Jałta, Płużański Tadeusz


Jałta - zwycięstwo Stalina, zdrada Zachodu - artykuł TADEUSZA M. PŁUŻAŃSKIEGO Wysłane sobota, 26, lutego 2005 przez Krzysztof Pawlak

http://www.asme.pl/110937615185857.shtml


"Żołnierze Sił Zbrojnych Kraju! Postępująca szybko ofensywa sowiecka doprowadzić może do zajęcia w krótkim czasie całej Polski przez Armię Czerwoną. Nie jest to jednak zwycięstwo słusznej Sprawy, o którą walczyliśmy od roku 1939. W istocie bowiem - mimo stwarzanych pozorów wolności - oznacza to zmianę jednej okupacji na drugą, przeprowadzoną pod przykrywką Tymczasowego Rządu lubelskiego, bezwolnego narzędzia w rękach rosyjskich".

Gen. Leopold Okulicki "Niedźwiadek", komendant Armii Krajowej, fragment ostatniego rozkazu do żołnierzy.



0x08 graphic
Te słowa wracają jako szczególne memento w przededniu 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej i planowanych na 9 maja wielkich obchodów zwycięstwa w Moskwie. Obchodów specyficznych, bo 9 maja 1945 r. III Rzesza podpisała drugi akt kapitulacji przed przedstawicielami sowieckiej Rosji (dzień wcześniej uczyniła to wobec aliantów zachodnich). Dzisiejsza Rosja chce tę okrągłą rocznicę wykorzystać propagandowo w sposób szczególny. Na planowane z wielką pompą obchody zaprosiła przywódców kilkudziesięciu państw. Obecny władca Kremla Władimir Putin będzie przypominał światu o wielkich zasługach swoich poprzedników w pokonaniu faszyzmu. Nie dla wszystkich jednak II wojna światowa zakończyła się w maju 1945 r. Nie dla wszystkich zwycięstwo nad III Rzeszą oznaczało wolność. Na prawie pół wieku Polska znalazła się pod drugą okupacją, tym razem ZSRS, a więc spadkobiercy dzisiejszej Rosji - gospodarza rocznicowych uroczystości.

Podobny los Sowieci zgotowali państwom bałtyckim, których prezydenci odmówili teraz uczestnictwa w moskiewskich obchodach, jeśli prezydent Putin nie potępi paktu Stalina z Hitlerem, oraz stalinowskiej okupacji ich państw podczas II wojny światowej. Wiadomo jednak, że nie potępi, dlatego można przypuszczać, że zgodnie z zapowiedziami przedstawiciele Bałtów do Moskwy nie przyjadą.
A co na to nasze władze? Prezydent Aleksander Kwaśniewski oświadczył, że do Moskwy pojedzie, gdyż "Polski nie może zabraknąć na tych obchodach". Skoro tak postanowił i jest to decyzja nieodwracalna, powinno się to odbyć pod pewnymi warunkami.

ROCZNICE WŁAŚCIWE I NIEWŁAŚCIWE

Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że 12 lutego br. rosyjski ITAR-TASS (podkreślić trzeba, że nie żadni rosyjscy ekstremiści, ale oficjalna, rządowa agencja) podał, że MSZ Federacji Rosyjskiej uważa, że podejmowane w Polsce i innych krajach próby "wypaczania wyników konferencji jałtańskiej" są "nieuczciwe". Według rosyjskiego MSZ, "grzechem jest skarżenie się na Jałtę przez naszych polskich partnerów" i pisanie na nowo historii II wojny światowej, gdy wydarzenia historyczne wyrywa się z kontekstu tej epoki: "Właśnie w Jałcie mocarstwa sojusznicze potwierdziły pragnienie, by Polska była silna, wolna, niezawisła i demokratyczna". W komunikacie podkreślono, że w wyniku uregulowań jałtańsko-poczdamskich Polska zyskała istotne powiększenie terytorium na północy i zachodzie. Jej bezpieczeństwo zagwarantował nie tylko ZSRS, ale również Stany Zjednoczone i Wielka Brytania.
Podobnie Rosja zachowała się z okazji obchodzonej pół roku temu 60. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Stwierdziła wówczas, że nie ma potrzeby przepraszać za zatrzymanie frontu na linii Wisły i brak wsparcia dla walczącej Warszawy, bo przecież "wyzwoliła" Polskę. Wcześniej w środowiskach związanych z Kremlem pojawiały się opinie, że Armia Krajowa utrudniała wojnę z Niemcami, a wręcz z nimi współpracowała (tak naprawdę współpracowali komuniści), jak również kłamliwe artykuły o mordowaniu rosyjskich jeńców po wojnie polsko-bolszewickiej. Takie stwierdzenia będą się pojawiać, dopóki dzisiejsza Rosja nie zmierzy się ze swoją przeszłością, ze stalinowskimi zbrodniami, ale na taki historyczny rozrachunek na razie nie ma co liczyć.

