stary człowiek w rodzinie

Wybór z tekstu zamieszczonego w książce pod red. Jerzego Krzyszkowskiego i Ryszarda Majera "Problemy społeczne, pomoc społeczna, praca socjalna", której omówienie można znaleźć TUTAJ

Krystyna Piotrowska-Breger
Akademia Ekonomiczna w Krakowie
Stary człowiek w domu pomocy społecznej, psychologiczne konsekwencje (fragmenty)

"Oto starość. Musisz w to uwierzyć i powiedzieć
Na głos, nie, iżby usłyszeć protesty przyjaciół,
Ale by gusta swoje do tegoż stanu dostosować i wyrzec się
Tego, co jeszcze wczoraj wolno ci było..."

Jakże aktualna jest ta głęboka prawda autorstwa żyjącego w XVI w. nieznanego poety. Starość jest jednym z okresów naszego życia. Nieuniknionym procesem. Nawet pobieżne studia dotyczące sposobów traktowania starego człowieka w różnych krajach świata, w różnych epokach, kulturach, dostarczają nie tylko znacznej wiedzy, ale także prowadzą do wielu pytań odnoszących się do egzystencjalnych i metafizycznych problemów życia ludzkiego.

Znane są plemiona zabijające osoby zniedołężniałe, plemiona koczownicze pozostawiające starych ludzi bez opieki na pastwę głodu czy dzikich zwierząt, plemiona wojownicze, w których mężczyźni bez względu na wiek musieli walczyć i najczęściej ginęli w licznych bitwach. Znane jednak są także zachowania wobec starych ludzi pełne szacunku i czci. Tak było w Chinach, starożytnej Grecji, czy Egipcie.

Zdumiewające, że pozycję starego człowieka w rodzinie, społeczeństwie, zachwiały współczesne nam czasy. Wzmożone tempo przemian spowodowało, że większym uznaniem darzy się nie mądrość starych ludzi, ich doświadczenie, ale maksymalną wydajność pracy, spryt, inicjatywę, przedsiębiorczość, podejmowanie ryzykownych decyzji, charakteryzujące młodych.

Taką sytuację obserwuje się zwłaszcza w tych krajach, w których dokonują się liczne przemiany społeczne, gospodarcze, polityczne. Ludzie starzy spostrzegani są w społeczeństwach takich krajów jako obciążenie i przeszkoda w osiąganiu postępu i dobrobytu.

Odizolowywanie starego człowieka od środowiska, z którym się zżył, ograniczenie kontaktów z bliskimi, skierowanie jego aktywności na zupełnie nowe tory przyspiesza proces starzenia i śmierć (Dyczewski, 1994).(...)

Od 70. lat XIX w. zaczęto, a dały tu początek Niemcy, umieszczać starych ludzi w domach pomocy. Rozmaicie formalnie wyglądała opieka nad starymi ludźmi w poszczególnych krajach europejskich (Bois, 1996). Zawsze jednak i wszędzie ze starością napływał lęk przed nią samą, lęk przed samotnością. A ten, jak pisze A. Kępiński, jest zbliżony do lęku przed śmiercią. Samotność pośrednio równa się śmierci (Kępiński, 1977).

Odpowiednio prowadzony dom pomocy mógłby zapobiec samotności, zapewnić opiekę, której staremu człowiekowi zabrakło w domu rodzinnym.

Adaptacja w domu pomocy jest jednak na ogół procesem trudnym. Wynika to z wielu powodów. Podstawową przeszkodę stanowi wiek. Im człowiek starszy, im więcej lat przeżył w życzliwym mu otoczeniu, im lepiej się w nim czuł, tym gorzej będzie przebiegał proces adaptacyjny. Kolejny czynnik to doświadczenia życiowe. Ich owocem może być świadomość wykorzystania wszystkich szans, które były dane, poczucie spełnienia się w życiu (Zaborowski, 2001). Może jednak być i tak, że w okres starości wchodzi się w stanie sprzeczności z sobą, innymi, przeszłością, z poczuciem niespełnienia i goryczy.

