Neolingwizm w poezji in. Nowy lingwizm
TRADYCJA LINGWISTYCZNA W POEZJI POLSKIEJ
Poezja „słowiarska” buntuje się przeciw tyranii języka, ujawnia brzydotę mowy. Termin „słowiarstwo” wprowadził do obiegu krytycznego Przyboś (powoływał się przy tym lojalnie na autorstwo Peipera). Każdy dobry poeta jest „słowiarzem”, twierdził, bowiem słowo stanowi punkt wyjścia i punkt dojścia pracy artystycznej, jej materiał oraz rezultat końcowy. W 1965 roku Sławiński zaproponował własną nazwę dla ideologii poetyckiego „słowiarstwa” – poezja lingwistyczna. Matuszewski wskazywał dwóch patronów tej poezji: Tuwima i Przybosia, Sławiński – Przybosia i Eliota. Podstawowe różnice między „słowiarzami” I połowy lat 60-tych sprowadzały się do następujących wyborów:
Do wskazania tych elementów polszczyzny, które są najważniejsze, najbardziej reprezentatywne (tak więc dla każdego z lingwistów „język” znaczył co innego, był zjawiskiem inaczej uhierarchizowanym).
Do oceny elementarnych jednostek polszczyzny, a to – na myślenie człowieka o świecie.
Do takiej koncepcji języka poetyckiego, który znajdowałby swe oparcie w owych wyróżnionych jako najważniejsze składnikach mowy ojczystej.
Przyboś Dla Przybosia istotą języka ogólnego jest słowo potoczne, wyszarzałe, zbanalizowane, „przez użycie odwyraźnione”. Przyboś zarzuca mu pustkę uczuciową, bezmyślność automatycznych powtórzeń, brak dyscypliny intelektualnej. Poezja przywraca słowu moc zachwytu. Liryzm jest „porywem ku wszechludzkiemu szczęściu”, maksymalnym natężeniem woli akceptacji naszego istnienia na Ziemi, które najprawdziwiej i najpiękniej spełnia się w twórczości. Słowo potoczne w poezji nabiera mocy. Poetyka Przybosia przypisuje pojedynczemu słowu jedną myśl, podczas gdy dialog myśli rozgrywa się w przestrzeni pojedynczego słowa.
Białoszewski Dla niego język polski to także język potoczny. Lecz Białoszewski pojmuje słowo potoczne zgoła inaczej niż Przyboś. Nie przetwarza, nie uszlachetnia słów odwyraźnionych, wyświechtanych i doskonale niczyich. Takie rejony mowy go nie interesują. Są składnikami systemu abstrakcyjnego, konstrukcji czysto teoretycznej. Polszczyzna to dla poety słowo plus człowiek, słowo plus sytuacja, w której głos człowieka jest tylko celowo uruchamianym znakiem, ale i w równej mierze oznaką, czyli powiadomieniem o mówcy – przez mówcę nie zamierzonym. Elementarną jednostką polszczyzny jest, w odczuciu Białoszewskiego, akt mowy. Słowo ulega nastrojom. Nie bez znaczenia pozostaje tu teatralny rodowód poezji Białoszewskiego. Poezja twórcy Teatru Osobnego eksponuje swoistą „sceniczność” polszczyzny potocznej.
Kolejowe bełkoty podróżnych (Z dziennika), spory pokoleniowe na temat trudów i przepisów kulinarnych (Zakon czynny i bierny), refleksje cmentarne o przemijaniu życia (Zanoty), dyskusje na temat wiary i niewiary w cuda (Babie odnowił się obraz), wymiany porad fachowych w kwestii użytkowania ubikacji (Opowieść Lu. He.), zwierzenia na temat dziwności człowieka w ogóle, a mężczyzny w szczególności. Przeważa liryka bezpośrednia, wypowiedzi autorskiego „ja”.
