego morza, nie wolna również i od własnych trudności wewnętrznych.

16.14. Chociaż starożytni pisarze często podkreślali cnotę, przypisywanie najwyższego miejsca miłości (rozdz. 13) — akcent powtarzający się w całej literaturze wczesnochrześcijańskiej — było w czasach antyku niezwykłe i stanowiło szczególny wyróżnik chrześcijaństwa.

15 Napominam was, bracia: znacie dom Stefanasa jako ten, który stanowi pierwociny Achai i który się poświęcił na służbę świętym; 1Kor 1,16

16 żebyście takim zawsze byli posłuszni, podobnie jak każdemu, kto współpracuje i współtrudzi się z wami. 1Tes 5,12-13; Flp 2,29-30

15–16. Paweł podobnie jak w Rz 16,5 poleca otaczać szczególnym szacunkiem tych, którzy jako pierwsi przyjęli chrzest. Owa służba świętym – choć występuje w tym określeniu termin diakonia – nie stanowi chyba żadnej aluzji do godności diakońskiej, piastowanej być może przez Stefanasa. W każdym razie usługi, jakie świadczył na rzecz gminy, dawały mu pewne prawo do szacunku i wdzięczności ze strony ludzi, dla których się trudził.

17 Raduję się obecnością Stefanasa, Fortunata i Achaika, gdyż zastąpili mi obecność waszą.

16,17 Wymienieni to niewątpliwie ci, którzy przynieśli Pawłowi list z Koryntu (7,1).

18 Pokrzepili bowiem i mojego, i waszego ducha. Przyjmijcie ich jako takich.

17–18. Możliwe, że właśnie ci trzej ludzie – wieści dochodziły do Efezu nie tylko przez ludzi Chloe (1,11) – doręczyli Pawłowi pismo Koryntian (7,1), domagających się od Apostoła wyjaśnień tych trudności, o których mówi druga część listu. Przynosząc dobre wieści o Pawle pokrzepiali Koryntian, kiedy zaś wracając z Koryntu dobrze mówili o tamtejszych wiernych, tym samym sprawiali radość Pawłowi.

16,15-18. Paweł zamieszcza tutaj kolejną rekomendację (por. 1 Kor 16,10-12). Ponieważ w starożytności poczta była dostarczana przez podróżnych, ludzie ci zaś powracali do Koryntu od Pawła, możemy bezpiecznie przyjąć założenie, że zabrali ze sobą w drodze powrotnej do Koryntu pismo, które znamy obecnie jako 1 List do Koryntian.

19 Pozdrawiają was Kościoły Azji. Pozdrawiają was serdecznie w Panu Akwila i Pryscylla razem ze zbierającym się w ich domu Kościołem. Dz 18,2+ Rz 16,5+

16,19 Kościoły Azji. Mówi o rzymskiej prowincji Azja.

19. Akwila i Pryscylla przybyli z Rzymu do Koryntu wskutek antyżydowskiego dekretu cesarza Klaudiusza (Dz 18,2). Źródłem ich utrzymania, podobnie jak i Pawła, który z nimi współpracował, było wyrabianie namiotów. Z Efezu, skąd Paweł przesyła ich pozdrowienia, przybyli z Apostołem prawdopodobnie około r. 52 (Dz 18,18) i tam też chyba ponieśli śmierć męczeńską, być może w jego obronie (Dz 19,24–34; Rz 16,3–5).

16,19. Koryntianie znali Akwilę i Pryscyllę i wiedzieli, że przeprowadzili się oni do Efezu (Dz 18,2--3.18.24-27). 'Kościoły spotykały się po domach, podobnie jak to czynili członkowie wielu pogańskich związków religijnych. Było to powodowane wygodą, oszczędnością i w końcu bezpieczeństwem.

20 Pozdrawiają was wszyscy bracia. Pozdrówcie się wzajemnie pocałunkiem świętym. 2Kor 13,12+

16.20. Listy często kończyły się pozdrowieniami. Ponieważ należały do rzadkości, zawsze wypadało załączyć pozdrowienia. Członkowie rodziny i bliscy przyjaciele wymieniali pocałunki jako wyraz uczuć (np. 1 Sm 20,41); zob. komentarz do Rz 16,16.

