O DWÓCH WIEŻACH KOŚCIOŁA MARIACKIEGO

O DWÓCH WIEŻACH KOŚCIOŁA MARIACKIEGO

Dawno, dawno temu, za panowania Bolesława Krzywoustego, Kraków był znanym i bogatym miastem. Krakowscy mieszczanie postanowili ufundować swemu miastu wspaniałą świątynię pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny. Pragnęli, aby dorównywała ona wielkością kościołom europejskim i żeby u jej wejścia stanęły dwie smukłe wieże. Biskup krakowski, Iwo Odrowąż, postanowił powierzyć budowę wież dwóm słynnym budowniczym z Wrocławia. Budowniczowie byli braćmi. Obaj ukończyli włoskie uniwersytety i zdołali już wznieść niejedną zachwycającą budowlę.

Gdy prace nad częścią główną kościoła miały się ku końcowi, bracia przystąpili do wyznaczania placów pod fundamenty wież. Starszy brat miał stawiać wieżę południową. Zakreślił większy teren pod fundament, by jego wieża trzymała się mocno i mogła osiągnąć odpowiednią wysokość. Młodszy brat poświęcił fundamentom mniej uwagi, za to szybciej przystąpił do budowy. Wierzył, że im prędzej ukończy pracę, tym większą okryje się sławą.

Mieszkańcy Krakowa przychodzili podziwiać budowę. Nie mogli się nadziwić szybkości robót i temu, że wieże rosną niemal równocześnie.

Starszy brat doglądał prac z uśmiechem, poklepywał przyjaźnie robotników i powtarzał:

- Dobrze zrobiłem, stawiając szerokie fundamenty. Nasza wieża sięgnie chmur, a dach udźwignie nawet najbardziej misterne ozdoby.

- I ja tak myślę – odpowiadał posępnie młodszy brat, bo już wiedział, że jego wieża nie będzie tak okazała.

Starszy brat wspinał się często na sam szczyt swojej budowli i spoglądał z góry na Kraków. Podobało mu się miasto, rynek i uśmiechnięte dziewczęta, których nie brakowało.

- Może po skończeniu pracy zamieszkam w Krakowie na zawsze – powiedział pewnego dnia do młodszego brata.

A młodszy tylko odburknął coś niegrzecznie, a pod nosem ze złości ą mruknął:

- Zamieszkasz albo nie, jeszcze zobaczymy…

Minęło kilka pracowitych dni, wieże znowu wzniosły się ku niebu o kilka metrów. Młodszy brat musiał kończyć budowę, bo fundamenty, które postawił, nie mogły unieść ogromnego ciężaru i wieża runęłaby na rynek. Zły był na siebie i na cały świat. Wzbierała w nim zawiść wobec brata. Wszyscy widzieli ponurą minę młodszego budowniczego, ale nikt nie śmiał pytać o przyczynę jego gniewu.

Pewnego dnia starszy brat nie pojawił się na budowie. Po prostu zniknął. Nie było go w domu, nie było w kościele, nie zajrzał do ulubionej gospody na rynku. Gdy minęły dwa dni i się nie odnalazł, wszyscy zaczęli się martwić. Rozpoczęto poszukiwania, ale nigdzie nie było starszego budowniczego. Co dziwniejsze, razem z nim zniknęły także plany wieży południowej, które tak starannie narysował.

Tymczasem młodszy brat dalej budował wieżę północną, a wieżę południową kazał tylko przykryć dachem i zakończyć lekką kopułą. Wkrótce także wieża północna była gotowa. Pokryto ją stromym zadaszeniem i otoczono koroną z wieżyczek. Gdy wreszcie zdjęto rusztowania, jej piękno ukazało się w całej krasie. Lekka i smukła dumnie wznosiła się nad Krakowem. Podziwiał ją biskup krakowski, rajcowie miejscy i mieszczanie. Wszyscy cieszyli się niesłychanie, tylko jej budowniczy chodził ze spuszczoną głową i nie widać było po nim radości.

- Smutny, bo utracił brata – tłumaczył go biskup, ale krakowianie podejrzewali, że to nie tylko żal, że musi go trapić jakaś ciężka choroba.

