Plik #4 Cyfryzacja esej

„Internet rzeczy”, czyli „druga ekonomia”

Teza artykułu: Cyfryzacja (ang.: digitization) jest to podstawa „drugiej ekonomii”, której zasięg jest bezwarunkowy, która ma ogromne rozmiary trudne do ścisłego zmierzenia, jest sterowana dzięki automatycznym, niewidzialnym procesom, a zarazem - dająca największe szanse od czasów rewolucji przemysłowej. [Wg.: McKinsey Global Institute, październik 2011; autor W. Brian Arthur, z uzupełnieniami J.Kg.]

W 1850 r. - dziesięć lat przed wojną secesyjną, gospodarka Stanów Zjednoczonych była mała: niewiele większa od gospodarki włoskiej. Czterdzieści lat później była największą gospodarką świata. Co wpłynęło na zmianę w układzie gospodarczym tych krajów? Otóż, wynikała ona z połączenia wschodu kraju z jego zachodem, oraz – z wewnętrznych uwarunkowań polegających na udostępnieniu wschodnich dóbr przemysłowych – reszcie kraju. W tym celu uruchomiono proces korzyści skali produkcji polegający na wzroście wytworzonych dóbr w skali przedsiębiorstwa, poprzez obniżenie jednostkowego kosztu wytworzenia produktu. W ten sposób pobudzono proces wzrostu produkcji w gospodarce, a ta już nigdy nie była taka sama.

Głębokie zmiany, takie jak te, nie są niczym niezwykłym. Co jakiś czas, co 60 lat lub
w podobnym okresie gospodarka (jej swoisty „kręgosłup”) doświadcza zmian na przestrzeni kilku dekad. Zmiany te następują cicho i są niemal niezauważalne, jednak powodują np. powstanie nowych klas społecznych, które wysuwając się na pierwszy plan -
stwarzają nowe warunki dla biznesu. Czy taka głęboka, powolna i cicha przemiana zachodzi również w teraźniejszości?

Moglibyśmy spojrzeć np. na technologię genetyczną lub na nano--technologie, ale ich czas jeszcze w pełni nie nadszedł. Niniejszy esej ma na celu zwrócenie uwagi na zmiany, jakie odbywają się w dziedzinie technologii informatycznej, a mianowicie o to, że ta inteligentna technologia daleko wykracza poza granice wykorzystania komputerów, mediów społecznych i sprzedaży w Internecie. Procesy biznesowe, które dawniej były wykonywane przez człowieka - obecnie w znacznej części zostały zastąpione technologią elektroniczną i odbywają się w niewidocznej dziedzinie cyfryzacji. Na pierwszy rzut oka ta zmiana nie budzi niepokoju i jest jak coś, czego istnienie zakładamy z góry. Jednak ona powoduje rewolucję nie mniej ważną i dramatyczną, niż wspomniane na wstępie przyspieszenie gospodarcze. To właśnie ten proces tworzy drugą gospodarkęgospodarkę cyfrową.

Dwa przykłady (z USA), ilustrujące:

Przykład pierwszy. Dwadzieścia lat temu, kiedy pasażer przybywał na lotnisko, podchodził do lady i pokazywał pracownikowi linii lotniczej wydrukowany lub zakupiony w biurze podróży papierowy bilet. Dzięki niemu pasażer mógł być zarejestrowany w systemie komputerowym, poinformowany o numerze rejsu oraz nadawał swój bagaż. Cały ten proces był wykonywany przez człowieka. Teraz, kiedy idziemy na lotnisko - szukamy stanowiska internetowego do samodzielnej odprawy. Znajdując odpowiednie urządzenie wkładamy do niego kartę stałego klienta (frequent-flyer programs: FFP - to lojalnościowy program oferowany w USA przez wiele linii lotniczych, skierowany dla często podróżujących pasażerów. Program polega na zbieraniu mili oraz późniejszej ich wymianie na darmowe loty). Możemy też posłużyć się kartą kredytową rozpoznawaną przez system i w ciągu zaledwie kilu sekund otrzymujemy: kartę pokładową, potwierdzenie, oraz metkę na bagaż. Interesujące, w tym miejscu niniejszego eseju, jest to, co dzieje się w ciągu tych kilku sekund. W momencie, kiedy wspomniana wyżej karta zostanie włożona do urządzenia - rozpoczyna się „rozmowa”, ale wyłącznie między urządzeniami. Te „inteligentne rzeczy” rozpoznają imię pasażera na podstawie włożonej wcześniej plastikowej karty. Komputery sprawdzają status lotu z wybraną linią lotniczą, podróże odbyte - z obszaru USA - w przeszłości, oraz TSA (ang. temporary selected area, czyli czasową dostępność przestrzeni powietrznej. Prawdopodobnie dane odczytane przez urządzenie sprawdzane są też z bazą Agencji Bezpieczeństwa Narodowego). W dalszej kolejności kontrolowany jest wybór miejsca, status FFP oraz czas do odlotu. Ta niewidzialna, podziemna rozmowa odbywa się pomiędzy wieloma serwerami porozumiewającymi się z komputerami w innych częściach świata (w tym - np. w kraju, do którego udaje się pasażer), sprawdzając informacje z zagraniczną i krajową kontrolą paszportową, a także - połączenia z innymi lotami. Ponadto, maszyna sprawdza rozmieszczenie pasażerów w samolocie, co pozwala na umieszczenie bagażu w jego kadłubie tak, aby zachować równowagę, to znaczy: bagaż jest umieszczany w tej części kadłuba samolotu, gdzie liczba pasażerów jest mniejsza.

