Wojtkowiak (red ) Dzieje najnowsze dociekane przez璭pt贸w, 1


DZIEJE NAJNOWSZE

DOCIEKANE PRZEZ ADEPT脫W

Tom 1


(z prac dydaktycznych Zak艂adu 殴r贸d艂oznawstwa

i Nauk Pomocni­czych Historii UAM w Poznaniu)










pod redakcj膮 Zbys艂awa Wojtkowiaka

do druku przygotowa艂 Rafa艂 Witkowski









Pozna艅 2004



Ksi膮偶ka dofinansowana przez Instytut Historii UAM








Instytut Historii UAM

Ul. 艢w. Marcin 78

61-809 Pozna艅

Polska

tel. +48-61-8294724

fax +48-61-8294725

history@amu.edu.pl

http://www.historia.amu.edu.pl




ISBN



DRUK



OD REDAKTORA


W procesie edukacyjnym uniwersyteckich studi贸w historycznych szczeg贸lne miej­sce zajmuje przedmiot nazwany 鈥濶aukami pomocniczymi historii nowo偶ytnej鈥. Nie tylko w Polsce i nie tylko dzisiaj. Cho膰by ze wzgl臋d贸w praktycznych, oczywist膮 wydaje si臋 potrze­ba jego obecno艣ci. Przecie偶 na pocz膮tkowym etapie samodzielnej pracy na­ukowej, wi臋kszo艣膰 student贸w wybiera badania w艂a艣nie nad histori臋 naj­nowsz膮. Cz臋sto podejmuj膮c taki temat rozpraw magisterskich. Zda­wa膰 si臋 mo偶e, 偶e ju偶 to winno sk艂ania膰 do 偶ywszego zainteresowania warsztatem badawczym histo­ryka nowo偶ytnika. 呕e tak nie jest; uwidaczniaj膮 owoce trudu no­wo偶ytnik贸w. I nie tylko w tych pierwszych utworach 鈥瀙isanych na stopie艅鈥. Niejakie s艂abo艣ci warsztatowe nieobce s膮 przecie偶 i dzie艂om publikowanym przez profesjonalnych hi­sto­ry­k贸w. A dotyczy to wr臋cz elementarza badawczego, jaki winien by膰 przyswojony cho膰by na zaj臋ciach zwanych 鈥濿st臋pem do bada艅 historycznych鈥 i 鈥濶aukami pomocniczymi historii鈥. Nie wnikaj膮c w powody tych niedostatk贸w, nie spos贸b nie odnotowa膰 niejakiej regu艂y.

Dla rozwa偶a艅 nad dziejami najnowszymi brakuje stosownych kompendi贸w uni­wer­syteckich, omawiaj膮cych pracowni臋 badawcz膮 historyka. W Polsce, pr贸cz prac Ire­neusza Ihnatowicza i skryptu 鈥 tzw. wroc艂awskiego 鈥 sprzed przesz艂o 膰wier膰­wiecza, nie dysponu­jemy pomoc膮; przewodnikiem dla 鈥濶auk pomocniczych historii najnowszej鈥. Takim, jaki mediewistom przysporzyli W艂adys艂aw Semkowicz, Alek­sander Gieysztor i, J贸zef Szy­ma艅­ski. Wi臋cej ! Na 艂amach specjalistycznych pism - ju偶 to 鈥濻tudi贸w 殴r贸d艂oznawczych鈥, ju偶 鈥濻tudi贸w Metodologicznych鈥 - tylko sporadycznie pojawia si臋 refleksja nad warsztatem naukowym badacza XIX-XX wieku. Co wobec og贸艂u 鈥瀙rodukcji鈥 historycznej jest szcze­g贸lnie wymowne. Nie dochodz膮c przyczyn tej偶e dwudzielno艣ci, zauwa偶amy, 偶e w艂a艣nie ostatnio zagadnienie si臋 jeszcze bardziej skom­plikowa艂o. A to za spraw膮 propo­zycji meto­dologicznych nurtu 鈥瀙ostmodernizmu鈥 i 鈥瀙onowoczesno艣ci鈥. Bodaj nie do ko艅ca przemy­艣lane, a na pewno przez wi臋kszo艣膰 przyjmowane ekstensywnie sugestie J. De­ridy, H. G. Gademera, J .F. Lyotarda, R. Rorty鈥檈go, N. Chomsky鈥檈go i ich polskich wyznaw­c贸w owo­cuj膮. Adept nauk historycz­nych pozostaje w przekonaniu, 偶e 鈥瀗ie ma nic poza tekstem鈥, nie ma tedy kategorii 鈥炁簉贸d艂a historycznego鈥. Wi臋c odrzucaj膮c jakoby uw艂acza­j膮c膮 metod臋 鈥瀔leju i no偶yczek鈥 鈥 z najg艂臋bszym przekonaniem powtarza za Richardem Rorty: U偶ywaj jakiegokolwiek obrazu, kt贸ry jest por臋czny dla celu b臋­d膮cego pod r臋k膮, nie martwi膮c si臋 o to, kt贸ry obraz jest bli偶szy rzeczywisto艣ci. Postawa taka bez w膮tpienia rzutuje na obraz prze­sz艂o艣ci, kre艣lony przez adepta dy­waguj膮cego o wydarzeniach sprzed laty. Bo przy dys­kusji o wypadkach 鈥瀓akich by艂 przytomny鈥 鈥 argumentuje jednak 鈥瀢iarygodno艣ci膮 i au­tentyczno艣ci膮 艣wiadka鈥.

W konsekwencji wszystko to ma jednak swe zalety w艂a艣nie w procesie edu­ka­cyj­nym. Pozwala bowiem modelowa膰 profil zaj臋膰. W ci膮gu kilkunastu lat zmie­nia艂y one nazw臋; raz by艂y 鈥災噖iczeniami鈥, innym razem 鈥瀔onwersatorium鈥, wreszcie si臋gni臋to po miano 鈥瀙roseminarium鈥. I cho膰 zawsze by艂y to przedmioty obli­gatoryjne, to nie przewidy­wano dla艅 ko艅cowego egzaminu 鈥 mimo 偶e od lat wymo­giem jest wpisanie ocen, do in­deksu i protoko艂u egzaminacyjnego. Niewiadome za艣 zdaj膮 by膰 si臋 kryteria weryfikacji. Uw艂aczaj膮cym dla obu stron wydawa艂y si臋 prze­pytywania wg mechanicz­nie przej臋tego schematu, wykszta艂conego w 鈥瀔anonie nauk pomocniczych鈥. Tym wy­pracowanym przez mediewist贸w. Chronologia i metrologia XIX-XX wieku ? Heraldyka i genealogia doby no­wo­偶ytnej ? Adaptacja do艣wiadcze艅 sfragistyki, kartografii histo­rycznej b膮d藕 dyplomatyki bada艅 dziej贸w Polski poroz­biorowej ?

Cho膰 sygnalizowano ewentualno艣膰, a niekiedy nawet nieodzowno艣膰 takiej uty­li­zacji, w UAM przyj臋to innych plan zaj臋膰 z 鈥瀗auk pomocniczych historii najnowszej鈥. Si臋gaj膮c do z dawna uznanego poj臋cia 鈥炁簉贸d艂a historycznego鈥, podj臋to pr贸by wsp贸lnej re­fleksji nad jego walorami w badaniach dziej贸w najnowszych. Stu­denci z jednej strony zastanawia膰 mieli si臋 nad specyfik膮 powszechnie dost臋p­nych 藕r贸de艂 narracyjnych, z dru­giej za艣 sami te 藕r贸d艂a ... i wytwarzali, i katalogowali. Roztrz膮­sano wi臋c walory poznawcze pami臋tnika, listu prywatnego, informacji pra­sowej i foto­grafii oraz zbierano wypowiedzi 艣wiadk贸w epoki, odczytywano tablice pami膮tkowe ro­dzinnych miejscowo艣ci i zestawiano inskrypcje nagrobne wielkopol­skich nekropolii. Wszystko z za艂o偶eniem, i偶 ka偶demu 艣wia­dectwu nale偶na jest taka sama refleksja 藕r贸d艂oznawcza. Takie 鈥災噖iczenia warsztatowe鈥 mia艂y przygotowywa膰 do samodzielnej pracy badawczej ju偶 na poziomie dysertacji magi­sterskiej.

Dla jakiej艣 tam cz臋艣ci s艂uchaczy by艂o te偶 uzmys艂owieniem relacji mi臋dzy 鈥瀌zie­jami鈥 (jako procesem) a 鈥瀐istori膮鈥 (jako poznaniem). A przez to pr贸b膮 umiesz­czenia 鈥瀞iebie w przebiegu dziejowym鈥, 鈥瀞iebie鈥 w艂a艣nie jako 鈥瀙rzedmiotu i podmiotu historii鈥.

Toutes proportions gardees. Kiedy pisz膮cy te s艂owa zg艂臋bia艂 post臋powanie ro­syj­skich ministr贸w 鈥 akurat mija艂o lat 50 od tych wydarze艅, jakie Promotor pracy pa­mi臋ta艂 鈥 niemal z autopsji. Bez ma艂a dok艂adnie tyle lat, ile up艂ywa艂o dla pani Teresy Ciechano­wicz, kiedy za艣miewa艂a si臋 nad gazetami z lat pi臋膰dziesi膮tych, a jej pre­ceptor te teksty i nazwi­ska mia艂 w pami臋ci ucznia szko艂y podstawowej. Dla niego te偶 偶ywe by艂y opowie艣ci rodzin­ne o warszawskim getcie, kiedy pani Lidia Purolnik ze 艣ci艣ni臋tym gard艂em refe­rowa艂a lek­tur臋 dziennik贸w Ringelbluma. I znowu偶, dla tego 鈥 tu ni偶ej podpisanego, ju偶 redaktora 鈥 ma艂o zrozumia艂e, wr臋cz roz艣mieszaj膮ce by艂y rozterki student贸w pochylaj膮­cych si臋 nad re­lacjami z wydarze艅 prze艂omu 1981-1982 roku. Obie strony konfrontuj膮c w艂asny obraz przesz艂o艣ci, dochodzi艂y do refleksji nad istot膮 藕r贸d艂a historycznego i kwe­stii wykazywania jego autentyczno艣ci i wiarygodno艣ci.

Niniejszy zbiorek jest nieznacznym refleksem tych poczyna艅, po cz臋艣ci dy­dak­tycz­nych, po cz臋艣ci ju偶 naukowych. Teksty prezentowane s膮 zgodnie z chrono­logi膮 badanego przedmiotu. I tylko dlatego 鈥 cho膰 ma艂o to przekonuje 鈥 otwar­ciem jest wyimek z pracy ma­gisterskiej pisanej przed z g贸r膮 trzydziestu laty. W jak偶e odmien­nych okoliczno­艣ciach. Tak偶e obszernymi fragmentami dysertacji magister­skich s膮 tek­sty Lidii Purolnik i Teresy Ciechanowicz, kt贸re w latach 1996-1997 pra­cowa艂y ju偶 pod kierunkiem onegdaj­szego stu­denta. Z jego te偶 polecenia pan Woj­ciech Sypniewski w roku akademickim 1998/1999 komentowa艂 鈥 jako semestraln膮 prac臋 proseminaryjn膮 na IV roku studi贸w 鈥 dzie艂o Miko艂aja Ostrowskiego, a pan w J臋drzej Ja艅czak 鈥 jako student III roku 鈥 posegregowa艂 w贸wczas zebrane przez star­szych koleg贸w prace proseminaryjne; relacje o stanie wo­jennym w Polsce.

Wszystko za艣 jest niewielkim odbiciem dzia艂a艅 dydaktycznych i naukowych po­dej­mo­wanych ostatnio w Zak艂adzie 殴r贸d艂oznawstwa i Nauk Pomocniczych Historii Uni­wersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. I to tylko w jednej cz臋艣ci tego偶 Zak艂adu, paraj膮cej si臋 sprawami podanymi w tytule niniejszego tomiku.


Pozna艅, czerwiec 2000


P.S. Od czasu z艂o偶enia r贸偶nym wydawnictwom niniejszego tomiku w ofercie mija ko­lejny rocznik. W styczniu roku 2002 nie wida膰 dostatecznie jasno terminu, kiedy rzecz ujrzy 艣wiat艂o dzienne. I ponie­k膮d jest to naturalny stan rzeczy 鈥 dla redaktora ukszta艂to­wanego w warunkach PRL-u.

On偶e redak­tor winien jest jednak w tym miejscu kolejne wyja艣nienie. Teksty poni偶sze prezentuj膮 erudycj臋 auto­r贸w w mo­mencie tworzenia, a wi臋c przynajmniej z po艂owy lat dziewi臋膰dziesi膮tych ubieg艂ego stulecia. P贸藕niej ukaza艂y si臋 prace, jakie wy­wody niniejsze mog膮 uzupe艂nia膰, mog膮 te偶 wywo艂a膰 wra偶enie na­szej wt贸rno艣ci. Dlatego z si艂膮 podkre艣lamy, 偶e obraz getta warszawskiego Lidii Purolnik i re­asump­cja J臋drzeja Ja艅­czaka powstawa艂y na semi­narium podpisanego 鈥 bez znajomo­艣ci fascynuj膮cych ksi膮偶ek Leona Leonciaka, a tak偶e rezultat贸w sympozj贸w 鈥瀦 okazji鈥 wprowadzenia stanu wojenne­go. Nadto Te­resa Ciechanowicz nie by艂a 艣wiadoma listy przysz艂ych doktor贸w honoris causa Uczelni, na jakiej studiowa艂a.


Dopisano w Poznaniu 7 stycznia 2002



Zbys艂aw Wojtkowiak


Deklaracja rosyjskiego Rz膮du Tymczasowego w sprawie polskiej z 30 marca 1917 roku (przyczynek do uporczywej legendy)



Zagadnienie sygnalizowane podtytu艂em, bynajmniej nie jest wywo艂ane 鈥 wcale nie zadziwiaj膮cym 鈥 przemilczaniem omawianego wydarzenia w ostatnich czasach ani po­le­mikami wok贸艂 niego w latach poprzednich. Uwagi niniejsze nie pretenduj膮 te偶 do aktual­nego dzisiaj 鈥瀘dkrywania bia艂ych plam鈥. Pr贸bujemy tylko na艣wietli膰 za­gadnienie w aspek­cie, jakiego nie dostrzegli艣my w dotychczasowej literaturze przedmiotu1. Zreszt膮 nasz podtytu艂 nie jest precyzyjny, jako 偶e 鈥瀕egend鈥 wok贸艂 dekla­racji Rz膮du Tymczasowego by艂o kilka. Og贸lnie spierano si臋 o sprawc臋, kt贸ry spo­wodowa艂, 偶e w marcu 1917 roku nowy rz膮d rosyjski uzna艂 prawo Polski do niepod­leg艂ego bytu.

Jak dot膮d, zagadnienie rozstrzygano apodyktycznie. Nadu偶ycie zasady prior tem­pore potior, iure, pozwala艂o rozpoznany w zasadzie zr膮b fakt贸w 藕r贸d艂owych uk艂a­da膰 zgodnie z wyobra藕ni膮, sympatiami i przekonaniami politycznymi. Sprawa wydaje si臋 bo­wiem prosta. W dwa tygodnie po obaleniu caratu, dwa nowe o艣rodki w艂adzy pa艅­stwowej w Rosji wyda艂y dokumenty w sprawie niepodleg艂o艣ci Polski. Wystarczy艂o (!?) wskaza膰 in­spi­rator贸w tych krok贸w, by metod膮 wnioskowania poza藕r贸d艂owego wyka­za膰, jakie by艂y si艂y sprawcze poczyna艅 rosyjskiego Rz膮du Tymcza­sowego.

Chronologicznie, wpierw widziano animatora w brytyjskich ko艂ach rz膮dowych, kt贸re pobudzone przez Romana Dmowskiego i doceniaj膮ce wag臋 鈥瀞prawy polskiej鈥, ja­koby na­tchn臋艂y nowo powsta艂y rz膮d sojuszniczy2. Z innej strony postawiono tez臋, o przemo偶nym wp艂ywie dzia艂aczy polskich na now膮 ekip臋 rz膮dz膮c膮 Rosj膮; w za­le偶no艣ci od orientacji politycznej g艂osiciela tezy wskazywano na r贸偶ne partie i osoby3. W latach PRL-u za艣 obowi膮zywa艂a wyk艂adnia, 偶e jedynym powodem ge­stu bur偶uazyjnego Rz膮du Tymczaso­wego by艂a wcze艣niejsza odezwa do Polak贸w wydana przez Piotro­grodzk膮 Rad臋 Delegat贸w Robotniczych i 呕o艂nierskich4. Prawd臋 m贸wi膮c, teza ta nienowa, gdy偶 podobn膮 po­stawi艂 ju偶 w 1918 roku Szymon Askenazy. Zreszt膮 we wszyst­kich tych przypuszczeniach znajdujemy odmianki, rozmaicie akcentuj膮ce rol臋 poszcze­g贸lnych os贸b i czynnik贸w poli­tycznych.

W艣r贸d tych przyczyn najmniej akcentowana jest ewentualno艣膰 po­wi膮­za艅 poczyna艅 rosyjskiego Rz膮du Tymczasowego z tenorem porozumienia politycznego; zawartego mi臋dzy Francj膮 a rz膮dem rosyjskim jeszcze carskim. Umow臋 zawarowano niemal w przeddzie艅 upadku caratu. W贸wczas Francja uzy­ska艂a akcepta­cj臋 Rosji na wy­znaczenie swej wschodniej granicy z Niemcami, w za­mian za co po­zwala艂a, by Rosja 鈥 po zako艅czeniu wojny 鈥 dowolnie decydowa艂a o swojej granicy za­chodniej. Dokumenty z tych pertraktacji ujawnione zosta艂y ju偶 w 1918 roku i znane s膮 z kilku publikacji5.

Elementarnym wi臋c pytaniem b臋dzie: czy rewolucyjny Rz膮d Tymczasowy by艂 艣wia­dom ustale艅 konferencji sojuszniczej, kt贸ra zako艅czy艂a si臋 w Piotrogrodzie kilka dni wcze­艣niej ? Je偶eli tak, to czy u艣wiadomieni w tej materii zostali mi臋dzy 13 a 30 marca 1917 roku? Historykowi wiadomo, 偶e odpowiedzi na tak postawione py­tanie nie spos贸b szuka膰 w stenogramach posiedze艅 nowo powsta艂ego gabinetu6. Takowych w rewolucyj­nym ferworze jeszcze nie sporz膮dzano. Przynajmniej nic nie wia­domo, by za­chowa艂a si臋 ich dokumentacja. Nurtuj膮ce nas w膮tpliwo艣膰 rozwiewa膰 mog膮 tylko p贸藕­niej spisane relacje uczestnik贸w wydarze艅. I rzeczywi艣cie.

Minister spraw zagranicznych Rz膮du Tymczasowego Pawe艂 Milukow w latach trzy­dziestych stwierdza艂: Winieniem jeszcze zwr贸ci膰 uwag臋, 偶e tajny uk艂ad, na mocy, kt贸rego Francja po­zo­stawia艂a do wy艂膮cznej dyspozycji Rosji okre艣lenie jej granic zachodnich, nie by艂 nam jeszcze (w marcu 1917 roku 鈥 Z.W.) znany7.

W tym samym duchu wypowiada艂 si臋 wcze艣niej Fiodor Rodiczew, minister pracy te­go偶 gabinetu, dla kt贸rego manifest polski wydano sua sponte, co potwier­dza膰 mia艂 r贸w­nie偶 by艂y premier Grigorij ksi膮偶臋 Lwow8. Kwestia wydawa膰 si臋 mo偶e wyja艣nion膮. Gdyby nie twierdzenie Aleksandra Kiere艅skiego, ministra sprawiedliwo­艣ci w gabinecie Lwowa. Po p贸艂wieczu twierdzi艂 on kategorycznie: Quelqu鈥檜n d鈥檈ntre nous vint rappeler a Milioukov un incident significatif. Ce­luici s鈥檈­tait produit peu auparavant, pendant la deuxieme seance du Cabinet, qui se te­nait en­core dans l鈥檈difice de la Douma. On nous avait communique alors un tele­gramme du 22 fevrier, dans lequel le gouvernement francais donnait son accort a l鈥­annexion, par la Rus­sie, des provinces autrichiennes et allemandes de la Pologne, en compensation d鈥檜n consentement donne par la qouvernement tsarist a l鈥檃nnexion par la France de la rive gauche du Rhin. Nous avions decide d鈥­ignorer cette propo­sition et d'entrer im­mediate­ment en pourparlers avec les re­presentants de la nation polonaise, dans le de­ssein de retablir l'independance de leur pays (wszystkie podkr. Z.W.)9.

Trzej (czterej?) 艣wiadkowie wydarze艅, daj膮 wi臋c diametralnie odmienny obraz rze­czywisto艣ci z lutego-marca 1917 roku, cho膰 wszyscy wi膮偶膮 to z 鈥瀔westi膮 polsk膮鈥. Nie bez racji, o czym ni偶ej. Na razie wypada rozstrzygn膮膰 dylemat: czy na pocz膮tku urz臋­dowania, nowi ministrowie znali postanowienia carskich poprzednik贸w?

Tylko jeden 艣wiadek potwierdza to kategorycznie; o porozumieniu wiedzia艂y no­we w艂adze i to ju偶 w pierwszych godzinach ich dzia艂ania! Co nie jest bez znacze­nia, on偶e podnosi, 偶e ministrowie od razu poj臋li znaczenie dokumentu i niezw艂ocz­nie na艅 zareago­wali. Pozostali, r贸wnie zdecydowanie temu przecz膮. Istotne jest wskazanie, i偶 tego od­miennego, 鈥瀗eguj膮cego鈥 zdania jest i 贸wczesny premier, i jego minister spraw zagranicz­nych. Persony bez w膮tpienia kompetentne w rzeczonej materii. Na dodatek, wobec praw­dziwo艣ci wersji Kiere艅skiego zg艂osi膰 wolno szereg, chyba istotnych, za­strze偶e艅.

1. W 贸wczesnym gabinecie by艂 鈥瀟ylko鈥 ministrem sprawiedliwo艣ci i dosta艂 si臋 tam na mocy kompromisu z Piotrogrodzk膮 Rad膮 Delegat贸w. Reprezentuj膮c lewic臋 rewolu­cyjn膮, by艂 w permanentnym konflikcie z pozosta艂ymi cz艂onkami gabinetu. Czy do­puszczano go wi臋c do wszystkich tajemnic, cho膰by i 艣wie偶o przej臋tych do­kument贸w tak wa偶nego znaczenia?

2. Interesuj膮c膮 nas informacj臋 znajdujemy dopiero w ostatniej wersji pami臋t­ni­k贸w Kiere艅skiego (ur. 1881), napisanych u schy艂ku 偶ycia, przez przesz艂o 80-letniego starca. Wcze艣niej, w latach dwudziestych 鈥 a wi臋c 艣wie偶o po wydarzeniach 鈥 r贸wnie偶 snu艂 i publi­kowa艂 wspomnienia. W nich nie znajdziemy jednak takiej infor­macji10.

3. Czy偶 w niezmiernie skomplikowanej sytuacji, dos艂ownie pierwszych godzin po dramatycznym przej臋ciu w艂adzy, nowo powsta艂y gabinet mia艂 czas i mo偶liwo艣ci, by pe­ne­trowa膰 archiwa carskich ministerstw? Gdyby nawet jakimi艣 drogami do rzeczonych akt dotar艂. Czy rewolucyjny rz膮d mia艂 sposobno艣膰 ich zana­lizowania i podj臋­cia brzemiennych decyzji?

Niemal retoryczne pytania nie najlepiej chyba 艣wiadcz膮 o wiarygodno艣ci Kie­re艅­skiego. Tym bardziej, gdy u艣wiadamiamy sobie pozycj臋, w jakiej znalaz艂 si臋 鈥 ju偶 po li­sto­padzie 1917 roku 鈥 ostatni przed Leninem przyw贸dca Rosji. Wyniesiony on­gi艣 nie­zmiernie wysoko, po przewrocie bolszewickim popad艂 w ca艂kowit膮 izolacj臋; tak偶e w艣r贸d k贸艂 rosyj­skiej emigracji politycznej. Skoro zwa偶ymy konsekwencje wy­nikaj膮ce z przyj臋cia jego wy­powiedzi, dopu艣ci膰 wolno przypuszczenie, 偶e pod ko­niec 偶ycia 鈥瀘dgrywa艂 si臋鈥 tym spo­sobem na dawnych przeciwnikach, cho膰by i kole­gach z pierw­szego gabinetu rewolucyjnego. Swym g艂osem wyra藕nie bowiem wyka­zywa艂 ich nieprzy­chyln膮 postaw臋 wobec Pol­ski.

Jako 偶e sprzecznych relacji nie spos贸b weryfikowa膰 materia艂em dokumentowym, w膮tpliwo艣ci rozstrzyga膰 winna krytyka 藕r贸d艂a. Ta jednak 鈥 cho膰by w tych sytu­acjach 鈥 wy­kazuje bezradno艣膰. Przynajmniej pozornie. Znale藕膰 bowiem mo偶na in­formacje uwia­ry­godniaj膮ce obraz kre艣lony przez Kiere艅skiego.

Okazuje si臋, 偶e z podobnym g艂osem wyst臋powa艂 on ju偶 wcze艣niej. Niestety dyspo­nu­jemy tylko ekscerptem relacji, zachowanej w by艂ym Archiwum Historii Partii przy KC PZPR w Warszawie. Nieznany informator donosi艂, 偶e Aleksander Kiere艅ski w wyg艂o­szonym w Szwajcarii w 1920 roku odczycie opowiedzia艂, 偶e ostatnich dniach panowania Miko艂aja II odby艂a si臋 w Peters­burgu walna narada aliant贸w - - - omawiano warunki pokoju. Francja 偶膮da艂a anek­sji doliny Sa­ary i okupacji lewego brzegu Renu sine die. 呕膮danie to przyj膮艂 lord Milner, a po pewnym oporze i rz膮d rosyjski. W贸wczas cesarz Miko艂aj za偶膮da艂 wcielenia ca艂ej, zjednoczonej Polski do Rosji. Przedstawiciel Francji prosi艂 o czas do namys艂u. Odpo­wied藕 Francji w kilka tygodni p贸藕niej, ju偶 po rewolucji, a wi臋c do r膮k p. Kiere艅­skiego. Francja przyj臋艂a wniosek rosyj­ski11.

Forma sprawozdania nie pozwala przekonuj膮co ustali膰, na ile by艂o ono adekwatne do wyg艂oszonej mowy. Na ile za艣 ta relatiae refero, b臋d膮ce streszczeniem wy­g艂asza­nych tez, przez kondensacje 鈥 mimowolnie b膮d藕 celowo 鈥 wypacza艂a tenor wypo­wiedzi prelegenta.

Przyj臋cie sprawozdania literalnie nakazuje wnosi膰, 偶e:

1. to w艂a艣nie Miko艂ajowi II przypisa膰 nale偶y inicjatyw臋 modyfikacji porozumie­nia francusko-rosyjskiego;

2. Wielka Brytania by艂a 艣wiadoma przynajmniej cz臋艣ci. tego uk艂adu;

3. informacja o rzeczonym porozumieniu dotar艂a do Rosji i do Rz膮du Tymczasowego, dopiero oko艂o po艂owy marca 1917 roku;

4. ostateczn膮 redakcj臋 tego偶 porozumienia skierowano bezpo艣rednio (?) na r臋ce Kiere艅skiego.


W taki tok wywodu Aleksandra Kiere艅skiego w 1920 roku trudno uwierzy膰, przy­najmniej jako jego relacji z wydarze艅 prze艂omu lutego i marca 1917 roku. Wielce praw­dopodobne jest niewtajemniczanie delegacji brytyjskiej w t臋 spraw臋. Dla nas nie tylko dlatego, 偶e poufno艣膰 tak膮 podnosi p贸藕niejsza literatura przed­mio­tu12. Odna­le­ziona ko­respondencja mi臋dzy Londynem a ambasadorem Bucha­nanem 鈥 w艂a艣nie tycz膮ca pro­blemu pol­skiego 鈥 nie napomyka w og贸le o jakim艣 fran­cusko-rosyjskim po­rozu­mieniu13. Jego 艣cis艂ego utajnienia dowodzi reakcja po jego ujawnieniu, w czasie tzw. jawnej dyplomacji rz膮du ju偶 bolszewickiego14. Jest te偶 ma艂o prawdopodobna informacja, 偶e odpowied藕 francuska wp艂yn臋艂a w艂a艣nie na r臋ce Kiere艅skiego, w贸wczas zaledwie ministra sprawiedliwo艣ci, kt贸ry premierem zosta艂 dopiero w lipcu 1917 r.

Relacjonowane tezy referatu, je偶eli pada艂y w r 1920 r. z jego ust, to by艂yby mi­mo­woln膮 antycypacj膮, b膮d藕 celow膮 konfabulacj膮. Jednak niewykluczone, 偶e w poda­nej postaci s膮 wytworem s艂uchacza-informatora. Ten w swym sprawozda­niu 鈥 operuj膮c skr贸­tem 鈥 dokona艂 emendacji. Mo偶e nawet mimowolnej. Bowiem z perspek­tywy czasu 鈥瀢iedzia艂 ju偶, 偶e Kiere艅ski by艂 premierem鈥 i jako taki mia艂 dost臋p do najwa偶niejszych do­kument贸w. Tak wi臋c i prelegent, i sprawozdawca antycypowa膰 mogli wydarzenia z 1917 r.

Dalsze dywagacje wok贸艂 wiarygodno艣ci tajemniczego obserwatora s膮 tutaj bez­za­sadne. Jednak przyjmuj膮c autentyczno艣膰 jego relacji widzimy, 偶e w ci膮gu po­艂owy stulecia Kiere艅ski uparcie twierdzi, 偶e tajne porozumienie francusko-rosyjskie by艂o znane cz艂onkom Rz膮du Tymczasowego. Jeszcze przed wydaniem przeze艅 Deklaracji do Naro­du Polskiego. Os艂abia to jedn膮 z powy偶szych 鈥 naszych 鈥 w膮tpliwo艣ci. Inn膮 podwa偶y膰 mo偶e nie dostrzegana dot膮d informacja wskazuj膮ca na mo偶liwo艣膰 rych艂ego dotarcia do­ku­ment贸w konferencji sojuszniczej do ministr贸w re­wolucyjnego gabinetu.

Latem 1917 r. by艂y carski minister spraw wojskowych, genera艂 Michai艂 Bie­la­jew, zeznawa艂 przed Komisj膮 Nadzwyczajn膮, 偶e oko艂o 2 w nocy (26 lutego starego stylu, obudzi艂 go telefon - ZW) m贸wi艂 za­st臋pca szefa kancelarii Rady Ministr贸w, Puti艂ow, wyja艣niaj膮c, 偶e w pomieszczeniu kancela­rii >gospodaruj膮 jakie艣 osoby postronne<; uda艂o mu si臋 (podkr. ZW) jednak za­bez­pie­czy膰 przed nimi wa偶niejsze dokumenty15.

Mog艂o to wi臋c zdarzy膰 si臋 w nocy z 11 na 12 marca (nowego stylu). Jacy to osob­nicy pl膮drowali gabinety Pa艂acu Taurydzkiego i jakie dokumenty uda艂o si臋 za­bez­pieczy膰? Dociec nie spos贸b. Na podstawie tych zezna艅 Komisja Nadzwyczajna stwierdza艂a jed­nak: ocala艂 tylko jeden orygina艂 dokumentu dotycz膮cego prze­biegu konferencji sprzymierzonych (podkr. ZW), kt贸ry Bielajew w艂o偶y艂 do szufla­dy biurka16.

Czy b臋dzie nadu偶yciem domniemanie, 偶e tak膮 w艂a艣nie drog膮 w r臋ce nowych mi­ni­str贸w trafi艂 dokument analizowany tej偶e nocy o 2 godzinie, na drugim posiedze­niu w艂a艣nie sformowanego gabinetu? Obradowa艂 on akurat w Pa艂acu Taurydzkim, gdzie w innym skrzydle k艂臋bi艂a si臋 Piotrogrodzka Rada Delegat贸w, kt贸rej wiceprze­wodnicz膮­cym by艂 w艂a­艣nie Aleksander Kiere艅ski 鈥 jako eser (socjalista-rewolucjoni­sta). Zosta艂 on delegowany przez ten偶e Rad臋 do Rz膮du Tym­czasowego zosta艂 przewodnicz膮cy Partii Pracy (trudowik). Stanowi艂 tam lewe, 鈥瀝ewolucyjne鈥 skrzyd艂o gabinetu. Czy wyklu­czona jest tedy mo偶liwo艣膰 dostarczenia t膮 drog膮 orygina艂u do­kumentu dotycz膮cego konferencji sprzy­mierzonych? Jakiego i czy rzeczywi艣cie, pozostanie domniemaniem. Jako hipoteza prawdopodobna, jest to jednak uwiary­godnienie wspomnie艅 Kiere艅skiego. Ale tak偶e ob­ja艣nia p贸藕niejsze s膮dy innych ministr贸w o znajomo艣ci dokumentu z konferencji so­jusz­niczej. Rozbie偶no艣膰 zda艅 t艂umaczy膰 wolno ich po­staw膮 wobec sprawy pol­skiej.

Bowiem o to zagadnienie niew膮tpliwie chodzi艂o. Poprzez rozpatrzenie tej kwe­stii dojdziemy bodaj do sprawy prawdom贸wno艣ci wspominaj膮cych. Rozpozna­nie indy­widual­nych zapatrywa艅 Paw艂a Milukowa, Grigorija Lwowa, Aleksandra Kie­re艅skiego na 鈥瀙olskie zagadnienie鈥 鈥 przed i w czasie wydarze艅 1917 roku 鈥 zmienia nasz膮 ocen臋 uczciwo艣ci pami臋tnikarzy17. Okazuje si臋 bowiem, 偶e p贸藕niej mogli mie膰 oni istotne powody, aby tu­szowa膰 swoje wcze艣niejsze pogl膮dy. I w艂a艣nie po latach prawdopodob­nie celowo rzeczo­n膮 kwesti臋 przeinaczali.

Jeszcze w styczniu 1917 r. przyw贸dca rosyjskich kadet贸w Pawe艂 Milukow sprzeciwia艂 si臋 koncepcji niepodleg艂o艣ci Polski18. Wi臋cej, w dniach rewolucji 鈥 ju偶 jako nowy minister spraw zagranicznych 鈥 podtrzymywa艂 swoje stanowisko. W wy­wiadzie dla 鈥濪aily Telegrah鈥 o艣wiadczy艂 18 marca: przyrzeczenie wolnej, po艂膮czonej Polski pod ber艂em rosyjskiego cara, wyma­ga natu­ralnie teraz rewizji, ale w tych niespokojnych dniach, nie miano jeszcze czasu do na­rad nad t膮 spraw膮19.

Nast臋pnego dnia, w rozmowie z brytyjskim ambasadorem Georgem Buchana­nem, mia艂 powiedzie膰, 偶e je偶eli chodzi o Polsk臋, to jest zdecydowanie przeciwny tak jej niepodleg艂o艣ci, jak i oddzielnej armii i uwa偶a 偶e Polska powinna by膰 autonomiczn膮 i mie膰 wojska teryto­rialne, kt贸re b臋d膮 cz臋艣ci膮 sk艂adow膮 armii rosyjskiej20.

Podobn膮 opini臋 sformu艂owa艂 17 w tym偶e czasie premier Lwow, kt贸ry 18 marca anon­so­wa艂, 偶e zapowiedziane przez cara Miko艂aja II dzie艂o, zmierzaj膮ce do nadania narodo­wi pol­skiemu wolno艣ci i swobody, zostanie pod panowaniem obecnego rz膮du w dalszym ci膮gu kontynuowane - - - a - - - Polacy otrzymaj膮 zupe艂ne r贸wnouprawnie­nie i nagrod臋 za swe wierne stanowisko21.

Nie bez kozery wi臋c w dniach przewrotu prasa polska w Rosji z przek膮sem stwier­dza艂a, 偶e p. Milukow potrzebuje pewnego nacisku z do艂u 鈥 by m贸g艂 sprecy­zo­wa膰 nowe stanowisko wobec problemu polskiego22. Jak si臋 zdaje, nacisk贸w ta­kich nie trzeba by艂o wywiera膰 na Aleksandra Kiere艅skiego.

Dnia 20 marca bawi艂 on w Moskwie, gdzie na spotkaniu w Polskim Klubie Demokra­tycz­nym o艣wiadczy艂, 偶e rz膮d nie zaj膮艂 jeszcze stanowiska, ale on osobi艣cie b臋­dzie d膮偶y艂 do najrychlejszego og艂oszenia niepodleg艂o艣ci Polski23. Pogl膮d ten powt贸­rzy艂 w wywia­dzie dla brytyjskiej prasy z tego samego dnia24. Jak si臋 zdaje, nie by艂o to tylko sponta­nicznym ge­stem nowo kreowanego ministra, 艂akn膮cego poklasku u Polonii. Swoje propolskie sympa­tie okazywa艂 Kiere艅ski ju偶 wiele wcze艣niej.

Jesieni膮 1916 roku w Piotrogrodzie zawi膮za艂 si臋 konspiracyjny 鈥袣褉褍卸芯泻 袛褉褍蟹懈械泄 袧械蟹邪胁懈褋懈屑芯褋褌懈 袩芯谢褜褖懈鈥. Wed艂ug jednego z za艂o偶ycieli 鈥 Aleksandra Wi臋ckow­skiego, jego celem mia艂o by膰 zmuszanie Rosjan do przemy艣le艅25. Obok polskich dzia艂aczy wywodz膮cych si臋 z kr臋g贸w poza endeckich, a wi臋c i spoza Ko艂a Polskiego w Dumie, do 鈥濳o艂a Przyjaci贸艂 Niepodleg艂o艣ci鈥 zg艂osili akces rosyjscy politycy. Do sta艂ych uczestnik贸w spotka艅 nale偶eli: Aleksander Kiere艅ski, Miko艂aj So­ko艂ow (dusza zebra艅), Miko艂aj Czche­idze, sporadycznie bra艂 w nich udzia艂 Pawe艂 Milukow i Miko艂aj Niekrasow26). Sk艂ad tego gremium i warunki, w jakich przysz艂o mu dzia艂a膰, nie pozwala艂y 偶ywi膰 na­dziei na blisk膮 kon­kretyzacj臋 dyskutowanych proble­m贸w. Jeden z polskich uczestnik贸w wspomina艂 po la­tach: Gdyby艣my prowadz膮c z Rosjanami konferencje wysuwali postulaty polskie, tj. tylko oderwanie si臋 od Rosji, to Rosjanom wcale si臋 to nie u艣miecha艂o, je偶eli Rosjanie zga­dzali si臋 co do Polski, to tylko pod tym warunkiem, 偶e i Niemcy na tym strac膮27.

Nie mniej jednak uderza, 偶e sta艂ymi dyskutantami ze strony rosyjskiej byli politycy, kt贸­rzy kilka miesi臋cy p贸藕niej 鈥 bodaj niespodziewanie dla siebie 鈥 stanowili nowe w艂adze Rosji. W marcu 1917 roku Czcheidze by艂 przewodnicz膮cym Komitetu Wyko­nawczego Piotro­grodz­kiej Rady Delegat贸w Robotniczych i 呕o艂nierskich, a Kiere艅ski jednym z jego zast臋p­c贸w, Soko艂ow 鈥 niezaprzeczalnie szar膮 eminencj膮 tej偶e Rady. W drugim, 鈥瀔onku­rencyjnym鈥 o艣rodku 鈥 w Rz膮dzie Tymczasowym 鈥 Milukow obj膮艂 resort spraw zagranicznych, Niekra­sow ministerstwo dr贸g i komunikacji, ten偶e Aleksander Kie­re艅ski by艂 mi­nistrem spra­wiedliwo艣ci. Do nich te偶 zg艂osili si臋 polscy dzia艂acze niepodle­g艂o艣ciowi. Zna­jomi nie tylko z Ko艂a Przyjaci贸艂 Niepodleg艂o­艣ci Polski.

Ju偶 wieczorem 12 marca Aleksander Wi臋ckowski spotka膰 si臋 mia艂 z Czcheidze, Kie­re艅skim i Soko艂owem. Chocia偶 nie znamy przebiegu rozmowy, zauwa偶amy to偶sa­mo艣膰 os贸b, kt贸re wcze艣niej deliberowa艂y nad kwesti膮 niepodleg艂o艣ciow膮28. Przyby艂y z Moskwy Lednicki, przekonywa艂 Miko艂aja Czcheidze 鈥 ju偶 przewodnicz膮­cego Rady Pio­tro­grodzkiej, 偶e w zmienionej sytuacji niemo偶liwym jest postawienie kwestii polskiej inaczej, jak na p艂aszczy藕nie zupe艂nej niepodleg艂o艣ci29.

Taki by艂 tenor nieoficjalnych wypowiedzi polskich dzia艂aczy niepodleg艂o艣cio­wych. 艢wiadomi wcze艣niejszego nastawienia aktualnych ministr贸w, bardziej ogl臋d­nie apelo­wano do Rz膮du Tymczasowego. Dnia 15 marca w oficjalnej deklaracji stron­nictwa Post臋­powych Demokrat贸w uznano obalenie caratu za dobry prognostyk dla spraw polskich: niepodobna wszak, aby nar贸d jarzmo przemocy zrzucaj膮cy, chcia艂 je narzu­ci膰 in­nym, aby 艂a艅cuch贸w zdj臋tych z r膮k w艂asnych nie odrzuci艂 - - - w przysz艂o艣ci, ku kt贸­rej Ro­sja zmierza, kryje si臋 lepszy uk艂ad stosunk贸w polsko-rosyjskich30.

Te o艣wiadczenia strony polskiej nale偶y umie艣ci膰 w kontek艣cie wy偶ej ju偶 przy­ta­cza­nych wypowiedzi polityk贸w rosyjskich. Przecie偶 jeszcze 18 marca nowy mini­ster spraw zagranicznych nie mia艂 czasu, by rozpatrywa膰 zagadnienie polskie, cho­cia偶 ju偶 dnia na­st臋pnego Rz膮d Tymczasowy wyda艂 akt przyznaj膮cy Finlandii pe艂n膮 autono­mi臋31. Z pew­no艣ci膮 by艂 to problem mniej skomplikowany w odczuciu rosyj­skich polity­k贸w, jednak wo­bec kwestii polskiej wolno podejrzewa膰 ich gr臋 na zw艂ok臋. Dnia 25 marca na audiencji u pre­miera Lwowa, Lednicki nie uzyska艂 konkretnych wyja艣nie艅 co do za­miar贸w Rz膮du Tymczasowego wobec Polski, gdy偶 by艂a to kwe­stia, o kt贸rej trzeba m贸wi膰 z aliantami.

Niemniej da艂o si臋 zauwa偶y膰 parcie polskich ugrupowa艅 niepodleg艂o艣ciowych, i to nie tylko na 艣wie偶ych ministr贸w. Dostrzec mo偶na wr臋cz koordynacje dzia艂a艅 Polak贸w z poczynaniami przyw贸dc贸w Piotrogrodzkiej Rady. Aleksander Lednicki po­nownie zosta艂 wezwany z Moskwy, w艂a艣nie przez Aleksandra Kiere艅­skiego i to pod pretekstem konsultowania projektu utworzenia Polskiej Komisji Li­kwidacyjnej32. Ude­rza, 偶e zaproszenie nie wyp艂yn臋艂o z MSZ. Lednicki ju偶 22 marca przedstawi艂 Milukowowi swoj膮 ocen臋 rosyjskiej koncepcji, w ­kt贸rej nie znalaz艂 wyrazistego podniesienia kwestii niepodle­g艂o艣ci dla Polski. Rosyjski po­lityk ripostowa艂, wysuwaj膮c w膮t­pliwo艣膰 co do prawo­mocno艣ci Rz膮du Tymczasowego w podejmowaniu takiego kroku33.

Nie przeceniaj膮c znaczenia tych konsultacji, widzimy jednak, 偶e 鈥瀔westia pol­ska鈥 by艂a dostrzegana przez Rz膮d Tymczasowy, ale jeszcze nie w aspekcie nie­pod­leg艂o艣ciowym. I nie musi to dziwi膰, je偶eli 鈥灻硍czesne zagadnienie polskie鈥 widzie膰 b臋dzie­my w realiach og贸lnej polityki Rosji tak wewn臋trznej, jak mi臋dzyna­rodowej. W niej sym­patie b膮d藕 urazy polskie odgrywa艂y co najwy偶ej wt贸rn膮 rol臋. Naczelnym za艣 zadaniem, przed jakim stan臋艂a nowa Rosja by艂a kwestia dalszego prowadzenia wojny. A przez to - przy­najmniej w pierwszych dniach przewrotu - sprawa uznania Rz膮du Tymczasowego przez sojusznicze pa艅stwa Ententy. Oba za艣 zagadnienia rzutowa膰 musia艂y na postaw臋 tego rz膮du wobec kwestii polskiej. Wynika to z rozpoznanego splotu powi膮za艅 mi臋dzy sojusz­niczych.

W du偶ym uog贸lnieniu. Od 1914 roku Rosja za jedne ze swych cel贸w wojny uzna­wa艂a zjednoczenie wszystkim ziem polskich pod ber艂em cara i tym samym traktowa艂a zagad­nienie polskie jako sw膮 wewn臋trzn膮 spraw臋. By艂a za艣 zbyt cennym partnerem, by sojusz­nicy mogli w trakcie dzia艂a艅 wojennych podwa偶a膰 tak膮 uzurpacj臋. Dlatego - mo偶e i do­strzegaj膮c szans臋 lepszego rozgrywania 鈥瀔arty polskiej鈥, i Francja, i Wielka Brytania w rzeczon膮 kwesti臋 nie ingerowa艂y! Spr贸bujmy w tak膮 sytuacj臋 wkomponowa膰 okolicz­no艣ci wydania przez rz膮d deklaracji diame­tralnie zmieniaj膮cej podej艣cie Rosji do problemu pol­skiego.

Dnia 30 marca 1917 roku uznano prawo do niepodleg艂o艣ci Polski. Jednak dopiero 30 marca, a wi臋c a偶 (!?) w dwa tygodnie po ukonstytuowaniu si臋 nowej w艂a­dzy. Bodaj ten w艂a艣nie odst臋p czasu sk艂ania艂 do p贸藕niejszych dywagacji; o spr臋偶y­nach ponaglaj膮cych poczynania nowej Rosji. Samo przez si臋 nasuwa艂o podejrzenie, 偶e opie­sza艂o艣膰 musia艂a by膰 pobudzona czynnikami poza rz膮dowymi. Jak wzmian­kowano, szuka­no tego w inicjatywach aliant贸w, tylko by艂 to trop chybiony. Wyklu­cza艂a go 贸w­czesna po­stawa tych polityk贸w. W reanimowanych ostatnio pog艂oskach o inspiracji an­gielskiej wy­mownie przemilczana jest jednoznaczna deklaracja lorda Balfoura, tak skrz臋tnie przypo­minana w historiografii PRL-u. Brytyjski minister spraw zagranicznych, nazajutrz po wizycie Romana Dmowskiego, na inauguracyjnym po­sie­dzeniu Imperial­nego Gabinetu Wojen­ne­go, odwo艂uj膮c si臋 do tego spotkania poda艂 w w膮tpliwo艣膰 argumenty interlokutora i jed­noznacznie stwierdzi艂: Osobi艣cie, w egoistycznego zachodniego punktu widzenia wola艂bym aby Polska by艂a autonomiczn膮 cz臋艣ci膮 Rosji, poniewa偶 je艣li b臋dziemy mieli zupe艂nie niepodleg艂膮 Polsk臋 - - - Rosja zostanie ca艂kowicie odci臋ta od Zachodu i przestanie - - - by膰 ele­men­tem zachod­niej polityki.

W konkluzji s膮偶nistego referatu kre艣l膮cego brytyjska geopolityk臋 22 marca 1917 r. po po艂udniu, minister w艂a艣nie utworzonego Commonwelth鈥檜 o zamy艣le nie­podleg艂ej Polski wyra藕nie powiedzia艂: wcale nie jestem pewny, czy le偶y (ona)w inte­resie cywilizacji zachodniej34.

Niemal pewne, 偶e analogiczne w膮tpliwo艣ci podziela艂 rz膮d francuski, skoro wiemy o jego co dopiero zawartym porozumieniu Rosj膮. Dobrze zorientowany i wcale przy­chylny historyk, o poczynaniach ambasadora Francji w Piotrogrodzie pisa艂 po latach z ironi膮, 偶e je偶eli ju偶 Paleoloque naciska艂 na Milukowa - to tylko o utrzy­manie Rosji w wojnie35.

To ostatnie bez w膮tpienia by艂o najwa偶niejsz膮 zgryzot膮 aliant贸w, przynajmniej do­ra藕­nie. A 鈥瀙olska sprawa鈥 by艂a w艂a艣nie jednym z czynnik贸w utrzymuj膮cych Rosj臋 w woj­nie. I z tym wi膮偶emy tak 鈥瀙ow艣ci膮gliwo艣膰鈥 Zachodu jak 鈥瀘piesza艂o艣膰鈥 rewolu­cyjnej Rosji - w enuncjacjach niepodleg艂o艣ciowych dla Polski. Postaw臋 widoczn膮 w pierw­szych dniach po przewrocie piotrogrodzkim.

Czy tego op贸藕nienia nie wolno wi膮za膰 z pytaniem roztrz膮sanym na wst臋pie? Czo­艂owe postacie Rz膮du Tymczasowego, nie nale偶a艂y wcze艣niej do admirator贸w kon­cepcji niepodleg艂o艣ci Polski. Za艣 u progu swej ministerialnej kariery, dowiedzia艂y si臋 o w艂a艣nie podpisanej konwencji z Francj膮. Ta dawa艂a Rosji woln膮 r臋k臋 w wyzna­czeniu jej granicy zachodniej, aprobowa艂a wi臋c zasad臋, 偶e sprawa polska jest we­wn臋trznym pro­blemem ro­syjskim. Oznacza艂o to mo偶liwo艣膰 frymarczenie Polsk膮, tak przez Francj臋, jak powojenn膮 Rosj臋 ju偶 demokratyczn膮.

Bez wzgl臋du wi臋c na swe prywatne nastawienie, nowi 鈥瀝ewolucyjni鈥 ministrowi Rz膮dy Tymczasowego wcale nie musieli si臋 spieszy膰 z deklaracjami, tym bardziej, 偶e w planach Ententy nadal byli bezcennym sojusznikiem. Wszak偶e Zach贸d bez entuzja­zmu przyj膮艂 sam przewr贸t w Piotrogrodzie. Dlatego uznanie Rz膮du Tymcza­sowego na­st膮pi艂o dopiero po zdeklarowaniu, 偶e nowa Rosja przestrzega膰 b臋dzie sojusz贸w obalo­nego re­偶imu36. A sk艂adow膮 ich cz臋艣ci膮 by艂o zapewnienie kontynu­owania wojny do zwyci臋skiego ko艅ca. Za艣 jednym z zamierze艅 tej偶e wojny by艂o w艂a艣nie:鈥瀦jednoczenie wszystkich ziem polskich, pod panowaniem rosyjskim鈥. Logiczne tedy; w pierwszych dniach rewolucji 鈥瀞prawa polska鈥 by艂a nadal wy艂膮cznie 鈥瀙roblemem rosyjskim鈥 !

Sytuacja wewn臋trzna Rosji by艂a jednak z艂o偶ona, jako 偶e w sto艂ecznym Piotro­gro­dzie funkcjonowa艂y dwa o艣rodki mniemaj膮ce o sprawowaniu w艂adzy w pa艅­stwie. Konkuru­j膮ce mi臋dzy sob膮 Rz膮d Tymczasowy i Piotrogrodzka Rada Dele­gat贸w za­biega艂y o spo艂ecz­ne poparcie. Przy tym ta druga centrala nie musia艂a sta­ra膰 si臋 o uzna­nie mi臋dzyna­rodo­we, przez co w sprawach wewn臋trznych mia艂o swo­bodniejsz膮 r臋k臋. Na tym za艣 polu naj­bardziej pal膮ca by艂a kwestia dalszego uczest­nictwa w wojnie; z czym nie 艂atwo by艂o si臋 upora膰. Nie spos贸b by艂o deklarowa膰 na­tychmiastowe zaprze­stanie dzia艂a艅, cho膰 zniech臋cona, przegrywaj膮ca armia by艂a emanacj膮 rozgoryczo­nego spo艂ecze艅stwa. Tutaj Rada Piotrogrodzka nie uwik艂ana w mi臋dzynarodowe zobowi膮zania w walce o rz膮d dusz by艂a w wygodniejszej po­zycji. Ju偶 14 marca zaak­ceptowa艂a, a w dniu nast臋pnym wyda艂a sw贸j pierwszy akt prawny; g艂o艣ny 鈥瀝ozkaz nr 1鈥, kt贸ry zmienia艂 radykalnie stosunki w armii. Najbardziej rozgoryczonej sile spo艂ecze艅stwa rosyjskiego37. Ale do og贸艂u te偶 si臋 odwo艂ywano. M.in., w punkcie 3 zapowia­daj膮c 鈥zniesienie wszystkich ogranicze艅 klaso­wych, religijnych i narodowo艣ciowych鈥, co powt贸rzono w uchwalonym r贸wnocze­艣nie apelu do obywateli Rosji - m贸wi膮cym o 鈥瀕ikwidacji ogranicze艅 narodowych鈥 dziel膮cych dot膮d spo艂ecze艅stwo38. Wyst膮pienia z pewno艣ci膮 ukierunkowane na zy­skanie spo艂ecznej apro­baty.

Cho膰 w innych proporcjach, nie bez znaczenia w tych zabiegach by艂a sympa­tia rze­szy wielu milion贸w Polak贸w - formalnie jeszcze obywateli rosyjskich prze­cie偶39. Ci prze­cie偶 w wi臋kszo艣ci opowiadali si臋 za wyzwoleniem Ojczyzny. Has艂o 鈥瀗iepodleg艂o艣ci dla Pol­ski鈥 by艂o wi臋c dla Piotrogrodzkiej Rady jak najbardziej na cza­sie. A wszak偶e z tym domnie­manym wyrachowaniem i tak korespondowa艂y pogl膮dy jej przyw贸dc贸w. Sugestie Wi臋ckowskiego i Lednickiego trafia膰 mog艂y na podatny grunt.

Czy jest przypadkiem, 偶e w Miko艂aju Soko艂owie - redaktorze 鈥瀝ozkazu nr 1鈥, wi­dziano autora 鈥濷r臋dzia do narodu polskiego鈥? Na pewno za艣 w艂a艣nie on - po po艂udniu 27 marca - 鈥... przedstawi艂 ten akt na zebraniu og贸lnym Rady Piotrogrodzkiej, gdzie by艂 jednomy艣lnie przyj臋ty40. Dokument opublikowano dnia nast臋pnego w 鈥濱zwiestiach鈥, numerze 15 orga­nu prasowego Rady41.

Nie ulega w膮tpliwo艣ci; lakoniczne 鈥濷r臋dzie鈥 z 27-28 marca 1917 roku by艂o pierw­szym aktem w艂adzy pa艅stwa zaborczego bezwarunkowo przyznaj膮cego Pol­sce prawo do pe艂nej niepodleg艂o艣ci42. 艢wiadomi trudno艣ci dowiedzenia tego, jednak w Miko艂aju Soko艂owie i w艂a艣nie w Aleksandrze Kiere艅skim chcieliby艣my widzie膰 inicjator贸w tego kluczowego dla sprawy do­kumentu43. Kluczowego, gdy偶 dopu艣ci膰 nale偶y, 偶e to w艂a艣nie 鈥濷r臋dzie鈥 Rady po­budzi艂o aktywno艣膰 Rz膮du w kwestii polskiej. O bezpo艣rednim, wr臋cz perso­nalnym zwi膮zku obu o艣rodk贸w w艂adzy w Rosji ju偶 wspominano. Inicjatywy jednego, zapewne nie umyka艂o uwa­dze drugiego. Id膮c dalej. Wszak偶e Rz膮d Tymczasowy nie m贸g艂 da膰 si臋 prze艣cign膮膰 w tej swoistej licytacji. Jak przypuszczamy, znane i daj膮ce dot膮d woln膮 r臋k臋 porozumienie z Francj膮, zdewaluowa艂o si臋 jednak w atmosferze wewn臋trznej walki politycznej, obliczonej na (?) dora藕ne cele. Niemrawe dot膮d po­czynania w spra­wie polskiej musia艂y si臋 konkre­tyzowa膰. I dlatego nie mog膮 przeko­nywa膰 p贸藕niejsze zarzekania by艂ych prominentnych ministr贸w Rz膮du Tymczaso­wego, 偶e o poczynaniach Rady w og贸le, a w rzeczy polskiej w szczeg贸lno艣ci - nie mieli w贸wczas 偶adnego poj臋­cia44. W艂a艣ciwsz膮 wydaje si臋 nast臋pu­j膮ca sekwencja wydarze艅:

Oczywi艣cie nie znajdziemy dokumentacji aktowej takiego wywodzenia. Ocze­kiwa­nie na takow膮 jest tylko demagogi膮 polityk贸w 鈥 jakiejkolwiek orientacji 鈥 kiedy wy­kr臋tnie sta­raj膮 si臋 argumentowa膰 swe dora藕ne racje. Tutaj wyk艂adamy wi臋c nasze mniemanie, ja­kie po latach nieoczekiwanie odszukano w ustaleniach innego badacza: Nie ma dokument贸w 艣wiadcz膮cych o bezpo艣rednich naciskach Rady Piotro­grodz­kiej tak jak w w艣r贸d dokument贸w brytyjskich nie ma o charakterze demarche u rz膮du ro­syjskiego. Jednak偶e trudno jest przypu艣ci膰 aby presja radykalnej opinii pu­blicznej, akcja Lednickiego i Wi臋ckowskiego, a wreszcie wyra藕ne zainteresowa­nie spraw膮 polsk膮 przez Wielk膮 Brytani臋 nie oddzia艂ywa艂y na Rz膮d Tymczasowy. Nad tym wszystkim rz膮d ks. Lwowa nie m贸g艂 przej艣膰 do porz膮dku dziennego.

Zadziwiaj膮ce. Niemal od zarania akcentowanie zale偶no艣ci poczyna艅 Rz膮du Tym­czasowego od postawy Rady Delegat贸w ma okre艣lone konotacje. Nie tyle war­to­艣ciuj膮ce, ile okre艣laj膮ce 鈥瀒deologicznie鈥 autora. W艂a艣nie w Polsce i to w 1918 i 1967, i 2000 r. Najdobitniej wyra偶a艂a to propaganda PRL-u z 艂atwo艣ci膮 uto偶sa­miaj膮ca do­ra藕ne zapo­trze­bowanie polityczne z 鈥瀢ymow膮 fakt贸w鈥. Dlatego deklara­cj臋 Rz膮du bez­wzgl臋dnie wi膮­zano z or臋dziem Rady, to za艣 przypisuj膮c... dzia艂aczom bolszewickim. Taka konstrukcja obo­wi膮zywa艂a w propagandzie45 i w literaturze o aspiracjach na­ukowych46. Supozycja by艂a natomiast sprzeczna nie tylko w wy­mow膮 fakt贸w, ale i z g艂o艣nym, co rusz przywo艂y­wa­nym zdaniem samego... W艂odzi­mierza Lenina. Ten prze­cie 鈥 w 鈥濼ezach kwietniowych鈥 鈥 poucza艂, 偶e 贸wcze艣nie bol­szewicy w Radach stanowi膮 mniejszo艣膰 i to zdecydowan膮 mniejszo艣膰47. W贸dz mia艂 bez w膮tpienia racj臋, gdy偶 wed艂ug stanu na 22 marca 1917 roku w Piotrogrodzkiej Radzie by艂o 40 cz艂onk贸w frakcji bol­szewickiej, co w najlepszym wypadku dawa艂o jej 4% udzia艂u w tym gremium48. I nie bolszewicy byli spr臋偶ynami poczyna艅 Rady w pierwszych tygodniach rewolucji, sami deklaruj膮c swoj膮 tylko nadzoruj膮c膮 rol臋.

I tyle by艂oby o motorach obu rosyjskich organ贸w podejmuj膮cych kwesti臋 pol­sk膮. O mechanizmach, jakich rozwik艂anie ma znaczenie li tylko emocjonalne. Rze­czywiste przy­czyny post臋powania poszczeg贸lnych person pozostan膮 dla nas nie­wiadom膮. I nie doszu­kujemy si臋 w uczynkach polityka sentymentu 鈥 tutaj sympatii dla Polak贸w. M臋偶em stanu powodowa膰 winny racje polityczne i w tym kontek艣cie odbie­ramy jego poczyna­nia. A w tym kontek艣cie pojmujemy i pow艣ci膮gliwo艣膰 ministr贸w Rz膮dy Tymczasowego i obostrze­nie aktu, jaki w ko艅cu zgotowali. Tam umieszczono klauzule, kt贸re ogranicza艂y zapowia­dan膮 niepodleg艂o艣膰 Polski. Mia艂a ona pozosta­wa膰 w wolnym sojuszu wojsko­wym z przy­sz艂膮 Rosj膮, kt贸ra w p贸藕niej zwo艂anej Konstytuancie dopiero zatwierdzi膰 mia艂a wsp贸ln膮 granic臋49. Oczywi艣cie dawa艂o to mo偶liwo艣ci manipulowania. 艢ledz膮c wcze艣niejsze po­czynania rosyjskich polityk贸w nie spos贸b odeprze膰 wra偶enie, 偶e i tak spraw臋 polsk膮 od­k艂adali na po zwyci臋skim zako艅czeniu wojny. A w贸wczas? Bliski kadetom W艂adymir Na­bokow otwarcie przyzna艂 niebawem: gdyby powsta艂a taka sytuacja (poprowadzenie kraju przez Rz膮d Tymczasowy do traktatu pokojowego - ZW) - - - kt贸偶 pami臋ta艂by s艂owa deklaracji i kt贸偶 by nimi argu­men­to­wa艂 przeciwko Rosji.

Jednak wcale nie dlatego zadziwia spos贸b, w jaki ocenia si臋 znaczenie dekla­racji z 30 marca 1917 roku. Wyj膮tkowo zgodnie bagatelizowany jest ten gest organu rz膮­dowe­go, kt贸ry odszed艂 w niepami臋膰 - po niespe艂na o艣miu miesi膮cach.

Ale sam akt mia艂 bodaj kardynalne znaczenie dla tzw. sprawy umi臋dzynaro­do­wie­nia kwestii polskiej w czasie I wojny 艣wiatowej. Nie mo偶e by膰 przecie偶 przy­pad­kiem, 偶e w艂a艣nie od tego momentu pa艅stwa Ententy czyni膮 kroki konkretne - Francja zezwala na tworzenie armii polskiej; ukonstytuowany w Pary偶u Komitet Na­rodowy Pol­ski stopniowo uznawany jest przez aliant贸w za reprezentanta interes贸w nieistniej膮­cego jeszcze pa艅­stwa50.

W konkluzjach przypomnijmy tedy. Omawiany dokument by艂 bodaj jedynym ak­tem prawnym, kt贸ry prze偶y艂 swego tw贸rc臋, a na losach Polski ci膮偶y艂 przez lata na­st臋pne! W diametralnie zmienionej konfiguracji politycznej 鈥 kiedy bolszewicka ju偶 Ro­sja zdawa艂o si臋 wypad艂a z orbity poczyna艅 mocarstw 艣wiatowych 鈥 usi艂owano do­zgon­nie konstytuowa膰 losy Europy. Dnia 29 czerwca 1919 r. w Wersalu podpisano traktat, w kt贸rym 87 artyku艂 od­k艂a­da艂 regulacj臋 wschodnich granic Polski, za艣 za艂膮­czony aneks traktatu mi臋dzy sprzymie­rzonymi o Polsk膮 g艂osi艂: Wobec tego, 偶e Rz膮d Rosyjski odezw膮 z 30 marca 1917 roku zgodzi艂 si臋 na przy­wr贸cenie niepodleg艂o艣ci Pa艅stwa Polskiego --- granice Polski --- maj膮 by膰 wy­znaczo­ne p贸藕niej przez G艂贸wne Mocarstwa sprzymierzone i stowarzyszone51.

Decyzje nieistniej膮cego od blisko dwu i p贸艂 roku rz膮du, a i pa艅stwa, jakie w贸w­czas ju偶 nie bytowa艂y, wa偶y艂y na losach Polski. Nie tylko nast臋pnego dwudzie­stolecia. Aktualna pozosta艂a druga jego decyzja, zawarowana w manife艣cie. Prze­wrotnie zwr贸膰my bowiem uwag臋 na g艂臋bok膮 s艂uszno艣膰 my艣li W艂odzimierza Ilicza Lenina. Ten demaskuj膮c w kwiet­niu 1917 r. perfidi臋 bur偶uazyjnego Rz膮du Tym­czasowego 鈥 wy­tyka艂 jego ob艂ud臋 wobec Polski. Dwulicowo艣膰 polegaj膮c膮 na wa­runku o przysz艂ym so­juszu militarnym z Rosj膮, kiedy to dla wodza p贸藕niejszej rewo­lucji by艂o oczywisto艣ci膮: wolny sojusz wojskowy male艅kiej Polski z ogromn膮 Rosj膮, jest w rzeczywi­sto艣ci ca艂­kowitym militarnym ujarzmieniem Polski - - - i tak, i tak granice tej wolno艣ci okre­艣lone zo­stan膮 przez sojusz wojskowy52.

Sentencja - bez za偶enowania przytaczana w historiografii PRL-u winna pointo­wa膰 i niniejsze uwagi.


Wojciech Sypniewski


Stereotyp w beletrystyce. 鈥Polscy bohaterowie鈥 powie艣ci Miko艂aja Ostrowskiego 鈥濲ak hartowa艂a si臋 stal鈥.



Powie艣膰 鈥濲ak hartowa艂a si臋 stal鈥 Miko艂aja Ostrowskiego (1904-1936) powsta艂a na pocz膮tku lat 30-tych i przedstawia niemal autobiograficzny zapis w艂asnych prze偶y膰; od lat ch艂opi臋cych w czasach carskich, poprzez wojn臋 domow膮 na terenie zachodniej Ukra­iny, nast臋pnie prac臋 spo艂eczno-polityczn膮 w Komsomole. Epilo­giem jest czas nieuleczal­nej choroby, b臋d膮cej skutkiem ran frontowych z wojny ra­dziecko-polskiej roku 1920. W艣r贸d bogatego materia艂u autobiograficznego znaj­dujemy postacie Pola­k贸w. Tworz膮 oni w powie艣ci dwa odr臋bne, nieprzenikaj膮ce si臋 艣wiaty. Do jednego na­le偶y tzw. rodowita szlachta polska53, reprezentowana tu przede wszystkim przez ro­dzin臋 Leszczy艅skich, z kolei drugi 艣wiat to polscy robot­nicy, b膮d藕 ludzie z tej klasy si臋 wywodz膮cy.

Przyjrzyjmy si臋, w jaki spos贸b te dwie sfery zosta艂y narysowane. W cz臋艣ci pierwszej naszych spostrze偶e艅 przedstawiamy w膮tki powie艣ciowe, kt贸re od­nosz膮 si臋 do wizerunku polskich 鈥瀊ohater贸w鈥, natomiast cz臋艣膰 druga ma by膰 pr贸b膮 ukazania okolicz­no艣ci, jakie zasadniczo wp艂yn臋艂y na spos贸b prezentacji bohater贸w i wydarze艅 powie艣cio­wych. Na ko艅cu przedstawione zostanie uj臋cie analizowanego tu 藕r贸d艂a w perspektywie antropologii historycznej.


POLSCY BOHATEROWIE 艢WIAT PRZEDSTAWIONY

Bohaterowie ciemno艣ci

Rodzina Leszczy艅skich


Wiosna 1918 roku. Na terenach zachodniej Ukrainy wci膮偶 trwa wojna. Do Sze­pie­t贸wki 鈥 jednej z przyfrontowych mie艣cin, zmieniaj膮cych raz po raz w艂adz臋 鈥 zbli偶a si臋 konno oddzia艂 wojskowy. Kiedy okazuje si臋, 偶e s膮 to partyzanci, a nie ja­kie艣 kontrre­wolu­cyjne bandy b膮d藕 eserowsko-ku艂ackie m臋ty 鈥 jako 偶e jeden z nich mia艂 we fren­czu czer­won膮 kokard臋54 鈥 natychmiast na ulic臋 wylegli mieszka艅cy, przypatruj膮c si臋 z zacieka­wieniem wkraczaj膮cym do miasta --- zakurzonym i zm臋­czonym czerwono­gwardzistom (s. 32).

Niespodziewani przybysze przyjmowani s膮 niezwykle ciep艂o i ser­decznie. Gdy jeden z nich wypytuje g艂贸wnego bohatera Pawki Korczagina o pobliski dom, ten natychmiast z przek膮sem odpowiada: Mieszka tu adwokat Leszczy艅ski. Wczoraj uciek艂. Widocznie was si臋 przestraszy艂.

Dnia nast臋pnego partyzanci, obliczywszy swoje si艂y i szans臋 utrzymania mia­sta, roz­tropnie si臋 ze艅 wycofuj膮. Niebawem przybywaj膮 straszni Niemcy. W贸wczas wszy­scy mieszka艅cy przywarli do p艂ot贸w i furtek. Bali si臋 wyj艣膰 na ulic臋 i tylko ostro偶nie przy­gl膮­dali si臋, jak tamci z karabinami gotowymi do strza艂u szli tyralier膮 --- gotowi w ka偶dej chwili do odparcia ataku, cho膰 nikt nie zamierza艂 ich atakowa膰 (s. 40-41). Dzi臋ki niemiec­kiemu patronatowi mo偶liwy staje si臋 powr贸t niegdysiejszych ucieki­nier贸w: Przed bram膮 Leszczy艅skich zatrzyma艂 si臋 pow贸z. Wysiedli z niego adwokat z 偶on膮 oraz dzieci ich - Nelli i Wiktor (s 43).

Tym samym niedwuznacznie sugerowana jest odr臋bno艣膰 tej rodziny od zwy­k艂ych mieszka艅c贸w. I tak w艂a艣nie b臋d膮 oni postrzegani. Daje temu wyraz brat g艂贸w­nego bo­ha­tera, zdeklarowany robociarz 鈥 rewolucjonista, dla kt贸rego powr贸t pol­skiej rodziny nie za­powiada niczego dobrego: Przyfrun臋艂y ptaszki rzek艂 ze z艂o艣ci膮 Artiem No i zacznie si臋 teraz rwetes, niech to g臋艣 kopnie! (ib.)

Kim by艂y 鈥瀙rzelotne ptaszki鈥 ? Wiktor Leszczy艅ski to 鈥瀏imazista鈥 (sic!) z si贸d­mej klasy, o aparycji zgrabnego i wychuchanego m艂odzie艅ca. Gdy jego najbli偶sza rodzina po pewnym czasie wyje偶d偶a do Warszawy, gdzie ojciec Zygmunt Lesz­czy艅ski zajmowa艂 wybitne stanowisko, on sam zamieszkuje u ciotki, 偶ony wice­dyrektora cu­krowni (s. 114). Jako rodowy polski szlachcic wyr贸偶nia si臋 eleganckim i wykwintnym strojem (s. 106), to­warzysk膮 og艂ad膮, ale tak偶e niezwyk艂膮 oboj臋tno艣ci膮 na dziejowe wy­darzenia rozgrywa­j膮ce si臋 wok贸艂. Na towarzyskich spotkaniach przy herbatce potrafi prowadzi膰 ze swymi r贸wie艣nikami wy艂膮cznie rozmowy na b艂ahe te­maty (por. s. 73, 106-107, 114). Wszak owo to­warzystwo jest do艣膰 specyficzne. Jednym z jego bli偶szych przyjaci贸艂 okazuje si臋 by膰 syn naczelnika warsztat贸w ko­lejowych, in偶yniera Sucharko --- siedemnastoletni dryblas i ob­wie艣, ciesz膮cy si臋 w okolicy opini膮 wielkiego zabi­jaki i awanturnika (s. 51, 53). Obnosi si臋 on nie tylko z zawadiacko stercz膮cym w z臋bach papierosem (s. 51), ale tak偶e sw膮 poz膮 Don Juana: Ta dziewczynka to rodzynek, podobnej tu nie znajdziesz. Zapewniam ci臋. To romantyczna os贸bka. Uczy si臋 w Kijowie w si贸dmej klasie --- kropn膮艂em do niej kiedy艣 li艣cik, wiesz - w takim g贸rnolotnym stylu. 呕e niby kocham j膮 do szale艅stwa i z dr偶e­niem w sercu oczekuj臋 odpowiedzi. I nawet z Nadsona wykombinowa艂em odpowiedni wierszyk.

No i c贸偶? z zaciekawieniem zapyta艂 Wiktor. Sucharko nieco zmieszany, odrzek艂:

A no, kryguje si臋 i zadziera nosa. Nie psuj powiada papieru. Lecz z pocz膮tku zawsze tak bywa. Je艣li chodzi o te sprawy, to z臋by ju偶 na tym zjad艂em. Ale uwa­偶asz, nie mam ochoty zawraca膰 sobie g艂owy d艂ugo zaleca膰 si臋 i nadska­kiwa膰. O wiele lepiej p贸j艣膰 wieczorkiem do barak贸w, a tam za trzy ruble wybierzesz sobie tak膮 艣licznot­k臋, 偶e palce li­za膰. I to bez 偶adnych ceregieli. Byli艣my tam z Walk膮 Tichono­wem. Czy znasz majstra kolejowego?

Wiktor zmarszczy艂 si臋 pogardliwie.

Wi臋c ty uprawiasz tak膮 ohyd臋, Szura?

Szura 偶u艂 chwil臋 papierosa, po czym splun膮艂 i rzek艂 drwi膮co:

Te偶 mi czy艣cioszek! Wiemy dobrze, co wy robicie (s. 51-52).

Co takiego robi膮, dowiadujemy si臋 niebawem, gdy Wiktor przy okazji spotka­nia z siostr膮 tego偶 鈥瀙rzyjaciela鈥 odkrywa przed nami 艣wiat swych utajonych nami臋t­no艣ci:

Zatrzymuj膮c d艂o艅 dziewczyny w swojej r臋ce, m贸wi艂 patrz膮c jej znacz膮co w oczy:

Wi臋c pani przyjdzie? Nie oszuka mnie pani?

Liza odpar艂a kokieteryjnie:

Przyjd臋, przyjd臋. Niech pan na mnie czeka.

I odchodz膮c u艣miechn臋艂a si臋 do niego obiecuj膮co swymi piwnymi, powleczo­nymi lekk膮 mgie艂k膮 oczami --- Wiktor, kt贸ry oddali艂 si臋 od skrzy偶owania ulic o ja­kie艣 sto kro­k贸w, szed艂 pogwizduj膮c sobie >Serce 艣licznotki sk艂onne jest do zdrady<. Znaj­dowa艂 si臋 jeszcze pod urokiem spotkania z Liz膮 i jej obietnicy, 偶e na­zajutrz przyjdzie na schadzk臋 do opuszczonej fabryki. W艣r贸d gimnazist贸w zaleca­j膮cych si臋 zawzi臋cie do panienek kr膮偶y艂y pog艂oski, 偶e Liza Sucharko to dziewczy­na 艣mia艂o traktuj膮ca sprawy mi艂osne. Bezczelny i pewny siebie Siemion Zaliwanow opowiedzia艂 pewnego razu Wiktorowi, 偶e posiad艂 Liz臋. I aczkolwiek Leszczy艅ski niezbyt wierzy艂 Siomce, to jednak Liza stanowi艂a dla niego bardzo interesuj膮cy i kusz膮cy obiekt, zdecydowa艂 zatem nazajutrz przekona膰 si臋, czy Zaliwanow m贸wi艂 prawd臋.

>Je偶eli tylko przyjdzie, to b臋d臋 stanowczy. Przecie偶 pozwala si臋 ca艂owa膰. Je艣li Siomka nie buja艂< (s. 108, 111).

Tu my艣li Wiktora niespodziewanie si臋 urywaj膮, ale ich bieg zdaje si臋 na tyle oczywisty, 偶e ich rozwijanie jest chyba zb臋dne dla radzieckiego 鈥瀢yrobionego od­biorcy鈥 powie艣ci Ostrowskiego. M艂odych Polak贸w przedstawiono jako osoby bezide­owe, nastawione na u偶ywanie 偶ycia i egoistyczne przyjemno艣ci 鈥 co tym mocniej rzuca si臋 w oczy 鈥 w por贸wnaniu do 鈥瀝ewolucyjnej czysto艣ci鈥 ich r贸wie艣ni­k贸w. Bojownik贸w o lepszy 艣wiat55. Tote偶 o Wiktorze i podobnych jemu w艂a­艣ciwy bohater - m艂ody re­wolucjoni­sta Pawka Korczagin wyra偶a si臋 jednoznacznie:

To panienka w spodniach, to ja艣niepa艅ski synalek pozbawiony duszy ! Gdy wi­dz臋 takich, r臋ka mnie 艣wierzbi. On szuka tylko okazji, by nast膮pi膰 komu艣 na nog臋, bo jest bo­gaty i niby wszystko mu wolno --- takich nale偶y uczy膰 pi臋艣ci膮 ! (s. 69).

Wobec tak niepochlebnej opinii o sobie nie dziwi fakt, 偶e Wiktor opiniuj膮­cego Pawk臋 postrzega wy艂膮cznie jako zawo艂anego zawadiak臋 i najgorszego chuli­gana. I dla­tego bez najmniejszych skrupu艂贸w sk艂ada na niego donos 偶andar­mom ukrai艅skim, wi­dz膮c w tym najprostszy spos贸b na zlikwidowania 艂otra Korcza­gina (s. 114). Wiktor nie tylko za­j臋ty jest swoimi samolubnymi imaginacjami, ale po­trafi z nieby­wa艂膮 艂atwo艣ci膮 nisz­czy膰 innych. Do tego 偶ywi on g艂臋bokie przekonanie o wy偶szo艣ci pol­skiej w艂adzy nad inny­mi. U niego Petlurowcy, w niemniejszym stopniu jak bolszewicy wzbudzali jednakowy wstr臋t. I tak przyjd膮 polskie legiony i w贸wczas zapanuje praw­dziwa, i艣cie szlachecka w艂adza, rzeczpospolita (ib.).

Czy te anachroniczne t臋sknoty, wraz z chorobliwymi, bur偶uazyjnymi nami臋t­no­艣ciami nie wskazuj膮 wystarczaj膮co na to, 偶e przynale偶y on do klasy spo艂ecznej, kt贸rej kres k艂a­dzie zwyci臋ska idea rewolucji ?

Siostr臋 Wiktora, Nelli Leszczy艅sk膮, spotykamy p贸藕niej (w 1923 r.) w wagonie dy­plomatycznym przydzielonym polskiemu konsulatowi. Mi臋dzy pasa偶erami w wy­twor­nych ubraniach podr贸偶nych i w r贸wnie eleganckim otoczeniu wytworne, sk贸­rzane walizki le­偶膮ce na siatce, p艂aszcz jedwabny rzucony na kanap臋, flakon per­fum i minia­turowa pu­der­niczka z malachitu na stoliku przy oknie, (s. 329 ) Nelli zdaje si臋 ucie­le艣nieniem kapita­listycznego idea艂u kobieco艣ci. Lakierowane pantofelki, brylantowa bi­偶uteria, a tak偶e wytworna suknia tej pani, uszyta z najcie艅szego lio艅­skiego jedwabiu w pierwszorz臋dnej pary­skiej pracowni 鈥 podkre艣laj膮 jej wdzi臋ki. Co wi臋cej, rewolu­cyjny bohater zauwa偶a: obna偶one ramiona i r臋ce, jak gdyby wyrze藕bione ze s艂oniowej ko艣ci --- w艂osy kolo­ru lnu --- strzeliste brwi --- zmys艂owo drgaj膮ce nozdrza (s. 329, 331).

Spod tej czaruj膮cej aparycji, niechybnie wy艂ania si臋 charakterystyczna ja艣nie­pa艅ska mentalno艣膰. Polski konduktor prosz膮cy o pozwolenie oddalenia si臋 (z trudem zgi­naj膮c w uk艂onie sw膮 bycz膮 szyj臋) dokona膰 tego mo偶e dopiero w贸wczas, gdy Nelli prze­sadnie 艣piewnym g艂osem cedzi: Mo偶e pan odej艣膰 (s. 329). W rozmowie z bolszewikiem, niegdy艣 ubogim s膮siadem, maj膮cym w jej domu wst臋p nie dalej ni偶 do kuchni, z triumfaln膮 zjadliwo艣ci膮 jasno okre艣la wzajemne rela­cje: ja jestem pani膮, a wy byli艣cie i zostaniecie niewolnikiem. (ib.) Co wi臋cej, kiedy przez chwil臋 pr贸buje sobie wyobrazi膰, co takiego bolszewicy zrobiliby z ni膮 po zdobyciu War­szawy w roku 1920, jest pewna: por膮baliby艣cie mnie zapewne na kotlet lub wzi臋liby艣cie mnie si艂a56. Tu, klasowo u艣wiadomiony bohater natychmiast ripostuje: i tak zdechniecie bez na­szych szabel od kokainy. Za nic bym ciebie, jako baby nie wzi膮艂57. Szcze­ro艣膰 dojmu­j膮co rewolucyjna.


Szlachta polska 鈥 przyk艂ady dalsze


W obszernie przedstawionej scenie egzekucji komunist贸w zim膮 1919/1920 zwraca uwag臋 lapidarna, dwuzdaniowa informacja: Na ganku opodal zebrali si臋 panowie dziedzice z lornetkami, a w艣r贸d nich i ofi­ce­ro­wie. Przyszli popatrze膰, jak si臋 b臋dzie wiesza膰 komunist贸w (s. 202)58.

Wyra藕ny kontrast z panami, kt贸rzy przyszli popatrze膰 stanowi t艂um miejsco­wej lud­no艣ci, si艂膮 sp臋dzonej ku szubienicy. W gromadzie prowadzonej przez 偶an­darm贸w tylko nieliczni szli z ciekawo艣ci, chocia偶 oblatywa艂 ich strach (s. 201). I tu element sty­listyki po­etyckiej, podkre艣la donios艂o艣膰 chwili i sytuacji59: Morze ludzkich g艂贸w ledwo dos艂yszalnie szumi, ko艂ysze si臋 , kieruj膮c wszystkie spojrzenia na stra­ce艅c贸w, kt贸rzy bez trwogi zmie­rzaj膮 ku szubienicy (s. 202).

Dla aparatu utrwalaj膮cego w艂adz臋 radzieck膮 rzecz膮 pierwszorz臋dnej wagi by艂o zro­bienie porz膮dku w arystokratycznym kierownictwie administracji fabrycznej (s. 160), kt贸ra si臋 przyczai艂a, 偶ywi膮c do bolszewik贸w utajon膮 nienawi艣膰. St膮d nieprzy­pad­kowo do jed­nego z Komisarzy oddano w nocy skrytob贸jczy strza艂, gdy ten sa­motnie wraca艂 do domu ulic膮 zamieszka艂膮 przez wy偶szych urz臋dnik贸w cukrowni. Po przepro­wadzonej w zwi膮zku z tym rewizji, znaleziono bro艅 i dokumenty pi艂sudczy­kowskiej or­ganizacji 鈥濻trzelec鈥 (por. s. 176-177). To w艂a艣nie Polacy pragn膮 wszelkimi sposobami zniszczy膰 nowy 艂ad nie cofaj膮c si臋 przed 偶adn膮 zbrodni膮.


Zbrojne rami臋


Ja艣niepa艅skimi s艂ugusami w艣r贸d polskich bohater贸w s膮 r贸wnie偶 (z nielicznymi wy­j膮tkami) polscy 偶o艂nierze oraz 偶andarmi (bez wyj膮tku). W wojnie roku 1920 偶o艂­nierz pol­ski jako bohater zbiorowy nale偶y do upojonej zwyci臋skim marszem armii Pi艂sud­skiego (s.187). Ale tylko do czasu, gdy偶 republika proletariacka przygoto­wa艂a swe si艂y do za­dania druzgoc膮cego ciosu (s. 187). W贸wczas nie daj膮ca si臋 powstrzyma膰 ofensywa czerwo­nych dywizji zmusza艂a wroga do ucieczki w rozbi­tych, zdemoralizo­wanych, szu­kaj膮cych ocalenia grupach (s. 207).

W innych miejscach widzimy, 偶e nic nie ratowa艂o bia艂ych: ani sieci drut贸w kol­cza­stych, ani rozpaczliwy op贸r garnizonu, kt贸ry obwarowa艂 si臋 w mie艣cie; zaskoczeni le­gio­ni艣ci nie stawiali oporu. Miejscowy garnizon zosta艂 zmia偶d偶ony; 7 dywizja rozpro­szy艂a i zmiot艂a pot臋偶nymi uderzeniami oddzia艂y pi艂sudczykowskie; Budionowcy wdarli si臋 do No­wogrodu, 艣cigaj膮c przeciwnika; niedobitki wrog贸w uciekaj膮; wysiekli pluton legionist贸w, po czym pocwa艂owali w pole, 艣cigaj膮c ucie­ka­j膮cych (s.185, 187, 206, 207, 209).

To dobitne podkre艣lanie polskiej s艂abo艣ci, braku przygotowania do walki i bez艂ad­nego salwowania si臋 z pola, kontrastuje z si艂膮 bolszewickich oddzia艂贸w. One id膮 na­prz贸d nie­powstrzyman膮 lawin膮. Wdzieraj膮 si臋 z zuchwa艂ym zdecydowa­niem, bez przerwy za­daj膮 cios za ciosem, gromi膮c i druzgoc膮c ty艂y bia艂ych (s. 156, 207). Ewentualny odwr贸t czerwonoarmist贸w to 艣wiadome i zorganizowane zamierzenie (przeci膮gaj膮c w milczeniu ulic膮 i ogl膮daj膮c si臋 co chwila, cofa艂y si臋 zas臋pione szeregi czerwonoarmist贸w, s. 183), spowodowane zdecydowan膮 prze­wag膮 wroga. Wida膰 to szczeg贸lnie w opisie walk o Ki­j贸w toczonych na pocz膮tku maja 1920 roku: Wczoraj (czerwonoarmi艣ci 鈥 W.S.) wyczerpani nieustannymi potycz­kami i gromieni huraganowym ogniem wrogiej artylerii oddali Kij贸w. Przeprawili si臋 na drugi brzeg rzeki. Umocnili si臋 tu (s. 185). I cho膰 odwr贸t, wielkie straty i wresz­cie oddanie przeciwnikowi Kijowa podzia艂a艂y na 偶o艂nierzy przygn臋biaj膮co, to Po­lacy mimo wyt臋偶onych wysi艂k贸w nie mogli posun膮膰 si臋 dalej, odpierani zaciek艂ymi prze­ciwna­tarciami (s. 185).

Mo偶na by zapyta膰, sk膮d u czerwonoarmist贸w tyle zapa艂u i si艂y do walki ? U艣wia­do­miony rewolucjonista, bolszewik, wie dobrze, o co toczy si臋 walka: o nas biedak贸w, o w艂a­dz臋 robotnicz膮 --- o nasze szcz臋艣cie (s. 169). Kto jest zdolny po­kocha膰 ide臋 (co 鈥 jak wie Ostrowski 鈥 jest o wiele trudniejsze ni偶 odwaga pokochania robotnika przez pa­nienk臋 z wy偶szych sfer, por. s. 218) i walczy膰 za ni膮 - potrafi wszystkiego dokona膰 (por. s. 190).

Je艣li si臋 wie, za co si臋 umiera --- dodaje to cz艂owiekowi si艂y. Trzeba i to mu­sowo, odwa偶nie umiera膰, je艣li czujesz, 偶e prawda jest po twojej stronie. Na tym po­lega bohaterstwo (s. 191).

Poniewa偶 鈥瀟ysi膮ce 偶o艂nierzy鈥, takich jak g艂贸wny bohater, jest ogarni臋tych p艂o­mie­niem walki o zwyci臋stwo swej klasy (s. 186), razem stanowi膮 zwart膮 si艂臋 republiki pro­letariac­kiej. Potrafi膮 tedy da膰 odp贸r ka偶demu napastnikowi. A jest tak g艂贸wnie dlatego, 偶e we wrogiej 鈥 bur偶uazyjnej 鈥 armii s艂u偶y 偶o艂nierz z przymusowego poboru. Takie by艂o wojsko polskie w wojnie roku 1920, przedstawionej na kartach 鈥濲ak hartowa艂a si臋 stal鈥. Sze­re­gowych 偶o艂nierzy wcielono gwa艂tem, aby p贸藕niej gna膰 ich na front (s. 200). W艣r贸d tej bezwolnej masy, 艣wiadomi rzeczywistego celu to­czonej, zaborczej wojny, s膮 polscy komuni艣ci. Jak kapral 艢niegurko - radiotelegrafi­sta polskiego sztabu, kt贸ry skrycie agituje 鈥瀘twieraj膮c oczy鈥 nieu艣wiadomionym 偶o艂­nierzom (s. 200). Charakte­rystyczny (typowy ?)60 wizerunek polskiego 偶o艂nierza po­znajemy w scenie frontowego starcia (s.185-186):

Tamten rzuci艂 si臋 ku niemu, wysun膮wszy przed siebie karabin z d艂ugim jak sza­bla francuskim bagnetem; bieg艂 w zaj臋czych podskokach, krzycz膮c co艣 bez zwi膮zku. Przez u艂amek sekundy widzia艂 Serio偶a jego oczy rozszerzone w艣ciek艂o­艣ci膮. Jeszcze chwila i Se­rio偶a uderzy艂 w jego bagnet ostrzem bagnetu. B艂yszcz膮cy bagnet francuski odlecia艂 na bok.

W tych warunkach r臋ka ideowego rewolucjonisty, kt贸r膮 kierowa艂 nie tyle on sam, co racja dziejowa, ani drgn臋艂a, gdy偶 nie ulega艂o dla艅 najmniejszej w膮tpliwo艣ci, 偶e ze zwie­rz臋c膮 nienawi艣ci膮 ruszyli przeciw jego najdro偶szej republice ci, na­s艂ani przez pa­so偶yt贸w gn臋bi膮cych 艣wiat, oszukani i podjudzeni 偶o艂nierze.

Warto zwr贸ci膰 uwag臋 na trzy charakterystyczne cechy powy偶szego wizerunku 偶o艂­nierza polskiego: karykaturalna 艣mieszno艣膰 postaci, niejasne rozumienie sensu to­czonej przeze艅 walki oraz dzia艂anie pod wp艂ywem 艣lepego gniewu i niena­wi艣ci. Wszystko wywo­艂ane przez imperialist贸w, prowokuj膮cych wojny w imi臋 swych 鈥瀊rudnych interes贸w鈥. Kon­trastuj膮 z tym obrazem uczucia samego rewolucjonisty, kt贸ry tak tkli­wie umie kocha膰, tak mocno si臋 przyja藕ni膰. Nie jest przecie偶 z艂y ani okrutny, lecz musi dzi艣 zabija膰 po to, by nasta艂 kiedy艣 dzie艅, gdy ludzie nie b臋d膮 si臋 ju偶 nawzajem zabija膰 (s. 185).

Drastycznym przeciwstawieniem prawego charakteru i szlachetnych intencji re­wolu­cjonisty s膮 polscy 偶andarmi. Autor powie艣ci przedstawia z naturalistyczn膮 szcze­g贸艂owo­艣ci膮 okrutne metody, jakimi si臋 pos艂ugiwali. Pojmanych w podst臋pny spos贸b bolszewik贸w bito okropnie, bestialsko m臋czono (s. 199). M艂ode rewolu­cjonistki zgwa艂cono ju偶 pierw­szego dnia. Zn臋cano si臋 nad nimi strasznie (ib.), do­prowadzaj膮c jedn膮 z nich do ob艂臋du. Na domiar tego, 偶andarmi uznali j膮 za symu­lantk臋. W tych obrzydliwych praktykach szczeg贸lnie przodowa艂 niejaki Szwarkow­ski, naczelnik kontrwywiadu, w艣ciek艂y pies, sa­dysta. Ten, je艣li sam nie gwa艂ci艂, to kaza艂 gwa艂ci膰 偶an­darmom, sam za艣 rozko­szowa艂 si臋 tym widokiem (s. 201-202).

Z艂owrogi cie艅 szubienicy, z roztaczaj膮c膮 si臋 woko艂o bezwzgl臋dno艣ci膮 i okru­cie艅­stwem polskich 偶andarm贸w - krwawych ps贸w (s. 201), zagra偶a艂 ponad pi臋ciu tysi膮­com (sic!) bolszewik贸w, wtr膮conych do 鈥瀖urowanych klatek鈥 偶ytomierskiego wi臋zienia, gdzie lada dzie艅 czeka艂 ich podobny los. Nie oszcz臋dzano id膮cych z god­no艣ci膮 na eg­zekucj臋. Szwarkowski smaga艂 ich po twarzach nahajk膮, by w ko艅cu wraz z podko­mendnymi bi膰 z t臋p膮 w艣ciek艂o艣ci膮 tych, kt贸rzy podj臋li 艣piewanie Mi臋dzynarod贸wki (s. 203). Ca艂a scena rozgrywa艂a si臋 na oczach sp臋dzonego przez 偶andarm贸w t艂umu oko­licznej ludno艣ci w dzie艅, 偶eby wszyscy zobaczyli i bali (si臋) (s. 201). Strach mia艂o pot臋gowa膰 pozostawienie na szubienicy cia艂 straconych, jakie skrz臋tnie pilnowano 鈥瀢 dzie艅 i w nocy鈥 do chwili, gdy na czwarty dzie艅 spad艂o cia艂o towarzysza Toboldina (s. 203). Groz臋 obrazu pot臋guje, kiedy wyobrazimy sobie trzy ludzkie cia艂a, ko艂ysz膮ce si臋 w milczeniu, ze strasznymi, przechylonymi na bok g艂owami (s. 204).

Wszelako cz臋艣膰 bohater贸w doczeka艂a wyzwolenia: dla siedmiu tysi臋cy rewo­lu­cjoni­st贸w ponura noc przemieni艂a si臋 w jasne s艂o艅ce upalnego dnia czerwco­wego (s. 198). Chwil臋 potem widzimy prowadzonych do niewoli polskich je艅c贸w, kt贸rych komi­sarz pu艂­kowy rozkazuje odes艂a膰 na ty艂y, a rannych opatrzy膰, po艂o偶y膰 na fury i wys艂a膰 w tym sa­mym kierunku (s. 204). Na w膮tpliwo艣ci jednego z czer­wono gwardzist贸w (Oni naszych wieszaj膮, a my mamy odprowadzi膰 ich i nie trak­towa膰 brutalnie. Ale czy si艂 na to star­czy? (ibidem); komisarz odpowiada wprost: Za okrucie艅stwa w stosunku do bezbronnych je艅c贸w b臋dziemy rozstrzeliwali. Nie je­ste艣my bia艂ymi ! (ibidem). Humanitarn膮 postaw臋 bolszewik贸w okre艣la przecie偶 jasno rozkaz Wojennej Rady Re­wolucyjnej: Robotniczo-ch艂opski kraj kocha sw膮 Armi臋 Czerwon膮, szczyci si臋 ni膮 i 偶膮da, by na jej sztandarze nie by艂o ani jednej plamy (s. 205). Jak bardzo zeszmacony by艂 sztandar bur偶uazyjnej armii Pi艂sudskiego wida膰 w obli­czu powy偶szych przyk艂ad贸w nadto wyra藕nie.

W barwnie przedstawionej scenie rocznicowej manifestacji, odbywaj膮cej si臋 w przy­granicznych wioskach radzieckich, a upami臋tniaj膮cej Rewolucj臋 Pa藕dzierni­kow膮, widzimy inne poczynania polskiej 偶andarmerii. Mimo, 偶e zawczasu po­wiadomiono dow贸dz­two polskie (s. 375) i manifestacja mia艂a charakter pokojowy, a 偶adna noga nie oddali艂a si臋 na krok od ziemi radzieckiej, nie przest膮pi艂a zakazanej linii (s. 374), to jednak polskie w艂adze ogarn臋艂a panika: Pospiesznie kr膮偶y膰 zacz臋艂y patrole 偶andarme­rii polowej, pi臋cio­krotnie powi臋kszono liczb臋 wartownik贸w, a w w膮wozach na wszelki wypadek ukryto rezerwy (ibidem). Bezmy艣lno艣膰 偶andarm贸w wywo艂uje efekt odwrotny. W wiosce podzielonej gra­nic膮 na dwa 艣wiaty (s. 343) mieszka艅cy strony polskiej t艂umnie przys艂uchuj膮 si臋 wzruszaj膮­cym przem贸wieniom (s. 376), a dachy chat i stod贸艂 oblepione by艂y lud藕mi, kt贸rzy nie od­rywaj膮c oczu przypatrywali si臋 temu, co si臋 dzia艂o za rzek膮 (ibidem). Lecz w chwili, gdy na zaimprowizowanej trybunie po stronie radzieckiej pojawi艂 si臋 Korczagin postanowiono nie dopu艣ci膰, by ta mowa zapali艂a czyje艣 serca. Kr膮­偶膮cy po wio­sce patrol 偶andarmerii j膮艂 wp臋dza膰 mieszka艅c贸w nahajami do dom贸w. Kule zastu­ka艂y o dachy. Ulice opustosza艂y. Znik艂a z dach贸w zegnana kulami m艂o­dzie偶 (s. 376).

Wydarzenia po stronie polskiej kontrastuj膮 z radosn膮, pokojow膮 manifestacj膮 po stronie radzieckiej. Na t臋 r贸偶nic臋 zwraca uwag臋 stary pastuch, kt贸ry pod wp艂y­wem sil­nego wzburzenia przem贸wi艂 gor膮co: Przyjrzyjcie si臋 dobrze, dzieci! I nas kiedy艣 tak bito, a teraz we wsi nie oba­czysz, by w艂adza uderzy艂a kiedy ch艂opa nahajk膮. Zrobiono koniec z panami - sko艅­czy艂o si臋 te偶 z na­hajk膮 dla naszych plec贸w. Trzymajcie mocno t臋 w艂adz臋, synkowie --- A teraz taki 偶al za serce chwyta, gdy patrz臋 na tamtych ! (ibidem).

W inny jeszcze spos贸b ukazany jest los prostego ludu w obszarniczej Polsce. Sze­regowy 偶o艂nierz - ju偶 po zako艅czeniu wojny pe艂ni s艂u偶b臋 graniczn膮. Stoi na stra偶y pa艅­skiej Polski (s. 344). Widzimy go w zimowej scenerii pustego pola, gdy mr贸z do­skwiera do szpiku ko艣ci (s. 346). Stoi bowiem w lichym szynelu, w cie­niutkich r臋ka­wicz­kach i czapce konfederatce, wystrojony w liczne bia艂e orze艂ki (na czapce, sukien­nych na­ramien­nikach i na galonach ko艂nierza), kt贸re 鈥 jak zauwa偶a ironicznie, ale i s艂usznie powie­艣ciopi­sarz 鈥 nie dodaj膮 偶o艂nierzowi ciep艂a (s. 345). Tego nie przydaje i podskakiwanie niczym zaj膮c (s. 346). Jego odmro偶one uszy, zlodowacia艂e r臋ce, su­rowy regulamin s艂u偶by jakiej jest poddawany i bezwzgl臋dno艣膰 prze艂o偶onych sk艂aniaj膮 czerwonoarmist臋 鈥 stoj膮cego po drugiej stronie granicy 鈥 do ludzkiej refleksji: Cho膰 to bur偶ujski 偶o艂nierz, lecz ma pieskie 偶ycie (ibidem). On za艣 jako wartownik radzieckich socjalistycznych republik (s. 344) ma na szynel narzu­cony olbrzymi ko偶uch barani z niezmiernie szerokim ko艂nie­rzem, g艂ow臋 otu­lon膮 ciep艂ym sukiennym he艂mem, a na r臋­kawach baranie r臋kawice o jednym palcu. Przeto spokojnie kroczy po wartowniczej 艣cie偶ce, wch艂aniaj膮c smakowicie dymek ma­chorkowej skr臋tki (s. 345). Z lito艣ci u偶ycza polskiemu wartownikowi zapa艂ek, a ten skrz臋tnie je oddaje, gdy偶 鈥 jak mniemamy 鈥 mu­sia艂by za to pude艂ko odsiedzie膰 ze dwa latka w wi臋zieniu (s. 346).

Oczywiste jest dla czytelnika, jak gorsze warunki s艂u偶by w wojsku polskim kontra­stuj膮 z komfortow膮 sytuacj膮 czerwonoarmisty. Jest to za艣 modelowy los 鈥瀊ur偶ujskiego 偶o艂nierza鈥. Sam system w艂adzy w obszarniczej Polsce jest nieludzki, przewiduj膮c tak wy­sokie kary za przyj臋cie zapa艂ek, darowanych w przyjacielskim ge­艣cie.


Bohaterowie 艣wiat艂o艣ci

Komisarz Pyrzycki


Jest ruchliwy i nerwowy. Pracowa艂 w cukrowni jako pomocnik mechanika. Z nie­by­wa艂膮 wytrwa艂o艣ci膮 zaraz w pierwszych dniach umacniania si臋 w艂adzy radziec­kiej za­bra艂 si臋 do robienia porz膮dku w arystokratycznym kierownictwie administracji fa­brycznej, kt贸ra przyczai艂a si臋 偶ywi膮c do bolszewik贸w s艂abo tajon膮 nienawi艣膰 (s. 160). Na zebraniu fa­brycznym, wal膮c gniewnie pi臋艣ci膮 w barier臋 trybuny, w szorst­kich i nie­przejednanych s艂o­wach wyk艂ada polskim robotnikom wizj臋 rzeczywisto艣ci, pora偶aj膮c logik膮 oczywisto艣ci:

Sko艅czone - m贸wi艂 - nie b臋dzie ju偶 tak, jak by艂o dot膮d. Dosy膰 ju偶 nasi ojcowie i my natyrali艣my si臋 dla Potockich. Budowali艣my dla nich pa艂ace, a za to ja艣nie wiel­mo偶ny hra­bia p艂aci艂 nam akurat tyle, by艣my przy pracy nie zdechli z g艂odu.

Ile偶 to lat hrabiowie Potoccy i ksi膮偶臋ta Sanguszkowie dorabiaj膮 si臋 na na­szych zgarbionych grzbietach! Ma艂o偶 to po艣r贸d nas jest Polak贸w robotnik贸w, kt贸­rych Po­tocki trzyma艂 pod jarzmem tak samo jak Rosjan i Ukrai艅c贸w ? --- Wszyscy proletariu­sze to bracia, lecz pan贸w - tego mo偶ecie by膰 pewni we藕miemy w gar艣膰. R臋ka jego zakre艣li艂a 艂uk i zn贸w wali w barier臋 trybuny. A kto zmusza lud do przelewu bratniej krwi? Kr贸lowie i szlachta od wiek贸w wysy艂ali ch艂op贸w polskich na b贸j z Turkami i zaw­sze jeden nar贸d napa­da艂 i gromi艂 drugi. Ilu偶 to ludzi zabito, ile kl臋sk poniesiono! Kto tego chcia艂 ? Czy my? Lecz nied艂ugo wszystko to si臋 sko艅­czy. Nadszed艂 ju偶 kres tych kanalii. Bolszewicy rzucili ca­艂emu 艣wiatu straszne dla bur偶uj贸w s艂owa: Proletariusze wszystkich kraj贸w 艂膮czcie si臋! To nasz ratunek, nasza nadzieja na szcz臋艣liwsze 偶y­cie (s. 161).

Jaki kszta艂t przybierze owa nieodleg艂a kraina 鈥瀞zcz臋艣liwego 偶ycia鈥, o tym do­wia­du­jemy si臋 dalej: B臋dzie r贸wnie偶 i polska republika, lecz socjalistyczna, bez Potockich, kt贸rych do­szcz臋tnie zlikwidujemy, a w socjalistycznej Polsce sami b臋dziemy gospodarzami --- I je­艣li zdob臋dziemy zaufanie robotnik贸w zorganizujemy braterstwo lud贸w na ca艂ym 艣wiecie (ibidem), zgodnie z has艂em Dzi艣 niczym jutro wszystkim my (podkr. W.S.).


艢niegurko


艢niegurko to kolejny Polak oddany sprawie rewolucji. Jest to m艂ody radiotele­gra­fista w randze kaprala, przed wojn膮 pracuj膮cy jako elektromonter w 艁odzi. Oskar偶ony zim膮 1919/1920 przez s膮d wojenny o zdrad臋 ojczyzny i propagand臋 komunistyczn膮 w艣r贸d 偶o艂nierzy --- przyzna艂 si臋 do szerzenia propagandy komunistycznej, lecz w ostry spos贸b zaprotestowa艂 prze­ciwko oskar偶eniu go o zdrad臋 ojczyzny >Moja ojczyzna powiedzia艂 to lu­dowa socjali­styczna Polska (podkr. W.S.)61. Tak, jestem cz艂onkiem KPP62, do wojska wcielono mnie gwa艂tem i otwiera艂em oczy takim jak ja 偶o艂nierzom, kt贸rych gnali艣cie na front. Mo偶e­cie mnie za to powiesi膰, lecz ja mojej ojczyzny nie zdradzi­艂em i nie zdra­dz臋. Ale r贸偶ne s膮 nasze ojczyzny: wasza jest pa艅ska, a moja - robot­niczo-ch艂opska. I w tej mojej ojczy藕nie, kt贸ra powstanie jestem o tym g艂臋boko przekonany nikt nie nazwie mnie zdrajc膮< (s. 200)63.


Antek K艂opotowski

Z kolei w innej frontowej scenie, kiedy widzimy cofaj膮ce si臋 zas臋pione szeregi czer­wonoarmist贸w pojawia si臋 tak偶e wysoki, chudy Antek K艂opotowski z tartaku. Palce jego spoczywaj膮 na spu­艣cie ka­ra­binu. Antek jest pos臋pny, zatroskany, oczy jego spotykaj膮 si臋 ze spojrze­niem Se­rio偶y i Antek zwierza mu si臋 ze swych ukrytych my艣li.

- B臋d膮 prze艣ladowa膰 naszych, zw艂aszcza moich. >Polak - powiedz膮 - a wal­czy prze­ciw polskim legionom<. Wyp臋dz膮 starego z tartaku i spior膮 go batogami. M贸wi艂em stare­mu, 偶eby poszed艂 z nami, lecz tatce nie starczy艂o si艂, by rzuci膰 rodzin臋. Ach, prze­kl臋ci, gdyby si臋 tak czym pr臋dzej z nimi zmierzy膰. (s. 183-184).


Bezimienny Maszynista


W obliczu straszliwej wie艣ci Towarzysze! Umar艂 Lenin ! maszynista polskiego parowozu bezpo艣redniej komunikacji Szepiet贸wka-War­szawa nas艂uchiwa艂 chwil臋, a potem podni贸s艂 r臋k臋 i poci膮gn膮艂 w d贸艂 艂a艅cuszek otwie­ra­j膮cy wentyl syreny. Wiedzia艂, 偶e gwi偶d偶e po raz ostatni, 偶e nie pozwol膮 mu ju偶 na tym parowozie pra­cowa膰, lecz nie wypuszcza艂 z r臋ki 艂a艅cuszka i wycie jego lokomo­tywy pod­nosi艂o z mi臋kkich kanap w przedzia艂ach wystraszonych kurier贸w i dyploma­t贸w polskich (s. 401). Zapewne tych, spotkanych wcze艣niej z Nelli Leszczy艅sk膮 w roli g艂贸wnej64.


Bezimienny 呕o艂nierz


W nielicznej, ale jak偶e 鈥瀝eprezentatywnej鈥 galerii podobnie my艣l膮cych i patrz膮­cych na 艣wiat polskich 鈥瀊ohater贸w鈥, poznajemy tak偶e 偶o艂nierza - ze zwyk艂ej pie­choty. Miej­scem akcji jest granica radzieckiej Ukrainy i obszarniczej Polski, kt贸ra jak otch艂a艅 dzieli Ziemi臋 na dwa 艣wiaty, 艣wiaty stoj膮ce naprzeciw siebie 鈥 milcz膮co i wrogo (s. 374). Czas akcji: rocz­nica Rewolucji Pa藕dziernikowej, obchodzona w oj­czy藕nie 艣wiatowego prole­tariatu 鈥瀢 niezwykle podnios艂ym nastroju鈥: pi臋ciotysi臋czny t艂um ch艂op贸w i ch艂opek z trzech s膮siednich wiosek, ustawiw­szy si臋 w p贸艂kilometrow膮 kolumn臋, z d臋t膮 orkiestr膮 oraz batalionem Powszechnego Przy­sposo­bienia Wojskowego na czele, rozwin膮wszy purpurowe p艂贸tna sztanda­r贸w, ruszy艂 z wioski ku gra­nicy. Zachowuj膮c najsurowszy porz膮dek i karno艣膰 ko­lumna rozpocz臋艂a poch贸d do ziemi radzieckiej (sic !) wzd艂u偶 s艂up贸w granicznych, kieruj膮c si臋 w stron臋 wiosek, rozdzie­lonych uk艂adami na po艂owy --- Na czele ko­lumny jechali konno do­w贸dca batalionu Gaw­ri艂ow i Korczagin, a za nimi rozlega艂 si臋 grzmot tr膮b miedzianych, szelest sztandar贸w i pie艣ni, pie艣ni. Od艣wi臋tnie ubrana ch艂opska m艂odzie偶, weso艂y na­str贸j, wiejskie dziew­cz臋ta, sre­brzyste trele dziewcz臋­cego 艣miechu, powa偶ne twarze doros艂ych i uroczyste starc贸w. Da­leko, jak tylko okiem si臋gn膮膰, p艂ynie ta ludzka rzeka; jej brzeg jest granic膮, 偶adna noga nie odda­li艂a si臋 ani od krok od ziemi radzieckiej, nie przest膮pi艂a zakazanej li­nii --- Gwarna i radosna kolumna sz艂a po swojej ziemi, na­pe艂niaj膮c powietrze d藕wi臋kiem pie艣ni (s. 374 -375).

艢wiadkiem tego niezwyk艂ego widowiska jest polski wartownik, kt贸rego reakcja jest natychmiastowa: Polak zdejmuje z ramienia karabin i postawiwszy go u nogi, staje 鈥瀗a bacz­no艣膰鈥. Korczagin s艂yszy wyra藕nie:

>Niech 偶yje komuna ! <

Oczy 偶o艂nierza m贸wi膮, 偶e to on wypowiedzia艂 te s艂owa. Pawe艂 nie odrywaj膮c wzroku wci膮偶 na niego spogl膮da.

Przyjaciel ! Serce pod 偶o艂nierskim p艂aszczem bije jednobrzmi膮cym rytmem z ko­lumn膮 i Korczagin odpowiada cicho po polsku:

>Witaj, towarzyszu !<

Wartownik zosta艂 w tyle. Gdy kolumna go wymija, on wci膮偶 trzyma bro艅 w tej samej pozycji. Pawe艂 obraca艂 si臋 kilkakrotnie i patrzy艂 na malej膮c膮 ciemn膮 posta膰 (s. 375).

Tu偶 obok salutuj膮cego jest jeszcze jeden Polak, kt贸rego sylwetk臋 przybli偶a nam autor dzi臋ki przenikliwemu spojrzeniu swego bohatera:

Siwiej膮ce w膮sy, spod niklowanego obrze偶enia daszka konfederatki spogl膮­daj膮 nieru­chome, wyp艂owia艂e oczy. Korczagin, wci膮偶 jeszcze pod wra偶eniem do­piero co us艂y­szanych s艂贸w, rzek艂 pierwszy po polsku i jak gdyby do siebie samego:

Dzie艅 dobry, towarzyszu !

