Termopile polskie

  1. T. Miciński, Termopile polskie, opr. T. Wróblewska, Kraków 1980.

Termopile polskie. Misterium na tle życia i śmierci ks. Józefa Poniatowskiego

TADEUSZ MICIŃSKI

Tadeusz Miciński (ur. 9 listopada 1873 w Łodzi, zginął w lutym 1918 we wsi Małe Małynicze pod Czertykowem na Białorusi) – pisarz i poeta polski okresu Młodej Polski. Autor mistycznych powieści, poematów prozą i wierszy kontemplacyjnych. Jeden z czołowych pisarzy polskiego ekspresjonizmu, prekursor surrealizmu. Był przyjacielem Witkacego i Stanisława Przybyszewskiego.

Studiował historię i filozofię. Na studiach zainteresował się okultyzmem, satanizmem i księgami wiedzy tajemnej. Walczył w I wojnie światowej, dużo podróżował. Zamordowany na Białorusi w nieznanych okolicznościach (prawdopodobnie podczas napadu rabunkowego przez tamtejszych chłopów, choć istnieje też hipoteza, wg której był to bolszewicki zamach). Miciński jechał powozem, na pomoc swoim krewnym.

Hermetyczna, trudna w odbiorze twórczość prozatorska Micińskiego oparta była na prawdzie objawionej. Autor wyrażał w niej gnozę, fatalizm oraz pogląd, iż tylko wybranym jednostkom (nadczłowiekowi) dane jest posiadanie duszy i życie wieczne. Miciński był również przeciwnikiem teorii przypadkowości; świat i wszystkie jego elementy istnieją z konieczności, choć są do końca niepoznawalne. Jednocześnie głosił prymat rozumowego, naukowego studiowania wiedzy tajemnej (magów Indii, gwiaździarzy Chaldei) nad wiarą.

Miciński jest twórcą niezwykle oryginalnej koncepcji teatru, napisał kilka dramatów, które łączą w sobie idee filozofii dziejów z przyszłymi technikami nowoczesnych mediów - filmu, projekcji, łączenia planów, wielkich widowisk plenerowych i in.

Miciński pod rozważania wziął również satanizm. Za średniowiecznymi gnostykami twierdził, że świat ziemski stworzył nie Bóg, lecz Szatan mający na celu kreację karykatury Nieba. Wyłapując liczne analogie literackich biografii - wyrażał również pogląd, iż Chrystus, Lucyfer i Feniks to trzy imiona tej samej istoty.

Publikował również pisma związane z narodem polskim, w których pod rozważania (podobnie jak zresztą w prozie poetyckiej) wziął filozofię genezyjską Juliusza Słowackiego. Wyrażał panslawizm i antygermanizm.

Za życia otaczała Micińskiego legenda „poety maga”, „czciciela tajemnic”. Twórca został sportretowany w sposób prześmiewczy w Wyzwoleniu Stanisława Wyspiańskiego (Samotnik, Maska V). Sportretował go również Witkacy w powieści 622 upadki Bunga (Mag Childeryk). Ten ostatni zadedykował Micińskiemu także swoją powieść Nienasycenie. Dedykację dla Micińskiego miał również jeden z utworów Karola Szymanowskiego inspirowany Nietotą. Księgą tajemną Tatr oraz samą osobą jego twórcy.

Fascynacji twórczością Micińskiego uległ Roman Kostrzewski, co słychać w tekstach zespołu KAT.

Wiersz Lucifer został wykorzystany przez zespół Behemoth na płycie Evangelion oraz Holy Death na płycie The Knight, Death and the Devil do utworu o tym samym tytule.

Do jego najbardziej znanych utworów należą:

TERMOPILE POLSKIE - OPRACOWANIE

Dramat Termopile polskie nie jest łatwym tekstem. Tadeusz Miciński, poeta na wskroś młodopolski, odwołując się do tradycji dramatu romantycznego, opowiada niezwykle żywą historię o potrzebie wyzwolenia i niezależności. W warstwie fabularnej Termopile polskie obejmują dzieje Polski 1787-1813: spotkanie Katarzyny II ze Stanisławem Augustem na zjeździe w Kaniowie, Konstytucję 3-go Maja, Targowicę, kampanię polsko-rosyjską 1792 roku, Sejm rozbiorowy lub inaczej milczący w Grodnie, insurekcję kościuszkowską, rzeź Pragi i III rozbiór Polski. W sumie dwadzieścia sześć lat walk, klęsk i zwycięstw.

Nowatorstwo dramatu polega na jego wielkondygnacyjności, ogromnej ilości postaci dramatycznych oraz miejsc, włączeniu akcentów humorystycznych do tragedii, polifoniczności. Miciński operuje wizjami plastycznymi, nie mówi wprost. Jest to dramat symboliczny – ukazuje problemy duchowe człowieka, sfery ludzkich problemów nierozwiązywalnych drogą intelektualną. Nawiązuje do intuizmu. Interesujące jest to, co abstrakcyjne, niepoznane, tajemnicze. Środek artystyczny to symbol (przedmiot, sytuacja, obraz, który poza naturalnym znaczeniem krył metaforyczny sens). Tak, jak u Wyspiańskiego – większość postaci jest historyczna, reszta to zazwyczaj spuścizna mitologiczna.

W Termopilach polskich bardzo łatwo dostrzec opozycję dobro – zło. Dobro symbolizuje tu Wita, a zło – caryca Katarzyna. Tekst pełen jest drastycznych scen, jak orgie czy mord na ołtarzu. W Termopilach… Miciński zawarł stworzony przez siebie system filozoficzny, który polegał na przenikaniu się pierwiastka Chrystusa z Lucyferem (postaci u Micińskiego nie widzą opozycji Chrystus-Lycyfer). Pierwiastek związany z Lucyferem to przede wszystkim potrzeba ciągłego działania (tożsama tu z Dionizosem w filozofii Nietschego). Często łączy się bestiarium z groteską. W utworze często mieszają się erotyka, sadyzm, fantastyka, motyw walki dobra ze złem.

Miciński – jak to było modne w okresie modernizmu – często sięga po odwołania do innych tekstów. Są to m. in.:

Postaci historyczne (wybrane):

STRESZCZENIE

Uwaga dla teatrów

Miciński opisuje, jak wg niego powinna wyglądać scena. Tu właśnie dowiadujemy się, że wszystko to nie dzieje się naprawdę, a jest jedynie „szalonym pędem myśli w głowie Tonącego Księcia”. Dlatego Termopile polskie określa się też „dramatem mrącej głowy”. Wszystko ma być niezwykle plastyczne i trwać sekundy (jak to w myślach). Gra powinna mieć w sobie coś z liturgii, być na pograniczu realizmu i mistyki („jak u Shakespeare’a).

Wszystko dzieje się na kilku (dwóch-trzech co najmniej) kondygnacjach. Często akcja rozgrywa się na obu na raz.

Prolog. W nurtach Elstery (właść. nazwa to Pejsa)

Wszystko dzieje się przy rzece, niedaleko pałacu japońskiego, o który toczą bój siły polskie i pruskie. Wicher, ciemność, palą się ogniska. Wita czuwa przy umierającym synie, Witoldzie. Chłopiec zdaje sobie sprawę z tego, że umiera (od kul pruskich) i pyta, kto jest jego ojcem. Wita nie odpowiada, pociesza go tylko, że nie umrze. Syn jest wielkim patriotą, mówi, że kocha jedynie Witę, Kościuszkę, Dąbrowskiego i Księcia. Wita daje synu wina i modli się do Boga, żeby spełnił jej jedyną egoistyczną prośbę i zachował go przy życiu.

Na najwyższej kondygnacji widać Kapelana wojskowego – mówi Wicie, że jej syn przeżyje, daje jej do przeczytania fragment Ewangelii o uzdrowieniu kobiety.

Biegną polscy Żołnierze: francuscy wysadzili most, odcinając im tym drogę ucieczki.

Witold domyśla się, że Książę jest jego ojcem. Poniatowski przybywa i pociesza go, mówiąc, że będą jeszcze razem walczyć (on też jest poważnie ranny). Książę również modli się o życie syna. Chłopiec umiera, mimo starań Felczera i Chirurga. Książę wygłasza tyradę na temat brzydoty śmierci (niemalże turpizm!), mówi Wicie, że muszą uciekać razem (oboje się kochają), ale ona odmawia. Żołnierze zmuszają Księcia do ucieczki wpław, ten żegna Witę słowami: „Żegnam cię, eucharystio moje życia. Wybacz, żem cię nieraz tak ranił… Nigdy więc już tu na ziemi? Tak – nigdy już. Nie daj się wziąć żywcem. – Panowie: w cwał!”

