LEGENDA O BRUTUSIE Francja

LEGENDA O BRUTUSIE

Ordalia, czyli Sądy Boże, to średniowieczna metoda dowiedzenia winy oskarżonego poprzez bezpośrednią konfrontację z oskarżycielem. W takim pojedynku Bóg przyznawał zwycięstwo temu, kto ma rację w sporze. 16 lipca 1371 r. po raz pierwszy w historii miały miejsce ordalia, w których oskarżycielem był... pies. Rzecz działa się na dworze Karola V Mądrego. Podczas jednego z turniejów strzeleckich młody rycerz o imieniu d’Aubrey de Montagris pokonał pierwszego do tej pory łucznika królestwa Macaire’a. Ten, poniżony na oczach całego dworu, próbował ratować swoją pozycję wyzywając d’Aubreya na nieustanne pojedynki. Wciąż jednak przegrywał i tym goręcej pragnął zemsty. Zdesperowany, postanowił skrycie zabić swego rywala. Było to o tyle trudne, że rycerzowi towarzyszył stale wielki płowy owczarek Brutus, którego d’Aubrey uratował przed utopieniem jeszcze jako ślepe szczenię i troskliwie wychował na najwierniejszego przyjaciela. Jednak pewnego dnia podczas polowania w lesie Bondy, niedaleko Clichy, Macaire wykorzystał moment, gdy pies pobiegł za ustrzeloną przez d’Aubreya wiewiórką. Kiedy Brutus wrócił, jego pan już nie żył. W pobliżu nie było nikogo ale wrażliwy nos psa wyczuł w powietrzu obcy zapach i dobrze go zapamiętał. Następnego dnia, gdy cały dwór składał hołd zabitemu rycerzowi, Brutus rzucił się na Macaire’a. Ten zdecydowany atak oraz sympatia króla, jaką cieszył się zamordowany, zdecydowały, że biskup de Nemours wyraził zgodę na jedyne w swoim rodzaju ordalia. Macaire miał się zmierzyć w walce z psem d’Aubreya. Na arenie wzniesionej na wyspie Notre Dame stanęli naprzeciw siebie: człowiek w kolczudze uzbrojony w maczugę i tarczę oraz wielki płowy pies. Walka nie trwała długo. Brutus sięgnął gardła skrytobójcy, a ten konając wyznał swą zbrodnię. Inna wersja legendy mówi, ze Brutus tylko powalił przeciwnika i zmusił do przyznania się, resztę zostawiając królewskiemu katu. Tak czy inaczej, pies wskazał zabójcę i pokonał go w walce. Potomkowie Brutusa pasali owce broniąc ich przed wilkami i strzegli ludzkich domostw. Ponownie stanęli na ringu niespełna pięć wieków później, w 1863 r. w Paryżu, tym razem walcząc o miano najpiękniejszego psa na I Wystawie Psów. Jedynymi pozostałościami wydarzeń z XIV wieku są: napis na kamieniu w lesie Bondy, który na cześć Brutusa kazał wyryć Karol V, wzruszony jego odwagą i oddaniem, zapis w księgach opactwa Clichy o zgodzie na Sąd Boży z udziałem psa oraz nazwa rasy – Berger de Brie /owczarek z Brie/, będąca najprawdopodobniej zniekształceniem niezwykle podobnego fonetycznie wyrażenia Berger d’Aubrey /owczarek d’Aubreya/.

W dzisiejszych czasach briardy okazują nie mniej oddania człowiekowi i odwagi niż legendarny Brutus. Są nieocenionymi psami stróżującymi, a jednocześnie przemiłymi towarzyszami rodziny, niezwykle opiekuńczymi w stosunku do dzieci. Wykorzystywane przez policję i wojsko doskonale dają sobie radę z odszukiwaniem osób zasypanych podczas trzęsienia ziemi oraz w pracy śledczej. Ich wielkie serce okryte kupą kłaków oddaje ogromne usługi niewidomym i niepełnosprawnym. Nie zarzuciły również swej odwiecznej pracy i znakomicie spisują się na pastwisku. Nic dziwnego, ze te wszechstronne, a do tego niezwykle efektowne psy od wieków cieszą się we Francji nieustającą popularnością, a i w Polsce coraz częściej można spotkać owczarki z Brie.

 

tekst wg. Biuletynu Klubu Rasy Briard nr 2/98


Wyszukiwarka