I nie otrzyma艂 odpowiedzi.

Gawri艂ow u艣miechn膮艂 si臋. Okaza艂o si臋, 偶e wszystko s艂ysza艂.

Wymagasz zbyt wiele - powiedzia艂. - Opr贸cz 偶o艂nierzy ze zwyk艂ej piechoty, jest tu i piesza 偶andarmeria. Widzia艂e艣 naszywki na jego r臋kawie ? To 偶andarm (s. 375-376).

W tek艣cie powie艣ci obu Polak贸w postawiono na przeciwnych biegunach. 呕an­darm 鈥 s艂owo funkcjonuj膮ce jako wcielenie wrogo艣ci i okrucie艅stwa 鈥 zachowuje si臋 ty­powo. Nie reaguje na radosn膮 manifestacj臋 ani przyjacielskie pozdrowienie Korcza­gina. Prosty 偶o艂­nierz duchem jest z nimi, wi臋cej 鈥 solidaryzuje si臋 nie艣mia艂o deklaruj膮c Niech 偶yje ko­muna! Radziecki bohater ksi膮偶ki okre艣la go jako to­warzysza walki i mo偶e tym samym wyr贸偶nia jako 鈥瀙rzyjaciela鈥.


Polscy 鈥瀊ohaterowie鈥 a stereotypy

Realizm socjalistyczny


Powie艣膰 鈥濲ak hartowa艂a si臋 stal鈥 by艂a od swego zarania niezwykle popularna. Mi­lionowe nak艂ady i liczne t艂umaczenia szybko uczyni艂y j膮 sztandarowym dzie艂em reali­zmu socjalistycznego65. Mimo, 偶e program realizmu socjalistycznego pochodzi z roku 1934, gdy zosta艂 proklamowany na zje藕dzie pisarzy radzieckich przez Maksyma Gor­kiego. Jako 鈥瀢iod膮cy鈥 kierunek w sztuce radzieckiej66. W艂a艣nie powie艣膰 Miko艂aja Ostrowskiego, na­pisan膮 przed t膮 data, uzna膰 mo偶na za antycypa­cj臋 tej 鈥瀔onwencji tw贸rczej鈥. W swych za艂o偶eniach ten rodzaj realizmu stanowi膰 mia艂 zasadnicz膮 metod臋 radzieckiej literatury pi臋knej, (kt贸ra) wymaga od artysty praw­dzi­wego historycznie konkretnego odzwierciedlenia rzeczywisto艣ci w jej rewo­lu­cyjnym roz­woju. Przy tym prawdziwo艣膰 i historyczna konkretno艣膰 artystycznego od­zwierciedle­nia rzeczywisto艣ci winny 艂膮czy膰 si臋 z zadaniem ideowego przekszta艂­cania i wychowania mas pracuj膮cych w duchu socjalizmu (podkr. W.S.)67.

Literatura w uj臋ciu realizmu socjalistycznego mia艂a realizowa膰 podstawowe za艂o­偶e­nie partyjno艣ci. Powinna nie tylko by膰 zgodna z lini膮 partii i ukazywa膰 艣wiat z jej punktu wi­dzenia, lecz r贸wnocze艣nie s艂u偶y膰 upowszechnianiu za艂o偶e艅 partii oraz poma­ga膰 w urze­czywistnianiu partyjnych hase艂. Tym samym dzie艂o literackie mia艂o ukazywa膰 艣wiat nie ta­kim, jaki jest, ale takim, jaki ma by膰 zgodnie z programem par­tii. Partyjno艣膰 i ideowo艣膰, prowadzi艂y do uog贸lnienia i typowo艣ci obrazu 艣wiata. Kon­sekwencj膮 by艂o za艂o偶enie dycho­tomicznego podzia艂u na bohater贸w pozytywnych i negatywnych, poj­mowanych jako wzorce osobowe, raz godne na艣ladowania, raz odra偶aj膮ce wi臋c i od­straszaj膮ce68.

Za艂o偶enia te doskonale zrealizowano w艂a艣nie w tej powie艣ci. Przede wszyst­kim przez g艂贸wn膮 posta膰 Pawki Korczagina. Ten m艂ody rewolucjonista nowych cza­s贸w, uosa­biaj膮cy cnoty ideowego komsomolca, bez reszty oddaje si臋 idei komuni­zmu i pod­porz膮d­kowuje swoj膮 aktywno艣膰 spo艂eczn膮 oraz 偶ycie osobiste najpi臋k­niejszej spra­wie 艣wiata - walce o wyzwolenie ludzko艣ci69. Modelowy bohater jest 鈥瀝ezultatem uog贸lnienia arty­stycznego鈥70. Zarazem powie艣膰 kszta艂towana by艂a naj­wyra藕niej rze­czywisto艣ci膮 ra­dzieck膮. Przecie偶 sam autor ujmowa艂 cel swej tw贸rczo­艣ci w spos贸b ka­tegoryczny: My, pisarze, >in偶ynierowie dusz ludzkich<, mamy przed sob膮 ogromne zada­nie: po­kaza膰 ca艂膮 wielko艣膰 tego, co si臋 dzieje --- My, pisarze, musimy pokaza膰 potworne posta­cie zdrajc贸w i dwulicowc贸w, agent贸w wroga klasowego, a tak偶e tch贸rz贸w, pani­ka­rzy, kt贸­rych rewolucja odrzuci艂a na 艣mietnik71.


Powie艣ciowa wizja 艣wiata


W powie艣ci 鈥濲ak hartowa艂a si臋 stal鈥, zgodnie z za艂o偶eniami programowymi re­ali­zmu socjalistycznego, znajdujemy bohater贸w pozytywnych 鈥 bojownik贸w rewo­lucji 鈥 i 艣wiat wrog贸w klasowych. Miko艂aj Ostrowski zgodnie z charakterystyczn膮 w ZSRR lat 20-tych i 30-tych wizj膮 Polski o dw贸ch obliczach wprowadza do niej bo­hater贸w naro­dowo艣ci pol­skiej, ukazuj膮c ich w spos贸b schematyczno-ilustra­cyjny72.

Nowe zam贸wienie ideologiczne wymaga艂o wyra藕niejszego rozgraniczenia cech po­zytywnych i negatywnych w stereotypie Polaka i odpowiedniej klasyfikacji tych cech we­d艂ug kryterium klasowego. Okre艣lonym kryterium sta艂o si臋 --- prze­ciwstawie­nie, swo­ista antyteza: 鈥瀝eakcyjny鈥 - 鈥瀝ewolucyjny鈥73.

Motywy polskie podporz膮dkowane s膮 naczelnej problematyce utworu, a tym jest walka rewolucyjna oraz internacjonalistyczne has艂o jedno艣ci wszystkich proleta­riuszy. Przedstawiony powy偶ej opis polskich bohater贸w utworu wyst臋puje wed艂ug dychoto­micz­nego podzia艂u na 鈥瀊ohater贸w ciemno艣ci鈥 i 鈥瀊ohater贸w 艣wiat艂o艣ci鈥. Tak bowiem autor powie艣ci umieszcza postacie na dw贸ch przeciwstawnych bie­gunach, wyznaczonych ich przynale偶no艣ci膮 klasow膮. Trzeba pokaza膰, 偶e po stro­nie pro­letariatu stoi wszystko, co dobre, co nie ugrz臋z艂o w potwornym b艂ocie. Trzeba poka­za膰, 偶e bur偶uazja i arystokracja s膮 klasami gin膮cymi, 偶e rozk艂ad, pro­ces gnicia ich 艣ro­dowiska jest dla nas korzystny74. Tym samym polscy 鈥瀊ohaterowie ciemno艣ci鈥 to nieodmiennie przedstawiciele war­stwy rz膮dz膮cej i posiadaj膮cej. Ostrowski kre艣li bardzo jednoznaczny obraz ob­szar­niczej Polski. M艂odzi ludzie z warstw rz膮dz膮cych to bez wyj膮tku osobniki ze­psute, puste i ego­istyczne75. Autor swych listach postrzega ich w ten偶e spos贸b: Wiemy, jak 偶yli 艣ci艣lej, jak marnowali swoj膮 m艂odo艣膰 synowie bur偶uazji. Pija艅­stwo, rozpusta, try­wialno艣膰, t臋­pota i egoizm (podkr. W.S.) 鈥 oto wyst臋pny kr膮g ich zainteresowa艅76.

Z za艂o偶enia klasy skazano na wygini臋cie, a ich przedstawienie ilustrowa膰 b臋­dzie t臋 tez臋, maj膮c na celu wywo艂anie odrazy czy te偶 nienawi艣ci, szczeg贸lnie w kon­tra­艣cie do ideowej postawy rewolucjonist贸w77. Na biegunie przeciwstawnym znajdziemy bohater贸w pozytywnych. B臋d膮 to nie­odmiennie przedstawiciele warstw ni偶szych, kt贸rzy na ka偶dym kroku manifestuj膮 soli­dar­no艣膰 klasow膮 i nienawi艣膰 do wszelkich pr贸b wskrzeszenia >pa艅skiej< Pol­ski78. Boha­te­r贸w wkomponowano w naczeln膮 tez臋 dzie艂a i wpisuj膮 si臋 w za艂o偶on膮 wi­zj臋 dy­cho­tomicznego podzia艂u 艣wiata na 鈥瀗aszych鈥 i 鈥瀘bcych鈥. Dla dzi­siejszego odbiorcy s膮 przed­stawieni szablonowo. Ilustruj膮 wy艂膮cznie 鈥瀙rawdy poli­tyczne鈥. Przez to pozba­wiono ich pog艂臋bionego rysunku psychologicznego. Zb臋d­nego, wobec zadania, ja­kiemu posta­cie te maj膮 s艂u偶y膰 w og贸lnym planie powie艣ci. 艢wiat wrog贸w klasowych ukazano w jedynym tylko celu, ma u czytelnika wywo艂a膰 gniew, mo偶e nienawi艣膰. Z drugiej strony, ma pobu­dza膰 w czytelniku radziecki patriotyzm i poczucie soli­darno艣ci wewn臋trz­nej79.


Stereotyp w perspektywie antropologii historycznej


Wszystkie elementy obecne w opisie polskich bohater贸w powie艣ci przekonuj膮, 偶e mamy do czynienia ze stereotypem80. W uj臋ciu socjologicznym przez stereotyp rozu­mie si臋 pogl膮dy, przes膮dy, fa艂szywe generalizacje, uprzedzenia. Ten w gruncie rze­czy naturalny 鈥瀞pos贸b鈥 ogl膮du 艣wiata spo艂ecznego zasadza si臋 na podstawowym odr贸偶­nieniu pomi臋dzy 鈥瀗ami鈥 i 鈥瀗imi鈥, grup膮 w艂asn膮 i grup膮 obc膮: W zaimkach 鈥榤y鈥 i 鈥榦ni鈥 wyra偶a si臋 przede wszystkim nie podzia艂 wszystkich ludzi na dwie odr臋bne grupy, lecz r贸偶nica dw贸ch zdecydowanie odmiennych po­staw: uczucio­wego zwi膮zku i antypatii, zaufania i podejrzliwo艣ci, pewno艣ci siebie i trwogi, gotowo艣ci do wsp贸艂­pracy i wrogo艣ci --- Opozycja ta jest g艂贸wnym narz臋­dziem, przy u偶yciu kt贸rego buduj臋 swoj膮 map臋 艣wiata (jest zasad膮 klasyfikacji, struktur膮, kt贸ra wyznacza innym miejsca w podzielonym 艣wiecie) --- 鈥Inni鈥 s膮 tym przeciwstawnym obrazem, kt贸rego 鈥瀖y鈥 potrze­bujemy dla w艂asnej to偶samo艣ci, dla sp贸jno艣ci grupy, jej solidarno艣ci i emo­cjonalnej stabil­no艣ci81.

Stereotyp, u偶yty jako narz臋dzie walki ideologicznej staje si臋 tym narz臋dziem, gdy wewn臋trzn膮 integracj臋 grupy (narodu, klasy, stanu, grupy zawodowej) doko­nuje si臋 po­przez przeciwstawienie innym grupom82. Rozpatrywanie ste­reotypu wy艂膮cznie w per­spektywie socjologicznej okazuje si臋 podej艣ciem nazbyt w膮skim, gdy偶 skupia si臋 ono na tym, co ponadindywidualne i spo艂eczne, kosztem tego, co indywidu­alne i ludzkie.

Nawyk ogl膮dania bezpo艣redniego wytw贸rcy >od ty艂u<, pochylonego nad p艂u­giem lub warsztatem, przeszkadza historykowi spojrze膰 temu prostemu cz艂owie­kowi w twarz i zainte­resowa膰 si臋 jego my艣lami, uczuciami, wierzeniami, nastrojami, jego po­gl膮dami na 艣wiat przyrodniczy i spo艂eczny i wreszcie na siebie samego83.

Dlatego bardziej frapuj膮ce poznawczo jest uj臋cie stereotypu w antropologii kultu­rowej (etnologii), kt贸ra zawiesza pytanie, jak dalece stereotypy s膮 wier­nym odzwier­ciedleniem, czy te偶 zafa艂szowaniem rzeczywisto艣ci ? W jej 艣wietle oczywistym dla histo­ryka b臋dzie konstatacja: Stereotypy m贸wi膮 nam niewiele o tych, kt贸rych dotycz膮, bardzo wiele natomiast nawet je艣li nie w spos贸b bezpo艣redni o tych, kt贸rzy je wytworzyli. A ju偶 najwi臋cej mog膮 m贸wi膰 o sposobach ludzkiego my艣lenia i prze偶ywania 艣wiata84. Wynika to z przedmiotu zainteresowa艅, kt贸rym antropologia czyni wytworzone w danej kulturze pola ludzkiego do艣wiadczenia, czyli te jej elementy, 鈥瀙oprzez kt贸re staje si臋 ona dost臋pna zwyk艂ym ludziom鈥85. Z tej perspektywy hi­storyk b臋dzie zwraca膰 si臋 ku zbiorowym zachowaniom oraz powszechnym wy­obra偶e­niom o 艣wiecie, odczuciom, sposobom my艣lenia86 i pyta膰, jaki jest 艣wiat ? W subiektywnej percepcji jednostek i grup ! Co s膮 w stanie dostrzec w tym偶e 艣wiecie nie tylko obserwatorzy, ale i wsp贸艂autorzy wydarze艅? Tego rodzaju pytanie wi膮偶e si臋 z ba­daniem 艣wiadomo艣ci zbio­rowej.

Za pomoc膮 poj臋cia mentalit茅, rozumianego jako system obraz贸w le偶膮cych u pod­staw ludzkich wyobra偶e艅 o 艣wiecie i ich miejscu w nim oraz okre艣laj膮cych po­st臋pki i za­chowania87, historyk mo偶e penetrowa膰 obecno艣膰 u ludzi danego spo艂ecze艅stwa nale偶膮cych do jednej kultury okre­艣lo­nego wsp贸lnego 鈥瀠mys艂owego instrumentarium鈥, 鈥瀙sychologicznego oprzyrz膮­dowa­nia鈥, po­zwala­j膮cemu im po swojemu odbiera膰 i u艣wiadamia膰 sobie swoje na­turalne oraz spo­艂eczne oto­czenie88.

Analizuj膮c powie艣膰 鈥濲ak hartowa艂a si臋 stal鈥 i wyszczeg贸lniaj膮c stereotypowy opis bohater贸w (tu 鈥瀊ohater贸w polskich鈥), nie nale偶y pyta膰, na ile te charakte­rystyki od­no­sz膮 si臋 do rzeczywisto艣ci, lub te偶 polemizowa膰 z autorem co do praw­dziwo艣ci cech przypisy­wanych poszczeg贸lnym grupom, przedstawionym w powie­艣ci. Z punktu wi­dzenia zapro­ponowanego przez antropologi臋 historyczn膮, mo偶na poprzez powie艣ciowy 艣wiat Ostrowskiego zajrze膰 poza tekst, po to, aby dostrzec skrywaj膮c膮 si臋 za nim i ujawniaj膮c膮 si臋 w nim spo艂eczno-psychologiczn膮 rzeczywi­sto艣膰.89

Utw贸r pozwala wi臋c wnikn膮膰 zar贸wno w jednostkowy 艣wiat autora90 jak i w rze­czywisto艣膰, w kt贸rej 偶y艂 i tworzy艂 swe dzie艂o Miko艂aj Ostrowski.


Lidia Purolnik


Rzeczywisto艣膰 i konfabulacja obrazu getta warszawskiego w pami臋tniku Martina Graya 鈥濿szystkim, kt贸rych kocha艂em鈥.

Uwagi wst臋pne


Praca niniejsza wynik艂a jakby samorzutnie z lektury bestsellera wspomnienio­wego Martina Gra鈥檃 鈥濿szystkim, kt贸rych kocha艂em鈥 t艂umaczonego na kilka j臋­zyk贸w. Tylko w Polsce ukaza艂y si臋 dot膮d trzy wydania91. Na podstawie tego tekstu sprokurowano te偶 w mi臋dzynarodowej obsadzie kilkuod­cinkowy film fa­bularny.

Lektura wspomnie艅 jest dla czytelnika niezmiernie frapuj膮ca. Marcin 鈥 bo ta­kim imie­niem nazywa siebie w 鈥瀙olskim鈥 okresie 鈥 urodzi艂 si臋 w Warszawie, w ro­dzinie fa­brykanta o niez艂ej kondycji materialnej. I dzieci艅stwo mia艂 niezm膮ce­nie szcz臋艣liwie-co dokumentuje fotografiami. Jednak jak akcentuje, 偶ycie rozpocz臋艂o si臋 dla艅 wraz z wybuchem wojny. Stwierdza bowiem: Jest wrzesie艅 1939 r. wtedy si臋 naprawd臋 urodzi艂em. Poprzedzaj膮ce te dni czterna­艣cie lat jakby w og贸le nie istnia艂y --- byli艣my udzia艂owcami du偶ej fabryki. sprzedawali艣my po艅czochy i r臋kawiczki w ca艂ej Polsce, a tak偶e za granic膮. W Sta­nach mia艂em rodzin臋, moja babka mieszka艂a w Nowym Jorku92.

Z pocz膮tkiem wojny m艂ody Gray zostaje 偶ywicielem rodziny 鈥 p贸藕niej trudni si臋 szmuglem 偶ywno艣ci na wielk膮 skal臋, zaopatruj膮c odbiorc贸w w ca艂ym getcie. W pro­cede­rze tym pomaga mu przez niego w艂a艣nie zorganizowana banda 鈥瀦e strony aryjskiej鈥. Przedsi臋wzi臋cie na wielk膮 skal臋 pozwala na dzia艂alno艣膰 charyta­tywn膮; za­opatruje sieroci­niec doktora Janusza Korczaka i inne po­dobne instytucje; wspomaga te偶 osoby prywatne. Wszystko umo偶liwia艂a du偶a got贸wka i 鈥瀘dpowiednie鈥 dokumen­ty; kenkarty, paszporty (kilka), legitymacja volksdeutscha, itp. Przy ich pomocy 鈥 maj膮c dobry wygl膮d 鈥 Marcin wciela si臋 w r贸偶nych sytu­acjach, w rozmaite postacie. Wszystko to przysparza bohate­rowi znacznej popu­larno艣ci w艣r贸d ca艂ej spo艂eczno艣ci warszawskiego getta. Wro­dzony spryt pozwala mu na kilkakrotn膮 ucieczk臋, po nieprzewidzianych wpad­kach. W贸wczas, gdy osa­dzano go na Pawiaku i w贸wczas gdy by艂 ju偶 w trans­porcie do Treblinki. Tam zreszt膮 trafia p贸藕niej, niemal dobrowolnie 鈥 wiedziony ciekawo艣ci膮. Zaspokoiwszy takow膮 ... ucieka z obozu. Po niejakim czasie trafia do oddzia艂u partyzant贸w Armii Ludowej (w 1943 roku !) dowodzonych przez ... Grzegorza Korczy艅skiego i Mie­czys艂awa Moczara. Po czym wst臋puje do Armii Czer­wonej. Nie si臋gaj膮cy dwu­dziestu lat Marcin, szturmuje zwy­ci臋sko Berlin, by p贸藕niej m贸g艂 鈥 ju偶 jako oficer NKWD 鈥 aresztowa膰 ... Martina Bormana. Jednak niefrasobli­wo艣膰 i pija艅stwo ra­dzieckich prze艂o偶onych umo偶liwi艂y hitlerowcowi ucieczk臋. W cza­sie niespe艂na rocznej s艂u偶by w Armii Czerwonej, Marcin zdoby艂 najwy偶­sze bojowe odznaczenia radzieckie: 鈥濷rder Czerwonej Gwiazdy鈥, 鈥濷rder Wojny Ojczy藕­nianej鈥, 鈥濷rder Alek­sandra Newskiego鈥. Jednak dezerteruje... z wojsk NKWD i ucieka na Zach贸d, gdzie los nie sk膮pi mu r贸wnie niezwyk艂ych, co tragicznych przypad艂o艣ci. Ten nies艂ychanie bogaty w wydarzenia 偶yciorys budzi si艂膮 rzeczy nie tylko czy­telni­cz膮 ciekawo艣膰. Z pozoru, niezgodnie z regu艂膮 wywodu naukowego, ju偶 na wst臋pie docie­ka艅 pobie偶nie zrelacjonowano ledwie cz臋艣膰 偶ywota autora pami臋t­nika.

Tego 鈥瀞treszczenia鈥 dokonano jednak z premedytacj膮. Ma to by膰 bowiem punkt wyj艣cia, jako argument o zasadno艣ci podj臋cia problemu formu艂owanego w ty­tule niniejszej pracy. A frapuj膮cym dla nas zagadnieniem b臋d膮 spostrze偶e­nia nad rzeczywisto艣ci膮 i konfabulacj膮 obrazu warszawskiego getta w pami臋t­niku Mar­tina Gray鈥檃. Ot贸偶 nawet nasza, u艂omna 鈥瀢iedza poza 藕r贸­d艂owa鈥 naka­zywa艂a by po­w膮tpiewa膰 w wiarygodno艣膰 wielu ust臋p贸w rzeczonego pami臋tnika. Same w膮tpliwo艣ci wobec 鈥瀗iezwyk艂ych鈥 szcze­g贸艂贸w faktograficz­nych, nie maj膮 jednak si艂y argumentu naukowego. Nie do ko艅ca uprawo­mocnione b臋d膮 tak偶e zastrze偶enia, wobec wia­rygodno艣ci niekt贸rych 鈥瀎abularnych鈥 ust臋p贸w narra­cji, gdy czytamy ju偶 to o zjazdach z okna na prze艣cieradle (s. 91-92); walce z uzbrojonym wrogiem na skraju dachu (s. 123); ukrywaniu si臋 bohatera w szufladzie (s. 113).

Bardziej zasadne wydaj膮 si臋 nasze pow膮tpiewanie, gdy znajdujemy zwroty wy­nika­j膮ce bardziej z retoryki, ni藕li uprawomocnione w rzeczowym rela­cjonowaniu fak­t贸w. A to w贸wczas, kiedy pami臋tnikarz widzi wzd臋te truch艂o konia, tu偶 po wybuchu bomby (s.17); zjada p艂贸cienn膮 opask臋 w trakcie wi臋ziennej inspekcji (s. 43); otrzymuje bagnetem cios w oko, po czym go艂ymi r臋koma zadu­sza oprawc臋 (s. 98).

Lapsusy takie sprawiaj膮 wra偶enie figur retorycznych, rzucaj膮cych nie najlep­sze 艣wiat艂o na racjonalizm (tu dla nas - wiarygodno艣膰) sprawozdania wspomnie­nio­wego. To jednak nie upowa偶nia jeszcze do poddania w w膮tpli­wo艣膰 wiarygodno­艣ci ca艂ego przekazu. W tej sprawie historykowi dostarczono powa偶­niejszego argu­mentu. Ot贸偶 okazuje si臋, 偶e w sporz膮dzeniu autobiografii pomaga艂 autorowi niejaki Max Gallo. On za艣; lojalnie informuje czytelnika, 偶e napisa艂 ju偶 kilka ksi膮偶ek, gdy偶 umie opero­wa膰 s艂owem, zna histori臋 tamtego okresu. Co wi臋cej w 鈥漃rzedmowie鈥 Max Gallo ods艂a­nia kulisy w艂asnej pracy nad pami臋tnikiem Martina Graya:

Przez wiele miesi臋cy widywali艣my si臋 codziennie --- Wypytywa艂em go, nagrywa艂em jego s艂owa, sprawdza艂em, ws艂uchiwa艂em si臋 w jego g艂os i chwile mil­cze­nia --- Przedsta­wi艂em tylko najwa偶niejsze, rekonstruowa艂em, konfrontowa艂em, komponowa艂em deko­racje, stara艂em si臋 odtworzy膰 atmosfer臋 (podr. L.P.). --- Stopniowo wtopi艂em si臋 w 偶ycie Martina, wszed艂em w jego sk贸r臋93.

T臋, jakby programow膮 deklaracj臋 datowano: Pary偶, lipiec 1971. W tym偶e te偶 roku, oficyna 鈥濫ditions Robert Laffont S.A.鈥 opublikowa艂a interesu­j膮c膮 quasi autobiografi臋 pod tytu艂em: 鈥濧u Nom de tous les Miens鈥. Do­pu艣ci膰 tedy wolno, 偶e to na prze艂omie lat sze艣膰dziesi膮tych i siedemdziesi膮tych Gray snu艂 swe wspomnienia. Zreszt膮 narracja pa­mi臋tnika doprowadzona jest w艂a艣nie do 1971 roku. Czyni艂 to wi臋c niemal 30 lat po wyda­rzeniach, jakich by艂 艣wiadkiem i uczestnikiem w warszaw­skim getcie. I to jest kolejn膮 przes艂ank膮 naszych rozwa­偶a艅.

Po tylu latach pami臋膰 si臋 zaciera i zmienia si臋 widzenie przesz艂o艣ci. Niekt贸re fakty ulegaj膮 zatarciu, inne staj膮 si臋 mniej wyraziste, owiane mg艂膮 czasu. Jeszcze inne ulegaj膮 zniekszta艂ceniom, przeinaczeniom wr臋cz. W ko艅cu s膮 i takie co pozostaj膮 na zawsze 鈥 do ko艅ca 偶ycia 鈥 w pami臋ci. Bior膮c to pod uwag臋, 艣wiadomi udzia艂u postronnych (tu Maxa Gallo) w sporz膮dzaniu relacji wspo­mnieniowej stawiamy pytania:

1. Kt贸re z fakt贸w spotykanych w pami臋tniku s膮 obra­zem z autopsji (pami臋ci) autora 鈥 Martina Graya ?

2. Kt贸re wynikaj膮 z jego p贸藕niej nabytej erudycji historycznej ?

3. Kt贸re w膮tki pochodz膮 bezpo艣rednio od autora pami臋tnika, tu Mar­tina Graya?

4. Kt贸re w膮tki i fakty wprowadzone by膰 mog艂y przez wsp贸艂autora 鈥 Maxa Gallo? Ten nie ogranicza艂 si臋 przecie偶 tylko do sprawdzania i zosta­wiania tego co najwa偶niejsze, ale sam rekonstruowa艂, konfrontowa艂, komponowa艂 dekora­cje, odtwarza艂 atmosfer臋.

Zadaniem naszym nie jest wykazanie wiarygodno艣ci rela­cji pami臋tnikarskiej Graya. Zobiektywizowane 鈥瀘dtworzenie鈥 rzeczywisto艣ci nie tylko wykracza poza ramy podobnych dysertacji, ale by艂oby zb臋dnym. Cho膰by przez obfi­to艣膰 istniej膮cej literatury naukowej, omawiaj膮cej losy spo­艂eczno艣ci 偶y­dowskiej w 鈥瀋zasach pogardy鈥.

Dla nas istotniejszym problemem jest autentyczno艣膰 tekstu pa­mi臋t­nika 鈥濿szystkim, kt贸rych kocha艂em鈥, a wi臋c:

1. wykazanie, na ile jest on rzeczywistym pami臋tnikiem Graya ? Na ile za艣 jest efektem p贸藕niejszej konfabulacji autora; wypracowaniem skiero­wanym do okre艣lo­nego odbiorcy ?

2. ujawnienie ewentualnego wp艂ywu (emendacji) wsp贸艂autora pami臋tnika 鈥 Maxa Gallo.

Rozwik艂anie tych zagadnie艅 ograniczono tylko do jednej, pocz膮tkowej partii tekstu, w kt贸rej opisano poczynania bohatera od wybuchu II wojny 艣wiatowej, po czas pierwszej (lipiec-wrzesie艅) deportacji warszawskiego getta w 1942 r. Dal­sze koleje los贸w Mar­cina-Martina wymagaj膮 odr臋bnych docieka艅, jako 偶e w jego tek艣cie wyodr臋bni膰 wolno wy­ra藕nie integralne cz臋艣ci:

o obozie w Treblince,

o powstaniu w getcie warszawskim,

o dzia艂alno艣ci w partyzantce polskiej,

o jego walkach w szeregach Armii Czerwonej i NKWD,

o jego dalszych losach ju偶 na Zachodzie.


Tu wydzielony ust臋p pami臋tnik贸w traktowany by膰 mo偶e jako samoistna nar­ra­cja, ograniczona przekonuj膮cymi cezurami czasowymi. Co istotne, w艂a艣nie dla tak wypre­parowanego fragmenty dysponujemy niezb臋dnym materia艂em 藕r贸d艂o­wym, umo偶li­wiaj膮cym za艂o偶on膮 wy偶ej analiz臋. Jak si臋 bowiem zdaje, odpowied藕 na zadane wy偶ej pytania, le偶e膰 b臋dzie w kon­frontacji tekstu Graya 鈥 Gallo, z innymi przekazami pami臋tnikarskimi, m贸wi膮­cymi o rze­czywisto艣ci lat 1939-1942. Przez komparatystyczne zestawienie sto­sow­nych fragment贸w, wnioskowa膰 wi臋c b臋dzie mo偶na o swoisto艣ci tek­stu nas in­teresu­j膮cego. Chocia偶 nie do ko艅ca wyka偶e to stopie艅 jego auten­tyczno艣ci, jednak po­zwoli wnioskowa膰 o wsp贸艂zale偶­no艣ciach.

Jednak na wzgl臋dzie mie膰 nale偶y tak偶e stopie艅 autentyczno艣ci ma­teria艂u por贸wnawczego. Tam element uzurpacji i konfabulacji bez w膮tpie­nia r贸wnie偶 wyst臋­puje. Na obecnym etapie nie spos贸b jednak dokona膰 tak dro­biazgo­wej analizy. Wniosko­wanie o autentyczno艣ci innych, wyzyskanych tu pa­mi臋tnik贸w, opieramy tedy na informacjach tych, kt贸rzy teksty te do druku przygoto­wali. Dost臋pne by艂y nam tylko materia艂y ju偶 opubliko­wane i to t艂umaczone na j臋zyk polski. Jednak spora ich ilo艣膰 pozwala mniema膰, 偶e s膮 one reprezentatywne w interesuj膮cej nas kwestii. Przy za艂o偶onym d膮偶eniu 藕r贸d艂oznawczym.

Trudno w tym miejscu dokona膰 szczeg贸艂owej, indywidualnej prezentacji 鈥 tym bardziej analiz臋 鈥 wykorzystanego, wspomnieniowego materia艂u por贸wnawczego. Podstawa 藕r贸­d艂owa uzewn臋trzniona jest w przypisach uwag niniej­szych. Kwestie metodycznego wykorzystania przekazu pami臋tnikarskiego rozwi膮­zujemy za艣 za nie­liczn膮 literatur膮 przedmiotu94.

Zasadne jest jednak podniesienie specyfiki niekt贸rych tekst贸w, kt贸re najcz臋­艣ciej b臋d膮 przywo艂ywane w konfrontacji z analizowanym tekstem. W docieka­niach nad histori膮 getta warszawskiego przynajmniej dwa przekazy wspomnie­niowe, koniecz­nie musz膮 by膰 wykorzystane. Jednym jest 鈥濳ronika getta warszawskiego鈥 Emanuela Ringelbluma95. Dzie艂o b臋d膮ce w艂a艣ciwie dziennikiem skrupulatnym zapisem obejmuj膮cym okres od wrze­艣nia 1939 do stycznia 1943 r. Pisany w j臋zyku jidysz dziennik, szcz臋­艣liwie prze­trwa艂 autora 鈥 zamordowanego w marcu 1944 r 鈥 i po wojnie znalaz艂 si臋 w zbiorach 呕ydow­skiego Instytutu Historycznego. Od 1948 r. publikowano frag­menty w j臋­zyku orygina艂u. Wi臋k­sze partie, tak偶e w oryginale, wydano ksi膮偶kowo w 1952 r. w Warszawie. Ca艂o艣膰 w ji­dysz, ukaza艂a si臋 w latach 1961-1962. Te wcze艣niejsze, nie­pe艂ne edycje doczeka艂y si臋 t艂umacze艅 na j臋zyk angielski (1958), francuski (1959) i w艂oski (1962). Cz臋艣膰 notatek Rin­gelbluma w j臋zyku polskim og艂oszono w 鈥濨iulety­nie 呕ydowskiego Instytutu Histo­rycznego鈥. Tu wyko­rzystujemy pe艂ny tekst 鈥濳roniki鈥 t艂umaczony przez Adama Rutkow­skiego, a przygotowany ju偶 w 1963 roku. Jego publikacja by艂a jednak mo偶liwa dopiero dwadzie艣cia lat p贸藕niej. Jest to kompletny tekst dzien­nik贸w Emanuela Ringel­bluma. Zaznaczone w edycji ust臋py nieodczytane, wy­nikaj膮 ze zniszczenia pod­stawy r臋kopi艣mien­nej96.

Autor 鈥 jako profesjonalny historyk 鈥 by艂 tw贸rc膮 niemaj膮cego precedensu ze­spo艂u dokumentowego, zbieranego pod jego kierownictwem w warszawskim getcie. Zbi贸r przetrwa艂 tragedi臋 getta i swego tw贸rc臋. Obecnie powszechnie jest znany jako 鈥濧rchi­wum Ringelbluma鈥97. Obejmuje za艣 materia艂y rozma­itego charakteru: ankiety, re­lacje, dzienniki (wywo艂ywanych przez zesp贸艂 Ringelbluma), kopie dokument贸w 鈥 protoko艂y, druki urz臋dowe, ob­wieszczenia, tak偶e silvy, jak pla­katy, poczt贸wki, recepty, kartki 偶ywno艣ciowe, opakowania to­war贸w, bilety teatralne itp. 鈥濧rchiwum Ringelbluma鈥 jest wi臋c unikatowym ze­spo艂em dokument贸w od­zwierciedlaj膮cych codzienno艣膰 getta warszawskiego.

Emanuel Ringelblum po upadku powstania 1943 roku ukrywaj膮cy si臋 鈥瀙o stronie aryjskiej鈥 napisa艂 po polsku monograficzny szkic o stosunkach polsko-偶ydowskich pod­czas wojny98. Prac臋 t臋, r贸wnie偶 szcz臋艣liwie zachowan膮, wykorzy­stu­jemy w opracowaniu Artura Eisenbacha. Proweniencja pozwala bowiem trak­towa膰 ten tekst, jako pe艂noprawne 藕r贸d艂o historyczne.

Innym r贸wnie wa偶nym przeka­zem wspo­mnieniowym, m贸wi膮cym o wydarzeniach nas interesuj膮cych, jest 鈥濪ziennik getta war­szawskiego Adama Czerniakowa鈥99. Bardzo osobisty zapis prezesa warszawskiej Gminy 呕ydowskiej, to niezmiernie drobiazgowy dziennik sensu strictori. Zapisy prowadzo­ne od 6 wrze艣nia 1939 po dzie艅 samob贸jczej 艣mierci autora 23 lipca 1942, to precyzyjne kalendarium, m贸wi膮ce mniej o dzia艂alno艣ci Gminy, a wi臋cej co­dzienno艣ci getta. Spisywa­ny na bie偶膮co w j臋zyku polskim 鈥濪ziennik鈥, po raz pierwszy wydany by艂 w przek艂adzie hebrajskim (1968). Tekst wraz z faksymile maszynowego orygina艂u pos艂u偶y艂y za podstaw臋 cz膮stko­wego wydania polskiego w 鈥濨iuletynie 呕ydowskiego In­stytutu Hi­storycznego鈥 (1972), kt贸re z kolei by艂o podstaw膮 t艂umaczenia an­gielskiego (1979). Wyko­rzy­stana edycja, oparta jest na materia艂ach Instytutu Pami臋ci Narodowej Yad Vashem w Jerozolimie. Polski wydaw­ca Marian Fuks kolacjonowa艂 tekst z maszynopi­sem orygi­na艂u100

Dziennik鈥 Czerniakowa i 鈥濳ronik臋鈥 Ringelbluma tak wysoko notujemy w hierar­chii 藕r贸de艂, nie tylko przez ich faktograficzn膮 kompetencje. Pisane na bie偶膮co, autorzy noto­wali aktualnie dochodz膮ce do nich informacje, odzwierciedla艂y ich nastr贸j 鈥 nadzieje i bezradno艣膰. Cho膰 pisane r贸wnolegle, to jednak z zupe艂nie odmiennych perspektyw.

Jeden z autor贸w to prezes Gminy 呕ydowskiej w Warszawie z mianowania jeszcze w艂adz II Rzeczypospolitej, a akceptowany przez okupanta. Rozma­icie za艣 postrzegany przez rodak贸w mu wsp贸艂czesnych, z czego zdawa艂 sobie doskonale spraw臋. Drugi, to ju偶 przed wojn膮 lewicuj膮cy inteligent, teraz pracu­j膮cy nad doku­mentacj膮101 tragedii swego narodu by da膰 艣wiadectwo. Dzia艂a艂 zreszt膮 za nieofi­cjaln膮 wiedz膮 Gminy 呕ydowskiej, w tym Adama Czerniakowa, kt贸remu jest jed­nak wyra藕nie nieprzychylny, w艂a艣nie z przyczyn 艣wiatopogl膮­dowych102.

Te dwa 鈥 niezale偶ne od siebie 鈥 bardzo szczeg贸艂owe przekazy o 偶yciu codzien­nym warszawskiego getta, s膮 instruktywne przy weryfikacji pami臋tnik贸w Gray鈥檃. Zw艂aszcza gdy zwa偶ymy niezmiernie ma艂e prawdopodobie艅stwo, by ten zna艂 pe艂ny tekst 鈥濪ziennik贸w鈥 Czerniakowa. Inne wykorzystane tu mate­ria艂y wspomnieniowe, maj膮 r贸偶ne znaczenie w naszych dociekaniach. Nie war­to艣ciuj膮c, sygnalizujemy tylko pozycje specyficznego cha­rakteru.

Pami臋tnik z getta warszawskiego鈥 Henryka Makowera103, to wspo­mnie­nia spi­sane ju偶 w po艂owie 1943 roku, tu偶 po ucieczce z getta. Autor, jako profesor mi­krobiologii, pracowa艂 tam w szpitalu i s艂u偶bach epidemiologicznych. Nie robi艂 偶adnych notatek. Za­chowany tekst, opracowany przez 偶on臋 bohatera w 44 lata po wydarze­niach, jest zna­mienny. Rekonstruuje wsp贸lne doznania, w oparciu o spu­艣cizn臋 zmar艂ego m臋偶a. Ten jed­nak偶e sam wcze艣niej przyznawa艂, 偶e wiele szcze­g贸艂贸w, na­zwisk, dat ju偶 po p贸艂 roku za­pomnia艂. Jednak i w贸w­czas by艂 pewien: trzeba to wszystko opisa膰, aby ludzie wiedzieli, co si臋 dzia艂o104. Mamy wi臋c do czynienia z charakterystyczn膮 鈥瀝ekonstrukcj膮 wspo­mnie艅鈥, co nie jest bez znaczenia w post臋powaniu badawczym.

Dziennik z getta warszawskiego鈥 Mary Berg tak偶e jest przekazem szczeg贸l­nym. Jako c贸rka obywatelki USA, z dobrze sytuowanej rodziny antykwa­rycznej, w getcie cieszy艂a si臋 specjalnymi prawami. Opu艣ci艂a je zreszt膮 鈥瀢 miar臋 normalnie鈥 鈥 w styczniu 1943 i ju偶 w marcu 1944 roku znalaz艂a si臋 z ro­dzin膮 w Nowym Jorku105. Berg (w艂a艣ciwie Miriam Wattenberg) jako pierwsza u艣wiada­mia艂a opinii ameryka艅­skiej realia holocaustu. Wynika艂o to z jej aktywno艣ci publicz­nej, za艣 nade wszystko z faktu, 偶e ju偶 w pocz膮tkach 1945 roku opublikowa艂a swe 鈥濿arsaw Ghetto. A diary by...鈥. Ksi膮偶ka by艂a wielokrotnie t艂umaczona na inne j臋zyki. Na d艂ugo te偶, 鈥 Dzien­nik鈥 Mary Berg pozostawa艂 dla Zachodu najbardziej miarodajnym 藕r贸d艂em o wyda­rzeniach w getcie war­szawskim.

Relacj膮 innej dziewczynki dotkni臋tej tragedi膮, jest 鈥瀂ima o poranku鈥 Janiny Bau­man106. I ten pami臋tnik 鈥 wydany po angielsku, po raz pierwszy w Londynie, w 1986 r. 鈥 jest znamienny. Napisany przez dojrza艂膮 kobieta, w 40 lat po wydarze­niach. Co wi臋cej, autorka nie kryje, 偶e nadaje swemu dzie艂u literack膮 opraw臋. W m艂odo艣ci podejmowa艂a pr贸by pisarskie, teraz literaturze odda艂a si臋 bez reszty. Spe­cyficzna jest konstrukcja jej wspomnie艅, inkrustowanych mot­tami - cytatami z innych dzie艂. Sw贸j pami臋tnik autorka prze艂o偶y艂a te偶 na sztuk臋 te­atraln膮. Co zn贸w nasuwa pytanie o autentyczno艣膰, w艂a­艣nie wspomnieniow膮 鈥瀂imy o po­ranku鈥. Tym bardziej, 偶e autorka sama pi­sze: Stara艂am si臋 by膰 wierna nie tylko faktom, ale r贸wnie偶 moim w艂asnym my­艣lom i uczuciom z owych czas贸w. Robi艂am 艣wiadomy wysi艂ek, 偶eby nie do­pu艣ci膰, by moja obecna wiedza i tok rozumowania dojrza艂ej osoby zniekszta艂­ca艂y to, co zapami臋ta­艂am107.

Pomocna dla nas by艂a te偶 edycja zbioru Henryka Grynberga pt. 鈥濸ami臋tniki z getta warszawskiego鈥108. To zestaw kilkudziesi臋ciu frag­ment贸w i regest贸w wspo­mnie艅, jakie zdeponowano w archiwum warszaw­skiego 呕ydowskiego Insty­tutu Historycznego. Jako 鈥瀎ragmenty鈥, nie do ko艅ca wydaj膮 si臋 przydatne w anali­zie tek­stologicznej. Wydano tam jednak wiele za­poznanych tekst贸w, t艂umaczo­nych z jidysz Co wi臋cej, opublikowano te偶 bardzo instruktywne biogramy autor贸w, a w aneksie ze­stawiono dwie bibliografie drukowanych ju偶 pami臋tnik贸w dotycz膮­cych getta.

Na 艂amach 鈥濨iuletynu 呕ydowskiego Instytutu Historycznego鈥 publi­kowano szereg wspomnie艅, g艂贸wnie fragmenty t艂umaczonych tekst贸w z ji­dysz109. One, jak i inne, przywo艂ywane ni偶ej pami臋tniki, s膮 podstaw膮 藕r贸d艂ow膮 niniejszych rozwa偶a艅. Obok tekst贸w stricte wspomnieniowych, wykorzystano relacje trudniej kwali­fi­kuj膮ce si臋 w nurcie pami臋tnikarskim. Pierwszym jest znana ksi膮偶eczka, reporta偶 鈥 wywiad Hanny Krall 鈥瀂d膮偶y膰 przed Panem Bogiem鈥110. Stylizo­wana rozmowa z Markiem Edelmanem, ostatnim z 偶yj膮cych cz艂onkiem kierow­nictwa 呕ydowskiej Or­ga­nizacji Bojowej. Jest to bez w膮tpienia wa偶kie 藕r贸d艂o. Tu r贸wnie偶 szczeg贸lnie wypada uwzgl臋dni膰 kwestie autentyczno艣ci wspomnie艅. Tekst niew膮tpli­wie autory­zowany, chyba jednak poddany by艂 ob­r贸bce literackiej, dokonanej r臋k膮 reporterki, kt贸ra ksi膮偶k臋 firmuje. Co widzimy cho膰by w sformu艂owaniu tytu艂u, jakim pierwotnie mia艂 by膰 鈥濻pos贸b na umie­ranie鈥.111 Zastrze偶e­nia wobec wiarygod­no艣ci samego Marka Edelmana zg艂aszane przez bodaj kompetentne 艣rodowiska 偶ydowskie112, nakazuj膮 to za­gadnienie 藕r贸d艂oznawcze zasygnalizowa膰.

Innego rodzaju kwestie metodyczne wywo艂uje korzystanie z ksi膮偶ki W艂ady­s艂awa B. Pawlaka pt. 鈥濽rodzeni w Warszawie. Opowie艣膰鈥.113 Ju偶 samym tytu­艂em 鈥 suge­ruj膮­cym tekst beletrystyczny 鈥 skre艣lona by膰 winna z listy 藕r贸de艂 histo­rycznych w temacie. Jednak autor na wst臋pie wyja艣nia powody jej napisania. Prze偶yw­szy getto, na­potka艂 p贸藕niej zadziwiaj膮ce niezrozumienie tej trage­dii: Zrozumia艂em w贸wczas, 偶e nie wolno mi tego milczenia bez odzewu --- Czyni臋 to te偶 zgodnie z przyrzeczeniem, kt贸re da艂em w swoim czasie dokto­rowi Emanu­elowi Ringelblu­mowi, 偶e dam 艣wiadectwo prawdzie. Jest to prawda subiektywna, ale nie mniej rzetelna. Korzysta艂em z w艂asnych z w艂asnych zapisk贸w i notatek, a g艂贸wnymi postaciami uczyni艂em Samuela Helawiego i Szymona Sie­rot臋, kt贸rego wspomnienia pos艂u偶y艂y mi za kanw臋 opo­wie艣ci. Pozosta艂e postacie s膮 fikcyjne, ale wszystkie zdarzenia opar艂em na faktach wzi臋tych z 偶ycia. Przy pisaniu korzysta­艂em z wydatnej pomocy bi­bliotek i archiwali贸w114.

Deklaracja autora zadziwiaj膮co koresponduje z wy偶ej przytoczon膮 zasad膮 pi­sarsk膮 Maxa Gallo. Nie spos贸b wi臋c wykluczy膰, 偶e obaj kierowali si臋 zbli偶onymi przes艂ankami metodycznymi w przedstawieniu obrazu getta. W tej sytuacji ksi膮偶ka W. B. Pawlaka staje si臋 pe艂noprawnym 藕r贸d艂em, natomiast dla nas b臋­dzie instruk­tywna, jako materia艂 por贸w­nawczy z analizowanym tekstem Martina Graya.

Ostatnim, szczeg贸lnym przekazem tu przywo艂anym, jest zachowane pisarstwo po­etyckie Icchaka Kacenelsona i W艂adys艂awa Szlengla115, nie tylko przez za­szyfro­wany tam opis rzeczywisto艣ci getta warszawskiego, ale i przez zawarte teksty poetyckie, do kt贸rych nasz autor 鈥 bohater si臋 odwo艂uje.

Zamys艂 rozbioru krytycznego pami臋tnik贸w 鈥濿szystkim, kt贸rych kocha艂em鈥 zrealizowa膰 wypada zgodnie z wy艂o偶onym wy偶ej kwestionariuszem pyta艅 wobec tego tekstu. Tak w zakresie przedmiotowym, jak chronologicznym. B臋dzie to komparaty­styczne ze­stawienie wychwyconych fragment贸w tekstu podstawo­wego 鈥 z dost臋pnym materia艂em por贸wnawczym. Wyk艂ad prowadzimy za narracj膮 tekstu podsta­wowego (Graya), kt贸ry pozbawiony jest wyrazi­stych wyr贸偶ni­k贸w chronologicznych, tj. datacji dziennej. Dla­tego nasze 鈥瀙od­tytu艂y鈥 markowa膰 maj膮 poszczeg贸lne zagad­nienia podlegaj膮ce 藕r贸d艂oznawczemu rozpatrzeniu. Cz臋艣膰 ko艅cowa nie b臋dzie pr贸b膮 ostatecznego werdyktu o autentyczno艣ci anali­zowanego tekstu. To pozostawiamy czytelnikowi, rezerwuj膮c sobie prawo do w艂a­snego wnioskowania. Aby ostatecznie wyrobi膰 opini臋 o autentyczno艣ci analizowanego tekstu.

Przywo艂ywane w cudzys艂owach teksty podawano literalnie za pod­staw膮, z jakiej korzystano. Z zachowaniem ewidentnych b艂臋d贸w autor­skich b膮d藕 druku, co sygnalizujemy (sic !). Mniej istotne w naszym wywodzie fragmenty przy­wo艂ywanych 藕r贸de艂, s膮 opuszczane, co sygnalizujemy jako (---). W tek艣cie naszej narracji, cytuj膮c tre艣膰 podstawow膮 jako (M. G.) i tre艣膰 wyszukanych odpowiednik贸w (np.: A.Cz.; E.Ring.), dla zaznaczenia zbie偶no艣ci i ewi­dentnych r贸偶nic, odpowiedni wers podkre艣lamy b膮d藕 pogrubiamy 鈥 bez odr臋bnego sygnali­zowania.



Rozbi贸r krytyczny pami臋tnika obejmuj膮cy okres od pocz膮tku wojny do lipca 1942 roku


(1) Niemcy rozdaj膮 chleb po zaj臋ciu Warszawy


Po zaj臋ciu Warszawy Niemcy rozdawali mieszka艅com chleb. O tym wydarzeniu Gray pisa艂: Na rogu ulicy zatrzyma艂a si臋 du偶a ci臋偶ar贸wka z brezentowym dachem. Wo­ko艂o gromadz膮 si臋 ludzie. Wyci膮gaj膮 r臋ce. W艣r贸d du偶ych okr膮g艂ych chleb贸w stoi dw贸ch 偶o艂nierzy, 艣miej膮 si臋 i ciskaj膮 w t艂um bochenki. Obok ci臋偶ar贸wki otwarty sa­moch贸d, a w nim dw贸ch oficer贸w : jeden fotografuje t膮 scen臋, drugi kr臋ci film --- Nazajutrz g艂o艣niki oznajmiaj膮, gdzie Niemcy rozdawa膰 b臋d膮 chleb. 呕o艂nierze zain­stalowali si臋 niedaleko ulicy Siennej. Gdy zjawiam si臋 tam zastaj臋 ju偶 d艂ug膮 kolejk臋. Stoj膮 ludzie z r贸偶nych 艣rodowisk, rozmawiaj膮 po cichu, kto艣 szepce, 偶e Niemcy b臋d膮 r贸wnie偶 wyda­wa膰 zup臋. Nagle na progu ukazuje si臋 postawny 偶o艂nierz z go艂膮 g艂owa, w kurtce z zakasanymi r臋kawami --- i ryczy Juden raus !. Dalej wspomina denuncjacj臋 i wyrzucenie 呕yda, 鈥瀦demaskowa­nego鈥 przez m臋偶czyzn臋 z kolejki. (M.G., s. 20-21).

O wydawaniu 鈥瀗iemieckich鈥 obiad贸w Ringelblum 9.10.1939 pisze: pierw­sze mio­dowe dni po wkroczeniu Niemc贸w. Zupki Wolvarstelle Hilfszug Bayern, wy­dawa­no 160 tys. obiad贸w. W pierwszych dniach dawali wszystkim, ale wkr贸tce (przestali) dawa膰 呕ydom. Wyrzucano 呕yd贸w z ( kolejek) (E. Ring., s. 35). R贸wnie偶 Bryskier: Na ulicach pojawi艂y si臋 tu i 贸wdzie niemieckie auta z kuchniami, rozdziela­j膮ce ubogiej ludno艣ci ciep艂膮 zup臋. Mia艂o to raczej charakter propagandowy, a nie chary­tatywny, przede wszystkim dlatego, 偶e kuchen tych na ca艂e miasto by艂o 1 lub 2, a zup臋 wydawano dopiero wtedy kiedy zebra艂o si臋 ju偶 du偶o ludzi z wyci膮­gni臋tymi ra­mionami, tworz膮c odpowiednie t艂o urz臋dnik贸w REIHS PROPAGANDE AMTU (Urz膮d Propagandy Rzeszy) do sfilmowania niemiec­kiej 鈥瀘pieki spo艂ecz­nej鈥 na zaj臋tych te­renach116.

Zastanawia, 偶e o takiej akcji okupanta nie wspominaj膮 inne przekazy pami臋tni­kar­skie. Mo偶e to nawet nie dziwi膰. W odnalezionych znajdujemy nut臋 mar­tyrolo­giczn膮, co jest zgodne z og贸ln膮 retoryk膮 pisania o okupacji hitlerowskiej. K艂贸ci艂aby si臋 z tym rze­czona informacja. I na odwr贸t. W momencie na­silenia anty-enerfowskiej propagandy w PRL, prominentny pisarz (ur. 1935) wspomina w g艂o­艣nym w贸wczas reporta偶u, jak w 1939 roku otrzyma艂 od oku­pant贸w na ul. Bro­warnej chleb, co zmusza艂o do pozytywnej opinii i Niemcach. Opini臋 jednak zrewi­dowa艂 fakt, 偶e odebrany chleb by艂 sple艣nia艂y117.


(2) Obowi膮zek noszenia opasek


Niemcy rozpoczynali eksterminacje 呕yd贸w od wprowadzenia coraz to nowych zaka­z贸w i rozkaz贸w, kt贸re prowadzi艂y do ich ubezw艂asnowolnienia. Jed­nym z rozpo­rz膮dze艅 by艂o oznakowanie 呕yd贸w poprzez obowi膮zek noszenia opasek z gwiazd膮 Dawida. Spe艂­nienie tej powinno艣ci by艂o rygorystycznie wymagane przez okupanta, brak opaski 艣ci膮ga艂 na nich wiele nieszcz臋艣膰, poczynaj膮c od kary pie­ni臋偶nej, a na egzekucji sko艅czywszy.

O tym haniebnym obowi膮zku pami臋tnikarz zapisa艂: Od po艂owy listopada mia艂em obowi膮zek nosi膰 na prawym r臋kawie bia艂膮 opask臋, wysoko艣ci co najmniej trzech centy­metr贸w (sic !). Tak znakuje si臋 cz艂owieka, kt贸rego wolno okra艣膰, pobi膰, zabi膰 (M.G., s. 24).

Obowi膮zek noszenia opasek notuje Czerniak贸w pod 30.11.1939: Posiedzenie Rady. W ko艅cu posiedzenia przyniesiono gazet臋 鈥濶owy Kurier Warszawski鈥 z ob­wiesz­czeniem o opaskach 偶ydowskich --- Opaski obowi膮­zuj膮 od jutra. (A. Cz., s. 65). Dnia 3.12.1939 zapisa艂: Na gmachach Gminy rozklei艂em pla­katy o obowi膮zku no­szenia (opasek) R贸wnie偶 do 70 kuchen pos艂a艂em plakaty (A. Cz., s. 65).

呕ydzi mieli nosi膰 opaski w my艣l rozporz膮dzenia gen. gub. Hansa Franka z 23 li­sto­pada 1939 鈥濷 oznaczeniu ludno艣ci 偶ydowskiej鈥. G艂osi艂o ono, i偶 Wszyscy 呕y­dzi i 呕y­d贸wki przebywaj膮cy w Generalnej Guberni, a maj膮cy uko艅czone 10 lat 偶y­cia, obowi膮zani s膮 nosi膰 zaczynaj膮c od 1 grudnia 1939 r. na prawym r臋kawie ubioru i wierzchniego ubioru bia艂y pasek szeroko艣ci co najmniej 10 cm zaopa­trzony w gwiazd臋 syjo艅sk膮. Opaski te winni 呕ydzi i 呕yd贸wki sprawia膰 sobie sami i zaopatrzy膰 odpowiednim znakiem. Winni wykroczenia podlegaj膮 karze wi臋zie­nia. Dlatego pod dat膮 6.12.1939 Ringelblum zapisa艂: Kary za nie noszenie opa­ski na ramieniu. Mie­rzono d艂ugo艣膰 (sic!) opasek. (E. Ring., s. 37). Zauwa偶my. Gray donosi, i偶 obowi膮zek noszenia opasek wprowadzono w po艂o­wie li­stopada i 偶e opaska powinna mie膰 鈥瀢ysoko艣膰鈥 co najmniej 3 centymetr贸w. W rzeczywi­sto艣ci za艣 by艂o inaczej. Jak podaje Czerniak贸w (a w tym wzgl臋­dzie chyba nie mo偶emy mie膰 w膮tpliwo艣ci, co do jego kompetencji) obo­wi膮zek oznakowania 呕yd贸w rozpoczyna si臋 z dniem 1 grudnia 1939118. Rozmiar opaski te偶 by艂 nieco inny. Jej szeroko艣膰 wynosi艂a 10 cm, a nie jak poda­wa艂 Gray 3 cm Ringelblum informuje z ko­lei, i偶 mierzono d艂ugo艣膰 opaski. Jest to - bodaj - lapsus calami kronikarza.


(3) Organizacja Todta


Martin Gray wspomina funkcjonariuszy z organizacji Todta, kt贸rzy obok poli­cji pol­skiej i innych gangster贸w posiadaj膮cych w艂adz臋, mog膮 robi膰 z 呕yda mi, co im si臋 podoba (M. G., s. 25). O niej to Ringelblum ju偶 30.05.1942 wspomina, 偶e 29 maja by艂a wielka 艂a­panka uliczna do oboz贸w pracy, a w艂a艣ciwie na roboty do organizacji Todt (E. Ring. s. 386).

Formacj臋 t臋 opisuje raport Oneg Szabat pt. Gehenna 呕yd贸w polskich pod okupacj膮 hitlerowsk膮, w trakcie pogromu 呕yd贸w w S艂onimiu. Tam tak zwani 鈥瀟odtowcy鈥 byli opr贸cz innych wykonawcami tej ob艂awy119.

Organizacj臋 utworzono wed艂ug projektu dr. in偶. Fritza Todta, ministra uzbro­jenia III Rzeszy i organizatora rob贸t przymusowych 鈥 przy pomocy przymusowych robotni­k贸w z okupowanych kraj贸w budowa艂a drogi i mosty na pod­bitych ziemiach dla cel贸w strategicz­nych Wermachtu120.


(4) Kartki 偶ywno艣ciowe


M. Gray: Wuj dzieli si臋 ze mn膮 zas艂yszanymi wiadomo艣ciami, z mam膮 roz­ma­wia o kartkach 偶ywno艣ciowych, kt贸re otrzymujemy po zarejestrowaniu si臋 w gminie 偶ydowskiej. Widnieje na nich ogromne 鈥濲鈥, kt贸re podobnie jak opaski z gwiazd膮 - wydaje nas na 艂up z艂odziei i morderc贸w (M.G., s. 27).

E. Ringelblum 12.02.1940: S膮 ju偶 偶贸艂te kartki z du偶膮 liter膮 鈥濲鈥 za 5 groszy (sic!), kt贸re sprzedaje si臋 na ulicy za 10 groszy鈥 (E. Ring., s. 87).

Pawlak: Rada 呕ydowska zrezygnowa艂a z dochod贸w z dzia艂alno艣ci za­k艂adu zaopa­trzenia. Przej臋艂a za艣 rozdawnictwo kart 偶ywno艣ciowych i wprowa­dzi艂a op艂at臋 od kart w wy­soko艣ci pi臋ciu z艂otych (sic!) od osoby (W. Paw., s. 53).

Podana wielko艣膰 op艂aty najwyra藕niej wynika z niedopatrzenie pisz膮cych, kie­ru­j膮cych si臋 bardziej emocj膮 ni偶 precyzj膮 dokumentu.


(5) Autor rozmawia z ojcem w Ogrodzie Saskim


M. Gray: Rozmow臋 przerwa艂y nam kroki i 艣miechy; ujrzeli艣my biegn膮cego przez za艣nie偶ony park nagiego m臋偶czyzn臋, kt贸rego gonili 偶o艂nierze strzela­j膮cy w powietrze. Odeszli艣my stamt膮d (M.G., s. 29).

Ringelblum 15.12.1939: W Warszawie w domu modlitwy na Twardej roze­brali 呕y­d贸w i kazali im w mr贸z biega膰 na dworze (E. Ring., s. 46).

Ulica Twarda le偶a艂a opodal Ogrodu Saskiego, by膰 mo偶e wi臋c mowa o tym sa­mym ekscesie.


(6) Od艣nie偶anie


Martin Gray: I wpad艂em w pu艂apk臋 na Zamenhofa --- Po widoku jednorodzin­nych domk贸w i willi zorientowa艂em si臋, 偶e jeste艣my na 呕oliborzu, gdzie rozkwatero­wali si臋 Niemcy, wysiedliwszy stamt膮d uprzednio wszystkich Pola­k贸w. A wi臋c nie jechali艣my na 艣mier膰. Rozdano nam 艂opaty i zacz臋li艣my uprz膮ta膰 alejki --- Nasza praca by艂a zupe艂nie bezsensowna, musieli艣my jed­nak odgarnia膰 艣nieg (M.G., s. 30-31).

Ringelblum 6.03.1940: Robotnik贸w gminy pracuj膮cych przy odgarnianiu 艣niegu za­brano do innych rob贸t (E. Ring., s. 99).

W艂adys艂aw Bartoszewski w kalendarium pod dat膮 4.03.1940 odnotowuje: Po cie­p艂ych wiosennych dniach sypie obficie 艣nieg. Temperatura - kilka stopni poni­偶ej zera. Par臋 tysi臋cy robotnik贸w oczyszcza miasto (W艂. Bart., s. 114).

Ludwik Landau zapisa艂 14 marca 1940: Warszawa ca艂a tonie w b艂ocie. Od­wil偶 jest ju偶 w pe艂ni, a 艣niegu - mimo poci膮gania 呕yd贸w masowo do uprz膮tania 艣niegu - zosta艂o bardzo du偶o: 艣nieg bowiem by艂 co prawda zebrany, ale widocz­nie w skutek braku taboru nie by艂 wywieziony. Obecnie wi臋c to wszystko topnieje i zalewa dos艂ow­nie ulice - w niekt贸rych miejscach po chodnikach p艂yn膮 potoki przez kt贸re ludzi z trudem si臋 przedzieraj膮 (L. Landau, s. 339).


(7) Wznoszenie mur贸w getta


Gray: Przys艂uchuj膮c si臋 rozmowom, dowiaduj臋 si臋, 偶e na Dzikiej i na innych ulicach zacz臋to wznosi膰 mur --- Pracuj膮 tam 呕ydzi w opaskach, uk艂adaj膮c ceg艂y, a szary cement sp艂ywa na chodnik, gdy偶 nie umiej膮 go r贸wno rozprowadzi膰. S膮 to ro­botnicy przypadkowi, zapewne szcz臋艣liwi, 偶e dano im t臋 prac臋. Mur ma ju偶 dwa metry wysoko艣ci, a jeden z zatrudnionych, stoj膮c na drabinie, jeszcze do­k艂ada ce­g艂y. Ca艂a ulica b臋dzie zagrodzona, a my jak zwierz臋ta. Podobno w 艁odzi zamkn臋li ju偶 getto (M.G., s. 39).

Czerniak贸w 30.03.1940 notuje: Od rana pog艂oski o getcie.鈥 (A. Cz., s. 100). Pod kolej­n膮 dat膮 1.04.1940: Rano u Laschtoviczki. Poradzi艂 si臋 uda膰 do Leista w spra­wie mur贸w. Tymczasem na zarz膮dzenia Ordnungspolizei zacz臋li艣my dzi艣 rano o 7-ej kopa膰 do艂y pod mury. (A. Cz. s. 101).

Ringelblum w dniach 2-9.05.1940: W Warszawie wznosi si臋 mury. Nalewki - Kramy Nalewkowskie tak偶e przejazd Nowolipie. Dopatruj膮 si臋 w tym zal膮偶ka --- getta, kt贸re nagle stanie si臋 faktem. S艂ysza艂em, 偶e ze wzgl臋d贸w sanitarnych zamkni臋to getto w 艁odzi. (E. Ring., s. 137).

Ch. A. Kap艂an zapisa艂 pod dat膮 7.04.1940: Ulice zamieszka艂e przez 呕yd贸w s膮 ostat­nio odgraniczane od miasta murami. Traktuj膮 oni 呕yd贸w jak tr臋dowatych121. Ten偶e ju偶 12 lutego1940 notuje: Onegdaj og艂oszono zarz膮dzenie w sprawie utwo­rzenia w 艁odzi getta122.


(8) Niemieckie wybryki 鈥 呕yd udaje 偶ab臋, nied藕wiedzia


Martin Gray w pierwszych tygodniach okupacji widzia艂 wielu 偶o艂nierzy, kt贸­rzy wyry­wali starym 呕ydom brody i w艂osy --- wraca艂em do domu Sena­torsk膮, zoba­czy艂em dw贸ch 偶o艂dak贸w szarpi膮cych wysokiego, wyprostowanego m臋偶czy­zn臋 --- kazali mu zdj膮膰 buty, a potem kopniakami zmusili, 偶eby skaka艂 jak 偶aba na jezdni. Przygl膮dali si臋 temu d艂ugo, p臋kaj膮c ze 艣miechu --- rzucili buty kt贸re­mu艣 z prze­chodni贸w odeszli. Na ulicy zo­sta艂 tylko bosy cz艂owiek (M. G., s.17). P贸藕niej by艂 艣wiadkiem, jak Niemcy sp臋dzili na jezd­ni臋 gromad臋 呕y­d贸w i kazali im ta艅czy膰, 艣piewa膰 i rozbiera膰 si臋, podczas gdy inni, zach臋­cani wrzaskiem i pi臋­艣ciami 偶o艂nie­rzy musieli klaska膰 w r臋ce do taktu. Po艣rodku gromady stary, pra­wie nagi 呕yd udawa艂 nied藕wiedzia, stoj膮c na jednej no­dze i wznosz膮c ku nam b艂agalne spoj­rzenie. Otacza艂 nas t艂um rozbawionych widz贸w, same pogodne, we­so艂e twarze --- Stasiek da艂 mi szturcha艅ca za p贸藕no, ulica by艂a ju偶 zamkni臋ta --- zapad艂a nagle cisza --- Popchni臋to nas ku ci臋偶ar贸wkom, a 呕ydzi zostali, nie­ruchomi na 艣rodku jezdni, gdy odje偶d偶ali­艣my, zobaczy艂em, 偶e stary, p贸艂nagi 呕yd zaczyna si臋 powoli ubiera膰, pos艂u偶y艂 za przyn臋t臋. Tego dnia hitlerowcy upodobali sobie jako byd艂o rze藕ne Polak贸w (M.G., s 41).

Polowania鈥 takie mno偶y艂y si臋 na prze艂omie kwietnia i maja 1940 r., kiedy nie wydzie­lono jeszcze getta. Mia艂y one na celu zgromadzenie gawiedzi, co u艂atwia艂o Niemcom 艂a­pank臋. Wspomina to kilkakrotnie Ringelblum: Sytuacja w ostatnich dniach kwiet­nia i 1 maja by艂a napi臋ta. Ludzie wychodzili na ulice tylko w wyj膮tkowych wy­padkach, ruch uliczny --- mniejszy ni偶 przedtem. Przyczyna? Aresztowania w艣r贸d ludno­艣ci pol­skiej, wzi臋to ludzi z cukierni Gajewskiego oraz z polskich dzielnic. Na Pa­wiaku osa­dzono 160 呕yd贸w, w tym dwadzie艣cia kilka kobiet. S艂ysza艂em o faktach nak艂adania przez chrze艣cijan opasek 偶y­dowskich (E. Ring., s. 133). A dalej: 2 maja. Wczoraj biegania. Wywieziono tysi膮c (ludzi), ulice jakby wymar艂e (E. Ring., s. 134); 8 maja. Straszny dzie艅. W godzinach po­po艂udnio­wych na wszystkich uli­cach by艂y 鈥炁俛panki鈥 Polak贸w. Legitymowano 呕yd贸w, czy nie s膮 chrze艣cijanami. Zatrzymywano tramwaje i zabierano wszystkich na Pawiak, a stamt膮d 鈥 jak m贸wi膮 鈥 wywo偶ono ich do Prus (E. Ring., s. 135).

Dla Marka Edelmana, podobne ekscesy z pierwszych tygodni okupacji by艂y prze艂o­mem: Widzia艂em kiedy艣 na 呕elaznej zbiegowisko. Ludzie t艂oczyli si臋 na ulicy dooko艂a beczki - zwyczajnej drewnianej beczki, na kt贸rej sta艂 呕yd. By艂 stary, niski i mia艂 d艂ug膮 brod臋. Przy nim sta艂o dw贸ch niemieckich oficer贸w. (Dw贸ch pi臋knych, ro­s艂ych m臋偶czyzn przy ma艂ym, zgarbionym 呕ydzie). I ci Niemcy wiel­kimi krawieckimi no偶ycami obcinali 呕ydowi po kawa艂eczku jego d艂ug膮 brod臋, za艣miewaj膮c si臋 do rozpuku. T艂um, kt贸ry ich otacza艂, te偶 si臋 艣mia艂. Bo obiektyw­nie by艂o to naprawd臋 艣mieszne: ma艂y cz艂owieczek na drewnia­nej beczce z co­raz kr贸tsz膮 brod膮, gi­n膮c膮 pod krawieckimi no偶y­cami. Jak gag filmowy. Nie by艂o jeszcze getta, wi臋c w tej scenie nie czu艂o si臋 grozy --- mo偶na by艂o bez­karnie na tej beczce postawi膰, 偶e ludzie ju偶 rozu­mieli, 偶e to jest bezkarne i 偶e budzi艂 艣miech. (H. Krall, s. 46-47).


(9) Spotkanie z Himmlerem na Pawiaku


Martin Gray zosta艂 z艂apany podczas 艂apanki i trafi艂 po raz pierwszy na Pawiak. Aby si臋 nie wyda艂o 偶e jest 呕ydem, zjad艂 w贸wczas p艂贸cienn膮 opask臋. Wi臋­zie­nie w tym czasie wizytowa艂 Heinrich Himmler. Pami臋tnikarz donosi: Oficerowie rozmawiali ze sob膮, spogl膮daj膮 na nas ze 艣miechem. Prze­cho­dzili mi臋­dzy rz臋dami, zatrzymuj膮c si臋 przed niekt贸rymi z pojmanych. W moim rz臋dzie sta艂 bardzo wysoki, chudy m臋偶czyzna z d艂ug膮 czarna brod膮. Wygl膮da艂 na nauczy­ciela lub lekarza. Grupa oficer贸w zatrzyma艂a si臋 przed nim. Us艂ysza艂em ich roz­mow臋 :>Za co ci臋 areszto­wano?<, >Bardzo bym chcia艂 si臋 tego dowie­dzie膰, Herr Reichminister<. Jego dono艣ny g艂os, kt贸ry rozleg艂 si臋 na pewno po ca艂ym dzie­dzi艅cu, by艂 jak policzek wymierzony oficerowi SS. >Trzeba kara膰 zdrajc贸w, profeso­rze Bursche<. >Na honor, nie jestem zdrajc膮!<, >Zdradzi艂e艣 oj­czyzn臋<. >Nigdy nie zdradz臋 swojej ojczyzny<. Kilku oficer贸w zachichota艂o i ca艂a grupa posz艂a dalej. Trudno by艂o uwierzy膰, 偶e ten niski t艂u艣cioch, wt艂oczony w ob­cis艂y czarny mun­dur, to minister Rzeszy, Himmler, Reichsfhrer SS, do­w贸dca oprawc贸w. (M.G., s. 43-44).

呕aden przekaz kronikarski (偶ydowskie wspomnienie z pobytu w wi臋zieniu), nie no­tuje tej wizytacji. Chyba nie dziwota, gdy偶 niewielu domniemanych 艣wiadk贸w uj艣膰 mog艂o z opresji. By膰 mo偶e Himmler by艂 w stolicy z 鈥瀗ieoficjaln膮 wizyt膮鈥 ? Jed­nak opis jego syl­wetki; niski t艂u艣cioch wt艂oczony w obcis艂y czarny mundur !? Nie przes膮dza­j膮c sprawy, znajdujemy potwierdzenie pobytu oprawcy w War­szawie. W swym kalen­darium, W艂ady­s艂aw Bartoszewski pod 30. 05.1940 infor­muje: Heinrich Himmler wi­zytuje wi臋zienie na Pawiaku. Dokonuje te偶 lu­stracji oddzia艂贸w SS i policji w War­szawie. (W. Bart., s. 125).

Marcin Gray pisze dalej, 偶e za艂adowano ich do bydl臋cych wagon贸w, z kt贸­rych uda艂o si臋 mu wyskoczy膰 (M. G., s. 44-45). Zastanawia szczeg贸lnie, 偶e w艂a­艣nie w tych okoliczno­艣ciach wspomina profesora Bursche鈥檊o. Bowiem kalenda­rium Bartoszew­skiego pod dat膮 2.05.1940 notuje: Masowe aresztowania ludno艣ci w kawiarniach i restauracjach, na ulicach i w domach. Z wi臋zienia na Pawiaku odchodzi na bocznic臋 kolejow膮 ko艂o Dworca Zachodniego pierw­szy transport licz膮cy ok. 15000 m臋偶czyzn, kt贸ry 3 V skierowano do obozu koncentracyj­nego w Sachsenhausen pod Berlinem. W艣r贸d wy­wiezionych znajdowali si臋 m.in. --- ad­wokat Alfred Bursche, profe­sor Uniwersy­tetu Warszaw­skiego ks. pastor dr Edmund Bur­sche (ur.1881), in偶. Architekt Teo­dor Bursche. (W. Bart., s. 126). Dalej pod dat膮 10.08.1940 czytamy: Organ Zwi膮zku Walki Zbrojnej >Wiadomo艣ci Polskie< (nr 95 z 10.08) podaje wiadomo­艣ci o zgonie profesora teo­logii ewangelickiej Uniwersytetu Warszawskiego ks. dr Edmunda Bursche鈥檊o. Aresztowany przez Niemc贸w na jesieni zosta艂 po kilku­miesi臋cznym wi臋zieniu wy­wieziony do kamienio艂om贸w w Austrii, gdzie na skutek ci臋偶kich warunk贸w pracy za­ko艅czy艂 偶ycie<. Ks. prof. E. Bursche zmar艂 w Mau­thausen - Gusen 26.07.1940 r.) (W. Bart., s. 147).

Czy偶by Gray rzeczywi艣cie widzia艂 na Pawiaku, a p贸藕niej dzieli艂 los ze zwierzch­ni­kiem polskich protestant贸w, profesorem Edmundem Bursche?


(10) Przeprowadzki do getta


Gray, opisuj膮c moment przesiedlania ludno艣ci 偶ydowskiej do dzielnicy zamkni臋tej, wspomina nast臋puj膮ce zdarzenie: Wchodz臋 na nasze podw贸rko; przy bramie siedzi, p艂a­cz膮c jaka艣 starsza kobieta >Trzydzie艣ci siedem lat, tu jest ca艂e moje 偶ycie i musz臋 to wszystko porzuci膰 !< - wo艂a, jakby bior膮c mnie na 艣wiadka. (M.G., s. 46-47).

Ringelblum pod 13.10.1940: W naszej kamienicy rozpacz. W艂a艣cicielka domu mieszka ju偶 od 37 lat w tym mieszkaniu, kt贸re winna opu艣ci膰 bez sprz臋t贸w (E. Ring., s. 171).


(11) Og艂aszanie terminu zamkni臋cia getta


Gray: Umieszczony na samochodzie g艂o艣nik podaje w regularnych odst臋pach czasu granice dzielnicy 偶ydowskiej, og艂asza rozmaite zakazy, terminy prze­prowa­dzek: 31 pa藕­dziernika, potem 15 listopada (M.G., s. 47).

Ringelblum: Dzi艣 28 pa藕dziernika --- Dzi艣 sta艂o si臋 jasne, 偶e akcja przesie­dle艅cza zostaje prze艂o偶ona do 15 listopada --- Dzi艣, 31 pa藕dziernika zn贸w no­wina. Oficjalnie przed艂u偶ono utworzenie getta do 15 listopada. (E. Ring., s. 183).

Landau pod dat膮 30.10.1940: W Warszawie uwag臋 poch艂ania nadal kwestia przesie­dle艅. O odroczeniu prekluzyjnego terminu dla 呕yd贸w do 15. XI nie og艂o­szono oficjalnie, ale zdaje si臋, 偶e jest to zdecydowane - mo偶e nie og艂osz膮 tego Niemcy w og贸le. (L. Landau, s. 771). Dalej 31.10.1940 zapisuje: W sprawach prze­siedleniowych zjawi艂o si臋 wreszcie oficjalne o艣wiadczenie: dzi艣 up艂ywa艂 ter­min prze­niesienia si臋 dla 呕yd贸w i dzi艣 przy ostatniej audycji megafonowej oznaj­miono, 偶e wobec wzorowego wype艂nienia przez ludno艣膰 na艂o偶o­nego obowi膮zku dobrowolnych przeprowadzek, termin ich przesuwa si臋 do 15.XI. Odcze­kano z tym o艣wiadczeniem dos艂ownie do ostatniej chwili. (L. Landau, s. 793). Za艣 pod 12.11.1940: W Warsza­wie gazeta i megafony powtarzaj膮 codziennie przypo­mnienie, 偶e 15.XI jest osta­tecznym terminem na  prze­siedlenie (L. Landau, s. 793).


(12) Wyrzucanie mebli przez okno


Gray: Widzia艂em, jak pot臋偶nie zbudowany, 艂ysy tragarz, zanosz膮c si臋 od 艣mie­chu, wyrzuca艂 meble z domu przy ulicy Dzielnej pod dwudziestym trze­cim. (M.G., s. 47).

Podobne zaj艣cie opisuje Ringelblum pod dat膮 13.10.1940: Tragarze wyko­rzy­stuj膮 ka偶de zamieszanie, 偶eby zarobi膰. Kiedy zamkni臋to dom przy Dzielnej 31, (lokatorzy) przerzucili sw贸j dobytek przez p艂ot. Tragarze zatrzasn臋li w贸w­czas bram臋 i za偶膮dali od ka偶dej paczki po 2-3 z艂. (E. Ring., s. 172).


(13) Dziecko 偶ydowskie chce by膰 Niemcem


Gray w pami臋tniku stwierdza: S艂ysza艂em na Wroniej 偶ydowskie dziecko, kt贸re krzy­cza艂o Jestem Niemcem ! Jestem Niemcem ! (M. G., s. 470). Za艣 w maju 1940 roku Ringelblum notowa艂: W punkcie dla uchod藕c贸w postrada艂o zmy­s艂y o艣mioletnie dziecko. Krzycza艂o >Chc臋 kra艣膰, chc臋 rabowa膰, chc臋 je艣膰, chc臋 by膰 Niemcem<. G艂贸d spowodo­wa艂, 偶e dziecko nie chcia艂o by膰 呕ydem. (E. Ring., s. 139).

Dla dzisiejszego czytelnika, 贸wczesne zagubienie 偶ydowskiego dziecka jest (?) zro­zumia艂e (!?). Inny pami臋tnikarz pisa艂: Pytano kiedy艣 ma艂膮 呕yd贸weczk臋, kim chcia艂a by by膰 - >Chcia艂abym by膰 psem, bo Niemcy psy lubi膮, nie musia艂abym si臋 ba膰, 偶e mnie zabij膮<123.

Co jednak winno zastanawia膰. W ko艅cu lat pi臋膰dziesi膮tych, Stanis艂aw Wy­godzki w jednym z opowiada艅, pisze o o艣mioletnim ch艂opcu, kt贸ry odwiedza sw膮 matk臋 w obo­zie. Nie mo偶e zrozumie膰, dlaczego tam si臋 znalaz艂. Chce p贸j艣膰 do eses­mana i powie­dzie膰, 偶e si臋 鈥瀢ypisuje鈥. Dalej malec deklaruje: Oni zrozumiej膮, ja im powiem, 偶e nie chc臋 by膰 呕ydem124.

Mamy tu co prawda dwa 鈥瀢ydarzenia鈥 zasz艂e jakoby w dw贸ch r贸偶nych miej­scach. Uderza jednak identyczno艣ci wieku dziecka i sposobu jego 鈥瀉rgumentacji鈥, i偶 nie chce by膰 呕ydem.


(14) Zaj艣cie na Muranowskiej


Martin Gray: Tego samego dnia zobaczy艂em na Muranowskiej dwudziestu 呕y­d贸w stoj膮cych pod 艣cian膮 z podniesionymi r臋kami. Mijam ich id臋 dalej. (M. G., s. 48).

U Ringelbluma: 21 pa藕dziernika (1940 roku 鈥 A. P.) przyjaciel widzia艂, jak na placu Muranowskim sta艂o oko艂o 20 ludzi z podniesionymi r臋kami. Tamci zbrod­niarze chcieli ich zapewne ograbi膰. (E. Ring., s. 179).


(15) Zat艂oczone ulice getta


Te ulice to obraz 艣wiata, kt贸ry oszala艂, wszyscy si臋 potr膮caj膮, z trudem mo偶na przej艣膰. Na Lesznie na Grzybowskiej t艂um tak g臋sty, 偶e musz臋 to­ro­wa膰 sobie drog臋 艂okciami. (M.G. s. 48).

Ringelblum 8.11.1940 pisze: Z wielkim po艣piechem buduj膮 mury wok贸艂 getta. Droga Leszno - Grzybowska utrudniona. Na Solnej, Ciep艂ej wielki ruch, nie spos贸b przej艣膰. (E. Ring. s.192).


(16) Dzielnica zamkni臋ta


Gray: Ca艂a nasza dzielnica (zakazano nam przez megafon nazywa膰 j膮 get­tem) stanie si臋 wi臋zieniem, Pawiakiem warszawskich 呕yd贸w. (M. G. s. 48).

Ringelblum 8.11.1940: Wczoraj podano podobno przez megafon, 偶e nie wolno u偶ywa膰 terminu getto 偶ydowskie, tylko 呕ydowska dzielnica mieszkaniowa, tak jak nie­miecka i polska. (E. Ring. s. 192).


(17) Ko艣ci贸艂 na Nowolipkach


Sobota, 16 listopada. Mieszkamy w getcie. Wczoraj ojciec zaprowadzi艂 nas na Mi艂膮 pod dwudziesty trzeci. Przechodz膮c ko艂o ko艣cio艂a na Nowolip­kach zoba­czyli艣my ksi臋偶y, zbieraj膮cych podpisy na petycji o wy艂膮czenie tej ulicy z getta. (M.G. s. 48).

Ringelblum pod 23, 24.10.1940: Ksi臋偶a zbieraj膮 podpisy (od mieszka艅c贸w) wszystkich ulic, aby mieszane ulice pozosta艂y poza gettem. Domaga­j膮 si臋 po­zosta­wienia poza gettem nawet Nowolipek, wy艂膮cznie 偶ydowskiej ulicy, a to ze wzgl臋du na ko­艣ci贸艂. (E. Ring. s. 179).


(18) 呕ydzi z Pragi


Gray: Niekt贸rzy stracili wszystko, do getta przywieziono ci臋偶ar贸wki 呕yd贸w z Pragi. Nie maj膮 ju偶 nic, ca艂y ich dobytek mie艣ci si臋 w kilku walizkach. Chroni膮 si臋 od zimna ko­czuj膮 na klatkach schodowych, przed drzwiami mieszka艅. (M.G. s. 48).

Ringelblum19-20.11.1940: W pi膮tek w nocy aresztowano 呕yd贸w na Pradze i wywie­ziono ich samochodami na Muran贸w i inne ulice; nocuj膮 na klat­kach scho­dowych i na podw贸rzach. Zabrali ze sob膮 tylko r臋czny baga偶. W sobot臋 widzia艂em, jak prowadzono z Pragi grupy 呕yd贸w. Urz膮dzono dla nich tymcza­sowe pomiesz­czenia w szko艂ach, salach tanecznych, itd. (E. Ring. s. 199).

O 呕ydach z Pragi (warszawskiej) Czerniak贸w pisa艂 wielokro膰: Napisali艣my memo w sprawie pozostawienia 呕yd贸w na Pradze, etc. (A. Cz. s. 164). 13.11. 1940: Steyerowi do­s艂ali艣my projekt rekwizycji furmanek 偶ydowskich na 14 i 15 - go celem przewiezienia chu­doby praskiej (A. Cz. s. 162). Z kolei dwa dni p贸藕niej: Wezwa艂em furmanki i w贸zki 偶ydow­skie, aby stawi艂y si臋 do przewo偶e­nia 呕yd贸w z Pragi, Na razie (8 rano) nikt si臋 nie zg艂osi艂. (A. Cz. s. 164).


(19) Policja w getcie


W t臋 sobot臋 16 listopada na rogach wszystkich ulic sta艂y patrole. Niemcy w he艂­mach, par臋 metr贸w za nimi funkcjonariusze policji polskiej, dla kt贸rych przy­j臋艂a si臋 ju偶 na­zwa 鈥瀏ranatowi鈥, a jeszcze dalej policjanci 偶ydo­wscy z Judischer Ord­nungsdienst w wyso­kich butach i pasach z 偶贸艂tymi lub bia艂ymi opaskami z gwiazd膮 Dawida na r臋kawach. Oni interesuj膮 mnie najbar­dziej: maj膮 utrzyma膰 porz膮dek w getcie. Czy s膮 z nami, czy prze­ciwko nam ? Sprawdzaj膮 dokumenty przechodni贸w, nadzoruj膮 d艂ugie kolejki, kt贸re tworz膮 si臋 przed sklepami. (M.G. s. 49).

Czerniak贸w w dniu 12.10.1940: Polecono mi utworzy膰 milicj臋 偶ydowsk膮 z 1000 os贸b. (A. Cz., s. 157); pod 15.11.1940: Za偶膮dano, aby jutro o 7 rano przy wylotach ulic sta艂o po 10 naszych milicjant贸w (A. Cz., s. 164); pod 17.11.1940: Nie­dziela. Na granicy getta Ordnungspo­lizei. (A. Cz., s. 165).

Ringelblum pod 19, 10.11.1940: Na wszystkich skrzy偶owaniach ulic sta艂y poste­runki niemieckich, polskich i 偶ydowskich policjant贸w, kt贸re kontrolowa艂y, kto ma prawo przej艣膰. (E. Ring., s. 198); pod 26, 27.11.1940: Policjanci 偶ydowscy dostali spe­cjalne czapki i salutuj膮. (E. Ring., s. 205).

Berg w dniu 15.12.1940 zapisa艂a: Rozkazali tak偶e, by utworzono 偶ydowsk膮 policj臋, kt贸ra ma pomaga膰 policji polskiej w utrzymaniu porz膮dku. Gmina pr贸buje zebra膰 dwa tysi膮ce zdro­wych m臋偶czyzn w wieku od dwudziestu jeden do trzy­dziestu pi臋ciu lat. Weterani wojenni maj膮 pierwsze艅stwo Po偶膮dane jest tak偶e wykszta艂­cenie - mi­nimum 艣wiadectwo uko艅cze­nia gimnazjum鈥 (M. Berg, s. 44). Dalej 22.12.1940 po­daje szczeg贸艂owy opis ekwipunku: Ich mundury sk艂adaj膮 si臋 z gra­natowych policyj­nych czapek i wojskowych pas贸w z przyczepionymi gumowymi pa艂kami. Na dasz­kach czapki umieszczony jest metalowy znaczek z gwiazd膮 Dawida i napisem JDISCHER ORDNUNGSDIENST. Na niebie­skiej ta艣mie otoka jest zaznaczona ranga policjanta. S艂u偶膮 do tego specjalne znaczki : jeden cynowy kr膮偶ek wielko艣ci paznokcia kciuka oznacza policjanta, dwa 鈥 starszego policjanta, trzy 鈥 komendanta obwodu --- Tak jak wszyscy inni 呕ydzi, policja 偶y­dowska musi nosi膰 bia艂e opaski z gwiazd膮 na ramieniu, ale ponadto maj膮 jeszcze 偶贸艂te opaski napisem Jdischer Ordnungsdienst. Nosz膮 tak偶e metalowe znaczki z numerem na piersi. Do obowi膮z­k贸w tych nowo upieczonych 偶ydowskich policjant贸w nale偶y: stra偶 przy bramach getta razem z niemieckimi 偶andarmami i pol­skimi policjantami, kierowanie ruchem na ulicach getta, stra偶 w urz臋dach pocz­towych, kuchniach i biurach admini­stracji Gminy 偶ydowskiej, a tak偶e wykrywanie i zwalczania szmugler贸w鈥 (M. Berg, s. 44-45).

W艂adys艂aw Bartoszewski pod dat膮 15-16.11.1940: Kordon policji otacza te­ren dziel­nicy 偶ydowskiej, kt贸rej opuszczenie bez specjalnych przepustek jest odt膮d za­kazane --- W getcie powo艂ano tak zwan膮 呕ydowsk膮 S艂u偶b臋 Porz膮dkow膮, pe艂ni膮c膮 obowi膮zki lokalnej policji w dyspozycji Rady 呕ydowskiej i admini­stracji niemieckiej. (W艂. Bart., s. 165).

Z relacji Marka Stoka: W oznaczonym dniu, przy nielicznych >wylotach< z getta od wczesnego rana stoj膮 posterunki 偶andarm贸w niemieckich, a przy nich do­piero co zorgani­zowani przez Gmin臋, policjanci 偶ydowscy. Wyj艣膰 呕ydom na miasto, ani wej艣膰 do getta nie wolno125.

Jan Mawult: Nadszed艂 wreszcie 贸w dzie艅 (16.11.1940 r.). Ludzie byli os艂u­piali --- Na kilkunastu wylotach stan臋li 偶andarmi, stworzono co艣 podobnego mi臋dzy ro­gatkami, a gra­nic膮 pa艅stwa --- 呕andarmi pilnowali przej艣膰 granicz­nych, obok 偶an­darma zjawi艂 si臋 na posterunku policjant polski, obok nich wyr贸s艂 wkr贸tce porz膮d­kowy 偶ydowski126.


(20) 鈥濭imnastykowanie鈥 呕yd贸w


Gray: Trzej starzy 呕ydzi robi膮 sk艂ony z wyci膮gni臋tymi w g贸r臋 ramionami. Je­den z nich traci r贸wnowag臋 i pada w b艂oto. Le偶y nieruchomo, a niemiecki 偶o艂­dak depcze po nim. Nieco dalej na Lesznie esesmani ka偶膮 偶ydowskim policjantom skaka膰 rytmicznie na jednej nodze; im tak偶e, tak samo jak nam. Na Ogrodowej jaka艣 kobieta ca艂uje trotuar, a oni 艣miej膮 si臋 g艂o艣no. (M.G., s. 49).

Ringelblum w dniu 19.11.1940: Na Ch艂odnej i 呕elaznej 膰wiczenia gimnastyczne z ka­mie­niami lub ceg艂ami dla tych, kt贸rzy zbyt p贸藕no zdj臋li czapki. Starszym 呕y­dom r贸wnie偶 ka偶膮 robi膰 przysiady. Rozrzucaj膮 skrawki papieru i ka偶膮 zbiera膰 je z b艂ota, a schylaj膮cych si臋 kopi膮. Na polskich ulicach, ka偶膮 呕ydom po艂o偶y膰 si臋 na ziemi i tratuj膮. Ulic膮 Leszno prze­je偶d偶a艂 na rowerze jaki艣 wojskowy, za­cz膮艂 bi膰 przecho­dz膮cego 呕yda rozkaza艂 mu po艂o­偶y膰 si臋 w b艂ocie i ca艂o­wa膰 chodnik --- Pole­cono 呕ydowskiej S艂u偶bie Porz膮dkowej (po­jawi艂a si臋 16 listopada) ta艅­czy膰 na ulicy na jednej nodze dooko艂a grupy gimnastykuj膮cych si臋 呕yd贸w. (E. Ring., s. 198-199). Na placu Teatralnym 膰wiczono przez d艂u偶szy czas grup臋 policjant贸w 偶ydow­skich. 50 policjant贸w wyst膮pi艂o dlatego z policji. (E. Ring., s. 201).

Czerniak贸w w dniu 17.11.1940 notuje: 呕ydzi gimnastykuj膮 si臋 na ulicy i myj膮 r臋ce w rynsz­tokach. (A. Cz., s. 165). R贸wnie偶 Makower wspomina podobne ekscesy: 呕an­darmi --- zmuszali starych, brodatych 呕yd贸w do gimnastykowania si臋 - by艂a to ich ulubiona zabawa鈥 (H. M., s. 16).

Wybrykom hitlerowc贸w po艣wi臋ca odr臋bny akapit pami臋tnika Ludwik Hirsz­feld: Opo­wiadano mi sceny, kt贸rych wstydzi膰 si臋 b臋d膮 Niemcy przez nast臋pne sto lat . 呕ydzi z przepustkami musz膮 si臋 udawa膰 do pracy --- Musia艂o to odby­wa膰 si臋 bie­giem, z kapelu­szem w r臋ku. Czasami Niemcy zatrzymuj膮 t艂um, ka偶膮 si臋 wyci膮gn膮膰 w b艂ocie, albo ro­bi膰 przysiady, sto, dwie艣cie razy --- czasem ka偶膮 ta艅czy膰. 呕o艂­nierze stoj膮 i za艣miewaj膮 si臋. >Pocieszne< to widowisko, zw艂aszcza gdy taki stary, chudy 呕yd musi ta艅czy膰127.

(21) Mur getta


Martin Gray: T艂umy ludzi stoj膮 wzd艂u偶 muru zafascynowani spogl膮daj膮 w mil­czeniu na widoczne wyra藕nie na szczycie od艂amki szk艂a i zwoje drutu kolczastego (M. G., s. 49).

Ringelblum: Szmugiel odbywa si臋 teraz przez mury, zainstalowali przeto na murach 偶elazne pr臋ty z drutem kolczastym. (E. Ring., s. 260).


(22) Zdejmowanie nakry膰 g艂owy przed Niemcami


Gray: Przechodz膮c ko艂o Niemc贸w m臋偶czy藕ni obna偶ali g艂owy. Tylko je­den m艂ody nie zdj膮艂 kapelusza. spostrzegli to, pad艂 rozkaz. Kolumna zatrzy­ma艂a si臋, wypchni臋to go z szeregu. 呕o艂nierze kolbami str膮cili mu kapelusz z g艂owy. Scen臋 t臋 obserwowa艂 niemiecki oficer stoj膮cy ze skrzy偶owanymi ramio­nami przed budk膮 wartownicz膮. 呕o艂nierze ok艂adali m艂odego cz艂owieka kolbami, a偶 pad艂 na jezdni臋, po czym zawo艂ali 偶ydowskich policjant贸w. Wtedy oficer podszed艂 i wyda艂 rozkaz, 偶o艂nie­rze parskn臋li 艣miechem i niebawem 偶ydow­scy policjanci zacz臋li odda­wa膰 mocz na rannego. (M. G., s. 50).

Ringelblum w dniach 21-23.11.1940 notuje: Stra偶nicy getta warszawskiego to stra偶­nicy 艂贸dzcy. Wy膰wiczeni podczas wojny. Dzi艣 by艂o has艂o: Powoli, nie biega膰 jak wczoraj. Kazali 呕ydowi kl臋kn膮膰 i obsiusiali go (E. Ring., s. 202). Przytacza te偶 inny wybryk: Jaki艣 starszy 呕yd przechodzi艂 Tward膮 obok policjant贸w i nie zdj膮艂 czapki, mimo uprzedzenia go przez 偶y­dowskich policjant贸w. M臋czyli go przez d艂u偶szy czas. Po godzinie zn贸w tak samo post膮pili. (E. Ring., s. 200).

Czerniak贸w w dniu 29.06.1940: Przyj膮艂 nas Braun --- poleci艂, aby 呕ydzi oddawali honory uniformom niemieckich wojskowych i urz臋dniczym wszystkich szar偶 przez zdj臋cie czapki, 呕yd贸wki przez uk艂on g艂ow膮鈥 (A. Cz., s. 125).

Makower zapisa艂: Przy przechodzeniu obok wart wszyscy m臋偶czy藕ni musieli zdej­mowa膰 nakrycie g艂owy. Je偶eli kto艣 nie zdj膮艂 czapki dostatecznie daleko albo nawet na przeciwleg艂ym chodniku, ju偶 to stanowi艂o wystarczaj膮c膮 przyczyn臋 do bi­cia. I to zar贸wno winnego, jak chodz膮cych, czy biegn膮cych obok niego prze­chod­ni贸w. Widok ulicy przy wartach by艂 nies艂ychanie przykry, ponury i poni偶a­j膮cy. T艂um ludzi z odkrytymi g艂owami, cz臋sto w s艂ot臋, stara艂 si臋 jak najszybciej min膮膰 niebez­pieczny odcinek, popychaj膮c si臋 i spiesz膮c, cza­sem ze wsp贸艂czu­ciem albo i ze zgroz膮 patrz膮c na odbywaj膮ce si臋 w艂a艣nie zn臋canie si臋 przy u偶y­ciu pi臋艣ci, buta lub kolby. (H. M., s. 16).


(23) Piosenka getta


Gray wspomina piosenk臋 艣piewan膮 w getcie, z uderzaj膮cym wersem: Pijawki, kt贸re wysysaj膮 nam krew (M.G., s. 58).

Ringelblum pod 31.12.1940-5.01.1941 umie艣ci艂 notatk臋: Poemat >Izkor< wy­wiera silne wra偶enie, cho膰 z punktu widzenia artysta jest miernej jako艣ci. Poeta 偶膮da ze­msty za cier­pienia i 艂zy, opowiada o 艂apankach, o 艣miertelnym strachu na ulicy, o obozach pracy (pi­jawki wysysaj膮ce krew pracuj膮cych w b艂otach i ba­gnach) (E. Ring., s. 227-228). Dalej pod 24-25.12.1941 zapisa艂: Izkor - nowy po­emat >Miasta rzezi<. (E. Ring., s. 343).

Autorem 鈥濱zkoru鈥 (Pro memoria) 鈥 wg wydawc贸w dzie艂a Ringelbluma - mia艂 by膰 legendarny w getcie poeta - Icchak Kacenelson128.



(24) Szmugiel na ulicy Leszno


Gray: Par臋 dni temu przechodz膮c przez Leszno us艂ysza艂em krzyki i zobaczy­艂em cz艂owieka pe艂zaj膮cego w艣r贸d ruin poczty - 偶o艂nierze k艂uli go bagnetami. Wy­ja艣niono mi, 偶e spostrzegli go, gdy wychodzi艂 z piwnicy. Zapewne znalaz艂 ja­kie艣 przej艣cie pod murem i wydosta艂 si臋 na drug膮 stron臋. Wraca艂 z chlebem, a za chwil臋 mia艂 umrze膰. (M.G., s. 59).

Ringelblum w dniach 27-28.02.1941: Obrazek na ulicy Leszno 5. Ze spalonego bu­dynku poczty wystaje z otworu piwnicznego g艂owa szmuglera 偶ydowskiego. Za­uwa­偶yli to poli­cjanci, wezwali dw贸ch 呕yd贸w, kazali im wyci膮gn膮膰 呕yda. Wykonali rozkaz dostaj膮 kop­niaka na po偶egnanie, a (policjanci) ka偶膮 szmuglerowi wle藕膰 z powrotem i rani膮 mu bagne­tami g艂ow臋. Jego krzyk rozdziera cisz臋 uliczn膮 (E. Ring., s. 236).


(25) Pieni膮dze 鈥瀖i臋kkie鈥 i 鈥瀟warde鈥


Gray: Polacy wchodz膮 do getta, sprzedaj膮 sw贸j towar za dolary, >twarde<, to znaczy z艂ote, lub za >mi臋kkie<, czyli papierowe. (M.G., s. 59).

Ringelblum pod dat膮 7-10.12.1940 zanotowa艂: Dolar zwy偶kowa艂, >mi臋kkie< ponad 100 z艂, >twarde< 115 z艂. (E. Ring., s. 213).


(26) Trzynastka


Takim mianem, z艂owrogo zapisa艂a si臋 w pami臋ci kom贸rka, ju偶 od zarania b臋­d膮ca dla mieszka艅c贸w Getta ewidentn膮 ekspozytur膮 Gestapo. Martin Gray donosi: Na Lesznie pod 13 Ganzweich i Sternfeld zamontowali autoryzowan膮 i kon­trolowan膮 przez Gestapo policj臋 gospodarcz膮, instytucj臋 zorganizowanego rabunku i przemytu, ma­fi臋. Ale tych >trzynastu< jak ich nazywamy, pomaga nam 偶y膰, pa­mi臋taj膮 o najbiedniej­szych, grabi膮, ale te偶 rozdaj膮 ja艂mu偶n臋. (M.G., s. 60).

Ringelblum w dniach 29.11-2.12.940: (Ludzie) z ul. Leszno 13 za艂o偶yli urz膮d do walki z lichwa, podleg艂y Galajom --- Biuro przy ul. Leszno 13 zajmie si臋 zak艂adaniem sk艂a­d贸w towaro­wych. Biuro otrzyma艂o zarz膮d domami 偶ydowskimi na Lesznie. Tworzy ono tak偶e jak膮艣 komisj臋 sanitarn膮. (E. Ring., s. 211); ten偶e pod 15, 17 i 20.12.1940 zapisa艂: W艣r贸d wsp贸艂pracownik贸w (Urz臋du przy) ul. Leszno 13, kt贸rych popiera SS, chc膮 oni sta膰 si臋 drug膮 Gmin膮 呕ydowsk膮 i pragn膮 trosz­czy膰 si臋 o og贸艂 nie zapomina­j膮c o sobie. Jest tam wiele typ贸w spod ciemnej gwiazdy. (E. Ring., s. 218).

Wydawca dziennik贸w informuje przypisem: A Ganzweich i D. Sternfeld re­pre­zento­wali s艂ynn膮 鈥濼rzynastk臋鈥 - urz膮d przy ul. Leszno 13 (w obr臋bie getta w istocie byli agentura gestapo, nosz膮ca oficjalna nazw膮 >Urz膮d do walki z lichw膮 i spekula­cj膮<. Dla zamaskowa­nia swojej niecnej dzia艂alno艣ci >trzy­nastka< pr贸­bowa艂a or­ganizowa膰 r贸偶ne akcje przy pomocy nie艣wiadomych istoty rzeczy, ludzi. (A. Cz., s. 169, przyp. 2).

Kilkunastoletnia Mary Berg wspomina艂a: Dzi艣 pojawi艂a si臋 w getcie nowa grupa umundurowanych 偶ydowskich urz臋dnik贸w. To cz艂onkowie specjalnej Komisji do Walki ze Spekulacj膮 - zadaniem tej komisji jest regulowanie cen r贸偶nych artyku艂贸w. Przez jaki艣 czas organizacja ta dzia艂a艂a w tajemnicy, ale teraz jest ju偶 jawna. Jej urz臋dnicy nosz膮 takie same czapki, jak 偶ydowska policja, ale z zielo­nym otokiem, a zamiast 偶贸艂tych opasek maj膮 seledynowe z na­pisem: >Walka ze spekulacj膮<. Pod­czas, gdy stosunek ludno艣ci do 偶ydowskiej policji jest ser­deczny, nowi urz臋dnicy traktowani s膮 z wyra藕n膮 rezerw膮, ponie­wa偶 podejrzewa si臋 ich, 偶e mog膮 by膰 narz臋­dziem w r臋ku gestapo. Na­zywa si臋 ich popular­nie >Trzynastk膮<, bo ich urz膮d mie­艣ci si臋 pod trzynastym na Lesznie. Szefem jest Stern­feld, a jego g艂贸wni wsp贸艂pra­cownicy to: Gan­zweich, Roland Szpunt i praw­nik Szajer z 艁odzi. (M. Berg, s. 46-47).

Z kolei Makower wspomina: Powsta艂a ona nied艂ugo po zamkni臋ciu getta pod kierow­nic­twem dw贸ch niebieskich ptaszk贸w, kierownika Ganzweicha i jego adiu­tanta - Sternfelda. Nazy­wa艂a si臋 ta instytucja >Urz膮d do walki z lichwa i spekulacj膮<, mie­艣ci艂a si臋 na Lesznie pod numerem 13. Kto powo艂a艂 ten urz膮d i jaka to ma by膰 walka - tego si臋 nie m贸wi艂o. Jednak wszyscy wiedzieli, 偶e jest to ekspozytura ge­stapo. Robi艂o si臋 tam rozmaite interesy, od czego specjalistami byli dwaj 艂odzia­nie Kohn i Heller. Uwalnia艂o si臋 aresztowanych (kt贸rych wpierw za spraw膮 tych samych ludzi wsadzano do wi臋zienia). No i szanta偶owa艂o si臋 po tro­chu kupc贸w i sklepikarzy, co stanowi艂o w艂a艣ciw膮 funkcje, zgodn膮 z szyldem --- >Trzy­nastka< rozpocz臋艂a kampani臋 agitacyjn膮 przeciwko Gminie jako siedlisku kapita艂u reakcji, nie dbaj膮cej o ma艂ego, sza­rego cz艂owieka. Ganzweicha nie zna艂em osobi艣cie, Sternfelda po­zna艂em na­tomiast p贸藕niej, kiedy >trzynastka< popad艂a w nie艂ask臋 i zosta艂a rozwi膮­zana. Cz臋艣膰 jej przekszta艂ci艂a si臋 w tzw. Czerwone Pogotowie, a reszta mia艂a przej艣膰 do SP. (H. M., s. 37).

Wed艂ug Mawulta: Nowy uniform pojawi艂 si臋 na ulicach getta, nowe czapki, nowe dys­tynkcje - to os艂awiona Trzynastka, Urz膮d Walki z Lichw膮129.


(27) Sp贸艂ka Kohn i Heller


Gray: S膮 tak偶e Kohn i Heller, dwaj kupcy, oficjalni i tolerowani przemytnicy. Ich dwu­konne wozy, s膮 naszymi tramwajami, 艣mierdz膮ce, brudne, ale u偶yteczne, posuwaj膮 si臋 wolno mi臋dzy >rykszami< rowerowymi taks贸wkami. (M.G., s. 60).

Ringelblum pod 26.04.1941: Kohn i Heller opu艣cili (Urz膮d na) Lesznie 13 i za­k艂a­daj膮 osobny kramik. (E. Ring., s. 270); dalej: Kohn dostaje koncesje na konny tram­waj (E. Ring., s. 187). We wrze艣niu 1941 kronikarz notowa艂: konne tramwaje zawsze przepe艂nione, wolno jad膮ce (cena biletu 60 gr.) s膮 rozsadnikami tyfusu, nale偶膮 do firmy >Kohn i Heller< --- Bracia Kohn i Heller, kt贸rzy s膮 nader ruchliwi i prowadz膮 ogromne interesy, otworzyli przy ul. Leszno 14 w艂asne 艂adnie urz膮­dzone hale --- Konne omnibusy, 艂膮cz膮ce ulice, kt贸re nie maj膮 po艂膮czenia tram­wajami, ciesz膮 si臋 du偶ym powodzeniem. S膮 zat艂oczone po brzegi. Ludno艣膰 na­zywa je >Chata wuja Kohna>, >Chata ze wsz膮< Prosty 呕yd powiada Jad臋 Kon­helerk膮. (E. Ring., s. 315-316).

Mary Berg: W getcie pojawi艂 si臋 nowy 艣rodek transportu --- tramwaj konny --- Omnibusy 1941 r .zwane s膮 kohn-hellerkami od nazwisk za艂o偶ycieli sp贸艂ki trans­portowej. S膮 to drewniane wagony z oknami, wygl膮daj膮 jak zwyk艂e tram­waje: g贸rna cz臋艣膰 pomalo­wana jest na 偶贸艂to, dolna na niebiesko, a w 艣rodku znajduje si臋 bia艂a gwiazda Dawida z na­pisem TKO (Tow. Konnych Omnibus贸w) --- Bilet kosztuje 20 groszy. Cz臋sto wo藕nica za­trzymuje omnibus w 艣rodku trasy, 偶eby >zatankowa膰<, tzn. napoi膰 dwie wychudzone i zmordowane szkapiny, kt贸re ledwo ci膮gn膮 zat艂o­czony w贸z. Omnibusy nale偶膮 do pry­wat­nych przedsi臋biorc贸w, opr贸cz Kohna i Hel­lera jest jeszcze pewna liczba udzia艂owc贸w z mniejszymi wk艂adami, ale m贸wi si臋, 偶e g艂贸wnie wsp贸lnikami s膮 panowie z gestapo. (M. Berg, s. 67).

Makower: pracownicy firmy >Kohn i Heller<, mieszcz膮cej si臋 na Lesznie 14. W fir­mie tej pracowa艂o wielu ludzi, zatrudnionych zw艂aszcza w tzw. omnibusach getto­wych, s艂yn­nych kohnhellerkach. (H. M., s. 38).

Janina Bauman: Do >ma艂ego getta< kursuje teraz Kohnhellerka, taki 艣mieszny tramwaj, zaprz臋偶ony w konie zupe艂nie jak osiemnastowieczny dyli偶ans. Jego nazwa po­chodzi od nazwisk w艂a艣cicieli Kohna i Hellera. S膮 to 呕y­dzi, ale po­dobno maj膮 jakie艣 kon­szachty z Gestapo i porz膮dni ludzie tym tramwajem nie je偶­d偶膮 (J. B., s. 60).


(28) 呕ebrz膮ca kobieta z martwym dzieckiem


Gray: Dzieci rozgrzebuj膮 艣mietnik, na rogu Nowolipek i Smoczej 偶ebrze ja­ka艣 ko­bieta z martwym niemowl臋ciem na r臋ku (M.G., s. 65).

Ringelblum w lutym 1941: 呕ebra艂a jaka艣 matka, kt贸ra mia艂a przy sobie dziecko, okaza艂o si臋, 偶e by艂o ono martwe. Na ulicy 偶ebrz膮 trzy i czteroletnie dzieci i jest to najbar­dziej przykre. (E. Ring., s. 241-242).


(29) Wyprzeda偶 ksi膮偶ek


Gray: Tu sprzedaje si臋 ca艂e kosze ksi膮偶ek. (M.G., s. 65).

Ringelblum w dniu 19.02.1941: Z kosz贸w mo偶na obecnie naby膰 ksi膮偶ki 偶ydowskie za bez­cen. (E. Ring., s. 233).


(30) Budowa barak贸w na ulicy Stawki


Gray: Na ko艅cu ulicy Stawki buduje si臋 baraki, przerabia jezdni臋 i perony, z kt贸­rych 艂aduje si臋 na ci臋偶ar贸wki ludzi schwytanych w 艂apankach. (M.G., s. 65).

Ringelblum w dniach 7-10.12.1940: Filozof --- powiedzia艂, 偶e w mie艣cie buduj膮 ba­raki: nie wiadomo dla kogo. (E. Ring., s. 211); ten偶e pod dat膮 19.02.1941 zapisa艂: Na Stawkach bu­duj膮 baraki. Gdzie b臋dzie si臋 odbywa膰 transfer ludno艣ci 偶ydowskiej. (E. Ring., s. 235).


(31) Melody Palace


Gray: O par臋set metr贸w dalej inny 艣wiat - kabaret 鈥濵elody Palace鈥 na Ry­mar­skiej zapowiada: >Diana Blumenfeld wykona piosenki z getta<. (M.G., s. 65).