Inna jeszcze trudność adaptacyjna wiąże się z przyczyną zamieszkania w domu pomocy. Jeżeli decyzja została podjęta samodzielnie, świadomie, dobrowolnie, po przeanalizowaniu swojej aktualnej sytuacji zdrowotnej, materialnej, społecznej to jest wysoce prawdopodobne, że u takiej osoby proces adaptacyjny przebiegnie pomyślnie dla niej i nowego środowiska. Z wywiadów przeprowadzonych w trzech krakowskich DPS-ach wynika, iż istnieje sprawdzona, skuteczna metoda adaptacji. Wygląda to zwykle następująco: starsza osoba zaczyna się stołować w domu pomocy, rozeznaje się w jego wnętrzu, wyposażeniu, zaczyna brać udział w imprezach tam organizowanym, nawiązuje kontakty z mieszkańcami i pracownikami, aż któregoś dnia, po tym okresie stawania się mieszkańcem, podpisuje stosowne dokumenty i wprowadza się do domu opieki.

Niestety, najczęściej decyzję o zamieszkaniu w domach pomocy nie są podejmowane dobrowolnie, zaś presja rodziny może przybierać różne formy. Jedną z nich jest manipulacja. Najbliżsi wywieraj ą nacisk na starego członka rodziny, wymuszając na nim zgodę na zamieszkanie w domu pomocy. Stosują różne argumenty, np. zajmowany dotąd przez niego pokój jest niezbędny dla dorastającego wnuka. Decyzja taka ma tylko pozory samodzielnej. Stary człowiek, by uchronić własne poczucie wartości i ważności jest w stanie uwierzyć, iż decyzja przez niego podjęta nie została wymuszona. Usprawiedliwia w ten sposób swoją rodzinę przed sobą, personelem domu pomocy, współmieszkańcami.

Bywa też i tak, że rodzina nie manipuluje, nie stosuje zawoalowanych sposobów, by się pozbyć starego członka rodziny, ale stwarza mu takie warunki, że jedynym bezpiecznym dla niego miejscem jest dom pomocy. Można przypuszczać, że w takiej rodzinie nigdy nie było dobrej atmosfery, szacunku, miłości. Starość i jej różne konsekwencje uintensywniły tylko występujące konflikty, wyrządzane krzywdy. Ilustruje to wypowiedź jednej z mieszkanek DPS: "dotkliwe razy syna alkoholika stawały się coraz bardziej bolesne. Poniżaniu i kłótniom nie było końca".

Osoba stara może też znaleźć się w domu pomocy wbrew własnej woli, nieświadoma podstępu użytego wobec niej. Znakomitą okazję do takiego działania rodziny stwarza choroba starego człowieka, na skutek której znajduje się on w szpitalu. Rodzina wykorzystuje ten czas dla likwidacji mieszkania, stawiając powracającego do zdrowia w sytuacji bez wyjścia. Można także po pobycie starego człowieka w szpitalu, "w trosce" o niego, po załatwieniu wszystkich formalności, umieścić go w "sanatorium", które po pewnym czasie okaże się domem pomocy. Takie przypadki zdarzają się niemal w każdym domu pomocy (Piotrowska, 1996). Niestety mają one czasem także swój tragiczny finał, bądź w postaci próby samobójczej, bądź popełnionego samobójstwa. Osoby takie czują się bowiem oszukane, zawiedzione, zupełnie odrzucone przez najbliższych.

Wreszcie starego człowieka można umieścić w domu pomocy droga sądową. Chodzi o osoby niemogące o siebie zadbać, z uwagi na daleko posunięte choroby. Może to być, np. choroba Alzheimera czy inne z wielu chorób podeszłego wieku, tak psychicznych, jak i ograniczających sprawność ruchową (Brice, 1986; Sęk, 2000).

