Scenariusz akademii, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH


Scenariusz akademii...

... poświęconej patronowi szkoły -
Henrykowi Sienkiewiczowi

Na scenie przy stoliku siedzi uczeń ucharakteryzowany na Henryka Sienkiewicza. Przed nim leży wielka księga. Zza kulis dochodzą dźwięki muzyki. Na scenę wchodzi Narrator.
Narrator:
Oto Henryk Sienkiewicz, wybitny polski pisarz, Patron naszej szkoły. Jak żaden inny pisarz rozsławił po świecie nie tylko własne imię, ale także nasz kraj. Jego utwory tłumaczono na czterdzieści języków. O świetności Sienkiewicza świadczy ogromna liczba wznowień jego dzieł i ich nakłady. Jako pierwszy z polskich pisarzy był laureatem Nagrody Nobla.

Dzisiaj zapraszam na spotkanie z pisarzem i z bohaterami jego książek.
Narrator zwraca się w stronę Sienkiewicza:
- Panie Sienkiewicz, witam, co ma nam Pan do powiedzenia?
Narrator staje z boku, światło jest skierowane na postać pisarza, który wolno podnosi głowę znad księgi i mówi:
- Urodziłem się 5 maja 1846 r. w Woli Okrzejskiej na Podlasiu. Moim ojcem był zubożały szlachcic, Józef a matką Stefania z Cieszowskich pochodząca z zamożnej rodziny szlacheckiej. Sytuacja majątkowa naszej rodziny była niełatwa, rodzice liczyli na pomoc materialną swoich synów. W 1858 roku rozpocząłem naukę w gimnazjum realnym w Warszawie; nie mogę pochlubić się sukcesami pilnego i zdolnego ucznia. Jednak w 1866 r. uzyskałem świadectwo dojrzałości i za zgodą rodziców zapisałem się na Wydział Lekarski warszawskiej Szkoły Głównej. Ale w następnym roku przeniosłem się na Wydział Filozoficzno-Historyczny. Nie spodobało się to moim rodzicom.
Na scenę wchodzi uczennica odgrywająca rolę matki pisarza i odczytuje fragment listu:
- ,,Te porywy fantazji i bujność wyobraźni, którym, jak pan twierdzi, nie mógłby się oddawać, studiując medycynę, nie dadzą mu, niestety, pewnego chleba, na który pracować przeznaczony. Z postępem lat i doświadczeniem przejdą same z siebie, wynikiem ich będzie kilkanaście arkuszy zabazgranych uczonymi rozprawami, których nikt czytać nie zechce, a stanowisko jego w świecie pozostanie zawsze na stopniu niskim, że mu ani sławy, ani szczęścia dobrego bytu nie zapewni.”
Matka pisarza opuszcza scenę, Sienkiewicz wstaje od stołu patrzy w kierunku ,w którym odeszła i zwraca się do publiczności:
- Moje pierwsze próby literackie były niestety potwierdzeniem pesymistycznych przewidywań Matki. „Tygodnik Ilustrowany” odrzucił wierszowany utwór pod tytułem „Sielanka młodości”. Ale za to udał się debiut dziennikarski. Współpracowałem z kilkoma warszawskimi czasopismami, gdzie ukazywały się moje felietony, które podpisywałem jako Litwos. Z czasem zaczęły się ukazywać również moje utwory literackie. Najbardziej znane trzy opowiadania to „Stary sługa”, „Selim Mirza” i „Hania”. W 1876 roku wyjechałem do Ameryki, skąd słałem „Listy z podróży do Ameryki”, które drukowano w „Gazecie Polskiej”.W czasie pobytu w Ameryce i po powrocie napisałem nowe utwory takie jak „Za chlebem”, „Latarnik”, „Szkice węglem”. Każdy utwór to inni bohaterowie, z którymi po zakończeniu pracy trudno się było rozstać.