Jadąc do Moskwy, prezydent Kwaśniewski zdaje się zapominać, że w 1939 r. sowiecka Rosja wspólnie z hitlerowskimi Niemcami najechała na Polskę. Wojnę z III Rzeszą ZSRS podjął dopiero w 1941 r. po ataku Hitlera. Potem w Jałcie wielkie mocarstwa usankcjonowały pakt Ribbentrop-Mołotow w części dotyczącej polskiej granicy wschodniej i przesądziły, że Polska znajdzie się w sowieckiej strefie wpływów. Prezydent zdaje się nie pamiętać o zbrodniach popełnionych na Polakach przez Sowietów podczas wojny i po "wyzwoleniu", dokonywanych razem z ich polskimi kolaborantami. W końcu - że sowieckie podporządkowanie Polski trwało blisko pół wieku. I jeszcze jedno - teraz Aleksander Kwaśniewski pędzi do Moskwy, a na "defiladzie zwycięstwa" w maju 1945 r. Polaków zabrakło. Czyżby prezydent III RP nadrabiał zaległości przeszłości? Charakterystyczne również, że prezydenta Kwaśniewskiego zabrakło 10 lutego na obchodach 65. rocznicy wywózek przez stalinowskie NKWD setek tysięcy Polaków z polskich Kresów Wschodnich na Sybir i do Kazachstanu. Zabraknie go również z pewnością na obchodach 65. rocznicy zbrodni katyńskiej, którą będziemy obchodzić w marcu i kwietniu tego roku. 18 czerwca mija kolejna - też 60. rocznica haniebnego procesu 16 przywódców Polskiego Państwa Podziemnego, reprezentujących czwartą pod względem liczebności siłę walczącą z Niemcami (większą niż Francja). Ale tej rocznicy już nikt ani w Polsce, ani tym bardziej na Zachodzie, nie obchodzi.

DUCH JAŁTY

Jeśli chodzi o wyjazd Kwaśniewskiego na rocznicę zakończenia wojny do Moskwy, lewica oczywiście poparła decyzję prezydenta. Komentujący to Dariusz Szymczycha - współpracownik Aleksandra Kwaśniewskiego - w jednym z wywiadów stwierdził, że co prawda po wojnie nie przestrzegano wszystkich praw obywatelskich (ciekawe, których przestrzegano?), a w ogóle to trwała wojna domowa (to stare kłamstwo PRL-owskiej propagandy), ale do Moskwy jechać trzeba.
Prawicowa opozycja natychmiast wezwała do bojkotu moskiewskich uroczystości. - 60. rocznica zwycięstwa nad faszystowskimi Niemcami jest na pewno godna, żeby ją obchodzić, ale nie jako rocznica wyzwolenia Europy Środkowej, w szczególności Polski - powiedział Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości.
- To wizyta dużego ryzyka. Nie chcę namawiać prezydenta do rezygnacji z niej, lecz chciałbym go namówić do zdecydowanej demonstracji niezgody na planowaną przez Rosjan manipulację historią. Rolą prezydenta Polski jest przypomnienie o stalinowskich zbrodniach, pakcie Ribbentrop-Mołotow. Mogłoby to być oświadczenie czy konferencja prasowa. Najlepiej byłoby znaleźć sojuszników wśród innych państw skrzywdzonych przez stalinowską Rosję - stwierdził z kolei Bronisław Komorowski z Platformy Obywatelskiej. A tak sprawę skomentował Bartłomiej Sienkiewicz, analityk i publicysta, b. wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich: - Czy prezydent powinien jechać? Mam mieszane uczucia. Bojkot to niedobre rozwiązanie, może posłużyć rosyjskiej propagandzie, Zachód może nie zrozumieć jego powodów. Ale z drugiej strony w Rosji rośnie przywiązanie do mocarstwowości. Obchody mają być koncertem wielkich mocarstw, w którym przywódcy mniejszych państw posłużą za tło. Przykład: elementem uroczystości będzie odsłonięcie pomnika armii walczących z Hitlerem: rosyjskiej, amerykańskiej, brytyjskiej i francuskiej. O polskiej cisza, choć mieliśmy więcej żołnierzy niż Francuzi.