Nie tak znów rzadko zdarzają się przypadki ubezwłasnowolnienia starego członka rodziny. Umieszczenie go w domu pomocy umożliwia przejęcie kontroli nad jego majątkiem. Przecenia się ludzi młodych, nie docenia starych. Spycha się ich na margines życia społecznego, wyłącza z normalnego funkcjonowania rodziny. (...)

Niestety organizowana pomoc zbyt często zamiast przywracać starego człowieka społeczeństwu -izoluje go. Projektuje się specjalne domy dla starego człowieka, a nawet całe osiedla, które gwarantują mu dobre warunki, ale równocześnie usuwają go poza nawias normalnego, wspólnego życia z innymi grupami wiekowymi (Breger, Pomeranz, 1985). Oczywiście decyzja o zamieszkaniu w nowym miejscu, w jakże odmiennych od dotychczasowych warunkach, to dopiero pierwszy etap żmudnego procesu adaptacyjnego. Osoba stara wchodzi do domu pomocy z całym balastem swojego bardziej lub mniej udanego życia, samotna lub pozostawiająca swoich bliskich, a raczej pozostawiona przez nich, do zupełnie obcego jej środowiska. Są to przede wszystkim współmieszkańcy w pokoju, właśnie w pokoju, nie w mieszkaniu, co z psychologicznego punktu widzenia pozostaje nie bez wpływu na proces adaptacji. Pozostałe pomieszczenia, z których będzie korzystać, to pomieszczenia wspólnej użyteczności. Ich wysoka jakość, wyposażenie, nie są w stanie zapewnić poczucia prywatności. Chodzi tu także o bardziej lub mniej atrakcyjne oferty spędzania wolnego czasu. Jakże go teraz przybyło. Nie trzeba wykonywać wielu, coraz bardziej z wiekiem czasochłonnych czynności - zakupów, sprzątania, przygotowywania posiłków. Z jednej strony wygoda dla zmęczonego ciała, z drugiej jednak pozbawienie możliwości wykonywania tych czynności, które dla wielu osób były podstawową formą aktywności. Kolejny raz daje o sobie znać poczucie bezużyteczności. Zapewniony komfort życia w domu pomocy nie zawsze spotyka się z akceptacją starego człowieka. Jest wbrew dotychczasowemu rytmowi jego życia. Trudność sprawia także konieczność dostosowania się do reguł życia w społeczności, np. pór posiłków, braku wpływu na menu.

Najtrudniejszym jednak problemem starego człowieka jest konieczność uczenia się wspólnego życia z obcą osobą lub osobami, na dobór których nie ma się właściwie żadnego wpływu. Przypadek zrządzi, z kim dzielony będzie pokój, stół w jadalni. Także, co młodym ludziom wydaje się zaskakujące, szokiem dla starego człowieka, zwłaszcza kiedy jeszcze jest sprawny, jest znalezienie się w środowisku wyłącznie innych starych ludzi, często niesprawnych fizycznie i dodatkowo ze starczymi zaburzeniami psychicznymi. Taka sytuacja z pewnością nie ułatwia procesu adaptacyjnego. Ludzie żyją bowiem w środowisku różnych wiekowo osób, toteż dom pomocy może wywrzeć przygnębiające wrażenie.

Niebagatelną rolę na przebieg procesu adaptacyjnego mają kontakty z rodziną i przyjaciółmi. Ich wizyty pozwalają utrzymać łączność ze środowiskiem, w którym się dotychczas przebywało. Sporadycznie niestety kontakty te są regularne i długotrwałe. Bardzo ważną rolę dla procesu adaptacyjnego odgrywa pierwszy kontakt starego człowieka z personelem, pierwszy dzień z nim spędzony. Chodzi o troskę, ciepło, przekazywane tak werbalnie jak i pozawerbalnie, gotowość do udzielania rad, szeroko rozumianej pomocy, rozładowywanie napięcia. Do tego jednak potrzebne jest doświadczenie zawodowe, duże zaangażowanie, kultura osobista, empatia, żeby wymienić kilka istotnych cech, które powinny charakteryzować pracownika domu pomocy.