21 Pozdrowienie ręką moją – Pawłową. Ga 6,11+

20–21. Paweł występuje w imieniu całego Kościoła (por. Ga 2,2). Pocałunek pokoju (por. podobne polecenia w 1 Tes 5,26; Rz 16,16; 2 Kor 13,12) każe się domyślać, że list będzie czytany publicznie na jakimś, być może liturgicznym zebraniu całego Kościoła. Pozdrowieniem osobistym i własnoręcznym podpisem Apostoła kończą się także 2 Tes 3,17; Kol 4.18; Flm 19.

16.21. Większość listów pisano przy pomocy sekretarza lub skryby; były one zwykle sygnowane przez autora. Podpis spełniał rolę autoryzacji, podobnie jak dzisiaj.

22 Jeżeli ktoś nie kocha Pana, niech będzie wyklęty. Maranatha.

16,22 niech będzie wyklęty. Grec. anathema w ST odpowiada zwykle hebr. herem (Joz 6,17+), w NT jeden raz dokładnie znaczy „dar” dla świątyni (Łk 21,5), częściej — przekleństwo skierowane przeciw temu, kto je wypowiada, jeśliby nie dotrzymał podjętego sakralnego zobowiązania (Dz 23,12-21; Rz 9,3), albo przeciw komuś innemu, skazanemu za bardzo ciężkie przestępstwo (1 Kor 16,22; Ga 1,8-9; por. 1 Kor 12,3; Ap 22,3).

— Maranatha. To aram. słowa (Maran atha), które przeszły do języka liturgii, a wyrażały nadzieję bliskiej paruzji. Znaczyły: „Pan przychodzi”, ale można je także czytać: Marana tha — „Panie, przyjdź!” (Ap 22,20). Por. Rz 13,12; Flp 4,5; Jk 5,8; 1 P 4,7.

16.22. Starożytni (w tym także Żydzi) posługiwali się przekleństwami jako przeciwieństwem błogosławieństwa. „Maranatha” to 'aramejska modlitwa: „Przyjdź, Panie nasz!” Koryntianie rozumieli zapewne, że jest to element wspólnej tradycji pochodzącej od wczesnego palestyńsko-syryjskiego Kościoła, która uznawała Jezusa za „Pana” i Tego, który ma przyjść (por. Ap 22,20). (Chrześcijanie opisywali Jego przyjście w taki sam sposób, w jaki tradycja żydowska przedstawiała przyszłe przyjście Boga na sąd.)

23 Łaska Pana Jezusa [niech będzie] z wami! 24 Miłość moja z wami wszystkimi w Chrystusie Jezusie.

22–24. Jeszcze raz przestrzega Paweł, że kto nie miłuje Pana, świadomie staje się przedmiotem Jego gniewu. Zachowane zaś w brzmieniu aramejskim wyrażenie maranatha, zależnie od podziału na poszczególne wyrazy, może znaczyć: „Pan nadchodzi” lub „Przyjdź, Panie nasz” (por. Ap 22,20). To także część składowa ostrzeżenia przeznaczonego dla tych, co nie kochają Pana. Dość stereotypowe, ostatnie słowa listu wyrażają gest rzeczywistego dzielenia się Pawła z wiernymi miłością i wszystkimi dobrami nadprzyrodzonymi, otrzymanymi za pośrednictwem Jezusa Chrystusa.

16,23-24. Greckie listy często zawierały pozdrowienie chairein („pozdrowienia”). Paweł przekształca ten wyraz w słowo charis, „łaska”.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
07 Pierwszy List do Koryntian Biblia Jerozolimska
07 Pierwszy List do Koryntian Biblia Jerozolim
Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu PIERWSZY LIST DO KORYNTIAN
Praktyczny komentarz do Nowego Testamentu Pierwszy list do KoryntianAN
pierwszy list do koryntian klemens
Pierwszy list do Koryntian (13,1 13) Hymn o miłości
PIERWSZY LIST DO KORYNTIAN doc
07 List pierwszy ś Pawła do Koryntyan VII rtf
02 List pierwszy ś Pawła do Koryntyan II rtf
03 List pierwszy ś Pawła do Koryntyan III rtf
14 List pierwszy ś Pawła do Koryntyan XIV rtf
04 List pierwszy ś Pawła do Koryntyan IV rtf
16 List pierwszy ś Pawła do Koryntyan XVI rtf
01 List pierwszy ś Pawła do Koryntyan I rtf
08 List pierwszy ś Pawła do Koryntyan VIII rtf
12 List pierwszy ś Pawła do Koryntyan XII rtf
06 List pierwszy ś Pawła do Koryntyan VI rtf

więcej podobnych podstron