Jeśli prezydent Kwaśniewski pojedzie do Moskwy, a wszystko na to wskazuje, najważniejsze jest, co tam powie. Prócz podziękowania za wyzwolenie spod niemieckiej okupacji i złożenia hołdu dla żołnierzy radzieckich, którzy zginęli w walkach w Polsce, powinien przypomnieć, że to wyzwolenie miało też ciemne strony, że podział Europy w Jałcie dał początek kolejnym nieszczęściom dla wielu krajów, w tym Polski. Tego wymaga polska racja stanu.
Czy prezydent tak zrobi - zobaczymy. Tak, czy inaczej jedno jest pewne - nad obchodami będzie się unosił duch Jałty.

W KURORCIE NA KRYMIE

Czym była konferencja jałtańska (4-11 lutego 1945 r.)? To druga z trzech konferencji Wielkiej Trójki - po konferencji teherańskiej (listopad-grudzień 1943 r.), a przed konferencją poczdamską (lipiec-sierpień 1945 r.). W kurorcie na Krymie spotkali się przywódcy koalicji antyhitlerowskiej - prezydent USA Franklin Delano Roosevelt, premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill i przywódca ZSRS Józef Stalin.
Przez historyków konferencja w Jałcie nazywana jest konferencją "dwóch i pół". Wielka Brytania grała bowiem znacznie mniejszą rolę niż wiodące prym w świecie USA i ZSRS. O rosnącej roli Rosji świadczy samo miejsce obrad, gdzie gospodarzem był Stalin. Okres spotkania to najwięcej zwycięstw ZSRS na froncie wschodnim. Armie sowieckie zbliżały się do Odry, podczas gdy alianci zachodni dopiero forsowali Ren. Mimo straty kilku miesięcy pod Warszawą, ZSRS prowadził w wyścigu do Berlina. Tak więc Stalin miał znacznie więcej atutów od aliantów zachodnich i mógł przemawiać z pozycji siły.
O co chodziło w Jałcie? Konferencja miała określić podstawowe kwestie urządzenia świata po wojnie, a więc środki prowadzące do skrócenia wojny z Niemcami i Japonią, przyszły podział Niemiec, losy Polski i Jugosławii, a także kształt Organizacji Narodów Zjednoczonych. Wkrótce okazało się, że konferencja miała decydujące znaczenie dla powojennego kształtu Europy i świata W Jałcie przywódca Związku Sowieckiego na pierwszym miejscu stawiał kwestię powojennych Niemiec, dla prezydenta USA Franklina D. Roosevelta na początku najważniejsze było omówienie zadań przyszłej Organizacji Narodów Zjednoczonych. Natomiast premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill za istotne uważał konkretne problemy wojny oraz przyszłą politykę mocarstw, a więc kwestie pozycji Niemiec, ONZ, stosunków z Francją, sytuacji na Bałkanach i sprawę polską.
Stalin znakomicie wygrywał sowieckie zaangażowanie w wojnę przeciw państwom Osi. Podczas gdy Armia Czerwona angażowała dwie trzecie sił niemieckich w Europie, Stalin unikał udziału w wojnie przeciw Japonii. Cały ciężar wojny na Pacyfiku spoczywał więc na barkach USA i Wielkiej Brytanii. Przywódcom zachodnim bardzo zależało, aby Stalin ich odciążył. Zapłacili za to wysoką cenę polityczną: włączenie do ZSRS Kuryli i południowego Sachalinu.
Churchill już w 1943 r. wysuwał koncepcję, aby alianci na południu Europy otworzyli drugi front - wtedy wojska sprzymierzone mogłyby uderzyć na Bałkany i ruszyć na północ Europy. To jednak zmieniałoby układ sił na kontynencie i dawało przewagę aliantom zachodnim. Stalin zdecydowanie odrzucił więc tę opcję, a Roosevelt go poparł.
W Jałcie Stalinowi trzeba było zapłacić w jakiś sposób za walkę w Europie. To właśnie przewaga, jaką w tym czasie dysponował, była kluczem do jego ogromnego sukcesu politycznego na konferencji. Jednocześnie sukces Stalina związany był także z polityką amerykańskiego prezydenta Roosevelta, który nie chciał dopuścić do wzmocnienia siły Wielkiej Brytanii w powojennej Europie i popierał propozycje Stalina. Z kolei sam premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill był zbyt słaby politycznie, aby forsować swoje koncepcje.
Jak przebiegały rozmowy? Podobnie jak w Teheranie, główne dyskusje toczyły się podczas prywatnych rozmów Roosevelta i Stalina - Churchill był tylko informowany o podjętych decyzjach.