Każda z placówek ma rozmaite sprawdzone strategie pomocy w procesie adaptacyjnym swoich mieszkańców (Szlęzak, Parlak, 2001). Należy jednak pamiętać, że strategia sprawdzona w przypadku jednej osoby niekoniecznie zda egzamin w odniesieniu do innej. Niezbędne jest podejmowanie prób, poszukiwanie nowych form pomoc przyjmowanym mieszkańcom.(...)

W tekście posłużono się danymi uzyskanymi drogą wywiadów z dyrektorami trzech domów pomocy społecznej w Krakowie przy ul. Helclów, Radziwiłłowskiej i Zielnej, a także z psychologiem pracującym w DPS przy ul. Helclów oraz mieszkankami tego domu. Za udzieloną pomoc bardzo dziękuję.

Bibliografia:

  • Bois J. P., Historia starości, Warszawa 1996, Volumen,

  • Breger W. N., Pomeranz W. R., Nursing Home Development, New York 1985, Van Nostrand Reinhold Company.

  • Brice R, Psychogeriatria, Warszawa 1986, PZWL.

  • Dyczewski L., OFM Conv, Ludzie starzy i starość w społeczeństwie i kulturze, Lublin 1994, KUL.

  • Kępiński A., Lęk, Warszawa 1977, PZWL.

  • Kępiński A., Melancholia, Warszawa 1996, WL.

  • Montaigne M., Próby, Warszawa 1957, PIW.

  • Piotrowska K., Sercem pisane, Kielce 1996, wyd, WZOS.

  • Rembowski J., Psychologiczne problemy starzenia się człowieka, Warszawa, Poznań 1984, PWN.

  • Roszkowska-Wiśniewska K., Stary człowiek w rodzinie, Warszawa 1975, PZWL.

  • Sęk H., red., Społeczna psychologia kliniczna, Warszawa 2000, PWN.

  • Sillamy N., Słownik psychologii, Katowice 1995, Książnica.

  • Szlęzak M., Parlak D., Proces adaptacji osoby starszej do warunków domu pomocy społecznej, Kraków 2001, wyd. ROPS.

Ankieta

Czy nieuchronność, z jaką każdy człowiek zmierza ku starości, musi pociągać za sobą niepokój i lęk, a nawet aurę fatalizmu? Czy starość musi wywoływać w nas poczucie niepewności, żalu za minionym i całą gamę nostalgicznych nastrojów?

By odpowiedzieć na te pytania, zacznę od banalnego być może stwierdzenia, że współcześnie na przełomie XX i XXI wieku starość jako ostami etap życia ludzkiego postrzegana jest w sposób bardzo zróżnicowany. O ile jeszcze pół wieku temu panowało dość powszechne przekonanie co do niższej wartości tego okresu życia, bazujące przede wszystkim na poglądzie o pogłębiającym się deficycie sił witalnych człowieka i jego postępującej degradacji biologicznej, o tyle obecnie zyskują coraz większe uznanie teorie dostrzegające wagę finalnej fazy życia człowieka, teorie starające się uchwycić różne aspekty funkcjonowania człowieka w "trzecim wieku", by tym samym nadać starości nowy, lepszy wymiar.

Wydaje się, że obserwowany obecnie stan rzeczy wyjaśnić można dwojako. Niewątpliwie przyczyną dowartościowania późne] dorosłości jest dość szybko rosnąca liczba osób, które przekroczyły 60-ty rok życia. Drugą przyczyną - zapewne istotniejszą - zdaje się być postęp badań nad tym okresem życia człowieka. Badania takie prowadzone na dużą skalę w drugiej połowie XX wieku w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, przybliżając specyfikę ostatniego okresu życia człowieka równocześnie dowiodły, że starość może być równie pięknym i wartościowym okresem życia jak okres dorosłości a nawet młodości.