Na górnej kondygnacji pojawia się Chór złożony z wojskowych spod Moskwy, bez nóg, z odmrożonymi twarzami, w kapach kościelnych.

Na kondygnacji drugiej

Chirurg operuje, Kapelan spowiada rannych. Ukazują się Kryształowe Wagi oraz Brama. Chór śpiewa o dwóch możliwościach: albo teraz umrą i nic się nie stanie, albo zobaczą Boga. Chirurg rozmawia z Witą – ona twierdzi, że straciła wiarę. Kapelan próbuje ją przekonać, aby nie porzucała Chrystusa Pojawia się Tytan Ciemny, sławiący ciemność i ateizm. Wita nazywa go Lyciferem, a Kapelan stwierdza: „Nie mogę iść do umierających. Bo w imię czyje miałbym wyczekiwać cudu?” Dla Chirurga była to wcielona Wiedza, po czym umiera. Głos mówi: „Jestem z Wami – po wszystkie wędrówki […]. Naradzam się w każdym sercu, świadomym męczarni i szczęścia […]. Jam – Polską za lat tysiąc… In tenebris… luceo!” Namiot Wity otaczają Prusacy, zauważają ją. Kobieta wysadza wszystko w powietrze.

Akt I [Zjazd w Kaniowie. Część pierwsza. Kijów]

Kondygnacja druga przedstawia modry Dunaj i inne sentymentalne widoki. Z prawej stoi Król i magnaci obu narodowości; świątynia przyjaźni. Dolna kondygnacja zakryta zasłoną ze znakami masonerii. Najwyżej strażnica Wity, posąg Madonny. Noc.

Kondygnacja najwyższa

Książę błąka się, majacząc. Widzi Witę i jej nie poznaje. Kiedy mu się przedstawia, krzyczy: Vita Nuova! Wita mówi, że zawsze będzie nadzieją Polski, ciągnie: „Wiedz nadto, iż beze mnie dokonasz tylko części swoich przeznaczeń – na Termopilach Polskich będziesz pół Leonidem, a wpół – Alcybiadesem.” Wita jest ukryta u pewnego magnata, chowa się przed ojcem (wściekłym, bo chciał ją wydać za mąż, a ona wybrała życie zakonnicy i wojowniczki – trochę jak Joanna d’Arc), chce być mieczem Króla polskiego albo innego Wodza. Całują się z Księciem. Wita nagle krzyczy.

Na kondygnacji najniższej pojawiają się Wielki Kofta [Arżanow] i Seweryn Rzewuski (ojciec Wity). Arżanow (syn króla Stanisława i „Kogoś Wyższego”) ma znaleźć Witę dla ojca.

Kondygnacja najwyższa – Wita dalej rozmawia z Księciem, przekonując go, że musi zostać dziewicą, by był „ktoś w Polsce, kto słucha wyraźnie głosów Ducha w Kosmosie”. Przyznaje, że tęskni i zamyka się w swojej celi. Książę słyszy śpiew Kaliny (pięknej czarnowłosej Kozaczki), która na jego widok się chowa. Kozak przynosi list od Króla – ten każe Józefowi jechać na dwóch Imperatorowej. Książę zostawia swoich żołnierzy pod wodzą zakochanego w Kałynie Kozaka. Życzy mu szczęścia i wyjeżdża, myśląc o Wicie.

Do celi wity puka Biskup Kossakowski, prosząc o nocleg dla ludzi Poniatowskiego. Ta uchyla drzwi i widzi Biskupa, Arżanowa i księcia Wirtemberskiego.

Kondygnacja najniższa

Świątynia masonów. Obraz Katarzyny jako świętej. Caryca pochyla się nad trumną byłego faworyta (jej tren trzyma sześcioro małych Murzynów, żeby było śmieszniej). Wszyscy (Arżanow, Kniaź Patiomkin, Masoni) podlizują się Katarzynie, porównując ją do Semiramidy północy. Katarzyna ich ucisza i pyta, kto otruł jej faworyta, na przemian używa polskiego, niemieckiego, francuskiego, np.: „Du schmeisst mich w objęcia, aby mię wyrwać z nich…” Ogólnie niby to ona rządzi, ale kiedy wchodzi inny jej faworyt, Jermołow, ta na szantaż Kniaźa Patiomkina go deportuje. Wchodzi Mamonow i mówi Patiomkinowi, że Anglia zgadza się na sojusz z Rosją (czyli już jej nie interesuje Polska, norma). Kniaź zastrasza wszystkich innych faworytów Katarzyny. Ta po jakimś czasie wtrąca się w rozmowę („De quo schwatzen Sie, mon Knies?” – jak zwykle, piękny język). Mamonow wychodzi, wchodzą Książę Józef, Książę de Ligne, Książę Sapieha, Ignacy Potocki Katarzyna każe Józefowi przejrzeć się w zwierciadle, w którym każdy widzi siebie – mężczyzna widzi faunicę podającą winogrona na piersi. Caryca przyznaje, że Stanisława zrobiła królem, straszy Józefa wojskami. Oskarża przybyłych, że chcą ją straszyć Chrystusem. Kniaź omal nie wygadał się, że on i pani wielka K. mają córkę – hrabinę Bra… Potem Kasia mówi piękne zdanie z czasem złożonym: „nikt mi ciebie nie zastąpił jest”. Kniaź wygarnia jej byłych kochanków. Fitzherbert uświadamia Katarzynie, że wspaniałości, które ogląda w miastach rosyjskich, to tylko atrapy, a całe pieniądze przeznaczone na rozwój zagarnia Kniaź Patiomkin. Ministej Panin mówi jej, że chłopi masowo uciekają do Polski, bo tam nie ma pańszczyzny. Hetman Rzewuski w szacie astrologa skarży się Katarzynie na swojego Króla – inni śmieją się z jego polskiej pychy. Marszałek de Ligne przymila się Kasi (jego syn ubolewa nad postawą ojca). Do Józefa i Karola [de Ligne] podchodzi Frejlina dworska – nie wiadomo do końca, po co, bo tylko opowiada, jaka to cudowna, astralna jest jej pani i chichocze. Dwaj mężczyźni postanawiają uciec do Kaniowa, Józef nie poznaje Kałyny, gdy ta specjalnie go trąca.

Frejlina skarży się Imperatorowej, że Książę zbiegł, a Mamonow wraz ze Szczerbatową obściskują się gabinecie. Kniaź próbuje powstrzymać carycę przed pójściem tam, ale ta wygarnia mu, że nie dość, że daje mu takie gigantyczne kwoty, to jeszcze bierze łapówki i kradnie – i zjawia się Mamonow, kłamiąc, że grał w karty. Caryca każe dać rózgi księżnej Szczerbatowej. Katarzyna parafrazuje słowa Ludwika XV: po nas niechaj runie potop (właśc.: „A po nas niech by i potop!”). Patiomkin prowadzi Kasię do saloniku, a tam: dwie figury woskowe – Piotra Wielkiego i Fryderyka II, trzymające sztandar z napisem „Przez Polskę droga do Bosforu, przez Bosfor to rządzenia światem” (mania wielkości). Kniaź przekonał Katarzynę do podbicia Polski.

[Część druga. Kaniów]

Kondygnacja druga

Józef uciekł od Katarzyny przepływając łodzią Dniepr. Dotarł do Kaniowa – w którym trwa zabawa w najlepsze. Mówi Królowi o tym, co zaszło, ale ten uważa, że trzeba się bawić, póki się jest młodym, a potem dogorywać – jak on. Król uważa, że człowiek nie ma Duszy – że to jedynie „zegar nakręcony przez matkę i ojca”. Książę próbuje wszystkich namówić do walki z Rosją (tj.: do bronienia się). Król komentuje to „biedny Pepi”. Biskupi Kossakowski i Naruszewicz filozofują na temat korka jako życia (?!). Inni grają w karty: Minister Bezbrodko, Piotr Sapieha, Ksawery Branicki, Passek). Ogólnie wszyscy się bawią, są zamroczeni, krótkowzroczni i puści. Król wzywa do siebie ros. ambasadora – Kambiłowa. Mówi, że niby nie jest już ambasadorem, ale radzi się poddać Rosji.Konfederaci zarzucają Królowi, że zyskał na pierwszym rozbiorze, a ich w Spiszu wystawił na pastwę wojsk austriackich. Książę i Ignacy Potocki wzywają Króla do działania, ale ten się wymawia tym, że epoka Bolesławów Chrobrych już minęła. Rzewuski jak zwykle buntuje się przeciwko władzy Króla i wszelkim reformom, jako ujmie dla szlachty. Repnin i Stackelberg mówią, że Polska i tak zginie w powodzi Rosji.