Karpowicz Podstawowym wyznacznikiem lingwizmu w wierszach Karpowicza stała się gra na konstrukcjach frazeologicznych. Jest to kolejny lingwista stawiający znak równości między „językiem” a „językiem potocznym”. Słowo potoczne z reguły interesuje go jako znak niesamodzielny, uwikłany w stałe związki z innymi słowami, zdeterminowany i zniewolony wciąż tym samym sąsiedztwem. Uwięzienie słowa we frazeologii powoduje jego zużycie i spustoszenie wewnętrzne. Mówienie staje się czynnością automatyczną, dzieje się tak, jak gdyby język doskonale obywał się bez człowieka, a człowiek był językowi potrzebny tylko jako posłuszny mechanizm – spełniający plecenia systemu. Karpowicz wymienia elementy w konstrukcjach frazeologicznych, np. „i świeciło słowo, daję słońce”, „zdaję sobie dobrze skórę”, „w najszerszym tego stoła znaczeniu”.
Wirpsza Dla Wirpszy słowo potoczne nie jest już autorytetem, a „niskie” czy „peryferyjne” rewiry mowy – żywą domeną prawdy. W lingwistycznej wyobraźni Wirpszy polszczyzna to system precyzyjnych i ogólnych pojęć. Jego twórczość to znakomity przykład połączenia ścisłości naukowej z takim sposobem formułowania, który jest poezją. Abstrakta spotykają się tu z konkretami, przy czym zdecydowanie nad nimi górują, narzucają im sens ogólny, przemieniają w pojęcia. W poemacie „Don Juan”(1960) obraz pościgu staje się refleksją na temat „pościgu w ogóle”.
Zróżnicowanie w obozie lingwistów, którzy nigdy zresztą nie ogłosili wspólnego manifestu, okazało się okolicznością sprzyjającą kontynuacjom.
Lata 90. Były zdominowane przez o’haryzm, w którym na polskiej scenie poezji królował Marcin Świetlicki. Jednak wraz z nowym wiekiem, nowym stuleciem, sytuacja poezji polskiej zmienia się i do łask powraca poezja lingwistyczna. Rośnie zainteresowanie twórczością Andrzeja Sosnowskiego, którego uważa się za prekursora nowego lingwizmu w Polsce.
Pojawia się nowe pokolenie lingwistów wśród pokolenia roczników 70.:
Julia Fiedorczuk,
Maria Cyranowicz,
Jarosław Lipszyc,
Marcin Cecko,
Krzysztof Siwczyk,
Filip Zawada,
Piotr Sobolczyk.
Debiutuje również Joanna Mueller, której tomik Somnambóle fantomowe charakteryzuje wyjątkowa dojrzałość artystyczna.
Dowodem na uformowanie się polskiej grupy neolingwistów jest Manifest neolingwistyczny podpisany przez Marcina Ceckę, Marię Cyranowicz, Jarosława Lipszyca i Joannę Mueller. Wszyscy oni byli wówczas skupieni wokół czasopisma Meble (Warszawa). W manifeście ujawnione zostają tradycję, na których oparty został program nowego lingwizmu:
Awangarda i jej zerwanie z dotychczasowym pojęciem słów i ich znaczeń „Czas po raz kolejny uwolnił słowa. (...) Ogłaszamy śmierć kartki papieru, ale nie boimy się grzebać w trupach. Wybieramy ekran, na którym słowa pojawiają się i gasną jakby ich nigdy nie było. Wybieramy zmianę, modyfikację i kolejne wersje systemu. Nic nie zostało powiedziane raz na zawsze”
Dekonstrukcjonizm Derridy pogląd mówiąc o wielości interpretacji i odczytań tekstu i języka w ten sposób każdy komentarz na temat dzieła, także pochodzący od autora, jest jedynie przyczynkiem, kolejnym odrębnym tekstem podlegającym interpretacjom, lecz bynajmniej nie uprzywilejowanym. „Mleko wykipiało, sztandar wyłopotał. Nie jesteśmy poetami. (...) Zsyłamy do piekła wiersze. Jest tekst. (...) (Re)produkcja świata trwa.