SZEŚĆ PUNKTÓW

Po tygodniu obrad przywódcy trzech mocarstw opublikowali ustalenia konferencji. Najważniejsze postanowienia (dotyczące Europy) brzmiały: Podział Niemiec na 4 strefy okupacyjne (także Berlina): amerykańską, brytyjską, francuską i sowiecką. Zarząd terenów okupowanych miała stanowić Sojusznicza Rada Kontroli. Postanowienia ujęto w sześć punktów:
- ZSRS zgodził się, by założycielska konferencja ONZ odbyła się w San Francisco w terminie od kwietnia do czerwca 1945 r. Wielkim sukcesem Stalina było to, że w przyszłym Zgromadzeniu Ogólnym Narodów Zjednoczonych ZSRS miał mieć de facto trzy głosy - dwa dodatkowe przyznano sowieckiej Ukrainie i Białorusi.
- W dwa do trzech miesięcy po kapitulacji Niemiec ZSRS zobowiązał się przystąpić do wojny z Japonią. W zamian za to miał otrzymać Wyspy Kurylskie i południową część Sachalinu, która należała do Japonii od 1905 r. ZSRS uzyskał ponadto specjalne prawa do korzystania z portów i szlaków kolejowych na terenie Mandżurii, gwarantując jednak suwerenność Chin na tych terytoriach. Posunięcie to miało ułatwić wojnę z Japonią, a Roosevelt uzyskał na ten punkt zgodę od samego marszałka Czang Kai-Szeka.
- Z zadowoleniem powitano powstanie Rządu Jedności Jugosławii, utworzonego 1 XI 1944 r. w wyniku porozumienia między Josipem Broz Tito i premierem rządu na emigracji Iwanem Subasičem.
- Zadeklarowano wolę pomocy państwom uzależnionym dotychczas od Osi, obiecując im pomoc w "rozwiązaniu ich najpilniejszych problemów politycznych i gospodarczych", a także w "utworzeniu rządów reprezentatywnych dla ogółu nurtów demokratycznych w ich społeczeństwach".
- Stalin wycofał swoje dotychczasowe zastrzeżenia odnośnie udziału Francji w okupacji Niemiec, skutkiem czego miała powstać francuska strefa okupacyjna, utworzona z części terytoriów przyznanych uprzednio Wielkiej Brytanii i USA.
- Od pokonanych Niemiec Stalin domagał się 20 mld dolarów z tytułu odszkodowań i reparacji wojennych, z czego ZSRS miał otrzymać połowę. Reparacje miały w intencji Stalina polegać m.in. na demontażu niemieckiego przemysłu i "wykorzystaniu niemieckiej siły roboczej". Wspólnie zobowiązano się do likwidacji narodowego socjalizmu i militaryzmu w Niemczech.
- Sprawa polska - choć istotna - nie była na konferencji jałtańskiej najważniejsza. Dla Roosevelta np. niezwykle ważne było skłonienie ZSRS do udziału w wojnie ze stawiającą wciąż potężny opór Japonią. Cel ten był dla niego tak istotny, że dla jego realizacji gotów był on iść na ustępstwa wobec Stalina w innych sprawach (jak choćby w kwestiach dotyczących Europy Wschodniej, w tym Polski), zaś Churchill zmuszony był popierać rozwiązania podjęte przez Roosevelta i Stalina z obawy przed polityczną izolacją.