Przybywa Kniaź Patiomkin (Katarzyna czeka na łodzi). „Broni” Króla przed atakami wysłanników rosyjskich i złością arystokratów. Delikatnie wmawia Królowi, że tylko caryca może wprowadzić znów pokój na polskie ziemie, upaja do szampanem. Kniaź obiecuje wszystkim ziemie i odznaczenia, towarzystwo świętuje i idzie hulać. Dopiero Szczęsny Potocki uświadamia Królowi, że Imperatorowi jest blisko. Potocki jest przeciwko Rosji, obiecuje walkę, ale Kniaź straszy go Prusami. Kniaź cicho tłumaczy Repnionowi swoją taktykę wobec Króla. Ten tłumaczy, że nie umie robić nic innego, niż królować (więc co biedak ze sobą zrobi, jak go zdetronizują?). Rzewuski mówi Kniaźowi, że serca wszystkich republikanów są przy Imperatorowej. Król przyrównuje się do sztuki Shakespeare’ Król lir (o królu, którego wypędzają własne córki).

Kiedy Król decyduje się popłynąć do carycy, zjawia się Wita, mówiąc o jego sprzymierzeńcach. Wchodzi Arżanow, wzywając do Kasi: Króla, Rzewuskiego, Branickiego, Potockiego, Księcia i Witę Rzewuską. Tę ostatnią ojciec wyklina (uciekła od niego i z klasztoru, walczy z żołnierzami) i chce zawlec przed sąd. Branicki z wojskiem chce napaść na „konfederatów”, ale Józef mierzy do niego z pistoletu. Król postanawia jednak porozmawiać z Katarzyną. Rzewuski potajemnie rozkazuje ująć Witę.

Kondygnacja górna

Książę proponuje Wicie ślub, ale ta mówi, że między nimi „wszystko skończone” i od tej pory ma być wierny Kalinie – wie, że był u niej. Dodaje dramatycznie: „Nie będę nigdy twoją”. Książę ubolewa (na początku było wspomniane, że była bardzo ładna – cóż) i przysięga nigdy więcej życia swojego nie szczędzić. Wita przyznaje, że będzie za nim tęsknić, ale musi iść do ludu polskiego.

W oddali widać sylwetki carycy i Króla. Ten oddał jej sztandar – Imperatorowa podnosi go wysoko. Fajerwerki, dym. Widać tylko Witę – a za nią zarys szpiega.

Akt II [Upadek Polski]

Zamek z wieloma kondygnacjami. Ulice Warszawy zmienione w pola bitwy pod Dubienką i Maciejowicami.

[Część pierwsza. Konstytucja 3 maja]

Kondygnacja dolna

Wieczór, 3 maja 1971 r. „Tłum złożony z mieszczan ubranych jak szlachta, ze szlachty ubranej jak mieszczanie”.

Mówią na raz: Mieszczanie, Chłop (Bartosz Głowacki, mówiąc gwarą), Szlachcic. Opisują „wolność” w powietrzu, potrzebę walki za ojczyznę. Podkreślają, że mało jest takich, co myślą w ten sposób.

Kondygnacja druga

Zebranie konfederatów, m. in.: Marszałek Małachowski, Kołłątaj, ksiądz Piatolli, Książę, Ignacy Potocki, Staszic, i inni Spiskowcy. Czekają na Króla. Kasztelanic Wilczewski (głuchoniemy, aby nie mógł wydać) prowadzi go z komnat – kolejne wspomnienie Shakespeare’a: „Zda się, że w zamku Elsynore jeden ze starych Hamletów odwiedza nieszczęśliwego księcia.” Król jest taki trochę ciamajdowaty: poleci tam, gdzie go zawieje. Do Wity mówi, że zrobi jedno, u Kasi zrobi drugie. Ludowi obiecuje reformy, u szlachty chce się zgodzić na „działania przygotowujące do reform”. Kiedy Spiskowcy mówią o potrzebie posiadania Orfeusza, który porwie za sobą wszystkich, Król ostudza ich zapały. Zjawia się Nieznajomy, wypytując, czy spalony zostanie portret carycy na rynku. Okazuje się on Luchcessinim - dokładnie nie wiadomo, kim jest. Zna Tacyta, Boccaccio, Kochanowskiego, zapewne i Machiavellego. Prawdopodobnie jest wysłannikiem pruskim. Mówi, że król pruski chce niezależności Polski od Austrii i Rosji (ha, ha, ha), ale nie zgadza się na wszystkie warunki/prośby Polaków. Polska chce 100 tys. żołnierzy – a Prusy zgadzają się na 30 tys. Chce również tronu dla Hohenzollernów. Nieoczekiwanie wypada mi list do Bułhakowa (zdrajcy na rzecz Rosji), w której zmawiają się razem Pruscy i Rosja, aby zmieść Polskę z powierzchni ziemi. Król w swej nieopisanej naiwności mówi, że to na pewno ktoś podrzucił, by poróżnić Polskę z jedynym przyjacielem – i wielu naprawdę tak myśli. Ksawery Branicki w przebraniu rozmawia z marszałkiem Małachowskim o potrzebie zawiadomienia o wszystkim Bułhakowa (kolejny zdrajca), bo Luccessini w niczym od niego lepszy.

Rozlega się muzyka. Zjawiają się lirnik Szczerbina (tak, to ten od Szczerbinowej i Mamonowa), kilkunastu „Amerykańczyków” i Paryżan, których entuzjazm ożywia Warszawę i Polskę – są to wojacy spod chorągwi Pułaskiego i Kościuszki. Jeden ze szlachciców rozpoznaje swoich zbiegłych chłopów i każe ich aresztować – jest nim Banicki. Kołłątaj na to, że wg konstytucji każdy, kto wejdzie na ziemię polską, jest wolny. Branicki idzie poskarżyć się matiuszce Katiuszce.

Kondygnacja pierwsza

Szczerbina śpiewa, a Wita – przebrana za chłopkę w bieli – akompaniuje mu na gęślach (rodzaj cymbałów o potężnym brzmieniu). Pieśń jest o Polsce, ale urozmaicona mitologiami, geografią, metaforami, etc. Ogólnie chodzi o to, aby porwać Tłum do walki za ojczyznę i przekonać, że lepiej zginąć wolnym, niż żyć w niewoli (ach, romantyzm!).

Król kolejny raz dochodzi do wniosku, że jest do niczego i płacze (emo?), a reszta (Staszic, Kołłątaj) go pociesza. Tłum krzyczy „naród z królem!” Do Szczerbiny podchodzi Dama, całuje go w ręce, przedstawia się jako Izabela Czartoryska. Każe pozdrowić również jego córkę – starzec odpowiada, że ta zniknęła. Nieoczekiwanie dziewczyna wypada z tłumu. Okazuje się, że Kasyna to w rzeczywistości Kalina Szczerbówna. Mówi ojcu szybko, co się z nią działo przez ostatnie 4 lata i że pozostała „czysta, jak wiosenna burza”. Amerykanie wlewają otuchę w Króla i sadzą drzewa wolności. Kościszko wzywa moc (!), by pomóc Polsce, tworzy litanię o wolność. Tłum krzyczy o zdradzie Małachowskiego. Spiskowcy-szlachta gotują się do walki, Żydzi masowo przyjmują chrzest i obiecują walczyć z Polakami. Branicki leci zbierać opozycję.

Kondygnacja druga

Rozmowa Branickiego, Małachowkiego, Suchorzewskiego, Biskupa Kossakowskiego i Hrabiego Kossakowskiego – oraz wielu innych. Branicki i Małachowski przekonują do zdrady, Biskup wysławia życzliwość Imperatorowej, Suchorzewski mówi o tym, że swoje wygrane w karty pieniądze wykłada na wojsko polskie. Chojecki chce modlić się razem z Witą i chłopami. Wszyscy klękają i modlą się o szczęście i wolność. Rozpoczyna się kłótnia, czy najpierw udzielić komuś głosu, czy przeczytać depesze. Król „radzi” – nie „rozkazuje” przeczytać depesze. Wyburza ogólna wrzawa i harmider.

Zostają w powietrze puszczone białe karty z konstytucją – jak białe gołębie. Konstytucja zostaje oficjalnie uchwalona.

Zdrajcy planują wspomóc armię rosyjską.

Suchorzewski grozi, że zabije swoje dziecko, bo nie chce, żeby dożyło czasów wprowadzenia ustawy w życie. Książę każe zabrać wariatowi dziecko.

Zdrajcy podpisują ustawę, aby ukryć swoje prawdziwe zamiary.