Koncepcja języka wg Wittgensteina, w której chodzi mniej więcej o to, że język nie jest w stanie opisać rzeczywistości, a jedynie wskazać pewne jej elementy, które możemy opisywać jednie za pomocą języka. Nie ma innych tekstów niż językowe, nie ma innego świata niż językowy. Rzeczywistość jest konstruktem intelektualnym, co nie znaczy, że jej nie ma
Mamy w Manifeście też odżegnanie się od wcześniejszej formy lingwizmu nowofalowego związanego z Mironem Białoszewskim, Tadeuszem Karpowiczem, Edwardem Balcerzanem, Zbigniewem Bieńkowskim; oni język zmienili w podporządkowane ideologii marksistowskiej narzędzie manipulowania społeczeństwem. „Nie chcemy obnażać języka totalitaryzmu, reklamy, ulicy. Chcemy obnażać język”
Nowy lingwizm charakteryzuje się ( Maliszewski, 56):
Prostotą i bezpośredniością tekstów
Groteskowością
Potocznym konceptyzmem (ważniejszy od przekazu jest pomysł, czasami układ wiersza, a czasami tylko główne skojarzenie, reszta jest relatywna)
Świeżość i impulsywność języka
Zdecydowanie na wszystko, czyli gotowość mówienia o wszystkim w wierszu
Ryzykowne wysłowienie
Do tej pory poezja poszukiwała kontaktu i porozumienia z odbiorcą, czytelnikiem, ale literatura nowego lingwizmu tę tradycję złamała i zamknęła się przez masami czytelników. Współczesny wiersz „jest rzucany w pustkę lub pozostaje w rodzinie kilkunastu zainteresowanych.” (Maliszewski, 58). Przypomina to nam teorię poezji Peipera, który tworzył dla 12, dla elity, która była w stanie na świeżo zrozumieć poezję.
Wiersze straciły charakter utylitarny, a stały się indywidualną i ekspresjonistyczną (Maliszewski, 58) konfesją poety. Konfesją o tyle dwuznaczną, że poeci nowocześni zamknęli się hermetycznie (ważne słowo) w swojej prywatności, a zatem ich publiczne wyznania są mistyfikacją tak samo, jak postulat masowości poezji, którą rozumieją przecież nieliczni.
Wiersze poetów nowego lingwizmu można ogólnie określić tak: (Maliszewski, 61)
Rozległy, swobodny, antyróżewiczowski kontur
Dwuznaczna rola interpunkcji
Igranie składniowymi napięciami (liczne ‘dziwaczne’ przerzutnie)
Skojarzeniowa odkrywczość, mówienie obrazem
Uproszczona retoryka, jeśli w ogóle użyta, to kolokwialna, żartobliwa
Walka z nudą na wszystkich poziomach zapisywania, postrzegania i formowania
Aluzyjna gra konwencjami, np. instrumentacja, rytm, kanon monologu
Drastyczne przełamywanie konwencji
Mieszanie rodzajów, czyli poezjo-proza
Mówienie prostymi słowami o trudnych rzeczach tzw. Trudzenie się metafizyczne
Nieprzekombinowana metafora bezpośrednia, metafora z pierwszej ręki (wyłączając tu chyba Sosnowskiego, ale to moje zdanie)
Człowiek jako osoba wypełniająca wiersza, rządząca jego światem lub rządzona jego światem.
ANDRZEJ SOSNOWSKI – ur. 1959r. polski poeta i tłumacz; redaktor Literatury na Świecie. Ukończył anglistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Laureat m.in. Nagrody im. Kościelskich i nagrody miesięcznika Odra. Członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Do zabawy językiem natchnęły go prace Ashbery’ego i Roussela ( paradygmat pozaempirycznych gier językowych), z którymi spotkał się w Kanadzie.
Jego poezja określana jest jako precyzyjny chaos. Dzieje się tak, ponieważ poeta posługuje się wielowarstwową metaforą, która dość dokładnie ukrywa właściwe sensy w wierszach, ale też w dość swobodny, skojarzeniowy sposób przekształca on związki frazeologiczne.