Na scenę wchodzi Narrator:
- Drogi Panie Sienkiewicz, czy nie chciałby Pan abyśmy dzisiaj przywołali niektórych bohaterów Pana książek? Sienkiewicz:
- O tak. Bardzo chętnie się z nimi spotkam.
Narrator:
- Mam dla Pana niespodziankę, niektórzy już czekają za kulisami. I jako pierwszy przyjdzie na spotkanie z nami Skawiński , bohater „Latarnika”
Na scenę wchodzi uczeń ucharakteryzowany na starego człowieka, słychać nagranie utworu Chopina. Sienkiewicz siada przy stole. Światło skierowane na Skawińskiego i Narratora.
Narrator:

- W dalekim Aspinwall niedaleko Panamy nasz bohater, starszy człowiek, Polak Skawiński był latarnikiem. Tu go rzuciły jego tułacze losy. Biegły dni, jeden podobny do drugiego, aż pewnego razu z wodą i zapasami żywności przyszła jedna paczka więcej...
Narrator schodzi ze sceny, tymczasem uczeń odgrywający rolę Skawińskiego bierze paczkę, odpakowuje ją z niecierpliwością i wyjmuje książkę po czym głośno zaczyna czytać:
- „Pan Tadeusz”- Adam Mickiewicz
Otwiera książkę i dalej czyta:
Litwo, ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie!
Ile Cię trzeba cenić ten tylko się dowie
Kto Cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę opisuję, bo tęsknię po Tobie..
Przerywa na chwilę, opanowuje wzruszenie i czyta dalej:
Panno Święta, co Jasnej bronisz Częstochowy
I w Ostrej świecisz Bramie! Ty! Co gród zamkowy
Nowogródzki, ochraniasz z jego wiernym ludem!
Jak mnie dziecko, do zdrowia powróciłaś cudem
(Gdy od płaczącej matki pod Twoją opiekę
Ofiarowany, martwą podniosłem powiekę,
I zaraz mogłem, pieszo do Twych świątyń progu
Iść za wrócone życie podziękować Bogu
Tak nas powrócisz cudem na ojczyzny łono..
W dali słychać fale morskie. Latarnik głośno płacze, rzuca się z rozpaczą na ziemię. Wchodzi Narrator, który mówi:
- Ten stary człowiek nie widział kraju od czterdziestu lat i Bóg wie ile czasu minęło, jak nie słyszał mowy rodzinnej, a tu tymczasem ta mowa przyszła sama do niego. Teraz „wracał cudem”, więc rwało się w nim serce. Gdy się ocknął czytał dalej:
- Latarnik:
Tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych...
Skawiński zamyśla się i zamyka oczy. Narrator staje obok i mówi w stronę widowni:
- Po tych słowach nasz bohater przeniósł się myślami w swoje rodzinne strony; widzi wieś: szereg chałup, groblę, młyn, dwa stawy brzmiące całą noc chórami żab. W oddali szumi mu bór sosnowy bez wiatru jak morska fala, pieją kury w zapłociach, żurawie krzyczą gdzieś z wysoka... Nagle...
Narrator wycofuje się, a na scenę wchodzi uczeń odgrywający rolę strażnika portowego, który podchodzi do Latarnika ze słowami:
- Co to jesteście chorzy?
Latarnik:
- Nie
Strażnik:
- Nie zapaliliście latarni. Pójdziecie precz ze służby. Łódź z San-Geromo rozbiła się na mieliźnie, szczęściem nikt nie utonął; inaczej poszlibyście pod sąd. Chodźcie ze mną, resztę usłyszycie w Konsulacie.
Obaj schodzą ze sceny. Skawiński trzyma przy sobie kurczowo książkę. Wraca Narrator:
- Skawiński stracił posadę, zaczął się nowy rozdział jego tułaczki. Ale na nowe drogi życia miał swoją książkę, której będzie pilnował, aby i ona mu nie zginęła.
