Matrix ŚWIAT GNOSTYCKI

Matrix — świat gnostycki.

(Drążenie tła)


Zapytajmy najpierw: Gdzie – i kiedy – jesteśmy? Tak, żyjemy w świecie zwanym Matrix – ale co to za życie? I co to za świat? Ten, który opuściłem, obejrzawszy film pt. Matrix, czy też ten oto, w którym teraz piszę te słowa.


Oba: wirtualny świat Matrix z filmu i — jeśli wierzyć zarówno starym braminom Indii, jak twórcy buddyzmu i, wreszcie, antycznego gnostycyzmu — także tzw. „nasz” świat. A zatem świat, w którym żyjemy, byłby tylko snem, złudzeniem, pozorem, mayą, za którą kryje się prawdziwa Rzeczywistość? (A my sami, ludzie, czy też bylibyśmy snem — i czyim? — ułudą i pozorem — jeśli wierzyć Chrystusowi, który rzekł do św. Katarzyny ze Sieny: „Ciebie nie ma, Jam jest”?)


Tak sądziły już starożytne Indie (i tak sądzą nadal), których mędrcy — riszi — zapewne jako pierwsi sformułowali pojęcie świata jako mayi, kosmicznego złudzenia, w którym uwikłany jest człowiek. Dla nich „życie jest snem” — przekonanie to powtórzy w Europie jeszcze w siedemnastym wieku Calderon de la Barca w dramacie o tym samym tytule. W Indiach, dodajmy, sen życia, maya, to np. dla wyznawców Siwy skutek kosmicznej gry-i-zabawy, jaką jest jego taniec, lila.


W tym głębokim przeświadczeniu starożytnych i współczesnych Indii zdają się tkwić — świadomie czy bezwiednie? — ideowe korzenie filmu Matrix.


Ale nie jest to jedyne źródło jego inspiracji.


Wielka religia, zrodzona również w Indiach, ale zmuszona do wycofania się z nich, wskutek czego ogarnęła niemal całą Azję — nauka Buddy Gautamy Śakjamuniego, buddyzm w jego trzech odmianach — pogłębia sarą indyjską wizję świata jako mayi, niezwykle silnie akcentując fakt i doznanie (wszystkich ludzi), że „nasz” świat jest bez reszty przeniknięty cierpieniem. — Taki też jest świat Matrix. (Ten wątek w nowszych czasach w Europie rozwinie dziewiętnastowieczny myśliciel-pesymista Artur Schopenhauer, w koncepcji swej konsekwentnie zatem nawiązując zarówno do braminizmu, jak i buddyzmu).


Twórcy filmu Matrix żyją we współczesnej Ameryce, która jest terenem misyjnym zarówno licznych religijnych grup (dziś) hinduskich — hinduizm to następca braminizmu w Indiach — jak i różnych form buddyzmu (np. japońskiego zenu czy tybetańskiego lamaizmu). Sądzę więc, że nie mogli o nich nie wiedzieć czy choćby nie zasłyszeć.


Wszakże prawdziwym źródłem inspiracji ideowej tego filmu jest, w moim przekonaniu, antyczny gnostycyzm i jego mit (z jego przedłużeniami: wielką religią światową, jaką był manicheizm i różne formy średniowiecznego neomanicheizmu: przede wszystkim kataryzm).


Przyjrzyjmy się Matrix pod tym kątem.


Przede wszystkim: cóż znaczy sam tytuł? Matrix to termin wieloznaczny, przede wszystkim jednak oznacza łono (pomijam jego dalsze znaczenia funkcjonujące zarówno w matematyce, geologii, jak biologii, a nawet sztuce drukarskiej). Oznacza zresztą także „formę" — „to, co zawiera lub nadaje czemuś kształt”. W każdym wypadku przede wszystkim ma „wydźwięk” żeński — i w tym sensie mówienie o Matrix per „on”, jak to ma miejsce w polskim tekście filmu, jest błędne — a ponadto wskazuje ono, że przez Matrix należy rozumieć świat zamknięty (jak łono), w pewnym sensie zatem rodzaj więzienia, choćby nawet luksusowego (dla niektórych). I raz jeszcze przywołajmy Schopenhauera. Według tego filozofa światem rządzi wszechpotężna Wola, bezmyślna i kapryśna niby (niejedna) kobieta: wzorcem jej dla Schopenhauera była niewątpliwie jego własna tyrańska i kapryśna matka, Joanna, ówczesna słynna „niebieska pończocha”. Analogia ta, jeśli nawet nie jest zbyt dokładna, nasuwa się sama.


