metody badań społecznych

Slajd 1

Tematem naszej prezentacji jest przedstawienie problemu brzydoty polskiej architektury i odpowiedź na pytanie : dlaczego jest tak brzydko?

Slajd 2

Jeżdżąc po Polsce możemy podziwiać zapierające dech w piersiach miejsca: Puszcza Białowieska, Beskidy, Sudety, wspaniałe zamki i pałace Dolnego Śląska, starówki Wrocławia, Krakowa czy Zamościa. Niestety poza nimi są także miejsca wstrętne, odrzucające swoją brzydotą. Tak niestety wygląda większość polskich miast. I nie jest to brzydota powstała na skutek wojny, czy blisko półwiecza komunizmu.

Slajd 3

Slajd 4

Brzydota współczesnej Polski zaczęła powstawać po 1989 roku, narastając na miejski organizm, który niedawno odzyskał wolność. Życie w estetycznym miejscu nie należy do priorytetów Polaków, którzy muszą zmagać się ze skutkami transformacji ustrojowej.

Slajd 5

Chcąc odciąć się od szarzyzny poprzedniej epoki, malują swoje siedziby w tzw. kolory pastelowe, czyli głównie odcienie różu, fiolet i żółci.

Aby zrozumieć na czym polega problem kolorowych blokowisk, należy odwołać się do książki profesora Stanisława Popka „Barwy i psychika. Percepcja, ekspresja, projekcja”. Gdyby na jej podstawie przeprowadzić psychoanalizę polskich bloków, wyszłoby z niej, że spora część Polaków to schizofrenicy, którzy żyją w przestrzeni zaprojektowanej przez schizofreników. Bo próby pożenienia na jednej elewacji różu (empatia, współczucie, skłonność do wzruszeń), żółci (ekscentryczność, ekspansywność), granatu (głęboko zakorzenione problemy z okresu dzieciństwa) i zieleni (skłonność do neurozy i narcyzmu) nie mogą się kończyć inaczej.

Pojawiają się jednak pytania dotyczące tego gdzie możemy upatrywać przyczyn zamiłowania polaków do „ubarwiania” swojej rzeczywistości w taki a nie inny sposób. W pospolitym powszechnym rozumowaniu wiążemy nasze zamiłowanie do przesadnej kiczowatej kolorystyki m.in. z warunkami „braku” żywych kolorów w rzeczywistości PRL’u, który wymuszał specyficzny wygląd ośrodków miejskich, związany m.in. z długoterminowymi planami urbanizacyjnymi. Jeśli wszystko było jednakowo szare, to takie pozostać musiało, co w pewien sposób nadawało jednolity charakter wszystkim budowlom. Postawienie kolorowego wieżowca wśród innych blokowisk z wielkiej płyty, prawdopodobnie zostałoby odebrane jako swoista (nie)estetyczna „dziura w zębie” z tym ,że kolorowa. W szczególności, że zrzucono by odpowiedzialność za taki stan rzeczy na określone instytucje, oczywiście nie inaczej jak państwowe. Dzisiaj takich silnych jednolitych instytucji brak, stąd też samowola, gdzie architekci sami często są bezbronni, a kolor elewacji wybierają np. panie sekretarki, ponieważ mają wyczucie kolorów …

Slajd 6

A, żebyśmy mogli poczuć się pełnoprawnymi Europejczykami, niemal każda nadająca się do tego powierzchnia, „ozdobiona” została bilbordami, z których przemawia do nas cały luksus tego świata.
Cały kraj jak długi i szeroki jest upstrzony reklamami. Cierpią zarówno zabytkowe centra największych miast, jak i blokowiska w małych miasteczkach pozbawionych starówki. I drogi. Jedziemy krajówką i krzyczą do nas roznegliżowane panie sprzedające nam kafelki, kominki, opony, napoje energetyczne, wanny i rajstopy.
Najbardziej irytująca jest ogromna ilość billboardów, neonów, i różnych mniejszych i większych reklam, które migając doprowadzają nas do szału, zwłaszcza kiedy mamy "przyjemność" widzieć je z odległości podczas jazdy samochodem.

Slajd 7

Billboardy i frontlighty, backlighty i citylighty, scrolle i banery. Mamy już w Polsce ponad 100 tys. tzw. zewnętrznych nośników reklamy oraz miliony prywatnych, mniejszych lub większych, tablic reklamowych i informacyjnych, szyldów. Wszystkie one szczelnie zalepiły polskie miasta na poziomie parteru. I stale przybywają nowe, szczególnie te największe. Ilość tablic reklamowych o powierzchni 48 m kw. zwiększyła się w ostatnich pięciu latach o 300 proc., a tych o powierzchni 34 m kw. nawet o 400 proc.

W wielu krajach ilość reklam jest regulowana prawnie i nakładane są znaczące kary, wiec nie można sobie ot tak wywieszać czego się chce.