Schodzą ze sceny, w tle słychać muzykę, fragment utworu Chopina. Na scenie jest tylko Sienkiewicz, który wstał od stolika, patrzy w stronę gdzie odszedł Latarnik, po czym zwraca się do publiczności:
- Tak, to tragiczna postać. Ale jakże mi bliska.
Wraca do stolika, przewraca stronice książki i mówi dalej:
- Ja powróciłem z Ameryki w 1878 r. Zatrzymałem się w Londynie, potem na rok osiadłem w Paryżu. I wciąż pisałem. A jednocześnie starałem się o rękę Marii Szetkiewiczówny, z którą wziąłem ślub w 1881 r. Po czterech latach małżeństwa moja żona niestety zmarła. Ale jeszcze za życia żony zacząłem współpracować z pismem „Słowo”, w którym rozpoczęto druk mojej powieści historycznej „Ogniem i mieczem”. Utwór stał się książką czytaną i kochaną, bohaterowie służyli jako symbole cech i postaw życiowych, a ja stawałem się coraz bardziej sławny.
Wchodzi Narrator i mówi:
- Panie Sienkiewicz , za kulisami czekają: Jan Skrzetuski i jego ukochana Helena Sienkiewicz.
Niech wejdą. Spotkam się z nimi z wielką przyjemnością.
Na scenę wchodzą: Helena i Skrzetuski, trzymają się za ręce, rozlega się piosenka „Dumka na dwa serca”. Helena ze Skrzetuskim śpiewają z playbecku. Po zakończeniu piosenki schodzą ze sceny. Sienkiewicz patrzy za nimi i mówi:
- To piękna piosenka. Nie sądziłem, że w XXI w. miłość moich bohaterów będzie jeszcze wzruszała ludzi.
Sienkiewicz wstaje od stołu i mówi: Gdy żona była już ciężko chora, pracowałem nad drugą częścią Trylogii, nad „Potopem”. Z jednej strony opieka nad chorą żoną, troska o dzieci, a z drugiej ogromna praca polegająca na skonstruowaniu wielkiej powieści, zebraniu materiału historycznego. W trakcie tej pracy zmarła moja żona...
Zamyślony Sienkiewicz wraca do stołu i głośno woła:
- Hej, Panie Narratorze!
Wbiega Narrator, do którego Sienkiewicz kieruje pytanie:
- A czy nie ma tam czasem za kulisami Pana Andrzeja Kmicica?
Narrator:
- Oczywiście, czeka już zniecierpliwiony. Tym bardziej, że nie jest tam sam.
Na scenę wchodzą uczniowie odgrywający rolę Kmicica i Oleńki. Obok nich stoi Narrator, który informuje widownię:
- Będziemy świadkami sceny, kiedy Oleńka i pan Kmicic widzą się po raz pierwszy:
Kmicic (zdejmuje czapkę, rzuca ją na ziemię i kłania się dziewczynie):
- Jam jest Andrzej Kmicic. Jeszczem w Lubiczu nie był, jeno tu spieszyłem do nóg panny łowczanki się pokłonić. Prosto z obozu mnie tu wiatr przywiał, daj Boże szczęśliwy.
Oleńka:
- Waćpan wiedziałeś o śmierci dziadusia podkomorzego?
Kmicic:
- Nie wiedziałem, alem go łzami rzewnymi opłakał, gdym się o jego zgonie dowiedział. Pewnie waćpannie wiadomo dobrze, że przed czterema laty aż pod Orszę do nas przybył. Wtedy to mi waćpannę obiecał i konterfekt pokazał, do którego po nocach wzdychałem. Byłbym tu wcześniej przyjechał, ale wojna nie matka: ze śmiercią jeno ludzi swata.
Oleńka:
- To waćpan jeszcze swojego Lubicza nie widział?
Kmicic:
- Czas na to będzie. Tu pierwsze służby i droższy legat, który naprzód chciałbym odziedziczyć. Jeno mi się waćpanna odwracasz żem dotąd i w oczy spojrzeć nie mógł. Ot! Tak!