W Matrix żyjemy — i w filmie, i (jak można sądzić) także w „naszym” świecie — wskutek jej wirtualności przede wszystkim jak we śnie. To wątek tyle braministyczny, co buddyjski. Ale powraca on także w naszych czasach — i to właśnie w Ameryce. W początkach lat sześćdziesiątych pewna amerykańska uczona, Helen Szucman, stalą się — bardzo wbrew sobie, bo była zatwardziałą ateistką, scjentystką i materialistką (i taką pozostała aż do śmierci) — przedmiotem tzw. channelingu, czyli (ogromnego) zbioru komunikatów zaświatowych pochodzących od istoty przedstawiającej się jako Jezus Chrystus. W zbiorze tym, zatytułowanym A Course in Miracles (1111 stron), rzekomy Chrystus prezentuje nader prosty i zarazem wyrafinowany światopogląd, którego kamieniem węgielnym jest twierdzenie, że my, ludzie, żyjemy w — wytworzonym przez nasz gatunek wskutek Upadku — świecie będącym snem-koszmarem, który „perpetuują” kolejne pokolenia. (Bóg w Raju — powiada rzekomy Chrystus — uśpił Adama, ale nigdzie nie jest powiedziane, że go zbudził...). Ludzkość więc — pod zbawczym wezwaniem Chrystusa ma tylko jeden cel: obudzić się z tego koszmarnego snu. (Pozostała cześć Kursu cudów to 365 medytacji mających umożliwić nam to przebudzenie).


Tak oto jesteśmy w samym środku eksplikacji bytu z ducha gnostycyzmu chrześcijańskiego.


Czym jednak jest gnoza i gnostycyzm? (Oba te pojęcia funkcjonują wymiennie, choć nie są równoznaczne).


Gnoza — z greckiego gnosis (poznanie, wiedza) — to transracjonalne (przekraczające ratio) poznawcze doświadczenie przez człowieka siebie (czyli swej jaźni duchowej). A poprzez nią świata materialnego, świata duszy i świata ducha; celem gnozy jest wyzwolenie (zbawienie) człowieka.


Z ducha gnozy jako zasady i metody poznania świata duchowego zrodziło się wiele światopoglądów religijnych i filozoficznych. Najsłynniejszym z nich był gnostycyzm antyczny (śródziemnomorski) — z jego, wymienionymi już, pochodnymi. Gnostycyzm antyczny miał formę zarówno pogańską, żydowską i synkretyczną, jak też chrześcijańską (Walentyn, Bazylides, Markion, Mani). Na jego ideowy rdzeń składał się: radykalny transcendentyzm (przeciwstawienie Boga i świata duchowego nieświadomemu Demiurgowi — Jahwe — i światu materialnemu); antykosmizm (wrogość wobec świata jako więzienia ludzi); dualizm człowieka i świata (duch ludzki jako niewolnik duszy i ciała); postulat wyzwolenia człowieka spod władzy Demiurga i ze świata materialnego przez gnozę; skrajny ascetyzm lub libertynizm zwrócone przeciwko moralności tego świata; indywidualizm i pluralizm oparty na zasadzie wolności.


Twierdzę, że ten właśnie „gnostycki wzór” odnajdujemy w filmie Matrix.


Matrix przedstawia współczesną wersję mitu gnostyckiego, ale z tą niezwykle ważną różnicą, że jawi się w epoce naukowo-technicznej, materialistycznej, w jej (przedostatniej czy ostatniej?) fazie „postmodernistycznej”, tj. apokaliptycznej. Różnicę tę widać przede wszystkim w odpowiednio zmienionej wizji świata w ogóle, a także w języku, w jakim prezentowana jest ta nowa wersja mitu gnostyckiego.


Transcendencję w epoce apokaliptycznej widzi się jako jeszcze mityczny „Zion” (Syjon) ukryty w głębi Ziemi i już całkowicie materialistyczną enklawę-relikt ludzkości ocalałej po apokalipsie (kapsuła chroniąca w przyszłości Morfeusza i jego zbawczy gang). Perspektywę wertykalną zastępuje perspektywa horyzontalna (czasowa): za Keanu Reeves jako Neo, Wybawca miast Nieba mamy już to wnętrze Ziemi, już to przyszłość.


Rolę Demiurga gnostycyzmu w Matrix odgrywa Super-Maszyna czy collectivum maszyn — kreatorów świata Matrix (świata złudy udającej świat materialny). Maya czy rzeczywistość wirtualna? A cóż to za różnica? W każdym wypadku jest to i sen, i więzienie. Jego pozornego charakteru jako quasi-rzeczywistości strzegą — jak archonci w starożytnym gnostycyzmie — strażnicy w rodzaju Smitha. (Czy Smith jako „kowal” nie może kojarzyć się z — kłódkami?).