Kondygnacja pierwsza

Wita wychwala entuzjazm i wiarę tłumu. Bartosz Głowacki referuje, ilu chłopów może iść z domostw i stanąć przy granicach. Książę znów zapewnia Witę o swojej miłości – ta odbiera mu nadzieję, każe opuścić pałac i kochanki. Wita ma przeczucie, że Bóg ich opuścił. Mówi Księciu o tym, że została pomocnikiem policji i oznajmia, że zaraz wróci, ale przebrana.

Arżanow krytykuje Warszawę, mówiąc do Tamary: „Złowrogie miasto – nic słowiańskiego nie ma w sobie – prawda, Tamaro?” Widać, że chce ją poderwać na to, jaki jest „fajny” (bo ma wysokie stanowisko i willę, w której chciałby ją zamknąć jako kochankę!). Arżanow każe jej pozostać dziewicą – dla niego. A ona ma go w poważaniu i podpatruje sobie Księcia. Tamara jest po stronie polskiej. Podchodzi do Księcia, a ten bierze ją za przebraną Witę i mówi, że ją kocha. Wtedy Tamara uznaje, że nie kocha żadnej z dziewcząt, którym to mówi. Przedstawia się. Książę – oczywiście – zauważa jej lodowozielone oczy i ogólnie niewysłowioną urodę. Tamara nęci go propozycją wyniesienia go na tron (jest Rosjanką). Odchodzi.

Książę rozmyśla o tym, co dałoby mu małżeństwo z tak piękną kobietą, ale jako że nie jest Polką – nie może tego zrobić. Podchodzi do niego Kalina (również w nim zakochana, to taki lowelas – określenie Micińskiego!). Uprzedza go, że będzie walczyła z Witą o jego względy (bo o Tamarze jeszcze nie wie). Obok przechodzą Cyganki, jedna z nich trąca Józefa. Ten mówi jej „Masz złe oczy, wiedźmineczko”, a Kalina: „Zrzuć ten strój – jesteś Witą – mnie nie zmylisz.”

Dalej rozmawiają Fersen, Arżanow i Tamara Maliutowna. Arżanow odchodzi, a Fersen oświadcza się Tamarze. Ta daje mu warunek: będzie ją mieć, jeśli natychmiast zostanie generałem dywizji. Fersen pochodzi do Arżanowa i żąda generałostwa. Tamara każe mu poczekać na odpowiedź, bo Józef nadjeżdża. Chce oddać mu swoje serce, ale ten odmawia, bo Tamara jest „Rosją znaną mu zbyt boleśnie”. Książę podaje dłoń Kalinie i prowadzi ją do gondoli. Tamara zgadza się zostać żoną Fersena i orzeka, że Książę oraz cała Warszawa to jej wróg, trzeba z nimi skończyć.

Kalina opowiada Księciu, jak aby zostać mu wierną, strąciła w może „młodego, pięknego agę”. Książę na to: „Nie traćmy czasu w słowach”. Dziewczyna mu ulega.

Część druga [Targowica. Kampania 1792]

Kondygnacja najniższa

Krakremija śpiewa pieśń-zaklęcie mające zniewolić i zniszczyć Polskę i Polaków. Kpi z Polaków, bo uwierzyli, że diabeł jest tylko „w kruchcie”, że renesans się go pozbył. Wymawia nazwiska zagranicznych zdrajców i klęski Polaków. Bucholtz mówi: „Ja po prusku, ty po rusku – ale oba Polskę zjadamy – w prikusku!” Pijany Sievers śpiewa. Krakremija otwiera bramę, w której ukazują się twarze Targowiczan. Miesza się tu magia z realizmem. Wszędzie złe napisy i narzędzia tortur. Krakremija rozmawia z Księdzem Teologiem o karmieniu pająków muchami z sokami vitales.

Rzewuski ucisza wyjącą Witę. Zołzik po powrocie z Paryża „zwariował” (rewolucja), Rzewuski każe go pokazywać jako świadectwo zepsucia wolnej Europy. Ksiądz Moralista na rozkaz Rzewuskiego moralizuje. Szlachta i Rzewuski naradzają się przeciwko Księciu. Planują też zdetronizować Króla Stanisława. Rzewuski opowiada swój sen: stał pod młynem z napisem „Europa”, zaczął mleć, choć nie umiał, ale woda zmieniła się w krew. Obok uciekała myśl polska – antylopa, a goniły ją hiena pruska, wilk austriacki i rosyjski niedźwiedź polarny, z obroży zerwał się dog angielski, a z francuskiego kota stał się lew. Błysnęło i usłyszał: „Na krzyżu jest twoja Ojczyzna.”

Kondygnacja wyższa

Wita jest przypięta łańcuchami do filaru. Odwiedza ją stary lirnik, Szczerbina. Wita dziękuje mu za to, że potajemnie się nią opiekuje. Starzec opowiada, że jeśli Polska zostanie oswobodzona, to zabłysną skrzydła Lycifera (cokolwiek to oznacza). Zjawia się Tamara i obiecuje uwolnić Witę, jeśli ta „zostanie jak westalka czysta” (czyli zrzeknie się Księcia). Tamara chce wolności i dobra Polski, uwalnia więc Witę. Ta bierze pochodnię i idzie pod bramę Targowiczan.

Kondygnacja najwyższa

Józef otoczony jest Żołnierzami kozackimi, którzy rozbijają namioty. Proszą o młodego Szczerbinę za atamana. Książę się waha – jest nim przebrana za mężczyznę Kalina. Dziewczyna każe nazywać siebie Iwan Szczerbina. Przyjmuje dowództwo. Józef wciąż myśli o Wicie, której szuka ojciec Kaliny. Kalina melduje, że od tygodnia kozacy nie mają co jeść, więc kradną majątek Targowiczan. Książę zakazuje. Józef porównuje Witę do mgławicy przytrzymującej jego świat (Duszę) przed upadkiem. Do Kościuszki przybywa Komisarz Wojskowy żądający raportu. Kościuszko odprawia go z niczym, tak jak on z niczym przyjechał (miał zadbać o prowiant i amunicję dla kozaków). Opozycja za to ma wszystko, czego potrzebuje. Książę dowiaduje się o zasadzce Rosjan, którą szlachta przed nim zataiła, nie chcą ani jego, ani jego ojca na tronie. Mimo to, Józef postanawia walczyć do ostatniego tchu. Rebelianci okradają okoliczne spichlerze, Książę przebija jednego pałaszem – na nauczkę dla innych. Reszta od razu odzyskała rozum. Żyd Lejba Złote Pióro ukradł mapy wojskowe Fersena. Okazuje się, że magnaci i niektórzy oficerowie pobierali sumy od Rosjan za bycie ich szpiegami.

Kondygnacja druga

Rzewuski rozmawia z Bucholtzem i Krakremiją (diabłem). Chcą czarami znaleźć skarby na Wawelu. Reszta gra w karty. Krzykała Filutkiewicz opowiada, dlaczego ma tego dnia szczęście w grze: „Jedna penitentka dała mi w pysk przy konfesjonale, gdym jej zapuścił rękę tam właśnie, gdzie liście fig bywają na posągach. Panie bankierze, ciągnij!” (Miciński też miał poczucie humoru). Ogólnie zabawa i młodopolskie rozmowy o podrzynaniu sobie gardła scyzorykiem, ojcu, co ma wzrok jak ki diabeł itp. Wchodzi Arżanow. Szlachta dowiaduje się, że Rosja zdradziła i do Wielkopolski wchodzi wojsko pruskie (a to mi nowość). Arżanow mówi, że zmusili Króla, a Król Księcia, aby zaprzestał walk. Wszyscy się cieszą, że będzie, jak dawniej.

Ukazuje się Wita. Mówi, że zdrajcom pozostają trzy minuty życia i mają jej oddać sistrę. Panowie uznają, że mają omamy, bo wypili za dużo szampana, jeden Rzewuski krzyczy, że jej prośby nigdy nie spełni. Rozlegają się strzały armatnie, karabinowe, wbiegają Targowiczanie. Wita chwyta się za pierś, niepewna, czy mdleje, czy umiera (znowu).

Kondygnacja najwyższa

Józef zwyciężył bitwę pod Dubienką. Kalina pomyślała o amunicji i muzyce. Zaczyna grać. Książę zdaje raport Kościuszce, kto ma ile wojsk, kto jest po czyjej stronie. Wbiega Mokronowski z wieścią, że podpalono twierdzę Rzewuskiego. Daje rozkaz uwolnienia zdrajców, ale wbiega Lejba Złote Pióro i zakazuje mu to robić. Mówi, że razem ze zdrajcami jest uwięziona i Wita (trzecia śmierć?). Lejba błaga Księcia, aby uratował jedynie Witę, a reszcie pozwolił się spalić.