Od dnia zniknięcia starszego brata młodszy wyraźnie schudł i sczerniał na twarzy. Unikał ludzi, z nikim nie rozmawiał i nie słyszał, co się do niego mówi. Wieczorami zamykał się w swojej izbie i gadał sam do siebie, krzyczał lub modlił się żarliwie. W ogóle zachowywał się tak dziwnie, że aż ludzie zaczęli się go bać.

W dniu poświęcenia kościoła Mariackiego pojawił się sam książę Bolesław w paradnym stroju i z licznym orszakiem. Najpierw rozdał jałmużnę ubogim krakowianom, a potem zatrzymał się przed bramą i długo podziwiał obie wieże.

Mimo niespodziewanego wcześniej zakończenia prac nad wieżą południową, kościół wyglądał wspaniale. Książę chciał porozmawiać z młodszym budowniczym, by dać wyraz swemu zadowoleniu, ale nigdzie go nie było. Władca wszedł więc do kościoła, gdzie miała się odbyć uroczysta msza w intencji budowniczych i ich dzieła.

Po mszy planowano koncert i zabawę dla wszystkich, dlatego też rynek zapełnił się tłumem krakowian i mieszkańców okolicznych wsi. Ludzie się tłoczyli i pchali – każdy choć przez chwilę chciał popatrzeć na nowe wieże i na księcia, który właśnie wychodził z nowej świątyni. Wtedy w okienku na wyższej wieży pojawił się młodszy budowniczy. Kiedy ludzie go spostrzegli, zaczęli pokazywać sobie palcami, pozdrawiać i wiwatować – w końcu między innymi to dzięki niemu odbywa się dzisiejsze święto.

Młodszy brat nie odpowiadał na pozdrowienia i pochwały. Po chwili dał znak ręką, ze chce coś powiedzieć, a kiedy tłum się uciszył, łamiącym się głosem zawołał:

- Pragnąłem sławy, wielkiej sławy, która by nie zginęła przez wieki! Jednak to mój brat okazał się lepszym budowniczym i całą sława zamiast mnie, jemu przypadłaby w udziale! Nie mogłem tego znieść… Zabiłem go tym oto nożem, a jego ciało zepchnąłem do Wisły. Ale nie mogę żyć dalej ze splamionym sumieniem… Myśl o straszliwej zbrodni nie daje mi spokoju. Dlatego kończę mój żywot, a wy nie płaczcie po mnie!

Po tych strasznych słowach uniósł nóż, którym dokonał zbrodni, jakby chciał, żeby wszyscy zobaczyli dowód jego winy, a potem runął z okienka na rynek.

Szmer zgrozy przeszedł przez tłum. Po chwili, gdy zmartwiali ludzie oprzytomnieli, rzucili się, by ratować budowniczego. Ale młodszy brat nie żył. W kurczowo zaciśniętej dłoni wciąż jeszcze trzymał zdradziecki nóż.

Mieszczanie krakowscy zanieśli nóż do Sukiennic. Powiesili go w bramie naprzeciwko kościoła na pamiątkę tragicznego zdarzenia. Do dziś można go tam zobaczyć…


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
j polski Kościół Mariacki w Krakowie
Kościół Mariacki
Kościół Mariacki
!!! Kościół Mariacki
kościół mariacki
Kościół Mariacki
Reszta Mojego Kościoła, Dwóch Świadków, o których mowa w Księdze Objawienia
Porównanie dwóch regionalnych strategii innowacji
Hierarchia Kościoła
Koscioly
Nadziejo kosciola
4 6 Różniczki funkcji dwóch zmiennych
13 [dzień 5] Kościół tropicieli grzechu
Kościół zwiedziony przez świat 590628m
najważniejsze kodeksy, odk, III rok, kościół wschodni
Małżeństwo o jakim marzymy 29-41, DOKUMENTY NP KOŚCIOŁA ŚW I NIE TYLKO
Lucyficzny plan zniszczenia Kościoła, Ciekawe wiadomości

więcej podobnych podstron