Teoretycznie u nas też jest tak, że na budowę dużej reklamy trzeba uzyskać decyzję budowlaną - potrzebne jest albo pozwolenie na budowę, albo tzw. zgłoszenie, nawet jeśli stawiamy coś na własnym kawałku ziemi. Mało kto o tym w ogóle wie, więc mało kto o takie decyzje się stara. A gminy i powiaty, które powinny prawo egzekwować nie mają ani woli, ani narzędzi ani pieniędzy.

Slajd 8

Jeszcze pięć lat temu na blokach mieszkalnych wieszano reklamy wielkoformatowe. Spotykało się to z oburzeniem tych mieszkańców danego bloku, których okna były przykryte reklamą, podczas gdy pozostali podkreślali, że dzięki temu wspólnota pozyskuje środki finansowe, np. na przyszłe remonty elewacji.

W walce z tą kolorową mozaiką jest pierwszy sukces – nowe rozporządzenie ministra infrastruktury, które powinno zasadniczo ograniczyć ilość wielkich płacht reklamowych zasłaniających szczelnie całe elewacje wielkich budynków. To ciągle jednak bardzo mało w porównaniu z restrykcjami przestrzennymi obowiązującymi w innych krajach. We Francji obowiązuje zakaz stawiania reklam poza terenem zabudowanym, na terenach zielonych i budynkach historycznych, a gdzie indziej – także niełatwo o zgodę.

Najciekawsze jest to, że w obecną rzeczywistość wrośliśmy tak mocno, że często nie dostrzegamy problemu. Unaoczniają nam go dopiero zdjęcia, na których nie widać Giewontu albo znaku drogowego, tylko ludzika z opon albo stragan z oscypkami. Starsi wciąż pamiętają ponurą szarość PRL i kapitalistyczna pstrokacizna wciąż razi ich mniej, a młodsi w takim otoczeniu wyrośli i powoli dochodzą do wniosku, że coś tu jednak nie pasuje.

Slajd 9 – do poprawy

Kolejnym problemem polskich miast są bazgroły na ścianach, niesłusznie nazywane graffiti. Mowa bowiem nie o malunkach z ambicjami, ale o wykonanych naprędce i w każdym możliwym miejscu napisach i bohomazach. Kilka lat temu podobne praktyki postanowiła radykalnie zwalczyć Tuluza we Francji. Zatrudniono 50 pracowników, którzy przez pierwszy tylko rok pracy zamalowali 125 tys. m kw. naściennych bazgrołów. I u nas od czasu do czasu poszczególne miasta podejmują podobne akcje. W Krakowie w 2007 r. udało się zamalować 2 tys. napisów, podobnie w Łodzi. Ale hydrze ciągle odrastają głowy, pseudograffiti straszą już nawet z murów kościołów czy urzędów.

Internauta krzys22 spisał na swym blogu 863 napisy, które pojawiały się na murach. Niestety, dowcipne i inteligentne, typu „Dopadnie was ta Ameryka”, należą do zdecydowanej mniejszości. Gdyby serio potraktować uliczne wpisy, to okazałoby się, że wszyscy bez wyjątku polscy piłkarze i policjanci są homoseksualistami narodowości żydowskiej. Te genealogiczno-seksualne odkrycia najbardziej widoczne są w miastach, w których działają skonfliktowane kluby piłkarskie, jak Warszawa (Legia, Polonia), Łódź (ŁKS, Widzew), Kraków (Wisła, Cracovia). Tam nawet dziesięć ekip z Tuluzy nic by nie wskórało.

Slajd 21

Aby jak najlepiej ukazać zeszpecenie niegdyś pięknych miejsc, przedstawimy fotorelację miasta które każdy z nas doskonale zna. Na kolejnych slajdach zostaną przedstawione zdjęcia kilku kluczowych budynków w Zakopanem, jak wyglądały kiedyś i jak wyglądają dziś.

Na pierwszym zdjęciu przedstawiony został budynek restauracji na Gubałówce. Tworzyli go wybitni artyści przedwojenni. Przy nim ulokowano brązowy posąg „Polonia Restituta” symbolizujący odrodzoną Polskę. W III RP posąg musiał ustąpić miejsca parasolowi reklamowemu i budce z goframi. Inny czas, inne priorytety…

Slajd 22

Oglądając wybudowany w latach 60. dworzec PKS, mierzymy się z problemem stosunku do architektury z okresu PRL, która przez większość Polaków nie jest ceniona i lubiana. Tymczasem głównym powodem brzydkiego wyglądu dworca nie są niskie walory projektowe, lecz szpecące reklamy, dobudowane w czasie III RP niepasujące kioski drewniane oraz ogólne zaniedbanie budynku.

Slajd 23

Wybudowany z okazji mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym w 1962 r. Bar pod Smrekami pierwotnie był ozdobiony neonem. W III RP neon został zastąpiony przez kaseton, a przed budynkiem rozwieszono kilka banerów reklamowych.

Slajd 24

Willa Różeckiego na ul. Kościuszki, obecnie Alior Bank. Nawet wyremontowane zabytkowe wille oddalone od ciągów pieszych są często obwieszane przeskalowanymi reklamami.