Kmicic chwyta zaskoczoną dziewczynę za ręce, odwraca i uważnie się przypatruje, mówiąc:
- Jak mi Bóg miły, rarytet! Dam na sto mszy po moim dobrodzieju, że mi cię zapisał. Kiedy ślub?
Oleńka:
- Jeszcze nieprędko, jeszczem nie waćpana.
Kmicic:
Ale będziesz, choćbym dom miał podpalić! Na Boga! Myślałem, że konterfekt pochlebiony, ale to, widzę malarz wysoko mierzył, a chybił. Miłoż to taki legat dostać, niech mnie kule biją.
Oleńka
- Dobrze nieboszczyk dziaduś mi powiadał, żeś waćpan gorączka.
Kmicic:
- Tacy i u nas wszyscy w Smoleńskiem, nie jak wasi Żmudzini. Raz! Dwa!- i musi być jak chcemy, a nie to śmierć!
Oleńka:
- Ej, to chyba Tatarzy u was mieszkaja?
Kmicic:
- Wszystko jedno! A waćpanna moją jesteś z woli rodziców i po sercu.
Oleńka:
- Po sercu to jeszcze nie wiem.
Kmicic:
- Niechbyś nie była, to bym się nożem pchnął!
Oleńka:
- Śmiejący się to waćpan mówisz... ależ my to jeszcze w czeladnej!..Proszę do komnat. Po długiej drodze pewnie się i wieczerza przygodzi- proszę!
Biorą się za ręce i wychodzą. Wraca Narrator, który mówi:
- Minęło wiele lat. Wyglądało na to, że nie dane im będzie spełnić ostatniej woli dziadusia. Oleńka myślała już o klasztorze, ale gdy dowiedziała się z listu Króla Jegomości Jana Kazimierza o bohaterskich czynach ukochanego, a więc o porwaniu księcia Bogusława, obronie Jasnej Góry, uratowaniu życia królowi, nie pozostało jej nic innego jak:
Na scenę powracają Oleńka z Kmicicem; Oleńka obsuwa się do kolan Kmicica i mówi:
- Jędruś! Ran twoich niegodnam całować!
Kmicic podnosi ją gwałtownie i szybko schodzą ze sceny.
Sienkiewicz:
- Kmicic i Oleńka - para z „Potopu”... Wszyscy wiecie, że napisałem trzecią część Trylogii pt. „Pan Wołodyjowski”. Byli tacy, którzy krytykowali mnie, że wyczerpałem swą pomysłowość i obracałem się ciągle w kręgu tych samych postaci. Faktycznie przez wszystkie części Trylogii przewijały się niektóre osoby i były nimi Pan Michał Wołodyjowski oraz imć Pan Onufry Zagłoba.
Przy dźwiękach pieśni „W stepie szerkim”wchodzą na scenę uczniowie odgrywający rolę Pana Wołodyjowskiego i Zagłoby. Pan Wołodyjowski śpiewa z playbecku pieśń, a Zagłoba przygląda się i rubasznie się śmieje. Po zakończeniu pieśni podchodzi do nich Sienkiewicz, do którego zwraca się Wołodyjowski ze słowami:
- Dziękuje Ci Mistrzu, że powołałeś na karty swoich książek „małego rycerza”- pierwszą szablę Rzeczypospolitej (przy tych słowach podnosi do góry szablę)
Zagłoba:
- I ja jestem Ci wdzięczny za to, że mogłem towarzyszyć w Trylogii wszystkim bohaterom. A nie chwaląc się, dzięki moim fortelom nieraz wychodzili z ciężkich opresji.
Sienkiewicz:
- Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem się spotkać z Waszmościami.
Podają sobie ręce a Wołodyjowski i Zagłoba wychodzą krzycząc:
- Czołem!