KWESTIA POLSKA

Właśnie kwestia polska była dyskutowana najdłużej, najintensywniej i żaden inny punkt konferencji nie wzbudzał tylu kontrowersji. Alianci zachodni dążyli do wolnych wyborów w Polsce pod kontrolą międzynarodową. Stalin zaprotestował, twierdząc, że stanowi to ingerencję w sprawy wewnętrzne Polski.
Alianci zachodni byli również przeciwni granicy na Odrze i Nysie. Kiedy jednak ZSRS zobowiązał się do pomocy w wojnie z Japonią, alianci ustąpili w sprawach Europy Środkowej i Wschodniej. Pamiętać należy, że w lutym 1945 r. na ziemiach polskich funkcjonował już komunistyczny Tymczasowy Rząd Rzeczpospolitej Polskiej, wspierany przez Moskwę, a tereny polskie były właśnie "wyzwalane" bądź już "wyzwolone" przez Armię Czerwoną. Dlatego głos Stalina w sprawie przyszłej Polski był już na wstępie zdecydowanie mocniejszy niż pozostałych dwóch państw Wielkiej Trójki.
W Jałcie dyskutowano nad trzema zagadnieniami, dotyczącymi powojennej Polski: polskiej granicy wschodniej, polskiego rządu i polskiej granicy zachodniej.

GRANICA NA WSCHODZIE

W sprawie granicy wschodniej mocarstwa porozumiały się, że opierać się ona będzie na linii Curzona z odchyleniami 5-8 km na rzecz Polski. W 1919 r. była to linia demarkacyjna, rozgraniczająca walczące między sobą wojska polskie i bolszewickie. Również we wrześniu 1939 r. linia ta wyznaczała granicę między hitlerowskimi Niemcami a Związkiem Sowieckim. Roosevelt chciał, aby Polska symbolicznie zachowała Lwów, jednak Stalin nie zamierzał się na to zgodzić, argumentując, że ZSRS nie może żądać mniej niż lord Curzon w 1919 r.
Tak więc granicę wschodnią Polski wzdłuż linii Curzona ustalił Stalin, a alianci zgodzili się na to. Oznaczało to utratę kresów wschodnich, z dwoma wielkimi polskimi miastami - Wilnem i Lwowem.

JAKI RZĄD?

Znacznie więcej sporów wśród przywódców Wielkiej Trójki wywołała sprawa rządu polskiego. Stalin uważał, że Rząd Tymczasowy ma duże poparcie w społeczeństwie, co oczywiście mijało się z prawdą. Doskonale wiedzieli o tym Roosevelt i Churchill. Wiedzieli, że Polacy popierali Rząd Londyński.
W końcowym tekście uzgodniono: "Działający obecnie w Polsce Rząd Tymczasowy powinien być (...) przekształcony na szerszej podstawie demokratycznej z włączeniem przywódców demokratycznych z samej Polski i Polaków z zagranicy". "Możliwie najbardziej wolne i nieskrępowane wybory" oparte na głosowaniu tajnym i powszechnym miały się odbyć możliwie jak najszybciej. Osobliwością - i potencjalnym przedmiotem nadużyć w postaci ograniczenia praw wyborczych - było sformułowanie, że w przyszłych wyborach będą miały prawo wziąć udział i wystawić kandydatów "wszystkie partie demokratyczne i antyrasistowskie".
Jak się później okazało, Stalin i podporządkowani mu polscy komuniści słowa "demokratyczne" i "antyrasistowskie" (zmienione potem na antyfaszystowskie) rozumieli zupełnie inaczej niż przywódcy zachodni. Stany Zjednoczone wraz z Wielką Brytanią sugerowały, że wybory powinny zostać poddane międzysojuszniczej kontroli. Strona sowiecka uznała, że byłoby to ingerowanie w wewnętrzne sprawy Polski, co przekonało sojuszników Stalina. Natomiast pomocy w utworzeniu Rządu Jedności Narodowej miała udzielić Polsce Komisja Dobrych Usług pod przewodnictwem Wiaczesława Mołotowa z udziałem dwóch ambasadorów - USA Averella Harrimana i W. Brytanii Archibalda Clark-Kerra. Obaj byli ambasadorami w Moskwie, co oznaczało, że ostatecznym decydentem w sprawie polskiego rządu będzie Stalin. Brak międzynarodowej kontroli podczas wyborów otwierał drogę do radzieckich manipulacji.
Jako podstawę do tworzenia rządu polskiego uznano zatem tzw. rząd lubelski, będący prostą kontynuacją utworzonego pod auspicjami Stalina PKWN. Podległy Moskwie Rząd Tymczasowy stał się jedynym reprezentantem narodu polskiego, co stanowiło przekreślenie nadziei emigracji polskiej.
W Jałcie zastrzeżono ponadto, że Stany Zjednoczone i Wielka Brytania nawiążą stosunki dyplomatyczne z Rządem Jedności Narodowej. Oznaczało to więc cofnięcie poparcia dla Rządu Rzeczypospolitej w Londynie.