Te skomplikowane, zakrojone na światową skalę rozmowy, które uruchomione zostały w wyniku FFP, odbywają się wyłącznie pomiędzy zdalnie sterowanymi urządzeniami: serwerami, przełącznikami, routerami oraz innymi internetowymi i telekomunikacyjnymi urządzeniami aktualizującymi i przenoszącymi informacje tam i z powrotem. Cały proces zajmuje tylko kilka sekund i ma na celu uzyskanie karty pokładowej. Nawet, jeśli tak się już stanie i na ekranie urządzenia będzie można zobaczyć migające światełko, informacje nadal będą krążyły między urządzeniami przez jakiś czas; być może trafią do kontrolerów lotów – próbując potwierdzić, że samolot jest przygotowywany do odlotu.

Rozważmy drugi przykład. Dotyczy on zarządzania łańcuchem dostaw. Dwadzieścia lat temu, kiedy przesyłało się przesyłkę np. przez Rotterdam do centrum Europy, była ona kontrolowana przez ludzi stojących z tablicami, na których zapisywali oni: przybycie przesyłki, sprawdzano jej zgodność, wypełniano dokumenty oraz telefonicznie informowano kolejnych odbiorców o przybyciu przesyłki. Teraz takie przesyłki RFID (ang. Radio Frequency Identification; chodzi o automatyczną identyfikację towarów przy wykorzystaniu fal radiowych), są skanowane, automatycznie kodowane i według tych danych dostarczane do kolejnego odbiorcy. System RFID działa w cyfrowym połączeniu z kilkoma magazynami i dostawcami oraz systematyzuje przesyłki zgodnie z kierunkiem ich dostawy. Całość jest ściśle kontrolowana przez główny system, który ma na celu optymalizację drogi transportu i czuwa nad tym, by w drodze do wskazanego punktu skierować inne przesyłki mające ten sam kierunek dostawy. Proces, który wcześniej był wykonywane przez człowieka - teraz został zastąpiony serią cyfrowych, zdalnie sterowanych zadań.

W obu powyższych przykładach, a także w całym obszarze gospodarek w krajach rozwiniętych, fizyczne procesy ekonomiczne nakładają się na gospodarkę cyfrową, gdzie poddawane są innym procesom, a kolejnym krokiem jest ich włączenie do innych procesów w gospodarce cyfrowej, stanowiąc stałą łączność dookoła wielu serwerów i inteligentnych urządzeń za pomocą węzłów, których dane są na bieżąco aktualizowane, kontrolowane i sprawdzane pod kątem zgodności z fizyczną sferą gospodarki. Można więc powiedzieć, że: druga gospodarka” - gospodarka cyfrowych procesów biznesowych, poprzez swoje niewidzialne działanie - uruchamia i wywołuje równoległe, przyszłe procesy, obok procesów fizycznych.