Księżę wbiega i wynosi kobietę, której twarz zasłonięta jest włosami. Rozmawia z nią, nie kryjąc szczęścia, że wreszcie postanowiła być jego – no i że żyje. (Co z tego, że Wita jest blondynką, a ta kobieta ma czarne włosy i inny głos?) Wszystko obserwuje emigrantka, M-me Vauban, zastanawiając się, kto wygrał. Ukazuje się spod mantyli – wyglądając jak faunica. Książę wraca i przynosi Witę.

Do Kościuszka dochodzi informacja o rozkazie rozpuszczenia wojsk i najazdu prusaków – odmawia jednak i dalej gromadzi armię. Lekarz osądza, że Wita już umarła. Józef jest zdruzgotany śmiercią Wity, odmawia dalszej walki, gardzi ludem („Lud – tak – za lat sto, dwieście, dziś masa ciemna, dzika, wynędzniała”) i Królem („A jeśli Król jest pomazańcem Bożym, jeśli to wszystko nie jest łgarstwem wierutnym – to niech Król dźwiga na sobie sąd Boży”). Kalina zauważa, że ona straciła tego dnia ojca, najlepszą przyjaciółkę i miłość Księcia, a jednak chce walczyć dalej – bo Wita by tego chciała.

Nie wszyscy zdrajcy spłonęli, Szczęsny Potocki drwi z Kościuszki. Książę na wieść o kolejnej zdradzie magnatów mdleje. Tamara każe się odwieźć do obozu rosyjskiego, bo już nic nie łączy ją z polską. Wtem zauważa, że kąciki stóp Wity drgnęły – każe więc Rzewuskiemu zamurować ją w najgłębszym grobowcu, ponieważ ponoć ma być wilkołakiem. Szlachta krzyczy „Upiór! Upiór!” W tle Krakremija w koronie z rubinami, wlokąc za sobą potarganego olbrzymiego orła.

Trzecia część

[Sejm w Grodnie. Insurekcja w Warszawie]

Kondygnacja średnia

Krakowskie przedmieście. Józef budzi się, krytykuje swój poprzedni optymizm. Wszystko jest senne, we mgle. Widzi Wańkę Kaina (postać hist.) oraz znanych nam już Rosjan. Iwan Kain opowiada, jak to zebrał garść wojaków i nocą łupił mieszkańców Moskwy, którzy mieli nieszczęście ich spotkać. Jeśli ktoś się nie wykupił – na tego składali donos. Robił to przez dziesięć lat, tak że teraz ma nawet policję w swoich rękach. Wańka grozi Wicie, szantażuje ją, że jeśli nie będzie mu posłuszna, to zgwałci jej 15-letnią siostrę. Niektórzy posłowie wyrażają swój sprzeciw, ale ludzie Kaina szybko ich pacyfikują. Niektórzy wciąż mają nadzieję, że nie dojdzie do rozbioru, bo król Prus tak obiecał. Wysłannicy pruscy odczytują dokument o rozbiorze. Król nadal uznaje, że Rosja jest przyjacielem. Ritter von Totenweide wyśmiewa „jedność” Słowian, którzy tylko „gryzą się między sobą”. Tamara szydzi z Wity, aby ta wzięła za mężą Wańkę („ma nos koloru swego makowego kaftana”). Sievers jest za uciskiem chłopstwa, ale Kain sam wywodzi się z ludu, więc chce raczej ukarania szlachty i możnych. Poseł Ciemniewski namawia Króla do decyzji dobrych dla Polski, a Prymas mówi: „Wzięliśmy chrześcijaństwo od Niemców – nie bójmy się ich teraz!” Sievers nakazuje wywieźć część posłów na Syberię.

Imieniny Jakuba Sieversa. Polacy świętują z najeźdźcami. Król zwraca uwagę na nową modę damską, dziękuje za wprowadzenie jej na polskie salony swojej kochance, Lulli (francuska hrabianka). Kołłątaj szydzi z klejnotów dam: „Pani Grafowska ma na utoczonej ręce grube szafiry. Za te szafiry podpisał Król drugi rozbiór polski”. Kołłątaj jest także przeciw powrotowi jezuitów (ci są z Rosjanami). Wybucha kłótnia. Panie wreszcie się połapały, że im wywożą mężów na Sybir. Tamara okazuje się być córką Sofii Sałtyczychy – jednej z najsurowszych i najokrutniejszych właścicielek ziemskich w Rosji. Arżanow słyszy wystrzały, Kamila wpada na salony, krzycząc coś o rewolucji w Warszawie.

Nieświadomy niczego Król znów przyrównuje się do „króla duńskiego, który w obłąkaniu chodzi po swym pałacu”, a następnie rozmawia z Prymasem i M-me Vauban o tym, kto rządzi światem (czyli Polską). Do Króla dociera, że z Kcięciem u boku miałby jakieś szanse przertwania burzy, ale on, jak i reszta patriotów walczą „na wielkich przestrzeniach, broniąc Warszawy”.

Nagle zjawia się Józef, rękę ma na temblaku, wyjmuje skądś mapy, które Leja Złote Pióro ukradł Ferseonowi. Chce poprowadzić atak na Rosjan, bo z map potrafi odczytać ich zamiary. Król zauważa, że tego wieczoru planowany jest wystawny bal w Łazienkach. Dodaje, że „wyjeżdżają panowie [..] polując na kozuniów. Mieszczanie nawet czynią rekreację, idą na kilka godzin strzelać sobie do Prusaków”. Prymas i Król rozmawiają o idylli (Stanisławowi Augustowi marzą się wnuki Józefa z Lulli). Wchodzą cztery Damy w przebraniu Nimf. Jedna udaje się na przechadzkę z Królem (bo Gracjie były tylko trzy). Pozostałe niemal nagie układają się jak rzeźba Gracji. Wypominają Józefowi nieczułość – dopiero wtedy je zauważa.

Kalina przyprowadza dwoje rosyjskich szpiegów: Tamarę i Arżanowa. Na tego drugiego Książę natychmiast podpisuje wyrok, Tamarze daje chwilę na wyjaśnienia jej postępowania. Tamara wygarnia Józefowi, że zrobiła to wszystko, bo go kochała, ale on ją odtrącił –więc chciała się zemścić na tym, co mu najdroższe: na Wicie i na Polsce. Ponczach icho rozmowy Prymas kradnie mapy, a Arżanow – z karabinem wymierzonym w Księcia – chowa się za kotarą. Tamara usiłuje przekonać Księcia, że jest po jego stronie. Daje mu na to trzy dowody: wie, gdzie dziś uderzą Prusacy, wie, że lud polski planuje mord Rosjan i wie, jak powstrzymać swojego męża, generała Fersena. Józef jej nie wierzy; zauważa, że mapy zniknęły. Książę wspaniałomyślnie uwalnia Tamarę, załamując się wynikiem przyszłych bitew. Mężczyzna próbuje wyjść, widzi trupy swych żołnierzy, a kiedy się obraca – Arżanow staje za nim, mierząc do niego. Ukradkiem jeden z żołnierzy podnosi się, strzela do Arżanowa i umiera.

Poniatowski spotyka Kołłątaja – ten opowiada mu o buncie Polaków, którzy masowo znieważają i zabijają Rosjan. Obaj widzą w tym klęskę – wojsko nie zniesie napaści z dwóch stron. Kołłątaj ma się wmieszać w tłum – nad arystokracją odbędzie się sąd.

Kondygnacja dolna

Plac Zamkowy. Rozmowa Kilińskiego z Witą. Mówią o tym, że naród jest dzielny, ale źle wyposażony oraz że nie ma dowódcy: „Kościuszko wierzy w ludzką cnotliwość”, Poniatorski do arystokrata, a Dąbrowski – „zniemczały generał”. Wodzem zostanie więc sam lud. Wita potwierdza fałszywe plotki, jako by miała obudzić śpiących Rycerzy w Tatrach oraz Króla Węża. Tłum wielbi Witę. Ta idzie do góry.

Najwyższa kondygnacja

Śpiew Kobiet do Pana, aby dał zwycięstwo, siłę i nadzieję.

Zajączek mówi ludowi, że miał wspomóc wojsko Poniatowskiego w bitwie z Prusakami, ale tylko stał z daleka i patrzył – bo nie chciał pomagać arystokracie. Kołłątaj (że niby taki dobry) tłumaczy go, że to „gniew ludu”, „insurekcja”. Łapią Tamarę z Arżanowem – przy tym ostatnim są papiery dotyczące zmowy Rosji z Prusami. Tłum szaleje. Kilkiński przysięga zemstę. Prowadzą ich gdzieś. Nagle Rosjanie znikają.