GRANICA NA ZACHODZIE

W zamian za utratę połowy swego terytorium Polska miała otrzymać nabytki w postaci ziem na zachodzie i północy, lecz dokładna granica miała być sprecyzowana na przyszłej konferencji pokojowej.
Podczas trwania konferencji Roosevelt i Churchill doszli do wniosku, że w sprawie Polski Stalin rozdaje karty, a ich zdanie liczy się coraz mniej.
Dlatego postanowili doprowadzić do jak najmniejszych polskich nabytków na zachodzie kosztem Niemiec. Mocarstwa zachodnie nie chciały, aby państwo kontrolowane przez ZSRS miało silne oparcie na linii Odry i Nysy. Churchill liczył na to, iż jego sprzeciw w sprawie zachodniej granicy wywrze nacisk na skład polskiego rządu. Stalin zgodził się na odłożenie tej kwestii, a w oświadczeniu końcowym zawarto jedynie niejasne zapewnienie o poszerzeniu granic Polski na północy i zachodzie.
W decyzjach mocarstw zachodnich coraz bardziej było widoczne, że sprawa polska staje się uciążliwym problemem. W angielskich gazetach, takich jak londyński "Observer", pojawiały się artykuły niechętne Polsce, które zaczynały przygotowywać społeczeństwo Zachodu na oddanie Polski ZSRS.

REAKCJE KOMUNISTÓW I RZĄDU RP

Dla polskich komunistów Jałta była sukcesem i w ten właśnie sposób ustalenia konferencji przedstawiano w kraju. "Uchwały konferencji w sprawie Polski są zwycięstwem demokracji polskiej. Jeżeli poprzednio jedynie Związek Radziecki uznawał Rząd Tymczasowy za prawdziwego reprezentanta narodu polskiego, to obecne uchwały konferencji oznaczają uznanie przez wszystkie państwa sprzymierzone demokratycznej władzy w Polsce jako jedynej praworządnej władzy" - głosiła rezolucja wyrażająca poglądy komunistów.
Tak też widzieli rozstrzygnięcia w Jałcie historycy, sprzyjający oficjalnej historiografii PRL. Włodzimierz T. Kowalski w książce "Walka dyplomatyczna o miejsce Polski w Europie (1939 - 1945)" pisał: "Ogólne wyniki konferencji jałtańskiej oznaczały sukces Rządu Tymczasowego. Odnosiło się to zarówno do sprawy rządu, gdzie zwyciężyła koncepcja RT, jak również do szerszych form międzynarodowej współpracy. Konferencja jałtańska stanowiła wreszcie kolejną zwycięską próbę skuteczności współpracy polsko-radzieckiej w oparciu o nowy układ stosunków między obydwoma narodami".
Całkowicie odmienną opinię wyraził rząd polski na emigracji, kierowany przez socjalistę Tomasza Arciszewskiego. Jego zdaniem, jałtańskie decyzje były de facto "nowym rozbiorem Polski, tym razem dokonanym przez sojuszników". Rząd w Londynie stwierdził, że "decyzje konferencji »Trzech« zostały przygotowane i powzięte nie tylko bez udziału i upoważnienia Rządu Polskiego, ale i bez jego wiedzy". W związku z tym oświadczył, że "decyzje Konferencji Trzech dotyczące Polski (...) nie mogą obowiązywać Narodu Polskiego".
Wobec faktów dokonanych rząd emigracyjny wyraził jednak nadzieję, że jego przedstawiciele wejdą w skład rządu w kraju. Głos polityków w Londynie był niestety tylko nic nie znaczącym, bezsilnym protestem. W jednym z przemówień dotyczących ustaleń jałtańskich prezydent RP Władysław Raczkiewicz powiedział, że "nie nadeszła jeszcze dla naszego kraju niepodległość, nie biją dla nas dzwony prawdziwej wolności" i wezwał do zachowania nadziei, której z każdym dniem ubywało.
Z kolei były premier Stanisław Mikołajczyk zdecydował się zaakceptować warunki jałtańskie, licząc na pozytywny dla siebie wynik wyborów w Polsce. Dwa lata później srodze się zawiódł i musiał uciekać z Polski.
Tak więc w Jałcie zadecydowano o losie Polski ponad głowami Polaków. Emigracyjny rząd polski w Londynie - cieszący się powszechnym poparciem w kraju i wcześniej również uznaniem mocarstw zachodnich - został całkowicie zignorowany.
Wkrótce pod Warszawą aresztowano szesnastu przywódców Podziemnej Polski, a wyrok w ich sprawie, który zapadł w Moskwie, zbiegł się z powołaniem Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej, opartego na formule jałtańskiej. Władzę w Polsce zdobyli komuniści, a o wolne wybory, które obiecywano w Jałcie, Polacy musieli walczyć przez następne 45 lat.