Jaki jednak status mają w tym układzie ludzie? W gnostycyzmie antycznym — np. w manicheizmie — jako istoty duchowe, „cząstki boskiej Światłości” — byli uwięzieni w pozornie egzystującej hyle, materii, pochodzenia demonicznego. W Matrix istnieją — podobnie jak tam — na dwóch poziomach: sui generis „wyższych jaźni” (Morfeusz i jego towarzysze na pewno, ale także inni, jak np. Wybrany — Neo) i jaźni niższych w świecie wirtualnym. (Analogia całkowita). Na poziomie pierwszym są realni, na drugim — ich realność jest jedynie immanentna: istnieją tylko względem innych i świata „materialnego”.


Teraz jednak wkraczamy w obszar analogii szczególnej: między gnostycyzmem chrześcijańskim — z jej mitem Zbawcy i zbawienia — a ideologią Matrix z jej Wybranym Neo i jego misją.


W gnostycyzmie chrześcijańskim Zbawcą był Chrystus Jezus, Bogo-Człowiek, który miał wyzwolić tzw. pneumatyków (ludzi ducha) ze świata materii. (Pomińmy sprawę jego „doketystycznego”, pozornego ciała; w świecie pozoru było to przekonanie konsekwentne). Tu poprzedza! go i zapowiadał Jan Chrzciciel. W Matrix jego odpowiednikiem jest Morfeusz, który inicjuje i, niby antyczny hierofan-ta, przeprowadza przez ciąg prób Wybranego. (Morfeusz — bóg snów — to motyw zaczerpnięty z psychologii głębi: do świata duchowego droga prowadzi przez świat tzw. psychiki nieświadomej, świat oniryczny).


Podobnie jak w gnostycyzmie chrześcijańskim, gdzie Jezus jako Człowiek, Reprezentant Ludzkości, zostaje w chwili tzw. chrztu w Jordanie przeniknięty przez Chrystusa jako Syna Bożego i w Trzy Lata jego Inkarnacji przemieniony, czyli zbawiony (Zmartwychwstanie jako owoc zbawienia), tak i w Matrix Neo jako „zwykły” (a przecież niezwykły, bo nowy — Neo) człowiek staje się Wcieleniem swego wyższego „ja” i, kiedy trzeba, przenoszonym i wreszcie przeniesionym do „Nieba”. (Antyczna Sybilla zapowiadająca przyjście Zbawcy ma swój odpowiednik w poczciwej „kuchennej” wróżce z Matrix).


Co decyduje — i w starym gnostycyzmie, i w Matrix — o zbawieniu: najpierw Wybranego (jako acemplum dla wszystkich ludzi), a w dalszej perspektywie — wszystkich ludzi? Najpierw jedność wiary i poznania: w filmie oglądamy proces rozwoju ku tej jedności od niewiary i niewiedzy po pewność, jaką daje synteza pistis (wiary) i gnosis. To ona decyduje o zwycięstwie Wybranego. Ale — i to jest czynnik rozstrzygający — wiara-i-poznanie musi być także przeniknięte Miłością. Zbawca z Matrix ma swego Judasza, ale ma także swą Marię Magdalenę. I jak w Ewangelii to ona pojawiła się jako pierwsza u Grobu Chrystusa Jezusa i pierwsza spotkała Zmartwychwstałego, tak w Matrix to pocałunek kochającej kobiety przywraca życie Zbawcy. Tylko bowiem Miłość może pokonać śmierć i dać nowe życie.


Stare teksty gnostyckie opiewają zbawienie jako wolność. Tak też jest i w Matrix: film kończy się hymnem na cześć wolności, zarówno jako wyzwolenia ze świata złudy i koszmaru, jak i otwarcia na bezmiar możliwości, jakie stoją przed człowiekiem wyzwolonym. Jest to manifest wolności negatywnej i pozytywnej.


Film Matrix to film gnostycki — entuzjastyczna wizja nadziei w „czasie marnym”.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Problemy współczesnego świat
Mój świat samochodów
Magiczny świat konsumpcji
Świat na bańce spekulacyjnej(1)
Kontrakty 2011 świat
Kościół zwiedziony przez świat 590628m
inny swiat 3
świat u Kanta
Plan tygodniowy, ŚWIAT DZIECKA
POWIERNICZE WYSPY PACYFIKU, ŚWIAT - KRAJE I KONTYNENTY
MAPA ŚWIAT 2014, Geografia
SAŁATKA, ® ★MÓJ ŚWIAT★ ® - ๑๑๑๑๑๑๑๑๑๑๑๑๑๑๑๑๑๑๑๑, ® ★ DIETETYKA ★ ® ▬▬▬▬
'Inny świat' Herlinga-Grudzińskiego jako utwór o sile i słabości człowieka, język polski