Tak więc u progu XXI wieku możemy chyba mówić o stopniowym odzyskiwaniu przez starość należytego jej miejsca w świadomości zbiorowej, w hierarchii poszczególnych etapów egzystencjalnych. To odzyskiwanie przez starość statusu równowartościowego okresu w życiu człowieka może odbywać się tylko na drodze stopniowego uświadomienia sobie przez reprezentantów wszystkich grup i kategorii społecznych znaczenia dobrze przeżytego okresu późnej dorosłości, a co za tym idzie warunków niezbędnych do tego, by okres ten nie był niechcianym schyłkiem egzystencji zmierzającej do swego końca.

Dotykamy tu ważnego aspektu przezywania okresu późnej dorosłości, który wiąże się z odbiorem społecznym tej fazy życia, w kontekście nie tylko jej akceptacji, lecz wręcz jej afirmacji przez bliższe i dalsze środowiska życia człowieka w "trzecim wieku".

Niewątpliwie najbliższe człowiekowi staremu jest jego środowisko rodzinne, złożone z osób, które stykają się z nim na co dzień. Tutaj właśnie, w rodzinie, może wystąpić tak ważne dla dobrego funkcjonowania w okresie późnej dorosłości - poczucie zadowolenia z życia, będące pochodną dobrych i częstych kontaktów rodzinnych. Zwraca na to uwagę w swoich badaniach Halina Szwarc, pisząc iż związek między dobrymi i częstymi kontaktami człowieka starego z dziećmi i najbliższą rodziną a jego zadowoleniem z życia był istotny na wysokim poziomie ufności ? (p < 0,0005).

Nierzadko antidotum na poczucie samotności i oddalenia się od spraw codziennych człowieka w "trzecim wieku" jest nie tylko systematyczny jego kontakt z synem czy córką, ale bardziej jeszcze z wnukami. Zjawisko to opisuje w swojej ostatniej książce A Zawadzka.

Poczucie sensu życia osoby w zaawansowanym wieku często wspiera się na potrzebie uznania swojej roli i przypisanej jej wartości nie tylko ze strony najbliższej rodziny, ale również ze strony szerszego środowiska lokalnego. Co prawda intensywność kontaktów społecznych w obrębie środowiska lokalnego uzależniona jest od wielu czynników, lecz podtrzymanie relacji oraz ich jakości z osobami poznanymi we wcześniejszych fazach życia zdaje się warunkiem sine qua non dobrego samopoczucia i funkcjonowania osób w zaawansowanym wieku. Ponadto wskazane jest ożywianie "dawnych dobrych kontaktów" ?.

Niezwykle ważna w przypadku środowiska rodzinnego i lokalnego jest aura emocjonalna, którą otacza się człowieka w okresie późnej dorosłości. Mam tu na myśli nie tylko ludzi z bliższego i dalszego otoczenia jako kreatorów określonego klimatu wokół osób w podeszłym wieku. Warto mieć także na uwadze związki emocjonalne ze zwierzętami i roślinami, których obecność w najbliższym otoczeniu człowieka starego czyni jego życie pełniejszym i szczęśliwszym. Ten mikroświat konstruowany przez najbliższe otoczenie seniora stanowi w niektórych przypadkach (ludzi chorych, pozbawionych ruchu) szczególny społeczny wymiar ich egzystencji. Środowiska rodzinne oraz lokalne stają się wówczas jedynym punktem odniesienia i jako takie mogą odgrywać decydującą rolę w zaspakajaniu potrzeb psychospołecznych człowieka starego.