Często łączy w utworach słowa, które po prostu dobrze ze sobą brzmią lub kojarzą mu się ze sobą. Bardzo często, gdy już dojrzymy jakieś sensy, okazuje się, że dostojność wiersza jest tylko udawana, podniosły, kwiecisty styl zestawiany jest z czymś kiczowatym, kolokwialnym. „Niekiedy w jednym wierszu zdania godne piosenki disco-polo, gazetowe cytaty sąsiadują z finezyjnymi impresjami krajobrazowymi i filozoficznymi sentencjami” [Maliszewski, 41].
Technika tworzenia metafor jest tradycją czerpaną z Peipera i współczesnej mu awangardy. Sosnowski uwalnia język ze skostniałych konwencji. Zestawia ze sobą w szokujących układach utarte formy grzecznościowe i w ten sposób wyzwala z języka filozoficzny potencjał języka polskiego. Bawi się słowami tak, że powstają czasem zupełnie szokujące i na pozór bezsensowne układy wyrazów, które po odpowiednim odczytaniu dają nam zupełnie nowe możliwości znaczeniowe.
Znaczenie pcha się drzwiami i oknami, ot,
taka spłuczka. Spłuczki, sączki, spluwaczki,
aliteracja, niewydarzone rymy, pył i kurz
avant tout choses, który zupełnie góruje,
zwłaszcza kiedy słońce uderzy znienacka
i postawi go dęba jak włosy na skórze rzeczy,
te aryjkę nicości, aurę rzeczy. fragment Spacer przed siebie ukazuje grę skojarzeń ze słowem spłuczka
Sosnowski wplata w wiersze liczne cytaty i kryptocytaty niekiedy szyfrując je tak, że trudno się ich w ogóle dopatrzeć, a w dodatku zaburzają one logikę wypowiedzi, przez co wiersz wydaje się bełkotem. Pojawia się pytanie: o co tu chodzi?
Wiersze Sosnowskiego powodują, że człowiek chce je zrozumieć, bo już je przeczytał i zaakceptował. Jak mówi Maliszewski wlały się one w czytelnika. Teraz należy poszukać drugiego, trzeciego i czwartego dna i postarać się je zrozumieć. Jeśli nie całkiem, to choć odnaleźć jakieś konkretne sensy, które ukażą nam skrawek Sosnowskiej epistemologii.
Maliszewski uważa, że Sosnowski stworzył nową epistemologię, nową ontologię, a także nową logikę uwalniając poezję, a wraz z nią język. Jego poezja wyraża to, co niewyrażalne, posługuje się „anielskimi” komunikatami, których ludzie nie potrafią zrozumieć, więc dostosowują je do własnych możliwości i rozumieją tak, jak potrafią najlepiej. (O anielskich komunikatach pisał Sosnowski w jakimś szkicu. Chodziło w nich o to, że anioły są istotami duchowymi i ich przekazy, komunikaty będą miały duchowy charakter, więc ludzie, którzy porozumiewają się językiem, umysłem, obrazami ich nie zrozumieją. Kiedy więc anioły przekazują coś ludziom, ludzki mózg przetransponowuje taki duchowy komunikat na kod dostępny i zrozumiały człowiekowi. W ten sposób ma niby działać poezja Sosnowskiego.)
JAROSŁAW LIPSZYC ur. 1975, polski poeta, były dziennikarz „Aktivista” i „Życia Warszawy” oraz działacz na rzecz wolnej kultury. Członek zespołu Krytyki Politycznej, prezes Fundacji Nowoczesna Polska.
Wydał trzy tomiki: „bólion w kostce: Wraszawa 1997, „poczytalnia” Warszawa 2000, „Mnemotechniki” Warszawa 2008 jest to remiks artykułów zWikipedii
Swoje wiersze wykonywał z towarzyszeniem zespołu Usta.
Lipszyc uważa, że słowa nie mogą być niczyją własnością.
Według Joanny Mueller w poezji Lipszyca słowa nie naśladują rzeczy, ale są one nieudolnie przez nie kopiowane, poeta bowiem porzucił zasadę mimezis. Przejęzyczenia w wierszach są powtórzeniem gestu Stwórcy, który słowem ustanawiał byty Lipszyc bawi się słowotwórstwem między innymi przejęzyczając wyrazy, czyli przestawiając w nich litery.