SUKCES I REALIA

Amerykanie byli zadowoleni z wyników konferencji krymskiej. Sekretarz stanu Edward Stettinius stwierdził, że Jałta była sukcesem państw zachodnich. Na wątpliwości co do intencji Stalina Roosevelt odpowiedział: "Jeśli damy mu, co chce i nie zażądamy nic w zamian, noblesse oblige, on nie będzie próbował aneksji i będzie współpracował ze mną dla pożytku demokracji i pokoju". Churchill był większym realistą: "Zakończenie tej wojny może przynieść jeszcze większe rozczarowania niż zakończenie poprzedniej".
Czołowy historyk zimnej wojny John Lukacs twierdził, że "w historii demokracji rzadko zdarzała się tak ogromna rozbieżność między powierzchownym wrażeniem a głębokim podłożem rzeczywistości".

PRZED JAŁTĄ BYŁ TEHERAN

Rzadko pamięta się o tym, że kluczowe decyzje w sprawie Polski - takie jak oparcie wschodniej granicy o Linię Curzona - jak i całej Europy Wschodniej i Środkowej zostały podjęte ponad rok wcześniej, podczas konferencji Wielkiej Trójki w Teheranie w grudniu 1943 r. Wbrew obiegowym opiniom, to nie Jałta czy Poczdam, ale właśnie konferencja teherańska przesądziła o tym, jaki będzie podział stref wpływów w Europie między Zachód i Związek Sowiecki, i jakie będą losy Polski po zakończeniu wojny.
W tym miejscu należy się jedno rozgraniczenie - o ile ustalenia konferencji jałtańskiej (a później poczdamskiej) znane były od momentu ich zakończenia, to decyzje podjęte w Teheranie przez ponad rok utrzymywano w najgłębszej tajemnicy i nikt z Polaków nie wiedział, że zachodni sojusznicy już wydali Polskę w ręce Sowietów.
Tak więc decyzje jałtańskie były tylko konsekwencją ustaleń podjętych w Teheranie. O ustaleniach tych - zdaniem wielu historyków zajmujących się okresem II wojny światowej - wciąż nie wszystko wiadomo.

POGWAŁCENIE KARTY ATLANTYCKIEJ

Znaczenie Teheranu i Jałty ocenia prof. Wojciech Roszkowski, historyk, publicysta, poseł do Parlamentu Europejskiego: - Ustalenia konferencji jałtańskiej w kwestii Polski były pogwałceniem podpisanej w sierpniu 1941 r. Karty Atlantyckiej. Do jej głównych założeń należały: rezygnacja z ekspansji, brak zgody na zmiany terytorialne niezgodne z wolą zainteresowanych państw oraz poszanowanie prawa narodów do wyboru formy rządów.
Wbrew Karcie Atlantyckiej, alianci zachodni w zasadzie godzili się na podporządkowanie Europy Środkowej i Wschodniej Kremlowi. Do pierwszego jawnego pogwałcenia Karty Atlantyckiej doszło w Teheranie, gdy bez wiedzy rządu polskiego Wielka Trójka przesunęła powojenne granice Polski na zachód. Drugim, tragicznym efektem uzgodnionego podziału Europy był los Powstania Warszawskiego. Ustalanie składu rządu Polski, będącej sojusznikiem aliantów, było kolejnym, jawnym pogwałceniem Karty Atlantyckiej.
Do opinii prof. Roszkowskiego dodajmy jeszcze jeden fakt. W cytowanym już oświadczeniu rząd RP na emigracji też podkreślił, że decyzje jałtańskie, podjęte bez zgody, a nawet wiedzy prawowitego rządu polskiego, są pogwałceniem litery i ducha Karty Atlantyckiej.