Ringelblum pod datami 12,13,14.12.1940: Wczoraj by艂em w teatrze. Poziom - prze­ci臋tny. Dobre numery --- Somberg, Diana Blumenfeld, Kurc - bryluj膮. (E. Ring., s. 214).

Nawet ma艂oletnia w贸wczas Berg 20 kwietnia 1941 donosi艂a: 呕ycie artystyczne w get­cie kwitnie. Na Nowolipiu dzia艂a - pod kierownictwem aktorki, Diany Blu­men­feld, 偶ony Jo­nasa Turkowa - ma艂y teatr wystawiaj膮cy sztuki w j臋zyku nowo­hebraj­skim (jidisz), zwany >Azazel<. (M. Berg, s. 61).

Makower: Wielki kabaret - dancing na miar臋 europejsk膮. Obszerny, d艂ugi, mimo to do艣膰 ponury lokal. Tu bawili si臋 bogacze gettowi, spekulanci, 艂apownicy, kombinatorzy ro­bi膮cy interesy z Niemcami i dla Niemc贸w, przemytnicy, wzboga­ceni panowie ze S艂u偶by Porz膮dkowej (H. M., s. 196). W pami臋t­niku niejakiego Hasen­fusa: Rozrywki. Tych jest nie­wiele w getcie, czasem daj膮 dobre koncerty >Melody Palace< i teatrzyk >Femina<130.


(32) Rubinstein


Zamkni臋tym 呕ydom ubarwia艂 niedol臋 weso艂ek getta, niejaki Rubinstein. Potra­fi艂 偶ar­towa膰 nawet z okupanta, a jego powiedzenia zna艂o ca艂e getto. By艂 nim 呕yd 艂贸dzki - Abram Rubinstein. Posta膰 tak popularna, 偶e kierownictwo kabaretu 鈥濵elo­dy Palace鈥 (patrz wy偶ej nr 31) wystawi艂o rewi臋 pt. 鈥濧艂e g艂ajch鈥 (Wszyscy r贸wni). A to w nawi膮zaniu do g艂o­艣nego powiedzonka Rubinsteina: W finale uka­za艂 si臋 we w艂a­snej osobie ubrany we frak najpopularniejszy wa­riat getta 鈥 pisa艂 Samuel Puter­man131.

Ogromn膮 sympati膮 darzy艂 go Gray: Podchodz臋 do ma艂ej grupki ludzi przed drzwiami, b艂azen Rubinstein gestykuluj膮c wygina si臋 wo艂aj膮c 鈥Jeste­艣my wszyscy r贸wni! Po艂贸偶 si臋 na boku, zostaw troch臋 miejsca dla s膮sia­d贸w鈥. Bardzo go lu­bi臋. widzia艂em jak lekcewa偶膮c niebezpiecze艅stwo, podbie­ga艂 do 偶o艂nierzy, drwi艂 z nich, ale jednocze艣nie roz艣miesza艂, gra艂 o 偶ycie. On te偶 walczy艂 na sw贸j spos贸b鈥 (M.G., s. 65). P贸藕niej na Lesznie wita mnie uk艂o­nem Rubinstein. > R贸wno艣膰 w get­cie, Jeste艣my wszyscy r贸wni< I 艣miej膮c si臋 piskliwie m贸wi dalej: >Grubasy stop­niej膮 i b臋dziemy mieli t艂uszcz<. (M. G., s. 76).

Podobnie Ringelblum pod dat膮 6 -7.05.1941: Ob艂膮kany Rubinstein chodzi uli­cami i krzyczy >Wszyscy r贸wni w getcie - wszyscy r贸wni ! Bogacze si臋 wyka艅­czaj膮 b臋dzie smalec<. (E. Ring., s. 246).

Mawult: Na ulicach getta w nieprzerwanym strumieniu ludzkim do czasu do czasu zamieszanie, skupienie ludzi, t艂ok, krzyki, 艣miechy, potrz膮sanie g艂owami - to Rubinstein, b艂azen getta. B艂azen ? Je偶eli b艂azen to w rodzaju Sta艅czyka. Z go艂膮 g艂ow膮 i szyj膮 przez ca艂y rok przebiega ulice getta, 艣miej膮c si臋 na poz贸r g艂upkowato i krzyczy A艂e g艂ajch --- Pod­biega do zwyk艂ych ludzi i wo艂a Jingl ha艂t szych ! (Ch艂opcze, trzymaj si臋), podbiega do kara­wan贸w i wo艂a: Od­daj bony (bona - karta 偶ywno艣ciowa).132

Z kolei Chaim Hasenfus nazywa Rubinsteina, m膮drym wariatem, wyg艂aszaj膮­cym r贸偶ne dowcipne powiedzenia mi臋dzy innymi profetyczne 鈥Wszyscy r贸wni - 鈥濧le g艂ajch鈥. Dalej refleksyjnie stwierdza ze smutkiem: Kto wie, czy wszyscy nie wyrobimy si臋 w ko艅cu na 偶ebrak贸w133.

Zastanawia, 偶e posta膰 ta w og贸le nie jest wspominana przez Adama Czernia­kowa, kt贸ry w swym dzienniku nie szcz臋dzi艂 przecie偶 anegdot notowanych w getcie. Tak wno­simy nie tylko z indeksu osobowego publikacji. W tek­艣cie nie zna­leziono, by autorstwo kt贸­rego艣 z dowcip贸w, autor przypisywa艂 Ru­binsteinowi. Inni pami臋tni­karze wspominaj膮 go jako weso艂ka getta, wr臋cz b艂azna, przyr贸wnanego do Sta艅czyka. By艂 偶ebra­kiem, jednym z wielu, jacy w pierwszych dniach 鈥瀉kcji wysie­dle艅czej鈥 poszli dobrowolnie na Umschlagplatz, a st膮d do Tre­blinki 鈥 fabryki 艣mierci134 Niew膮tpliwie by艂  postaci膮 g艂臋bo­ko zakorzenion膮 w pa­mi臋ci mieszka艅c贸w 鈥瀌zielnicy鈥, cz臋sto przez to wspominan膮.

W pierwszym odczuciu nie zadziwia tedy, 偶e Ringelblum w czerwcu 1941 no­to­wa艂 nast臋puj膮c膮 historyjk臋: Rubinstein szanta偶uje, 偶e b臋dzie krzycza艂 鈥濸recz z ... ( Hitle­rem ) ! Jest on urz臋dnikiem pa艅stwowym. Jest w艣ciek艂y. Wojn臋 prze­trwaj膮: Gmina 呕y­dowska, >Trzynastka< i on. (E. Ring., s. 295). Anegdota mie艣ci si臋 w dotychczasowym wizerunku. Jednak w swym wspo­min­kach Jerzy Zaruba 鈥 w latach pi臋膰dziesi膮tych 鈥 zapisa艂: Opowiadano mi, 偶e w pocz膮tkowym okresie w getcie warszawskim by艂y luk­su­sowe lokale restauracyjne, zaopatrzone w najwyszuka艅sze potrawy i wina. Na estra­dzie wy­st臋­powali pierwszorz臋dni arty艣ci. Naturalnie kosztowa艂o to bardzo drogo. Ot贸偶 by艂 w get­cie znany 偶ebrak, kt贸ry mia艂 swoiste metody dzia艂ania. Si艂膮 wdziera艂 si臋 do tego ro­dzaju luksusowych knajp i na 艣rodku sali krzycza艂: Precz z Hitlerem ! Prze­ra偶ona pu­bliczno艣膰, kelnerzy i w艂a艣ciciele sadzali go czym pr臋dzej do sto艂u, wlewali w niego naj­dro偶sze wina i karmili go najwspanialsz膮 g臋­sin膮. Potem ju偶 go tak znali, 偶e nie potrze­bowa艂 nawet krzycze膰, przychodzi艂, siada艂 do sto艂u, jad艂, pi艂 i wychodzi艂 z czkawk膮 z zadowolenia. Umar艂 po­dobno z przeje­dzenia135.

Mo偶liwe, 偶e w tej anegdocie g艂贸wnym bohaterem m贸g艂 by膰 w艂a艣nie Rubin­stein. Tu­taj ta tragiczna przecie偶 posta膰 niezamierzenie ubrana zosta艂a w niefraso­bliw膮 fa­cecje.


(33) Szmugiel


Proceder zwany 鈥瀞zmuglem鈥 by艂 w warunkach getta, niemal podstawow膮 form膮 za­opatrywania mieszka艅c贸w w 偶ywno艣膰. Doczeka艂 si臋 wi臋c licznych wzmia­nek w lite­raturze wspomnieniowej, a nawet opracowa艅 naukowych. Martin Gray uwa偶a si臋 za jednego z wi臋kszych 鈥瀦aopatrzeniowc贸w鈥. Po sformowa­niu bandy 鈥 zespo艂u tragarzy 鈥 sk艂adaj膮cej si臋 z Polak贸w, pochodz膮cych ze 艣wiata przest臋p­czego 鈥 nasz bohater dosta艂 przydomek 鈥濷bci臋ty Mietek鈥. Zor­ganizowa艂 w贸wczas masowy przemyt towa­r贸w, korzystaj膮c z tram­waj贸w kur­suj膮cych przez dzielnic臋 偶ydowsk膮. Zrzut贸w dokonywano na ulicy Zamenhofa. Opisuje to szczeg贸艂owo: No i zacz臋li艣my. Jedna przeprawa, dwie wkr贸tce staje si臋 to rutyn膮 --- Nie­kiedy 艂a­dujemy na platform臋 dziesi臋膰 work贸w kt贸偶 by uwierzy艂 ton臋 to­waru. Moja gwardia usta­wia艂a si臋 woko艂o tworz膮c gro藕ny mur ze swymi odra­偶aj膮cymi g臋bami notorycznych 艂otr贸w --- Op艂aca艂em policjant贸w, tragarzy, konduktora, nawet Niemc贸w, p艂ac臋 Mokotowowi, Dziobatemu i Rudemu. Zawsze osobi艣cie zrzucam worki na Zamenhofa --- W tych wor­kach szmu­gluj臋 偶ycie dla moich bli藕nich, dla getta. Podczas wy艂adunku, kt贸ry trwa naj­wy­偶ej par臋 minut, moi lu­dzie otaczaj膮 mnie, stoj膮c zwartym kr臋giem, rami臋 przy ramieniu, to jest m贸j mur ochronny (M. G., s.74-75).

O szmuglu tramwajowym pisa艂 Ringelblum 10.03.1941: Szmugiel odbywa si臋 w du­偶ej mierze przy pomocy tramwaj贸w. Gdy tramwaj przeje偶d偶a przez dziel­nic臋 偶y­dow­sk膮, chrze艣cijanie wskakuj膮 z paczkami, zw艂aszcza na placu Muranow­skim. P艂ac膮 tam kon­duktorowi wesp贸艂 z policjantem 100 z艂. za kurs. (Tramwaj) jedzie nieco wolniej i wyska­kuj膮 z pe艂nymi workami kaszy lub m膮ki.(E. Ring., s. 247). Ten偶e zapisa艂 18.03.1941: Szmugiel odbywa si臋 ostatnio w nast臋puj膮cy spos贸b - chrze艣ci­ja艅­scy ch艂opcy wyskakuj膮 z tramwaj贸w z pacz­kami ziemniak贸w, czy m膮ki, wpadaj膮 b艂yskawicznie do bramy, za­k艂adaj膮 opaski i wycho­dz膮 na ulic臋. (E. Ring., s. 247).

Po og艂oszeniu kary 艣mierci za potajemne przebywanie poza obr臋bem getta, Gray nie przerywa swej dzia艂alno艣ci. Przerzuca si臋 jednak ze szmuglu tram­wajem na inny spo­s贸b. Pisa艂 o tym: Jeden z dom贸w na Ko藕lej wychodzi艂 na aryjsk膮 ulic臋 Freta. Niemcy zabez­pie­czyli wszystkie wyj艣cia, okna i okienka piwnic metalow膮 siatk膮. Ale w oczka siatek wepchn臋li­艣my setki powsuwanych jeden w drugi lejk贸w o szyjkach grubo艣ci gwo藕­dzia. Wystarczy­艂o porz膮dnie pchn膮膰, a lejki wciska艂y si臋 mocniej w siatk臋 i la艂o si臋 przez nie mleko lub sypa艂o zbo偶e, na kt贸re oczekiwali ju偶 na Ko藕lej traga­rze Trisk-Fura i Chaim-Ma艂pa. Przyje偶d偶ali­艣my ci臋偶ar贸wk膮 pod mur getta wieczo­rem, po godzi­nie policyjnej, wybiera­艂em miejsca jak najodleglejsze bramy, przy placu Parysowskim, granatowi byli dobrze op艂aceni. Za murem w getcie czeka艂 Pawe艂. Przerzucali艣my dra­biny i w g臋stych zimo­wych ciemno艣ciach, w najg艂臋b­szym milczeniu spuszczali艣my worki (M.G., s. 101).

Ringelblum we wrze艣niu 1941: Szmugiel odbywa si臋 przewa偶nie wieczorem oraz po godzinie pi膮tej, a tak偶e noc膮, zw艂aszcza przez niekt贸re podw贸rka, przez kt贸re prze­chodzi mur dziel膮cy dziedziniec na dwie cz臋艣ci, tak jest na 艢wi臋toja艅­skiej 5/7. To samo na Ko藕­lej - Tam si臋 odbywa najwi臋kszy szmugiel. (E. Ring., s. 324).

W szmuglu bardzo pomocnym okaza艂o si臋 po艂膮czenie telefoniczne. Gray pi­sa艂: Co ciekawe, mi臋dzy Warszaw膮 aryjsk膮 i gettem istnia艂o jeszcze po艂膮czenie telefo­niczne. To by艂a nasza bro艅 Paw艂a i moja. Rozmawiali艣my kr贸tko Kt贸ra meta gra? Met膮 nazywali艣my odcinek muru, do kt贸rego nale偶a艂o si臋 skierowa膰, gdzie przez godzin臋, czy dwie stra偶 pe艂nili przekupieni granatowi. (M.G., s. 102).

Wzd艂u偶 mur贸w rozstawione by艂y 鈥瀋zujki鈥, tzw. 艣wiece, kt贸re zawiadamia艂y, czy dany odcinek jest przejezdny. O po艂膮czeniach telefonicznych Ringel­blum pod datami 6-11.05.1941: Powiadaj膮, 偶e b臋dzie mo偶na telefonowa膰 tylko za po艣rednictwem Transfer­stelle, kt贸ra b臋dzie sprawowa艂a cenzur臋 nad wszystkimi rozmowami. Obecnie te­lefon jest naj­wa偶­niejszym 艣rodkiem pomocniczym w szmuglu. Przez telefon prze­kazuje si臋 na tamt膮 stron臋 wiadomo艣ci, kiedy b臋dzie mo偶na przeprowadzi膰 w贸z z towarem itp. (E. Ring., s. 280).

Autor opracowania o tym procederze wymienia ulic臋 Ko藕l膮, na kt贸rej odby­wa艂 si臋 szmugiel poprzez 艣ciany. Pisze, i偶 szmuglerzy pracowali dzie艅 i noc - meta gra艂a ca艂膮 dob臋. Wspomina tak偶e 艣wiece, czyli posterunki ustawione w celu za­bezpieczenia szmuglu136. Niestety, nie zawsze udawa艂o si臋 przeprowadzi膰 bezpiecz­nie w贸z z 偶ywno­艣ci膮. W贸wczas towar by艂 鈥瀞palony鈥 (M.G., s. 102)137. W zwi膮zku z tym Gray pisze: W ko艅cu zmieni艂em taktyk臋. Porozumiawszy si臋 z lud藕mi Pinkerta za­cz膮艂em nape艂­nia膰 偶ywno艣ci膮 trumny, szmuglowa艂em m膮k臋 w wozach za艂ado­wanych zw艂o­kami, do kt贸­rych Niemcy nie zbli偶ali si臋 w obawie przed tyfusem. Wiedz膮c jednak, 偶e wykorzystujemy naszych zmar艂ych, by ratowa膰 偶ywych, zamurowali cmentarz. Wtedy wpad艂em na jeszcze inny pomys艂; zacz膮艂em szmuglowa膰 towar w samocho­dach, kt贸re wywozi艂y 艣mieci i cza­sem przeje偶­d偶a艂y przez bramy getta (M. G., s. 103).

Autor opracowania r贸wnie偶 notowa艂 transporty w wozach Pinkerta, co odby­wa艂o si臋 z cmentarza, przez 鈥瀢achy鈥 na Okopowej do getta, w szczeg贸lno艣ci by艂 to transport z getta 鈥瀖a艂ego鈥 do 鈥瀌u偶ego鈥138. ­Po wozach Pinkerta przysz艂a kolej na jeszcze inny spos贸b przemytu towaru - bezpo艣rednio przez bramy. Gray opo­wiada: op艂aci艂em policjant贸w 偶ydowskich i granatowych oraz 鈥瀟rzynastu z Leszna鈥, kt贸rzy twierdzili, 偶e z moich fundusz贸w daj膮 艂ap贸wki niemieckim 偶an­darmom, op艂a­ci艂em ludzi Kohna i Hellera, oficjalnych dostawc贸w towar贸w do getta, oczy­wi艣cie ze swej strony op艂a­caj膮cych si臋 r贸wnie偶 Niemcom, zap艂aci­艂em za w贸z i dwa pi臋kne ko­nie, za fa艂szywe doku­menty, za pozwolenie wwozu w > Transferstelle< ( instytucji udzielaj膮cej tego rodzaju uprawnie艅). Jak wszystkie dobre pomys艂y m贸j plan by艂 prosty: Nie b臋dziemy szmuglowa膰 przez jaki艣 frag­ment muru, >met臋<, ale wje­dziemy przez bram臋. I wjechali艣my. Sie­dzia艂em wy­soko na za艂adowanym wozie, poka­za艂em fa艂szywe dokumenty gra­natowemu, kt贸ry >udawa艂<, 偶e je sprawdza i >gra艂< z nami, >gra艂a< ca艂a brama. Pisze dalej, 偶e zdarza艂o si臋, i偶 dla kamufla偶u zo­stawiali w getcie jed­nego z dw贸ch koni od wozu, jakimi przyje偶­d偶ali do getta (M. G., s. 103-104).

O szmuglu przez 鈥瀢achy鈥 pisa艂 Ringelblum 8.05.1942: G艂贸wny szmugiel od­bywa si臋 obecnie przez 鈥瀢achy鈥. Op艂ata wynosi 100 z艂. od wozu. Wo藕nica musi zna膰 has艂o, w prze­ciwnym razie nie przepuszcz膮 go --- Szmugiel przez mury od­bywa si臋 jednak nadal --- Niedawno zdarzy艂o si臋, 偶e >spali艂 si臋< (tzn. zosta艂 za­brany) ca艂y w贸z ze szmuglem. Wy­starczy艂o jednak da膰 200 z艂. kontrolerowi, aby si臋 udobrucha艂 i wpu艣ci艂 w贸z do getta. Po­wiedzonko nie bezpodstawnie m贸wi, 偶e trzech rzeczy nie mo偶na pokona膰: niemieckiej ar­mii, wysp brytyjskich i 偶ydow­skiego szmuglu. (E. Ring., s. 368-369).

Inny uczestnik wydarze艅: Wreszcie - jest moment ! 呕andarm urobiony, ulice czyste, nadany telefon do wsp贸lnika na >aryjsk膮 stron臋<. >Puszczaj w贸z !<. W贸z przebiega wylot, kieruje si臋 w g艂膮b dzielnicy. (J. Mawult, s. 104).

O szmuglu obszernie Bryskier: Powsta艂 nowy >przemys艂< - szmugiel. Polacy po­zbawieni 藕r贸de艂 zarobkowania zdecydowali si臋 przeje偶d偶a膰 tramwajami przez getto i zrzu­cali, co po艂膮czone by艂o z ryzykiem, pakunki 偶ywno艣ci w um贸wionych punktach, gdzie oczekiwali 呕ydzi wsp贸lnicy przemytu. Dawa艂o to do艣膰 poka藕ne zyski, zwa偶aj膮c na ol­brzymi膮 r贸偶nic臋 cen. Obok tych do艣膰 licznych drobnych prze­mytnik贸w, powsta艂y ca艂e or­ganizacje, dysponuj膮ce du­偶ymi kapita艂ami obro­towymi. Worki pe艂ne m膮ki, kartofli lub koszy przerzucano przez mury, na艂ado­wane wozy lub samochody wprowadzano przez >wyloty< po uprzednim przygo­towaniu >wachy< na danym >wylocie<, w czym prym mia艂a S艂u偶ba porz膮dkowa tzw. >grajkowie<. Wresz­cie szmugiel odbywa艂 si臋 bezpo艣rednio przez domy przylegaj膮ce 艣cianami do nie­ruchomo艣ci granicz膮­cych z gettem. S艂ynna by艂a ulica Ko藕la, przylegaj膮ca do getta139. I dalej o szmuglu w trumnach: Natomiast nieboszczyk, wywo偶ony karawa­nem dawa艂 karawaniarzowi okazj臋 do powrotu z 艂adunkiem szmuglu. Za­miast niebosz­czy­ka 艂adowano produkty i karawan triumfalnie wje偶d偶a艂 do getta, wioz膮c za­strzyk 偶ycia tym, kt贸rzy sami byli w kolej­no艣ci kandydatami do wyw贸zki na cmentarz140.


(34) 呕ydzi z Gda艅ska


Gray: Gdy wszed艂em do o艣rodka na Prostej pod czternastym ojciec przyjmo­wa艂 w艂a­艣nie wysiedlonych z Gda艅ska, a jeden z nich, wymachuj膮c eleganck膮 lask膮 z ga艂k膮 krzy­cza艂, 偶e jest katolikiem, 偶e jego ojciec by艂 ju偶 chrzczony, 偶e nienawidzi 呕yd贸w i chcia艂by wiedzie膰, czy jest tu gdzie艣 ko艣ci贸艂. Mia艂em ochot臋 zdzieli膰 go pi臋­艣ci膮 w twarz, ale ojciec odpowiedzia艂 spokojnie: >Na Grzybowskiej znajdzie pan ko­艣ci贸艂 dla nawr贸conych<. (M. G., s. 71).

Ringelblum pod dat膮 10.03.1941: Dzi艣, dziesi膮tego przyby艂 poci膮g z 2000 呕y­d贸w z Gda艅ska, Bydgoszczy i innych miast Pomorza. Zbudzono ich w pi膮tek o go­dzinie drugiej w nocy i kazano spakowa膰 si臋 w przeci膮gu 2 godzin. Zezwolono im zabra膰 ze sob膮 20 ma­rek, kt贸re na granicy w Tczewie wymienione zosta艂y na 20 bezwarto艣ciowych z艂otych. (E. Ring., s. 244); pod dat膮 18.03.1941: (Oko艂o 10 marca) przyby艂 transport 呕yd贸w z Gda艅ska, Kr贸lewca, Byd­goszczy. Obudzono ich w nocy i polecono spakowa膰 manatki w ci膮gu dw贸ch godzin. Wolno by艂o za­bra膰 tylko 10 ma­rek. Na granicy w Tczewie, wymieniono im marki na 20 z艂, kt贸re by艂y ju偶 niewa偶ne. W Warszawie przyj臋to ich serdecz­nie. Zorganizowano dla nich dobre punkty ( Pro­sta 14). (E. Ring., s. 247).


(35) Nakaz zaciemnienia


Gray: Okupanci wprowadzili nakaz ca艂kowitego zaciemniania, przeb膮kiwano o wojnie z Rosj膮. (M. G., s. 72).

Czerniak贸w w dniu 26.05.1941: Petsch o艣wiadczy艂, 偶e za kilka dni b臋dzie pr贸ba za­ciemnia­nia miasta. Kamlah o艣wiadczy艂, 偶e si臋 maszeruje. (A. Cz., s. 186).

Ringelblum pod dat膮 31.05.1941: Dzi艣 wieczorem pr贸ba zaciemniania. (E. Ring., s. 188).

Bartoszewski pod datami 3-4.06.1941: Odbywa si臋 w nocy pr贸bne zaciem­nie­nie w ramach akcji organizowania obrony przeciwlotniczej. (W. Bart., s. 208).


(36) Kawiarnia 鈥濻ztuka鈥 na Lesznie


Martin Gray: Zaprasza艂em ca艂膮 band臋 na kolacj臋. Zamykali艣my si臋 w kawiarni Sztuka na Lesznie, gdzie w艣r贸d 艣piewak贸w i 艣miech贸w objadali艣my si臋 --- By­wali tu kupcy, ludzie Kohna i Hellera, informatorzy gestapo, kolabo­ranci i przemyt­nicy oraz ksi臋偶a naszego wi臋zienia: piekarze. (M. G., s. 81).

Ringelblum w dniu 10.03.1941: Otwieraj膮 kawiarnie, kt贸re nale偶膮 wsp贸lnie do znacz­nej ilo艣ci rodzin; np. Sztuka (Leszno 2) nale偶y do dwudziestu kilku rodzin (E. Ring., s. 244).

Berg: Elegancki 艣wiat spotyka si臋 w Cafe Sztuka, na Lesznie, najpopu­lar­niejszym miejscu getta. (M. Berg, s. 65).

Janina Bauman: Kabaret ten powsta艂 na Lesznie ubieg艂ej zimy i nazywa艂 si臋 Sztuka. (J. B., s. 84).


(37) Filmowanie


Hitlerowskie przedsi臋wzi臋cie propagandowe, polegaj膮ce na filmowej insceni­za­cji ob­razu warszawskiego getta, mia艂o by膰 majstersztykiem dezinforma­cji. Tak膮 te偶 widzieli to z gorycz膮 鈥瀊ohaterowie鈥 tej farsy. Napomknijmy, 偶e d艂ugo jeszcze - kto wie czy nie do dzi艣 - efekty pracy hitlerowskich filmowc贸w przyjmowane by艂y (jak dot膮d w wi臋kszo艣ci s膮 ?), jako 鈥瀉utentyczny i wiarygodny materia艂 dowodowy o losach ludno­艣ci 偶ydowskiej鈥. Sprawa ta wymaga jednak odr臋bnego rozpatrzenia. Tutaj idziemy za relacj膮 naszego pami臋tnika­rza.

Martin Gray notowa艂 jakby z autopsji: W tej w艂a艣nie >Sztuce< Niemcy zgar­n臋li nas razem z kobietami i religijnymi 呕ydami, kt贸rzy szli do rytualnej pi膮tko­wej k膮­pieli - my­kwy. Kazali nam si臋 wszystkim rozebra膰, sfilmowali nas, a ich 艣miechy rozbrzmiewa艂y mi w czaszce jak strza艂y. (M.G., s. 81).

Ringelblum pod dat膮 8.05.1942: Filmuj膮 teraz getto. Dwa dni filmowali 偶ydowski areszt, Gmin臋. Na Smoczej sp臋dzili 呕yd贸w i 偶ydowskim policjantom kazali ich rozp臋dzi膰. Gdzie indziej fil­mowano, jak 偶ydowski policjant chce bi膰 呕yda, a Nie­miec przychodzi z pomoc膮 napad­ni臋temu i nie pozwala go bi膰鈥 (E. Ring., s. 369); dalej 12.05.1942 no­towa艂: Wci膮偶 jeszcze filmuj膮 getto. Ka偶da scena zostaje wy­re偶yserowana. Wczoraj kazano dziecku przebiec na drug膮 stron臋 bramy getta (r贸g Leszna i 呕elaznej) i ku­pi膰 tam ziemniaki. Policjant granato­wy z艂apa艂 ch艂opca i podni贸s艂 r臋k臋, aby go ude­rzy膰; w tym momencie podbieg艂 Niemiec i chwyci艂 Polaka za r臋k臋: Nie wolno bi膰 dziecka. (E. Ring., s. 371).

Wielokrotnie o filmowcach pisze prezes Czerniak贸w 12.05.1942: Zjawi艂 si臋 Av­ril z filmowcami i za偶膮da艂 zdj臋cia w mykwie na Dzielnej. Do tego potrzeba 220 m臋偶czyzn or­todoks贸w z pejsami i 20 kobiet z lepszej sfery. Poza tym de­monstracja obrzezania. Za­aran偶uje to na rozkaz dr Milejkowski. Kandydat wa偶y, niestety 2 kg 呕ywi膰 nale偶y obaw臋, 偶e nie doczeka. (A. Cz., s. 275-276); ten偶e 13.05.1942 pisa艂: Wczoraj od­by艂o si臋 filmowanie w my­kwie. Dostarczone kobiety nale偶a艂o wymieni膰. Jedna nie zgodzi艂a si臋 rozebra膰. Za偶膮dano, aby obrzezanie nie odby艂o si臋 w klinice, ale w prywatnym mieszkaniu. (A. Cz., s. 277). Czer­niak贸w wspomina r贸wnie偶 filmowanie w prywatnych pomieszcze­niach, tak偶e w jego w艂a­snym mieszkaniu. (A. Cz., s. 277, 278, 279)

Najbardziej szczeg贸艂owo i bodaj najbardziej drastycznie pisze o tych hanieb­nych praktykach propagandy hitlerowskie Lewin: Niemcy z艂apali wczoraj przy po­mocy 偶ydow­skiej policji - na ulicy, a zw艂aszcza spo艣r贸d mieszka艅c贸w domu przy ul. Dzielnej 38, m艂ode dziewcz臋ta 偶ydowskie, m艂ode i stare kobiety oraz m臋偶czyzn z brodami i bez br贸d. Przed domem przy ul. Dzielnej 38 zajecha艂y dwa du偶e samo­chody z Niemcami lotnikami, ese­sowcami i 偶o艂nierzami z innych for­macji, przyje­cha艂o r贸wnie偶 auto z oficerami. Na wst臋pie sfotografo­wali m艂ode dziewcz臋ta, nale偶y zaznaczy膰, 偶e z艂apano tylko m艂ode dziewczyny i kobiety szczeg贸lnie przyzwoicie i bogato ubrane. Nast臋pnie zap臋dzili wszystkich - 偶y­dowskie kobiety i m臋偶czyzn - do zak艂adu k膮pielowego, znajduj膮cego si臋 w podw贸rzu wspomnianego domu. W zak艂adzie k膮pielowym zn贸w fotografowali ko­biety. Po tym zmusili wszystkich obec­nych 呕yd贸w - kobiety i m臋偶czyzn do rozebrania si臋 do naga, na podo­bie艅stwo Adama i Ewy. Oficerowie niemieccy zestawiali parki spo艣r贸d 偶ydowskich przed­sta­wicieli obu p艂ci. Przydzielali przy tym m艂odej dziewczynie starego 呕yda i odwrotnie - m艂odzie艅cowi star膮 kobiet臋. Zmuszali ich nast臋pnie do odbycia stosunku p艂ciowego. Niniejsza scena tj. akt seksualny (nale偶y przyj膮膰, 偶e by艂 tylko pozorny) zosta艂 sfilmowany specjal­nymi aparatami, kt贸re i w tym celu przywieziono i zmontowano. Liczb臋 obecnych hi­tlerowc贸w ocenia si臋 na 200. To nie­s艂ychane i makabryczne barbarzy艅stwo wydarzy艂o si臋 w getcie warszawskim we wtorek mi臋dzy godz. 3-ci膮 i 6-st膮 po po­艂udniu. (A. Lewin, s. 175).

Podobnie Makower: Przys艂ano nawet specjaln膮 ekspedycj臋 do nakr臋ce­nia filmu o tym, jak si臋 呕ydom dobrze wiedzie. Wystawy sklepowe zajmowa艂y w tym filmi­e poczesne miejsce. Opr贸cz tego by艂y jeszcze sfingowane orgie u rabin贸w (wyobra偶am sobie, jak si臋 musia艂 czu膰 taki bogobojny stary rabin, gdy mu sadzano na kolanach w okresie, kiedy nocnych lokali w getcie jeszcze nie by艂o) itp. Film no­si艂 tytu艂, cytuj臋 z pami臋ci >Die Freu­den des Ghetto< (H. M., s. 29).

Inna, nie rozpoznana autorka: Niemcy rozpocz臋li filmowanie getta. Pewnego dnia Niemcy przyjechali do Judenratu. Kazali zainscenizowa膰 w prywat­nym miesz­kaniu pre­zesa Gminy wystawne przyj臋cie, w kt贸rym mieli bra膰 udzia艂 ele­gancko ubrani uczestnicy. Przyj臋cie zosta艂o sfilmowane, jak i kilka innych zain­scenizowa­nych w innych prywatnych mieszkaniach. Filmowano r贸wnie偶 restau­racje, kawiar­nie. Aparat filmowy dotar艂 nawet do k膮pieli 偶ydowskiej - 鈥瀖ykwy鈥, ale tego dnia za­broniono k膮pa膰 si臋 brudnym, wyn臋dznia­艂ym 呕ydom, a zbierano z ulicy dobrze ubra­nych ludzi. Sfilmowano pogrzeb 偶ydow­skich - - - Niemcy zain­scenizowali inny po­grzeb. Karawan przybrano kwiatami, ci膮gn臋艂y go dwa pi臋k­nie przystrojone konie, a rabin od艣wi臋tnie ubrany, pro­wadzi艂 kondukt. Pogrzebu ta­kiego getto w og贸le nie zna艂o. Jasne by艂o, 偶e fil­mowanie takie jest tendencyjne141.


(38) Kupowanie opasek


Gray: Z pocz膮tku wszystko sz艂o dobrze. Kilka razy dziennie je藕dzi艂em do aryj­skiej Warszawy, chodzi艂em po jej przestronnych, czystych ulicach, a  potem wraca­艂em do na­szego getta, brudu, n臋dzy t艂umu 艂achmaniarzy, kt贸rzy krzyczeli: Je艣li masz kupi膰 szmat臋, kup now膮 !. (M. G. s. 84).

Ringelblum, luty 1941: Uliczni sprzedawcy opasek wo艂aj膮: Je艣li ju偶 (macie) kupi膰 t臋 szmat臋, to kupcie czyst膮. (E. Ring. s. 241).

(39) Zakaz sprzeda偶y 呕ydom


Gray: Specjalny dekret pod gro藕b膮 tysi膮ca z艂otych grzywny zakazywa艂 sprze­da偶y to­war贸w 呕ydom; ceny ros艂y, sprzedaj膮cych by艂o coraz mniej. (M. G., s. 84).

Ringelblum 19.02.1941: Dzi艣, 19 lutego (sic! - zob. przypis - L. P.) ukaza艂o si臋 zarz膮­dzenie pod gro藕b膮 grzywny 1000 z艂. nie wolno 呕ydom sprzedawa膰, da­rowa膰 i przekazywa膰 (swoich) rzeczy. (E. Ring. s. 235)142


(40) 鈥Frankenstein


W艣r贸d wielu postaci z imienia wspomnianych przez Graya, spotykamy nie­miec­kiego 偶andarma, przezywanego Frankensteinem. By艂 znany z wyj膮tkowej bru­talno艣ci i okrucie艅stwa wobec 呕yd贸w. Pami臋tnikarz zapisa艂: Ca艂e getto dr偶y przed nim, to Frankenstein. Kt贸rego艣 dnia zjawi艂 si臋 na d艂u­giej, pro­stej ulicy Dzielnej; widziano jak bieg艂 z rewolwerem w r臋ku, w pew­nej chwili strzeli艂 i zabi艂 cz艂owieka. Potem podobno wyj膮艂 notes, co艣 w nim za­pisa艂, pobieg艂 dalej, zn贸w wycelowa艂 i zabi艂 nast臋pna ofiar臋, po czym spokoj­nym kro­kiem wr贸ci艂 obj膮膰 wart臋 przy wej艣ciu do getta. M贸wi膮, 偶e wyznaczy艂 sobie norm臋 dzienn膮, pi臋膰 do sze艣ciu ofiar, kt贸re pod­suwa mu przypa­dek (M.G., s. 85).

Dalej pisze o osobistym spotkaniu z Frankensteinem w tramwaju. Marcin sta艂by si臋 jego kolejn膮 ofiar膮, jednak stoj膮cy obok elegancko ubrany m臋偶czyzna, stanow­czo powie­dzia艂 do oprawcy: przecie偶 pan widzi, 偶e to nie 呕yd (M. G., s. 85).

Posta膰 鈥濬rankensteina鈥 wymieniana jest w wielu relacjach. Adam Czernia­k贸w pod 10.06.1942: Poruszy艂em w Gestapo spraw臋 Frankensteina, kt贸ry co­dziennie strzela do lu­dzi u jednego z wylot贸w. (A. Cz., s. 288). Ringelblum pod dat膮 30.05.1942: Ostatni tydzie艅 krwawo si臋 zapisa艂 w historii getta. Prawie ka偶dego dnia by艂o wiele ofiar w艣r贸d szmugler贸w. zw艂asz­cza w okolicy ma艂ego getta, gdzie pe艂­ni艂 s艂u偶b臋 偶andarm, kt贸ry zosta艂 ukoronowany przydomkiem 鈥濬ran­kenstein鈥. Otrzyma艂 to prze­zwisko z uwagi na swe podobie艅stwo do ma艂piej twarzy Fran­kensteina z filmu. To krwawy pies, codziennie zabija kilku szmu­gler贸w. Nie mo偶e zje艣膰 艣niadania bez przelania krwi 呕yd贸w (E. Ring., s. 385). Rze藕 przy mu­rach --- Frankenstein przebrany za 呕yda z opask膮 rozstrzela艂 z karabinu ma­szynowego, ukrytych w worku kilku 呕yd贸w. (E. Ring., s. 393).

Dalej nadmienia, 偶e jego ofiarami byli g艂贸wnie szmuglerzy, co jest zrozu­mia艂e, jako 偶e Niemiec sta艂 przy murach, czyli w miejscach, gdzie kwit艂 szmugiel. Jednak Martin Gray nie uwa偶a艂 si臋 za 鈥瀞zmuglera detalicznego鈥, gdy偶 by艂 jednym z tych naj­wi臋kszych i dlatego dobrym duchem nios膮cym swemu ludowi zbawienie i nadziej臋. (M. G., s. 104). Mo偶e dlatego umkn膮艂 wyczynom degene­rata.

U Makowera: W po艂owie 1941 r. zacz膮艂 szale膰 tam Frankenstein. Tak getto na­zwa艂o wysokiego i grubego 偶andarma o zwierz臋cej twarzy, kt贸ry uwa偶a艂 ten dzie艅 za stracony, w kt贸rym nie postrzeli艂 lub nie zabi艂 przynajm­niej jed­nego 呕yda. Robi艂 sobie naci臋cia przy karabinie przy ka偶dej ofierze. Naci臋膰 tych by艂o bardzo du偶o. Pami臋tnikarz zetkn膮艂 si臋 bezpo艣rednio z ofia­rami niemieckiego sadysty, kt贸re trafia艂y do jego szpitala na Lesznie. Jak pisa艂: Musieli艣my z powodu Frankensteina i jego dzia艂alno艣ci urz膮dzi膰 pogoto­wie chi­rurgiczne w szpitalu (H. M., s. 184).

Berg wspomina: Musz臋 przej艣膰 obok dw贸ch najbardziej niebezpiecznych po­sterun­k贸w 偶andarmerii: na rogu 呕elaznej i Ch艂odnej blisko mostu i na rogu Kroch­malnej i Grzy­bowskiej Na tym drugim posterunku zwykle stoi 偶andarm przezywany >Frankenstein< ze wzgl臋du na jego nieustanne okrucie艅stwo. Najwyra藕niej 偶o艂nierz ten nie mo偶e spa膰 spo­kojnie, je艣li nie zaliczy na swoje konto kilku ofiar w ci膮gu dnia, jest prawdziwym sady­st膮 --- Wygl膮da jak ma艂pa: ma艂y i kr臋py, z ciemn膮 wykrzywion膮 twarz膮 (M. Berg, s. 146).

Janina Bauman okre艣la Frankensteina jako 鈥瀗iebezpiecze艅stwo nr 1鈥, kt贸ry lubi widzie膰 paru martwych 呕yd贸w pr贸cz tego w trumnie, kt贸rego w艂a艣nie id膮 pochowa膰. Dalej wyra偶a obaw臋, 偶e sama mog艂aby zosta膰 celem tego 偶andarma i zgin膮膰 przez czy­sty przypadek (J. B., s. 78).

W pami臋tniku nieznanej autorki czytamy: Kiedy zjawi艂 si臋 znowu os艂awiony z mor­derstw 偶andarm Frankenstein, kt贸ry 艣lubowa艂 sobie, 偶e z jego r臋ki zginie 1000 呕yd贸w. Frankensteina widzia艂am z okien domu Elektoralna 6 na podw贸rzu przy pracy. Zabi艂 tam dozorc臋, kt贸ry nie chcia艂 wskaza膰, dok膮d uciek艂 inny upa­trzony przez Frankensteina 呕yd, podobno szmugler143.

Marek Stok podobnie: Celowa艂 w tej zabawie zw艂aszcza jeden 偶andarm. Na­zywano go powszechnie Frankenstein na cze艣膰 filmowego bohatera grozy, o tym Frankensteinie m贸­wiono, 偶e nie mo偶e spa膰 spokojnie, je艣li danego dnia nie mia艂 na >rozk艂adzie< jed­nego przynajmniej zabitego 呕yda144.

Jan Malawut pisa艂 o brutalno艣ci niemieckich 偶andarm贸w, z kt贸rych najbar­dziej wy­r贸偶nia si臋 ten: przypomina bohatera popularnego filmu Franken­stein --- Fran­kenstein cierpi na niedomagania trawienne, m贸wi, i偶 nie czuje si臋 dobrze, je偶eli >sobie< od czasu do czasu nie zabije 呕yda czy 呕y­d贸wki. Kuracja mu s艂u偶y, le­karstwo stosuje regularnie, przynajmniej raz na ty­dzie艅145.

Zastanawia przy tym inna relacja, jak膮 wi膮偶emy z postaci膮 鈥濬rankensteina鈥. Ot贸偶 le­karka w warszawskim getcie Anna Meroz widzia艂a: Przez dziur臋 w murze przechodzi艂y ma艂e dzieci --- Do dzieci tych cz臋sto strzela艂 偶andarm pilnuj膮cy muru --- 呕andarma tego, kt贸ry mia艂 prawdziwy 偶y­dow­ski d艂ugi nos i kt贸rego mo偶na by艂o przekupi膰, nazywali艣my Josef Ha­cydyk, co po hebrajsku znaczy: prawie 艣wi臋ty. Nie m贸g艂 on zasi膮艣膰 do 艣niadania, je艣li nie za­strzeli艂 kilku > karalu­ch贸w<, jak nazywali艣my dzieci --- Gdy drgaj膮ce cia艂a sztywnia艂y, wtedy z apetytem zjad艂 艣niadanie146.

Czy ostatni tekst m贸wi o 鈥瀗aszym鈥 Frankensteinie? Tak wnosi膰 by nale偶a艂o z opisu poczyna艅 tego oprawcy. Takich, jakie notowali inni pami臋tnikarze. Jednak tu przydano mu inne miano i inaczej opisano jego postur臋. Nie mo偶na w ko艅cu wy­klu­czy膰, 偶e 呕yd贸w w getcie war­szawskim dr臋czeni byli przez wielu osobni­kiem o podobnej men­talno艣ci. Dlatego Josef Hacydyk nie musi by膰 to偶samy Frankensteinowi147. Ten prze­zwisko zawdzi臋cza艂 filmo­wemu bohaterowi, jed­nak nie przez fizyczne po­dobie艅stwo. W opisach pami臋tnikarze si臋 r贸偶ni膮. Raz jest cz艂owiekiem o ma艂piej twarzy, raz 偶o艂nierzem o pucu艂owatej twarzy, we wci艣ni臋tej na czo艂o fura偶erce i atletycznej po­stawie. Jeden m贸wi o nim jako ma艂ym, kr臋­pym, z ciemn膮 twarz膮, inny o wysokim, grubym 偶andarmie o zwie­rz臋cej twarzy. Wszyscy s膮 jednak zgodni, ze nie prze偶y艂by dnia bez zabicia kilku 呕yd贸w. To tylko 鈥炁偰卌zy go鈥 z Jo­se­fem Hacydykiem, kt贸ry z kolei ma rysy semickie !


(41) Pinkert


Gray: Coraz cz臋艣ciej spotyka si臋 ludzi Pinkerta, ci膮gn膮cych w贸zki za艂ado­wane zw艂o­kami. Ale Pinkert otworzy艂 tez fili臋 na Smoczej, gdzie przyjmuje zam贸­wienia na luksusowe pogrzeby: za 12 z艂otych mo偶na sobie zafundo­wa膰 ka­rawaniarzy w liberii (M.G., s. 93).

Ringelblum 18.03.1941: Pinkert, kr贸l nieboszczyk贸w, otwiera stale nowe filie na Smo­czej, gdzie urz膮dza 鈥瀕uksusowy鈥 pogrzeb, tj. z karawaniarzami w spe­cjalnych uni­formach za 12 z艂 (E. Ring., s. 245).

Berg pod 25.12.1940 odnotowa艂a: Jeszcze inne to oddzia艂y >czarnych< (od koloru stroj贸w) karawaniarzy zatrudnionych przez prywatne zak艂ady pogrzebowe, spo艣r贸d kt贸rych najpopularniejsze nale偶膮 do Pinkerta - z siedzib膮 na Grzybow­skiej w budynku s膮siaduj膮­cym z biurami Gminy - i Wittenberga - usytuowane do­k艂adnie po drugie stronie ulicy. Na­wet przenosiny na tamten 艣wiat nie s膮 obecnie zbyt 艂a­twe. Pogrzeby kosztuj膮 przera偶aj膮co du偶o, a miej­sce na przepe艂nionym 偶ydowskim cmentarzu jest na wag臋 z艂ota鈥 (M. Berg, s. 47).

Z kole Bauman pod 21.05.1942: Zerwa艂y艣my si臋 z ziemi i zobaczy艂y艣my kosz­marny orszak pogrzebowy, kt贸ry nies艂ychanie szybko sun膮艂 s膮siedni膮 alej膮. Dwaj ludzie Pinkerta ci膮gn臋li w贸z drabiniasty wype艂niony po brzegi tru­pami przy­krytymi z wierzchu byle jak膮 p艂acht膮. (J. B., s. 79).


(42) Plakat: 呕yd - Wesz - Tyfus


Gray: W aryjskiej Warszawie usi艂uj臋 nieraz, mimo ryzyka zdziera膰 wielkie pla­katy z wizerunkiem ohydnego 呕yda, na kt贸rego brodzie wida膰 wesz : na dole napis: 鈥炁粂d - wesz - tyfus鈥. Jeste艣my jak szczury nosicielami zarazk贸w, trzeba wi臋c pod­da膰 nas dezynfekcji - i te k膮piele w lodowatej lub wrz膮cej wo­dzie stano­wi膮 dodat­kow膮 m臋czarni臋; opr贸cz 艂apanek i zimna (M. G., s. 93).

Ringelblum 10.03.1941: Mimo, 偶e uderzono na trwog臋 z powodu tyfusu, sze­rzy si臋 on w艣r贸d 呕yd贸w bardzo s艂abo. (Ogromne afisze z  呕ydem ze >Strmera< i napis >呕ydzi - wszy - tyfus plamisty<. Olbrzymia wesz w艂azi do brody 呕yda). Plakaty te wisz膮 r贸wnie偶 w tramwajach aryjskich. W getcie 偶ydowskim wsz臋dzie je pozrywano --- Zarz膮dzono, 偶e ro­botnicy 偶ydowscy, musz膮 si臋 codziennie k膮­pa膰 przed uda­niem si臋 do pracy鈥 (E. Ring., s. 243).

Z opowiadania relacjonowanego przez Hann臋 Krall: Na spotkanie z przed­sta­wicie­lami partii jecha艂 (Edelman 鈥 A. P.) tramwajem i sta艂a si臋 z nim wtedy straszna rzecz. Zapra­gn膮艂 nie mie膰 twarzy --- tylko poczu艂, 偶e ma odra偶aj膮c膮, czarn膮 twarz. Twarz z plakatu 呕YDZI-WSZY-TYFUS PLAMISTY. A tu wszyscy stoj膮 dooko艂a i maj膮 jasne twarze (H. Krall, s. 21).

Bartoszewski w kalendarium: W prasie hitlerowskiej i w formie plakat贸w na mie艣cie pojawiaj膮 si臋 niemal codziennie - w ramach rozpocz臋tego 10.III tygodnie 鈥瀉kcji zapobie­gawczej przeciw tyfusowi plamistemu鈥 - has艂a wi膮偶膮ce zwalczanie ty­fusu plamistego z wul­garn膮 propagand膮 anty偶ydowsk膮, jak np. >Nie b臋dziesz cho­rowa艂 na tyfus plamisty, je偶eli b臋dziesz zwalcza艂 wesz, jako niebezpiecznego rozno­siciela zarazk贸w tej strasznej choroby. A mo偶esz j膮 zwalcza膰 tylko wtedy, je艣li swe cia艂o, ubranie i mieszkanie b臋dziesz utrzy­mywa艂 w czysto艣ci oraz unika艂 呕yd贸w< (W. Bart., s. 191). W po艂owie maja Niemcy plakatuj膮 na mie艣cie anty偶y­dowskie afisze propagandowe z tekstem: 呕ydzi - wszy - tyfus plamisty. (W. Bart., s. 204).

Passenstein: Propaganda - wszystko, by nie kupi膰 od 呕yda 偶ydowskiego to­waru. Plakaty na s艂upach reklamowych przedstawia艂y 呕yda z ogromn膮 wsz膮 na twa­rzy. Napis na plakacie brzmia艂: 鈥炁粂dzi - wszy - tyfus148.



(43) Teatr Eldorado


Martin Gray wspomina o spektaklu w teatrze 鈥濫ldorado鈥, gdzie by艂 z Zofi膮 Hu­le­wicz: Poszli艣my do teatru na >Sk膮pca<. Zofia 艣mia艂a si臋, poniewa偶 na afiszu 艣wiadomie pomini臋to Moliera, umieszczaj膮c tylko nazwisko 偶ydowskie­go t艂uma­cza : nie mieli艣my prawa ogl膮da膰 sztuk aryjskich autor贸w. (M.G. s. 94-95).

Pierwsza scena 偶ydowska w okupowanej Warszawie - teatr operetkowy El­do­rado - uruchomiona w grudniu 1940 roku, by艂a przedsi臋biorstwem prywatnym, funk­cjonuj膮cym na zasadzie koncesji w艂adz niemieckich. Opr贸cz wymie­nionego, w getcie dzia艂a艂y jeszcze inne teatry; 鈥濶a pi臋terku鈥, 鈥濶owy Azazel鈥, 鈥濬emina, 鈥濶owy Teatr Kameralny鈥 oraz teatr ope­retkowy w sali Melody Pa­lace. Powstanie nowych teatr贸w w getcie wi膮偶e si臋 z now膮 kon­cepcj膮 eksplo­atacji ludno艣ci 偶y­dowskiej, realizowan膮 od wiosny 1941 roku. Nowo otwarte in­stytucje mia艂y stwa­rza膰 z艂udzenie, 偶e sytuacja w getcie jest stabilna149. Formalnie obo­wi膮zywa艂 hitle­rowski zakaz wykonywania przez 呕yd贸w utwor贸w 鈥瀉ryjskich鈥, w praktyce jednak nie by艂 on przestrzegany. Tak na przyk艂ad grano 鈥濻k膮pca鈥 Moliera, ale na wszelki wypadek na afiszu zamiast jego na­zwiska figurowa艂o nazwisko t艂umacza. W艂adze nie­mieckie zacz臋艂y kontrolowa膰 repertuar teatralny dopiero na trzy miesi膮ce przed akcj膮 li­kwidacyjn膮 w 1942 roku150.


(44) Zastrzelenie Igo Syma


Gray: W nocy 24 marca (ojciec opowiada Marcinowi, a w艂a艣ciwie jeszcze Mar­cinowi o 艂apance - L. P.):>Igo Sym zgin膮艂 z wyroku polskiego ruchu oporu. Niemcy aresztuj膮 ak­tor贸w i intelektualist贸w. To 艂apanka na wielk膮 skal臋<. Co mnie m贸g艂 ob­chodzi膰 Igo Sym, jaki艣 aktor - kolaborant ? (M. G., s. 96).

Ringelblum w dniu 10.03.1941: W ci膮gu ostatnich trzech dni, pocz膮wszy od 7, kiedy zabito Igo Syma, Warszawa prze偶ywa ci臋偶kie chwile. Aresztowano 220 Polak贸w, najwi臋kszych polskich aktor贸w (E. Ring., s. 245).

Berg pod dat膮 10.03.1941: ruch podziemny w miar臋 mo偶liwo艣ci stara si臋 od­p艂aca膰 - na sw贸j spos贸b - hitlerowcom i polskim zdrajcom. S艂ynny aktor Igo Sym, kt贸ry kolaborowa艂 z hitlerowcami, zosta艂 ostatnio zlikwidowany przez patriot贸w. Hi­tlerowcy rozlepili w ca艂ym mie艣cie czerwone plakaty obiecuj膮ce na­grod臋 dziesi臋ciu tysi臋cy z艂otych za wydanie 鈥瀦drajc贸w鈥. Jednocze艣nie uwi臋ziono kilkuset wybitnych Polak贸w jako zak艂adnik贸w i cz臋艣膰 z nich rozstrzelano (M. Berg, s. 73).


(45) Profesor Hulewicz


Ojciec Martina wys艂a艂 go wiosn膮 1941 roku z pewn膮 wiadomo艣ci膮 do profe­sora Hu­lewicza. Tam Martin poznaje Zofi臋, kt贸rej profesor Hulewicz by艂 wujem. Zo­fia i profesor zo­stali ofiarami 艂apanki po zamachu na Igo Syma. Wspominana posta膰 to by膰 mo偶e Witold Hulewicz, pseudonim 鈥濷lwid鈥 (1895-1941), literat, krytyk, teatro­log, do chwili aresztowania redaktor naczelny tygodnika 鈥濸olska 呕yje鈥151. Poniewa偶 by艂a to 艂apanka poza gettem, a ofiarami byli Polacy, nie dziwi, 偶e 偶aden z pami臋tnika­rzy 偶ydowskich nie podaje tej infor­ma­cji. Przeciw takiej identyfikacji przemawia jed­nak chronologia wydarze艅.

Wywiezienie z Pawiaka i stracenie w Palmirach 29 wi臋藕ni贸w a w艣r贸d nich Witolda Hulewicza kalendarium datuje na 12.06.1941 (W. Bart., s. 209). Za艣 aresz­towanie profe­sora i Zofii nast膮pi艂o wed艂ug Graya ju偶 w marcu, a pami臋tnikarz donosi艂: Czekali艣my wiele, wiele dni, wreszcie dowiedzieli艣my si臋, 偶e rozstrze­lano ich wszystkich. Sp臋dzili na Pawiaku tylko kilka dni (M. G., s. 97).


(46) Most na Ch艂odnej


Tego dnia, musia艂o to by膰 gdzie艣 na pocz膮tku kwietnia, bo przygrzewa艂o s艂o艅ce po­szed艂em do ma艂ego getta przez most nad Ch艂odn膮, kt贸ra pozosta艂a aryj­ska (M. G., s. 97).

Makower: Niemcy postanowili wi臋c - id膮c 艣ladem 艁odzi - obdarzy膰 getto mo­stem, kt贸ry przyjmie fal臋 pieszych, zamiast dotychczasowego w膮skiego przesmyku. I zn贸w Rada 呕ydowska wyda艂a grube dziesi膮tki tysi臋cy z艂otych, aby skonstruowa膰 most --- i ju偶 na jesieni 1941 r. stan膮艂 pi臋kny, masywny most drewniany, wysoko­艣ci 2 pi臋ter, szeroki i wygodny, w samym sercu War­szawy (H. M., s. 175).

Berg pod dat膮 17.12.1941 notowa艂a 偶e: Jednocze艣nie z budow膮 mur贸w na Ch艂odnej buduje si臋 most 艂膮cz膮cy chodniki po obu stronach ulicy, poniewa偶 sama jezdnia ma by膰 komunikacyjnym korytarzem dla >aryjskiej< cz臋艣ci miasta. Ca艂y bu­dulec s艂u偶膮cy do tego celu musi by膰 dostarczony przez Gmin臋 呕ydow­sk膮. (M. Berg, s. 132).

Czerniak贸w w dzienniku 11.01.1942: Na Ch艂odnej buduj膮 drewniany most dla pie­szych --- Na Ch艂odnej buduj膮 drewniany most dla pieszych z getta (A. Cz., s. 240).

W艂adys艂aw Bartoszewski pod 8.11.1941: Przewiduje si臋 po艂膮czenie obu dzielnic 偶ydowskich wiaduktem nad ulicznym. Jeden z nich b臋dzie zbudowany na rogu Ch艂odnej i 呕elaznej (s. 235), a pod dat膮 4.02.1942: Dobiegaj膮 ko艅ca prace nad wznie­sieniem mostu drewnia­nego 艂膮cz膮cego na skrzy偶owaniu ulic Ch艂odnej i 呕elaznej obie cz臋艣ci dzielnicy 偶ydowskiej (W. Bart., s. 254).


(47) Ulica karmelicka 鈥 鈥濳u藕ni膮 艣mierci鈥.


Dzieci w 艂achmanach nazywaj膮 ulic臋 Karmelick膮 ko艂o Pawiaka >Ku藕ni膮 艣mierci< (M. G., s. 99).

Emanuel Ringelblum 26.04.1941: Ulic臋 Karmelick膮 dzieci przezwa艂y >W膮­wo­zem 艣mierci< (E. Ring., s. 275).


(48) Zwyci臋stwa Niemc贸w


Gray w trudnym do datowania ust臋pie: Straci艂em ju偶 nadziej臋, kt贸r膮 usi艂owa艂 tchn膮膰 we mnie ojciec, 偶e wojna sko艅czy si臋 nied艂ugo. Niemcy zwyci臋偶aj膮 wsz臋­dzie, W Grecji, w Jugos艂awii, weszli ju偶 do Rosji (M. G., s. 99).

Ringelblum 6-11.05.1941: Ludno艣膰 偶ydowska jest bardzo przygn臋biona. Kl臋ska na Ba艂kanach, zwyci臋stwa w Afryce P贸艂nocnej i zbli偶enie si臋 (wojsk niemieckich L. P.) do Palestyny, dro偶yzna, obozy pracy, 艣miertelno艣膰, to wszystko przyprawia o rozpacz nawet najwi臋kszych optymist贸w (E. Ring., s. 282).

Z kolei Gray w dalszym ci膮gu donosi: Podobno w Kijowie wymordo­wali wszyst­kich 呕yd贸w. M贸wi si臋 o Einsatzgruppen, komendach zag艂ady, kt贸rych zadaniem jest zli­kwidowanie 呕yd贸w (M. G., s. 99).

Ringelblum 30.06.1942: Jakie (艣wiatem) mog艂a wstrz膮sn膮膰 rze藕 w Wilnie, skoro w Rostowie Niemcy wyr偶n臋li 180 tys. ludzi, skoro podobn膮 liczba Ukrai艅c贸w i 呕yd贸w zo­sta艂a wymordowana w Kijowie152.



(49) Dzieci 艂echta艂y trupa


Gray: Stopniowo wszyscy tracimy zmys艂y. Na podw贸rzu jakiego艣 domu przy  Mi­艂ej, widzia艂em jak dzieci 艂echta艂y trupa, kt贸rego wyrzucono tak w oczekiwaniu na ludzi Pinkerta (M. G., s. 99).

Ringelblum 6-11.06.1941: 艢miertelno艣膰 ogromnie wzros艂a, na wszystkich uli­cach le偶膮 zw艂oki ludzkie. Dzieci nie boj膮 si臋 ju偶 艣mierci. Na  pewnym podw贸rzu dzieci za­ba­wia艂y si臋 艂echtaniem nieboszczyka (E. Ring., s. 283).


(50) Kara 艣mierci za pobyt za murami


Gray: Og艂oszono oficjalnie kar臋 艣mierci za potajemne przebywanie poza ob­r臋­bem getta. Nie przerywam jednak swojej dzia艂alno艣ci (M. G., s. 99).

Ringelblum we wrze艣niu 1941: Za nie zg艂oszenie (choroby) surowe kary, do kary 艣mierci. Za opuszczenie getta srogie kary (E. Ring., s. 322); pod datami 1-10.11.1941: W pierw­szej dekadzie listopada 1941 r. wydano zarz膮dzenie gro偶膮ce kar膮 艣mierci 呕ydom za opuszczenie getta bez przepustek. Oto rezul­tat ostatniego po­bytu Franka w Warszawie (E. Ring., s. 332).

Czerniak贸w 6.11.1941: Auserwald wyda艂 odezw臋 o karze 艣mierci za przekro­czenie przez 呕yd贸w getta (A. Cz., s. 223); z kolei 10.11.1941 Dowiedzia艂em si臋 o uchwale153, 偶e przekraczaj膮cy granic臋 getta b臋d膮 rozstrzeliwani w 偶ydowskim areszcie przez polskich po­licjant贸w (A. Cz., s. 223).


(51) 鈥濩entos鈥


Gray: Wspomagam 鈥濩ENTOS鈥, kt贸ry usi艂uje je (bezdomne dzieci L. P.) wy­偶ywi膰, ale kt贸偶 czyta plakaty tej instytucji >NASZE DZIECI MUSZ膭 呕Y膯< (M. G.. s. 99).

Ringelblum 14.11.1941: Ludzie nakrywaj膮 zamarzni臋te na 艣mier膰 dzieci wspa­nia艂ymi plakatami >Miesi膮ca Dziecka< z napisem: >NASZE DZIECI MUSZ膭 呕Y膯 - DZIECKO TO NAJWI臉KSZA 艢WI臉TO艢膯 !< Chc膮 w ten spos贸b wyrazi膰 protest przeciwko >Cento­sowi<, kt贸ry nic nie czyni, aby zabra膰 te dzieci i urato­wa膰 je od 艣mierci --- Akcj臋 >Mie­si膮ca Dziecka< prowadzon膮 przy pomocy ogromnej reklamy plakatowej (E. Ring., s. 334-335).

Czerniak贸w 5.09.1941: Mi臋dzy innymi prosi艂em o zalegalizowanie Miesi膮ca Dziecka (A. Cz., s. 213); ten偶e pod dat膮 2.09.1941: O 12.30 ledwo zd膮偶y艂em na akade­mi臋 Mie­si膮ca Dziecka. Ze­branie by艂o bardzo liczne w kinie >Femina< (A. Cz., s. 216).

Berg 22.11.1941: Prezes Gminy, in偶. Czerniak贸w, wraz z wszystkim cz艂on­kami Rady stali na ulicy z puszkami --- Dzi艣 rozpocz臋to zwyk艂膮 do­roczn膮 zi­mow膮 zbi贸rk臋 na cele spo艂eczne (M. Berg, s. 124).

Barski: Pierwsza tak膮 zbi贸rk臋 na szerok膮 skal臋 Centos zorganizowa艂 w 1941 r. jako >Miesi膮c Dziecka<. Do imprezy tej, kt贸ra przynios艂a doch贸d ok.1 mln z艂, w艂膮­czy艂y si臋 wszystkie organizacje spo艂eczne i gospodarcze getta. Dochody z tej im­prezy pozwoli艂y do­datkowo obj膮膰 opiek膮 Centosu wi臋ksz膮 liczb臋 g艂oduj膮cych i bez­domnych dzieci (J. Bar., s. 28).


(52) Kobieta szukaj膮ca dziecka


Gray: Na ulicy spotykam cz臋sto ob艂膮kan膮 kobiet臋 wo艂aj膮c膮 swoje dziecko, kt贸re 偶andarm wyrzuci艂 na tor z poci膮gu i kiedy matka chcia艂a za nim wyskoczy膰 satrapa za­grozi艂, 偶e zabije wszystkich 呕yd贸w w wagonie. Doje­cha艂a wi臋c do War­szawy i teraz osza­la艂a biega po ulicach getta (M. G., s. 101).

Ringelblum zapisa艂: W czasie jazdy policjant rzuci艂 dziecko w 艣nieg, matka ze­sko­czy艂a chc膮c je ratowa膰. Policjant grozi艂 rewolwerem, ona jednak powie­dzia艂a, 偶e bez dziecka 偶ycie nie przedstawia dla niej 偶adnej warto艣ci. (Policjant) zagrozi艂 wtedy zastrzele­niem wszystkich 呕yd贸w na wozie. Kobieta przyjecha艂a do Warszawy i tu dosta艂a pomie­szania zmys艂贸w (E. Ring., s. 240).


(53) Rozstrzelanie 呕yd贸w na G臋siej


Gray: Czerwone afisze og艂aszaj膮154, 偶e w wi臋zieniu na G臋siej, gdzie siedzia艂em par臋 dni, rozstrzelano o艣miu 呕yd贸w, kt贸rzy nie mogli zap艂aci膰 jakiej艣 grzywny. Jedn膮 kobiet臋 zabito, bo nie mia艂a 100 z艂otych (M. G., s. 100).

Ringelblum pod dat膮 22.11.1941: Wyrok na o艣miu osobach zosta艂 wykonany w 偶y­dowskim wi臋zieniu przy ul. G臋siej 24. Pocz膮tkowo za偶膮dano, aby eg­zekucj臋 wy­konali poli­cjanci 偶ydowscy oraz, aby byli przy tym obecni radcy --- Faktem jest, 偶e wyrok wykonali policjanci polscy. Wszystkie prace przygotowaw­cze musia艂a jednak wykona膰 偶ydowska S艂u偶ba Porz膮dkowa. Policjanci 偶ydowscy wyprowadzali ka偶de­go z osobna z celi, przywi膮­zywano do s艂upka i zawi膮zywali oczy. Wyrok zosta艂 wykona­ny we wtorek o godzinie wp贸艂 do 贸smej z rana. Jedna z sze艣ciu kobiet by艂a 偶ebraczk膮, druga matka trojga dzieci, a jeszcze inna mia艂a 16 lat i ta strasznie rozpa­cza艂a przed egzekucj膮. Na ulicach pojawi艂y si臋 czer­wone obwieszczenia Au­serwalda o wyroku 艣mierci. Jedna kobieta zgin臋艂a z powody 100 z艂: chcia艂a bo­wiem da膰 policjantowi 50 z艂, a ten za偶膮da艂 100 z艂 (E. Ring., s. 337-338).

Ofiara znajdowa艂a si臋 chyba w grupie, o jakiej beznami臋tnie notowa艂 Czer­nia­k贸w 14.11.1941: Dzwoni艂em do Auserwalda, prosz膮c o zwolnienie na telegram ro­dziny - w spra­wie skaza艅c贸w zatrzymanych w 偶ydowskim areszcie do Franka鈥 (A. Cz., s. 287); ten偶e pod dat膮 17.11.1941: 7.30 na terytorium wi臋zienia wykonano egzekucj臋. Obecni by艂: prokurator Schoen, Szery艅ski, Przymusi艅ski, 32 poli­cjant贸w polskich. Komen­derowa艂 Kaczmarek (?). Asystowa艂 Szery艅ski. Auser­wald nadjecha艂 po egzekucji (A. Cz., s. 288).


(54) Odci臋cie gazu i elektryczno艣ci


Gray: Teraz, gdy spad艂 pierwszy 艣nieg odcinaj膮 nam dop艂yw gazu i elektrycz­no艣ci, zmniejszaj膮 przydzia艂y 偶ywno艣ci. Na ulicach bose dzieci ledwie maj膮 si艂臋 wy­ci膮gn膮膰 r臋ce po ja艂mu偶n臋. Na rogu Leszna i Karmelickiej co dzie艅 s艂ysz臋 j臋ki i za­wodzenia osieroco­nych i bezdomnych malc贸w, kt贸rzy gromadz膮 si臋, by umrze膰 ra­zem鈥 (M. G. s., 100).

Ringelblum 14.11.1941: Nadci膮gaj膮ca zima bardzo doskwiera ludno艣ci 偶y­dowskiej. Brak trzech rzeczy: w臋gla, gazu i elektryczno艣ci, od kilku tygodni gaz jest w okre艣lonych godzinach od dziesi膮tej w nocy do si贸dmej rano (E. Ring., s. 335-336). Dalej pisze: Brak elektryczno艣ci da艂 si臋 dotkliwie we znaki ludno艣ci 偶y­dowskiej getta w listopadzie i grudniu. Pewnego pi臋knego ranka, bez 偶adnego uprzedzenia, zabrak艂o pr膮du. Pocz膮tkowo od 7 rano do 10 wieczorem, p贸藕niej pr膮d wy艂膮czono w og贸le. Wyj膮tek stanowi膮 bogacze, kt贸rzy wp艂acili pieni膮dze do r膮k r贸偶nych po艣red­nik贸w i natychmiast otrzymali 艣wiat艂o (E. Ring., s. 346).

Mary Berg 22.11.1941: Niestety ilo艣膰 w臋gla i drewna jest tak ma艂a, 偶e led­wie wystar­cza na ogrzanie urz臋d贸w, takich jak administracja Gminy, poczta, a tak偶e budynk贸w szpi­talnych i szkolnych. Tak wi臋c dla ludno艣ci prawie nic nie zostaje. Na czarnym rynku w臋­giel osi膮ga fantastyczne ceny, a cz臋sto w og贸le jest nie do do­stania. Na ulicach coraz cz臋stszym widokiem s膮 zamarzni臋te ludz­kie cia艂a (M. Berg, s. 125).


(55) Pogrom kwietniowy


Gray: Weszli do getta pod wiecz贸r w pi膮tek 17 kwietnia. S艂ysza艂em ich kroki i szcze­kliwe g艂osy. Nie chodzili na o艣lep. Zbierali >politycznych<, tych kt贸­rzy pisali, drukowali lub czytali tajne gazetki. Zabrali te偶 piekarzy, ludzi z Leszna 13 (M. G., s. 111).

Lewin: Tej nocy by艂y zn贸w dwie ofiary 偶ydowskie. Jest to kontynuacja nocy 艣w. Bar­t艂omieja, zorganizowanej w getcie przez Niemc贸w noc膮 z 17-go na 18-go kwietnia, w tra­giczn膮 noc pi膮tkow膮. Zastrzelono w贸wczas na ulicach - jak ps贸w - 52 呕yd贸w. (A. Lewin, s. 174).

Berg: wpad艂 do naszego mieszkania kapitan policji Hertz i powiedzia艂: Pro­sz臋 by膰 przygotowanym na wszystko, o 贸smej ma si臋 zacz膮膰 pogrom --- M贸wi si臋, 偶e specjalne Vernichtungskommando (oddzia艂 destrukcyjny), to samo, kt贸re dokona艂o pogromu lubel­skiego, przyjecha艂o do Warszawy, by te­raz tu przepro­wadzi膰 masakr臋 - - - W nocy z sie­demnastego na osiemnasty zabito pi臋膰dziesi膮t dwie osoby - w wi臋kszo艣ci byli to pieka­rze i szmuglerzy (M. Berg, s. 152).

Bartoszewski: 17/18.IV. W nocy gestapo dokona艂o masowego morderstwa na uli­cach getta: 52 m臋偶czyzn, w艣r贸d nich wielu cenionych dzia艂aczy spo艂ecz­nych, wy­prowa­dzono z mieszka膰 i zastrzelono na ulicy (W. Bart., s. 268).

Barski: Wst臋pny akord do krwawej akcji, kt贸ra mia艂a na celu wymordowanie prawie p贸艂milionowej ludno艣ci 偶ydowskiej Warszawy, rozpocz膮艂 si臋 w nocy 17 na 18 kwietnia 1942 r. Owej nocy wiosennej siepacze gestapo wywle­kli z mieszka艅, we­d艂ug z g贸ry u艂o偶onej listy, pi臋膰dziesi臋ciu kilku 呕yd贸w z r贸偶nych warstw spo艂ecz­nych --- Ludzi tych rozstrzelano strza艂em w ty艂 g艂owy, najcz臋艣ciej od razu na dzie­dzi艅cu domu, w kt贸rym zamieszkiwali, albo na ulicy przed domem lub na polskich skwerach, dok膮d zwo偶ono ich autem. Skaza艅­c贸w wybierano jakby na chybi艂 trafi艂, bez jakiegokolwiek mo偶liwego do ustale­nia kryterium (J. Bar., s. 46-45).


(56) Cyfry na murach


Gray: Na murze getta wymalowano w pi臋膰 dziesi臋ciometrowych odst臋pach du偶e bia艂e cyfry i przed ka偶d膮 postawiono 偶ydowskiego wartownika, kt贸ry odpo­wia­da艂 za dany odcinek (M.G., s. 112).

Ringelblum: ury getta zostan膮 oznaczone wielkimi bia艂ymi numerkami (ka偶de 50 metr贸w b臋dzie mia艂o numer). Policjanci spod mur贸w b臋d膮 mieli oddzielne rejony i otrzy­maj膮 specjalne wynagrodzenie (E. Ring., s. 402).


(57) Umsieldung 鈥 przesiedlenie na Wsch贸d


Gray: Oprawcy przem贸wili i 偶膮daj膮 dostarczenia im codziennie tysi臋cy miesz­ka艅c贸w getta w celu przesiedlenia ich na Wsch贸d. Umsiedlung. Chc膮 opr贸偶ni膰 war­szawskie getto i 偶膮daj膮, aby Rada 呕yd贸w werbowa艂a ofiary (M. G., s. 114).

Czerniak贸w w dniu 22.07.1942: Dzi艣 do godz. 4 po po艂udniu ma by膰 dostarczone 60 000 lu­dzi. I tak b臋dzie (najmniej) codziennie (A. Cz., s. 304).

Edelman: Tak. Dwudziestego drugiego lipca 1942 r. rozplakatowano rozpo­rz膮dzenie o >przesiedleniu ludno艣ci na Wsch贸d< i tej samej nocy jeszcze na­klejali­艣my kartki: Prze­siedlenie na 艣mier膰 (H. Krall, s. 59).

Kalendarium pod dat膮 22.07.1942: Wczoraj wieczorem w艂adze niemiec­kie po­infor­mowa艂y Gmin臋 呕ydowsk膮, 偶e wszyscy mieszka艅cy getta zostan膮 wywiezieni na Wsch贸d (W. Bart., s. 292).

Makower: 22 lipca 1942 r wielkie afisze podpisane przez Rad臋 呕ydowsk膮 (R呕) dono­si艂y, 偶e z polecenia w艂adz zostanie przeprowadzone wysiedlenie nad produk­cyjnej ludno艣ci warszawskiego getta na wsch贸d. Pozosta膰 mia艂y osoby, kt贸re pra­cowa艂y w firmach nie­mieckich i w Gminie, r贸wnocze艣nie Rada bra艂a pod sw膮 opiek臋 wszystkie stowarzyszenia opieki spo艂ecznej i inne instytucje maj膮ce znaczenie spo艂eczne (呕SS i inne). Wolne od wy­siedlenia mia艂y by膰 r贸wnie偶 wszystkie osoby znajduj膮ce si臋 w szpitalach 艂膮cznie z ich ob­s艂ug膮 (H. M., s. 56).

Bermanowie: W 艣rod臋, 22 lipca, w godzinach rannych zjawili si臋 w Gminie przedsta­wiciele w艂adz niemieckich i w obecno艣ci szeregu radc贸­w zakomunikowali oficjalni akcj臋 wysiedle艅cz膮. Odczytali tekst rozporz膮­dzenia, 偶e wszyscy 呕ydzi - z wyj膮tkiem pracuj膮­cych w plac贸wkach i w przedsi臋biorstwach niemieckich oraz agendach Rady 呕ydowskiej - podlegaj膮 wy­siedleniu. Wolno im zabra膰 ze sob膮 pi臋t­na艣cie kilogram贸w baga偶u Po kilku godzinach roz­plakatowano zarz膮dzenie na mu­rach155.

Janusz Korczak: 呕ydzi na Wsch贸d. Tu ju偶 nie ma targ贸w. Nie o babk臋 偶ydow­sk膮 chodzi, ale o to, gdzie jeste艣 potrzebniejszy - twoje r臋ce, my艣l, czas, 偶ycie. Babka to babka. Trzeba by艂o znale藕膰 jaki艣 punkt zaczepienia, ja­ki艣 klucz, jakie艣 has艂o. Nie mo偶esz na Wsch贸d - umrzesz tam. Wi臋c wybieraj ina­czej156.


(58) Posiadanie dokumentu ratuje 偶ycie


Gray: Kobiety i m臋偶czy藕ni uganiaj膮 si臋 w poszukiwaniu jakiego艣 dokumentu, kt贸ry za kilka dni zabezpieczy ich przed 鈥瀙rzesiedleniem鈥, mo偶e to by膰 Lebeskarte, karta 偶ywno­艣ciowa, ten 艣wistek, kt贸ry pozwala 偶y膰, 艣wiadectwo le­karskie, stwier­dzenie, 偶e s膮 cz艂on­kami rodziny 偶ydowskiego policjanta. Ka偶dy dokument ma usta­lon膮 cen臋, rabini wydaj膮 fikcyjne 艣wiadectwa 艣lubu, 偶ydowski policjant zwy偶kuje (M.G., s. 114).

Lewin: Niedziela, 25 lipca. Akcja trwa nadal --- Naprzeciwko mego okna kon­troluj膮 dokumenty i zatrzymuj 膮 ludzi. 呕ycie cz艂owieka zale偶y od jakiego艣 pa­pierka. Mo偶na po prostu oszale膰 (A. Lewin, s. 187).

Bermanowie: Post臋powano do艣膰 liberalnie, zwalniano ludzi posiadaj膮cych ja­kiekol­wiek za艣wiadczenie z >szopy< b膮d藕 instytucji spo艂ecznej157.


(59) Ewakuacja szpitala na ulicy Stawki


Gray relacjonuje: Dochodz臋 do ko艅ca ulicy Stawki i tu przed szpitalem 偶ydow­skim, sanitariusze zwalili na stos 艂贸偶ka, sto艂y, krzes艂a i zaczynaj膮 znosi膰 cho­rych. 艁aduje si臋 ich na ryksze, na w贸zki, niekt贸rych krewni zabieraj膮 na  plecach. Szpital ma by膰 punktem zbornym przesiedlonych, musi by膰 ewakuowany do wie­czora. Na godzin臋 sz贸st膮 za偶膮dali sze艣ciu tysi臋cy spo艣r贸d nas. A my jutro ? (M. G., s. 115).

Berg pod dat膮 22 lipca: Punkt zbiorczy tej masowej migracji znajduje si臋 na ulicy Stawki, na Umschlagplatzu (M. Berg, s. 182).

Raport polskich organizacji podziemnych z listopada 1942: Punktem etapo­wym, gdzie umieszczono wysiedle艅c贸w przed za艂adowaniem ich do wagon贸w, sta艂 si臋 偶ydowski szpital 鈥濩ZYSTE鈥 przy ul. Stawki, specjalnie w tym celu ewa­kuowa­ny na Leszno 2, po­艂o偶ony w bezpo艣rednim s膮siedztwie placu prze艂adun­kowego przy Transferstelle --- Co­dziennie odchodzi transport sk艂adaj膮cy si臋 przeci臋tnie z 5 - 6.000 鈥瀢ysiedle艅c贸w鈥 (ARG, nr 208, s. 284).

Edelman: Nazajutrz zacz臋to wywozi膰 na Umschlagplatz wi臋藕ni贸w z aresztu i starc贸w. Trwa艂o to ca艂y dzie艅, bo sze艣膰 tysi臋cy wi臋藕ni贸w trzeba by艂o przewie藕膰, lu­dzie stawali wzd艂u偶 chodnik贸w i patrzyli (H. Krall, s. 59).

Lewin: Na pierwszy ogie艅 p贸jd膮 punkty (dla uchod藕c贸w) i wi臋zienie. M贸wi si臋 r贸wnie偶 o ewakuacji szpitala (A. Lewin, s. 125).

Korczak w pami臋tniku pod dat膮 22.07.1942 zapisuje: Wszystko ma swoje gra­nice, tylko zuchwa艂y bezwstyd jest bezgraniczny. W艂adze kaza艂y opr贸偶ni膰 szpi­tal na Stawkach. A pani naczelna ma przyj膮膰 na 呕elazn膮 ci臋偶ko chorych ze Sta­wek158.


(60) 鈥炁歮ier膰鈥 Goeringa


Gray: Getto obieg艂a plotka wprawiaj膮ca ludzi w stan gor膮czkowego podnie­cenia :>Goering nie 偶yje, angielskie lotnictwo zr贸wna艂o Berlin z ziemi膮. Rosjanie rozbili w puch niemieck膮 armi臋, podchodz膮c膮 do Moskwy<, Ameryka, przybrana ojczyzna tylu naszych, wyko艅czy ich kompletnie鈥 (M. G., s. 115).

Ringelblum pod dat膮 18.05.1941: 16 maja lotem b艂yskawicy rozesz艂a si臋 wiadomo艣膰, 偶e o wp贸艂 do dwunastej podano przez g艂o艣niki, i偶 Goering umar艂 na skutek odnie­sionych ran. Podobno s艂ysza艂o to p贸艂 miasta. Nie mo偶na by艂o jednak znale藕膰 osoby, kt贸ra s艂y­sza艂a to na w艂asne uszy鈥 (E. Ring., s. 286).


(61) Szmerling


Inn膮 postaci膮 z艂owrogo zapisan膮 w pami臋ci wielu 呕yd贸w, r贸wnie okrutn膮 i bezli­tosn膮 co niemiecki 偶andarm Frankenstein, by艂 Mieczys艂aw Szmerling. By艂y bok­ser, repre­zentant Polski, teraz oficer 偶ydowskiej policji, kt贸ry w czasie akcji wysiedle­nia 呕yd贸w do Treblinki, by艂 komendantem placu prze艂adunkowe­go na ulicy Stawki.

Nadmienia o nim Gray pisz膮c: Na Zamenhofa gromadz膮 ju偶 wi臋藕ni贸w, na in­nych uli­cach wy艂apuj膮 i spychaj膮 na jezdni臋 chorych, sieroty, 偶ebrak贸w. 呕ydo­wscy policjanci z podniesionymi pa艂kami wrzeszcz膮c rzucaj膮 rozkazy. Do wie­czora po­trzeba im 6000 ludzi --- chc臋 widzie膰: przy peronach czekaj膮 ju偶 by­dl臋ce wagony, policjanci wrzeszcz膮. Spo­strzegam olbrzyma Szmerlinga, kt贸ry wymachuje szpi­crut膮, biegaj膮c z raportem od stada pojmanych do esesman贸w. A jest przecie偶 呕y­dem, tak jak oni, tak jak ja. Wpycha si臋 ich do wagon贸w, roz­dziela rodziny. Kto艣 krzyczy, wyrywa si臋, protestuje - dostaje 偶elaznym pr臋tem po g艂owie (M. G., s. 116).

Ringelblum nazywa go 鈥瀘prawc膮 z biczem鈥: Zbrodniczy olbrzym Szmerling z pej­czem w r臋ku. Pozyska艂 艂ask臋 tamtych. Niejednokrotnie zdziera艂 nu­mery poli­cjant贸w, kt贸rzy zwalniali 呕yd贸w z Umschlagplatzu. Wierny wykonawca ich zarz膮­dze艅 (E. Ring., s. 404).

Makower: masa ludzi na Umschlagplatzu i wielka niech臋膰, jak膮 mia艂 do mnie Szmer­ling komendant placu zrobi艂y swoje (H. M., s. 70). Autorowi bowiem, nie uda艂o si臋 urato­wa膰 koleg贸w, w czym przeszkodzi艂 w艂a艣nie Szmerling. Brutalno艣膰 偶ydow­skiego oprawcy notowa艂 r贸wnie偶 inny: Przed wej艣ciem na zamkni臋ty plac, z kt贸rego prowadzi艂a przez na­st臋pn膮 bram臋 droga do wagon贸w wysiedle艅czych urz臋dowa艂 ofi­cer 呕ydowskiej S艂u偶by Po­rz膮dkowej Szmerling znany ze swego bru­talnego zachowa­nia si臋 (J. Bar., s. 31).

Niew膮tpliwie Mieczys艂aw Szmerling sw膮 bezwzgl臋dno艣ci膮 i skrupulatno艣ci膮 w wy­ko­nywaniu wyrok贸w zdoby艂 zaufanie Niemc贸w. By艂 odpowiedzialny za ca艂膮 akcj臋 wy­siedle艅­cz膮159. Puterman pisa艂: Obs艂uga szpitala i personel lekarski wchodzili (na Umschlagplatz - przyp. L.P.) kilka razy dziennie zwarta kolumn膮, ka偶dorazowo kontrolowani przez Szmerlinga lub w jego za­st臋pstwie przez zaufanego cz艂owieka. Za ca艂o艣膰 odpowiedzialny by艂 Szmer­ling. Ukra­i艅cy trzymali tylko stra偶, ale nie mieli wtr膮ca膰 si臋 za dnia do (ni­czego)160. Tak偶e Mawult: 鈥濶ie­艂atwa to gra, trudny sport wydoby膰 kogokolwiek z Umschlagplatzu, bo przecie偶 czuwa bezwzgl臋dny Szmerling161. W raporcie zjednoczonych organizacji podziemnych getta dla Rz膮du Polskiego w Londynie i Rz膮d贸w Sprzymierzonych pt. 鈥濴ikwidacja 偶ydowskiej War­szawy鈥 Szmer­ling to by艂y w艂a艣ciciel hotelu, sadysta i bestia w ludzkim ciele (ARG, nr 208, s. 284).

W艂adys艂aw Szlengel napisa艂 wiersz pt. 鈥濪o obwodowego Szmerlinga鈥 jest to druga cz臋艣膰 tryptyku pt. 鈥濼rzy listy o w膮sach i br贸dce鈥:

Daremnie m臋czysz si臋 i pocisz

(poci膰 si臋 nie jest w dobrym tonie),

a偶eby wi臋cej ludzi zepchn膮膰

i wi臋cej zmie艣ci膰 ich w wagonie

Daremnie z ludzi robisz mas艂o,

by na centymetr plac wyzyska膰,

nikt nie spami臋ta Twoich zas艂ug

i nie spami臋ta nikt nazwiska ...

Nie b臋dzie placu im. Szmerlinga

(z艂e s艂awy przykre s膮 - bo kr贸tkie)

zapomn膮 ... jedno b臋d膮 pami臋ta膰 ...

... Ach, to ten potem plu艂 sobie w br贸dk臋162.


(62) Samob贸jstwo Czerniakowa


Gray: 28 lipca (sic!) o godzinie wp贸艂 do dziewi膮tej przewodnicz膮cy Juden­ratu, Czer­niak贸w, pope艂ni艂 samob贸jstwo Ofiarowa艂 nam swoj膮 艣mier膰 jako krzyk gniewu, buntu, rozpaczy a tak偶e ostrze偶enie (M. G., s. 118).

Adam Czerniak贸w przed samob贸jcza 艣mierci膮 napisa艂: 呕膮daj膮 ode mnie bym w艂a­snymi r臋kami zabija艂 dzieci mego narodu. Nie pozostaje mi nic innego, jak umrze膰 (A. Cz., s. 306). Jego posta膰 by艂a i jest najr贸偶niej oceniana i nie naszym zadaniem jest wypo­wiadanie opinii. Dramatycznie brzmi膮 w swej bezradno艣ci dzi艣 czytane opisy i oceny tragicznych, ostatnich chwil prezesa Warszawskiej Gminy 呕ydowskiej.

Ringelblum: Samob贸jstwo Czerniakowa za p贸藕no, dow贸d s艂abo艣ci. Powi­nien by艂 wezwa膰 do oporu. S艂aby cz艂owiek (E. Ring., s. 409).

Lewin: Czerniak贸w zmar艂 wczoraj w Gminie o wp贸艂 do dziewi膮tej. Przyczyna pod­czas uroczysto艣ci, kt贸ra odby艂a si臋 na Grzybowskiej, powiedzia艂 on: Szlag mnie i tak trafi prosz臋 pana (A. Lewin, s. 126).

Berg: Prezes Gminy, Adam Czerniak贸w pope艂ni艂 samob贸jstwo. Zrobi艂 to ostatniej nocy 23 lipca. Nie m贸g艂 znie艣膰 swego okropnego brzemienia. Zgodnie z wiadomo­艣ciami, jakie tu do nas docieraj膮 uczyni艂 ten tragiczny krok, gdy Niemcy za偶膮dali pod­wy偶­szenia kontyngentu deportowanych. Nie widzia艂 innego wyj艣cia, jak tylko opusz­czenie tego potwornego 艣wiata (M. Berg, s. 184).

Makower: Po konferencji z w艂adzami na drugi dzie艅 akcji - 23 lipca dzielny i od­wa偶ny A. Czerniak贸w pope艂ni艂 samob贸jstwo, za偶ywaj膮c cyjanek potasu. Znale­ziono go w Gminie martwego --- Czerniak贸w nie chcia艂 by膰 艣wiadkiem tej tragedii, kt贸rej rozmiary przewidywa艂 (H. M., s. 56).

Barski: 23 lipca 1942 roku, pope艂ni艂 samob贸jstwo w swoim gabinecie prezes Rady 呕ydowskiej, in偶. Adam Czerniak贸w. Samob贸jstwo dokonane zosta艂o bezpo­艣rednio po konferencji z przedstawicielem w艂adzy niemieckiej, kieruj膮cej akcj膮 wy­sie­dle艅cz膮. W no­tatniku prezesa znaleziono zapiski 艣wiadcz膮ce o  偶膮daniach przedsta­wiciela w艂adzy znacznego podwy偶szenia kontyngentu (do 10 tys. os贸b dziennie) oraz gro藕by wypadku nie wywi膮zania si臋 przez Rad臋 zastosowania krwawych represji, jak r贸wnie偶 zapowied藕 ewentualnego przej臋cia akcji przez 偶an­darmeri臋 niemieck膮 (J. Bar., s. 50).

Edelman: Jeden tylko cz艂owiek m贸g艂 powiedzie膰 g艂o艣no prawd臋: Czerniak贸w. Jemu uwierzyliby. Ale on pope艂ni艂 samob贸jstwo To nie by艂o w porz膮dku: Nale偶a艂o umrze膰 z fajerwerkiem. Wtedy ten fajerwerk by艂 bardzo potrzebny - nale偶a艂o umrze膰, wezwawszy przedtem ludzi do walki. W艂a艣ciwie to tylko o to mamy do niego preten­sje --- Ja i moi przyjaciele. Ci nie偶yj膮cy o to, 偶e uczyni艂 swoj膮 艣mier膰 w艂asn膮, pry­watna spraw膮 (H. Krall, s. 14-15).

Bermanowie: Samob贸jstwo Czerniakowa by艂o zapowiedzi膮 zag艂ady 呕yd贸w war­szaw­skich163. Du偶o uwagi postaci prezesa Czerniakowa po艣wi臋ci艂 w swej relacji Stefan Ernest. O samob贸jstwie, bardzo emfatycznie: I gdy 艣wietni oficerowie SS przybyli na Grzybowsk膮 by obwie艣ci膰 mu wol臋 bestii zniszczenia po raz pierwszy powiedzia艂: NIE. I nie podpisa艂 rozporz膮dzenia o wysie­dle­niu. I odszed艂, za偶ywszy cyjankali. Chcia艂 swym samob贸jstwem zapro­testowa膰 przeciwko temu ostatecznemu okrucie艅stwu, gdy miarka si臋 przebra艂a - - - Mo偶e na­wet stch贸rzy艂, w ostatniej decyduj膮cej chwili zabrak艂o mu odwagi, si艂y, nerw贸w, aby temu >nie< nada膰 mniej osobisty, a bardziej spo艂eczny wyraz. Naj艂a­twiej by艂o w na­szych wa­runkach, wierzcie mi, samemu umiera膰 - daleko trudniej - prze偶ywa膰 innych. Trzeba by艂o 偶y膰 i stan膮膰 na czele buntu164.

Charakterystyk臋 prezesa Gminy 呕ydowskiej w Warszawie da艂 Jan Mawult. Jak twier­dzi, Czerniak贸w przekonywa艂: 呕ydzi pod w艂adz膮 Niemc贸w - nie r贸wna si臋 偶y­cie - - - 偶e obecny rozw贸j wypadk贸w - r贸wna si臋 wyrokowi 艣mierci dla getta - - - I wtedy Adam Czer­niak贸w doby艂 cyjanku potasu165.

Z pami臋tnika Stoka:鈥濷bwieszczenia podpisane by艂y przez prezesa Czernia­kowa. Tego samego dnia po po艂udniu dowiedzieli艣my si臋, 偶e Czerniak贸w pope艂ni艂 samob贸j­stwo. On wiedzia艂, jak w rzeczywisto艣ci to 鈥瀢ysiedlenie鈥 b臋dzie wygl膮da膰 i co to znaczy. Wola艂 si臋 otru膰. Czerniak贸w uchodzi艂 powszechnie za cz艂owieka uczciwego, lecz s艂abej woli166.

艢mier膰 Prezesa Gminy opisuje jego wsp贸艂pracownik, Samuel Puterman. W tej rela­cji, opu艣ci艂 on delegacj臋 niemieck膮 z dostarczonym pismem o wysiedleniu 呕y­d贸w, jakie mia艂 podpisa膰. Uda艂 si臋 do drugiego pomieszczenia: Po p贸艂 godzinie zaintrygowani radni zacz臋li zagl膮da膰 Twarz prezesa by艂a blada, ale u艣miechni臋ta. Wyzwalaj膮cym u艣miechem 艣mierci. Prezes otru艂 si臋 ma­le艅kim prosz­kiem cyjankali. Gor膮ce serce in偶yniera Adama Czerniakowa, prezesa najwi臋k­szej 偶ydow­skiej gminy w Europie, przesta艂o bi膰167.

Oczywi艣cie odej艣cie Czerniakowa odnotowa艂 w kalendarium W艂adys艂aw Bar­to­szew­ski168. W szkicu 鈥濷statnim etapem jest 艣mier膰鈥 autorstwa prawdopo­dobnie G. Ja­reckiej zapisano: By艂 to protest swoisty, ale wymowny. Czerniak贸w pope艂ni艂 poprzedniego wie­czora samob贸jstwo przez za偶ycie cyjanku. Okaza艂 przenikliwo艣膰 wi臋ksz膮 ani偶eli przez ca艂y czas swej dzia艂alno艣ci. Nie mog膮c i nie umiej膮c zdoby膰 si臋 na op贸r, nie chcia艂 sta膰 si臋 narz臋­dziem wykonawczym dla wymordowania wielkiej gminy war­szawskiej, kt贸rej pa­nem czu艂 si臋 w spos贸b patetyczny. Ta 艣mier膰 wstrz膮sn臋艂a kr贸tkowzrocz­nymi ukazuj膮c jawnie, 偶e nieszcz臋艣liwy prezes nie widzia艂 nadziei, ani wyj艣cia z sytuacji, nie sta艂a si臋 jednak jesz­cze ostatecznym zrozumieniem169.

W raporcie 鈥濴ikwidacja 偶ydowskiej Warszawy鈥 czytamy: wiadomo艣膰 o sa­mo­b贸j­stwie prezesa Rady 呕ydowskiej in偶. Adama Czerniakowa. Dokona艂 on tego czynu w stanie za艂amania psychicznego, po otrzymaniu instrukcji od 鈥瀙e艂no­mocnika鈥 o dostar­czeniu dalszych kontyngent贸w >wysiedle艅c贸w< w ilo艣ci 7.000 na pi膮tek 24 lipca --- Obowi膮zkiem jego by艂o --- wezwa膰 spo艂ecze艅stwo do czynnego i bier­nego oporu wobec okupanta170.


(63) Dr Remba na Umschlagplatzu


Gray: Policjanci 偶ydowscy wy艂apuj膮 nieszcz臋艣nik贸w usi艂uj膮cych prze艣lizgn膮膰 si臋 do zatrudnionego w tym piekle doktora Remby, kt贸ry wraz z kilkoma sanita­riuszkami pr贸buje ocali膰 cho膰 par臋 ofiar przed za艂adunkiem do wagon贸w (M.G., s. 119).

Jeszcze pod czerwcem 1942 Ringelblum notuje: Gmina - Remba na placu, a tam przypis wydawc贸w: NACHUM REMBA (1910-1943) - dzia艂acz podziemny w get­cie, z wiel­kim po艣wi臋ceniem ratowa艂 ludzi z Umschlagplatzu; zgin膮艂 w obozie na Lu­belszczy藕­nie (E. Ring., s. 404, por. ni偶ej nr 67). Jednak偶e w ko艅cowej partii swej 鈥濳roniki鈥 - pisa­nej w styczniu 1943 roku - Ringelblum daj膮c sylwetki ju偶 nie 偶yj膮­cych, wspomina S艂owika getta - Marysi臋 Ajzensztadt i donosi, 偶e wys艂ano j膮 na Umschlagplatz, sk膮d Remba (uratowa艂 wielu wybitnych ludzi) wyci膮gn膮艂 j膮 z wa­gonu 艣mierci --- zauwa偶y艂 to eses­man i biciem zap臋dzi艂 rodzin臋 Ajzensztadt贸w z powro­tem do wagonu. Wkr贸tce potem Remba ponownie pos艂a艂 swoich ludzi, 偶eby uratowali Marysi臋 (E. Ring., s. 599).


(64) 艁apanie ludzi na wyw贸zk臋


Gray: Wczoraj na Karmelickiej wrzucano ludzi do ci臋偶ar贸wki jak worki. W go­dzin臋 p贸藕niej 偶ydowski policjant porwa艂 dziecko na Ma艂ej, gdy je schwyci艂 za rami臋 za­wo艂a艂 : Z艂apa艂em go ! Wtedy rodzice malca wyszli z ukrycia i wszyscy razem ruszyli na Umschlagplatz. Dzieci s膮 doskona艂膮 przyn臋t膮 (M. G., s. 119).

Pisz膮c ju偶 na pocz膮tku grudnia 1942 r., Ringelblum podsumowywa艂 鈥瀉kcj臋鈥 letni膮 i charakteryzowa艂 poszczeg贸lne epizody: Do powszechnych po prostu zjawisk nale偶a艂o, 偶e zab贸jcy ci za r臋ce i nogi wrzucali kobiety na wozy 鈥濳ohna i Hel­lera鈥 lub na zwy­k艂e wozy ci臋偶arowe (E. Ring.. s. 427-428).


(65) Ka偶dy policjant musi dostarczy膰 okre艣lon膮 ilo艣膰 鈥瀏艂贸w鈥


Gray: Oprawcy przem贸wili, ka偶dy 偶ydowski policjant musi dostarczy膰 cztery osoby >g艂owy< dziennie. Taka jest teraz norma, potem b臋dzie pi臋膰, potem sie­dem (M. G., s. 120)

Marek Edelman: i dziesi臋膰 tysi臋cy os贸b trzeba by艂o dostarczy膰 na Umschlagplatz ka偶dego dnia. Mia艂a to robi膰 偶ydowska policja pod nadzorem Niemc贸w, a Niemcy m贸wili: b臋dzie spok贸j i nikt nie b臋dzie strzela膰, je艣li codziennie, do czwar­tej, dostarczycie do wa­gon贸w dziesi臋膰 tysi臋cy ludzi (bo o czwartej musia艂 odej艣膰 trans­port).Wi臋c m贸wiono lu­dziom: Musimy dostarczy膰 dziesi臋膰 tysi臋cy, to reszta oca­leje. (H. Krall, s. 59).

Z pami臋tnika nieznanej: Ka偶dy policjant otrzyma艂 od swego kierownictwa roz­kaz do­starczenia np. w ci膮gu paru godzin pi臋ciu os贸b, za kt贸re na Umschlagplatzu otrzy­mywa艂 pokwitowanie --- sk艂ada艂 je w komendzie policji i  dopiero w贸w­czas do­stawa艂 wy­偶ywienie i unika艂 kary za niewype艂nienie obowi膮zku (s. 117-118). Najbardziej znamio­nuj膮cy ca艂kowity upadek moralny policji gettowej jest fakt wy­ko­nania rozkazu Niemc贸w o dostarczeniu 5 ofiar do 鈥瀢ysiedlenia鈥 na jednego po­rz膮d­kowego dziennie. Rozkazy ta­kie powtarza艂y si臋 przez kilka kolejnych dni (ARG, nr 208, s. 293).


(66) Trzy kilogramy chleba, jeden kilogram marmolady


Gray: Pod koniec lipca kazali porozlepia膰 na murach zawiadomienie: ka偶­demu, kto zg艂osi si臋 dobrowolnie na Umschlagplatz, b臋dzie przys艂ugiwa膰 3 kilo chleba i kilo­gram marmolady (M. G., s. 121).

Bartoszewski: Dopi臋li tego, 偶e za kilogram chleba tysi膮ce zg艂osi艂o si臋 dobro­wol­nie --- Zwi臋kszyli przydzia艂 chleba do 3 kg, 偶eby wi臋cej ludzi zg艂osi艂o si臋 do­browolnie (W. Bart., s. 294).

Mary Berg pod dat膮 22 lipca 1942: Cz臋sto widz臋 ca艂e rodziny, rodzic贸w z dzie膰mi, matki z niemowl臋tami na r臋ku, a wi臋ksze dzieci drepcz膮ce z ty艂u. To ludzie, kt贸rzy sami zg艂aszaj膮 si臋 do deportacji - nie maj膮 innego wyj艣cia, ani mo偶li­wo艣ci ucieczki, ani ukrycia si臋. Niemcy daj膮 im kilogram chleba na osob臋 i obiecuj膮 lepsze warunki pracy (M. Berg, s. 183).

Makower: W tym strasznym czasie spowodowa艂o to okropne zjawisko  dobro wol­nego zg艂aszania si臋 na wyjazd w zamian za bochenek chleba i kg marmolady. Te tra­giczne postacie widzia艂em z tobo艂kami( wolno by艂o zabra膰 15 kg, ale nie ro­biono trudno­艣ci, je偶eli kto艣 bra艂 wi臋cej, tobo艂ki te by艂y p贸藕niej odbierane), id膮ce same w kie­runku 鈥濽mschlagu鈥, czasami ca艂e rodziny, omamione czarem chleba i marmolady (H. M., s. 58).

Barski: zach臋cano do ochotniczego stawiania si臋 na Umschlagplatz, przy czym ochotnicy otrzymywali po 3 kg chleba i 1 kg >miodu< na osob臋 (produkty te z polece­nia okupanta dostarcza艂a Rada 呕ydowska) --- Pr贸cz tego obiecywano, 偶e rodziny ochotni­k贸w nie zostan膮 rozdzielone (J. Bar., s. 51).

Dawid Fogelman: Oczywi艣cie p贸藕niej okaza艂o si臋, 偶e to by艂a afera bo takim spo­so­bem zach臋cali ludzi do wyjazdu, daj膮c im po 3 kg chleba i 1 kg marmolady171.

Ten p臋d - tylko z dzisiejszej perspektywy nie zrozumia艂y - w listopadzie 1941 t艂u­ma­czy艂 raport polskich organizacji dla rz膮du londy艅skiego. Pisz膮c o nie wyobra­偶alnym g艂o­dzie, wyja艣nia艂: perspektywa otrzymania trzech kilogram贸w chleba i jed­nego kilo­grama marmolady na osob臋 zdecydowa艂a o dobrowolnym stawieniu si臋 na Umschlagplatz (ARG, nr 208, s. 285).

Jeszcze bardziej przejmuj膮co m贸wi o tym Marek Edelman, perswaduj膮c dzienni­karce: S艂uchaj, moje dziecko. Czy ty wiesz, czym by艂 wtedy chleb w getcie ? - - - nigdy nie zrozumiesz, dlaczego tysi膮ce ludzi mog艂o dobrowolnie przyj艣膰 i z chlebem jecha膰 do Tre­blinki. Nikt przecie偶 tego dot膮d nie zrozumia艂 (H. Krall, s. 11). Rzeczywi­艣cie. J贸zef Barski w relacji wspomnieniowej (zob. wy偶ej) pisze o tym. Tym nie mniej, w odpowiedzi na to w艂a艣nie zdanie Marka Edelmana, stanowczo protestuje: wynika艂o by wi臋c, 偶e prawie ca艂a ludno艣膰 getta warszawskiego zg艂osi艂a si臋 w skutek obwieszcze­nia o chlebie i marmoladzie na wyjazd do obozu 艣mierci w Treblince --- ale --- tylko stosunkowo niedu偶a cz臋艣膰 lud­no艣ci getta i tylko w pierwszych dniach --- da艂a si臋 skusi膰 (J. Bar., s. 66).


(67) Korczak


W swej relacji Martin Gray by艂 艣wiadkiem, jak Janusz Korczak z dzie膰mi z siero­ci艅ca szed艂 na Umschlagplatz. Donosi o tym barwnie: To musia艂o by膰 gdzie艣 w po艂owie sierpnia. Wraca艂em do domu gdy us艂y­sza­艂em ich 艣piew, a po chwili zobaczy艂em, jak id膮, czyste, starannie uczesane, trzy­maj膮ce si臋 za r臋ce. Na przedzie kroczy艂 doktor Korczak: prowadzi艂 dzieci ze swego sieroci艅ca na Umschlagplatz. Oklaskiwa艂em nieraz ich deklamacje, zabaw­ne scenki, w kt贸rych wyst臋­powa艂y na dobroczynnych przedstawieniach w teatrze Femina. Re­gularnie wspomaga­艂em sierociniec. Teraz dzieci sz艂y na zag艂ad臋. Trzymaj膮c za r臋ce dw贸ch ma艂ych ch艂opc贸w doktor Korczak szed艂 z kamienn膮 twarz膮, patrz膮c prosto przed siebie. Zacz膮艂em i艣膰 obok niego szepcz膮c: Panie doktorze, panie doktorze ! Bieg艂em, ale nie odpowiada艂, jak gdyby mnie nie rozpo­zna艂, nie us艂ysza艂. Podszed艂em do bramy, potem patrzy艂em, jak wchodz膮 na Umschlagplatz. Wagony sta艂y ju偶 przy peronach i ma艂y es­esman u艣miecha艂 si臋 (M. G., s. 123-124).

Ringelblum dopiero w pa藕dzierniku 1942 zapisa艂: Likwidacja warszawskich inter­na­t贸w. Korczak na czele pochodu, kt贸ry 艣piewa艂 --- Bohaterstwo dra Kor­czaka, Ko­ni艅­skiego, Janowskiej (Dzielna 67), nie chcieli opu艣ci膰 dzieci ze swych internat贸w - Kor­czak wytworzy艂 atmosfer臋, 偶e wszyscy poszli na Umschlag (E. Ring., s. 417). W grudniu 1942 notowa艂 za艣: P贸藕niej kiedy kontyngent zwi臋ksza艂 si臋 z ka偶dym dniem li­kwidowali kolejno ca艂e zak艂ady, zabieraj膮c przy tym dzieci wraz z ca艂ym personelem. Wzi臋li w ten spos贸b (6.08.1942) na Umschlagplatz s艂ynnego pedagoga, utalentowa­nego autora ksi膮­偶ek dla dzieci - Janusza Korczaka (dr Gold­szmit). Szed艂 on razem ze swoj膮 najbli偶sza wsp贸艂pra­cownic膮, pedagogiem Stefani膮 Wilczy艅sk膮, na czele po­chodu dzieci臋cego - jak opowia­daj膮 - ze 艣piewem na ustach do wagon贸w, kt贸re mia艂y ich zawie藕膰 do Treblinki. Jak przy­sta艂o na dra Korczaka zaopatrzy艂 on i tym ra­zem swe dzieci w kilka beczek wody na drog臋 (E. Ring., s. 454).

Dalej przytacza wypowied藕 by艂ego sekretarza warszawskiej Gminy 呕ydowskiej Na­chuma Remby, kt贸ry tak opisywa艂 drog臋 Korczaka do Treblinki: Ten dzie艅 ca艂­kiem mnie dobi艂. Odbywa艂a si臋 blokada 鈥瀖a艂ego getta鈥, zasygnalizowano nam, 偶e prowa­dz膮 szko艂臋 piel臋gniarsk膮, apteki, sierociniec Korczaka, internat na 艢l膮skiej i Twardej i wiele innych --- Zaproponowa艂em Korczakowi, aby uda艂 si臋 ze mn膮 do Gminy w celu sk艂onie­nia jej do pod­j臋cia interwencji. Odm贸wi艂, nie chcia艂 opu艣ci膰 dzieci nawet na mi­nut臋. Roz­pocz臋艂o si臋 艂ado­wanie (do wagon贸w, do Treblinki). Sta艂em przy kordonie S艂u偶by Porz膮d­kowej, kt贸ry prowa­dzi艂 do wagon贸w. Sta艂em i z dr偶eniem serca 艣ledzi­艂em czy plan m贸j si臋 uda --- Nagle pan Sz. (Szmerling, 偶y­dowski komendant Umschlagplatzu, nazywany przez Niemc贸w, 偶ydow­skim katem) rozkaza艂 wyprowadzi膰 internaty. Na czele pochodu sta艂 Korczak. Nie ! Tego obrazu nigdy nie zapomn臋. To nie by艂 marsz do wagon贸w, to by艂 zorganizowany niemy protest przeciwko bandyty­zmowi. W przeciwie艅stwie do st艂oczonej masy, kt贸ra sz艂a na rze藕 jak byd艂o rozpocz膮艂 si臋 marsz, jakiego nigdy dot膮d nie by艂o. Wszystkie dzieci usta­wiono w czw贸rki, na czele Korczak z oczami zwr贸conymi ku g贸­rze trzyma艂 dwoje dzieci za r膮czki, prowadzi艂 poch贸d. Drugi oddzia艂 prowadzi艂a Ste­fa­nia Wilczy艅ska, trzeci Broniatowska (jej dzieci mia艂y niebieskie plecaki), czwarty oddzia艂 Sternfeld z internatu na Twardej. By艂y to, pierwsze 偶ydowskie szeregi, kt贸re sz艂y na 艣mier膰 z godno艣ci膮, ciskaj膮c bar­barzy艅com spojrzenia pe艂ne pogardy Za­powiada艂y one, 偶e przyjd膮 m艣ciciele naszej tragedii, kt贸rzy pomszcz膮 wyrz膮dzone krzywdy. Nawet S艂u偶ba Porz膮dkowa stan臋艂a na baczno艣膰 i salutowa艂a. Gdy Niemcy zobaczyli Korczaka, pytali Kim jest ten cz艂owiek? (E. Ring., s. 606-607).

Lewin zanotowa艂: Wprowadzili dzieci z sieroci艅ca dra Korczaka, z doktorem na czele. Dwie艣cie sierot (A. Lewin, s. 134).

Makower: Przysz艂a kolej na internat pod kierunkiem dra Korczaka. Kto艣 z SP poro­zumia艂 si臋 z Niemcami i uzyska艂 zgod臋 na uwolnienie starego doktora. Jednak Janusz Korczak idealista, kt贸ry ca艂e swoje 偶ycie po艣wi臋ci艂 s艂u偶bie dla opuszczo­nych dzieci, kt贸ry spa艂 razem z nimi i jad艂 z nimi z jednego kot艂a w tej tragicznej go­dzinie nie zgodzi艂 si臋 ich opu艣ci膰. By艂 to najszlachetniejszy lekarz jakiego zna艂em (H. M., s. 78).

Bermanowie w swoim szkicu kronikarskim zapisali: W czasie ostrych blokad > ma­艂ego getta< jeden z pierwszych zosta艂 wywieziony Dom Sierot dra Korczaka. Ca艂y perso­nel z Januszem Korczakiem i Stefani膮 Wilczy艅sk膮 na czele zosta艂 wy­wieziony razem z dzie膰mi, mimo 偶e na samym Umschlagplatzu by艂a jeszcze mo偶li­wo艣膰 zwol­nienia kierow­nictwa172.

O eksodusie na gor膮co napisano wiersz pt. 鈥濳artka z dziennika akcji鈥, jaki po­wsta艂 najprawdopodobniej 10 sierpnia. Przytoczmy kilka fragment贸w.

Dzi艣 widzia艂em Janusza Korczaka,

Jak szed艂 z dzie膰mi w ostatnim pochodzie,

A dzieci by艂y czy艣ciutko ubrane,

Jak na spacer niedzielny w ogrodzie.