Korzenie systemu Aspen*:

Gdyby szukać przymiotników by opisać obrazowo nimi wskazaną „drugą ekonomię”, można powiedzieć, że: ma duży zasięg, zmiany następują cicho, jest siecią współzależności, a ponadto jest niewidzialna i niezależna (chodzi o to, że człowiek zaprojektował to działanie, ale nie jest bezpośrednio w nie włączony. Działanie takie jest prowadzone na skalę globalną i skonfigurowane w nieskończony sposób, związany z jego dalszym funkcjonowaniem). Jest ekonomicznie i technicznie konkurencyjne - wspaniałe dzięki wykorzystaniu technologii komputerowej - co znaczy, że zachowana jest równowaga. Gospodarka cyfrowa sama się reguluje, jest „samo-konfigurująca”, samoistnie organizująca i jest „samo-uleczalna”.

To ostatnie określenie brzmi jak z dziedziny biologii, ale nie zapominajmy, że gospodarka - to żywy organizm. W rzeczywistości warto więc zacząć myśleć o tej „drugiej gospodarce,” która funkcjonuje pod powierzchnią normalnej, fizycznej gospodarki - jako o ogromnym systemie, który można porównać właśnie do korzeni drzewa osiki. Dla każdego kawałka ziemi, nad którą wyrasta osika, przyporządkowany jest ogromy labirynt korzeni pod ziemią, a wszystkie - w jakiś sposób połączone są z innymi, by móc tworzyć komunikację.

Ta metafora nie jest perfekcyjna, bo ten korzenny system „drugiej ekonomii” jest bardziej skomplikowany, niż korzenie osiki. Poza wymienioną wcześniej funkcją, stwarza nowe połączenia i nowe konfiguracje. Jednak mimo tego, osika jest dobrą metaforą do obserwowania fizycznego procesu ukrytych, podziemnych korzeni ogromnego systemu. Jaki zasięg ma niewidzialna cyfrowa ekonomia? Według „grubej”, nieprecyzyjnej kalkulacji, przyjmuje się (zobacz dodatek na końcu tego szkicu pt.: „W jakim tempie rozwija się gospodarka cyfrowa?”), że w ciągu dwóch dekad gospodarka cyfrowa osiągnie taki sam rozmiar, jak gospodarka realna. To tak, jakby była druga amerykańska gospodarka zakotwiczona z dala od San Francisco (lub, co bardziej zgodne z metaforą, wysuwała się pod gospodarką główną – tą realną) i rosła przez cały czas.

---------------

*Przytoczony autor przyrównuje w tym przypadku system, w jakim funkcjonuje cyfryzacja - do korzeni drzew osiki (ang.: Aspen), które są bardzo ruchliwe w czasie deszczu i mają bardzo skomplikowany system ukorzenienia.

Obecnie funkcjonująca druga gospodarka cyfrowa nie produkuje niczego namacalnego. Nie ściele łóżka w pokoju hotelowym, czy też nie przynosi soku pomarańczowego każdego

ranka, a jednak dokonuje wielu nader doniosłych zmian w gospodarce. Przykładowo: pomaga architektom w projektowaniu budynków; pozwala przedsiębiorstwom na śledzenie sprzedaży i zapasów towarów w magazynie; umożliwia wykonywanie transakcji i operacji bankowych; steruje kontrolowaniem urządzeń produkcyjnych; ułatwia projektowanie wnętrz; pomaga nawigować samoloty. W dziedzinie medycyny - ułatwia wykonywanie niedostępnych wcześniej zabiegów, np. przeprowadzanie laparoskopowych zabiegów czy diagnozowanie pacjentów - nawet na odległość. Skomplikowane operacje w świecie medycyny są dziś jeszcze rzadkością i na ich rozwinięcie potrzeba sporo czasu. Podobnie jak w każdej, głębokiej transformacji – obecny dziś przemysł nie akceptuje, lub opornie przyjmuje nowego rodzaju technologie. Jest to swego rodzaju nowe spotkanie, kreujące nowe drogi zysków, osiąganych z nowych technologii i z nowych możliwości. Ta głęboka transformacja odbywa się nie tylko w USA, ale w całej rozwiniętej gospodarce, szczególnie w Europie i Japonii. Ta rewolucyjna skala może być w naszym zasięgu, jeśli wyjdziemy poza korzenie wspomnianego wyżej systemu i zwrócimy oczy ku innej analogii.

Cyfrowy „system nerwowy” dla nowej gospodarki:

Przypomnijmy, że w cyfrowej gospodarce opisywano powyżej coś, co zdarza się w również w fizycznej gospodarce i co również nadało sens „drugiej gospodarce”. Ciężarówka przekazuje swój ładunek za pomocą czujników RFID; można to sprawdzić na lotnisku, gdzie dokonuje się wielu procesów, które wywołują odpowiednie działania fizyczne.