W „Poczytalni” Lipszyc stosuje dwa sposoby szokowania:
Wyrywa słowo z kontekstów i systemów i poddaje je różnym sposobom widzenia
Ustanawia nowy kontekst słów – kontekst Czytelnika
Poeta wymaga od czytelnika nie lada erudycji (znajomość Foucaulta, Derridy, ksiąg judaizmu i chrześcijaństwa, kontekstów kulturowych, intertekstowych tropów), ale jeszcze trudniejsze zadani, które stawia, to zrozumieć niezrozumiałe, odnaleźć sensy w „obłąkańczej afazji”, w bełkocie jego poezji.
Sensy są tu ulotne, chwilowe i za każdym razem ulegają reinkarnacji. Lipszyc jest magikiem słowa. LINGWINIZM ABSOLUTNY Lipszyca jest zjawiskiem osobnym.
„Mnemotechniki” tomik komputerowy, który wyłamuje się z konwencji, jak z resztą cała twórczość Lipszyca. Opublikowany w Internecie, stworzony z interaktywnych zabiegów. Lipszyc postuluje w nim idee creative commons. Można go czytać za darmo, ale też bawić się jego zawartością. Tomik jest otwarty na postawę czytelnika i na nim spoczywa odpowiedzialność za ostateczny kształt, wynik. http://pl.wikisource.org/wiki/Mnemotechniki
Styl Lipszyca to spadek po awangardzie, która bawiła się w podobne ‘układanki’ z cytatami prasowymi.
KAZIMIERZ BICULEWICZ ur. 1.04.1948r. w Ornecie
Debiutował na łamach prasy literackiej w 1972. W 1977 opublikował w piśmie Nowy Wyraz arkusz poetycki Listy zwykłe polecone. Pierwsza książka poetycka Biculewicza Ognisty Żółw Bengalski ukazała się dopiero w 1989 w Wydawnictwie Literackim i została uhonorowana Nagrodą im. Kazimiery Iłłakowiczówny za najlepszy debiut książkowy. W 1994 ukazał się jego drugi tom wierszy, Mrówka muzyczna. Uhonorowany Nagrodą Krakowska Książka Miesiąca (marzec 1995, za tomik Mrówka muzyczna).
Poezja Biculewicza jest intelektualna i w tym aspekcie nawiązuje ona do twórczości Norwida. Pokrewieństwo z Norwidem Maliszewski widzi też w kreacji „poety, który dramatyzuje i ironizuje swoje istnienie w społeczeństwie odrzucającym go, nie rozumiejącym” (Maliszewski, 51).
Charakterystyczne dla poezji Biculewicza jest samoświadomość i samokrytyka oraz postrzeganie języka jako ‘soczewki świadomości’, języka, który cały czas trzeba roziwjać.
Trudno odnaleźć jakieś jego wiersze, ale znalazła kilka tu: http://weryfikacja.blog.com/ Warto poczytać , bo w Niewysłowionym szczęściu mamy dowód intelektualizmu poetyckiego poety, a także jego poczucia humoru. Uczeni watykańscy to przykład poezjo-prozy i groteski w wykonaniu Biculewicza.
[ew. tu http://dekadaliteracka.pl/?id=604&siteback=archiwum]
MARCIN CECKO
Ur. 1981r. Poeta, dramaturg, fotografik, artysta wizualny, performer. Początkowo związany z neolingwizmem.
Tak mówi o sobie: "Zawsze interesowały mnie działania interdyscyplinarne, a w obiegu literackim nie umiałem się znaleźć. Przestałem myśleć o poezji jako o książce czy publikacji w piśmie, przestawiłem się na dźwięk, słowo mówione. Zapis jest tylko ułomną formą pośrednią. Ale brak książki jest chwilowy, chcę wydać teksty pisane do teatru, które są moim zdaniem bardzo poetyckie." ("Odra" 6/2011).
Jest fanem interdysplinarności i jednym z twórców Manifestu neolingwistycznego.
