Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku, Prywatne, PornoDymek


Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku....

Byłam naprawdę obolała i do tego jakimś cudem złapałam katar!

Tak to ja chciałam wznowienia treningów, tak to ja to sobie wymyśliłam, ale nie spodziewałam się, ze Dymitr weźmie to aż tak na poważnie. Najpierw ćwiczyliśmy na zewnątrz, ale pogoda pogorszyła się do tego stopnia, że musieliśmy poszukać sobie miejsca pod dachem. Zdaniem Dymitra, bez problemu mogliśmy ćwiczyć w piwnicy, wystarczyło tam tylko trochę posprzątać. „Trochę” oznaczało dwa dni przestawiania i wynoszenia pudeł, kartonów i innych pakunków. Jeszcze dzień a nabawiłabym się alergii na kurz.

Kiedy wreszcie ogarnęliśmy pomieszczenie przyszedł czas by ponowić trenowanie.

Atak, unik, atak i znowu wylądowałam na ścianie. Co do diabła było ze mną nie tak?! Ale jakie jest prawdopodobieństwo, że tu w Baia zaatakują nas strzygi? Może lepiej przerwać treningi i spożytkować czas na coś innego? - Nie duże, ale zawsze jakieś - mruknął głos w mojej głowie. - No pięknie teraz jeszcze słyszę głosy, pomyślałam.

Próbowałam się bronić, ale to dość trudne gdy się zwisa głową w dół. Kiedy weszliśmy po schodach Olena pracująca w kuchni obrzuciła nas rozbawionym spojrzeniem, wcale nie przejmując się stekiem przekleństw, które z siebie wyrzucałam. Kiedy byliśmy już w naszym pokoju Dymitr bezceremonialnie rzucił mnie na łóżko i odwrócił się by wyciągnąć z szafy ciepły, puchaty koc.

Takiej awantury już dawno nie mieliśmy. Chociaż właściwie ciężko to było nazwać awanturą, to był raczej jeden wielki monolog. Bo Dymitr w czasie gdy ja wrzeszczałam, najnormalniej w świecie milczał, chodząc po pokoju i wyciągając z szaf różne rzeczy.

Nie bardzo miałam ochotę znów się kłócić, powoli wysiadało mi gardło, chociaż małą pyskówka aż tak by mi nie zaszkodziła. Mimo to posłusznie poszłam do łazienki.

Zdjęłam przepocone po treningu ubrania i weszłam pod prysznic. Pozwoliłam by ciepła woda płynęła po moim ciele, powoli mnie uspokajając. Kiedy w końcu uznałam, że mam dość, wyszłam i starannie owinęłam się ręcznikiem. Stanęłam przed lustrem i powoli rozczesywałam splątane kołtuny moich włosów. Wiedziała, że Dymitr czeka na mnie i mimo, że drżałam już z zimna przeciągałam wszystko na złość jemu. W końcu, gdy już wszystko, co mogła ze sobą zrobić było zrobione (położyłam nawet odżywkę na włosy), mocno już szczękając zębami postanowiłam wrócić do pokoju. Dymitr czekał na mnie - tak jak podejrzewałam. Bardzo się starał nie okazywać rozbawienia, więc obstawiałam, ze domyślił się mojego jakże niecnego planu ukarania go, za denerwowanie mnie.

Wyciągnął do mnie rzeczy, które wcześniej wyciągnął z szaf. OK, może i czasami przydawało się, to że wiedział czego mi trzeba, zazwyczaj bywało irytujące, ale nie tym razem. To co trzymał w rękach, to była moja ciepła, flanelowa piżamka w misie* i świeży komplet bielizny. Wzięłam je posyłając mu wdzięczny uśmiech. Było mi już na tyle zimno, że pewnie równie chętnie założyłabym ścierkę do podłogi, gdyby dawała wystarczająca ilość ciepła. Byłam mu wdzięczna, za to co zrobił. To właśnie takie cudowne, drobne gesty uświadamiały mi, że wciąż kocha mnie równie mocno jak kiedyś.