---

Interwencji na placu nie by艂o,

Nikt Szmerlingowi w ucho nie dysza艂,

Nikt zegark贸w w rodzinie nie zbiera艂

Dla spijaczonego 艁otysza.

Janusz Korczak szed艂 prosto na przedzie

Z go艂膮 g艂owa z oczami bez l臋ku,

Za kiesze艅 trzyma艂o go dziecko.

Dwoje ma艂ych sam trzyma艂 na r臋ku.

Kto艣 dolecia艂 papier mia艂 w d艂oni,

Co艣 t艂umaczy艂 i wrzeszcza艂 nerwowo.

Pan mo偶e wr贸ci膰 ... jest kartka od Brandta,

Korczak niemo potrz膮sn膮艂 g艂ow膮.

---

Czy s艂yszycie, s膮siedzi zza murka,

Co na 艣mier膰 nasz膮 patrzycie przez krat臋 ?

Janusz Korczak umar艂 aby艣my

mieli takie swe Westerplatte173.


Posta膰 鈥濻tarego Doktora鈥 ju偶 wsp贸艂cze艣nie by艂a wi臋c zmitologizowana. Nie dziwi tedy, jak obraz ten rysowany by艂 w p贸藕niejszych opisach wspomnieniowych. W zbele­try­zowanej biografii, jego wsp贸艂pracownik podawa艂 w kalendarium: 5 sierpnia 1942 - wymarsz dzieci i wychowawc贸w Domu Sierot z Januszem Kor­cza­kiem i Stefani膮 Wilczy艅sk膮. Schludnie ubrani, r贸wnymi czw贸rkami id膮 ze swym zie­lonym sztandarem ulicami getta --- Za艂adunek do bydl臋cych chlorowa­nych wago­n贸w174.

W eseju Pawlaka: W godzinach rannych owego czarnego czwartku ofiar膮 es­es­ma­n贸w pad艂 Dom Sierot Janusza Korczaka, ten sam los spotka艂 cztery tysi膮ce dzieci g艂贸w­nie sierot, przebywaj膮cych w trzydziestu domach opieki. Najwi臋ksze wra偶enie na przy­gl膮da­j膮cych si臋 z okien wy偶szych pi臋ter tragicznemu pochodowi wywar艂a znajoma syl­wetka starego Doktora, kt贸ry wraz ze Stefani膮 Wilczy艅­sk膮 prowadzi艂 sw贸j oddzia­艂ek wy­chowank贸w --- Z ca艂膮 pewno艣ci膮 dzia艂ali w przemo偶nym poczu­ciu odpowie­dzialno艣ci za powierzone im dzieci. 艁膮czy艂o si臋 z tym pragnienie uspoka­jaj膮cego oddzia艂ywania na prze­ra偶onych wychowank贸w. Ale dr Korczak mia艂 jeszcze inny cel. Od­rzuci艂 przecie偶 pro艣by, aby skorzysta艂 z mo偶li­wo艣ci uchronienia si臋 w艣r贸d polskich przyjaci贸艂 (W艂. Paw., s. 80-81).


(68) Dokumenty trac膮 na wa偶no艣ci


W kr贸tkim czasie Niemcy przestali honorowa膰 przepustki i inne dokumenty, kt贸re na pocz膮tku akcji wysiedle艅czej pozwala艂y 呕ydom pozosta膰 w getcie. Nasz pami臋tni­karz pi­sa艂: Glejty z dnia na dzie艅 trac膮 wa偶no艣膰, karty pracy musz膮 by膰 teraz stemplo­wane przez esesman贸w lub policjant贸w z SD. (M. G., s. 125)

Wydarzenie notowali inni, Barski zapisa艂: Z ka偶dym dniem zakres honorowych za­艣wiadcze艅 ulega zaw臋偶eniu. Ludzie zaopatrzeni w legitymacje przedsi臋biorstw lub in­stytucji zdyskwalifikowanych, gor膮czkowo zaopatrywali si臋 w za艣wiadczenie jeszcze uznane. Gie艂da r贸偶nych tego rodzaju dokument贸w pracowa艂a z najwi臋k­szym napi臋­ciem --- Szcz臋­艣liwi posiadacze wa偶nych legitymacji przez pewien czas 偶ywili si臋 na­dziej膮, 偶e akcja ich nie dotknie. Po pewnym czasie nadzieja ta przenio­s艂a si臋 na na­st臋pn膮 z kolei grup臋 uprzywilejo­wanych (J. Bar., s. 50); dalej: Katego­rie uprawnio­nych do pozostania kurczy艂y si臋 z dnia na dzie艅. Ju偶 sama legitymacja warsztatu, na­wet pracuj膮cego dla Niemc贸w, nie wystarcza艂a. Nakazano ostemplo­wa膰 karty pracy z SD (Sicherheitdienst) i tylko karty zaopatrzo­ne w t膮 piecz膮tk臋 mia艂y by膰 podstaw膮 do pozostania w getcie --- Rozpocz臋艂a si臋 pogo艅 za tymi piecz膮tkami. Nie wszystkim warsztatom uda艂o si臋 j膮 dla swych pracow­nik贸w uzy­ska膰. Na pierwszym planie uwzgl臋dniono warsztaty pracuj膮ce bezpo艣rednio dla uzbrojenia (Rstungskomando), nast臋pnie piecz膮tk臋 otrzymali funkcjonariusze 呕y­dowskiej S艂u偶by Porz膮dkowej i nie­kt贸rych tylko wydzia艂贸w Rady 呕ydow­skiej (J. Bar., s. 52).

Makower r贸wnie偶 o tym: Jednocze艣nie straci艂y wa偶no艣膰 wszystkie przepustki. W ten spos贸b w ci膮gu kr贸tkiego czasu zamar艂 ca艂y szmugiel 偶ywno艣ci. To spowodowa艂o wielkie zaskoczenie i szybko zacz膮艂 si臋 szerzy膰 g艂贸d (H. M., s. 57).

W Archiwum Ringelbluma w jednym z raport贸w zapisano: W drugiej deka­dzie sierp­nia trac膮 wa偶no艣膰 legitymacje fabryczne i zostaj膮 zast膮pione przez karty mel­dunkowe opatrzone piecz臋ci膮 Sicherheitsdienstu. Pocz膮tkowo uznawali Niemcy te nowe dowody za­trudnienia, w ten spos贸b wpoili przekonanie, 偶e ten nowy doku­ment obroni ca艂kowicie przed 鈥 wysiedleniem鈥. Ludzie goni膮 za Meld­kartami, opa­trzonymi piecz膮tkami SD, a niekt贸re r贸wnie偶 dodat­kow膮 piecz膮tk膮 >Unterlegtnicht der Umsiedlung<, wyzbywaj膮 si臋 ostatnich oszcz臋dno艣ci byleby zabezpieczy膰 sie­bie i swych najbli偶szych w te nowe 鈥瀗iezawodnie鈥 dokumenty --- Zn贸w uda艂o si臋 Niemcom stworzy膰 pozory lep­szych i gorszych grup pra­cowni­czych. K艂amstwo o skuteczno艣ci stemplowanych kart meldunkowych uros艂o, na­p臋cznia艂o a偶 p臋k艂o, przynosz膮c w rezulta­cie na Umschlagplatz, nowe zast臋py lu­dzi wierz膮­cych s艂owu oficer贸w niemiec­kich (ARG, nr 208, s. 288).


(69) Naloty Rosjan


W czasie gdy trwa艂a akcja wysiedle艅cza, Armia Czerwona bombardowa艂a War­szaw臋. O tym Martin Gray: Rosjanie ! - krzykn膮艂em - Rosjanie ! --- W par臋 mi­nut zro­bi艂o si臋 widno jak w dzie艅: rakiety 艣wietlne opada艂y powoli na ziemi臋, ilumi­nuj膮c War­szaw臋, po­tem od strony Pragi rozleg艂o si臋 kilka detonacji (M. G., s. 136).

S膮dz膮c z kontekstu, nalot贸w dokonano w pocz膮tkach wrze艣nia. Pisali o nich r贸w­nie偶 inni autorzy. W pami臋tniku nieznanej: otuch膮 i wiar膮 nape艂ni艂y getto war­szaw­skie skuteczne bombardowania jakie prowadzi艂o lotnictwo Zwi膮zku Radziec­kiego w okresie pierwszego wysiedlenia. Huk bomb rozrywaj膮cych si臋 w okolicach Umschlagplatzu na­pe艂­nia艂 serca nadziej膮 i otuch膮 --- Stworzy艂y one mo偶liwo艣膰 ra­tunku (pami臋tam, 偶e w nocy z 1 na 2 wrze艣nia 1942 r. nalot umo偶liwi艂 wydostanie si臋 niekt贸rym ludziom na >aryjsk膮 stron臋<, ale przede wszystkim mia艂y ogromne moralne znaczenie175.

O tym偶e (!?) Berman: W nocy z wtorku na 艣rod臋 1 wrze艣nia odby艂 si臋 drugi nalot sowiecki. Tym razem spodziewano si臋 go po trochu w zwi膮zku z rocznic膮 wojny. Rano okaza艂o si臋, 偶e wiele okolicznych dom贸w uleg艂o cz臋艣ciowemu znisz­czeniu, ale to 偶adnej sensacji nie wywo艂a艂o. Zreszt膮 strat w ludziach w getcie z po­wodu nalotu nie by艂o176.

W kalendarium: 1/2 IX (1942) w nocy nast臋puje nowy nalot bombowc贸w ra­dziec­kich na Warszaw臋 znacznie silniejszy i skuteczniejszy od poprzedniego. Zbom­bardo­wano Wol臋, Powi艣le od wiaduktu Mostu Poniatowskiego a偶 po Nowy Zjazd i okolice Dworca Wi­le艅skiego na Pradze, gdzie uszkodzono tory i tabor ko­lejowy. Po­wa偶ne szkody spowodowa艂 nalot w zaj臋tym przez Niemc贸w gmachu Mi­nisterstwa Komunikacji i czterech innych obiektach (W. Bart., s. 302).


(70) 6 Wrze艣nia


Martin Gray zapisa艂: na plakatach nowe zarz膮dzenie ewakuacyjne, podpisane przez Rad臋 呕ydowsk膮 mieszka艅cy Smoczej, G臋siej i Dzikiej musz膮 do godziny dzie­si膮tej opu艣ci膰 swoje mieszkania, kt贸re maj膮 zosta膰 otwarte. O dziesi膮tej Niemcy i Ukra­i艅cy za­blokuj膮 ulice. Obserwuj臋 ich z g贸ry, zachowuj膮 si臋 jak na ma­newrach, jakby te rozszlocha­ne kobiety i przera偶one dzieci w og贸le nie istnia艂y. Potem p臋­dz膮 kolumn臋 na Umschlagplatz, a w pustych mieszkaniach zaczyna si臋 polowa­nie na zbieg贸w i grabie偶 (M. G., s. 136).

Ringelblum: 6 wrze艣nia - okrucie艅stwo. W nocy zameldowano Lejkinowi, 偶e nazajutrz do dziewi膮tej wszyscy 呕ydzi musz膮 si臋 znale藕膰 w czworoboku: G臋sia, Smocza, Niska, Zamenhofa. Przeprowadzi si臋 selekcj臋 celem uj臋cia nielegal­nych (E. Ring, s. 407).

Ju偶 we wrze艣niu 1942 roku z referatu 偶ydowskiego Komendy G艂贸wnej AK po­sz艂o do Londynu sprawozdanie (sporz膮dzone przez Zbigniewa Lewandowskiego i Stani­s艂awa Herbsta): ostatnia faza likwidacji zacz臋艂a si臋 w niedziel臋. Tego dnia wszyscy 呕ydzi obo­wi膮­zani byli stawi膰 si臋 o godzinie 10 przed siedzib膮 Gminy. Tu­taj rozpocz臋to wydawanie nu­merk贸w 偶ycia, kt贸ry ka偶dy obowi膮zany jest nosi膰 na piersi. S膮 to 偶贸艂te kartki z wypi­sanym numerem, zaopatrzonym piecz臋ci膮 gminy i podpisem. Numerki s膮 bezimienne (H. Krall, s. 90). Mieszka艅cy byli ju偶 w贸wczas zorientowani o losie wywo­偶onych. Powszechnie wie­dziano o obozach zag艂ady. Pi­sze o tym Barski, przytaczaj膮c dane o obo­wi膮zku opusz­czenia mieszka艅 i uda­nia si臋 na wyznaczone miejsca (J. Bar., s. 54). Wspomniane ob­wieszczenie i wydarzenie nast臋puj膮ce po nim odnoto­wali te偶 inni uczestnicy177.

Makower: W nocy w sobot臋 z 5 na 6 wrze艣nia 1942 r. spali艣my z Emm膮 na Dzielnej --- z polecenia w艂adz wszyscy mieszka艅cy getta winni si臋 znale藕膰 do jutra do godz. 10:00 na przestrzeni ograniczonej ulicami G臋siej, Zamenho­fa, Smocz膮, placem Parysowskim. Nale偶y ze sob膮 zabra膰 niezb臋dne rzeczy i je­dzenie na 2 dni (H. M., s. 118).

Bauman: W niedziel臋 6 wrze艣nia nad ranem obudzi艂a mnie krz膮tanina na­szych wsp贸艂mieszka艅c贸w --- Okaza艂o si臋, 偶e w nocy na murach bloku policyj­nego rozkle­jono nowe zarz膮dzenia. Wszyscy mieszka艅cy bloku mieli opu艣ci膰 domy przed godzi­n膮 10 rano i chwilowo uda膰 si臋 bardziej na p贸艂noc, na ulic臋 Wo艂y艅sk膮. Miesz­kania nale偶a艂o zostawi膰 otwarte. Ka偶dy, kto pozostanie w bloku po godzinie dzie­si膮tej b臋dzie rozstrzelany (J. B., s. 96).


(71) Numerki 偶ycia i 艂apanka u Schultza i Toebbensa


W trakcie wypadk贸w 6 wrze艣nia 1942 i dni nast臋pnych, Niemcy dokonali straszliwej 鈥瀞elekcji鈥 spo艂eczno艣ci 偶ydowskiej, pozostawiaj膮c w Warszawie oko艂o 35 tysi臋cy os贸b. Te otrzyma艂y tak zwany 鈥瀗umerek 偶ycia鈥. Pr贸cz 鈥瀕egalnych鈥, w getcie ukrywali si臋 鈥瀌zicy鈥 lo­katorzy, kt贸rzy nie uzyskali formalnej prolongaty na 偶y­cie. (por. wy偶ej nr 70). Z pocz膮tkiem akcji likwidacyjnej zmieni艂 si臋 charakter za­le偶no艣ci ludno­艣ci od nadzoru okupanta. Status getta w Warszawie, by艂 podobny obozowi pracy, a mieszka艅cy stanowili 鈥瀢艂asno艣膰鈥 Rze­szy, przekazan膮 w r臋ce SS178. Raport listopa­dowy stwierdza艂 wyra藕nie: De facto stanowi膮 呕ydzi w艂asno艣膰 SS Umsiedlungamtu i oni mog膮 te偶 dowolnie ustanawia膰 zar贸wno stan li­czebny za艂贸g fabrycznych, jak i dysponowa膰 ich lo­sem179.

O numerkach Gray: Oni sprzedaj膮 numerki --- Zostawi膮 w getcie 35.000 os贸b m贸wi艂 przyjaciel Martina, Pawe艂 (M.,G., s. 137). Pami臋tnikarz notuje tak偶e 艂a­pank臋 u Toeb­bensa i Schultza. (M. G., s. 136).

Ludzie nawet w szopach pracuj膮cych dla Niemc贸w, nie czuli si臋 bezpiecz­ni: Na pierwszy ogie艅 na selekcj臋 poszli pracownicy Tobbensa. przeprowa­dzono du偶膮 redukcj臋, a kontrola odby艂a si臋 kolejno warsztatami. Niejednokrot­nie oka­zywa艂o si臋, 偶e do pierwszych szereg贸w dostawa艂y si臋 osoby tzw. dzi­kie, kt贸rym udawa艂o si臋 prze艣lizgn膮膰 bez uzasad­nienia, skutek by艂 taki, 偶e SS-owcy >odcinali ogon<, w kt贸­rym niejednokrotnie byli zareje­strowani robotnicy. Oczywi­艣cie nie by艂o 偶adnych apelacji od takich wyrok贸w (H. M., s. 122).

Barski: Pocz膮tkowo blokady obejmowa艂y przewa偶nie domy mieszkalne. Wkr贸tce jednak rozci膮gn臋艂y si臋 one na tzw. szopy, przesuwaj膮c si臋 z fabryk i warsztat贸w mniej­szych do najpowa偶niejszych (Schultz, Tobens i inni). W warszta­tach tych rozpocz臋艂a si臋 seria selekcji, przy czym - licz膮c si臋 z opini膮 niemiec­kiego kierownika - kwalifikowano do pozostania tylko cz臋艣膰 personelu (J. Bar., s. 51).

Marek Edelman: Kiedy艣 p臋dzili ko艂o mnie ludzi, kt贸rzy nie mieli numerk贸w 偶y­cia. Niemcy rozdawali te numerki i tym, kt贸rzy je otrzymali, obiecano przetrwa­nie. Ca艂e getto mia艂o wtedy jedyny cel: zdoby膰 numerek. Ale p贸藕niej przyszli i po tych z numerkami (H. Krall, s. 12-13). I dalej: By艂o czterdzie艣ci tysi臋cy nu­merk贸w - takie bia艂e kartki z pie­cz膮tk膮. Niemcy dali je Gminie i powiedzieli: >Rozdzielcie sami. Ten kto b臋dzie mie膰 nume­rek, zostanie w getcie. Wszyscy inni p贸jd膮 na Umschlagplatz<. By艂o to dwa dni przed ko艅cem akcji likwidacyjnej we wrze艣niu鈥 (H. Krall, s. 55).

O likwidacji tysi臋cy pracownik贸w szop贸w Toebbensa i Schultza r贸wnie偶 Ber­man180. W Archiwum Ringelbluma znalaz艂a si臋 relacja nie zidentyfikowanego Werks­chutzmanna dotycz膮ca jego prze偶y膰 w dniach od 7 do 11 wrze艣nia 1942 roku. Przy selekcji plac贸wek spotkali艣my si臋 po raz pierwszy z nowym poj臋­ciem u Niem­c贸w. Dowodem pracy przy tych selekcjach by艂 numerek blaszka w kszta艂cie k贸艂ka, tr贸jk膮ta, b膮d藕 kwadratu z wyrytym lub wyt艂oczonym, p贸藕­niej r贸wnie偶 malo­wanym nume­rem, kolejnym danego robotnika i nazw臋 firmy b膮d藕 plac贸wki. Z cza­sem w tym wypadku mam na my艣li najwy偶ej godzin臋, te >numerki< sta艂y si臋 wa偶niejsze od wszelkich legity­macji.

Inny m贸wi o selekcji we wspomnianych szopach (ARG, nr 72, s. 144). O wyda­rze­niach tych pisa艂 jeszcze inny, nie zidentyfikowany Natan. (ARG, nr 70, s. 135). Osobi艣cie dotyka to doktor Lewi: Najstarszy brat organizator i kierow­nik tego >szopu< po okazaniu legitymacji, kt贸ra mia艂a chroni膰 od >艂apanek<, zosta艂 wywie­ziony i wi臋cej go nie widzieli­艣my181.

Kalendarium Bartoszewskiego zawiera informacj臋 o wyw贸zce z getta na 艣mier膰 po­nad 310 tysi臋cy ludzi i o oficjalnej liczbie oko艂o 35 tysi臋cy, kt贸re pozo­sta艂y przy 偶y­ciu i by艂y zatrudniane w r贸偶nych warsztatach pracuj膮cych dla Niem­c贸w.

W艂adys艂aw Pawlak w swym eseju: By艂 to pocz膮tek wprowadzania systemu nu­mer­k贸w. Ustalono bowiem globaln膮 liczb臋 os贸b, kt贸re b臋d膮 mog艂y po­zosta膰 w okrojonym get­cie, przy czym dla pracownik贸w Rady 呕ydowskiej i jej instytucji oraz cz艂onk贸w rodzin przy­pad艂o cztery tysi膮ce dwie艣cie numerk贸w. Ka偶da insty­tucja otrzyma艂 sw贸j kontyngent i mia艂a samodzielnie decydowa膰, kto otrzyma nu­merek, a kto p贸jdzie do Treblinki (W. Paw., s. 84).


(72) Wyrzucenie paralityka przez okno


Widz臋 jak wyrzucaj膮 przez okno paralityka w inwalidzkim w贸zku i strzelaj膮 do niego ze 艣miechem (M. G., s. 138).

Ringelblum pod dat膮 30.05.1942: Noc膮 z pi膮tku na sobot臋 zn贸w zabito we­d艂ug wzo­r贸w z 18 kwietnia dziewi臋tnastu, inni powiadaj膮 siedmiu - o艣miu ludzi. W艣r贸d zabitych znaj­duje si臋 niejaki Wilner, kt贸ry le偶a艂 chory w 艂贸偶ku. Na rozkaz oprawc贸w zdo艂a艂 ona zaledwie wsta膰 z 艂贸偶ka i usi膮艣膰 na krze艣le, dalej nie m贸g艂 si臋 ruszy膰. Wyrzucili go wi臋c razem z krzes艂em z drugiego pi臋tra, strzelaj膮c jesz­cze za nim (E. Ring., s. 385-386).


(73) Krzyk niemowl臋cia zdradza kryj贸wki


Gray: Zdarza艂o si臋, 偶e przez krzyk niemowl臋cia gin臋艂o kilkana艣cie os贸b (M. G., s. 123).

Ringelblum: Kryj贸wki 鈥瀢pada艂y鈥 cz臋sto za spraw膮 przypadku, bardzo cz臋sto przez p艂acz dziecka. Znam wypadek, kt贸ry mia艂 miejsce na Nowolipiu. W dw贸ch za­murowa­nych izbach ukrywa艂o si臋 kilkadziesi膮t os贸b. Ukrai艅cy przeprowadzaj膮cy blo­kad臋 domu --- us艂yszeli p艂acz dziecka. Wyr膮bali 艣cian臋 i odkryli izb臋 z 26 oso­bami, 6 zastrzelili na miej­scu, pozostali wykupili si臋 i poszli na Umschlagplatz (E. Ring., s. 483).


Wydarzenia notowane tylko w pami臋tniku Martina Gray鈥檃


W autobiografii Martina Graya w relacjach z okresu przez nas rozpatrywa­nego umieszczono opisy wydarze艅, jakie nie znalaz艂y odbicia w innych, znanych nam pa­mi臋t­nikach. Co zrozumia艂e, maj膮c na uwadze specyfik臋 przekazu wspo­mnieniowego jako 藕r贸d艂a historycznego. W艂a艣nie w nim notowane bywaj膮 fakty - wydarzenia, jakich 艣wiad­kiem by艂 tylko i wy艂膮cznie pami臋tnikarz, wi臋c trudno zwe­ryfikowa膰 ich wiarygodno艣膰182.

Nie spos贸b odm贸wi膰 prawa do zapisu takowych i naszemu pami臋tnikarzowi. Nie od rzeczy b臋dzie wi臋c odnotowanie jego informacji, sk膮din膮d nieznanych. I to w艂a艣nie tych, kt贸re wyr贸偶niaj膮 si臋 sw膮 wyrazisto艣ci膮. Mo偶e to by膰 przyczynkiem do dalszego wniosko­wania. Do takich 鈥瀍gzempl贸w鈥 tu si臋 wi臋c ograniczono.

Pierwsze 鈥瀒ndywidualne doznanie鈥 znajdujemy, kiedy pami臋tnikarz wspomina wcze­sne miesi膮ce okupacji. Opisuj膮c 艂apank臋 na ulicach Warszawy, widzi nast臋pu­j膮ce zdarze­nie: O kilka metr贸w przede mn膮 stoi na jezdni kobieta, trzymaj膮c w ramionach nie­mowl臋, kt贸re usi艂uj膮 jej odebra膰 dwaj wysocy 偶o艂nierze. Widz臋 jej oczy, nic, tylko jej oczy, ogromne, rozszerzone przera偶eniem. Wyrwawszy dziecko, 偶o艂nierze zaczy­naj膮 rzu­ca膰 je jeden drugiemu, jak pi艂k臋, a ona stoi wyci膮gaj膮c ramiona, nie wie­dz膮c, do kogo zwr贸ci膰 si臋 o pomoc, pr贸buje pochwyci膰 niemowl臋, kt贸re na­wet nie krzyczy. W ko艅cu je­den z 偶o艂nierzy nie schwyta艂 dziecka (M. G., s. 40).

O okresie przeprowadzek do nowo tworzonego getta: Od pocz膮tku pa藕dziernika jeste艣my jak te oszala艂e mr贸wki. Gromadki ludzi ge­sty­kuluj膮 na ulicach, m臋偶czy藕ni wchodz膮 i wychodz膮 z dom贸w, spi臋trzaj膮 si臋 stosy mebli, potem nosi si臋 je z powrotem na g贸r臋, nast臋pnie wyrzuca przez okna, na dole k艂贸c膮 si臋 Polacy: jaki艣 呕yd wystawi艂 swoje obrazy na licytacj臋 (M. G., s. 46).

W tym samym mniej wi臋cej czasie: Wczoraj spotka艂em na Ciep艂ej grup臋 esesman贸w. Szli jezdni膮, kt贸ra pusto­sza艂a przed nimi. Id膮cy na czele odwraca艂 g艂ow臋 na prawo i lewo, a pozostali 艣miali si臋 --- We­szli do jakiego艣 sklepu i us艂ysza艂em g艂o艣ne krzyki; ze sklepu wybieg艂y dwie na­gie ko­biety przyciskaj膮c do siebie odzie偶 (M.G., s. 48).

W innym miejscu: Mues, mues to najlepsza rzecz na 艣wiecie pogwizduj臋 nasz膮 piosenk臋. > Mues< to pieni膮dze (M. G., s. 61).

Znane nam przekazy wspomnieniowe nigdzie nie wzmiankuj膮 takiej piosenki, rze­komego 鈥瀙rzeboju getta鈥. Mo偶liwe jednak, 偶e by艂a ona popularna w 艣rodowisku i znana w艂a艣nie Grayowi i jego towarzyszom szmuglerom. Nucona jako swoista 鈥瀔ancona鈥 bandy. Pami臋tnikarz wspomina, 偶e cz臋sto przebywa艂 z kompanami w kawiarniach. Jedna to 鈥濻ztuka鈥 znajduj膮ca si臋 na Lesznie, druga u Gertnera, jeszcze inna to 鈥濶egresco鈥 (M. G., s. 81). Je偶eli dwie pierwsze s膮 rozpoznane, cho膰by u Ringel­bluma, to firmy 鈥濶egre­sco鈥 gdzie indziej nie znale藕li艣my. Z kawiarniami zwi膮zana jest jeszcze jedna informacja - nie znana innym. Pisze bowiem, 偶e w kawiarni 鈥濵eryl鈥 organizo­wany by艂 konkurs ta艅ca. Z pierwsz膮 nagrod膮 wysoko艣ci 2000 z艂. (M.G., s. 100). W in­nym miejscu obserwowany jest inny, ob艂膮kany wybryk hitlerow­c贸w: Na Bonifraterskiej przy granicy getta zobaczy艂em raz dziesi臋cioletniego ch艂opca, kt贸ry bieg艂 z workiem kartofli na plecach. Niemiecki 偶andarm schwyta艂 go, potrz膮sn膮艂 nim brutalnie i uderzy艂 bagnetem w g艂ow臋; by膰 mo偶e chcia艂 trafi膰 w krta艅, ale dziecko wyrwa艂o si臋. Malec uciek艂, trzymaj膮c r臋ce na zakrwawionym czole, ale wnet zachwia艂 si臋 i pad艂 na ziemi臋. Jaka艣 kobieta, kt贸ra wysz艂a w艂a艣nie z bramy, rzuci艂a si臋 do zbie­rania rozsypa­nych ziemniak贸w, 偶andarm strzeli艂 i na jezdni zosta艂y dwa trupy (M. G., s. 92-93).

Inny przypadek: Na rogu G臋siej i Smoczej jakie艣 widmo w 艂achmanach, stoj膮c ko艂o zw艂ok, wo艂a艂o w regularnych odst臋pach czasu: Par臋 groszy, 偶eby pogrzeba膰 mojego je­dynaka, Mo艅ka! (M. G., s. 111).

W domu przy Mi艂ej 23, gdzie mieszka艂 Gray, na parterze otruli si臋 lokatorzy: na pod艂odze przykrytej kocami, tak 偶e zatyka艂y wszystkie szczeliny, le偶a艂y zw艂oki sze艣ciu os贸b, sze艣ciu samob贸jc贸w, w tym dwojga dzieci, kt贸re wygl膮da艂y, jakby spa艂y (M. G., s. 135).

I ostatni, maj膮cy znamiona symbolu: Na 艣rodku G臋siej pianino, zapewne wy­rzu­cone przez okno, nieco dalej na chodniku meble, podarte ko艂dry (M. G., s. 127-128). Mo偶na po­wiedzie膰, 偶e obraz 鈥瀗ormalny鈥 dla getta podczas wielkiej akcji. Tak bowiem loka­lizowa膰 wolno chronologi臋 pami臋tnika. Natr臋tnie nasuwa si臋 jednak skojarzenie z wier­szem Nor­wida, gdzie kulminacj膮 jest wyrzucenie przez Moskali fortepianu Chopina na bruk. Oba obrazy z powstanie styczniowego 1863 i likwi­dacja getta warszaw­skiego 1942 s膮 cho膰 niepor贸wnywalnie tragiczne. I nie wia­domo na ile jest zamie­rzonym chwytem literackim tekst Martina Graya. Je偶eli pos膮­dzamy go o konfabulacje.

W tym miejscu wchodzimy jednak w k艂opotliwe oceny 藕r贸d艂a. Utrudnione, gdy偶 nie wspierane rzeczowa argumentacj膮. Przytoczone informacje pami臋tnikar­skie b臋d膮 jednak wzmacnia膰 takow膮 weryfikacj臋, je偶eli rozpatrzymy je w kontek­艣cie ca艂ego, wy­偶ej prezen­towanego, zestawienia.


UWAGI KO艃COWE


Autobiografia 鈥濿szystkim kt贸rych kocha艂em鈥 w zamierzeniu autora mia艂a by膰 pomnikiem dla rodziny i wszystkich jego bliskich. Zar贸wno tych z getta i par­ty­zantki, jak i tych z Tanneron 鈥 francuskiej miejscowo艣ci na Lazurowym Wy­brze偶u. Tam po wszystkich 偶yciowych perypetiach autor mieszka艂 z 偶on膮 i czw贸rk膮 dzieci. I tam zgi­n臋艂y one w po偶arze 3 pa藕dziernika 1970 r. Wszystkie 偶yciowe do艣wiadcze­nia i zamys艂 ich utrwalenia, mog艂y mimowolnej prowadzi膰 do swoistej deifikacji samego siebie. W艂a艣nie Marcina Martina, jako podmiotu historii.

Sam autor domaga si臋 zreszt膮 rozszyfrowania. Forma nazwiska niew膮tpliwie jest wt贸rna wobec pierwotnego brzmienia. Jakiego? Nie doszli艣my. A na kartach wspo­mnie艅 Marcin przemienia si臋 przecie偶 w Martina. Brak ustalenia brzmienia pierwotnego nazwi­ska, uniemo偶liwia identyfikacj臋 narratora w Warszawie lat 1939-1943. Przynajm­niej w roku 1939 by艂oby to mo偶liwe przez zlustrowanie cho膰by ksi膮偶ek telefonicznych i reklam prasowych. Tam bowiem szuka膰 by by艂o wolno 艣la­d贸w po jego rodzinie. Jed­nak nie do roz­poznania jest na tym etapie rodzinna firma; b艂awatna (?) pasmanteryjna (?), galanteryjna (?). Nie dziwi wi臋c bezskuteczno艣膰 tropienia w tym kierunku dla pierwszych miesi臋cy hitlerowskiej okupacji; w oficjal­nym 鈥濨iuletynie Informacyjnym Izby Przemys艂owo-Handlowej w Warsza­wie鈥183. Nie wiadomo, w jakim stopniu zamierzony ka­mufla偶 autora sprzyja na­rastaniu w膮tpliwo­艣ci wobec jego dzie艂a. Wspomniano, 偶e nie­odparcie nasuwa si臋 po­dej­rzenie konfabulacji.

Takie wra偶enie wywiera pierwszy kontakt z jego opowiadaniem. W pami臋tniku na­gminnie spotykamy w膮tki, jakie cz臋sto znajduj膮 odbicie w innych wspomnieniach, dzienni­kach i kronikach. Tak偶e w esejach i opracowaniach monograficznych. Czy upowa偶nia to do wnioskowania ? Nasza pow艣ci膮gliwo艣膰 wynika nie tylko z pokory wo­bec danych nam informacji. Te w wi臋kszo艣ci nie poddaj膮 si臋 dzisiejszej (AD 1997) ra­cjonalizacji. Jednak badawcz膮 ogl臋dno艣膰 wywo艂uj膮 inne przes艂anki.

Mechaniczne zestawienie wiadomo艣ci r贸偶nych przekaz贸w nie upowa偶nia do kon­cypowania o bezpo艣redniej zale偶no艣ci tych偶e sprawozda艅. Wnioski takie wolno snu膰 do­piero po skrupulatnym wywodzeniu autentyczno艣ci materia艂u por贸w­nawczego. Jak ju偶 zastrzegali艣my, przeprowadzenie tego przekracza ramy niniej­szych uwag, ale w膮tpli­wo艣ci takie nasuwaj膮 si臋 same. Cho膰by wobec tu ju偶 cytowanych wspomnie艅 Anny Meroz (por. nr 41, przyp. 5). Autorka 鈥 tak jak Gray 鈥 jest nies艂ychanie przez los do艣wiadczana. Co wi臋cej, jej 偶ywot, opisany bardziej lakonicznie, to w etapach okupacyjnej gehenny jest niemal para­lelny do los贸w Marcina-Martina. Jednak nietrapi膮ce j膮 wypadki budz膮 obiekcje czy­telnika. I na­wet nie kontakty ze sk膮din膮d znanymi nam powszechnie bohaterami (Korczak, Czer­nia­k贸w, Rola-呕ymierski, J贸藕wiak-Witold). O tym 偶e u Anny Me­roz mamy do czynienia z ambi­cjami literackimi, 艣wiadcz膮 inne akapity. Tam, gdzie znajdujemy ust臋py przys艂uguj膮ce fikcji powie艣ciopisarskiej. Do takich zaliczamy re­alistyczny opis... snu 7-letniej c贸reczki, kt贸ra wi­dzi p艂on膮cego ojca, ju偶 koszula si臋 pali --- Wszyscy biegn膮 na ratunek --- twarz ta­tusia zamienia si臋 w twarz Stasi --- staje si臋 coraz wi臋ksza i wi臋ksza, oczy oszala艂e z przera偶e­nia184. Tam偶e matka 鈥 pami臋tnikarka wie, 偶e c贸­reczka my艣li sobie, 偶e te偶 b臋­dzie leka­rzem, jak doro艣nie. Ale nie ! Lepiej b臋dzie piel臋gniark膮. Takie 艂adne te czepki185. To偶 to ewidentny wtr臋t z eseju. Podobne do przedstawionego 鈥 bodaj bardziej prze­konywu­j膮co 鈥 snu Anny Stro艅skiej z reporta偶u literackiego Hanny Krall186. Dlatego nie za­dziwiaj膮 ju偶 inne doznanie autorki 鈥瀂a mu­rami鈥 鈥 w贸wczas ju偶 cz艂onka PPR, lektorki pol­skiego radia i aktywistki spo艂ecznej. Po wyzwoleniu niespodzianie, w niezwyk艂ym miejscu odnajduje j膮 Cyganka, kt贸ra wie艣ci: Z daleka idzie do ciebie przystojny blondyn, wkr贸tce tu b臋dzie, za rok b臋dziesz mia艂a dziecko. I rzeczywi艣cie, na Zielone 艢wi膮tki wr贸ci艂 z tu­艂aczki m贸j m膮偶 Feliks, 偶ywy i ca艂y, a w rok niespe艂na p贸藕niej 24 marca 1946 zosta艂am szcz臋艣liwa matk膮187.

Z kolei, rozpatrywanie pami臋tnika pod k膮tem zbie偶no艣ci zamieszczonej tam fak­to­grafii 鈥 notowanej w innych, wcze艣niejszych przekazach 鈥 zagra偶a nieopatrz­nym s膮­dem o bezpo艣redniej jakoby zale偶no艣ciach mi臋dzy tekstami. Cho膰by i wtedy, gdy je­den wspomi­naj膮cy pisze o szmuglerach 偶ywno艣ci: Je偶eli kiedy艣 wy­stawi si臋 pomnik zmar艂ym zas艂u­guje na艅 przede wszystkim to bohaterskie dziecko. Na pomniku tym nale偶a艂oby wy­ry膰 s艂owa: Nieznanemu dziecku - przemytni­kowi188. A w p贸藕niej wydanym pami臋t­niku, autorka popatruje na podobn膮 akcj臋 i jaki艣 pan siedz膮cy ko艂o mnie, kt贸ry obserwowa艂 wyskakuj膮cych, powiedzia艂: To s膮 ci mali bohaterowie, o kt贸rych historia nie b臋dzie wiedzia艂a189. Tutaj i w innych podobnych przypad­kach nasze mniemanie o 艣cis艂ej koli­gacji tekst贸w nie jest uprawomocnione. Nie spo­s贸b bowiem wykluczy膰 niezale偶no艣ci obu relacji.

W ekstremalnych warunkach getta zdarza膰 si臋 mog艂y sytuacje niewyobra偶alne dla p贸藕niejszemu czytelnikowi, nie do艣wiadczonemu losem 呕yd贸w. Sk艂ania膰 to winno tego czytelnika do pokory - przy ocenie autentyczno艣ci wspomnie艅. Nieobli­czalno艣膰 losu cz艂o­wieka czyni mo偶liwym, 偶e najr贸偶niejszym przytrafia膰 si臋 mog膮 losy 鈥瀗ieprawdopodobne鈥. W okupacyjnej rzeczywisto艣ci tym bardziej.

Przecie偶 relacje polskich obserwator贸w 偶ydowskiej gehenny notowa艂y r贸wnie 鈥瀗ie­wyobra偶alne鈥 fakty. W Czortkowie przywieziono beczkow贸z z gnoj贸wk膮 --- przy­p臋dzono 呕yd贸w i rozkazano im nurkowa膰 190; w Hrubieszowie widzia艂em to na w艂a­sne oczy, 偶e >Blondynek< (wyj膮tkowo okrutny SS-man 鈥 L. P.) wyrwa艂 matce malutkie dziecko, chwyci艂 je za n贸偶ki i t艂uk艂 g艂贸wk膮 o mur, a偶 przesta艂o dawa膰 oznaki 偶ycia191; w Nie艣wie偶u zwyrodnialec z艂apa艂 ma艂e, mo偶e trzyletnie dziecko i z rozmachem rzuci艂 do p艂on膮cego domu192. Inni widzieli w 鈥瀉ryjskiej鈥 Warszawie przy­艂apane dzieci 偶ydow­skie 鈥 wrzucane do kanalizacji, za艣 pi臋cioletniego malca oprawca schwyci艂 za kark, rzuci艂 na ziemi臋 i zacz膮艂 go depta膰. Widzia艂em jego podkuty but, kt贸ry mia偶d偶y艂 mu g艂ow臋, dos艂ownie wdeptywa艂 go w zie­mi臋193. 艢wiadkowie podaj膮 daty i lokalizacj臋 tych eksces贸w.

Czy wobec tego wolno pow膮tpiewa膰 w 鈥瀗ieprawdopodobne鈥 wyczyny Marcina Graya? Przecie偶 inny 艣wiadek dowodzi, 偶e 偶ywno艣膰 przemyca艂 do getta w nape艂­nionej d臋tce wozu konnego194, a i w Rzeszowie gestapowcy inscenizowali filmy pro­pagan­dowe195.

Z pokor膮 u艣wiadommy sobie: nie nam dzisiaj apodyktycznie ferowa膰 wyroki o praw­dopodobie艅stwie 鈥瀋zas贸w pogardy鈥 !

Tym niemniej nie zwalnia to od refleksji stricte badawczej o autentyczno艣ci 藕r贸de艂 m贸wi膮cych o tym okresie. I dotyczy to tak pami臋tnika Graya, jak konfron­towanych z nim wspomnie艅 r贸偶norodnych 艣wiadk贸w. Nawet na tym etapie, pokusi膰 si臋 wolno na konstatacje.

Z dokonanego zestawienia wyra藕nie wy艂ania si臋 zastanawiaj膮ca zbie偶no艣膰 wia­do­mo艣ci Martina Graya z informacjami 鈥濳roniki鈥 Emanuela Ringelbluma. Pa­ralelizm ten 鈥 a nade wszystko forma przekazu 鈥 pozwalaj膮 mniema膰 o ich bezpo艣redniej zale偶no艣ci. Tekst 鈥濿szystkim, kt贸rych kocha艂em鈥 w 1971 r. spisany by艂 przez Maxa Gallo. Wolno wi臋c przypuszcza膰, 偶e jego wsp贸艂­tw贸rca 鈥 zgodnie z ju偶 przytoczon膮 w艂asn膮 deklaracj膮 鈥 m贸g艂 wykorzysta膰 francuskoj臋zyczn膮 edycj臋 鈥濳roniki getta war­szawskiego鈥 z 1959 r. Bardziej szcze­g贸艂owe por贸wnanie z tym w艂a艣nie t艂umacze­niem (Romana Poliakowa), wykaza膰 winno zasadno艣膰 naszego domys艂u. Jednak prze­mawia za nim jeszcze inne spo­strze偶enie.

Autorom 鈥濿szystkim, kt贸rych kocha艂em鈥 nie m贸g艂 by膰 dost臋pny w pe艂ny tekst dziennik贸w Adama Czerniakowa. Wielu zawartych tylko tam, krwistych aneg­dot, bra­kuje wi臋c w pami臋tniku Graya 鈥 Gallo. Nagminnie za艣 obecny jest Ringel­blum 鈥 szczeg贸lnie por. nr: 5, 10, 12-16, 18, 20, 22-24, 28, 30, 38, 41, 47, 49, 52, 53, 60. Czy to tylko przy­padek ? Zauwa偶my przy tym, 偶e kilka zderze艅 nie znanych 鈥濳ronice getta鈥 - znaj­duje u Graya potwierdzenie w dziennikach Ludwika Landaua 鈥 nr 6, 11, 64. Id膮c tym tro­pem, wy­艂ania si臋 inne wsp贸艂brzmienia. Z kolei przytoczone r贸偶norodne, nieweryfikowalne fakty z tekstu Graya mieszcz膮 si臋 w obr臋bie 鈥瀗iewiarygodnych鈥 wyda­rze艅, podobnych do tych, jakie by艂y do艣wiadczeniem innych.

We wspomnieniach Martina Graya spotykamy osza艂amiaj膮c膮 narracj臋. Nie tylko z emocjonalnych powod贸w trudno wyrokowa膰, czy s膮 to fakty z 偶ycia Marcina Graya, czy efekt pomys艂owo艣ci Maxa Gallo. W tekstach wspomnieniowych 鈥瀒ntuicyjnie wi­dzimy鈥 za­mierzon膮 konfabulacj臋 i antycypacje pisz膮cego. Jednak mniemania takie nie wyczerpuj膮 znamion rzeczowej krytyki. Ta bowiem jest bardziej skomplikowana wobec wielop艂asz­czyznowej kategorii 藕r贸d艂owej196. W refleksji nad 鈥瀙rawdom贸wno艣ci膮鈥 naszego pami臋tni­karza, podstawow膮 kwestia pozostaje pytanie: w jakim celu zosta艂o to napisane ? Od­powied藕 zostawiamy innym.



Stosowane skr贸ty:

A. Cz. A. Czerniakow, Dziennik getta warszawskiego, Warszawa, 鈥濸WN鈥, 1983.

ARG Archiwum Ringelbluma: Getto warszawskie lipiec 1942 - stycze艅 1943, opracowa艂a R. Sakowska, Warszawa, 鈥濸WN鈥, 1980.

J. B. J. Bauman, Zima o poranku. Opowie艣膰 dziewczynki z warszawskiego getta, Kra­k贸w, 鈥瀂nak鈥, 1989.

J. Bar. J. Barski, Prze偶ycia i wspomnienia z lat okupacji, 鈥濷ssolineum鈥 1986.

W. Bart W. Bartoszewski, 1859 dni Warszawy, Krak贸w, 鈥瀂nak鈥, 1974.

M. Berg M. Berg, Dziennik z getta warszawskiego, Warszawa, 鈥濩zytelnik鈥, 1983.

M. G. M. Gray, Wszystkim, kt贸rych kocha艂em, Warszawa 1995.

H. Krall H. Krall, Zd膮偶y膰 przed Panem Bogiem, Warszawa, 鈥濿ydawnictwo Gamma鈥, 1992.

L. Landau L. Landau, Kronika lat wojny i okupacji, t. 1-3, Warszawa, 鈥濩zytelnik鈥, 1962.

A. Lewin A. Lewin, Dziennik z warszawskiego getta, Biuletyn 呕IH, 1956, nr 19-20

H. M. H. Makower, Pami臋tnik z getta warszawskiego, 鈥濷ssolineum鈥 1987.

W. Paw. W. B. Pawlak, Urodzeni w Warszawie. Opowie艣膰, Warszawa, 鈥濱skry鈥, 1986.

E. Ring. E. Ringelblum, Kronika getta warszawskiego wrzesie艅 1939stycze艅 1943, Warszawa, 鈥濩zy­telnik鈥, 1983.

呕IH 呕ydowski Instytut Historyczny.


Teresa Ciechanowicz


Literatura鈥 jako 鈥瀘r臋偶鈥. Propaganda prasy pozna艅skiej 1949-1953

ubrana w form臋 literack膮


Uwagi wst臋pne


Sformu艂owanie tytu艂u jest konstatacj膮, jaka dopiero winna wie艅czy膰 poni偶sze uwagi. P艂ynie to jednak nie tyle z zadufania, co z naszej nie do ko艅ca pe艂nej wiedzy o rozpatrywa­nym okresie. Literatura tzw. socrealizmu, a i tzw. okres b艂臋d贸w i wypa­cze艅 obros艂y dzi艣 nie tylko zdecydowanie negatywnymi ocenami, ale chyba i niedo­m贸­wieniami i nieporozu­mieniami. Wed艂ug stereotypu, d膮偶ono w贸wczas, by wszelka aktywno艣膰 kulturalna by艂a 鈥瀠ma­sawiania鈥 instytucjonalnie i 鈥瀠przedmiotowiona鈥 - co sprowadza tylko do afirmacji istnie­j膮cego systemu spo艂eczno-politycznego. Kultura mia艂a by膰 instrumentem pro­pa­gandy.

Wyra藕nie pobrzmiewa艂o to w stalinowskiej sentencji o literatach, kt贸rzy s膮 鈥瀒n­偶y­nie­rami dusz鈥. Takim za艂o偶eniom podporz膮dkowana by艂a polityka kulturalna 呕da­nowa w ZSRR. Nie in­aczej musia艂o by膰 w Polsce po roku 1948. Na niezliczonych ze­braniach, na­radach, konfe­ren­cjach i sympozjach dyskutowano o roli kultury w kszta艂­towaniu no­wej spo艂eczno艣ci; wy­znaczano 鈥瀙rawa i regu艂y鈥, jakimi kierowa膰 si臋 po­winni 鈥瀒n偶ynie­rowie dusz鈥197. W艂a艣nie literaci ! Obok filmu akurat literaturze przypisano nie­zmiernie wa偶ne miejsce w tym szczyt­nym dziele. W latach 1948-1953 regu艂y te by艂y najintensyw­niej wcielane 偶ycie. I to argumentuje ramy chronologiczne niniejszej pracy. Jej zakres przedmiotowy uzasadniamy jednak inaczej.

Dzie艂a literackie tego okresu nie rozpatrujemy w pe艂nym jego kszta艂cie. Przed­mio­tem naszej penetracji jest utw贸r literacki wszelakiego gatunku, umieszczany w obcym swej na­tu­rze kontek艣cie, b膮d藕 na odwr贸t 鈥 specjalnie dla艅 tworzony. Mowa o tekstach, jakie czytelnik znajdowa艂 鈥 chc膮c czy nie chc膮膰 鈥 w pozna艅skiej prasie codziennej. Ona docie­ra艂a do najszerszych mas, przez to za艣 najlepiej odpowiada艂a wy偶ej wy艂o偶o­nym wymo­gom propagandowym. Nie dochodzimy motyw贸w, kt贸re powodowa艂y prze­druk dzie艂 inte­gralnych 鈥 tak偶e we fragmentach 鈥 i tych pisanych na specjalne zam贸­wie­nie redakcji. To odr臋bne za­gadnienie, zwi膮zane z pyta­niem o postrzeganie rze­czywisto艣ci przez tw贸rc臋 - literata. Rze­czywisto艣ci w ca艂ym jej po­gma­twaniu i tej wy­kreowa­nej przez artyst臋. W jego intencje - ja­kiekolwiek - nie wchodzimy !

Podstaw膮 藕r贸d艂ow膮 pracy jest zawarto艣膰 dw贸ch pozna艅skich dziennik贸w: 鈥濭艂osu Wielkopolskiego鈥 z jego co tygodniowym dodatkiem 鈥炁歸iat鈥 (od pa藕dzier­nika 1950 jako 鈥濶owy 艢wiat鈥) i 鈥濭azety Pozna艅skiej鈥 z analogicznym dodatkiem 鈥濿id­nokr膮g鈥. Pierw­szy tytu艂 jest najstarszym dziennikiem pozna艅skim, ukazuj膮cym si臋 od 16 lutego 1945 roku. Firmowany by艂 przez 鈥濻p贸艂dzielni臋 Wydawnicz膮 鈥濩zytelnik鈥 (p贸藕­niej przez Ro­botni­cz膮 Sp贸艂dziel­ni臋 Wydawnicz膮), bez wyra藕nej deklaracji o sponsoru­j膮cej j膮 sile poli­tycznej. Z kolei 鈥濭azeta鈥 mia艂a wyrazist膮 proweniencj臋. Pierwszy numer ukaza艂 si臋 16 grudnia 1948 roku, ju偶 w winie­cie informowano, 偶e jest organem Komitetu Wojew贸dz­kiego PZPR. Dane te, pozornie zado艣膰 czyni膮c cz臋艣ci wymog贸w krytyki zewn臋trznej (autorstwo 藕r贸d艂a ?), jednak dla nas niewiele wnosz膮.

W 贸wczesnej sytuacji obraz ca艂ej prasy by艂 najdok艂adniej reglamentowany cen­zur膮 prewencyjn膮, podlegaj膮c膮 bezpo艣rednio wydzia艂owi Komitetu Wojew贸dz­kiego. Nie pozwala to wnioskowa膰 o r贸偶nych orientacjach politycznych, ujawnia­nych w do­borze tekst贸w zamieszczonych w jakiejkolwiek gazecie. Co najwy偶ej, roz­bie偶no艣ci sk艂ada膰 wolno na tak膮 czy inn膮 wra偶liwo艣膰 literack膮 redaktora odpowiedzialnego. A i ona podle­ga艂a wzorcom narzu­conym i egzekwowanym przez w艂a­艣ciwy urz膮d. Tak w organie PZPR, jak w niezale偶nym G艂osie by艂o przecie偶 niemo偶liwe przedrukowa­nie 鈥 przypu艣膰my 鈥 鈥瀗ies艂usznego鈥 Osipa Man­delsztama, a cho膰by i pozna艅skich tw贸r­c贸w 鈥 Aleksandra B膮ka, czy Romana Brandstaetera.

W tym miejscu niezb臋dne jest zastrze偶enie: w naszym wyk艂adzie zupe艂nie pomi­jamy warto艣ciowanie artystyczne cytowanych utwor贸w. To wypada pozostawi膰 spe­cjalistom. Nie kierujemy si臋 r贸wnie偶 鈥炁泈ietno艣ci膮 nazwiska鈥. Zadanie nasze pojmu­jemy bowiem jako prezentacj臋 pe艂nego wachlarza utwor贸w, jakie odnale­ziono w okre­艣lonym czasie, w wiadomych dziennikach.

Nie dokonujemy selekcji ani nie oceniamy walor贸w artystycznych utwor贸w. Tym bar­dziej nie wchodzimy w sfer臋 postaw etycznych autor贸w, ich domniemanego kunk­ta­torstwa, serwilizmu wr臋cz. Obecnie zbyt 艂atwo feruje si臋 wyroki, nie wiadomo zreszt膮 na ile zasad­ne198. Obiektem atak贸w tych 鈥瀞prawiedliwych鈥 jest i Ju­lian Tuwim i Maria D膮­browska i Kon­stanty Ildefons Ga艂czy艅ski. A przecie偶. Czy jest spos贸b aby ustali膰 jed­no­znacznie i do ko艅ca wykaza膰: co powodowa艂o wszystkimi tu przywo­艂a­nymi autorami, by pisa膰 takie w艂a艣nie utwory ? Autorka nie czuje si臋 na si艂ach, by to zagadnie­nie rozstrzygn膮膰.

Spenetrowano roczniki wybranych dziennik贸w i odnaleziony materia艂 鈥 dla ja­sno­艣ci wy­k艂adu 鈥 nale偶a艂o usystematyzowa膰. Jako kryterium przyj臋to tematyk臋; pro­blemy jakie nie zawsze by艂y przedmiotem dzie艂a lub zamierzeniem au­tora. Z ich produk­t贸w wy­bierano przecie偶 ust臋py 鈥 dora藕nie potrzebne 鈥瀢ymogom chwili鈥. Za艣 wymogi te wy­ra偶a膰 mia艂a w艂a艣nie gazeta. Id膮c za obrazem kreowanym, wydzielono tutaj te­maty 鈥 problemy 鈥 sytu­acje, w kt贸rych znajdujemy teksty pisarskie. Marko­wane jest to ty­tu艂ami pod rozdzialik贸w. W nich ujawniona by膰 winna po­stawa 鈥瀟w贸rcy鈥 wobec 鈥瀙roblemu鈥. Jeszcze raz podkre艣lamy; po­staw臋 nie zawsze te­go偶 autora - lite­rata.

Na koniec jeszcze jedno wyja艣nienie. Uderza膰 mo偶e brak identyfikacji i personali贸w bo­ha­ter贸w tego zestawienia199. Bior膮c pod uwag臋 potrzeb臋 tego przedsi臋wzi臋cia, zauwa偶my, 偶e w tym miejscu wy­kracza艂o ono poza nakre艣lone ramy badawczej penetracji. Co jednak wa偶niej­sze, nosi艂o by obecnie znamiona swoistego 鈥瀌onosu鈥. A przed nim i przed warto艣ciowaniem ju偶 si臋 zarzeka­li艣my. Za tekstem ukryty by艂 autor, jednak nie nam wcho­dzi膰 w jego zamys艂y. Tym bardziej, gdy niepokoi 艣wiadomo艣膰, 偶e wydru­kowany w ga­zecie tekst by艂by swoistym dzie艂em tak偶e redaktora. Ten bowiem, podsuni臋tym materia­艂em inkrusto­wa艂 sw贸j 鈥瀘rgan鈥. Na potrzeby chwili !

W tej sytuacji odszukane w gazetach dzie艂a literackie przytaczamy w postaci i w kon­tek艣cie w jakim funkcjonowa艂y w 鈥瀘kresie b艂臋d贸w i wypacze艅鈥.


I. Najwi臋ksze warto艣ci

Pok贸j

Najbardziej cenion膮 i opiewan膮 warto艣ci膮 by艂 pok贸j. O nim pisano wiersze, za­chwy­cano si臋 nim, wys艂awiano go ponad wszystko. Pok贸j ni贸s艂 ze sob膮 rado艣膰 i szcz臋­艣cie, inne, nowe 偶ycie:

Droga w przysz艂o艣膰 szcz臋艣liw膮 jak w s艂o艅ce -

To jest pok贸j, o kt贸ry walczymy200

Bo:

o艣, w kr膮g kt贸rej ziemia si臋 obraca

pchana przez ludzkie zmys艂y i mi臋艣nie -

to pok贸j, wolno艣膰, rado艣膰, tw贸rcza praca,

post臋p na 艣wiecie i cz艂owiecze szcz臋艣cie !201


D艂ugo na ten pok贸j trzeba by艂o czeka膰 i teraz, gdy ju偶 jest nikt nie pozwoli go znisz­czy膰, bo ka偶dy zdaje sobie spraw臋 z tego, 偶e

oto jest pok贸j - rozum i si艂a

- - -

los kierowany wol膮 cz艂owieka,

oto jest pok贸j, oto socjalizm202

Albowiem:

Dwa s艂owa s膮 tylko co z ca艂ej jej tre艣ci

Nie ujm膮 mi cz膮stki: Socjalizm i Pok贸j203


Pok贸j znaczy wolno艣膰, pok贸j znaczy 偶ycie i trzeba go chroni膰, trzeba go rozsze­rza膰 na ca艂y 艣wiat, by ka偶dy m贸g艂 czerpa膰 z niego rado艣膰 i si艂臋, by ka偶dy m贸g艂 偶y膰 nor­malnie, wi臋c:

GO艁臉BIU OTW脫RZ SKRZYD艁A

JAK KOMPAS POKOJU PROWAD殴 !

---

BY ZA NAMI ZOSTA艁Y POLA BITEW

A UPRAWNE STAN臉艁Y PRZED NAMI!

by w sercach, w duszach narod贸w

zwyci臋ski zagra艂 POK脫J !

Bo przecie偶

Pok贸j 艣wiata nie jest cudem!

Je艣li jest to cud si臋 stanie!

---

Milion tylko powie: - Wojna ! -

dwa miliardy krzykn膮: - Pok贸j !

Pok贸j narodom -

W imi臋 偶ycia !

W imi臋 pokoju -

wojnie 艣mier膰 !

Wszyscy zdaj膮 sobie spraw臋 z tego, 偶e pok贸j sam nie stanie si臋, 偶e sam nie przyj­dzie

Tylko musi narodzi膰 si臋 z woli.

Jak krew wytrysn膮艂 z naszego boku,

Z wysi艂k贸w naszych rosn膮膰 powoli

- - -

Z podanej r臋ki, wsp贸lnego kroku,

Z okrzyk贸w wszystkich na ziemi kraj贸w:

Niech b臋dzie pok贸j !204

A kiedy ju偶 zapanuje na ca艂ym 艣wiecie pok贸j, kiedy ju偶 nie b臋dzie wojen, prze­mocy

Wtedy to s艂owa Amerykanin, Grek, Niemiec

nikogo w 艣wiecie nie zabol臋,

b臋d臋 jak braci imiona Jan, J贸zef

na kt贸rych czeka si臋 w progu

i wita

chlebem i sol臋205.

Gdy Pok贸j w si艂臋 uro艣nie

i ca艂y obejmie 艣wiat,

艣wiat ca艂y b臋dzie ojczyzn膮

i wsz臋dzie b臋dzie brat206.

A o pok贸j mo偶na dba膰 na r贸偶ne sposoby, a najlepszym jest solidna, uczciwa praca, bo

tego go艂臋bia trzeba karmi膰 prac臋207

Bo tu my艣l jutrzejszy trud zwyci臋偶a

i s艂owo Praca z s艂owem Pok贸j

t臋 sam膮 warto艣膰 ma i ci臋偶ar208.

Mo偶na dba膰 o pok贸j prac膮 w fabrykach, w zak艂adach, w polu, nauk膮 w szkole. Tru­dem i znojem.

Ceg艂y, czerwone ceg艂y -

glina wyrwana epokom,

to dom nasz niepodleg艂y

to pok贸j209.

Budujemy Wam pa艂ac pokoju

najpi臋kniejszy z pa艂ac贸w na 艣wiecie210.

偶eby 艣wiadectwem by艂 pa艂ac w walce

o szcz臋艣cie ludu, o trud i pok贸j,

By na stronice dzie艂 k艂adli palce

synowie robotnik贸w i ch艂op贸w211.

Pok贸j wida膰 we wszystkim - w naturze, w powietrzu, w budowie. I cieszy on ka偶­dego cz艂owieka, raduje serca, bo dzi臋ki niemu mamy wszystko co potrzebne do nor­mal­nego, spo­kojnego 偶ycia i to co najwa偶niejsze. I zachwyca ka偶dego, cho膰 tyle trudu i znoju trzeba w艂o偶y膰 w prac臋 i utrzymanie pokoju i rozszerzenie go na ca艂y 艣wiat, wi臋c

stare pozna艅skie go艂臋bie

widzicie w jakim znoju

zr臋b stawia si臋 na zr臋bie ?

Le膰cie z ga艂膮zk膮 pokoju!212

Le膰cie i rozno艣cie pok贸j wszystkim, bo wtedy b臋dzie szcz臋艣cie pe艂ne i rado艣膰 i praca, bo

Nie ma

nie ma w zieleni przed moim domem

pe艂nej rado艣ci -

ludzkiego szcz臋艣cia nie ma,

p贸ki krew z ulic 艣wiata nie nieporz膮dek,

p贸ki 艣mier膰 czarna pustoszy

cho膰 jeden Phenian213.

Dlatego masz oczy powa偶ne

nawet, kiedy u艣miech przynosisz,

bo wiesz, 偶e sprawa Pokoju -

jest spraw臋 naszej mi艂o艣ci214.

Ludzie chc膮 偶y膰 w pokoju, chc膮 aby pok贸j zapanowa艂 na ca艂ym 艣wiecie i walcz臋 o niego, walcz臋 o to, aby nie by艂o wi臋cej wojen, przelewu krwi, 艂ez i przemocy

A U NAS ?

Po prostu

BITWA 0 POK脫J !

Patrzcie:

Gniewem ludy siej膮

I zbiera膰 b臋d臋 pok贸j !

Wygramy pok贸j !

Wygramy pok贸j !

Wygramy pok贸j!

Nie b臋dzie wojny215.

Ludzie nie chc膮 niczego, co kojarzy si臋 z wojn膮 i co mo偶e si臋 do niej przyczyni膰 i ciesz膮 si臋, 偶e samoloty s膮 wykorzystywane w celach pokojowych216, 偶e trzymaj膮 stra偶 po­koju

bezkresna twoja na stra偶y przestrze艅:

rosn膮ce miasta i 艂any chleba

i to co wielkie, co jest naj艣wi臋tsze ! .

Tak偶e o艂贸w mo偶e by膰 wykorzystywany i rozumiany r贸偶nie. Je偶eli s艂u偶y do cel贸w po­ko­jowych to bardzo dobrze, ale 偶eby nie by艂 wykorzystywany do cel贸w wojennych, do wy­robu broni217. Bo ju偶 nikt tego nie chce

Nie chce broni i armat

ludno艣膰 bia艂a i czarna

Trudno zrobi膰 j膮 bez robotnik贸w! .

Bo robotnicy teraz chc膮 pokoju, nie chc膮 przyczynia膰 si臋 do wojny, walcz臋 o po­k贸j, pod­pisuj臋 si臋 ch臋tnie, z rado艣ci膮, wiar膮 i nadziej膮 pod Apelem Pokoju, bo

twoje szcz臋艣cie tkwi

w nadziejach Apelu,

w Narodowym Plebiscycie.

Pok贸j g艂osi triumf 偶ycia

jak majowa ziele艅 !

---

K艂ad膮c podpis pod Apelem

wype艂niamy wobec ciebie

obowi膮zek serca !

A tych co podpisuj膮 Apel jest wielu, dlatego te偶 pewne jest ich zwyci臋stwo

My

miliard 偶ywych serc

i dwa miliardy sprawiedliwych d艂oni

powstrzymamy wasz poch贸d 艣mierci

szalony218.

My - to miliony - wola 艣wiata

przeciwstawiamy si臋 zbrodniarzom -

---

aby w pokoju rozkwita艂y

偶elazem huty, - kwiatem wi艣nie219.

Miliard podpis贸w: miliardu (sic !) wola

ochroni zbo偶em szumi膮ce pola220.


Apel Pokoju podpisuj臋 ludzie na ca艂ym 艣wiecie, chocia偶 pod偶egacze wojenni pr贸­buj臋 w tym przeszkadza膰, ale front pokoju jest dzi艣 pot臋g膮. Mog膮 mnie powiesi膰 i nic si臋 przez to nie zmieni. Moje miejsce obejmie tysi膮ce innych bojownik贸w i to lepszych ode mnie. My艣my okrze­pli i doj­rzeli --- Pracuj膮ce masy 艣wiata - proletariat. Stali艣my si臋 u艣wiadomio­nymi bo­jowni­kami wolno艣ci, post臋pu i pokoju. 艁膮czymy si臋, kszta艂cimy, pomagamy sobie i do­chodzi­my do porozumienia. Coraz trudniej z nami walczy膰221. Wi臋c

twarde - Nie! - rzucimy wszyscy

imperialistom w plebiscycie222.

A poniewa偶 przeciwnik贸w pokoju jest mniej ni偶 bojownik贸w o pok贸j, to kres tych pierw­szych jest ju偶 bliski, i panowanie pokoju pewne

Kobiety ca艂ego 艣wiata

Jest was wi臋cej ni芦li po艂owa ludzko艣ci -

Zwyci臋偶ycie ! .

nas nie dzieli

kolor sk贸ry ni rasa

艂膮czy nas cel

do kt贸rego d膮偶ymy:

Pok贸j, Pok贸j dla 艣wiata !!

- - -

I brzmi najdumniej

S艂owo : CZ艁OWIEK ! !

I wszyscy 艂膮cz膮 si臋 z tymi, kt贸rzy cierpi膮, kt贸rzy nie znaj膮 pokoju, 艂膮cz膮 si臋, by wy­wal­czy膰 pok贸j, lepsze 偶ycie, by si臋 nie powt贸rzy艂 Phenian, Hiroszima, by przysz艂y nowe, spokojne lata. Wi臋c

Dzie艅 wstaje wpatrzony w go艂臋bia,

kt贸ry 艂opoce na wietrze

ja id臋 ws艂uchany w go艂臋bia,

kt贸ry 艂opocze w sercu: -

nasze matki s膮 z tob膮, m艂oda Kim,

nasze matki s膮 z wami

o Pak - Den - ai. . .223.

Ci, kt贸rzy walczyli, nie zostan膮 zapomniani, dla nich i dla siebie walczymy o pok贸j i

Pok贸j b臋dzie uratowany

艣ci艣nij transparent贸w bro艅 !

- Korea - tak nazwij

sw贸j w艂asny dom224,

I po艣wi臋膰 sw膮 walk臋

dla wszystkich co si臋 urodz膮

by dom zbudowa膰 do ko艅ca

czuwa ma mi艂o艣膰 walcz膮ca225.

O pok贸j ka偶dy walczy prac膮 w艂asnych r膮k. Wi臋c i poeci maj膮 tu swoje zadania, a ich po­ezja jest narz臋dziem tej walki: Niech walczy pie艣ni膮 - kto z was poeta !

Przeciw 偶ar艂ocznym armat gardzielom

niech si臋 zamieni ka偶dy wiersz w bastion !

---

S艂owa, co wroga k艂uj膮 i ch艂oszcz膮

lecz przyjacielom (sic !) podaj臋 d艂o艅 !

---

Trzeba o pok贸j walczy膰 z zapa艂em

Szturmuj poezjo! Na ca艂ym froncie!226.

Wiersz m贸j jak pocisk bije w morderc臋

Co ludzk膮 艣mierci膮 zha艅bili nasz wiek227

Wi臋c poeci nie szukajcie na si艂臋 temat贸w, lecz

Bijcie wroga robot臋,

bo wielkie zadanie przed wami !

Wy macie pi贸rem walczy膰

o pok贸j i socjalizm !228.

By wszyscy ludzie, zw艂aszcza dzieci, by艂y szcz臋艣liwe i mog艂y normalnie 偶y膰

tatu艣, kt贸ry wiersz Ci ten pisze

by艣 mog艂a rosn膮膰 spokojna.

Walczy, by z mowy, kt贸rej si臋 uczysz

znikn臋艂o s艂owo:

wojna229

Wszyscy 艂膮cz膮 si臋 wi臋c razem, w jeden wielki poch贸d przyja藕ni, braterstwa i po­koju

Jedzie, jedzie karawana

Milionowym dudni krokiem

Niesie, niesie ludziom w darze

Sprawiedliwo艣膰, szcz臋艣cie, pok贸j !230.

Ale nale偶y czuwa膰, gdy偶 Klika pod偶egaczy, dobrze nam znajomych pragnie ruch po­koju rozbi膰... na atomy231. i to w艂a艣nie oni przewrotnie uchwalaj膮, 偶e za zbrodniarza prze­ciw ludzko艣ci b臋dzie uwa偶any ten, kto pierwszy u偶yje energii ato­mo­wej dla cel贸w pokojo­wych232. Wi臋c b膮d藕my czujni i nie dajmy zwie艣膰 si臋 ich pu­stym frazesom, bo wro­gowie cz臋­sto m贸wi膮 fa艂szywie, twierdz膮, 偶e s膮 przyjaci贸艂mi, na­wet 偶e si臋 zmienili, 偶e pragn膮 pokoju i po­st臋pu. I taki dwulicowiec g艂osi:

Kocham post臋p jak niewielu

jestem z wami, zawsze by艂em,

dawno o te -- dzi艣 -- walczy艂em233.

Ci wszyscy pod偶egacze wojenni wywodz膮 si臋 przewa偶nie z dawnej elity, to kom­bi­nato­rzy, kt贸rzy nie mog膮 pogodzi膰 si臋, 偶e stracili pozycj臋, maj膮tek, eleganckie wy­godne 偶ycie i te­raz miotaj膮 si臋 i s膮 jak gasn膮cy meteor o gwiazdy rozbity234. Chc膮 nowej wojny i czekaj膮 na ni膮235, marz膮 o niej, o zniszczeniu pokoju i o tym, by zabrak艂o o艂贸w­k贸w do podpisywania si臋 pod Apelem Pokoju236. Ale przypominamy wam i zapa­mi臋taj­cie to do­brze, 偶e koniec wojny by艂 9.05.1945 roku i ju偶 nigdy nie b臋­dzie wojen237. Wy za艣 mo偶ecie sko艅czy膰 marnie - jak Hi­tler, jak Duce238. I nie ukryje­cie si臋, bo pod­偶e­gacza mo偶na po­zna膰 od razu, odr贸偶nia si臋 od ludzi pracy, od tych, kt贸rzy kochaj膮 pok贸j:

Nam jest praca potrzebna

WAM jest pieni膮dz potrzebny.

Nam potrzebny jest spok贸j

WAM proceder haniebny.

My pod藕wign膮膰 pragniemy

Kraj nasz wojn臋 zniszczy

WAM si臋 marz臋 po nocach

Bomby, krew i miliony.

Dywidendy i zyski

Akcje, podb贸j i w艂adza239

Pod偶egacze wojenni popieraj膮 imperializm i wsp贸lnie z imperialistami d膮偶膮 do wojny, d膮偶膮 do wyzysku ludzi prostych, robotnik贸w ale go艂膮bek pokoju ostrze偶e nas w por臋 przed nimi

by zl臋k艂a si臋 klika

co 偶ycie ludzkie wymienia na naft臋240.

Proletariuszu! Mi臋sem armatnim

Nie b臋dziesz wi臋cej dla gie艂dy 艣wiata.

Pie艣艅 powiedzia艂a: B贸j to ostatni,

Pie艣艅 m贸wi dalej: oto zap艂ata

Byli kr贸lowie. Przegrali w karty.

Jutro przegraj膮 kr贸lowie w臋gla,

Kr贸lowie z艂ota, kr贸lowie nafty,

W艂adcy na morzach i widnokr臋gach241.

Imperiali艣ci post臋puj膮 podst臋pnie, pod p艂aszczykiem pi臋knych pokojowych s艂贸w d膮偶膮 do wojny - w sojuszach atlantyckich

brudne wi膮偶膮 nici

pa艂eczki koron herbowych

z pa艂kami policji...242

A tak偶e

Palicie fajk臋 pokoju

tytoniem znakomitym

A potem da膰 nam chcecie

- napchan膮 dynamitem243.

Bo imperiali艣ci nie chc膮 pokoju, chc膮 wojny, bo na wojnie mog膮 si臋 dorobi膰

Wojny nie ma - dolar spada

wojny nie ma - straszne O o o !244

Ale wasze plany i marzenia nie spe艂ni臋 si臋, bo pro艣ci ludzie, ludzie pracy, jak my wszy­scy

przeciwstawiamy si臋 zbrodniarzom -

---

my wojn臋 wam do gard艂a wci艣niem (sic !)245.

powstrzymamy wasz poch贸d 艣mierci

szalony.

---

Wiedzcie

Spisek na 偶ycie 艣wiata

Wam si臋 nie uda246.

Bo

Walka wci膮偶 trwa zwyci臋stwo to nasz 偶o艂d

ju偶 Imperializm miota si臋 w gor膮czce,

nad nami sierp obejmuj膮cy m艂ot,

Proletariusze wszystkich kraj贸w 艂膮czcie si臋247,

Uwa偶ajcie wy, przeciwnicy pokoju, gdy偶

Pro艣ci ludzie znaj膮 morderc臋,

Pro艣ci ludzie odetn臋 mu r臋ce248.

I b臋dzie pok贸j, a wasz koniec, nic nie osi膮gniecie, nie macie te偶 co liczy膰 na Stany Zjednoczone, bo one ju偶 nie s膮 pot臋g膮, wi臋c nie cieszcie si臋, 偶e jest wojna w Korei, bo

na Korei... no c贸偶

-- mit ameryka艅ski - prys艂 ju偶.

Korea - to jeszcze jeden gw贸藕d藕

do trumny imperializmu249.


Ko艅czy si臋 imperializm, ko艅cz膮 si臋 z艂e dni, teraz ju偶 tylko czeka nas rado艣膰, szcz臋­艣cie, pok贸j i praca oraz

Szcz臋艣liwy b臋dzie 艣wiat

Gdy bezpowrotnie minie

Przekle艅stwo dawnych lat.

Wi臋c u艣miechnij si臋 !250.


Praca


Wiele uwagi po艣wi臋cono pracy, kt贸ra by艂a rzecz膮 najwa偶niejsza. Praca - zw艂asz­cza fi­zyczna 鈥 by艂a celem nadrz臋dnym.

Oto jest wiosna naszego wieku,

w kt贸rym murarz wyprzedza poet贸w251

a jest

dzie艅 ka偶dy gor膮cy od pracy252.

Robotnicy za艣 s膮 lud藕mi godnymi pe艂nej chwa艂y i uwielbienia. To w艂a艣ciwie praw­dziwi 鈥炁紀艂nierze pracy鈥253. W naszej rzeczywisto艣ci wszyscy pracuj膮 dzielnie, na przek贸r kapitali­stom i wyzyskiwaczom. Wszystkim tym, kt贸rzy s膮dz膮, 偶e post臋p, praca, r贸w­no艣膰, socjalizm to tylko mrzonki... na prima aprilis. My wiemy, 偶e je艣li si臋 chce, to mo偶na wiele

Wstecznicy! Dzi艣 inny ju偶 艣wiat !

I mrzonki zmieniaj膮 si臋 w fakt254.

Bo je偶eli si臋 chce i je艣li si臋 wie, 偶e praca nasza nie jest dla bogaczy, a dla ludzi pro­stych 鈥 dla siebie 鈥 to pracujemy szybciej i przyjemniej

Budujemy mosty

Wszystkim ludziom prostym

Wszystkim ludziom pracy

Szko艂y i pa艂ace255.

Wtedy jest ch臋膰 do pracy; wtedy praca jest najwa偶niejsza, tak jak w przypadku ro­bot­nika, kt贸ry po wypadku nie my艣li o sobie, ale o pracy, o tym, 偶eby m贸c do niej wr贸­ci膰256. Bo praca i jej efekty s膮 pi臋kne, bo wy robotnicy

Sami tworzycie poemat

---

Nie wzrusz膮 przecie偶 rymowan膮 plag膮

tych, kt贸rzy ko艅cz膮 za wagonem wagon,

kt贸rzy nie na papierze,

ale po szynach szczerzej

k贸艂 twardym 艂oskotem

rymuj膮 偶elazo z robot膮.

Wam

poetom 偶elaza nieznanym w艣r贸d tysi臋cy

nieznany poeta prosty ten wiersz po艣wi臋ca257.


Podzi臋kowania, pozdrowienia i laudacje sk艂adaj膮 literaci najr贸偶niejszym ro­bot­ni­czym specjalno艣ci膮; spawaczom napowietrznym, kt贸rych praca jest ci臋偶ka i pi臋kna258; g贸rni­kom259 wykuwaj膮cym nowej Polski zr膮b260, ludziom z maszynowni261, tym, kt贸rzy dbaj膮 o stan kanalizacji262, kt贸rzy trudz膮 si臋, by by艂o 艣wiat艂o i woda263, str贸偶om, pilnuj膮­cym zak艂a­d贸w przed z艂odziejami264, rybakom265, korektorom266. Ale tak偶e lekarzom, kt贸rzy z po­艣wi臋ce­niem i pe艂ni oddaniem ratuj膮 ludzkie 偶ycie267. Chwa­lona jest g艂贸wnie praca fizyczna. Bo ludzie przy tej pracy s膮 pi臋kni 鈥 maj膮 szla­chetne rysy, trudz膮 si臋 za艣 z u艣miechem.

kiedy ci dzie艅 powszedni

trud贸w i trosk nie oszcz臋dza

czytaj w tych twarzach przysz艂o艣膰

jak w pi臋knej, otwartej ksi臋dze268.

Oni rozr贸偶niaj膮 warto艣ci najwy偶sze, rozumiej膮 sw膮 prac臋 i s膮 z niej dumni. Id膮 w ra­do­sn膮 przysz艂o艣膰, do szcz臋艣cia i do dobrobytu

Od krok贸w

zat臋tni艂 bruk ulicy

Naprzeciw pracy

id膮 Kowale jutra

robotnicy269

Jak 艂an 偶yta wyro艣nie z ziaren

jak dom z cegie艂 stanie wysoki

tak wolno艣ci wyznacz膮 trakt

nasze wsp贸lnie dudni膮ce kroki

---

jeste艣my prac膮 zjednoczeni

my robotnicy wsi i miast270

Pi臋kna jest praca murarza, kt贸ry wznosi domy, bo

On w dom naszego szcz臋艣cia

serce swoje k艂adzie

Walczy kielni膮

jak 偶o艂nierz na barykadzie271,

Wyjd藕my popatrze膰 na 偶ywe twarze murarza:

oto Andrzejku, cz艂owiek wznosz膮cy pomniki

Przypatrzmy si臋 jego twarzy272.

Pracuj膮 w trudzie i znoju, dla siebie i dla innych buduj膮 domy, by wszyscy mieli gdzie mieszka膰, buduj膮 mosty, by skr贸ci膰 drog臋273, a 艣cigaj膮 si臋 sami ze sob膮 i z ... drzewami274

Nie mamy si臋 kasztanie

w艂a艣ciwie spiera膰 o co,

ja dom sko艅czy艂em rano,

a ty zakwit艂e艣 noc膮275

Wszyscy przez sw膮 prac臋 d膮偶膮 do lepszego jutra, a to b臋dzie pi臋kne, radosne, wsp贸lne i bratnie276.

W艣r贸d gwiazd, zbudzony pracy graniem

Dzie艅 si臋 wychyla w mgle 艣witania,

z tr臋baczem dziej贸w zgodnym ch贸rem

Robotnik nowy czas wydzwania277.

I 偶adna praca nie jest lepsza lub gorsza, mniej lub bardziej potrzebna, bo

wszyscy jeste艣my potrzebni,

to znaczy potrzebny jest ka偶dy

---

bo wszyscy tworzymy 偶ycie

pi臋kne jak pi臋kno Warszawy278.


Ka偶dy jest potrzebny i ka偶dy mo偶e dobrze pracowa膰, tylko musi by膰 na w艂a艣ciwym sta­nowisku, znale藕膰 sobie zaj臋cie, w jakim mo偶e si臋 wykaza膰279. Trzeba praco­wa膰 jak najlepiej i

w czyn, s艂owo

uczucie w艂o偶y膰 trzeba. SERCE !!!

pomy艣lmy jak od jutra spraw臋 najmocniej uj膮膰

w d艂onie i my艣li - proste drogowskazy280

Trzeba jednak doskonali膰 sw膮 prac臋 i mie膰 do niej w艂a艣ciwy stosunek. Tak, jak pe­wien dyrektor, dla kt贸rego kiedy艣 najwa偶niejsze by艂o 鈥炁糴by pracowa膰 pomy艣lnie, spokoj­nie, cicho, bez 偶adnych specjalnych trosk鈥281, p贸藕niej zmieni艂 si臋 zrozumiaw­szy warto艣膰 pracy. Dzi艣 m贸wi ju偶 鈥濿ypijmy za nasze nowe, tw贸rcze i niespokojne, pe艂ne pracy, walki i zwyci臋stw 偶y­cie !鈥282. Pracuj膮 wi臋c wszyscy 鈥 dla wsp贸lnego do­bra, dla Polski, dla po­koju

M贸j kraj pracy chce i nauki

silnej d艂oni i wznios艂ego czo艂a...

my艣li, id膮c do domu ucze艅

kraj m贸j - szepce - to wielka szko艂a283.


R贸wnie偶 literaci maj膮 swoje zadania, maj膮 pisa膰 o 偶yciu, pracy, ludziach trudz膮cych si臋, o tym co wa偶ne, bo je艣li nie, to

nie dajcie mi d艂oni bracia284

bo

nie starczy pi臋kne zna膰 postulaty

trza zacz膮膰 po艣cig za 偶yciem !285.

A wszelka praca jest najlepsza wtedy, gdy jest oparta na planie, gdy偶 wtedy jest bardziej efektywna, lepiej i wi臋cej mo偶na dokona膰286. Teraz mamy w Polsce plan Sze艣cioletni i jako艣 od razu inaczej, rado艣niej, wiosennie, wr臋cz zmieni艂 si臋 klimat, bo

kwitnie

wiosna tu sze艣cioletnia287.

W planie tym trzeba ci臋偶ko pracowa膰, stara膰 si臋, by wszystko by艂o jak nale偶y, by nie by艂o 偶adnych op贸藕nie艅, niedoci膮gni臋膰, zaniedba艅. A tego wszystkiego trzeba si臋 na­uczy膰:

trzeba stale si臋 uczy膰

w sze艣cioletnim zespole gra膰 !288

Bo wsp贸lny jest cel i wsp贸lny trud, budowa i praca

By wsp贸lny trud i wsp贸lny siew

wyrasta艂 w nowym planie289.


I wszyscy si臋 staraj膮 plan sze艣cioletni wykona膰, zrobi膰 jak najlepiej to co do nich na­le偶y, wrogowi na przek贸r

Praca, braterstwo i przyja藕艅

Plan sze艣cioletni tworzy,

plan jak o g艂az si臋 rozbije

wstecznictwa wezbrane morze290

Wszystkich wrog贸w, konserwatyst贸w, zacofa艅c贸w

Bro艅 niezawodna

dzi艣 st膮d ich gromi

Plan sze艣cioletni291

W Polsce jest teraz dobrze, szcz臋艣cie, praca radosna, normy wyznaczaj膮ce plan sze艣cioletni. Robotnicy wr臋cz s膮 za艣lubieni normom, pracy, planom. Marz膮 i planuj膮, by to wszystko dla Polski, dla siebie i innych wykona膰, bo

Uj膮膰 marzenia w czyn to realizm,

a plan wykona膰 oto socjalizm !

---

Dzi艣 z 偶yczeniami nadci膮gaj膮 listy

---

Polsko, meldujem (sic !), 偶e sze艣cioletni

drugiego roku plan wykonany !292.

Wszyscy musz膮 pracowa膰 i przyk艂ada膰 si臋 do tego co robi膮. Aby by艂o lepiej, mo偶na do­statniej 偶y膰, by post臋p by艂 widoczny. I trzeba w to wierzy膰293. Mamy ju偶 sa­moloty s艂u­偶膮ce do cel贸w pokojowych294, niebawem rusz膮 samochody z fabryk295. Ale najwi臋cej sprawia rado­艣ci i najbardziej jest zauwa偶alna elektryfikacja 鈥 zak艂adanie in­sta­lacji o艣wietle­niowych, jakie ju偶 nied艂ugo b臋d膮 wsz臋dzie296. 艢wiat艂o u艂atwi 偶ycie i prac臋 wielu ludziom i mi艂o b臋dzie popatrze膰 jak latarnik w艂膮czy kontakt z dr偶eniem r膮k297. Post臋p i praca to droga do socjalizmu, bo walka o socjalizm wci膮偶 trwa, cho膰by na rusztowaniach -

Budujemy socjalizm

zbudujemy socjalizm

my - przodownicy swobody298


Wam w r臋kach robota si臋 pali

bo razem buduj膮 socjalizm

robotnik polski i ch艂op299

I cho膰 jest to praca ci臋偶ka, to jednak radosna, nikt nie szcz臋dzi si艂300. Praca dla so­cjali­zmu jest jak poezja 鈥 pi臋kna i brata ludzi, ka偶dy chce w艂膮czy膰 si臋 w now膮 epok臋 i w ten po­ch贸d pracy, w艂a艣nie swoj膮 codzienn膮 praca301. Ludzie zdaj膮 sobie spraw臋 z tego, 偶e bez trudu i bez pracy, bez ustawicznego dokszta艂cania nie b臋dzie mo偶liwy po­st臋p i so­cjalizm. Tak jak ten by艂y doro偶karz, kt贸ry teraz je藕dzi traktorem, bo ju偶 wie doro偶k膮 nie wejd臋, w socja­lizm302. Dla socjalizmu trzeba wielu wyrzecze艅 i trud贸w, nie mo偶na tylko my艣le膰 o sobie i swojej wygodzie, nie wolno narzeka膰 i jak wstecznicy m贸­wi膰: Socjalizm panie si臋 buduje, wielkie rzeczy, ho, ho, a kluski sty­gn膮303. A so­cjalizm jest ju偶 blisko, silne d艂onie go buduj膮 i nie ul臋kn膮 si臋 nikogo i ni­czego - z gniazda masztu wida膰 socja­lizm ! . Ca艂y kraj, wszyscy ludzie to do­strzegaj膮 i doce­niaj膮. Wszystko to jest dzie艂em ich r膮k304. Wszystkiemu za艣 prze wodzi Partia

Partia prowadzi, partia jest wszystkim

Partia jest wodzem narodu

- - -

Jedna pod膮偶a wielka rodzina

Pod sztandarami Marksa - Lenina

Do szcz臋艣cia proletariatu305

To Partia daje ludziom gwarancje sprawiedliwo艣ci i r贸wno艣ci306. Ona daje to, co pi臋kne i dobre, dzi臋ki niej tak w艂a艣nie wygl膮da dzi艣 Polska307. Dzi臋ki Partii ludzie po­znali, co to jest r贸wno艣膰, praca, post臋p, to ona wyprowadzi艂a poni偶anych do chwa艂y z do艂贸w pogardy. Albowiem Partia pomaga i krzepi, dlatego te偶 do niej zwraca si臋 poeta:

tylko jednej rzeczy pragn臋:

tyle mi hartu daj i 艣wiat艂a

aby艣 na zawsze by艂a dla mnie

jak wola pierwsza i ostatnia308.

I pi臋knie jest nale偶e膰 do Partii, pi臋knie jest by膰 komunist膮, bo komunista to zna­czy bar­dzo du偶o, to cz艂owiek szcz臋艣liwy, kt贸ry my艣li i czuje, ale przecie偶

Nie b臋d臋 t艂umaczy艂: Komunista to znaczy...

i dalej s艂owo po s艂owie...

My艣l臋, 偶e to jest po prostu

prawdziwy cz艂owiek309

Jest Partia, jest r贸wno艣膰 i jest praca, jest wolna Polska i szcz臋艣cie ludzkie. Dla­tego w wyborach do Sejmu nie trudno zdecydowa膰; na kogo odda膰 g艂os:

Na ciebie, ziemio ojczysta

g艂osujemy i jedna jest lista310

G艂osujemy za wolno艣ci膮, sprawiedliwo艣ci膮, na robotnika, kt贸ry wie, co to praca i wie, co potrzebne jest i Polsce i ludziom311. Dzi臋ki pracy, po艣wi臋ceniu teraz mamy Polsk臋 woln膮. Jest r贸wno艣膰, dobrobyt, w艂asny dom, praca, post臋p i wiele innych do­brodziejstw, a to wszystko wyczyta艂em w ksi臋dze Konstytucji312.


II. Ojczyzna 鈥 Troska nasza najwi臋ksza

Walka o wolno艣膰 i sprawiedliwo艣膰



W 1945 roku Polska odzyska艂a wolno艣膰, ale aby sta艂o si臋 to mo偶li­we, musia艂o min膮膰 wiele czasu. Trzeba by艂o wielkich wyrzecze艅 i po艣wi臋ce艅, wiele przelanej krwi i wielu 艣mierci. Ludzie jednak ch臋tnie znosili wszystko. Walczyli z zaci臋­ciem i oddaniem, gdy偶 przy艣wieca艂 im pi臋kny cel 鈥 wolna ojczyzna. Polska ludzi pracy i sprawiedliwo艣ci313. R贸wnie偶 komuni艣ci, chocia偶 byli wi臋藕niami, w艂膮czali si臋 do walki, kiedy tylko opuszczali mury wi臋zie艅. Rozumieli przecie偶, 偶e jest to walka o najwa偶niejsze, 偶e nale偶y wzi膮膰 sw贸j los i sprawy Polski w swoje r臋ce. Po to, by p贸藕niej m贸c obejrze膰 owoce zwyci臋stwa 鈥 鈥瀢oln膮 Polsk臋 i ustr贸j socjalistyczny by m贸c potem z tego korzysta膰 i radowa膰 si臋鈥314. Do walki szli ludzie ze wsi i miast, i stawali si臋 jedno艣ci膮, si艂膮 i moc膮, pot臋g膮315. Nie by艂o miejsca na rozbie偶no艣ci, bo w tych dniach wojsko nie by艂o ju偶 reprezentacj膮 z elity. Liczy艂y si臋 tylko ch臋ci i zdolno艣ci316. I szli tak na 艣mier膰, szli zwyczajnie, bez pompy i rozg艂osu

Do naszej

Do polskiej idziemy ziemi

Drog膮 najkr贸tsz膮 przez front317.

呕o艂nierze byli przygotowani na wszystko, gotowi do najwi臋kszych po艣wi臋ce艅, by tylko wykona膰 najwa偶niejsze zadanie. By przyczyni膰 si臋 do zgniecenia faszyzmu i wywalczy膰 wolno艣膰 dla nowej Polsk臋. Szli z rado艣ci膮 i lekkim sercem na spotkanie 艣mierci, wiedz膮c, 偶e zwyci臋zc膮 ten, kt贸ry padnie318. Ci bezimienni i niekiedy zapomniani. O kt贸rych nikt nic nie wie i nikt w艂a艣ciwie nie pami臋ta. Nie spodziewali si臋 nagrody, nie oczeki­wali s艂awy, nie liczyli na pochwa艂臋 i pami臋膰. Oni walczyli, by cz艂owiek zn贸w uwierzy艂 w cz艂owieka i by ta wojna by艂a ostatni膮319. I tylko

Mo偶e kiedy艣 zamy艣lony g贸rnik

gdy b臋dzie w nas 艂omem uderza艂

ujrzy obok paproci i czo艂gu

odci艣ni臋t膮 w w臋glu twarz 偶o艂nierza320.

By膰 mo偶e kiedy艣, gdy ju偶 b臋dzie pok贸j, wolno艣膰, normalne 偶ycie, kto艣 powie­:

Tu przed laty

tw贸j ojciec broni膮c ziemi pad艂.

---

a偶 dot膮d dotar艂 ojca 艣lad321.

Walczyli m臋偶nie, do ostatniej kropli krwi, i nie by艂o im 偶al rozstawa膰 si臋 z m艂odym 偶yciem. Wierzyli bowiem w woln膮 Polsk臋 , a byli przekonywani:

M贸wi Micha艂 偶o艂nierzom o Partii,

kt贸ra ludziom sprawiedliwo艣膰 rozdziela.

S艂ucha 偶o艂nierz i ju偶 wie, 偶e warto

za zwyci臋stwo sprawiedliwe krew przela膰322.

I niejeden z 偶o艂nierzy poszed艂 drog膮 prawdy, niejeden podzieli艂 los bohaterskiego porucznika Kalinowskiego­

呕o艂nierz swej matce ziemi odda艂 krew czerwon膮,

Przypad艂 do matki ziemi piersi膮 wyszczerbion膮.

M臋偶ny bojownik przyj膮艂 艣mierci poca艂unek323.

Ale walki toczy艂y si臋 nie tylko na froncie. Za spraw臋 gin臋li r贸wnie偶 w czasie wykonywania tajnych akcji spiskowych, na ulicy, w domu. Taka dzia艂alno艣膰 by艂a niezb臋dna i wa偶na. I wcale nie by艂a taka 艂atwa, jak by si臋 zdawa艂o. Wymaga艂a wielkiej ostro偶no艣ci i uwagi w ka偶dym najdrobniejszym szczeg贸le. Przez jedna chwil臋 nieuwagi mo偶na by艂o straci膰 偶ycie. Przez pozornie drobne zanie­dbanie, szczeg贸艂, jeden nieopatrzny ruch324.

Cz艂owiek dzia艂aj膮cy w konspiracji musia艂 liczy膰 si臋 z mo偶liwo艣ci膮 wpadki. Przecie偶 w ka偶dej chwili mo偶e by膰 rewizja. Dlatego wszystko nale偶a艂o dobrze ukrywa膰 i stara膰 si臋, by w razie czego, by艂o jak najmniej dowod贸w na nielegaln膮 dzia艂alno艣膰. Nade wszystko, nie wolno by艂o zdradzi膰 towarzyszy. Trzeba by艂o by膰 przygotowanym, 偶e w ka偶dej chwili nale偶y stan膮膰 w szeregu i wal­czy膰 zbrojnie325. Teraz mamy ju偶 wolna Polsk臋 i jest normalne 偶ycie, a wszystko dzi臋ki ofiarno艣ci, po艣wi臋ceniu i zaci臋ciu bojownik贸w, wszak­

Przysi臋gali艣my na lipcowy manifest

Wywalczy膰 ci臋 woln膮, polsk膮 a偶 po Nys臋,

a by艂o to

Tysi膮c dziewi臋膰set czterdziestego pi膮tego roku

Wpisz go bagnetami na wieczny pok贸j.

Sko艅czy艂a si臋 偶o艂nierska i s艂owia艅ska wojna,

R贸d藕 nam teraz poet贸w z Czarnolasu

Jeste艣 wolna326

呕o艂nierze wiele przeszli, ale nie ugi臋li si臋 i zwyci臋偶yli. Na­dal stoj膮 na stra偶y pokoju i b臋d膮 鈥 w razie potrzeby 鈥 broni膰 Polski, miast i ludzi327. S膮 ze wszystkimi, kt贸rzy walcz膮 o wolno艣膰, kt贸rzy jeszcze nie osi膮gn臋li jeszcze tego co Polska. Wr贸g wol­no艣ci jest szkodnikiem dla wszystkich ludzi328. I przyjdzie kie­dy艣 zwyci臋stwo, zniszczony zostanie wr贸g. Nastanie pok贸j, bo gdzie jest wojna, niesprawiedliwo艣膰, gdzie ludzie walcz膮, powstan膮 te偶 m艣ciciele ! I w贸wczas przyjdzie wolno艣膰, zwyci臋stwo, tylko trzeba na to czasu­

Wytrwaj, Koreo,

b贸j to ostatni,

Wrogu, faszysto, zadr偶yj przed kl臋sk膮

z armi膮 ludow膮

idzie zwyci臋stwo !329.



Wczoraj i dzisiaj


Polacy od lat walczyli z niesprawiedliwo艣ci膮 i uciskiem. Walczyli o poszanowanie praw cz艂owieka i r贸wno艣膰. Brali w tych zmaganiach przyk艂ad z Rosjan. Wsp贸lna by艂a ich walka i wsp贸lny los. Poprzez spiski, Sybir, carskie wi臋zienia, rewolucje i dzia艂alno艣膰 w partiach komunistycznej330. Mia­艂a w tym sw贸j udzia艂 r贸wnie偶 m艂odzie偶 licealna, kt贸ra solidaryzo­wa艂a si臋 z robotnikami, walczy艂a w szko艂ach carskich o j臋zyk polski, o nauk臋 historii, o prawd臋331. Ludzie pracy byli 艣wiadomi, 偶e je偶eli oni sami nie wywalcz膮 sobie praw - to zawsze b臋d膮 偶yli w poni偶eniu.

B臋dziemy musieli si臋 wzi膮膰 do roboty nie tak jak dotychczas. Trzeba my艣le膰 nie tylko o sobie. Nasza praca jest ponad nas samych, ponad miasteczko --- s膮 ludzie, kt贸rzy chc膮 by艣my tam nie chodzili. Podk艂adaj膮 nam nogi chc膮c nie tylko unieruchomi膰 nasz膮 ci臋偶k膮 prac膮 odbudowan膮 fabryk臋, ale i wszystkie tw贸rcze si艂y nas sa­mych. B臋d膮 chcieli wydrze膰 nam dusze332.

Robotnicy strajkowali, agitowali, znosili upokorzenia i kolejne szykany. Nie ustawali w swych dzia艂aniach, nie za艂amywali si臋. Wie­dzieli po co to robi膮 i dla kogo. Ta 艣wiadomo艣膰 pomaga艂a wytrwa膰 鈥 Nie ba艂a si臋 tej pracy, wprost przeciwnie, wiedzia艂a, 偶e pracuje dla siebie, dla Kulika, dla wielu Kulik贸w. Kulik贸w buduj膮cych fabryki, domy, r膮bi膮cych w臋giel w sztolniach, 艂owi膮cych ryby lub orz膮cych ziemi臋, maj膮cych na r臋kach takie same znami臋 jak Justyna333.

Ludzie pracy zdawali sobie spraw臋, 偶e zadanie jakiego si臋 podj臋li nie jest 艂atwe. Trzeba wielu cierpie艅 i wyrzecze艅, 偶e trzeba b臋dzie zmieni膰 spojrzenie na 艣wiat wielu ludzi. Zmieni膰 ich mentalno艣膰 i przyzwyczajenia, ale nie ust臋powali w dzia艂aniach. Stawali przeciwko tym, kt贸rzy byli winni takiego 艂adu na 艣wiecie, gdzie biedni nie maj膮 偶adnych praw, a bogaci mog膮 robi膰 co chc膮 i 偶y膰 z pracy i krwi innych.

Nie mo偶na im darowa膰. Trzeba krzycze膰 i pokazywa膰 ludziom --- matka krzyczy --- og艂upiali nas przez ca艂e 偶ycie, tak jak cie­bie i mnie. Ona ju偶 stara i nie przejrzy, ale my musimy334.

Cz臋sto ludzie, kt贸rzy walczyli o popraw臋 warunk贸w, o polepszenie bytu prostego cz艂owieka byli z tego powodu prze艣ladowani. 艢ledzono ich, n臋kano rewizjami maj膮cymi da膰 dowodu o przynale偶no艣ci do partii komunistycznej335. Zwi膮zek z idea艂ami komunizmu i ch臋膰 walki z wyzyskiem manifestowano podczas pochod贸w pierwszomajowych336. Ale nie wszyscy, kt贸rzy rozumieli potrzeb臋 walki i rozumieli, 偶e trzeba strajkowa膰 鈥 d膮偶y膰 do zmiany sytuacji 鈥 mogli sobie na to pozwoli膰. Walka wi膮za艂a si臋 z brakiem wyp艂at, kt贸re 鈥 cho膰 kiepskie 鈥 zapew­nia艂y ludziom 偶ycie, a w艂a艣ciwie wegetacj臋337. Na 艂amanie strajk贸w decydowali si臋 r贸wnie偶 ci, kt贸rzy potrzebowali pieni臋dzy na jaki艣 konkretny cel, np. op艂acenie lekarza dla chorego dziecka. Korci艂o ich tym bardziej, 偶e pracodawcy p艂acili wtedy wi臋cej ni偶 zazwyczaj tym, kt贸rzy strajkowali338.

Nie wszyscy byli u艣wia­domieni. Nie rozumieli, po co w og贸le tyle zmaga艅, zachod贸w i po艣wi臋ce艅. Dlatego niezb臋dni byli ludzie, kt贸rzy organizowa­li spotkania i wiece. Wyja艣niali cel walki oraz to, co mo偶na poprzez ni膮 uzyska膰339.

Jednak lata zmaga艅 i cierpienia ludzi, wiele przelanej krwi nie posz艂y na marne. Teraz, po wojnie, mamy ju偶 woln膮 Polsk臋 i sprawiedli­wy ustr贸j. R贸wno艣膰. Ka偶dy cz艂owiek mo偶e normalnie 偶y膰 i pracowa膰. Trzeba tylko jeszcze odbudowa膰 zniszczone domy, d藕wign膮膰 kraj z ruin. Ale to nie jest trudne, bo

Umiemy serca hartowa膰

s艂abo艣膰 uczymy si臋 艂ama膰

robotnik domy buduje,

robotnik zbuduje Polsk臋340.

Odbudowa p贸jdzie szybko i sprawnie, bo jest r贸wno艣膰, wszyscy maj膮 takie same prawa. Wiedz膮 przecie偶, 偶e odbudowuj膮 kraj nie dla bogaczy, a dla siebie. Wszyscy wytrwale wi臋c pracuj膮, ka偶dy robi, to co potrafi najlepiej

Polska si臋 d藕wiga prac膮

w polu, w fabrykach, w szko艂ach341

Wizja za wizj膮, ceg艂a do ceg艂y

tak si臋 buduje kraj niepodleg艂y342.

Na rusztowaniu ro艣nie Polska

rozprys艂o wok贸艂 gmach贸w pi臋kno

i tak powstaje d藕wi臋czna piosnka

kiedy murarskie kielnie brz臋kn膮343.

Szybko i sprawnie idzie dzie艂o odbudowy. Coraz mniej wida膰 艣lady niedawnej wojny. Ju偶 jest prawie tak jak dawniej, jakby nic si臋 nie sta艂o, nic tragicznego si臋 nie wydarzy艂o344. Wczoraj zaplanowano 鈥 dzisiaj wykonano. Praca wre ! Kolejny raz potwierdza si臋, 偶e ludzie potrafi膮 praco­wa膰 je艣li chc膮. I tylko czasami zwalnia si臋 tempo budowy 鈥 z po­wodu braku dokumentacji, a mo偶e ze wzgl臋du na niedoci膮gni臋cia w dzia艂ach technicznych:

Wyprzedzi艂y was kielnie.

R臋ce murarskie wci膮偶 pr臋dsze345

W takim tempie wszystko szybko wraca do dawnego stanu­

Wierzcie: z orlim skrzyde艂 艂opotem

zmartwychwstanie Warszawa ! .

Tym bardziej, 偶e zbi贸rka pieni臋dzy na odbudow臋 stolicy cieszy si臋 w spo艂ecze艅stwie olbrzymi膮 popularno艣ci膮 i ludzie ch臋tnie daj膮 na ten cel nie tylko pieni膮dze, ale i... serca346. I nie trzeba by艂o d艂ugo czeka膰 na efekt ofiarno艣ci i pracy narodu­.

Warszawa dumna i niepokorna

narodzi艂a si臋 z gruz贸w jak Feniks z popio艂贸w

wojnie na przek贸r, ludowi na s艂aw臋.

Warszawa u艣miech. Warszawa pok贸j347.

Pracuj i ro艣nij, tw贸rz i 偶yj Warszawo !

Patrz w przysz艂o艣膰 艣mia艂o.

Ponad g艂ow臋 twoj膮

p艂yn膮 jak sztandar

ufnie i weso艂o

nasz bia艂y orze艂 i bia艂y nasz go艂膮b

go艂膮b pokoju348.

Poprzez prac臋 i oddanie budujemy nie tylko domy, miasta, ale te偶 socjalizm, pok贸j 鈥 nowe lepsze jutro. Walczymy te偶 z dywersj膮 i wro­giem klasowym, prze艂amujemy nie艣wiadomo艣膰. U艣wiadamiamy wszystkim 鈥 po co to wszystko robimy. Jakie s膮 tego korzy艣ci­:

Nic, 偶e nieraz nie 艂atwo zrozumie膰

wszystkie sprawy w domu i Partii

Towarzysze, pracowa膰 trzeba umie膰

tak samo dobrze jak walczy膰349.

Nie wolno my艣le膰 tylko o sobie. Nale偶y pracowa膰 dla wszystkich, dla kraju. Razem dzia艂a膰 i walczy膰 o nowe, lepsze jutro. Pra­cowa膰 nale偶y w zespo艂ach, wed艂ug przemy艣lanego, d艂ugoterminowego planu350. Pracowa膰 i czerpa膰 rado艣膰 i si艂臋 z tej pracy, podnosi膰 swoje mo偶liwo艣ci i kwalifikacje. Ci膮gle si臋 uczy膰, bo­

w naszej walce 艣wiadomo艣膰 celu

musi uczy膰 na prac臋 patrze膰 ! .

Pi臋kne s膮 odbudowane miasta i wsie, pi臋kni ludzie pracy. Wspania艂a jest praca wed艂ug planu i w og贸le 鈥 cudownie jest teraz w Polsce 偶y膰 i dzia艂a膰, patrze膰 jak

nowy zamys艂 sze艣cioletni

wyprzedza zn贸w marzenia wieszcz贸w

aby na oczach 艣wiata stworzy膰

nowy poemat r膮k roboczych351.

I tylko w koszmarnych snach mo偶na zobaczy膰 zgliszcza, gruzy i zburzone domy. Tylko we snach wraca jeszcze kryzys i bezrobocie; w艂a艣ciciele kamienic wyrzucaj膮cy z dom贸w; w艂a艣ciciele fabryk zwalniaj膮cy z pracy. I tylko we snach jeszcze prze偶ywa si臋 strach o siebie, o zarobki. I ca艂e szcz臋艣cie, 偶e to tylko jest we snach352.


Ojczyzna


Literaci wychwalaj膮 Ojczyzn臋. Jest ju偶 wolna, a panuje w niej nareszcie r贸wno艣膰 i sprawiedliwo艣膰, kt贸ra­

O jutro si臋 nie l臋ka

ch艂opska nie ja艣niepa艅ska353.

Du偶o trzeba by艂o w艂o偶y膰 wysi艂ku, aby Polska by艂a taka jak jest obecnie, ale teraz jest ju偶 to faktem. Obro艅cy Polski wype艂nili obowi膮zek serca, wszak­

Przysi臋gali艣my na lipcowy manifest

Wywalczy膰 ci臋 woln膮, polsk膮 a偶 po Nys臋.

---

R贸d藕 nam teraz poet贸w z Czarnolasu

Jeste艣 wolna354.

I teraz mi艂o jest my艣le膰 o Polsce robotnik贸w i ch艂opc贸w, wolnej i bogatej. Marzy膰 o jej promiennej przysz艂o艣ci­

Co dnia o tobie my艣l臋

Ojczyzno moja mi艂a.

O tobie, przysz艂a Polsko

Nie o tej kt贸ra艣 by艂a355.

Dumnie i rado艣nie jest 偶y膰 w takiej ojczy藕nie, by膰 Polakiem­

O szcz臋艣cie me, 偶e jestem dzi艣 obywatelem

Tej Wspania艂ej Rzeczypospolitej !356.

I nikt ju偶 nie pozwoli, by powr贸ci艂y dawne czasy. Wszyscy b臋d膮 strzec nowej Polski i budowa膰 jej przysz艂o艣膰, jej szcz臋艣cie­.

艢lubujemy zmieni膰 ci臋 ca艂膮

w radosny u艣miech357.

Wizja za wizj膮, ceg艂a do ceg艂y

Tak si臋 buduje kraj niepodleg艂y358

p艂omie艅 ognia, 偶elbeton i stal

---

a z betonu i 偶elaza zbudujemy

trwa艂膮 przysz艂o艣膰 g艂adkim 艂ukiem mostu359

偶eby okrzep艂a 偶eby wyros艂a

w艂asna robocza, a nie zn贸w pa艅ska360.

Obecna Polska jest pi臋kna i bogata. Budujemy lepsze jutro. Ojczyzn臋 tak膮, jak膮 wszyscy kochamy361. Wszyscy mamy t臋 ojczyzn臋 w sercach, a mi艂o艣膰 do niej tkwi w ka偶dym z nas. W ka偶dym Polaku­

Ojczyzna ukochana

bez biletu w sercach naszych jedzie362.

Bo w艂a艣nie ona 鈥 Polska 鈥 jest jedyna i najdro偶sza. Najbli偶sza sercu. I chocia偶 s膮 inne pi臋kne kraje, to jednak nic nie zast膮pi ojczyzny.

Dwa s艂owa s膮 tylko co z ca艂ej jej troski

Nie ujm膮 mi cz膮stki: Socjalizm i Pok贸j !363.

Dlatego je偶eli b臋d臋 g艂osowa膰 w wyborach, to tylko na te­go, komu bliskie i najwa偶niejsze jest szcz臋艣cie i wolno艣膰 mojej oj­czyzny. Na tego, kto o ni膮 walczy艂 i j膮 odbudowa艂, kto wprowa­dzi艂 socjalizm i kto dalej dla dobra Polski pracuje­

Na tego oddam g艂os m贸j, temu

powierz臋 w d艂onie ka偶d膮 spraw臋

kto d艂o艅mi z p贸l nad normy d藕wiga

i Now膮 Hut臋 i Warszaw臋364.


Miasta


Pi臋kna jest wolna ojczyzna i pi臋kne s膮 jej miasta. Tak na nowo odbudowane365. Pi臋kna jest nasza stolica. Wolna, radosna, odbudowana; pi臋kna i umi艂owana. Wszystko tu jest ukochane366. Warszawa by艂a zniszczona przez wojn臋, ale wsp贸lnym czynem powsta艂a na powr贸t. I jest jeszcze pi臋kniejsza, a wszyscy b臋dziemy jej broni膰367. Warszawo­

Ty jeste艣 moje miasto

troska m臋偶czyzn i kobiet,

Warszawa, pokoju 藕renica368.

Warszawa nadal si臋 odbudowuje, ale kwitnie trosk膮 i trudem ludzi, kt贸rzy dzia艂aj膮 z rado艣ci膮 i oddaniem, bo艣 ludu jest oblubienic膮369 i

spoza budowy krat

艣wiat nowy wida膰 rozleg艂y370.


Pi臋kny jest warszawski Nowy 艢wiat, gdzie praca wre, a budowane jest jutro371, tak偶e trasa W-Z jest wspania艂a. Wszystko budowano z rado艣ci膮, mi艂o艣ci膮, uporem372. Pi臋kny jest Plac Konstytucji 鈥 pomnik zwyci臋stwa, wolno艣ci, mi艂o艣ci, rado艣ci, zakl臋ty w kszta艂t ulicy373. Warszawa powsta艂a z ruin dzi臋ki po艣wi臋ceniu i ofiarno艣ci narodu, dzi臋ki pracy i sk艂adkom na odbudow臋. Wszyscy ludzie 艂o偶yli swe datki wraz z sercem zar贸wno na Warszaw臋, jak i na Pozna艅374. Bowiem w Poznaniu wspaniale post臋puje odbudowa. I tutaj robota wre, gdy偶 dzie艅 ka偶dy gor膮cy od pracy375. Nasze miasto d藕wiga si臋 z ruin ustawiczn膮 prac膮, by form臋 star膮 wype艂ni膰 tre艣ci膮 nowych dni376. I chocia偶 nic w tym nadzwyczajnego, ale

dziej膮 si臋 sprawy proste

i naprawd臋 jest o czym 艣piewa膰.