Wydał trzy tomiki wierszy: "Rozbiorek" (2000), "Pląsy" (2003) oraz "Mów" (2006). Jego związek z poezją jest dość nietypowy, bo nigdy nie wygłasza swoich wierszy jako czystej poezji. Zawsze natomiast recytacji wierszy towarzyszy muzyka, jakieś projekcje wideo. Taki cykl perfomance’ów pokazał między 2005 a 2009 w Warszawie w klubokawiarni Chłodna 25. Nadał im nazwę „Cząsteksty”, a określał jako „wystawianie tekstów na pokaz i na głos”. Do klasycznego przedstawiania wierszy powrócił dopiero w 2011 roku (wciąż w Chłodniej 25).
Powrót do klasycznej recytacji wyjaśnił tak: "(…) chciałbym tym razem zaproponować powrót do środkowo-wschodniej tradycji czytania poezji na siedząco, w blasku świec, przy łkających dźwiękach japońskiej gitary z serduszkiem, tak jak powinny to robić nasze matki i ojcowie, by ich dzieci nie były tak zagubione, jak są."
Więcej można powiedzieć o nim jako autorze tekstów teatralnych, wystąpień muzycznych, czy jako o grafiku, fotografiku, ale o tym musicie sobie poczytać sami
JOANNA MUELLER oto co sama pisze o sobie http://artpubkultura.blogspot.com/2012/08/3-ulubione-wiersze-joanna-mueller.html
Ur. 13.11.1979r. w Pile
Nominowana do Nagrody Literackiej Gdynia (2008) za tomik "Zagniazdowniki/Gniazdowniki". Współredagowała - wraz z Marią Cyranowicz i Justyną Radczyńską - antologię poezji kobiet Solistki wydaną przez Staromiejski Dom Kultury w Warszawie. Niegdyś sygnatariuszka "Manifestu neolingwistycznego" (wraz z m.in. Marią Cyranowicz i Jarosławem Lipszycem), obecnie jest raczej skłonna określać swoje pisarstwo mianem archelingwizmu (co ma zapewne odnosić się zarówno do "językowej archeologii", jak i do Jungowskich archetypów).
Bardzo często w jej poezji pojawia się słowo ból (zaczęło się od Somnambóli fantomowych). Początkowo nawiązywała do pisarzy romantycznych m. in. Lenartowicza i Norwida, o czym z resztą mówi(dość zabawnie) na wskazanym powyżej blogu.
W wierszach pisanych z perspektywy dziecka odnaleźć można echa kinderyzmu Cyranowicz patrz niżej
W poezji Mueller pojawia się pisanie z perspektywy matki mającej urodzić dziecko. I tu pojawia się kwestia domu i zadomowienia; jeden wiersz ma nawet kształt domu.
Jak widać problematyka poezji Mueller jest dość tradycyjna. Kiedy się przyjrzeć całej ej twórczość widać, że choć wiersze mają nowatorski kształt i posługują się nowym językiem (budowanym m. in. na paraleli brzmieniowej), to poruszają kwestie znane poezji od wieków.
Lingwizm Mueller opiera się na twórczości Karpowicza, uznawanego za ostatniego wielkiego modernistę, i pracach Steinera, który pisał na temat związków pomiędzy językiem, literaturą i społeczeństwem. To w oparciu o poezję Karpowicza stworzyła poetka pojęcie archelingwizmu, który polega na doszukiwaniu się początków słów, znaczeń, ale też wartości. Najważniejszymi pojęciami w twórczości Mueller są właśnie archeologia, arche i eschatologia. Archeologia to powrót do początków, do przeszłości, która umożliwia przyszłość i teraźniejszość. Eschatologia to rozważania o twórczości poety po jego śmierci, to doszukiwanie się ukrytych sensów.
W "Zagniazdownikach/Gniazdownikach" poetka próbuje stworzyć formę bez początku i bez końca, a więc wyjść poza archeologię i poza eschatologię. Znamienne są w jej poezji liczne neologizmy jak, np. mortret (portret jako coś, co uśmierca?) czy somantyka (somantyka przypomina mi orficką maksymę: "soma sema" – "ciało grób" – semantyka staje się tutaj semantyką ucieleśnioną lub semantyką cielesności), rozkojarzeniówka, symultaneczność, afreudyzjak, bełkotkliwość, urbanicja, monogamiśki, zaopatrunek, konieczynka, obiecadło, ale też gry słowne, np. "nomen omen amen" czy "królem bólem zostanę".