Gdy piżama wreszcie znalazła się na moim ciele wczołgałam się na łóżko, a Dymitr otulił mnie kocem, który wcześniej wyciągnął z szafy i położył się obok mnie. Jego palce zaplątały się w moje włosy, na szczęście, odżywka się wchłonęła i nie ubrudził sobie rąk. Przyjemne ciepło płynące z jego ciała ogrzewało moje zziębnięte kończyny i skutecznie sprowadzały moje myśli do jednego. Przekręciłam się na bok i przysunęłam by być bliżej jego ust. Pocałunek był miękki i przepełniony miłością. Wysunęłam ręce spod koca i zaczęłam przesuwać nimi po ciele Dymitra. Niestety nie trwało to długo kiedy próbowałam wsunąć je pod jego T-Shirt złapał mnie za nadgarstki i unieruchomił. Początkowo myślałam, że to przez moje zimne palce, ale jego niezadowolona mina mówiła mi, że nie do końca o ot chodziło

No przecież nie bał się chyba, że może się zarazić, bo inaczej by że mną nie leżał!

***************

(jeśli chcesz dowiedzieć się co Dymitr opowiedział Rose zapraszam ->

http://chomikuj.pl/czarna_wilczyca/Bajki )

Gdzieś przy końcu opowieści niestety zasnęłam. Baśń była niesamowita. Znałam jej amerykańską wersję, ale nie spodziewałam się, że Rosjanie mają swoją wersję, która nieco się różni od tej ze Stanów. Niestety nie udało mi się doczekać do zapewne szczęśliwego zakończenia bo zasnęłam.

Cała noc męczyły mnie koszmary i gorączka. Po przebudzeniu czułam się okropnie i nie zamierzałam się ruszać z łóżka,nawet gdyby mi za to płacono. Zwinęłam się w kłębek i mocniej owinęłam się kocem, a potem znów zasnęłam.

Obudził mnie chłodny dotyk dłoni na moim czole.

Starałam się jednocześnie odpowiedzieć i otworzyć oczy, ale to chyba przerastało moje możliwości.

Przez myśl przeszło mi, że gdybyśmy byli w Akademii to pewnie siłą zaciągnąłby mnie do dr. Olendzkiej, ale tutaj? Mogłam tylko mieć nadzieję, że nie będzie próbował niczego w tym stylu.

Przez kolejne dwa dni prawie nie opuszczałam łóżka. Gorączka nie spadała a ja czułam się okropnie. Dymitr wściekał się, że nie zgadzałam się na lekarza, ale ku mojemu zdziwieniu Olena poparła moją decyzję, twierdząc, że w domu mam równie dobrą opiekę.

W piątek budziłam się przyjemnie wypoczęta. Po całej tej chorobie i wysokiej temperaturze nie pozostał nawet ślad. Dymitr spał obok mnie z książką w rękach. Znowu musiał zasnąć siedząc pryz mnie. Ta myśl sprawiła, że się uśmiechnęłam. Tak bardzo się troszczył. Wyjęłam mu z rąk książkę i odłożyłam ją na stolik, a potem przykryłam go delikatnie kocem, tak by się nie obudził. Prysznic, który wzięłam jeszcze bardziej poprawił mi nastrój. Gdy już doprowadziłam się do stanu używalności wróciłam do pokoju. Dimka już nie spał i nie wydawał się zadowolony z faktu, że ja też nie śpię.

Nie miałam ochoty zaczynać tego dnia od kłótni. Wczołgałam się na miejsce obok niego i naciągnęłam na siebie okrycie. Dymitr dotknął mojego czoła by przekonać się czy temperatura faktycznie spadła.

Od razu pojął o co mi chodziło.

Odsunęłam się od niego i wstałam z łóżka mamrocząc pod nosem i przeklinając jego nadgorliwość w tej dziedzinie.

Wyciągnęłam z szafy jeansy i jakiś T-Shirt. Nie miałam zamiaru się stroić.

Wydałam z siebie zirytowane prychnięcie i poszłam do łazienki się ubrać.

Spojrzałam w lustro. Byłam prawie gotowa, związałam jeszcze tylko włosy i wyszłam. Dymitr już na mnie czekał.

Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy o dziwo do Ośrodka Zdrowia, który znajdował się kilak kilometrów od centrum. Byłam w szoku, że w ogóle mają coś takiego. Milczeliśmy przez całą drogę a nawet po wejściu do ośrodka, gdzie Dymitr zostawił mnie samą w poczekalni, która świeciła pustkami, a sam poszedł załatwić sprawę w administracji.

Nie było go jakieś piętnaście minut, a gdy wrócił miał w ręku klucz. Zwykły klucz do drzwi.