Na scenę wchodzi Narrator i zwraca się do widowni:
- Wszystkie części Trylogii powstały „ku pokrzepieniu serc”. Aby naród pozbawiony swego państwa pamiętał o latach swojej świetności.
Sienkiewicz:
- Po ukazaniu się Trylogii moja pozycja jako najbardziej poczytnego i lubianego pisarza polskiego jeszcze się utrwaliła. Pewien bezimienny wielbiciel ukrywający się pod pseudonimem Michała Wołodyjowskiego podarował mi 15 tysięcy rubli. Utworzyłem z tych pieniędzy fundusz stypendialny imienia Marii Sienkiewiczowej, mojej zmarłej żony. Korzystali z niego zagrożeni chorobami literaci, malarze, muzycy lub członkowie ich rodzin.
Na scenę wchodzą uczniowie niosący duży globus. Podchodzi do nich Narrator i mówi:
- O ile jestem dobrze poinformoway od 1888 roku wile pan podróżował; Hiszpania, Egipt, Zanzibar...
Sienkiewicz:
- Tak wziąłem udział w wycieczce w głąb Czarnego Lądu, która jednak nie trwała długo, bo zapadłem na febrę.
Narrator:
- Ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło?
Sienkiewicz:
- Tak wyzdrowiałem. A niebawem powtórnie ożeniłem się z córką bogacza z Odessy Marią Wołodkiewicz i w tym samym czasie napisałem „Rodzinę Połanieckich”
Narrator:
- Następne lata to ogromny sukces nowej powieści pt. ,,Quo vadis”.
Sienkiewicz:
- Mam nadzieję, że bohaterowie tej książki też nas tu dzisiaj odwiedzą.
Narrator:
- Oczywiście, zapraszamy!
Na scenę wchodzą Ligia i Winicjusz. Niosą wspólnie wielką planszę z napisem „Nagroda Nobla”.Sienkiewicz odbiera planszę mówiąc:
- Ta powieść była ogromnym sukcesem ; dowodem na to było przyznanie mi prestiżowej Nagrody Nobla.
Winicjusz:
- Był pan pierwszym polskim pisarzem uhonorowanym tym wyróżnieniem.
Ligia (z zachwytem):
- Ogromny sukces wielkiej chrześcijańskiej epopei!
Sienkiewicz:
- Pełnej różnorodnych typów. Winicjusz gwałtownik, którego nawróciłem, Ligia, którą pokazałem na rogach byka. Oboje połączyłem, bo chciałem żeby w literaturze było więcej szczęścia niż jest w rzeczywistości.(Autor łączy dłonie Ligi i Winicjusza)
Winicjusz:
- Dzięki miłości do Ligi, ja bogaty Rzymianin odnalazłem nową wiarę, zostałem ochrzczony przez świetego Piotra, opokę Kościoła.
Ligia:
- Dzięki temu, że przyjąłeś nową wiarę, stałeś się lepszym człowiekiem.
Sienkiewicz:
- A ja dostałem się do grona Noblistów!
Ligia i Winicjusz obejmują Sienkiewicza, odprowadzają go do stolika, sami zaś wychodzą trzymając się za ręce.
Narrator:

- Zmieńmy teraz tematykę i nastrój.
Przy dźwiękach werbli wchodzą na scenę uczniowie odtwarzający rolę króla Jagiełły, polskich rycerzy i Krzyżaków.
Jeden z rycerzy Zakonu Krzyżackiego trzyma dwa miecze i zwraca się do króla:

- Najjaśniejszy Królu! Wielki Mistrz pruski Ulryk śle tobie i twojemu bratu przez nas, swoich heroldów te dwa miecze w pomoc do zbliżającej się walki, abyś przy tej pomocy i oręża twego ludu nie tak gnuśnie i z większą niżeli okazujesz odwagą wystąpił do bitwy; a iż byś się nie chował w tych gajach i zaroślach, ale na otwartym polu wyszedł walczyć. Jeżeli zaś mniemasz, że do rozwinięcia twoich hufców za szczupłe masz miejsce, ustąpi ci mistrz pruski Ulryk tego pola, które wojskiem swoim zajął, ile go chcesz, byle cię mógł wyciągnąć do walki, albo wreszcie obierz sobie sam miejsce, na którym chcesz walczyć, abyś tylko nie odwlekał bitwy.