---

Witam trud i rado艣膰 budowy

i pozdrawiam miasta i ludzi377.

przez to miasto przechodzi nowe 偶ycie

w tym mie艣cie pracujemy.

To miasto czynimy pi臋kniejsze378.


I a偶 si臋 serce 艣ciska, patrz膮c na odbudowuj膮cy si臋 Pozna艅. Na tak膮 prac臋, na budow臋 socjalizmu379. Przecie偶 teraz Wszystko w r臋kach ludzi i to jest plon zwyci臋stwa380. Tu 鈥 w naszym Poznaniu 鈥 mieszkaj膮 ludzie, kt贸rzy pracuj膮 i ucz膮 si臋. Tutaj 偶yje historia­

Krwi膮 i czynem pisa艂 j膮 lud

w moim mie艣cie tworz膮 histori臋

My艣l cz艂owiecza, cz艂owieczy trud381.

Bo

S膮 wi臋c i u nas w Poznaniu

mniejsze i wi臋ksze sprawy

bo wszyscy tworzymy 偶ycie

pi臋kne jak pi臋kno Warszawy382.

Pi臋kne jest r贸wnie偶 艣l膮skie Zabrze, gdzie ci臋偶ko pracuj膮 g贸rnicy, trudz膮c si臋 dla dobra ojczyzny, socjalizmu, dla wszystkich ludzi383. Wspania艂a jest Nowa Huta 鈥 miasto nowych ludzi. Tu ludzie biedni znale藕li swe szcz臋艣cie. Teraz pracuj膮 i 偶yj膮 dostatnio­.

Ju偶 powoli opuszcza hut臋

pierwszy wytop ludzi i stali.

---

A gdy b臋dzie potrzebny mi zapa艂

aby w sercu ch臋膰 walki wzbudzi膰

- do ci臋 my艣l膮 b臋d臋 powraca艂

Nowa Huto, huto nowych ludzi384.


Stare czasy


Pojawia si臋 krytyka przesz艂o艣ci okresu przedwojennego. Zrozumia艂e, 偶e s膮 to por贸wnania z tym co mamy obecnie. Uwypuklaj膮c przesz艂膮 n臋dz臋, brak praw dla prostych ludzi, ucisk i wy­zysk ich przez bogaczy. Bo 艣wiat tamten by艂 z艂y i smutny. By艂 to czas­,

kt贸ry rani艂 a nie leczy艂

i krew wyciska艂 z ka偶dej rany385.

Ludzie biedni nie mieli 偶adnych praw, byli skazani na 艂ask臋 i nie艂ask臋 bogaczy. Pracowali u nich za marne pieni膮dze, a 偶yli w poni偶eniu i n臋dzy386. Nierzadko byli bici za najmniejszy drobiazg, chocia偶by za zbieranie k艂os贸w na pa艅skiej ziemi387. Bogaci nie liczyli si臋 z prostym ludem, nie dbali o jego najniezb臋dniejsze potrzeby, ani o ich zdro­wie, ani warunki bytowe. Cz臋sto wysy艂ali do pracy w polu kobiety ci臋偶arne388; obni偶ali zap艂at臋 za wykonan膮 prac臋, chocia偶 obiecywali wi臋cej389. Jak tylko mogli, poni偶ali biedak贸w390. Bogacze 偶yli dostatnio, bawili si臋, wysy艂ali m艂odzie偶 zagranic臋. Rzekomo na studia, ta jednak miast si臋 uczy膰 si臋 鈥 pi艂a i hula艂a po nocach391.

Kapitali艣ci, chocia偶 sami nie pracowali, to biadolili na ci臋偶kie 偶y­cie i narzekali na swych poddanych. Pracuj膮cy u bogatego pana

mia艂y krzy偶 pa艅ski za pana

gdy on mia艂 krzy偶 za s艂ugi392.

Ludzie zdawali sobie spraw臋 z tego, 偶e to kapitali艣ci zagradzaj膮 im drog臋 do szcz臋艣cia. Wiedziano, 偶e gdyby ich usun膮膰, to mo偶na by by艂o 偶y膰 normalnie393. Krytykowany jest dawny ustr贸j i ludzie, kt贸rzy sprawowali w艂adze. Bo rz膮dzi艂a wtedy klika sana­cyjna, kt贸ra trzyma艂a kraj w re偶imie na wz贸r faszyzmu. A ludzie ci nie zrobili nic dobrego dla kraju. Nie zmieni艂a si臋 sytuacja ludzi pra­cy. Zreszt膮 ca艂y kraj zepchni臋to w n臋dz臋. Polsk臋 doprowadzono do upadku i wojny394.

Teraz mamy ju偶 r贸wno艣膰, szcz臋艣cie i dobrobyt. Obecnie zacz臋艂a si臋 nowa era 偶ycia na ziemi395. Na kt贸rej kiedy艣 ch艂opi urabiali r臋ce do krwi, aby tylko pan m贸g艂 wygodnie 偶y膰. Teraz ta ziemia nale偶y do nich, im rodzi owoce ich trudu396. Dzisiaj ludzie 偶yj膮 dostatnio. Uwa偶aj膮 za naturalne, 偶e normalnie mog膮 si臋 uczy膰 i korzysta膰 z dobrodziejstw post臋pu397. Mog膮 pracowa膰 gdzie chc膮 i nie musz膮 偶y膰 w n臋dzy. Je偶eli wol膮, nie musz膮 zostawa膰 na WSI. Nie s膮 ju偶 przypisani do ziemi398.

Ludzie nie musz膮 ju偶 w ukryciu walczy膰 o swoje prawa. Nie pracuj膮 w fabrykach bogaczy, gdy偶 mog膮 ju偶 normalnie 偶y膰, pracowa膰 i by膰 szano­wani399. Bo mamy ju偶 nowe, lepsze czasy, kt贸re wida膰 na ka偶dym kroku. Wystarczy przej艣膰 si臋 ulicami i por贸wna膰 ich wygl膮d z dawniejszym. W贸wczas dominowa艂 brud i n臋dza. Teraz, s膮 place i ulice nowe i schludne, a pro艣ci ludzie 偶yj膮 dostatnio400. I tylko dawna elita wspomi­na dawne lata, gdy 偶y艂a bez pracy w dostatku, op艂ywa艂a w luksu­sach, mia艂a s艂u偶膮cych. Nie mo偶e wi臋c pogodzi膰 si臋 z awansem spo艂ecznym ludzi prostych401. Bowiem teraz wszyscy s膮 r贸wni, ucz膮 si臋, pracuj膮, je偶d偶膮 na wczasy402. Nie ma ju偶 g艂odu, n臋dzy, wyzys­ku, cierpie艅 i 艂ez. Jest dobrze i rado艣nie, dostatnio. Mamy r贸w­no艣膰, wolno艣膰 i sprawiedliwo艣膰:

Je艣li wi臋c w moim wierszu niekt贸rym

proste s艂owa od goryczy zmi臋kn膮

i zach艂ysn膮 si臋 tamtym b贸lem­

to dlatego 偶e dobrze pami臋tam403.


III. Kto wrogiem, kto przyjacielem jest ?

Zach贸d


Cz臋stym tematem literackim by艂y pa艅stwa kapitalistyczne. Imperialistyczne imperia, takie jak Niemcy (oczywi艣cie Zachodnie 鈥 w贸wczas NRF = Niemiecka Republika Federalna), Wielka Brytania, a nade wszystko Stany Zjednoczone Ameryki P贸艂nocnej 鈥 tu USA. Wszystkie przedstawiano jako si艂y wrogie, zaborcze, pa艅stwa bez wolno艣ci i sprawiedliwo艣ci spo艂ecznej, bez praworz膮dno艣ci. Pisano wi臋c, 偶e tamtejsza sytuacja jest zupe艂nie odmienna od naszej rzeczywisto艣ci. Inaczej ni偶 u nas. U nas bowiem liczy si臋 idea, spo艂eczny realizm, u nich za艣 naj­wa偶niejszym idea艂em jest prywata i pieni膮dz404. Tamten kapitalizm wyci膮gaj膮 r臋ce po naft臋 Persji, uran Konga, z艂oto czarnych, kauczuk z Malaj贸w i Jawy, kaw臋 Brazylii, wszystkie skarby Indii, Angoli, Kuby, Rodezji. Wszyscy oni nie zdaj膮 sobie sprawy, 偶e

kapitalizm

zamiast r膮k

­wyci膮gnie wreszcie

Nogi405.


Imperializm cechuje wrogi stosunek do so­cjalizmu i do wszystkich pa艅stw bloku socjalistycznego i kiedy np. jaki艣 statek z tych kraj贸w wp艂ywa do ich portu za 偶elazn膮 kurtyn膮, to srodze jest sprawdzany, aby przypadkiem nie zosta艂o przemycone co艣, co mog艂o by zburzy膰 spok贸j ich kapitalistycznego pa艅stwa406. Najwi臋kszym wrogiem, gniazdem wszelakiego z艂a s膮 oczywi艣cie Stany Zjednoczone, i one w艂a艣nie by艂y przedstawiane najcz臋艣ciej. I to w najgorszym 艣wietle. 呕aden kraj nie jest tak przepe艂niony moralnym zepsuciem, nie pogr膮偶a si臋 w oparach wynios艂ego 鈥瀒dealizmu鈥, nie jest tak nasycony hipokryzj膮 i bzdurami, jak USA407. Stany Zjednoczone s膮 zreszt膮 s膮 siedliskiem z艂a wszelakiego.

W dzie艂ku pt. 鈥濪uch Kolumba鈥 tytu艂owy bohater twierdzi: Moim najwi臋kszym b艂臋dem jaki pope艂ni艂em w 偶yciu by艂o odkrycie Ameryki408 i na pytanie: co s膮dzi o Amerykanach ? pada tajemnicza odpowied藕: Forrestal409. To Amery­kanie w okrutny i bestialski spos贸b zniszczyli pierwotnych mieszka艅c贸w kontynentu i ich kultur臋, dopuszczaj膮c si臋 sadystycznych i bez wzgl臋dnych czyn贸w wobec Indian410. Ob艂udni Amerykanie cz臋sto m贸wi膮 o r贸wno艣ci, praworz膮dno艣ci, poszanowaniu praw cz艂owieka, o tolerancji. Nie zmieniaj膮 jednak swego stosunku do ludno艣ci czarnej. Kwitnie tam rasizm, kt贸ry ujawnia si臋 na ka偶dym kroku, nawet podczas spotka艅 sportowych411. Zreszt膮 gdyby trzej m臋drcy 偶yli wsp贸艂cze艣nie i w臋drowali po USA to dosz艂o by z pewno艣ci膮 do rasistowskich wyst膮pie艅, a ich w臋dr贸wka zako艅czy艂aby si臋 chyba tak, jak w historyjce pozna艅skiego satyryka:

Baltazar u celu nie stan膮艂

po drodze go zlinczowano412.

Przecie偶 nawet na poczt贸wkach z okazji 艢wi膮t Trzech Kr贸li 鈥 nie ma w Ameryce kr贸la czar­nego, bowiem malarz.... nie potrafi i nie mo偶e

Zostawi艂 dw贸ch

fakt zrozumia艂y,

Kr贸l czarny nie m贸g艂

sta膰 przy bia艂ym ! !

Tylko dlaczego

USA m贸wi

偶e niby wolno艣膰 jest i r贸wno艣膰413.

Tej r贸wno艣ci i wolno艣ci jednak nie wida膰. Wida膰 natomiast zaniedbanie, krzywd臋, smutek ludzi. Krzywdy wyrz膮dzane za sam kolor sk贸ry. Upokorzenia, jakich nie spos贸b nie zauwa偶y膰.

Wi臋c nie powiem ale zapami臋tam,

niech syn to zapami臋ta ka偶dy,

偶e jest ziemia przez matki przekl臋ta

kt贸ra w herbie ma b艂臋kit i gwiazdy414

W Ameryce nie przestrzega si臋 偶adnych praw, przepis贸w ni zasad. Tam kr贸luje zepsucie, zgnilizna i z艂o. Prasa i dziennikarze 偶yj膮 sensacjami, handlowa konkurencja walczy nie fair. Bogaci zabijaj膮 dla ciekawo艣ci i s膮 bezkarni. Tak jak zbrodniczy Ku-Klux-Klan. Biedacy nie maj膮 偶adnych praw, dokonywane s膮 cz臋stokro膰 samos膮dy, nieczyste spra­wy i interesy obleka si臋 w pi臋kne prawne formu艂y415. Zak艂adane s膮 nielegalne sp贸艂ki, prowadzone nieczyste, podejrzane interesy. I p贸藕niej tacy lu­dzie przewodnicz膮 Ameryka艅skiej Lidze Moralno艣ci416. Nie s膮 od­osobnionymi przypadki, kiedy to kto艣 jest najpierw gangsterem, z艂odziejem, siedzi w wi臋zieniu, potem walczy w Korei, a nast臋pnie

ban czek ma skromny

i skromny order na piersi...417

Mo偶na w Ameryce zosta膰 nawet szanowanym i powa偶anym re偶yserem i wie艣膰 dostatnie 偶ycie, a b臋d膮c przy tym synem gangstera i maj膮c wcze艣niej w艂asn膮 band臋418. Nawet dzieci s膮 tam wulgarne i brutalne, a wszystko przez filmy, ukazuj膮ce przemoc, morderstwa, bez wzgl臋dno艣膰. Co przez dzieci jest uznawane za najwy偶sze warto艣膰419. Pozosta艂e typy film贸w popularnych w USA to p艂ytkie i g艂upie romanse, nic niewnosz膮ce w prawdziwe 偶ycie ludzi420, a brukowce to najpopularniejsze gazety, pe艂no jest plotek i zmy艣lonych historyjek421.

Stany Zjednoczone w spos贸b bezwzgl臋dny naciskaj膮 na inne pa艅stwa, by tylko wszystko sz艂o po ich my艣li. Przeforsowa艂y Turcj臋 w ONZ jako reprezentanta kraj贸w Europy Wschodniej w Radzie Bezpiecze艅stwa, cho膰 zaledwie rok temu reprezentowa艂a ona tam kraje Blis­kiego Wschodu422. Uzale偶niaj膮 od siebie inne pa艅stwa kapitalistyczne, kt贸re zostaj膮 ich wasalami, najzwyczajniej s膮 na ich us艂ugach423. Wi臋c

staje si臋 ca艂kiem jasne nam:

od tej spr臋偶yny klucz ma w r臋ce

znany wszystkim 鈥瀢ujek鈥 Sam424.

A Amerykanie­

Jedz膮, bij膮, domy pal膮

Lyncze, hulanki, swawola,

---

Zb贸j Sam

---

szczuje, szpieguje, przestrasza425.

Chce on za wszelk膮 cen臋 przewodzi膰 ca艂emu 艣wiatu, chce mie膰 wszystko, rz膮dzi膰 艣wiatem za pomoc膮 bomby atomowej426. W og贸le Amerykanie chc膮 skleci膰 agresywn膮 o艣 Rzym 鈥 Berlin, ale uwa偶ajcie wszyscy, a zw艂aszcza 鈥 ty wuju Samie, bo­

Os膮dz膮 t臋 o艣 nie potomni

Ale 偶ywi i ci dobrej woli ...

Pomy艣l o tym, cho膰 my艣lisz powoli427.

Prezydent Harry Truman ma r贸wnie偶 problem nie lada, a to z powodu genera艂a Mac Artura, kt贸ry zdra­dzi艂 jego plany, przez co­

Ju偶 nie mog膮 z dawn膮 swad膮

Chin oskar偶a膰 o agresj臋

­trzeba b臋dzie zn贸w na Rad臋

Bezpiecze艅stwa wywrze膰 presj臋428

Truman nie nale偶y do os贸b, kt贸re zrezygnowa艂yby z czegokolwiek, co mog艂oby w jaki艣 spos贸b przynie艣膰 korzy艣ci kapitalizmowi. Nawet je偶eli jest to uciskanie i wykorzystywanie ludzi, on zawsze znajdzie spos贸b, aby zdoby膰 doch贸d.

Pomi臋dzy pch艂膮 a Trumanem

Niewielka jest r贸偶nica.

Pch艂a krwi膮 si臋 nasyci

Truman si臋 nie nasyca429.

Cz臋sto pojawia si臋 te偶 krytyka i ostrze偶enia pod adresem genera艂a Eisenhowera­: Eisenhower w Europie

wykrzykiwa艂 鈥瀘 key !鈥

A echo g艂os odbi艂o:

Eisenhowerze wiej !

呕aden ameryka艅ski przyw贸dca ju偶 nie znajdzie w Europie ludzi, kt贸rzy byliby im oddani, kt贸rzy byliby gotowi pomaga膰 Ameryce, Ci w USA mo偶e i przygotowuj膮 plany, sztaby, ale dla realizacji brakuje im ludzi

Armi臋 obudzi艂 z Aurory

wystrza艂 celny i trafny:

lud nie chce umiera膰

za plantator贸w, za kr贸l贸w nafty !430

Eisenhower sam zdaje sobie spraw ze swojej niezbyt korzystnej sytuacji, wie, 偶e ludzie nie pozwol膮 mu na bezkarno艣膰. On sam wi臋c wyznaje:

Koszmar nocami za mn膮 pe艂za,

Atom i wod贸r nie cieszy mnie nic,

艢ni膮 mi si臋 bowiem maszty szubienic

i port ko艅cowy

Norymberga !431

Krytykowany jest r贸wnie偶 Dean Achenson, sekretarza stanu USA. Za gadulstwo, ciasne horyzonty, k艂amstwa i oszczercze napady na ZSRR432. R贸wnie偶 sch艂ostany zosta艂 Mac Claya 鈥 wysoki dygnitarz ameryka艅ski, kt贸ry u艂askawi艂 zbrodniarza wojenne go Kruppa­, onegdajszego protektora Adolfa Hitlera.

Mac Clay u艂askawi艂 Kruppa

---

Sw贸j ci膮gnie do swego433.


W Stanach Zjednoczonych w og贸le zupe艂nie inaczej pojmowane s膮 oczywiste warto艣ci, poj臋cia i has艂a. Nie tak jak w naszym kraju. Cho膰by sprawa oszcz臋dno艣ci. Polega to tam na podwy偶szaniu cen, b膮d藕 te偶 na zmniejszeniu ilo艣ci towaru rzucanego na rynek434. USA i ameryka艅ski rozw贸j podsumowa艂 poeta stwierdzeniem:

U nich si臋 rozwija

zmys艂 r臋kodzielniczy:

wykryto tam wiele

afer 艂apowniczych435.

Wsz臋dzie, na ka偶dym miejscu gdzie pojawiaj膮 si臋 ameryka艅scy imperiali艣ci, witani s膮 nieprzychylnie przez spo艂ecze艅stwa, wsz臋dzie s艂ycha膰 okrzyk Ami, go home!, czy to w Korei, czy Trizonii, w ca艂ej Europie, Ameryce Po艂udniowej. Tak偶e w koloniach­

Wiar臋 i moc w lud贸w serca

wielki Pa藕dziernik tchn膮艂

Pami臋tajcie o Norymberdze,

Ami !

Ami, go home !!

Uwa偶ajcie Amerykanie, bo mo偶ecie doczeka膰 si臋 chwili, kiedy­

Krzyknie diablik: Jestem KL臉SKA !

Przybywam tu wprost z Korei !!!

Stany Zjednoczone przedstawiano jako pa艅stwo, kt贸re za nic ma pok贸j, kt贸re nie chce pokoju. Wi臋cej, wr臋cz si臋 go obawia:

Po c贸偶 t臋 mirr臋

mia艂by nie艣膰 ?

Hm. Mirr臋 ? Mir,

co艣 to brzmi 藕le ...

Mir, pok贸j, pax

to strasznie zbrzyd艂o

z艂oto rozumiem

i kadzid艂o436.

Ironicznie pisano wi臋c o tym, 偶e w USA zabrania si臋 wszystkie­go, co kojarzone jest z wolno艣ci膮 i pokojem. Cho膰by mowa by艂a tylko o... kolorze czerwo­nym437. Tak偶e w s膮dzie, w kt贸rym skazuje si臋 na kar臋 pi臋ciu lat pozbawienia wolno艣ci... par臋 zakochanych, a s臋dzia

Gdy spytano o pow贸d rzek艂: Ha !

呕yli ze sob膮 jak go艂膮bki dwa438

W pocz膮tku lat pi臋膰dziesi膮tych pozna艅ska prasa ubolewa, 偶e nawet 艣wi臋ta Bo偶ego Narodzenia 鈥 kt贸re maj膮 jedna膰, brata膰 ludzi, przynosi膰 pok贸j 鈥 Amerykanie sp臋dzaj膮 przy sambie i coca-coli, a ubieraj膮c choink臋­:

u g贸ry wieszaj膮 anio艂ka pokoju

a do艂em... bombki !439

I tak jak wszyscy imperiali艣ci r贸wnie偶 wy Amerykanie­

Palicie fajk臋 pokoju

z tytoniem wy艣mienitym.

A potem da膰 nam chcecie

napchan膮 dynamitem440


Chocia偶 jest w USA wielu pod偶egaczy wojennych, wielu przeciwnik贸w pokoju, to przecie偶 i tam ju偶 zawita艂 go艂膮bek pokoju !

Francji z kolei wytykano, 偶e jest na us艂ugach Stan贸w Zjednoczonych, jest ich wasalem441. Przecie偶 de Gaulle daje si臋 Amerykanom wodzi膰 za nos442. A wszak偶e mia艂y p艂yn膮膰 z uk艂adu korzy艣ci, zar贸wno dla de Gaulle a jak i dla Francji. Jednak na nic zda艂a si臋 pomoc ameryka艅ska, bo de Gaulle przegra艂 wybory443. Francja sama jest uwik艂ana w imperialistyczne brudy. Dlatego pozna艅ski poeta stwierdza, 偶e w Cannes zabroniono wy艣wietlania filmu 鈥濷swobodzone Chiny鈥, gdy偶 鈥 zbyt blisko nich Vietnam444. A w samej Francji jest og贸lnie atmo­sfera niezbyt weso艂a. Boj膮 si臋 Francuzi wiadomo艣ci z Wietnamu i tego, co mo偶e z tego wynikn膮膰

Nowe zwyci臋stwo w Wietnamie !

Jasne! Je艣li jest brudna wojna

musi by膰 wielkie PRANIE !

Krytyk膮 smagano r贸wnie偶 W艂ochy, kt贸re odm贸wi艂y przed艂u偶enia wizy radzieckiej primabalerinie Halinie U艂anowej. Po c贸偶, skoro tam maj膮 ju偶 samb臋 i boogi-woogi

I dalej wiod膮 taniec Chocho艂a

ta艅cz膮 jak Truman im gra...

Cho膰 nar贸d w艂oski gro藕nie wci膮偶 wo艂a:

-- Panowie, z艂a to jest gra ! --445

R贸wnie偶 w艂oski rz膮d nie dba o swoich obywateli, nie przyszed艂 z pomoc膮 ton膮cym marynarzom, kt贸rzy zgin臋li w ko艅cu na dnie morza po zderzeniu si臋 w styczniu 1950 roku ze szwedzkim statkiem446. Nie dba si臋 wi臋c tam o ludzi, 偶ycie poszczeg贸lnych jednostek jest niewa偶ne, tym bardziej, i偶 na wys艂anie pomocy trzeba by艂oby wy艂o偶y膰 du偶e pieni膮dze447. Wielka Brytania by艂a ukazywana r贸wnie偶 jako pa艅stwo bezli­tosne, kt贸re eksploatuje inne kraje i narody dla swych potrzeb i korzy艣ci. W krajach tych zdarza si臋, 偶e jest bieda, ludzie nie maj膮 co je艣膰, ale za to s膮 tam okaza艂e gmachy nale偶膮ce do kolonizator贸w 鈥 Anglik贸w448. W samych koloniach angielskich ludno艣膰 jest wyzyski­wana i wykorzystywana. Panuje tam terror i niesprawiedliwo艣膰 na ka偶dym kroku. Os艂awion膮 鈥漚ngielsk膮 wolno艣膰鈥 tubylcy poznali bardzo dok艂adnie:­

w tych koloniach lepiej, wierzcie

ni偶 na wolno艣ci jest w areszcie449.

Nie mog艂o si臋 obej艣膰 bez ostrze偶e艅 pod adresem Niemiec zachodnich, gdzie neohitlerowscy 偶膮daj膮 cz臋艣ci Polski. Zawiod膮 si臋 jednak, bo­

s膮 takie si艂y, co pod偶egaczy

do nowej wojny przekre艣l膮 plany450

marsz na Odr臋, Szczecin, Wroc艂aw

sko艅czy si臋 w nowej Norymberdze !

Bo ten, kto dzisiaj si臋 odwa偶y

na odwetowy Drang nach Osten

zaborcze 艂apy sobie sparzy

i trafi taki dra艅 na ch艂ost臋451.

Jednak wiemy, 偶e nie wszyscy Niemcy d膮偶膮 do wojny, tych ostatnich jest tylko znikoma garstka. Pozostali chc膮 偶y膰 w pokoju, bez wojny, bez 艣mierci, bez przelewu krwi. W samej Bawarii 90% student贸w na pytanie, czy chcesz by膰 偶o艂nierzem, odpowiedzia艂o NIE, dlatego te偶:

W powstanie Wehrmachtu

ma艂o kto ju偶 wierzy

bo cho膰 s膮 wodzowie,

ale brak 偶o艂nierzy452.

Bowiem wszyscy normalni ludzie chc膮 pokoju. Dlatego te偶 nawet nie chc膮 kupowa膰 mili­tarnych zabawek, kt贸re s膮 przypomnieniem wojny i wszystkich krzywd, jakie si臋 z wojn膮 kojarz膮. Ci, oferuj膮cy takie zabawki, s膮 uznawani za wrog贸w pokoju453. Ci za艣, kt贸rzy onegdaj nawet wierzyli w Hitlera i jego has艂a i byli mu oddani, teraz musieli zrozumie膰 sw贸j b艂膮d i 偶a艂uj膮 swego za艣lepienia. Tak jak ten sier偶ant Schultz z utworu Tadeusza Pasikowskiego, kt贸ry m贸wi: Ufa艂em wam, porywa艂y mnie wasze has艂a i cele, a wszystko to nie warte by艂o funta k艂ak贸w - machn膮艂 lekcewa偶膮co r臋k膮 i splun膮艂 za siebie, wy­ra偶aj膮c tym wezbran膮 w nim pogard臋454. Obserwuj膮c sytuacj臋 za Odr膮, na 艂amach 鈥濭azety Pozna艅skiej鈥 pojawi艂 si臋 wiersz o Trizonii, gdzie wybrano w艂a艣nie prezydenta. Satyryczn膮 ripost膮 by艂o ironizowanie:

Nikt to inny (hallo boys !)

Tylko Herr Theodor Heuss,

(Wida膰 sta艂 si臋 tam mod膮

Hitlerowski The-odor)

A gdzie艣 z ty艂u cichcem tkwi

Herr Guderian w Si Aj Si.

Nie wiadomo w艣r贸d tych szar偶,

Gdzie jest Kopf, a gdzie A...denauer.

Hitlerowski ty艂 i fronton­

Oto jest w艂a艣ciwy BONN - TON455.

We wszystkich pa艅stwach imperialistycznych wiele jest niesprawiedliwo艣ci i z艂a, i wiele jest ludzkich marionetek, kt贸re bezwolnie manipulowane s膮 przez politykier贸w:

krzyk churchilowskie gniewy

­a srogo艣膰 dullesowska zn贸w.

---

Witryna mi臋dzynarodowa

takich laleczek ma dzi艣 w brud

­ich mechanizmy i spr臋偶yny

kapitalista wprawia w ruch.

Lecz lalek owych zwyrodnia艂o艣

narody widz膮 coraz ja艣niej:

czas z艂amie tych, co klucze maja,

spr臋偶yna w lalkach sama trza艣nie

wtedy straszyd艂o nieszkodliwe

(na pewno wkr贸tce tak si臋 tanie)

zmieciemy w kupk臋 i do 艣mieci

kuk艂y wrzucimy nakr臋cone !456


Zwi膮zek Socjalistycznych Republik Radzieckich


Nies艂abn膮c膮 uwag臋 po艣wi臋cano Zwi膮zkowi Socjalistycznych Republik Radzieckich. Wszyscy Polacy jako prawi obywatele winni byli wdzi臋czno艣膰 temu pa艅stwu 鈥 za wolno艣膰, pomoc, za wz贸r ustrojowy oraz za przyja藕艅 i korzy艣ci z niej p艂yn膮ce. To tam, w Zwi膮zku Radzieckim pocz臋艂o si臋 nowe 偶ycie. To tam, zim膮 w Piotrogrodzie na 鈥濧urorze鈥 pocz臋艂o si臋 szcz臋艣cie i zosta艂o przenoszone dalej. Na inne kraje457. Strza艂y z 鈥濧urory鈥 rozleg艂y si臋 echem po ca艂ym 艣wiecie. I nadal je s艂ycha膰. Brzmi膮 w ka偶dej walce, w ka偶dym oporze, w bojach o wolno艣膰, r贸wno艣膰, sprawiedliwo艣膰 spo艂eczn膮458.

Sama my艣l o Zwi膮zku Radzieckim, o Moskwie i o tym, co tam si臋 ro­dzi, dodawa艂a otuchy, nadziei i si艂y w czasach, gdy w Polsce partia komunistyczna by艂a w podziemiu, a jej cz艂onkowie byli prze艣ladowani459. W艂a艣nie w贸wczas w areszcie, w czasie m膮k i upokorze艅, my艣li o Zwi膮zku Radzieckim 艂agodzi艂a b贸l i cierpie­nie. Marzenia o tym pa艅stwie, rozmowy o jego osi膮gni臋ciach i celach umila艂y przykre chwile:

i p艂on臋艂y w 艣ledczym areszcie

wielkie piece Magnitogorska460.

Ka偶dy, komu bliskie by艂y idea艂y komunizmu patrzy艂 na jego osi膮gni臋cia z nadziej膮 i rado艣ci膮. Z podziwem, tak jak Mieczys艂aw Kalinowski, nie istniej膮cy w rzeczywisto艣ci bohater wiersza, w kt贸rym:

Radowa艂 go zwyci臋ski lud olbrzym na wschodzie,

Co pozna艂 swoj膮 drog臋 on widzia艂 zaczyny

艢wiata nowego w Zwi膮zku Rad: s臋kata bry艂a

Gwia藕dzisty plan kryszta艂u z siebie wyiskrza艂a461.

Do dzi艣 ludzie wspominaj膮 czasy, gdy las bogaczy kurczy艂 si臋 i pali艂462 i s膮 wdzi臋czni tym

ludziom legendy

w szarych szynelach i kozackich czapach,

偶e mi wskazali cel i drog臋: t臋dy,

z Parti膮 przeciwko wyzysku satrapom,

z Partii rozkazu ja nieraz pod wierzb膮

d艂onie od m艂ota i sierpa cierpliwie

w u艣cisku spi膮艂em z my艣l膮 w kt贸r膮 wierz臋,

gdy p贸l roz艂ogi oddycha艂y 偶niwem463.

Nie tylko wsparcie duchowe, ale i fizyczne, realne idzie z Kraju Rad dla ludzi, dla uci艣nionych pa艅stw, w tym r贸wnie偶 dla Polski Rosjanie walczyli i gin臋li na obcej ziemi, aby rzeczywisto艣ci膮 by艂o to, co s艂awi艂 Mickiewicz i Puszkin: WOLNY WOLNEMU NA WIEKI BRAT464. W latach II wojny 艣wiatowej ca艂a Ziemia Rad pionow膮 艣cian膮 stan臋艂a przeciw faszystom, odpar艂a wroga, wybawi艂a poprzez up贸r 偶o艂nierzy i m膮dro艣膰 strateg贸w 艣wiat od zag艂ady. To do niej wo艂ano:

Wyzwolicielko lud贸w!

O lawino chwa艂y

---

wierna jak 艣mier膰,

a droga niby r臋ka prawa !

---

Pozdrawiam Ciebie, Armio Grozy, Armio Mocy!

Wybawicielko 艣wiata ! Wichuro pomocy !465

Obywatele radzieccy walczyli wraz z Polakami o wolno艣膰, mieli艣my tego samego wroga i ten sam cel. W walce byli jak bracia, byli przyjaci贸艂mi na 艣mier膰 i 偶ycie. I przyja藕艅 ta nigdy nie przeminie466. Ani Po­lacy ani Rosjanie nie zapomn膮 o tej przyja藕ni, tak jak nie za­pomn膮 tego, co ich z艂膮czy艂o, co wsp贸lnie prze偶yli

Wody przep艂yn膮, wieki min膮

Pomnik braterstwa b臋dzie sta艂467.

Rosjanie przynie艣li Polsce wolno艣膰 i pok贸j, r贸wno艣膰 i dobrobyt. Wi臋cej -

towarzysze przynie艣li艣cie 偶ycie

i spe艂nienie naj艣mielszych nadziei468.

Droga ku wolno艣ci Polski rozpocz臋艂a si臋 w贸wczas, kiedy

Manifest rozleg艂 si臋 po kraju

I z nim si臋 zaczyna艂a Polska.

Szli艣my wolno艣ci膮 oddychaj膮c

­chlebem i sol膮 wita膰 wojsko469.

W贸wczas ju偶 wiedziano, 偶e Polska b臋dzie wolna, gdy偶 nieuchronnie zbli偶a艂 si臋 kres wojny

s艂ycha膰 by艂o wolno艣ci kroki

Przyni贸s艂 j膮 Alosza na r臋kach

dzieci臋

do nie艣mia艂ej jeszcze ko艂yski470.

Tyle trudu, si艂, tyle przelanej krwi zosta艂o na wsp贸lnym polsko-radzieckim szlaku zwyci臋stwa, szlaku wolno艣ci z Moskwy do Berlina, na szlaku o pok贸j, wolno艣膰, r贸wno艣膰, sprawiedliwo艣膰471. I wszystko to przynios艂o wspania艂e rezultaty i nikt nie zapomni o tym, co Zwi膮zek Radziecki i radzieccy 偶o艂nierze zrobili dla Polski. B臋dziemy z tego czerpa膰 nauk臋 i si艂臋 przez wiele jeszcze pokole艅, bo­

Dla nas duma i rado艣膰 i zaszczyt i si艂a

W tym, 偶e we wsp贸lnych bojach krew nasza zrosi艂a

Przedpola polskich r贸wnin, 偶e w bombowym leju

Z jednej mena偶ki jedli i Polak i Rosjanin.

Bro艅 przez Ciebie wr臋czon膮, owian膮 b艂yskiem,

Z艂o偶ymy chyba w 艣wi臋tym jakim mauzoleum,

I b臋d膮 pokolenia t臋 s艂awn膮 zbrojowni臋

Odwiedza膰 niby o艂tarz przetrwa艂y cudownie.

I 艣cieraj膮c rze藕by dzie艂 staro偶ytne py艂y

B臋d膮 dzieci ojczystych dziej贸w si臋 uczy艂y472.

Zwi膮zek Radziecki przyni贸s艂 wolno艣膰, wyznaczaj膮c granice Polski i nadal czuwa nad Polsk膮, nad 艣wiatem, trwa na stra偶y pokoju, 艣wieci przyk艂adem, wspomaga. To Armia Czerwona­

Polsce bratersk膮 d艂o艅 poda艂a,

o morze wspar艂a nam granice

i kraj nam wst臋g膮 opasa艂a

i Odry i s艂owia艅skiej Nysy.

Pot臋偶na - ch艂opsko - robotnicza,

przeciwstawiaj膮c 偶ycie 艣mierci,

w trzydziest膮 pierwsz膮 rocznic臋

jest kontynent贸w 偶ywym sercem473.

Armia Czerwona wyzwoli艂a r贸wnie偶 Pozna艅, 偶o艂nierze radzieccy weszli do miasta i

Na wie偶y p艂贸tna 艂opocz膮

bia艂o czerwony

i gwiezdny pi臋ciok膮t.

Dyplom wyzwolin (sic !)474

Nagle

czujecie,

偶e u艣miech beztroski,

偶e rado艣膰,

a偶 serce p臋ka.

Tak by艂o, gdy wszed艂

i rzek艂 Zdrastwujtie !

Jakby po polsku.

Zdrastwujtie

Jak piosenka475

Jak偶e wielu 偶o艂nierzy radzieckich tu 鈥 w naszym Poznaniu 鈥 odda艂o 偶ycie. Poleg艂o o wolno艣膰 przecie nie swojego miasta. Pami臋tajmy 鈥 Nasze 偶ycie z ich 艣mierci wyrasta476. W otaczaj膮cej nas rzeczywisto艣ci, w ka偶dym kamieniu, ulicy, w 偶yciu miasta oni ci膮gle 偶yj膮. Dla upami臋tnienia i uczczenia ich pami臋ci, Obywatele m贸wi膮 wi臋c:

Zaci膮gamy

nad Wart膮

nad warsztatem, nad p艂ugiem, nad ksi膮偶k膮

Wart臋 Stalinowsk膮.

A Warta Stalinowska

towarzysze znaczy

Dni

Stalinowskiej

Pracy477.

Na wieki winni艣my Rosjanom pami臋膰 i wdzi臋czno艣膰, bo kto prze偶y艂 wojn臋

ten wie, 偶e faszysta dom spali艂

ten wie, 偶e t臋 wolno艣膰 wykuwa艂

przyjaciel, towarzysz i brat

Rosjanin i Polak. I czuwa,

by dom by艂 spokojny i 艣wiat478 .

Od lat los Polak贸w i Rosjan jest ze sob膮 z艂膮czony, wsp贸lna jest ich droga przez m臋ki i cierpienia, walka o wolno艣膰 i sprawiedli­wo艣膰. Od czas贸w carskich, zes艂anie, rewolucj臋, wojn臋, a偶 po dzie艅 dzisiejszy. Kiedy mamy pok贸j i czas wzajemnej pomocy, przyja藕ni i wsp贸艂­pracy479. Teraz

z lat wojny dojrza艂y owoce zwyci臋stwa,

lecz boje si臋 tocz膮 o przysz艂o艣膰

bez przerwy

na frontach pokoju stan臋艂a zn贸w pierwsza,

ta przyja藕艅,

co nie zna szereg贸w rezerwy480.

Wojna ju偶 sko艅czona i koszmar ten nigdy nie wr贸ci, nigdy te偶 nie wr贸ci ju偶 faszysta. Bowiem o pok贸j i o to, aby wi臋cej wojny nie by艂o

U boku niez艂omnej Ojczyzny Rad

---

bi膰 si臋 b臋dziemy co dnia481.

Wojna bardzo wyniszczy艂a Polsk臋, pozostawi艂a ruiny i zgliszcza, dlatego nasz

robotnik domy buduje,

robotnik zbuduje Polsk臋482.

Nie wolno si臋 za艂amywa膰, trzeba podj膮膰 odbudow臋, wiedz膮c, 偶e wierny druh ze wschodu pomo偶e i natchnie Polak贸w otuch膮. W nasze dusze wlewa nadzieje towarzysz radziecki, kt贸ry do nas m贸wi:

Wzniesiecie nowe 偶ycie

Wszak nie jeste艣cie sami.

Przecie偶 Towarzysz Stalin

i my b臋dziemy z Wami483.

Bardzo jest istotne, 偶e w艂a艣nie my Polacy mo偶emy liczy膰 na pomoc, a wierny przyjaciel nas nie zawiedzie w potrzebie. Niezawodnie b臋dzie nas wspiera艂, pomaga艂, dodawa艂 otuchy, wiary i nadziei. Dlatego Polak, syn pobitego narodu, odpowiada:

Wy mi dacie na drog臋, wasz sierp i m艂ot niepodleg艂y

---

艂uno wolno艣ci lud贸w, moc w zaci艣ni臋tej tej pi臋艣ci484.


Teraz mamy ju偶 pok贸j i prac臋. Ogarn臋艂a nas rado艣膰. Wszyscy daj膮 z siebie wszystko, wszyscy bior膮 udzia艂 we wsp贸lnym dziele. Czynem i z u艣miechem wykonuj膮 socjalis­tyczne zadania. A wzorem jest Kraj Rad, to on przecie偶 uczy i pokazuje, jak 偶y膰 i pracowa膰, aby by艂o dobrze i by by艂 widoczny post臋p­

W ku藕ni epoki kuje czas

wolno艣膰 i pok贸j d艂ugotrwa艂y.

---

nam cel wskazuje Zwi膮zek Rad

Czerwono gwiezdnym drogowskazem.

Jest nam zwiastunem nowych zmian.

Brzeg socjalizmu niedaleko,

my wykonamy dzi艣 nasz plan

w imi臋 wolno艣ci i cz艂owieka485.

W tym trudzie nie ustaniemy, nie zb艂膮dzimy, bo­

jak 偶eglarzom d膮偶膮cym do brzegu

drog臋 wasze wskazuj膮 gwiazdy486.

Zwi膮zek Radziecki jest tym bardziej wa偶nym wzorem, 偶e sam prze­szed艂 drog臋 od niewoli, poprzez rewolucyjn膮 walk臋, wojny, znisz­czenia, ruiny, do stanu obecnego, do dobrobytu, wolno艣ci r贸wno艣ci487. Ludzie i tam i tutaj, kt贸rzy kiedy艣 walczyli i przelewali krew teraz pracuj膮, ucz膮 si臋, odpoczywaj膮488. I tam doznano wielu krzywd ze strony faszyst贸w, i tam by艂y 艂zy, cierpienie, 艣mier膰 ruiny. Wiele miast i wsi ucierpia艂o. Takie jak Leningrad i Stalingrad by艂y obl臋偶one, ale si臋 nie podda艂y. Walczy艂y, bo Stalin powiedzia艂: ANI KROKU W TY艁489. To w艂a艣nie Stalingrad nie poddaj膮c si臋, walczy艂 i by艂 przyk艂adem dla innych. Nadziej膮 na dobre zmiany:

Znad horyzontu

wolno艣膰

na r臋kach stwardnia艂ych wsparta.

Dzi艣 lud wydziera z historii

przemocy sczernia艂膮 kart臋.

Nad Stalingradem 艣wit.

I 艣wit nad Europ膮490.

Dzisiaj Stalingrad jest ju偶 wolny i d藕wiga si臋 z ruin i okalecze艅­

I zn贸w buduje Stalingrad,

Nowe traktory nie armaty !

Dzi艣 sze艣cioletni kre艣l膮c plan

Ojczyzn臋 budujemy radzi.

Wiemy zacz臋艂o si臋 to tam

Jesieni膮 w Stalingradzie491.

W czasie wojny Zwi膮zek Radziecki dawa艂 dowody bezprzyk艂adnego bohaterstwa i samozaparcia. Obecnie nadszed艂 czas, by ZSRR by艂 przyk艂adem wzorowej pracy dla dobra wszystkich. Tych, kt贸rzy d膮偶膮 do socjalizmu.

Nadchodz膮cej epoki

S艂yszysz pot臋偶ny odg艂os

---

Oto fal膮 艣wiat艂a uderza

nadzieja 艣wiata od Moskwy492

Republiko pokoju: toruj

trakt

艣wietlistymi blaski493

Pi臋kna jest ogromna Wo艂ga, rzeka, kt贸ra p艂yn臋艂a w latach wojny i teraz w czasie pokoju p艂ynie. Toczy swe fale w czasach pracy. Ona to daje wszystkim ra­do艣膰, ale te偶 i urodzaj, i pomy艣lno艣膰, zagospodarowuj膮c pustynie

Turbiny, kana艂y, zapory

rado艣膰 powszednia wszystkim494

b臋dzie siostr膮 wolnego cz艂owieka,

bratem serdecznym b臋dzie jej cz艂owiek495

Cudowna jest ziemia radziecka, pi臋kny kraj i ludzie jak偶e przyja藕ni, pi臋kne s膮 tam budowle i wspania艂y jest system ustrojowy. O tym wszystkim my艣limy, za tym si臋 t臋skni i wzdycha do tego

my艣l moja p艂ynie tam przyjacielu

gdzie twoja zosta艂a496.

Bo jest to ojczyzna W艂odzimierza Lenina i J贸zefa Stalina, bo kraj ten pomo偶e ka偶demu, kto pomocy potrzebuje, nie opu艣ci w potrzebie, dlatego te偶­

porzu膰 l臋k, ucisz trosk臋.

Noc膮 czuwaj膮 gwiazdy.

Noc膮 czuwaj膮 gwiazdy

nad tob膮, nade mn膮, nad 艣wiatem.

Gwiazdy kremlowskie497.


IV. Wie艣 nasza pi臋kna

Wie


Po wojnie na polskiej wsi wszystko bardzo si臋 zmieni艂o w por贸wnaniu z czasami sanacji. Nie ma ju偶 wyzysku, nie ma dziedzica, pa艅skiej ziemi, za艣 w pa艂acu pa艅skim jest teraz szko艂a498. Ludzie pracuj膮 鈥瀗a swoim鈥, ucz膮 si臋, korzystaj膮 z nowej 艣wietlicy, gdzie zamiast kr贸lewskich wizerunk贸w Bato­rego czy Poniatowskiego, powieszone b臋d膮 obrazy p贸l, zasiew贸w, tabele wynik贸w, portrety Stalina i Bieruta, symboliczny sierp i m艂ot499. Bo teraz na wsi nowe 偶ycie si臋 rodzi

dzi艣 s艂o艅cem na traktorze zab艂ysn膮艂 socjalizm500

Gdzie dawne amfilady, gdzie barokowy strop

dzi艣 ch艂opskie radz膮 rady,

dzi艣 m膮drze rz膮dzi ch艂op,

Czerwone l艣ni膮 chor膮gwie501.

Zmiany na wsi s膮 widoczne i tylko niekt贸rzy tego jakby nie zauwa­偶ali. Nie dostrzegaj膮, tak jak ten staruszek, kt贸ry na pytanie, czy co艣 si臋 zmieni艂o na wsi po wojnie odpowiada艂, 偶e nie, nic si臋 nie zmieni艂o, jest tak samo, tylko.... nie ma parobk贸w, jest w艂asna ziemia, s膮 traktory, elektryczno艣膰, budowa, urodzaj, ale... nic si臋 nie zmieni艂o502. I wszyscy ju偶 pracuj膮 tylko dla siebie i dla ojczyzny, cho­cia偶 rzeczywi艣cie bywa, 偶e niekt贸rzy nie odstawiaj膮 zbo偶a do skupu, lub odstawia­j膮 prawie ca艂o艣膰, ale bez ilu艣 tam procent, bez niewielkiej ilo艣ci, niewielkiej ko艅c贸wki503. Jednak tak post臋puj膮cych tylko margines, gdy偶 wszyscy zbo偶e odstawiaj膮, wiedz膮c, 偶e czyni膮 to dla pa艅stwa. W艂a艣nie dla Polski, kt贸rej tak wiele zawdzi臋czaj膮. Maj膮 bowiem 艣wiadomo艣膰 odzwierciedlon膮 retorycznym pytaniem: ­

Czy ci kraj nie jest bliski ?

Rodzina czy ci nie droga ?

---

W terminie odstawi

I zaleg艂o艣ci. I wymiar504.

W prasie krytykowany jest niew艂a艣ciwy stosunek niekt贸rych os贸b do akcji zbierania stonki ziemniaczanej505. Imiennie pi臋tnowani s膮 ci, kt贸rzy wol膮 p艂aci膰 grzywny, ni偶 wyj艣膰 na lustracj臋 w艂asnego pola506. Dostrzegane s膮 r贸wnie偶 zaniedbania odno艣nie do 偶niw, kiedy niekt贸rzy prowadz膮 akcj臋 偶niw­n膮... zza biurka507, b膮d藕 nie dbaj膮 o zbo偶e, a ziarno jest marnowane. I koniecznie trzeba to zmieni膰­

Niech s艂u偶y naszemu krajowi

ka偶de sprz膮tni臋te ziarenko !

A nad wszelkimi zaniedbaniami czuwa jak na froncie, wy艂apuj膮cy niedoci膮gni臋cia korespondent, kt贸ry dzieli bystro艣膰 oka­

mi臋dzy walk臋,

mi艂o艣膰

i traktor508.

Niezmiernie wa偶ne zadanie spoczywa wi臋c na agitatorach, kt贸rzy chodz膮 i u艣wia­damiaj膮 rolnik贸w, zach臋caj膮 ich do kontraktacji 艣wi艅. Zach臋t膮 bywaj膮 wymy艣lane weso艂e rymowanki. One przekonuj膮 ostatecznie, retorycznym pytaniem: Co m贸wi wasz wieprzek do 艣winki ? - S艂uchaj kochana... ka偶da porz膮dna 艣winka jest kontraktowana !509.


Problem ku艂aka


Najwi臋kszym utrapieniem powojennej wsi polskiej by艂 ku艂ak, w艂a艣ciciel du偶ego area艂u ziemi, bogaty rolnik wyzyskuj膮cy innych ludzi do pracy w swym indywidualnym gospodarstwie. Jest to wi臋c paso偶yt 艂膮cz膮cy jednocze艣nie cechy pijawki, chomika i kreta510. Jednak偶e pomimo wielu cech wsp贸lnych, ku艂acy r贸偶nili si臋 mi臋dzy sob膮 do艣膰 znacznie. I tak mo偶emy spo艣r贸d nich wyr贸偶ni膰 takie odmiany jak: biadacz niezno艣ny, pieniacz jadowity, wich艂acz notoryczny511. Ku艂ak stawia na pierwszym miejscu swoje w艂asne dobro i maj膮tek, nie bacz膮c, i偶 cierpi na tym pa艅stwo i spo艂ecze艅stwo. Aby nic nie straci膰 ze swojego maj膮tku, by nie pomaga膰 innym, by cho膰 w minimalnym stopniu zaszkodzi膰 ludowemu pa艅stwu, ku艂ak kom­binowa艂 jak tylko si臋 da艂o. Jednym ze sposob贸w by艂o np. pisanie poda艅, rzekomo w imieniu innych rolnik贸w 鈥 o zmniejszenie ilo艣ci zbo偶a dostarczanego w ramach obowi膮zku, ale­

Nie o siebie to troska

nim niepok贸j ten radzi

ku艂ak my艣li w ten spos贸b

Pa艅stwu w skupie przeszkodzi膰512.

Nagminnie te偶 cechowa艂o ku艂ak贸w chowanie w艂asnego zbo偶a i nie odstawianie go do skupu. Tak偶e fikcyjne sprzeda偶e. W wi臋kszo艣ci przypadk贸w prawda w ko艅cu wychodzi艂a na jaw, a winni byli ukarani

Epilog dramatu

wypad艂 ca艂kiem g艂adko

­zbo偶e odstawione

a ku艂ak za kratk膮513.

Literaci nie tylko wielkopolscy dostrzegali te偶 inne sposoby wymigiwania si臋 od dostaw zbo偶a, czego nie omieszkali wytyka膰 w swoich utworach. Ukrywaj膮cy si臋 pod kryptonimem JARD przedstawia ku艂aka, kt贸ry nie chc膮c odda膰 zbo偶a do skupu fikcyjnie podzieli艂 ziemi臋 mi臋dzy swych zi臋ci贸w514. Z kolei Eugeniusz Morski pisze o nadu偶ywaniu w艂adzy przez niekt贸rych urz臋dnik贸w. Przedsta­wia on histori臋 rolnika i jego kuzyna, sekretarza powiatowej radzie narodowej. Sekretarz wystawi艂 fa艂szywe za艣wiadczenie o rzekomo kiepskiej klasie ziemi, by w ten spos贸b obni偶y膰 ilo艣膰 zbo偶a odsta­wianego przez krewniaka 鈥 rolnika515.

Ku艂acy byli przeciwnikami rolniczych sp贸艂dzielni produkcyjnych. Nie tylko sami nie chcieli do nich wst臋powa膰, ale zdarza艂o si臋 cz臋sto, 偶e przeszkadzali w ich powstaniu, psuli narz臋dzia budynki. Jak Mamot, bohater powie艣ci 鈥濭or膮ce dni鈥 Edmunda Niziurskiego516. Pr贸bo­wali namawia膰 innych rolnik贸w, by nie wst臋powali do sp贸艂dziel­ni, k艂ami膮c 偶e tam b臋d膮 oszukiwani, wyzyskiwani, 偶e trzeba b臋dzie praco­wa膰 za innych. W zamian ku艂acy proponuj膮 ch艂opom swoj膮 pomoc przy ci臋偶­kich pracach, wypo偶yczenie narz臋dzi. Tak偶e mo偶liwo艣膰 pracy w ich gospodarstwie, co mia艂oby przynosi膰 wi臋ksze korzy艣ci517. Ku艂acy wyzyskiwali biedniejszych rolnik贸w, bogacili si臋 kosztem ich pracy. A to przez zatrudnianie ich w swoim gospo­darstwie za marne pieni膮dze, czy te偶 przez r贸偶ne kombinacje. Dawali np. biednemu rolnikowi prosi臋ta do wychowania oraz jedno swoje, by potem kupi膰 je od niego, p艂ac膮c nawet nieco wy偶sz膮 cen臋 ni偶 w skupie518. Jednak偶e kilka lat po wojnie coraz trudniej by艂o im, ku艂akom, utrzyma膰 sw贸j 鈥瀔urs鈥 wyzyskiwacza. Rolnicy niech臋tnie na to si臋 godzili, a powstaj膮ce sp贸艂dzielnie ich likwidowa艂y

gdzie tylko pocznie

艂eb podnosi膰 ku艂ak

­bacz by poczu艂 mocny

kolektyw ku艂ak519.

Pojawiaj膮 si臋 gro藕by i ostrze偶enia pod adresem ku艂ak贸w oraz zapowiedzi: Nadejdzie czas, kiedy to tak jak oni nie chc膮 pomaga膰 pa艅stwu i jego obywatelom, to te偶 sami nie maj膮 co liczy膰 na jak膮kolwiek pomoc­. Z czyjejkolwiek strony, wi臋c

Miast mu traktor da膰 w O艣rodku

ku艂ak mu poka偶膮 !520

Znajdujemy nawet zapowied藕 鈥 szczere ostrze偶enie: Dostaniesz cel臋 na M艂y艅skiej ! Pojawiaj膮 si臋 fraszki 偶artobliwie okre艣laj膮ce sytuacj臋 ku艂ak贸w:

Tego pana bardzo boli

偶e na zawsze wypad艂 z roli521.

Przyzna膰 jednak wypada, 偶e nie wszyscy ku艂acy trwali do ko艅ca przy swym wra偶ym stanowisku. Cz臋sto si臋 zdarza, 偶e wyja艣nienia i namowy agitatora czyni膮 z nich ludzi przekonanych, wiernych i oddanych pa艅stwu. S艂u偶膮cych pomoc膮 wszystkim miesz­ka艅com. W贸wczas nast臋powa艂a radykalna zmiana. Dotychczas byli oni po prostu nie u艣wiadomieni, nie rozumieli, 偶e jest to wzajemna pomoc, 偶e przecie偶 w zamian za odstawiane zbo偶e i inne p艂ody, rolnicy mog膮 teraz korzysta膰 z tego, co wyprodukowali robotnicy w mie艣cie522. Taka przemiana ku艂aka by艂a bardzo optymistyczn膮 i krzepi膮c膮. Zapo­wiada艂y lepsz膮 przysz艂o艣膰 i mo偶liwo艣膰 wyeliminowania ku艂actwa z polskiej wsi:

I rado艣膰 b臋dzie z takich urodzaj贸w,

ze zbo偶em razem ludzie dojrzewaj膮523.


Sp贸艂dzielczo艣膰


Kolejnym problemem dotycz膮cym polskiej wsi, jakiemu pisarze po艣wi臋cali sporo swych utwor贸w spotykanych w prasie wielkopolskiej jest 鈥瀞prawa sp贸艂dzielczo艣ci鈥. Sp贸艂dzielnie produkcyjne by艂y tworem rozpowszechniaj膮cym si臋 w Polsce powojennej. Nie wszyscy wst臋po­wali do nich entuzjastycznie. Z przyst膮pieniem do sp贸艂­dzielni wi膮za艂o si臋 wiele dylemat贸w. Jak膮kolwiek decyzj臋 ch艂op podejmuje cz臋stokro膰 z b贸lem serca. Tym bardziej kiedy to:

po艂o偶y艂 dr偶膮c膮 r臋k膮 na papierze

podpis b臋d膮cy na przysz艂o艣膰 wyrokiem524.

Podpis wiadomo nie byle drobiazg,

dr偶膮ce pod statut k艂ad膮 go r臋ce.

M贸wi膮, 偶e drog臋 w艂a艣ciw膮 obra艂,

kto d艂o艅 los z艂o偶y艂 w d艂onie sp贸艂dzielcze525.

Czy偶 jednak mog膮 dziwi膰 takie rozterki, skoro ch艂op po kilku latach posiadania swojej, w艂asnej ziemi ma j膮 teraz 鈥瀘dda膰鈥. Ma si臋 godzi膰 z tym, 偶e to ju偶 nie jego, 偶e ju偶 nie b臋dzie miedzy­:

Co moje odt膮d ju偶 b臋dzie nasze ­

chocia偶 nie艂atwo z偶y膰 si臋 z t膮 my艣l膮.

Ku艂acka zmora jak upi贸r straszy

i nieweso艂膮 chce wr贸偶y膰 przysz艂o艣膰 !526

Zreszt膮 niekt贸rzy nie chc膮 wst臋powa膰 do sp贸艂dzielni nie dlatego, 偶e si臋 boj膮. Bywa bowiem 偶e nie chc膮 dlatego, 偶e maj膮... ma艂e gospo­darstwo, za ma艂o ziemi. To przecie偶 wstyd przyst臋powa膰 do sp贸艂­dzielni, skoro si臋 ma tylko 1 hektar527. Ponadto cz臋艣膰 ch艂op贸w nie jest do ko艅ca u艣wiadomiona. Nie wie cho膰by, co to jest sp贸艂dzielczo艣膰, jakie daje korzy艣ci. Dlatego du偶a jest rola agitator贸w, kt贸rzy je偶d偶膮 po wsiach i przedstawiaj膮 spraw臋 sp贸艂dzielni rzeczowo i dok艂adnie. Przekonuj膮 do sp贸艂dzielni produkcyjnych, za­ch臋caj膮 niezdecydowanych. Jeden z nich m贸wi o swojej dzia艂alno艣ci:

gdy agituj臋 jakbym zaorywa艂 miedz臋.

Wo艂a urodzajna ziemia o traktor,

ale przedtem rozerwij skorup臋 uprzedze艅

m膮drym s艂owem i pi臋艣ci膮 faktu.

---

Przyjd臋 tu wiosn膮

wtedy oczy widokiem rozleg艂ym uciesz臋

p贸l sp贸艂dzielczych i zb贸偶 co na nich wyrosn膮528

Tylko cz臋艣膰 ch艂opstwa widzi i rozumie korzy艣ci p艂yn膮ce z usp贸艂dzielczenia. Takim nie wystarcza ju偶 ich w艂asna, 鈥瀙rywatna鈥 ziemia, nawet wsp贸艂zawodnictwo mi臋dzy gminami. Sami garn膮 si臋 do zak艂adania sp贸艂dzielni i namawia­j膮 innych do przyst膮pienia, bo wtedy dopiero b臋dzie prawdziwe 偶ycie !529 A sp贸艂dzielnia daje du偶o, zmienia 偶ycie ch艂opa na lepsze, l偶ej­sze. W sp贸艂dzielni s膮 maszyny, fachowe doradztwo, sprawne plano­wanie i kierownictwo. Razem, w gromadzie pracuje si臋 l偶ej i przyjemniej, lepsze s膮 te偶 plony, lepszy urodzaj,

艁atwo w siew, plony uwierzy膰

sp贸艂dzielczej wiosny530

Kiedy patrzy si臋, jak

wyjecha艂y na pola kombajny

po chleb dla Nowej Huty !

gdy­

przez podw贸rza bruk

stukonny traktor ci膮gnie

sze艣cioskibowy p艂ug531

Pracy w sp贸艂dzielni jest sporo i wcale nie jest ona lekka. Jednak rolnik 鈥 sp贸艂dzielca wie dla kogo i po co pracuje. Z tego trudu ka偶dy czerpie satysfakcj臋. Prasa w Rolniczej Sp贸艂dzielni Produkcyjnej niesie rado艣膰 i si艂臋­.

t臋 gar艣膰 siej臋 na rado艣膰,

na si艂臋 proletariatu,

na moc miejskiemu bratu.

---

siej臋 gar艣ci膮 ca艂膮

na szcz臋艣cie nasze sp贸艂dzielcze

---

Idziemy siewcy 艣wiadomi,

siejemy siewcy wytrwali,

i ro艣nie nam, pi臋knie wyrasta

k艂os najz艂ocistszy socjalizm532

Ch艂op wie, 偶e­

Wsp贸艂tworzy s艂owo partyjne

wsp贸艂tworz膮c Polsk臋 Ludow膮533

Umileniem i natchnieniem dla trudu sp贸艂dzielcy jest r贸wnie偶 widok pi臋knej dziewczyny przy pracy­ na traktorze

Gdy on poci膮gnie p艂ugi

W sp贸艂dzielcze pola orne,

powiod膮 jego serce

ramiona twe na korbie534

Ale zaloty, mi艂o艣膰, amory musz膮 poczeka膰 na odpowiedni膮, woln膮 od pracy chwil臋, praca jest wa偶niejsza, albowiem najpierw obowi膮zek potem przyjemno艣膰­

Potem u艣miechn膮 si臋 do siebie,

w u艣cisku d艂oni zamkn膮 s艂owa.

Chcieliby si臋 poca艂owa膰,

ale - od艂o偶膮 na niedziel臋535.

Na rozrywki i odpoczynek czas jest wieczorami i w niedziel臋. Oczywi艣cie tak偶e w dni 艣wi膮teczne, kiedy nie pracujemy. W贸wczas mo偶na p贸j艣膰 do 艣wietlicy, pobawi膰 si臋, po­dyskutowa膰 z innymi na r贸偶ne wa偶ne tematy. Bo 偶ycie na wsi to nie tylko praca na roli. To przecie偶 zas艂u偶ony odpoczynek, kulturalna zabawa . Rado艣膰 po prostu. Wszak偶e wy to nowe 偶ycie budujecie536.

Rolnicza sp贸艂dzielnia produkcyjna to wielkie dobrodziejstwo dla ludno艣ci wiejskiej. Ch艂opi sami mog膮 to stwierdzi膰, por贸wnuj膮c sytuacj臋 obecn膮 - tu w sp贸艂dzielni z poprzednim losem, kiedy by艂 g艂贸d, n臋dza, ci臋偶ka praca, s艂abe plony537. Zreszt膮 wystarczy popatrze膰 na tych, kt贸­rzy ongi艣 byli w sp贸艂dzielni, a wypisawszy si臋 z niej... znowu chc膮 wr贸ci膰. Bowiem dopiero teraz zobaczyli, jakie korzy艣ci daje wsp贸lna praca w sp贸艂dzielni538. W sp贸艂dzielni wszyscy pracuj膮 r贸wno 鈥 tak kobiety, jak m臋偶czy藕ni. Nikt przecie偶 nie b臋dzie pracowa膰 za kogo艣, nie ma wi臋c miejsca dla obibok贸w i kombinator贸w. Dla tych, kt贸rzy przyst臋puj膮 do sp贸艂dzielni tylko po to, aby nie pracowa膰, lecz czerpa膰 dochody. Niestety dla bumelant贸w. Ci co nie pracuj膮, nie b臋d膮 mieli udzia艂贸w

Jak pracowa艂e艣, tak zebra艂e艣...

Nie b臋dzie robi艂 nikt za ciebie !539

Cz艂owiek uczciwy i pracowity nie musi si臋 jednak obawia膰 przy­st膮pienia do sp贸艂dzielni. Wiadomo, 偶e nie zawsze jest dobrze i pi臋knie. Nie zawsze jest idealnie. Niekiedy trafiaj膮 si臋 niepowodzenia i trudno艣ci. Zw艂aszcza pocz膮tki s膮 trudne, ale wsp贸lnymi si艂ami i wsp贸ln膮 trosk膮 mo偶na przecie偶 doj艣膰 do dobrobytu. I cieszy膰 si臋 z dobrych plon贸w i z dobrze funkcjonuj膮cej sp贸艂dzielni540. Og贸lnie rzecz ujmuj膮c, pomimo chwilowych obaw i niepowodze艅 coraz wi臋cej powstaje nowych sp贸艂dzielni

Drogi do szcz臋艣cia nam nie zagrodzi

Z wsp贸lnej si臋 zgody dzisiaj nam rodzi

Nasz osiemsetny kolektyw nowy541.

W gromadzie nas dzi艣 niema艂o

w gromadzie nas co dzie艅 wi臋cej542.

nas z wsp贸lnej drogi nic nie zawr贸ci

ani rozerwie co wsp贸lne na cz臋艣ci543.


Do偶ynki


Odzwierciedlenie w literaturze zamieszczone na 艂amach prasy pozna艅skiej znalaz艂y te偶 do偶ynki 1951 r. Rok ten by艂 bardzo urodzajny i obfitowa艂 w plony, ale nie zawsze taki plon ch艂opi uzyskiwali z roli jak teraz. Kiedy艣 pracowali na pa艅skiej ziemi, nie mieli maszyn i dobrych narz臋dzi, nie by艂o te偶 takiego uro­dzaju jak teraz:

Ziemia ta dawniej plon nienawi艣ci

Rodzi艂a i k艂osy krzywd膮 a偶 ci臋偶kie

Teraz z niej bochen chleba dla wszystkich,

Przynosz膮 ch艂opskie strudzone r臋ce544.

Wiele pracy w艂o偶ono w to, aby uzyska膰 taki plon, ale prac臋 u艂atwia艂y narz臋dzia i maszyny. Ci臋偶ka by艂a praca zar贸wno rolni­k贸w indywidualnych, jak te偶 i tych ze sp贸艂dzielni, ale wszystkim przy艣wieca艂 jeden cel nadrz臋dny. Wiedzieli dla kogo pracuj膮, dla kogo po艣wi臋ca­j膮 sw贸j trud: ­

Ojczyzno, tobie wieniec do偶ynkowy,

w kt贸rym barw naj偶ywszych przepych545.

Rolnicy na do偶ynkach nios膮 wytwory w艂asnych r膮k, wytwory wyros艂e z ich trudu, pracy, i 艣piewaj膮:

Plon, niesiemy, plon Wielki a powszedni

aby w g贸r臋 r贸s艂

Planem sze艣cioletnim546.

Sw膮 prac膮 ch艂opi uczestnicz膮 w polepszaniu sytuacji Polski, w planie sze艣cioletnim i umacniaj膮 wi臋藕, sojusz robotniczo-ch艂opski:

Ch艂op z robotnikiem utrwali艂 sojusz

Wsp贸lna jest nasza droga do szcz臋艣cia

i wsp贸lny plon lata pokoju547.


Sojusz robotniczo-ch艂opski


W prasie znalaz艂 swoje miejsce sojusz robotni­czo-ch艂opski. Sojusz mo偶liwy dzi臋ki zwyci臋stwu idei Partii, a czczony by艂 w og贸lnonarodowym 艣wi臋cie pierwszomajowym. W dniu ludu pracy miast i wsi548. Bowiem teraz wsp贸lnie i razem, robotnik i ch艂op 鈥 pracuj膮 dla wsp贸l­nego dobra, dla Nowej Polski. Wspomagaj膮 si臋 nawzajem i­

Nam robota w r臋kach si臋 pali,

razem buduj膮 socjalizm

robotnik polski i ch艂op549.

I spotkaj膮 si臋 razem na warszawskim Zlocie Przodownik贸w Pracy, podadz膮 sobie r臋ce, zjednocz膮 si臋, by p贸藕niej zn贸w si臋 rozej艣膰, ale­

Cho膰 w r贸偶ne p贸jdziemy strony

nic nie rozerwie przyja藕ni550.

A przyja藕艅 ta daje ch艂opom i robotnikom wzajemn膮 pomoc i wsp贸艂­prac臋. Rolnicy pracuj膮 na wsi, by ludzie w mie艣cie mieli co je艣膰­

t臋 gar艣膰 siej臋 na rado艣膰

na si艂臋 proletariatowi

na moc miejskiemu bratu551.

W zamian ekipy robotnicze je偶d偶膮 w wolne dni na wie艣 i poma­gaj膮 ch艂opom w pracach polowych552. Naprawiaj膮 tak偶e narz臋dzia rolnicze i sprz臋t domowy553. Robi膮 to wszystko bezinteresownie, bez przymusu, z rado艣ci膮. Nie czekaj膮 na zap艂at臋, bo przecie偶 robotnicy i ch艂opi to jedno艣膰, s膮 klasowymi bra膰mi554.

Ch艂op z robotnikiem utrwali艂 sojusz

Wsp贸lna jest nasza droga do szcz臋艣cia

i wsp贸lny plon lata pokoju555.


Przyroda


Mo偶na w utworach z tamtych lat zamieszczanych w pozna艅skich gazetach zauwa偶y膰 trosk臋 o przyrod臋. Zwr贸cenie si臋 w stron臋 natury i prostoty, a przeciwko zgubnym wp艂ywom cywilizacji. Pojawiaj膮 si臋 wiersze pi臋tnuj膮ce za艣miecanie otoczenia, niszczenie zieleni, wandalizm556. Znajdujemy nawet elementy t臋sknoty za dzik膮, dziewicz膮 natur膮, kt贸ra zosta艂a niestety zniszczona przez cz艂owieka i cywilizacj臋557. Cz艂owiek bowiem nie szanuje ju偶 natury i jej praw, jest zbyt ufny w post臋p, przekonany, 偶e potrafi si臋 obej艣膰 bez naturalnego 艣rodowiska. A przecie偶 nie zawsze jest to takie proste. Wiara w nieograniczone mo偶liwo艣ci cz艂owieka jest jednak wielka.

Tak si臋 wydaje si臋 ludziom z 艢winciechowa, kt贸rzy uchronili sw膮 wie艣 od powodzi. I ufni w swoje si艂y rzucaj膮 nieokie艂znanemu 偶ywio艂owi twarde s艂owa: Wis艂o, nie wyjdziesz zza brzegu deszczem nabrzmia艂a, z艂a i nienawistna. Tama ci臋 strze偶e558.

Mo偶e si臋 przecie偶 zdarzy膰 i tak, 偶e b臋d膮 jednak musieli ukorzy膰 si臋 przed natur膮, przyrod膮, 偶ywio艂em. Niewykluczone, 偶e jeszcze b臋d膮 prosi膰 o deszcz, gdy nadejdzie bezdeszczowe lato, susza. Kiedy technika oka偶e si臋 bezradna w nawadnianiu pola, wtedy mo偶e zrozumiej膮, 偶e nie tylko cz艂owiek jest wa偶ny. Zrozumiej膮, 偶e cz艂owiek jest tylko ma艂膮, s艂ab膮 cz臋艣ci膮 艣wiata, natury. Wtedy b臋d膮 prosi膰 o wiatr, o deszcz, wtedy b臋d膮 bardziej szanowa膰 przyrod臋, natur臋 i jej prawa559.


V. Popraw si臋, popraw, pracuj nad sob膮, d膮偶 do doskona艂o艣ci

Urz臋dnicy


Wielkim problemem, jaki usi艂owano zlikwidowa膰, by艂a niew艂a艣ciwa praca urz臋dnik贸w wszelkiego szczebla 鈥 z dyrektorami w艂膮cznie. Najdotkliwsza dla spo艂ecze艅stwa by艂a bowiem biurokracja. Ze zjawiskiem tym literaci 鈥 satyrycy toczyli boje co dnia:

Biurokrat臋

Poznam od razu

Idziesz za艂atwi膰 sw膮 spraw臋

on nigdy nie ma czasu560.

Bo nie jest zabaw膮

jego praca dostojna, nie > letka <

W tym tkwi w艂adzy i czar i pot臋ga,

偶e nie zaraz... .

Bo w godzinach urz臋dowania za艂atwi膰 trzeba swoje prywatne sprawy, poczyni膰 zakupy, zje艣膰, poczyta膰, zapali膰561, lub te偶 nawet jaki艣 wiersz napisa膰562. Biurokrata jest tak zaj臋ty sob膮 i papierkami, 偶e nie zauwa偶a petent贸w, nie ma dla nich czasu563. W og贸le ci臋偶ko trafi膰 prosto do urz臋dnika, trzeba si臋 umawia膰 na audiencj臋, bo on jest bardzo zaj臋ty i nie ma czasu564. Ale kiedy ju偶 przyjmie petenta, to za艂atwia jego sprawy powoli, bo jemu si臋 nie jest pilno565 lub sprawy nie mo偶e za艂atwi膰, gdy偶 brakuje wa偶nych papierk贸w. Nie z艂o偶ono podania566, brak za艂膮cznik贸w typu metryka uro­dzenia, 艣wiadectwo niekaralno艣ci567. Albo petenci s膮 odsy艂ani z jednego biura do innego, a nigdzie nie mo偶na zaj膮膰 si臋 ich spraw膮, bo brakuje ludzi kompetentnych568. I po takim dniu swojej 鈥瀙racy鈥 urz臋dnik 鈥 biurokrata jest bardzo zm臋czony, narzeka na sw贸j ci臋偶ki trud569. W biurach za艣 nie ma czasu na w艂a艣ciw膮 prac臋, bo ustawicznie s膮 jakie艣 konferencje, narady tak bie偶膮ce, jak i zaleg艂e570. Chocia偶 one te偶 nic nie daj膮, 偶adnych uchwa艂 nie realizuj膮, bo i na to brakuje czasu571. Ale biura pracuj膮 na sw贸j spos贸b, bo 鈥 reorganizacja, reorganizacja reorganizacji Komisyjnie stwierdzono w biurze epidemi膮 biurokracji. Prosz臋 si臋 zg艂osi膰 za trzy tygodnie572. I pr臋dzej dom nowy zostanie zbudowany, ni偶 za艂atwione b臋dzie przez urz臋dnika biuro­krat臋 jakiekolwiek podanie573. Taki biurokrata p贸藕niej przed komisj膮 opowiada o wielkim swym wysi艂ku, o ci臋偶kiej pracy, po艣wi臋ceniu. Zupe艂nie odwrotnie ni偶 cho膰by murarz, kt贸ry nie wychwala swej pracy, a jego trud jest widoczny574. I premie dostaje taki biurokrata, kt贸ry w艂a艣ciwie nic nie robi, ale wyg艂asza referat o Walce z objawami niepunktualno艣ci, biurokracji i niedbalstwa w pracy. Elaborat ten przy­gotuje i wyg艂osi po godzinach w艂a艣ciwej pracy575.

W stosach papierk贸w urz臋dnicy sami si臋 gubi膮 i nawet kiedy ju偶 postanowi膮 je spali膰, to najpierw zrobi膮... po trzy odpisy576. Biurokraci przetrzymuj膮 listy, podania, r贸偶ne dokumenty, przez co hamuj膮 rozw贸j ruchu racjonalizatorskiego. Dlatego nawet zrodzi艂 si臋 pomys艂 wr臋cz 鈥瀝acjonalizatorski鈥 鈥 wyrzuci膰 biurokrat臋577. Wreszcie musi sko艅czy膰 si臋 to bezho艂owie, wi臋c uwa偶ajcie biurokraci, by nie spotka艂a was kara:

Za to, 偶e by艂 biurokrat膮,

opu艣ci艂 biuro, przywita艂 si臋 z krat膮578.

R贸wnie偶 tych, co maj膮c swoje sprawy do za艂atwienia poza biurem 鈥 鈥瀢ylatuj膮鈥 tylko na chwil臋, powinna spotka膰 kara­

Przedwczoraj te偶 wylecia艂

ale inaczej: na pysk579.

W ko艅cu doczekamy si臋 napis贸w na nagrobkach takich jak ten:

Tu le偶y ostatni biurokrata

Zmar艂 w pi臋膰dziesi膮tym pierwszym.

Niewielka strata580.

I nikt nad takim nie b臋dzie si臋 litowa艂, zaapeluje tylko nad jego grobem:

uchylmy kapelusza,

jak on uchyla艂 s艂uszne skargi...581.


Wiele zarzut贸w literaci kieruj膮 te偶 pod adresem kie­rownik贸w, dyrektor贸w r贸偶nych urz臋d贸w, zak艂ad贸w, przedsi臋biorstw, kt贸rzy nie przyk艂adaj膮 si臋 do pracy, pracuj膮 tylko w godzinach pracy, bo potem ju偶 nie p艂ac膮582. Innych za艣 gani膮 za bumelanctwo i lenistwo583. Tacy cz臋sto udaj膮 si臋 w 鈥瀟eren鈥 i zwalaj膮 na innych swe obowi膮zki584. W艂asne niedoci膮gni臋cia usprawiedliwiaj膮 wzgl膮dami niezale偶nymi od nich585. Usprawiedliwienia takie najcz臋艣ciej wypadaj膮 艣miesznie, bo kierownicy nie czytaj膮 dokument贸w i nie s膮 zorientowani. W贸wczas na zapytanie typu: dlaczego z艂a praca, skoro surowiec by艂 dobry, bo pierwszej klasy odpowiadaj膮, 偶e z艂a praca wynik艂a z u偶ycia wadliwego surowca586. Z艂a praca kierownictwa wynika cz臋sto z faktu, 偶e obsadzano nieodpowiednich ludzi na niew艂a艣ciwych stanowiskach587. Tak偶e nie sprawdzano kompetencji zatrudnianych pracownik贸w588. Kierownicy nie ufaj膮c podw艂adnym, wszystko pragn膮 robi膰 sami589. A wynika to nie z pragnienia dobrej roboty, ale z zarozumia艂o艣ci wielu zarozumialc贸w. Taki kierownik ma bowiem wiele funkcji, zajmuje si臋 wieloma sprawami, ale

nie by艂o takiej sprawy

kt贸rej by z marszu ... nie po艂o偶y艂590.

Wszystko za艣 z powodu nadgorliwo艣ci, 偶e gdy偶 chc膮 by膰 na czasie i rzucaj膮 si臋 na wci膮偶 nowe zadania nie ko艅cz膮c poprzednich591. Bior膮 zbyt wiele na siebie, a chwytaj膮c wszystko 鈥 zawala­j膮 kompletnie wszystko592. Zdarza si臋 te偶, 偶e w艂a艣ciw膮 prac臋 zaczynaj膮 dopiero z ko艅cem roku i zaleg艂o艣ci pr贸buj膮 z marnymi efektami nad­robi膰593. Jednak w sprawozdaniach, na papierze wykazuj膮 bardzo dobre wyniki, gotowo艣膰 na 105%594. Ponadto maj膮 nieporz膮dek w swoich biurach, nie wiedz膮, co i gdzie po艂o偶ono, nie pilnuj膮 wa偶nych, bo poufnych dokument贸w. A p贸藕niej okazuje si臋, 偶e takie pismo mia艂a ju偶 w r臋ku ca艂a za艂oga595, a wi臋c mo偶e i osoby niepowo艂ane. Nierzadko dokumenty w og贸le gin膮, mo偶e nawet kto艣 je wy­krada, bo dyrektor nie zamyka biurka596. Kiedy s膮 krytykowani to si臋 obra偶aj膮, czuj膮c si臋 niesprawiedliwie dotkni臋ci597. Nawet autor s艂usznych uwag jest p贸藕niej karany za to, 偶e odwa偶y艂 si臋 krytykowa膰­

Do samokrytyk persona ta skora

lew膮 r臋k膮 bije si臋 w piersi kacyk­ -

a praw膮 m艣ciwie pisze dla autora

zwolnienie z pracy !598.

A przecie偶 to w艂a艣nie­:

korespondent

jest po to, 偶eby ch艂osta艂

Dyrektor za艣 jest po to,

By swym zadaniom sprosta艂...

I s艂ucha艂 s艂usznych uwag

I o tym wci膮偶 pami臋ta艂

呕e prawo do krytyki,

To rzecz korespondenta599.


Zaniedbania


Krytykuje si臋 i wytyka najr贸偶niejsze niedbalstwo i niedoci膮gni臋cia. Wszelakie braki, wady usterki codzienno艣ci. Co zrozumia艂e s膮 one zauwa偶ane przez og贸艂 spo艂ecze艅stwa. Cz艂owiek jednak dostrzega przewa偶nie tylko cudze mankamenty, nie w艂asne. Bo 艂atwo krytyko­wa膰 innych i wytyka膰 ich wady. Zgodnie z m膮dro艣ci膮 ludow膮 dostrzega si臋 ma艂e wady i niedo­ci膮gni臋cia innych, ale nie widzi si臋 takowych u siebie.

ca艂ej masy belek

na wielkiej budowie600.

Nie dbamy wi臋c o dobro wsp贸lne. Nierzadko zdarza si臋 tak, 偶e r贸偶ne maszyny s膮 pozostawiane na polu, gdzie niszczej膮 od deszczu, na budowie marnujemy du偶o dobrego materia艂u. A nikt z tym nic nie robi, nikt si臋 tym nie zajmuje601. Cz臋stym powodem zanied­ba艅 jest unikanie dobrej pracy lub zlecanie jej innym. Ci z kolei jeszcze innym, a efekt jest taki, 偶e nikt nic nie robi i praca nie jest wykonana602. Panuje powszechna znieczu­lica, bo skoro co艣 nie jest w艂asno艣ci膮 prywatn膮, a tylko pa艅stwowe, to nie trzeba si臋 o to troszczy膰. Nie warto dba膰, bo to nie moja rzecz. Ludzie nie rozumiej膮, 偶e spo艂eczna to wasza rzecz !603

Nikogo nie obchodzi stan 艣wietlic, ani te偶 co si臋 tam dzieje. Dlatego panuje tam brud, a sprz臋t jest poniszczony lub w og贸le brakuje r贸偶nych jego element贸w. Z艂e tam panuj膮 warunki i brak jakichkolwiek imprez kulturalnych. Nikt si臋 tym nie zajmuje, nikt nie reaguje i na to, 偶e kierownicy 艣wietlic nie interesuj膮 si臋 swymi plac贸wkami604. Niby jest 艣wietlica, ale nie wiadomo po co

Zamar艂a w 艣wietlicy

teraz wszelka robota

Mo偶na por贸wna膰 艣wietlic臋

do 艣wiecy bez knota605.

Podobnie ma si臋 sprawa z kinami, gdzie r贸wnie偶 jest brudno i sprz臋t ma zepsuty. A i repertuar cz臋sto nie jest najlepszy606. Dlatego ludzie nie chc膮 chodzi膰 ani do 艣wietlic, ani do kina, dlatego narzekaj膮 na nud臋, zw艂aszcza w dni wolne od pracy. Ale to nie jest wina tylko i wy艂膮cznie kierownik贸w 艣wietlic i kin. To r贸wnie偶 zadania odpowiedzialnych za to wydzia艂贸w kultury607.

Gminne rady narodowe nie zajmuj膮 si臋 pilnymi sprawami, zreszt膮 nie tylko tymi kulturalno-o艣wiatowymi. Zaniedbane s膮 remonty szk贸艂 nieprzygotowanych do rozpocz臋cia nauczania608. Nie dbaj膮 nawet o sprawy bytowe ludno艣ci, nie zwracaj膮 uwagi cho膰by na stan techniczny i higieniczny uj臋膰 wodnych. Te cz臋sto bywaj膮 brudne i nieodpowiednio zabezpieczone609. Bezmy艣lnie przeprowadzane s膮 remonty mieszka艅. Gdy ludzie nie maj膮 gdzie, mieszka膰 przenosi si臋 ich z jednego mieszkania do innego610. Tak偶e remonty w zak艂adach pracy i naprawa maszyn produkcyjnych jest prowadzona bezmy艣lnie. Niezbyt m膮dry system remont贸w jest powodem cz臋stych przestoj贸w611. Zdarza si臋 r贸wnie偶, 偶e nowe urz膮dzenia s膮 ju偶 uszkodzone lub dotaczane bez niezb臋dnych cz臋艣ci. Tym samym nie nadaj膮 si臋 do u偶ytku612.

Ludzie s膮 niestaranni w swej pracy, nie szanuj膮 innych ludzi i ich czasu. Dlatego ludzie trwoni膮 czas stoj膮c w kolejkach na poczcie, gdzie obs艂uga si臋 艣limaczy613. Podobnie czekamy na otwarcie sklepu, kt贸ry jest czynny w rozmaitych godzinach 鈥 za­le偶nie od grymas贸w sprzedawcy614. Nadto sprzedawcy bywaj膮 nieuczciwi, dbaj膮cy tylko o sw贸j interes. Za nic maj膮cy klienta615. Z powodu niedopatrze艅 dyrekcji MHD (Miejski Handel Detaliczny) i PSS (Powszechna Sp贸艂dzielnia Spo偶ywc贸w), kt贸re niew艂a艣ciwie zaopatruje sklepy 鈥 nie tylko te na przedmie艣ciach 鈥 brakuje cz臋sto r贸偶nych, potrzebnych towar贸w616. Z powodu 藕le zaplanowanej dystrybucji jednych towar贸w brakuje, innych jest w nadmiarze617. Transport si臋 op贸藕nia. Przez to zamiast 艣wie偶ych jab艂ek do Poznania trafia­j膮 owoce napsute 鈥 w艂a艣ciwie marmolada618.

Zaniedbania r贸偶nego rodzaju s膮 widoczne przy wyje藕dzie na wczasy. Ju偶 na samym pocz膮tku mo偶na przekona膰 si臋 o tym. Poci膮gi si臋 sp贸藕niaj膮, s膮 przepe艂nione, zbyt ma艂o jest bowiem podstawionych wagon贸w. Ju偶 na miejscu okazuje si臋, 偶e brakuje podstawowych rzeczy 鈥 cho膰by wody pitnej619.

Wspomnie膰 wypada o bran偶y gastronomicznej, gdzie nagminne s膮 przer贸偶ne niedopatrzenia. W lokalach brakuje elementarnych rzeczy, cho膰by serwetek, bo

Podobno teraz modnie

wyciera膰 r臋ce o spodnie620.

Lokale s膮 brudne, zadymione, popsuty jest sprz臋t. Og贸lnie brakuje kul­tury przy obs艂udze klienta. Cho膰by w renomowanym 鈥濿u-Zecie鈥, gdzie ­nale偶y

Gdy si臋 ju偶 lokalu

t臋 nazw臋 wybra艂o

wype艂ni膰 j膮 tre艣ci膮,

bo nazwa to ma艂o !621

Brudno te偶 jest w samym mie艣cie, na placach i na ulicach, bowiem ZOM (Zak艂ad Oczyszczania Miasta) nie wykonuje swoich powinno艣ci. Wypada si臋 tedy zastanowi膰, czy by膰 mo偶e nie nale偶a艂oby by艂o otworzy膰 zak艂ad oczyszczania ZOM-u ?622, a wi臋c 鈥瀂ak艂adu Oczyszczania鈥 ! Niedoci膮gni臋cia, zaniedbania, r贸偶ne szachrajstwa s膮 nawet dostrzegane przez ludzi tam pracuj膮cych, a nawet przez samych prze艂o偶onych, ale ci po­trafi膮 te braki zatuszowa膰, ukrywaj膮c niedbalstwo. Co wi臋cej, bior膮 艂ap贸wki, robi膮 r贸偶ne 艂ajdactwa - przekr臋ty. Staraj膮 si臋, by nic co z艂e, nie wysz艂o na jaw623. Nierzadko kierownicy dbaj膮 bardziej o interes w艂asny i swoich znajo­mych, ni偶 o powierzon膮 im firm臋. Ukrywaj膮 wi臋c przewinienia i niedo­ci膮gni臋cia swych znajomk贸w624. Cz臋sto nie sprawdzano kwalifikacji zatrudnianych os贸b i z s膮 tego skutki, kt贸re trzeba naprawia膰. Dlatego zwa偶cie kierownicy: brak czujno艣ci chodzi w parze z wrogiem!

Sporym problemem jest te偶 brakor贸bstwo, wykonywanie swej pracy byle jak. U brakorob贸w liczy si臋 sztuka, ilo艣膰 nie jako艣膰­.

Nikt nie sprawdzi, nikt nie powie

brakoroby mi臋dzy sob膮

Maj膮 tajn膮 cich膮 zmow臋...625.


Brakor贸b ma zreszt膮 swoist膮 鈥瀎ilozofi臋鈥. Bo czy偶 to a偶 takie wa偶ne, by wszystko by艂o jak nale偶y ? Przecie偶 jak kto艣 kupuje koszul臋, nad kt贸r膮 ja si臋 tyle nam臋czy艂em, to mo偶e sobie sam poprzyszywa膰 guziki. Nic mu si臋 nie stanie...626. W praktyce wi臋c szyte s膮 ubrania tylko w jednym rozmiarze, a brakuje tych wi臋kszych i potrzebnych. W rezultacie, klientowi trudno co艣 wybra膰, aby garnitur le偶a艂 jak nale偶y627. Ubrania bywaj膮 te偶 鈥瀢ybrakowane鈥, ze zbyt d艂ugimi r臋kawami i odwrotnie przyszytymi elementami628. Takie nie nadaje si臋 w og贸le do u偶ytku, podobnie jak lub zbyt szybko si臋 psuj膮 wyroby 鈥濸olskiej Wikliny鈥629. Problem jest zawsze z 鈥瀢ybrakowanymi鈥 zapa艂kami, kt贸rych w pude艂ku ma by膰 48, ale z tego mo偶na zapali膰 zaledwie kilka. Pozosta艂e s膮 do niczego

Mo偶emy zaprzesta膰, lecz gdy si臋 uprzemy

Bierzemy nast臋pne i trzemy i trzemy...

Albowiem w tym problem zamyka si臋 w艂a艣nie

CHO膯 GASN膭 ZAPA艁KI - NADZIEJA NIE GA艢NIE630.

Jest jeszcze wiele innych, mniejszych i wi臋kszych niedopatrze艅, o jakich satyryk 鈥 literat m贸g艂by pisa膰 du偶o. Ale po c贸偶. Lepiej przecie偶 zadba膰 o to, aby udr臋ki si臋 sko艅czy艂y. Mo偶e wi臋c tych, kt贸rzy winni s膮 tej sytuacji wys艂a膰 na specjalne wczasy. Dla opiesza艂ych i bra­korob贸w, gdzie b臋d膮 musieli czeka膰 d艂ugo na jedzenie, dosta­n膮 wybrakowane 偶ar贸wki, buty sportowe, sprz臋t, a obs艂uga b臋dzie powolna i nieuprzejma. To b臋dzie dla nich dobr膮 nauczk膮, lekcj膮 wychowawcz膮, a wszystko to po to

aby艣cie

styl pracy zmienili631.


Krytyka obyczaj贸w


Na 艂amach pozna艅skich gazet pojawia si臋 krytyka ludzkie­go zachowania. Pod pr臋gierz stawiane s膮 niew艂a艣ciwe obyczaje. W pracy i 偶ycia codziennego. Krytykowany jest le艅, pr贸偶niak, bumelant, bo

Bumelant to taki pan

Co si臋 leni ponad plan632.

Takiemu nigdy nie chce si臋 pracowa膰, zawsze znajdzie pow贸d, 偶eby nie uda膰 si臋 do pracy633, bo 鈥瀊umelant鈥 to taki, kt贸ry

艂azi, 艂azi, 艂azi

i nie mo偶e jako艣 trafi膰 do pracy634.

Najcz臋艣ciej symuluje chorob臋 i u lekarza wy艂udza zwolnienie635. Przecie偶 on nie z pracy lecz z pr贸偶nowania czerpie rado艣膰 i­

Psioczy, 偶e mu si臋 utrudnia

p臋dzi膰 n臋dzny 偶ywot trutnia636.

A na sob膮 ubolewa ­

偶e bumelantom

Dzi艣 premii nikt nie daje637.

呕e nikt go nie docenia, nie szanuje, nie zajmuje si臋 nim, nie tr­oszczy si臋 o niego

A偶 raz naprawiono b艂膮d

Jak ? Oddano go pod s膮d638.

Problemy stwarzaj膮 r贸wnie偶 ludzie, kt贸rzy nagle, zbyt wcze艣nie awansowali. Niekiedy bowiem za bardzo przejmuj膮 si臋 oni swoj膮 now膮 rol膮. Staj膮 si臋 pyszni, zarozumiali, nie poznaj膮 daw­nych znajomych. Najwyra藕niej 鈥瀢oda sodowa鈥 im do g艂owy uderza639. A dziwi膮 si臋 przy tym, 偶e s膮 napi臋tnowani. Przecie偶 oni nie s膮 bezproduktywni ! Wszak偶e wykonuj膮 sw贸j plan produkcyjny. Jednak

kto od nas wi臋cej wyprodukowa艂

w 偶yciu... sodowej wody ?640

Ale uwa偶ajcie, bo mo偶e si臋 to 藕le sko艅czy膰 dla zarozumialc贸w. Na takie zachowa nie jest dobry spos贸b 鈥 pi贸ro korespondenta terenowego641.

Wielkim utrapieniem w 偶yciu codziennym s膮 plotkarze, kt贸rzy rozpowszechniaj膮 nieprawdziwe wiadomo艣ci, siej膮 panik臋, narze­kaj膮. 呕e niczego nie b臋dzie w 偶adnym sklepie642, 偶e nawet spis narodowy jest niebezpieczny643 i na wszystkie 艣wi臋to艣ci przysi臋gaj膮, 偶e­

Prawda straszna si臋 wy艂oni,

gdy spisywa膰 przyjd膮 oni

---

b臋d膮 wszystko konfiskowa膰 !644

Rozsiewaj膮 wi臋c plotki, powtarzaj膮 bzdury us艂yszane od s膮siadki, lub w wiadomo艣ciach zachodnich stacji radiowych645 oraz te brednie, kt贸re zro­dzi艂y si臋 w kawiarniach, a koloryzowane s膮 w艣r贸d ludzi. Nale偶y z tym walczy膰, bo­

Wiedz: ka偶da plotka jest or臋偶em sprawy

Wroga.

Wi臋c gdy ci kto艣 tam nowo艣膰 opowiada,

Kiedy na ucho ci 鈥 sensacje szepcz膮

­Obna偶 z艂膮 plotk臋, cios jej prawd膮 zadaj,

Depcz j膮 !646


Nast臋pnym problemem spo艂ecznym s膮 鈥瀔olejkowicze鈥, kt贸rzy wykupuj膮 wszystko ze sklep贸w. Nie jest wa偶ne, czy towar jest im potrzebne czy te偶 nie647, a p贸藕niej prawdziwi robotnicy, kt贸rzy nie maj膮 czasu sta膰 w kolejkach nie mog膮 niczego kupi膰648.Takowa ogonkowa pani wychodzi z domu niemal noc膮, by stan膮膰 przed sklepem i inicjowa膰 kolejki649. Apel wi臋c kierujemy do takich pa艅:

raz sta艅cie przy aptece

Po ... pigu艂ki. Na wstrzymanie650.

Kolejkowicze鈥 nagminnie zakupione towary gromadz膮 i odst臋puj膮 znajomym651, b膮d藕 co gorsza han­dluj膮. Zdobyty towar sprzedaj膮 dro偶ej i w ten spos贸b zarabiaj膮652. Ale to si臋 musi sko艅czy膰, trzeba t臋pi膰 spekulant贸w, te szczury spo艂ecze艅stwa653. Ludzie pomy艣lcie co robicie, popatrzcie na siebie. Nie rozumiecie, jak bardzo jeste艣cie szkodliwi­ ?

pani, ujrzysz potwora­

tylko dobrze raz przyjrzyj si臋 w lustrze654.

Pot臋piani s膮 r贸wnie偶 ci, kt贸rzy nie potrafi膮 by膰 cierpliwi i wyrozumiali. Nie s膮 w stanie zrozumie膰, 偶e obecnie trzeba czasu i wyrzecze艅. Bowiem jeste艣my po zniszczeniach wojennych i wszystko jeszcze nie jest w najlepszym, idealnym stanie. By by艂o dobrze, by wszystko mo偶na by艂o kupi膰, trzeba jeszcze znosi膰 pewne niewygody. Wyrazi膰 zgod臋 na pewne wyrzeczenia. Wi臋c nie tylko narzeka膰 i nie my艣le膰 wy艂膮cznie o sobie655. Wszak ju偶 teraz

W 5 lat po wojennym strasznym zniszczeniu

jeste艣my na przedzie, jeste艣my u celu !

Lecz oni nie widz膮 jak cel si臋 wy艂ania

i tylko jak Jurek zadaj膮 pytanie...

przechodnie z Jureczk贸w tych 艣miej膮 si臋, 艣miej膮656.

Plag膮 s膮 r贸wnie偶 ludzie bezmy艣lni zapatrzeni w pa艅stwa zachodnie, szczeg贸lnie w USA657 i zachwycaj膮 si臋 ka偶dym produktem stamt膮d. Przekonani s膮, 偶e wszystko, co jest 艂adne, to na pewno zagraniczne, a cz臋sto okazuje si臋 to produktem krajowym658. Nawet stosownie do ameryka艅skiego wzorca nosz膮 d艂ugie, lokowane w艂osy, natomiast zbyt kr贸tkie i w膮skie spodnie. A wszystko w jaskrawo barwnych ubraniach

Kolory i艣cie szata艅skie

Wiadomo... ameryka艅skie

---

Jednym s艂owem wystarczy

okre艣li膰 t臋 osobisto艣膰

Niestety ­鈥 kretyn659.

Tacy ch臋tnie 艣piewaj膮 obcoj臋zyczne piosenki, cz臋sto robi膮c okropne b艂臋dy. Bowiem nie rozumiej膮 tekstu, ale 艣piewaj膮, cho膰 to­

s艂owa g艂upie, b艂臋dne, brzydkie,

ordynarne, liche, p艂ytkie

zmierzchem, w po艂udnie, o 艣wicie

bzdura nas gn臋bi i plami660.

Modnisie wed艂ug ameryka艅skich wzor贸w, przewa偶nie nigdzie nie pracuj膮, noce sp臋dzaj膮 w kawiarniach, na zabawie, przy sambie, rumbie. Zreszt膮 jest pewne, 偶e utrzymuj膮 si臋 z nieczystych interes贸w­:

spodnie w kancik - w 偶yciu kancik !...

on nie sieje, ani orze

­ale 偶y膰 dostatnio mo偶e:

kupi brylant sprzeda dro偶ej

---

Cz臋sto te偶 drobna szulerka

filozofii nie zna Kanta

lecz zna filozofi臋 kant贸w !


Na 艂amach prasy poruszono r贸wnie偶 problem czytelnictwa ksi膮偶ek i gazet. Narzeka si臋, 偶e og贸lnie brak jest kultury czytelniczej, 偶e ludzie nie potrafi膮 czyta膰. Najwyra藕niej nie potrafi膮 dobra膰 w艂a艣ciwej lektury661. Widoczne jest to w samych ksi臋garniach (?, sic!), gdzie kupowane s膮 ksi膮偶ki jak popadnie; dla samego nabywania i posiadania. Bez wzgl臋du na to, czy pozycja ta jest warto艣ciowa662. Nie czytaj膮 r贸wnie偶 czasopism, bo nic nie obchodz膮 ich wydarzenia absorbuj膮ce ca艂y 艣wiat663, bo­

C贸偶 go obchodzi walka o pok贸j ?

Plan sze艣cioletni, Po偶yczka te偶 nie !

---

Ach, gdyby偶 troch臋 skandali

napad贸w, morderstw, rabunk贸w, gwa艂t贸w

typ ten do prasy a偶 by si臋 pali艂

bo co艣 dla siebie zawsze by mia艂 tu...

niestety w naszych gazetach: praca !

sprawy spo艂eczne, szczytne zadania,

nowe fabryki, domy i trasy...

Ach jednym s艂owem: nic do czytania !664.

Podobna sytuacja jest z odbiorem film贸w fabularnych. Wielu nie chce i nie lubi ogl膮da膰 dobrych film贸w, wol膮 np. 艂zawe romanse­

Dzi艣 to si臋 robi filmy dla mas

A mi艂o艣膰 ob艂臋dna gdzie ?!

Zreszt膮 tacy widzowie nie potrafi膮 odpowiednio zachowa膰 si臋 w kinie, w teatrze, operze. Nie maj膮 szacunku dla sztuki665.

Literaci walcz膮 z nadu偶ywaniem alkoholu, z plag膮 pija艅stwa. Wytykaj膮 coraz bar dziej si臋 panosz膮ce si臋 zepsucie przynosz膮ce wiele z艂ego. Zepsucie spo艂ecze艅stwa daje pole do dzia­艂ania wrogom, bo­:

Wr贸g widzi, 偶e no偶em w plecy si臋 nie uda

Wi臋c zamiast no偶a 鈥 w贸da666.

Powstaj膮 dowcipne rymowanki o pijaku, kt贸ry pi艂 zawsze; przed wojn膮, w czasie wojny i po wojnie, ale z r贸偶nych przyczyn: z 偶alu, z rozpaczy, z entuzjazmu667. Z kolei inny postano wi艂 strzec si臋 kieliszka, wi臋c podj膮艂 picie... z butelki668. Pijak nawet nie偶ywy ma k艂opot, spoczywaj膮c w trumnie, bo lubi艂 zawsze wypi膰 na r贸偶nych spotkaniach, a teraz na w艂asnym pogrzebie nie mo偶e669. Nie wolno przej艣膰 oboj臋tnie obok problem贸w alkoholizmu. Nie nale偶y pob艂a偶a膰 pijakom. Ani pomaga膰 im, bo ci, kt贸rzy pomagaj膮, lituj膮c si臋 nad pijakiem, s膮 te偶 godni pot臋pienia. To w efekcie przecie偶 przednia gwardia pijacka670.

My za艣, wszyscy ludzie uczciwi, ludzie pracy 鈥 uczciwi i porz膮dni musimy wzi膮膰 si臋 do walki z tymi wszystkimi plotkarzami, kolejkowicza­mi, spekulantami, pijakami i innymi 鈥炁沵ieciem鈥. Nale偶y to wyt臋pi膰, wym艂贸ci膰 chwasty z zdrowego spo艂ecze艅stwa671. Wzi膮膰 si臋 trzeba za nich jak najpr臋dzej, by m贸c zobaczy膰 jak­

niejeden taki kwiatek

za wybryki swe 艂膮kowe

wita wiosn臋 - spoza kratek !672.


Wsp贸艂zawodnictwo


W pracy 鈥 na kt贸r膮 k艂adziono tak du偶y nacisk 鈥 po艣wi臋cano na 艂amach prasy sporo miejsca. Wa偶ne by艂o wsp贸艂zawod­nictwo, solidno艣膰, praca ze wszystkich si艂. Z ca艂ym po艣wi臋ceniem i oddaniem. Dlatego te偶 tak bardzo wa偶ne by艂o d膮偶enie do przodo­wania, do pobijania rekord贸w wydajno艣ci, do pracy ponad normy. Podejmowano wi臋c zobowi膮zania o przekraczaniu norm, o wykonaniu pracy w szybszym terminie. Tak jak szyper Molenda, kt贸ry zobowi膮zywa艂 si臋 wykona膰 120% normy do 18 kwietnia 鈥 na urodziny prezydenta Bieruta673. Tego typu zobowi膮zania podejmo­wano z r贸偶nych powod贸w i pobudek. Rzucano wyzwanie sobie, za艂o­dze, czasowi, maszynom. Z dum膮 i rado艣ci膮 starano si臋 zadania te wyko­na膰. I cz臋sto zdarza艂o si臋, 偶e planowe prace roczne wykonano wcze艣niej, wi臋c nowy rok zaczyna艂 si臋 ju偶 w listopadzie. Ale nie by艂a to taka prosta sprawa, w艂a艣ciwie by艂a to walka, w kt贸­rej

mierzy艂y si臋 z sob膮 kolosy nie lada:

czas, ogie艅, 偶elazo i cz艂owiek674.

Niekiedy wykonanie wyzwania utrudnia艂y czyn­niki niezale偶ne od inicjatora. Ten jest pe艂en zapa艂u, jak ­

Pewien przodownik rzuci艂 wyzwanie:

鈥濸rzekrocz臋 normy w sze艣cioletnim planie !

Og艂o艣cie !鈥675.

Jednak偶e ! Gdy jego wezwanie si臋 roznios艂o, po czym zacz臋li go nachodzi膰 reporterzy, dziennikarze, poeci, najr贸偶niejszego rodzaju komitety, kt贸re przeszka­dza艂y w pracy. W贸wczas 贸w robotnik, dla kt贸rego rzeczone s艂owo by艂o najwa偶niejsze, dla spe艂nienia przyrzeczenia:

Wsta艂 i powiedzia艂: Wiecie,

Musz臋 wykona膰 plan ten !

Lecz bardzo prosz臋, og艂o艣cie

呕e owi wszyscy serdeczni go艣cie

Robi膮 ze mnie bumelanta676.


W pracy wa偶ne jest te偶, aby robot臋 wykonywa膰 solidnie. Ca艂y czas na tym samym poziomie. Jeszcze lepiej, gdy praca b臋dziemy udoskonala膰. Nale偶y te偶 dba膰 o to, aby w wykonywanej robocie nie by艂o 鈥瀦臋b贸w鈥, by nie pracowa膰 raz lepiej raz gorzej677.

Trzeba d膮偶y膰 do pozycji przodownika pracy. A przo­downikiem mo偶e zosta膰 ka偶dy, kto potrafi w艂a艣ciwie pracowa膰, kto w prac臋 wk艂ada ca艂膮 sw膮 si艂臋 i serce. Przyk艂adem jest syn robociarza. Ch艂opak pracowa艂 bardzo solidnie, a dodatkowo chodzi艂 na kursy przygotowawcze i w ko艅cu dosta艂 si臋 na polonistyk臋. Teraz jest przodownikiem, pracuje uczy innych m艂odych ludzi678. My艣l膮 dobrego pracownika jest przyspieszenie w艂asnej prac臋, wprawdzie

Maszyna nie cz艂owiek

ale mo偶na maszyn臋 uczy膰679.

Obecnie robotnik jest 艣wiadomy tego, 偶e swoj膮 prac膮 przyczy­nia si臋 do podniesienia dobrobytu kraju. Chce pracowa膰 jak najlepiej, jak najwydajniej680. Robotnicy sami pr贸buj膮 doskonali膰 swoj膮 robot臋, wprowadzi膰 innowacje. Oczywi艣cie chc膮 skraca膰 czas pracy, bo gdy osi膮gn膮 ju偶 wszystko, co zamierzyli

z dum膮 odpocz膮膰 ju偶 mog膮 tylko

艣ciska wzruszenie

w gardle681.

Jeszcze przyjemniej, jeszcze wi臋ksz膮 nagrod膮 jest wzi臋cie udzia­艂u w Zlocie M艂odych Przodownik贸w. To wielki honor i wielka duma by膰 przodownikiem pracy i nauki, a w Warszawie na Zlocie us艂ysze膰 s艂owa: Chwa艂a M艂odym Przodownikom682. Po dobrze spe艂nionej misji mo偶na te s艂owa odnie艣膰 jako kierowane do siebie. 艁atwiej i przyjemniej si臋 偶yje przodownikowi. Rado艣niej, bo zlo­tow膮 mie膰 chust臋, to szcz臋艣cie mie膰683.

Tak samo jest zreszt膮 w 偶yciu codziennym. Cho膰by w mi艂o艣ci. Szeroko propagowano twierdzenie, 偶e w m臋偶czy藕nie najwa偶niejszym jest, jak on pracuje i czy jest przodownikiem ? Wielki to zaszczyt i sama przyjemno艣膰 dzieli膰 los z cz艂owiekiem pracy684. Przodownikowi te偶 艂atwiej zyska膰 przychylno艣膰 i mi艂o艣膰 dziewczyny, wi臋c­

Kilof w d艂onie we藕, siadaj na traktor,

艢piesz z nami tworzy膰 s艂oneczne dni,

Dziewcz臋 ci臋 znowu, bracie pokocha

i przebaczy i zapomni sw贸j gniew,

tylko zakasz r臋kawy i poka偶,

偶e ci臋 praca poci膮ga i 艣piew !685

Zobowi膮zania zlotowe podejmuj膮 r贸wnie偶 pisarze, kt贸rzy chc膮 by膰 na zlocie wraz z lud藕mi pracy, a za swoje zadanie uwa偶aj膮

rozpali膰 do bia艂ej stali

serca najbardziej uparte

wznie艣膰 sw膮 pie艣艅 nad najwy偶szej budowli murem686.

Literat wzywa wi臋c wszystkich ludzi do pracy - nie tylko fizycznej ale i tej pracy nad sob膮

Zwi臋kszajcie, polepszajcie bracia wasze

dusze, bo w duszach waszych

praw i granic Polski !687

Nie wszystkim jednak udaje si臋 to naprawd臋 osi膮gn膮膰. Doj艣膰 do idea艂u cz艂owieka pracy, cz艂owieka dbaj膮cego o kraj i rozumiej膮cego jego potrzeby. Bywa, 偶e inteligenci czyni膮 to tylko pozornie. Tak jak w utworze, gdzie poeta umieszcza w starych, bur偶uazyjnych rekwizytach s艂owo 鈥瀞ocrealizm鈥, s膮dz膮c 偶e to wystarcza. Niestety! W ideologii nie posun膮艂 si臋 ni kroku do przodu. Drugi za艣 poeta faktycznie przej膮艂 ideologi臋 partii, poczu艂 j膮 sercem i dla niej po艣wi臋ca艂 my艣li.

Czyje wiersze s膮 lepsze

os膮d藕cie sami:

Na metafizycznego poety tomikach

tucz膮 si臋 ksi膮偶kowe mole

a wierszy robotnika

towarzysze ucz膮 si臋 na pami臋膰 !

Trzeba si臋 przestawi膰 na inne my艣lenie, inne ju偶 bowiem obowi膮­zuj膮 zasady ni偶 w czasie wojny. Teraz najwa偶niejsza jest uczci­wa praca i kolektyw, a nie dochowanie wierno艣ci rzekomemu przyjacielowi, fa艂szywa solidarno艣膰 z nim, przemilczanie jego przewinie艅688. Rozw贸j osobowo艣ci ludzi, ich dojrzewanie do nowych idei, zmiany w procesie my艣lenia o pracy, kraju przedstawia艂 Bogus艂aw Kogut.

M艂odzi ludzie ucz膮 si臋 偶ycia w nowej Polsce Ludowej. Pracuj膮 i czuj膮, 偶e to nie wszystko, 偶e nie daj膮 z siebie wszystkiego. Dostrzegaj膮 wiele niedoci膮gni臋膰 i zaniedba艅 ze strony kierownictwa i chc膮 temu przeciwdzia艂a膰. Podejmuj膮 zobowi膮zania produkcyjne, tworz膮 brygady, wsp贸艂zawodnicz膮 ze sob膮. I w czasie wszystkich tych stara艅 zaczynaj膮 rozumie膰, 偶e naj­wa偶niejsze jest zwyci臋stwo, nie w艂asna wygoda, nie zdobywanie za wszelk膮 cen臋 uznania, ale praca sama w sobie. Praca dla innych, dla kraju, plan i szlachetne wsp贸艂zawodnictwo. Staj膮 si臋 w贸wczas lud藕mi odpowiedzialnymi i 艣wiadomymi. Dba艂ymi o wsp贸lne dobro689.


Nauka 鈥 Kultura


Warto艣ci膮 cenion膮 i wys艂awian膮, polecan膮 innym by艂a ksi膮偶ka. Pisano o niej jako o przyjaci贸艂ce, ukochanej, najdro偶szej i naj­milszej, najbli偶szej rzeczy na 艣wiecie690. Najlepsza ksi膮偶ka to taka, kt贸ra ukazuje prawdziwe 偶ycie i wielkie warto艣ci 鈥 prac臋, pok贸j, idee socjalizmu. Ksi膮偶ka, kt贸ra uczy jak 偶y膰, z kt贸rej cz艂owiek czerpie dla siebie nauk臋 na w艂asne 偶ycie, widzi wzorce zachowania i post臋po­wania.