Jego zachowanie zaczynało mnie irytować.

Tak się chcesz bawić? - pomyślałam - Dobra.

Usiadłam mu na kolanach, i otarłam się o jego kroczę. Zbliżyłam usta do jego i zaczęłam go całować, pieszcząc jego język swoim i delikatnie gryząc wargi, nie przerywając ruchów bioder. Jego dłonie sunęły po moich plecach.

Nie dałam mu dokończyć, znowu zaczynając go całować. Wsunęłam rękę pod jego koszulę i lekko zadrapał skórę na jego piersi. Kochałam to uczucie, gdy nasza skóra się stykała, jakby pieszczota prądem elektrycznym o niskim napięciu. Odsunął się ode mnie z wyraźną niechęcią.

Brzmiał rozsądnie, cholera. Zsunęłam się z niego i usiadłam na krześle obok. Naburmuszona i nie zadowolona, że musieliśmy przerwać, gdy zaczynałam się dobrze bawić. Jedyna rzeczą, która podnosiła mnie w tej chwili na duchu była świadomość, że on też nie chciał przerywać, o czym świadczyła spora wypukłość w jego jeansach.

Chwilę później do gabinetu weszła siwowłosa kobieta, a ja mimo swojego niezadowolenia pobłogosławiłam w myślach zapobiegliwość Dymitra.

Pani doktor zsunęła okulary w rogowych oprawkach na czubek nosa i zlustrowała nas od góry do dołu. Przez dłuższą chwilę przyglądała się mojej twarzy.

Przypuszczenie, że ta damphirka w średnim wieku mnie nie polubiła potwierdził się kiedy najpierw mało się nie udusiłam, gdy wepchnęła mi drewniana szpatułkę do gardła** a potem przy osłuchiwaniu gdy złośliwie dotykała mnie zimną końcówką stetoskopu. Cieszyłam się, ze nie jest ginekologiem, diabli wiedzą co zrobiłaby wtedy.

Gdy wreszcie skończyła bazgrać w mojej karcie stwierdziła.

Odwróciłam się z triumfalnym uśmiechem do Dymitra i wstałam z krzesła.

Gdy wyszliśmy nie mogłam się powstrzymać by tego nie skomentować.

Gdy tylko odpalił silnik, naszła mnie niesamowita ochota na spacer brzegiem rzeki.

Niezadowolona że mój plan może się nie powieść, zamilkłam, jednak po chwili Dymitr zjechał w boczną drogę prowadzącą w kierunku, który wskazałam mu jako mój cel.

Lena ciągnęła się szeroko błękitną wstęgą, w której odbijało się bezchmurne niebo i ostatnie promienie jesiennego słońca. Wysiadłam z samochodu i pobiegłam na brzeg. Od wody dzieliły mnie może ze trzy kroki. Znajdowaliśmy się na polanie usianej kolorowymi liśćmi, brzeg nie był wysoki, ale rzeka w tym miejscu miała kilka metrów głębokości. Słyszałam jak mój mężczyzna wysiada z samochodu i podchodzi od mnie.

Cofnęłam się do tyłu i poczułam jak piasek usuwa mi się spod stóp. Odruchowo złapałam za rękę niczego nie spodziewającego się Dymitra i pociągnęłam za sobą.

Wylądowaliśmy z pluskiem w wodzie. Poczułam jak igiełki chłodu wbijają mi się w skórę. Złapałam oddech wynurzając się an powierzchnię i zaklęłam. Dymitr, który już prawi był an brzegu pomógł mi się wydostać, o dziwo wtórując moim przekleństwom. Tak przeklinający Bielikov - wydarzenie miesiąca.

To nie był zimny dzień, ale nie był też wystarczająco ciepły na kąpiel w rzece w dodatku w ubraniu. Dimka pomógł mi wstać, i przytulił mnie do siebie.

Oparłam się o drzewo i patrzyłam jak idzie do samochodu i wraca z kocem (w tamtej chwili nie szczególnie mnie interesowało po co mu koc w samochodzie). Gdy się zbliżył próbując mnie okryć, zarzuciłam mu ręce na szyję i przylgnęłam do niego całym ciałem.