SKUTKI DO DZIŚ

Podsumowując. Konferencja w Jałcie na pół wieku wyznaczyła granice polityczne na świecie. Była wielkim triumfem Stalina, któremu zachodnie mocarstwa otworzyły drogę do rządów w Europie Wschodniej i Środkowej. Sowiecki dyktator odniósł zwycięstwo przede wszystkim w sprawach polskich: rozwiązania przyjęte przez Wielką Trójkę pozwoliły mu całkowicie związać Polskę z polityką Moskwy, bez czego realizacja idei sowieckiego przywództwa w tej części Europy byłaby praktycznie niemożliwa.
Konferencja przypieczętowała układ stosunków europejskich, a co za tym idzie - międzynarodowych, nazwany potem porządkiem jałtańskim. Polegał on na milczącym przyzwoleniu na powstanie stref wpływów w świecie. Europa została podzielona na dwie strefy wpływów, przy czym Polska znalazła się w strefie podlegającej ZSRS.
Wynikiem konferencji jałtańskiej dla Polski były: kształt terytorialny, wiele lat podporządkowania Moskwie. Zatwierdzono zabór ziem na wschodzie, aprobując w tej kwestii układ Ribbentrop-Mołotow. Kwestie przyznania Polsce nabytków terytorialnych na zachodzie i północy odłożono na później. Punkt dotyczący powołania Rządu Jedności Narodowej nie był dość jasny, co przy znajdowaniu się na terenach polskich Armii Czerwonej doprowadziło do kolejnych faktów dokonanych, wprowadzanych tym razem siłą.
Wojciech Roszkowski: - Jałtę przekreślono dopiero w 1989 r. za sprawą kolejnych polskich strajków, a także osłabienia imperium sowieckiego i energicznej polityki prezydenta USA Ronalda Reagana. Dla Polaków wybory z czerwca 1989 r. stanowiły więc swego rodzaju zakończenie II wojny światowej.
Z epoką pojałtańską jednak wciąż wiele nas łączy. Wpływy w Polsce zainstalowanych za aprobatą Moskwy komunistów cały czas są silne, a rosnący ostatnio strach przed ujawnieniem nazwisk tajnych współpracowników PRL-owskich służb specjalnych świadczy o tym, że my też - nie tylko Rosjanie - nie rozliczyliśmy się jeszcze do końca ze swoją historią.

TADEUSZ M. PŁUŻAŃSKI



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
OSTATNI ŻOŁNIERZ II RZECZYPOSPOLITEJ, Płużański Tadeusz
Z Wikipedii wyparowały informacje o ubeku Ryszardzie Młynarskim, Płużański Tadeusz
Uczelnie agentów, A BLOKI AUTORSKIE, Płużański Tadeusz
Jak zginął gen Okulicki NIEDŻWIADEK, Płużański Tadeusz
OCZEKUJEMY KOLEJNYCH EKSTRADYCJI KOMUNISTYCZNYCH ZBRODNIARZY, Płużański Tadeusz
Holocaust czyja zagłada, Płużański Tadeusz
To że ofiary zbrodni komusist nie chciały się mścić, Płużański Tadeusz
Udana akcja zbrojna oddziału Stefana Bembińskiego HARNASIA, Płużański Tadeusz
Polsko brytyjska Enigma, Płużański Tadeusz
55 lat temu komuniści zlikwidowali IV Zarząd Główny Zrzeszenia WiN, Płużański Tadeusz
Mordercy narodu polskiego, Płużański Tadeusz
Katyńskie ludobójstwo, Płużański Tadeusz
O rotmistrzu Pileckim część prawdy, Płużański Tadeusz
Kto zakapował generała GROTA, Płużański Tadeusz
Początek procesu stalinowskiego prokuratora, Płużański Tadeusz
Mordercy generała Fieldorfa, Płużański Tadeusz
Zamordowana za ŁUPASZKĘ, Płużański Tadeusz
Przypadek pułkownika Fejgina, Płużański Tadeusz
Spór o Kuklińskiego, Płużański Tadeusz

więcej podobnych podstron