Slajd 25

Teraz spróbujmy odpowiedzieć sobie na pytanie: Dlaczego w Polsce jest tak brzydko?? Jest kilka okoliczności, które na to wpływają. Przede wszystkim mamy złe albo niedoskonałe prawo, które nie mówi o tym jak budować i co będzie budowane. Po drugie, ludzie mają złe nawyki i postawy, przejęte z jednej strony już z czasów szlachetczyzny, ale też z okresu PRL-u. Wciąż panuje przekonanie, że wszystko co państwowe i publiczne jest ludziom obce i nie mamy obowiązku o to dbać. Trzecim czynnikiem jest rozwarstwienie społeczne. Z jednej strony bieda i np. dziko i nielegalnie wyrzucane śmieci czy kiepskie domy bez elewacji i z brzydkimi ogrodzeniami. Z drugiej strony bogactwo, które sprawia że ludzie budują okazałe, ale koszmarne, pozbawione gustu wille. Czwartym czynnikiem jest brak pieniędzy w budżetach gmin i samorządów, które pozwoliłyby na dbanie o przestrzeń.

W Polsce brakuje edukacji o estetyce i pięknie. Ludzie chcą, żeby przestrzeń wyglądała ładnie, ale nie wiedzą jak się za to zabrać. Trzeba ich uczyć, że więcej niekoniecznie znaczy ładniej, a bardziej kolorowo to niekoniecznie lepiej.

Zmienię więc moje pierwsze pytanie i zapytam: Czy w Polsce musi być tak brzydko? Czy jest szansa aby to zmienić?

Jest kilka okoliczności które pozwalają z optymizmem patrzeć w przyszłość. Przede wszystkim, Polacy jeżdżą po świecie i widzą jak wygląda dobra publiczna przestrzeń chociażby u naszych sąsiadów w Austrii, Niemczech a nawet Czechach. Po drugie, społeczeństwo się bogaci, również dzięki Unii Europejskiej, co wpływa na poprawę estetyki w mieście. Po prostu mamy więcej pieniędzy na upiększanie świata wokół nas. Bardzo ważne są także ruchy środowisk obywatelskich, które patrzą władzy na ręce. Dziś takich stowarzyszeń, fundacji i ruchów walczących o jakość publicznej przestrzeni jest coraz więcej i są coraz bardziej aktywne. Myślę, że za kilka lat będą one odgrywać większą rolę, tak jak obecnie dzieje się to ze środowiskami ekologicznymi. Czyli społeczeństwo musi wziąć sprawy w swoje ręce. Tylko taka praca od podstaw może zmusić rządzących do troszczenia się o przestrzeń. Nie przypominam sobie, żeby od 1989 roku, jakikolwiek premier zabrał głos na temat przestrzeni miejskiej, dzikiego graffiti, złej architektury, czy choćby psich kup na trawnikach lub wszechobecnego problemu śmieci. Wiele osób po przeczytaniu mojej książki mówiło mi "wreszcie ktoś napisał to co myślę, a więc nie jestem sam". Władze wszelkich szczebli zajęte są głównie rozgrywkami personalnymi i politycznymi i nikt nie zabiera głosu w sprawach tego co bezpośrednio nas otacza. Tylko oddolne działanie, akcje społeczne (także na portalach społecznościowych) mają szansę to zmienić. Jeśli nie podobają się nam elewacje, banery czy zaśmiecone trawniki - organizujmy się, naciskajmy na decydentów, zmieniajmy to!


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
metody badan spolecznych msm wyklad 3
metody badan spolecznych msm wyklad 2
MBS PEŁNE, Kulturoznawstwo UAM, Metody badań społecznych (W)
Metody badań społecznych - wykłady- Banaszak, Studia magisterskie dzip 2013 UAM
Badania jakościowe oraz obserwacja(1), Socjologia 2 rok, Metody badań społecznych
Socjologia i metody badan spolecznych, Socjologia
METODY BADAŃ SPOŁECZNYCH - ćwiczenia 2 (Chodarcewicz), Prywatne, Socjologia, Semestr 3, Metody Badań
metody badan spolecznych msm wyklad 1
METODY BADAŃ SPOŁECZNYCH - ćwiczenia 1 (Chodarcewicz), Prywatne, Socjologia, Semestr 3, Metody Badań
kolo u domaszewicza- test1, Socjologia 2 rok, Metody badań społecznych
Metody Badań Społecznych - opracowanie zagadnień na kolokwium
Makabra, Studia - Profilaktyka spoleczna i resocjalizacja, Metody badań społecznych, Białołęka
Podział technik wg Lutyńskiego, Dokumenty- PRACA SOCJALNA, Metody Badań Społecznych
metodologia bad.społ. K.Marszałek wyk.1. 2 7.11.10, Metody badań społecznych W dr Marszałek
dane do obserwacji, metody badań socjologicznych, Metody badań społecznych
Metody badań społecznych W3, Metody badań społecznych
Metody badań społecznych ćwiczenia, semestr III

więcej podobnych podstron