Kondygnacja druga

Król znajduje się na tarasie razem z margrabiną Vauban. W Warszawie nie ma już ulicy, gdzie by się nie zabijano. Król widzi marę Prymasa (otruł się, gdy przechwycono jego listy do króla Prus), a Król pisał do Katarzynki – nie wie, czy też się nie otruć. Mdleje. W oddali Tłum skazuje na śmierć arystokratów – nieważne, czy Wita poświadcza o jego winie, czy niewinności. Wśród tłumu jest cichy Książę – kiedy go spostrzegają, zaczynają go lżyć. Poniatowski mówi, aby lud szedł do pracy, bo nie ma kto żołnierzom płaszczy szyć, robić narzędzi. Wbiega Sierżant i melduje o kolejnych klęskach. Książę oswobadza się z Tłumu i bieży do arsenału po broń.

Kondygnacja najwyższa

Wita, Starzy i Młodzi. Wierszowane wypowiedzi Starych i Młodych – ci za późno się urodzili, ale mogą „snuć mądrość dla tłumu”, a ci w sam raz, by „kuć oręże”. Dochodzą jeszcze Kościuszko, Józef i Dąbrowski. Wita wierzy w lud, Kościuszko ma nadzieję, Książę żałuje, że nie jest ani Bonapartem, ani Jenotem, ani Carnotem – jemu przeznaczona jest tylko śmierć. Zgodnie z rozkazem Króla rozpuścił wojska i teraz tego żałuje – ale w odwecie zawsze pierwszy rwie się do walki. Wbiega Afrodyte i nazywa kogoś Achillesem – ale kogo – nie wiadomo. Dąbrowski wygarnia Poniatowskiemu, że nie wyszło mu pod Bugiem, a teraz jeszcze wykradli mu mapy. Przeprasza go po chwili. Wszyscy są w wielkim napięciu. Sam Dąbrowski co piąte słowo używa języka niemieckiego, stwierdza „Polaki głupie” – ale nie rozumie, czemu go mają za Niemca.

Wita doznaje olśnienia i mówi każdemu wodzowi, co ma dokładnie robić, aby zwyciężyć – ale oni jej nie rozumieją, więc nie mogą spełnić jej próśb. Kalina rozmawia z Witą – ona jedna potrafi spełniać jej poleceń. Teraz Wita wysyła ją, by zgromadziła nowy rząd, choć Kalina się o nią martwi, bo „miewa omdlenia”.

Wita tka jakieś pasma kolorowe, śpiewając przy tym o swym złym, niekobiecym losie (nawiązuje do postaci Parek). Dalej mówi, co by oddała za szczęście Ojczyzny. Ogólne nawiązania do Biblii („Fares! Tekel! Mene!”) i mitologii. Zachodzą ją Arżanow, Rzewuski i Padre Saluzzo. Arżanow chce ją zmusić siłą swojej woli, aby oddała cześć Imperatorowej, ale ona jest dla niego zbyt silna. Wita doznaje kolejnej wizji.

Kondygnacja dolna

Tłum znów chce krwi szlachty, ale Żołnierze dzielnie bronią Księcia. Dzwonią dzwony – Prusacy odstąpili. Tłum (ach, zmienności!) wysławia odwagę Księcia. Książę i Kościuszko rozmawiają o tym, że najpierw powinni skierować armaty na tłum, a potem razem z nim iść na Moskwę.

Kondygnacja najwyższa

Ukazuje się Wita, z jej rąk i serca wylewa się stumień światła. Oto Warszawa jako mistyczne Jeruzalem.

Część czwarta.

[Maciejowie. Szturm Pragi. Obóz Suworowa]

Kondygnacja dolna

Lekarz amputuje nogi, wyciąga kule z ciał rannych. Wita jest siostrą miłosierdzia – i zakazała picia alkoholu podczas służby. Akcenty tragikomiczne również są: lekarz musi wyciąć „nieokreślone coś” Oficerowi, komentując: „Już ani Kasia dla waćpana, ani waćpan dla Kasi”. Ranny 2 i Lekarz obmawiają dowódców. Grenadier przytomnie syczy, że jak „Księcia obgadujecie w Warszawie, a Kościuszkę w obozie – to któż zostanie przed narodem jako Wódz?!”

Kondygnacja druga

Kościuszko odpoczywa po bitwie. Wpada Szlachcic (oczywiście, Krzykała Filutkiewicz) i awanturuje się, że w szeregach Kościuszki są jego chłopi. Adiutanci chcą go zabić za egoizm, ale Tadeusz ich wstrzymuje. Apada kolejny adiutant z okrzykiem „Nieprzyjaciel następuje!”

Kondygnacja dolna

Wita, Lekarz, Ranni. Żołnierze nie zważają na rany i wracają do walki, Wita chwali „jakże cudni są Polacy w nieszczęściu”, a Lekarz płacze ze wzruszenia.

Kondygnacja górna

Chłopi wstają – także gotowi do walki. Porównują jutrzenkę do „najcudniejszej fioletowej sukienki [Matki Boskiej] przetykanaj rubinami”. Wita zwraca się do Boga, który jest z nimi, bo z tamtymi jest Szatan Potęgi.

Kondygnacja trzecia

Fersen chwali się Tamarze, jakiego zniszczenia dokonał. Ona pyta tylko, czy Poniatowski też zginął – Fersen wie, że ona wciąż kocha Księcia. Oficer sztabowy wprowadza jeńców – wśród nich jest i ciężko ranny Kościuszko. Fersen woła „Finis Poloniae!” Generał poważa Kościuszkę, ale poprzysięga śmierć Księciu. Kościuszko, myśląc, że umiera, odmawia wołania na cześć Rosjan, mówi tylko „A iż od Boga wyszedł i do Boga idzie”. Adiutant przynosi wieści o napadzie Księcia z kozakami na wojsko. Tamara szaleje, krzyczy „Wiedziałam, że to kłamstwo!” i wskakuje na konia.

Kondygnacja pierwsza

Katedra św. Jana. Wita rozmawia z Mnichem Starym – ten ma obwieścić ludowi, że nie ma nadziei, ale ma mu dać jednocześnie wiarę. To ogólnie zagmatwane, bo raz mówią, że nie będzie niczego, potem, że coś jednak będzie, a później znowu, że wszystko ok. Procesja z pochodniami. Tamara spotyka Księcia.

Kondygnacja druga

Król na tarasie – za nim staje niewiasta (Książę uznaje, że to Wita, ale on się akurat może mylić). Niewiasta zdejmuje koronę Królowi i wrzuca ją do Wisły. Huk armat, wszystko się trzęsie.

Kondygnacja dolna

Obóz Suworowa. Generał Kamieńskij stwierdza, że to wstyd „Polaków wojować”, ale „Matiuszka kazała”. Fersen skarży się, że dzięki niemu Finis Poloniae, ale Suworow go upomina: „Gdyby razem byli Poniatowski i Kościuszko – leżałbyś teraz pod Maciejowicami”. Tak samo, jeśli Suworow nie poświęciłby majątku na szpiegów, Polacy zdążyliby się uzbroić.Suworow – niczym Poncjusz Piłat – umywa ręce, czyniąc wodzem Arżanowa. Ignacy Potocki apeluje, by nie karać niewinnego ludu, a jedynie arystokrację. Rosjanie poniżają Polaków. Lenin melduje, że Polaków wsparły posiłki i wybuchł zażarty bój. Rosjanie – po kłótni - wyruszają na pomoc swoim.

Suworow odznacza swoich wiernych orderami. Mandrykin melduje przybycie Tamary („Jak rulada z prosięcia i ogóreczek do tego”.). Okazuje się, że jest chrześniaczką Suworowa. Kobieta domaga się dowództwa nad rzezią w Pradze – chce ocalić niewinnych i powstrzymać rzeź, bo chrzestny szybko odgaduje. Daje jej list do Fersena, oddający jej dowództwo – ale ona nie ufa i rozrywa pieczęć – tam był rozkaz zabicia jej wraz z Polakami przez spalenie w kościele. Krzyczy na Suworowa i biegnie do płonącego klasztoru – wtedy Suworow wpada w panikę (nie chciał jej śmierci).

Kondygnacja druga

Arżanow i Rosjanie męczą, kaleczą, gwałcą i zabijają zakonnice. Tylko ksieni, Aniela rozmawia z Wielkim Koftą. Tamara gani Rosjan. Arżanow każe przybić Anielę do pala. Suworow, który później przybiega, każe ją „wpisać w kalendarze polskie i ruskie – wieczny upokoj!” Lenin przebija bagnetem Arżanowa. Suworow każe mu uciekać. Tamara śpiewa pieśń i rzuca się w ogień.