Jego dalsze protesty zostały uciszone przez moje wargi. Dymitr upuścił koc i przyparł mnie do drzewa, o które już wcześniej się opierałam. Czułam jak jego ręce przesuwają się po moich udach i pośladkach. Jak wsuwają się pod przemoczoną koszulkę i bawią się moimi piersiami przez delikatną koronkę stanika.

Potem ściągnął resztę moich i sowich przemoczonych ciuchów i rzucił je na ziemię. Jego dłonie błądziły po moim ciele powodując dreszcze. Kora drzewa wbijała mi się w plecy, prawdopodobnie zdzierając mi skórę, ale w tej chwili mi to nie przeszkadzało. Przesunęłam językiem po jego piersi i przygryzam sutek. A gdy zaczęłam się nim bawić wyrwał mu się głuchy jęk przyjemności. Moja dłoń musnęła jego męskość***, by utwierdzić się w przekonaniu, ze jest równie gotowy jak ja.

Objęłam go nogami w pasie i przyległam plecami do drzewa. Gdy wbił się we mnie, krew zawrzała mi w żyłach. Każdy jego ruch powodował krzyki i jęki wychodząc z ust nas obojga. Przywarłam do jego ust. Całowaliśmy się, pożeraliśmy się an wzajem, jak ogień który niszczy wszystko do około, tylko po to , by mogło odrodzić się silniejsze. Wbiłam mu paznokcie i przeciąg nimi po jego plecach, zostawiając czerwone ślady.

Dymitr usiadł na ziemi i posadził mnie sobie na kolanach otulając nas kocem. Popatrzyłam do góry na liście drzew, które były jedynymi świadkami naszej chwili zapomnienia. Przez całe swoje życie, wydawało mi się, że będę strażniczką Lissy, zawsze na posterunku. Nigdy się nie ustatkuję i zawsze będę w ruchu. Czasami za tym tęskniłam, ale życie jakie miałam tutaj? Tak, to było to o czym marzyłam nocami. Dom, rodzina, ukochany mężczyzna.

Dymitr doskonale zdawał sobie sprawę, co miałam na myśli. Poczułam jak śmiech rodzi się w jego piersi nim go usłyszałam. Śmiałam się razem z nim. Bo czy życie mogłoby być piękniejsze?

OK. Notka od chorej psychicznie autorki. Po 1. Błagam o wybaczenie za zapożyczanie pomysłów, ale tka jak już wspominałam milion razy, moja wena poszła się ten tego i serio nie mam pomysłów, a także czasu żeby sklecić coś sensownego. Po 2 , chociaż to powinno być po pierwsze, Ten właśnie Dymek jest

Jedynej, wspaniałej i nie powtarzalnej. (Dla tych, którzy nie wiedza o kim mowa, to chodziło mi o WhiteFlag). Po 3 i ostatnie, ukarze się jeszcze max jeden lub dwa dymki, chyba że wena wróci. Ale pisanie tego po wyjściu Last Sacrifice trochę niema sensu, nie sądzicie?0x08 graphic

* http://img80.imageshack.us/i/pizama3uo4.jpg/ - coś w ten deseń tylko nie różowa!!!

** http://www.worldwebtravel.pl/lukasz/products/D8_g_miniaturka.GIF

*** tyle określeń jest a za chuja nic nie mogłam wybrać ;/



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pan Zelek był chory, Slayers fanfiction, Oneshot
Mokro mi gdy cię widzę, Prywatne, PornoDymek
Demoniczna Russian Vodka, Prywatne, PornoDymek
White white christmas, Prywatne, PornoDymek
jedwab, Prywatne, PornoDymek
Cierpiąc na niedobór ubrań, Prywatne, PornoDymek
Trzeci w naszym łóżku, Prywatne, PornoDymek
Trening czyni mistrza, Prywatne, PornoDymek
Reakcja Dymitra na materac, Prywatne, PornoDymek
Pokój, Prywatne, PornoDymek
Kładź mnie na biurko, Prywatne, PornoDymek
Game Over, Prywatne, PornoDymek
Romantyczny wieczór, Prywatne, PornoDymek
Ostatnie chwile, Prywatne, PornoDymek
Jedyna Słuszna decyzja, Prywatne, PornoDymek
Syberia, Prywatne, PornoDymek
Trening, Prywatne, PornoDymek
Screaming Orgasm, Prywatne, PornoDymek
Pełen Pakiet, Prywatne, PornoDymek

więcej podobnych podstron