Jest pewna analogia w tym, jak biolodzy myślą o inteligencji. W rozpatrywanym przypadku nie chodzi dokładnie o ludzką inteligencję lub coś, co byłoby - tak jak człowiek - świadome swojego IQ (ang. aakronim: intelligence quotient, czyli - iloraz inteligencji). Biolodzy mówią, że organizm jest inteligentny, jeśli wyczuwa coś zmienia swój stan wewnętrzny i odpowiednio reaguje. Jeśli umieścimy bakterie eschericha coli w płynie o nierównym stężeniu glukozy - spowoduje to odpowiedni proces, w którym bakteria ta będzie zbierać się w miejscu, gdzie glukoza jest bardziej skoncentrowana. Biolodzy mogliby nazwać to inteligentnym zachowaniem. Bakteria coś wyczuwa (chociaż my nie wiemy co) - i uwidacznia swoją reakcję.

W powyższej sytuacji nie ma potrzeby angażowania umysłu człowieka. Np. meduza nie ma centralnego układu nerwowego i mózgu. Jest tylko pokryta siatką nerwów, które pozwalają jej odpowiednio reagować. Mowa tu bowiem o tym, że te wszystkie rodzaje rozległych, cyfrowych połączeń to ogromna, globalna sieć cyfrowa, która jest odpowiednim neuronowym czujnikiem dla gospodarki, który zaczyna reagować pod wpływem zachodzących w niej procesów. Ta druga – cyfrowa gospodarka - stanowi warstwę dla fizycznej gospodarki. Tylko: do jakiego rodzaju zmian jakościowych to prowadzi?

Pomyślmy o tym w ten sposób. Wraz z nastaniem rewolucji przemysłowej, w przybliżeniu od 1760 r. kiedy pojawił się silnik parowy skonstruowany przez Jamesa Watt’a, aż do około 1850 r. w gospodarce powstawał i wykształcał się system mechanizacji gospodarki. Teraz możemy obserwować budowę systemu podobnego do układu nerwowego. Może to zabrzmieć na wyrost, ale można założyć, że ta metafora ma swoje uzasadnienie. Lata 90–te XX w.- to okres rozwoju komputerów i to wtedy zaczęły się one – właśnie te rzeczy - porozumiewać ze sobą na szeroką skalę wykorzystując serwery, które są jak neurony. Pojedyncze komputery (serwery) – są jak anons i synapsa, które w anatomii są odpowiedzialne za szlaki przekazywania odczuć, pozwalając na komunikowanie się oraz podejmowanie odpowiednich działań.

Czy to największa zmiana od czasów rewolucji przemysłowej? Prawdopodobnie tak (według Autora). W rzeczywistości może to być największa ewolucja, jaka miała miejsce w gospodarce. Jest to głęboka zmiana jakościowa powodująca automatyczną reakcję gospodarki. Nie ma ustalonej górnej granicy ani miejsca gdzie ta zmiana się kończy. W tej chwili nie mówimy o fantastyce naukowej, jednorazowym przewidywaniu czy też gadaniu o cyborgach. Żadna z powyżej nie wchodzi w tym przypadku w grę, ale warto mieć na uwadze stopień, w jakim się te zmiany dokonują.

Można postawić hipotezę, że do końca obecnego wieku - o ile nie będzie wojen i zarazy - wiele dziejących się w historii wydarzeń będzie budowane poza tą drugą ekonomią cyfrową, niewidzialnym tunelem gospodarczym, który w zasadzie daje inteligentne rozwiązania dla procesów wykonywanych nad ziemią. Na przykład: wyobraźmy sobie, że za 15 lat, kiedy będziemy poruszali się autem w Los Angeles, prawdopodobnie będzie to auto, w którym nie będzie kierowcy, gdyż będzie ono skonfigurowane z innym pojazdami znajdującymi się w otoczeniu oraz z ruchem na ulicy. Gospodarka cyfrowa tworzona jest dla dla nas – powoli, cicho i równomiernie – można by rzec, w innym świecie.