Kondygnacja niższa

Generałowie zdają Suworowi raporty.

Kondygnacja górna [druga]

Żołnierze zdejmują z pala ciało Kseni Anieli. Tamara, w płomieniach, klęka przed nią na kolanach i płacze. Modli się do Chrystusa.

Część piąta [Po klęsce]

Kondygnacja górna [trzecia]

Zimna noc listopadowa. Wita, wojacy i Lejba Złote Pióro szukają schronienia na noc. Omawiają sytuację polityczną kraju. Lejba uznaje, że nie jest już Żydem, bo bronił Polski i wyrwał dla niej swoje serce.

Kondygnacja dolna

Izba u Rabi Szymchy. Lejba rozmawia z ojcem, który po nie poznaje. Pyta o nocleg dla rannych żołnierzy. Żydzi radzą, jak odebrać resztę dóbr Polakom. Rabi Szymcha tłumaczy, jak zrobić wszystko, aby być zawsze o krok przed gojem. Lejba tłumaczy Wicie każde słowo, ta chce odejść. Lejba daje się rozpoznać ojcu, woła do siebie siostrę, Hane, tłumaczy jej Talmud. Mówi jej, że jej ukochany Janek żyje, ale nieważne, gdzie jest teraz. Lejba planuje podpalić karczmę. Wita wykupuje miejsce dla żołnierzy. Przybywają szlachcice, rozmawiają ze sobą o pieniądzach, jak to Młody zbiera fundusze od posażnych kochanek i wygrywa w karty, a Stary mu winszuje. Stary umiera i ma jedno, ostatnie życzenie: chce umierać, patrząc na pięknego rumaka swojego syna. Jednocześnie podchodzi do Młodego Książę Józef i odkupuje konia, pozwalając, aby Stary jeszcze nań patrzył. Stary głaszcze konia, a Książę go zabija. Rozpoznają go. Lejba rozpowiada, że karczmę wynajął ojciec rannym wojakom spod Maciejowic i jeśli arystokraci zaraz nie wyjdą, to gorzko tego pożałują. Młody wyszedł. Wita chodzi wśród rannych i poprawia opatrunki.

Wchodzi Fersen, obwieszczając dumnie Finis Poloniae i wyglądając swojej żony (widział powóz Józefa, więc i ona gdzieś tu być musi). Poniński proponuje mu grę w karty. Fersen poznaje Kołłątaja, który ze strachu upuszcza wór z klejnotami koronnymi. Wchodzi Król, prowadzony przez Lokaja. Poznaje generała. Fersen widzi zjawę swojej żony, tnie ją mieczem, aby sprawdzić, czy to mara. Tamara przekazuje mu coś, na co on strzela sobie w głowę.

Wszyscy postanawiają jechać dalej (Wita i wojacy w kierunku Tatr, Stary [Szczekalski] umiera, Król jedzie do Petersburga). Wita,, Lejba i żołnierze płyną barką.

Intermezzo

Wulkan Europy

Kondygnacja pierwsza

Książę Józef wygłasza tyradę na cześć morza. Czyta w gazecie, że okrzyknęli go zdrajcą. Pada nieprzytomny, jakiś głowonóg wciąga go pod wodę, ale w porę zjawia się Ludovico i rozdziera ośmiornicę. Ludovico to Włoch i co drugie jego zdanie jest po włosku. Ludovico opowiada o nowej mniszce w pobliskim klasztorze: „Ma tak bujne złote włosy, że te każą jej oczom trzymać się wciąż ku niebu wzniesionymi”. Nazywają ją Maria Vita Amerimne (gr., że nie zapomni o miłości i ojczyźnie). Książę zastanawia się, czy to może być Wita, po czym prosi Włocha, aby zaniósł list do klasztoru. Ludovico odchodzi.

Książę widzi procesję mniszek z pochodniami. Jedna z nich kąpie się w morzu. Przez przypadek widzi, że to Wita. Idzie do niej, wypowiadając wiersz chwalący jej urodę. Ludovico wraca – nie udało mu się doręczyć listu.

Kondygnacja druga

Grobowce. Wita ma rozpuszczone włosy, jest w habicie opiętym różańcem. Cmentarz.

Książę zagaduje do Wity, a ta pyta, po co ją wzywał. Rozprawiają chwile o Polakach pochowanych na tym cmentarzu. Książę komplementuje Witę. Ta wreszcie zgadza się z nim iść. Ukryci muzykanci wśród drzew. Książę chce Wity tu i teraz. Z zarośli wynurza się barwny korowód kobiet w maskach i mężczyzn z kapeluszami na bakier. Tłum tańczy, przebrany za bachantki i kozły, mnichów i mniszki. Księcia czynią Dionizosem, a Witę Afrodytą. Książę chce pocałować kobietę, ale ta ucieka w las. Kolejne kilka stron to takie mijanie się: Książę chce posiąść Witę, a ona raz chce, a raz nie – i ucieka.

Kondygnacja dolna

Katakumby. Wbiega Wita, za nią Książę. Ciemność – szuka jej niemal po omacku. Księciu bynajmniej nie przeszkadzają groby (to takie młodopolskie!). Wita znów zaczyna prawić o cierpiącej ojczyźnie, Książę nie przestaje o swoim. Wita ślubowała czystość, ale nie do końca chce jej się tego ślubowania dotrzymywać – trzyma ją tylko ból Polski. Ucieka.

Kondygnacja wyższa

Las. Książę nadal namawia Witę. Ta go pyta: „Pragniesz ognia?” – i rzuca mu w twarz żagwią. Józef grozi, że ją zgwałci.

Kondygnacja najwyższa

Pustynia. Wita drażni się z Księciem. Zaczyna się burza – a Wita zmienia się w Walkirię. Książę ciągle swoje.

Kondygnacja górna

Grota, z której wydobywa się para. Słychać ryk Minotaura. Selene woła o wichry Prometeiczne. Bogini prosi Minotaura o zlitowanie się nad Polską. Ten czuje się rozdarty, ale nieuległy. Mówi, że nie ma już w sobie życia, bo się go wyparł, nienawidzi słońca, nad nim jest tylko Otchłań. Zjawia się Napoleon-tytan i ujarzmia Minotaura. Wita woła, aby Minotaur wezwał Prometeusza – ale spóźniła się. Selene radzi Wicie i Księciu, aby szli na dno krateru, ale ostrzega, że nikt nie wrócił stamtąd o zdrowych zmysłach: Dante napisał Boską komedię, a Empedokles rzucił się do krateru.

Kondygnacja najwyższa

Wita i Książe, bardzo zmęczeni, idą wśród pyłów pustyni. Kobieta pyta, czy Józef naprawdę ją kocha, czy tylko pożąda.

[brak dwóch stron maszynopisu]

Napoleon rozmawia z Prometeuszem i Witą. Nikt raczej nie ma wielkich nadziei. Napoleon też skrycie życzy Wicie śmierci. Napoleon uświadamia Wicie zepsucie polskiego społeczeństwa. Prometeusz chciałby pomóc Wicie, ale nie może.

Kondygnacja niewiadoma

Napoleonowi ukazuje się Demon Pychy, ale on się nie boi. Wygłasza tyradę pełną odniesień do mitologii greckiej, w której wywyższa swoją chwałę i chęć władania losami świata. Demon kończy: „Wejdź, władco… za Tobą, Bogiem, wiodą w mrokach drogi”.

Kondygnacja niższa

Demon (z manierami Arżanowa) kusi Aleksandra I, aby nie wypuszczał Polski z objęć, by zacieśnił przyjaźń z Prusami. Mężczyzna odmawia. Zjawia się Napoleon. Chce się dogadać z Aleksanderm I co do przyszłości Polski: jemu wystarczy garnizon wojska i „drużba Cesarza”. Aleksander się zastanawia.

Kondygnacja dolna

Legiony śpiewają hymn Polski.

[w tym miejscu dopisek ręką autora: „A) – tu będzie wstawiona scena”)

Książę jest szczęśliwy, że są wreszcie razem z Witą. Proponuje jej ślub we Włoszech. Wchodzi młodzieniec ze sztandarem orła, klęka przed Witą, ona błogosławi, chłopak znika. Książę pyta, kto jest matką młodego. Wita na to, że duchem – ona, ciałem – Kalina. Wita płacze, bo widzi rychłą śmierć Księcia. Uważa, że nie jest godna jego miłości, że straciła kobiecą słodycz. Postanawiają wrócić do Warszawy.

Legiony śpiewają hymn. Nikt nie odpowiada na pozdrowienie Józefa.