I kiedy ksi膮偶k臋 spokojnie odk艂adasz,

czujesz jak w sercu fala si艂y wzbiera.

ka偶da strona ICH drog臋 podpowiada

i 偶ycia rozdzia艂 pi臋kniejszy otwiera691.

Ale 偶eby m贸c doceni膰 ksi膮偶k臋, 偶eby m贸c z niej czerpa膰 rado艣膰 i warto艣ci trzeba umie膰 czyta膰. Dlatego te偶 tak wa偶n膮 spraw膮 by艂a walka z analfabetyzmem

Wojna ? Gotowa ! Pod bro艅 ka偶dego !

Mobilizowa膰 m臋偶czyzn i kobiety !

B臋dziemy walczy膰 do ostatniego...

analfabety !

Jest teraz bardzo dogodny moment dla tego typu akcji. Na szcz臋艣cie mamy ju偶 pok贸j, sprawiedliw膮 w艂adz臋 ludow膮. Sami ludzie ch臋tnie przyst臋puj膮 do nauki, czuj膮 potrzeb臋 wykszta艂cenia, zdobycia umiej臋tno艣ci czytania i pisania. Ch臋膰 pracy nad sob膮, nad swoj膮 osobowo艣ci膮. R贸wnie偶 ci, kt贸rzy kieruj膮 nauk膮, nauczan膮 innych s膮 szcz臋艣liwi, gdy偶 tym samym utrwalaj膮 pok贸j i sprawiedliwo艣膰 na ziemi

miliony otwartych 贸cz

ja艣niej膮 wiedzy g艂odem,

a do szcz臋艣liwej przysz艂o艣ci klucz

ju偶 w r臋kach jest narodu.

Tak trzeba m贸wi膰, bo nagli czas,

z ciemnot膮 nie do艣膰 boju,

zwalczaj膮c resztki opornych gniazd

bronimy sprawy pokoju692.

Do przesz艂o艣ci nale偶y sytuacja, 偶e uczy膰 si臋 mogli tylko bogaci. Teraz jest powszechna nauka, teraz wszyscy maj膮 dost臋p do wiedzy i mog膮 korzysta膰 z dobrodziejstw nauki. I czyni膮 to z wielk膮 ochot膮:

wiedza dla wszystkich - jak chleb !

oto si臋 garn膮 ch艂opcy, dziewcz臋ta

spragniona o艣wiaty bra膰 !

Nie jest to sprawa 艂atwa 鈥 zniszczy膰 analfabetyzm, ale jak偶e radosna i buduj膮ca, krzepi膮ca. Trzeba zaj膮膰 si臋 t膮 napraw膮­.

Czeka na ziarno gleba nietkni臋ta

Nauczyciele! Czas sia膰 !693.

P贸藕niej b臋dzie na co popatrze膰, jak wielka b臋dzie rado艣膰 i uczni贸w, i nauczycieli z osi膮gni臋tych wynik贸w. Z przyswojonej mo偶liwo艣ci czytania. To trudny egzamin przed samym sob膮 鈥 nauczy膰 starsz膮 osob臋 czyta膰 i pisa膰, ale nagroda jest wielka i pi臋kna. Jaka偶 to rado艣膰 i szcz臋艣cie694. Potrafi膮cemu czyta膰 艂atwiejsze zdaje si臋 偶ycie, przecie偶 ju偶 nie b艂膮dzi695. Mimo trudu, jaki cz艂owiek musia艂 ponie艣膰, aby nauczy膰 si臋 czy­ta膰 i pisa膰, to jednak warto by艂o, bo 艂atwiej jest teraz 偶y膰, trud niej mu si臋 potkn膮膰 i upa艣膰 艂atwiej zwyci臋偶y膰 !696 Ludzie sami ju偶 dostrzegaj膮, jak wielk膮 warto艣ci膮 jest znajomo艣膰 czytania i pisania, jak wielkie to otwiera mo偶liwo艣ci. S膮 szcz臋艣liwi, 偶e s膮 ju偶 o艣wieceni. S膮 wdzi臋czni czasom, kt贸re to wszystko umo偶liwi艂y. Jak kobieta z wiersza, kt贸ra do tej pory

jak z bielmem

Wiek, kt贸ry trafi艂 pod strzech臋

z dobroczynnie lecz膮c膮 r臋k膮697.

Teraz za艣 mo偶e ju偶 wybiera膰, decydowa膰. W konsekwencji, przyczynia膰 si臋 do utrwalania pokoju. Z dum膮 wi臋c m贸wi:

i m贸j podpis znajdziecie...

pod apelem o pok贸j698.

Niestety, jeszcze nie wszyscy o艣wieceni, kt贸rzy potrafi膮 czyta膰 i pisa膰 w艂a艣ciwie, postrzegaj膮 potrzeby 艣wiata, pa艅stwa i ludzi. Nie rozumiej膮 i nie dostrzegaj膮 najwa偶niejszych, podstawowych warto艣ci:

Lecz s膮 tacy co cho膰 umiej膮

czyta膰, rachowa膰, pisa膰 a przecie

spo艂ecznych przemian nie rozumiej膮,

gorsi od tamtych analfabeci !699

Wobec powszechno艣ci wiedzy i nauki 艣wiat i kraj zmieniaj膮 si臋 na lepsze. Coraz, b臋dzie rado艣膰, pok贸j, a wi臋c:

Niech przepadn膮 swary

Jak przepada 艣wiat ten stary.

Id膮 czasy lepsze, nowe

czasy po kongresowe700.

Wa偶na jest wi臋c walka z analfabetyzmem, podobnie jak edukacja dzieci. Bowiem w szkole dzieci ucz膮 si臋 wszystkiego, co wa偶ne i potrzebne. Tego, 偶e trzeba walczy膰 i budowa膰, 偶e nale偶y dba膰 o zachowanie pokoju, sprawiedliwo艣ci, prawa cz艂owieka. Pracowa膰 z sercem i ze wszystkich si艂:

Ludzkimi sprawami spi臋te

kontynenty

To dla twojego serca

tak偶e dobry pokarm701.

Chocia偶 nauka nie zawsze 艂atwo przychodzi. Nieraz chcia艂oby si臋 wyj艣膰 i odpocz膮膰 miast 艣l臋cze膰 nad ksi膮偶k膮 w szkole. Jednak dzieci zdaj膮 sobie spraw臋, 偶e sama do g艂贸wek nie wejdzie nauka, wiec deklaruj膮: Wytrwamy m臋偶nie do ko艅ca702. Warto jest w艂o偶y膰 troch臋 trudu w swoje wykszta艂cenie bo to zaowocuje. Jeden z autor贸w z w艂asnych do艣wiadcze艅 opowiada, jak cz臋sto cierpia艂, gdy inni 偶yli zabaw膮, gonili za maj膮tkiem. A on w艂a艣nie pracowa艂, uczy艂 si臋. Brakowa艂o pieni臋dzy, ale cie­szy艂a go jednak nauka. Wiedza nie przeszkadza艂a, 偶e musia艂 je艣膰 gulasz z podrob贸w. A teraz role si臋 odwr贸ci艂y. On jest zadowo­lony z tego, co osi膮gn膮艂, jest szcz臋艣liwy. Podczas gdy inni narzekaj膮703.

Bardzo wa偶nym elementem 偶ycia jest kultura i obcowanie z ni膮. Jak wiele wnosi ona w ludzkie 偶ycie. We藕my cho膰by muzyk臋 鈥 jak偶e mi艂o jest si臋 zas艂ucha膰 w melodi臋, dzi臋ki niej us艂ysze膰, poczu膰 przy­rod臋, natur臋, rado艣膰704. Ludzie 艂akn膮 kultury, potrze­buj膮 strawy duchowej. Bowiem nie tylko jedzenie, przedmioty s膮 wa偶ne, bo­

Talon nie zawsze cz艂ecze zachwyca

Zw艂aszcza gdy brak jest na talon pokrycia705.

Nale偶y kultur臋 propagowa膰 i promowa膰, by by艂a og贸lnie dost臋pna, by wszyscy mogli z niej czerpa膰 i si臋 cieszy膰:

We藕my np. ot, sprawy kultury...

Kt贸r膮 w lud trzeba zanie艣膰 i 艣ci膮gn膮膰 z g贸ry.

---

i Kultura, obywatele, kultura dla mas

---

Owszem teatr, owszem masa

Ale grunt, to bracie praca.

A z kultur膮 do fabryki

Chcemy wiersza i muzyki706.


Tak, ludzie potrzebuj膮 muzyki, teatru, poezji, prozy, malarstwa, ale musi to by膰 dobre. Nie kicz i produkcja byle jaka. Taka mo偶e ludzi zniech臋ci膰 do sztuki. W tej prawdziwej wszystko musi by膰 dopracowane. Musi prezentowa膰 prawdziwe warto艣ci. Ludzie nie s膮 g艂upi, znaj膮 si臋 na sztuce i nie wci艣nie im si臋 byle czego. Nawet ludziom z prowincji. A o poziom prawdziwej sztuki winna dba膰 Komisja Repertuarowa, aby nie zdarzy艂o si臋 tak jak w wierszyku, gdzie Komisja mimo zastrze偶e艅 zaakceptowa艂a utw贸r:

I chocia偶 sztuk臋 w teren pos艂ali

Widzowie j膮 i tam wy艣miali !

W dzisiejszej Polsce kultura i sztuka rozwijaj膮 si臋 bardzo pr臋偶nie i szybko, gdy偶 s膮 ku temu dogodne warunki: ­

Nie wiadomo czy wiersz si臋 rodzi pr臋dzej czy budowa domu,

w kt贸rym si臋 m艂ody poeta wychowa707.


Sport


Sport r贸wnie偶 by艂 wa偶nym elementem 偶ycia spo艂ecznego. Mia艂 by膰 wk艂adem w walce o pok贸j, by膰 dope艂nieniem postawy cz艂owieka godnego 偶y膰 w spo艂ecze艅stwie socjalistycznym. Sport by艂 zaj臋ciem, kt贸re przez 膰wiczenie, zaci臋cie i kole偶e艅sko艣膰 osi膮gamy postaw臋 cz艂owieka godnego. Takiego, kt贸rego nale偶y chwali膰 i na艣ladowa膰. W sporcie, w szlachetnym wsp贸艂zawodnictwie nie ma bowiem miejsca na zawi艣膰, podzia艂y. Jest braterstwo, kole偶e艅stwo i zabawa, a sportowcy­:

pie艣艅 zwyci臋stwa

g艂osz膮 za pok贸j w ca艂ym 艣wiecie708.

W sporcie wa偶ny jest wysi艂ek, ch臋膰 膰wicze艅 i konfrontacje, a nie zwyci臋stwo i wynik s膮 najistotniejsze. Przecie偶 nie ka偶da dyscyplina sportowa daje mo偶no艣膰 indywidualnego zwyci臋stwa. Takimi s膮 gry zespo艂owe, np. pi艂ka no偶na. Tu liczy si臋 wsp贸艂praca, konfrontacje, aktywno艣膰, zmaganie. I przez to 鈥 bez wzgl臋du na liczb臋 goli 鈥 jak taki prawdziwy mecz pi艂karski cieszy i anga偶uje709. S膮 dyscypliny, w kt贸rych zdobywa si臋 medale indywidual­nie, a cz艂owiek mo偶e liczy膰 tylko na siebie, na swoje si艂y i umiej臋tno艣ci. Tam walczy si臋 o zwyci臋stwo, ale powinny to by膰 zmagania godne, walka do kt贸rej trzeba si臋 przygotowa膰. Intensywnie treno­wa膰, by m贸c wzi膮膰 udzia艂 w zawodach, by si臋gn膮膰 po zwyci臋stwo710. Zmagania sportowe wymagaj膮 du偶ego zaci臋cia, hartu ducha i silnej woli711. Wszyscy kt贸rzy chc膮 by膰 prawdziwymi sportowcami, godnymi zwyci臋stwa i nagrody musz膮 pogodzi膰 sport z prac膮 zawodow膮. Nie wolno zaniedbywa膰 ani tego, ani tego. Aktualny jest apel Piosenki zlotowc贸w o Zlocie: PRZODUJ W SPORCIE I W ROBOCIE712.

Tedy pami臋tajmy o tym, 偶e

sportowiec ma艂o wart,

Kiedy w pracy daje si臋 wyprzedzi膰713.

W sporcie nie jest wa偶ne pochodzenie spo艂eczne, ale ch臋ci i wsp贸lny cel:

Idziemy

Z miast i wiosek,

niczym rw膮cy huragan,

pod wiatr­

My zdobywcy rekord贸w 艣wiatowych

A stadionem nam 艣wiat714.


W prawdziwym sporcie nie mo偶na dopu艣ci膰 do sytuacji, jak膮 wida膰 w kapitalistycznej rzeczywisto艣ci, gdzie podczas meczu bokserskiego mi臋dzy bia艂ym i czarnym do g艂osu dochodz膮 niskie ludzkie 偶膮dze 鈥 zemsta, ch臋膰 g贸rowania i ra­sizm. Rasistowscy kibice, kt贸rzy r贸wnie偶 g艂o艣nymi odzywkami okazywali sw贸j nieprzychylny stosunek do czarnej ludno艣ci, zostaj膮 ukarani. Upokorzeni dostaj膮 nauczk臋, gdy zwyci臋zc膮 okazuje si臋 czarnosk贸ry zawodnik. Zwyci臋偶a lepszy mimo og贸lnego oburzenia, bo w sporcie nie jest przecie偶 wa偶ny kolor sk贸ry715. Pseudokibice s膮 krytykowani za niew艂a艣ciw膮 postaw臋. Niekiedy nie wiadomo, dla jakich powod贸w przyszli tacy na stadion, gdy偶 g艂贸wnie s膮 zainteresowani wygodnym miejscem i... jedzeniem

kawiarek

pomidorek, szczypiorek.

Do picia za艣 mleczko,

No i kwita. Ju偶 spa膰716.


VI . Ludzie godni na艣ladowania 鈥 Czyny godne pami臋ci


Stalin


Najbardziej opisywan膮 konkretnie rzeczywist膮, a przecie偶 ju偶 historyczn膮 postaci膮 by艂 J贸zef Wissarionowicz Stalin. Zawsze przedstawia­no Go jako Wielkiego Cz艂owieka i Genialnego Wodza. Tego, kt贸ry ca艂膮 ludzko艣膰 prowa­dzi do wolno艣ci, sprawiedliwo艣ci, dobrobytu. Do nowego, lepszego jutra717. To w艂a艣nie On przyni贸s艂 t臋 wymarzon膮 przez Polak贸w wolno艣膰. On pokazuje, jak z niej nale­偶y czerpa膰:

Twoje da艂y nam s艂owa

drog臋 i wiar臋 w siebie.

Tw贸j nar贸d pokaza艂, jak uj膮膰

kraj w r臋ce twarde i proste.

Umiemy serca hartowa膰,

s艂abo艣膰 uczymy si臋 艂ama膰,

robotnik domy buduje

robotnik zbuduje Polsk臋

---

Patrzymy 艣mielej i dalej

w twarz nadchodz膮cym wiosnom.

Wielkie jest 偶ycie Twoje

zwyci臋stwo i nasze718.

Stalin znaczy艂 zawsze i znaczy nadal bardzo wiele dla ludzi. To 偶ywy symbo­l pokoju i ludzko艣ci.

i codziennie

cz艂owieka

wspominam,

symbol zwyci臋stw

i nasze

natchnienie719.

Stalina ujrzymy wsz臋dzie. W ka偶dej rzeczy i w ka偶dym cz艂owieku, w skibach zoranej ziemi. Mo偶na Go zobaczy膰 wsz臋dy, w ka偶dej rzeczy i w ka偶dym cz艂owieku. Na ka偶dym miejscu ziemi, w hucie, na rusztowaniach. To On wiedzie my艣li uczonych, uskrzydla loty poet贸w, sen dziecka b艂ogos艂awi. Ka偶demu cz艂owiekowi jest bratem. Niewzruszenie trwa na stra偶y pokoju, bowiem Stalin 鈥 to narod贸w stra偶720. On 艂膮czy narody i dzi臋ki niemu rozu­miemy, 偶e wszyscy jeste艣my bra膰mi 鈥 maj膮cymi ten sam cel i tego samego wroga­:

jest takie jedno s艂owo,

synonim wielu pi臋knych s艂贸w

s艂owo wolno艣膰, s艂owo rado艣膰, s艂owo pok贸j, s艂owo socjalizm,

przy kt贸rym wszyscy wstaj膮 i klaszcz膮

---

Wszyscy klaszcz膮 i my艣l膮:

to s艂owo poniesiemy do swoich dalekich dom贸w

w du偶ej cz臋艣ci tych dom贸w panuje n臋dza i gorycz

teraz za艣 przekroczy ich progi nowy towarzysz nadzieja,

bo poznaj膮 to s艂owo

STALIN721.

Stalin jest niedo艣cig艂ym wzorem. Drog膮 pozwalaj膮c膮 przetrwa膰 najtrudniejsze chwile, cierpienia i poni偶enia. Pozwala wytrwa膰.

My艣l膮, 偶e nas ugn膮, 偶e nas z艂ami膮. G艂upi.

Nie takimi drogami szli ju偶 komuni艣ci.

Mieli racj臋 faszy艣ci oto droga nasza.

I艣膰 t膮 drog膮 latami nie 艂atwo.

Ale po to ci臋gi, krew pokole艅 zrasza,

aby wolno艣膰 ludziom przybli偶y膰 i 艣wiat艂o.

I cho膰 wiemy, 偶e czeka nas niejedna bitwa

i niejedne jeszcze przyjdzie targa膰 wi臋zy

dla nas Stalin to znaczy wytrwa膰

naprz贸d i艣膰, walczy膰 zwyci臋偶y膰722.

Komu Stalin jest wodzem, przyjacielem, ojcem 鈥 nie musi si臋 niczego obawia膰. On bowiem otacza opiek膮 swoj膮 wszystkich potrzebuj膮cych, a pomagaj膮 mu w tym wszyscy:

G艂osu

Warszawy

s艂ucha

艣wiat ca艂y

MILIARD !

A miliard

to

my !

W kopalni

w hutach

na rusztowaniach

Miliard

czeka

spokojnie

i ufnie !

Bo

z nami

jest

J贸zef STALIN723.


On zawsze i wsz臋dzie jest ze swoim ludem­, z ca艂膮 ludzko艣ci膮

Jest wsz臋dzie obok nas, gdzie Polak i gdzie Grek,

gdzie 艣wit w 藕renicach gra i tam gdzie z trwogi blednie

Jest w huku dzia艂 i hut. Ludy i On to jedno.

On w ludy sercem wzr贸s艂 i Jego jest ten wiek724.

Jako 偶e Drogowskaz dziej贸w zwyci臋stwo prawd Lenina725, to Drogowskaz ludom Stalina pot臋偶na my艣l726. A jest to my艣l wielka, jak wielka jest m膮dro艣膰 Stalina, dzi臋ki kt贸rej mo偶na 偶y膰 spokojnie i bezpiecznie. Uczy膰 si臋 i pracowa膰, korzysta膰 z uro­dzaj贸w, post臋pu i jasnej przysz艂o艣ci:

M膮dro艣膰 Stalina

rzeka szeroka.

---

Ty ich op艂ywasz

rzeko rozumna

ty wiejesz zdrowiem

wiatrem urody

przebijasz g贸ry

rzeko podsk贸rna

艂膮czysz narody727.


J贸zef Stalin to wielki i rozumny, genialnie odpowiedzialny w贸dz. Prowadzi ludzi do pokoju, do lepszego jutra. Jutra bez wojen, niesprawiedliwo艣ci, wyzysku. Rewolucja to parow贸z historii, a On jest tego paro­wozu maszynist膮.

Potrzebny jest maszynista,

Kt贸rym jest on

towarzysz, w贸dz, komunista

Stalin s艂owo jak dzwon !728

Wsz臋dzie gdzie praca i pok贸j, wsz臋dzie wida膰 Jego my艣l i dzie艂o­ -

siedemdziesi膮t lat

Stalinowych powiewa nad 艣wiatem.

I rodzi si臋 nowy 艣wiat,

艢wiat stary p臋ka jak atom729.

Ten najwi臋kszy geniusz mia艂 wielkich nauczycieli 鈥 jak Lenin i Marks. Od nich si臋 uczy艂 tego, jak zmienia膰 艣wiat. Jednak偶e dopiero w艂a艣nie w Generalissimusie pa藕dziernika dojrza艂a praktyka730. Stalin by艂 zawsze wszystkim; o wszystko i wszystkich si臋 troszczy艂. Jak偶e wielkim ciosem dla nas jest wi臋c jego zgon. Dla tych, kt贸rzy Go kochali - dzie艅 5 marca 1953 roku - kiedy Serce Stalina bi膰 przesta艂o, pozosta艂 b贸l, 偶al, 艂zy:­

Wielki p艂acz na l膮dach i na morzach:

Ojcze, osieroci艂e艣 narody !731.

Nikt jednak nie zapomni Wielkiego Generalissimusa, nie zapomni jego nauk i nie pozwoli, aby to, co zosta艂o przez Niego osi膮gni臋te, zosta艂o zaprzepaszczone. Wszyscy stan膮 na stra偶y, na warcie. A On, chocia偶 nie ma ju偶 Go w艣r贸d 偶yj膮cych, b臋dzie nadal nas prowadzi艂 i strzeg艂 pokoju732. J贸zef Stalin odcisn膮艂 na ca艂ym wieku swe pi臋tno i­

Najdoskonalsza era cz艂owiecza

Zi艣ci pragnienie ca艂ego 偶ycia

Geniusza dwudziestolecia733.

Niestety! Tragicznego 5 marca 1953 roku przesta艂o bi膰 wielkie serce tego Geniusza ludzko艣ci. Nie ma ju偶 Wodza, ale tylko fizycznie i to nie do ko艅ca. Jest z nami duchem i cia艂em. A przecie偶 pokaza艂, jak post臋powa膰 i dok膮d mamy zmierza膰. Nauczy艂 narody i narody stan膮 na wysoko艣ci zadania. Wype艂ni膮 to, czego On naucza艂, cho膰 teraz czuj膮 pustk臋, niemoc, strach, zagubienie. Bezradno艣膰 przed nieznan膮 przysz艂o艣ci膮 bez Niego.

Ale b臋dzie tak jak nas uczysz.

---

A t臋 艂z臋 co oko dzi艣 pali

Wybacz nam, Towarzyszu Stalin734.


Lenin


艁amy pozna艅skiej prasy nadspodziewanie ma艂o miejsca zajmowa艂a posta膰 W艂odzimierza Ilicza Lenina. Nie ulega艂o jednak w膮tpliwo艣ci - W贸dz Rewolucji Pa藕dziernikowej by艂 tym, kt贸ry potrafi艂 w czyn wprowadzi膰 ide臋.

Rewolucja to parow贸z historii

­powiedzia艂 Marks, zdzia艂a艂 Lenin735.

Lenin jest tutaj i teraz z nami. Mimo 偶e od lat nie 偶yje. Pomaga nam, s艂yszymy jego g艂os736. Jego my艣l jest zawsze nowa i ci膮gle 偶ywa. Trwa

Drogowskaz dziejom zwyci臋stwo prawd Lenina737.

To w艂a艣nie W艂odzimierz Ulianow 鈥 Towarzysz Lenin

艣wiat ogarnia艂 wzrokiem przez masyw kamieni

my艣l膮 swoja mroki przysz艂o艣ci rozwidnia艂738.

Jego my艣l by艂a jasna i prosta, idea wielka. Tak jak jego 偶ycie i dzia艂alno艣膰. To w艂a艣nie on rozpocz膮艂 ten nasz XX wiek, kiedy szturmem

horyzonty rozchmurzy艂,

dziejom wyznaczy艂 bieg739.

Lenin i jego my艣l czuwaj膮 nad ludzko艣ci膮, nad ca艂ym globem. I b臋dzie trwa膰 zawsze i wsz臋dzie, a najbardziej tam, gdzie nie ma jeszcze wolno艣ci, r贸wno艣ci, sprawiedliwo艣ci.

W tym mie艣cie wiecznie czuwa Lenin

i jego my艣l si臋 tu zapali.

Nie Reichstag spala! My艣l ta budzi

i j膮 poniesie dalej, z moc膮,

a偶 przemoc runie, znikn膮 noce

i przyjdzie wiek swobodnych ludzi740.

Dla Jego uczczenia wzniesiono wspania艂y kamienny grobowiec, by drogie cia艂o tam spocz臋艂o. Ale kamienie przecie偶 milcz膮. Imi臋 Lenina sk艂ada si臋 z pi臋ciu liter i w tym si臋 zawiera wszystko. To oddaje i wielko艣膰 i m膮dro艣膰. Przecie偶 pi臋膰 gwiazd pi臋膰 ramion pi臋膰 liter741.


Bierut


Osobie prezydenta w tw贸rczo艣ci literat贸w polskich po艣wi臋cono odr臋bn膮 rozprawk臋. Wynika艂oby z niej z niej, 偶e prasa pozna艅ska by艂a bardzo pow艣ci膮gliw膮 (!?) w swym wiernopodda艅stwie742. Tym niemniej on sta艂 u 藕r贸d艂a743. Wsp贸艂tw贸rca Nowej Polski urodzi艂 si臋 w ci臋偶kich czasach, a w r贸wnie nie艂atwych walczy艂, dzia艂a艂, pracowa艂, planowa艂, a wraz z nim si臋 rodzi艂a i ros艂a Partia744. Wiele przecierpia艂 dla sprawy, przeszed艂 wi臋zienia, ale si臋 nie pod­dawa艂. Budowa艂 zr臋by Polskiej Partii Robotniczej i podstawy nowej Polski. Imi臋 towarzysza 鈥濼omasza鈥 jest og贸lnie znane745. Boles艂aw Bierut zawsze wierzy w zwyci臋stwo. Nie darmo przecie偶 rewolucyjna krew by艂a przelewana. A teraz jest przyw贸dc膮 niezb臋dnym dla kraju i Partii. On wiedzie Polsk臋 do dobrobytu746. Znaj膮c jego 偶ycie, rozumiemy, po co dzisiaj walczymy. U艣wiadamiamy sobie, 偶e to on mia艂 i ma racj臋. M膮drze przewidywa艂 i m膮dre by艂y jego dzia艂ania. Dlatego chcemy, by tak mog艂o by膰 zawsze. Aby zawsze Bierut sta艂 na czele i prowadzi艂 nas do dobrobytu. Dlatego wszyscy musz膮 mu pomaga膰. Powinni艣my przy艂膮czy膰 si臋 do wielkiego dzie艂a i wsp贸lnie zacz膮膰 dzia艂a膰. Dla sprawy. Dlatego w 偶yczeniach m贸wimy do niego:

Nie czas jest teraz na olbrzymie s艂owa,

Bo teraz jest czas na olbrzymie czyny.

M贸wi臋 ci wi臋c zwyczajne wyrazy:

呕yj d艂ugo, pracuj d艂ugo my Ci pomo偶emy !747

Dzi臋ki Bierutowi i jego wsp贸艂pracownikom mamy dzi艣 wszystko. Dzi臋ki temu, 偶e on wierzy艂 i wierzy, dzia艂a艂 i dzia艂a dalej.

Ty masz lat 60, Towarzyszu !

Prowadzisz

Nauczasz

Walczysz748.

Boles艂aw Bierut 鈥 to cz艂owiek wielki i m膮dry. Wz贸r godny do na­艣ladowania. Ca艂ym 偶yciem dokonuje dla ludzi bardzo du偶o. Ca艂ym swym 偶yciem daje dowody oddania swemu krajowi, idei i spo艂ecze艅stwu. Dlatego te偶:

Jest on godny pami臋ci, poematu i pie艣ni

---

Wypalona w p艂omieniu i w kamieniu wykuta

Droga 偶ycia i walki Boles艂awa Bieruta749.

Obecnie zajmuje najwy偶sze pa艅stwowe urz臋dy. Stoi na czele ca艂ego kraju. A przecie偶 nie za­pomina o swojej i narodu przesz艂o艣ci. Pami臋ta, 偶e kiedy艣 by艂 tylko szeregowym bojownikiem o wolno艣膰. Nie za­pomina o wsp贸艂towarzyszach i przyjacio艂ach. Pozostaje zawsze cz艂owiekiem. A dowodz膮 tego wspomnienia wielkopolskiego weterana. Opowiada o czasach wojny, kiedy towarzysz Tomasz (a wi臋c Boles艂aw Bierut) bra艂 udzia艂 w akcji partyjnej w Poznaniu. Okoliczno艣ci nakaza艂y, by zmieni艂 wierzchnie okrycie. Po­偶yczy艂 wi臋c p艂aszcz. Po latach, b臋d膮c ju偶 prezydentem napisa艂 list do towarzysza, od kt贸rego 贸w p艂aszcz po偶yczy艂. Z podzi臋kowaniami i odpowiednim przekazem pieni臋偶nym750.


艢wierczewski


Karol 艢wierczewski 鈥 Walter, wielki bohater, znany by艂 nie tylko w Polsce. To cz艂owiek o wielu zaletach. Zna艂 偶ycie i ludzi, wyznawa艂 najwy偶sze warto艣ci. Takie jak wolno艣膰, nie­zale偶no艣膰, oddanie ojczy藕nie, honor. Wyr贸s艂 z ludu, zna艂 jego dol臋. Szczerze by艂 oddany sprawie socjalizmu751. To wszystko sprawia艂o, 偶e Walter kocha艂 i rozu­mia艂 wszystkich prostych ludzi. Sam w m艂odo艣ci by艂 robotni­kiem

Kt贸偶 ci臋 prowadzi do s艂awy,

Kto dowodzi tw膮 ludzk膮 miazg膮 ?

Metalowiec, robociarz z Warszawy

genera艂 Walter, znasz go752.

W przedrukowywanej w odcinkach powie艣ci, 艢wierczewskiego przedstawiono jako ojca 偶o艂nierzy. Na spotkaniu z nimi zawsze by艂 dobroduszny i pokrzepiaj膮cy w trudnych momentach. Dba o los innych, nie obawia si臋 o w艂asne 偶ycie. G艂贸wn膮 jego trosk膮 s膮 podkomendni. Sam wystawia艂 si臋 na kule i wielokro膰 osobi艣cie dowodz膮c, bra艂 bezpo艣redni udzia艂 w walce753.

W艣r贸d hiszpa艅skich sp臋kanych p贸l

spokojnym krokiem

to on, mimo 艣wistu kul,

przechadza si臋 nad okopem754.

Dzieje sprawi艂y, 偶e genera艂 Walter g艂贸wnie walczy艂 na obczy藕nie, jednak zgin膮艂 w bitwie na posterunku, na ziemi ojczystej. Nie ba艂 si臋 艣mierci, bo­

Rzecz 偶o艂nierska 鈥 broni膰 zwyci臋stwa

rzecz ludzka 鈥 z 艣mierci膮 si臋 brata膰755.

To jego d艂onie

wyr膮ba艂y w skale stromej

na szczyt, co tonie w jasnym niebie demokracji

by pa艣膰 na posterunku, b臋d膮c wreszcie w domu756.

Genera艂 zgin膮艂 bohatersko, nie ma go mi臋dzy nami, ale nikt z nas go nie zapomni. Zapisa艂 si臋 w historii jako wielki 偶o艂nierz bohater. Jako Walter 偶elazne imi臋757. B臋dzie 偶y艂 w pami臋ci ludzkiej, w naszych my艣lach i sercach. Tam wsz臋dzie, gdzie

ile rodzin

---

W ka偶dej jest Walter m艂ody

Wsz臋dzie Armia Podziemna758.


W Hiszpanii wraz z 艢wierczewskim Walterem walczy艂a jego s艂ynna Czternasta Brygada, z艂o偶ona z ludzi r贸偶nych narodowo艣ci. Jak dow贸dca, pragn臋li oni bi膰 si臋 o wolno艣膰 i zwalcza膰 faszyzm. Jego brawurowo bojowi, wieloj臋zyczni podkomendni 艣piewali o swej brygadzie:

ty艣 wznios艂a i czerwona, jak sztandar,

ty艣 鈥 Mi臋dzynarodowa !759


Dzier偶y艅ski


Feliks Dzier偶y艅ski by艂 przedstawiany jako cz艂owiek bardzo dobry i wielkoduszny. Kochany i kochaj膮cy, wyrozumia艂y i czu艂y. Ludzie cz臋sto nazywali go ojcem760. Zawsze ch臋tnie pomaga艂 innym, chocia偶 cz臋sto nara偶a艂 siebie, cho膰by w贸wczas, pomaga艂 choremu koledze w celi wi臋ziennej761. Dzier偶y艅ski wyrasta艂 w trudzie i walce, by艂 zaharto­wany w cierpieniach. 呕adne przeciwno艣ci losu, wi臋zienie, m臋ki nie z艂ama艂y. Przeciwnie, tym bardziej w贸wczas my艣la艂 o tym jak zaprowadzi膰 pok贸j, r贸wno艣膰 i sprawiedliwo艣膰 w swym kraju­

W twej piersi bi艂o serce 鈥 serce z dynamitu

eksplozj膮 by艂o 偶ycie, od najm艂odszych lat,

---

a my艣l twa ulata艂a hen nad inn膮 rzek膮,

nad Wis艂臋, gdzie do walki ju偶 si臋 budzi艂 kraj762.

Feliks Edmundowicz Dzier偶y艅ski znosi艂 wszystko m臋偶nie i nie podda艂 si臋, wierzy艂 w ide臋, a wiara ta dawa艂a mu si艂臋. Nie oszcz臋dza艂 siebie, nie dba艂 o wypoczynek. Zdawa艂o si臋 偶e si艂y ma niespo偶yte:

Nie oszcz臋dza艂e艣 siebie, przy biurku wytrwale

pokonywa艂e艣 noce, gdy ju偶 brak艂o si艂,

nie darmo ci臋 p艂omieniem 偶ywym nazwa艂 Stalin

w 偶a艂obny smutny dzie艅, kiedy tw膮 pami臋膰 czci艂763.

Hart ducha i oddanie sprawie spo艂ecznej sprawiedliwo艣ci pozwala艂o mu trwa膰 samemu z niezwyk艂a godno艣ci膮764, a tak偶e pomaga膰 innym. Podnosi膰 na duchu­

szed艂e艣 鈥 lekarzu duszy 鈥 opatrywa膰 rany

nadziej膮 leczy膰 umys艂 i os艂adza膰 艣mier膰765.

Jego imi臋, jego 偶ycie i dzia艂alno艣膰 na wieki wyry艂y si臋 w ludz­kich my艣lach i sercach. Ju偶 nikt nie przejdzie g艂uchy i oboj臋tny obok. Teraz gdy poznali艣my dog艂臋bnie

notuj膮 czu艂e strza艂ki sejsmograf贸w

coraz to wy偶ej drganie ludzkich serc

Bo 偶y艂 i dzia艂a艂 Feliks Dzier偶y艅ski766.


Marchlewski


Chlubnie w historii i w pami臋ci ludzkiej zapisa艂 si臋 Julian Marchlewski. Od niego i wsp贸艂towarzyszy ludzie uczy艂 si臋 lud pracuj膮cy, jak 偶y膰 i walczy膰. Z nauk tych czerpa艂 wiar臋 i nadziej臋­

My gniewne d艂onie w pi臋艣ci zwierali艣cie nadziej膮

prowadzili艣cie tutaj spraw臋 proletariatu767.

Wtedy oni, ludzie wykszta艂ceni pomagali robotnikom w walce. I nikt tego nie zapomni, mimo 偶e teraz jest ju偶 jest wolno艣膰, dobrobyt, r贸wno艣膰 i rado艣膰. Ale nikt nie zapomni, jak wiele dla ludzi pracy zrobili. I w艂a艣nie teraz­

Prowadzicie, 偶yjecie w ka偶dym wysi艂ku naszym

Tu echem Waszych krok贸w uliczny kamie艅 gada768.

Kiedy Marchlewski pracowa艂 i dzia艂a艂 nie by艂o wolnej Polski. To on o ni膮 walczy艂 i o ludzkie lepsze jutro. Jednak nie doczeka艂 si臋 tego. Nie zobaczy艂 prawdziwie wolnej Polski. Teraz jego pro­chy mog膮 ju偶 wr贸ci膰 do swobodniej ojczyzny. Jego walka nie posz艂a bowiem na marne:

Kiedy艣 walka tylko by艂a Ojczyzn膮,

dzisiaj przysz艂o艣膰 przesz艂o艣ci d艂ug sp艂aca.

Da艂e艣 偶ycie dla komunizmu.

---

Garstko prochu, popiele serca, masz Ojczyzn臋...

Jeste艣 zwyci臋zc膮 !769


Chocia偶 ten gor膮cy patriota ju偶 nie 偶yje, to jednak ci膮gle jest z lud藕­mi, z robotnikami. Jego my艣l jest 偶ywa i b臋dzie nadal trwa艂a w sercach tych, dla kt贸rych sprawy po艣wi臋ci艂 swe 偶ycie:

i zobacz膮, 偶e to nie masy,

ale serce p艂on膮ce w urnie,

偶e si臋 w prochu 偶ywa my艣l pali

i ponios膮 go w jutro, w socjalizm770.


Komuni艣ci


W gazetach pozna艅skich literaci nie zapominali o innych, mniej znanych og贸艂owi, niekiedy bezimiennych bojownikach o sprawiedliwo艣膰 i r贸wno艣膰 spo艂eczn膮. Tych, kt贸rzy o to walczyli zar贸wno dla Polak贸w jak i dla innych. 呕ycie i walka tych dzia艂aczy by艂a przybli偶ana wieloma tekstami.

S艂awiono Mieczys艂awa Kalinowskiego syna szewca, komunist臋 ca艂ym sercem oddanego walce o spraw臋, dla kt贸rej zgin膮艂 i matce ziemi odda艂 krew czerwon膮771. By艂 komunist膮 i gor膮co wierzy艂, 偶e prawdziwa wolno艣膰 przyjdzie ze wschodu. By艂 zafascynowany Zwi膮zkiem Radzieckim i jego dokonaniami.

Radowa艂 go zwyci臋ski lud 鈥 olbrzym na wschodzie,

Co pozna艂 swoj膮 drog臋. On widzia艂 zaczyny

艢wiata nowego w Zwi膮zku Rad: s臋kata bry艂a

Gwia藕dzisty plon kryszta艂u z siebie wyiskrzy艂a772.


Kalinowski ca艂ym sercem i ca艂ym swym 偶yciem ukocha艂 Polsk臋. Sw膮 Ojczyzn臋. Dla niej walczy艂 i zgin膮艂, o niej my艣la艂. Dla jej dobra po艣wi臋ci艂 偶ycie. I chocia偶 zgin膮艂, to na zawsze po艂膮czy艂 si臋 z Polsk膮:

Mieczys艂aw Kalinowski poleg艂 !

W 贸w dzie艅 s艂awy

Pad艂 鈥 i 鈥 wr贸ci艂o jego serce do Warszawy773.


W walce o prawa dla kraju i ludzi pracy, nawet po swej bohaterskiej 艣mierci nie ustanie r贸wnie偶 Pawe艂 Finder:­

On co 偶y艂 w historii jak w domu

a偶 us艂ysza艂 艣mier膰, gdy go wezwa艂a.

Odszed艂 jak z wi臋zienia, nie by spocz膮膰

Lecz na walk臋 now膮. Partia zosta艂a774.

Finder r贸wnie偶 po艣wi臋ci艂 si臋 dla sprawy. Cierpia艂 i walczy艂, ale nigdy si臋 nie ugi膮艂. Nigdy nie opu艣ci艂a go odwaga ani my艣l o wal­ce, o s艂usznej sprawie. Ten m膮dry komunista 偶y艂 dla wielu i umar艂 dla wielu775.

Wierszem przypomniano Jakuba Przybylskiego. Ten dzielny dzia艂acz komunista by艂 tw贸rc膮 Polskiej Partii Robotniczej w Pozna­niu. R贸wnie偶 on wiele przecierpia艂 dla sprawy. Wybra艂 trudn膮 drog臋 walki. Zgin膮艂 gdy偶 wybra艂 cierpienie i 艣mier膰, ni偶 zdrad臋 sprawy wsp贸艂towarzyszy. Jego 偶ycie przerwa艂y 15 sierpnia 1944 r. strza艂y faszyst贸w. Tak jak Finder nie podda艂 si臋, nie ugi膮艂 si臋, ale 偶y艂 i umar艂 komunista776.

R贸wnie偶 dla sprawy po艣wi臋ci艂 偶ycie Marcin Kasprzak. I on wiele w 偶yciu wycierpia艂, zar贸wno m臋ki fizyczne, jak zniewagi pod艂ych oszczerstw. Rzucanych na niego przez wrog贸w. Ale, jak przysta艂o na praw­dziwego rewolucjonist臋 nie ugi膮艂 si臋. Nie za艂ama艂, ale wbrew zgrai przeciwnik贸w i wbrew wszelkim przeciwno艣ci膮 dzia艂a艂. Walczy艂 i zgina艂 jako rewolucjonista oddany idei komunizmu777.

Jana Nowakowskiego komunisty zamordowanego w 1943 roku, czci艂o wierszem przypomnienie jego drogi 偶yciowej. By艂 on cz艂owiekiem prawym, do艣wiadczonym przez los. Niezmiernie oddany idei socjalizmu, 偶arliwie walczy艂 o swoje i innych prawa. Dlatego te偶 bano si臋 go, dlatego musia艂 wycierpie膰 wiele. Swoim 偶yciem i sw膮 postaw膮 przyczyni艂 si臋 do tego, i偶 dzisiaj mamy doczekali艣my si臋 sprawiedliwo艣ci i r贸wno艣ci.

Nim kartk臋 odwr贸c臋

z cichutkim szelestem

o prawach co szcz臋艣cie w dom nios膮c

Janie wspominam:

on walczy艂 za szcz臋艣cie.

Nie zgin膮艂.

zwyci臋偶y艂.

Zosta艂778.


Dla Aleksandra Matrosowa w jego bezprzyk艂adnej wytrwa艂o艣ci i po艣wi臋ceniu by艂y pomocne idea艂y komunizmu. Prawdziwa wiara w s艂uszno艣膰 tego, co robi艂 i do czego d膮偶y艂. Kiedy o tym pami臋ta艂, gdy o tym my艣la艂 nic nie interesowa艂o go ponad to. B贸l, poni偶enie, 艣mier膰 nie by艂y istotne. Id膮c 艣mierci naprzeciw wspomnia艂 jeszcze s艂owa wodza, 偶e nale偶y szcz臋艣ciu ludzko艣ci po艣wi臋ci膰 wszystkie swoje si艂y, wszystkie zdolno艣ci, ca艂e 偶ycie do ostatniej kropli krwi --- wspomnia艂 tak偶e, 偶e setki oczu patrz膮 na niego z nadziej膮 i czekaj膮. Czekaj膮 miasta i wsie, czeka nar贸d, kt贸rego prawd臋 i m膮dro艣膰 przyni贸s艂 tu ze sob膮. Nie wolno zawie艣膰 zaufania ludzi do komsomolca779.

Walcz膮c o ludzkie prawa zgin膮艂 r贸wnie偶 belgijski komunista Julian Lahaut. I jego czyn i jego walk臋 podejm膮 inni komuni艣ci. Oni doprowadz膮 to do ko艅ca i zwyci臋偶a, bo

Gdy Partia Komunistyczna u steru

z臋by po艂amie faszyzm780.

To komuni艣ci zlikwiduj膮 kapitalistyczny terror. Obal膮 imperializm! Po wyeliminowaniu wszystkich nier贸wno艣ci nastanie pok贸j inne, lepsze jutro. Rzeczywisto艣膰 o jak膮 walczy艂 i za jak膮 zgi­na艂 Lahaut:

Wi臋c zgin膮艂 komunista 鈥 Julian Lahaut

Ale komunist贸w w 艣wiecie miliony.

Ludzko艣膰 przed trumn膮 cz艂owieka

r贸wna krok:

Wygramy pok贸j !

Wygramy Pok贸j !

Wygramy Pok贸j !

Nie b臋dzie wojny781.

Za przynale偶no艣膰 do Partii Komunistycznej, za wiar臋 w Ide臋, r贸wnie偶 przysz艂o niemal zap艂aci膰 偶yciem Grigorijowi Dymitrowowi. By艂 katowany przez faszyst贸w, ale zawsze by艂 z tymi co cierpieli. B臋dzie tak dozgonnie, dop贸ki nie ustanowimy prawdziwej wolno艣ci. Tak d艂ugo, jak ludzie nie b臋d膮 swobodnymi. Gdy偶 gdzie cz艂owiek - walczy widzi brata782.

Wielkim ciosem dla post臋powego 艣wiata by艂a 艣mier膰 czo艂owego bojownika klasy robotniczej, greckiego komunisty Nikosa Belojannisa. Wraz z tr贸jka towarzyszy straci艂 偶ycie walcz膮c o lepsze jutro. O sprawiedli­wo艣膰 i prawa dla ludzi. Do ko艅ca sta艂 na stra偶y tych idea艂贸w. Ju偶 tytu艂 dzie艂a: 鈥濼ermopile 1952 roku鈥 m贸wi sam za siebie783. Tak odbierano tragedi臋 narodu greckie go i taka by艂a 艣mier膰 Belojannisa. Tej nie zapomnimy. Zostanie pomszczona, gdy偶 taki straszny czyn nie mo偶e pozosta膰 bez kary. Belojannis do ko艅ca wytrwa艂 na swoim posterunku Jego s艂owa pe艂ne wiary przetrwaj膮 wieki

I oto widz臋:

Poeta z kraju s艂o艅ca

Zaci艣ni臋ta pi臋艣膰 Belonannisa.

Jego oczy pe艂ne 艣wiat艂a

g艂os biegn膮cy w pokolenia784.


Pisarze


W publikowanych na 艂amach gazet utworach literaci nie zapomnieli upami臋tnia膰 innych. Swych wielkich poprzednik贸w pisarzy i poet贸w. Chyba zrozumia艂e, 偶e wspominano Adama Mickiewicza, wiecznie 偶ywego polskiego wieszcza. Przecie偶 dla niego nie by艂y oboj臋tne sprawy robotnik贸w. To on m贸wi艂 o 艂膮czno艣ci lud贸w. Dla niego nie by艂y obce idee socjalizmu785. Wspominany jest pobyt wieszcza w Wielkopolsce. W jego tw贸rczo艣ci odnajdywane s膮 鈥瀙ozna艅skie鈥. Z rado艣ci膮, z dum膮 mowa, 偶e najprawdopodobniej tu w艂a艣nie Mickiewicz znalaz艂 pomys艂 na 鈥濸ana Tadeusza鈥786. Pozna艅scy literaci ubolewaj膮 wi臋c, 偶e nie ma go ju偶 w艣r贸d 偶ywych. Bo teraz tak pi臋kne s膮 stepy, jakie Mickiewicz opiewa艂 w swoich sone­tach. Dopiero w naszych czasach m贸g艂by je w pe艂ni podziwia膰, zachwyca膰 si臋 nimi. Obecnie s膮 ju偶 inn膮 krain膮. Urzekaj膮c膮 bardziej ni偶 wtedy787.

Podziwiany i wychwalany jest tak偶e Lew To艂stoj. W jego tw贸rczo艣­ci a nawet z mogi艂y jego tchnie si艂a, wielko艣膰 i cz艂owiecze艅s­two. Jest on natchnieniem dla innych, skarbnic膮 tego co najwa偶niejsze humanizmu788.

Zdawa膰 si臋 mo偶e, 偶e na tym samym wolno umie艣ci膰 Miko艂aja Ostrowski. I on pomaga艂 ludziom przetrwa膰 ci臋偶kie chwile. Dawa艂 wz贸r, jak nale偶y post臋powa膰. W latach wojny, gdy 偶o艂nierze w walce podupadali na duchu do okop贸w przychodzi艂 Korczagin

Tak ros艂a ojczyzna robotnik贸w ch艂op贸w, 偶o艂nierzy,

tak hartowa艂a si臋 stal.

---

Bolszewik, gdy w d艂o艅 niew艂adn膮 ju偶 broni nie uj膮艂

w s艂owo 艂adowa艂 mi艂o艣ci zapalany dynamit789.


Z przejmuj膮cej tw贸rczo艣ci Ostrowskiego czerpano si艂臋 i dlatego do niego kierowa­ne s膮 s艂owa:

Towarzyszu Ostrowski. Ja z frontu. Melduj臋:

Zwyci臋偶amy790.


Kompozytorzy


Wielcy tw贸rcy muzyki r贸wnie偶 byli s艂awieni. W艣r贸d nich poczesne miejsce zajmowa艂 Stanis艂aw Moniuszko, kt贸ry da艂 ludziom swoj膮 zrozumia艂膮 tw贸rczo艣膰. Muzyk臋 dla wszystkich, tak膮 jaka zagrzewa do walki i do pracy. Podtrzymuje na duchu, krzepi i wskazuje drog臋. W jego muzyce ka偶dy mo偶e znale藕膰 co艣 dla siebie.

lud w tej pie艣ni jak w porcie si臋 schroni艂

i czeka艂 ufnie wolno艣ci rze藕biarza

---

呕o艂nierzom drog臋 do kraju wyprzedza艂...

Dzi艣 pie艣艅 hartuje d艂onie robotnika.

U st贸p pomnika pop艂ynie m艂ody 艣piew !791


Wiecznie 偶yw膮 jest r贸wnie偶 muzyka Fryderyka Chopina, tak jak i on ci膮gle 偶yje w pami臋ci Polak贸w. On uczy, co to jest POLSKA, przemawia o NIEJ poprzez d藕wi臋ki. M贸wi o mi艂o艣ci do NIEJ. W muzyce Chopina najbardziej, najpe艂niej i najwyra藕niej czuje si臋 Polsk臋. Ca艂ym jej pi臋knie792.


Rocznice


Nie zapomniano o czynach z przesz艂o艣ci. O wydarzeniach, kt贸rych nie spos贸b zapomnie膰. O rocznicach wydarze艅, kt贸re leg艂y u postaw naszej rzeczywisto艣ci, jak Komuna Paryska. Wspomina si臋 tedy niezmierne bohaterstwo i po艣wi臋cenie komunard贸w. Ci bowiem nie dbali o 偶ycie. Chcieli wal­czy膰, bo­

Dop贸ki walka, p贸ty trwanie

dop贸ki walka, znaczy wr贸c臋.

Wr贸cimy wszyscy: martwi, niemi.

Wystrzeli brzask i wieki rusz膮

ga艣nie historia, b贸l ustanie793.

W owe dni, w Pary偶u ludzie walczyli na barykadach. Nie pomni na zm臋czenie, rany, b贸l i 艣mier膰, bo­

komuna si臋 nie podda,

Komuna 艣mierci膮 gardzi !

Pary偶u gniewny okrzyk podaj!

Do broni, komunardzi794.

Imponowa膰 powinno bohaterstwo komunard贸w lekcewa偶膮cych 艣mier膰, na kt贸r膮 id膮c, wo艂ali:

Gi艅 barykado !

Sztandar wznie艣 wy偶ej !

Wolna do ko艅ca

padnij i skonaj,

gro藕na, ostatnia

w martwym Pary偶u,

niezwyci臋偶ona,

niezwyci臋偶ona !795


Chwalono r贸wnie偶 wielkie dzie艂o Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Pa藕dziernikowej. Przecie偶 to od strza艂贸w 鈥濧urory鈥 rozpocz臋艂o si臋 wszystko. To by艂o pocz臋cie ludzkiego szcz臋艣cia796. Wielu za to szcz臋艣cie poleg艂o, ale my ich nie zapomnimy. Tym bardziej tego, co dla nas zrobili:

Na rosyjskiej i na polskiej ziemi

na ziemi krwi i mi艂o艣ci

rosn膮 kwiaty

my je odnajdujemy

po艣r贸d poleg艂ych ko艣ci797.

Ze wzruszeniem wspominano tak偶e dzie艅 22 lipca, w kt贸rym w Polsce za艣wita艂a wolno艣膰, r贸wno艣膰 i sprawiedliwo艣膰. To w贸wczas w 1944 roku od wschodu sz艂a nawa艂a­,

by ziemi膮 swobodn膮 w艂ada艂

w swobodnym kranu, swobodny lud798.

Wszyscy to wiedz膮 i rozumiej膮. Pracuj膮, by tego nie zaprzepa艣ci膰, by w Polsk臋 wzr贸s艂 lipcowy rym: Zwyci臋stwo i Socjalizm799. Gdy偶 LIPIEC znaczy wolno艣膰, oznacza szcz臋艣cie i rado艣膰, bo­

tam gdzie Lipiec kwitn膮艂 na 艣wiecie

dzi艣 nie ma krzywdy, nie ma wyzysku800.

Wa偶nym 艣wi臋tem jest 1 Maja, 艣wi臋to wszystkich ludzi pracy, ludzi wolnych, 艣wi臋to, kiedy idzie si臋 w pochodzie dla uczczenia ludzi pracy i dzie艂a ich r膮k, ich trudu, bo­

Z r膮k naszych wsta艂y te ulice

Nasz膮 rado艣ci膮 kipi膮 place.

Z pie艣ni膮 idziemy przez stolic臋

S艂awi膮c socjalizm, pok贸j, prac臋801.

Wi臋c­

Pokochaj ten maj, w 藕renicach

rozpala wieczyste b艂yski.

wypu艣ci艂a uroczy艣cie ulica

Sztandar贸w czerwone listki802.


Podsumowanie


Konkluzji nie b臋dzie. Nie jeste艣my kompetentni, a pokora nie upowa偶nia do oceniania. Wi臋c dzie艂o niech broni si臋 samo. Wi臋kszo艣ci tw贸rc贸w ju偶 nie ma mi臋dzy pisz膮cymi. Jednak偶e. Nie spos贸b nie zgodzi膰 si臋 tutaj z gorzk膮 ironi膮 Andrzeja Szczypiorskiego. M贸wi膮c o literackich Katonach lat dziewi臋膰dziesi膮tych nie bez racji zauwa偶a on, 偶e 艂atwo艣膰 ferowania surowych wyrok贸w wynika z zadufania krytykant贸w 鈥瀂oilus贸w鈥, kt贸rych g艂贸wn膮 zas艂ug膮 jest data ich zbyt p贸藕nych narodzin803.

Autorzy publikowani na 艂amach 鈥濭艂osu Wielkopolskiego鈥 i 鈥濭azety Pozna艅skiej鈥 w latach 1948-1953.


Andrzejewska Zofia

Andrzejewski Jerzy

Anton Marian

Ava Beski

----------------------

Bajdor Jerzy

Baranowski J贸zef

B臋kawski Stanis艂aw

Berstein Edward

Biezymie艅ski Aleksander

Bill-Bia艂ocerkieski Wasil

Blumreder Henryk

Borowy Piotr

Borski Jan

Bo偶yder-Bo藕y艂ow

Braskowski Leonid

Bratny Roman

Broniarek W艂.

Broniarek Zygmunt

Broniewska Janina

Broniewski W艂adys艂aw

Brudzi艅ski B.

Brudzi艅ski R.

Brudzi艅ski Wies艂aw L.

Brzechwa Jan

Brzezi艅ski Bogdan

Buchowiecki Andrzej

Bykowski Jan

--------------------------

Czerwi艅ski Jerzy

Czeszko Bogdan

--------------------------

Danecki Ryszard

Degler Witold

Doberschuetz Konrad

Doberschust Tomasz

Dobrowolski Stanis艂aw Ry­szard

Doliwa Maria

Domeradzki W艂odzimierz

Dormanowska Zofia

Draja Jerzy

----------------------------

EWA

----------------------------

Fangrat Tadeusz

Fenikowski Franciszek

Fiedler Arkady

Fuczik-Staszenko Juliusz

------------------------------

Ga艂czy艅ski Konstanty Il­defons

Gaworski Henryk

Gmerek Marian

Gmurawski Witold

Grabkowski Edmund

Grajewski Mieczys艂aw

Gregory Magda

Grochalanka Wies艂awa

Grodzie艅ska Stefania

Grot

Grotowski Zbigniew

Gruszczy艅ski Krzysztof

Gryfin Maciej

Gruzy Piotr

---------------------------------

Ho艂da Edward

Horodyska Maria

Hubert Henryk

Huszcza Jan

---------------------------------

(ij)

Iwaszkiewicz Jaros艂aw

---------------------------------

(JB)

JH

JW

Jackiewicz A

Jaraszewski Jarek

JARD

Jasi艅ski Aleksander Tade­usz

Jaski Zygmunt

Jastrun Mieczys艂aw

Jaworska Helena

Jaworski Marek Adam

Jurandot Jerzy

Jure艅 Anatoliusz

Jurkowski Aleksander

Jurkowski Wojciech

-------------------------------

K. Janina

Kami艅ski Ireneusz Gwidon

Kami艅ski Stanis艂aw

Karpi艅ski Jerzy

Karczewska Wanda

Kern Ludwik Jerzy

Kikowski Janusz

Kir艂o-Nowaczyk A. F.

Kogut Bogus艂aw Antoni

Ko艂aczkowska H

Kondratowicz Jan

Korczak Jerzy

Kowalski W艂odzimierz

Krajewski Piotr

Krokowski St.

Ksi臋ski J.

Kubiak Jan

Ku艣mierek J贸zef

Kwiatkowska G.

-------------------------

(la)

Lanota Anna

Lewin Leopold

Likowski Janusz

Lipiec Zygmunt

Lis Irena

艁opalewski Tadeusz

艁owi艅ski Antoni

艁owi艅ski Jerzy

艁ucki Marian

--------------------------------

Magiel Ryszard

Malicka M.

Malta Albert

Ma艅kowski Bogus艂aw

Marianowicz Antoni

Markowski M.

(Mat)

Matuszy艅ski Janusz

Meissner J(anusz)

M. E. P.

Michalska H.

Micha艂owski M.

Mi臋dzyrzecki Artur

MIK

Mickiewicz Konstanty

Milczewski Jacek

Minkiewicz Janusz

Morski Janusz

Multa艅ski Tadeusz

-----------------------------

Niedzielska Krystyna

Niziurski Edmund

Nowak Kazimierz

------------------------------

Ochocki Adam

Odojewski W艂odzimierz

Ofierski Jerzy

Oleksik Klemens

Olszewski Wac艂aw

Omi

---------------------------

P. Maria

Paluszkiewicz Bogdan

Panufnik Ewa

Panufnik Maria

Pasikowski Tadeusz

Pasternak Leon

Pawlenko Piotr

Piechal Marian

Pieprzy J贸zef

Pietrzyk J贸zef

P艂otkowiak S.

Pollak Seweryn

Polsakiewicz Zdzis艂aw

Popowska Jadwiga

Porembski Tadeusz

Pozdniewa Olga

Pozna艅ski Henryk

Pozna艅ski Jacek

Prorok Leszek

Prutkowski J贸zef

Przemyski J.

Przewa偶ny J.

Ptaszy艅ska Urszula

Putrament Jerzy

----------------------------

Ratajczak J. G.

Ratajczak J贸zef

Rogalewski W.

Ramanowski Zdzis艂aw

Rozpendowski Henryk

Rudnicki Adolf

Rudnicki Leon

Rzemyk Pawe艂

--------------------------------

Sadowski Roman

Salasburska Krystyna

Siejca Janina

(Sim)

Skokowski Jerzy

S艂onim L.

S艂onimski Antoni

S艂ucki Arnold

Smrek Jan

Stanis艂awski Andrzej

Staros艂awski Fr.

Stasz.

Stein Zofia

Stern Anatol

Sternal Andrzej

Strugarek Stanis艂aw

Stryjkowski Julian

Sucho偶erski Marian

Szczublewski J贸zef

Szelburg-Zar臋bina Ewa

Szenwald Lucjan

Sznud-Kowalski

Szpalski Karol

Szyd艂owski Stanis艂aw

艢cis艂owski W艂odzimierz

艢mia艂owski Teodor

艢wierkiewicz Wojciech

----------------------------------

Timofiejew Grzegorz

Tomsza Kazimierz

Tuwim Julian

Tyrski Andrzej

---------------------------------

Urgacz Tadeusz

-------------------------------

Walczak Jerzy

Wasilewska Wanda

Wa偶yk Adam

(wi-de)

Widlarski Stanis艂aw

Winkler Kazimierz

WIRUS

Wirpsza Witold

Wirski Juliusz

Wi艣niewska Karola

Woroszylski Wiktor

Wsz臋dobylski

Wygodzki Stanis艂aw

-------------------------------

(Z)

Za艂ucki Marian

Zawadzki Stefan

Zechenter Witold

Zegalski Witold

Zieli艅ski Piotr

Ziemny Aleksander

Zgrzebny Jan

呕michowski Ryszard

呕ukrowski Wojciech

呕u艂awski Miros艂aw

呕ymierski


J臋drzej Ja艅czak

Stan wojenny w oczach dzieci臋cia wieku (ankieta dwudziestolatka w kilkana艣cie lat po wydarzeniach)


UWAGI WST臉PNE


W ramach zaj臋膰 proseminaryjnych z nauk pomocniczych historii najnowszej pozna艅scy studenci zobowi膮zywani byli do indywidualnego przygotowania prac se­me­stral­nych. Jednym z zadanych temat贸w by艂o 鈥瀢ytwarzanie 藕r贸d艂a historycznego鈥. Mi臋­dzy in­nymi zlecono przeprowadzenie wywiad贸w o wyznaczonej problematyce. W艣r贸d nich by艂a sonda, roboczo nazwana: Wywo艂ywana relacja 艣wiadka hi­storii. Stan wojenny w PRL-u w opinii kr臋gu moich znajomych. Niniejszy tekst jest 艣ladem tych dokona艅804 i jako taki wymaga wst臋pnego om贸wienie 鈥 cho膰by dla obja­艣nieniu bezce­remonialnego nawi膮­zania do Alfreda de Musseta.

W latach akademickich 1996/1997, 1997/1998 i 1998/1999 do przeprowadzenia ta­kiej sondy zobowi膮zano 48 student贸w studi贸w stacjonarnych historii UAM w Pozna­niu. Z nich 38 przedstawi艂o sw贸j trud na pi艣mie, jedna w postaci kasety magnetofo­nowej z nagranymi wywiadami ulicznymi. Wszystkie oceniane by艂y w procesie dy­daktycznym i wszystkie w ni­niejszym opracowaniu uwzgl臋dniono805. Zadaniem obar­czono przygod­nych student贸w, jako 偶e wszystkie tematy by艂y rozdysponowane lo­sowo, mi臋dzy licz膮­cymi p贸艂torej setki s艂uchaczy IV roku studi贸w. Od nich zale偶a艂a forma zadawanych pyta艅, ich zakres pro­blemowy oraz redakcja odpowiedzi. Od­wo艂uj膮c si臋 do erudycji humanist贸w i wiedzy poza 藕r贸d艂owej historyk贸w in spe, nieliczne zreszt膮 pytania i w膮tpliwo艣ci 鈥 prowadz膮cy zaj臋cia kwitowa艂 odes艂aniem do artyku艂贸w Krystyny Kersten i Jerzego Zieli艅skiego oraz do艣wiad­cze艅... Moniki Olej­nik, Oriany Fallacci i Janusza Rolickiego. Wobec pyta艅 roz­ja艣niaj膮­cych procedur臋 prowadzenia wywiad贸w sugero­wano jedynie wyraziste zaznacze­nie tek­st贸w 鈥 po­gl膮d贸w indagowanego i wyr贸偶nienie wtr臋t贸w od redakcyjnych autora referatu. Nie wyznaczano liczby 鈥瀗iezb臋dnych do przepytania鈥 respondent贸w ani jakichkol­wiek cech osobowych maj膮cych znamiono­wa膰 pytanego. Wi臋cej. Z niejak膮 przewrotno­艣ci膮 zazna­czano, 偶e merytoryczna weryfi­kacja przed艂o偶onego studenckiego trudu nie jest mo偶­liwa. I co zrozumia艂e, ze­wn臋trzna forma tego偶 tekstu nie wp艂ynie na sto­pie艅 jego oceny. Taka bowiem b臋dzie dopiero proponowana w trakcie formalno艣ci zaliczeniowych.

W rezultacie uzyskano na pi艣mie 38 wypracowa艅 o r贸偶nej konstrukcji wyk艂a­du. Przewa偶a艂a forma opracowanego wywiadu z osobami, kt贸rych dob贸r tylko spora­dycznie by艂 wyja艣niony. Liczba odpytanych by艂a rozmaita, ale nie przekracza艂a 9 os贸b. Niekiedy (czte­rokrotnie) w艣r贸d ankietowanych umieszczano wywiad prowadzony ze samym sob膮. By艂o te偶 5 rozpisanych formularzy ankietowych, indywidualnie wype艂­nianych przez nagabywa­nego. Z tych jedn膮 鈥 losowo wybran膮 鈥 za艂膮czono tutaj dla ilustracji (鈥濧neks I鈥). By艂 te偶 swoisty esej, popis literacki autora, deklaruj膮cego wyko­rzystanie atmosfery 艣rodowiska. W sumie, w dostarczonym materiale doszukujemy si臋 wypo­wiedzi 243 os贸b w r贸偶nym wieku, z rozmaitym wykszta艂ceniem, o r贸偶nych zawo­dach i w miej­scach zamieszkania.

Pe艂ny tekst wszystkich referat贸w by艂yby 藕r贸d艂em o studenckiej erudycji huma­ni­stycznej, pogl膮dach politycznych, ale te偶 i... uczciwo艣ci. R贸wnie偶 dojrza艂o艣ci inte­lektu­alnej s艂uchaczy uniwersyteckich ko艅ca XX wieku. Uczciwo艣ci, jako 偶e nie spo­s贸b od­rzuca膰 domniemania mistyfikacji w niekt贸rych referatach, a nawet plagiatu! Wr臋cz sztubackiego 鈥炁沜i膮gania - odpisywania鈥 (por. 鈥漜ytowane relacje鈥 rzekomo i ksi臋dza i salezjanina; ust臋py o 鈥瀘pornikach鈥). To jednak by艂by materia艂 do zaj臋膰 z efektywno艣ci dydaktyki polskiej szko艂y wy偶szej. W tej materii instruktywne s膮 oprawy erudycyjne niekt贸rych wypra­cowa艅, na jakich odci艣ni臋ta jest 鈥瀖odna鈥 (?), 鈥瀘bowi膮zuj膮ca鈥 (?) dzi艣 postawa 艣wiatopo­gl膮dowa.

Swoi艣cie rozumiane propozycje 鈥 i przecie偶 tylko oferty 鈥 metodolog贸w, owo­cuj膮 tym, 偶e dojrza艂y fizycznie adept historii z na艂o偶onego zadania 鈥瀢ywi膮zuje si臋鈥 poprzez wst臋pne przywo艂anie filozofii analitycznej, postmodernistycznej i dekon­strukcjonizmu, po czym przytacza jedn膮 relacje dotycz膮ca pierwszego dnia stanu wojennego, kt贸ra za­wiera opis do艣wiadcze艅 ch艂opca, kt贸ry mia艂 wtedy zaledwie 7 lat (to wszystko cy­taty, sam opis przytaczamy in extenso ad memoriam w 鈥濧neksie II鈥). Jednak kryterium wyboru respon­denta, 艣rodowiska, z jakiego si臋 wywodzi, nie rozszyfrowano, a raport opatrzono dywagacj膮 鈥 usprawiedliwieniem: Czym jest prawda? Ruchliw膮 armi膮 me­tafor, metonimii, antropo­morfizm贸w, m贸wi膮c kr贸tko sum膮 ludzkich relacji, poetycko i retorycznie spot臋go­wanych i przyozdabianych. Dalej mamy powo艂anie prac H. G. Gademera, J .F. Lyotar­da, R. Rorty鈥檈go, F. Niet­schego, N. Chomsky鈥檈go i 鈥 co snad藕 oczywiste 鈥 nieprzerwanie wywo艂ywany jest jako autorytet Jacquesa Derridy, z jego wiekopomnym przemy艣leniem: nie ma nic poza tekstem. Chyba zrozumia艂e, 偶e cyto­wanym po francusku ! Autor zn贸w odwo­艂uj膮c si臋 do borgessowskiej, ironizuj膮cej wizji kartografa i chc膮c unikn膮膰 podobnej 艣mieszno艣ci, konkluduje za Richardem Rortym: U偶ywaj jakiegokolwiek obrazu, kt贸ry jest por臋czny dla celu b臋d膮cego pod r臋k膮, nie martwi膮c si臋 o to, kt贸ry obraz jest bli偶szy rze­czywisto艣ci. I sw贸j cel osi膮ga; uzyskuj膮c 鈥瀦aliczenie z przedmiotu鈥! Jest jednak bez­radny, kiedy wobec pro艣by o podwy偶szenie oceny natrafia na pytanie o cel swego trudu? Tego pytania bowiem nie rozumie! Dychotomia urobionego w pozytywizmie i materializmie historycznym zgredy 鈥 pro­fe­sora i 鈥瀢yluzowanego cz艂owieka鈥 nieobci膮偶onego kompleksem. Jakimkolwiek !

Podobnie jak wyk艂ad i reakcja innego, por贸wnywalnie bezradnego w identycz­nej sy­tuacji. Ten na niespe艂na trzech stronach wydruku komputerowego sporz膮dzi艂 tekst pt. 鈥濻tan wojenny w Polsce w 艣wietle opinii mojego najbli偶szego otocze­nia鈥. Dekla­ruje w nim, 偶e liczba moich respondent贸w si臋ga艂a (sic!) dziesi臋ciu os贸b, kt贸re nie s膮 w 偶a­den spos贸b odzwierciedleniem opinii og贸艂u spo艂ecze艅stwa polskiego. Dlatego dla dzi艣 przytomnego dwudziestolatka ich opowie艣ci maj膮 cha­rakter anegdo­tyczny i humory­styczny zarazem, bo 8/10 (sic!) moich responden­t贸w --- pr贸cz utrudnie艅 komunikacyjnych i aprowizacyjnych nie widzi wi臋cej nie­dogodno艣ci. Tote偶 rezoner powtarza: wy­wiad nie mo偶e by膰 w 偶aden spos贸b uznany za odzwierciedle­nie rzeczywistego stanu opinii wo­bec interesuj膮cego mnie faktu.

Przyk艂ady skrajne, ale rozumowanie nieobce wielu r贸wie艣nikom. Inni, inaczej wi­dz膮c swe zadanie, uzyskane odpowiedzi otulali w艂asnym oczytaniem. Odwo艂uj膮c si臋 do 鈥瀕iteratury przedmiotu鈥 i 鈥瀢iedzy poza 藕r贸d艂owej鈥. Co odciska si臋 na ich autor­skim wy­k艂a­dzie. W podstawie erudycyjnej spotykamy tam takie dzie艂a, jak: 鈥濶ajnow­sza histo­ria Pol­ski鈥 A. Alberta; 鈥濸olska Rewolucja鈥 T. G. Ashe鈥檃; 鈥濶oc gene­ra艂a鈥 G. Meret­ticka, 鈥濶owa Encyklopedia Powszechna PWN鈥, ale tak偶e 鈥濻tan wojenny. Dla­czego?鈥 W. Jaruzelskiego i 鈥濸rzepraszam za Solidarno艣膰鈥 A. Bu­jaka i J. Rolickiego. Obok tego natrafiono i wykorzystano prace mniej znane, a na pewno 鈥 jak m贸wi膮 nieobowi膮zuj膮ce 鈥 W. Zab艂ockiego 鈥濻tan wojenny w Ma艂o­polsce鈥, Krak贸w 1994; D. Wilczaka 鈥濵uchy za szyb膮. Nie doko艅czona rewolu­cja鈥, Warszawa 1997 b膮d藕 A. Andrusiewicza 鈥濸olska 1980-1990. Kalenda­rium鈥, Rzesz贸w 1995, a przywo艂ano nawet i protoko艂y sej­mowe806.

Certyfikacja tych偶e jako 鈥瀖iernika wiarygodno艣ci鈥 uzyskanych odpowiedzi by­艂aby przedmiotem odr臋bnych dywagacji. Ju偶 o postawach naukowo-badawczych m艂o­dego hi­storyka. Tutaj najbardziej interesuje nas wizerunek postrzegany przez 艣wiadka epoki. I to obraz, jaki ze studenckich referat贸w wyziera.

W trakcie przygotowa艅 do opublikowania materia艂u natrafiono jednak na trudno艣ci niwecz膮ce zamys艂 pierwotny, kt贸rym mia艂 by膰 鈥瀞tan wojenny w pami臋ci鈥. Okaza艂o si臋 jednak, 偶e na podstawie dost臋pnej nam podstawy 藕r贸d艂owej trudno ta­ki obraz markowa膰. Z dw贸ch przynajmniej przyczyn.

1. Nielekko by艂o wydzieli膰 z otrzymanych maszynopis贸w tre艣膰 pierwotn膮 (wyznanie wypytywanego) od tekstu redakcyjnego b臋d膮cego przecie stu­denc­kim za­mierzeniem pisania na ocen臋. I to mimo do艣膰 powszechnego stoso­wania cudzys艂o­w贸w wyr贸偶niaj膮cych cytaty. Trudno艣膰 tkwi ju偶 w podanej tam faktografii, gdy w 1981 roku s艂u­chano Jacka W贸jcickiego; w telewizji ogl膮dano 鈥濿iado­mo艣ci鈥 i obowi膮­zywa艂a 鈥瀏odzina policyjna鈥; wierny s艂uchacz nie m贸g艂 noc膮 z艂apa膰 Radia Wolna Eu­ropa; funk­cjonariusz MO czy ORMO (?) i zawodowy podofi­cer LWP o wprowa­dzeniu staniu wojenny do­wiadywali si臋 14 grudnia; a wielkopol­skiego ch艂opa w 1980 roku komuna zmusza艂a do od­dawania zbo偶a na skup.

Autorzy referat贸w nie bardzo potrafili powiedzie膰, czy s膮 to przej臋zyczenia py­ta­nych, czy te偶 lapsus calami ich w艂asnych dzia艂a艅 pisarskich807. Tylko sporadycznie da­wano wy­raz takim w膮tpliwo艣ciom. Cho膰by w贸wczas, kiedy respondent 鈥瀦asko­czy艂鈥 pytaj膮cego 偶膮­daniem nie podawania swych personali贸w, jako 偶e nale偶a艂 do ROMO. Jednak niezra­偶ony tym, pytaj膮cy student 鈥瀢yja艣nia鈥 w odsy艂aczu: Wed艂ug mego stanu wiedzy 鈥 praw­dopo­dobnie ORMO, lecz m贸j znajomy upiera艂 si臋 przy skr贸cie ROMO (Rezerwy Ochotni­cze Milicji Obywatelskiej).

2. Wst臋pnie za艂o偶ono schemat kilkunastu spraw-problem贸w, w kt贸re zamy艣lano wpisa膰 wypowiedzi respondent贸w808. Po czym wyekscerptowano teksty, jakie w dost臋pnej podstawie jawi艂y si臋 zdaniem 鈥 opini膮 pytanego. Z u艣wiadomion膮, wy偶ej wy­艂o偶ona trudno­艣ci膮.

W tych dzia艂aniach potwierdzi艂o si臋 jednak, 偶e opisanych prze偶y膰 nie spos贸b za­szufladkowa膰 w za艂o偶ony schemat. Dla jednych 鈥瀞praw鈥 szufladek nie przewi­dziano, inne 鈥瀞zufladki鈥 pozosta艂y niewype艂nione. Tedy z pokor膮 cz臋艣膰 tych偶e 鈥瀞zufladek鈥 zredukowano. Dla przejrzysto艣ci wyk艂adu utrzymano tematyczne pogrupo­wania wypowie­dzi. I cho膰 nasze nazwania s膮 wieloznaczne, to markuj膮 nie­kt贸re ele­menty codzienno艣ci zimy 1981-1982. W sformu艂owaniu tych偶e podtytu艂贸w po­brzmiewa niekiedy nuta warto­艣ciuj膮ca 鈥 ocena tutaj podpisanego. Od takiej jeste­艣my jednak dalecy, nie czuj膮c si臋 kom­petentni. Wystarczy naszego subiektywne­go udzia艂u w selekcji materia艂u 藕r贸d艂owego, jakim s膮 dla nas teksty referat贸w. Z nich wy­艂owiono fragmenty, cytowane tu literalnie. I te偶 dlatego, nie od rzeczy by艂o wpro­wadze­nie dwu wcze艣niej nieistniej膮cych 鈥瀙odrozdzia艂贸w-szufladek鈥. Ta z sylwami, grupu­j膮ce informacje dla nas niecodzienne, cho膰by relacj膮 贸wczesnych pi臋cio­latk贸w, na­rzekaj膮cych na gehenn臋 niewychodzenia z domu po 23 godzinie.

Pewne trudno艣ci sprawia艂o markowanie personali贸w. Wynika to z beztroski au­to­r贸w referat贸w, kt贸rzy nie fatygowali si臋, by wyra藕nie okre艣li膰 interlokutora. 鈥濷d­tworze­nie鈥 jego danych jest wi臋c naszym zabiegiem redakcyjnym. Najprostsze by艂o przeka­zanie za­wodu odpowiadaj膮cego (ten 鈥 za jego deklaracj膮 鈥 podajemy jako pe艂niony w 1981 r.), niemal nieuchwytne jest miejsce jego pobytu w czasach relacjonowanych. Wiek respon­denta w wi臋kszo艣ci wypadk贸w wypada艂o 鈥瀝ekonstru­owa膰鈥 przez kon­frontacje jego znamion z kontekstem wypowiedzi. Dlatego skaza­nie z jednej strony na osobiste zeznanie pytanych, z drugiej na dociekanie w艂asne powoduje jak ni偶ej: 5-letniego studenta i chyba zbyt wielu nauczycieli akade­mickich bez wieku, ale i pracownik贸w fabryki. I w og贸le niezidentyfikowanych (= ?.?). W wi臋kszo艣ci, tak za­w贸d, jak wiek podawano za deklaracjami pytanych, a wykoncypowana liczba lat w momencie zdawania relacji zazna­czona jest jako 鈥瀘becna鈥 (= ob.).


RELACJE


PIERWSZA WIADOMO艢膯


12 grudnia wracali艣my z Niemiec przez Frankfurt nad Odr膮. Na granicy po obu stro­nach drogi w lasach pe艂no by艂o 偶o艂nierzy radzieckich. W Krotoszynie byli­艣my o go­dzinie 8 wieczorem 12 grudnia. O wprowadzeniu stanu wojennego dowie­dzia艂am si臋 rano, gdy przy­szed艂 syn i powiedzia艂 nam o wyst膮pieniu telewizyjnym Jaruzel­skiego, my­艣l臋 偶e mog艂a by膰 wtedy godzina pi膮ta (gospodyni domowa, 55).

Dowiedzia艂em si臋 od syna, kt贸ry zszed艂 rano do nas --- Potem widzia艂em Jaruzel­skiego w telewizji (wo藕ny liceum ekonomicznego, 55).

Dowiedzia艂am si臋 o tym z telewizji, z wyst膮pienia Jaruzelskiego ogl膮daj膮c to ra­zem z m臋偶em, by艂a to godzina 8 lub 9. Oblecia艂 mnie blady strach, niepewno艣膰, smu­tek (piel臋­gniarka, 28).

O wprowadzeniu stanu wojennego dowiedzia艂am si臋 jak wi臋kszo艣膰 Polak贸w z te­lewi­zji, z przem贸wienia gen. Jaruzelskiego. By艂am kompletnie zdezorientowana (nauczy­cielka, 42).

O wprowadzeniu stanu wojennego dowiedzia艂em si臋 z przem贸wienia Jaruzel­skiego. Pami臋tam, 偶e ta decyzj膮 by艂em kompletnie zaskoczony (pracownik na­ukowy, ?).

O tym co si臋 dzieje dowiedzia艂am si臋 od kole偶anki, kt贸ra do mnie zadzwoni艂a (pa­mi臋tam, 偶e telefony dzia艂a艂y przez ca艂y okres stanu wojennego) --- P贸藕niej us艂y­sza­艂am przem贸wienie gen. Jaruzelskiego (inspektor ds. budownictwa, ?).

By艂am zaskoczona jak wszyscy, w niedziele rano my艣la艂am, 偶e telewizor jest ze­psuty, ale telefon okaza艂 si臋 g艂uchy. Przyszed艂 kto艣 ze znajomych - chyba dziew­czyna ko­legi, kt贸ry te偶 dzia艂a艂, oznajmiaj膮c ze jest woja domowa i ze jej ch艂opak zosta艂 areszto­wany. Po przem贸wieniu Jaruzelskiego dowiedzieli艣my si臋, 偶e to stan wojenny (nauczycielka, 34).

O wprowadzeniu stanu wojennego dowiedzia艂em si臋 wcze艣nie rano od ojca, kt贸ry s艂ucha艂 radia. Mia艂em na ten dzie艅 zaplanowany wyjazd na wie艣 --- po odbi贸r w臋dlin z ku­pionego par臋 dni wcze艣niej 艣winiaka. Poszed艂em na dworzec, ruch by艂 du偶y, lecz nie sil­niejszy ni偶 to bywa w okresie przed艣wi膮tecznym. Patrole milicji w normie, w poci膮gu du偶o podr贸偶uj膮cych wojskowych, t艂ok. W czasie jazdy, ju偶 z po­wrotem, pasa偶erowie in­formowali mnie o wprowadzeniu godziny policyjnej, prze­pu­stek, niemniej tego dnia nikt mnie nie kontrolowa艂 --- Zupe艂nie nie by艂o atmos­fery stanu wojennego (prawnik, 34).

Mia艂em odprawia膰 Msz臋 艣w. o godzinie 6, wsta艂em jak zawsze o 5, nigdy nie w艂膮­czam radia, TV, id臋 na msz臋 w skupieniu. O nowej sytuacji dowiedzia艂em si臋 od wier­nych (salezjanin,?).

M膮偶 by艂 jednym z czo艂owych dzia艂aczy Solidarno艣ci --- wiedzieli艣my, 偶e co艣 si臋 szykuje. Mimo --- cz艂owiekowi do g艂owy nie przysz艂o, 偶e mo偶e zosta膰 wprowa­dzony stan wojenny. Dowiedzieli艣my si臋 o tym zaraz po p贸艂nocy. Do mieszkania na­szego za­pu­ka艂 kolega m臋偶a i powiedzia艂: >Zacz臋艂o si臋. Rysiek ucie­kaj, wprowadzili stan Wo­jenny< --- Pode mn膮 ugi臋艂y si臋 nogi --- m膮偶 przyj膮艂 to ze spokojem (nauczycielka, 33).

Dowiedzia艂em si臋 o tym od prze艂o偶onego, zareagowa艂em negatywnie, by艂em obu­rzony (salezjanin, ?).

Tak jak zazwyczaj w niedziel臋 pozwalam sobie pospa膰 d艂u偶ej, tak w t臋 nie­dziele obu­dzi艂em si臋 oko艂o 6:00 i z zupe艂nie nie zrozumia艂ych dla mnie przyczyn w艂膮czy艂em ra­dio. Us艂ysza艂em w贸wczas przem贸wienie Jaruzelskiego (profesor z instytutu fi­zyki j膮­drowej, ?).

Dowiedzia艂em si臋 rano 13 XII z przem贸wienia gen. Jaruzelskiego, kt贸re by艂o za­miast teleranka (pracownik naukowy, ?).

W niedziel臋 rano Anda (c贸rka) narobi艂a rabanu, 偶e nie mo偶e ogl膮da膰 tele­ranka. M膮偶 wsta艂 i zacz膮艂 sprawdza膰, czy telewizor si臋 nie zepsu艂. W mi臋dzyczasie zadzwoni艂 do drzwi m贸j kuzyn, by艂 wstawiony, przyni贸s艂 ze sob膮 p贸艂 litra, wsta艂am, zrobi艂am 艣nia­danie, usiedli­艣my do sto艂u. Po jakiej艣 godzinie przysz艂a 偶ona kuzyna, osoba zupe艂nie niepi­j膮ca. Przy­sz艂a i postawi艂a w贸dk臋 ma st贸艂 m贸wi膮c: >Wybuch艂a wojna<. Zdener­wowali艣my si臋, m膮偶 podbieg艂 do telefonu, kt贸ry by艂 g艂uchy (pra­cownica szko艂y pod­stawowej, 36).

Wprowadzenie stanu wojennego w nocy z 12 na 13 grudnia by艂o dla mnie du­偶ym za­skoczeniem. Rano 偶aden z cz艂onk贸w mojej rodziny nie zauwa偶y艂 nic, co mog艂oby su­gero­wa膰 jakie艣 zmiany, fakt 偶e w telewizji nie nadawano 偶adnego pro­gramu oceni艂em jako usterk臋 techniczn膮 i zacz膮艂em szuka膰 nawet miejsca w kt贸­rym ona na­st膮pi艂a. Do­piero oko艂o godziny 9:00 w telewizji wyst膮pi艂 Wojciech Jaru­zelski (konserwator urz膮dze­艅 mechanicznych, ?).

Rano nastawi艂am radio i dowiedzieli艣my si臋 o stanie wojennym. Potem jesz­cze ogl膮­dali艣my to przem贸wienie Jaruzelskiego w telewizji. Byli艣my strasznie zde­nerwo­wani (bi­bliotekarka, ob. 82).

Odbywa艂em zasadnicz膮 s艂u偶b臋 wojskow膮 --- w nocy z 12/13 XII podoficer dy­偶urny og艂osi艂 alarm baterii, co by艂o du偶ym zaskoczeniem, z soboty na niedziel臋 alar­m贸w nie og艂aszano --- ok. godz. 9:00 rano udali艣my si臋 do 艣wietlicy, gdzie wy­s艂ucha­li艣my prze­m贸­wienia gen. W. Jaruzelskiego, z kt贸rego dowiedzieli艣my si臋 o wprowa­dzeniu stanu wojen­nego (偶o艂nierz, ?).

O wprowadzeniu stanu wojennego dowiedzia艂am si臋 z Wolnej Europy. Pa­mi臋­tam, 偶e jak w ka偶d膮 niedziel臋 udali艣my si臋 z rodzin膮 do ko艣cio艂a, tam ksi膮dz z am­bony uspa­kaja艂 ludzi (ksi臋gowa,?).

Pami臋tam, oczywi艣cie 偶e pami臋tam dzieci by艂y takie ma艂e. O wprowadzeniu stanu wojennego dowiedzieli艣my si臋 z Radia Wolna Europa, zaraz o dziewi膮tej rano (pracow­nica KAW,?).

Kiedy szykowa艂em si臋 do pracy w radiu podali wiadomo艣膰 o wprowadzeniu stanu wojennego (kierowca, ob. 51).

W sobot臋 12 XII nie zosta艂 wyemitowany dziennik telewizyjny. By艂em zdziwiony i z niepokojem po艂o偶y艂em si臋 spa膰. Rankiem w艂膮czy艂em telewizor, sk膮d us艂y­sza艂em o wpro­wadzeniu stanu wojennego (pracownik akademii medycznej, ?).

To by艂a sobota. W sobot臋 zawsze d艂ugo ogl膮dam TV, wtedy te偶 tak by艂o. Ogl膮­da­艂am do samego ko艅ca, o 23:50 Bo偶ena Walter powiedzia艂a: >Dobranoc, pa.., pa..< i nie doko艅­czy艂a, nie pozwolili jej. Szybko prze艂膮czy艂am na drugi program by艂 wy艂膮­czony. Strasznie si臋 zdenerwowa艂am --- O 0:30 Wolna Europa nic jesz­cze nie wie­dzia艂a. Wsta艂am o godz. 6:00, zapalam telewizor, nic; radio genera艂 Jaruzelski przemawia艂 (gospodyni do­mowa, ?).

Nie by艂o programu w telewizorze --- kto艣 pr贸bowa艂 na dachu wyregulowa膰 an­ten臋. Dopiero kto艣 w radio powiedzia艂, 偶e to stan wojenny. Matka od razu za­cz臋艂a p艂a­ka膰 (eks­pedientka, ob. 25).

Pami臋tam, 偶e w telewizji nie by艂o teleranka --- p贸藕nym rankiem zosta艂em in­ter­no­wany (dzia艂acz Solidarno艣ci, ob. 36).

O stanie wojennym dowiedzia艂em si臋 z telewizji, z wyst膮pienia Jaruzelskiego (pra­cownik fizyczny, 32).

O stanie wojennym dowiedzia艂am si臋, ogl膮daj膮c wyst膮pienie Jaruzelskiego (piel臋­gniarka, 28).

Rano 13 grudnia m膮偶 pr贸bowa艂 w艂膮czy膰 telewizor, ale bez rezultatu. Pocz膮t­kowo my­艣leli艣my, 偶e to chwilowa przerwa w nadawaniu programu, dopiero p贸藕niej --- wyst膮­pienie Jaruzelskiego obwie艣ci艂y wprowadzenie stanu wojennego (gospo­dyni domowa, 51).

O samym wprowadzeniu stanu wojennego dowiedzia艂em si臋 z radia (robot­nik, ob. 61).

O samym stanie wojennym dowiedzia艂em si臋 z odbiornika TV, a dok艂adnie wy­s艂u­cha艂em przem贸wienia Jaruzelskiego o 9:00 (dzia艂acz Solidarno艣ci, ?).

Gdy w艂膮czy艂am telewizor zaskoczy艂o mnie bardzo to, 偶e lektorzy ubrani s膮 w mun­dury, chwile p贸藕niej us艂ysza艂am przem贸wienie gen. Jaruzelskiego (nauczy­cielka, ?).

Oko艂o 9:00 kto艣 uruchomi艂 telewizor i szok. Sprawozdawca w mundurze woj­sko­wym, p贸藕niej gen. Jaruzelski informuje o stanie wojennym --- informuj膮 o za­kazie poru­szania si臋, o specjalnych przepustkach (pracownik naukowy, 46).

Rano --- pierwszy wsta艂 m贸j ojciec, kt贸ry dzie艅 zaczyna艂 od w艂膮czenia radia. Zdzi­wi艂 si臋, gdy nic nie nadawano. My艣la艂, 偶e co艣 si臋 zepsu艂o. Pr贸bowa艂 w艂膮czy膰 je kilka razy. Po pewnym czasie us艂ysza艂 g艂os gen. Jaruzelskiego, og艂aszaj膮cego od go­dziny 24:00 stan wojenny. Przerazi艂 si臋 i pobudzi艂 nas wszystkich (pracownik umy­s艂owy, ob. 36).

W艂膮czam radio cisza. Nie mo偶na z艂apa膰 偶adnej stacji. To samo w telewizji. Nie dzia艂a ani program I, ani II. Wreszcie o kt贸rej艣 pe艂nej godzinie pojawia si臋 Jaru­zelski, po­przedza go hymn i og艂asza stan wojenny (architekt krajobrazu, 41).

Mieszkam do艣膰 blisko du偶ego miasta, wi臋c dok艂adnie pami臋tam d艂ugie sze­regi czo艂­g贸w posuwaj膮cych si臋 w stron臋 miasta. Wywo艂a艂o to pewien niepok贸j cho膰 jesz­cze nie wie­dzieli艣my co si臋 sta艂o (ogrodnik, ?).

Rano o 6:00 dostali艣my 艣niadanie, po setce spiritusu i wr贸cili艣my do koszar. W tym czasie przemawia艂 Jaruzelski. Dostali艣my zer贸wy (pa艂ki), ca艂y sprz臋t oraz bro艅 ostr膮 z rozkazem, by nie strzela膰 dop贸ki si臋 da w razie zamieszek (ZOMO-wiec, 19).

Wprowadzenie stanu wojennego w nocy z 12 na 13 grudnia by艂o przez woj­sko do­skonale zaplanowane --- co jednak jest jasne dopiero teraz --- Pewne po­ruszenie by艂o ju偶 wida膰 oko艂o miesi膮ca wcze艣niej - - - odbywa艂o si臋 znacznie wi臋­cej alarm贸w i nag艂ych wyjazd贸w w teren --- Alarm w jednostce og艂oszono 13 grudnia o 4:00 rano i zasta艂 mnie on w domu, tak 偶e w koszarach zjawi艂em si臋 o 4:30, a m贸j pluton by艂 ju偶 gotowy do wyj­艣cia w teren. Rozkaz pad艂 jednak taki, aby uda膰 si臋 na 艣wietlic臋, gdzie o godzinie 6:00 zo­sta艂o w telewizji po raz pierwszy puszczone przem贸wienie gen. Jaru­zelskiego (dow贸dca plutonu, ?).

W nocy z 12 na 13 grudnia pracowa艂em na kolei. Gdzie艣 oko艂o trzeciej nad ra­nem przyszli ze stacji sokista wraz z dwoma 偶o艂nierzami --- sokista powiedzia艂, 偶e jest stan wojskowy i 偶e kolej nie ma strajkowa膰, bo j膮 zmilitaryzowali i 偶e trzeba wyko­nywa膰 roz­kazy, bo jak nie to wsadz膮 (robotnik, ?).

Wprowadzenie przez w艂adze polityczne stanu wojennego --- by艂o dla mnie pew­nym zaskoczeniem, ale na pewno nie szokiem --- Noc z 12 na 13 grudnia za­sta艂a mnie akurat w szpitalu --- gdzie podlega艂em specjalistycznym badaniom --- Tej nocy w szpitalu w szczeg贸lno艣ci w艣r贸d personelu lekarskiego panowa艂o silne poru­szenie, gdy偶 na nocnej zmianie pojawili si臋 lekarze w pe艂nym sk艂adzie, a od znajo­mego lekarza --- dowiedzia艂em si臋 o planowanym na rano zwalnianiu l偶ej chorych do domu i robieniu wol­nych miejsc. Szpital otrzyma艂 r贸wnie偶 dyrektyw臋 na­kazuj膮c膮 przy­stosowanie na szpital Zespo艂u Szk贸艂 Rolniczych w Bielicach. Tej nocy byli艣my tak偶e 艣wiadkami przejazdu ko­lumny czo艂g贸w --- Nast臋pnego dnia rano wys艂uchali艣my w telewizji przem贸wienia gene­ra艂a Wojciecha Jaru­zelskiego (kierownik sp贸艂dzielni produkcyjnej, ?).


PIERWSZE WRA呕ENIE - CO TO JEST ?


W niedziel臋 oko艂o 6:30 us艂ysza艂am, 偶e gen. Jaruzelski wprowadzi艂 stan wo­jenny. Sparali偶owa艂o mnie ze strachu, bo my艣la艂am 偶e to wojna (ksi臋gowa, ?).

G艂uche telefony, nieczynna telewizja, przera偶enie ludzi. Pi臋kna s艂oneczna, mro藕na pogoda (prawnik, 39).

Uspokoili艣my si臋 dopiero, jak z przem贸wienia genera艂a Jaruzelskiego dowie­dzieli­艣my si臋, 偶e to nie wojna, a wprowadzono stan wojenny. Z du偶膮 rado艣ci膮 przyj臋­艂am wia­do­mo艣膰 o d艂ugich wakacjach, a c贸rka zupe艂nie szala艂a ze szcz臋艣cia (pracownica szkolna, 36).

Czo艂gi z lufami skierowanymi na blok mieszkalny, internowanie s膮siada (ekono­mi­sta, 22).

Wprowadzenie stanu wojennego --- by艂o dla mnie i mojej rodziny du偶ym za­sko­cze­niem. Nie wiedzia艂em za bardzo co si臋 dzieje, wy艂膮czone zosta艂y telewizja, ra­dio i te­lefony --- Rano przyszed艂 do mnie s膮siad i razem z nim obejrza艂em prze­m贸­wienie Jaru­zelskiego --- Przez ca艂y dzie艅 nie wychodzi艂em z domu, nie wiedz膮c, co mo偶e mnie spotka膰 na ulicy i nie chc膮c zostawia膰 rodziny samej (?, ?).

Rano id膮c do ko艣cio艂a (na 8:00), zobaczy艂am ci臋偶ar贸wki i uzbrojonych 偶o艂nie­rzy. C贸rka spyta艂a przera偶ona: Mamo, czy to wojna? A ja ju偶 wiedzia艂am, 偶e to stan wyj膮t­kowy, bo s艂ysza艂am ko艅c贸wk臋 przem贸wienia gen. Jaruzelskiego w radio ( ren­cistka, 58).

By艂em zdezorientowany --- obawia艂em si臋 偶e jest to koniec wszelkich ruch贸w an­ty­komunistycznych. Kontaktowali艣my si臋 --- aby zebra膰 jak najwi臋cej in­formacji na te­mat metod stosowanych przez w艂adz臋 w stosunku do dzia艂aczy Soli­darno艣ci (lekarz 鈥 inter­nista, 32).

My艣l臋, 偶e spodziewali艣my si臋 wprowadzenia stanu wojennego. M贸wi艂o si臋 o tym od dawna. Jednak偶e ten konkretny dzie艅 13 grudnia by艂 dla nas zaskoczeniem i spowo­dowa艂 szok (pracownica polsko-ameryka艅skiego szpitala pediatrycz­nego, ?).

By艂am nie艣wiadoma --- ojciec nie wr贸ci艂 do domu. Mama bardzo si臋 tym przej­mo­wa艂a (studentka, 7).

Nie spodziewali艣my si臋, 偶e w艂adza tak podle post膮pi (pracownica KAW,?).

O wprowadzeniu stanu wojennego dowiedzieli艣my si臋 dopiero z rodzin膮 po po­ran­nej mszy 艣w., gdy偶 by艂o to w niedziel臋. Na pocz膮tku nie wiedzieli艣my nawet, o co chodzi, czy grozi nam interwencja wojsk uk艂adu warszawskiego, czy te偶 mamy wojn臋 domow膮 ? (technik obr贸bki skrawaniem ?).

Przed domem przeje偶d偶a艂a kawalkada czo艂g贸w. W pewnym momencie na drog臋 wy­bieg艂a grupa starszych dzieci i zacz臋艂a rzuca膰 w czo艂gi kulkami 艣niegu. Patrzy艂em przez okno i p艂aka艂em (student, ?).

Dowiedzia艂am si臋 rano z telewizji, potraktowa艂am to jako pewnego rodzaju atrakcj臋, nie ba艂am si臋, poczu艂am, 偶e nadchodzi jaka艣 zmiana, cieszy艂am si臋 偶e sko艅­czy si臋 ten stan anarchii. Nie mog艂am ju偶 tego znie艣膰 (higienistka szkolna, ?).

Pami臋tam, 偶e natychmiast wy艂膮czono telefony, w radio nie by艂o 偶adnych au­dy­cji. Nikt nie wiedzia艂, co si臋 dzieje. By艂am kompletnie zaskoczona i przera偶ona (pracownik naukowy, ?).

Stan wojenny pojmowa艂am jako wojn臋 --- s艂ysza艂am o ofiarach (emerytka, ob. 59).

Pami臋tam chyba niewiele 鈥瀦epsuty telewizor鈥, z innych dni transportery opan­ce­rzone na osiedlu, szaro艣膰, zatrzymanie kole偶anki mamy, manifestacje i za­mieszki (stu­dent, 5).

Pami臋tam czo艂gi na ulicach i du偶o wojska. Trudno powiedzie膰, abym zdawa艂 so­bie spraw臋 z tego, co znaczy stan wojenny (student, ob. 22).

Groz臋 budzi艂y przem贸wienia spiker贸w ubranych w mundurki. Na drugi dzie艅 do­wie­dzia艂em si臋, 偶e w艂adze w kraju przej膮艂 WRON (pracownik naukowy, ?).

Nie wiedzia艂em, co to jest stan wojenny, co ze sob膮 niesie --- Ba艂em si臋 wojny, ale raczej domowej, tego, 偶e Polak ruszy na Polaka (dzia艂acz Solidarno艣ci, ?).

Nie wiedzia艂em za bardzo co si臋 dzieje, wy艂膮czone zosta艂y telewizja, radio i te­le­fony. Rano obejrza艂em przem贸wienie Jaruzelskiego w telewizji, w kt贸rym og艂a­sza艂 wpro­wadzenie stanu wojennego. Przez ca艂y dzie艅 nie wychodzi艂em z domu, nie wie­dz膮c, co mo偶e mnie spotka膰 na ulicy (pracownik fabryki, ?).

Stan wojenny b臋d臋 zawsze kojarzy膰 z wielkim strachem, kt贸ry zapanowa艂 do­oko艂a od chwili og艂oszenia komunikatu radiowego --- pami臋tam, 偶e mama za­cz臋艂a p艂aka膰, powie­dzia艂a, 偶e to pocz膮tek wojny. Przypominam sobie te偶, 偶e z radia p艂yn臋艂a w tym dniu bardzo przygn臋biaj膮ca muzyka. Nast臋pnego dnia nie poszli艣my do szko艂y, gdy偶 odwo艂a­no lekcje - chyba do 艣wi膮t Bo偶ego Narodzenia (student, ob. 24).

Pami臋tam dok艂adnie przede wszystkim pierwsze chwile i dni stanu wojenne­go. Naj­pierw dziwne wra偶enie, kiedy dotar艂o do nas, 偶e jest wojna. Bo wtedy jesz­cze nikt nie zna艂 poj臋cia stanu wojennego (prywatny przedsi臋biorca, ob. 43).

Ca艂a Warszawa patrolowana jest przez wojsko. Co chwila przeje偶d偶a samo­ch贸d woj­skowy, czo艂g. Przed 22:00 wszyscy spiesz膮 do dom贸w bo wprowadzona zosta艂a go­dzina milicyjna (architekt krajobrazu, 41).

W nocy 12/13 grudnia us艂ysza艂em g艂o艣ne pukanie do drzwi. Okaza艂o si臋, 偶e to mi­li­cja. Dw贸ch by艂o w mundurach, jeden cywil. Zapyta艂em, o co chodzi ? Powie­dzieli, 偶e to przes艂uchanie. Poniewa偶 ju偶 by艂em wcze艣niej kilkakrotnie przes艂uchi­wany, by艂em zdzi­wiony, 偶e o tak wczesnej porze. Chcia艂em i艣膰 do ubikacji. Powie­dzieli, 偶e sam nie p贸jd臋. To wzbudzi艂o moje podejrzenie. W ko艅cu pozwolono mi si臋 umy膰. Jeden z mili­cjant贸w powie­dzia艂, 偶ebym si臋 ciep艂o ubra艂. Zapyta艂em, czy szczoteczk臋 do z臋b贸w te偶 mam za­bra膰? Od­powiedzieli, 偶e jak uwa偶am. Pojechali­艣my na komend臋 (student, 23).

By艂am zaszokowana. Na pocz膮tku by艂a taka cisza, nie by艂o programu telewi­zyj­nego, opustosza艂y ulice --- Wstrz膮saj膮cy by艂 widok czo艂g贸w na ulicach. Tutaj ludzie stoj膮 na przystankach, czekaj膮c na autobus, 偶eby dosta膰 si臋 do pracy i wi­dz膮 kolumny ci臋偶ar贸­wek z uzbrojonymi 偶o艂nierzami (psycholog, ob. 40).

Stan wojenny by艂 dla mnie wielkim zaskoczeniem. Zosta艂em w nocy wywle­czony z domu, otrzyma艂em w贸wczas ju偶 par臋 cios贸w i zabrano mnie na komisariat (dzia艂acz So­lidarno艣ci,?)

Dzie艅 13 XII 1981 roku pami臋tam jakby to by艂o wczoraj. To by艂a niedziela. Pierw­sze zaskoczenie telewizja. Nie by艂 emitowany 偶aden program. Dopiero po go­dzinach popo艂u­dniowych zacz臋艂y do nas dociera膰 komunikaty o stanie wojen­nym. Nikt z mojej rodziny nie wiedzia艂, co to oznacza, jakie b臋d膮 konsekwencje (prywatny przedsi臋­biorca, ob. 43).

W nocy z soboty na niedziel臋 oddzia艂 wojska odpowiedzialny za przerwanie 艂膮cz­no­艣ci, powyrywa艂 wszystkie kable w centrali (pracownik telekomunikacji, 32).

13 grudnia 1981 roku o godzinie 2:17 w nocy us艂ysza艂em pukanie do drzwi, mocne, natarczywe. Dw贸ch milicjant贸w, jeden cywil, stoj膮c przede mn膮 poinformo­wali mnie, 偶e zo­sta艂em aresztowany (elektronik, ob. 52).

Przyznam, 偶e sama bardzo si臋 ba艂am, poniewa偶 dzieci moje by艂y ma艂e, a nie wie­dzia艂am, na czym stan wojenny polega. Tego dnia mieli艣my wraca膰 do domu --- ci膮gle my艣la艂am czy dojedziemy --- czy m膮偶 nie b臋dzie zmobilizowany do wojska (pracownica umys艂owa, 36).


PROPAGANDA


Pami臋tam pogadanki organizowane przez cz艂onk贸w partii na temat strajk贸w i k艂amstw Solidarno艣ci i Zachodu oraz konieczno艣ci stanu wojennego (robotnik, 32).

Kom贸rki zak艂adowe partii urz膮dza艂y zebrania, gdzie szkalowano cz艂onk贸w Soli­dar­no­艣ci. Jednak jej cz艂onkowie dzia艂ali na terenie Sp贸艂dzielni rozdaj膮c ulotki (pracownik fermy lis贸w, 32).

Propaganda w tym okresie mia艂a szczeg贸lnie wa偶ne znaczenie i trzeba po­wie­dzie膰 偶e --- 偶o艂nierze naprawd臋 wierzyli, 偶e s艂uszno艣膰 jest po ich stronie. Ofice­rowie poprzez zr臋cznie zredagowane ulotki twierdzili nawet, 偶e cz艂onkowie Solidar­no艣ci maj膮 bra膰 dzieci 偶o艂nierzy zawodowych jako zak艂adnik贸w i 偶e w zwi膮zku z tym nie­zb臋dna sta艂a si臋 ochrona ich rodzin przez postawienie wartownik贸w i wy­sy艂anie pa­troli. Propaganda ta mia艂a przede wszystkim sprawia膰, aby nasze zdanie o Solidarno­艣ci by艂o jak najgorsze --- by艂a to jesz­cze jedna metoda utrzymania dyscypliny w woj­sku (dow贸dca plutonu, ?).

Dow贸dca baterii po zebraniu si臋 kadry i 偶o艂nierzy na 艣wietlicy przedstawi艂 nam og贸ln膮 sytuacj臋 w kraju --- O tym, co si臋 wtedy dzia艂o w kraju wiedzieli艣my bardzo nie­wiele. Na­sze informacje pochodzi艂y z bardzo sk膮pych i niejasnych prze­kaz贸w tele­wizyj­nych i z prasy. Nasze dow贸dztwo na ten temat praktycznie z nami prostymi 偶o艂­nierzami nie rozma­wia艂o, a je艣li ju偶 to przedstawia艂o ta sytuacj臋 jako konieczn膮 obron臋 kraju przed mo偶liwo­艣ci膮 wojny domowej. W艣r贸d 偶o艂nierzy pano­wa艂 r贸wnie偶 pogl膮d co do mo偶liwej interwencji wojsk Uk艂adu Warszawskiego, ale dow贸dztwo na ten temat nie wypowiada艂o si臋 oficjalnie, utrzymuj膮c w艣r贸d nas po­czucie zagro偶enia (偶o艂nierz, ?).

Ca艂y czas byli艣my karmieni ideologi膮 przez oficer贸w politycznych. Odbywali­艣my manewry nastawione na walk臋 z demonstrantami. M贸wiono tez wiele o we­wn臋trznym roz­wi膮zaniu --- niedopuszczeniu do interwencji pa艅stw uk艂adu war­szawskiego (robotnik, 22).

Nast臋pnego dnia po wprowadzeniu stanu wojennego, dyrektor szko艂y zwo艂a艂 nad­zwy­czajne posiedzenie rady pedagogicznej, na kt贸rym przedstawi艂 nam wy­tyczne jak wycho­wawczo wp艂ywa膰 na m艂odzie偶 (nauczycielka, ?).

Przypominam sobie, 偶e zamkni臋to szko艂臋 i przez kilka tygodni nie by艂o lekcji --- W szkole raczej unikano tematu stanu wojennego (pracownik naukowy, ?).

Na temat zamieszek w kraju s艂uchali艣my co by艂o w 鈥濪zienniku鈥 telewizyj­nym. M膮偶 wieczorami w艂膮cza艂 radio, nastawia艂 na 鈥濿oln膮 Europ臋鈥 i s艂ucha艂 godzi­nami. Pami臋tam, 偶e wr臋cz 鈥瀟erroryzowa艂鈥 domownik贸w, zarz膮dzaj膮c zupe艂n膮 ci­sz臋. Biada, jak dzieci mu bie­ga艂y czy chichota艂y (pracownica umys艂owa, 36).


OBAWY


Rozpocz臋艂y si臋 internowania, czu艂o si臋 nastr贸j niepewno艣ci. By艂em w贸wczas w ta­kim wieku, 偶e mogli mnie wzi膮膰 do wojska (instruktor LOK, 25).

Spodziewa艂em si臋 internowania, kt贸re jednak nie nast膮pi艂o (pracownik tele­komu­nikacji, 32).

W艣r贸d znajomych bano si臋 m贸wi膰, ale my艣l臋, 偶e ludzie raczej bali si臋 o wa­runki 偶y­cia ni偶 my艣leli o polityce (pracownik firmy lis贸w, 32).

Stan wojenny to okres napi臋cia i l臋k贸w. M膮偶 pracowa艂 w Poznaniu. Codzien­nie wy­czekiwa艂am na niego, by nast臋pnego dnia robi膰 to samo. Cz艂owiek 偶y艂 pra­gnie­niem, by jego dzieci do偶y艂y innych czas贸w --- Pami臋tam swe obawy, gdy m膮偶 przy­ni贸s艂 z pracy ulotki, czy gdy s艂ucha艂 Wolnej Europy (pracownik fizyczny, 29).

Pami臋tam, 偶e w niedziel臋 rano w radio przemawia艂 gen. Jaruzelski i og艂osi艂 stan wo­jenny w kraju. Pewnie jak wszyscy bali艣my si臋 tego, nie wiedzieli艣my, jak to wszystko teraz b臋dzie wygl膮da艂o鈥 (malarz, ob. 43).

Strach przed milicj膮, 偶e si臋 dowiedz膮 czego艣 z艂ego o rodzinie, 偶e przyjd膮 i znajd膮 bi­bu艂臋. Poczucie szaro艣ci i beznadziejno艣ci. Przede wszystkim strach przed wojn膮 ato­mow膮 ko艅cem 艣wiata (rozmowy rodzic贸w i znajomych) (student, 5).

Ojciec --- codziennie doje偶d偶a艂 do pracy i codziennie ca艂膮 rodzin膮 modlili­艣my si臋 o jego szcz臋艣liwy powr贸t do domu. Stan wojenny dla mnie to stanie w ko­lejkach do ko艣cio­艂a po dary z Zachodu (student, 7).

Ukryli艣my z m臋偶em 鈥瀖akulatur臋鈥 w piwnicy pod w臋glem i m膮偶 pojecha艂 na wie艣 po zam贸wion膮 szynk臋. Doszli艣my do wniosku, 偶e lepiej pojecha膰 poci膮giem, gdy偶 chyba nie b臋d膮 kontrolowa膰 wszystkich podr贸偶nych (nauczycielska, 34).

By艂em zaskoczony, obawia艂em si臋 rozlewu krwi. Jednocze艣nie czu艂em wewn臋trzny spok贸j, my艣la艂em: patrzy na Polsk臋 ca艂y 艣wiat --- nie mo偶e wi臋c doj艣膰 do niczego gro藕­nego (salezjanin, ?).

Przez przypadek jednak, cz臋艣膰 dokument贸w Solidarno艣ci trafi艂a do mojego po­koju --- nie wiedz膮c, co oni z tym zrobi膮, postanowi艂em to schowa膰. Przez ten ca艂y okres stanu wojennego strasznie si臋 ba艂em, 偶e b臋d膮 tego szuka膰 --- ba艂em si臋, 偶e internowan­i --- mogli by powiedzie膰, kto te dokumenty schowa艂 ( pracow­nik firmy budowlan­o-remon­towej, ?).