Strony ujemne:

Oczywiście, jak w przypadku wszystkich zmian, są tu też strony negatywne. Te złe strony określonych, zachodzących zmian, dotyczą przede wszystkim miejsc pracy. Wzrost produktywności, załóżmy o 2,4% w danym roku znaczy, że taka sama liczba ludzi może wytworzyć 2,4% więcej produktów, oraz że możemy otrzymać taka samą wielkość produkcji, zwiększoną o 2,4% - z mniej liczną grupą siły roboczej. Obie sytuacje mogą mieć miejsce w rzeczywistości. Otrzymujemy większą produkcję per capita, ale produkcja ogólna w rozrachunku krajowym potrzebuje mniej ludzi do jej wytworzenia.

W dzisiejszych czasach coraz mniejsza liczba ludzi jest zatrudniana przez linie lotnicze do obsługi lotów. Co prawda, większość prac nadal wykonywanych jest ręcznie: ktoś nadal musi podnieść bagaż by następnie umieścić go na taśmie, ale wiele czynności wykonywanych wcześniej przez człowieka nabiera znaczenia cyfrowego. Pracę człowieka zastąpiono inteligentną, cyfrową technologią. W cyfrowej gospodarce praca fizyczna zanika, a efekt ten jest pogłębiany przez coraz bardziej popularny proces przenoszenia produkcji do krajów takich, jak Indie i Chiny (offshoring).

Istnieje pewna równowaga między tym, co historycznie działo się wcześniej oraz tym, co ma miejsce obecnie. Na początku XX w. gospodarstwa rolne zostały zmechanizowane, wskutek czego zmniejszyło się zapotrzebowanie na pracę fizyczną. Kilka dekad później również zadania produkcyjne poza rolnictwem zaczęły być mechanizowane, wskutek czego zapotrzebowanie na pracę fizyczną również spadło. Teraz, z kolei procesy wielu firm w sektorze usług nabierają charakteru zmechanizowanego i przy dostarczaniu usług potrzebna jest względnie coraz mniejsza liczba ludzi, a to wywiera presję na mniejszą ilość pracy fizycznej. Nie mamy - w takiej liczbie jak dawniej - praktykantów adwokackich, rysowników, kreślarzy, projektantów, operatorów telefonicznych, maszynistek, czy księgowych. Znaczna część ich pracy jest wykonywana przez wykorzystanie technologii cyfrowej. Mamy policjantów, nauczycieli i lekarzy; tam gdzie jest potrzeba ludzkiej ingerencji i reakcji - ciągle pracują ludzie, jednak podstawową przyczyną procesu zmniejszania, który obserwujemy od połowy lat 1990 jest to, że praca ludzka w cyfrowej gospodarce zanika i raczej nie powróci. Postrzegając sprawy w takim świetle, nie jest zaskakujące, że ciągle szukamy drogi wyjścia z recesji gospodarczej i bezrobocia z lat 2008–-2009.

Jest to lekcja, z której należy wyciągnąć właściwe wnioski. Gospodarka cyfrowa na pewno będzie motorem wzrostu i dostawcą dobrobytu do końca tego wieku, a także później, ale może nie zapewnić dostatecznej liczby miejsc pracy, co prowadzi do dobrobytu, ale tylko dla części społeczeństwa. To sugeruje, że głównym wyzwaniem gospodarki staje się przesunięcie ze sfery produkcji dobrobytu - do jego dystrybucji. Gospodarka (cyfrowa) będzie produkować bogactwo bez względu na to, co robimy i to jest główny problem.

Przez wieki bogactwo było tradycyjnie rozdzielane w krajach zachodnich dzięki pracy, a praca zazwyczaj była zawsze dostępna. Kiedy pracy w gospodarstwach rolnych zaczęło ubywać - ciągle jeszcze były do wykonania zadania w przedsiębiorstwach produkcyjnych poza sektorem rolnym, a gdy i te względnie zmniejszały się - zaczęliśmy wykonywać prace serwisowe. Dzięki tej cyfrowej transformacji te ostatnie bezpieczne miejsca pracy kurczą się dzięki nam, a w przyszłości - dzięki zaawansowanemu procesowi wykorzystania komputerów - zamiast pracy fizycznej np. w magazynie – będziemy mieli problem.

System oczywiście będzie się przystosowywał, chociaż nie można jeszcze powiedzieć dokładnie jak. Być może, jakaś nowa część gospodarki zmieni się i będzie generować nowy zestaw zajęć dla ludzi. Być może będziemy mieli krótsze dni pracy, a dłuższe wakacje, więc będzie więcej czasu na zwiedzanie świata. Być może będziemy musieli subsydiować tworzenie nowych miejsc pracy. Być może sama idea pracy i bycia produktywnym zmieni się w najbliższych dwóch lub trzech dziesięcioleciach. Problem pozostaje przez to nierozwiązany. Dobra wiadomość jest taka, że jeśli rozwiążemy ten problem - to w końcu będziemy mieli swobodę, by inwestować naszą energię w działania twórcze.