[karta urwana]

Legiony śpiewają.

Akt III

Napoleonidy

[nie zachowany]

[Epilog? Prolog?]

[brak trzynastu początkowych kart]

Król mówi o swoim przeczuciu, że umiera jego syn. Chór [Targowiczan] śpiewa o tragedii Polski. Rzewuski bawi się w astrologa i próbuje przepowiadać z ułożenia planet. Zjawia się Diabeł (wyglądający jak Luccessini, w stroju z XV wieku) i łudzi obietnicą pokoju. Chór każe Królowi założyć koronę – kula dosięgła już celu (tj.: Józefa). Król wypowiada znaczące słowa: „Zaiste, pomysł srcygroteskowy – mamy do loży wejść w teatrze – Mrącej Głowy?!...” Król krzyczy, że Polacy giną.

[Kondygnacja górna – Wita stoi z pochodnią, Młodzian ze sztandarem.]

Diabeł podziwia zapał Polaków. Książę ma dość wszystkiego i sam chciałby już być Demonem. Wita jawi się jako Egeria. Książę rozmawia z Repninem. Ten ukazuje mu przyszły los: wszystko będzie go parzyć, nie będzie końca męki – bo końca nie ma. Naród ujrzy przegniłym. Marszałek Pruski daje znak do zabicia polskich więźniów.

Na kondygnacji górnej jawi się chór Rycerzy. Książę wchodzi.

Kondygnacja górna

Książę żąda wejścia w Katodos narodu. Egeria chce być Wergiliuszem Księcia po Katodos. Wchodzą na kondygnację trzecią.

Kondygnacja trzecia

Józef nazywa Egerię swą Beatrix – a następnie poznaje w niej Witę.

Kondygnacja pierwsza

Kozacy wołają na Księcia. Krakusi śpiewają sparafrazowany hymn. Młodzian wyraża swe pragnienie: chciałby, aby Polska była wolna, żeby „można było przeżywać miłość z Romea i Julii”. Diabeł wzywa na to Krzykałę Filutkiwicza. Diabeł szydzi z Księcia, że w ostatnich chwilach myśli o kobietach. Wita każe mu zamilknąć. Idą. Diabeł grozi, że jeszcze się odkuje, wzywa już nie Termopile – ale Cheroneę.

Aneks

W Nurtach Elstery

Urywek z tragedii Książę Józef Poniatowski

1.

Jak na początku. Z tą różnicą – że Wita zdradza, że matką Witolda była Kalina, a ojcem – Józef Poniatowski. Poniatowski wpada, widzi, że syn nie ma już nogi, ale pociesza: „ja, widzisz, też nie mam już połowy swego korpusu” – w pierwszej wersji nie miał płuca. Józef na końcu stwierdza: „Żyje honor Polaków!” – nie wiadomo, czy ucieka.

2.

Napoleon siedzi i słucha raportu Księcia. Nieprzyjaciel nie zdobył jeszcze terenu, choć Poniatowski stracił 1/3 wojska. Rozmawiają. Książę pyta, czy szanse przechylają się na korzyść nieprzyjaciela. Napoleon odpowiada, że nie. Aleksander I czeka na coś na wzgórzu. Józef mówi, że wybrał sprawę Napoleona, bo tak kazało mu serce.Wódź kieruje Księcia na groblę. W oddali widać dymy lipskie. Napoleon przyznaje, że gdyby kiedyś posłuchał Józefa i pozwolił mu iść na Kijów – już by wygrali.

[Kondygnacja górna

Zbierają się Widma poległych.]

Napoleon wspomina też inny swój błąd. Uznaje, że była to tragedia, która teraz dopiero się kończy. Wszystko spowija mrok, widać tylko ogniki. Poniatowski czuje, jakby brali udział w Termopilach, Napoleon zaś – w Babilonie (Mene, Tekel, Fares). Napoleon chwali Księcia za jego przebiegłość, pogodę, spokój. Widma błogosławią Księcia.Francuz widzi w sobie odnowienie mocy boga Ra. Widać, że męczy go już sprawa Polski.

3.

Żałuje, że Napoleon zabrał mu ostatnie chwile, które mógł spędzić przy Wicie. Major Aksamitowski spisuje jego testament. Jenerał Zajączek burzy przeciwko niemu. Przechodzą dalej. Napoleon jest już daleko, więc Józef nakazuje przejście przez most – może się jeszcze uratują. Saperzy francuscy wysadzają most, zostawiając Polaków na rzeź. Poniatowski dostaje kolejne kilka kul. Trzyma się prosto, ale mimowolnie osuwa się z konia. Żołnierze przekonują, by się poddać – Aleksander uczyni wtedy Księcia rządcą kraju. Ten jednak odmawia, nie chce szukać „furtek do życia”. Z daleka widzą, że Francuzi się poddali. Józef mówi: „Bóg mi powierzył honor Polaków – oddam go tylko Jemu!” Wojacy decydują się zginąć walcząc.

4.

[Na kondygnacji górnej]

Tytan Historii z okrwawioną gwiazdą. Kapelan zastanawia się, czy po śmierci następuje jedynie rozkład ciała, czy jednak jest Bóg. Chirurg uważa, że trzeba tylko żyć, dopóki się nie umrze. Kapelan będzie się jednak modlił w milczeniu. Wita załamuje ręce i odstępuje od Kościoła i nadziei. Tytan Historii (Ateizm) uprzedza Witę, że będzie na nią czekał w „nieśmiertelnym życiu”. Kapelan widzi w nim Chrystusa, a Chirurg Wiedzę. Kapelan również utracił nadzieję i wiarę. Prusacy wpadają na wyspę i do namiotu – Wita wysadza go w powietrze.

5.

Rozwalony pałacyk japoński. Widma śpiewają o doświadczonej tu tragedii. Król czuje, że umiera jego syn. Rzewuski bawi się w astrologa i próbuje przepowiadać z ułożenia planet. Diabeł-Luccessini i Fryderyk II zapowiadają już pruskie reformy. Polacy są zdruzgotani. Chór Widm przyrównuje to do Apokalipsy wg św. Jana. Młodzian chce „śnić wraz z Księciem, że jest Kraj rozkuty…” – zdrajcy-szlachcice rozmawiają między sobą. Damy chcą na nagrobku Księcia przedstawić jego myśli ostatnie – o kobietach. Wita mówi, że teraz Książę „wezwie na Termopilach polskich Boga”.

Zjawia się Książę Józef – jak posąg ze spiżu. Wyłamuje bramę do Piekła. Wychodzi Diabeł (Repnin) z halabardą. Książę rozmawia z Repninem. Ten ukazuje mu przyszły los: wszystko będzie go parzyć, nie będzie końca męki – bo końca nie ma. Naród ujrzy przegniłym. Książę widzi Chór [Targowiczan] i stwierdza, że więcej ram Zdrajców, niż Budowników. Wita chce być Wergiliuszem Księcia po kręgach życia. Książę widzi w Wicie Beatrycze – tym razem w pełni odwzajemnia ona jego uczucia. Józef widzi daleko „odradzającą się wiosnę narodową”. Wpadają kozacy, wołając Józefa. Krakusi śpiewają sparafrazowany hymn. Chór [Rycerzów] przysięga wrócić do Ojczyzny – pod warunkiem odkrycia sensu Polski.

6.

GŁOS

Ja z Wami – po wszystkie wędrówki. Z iskry nieśmiertelnej utworzyłem tęsknotę za Wyżynami. Naradzam się w każdym sercu, świadomym męczarni i szczęścia. Odkryłem niezmierzone horyzonty wojny i miłości, gwiazd i praw Natury. Jam z Wami. Jam – Wami! Jam Polską za lat tysiąc… In tenebris… luceo!

Rozlega się muzyka – chór pieśni dalekich…

Mrok.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Termopile polskie Różewicz
Bitwa pod Wizną 8 10 września39 r – polskie Termopile
Polskie Termopile
Obiekty martyrologii polskiej
Walory przyrodnicze Polski
Spoleczno ekonomiczne uwarunkowania somatyczne stanu zdrowia ludnosci Polski
5 Strategia Rozwoju przestrzennego Polskii
01 Pomoc i wsparcie rodziny patologicznej polski system pomocy ofiarom przemocy w rodzinieid 2637 p
Zwierzęta Polski
Tradycyjne polskie posiłki
POLSKIE PLAZY OGONIASTE
Miłosz Gromada Zakopane i powiat zakopiański Centrum polskiej turystyki
Organy wladzy Rzeczypospolitej Polskiej sejm i senat
PROGNOZY GOSPODARCZE DLA POLSKI
PDP 1 polskie fin

więcej podobnych podstron