By艂em zaskoczony i zaszokowany --- Przypuszcza艂em, 偶e s膮 to ostatnie podrygi komuny (pracownik akademii medycznej, ?).

By艂am przera偶ona --- M膮偶 (oficer WP) wr贸ci艂 dopiero po kilku dniach. Budy­nek, w kt贸rym mieszka艂am, zaj臋ty by艂 przez rodziny wojskowych zosta艂 pomalowany farb膮. Na klatce schodowej pojawi艂y si臋 napisy gro偶膮ce wieszaniem dzieci wojsko­wych i od­wetem. Bali艣my si臋 wychodzi膰 z domu (inspektor ds. budownictwa, ?).


UCI膭呕LIWO艢CI


W艂a艣ciwie przez miesi膮c albo d艂u偶ej Polska w艂a艣ciwie nie funkcjonowa艂a. Niemo偶­no艣膰 korzystania z telefon贸w, brak mo偶liwo艣ci wysy艂ania list贸w, godzina poli­cyjna, woj­sko na ulicach - ca艂kowicie dezorganizowa艂o 偶ycie i bardzo je utrudnia艂o (profesor in­stytutu fizyki j膮drowej,?).

To by艂o dosy膰 uci膮偶liwe --- w pierwsze dni bardzo d艂ugo nie wraca艂em do domu po pracy. 呕ona te偶 mia艂a k艂opoty, bo mia艂a problemy z dojazdem. Nie wie­dzieli艣my, co zrobi膰 z dzieciakami, bo w przedszkolach te偶 te panie nie wiedzia艂y, jak post臋powa膰 (pracownik firmy budowlano-remontowej, ?).

Poprzez zaistnia艂膮 sytuacj臋 nie mog艂em normalnie prowadzi膰 dzia艂alno艣ci --- go­dziny milicyjne ogranicza艂y moj膮 prac臋 zwi膮zan膮 z nieregularnym trybem go­dzin, w jakich musia艂em wychodzi膰 z domu (przedsi臋biorca, ob. 55).

W tym ca艂ym zamieszaniu --- pami臋tam kolejki d艂u偶sze ni偶 dotychczas, jesz­cze wi臋ksze braki na sklepowych p贸艂kach i panik臋 w艣r贸d ludzi. Na rogatkach woj­sko spraw­dza艂o wszystkich i wszystko (ksi臋gowa, ?).

Kilka razy wraca艂em do domu po 22:00 i by艂em zmuszony ukrywa膰 si臋, aby nie wpa艣膰 w r臋ce milicyjnych patroli. Pami臋tam tak偶e przeje偶d偶aj膮ce czo艂gi (kie­rownik ho­telu, ob. 30).

By艂o du偶o utrudnie艅 i za byle co p艂aci艂o si臋 mandat (instruktor LOK, 25).

Stara艂am si臋 w tym czasie o rent臋 po zmar艂ym m臋偶u i mia艂am problemy z za­艂a­twia­niem przepustek do odpowiednich urz臋d贸w. Przed urz臋dami stali uzbrojeni woj­skowi (ren­cistka, 58).

Cz臋stym elementem krajobrazu by艂y czo艂gi. Na granicy ka偶dego wojew贸dz­twa by艂y szlabany, zapory; aby przejecha膰 trzeba by艂o okaza膰 specjalne prze­pustki, albo karty dro­gowe --- to co by艂o uci膮偶liwe to braki w zaopatrzeniu, kolejki, kartki na wszystko. Ale nawet, kiedy otrzyma艂em kartki na buty i tak ich nie mo偶na by艂o nigdzie zrealizowa膰 (kierowca, ob.51).

呕ycie w tym okresie utrudnia艂y godziny milicyjne i przepustki (palacz , 55).

Wi臋cej ofiar spowodowa艂y [wcze艣niej - przyp. red.] przerwy w dostawie pr膮du, pa­rali偶 s艂u偶b miejskich (w tym pogotowia)oraz reglamentacja paliwa itp. Same repre­sje nie by艂y tak krwawe, jak niekt贸rzy by tego sobie 偶yczyli [? sic!] [?,?].

Najbardziej uci膮偶liwe dla nas by艂y k艂opoty z nawi膮zaniem kontaktu z rodzin膮 w Au­strii, na rozmow臋 telefoniczna trzeba by艂o czeka膰 po kilka a nawet kilkana艣cie go­dzin. Listy przychodzi艂y otwarte i cz臋sto wykre艣lano z nich ca艂e zdania (pra­cownik teleko­muni­kacji, 32).

M贸j syn du偶o wtedy chorowa艂, a przecie偶 trudno by艂o o leki. Nie mog艂em po艂膮­czy膰 si臋 z rodzin膮 w Warszawie i Kielcach, gdy偶 zerwana by艂a 艂膮czno艣膰 telefonicz­na (robotnik, ob.43).

Nie odczuwa艂am represji. Z racji pracy w systemie dni贸wek i nocek od dyrek­cji otrzymywa艂am przepustki. Patrole je藕dzi艂y po 22:00 za autobusami i kontrolo­wa艂y (piel臋­gniarka, 28).

Telefon nie dzia艂a艂. Czu艂am l臋k przed tym co mo偶e nast膮pi膰. Ba艂am si臋, 偶e b臋­dzie wojna domowa. P贸藕niej, przynajmniej dla mnie, wszystko si臋 u艂o偶y艂o. Nie odczu­wa艂am tego w og贸le, tyle tylko, 偶e czasem na ulicach by艂y kontrole, spraw­dzali do­wody (bibliote­karka, ob. 82).

Czu艂em strach. Nie wiedzieli艣my, jak si臋 zachowa膰 w tej sytuacji. Nast臋pnego dnia czu艂o si臋 atmosfer臋 niepewno艣ci, l臋ku na ulicach --- Po pewnym czasie lu­dzie przywykli do tej sytuacji, kiedy najgorsze przewidywania nie sprawdzi艂y si臋 (kelner, ob.47).

Wprowadzono godzin臋 milicyjn膮, kontrole, przepustki. Na ulicach cz臋sto spi­sy­wano przechodni贸w (pracownik fizyczny, 32).

W zwi膮zku z wprowadzeniem godziny milicyjnej --- w normalne dni po mie艣ci kr膮­偶y艂y patrole, kt贸re zatrzymywa艂y ludzi i sprawdzali dokumenty. Cz臋sto by艂y to pa­trole sk艂a­daj膮ce si臋 z milicji i wojska. Du偶ym problemem dla ludzi by艂a data wprowa­dzenia stanu wojennego, bo by艂o to niespe艂na dwa tygodnie do 艣wi膮t Bo­偶ego Naro­dzenia. Pro­blem ten nie polega艂 mo偶e na zrobieniu zakup贸w w sklepach, w kt贸rych i tak nic nie by艂o, ale na za­kazie poruszania si臋 bez specjalnych przepu­stek i na zaka­zie poruszania si臋 samocho­dem bez zezwolenia (konserwator urz膮dze艅 mecha­nicznych, ?).

Na dodatek zima tego roku by艂a bardzo mro藕na. Mieli艣my k艂opoty z dogrza­niem mieszkania (student, ob. 24).

Pami臋tam, 偶e nie mog艂am wyp艂aci膰 swoich w艂asnych pieni臋dzy z ksi膮偶eczki PKO. Musia艂am nawet pisa膰 specjalny list do dyrektora banku, abym mog艂a wyp艂a­ci膰 podj膮膰 pieni膮dze (pracownica mleczarni,?).

By艂y k艂opoty z komunikacja miejsk膮, problemy z zaopatrzeniem w produkty spo­偶yw­cze i artyku艂y codziennego 偶ycia, ograniczono mo偶liwo艣ci przemieszczania si臋 (pracow­nik naukowy, ?).

Najgorsze w stanie wojennym by艂y tzw. kontrakcje [sic!], z kt贸rych trzeba si臋 by艂o wywi膮zywa膰, np. odstawi膰 do skupu odpowiedni膮 ilo艣膰 zbo偶a, bo inaczej przy­je偶d偶ali z mili­cj膮 i sami zabierali (rolnik, ob. 49).

W okresie stanu wojennego pogorszy艂a si臋 nasza sytuacja materialna. Szcze­g贸lnie uci膮偶liwe by艂y dla mnie kartki 偶ywno艣ciowe, kt贸re przewidywa艂y g艂o­dowe racje (pracownik umys艂owy, 36).

Dowiedzieli艣my si臋, 偶e po godz. 22:00 nie wolno chodzi膰 po ulicy. Wszyscy, kt贸­rzy chodzili, byli legitymowani przez patrole milicji lub wojska. By艂y te偶 powo艂ane od­dzia艂y ZOMO, kt贸re patrolowa艂y miasto. W zak艂adach pracy byli powo艂ani ludzie par­tyjni na sta­nowiskach do pilnowania porz膮dku i bezpiecze艅stwa akt, zabezpie­czono maszyny do pisa­nia (pracownik umys艂owy, ob. 36).

Pogrzeb w Nowym S膮czu, pogrzeb mamy kolegi. W ceremonii uczestniczyli SB-cy, kt贸rzy przywie藕li syna brata kolegi, gdy ten m艂ody cz艂owiek poszed艂 si臋 wy­spowia­da膰 stali przy nim bez przerwy funkcjonariusze SB, stali w tr贸jk臋 przy sa­mym konfe­sjonale (sale­zjanin, ?).

Nast臋pnego dnia bali艣my si臋 pu艣ci膰 dzieci do szko艂y. Legitymowano wszyst­kich przy rogatkach miasta, by艂o bardzo zimno, wi臋c 偶o艂nierze rozgrzewali si臋 przy kok­sowni­kach, s艂ysza艂em, 偶e w ten mr贸z niejeden zamarz艂 w czo艂gu. Wszystkie rozmowy telefo­niczne i ca艂a korespondencja by艂y pod kontrol膮. Mieszka艅cy naszej wioski pe艂nili nocne dy偶ury, patrolowali wiosk臋 i sprawdzali, czy nikt nie wychodzi po godzinie 22 (ogrodnik, ?).

My rolnicy --- szczeg贸lnie dotkliwie odczuli艣my limity paliwowe. Odg贸rnie przy­dzie­lone ilo艣ci paliwa by艂y tak znikome, 偶e gdyby nie czarny handel, 艂ap贸wki, starania i tym po­dobne formy, wiele hektar贸w ziemi le偶a艂oby ugorem (rolnik, ob. 60).

Stan wojenny pokrzy偶owa艂 moje plany, gdy偶 mia艂em wyjecha膰 w styczniu na kon­trakt do Holandii --- nie mo偶na si臋 by艂o skontaktowa膰 z pracodawc膮 holender­skim (muzyk, 43).

Nie wolno 13 XII porusza膰 si臋 samochodami --- W og贸le nie wolno by艂o opusz­cza膰 miasta bez zezwolenia. Tak by艂o chyba przez pierwszy tydzie艅. Na Nowy Rok, ten kto mia艂 benzyn臋, m贸g艂 je藕dzi膰 w艂asnym samochodem Nie by艂o wtedy kontroli w obr臋bie miasta, mia艂a ona miejsce dopiero poza granicami --- uci膮偶liwe by艂o to, 偶e benzyna by艂a na kartki, mo偶na by艂o zatankowa膰 raz na 10 dni po 10 litr贸w. U艂atwione zadanie mieli ci, kt贸rzy dys­ponowali zasobami w贸dki, po­niewa偶 mo偶na by艂o za ni膮 przekupi膰 pracowni­k贸w stacji ben­zynowej. Z nabyciem tego alkoholu nie by艂o 艂atwo, obowi膮zywa艂y kartki. Nie da si臋 nie pa­mi臋ta膰 wprowa­dzenia godziny milicyjnej. 艁apani byli wszyscy ci, kt贸rzy nie znale藕li si臋 w domu przed 22:00 (pracownik naukowy,?).

Z ciekawszych wydarze艅 pami臋tam nasz rodzinny wyjazd nad morze do W艂ady­s艂a­wowa, gdzie byli艣my podczas drogi zatrzymywani przez patrole wojskowe, sk艂ada­j膮ce si臋 niekiedy z samochod贸w pancernych. Na miejscu dokumenty trzeba by艂o no­si膰 ci膮gle przy sobie, gdy偶 kontrole zdarza艂y si臋 nawet na pla偶y (konser­wator urz膮­dze艅 mecha­nicz­nych, ?).

Obraz stanu wojennego utrwali艂 mi si臋 jako okres permanentnych uci膮偶liwo­艣ci, spo­wodowanych k艂opotami z nabyciem jedzenia, przedmiot贸w niezb臋dnych do co­dzien­nej eg­zystencji. Unieruchomiono komunikacj臋 miejsk膮 (pracownik na­ukowy,?).

Owszem by艂y k艂opoty z zaopatrzeniem si臋 w najbardziej niezb臋dne produkty, w mie­艣cie by艂y same kolejki, nie dzia艂a艂a komunikacja (inspektor ds. budownic­twa,?).


ZAOPATRZENIE


Nic nie by艂o, du偶e kolejki, wszystkiego ci膮gle brakowa艂o (instruktor LOK).

Ca艂y stan wojenny sta艂am w ogromnych kolejkach czasem nie mog艂am na­wet do­sta膰 chleba (rencistka, 58).

Nic szczeg贸lnego nie pami臋tam --- puste pu艂ki w sklepach, kartki na mi臋so, al­ko­hol, chocia偶 akurat kojarzy mi si臋 w og贸le z latami osiemdziesi膮tymi nie tylko ze stanem wojennym (malarz, 22).

Z codziennych trudno艣ci to wszystko by艂o na kartki. By艂y wielkie kolejki. Lu­dzie brali co popad艂o (ekspedientka, 25).

Rzecz膮 kt贸r膮 sobie przypominam, by艂y k艂opoty z zaopatrzeniem w niezb臋dne arty­ku艂y spo偶ywcze i puste p贸艂ki w sklepach (nauczycielka, ?).

By艂y du偶e kolejki. Aby kupi膰 mi臋so musia艂am sta膰 przed sklepem i dziesi臋膰 go­dzin. Zreszt膮 nie tylko po mi臋so, ale i po inne dobra. Wszystko by艂o na kartki (emerytka, ob. 66).

W sklepach wykupywano wszystko co si臋 da艂o, na wszelki wypadek wszyscy robili zapasy (prywatny przedsi臋biorca, ob. 43).

Przypominaj膮 mi si臋 puste sklepy, kolejki kartki (robotnik, ob. 43).

Musz臋 przyzna膰, 偶e zacz臋艂o si臋 ju偶 w grudniu poprawia膰 zaopatrzenie. Pa­mi臋­tam, 偶e wr臋czono nam bony (pracownik naukowy, ?).

Zaopatrzenie w sklepach si臋 poprawi艂o, tramwaje je藕dzi艂y punktualnie, pew­nie dlatego 偶e nie by艂o tych ci膮g艂ych strajk贸w (pracownica szkolna, 36).

Brak zaopatrzenia mnie nie dotyka艂, gdy偶 z poprzednich kontrakt贸w od艂o偶y­艂em nieco waluty i du偶o artyku艂贸w kupowa艂em w PEWEX-ie (muzyk, 43).

Prawie nic nie by艂o i czasem --- trzeba by艂o sta膰 godzinami albo dniami w ko­lejce. No i wreszcie kartki na 偶ywno艣膰. To by艂o bardzo uci膮偶liwe. Je艣li chodzi o to, co najbar­dziej utkwi艂o mi w pami臋ci z tego okresu, to chyba pewna kolejka. Byli­艣my z 偶on膮 w mie­艣cie i dowiedzieli艣my si臋, 偶e w sklepie papierniczym jest --- pa­pier toale­towy. Stali艣my w kolej­ce 5 godzin. Oczywi艣cie jak zwykle w takich kolej­kach docho­dzi艂o do r贸偶nych scen. Po prawie 5 godzinach dostali艣my po dwie rolki na g艂ow臋. To by艂 nasz przydzia艂 (palacz, 55).

Wydarzenie jakie najbardziej zapad艂o mi w pami臋ci, to pewne zakupy. Stali­艣my z ro­dzicami przez dwa dni w kolejce, 偶eby kupi膰 pralk臋. Ludzi by艂o chyba ze czter­dzie艣ci [sic!] os贸b. Trzeciego dnia przed dziewi膮ta przywie藕li towar. By艂y tylko trzy pralki. Za­cz臋艂a si臋 szamotanina i k艂贸tnia. Ludzie wpadli w furi臋. Zacz臋li si臋 k艂贸­ci膰 i prawie docho­dzi艂o do b贸jek. W pewnej chwili przyjecha艂a wojskowa 鈥瀗yska鈥. Wyszed艂 oficer i trzech 偶o艂nierzy. Przyjrza艂 si臋 ca艂emu zamieszaniu i powiedzia艂, 偶e kto nie ma pralki, to mo偶e sta膰 w kolejce i oni na­wet zawioz膮 鈥瀗ysk膮鈥 towar do domu. I zanios膮. Ale jak si臋 oka偶e, 偶e w domu jest pralka, to zaraz b臋dzie kole­gium. Momentalnie zo­sta艂o pi臋膰 os贸b. My艣my byli trzeci w kolejce. Kupi­li艣my ra­dzieck膮 pralk臋 - p贸艂automat i 偶o艂nierze za艂adowali j膮 na samoch贸d. Przywie藕li do domu i zanie艣li na miejsce. Oficer sprawdzi艂, czy ju偶 nie mamy jednej pralki, a po­tem po偶e­gna艂 si臋 i wyszed艂 (pracownik zieleni miejskiej, 23).


ARESZTOWANIA INTERNOWANIE


Przyjecha艂em od matki do domu i oko艂o 13 zobaczy艂em dwie 鈥瀞uki鈥 z piskiem opon zatrzymuj膮ce si臋 przed moj膮 klatk膮. Od razu powiedzia艂em 偶onie, 偶e przyje­chali po mnie. Kazali si臋 ubra膰 i zaraz pojechali艣my na komisariat. W贸wczas by艂em cz艂on­kiem Krajowej Federacji Samorz膮d贸w Pracowniczych --- Po aresztowaniu by艂em przes艂uchiwany kil­ka­krotnie, ale p贸藕niej wypuszczony do domu --- By艂em jeszcze par臋 razy przes艂uchiwa­ny. Ci膮gle te same rutynowe czynno艣ci, te same nu偶膮ce ze­znania i tak w k贸艂ko. Z cza­sem cz艂owiek si臋 przyzwyczai艂 (robotnik, ob. 61).

Aresztowano Starzy艅skiego (Sta偶y艅skiego), by艂 przewodnicz膮cym zak艂ado­wej So­li­darno艣ci. Zrobi艂 potem przez ten fakt z siebie wielkiego bohatera (wo藕ny w li­ceum eko­nomicznym, 55).

W poniedzia艂ek rano przysz艂a do nas znajoma informuj膮c, 偶e jej m膮偶 zosta艂 aresz­to­wany --- prosi艂a abym zaopiekowa艂a si臋 jej kilkumiesi臋cznym dzieckiem --- dowiedzia­艂am si臋 o aresztowaniach i 偶e rodziny internowanych nie maj膮 poj臋cia o ich losi­e. Spodzie­wali艣my si臋 tego samego i nawet przygotowali艣my (z m臋偶em) plecaczki z najniezb臋dniej­szymi przedmiotami: zmiana bielizny, szczotka do z臋b贸w (nauczy­cielka, 34).

Wiem, 偶e rodzina jakiego艣 opozycjonisty by艂a nachodzona, prze艣ladowana. By艂y tam przypadki nerwic. 脫w opozycjonista prawdopodobnie po aresztowaniu zosta艂 u艣miercony, w ka偶dym razie znik艂 (piel臋gniarka, 28).

Syn 13 XII zosta艂 internowany i przewieziony do G臋barzewa --- przebywa艂 w celi razem z Pa艂ubickim, kt贸ry dozna艂 wtedy ataku serca. Nikt si臋 tym nie przej膮艂, do­piero po krzykach i wo艂aniu zabrali go do szpitala (emeryt, ?).

Sam nie by艂em bezpo艣rednio poszkodowany, cho膰 wielu koleg贸w ze zwi膮zku za­k艂a­dowego zosta艂o internowanych (robotnik, 49).

Na pytanie o pow贸d aresztowania otrzyma艂em odpowied藕: Zosta艂o Wam trzy mi­nuty. Ubra艂em si臋 szybko, staraj膮c si臋 uspokoi膰 偶on臋 i p艂acz膮cych syn贸w. Wywie­ziono mnie na okres dziewi臋ciu miesi臋cy do G臋barzewa. Nigdy nie my艣la艂em, 偶e za dzia艂alno艣膰 zwi膮zkow膮 b臋d臋 przebywa艂 w wi臋zieniu, gdzie traktowano mnie jak brutal­nego przest臋p­c臋. Po dziesi臋ciu tygodniach pobytu w 鈥瀘艣rodku inter­nowania鈥 mog艂em zobaczy膰 si臋 z 偶on膮 i dzie膰mi w rozm贸wnicy (oczywi艣cie w towa­rzystwie dozorcy) (elektronik, ob. 52).

Zacz臋li mnie przes艂uchiwa膰. Jednak powiedzia艂em, 偶e odmawiam jakichkol­wiek in­formacji, zezna艅, czegokolwiek do czasu, kiedy nie zostan膮 mi przedsta­wione jakie­kolwiek powody mojego zatrzymania. Po mniej wi臋cej godzinie wpad艂o uzbrojone, pi臋­cioosobowe komando. Gruby i agresywny zomowiec sku艂 mi r臋ce kajdankami --- Wzd艂u偶 szpaleru zomowc贸w zeszli艣my z drugiego pietra na d贸艂. Na dole te偶 sta艂 szpaler --- Zawieziono nas do G臋barzewa. Niekt贸rzy nawet m贸wili, 偶e mo偶e chc膮 nas rozstrze­la膰, bo gdzie艣 po dro­dze zatrzymali艣my si臋 i wtedy je­den z milicjant贸w powiedzia艂, 偶e w przypadku pr贸by ucieczki b臋d膮 bez ostrze偶enia strzela膰 --- Potem nast膮pi艂y mozolne dni sp臋dzone w wi臋­zieniu. Przez trzy tygo­dnie nie wychodzili艣my w og贸le na dw贸r, nie wypuszczano nas. Je­dzenie by艂o fa­talne (student, 23).

Pami臋tam pewne zdarzenie, kt贸re dobrze to obrazuje; 13-tego na ranem pewna ko­bieta mia艂a zawa艂, by艂a moj膮 parafiank膮, chowa艂em j膮 p贸藕niej. Mia艂a za­wa艂 o 4:00, syn we­zwa艂 pomoc dopiero o 6:00 zmar艂a (salezjanin, ?).

By艂o to miejsce, na kt贸re przywo偶ono ludzi z ca艂ej okolicy. Ba艂em si臋 bardzo, bo nam nic nie m贸wiono. Przewieziono mnie z paroma lud藕mi do jakiego艣 o艣rodka, w kt贸­rym pa­nowa艂 wojskowy dryl. S艂abe wy偶ywienie, zimne pomieszczenia, a wszystko to bez s艂owa wyja艣nie艅, byli艣my odci臋ci od 艣wiata zewn臋trznego. Nic nie widzia艂em co si臋 dzieje z moj膮 rodzin膮 --- By艂em internowany cztery miesi膮ce. Potem nas zwol­niono i mogli艣my wr贸ci膰 do domu (dzia艂acz Solidarno艣ci, ?).

W rodzinie wujek z Wroc艂awia siedzia艂 w wi臋zieniu by艂 w Solidarno艣ci (eme­rytka, 59).

Pami臋tam, 偶e oko艂o Wigilii z naszego seminarium zostali zabrani nasi ojcowie prze艂o偶eni, nie wiem, co si臋 z nimi sta艂o (salezjanin, ?).

Nauczycielk臋, kt贸ra przynios艂a tekst, co艣 w rodzaju paszkwilu - - - spotka艂y po­wa偶ne konsekwencje. Rozprawy, przes艂uchania, publiczne oskar偶enia, utrata pracy, wreszcie wi臋zienie. Ta m艂oda dziewczyna za艂ama艂a si臋 kompletnie, wysz艂a z wi臋zienia z g艂臋bok膮 de­presj膮 psychiczn膮 (nauczycielka, 42).


INNE SZYKANY


Marny by艂 los student贸w wydalonych z uczelni i przymusowo wcielonych do ar­mii 偶adnych przepustek, wieczne szykany ze strony prze艂o偶onych i 偶o艂nierzy (robotnik, 22).

By艂am przeciwna --- i nie ukrywa艂am tego faktu, ale g艂o艣no wyra偶a艂am sw贸j sprze­ciw w najbli偶szym otoczeniu. Przypuszczam, 偶e 鈥炁紋czliwi鈥 s膮siedzi poinfor­mowali o tym --- Dlatego sta艂am si臋 cz艂owiekiem 鈥瀌rugiej kategorii鈥, jak to odnoto­wano w po­bliskim komi­sa­riacie MO Zacz臋艂y si臋 cz臋ste wizyty funkcjonariuszy mili­cji w moim domu --- mia艂am wni­kliwe i cz臋ste kontrole drogowe, kt贸re zawsze ko艅czy­艂y si臋 man­datem. Ale ja si臋 nie ugi臋­艂am. Dlatego po jakim艣 czasie pr贸cz mandat贸w pojawi艂y si臋 kolegia, grzywny, a na­wet wy­rok dwa lata wi臋zienia za rze­komy udzia艂 w napadzie na pobliski kiosk Ruchu, gdy偶 po­dobno zgadza艂 si臋 ryso­pis (in偶ynier - ogrodnik, ob. 59).

To by艂o dok艂adnie w niedzielny ranek. M臋偶a nadal nie by艂o --- Dzieci ju偶 wsta艂y i pyta艂y, gdzie jest tata --- Oko艂o 9 rano do naszych drzwi kto艣 g艂o艣no zapu­ka艂. C贸­reczka pobieg艂a, 偶eby tworzy膰, ale zabroni艂am jej i sama otworzy艂am. Mia艂am nadziej臋, 偶e to m膮偶, ale w g艂臋bi ducha wiedzia艂am, 偶e pewnie przyszli po niego. Kiedy otworzy­艂am, zobaczy艂am jakiego艣 oficera, bo mia艂 kilka gwiazdek i trzech 偶o艂nierzy z karabi­nami. Zapyta艂, czy jest m膮偶, a gdy odpowiedzia艂am 偶e nie ma go, brutalnie mnie ode­pchn膮艂 i wszed艂 do 艣rodka. Dzieci natychmiast upad艂y na pod­艂og臋 i pr贸bowa艂y si臋 wczo艂ga膰 pod st贸艂. Tak zawsze m贸­wi艂 im m膮偶, 偶e w razie kiedy by strzelano maj膮 po­艂o偶y膰 si臋 na pod艂odze pod sto艂em. 呕o艂nie­rze byli troch臋 tym zaskoczeni i widzia艂am w ich oczach zak艂opotanie --- Oficer by艂 za to brutalny. Przeszukiwa艂 mieszkanie i ca艂y czas obrzuca艂 nas wyzwiskami. Nic jednak nie znalaz艂. Po kilku dniach m膮偶 wr贸ci艂. Nie zosta艂 internowany (nauczycielka, 33).

Dziesi臋膰 minut przed godzin膮 22:00 zomowiec zatrzymuje studenta i ok艂ada go pa艂k膮 Dlaczego go bi艂e艣 ? Jeszcze nie ma godziny milicyjnej pyta drugi zomowiec. Znam tego ch艂opaka. On mieszka w innej dzielnicy i nie zd膮偶y wr贸ci膰 do domu przed 22:00 odpowiada nadgorliwy funkcjonariusz (?, ?).

M膮偶 straci艂 prac臋, przez pewien czas mieli艣my tylko jedn膮 pensj臋 --- Bezpo­艣red­nio nie by艂am szykanowana --- ale musia艂am podda膰 si臋 weryfikacji, kt贸ra mia艂a cha­rakter przes艂uchania przez 1-szego sekretarz Podstawowej Organizacji Partyjnej. Zacz臋to bardzo cz臋sto hospitowa膰 moje lekcje, co by艂o czasem zabawne, kiedy omawia艂am pro­blemy w艂adzy na przyk艂adzie 鈥濨alladyny鈥, co zosta艂o od­czytane przez dyrekcj臋 za aluzje do obecnej sytuacji w Polsce --- Co roku je藕dzi­艂am na OHP, co dawa艂o dodatkowy za­robek i zapewnia艂o dziecku wakacje, w 1982 mia艂am wyjecha膰 do NRD --- jednak milicja nie wy­razi艂a zgody na m贸j wyjazd bez podania przyczyny. Wcze艣niej nie dosta艂am zgody dyrek­tora szko艂y na wyjazd do Leszna do mamy (nauczycielka, 34).

Stan wojenny dotkn膮艂 moj膮 rodzin臋 --- ojca internowano, przesiedzia艂 cztery mie­si膮ce. Pami臋tam widzenie --- gdy opowiada艂, 偶e wszystko b臋dzie dobrze. Oj­ciec by艂 cz艂onkiem KOR-u w Bydgoszczy --- Co jaki艣 by艂a przeprowadzana ob­serwacja naszego domu. Takie zaj艣cie, jak np. rewizje na sta艂e odcisn臋艂y si臋 w mojej psychice (studentka, 8).

Gdy szed艂em po 22:00 praktycznie mogli strzela膰 bez ostrze偶enia. Kiszczak wyda艂 rozkaz, by w ka偶dym zak艂adzie pracy by艂 wojskowy komisarz --- wy艂膮czone by艂y tele­fony, dzwoni膰 mo偶na by艂o poprzez wojskowych, ocenzurowano pras臋, kon­trolowano przesy艂ki. S艂ynne przepustki, sprawdzanie ustawiczne w ci膮gu dnia, na ulicy. Podej­rzany by艂 ka偶dy (emeryt, ?).

Bardzo niemi艂e wspomnienie z okresu stanu wojennego to rewizja mieszka­nia --- kole偶anka z pracy przynios艂a tekst, co艣 w rodzaju paszkwilu, w kt贸rym by艂o kilka uszczy­pliwych uwag pod adresem 贸wczesnych w艂adz. Odczytali艣my ten tekst na kt贸­rej艣 z przerw. By艂o troch臋 艣miechu, wymiana zda艅 i nie wi臋cej. Wkr贸tce oka­za艂o si臋, 偶e o tyle w艂a艣nie za du偶o. Zacz臋艂y si臋 rewizje w mieszkaniach, przes艂u­chania, docho­dzenia --- Do naszego mieszkania wesz艂o dw贸ch mundurowych, je­den cywil wzrostu gdzie艣 blisko dw贸ch metr贸w. By艂am w domu z sze艣cioletnim sy­nem i przerazi艂am si臋 strasznie. Nie je­stem w stanie opi­sa膰, jak wygl膮da艂o miesz­kanie po oko艂o p贸艂godzin­nej penetracji. Wspomn臋 mo偶e tylko, 偶e wysypano proszki z pude艂ek, przekrojono myd艂o, ser 偶贸艂ty, przeszukano tornister syna. W po­koju m臋偶a sta艂a maszyna do pisa­nia --- pisa艂 jak膮艣 prace z metodyki. Ten cywil rzuci艂 si臋 na te materia艂y, zacz膮艂 je wywraca膰, czyta膰, ale ku jego w艣ciek艂o艣ci nic podejrzanego nie znalaz艂. M臋偶a zatrzy­mano na 48 godzin, po prze­s艂uchaniu zwol­niono go (nauczy­cielka, 42).

Podczas pielgrzymki Sierpie艅 鈥82 szli艣my z Wroc艂awia do Cz臋stochowy, by艂y utrud­nienia, organizacyjne utrudnienia, utrudniano zakup benzyny. W pielgrzymce tej uczestni­czyli esbecy, ujawniali si臋 podczas wyst膮pie艅 - polemik o charakterze pa­trio­tyczno-naro­dowym. Pr贸bowali je 鈥瀝ozbija膰鈥. Psuto nag艂o艣nienie, nagminnie przery­wano przewody elek­tryczne --- niejednokrotnie przebijano opony --- cz臋sto poja­wia艂y si臋 przy drodze samo­chody z w贸d膮 na sprzeda偶 (salezjanin, ?).

M贸j s膮siad wraca艂 po dwudziestej drugiej do domu. Kiedy przeje偶d偶a艂a obok mi­licja zacz膮艂 ucieka膰, ale wolno, bo kula艂. Milicja go dogoni艂a i bardzo pobi艂a, po czym zawioz艂a na komisariat. Potem mia艂 spraw臋 w s膮dzie i musia艂 zap艂aci膰 du偶e kolegium (robotnik, ob. 67).

Wiedzieli艣my, 偶e jest u nas pods艂uch, sam to kiedy艣 wyczu艂em, robili to w spo­s贸b delikatnie m贸wi膮c nieprofesjonalny, to by艂a dziecinada (salezjanin, ?).

P贸藕nym wieczorem zadzwoni艂a do naszych drzwi s膮siadka, kt贸rej m臋偶owi naj­praw­dopodobniej p臋k艂 wrz贸d na dwunastnicy --- wybieg艂em wi臋c na ulice i za­cz膮艂em 艂a­pa膰 przeje偶d偶aj膮ce samochody. Nikt nie chcia艂 si臋 zatrzyma膰, sytuacj臋 uratowa艂a --- s膮­siadka --- by艂a co prawda pediatr膮, ale przez to posiada艂a po­zwolenie na jazd臋 samo­chodem i ona odwioz艂a cierpi膮cego s膮siada w por臋 do szpitala (profesor in­stytutu fi­zyki j膮­drowej, ?).

W pracy prawie mnie skre艣lono, tak og贸lnie, za 艣wiatopogl膮d (pracownica KAW, ?).


OSOBISTA TRAGEDIA


Ja jako m臋偶czyzna w wieku poborowym obawia艂em si臋 jednego, 偶eby nie otrzyma膰 karty powo艂ania (prywatny przedsi臋biorca, ob. 41).

Po kilku dniach wzi臋li mnie do wojska. Po po艂udniu przysz艂o do mnie do domu trzech wojskowych. Nie zd膮偶y艂em nawet sko艅czy膰 golenia. Ledwie pozwolili mi si臋 ubra膰 --- po kilkunastu dniach zwolnili mnie i wr贸ci艂em do domu. Skierowali mnie do innej s艂u偶by mieli­艣my pilnowa膰 dost臋pu do g艂贸wnego uj臋cia wody w mie­艣cie, 偶eby kto艣 go nie zatru艂 (ma­larz, ob. 43).

Planowa艂em wyjazd za granic臋 i w tym celu przerwa艂em studia (?, 23).

Postanowi艂em wycofa膰 si臋 z pracy naukowej, jako bezsensownej w narzuco­nym ter­rorze (ekonomista, 22).

W przedszkolu wezwano rodzic贸w na dywanik z powodu rysunku pt. Poch贸d pierw­szomajowy, na kt贸rym by艂o 2 milicjant贸w przed ko艣cio艂em (mia艂 by膰 klasztor domi­nika­n贸w). Chyba wp艂yn膮艂 na ca艂膮 postaw臋 antykomunistyczn膮 (student, 5).

Wkr贸tce otrzyma艂em wiadomo艣膰, 偶e nie mam pracy (elektronik, ob. 52).

Najgorszy w stanie wojennym by艂 strach o brata, kt贸ry by艂 w wojsku. Na po­cz膮tku 偶adnych wiadomo艣ci. P贸藕niej opowiada艂, 偶e stali na granicy radzieckiej w pe艂­nej gotowo­艣ci. Byli bardzo dobrze karmieni, ale zawsze w stanie gotowo艣ci --- o dziwo nie pami臋­tam ko艅ca stanu wojennego. Ka偶dy by艂 zaprz膮tni臋ty swoimi spra­wami, 偶e nie zrobi艂o to na nas wi臋kszego wra偶enia (ksi臋gowa, 41).


MIEJSCE KO艢CIO艁A


My艣l臋, 偶e pr贸bowano powstrzyma膰 wzrastaj膮ca rol臋 ko艣cio艂a katolickiego. Prze­cie偶 鈥濻olidarno艣膰鈥 by艂a sterowana przez ko艣ci贸艂 (w艂a艣cicielka sklepu odzie­偶o­wego,?).

Ko艣ci贸艂 pod stanem wojennym robi艂 wszystko, by nie dopu艣ci膰 do tragedii wojny domowej. Ko艣ci贸艂 by艂 i jest czynnikiem stabilizuj膮cym napi臋cie --- Pami臋­tam, opowiada艂 nam to taks贸wkarz, i偶 bodaj 15 VIII 1980 w艂adze wyemitowa艂y w TV kazanie ksi臋dza pry­masa, kazanie doci臋te, ale by艂o to wielkie uspokojenie dla na­rodu --- stan wojenny ko­艣ci贸艂 jakby 鈥瀢yeliminowa艂 (salezjanin, ?).

Ko艣ci贸艂 by艂 zawsze ostoj膮 polsko艣ci i zawsze stanowi艂 on schronienie dla wszyst­kich, kt贸rzy mieli jakiekolwiek k艂opoty --- My艣my sami to znaczy moja ro­dzina v do­艣wiad­cza艂y pomocy ze strony ko艣cio艂a w formie rozdawnictwa dar贸w (pracownik polsko-ameryka艅skiego szpitala pediatrycznego, ?).


GENERA艁 JARUZELSKI


Genera艂 Jaruzelski to nie 偶aden bohater narodowy --- ale cz艂owiek, kt贸ry od­po­wiada za ca艂膮 zaistnia艂膮 sytuacj臋 (proboszcz, ob. 67).

Opinia o decyzji gen. Jaruzelskiego jest wy艂膮cznie negatywna i pot臋piaj膮ca stan wo­jenny (lekarz internista, 32).

Mog臋 si臋 przyzna膰, 偶e ja nie ocenia艂em Jaruzelskiego ca艂kowicie negatywnie. Wy­dawa艂o mnie si臋, 偶e mo偶e nale偶a艂o si臋gn膮膰 po takie rozwi膮zanie by m贸c wresz­cie opa­no­wa膰 sytuacj臋 w kraju --- W sumie oceniam Jaruzelskiego bardzo negatyw­nie, acz­kolwiek nie za samo wprowadzenie --- ale za to co nast膮pi艂o p贸藕­niej (profesor insty­tutu fizyki j膮drowej, ?).

Gdyby nie to co zrobi艂 Jaruzelski, do Polski wkroczy艂y by wojska radzieckie i powt贸­rzy艂 by si臋 scenariusz z praskiej wiosny (?, ob. 38).

Dzi艣 po latach oceniam go tak jak ocenia艂am jego post臋powanie w贸wczas albo jeszcze gorzej. M膮偶 i ja nigdy nie wierzyli艣my, 偶e ten cz艂owiek mo偶e mie膰 do­bre in­tencje --- 呕al mi, 偶e nie zosta艂 os膮dzony i skazany (pracownica polsko- amery­ka艅skiego szpitala pediatrycznego,?).


NA 呕YCZENIE ZSRR


Jako cz艂onek PZPR i kierownik Pa艅stwowej Sp贸艂dzielni Produkcyjnej --- uczestni­czy艂em w posiedzeniach partii na kt贸rych --- podkre艣lano mo偶liwo艣膰 inter­wencji wojsk czechos艂owackich i radzieckich i niemieckich. Wojska te mia艂y wkroczy膰, gdyby Solidar­no艣膰 zagrozi艂a panuj膮cemu porz膮dkowi (kierownik sp贸艂­dzielni pro­dukcyjnej, ?).

Dopiero w latach dziewi臋膰dziesi膮tych przekonano si臋 jednoznacznie, 偶e system so­cjalistyczny jest niereformowalny, a ludzie stanowi膮cy elit臋 tamtejszej w艂adzy byli na us艂u­gach ZSRR (in偶ynier, ob. 48).

Za stan wojenny odpowiedzialno艣膰 ponosi ZSRR i Uk艂ad Warszawski (stu­dent, 8).

Wydaje mi si臋, 偶e istnia艂a mo偶liwo艣膰 interwencji ZSRR w 1981 roku (kierownik hotelu, 30).

Odpowiedzialno艣膰 za wprowadzenie stanu wojennego ponosz膮 w艂adze PRL, ZSRR i Uk艂ad Warszawski (ekonomista, 22).


STOSUNKI MI臉DZYLUDZKIE


Par臋 dni przed Bo偶ym Narodzeniem 1981 roku odwiedzi艂 mnie jaki艣 komen­dant woj­skowy i przestrzega艂 przed 鈥瀗ielojalnymi鈥 wzgl臋dem w艂adzy kazaniami. To by艂y je­dyne tego typu odwiedziny (proboszcz, ob. 67).

Jecha艂em na 艣wi臋ta do domu --- We Wroc艂awiu widzia艂em mn贸stwo wojska i mili­cji. Mia艂em ogromne problemy z dostaniem si臋 do domu --- grozi艂a mi piesza w臋­dr贸wka 17 km z Siedlec do Dzier偶oniowa. Ostatecznie przewioz艂a mnie milicja, za­wie藕li mnie do domu n 艢wi臋ta (salezjanin, ?)

Przez ca艂y czas przez nasz dom przewija艂o si臋 du偶o ludzi, szczeg贸lnie gdy bra­ko­wa艂o ojca byli nam bardzo pomocni (studentka, 8).

Pani F. wynosi艂a w termosie kaw臋, by pocz臋stowa膰 ni膮 stoj膮cych przed jej blo­kiem 偶o艂nierzy, grzej膮cych si臋 przy koksowniku, ale mimo to marzn膮cych. 鈥濩贸偶 oni winni. Wy­konuj膮 rozkazy鈥 (?,?).


NORMALNE CZYNNO艢CI ZAWODOWE


Pierwsze zadaniem kt贸re wtedy wykonywa艂em by艂 patrol na osiedlu zamiesz­ka­艂ym przez rodziny 偶o艂nierzy zawodowych. Podczas tego patrolu zobaczy艂em przeje偶­d偶aj膮c膮 kolumn臋 czo艂g贸w --- poinformowano mnie o wstrzymaniu przepu­stek i o ograniczeniach w kontaktach pozas艂u偶bowych --- Miejscowa ludno艣膰 nie by艂a do nas wrogo nastawiona i przez ca艂y czas nie mia艂em 偶adnych nieprzyjem­nych sytuacji, zmuszaj膮cych mnie do u偶ycia si艂y (偶o艂nierz, ?).

Pad艂 rozkaz wymarszu o godz. 7:00 z koszar w kierunku Poznania. M贸j plu­ton od­po­wiedzialny by艂 za utrzymanie 艂膮czno艣ci pu艂ku ze sztabem dywizji, a mnie osobi­艣cie podle­ga艂a radiostacja --- Pami臋tam, 偶e przy mnie siedzia艂 nasz szef kontrwy­wiadu, ale nie 偶eby mnie kontrolowa膰, ale dlatego 偶e w moim samochodzie by艂 piecyk i by艂o bardzo ciep艂o --- nast臋pny rozkaz przewidywa艂 marsz w kierunku Warszawy --- by艂a to miej­scowo艣膰 kt贸rej nazwy nie pami臋tam, ale znajdowa艂 si臋 tam maszt telewi­zyjny i dzielnica prominent贸w --- otrzymali艣my zadanie, aby wraz z reszta dywizji wzi膮膰 udzia艂 w akcji propagandowej, kt贸ra polega艂a na ha艂a艣liwym przejechaniu si臋 wok贸艂 Warszawy tak, aby艣my byli dobrze wi­doczni --- w miejsco­wo艣ci tej stacjonowali艣my oko艂o miesi膮ca i w po艂owie stycznia dywizja zacz臋艂a wra­ca膰 do macierzystych koszar --- Po powrocie --- otrzymali艣my nowe roz­kazy zmieniaj膮ce charakter naszej s艂u偶by --- Ja zosta艂em odde­legowany do s艂u偶by war­towniczej przy wa偶niejszych przedsi臋biorstw i instytucji --- Przez ca艂y okres s艂u偶by w sta­nie wojennym nie mia艂em 偶adnych incydent贸w o charakterze po­litycz­nym, a stosunek lud­no艣ci cywilnej do mnie jako 偶o艂nierza Ludowego Wojska Pol­skiego by艂 na og贸艂 pozytywny (dow贸dca plutonu, ?).

Stan wojenny --- ca艂kowicie sparali偶owa艂 moj膮 prac臋 zawodow膮 porusza­nie si臋 w terenie, kontaktowanie si臋 w sprawach zawodowych (lekarz internista, 32).

Pracowa艂em wi臋c znowu na estradach w Polsce. W pracy nie mieli艣my 偶ad­nych problem贸w, a w 1982 mogli艣my wyjecha膰 do Jugos艂awii --- W czasie stanu wojen­nego za艂o偶y艂em te偶 z 偶on膮 gabinet kosmetyczny (pozwolenie mieli艣my ju偶 wcze艣niej), kt贸ry do艣膰 szybko zacz膮艂 przynosi膰 doch贸d (muzyk, 43).

Nast臋pnego dnia dowiedzia艂em si臋, 偶e jako pracownik rozwi膮zanej Solidar­no艣ci zo­stan臋 oddelegowany przez urz膮d wojew贸dzki do innej pracy, wi臋c aby tego unik­n膮膰 w ci膮gu najbli偶szych paru dni szuka艂em zatrudnienia, rozmawiaj膮c z dzia艂aczami komisji za­k艂adowych --- zaproponowano mi posad臋 kuratora wydzia艂u dla nieletnich, co niestety by艂o zwi膮zane z ni偶szym uposa偶eniem ni偶 w pracy w So­lidarno艣ci. Przyj臋­cie do pracy by艂o cz臋­艣ciowo nieformalne, gdy偶 teoretycznie nadal pracowa艂em w >regionie<. Dopiero po otrzy­maniu wezwania do urz臋du, zosta艂em >zwolniony< i >przyj臋ty< na nowe miejsce pracy (prawnik, 34).

W pracy da艂o si臋 odczu膰 pewne zdenerwowanie --- z samego ran przyjechali do za­k艂adu 偶o艂nierze rozpoczynaj膮c s艂u偶b臋 wartownicz膮 przy g艂贸wnym wej艣ciu --- za­sto­sowano u nas system przepustek (konserwator urz膮dze艅 mechanicznych, ?).

W poniedzia艂ek pojecha艂em do pracy, dowiedzia艂em si臋 tam, 偶e jeden z mo­ich ko­le­g贸w zosta艂 internowany, a kilku wys艂ano na urlop (nie dostali przepustek na wej­艣cie do bu­dynku), ja tak膮 przepustk臋 dosta艂em i pracowa艂em normalnie, po pewnym czasie nie sprawdzano nawet mnie przy wej艣ciu. Nie mia艂em 偶adnej styczno艣ci z oso­bami kontro­luj膮­cymi rozmowy telefoniczne. W pracy mieli艣my sporo roboty, gdy偶 w nocy z soboty na nie­dziel臋 oddzia艂 wojska - - - powyrywa艂 wszystkie kable z centrali (pracownik teleko­muni­kacji, 32).

W dwa dni po wprowadzeniu stanu wojennego mieli艣my, zwo艂ane w trybie na­tych­mia­stowym, posiedzenie rady naukowej, na kt贸rym zaprotestowali艣my uchwa艂膮 skiero­wan膮 do w艂adz --- zdawali艣my sobie spraw臋, 偶e wprowadzenie Stanu Wojen­nego r贸w­nie偶 odbije si臋 negatywnie na polskiej nauce --- p贸藕niej po raz drugi za­protestowali艣my podobn膮 uchwa艂膮 --- w zwi膮zku z tymi uchwa艂ami by艂em przes艂u­chiwany przez s艂u偶by specjalne (profesor instytutu fizyki j膮dro­wej, ?).

Kierownik zmiany poinformowa艂 nas o wprowadzonych zmianach i o wprowa­dzeniu systemu przepustek --- zosta艂y zaplombowane ksero i wszystkie maszyny do pisania --- Do zak艂adu w poniedzia艂ek rano przyjechali te偶 偶o艂nierze, kt贸rzy --- pro­wadzili --- s艂u偶b臋 wartownicz膮 (?, ?).

Do Sp贸艂dzielni przys艂any zosta艂 oficer wojskowy z Komitetu Powiatowego z sze­ro­kimi kompetencjami --- okaza艂 si臋 by膰 moim znajomym i porz膮dnym cz艂owie­kiem, mia艂o wp艂yw to, i偶 --- wsp贸艂praca nasza uk艂ada艂a si臋 bardzo dobrze (kie­rownik sp贸艂dzielni produkcyjnej, ?).

Nie wiedzieli艣my, co b臋dzie w tej pracy --- By艂em kierownikiem dzia艂u organi­za­cyj­nego, a zatem wszystkie sprawy --- musia艂em na podstawie polece艅 Zarz膮du Sp贸艂­dzielni ubra膰 w jakie艣 prawne formy --- w艂a艣ciwie nie wiedzieli, co maja ze sob膮 robi膰! Produkcja - nie ma tutaj o czym m贸wi膰 (pracownik firmy remontowo-bu­dowlanej,?).

Nast臋pnego dnia jednak posz艂am do szko艂y, gdzie rozpisano nam dy偶ury w se­kreta­riacie --- Na kontrol臋 rozm贸w telefonicznych i korespondencji zupe艂nie nie zwraca­li艣my uwagi. W czasie stanu wojennego zorganizowa艂am najd艂u偶sz膮 wy­cieczk臋 szkoln膮 w mojej karierze: Krak贸w Cz臋stochowa Wadowice O艣wi臋cim Zakopane, kt贸ra od­by艂a si臋 bez 偶adnych problem贸w. Dopiero wtedy widzia艂am 偶o艂­nierzy na ro­gatkach miast. Wakacje sp臋dzili艣my w Tatrach, gdzie musieli艣my wy­kupi膰 przepustki na poruszanie si臋 w strefie nadgranicznej, kosztowa艂y drogo, 50 z艂otych ka偶da (pracownica szkolna, 36).

Zwyk艂y dzie艅 po 13-tym niczym si臋 generalnie nie r贸偶ni艂. Dostali艣my nakaz noc­nych dy偶ur贸w - ca艂odobowych. Tak to trwa艂o, a偶 do Sylwestra --- Na dy偶urach ogl膮da­艂y­艣my we dwie telewizj臋, nie by艂o 偶adnych kontroli (higienistka szkolna, ?).

Zastanawia艂em si臋 co ludziom powiedzie膰 na kazaniu --- Pomagali艣my ukry­waj膮­cym si臋, ja zwi膮zany by艂em ze studentami --- byli mocno zaanga偶owani. By艂a dziew­czyna-Ma艂gosia, kt贸ra przekazywa艂a mi opis wszystkich demonstracji w Nowej Hucie (salezjanin, ?).

呕o艂nierze musieli wykonywa膰 rozkazy. My nie musieli艣my u偶ywa膰 broni, sta­wa膰 przeciwko strajkuj膮cym robotnikom. Po wprowadzeniu stanu wojennego ochraniali­艣my wiele obiekt贸w, newralgiczne punkty miasta (oficer WP, ob. 44).

Nast臋pnego dnia --- w fabryce kierownik poinformowa艂 nas o wprowadzo­nych zmia­nach i wprowadzeniu systemu przepustek. Na terenie zak艂adu pracy za­plombo­wano ksero i wszystkie maszyny do pisania (pracownik fabryki, ?).


SILVA RERUM INTER ARMA


Siedmioletnia c贸rka, widz膮c przez okno czo艂gi i 偶o艂nierzy zakrzykn臋艂a: 鈥濸atrz tato, Niemcy!鈥 i wybieg艂a na ulic臋. Nied艂ugo potem wr贸ci艂a zap艂akana. 鈥濼o Po­lacy鈥 powie­dzia艂a (?, ?).

Stan wojenny skrystalizowa艂 moje p贸藕niejsze pogl膮dy polityczne (student, 5).

Aresztowano c贸rk臋, studentk臋 Uniwersytetu Jagiello艅skiego, aktywist臋 NZS. Par臋 godzin p贸藕niej spotka艂am na ulicy starego profesora UJ --- uczony powie­dzia艂: 鈥濼rudno. Dzi艣 wszyscy uczciwi ludzie powinni znajdowa膰 si臋 w wi臋zieniu鈥. (?,?).

Sylwester 1981/1982 nie mo偶na si臋 by艂o wsp贸lnie bawi膰, poniewa偶 imprezy by艂y za­ka­zane. Ale o p贸艂nocy u nas na osiedlu ludzie wyszli na balkony i 艣pie­wali 鈥炁籩by Pol­ska by艂a Polsk膮鈥 autorstwa Pietrzaka oraz 鈥濨o偶e co艣 Polsk臋鈥. By艂o to niesamo­wicie podnio­s艂e, no i by艂o to drwienie sobie z w艂adz, 偶e my艣my na w艂asnych balkonach mogli mimo godziny policyjnej 艣piewa膰 --- Ba艂em si臋, 偶e m贸g艂bym mie膰 nieprzy­jemno艣ci --- scho­wa艂em to jednak, to by艂 moment. Scho­wa艂em to w tajnej kancelarii wojskowej, bo tam by nie szukali, w kasie pancernej w szafie pancernej by艂a po­dw贸jna pod艂oga i tam schowa艂em (pracownik firmy re­montowo - budowlanej, ?).

Na 艂awkach pojawi艂y si臋 ostre napisy przeciwko Jaruzelskiemu i jego bandzie i ZOMO --- Oporniki, gdy kto艣 nosi艂 na wierzchu to zdejmowano. Wszyscy wi臋c nosili je sprytnie ukryte (ucze艅, 14).

W czasie stanu wojennego mia艂a miejsce ogromna pow贸d藕. W tej chwili nie bar­dzo pami臋tam, czy by艂o to ko艂o W艂oc艂awka czy ko艂o P艂ocka. Jestem jednak ca艂­kowicie prze­ko­nany, 偶e by艂a ona spowodowana wprowadzeniem Stanu Wojen­nego, a kon­kretnie brakiem po艂膮cze艅 telefonicznych --- w艂adze stara艂y si臋 wyko­rzysta膰 to propa­gandowo --- Ka偶dy rozs膮dnie my艣l膮cy Polak wiedzia艂 jednak, kto ponosi za to odpo­wiedzialno艣膰 (profesor instytutu fizyki j膮drowej, ?).

Na kinie 鈥濨a艂tyk鈥 w Poznaniu, elektrycy zawiesili d藕wigami transparent: 鈥濸ogrom Partii Programem Narodu鈥 --- ca艂e mury oblepione by艂y tymi has艂ami (gospodyni do­mowa, ?).

Znam dwie ciekawe historie dotycz膮ce pomnika Lenina --- Studenci oblali go wa­le­rian膮, momentalnie pod pomnik 艣ci膮gn臋艂y wszystkie koty z ca艂ej Nowej Huty. Pomnik ob­stawiono 艣mietnikami, zapalono je, by艂y te偶 pr贸by wysadzenia pomnika nieudane, urwa艂o tylko jedn膮 nog臋 --- Nie ogl膮da艂o si臋 TV, a w porach nadawania DTV palono 艣wiece w oknach, odbywa艂y si臋 msze 艣w. za nar贸d i 13-tego ka偶dego miesi膮ca, spo艂e­cze艅stwo po­maga艂o rodzinom internowanych, kupu­j膮c znaczki wydane z tej okazji, nosili­艣my oporniki, studenci roznosili bibu艂臋 w ple­cakach, p贸藕niej, gdy mi­licja si臋 zorientowa艂a wszyscy nosili plecaki dla zmylenia (salezjanin, ?).

W czasie stanu wojennego nie ogl膮da艂o si臋 telewizji, a w porach DTV palono 艣wiece w oknach --- 13-tego ka偶dego miesi膮ca spo艂ecze艅stwo pomaga艂o rodzi­nom interno­wa­nych, kupuj膮c znaczki wydane z tej okazji. Nosili艣my oporniki, stu­denci roz­nosil­i bibu艂臋 w plecakach, p贸藕niej, gdy milicja zorientowa艂a si臋 - wszyscy nosili plecaki dla zmylenia (ksi膮dz, ?).

Pami臋tam te偶 o okre艣lonej godzinie ludzie gasili 艣wiat艂a, poniewa偶 s艂uchali tych dzi­kich audycji, jakie by艂y nadawane przez dzikie radiostacje Solidarno艣ci. W Teletrze by艂a taka radiostacja, kt贸ra nadawa艂a sygna艂 i powodowa艂a zak艂贸cenia w telewizji - g艂os si臋 ra­diowy pojawia艂 w odbiornikach i pytano si臋: 鈥濲e艣li dobrze mnie s艂yszycie to mignij­cie raz 艣wiat艂em, je艣li 艣rednio to dwa razy, a je偶eli nic prawie nie s艂ycha膰, to zga艣cie 艣wiat艂o鈥. Wida膰 by艂o jak ludzie reagowali (pracownik firmy remontowo-budowla­nej,?).

Nie ogl膮dali艣my telewizji --- 艢piewali艣my piosenki, mieli艣my przepi臋kne na­gra­nia teksty Jacka W贸jcickiego --- nie wywieszano flag na 艣wi臋ta pa艅stwowe --- pa­pier co ukradli艣my w drukarni --- tona papieru w Syrence. To by艂o co艣. Wszystko da艂o si臋 w贸w­czas za艂atwi膰, by oszuka膰 i zaszkodzi膰 systemowi (pra­cownik KAW, ?).

Niepewno艣膰, zamieszanie g艂贸d. Wiadomo艣ci uzupe艂niane by艂y relacjami ojca, kt贸ry by艂 wojskowym. Cz臋sto nie by艂o go w domu --- o aresztowaniach dzia艂aczy So­lidarno艣ci dowiadywali艣my si臋 od ojca, kt贸ry mia艂 wiadomo艣ci chyba drog膮 s艂u偶­bow膮 --- pami臋tam godzin臋 milicyjn膮 oraz protesty i strajki (?, ob. 38).

Wraz kolegami po spo偶yciu wi臋kszej ilo艣ci alkoholu zak艂adali艣my si臋, kt贸ry prze­bie­gnie jaki艣 odcinek drogi w trakcie trwania godziny policyjnej i nie zostanie za­trzymany przez patrol (?, ob.50).

Pami臋tam szczeg贸lnie kol臋d臋 鈥82 roku, dok艂adniej u jednej rodziny. W艂a艣ci­ciel domu by艂 we w艂adzach wojew贸dzkich partii. Dosz艂o mi臋dzy nami do polemiki dotycz膮­cej 贸wcze­snych wydarze艅 --- ich c贸rka wychodzi艂a za m膮偶, chcieli mie膰 艣lub ko­艣cielny, pytali, jak to zrobi膰 w takiej sytuacji (salezjanin, ?).

W seminarium 13-14.XII. zomowiec zaprosi艂 nas na obiad, czy co艣 gor膮cego powiedzia艂 鈥濸rzecie偶 to te偶 s膮 ludzie鈥. Czyli my, seminarzy艣ci (salezja­nin, ?).


WSPOMNIENIA 5-CIO LATKA


Moje wspomnienia to wspomnienia dziecka --- 5 letniego ch艂opca --- rozu­mia艂em tylko tyle, 偶e pewnych rzeczy mi nie wolno: wychodzi膰 z domu po 23-ciej, przemieszcza膰 si臋 swobodnie po kraju (student, ob. 23).

W pami臋ci utkwi艂 mi brak programu telewizyjnego --- wprowadzenie godziny mili­cyj­nej (student, ob. 23).

W pami臋ci najbardziej utkwi艂 mi obraz pewnego zdarzenia. Przez miejsco­wo艣膰, w kt贸­rej ucz臋szcza艂em do szko艂y, przeje偶d偶a艂o wojsko (kolumna samochod贸w opance­rzo­nych), kt贸ra kierowa艂a si臋 do Poznania. Jeden pojazd zatrzyma艂 si臋 przed skle­pem, kto艣 z za艂ogi wyszed艂 co艣 kupi膰, wok贸艂 zebra艂a si臋 spora grupa lu­dzi. Kilku z moich koleg贸w wsiad艂o do pojazdu. Osobi艣cie nie bra艂em w tym udzia艂u i by艂em z tego powodu bardzo rozgoryczony (student, 7).


OSOBISTA OCENA


Negatywna:

Ocena --- jest nie tyle trudna, co niemo偶liwa. Wiem i jestem przekonany, 偶e by艂o to z艂o wyrz膮dzone narodowi polskiemu. Nale偶y jednak postawi膰 sobie pytanie; czy mo偶e by艂o to z艂o konieczne, kt贸rego nie mo偶na by艂o unikn膮膰? Mo偶e decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego by艂a podyktowana dobrem og贸lnym, a wi臋c nie by艂a w sobie do ko艅ca z艂a. Dzi艣 po tylu latach mo偶emy nadal stawia膰 pytania bez odpowie­dzi. Nie wiem bardzo wielu rze­czy dotycz膮cych tego okresu, a nie mo偶na czego艣 ocenia膰, nie znaj膮c do ko艅ca ca艂ej prawdy (fotograf, 31).

Uwa偶am, 偶e stan wojenny by艂 zupe艂nie niepotrzebny. Oceniam go jako zamach stanu komunist贸w w celu utrzymania w艂adzy --- najbardziej kojarzy mi si臋 z ego­izmem rz膮dz膮cych, kt贸rzy nie zawahali si臋 w obronie w艂asnych interes贸w po­艣wi臋ci膰 偶ycie i zdrowie wielu niewinnych Polak贸w (proboszcz, ob. 67).

Zdecydowanie pot臋piam wprowadzenie stanu wojennego (pracownik akade­mii medycznej, ?).

Jestem ca艂kowicie pewien, 偶e stan wojenny by艂 wy艂膮cznie form膮 obronn膮 zde­for­mo­wanego sytemu oraz ludzi zwi膮zanych z PZPR, kt贸rzy chcieli wszelkimi sposo­bami utrzy­ma膰 si臋 u w艂adzy (in偶ynier, ob. 48).

Traktowa艂em to jako zwyk艂y zamach bez uzasadnienia, jedynym uzasadnie­niem by艂a gro藕ba interwencji wojsk Uk艂adu Warszawskiego (salezjanin, ?).

Podstawowe pytanie, za co zosta艂em osadzony i szykanowany pozosta艂o bez od­po­wiedzi (elektronik, ob. 52).

Stan wojenny wp艂yn膮艂 na rzeczywisto艣膰 lat 80-tych, ta rzeczywisto艣膰 to stan sta­gna­cji politycznej i gospodarczej. Stan wojenny przede wszystkim trzeba wi­dzie膰 jako wyst膮­pienie nie tylko przeciwko Solidarno艣ci, ale ca艂emu narodowi (emeryci, ?).

Stan wojenny by艂 obron膮 w艂adzy, komuni艣ci bali si臋 odda膰 w艂adz臋, nie byli do tego jeszcze przygotowani (salezjanin, ?).

Wprowadzenie stanu wojennego z punktu widzenia politycznego i gospodarczego uwa偶am za chybione --- Og贸lny bilans --- wypada wed艂ug mnie na nie­ko­rzy艣膰 rz膮du, czego dowodem jest rok 1989, kiedy partia i reprezentowany przez ni膮 rz膮d zosta艂y oba­lone (kierownik sp贸艂dzielni produkcyjnej, ?).


Aprobuj膮ca:

Decyzja --- z mojego punktu widzenia by艂a s艂uszna. To by艂o konieczne, aby z ze­wn膮trz nas nie zaatakowali i aby nie by艂o drugiej Czechos艂owacji 1968 roku (emeryt, ob. 72).

Og贸lnie 藕le wspominam stan wojenny, jako okres ci膮g艂ej niepewno艣ci o jutro, czas ograniczenia swob贸d obywatelskich. Cho膰 musz臋 przyzna膰, 偶e sytuacja w kraju si臋 po­lep­szy艂a, je艣li chodzi o zaopatrzenie w produkty spo偶ywcze, mimo wprowadze­nia kartek (kie­rownik hotelu, 30).

Stan wojenny to by艂y czasy, spok贸j na ulicach, kur nie kradli. Cz艂owiek m贸g艂 spo­koj­nie spa膰 i chodzi膰 po 艣wiecie. A z polityki to ja nic nie rozumiem (eme­rytka, ?).

Stan wojenny uchroni艂 Polsk臋 przed interwencj膮 ZSRR i innych pa艅stw tzw. bloku wschodniego. Istnia艂o zagro偶enie pa艅stwa, wi臋c wszystko, co w贸wczas zro­biono, by unik­n膮膰 przelewu krwi, powinno by膰 docenione. Trudno mi dzi艣 oceni膰, kto mia艂 faktycz­nie ra­cje w艂adze 贸wczesne, czy Solidarno艣膰 (piel臋gniar­ka, ob. 41).

Zdecydowanie popieram wprowadzenie stanu wojennego. Przede wszystkim oba­wia­艂am si臋 interwencji obcych wojsk, przelewu krwi i zamieszek spo艂ecznych (pracownik naukowy, ?).

Wprowadzenie stanu wojennego uchroni艂o Polsk臋 od chaosu i ingerencji pa艅stw uk艂adu warszawskiego (贸wczesny emeryt, ?).

Po tylu latach uwa偶am, 偶e dobrze si臋 sta艂o. Nie by艂o wojny domowej, gdzie brat strzela艂by do brata (gospodyni domowa, ob. 40).

Osobi艣cie uwa偶am, 偶e stan wojenny by艂 jedn膮 z opcji wyj艣cia z kryzysu --- my­艣l臋, 偶e stan wojenny zapobieg艂 rozlewowi krwi (student, ob. 22).

By艂a to jedna z dw贸ch ewentualno艣ci. Druga to mianowicie wkroczenie wojsk ra­dzieckich na nasze terytorium. W obliczu tego, wprowadzenie stanu wojennego by艂o de­cy­zj膮 konieczn膮 (student, ob. 23).

呕eby nie stan wojenny, na pewno dosz艂oby do rozlewu krwi. W ka偶dej chwili mog艂y wkroczy膰 wojska (zaprzyja藕nione). Og贸lnie ca艂y ten okres min膮艂 bardzo spo­kojnie. Stan wojenny by艂 mniejszym z艂em. My艣l臋, 偶e nie nale偶y pot臋pia膰 stanu wo­jen­nego (robotnik, ob. 68).

Uwa偶am, 偶e stan wojenny by艂 smutn膮 konieczno艣ci膮. Uwa偶am, 偶e by艂a realne za­gro偶enie wkroczenia wojsk ZSRR do Polski. By艂a to jedyna mo偶liwo艣膰 za­pobie偶e­nia temu (oficer WP, ob. 44).

Gdy w mie艣cie pojawi艂y si臋 zag臋szczone patrole wojska i milicji, a w mie艣cie za­pa­nowa艂 spok贸j poczu艂am ulg臋 --- Uwa偶am, 偶e wprowadzenie stanu wojennego by艂o de­cyzj膮 s艂uszn膮. Zapobieg艂o przelewowi krwi i dalszej eskalacji konfliktu (in­spektor ds. budow­nictwa, ?).

Stan wojenny by艂 tzw. mniejszym z艂em pozwalaj膮cym unikn膮膰 rozlewu krwi (stu­dentka, 7).

Wprowadzenie stanu wojennego by艂o konieczne. Unikn臋艂o to interwencji [sic!] wojsk Uk艂adu Warszawskiego w naszym kraju (student, ob. 23),


Bez zdania:

Ja jako艣 specjalnie nie odczu艂em stanu wojennego (kelner, ob. 47).

Uwa偶am, 偶e nie by艂o konieczne (gospodyni domowa, ob. 47).

Dzi艣 wol臋 si臋 nie wypowiada膰 na temat tego okresu (robotnik, ob. 32).

Patrz膮c na to wszystko z perspektywy czasu, uwa偶am, 偶e stan wojenny w艣r贸d ludzi traktowany by艂 jako z艂o konieczne --- 呕yli艣my obok tego, co si臋 dzieje, du偶o lu­dzi stara艂o si臋 tego nie zauwa偶a膰 i po prostu 偶y膰 dalej (?, ?).

Stan wojenny jest dla mnie obecnie procesem dziejowym, kt贸ry mia艂 miejsce i sta艂 si臋 brakuj膮cym ogniwem pomi臋dzy komunizmem, epok膮 Gierka a stanem obec­nym. By艂 on 鈥瀦艂y鈥 w znaczeniu negatywno艣ci walki w艂adzy [sic!] z opozycj膮 (ofiary 艣miertelne) (student, 7).

Jak tak sobie my艣l臋, to nie wiem, czy stan wojenny wp艂yn膮艂 na moje 偶ycie. Chyba przez to, 偶e mia艂em du偶o wolnego czasu i sko艅czy艂em altank臋 na dzia艂ce (robotnik, ?).

Jestem przekonana, 偶e gdyby stan wojenny nie zosta艂 wprowadzony pola艂aby si臋 krew, a stoj膮ce na granicy wojska NRD i czeskie by wkroczy艂y (gospodyni do­mowa, ob. 55).

Stan wojenny by艂 obron膮 w艂adzy, komuni艣ci bali si臋 odda膰 w艂adz臋, nie byli do tego jeszcze przygotowani (ksi膮dz, ?).

Jedynym przyjemnym nast臋pstwem stanu wojennego by艂 rozw贸j 偶ycia towa­rzy­skiego, gdy偶 spotkania ze wzgl臋du na godzin臋 policyjn膮 przeci膮ga艂y si臋 do rana (nauczy­cielka, 34).

W tej chwili bardzo trudno mi m贸wi膰 o stanie wojennym w kategoriach oceny. Mo偶e by艂 on 艣rodkiem zaradczym. Ponie艣li艣my du偶e straty, ale mog艂o by膰 gorzej鈥 (instruktor LOK, 25).

Nie mam jednoznacznej oceny faktu wprowadzenia stanu wojennego, nie umiem po­wiedzie膰, czy by艂a to decyzja zgodna z prawem, czy raczej nie. Raczej sk艂onny jestem oce­ni膰 stan wojenny negatywnie (pracownik naukowy, ?).

Stan wojenny by艂 konieczno艣ci膮 powsta艂膮 w wyniku kryzysu natury gospodarczo-spo艂ecznej --- efektem by艂o os艂abienie socjalizmu, tzw. realnego socjali­zmu (adwokat, 28).


PODSUMOWANIE


Wobec przyj臋tego celu niniejszego opracowania, posumowanie wynika z ko­lej­nych przes艂anek. Elementarnym za艂o偶eniem jest akceptacja autentyczno艣ci dost臋p­nych nam wypowiedzi 鈥 domniemanie, 偶e otrzymane teksty oddaj膮 rzeczywiste g艂osy realnych os贸b. Z kolei brzmienie niniejszego wynika z naszej (redakcyjnej) dociekliwo艣ci, kompetencji i... skrupulatno艣ci. W艂a艣nie w odczytywaniu wykorzystanego materia艂u. Zaledwie oparcie si臋 na tych dw贸ch prze­s艂ankach upowa偶­nia do naszego uog贸lnienia na temat 鈥瀞tanu wojennego w oczach wsp贸艂czesnych鈥.

Ju偶 przypadkowo艣膰 doboru respondent贸w, swoboda (og贸lnikowo艣膰) kwestii, w ja­kich mieli si臋 wypowiada膰, pozwalaj膮 na nasze domniemywanie. Jest to wizja stanu rzeczy zakodowana w spo艂eczno艣ci, cho膰 nie wiadomo na ile wynikaj膮ca z osobi­stego do­艣wiad­czenia. Bowiem wizerunek ten mo偶e by膰 modelowany dzisiej­szym obra­zem docie­raj膮cym sk膮din膮d, g艂贸wnie z kszta艂tuj膮cych opini臋 艣rodk贸w masowego prze­kazu. 艢wia­domi, 偶e powy偶szy materia艂 nie spe艂nia naukowych walo­r贸w socjologicznej reprezentacji 鈥 widzimy w nim signum temporis.

Nie tylko bezceremonialna manipulacja dzisiejszego polityka (politykiera), ale i me­toda beznami臋tnego postmodernisty pozwala艂a by na dowolne wykorzystywa­nie tego tworzywa - ad libitum. Wszak偶e wyszydzana na wyrost 鈥瀖etod膮 no偶yczek i kleju鈥 w艂a艣nie tutaj kreuje Polaka stanu wojennego. Jako 偶e ten 鈥 w tym miejscu 鈥 budzi si臋 rano w艂膮­czaj膮c telewizor, a chodz膮c po ulicach z plecakiem, nosi opornik w klapie marynarki, by 13-tego ka偶dego miesi膮ca opodatkowa膰 si臋 na internowa­nych. I sam stan wojenny ocenia wcale pozytywnie, jakkolwiek pi臋ciolatkowi do­skwiera艂y trudno艣ci z opuszczaniem domu po 23:00, cho膰 jego domniemany brat bawi艂 si臋 w贸wczas z zomowcami w cho­wanego: itd., itp., etc.

Ironizowanie nie b臋dzie 艂atwe, je艣li przeczytamy i wys艂uchamy wielo艣膰 relacji w艂a艣nie dzi艣 鈥 AD 2000 鈥 z powag膮 zdawanych. Nie tylko w biesiadach prywat­nych, a wi臋c niezobowi膮zuj膮cych. Tak偶e w podnio艣le podawanych informa­cjach ex katedra 鈥 o karaniu 艣mierci膮 posiadaczy radioodbiornika w mrocznych czasach peerelowskiej ko­muny. Rewelacja g艂o艣nego i uznanego 鈥瀉utorytetu na­ukowego鈥 z najwi臋ksz膮 powag膮 jest drukowana w roku Dwutysi臋cznym ! A niewzru­szonej pewno­艣ci temu偶 badaczowi nie m膮c膮 listy czytelnik贸w donosz膮cych, i偶 do dzisiaj jako艣 偶yj膮, cho膰 w 1947 roku posiadali sprawne radio, stoj膮ce na ekspono­wanym miejscu ich po­zna艅skiego mieszkania. A nawet niekt贸rzy prowadzili legalne warsztaty naprawy pry­watnych radioodbiornik贸w809. Wypada tylko czeka膰, by kolejny nieska偶ony odkrywacz bia艂ych plam autorytatywnie zaliczy艂 tych偶e czytelnik贸w do grona 鈥 b膮d藕 k艂amc贸w, b膮d藕 etatowych pracownik贸w UB, KBW nawet 鈥濻mierszcza鈥, acho膰by i sam Pozna艅 鈥 za j膮dro komunistycznej zarazy !

Czy wobec tego 鈥 przy naszym materiale 鈥 mo偶e zadziwia膰 postawa dzisiej­szego dwudziestolatka 鈥 zaledwie adepta g艂osz膮cej chwa艂臋 i nosz膮cej zwoje per­gaminu Klio?



ANEKS I


ANKIETA (prosz臋 o szczere odpowiedzi w poni偶szej ankiecie, kt贸ra dotyczy pani / pana wspomnie艅 ze stanu wojennego oraz opinii na temat tego okresu. Gwa­rantuj臋 dys­krecj臋)

1) Zaw贸d:

2) Miejscowo艣膰, w jakiej przebywa艂e艣 podczas stanu wojennego: Pozna艅, Ostr贸w

3) Ile mia艂e艣 lat w momencie wprowadzenia stanu wojennego: 7

4) Czy wprowadzenie stanu wojennego by艂o dla Ciebie zaskoczeniem: Nie wiedzia艂em co to znaczy.

5) Co pami臋tasz z dnia 13 grudnia 1981?: nie by艂o rano teleranka, ha­艂as odg艂os贸w woz贸w pancernych i czo艂g贸w jad膮cych noc膮 tras膮 A-2 (przy kt贸rej mieszka艂em) prawie co noc ! problemy z wyjazdem na wakacje do cioci do Ostrowa (do kt贸rej je藕dzili艣my co roku, - brak wszystkiego w skle­pach.

6) Czy stan wojenny wp艂yn膮艂 na Twoje 偶ycie prywatne i zawodowe?: W zasadzie nie dotkn膮艂 mnie w zasadniczy spos贸b.

7) Czy stan wojenny dotkn膮艂 osobi艣cie kogo艣 z Twojej rodziny lub bliskich?: Nie wiem nic o takich przypadkach.

8) Czy Twoja rodzina rozmawia jeszcze o wydarzeniach tamtego czasu?: Tak

9) Je艣li tak, kt贸re opinie na temat decyzji gen. Jaruzelskiego przewa偶aj膮?:

a) stan wojenny jako tzw. mniejsze z艂o pozwalaj膮ce unikn膮膰 rozlewu krwi

b) pr贸ba przywr贸cenia dyktatury monopartii810.

10. Czy Twoim zdaniem wprowadzenie stanu wojennego by艂o samodzieln膮 polsk膮 decyzj膮 ?:

a) Tak

b) Nie

c) Nie wiem, nie mam zdania.

11) Kto ponosi odpowiedzialno艣膰 za wprowadzenie stanu wojennego?:

a) w艂adze PRL

b) ZSRR i Uk艂ad Warszawski

c) Solidarno艣膰

d) Ko艣ci贸艂

e) Stany Zjednoczone i NATO

12. Czy decyzja gen. Jaruzleskiego przynios艂a Polsce

a) wi臋cej szk贸d ?

b) wi臋cej korzy艣ci ?

13. Jak膮 wersj臋 wydarze艅 kreuj臋 Twoim zdaniem media?: nie mam zdania.

14. Swoje pogl膮dy polityczne okre艣lasz jako:

a) lewicowe

b) centrolewicowe

c) centrowe

d) centroprawicowe

e) prawicowe

f) nie mam sprecyzowanych pogl膮d贸w politycznych.

Dzi臋kuj臋 za wype艂nienie ankiety


ANEKS II


W 1981 roku mia艂em 7 lat, ale w przeciwie艅stwie do moich r贸wie艣nik贸w wiele pa­mi臋­tam. Mieszkali艣my wtedy z du偶ej kamienicy razem z rodzin膮 mojego ojca. Nie­mal zawsze bawi艂em si臋 z moim kuzynem Witkiem 鈥 by艂 w moim wieku. Wstali­艣my do­sy膰 wcze艣nie, 偶eby m贸c si臋 bawi膰 zaraz po 艣niadaniu. Nie up艂yn臋艂o du偶o czasu, gdy w domu zrobi艂o si臋 straszne zamieszanie 鈥 pami臋tam trzaskanie drzwiami, nasze zde­nerwowane mamy bie­gaj膮ce z pokoju do kuchni, gdzie si臋 ba­wili艣my. Potem wszystko ucich艂o. Wy­szli艣my na korytarz i zobaczyli艣my dw贸ch 偶o艂­nierzy z karabinami na ra­mionach. Bardzo nas to zainte­resowa艂o 鈥 podeszli艣my do nich i kucn臋li艣my naprzeciw nich. Wpatrywali­艣my si臋 w nich, a w艂a艣ciwie w ich bro艅 nie mog膮c oczu oderwa膰. Po raz pierwszy widz膮c z bliska prawdziwe kara­biny. Przez d艂ugi czas nikt si臋 nami nie interesowa艂. W pokoju ojca Witka byli jacy艣 lu­dzie i g艂o艣no z nim rozmawiali. Rozmow臋 przerywa艂y jakie艣 ha­艂asy. Wcale nie czuli艣my strachu, wr臋cz przeciwnie byli艣my bar­dzo podekscytowani. Po jakim艣 czasie zacz臋li艣my 艣piewa膰 piosenk臋, my艣l膮c, 偶e spodoba si臋 偶o艂nierzom. Na­uczy­li艣my si臋 jej na przyj臋­ciach, kt贸re od czasu do czasu organizowali dla przyjaci贸艂 nasi ojcowie u nas w domu. Nie pami臋tam tekstu, ale po­cz膮tek by艂 taki: 鈥濶asze ma艂e 偶o艂nierzyki na plac贸wkach stoj膮 i 艣piewaj膮 bolszewikom 偶e si臋 ich nie boj膮鈥 [艣miech 鈥 dop. M.B.]. 呕o艂nierze si臋 o偶ywili, ale wcale im si臋 to nie spodoba艂o. Bar­dzo szybko pojawi艂y si臋 nasze mamy i zagna艂y nas do pokoju. Nie wiedzieli艣my co si臋 sta艂o 鈥 zawsze, gdy 艣pie­wali艣my to w domu wybucha艂 艣miech do­ros艂ych. Bardzo d艂ugo musieli艣my przebywa膰 w pokoju z zakazem jego opusz­czania. Mogli艣my wyj艣膰 dopiero wtedy, gdy wszyscy obcy opu艣cili dom. Zaraz pobiegli­艣my do pokoju ojca Witka i zobaczyli艣my straszny ba艂agan i nasze p艂acz膮ce mamy. Wsz臋dzie le­偶a艂y ksi膮偶ki i jakie艣 papiery porozrzucane po ca艂ym pokoju. Dopiero wtedy zacz臋li­艣my si臋 ba膰, ale bardziej tego, 偶e to nasza piosenka by艂a przyczyn膮 ba艂aganu i p艂a­czu mam. Dowiedzieli艣my si臋, 偶e ojc贸w zabrano 鈥 s艂owo aresz­towanie pojawi艂o si臋 p贸藕niej. Nie by艂o obiadu, a wieczorem nie mo偶na by艂o obejrze膰 bajki 鈥 p贸藕niej dowie­dzieli艣my si臋 dlaczego. Wieczorem, gdy ju偶 spali艣my, obudzi艂y nas 艣wia­t艂a w naszym pokoju 鈥 weszli ja­cy艣 panowie, a za nimi nasze mamy. Zagl膮dali do na­szych tornistr贸w i po jakim艣 czasie wyszli. Zasn膮艂em niczego nie rozumiej膮c.



1 Jest to przeredagowany fragment pracy magisterskiej, napisanej w latach 1967-1968 pod kierun­kiem profesora Henryka 艁owmia艅skiego, w 贸wczesnej Katedrze Historii Narod贸w ZSRR UAM. Obecne dopasowanie dotyczy tylko skr贸tu redakcyjnego i stylistyki o wiele obszerniejszego tekstu pierwotnego. Nie zmieniono argumentacji ani konkluzji. W okresie pisania wypracowania magister­skiego, nie znano cz臋艣ci literatury. Mimo rekomendacji Promotora, studentowi nie udost臋pniono pami臋tnik贸w Wac艂awa Lednickiego - kt贸rych istnienia by艂 艣wiadom - i pierwszych numer贸w pary­skich 鈥瀂eszyt贸w Historycznych鈥, jakich zawarto艣ci nie zna艂 w og贸le. P贸藕niejsze spenetrowanie wcze艣niej­szych prohibit贸w nie zmienia jednak pogl膮du wy艂o偶onego przed z g贸r膮 trzydziestu laty; przynajmniej w tu omawianej kwestii. Najnowsza literatura - mo偶e nie do ko艅ca rozpoznana - tak偶e tej偶e dufno艣ci nie podwa偶y艂a. Przed laty przy pracy nad obcoj臋zycznymi tekstami, dora藕nie t艂uma­czono je na j臋zyk polski. Obecnie trudno by艂oby si臋ga膰 po wykorzystywane w贸wczas publikacje, dla­tego pozostawiono tu nasze dokonania translatorskie. Zreszt膮 one bardziej koresponduj膮 z tytu艂em niniejszego zbioru. W uwagach konsekwentnie operujemy now膮 datacj膮, kt贸ra o 13 dni (in plus) r贸偶ni艂a od obowi膮zuj膮cego w贸wczas w Rosji, tzw. starego stylu.

2 Tez臋 tak膮 postawi艂 ju偶 w roku 1918 angielski dziennikarz E. J. Dillon, Konferencja pokojowa w Pary偶u, t艂um. M. L., Warszawa 1921. Powr贸cono do niej w latach sze艣膰dziesi膮tych, na 艂amach emi­gracyjnych 鈥瀂eszyt贸w Historycznych鈥, por. przyp. 12-13.

3 Najwcze艣niej pe艂ne zestawienie tych pogl膮d贸w da艂 L. Koz艂owski, Rewolucja rosyjska i niepodleg艂o艣膰 Polski. Geneza aktu 30 marca, Warszawa 1922. Autor najwyra藕niej pisa艂 鈥瀦 tez膮鈥, zde­cydowanie odrzucaj膮c inspiracj臋 endeckiego Ko艂a Polskiego w Dumie, a akcentuj膮c donios艂o艣膰 po­czyna艅 Aleksandra Lednickiego. Zaznaczmy tutaj, 偶e odkryte i opublikowane niedawno pami臋tniki tego ostatniego niemal zupe艂nie pomijaj膮 interesuj膮ce nas wydarzenia, por. A. Lednicki, Pa­mi臋tnik 1915-1918, 鈥濨ibliotheca Iagellonica. Fontes et Studia鈥, t. 1, Krak贸w 1994. W okresie mi臋­dzy­wojennym trwa艂a swoista licytacja w sporach, jakie stronnictwo polskie mia艂o najwi臋kszy udzia艂 w procesie odbudowy pa艅stwa. Nie przebierano w 艣rodkach posuwaj膮c si臋 do insynuacji. Typowym przyk艂adem tej 鈥瀙olemiki鈥 by艂a endecka nagonka na Aleksandra Lednickiego, zwie艅czona procesem s膮dowym, gdzie wyrok nie by艂 przyj臋ty przez stron臋 pozwan膮, a materia艂y - cho膰 tendencyjnie zreda­gowane - opublikowano, chc膮c przekona膰 o racjach stronnictwa, kt贸re za wszelk膮 cen臋 kreowa艂o si臋 na tw贸rc臋 niepodleg艂o艣ci - zob. Proces Lednickiego. Fragment z dziej贸w odbudowy Polski 1915-1924. Wg stenogram贸w opracowa艂, wst臋pem i przypisami opatrzy艂 Z. Wasilewski, Warszawa 1924.

4 Teza taka, zreszt膮 z gruntu fa艂szywa w jednym z element贸w jej wywodzenia (zob. ni偶ej), obowi膮­zywa艂a w historiografii PRL lat pi臋膰dziesi膮tych i sze艣膰dziesi膮tych. Kunktatorsko by艂a jednak pod­trzymywana p贸藕niej, w postaci kategorycznej: Bur偶uazyjny Rz膮d Tymczasowy podj膮艂 t臋 inicjatyw臋, chc膮c najwyra藕niej zneutralizowa膰 stopie艅 oddzia艂ywania propagandy bolszewickiej (W. T. Kowalski, Rok 1918, Warszawa , 鈥濳AW鈥, 1978, s. 42), lub bardziej ogl臋dnie: Rz膮d Tymczasowy wy­da艂 j膮 niew膮tpliwie na skutek og艂oszonego uprzednio or臋dzia Rady - - - Pr贸偶ny i ja艂owy by艂by sp贸r, kt贸ra deklaracja - - - mia艂a powa偶niejsze znaczenie. Sprawa jest jasna. Deklaracja Rady Delega­t贸w Robot­niczych i 呕o艂nierskich, wcze艣niejsza chronologicznie, powa偶niejsza i rzetelniejsza w tre­艣ci, by艂a pro­gramem tej si艂y, kt贸ra w kilka miesi臋cy p贸藕niej uj臋艂a w r臋ce w艂adz臋 w Rosji i dzier偶y j膮 do dzi艣 dnia. (J. Pajewski, Odbudowa Pa艅stwa Polskiego 1914-1918, Warszawa, 鈥濸WN鈥, 1978, s. 154-155). Jednak ca艂a ta tw贸rczo艣膰 zgodnie bagatelizowa艂a - postponowa艂a wr臋cz - dekla­racj臋 Rz膮du Tym­czasowego, zob. ni偶ej.

5 Zob. S. Filasiewicz, La question polonaise pendant la guerre mondiale, Paris 1920, s. 138 nn; F. Stieve, Izvolski im Weltkrieg. Der diplomatische Schriftwechsel Iswolskis aus den Jahre 1914-1917, Berlin 1925, s. 211 nn.; 袡. 袙. 袣谢褞褔薪懈泻芯胁, 袦械卸写褍薪邪褉芯写薪邪褟 锌芯谢懈褌懈泻邪 薪芯胁械泄褖械谐芯 胁褉屑械懈懈 胁 写芯谐芯胁芯褉邪褏 懈 写械谢邪褉邪褑懈褟褏, t. 2: 袨褌 懈屑锌械褉褟谢懈褋褌懈褔械褋泻芯泄 胁芯泄薪褘 写芯 褋薪褟褌懈褟 斜谢芯泻写褘 褋 小芯胁械褌褋泻芯泄 袪芯褋褋懈懈, 袦芯褋泻胁邪 1926, s. 68 nn; 小斜芯褉薪懈泻 写芯芯胁芯褉芯胁 袪芯褋褋懈懈 褋 写褉褍屑懈 谐芯褋褍邪褉褋褌邪屑懈 1856-1917, 袦芯褋泻胁邪 1952, s. 455 nn.

6 Atmosfer臋 pierwszych dni rewolucji lutowej i warunki, w jakich przysz艂o dzia艂a膰 tworz膮cym si臋 or­ga­nom w艂adzy, sugestywnie przedstawi艂 w polskiej literaturze L. Bazylow, Obalenie caratu, Warszawa, PWN, 1976, s. 372 nn.

7 P. N. Milukow, Aleksander Lednicki jako rzecznik polsko-rosyjskiego porozumienia, Przegl膮d Wsp贸艂czesny, nr 3 (203) z 1939 r., s. 62, 67. Jest to t艂umaczony fragment wspomnie艅, wydanych w 1937 r.

8 List T. Rodiczewa do prof. Askenazego, Tydzie艅 Polski, nr 20 z 1920 r.

9 A. Kerenski, La Russie au tournant de l鈥檋istoire, Paris 1967, s. 324.

10 Por. A. Kerenski, Erinnerungen. Von Sturz des Zarentums bis zum Lenins Staatsstreich, Dresden 1928; ten偶e, La revolution Russie 1917, Paris 1918.

11 Zob. Dokumenty i materia艂y do historii stosunk贸w polsko-radzieckich, t. 2, Warszawa, Ksi膮偶ka i Wiedza, 1961, s. 574, przyp. 1.

12 Zupe艂nie przemilcza poruszan膮 kwesti臋 autorka na nowo broni膮ca tezy o brytyjskich naciskach na Rz膮d Tymczasowy - w艂a艣nie w sprawie polskiej, por. A. Ciencia艂a, Polityka brytyjska wobec od­rodzenia Polski 1914-1918, Zeszyty Historyczne, t. 16 (1969), s. 67 nn. Wcze艣niej, 艣wiadomi po­rozumienia francusko-rosyjskiego historycy m贸wili o ca艂kowitym wr臋cz pomini臋ciu delegacji bry­tyj­skiej w przygotowaniu uk艂adu - por. C. Berezowski, Powstanie Pa艅stwa Polskiego w 艣wietle prawa narod贸w, Warszawa 1934, s. 187; J. D膮browski, Wielka wojna 1914-1918, w: Wielka Historia Powszechna, t. 7, Warszawa 1937, s. 698; .. 袠谐薪邪褌械胁褜, 袪褍褋褋泻芯- 邪薪谐谢懈泄褋泻懈械 芯褌薪芯 褕械薪懈褟 薪邪泻邪薪褍薪械 袨泻褌褟斜褉褜褋泻芯泄 袪械胁芯谢褞褑懈懈, 袦芯褋泻胁邪 1966, s. 115. Sprawa ma posmak sen­sa­cyjny i wykracza poza ramy niniejszych uwag. Zauwa偶my jednak, 偶e w zachowanym materiale, znajduje si臋 niedatowana notka dotycz膮c膮 uk艂adu mi臋dzy Rosj膮, Francj膮 i Angli膮, odnosz膮ca si臋 do Alzacji, Lotaryngii, lewobrze偶nych wzgl臋dem Renu teren贸w i zachodnich granic Rosji (F. Stieve, Izvolski im Weltkrieg, s. 215). Na depeszy ministerialnej do ambasadora rosyjskiego w Pary偶u widnieje adnotacja 鈥kopia do Londynu鈥 (ibidem, s. 213). Do艣膰 szczeg贸艂owo relacjonowano tam pertraktacje francusko-ro­syjskie, o jakich rosyjski ambasador sk膮din膮d powinien wiedzie膰, przebywa艂, bowiem w贸wczas w Piotrogrodzie i uczestniczy艂 w konferencji (A. . 袠谐薪邪褌械胁褜, 袪褍褋褋泻芯-邪薪谐谢懈泄褋泻懈械 芯褌薪芯褕械薪懈褟..., s. 90). Utajnienie przed sojusznikiem by艂o o tyle szczeg贸lne, 偶e Wielka Brytania ju偶 w stycz­niu 1917 roku dopuszcza艂a mo偶liwo艣膰, by powojenna Rosja dowolnie wyznaczy艂a swe zachodnie rubie偶e - pod warunkiem nadania Kr贸lestwu Polskiemu autonomii (ibidem, s. 33-34, por. 袧. 袧. 袣邪褉谢懈薪械, 袗薪谐谢懈褟 懈 锌械褌褉芯谐褉邪写褜褋泻邪褟 泻芯薪褎械褉械薪褑懈褟 袗薪褌邪薪褌褘 1917 谐芯写邪, w: 袦械卸写褍薪邪褉芯写薪褘械 芯褌薪芯褖械薪懈褟. 袩芯谢懈褌懈泻邪 懈 写懈锌谢芯屑邪褌懈褟 XVI-XX 胁械泻邪, 袦芯褋泻胁邪 1964.

13 Zob. P. Wandycz, Odezwa Rz膮du Tymczasowego z marca 1917 r. a interwencja angielska, Zeszyty Historyczne, t. 15 (1969), s. 230-235. W. Sukiennicki, Balfour a Polska, Zeszyty Historyczne, t. 17 (1970), s. 39 nn. Zauwa偶my, 偶e tych rzekomych zabieg贸w nie akcentuje sam bry­tyjski ambasador w swoich pami臋tnikach, G. Buchanan, Meine Mission in Russland, Berlin 1926, s. 180 nn. Zreszt膮 nie tylko, dlatego, ca艂膮 t臋 konstrukcj臋 historiograficzn膮 uznano za 鈥ba艂amutn膮, a zatem szkodliw膮鈥 - list Wiktora Sukiennickiego do Redakcji; Zeszyty Historyczne, t. 23 (1973), s. 238.

14 Rzeczone porozumienia kompromitowa艂y przecie偶 dyplomacj臋 francusk膮. Nie, dlatego, 偶e ujaw­nia艂y jej rzeczywiste nastawienie do sprawy polskiej. Ukaza艂y wszak kompletn膮 indolencj臋 dyploma­t贸w podpisuj膮cych tak wa偶n膮 konwencje z rz膮dem, kt贸rego rych艂y upadek by艂 dla wszystkich oczy­wisty. P贸藕n膮 jesieni膮 1917 roku, po ujawnieniu tych dokument贸w, we Francji 偶膮dano wr臋cz zmiany gabi­netu, por. P. Renouvin, Les crises du XXe si猫cle, t. 1: 1914-1929, Paris 1957, s. @.

15 Zob. A. B艂ok, Ostatnie dni caratu, t艂um. A. Galis, Czytelnik, Warszawa 1968, s. 89. Poeta by艂 cz艂onkiem Nadzwyczajnej Komisji i dlatego jego esej wolno traktowa膰 jako pe艂noprawne 藕r贸d艂o, por. L. Bazylow, Obalenie..., s. 29. O swej pracy w Komisji wielokrotnie B艂ok wspomina w fascy­nuj膮­cych dziennikach, w kt贸rych niestety nie znajdujemy innych aluzji o intryguj膮cym nas epizodzie, zob. A. B艂ok, Dzienniki 1901-1921, t艂um. M. Le艣niewska, Krak贸w, Wydawnictwo Literackie, s. d. (1975).

16 A. B艂ok, Ostatnie dni..., s.109.

17Nie miejsce tu, by relacjonowa膰 postaw臋 rosyjskich partii politycznych wobec problemu narodo­wo­艣ciowego, a polskiego w szczeg贸lno艣ci. M艂ode, bo kszta艂tuj膮ce si臋 dopiero od rewolucji 1905-1907 roku nowoczesne partie, problem ten mniej lub bardziej wyra藕nie umieszcza艂y w swych pro­gramach. Z si艂, kt贸re dosz艂y do w艂adzy w wyniku rewolucji lutowej, najznaczniejszymi by艂y partia ka­det贸w ( Konstytucyjnych Demokrat贸w) pod przyw贸dztwem Paw艂a N. Milukowa i pa藕dziernikowc贸w (Zwi膮zek 15 pa藕dziernika) pod przyw贸dztwem Aleksandra Guczkowa. Obie dopuszcza艂y mo偶liwo艣膰 jakiej艣 auto­nomii ziem polskich w ramach Cesarstwa Rosyjskiego. Zdecydowanie za艣 sprzeciwia艂y si臋 jakiej­kolwiek dyskusji o niepodleg艂o艣ci dla Polski. Nie zmieni艂 tego nastawienia wybuch wojny (por. I. Spustek, Polacy w Piotrogrodzie 1914-1917, Warszawa, PWN, 1966 i szereg artyku­艂贸w tej偶e, pomieszczonych cho膰by w zbiorze pt. Problem polsko-niemiecki w traktacie wersal­skim, Pozna艅, Instytut Zachodni, 1963, gdzie: Sprawa polska w polityce Rosji w czasie I wojny 艣wiatowej; Stosunek rosyjskiej opinii publicznej do sprawy polskiej). Partia Kadet贸w modyfikowa艂a swoj膮 platform臋 o tyle, 偶e czo艂owy jej teoretyk - profesor Fiodor Kokoszkin wprowadzi艂 do programu stwierdzenie, 偶e Kr贸le­stwo Polskie stanowi膮c nieod艂膮czn膮 cz臋艣膰 pa艅stwa rosyjskiego, podlega­j膮c膮 - - - prawom i obo­wi膮zkom og贸lnokrajowym, w sprawach wewn臋trznych zarz膮dzane b臋dzie odr臋bnymi prawami na pod­stawie odr臋bnego ustawodawstwa krajowego, za: M. Figowa, Pol­skie stronnictwa bur偶uazyjne Galicji, 艢l膮ska Cieszy艅skiego i Kr贸lestwa Polskiego w pierwszej wojnie 艣wiatowej (sierpie艅 1914 - sier­pie艅 1915), Katowice 1962, s. 273-274. Stanowisko takie spo­wodowa艂o, 偶e Aleksander Lednicki je­sieni膮 1916 roku zrezygnowa艂 z cz艂onkostwa tej partii.

18 P. N. Milukow w styczniu 1917 r. 鈥 . . 袦懈谢褞泻芯胁, 袠褋褌芯褉懈褟, s. ?.

19 Zob. K. W. Kumaniecki, Zbi贸r najwa偶niejszych dokument贸w do powstania Pa艅stwa Pol­skiego, Warszawa Krak贸w 1920, s. 66.

20 袙械谢懈泻邪褟 袨泻褌褟斜褉褜褋泻邪褟 小芯褑褟谢懈褋褌懈褔械褋泻邪褟 袪械胁芯谢褍褑懈褟. 啸褉芯薪懈泻邪 褋芯斜褘褌懈泄, t. 1: 褎械胁褉邪谢褟a - 6 屑邪褟 1917 谐芯写邪, 袦芯褋泻胁邪 1957(dalej: 啸褉芯薪懈泻邪 褋芯斜褘褌懈泄 ), s.103. Bez przywo艂ania 藕r贸d艂a. Enuncjacji takiej nie znale藕li艣my w pami臋tnikach brytyjskiego ambasadora - G. Buchanan, passim.

21 Zob. Z dokument贸w chwili, t. 20; Ojczyzna i Post臋p, s.d., s.l., nr 26, s. 49.

22 Zob. Z dokument贸w chwili, t. 11: Ojczyzna i Post臋p, s.d., s.l., nr 35, s. 65.

23 Zob. A. Kerenski, La revolution, s. 320. O wyst膮pieniu tym wspominali w latach dwu­dziestych jego polscy s艂uchacze, por. Proces Lednickiego, s. 188.

24 Zob. Z dokument贸w chwili, t. 6: Ojczyzna i Post臋p, s.d., s.l., nr 26, s. 63-64.

25 L. Koz艂owski, Rewolucja rosyjska i nie­podleg艂o艣膰 Polski, s. 27.

26 Lakoniczne, ale kompetentne biogramy wszystkich, znajdujemy w oprawie wydawniczej 鈥 A. Lednicki, Pami臋tniki, sub voce.

27 Proces Lednickiego, s. 195.

28 Sz. Askenazy, Uwagi, Warszawa 1924, s. 457.

29 Proces Lednickiego, s. 179. Jest to p贸藕niejsze twierdzenie, sformu艂owane w specyficz­nych warunkach, gdzie 艣wiadek celowo lub mimowolnie m贸g艂 kontaminowa膰.

30 A. Lednicki, Z lat wojny. Artyku艂y listy przem贸wienia 1915-1918, Warszawa 1921, s. 230.

31 啸褉芯薪懈泻邪 褋芯斜褘褌懈泄, s. 118.

32 Sam Milukow przyznawa艂 po latach, 偶e inicjatyw臋 utworzenia Komisji ds. Likwidacji Kr贸lestwa Polskiego zg艂osi艂 A. Lednicki, na co uzyska艂 natychmiastow膮 zgod臋 i polecenie przygotowania sta­tutu tego organu, w sk艂ad, kt贸rego wprowadzono kadeckiego eksperta prawnego, profesora Kokosz­kina. Zadaniem Komisji by艂o lokalizacja i inwentaryzacja maj膮tku instytucji spo艂ecznych i pa艅stwo­wych by艂ego Kr贸lestwa Polskiego; okre艣lenie sposob贸w jego przechowywania i zarz膮dzania; likwi­dacja rosyjskich instytucji pa艅stwowych dzia艂aj膮cych onegdaj w Kr贸lestwie Polskim.

33 Szerzej: L. Koz艂owski, Rewolucja rosyjska i nie­podleg艂o艣膰 Polski, s. 41; Proces Lednickiego, s. 185-189; P. Milukow, Aleksander Lednicki, s. 63-65. Tu relacje ex post 艣wiadk贸w, za艣 kalendarium 贸wcze­snych poczyna艅 ojca, dawa艂 po latach - w zrozumiale emocjonalnym artykule W. Lednicki, Aleksander Lednicki 1866-1934, Zeszyty Historyczne, t. 1 (1962), s. 44.

34 Por. W. Sukiennicki, Balfour a Polska, s. 45, gdzie szczeg贸艂owe przedstawienie okoliczno艣ci i w艂asne t艂umaczenia 鈥 za materia艂ami archiwalnymi 鈥 wyst膮pie艅 na posiedzeniu gabi­nety. Rzeczona 鈥瀉naliza鈥 Balfoura by艂a wielokro膰 przytaczana w literaturze, jako 偶e dla historiografii PRL-u doskonale ilustrowa艂a antypolsk膮 postaw臋 Wielkiej Brytanii, zob. J. Kowalski, Wielka Pa藕dziernikowa Rewolucja Socjalistyczna a wyzwolenie Polski, Warszawa 1952, s. 53; W. Leczyk, Komitet Narodowy Polski a Ententa i Stany Zjednoczone 1917-1919, Warszawa 1966, s. 44; J. Pajewski, Historia powszechna 1871-1918, Warszawa 1967, s. 440. Brzmienie podawano jed­nak 鈥漽 drugiej r臋ki鈥 i tylko w wersji 鈥 tego wyimka 鈥 spolszczanej przez autor贸w monografii. Ci nie byli te偶 zgodni w datowaniu wyst膮pienia Balfoura: 鈥26 marzec鈥; 鈥21 marzec 1917鈥; 鈥瀖arzec 1917鈥. U pi­sz膮cego te s艂owa, przed laty wzbudza艂o to rozterki, kt贸re rozwia艂 poznany p贸藕niej artyku艂 Wiktora Sukiennickiego.

35 P. Renouvin, La crise europ茅ene et la premi猫re guerre mondiale, Paris 1948, s. 425.

36 Dnia 17 marca w rozes艂anych do sojusznik贸w telegramach Pawe艂 N. Milukow zapewnia艂, 偶e nowy ga­binet b臋dzie respektowa艂 zobowi膮zania mi臋dzy sojusznicze zaci膮gni臋te przez obalony rz膮d (S. Filasiewicz, La question, s. 143), co powtarza艂 w depeszach z 21, 22 i 24 marca (啸褉芯薪懈泻邪 褋芯斜褘褌懈泄, s. 129, 142, 160). Tego ostatniego dnia rosyjski minister spraw zagranicznych ko­lejny raz zapewnia艂 ambasadora brytyjskiego: 鈥濺z膮d Tymczasowy jest zdecydowany podtrzyma膰 i zrealizowa膰 zaci膮gni臋te przez poprzednik贸w zobowi膮zania i kontynuowa膰 wojn臋 do zwyci臋skiego ko艅ca鈥 (G. Buchanan, Meine Mission in Russland, s. 183). Pocz膮wszy od 21 marca sojusznicy pocz臋li uznawa膰 Rz膮d Tymczasowy, dopiero (?) 25 marca uczyni艂a to Francja, 30 za艣 Anglia (J. Knebel, Rz膮d pruski wobec prawy polskiej w latach 1914-1918, Pozna艅 1963, s. 184), szerzej . . 袦懈谢褞泻芯胁, 袠褋褌芯褉懈褟 胁褌芯褉芯泄 褉褍褋褋泻芯泄 褉械胁芯谢褞褑懈懈, t. 1, 小芯褎懈褟 1921, s. 62 nn.; por. A. . 袠谐薪邪褌械胁褜, 袪褍褋褋泻芯 邪薪谐谢懈泄褋泻懈械 芯褌薪芯褕械薪懈, s. 122 nn.

37 Por. L. Bazylow, Obalenie caratu, s. 406-407.

38 . . 袦懈谢褞泻芯胁, 袠褋褌芯褉懈褟, s. @.

39 O liczebno艣ci Polonii rosyjskiej i jej orientacjach politycznych w latach wojny zob. I. Spustek, Polacy, s. 16 nn.

40 啸褉芯薪懈泻邪 褋芯斜褘褌懈泄..., s. 190.

41 Dokumenty i materia艂y, t. 1, s. 9.

42 Teza nie nowa i nie wchodzimy tu w dysput臋 o prawomocno艣ci tego organu w wydaniu takiego dokumentu. Tak偶e nie wnikamy w jego 鈥瀖oc sprawcz膮鈥 procesu odbudowy Pa艅stwa Polskiego. Aspekty te by艂y nadu偶ywane w polityce, publicystyce, a w konsekwencji i w historiografii. Wyk艂a­damy tu jedynie chronologi臋 wydarze艅, bez wskazywania 鈥瀌onios艂o艣ci鈥, zob. ni偶ej.

43 Znajomo艣膰 obu datowa艂a si臋 od roku 1905, kiedy wsp贸lnie rozpoczynali dzia艂alno艣膰 polityczn膮, co kilkakro膰 wspominano, zob. A. Kerenski, La Russie, s. 110 nn. W wcze艣niejszej wersji, Soko艂ow jest jedyn膮 przez nas odszukan膮 w tek艣cie osob膮 nazywan膮 鈥瀙rzyjacielem鈥 - 鈥瀕ie­bens w眉rdig Freund鈥 (!) autora, A. Kerenski, Erinnerungen, s. 460, por. W. Trzci艅ski, Uznanie niepodleg艂o艣ci Polski przez Rosj臋, Niepodleg艂o艣膰, t. 8 (1933), s. 301. Wk艂ad So­ko艂owa w prace nad 鈥濷r臋dziem鈥 podkre艣la艂 w p贸藕niej spisanych wspomnieniach Hipolit Korwin-Milewski, Siedemdziesi膮t lat wspomnie艅 1885-1925, Pozna艅 1930, s. 361-362, nie b臋d膮c jednak najbar­dziej kompetentnym w tej materii. Autorstwo Soko艂owa podni贸s艂 wcze艣niej Szymon Aske­nazy, w pi­sanych na gor膮co, ale opublikowanych zbiorowo dopiero w 1924 r. notatkach-felieto­nach, gdzie powo艂ywa艂 si臋 na 艣wiadectwo genera艂a Wi臋ckowskiego, zob. Sz. Askenazy, Uwagi, Warszawa 1924, s. 458 -459.One da艂y asumpt twierdzeniu, 偶e to w艂a艣nie Askenazy 鈥瀞tworzy艂 mit Soko艂owa鈥 (P. N. Milukow, Aleksander Lednicki, s. 40), co niegdysiejszemu ministrowi ro­syjskiemu by艂o potrzebne w wy艂o偶eniu w艂asnych racji. O udziale Miko艂aja Soko艂owa 鈥 postaci sk膮di­n膮d tragicznie zapomnianej 鈥 w redagowaniu 鈥濷r臋dzia do Polak贸w鈥 informowano polsk膮 opinie pu­bliczn膮 ju偶 w roku 1917, zob. Z dokument贸w chwili, nr XXXIII, Ojczyzna i Post臋p, s.l. s.d., nr 37, s. 61.

44 Tak P. N. Milukow, Aleksander Lednicki, s. 61-63, gdzie kategorycznie: musz臋 o艣wiadczy膰 (w 1936 roku ! 鈥 Z.W.), 偶e 偶adnych informacji od wymienionych os贸b nie otrzymywa艂em i w stosunkach z nimi si臋 nie znajdowa艂em (Kiere艅ski, Wi臋ckowski, Soko艂ow - podkr. Z.W.). Jeszcze dalej posun膮艂 si臋 by艂y premier Grigorij Lwow, kt贸ry dopiero latem 1920 roku dowiadywa艂 si臋 o wyda­niu przez Piotrogrodzk膮 Rad臋 鈥濷r臋dzia do Polak贸w鈥, zob. List T. Rodiczewa... W innym miejscu Milukow dowodzi艂, 偶e w owych dniach dualizmu w艂adzy jeszcze nie by艂o; . . 袦懈谢褞泻芯胁, 袠褋褌芯褉懈褟, s. 80. Znamienne dla nas, 偶e niezmiernie nieprzychylny Kiere艅­skiemu, by艂y cz艂onek by艂ej Rady Pa艅stwa, w艂a艣nie jemu przypisywa艂 podsuni臋cie 鈥濷r臋dzia鈥 - gabi­netowi ksi臋cia Lwowa, zob. H. Korwin-Milewski, Siedemdziesi膮t lat, s. 451.

45 Cho膰by: J. Kowalski, Wielka pa藕dziernikowa rewolucja, s. 57; W XXXV rocznic臋 Wielkiej Pa藕dziernikowej Rewolucji Socjalistycznej. Materia艂y i dokumenty, Warszawa 1952, s. 134.

46 Cho膰by: J. Holzer, J. Molenda, Polska w pierwszej wojnie 艣wiatowej, Warszawa 1963, s. 202; T. Cie艣lak, Geneza sojuszu polsko-radzieckiego, w: Z dziej贸w stosunk贸w polsko-radzieckich, t. 2 (1966), s. 8; J. Pajewski, Historia powszechna, s. 420.