Możliwości gospodarcze dla przyszłych pokoleń:

W 1930 r. John Maynard Keynes napisał znany esej pt. „Możliwości gospodarcze dla naszych wnuków”. Czytając to obecnie w dobie wnuków, o których pisał J. M. Keynes, można być zaskoczonym trafnością prognozy autora. Keynes przewidział, że standard życia w krajach postępowych za sto lat (czyli, mniej więcej, w obecnym okresie) będzie od czterech do ośmiu razy wyższy, niż to jest teraz. Słusznie ostrzegał przed „technologicznym bezrobociem,” ale ośmielał się też wspomnieć że „gospodarczy problem (dotyczący produkcji wystarczającej ilości dóbr) może być rozwiązany”. Gdybyśmy zapytali Keynes’a i współczesnych ekonomistów: jak rozwiązać ten problem - usłyszelibyśmy, że może to być rozwiązane dzięki wielu fabrykom, które posiadają ogromną liczbę maszyn, i z ludźmi w tych fabrykach, którzy stopniowo będą zastępowani poprzez maszyny.

Ale to nie do końca tak działa. To prawda, że mamy zaawansowane maszyny, ale w miejscu osobistej automatyki - mamy zbiorową automatyzację. Pod spodem fizycznej gospodarki składającej się z ludzi i zadań fizycznych, leży druga – cyfrowa gospodarka, która jest automatyczna i inteligenta, nie hamowana przez górną granicę wzrostu. Dobrobyt, jakim się cieszymy i problemy z pracą nie musiały zaskakiwać Keynes’a, ale środki, jakimi zostały osiągnięte - mogłyby. Gospodarka cyfrowa, która formuje się powoli i niepostrzeżenie, połączona i niezwykle wydajna - buduje dla nas drugi gospodarczy świat. To - jak będziemy się do niego przystosowywać, jakie będziemy czerpać z niego korzyści i wykorzystywać zalety - w ogromnym stopniu zależy od nas samych.

[Dodatek]:

Jak szybko rośnie „druga gospodarka”?

Na ten temat występują jedynie przybliżone oszacowania. Począwszy od r. 1995 – kiedy to można mówić o istotnych początkach „ery cyfryzacji” – wydajność pracy (tj. produkcja w stosunku do liczby przepracowanych godzin) w USA zwiększała się, przy różnych wahaniach, od około 2,5% do 3% rocznie. Nie ma dokładnych danych co do tego, ile w tym przyroście wydajności można przypisać wykorzystaniu technologii informatycznych (a zdaniem niektórych ekonomistów, obliczenia o standardowym charakterze to raczej – niedoszacowania). Istnieją, tym niemniej, poważne badania ilościowe przypisujące cyfryzacji od 60% do nawet 100% wzrostu wydajności. Założyć więc można, iż „druga gospodarka” wnosić będzie do łącznego, przyszłego przyrostu wydajności w całej gospodarce - około 2,4% rocznie. Przyjmując nadto stałą, w przyszłości, liczebność siły roboczej - oznaczać to będzie, iż produkcja będzie powiększać się również w tempie 2,4% rocznie. Gospodarka o rocznej dynamice 2,4% podwaja swą wielkość w ciągu 30 lat. Jeśli taki będzie przebieg wydarzeń w przyszłości, wówczas druga gospodarka około 2025 r. osiągnie rozmiary realnej gospodarki z r. 1995. O dokładnych liczbach można by tu dyskutować, ale nie o to w tej chwili idzie. Istotne jest, iż druga gospodarka nie jest jakimś drobnym dodatkiem do gospodarki fizycznej. W ciągu dwóch-trzech dekad może ona wręcz przekroczyć wielkość gospodarki realnej.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
plik (71) ppt
plik (80) ppt
plik (86) ppt
plik (22) ppt
Dźwięk cyfrowy plik cyfrowy
plik (26) ppt
plik (48) ppt
plik (29) ppt
plik (129)
plik (20)
plik (124)
plik (61)
plik (315)
plik (45)

więcej podobnych podstron