Król przyjmuje miecze od heroldów i z dumą odpowiada:
Chociaż w wojsku moim mam dostatek orężów i od nieprzyjaciół ich bynajmniej nie potrzebuje, ku większemu jednak wspomożeniu, bezpieczeństwu i obronie słusznej mojej sprawy przyjmuję w imię Boże i te dwa miecze od wrogów łaknących krwi mojej i narodu mego przysłane. Ufam, że i mnie, i lud mój swoją mocą i orędownictwem zasłonią i nie dopuszczą, aby z ludem moim uległ przemocy tak okrutnych wrogów. Wyboru zaś miejsca i pola do bitwy nie żądam. Ten będzie plac do walki i skutek zamierzonej bitwy, jaki Opatrzność Boska i wyroki same w dniu dzisiejszym naznaczą. Ufam i mam nadzieję, że w obecnej bitwie mnie i narodowi mojemu Bóg użyczy wsparcia i pomocy.
Jeden z polskich rycerzy sprowadza Krzyżaków ze sceny, natomiast Jagiełło i reszta rycerzy pozostają na scenie i śpiewają z playbecku „Bogurodzicę”.Po wyciszeniu pieśni wszyscy podchodzą do autora witają się z nim a potem schodzą ze sceny.
Na scenę wraca Narrator, który mówi:

- Wszyscy wiemy, że była to scena z ostatniej wielkiej powieści dla dorosłych, czyli „ Krzyżaków”. A w 1910 roku powstaje książka dla dzieci i młodzieży „W pustyni i w puszczy”
Sienkiewicz:
- Myślę, że teraz czas na Stasia i Nel.
Przy akompaniamencie muzyki z filmu „W pustyni i w puszczy” wchodzą na scenę Staś i Nel. Narrator przygląda się im z zaciekawieniem i zwraca się do publiczności:
- Podczas wędrówki Staś i Nel zyskali przyjaciela i obrońcę: słonia. Posłuchajmy ich rozmowy na temat tego miłego zwierzaka. Tym bardziej, że Nel nie była zdolna od pewnego czasu o niczym innym myśleć ani mówić.
Nel:
- Stasiu, prawda, jaki on rozumny?
Staś:
- Jak Salomon. Ale z czego to wnosisz?
Nel:
- Bo jak go poprosiłam, żeby więcej nie pił zaraz mnie usłuchał.
Staś:
- Jeśli przedtem nie brał lekcji języka angielskiego, a jednak go rozumie, to istotnie cudowne.
Nel (udaje obrażoną):
- Mów sobie co chcesz, a ja jestem pewna, że on jest bardzo rozumny i że się zaraz oswoi.
Staś:
- Czy zaraz, nie wiem, ale oswoić się może. Słonie afrykańskie są wprawdzie dziksze od azjatyckich, jednakże myslę, że na przykład Hannibal posługiwał się afrykańskimi.
Nel:
- A kto to był Hannibal?
Staś (patrzy z politowaniem):
- Oczywiście w twoim wieku nawet takich rzeczy się nie wie. Hannibal był to wielki wódz kartagiński, który używał słoni do wojny z Rzymianami, a ponieważ Kartagina leżała w Afryce, więc musiał używać afrykańskich...
(nagle rozlega się potężny ryk słonia)-Słysząc to Staś mówi:
- Masz tobie! Teraz zwołuje towarzyszów. Ładnie będziemy wyglądali, jeśli nadciągnie tu całe stado.