47 W. I. Lenin, Dzie艂a, t. 24 (1952), s. 5.

48 Tak: 啸褉芯薪懈泻邪 褋芯斜褘褌懈泄, s. 139. 脫wcze艣nie nie by艂o jeszcze precyzyjnych kryteri贸w samego cz艂onkostwa w Radzie, jaka by艂a bodaj najbardziej demokratycznym organem. W pierw­szych dniach po przewrocie jej liczebno艣膰 waha艂a si臋 miedzy 1000 a 1200 delegatami (!), zob. 袪械胁芯谢褞褑懈芯薪薪芯械 写胁懈卸械薪懈械 胁 袪芯褋褋懈懈 锌芯褋谢械 褋胁械褉卸械薪懈褟 褋邪屑芯写械褉卸邪胁懈褟 邪 袙械谢懈泻邪褟 袨泻褌褟斜褉褜褋泻邪褟 小芯褑懈邪谢懈褋褌懈褔械褋泻邪褟 袪械胁芯谢褞褑懈褟, t. 2, 袦芯褋泻胁邪 1957, s. 72. Barwnie o tym gremium nie maj膮cym skrystalizowanej struktury pisze obserwuj膮cy je Stanis艂aw Wojciechowski, Moje wspomnie­nia, t. 1, Warszawa 鈥 Lw贸w 1938, s. 262 n; por. . . 袦懈谢褞泻芯胁, 袠褋褌芯褉懈褟, s. 71 nn. Podkre艣lmy. W oparciu o niepewne dane, takie w艂a艣nie szacunki podawa艂a literatura radziecka: . . 袟谢芯泻邪蟹芯胁, 小芯蟹写邪薪懈械 袩械褌褉芯谐褉邪写褋泻芯谐芯 小芯胁械褌邪, w: 袠褋褌芯褉懈褟 小小小袪, nr 5 (1964), s. 106-111; . . 袗褉褌械屑芯胁, 小芯褋褌邪胁 袩械褌褉芯谐褉邪写褋泻芯谐芯 小芯胁械褌邪 胁 屑邪褉褌械 1917., w: ibidem, s. 112 nn; . .Tokarev, 袩褉芯褌芯泻芯谢褘 芯斜褖懈褏 褋芯斜褉邪薪懈泄 蟹邪褋械写邪薪懈泄 褋械泻褑懈懈 袠褋锌芯谢薪懈 褌械锌褜薪芯谐芯 袣芯屑懈褌械褌邪 懈 斜褞褉芯 袠褋锌芯谢泻芯屑邪 袩械褌褉芯谐褉邪写褋泻芯谐芯 小芯胁械褌邪 褉邪斜芯褔懈褏 懈 褋芯谢写邪褌褋泻懈褏 写械锌褍褌邪褌芯胁 (屑邪褉褌-邪锌褉械谢褜 1917.), w: 袙褋锌芯屑邪谐邪褌械谢褜薪褘械 袠褋褌芯褉懈 褔械褋泻懈械 袛懈褋褑懈锌谢懈薪褘, t. 1 (1968), s. 139-158. W burzliwych godzinach formowania si臋 Rady, przyj臋to pary­tet partyjny w kierowniczym Komitecie i z bolszewik贸w wszed艂 do艅 Wiaczes艂aw Mo艂otow, jednak do­piero 23 marca do nowo utworzonego ju偶 formalnego Komitetu Wykonawczego Rady wesz艂o trzech przedstawicieli frakcji bolszewickiej z Lwem Kamieniewem. Ten za艣 鈥 co znamienne 鈥 dla Milukowa nie by艂 w贸wczas 鈥瀢rogiem鈥, a tylko 鈥瀘pozycjonist膮鈥, zob. . . 袦懈谢褞泻芯胁, 袠褋褌芯褉懈褟, s. 71, por. L. Bazylow, Obalenie caratu, s. 400.

49 Oficjalny dokument w j臋zyku polskim, sygnowany przez ministr贸w Rz膮du Tymczasowego 29 marca 1917 i opublikowanym w dniu nast臋pnym, r贸wnolegle z tekstem rosyjskim, zob. Materia艂y ar­chiwalne do stosunk贸w polsko-radzieckich, t. 1 (marzec 1917- listopad 1918), Warszawa 1962, s. 416-417.

50 Bli偶ej o tych perturbacjach J. Pajewski, Odbudowa Pa艅stwa Polskiego, s. 161 nn.; ten偶e, Mi臋dzy Lozann膮 a Londynem Sprawa polska w I wojnie 艣wiatowej, Pozna艅 1976.

51 Traktat pokoju miedzy mocarstwami sprzymierzonymi i stowarzyszonymi a Niemcami podpi­sany w Wersalu 28 czerwca 1919 roku. Wydanie tymczasowe, Warszawa 1919, s. 47, 203.

52 W. I. Lenin, Dzie艂a, t. 24, Warszawa 1952, s. 262.

53 Z. Bara艅ski, Obraz Polski i Polak贸w w rosyjskiej literaturze radzieckiej (1917-1939), w: Po obu stronach granicy. Z powi膮za艅 kulturalnych polsko-radzieckich w XX-leciu mi臋dzywojennym, Wroc艂aw 1972, s. 49.

54 Wszystkie cytaty polskie za N. Ostrowski, Jak hartowa艂a si臋 stal, w: tego偶, Pisma ze­brane, t艂um. E. S艂obodnikowa, Warszawa 1952.

55 T臋 鈥瀝ewolucyjn膮 czysto艣膰鈥 wida膰 szczeg贸lnie na przyk艂adzie g艂贸wnego bohatera, kt贸ry da艂 sobie s艂owo nie zbli偶a膰 si臋 do dziewcz膮t, zanim na ca艂ym 艣wiecie nie zrobimy ko艅ca z bur偶ujami (N. Ostrowski, Jak hartowa艂a si臋 stal, s. 299).

56 N. Ostrowski, Jak hartowa艂a si臋 stal, Warszawa 1984, t. II, s. 151. Tego fragmentu brak w t艂umaczeniu z roku 1952.

57 H. 袨褋褌褉芯胁褋泻懈泄, 袣邪泻 蟹邪泻邪谢褟谢邪褋褜 褋褌邪谢褜. 袪芯屑邪薪, 袦芯褋泻胁邪 1949, s. 211. Tego fragmentu z kolei brak w obydwu polskich t艂umaczeniach.

58 W wersji oryginalnej panowie dziedzice to 鈥炐啃拘谎屟佇盒把 褕谢褟褏褌邪鈥(por. H. 袨褋褌褉芯胁褋泻懈泄, 袣邪泻 蟹邪泻邪谢­褟谢邪褋褜 褋褌邪谢褜, s. 211).

59 W pozbawionym tak silnego 艂adunku emocjonalnego i kontekstu ideologicznego obrazie rewizji u szynkarza uczestniczy ju偶 tylko oboj臋tny t艂um gapi贸w (s. 174).

60 Poj臋cie typowo艣ci, antycypuj膮ce w tej powie艣ci jeden z kanon贸w realizmu socjalistycznego, mia艂o odnosi膰 si臋 do 鈥瀦jawisk uznanych za reprezentatywne dla okre艣lonego 艣rodowiska spo艂ecz­nego, czasu i miejsca鈥; por. S艂ownik termin贸w literackich, pod red. J. S艂awi艅ski, Wroc艂aw 1989, s. 547.

61 W rosyjskim oryginale ten fragment r贸偶ni si臋 zasadniczo: 鈥炐熜拘谎屟佇盒把 褋芯胁械褌褋泻邪褟 褋芯褑懈褟谢懈褋 褌懈褔­械褋泻邪褟 褉械褋锌褍斜谢懈泻邪鈥 (H. 袨褋褌褉芯胁褋泻懈泄, 袣邪泻 蟹邪泻邪谢褟谢邪褋褜 褋褌邪谢褜, s. 127).

62 Anachronizm, gdy偶 do roku 1925 w Polsce istnia艂a organizacja o nazwie: Komunistyczna Partia Robotniczej Polski.

63 Na marginesie tej porywaj膮cej mowy dodajmy tylko, i偶 has艂o walki o w艂asne pa艅stwo proletariac­kie, o Polsk膮 Republik臋 Rad, w Komunistycznej Partii Robotniczej Polski d艂ugo by艂o uwa偶ane przez cz臋艣膰 kierownictwa partyjnego za 鈥 zatr膮caj膮ce nacjonalizmem鈥. Zacz臋to si臋 nim pos艂ugiwa膰 do­piero od kwietnia roku 1920 (sam proces kaprala 艢niegurki odbywa si臋 zim膮 1919/1920, co stanowi kolejny anachronizm w powie艣ci), cho膰 nadal wielu polskich komunist贸w wierzy艂o w utworzenie Mi臋­dzynaro­dowej Republiki Rad (zob. H. Cimek, Komuni艣ci Polska. Stalin 1918-1938, Bia艂ystok 1990, s. 20; K. Trembicka, Mi臋dzy apologi膮 a negacj膮. Studium my艣li KPP w latach 1918-1932, Lublin 1995, s. 136-138). Tak偶e Ostrowski w pewnym miejscu swej powie艣ci wymownie po­mini臋tym w wydaniu polskim z 1984 roku wprost wyra偶a odautorskie 鈥炐夹笛囇傃 o 袩芯谢褜褋泻o泄 褋芯胁械­褌褋泻o泄 褋芯褑懈褟谢懈褋褌懈褔械褋泻o泄 褉械褋锌褍斜谢懈泻e鈥 (H. 袨褋褌褉芯胁褋泻懈泄, 袣邪泻 蟹邪泻邪谢褟谢邪褋褜 褋褌邪谢褜, s. 139).

64 Zob. wy偶ej: 鈥濺odzina Leszczy艅skich鈥. Ten motyw znalaz艂 si臋 nawet w polskich podr臋cznikach szkolnych lat pi臋膰dziesi膮tych, gdzie uczniowie nie do ko艅ca zdawali sobie spraw臋 z literackich ko­rzeni tej anegdoty - Redakcja

65 F. Nieuwa偶ny (red.), S艂ownik pisarzy rosyjskich, Warszawa 1994, s. 286-287.

66 G. Por臋bina, S. Por臋ba, Historia literatury rosyjskiej 1917-1991, Wroc艂aw 1994, s. 188 nn.

67 A. Drawicz, Literatura radziecka1917-1967, Warszawa 1968, s. 154; por. G. Por臋bina, Od proletkultu do realizmu socjalistycznego. W臋z艂owe problemy literatury radzieckiej okresu mi臋­dzywojennego, Katowice 1989, s. 266, 276.

68 Zob. S艂ownik termin贸w literackich, pod red. J. S艂awi艅skiego, Wroc艂aw 1988, s. 423-424.

69 N. Ostrowski, Jak hartowa艂a si臋 stal, s. 299.

70 G. Por臋bina, Od proletkultu, s. 321.

71 N. Ostrowski, Listy, w: Pisma zebrane, s. 762.

72 Por. Z. Bara艅ski, Obraz Polski i Polak贸w w rosyjskiej literaturze radzieckiej, s. 48-51.

73 S. M. Falkowicz, Polski charakter narodowy w oczach Rosjan. Kszta艂towanie si臋 narodo­wego stereotypu Polaka, Dzieje Najnowsze, R. 27 (1995), z. 2, s. 55; zob. tak偶e J. Or艂owski, Z dziej贸w antypolskich obsesji w literaturze rosyjskiej, Warszawa 1992.

74 N. Ostrowski, Listy, s. 791.

75 Por. wy偶ej: 鈥濺odzina Leszczy艅skich鈥.

76 N. Ostrowski, Listy, s. 777.

77 Szczeg贸lnie wyra藕nie wida膰 to na przyk艂adzie negatywnego bohatera zbiorowego, jakim jest pol­ski 偶andarm. To on zas艂uguje na pe艂n膮 wzgard臋, nie tylko jako obro艅ca nienawistnego porz膮dku, lecz te偶 dlatego, 偶e jest uosobieniem wszelkiego z艂a. Polscy 偶andarmi to z regu艂y typy sadyst贸w, prze­pe艂nionych chorobliw膮 nienawi艣ci膮 do rewolucji i jej zwolennik贸w (por. wy偶ej: 鈥瀂brojne rami臋鈥).

78 Z. Bara艅ski, Obraz Polski i Polak贸w w rosyjskiej literaturze radzieckiej (1917-1939), s. 50.

79 Por. G. Por臋bina, Od proletkultu, s. 322.

80 Stereotyp, kategoria wprowadzona w 1922 r. przez W. Lippmanna, jest przedmiotem bada艅 wielu dyscyplin naukowych: socjologii, psychologii spo艂ecznej, teorii komunikacji, historii, lingwistyki, hi­sto­rii literatury i kultury, filozofii j臋zyka; por. J. Bartmi艅ski, Stereotyp jako przedmiot lingwi­styki, w: Z problem贸w frazeologii polskiej i s艂owia艅skiej, t. 3, Wroc艂aw 1985, s. 25-53. Istnieje tym sa­mym wiele definicji stereotypu; por. Z. Boksza艅ski, Stereotypy a kultura, Wroc艂aw 1997, s. 5-27.

81 Z. Bauman, Socjologia, Pozna艅 1996, s. 47-49, 53-54.

82 Z. Mitosek, Literatura i stereotypy. Wroc艂aw, Warszawa, Krak贸w, Gda艅sk, 1974, s. 17.

83 A. Guriewicz, Historia i antropologia historyczna, Konteksty, nr 1/2-1997, s. 16.

84 Z. Benedyktowicz, Stereotyp - obraz - symbol - o mo偶liwo艣ciach nowego spojrzenia na stereotyp, Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiello艅skiego. Prace etnograficzne, z. 24. Krak贸w 1988, s.10. Podobnie ujmuje to L. Ko艂akowski, Mini wyk艂ady o maxi sprawach. Seria druga, Krak贸w 1999, s. 102: stereotypy ucz膮 nas nie mniej o tych, co w nie wierz膮, ni偶 o tych, do kt贸rych si臋 odnosz膮.

85 E. Doma艅ska, Mikrohistorie, Pozna艅 1999, s 243. Zdaniem Clifforda Geertza kultura jest miejscem tworzenia znacze艅, za po艣rednictwem kt贸rych jednostki interpretuj膮 swoje do艣wiadczenie i ukierunkowuj膮 swoje dzia艂ania; zob. A. Tyszka, Widownia i specta­culum. Pr贸ba hermeneutycznej socjologii publiczno艣ci, w: Powroty i kontynuacje. Zygmun­towi Baumanowi w darze, zebra艂a E. Tarkowska, Warszawa 1995, s. 275.

86 B. Geremek, Przedmowa, w: Kultura elitarna - kultura masowa w Polsce p贸藕nego 艣re­dnio­wiecza. Praca zbiorowa, pod red. B. Geremka , Wroc艂aw (etc.) 1978, s. 5.

87 Zob. W. Wrzosek, Historia - kultura - metafora. Powstanie nieklasycznej historiografii, Wro­c艂aw 1995, s. 131. Poj臋cie obrazu mo偶na tu ujmowa膰 w nawi膮zaniu do sformu艂owanej przez W. Lippmanna definicji m贸wi膮cej, 偶e stereotypy to obrazy w naszych g艂owach (por. Z. Benedyktowicz, Stereotyp - obraz - symbol, s. 10).

88 A. Guriewicz, Historia i antropologia historyczna, s. 13.

89 Ibidem, s. 15

90 W艣r贸d opinii, kt贸re Ostrowski wyra偶a pod adresem swojej ksi膮偶ki, znajduj膮 si臋 m.in. nast臋puj膮ce: Postara艂em si臋 ubra膰 w form臋 literack膮 fakty rzeczywiste, czy te偶 to pr贸ba przekazania w j臋­zyku literackim tego, co by艂o. Na dwa miesi膮ce przed 艣mierci膮 mia艂 wyzna膰 pewnemu angiel­skiemu dziennikarzowi, 偶e w ksi膮偶ce (jest) dana prawda bez jakichkolwiek odchyle艅 --- Ja do tego nie dopi­sa艂em ani jednego wiersza. (袥. A. 袗薪薪懈薪褋泻懈泄, E. 袥. 笑械泄褌谢懈薪, 袙械褏懈 锌邪屑褟褌懈 芯 泻薪懈谐邪褏 袧. 袗. 袨褋褌褉芯胁褋泻芯谐芯, 袦芯褋泻胁邪 1987, s. 29). Szczero艣膰 tych wypowiedzi nie powinna nawet dzi艣 ulega膰 w膮tpli­wo艣ci. Zamierzeniem autora by艂o wszak zebranie dla historyk贸w ca艂ego rz臋du fakt贸w, zostawienie wspomnienia swej drogi 偶yciowej, a tak偶e przedstawienie prawdziwych, 偶yj膮cych jesz­cze bohater贸w, ukazuj膮c ich wszystkie braki i strony dodatnie (N. Ostrowski, Listy, s. 736; 袥. A. 袗薪懈薪褋泻懈泄, E. 袥. 笑械泄褌谢懈薪, 袙械褏懈 锌邪屑褟褌懈, s. 27-28).

91* W uwagach niniejszych, dla jasno艣ci konstrukcji, przypisy umieszczono przy odpowiednich partiach tekstu Redakcja.

Wykorzystujemy tu edycj臋: Martin Gray, Wszystkim kt贸rych kocha艂em, t艂um. Julia Matuszewska, Warszawa, wyd. 鈥濸r贸szy艅ski i Ska鈥, 1995, ss. 415.

92 M. Gray, Wszystkim, kt贸rych kocha艂em, s. 13. By zwi臋kszy膰 czytelno艣膰 niniejszego wyk艂adu, przywo艂ywane 藕r贸d艂a sy­gna­lizo­wane b臋d膮 odsy艂aczami - w samym tek艣cie wywodu. Spis stosowanych skr贸t贸w w za艂膮­czeniu.

93 M. Gallo, Przedmowa, w: M. Gray, Wszystkim kt贸rych kocha艂em, s 5-6.

94 Z nielicznej literatury przedmiotu uwzgl臋dniamy: K. Kersten, Relacja jako typ 藕r贸d艂a historycz­nego, (w:) Pami臋tnik X Powszechnego Zjazdu Historyk贸w Polskich, t. II, Warszawa 1968, s. 316-328; J. Trzynadlowski, Struktura relacji pami臋tnikarskiej (w:) Ksi臋ga Pami膮tkowa ku czci Stanis艂awa Pigonia, Krak贸w 1961, s. 578 - 583; Z. Wojtkowiak, O klasyfikacji i inter­pretacji pami臋tnik贸w. Uwagi i propozycje, Studia 殴r贸d艂oznawcze, t. XXV (1980), s. 163-177.

95 E. Ringelblum, Kronika getta warszawskiego wrzesie艅 1939 - stycze艅 1943, t艂um. Adam Rutkowski, wyd. Artur Eisenbach, 鈥濩zytelnik鈥, Warszawa 1988, ss. 641.

96 A. Eisenbach, Wst臋p, (w:) E. Ringelblum, Kronika, s. 6-11, 24-26.

97 Archiwum Ringelbluma. Getto warszawskie lipiec 1942 - stycze艅 1943, wyd. Ruta Sakowska, PWN, Warszawa 1980, ss. 411.

98 E. Ringelblum, Stosunki polsko-偶ydowskie w czasie drugiej wojny 艣wiatowej. Uwagi i spostrze偶enia. wyd. Artur Eisenbach, 鈥濩zytelnik鈥, Warszawa 1988, ss. 193.

99 Adama Czerniakowa dziennik getta warszawskiego6.IX.1939 - 23.VII.1942, wyd. Marian Fuks, PWN, Warszawa 1983, ss. 411.

100 M. Fuks, Adam Czerniak贸w i jego dziennik, (w:) Adama Czerniakowa dziennik ..., s. 16-19.

101 Por: A. M. Gro艅ski, Prezes Adam Czerniak贸w, (w:) Polityka, nr 14 z 2.IV.1983, oraz listy, na­de­s艂ane do re­dakcji, w odpowiedzi na ten偶e artyku艂, Polityka, nr 23 z 4.VI.1983.

102 Por: A. Eisenbach, Wst臋p, (w:) E. Ringelblum, Stosunki ..., s. 5-25.

103 H. Makower, Pami臋tnik z getta warszawskiego pa藕dziernik 1940-stycze艅 1943, opracowa艂a i uzu­pe艂ni艂a Noemi Makowerowa, 鈥濷ssolineum鈥 1987, ss. 213.

104 Ibidem, s. 5.

105 M. Berg, Dziennik z getta warszawskiego, t艂um. Maria Salapska, 鈥濩zytelnik鈥, Warszawa 1983, ss. 270.

106 J. Bauman, Zima o poranku. Opowie艣膰 dziewczynki z warszawskiego getta, t艂um Janina Bauman, "Znak", Krak贸w 1989, ss. 247.

107 Ibidem, s. 5. Na karcie kontr tytu艂owej autorka informuje: 鈥瀒miona i nazwiska niekt贸rych os贸b wy­st臋­pu­j膮cych w tej ksi膮偶ce zosta艂y zmienione鈥, dalej dzi臋kuj膮c niejakiej Marii Hirszowicz 鈥kt贸ra przez wiele lat nama­wia艂a mnie do spisania moich wojennych wspomnie艅鈥. Lista os贸b, jakim autorka winna jest wdzi臋czno艣膰 za inspiracje, obejmuje tam偶e kilkana艣cie os贸b.

108 Pami臋tniki z getta warszawskiego. Fragmenty i regesty, opracowa艂 Micha艂 Grynberg, PWN, War­szawa 1988, ss. 452.

109 Przyk艂adowo: A. i B. Bermanowie, Zag艂ada getta w Warszawie. Szkic kronikarski Biul. 呕IH, nr 45-46 z 1963; Ch. Kap艂an, Ksi臋ga 偶ycia, Biul. 呕IH, nr 45-46 z 1963, nr 50 z 1964; H. Bryskier, 呕ydzi pod swastyk膮 czyli getto w Warszawie, Biul. 呕IH, nr 62 z 1967; J. Mawlet, Wszy­scy r贸wni, Biul. 呕IH, nr 62 z 1967; A. Lewin, Dziennik z war­szawskiego getta, Biul. 呕IH, nr 19-20 z 1956, nr 21-22 z 1957, nr 25 z 1958.

110 H. Krall, Zd膮偶y膰 przed Panem Bogiem, 鈥濭amma鈥, Warszawa 1992, ss. 111.

111 Zob. R. Sakowska, Dwa etapy. Hitlerowska polityka eksterminacji 呕yd贸w w oczach ofiar. Szkic histo­ryczny i dokumenty, 鈥濷ssolineum鈥 1986, s. 37.

112 Przyk艂adowo: J. Barski, O nowe 偶ycie czy spos贸b umierania, (w:) tego偶, Prze偶ycia i wspomnienia z lat okupacji, 鈥濷ssolineum鈥 1986, s. 64-68.

113 W. B. Pawlak, Urodzeni w Warszawie. Opowie艣膰, 鈥濱skry鈥, Warszawa 1986, ss. 160.

114 Ibidem, s. 7.

115 I. Kacenelson, Pie艣艅 o zamordowanym 偶ydowskim narodzie, przek艂ad wst臋p i przypisy Je­rzy Ficowski, 鈥濩zytelnik鈥, Warszawa 1986, W. Szlengl, Co czyta艂em umar艂ym, PIW, Warszawa 1979, ss. 172.

116 H. Bryskier, 呕ydzi pod swastyk膮, czyli getto w Warszawie, Biul. 呕IH, 1967, nr 62, s. 81.

117 A. Brycht, Raport z Monachium, Warszawa, 鈥濸AX鈥, 1967, s. 10-12.

118 Zob.: A. Czerniak贸w, Dziennik .., s. 65, przyp. 85.

119 Raport Oneg Szabat pt. Gehenna 呕yd贸w polskich pod okupacj膮 hitlerowsk膮 opr. przez E. Rin­gel­bluma, H. Wassera i E. Gutkowskiego, w: R. Sakowska, Dwa etapy, s. 153-154.

120 E. Ringelblum, Kronika, s. 386, przyp.

121 Ch. A. Kap艂an, Ksi臋ga 偶ycia, Biul. 呕IH, 1963, nr 45, s. 211.

122 Ibidem, s. 195.

123 L. Hirszfeld, Historia jednego 偶ycia, Warszawa, PAX, 1957, s. 242.

124 S. Wygodzki, W deszczu, Warszawa, PIW, 1962, s. 22-25.

125 Z Pami臋tnika Marka Stoka, w: Pami臋tniki z getta, s. 29.

126 J. Mawult, Wszyscy r贸wni, Biul. 呕IH, r. 1967, nr 62, s. 102.

127 L. Hirszfeld, Historia jednego 偶ycia, s. 242-243.

128 Tak: Kronika getta, przyp. nr 2, s. 343. W zbiorze zachowanych polskich t艂umacze艅 jego utwo­r贸w znajdu­jemy tylko 鈥濸ami臋tasz鈥, I. Kacenelson, Pie艣艅 o zamordowanym 偶ydowskim narodzie, s. 62-66.

129 J. Mawult, Wszyscy r贸wni, s. 102. Szerzej o tej instytucji: A. Rutkowski, O agenturze gestapow­skiej w getcie warszawskim, Biul. 呕IH, 1956, nr 19-20, s. 38-59. T. Brustin-Berenstein, O hitlerowskich metodach eksploatacji gospodarczej getta warszawskiego, Biul. 呕IH, 1953, nr 4, s. 3-52.

130 Z pami臋tnika Chaima Hasenfusa, nr 157, w: Pami臋tniki, s. 10-19.

131 Z pami臋tnika Samuela Putermana, nr 27, w: Pami臋tniki, s. 37.

132 J. Mawult, Wszyscy r贸wni, s. 103.

133 Z pami臋tnika Chaima Hasenfusa, w: Pami臋tniki, s. 37.

134 J. Mawult, Wszyscy r贸wni, s. 103.

135 J. Zaruba, Z pami臋tnik贸w bywalca, Warszawa, 鈥濱skry鈥, 1968, s. 137.

136 M. Passenstein, Szmugiel w getcie warszawskim, Biul. 呕IH, 1958, nr 26, s. 43-45.

137 Ibidem, s. 52.

138 Ibidem, s. 50.

139 H. Bryskier, 呕ydzi pod swastyk膮, czyli getto warszawskie, Biul. 呕IH, 1968, nr 67, s. 110.

140 Ibidem, s. 113.

141 Z pami臋tnika nieznanej autorki, w: Pami臋tniki, s. 43-44.

142 Zakaz sprzeda偶y 呕ydom opublikowany w 鈥瀂arz膮dzeniu pe艂nomocnika szefa dystryktu dla miasta War­szawy鈥 z 13 lutego 1941 r. (wg E. Ring., s. 235, przyp. 1).

143 Z pami臋tnika nieznanej autorki, nr 21, w: Pami臋tniki z getta, s. 143.

144 Z pami臋tnika Marka Stoka, nr 144, w: Pami臋tniki z getta, s. 49.

145 J. Mawult, Wszyscy r贸wni, Biul. 呕IH, 1967, nr 62, s. 104.

146 A. Meroz, W murach i za murami getta. Zapiski lekarki warszawskiej z lat 1939-1945, Warszawa, 鈥濩zytelnik鈥, 1988, s. 31-32.

147 Natrafiamy na sygnalizowany ju偶 we wst臋pie problem autentyczno艣ci naszego mate­ria艂u po­r贸wnawczego; tu pami臋tniki Anny Meroz. I w tym niewielkim tek艣cie (ss. 75 in 8). znajdujemy ust臋py budz膮ce obiekcje 鈥 co do wiarygodno艣ci przekazu. Przez to podwa偶aj膮 czytelnicz膮 wiar臋 w jego au­tentyczno艣膰. Nie nam jednak tu o tym s膮dzi膰 鈥 zob. zako艅czenie.

148 M. Passenstein, Szmugiel, s. 55.

149 R. Sakowska, Ludzie, s. 121.

150 Ibidem, s. 122.

151 S. Helszty艅ski, Witold Hulewicz, w: Polski S艂ownik Biograficzny, tom X, s. 96-97.

152 W Babim Jarze (pod Kijowem) w dniach 29 i 30 wrze艣nia 1941 r. hitlerowcy wymordowali oko艂o 70 tys. 呕yd贸w (E. Ring., przypis 2, s. 397).

153 Tekst rozporz膮dzenia opublikowano w broszurze: W. Bartoszewskiego i M. Edelmana, Getto wal­czy, 呕ydzi Warszawy 1939-1943, Lublin 1993, dok. nr 4: 鈥濳ara 艣mierci鈥 za pobyt za murami, s. 82.

154 Obwieszczenie komisarza dzielnicy 偶ydowskiej w Warszawie o rozstrzelaniu 呕yd贸w za opusz­cze­nie getta opublikowane jest w ksi膮偶ce W. Bartoszewski, M. Edelman, 呕ydzi War­szawy 1939-43, Lublin 1993, dokument nr 5, s. 83.

155 A. i B. Bermanowie, Zag艂ada Getta warszawskiego, Biul. 呕IH,1963, nr 44, s. 140.

156 J. Korczak, Pami臋tnik, Pozna艅 1984, s. 39.

157 A. i B. Bermanowie, Zag艂ada Getta warszawskiego, Biul. 呕IH, 1963, nr 44, s. 141.

158 J. Korczak, Pami臋tnik, s. 38-39.

159 Z pami臋tnika Samuela Putermana, w: Pami臋tniki, s. 161.

160 Ibidem, s. 161.

161 Z pami臋tnika J. Mawulta, s. 164.

162 W. Szlengel, Co czyta艂em umar艂ym, s. 149.

163 A. i B. Bermanowie, Zag艂ada, s. 141.

164 Z pami臋tnika Stefana Ernesta, w: Pami臋tniki, s. 51-52.

165 Z pami臋tnika Jana Mawulta, , s. 56.

166 Z pami臋tnika Marka Toska, s. 93.

167 Z pami臋tnika Samuela Putermana, s. 94.

168 W艂. Bartoszewski, 1859 dni, s. 292.

169 ARG, nr 207, s. 273.

170 ARG, nr 208, s. 281.

171 D. Fogelman, Pami臋tnik pisany w bunkrze, Biul. 呕IH, 1964, Nr 52, s. 108.

172 A i B. Bermanowie, Zag艂ada getta w Warszawie, s. 144.

173 W艂. Szlengel, Co czyta艂em umar艂ym, s. 77-78.

174 I. Newerly, 呕ywe wi膮zanie, Warszawa, 鈥濩zytelnik鈥, 1978, s. 325; w innym miejscy, 艣wiadom tej anty­cy­pacji, autor przybli偶a 贸wczesn膮 opowie艣膰 wychowank贸w Korczaka, kt贸rzy jeszcze na Majdanku przeko­nuj膮, 偶e 鈥濻tary Doktor鈥 si臋 uratowa艂; ibidem, s. 295-296.

175 Pami臋tniki z getta, s. 116.

176 Ibidem, s 120.

177 Np.: Z pami臋tnika nieznanej autorki, nr 21, w: Pami臋tniki, s. 120; ARG, nr 70, s. 138; nr 71, s. 140; nr 208, s. 292-295. Oto tre艣膰 tego偶 obwieszczenia za: A RG, nr 14, s. 56-57:

1. Do niedzieli dnia 6 wrze艣nia 1942 r. do godziny 10 rano winni wszyscy bez wyj膮tku 呕ydzi, prze­by­waj膮cy w obr臋bie du偶ego getta, zgromadzi膰 si臋 celem rejestracji w dzielnicy obj臋tej uli­cami : Smocz膮, G臋si膮, Za­menhofa, Szcz臋艣liw膮, placem Parysowskim.

2. Przej艣cie 呕yd贸w podczas nocy z 5 na 6 wrze艣nia 1942 r. jest r贸wnie偶 dozwolone.

3. Nale偶y zabra膰 ze sob膮 偶ywno艣ci na dwa dni i naczynia do picia.

4. Mieszka艅 nie wolno zamyka膰.

5. Kto nie zastosuje si臋 do tego zarz膮dzenia i pozostanie do niedzieli dnia 6.9.1942 r. od go­dziny 10 rano w getcie (poza wy偶ej wymienionym obszarem) - zostanie rozstrzelany.

Rada 呕ydowska w Warszawie


178 R. Sakowska, Ludzie, s. 206-207.

179 T. Berenstein, O pod艂o偶u gospodarczym spor贸w pomi臋dzy w艂adzami administracyjnymi a po­licyj­nymi w GG, Biul. 呕IH, 1965, nr 53.

180 A. Berman, Z pami臋tnika, w: Pami臋tniki, s. 122.

181 M. Lewi-Kurowska, Pami臋膰 pozostanie, Warszawa, 鈥濿ydawnictwo My艣l鈥, 1993, s. 55.

182 W tej materii kierujemy si臋 uwagami Z. Wojtkowiak, O klasyfikacji i interpretacji pami臋tni­k贸w. Uwagi i propozycje, Studia 殴r贸d艂oznawcze, t. 25 (1980), s. 163-177.

183 Wykorzystano 鈥Wiadomo艣ci Gospodarcze. Urz臋dowy Biuletyn Informacyjny Izby Przemy­s艂owo-Handlowej w Warszawie鈥, nr 1-24 z okresu 1 listopad 1939 鈥 1 maja 1940.

184 A. Meroz, Za murami, s. 12.

185 Ibidem, s. 12-13.

186 H. Krall, Zd膮偶y膰 przed Panem Bogiem, Krak贸w, 鈥濿ydawnictwo Literackie鈥, 1977, s. @.

187 A. Meroz, Za murami, s. 59-61.

188 L. Hirszfeld, Historia jednego 偶ycia, s. 240.

189 M. Lewi-Kurowska, Pami臋膰 pozostanie, Warszawa, 鈥濵y艣l鈥, 1993, s. 41.

190 Czarny rok ... czarne lata, opr. W. 艢liwowska, Warszawa, 鈥濶ak艂adem Stowarzyszenia Dzieci Holo­caustu鈥, 1996, s. 141.

191 Ibidem, s. 75.

192 Ibidem, s. 165.

193 Ibidem, s. 56, 88, 40.

194 Ibidem, s. 138.

195 Ibidem, s. 66.

196 O 鈥瀙ami臋tniku jako 藕r贸dle鈥 zob. K. Kersten, Relacja jako typ 藕r贸d艂a historycznego, w: Pami臋tnik X Powszechnego Zjazdu Historyk贸w Polskich, t. 2, Warszawa 1988, s. 316-329, Z. Wojtkowiak, O klasyfikacji, s. 165n. Ju偶 po napisaniu niniejszego, dosz艂y o nas prace wy­ko­rzystuj膮ca relacje wspomnieniowe z getta - dla 鈥瀝ekonstrukcji鈥 wydarze艅 tam si臋 dziej膮cych, zob. A. Grocholska, Elementy prania m贸zgu w procesie zag艂ady 呕yd贸w, Warszawa, 鈥濷ficyna Adam鈥, 1996; T. Grosse, Prze偶y膰 ! Obrona 偶ycia jako warto艣膰 podstawowa spo艂eczno艣ci getta warszaw­skiego, Warszawa, 鈥濿ydawnictwo Trio鈥, 1998. Jak si臋 zdaje, autorzy nie do ko艅ca uwzgl臋dnili zabiegi krytyczne wok贸艂 tej kategorii 藕r贸d艂owej. Odwrotnie, jak w niezmiernie interesuj膮­cej, ale ju偶 nie wyko­rzystanej tu rozprawie J. Leociak, Tekst wobec zag艂ady. O relacjach z getta warszawskiego, Wro­c艂aw, 鈥濵onografie Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej - Seria Humanistyczna鈥, 1997. Tam przepro­wadzono typologi臋 materia艂u 藕r贸d艂owego, cho膰 w wyk艂adzie nie jest chyba konsekwentnie wykorzy­stana, przy ocenach wiarygodno艣ci i w艂a艣nie autentyczno艣ci wy­zyskanych 藕r贸de艂 - Redakcja.

Ca艂o艣膰 niniejszego tomiku zosta艂a z艂o偶ona w wydawnictwie latem roku 2000. Bardziej ni偶 uwagi powy偶szego akapitu, istot­niejsze jest przywo艂anie w艂a艣nie opublikowanej, monumentalnej pracy Barbary Engelking i Jacka Le­ociaka pt. Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniej膮cym mie艣cie, Warszawa, Wydawnictwo IFiS PAN, 2002, ss. 825. Frapuj膮ca lektura tego dzie艂a, nie umniejsza wymowy niniejszej rozprawki, a jest znamien­nym, 偶e autorzy w swym klarownym i argumentowanym wywodzie, zupe艂nie pomin臋li wynurzenia Martina Graya. Wobec ich niew膮tpliwej kompetencji, sugeruj膮 tedy w膮tpliwo艣ci co do autentyczno­艣ci tych pami臋tnik贸w.

197 Problem glajchszaltowania literatury tego okresu podnoszony jest od tzw. prze艂omu pa藕dzierni­ko­wego po dzi艣. Zawsze w aktualnym kontek艣cie politycznym (co nie dziwi) i niemal zaw­sze jest pr贸b膮 za艂a­twiania dora藕nych problem贸w 艣rodowiska (co zastanawia). Zob. J. B艂o艅ski, Za pi臋膰 dwunasta czyli o warunkach poezji, w: Poeci i inni, Krak贸w, Wydawnictwo Literackie, 1956; W. Maci膮g, Literatura Polski Ludowej 1944-1964, Warszawa, PIW, 1973; A. Jasi艅ska, R. Siemie艅ska, Wzory oso­bowe socjalizmu, Warszawa, Wiedza Powszechna, 1975; B. Fija艂kowska, Polityka i tw贸rcy 1948 -1956, Warszawa, PWN, 1985.

198 Znamiona donosu wr臋cz ma dla nas wiele artyku艂贸w i monografii, wytykaj膮cych 偶yj膮cym jesz­cze li­teratom ich teksty drukowane w latach 1948-1956. A i wcze艣niejsze, gdy skrupulatnie zesta­wiana jest dzia艂alno艣膰 pisarzy w okupowanym przez ZSRR Lwowie - J. Trznadel, Kolaboranci. Tade­usz Boy-呕ele艅ski i grupa komunistycznych pisarzy we Lwowie 1939-1941, Wydawnictwo Antyk - Marcin Dy­bowski 1998. Autor odchodzi tu od swego bardziej wywa偶onego wyk艂adu z 鈥濰a艅by do­mowej鈥. Jako swoisty pr臋gierz intelektualny odbieramy - bo tak by艂a zamy艣lony - wyb贸r fragmen­t贸w tekst贸w (!) pt. Polski Socrealizm. Antologia publicystyki spo­艂eczno- kulturalnej 1948-1957, opr. L. Lachowiecki, T. Markiewicz, M. Paczkowski, t. 1-3, Warszawa, Studencka Oficyna Wydawni­cza ASP, 1988.

Przewrotnie zwr贸膰my wi臋c uwag臋, 偶e niejednokrotnie dzisiejsi 鈥濳atoni鈥, sami onegdaj brali udzia艂 w postponowanym przez siebie procederze. Tropi膮cy te 艣lady Jacek Trznadel - w roku 1954 bardzo wysoko ocenia艂 hagiograficzn膮 tw贸rczo艣膰 W艂adys艂awa Broniewskiego: 鈥>Opowie艣膰 o 偶yciu i 艣mierci Karola Waltera 艢wierczewskiego< oraz >S艂owo o Stalinie< sta艂y si臋 wydarzeniem arty­stycznym przez swoj膮 si艂臋 ideow膮, partyjno艣膰, przez sw贸j g艂臋boki re­alizm --- Ukazuje r贸wnie偶 Broniewski w poemacie wk艂ad my艣li i czyn贸w w zwyci臋stwo so­cjalizmu na ca艂ym 艣wiecie --- We藕my taki cha­rakterystyczny przyk艂ad jak utw贸r >Pok艂on Rewolucji Pa藕dziernikowej<, gdzie pierwsza osoba podmiotu lirycznego wyra偶a szeroki sym­bol, jest wielkim uog贸lnieniem uczu膰 klasy robotniczej, narodu鈥 - A. Roman, Paranoja. Za­pis choroby, Warszawa-Pary偶 1990, s. 121-122 - Uwaga Re­dakcji.

199 Mo偶na by wykorzysta膰 istniej膮ce ju偶 opracowania i kompendia; J. Mr贸wczy艅ska, Przemiany w 偶yciu kulturalnym Poznania w latach 1945-1985, Pozna艅, Wydawnictwo Naukowe UAM, 1991; N. Chadzinikolau, J. Ma艅kowski, Pisarze Wielkopolski. Informator, Pozna艅, Wydawnictwo Pozna艅skie, 1971; S艂ownik pseudonim贸w pisarzy polskich, red. E. Jankowski, t. 1-2, Ossolineum 1993-1995.

200 Eugeniusz 呕ytomierski, Pok贸j o kt贸ry walczyli艣my, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 130, 12.05.1951.

201 Witold Degler, Ziemia si臋 obraca, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 5, 1.02.1953.

202 Eugeniusz Morski, Pok贸j, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 6, 19.05.1951.

203 Stanis艂aw Kami艅ski, Pod ojczystym niebem, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 35, 2.09.1951.

Kazimierz Winkler, Pok贸j, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥撯濶owy 艢wiat鈥, nr 9, 24.12.1950 .

Witold Degler, Ju偶 nigdy wi臋cej wojny,鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 40, 2.10.1949.

Aleksander Biezymie艅ski, Pok贸j narodom,鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 51, 24, 25, 26.12.1951.

204 Jaros艂aw Iwaszkiewicz, Pok贸j, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 1, 1.01.1953.

205 Wanda Karczewska, Wierz臋, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 12, 23.03.1952.

206 Ewa Szelburg-Zar臋bina, Ojczyzna, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 134, 17.05.1951.

207 Wojciech 呕ukrowski, W znaku go艂臋bia, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 125, 7.05.1950.

208 A. F. Kir艂o-Nowaczyk, * * *, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 9, 1.03.1953.

209 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Geologia, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 12, 30.06.1951.

210 J贸zef Baranowski , Dzieciom, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 152, 4.06.1950.

211 Grzegorz Timofiejew, Pa艂ac Kultury i Nauki, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 45, 1.11.1953.

212 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Pozna艅skie go艂臋bie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 89, 12, 13-14.04.1952.

213 Bogus艂aw Kogut, Phenian, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 12, 15.03.1952 .

214 Jerzy Skokowski, Noc grudniowa, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 308, 24, 25,26.12.1952.

Karol Szpalski, ONI I MY,鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 319, 19.11.1950.

Jan Borski, Siew pokoju,鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 2, 21.04.1951.

215 Stanis艂aw Szyd艂owski, Na 艣mier膰 Julien Lahaut, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 235, 27.08.1950.

216 Eugeniusz Morski, Samoloty, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 20, 25.08.1951; Ireneusz Gwidon Kami艅ski, List lotnika do ojca ch艂opa, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 23, 22.09. 1951.

H ..., 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥撯濶owy 艢wiat鈥, nr 34, 26.08.1951.

217 Seweryn Pollak, Pocisk i s艂owo, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 263, 24.09.1950.

Andrzej Tyski, Tak b臋dzie,鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 137, 20.05.1951.

Tadeusz Frangrat, Ko艂ysanka,鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 135, 17.05.1951.

218 Bogus艂aw Antoni Kogut, M贸wi臋 za miliard, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 5, 12.05.1951.

219 W艂odzimierz 艢cis艂owski, O pewnym panu, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 8, 2.06.1951.

220 Klemens Oleksik, Podpisuj臋, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 134, 17.05.1951.

221 Tadeusz Pasikowski, Go艂臋bie z Lauterbachu, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 5, 12.05.1951.

222 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Spotkania, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 5, 12.05.1951.

Witold Degler, Kobieta walcz膮ca o pok贸j,鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 64, 5.03.1950.

Stanis艂aw Kami艅ski, Pie艣艅 o cz艂owieku,鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 142, 4.05.1951.

223 Roman Sadowski, S艂uchaj膮c Pak-Den-ai, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 1, 31.12.1950 - 1.01.1951.

224 Roman Bratny, Korea - tak nazwij sw贸j w艂asny dom, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 232, 24.08.1950.

225 Bogus艂aw Kogut, Mi艂o艣膰 walcz膮ca, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 24, 7.06.1952.

226 Witold Degler, Szturmuj poezjo!, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 7, 26.05.1951.

227 Edward Bernstein, Matka Koreanka, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 10, 1.03.1952.

228 Maria Doliwa, Satyra na satyryk贸w. Satyrykom pozna艅skim po艣wi臋cony, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 21, 1. 09.1951.

229 Boles艂aw Soli艅ski, Do mojej c贸reczki..., 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 138, 10.05.1951.

230 opr. Jerzy Karpi艅ski, Psy szczekaj膮, karawana jedzie dalej, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 43, 18.10.1952.

231 Andrzej Tyski, Rozbijacze, "鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 109, 22.04.1951.

232 Zbigniew Grotowski, Apel Nowojorski, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 137, 20.05.1951.

233 Jan Zgrzebny, B膮d藕my czujni, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 2, 21.04.1951.

234 W艂odzimierz 艢cis艂owski, ON, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 161, 6 -7.07.1952.

235 Karol Szpalski, Walczyk, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 118, 1.05.1950.

236 Andrzej Tyski, Ich pragnienia, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 8, 2.06.1951.

237 Andrzej Tyski, Przypomnienie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 8, 2.06.1951.

238 Janusz Minkiewicz, Do pod偶egacza wojennego,G艂os Wielkopolski鈥, nr 146, 28.05.1950.

239 Mieczys艂aw Grajewski, Do pod偶egaczy wojennych, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 37, 23.10.1949.

240 J贸zef Pieprzyk, Do go艂臋bia, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 4, 19.11.1950.

241 Mieczys艂aw Jastrun, Oda majowa, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 118, 1.05.1951.

242 Witold Degler, Pa艂eczki i pa艂ki, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 51, 28.12.1951.

243 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Taktyka imperialist贸w, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 27, 8.01.1951.

244 Jan Zgrzebny, Rozmowa na gie艂dzie Wall-Street, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 14, 14 -15.07.1951.

245 W艂odzimierz 艢cis艂owski, O pewnym panu, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 8, 2.06.1951.

246 Bogus艂aw Antoni Kogut, M贸wi臋 za miliard, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 8, 12.5.1951.

247 Eugeniusz Morski, Proletariusze wszystkich kraj贸w,G艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 21, 22.05.1949.

248 Adam Wa偶yk, Warszawa - 殴renica pokoju, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 325, 25.11.1950.

249 Stanis艂aw Szyd艂owski, Korea, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 223, 15.08.1950.

250 Jerzy 艁owi艅ski, U艣miechnij si臋..., 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 151, 2.06.1951.

251 Witold Degler, Inna wiosna, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 139, 21.05.1950.

252 Stanis艂aw Kami艅ski, Pozdrowienia o zmierzchu, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 24, 29.09.1951.

253 Stanis艂aw B膮kowski, Wczesna jazda do pracy, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥炁歸iat鈥, nr 14, 3.04.1949.

254 Witold Degler, Mrzonki i fakty, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 88, 1.04.1951.

255 J贸zef Prutkowski, Piosenka wyborcza, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 42, 26.10.1952.

256 Witold Gmurowski, 呕eliwniak, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 10, 11-12.01.1953.

257 J贸zef Szczublewski, Warsztatowcem 2 ZK, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 nr 11, 12.01.1945.

258 Stanis艂aw B膮kowski, Stalowy marsz. Spawaczom napowietrznym, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥炁歸iat鈥, nr 4, 23.01.1949.

259 Jerzy Bajdor, G贸rnik, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥炁歸iat鈥, nr 19, 8.05.1949.

260 Bogus艂aw Kogut, Kopalnia, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 316, 4.12.1951.

261 Franciszek Fenikowski, Ludzie z maszynowni, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥炁歸iat鈥, nr 26, 26.06.1949.

262 J贸zef Pietrzyk, Pie艣艅 o zlewie i kanalizacji m. Poznania, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 98, 8.04.1950.

263 Witold Degler, Zak艂adom si艂y, 艣wiat艂a i wody, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 235, 27.08.1950.

264 J贸zef Ratajczak, Nocna Warta, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 14, 29.03.1952.

265 Franciszek Fenikowski, Po艂贸w dalekomorski, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 26, 29.05.1952.

266 Teodor 艢mie艂owski, Pochwa艂a pracy korektorki, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 20, 18.05.1952.

267 Bogus艂aw Kogut, Rozmowa z lekarzem, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 7, 9. 02.1952.

268 Aleksander Ziemny, Twarz dwudziestoletnich, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 30, 27.07.1952.

269 W艂odzimierz Domeradzki, Kowale jutra, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 17, 17.01.1950.

270 Eugeniusz Morski, Pie艣艅 robotnik贸w, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 4, 5.01.1949.

271 W艂odzimierz Domeradzki, Fajrant, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 17, 17.01.1950.

272 Klemens Oleksik, Rozmowa, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 10, 11.03.1951.

273 Ryszard Danecki, Most Marchlewskiego, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 40, 27.09.1953.

274 Konrad Doberschutz, Zbudowano nowy dom, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 259, 29.10.1949.

275 W. Michalski, Wy艣cig, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 5, 12.05.1951.

276 Bogus艂aw Antoni Kogut, Salut przysz艂o艣ci, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 15, 15.07.1951.

277 Teodor 艢mie艂owski, List wakacyjny spod Krakowa, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 17, 4-5.08.1951.

278 J贸zef Ratajczak, Co prawda w Poznaniu..., 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 49, 9.12.1951.

279 Konrad Doberschutz, Triumf Tomasza, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 28, 7.08.1949; Le­szek Prorok, Z艂ote r臋ce, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 41, 4.10.1953.

W艂odzimierz 艢cis艂owski, Sprawa najistotniejsza,鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 9, 2.03.1952.

280 Bogus艂aw Kogut, Przy noworocznym toa艣cie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 1, 1. 01.1952.

281 Dwa toasty, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 3, 30.01.1949.

282 Ibidem.

283 J贸zef Ratajczak, W szkole wieczorowej, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 34, 8.12.1951.

284 Bogus艂aw Kogut, 220 wolt, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 14, 6.04.1952.

285 Witold Degler, Samokrytyka satyryka, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 18, 3.05.1953.

286 Stanis艂aw Szyd艂owski, Ballada o cz艂owieku, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 6, 2.02.1952.

287 J贸zef Ratajczak, Klimat, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 43, 28.10.1951.

288 Stanis艂aw Kami艅ski, Ballada o sze艣ciomilowych butach, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 24, 7.06.1952.

289 Stanis艂aw Wygodzki, Piosenka o 6-letnim Planie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 92, 17.04.1952.

290 Eugeniusz Morski, Pierwszy Maj, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 3, 28. 04.1951.

291 Stanis艂aw Szyd艂owski, 18 milion贸w, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 241, 2.10.1950.

292 Witold Degler, Wiersz noworoczny, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 52, 30.12.1951.

293 Witold Degler, Apostrofa do wiary, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 20, 20.05.1951.

294 Bogus艂aw Kogut, Samoloty, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 37, 6.09.1952.

295 Stanis艂aw Kami艅ski, Na Wystawie Budownictwa, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 30, 10.11.1951.

296 Franciszek Fenikowski, Elektryfikacje, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 32, 12.10.1951.

297 Bogus艂aw Kogut, Latarnik, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 20, 16.05.1953.

298 Krzysztof Gruszczy艅ski, Pie艣艅 klasy robotniczej, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 4, 19.01.1952.

299 Krzysztof Gruszczy艅ski, Kantata na 22 lipca, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 200, 22.07.1950.

300 W艂adys艂aw Broniewski, 22 Lipca, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 200, 22.07.1950.

301 J贸zef Ratajczak, Pie艣艅 maszynisty, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 7, 26.05.1951.

302 J贸zef Ratajczak, Ballada doro偶karska, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 82, 24, 25, 26.03.1951.

303 Jaski, Z perspektywy kr膮偶ka kie艂basy, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 2, 13.01.1952.

Stanis艂aw Kami艅ski, Oda lipcowa,鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 15, 21, 22.08.1951.

304 Leopold Lewin, 1 maja, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 115, 23.04.1950.

305 Leopold Lewin, Pie艣艅 zjednoczonej Partii, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 112, 23.04.1950.

306 Bogus艂aw Kogut, Wp艂aw przez Nys臋, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 41, 10.10.1953.

307 Wiktor Woroszylski, Sprawozdanie lipcowe, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 200, 22.07.1950.

308 Henryk Gaworski, Do Partii, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 18, 3.05.1953.

309 Jerzy Skokowski, Komunista, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 46, 1.11.1952.

310 Stanis艂aw Szyd艂owski, Wiersz o li艣cie wyborczej, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 nr 254, 23.10.1952.

311 Bogus艂aw Kogut, M贸j g艂os, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 44, 25.10.1952.

312 Bogus艂aw Kogut, Wyprostowa艂y si臋 drogi, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 14, 29.03.1952.

313 Jerzy Korczak, Cena zwyci臋stwa, 鈥Gazeta Pozna艅ska鈥, 1952-1953.

314 Andrzej Stanis艂awski, Chcieli艣my walczy膰 o Polsk臋 (ze wspomnie艅 wi臋藕nia Rawicza), 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, 1949.

315 Stanis艂aw Dobrowolski, Wojsko Polskie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 281, 12.10.1950.

316 J贸zef Prutkowski, Oficerowie dawniej i dzi艣, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 35, 23.08.1953.

317 Stefan Zawadzki, Noc przed natarciem, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 271, 12.10.1951.

318 Stanis艂aw Kami艅ski, Lenino, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 26, 13.10.1951.

319 Z. Dormanowska, Piosenka zapomnianych, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥炁歸iat鈥, nr 35, 28.08.1949.

320 Piotr Borowy, Twarz 偶o艂nierza, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥炁歸iat鈥, nr 35, 28.08.1949.

321 W艂odzimierz Odojewski, 艢ladami powsta艅c贸w leskich, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 24, 7.07.1952.

322 Bogus艂aw Kogut, Wp艂aw przez Nys臋, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 41, 10.10.1953.

323 Lucjan Szenwald, Elegia na 艣mier膰 Mieczys艂awa Kalinowskiego, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 278, 2.10.1949.

324 Zofia Stein, Ucieczka, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥炁歸iat鈥, nr 35, 28.08.1949.

325 Bohdan Czeszko, Pokolenie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 21, 17.05.1952.

326 Piotr Borowy, Przysi臋gali艣my, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 242, 12.10.1953.

327 Henryk Gaworski, 呕o艂nierzom, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 26, 13.10.1951.

328 J贸zef Ratajczak, Gdziekolwiek wr贸g, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 48, 22.11.1952.

329 Grzegorz Timofiejew, Walcz膮ca Korea, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 173, 25.06.1951.

330 Leon Pasternak, Rodow贸d, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 42, 21.10.1951.

331 Stanis艂aw Wygodzki, Rok 1905 w Lublinie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 93, 18.04.1951.

332 Ryszard 呕michowski, Justyna, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 29, 14.08.1949.

333 Ibidem.

334 B. Szmidt-Kowalski, Cz艂owiek z czerwon膮 chusteczk膮, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 288, 4.12.1953.

335 E. Kwiatkowska, Czerwony Lubo艅, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 3, 28. 04.1951.

336 Ibidem; B. Szmidt-Kowalski, Cz艂owiek z czerwon膮 chusteczk膮 ...

337 B. Szmidt-Kowalski, Cz艂owiek z czerwon膮 chusteczk膮 ...

338 Piotr Guzy, Z dawnych dni, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 21, 25. 05.1952.

339 Janusz Likowski, >Towarzyszka s艂owika<, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 10, 8.03.1953

340 Jerzy Putrament, * * *, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 307, 7.11.1950.

341 Stanis艂aw Aleksandrzak, Warczy na polu traktor, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 22, 1. 06.1952.

342 Leopold Lewin, Pie艣艅 o odbudowie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 351, 24, 25, 26.12.1949.

343 Marek Adam Jaworski, Wrze艣nie Warszawy, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 35, 25.09.1949.

344 Witold Degler, Pozna艅skie Stare Miasto, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 38, 19.09.1953.

345 Witold Degler, Dokumentacja, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 62, 4.03.1951.

W艂adys艂aw Broniewski, XXX,鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 270, 1.10.1950.

346 Witold Degler, Na Pozna艅 i Warszaw臋, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 224, 18.09.1952.

347 Marek Adam Jaworski, Warszawa - Pok贸j, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 324, 24.11.1950.

348 Witold Degler, Oda na cze艣膰 Warszawy, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 258, 1.10.1951.

349 Bogus艂aw Antoni Kogut, Nasz dzie艅 powszedni, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 339, 9.12.1950.

350 J贸zef Pieprzyk, 艢lepy, kto widzi dwa metry naprz贸d, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 228, 20.08.1950.

Stanis艂aw Kami艅ski, Ballada o sze艣ciomilowych butach,鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 23, 10. 06.1951.

351 Wanda Karczewska, Warszawa, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 339, 9.12.1950.

352 (if), Koszmarny sen, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 91, 1. 04.1950.

353 A. F. Kir艂o-Nowaczyk, Wiosna nad Wart膮, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 15, 13.04.1952.

354 Piotr Borowy, Przysi臋gali艣my, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 242, 12.10.1953.

355 * * *, Ojczyzna, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 13, 15. 01.1952.

356 Julian Tuwim, Okrzyk, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 351, 24, 25 i 26.12,1949.

357 Roman Szyd艂owski, 艢lubowanie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 32, 2.08.1952.

358 Leopold Lewin, Pie艣艅 o odbudowie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 351, 24, 25 i 26.12.1949.

359 J贸zef Baranowski, Ojczyzna, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 28, 10.07.1949.

360 Stanis艂aw Ryszard Dobrowolski, Dymi膮 kominy, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 199, 22.07.1949.

361 J贸zef Ratajczak, Kocham m贸j kraj, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 18, 26.04.1952.

362 M. Markowski, Poci膮g zlotowy, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 172, 19, 20. 07.1952.

363 Ewa Szelburg-Zar臋bina, Ojczyzna, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 35, 2.09.1951.

364 Marian Piechal, Na kogo oddam g艂os m贸j ?, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 41, 19.10.1952.

365 Wanda Karczewska, List z nowej Warszawy, 鈥濭艂os Wielko­polski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 8, 25.02.1951.

366 Stanis艂aw Kami艅ski, Warszawa, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 23, 22.09.1951.

367 H. Ko艂aczkowska, Nasza Warszawo!, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 172, 19-20.07.1952.

368 Adam Wa偶yk, Warszawa - 藕renica pokoju, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 325, 25.11.1950.

369 Wanda Karczewska, Warszawa, 鈥濭艂os Wielko­polski鈥, nr 339, 9.12.1950.

370 Antoni S艂onimski, Kolumna Zygmunta, 鈥濭艂os Wielko­polski鈥, nr 81, 84, 85, 6.04.1953.

371 J贸zef Ratajczak, List z Warszawy, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 31, 26. 07.1952.

372 J贸zef Baranowski, W - Z, 鈥濭艂os Wielko­polski鈥 鈥 鈥炁歸iat鈥, nr 30, 24.07.1949.

373 Stefan Zawadzki, Plac Konstytucji, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 33, 12. 08.1952.

374 Witold Degler, Na Pozna艅 i Warszaw臋, 鈥濭艂os Wielko­polski鈥, nr 224, 18.09.1952.

375 Stanis艂aw Kami艅ski, Na Starym Rynku noc膮, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 10, 1.03.1952.

376 Bogus艂aw Kogut, Pozdrawiam moje miasto, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 10, 1.03.1952.

377 W艂odzimierz Odojewski, Pozna艅 - miasto takie kochane i bliskie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 19, 18-19. 08.1951.

378 Marek Adam Jaworski, Wrze艣nie Warszawy, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 35, 25.09. 1949.

379 Witold Degler, Tobie Poznaniu..., 鈥濭艂os Wielko­polski鈥­ 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 40, 27.09.1953.

380 Bogus艂aw Kogut, Elegia na 鈥濪ni Poznania鈥, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 36, 5.09.1953.

381 Jan Bykowski, W moim mie艣cie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 36, 5.09.1953.

382 J贸zef Ratajczak, Co prawda w Poznaniu..., 鈥濭艂os Wielko­polski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 49, 9.12.1951.

383 W艂adys艂aw Broniewski, Zabrze, 鈥濭艂os Wielko­polski鈥, nr 270, 1.10.1950.

384 J贸zef Ratajczak, Najwa偶niejszy wytop, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 24, 7. 06.1952.

385 Marian 艁ucki, 艢wiat tamten, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 24, 7.06.1952.

386 Bronis艂aw Szmidt-Kowalski, Cz艂owiek z czerwon膮 chustecz­k膮, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, 1953.

387 Zofia Andrzejewska, Hrabina z Bugaju, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 ­鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 45, 1.11.1953.

388 Bogus艂aw Kogut, Na rozstaju, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 5, 26.01.1952.

389 Z opowiada艅 murarza Piotra Zieli艅skiego, Przygoda siostry proboszcza,Gazeta Pozna艅ska鈥, nr 89, 1.04.1951.

390 Bogus艂aw Antoni Kogut, Buntownik, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 8, 16. 06.1951.

391 Witold Degler, Jak studiowa艂a >z艂ota m艂odzie偶<, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 41, 4.10.1953.

392 Witold Degler, Niegdy艣, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 8, 2.06.1951.

393 Lucjan Rudnicki, Stare i nowe, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, 03.1949.

394 Andrzej Stanis艂awski, Chcieli艣my walczy膰 o Polsk臋, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, 1949.

395 List do redakcji korespondenta robotniczego Stanis艂awa Widlarka, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 35, 15.12.1951.

396 Tadeusz Pasikowski, Pierwsza wiosna na wsp贸lnym, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 89, 8.04.1950.

397 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Wczoraj i dzi艣, "G艂os Wielko­polski " - "Nowy 艢wiat " nr 12, 22. 03.1953.

398 Franciszek Fenikowski, Formierz, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 32, 2.08.1952.

399 Jacek Milczewski, Majster Wiertalakowa, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 291, 22.10.1950.

400 Stanis艂aw Kami艅ski, Ulica Szcz臋艣liwa, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 38, 13.09.1952.

401 Witold Degler, Co za czasy nasta艂y, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 12, 30.06.1950.

402 Witold Degler, Ach te wczasy, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 180, 1.07.1951.

403 Bogus艂aw Kogut, Pami臋tam dobrze..., 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 25, 14.06.1952.

404 Witold Degler, R贸偶nice, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 3, 28.04.1951.

405 Marian Za艂ucki, Wyci膮gni臋te r臋ce, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 15, 15.01.1950.

406 Jan Zgrzebny, Na z艂odzieju czapka gore, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 3, 28.04.1951.

407 O Ameryce - fragment szkic贸w publicystycznych, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 102, 14. 04.1950.

408 Maria Panufnik, Duch Kolumba. (Z pami臋tnika pewnego Amery­kanina), 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 5, 12. 05.1951.

409 Ibidem.

410 Arkady Fiedler, India艅ska rycersko艣膰, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 83, 24, 25, 26.03.1951.

411 H. Bill-Bio艂acerkowski, Knock-out, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 194, 16.07.1950.

412 Witold Degler, Trzej m臋drcy, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 1, 4.01.1953.

413 J贸zef Ratajczak, Gdzie trzeci kr贸l ?, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 1, 6.01.1952.

414 W艂odzimierz Kowalski, Nie powiem mojej matce, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 7, 26. 05.1951.

415 O Ameryce...

416 Zbigniew Grotowski, Zagadkowa wizyta, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 15, 12.04.1953.

417 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Ballada o gangsterze, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 3, 28.04.1951.

418 W艂odzimierz 艢cis艂owski, 呕yciorys hollywoodzki, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 13, 7.07.1951.

419 M.E.P. , Ameryka艅skie wychowanie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 7, 26.05.1951.

420 Marian Jurkowski, Romans, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 9, 2.03.1952.

421 Stanis艂aw Szyd艂owski, Ech by艂y gazety..., 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 71, 12.03.1950.

422 Jerzy Draja, Turecki maraton w ONZ, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 44, 25.10.1953.

423 Ho艂d (czyli 艣mieszne widowisko w 4 ods艂onach), 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 94, 5. 04.1951.

424 Marionetki, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 14, 24.04.1949.

425 Stanis艂aw Szyd艂owski, Pan - Ameryka, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 255, 16.09.1950.

426 J贸zef Ratajczak, Z艂udne sny wuja Sama, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 42, 21.10.1951.

427 Jan Zgrzebny, Pr贸bowali ju偶 inni..., 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 13, 7.07.1951.

428 Jerzy 艁owi艅ski, Filip i konopie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 1, 14.04.1951.

429 J. Ksi膮ski, Truman i pch艂a, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 6, 19.05.1951.

Marian Gmerek, Okrzyk i echo, 鈥Gazeta Pozna艅ska鈥 鈥撯濿idnokr膮g鈥, nr 6, 9.05.1951.

430 Klemens Oleksik, Wiosenne zaloty Eisenhowera, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 1, 14.04.1951.

431 Bogus艂aw Antoni Kogut, 呕eglarskie sny Eisenhowera, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 1, 14.04.1951.

432 L. S艂awin, Dean Achenson, ma艂y cz艂owiek na wielkim sta­nowisku, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 113, 25.04.1950.

433 J. Ksi膮ski, -- Sw贸j do swego --, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 42, 11.02.1951.

434 Andrzej Tyski, Dwa apele, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 2, 21.04.1951.

435 Andrzej Tyski, Rozw贸j po ameryka艅sku, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 5, 12. 05.1951.

Stanis艂aw Szyd艂owski, Ami, go home, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 293, 24.10.1950.

Stanis艂aw Szyd艂owski, Pan - Ameryka...

436 J贸zef Ratajczak, Gdzie trzeci kr贸l ?...

437 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Czerwony kolor, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 6, 19.05.1951.

438 Irena Lis, Zdarzenie w Nowym Yorku, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 83, 26.03.1951.

439 Witold Degler, Choinka po ameryka艅sku, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 308, 24, 25, 26.12.1952.

440 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Taktyka imperialist贸w, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 27, 28.01.1951.

Bogus艂aw Antoni Kogut, Ballada DZIADOWSKA, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥撯濿idnokr膮g鈥, nr 10, 16.04.1951.

441 Ho艂d ( czyli 艣mieszne...).

442 J贸zef Ratajczak, O de Gaulle鈥 u, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 8, 2.06.1951.

443 Jan Zgrzebny, Na nic !, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 13, 7.07.1951.

444 J贸zef Ratajczak, Strach, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 8, 2.06.1951.

W艂odzimierz 艢cis艂owski, O brudnej wojnie w Vietnamie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 109, 22.04.1951.

445 Marian A. , Bald, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 14, 14.07.1951.

446 Witold Wirpsza, Koszt 艂odzi podwodnej, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 5, 5.02.1550.

447 Ibidem.

448 Ryszard Danecki, List z Sudanu, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 47, 25.11.1953.

449 Grzegorz Timofiejew, Angielska "wolno艣膰" w koloniach, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 30, 9.07.1953.

450 Witold Degler, Noworoczne upominki, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 1, 1.01.1953.

451 Witold Degler, Przestroga, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 42, 17.10.1953.

452 J贸zef Ratajczak, Decyduj膮ce, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 109, 22.04.1951.

453 (Mat), Zabawki, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 17, 4-5.08.1951.

454 Tadeusz Pasikowski, Go艂臋bie z Lauterbachu, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 5, 12.05.1951.

455 Wies艂aw Brudzi艅ski, 艢wi臋to Trizonii, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 337, 10.12.1949.

456 Marionetki...

457 Bogus艂aw Antoni Kogut, Na pok艂adzie 鈥濧urory鈥, 鈥Gazeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 16, 18.04.1953.

458 Jerzy Skokowski, Echo salw z 鈥濧urory鈥, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 44, 9.11.1952.

459 Bogus艂aw Antoni Kogut, S艂owo o wielkim braterstwie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 26, 13.10.1951.

460 W艂adys艂aw Broniewski, Magnitogorsk albo 鈥濺ozmowa z Janem鈥, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 260, 21.09.1950.

461 Lucjan Szenwald, Elegia na 艣mier膰 Mieczys艂awa Kalinowskie­go, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 275, 12.10.1949.

462 Jan Wyka, Wierzby, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 31, 1.08.1953.

463 Ibidem.

464 Stanis艂aw Ryszard Dobrowolski, Pod z艂otym g艂ogiem, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 290, 7.09.1951.

465 Lucjan Szenwald, Czerwona Armia, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 8, 21.02.1953.

466 Henryk Rospendowski, Najtrwalsza z przyja藕ni, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 27, 20.10.1951.

467 Leopold Lewin, Pie艣艅 o przyja藕ni, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 270, 14 -15.10.1951.

468 Eugeniusz Morski, Wy przynie艣li艣cie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 45, 11.11.1951.

469 Edward Bernstein, Nie艣li wolno艣膰, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 42, 11.10.1953.

470 Klemens Oleksik, W styczniu 1945 r., 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 26, 13.10.1951.

471 Bogus艂aw Antoni Kogut, Bitewnym szlakiem,鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 29, 3.11. 1951; Stanis艂aw Wygodzki, Marsz Zwyci臋stwa, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 8, 22.02.1953.

472 Lucjan Szenwald, Czerwona Armia,鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 54, 23.02.1950.

473 Eugeniusz Morski, Na rocznic臋, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 3, 20.02.1949.

474 Ryszard Danecki, Oswobodzenie Poznania, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 8, 24.02.1952.

475 Stanis艂aw Szyd艂owski, Ten dzie艅 si臋 ustokrotni艂, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 54, 23.02.1950.

476 Edward Bernstein, Czerwonoarmistom poleg艂ym w walce o Cytadel臋, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 10, 1.03.1952.

477 Stanis艂aw Szyd艂owski, Ten dzie艅...

478 Stanis艂aw Wygodzki, Pie艣艅 o braterstwie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 40, 12.10.1952.

479 Bogus艂aw Antoni Kogut, Droga braterstwa, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 47, 15.11.1952.

480 Stanis艂aw Kami艅ski, Ballada o 偶o艂nierskiej przyja藕ni, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 260, 12.10.1951.

481 Krzysztof Gruszczy艅ski, Kantata na 22 lipca, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 200, 22.07.1950.

482 Jerzy Putrament, List do J贸zefa Stalina, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 328, 21.12.1951.

483 Ewa Panufnik, Znad Wo艂gi do Wis艂y blisko, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 27. 20.10.1951.

484 W艂adys艂aw Broniewski, ***, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 234, 23.09.1951.

485 Eugeniusz Morski, Drugi rok planu, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 357, 29.12.1950.

486 J贸zef Ratajczak, List do komsomolca, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 30, 10.11.1951.

487 Klemens Oleksik, W styczniu 1945, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 8, 25.02.1950.

488 Bogus艂aw Antoni Kogut, Wiecz贸r w fabryce 鈥濳ompresor鈥, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 16,18.04.1953.

489 Jerzy Putrament, Do Stalingradu, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 33, 2.02.1950.

490 Helena Jaworska, Obro艅com Stalingradu, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 33, 2.02.1950.

491 Eugeniusz Morski, Stalingrad, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 6, 6.02.1949.

492 Arnold S艂ucki, Chor膮giew 艣wiat艂a, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 1, 31.12.1950 - 1.01.1951.

493 Edward Ho艂da, Elektrownia na Wo艂dze, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 119, 1.05.1951.

494 Ibidem.

495 A.F. Kir艂o-Nowaczyk, Nad Wo艂dze, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 25, 14.06.1952.

496 Stanis艂aw Kami艅ski, Przyjacielowi zwiedzaj膮cemu Kraj Rad, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 43, 18.10.1953.

497 Stanis艂aw Szyd艂owski, Noc膮 czuwaj膮 gwiazdy, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 67, 8.03.1950.

498 Jacek Milczewski, Szko艂a, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 7, 7.01.1951.

499 Urszula Ptaszy艅ska, Portrety, 鈥濭艂os Wielko­polski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 19, 10.05.1953.

500 Eugeniusz Morski, 呕niwa, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 14, 14-15.07.1951.

501 Eugeniusz Morski, Na wsi, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 17, 4-5.08.1951.

502 Rozmowa ze staruszkiem, przeprowadzi艂 Maciej Gryfin, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 30, 10.11.1951.

503 Witold Degler, Ko艅c贸wki, 鈥濭艂os Wielko­polski鈥, nr 295, 11.12.1953.

504 Edward Ho艂da, My艣li ch艂opa na pi臋ciu morgach, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 42, 17.10.1953.

505 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Przestroga, 鈥濭艂os Wielko­polski鈥, nr 191, 10-11.08.1952.

506 (a), O stonkowych bumelantach, 鈥濭艂os Wielko­polski鈥, nr 28, 12. 07.1953.

507 Grot, Blade twarze, 鈥濭艂os Wielko­polski鈥, nr 34, 16.08.1953.

Witold Degler, Opowie艣膰 zbo偶owych ziaren, 鈥濭艂os Wielko­polski鈥 鈥撯濶owy 艢wiat鈥, nr 31, 26.07.1953.

508 Bogus艂aw Antoni Kogut, Rozmowa z korespondentem, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 28, 5.07.1952.

509 Maciej Gryfin, To tak偶e walka, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 1, 1.01.1952.

510 Bogus艂aw Antoni Kogut, Wyj膮tki z encyklopedii o ku艂aku, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 83, 24, 25, 26. 03.1951.

511 Ibidem.

512 E. M. Ku艂acka, Opieka, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 229, 26, 27.09.1953.

513 Bogus艂aw Antoni Kogut, G艂adki dramat, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 83, 24, 25, 25.03.1951.

514 JARD, Ku艂acka 艣piewka, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 44, 25.10.1953.

515 Eugeniusz Morski, R臋ka r臋k臋 myje, 鈥G艂os Wielkopolski鈥, nr 11, 11-12.05.1952.

516 Edmund Niziurski, Gor膮ce dni, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, 1951.

517 Wies艂aw Brudzi艅ski, Nie r贸b na pr贸偶niaka !, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 26, 28.05.1953 ; (Wi-de), S膮siedzka pomoc, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 249, 10. 09.1950.

518 Tadeusz Pasikowski, Bracia, "G艂os Wielkopolski" - "Nowy 艢wiat" nr 46, 18.11.1951.

519 Stanis艂aw Szyd艂owski, O ku艂aku, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 293, 24.10.1952.

520 Andrzej Tyski, Jak ku艂ak sabotowa艂 akcj臋 skupu zbo偶a i co z tego wynik艂o, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 41, 11.02.1951.

Andrzej Tyski, 3 x do ku艂aka,鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 48, 18.02.1951.

521 W艂odzimierz 艢cis艂owski, O by艂ym obszarniku, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 51, 28.11.1952.

522 Witold Degler, Sprawa zbo偶a - sprawa chleba, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 43, 18.10.1553; Pawe艂 Rzemyk, Stary B艂a偶ewicz, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 44, 25.10.1953.

523 Marian Jaworski, Wiersz o dojrzewaj膮cym zbo偶u, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 155, 29, 30.06.1952 .

524 Stanis艂aw Kami艅ski, Chwila przed podpisaniem statutu, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 31, 4.03.1953.

525 A. F. Kir艂o-Nowaczyk, Osiemsetna, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 28, 11.07.1953.

526 Ibidem.

527 Maciej Gryfin, Traktorzysta Tysi膮c zapomnia艂 o siostrze, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 8, 21.02.1952.

528 Zdzis艂aw Romanowski, Agitator wiejski, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 1, 1.01.1952.

529 Maciej Gryfin, Nie gorsi od Tarnowa Podg贸rnego, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 83, 24, 25, 26. 03.1951.

530 Klemens Oleksik, Si贸dma wiosna siewu,G艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 12, 2503.1951.

W艂odzimierz 艢cis艂owski, Pie艣艅 偶niwiarzy,鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 27, 5.07.1953.

531 Eugeniusz Morski, Na wsi, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 17, 4-5.08.1951.

532 Stanis艂aw Szyd艂owski, Pie艣艅 o siewie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 98, 8, 9, 10.04.1950.

533 Witold Wirpsza, Listy do ch艂op贸w polskich - List sz贸sty. Do Stanis艂awa Kluszczy艅skiego-przewodnicz膮cego sp贸艂dzielni pro­dukcyjnej w Warnicy, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 8, 21.02.1953.

534 Eugeniusz Morski, U studni, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 3, 3.05.1951.

535 Ireneusz Gwidon Kami艅ski, Notatki ze 偶niw - Odpoczynek w cieniu, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 30, 25.08.1953.

536 Klemens Oleksik, Rozmowa z przewodnicz膮cym sp贸艂dzielni, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 256, 17.09.1950.

537 J贸zef Ratajczak, Pejza偶, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 26, 13.10.1951; Tadeusz Pa艅kowski, Pierwsza wiosna na wsp贸lnym, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 98, 8.04.1950.

538 Witold Wirpsza, Listy do ch艂op贸w polskich - List drugi. Do Micha艂a Hory, ch艂opca - sp贸艂dzielcy z powiatu choje艅skiego, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 8, 21.02.1953.

539 Leniowi wsz臋dzie bieda, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 8, 22.02.1953.

540 Piotr Guzy, Rozmowa na drodze, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 31, 1.08.1953; Edmund Niziurski, Gor膮ce dni, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, 07.1951.

541 A. F. Kir艂o-Nowaczyk, Osiemsetna...

542 Stanis艂aw Szyd艂owski, Pie艣艅 o siewie...

543 A. F. Kir艂o-Nowaczyk, 呕niwne dni, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 31, 26. 07.1952.

544 Stanis艂aw Kami艅ski, Urodzaj, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 20, 25.08.1951.

545 Klemens Oleksik, Wielkopolski wieniec do偶ynkowy, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 36, 9.09.1951.

546 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Plon, niesiemy plon..., 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 20, 25.08.1951.

547 Stanis艂aw Kami艅ski, Urodzaj...

548 Eugeniusz Morski, Pierwszy Maj, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 3, 28.04.1951.

549 Krzysztof Gruszczy艅ski, Kantata na 22 lipca, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 200, 22.07.1950.

550 A. F. Kir艂o-Nowaczyk, Przed zlotem, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 29, 12.07.1952.

551 Stanis艂aw Szyd艂owski, Pie艣艅 o siewie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 98, 8, 9, 10.04.1952.

552 Witold Degler, Kto 偶yw - do 偶niw !, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 28, 12. 07.1953.

553 Edmund Niziurski, Gor膮ce dni, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, 07.1951.

554 Eugeniusz Morski, Robotnicy - ch艂opom, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 88, 30.03.1949.

555 Bogus艂aw Antoni Kogut, Pie艣艅 do偶ynkowa, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 242, 9.09.1951.

556 Witold Degler, Na 艂onie przyrody, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 200, 22.07.1950.

557 Jan Smrek, Bukolika, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 11, 13.03.1949.

558 Klemens Oleksik, Tama, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 29, 22.07.1951.

559 Stanis艂aw B膮kowski, Wszystko jedno, czy od nowa, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 28, 17.07.1949.

560 J贸zef Ratajczak, 艁atwo pozna膰, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 89, 24, 25, 26.03.1951.

S. Krokowski, Biurokrata,鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 312, 12.11.1950.

561 Premia, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 1, 1.01.1950.

562 Witold Degler, Pan bazgro艂ek, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 44, 30.10.1949.

563 Stanis艂aw Wygodzki, Wiersz o biurokratach, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 45, 13.11.1949.

564 Jan Brzechwa, Audiencja, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 1, 1.01.1949.

565 Witold Degler, Na biurokrat臋, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 109, 22.04.1951.

566 J贸zef Ratajczak, Podanie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 58, 27.02.1951.

567 Ewa Panufnik, Tragedia z cyklu "Historie z prawdziwego zdarzenia", 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 83, 24, 25, 26. 03.1951.

568 Konrad Doberschutz, Rozmowa przez telefon, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 337, 10.12.1949.

569 Z. P. , Dzie艅 biurokraty, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 33, 1.12.1951.

570 Maria Doliwa, Konferencje, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 24, 29.09.1951.

571 Narady... Narady..., 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 354, 24, 25, 26.12.1950.

572 Ewa Panufnik, Tragedia...

573 Konrad Doberschutz, Zbudowano nowy dom..., 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 295, 25.10.1949.

574 Witold Degler, Dysproporcje, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 9, 9.06.1951.

575 Premia ...

576 Bogus艂aw Ma艅kowski, Problem aktowy, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 20, 25.08.1951.

577 W艂odzimierz 艢cis艂owski, List, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 44, 2.11.1951.

578 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Biurokrata, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 31, 31.07.1949.

579 MIK, Pie艣艅 o obiboku, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 139, 21.05.1950.

580 Janusz Ksi臋ski, --Nagrobek biurokraty --, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 42, 11.02.1951.

581 Witold Degler, 0 nie rozpatrzonych skargach, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 49, 14.12.1952.

582 Janusz Likowski, Hipolit Kr臋cipi贸rko, kierownik, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 1, 5.01.1952.

583 Bogdan Paluszkiewicz, Lew i kolibry, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 51, 13.12.1953.

584 Janusz Ksi臋ski, Wywiad, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 43, 2.11.1952.

585 Stanis艂aw Szyd艂owski, Obiektywne przyczyny, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 23, 22.09.1951.

586 JASKI, Z艂y surowiec, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 107, 4,5.05.1952.

587 Ludwik Jerzy Kern, K艂opoty dyrektora, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 159, 11.06.1950.

588 Adam Ochocki, Kot i kozio艂, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 36, 30.08.1953.

589 Witold Degler, Niezast膮piony, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 13, 29.03.1953.

590 Adam Ochocki, Uniwersalny, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 35, 23.08.1953.

591 W艂odzimierz 艢cis艂owski, R臋ka na pulsie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 16, 19.04.1953.

592 Bogus艂aw Antoni Kogut, Historia, kt贸ra uczy, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 15, 21-22.07.1951.

593 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Apel styczniowy, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 3, 18.01.1553.

594 W艂odzimierz 艢cis艂owski, W pewnym zak艂adzie w listopadzie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 49, 29.09.1953; Ryszard Magiel, Pomy艂ka ob. referenta, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 27, 5.07.1953.

595 Stasz, Zwyk艂e pismo, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 15, 12.04.1953.

596 Adam Ochocki, Historia z mora艂em o pewnym dyrektorze, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 6, 8.02.1959.

597 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Krytyka, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 5, 26.01.1952.

598 Witold Degler, Kiedy krytyka tyka haczyka, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 49, 14.12.1952.

599 Karol Szpalski, Prawo do krytyki, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 49, 5.12.1953.

600 W艂odzimierz 艢cis艂owski, 殴d藕b艂o i belki, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 6, 19.05.1951.

601 W艂odzimierz Broniarek, Obrazki niefrasobliwe, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 34, 8.12.1951.

602 Stanis艂aw Kami艅ski, Przekazywane, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 3, 17. 01.1953.

603 Witold Degler, Czyja to rzecz ?, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 118, 1.05.1951.

604 Eugeniusz Morski, W 艣wietlicy w Suchym Lesie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 101, 27, 28.04.1952; Witold Degler, LIST OTWARTY do niekt贸rych instytucji w sprawie imprez artystycznych, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 10, 29.03.1952.

605 艢wietlica, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 50, 15.02.1950.

606 Maria Doliwa, Kino w Ko艂aczkowie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 10, 10.03.1951.

607 Marian Anton, Oj nudno w niedziel臋, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 155, 10.06.1951.

608 H., Sen ma艂ego Jasia, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 21,1.09.1951.

609 Maria Doliwa, Jest w Witkowie studnia..., 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 10, 1.03.1952.

610 Maria Doliwa, Mieszkanie do remontu, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 9, 23.02.1952.

611 Adam Ochocki, Remonty, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 19, 10.05.1953.

612 Wsz臋dobylskim reflektorkiem po naszym wojew贸dztwie, Zarycz syreno... ona nie ryczy, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 11, 8.03.1952.

613 Krystyna Salasburska, 艁amig艂贸wka, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 42, 17.10.1953.

614 Andrzej Bukowiecki, Szko艂a wytrwa艂o艣ci, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 297, 12.12.1952.

615 Stanis艂aw Strugarek, Korespondent Ignacy, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 10, 16.06.1951.

616 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Krytyka rozdzielnika, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 1, 4.01.1953.

617 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Wiersz o guzikach, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 22, 3.06.1951.

618 W艂odzimierz Broniarek, Marmolada, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 24, 25.09.1951.

619 Witold Degler, Z organizacji - niedostatecznie !..., 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 175, 27.06.1951.

620 J. Ksi臋ski, Nowa Moda, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 1, 14.04.1951.

621 Witold Degler, W 鈥濧rkadii鈥 i w 鈥濿u-zecie鈥,G艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 7, 17.02.1952.

622 J. Ksi臋ski , Z.O.M., 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 58, 27.02.1951.

623 J贸zef Ratajczak, Ballada o szerokiej wodzie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 40, 7.10.1950.

624 W艂odzimierz 艢cis艂owski, O z艂ych skutkach protekcji, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 1, 6.01.1952.

Stanis艂aw Kami艅ski, Ogrodnik,鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 8, 21.02.1953.

625 Krystyna Salasburska, Wiecz贸r u Brakor贸bskich, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 46, 14.11.1953.

626 Ibidem.

627 Maria Doliwa, List do Centrali Odzie偶owej, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 8, 16.02.1952

628 Marian Za艂ucki, Dziwny pacjent czyli choroba konfekcyjna, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 48, 22.11.1953.

629 B. Brudzi艅ski, Popraw si臋, popraw, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 46, 23.11.1952.

630 Ludwik Jerzy Kern, Pude艂ko zapa艂ek, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 15, 15.01.1950.

631 Jan Huszcza, Projekt dla opiesza艂ych i brakorob贸w, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 18, 1.05.1953.

632 Stanis艂aw Szyd艂owski, Bumelant, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 113, 25.04.1950.

633 Konrad Doberschutz, Tydzie艅 pr贸偶niaka, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 246, 10.09.1949.

634 Stanis艂aw Szyd艂owski, 艁azik, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 113, 25.04.1950.

635 Adam Ochocki, Mo偶e i zwolni臋, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 30, 19.07.1953.

636 Stanis艂aw Szyd艂owski, Le艅 zatracony, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 113, 25.04.1950.

637 Karola Wi艣niewska, Piosenka bumelanta, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 228, 20.07.1950.

638 Stanis艂aw Szyd艂owski, W艂a艣ciwy s膮d, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 113, 25.04.1950.

639 Karola Wi艣niewska, Awans spo艂eczny, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 333, 3.12.1950.

640 Andrzej Tyski, W sprawie produkcji odpowiedzi W. Zechenterowi, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 13, 14.01.1951.

641 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Przypomnienie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 49, 14.12.1952.

642 Stefania Grodzie艅ska, Nie b臋dzie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 49, 4.12.1949.

643 (Sim), Zabior膮, nie zabior膮..., 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 331, 1.12.1950.

644 Witold Zechenter, Moja pani, mojej pani..., 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 333, 3.12.1950.

645 Witold Degler, Co to b臋dzie? (Monolog panikarki), 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 41, 19.10.1952.

646 Plotka, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 313, 13.11.1950.

647 Witold Zechenter, Pie艣艅 o blaszanych wanienkach, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 256, 17.09.1950.

648 W艂odzimierz 艢cis艂owski, 艁a艅cuszkowcom, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 76, 18.03.1951.

649 Stanis艂aw Szyd艂owski, Tak, to ona !, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 33, 1.12.1951.

650 Karola Wi艣niewska, Rozbiegane panie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 298, 29.10.1950.

651 Marian Sucho偶erbski, Kuma, kumie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 51, 24, 25, 26.12.1951.

652 W艂odzimierz 艢cis艂owski, TO ON, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 2, 11.01.1953

653 Jaski, Szczur, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 234, 2, 3.09.1951.

654 Witold Degler, Strachy, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 33, 15.12.1951.

655 (J.- B.), Nerwowa pani, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 295, 25.10.1949.

656 Witold Zechenter, Jureczkowie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 284, 15.10.1950.

657 Bogus艂aw Antoni Kogut, S膮 jeszcze tacy..., 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 123, 6.05.1951.

658 Stasz, Zagraniczne, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 204, 29,30-07.1951.

659 Maria P., Pozna艅, 鈥濨oogie-woogie鈥 i trwa艂a ondulacja, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 63, 4.03.1951.

660 Witold Zechenter, >Lekkie< piosenki, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 270, 1.10.1950.

Witold Degler, Niebieski ptaszek,鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 151, 3.06.1951.

661 Jadwiga Popowska, Rozmowa z bibliotekarzem, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥濃 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 2, 21.04.1951.

662 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Ksi膮偶ko typy, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 130, 13.05.1951.

663 Stanis艂aw Szyd艂owski, Ameba, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥­ 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 31, 17.11.1951.

664 Witold Degler, Niepoczytalni, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 186, 8, 9.07.1951.

JASKI, Gdzie mi艂o艣膰 ob艂臋dna? (Zwierzenia kino idiotki),鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 3, 20.01.1952.

665 W艂odzimierz 艢cis艂owski, W kinie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 186, 8, 9.07.1951; W艂odzimierz 艢cis艂owski, Zamiast recenzji, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 137, 8.06.1951.

666 J贸zef Prutkowski, Nie pij !, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 1, 31.12.1950 - 1.01.1951.

667 Antoni Marianowicz, Ewolucja, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 47, 20.11.1949.

668 Witold Degler, Poprawa, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 7, 26.05.1951.

669 Witold Degler, Zmartwienie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idno­kr膮g鈥, nr 7, 26.05.1951.

670 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Obrazki stale aktualne, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 51, 13.12.1953.

671 Al. Micha艂owski, M艂ocka, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 240, 9, 10.09.1951.

672 W艂odzimierz 艢cis艂owski, Wiersz o kwitkach, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 14, 5.04.1953

673 Wojciech 艢wierkiewicz, Zobowi膮zanie szypra Molendy, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 18, 25.04.1952.

674 Stanis艂aw Kami艅ski, Ballada o Nowym 艢wiecie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 33, 1.12.1951

675 J贸zef Prutkowski, Go艣cie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 255, 20.05.1950.

676 Ibidem.

677 Witold Degler, O harmonogramie i rytmie w planie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 7, 15.03.1953.

678 Jan Kondratowicz, Przodownik, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 10, 16.05.1951.

679 Bogus艂aw Antoni Kogut, M艂odzie偶owy przodownik, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 33, 1.12.1951.

680 Piotr Guzy, Spawacze, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 44, 31.10.1953.

681 Franciszek Fenikowski, Zwyci臋偶ony czas, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 28, 5.07.1952.

682 Witold Degler, Na Zlot M艂odych Przodownik贸w, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 30, 10.07.1952.

683 Stanis艂aw Szyd艂owski, O czarodziejskich chustach zlotowych, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 32, 2.08.1952.

684 Wiktor Woroszylski, Barb贸rka, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 334, 4.12.1949.

685 Stanis艂aw Kami艅ski, Je艣li kocha膰 ch艂opaka, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 134, 5.06.1952.

686 Ryszard Danecki, Zobowi膮zanie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 24, 15.06.1952.

687 Franciszek Fenikowski, Mickiewicz, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 5, 30.01.1949.

Ireneusz Gwidon Kami艅ski, Dwaj poeci, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 83, 24, 25, 25.03.1951.

688 Jacek Milczewski, Sprawa Piotra Bukowskiego, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 9, 24.12.1950.

689 Bogus艂aw Antoni Kogut, Ludzie dojrzewaj膮, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, 03.1952.

690 JASKI, Najmilsza, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 120, 18-19.05.1952; Adam Ochocki, Do ciebie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 20, 17.05.1953.

691 Stanis艂aw Kami艅ski, Zaci膮g komsomolski, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 45, 7.11.1953.

Witold Degler, Alarmistom, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥撯濿idnokr膮g鈥, nr 5, 12.05.1951.

692 Tadeusz Frangrat, Na dni O艣wiaty, Ksi膮偶ki i Prasy, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 134, 16.05.1951.

Witold Degler, Start,鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 234, 2,3. 09.1951.

693 Ibidem.

694 Tadeusz Pasikowski, Babcia, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 184, 7.07.1945.

695 J贸zef Ratajczak, No艣 partyjn膮 gazet臋 (By艂emu analfabecie), 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 42, 13.10.1952.

696 Stanis艂aw Kami艅ski, 艢wiat艂o, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 22, 24.05.1952.

697 Stanis艂aw Kami艅ski, List by艂ej analfabetki, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 5, 12.05.1951.

698 Ibidem.

699 Witold Degler, Znikn膮 ostatni w Polsce analfabeci, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 136, 19.05.1951.

700 Henryk Nieznany, Szopka 艣wi膮teczna, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 1, 1.01.1949.

701 Witold Wirpsza, O czym uczysz si臋 w szkole, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 53, 24-25.12.1952.

702 A. F. Kir艂o-Nowaczyk, Przed wakacjami, 鈥Gazeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 26, 21.06.1952.

703 Zygmunt Jaski, Gulasz z podrob贸w, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 8, 24.02.1952.

704 Zygmunt Broniarek, O koncercie Wieniawskiego, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 51, 13.12.1952.

705 Henryk Nieznany, Szopka 艣wi膮teczna...

706 Ibidem.

Stanis艂aw Kami艅ski, Komisja Repertuarowa,鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 13, 28.03.1953.

707 Klemens Oleksik, Dzie艅 Nauki, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 55, 25.02.1951.

708 J贸zef Baranowski, Do zawodnik贸w, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 153, 5.06.1950.

709 Adolf Rudnicki, Kartki sportowe, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 212, 4.09.1952.

710 Witold Degler, Fanfara sportowa, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 245, 15.09.1951.

711 Teodor 艢mie艂owski, Na korcie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owiny Sportowe鈥, nr 8, 21.02.1949.

712 M. Malicka, Piosenka zlotowc贸w o Zlocie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 166, 12-13.07.1952.

713 Ibidem.

714 J贸zef Baranowski, Zdobywcy, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 174, 25.05.1950.

715 W. Bill-Bia艂ocerkowski, Knock -out, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 194, 16.07.1950.

716 Konrad Doberschutz, Pan na mecz ?, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 234, 29.08.1949.

717 W艂adys艂aw Broniewski, S艂owo o Stalinie, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 270, 1.10.1950.

718 Jerzy Putrament, * * * , 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 307, 7.11.1950.

719 Stefan Zawadzki, Pami臋膰, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 331, 21.12.1951.

720 Stanis艂aw Ryszard Dobrowolski, STALIN, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 348, 21.12.1945

721 Wiktor Woroszylski, S艂owo m艂odych, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 348, 21.12.1949.

722 Leon Pasternak, Droga Stalina, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 348, 21.12.1949.

723 J. Przemyski, Miliard s艂ucha, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 316, 10.11.1950.

724 Stanis艂aw Ryszard Dobrowolski, STALIN.

725 Bogus艂aw Antoni Kogut, Wie偶owiec na Placu Smole艅skim, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥- 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 7, 14.02.1953.

726 Ibidem.

727 Adam Wa偶yk, Rzeka, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 351, 21.12.1950.

728 W艂adys艂aw Broniewski, S艂owo o Stalinie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 307, 7.11.1950.

729 W艂adys艂aw Broniewski, S艂owo o Stalinie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 260, 21.09.1950.

730 Eugeniusz Morski, Generalissimus, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 847, 20.12.1949.

731 Stanis艂aw Szyd艂owski, Elegia na dzie艅 5 marca, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 59, 11.03.1953.

732 Henryk Hubert, Salut, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 11, 15.03.1953.

733 Stanis艂aw B膮kowski, Po odej艣ciu Stalina, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 13, 28.03.1953.

734 Stanis艂aw Szyd艂owski, Elegia na dzie艅 5 marca, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 59, 11.03.1953.

735 W艂adys艂aw Broniewski, S艂owo o Stalinie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 307, 7.11.1950.

736 Bogus艂aw Antoni Kogut, Jest taka Partia, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 19, 25.04.1953.

737 Bogus艂aw Antoni Kogut, Wie偶owiec na Placu Smole艅skim, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 7, 14.02.1953.

738 Stanis艂aw Kami艅ski, W Poroninie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 48, 22.11.1952.

739 Bogus艂aw Antoni Kogut, Przed mauzoleum, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 7, 14.02.1953.

740 Stanis艂aw Wygodzki, Dymitrow (Przed s膮dem), 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 180, 2.07.1950.

741 Bogus艂aw Antoni Kogut, Przed mauzoleum, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 7, 14.02.1953.

742 por. M. G艂owi艅ski, Poezja i rytua艂. Wiersze na sze艣膰dziesi膮te urodziny Boles艂awa Bieruta, Teksty drugie, nr 6 (12), (1991), s. 5-26.

743 Edward Bernstein, S艂owo o towarzyszu, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 15, 20.04.1952.

744 Ibidem.

745 Stanis艂aw Kami艅ski, Pie艣艅 o partyjnym czynie, 鈥濭azeta Poz­na艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 17, 18.04.1952.

746 Anatol Stern, S膮 dusze p艂omienne, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 104, 1.05.1952.

747 Jaros艂aw Iwaszkiewicz, List do prezydenta, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 42, 26.10.1952.

748 Edward Bernstein, S艂owo o towarzyszu ....

749 Jan Brzechwa, Na sze艣膰 dziesi臋ciolecie, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 93, 18.04.1952.

750 J贸zef Ku藕mierek, P艂aszcz, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 19, 3.05.1952.

751 W艂adys艂aw Broniewski, Opowie艣膰 o 偶yciu i 艣mierci Karola 艢wierczewskiego, robotnika i genera艂a, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 19, 05.1953.

752 W艂adys艂aw Broniewski, Genera艂 Walter, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 87, 28.03.1950.

753 Janina Broniewska, 0 cz艂owieku, kt贸ry si臋 kulom nie k艂a­nia艂, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 87, 28.03.1950.

754 W艂adys艂aw Broniewski, Genera艂 Walter ...

755 Bogus艂aw Antoni Kogut, Pie艣艅 o 偶yciu i 艣mierci 偶o艂nierza, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 11, 8. 02.1952.

756 Eugeniusz Morski Kogut, Pami臋ci Genera艂a, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥炁歸iat鈥, nr 14, 3.04.1949.

757 Bogus艂aw Antoni Kogut, Pie艣艅...

758 Wiktor Woroszylski, Ballada hiszpa艅ska o Walterze, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 85, 26.03.1950.

759 W艂adys艂aw Broniewski, Genera艂 Walter...

760 J. German, Ojciec, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 183, 4.07.1951.

761 Anna Lanota, Spacer, 鈥G艂os Wielkopolski鈥, nr 155, 20.07.195.

762 Eugeniusz Morski, Feliks Dzier偶y艅ski, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 45, 7.11.1953.

763 Eugeniusz Morski, 呕ywy p艂omie艅, 鈥G艂os Wielkopolski鈥, nr 196, 20.07.1951.

764 Artur Mi臋dzyrzecki, Wiosna nad Flandri膮, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 196, 20.07.1951.

765 Eugeniusz Morski, Feliks Dzier偶y艅ski, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 45, 7.11.1953.

766 Ibidem.

767 Edward Berestein, Raport towarzyszowi Marchlewskiemu, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥, nr 36, 5.09.1953.

768 Ibidem.

769 Stanis艂aw Ryszard Dobrowolski, Na sprowadzenie proch贸w Juliana Marchlewskiego, 鈥濭azeta Pozna艅ska鈥, nr 84, 25.03.1950.

770 Ibidem.

771 Lucjan Szenwald, Elegia na 艣mier膰 Mieczys艂awa Kalinowskiego, Gazeta Pozna艅ska, nr 287 z 12.10.1949.

772 Ibidem.

773 Ibidem.

774 Mieczys艂aw Jastrun, Pami臋ci Paw艂a Findera, Gazeta Pozna艅ska 鈥 Widnokr膮g, nr 4 z 19.01.1952.

775 Ibidem.

776 Ryszard Danecki, Na 艣mier膰 towarzysza Jakuba, G艂os Wiel­kopolski - Nowy 艢wiat, nr 34 z 15. 08.1953.

777 Henryk Rospendowski, Dzie艅 dzisiejszy jest jego dniem, Gazeta Pozna艅ska 鈥 Widnokr膮g, nr 3 z 28.01.1951.

778 Klemens Oleksik, Opowie艣膰 konstytucyjna, G艂os Wielkopolski - Nowy 艢wiat, nr 13 z 30.03.1952.

779 Piotr 呕ubra, Opowie艣膰 o komsomolcu, Gazeta Pozna艅ska 鈥 Widnokr膮g, nr 45 z 7.11.1953.

780 Stanis艂aw Szyd艂owski, Na 艣mier膰 Juliana Lahaut. Komunist贸w w 艣wiecie miliony, Gazeta Pozna艅ska, nr 235 z 27.08.1950.

781 Ibidem.

782 Stanis艂aw Wygodzki, Dymitrow (Przed s膮dem), Gazeta Poz­na艅ska, nr 180 z 2.07.1950.

783 Stanis艂aw Kami艅ski, Termopile 1952 r., Gazeta Pozna艅ska 鈥 Widnokr膮g, nr 15 z 5.04.1952.

784 Jerzy Soko艂owski, Na 艣mier膰 Belojannisa, Gazeta Pozna艅ska, nr 80 z 2.04.1952.

785 Mieczys艂aw Jastrun, B臋d臋 偶y膰 i zwyci臋偶臋 艣mier膰, Gazeta Pozna艅ska, nr 39 z 8.02.1950.

786 Bogdan Zakrzewski, Mickiewicz w Wielkopolsce, Gazeta Poz­na艅ska, nr 29 z 29.01.1950.

787 Stanis艂aw Kami艅ski, O gdyby艣 teraz znowu, Gazeta Pozna艅ska 鈥 Widnokr膮g, nr 46 z 8.11.1952.

788 Bogus艂aw Antoni Kogut, Mogi艂a Lwa To艂stoja w Jasnej Polanie, Gazeta Pozna艅ska 鈥 Widnokr膮g, nr 16 z 18.04.1953.

789 Bogus艂aw Antoni Kogut, Melduj臋 (w domu Miko艂aja Ostrowskie­go), Gazeta Pozna艅ska 鈥 Widnokr膮g, nr 7 z 4.02.1953.

790 Ibidem.

791 Teodor 艢mie艂owski, Na ods艂oni臋cie pomnika Stanis艂awa Moniuszki, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 鈥 鈥濶owy 艢wiat鈥, nr 50, 16.12.1951.

792 Franciszek Fenikowski, Chopin, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥, nr 52, 22.02.1949.

793 Wiktor Woroszylski, Noc komunarda, "Gazeta Pozna艅ska" nr 77, 18.03.1950.

794 W艂adys艂aw Broniewski, Komuna Paryska, "Gazeta Pozna艅ska" nr 77, 18.03.1950.

795 W艂adys艂aw Broniewski, * ? * G艂os Wielkopolski" - "Nowy 艢wiat" nr 11, 18.03.1951.

796 Bogus艂aw Kogut, Na pok艂adzie "Aurory", "Gazeta Pozna艅ska鈥 - 鈥濿idnokr膮g" nr 15, 18.04.1953.

797 W艂adys艂aw Broniewski, Pok艂on Rewolucji Pa藕dziernikowej, "Gazeta Pozna艅ska" nr 307, 7.11.1950.

798 Krzysztof Gruszczy艅ski, Kantata na 22 lipca, "Gazeta Poz­na艅ska" nr 200, 22.07.1950.

799 W艂adys艂aw Broniewski, 22 lipca, "Gazeta Pozna艅ska" nr 200, 22.07.1950.

800 Eugeniusz Morski, R贸wie艣nikom manifestu, 鈥濭艂os Wielkopolski鈥 nr 235, 1-2. 09.1951.

801 W艂adys艂aw Broniewski, NASZ MAJ, "Gazeta Pozna艅ska" nr 115, 1. 05.1951.

802 Leopold Lewin, 1 MAJA, "Gazeta Pozna艅ska" 鈥 鈥濿idnokr膮g鈥 nr 18, 1.05.1953

803 Ju偶 po sporz膮dzeniu niniejszego, ukaza艂a si臋 praca Henryka S艂abka, Intelektualist贸w obraz w艂a­sny w 艣wietle dokument贸w autobiograficznych 1944-1989, War­szawa, 鈥濳si膮偶ka i Wiedza鈥, 1997. W wywa偶ony spos贸b podano tam mechanizmy przemian intelektualnych i 艣wiato­pogl膮dowych inteligencji polskiej ostatniego p贸艂wiecza - przyp. Redakcji.

804 Tworzywo niniejszego tekstu udost臋pni艂 prowadz膮cy proseminaria. Prace student贸w po wst臋p­nym uporz膮dkowaniu opracowane s膮 tutaj wed艂ug sugestii kieruj膮cego - Z. Wojtkowiaka, kt贸ry pod­sun膮艂 sys­tematyk臋 wykorzystanego materia艂u, a nast臋pnie zredagowanie. Efektem tej wsp贸艂pracy jest te偶 wprowadzenie, pr贸ba podsumowania i konkluzje.

805 Prezentujemy tu list臋 imienn膮, uporz膮dkowan膮 alfabetycznie, bez zaznaczenia czasu i miejsca, w jakim wywiady by艂y prowadzone. Nie podano te偶 ilo艣ci odpowiedzi, jakie uzyska艂 konkretny interlo­ku­tor w czasie bada艅. Numery przy nazwiskach wynikaj膮 z porz膮dkowania materia艂u w trakcie przygo­towywania druku. Wywiadowcy: Stanis艂aw Adamski, 3; Agnieszka Andrzejewska, 26; Magda­lena Andrzejewska, 5; Aneta Aniszewska, 33; Alicja Bamber, 35; Marcin Be艂za, 4; Daniel Bi­jata, 28; Bo­gacki Micha艂, 38; Piotr Dorozi艅ski, 21; Daniel Duda, 9; Alina Hinc, 17; Ma艂gorzata Idczak, 36; Piotr Ja­kubowski, 5; Ewa Janowiak, 24; Grzegorz Kaczmarek, 29; Jacek Kaczmarek, 20; Karol Ka艂膮偶ny, 8; Piotr Kleniewski, 6; Jaros艂aw Kotowski, 31; Przemys艂aw Kuchcicki, 14; Grzegorz Li­piecki, 11; Mariusz Marciniak, 27; Agnieszka Mieloch, 7; Marta Milak, 34; Ewelina Nowak, 12; Kata­rzyna Skwierawska, 16; S艂awomir Soboci艅ski, 10; Eliza Stawska, 18; Piotr Stefa艅ski, 13; Daniel Szczepa艅ski, 22; Joanna Szcz臋艣niak, 30; Natalia Ulatowska, 1; Wiktor Werner, 19; Krzysztof Wojt­kowiak, 32; Ma艂gorzata Wojt­kowska, 25; Piotr Wr贸blewski, 23; x x x, 2.

806 O stanie wojennym w Sejmowej Komisji Odpowiedzialno艣ci Konstytucyjnej. Sprawozdania Ko­misji i wnioski mniejszo艣ci wraz z ekspertyzami i opiniami historyk贸w, Warszawa 1997.

807 Dla ilustracji przytaczamy fragment takiej relacji (markuj膮c personalia indagowanego jako XYZ), kt贸­rej redaktorka nie potrafi艂a wydzieli膰 sformu艂owa艅 鈥炁泈iadka historii鈥 od w艂asnych imaginacji: Pan XYZ s艂u偶b臋 wojskow膮 pe艂ni艂 w Wojskach Obrony Pogranicza i po zako艅czeniu tej偶e - przy­dzielony zosta艂 do Komendy Milicji. Pan XYZ nie wiedzia艂, 偶e zosta艂 wprowadzony stan wojenny i gdy rano w艂膮czy艂 telewizor, a nie by艂o 偶adnego programu, przestraszy艂 si臋. W dniu 14-tym grud­nia przyjecha艂a do mieszkania Pana XYZ milicja i zosta艂 zabrany na Komend臋 Milicji w Oborni­kach Wlkp. W pierw­szych dniach nikt nie wiedzia艂, co mamy robi膰 i po co zabrano nas na Ko­mend臋. Po przywiezieniu na posterunek milicji wszyscy zostali sprawdzeni, czy nie maj膮 powi膮­za艅 z opozycj膮 w kraju. Cieka­wostk膮 jest to, 偶e m贸j rozm贸wca by艂 cz艂onkiem Solidarno艣ci, jed­nak to cz艂onkostwo nie przeszkadza艂o nikomu. W pierwszych dniach pe艂nienia s艂u偶by, milicja zwozi艂a cz艂onk贸w Solidarno艣ci na przes艂uchania. Nikt nie zosta艂 z przes艂uchiwanych pobity, kilka os贸b zosta艂o zatrzymanych. Pan XYZ pami臋ta, 偶e pe艂ni艂 s艂u偶b臋, kt贸ra polega艂a na chodzeniu po mie艣cie w patrolach i legitymowaniu ludzi poruszaj膮cych si臋 po ulicach --- Respondent nie bra艂 udzia艂u w rozp臋dzaniu ludzi, kt贸rzy ustawiali si臋 w nocy w kolejkach w celu zdobycia artyku艂贸w konsumpcyjnych. Kontakty z rodzin膮 by艂y rzadkie przez pierwsze trzy miesi膮ce trwania stanu wojennego, ze wzgl臋du na to, 偶e m贸j rozm贸wca by艂 skoszarowany. 呕ona Pana XYZ pocz膮t­kowo nie wiedzia艂a, co si臋 sta艂o z m臋偶em, gdzie prze­bywa. Na Pasterk臋 1981 funkcjonariusze z Obornik Wlkp. otrzymali rozkaz obstawienia ko艣cio艂贸w i wzmocnienia patroli. W艂adze prawdopo­dobnie spodziewa艂y si臋 manifestacji. Nic takiego si臋 nie wyda­rzy艂o, a ludzie byli przyja藕nie na­stawieni do funkcjonariuszy MO i po opuszczeniu ko艣cio艂a wszyscy sk艂adali sobie 偶yczenia 艣wi膮teczne. Cz臋sto zdarza艂y si臋 donosy 偶on na m臋偶贸w, czy cz艂onk贸w ro­dziny wzajemnie na siebie. 呕ona donosi艂a np. na m臋偶a, 偶e produkuje w piwnicy alkohol --- M贸j re­spondent pe艂ni艂 s艂u偶b臋 jako funkcjonariusz Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej tylko przez 5 miesi臋cy. Spowodowane to by艂o k艂opotami zdrowotnymi. Zdaniem Pana XYZ stan wojenny w Polsce nie by艂 potrzebny i by艂 ograniczeniem swob贸d obywatelskich.

808 Grupowa艂y si臋 one wok贸艂 zagadnie艅, jakie wst臋pnie wydawa艂y si臋 istotnymi, cho膰 sformu艂owane by艂y og贸lnikowo. Dla porz膮dku przytaczamy pe艂ne zestawienie tak za艂o偶onych kwestii, roboczo na­zywa­nych: 1. Pierwsza wiadomo艣膰; 2. Pierwsze wra偶enie, co to jest?; 3. Propaganda i przep艂yw informacji ( a) oficjalne, b) doniesienia RWE i innych, c) plotki ); 4. Stosunek do WRON; 5. Prywatne obawy; 6. Uci膮偶liwo艣ci; 7. Zaopatrzenie; 8. Aresztowania, internowanie; 9. Inne szykany; 10. Tragedia osobista; 11. Osobista (prywatna) ocena wprowadzenia stanu wojennego (a) aprobuj膮ca, b) krytyczna, c) bez zdania); 12.Genera艂 Jaruzelski; 13.Wojciech Wa艂臋sa; 14.Stanowisko ZSRR i pa艅stw Uk艂adu Warszawskiego; 15. Stanowisko Zachodu; 16. Stanowisko (postawa, miejsce) Ko艣cio艂a; 17. Normalna praca zawodowa; 18. Stosunki mi臋dzyludzkie; 19. Anegdota, 艣miesznostki po latach; 20. Naiwno艣ci - domniemana konfabulacja, antycypacja.

809 Tu powo艂ujemy zdanie powtarzane kilkakro膰 przez profesora Andrzeja Krzysztofa Kunerta, dot膮d wys艂uchiwane tylko w audycjach radiowych i telewizyjnych. Jako takie mniej by艂y przydatne dla 藕r贸­d艂owego przywo艂ania w odsy艂aczu podobnego jak ten wywodu. Teraz swoj膮 tez臋 powt贸rzy艂 16 marca 2000 roku na wyk艂adzie w pozna艅skiej Wy偶szej Szkole Nauk Humanistycznych i Dzienni­karstwa. Poinformowa艂a o tym prasa, gdzie zamieszczono tu tylko markowane reakcje czytel­nik贸w, por. G艂os Wielkopolski, nr 65 (17037) z 17 III 2000; nr 75 (17047) z 29 III 2000.

810 Tu i ni偶ej podkre艣lono odpowiedzi zaznaczone krzy偶ykiem.



Wyszukiwarka