We współczesnych czasach ekspansji elektronicznych środków porozumiewania się i tym samym skrócenia czasu komunikowania się międzyludzkiego zupełnie innego wymiaru nabiera kontakt człowieka starszego z odległymi nieraz środowiskami. Trudno nie docenić tej szczególnej szansy i zarazem możliwości stałego kontaktowania się człowieka w "trzecim wieku", z szerokim światem ludzkim. Wyrównuje to w pewnym sensie szansę ludzi starszych w stosunku do przedstawicieli innych kategorii wiekowych. Staje się ich swoistym orężem w walce z ograniczeniami, których źródłem jest ich własna kondycja psychofizyczna. Sieć elektronicznych połączeń, którymi opleciona jest kula ziemska, stwarza nowe możliwości ludziom nie tylko w młodym lub w dojrzałym wieku, ale i tym, którzy osiągnęli wiek sędziwy. I w tym sensie nowe media stanowią dla nich swoiste wyzwanie.

Czasy współczesne uświadamiają nam coraz wyraźniej znaczenie, jakie dla rozwoju każdego człowieka ma świat kultury, świat dóbr i wartości kulturalnych, które wypełniając przestrzeń życiową nadają jednostkowej egzystencji głębszy sens, podnoszą jej jakość ?.

Kultura, z którą stykamy się od pierwszych dni naszego życia, by z czasem coraz bardziej świadomie dokonywać wyborów z całego wachlarza jej propozycji, towarzyszy nam do końca naszych dni. Jej rola w życiu człowieka starszego zdaje się wzrastać, gdy uświadomimy sobie ten szczególny dar, jakim dysponują ludzie w okresie późnej dorosłości. Tym darem jest ich doświadczenie wyniesione także z kontaktów z kulturą oraz wiedza o świecie i życiu. Doświadczenie i ciągle aktualizowana wiedza pozwalają człowiekowi starszemu na bardziej świadomy wybór, a także pełniejsze wnikanie w świat sztuki, czy też zapoznawanie się z dokonaniami nauki.

Kulturowy wymiar okresu późnej dorosłości manifestuje się między innymi w rzeczach i przedmiotach o charakterze artystycznym, których obecność w najbliższym otoczeniu seniora jest warunkiem koniecznym jego dobrego samopoczucia. Nierzadko trudno nam sobie wyobrazić codzienne funkcjonowanie bez przynajmniej jednego spojrzenia na ukochany obraz, stary instrument czy inną rzecz, której subiektywnie wysoka wartość wiąże się z ważnym dla nas przeżyciem, czy drogim człowiekiem.

Myślę jednak, że dotykając kulturowego aspektu egzystencji człowieka w "trzecim wieku" i poszukując jego wyznaczników w świecie dóbr i wartości niematerialnych, nie możemy zapominać o tym, że sama starość, jako ostami etap życia staje się swoistym dobrem kulturowym, staje się pewną wartością. Coraz częściej bowiem jest w ten sposób postrzegana przez ludzi, którzy ją przeżywają w pełni akceptując ostatni etap swego życia. Ta postawa akceptacji dla okresu, który w dość powszechnym odczuciu jest mniej wartościowym schyłkiem ludzkiego życia, może charakteryzować tylko te osoby, które w rezultacie pracy nad sobą, w efekcie ciągłego zdobywania wiedzy, osiągnęły wysoki poziom samoświadomości. Idąc dalej tym tropem można powiedzieć, że tylko ten indywidualny scenariusz okresu późnej dorosłości ma szansę stać się wartością kulturową, w obrębie którego kultywowana jest aktywność psychologiczna, intelektualna, a także fizyczna i towarzysko-społeczna 4 .