Nel (bardzo przestraszona):
- On powie innym, żeśmy byli dla niego dobrzy!
Staś (uśmiecha się przekornie):
- Dobrze, dobrze! A jeśli się słonie pokażą, to ty nie będziesz ze strachu płakała, o nie!- tylko będą ci się oczy pociły jak już było dwa razy (zaczyna przedrzeźniać Nel) Ja nie płaczę, tylko mi się oczy pocą.
Nel:
- Jak go oswoimy to nie będą mi się oczy pociły, choćby dziesięć lwów ryczało.
Staś:
- Dlaczego?
Nel:
- Bo on nas obroni.
Staś:
- Nie pomyślałaś o jednej rzeczy, Nel. Przecież my tu na wieki nie zostaniemy, ale pojedziemy dalej. Nie mówię, że zaraz...Owszem miejsce jest dobre i zdrowe, postanowiłem więc tu zostać... może tydzień, może dwa, bo wszystkim należy się wypoczynek. No, dobrze! Póki tu zostaniemy, będziemy słonia karmili, chociaż to dla wszystkich robota ogromna. Ale on jest przecież zamknięty i nie możemy wziąć go z sobą. Więc co później? Pójdziemy, a on tu zostanie i znów się będzie męczył z głodu, póki nie zdechnie. Wtedy tym bardziej będzie go nam żal...
Nel (zasmucona, zamyślona, po chwili zastanowienia mówi):
- Wiem, że jak ty zechcesz, to go wyprowadzisz z wąwozu.
Staś:
-Ja?
Nel:
-Ty
Nel obejmuje Stasia za szyję. Na scenę wchodzi Narrator, przygląda się dzieciom i mówi:
- Mała, chytra kobietka rozumiała, że jej zaufanie pochlebi chłopcu i że od tej chwili zacznie rozmyślać, jakby uwolnić słonia. Ach, te kobiety!
Staś i Nel schodzą ze sceny pozostaje Sienkiewicz z Narratorem.
Sienkiewicz:

- Jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem spotkać się z bohaterami moich utworów.
Narrator:
- A my bardzo dziękujemy, że mogliśmy bliżej poznać Patrona naszej szkoły i jego twórczość. Zanim każdy z nas wróci do swojego świata zaprośmy jeszcze raz wszystkich na scenę.


Na scenę wchodzą wszystkie osoby biorące udział w przedstawieniu;
kłaniają się.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Z wizyta w woli Okrzejskiej, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH
Scenariusz na dzien nauczyciela, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH
Scenariusz zakończenia roku szkolnego, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH
Zakończenie roku szkolnego, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH
Dzień Edukacji Narodowej, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH
SCENARIUSZ PRZEDSTAWIENIA Z OKAZJI DNIA EDUKACJI NARODOWEJ 14, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH
PROGRAM ZAJĘĆ POZALEKCYJNYCH KÓŁKA MUZYCZNO – TANECZNEGO, Scenariusze uroczystosci, przedstawień, ak
A GDY WOLNOŚCI PRZYSZEDŁ CZAS-11 listopada, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH
kopciuszek, Scenariusze uroczystosci, przedstawień, akademii szkolnych
Scenariusz akademii z okazji otwarcia hali sportowej, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH
Scenariusz apelu z okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH
SCENARIUSZ PRZEDSTAWIENIA KABARETOWEGO NA DZIEŃ NAUCZYCIELA, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH
Zakończenie - wierszem, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH
SPORT TO ZDROWIE, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH
3 maj, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH
SCENARIUSZ Z OKAZJI ODDANIA BOISKA DO UŻYTKU, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH
SCENARIUSZ UROCZYSTOsCI Z OKAZJI sWIeTA NIEPODLEGlOsCI, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH
MONTAŻ SŁOWNO-MUZYCZNY, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH
Koniec roku szkolnego, SCENARIUSZE AKADEMII SZKOLNYCH

więcej podobnych podstron