Cały język poezji Mueller jest bardzo rytmiczny, muzyczny, co z kolei łączy się z częstą figurą w jej twórczości, a mianowicie z tańcem.
MARIA CYRANOWICZ vel Mera de Cyrano (ur. 1974)
Poetka, krytyk, osoba cokolwiek tajemnicza i trudna do schwytania.
Laureatka Nagrody dla Młodych Krytyków im. Ludwika Frydego (1999). Była redaktorem literackim nieistniejącego już dwumiesięcznika „Meble”, obecnie jest redaktorem czasopisma literackiego „Wakat”. Wiersze i artykuły krytyczne publikowała m.in. w „Studium”, „Czasie Kultury”, „FA-arcie”, „Twórczości”, „Ha!arcie”, „Pro Arte” oraz prasie codziennej.
Autorka czterech książek poetyckich: neutralizacje (Warszawa 1997), i magii nacja (Kraków 2001), piąty element to fiksja (Warszawa 2004), psychodelicje (Warszawa 2006). Współredaktorka (obok Pawła Kozioła) antologii Gada !zabić?. Pa]n[tologia neolingwizmu.
Pierwszy poetycki tom Marii Cyranowicz spotkał się z przychylnym przyjęciem ze strony krytyki. W recenzjach wskazywano na umiejętne podjęcie tematu dzieciństwa, który jakkolwiek sam w sobie nie wydaje się oryginalny, w realizacji Cyranowicz nabrał cech szczególnych poprzez silne zakorzenienie w języku. Jest bowiem konstytutywne dla obu książek warszawskiej autorki penetrowanie języka infantylnego, zawierającego masę dziecinnych przejęzyczeń oraz frazeologicznych "byków". To przywiązanie do języka infantylnego nazwano kinderyzmem. Warto także zauważyć, że kinderyzm tych wierszy nie ma nic wspólnego z dziecięcą tkliwością czy sentymentalizmem obrazów sprzed lat. Jak napisał Jarosław Klejnocki - pisarstwo to jest "liryką wysokiej energii", sięgającą po narzędzia ekspresjonistyczne, kontrasty i dysonanse.
Drugą cechą specyficzną dla lingwizmu Cyranowicz jest próba działania na słowie. Inni lingwiści operują większymi segmentami wypowiedzi, gdy dla warszawskiej poetki przygoda z językiem zaczyna się już na poziomie pojedynczego słowa. Po wydaniu /i magii nacji/ Cyranowicz zmieniła nieco swoje literackie zapatrywania, skupiając wierszotwórczą uwagę na eksperymentach formalnych bliskich futuryzmowi, dadaizmowi czy poezji konkretnej - i podpisując je pseudonimem Mera de Cyrano.
Inspiruje się na poezji konkretnej i twórczości Juliana Przybosia.
Źródła:
Artykuł o Joannie Mueller: http://dekadaliteracka.pl/?id=3876
Gdyby ktoś potrzebował więcej na temat dekonstrukcjonizmu Derridy to tu jest dobrze opisane: http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2508
teorii Wittgensteina, która jest dość skomplikowana, ktoś się postarała na ukochanej Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Traktat_logiczno-filozoficzny
A tu dostępna jest cała teoria Wittgensteina: http://www.gavagai.pl/filozofia/wittgenstein.php
Karol Maliszewski Nasi klasycyści, nasi barbarzyńcy Szkice o nowej poezji
BARDZO INTERESUJĄCY ARTYKUŁ O SOSNOWSKIM: http://www.polisemia.com.pl/numer-4-2010-4/andrzej-sosnowski-poeta-spolecznie-niedostepny
Fragment Alternatywnego Słownika Młodych Literatów i Krytyków: http://www.charnas.pl/debiut.php?subaction=showfull&id=1175458156&archive=&start_from=&ucat=13&
http://www.culture.pl/baza-literatura-pelna-tresc/-/eo_event_asset_publisher/eAN5/content/joanna-mueller