Skoro znane nam są wszystkie niemal uwarunkowania dobrej starości, skoro wiemy już jak należy ten ostatni okres przeżywać, by czuć się w pełni wartościowym człowiekiem, to nic nie stoi na przeszkodzie, by zacząć operować pojęciem kultury starości. Kultura starości w tym rozumieniu będzie całokształtem zachowań człowieka w "trzecim wieku", nakierowanych na zdobywanie wiedzy, niezbędnych umiejętności, których celem jest zarówno własny rozwój, jak też czynienie dobra na rzecz rozwoju innych. Tak postrzegana kultura starości stwarza szansę uświadomienia sobie przez wielu ludzi - nie tylko przeżywających późną dorosłość - że jest to okres, którego jakość zależy wyłącznie od samego starzejącego się człowieka. Pisze bowiem Cyceron:

Jeśli ktoś w samym sobie nie znajduje podstaw, by żyć dobrze i szczęśliwie, to każdy okres życia jest dla niego ciężki. Kto zaś w sobie samym znalazł źródło wszelkich dobrych mocy, temu nic, co wynika z konieczności natury złym wydawać się nie może 5.

A tą właśnie "koniecznością natury" jest ostami etap w życiu człowieka, który dla wielu ludzi, może dla zbyt wielu ludzi, jest okresem kojarzącym się wyłącznie z postępującą degradacją psychofizyczną oraz intelektualną organizmu jednostki zbliżającej się do kresu swego życia. Obok nich są jednak ludzie, dla których proces starzenia się jest swoistym wyzwaniem życiowym. Toteż dążąc do możliwie wartościowego przeżycia późnej dorosłości systematycznie pracują nad odrodzeniem własnej świadomości. Głównym celem tych zabiegów wokół budowania nowej świadomości jest kształtowanie pozytywnego nastawienia wobec siebie oraz otaczającego ich świata, a także większego otwarcia na sprawy ważne i mniej ważne dziejące się tu i teraz.

? H. Szwarc, Sytuacja psychospoleczna osób starszych, pozbawionych oparcia w rodzinie,

"Zeszyty Problemowe Polskiego Towarzystwa Gerontologicznego" nr 4/94, L 2, Łódź

1994, s. 83.

? G. Deimling, Zmiany spoleczne w starszym wieku, "Zeszyty Problemowe Polskiego

Towarzystwa Gerontologicznego" nr 4/94, t. 2, Łódź 1994, s. 65.

? Świadomie rezygnujemy tutaj z antropologicznej definicji kultury, prezentowanej np. przez

Ralpha Lintona - "kultura jest konfiguracją wyuczonych zachowań i ich rezultatów,

których elementy składowe są podzielane i przekazywane przez członków danego

społeczeństwa". (Linton R., Kulturowe podstawy osobowości, s. 44, PWN, Warszawa

1975).

4 D. Chopra, Życie bez starości, Warszawa 1995, s. 77.

5 Cyceron, Plutarch, Pochwala starości, Warszawa 1996, s. 29.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pochwała przyjaźni i hartu ducha w opowiadaniu ''Stary człowiek i morze''
ANATOMIA I FIZJOLOGIA CZLOWIEKANauki o rodzinie UWM WT
WDŻ 5 - Rodzina w życiu człowieka, 5 - Rodzina w życiu człowieka
Stary człowiek i morze - char. Santiago, -przedstawienie postaci
STRESZCZENIE STARY CZŁOWIEK I MORZE
STARY CZŁOWIEK I MORZE STRESZCZENIE
Stary człowiek i morze
STRESZCZENIE LEKTURY STARY CZŁOWIEK I MORZE
STARY CZŁOWIEK I MORZE KRÓTKIE STRESZCZENIE
Stary człowiek i morze, Notatki, szkoła
Stary Człowiek i Morze Streszczenie
STARY CZŁOWIEK I MORZE OPRACOWANIE
Stary człowiek i morze
STARY CZŁOWIEK I MORZE STRESZCZENI1
Hemingway E Stary czlowiek i morze
E. Hemingway - Stary człowiek i morze, Gimnazjum
Stary człowiek i morze
E. Hemingway STARY CZŁOWIEK I MORZE, Lektury gimnazjum

więcej podobnych podstron